background image

 

 

Barbara Cartland 

Tajemnica Anuszki

 

 
 

background image

 

NOTKA OD AUTORKI 

Mikołaj  I,  panujący  w  latach  1825—1855  przeszedł  do  historii 

Rosji  jako  władca  okrutny,  napastliwy  i  ekscentryczny.  Tyrania  i 

bezwzględność cara nękały pięćdziesiąt milionów jego poddanych.  

Nikt  nie  mógł  się  przed  nim  uchronić,  gdyż  mieszał  się  do 

wszystkiego.  Gdy  dzwony  biły  na  alarm  i  słychać było  sygnał  trąbki 

strażackiej, osobiście dawał wskazówki, jak walczyć z ogniem. 

Książę Jusupow został skazany na wygnanie na Kaukaz z powodu 

miłostki, która nie podobała się matce cara. 

Córka szlachcica była źle traktowana przez męża — car Mikołaj I 

orzekł rozwód i oświadczył, że młoda kobieta jest nietkniętą dziewicą. 

W  równie  brutalny  sposób,  nie  licząc  się  z  nikim,  nakazywał 

zawieranie  małżeństw  ludziom,  którzy  nie  mieli  na  to  najmniejszej 

ochoty.  

Jego  tajna  policja,  osławiony  Trzeci  Oddział,  była  okrutna  i 

bezlitosna. Ktokolwiek dostał się w jej szpony, już nie oglądał światła 

dziennego.  Terror,  którego  doświadczyła  Rosja,  przetrwał  jeszcze  po 

śmierci groźnego władcy. 

 

 

background image

 

ROZDZIAŁ 1 

1889 

Drzwi  do  biblioteki  uchyliły  się  ostrożnie.  Mateusz,  prywatny 

sekretarz  i  intendent  księcia  de  Ravenstocka,  przemierzył  pokój  i 

zatrzymał się niedaleko okna, przy którym stało biurko. Mateusz stał 

cicho i czekał, aż zostanie zauważony.  

Po  chwili  książę,  który  właśnie    pisał,  podniósł  głowę  i 

niecierpliwie zapytał: 

— Co takiego? 

—  Przyniesiono  prezent,  wasza  łaskawość.  Przysłany  z  pałacu 

Marlboro od ich książęcych wysokości księcia i księżnej Walii. 

— Tak? A co to jest? 

— Waza, wasza łaskawość.  

Książę jęknął. 

— Jeszcze jedna! 

—  Ale  ta  jest  prawdziwym  dziełem  sztuki.  Zabytkowa  rzecz  i, 

jeśli wolno zauważyć, z masywnego srebra.  

—  Będę  musiał  napisać  osobiście  jeszcze  jeden  list  z 

podziękowaniami. 

— Obawiam się, że tak, wasza łaskawość. 

— Najlepiej zrobię to zaraz.  Chcę być po ślubie zupełnie wolny 

od  tej pańszczyzny.  Nie  mam  zamiaru  spędzać podróży  poślubnej  na 

pisaniu listów. 

background image

 

—  Nawet  jeśli  Wasza  łaskawość  nie  zdąży  wszystkim 

podziękować  przed  ceremonią  ślubu,  przyjaciele  zrozumieją  to  na 

pewno. 

Poważną twarz księcia rozświetlił uroczy uśmiech. Nic dziwnego, 

pomyślał  Mateusz,  że  z  takim  uśmiechem  nasz  pan  jest  ulubieńcem 

kobiet.  Istotnie,  wysoki,  o  wyjątkowo  zgrabnej  sylwetce,  wąski  w 

pasie, szeroki w barach, książę był bez wątpienia jednym z najbardziej 

czarujących,  choć  kontrowersyjnych,  mężczyzn  w  Londynie.  Jego 

liczne przygody i awanturki, o których było głośno, niezbyt podobały 

się na dworze królewskim. 

Opowieści  o  jego  wyczynach  na  torach  wyścigowych  i 

niezliczonych romansach obiegały całe miasto. Przekazywano je sobie 

szeptem  w  salonach  Mayfair  i  na  przedmieściach.  Brukowe  pisemka 

donosiły  na  swych  łamach  o  jego  podbojach.  Obojętny  na  słowa 

krytyki, książę wiódł nadal beztroski żywot, co wielu gorszyło. 

Lubił także bawić się swoim nazwiskiem, Raven bowiem znaczy 

kruk.  Nazywał  tak  więc  swoje  zaprzęgi,  ekwipaże,  czapki  dżokejów. 

A  kiedy  jego  konie  były  blisko  mety,  tłum  skandował:  „Naprzód 

Kruk,  naprzód  Czarny!"  Wiele  koni  z  jego  stajni  było  faworytami  i 

bardzo często wygrywały. 

Jeśli  chodzi  o  kobiety,  wydawało  się,  że  pragną  tylko  jednego: 

potwierdzać  opinię  o  nim  jako  o  uwodzicielu.  Tłoczyły  się  wokół 

niego  zachwycone  i  szczęśliwe  na  myśl  o  jego  ataku  i  zwycięstwie. 

Przyjaciele  szczerze  podziwiali  niezaprzeczalny  urok  Ravena, 

nieprzyjaciele zaś nazywali tę jego cechę wstydliwą perwersją. 

background image

 

Tymczasem  gdy  przepowiadano  mu,  że  kiedyś  musi  się  to  źle 

skończyć,  ku  ogólnemu  zdumieniu  i  zaskoczeniu  zakochał  się.  Przez 

dobrych  kilka  lat  spekulowano,  kiedy  i  z  kim  może  to  się  zdarzyć, 

jeżeli w ogóle się zdarzy. Za młodych lat sprawa byłaby jasna i prosta: 

wybrałby młodą pannę na wydaniu.  

Ale  w  trzydziestym  czwartym  roku  życia  nie  było  to  już  takie 

łatwe.  Zwłaszcza  że  zupełnie  nie  pociągały  go  młódki.  Skłaniał  się 

raczej  ku  kobietom  dojrzałym.  Ale  w  takim  razie,  którą  z  nich 

wybierze?  Chyba  tylko  wdowę  lub  panienkę,  którą  osobiste  troski 

zniechęciły do życia towarzyskiego. 

Zupełnie nie było wiadomo, co o tym myśleć. Tymczasem książę, 

daleki od planów małżeńskich, rozszerzał zasięg swoich podbojów. W 

kołach  towarzyskich  zbliżonych  do  księcia  Walii  pamiętano  jeszcze 

doskonale  przygodę  z  przepiękną  Lily  Langtry.  Bardzo  szybko 

zastąpiła  ją  urocza  lady  Brooke,  którą  jakoby  darzył  ogromną 

miłością. 

Jeśli  zaś  chodzi  o  damy  dworu  królowej  czy  o  aktorki,  już  ich 

nawet nie liczono. Ale każdej następnej konkiecie towarzyszyły plotki 

i  cierpkie,  nieżyczliwe  komentarze.  Książę  jednak  nigdy  się  tym  nie 

przejmował  i  dalej  swobodnie  żeglował  po  niepewnych  wodach 

miłostek. 

Jak  to  zwykle  bywa  z  ludźmi  mającymi  powodzenie,  był  mocno 

zblazowany  i  im  łatwiejsza  była  zdobycz,  tym  szybciej  ją  porzucał. 

Ogromnie lubił polowania i szybko się rozczarowywał, jeśli wspaniała 

zwierzyna nie tylko nie uciekała na jego widok, ale wręcz przeciwnie 

background image

 

—  sama  przybiegała  do  myśliwego.  Piękne  damy  nie  unikały  go,  a 

raczej odnosiło się wrażenie, że czekają w kolejce. Wystarczyło, żeby 

spojrzał  na  którąś  swoim  uwodzicielskim  wzrokiem,  a  już  miłośnie 

wyciągały się ku niemu ramiona. Zdecydowanie było to bardzo łatwe. 

Za łatwe. Pewnego dnia książę Walii zapytał go: 

—  W  końcu,  Raven,  jaki  jest  pański  sekret,  jakich  czarów  pan 

używa? 

— Jestem tylko zuchwały, sir — odparł wtedy.  

Książę uśmiechnął się. 

— Pańska odpowiedź to cały pan. 

Jednakże  w  miarę  upływu  czasu,  im  więcej  było  przygód,  tym 

krócej  one  trwały.  W  kącikach  ust  księcia  pojawił  się  już  grymas 

przesytu.  Jego  najbliżsi  przyjaciele,  zwłaszcza  ci,  którzy  żywili  doń 

szczere uczucia, zapytywali, jak to się skończy. 

Właśnie  w  tym  czasie,  podczas  wytwornego  party  wydanego  na 

cześć  księcia  Walii  w  pałacu  Warwick,  niedaleko  Sedgewick,  książę 

Raven spotkał lady Cleodel Sedgewick.     

Wśród  zaproszonych  gości  znajdowali  się  również  książę  i 

księżna  Sedgewick,  rodzice  lady  Cleodel.  Podczas  obiadu  książę 

siedział obok dziewczyny. Natychmiast zauważył jej niezwykłą urodę. 

Takiej piękności nie zdarzyło mu się spotkać od lat. W toku rozmowy, 

którą podjął, dowiedział  się,  że  żałoba  w  rodzinie  nie  pozwoliła  lady 

Cleodel  bywać  w  świecie.  Miała dziewiętnaście  lat, była  więc  trochę 

starsza od panienek przedstawianych w kwietniu tego roku na dworze.  

Książę uśmiechnął się. 

background image

 

—  Oczywiście,  w  przeciwnym  razie  zauważyłbym  panią  z  całą 

pewnością. 

Uśmiechem podziękowała za komplement. 

— Jednakże — dodała skromnie — sala tronowa w Buckingham 

Palace jest ogromna. Jak odnalazłby mnie pan w tłumie gości? 

Teraz  z kolei on się uśmiechnął, ale nie odpowiedział. Podziwiał 

ją.  W  świetle  kandelabrów  jej  uroda  promieniała  czarownym 

blaskiem.  Długie  brązowe  rzęsy,  stanowiące  zaskakujący  kontrast  z 

płynnym  złotem  włosów,  ocieniały  jej  oczy.  Widząc  jego  zachwyt, 

wyjaśniła,  że  odziedziczyła  ten  właśnie  kolor  włosów  po  irlandzkich 

przodkach. 

Głos  miała  cichy  i  słodki,  o  czarodziejskim  niemal  brzmieniu. 

Natychmiast  zacząłby  ją  emablować,  gdyby  nie  była  tak  bardzo 

młoda.  Jednakże  zajmował  się  nią  przez  cały  wieczór.  Do  drugiej 

sąsiadki skierował parę kurtuazyjnych zdań, czego ta nie omieszkała z 

żywym rozczarowaniem zauważyć. 

Po  skończonym  obiedzie  panowie  przeszli  do  palarni,  a  panie 

udały  się  do  drugiego  dużego  salonu.  Książę  tak  manewrował,  żeby 

zostać  z  paniami  i  znaleźć  się  obok  lady  Cleodel.  Poprosił  o 

pozwolenie  złożenia  jej  nazajutrz  wizyty.  Był  przyzwyczajony,  że 

tego  rodzaju  propozycje  przyjmowano  zawsze  z  entuzjazmem. 

Tymczasem  lady  Cleodel  dała  wymijającą  odpowiedź,  co  wyglądało 

raczej na unik. 

— Muszę zapytać mamę, czy będziemy w domu. Ostatnio bardzo 

dużo bywamy. 

background image

 

Zaskoczył  go  jej  trochę  jakby  lekceważący  ton.  Po  obiedzie 

upewnił  się,  że  jej  matka,  księżna  Sedgewick,  przyjmie  go  w  ich 

letniej rezydencji. 

Wracając  do  Londynu,  zdał  sobie  sprawę  z  oczywistej  prawdy: 

lady  Cleodel  rzadko  bywała  dostępna.  Podrażniony  wyczuwanym 

oporem, zaczął bywać na przyjęciach, co do których miał pewność, że 

ją  tam  spotka.  Nigdy  uzyskanie  od  kobiety  zgody  na  taniec  nie 

przedstawiało  dla  niego  problemu,  teraz  jednak,  po  raz  pierwszy  w 

życiu,  musiał  wpisywać  się  do  już  zapełnionego  karnetu.  Pewnego 

Wieczoru zdarzyło się nawet, że  w ogóle nie było dla niego miejsca: 

karnecik był szczelnie wypełniony. 

Nie  zniechęcało  go  to  bynajmniej.  W  dwa  tygodnie  później 

nastąpiło  spotkanie,  ale  lady  Cleodel  była  daleka  i  nieuchwytna. 

Książę zabiegał o to, by ją widywać, marzył o chwilach słodkiego tete 

a tete z tą, którą w myślach ośmielał się już nazywać narzeczoną. 

Za każdym jednak razem, kiedy wreszcie na krótko pozostawiono 

ich  samych,  kiedy  w  końcu  mógł  się  do  niej  zbliżyć,  ona  zawsze 

potrafiła  trzymać  go  na  dystans.  Nie  mówiła  wprost,  że  nie  chce  go 

pocałować, gdy o to gorąco prosił, ale znajdowała liczne preteksty: 

— Nie powinniśmy zostawać sami, to nie podobałoby się mamie. 

Bardzo proszę mnie zostawić — mówiła, gdy nalegał, i odsuwała się. 

— Mama gniewałaby się. 

Tak bardzo mu zależało choćby na jednym pocałunku! 

— Pani matka? Dlaczego miałaby wiedzieć? 

background image

 

—  Ależ  zdradziłyby  mnie  potargane  włosy.  A  moje  usta  byłyby 

drugim świadkiem. 

— Błagam! Jeden jedyny pocałunek. 

Odparła ze słodyczą: 

— Mam taką samą ochotę jak i pan, ale to byłoby źle. I mama na 

pewno ukarałaby mnie, zabraniając widywać pana! 

Dla  Ravena  było  to  doświadczenie  zupełnie  nowe.  Ponieważ 

potrafił  doskonale  kpić  z  samego  siebie,  z  westchnieniem  ograniczył 

się do dotknięcia wargami delikatnej dłoni, której mu nie broniono tak 

jak  ust.  Jest  taka  młoda,  tłumaczył  sobie,  musi  zatem  uzbroić  się  w 

cierpliwość, musi być rozsądny. 

Przychodziło  mu  to  z  trudem.  Ruchy,  gesty,  spojrzenia  Cleodel 

były  tak  czarujące,  a  jej  twarzyczka  tak  pełna  wyrazu  niewinności  i 

świeżości!  Obiecał  sobie,  że  kiedy  ją  poślubi  —  bo  był  już  na  to 

zdecydowany  —  będzie  ją  uczył  miłości.  Z  góry  cieszył  się  na  tę 

myśl, na razie jednak hamował gorące porywy. 

Rodzice  Cleodel  nie  ukrywali  swojego  zadowolenia,  że  już 

niedługo  ich  zięciem  zostanie  człowiek  z  tak  wysoką  pozycją 

towarzyską,  w  dodatku bajecznie  bogaty.  Ojciec dziewczyny  nie  był, 

oczywiście, biedny, miał kilka majątków, ale nie mogło się to równać 

z  fortuną  księcia.  Zapewne  spodziewał  się,  że  córka  obdarzona  tak 

wyjątkową urodą zrobi karierę, ale w żadnym razie nie przypuszczał, 

że  aż  tak  błyskotliwą.  Książę  Ravenstock  przez  swoje  koligacje 

plasował się w hierarchii społecznej zaraz po książętach krwi. 

background image

 

10 

Jeśli  jednak  cała  rodzina  Sedgewicków  była  zachwycona, 

najbliższych  i  przyjaciół  księcia  ta  zaskakująca  nowina  przede 

wszystkim zdumiała. Oczywiście, milczeli taktownie, zachowując dla 

siebie opinię o tym małżeństwie. Nikt nie ośmieliłby się wtrącać w tak 

osobiste  sprawy.  Jeden  tylko  Harry  Carrington,  najbliższy  przyjaciel, 

powiedział, co o tym myśli. Dowiedział się o oficjalnych zaręczynach 

po  powrocie  ze  Szkocji,  gdzie  łowił  łososie.  Kiedy  książę 

poinformował go o swoich matrymonialnych zamiarach, zakrzyknął: 

—  Ależ  ty  przecież  jesteś  zatwardziałym  kawalerem!  Nie  żartuj! 

Wszak zaprzysiągłeś... 

—  Wiem  doskonale  —  odparł  spokojnie  książę  —  co 

przysięgałem.  Ale  zwróć,  proszę,  uwagę,  że  wtedy  nie  znałem 

Cleodel! 

—  Przekonałeś  mnie  już,  że  jest  niezwykle  piękna.  Rozumiem. 

Ale ona ma zaledwie dziewiętnaście lat! Czy nie jest za młoda? 

— A jakież to ma znaczenie? — odparł swobodnie książę, widząc 

malujące  się  na  twarzy  przyjaciela  zaskoczenie.  —  Owszem,  byłem 

gorącym przeciwnikiem małżeństwa. Bałem się nudy, jaką może ono 

ze  sobą  nieść,  obawiałem  się  również,  że  mógłbym  być  zdradzony. 

Ileż kobiet zabiegało o mnie! Sam przecież wiesz! 

— Ravenie! 

—  To  prawda.  Prawdą  jest  też,  że  zawsze  uważałem,  iż  los 

mężów  nie  jest  godny  pozazdroszczenia.  Zwłaszcza  tych,  którzy 

wybierają za żony podlotki. Tak, przyznaję, że tak mówiłem! 

— No tak! Ale... 

background image

 

11 

—  Odkąd,  mój  drogi  Harry,  spotkałem  Cleodel,  przestały  mnie 

interesować  kolejne  wcielenia  bóstw.  Ona  uosabia  czystość  i 

niewinność. 

—  Ravenie,  pomyśl  tylko  chwilę!  Załóżmy,  że  ta  kobieta  będzie 

ci  wierna.  Ale  ty?  Czy  wyrzekniesz  się  tych  wszystkich  pięknych 

kobiet, które dotychczas wypełniały twoje życie? 

Książę machnął ręką i zmarszczył brwi. 

— Oszczędź mi, przyjacielu, tych wspominków. Ja się zmieniłem. 

Zresztą  wszystkie  te  kobiety...  Sam  wiesz,  że  nigdy  nie  lubiłem 

przedłużać takich historyjek. 

Harry potwierdził. 

— To prawda. Ale powiedz mi nareszcie, czym twoja Cleodel tak 

bardzo różni się od innych kobiet? 

—  Sam  zobaczysz.  Jeśli  chcesz,  przedstawię  ci  ją  jeszcze  dziś 

wieczorem. 

— Będę zachwycony. 

Kiedy  Harry  ujrzał  Cleodel,  zrozumiał  swego  przyjaciela. 

Oczywiście,  była  piękna,  ale  przecież  książę  spotykał  wiele  kobiet 

równie  pięknych.  Jednakże  na  jej  młodziutkiej  twarzyczce  istotnie 

gościł  wyraz  niewinności  i  czystości.  Jej  spojrzenie  było  jasne,  a 

mowa  spokojna.  Daleka  była  od  tych  wszystkich  wyrachowanych 

kobiet, które stale otaczały księcia i zarzucały nań swe sieci. 

Raven ujął przyjaciela pod ramię. 

—  Wiesz  —  powiedział  —  to  ja  biegam  za  nią...  Gdybyś  tylko 

wiedział... 

background image

 

12 

Harry  pokiwał  głową.  Było  dla  niego  jasne,  że  przyjaciel  odkrył 

skarb.  Potrafi  obronić  ją  przed  zakusami  innych  mężczyzn.  Z 

myśliwego stał się strażnikiem zwierzyny. Małżeństwo ma szansę być 

długotrwałe  i  szczęśliwe.  Harry  uśmiechnął  się  na  tę  myśl,  żywił 

bowiem  dla  księcia  głębokie  uczucie  przyjaźni  i  z  góry  cieszył  się 

jego przyszłym szczęściem. 

Rodzice  Cleodel,  bojąc  się  ewentualnej  zmiany  uczuć  Ravena, 

taktownie namówili go do skrócenia narzeczeństwa. W stanie umysłu, 

w jakim się znajdował, było to bardzo łatwe.  Tak więc ustalono datę 

ślubu na ostatni tydzień czerwca, tuż przed końcem sezonu. Kilka dni 

wcześniej  miały  się  odbyć  słynne  biegi  w  Royal  Ascot,  w  których 

Raven wystawiał kilka swoich koni. 

Zdecydowano, że uroczystość ślubna odbędzie się w katedrze St. 

George  przy  Hannover  Square.  Zaabsorbowana  przygotowaniami  do 

ślubu  i  wyprawą,  Cleodel  była  prawie  nieuchwytna.  Świadom  swych 

obowiązków  narzeczonego,  Raven  —  coraz  bardziej  zakochany  — 

skarżył się, że tak rzadko jest mu dane ją widywać. 

Cleodel pocieszała go delikatnie. 

—  Ależ  wcale  cię  nie  zaniedbuję,  Ravenie.  Wprost  przeciwnie, 

pilnuję moich krawców i szwaczek, bo chcę być ciebie godna. 

—  Naprawdę  myślisz  o  mnie,  przebierając  w  tych  wszystkich 

fatałaszkach? 

—  Oczywiście!  Wiem,  że  masz  znakomity  gust,  wiem  także,  że 

jesteś bardzo wymagający. Boję się, że mogę ci się nie dość podobać! 

background image

 

13 

—  Ależ  taka,  jaka  jesteś,  jesteś  doskonała,  i  podobasz  mi  się 

zawsze.  Pragnę  tylko  jednego:  pojąć  cię  jak  najszybciej  za  żonę  i 

wywieźć daleko, aby udowodnić, jak bardzo cię kocham. 

— To prawda? 

—  Jak  możesz  wątpić,  Cleodel?!  Zrobię  wszystko,  żeby  zdobyć 

twą miłość, i to będzie nasza najwspanialsza przygoda. 

Mówił przepełniony szczerością, która jego samego zaskakiwała. 

Zbliżył  się  do  niej  i  wziąwszy  ją  w  ramiona,  delikatnie  całował, 

powstrzymując  niecierpliwość  z  obawy,  aby  jej  nie  przestraszyć. 

Przecież  już  kilka  razy  prosiła,  żeby  poczekać.  Tym  razem  również 

odsunęła się.  

Natychmiast ją zapewnił: 

— Nie bój się, ptaszyno, nie przestraszę cię. 

— Nie o to chodzi — odpowiedziała czerwieniąc się — ale nigdy 

jeszcze  nikt  mnie  nie  całował.  Odnoszę  wrażenie,  że  staję  się 

więźniem, że już nie mam własnej woli. 

Ucałował  jej  ręce.  Nigdy  nie  spotkał  kobiety  bardziej 

pociągającej, ale i bardziej płochliwej. 

—  Ukochana,  to  ja  jestem  twym  więźniem.  Nie  obawiaj  się 

jednak — potrafię powściągnąć moje uczucia. 

Wszystkie  jego  dawne  kochanki  prześcigały  się  teraz  w 

obmawianiu go i oskarżaniu. 

—  Raven  —  mówiła  jedna  —  był  najbardziej  fascynującym 

donżuanem Londynu, a teraz stał się nudny, wierny... 

background image

 

14 

—  To  prawda  —  dorzucała  inna  —  ale  zawsze  można  żywić 

nadzieję.  Ta  mała  gąska  zaledwie  opuściła  szkolne  mury,  ona  nie 

zagrzeje go długo. Zobaczycie, najwyżej do Bożego Narodzenia. 

— Założę się — perorowała trzecia — że znudzi się nią znacznie 

wcześniej. 

 Większość  towarzystwa  wychwalała  zalety  Cleodel,  tylko  Harry 

nie  podziwiał  bezkrytycznie  młodej  lady.  Powróciły  wszystkie  jego 

zastrzeżenia,  był  jednakże  zbyt  taktowny,  by  powiedzieć  o  tym 

przyjacielowi lub innym znajomym. Wiedział zresztą, że zostałoby to 

natychmiast  bądź  źle  zinterpretowane,  bądź  powtórzone  komu  nie 

trzeba.  Ilekroć  jednak  znajdował  się  w  obecności  dziewczyny  nie 

mógł  się  oprzeć  uczuciu  niechęci  do  niej.  Była,  jego  zdaniem  zbyt 

afektowana,  a  manifestowana  niewinność  trąciła  sztucznością  — 

brakowało jej spontaniczności. 

Raven  natomiast  pławił,  się  w  szczęściu,  liczył  jak  uczniak 

godziny dzielące go od następnego spotkania. 

Prywatna  rezydencja  księcia  w  Park  Lane,  obszerniejsza  i 

piękniejsza niż pałacyk rodziców Cleodel, została wybrana na miejsce 

uroczystego przyjęcia ślubnego. Raven sam organizował wszystko do 

najdrobniejszych szczegółów. Goście będą przyjmowani w olbrzymiej 

sali  balowej,  wychodzącej  na  park.  Prezenty  wyłoży  się  w  galerii 

portretów.  Wszystkie  pomieszczenia  mają  tonąć  w  świeżych 

kwiatach, sprowadzonych wprost z jego wiejskiej posiadłości. 

Jednakże,  pomimo  imponujących  rozmiarów,  rezydencja  nie 

mogła  pomieścić  tłumu  zaproszonych  gości,  okolicznych  farmerów, 

background image

 

15 

domowników.  Książę  postanowił  więc  wydać  drugie  przyjęcie:  uda 

się wraz z małżonką do Ravenstock specjalną salonką po skończonym 

pierwszym  przyjęciu.  Pod  koniec  uroczystości  nastąpią  tradycyjne 

przemówienia, toasty i oficjalne podziękowania ze strony księcia. Na 

zakończenie feeria sztucznych ogni. 

Noc  poślubna  odbędzie  się  nie  w  londyńskim  pałacu,  ale  w 

Ravenstock,  rodowym  gnieździe.  Książę  myślał  o  tym  z 

rozczuleniem, upatrując w tym dobrej wróżby. Dotąd nigdy nie myślał 

o  potomkach,  ale  teraz  był  bardzo  szczęśliwy,  że  właśnie  w  tym 

starym rodzinnym domu będzie płodził swych synów. 

Tymczasem  cierpiał  katusze  z  powodu  wyraźnego  chłodu 

narzeczonej. Na którymś z balów błagał ją gorąco: 

— Niech pani chociaż powie, że mnie kocha! 

— Oddałam panu moje serce. 

— Nie starczy mi życia, żeby panią uwielbiać!  

Pewnego  dnia  zaczął  pisać  poemat,  w  którym  chciał  wysłowić 

piękność  dziewczyny.  Zamierzał  go  wręczyć  wraz  z  wiązanką 

pięknych lilii w Sedgewick House. Widział w tych kwiatach nie tylko 

symbol  niewinności,  ale  także  młodości  swojej  narzeczonej.  Podczas 

pracy wszedł, jak zawsze cichutko, Mateusz. 

— Co się dzieje? — spytał niechętnie sekretarza. 

— Przyjechała księżna wdowa z Glustombury.  

Książę zerwał się natychmiast. 

—  Jak  to?  Moja  babka!  Nie  miałem  pojęcia,  że  ma  przyjechać! 

Już idę! 

background image

 

16 

Porzucił wiersze i pobiegł do salonu przyjęć. 

Mimo  osiemdziesięciu  lat księżna  zachowała  doskonałą  postawę, 

a jej twarz nosiła ślady dawnej urody. Czas obszedł się z nią łaskawie. 

Złagodził rysy, nie przydając jej zmarszczek i bruzd. Włosy, zupełnie 

białe,  o  pięknym  lśniącym  odcieniu,  miała  bardzo  gęste.  Uroczy 

ciepły uśmiech dodawał uroku leciwej i nobliwej damie. 

Przycisnęła gorąco wnuka do serca. 

—  Babciu!  Nie  wiedziałem,  że  wybierasz  się  do  Londynu! 

Dlaczego mnie nie uprzedziłaś? 

—  Zdecydowałam  się  w  ostatniej  chwili.  Znasz  mnie  przecież. 

Nie mogłam  wyrzec się takiej przyjemności jak wizyta u królowej  w 

Windsorze. Zaprasza mnie na wyścigi w Ascot. 

Ucałowała  go  jeszcze  raz  bardzo  serdecznie  i  kazała  usiąść  obok 

siebie. Trzymała go za rękę, patrząc czule, ale i ze sprytnym błyskiem 

w oczach. 

—  Znalazłaś,  babciu,  bardzo  słaby  pretekst.  Przyznaj  się,  że 

chciałaś zobaczyć moją narzeczoną. 

— Oczywiście — odpowiedziała — umieram z ciekawości, żeby 

zobaczyć,  jak  wygląda  dziewczyna,  która  usidliła  mego  Casanovę! 

Ciebie, który oparłeś się tylu pięknościom! 

— To prawda, babuniu. Jestem pogrążony! 

— Nie mogę uwierzyć. 

Książę ucałował dłoń staruszki. 

background image

 

17 

—  Zdołam  cię  przekonać,  babciu,  a  raczej  zrobi  to  moja 

narzeczona. Tymczasem jestem szczęśliwy, że cię widzę. Oczywiście, 

zatrzymasz się u mnie. 

— A czyż jest milsze miejsce w Londynie? 

— Pochlebiasz mi, babciu! 

Księżna przyjrzała się wnukowi uważnie. 

— Więc to jednak prawda! Dałeś się usidlić? 

— Jak tylko przedstawię ci Cleodel, sama zrozumiesz. 

—  Może,  może...  Ale  jeśli  jesteś  naprawdę  zakochany  tak  jak 

mówisz,  to  co  stanie  się  z  piratem,  z  donżuanem,  który  mieszka  w 

tobie? 

Raven uśmiechnął się. 

— Babciu, mówisz takie śmieszne rzeczy. Nikt nigdy do mnie tak 

nie  mówił.  Ale  jeśli  chcesz  znać  prawdę,  pirat  przestał  istnieć.  To 

postanowione. Ustatkowałem się. 

—  Nie  wierzę  własnym  uszom,  mój  wnuku.  Tyle  kobiet 

wypełniało twoje życie. 

— Teraz liczy się tylko Cleodel. 

Rozmowę  przerwał  służący,  wnosząc  tacę.  Kiedy  pili  herbatę, 

Raven  opowiadał  o  prezentach,  które  już  dostał,  i  o  podróży 

poślubnej. 

Księżna  babka  słuchała  uważnie.  Tak  jak  i  Harry,  zapytywała 

sama  siebie,  jak  wnuk,  który  miał  u  swoich  stóp  najsłynniejsze, 

najpiękniejsze  i  najinteligentniejsze  kobiety  Londynu,  mógł 

zainteresować się tak młodziutką dziewczyną. Na pewno była piękna, 

background image

 

18 

ale  cóż  mogła  mu  ofiarować  oprócz  wdzięku,  urody  i 

niedoświadczenia?  On  twierdził,  że  to  właśnie  jej  niewinny  urok  tak 

go urzekł. 

Zrozumiałabym może, pomyślała, gdyby Raven był dużo starszy. 

Nie  ma  nic  gorszego  niż  stary  kawaler  zakochany  w  młodej 

dziewczynie.  Ale  on  ma  zaledwie  trzydzieści  cztery  lata.  Ciągle 

daleko mu do popadnięcia w — jak to nazywają — „szpony demona 

południa".  Westchnęła  głęboko  i  znów  pogrążyła  się  w  myślach.  W 

końcu,  powiedziała  sobie,  najważniejsze  jest,  żeby  był  szczęśliwy; 

nieważne, jak to osiągnie. 

Księżna  babka  kochała  Ravena  najbardziej  ze  wszystkich 

wnuków.  Od  najmłodszych  lat  z  pobłażaniem  odnosiła  się  do  jego 

porywczego  charakteru  i  licznych  psot.  Ją  samą  wychowywano 

bardzo surowo w czasach regencji, toteż była zwolenniczką rozwijania 

żywego  umysłu  wnuka,  którego  wyczyny  rozjaśniały  szarą  i  nudną 

solidność epoki wiktoriańskiej. 

Zawsze  mówiła  sobie,  że  jej  wnuk  byłby  najszczęśliwszy  w 

okresie  rządów  Jerzego  IV.  Kiedy  w  jej  obecności  krytykowano 

Ravena,  zawsze  brała  go  w  obronę,  uważając,  że  jego  awanturki 

wnoszą szczyptę soli w nudną, pełną pruderii i hipokryzji epokę. 

Kiedyś  jeden  z  jej  wnuków  stwierdził,  że  zachowanie  Ravena 

szokuje go. Odpowiedziała, patrząc nań z pogardą: 

—  Kłopot,  mój  drogi,  polega  na  tym,  że  jesteś  po  prostu 

zazdrosny!  Gdybyś  miał  połowę  jego  uroku  i  śmiałości, 

background image

 

19 

postępowałbyś  tak  samo.  Ale  skoro  jesteś  taki,  jaki  jesteś,  możesz 

tylko grymasić i być głupio zazdrosny. 

Babcia  i  wnuk  mieli  sobie  tyle  do  powiedzenia,  że  książę 

dotrzymywał  jej  towarzystwa  aż  do wieczora.  Zostało  mu  już  bardzo 

mało  czasu  na przebranie  się, na  wieczór  bowiem  był  zaproszony  do 

pałacu  Marlboro.  W  wieczorowym  stroju,  przy  orderach  wyglądał 

olśniewająco. 

Już  wychodził,  kiedy  przypomniał  sobie  o  nie  dokończonym 

liście.  Służący  już  pewnie  przygotował  zamówiony  bukiet  z  lilii. 

Poszedł  do  biblioteki,  dorzucił  kilka  zdań  zapewniających  o  gorącej 

miłości,  zapieczętował  i-  zamierzał  wezwać  służącego,  ale  nagle 

zmienił  zdanie  i  postanowił  postąpić  inaczej.  Że  też  wcześniej  nie 

wpadł na tak świetny pomysł. 

W  drodze  do  pałacu  Marlboro  myśli  miał  wypełnione  obrazem 

ukochanej.  Ostatnimi  dniami  widywał  ją  bardzo  rzadko  i  tylko 

przelotnie.  Poprzedniego  wieczoru  byli  razem  na  krótkim  spacerze, 

ale ani przez chwilę sam na sam. Oczywiście, nie udało mu się zdobyć 

wymarzonego  pocałunku.  A  tak  bardzo  go  pragnął!  Podniecony 

cudowną 

świeżością 

dziewczyny, 

gorąco 

jej 

pożądał. 

Jej 

niedoświadczenie  nadzwyczaj  go  pociągało.  Wydawała  się  z  pozoru 

chłodna, ale on wiedział, że potrafi zmienić ją w kobietę. Jeszcze był 

pogrążony  w  myślach,  kiedy  stangret  oznajmił,  że  zajechali  na 

miejsce. 

— Na ławeczce — zwrócił się do stangreta — zostawiłem bukiet i 

list. Niech tam leżą. Proszę po mnie przyjechać za jakieś trzy godziny. 

background image

 

20 

— Będę punktualnie, wasza wysokość. 

W pałacu, Raven został bardzo serdecznie przyjęty przez księcia i 

księżnę  Walii.  Natychmiast  otoczyło  ich  grono  pięknych  kobiet. 

Kiedy  indziej  byłby  zachwycony  i  na  pewno  zainteresowałby  się 

którąś  z  uroczych  dam.  Dziś  jednak  myśli  i  serce  miał  wypełnione 

narzeczoną. 

Atmosfera  w  pałacu  Marlboro  była  zawsze  wesoła  i  ożywiona, 

wymieniano  dowcipy  i  uwagi  na  aktualne  tematy.  Przy  stole  książę 

siedział obok jednej ze swych dawnych kochanek. 

Zaatakowała go wprost: 

—  Mówią  —  zaczęła  —  że  postanowiłeś  się  poprawić.  Podobno 

stałeś się pustelnikiem? 

— Uwierzysz, jeśli ci odpowiem, że tak? — odparł. 

—  Słyszałam,  że  lampart  nigdy  nie  pozbędzie  się    swojego 

cętkowania. 

—  Mylisz  przysłowia,  Kitty  —  odparował.  —  A  tym  razem  w 

ogóle się mylisz. 

— Ależ jeśli to prawda, to wprost straszne! Rzeczywiście chcesz 

stać się obrońcą uciśnionych wdów i porzuconych sierot? 

Książę nie mógł powstrzymać uśmiechu. 

—  Jeśli  chodzi  o  wdowy,  to  —  o  ile  mnie  pamięć  nie  myli  — 

uchodziłem raczej za atakującego, a nie obrońcę. 

— To do ciebie podobne. 

Raven znów się uśmiechnął. 

background image

 

21 

— A co do porzuconych sierot, to — o ile mi wiadomo — nigdy 

takich nie miałem na sumieniu. 

— Kto wie, czy nie szkoda — odparła Kitty z cieniem nostalgii w 

głosie. 

Później, zmieniając temat, zapytała:     

—  Powiedz,  czego  to  małe  uosobienie  cnót  wszelakich  ,  ma 

więcej niż te kobiety, które kochałeś dotychczas?      

— Cleodel, moja miła, jest najwspanialsza ze wszystkich, jakie do 

tej pory znałem.       

Kitty jęknęła. 

— Niewielka to dla mnie pociecha. 

Rozmawiali  w  ten  sposób  do  końca  kolacji.  Wieczór  zakończył 

się  krótko  przed  północą,  albowiem  w  obecności  księżnej  Walii  nie 

grano w karty. 

Przy pożegnaniu gospodarz przyjęcia zapytał księcia: 

— Czy myśli pan wygrać złoty puchar, Ravenie? 

— Mam nadzieję, wasza wysokość. 

— Do licha! Wobec tego moje konie nie mają żadnych szans! 

— Tego bym nie powiedział. 

—  Wiem,  że  pan  ma  zawsze  szczęście  —  odrzekł  książę  Walii, 

biorąc go pod ramię. — Nie chcę stracić pańskiej przyjaźni, Ravenie. 

Bardzo  proszę  po  ślubie  przyjechać  z  małżonką  do  Sandvingham  na 

otwarcie sezonu łowieckiego. 

— Będzie to dla nas obojga zaszczytem, wasza wysokość. 

background image

 

22 

— Liczę na pana i myślę, że znowu będzie pan królem polowania 

— dodał książę. 

— Postaram się nim nie zostać — odpowiedział ze skromną miną 

Raven. 

Obydwaj panowie wybuchnęli śmiechem. 

Po  wyjściu  z  pałacu  książę  kazał  zawieźć  się  na  Green  Street. 

Przed domem Cleodel zatrzymał powóz i wysiadł, zabierając ze sobą 

bukiet i list. 

— Możecie jechać do domu — polecił. — Wrócę pieszo. 

Stał  teraz  przed  pałacykiem  Sedgewick.  Otaczał  go  duży  park. 

Bywał  tu  ostatnio  tak  często,  że  znał  każdy  zakątek.  Wielka  brama 

prowadząca do podjazdu była zamknięta. Obszedł park od tyłu i koło 

zabudowań  gospodarskich  znalazł  niezbyt  wysoki  mur.  Raven  był 

znakomicie  wysportowany,  toteż  pomimo  nieco  krępującego  ubioru, 

wspiął się na niego bez trudu.  

Za  chwilę  był  już  na  terenie  posesji.  Przedarł  się  przez  krzaki 

gęsto  obrastające  mur  i  bezszelestnie  zbliżył  się  do  budynku.  Znał 

dobrze rozkład pokoi. Na parterze była jadalnia — wąska i długa, bez 

wdzięku.  Za  nią  mieścił  się  salon  z  trzema  francuskimi  oknami 

wychodzącymi  na  taras.  Do  niego  przylegał  mały  buduarek,  gdzie 

wolno mu było ostatnio spędzić z ukochaną parę chwil sam na sam. 

Na  pierwszym  piętrze  znajdował  się  pokój  z  balkonem  należący 

do Cleodel. Z drugiej strony był identyczny pokój jej matki. Któregoś 

dnia  Raven,  stojąc  w  ogrodzie  pod  balkonem,  zażartował,  że  to 

background image

 

23 

idealne miejsce do odegrania roli Romea. Cleodel spojrzała nań wtedy 

zaniepokojona. 

— Nie sądzę, żeby mama była zachwycona takimi żartami. 

—  Ale  —  odparł  wówczas  —  to  byłoby  tak  romantyczne: 

wdrapywać się na balkon! Patrząc na panią, już czuję się jak Romeo. 

Cleodel  rzuciła  mu  wtedy  powłóczyste  spojrzenie  i  po  chwili 

odpowiedziała: 

—  Trochę  romantyzmu  może  by  się  przydało.  Chciałabym,  żeby 

był pan moim rycerzem i zabijał dla mnie smoki. 

—  Będę  to  robił  z  największą  przyjemnością, jeśli  tylko  nadarzy 

się  okazja.  Ale  zapewniam,  że  smok,  który  ze  mną  będzie  miał  do 

czynienia, spędzi najgorszy kwadrans swego życia. 

—  Bardzo  pana  kocham  takim  właśnie  —  powiedziała  słodko 

Cleodel. 

Wracając  do  rzeczywistości,  książę  pomyślał,  że  położy  list  i 

bukiet  na  balustradzie.  Będzie  to  chyba  dostatecznie  romantyczne? 

Wdrapanie się na balkon nie sprawi mu większej trudności. 

Z  każdą  inną  postąpiłby  po  kawalersku  —  dałby  znać  o  sobie  i 

zostałby  zaproszony  do  środka.  Przez  chwilę  się  wahał.  Miał  wielką 

ochotę  rzucić  w  okno  kilka  małych  kamyków.  Nie  ryzykował  wiele, 

bo  matka  Cleodel  spała  twardo,  jak  sama  zapewniała,  a  jej  pokój 

znajdował się po drugiej stronie pałacyku. 

Niezdecydowany  jeszcze,  co  zrobi,  powoli  i  cicho  szedł  ku 

domowi. Nagle ujrzał jasno oświetlone okno. Zatrzymał się. Pomyślał, 

że  to  gra  cieni.  Szerzej  otworzył  zdumione  oczy.  Ale  nie  było  to 

background image

 

24 

przywidzenie:  po  drabinie  przystawionej  do  balkonu  wchodził  jakiś 

człowiek.  Był  zwinny,  toteż  szybko  dotarł  na  górę,  po  czym  cicho  i 

zręcznie przeskoczył balustradę. 

Przyszedłem  na  czas,  pomyślał  książę,  będę  mógł  odegrać  rolę 

dzielnego  rycerza,  o  którym  mówiła  Cleodel.  Unieszkodliwię 

złodziejaszka.  Nędznik  obiecuje  sobie  ograbić  spokojnie  śpiących 

mieszkańców. 

Zbliżył się równie cicho i zręcznie. I wtedy dopiero zauważył, że 

człowiek  ma  na  sobie  strój  wieczorowy.  Rzecz  raczej  niebywała 

wśród  złodziei.  Kiedy  złoczyńca  odwrócił  się,  żeby  wskoczyć  na 

balkon,  ukazała  się  w  świetle  księżyca  jego  twarz.  Książę  zamarł  z 

wrażenia.  Człowiek,  którego  wziął  za  złodzieja,  był  jednym  z  jego 

przyjaciół,  członkiem  jego  klubu,  z  którym  jeszcze  wczoraj  pił  toast 

za swoje szczęśliwe małżeństwo! 

—  Niech  ci  los  zawsze  sprzyja  —  powiedział  wtedy  Jimmy 

Hudson. 

Książę serdecznie podziękował mu za życzenia. A teraz  oto miał 

go  przed  sobą,  pod  oknem  narzeczonej!  W  tym  momencie, 

prawdopodobnie  zaniepokojona  hałasem,  wyszła  na  balkon  Cleodel. 

Książę  już  chciał  biec  jej  na  pomoc,  ratować  przed  niespodziewaną 

napaścią,  kiedy  nagle  zauważył,  że  Cleodel,  daleka  od  wszczęcia 

alarmu,  nie  wykazując  najmniejszego  zaniepokojenia,  rzuca  się  w 

ramiona intruza i całuje go namiętnie. 

Jej twarz, wyraźnie oświetlona blaskiem księżyca, wydała mu się 

jeszcze  cudowniejsza  i  czystsza.  W  momencie,  kiedy  go  tak 

background image

 

25 

podstępnie zdradzała, na jej obliczu malował się wyraz niebiańskiego 

szczęścia.  Trwało  to  chwilę.  Później  oboje,  objęci  wpół,  zniknęli  w 

pokoju, zamykając za sobą okno. 

Jedynie  samotnie  stojąca,  oparta  o  mur  drabina  świadczyła,  że 

książę nie śnił na jawie... 

  

ROZDZIAŁ 2 

Przez  kilka  chwil,  które  dla  Ravena  były  całym  wiekiem,  stał 

zmartwiały, z oczyma wpatrzonymi w okno pokoju. Powoli wracał do 

siebie.  Obrazki  łamigłówki,  których  wcześniej  nie  rozumiał,  teraz 

zaczęły się układać w logiczną całość. Zrozumiał, jak zręcznie się nim 

posłużono, jak okrutnie z niego zadrwiono. 

Jego  żywa  inteligencja,  wsparta  wspaniałą  pamięcią,  pozwalała 

mu  osiągać  świetne  rezultaty  przy  minimum  pracy.  Tak  było  w 

szkołach,  a  potem  w  Oxfordzie.  Teraz  też  pomogła  mu  w 

precyzyjnym odtworzeniu wszystkich szczegółów. 

Pewnego  dnia  w  pałacu  Warwick  Jimmy  Hudson  poprosił  go  o 

danie mu szansy na wygraną. 

—  Bardzo  cię  proszę,  Ravenie  —  powiedział  wtedy  —  bądź 

wspaniałomyślny! 

— Ależ... — starał się zaoponować.  

Jimmy przerwał mu wówczas gwałtownie: 

— Widzisz, dosiadam konia księcia Sedgewick. 

— A jaka jest stawka? 

— Tysiąc funtów, srebrny puchar i jedno serce. 

background image

 

26 

Książę  zgodził  się  wtedy  na  jego  prośbę  i  wycofał  swoje  dwa 

konie,  ale  pomyślał,  że  tysiąc  funtów  jest  dla  jego  przyjaciela 

ważniejsze niż czyjeś serce. 

W  rzeczy  samej,  Jimmy  Hudson,  syn  szlachcica  z  prowincji,  nie 

był zamożny. Opuścił uniwersytet i wstąpił do wojska. Bardzo szybko 

jednak  zrozumiał,  że  bez  pieniędzy  nie  zajdzie  wysoko.  Rzucił  się 

więc  w  wir  życia  towarzyskiego,  zdecydowany  znaleźć  bogatą 

dziedziczkę. 

Uzyskał  list  polecający  do  pewnej  damy,  matki  dwóch 

nieciekawych, ale posażnych panien. Jimmy sądził, że to właśnie jest 

jego  szansą.  Był  przystojny,  jeśli  chciał  —  nawet  uroczy  i 

uwodzicielski.  Ponadto  ubierał  się  z  nieco  tradycyjną  elegancją,  co 

także miało swoje znaczenie.  

Z natury inteligentny i dowcipny, kiedy zadał sobie trochę trudu, 

potrafił  być  bardzo  miłym  kompanem.  Kobiety  chętnie  poszukiwały 

jego  towarzystwa.  Tym  razem  jednak  obydwie  bogate  panny 

pozostały zupełnie niewrażliwe na jego wdzięki. Natomiast zakochała 

się w nim ich matka. 

Jimmy  natychmiast  zorientował  się  w  korzyściach,  jakie  mógł  z 

tego faktu wyciągnąć. Tak więc w niedługim czasie dostał się, dzięki 

zakochanej  kobiecie,  do  najwyższych  sfer  towarzyskich.  Wszedł  w 

krąg ludzi z otoczenia księcia Walii. Umiał uplasować się w ścisłym, 

ekskluzywnym i zazdrośnie strzegącym swych przywilejów kółku. To 

przekraczało jego najśmielsze oczekiwania. 

background image

 

27 

A  że  był  z  natury  wesoły  i  dowcipny,  rychło  osiągnął  poważne 

sukcesy  towarzyskie.  Na  spotkaniach  w  pałacu  Marlboro  ożywiał 

atmosferę.  Był  tu  uważany  za  swego.  Od  tej  pory  coraz  więcej  kart 

wizytowych  gromadziło  się  na  tacy  w  korytarzu  jego  mieszkania. 

Mógł  je  nieomal  kolekcjonować.  Wszyscy  chcieli  utrzymywać  z  nim 

dobre stosunki. 

Kilka  znacznych  wygranych  w  karty  pozwoliło  mu  na  spłacenie 

najpilniejszych  długów,  a  także  wystarczyło  na  sute  napiwki  dla 

służby  w  domach,  w  których  zaczął  bywać.  Kobiety  znajdowały  w 

nim  gorącego  kochanka.  Wdzięczne,  szczodrze  obdarowywały  go 

drogimi  prezentami:  złotymi  spinkami  i  papierośnicami,  cennymi 

szpilami  do  krawatów,  srebrnymi  drobiazgami,  na  które  nigdy  dotąd 

nie mógł sobie pozwolić. 

Tak  jak  Raven,  dopóki  nie  spotkał  Cleodel,  Jimmy  był 

zatwardziałym  kawalerem.  Mowy  nie  było  o  miłości  do  jednej  tylko 

kobiety, skoro otwierały się przed nim wytworne i eleganckie salony, 

wabiły  wyrafinowane  buduary,  a  on  przechodził  od  jednej  zdobyczy 

do drugiej. Sam był zresztą zdziwiony swoim powodzeniem. 

Teraz dopiero książę uświadomił sobie, że przecież Jimmy musiał 

od dawna znać Cleodel: spotykał się z nią na przyjęciach, bywał u niej 

w  domu.  To  on  obmyślił  iście  makiaweliczny  plan:  uwieść  Cleodel  i 

następnie  nauczyć  ją,  w  jaki  sposób  ma  wciągnąć  w  swe  sieci 

człowieka, którego oceniano jako jedną z najlepszych partii w Anglii. 

Oczywiście,  chodziło  mu  o  to,  żeby  wyciągnąć  dla  siebie 

korzyści.  Wszyscy  wiedzieli,  że  Jimmy  jest  interesowny.  Zdobycie 

background image

 

28 

Cleodel  miało  dla  niego  niewielkie  znaczenie.  Była  piękna,  to  nie 

ulegało wątpliwości, ale na pewno nie miała posagu, o jakim marzył. 

W  takich  rejonach  zazwyczaj  nie  polowano.  Ponadto  Jimmy,  raz 

wszedłszy  w  najbliższe  otoczenie  księcia,  poznał  go  dobrze.  Wszak 

często  wymieniali  poglądy  na  temat  kobiet.  Wiele  razy  Raven 

zwierzał mu się, że łatwe zdobycze psują urok polowania. 

Książę  przypomniał  sobie  teraz,  że  pewnego  dnia  powiedział  do 

Jimmy'ego: 

— To gra, ale bardzo kiepska gra. Wolałbym, żeby zdobycz była 

warta swej ceny. To wszystko jest takie łatwe. Za łatwe! 

Jimmy zgodził się wtedy z nim. 

— W końcu mam takie wrażenie, że jestem lisem gonionym przez 

sforę. 

— A to staje się nudne — uzupełnił Jimmy. 

I obaj się roześmieli. 

W  czasie  takich  i  innych  rozmów  Jimmy  dobrze  poznał  jego 

gusta, przyzwyczajenia i skłonności. Wiedział już, że książę nie oprze 

się  dziewiczemu  urokowi.  Było  więc  jasne,  że  musiał  dokładnie 

poinstruować Cleodel. Nauczył ją, jak powściągać zaloty Ravena, jak 

okazywać oziębłość wobec jego zapałów. Oboje zatem byli zgodni co 

do planu zakpienia z księcia.  

Nie  tłumaczyło  to  jednak  bynajmniej,  dlaczego  rzuciła  się  w 

ramiona Jimmy'ego. Nic jej do tego nie zmuszało. Chyba że zakochała 

się w swoim perfidnym nauczycielu. Tak, musiała kochać Jimmy'ego i 

background image

 

29 

kpiła  sobie  z  Ravena.  Chodziło  tylko  i  wyłącznie  o  jego  majątek, 

którym zapewne zamierzała się potem podzielić z Jimmym. 

Stojąc nadal pod balkonem, zakipiał z wściekłości na myśl, że dał 

sobą tak manipulować, że tak głupio wpadł w zastawioną pułapkę. W 

pierwszym  odruchu  chciał  wejść  na  balkon,  wtargnąć  do  pokoju  i 

przyłapać niecną parkę in flagranti

Jednakże  powstrzymał  się.  Byłby  to  banalny  odruch  zemsty  i  w 

dodatku  ośmieszyłby  siebie  samego.  Niewiele  go  obchodziło,  co 

nazajutrz mówiono by  w całym mieście i na dworze.  Zastanawiał się 

tylko,  jak  ma  postąpić.  Może,  błysnęła  mu  myśl,  zmilczeć  całą 

sprawę,  udać,  że  nic nie  wie,  i  mimo  wszystko  ożenić  się  z  Cleodel? 

O,  nie!  To  było  niemożliwe!  Niech  będę  przeklęty,  powiedział  sobie 

w duszy, jeśli okażę słabość wobec takiej kobiety. 

Straszna  boleść  oślepiła  go.  Zamglonymi  bólem  oczami  ujrzał 

dom,  balkon  —  wszystko  czerwone,  zalane  krwią.  Zaszlochał…  Z 

wolna  przychodził  do  siebie.  Pomału  zbierał  zmysły.  Nie  chciał  dać 

się  ponieść  rozpaczy.  Zmusił  się  do  spokojnego  myślenia.  Zemsta! 

Tak.  Ale  zemści  się  inaczej,  w  sposób  bardziej  przebiegły.  Uderzy 

Cleodel  i  Jimmy'ego  tak  jak  oni  jego.  W  myślach  zaczął  mu  się  już 

zarysowywać  pewien  plan.  Odzyskał  spokój,  opanował  się  i  wolno 

skierował do ogrodzenia. 

Tak jak przypuszczał, furtka otwierała się do wewnątrz. Wyszedł 

na  opustoszałą  ulicę.  Szedł  równym  krokiem.  W  pewnej  chwili 

uświadomił  sobie,  że  ciągle  trzyma  w  ręku  list  i  białe  lilie.  Podarł 

ostatni  znak  miłości,  dokładnie  połamał  łodyżki  mocno  pachnących 

background image

 

30 

kwiatów  i  czubkiem  buta  strącił  je  do  rynsztoka.  Cyniczny  grymas 

pojawił  się  w  kącikach  jego  ust.  Przypomniał  sobie,  że  w  przystani 

stoi jego jacht gotowy do drogi. W najbliższych godzinach przepłynie 

Kanał i dotrze do brzegów Francji. 

Kiedy  wracał  do  siebie  pustymi  ulicami,  plan  powzięty  pod 

balkonem  Cleodel  przybrał  konkretny  kształt.  Było  już  dobrze  po 

północy, kiedy dotarł do swego pałacu. Odźwiernemu nakazał obudzić 

sekretarza. Po chwili do biblioteki wszedł Mateusz. 

Jak  generał  przed  bitwą,  książę  wydawał  krótkie,  precyzyjne 

rozkazy,  które  trzymały  jego  ludzi  na  nogach  przez  resztę  nocy. 

Kończono  pakowanie  bagaży,  specjalny  goniec  pojechał  do  Dover, 

inny  udał  się  na  dworzec,  żeby  przypilnować  dołączenia  prywatnego 

wagonu-salonki  księcia  do  najbliższego  pociągu  opuszczającego 

Londyn w kierunku wybrzeża.  

Książę  znalazł  kilka  godzin  na  odpoczynek.  Potem  ubrał  się  w 

strój  podróżny  i  zjadł  lekkie  śniadanie.  Cyniczny,  gorzki  wyraz  nie 

opuszczał jego twarzy. Mateusz wręczył mu paszport oraz dużą kwotę 

gotówką.  Sekretarz  był  tak  przejęty  tym  dziwnym  i  nagłym 

wyjazdem, że ośmielił się zapytać: 

— Wiele osób będzie się zapewne dopytywało o księcia. Co mam 

odpowiadać, wasza łaskawość? 

—  Nic.  Dosłownie  nic.  Wyśle  pan  tylko  do  gazet  notatkę,  którą 

zredagowałem, że mój ślub z lady Cleodel Sedgewick jest odwołany. 

Ani słowa więcej. 

Mateusz w zdenerwowaniu zapytał ponownie: 

background image

 

31 

— Nic, wasza łaskawość? 

— Nic — brzmiała zdecydowana odpowiedź. 

— Żadnego bliższego wyjaśnienia? 

— Absolutnie nic! 

— A jeśli lady Cleodel lub książę, jej ojciec... — zaczął ponownie 

Mateusz, ale Raven przerwał mu. 

—  Czyś  słyszał,  Mateuszu?  Żadnych  informacji,  żadnych 

komentarzy! To rozkaz. 

— Rozumiem, wasza łaskawość. 

Książę nie dodał już nic, wyszedł szybko i wsiadł do czekającego 

nań  powozu.  Udał  się  na  dworzec.  Przejazd  pociągiem  nie  trwał 

długo.  Przeprawa  przez  Kanał  również  odbyła  się  bez  przeszkód.  W 

Calais  czekał  już  na  niego  specjalny  posłaniec.  Do  salonki 

doczepionej  do  paryskiego  ekspresu  odprowadzili  go  ceremonialnie 

francuscy urzędnicy. 

Noc  spędził  w  swoim  pałacu  przy  Polach  Elizejskich,  zawsze 

gotowym  na  jego  przyjęcie.  Nazajutrz  lekki,  elegancki  powóz 

zaprzężony  w  dwie  pary  koni  uniósł  go  w  kierunku  Wersalu.  Ale 

książę bynajmniej nie udał się tam, aby zwiedzić historyczną siedzibę 

królów  Francji.  Kazał  zatrzymać  powóz  w  maleńkiej  wiosce  przed 

wejściem do zakładu sióstr Sacre Coeur. 

Nie było to miejsce, gdzie by oczekiwano mężczyzny, zwłaszcza 

o  takiej  reputacji,  jaką  cieszył  się  książę.  A  jednak  jego  przyjazd  nie 

wywołał zdumienia. Młodziutka zakonnica otworzyła ciężkie wierzeje 

background image

 

32 

i  powiodła  go  długim  korytarzem  aż  do  progu  sali  wychodzącej  na 

ogród. 

—  Jego  łaskawość  książę  de  Ravenstock,  wielebna  matko  — 

powiedziała. 

Z  głębi   pokoju  podniosła  się  matka  przełożona i z okrzykiem 

radości,  z  wyciągniętymi  ramionami  powitała  przybyłego,  ściskając 

go serdecznie. 

—  Ravenie!  —  zawołała.  —  Tak  się  cieszę,  że  cię  widzę! 

Myślałam,  że  jesteś  zbyt  zaabsorbowany  przygotowaniami  do  ślubu. 

Przypuszczałam,  że  jeśli  przyjedziesz  do  Paryża,  to  tylko  w  podróży 

poślubnej! 

Na  te  słowa  książę  zmienił  się  na  twarzy.  Zauważyła  to 

natychmiast i niespokojna zapytała: 

— Co się dzieje? Stało się coś, braciszku? 

—  Właśnie  przyjechałem,  żeby  ci  wszystko  wyjaśnić, 

siostrzyczko.  Ale  jak  ty  się  czujesz?  Usiądźmy,  jeśli  pozwolisz. 

Będzie nam łatwiej rozmawiać. 

—  Oczywiście,  mój  drogi,  oczywiście,  ale  przedtem  poproszę, 

żeby nam przyniesiono wino i specjalność naszego klasztoru — twoje 

ulubione biszkopty. Nie zapomniałeś, myślę, ich smaku? 

Raven  uśmiechnął  się  mimo  woli.  Nie  było  zresztą  sensu 

odmawiać, bo już weszła młoda zakonnica, niosąc tacę z biszkoptami, 

butelkę  wina i kieliszki. Postawiła ją na stole przy kanapie, na której 

usiadł  Raven  ze  swoją  siostrą.  Skłoniła  się  skromnie  i  wyszła, 

zostawiając rodzeństwo samo. 

background image

 

33 

Książę  spojrzał  na  swą  siostrę.  Była  prawie  piętnaście  lat  starsza 

od  niego,  ale  jej  twarz  nic  nie  straciła  ze  swej  urody  i  czaru. 

Wyglądała  jak  za  czasów  młodości,  kiedy  to  ich  rodzice  snuli  plany 

świetnego  losu  dla  jedynej  córki.  Żeby  pomóc  jej  w  wyborze  męża, 

organizowali  wspaniałe  bale  z  udziałem  arystokratycznej  młodzieży 

nie tylko angielskiej, ale i zagranicznej. 

Lady  Małgorzacie  nie  zależało  wszakże  na  tak  wysokich 

koligacjach.  Jej  wybór  padł  na  najstarszego  syna  lorda  Landsdowna. 

Rodzina  nie  należała  do  najwyższych  kręgów  arystokracji,  ale  znana 

była z uczciwości i szlachetności. Młodzi ludzie zakochali się w sobie. 

Artur  Landsdown,  starszy  od  Małgorzaty,  robił  właśnie  świetną 

karierę  w  armii.  Cieszył  się  nieposzlakowaną  opinią  i  większość 

swego  czasu  poświęcał  żołnierzom.  Kiedy  spotkał  lady  Małgorzatę, 

wiedział z całą pewnością, że jest to kobieta jego życia. 

Rodzice  Małgorzaty  z  radością  przyjęli  jej  wybór.  Ślub  został 

wyznaczony  za  sześć  miesięcy.  Nieprzytomna  ze  szczęścia 

dziewczyna godziła się na wszystko za cenę szybkiego połączenia się 

z  ukochanym.  Oczekując  na  tę  chwilę,  spotykała  się  z  narzeczonym, 

kiedy tylko pozwalały mu na to jego obowiązki. 

Na  dwa  miesiące  przed  ślubem  Artur  został  wysłany  z  misją 

specjalną  do  Sudanu.  Sprawa,  którą  mu  zlecono,  była  prosta, 

rutynowa i w żadnym razie nie powinna opóźnić daty ślubu. Ale Artur 

nigdy  nie  powrócił.  Zginął,  zasztyletowany  przez  fanatyka,  który 

rzucił się na niego w chwili niepoczytalności. 

background image

 

34 

Na  wiadomość  o  śmierci  ukochanego  lady  Małgorzata  przeżyła 

szok.  Zamknęła  się  w  sobie,  głucha  na  pocieszenia  rodziców  i 

przyjaciół.  Wyjechała  do  Francji  i  tam  skryła  się  w  katolickim 

klasztorze.  Pomimo  błagań  rodziców,  żeby  odczekała  jakiś  czas  i 

pozwoliła zasklepić się ranie, zmieniła wyznanie i w dniu osiągnięcia 

pełnoletności złożyła śluby zakonne. 

Jej  wielka  inteligencja  oraz  fortuna  pomogły  znaleźć  się  w 

nowym  środowisku.    Po  latach  została  matką  przełożoną  klasztoru, 

który  założyła  w  kupionym  przez  siebie  majątku  niedaleko  Paryża. 

Przyjmowała 

dziewczęta, 

najczęściej 

arystokracji, 

które 

wykazywały  powołanie  do  życia  zakonnego.  Wiele  też  było  wśród 

nich takich, które chciały przedłużyć nowicjat, aby mieć więcej czasu 

na zastanowienie się przed powzięciem tak ważnej decyzji. 

Dzieło,  które  prowadziła,  zyskało  uznanie  kardynała  biskupa 

Paryża  i  błogosławieństwo  Ojca  Świętego.  Raven  dawno  już  odkrył, 

że  to,  co  robi  jego  siostra,  jest  wspaniałe.  Nie  tylko  ofiarowała 

schronienie  tym,  które  uciekając  od  światowego  życia,  szukały  drogi 

służenia  Bogu,  ale  także  starała  się  rozwijać  talenty  u  swoich 

wychowanek. 

A  wiele  z  nich  przejawiało  duże  zdolności.  Lady  Małgorzata,  a 

właściwie  już  matka  przełożona,  zachęcała  je,  stwarzała  ku  temu 

warunki. Kilka napisało książki, przyjęte z wielką życzliwością przez 

krytykę.  Inne  wyróżniały  się  doskonałym  malarstwem,  jeszcze  inne 

robieniem  koronek  i  haftami.  Wszystkie  te  talenty,  umiejętnie 

background image

 

35 

rozwijane  i  podsycane,  przyczyniały  się  do  tego,  że  zakład  Sacre 

Coeur zyskał dużą sławę. 

Przy  okazji  każdej  wizyty  Raven  stwierdzał,  że  wbrew 

przewidywaniom  sfery,  do  której  należeli  oboje,  siostra  znalazła  tu 

spokój  i  niespodziewane  szczęście.  Ponadto  pod  jej  mądrymi, 

rozsądnymi rządami klasztor kwitł. 

Odkryte  powołanie  sprawiło,  że  ujawniła  się  w  niej  zdolność  do 

zrozumienia  innych,  jak  również  ogromna  wyrozumiałość.  Raven 

wiedział, że jeśli pewnego dnia uderzy weń piorun, zawsze znajdzie u 

lady Małgorzaty pomoc i duchowe wsparcie. I po to właśnie tu dzisiaj 

przyjechał. 

Lady  Małgorzata  nalała  trochę  wina  do  kryształowego  kieliszka. 

Potem spojrzała na Ravena z ogromną miłością i zapytała: 

— Co się stało, braciszku? 

—  Nie  chcę  teraz  o  tym  mówić  —  odparł  lekko  zachrypniętym 

głosem.  —  Krótko:  przyjechałem  do  ciebie  z  ogromną  prośbą.  Chcę, 

żebyś mi znalazła żonę. Dziewczynę czystą i niewinną!! 

Matka przełożona  nie  dała po  sobie  nic  poznać.  Popatrzyła  tylko 

na  niego  uważnie,  oczyma  pełnymi  wielkiej  miłości  i  współczucia. 

Ponieważ po tej ogłuszającej deklaracji brat milczał, zapytała wreszcie 

łagodnie: 

— Po to przyjechałeś do mnie? 

— Tak — odparł bez  wahania. — Myślałem,  że może pomiędzy 

odbywającymi  nowicjat  znajdzie  się  dziewczyna  nie  skażona 

bywaniem w świecie i przez ten świat... 

background image

 

36 

Przerwał na chwilę. 

— Tak, rozumiem. Mów dalej, proszę — poprosiła łagodnie. 

—  Ledwie  to  mogę  sformułować  przed  tobą.  Chodzi  mi  o 

dziewczynę naprawdę nieskalaną, rozumiesz? 

Gorycz,  z  jaką  wyrzekł  to  zdanie,  powiedziała  lady  Małgorzacie 

więcej  o  piekle,  przez  jakie  musiał  przejść  jej  ukochany  brat,  niż 

najdłuższa nawet rozmowa. 

Skrzyżowała ręce, westchnęła głęboko i odrzekła: 

—  Myślę,  że  gdybym  nawet  zwątpiła  w  skuteczność  mojej 

modlitwy, przekonałbyś mnie o czymś zgoła odwrotnym. 

Raven nie zrozumiał; czekał, co powie jeszcze. 

— Modliłam się za ciebie i kiedy najmniej się tego spodziewałam, 

zostałam  wysłuchana,  bo  oto  zjawiasz  się  przede  mną  i  u  mnie 

szukasz pociechy i podpory. 

Idąc za tokiem jej myśli, zapytał: 

— Czy możesz spełnić to, o co cię proszę? 

Zawahała się z odpowiedzią. 

— Mogę, oczywiście że mogę. Ale nie wiem, czy powinnam! 

Rysy  jego  twarzy  ściągnęły  się.  Niezupełnie  dobrze  rozumiejąc, 

co  siostra  chce  przez  to  powiedzieć,  zaczął  domyślać  się  jej 

zastrzeżeń. 

—  Czy  nie  sądzisz,  moja  kochana,  że  lepiej  bym  cię  zrozumiał, 

gdybyś zechciała wypowiedzieć twoją myśl do końca i wyjaśniła mi, 

w jakiej intencji modliłaś się dziś za mnie? 

background image

 

37 

Lady  Małgorzata  wstała,  podeszła  do  okna  i  oparła  się  o  wysoki 

parapet.  Zatopiona  w  myślach,  błądziła  wzrokiem  po  ogrodzie  i 

milczała.  Zielona  gęstwina,  poprzecinana  kwietnymi  trawnikami, 

błyszczała  w  promieniach  słońca.  Wśród  tego  bogactwa  pięknego  i 

zadbanego  ogrodu  wolno  spacerowały  mniszki. Miały  białe  habity,  o 

kroju  nieco  złagodzonym,  szyte  według  projektu  lady  Małgorzaty. 

Lekkie  wiązane  sandały,  które  zastąpiły  niezgrabne,  wysokie 

sznurowane  buciki,  nadawały  ruchom  gracji,  a  postaciom  swoistego 

wdzięku. 

Książę czekał cierpliwie. Wysączył do dna resztę wina. Milczenie 

przeciągało  się.  Wreszcie  odwróciła  się.  Widać  było,  że  powzięła 

decyzję. 

—  Przed  dziesięcioma  laty  —  zaczęła  wolno  —  porzucono  na 

progu  naszego  zakładu  małe  dziecko.  Była  to  dziewczynka.  Siostra 

furtianka,  otwierając  rano  drzwi,  zobaczyła  ją  na  progu.  Mała  była 

sama.  W  rączce  trzymała  kopertę.  Znalazłyśmy  w  niej  pięć  tysięcy 

funtów. 

—  Pięć  tysięcy  funtów  szterlingów  w  rękach  podrzuconego 

dziecka! — wykrzyknął książę. 

— Rzeczywiście, stanowiło to bardzo poważną kwotę — odparła 

lady  Małgorzata.  —  Był  przy  tym  i  list.  Zachowałam  go  i  zaraz  ci 

pokażę. 

Otworzyła sekretarzyk i podała bratu pożółkły papier. 

— Czytaj! — poprosiła. 

background image

 

38 

Książę  zaczął  czytać  półgłosem:  „Dziewczynka  ma  na  imię 

Anuszka. Ma dziewięć lat. Jej ojciec jest Anglikiem. Prosi pokornie o 

zajęcie  się  dzieckiem.  Jego  życzeniem  jest,  aby  po  ukończeniu 

dwudziestu jeden lat przyjęła święcenia, jeśli, oczywiście, taka będzie 

jej wola. Zakład będzie otrzymywał  regularnie pieniądze na pokrycie 

wszelkich  kosztów  związanych  z  jej  wychowaniem  i  studiami.  Jeśli 

wykaże  zdolności,  uprasza  się  o  zapewnienie  jej  najlepszych 

profesorów." 

Książę oddal list siostrze i zapytał: 

— Tylko ten list i nic więcej? 

— Nic. 

— I bez podpisu? 

—  Bez.  Ale  piękne,  staranne  pismo  zdradza  dobre  wychowanie, 

powiedziałabym, że nawet angielskie. 

— I? 

—  No  cóż!  Snułam  najrozmaitsze  przypuszczenia,  ale  nic  z  tego 

nie wynikało. 

— Jak długo to dziecko jest już tutaj? 

—  Jak  ci  mówiłam,  jest  u  nas  dziesięć  lat.  Miała  około 

dziewięciu,  kiedy  ją  tu  podrzucono.  Często  rozmyślam  na  temat  jej 

przyszłości. 

— Myślisz ją zatrzymać i zrobić z niej zakonnicę? 

— Nie — odparła zdecydowanie lady Małgorzata. 

— Dlaczego? 

background image

 

39 

—  Z  dwóch  powodów.  Przede  wszystkim  widzę,  że  nie  ma 

powołania.  Jest  bardzo  zdolna,  inteligentna,  wykazuje  piękne  cechy 

charakteru. Jednakże czasami nie do końca ją rozumiem. 

— Mówiłaś o dwóch powodach. Jaki jest drugi? 

—  Tak.  Otóż  dwa  lata  temu  dostałam  dla  niej  bardzo  poważną 

kwotę. 

— Ile konkretnie? 

— Siedemdziesiąt tysięcy funtów szterlingów. 

— Ależ to wygląda na posag! 

— W rzeczy samej.  I od tego czasu tajemniczy korespondent nie 

dał już więcej znaku życia. 

— A czy wywiązywał się z obietnic złożonych w liście? 

—  Tak.  Bardzo  skrupulatnie.  Co  dwa  lata  otrzymywałam  pięć 

tysięcy  funtów  szterlingów.  Oczywiście,  nie  wydałam  wszystkiego. 

Teraz Anuszka ma majątek. Jest bogata. 

— Co zamierzasz z nią zrobić? 

— Właśnie zastanawiałam się nad jej dalszym losem. Nie chcę jej 

dłużej  trzymać  w  tych  murach.  Szukam  więc  w  pamięci  kogoś 

odpowiedniego  z  towarzystwa,  kto  mógłby  jej  pomóc  w  stawianiu 

pierwszych kroków w świecie. 

Spojrzała w zadumie na brata. 

—  Tak  bardzo  prosiłam  Boga,  żeby  mnie  oświecił...  i  nagle 

przyjeżdżasz ty! 

—  Istotnie,  wydaje  mi  się,  że  przywożę  rozwiązanie  twoich 

problemów  i  odpowiedź  na  pytanie,  co  z  nią  dalej  robić.  Dobrze 

background image

 

40 

wiem,  co  myślisz,  wiem,  co  stoi  na  przeszkodzie:  moja  reputacja 

donżuana. I to, że oficjalnie ogłoszono moje zaręczyny. Ale jeśli o to 

chodzi, możesz być zupełnie spokojna — zaręczyny zostały zerwane. 

Lady Małgorzata mimo wszystko pokiwała sceptycznie głową. 

— A co do mojej reputacji — ciągnął — dobrze  wiesz,  że nasza 

rodzina  gorąco  sobie  życzy,  bym  się  ożenił,  ustatkował  i  miał 

potomstwo.  I  to  właśnie  zrobię.  Chcę  się  ożenić,  mieć  dzieci,  ale  do 

tego,  jak  się  zapewne  domyślasz,  potrzebuję  kobiety,  kobiety 

absolutnie  pewnej,  nieskazitelnej.  Ta,  która  będzie  nosiła  moje 

nazwisko, musi być niewinna i skromna! 

Ton  Ravena  znowu  stał  się  bolesny  i  gorzki.  Siostra  zrozumiała, 

że  musiał  dużo  przejść,  i  zrobiło  jej  się  go  bardzo  żal.  Zdecydowała 

się odpowiedzieć. 

—  Nie  przypuszczam,  Ravenie,  żeby  Anuszka  była  odpowiednią 

dla  ciebie  partią.  Mam  nadzieję,  iż  pewnego  dnia  spotka  człowieka, 

którego  pokocha  i  który  ją  będzie  kochał.  Ale  pamiętaj,  że  choć 

obecnie  jest  bardzo  bogata,  zawsze  pozostanie  dzieckiem 

znalezionym.  Nie  wiadomo,  skąd  pochodzi,  z  jakiej  rodziny  się 

wywodzi. Nie znamy nawet jej nazwiska. 

Książę machnął ręką. :  

— To mnie nie obchodzi! 

— Nie mów tak. To jest jednak problem. 

— Dla kogo? 

— W sferze, w której żyjesz...  

Przerwał jej. 

background image

 

41 

— Jeśli ja decyduję, że pochodzenie mojej żony nie ma dla mnie 

znaczenia,  to  nie  sądzę,  aby  ktoś  z  mego  otoczenia  ośmielił  się 

poruszyć ten temat. 

W głębi duszy lady Małgorzata była tego samego zdania, uważała 

jednak za swój obowiązek przedstawić bratu wszystkie obiekcje. 

— Wprawdzie rodzice już nie żyją, Ravenie, ale musisz pomyśleć 

o  reszcie  rodziny.  Jaka  będzie  ich  reakcja?  Jeśli  o  mnie  chodzi, 

obserwuję  Anuszkę  dzień  po  dniu  i  jestem  głęboko  przekonana,  że 

pochodzi z równie dobrej rodziny jak nasza, ale jest prawdopodobne, 

że to dziecko nieślubne, i musisz to wziąć pod uwagę. 

—  Dzieci  z  nieprawego  łoża  —  powiedział  —  stają  się 

przeważnie  ludźmi  wyjątkowymi.  W  dziejach  Francji  na  przykład 

wsławili się odwagą i wybitnymi zdolnościami. 

Lady Małgorzata uśmiechnęła się. 

— Wybacz, ale ten temat znacznie przekracza moje kompetencje. 

Pomyśl jednakże: nigdy, modląc się  o przyszłość  Anuszki, nawet nie 

wyobrażałam sobie, że mógłbyś w jakiś sposób wkroczyć w jej życie. 

—  Westchnęła.  —  Upewnij  mnie,  Ravenie,  może  idę  niewłaściwą 

drogą?  Może  nie  mam  racji,  pragnąc  dla  niej  życia  poza  murami 

klasztoru.  Może  byłoby  lepiej,  żeby  przyjęła  święcenia...  Chociaż 

muszę  ci  wyznać,  nauczyłam  się  już  rozpoznawać,  które  z  dziewcząt 

przejawiają  autentyczne  powołanie  do  stanu  zakonnego,  a  które 

odwrotnie  —  są  stworzone  do  życia  rodzinnego  u boku  męża,  wśród 

gromadki  dzieci.  Wydaje  mi  się,  że  Anuszka  należy  do  tej  drugiej 

kategorii. 

background image

 

42 

Przy  ostatnich  słowach  jej  głos  lekko  zadrżał.  Książę  zrozumiał, 

że  siostra  jest  wciąż  wierna  pamięci  człowieka,  którego  była 

narzeczoną, i wspomnieniu ich krótkiej, a tak pięknej miłości. 

—  Widzę,  moja  droga,  że  przemyślałaś  wszystkie  aspekty 

problemu.  Jeśli  chodzi  o  tę  dziewczynę,  kieruj  się  instynktem.  To 

czasami lepszy przewodnik niż zimna logika. 

— Dziękuję, że tak mówisz. Sądzę, że masz rację. Podświadomie 

czuję,  że  Anuszka  należy  do  innego  niż  ten  świata.  Jednakże  gdyby 

się  tak  stało,  że  zabrałbyś  ją  stąd,  nie  zapominaj,  że  ona  praktycznie 

nic  nie  wie  o  życiu.  Wyrosła  tu,  wśród  nas,  i  to,  co  tobie  wyda  się 

banalne  i  naturalne,  dla  niej  będzie  odkryciem.  —  Nie  mogła  ukryć 

wzruszenia.  —  Zresztą,  nie  mam  własnego  zdania.  Pomyśl,  przecież 

nawet się nie znacie! Nie możesz żenić się w takich okolicznościach. 

— Dlaczego nie mogę? 

— Ależ, Ravenie... 

—  To  rozsądek  dyktuje  ci  teraz  te  słowa!  Wiesz  równie  dobrze 

jak ja, że są kraje Wschodu, gdzie małżonkowie poznają się dopiero w 

dniu  ślubu.  Jeśli  o  mnie  chodzi,  jestem  zdecydowany  na  to 

małżeństwo.  A  czy  sądzisz,  że  dziewczyna,  której  przynoszę  mitrę 

książęcą, będzie robiła ceregiele tylko dlatego, że mnie nie zna? A jej 

krewni,  jeśli  tacy  istnieją?  Dla  nich  będzie  to  ostatnie  zmartwienie, 

będą zachwyceni taką gratką. To wszystko. 

— Jakiż ty jesteś cyniczny! 

— Nie, mylisz się. Jestem tylko realistą. 

background image

 

43 

— Nie wierzę własnym uszom. Siedzę tu z tobą i dyskutujemy o 

tak poważnych sprawach niczym o banalnym interesie. 

— Ależ to zupełnie naturalne. 

— Tak uważasz? 

—  Oczywiście.  To  prawda,  że  znalazłem,  się  w  niezwyczajnej 

sytuacji. Ale właśnie dlatego przybyłem do ciebie po pomoc. 

—  Uważaj,  bracie!  Palisz  za  sobą  mosty.  Musisz  chyba  jednak 

zobaczyć Anuszkę, zanim zdecydujesz się ożenić z dziewczyną, której 

nie znasz nawet nazwiska... 

— Ależ... 

Lady Małgorzata przerwała mu. 

—  Zanim  poweźmiesz  decyzję,  pomyśl  o  reszcie  rodziny. 

Przecież ich reakcje mogą być okropne. 

Książę spojrzał na siostrę i z całym spokojem powiedział: 

— Powtarzasz się, moja droga.  A poza tym chcę, żeby  wszystko 

między  nami  było  jasne:  o  moim  małżeństwie  decyduję  ja  sam.  Nie 

dbam  o  opinię  rodziny.  Jej  zdanie  mnie  nie  obchodzi.  Absolutnie  i 

dokładnie. Zdecydowałem się ożenić natychmiast i nikomu nie muszę 

się z tego tłumaczyć. Taka jest moja wola i nie widzę nic, co mogłoby 

mi w jej realizacji przeszkodzić. 

Jego ton brzmiał tak zdecydowanie, że lady Małgorzata spojrzała 

nań  z  głęboką  troską.  Po  raz  pierwszy  zauważyła  u  brata  rys 

nieprzejednania i niemal okrucieństwa. 

—  Nie  unoś  się,  Ravenie  —  powiedziała  cicho  i  serdecznie.  — 

Wyobrażam  sobie,  jak  musiałeś  cierpieć.  Ale  nawet    jeśli  twoje 

background image

 

44 

dotychczasowe życie nie było wzorem cnót wszelakich, przynajmniej 

zawsze  byłeś  dobry  i  wspaniałomyślny.  I  zawsze  umiałeś 

uszczęśliwiać ludzi wokół siebie. 

Położyła rękę na jego ramieniu. 

— Wiem — powiedziała — wiem i czuję, że cierpisz. Ale nie każ 

cierpieć niewinnym. 

— Nie wiem, o czym mówisz — odpowiedział z uporem Raven. 

—  No,  no,  powiedzmy!  Ale  pamiętaj,  że  nienawiść  wraca  jak 

bumerang, który uderza w tego, kto go rzucił, równie silnie jak w cel. 

—  Nie  nienawidzę  nikogo  — uciął  krótko  Raven.  — Chcę  tylko 

zmyć obelgę w sposób jak najbardziej widoczny. 

— Czy sprawi to komuś ból? 

— Żywię taką nadzieję. 

—  To  nieszlachetne!  Dotychczas  twoje  życie  było  bardzo 

szczęśliwe.  Los  obdarował  cię  ponad  miarę.  Może  to  właśnie  jest 

moment, żeby wypłacić się Opatrzności. 

— Zdaje się, że zapomniałaś, co mówi Biblia. 

— Co masz na myśli? 

— Jest napisane w Piśmie Świętym: „Oko za oko, ząb za ząb!" I 

to jest słuszne, to jest sprawiedliwe. 

—  Gdybyś  zadał  sobie  trochę  trudu,  żeby  przeczytać  następne 

wersety,  dowiedziałbyś  się,  że  powinniśmy  przebaczać  naszym 

wrogom — żywo odparła lady Małgorzata. 

— Może i to zrobię — zdecydował Raven — ale najpierw ukarzę 

winnych. 

background image

 

45 

Lady Małgorzata westchnęła. 

—  Wydaje  mi  się,  że  występujesz  w  roli  sędziego  i  kata 

jednocześnie. Obawiam się, że popełniasz błąd. 

—  Ale  nie  jesteś  tego  pewna,  prawda?  A  teraz  —  dodał 

łagodniejszym już tonem — chcę zobaczyć Anuszkę. 

Wiedział  już,  że  siostra  żałuje  wszystkiego,  co  mu  powiedziała, 

być  może  żałuje  nawet,  że  modliła  się  o  rozwiązanie  problemu 

Anuszki. 

Wyciągnął do niej rękę w geście zgody. 

—  Nie  martw  się,  siostrzyczko.  Wiem,  że  popełniłem  wiele 

błędów  —  powiedział  ciepłym,  wzruszającym  tonem.  —  Wiem 

również,  że  szokowałem  rodzinę  moim  zachowaniem,  to  oczywiste. 

Ale przysięgam, że nigdy, jak daleko sięgam pamięcią, nie działałem 

wbrew prawu, nie zawiodłem kobiety, która mi zaufała. 

Był bardzo przekonywający. Opór lady Małgorzaty powoli malał. 

Uśmiechnęła się. 

—  Wierzę  ci,  Ravenie,  i  zaufam  ci.  Tylko  ty  sam  możesz 

zdecydować,  czy  Anuszka  będzie  ci  odpowiadać  i  czy  rzeczywiście 

chcesz się z nią ożenić. 

— Masz rację, siostrzyczko! 

—  Pójdę  po  nią  —  odpowiedziała  wstając  —  tylko  to  mi 

pozostaje. Gdyby ci się nie spodobała lub okazała się nie taka, jakiej 

oczekujesz, zawsze możesz poszukać gdzie indziej. 

Książę  został  sam;  nalał  sobie  następny  kieliszek  lśniącego 

rubinowo wina i podszedł do okna. 

background image

 

46 

Nie widział jednak ani słońca igrającego na kwiatach i krzewach, 

ani  pełnych  gracji  sylwetek  siostrzyczek  spacerujących  w  skupieniu 

po  ogrodzie.  Jeden  tylko  obraz  miał przed  oczyma,  a była  nim twarz 

Cleodel  uśmiechająca  się  do  Jimmy'ego  w  bladym  świetle  księżyca. 

Wizja  była  tak  plastyczna,  że  ścisnął  w  ręku  kieliszek,  który 

rozprysnął się na drobne kawałeczki.  

Ten  dźwięk  otrzeźwił  go.  Nadal  jednak  był  w  szponach 

morderczych  instynktów.  Chciałby  ścisnąć  delikatną  szyję  Cleodel  i 

zmiażdżyć  ją.  Z  jej  to  powodu,  po  raz  pierwszy  w  życiu,  odczuwał 

chęć  mordu.  Pałał  żądzą  zemsty.  Zasada,  którą  przed  chwilą 

przypomniał  siostrze:  „Oko  za  oko,  ząb  za  ząb",  byłaby  tylko  marną 

namiastką  odwetu  za  tak  brutalne  zniszczenie  ideału,  który  nosił  w 

sercu. 

To  bowiem  uczyniła  Cleodel.  Unicestwiła  jego  ideał  i  zdusiła  w 

nim chęć odmiany życia, która zrodziła się pod wpływem jej pięknej i 

niewinnej  twarzyczki.  A  przecież  uosabiała  wszystko,  czego  zawsze 

pragnął, wypełniła ogromną pustkę w jego życiu. Gdyby rzeczywiście 

była  taka,  za  jaką  usiłowała  uchodzić,  dałaby  mu  to,  czego 

nieświadomie oczekiwał od bardzo dawna, od zawsze.  

Nic  więc  dziwnego,  że  ulokowawszy  w  niej  wszystkie  nadzieje, 

po odkryciu jej zdrady poczuł się wyzuty ze wszystkiego i udręczony 

do  ostateczności.  Miejsce,  które  zajmowała  w  jego  sercu,  było  teraz 

puste.  Nienawidził  Cleodel  z  siłą,  której  istnienia  nigdy  u  siebie  nie 

podejrzewał. 

background image

 

47 

Jadąc  poprzedniego  dnia  pociągiem  do  Paryża,  przeżywał  raz 

jeszcze  całą  nocną  scenę.  Żałował,  że  nie  uległ  pierwszej  myśli,  aby 

wtargnąć  po  drabinie  do  pokoju,  powalić  na  ziemię  Jimmy'ego, 

sterroryzować Cleodel i zmusić ich, aby błagali o przebaczenie. 

Uspokoił się jednak i powtarzał sobie, że byłoby to niegodne jego, 

księcia,  wymierzać  zemstę  w  taki  sposób  i  zachowywać  się  po 

grubiańsku  jak  tragarz.  To,  co  obmyślił,  było  daleko  subtelniejsze. 

Rana, jaką zada, będzie głębsza i boleśniejsza. O tej porze Cleodel jest 

już  pewnie  zdziwiona,  dlaczego  wierny  narzeczony  dotąd  się  nie 

zjawił. 

To  jej  ojciec,  czytając  rano  gazety,  odkryje  w  „Timesie"  i 

„Morning  Poste"  ogłoszenie  o  odwołaniu  ślubu.  Konsternacja 

nieszczęśnika będzie bliska komizmu. Szkoda, pomyślał Raven, że nie 

będę  mógł  tego  oglądać.  Wyobraził  sobie  pytania,  przypuszczenia, 

które osaczą jej ojca i ją samą. Narzeczony poprzedniego dnia jeszcze 

tak czuły, troskliwy...  

Ojciec  na  pewno  zdecyduje  się  napisać  do  niego,  prosząc  o 

spotkanie w celu wyjaśnienia. Mateusz był doskonale poinstruowany, 

co  ma  odpowiadać,  i  bez  wątpienia  dokładnie  zastosuje  się  do 

wskazówek  swego  pana.  Rodzice  Cleodel  będą  mieli  jedno  tylko 

wyjście:  czekać  na  znak,  na  odpowiedź...  A  tymczasem  będą 

napływać ślubne podarunki. 

Raven potarł ręce. Zdecydowanie ten rodzaj zemsty był najlepszy, 

dawał  mu  więcej  satysfakcji  niż  jakiekolwiek  inne  gwałtowne 

pociągnięcia. Już niedługo rozpęta się burza, a Cleodel znajdzie się w 

background image

 

48 

jej epicentrum. Bezskutecznie będzie dociekała przyczyny tak nagłego 

zniknięcia narzeczonego. Pozna, co to popłoch i trwoga. 

Niedobry uśmiech wykrzywił usta Ravena. 

W  tym  momencie  odwrócił  się  nagle,  bo  drzwi  za  jego  plecami 

otworzyły  się.  Oślepiony  światłem,  na  które  patrzył  przez  dłuższą 

chwilę,  dostrzegł  tylko  dwie  postacie,  które  weszły  do  ocienionej 

części pokoju. Usłyszał delikatny i ciepły głos siostry: 

— Ravenie, oto Anuszka. 

  

ROZDZIAŁ 3 

Lady Małgorzata w towarzystwie młodej dziewczyny zbliżała się 

do okna. 

— Anuszko, przedstawiam ci księcia de Ravenstocka, mego brata. 

Dziewczyna  wykonała  głęboki  ukłon.  Wyprostowała  się  i  stała 

teraz w blasku słonecznej smugi.  

Raven widział ją w pełnym świetle.  Wyobrażał ją sobie zupełnie 

inaczej. Nie miała nic z Cleodel i zupełnie nie była do niej podobna. A 

on  w  swojej  naiwności  sądził,  że  czystość  i  niewinność  to  dwoje 

błękitnych oczu, dziecinna twarzyczka i koniecznie blond loki. 

Młoda  dziewczyna,  która  stała  przed  nim,  była  zupełnie  inna. 

Szczupła,  wysoka,  prezentowała  się  nadzwyczaj  godnie.  Okolona 

woalem  nowicjuszki  twarz  była  pełna  tajemniczości.  Zadziwiająco 

poważny, jak u tak młodej kobiety, wyraz twarzy dodawał jej urodzie 

nieco  dojrzałego  wdzięku.  Zgrabny,  cienki  jak  u  królowej  Egiptu 

nosek,  bardzo  delikatnie  zarysowane  usta.  Cała  przypominała  piękną 

background image

 

49 

klasyczną rzeźbę. Emanowała z niej silna indywidualność; spojrzenie 

było  otwarte,  szczere  i  zdecydowane.  Wyczuwało  się  w  tej  młodej 

istocie energię i wolę. 

Widząc ją taką, książę zrozumiał, dlaczego siostra wahała się, czy 

zostawić ją w klasztorze. Trudno było sobie wyobrazić młodą kobietę, 

tak  hojnie  obdarzoną  przez  naturę,  zamkniętą  na  całe  życie  w 

klasztorze.  Wprost  przeciwnie  —  wszystko  w  niej  wydawało  się 

stworzone  do  pełni  życia.  Była  tak  obca  w  tym  otoczeniu.  I  choć 

przecież  tu  wyrosła  i  tu  się  wychowała,  jak  egzotyczny  ptak 

zamknięty w klatce. Wszystko w niej zdawało się zrywać do lotu. 

Raven zrozumiał, że musi coś powiedzieć. 

— Siostra mówiła mi, że żyje tu pani od dziesięciu lat. 

— Tak jest w istocie, wasza wysokość. 

Zupełnie  instynktownie  użyła  tej  formy.  Czy  był  to  z  jej  strony 

wyraz  szacunku,  czy  przejaw  grzeczności  wobec  brata  matki 

przełożonej? 

— Czy jest tu pani szczęśliwa? 

— Tak, wasza wysokość. 

—  A  jednak  zmiana,  jaka  nastąpiła  w  pierwszych  latach  pani 

życia, musiała być dla pani trudna? 

Anuszka  nie  odpowiedziała.  Ravena  zdziwiło  jej  milczenie.  Nie 

było ono bynajmniej spowodowane nieśmiałością czy zakłopotaniem, 

ani  tym  bardziej  niemożnością  znalezienia  odpowiednich  słów.  Stała 

zupełnie swobodnie. Po prostu odmawiała odpowiedzi.  

Książę spojrzał niepewnie na siostrę. 

background image

 

50 

—  Anuszka  —  powiedziała  lady  Małgorzata,  rozumiejąc  nieme 

pytanie  brata  —  przed  przybyciem  tu  obiecała  nigdy  nie  mówić  o 

przeszłości. I dotąd dotrzymała słowa. 

Raven  nie  mógł  powściągnąć  irytacji.  Zrobił  kilka  kroków  po 

pokoju i ponownie stanął przed siostrą. 

—  Czy  pozwolisz,  Małgorzato,  że  porozmawiam  z  Anuszką  w 

cztery  oczy?  Rozumiem,  że  wyjaśnisz  jej  powód  mojego  tu  pobytu, 

ale  jeśli  nie  widzisz  w  tym  nic  niestosownego,  wolałbym  sam  jej  to 

powiedzieć. 

Lady Małgorzata nie ukrywała zaskoczenia. 

— Tak szybko? 

— Nie widzę powodu, aby przeciągać sprawę. Nie mam czasu do 

stracenia! 

Jego siostra była wyraźnie zaniepokojona. Uważała, że brat działa 

zbyt pośpiesznie. Jednocześnie jednak od śmierci rodziców uznawała 

w nim głowę rodu. 

Książę zbliżył się do niej i powiedział cicho: 

—  Zaufaj  mi,  siostrzyczko.  Nie  zrobię  nic,  co  mogłoby  urazić 

twoją wychowankę.   

—  Wiesz  dobrze  —  odpowiedziała  —  że  to  rzecz  zupełnie 

niespotykana  w  naszym  Domu.  Naszym  siostrom  nie  wolno  się 

widywać z obcymi inaczej niż tylko w obecności innej siostry. Daję ci 

dziesięć minut. 

Ruszyła  ku  drzwiom.  Wyprzedzając księcia  Anuszka  podbiegła  i 

otworzyła je, składając przed matką przełożoną uroczy głęboki ukłon. 

background image

 

51 

Następnie  zamknęła  drzwi  i  odwróciła  się.  Wtedy  spostrzegł,  że  jej 

ciemne  źrenice  miały  w  pełnym  świetle  fiołkowy  odcień.  Odniósł 

dziwne  wrażenie, że nie patrzy na niego jak na pięknego mężczyznę, 

którym  niezaprzeczalnie  był,  do  którego  wzdychały  światowe  damy. 

Czuł, że jej wzrok sięga głęboko, do duszy, że zupełnie nie dostrzega 

jego powierzchowności.  

Zaproponował, aby usiedli. Gestem ręki wskazał kanapę. Zbliżyła 

się  z  gracją,  która  przywodziła  na  myśl  kobiety  Wschodu  i  ich 

królewski  sposób  poruszania  się.  Podczas  gdy  przysuwał  sobie 

krzesło,  usiadła  wyprostowana  i  czekała  na  rozpoczęcie  rozmowy. 

Zauważył, że były w niej spokój i pogoda; cechy, które tak podziwiał 

u Małgorzaty. 

—  Siostra  —  zaczął  —  opowiedziała  mi  pani historię.  Ponieważ 

ma pani dziewiętnaście lat, zdecydowała, że opuści pani klasztor, aby 

lepiej poznać świat, o którym, na dobrą sprawę, nic pani nie wie. Co 

pani na to? 

— To by mi się podobało. 

—  A  zatem  nie  ma  pani  chęci  złożenia  ślubów  i  zostania 

zakonnicą? 

— Myślałam o tym, ale jest mi bardzo trudno powziąć tak ważną 

decyzję,  ponieważ  nie  mam  żadnego  porównania,  nie  wiem,  jakie 

byłoby to moje nowe życie. 

—  Słusznie  — powiedział  książę  — ale  ja  mam dla pani  własną 

propozycję. 

background image

 

52 

Sądził,  że  Anuszka  okaże  ciekawość  i  zapyta,  o  co  chodzi,  ona 

jednak  milczała.  Patrzyła  tylko  uważnie  wprost  na  niego,  jakby 

ważyła  każde  słowo,  które  wypowiadał.  Chciał  ją  zadziwić,  olśnić, 

zmusić do okazania uczuć. Powiedział więc znienacka: 

— Chcę się z panią ożenić. 

Anuszka  nawet  nie  drgnęła,  tylko  w  ciemnych  oczach  mignął 

wyraz nieufności. Po dość długiej chwili zapytała cicho: 

—  Czy  dobrze  zrozumiałam  waszą  wysokość?  Pan  prosi,  żebym 

została jego żoną? 

—  Dokładnie  tak.    I  muszę  dodać,    że  zamierzam  uczynić  panią 

szczęśliwą.  Jeśli  wyrazi  pani  zgodę,  pani  pozycja  w  Anglii  będzie 

jedną  z  najbardziej  godnych pozazdroszczenia.  Zostanie  pani  księżną 

de Ravenstock. 

— Sądzi pan, że jestem godna nią zostać? 

—  Będzie  pani  musiała  wiele  się  nauczyć,  ale  będę  przy  pani  i 

pomogę w unikaniu błędów. 

Mówię, pomyślał z niesmakiem, jak człowiek interesu. Wystraszę 

to  młode  stworzenie.  Ale  jednocześnie  miał  wrażenie,  że  Anuszka 

woli  proste  i  jasne  stawianie  spraw.  Milczała,  a  on  pomyślał 

cynicznie,  że  niewiele  znalazłoby  się  kobiet,  które  by  się  zawahały 

wobec takiej propozycji. 

Po chwili szepnęła cicho: 

— Nie myślałam jeszcze o zamążpójściu. 

—  Jeśli  nie  ma  pani powołania do  życia  zakonnego,  małżeństwo 

może być dla pani właściwą drogą, kiedy opuści pani klasztor. 

background image

 

53 

— Tego tematu matka przełożona nigdy ze mną nie poruszała. 

— Teraz jest właśnie stosowna ku temu okazja. Gdyż, z powodów 

ściśle osobistych, życzę sobie pojąć panią za żonę natychmiast. Wiem, 

że  nie  ma  pani  co  na  siebie  włożyć  i  nie  zostawiam  pani  czasu  na 

przygotowanie  się,  ale  nie  będzie  trudno  skompletować  w  Paryżu 

wyprawę godną przyszłej księżnej de Ravenstock. 

W jego pojęciu był to argument nie do odparcia. Wyprawa! Żadna 

z kobiet, które dotychczas znał, nie oparłaby się pokusie odwiedzenia 

najsławniejszych  domów  mody,  kobiecego  raju.  Toalety  od  Wortha, 

które  ofiarowywał  kochankom,  sprawiały  im  często  więcej 

przyjemności niż kolie, bransolety czy kolczyki. 

Anuszka  jednak  nie  okazała  żadnego  zainteresowania  tym 

tematem.  Widać  było,  że  rozważa  zupełnie  co  innego.  Wreszcie 

swoim cichym melodyjnym głosem powiedziała: 

— Pan twierdzi, że nauczy mnie zawodu żony. Ale jeśli mi się nie 

uda i rozczaruję pana? 

Spojrzał  na  nią  zdumiony.  Czyż  to  możliwe?  Uważała  go  za 

jeszcze jednego profesora! Szybko ją zapewnił: 

— Nie przewiduję rozczarowań ze strony tak inteligentnej osoby 

jak pani. Myślę, że będę w tej materii dobrym nauczycielem i potrafię 

umilić  pani  etapy,  które  będziemy  mieli  do  przejścia  i  które 

przemierzymy razem. 

Pomyślał,  że  to,  co  teraz  mówi  na  temat  małżeństwa,  może 

dziewczynie  wydać się mało pociągające. Nie wiedział jednak, jak ją 

przekonać. 

background image

 

54 

Anuszka  z  wielką  powagą  rozważała  tak  nagłą  i  niespodziewaną 

propozycję.  Jej  reakcje  podyktowane  były  rozsądkiem.  Raven 

zapytywał  siebie,  ile  trzeba  będzie  czasu,  żeby  odezwało  się  w  niej 

serce, i czy dostrzeże w nim kiedyś mężczyznę, a nie tylko jednego z 

nauczycieli. 

Wreszcie podniosła na niego wzrok i zapytała po prostu: 

—  Czy  mam  wybór,  czy  tylko  alternatywę:  zostać  w  klasztorze 

albo opuścić go z panem? 

Książę żachnął się. 

— Moja siostra, oczywiście, nie będzie wywierała na panią żadnej 

presji. Niewiele kobiet — dodał podrażnionym tonem — odrzuciłoby 

taką ofertę. 

—  Ale  też  niewiele  kobiet  jest  takimi  ignorantkami  jak  ja  — 

odparła. — Nie mam żadnego doświadczenia, nie znam niczego poza 

tymi murami, za którymi wyrosłam. Pan mi mówi o innych kobietach? 

Myślę, że im byłoby bardzo łatwo nagiąć się do waszych praw, ale ja, 

cóż ja wiem o życiu? 

—  Pomogę  pani.  Po  ślubie  nie  pojechalibyśmy  od  razu  do 

Londynu.  Moglibyśmy  podróżować,  co  pozwoliłoby  nam  poznać 

siebie  nawzajem.  To  naprawdę  będzie  daleko  prostsze,  niż  się  pani 

wydaje. 

Pomimo  jego  zapewnień  i  nalegań  Anuszka  była  ciągle  nieufna. 

Wreszcie zdecydowała się spytać: 

— Czy może mi pan zostawić trochę czasu na zastanowienie się?

 

 

background image

 

55 

— Oczywiście. Pewnie chce się pani pomodlić? 

— Tak — odparła spokojnie.  

Książę wstał. Anuszka popatrzyła nań. 

— Pójdę do naszej kaplicy. 

— Proszę, niech pani idzie. Będę tu czekał na pani  decyzję. 

Przed odejściem złożyła piękny ukłon i szepnęła: 

— Postaram się, żeby nie czekał pan zbyt długo, wasza wysokość. 

Raven  patrzył  za  nią,  jak  oddalała  się  płynnym,  harmonijnym 

krokiem.  Uważał  sytuację  za  co  najmniej  dziwną.  W  przeszłości  nie 

byłby  zdolny  przeprowadzić  takiej  rozmowy  z  młodą  dziewczyną. 

Zdawał  sobie  sprawę,  że  mówił  bez  ogródek,  może  nawet  nieco 

brutalnie. Ale Anuszka odpowiadała jego oczekiwaniom. Była piękna 

i  miała  klasę.  Teraz  stał  przed  nim  jeden  tylko  cel:  doprowadzić  akt 

zemsty do końca. 

Zbliżył się do okna i otworzył je szeroko. Potrzebował powietrza i 

długo  wdychał  je  pełną  piersią.  Na  jego  twarzy  znów  pojawił  się 

okrutny  wyraz.  Myślał  o  pionkach,  które  przesuwał  jak  na 

szachownicy.  Następny  ruch  będzie  fatalny  dla  Cleodel.  Jej  miłość 

własna zostanie głęboko zraniona. 

Był zagłębiony w myślach, kiedy weszła lady Małgorzata. 

— Spotkałam Anuszkę — powiedziała. — Szła do kaplicy. 

Książę uśmiechnął się ponuro. 

—  Pierwszy  raz  w  życiu  spotykam  kobietę,  która  odczuwa 

potrzebę 

pomodlenia 

się, 

zanim 

odpowie 

na 

propozycję 

matrymonialną. 

background image

 

56 

—  Anuszka  jest  inna  niż  kobiety,  które  znałeś  dotychczas. 

Mówiłam ci już. Ja także odczuwam potrzebę skupienia się. 

— I modlitwy! — rzucił ironicznie jej brat. 

Lady Małgorzata zignorowała jego uwagę. 

—  Jeżeli  Anuszka  zdecyduje  się  poślubić  cię,  co  zresztą  nie  jest 

wcale takie pewne... 

Książę przerwał jej krótko: 

—  Czy  naprawdę  możesz  przypuszczać,  że  dziewiętnastoletnia 

dziewczyna odmówi tytułu księżnej de Ravenstock? 

—  Ależ  Ravenie,  tu tylko  ty  i  ja  wiemy,  co  to  oznacza!  Dla  niej 

nie  znaczy  to  nic,  absolutnie  nic.  Uświadom  to  sobie  jasno.  Dla 

Anuszki „Ravenstock" jest takim samym nazwiskiem jak każde inne. 

Nie  zapominaj,  że  jej  znajomość  świata  ogranicza  się  do  kilku 

książek, które  przeczytała. A wierz mi, lektury są tu bardzo starannie 

dobierane.  

Ponieważ książę milczał, mówiła dalej. 

—  Dla  Anuszki  dzielić  z  tobą  życie  to  jak  wylądować  na  innej, 

obcej  planecie.  Nie  wie  i  nie  zna  nic.  Wyścigi,  bale,  kolacje  na 

mieście, teatr — oczywiście zna te słowa, ale jest to znajomość czysto 

abstrakcyjna.  Nie  wiem  —  dodała  po  chwili  zastanowienia  —  czy 

możesz sobie wyobrazić, co to oznacza. Ty i ja, którzy żyliśmy w tym 

świecie, mamy doświadczenie, ale nie ona, Ravenie. 

Potrząsnęła głową z irytacją. 

— Czy rozumiesz, co usiłuję ci wyjaśnić? Przy największej nawet 

dobrej  woli  Anuszka  nie  jest  w  stanie  wyobrazić  sobie,  co  ten  świat 

background image

 

57 

zewnętrzny przedstawia, jaki jest, co z sobą niesie. Nie będzie również 

potrafiła właściwie oceniać ludzi, z którymi przyjdzie jej się spotykać, 

kiedy opuści te mury. 

Była teraz zupełnie przerażona. 

—  Im  więcej  o  tym  myślę,  tym  bardziej  uważam  ten  pomysł  za 

absurdalny,  nie  do  zrealizowania.  Szczerze,  Ravenie,  takie  jest  moje 

zdanie. Wracaj do Anglii i szukaj kogoś z naszego środowiska, kogoś, 

kto wyrósł w takich warunkach jak my. Nie bierz za żonę dziewczyny, 

która została wychowana w klasztorze. 

Jej głos przybrał ton serdeczniejszy, mniej surowy. 

—  Wyobrażam  sobie,  co  czujesz.  Odgaduję  głęboko  zranioną 

duszę.  Ale,  wierz  mi,  nie  złagodzisz  ciosu,  który  otrzymałeś,  przez 

małżeństwo z Anuszką. Nie sądzę, żebyś mógł uczynić ją szczęśliwą. 

A dla ciebie też nie tędy droga. To nie jest sposób, żeby zapomnieć o 

przeszłości. 

Książę odpowiedział zdecydowanie: 

— A jednak chcę się z nią ożenić. 

Lady  Małgorzata  westchnęła  głęboko.  Rozmowa  z  bratem  była 

bardzo trudna. Szepnęła jakby do siebie samej: 

—  Popełniłam  poważny  błąd.  Nie  powinnam  była  mówić  ci  o 

Anuszce.  Gdyby  miała  opuścić  klasztor,  pragnęłabym,  żeby  znalazła 

szczęście. Zasługuje na to. 

—  Czy  uważasz,  że  jestem  niezdolny  uczynić  ją  szczęśliwą?  — 

zapytał gniewnie. 

Siostra starała się go uspokoić. 

background image

 

58 

—  Życzę  jej  jak  najgoręcej,  żeby  znalazła  miłość,  uczucie 

podobne do tego, które kiedyś połączyło mnie i Artura. To dar jedyny, 

nieporównywalny, prawdziwy dar niebios. 

Książę  przemierzał  salę  nerwowym  krokiem  tam  i  z  powrotem. 

Nagle zatrzymał się przed siostrą. 

— Załóżmy przez chwilę, że nie znajdzie w małżeństwie  ze mną 

tej nadzwyczajnej miłości, która — jak sama powiadasz — pisana jest 

niewielu wybranym. Czy nie będziesz się czuła odpowiedzialna za to, 

że  pozbawiasz  ją  szansy  poznania  czegoś,  może  istotnie  mniej 

nadzwyczajnego, niemniej jednak liczącego się? Większość kobiet nie 

pogardziłaby zapewne tym, co ofiaruję twojej protegowanej. 

— Doskonale cię rozumiem, braciszku. Ale i ty postaraj się mnie 

zrozumieć.  Jestem  bardzo  niespokojna.  Więcej,  po  raz  pierwszy  od 

wielu lat jestem wstrząśnięta. Czuję się odpowiedzialna za Anuszkę i 

sama  już  nie  wiem,  co  jest  dla  niej  dobre.  Posiałeś  we  mnie  ziarno 

zwątpienia. 

Raven starał się przemówić jej do rozsądku. 

— Posłuchaj, siostrzyczko. Przybyłem tu szukać u ciebie oparcia i 

ty  mi  je  dałaś.  O  ile  pamiętam, do  niczego  cię  nie  zobowiązywałem. 

Mogłaś mi nic nie mówić o Anuszce. 

Lady  Małgorzata  odsunęła  się  od  brata,  jakby  czując,  że  nie 

pokona go, że walka z nim jest beznadziejna. 

—  Dobrze  więc  —  powiedziała  —  zgadzam  się  na  małżeństwo 

Anuszki,  jeśli  ona,  oczywiście,  wyrazi  zgodę.  Nie  będę 

background image

 

59 

przeciwstawiała  się  temu  związkowi,  pod  jednym  wszakże 

warunkiem. 

Książę zadrżał. 

— Jakim? — zapytał. 

—  Wiem,  że  masz  bardzo  duże  doświadczenie  i  znasz  kobiety, 

prowadzisz  swobodny  tryb  życia.  Nie  będę  komentowała  twojej 

reputacji.  Ale,  jeśli  poślubisz  Anuszkę,  wymagam,  wręcz  żądam  — 

powiedziała  kategorycznym  tonem  —  żebyś  dał  mi  słowo  honoru,  iż 

nie  tkniesz  jej  przez  trzy  miesiące.  Zachowaj  ją,  według  twoich 

własnych  słów,  czystą  i  niewinną  przez  ten  czas.  Potem  uczynisz  z 

niej swoją żonę w sensie biblijnym. Ale tylko wtedy. 

Książę spojrzał na siostrę uważnie. 

—  Myślisz,  że  to  rozsądne?  Małżeństwo  powinno  zostać 

skonsumowane, aby nabrało cech trwałości. 

—  Małżeństwo  tradycyjnie  pojęte  na  pewno  tak  —  potwierdziła 

lady Małgorzata — ale wydaje mi się, że twoje wymyka się wszelkim 

regułom. Uważasz, że to moralne szukać żony w murach klasztoru? 

Znowu gniew zabrzmiał w jej głosie. 

— Przyznaj, że rzadko spotyka się kogoś, kto tak gwałcił zasady 

moralne  jak  ty.  Nie  zapominaj,  że  prowadzisz  się  nadzwyczaj 

swobodnie!  Nie  tylko  twój  przyjazd  tu  jest  czymś  niezwykłym,  ale 

również  zdumiewające  jest,  że  znalazłeś  taką  dziewczynę  jak 

Anuszka.  Wydaje  się,  że  to  sama  Opatrzność  postawiła  cię  na  jej 

drodze. 

background image

 

60 

—  Przyrzeknij  mi  —  nalegała.  —  Proszę  cię  na  wszystko!  To 

jedyny  sposób,  żeby  mnie  uspokoić.  W  zamian  zrobię  co  w  mojej 

mocy,  aby  pomóc  wam  w  znalezieniu  wzajemnego  porozumienia  — 

tu  głos  ją  trochę  zawiódł.  —  Kocham  cię  bardzo,  wiesz  o  tym,  i 

zawsze życzyłam ci szczęścia. Jeśli mam zastrzeżenia co do sposobu, 

w jaki zdecydowałeś się ożenić, to musisz zrozumieć mój warunek. 

Upewniony  co  do  ostatecznej  zgody  matki  przełożonej,  książę 

dodał lekko: 

— Nie należy być zbyt wymagającym wobec życia. 

Lady Małgorzata odparła wyniośle: 

— Ani ty, ani ja nie byliśmy przyzwyczajeni do szukania łatwych 

rozwiązań. 

— W rzeczy samej — odparł brat. 

Jednakże w tej samej chwili pomyślał o tym momencie, kiedy był 

bliski  zgody  na  wszelkie  kompromisy,  byleby  tylko  zatrzymać 

Cleodel. Zadrżał na tę myśl. Wówczas nie mógłby już nigdy odwołać 

się do siostrzanej miłości. Niech niebiosa będą błogosławione, myślał, 

że  w  porę  się  powstrzymał.  Był  wdzięczny  losowi,  że  oszczędził  mu 

duchowej rozterki. Żeby oderwać się od takich myśli, powiedział: 

— Chciałbym,  droga  siostrzyczko,  wyrazić  moją wdzięczność 

w  sposób  bardziej  konkretny.  Chcę  złożyć  dar  na  rzecz  twego 

klasztoru. 

Lady Małgorzata powstrzymała go gestem ręki. 

—  To  zbędne,  kochany.  Mój  osobisty  majątek  pozwala  mi  na 

utrzymanie  klasztoru  i  prowadzenie  go  zgodnie  z  moimi  zasadami. 

background image

 

61 

Nie  mam  żadnych  trudności  ani  problemów  finansowych.  Jedyne,  o 

co proszę, to abyś przyrzekł to, o czym mówiłam uprzednio... Jeszcze 

tego nie zrobiłeś. 

—  Dobrze  —  powiedział  poważnie  Raven  —  przyrzekam.  Masz 

moje słowo. 

— I wiesz, że nie możesz jej poślubić wbrew jej woli? 

— To oczywiste — odparł z odrobiną przekory w głosie. 

Myślał  teraz  o  tym,  że  po  raz  pierwszy  w  życiu  znajdzie  się 

wobec  kobiety,  która  nie  będzie  używała  wszystkich  swoich 

wdzięków  i  sztuczek,  aby  rzucić  się  w  jego  ramiona  i  stać  się  jego 

kochanką.  Jaskrawym  wyjątkiem  była  oczywiście  Cleodel,  ale  ona 

robiła wszystko, żeby doprowadzić do ślubu. Zdradziła, oszukała.  

Co się z nią teraz dzieje? Zapewne będzie musiała zadowolić się 

Jimmym.  A  jak  on  przyjmie  wiadomość  o  zerwaniu  zaręczyn?  On, 

który  obiecywał  sobie  zapewne  wszelkie  korzyści  płynące  z  tego 

związku. Może teraz każdej nocy wchodzi na balkon, żeby wślizgnąć 

się do jej łóżka? 

Na  tę  myśl  ogarnęła  go  nie  kontrolowana  fala  wściekłości.  Ta 

sama co wtedy, owej pamiętnej nocy, czerwona zasłona spadła mu na 

oczy. Zacisnął pięści w bezsilnej pasji i upokorzeniu. 

Siostra patrzyła nań z niepokojem i chciała coś powiedzieć, kiedy 

rozległo się pukanie do drzwi. 

— Proszę — powiedziała. 

background image

 

62 

Anuszka weszła wolno i skierowała się ku biurku, za którym stała 

matka przełożona. Skłoniła się i stanęła nieruchomo, bardzo poważna, 

czekając na przyzwolenie mówienia. 

— Czy modliłaś się, moje dziecko? — zapytała lady Małgorzata. 

— Tak, wielebna matko. 

— Czy sądzisz, że teraz widzisz jaśniej? 

— Tak sądzę. 

— Co postanowiłaś, Anuszko? 

—  Jeśli  wielebna  matka uzna,  że  jestem  tego  godna  i  że  potrafię 

wypełniać  w  sposób  zadowalający  obowiązki,  które  mnie  czekają, 

przyjmę propozycję, którą uczynił mi książę. 

—  Bądź  spokojna,  moja  maleńka.  Jestem  więcej  niż  pewna,  że 

sprostasz swojej powinności. 

Lady  Małgorzata  zwróciła  się  teraz  do  brata. Raven  miał  dziwne 

wrażenie,  że  bierze  udział  w  sztuce  teatralnej,  ale  nie  wiedział,  czy 

przypada  mu  rola  głównego  bohatera,  czy  też  zdrajcy.  Chwycił  rękę 

Anuszki, podniósł ją do ust, a potem zapewnił gorąco: 

—  Jestem  głęboko  przejęty  zaszczytem,  jaki  mi  pani 

wyświadczyła, zgadzając się na poślubienie mnie. Obiecuję, że zrobię 

wszystko, aby uczynić panią szczęśliwą. 

Po  powrocie  do  swego  pałacyku  na  Polach  Elizejskich  książę  

przywołał    Jakuba    Telliera,      Francuza,      który  zajmował  się  jego 

sprawami  we  Francji.  Zamknął  się  z  nim  w  gabinecie,  żeby  omówić 

najpilniejsze sprawy. 

background image

 

63 

Kiedy  sekretarz  usłyszał,  że  nazajutrz  książę  bierze  ślub,  tylko 

dzięki  swemu  taktowi  i  dobremu  wychowaniu  zdołał  ukryć 

zaskoczenie.  Opanował  się  jednak  i  przede  wszystkim  złożył  swemu 

chlebodawcy gratulacje. 

—  Natychmiast  idę  do  merostwa  załatwić  wszystkie  niezbędne 

formalności — oświadczył. 

— Po ślubie cywilnym — dodał książę — odbędzie się w ścisłym 

gronie błogosławieństwo w kaplicy klasztoru Sacre Coeur. 

Uzgodnił to z siostrą poprzedniego wieczoru, przed powrotem do 

Paryża. Zapytał ją wtedy: 

— Rozumiem, że Anuszka jest katoliczką? 

Lady Małgorzata odpowiedziała nieco wymijająco: 

— Została wychowana w naszej wierze i księża naszego klasztoru 

nauczyli ją podstaw naszej religii. 

— Czy znaczy to, że...? 

— Podejrzewam, że zanim się u nas znalazła, była wychowywana 

w prawosławnym obrządku. 

—  Istotnie,  jej  imię  ma  brzmienie  rosyjskie.  Jeśli  ojciec  jest,  jak 

przypuszczam,  Anglikiem,  może  matka  jest  lub  była  Rosjanką?  To 

tłumaczyłoby imię „Anuszka". Ale mówiłaś, że miała już dziewięć lat, 

kiedy ją tu pozostawiono. Czy nigdy nic nie mówiła na ten temat? 

Lady Małgorzata westchnęła. 

— Nie dałeś mi nawet czasu na powiedzenie ci o niej niektórych 

szczegółów.  Jest  pewne,  że  zanim  ją  tu  podrzucono,  została 

odpowiednio  poinstruowana,  żeby  nigdy  nie  mówić  o  przeszłości. 

background image

 

64 

Pomimo  tak  młodego  wieku  wykazała  ogromny  charakter  w 

uszanowaniu tego... nazwijmy: układu, tej obietnicy... Nie wiem, jakie 

słowo byłoby tu na miejscu, bo nic nie wiem o jej przeszłości. Nigdy 

nie wymknęło się jej najmniejsze słówko. 

— Nigdy? 

—  Nigdy!  Zapewniam  cię.  Ani  na  temat  religii,  ani  co  do 

rodziców. 

— Nigdy ani słowa? To wprost nie do wiary! 

—  Istotnie,  to  zadziwiające  i  zdumiewające  —  przyznała  lady 

Małgorzata.  —  Z  początku  jej  milczenie  kładłam  na  karb  szoku, 

jakiego zapewne doznała. Została porzucona, opuszczona, rozdzielona 

z  tymi,  których  na  pewno  kochała.  Później  już  nawet  nie  nalegałam, 

uszanowałam  jej  milczenie.  Nigdy  też  nie  wywierałam  na  nią  żadnej 

presji. Myślałam, że może z czasem nabierze więcej ufności. 

— Ale tak się nie stało? 

— Nie. Najmniejszej wskazówki, która pozwoliłaby naprowadzić 

nas  na  ślad.  Również  nigdy,  w  żadnych  okolicznościach,  nie  dała 

poznać, że może pochodzi z innego kraju, z innego środowiska. 

— Nie do wiary! 

—  Tak.  Mówiłam  ci,  że  jest  inna.  Zawsze  zadziwiały  mnie  jej 

rozwaga i powaga. 

— I sądzisz, że była wychowana w obrządku prawosławnym? 

— To tylko przypuszczenie. 

—  Bardzo  to  wszystko  skomplikowane,  siostrzyczko  — 

westchnął książę. — Myślisz, że nie zechce wyjść za protestanta? 

background image

 

65 

— Zapytam ją o to — obiecała siostra — ale bardzo wątpię, czy 

odpowie.  Musi  wiedzieć,  że  jesteś  protestantem,  bo  przecież  jesteś 

moim  bratem.  A  na  pewno  wie  również,  że  ja  zmieniłam  wyznanie  i 

przeszłam  na  katolicyzm  po  schronieniu  się  we  Francji.  — 

Uśmiechając  się  dodała  jeszcze:  —  Widzisz,  nowicjuszki  są  zawsze 

bardzo ciekawe, jakie życie prowadziłam w Anglii, kiedy byłam w ich 

wieku. 

— Rozmawiasz z nimi na ten temat? 

Lady Małgorzata uśmiechnęła się sprytnie: 

— Mówię im tylko to, co może być dla nich pożyteczne. 

Roześmiali się oboje. 

Książę  wysłał  kilku  swoich  zaufanych  do  najelegantszych 

dostawców  paryskich  w  celu  skompletowania  wyprawy  Anuszki. 

Suknia  ślubna,  oczywiście,  miała  być  od  Wortha,  wspaniałego 

krawca,  który  zwykle  ubierał  jego  przyjaciółki,  znał  dobrze  gust 

księcia,  można  więc  było  oczekiwać,  że  stworzy  małe  cudo  sztuki 

krawieckiej.  Najważniejsza  jednak  była  garderoba  na  co  dzień,  tak 

żeby  Anuszka  mogła  habit  zostawić  w  klasztorze.  Książę  pragnął, 

żeby  wyprawa  była  wspaniała,  godna  przyszłej  księżnej.  Sam  dawał 

dokładne wskazówki. 

Dzięki zręczności sekretarza formalności ślubne zostały skrócone 

do niezbędnego minimum. Jakub Tellier reprezentował pannę młodą, 

bo  ślub  odbył  się  per  procura.  Ceremonia  była,  tak  jak  życzył  sobie 

książę,  bardzo  krótka.  Po  złożeniu  podpisów  pod  aktem  zawarcia 

background image

 

66 

małżeństwa  do  księcia  podszedł  mer  i  serdecznie  mu  pogratulował, 

życząc długiego i szczęśliwego pożycia oraz licznego potomstwa. 

Raven schylił się w ukłonie, myśląc jednocześnie, co by ten dobry 

Francuz  powiedział,  gdyby  wiedział,  że  małżeństwo  nie  zostanie 

skonsumowane  przed  upływem  trzech  miesięcy.  Przez  ten  czas  żona 

pozostanie czysta i nietknięta, tak jakby żyła jeszcze w klasztorze. 

Wieczorem,  kiedy  znalazł  się  sam  w  swoim  pokoju,  doszedł  do 

wniosku,  że  dziwny  warunek  postawiony  przez  siostrę  wcale  nie  był 

taki  zły.  Nie  wyobrażał  sobie  teraz  miłości  z  żadną  kobietą  i  czuł 

podświadomie,  że  gdyby  dotknął  ust  Anuszki,  wzbudziłoby  to 

niemożliwą  do  zniesienia  udrękę.  Obraz  Cleodel  był  jeszcze  zbyt 

świeży w jego pamięci, a wspomnienia paliły jak rana. 

Zapytywał  siebie,  jak  je  wymazać.  Bał  się,  że  mogą  go 

prześladować przez całe życie. 

Nazajutrz zjadł pożywne śniadanie i poprosił do siebie sekretarza. 

— Proszę nadać do gazet francuskich i do agencji zagranicznych 

komunikat  o  moim  ślubie.  Koniecznie  proszę  zaznaczyć,  że  muszą 

ukazać się jednocześnie w prasie brytyjskiej i francuskiej. 

Był  to  ostatni  akt  zemsty.  Cios  wymierzony  bezpośrednio  w 

Cleodel i Jimmy'ego. 

Własnoręcznie poprawił tekst, ważąc każde słowo:  

„Wczoraj  w  Paryżu  w  gronie  najbliższych  odbył  się  ślub  księcia 

de Ravenstocka. Książę wraz z małżonką pozostaną kilka dni w stolicy 

Francji, a następnie książęca para uda się do Nicei i na Riwierę, gdzie 

spędzi miesiąc miodowy.

background image

 

67 

Przepisał własnoręcznie tekst i oddał sekretarzowi.  

Dużo  dałby,  żeby  być  świadkiem  otwierania  w  Anglii 

najświeższych  gazet  zawierających  zawiadomienie  o  ślubie!  Oczyma 

wyobraźni widział zdziwienie i zaskoczenie malujące się na twarzach 

zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Nawet jego najbliżsi uznają nowinę 

za  tak  niebywałą,  że  początkowo  trudno  im  będzie  uwierzyć.  Tym 

bardziej  że  upłynęło  bardzo  niewiele  czasu  od  pierwszego 

zawiadomienia  o  ślubie  z  lady  Cleodel.  Ta  okoliczność  da  wiele  do 

myślenia, podnieci ciekawość. Będą gubić się w domysłach. 

Bardzo  szybko  odkryją,  że  ożenił  się  bynajmniej  nie  z  córką 

księcia  Sedgewicka.  W  pałacu  Mayfair  będzie  to  nie  kończący  się 

temat do rozmów, prowadzonych w takim mniej więcej stylu: 

— Co się stało? 

— A jednak się ożenił! 

— Ale nie z Cleodel! 

— W takim razie z kim? 

— Jej rodzina milczy! 

— Jak mógł tak potraktować biedną lady Cleodel? — Wydawało 

się, że tak dobrze go znamy! 

— Co za zaskakująca decyzja! 

— Nieomal zamach stanu! 

Nawet  najlepsi  przyjaciele,  jak  na  przykład  Harry,  nie  odgadną 

motywów  jego  decyzji;  może  jeden  Jimmy  będzie  się  domyślał 

przyczyn  tak  nagłego  wyjazdu  księcia  z  Londynu  i  równie 

szokującego  ślubu  z  inną  kobietą.  No,  i  jego  kochanki,  które  nie 

background image

 

68 

ukrywały zazdrości wobec Cleodel, zawistne z powodu jej młodości i 

urody,  one  na  pewno  —  kierowane  kobiecą  intuicją  —  domyśla  się 

wszystkiego.  Jeśli  zniknął  w  tak  tajemniczy  sposób,  oznacza  to,  że 

nasz kochany Raven dobrze wiedział, co czyni. Nie jest człowiekiem, 

który działa w sposób nie przemyślany. Przyczyny, bo taka istnieje na 

pewno, należy szukać nie po jego stronie, ale po stronie kobiety, którą 

porzucił. 

Uśmiechnął  się  sam  do  siebie.  Tak,  zdecydowanie  znalazł 

najlepszy  sposób  zemsty!  Cleodel  nic  nie  miała  na  swoją  obronę. 

Również jej rodzice nie znajdą żadnego wytłumaczenia czy wymówki 

dla  świata.  W  sytuacji,  kiedy  rozwiały  się  tak  piękne  projekty, 

pozostanie  im  tylko  jedno:  opuścić  Londyn,  który  stał  się  widownią 

ich  klęski,  i  zaszyć  się  na  wsi.  Dla  Cleodel  będzie  to  oznaczało 

powtórną  —  po  niedawnym  okresie  żałoby  —  rezygnację  z  bywania 

w  świecie,  z  przyjęć  i  balów,  na  których  ostatnio  tak  wspaniale 

błyszczała. Nawet nie będzie mogła pokazać się na królewskich Derby 

w Ascot. 

Zostanie jej... może... Jimmy. 

Książę jednak gotów był się założyć, że ten ostatni nie będzie już 

gorliwie  nadskakiwał  kobiecie,  którą  tak  świetnie  przygotował  do 

zdrady narzeczonego, a później zapewne i męża. 

Rozkoszował  się  zemstą, która  wypełniała  go  całego.  Niewielu  z 

jego  otoczenia  potrafiłoby  przeprowadzić  cały  plan  tak  przebiegle  i 

konsekwentnie.  Chciał  być  jednak  pewien,  że  jego  rozkazy  zostały 

dokładnie  wypełnione.  W  tym  celu  wysłał  do  Londynu  przez 

background image

 

69 

specjalnego  posłańca  list,  na  który  oczekiwał  odpowiedzi  w  Paryżu. 

Chodziło  o  sprawdzenie  na  miejscu,  czy  ogłoszenia  ukazały  się  w 

londyńskiej  prasie  zgodnie  z  jego  życzeniem.  Posłaniec  miał  tam 

pozostać dwa dni, aby zorientować się w sytuacji. Przed wyjazdem do 

Londynu zapytał księcia: 

—  Jeśli  ktoś  z  przyjaciół  waszej  łaskawości  będzie  chciał  złożyć 

panu wizytę w Paryżu, co mamy odpowiadać? 

—  Tylko  to,  że  spędzam  miodowy  miesiąc  i  nie  życzę  sobie 

żądnego  innego  towarzystwa  oprócz  mojej  żony.  Na  inne  pytania 

proszę nie odpowiadać, nawet jeśli będą nalegać. 

Dla  zapewnienia  pełnej  dyskrecji  wysłał  posłańca  do  Londynu 

jeszcze  przed  ceremonią  ślubu,  wychodząc  z  założenia,  że  nic  nie 

wiedząc, nie będzie on mógł nic mówić. Książę był więcej niż pewien, 

że  książę  Sedgewick,  dowiedziawszy  się  o  przybyciu  posłańca,  zrobi 

wszystko,  żeby  się  z  nim  skontaktować.  Ciekawe,  jak  się  zachowa. 

Pewnie będzie się wahał pomiędzy przekupstwem a zastraszeniem. 

Książę  przeżywał  to  wszystko  w  myślach,  jadąc  otwartym 

powozem  przez  Pola  Elizejskie.  Jechał  na  swój  ślub.  Wyglądał 

wspaniale i wytwornie, w odpowiednim na tę uroczystą okazję stroju 

uszytym według mody francuskiej. Smak zemsty był mu tak miły, że 

uśmiechnął się z wyrazem okrucieństwa takim samym, jaki wcześniej 

zauważyła jego siostra. 

Dla  nadania  ceremonii  większego  splendoru  i  dla  uhonorowania 

swej przyszłej małżonki książę przepasał się szarfą Orderu Podwiązki, 

który  z  lewego  ramienia  opadał  na  bok.  Pożałował,  że  Cleodel  nie 

background image

 

70 

może  go  teraz  widzieć  w  pełnym  blasku.  Może  zrozumiałaby,  ile 

przez  swoją  perfidię  straciła.  Wszak  pod  nieśmiałymi  i  słodkimi 

minkami ukrywała  olbrzymie  ambicje  i  aspiracje.  Jej  jedynym  celem 

było  wznieść się jak najwyżej i dzielić z nim wszystkie honory. Tyle 

już  kobiet  przed  nią  bezskutecznie  tego  próbowało.  Jej  jednej  udało 

się dojść tam, gdzie inne ponosiły klęskę. 

To  właśnie  bolało  go  najbardziej.  Szczycił  się,  że  obdarzony  jest 

zmysłem  odróżniania  fałszu,  hipokryzji  i  kłamstwa,  a  tymczasem 

wpadł w najstarszą pułapkę świata. W istocie, nie było to takie trudne 

wzbudzić  w  mężczyźnie  uczucia  opiekuńcze  i  spowodować 

przyśpieszone  bicie  serca  za  pomocą  gierki  w  niewinność  i czystość. 

Jakiż  dżentelmen  nie  rzuci  się  w  ogień  lub  nie  włoży  zbroi,  by 

ochronić  swą  piękną  wybrankę?  A  zasadzka  została  zastawiona 

mistrzowską  ręką.  Przewidziano  każdy  jego  ruch.  Jemu  wyznaczono 

rolę najgłupszego z pionków. Na samą myśl o tym chciało mu się wyć 

i krzyczeć. 

Bóg ich ukarze, pomyślał. 

Odczuwał  niedobrą  radość.  Jego  zemsta  piętnowała  Cleodel  tak, 

jak  w  purytańskiej  Ameryce  -  naznaczano  rozpalonym  żelazem 

grzeszne  kobiety.  Jednocześnie  wciąż  widział  jej  skórę,  tak  białą  i 

gładką,  jej  jasne  spojrzenie,  uroczy  uśmiech  i  usta  czyste  w  chwili, 

gdy  odwróciła  się  do  Jimmy'ego,  żeby  go  pocałować.  Głęboki  ból, 

jaki  odczuł  na  to  wspomnienie,  wskazywał,  że  rozkosz  zemsty  nie 

zabliźniła rany. 

  

background image

 

71 

ROZDZIAŁ 4 

W  pięknym  salonie  prywatnej  rezydencji  książę  czekał,  aż 

Anuszka  zejdzie  na  obiad.  Był  ubrany  wieczorowo,  ale  nie  przy 

orderach.  Popijając  szampana,  rozmyślał  o  dziwnej  porannej 

ceremonii tak różnej od tego, co sobie niegdyś wyobrażał. 

Ślub  z  Cleodel  byłby  wydarzeniem  sezonu:  przepełniony  kościół 

Świętego  Jerzego,  książę  Walii  z  małżonką  reprezentujący  —  jak  to 

było w zwyczaju — królową, liczni przedstawiciele arystokratycznych 

rodów z Europy. Długo by omawiano taką uroczystość... 

Niemal  wszystko  przygotował  na  ślub  i  przyjęcie  weselne.  Salę 

balową  jego  pałacu  w  Park  Lane  mieli  wspaniale  przystroić 

najsłynniejsi  dekoratorzy.  Mnóstwo  gości,  tłok.  Ogród  i  park 

stanowiłyby  niespodziankę;  w  nich  nowe  dekoracje  kwiatowe, 

lampiony i sztuczne ognie... 

Zamiast  tych  wspaniałości  odbył  się  cichy  i  skromny  ślub  z 

Anuszką; uczestniczyła w nim jedynie jego siostra, lady Małgorzata, i 

stareńka zakonnica pięknie grająca na organach. 

Był zaskoczony, sądził bowiem, że cały klasztor weźmie udział w 

ceremonii  ślubu.  Zrozumiał  jednak  wyjaśnienie  siostry,  że  taka 

uroczystość  mogłaby  wytrącić  starsze  zakonnice  z  ich  codziennych 

medytacji  religijnych,  a  młodszym  podsunąć  niewłaściwe  myśli  i 

skojarzenia. Małgorzata dodała jeszcze: 

—  Arcybiskup  Paryża,  który  pofatyguje  się  tutaj  specjalnie  dla 

ciebie,  udzieli  wam  błogosławieństwa  w  asyście  dwóch  księży  z  tej 

background image

 

72 

parafii  i  dwojga  dzieci.  Nie  będzie  nikogo  innego,  Ravenie.  Chcę, 

żebyś to wiedział. 

Zgodził się bez protestu. 

— A zatem w ścisłym gronie, Małgosiu. Tak, jak chciałem. 

Siostra wskazała mu kaplicę. 

— Może zechciałbyś wejść tu, a ja pójdę po Anuszkę. 

Książę wszedł do małej kaplicy, której spokojne mury zdawały się 

przechowywać echa odmawianych w niej modlitw. 

Arcybiskup,  tak  jak  i  dwaj  pozostali  księża,  mieli  na  sobie 

wspaniałe  szaty  haftowane  w  klasztorze.  Ołtarz  tonął  w  powodzi 

kwiatów  świeżo  zerwanych  w  ogrodach  Sacre  Coeur.  Organy 

zapowiedziały  cichym  pasażem  wejście  matki  przełożonej.  Lady 

Małgorzata wkroczyła w towarzystwie Anuszki. 

Książę odwrócił głowę i spojrzał na oblubienicę. Anuszka po raz 

pierwszy  od  chwili  przekroczenia  klasztornych  murów  nie  miała  na 

sobie  zakonnych  szat.  Ubrana  była  w  cudownie  elegancką  w  swej 

prostocie  kreację:  skromny  obcisły  staniczek,  a  do  tego  spódnica    z 

kombinacją  gazy,  przechodzącej  z  tyłu  w  długi  tren.  Lekkie  jak 

mgiełka  stare  bezcenne  koronki  zdobiły  głowę,  otoczoną  koroną  z 

kwiatów pomarańczy. 

W dłoni — zamiast wspaniałego bukietu, który kazał przysłać do 

klasztoru  —  trzymała  małą,  oprawną  w  kość  słoniową  książeczkę  do 

nabożeństwa. Szła wyprostowana, z twarzą pogodną, patrzyła wprost, 

nie  spuszczając  oczu,  jak  zapewne  zrobiłaby  każda  inna  narzeczona, 

zbliżając się do przyszłego małżonka. 

background image

 

73 

Ich spojrzenia spotkały się. Co mogła, zapytywał siebie, myśleć w 

tej chwili ta oto młoda dziewczyna.  Z powodu różnic wyznaniowych 

przyszłych  małżonków  ceremonia  ślubu  została  skrócona  do 

uroczystego 

błogosławieństwa. 

Arcybiskup 

powiedział 

kilka 

wzruszających  słów,  których,  szczerość  i  serdeczność  poruszyły 

Ravena. 

Czyż  ślub  ten  nie  był  ostatnim  aktem  zemsty?  Czyż  Anuszka, 

której  jego  siostra  gorąco  życzyła  takiego  szczęścia,  jakiego  sama 

zaznała z Arturem, nie była li tylko pionkiem w tej grze? Zdając sobie 

z  tego  sprawę,  książę  przysiągł  w  duszy,  że  zrobi  wszystko  dla 

szczęścia jego młodej żony. W tym, co robił dziś, było dużo podłości. 

Zdawał sobie z tego sprawę i ogarnął go wstyd. 

Ustalono,  że  po  skończonej  ceremonii  młoda  para  natychmiast 

opuści  klasztor.  Książę  wyszedł  z  kaplicy,  trzymając  Anuszkę  pod 

rękę. Czekał już na nich powóz. 

Zbliżyła się lady Małgorzata. 

— Tu moja rola się kończy, Ravenie. Mogę już tylko życzyć wam 

obojgu szczęścia. Będę nieustannie modlić się za waszą pomyślność. 

W  jej  spojrzeniu  był  niepokój,  ale  i  nadzieja.  Wziął  siostrę  w 

ramiona, uściskał serdecznie, a potem — całując ją w rękę — pochylił 

się w kornym ukłonie. 

— Dziękuję, Małgorzato. 

Wsiedli  oboje  do  powozu  i  niespokojne  konie  ruszyły.  Wtedy, 

dopiero wtedy, Raven po raz pierwszy spojrzał uważnie na swą żonę. 

Zdjęła  welon  i  książę  ujrzał  jej  włosy  —  bardzo  piękne,  ale  dziwne. 

background image

 

74 

Całe ciemne, lśniące, przecięte były jasną smugą blond, jakby księżyc 

zapalił  w  nich  swój  promień.  Widocznie  zmieszanie  różnych  krwi 

spowodowało tę osobliwość. 

Zaniepokoiła się jego tak uważnym spojrzeniem. 

—  Jak  mnie  pan  znajduje?  —  i  nie  czekając  na  odpowiedź, 

dodała:  —  Wszystko  to  jest  dla  mnie  takie  dziwne.  Wie  pan,  kiedy 

ujrzałam  ślubną  suknię,  którą  mi  pan  przysłał,  nie  mogłam 

powstrzymać się od śmiechu. 

 — Od śmiechu? Dlaczego? 

Uśmiechnęła się i było to tak, jakby promień słoneczny rozświetlił 

ją całą. 

— Wydało mi się bardzo śmieszne, że suknia tak prosta z przodu 

jest tak wypracowana i ozdobiona z tylu. 

Raven odpowiedział również z uśmiechem. 

— To moda lansowana obecnie przez Wortha, króla krawców. 

Anuszka spojrzała nań z niedowierzaniem. Nie była pewna, czy z 

niej nie kpi. 

— Czy mam rozumieć, że to mężczyzna szył tę kreację? 

Książę wyjaśnił: 

—  On  ją  zaprojektował  i  narysował,  a  dziesiątki  młodych  kobiet 

wykonały ją w jego atelier. 

Młody,  swobodny,  pozbawiony  afektacji  śmiech  rozległ  się  w 

powozie. 

—  To  naprawdę  bardzo  śmieszne  pomyśleć,  że  mężczyźni  szyją 

suknie dla kobiet. Sądziłam, że szycie to domena kobiet. — A widząc, 

background image

 

75 

że  się  uśmiecha,  dodała:  —  Wczoraj  w  nocy  myślałam,  że  będę 

musiała  u  pana  boku  nauczyć  się  masę  rzeczy.  Czy  wszystkie  będą 

takie zabawne i nadzwyczajne? 

Raven  był  zdumiony  reakcjami  Anuszki.  Wszystko  jednakże 

przebiegało  zgodnie  z  przewidywaniami  jego  siostry.  Po  latach 

odosobnionego  życia  w  klasztorze  dla  Anuszki  wszystko,  co 

napotykała, było tak dziwne, jakby znajdowała się na obcej planecie. 

Przypomniało  mu  się  jego  pierwsze  z  nią  spotkanie.  Była  bardzo 

poważna,  w  surowej  szacie  zakonnej.  I  tak  bardzo  serio  rozważała 

propozycję małżeństwa. 

Dzień  przebiegł  zupełnie  inaczej,  niż  sobie  wyobrażał.  Nie 

przestawał  dyskretnie  obserwować  żony.  Pojechali  do  pałacu  na 

Polach Elizejskich. Przy każdym nowym odkryciu Anuszka sprawiała 

wrażenie pilnej uczennicy słuchającej swego profesora. 

Prawda,  że  patrzyła  na  wiele  rzeczy  z  humorem  i  młodzieńczą 

wesołością,  co  wprawiało  go  w  dobry  nastrój.  Kiedy  jej  twarz  się 

ożywiała,  zwłaszcza  kiedy  się  śmiała,  w  oczach  pojawiały  się  małe 

figlarne  iskierki,  które  zdawały  się  rozpraszać  jej  zwykły,  nieco 

tajemniczy  wyraz.  Był  oczarowany  jej  jasnym,  spontanicznym 

śmiechem. Nie mógł jednakże powstrzymać się od porównywania go 

ze  śmiechem  Cleodel,  który  zawsze  był  wymuszony,  pojawiał  się  z 

trudem i oporem. 

Anuszka  z  ciekawością  oglądała  obrazy  zawieszone  na  ścianach. 

Chciała  zapytać  o  coś  męża  i  odwróciła  się  ku  niemu.  Wyraz  jego 

twarzy spłoszył ją. 

background image

 

76 

— Czy zrobiłam coś niewłaściwego? — zapytała z niepokojem. 

— Bardzo mi przykro, ale nie słyszałem pytania. 

— Wydawał się pan zagniewany. 

— Nie na panią... Myślami byłem gdzie indziej, daleko — odparł 

żywo. 

Starał się zmienić wyraz twarzy.  Anuszka nie spuszczała z niego 

oczu. Teraz, tak jak w klasztorze, wydawało mu się, że jej wzrok sięga 

w głąb jego duszy. 

— O czym pani myśli, Anuszko? 

Odwróciła głowę ku obrazom, nie odpowiadając. 

— Zadałem pani pytanie, Anuszko. 

Odrzekła cicho, nie podnosząc oczu: 

—  Wolę  nie  odpowiadać.  Boję  się  powiedzieć  coś,  czego  nie 

chciałby pan może usłyszeć. 

Książę nie ukrywał swego niezadowolenia. 

—  Ustalmy  jedną  rzecz  raz  na  zawsze.  Pobraliśmy  się  i  byłoby 

dużym  błędem,  gdybyśmy  nie  byli  wobec  siebie  szczerzy.  Prosiła 

mnie  pani  o  tłumaczenie  jej  wszystkich  niejasności.  Jeśli  zrobi  pani 

lub  powie  coś  nie  tak,  jak  należy,  zwrócę  pani  uczciwie  uwagę  i  nie 

musi się pani obrażać. 

— Tak właśnie to rozumiem. 

— Jeśli o mnie chodzi, również nie będę czuł się urażony. Proszę 

jednak,  żeby  była  pani  ze  mną  zawsze  szczera  i  lojalna  wobec  mnie. 

Jednego tylko nie zniosę: kłamstwa. 

— Nigdy nie skłamię. 

background image

 

77 

— Proszę zatem odpowiedzieć na moje pytanie. 

—  Dobrze.  Widziałam,  że  był  pan  pochłonięty  myślami 

niegodnymi pana. 

— Proszę wyjaśnić to bliżej. 

—  Uważam,  że  jest  pan  urzekający...  nie  tylko  w  sensie 

fizycznym.  Jest  pan  również  szlachetny  i  wspaniałomyślny.  Dlatego 

właśnie zgodziłam się wyjść za pana. 

Raven zamarł z wrażenia, a ona spokojnie mówiła dalej: 

—  Przed  chwilą  ukazał  mi  się  pan  w  zupełnie  innym  świetle... 

Czułam, że coś dziwnego bardzo silnie pana zaabsorbowało. 

Raven milczał dalej. Anuszka mówiła głosem spokojnym, prawie 

beznamiętnym.  Takim  właśnie,  jakim  on  zwracał  się  do  niej  przed 

chwilą. Był to ton, jakim rozmawiają ze sobą ludzie interesu, zupełnie 

pozbawiony  ciepła,  którego  należałoby  się  spodziewać  pomiędzy 

dwiema istotami niedawno połączonymi więzami małżeńskimi. 

Musiał  przyznać,  że  Anuszka  wykazuje  dużą  znajomość 

psychologii. Odpowiedział dopiero po dłuższej chwili: 

—  Dziękuję  za  szczerość.  Jestem  pełen  podziwu  dla  pani 

spostrzegawczości. 

Anuszka  popatrzyła  nań  uważnie  i  dodała  półgłosem,  wskazując 

na portrety: 

— Zbyt przypomina pan swoich przodków uwiecznionych na tych 

obrazach.  Nie  zniosłabym,  gdyby  moje  wyobrażenie  o  panu  okazało 

się fałszywe. 

background image

 

78 

Za  chwilę,  uznając,  że  dyskusja  została  zakończona,  zmieniła 

temat. Podziwiała sewrską porcelanę. Opowiedział jej przy okazji, jak 

pani de Pompadour stworzyła słynną fabrykę w Sevres. 

Słuchała uważnie, a potem poprosiła o szczegóły: 

—  Czytałam  o  tym  w  moim  podręczniku historii,  ale  za  każdym 

razem,  kiedy  pytałam  profesora  o  panią  de  Pompadour,  odpowiadał, 

że  to  osoba  bez  znaczenia,  niewarta  uwagi.  Dlaczego  według  pana, 

odmawiano mi wyjaśnień? 

Zawahał  się  z  odpowiedzią,  ale  pomyślał,  że  wcześniej  czy 

później i tak będzie musiał poruszyć z żoną ten temat. 

—  Pani  de  Pompadour  —  powiedział  śmiało  —  była  kochanką 

króla Ludwika XV. 

— Co chce pan przez to powiedzieć? 

— Nie domyśla się pani? 

—  Nie  mam  najmniejszego  pojęcia.  W  książkach  traktujących  o 

historii Francji wiele się mówi o roli, jaką odgrywały niektóre kobiety, 

i  o  ich  wpływie  na  władzę  w  kraju.  Niektóre  z  nich  nie  należały  do 

arystokracji.  Ale  jeśli  nikt  mi nie  wytłumaczy,  nigdy  nie  zrozumiem, 

w jaki sposób mogły wznieść się tak wysoko. 

Książę  bawił  się  tą  rozmową,  ale  bał  się  urazić  Anuszkę.  Szukał 

więc odpowiednich słów i zaczął ostrożnie. 

—  Królowie  żenią  się  na  ogół  ze  względów  politycznych. 

Małżeństwo  jest  sposobem  na  umocnienie  tronu  lub  powiększenie 

własnego  państwa.  Miłość  w  takich  wypadkach  rzadko  wchodzi  w 

rachubę,  jednakże  —  przerwał  na  chwilę,  po  czym  mówił  dalej  — 

background image

 

79 

królowie  są  także  ludźmi.  Jeśli  nie  znajdują  uczucia  u  królowych, 

mogą  go  szukać  gdzie  indziej,  u  innych  kobiet,  pięknych, 

inteligentnych, zdolnych wzbudzać pożądanie i przywiązanie. 

Mówiąc  nie  przestawał  obserwować  reakcji  żony.  Słuchała  go  w 

ogromnym  skupieniu,  starając  się  nic  nie  uronić  z  tego,  co  jej 

wyjaśniał. 

— Czy — zapytała po chwili — król kochał kobietę, którą wziął 

sobie za kochankę? 

—  Kochał...  czasami  —  odparł.  —  Ludwik  XV  na  przykład  nie 

tylko kochał panią de Pompadour, ale, co było bardzo rzadkie, był jej 

wierny. 

—  Chce  pan  przez  to  powiedzieć  —  spytała  wzburzona  —  że 

królowie mogli mieć po kilka kochanek? 

—  Czasami  rzeczywiście  tak  bywało.  Dam  pani  do  przeczytania 

książkę  o  życiu  króla  Anglii  Karola  II,  który  miał  ich  bardzo  dużo. 

Wszystkie  były  niezwykle  piękne.  Najsławniejsza  była  pewna 

Francuzka, Ludwika de Keroual. W moim pałacu na wsi zobaczy pani 

jeden z najpiękniejszych jej portretów. 

Anuszka  zastanowiła  się  przez  chwilę,  zanim  zadała  następne 

pytanie. 

—  A  czy  zdarza  się,  że  mężczyźni,  którzy  nie  są  królami,  też 

miewają kochanki? 

Odparł z uśmiechem: 

— Jeśli tylko mogą sobie na to pozwolić... 

— Czy mam przez to rozumieć, że one są kosztowne? 

background image

 

80 

— Tak — odparł — na ogół tak. 

— Dlaczego? 

Zrobił lekki ruch ręką. 

— Z wielu przyczyn... 

— Z jakich mianowicie? 

Weszli  na  śliski  teren,  książę  nie  wiedział,  jak  z  tego  wybrnąć. 

Nie  miał  najmniejszej  ochoty  rozważać  tego  problemu,  zwłaszcza  ze 

swoją żoną, i to zaraz po ślubie. Z drugiej jednakże strony było jasne, 

że prędzej czy później będzie musiał to uczynić. 

Zaczął odważnie. 

— Kochanka obdarza swego... kochanka... względami, ale oznaki 

uczucia  nie  muszą  być,  siłą  rzeczy,  zupełnie  bezinteresowne.  Musi 

pani  wiedzieć,  Anuszko,  że  mężczyźni  wychodzą  naprzeciw  ich 

oczekiwaniom.  Jest  w  zwyczaju  dawanie  im,  oprócz  pocałunków  i 

dowodów miłości, również prezentów, często ogromnej wartości. 

Widać było, że Anuszka stara się zrozumieć. 

—  Myślałam  —  powiedziała  wreszcie  bardzo  poważnie  —  że 

miłość jest darem od Boga i że nie płaci się za nią. 

Docenił  wagę  jej  wypowiedzi,  ale  zdecydował  się  przeciąć 

rozmowę.  Nie  miał  już  ochoty  kontynuować  tematu  sprzedajnej 

miłości. 

— Nie mówmy o tym więcej — rzekł — to nie jest temat na dzień 

dzisiejszy, dzień naszego ślubu. 

Anuszka znów spojrzała na niego uważnie. 

background image

 

81 

—  Nie  chce  pan  chyba  przez  to  powiedzieć,  że  i  pan  miał 

kochanki? 

— Jeśli nawet je miałem, jest pewne, że nie chcę o tym mówić z 

moją żoną. 

Powiedział  to  sucho i  odpychająco  i natychmiast pożałował  swej 

brutalności. 

—  Proszę  wybaczyć,  jeśli  byłam  nietaktowna  —  szepnęła.  — 

Pozwoliłam  sobie  na  to,  ponieważ  zapewniał  mnie  pan,  że  nie 

powinniśmy nic przed sobą ukrywać. 

Książę zrozumiał, że znalazł się w pułapce. Wydawało mu się, że 

błądzi w labiryncie. 

—  Nie  cofam  niczego,  co  powiedziałem!  Po  prostu  chciałbym 

rozmawiać  teraz  o  milszych  sprawach,  zwłaszcza  dziś.  Jeśli  pani 

pozwoli, pokażę jej mój pałac. Jest naprawdę godny obejrzenia. 

—  Jak  pan  sobie  życzy.  Wszystko,  co  pan  robi  i  mówi, 

niezmiernie mnie interesuje. 

Wiedział,  że  mówi  prawdę.  Długo  oglądali  salony,  kolekcję 

obrazów, piękne drogocenne sprzęty. 

—  Jutro  zabiorę  panią  do  Wortha.  Musi  go  pani  poznać.  To  on 

będzie panią ubierał. On najlepiej potrafi podkreślić pani urodę. 

Przypuszczał, że zainteresuje tym Anuszkę, mówił więc dalej: 

—  Dziś  wieczorem,  kiedy  uda  się  pani  do  swego  pokoju,  aby 

przebrać  się  do  obiadu,  znajdzie  pani  kilka  sukien,  które  tymczasem 

kazałem uszyć. Potem będzie pani już sama wybierała modele. Myślę, 

background image

 

82 

że  toalety  ode  mnie  będą  się  pani  podobały,  jak  również  wszystkie 

dodatki do nich. 

— Obawiam się, że ktoś powinien pomóc mi się ubrać. Sama tego 

nie potrafię. 

—  Proszę  się  nie  martwić.  Zajmie  się  tym  pani  pokojówka,  a 

uczesze panią najlepszy fryzjer w Paryżu. Spod jego rąk wyjdzie pani 

zupełnie odmieniona. 

—  Fryzjer?  —  zdziwiła  się.  —  Chce  pan  powiedzieć,  że  będzie 

mnie czesał mężczyzna? 

—  W  rzeczy  samej!  I  to  najlepszy.  Jest  sławą.  Jeśli  decyduje  się 

kimś zająć, każe sobie słono płacić. 

— Jeśli dobrze zrozumiałam, stanie się kobietą światową jest nie 

tylko bardzo skomplikowane, ale również kosztowne. 

Spojrzenie  jej  było  tak  wyraziste,  że  książę  mógł  doskonale 

odczytać  jej  myśli.  Uważała,  że  przyjmując  od  niego  tak  wiele, 

postępuje  jak  jedna  z  jego  kochanek,  i  zapewne  zapytywała  samą 

siebie, na czym polega różnica między kochanką a legalną małżonką. 

Jeśli zapyta, co jej odpowie, jak jej to wyjaśni? 

Nie  zapomniał  jednak  o  obietnicy  złożonej  siostrze.  Przyrzekł 

sobie  unikać  wszelkich  tematów,  które  mogłyby  przysięgę  uczynić 

zbyt trudną. 

Tuż przed obiadem Anuszka weszła do salonu w uroczej toalecie. 

Chociaż  nie  pochodziła  ona  od  Wortha  i  nie  miała  jego 

charakterystycznego kroju, była jak stworzona dla niej. Długa tiulowa 

spódnica  o  bardzo  delikatnym  różowym  odcieniu  spadała  szerokim 

background image

 

83 

kręgiem  ku  podłodze.  Góra  z  tego  samego  materiału,  mocno 

dekoltowana,  ukazywała  perłowy  blask  ramion.  Tak  piękną  książę 

widział ją po raz pierwszy. 

Zbliżając  się  ku  niemu  z  wielką  powagą  i  gracją,  przedstawiała 

obraz tak doskonały, że nagle zapragnął bić brawo. Jej uczesanie było 

prawdziwym  dziełem  sztuki.  Włosy  rozdzielone  przedziałkiem 

okalały  twarzyczkę  zgodnie  z  modą  wylansowaną  przez  księżnę 

Walii. Gładko zaczesane, podkreślały klasyczny owal twarzy. 

Nie  miała  prawie  przezroczystej    karnacji  Cleodel,  jednakże 

rozkwitała 

młodością. 

Wrażenie 

dziewczęcej 

niewinności 

zawdzięczała nie dziecięcym rysom jak Cleodel, ale wyrazowi twarzy. 

Podeszła, śmiejąc się do księcia. 

—  Miał  pan  rację,  wasza  wysokość!  Stałam  się  inna.  Kiedy  się 

ubierałam,  lustro  ukazało  mi  obraz  zupełnie  obcej  osoby.  Ale  jest 

jedna  rzecz,  która  mnie  niepokoi  —  powiedziała  nieco  drżącym 

głosem, przestając się śmiać. — Czy to wypada nosić taką suknię? Ma 

przecież tak głęboki dekolt! 

Nie  zaczerwieniła  się  pod  wzrokiem  Ravena,  ale  nie  ukrywała 

lekkiego niesmaku. Szybko ją zapewnił: 

— To w zupełnym porządku, Anuszko. I muszę dodać, że suknia 

wieczorowa mogłaby być jeszcze bardziej dekoltowana. 

—  Zdecydowanie  nic  nie  rozumiem.  Wieczorem  jest  zawsze  o 

wiele  chłodniej  niż  w  ciągu  dnia,  a  właśnie  wieczorem  trzeba  się 

odkrywać. To nierozsądne, zwłaszcza w zimie. 

— Może i nierozsądne, ale o ileż ładniejsze! 

background image

 

84 

— Jak to? — zdziwiła się. 

— Proszę sobie  wyobrazić piękne kobiety, ubrane jak pani teraz, 

tańczące w ramionach kawalerów. Co za piękny widok... 

W  czasie  gdy  Anuszka  zastanawiała  się  nad  jego  dziwną 

odpowiedzią,  książę  wziął  ze  stołu  zielone  etui  i  podał  jej.  Spojrzała 

pytająco. Położył etui na jej dłoni. 

—  To  podziękowanie  za  twą  piękność,  Anuszko.  Proszę 

traktować  to  jako  prezent  ślubny  i  jako  rekompensatę  za  wszystkie 

podarunki,  które  panią  ominęły  z  powodu  zbyt  pośpiesznego  ślubu. 

Chociaż  z  drugiej  strony  pośpiech  oszczędził  nam  widoku  licznych 

wazonów,  serwisów,  kandelabrów,  świeczników,  którymi  zwykle 

zarzuca się nowożeńców. Dzięki niemu uniknęliśmy też podziękowań 

za prezenty. 

— To ludzie, którzy się pobierają, otrzymują prezenty? 

— Tak — odparł ironicznie — masami! 

Myślał o rozlicznych prezentach, które teraz zalegały  wielką salę 

balową pałacu w Park Lane. 

—  I  jest  również  w  zwyczaju,  że  małżonkowie  obdarowują  się 

nawzajem? Nie wiedziałam o tym. Nic nie mam dla pana.   

— Kupi mi pani później. 

— Ależ ja nie mam pieniędzy! 

—  Czy  moja  siostra  nie  powiedziała  pani,  że  jest  pani  bardzo 

bogata? 

— Ja? — zdumiała się. 

— Ależ tak, pani. 

background image

 

85 

— Naprawdę? A więc mój tatu... 

Przerwała nagle, zagryzając dolną wargę. 

—  Chciałbym,  żeby  pani  skończyła  rozpoczęte  zdanie  — 

poprosił. 

Anuszka potrząsnęła głową. Mimo to nalegał: 

— Co chciała pani powiedzieć? 

Nie  odpowiedziała.  Patrzyła  na  etui,  które  ciągle  trzymała  w 

dłoni.  Niechcący  dotknęła  zameczka  i  pudełko  otworzyło  się.  Na 

czarnym aksamicie, rzucając tysiące iskier, leżał brylantowy garnitur: 

kolia,  bransoletka,  kolczyki  i  pierścionek.  Patrzyła  olśniona.  Pytanie 

księcia zostało bez odpowiedzi. 

Nie nalegał więcej. 

— To dla pani — powiedział poważnie. — Prócz tego będzie pani 

także nosić, jak przystało księżnej de Ravenstock, wszystkie klejnoty 

rodzinne,  przechowywane  w  moim  pałacu  w  Park  Lane  i 

przekazywane z pokolenia na pokolenie. 

— Te są cudowne! Nigdy nie przypuszczałam, że mogę mieć coś 

równie pięknego. 

— Należą do pani. Pomogę je pani włożyć. 

Wziął kolię i opasał nią delikatną szyję, zamykając zameczek. Ileż 

takich  kolii  zamykał  już  na  innych  szyjach!  Przegnał  jednak  te 

wspomnienia. Pierwszy raz w życiu ozdabiał klejnotami kobietę, która 

nigdy w życiu ich nie miała. 

Do  delikatnych  uszu  przypiął  kolczyki.  Kiedy  spojrzał  w  lustro, 

zauważył,  że  Anuszka  uważnie  śledzi  jego  ruchy.  Przez  chwilę 

background image

 

86 

obawiał  się,  że  brylantowe  kolczyki  będą  może  za  ciężkie  dla  tak 

małych,  delikatnych  uszu.  Ale  zabłysły  tak  pięknie,  że  Anuszka 

uśmiechnęła się. 

—  Gdybym  miała  jeszcze  koronę  —  powiedziała  — 

wyglądałabym jak królowa. 

—  Czy  sugeruje  mi  pani,  że  powinienem  ofiarować  jej  także 

diadem? — z kolei on się uśmiechnął. 

Spojrzała na niego, sprawdzając, czy mówi poważnie. 

—  Jest  pan  dla  mnie  tak  szczodry,  że  nigdy  o  nic  nie  poproszę. 

Pan mnie rozpieszcza. A swoją drogą, wiem co to jest diadem. Czy są 

okoliczności, w których trzeba go nosić? 

— Ależ oczywiście! — odparł. — Jest to ozdoba głowy w czasie 

wielkich  przyjęć,  balów,  uroczystych  obiadów,  na przykład  w  pałacu 

Marlboro u księstwa Walii. 

Z dowcipną minką szybko wyciągnęła wniosek. 

— W końcu to taki sam czepeczek jak każdy inny. 

Odpowiedź rozbawiła go; zaczął się śmiać. 

—  Świetne  określenie.  Proszę  się  jednak  nie  obawiać:  zawsze 

będę przy pani i podpowiem, co należy robić. 

—  Tylko  tego  sobie  życzę.  Pan  zna  tyle  mądrych  i  potrzebnych 

rzeczy,  które  mnie  zadziwiają.  Na  przykład,  jak  nauczył  się  pan 

wybierać  suknie  dla  pań?  Bo  to  przecież  pan  zamówił  dla  mnie 

toalety,  a  są  doskonałe.  Wie  pan,  jak  kobieta  powinna  być  ubrana  w 

różnych  okolicznościach.  A  mnie  wydaje  się,  że  większość  kobiet 

background image

 

87 

byłaby  w kłopocie, gdyby przyszło im decydować, co mężczyzna ma 

nosić. 

Wydawało  się,  że  mówi  sama  do  siebie.  Uświadomiła  to  sobie  i 

szybko powiedziała: 

—  Proszę  nie  zwracać  uwagi  na  moje  słowa.  Na  pewno  mówię 

głupstwa.  Ale  wszystko  to  dla  mnie,  która  żyłam  tylko  wśród 

zakonnic, jest tak dziwne i niepojęte. One nic nie wiedzą o świecie, o 

mężczyznach.  Nigdy  nie  wyobrażałam  sobie,  że  mężczyzna  może 

okazywać tyle zainteresowania kobietami. 

—  Nie  wszystkimi  kobietami.  Zakonnicami  na  przykład 

zdecydowanie nie! — odparł. 

— A jakimi? 

—  Takimi,  którymi  większość  mężczyzn  się  interesuje.  Mnie 

interesuje  towarzystwo  kobiet.  To  duża  przyjemność  spędzać  czas  z 

miłymi kobietami. 

— Ale kim one są? 

—  To  bardzo  pociągające  kobiety,  na  które  lubimy  patrzeć, 

podziwiać  je,  a  nawet...  —  zawahał  się,  ale  dokończył  szybko  — 

nawet kochać je od czasu do czasu. 

— Nawet jeśli nie żenicie się z nimi? 

Potrząsnął głową. 

Anuszka niestrudzenie pytała dalej. 

—  Wobec  tego  te  kobiety,  które  pan  kochał,  to  właśnie  pańskie 

kochanki? 

background image

 

88 

—  Niekoniecznie  —  odrzekł.  —  Jak  już  pani powiedziałem  dziś 

po południu, jest jeszcze za wcześnie, aby o tym rozmawiać. Wrócimy 

niejednokrotnie do tego tematu. 

Myślał  przy  tym,  że  niełatwo  będzie  wyjaśnić  jej  różnicę 

pomiędzy kochanką, kurtyzaną, tą, którą Biblia nazywa prostytutką, a 

jeszcze  inną,  kobietą  światową,  z  którą  ma  się  romansik.  Żeby 

uniknąć  odpowiedzi  i  dalszych  wyjaśnień,  wyjął  z  etui  ciężką 

brylantową  bransoletę  i  włożył  ją  na  rękę  Anuszki,  a  później  wsunął 

jej  na palec  przepięknie  cyzelowany  pierścionek  z  dużym  brylantem. 

Majordomus  oznajmił,  że  podano  do  stołu.  Książę  poczuł  się 

wybawiony z kłopotliwej sytuacji. 

Po  doskonałym  posiłku  przy  stole  udekorowanym  wyłącznie 

białymi kwiatami, w blasku świec w srebrnych lichtarzach, przeszli do 

salonu na kawę. 

—  Wieczór  dopiero  się  zaczął,  jest  jeszcze  bardzo  wcześnie  — 

powiedział  do  żony.  —  Proponuję,  żebyśmy  wybrali  się  do  miasta. 

Chciałbym, aby odkryła pani Paryż nocą. Pójdziemy do lokalu, a jutro 

zabiorę panią do teatru. 

Anuszka szeroko otworzyła oczy. 

— Czy to naprawdę możliwe? 

— Nie widzę nic, co mogłoby nam w tym przeszkodzić. Chyba że 

nie lubi pani teatru czy opery. 

— Ależ chcę wszystko zobaczyć! I teatr, i operę! 

— Spełnimy te życzenia — odparł. — Dziś wieczorem zaczniemy 

od lokalu, gdzie zjemy kolację. Są tam też tańce. 

background image

 

89 

Anuszka zasmuciła się. 

— Dobrze pan wie, że nie umiem tańczyć. 

—  Będzie  pani  pobierała  lekcje  tańca,  a  tymczasem  sam  nauczę 

panią kilku pas. 

—  Och!  To  będzie  zabawne.  Ale  co  powiedziałaby  na  to  matka 

przełożona? 

—  Nie  jest  już  pani  w  klasztorze.  Odtąd  jestem  jedynym  pani 

rzecznikiem i jako mąż czuję się za panią odpowiedzialny. 

— Jest mi bardzo wstyd, że nie znam tylu rzeczy, które dla pana 

są codziennością. 

Uśmiechnął się. 

—  Nie  ma  powodu  do  wstydu.  Mówiłem  pani  przecież,  że  będę 

jej  nauczycielem.  Obiecałem,  że  objaśnię  wszystko,  co  będzie  tego 

wymagało. A musi pani wiedzieć, że to trud ogromnie dla mnie miły. 

Pani  reakcje  są  tak  żywe,  tak  spontaniczne,  tak  różne  od tych, jakich 

oczekiwałem. 

— A czego pan oczekiwał? 

Książę zawahał się chwilę. 

— Obawiałem się — odpowiedział — że może pani reagować jak 

mała  pruderyjna  dziewczynka.  Bałem  się  również,  że  to,  co  mówię, 

nie będzie się pani podobało. 

Spojrzała na niego z uśmiechem. 

— Jakżebym mogła pana w czymkolwiek krytykować? Wszystko 

jest dla mnie takie nowe, takie zabawne. 

— Co się pani wydaje takie zabawne? — zdziwił się. 

background image

 

90 

—  Ależ...  wszystko!  Twarze  służących,  wciśniętych  w 

nieskazitelne  i  sztywne  liberie,  wspaniałe  dania  serwowane  na 

ciężkich srebrnych półmiskach... Dziwne i zabawne jest również to, że 

ma pan tyle domów, tyle posiadłości, a był pan dotąd kawalerem, bez 

żony, bez dzieci...  

Raven odparł spokojnie. 

— Temu moglibyśmy łatwo zaradzić. 

— Chce pan przez to powiedzieć, że moglibyśmy mieć dzieci? 

— Szczerze tego pragnę. 

—  Ja  także  —  oświadczyła  Anuszka  —  ale  jak  to  zrobimy?  W 

klasztorze  wciąż  nam  powtarzano,  że  jesteśmy  dziećmi  Boga,  ale 

nigdy  nie  wyjaśniono,  jak  postępowali  nasi  rodzice,  żeby  nas  wydać 

na świat. 

Raven z trudem tylko utrzymywał powagę. 

—  Ta  sprawa  wymaga  głębokiego  zastanowienia.  Proszę 

pozwolić,  że  tę  kwestię  również  odłożymy  na  później.  Powóz  czeka, 

jedziemy zwiedzić słynne miasto świateł. 

Uśmiechnęła  się.  Podniecona  radością,  z  błyszczącymi  oczyma, 

nie mogła usiedzieć na miejscu. 

Lokaj  podał  etolę  z  gronostajów.  Książę  narzucił  na  ramiona 

pelerynę  podbitą  czerwoną  satyną,  wziął  z  rąk  służącego  cylinder, 

rękawiczki  i  laskę  z  gałką  z  kości  słoniowej.  Na  szyję  założył  długi 

biały szal. 

W powozie Anuszka natychmiast zapytała: 

— Po co panu laska? Przecież nie będziemy spacerować. 

background image

 

91 

— Taki jest zwyczaj — odparł. 

— To tak jak kobieta, która trzyma wachlarz? 

— Tak. 

— Śmieszne to wszystko. 

— Nigdy nie zwracałem na te szczegóły uwagi, ale oczywiście to 

i  owo  może  zaskakiwać,  na  przykład  zwyczaj  niewkładania 

rękawiczek,  lecz  trzymania  ich  w  ręce.  To  tradycja  w  dodatku 

zupełnie zbędna. 

— Ale ja włożyłam rękawiczki, czy to w porządku? 

—  Oczywiście,  najzupełniej  —  odrzekł.  —  Lady  musi  zawsze 

nosić rękawiczki. Jeśli wychodzi na miasto, oczywiście. 

— Zawsze? 

— Tak. Byłoby niestosowne nie mieć na dłoniach rękawiczek. 

— Ale za to stosowne jest mieć nagie ramiona i głęboki dekolt. 

— Przyznaję, że istotnie może to  wydawać się nieco dziwne, ale 

to nie ja decyduję o modzie. Muszę jednak potwierdzić, że bardzo się 

ona  rozwinęła  od  czasu,  kiedy  nasza  pramatka  Ewa,  po  wypędzeniu 

jej z raju wraz z Adamem, okrywała się listkiem figowym. 

Słuchała go śmiejąc się. 

— Czy pan poważnie myśli, że Adam i Ewa wybrali listki figowe, 

żeby  być  w  zgodzie  z  modą?  Księża  w  klasztorze,  wyjaśniając  ten 

werset  z  Biblii,  wskazywali  na  fakt,  że  popełnili  oni  grzech 

pierworodny i uświadomiwszy sobie własną nagość, zawstydzili się. 

—  Rozumiem  zakłopotanie  księży  z  powodu  konieczności 

poruszania takich spraw wobec młodych niewinnych panien. 

background image

 

92 

—  Zupełnie  nie  rozumiem,  dlaczego  —  odparła  Anuszka  z 

niezachwianą  logiką.  —  Czyż  nie  przychodzimy  wszyscy  nago  na 

świat? 

— Na szczęście nie pozostajemy zbyt długo w tym stanie. Proszę 

sobie wyobrazić nagość w zimie. A moda ma czasami i dobre strony. 

Pięknie  skrojona  suknia  może  ukryć  niezgrabne  nogi  czy  zbyt  obfity 

biust, co mogłoby odstraszyć adoratorów. 

Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. 

— W klasztorze nie wolno nam było mówić o nogach.  Niektóre 

miały bardzo brzydkie, grube. Na szczęście moje są szczupłe i chyba 

zgrabne. 

Rozbawiony Raven był bliski tego, by poprosić ją o pokazanie mu 

ich, ale rozsądnie powstrzymał się w porę. Było dla niego oczywiste, 

że  Anuszka  rozmawia  z  nim  jak  z  przyjaciółką.  Kiedy  prosił  swoją 

siostrę  o  wyszukanie  mu  dziewczyny  czystej  i  niewinnej,  przez  myśl 

mu  nawet  nie  przeszło,  że  może  być  ona  zupełną  ignorantką  w 

sprawach życia. 

A  taka  była  właśnie  Anuszka.  Nigdy  nie  zbliżyła  się  do 

mężczyzny  i  było  oczywiste,  że  jej  zmysły  są  uśpione. Było  również 

jasne,  że  nie  zdaje  sobie  sprawy  z  różnic  w  budowie  mężczyzny  i 

kobiety. Przecież nie można było oczekiwać od księży, którzy uczyli 

w klasztorze, że ją w tym względzie uświadomią. 

Mogła  jednak  stykać  się  z  mężczyznami,  zanim  oddano  ją  do 

klasztoru.  Tu przypomniał  sobie  słowo  o  ojcu, które  się  jej  wyrwało, 

kiedy mówił, że jest bogata. Był teraz pewien, że  Anuszka pamiętała 

background image

 

93 

przeszłość  i  pomyślała  wtedy,  że  pieniądze  pochodzą  od  jej  ojca,  że 

jest to niewątpliwie spadek. 

Dużo  by  dał,  żeby  znać  prawdę.  Tak  jak  lubił  trudne  wyczyny 

sportowe,  lubił  również  rozwiązywać  zagadki,  które  go  intrygowały. 

A  do  takich  należało  pochodzenie  jego  żony.  Był  zdecydowany 

wyjaśnić tę tajemnicę. 

Planował,  że  punkt  po  punkcie  dojdzie  do  okoliczności,  które 

przywiodły  Anuszkę  pod  bramy  klasztoru.  Pozna  nazwisko  tego  lub 

tych,  którzy  ją  tam  przywiedli  i  zapewnili  pobyt  w  Sacre  Coeur, 

pokrywali  wszystkie  koszty  związane  z  jej  wychowaniem  i 

wykształceniem, a na koniec pozostawili jej wspaniałą fortunę.    

Nie  dopowiedziane  słowa  Anuszki  wskazują,  że  to  jej  ojciec  był 

mocodawcą — tego książę był pewien. Nie rozumiał jednak dramatu, 

który  nie  pozwolił  mu  na  ujawnienie  się  przez  tyle  długich  lat. 

Dlaczego  tak  zamożny  człowiek  ukrywał  się?  Książę  mógł  raczej 

zrozumieć  nieobecność  matki,  która  być  może  chciała  w  ten  sposób 

pozbyć  się  „dziecka  miłości",  starając  się  jednak  zapewnić  mu 

dostatnią przyszłość. Ale ojciec? 

Muszę, powtarzał sobie, odkryć prawdę. 

Poczuł  nagły  przypływ  entuzjazmu  dla  zadania,  które  sobie 

postawił. Uczucie myśliwego, który pójdzie świeżym tropem, było tak 

silne, że przesłoniło wszystkie przykre wspomnienia. 

Lokal,  który  wybrał  Raven,  żeby  odkryć  przed  Anuszka  nocne 

życie stolicy, był najelegantszy w Paryżu. Po kolacji odsunięto stoliki 

pod  ściany,  uzyskując  miejsce  do  tańca.  Orkiestra  grała  modne 

background image

 

94 

melodie.  Książę  miał  zarezerwowany  stolik  na  półpiętrze  w  rodzaju 

lodżii, skąd doskonale było widać tańczących.  

Po  świetnym  obiedzie  w  domu  Raven  zamówił  lekką  kolację: 

szampan i kawior, co do którego był pewien, że Anuszka nigdy go nie 

jadła.  Służący  przyniósł  na  srebrnej  tacy  czarki napełnione  lśniącymi 

kulkami.  Ten  widok  wywołał  w  Anuszce  dziwny  odruch,  którego 

książę nie zrozumiał. Wyjaśnił więc: 

—  To  rosyjski  kawior.  Rarytas  poszukiwany  przez  największych 

smakoszy. Uchodzi za doskonały. 

— Wiem — odpowiedziała. 

Obserwował ją uważnie. Oddychała trochę szybciej. 

— Pani wie, co to jest? 

— Myślałam, że już nigdy w życiu nie będę miała okazji go jeść. 

Raven  nie  odezwał  się.  Miał  nową  poszlakę,  tym  razem 

poważniejszą.  Uwzględniając  skąpe  informacje  siostry,  nabrał  już 

prawie pewności, że matka Anuszki była Rosjanką. Przypomniał sobie 

podróż, którą pięć lat temu odbył do Sankt Petersburga. Spotkane tam 

w Pałacu Zimowym kobiety były bardzo piękne.  

Anuszka  miała  wielkie  oczy  i  tajemnicze  spojrzenie  kobiet 

Wschodu.  Ale  jednocześnie  nie  przedstawiała  czystego  typu 

rosyjskiego.  Ojciec  musiał  być  najpewniej  Anglikiem.  Czar  i  urocza 

osobowość Anuszki były pochodną zmieszania tych dwu typów. 

Czekał  cierpliwie,  aż  zje  swój  kawior.  Jadła  szybko,  zachłannie, 

lekceważąc tosty, które podano. 

Kiedy skończyła, zapytał: 

background image

 

95 

— Czy zjadłaby pani jeszcze? 

— A czy byłoby niestosowne, gdybym odpowiedziała: tak? 

—  Jestem  bardzo  zadowolony,  że  pani  smakuje  —  odparł.  —  Ja 

także  bardzo  lubię  kawior  i  założę  się,  że  w  klasztorze  go  nie 

podawano. 

—  Sądzę, że oprócz matki przełożonej żadna zakonnica nie wie, 

co to jest. 

— Jestem zdumiony — powiedział, chcąc wyciągnąć z niej nieco 

informacji — że pamięta pani kawior ze swego dzieciństwa. Dzieci na 

ogół nie mają jeszcze wykształconego smaku i zapewne uważałyby go 

za bardzo tłusty — skończył, dumny, że znalazł tak zgrabną furteczkę. 

Ale  był  to  trud  zbędny.  Anuszka  odwróciła  oczy  i  patrzyła  na 

taneczny  krąg.  Kiedy  zaś  podjęła  rozmowę,  było  oczywiste,  że  chce 

zmienić jej temat. 

—  Myślę,  że  wielebna  matka  przełożona  uważałaby  sposób,  w 

jaki tancerze ściskają swoje partnerki, za szokujący. 

— Ale tu nie ma wielebnej matki, jestem natomiast ja, Anuszko. 

Pani  tymczasem  wciąż  unika  odpowiedzi  na  moje  pytanie,  choć 

zgodziła się na to, że będziemy wobec siebie szczerzy. 

Popatrzyła na niego przenikliwie. 

—  Bardzo  proszę..!  niech  mi  pan  nie  ma  tego  za  złe...  niech  się 

pan nie gniewa. Nie mogę... naprawdę nie mogę odpowiedzieć. 

— Ale dlaczego? 

— Dałam słowo. 

— Komu? 

background image

 

96 

— Na to pytanie także nie mogę odpowiedzieć. 

— Rozumiem, że musi pani zostać wierna danemu słowu. Ale jest 

ktoś, dla kogo powinna pani zrobić wyjątek. 

— Kto taki? 

—  Pani  mąż.  Czyż  nie  wie  pani,  że  dzisiejsza  uroczystość 

połączyła  nas  w  jedno?  Jesteśmy  sobie  winni  lojalność,  której  nie 

musimy przestrzegać wobec innych. 

Milczała dobrą chwilę, a potem podnosząc oczy spytała: 

— Czy jest pan zupełnie pewien tego, co pan powiedział? 

—  Tak.  Tak  właśnie  rozumiem  sens  małżeństwa  i  nawet  pani 

spowiednik, gdyby go pani zapytała, odpowie to samo. 

Westchnęła. 

—  Trzeba,  żeby  mi  pan  szczegółowo  wytłumaczył,  co  właściwie 

oznacza  małżeństwo.  Zakonnicom  i  nowicjuszkom  w  klasztorze  nie 

wolno było rozmawiać na ten temat. 

— Ale teraz jest pani mężatką — odrzekł Raven. — Jestem tu po 

to,  żeby  wyjaśnić  pani,  co  znaczy  słowo  „mąż"...  Jak  również  po  to, 

żeby powiedzieć, co żona powinna, a czego nie powinna robić. 

Anuszka  znowu  odwróciła  oczy  i  patrzyła  na tańczących,  ale  nie 

roniła  ani  jednego  słowa.  Zrozumiał  jednak,  że  naleganie  byłoby 

błędem.  Nie  chciał  popełnić  niezręczności,  kontynuując  tę  rozmowę. 

Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Biorąc pod uwagę inteligencję 

Anuszki,  nie  byłoby  łatwo  prowadzić  dalej  konwersacji  w  tonie 

rodzinnym  i  banalnym,  mówić  o  sprawach  błahych,  podczas  gdy  ją 

background image

 

97 

intrygowało  samo  życie.  Musiał  być  bardzo  ostrożny,  żeby  jej  nie 

urazić. 

Wiedział,  że  będzie  musiał  odkrywać  przed  nią  zupełnie  nowe 

horyzonty,  mnóstwo  spraw  i  rzeczy,  o  których  dotychczas  nie  miała 

najmniejszego pojęcia. 

Myśląc  o  tym  wszystkim,  doszedł  do  wniosku,  że  Anuszka  była 

nie tylko bardzo żywa i inteligentna — to nie ulegało wątpliwości — 

ale  była  czymś  znacznie  więcej:  była  unikatem.  Nie  on  jeden  to 

dostrzegł.  Spojrzenia  zebranych  w  lokalu  osób  towarzyszyły  im  od 

chwili  przyjścia.  Zainteresowanie  nią  było  ogromne.  Nawet  teraz 

wielu nie mogło się powstrzymać od patrzenia w jej kierunku.  

Anuszka  zupełnie  nie  zdawała  sobie  z  tego  sprawy,  obserwując 

otoczenie  swymi  dziecięcymi  i  niewinnymi  oczyma.  Tak  patrzy  na 

świat,  myślał  Raven,  ale  jej  osobowość  jeszcze  się  nie  rozwinęła. 

Kiedy to się stanie, niejednemu zawróci w głowie. 

Krąg  tańczących  powiększał  się.  Pary  cisnęły  się  na  parkiet. 

Niektórzy,  wypiwszy  za  dużo,  zachowywali  się  niewłaściwie, 

potrącając  innych.  W  pewnej  chwili  jedna  z  kobiet  poślizgnęła  się  i 

upadła. 

Anuszka wzdrygnęła się z odrazą. 

— Czy parkiet jest tak bardzo śliski? — zapytała. 

—  Nie  —  odparł  —  ale  ci,  którzy  wypili  zbyt  dużo,  nie  mogą 

utrzymać się na nogach. 

Zmarszczyła z dezaprobatą brwi. 

background image

 

98 

—  Słyszałam  o  pijaństwie,  ale  nie  miałam  pojęcia,  że  to  może 

krępować ruchy przy chodzeniu czy tańczeniu. 

—  Nie  zawsze  tak  się  dzieje  —  wytłumaczył.  —  Najczęściej 

alkohol  powoduje,  że  ludzie  zaczynają  się  zbyt  głośno  zachowywać. 

Śmieją się i rozmawiają nadmiernie hałaśliwie. 

Zauważył,  że  w  jej  oczach  pojawił  się  wyraz  niechęci.  Odsunęła 

kieliszek,  tak  jakby  się  bała,  że  może  się  upić.  Uśmiechnął  się  i 

pośpieszył z zapewnieniem: 

— Nie ryzykuje pani, że się upije. Jestem tu, by czuwać, żeby nie 

przydarzyło się pani nic niemiłego. 

— O tak, bardzo proszę — odparła żywo. — To byłoby okropne, 

gdybym  tak  jak  tamta  kobieta...  Nigdy  nie  chcę  się  znaleźć  w 

podobnej sytuacji. 

Spojrzał  w  kierunku  parkietu.  Dwóch  panów  usiłowało  podnieść 

kobietę, która głośno chichotała.  Inne pary obrzucały ją spojrzeniami 

pełnymi pogardy i wzruszały ramionami, wykazując lekceważenie, jak 

to tylko Francuzi potrafią. 

Anuszka starała się nie patrzeć w tamtą stronę. Wyraźnie czuła się 

nieswojo. Wreszcie zwróciła się do księcia: 

—  Myślę,  że  ta  scena  jest...  odrażająca.  Nie  podoba  mi  się 

zachowanie  tej  kobiety...  i  nie  chcę  być  przy  tym  obecna...  Bardzo 

pana proszę, czy nie moglibyśmy stąd wyjść? 

— Ależ oczywiście. Obawiam się, że przyjście do tego lokalu nie 

było moim najlepszym pomysłem. 

background image

 

99 

Wstał,  rzucił  na  stół  zwitek  banknotów  i  kazał  służbie  zawołać 

powóz. Maitre d'hdtel natychmiast się tym zajął. 

Na zewnątrz noc błyszczała tysiącami gwiazd tak jasno, że polecił 

zaciągnąć na powozie budę.  

Anuszka spojrzała na męża i powiedziała bardzo cicho: 

— Tak mi przykro, zepsułam panu wieczór. 

— Ależ nie — zaprzeczył. — Widok, na jaki panią naraziłem, jest 

w  lokalu  tej  klasy  czymś  naprawdę  wyjątkowym.  Po  prostu  pech, 

gdyż  w  zasadzie  jest  to  miejsce  bardzo  eleganckie,  i  zapewniam,  że 

takie rzeczy zdarzają się tam nadzwyczaj rzadko. 

Kończąc  zdanie  zorientował  się,  że  Anuszka  go  nie  słucha.  Z 

głową opartą na poduszkach powozu podziwiała niebo. Mijane światła 

uliczne  wydobywały  z  cienia  jej  klasyczny,  czysty  w  linii  profil, 

łagodne wygięcie długiej szyi, na której połyskiwały milionem lśnień 

brylanty kolii. Jej piękność, skąpana w srebrnej poświacie, wydawała 

się bardziej uduchowiona niż za dnia. 

Chwilę jechali w milczeniu. 

—  To  ciekawe  —  odezwała  się  —  że  w  taką  bajkową  noc 

mężczyźni  i  kobiety  wolą  dusić  się  w  źle  oświetlonym  miejscu,  niż 

patrzeć w gwiazdy. 

— Taniec — zaczął ostrożnie — pozwala ludziom zbliżyć się do 

siebie... A gwiazdy są tak odległe... 

Anuszka odwróciła się ku niemu. 

— Mężczyźni i kobiety, ci ludzie, których widziałam dzisiaj, tak 

przyciskali się do siebie, bo byli zakochani? 

background image

 

100 

—  Niekoniecznie.  Wśród  kobiet,  które  tam  bywają,  są  też 

niezamężne,  szukające  dobrych  partii.  A  jeśli  chodzi  o  mężczyzn, 

większość  z  nich  uważa,  że  przyjemnie  jest  potańczyć  z  uroczymi 

kobietami. 

Po namyśle Anuszka oświadczyła: 

— Nie sądzę, żebym kiedykolwiek polubiła taniec. Gdyby jednak 

przyszła mi taka ochota, myślę, że wolałabym tańczyć sama, tylko dla 

siebie. 

 

ROZDZIAŁ 5 

Cały  następny  dzień  był  wypełniony  śmiechem  i  okrzykami 

radości.  Anuszkę  bawiło  wszystko,  co  odkrywała.  Książę  natomiast 

był  oczarowany  świeżością  jej  odczuć,  do  jakiej  zupełnie  nie 

przywykł.  Znajdowała  tyle  przyjemności  w  spacerze  po  Lasku 

Bulońskim,  co  dzieci  prowadzane  tam  każdego  dnia  dla  zabawy  i 

rozrywki.  Dobrze  się  poczuła,  zupełnie  jak  na  wsi,  wśród  wielkich 

drzew, które dyskretnie zasłaniały okazałe rezydencje prywatne.  

Trochę dalej mieścił się teatr marionetek, słynny  Grand Guignol; 

Anuszka  z  przyjemnością  obejrzała  przedstawienie.  Przyglądała  się 

drewnianym  konikom  karuzeli,  bawili  ją  sprzedawcy  gofrów, 

kolorowych  baloników,  zabawek  oraz  wynajmujący  maleńkie  wózki 

ciągnione przez osiołki, na których jeździły zachwycone brzdące.  

Po  okrzykach  radości  i  jej  śmiechu  Raven,  który  ciągle  pilnie  ją 

obserwował,  poznał,  że  ona  odkrywa  to  wszystko,  że  jest  to  dla  niej 

zupełnie  nowe  i  że  w  dzieciństwie  nie  zaznała  takich  radości.  Aż  się 

background image

 

101 

palił, żeby zadać jej parę pytań, ale bał się, by znowu nie zamknęła się 

w  skorupie  milczenia,  którego  nie  potrafił  przezwyciężyć. 

Powstrzymywał się więc rozsądnie. 

Potem  pojechali  otwartym  powozem  zwiedzić  Paryż,  którego 

przecież  nie  znała.  Budowa  wieży  Eiffla  była  rozpoczęta.  Zatrzymali 

się  przy  wykopach.  Anuszka  ze  zdumieniem  przyglądała  się 

monstrualnym żelaznym nogom wyłaniającym się z ziemi. 

— Jak wpadli na pomysł takiej ohydy? — zapytała. 

— Może to i nie będzie zbyt estetyczne — zauważył Raven — ale 

proszę  pomyśleć  o  odwadze  takiego  przedsięwzięcia.  Wieża  będzie 

centralnym punktem przyszłej Wystawy Światowej. No i proszę sobie 

wyobrazić ten wyjątkowy widok, jaki będzie się roztaczał ze szczytu, 

kiedy skończą budowę. 

— Będzie aż tak wysoka? 

— Trzysta metrów! 

Bulwary  nad  Sekwaną  zafascynowały  Anuszkę,  a  trzeba 

przyznać,  że  ruch  był  tam  bardzo  ożywiony.  Maleńkie  stateczki 

płynęły  w  górę  rzeki  i  pod  prąd,  obwieszone  lampionami  i 

przyozdobione  kolorowymi  chorągiewkami.  Słychać  było  śmiech 

praczek, piorących bieliznę na drewnianych pomostach. 

Na Wielkich Bulwarach Anuszka nie mogła się nadziwić tłumom 

przechodniów,  gapiów,  ludzi  zalegających  tarasy  kawiarń.  Dandysi, 

światowe damy i kobiety z półświatka; większość osób ubrana bardzo 

modnie, w jaskrawe kolory, niektórzy odziani wręcz ekscentrycznie. 

background image

 

102 

Anuszka  uważała,  że  gwar  i  ruch  uliczny  są  bardzo  zabawne, 

niezwykłe,  i  była  zupełnie  oszołomiona  modą  i  przesadą  niektórych 

strojów.  Jej  własna  suknia  była  przecież  także  skrojona  według 

ostatnich  wymogów  mody,  ale  przy  tym  miała  pewną  klasę;  prostota 

kroju podkreślała zgrabną sylwetkę i grację ruchów jej właścicielki. 

Na zakończenie spaceru książę kazał zatrzymać się dłużej na  rue 

de  la  Paix,  przed  domem  mody  słynnego  Fryderyka  Wortha.  Znał 

dobrze  tę  drogę.  Ileż  to  młodych  i  pięknych  kobiet  przyprowadzał  w 

to  miejsce,  a  każda  z  drżeniem  i  zachłannością  w  głosie  wymieniała 

nazwisko słynnego krawca!  

Przelotne  znajome  księcia  zupełnie  bezwolnie  poddawały  się 

wymaganiom  króla  mody,  naginały  do  jego  żądań  i  zrobiłyby  chyba 

wszystko  dla  uzyskania  kreacji  stworzonej  przez  Wortha  wyłącznie 

dla  siebie.  Książę  czekał  teraz  z  wielką  niecierpliwością  i 

zaciekawieniem  na  reakcję  Anuszki. Zaczął  ją  już  trochę  poznawać  i 

zadawał sobie pytanie, jak zachowa się przed obliczem mistrza. 

Zauważył lekko kpiący grymas w kącikach jej ust i złociste ogniki 

w  głębi  oczu.  W  rzeczy  samej,  sławny  krawiec  przedstawiał  sobą 

widok dość niezwykły. Ubrany był w marynarkę obszytą futrem. Spod 

futrzanego  toczka  wymykały  się  siwe  kosmyki.  Księcia  znał  od 

dawna.  Był  to  jeden  z  jego  najlepszych  klientów,  który  wydawał 

majątek na stroje, nigdy nie licząc się z pieniędzmi. Worth przyjął go 

z wielką uniżonością. 

background image

 

103 

Długo  patrzył  na  Anuszkę  krytycznym  okiem,  zanim  dokonał 

oceny  jej  urody.  Wreszcie  oświadczył  szczerze,  głosem  dalekim  od 

kupieckiej rutyny: 

—  Będzie  dla  mnie  prawdziwą  przyjemnością,  książę,  ubierać 

księżną,  której  oryginalna,  wyjątkowa  uroda  zupełnie  odbiega  od 

wyglądu moich dotychczasowych klientek. 

Anuszka  spojrzała  na  męża  pytająco,  nie  wiedząc,  czy  ma 

traktować  tę  wypowiedź  jako  komplement.  Raven  uśmiechnął  się  i 

odparł spokojnie: 

— Życzę sobie dla księżnej  kompletną garderobę, i  będę bardzo 

rad, jeśli zechce pan to wykonać jak najszybciej. 

Na  znak  mistrza  weszła  dostojnie  gromadka  krawcowych, 

asystentek,  pomocnic  i  podręcznych,  dźwigając  naręcza  delikatnych 

jedwabi,  brokatów,  lam  lśniących  złotem  i  srebrem,  drogocennych 

koronek i zwiewnych tiuli o tysiącu odcieni. 

Worth  krążył  wokół  Anuszki,  zarzucał  na  nią  i  drapował 

materiały,  zakrywał  i  odkrywał  ramiona,  okręcał  wokół  talii,  grał  po 

mistrzowsku  kolorami.  Ciągle  w  ruchu,  mierzył,  pasował,  rzucał 

cyframi i szybko szkicował coś w bloku, który trzymała w pogotowiu 

jedna  z  asystentek.  Po  ostatecznym  wybraniu  materiałów,  kolorów  i 

fasonów  zażądał  mnóstwa  dodatków,  którymi  chciał  uzupełnić 

stworzone dla Anuszki kreacje. 

Oszołomiona  całym  tym  zamętem  wokół  jej  osoby,  Anuszka 

rychło  nie  była  w  stanie  powziąć  najbłahszej  decyzji,  o  które 

upominał  się  mistrz  igły.  Inicjatywę  przejął  więc  książę.  Poprosił  o 

background image

 

104 

szkice,  obejrzał  je  okiem  znawcy,  zapytał  o  kilka  szczegółów, 

zaproponował  parę  drobnych  zmian.  W  rezultacie  to  on  wybierał 

suknie i dodatki. Widać było, że Anuszka jest z tego bardzo rada. 

Po  wyjściu  ze  słynnego  magazynu  mody  Anuszka  dobrą  chwilę 

przychodziła  do  siebie.  Kręciło  się  jej  w  głowie  i  brakowało  tchu. 

Długo  wdychała  świeże  powietrze  na  placu  Vendome,  zanim 

odzyskała  swoją  wesołość  i  zdolność  śmiechu.  Książę,  który  wciąż 

dyskretnie obserwował żonę, powiedział z rozbawieniem: 

—  Jak  może  się  pani  śmiać  po  spotkaniu  z  najznakomitszym 

człowiekiem w Paryżu? 

— Bo to doprawdy było już zbyt zabawne — odparła. — Cały ten 

rojący  się  wokół  mistrza  światek  i  on,  wydający  rozkazy,  jakby 

chodziło co najmniej o stworzenie świata, a nie zwykłej sukni. 

—  Ależ  to  obraza  majestatu,  Anuszko.  Czy  zdaje  sobie  pani  z 

tego  sprawę?  Gdyby  doszło  do  jego  wiadomości,  że  popełniła  pani 

taką  herezję,  natychmiast  odmówiłby  przyjęcia  zamówienia,  a  ja  — 

mimo mego majątku — nic nie mógłbym na to poradzić. Co zrobiłaby 

pani w takim wypadku? 

— Byłabym zmuszona, jak Ewa, zdobyć listek figowy, tyle że nie 

szukałabym go w raju, lecz w Lasku Bulońskim. 

Oboje wybuchnęli śmiechem. 

Na  lunch pojechali  do  Pre  Catelan, właśnie  w  Lasku  Bulońskim. 

Po  drodze  mijali  piękne  amazonki,  galopujące  z  gracją  pomiędzy 

Porte Dauphine a polami Auteuil, miejscem wyścigów konnych. 

background image

 

105 

Po spacerze oboje nabrali apetytu i zadowoleni, zatrzymali się  w 

restauracji,  gdzie  stoliki  ocienione  były  wielkimi  drzewami.  Będą 

mogli posilić się i porozmawiać. 

Książę zapomniał jednak, że w Pre spotykał się cały modny Paryż 

i  miły,  intymny  nastrój  będzie  niemożliwy.  Na  zmianę  decyzji  było 

już  jednak  za  późno.  Pomimo  więc  ciekawości,  którą  wzbudzała 

Anuszka u jego boku, usadowili się przy stoliku, nieco na uboczu. W 

przejściu  musiał  dokonać  przelotnej  prezentacji,  przedstawić  żonie 

mijanych przyjaciół i znajomych. Kiedy szli do stolika, powiedział do 

niej: 

— Zjemy lekki posiłek, bo dziś wieczorem chcę panią zabrać do 

słynnej restauracji. Co prawda nie tańczy się tam, ale za to lokal słynie 

ze wspaniałej kuchni. 

—  Wydaje  mi  się,  że  Francuzi  są  ludźmi  zdecydowanie 

łakomymi. Czy myślą tylko o jedzeniu? 

— Sądzę, że mają jeszcze jedną pasję. 

— Jaką mianowicie? 

— Miłość. 

Anuszka szeroko rozwarła oczy. 

—  Miłość?  Na  tym  samym  poziomie  co  kuchnia?  Czy  obu  tych 

rzeczy uczą się jednocześnie? 

Książę nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. 

— Niezupełnie. Ale  Francuzi traktują miłość na równi ze sztuką, 

taką jak malarstwo, muzyka, rzeźba i... trzeba przyznać — kuchnia. 

Milczała chwilę zamyślona, a potem rzekła: 

background image

 

106 

— Miłość to zapewne bardzo szeroki temat? 

—  W  sztuce  kochania  Francuzi  nie  mają  sobie  równych. 

Poświęcają jej większą część życia. 

W  tym  miejscu  ich  rozmowę  przerwało  nadejście  trzech  osób. 

Wydając  radosne  okrzyki  powitania,  zbliżała  się  ku  nim  dama  w 

towarzystwie dwóch panów. Młoda kobietą była ubrana z wyszukaną 

elegancją. Książę miał z nią swego czasu romans, który zakończył się 

wraz  z  wysłaniem  jej  męża,  dyplomaty  na  dworze  królewskim,  na 

daleką placówkę zagraniczną. 

Księżna de Portales była świadoma swej piękności i nieodpartego 

uroku.  Bujne,  wspaniałe  rude  włosy,  wielkie  zielone  oczy  poczyniły 

niemało  spustoszenia  w  dyplomatycznym  świecie.  Towarzyszący  jej 

dwaj panowie należeli do grona totumfackich księcia. Po przywitaniu 

się rudowłosa piękność zaatakowała: 

— Chciałam, drogi Ravenie, spotkać się dziś z panem dla złożenia 

gratulacji.  Moich  najlepszych  życzeń  szczęścia.  Wie  pan,  jak  bardzo 

go panu życzę, jak bardzo chcę, żeby był pan szczęśliwy. 

Oczy wpatrujące się w księcia mówiły jasno, że szczęście to może 

osiągnąć  jedynie  z  nią,  z  nikim  innym.  Książę  pominął  to  nieme 

wezwanie i z szacunkiem ucałował podaną mu dłoń. 

—  Przyjmuję  pani  życzenia,  droga  przyjaciółko.  Pozwoli  pani 

przedstawić  sobie  moją  małżonkę  —  i  odwrócił  się  ku  Anuszce 

mówiąc:  —  Księżna  de  Portales,  której  wyjazd  z  Londynu  był 

niepowetowaną  stratą  dla  całej  Anglii.  —  Księżna  skłoniła  lekko 

głowę, znów rzuciła księciu uwodzicielskie spojrzenie i rzekła: 

background image

 

107 

— Twoje małżeństwo, Ravenie, to wielka niespodzianka. 

Nie  pozostawiając  mu  czasu  na  odpowiedź,  odwróciła  się  do 

Anuszki  i podczas  gdy  panowie  wymieniali  kilka  zdań,  odezwała  się 

kwaśnym tonem: 

—  Byliśmy  bardzo  bliskimi  przyjaciółmi,  pani  mąż  i  ja.  Był 

jednym z najmilszych mi przyjaciół. Miałam pełne prawo spodziewać 

się, że zawiadomi mnie przynajmniej o swoich planach małżeńskich. 

Anuszka popatrzyła na nią uważnie i zrozumiała, dlaczego książę 

musiał  być  tak  bardzo  zainteresowany  księżną  de  Portales.  Była 

wyjątkowo  piękną  kobietą.  Ale  pod  ugrzecznionym  tonem  i  takimiż 

słowami wyczuwało się złośliwość, którą od chwili, gdy dowiedziała 

się o ślubie Ravena, bardzo źle ukrywała. Po chwili dodała: 

— Musi pani, księżno, koniecznie mnie odwiedzić. Myślę, że nie 

sprawi  to  pani  kłopotu.  Mamy  z  pani  mężem  tyle  wspólnych 

wspomnień. Raven jest moim starym przyjacielem. 

Tym razem nuta agresji zabrzmiała już wyraźnie. Widać było, że 

małżeństwo  księcia  irytowało  ją  w  najwyższym  stopniu.  Anuszka 

bardzo  szybko  odgadła  jej  niezadowolenie  i  chcąc  sprawę  postawić 

jasno, zapytała najbardziej niewinnie w świecie: 

— Była pani kochanką mego męża, nieprawda? 

Księżna  de  Portales  zaniemówiła.  Pytanie  Anuszki  było  tak 

bezpośrednie,  że  zupełnie  nie  wiedziała,  co  odpowiedzieć.  Po  chwili 

czerwona i zła rzuciła: 

— Jak pani śmie mówić podobne rzeczy?  W życiu nie słyszałam 

takiej bezczelności! 

background image

 

108 

Mówiła tak ostrym tonem i tak głośno, że książę i dwaj panowie 

rozmawiający  obok  obejrzeli  się.  Wściekła,  księżna  odwróciła  się  i 

opuściła  Anuszkę,  furkocząc  falbanami  jak  rozzłoszczony  indyk.  Jej 

dwaj towarzysze wymamrotali przeprosiny i popędzili za nią. 

— Co się stało? — zapytał książę. — Co wprawiło ją w taki szał? 

— Jest mi bardzo przykro, jeśli ją dotknęłam — odparła spokojnie 

Anuszka. 

Rozmawiając wrócili do stolika. Anuszka usiadła. 

— Co właściwie powiedziała jej pani? — nalegał książę. 

Anuszka  patrzyła  za  oddalającą  się  księżną  de  Portales,  która 

gestykulując  gwałtownie,  chciała  najwyraźniej  opuścić  lokal.  Widać 

było,  że  jej  towarzysze  starali  się  ją  ułagodzić.  Nie  mieli  ochoty  być 

wmieszani w publiczny skandal. 

Anuszka próbowała wytłumaczyć mężowi, że nie było jej intencją 

ubliżyć księżnie, i tym zapewnieniem zakończyła wyjaśnienia. 

— Ale wreszcie, Anuszko, co jej pani powiedziała? 

—  Tak  bardzo  zależało  jej  na  panu,  tak  gorąco  zapewniała  o 

głębokiej  przyjaźni,  która  was  łączyła,  że  zapytałam  po  prostu,  czy 

była pana kochanką. 

Przez  jego  twarz  przemknął  lekki  grymas,  a  potem  Raven 

wybuchnął śmiechem. Anuszka, pilnie śledząc jego reakcję, zapytała: 

— Więc nie gniewa się pan na mnie? 

— Jakżeż mógłbym? Wszystko to moja wina. I w dodatku... pani 

de  Pompadour!  Powinienem  być  bardziej  precyzyjny,  wytłumaczyć 

jaśniej. To ja oczywiście powinienem był uchronić panią przed takimi 

background image

 

109 

atakami.  Nigdy  nie  należy  mówić  kobiecie  wprost,  że  jest  lub  była 

czyjąś  kochanką,  zwłaszcza  światowym  damom.  W  takim  wypadku 

obowiązuje  tajemnica,  nawet  jeśli  jest  to  tajemnica  poliszynela. 

Zazwyczaj trzeba udawać, że się o niczym nie wie. 

—  Ale  w  tym  wypadku  chyba  się  nie  omyliłam?  Była  pana 

kochanką? 

— Anuszko, niech pani nie nalega i nie wymaga, żebym zdradzał 

tajemnice kobiety. Proszę zrozumieć, że nie mogę odpowiedzieć na to 

pytanie. 

— Nawet swojej żonie? 

Raz jeszcze książę wpadł we własne sidła. Czyż nie zapewniał jej 

wczoraj,  że  między  małżonkami  powinna  obowiązywać  całkowita 

szczerość?  A  teraz  sam  zrywał  pakt,  który  zaproponował. 

Jednocześnie  zapytywał  siebie,  jak  mógł  prowadzić  dotąd  życie  tak 

puste i lekkomyślne, a wyjaśnienia, które dawał żonie, wydały mu się 

odrażające. 

Anuszka, wielce zmartwiona, zauważyła: 

—  Bardzo  żałuję,  że  powiedziałam  coś  niestosownego,  ale 

uprzedzałam  pana:  jestem  za  dużą  ignorantką,  aby  być  żoną  godną 

pana. 

— Ależ skąd, Anuszko. Ten incydent wcale nie dotyczy naszego 

małżeństwa. To zupełnie tak, jakby mi pani oświadczyła, że nie może 

już  chodzić  do  szkoły,  bo  dostała  pani  zły  stopień.  Co  innego 

natomiast  wydaje  mi  się  godne  pożałowania.  To  mianowicie,  że 

nauczyciel nie stanął na wysokości zadania. 

background image

 

110 

Uśmiechnęła się. 

—  Myślę,  że  nawet  pańscy  wrogowie  nie  ośmieliliby  się 

powiedzieć,  że  jest  pan  złym  nauczycielem.  Sądzę,  że  jest  pan 

zupełnie wyjątkowy. 

— Uważa się pani za kompetentną, aby mnie oceniać? 

W  jego  głosie  zabrzmiał  ton  nieco  sarkastyczny.  Anuszka 

odpowiedziała szybko: 

—  Mogę  tylko  porównać  pana  do  mężczyzn,  których  dotąd 

znałam,  do  profesorów  w  klasztorze  i  oczywiście  do  księży,  którzy 

zajmowali się naszym wykształceniem i wychowaniem. Wszyscy byli 

ludźmi  nadzwyczajnymi.  Dwa  razy  w  roku  składał  nam  wizytę 

arcybiskup Paryża. A to już był najwspanialszy człowiek. 

— I potrafiła pani ocenić ich wartość? 

Anuszkę  zmroził  ton  i  słowa.  Zmieszała  się  i  nie  odpowiedziała, 

patrząc  w  dal.  Świadom  tego,  że  ją  dotknął  i  zranił,  książę  starał  się 

usprawiedliwić. 

— Proszę się nie martwić, Anuszko. Jestem bardzo szczęśliwy, że 

docenia pani moje skromne zalety, i chciałbym w przyszłości zasłużyć 

na więcej pochwał. 

— To ja muszę prosić o wybaczenie. Zdaję sobie sprawę, że jest 

za wcześnie na osądzanie pana i porównywanie do innych mężczyzn, 

nawet jeśliby to był sam arcybiskup Paryża. 

Była  inteligentna,  toteż  szybko  uświadomiła  sobie,  że  jest  zbyt 

młoda, w dodatku tak niedawno opuściła klasztor, impertynencją więc 

background image

 

111 

było  osądzać  człowieka,  który  miał  zapewne  duże  doświadczenie 

życiowe. Fakt, że osąd ten wypadł dodatnio, niczego nie zmieniał. 

Książę  natomiast  uważał,  że  usłyszał  najpiękniejszy  w  życiu 

komplement,  gdyż  Anuszka  skorzystała  w  sposób  doskonały  z  nauk 

otrzymanych  w  klasztorze.  Widać  profesorowie  kształcili  jej 

inteligencję i umysł. 

Jakby czytając w jego myślach, powiedziała cichutko: 

—  Będę  szczęśliwa,  jeśli  pan  zapomni  o  tym  niewczesnym 

wybryku.  Obiecuję  nie  robić  więcej  żadnych  aluzji.  Nie  chciałabym, 

żeby moja niezręczność zepsuła miło zaczęty lunch. 

Była  tak  ładna  i  tak  żarliwie  przemawiała  w  swojej  sprawie,  że 

książę musiałby chyba mieć serce z kamienia, gdyby nadal się na nią 

boczył.. Z wielką czułością poprosił: 

— Zapomnijmy o tym epizodzie bez znaczenia i zamówmy coś do 

jedzenia. 

— Ale... pańska przyjaciółka, księżna... 

—  Bukiet  pięknych  kwiatów  i  parę  słów  przeproszenia  załatwią 

wszystko. 

— Chciała się z panem spotkać? 

— Ale to nie jest moim życzeniem. 

Anuszka spojrzała nań szybko. 

—  Jeśli  macie  sobie  do  powiedzenia  ważne  rzeczy,  mogę  zostać 

w domu, a pan złoży jej wizytę. 

— Nie ma nawet mowy! — odparł. 

background image

 

112 

Dziwił  się  sobie,  że  tak  zdecydowanie  wyraża  swój  pogląd.  Ale 

było  dlań  oczywiste,  że  nie  miał  najmniejszej  ochoty  widzieć  się  z 

księżną de Portales. 

Po lunchu pojechali na spacer do Bois de Boulogne. Kiedy wrócili 

do domu, upał trwał nadal. Usiedli więc na tarasie, skąd rozciągał się 

widok  na  park  otaczający  posiadłość.  Czuli  bryzę  docierającą  znad 

Sekwany. Lokaj podał napoje orzeźwiające. 

— Tu oddycha się lepiej — zauważyła. 

—  Myślę,  że  wciąż  jeszcze  jest  zbyt  upalnie.  Ale  to  nic  w 

porównaniu  z  tym,  co  czeka  nas  jutro  na  południu  Francji.  Tam 

jednakże  przynajmniej  wieczorami  czuć  będziemy  morski  powiew.  I 

nic nie będziemy robili, tylko czekali na nadejście mego jachtu. 

— Ma pan jacht? — zapytała, szeroko otwierając zdumione oczy. 

— Kazałem, żeby czekał na nas w Nicei. Stamtąd popłyniemy w 

podróż  po  Morzu  Śródziemnym,  zatrzymując  się  tyle  razy,  ile  tylko 

pani zechce. — Obserwował ją swoim zwyczajem. 

—  Popłyniemy  —  mówił  dalej  —  do  Włoch,  na  Sycylię,  do 

Grecji,  a  jeśli  pani  sobie  zażyczy,  możemy  zapuścić  się  aż  do 

Konstantynopola i na Morze Czarne. 

Wydawało mu się, że wstrzymała oddech. Zanim zdołał dorzucić 

słowo, powiedziała nagle: 

—  Tak,  tak,  tak.  Zróbmy  to  wszystko!  To  byłaby  najpiękniejsza 

przygoda. I wie pan, wcale się nie boję podróży morskiej. 

Książę  skrzętnie  zapamiętał  następną  wskazówkę,  ale  nie  zrobił 

żadnej uwagi i zmienił temat. 

background image

 

113 

— Toalety zamówione u Wortha pojadą za nami. Jest możliwe, że 

jedna  lub  dwie  suknie  będą  gotowe  już  jutro.  Ale  tymczasem,  na 

wszelki wypadek, zamówiłem kilka w innej firmie. 

— Kosztuję pana majątek. 

— Mogłaby pani swobodnie sama kupić to wszystko. 

—  To  prawda.  Mówił  pan,  że  jestem  bogata.  W  klasztorze  nie 

byłyśmy  przyzwyczajone  do  posiadania  pieniędzy.  Musi  mi  pan 

wytłumaczyć,  jak  zabrać  się  do  tego,  gdybym  chciała  kupić  coś 

bardzo ważnego. 

Spojrzał na nią z zaciekawieniem. 

— A co takiego chciałaby pani kupić? 

— Chcę ofiarować panu prezent. Musi być bardzo drogi i bardzo 

piękny. 

— Co za pomysł, Anuszko! 

— Chcę w ten sposób podziękować za wszystko, co pan dla mnie 

zrobił. 

— Ależ to dopiero początek, Anuszko. Nie ma dla mnie większej 

przyjemności, niż ubierać kobietę od stóp do głów. 

Zareagowała natychmiast. 

— Pańskie słowa, książę, każą mi myśleć, że przede mną ubierał 

pan wiele kobiet. Swoich... 

Chciała powiedzieć: „kochanek", ale powstrzymała się. 

Stłumił uśmiech. Ileż kobiet kazało sobie płacić haracz w zamian 

za udzielane mu łaski! Kupował nie tylko toalety, ale i bezcenne futra 

— gronostaje, sobole, także klejnoty, perły, brylanty. 

background image

 

114 

Zawsze  uważał  te  wydatki  za  oczywiste.  Zdobywane  kobiety  — 

damy  z  towarzystwa  lub  kobiety  z  półświatka,  —  wiedziały  o  jego 

fortunie i kazały sobie słono płacić. Ponieważ przeważnie były miłe i 

uprzejme,  same  ofiarowywały  mu  w  rewanżu  drobne  upominki  i 

świadczyły uprzejmostki, które go bardzo bawiły. 

Ale to, co zamierzała Anuszka, było czymś zgoła innym. Chciała 

odwzajemnić się i zrobić mu prezent wartościowy. To mu się jeszcze 

nigdy  nie  przytrafiło.  Wzruszyło  go  to  bardzo.  Anuszka  tymczasem 

kontynuowała rozmowę:     

— Bardzo, ale to bardzo, chciałabym ofiarować panu taką rzecz, 

jakiej pan jeszcze nie ma, ale czy będzie to możliwe? Wszystkie pana 

siedziby  są  zapewne  tak  zapełnione  jak  ta  paryska.  Coś  sobie 

obmyśliłam, ale mogę to wykonać tylko z pańską pomocą. 

— Proszę, niech pani mówi. 

— Bardzo chciałabym kupić panu... konia! Te, które ma pan tutaj, 

są  z  pewnością  piękne,  te  w  Anglii  chyba  też  —  i  nie  zważając  na 

zdumienie  malujące  się  na  twarzy  księcia,  z  entuzjazmem  ciągnęła 

dalej.  —  Musi  być  piękny,  najpiękniejszy  ze  wszystkich,  musi 

wygrywać  wszystkie  konkursy.  I  bardzo  proszę  pomóc  mi  wybrać. 

Jeśli będę mogła  go  ofiarować, wynagrodzę panu wszystkie wydatki, 

które pan ponosi na moje suknie i klejnoty. 

— To cudowna myśl, Anuszko, i... — dodał po sekundzie trochę 

rozbawiony,  ale  i  rozczulony  —  jestem  pani  bardzo  wdzięczny. 

Jeszcze  nikt  nie  pomyślał,  żeby  ofiarować  mi  konia  w  prezencie 

background image

 

115 

ślubnym.  Muszę  przyznać  szczerze,  że  ogromnie  mi  się  ten  pomysł 

podoba. 

Anuszka klasnęła w ręce. 

— Kiedy pójdziemy go wybrać? 

—  Po  powrocie  do  Anglii,  w  Tattersalu.  Kupiłem  tam  moje 

najlepsze  rasowe  konie.  Odwiedzimy  kilka  znanych  stajni,  zanim  się 

zdecydujemy. 

Jej oczy błyszczały radością. Zawołała: 

— Wiedziałam, że to dobra myśl. Tak się cieszę, że i panu się ten 

pomysł podoba! 

— Obiecuję solennie, że wybierzemy go razem. Ale chciałbym o 

coś panią zapytać. Czy można? 

— Tak? 

— Czy umie pani jeździć konno? 

—  Obawiam  się,  że  nie  bardzo  —  powiedziała  cichutko.  — 

Kiedyś jeździłam zupełnie nieźle, ale to było tak dawno. 

— Dosiadała pani konia przed wstąpieniem do klasztoru? 

Zorientowała  się,  że  wymknęły  się  jej  słowa,  których  nie  chciała 

powiedzieć. Zamilkła, speszona. Po sekundzie wahania odpowiedziała 

szczerze: 

— Tak. I myślę, że tego się nie zapomina; 

—  Sprawdzimy  to  niebawem.  Jednakże  wolałbym,  żeby  jeździła 

pani na moich koniach w Londynie, a nie na tutejszych. 

—  Tak,  oczywiście.  Byłabym  bardzo  upokorzona,  gdyby  w  Bois 

de Boulogne zdarzył mi się upadek. Tyle tam osób. Chciałam jeszcze 

background image

 

116 

prosić o jedno. Czy zgodziłby się pan osobiście nauczyć mnie jeździć? 

Czułabym się wtedy pewniejsza. 

—  Ależ  z  największą  przyjemnością.  Jestem  przekonany,  że 

będzie pani świetną amazonką. 

—  Wiele  bym  dała,  żeby  się  pan  nie  mylił.  Wydaje  mi  się,  że 

Anglicy celują w tym sporcie. 

Raven  był  już  teraz  zupełnie  pewien,  że  Anuszka  raz  jeszcze 

wspomina i przeżywa w myślach swoją przeszłość. 

— Sądzę — powiedział — że zachowa pani nadal dobrą opinię o 

moich  rodakach.  Jak już dobrze  opanuje  pani jazdę  konną, będziemy 

razem jeździli na polowania. To mój ulubiony sport, mam wspaniałą, 

dobrze wytresowaną sforę psów gończych. 

— Musi mnie pan nauczyć wszystkiego. Chcę wszystko wiedzieć. 

A  to,  co  robiłam,  jest  takie  dalekie,  tak  odległe.  Wydaje  mi  się,  że 

wszystko zapomniałam. 

Dzień  minął  bardzo  szybko,  ale  książę  miał  wrażenie,  że  nigdy 

jeszcze nie przeżył radośniej szych chwil. Był oczarowany sposobem 

bycia  Anuszki  i  jej  zaskakującymi  reakcjami.  Jej  wykształcenie  było 

równe  jego.  Liczne  braki  w  innych  dziedzinach  najwyraźniej  chciała 

uzupełnić.  Był  zdecydowany  pomóc  jej  w  tym.  Znalazł  się  w 

położeniu  rodziców,    szczęśliwych,  że  mogą  odpowiadać  na  pytania 

dziecka.  Anuszka  jednak  nie  była  już  dzieckiem,  a  jej  niezwykła 

pamięć pozwalała na robienie szybkich postępów. 

Tego wieczoru, kiedy po przebraniu się na obiad weszła do salonu 

piękna  i  tak  bardzo  radosna,  książę  uznał,  że  szkoda  przywiązywać 

background image

 

117 

tyle wagi do  zalet jej rozumu, skoro można cieszyć się jej niezwykłą 

urodą. 

Anuszka  zmieniała  się  szybko  i  znakomicie  adaptowała  do 

nowych  warunków  —  tak  jak  kolor  jej  oczu  zmieniający  się  w 

zależności  od  barwy  sukni.  Ponadto  fryzjer  wypróbował  kilka 

rodzajów uczesania i książę był doprawdy w kłopocie, w którym było 

jej  najbardziej  do  twarzy.  Tego  wieczoru  miała  na  sobie  suknię  z 

lamy. Kupił ją, bo uważał, że jest odpowiednia dla młodej mężatki.  

Srebrne blaski odbijały się w jej włosach i zdawały się lekko igrać 

na jasnym paśmie blond. Na szyi miała kolię z pereł, którą ofiarował 

jej  na  zmianę  z  brylantami.  Opałowe  lśnienia  uwydatniały  matową 

biel ramion. Tak wystrojona, wydawała się jeszcze młodsza, niż była 

w istocie, i zupełnie pozbawiona godności księżnej. Widząc ją taką — 

młodą,  świeżą  —  pomyślał,  że  przypomina  cudowną  grę  świateł  i 

wody  w  fontannach  Wersalu.  Anuszka,  niepewna  swego  wyglądu, 

poszukała wzrokiem męża, chcąc się upewnić i uspokoić. 

— Jesteś cudowna, Anuszko! Czy muszę koniecznie potwierdzać 

to, co powiedziało ci już na pewno zwierciadło? 

—  Jak  pan  odgadł,  że  przed  zejściem  tutaj  przeglądałam  się  w 

lustrze? 

— Każda kobieta tak postępuje, kiedy ma nową suknię. Gdyby ta 

nie znalazła pani uznania, przebrałaby się pani i spóźniła na obiad. 

—  Nigdy  nie  ośmieliłabym  się  kazać  panu  czekać,  ale  byłabym 

bardzo rozczarowana, gdybym się panu nie spodobała. 

background image

 

118 

—  Kiedy  będziemy  starym  małżeństwem,  znudzą  się  pani  moje 

komplementy. 

— Wcale nie — powiedziała potrząsając główką — uwielbiam je. 

To jest dla mnie takie nowe. 

—  Wierzę.  I  dlatego  będzie  pani  wolała  przebywać  raczej  w 

towarzystwie mężczyzn niż kobiet, które w większości mówią tylko o 

sobie. 

— Czy wszyscy mężczyźni są tak uprzedzająco grzeczni jak pan? 

—  Sama  się  pani  przekona.  Będzie  pani  otoczona  podziwem  i 

obdarzana pochlebstwami, zanim osiągnie pełnoletność. 

Książę  się  nie  mylił.  Ich  wejście  do  Grand  Fevour,  jednej  z 

najznakomitszych  restauracji  Paryża,  zostało  owacyjnie  powitane 

przez  licznych  przyjaciół  księcia.  Wszyscy  tłoczyli  się  przy  ich 

stoliku,  a  książę  przedstawiał  ich  kolejno  Anuszce.  Każdy  w  niskim 

ukłonie  całował  jej  rękę  i  w  doskonałej  angielszczyźnie 

komplementował, a ona tylko szeroko otwierała swoje piękne oczy. 

—  Jak  zdobyć,  Ravenie,  taki  skarb?  Że  też  musisz  nas  zawsze 

wyprzedzić w każdej dziedzinie! 

Któryś zapewnił: 

—  Księżno,  jest  pani  promiennie  błyszczącą  gwiazdą,  o  jakiej 

każdy  z  nas  marzy.  Ale  Raven  przywłaszczył  sobie  cały  blask,  który 

powinien  olśniewać  wszystkich.  Podchodzili  tak kolejno  i  wygłaszali 

pompatyczne  madrygały  jedne  bardziej  kwieciste  od  drugich. 

Wreszcie małżonkowie zostali sami. Anuszka parsknęła śmiechem. 

background image

 

119 

—  Miał  pan  rację  co  do  tych  komplementów.  Ale  muszę  ze 

wstydem  przyznać,  że  mimo  wszystko  podobały  mi  się  one.  I  mam 

nadzieję otrzymywać jeszcze dużo, dużo innych. 

— Dwaj ostatni dżentelmeni dali się ponieść lirycznej przesadzie 

— stwierdził Raven, marszcząc nieco czoło. —  Anglik powiedziałby 

po prostu, że jest pani piękna. Nigdy nie posunąłby się do tak mętnych 

poetyckich dywagacji. 

Tym razem Anuszka zapytała, nie ukrywając rozbawienia: 

— A pan, jakie komplementy mówi kobietom, które podziwia? 

— Nie odpowiem na to pytanie. 

— To tajemnica? 

—  Niedyskrecja...  która  mogłaby  wywołać  zazdrość  legalnej 

żony. 

—  Czy  chce  pan  przez  to  powiedzieć,  że  jeśli  będzie  pan 

podziwiał inną kobietę, ja muszę okazywać zazdrość? 

— To byłby przecież zupełnie naturalny odruch. 

— Dlaczego? 

— Bo zakłada się, że małżonkowie powinni być sobie wierni. 

—  Jednakże  księżna,  którą  spotkaliśmy,  była  zamężna,  kiedy 

staliście się przyjaciółmi... bardzo bliskimi. 

Jeszcze  raz  książę  poczuł,  że  wpadł  we  własne  sidła.  Z 

zakłopotania wybawił go maitre d'hdtel, który zbliżył się z kartą. 

Podczas  posiłku  Anuszka  była  zadumana.  Wydawało  mu  się,  że 

przemyśliwa  wszystkie  poprzednie  pytania  i  odpowiedzi.  Kiedy  na 

background image

 

120 

koniec  postawiono  przed  nimi  kawę  i  książę  zamówił  koniak, 

odważyła się przerwać milczenie. 

— Czy mogę pana o coś zapytać? 

— Słucham. 

—  Teraz,  kiedy  jesteśmy  małżeństwem,  jeśli  spotka  pan  kobietę 

obdarzoną  wszelkimi  zaletami... i będzie  się  panu bardzo  podobała,  i 

chciałby  pan  jej  to...  powiedzieć,  czy  powinnam  udać,  że  nic  nie 

zauważam? 

—  Przypuszczenie  jest  prawdopodobne  —  odparł  —  ale  gdyby 

nawet tak się stało, to musiałoby to pozostać tajemnicą. Nigdy by się 

pani o tym nie dowiedziała i nie miałaby powodu do niepokoju. 

— Mówił pan przed chwilą, że kobiety są zazdrosne. 

—  Tak.  Myślę,  że  kobiety  są  zazdrosne  i  stale  obawiają  się 

rywalek, które mogą im odbić męża. 

Odpowiedź była niejasna. Anuszka podjęła więc znowu: 

—  Załóżmy,  że  przyjmuję  innych  mężczyzn,  którzy  mi 

nadskakują  i  którzy  mnie  interesują.  Czy  podtrzymuje  pan  swoje 

zdanie, że nie powinien pan nic zauważać? 

Zmarszczył brwi i odpowiedział sucho: 

— To się nigdy nie powinno zdarzyć. W żadnym wypadku. Moja 

żona  musi  być  wierna  i  prowadzić  się  bez  zarzutu.  Nie  może  być  w 

pani życiu, Anuszko, żadnego innego mężczyzny. 

Mówiąc  te  słowa  pomyślał,  że  małżeństwo  na  pewno  nie 

powstrzymałoby  Cleodel  od  kontynuowania  romansu  z  Jimmym.  Na 

samą  myśl  o  tym  ogarnął  go  taki  niesmak,  że  mimo  woli  jego  głos 

background image

 

121 

nabrał  ostrego  brzmienia,  a  słowa  nasiąkły  mściwą  złośliwością. 

Natychmiast  jednak  zdał  sobie  z  tego  sprawę  i  bojąc  się,  że  był  zbyt 

brutalny, poszukał innych, łagodniejszych słów. 

Ale  ona,  swoim  zwyczajem,  nie  pozostawiła  mu  czasu  na  ich 

wypowiedzenie. Szepnęła cicho: 

— To doprawdy niesprawiedliwe. 

— Niesprawiedliwe? — książę nieomal podskoczył. 

—  No  tak, to  niesprawiedliwe,  że  mężczyzna  ma  prawa,  których 

odmawia  się  kobiecie!  Nie,  to  zupełnie  niesłuszne.  To, co  stosuje  się 

do jednego, powinno także stosować się do drugiego. 

Tak  rozumując  Anuszka  z  całą  pewnością  myślała  w  sensie 

ogólnym. Nie broniła swego osobistego punktu widzenia. Rozumiał to 

doskonale, ale zbyt bolesne były dlań przeżycia z Cleodel. Postanowił 

więc wyjaśnić rzecz do końca. 

Upił trochę koniaku. 

— Jestem — powiedział —  winien pani prawdę. — Nie zwracał 

zupełnie uwagi na jej gest świadczący o przestrachu i ciągnął dalej: — 

Proszę  pozwolić  mi  mówić.  Kiedy  przyjechałem  do  klasztoru,  moim 

celem było znalezienie kobiety zupełnie różnej od tych, które znałem 

dotychczas. 

— Różnej w jakim sensie? 

—  Poprosiłem  moją  siostrę  o  wybranie  mi  spośród  nowicjuszek 

młodej  panny.  Chciałem,  żeby  była  czysta  i  niewinna.-  I  to  właśnie 

panią wybrała moja siostra. 

background image

 

122 

—  Czy  mam  rozumieć,  że  inne...  że  te  kobiety,  które  pan  znał 

dotychczas, nie były takie? 

Raz  jeszcze  rozmowa  zaprowadziła  go  znacznie  dalej,  niż  tego 

chciał. Odpowiedział niejasno: 

—  Trudno  powiedzieć.  Należy  przypuszczać,  że  większość 

młodych  panien  zachowuje  czystość  do  ślubu,  ale  istnieje  przecież 

ryzyko  silnej  pokusy,  gdyż  żyją  w  świecie,  w  którym  nie  zawsze 

można uniknąć pułapki. 

—  A  zatem  te  dziewczyny  musiały  spotykać  mężczyzn,  i  to  bez 

wiedzy rodziców czy opiekunów. Mogły mieć przygody, pozwalać się 

całować? 

Anuszka  niewzruszenie  ciągnęła  swoją  myśl  dalej,  ale  książę 

wolał uciąć to krótko. 

—  Dokładnie  tak.  W  najlepszych  arystokratycznych  domach 

zdarza  się,  że  młoda  panna  spotyka  mężczyzn.  Mogą  to  być: 

kierownik  maneżu,  wodzirej  na  balu,  urzędnicy,  sekretarz  ojca. 

Pomiędzy nimi nie brak osobników zupełnie wyzutych ze skrupułów i 

poczucia moralności. Są zdolni uwieść młodą dziewczynę. Wystarczy 

trochę  uroku  osobistego  i  umiejętności  znalezienia  się  w 

towarzystwie. 

Znów  jego  głos  stał  się  szorstki  na  wspomnienie  Jimmy'ego  i 

Cleodel. Powiedziała: 

—  Nigdy  nie  wyjaśnił  mi  pan,  co  się  właściwie  panu 

przydarzyło... Czuję, że został pan zraniony, upokorzony i że stara się 

pan zapomnieć o bolesnej przeszłości, budując nowe życie. 

background image

 

123 

Była bardzo czuła. Podziwiał ją, umiała znaleźć właściwe słowa i 

odgadywała najbardziej złożone sytuacje.  Nie chciał już nic dorzucać 

do tego, co powiedział, zmienił więc temat rozmowy. 

Żeby  odwrócić  jej  uwagę,  zaczął  opowiadać  historię  restauracji 

Grand  Fevour,  gdzie  się  właśnie  znajdowali.  Wspomniał,  że  dawniej 

był  tu  Palais  Royal,  którego  liczne  budynki  tworzyły  wielki,  zwarty 

kompleks  architektoniczny.  Książę  Orleański,  mający  podówczas  w 

Palais Royal swą paryską rezydencję, w ciągu jednej nocy dorobił się 

kolosalnego  majątku,  zmieniając  sale,  komnaty  i  galerie  w  sieć 

sklepów, butików, salonów gier, restauracji i kantorów. 

Anuszka słuchała uważnie. 

—  Czy  wtedy  —  zapytała  —  mężowie  prowadzili  tam  swoje 

żony? 

— Z całą pewnością nie — odparł. — Kobiety z towarzystwa nie 

bywają  w  takich  miejscach.  Zresztą  po  powrocie  do  Londynu  my 

również nie będziemy chodzić do restauracji ani kabaretów. 

— Dlaczego? 

— Bo to nie miejsce dla lady. 

— Ale na pewno zdarzało się panu bywać w restauracjach. 

— To prawda. 

— Z kochankami? 

— Owszem. 

—  Myślę  zatem,  że  te  kobiety,  o  których  istnieniu  nie  wolno  mi 

nawet  wspomnieć,  wiodą  życie  o  wiele  bardziej  interesujące  niż  na 

przykład... ja. 

background image

 

124 

—  Tak.  W  pewnym  sensie  tak.  Ale  zależy  to  także  od  tego,  co 

nazywa  pani  interesującym  życiem.  Jest  pani  obecnie  księżną  i  musi 

zachowywać  się  dystyngowanie.  Będzie  pani  uczestniczyć  we 

wszystkim, co się w moim kraju liczy. Pozna pani wpływowych ludzi, 

będziemy  ich  przyjmować  w  naszej  rezydencji  na  wsi.  Będą  do  nas 

przyjeżdżać  z  wizytami  do  pałacu  w  Londynie.  Znajdzie  się  pani  w 

centrum  zainteresowania.  W  moim  majątku  rodzinnym,  Ravenstock, 

jest  zatrudnionych  około  dwóch  tysięcy  osób.  Będzie  czym  zapełnić 

czas. 

— Jak mam to zrobić? 

— Moja matka miała zwyczaj odwiedzać swoich ludzi. Pomagała 

im,  leczyła.  Na  Boże  Narodzenie  organizowała  wielkie  święto,  na 

które zapraszała wszystkich dzierżawców, służbę i ich dzieci. Kochali 

ją wszyscy. 

— Czy myśli pan, że mnie również mogliby pokochać? 

— Niewątpliwie. 

— A pan, czy pan jest też kochany? 

—  Mam  nadzieję.  Może  nie  tak  jak  matka,  ale  wiem,  że  moi 

ludzie  podziwiają  mnie  i  żywią  dla  mnie  duży  szacunek  — 

uśmiechnął  się.  —  Kobiety  zaś,  o  których  mówiliśmy  przedtem,  nie 

znają  podobnych  uczuć  i  to  na  pewno  nie  z  nimi  miałbym  dzieci, 

którym  przekazałbym  nazwisko.  Nasz  najstarszy  syn  będzie  kiedyś 

dziedziczył tytuł i rodowy majątek. 

background image

 

125 

Pierwszy raz w życiu książę spojrzał poważnie na sprawę sukcesji 

i  poczuł  się  bardzo  szczęśliwy.  Już  widział  siebie  uczącego  synów 

strzelania, dosiadania koni, wszystkiego, co sam lubił. 

Anuszka spuściła oczy. 

—  Jeśli  —  powiedziała  cicho  —  będziemy  mieli  dziecko,  nigdy 

się z nim nie rozstaniemy. Prawda, że nigdy? 

— Nigdy! — zapewnił gorąco. 

Wiedział, że myśli o swojej własnej młodości, o dramacie sieroty 

umieszczonej  w  klasztorze.  Bardziej  niż  kiedykolwiek  zapragnął 

poznać jej losy. Ale bojąc się, że zrani ją zbyt obcesowymi pytaniami, 

znów powstrzymał się. Powiedział tylko: 

— Nasze dzieci będą przy nas tak długo, aż chłopcy osiągną wiek, 

kiedy  będą  musieli  pójść  do  szkół.  Córki  pozostaną  przy  nas,  ale  z 

synami nie będzie to możliwe. Będą nas jednak odwiedzać w wakacje 

i przyjeżdżać na święta. A jak wstąpią do Eton, my z kolei będziemy 

ich  odwiedzać  i  dbać,  żeby  im  na  niczym  nie  zbywało  —  rozmarzył 

się i przez chwilę milczał. 

Potem ciągnął dalej. 

—  Miała  pani  rację,  Anuszko.  Po  co  mi  tyle  domów,  pałaców? 

Przecież  nie  po  to,  żeby  żyć  w  nich  samotnie.  Jakież  to  będzie 

wspaniałe  i  cudowne  patrzeć,  jak  dzieci  wzrastają,  bawią  się  i 

wprowadzają do domu ruch i radość, a nawet nieporządek. 

Anuszka słuchała, ale jej myśli biegły własnym torem. 

— Jeśli może pan mieć dzieci ze mną, dlaczego nie ma ich pan z 

kobietami, o których była mowa? 

background image

 

126 

Książę, bardzo zmieszany, znów wykręcił się od odpowiedzi. 

— Jest już późno! Czy chce pani pójść jeszcze gdzie indziej, czy 

też woli wrócić do domu? Chciałbym, żebyśmy poszli spać wcześniej, 

bo jutro rano wyjeżdżamy. 

— To zależy tylko od pana — odparła zgodnie. 

Wsiedli do czekającego powozu. Tak jak poprzedniego wieczoru, 

Anuszka marzyła na jawie. Wydawała się teraz daleka i obca. Każda 

inna kobieta na jej miejscu przytuliłaby się do męża, ujęła go za rękę, 

oczekując na przejmujące słowa miłości. 

Ale  ona  nie  uczyniła  żadnego  gestu.  Siedziała  prosto,  milcząca, 

lekko  tylko  oparta  o  poduszki.  Ocknęła  się  dopiero  na  Polach 

Elizejskich i nagle zaproponowała: 

—  Jeśli  nie  chce  pan  zaraz  pójść  spać,  może  ma  pan  ochotę 

wrócić  do  przyjaciół?  Jeśli  tak,  to  proszę  się  nie  krępować.  Z 

powodzeniem mogę pojechać do domu sama. 

Znów zdawała się czytać w jego myślach. Właśnie przez sekundę 

zawahał  się,  czy  nie  wyskoczyć  do  Maxima.  Odnalazłby  tam  wesołą 

kompanię  i  najpiękniejsze,  najbardziej  dostępne  dziewczęta 

paryskiego  półświatka.  Ale  natychmiast  uświadomił  sobie,  że  spędza 

właśnie  miodowy  miesiąc  i  jego  pojawienie  się  u  Maxima 

spowodowałoby  lawinę  mało  przyjemnych  uwag,  również  pod 

adresem jego żony. Odpowiedział Anuszce z całą szczerością: 

—  Nie,  Anuszko.  Tak  jak  powiedziałem,  chcę  się  dziś  położyć 

wcześniej.  Pomyślę  o  naszej  podróży.  Jestem  przekonany,  że  będzie 

background image

 

127 

mi  pani  stawiała  tysiące  pytań,  muszę  więc  się  do  tego  odpowiednio 

przygotować. 

— Odpowie pan na wszystkie? Jakiekolwiek by były? 

— Będę się starał. Ale już dostaję gęsiej skórki na myśl, że mogę 

się zblamować. 

Anuszka się zaśmiała. 

— Nie ma obawy. Ale co ze mną zrobimy, żeby nie powtórzył się 

dzisiejszy incydent? 

— Prosiłem, żeby pani zapomniała. 

—  Staram  się.  Tylko  że  pan  mi  wybaczył,  ale  księżna  na  pewno 

mnie znienawidziła. Bardzo mnie to martwi, bo jestem pańską żoną i 

noszę pana nazwisko. 

—  Zapewniam  solennie,  że  uczucia  księżnej  nie  mają 

najmniejszego znaczenia. 

Było już po północy, kiedy powóz zatrzymał się przed podjazdem 

pałacyku.  Wysiedli  i  skierowali  się  do  swoich  apartamentów.  Książę 

nie  zatrzymał  się,  jak  to  miał  w  zwyczaju,  w  gabinecie  na  kieliszek 

przed snem. Wszedł na górę razem z Anuszką. 

Ich  sypialnie  były  na  tym  samym  piętrze;  łączyły  je  drzwi, 

obecnie  zamknięte  na  klucz.  Książę  zatrzymał  się  przed  pokojem 

żony, chcąc się pożegnać. Ucałował jej dłoń, a ona podziękowała mu 

za cudowny obiad. 

— To ja jestem winien wdzięczność za uroczy wieczór. 

—  Czy  z  kimś  innym  byłby  pan  tak  samo  zadowolony?  — 

zapytała. 

background image

 

128 

—  Nie  przypuszczam,  Anuszko.  Z  panią  wszystko  staje  się 

pogodne, wesołe, zaskakujące. 

— Nie nudził się pan? 

—  Ani  przez  chwilę,  zapewniam  panią.  Nie  wyobrażam  sobie 

milszej towarzyszki. 

Radosny uśmiech rozświetlił jej twarzyczkę. 

—  Teraz  mówi  pan  nareszcie  niczym  prawdziwy  Francuz.  A  ja 

przypuszczałam, że Anglicy są skąpi w prawieniu komplementów. 

—  Jestem  zatem  wyjątkiem  —  odpowiedział  książę,  śmiejąc  się 

również. 

— Z całą pewnością. Musi pan w przyszłości mówić mi ich dużo, 

dużo. Tak lubię je słyszeć  z pana ust... Bardzo proszę jak najczęściej 

zapominać, że jest pan Anglikiem. 

— Obiecuję! 

— Będę się starała zasłużyć na pochwały, ale... 

— Tak? 

—  Komplement,  nawet  jeśli  jest  niezupełnie  szczery,  to  zawsze 

komplement. A komplementy tak przyjemnie słyszeć. 

— Bardzo mi się podobają pani riposty i pani szybki refleks. 

Znów pochylił się nad jej ręką i ucałował gładką, delikatną dłoń. 

Był o krok od objęcia jej i posunięcia się nieco dalej. Nie ośmielił się 

jednak.  Uznał,  że  stanowczo  na  to  za  wcześnie.  Bał  się  ją  urazić  i 

przestraszyć. Zatrzymał tylko przez chwilę jej dłoń w swojej. 

—  Niech  pani  śpi  dobrze,  Anuszko.  Jutro  zaczynamy  podróż, 

która, mam nadzieję, będzie piękna. 

background image

 

129 

— Z góry cieszę się na nią — zapewniła z uśmiechem. 

Patrzył,  jak  wchodzi  do  pokoju,  jak  ginie  w  drzwiach  tren 

wieczorowej  sukni.  Wszedł  do  swojej  sypialni  zamyślony,  z 

mieszanymi uczuciami. Wydawało mu się, że przeoczył coś ważnego. 

Może okazję? Ale szybko wyzbył się tej myśli. 

W  czasie  gdy  lokaj  pomagał  mu  się  rozebrać,  nie  mógł  przestać 

myśleć o swojej młodej żonie. 

  

ROZDZIAŁ 6 

Jacht  pruł  wody  Morza  Czarnego.  Od  czasu  do  czasu  książę 

rzucał spojrzenie na Anuszkę, pilnie śledząc jej reakcję. 

Był zdecydowany rozwikłać tajemnicę jej pochodzenia i w czasie 

postoju  w  Nicei  zdobył  interesującą  wskazówkę.  Wszystko  zostało 

przygotowane  na  przyjęcie  młodej  pary.  Po  opuszczeniu  wagonu-

salonki,  specjalnie  doczepionego  w  Paryżu  do  ekspresu,  wsiedli  do 

czekającego na nich otwartego powozu.  

Było  bardzo  ciepło;  przed  silnymi  promieniami  słonecznymi 

chronił płócienny daszek. Jechali jakiś czas wzdłuż  wybrzeża. Morze 

miało  niepowtarzalnie  piękny  czysty  lazur.  Potem  skręcili  ku 

wzgórzom  okalającym  Niceę.  Tam  dość  wysoko  znajdowała  się 

posiadłość księcia. 

Krajobraz  był  coraz  piękniejszy,  wspanialszy.  Za  którymś 

zakrętem Anuszka krzyknęła, wyrywając księcia z zadumy. 

background image

 

130 

—  Cyprysy!  —  zawołała  drżącym  głosem,  a  jej  twarzyczka 

przybrała  wyraz  ogromnej  radości.  —  Cyprysy  —  powtórzyła  już 

ciszej. 

Książę,  który  obiecał  sobie  nie  zadawać  jej  już  więcej 

kłopotliwych  pytań,  ograniczył  się  tylko  do  obserwacji.  Zapytywał 

siebie, jakie wspomnienia mogły w niej obudzić drzewa tak pospolite 

na  Lazurowym  Wybrzeżu  i  na  włoskich  wzgórzach.  Nagle 

przypomniał sobie, co mu opowiadano w czasie jednej z jego podróży 

na  Wschód.  Podobno  cyprysy  zostały  sprowadzone  do  Rosji  przez 

Katarzynę  Wielką,  po  jej  podróży  z  Potiomkinem  po  krajach 

śródziemnomorskich.  Drzewa  przyjęły  się,  rozrosły  i  upowszechniły, 

upodabniając wygląd Odessy do miast śródziemnomorskich. 

Odkrycie  to  bardzo  ucieszyło  Ravena.  Pomału  odsłaniała  się 

przed  nim  przeszłość  Anuszki.  Teraz  był  już  prawie  pewien,  że 

musiała  znać  Odessę.  Poczuł  się  szalenie  dumny  z  umiejętności 

dedukowania,  zupełnie  jakby  wygrał  wyścigi  albo  mecz  na  ringu. 

Postanowił zachować to odkrycie dla siebie i zawieźć żonę do Odessy. 

Będzie  naprawdę  ciekawe  obserwować,  jak  się  zachowa.  Z  tego 

powodu postanowił skrócić pobyt w Nicei. Po dwóch zaledwie dniach 

wypoczynku  ruszyli  w  rejs  do  Villefranche,  pierwszego  etapu  ich 

podróży. Pogoda była przepiękna, upał łagodziła bryza morska. 

Anuszka,  zupełnie  jak  dziecko,  któremu  ofiarowano  nową 

zabawkę,  odkrywała  tajniki  jachtu,  tak  jak  przedtem  wspaniały 

wagon-salonkę  księcia.  Z  uwag,  jakie  robiła  od  czasu  do  czasu, 

background image

 

131 

zorientował  się,  że  musiała  już  kiedyś  podróżować  morzem,  ale 

zapewne dużym statkiem pasażerskim. 

Ponieważ  nie  naglił  ich  żaden przymus,  żeglowali  wolno  wzdłuż 

włoskiego  wybrzeża,  zatrzymując  się  w  małych  uroczych  portach, 

czasami schodząc na ląd. Książę zdecydował jednak, że nie udadzą się 

ani  do Rzymu,  ani  do  Neapolu.  Nie zatrzymają  się nawet  w  Pompei. 

Później,  płynąc  wśród  meandrów  licznych  wysepek  greckich, 

zrozumiał  powód  swojej  decyzji:  jeśli  nie  chciał  napotkać  ludzi  i 

zachować Anuszkę, przynajmniej na razie, tylko dla siebie, to znaczy, 

że się zakochał. 

Zdecydował,  że  nigdy  już  nie  będzie  interesował  się  innymi 

kobietami.  Wciąż  jednak  wmawiał  sobie,  że  myli  się  co  do  swoich 

uczuć,  że  to  tylko  złudne  igraszki  łagodnego  klimatu.  Ale  Anuszka 

była  obecna  każdego  dnia,  miał  ją  przed  oczyma,  słyszał  jej  radosny 

śmiech,  odpowiadał  na  rozliczne  pytania.  Musiał  przyznać,  że 

wszystko w niej było pociągające — nie tylko jej urok i piękność, ale 

także coś niewypowiedzianie głębokiego, co podbiło go bez reszty. 

A  przecież  opuścił  Anglię  zdecydowany  po  historii  z  Cleodel 

nigdy już nie dać się złapać w sidła miłości, teraz zaś...  

Kiedy  to  się  stało?  —  pytał  siebie.  Na  pewno  w  Nicei.  To  tam 

dotarła  do  niego  poczta  z  Anglii.  Z  niej  dowiedział  się,  jak  zostało 

przyjęte jego pośpieszne małżeństwo. Donoszono mu o niebotycznym 

zdumieniu  przyjaciół.  Sekretarz  dokładnie  opisał  szaloną  scenę,  jaką 

urządził w pałacu księcia ojciec Cleodel. Wszyscy zresztą dopytywali 

uporczywie,  co  było  przyczyną  dziwnego  zachowania  księcia. 

background image

 

132 

Mateusz  jednak  postępował  zgodnie  z  otrzymanymi  wskazówkami: 

nic  nie  wiedział,  nic  nie  słyszał.  A  teraz  cały  ten  skandal  był  bardzo 

daleko od Ravena. 

Płynęli  dalej  w  kierunku  Konstantynopola.  Książę  jasno  zdał 

sobie  sprawę,  że  nie  tylko  pokochał  Anuszkę,  ale  że  było  to  uczucie 

zupełnie  nowe,  nie  znane  mu,  które  przyprawiało  go  o  drżenie  serca. 

Trzeba  przyznać,  że  znalazł  się  w  sytuacji  dla  siebie  nietypowej. 

Nigdy  jeszcze  nie  przebywał  tak  długo  w  bezpośredniej  bliskości 

kobiety,  której  nie  posiadł  i  która  wcale,  nie  wydawała  się  nim 

zainteresowana. Traktowała go jak profesora, szanowała i podziwiała, 

ale nie okazywała ani cienia innego zainteresowania jego osobą. 

Kiedy  mówił  do  niej,  słuchała  z  uroczą  uwagą,  wielkie  oczy 

patrzyły  na  niego  spokojnie,  a  twarz  promieniała  pogodą,  jaką 

widywał tylko u swej siostry Małgorzaty. Kiedy dyskusja schodziła na 

tory  akademickiej  polemiki,  Anuszka  broniła  się  świetnie,  kiedy  zaś 

zapuszczali  się  głębiej,  książę  musiał  dobrze  mieć  się  na  baczności, 

żeby nie dać się zapędzić w kozi róg. 

Teraz,  choć  patrzyła  nań  jak  uczennica  na  swego  profesora,  on 

zmienił  się  zupełnie.  Na  jej  widok  skronie  mu  pulsowały,  był 

rozgorączkowany, coraz trudniej przychodziło mu ukryć pożądanie. A 

przecież zawsze dotąd był panem swojej woli i uczuć. Uważał, że daje 

dowód wielkiej szlachetności, i pocieszała go myśl, że umie ochronić 

jej niewinność.  

Jednakże  gotował  się  wewnętrznie  i  zapytywał  siebie,  czy  zdoła 

się  powstrzymać  od  wzięcia  jej  w  ramiona przed  upływem  miesiąca. 

background image

 

133 

Ale po upływie tego czasu przyjdzie mu czekać jeszcze jeden miesiąc, 

a  potem  jeszcze  jeden...  Szybko  porzucał  te  myśli,  chcąc  za  wszelką 

cenę  dotrzymać  słowa  danego  siostrze.  Nie  wyobrażał  sobie  jednak, 

jak tego dokona. 

Jedna jedyna Anuszka mogła go zwolnić z przysięgi, ale ona była 

tak czysta, niewinna, nieskalana. Uważała swego męża za towarzysza 

podróży, nauczyciela i... nic więcej. 

Każdego  wieczoru,  kiedy  wycofywał  się  do  swej  kabiny, 

zapytywał  siebie,  co  zrobić, jak  postępować,  żeby  to  ona  poprosiła  o 

miłość. 

Noce były długie. Chodził wzdłuż relingów, nie mogąc zmusić się 

do  snu.  Nigdy  nie  zaznał  takiej  samotności.  Powoli  zaczął  wątpić  w 

siebie.  Ileż  to  kobiet  go  uwodziło.  Niektóre  dałyby  wiele,  żeby  go 

zdobyć. A teraz nie potrafił obudzić najmniejszego nawet pożądania w 

młodej  dziewczynie.  W  końcu  była  jego  żoną!  Mimo  to  nie  zdołał 

wykrzesać w niej żadnej oznaki uczucia. 

Minęli  Konstantynopol,  płynęli  teraz  Morzem  Czarnym  ku 

Bosforowi.  Tego  dnia  posiłek  przygotowany  przez  najlepszego 

kucharza  był  arcydziełem.  Anuszka  w  białej  prześlicznej  sukni 

przypominała  kwiaty  rozkwitające  na  śladach  pozostawionych  przez 

bogów  na  greckich  wyspach.  Tak  ją  przynajmniej  widział  książę, 

prowadząc na górny pokład. 

—  Teraz  —  zapytał  —  kiedy  zaczyna  już  pani  lepiej  poznawać 

świat, co pani o nim myśli? 

background image

 

134 

— Cóż mogę odpowiedzieć?  Wszystko, co dzięki panu oglądam, 

jest  takie  cudowne.  W  klasztorze  zdarzało  mi  się  czasami  malować 

pejzaże, o których czytałam w książkach. Trzymałam te obrazki przy 

sobie i marzyłam. Czasami zdawało mi się, że śnię. A teraz marzenie 

stało się rzeczywistością. 

— Czy w snach widzi pani zawsze tylko pejzaże? 

— Czasami są i ludzie.    

— Czy kiedyś znajdę się i ja w pani śnie?  

Zadając  to  pytanie,  książę  uświadomił  sobie,  że  jest  głupie  i 

beznadziejne. Kiedyś nie musiał go zadawać. Kobiety powtarzały mu 

nieprzerwanie, że był jedynym obiektem ich sennych marzeń. 

Anuszka z niezmąconym spokojem i logiką odpowiedziała: 

— Skąd mogę to wiedzieć przed faktem? 

— Byłbym niepocieszony, gdyby nigdy się to nie stało. Czyż nie 

jestem jedynym mężczyzną, którego pani zna? 

— Czy to jest konieczne śnić o mężczyźnie? 

—  Tak  sądzę.  Kobiety  nie  lubią  żyć  w  samotności.  Potrzebują 

towarzysza nie tylko w życiu codziennym,  ale także we śnie. 

Anuszka milczała, ciągnął więc dalej. 

— Na ogół, jeśli kobieta marzy o jakimś mężczyźnie, to dlatego, 

że chce go poślubić. 

— Co się dzieje, kiedy dopnie celu? 

Uśmiechnął  się.  Mógł  przewidzieć  to  pytanie.  Pomyślał  chwilę, 

potem odpowiedział: 

background image

 

135 

—  Ideałem  byłoby,  żeby  kobiety  marzyły  o  swoich  mężach,  ale 

obawiam się, że nie zawsze tak jest. 

— Ale przecież sam pan twierdził, że kobieta powinna podziwiać 

tylko swego męża. 

— Tak przynajmniej myślą mężowie i... tego oczekuję od pani. 

—  Nigdy  pan  nie  pozna  moich  snów  —  odparła  spokojnie.  — 

Jeśli będę śnić o innym, tylko ja będę wiedziała, że grzeszę. 

Rozważał poważnie jej słowa. 

— Gdyby tak miało być w istocie, czułbym się bardzo dotknięty i 

byłoby mi bardzo przykro. 

—  Ależ  nie  wiedziałby  pan  o  tym!  To  byłby  mój  sekret.  Zresztą 

mogę  śmiało  przyznać,  że  gdyby  pan  śnił  o  innej  kobiecie  mnie  też 

byłoby bardzo przykro. 

— Naprawdę? Byłoby pani przykro? 

Pytanie 

było 

tak 

bezsensowne, 

że 

Anuszka, 

zamiast 

odpowiedzieć,  spojrzała  na  morze.  On  jednakże  oczekiwał 

odpowiedzi. Po chwili namysłu odrzekła więc: 

—  Czy  słusznie  robimy,  dyskutując  o  takich  rzeczach?  Nasza 

rozmowa  staje  się  dziwna.  Moje  sny  są  czasami  bardzo 

skomplikowane.  Wczoraj  na  przykład  śniło  mi  się,  że  płynęłam  nad 

falami, unosząc się jak ptak... 

— Sama? 

— Tak, o ile pamiętam. To było cudowne uczucie. Poruszałam się 

lekko, swobodnie. Co za rozczarowanie po obudzeniu! 

background image

 

136 

Książę  westchnął.  Jeszcze  jedno  rozczarowanie.  Rozmowa 

zawiodła  go  na  manowce.  Anuszka  zdecydowanie  odmawiała  mu 

innej  roli  niż  profesora,  któremu  zadaje  się  pytania,  oczekując 

wyczerpujących odpowiedzi. 

Idąc za własnymi myślami, powiedziała: 

— Obiecał pan, że nauczy mnie żeglowania po morzu. Chyba pan 

nie  zapomniał?  To  byłoby  zapewne  równie  cudowne  jak  latanie  we 

śnie. 

—  Dotrzymam  obietnicy  —  odparł.  —  Wydałem  odpowiednie 

dyspozycje i wkrótce rzucimy kotwicę. Spróbujemy, jak tylko zelżeje 

upał. 

W  rzeczy  samej  ten  projekt  mu  odpowiadał.  Nie  chciał  dobić  do 

portu w Odessie przed następnym rankiem. Miał zamiar obserwować 

Anuszkę,  kiedy  odkryje  miasto  w  pełnym  świetle  dnia,  a  nie  w 

zapadającym zmierzchu. 

Ponadto łudził się, że po wyjściu na ląd zdoła wreszcie dotrzeć do 

sekretu,  którego  ciągle  nie  chciała  mu  zwierzyć.  Żywił  głęboką 

nadzieję,  że  może  wtedy  pękną  bariery,  które  ich  dzielą,  i  Anuszka 

obudzi  się  do  miłości.  Była  tak  piękna,  tak  pociągająca,  że  nie 

spuszczał  z  niej  oczu.  Musiał  przywołać  całą  siłę  woli,  żeby  nie 

porwać jej w ramiona. 

Przypomniał sobie pewien wieczór we Włoszech. Zakotwiczyli w 

małym  porcie  na  południe  od  Neapolu.  Przebywali  w  salonie,  gdzie 

przez szeroko otwarte okna dochodziła z brzegu muzyka przygodnych 

grajków.  Anuszka  zbliżyła  się  do  okna,  żeby  lepiej  słyszeć.  Melodia 

background image

 

137 

była  wesoła,  a  muzykanci  grali  na  skrzypcach,  mandolinie  i 

tamburynie. Byli ubrani bardzo kolorowo. Zaczęła się śmiać. 

Zbliżył się do niej. 

— To świetna okazja, żeby nauczyć się tańczyć. 

Objął ją; była niesłychanie lekka i bardzo szybko chwyciła rytm, 

tańcząc  z  ogromną  gracją.  Kiedy  muzyka  ustała,  zaczęła  bić  brawo, 

prosząc o jeszcze. Tym razem był to walc. Anuszka tańczyła świetnie. 

A jemu trudno było ukryć wzruszenie, jakiego doznawał w kontakcie 

z jej młodym ciałem. 

Kiedy muzyka się skończyła, stali jeszcze chwilę objęci, a książę 

zatopił  wzrok  w  oczach  Anuszki.  Odezwał  się  głosem  ochrypłym  z 

emocji tak, że każda inna kobieta o minimalnym nawet doświadczeniu 

zorientowałaby się, co odczuwa: 

— Jestem — powiedział — bardzo szczęśliwy, że tak nam razem 

dobrze. Jesteś bardzo zdolna, Anuszko, i będziemy jeszcze wiele razy 

ze sobą tańczyć. 

—  Chętnie.  Bardzo  chętnie.  Uważam  taniec  za  bardzo 

podniecający.  W  klasztorze  niektóre  nowicjuszki  próbowały 

opowiedzieć,  co  się  czuje  tańcząc,  ale  nic  z  tego,  co  usiłowały 

przekazać, nie odpowiadało prawdzie. 

— Jakiej prawdzie? 

—  Przyjemności,  jakiej  się  doznaje  słuchając  muzyki,  czując  jej 

przenikanie, stapiając się z nią w jedno. 

Już chciał powiedzieć: „To samo będziesz odczuwała w miłości", 

ale wiedział, że Anuszka nic by z tego nie zrozumiała. Wyswobodziła 

background image

 

138 

się z jego ramion w sposób bardzo naturalny i znów podeszła do okna. 

Pomachała ręką zaimprowizowanej orkiestrze na podziękowanie. 

Książę usłyszał, jak jeden z muzykantów grzecznie odpowiedział: 

— Grazie, signora, tante grazie! 

Anuszka odwróciła się do męża, który stanął obok. 

— I ja — rzekł — powiem: Molto grazie, signora.  

Odsunęła  się  nieco,  wykonała  śliczny,  niemal  dworski,  ukłon  i 

powiedziała: 

— Grazie, signore! 

Twarzyczka  jej  promieniała,  oczy  błyszczały,  ale  książę  nie 

znalazł w nich wyrazu, który tak bardzo chciał ujrzeć. 

Wspomnienie tamtej chwili owładnęło nim teraz, kiedy szykowali 

się do przejścia na małą łódkę żaglową. Właśnie ją przygotowywano. 

W rzeczywistości była to szalupa ratunkowa, do której dodano maszt i 

czerwony  żagiel.  Płótno  falowało  lekko  pod  wpływem  wieczornej 

bryzy. 

Anuszka  usiadła  na  ławeczce.  Książę  ujął  ster  i  odbił  Od  burty 

jachtu. Żagiel wypełnił się wiatrem. 

—  To  wspaniałe!  —  zawołała.  —  Jak  szybko  możemy  się 

poruszać? 

—  To  zależy  od  siły  wiatru.  Ale  myślę,  że  jeśli  będzie  wiatr,  a 

kapitan mówił, że będzie, to nawet dość szybko. 

— Oby tak się stało! 

— To bardzo proste. Wystarczy, żeby pani zagwizdała. Wszyscy 

marynarze wiedzą, że trzeba gwizdać, aby podniósł się wiatr. 

background image

 

139 

Anuszka  bardzo  poważnie  złożyła  usta  do  gwizdnięcia.  Książę 

uznał,  że  jest  w  tej  chwili  tak  cudowna,  iż  chciałby  ją  porwać  w 

ramiona i całować, ale nagle podniósł się zapowiedziany wiatr. Musiał 

zająć  się  manewrowaniem.  Wybrał  więc  żagiel  i  wyostrzył  na  wiatr, 

by jak najbardziej wykorzystać jego siłę. Łódź pomknęła chyżo, tnąc z 

pluskiem fale. 

—  Udało  mi  się,  udało!  —  zawołała  Anuszka  z  młodzieńczym 

entuzjazmem. — Zagwizdałam i zerwał się wiatr. 

Bryza  napinała  żagiel,  który  Wyglądał  teraz  jak  wielki  rubinowy 

wykrzyknik nad głębokim błękitem wód; słychać było chlupot wody o 

burty 

— Szybciej, jeszcze   szybciej! — Dopomniała się Anuszka. 

Wiatr  wzmagał  się,  rosła  także  prędkość  łodzi,  nawet,  jak  na 

rozeznanie Ravena, trochę za bardzo. Starał się ją zredukować. 

Płynęli już dobre pół godziny i słońce zaczęło pomału zachodzić. 

Niebo  błyskawicznie  pokryło  się  gęstymi  chmurami,  które  pędził 

wiatr.  Wzburzone  nagle  morze  stawało  się  groźne.  Chcąc  spełnić 

życzenie  Anuszki,  książę  zapuścił  się  dalej,  niż  zamierzał.  Stracił  z 

oczu  jacht.  Powrót  zresztą  zabrałby  za  dużo  czasu  i  stawał  się  już 

niebezpieczny. Odwrócił się, żeby sprawdzić, jak ona się czuje. Potem 

krzyknął: 

— Opuść głowę, będę przerzucał bom! 

Skuliła się na dnie łodzi. 

Raven  zdecydowanym,  twardym  ruchem  odepchnął  od  siebie 

drążek  steru.  Żagiel  gwałtownie  załopotał,  a  ciężki  drewniany  bom 

background image

 

140 

przemknął  ponad  głową  Anuszki  i  z  głośnym  trzaskiem  napinanego 

płótna  zawisnął  nad  lewą  burtą.  Wykonał  manewr  po  mistrzowsku, 

był  przecież  doświadczonym  żeglarzem.  Wiele  razy  zmagał  się  z 

morzem i ze wspaniałymi zawodowcami na południu Francji. Zdobył 

niemało  nagród  w  regatach  krajowych  i  międzynarodowych. 

Żeglarstwo, oprócz polowania, było jego najukochańszym sportem. 

Miał dość doświadczenia, żeby zrozumieć, iż popłynęli za daleko, 

nie  zwracając  początkowo  uwagi  na  nagłą  zmianę  pogody.  Wiedział 

dobrze, jak niebezpieczne bywają tu takie zmiany. 

— Czy wszystko w porządku? — zapytała Anuszka. 

Nie chciał jej niepokoić. 

—  Przerzuciłem  bom  i  postaram  się  jak  najszybciej  wrócić  do 

jachtu. 

— Morze się burzy. 

—  Widzę  —  odparł  trochę  ironicznie  —  ale  czy  nie  mówiła  mi 

pani, że już kiedyś uprawiała żeglarstwo? 

—  To  prawda  i  czułabym  się  bardzo  upokorzona,  gdybym  teraz 

nie potrafiła się zachować. 

—  Nie  można  ufać  Morzu  Czarnemu  —  krzyknął  poprzez  hałas 

— choć nosi moją barwę. 

To  skojarzenie  nasunęło  mu  się  nieoczekiwanie  i  zapytywał 

siebie,  co  powiedziałaby  Anuszka,  słysząc  na  torze  wyścigowym 

krzyczący  tłum:  „Naprzód  Czarny,  naprzód  Raven!"  Sam  zawsze 

bardzo lubił entuzjazm i uznanie tłumu dla jego wspaniałych koni. 

— Dlaczego — zapytała — czarny jest pana kolorem? 

background image

 

141 

— To nieprzetłumaczalna gra słów. Moje imię brzmi Raven, a to 

oznacza: kruk, czarny kruk. 

— Zupełnie nie pasuje do pana. 

— Dlaczego? 

— Jest pan raczej podobny do orła, a nie do kruka. Zauważył pan 

dziś rano krążącą nad jachtem parę orłów? 

— Oczywiście. Dlaczego uważa pani, że jestem podobny do orła? 

—  Orły  to  wspaniałe,  władcze  ptaki.  Czyż  nie  nazywa  się  ich 

ptakami  królewskimi?  Płyną  po  niebie  doskonale  obojętne,  jakby 

przynależne do zupełnie innego świata. 

— I ja sprawiam na pani takie wrażenie? 

— Sądzę, że tak jak te ptaki jest pan władczy i zupełnie niezdolny 

nagiąć się do cudzej woli, nawet jeśli zupełnie swobodnie porusza się 

pan w obrębie różnych klas społecznych.  

Zapytał sucho: 

— Co każe pani tak przypuszczać? 

Anuszka nie odpowiedziała. Zajęty mocowaniem fału, zawołał: 

— Odpowiedz, Anuszko! 

—  To  trudno  wytłumaczyć  —  odkrzyknęła.  —  Wydaje  mi  się 

jednak, że nie odczuwa pan potrzeby obcowania z innymi ludźmi, nie 

trzeba panu przewodnika, doradcy, podpory... 

—  Z  jednej  strony  to  nawet  i  pochlebne,  ale  z  drugiej,  jeśli  się 

pani  nie  myli  w  ocenie  mojej  osoby,  jakiż  to  obraz  straszliwej 

samotności. 

Starała się sprecyzować swoją myśl. 

background image

 

142 

—  Chciałam  tylko  powiedzieć,  że  w  przeciwieństwie  do 

większości ludzi sprawia pan wrażenie człowieka, który nigdy nikogo 

nie potrzebuje. 

Był  ciekaw,  co  powiedziałaby,  gdyby  wyznał,  jak  bardzo  jej 

potrzebuje.  Ale  było  jeszcze  za  wcześnie,  zbyt  wcześnie  na  takie 

deklaracje. No i nie był to z pewnością właściwy moment, żeby o tym 

myśleć.  Morze  stawało  się  coraz  bardziej  burzliwe  i  niebezpieczne, 

musiał  więc  skoncentrować  się  całkowicie  na  prowadzeniu  łodzi. 

Pogoda  pogarszała  się  z  minuty  na  minutę.  Podniosły  się  już  silne 

burzowe podmuchy.  

Uderzenia wichru stawały się coraz mocniejsze, łódź coraz głębiej 

wrzynała  się  w  grzbiety  fal.  Gromadzące  się  na  horyzoncie  od 

dłuższego  czasu  ciężkie,  ołowiane  chmury  były  teraz  prawie  nad  ich 

głowami. Raven próbował  ze  wszystkich sił utrzymać ster. Brzeg nie 

był już zbyt daleko, ale mimo zapadających ciemności widać było, że 

jest  niegościnny.  Zarysowywał  się  z  dala  wysoki,  stromy,  a  fale 

rozbijały się o niego gwałtownie.  

Mimo  to  Raven  zbliżał  się  do  stromizny;  jego  bystry  wzrok 

wypatrzył  poprzez  mgłę  maleńkie  piaszczyste  zakole,  gdzie  mógł 

zaryzykować  stosunkowo  bezpieczne  lądowanie.  W  tym  miejscu 

brzeg  obniżał  się  wyraźnie  i  tworzył  rodzaj  małej  plaży  otoczonej 

drzewami. 

— Będę usiłował przybić do brzegu — krzyknął poprzez huk fal i 

wichru. 

Anuszka z głębi łodzi posłała mu uśmiech pełen ufności. 

background image

 

143 

Skupił całą uwagę na manewrowaniu. Wiatr pchał go gwałtownie 

ku  bliskiemu  brzegowi.  Starał  się  jak  tylko  mógł  omijać  sterczące  z 

wody  i  coraz  to  oblewane  białą  pianą  ostre  skały.  Tuż  przy  brzegu 

cętkowane fale ustępującego przyboju, w zetknięciu z napierającą siłą 

wody i wiatru, tworzyły straszliwe wiry utrudniające manewrowanie. 

Silniejszy  niż  poprzednio  atak  wichru  wyrwał  mu  z  rąk  ster; 

jednocześnie  zaczął  padać  potokami  gwałtowny  deszcz.  W  kilka 

minut  oboje  byli  przemoczeni  do  suchej  nitki.  Znajdująca  się  przed 

nimi czarna ściana, utkana z mgły i deszczu, nie pozwalała przebić się 

wzrokiem,  nie  widzieli  więc,  gdzie  jest  zbawczy  brzeg.  Raven  prosił 

niebiosa, żeby prądy i fale nie rzuciły ich na skały. Huk rozbijających 

się  o  nie  wód  i  szum  wiatru  były  tak  silne,  że  nie  słyszeli  własnych 

głosów. 

Jeden  z  gwałtowniejszych  porywów  burzy  odrzucił  Ravena  z 

wielką  mocą  w  głąb  łodzi.  Kiedy  próbował  podnieść  się  z  oczyma 

piekącymi  od  słonej  wody,  łódka  nagle  i  szybko  zawirowała. 

Usłyszeli ocieranie się o kamienie i pękanie dna. Łódź osiadła albo na 

piasku plaży, albo na skałach. 

Rozpaczliwie  usiłował  przybliżyć  się  do  Anuszki,  kiedy  kolejna 

fala zniosła łódź; zachybotała gwałtownie, tak że nie miał nawet czasu 

na najmniejszy ruch. Został wciśnięty  w  głąb łódki, głową uderzył  w 

deski i zapadł w ciemność. 

Kiedy  przyszedł  do  siebie,  ciężko  walcząc,  żeby  głębiej 

odetchnąć,  nie  wiedział,  gdzie  się  znajduje.  Noc  już  zapadła.  Słyszał 

szmer  cichej  rozmowy,  po  chwili  rozpoznał  nawet  głos  Anuszki,  ale 

background image

 

144 

nie  rozumiał  ani  słowa  z  tego,  co  mówiła.  Przez  moment  sądził,  że 

stracił rozum. Szybko jednak rozpoznał kilka słów rosyjskich. 

Anuszka  mówiła  wyraźnie,  co  jakiś  czas  zatrzymując  się,  jakby 

dla znalezienia odpowiedniego słowa. Nie była sama. Odpowiadał jej 

głos  męski.  Po  intonacji  poznał,  że  to  człowiek  kulturalny.  Obcy 

człowiek  i  Anuszka  rozmawiali  dalej.  Raven  ponownie  stracił 

przytomność. 

Kiedy  przebudził  się,  wokół  panowała  zupełna  cisza.  Chciał  się 

poruszyć.  I  wtedy  dał  o  sobie  znać  gwałtowny  ból  głowy.  Próbował 

otworzyć  oczy,  ale  znowu  powróciła  ciemność.  W  chwilę  później 

przez  zamknięte  powieki  odczuł  jasność.  Otworzył  ostrożnie  oczy  i 

rozejrzał  się  dokoła.  Leżał  przed  kominkiem,  w  którym  rozniecony 

był  wielki  ogień.  Chciał  zawołać  Anuszkę.  Siedziała  u  jego 

wezgłowia.  Widział  ją  z  dołu,  była  bardzo  wysoko,  jego  posłanie 

bowiem znajdowało się bezpośrednio na podłodze. 

Z trudem wykrztusił: 

— Gdzie jestem? 

—  Wreszcie  pan  przyszedł  do  siebie!  Tak  się  bałam!  Może  pan 

mówić, co za szczęście! Ale bardzo proszę nie męczyć się. 

— Czy — zapytał już pewniejszym głosem — nie jesteś ranna? 

— Nie — odparła — wszystko w porządku. 

— Co się właściwie stało? Nic nie pamiętam. 

—  Burza  rzuciła nas  na  skały  i  łódź  się  rozbiła.  Na  szczęście  na 

brzegu  znajdował  się  człowiek.  Wyciągnął  nas  z  topieli.  Tak  bardzo 

background image

 

145 

się bałam, żeby pan, żebyś — poprawiła się prędko i naturalnie — nie 

utopił się. 

Wzruszony jej niepokojem i przejściem na „ty" chciał wyciągnąć 

do  niej  ramiona.  Ale  w  tym  momencie  zdał  sobie  sprawę,  że  pod 

kocem  jest  zupełnie  nagi.  Anuszka  zaś  miała na  sobie  jakieś  dziwne, 

nie znane mu odzienie i rozpuszczone włosy. 

Pochyliła się ku niemu. 

— Mieliśmy szalone szczęście. Człowiek, który cię uratował, jest 

lekarzem. Przebywamy w jego chacie. Przyjeżdża tu czasami latem. 

— Nie ma go teraz? 

—  Nie.  Poszedł  do  pobliskiej  wioski,  żeby  znaleźć  jakiś  sposób 

skontaktowania  się  z  naszym  jachtem.  Mówił,  że  do  rana  burza  się 

uspokoi.  Powiedział,  że  postara  się  szybko  wrócić.  Mój  Boże,  co 

zrobilibyśmy bez niego?! 

— A ty, Anuszko, jak się czujesz? 

—  Nie  mam  nawet  zadrapania.  Natomiast  bardzo  mnie  martwi 

twój stan. 

— Musiałem uderzyć głową o maszt. 

—  Prawdopodobnie.  Straciłeś  przytomność,  ale  nic  nie  masz 

złamanego.  Lekarz  długo  cię  badał.  Według  niego  głowa  będzie 

jeszcze  bolała  ze  dwa,  trzy  dni,  ale  potem  szybko  wróci  zdrowie  i 

dobre  samopoczucie.  Powiedział,  że  masz  bardzo  odporny  i  silny 

organizm. 

Chciał unieść się na łokciu, ale ból mu nie pozwolił. 

background image

 

146 

— Proszę się nie ruszać — powiedziała łagodnie, pomagając mu 

ułożyć się.  

Wtedy  dopiero  zauważył  z  najwyższym  zaskoczeniem,  że  to,  co 

wziął uprzednio za suknię, było w rzeczywistości dużą męską koszulą. 

Rękawy miała zawinięte. Zaczęła się śmiać, widząc jego niebotyczne 

zdumienie. 

—  Proszę  nie  zwracać  uwagi  na  mój  strój.  Byliśmy  zupełnie 

przemoczeni  i  lekarz  nalegał,  żebym  włożyła  coś  suchego,  kiedy 

ciebie rozbierał. Nasze ubrania suszą się i na pewno wyschną do rana. 

Włosy też mi pewnie wyschną. 

Była  rozczulająca  z  rozpuszczonymi  włosami,  które  falą  opadały 

na  ramiona  i  bawełnianą  koszulę,  otwartą  na  piersiach.  Widok  był 

zachwycający.  Uczuł  ogarniającą  go  głęboką  tkliwość.  Anuszka 

uklękła przy nim. Koszula zaledwie  zakrywała jej nogi. Pomyślał,  że 

kiedy wstanie, będą jeszcze bardziej odsłonięte. 

Anuszka,  odgadując  jak  zwykle  jego  myśli,  powiedziała  z 

odrobiną ironii: 

—  Po  odejściu  lekarza  musiałam  się  przebrać.  Włożyłam  to,  co 

było  pod  ręką,  nie  znalazłam  nic  stosowniejszego.  W  każdym  razie, 

kiedy moja suknia wyschnie, będzie przypominała bardziej szmatę niż 

kreację  Wortha.  Tymczasem  muszę  się  zadowolić  takim  oto 

przebraniem. 

— Na pewno nie będę się na to uskarżał — odparł z uśmiechem. 

— A ja, co ja włożę na grzbiet? 

background image

 

147 

—  Nie  pomyśleliśmy  o  twoim  ubraniu.  Sama  nie  mogłabym 

nawet  marzyć  o  przeniesieniu ciebie  tutaj,  a cóż  dopiero  —  dodała  z 

figlarnym  uśmieszkiem  —  rozebrać  z  mokrego  ubrania.  Zrobił  to 

doktor. 

Mówiła zupełnie naturalnie, bez cienia afektacji. 

—  Kiedy  lekarz  odchodził  —  ciągnęła  dalej  —  dał  mi  kilka 

bardzo  prostych  wskazówek.  Muszę  podtrzymywać  ogień  i  czuwać 

nad spokojem pacjenta. Jeśli będziemy głodni, w spiżarce są wędliny 

i,  oczywiście,  pod  dostatkiem  herbaty.  Cóż  poczęliby  Rosjanie  bez 

herbaty? 

Książę  poczuł  się  nieco  lepiej.  Zaczął  rozglądać  się  wokół. 

Izdebka była  wystarczająco  duża dla  samotnego  człowieka.  Książki  i 

kilka  instrumentów  medycznych  przypominały,  że  właściciel  jest 

lekarzem. 

Było to jedno pomieszczenie, ale dostatecznie obszerne. Szerokie 

posłanie mogło swobodnie pomieścić dwie osoby. Jeśli lekarz nie miał 

żony, było to świetne miejsce dla uroczych towarzyszek. Przy ścianie 

stał stół i dwa krzesła. Obok mały kredens, a w nim porządnie ułożone 

talerze,  szklanki  i  kieliszki.  Na  ścianie  wisiała  strzelba,  wędki  i 

lornetka. W izbie było czysto i schludnie.  

Anuszka obserwowała księcia z rozbawieniem i ciekawością. 

— Nie jest to wprawdzie pałac na Polach Elizejskich czy willa w 

Nicei, ale co za szczęście znaleźć taki dach nad głową po tym, jak nas 

wyłowił z morza nasz wybawca. 

— Istotnie, mieliśmy bardzo dużo szczęścia — odpowiedział. 

background image

 

148 

Pomyślał  o  swojej  szczęśliwej  gwieździe,  która  go  nigdy  nie 

opuszczała i raz jeszcze ocaliła. A znajdował się wiele razy w bardzo 

trudnych  sytuacjach  i  niejednokrotnie  był  bliski  utraty  życia.  Za 

każdym jednak razem Opatrzność miała go  w swojej opiece.  Los był 

dlań  łaskawy,  a  jego  szczęście  wprost  przysłowiowe.  I  tym  razem 

został uratowany w ostatniej chwili. 

Bez  cudownej  wprost  interwencji  lekarza  utopiliby  się  oboje.  A 

jeśli  nawet  nie,  musieliby  spędzić  z  Anuszka  straszliwą  noc,  drżąc  z 

zimna  w  mokrych  ubraniach,  bez  żadnej  osłony  i  ochrony  przed 

zimnem i deszczem. Dziewczyna podniosła się. 

—  Zrobię  herbatę  i  będziesz  mógł  stwierdzić,  że  nie  kłamałam 

mówiąc, że mam chude nogi. 

— Obiecuję nic nie uronić ze spektaklu. 

Anuszka  wstała  śmiejąc  się.  Koszula,  której  właściciel  był 

zapewne  wysoki,  sięgała  jej  do  kolan.  W  pasie  przewiązała  się 

sznurkiem.  Wyglądała  jak  młoda,  dzika  dziewczyna.  Nie  miała  nic 

wspólnego  z  wytwornymi  i  światowymi  damami,  które  książę  znał 

dotychczas. 

Pomyślał,  że  jest  podobna  do  leśnej  nimfy  wychodzącej  z  lasu 

albo  do  małej  syreny  wyłaniającej  się  z  fal.  Ponieważ  jednak  musiał 

wreszcie zdecydować się, do czego Anuszka podobna jest najbardziej, 

uznał, że przypomina wizerunek z rosyjskich ikon, zwłaszcza teraz — 

z olbrzymimi ciemnymi oczyma i rozpuszczonymi włosami. 

Tymczasem  Anuszka  przygotowywała  w  ciężkim  samowarze 

herbatę.  Nie  spuszczał  z  niej  oka.  Widok  był  tak  uroczy,  że  nie 

background image

 

149 

odczuwał  już  nawet  bólu  głowy.  Przeciągnął  się  z  rozkoszą  pod 

ciepłym,  włochatym  kocem.    Widział,  że  Anuszka,  przygotowując 

herbatę, jakby odnajdywała zapomniane, a kiedyś znajome gesty. 

Zapytała: 

— Czy nie jesteś głodny? 

— Nie. Jeszcze nie. Ale bardzo chce mi się pić. Tobie pewnie też? 

— Tak. Bardzo. 

—  A  cały  ten  ceremoniał  przygotowywania  herbaty  przypomniał 

ci zapewne dzieciństwo? 

Anuszka  udała,  że  nie  słyszy  i  posłała  mu  spojrzenie  pełne 

wyrzutu.  Według  niej  był  stanowczo  za  ciekawy.  Wyjęła  z  bufetu 

dwie szklanki, napełniła aromatycznym płynem i podeszła do księcia. 

Podała mu szklankę i usiadła obok ze swoją. 

— Jak długo nasz gospodarz będzie nieobecny? — zapytał. 

— Nie wróci wcześniej niż jutro rano. 

— To bardzo delikatne z jego strony. 

—  Miasteczko,  a  raczej  wioska,  jest  —  odpowiedziała  nie 

rozumiejąc  jego  aluzji  —  bardzo  daleko.  A  musi  tam  jeszcze  zrobić 

zakupy.  Opowiadał  mi,  że  praktykuje  w  Odessie  i  latem,  żeby 

odpocząć od męczących pacjentów, chroni się tutaj od czasu do czasu. 

— Szczęśliwie się składa, że mówisz jego językiem.  

Anuszka podskoczyła. 

— Słyszałeś mnie? 

— Tak. 

— Byłeś zaskoczony? 

background image

 

150 

— Nie za bardzo. Nosisz przecież rosyjskie imię. 

— To prawda. 

Wstała  i  podeszła  do  kominka.  Poprawiła  żarzące  się  głownie. 

Patrzył  na  tę  ukochaną  twarz,  na  której  igrały  teraz  odblaski  ognia. 

Czuł się dobrze i bezpiecznie. Było mu ciepło. 

Kiedy odwróciła się ku niemu, powiedział: 

—  Odkąd  cię  znam,  widziałem  cię  w  tak  różnych  ubraniach. 

Najpierw  byłaś  nowicjuszką  w  habicie,  potem  oblubienicą  na  ślubie, 

później światową damą w kreacji Wortha w Paryżu... a teraz... 

— Jeśli ja teraz noszę ubranie nieco frywolne, to cóż powiedzieć 

o pańskim, wasza wysokość? 

—  To  prawda  —  przyznał  rozbawiony  —  jestem  jak  Adam  w 

ogrodach edenu. 

Odwróciła  twarz,  żeby  ukryć  filuterny  uśmieszek.  Potem 

powiedziała: 

—  Bardzo  mi  się  podoba  i  zadziwia  wszystko,  co  mówisz,  ale 

nigdy nie mogę odgadnąć, czy odpowiadasz bezpośrednio na pytanie, 

które ci zadałam. 

— To ty mnie, Anuszko, ciągle zadziwiasz. 

Zamilkł, gdyż zmęczenie, ciepło ognia i gorąca herbata zmorzyły 

go. Ledwo mógł ukryć ziewanie. 

Anuszka delikatnie wyjęła mu z ręki pustą szklankę. 

— Powinien pan, powinieneś przespać się. Lekarz powiedział, że 

to najlepszy środek na przyjście do siebie. 

— Jestem bardzo zmęczony — powiedział sennie. 

background image

 

151 

— Proszę spróbować zasnąć. 

Zbliżyła się do niego i zaczęła lekko masować mu czoło. To było 

cudowne uczucie. Raven zamknął oczy i pogrążył się we śnie. 

Kiedy obudził się, w izbie panowała cisza. Dopalona świeca stała 

na skleconym z desek stole i tylko rudawe odblaski ognia w kominku 

rzucały trochę światła. Polana były ogromne, tak że paliły się i żarzyły 

długo. 

Odwrócił  się  na  łóżku  i  odkrył,  że  śpiąca  głęboko  Anuszka  leży 

wyciągnięta  obok  niego.  Nie  czuł  jej  obecności  przedtem.  Posłanie 

było  bardzo  szerokie  i  dzieliła  go  od  żony  spora  przestrzeń.  Zdziwił 

się  widząc,  że  śpi  jak  dziecko  i  że  położyła  się  z  całą  niewinnością 

koło niego.  Leżała  w koszuli lekarza, a sen nadawał jej rysom słodki 

wyraz.  Długie  rzęsy  rzucały  cień  na policzki,  włosy  rozsypały  się  na 

poduszce. Jedno z ramion spoczywało na kocu. 

Patrzył na nią długo z podziwem. Wydawało mu się, że  wkracza 

w inny świat, świat nowych wartości. 

  

ROZDZIAŁ 7 

Pochylił  się  ku  niej  ostrożnie  i  ucałował  delikatnie  soczyste  usta 

śpiącej. Były świeże i czyste. W pierwszej chwili nie poczuła nic, ale 

potem,  kiedy  nie  mógł  się  powstrzymać  i  przedłużył  pocałunek, 

Anuszka poruszyła się we śnie i szepnęła sennym głosem: 

— Śniłeś mi się. 

Zdawało mu się, że nie jest świadoma pocałunku. 

background image

 

152 

—  Nie  mogłem  się  pohamować,  Anuszko.  Od  tak  dawna  mam 

nieodpartą ochotę całować cię — szepnął. 

Pochylił  się  znowu  nad  twarzyczką  ukochanej.  Ich  usta  spotkały 

się;  wargi  Ravena  były  nalegające.  Z  ogromną  tkliwością  przedłużył 

pocałunek. 

W  półśnie  Anuszka  instynktownie  zbliżyła  się  do  niego.  Otoczył 

ją  ramionami,  nie  przerywając  pocałunku.  Nigdy  jeszcze  nie  był  tak 

upojony  szczęściem.  Odkrywał  dziwną,  przejmującą  radość,  uczucie 

zupełnie  nowe,  które  przepełniało  całe  jego  jestestwo.  Ogarnęło  go 

pożądanie,  ale  jednocześnie  chciał  ochronić  Anuszkę  i  pozostać 

wiernym obietnicy danej siostrze. 

Nie wiedział, jak wyrazić to nowe uczucie, które nim owładnęło. 

Gotów  był  walczyć  z  całym  światem  za  jej  szczęście.  Doskonale 

zdawał sobie sprawę, że jeśli położyła się koło niego, to tylko dlatego, 

żeby  odpocząć.  Była  niezdolna  wyobrazić  sobie  pożądanie,  jakie 

może  ogarnąć  mężczyznę  i  kobietę  leżących  tak blisko  siebie.  Żadna 

zdrożna myśl nie zmąciła jej duszy. 

Nareszcie  znalazł  to,  czego  szukał  tak  długo.  Nie  tylko 

niewinność  ciała,  ale  i  czystą  duszę.  Anuszka,  teraz  już  rozbudzona 

zupełnie, szepnęła:  

—  Nie  wiedziałam,  nie  przeczuwałam,  że  pocałunek  może 

spowodować... 

— Co? — zapytał głosem drżącym i pełnym nadziei. 

—  Że  może  być  samą  szczęśliwością.  Czymś  cudownym, 

odnajdywanym dawniej czasami w modlitwie. 

background image

 

153 

—  Tak  bardzo  cię  kocham,  Anuszko!  Czekałem  z  tym 

wyznaniem,  bo  miałem  nadzieję,  że  wreszcie  obudzi  się  w  tobie 

trochę  uczucia  do  mnie.  Byłem  zdecydowany  uszanować  cię,  ale 

kiedy zobaczyłem, że jesteś tak blisko, taka dostępna, zapomniałem o 

moim  zobowiązaniu  i  nie  mogłem  powstrzymać  się  od  całowania 

ciebie. 

Anuszka  uśmiechnęła  się  uroczo.  W  izbie  zrobiło  się  jaśniej, 

kiedy powiedziała słodko: 

— Wolałabym, żebyś mnie tak bardzo nie szanował. 

Chcę być jeszcze całowana. 

Raven otoczył ją silnym ramieniem i lekko dotknął ust. 

— Czy kochasz mnie, Anuszko, moja słodka miłości? Tak długo i 

tak  niecierpliwie  czekałem  na  tę  chwilę.  Długo  też  wątpiłem,  czy 

zdołasz mnie pokochać jak kobieta mężczyznę. 

—  Nie  wiem  —  odpowiedziała  cicho  —  co  czuje  się  kochając... 

Ale odkąd żyję u pana boku, wiem, co to szczęście. I nie było jednej 

nocy, żebym nie śniła o panu. 

— Dlaczego to ukrywałaś? 

—  Myślałam,  że  pan  nie  może  mnie  pokochać.  Wiedziałam, 

czułam, że jakaś kobieta boleśnie pana zraniła. Bałam się, że pańskie 

serce będzie już zawsze pełne nienawiści do kobiet i że wzgardzi pan 

mym uczuciem. 

—  Ależ  ja  cię  kocham,  Anuszko!  Kocham,  jak  nigdy  dotąd  w 

życiu.  Byłem  na  tyle  głupi,  że  nie  przeczuwałem,  iż  kiedyś  spotkam 

taką istotę jak ty. 

background image

 

154 

— Uważa więc pan, że jestem... inna niż wszystkie? 

— O tak, zupełnie inna. Tak bardzo inna, że — moja ukochana — 

życia  mi  nie  starczy  na  wysłowienie  naszego  szczęścia.  Nasze  życie 

będzie  całkowicie  różne  od  tego,  które  wiodłem  dotychczas.  —  I 

uśmiechając  się  do  niej,  dodał:  —  Byłem  twoim  nauczycielem  i 

usiłowałem  nauczyć  cię  tego,  o  czym  nie  wiedziałaś,  czego  nie 

umiałaś.  Odtąd  ja  będę  pilnym  uczniem,  a  ty  będziesz  mnie  uczyć 

miłości. Będzie cudownie. 

Znów pocałował ją gorąco. Ogień, który go przenikał, zdawał się 

budzić  śpiące  uczucie.  Serce  biło  mu  mocno,  nieomal  rozsadzało 

piersi. Znów ogarnęło go pożądanie i musiał użyć całej siły woli, żeby 

zostać  wiernym  przyrzeczeniu  złożonemu  Małgorzacie.  Przepalona 

głownia złamała się i upadła na dno paleniska, wyrzucając snop iskier.  

Ogień  ponownie  rozgorzał  wysoko  i  jasno,  oświetlając  twarz 

Anuszki. Raven wyczytał w niej pewność, której tak bardzo oczekiwał 

od  dawna,  od  wieków,  od  zawsze.  Anuszka  budziła  się  do  miłości. 

Słodkie  usta    drgały;  oddech  miała  krótki  i  szybki.  Pod  bawełnianą 

koszulą jej małe piersi unosiły się leciutko. 

Odwrócił  ją  ku  sobie  i  delikatnie  przyciągnął.  Całował  gładki 

kark, ramiona widoczne w wycięciu koszulki, piersi o jasno perłowym 

odcieniu. Anuszkę ogarnął nie znany jej płomień. Upojona, szepnęła: 

— To cudowne... Dlaczego nigdy nie mówiono mi, że miłość jest 

tak wspaniała? 

— A co czujesz, najukochańsza? 

background image

 

155 

—  Miriady  gwiazd  zapalają  się  w  moim  sercu.  Jakby  unosiły 

mnie fale. Jestem rozgorączkowana, spragniona... 

— Anuszko, moje kochanie... 

— Całuj mnie, całuj jeszcze. Przytul mnie mocno, chcę stopić się 

z tobą w jedno... 

Anuszka nie rozumiała znaczenia słów, które się jej wyrywały, ale 

podświadomie  odpowiadała  na  pożądanie  męża.  Nie  mógł 

powstrzymać słów, które cisnęły mu się na usta: 

— Kocham cię, uwielbiam, a jednak nie możesz być moją, chyba 

że sama o to poprosisz. 

Anuszka nie zrozumiała, o czym mówi. 

— O co mam cię poprosić? 

—  Anuszko,  kiedy  ożeniłem  się  z  tobą,  moja  siostra,  matka 

przełożona, wymogła na mnie przyrzeczenie, że nie uczynię cię moją 

żoną  przez  trzy  miesiące.  Uważała,  że  próba  taka  jest  konieczna, 

żebyśmy zaznali miłości głębszej, takiej, jakiej ona doświadczyła. 

—  Niezupełnie  dobrze  rozumiem.  Czy  mogę  być  jeszcze  bliżej 

ciebie,  niż  jestem  w  tej  chwili?  Czy  istnieje  przeżycie  jeszcze 

silniejsze, cudowniejsze niż całowanie? 

Raven odpowiedział głuchym głosem: 

— Tak. Istnieje. 

— Czy mogę poprosić, żebyś mnie tego nauczył? Teraz, zaraz. 

— Możesz, ukochana. 

Zaśmiała się radośnie. 

background image

 

156 

—  Chcę!  Chcę,  żebyś  mnie  kochał!  Naucz  mnie  tego,  co  uczyni 

mnie naprawdę twoją żoną! 

Nigdy jeszcze nie słyszał jej tak mówiącej. Było tyle uczucia w jej 

słowach! Pił  z jej ust słodycz, która  przenikała mu głęboko do serca. 

Czuł,  że  za  moment  poniesie  ich  wicher  na  wyżyny  tylko  przez  nich 

osiągalne. 

 

Jasno  już  było,  kiedy  się  obudził.  Przez  okiennice  przenikało  do 

izby światło poranka, wiatr ustał. Po nocnej burzy nastał piękny dzień. 

Na  kominku  ogień  zgasł,  ale  wśród  wypalonych  i  sczerniałych 

bierwion  tu  i  ówdzie  pełzały  ogniki.  Anuszka  wtuliła  się  w  niego,  z 

główką na ramieniu, zalewając go falą włosów. 

Czuł wielkie, niebywałe szczęście, inne i silniejsze niż wszystko, 

co  dotychczas  przeżywał.  Nigdy  nie  przypuszczał,  że  coś  takiego 

może  być  jego  udziałem.  Doznał  tego  uczucia  w  momencie,  kiedy 

Anuszka była już jego. Była to chwila najwyższej ekstazy. 

Miłość,  która  nimi  owładnęła,  kazała  im  zapomnieć  o  upływie 

czasu.  Nawet  nie  zauważali  otoczenia,  w  jakim  się  znaleźli.  Raven, 

szczęśliwy  bez  miary,  pozbył  się  resztek  skrupułów.  Później,  dużo 

później zapytał: 

— Moja najdroższa, ukochana, czy nie sprawiłem ci bólu? 

— Och nie, kochany... Kocham cię, chciałabym ci to powtarzać w 

nieskończoność. To takie cudowne! 

Raven ucałował jej włosy i szepnął: 

background image

 

157 

—  Nigdy,  przenigdy  nie  wyobrażałem  sobie,  że  naszą  pierwszą 

noc  miłości  spędzimy  w  ubogiej  izbie,  na  nędznym  barłogu,  wśród 

szorstkich koców. 

—  Przecież  to  zupełnie  nieważne!  Dla  mnie  to  najpiękniejsze 

miejsce  na  świecie.  Wydaje  mi  się,  że  wylądowaliśmy  na  nieznanej 

ziemi, na innej planecie, gdzie tylko my jesteśmy. 

Książę  uśmiechnął  się,  przypominając  sobie  słowa  siostry.  Czyż 

nie  powiedziała  mu  wtedy,  że  opuściwszy  klasztor,  Anuszka 

odkrywać będzie inny świat i inne życie? 

— Nie wiem — powiedział — jaka siła zmusiła mnie do okazania 

ci  mojej  miłości.  W  każdym  razie  nie  mogłem  się  oprzeć  tej 

przemożnej  sile.  Zresztą  wcześniej  czy  później  i  tak  musiało  się  to 

zdarzyć. 

Anuszka przytuliła się do niego.   

— Dzięki Bogu, że nie czekaliśmy trzech miesięcy. Mogłam żyć 

tyle czasu i nie wiedzieć, jak cudownie jest się kochać. 

—  Czy  naprawdę,  Anuszko?  Czy  jesteś  pewna,  że  odpowiada  ci 

miłość fizyczna? 

— Słów nie znajduję. Miałam wrażenie, że już nie jestem sobą, że 

stapiam  się  z  tobą  w  jedno.  Wydawało  mi  się,  że  wstępuję  do  raju. 

Należę do ciebie ciałem i duszą, i nic nas nie może już rozdzielić. 

Na  te  słowa  Raven  przyciągnął  ją  mocniej  i  z  dzikim  wyrazem 

twarzy powiedział: 

background image

 

158 

—  Zabiję,  własnymi  rękoma  zabiję  każdego,  kto  ośmieliłby  się 

zabrać  mi ciebie.  Jesteś  moja,  Anuszko,  moja na  wieki,  i  nic nas nie 

rozdzieli. 

—  Jak  słodko  to  słyszeć  —  powiedziała,  podnosząc  ku  niemu 

oczy,  i  uśmiechnęła  się  po  swojemu.  —  Powiedziałeś  mi  kiedyś,  że 

powinnam  być  zazdrosna,  jeśli...  jeśli  w  twoim  życiu  byłaby  inna 

kobieta.  Wtedy  nie  rozumiałam,  co  to  znaczy.  Teraz  już  wiem... 

umarłabym, gdybyś pokochał inną. 

—  Nie  musisz  się  niepokoić.  Przed  tobą  nie  kochałem  żadnej 

naprawdę. Tak jak i ty dotychczas, aż do tej nocy, nie wiedziałem, co 

to  miłość.  Wszystko,  co  robiłem  w  przeszłości,  było  fałszem. 

Zapomnijmy o tym.  

Anuszka przytuliła się mocniej. 

—  Jesteś  cudowny.  Jak  to  możliwe,  że  tak  wspaniały  człowiek 

zakochał się właśnie we mnie? 

—  Niewielu  znałaś  ludzi,  Anuszko.  Ale  jest  mi  bardzo  miło 

słyszeć, że nie jestem takim sobie zwyczajnym człowiekiem. 

—  Dla  mnie  jesteś  wspaniały.  Myślę,  że  byliśmy  sobie 

przeznaczeni. Czy to nie zarozumialstwo tak myśleć? 

Odpowiedział po chwili wahania. 

—  Absolutnie  nie.  Myślę  zupełnie  tak  samo.  Byliśmy  stworzeni 

dla siebie, Anuszko. Cudowny przypadek nas połączył. 

Nagle przestraszona, zapytała: 

—  A  gdybyś  nie  przyjechał  do  twojej  siostry,  do  klasztoru? 

Gdybyś poślubił inną? 

background image

 

159 

Raven pomyślał w tym momencie o Cleodel, ale to wspomnienie 

już prawie uleciało z jego pamięci. Z trudem mógł sobie przypomnieć 

rysy jej twarzy. Odpowiedział zdecydowanie: 

— Trzeba wierzyć w przeznaczenie. Kieruje nami siła wyższa, nie 

pochodząca od ludzi. 

Wiedział już teraz, że siła, o której wspomniał, uchroniła go przed 

niedobrym  małżeństwem,  które  od  początku  byłoby  zbudowane  na 

zdradzie.  Ta  sama  zbawczą  siła  zaprowadziła  go  na  próg  klasztoru, 

gdzie, ku swemu szczęściu, spotkał Anuszkę, choć wtedy przepojony 

był wyłącznie chęcią zemsty. 

Przycisnął ją mocniej. 

— Nie oglądajmy się wstecz. Robiłem wiele rzeczy, o których nie 

chcę  teraz  myśleć  i  mówić.  Nie  chcę!  Liczy  się  tylko  przyszłość. 

Nasza wspólna przyszłość. 

—  Nie  mam  innego  celu  —  odparła  słodko  —  jak  tylko 

uszczęśliwić  ciebie.  W  każdej  sekundzie  mego  życia  będę  myślała 

tylko o twoim szczęściu. 

Poddała się pocałunkom, a jego ogarnął żar, święty ogień miłości. 

Anuszka  należała  do  niego  całym  sercem,  całym  ciałem  i  duszą. 

Kochając się z nią, doznał boskiego uczucia. 

Raven wciągnął koszulę i spodnie należące do doktora. Otworzył 

szeroko okiennice, wpuszczając do izby światło dnia. Słońce stało już 

wysoko  na  jasnym,  pogodnym  niebie.  Anuszka  jako  całe  odzienie 

miała na sobie tę samą co ubiegłego wieczoru koszulę. Długie  włosy 

background image

 

160 

opadały falą na ramiona i plecy. Przygotowywała śniadanie, postawiła 

na stole dwa nakrycia. Jej gesty były lekkie i pełne wdzięku.  

Raven czuł się szczęśliwy ponad miarę. Przeciągnął się. 

—  Do  śniadania  wstanę,  owijając  się  w  koc.  Potem  pójdę  się 

wykąpać.  Morze  jest  spokojne,  woda  musi  być  odpowiednia  do 

kąpieli. 

—  Czy  czujesz  się  już  zupełnie  dobrze?  —  zapytała  troskliwie 

Anuszka. 

— Nie można lepiej. Miłość jest najlepszym lekarstwem, a ja tak 

bardzo cię kocham... 

—  Trzeba  doradzić  naszemu  lekarzowi,  żeby  zalecił  tę  kurację 

swoim pacjentom. Na pewno będą zachwyceni. 

—  Anuszko,  jesteś  coraz  piękniejsza!  Wiejskie  powietrze 

wyraźnie  ci  służy.  I  w  tej  koszulce  jesteś  cudowna,  niemniej  jednak 

wolę  cię  bez  niczego.  Niestety,  nasze  ubrania  już  wkrótce  będą 

zupełnie  suche.  Co  za  głupota  wracać  do  cywilizacji.  Ile  czasu,  ile 

niepotrzebnie wydawanych pieniędzy. 

Roześmiała się. 

—  Strzeż  się,  kochany!  Klimat  rosyjski  jest  bardzo  zdradliwy. 

Nawet w Odessie zimy mogą być bardzo ostre. 

Raven spojrzał na nią serdecznie i zarazem poważnie. 

— Niewiele odkryłaś mi ze swojej tajemnicy. Powiesz mi teraz? 

—  Jeszcze  nie.  Błagam  cię!  Najpierw  pojedziemy  do  Odessy. 

Tam  dowiesz  się  wszystkiego  o  tym,  czego  nigdy  nikomu  nie 

wyjawiłam. 

background image

 

161 

— Jak chcesz, moje kochanie — odparł zgodnie. 

Przyciągnął  ją  i  czule,  długo  całował.  Ich  usta  dotykały  się 

najpierw  lekko,  a  potem  złączył  je  długi,  przepełniony  ogromnym 

uczuciem pocałunek. 

Doktor  dotrzymał  obietnicy  i  po  południu  w  pobliże  zatoczki 

przypłynął jacht. Pożegnanie było krótkie, lekarz bowiem wypływał z 

rybakami  na  połów  i  śpieszył  się.  Anuszka,  która  odgrywała  rolę 

tłumacza, gorąco mu podziękowała za uratowanie obojgu życia. 

—  Nie  chcę  stąd  wyjeżdżać  —  oświadczyła.  —  Byłam  tu  taka 

szczęśliwą. 

— Też chciałbym zostać — potwierdził Raven. 

Wszedł  do  chaty,  zamknął drzwi  izby  na  zasuwę,  wziął  Anuszkę 

na ręce i zaniósł na posłanie. Dopiero znacznie później przywołała ich 

do rzeczywistości syrena jachtu.  

Nazajutrz rano wpłynęli do portu Odessa. Książę nie znał Odessy. 

Teraz  był  oczarowany.  Port  o  harmonijnych  proporcjach  był  bardzo 

kolorowy.  Miasto,  zbudowane  na  wzgórzach,  lśniło  wieżycami  i 

dzwonnicami  wynurzającymi  się  z  morza  dachów.  Obecny  charakter 

nadał Odessie generalny gubernator Besarabii i Noworosyjska, książę 

Woroncew.  

Dzięki  jego  wysiłkom  miasto  niebywale  się  rozwinęło.  Raven, 

niepewny  słów,  których  nauczył  się  kiedyś  po  rosyjsku,  chciał 

najszybciej  zejść  na  ląd,  żeby  się  przekonać,  czy  pamięta  co  nieco. 

Ale cały jego czas wypełniała Anuszka. 

background image

 

162 

Miała  błyszczące  z  podniecenia  oczy.  Chwilami  chwytała  go  za 

rękę  albo  przytulała  się  doń  gwałtownie.  Jej  ruchy  stały  się 

spontaniczne,  co  kontrastowało  z  jej  poprzednią  rezerwą.  Kiedy  ich 

palce  spotykały  się,  Raven  ściskał  mocniej  jej  dłoń,  rozkoszując  się 

nowymi dla siebie wrażeniami. 

Ona zaś patrzyła nań z oczarowaniem, które napełniało go dumą. 

Jednocześnie  doznawał  wobec  niej  uczucia  pokory.  Nigdy  dotąd  nie 

przeżywał czegoś podobnego. 

Powtórzył po raz setny chyba: 

— Kocham cię. 

Słowa były zbyt słabe, żeby oddać całą siłę i głębię uczucia. 

Rzucono  trap  i  służący  poszedł  sprowadzić  dorożkę.  Wkrótce 

nadjechała.  Woźnica  nosił  na  długich  włosach  dziwny  kaszkiet. 

Wielka  broda  i  gęste  wąsy  zakrywały  połowę  twarzy.  Miał  dobre, 

łagodne  wejrzenie.  Pomógł  Anuszce  wsiąść.  Wytłumaczyła  mu  po 

rosyjsku,  gdzie  chcą  jechać.  Trzasnął  z  bicza  i  zaprzęg  ruszył  z 

kopyta. 

Anuszka  nie  poinformowała  męża  o  celu  ich  wycieczki. 

Przytulona do niego, szepnęła: 

—  Nigdy,  przenigdy  nie  przypuszczałam  nawet  w  najśmielszych 

marzeniach, że może mi się to przydarzyć. 

— Twój powrót tutaj? 

— Tak — odparła. — I jeszcze to, że wcale się nie boję. 

— Czego miałabyś się obawiać? 

background image

 

163 

—  Odkąd  jestem  twoją  żoną,  nikt  nie  może  mi  nic  zrobić, 

prawda? 

—  Nikt!  —  położył  rękę  na  jej  ramieniu.  —  Nie  pozwolę,  żeby 

cię  ktokolwiek  skrzywdził,  dotknął  czy  przestraszył.  A  jeśli  znajdzie 

się taki śmiałek, będę o ciebie walczył: 

Anuszka posłała mu pełne wdzięczności spojrzenie. 

— Wiem — odparła — i dlatego przy tobie czuję się bezpieczna. 

Nie pytał już o nic, tylko podziwiał piękno okolicy. 

Opuścili  portową  dzielnicę  i  dolne  miasto.  Droga  wznosiła  się 

teraz  coraz  wyżej,  na  stromy  brzeg  morski.  To  tu  wzniósł  książę 

Woroncew najpiękniejsze budowle Odessy. Minęli pałac gubernatora. 

Następnie dom o bardzo pięknej architekturze. Anuszka zatrzymała na 

nim przez chwilę wzrok, tak jakby budził jej wspomnienia. 

Gdy  dorożka  stanęła,  zeszli  na  chodnik.  Książę  odruchowo 

skierował  się  do  głównego  wejścia  budynku,  ale  Anuszka  poszła  do 

bocznej  furtki,  która  prowadziła  na  małe,  ukwiecone  podwórko.  W 

głębi  wznosiła  się  prześliczna,  bogato  zdobiona  kaplica.  Jej  złota, 

pękata  i  zwieńczona  podwójnym  krzyżem  kopuła  lśniła  w  blasku 

słońca jak drogocenny klejnot. 

Weszli  do  środka.  Ściany  pokrywały  stare,  sczerniałe  ikony. 

Świeczniki i srebrne lampy zwisające z sufitu dawały łagodne światło, 

odkrywając  liczne  wazony  z  kwiatami.  Miejsce  było  ciche  i  bardzo 

pogodne.  Anuszka  podeszła  do  ołtarza  i  w  milczeniu  uklękła  obok 

pogrążonego  w  modlitwie  kapłana.  Raven  stanął  tuż  za  nią. 

Duchowny,  wyczuwając  czyjąś  obecność,  odwrócił  się.  Spojrzał  na 

background image

 

164 

Anuszkę, a później wstał, odwrócił się do niej i powiedział parę zdań 

po rosyjsku. 

Ona także powstała i odpowiedziała w tym samym języku. 

— Nie poznajecie mnie, ojcze, prawda? Wcale mnie to nie dziwi. 

Światło z witraży padło na jego twarz. Był to człowiek posunięty 

już  w  latach,  zupełnie  siwy  i  zapewne  krótkowidz,  bo  patrząc  na 

Anuszkę  mrużył  oczy.  Wreszcie  twarz  rozświetlił  mu  wyraz 

najwyższego zdumienia. 

— Impossible! Niemożliwe! — wykrzyknął, mieszając w wielkim 

wzruszenie słowa francuskie i rosyjskie. — Anuszka! Moja maleńka! 

To naprawdę ty? Co za nadzwyczajny cud! 

— Tak, mój ojcze, to ja! Przyjechałam tu, żeby przedstawić mego 

męża. 

— Męża! — zdumiał się. 

Anuszka  wyciągnęła  rękę  do  księcia,  który  zbliżył  się  i  skłonił 

przed sędziwym kapłanem. 

—  To  ojciec  Aleksy,  Ravenie.  On  mnie  chrzcił  i  zajmował  się 

moim wychowaniem, zanim zostałam wywieziona do Francji. 

—  A  ja,  mój  ojcze  —  odrzekł  wzruszony  Raven,  wyciągając  na 

powitanie  rękę  —  jestem  książę  de  Ravenstock.  Jak  powiedziała 

księżna, jesteśmy od niedawna małżeństwem. 

— Będę się nieustannie modlił za wasze szczęście. Ale chodźcie, 

moje dzieci. Mamy sobie sporo do powiedzenia. 

Przeszedł z nimi do pomieszczeń klasztornych. Klasztor był mały 

i  surowy,  acz  nie  pozbawiony  uroku.  Pokój,  do  którego  wprowadził 

background image

 

165 

gości,  był  bardzo  skromnie  umeblowany,  za  to  ikony,  zdobiące  białe 

ściany, uderzały wyjątkową pięknością. Anuszka rozejrzała się wokół. 

—  Poznaję  ten  pokój.  To  tu  udzielał  mi  ojciec  lekcji.  Jakim 

dobrym nauczycielem byłeś, ojcze. Zdałam sobie z tego sprawę, kiedy 

znalazłam się w klasztorze. 

Kapłan uśmiechnął się dobrotliwie. 

— Jak miło, że to mówisz. Ale pozwól, niech ci się przyjrzę. Już 

opuszczając  mnie  byłaś  bardzo  miłą  dziewczynką,  a  teraz  widzę 

przepiękną młodą niewiastę. 

Anuszka nie odpowiedziała, ale jej wzrok wyrażał nieme pytanie. 

— Jesteś bardzo podobna do matki — szepnął wzruszony. 

—  To  właśnie  chciałam  usłyszeć.  Ale  jestem  też  chyba  podobna 

do ojca, prawda? 

— Jakżeż mogłoby być inaczej? Oboje bardzo cię kochali. 

Mówiąc  to  podsuwał  gościom  krzesła,  zapraszał  gestem,  aby 

usiedli, a potem zajął miejsce koło nich i ciągnął dalej. 

—  Wcale  nie  jestem  zdziwiony,  widząc  cię  mężatką.  Nie 

wydawałaś  mi  się  stworzona  do  zakonu.  Żywiłem  nadzieję,  że  dobry 

Bóg sam pokieruje twoimi losami. 

—  Bóg  był  dla  mnie  łaskaw  —  odparła  Anuszka  —  ale 

chciałabym,  żeby  ojciec  był  tak  dobry  i  opowiedział  mężowi  moją 

historię.  Dotąd  przez  tyle  lat  nie  zdradziłam  się  nawet  jednym 

słowem, a wiem, że Raven płonie chęcią poznania prawdy. 

Kapłan skinął głową potakująco.  

background image

 

166 

—  Zawsze  wiedziałem,  że  jesteś  zdolna  dochować  tajemnicy. 

Byłaś  dzieckiem  dzielnym  i  lojalnym.  Nigdy  nie  zrobiłaś  nic,  co 

mogłoby zmartwić twego ojca. 

—  Nie  było  trudno  dochować  tajemnicy,  dopóki  nie  zostałam 

mężatką — odparła, patrząc z uśmiechem na męża. 

— Bardzo chciałbym poznać jej historię — poprosił książę. 

—  Zaraz  opowiem.  Otóż  matka  Anuszki  przyszła  na  świat  w 

Sankt  Petersburgu  w  tysiąc  osiemset  trzydziestym  roku  na  dworze 

carskim. Była bratanicą cara Mikołaja. 

— Jego bratanicą? — szepnął książę, zdumiony tą rewelacją. 

Anuszka  pochodziła  z  królewskiego  rodu!  Kapłan  podjął 

opowieść. 

— 

Tak, 

bratanicą. 

Jej 

wysokość 

księżniczka 

Natasza 

wychowywała  się  na  dworze  carskim.  Nie  muszę  opisywać  waszej 

łaskawości  bogactwa  i  przepychu,  jakie  tam  panowały.  Księżniczka 

Natasza  nie  przejawiała  jednak  żadnego  zainteresowania  życiem 

dworskim. Była mądra, dobra, a ponadto bardzo powściągliwa. Kiedy 

skończyła  dwadzieścia  jeden  lat,  rodzina  zdecydowała,  że  trzeba  ją 

wydać  za  mąż.  Wybrano  jej  więc  męża.  Myślę,  że  ten  zwyczaj  nie 

zdziwi waszej łaskawości. Jest on jeszcze dość częsty. 

— Oczywiście — odparł książę. 

—  Ale  narzeczony,  którego  jej  przedstawiono,  wzbudził  w  niej 

odrazę.  Był  to  człowiek  zniszczony,  zdeprawowany  nadużywaniem 

uciech  życia.  Jednym  słowem,  wstrętny  hulaka.  Ponadto  typowy 

łowca posagów. Księżniczka, która była ogromnie miłosierna i oddana 

background image

 

167 

wspomaganiu  swego  ludu,  zdecydowała,  że  woli  klasztor  niż  takie 

małżeństwo. 

Nie mogła jednak zostać na dworze ani w jego pobliżu, bo car był 

władny  zmusić  ją  do nie  chcianego  małżeństwa.  Takie  przypadki już 

się zdarzały. Uciekła więc potajemnie do Odessy, gdzie jej ojciec miał 

stary, podupadły już pałac. 

Książę słuchał uważnie. 

—  Kiedy  zobaczyłem  księżniczkę  Nataszę,  taką  piękną,  młodą, 

rwącą  się  do  życia,  zrozumiałem,  że  byłoby  błędem  uczynić  z  niej 

zakonnicę.  Zaproponowałem,  żeby  przed  powzięciem  ostatecznej 

decyzji odczekała czas jakiś. 

Stary pop spojrzał wzruszony na Anuszkę. 

— Może pamiętasz, moje drogie dziecko, twoja matka miała silny 

charakter,  zdecydowała  się  więc  natychmiast.  Gdyby  nie  podjęła 

takiej  decyzji,  car  mógł  ją  odnaleźć  i  sprowadzić  do  Sankt 

Petersburga. 

— To car Mikołaj już wtedy panował? — zapytał książę. 

— Tak, wasza łaskawość. Monarcha despotyczny i okrutny. Jego 

zbrodnie pozostawiły krwawy ślad w historii naszego kraju. 

Kapłan przeżegnał się trzykrotnie. 

— Tak, jak należało się spodziewać — mówił dalej — car wysłał 

do  Odessy  emisariuszy  tajnej  policji.  Tymczasem  jej  wysokość 

księżniczka Natasza złożyła śluby i przywdziała habit. Odtąd należała 

już  tylko  do  Boga  i  nawet  sam  car  Wszechrosji  nie  miał  nad  nią 

background image

 

168 

władzy  —  tu  kapłan  zawahał  się  przez  sekundę  —  tak  przynajmniej 

sądziliśmy. 

—  A  jak  było  naprawdę?  —  zapytał  zdumiony  tym 

oświadczeniem książę. 

—  Niech  Bóg  mi  wybaczy,  nie  była  to  cała  prawda.  Zgodziłem 

się, żeby jej wysokość została przyjęta na łono Kościoła, ale specjalna 

tajna  klauzula  pozwalała  decyzję  tę  odwołać,  gdyby  jej  wysokość 

wyraziła pewnego dnia chęć opuszczenia klasztoru.. 

Przez  chwilę  pogrążył  się  we  wspomnieniach.  Ani  Anuszka,  ani 

książę nie przerywali mu. Po chwili zaczął opowiadać dalej. 

—  Po  śmierci  jej  ojca,  a  twego  dziadka,  moje  dziecko,  jej 

wysokość odziedziczyła pałac. Wyremontowała go i ofiarowała naszej 

małej społeczności. 

— A zatem z pałacu zrobiono klasztor? — zapytał książę. 

—  Dokładnie  tak.  Był  bardzo  obszerny  i  mogliśmy  swobodnie 

urządzić w nim także szpital. 

Raven  pytał  dalej,  chcąc  jak  najszybciej  dotrzeć  do  sedna 

tajemnicy Anuszki. 

— A kto zajmował się chorymi? 

—  Zakonnice,  które  w  większości  były  wykwalifikowanymi 

pielęgniarkami.  Jedyne  zresztą  na  południu  Rosji  osoby  mogące  w 

fachowy  sposób  nieść  pomoc  chorym  i  rannym  żołnierzom.  Można 

sobie wyobrazić wdzięczność, jaką im okazywano. Zwłaszcza lekarze 

i prosty lud wiejski. 

background image

 

169 

Książę  wiedział  z  doświadczenia,  jak  trudno  było  znaleźć  zespół 

wykwalifikowanych  pielęgniarek  tak  w  czasie  pokoju,  jak  i  wojny. 

Sam był przez jakiś czas żołnierzem i przekonał się, jak często tylko z 

powodu  niekompetencji  lekarzy  wojskowych  i  opłakanego  stanu 

lazaretów  żołnierze  umierali  jak  muchy.  Więcej  ginęło  ich  z  braku 

odpowiedniej opieki niż na polu bitwy. 

— Nasze życie — ciągnął dalej kapłan — biegło bez zakłóceń aż 

do tysiąc osiemset sześćdziesiątego piątego roku, kiedy to do Odessy 

przybył sir Reginald Sherdon. 

— Mój ojciec — uzupełniła Anuszka. 

—  Twój  ojciec  —  potwierdził  kapłan.  —  Był  wielkim 

podróżnikiem. Objechał dookoła świat kilka razy. Ale zdrowie mu nie 

dopisywało.  Kupił  dom  na  przedmieściach  Odessy,  gdyż  bardzo 

odpowiadał mu tutejszy klimat. Chciał pisać książkę. 

—  Rzeczywiście,  chyba  napisał.  Teraz  sobie  przypominam,  że 

czytałem jego prace. 

—  Mam  kilka  egzemplarzy  tej  książki,  chętnie  ofiaruję  jeden 

waszej łaskawości. 

— Pięknie ojcu dziękuję. Z ochotą skorzystam. 

—  Sir  Reginald  był  uroczym  człowiekiem  i  szybko  staliśmy  się 

przyjaciółmi.  Niestety,  pod  koniec  drugiej  zimy,  którą  spędził  w 

Odessie, bardzo poważnie zachorował. 

Książę zaczął się domyślać dalszego ciągu. 

—  Wkrótce  stało  się  jasne,  że  nie  wystarczy  leczyć  go  w  domu. 

Jej  wysokość  przeniosła  go  więc  do  swego  szpitala.  Było  to  jedyne 

background image

 

170 

miejsce, gdzie mógł otrzymać wszystko, co niezbędne w stanie, który 

wydawał się beznadziejny. Dostał cichy pokój z widokiem na ogrody i 

morze, aby mógł w nim spokojnie umrzeć. 

— Ale on przeżył! — wykrzyknęła Anuszka. 

—  Tak.  Przeżył.  Wyłącznie  dzięki  bezustannej  trosce  twojej 

matki. Szybko oboje odkryli, że się kochają. Dobry Bóg wziął ich pod 

swoją  opiekę  i  zaznali  najwyższego  szczęścia.  Ale  nie  wiedzieli,  co 

począć. Zapytali więc mnie o radę. 

— I co im ojciec doradził? 

— Udzieliłem im ślubu — odparł po prostu kapłan. — Ceremonia 

odbyła  się  w  największej  tajemnicy.  Co  prawda  po  carze  Mikołaju  I 

zasiadł  na  tronie  Aleksander,  ale  było  sprawą  oczywistą,  że  ślub 

najjaśniejszej  księżniczki  nawet  z  takim  arystokratą  jak  sir  Reginald, 

jest niemożliwy. 

— Rozumiem — rzekł Raven. 

Stary człowiek westchnął. 

—  Nigdy  nie  widziałem  szczęśliwszych  ludzi  niż  twój  ojciec, 

Anuszko, i twoja matka. Nie było zbyt trudno zachować ich związek 

w  tajemnicy.  Wszyscy  przypuszczali,  że  sir  Reginald  jest  za  słaby, 

aby powrócić do domu. 

—  Tymczasem  —  opowiadał  dalej  —  twoja  matka  została 

mianowana  przeoryszą  klasztoru.  Mogła  więc  bardzo  łatwo 

przebywać z twoim ojcem tak, aby nikt o tym nie wiedział. 

—  Teraz  rozumiem,  dlaczego  byli  tak  ogromnie  szczęśliwi  — 

szepnęła Anuszka. 

background image

 

171 

Spojrzała  czule  na  męża,  myśląc  o  wspaniałych  chwilach,  jakie 

przeżyła z nim w chatce lekarza. 

Raven zrozumiał to spojrzenie, a staruszek kontynuował. 

— Twoi  rodzice, moje dziecko, przeżyli cudowną miłość. Potem 

twoja matka zorientowała się, że oczekuje dziecka: ciebie, Anuszko. 

— Ile lat miała wtedy? — zapytał książę. 

—  Niecałe  czterdzieści.  I  tak  jak  sir  Reginald,  nie  wyobrażała 

siebie nawet, że może mieć dziecko. 

— Co zatem uczyniła? 

—  Nie  miała  wyboru.  Ukrywała  swój  stan  prawie  do  ostatniej 

chwili,  co  nie  przyszło  jej  trudno:  suknie  zakonne  były  bardzo 

obszerne. 

Zamyślił  się  na  chwilę.  Odżyły  dawne,  tak  poważne  problemy. 

Książę niecierpliwie zapytał: 

— I co dalej? Co stało się potem? 

—  Twierdziliśmy,  że  sir  Reginald  musiał,  ze  względu  na  swoje 

zdrowie,  udać  się  do  Konstantynopola,  żeby  skonsultować  się  z 

tamtejszym sławnym lekarzem. Zły stan jego zdrowia był pretekstem, 

aby pojechała z nim twoja matka i bardzo oddana stara służąca, która 

zresztą później nie opuściła go aż do śmierci. 

—  Anuszka  urodziła  się  zatem  w  Konstantynopolu  —  stwierdził 

Raven. 

—  Tak.  Właśnie  tam  się  urodziła.  W  trzy  tygodnie  później  jej 

najjaśniejsza  wysokość  i  sir  Reginald  byli  razem  z  powrotem  w 

Odessie. 

background image

 

172 

—  A  jak  wytłumaczono  obecność  dziecka?  —  z  niepokojem 

zapytał Raven. 

— Skłamaliśmy. Wymyśliliśmy całą historię, która brzmiała dość 

prawdopodobnie  —  odpowiedział  pokornie  stary  człowiek.  —  Długo 

się umartwiałem, żeby Bóg mi wybaczył. 

— I co wymyśliliście? 

—  Popełniłem  święte  kłamstwo.  Wymyśliliśmy  mianowicie 

rodzinę  sir  Reginalda.    Rzekomo  przyjął  on  do  siebie  i  zaopiekował 

się ubogą daleką krewną, która urodziła dziecko. Ojciec dziewczynki 

zginął,  a  matka,  jak  twierdziliśmy,  nie  przeżyła  bardzo  ciężkiego 

porodu. Sir Reginald podjął się wychowania dziecka i adoptował je. 

— Bardzo rozsądne — przyznał książę. 

—  Trzeba  było  pomyśleć  o  adopcji,  żeby  Anuszka  mogła 

swobodnie nazywać sir Reginalda ojcem. 

— Bardzo kochałam tatusia — rzekła Anuszka. — Zrozumiałam, 

że  nie  żyje,  w  dniu,  w  którym  dowiedziałam  się,  iż  otrzymałam 

znaczny majątek. To mógł być tylko spadek. 

— Skąd ta pewność, Anuszko? 

—  Trudno  wytłumaczyć.  Czułam  pustkę.  Jednocześnie,  kiedy 

modliłam  się  za  ojca  w  klasztornej  kaplicy,  miałam  silne  wrażenie 

jego obecności przy mnie. Tak silne, że nabrałam pewności, iż nie ma 

go  już  wśród  żywych,  nie  ma  go  w  Odessie.  Jeśli  czułam  go  tak 

wyraźnie przy mnie, to mogło oznaczać tylko jedno:  że przebywał  w 

świecie, z którego mógł zawsze swobodnie do mnie dotrzeć. 

background image

 

173 

—  Jego  duch  cię  chronił,  moje  dziecko.  Za  życia  nigdy  nie 

przestawał cię kochać i troszczyć się o ciebie. Gdyby tylko mógł, nie 

ryzykując, nigdy by cię nie opuścił. 

— Ale co go zmusiło do rozstania się z córką? — zapytał Raven. 

—  Już  wyjaśniam,  wasza  łaskawość.  Otóż  jej  wysokość  umarła, 

kiedy  Anuszka  miała  osiem  lat.  Była  bardzo  podobna  do  matki.  Po 

urodzeniu  córeczki  jej  matka  zaczęła  coraz  bardziej  zapadać  na 

zdrowiu.  Może  czterdzieści  lat  to  było  zbyt  późno  na  urodzenie 

pierwszego  dziecka,  a  może  lekarze  czegoś  zaniedbali,  w  każdym 

razie  słabła  coraz  bardziej.  Jej  śmierć  była  dla  nas  ogromnym 

wstrząsem. 

— Pamiętam — szepnęła z ciężkim westchnieniem Anuszka. 

Książę  zbliżył  się  do  niej.  Ujął  jej  rękę,  a  ona  — jakby  szukając 

opieki  —  przytuliła  się  do  niego.  Staruszek  ciągnął  dalej  swą 

opowieść. 

—  Bardzo  szybko  zorientowałem  się,  jakie  będą  konsekwencje 

śmierci  jej  najjaśniejszej  wysokości.  Anuszka  nie  mogła  pozostać  w 

Odessie. To było zbyt niebezpieczne. 

— Niebezpieczne? Ależ dlaczego?! — zawołał Raven. 

—  Bo  trzeba  było  zawiadomić  cara  o  zgonie  członka  jego 

rodziny.  Zdawałem  sobie  doskonale  sprawę,  że  kiedy  wiadomość 

dotrze  do  Sankt  Petersburga,  tryby  maszyny  zostaną  puszczone  w 

ruch. Trzeba byłoby  zaspokoić ciekawość dworu, co nie było jeszcze 

najgorsze, ale tajna policja carska na pewno wysłałaby — jak to było 

w  zwyczaju  —  tajnych  agentów  i  szpicli,  żeby  dokładnie  zbadali 

background image

 

174 

przyczyny  śmierci  księżniczki  Nataszy.  Myśleliśmy,  że  żyjemy  na 

końcu  świata,  spokojni,  z  dala  od  dworskich  intryg,  ale  to  mogło 

szybko się skończyć. Świat mógł przyjść do nas, do Odessy. 

— Co więc zrobiliście? 

—  Sir  Reginald  i  ja  mieliśmy  takie  samo  zdanie.  Anuszka  była 

przecież dzieckiem z królewskiego rodu, wnuczką arcyksięcia, kuzyna 

cara. 

— Przypuszczaliście zapewne, że mogą ją wam zabrać. 

— Władze zrobiłyby to na pewno. Zostałaby zawieziona do Sankt 

Petersburga i wychowana w atmosferze dworu carskiego, z którego jej 

matka uciekła. 

— Teraz wszystko rozumiem — westchnął książę. 

—  Właśnie  dlatego,  żeby  nie  wyrastała  na  dworze,  sir  Reginald 

zdecydował  się  wysłać  Anuszkę  do  Francji.  Ale  ta  decyzja  i 

perspektywa rozstania raniły mu serce. 

Nie wszystko jednak było zupełnie jasne dla Ravena. 

—  Jak  Anuszka  znalazła  się  akurat  w  klasztorze  Sacre  Coeur,  w 

którym matką przełożoną jest moja rodzona siostra? 

— Słyszałem o tym zakładzie od pewnego katolickiego księdza, z 

którym  korespondowałem.  A  sir  Reginald  znał  kilku  członków 

pańskiej rodziny, z którą utrzymywał kontakty, kiedy mieszkał jeszcze 

w Anglii. 

— Więc to wam, ojcze, zawdzięczał sir Reginald wysłanie jej do 

Francji? 

background image

 

175 

—  W  rzeczy  samej.  Sir  Reginald  natomiast  zorganizował  całą 

resztę. To było najlepsze rozwiązanie. I najpewniejsze. 

—  I  uchroniło  cię,  Anuszko  —  dodał  Raven  —  przed  dworską 

egzystencją. 

— Właśnie — uzupełnił kapłan. — Nie zniosłaby jej na pewno. 

Anuszka szepnęła: 

— Było mi bardzo ciężko rozstać się z ojcem. 

—  Rozumiem  cię  doskonale,  moje  kochanie.  Nie  sądzę,  żeby 

podobało ci się życie na dworze w Sankt Petersburgu. 

— Na pewno nie. Mama mówiła zawsze z trwogą o tajnej policji 

carskiej. Bardzo się jej bała. 

—  Wszyscy  się  ich  boją  jeszcze  teraz  —  potwierdził  kapłan.  — 

Nawet dziś, choć sytuacja nie jest już tak niepokojąca, byłoby, wasza 

łaskawość, bardzo niebezpiecznie wyjawić tu pochodzenie Anuszki. 

— Zgadzam się z wami, ojcze, i wydam odpowiednie dyspozycje, 

żeby  uniknąć  jakiejkolwiek  niedyskrecji.  Ale  o  ile  rozumiem,  że  nie 

można  ujawnić  nazwiska  matki  Anuszki,  nie  pojmuję,  w  czym  -

mogłoby jej zaszkodzić ujawnienie nazwiska ojca. 

Kapłan pokręcił głową. 

—  W  Anglii  można  zapewne  bez  przeszkód  wyjawić  takie 

sprawy,  ale  tu,  w  Odessie?  Lepiej  powstrzymajcie  się,  niech  mi  pan 

wierzy. 

—  Posłucham  rady  —  powiedział  książę.  —  Zresztą  wydaje  mi 

się, że w tych warunkach bezpieczniej będzie opuścić Rosję. 

Zbliżył się do leciwego kapłana. 

background image

 

176 

—  Ale  zanim  wyjedziemy,  czy  zechciałby  ojciec  udzielić  nam 

błogosławieństwa?  Wzięliśmy  ślub  w  kościele  katolickim,  myślę 

więc,  że  moja  żona  byłaby  bardzo  szczęśliwa,  gdyby  pobłogosławił 

nas ojciec zgodnie z rytuałem religii, w której została wychowana. 

—  Nic  nie  sprawi  mi  większej  przyjemności,  moje  dzieci  — 

odparł kapłan. 

Kiedy młoda para otrzymała błogosławieństwo, Anuszka wstała i 

rzuciła się w ramiona męża. 

—  Najdroższy,  najukochańszy,  rozumiesz  wszystko  i  uprzedzasz 

moje życzenia! Kocham cię. 

Jacht  nie  stał  przy  nabrzeżu,  był  zakotwiczony  pośrodku  zatoki. 

Po  obiedzie  Raven  z  Anuszką  podziwiali  z  jego  pokładu  miasto  i 

ogrody pełne cyprysów. Zadnia był to widok bardzo piękny, a w nocy 

stawał się iście feeryczny. 

Światło  księżyca  błyszczało  na  złoconych  kopułach  kościołów  i 

cerkwi,  nadając  im  nadnaturalne  piękno.  Czarne  sylwety  cyprysów 

odcinały się od murów, tysiące świateł miasta wydawało się spadłymi 

gwiazdami. Morze powtarzało ten obraz  wzbogacony i pomnożony  o 

rozedrgany blask księżyca. 

Anuszka milczała. Spojrzał na nią. Ledwo oświetlona twarzyczka 

była cudownie piękna i delikatna. Czując na sobie jego wzrok, rzuciła 

mu  się  radośnie  w  ramiona.  Wizyta  u  sędziwego  kapłana  przywołała 

tyle  wspomnień.  Była  jeszcze  ciągle  wstrząśnięta  i  instynktownie 

szukała u męża oparcia. 

— O czym myślisz? — zapytał cicho. 

background image

 

177 

—  O  moim  przeznaczeniu.  O  fascynującej  historii  moich 

rodziców.  Zachowamy  ten  sekret  i  nigdy  go  nie  zapomnimy.  Jestem 

głęboko  wzruszona  wiedząc,  że  moi  rodzice  przeżyli  tak  wielką, 

szaloną miłość. Będzie ona dla nas przykładem. 

— Czuję takie samo oczarowanie, Anuszko — szepnął całując jej 

włosy.  —  Pragnę,  żeby  nasze  dzieci  były  dziećmi  miłości.  Takiej 

miłości,  jaka  połączyła  twoich  rodziców.  I  czuję  się  na  siłach  dać  ci 

wszystko. 

— Pragnę tego z całej duszy. 

Raven  podniósł  głowę  i  zanim  odpowiedział,  popatrzył  w 

gwiazdy. 

—  Prosiłem  niebiosa  o  żonę  czystą  i  niewinną.  I  zostałem 

wysłuchany.  Jednocześnie  dane  mi  było  poznać  najwspanialszą 

kobietę  mego  życia.  Jak  mógłbym  okazać  mą  wdzięczność? 

Chciałbym teraz uklęknąć i podziękować Bogu za tak bezcenny dar. 

Anuszka  popatrzyła  mu  głęboko  w  oczy.  W  jej  spojrzeniu  nie 

było już tajemnicy, ale odblask niewysłowionego uczucia. 

Książę mówił dalej: 

— Kocham cię, moja miłości, skarbie mój jedyny, z taką siłą, że 

słowa są tu bezsilne, aby oddać głębię moich uczuć. 

Anuszka  westchnęła  ze  szczęścia.  A  on  przytulił  ją  mocniej  do 

siebie. Szepnęła cichutko: 

— Kocham cię. Tak bardzo cię kocham. Czuję w sobie, tak jak ty, 

boski ogień. Jesteś najwspanialszy z ludzi. 

background image

 

178 

Jej  usta  poszukały  warg  męża.  Wymienili  pocałunek,  który 

połączył  ich  dusze.  Trwał  długo  i  spowodował  szalone  bicie  serc 

przepełnionych miłością i pożądaniem. 

—  Kocham  cię  —szepnęła  ponownie  Anuszka  tuż  przy  jego 

ustach i dodała słodko. — Jak mogę cię przekonać o mojej miłości? 

—  Myślę,  że  bardziej  już  kochać  nie  można,  a  noc,  która  należy 

do nas, dowiedzie, iż się nie mylę. 

Wzrokiem  ogarnął  miriady  gwiazd,  nieruchomy  księżyc, 

migocące w oddali światła miasta. Wziął żonę na ręce i zaniósł w głąb 

statku. Miłość ich, piękna i czysta, była wspaniała.