background image

Alan Watts 

Środki Psychedeliczne i Doświadczenie Religijne 

 

Doświadczenia  będące  skutkami  użycia  środków  psychedelicznych  są  często  opisywane  w 
kategoriach  religijnych.  Znajdują  się  one  zatem  w  kręgu  zainteresowania  tych  ludzi,  którzy 
tak jak ja, zgodnie z tradycją Williama Jamesa

1

, są skupieni na psychologii religii. Dłużej niż 

30 lat studiuję przyczyny, konsekwencje i warunki tych szczególnych stanów świadomości, w 
których jednostka odkrywa samą siebie jako będącą jednym, ciągłym procesem z Bogiem, ze 
Wszechświatem, z Przyczyną Istnienia czy z czymś dla czego może ona użyć innej nazwy ze 
względu  na  kulturowe  uwarunkowania  czy  osobiste  preferencje,  ale  odnoszącym  się  do 
ostatecznej  i  wiecznej  rzeczywistości.  Nie  posiadamy  satysfakcjonującej  i  rozstrzygającej 
nazwy  dla  tego  rodzaju  doświadczeń.  Terminy  'doświadczenie  religijne',  'doświadczenie 
mistyczne',  'świadomość  kosmiczna'  są  wszystkie  zbyt  mgliste  i  ogólne  do  denotacji  tego 
specyficznego  stanu  świadomości,  który  dla  rozumiejących  go  jest  tak  samo  rzeczywisty  i 
przytłaczający  jak  zakochanie  się.  Ten  artykuł  opisuje  takie  stany  świadomości  indukowane 
przez środki psychedeliczne, mimo tego że są one pozornie nieodróżnialne od zachodzących 
samoistnie  doświadczeń  mistycznych.  Artykuł  ten  omawia  także  zarzuty  wobec  stosowania 
środków  psychedelicznych,  które  wyrastają  głównie  z  opozycji  pomiędzy  wartościami 
mistycznymi, a tradycyjnymi wartościami religijnymi i świeckimi społeczeństwa Zachodu. 

Doświadczenie Psychedeliczne 

 

Idea  doświadczenia  mistycznego  będącego  skutkiem  użycia  dragu

2

  nie  jest  z  łatwością 

akceptowana  w  społeczeństwach  Zachodu.  Zachodnia  kultura  posiada  historycznie 
udokumentowaną,  szczególną  fascynację  wartością  i  cnotą  człowieka  jako  jednostki,  samo 
określającego  się,  odpowiedzialnego  ego,  kontrolującego  siebie  i  swój  świat  poprzez  siłę 
świadomego wysiłku i woli. W tych okolicznościach nic nie może być bardziej odrażającego 
dla  tej  tradycji,  niż  poczucie  duchowego  czy  psychologicznego  wzrostu  poprzez  użycie 
dragów. Osoba 'odurzona' (drugged

3

) niejako z definicji posiada przyćmioną świadomość, jest 

otumaniona  i  pozbawiona  woli.  Ale  nie  wszystkie  środki  psychotropowe  (zmieniające 
świadomość) są narkotykami i środkami usypiającymi, tak jak alkohol, opiaty i barbiturany. 
Efekty tych środków zwanych obecnie psychedelicznymi (odkrywającymi umysł

4

) różnią się 

od skutków powodowanych przez alkohol, tak jak śmiech różni się od gniewu lub zachwyt od 
depresji. Doprawdy, nie ma analogii pomiędzy 'odlotem' na LSD i 'zalaniem się' bourbonem. 
To  prawda,  nikt  w  jednym  czy  drugim  stanie  nie  powinien  prowadzić  samochodu,  ale  nie 
powinien  tego  także  robić  czytając  książkę,  grając  na  skrzypcach  czy  uprawiając  miłość. 
Pewne, twórcze czynności i stany umysłu wymagają koncentracji i poświęcenia, które są po 
prostu niekompatybilne z pilotowaniem silnika ocierającego się o śmierć, pędzącego wzdłuż 
autostrady. 

Sam osobiście eksperymentowałem z pięcioma głównymi środkami psychedelicznymi: LSD-
25,  meskaliną,  psylocybiną,  dymetylotryptaminą  (DMT)  i  konopiami.  Zrobiłem  tak,  jak 
William  James  próbował  podtlenku  azotu  (gazu  rozweselającego),  aby  sprawdzić  czy  mogą 
mi  one  pomóc  w  identyfikacji  tego  co  można  nazwać  'zasadniczymi'  czy  'aktywnymi' 
składnikami doświadczenia mistycznego. Albowiem prawie cała klasyczna literatura na temat 

background image

mistycyzmu  jest  niejasna,  nie  tylko  w  opisywaniu  doświadczenia,  ale  także  w  ukazywaniu 
racjonalnych powiązań pomiędzy samym doświadczeniem i różnymi tradycyjnymi metodami 
rekomendowanymi  do  jego  indukowania-przyspieszania:  koncentracją,  ćwiczeniami 
oddechowymi,  modlitwami,  inkantacjami  i  tańcami.  Tradycyjny  mistrz  ZEN  czy  Jogi 
zapytany  o  to  dlaczego  takie-a-takie  praktyki  prowadzą  czy  predysponują  jednostkę  do 
doświadczenia  mistycznego,  zawsze  odpowiada:  'W  ten  sposób  mój  nauczyciel  mi  to 
przekazał.  W  ten  sposób  się  dowiedziałem.  Jeśli  naprawdę  jesteś  zainteresowany,  spróbuj 
sam.'  Taka  odpowiedź  raczej  nie  usatysfakcjonuje  impertynenta,  naukowo  usposobionego  i 
intelektualnie  ciekawego  człowieka  Zachodu.  Przypomina  mu  to  archaiczny,  medyczny 
przepis mówiący o zmieszaniu pięciu salamander, sproszkowanego sznura wisielczego, trzech 
ugotowanych  nietoperzy,  szczypty  fosforu,  trzech  pędów  lulka  czarnego  i  kupki  smoczego 
kału  zrobionego  kiedy  księżyc  był  w  Rybach.  Być  może  to  działało,  ale  który  składnik  był 
najważniejszy? 

Uderzyło mnie zatem to, że jeśli jakiś ze środków psychedelicznych faktycznie byłby w stanie 
przysposobić  moją  świadomość  do  doświadczenia  mistycznego,  mógłbym  go  użyć  jako 
instrumentu do studiowania i opisywania tego doświadczenia, tak jak używa się mikroskopu 
w  bakteriologii,  nawet  pomimo  tego  że  mikroskop  jest  'sztucznym'  i  'nienaturalnym' 
przyrządem,  o  którym  można  powiedzieć,  że  'rozprasza'  wizję  gołego  oka.  Pomimo  tego, 
kiedy po raz pierwszy zostałem zaproszony aby przetestować mistyczne właściwości LSD-25 
przez  dr  Keitha  Ditmana  z  Kliniki  Neuropsychiatrycznej  przy  Szkole  Medycznej  UCLA 
(Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles), nie byłem skłonny wierzyć w to, że jakikolwiek 
zwykły  środek  chemiczny  może  spowodować  pierwotne  doświadczenie  mistyczne.  Co 
najwyżej,  może  on  przynieść  stan  analogiczny  wobec  pływania  za  pomocą  pływaków.  W 
rzeczy  samej.  Mój  pierwszy  eksperyment  z  LSD-25  nie  był  mistyczny.  Był  on  niezwykle 
interesujący  estetycznie  i  intelektualnie,  co  w  najwyższym  stopniu  zakwestionowało  moje 
moce analizy i ostrożnego opisu. 

Kilka  miesięcy  później,  w  1959,  spróbowałem  LSD-25  ponownie  razem  z  doktorami 
Sterlingiem Bunnellem i Michaelem Agronem, którzy byli wtedy związani z Kliniką Langley-
Porter  w  San  Francisco.  W  trakcie  dwóch  eksperymentów  zdumiałem  się  i  w  jakimś  sensie 
zawstydziłem przechodząc sam przez stany świadomości, które korespondowały dokładnie z 
każdym  opisem  wielkich  doświadczeń  mistycznych,  o  których  kiedykolwiek  czytałem

3

Dodatkowo, przewyższyły one zarówno w głębi i dziwnej wartości związanej z zaskoczeniem 
trzy 'naturalne i spontaniczne' doświadczenia tego rodzaju, które przydarzyły mi się w latach 
poprzednich. 

Poprzez  późniejsze  eksperymenty  z  LSD-25  i  innymi  środkami  wymienionymi  wyżej  (z 
wyjątkiem  DMT,  które  jest  dla  mnie  zabawne,  ale  względnie  nie  interesujące),  zauważyłem 
że bez trudu mogę wchodzić w stan 'kosmicznej świadomości' i we właściwym czasie stałem 
się coraz mniej zależny od samych środków chemicznych potrzebnych mi aby 'dostroić się' do 
charakterystycznej  długości  fali  tego  doświadczenia.  Z  pięciu  testowanych  środków 
psychedelicznych,  zauważyłem  że  LSD-25  i  konopie  najlepiej  służą  moim  celom.  Z  tych 
dwóch, ten drugi - konopie - których musiałem próbować za granicą, w krajach gdzie jest to 
legalne (sic! :)) ;) - przyp. tłum.), sprawdziły się najlepiej. Nie wywołują one dziwnych zmian 
w  percepcji  sensorycznej,  a  badania  medyczne  wskazują,  że  nie  mogą  one,  zważcie  że  w 
znacznej większości przypadków, mieć groźnych efektów ubocznych LSD

6

Dla  celów  tego  studium,  w  opisach  moich  doświadczeń  ze  środkami  psychedelicznymi 
unikam trafiających się, incydentalnych i dziwnych zmian w percepcji zmysłowej, które mogą 

background image

być  przez  nie  wywoływane.  Jestem  raczej  zainteresowany  fundamentalnymi  zmianami 
normalnej, społecznie uwarunkowanej świadomości własnego istnienia oraz jej związków ze 
światem  zewnętrznym.  Staram  się  raczej  naszkicować  podstawowe  zasady  świadomości 
psychedelicznej.  Muszę  jednak  dodać,  że  mogę  mówić  jedynie  za  siebie.  Wartość  tych 
doświadczeń  zależy  w  znacznym  stopniu  od  orientacji  i  postawy  życiowej  danej  jednostki, 
mimo że obszerna literatura zajmująca się tym tematem, wydawana dziś, w znacznej mierze 
odzwierciedla moje własne przeżycia. 

Moje  doświadczenia  ze  środkami  psychedelicznymi  prawie  niezmiennie  posiadały  cztery 
dominujące cechy. Spróbuję je wyjaśnić - spodziewając się, że czytelnik powie, przynajmniej 
w  przypadku  drugiej  czy  trzeciej:  'Czemu,  to  oczywiste!'  Nikt  nie  potrzebuje  dragu  żeby  to 
zobaczyć.'  Właściwie  tak,  ale  każdy  wgląd  posiada  stopnie  intensywności.  Może  być  jakiś 
oczywisty  stopień  1.  i  stopień  2.,  ale  ten  drugi  pojawia  się  z  trzeszczącą  klarownością 
manifestując swoje implikacje w każdej sferze i w każdym wymiarze naszego istnienia. 

Pierwszą  cechą  jest  spowolnienie  czasu,  koncentracja  na  teraźniejszości.  Nasz  normalny, 
przymusowy stosunek do przyszłości rozmywa się i jednostka staje się niezwykle świadoma 
znaczenia i ważności tego, co dzieje się w tym momencie. Inni ludzie, zajmujący się swoimi 
sprawami na ulicach, wydają się być kompletnie stuknięci, nie zdając sobie sprawy z tego, że 
całym  celem  życia  jest  być  w  pełni  go  świadomym  kiedy  się  wydarza.  Człowiek  zatem 
relaksuje się prawie bez reszty studiując kolory w szklance wody czy słuchając wyłaniających 
się  właśnie  teraz,  wysoce  zestrojonych  wibracji  każdej  nuty  wygrywanej  na  oboju  czy 
wyśpiewywanej. 

Z  pragmatycznego  punktu  oparcia,  na  którym  wspiera  się  nasza  kultura,  takie  podejście  jest 
bardzo  niedobre  dla  interesów.  Może  ono  prowadzić  do  nieopatrzności,  braku  umiejętności 
przewidywania,  zmniejszonej  sprzedaży  ubezpieczeń  na  życie  i  zarzucenia  składania 
oszczędności w bankach. Jest to zatem właśnie taka korekta, jakiej nasza kultura potrzebuje. 
Nikt  nie  jest  beznadziejniej  niepraktyczny  niż  urzędnik,  'który  odniósł  sukces'  i  spędza  całe 
swoje życie zaabsorbowany szaloną, papierkową robotą celem pójścia na emeryturę w wieku 
65 lat kiedy już na wszystko będzie za późno. Tylko ci, którzy całkowicie nauczyli się sztuki 
życia  w  teraźniejszości  mają  użytek  z  robienia  planów  na  przyszłość,  ponieważ  kiedy  ich 
plany dojrzeją będą zdolni cieszyć się rezultatami. 'Jutro nie przychodzi nigdy'. Nigdy jeszcze 
nie  słyszałem  kaznodziei  nalegającego  swoje  zgromadzenie  aby  praktykowało  tą  część 
'Kazania  na  Górze',  którą  otwiera  zdanie:  'Nie  troszczcie  się  o  jutro...'  Prawda  jest  taka,  że 
ludzie żyjący przyszłością mają, jak mówimy o szaleńcach, 'nie całkiem tam równo' - lub tu: 
poprzez  naduważność  ciągle  tracą  punkt  wyjścia.  Przewidywalność  można  kupić  za  cenę 
niepokoju, a kiedy jej się nadużywa, to traci ona wtedy wszystkie swoje zalety. 

Drugą  cechę  nazwę  świadomością  biegunowości.  Jest  to  bezpośrednie  urzeczywistnienie 
sobie,  że  stany  rzeczy  lub  nawet  wydarzenia,  które  zwykle  uznajemy  za  opozycyjne  są 
wzajemnie  od  siebie  zależne,  jak  tył  i  przód  czy  bieguny  magnesu.  Dzięki  świadomości 
biegunowości  widzi  się,  że  rzeczy  które  są  zewnętrznie  zróżnicowane  są  wewnętrznie 
jednolite:  ja  i  inne,  podmiot  i  przedmiot,  lewe  i  prawe,  męskie  i  żeńskie  -  a  dalej  trochę 
bardziej  zdumiewająco:  bryła  i  przestrzeń,  postać  i  otoczenie,  dźwięki  i  interwał,  święci  i 
grzesznicy,  policjanci  i  kryminaliści,  zebrania  i  rozchodzenie  się.  Wszystko  to  jest 
definiowalne jedynie w terminach innego i tworzy się jedynie transakcyjnie, jak kupowanie i 
sprzedawanie,  ponieważ  nie  ma  sprzedaży  bez  kupna  i  kupna  bez  sprzedaży.  Kiedy  ta 
świadomość  staje  się  bardzo  intensywna,  czujesz  że  ty  sam  polaryzujesz  się  z zewnętrznym 
wszechświatem  w  taki  sposób,  że  implikujecie  się  wzajemnie.  Twoje  naciskanie  jest  jego 

background image

popuszczaniem, a jego popuszczanie jest twoim naciskaniem - tak jakbyś kręcił kierownicą. 
Naciskasz ją czy popuszczasz? 

Po pierwsze, jest to bardzo dziwne wrażenie, tak jakby słyszeć swój własny głos puszczany ci 
do  tyłu  przez  system  elektroniczny  zaraz  po  tym  jak  coś  się  powiedziało

7

.  Stajesz  się 

zaskoczony i czekasz aż się to powtórzy! Podobnie czujesz, że jesteś czymś tworzonym przez 
wszechświat oraz, że wszechświat jest również czymś tworzonym przez ciebie, co jest prawdą 
przynajmniej w sensie neurologicznym, jako że charakterystyczna struktura naszych mózgów 
tłumaczy słońce na światło, a wibracje powietrza na dźwięk. Nasze zwykłe poczucie związku 
z zewnętrznym światem jest takie, że czasem to ja naciskam, a czasem to ja jestem naciskany. 
Ale  jeśli  dwa  są  właściwie  jednym,  to  gdzie  zaczyna  się  działanie  i  gdzie  spoczywa 
odpowiedzialność?  Jeśli  to  wszechświat  tworzy  mnie,  jak  mogę  być  pewna,  że  za  dwie 
minuty wciąż będę pamiętać język angielski? Jeśli to robię, jak mogę być pewna, że za dwie 
minuty  mój  mózg  będzie  wiedzieć  jak  zamienić  słońce  na  światło?  Z  takich  niezwykłych 
przeżyć  jak  te,  doświadczenie  psychedeliczne  może  zamienić  się  w  niepewność,  paranoję  i 
zgrozę  -  mimo  że  jednostka  odczuwa  swój  związek  ze  światem  dokładnie  tak  jakby  był 
opisywany  przez  biologa,  ekologa  czy  fizyka,  ponieważ  odczuwa  siebie  jako  zjednoczone 
pole własnego organizmu i środowiska. 

Trzecią  cechą  wyrastającą  z  drugiej  jest  świadomość  względności.  Widzę,  że  jestem  częścią 
nieskończonej  hierarchii  procesów  i  bytów  sięgającej  od  molekuł  poprzez  bakterie  i  insekty 
aż do istot ludzkich i być może aniołów i bogów - hierarchii, w której każdy poziom okazuje 
się być w efekcie tą samą sytuacją. Na przykład biedak martwi się o pieniądze, podczas gdy 
bogacz martwi się o zdrowie: zmartwienie jest to samo, ale różnica leży w jego treści czy też 
wymiarze.  Uświadamiam  sobie,  że  muchy  owocówki  muszą  myśleć  o  sobie  jak  o  ludziach, 
ponieważ  tak  jak  my  umieszczają  się  w  centrum  swojego  własnego  świata  -  z  niezmiernie 
większymi  rzeczami  ponad  i  niższymi  poniżej.  Dla  nas  wyglądają  wszystkie  podobnie  i 
wydają się nie mieć osobowości - tak jak Chińczycy, jeśli pośród nich nie żyjemy. Tak więc 
muszki  owocówki  muszą  czynić  tyle  samo  subtelnych  rozróżnień  pomiędzy  sobą,  jak  my 
pośród nas. 

Od tego dzieli nas już tylko mały krok do uświadomienia sobie, że wszystkie formy życia i 
bycia  są  po  prostu  wariacjami  na  jeden  temat:  faktycznie  jesteśmy  wszyscy  jedną  istotą 
robiącą  tą  samą  rzecz  na  tak  wiele  różnych  sposobów  jak  to  tylko  możliwe.  Jak  mówi 
francuskie przysłowie: plus ca change, plus c'est la meme chosé (dosł. 'im bardziej się różni, 
tym  bardziej  pozostaje  takie  samo').  Dalej  spostrzegam,  że  uczucie  strachu  przed 
nieuchronnością  śmierci  jest  właściwie  takim  samym  doświadczeniem  jak  poczucie,  że  jest 
się w pełni żywym i że kiedy wszystkie istoty odczuwają wszędzie to samo, są wszystkie tak 
samo 'mną', jak ja sam. Poza tym poczucie 'ja' aby w ogóle mogło zaistnieć, musi zawsze być 
wrażeniem odnoszącym się do 'innego' - do czegoś poza jego kontrolą i doświadczeniem. Aby 
być w ogóle, musi ono zacząć się i zakończyć. Ale intelektualny skok, który w tym miejscu 
robi  doświadczenie  psychedeliczne,  to  możliwość  dostrzeżenia,  że  te  wszystkie  miriady  ja-
centrów  są  tobą  -  nie  twoim  osobistym  i  niezwykle  świadomym  ego,  ale  tym  co  Hindusi 
nazywają  paramatmanem,  Jaźnią  wszystkich  jaźni

8

.  Kiedy  siatkówka  oka  pozwala  nam 

obserwować  niezliczone  tętna  energii  jako  jedno  światło,  wtedy  mistyczne  doświadczenie 
ukazuje nam niezliczone jednostki jako niepodzielną Jaźń. 

Czwartą cechą jest świadomość nieskończonej energii, często w formie intensywnego, białego 
światła,  które  wydaje  się  zarówno  strumieniem  w  twoich  neuronach  i  mistycznym  e,  które 
równa  się  mc

2

.  To  może  brzmieć  jak  megalomania  lub  złudzenie  wielkości  -  ale  widzi  się 

background image

całkiem wyraźnie, że cała egzystencja jest jedną energią i że ta energia jest naszym własnym 
byciem. Oczywiście pozostaje śmierć tak samo jak i życie, ponieważ energia jest tętnem i tak 
jak  fale  musi  mieć  zarówno  grzbiet,  jak  i  dolinę,  doświadczenie  bycia  musi  trwać  i  być 
przerywane. Zatem w zasadzie nie ma nic czego można by się obawiać, ponieważ sam jesteś 
tą  wieczną  energią  wszechświata  grającą  w  chowanego  (pojawiam-się-i-znikam)  z  sobą 
samym.  Na  szczycie  jesteś  Okiem  Boga,  ponieważ  Bogiem  jest  wszystko  co  jest.  Cytując 
Izajasza tylko trochę poza kontekstem: 'Jam jest Pan, poza mną nie ma nic innego. Ja tworzę 
światło  i  ciemność:  Ja  czynię  pokój  i  tworzę  zło.  Ja,  Pan  czynię  to  wszystko.'

9

  To  jest  sens 

fundamentalnej  doktryny  Hinduizmu,  Tat  tram  asi  -  'TO  (np.  'ta  subtelna  Istota,  z  której 
skomponowany  jest  cały  wszechświat')  jesteś  ty.'

10

  Klasycznym  przypadkiem  takiego 

doświadczenia z Zachodu jest urywek ze 'Wspomnień Tennysona': Od dzieciństwa popadałem 
od  czasu  do  czasu  w  rodzaj  transu  na  jawie,  kiedy  tylko  byłem  całkiem  sam.  Generalnie 
napadał  on  na  mnie  poprzez  powtarzanie  do  siebie  własnego  imienia  dwa  lub  trzy  razy  w 
cichy  sposób,  aż  kiedyś  na  raz,  jakby  z  intensywności  skupienia  na  indywidualności, 
indywidualność owa sama w sobie wydała się blaknąć i rozwiewać w bezgraniczną istotę i nie 
był  to  stan  zmieszania,  ale  stan  najczystszy  z  czystych,  najpewniejszy  z  najpewniejszych, 
najdziwniejszy  z  najdziwniejszych,  właściwie  niemożliwy  do  wyrażenia,  gdzie  śmierć  była 
prawie  że  możliwością  śmieszną,  stratą  osobowości  (jeśli  tak  by  się  stało)  wydającą  się  nie 
być zagładą, ale jedynym prawdziwym życiem.

11

 

Oczywiście,  taka  charakterystyka  doświadczenia  psychedelicznego,  jak  się  o  tym 
przekonałem,  to  pojedynczy  stan  świadomości  -  ale  opisywałem  tą  samą  rzecz  z  różnych 
punktów  widzenia.  Opis  jest  próbą  przeniesienia  rzeczywistości  tego  doświadczenia  na 
papier,  ale  czyniąc  tak  sugeruje  on  także  niektóre  ze  sprzeczności  pomiędzy  takim 
doświadczeniem, a obecnymi wartościami wyznawanymi przez społeczeństwo. 

Opozycja wobec Środków Psychedelicznych 

 

Opór  wobec  przyzwolenia  na  używanie  środków  psychedelicznych  jest  pochodną  zarówno 
religijnych, jak i świeckich wartości. Trudność w opisywaniu doświadczeń psychedelicznych 
tradycyjnymi  terminami  religijnymi  sugeruje  jedną  platformę  opozycji.  Człowiek  Zachodu 
musi zapożyczać terminy takie jak samadhi czy moksha od Hindusów lub satori czy kensho 
od  Japończyków  aby  opisać  doświadczenie  jedności  ze  wszechświatem.  Nie  mamy 
odpowiednich  terminów,  ponieważ  nasza  własna  żydowska  czy  chrześcijańska  teologia  nie 
zaakceptuje  idei,  że  wewnętrzna  jaźń  człowieka  może  być  identyczna  z  Bogiem,  nawet 
pomimo tego, że chrześcijanie mogą nalegać na to, że było to prawdą w unikalnym przypadku 
Jezusa  Chrystusa.  Żydzi  i  chrześcijanie  myślą  o  Bogu  w  znaczeniach  politycznych  i 
monarchistycznych,  jako  o  najwyższym  władcy  wszechświata,  ostatecznym  szefie. 
Oczywiście  tak  samo  społecznie  nie  do  zaakceptowania  i  logicznie  niedorzeczne  dla  danej 
jednostki  jest  to,  że  ona  osobiście  jest  omnipotentnym  i  wszechwiedzącym  władcą  świata, 
któremu należy się odpowiednia cześć i chwała. 

Takiego  rodzaju  imperialny  i  królewski  pomysł  na  ostateczną  prawdę  nie  jest  jednak  ani 
konieczny, ani uniwersalny. Hindusi i Chińczycy nie mają trudności z nadaniem tożsamości 
jaźni i Bogu. Dla większości Azjatów innych niż muzułmanie, Bóg porusza się i manifestuje 
światu w bardzo podobny sposób, w jaki krocionóg manipuluje setką nóg - spontanicznie, bez 
zastanowienia  czy  kalkulacji.  Innymi  słowy,  postrzegają  oni  wszechświat  przez  analogię  z 

background image

organizmem  różnym  od  mechanizmu.  Nie  postrzegają  go  jako  artefaktu  czy  konstruktu  pod 
świadomym kierunkiem nadawanym przez zwierzchniego inżyniera, technika czy architekta. 

Jeśli jednak w kontekście chrześcijańskiej czy żydowskiej tradycji, jednostka deklaruje bycie 
jednością  z  Bogiem,  musi  być  ona  określona  jako  bluźniercza  (wywrotowa)  czy  szalona. 
Takie mistyczne doświadczenie jest czystym ciosem zadanym tradycyjnym ideom religijnym. 
Tradycja  judeo-chrześcijańska  posiada  monarchiczne  wyobrażenie  Boga,  a  monarchowie 
którzy rządzą dzięki sile nie boją się niczego oprócz niesubordynacji. Kościół z tego powodu 
był zawsze wysoce podejrzliwy wobec mistyków, ponieważ wydają się być oni nieposłuszni i 
rozgłaszać, że są równi lub gorzej, identyczni z Bogiem. Z tego powodu Jan Szkot Eriugena i 
Mistrz Eckhart zostali wyklęci jako heretycy.  Z tego powodu  również Kwakrzy  natknęli się 
na  opozycję  ze  względu  na  swoją  doktrynę  Wewnętrznego  Światła  i  odmowę  zdejmowania 
kapeluszy w kościele i w sądzie. Kilku mistyków mogło mieć rację tak długo dopóki trzymali 
język za zębami, jak Św. Teresa z Avila i Św. Jan od Krzyża, którzy podtrzymywali, można 
powiedzieć,  metafizyczny  dystans  szacunku  pomiędzy  sobą  i  ich  niebieskim  Królem.  Nic 
jednak  nie  może  być  bardziej  alarmujące  dla  hierarchii  kościelnej,  niż  powszechne 
zainteresowanie  mistycyzmem,  ponieważ  może  to  w  naturalny  sposób  zaskutkować 
ustanowieniem  demokracji  w  królestwie  niebieskim  -  a  taki  alarm  podzieliliby  zarówno 
katolicy, Żydzi oraz fundamentaliści protestanccy. 

Monarchistyczne  wyobrażenie  Boga  ze  swoim  niesmakiem  implicite  dla  religijnego 
nieposłuszeństwa  ma  o  wiele  silniejszy  impet  niż  wielu  chrześcijan  chciałoby  przyznać. 
Trony królewskie mają ściany tuż za nimi i wszyscy, którzy kłaniają im się na dworze muszą 
płaszczyć  się  lub  klękać,  bo  jest  to  niewygodna  pozycja  do  wyprowadzenia  nagłego  ataku. 
Chrześcijanie  prawdopodobnie  nigdy  nie  wpadli  na  to,  że  kiedy  projektują  kościół  na  wzór 
modelu królewskiego dworu (bazylika) i określają kościelny rytuał, implikują oni że Bóg, tak 
jak ludzki monarcha, lęka się. Wskazują na to również pochlebstwa w modlitwach: 'O Panie 
nasz,  któryś  jest  w  niebie,  wielki  i  potężny  Królu  królów,  jedyny  Władco  książąt,  który  ze 
swojego tronu widzisz wszystkich zamieszkujących ziemię: najpokorniej błagamy cię byś był 
dla nas łaskaw w swej potędze... '

12

 

Człowiek  Zachodu  twierdzący,  że  ma  świadomość  jedności  z  Bogiem  lub  wszechświatem 
staje  w  konflikcie  z  koncepcją  religii  swojego  społeczeństwa.  Jednak  w  większości  kultur 
Azji człowiek taki zostanie uznany za znającego prawdziwą tajemnicę życia. Dotarł on dzięki 
szczęściu  czy  też  dyscyplinie  tj.  medytacja  jogiczna  czy  ZEN  do  stanu  świadomości,  w 
którym odkrywa bezpośrednio i jasno to, co nasi właśni naukowcy znają jako prawdę w teorii. 
Ponieważ  ekolog,  biolog  i  fizyk  wie  (ale  rzadko  czuje),  iż  każdy  organizm  konstytuuje 
pojedynczy  zespół  zachowań  czy  procesów  w  obrębie  swojego  środowiska.  Nie  ma  żadnej 
drogi  odseparowania  tego  co  dany  organizm  robi  od  tego  co  robi  jego  środowisko,  z  tego 
powodu  ekolodzy  mówią  nie  o  organizmach  w  swoich  środowiskach,  ale  o  organizmach-
środowiskach. A zatem słowa 'Ja' i 'jaźń' powinny właściwie znaczyć to co cały wszechświat 
czyni w danym 'tu-i-teraz', jak mówi John Doe. 

Królewska koncepcja Boga nie czyni rozróżnienia pomiędzy jaźnią i Bogiem czy też jaźnią i 
wszechświatem,  co  jest  niewyrażalne  w  terminach  religijnych  Zachodu.  Różnica  pomiędzy 
Wschodnimi  i  Zachodnimi  koncepcjami  człowieka  i  jego  wszechświata  rozciąga  się  jednak 
poza  wyłącznie  terminy  religijne.  Zachodni  naukowiec  może  w  racjonalny  sposób  odbierać 
ideę  organizmu-środowiska,  ale  zwyczajnie  nie  czuje,  że  jest  to  prawda.  Został  on 
zahipnotyzowany  przez  kulturowe  i  społeczne  uwarunkowania  aby  doświadczać  siebie  jako 
ego - wyizolowane centrum świadomości i woli wewnątrz worka ze skóry konfrontujące się z 

background image

zewnętrznym i obcym światem. Mówimy: 'Przyszedłem na ten świat.' Ale nie zrobiliśmy nic 
podobnego. Pojawiliśmy się na nim w taki sam sposób, w jaki owoc spada z drzewa. Nasza 
galaktyka, nasz kosmos, 'zaludnia się' w taki sam sposób, w jaki jabłoń 'rodzi jabłka'. 

Taka wizja wszechświata kłóci się z ideą monarchistycznego Boga, z koncepcją oddzielonego 
ego, a nawet ze świecką, ateistyczną/agnostyczną mentalnością, która wywodzi swój zdrowy 
rozsądek  z  mitologii  XIX  wiecznego  naukowca.  Zgodnie  z  tym  punktem  widzenia 
wszechświat  jest  bezmyślnym  mechanizmem,  a  człowiek  rodzajem  przypadkowego 
mikroorganizmu przepełniającego miniaturową, sferyczną skałę, która wiruje jako nieistotna 
gwiazda na zewnętrznych rubieżach jednej z wielu pomniejszych galaktyk. Ta 'umniejszająca' 
teoria człowieka jest niezwykle popularna pośród takich quasi naukowców jak socjologowie, 
psychologowie  i  psychiatrzy,  z  których  większość  wciąż  myśli  o  świecie  w  kategoriach 
mechaniki  Newtona  i  nigdy  nie  załapało  idei  Einsteina  i  Bohra,  Oppenheimera  i 
Schrodingera.  W  ten  sposób,  każdy  pacjent  który  wykazuje  choćby  cień  mistycznego 
doświadczenia  religijnego,  jest  przez  każdego  zwykłego  psychiatrę  instytucjonalnego  typu 
automatycznie diagnozowany jako obłąkany.  Z  punktu widzenia religii  mechanistycznej jest 
on heretykiem i aplikuje mu się elektrowstrząsy  jako uwspółcześnioną wersję zaciskacza do 
palców  i  koła  tortur.  A  okazjonalnie  jest  on  także  rodzajem  quasi  naukowca,  który  jako 
konsultant  rządu  i  aparatu  sądownictwa  dyktuje  oficjalne  ustawy  związane  ze  środkami 
psychedelicznymi. 

Niezdolność  do  zaakceptowania  mistycznego  doświadczenia  jest  czymś  więcej  niż 
intelektualną pułapką. Brak świadomości podstawowej jedności organizmu i środowiska jest 
poważną  i  groźną  halucynacją.  Ponieważ  w  cywilizacji  uzbrojonej  w  niezmierzoną  moc 
technologiczną  poczucie  alienacji  pomiędzy  człowiekiem  i  naturą  wiedzie  do  użytkowania 
technologii we wrogim duchu - do 'podboju' natury zamiast do inteligentnej z nią współpracy. 
Skutkiem  jest  to,  że  erodujemy  i  niszczymy  nasze  środowisko  rozprzestrzeniając  Los 
Angelizację miast cywilizacji. Jest to główna groźba wisząca nad Zachodnią, technologiczną 
kulturą i żadna miara rozumności ani mrocznych przepowiedni nie wydaje się pomagać. My 
po prostu nie odpowiadamy na profetyczne i moralizatorskie techniki konwersacji, od których 
Żydzi  i  chrześcijanie  byli  zawsze zależni.  Ale  ludzie  mają  przewrotne  poczucie  tego  co  jest 
dla nich 'dobre' nazywając to 'nieświadomym leczeniem', 'instynktem przetrwania', 'dodatnim 
potencjałem  wzrostu'  czy  jakkolwiek  wolicie.  Pośród  wykształconej  młodzieży  zaczyna  się 
jednak zaskakujące i bezprecedensowe zainteresowanie transformacją ludzkiej świadomości. 
W  całym  Zachodnim  świecie  wydawcy  sprzedają  miliony  książek  traktujących  o  Jodze, 
Wedancie, Buddyzmie ZEN oraz chemicznym mistycyzmie środków psychedelicznych i sam 
zacząłem wierzyć, że całą subkultura 'hippie', jakkolwiek mylnie skierowana w niektórych ze 
swoich manifestacji, jest szczerym i odpowiedzialnym wysiłkiem młodych ludzi aby dokonać 
korekty samo niszczącego kierunku industrialnej cywilizacji. 

Sens mistycznego doświadczenia jest zatem sprzeczny zarówno z religijnymi, jak i świeckimi 
koncepcjami tradycyjnej myśli Zachodu. Co więcej, mistyczne doświadczenie często skutkuje 
postawami,  które  wstrząsają  autorytetem  nie  tylko  ustanowionych  kościołów,  ale  także 
świeckiego społeczeństwa. Nie bojący się śmierci i niezależni wobec światowych ambicji, ci 
którzy  przeszli  przez  mistyczne  doświadczenie  są  nieczuli  na  groźby  i  obietnice.  Co  jednak 
więcej,  ich  poczucie  względności  dobra  i  zła  wznieca  podejrzenie,  że  brakuje  im  zarówno 
świadomości,  jak  i  poszanowania  prawa.  Używanie  środków  psychedelicznych  w  Stanach 
Zjednoczonych  przez  wykształconą  burżuazję  oznacza,  że  znacząca  część  populacji  ma 
odmienne zdanie na temat tradycyjnych przyzwoleń i sankcji. 

background image

Teoretycznie,  istnienie  wewnątrz  naszego  świeckiego  społeczeństwa  grupy,  która  nie 
akceptuje  konwencjonalnych  wartości  jest  zgodne  z  naszą  polityczną  wizją.  Ale  jednym  z 
największych problemów Stanów Zjednoczonych, prawnie i politycznie, jest to że nigdy tak 
naprawdę nie mieliśmy odwagi naszych przekonań. Republika została założona na niezwykle 
rozumnej regule, która mówi że ludzka wspólnota może żyć i prosperować jedynie na bazie 
wzajemnego  zaufania.  Metafizycznie,  Rewolucja  Amerykańska  była  sprzeciwem  wobec 
dogmatu  Grzechu  Pierworodnego,  który  jest  poczuciem  tego,  że  jeśli  nie  możesz  ufać 
samemu  sobie  ani  innym  ludziom,  to  musi  być  jakiś  Najwyższy  Autorytet  aby  utrzymywać 
nas  wszystkich  w  porządku.  Dogmat  został  odrzucony,  ponieważ  jeśli  prawdą  jest,  że  nie 
możemy  ufać  samemu  sobie  ani  innym,  to  wychodzi  na  to  że  nie  możemy  ufać  również 
Najwyższemu  Autorytetowi,  który  sami  tworzymy  i  któremu  jesteśmy  posłuszni,  oraz  że 
sama idea naszej nieufności jest niewiarygodna. 

Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych wierzą lub mają wierzyć w to, że republika jest najlepszą 
formą  rządów.  Ale  wciąż  narasta  zamieszanie  spowodowane  próbą  bycia  republikaninem  w 
polityce  i  monarchistą  w  religii.  Jak  republika  może  być  najlepszą  formą  rządów  jeśli 
wszechświat,  niebo  i  piekło  są  monarchiami?

13

  A  zatem,  pomimo  teorii  rządu  z  umowy 

społecznej opartego na wzajemnym zaufaniu, obywatele Stanów Zjednoczonych utrzymują, z 
powodu  autorytarnego  zaplecza  swojej  religii  lub  też  źródeł  narodowych,  w  najwyższym 
stopniu  naiwną  wiarę  w  prawo  jako  jakiś  rodzaj  nadnaturalnej  i  paternalistycznej  mocy. 
'Powinno  być  jakieś  prawo  przeciwko  temu!'  Nasi  egzekutorzy  prawa  są  zatem 
niezdecydowani,  powstrzymywani  i  zdezorientowani  -  że  nie  wspomnę  o  korupcji  -  dzięki 
wymaganiu  aby  wymuszali  ekstrawaganckie  prawa,  często  o  kościelnym  pochodzeniu, 
których znaczna liczba ludzi nie ma zamiaru przestrzegać, oraz które w każdym wypadku są 
niezwykle trudne lub po prostu niewykonalne do wyegzekwowania - na przykład zabranianie 
handlu międzynarodowego i międzystanowego czymś tak niewykrywalnym jak LSD-25. 

W  końcu,  są  dwa  specyficzne  obiekcje  wobec  używania  dragów  psychedelicznych.  Po 
pierwsze,  używanie  tych  dragów  może  być  niebezpieczne.  Jednak  każde  warte  wysiłku 
odkrycie  jest  niebezpieczne  -  wspinaczka  wysokogórska,  oblatywanie  samolotów, 
podróżowanie  rakietą  w  kosmos,  skoki  na  główkę  czy  też  kolekcjonowanie  botanicznych 
okazów w dżungli. Ale jeśli droga jest ci wiedza, a końcowy zachwyt nad odkryciem cenisz 
bardziej  niż  zwykłe  trwanie  w  bezowocnym  życiu,  będziesz  chciał  podjąć  ryzyko.  Nie  jest 
zbyt  zdrowe  praktykowanie  przez  mnichów  głodówek  i  było  raczej  mało  higieniczne  dla 
Jezusa  dać  się  samemu  ukrzyżować,  ale  jest  pewne  ryzyko  wpisane  w  ścieżkę  duchowych 
przygód.  W  dzisiejszych  czasach  żądna  przygód  młodzież  podejmuje  ryzyko  odkrywania 
swojej  psyche  testując  swoją  odwagę  na  rzeczach,  które  w  przeszłości  były  testowane  -  z 
większą  przemocą  -  podczas  polowania,  pojedynków,  wyścigów  żylet  (hot-rod  racing)  i 
grania  w  piłkę  nożną.  Czego  potrzebują,  to  nie  prohibicja  i  policja,  ale  najinteligentniejsze 
wsparcie i rady jakie można znaleźć. 

Po drugie, użycie dragów może być krytykowane jako ucieczka od rzeczywistości. Jednak ten 
krytycyzm  niesprawiedliwie  podsumowuje  doświadczenia  mistyczne  same  w  sobie  jako 
eskapistyczne  lub  nierealne.  LSD  w  szczególności  nie  jest  żadnym  sposobem  na  łatwą  i 
bezbolesną  ucieczkę  od  rzeczywistości.  Wzięcie  go  może  łatwo  stać  się  doświadczeniem, 
które  zmusi  cię  do  przetestowania  swojej  duszy  w  starciu  z  diabłami  z  piekła  rodem. 
Osobiście,  stawało  się  ono  dla  mnie  czasem  doświadczeniem,  w  którym  nagle  gubiłem  się 
pośród korytarzy umysłu, a odnosząc to niezwykłe zagubienie do właściwego porządku logiki 
i  języka,  było  ono  zarazem  bardzo  szalone  i  bardzo  trzeźwe.  Ale  poza  tymi  okazjonalnymi 
epizodami zagubienia i szaleństwa są doświadczenia świata jako systemu totalnej harmonii i 

background image

chwały, a dyscyplina odnoszenia tych doświadczeń do porządku logiki i języka musi w jakiś 
sposób  wyjaśniać  w  jaki  sposób  to  co  William  Blake  nazwał  'energią,  która  jest  wieczną 
rozkoszą' może być zgodne z nędzą i cierpieniem codziennego życia.

14

 

Niezaprzeczalna  mistyczna  i  religijna  intencja  większości  użytkowników  środków 
psychedelicznych,  nawet  jeśli  powinno  się  wykazać,  że  niektóre  z  tych  substancji  są 
nieszkodliwe  dla  zdrowia  fizycznego,  wymaga  aby  ich  wolne  i  odpowiedzialne  użycie  było 
nie karalne prze żadne prawo  w żadnej  republice, która podtrzymuje konstytucyjny rozdział 
kościoła  i  państwa.

15

  Do  stopnia,  w  którym  doświadczenie  mistyczne  łączy  się  z  tradycją 

prawdziwego,  religijnego  zaangażowania  i  do  stopnia,  w  którym  środki  psychedeliczne 
indukują  takie  doświadczenie,  używającym  należy  się  konstytucyjna  ochrona.  Także  do 
stopnia, w którym badania z psychologii religii mogą zrobić użytek z takich dragów, studenci 
ludzkiego  umysłu  muszą  swobodnie  ich  używać.  Przy  dzisiejszym  prawie,  ja  jako 
doświadczony student psychologii religii nie mogę już dłużej prowadzić badań na tym polu. 
To  barbarzyńska  restrykcja  nałożona  na  duchową  i  intelektualną  wolność  sugerująca,  iż 
system  prawny  Stanów  Zjednoczonych  jest  mimo  wszystko  w  cichym  sojuszu  z 
monarchistyczną teorią wszechświata, a zatem będzie prześladował i zabroni religijnych idei i 
praktyk osadzonych na organicznej i zjednoczonej wizji wszechświata.

16

  

Alan Watts 

 

Przypisy: 

1. 

zob. 

William 

James, 

The 

Varieties 

of 

Religious 

Experience, 

1902. 

2. W jęz. angielskim istnieje już w tej chwili bardzo wyraźne rozróżnienie pomiędzy słowami 
'drug'  i  'narcotic'.  Słowo  'narcotic'  odnosi  się  do  środków  uspokajających,  lokalnie  i 
całkowicie  znieczulających,  które  Watts  wymienia  dalej  w  tekście,  natomiast  słowo  'drug' 
odnosi się do wszelkiego rodzaju używek i lekarstw, w związku z tym obejmuje także środki 
psychedeliczne,  których  skutki  spożycia  znacząco  różnią  się  od  wymienionych  powyżej. 
Zdecydowałem  się  tutaj  na  używany  już  przez  niektórych  tłumaczy  zabieg  stylistyczny 
spolszczenia  angielskiego  słowa  'drug'  nadając  mu  miano  'drag'  -  przyp.  tłum. 
3.  Watts  używa  słowa  'drugged',  które  dosłownie  znaczy  po  polsku  'znarkotyzowana',  ale 
które  lepiej  można  oddać  poprzez  słowo  'odurzona',  aby  uwydatnić  znaczenie  jakie  w 
społecznej  świadomości  -  trzeba  dodać  mylnie  -  nadaje  się  stanom  wywoływanym  przez 
środki  psychedeliczne  już  poprzez  znaczenie  samego  słowa,  którego  wydźwięk  jest  bardzo 
pejoratywny  i  niesie  znaczenie  zamazujące  sens  samego  doświadczenia  psychedelicznego. 
Słowo 'odurzony' jest w polskim dyskursie antynarkotykowym mocno już zakorzenione i jest 
tak samo słowem bardzo negatywnie obrazującym stan, o którym mowa w całym tekście i w 
związku 

tym 

zdecydowałem 

się 

tu 

go 

użyć. 

przyp. 

tłum. 

4. Istnieje wiele rodzajów określeń na środki, które Watts określa mianem psychedelicznych, 
tj.  środki  psychotropowe,  środki  psychomimetyczne  lub  środki  enteogenne.  Każda  z  tych 
nazw  posiada  sobie  tylko  właściwe  asocjacje  i  jest  używana  zależnie  od  osobistego  bądź 
oficjalnego stanowiska osoby wygłaszającej sąd na ich temat. Słowo 'psychedeliczny' zostało 
wprowadzone  na  początku  naszego  wieku  przez  psychiatrę  Johna  Humphreya  Osmonda,  a 
później  spopularyzowane  przez  takie  osobistości  kontrkultury  jak  Aldous  Huxley,  Timothy 
Leary, 

Ken 

Kesey 

oraz 

sam 

autor 

powyższego 

eseju. 

przyp. 

tłum. 

5.  Doskonałą  antologią  takich  doświadczeń  jest  książka  R.  Johnsona,  Watcher  on  the  Hills, 
1959. 

background image

6.  W  rzeczy  samej  nigdy  nie  stwierdzono  doświadczalnie  żadnego  poważnego  skutku 
ubocznego  wywoływanego  przez  LSD  -  wciąż  alkohol  pozostaje  narkotykiem  o  wiele 
bardziej  niebezpiecznym  -przy  jego  rozsądnym  stosowaniu.  Jednak  mity  mówiące  o 
samobójstwach,  morderstwach,  szaleństwach  i  innych  niesamowitościach  mających  być 
udziałem  przyjęcia  kwasu  wciąż  zasnuwają  wyobraźnię  społeczną  tak  silnie,  że  często 
pojawia się pytanie czy paranoja tego rodzaju nie jest nakręcana odgórnie. W czasach pisania 
tego  eseju  (1968)  jednak  pewność  badań  była  wciąż  pod  znakiem  politycznej  poprawności 
względem  konserwatywnego  establishmentu  i  w  związku  z  tym  wyniki  badań  były  bądź 
utajniane, bądź zwyczajnie FAŁSZOWANE, co nadal jednak ma miejsce, gdyż nie zanosi się 
szybko  na  osiągnięcie  przez  jakikolwiek  dyskurs  naukowy  charakteru  obiektywnego  ze 
względu 

na 

'odwieczne' 

uwikłanie 

nauki 

politykę. 

przyp. 

tłum. 

7.  Watts  ma  tu  na  myśli  często  występujący  po  zarzuceniu  grzybów  psylocybowych  i  LSD 
efekt  zwany  w  środowisku  psychedelicznym  'odbiciem'  lub  'pogłosem',  szeroko 
wykorzystywany  we  współczesnej  muzyce  o  silnie  zaznaczonych  korzeniach  transowych  tj. 
psychedelic rock, reggae, dub, techno trance czy industrial. Pierwsze analogowe przetworniki 
dźwięku  typu  'kamera  pogłosowa'  lub  'delay'  pojawiły  się  właśnie  w  latach  '60  na  fali 
zainteresowania 

udziałem 

technologii 

powstawaniu 

muzyki. 

Watts 

ma 

tu 

najprawdopodobniej na  myśli właśnie takie urządzenia pisząc o  'systemie elektronicznym'. - 
przyp. 

tłum.  

8. Z tego powodu Hinduizm traktuje wszechświat nie jako artefakt, ale jako ogromną dramę, 
w której Jeden Aktor (paramatman lub brakman) gra wszystkie role, które są jego (lub 'jej' - 
w oryginale 'its', ale w jęz. polskim nie występuje zaimek zwrotny rodzaju nijakiego - przyp. 
tłum.)  maskami  lub  personami.  Poczucie  bycia  jedynie  tą  szczególną  jaźnią  wg.  Johna  Doe 
byłoby  totalnym  pochłonięciem  Aktora  przez  granie  tej  i  innych  ról.  Dla  pełniejszego 
zobrazowania  zobacz  S.  Radhakrishnan,  The  Hindu  View  of  Life,  1927;  H.  Zimmer, 
Philosophies  of  India,  1951,  str.  355-463.  Popularną  wersję  zawiera  książka  Alana  Wattsa, 
The 

Book 

On 

the 

Taboo 

Against 

Knowing 

Who 

You 

Are, 

1966. 

9. 

Izajasz 

45:6, 

7. 

10. 

Chandogya 

Upaniszad 

6.15.3. 

11. 

Alfred 

Lord 

Tennyson, 

Memoir 

by 

His 

Son, 

1898, 

320. 

12. A Prayer  For The King's Majesty,  Order for  Morning Prayer, Book of Common Prayer, 
Church 

of 

England 

1904. 

13.  A  zatem,  całkiem  do  niedawna  wiara  w  Istotę  Wyższą  była  ustawowym  sprawdzianem 
sprzeciwu i odpowiedzialnego obowiązku pełnienia służby wojskowej. Implikacja była taka, 
że  indywiduum  sprzeciwiające  się  znajdowało  się  w  sytuacji,  w  której  było  zmuszone  do 
posłuszeństwa  wyższej  instancji  niż  Prezydent  i  Kongres.  Analogia  jest  militarna  i 
monarchistyczna i z tego powodu jednostki sprzeciwiające się, takie jak naturaliści i buddyści 
podtrzymujący  organiczną  teorię  uniwersum  mieli  trudności  w  pozostawaniu  w  zgodzie  ze 
swoim 

poglądem. 

14.  Jest  to  dyskutowane  szerzej  w  Alan  Watts,  The  Joyous  Cosmology:  Adventures  in  the 
Chemistry 

of 

Consciousness, 

1962. 

15. 'Odpowiedzialne' w tym sensie, że te substancje powinny być przyjmowane i pozostawać 
w gestii ich aprobaty wyłącznie przez dojrzałych ludzi. Użytkownik konopii w szczególności 
ma  szczególne  trudności  w  udowodnieniu  swojej  'niezaprzeczalnej  mistycznej  i  religijnej 
intencji'  w  sądzie.  Popełniając  tak  krwawą  i  poważną  zbrodnię  jego  szanse  udowodnienia 
swojej  niewinności  skruchy  są  większe  jeśli  przyzna,  że  jego  zachowanie  cechuje 
powracający nawyk, co jest zupełnie niezgodne ze szczerą wiarą w to, że spożycie konopi jest 
czynnością  religijną.  Z  drugiej  strony  jeśli  będzie  wciąż  nalegał  na  to,  że  patrzy  na  użycie 
konopi jako na religijny sakrament, to wiele sądów zadeklaruje wtedy, że 'nie podoba im się 
jego  punkt  widzenia'  interpretując  te  słowa  jako  wrogie  i  którym  brakuje  rozpoznania  wagi 

background image

zbrodni,  w  ten  sposób  zaś  wyrok  będzie  znacznie  surowszy.  Oskarżony  jest  zatem 
wpuszczany w 'ślepą uliczkę', w której zostaje 'potępiony jeśli powie prawdę i potępiony jeśli 
skłamie'.  Co  więcej,  religijna  integralność  -  jako  odpowiedzialny  sprzeciw  -  jest  generalnie 
uznawana  i  ustanawiana  poprzez  przynależność  do  jakiegoś  kościoła  czy  grupy  religijnej  o 
stałym  członkostwie.  Ale  zbrodniczy  charakter  konopi  jest  tak  wielki,  że  na  wszystkie 
jednostki  tworzące  taką  grupę  natychmiast  padają  mroczne  podejrzenia,  a  zatem  uznanie 
takiej grupy nie jest możliwe. Zapomina się generalnie, iż nasze gwarancje wolności religijnej 
zostały  zaprojektowane  aby  dokładnie  chronić  tych,  którzy  nie  są  członkami  żadnych 
oficjalnych  wyznań,  ale  raczej  należą  do  takich  dziwacznych  i  wywrotowych  grup  jak 
Kwakrzy,  Shakerzy,  Levellerzy  lub  Anabaptyści.  Jest  tu  małe  pytanie  o  to  czy  ci,  którzy 
używają konopi lub innych środków psychedelicznych z religijną intencją są teraz członkami 
prześladowanej  religii,  która  jawi  się  reszcie  społeczeństwa  jako  śmiertelna  zaraza  dla 
'zdrowia psychicznego' w odróżnieniu od staroświeckiej 'nieśmiertelnej duszy'. Ale jest wciąż 
to 

ta 

sama 

historia. 

16.  Indianie  amerykańscy  należący  do  Rdzennego  Kościoła  Amerykańskiego  (Native 
American Church), którzy używają psychedelicznego kaktusa peyote w swoich rytuałach, są 
zdecydowanie  przeciwni  wszelkiej  rządowej  kontroli  tej  rośliny,  nawet  jeśli  powinni  oni 
uzyskać gwarancję pozwalającą na jej używanie. Czują oni, że peyote jest naturalnym darem 
Boga  dla  rodzaju  ludzkiego,  a  szczególnie  dla  rdzennych  ludów  tej  ziemi  gdzie  rośnie  i  że 
żaden  rząd  nie  ma  prawa  aby  wchodzić  z  regulacjami  w  jego  używanie.  Ten  sam  argument 
może  zostać  przytoczony  w  obronie  konopi  czy  też  grzybów  Psilocibe  mexicana  Heim
Wszystkie te rzeczy są naturalnymi roślinami, nie zaś przetworzonymi czy zsyntetyzowanymi 
dragami  i  jaki  autorytet  może  zabronić  ludziom  ich  zjadania?  Nie  ma  prawa  przeciwko 
zjadaniu  czy  też  uprawie  grzyba  Amanita  pantherina,  nawet  pomimo  tego  że  jest  on 
śmiertelnie  trujący  i  tylko  eksperci  potrafią  odróżnić  go  d  zwykłego,  jadalnego  grzyba.  Ten 
punkt  widzenia  może  zostać  przyjęty  nawet  przez  wierzących  w  monarchistyczny 
wszechświat  Żydów  czy  chrześcijan,  ponieważ  jest  to  główna  zasada  obydwóch  religii 
wywodząca się z Genesis, mówiąca o tym że wszystkie naturalne substancje stworzone przez 
Boga są niezmiernie dobre i że zło może powstać jedynie poprzez ich niewłaściwe użycie. Z 
tego powodu prawa przeciwko posiadaniu czy nawet uprawie tych roślin są w podstawowym 
konflikcie  z  zasadami  biblijnymi.  Kryminalne  uznanie  za  winnych  tych,  którzy  używają 
takich roślin powinno być oparte na niewłaściwym użyciu. 'I rzekł Bóg 'Patrzcie, dałem wam 
nasiono  każdego  ziela,  które  rośnie  na  całej  ziemi  i  każde  drzewo,  którego  owoc  dzierży 
ziarno  do  zasiania  -  tobie  posłuży  ono  za  pokarm…  I  widział  Bóg,  że  każda  rzecz,  którą 
uczynił i ujrzał była niezmiernie dobra.' Genesis 1:29, 31. 

 

tłum. Conradino Beb 

 

Esej pierwotnie opublikowany w 'California 
Law Review', Vol. 56, No. 1, Styczeń 1968, 
str. 74-85.