background image
background image

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nieoficjalne tłumaczenie 

CarlySoft

Tłumaczenie  w  całości  należy  do  autorki  książki  jako  jej  prawo 
autorskie,  tłumaczenie  jest  tylko  i  wyłącznie  materiałem 
marketingowym.  Ma  ono  służyć  do  promocji  twórczości  autorki. 
Tłumaczenie  nie  służy  do  uzyskiwania  korzyści  materialnych.  Każda 
osoba,  wykorzystująca  treść  tłumaczenia  w  celu  innym  niż 
marketingowym, łamie prawo. 

background image

 

 

 

 
 
 
 

Dedykacja 

 

 

Dla tych, którzy odeszli, a potem odnaleźli swoją 

drogę powrotną 

 

 

 

 

background image

INTRO 

 

Siedzę w swoim samochodzie. Nie ruszyłam się, odkąd wjechałam na mój podjazd. Po 

prostu  siedzę  tutaj,  próbując  w  pełni  przyswoić  sobie  ponowne  spotkanie  z  Jece’em, 

pójście  do  jego  domu  i  potem...Vivvie.  Udzielenie  odpowiedzi,  jak  i  dlaczego,  jest 

niemożliwe.  Jednak  jej  brak,  nie  wymazuje  tego  absolutnie  niesamowitego  aspektu. 

Moje serce jest jednocześnie pełne i złamane. 

Jace Collins jest inny, ale pod wieloma względami dokładnie taki sam. Zmieniło się jego 

podejście do mnie i sposób w jaki ze mną rozmawia. Ale tak samo jest pod każdym 

innym względem. Nie postrzega mnie już jako kogoś, kogo można złamać. Jest między 

nami nowy poziom szacunku - to oczywiste - ale on wciąż jest Jace’em. Jest chłopakiem, 

w którym zakochałam się tak dawno temu, kochankiem, który złamał mi serce, i jedyną 

osobą, której nigdy nie przestałam kochać, bez względu na to, ile czasu minęło. 

On chce  się ze  mną znowu zobaczyć.  Ja chcę  go znowu  zobaczyć, ale  czuję  pewien 

poziom strachu i obawy. W końcu jestem na twardym gruncie w moim życiu, a randki 

nigdy  nie  były  dla  mnie  bezstresowe.  Chodzenie  do  szkoły  i  ruszenie  na  przód  w 

pozytywnym sensie  jest moim największym  priorytetem. Musi być. Jace  nie jest już 

częścią mojego planu. A może jest ?  

 

 

background image

CZĘŚĆ 1 

 

- Wiem, że powinienem był poczekać kilka dni, zanim do ciebie zadzwonię, żeby nie 

wydawać się zdesperowany, ale moje pragnienie rozmowy z tobą znacznie przewyższa 

moje obawy o jakąkolwiek dumę lub egoistyczny męski tok myślenia. 

Śmieję  się.  Nie  minęło  nawet  dwadzieścia  cztery  godziny,  odkąd  wyszłam  z  domu 

Jace'a, a on już do mnie dzwoni. Jednak nie narzekam. Szczerze mówiąc, jego zapał jest 

ujmujący. To miłe. 

- Bez obaw. I tak nigdy bym nie pomyślała, że jesteś zdesperowany - mówię mu, raz po 

raz stukając piórem w dłoni.  

Nie będę się okłamywać. W tej chwili przepływa przeze mnie pewien stopień nerwowej 

energii.  To  jest  bardzo  nowe.  W  żadnym  wypadku  nie  umawiamy  się  na  randki. 

Spędziliśmy  razem  część  jednego  dnia  po  tym,  jak  nie  widzieliśmy  się  ani  nie 

rozmawialiśmy  przez  bardzo  długi  czas.  To  prawie  jak  uczucie  zupełnie  nowego 

zauroczenia, ale znacznie bardziej zintensyfikowane z powodu naszej skomplikowanej 

i zawiłej historii. 

-  Nie  mogłem  spać  ostatniej  nocy.  Ponowne  spotkanie  z  Tobą  i  wszystko  co  się 

wydarzyło,  sprawiło,  że  byłem  poddenerwowany.  Po  prostu  musiałem  do  Ciebie 

zadzwonić. Poza tym chciałem Ci podziękować za to, że zgodziłaś się ze mną wczoraj 

spotkać. Wiem, że się wahałaś. Mam nadzieję, że nie żałujesz - mówi. 

Klikam,  klikam,  klikam  długopisem  i  zaczynam  chodzić  tam  i  z  powrotem  po  moim 

salonie. 

- Nie żałuję. Miło było cię zobaczyć - mówię mu. 

Między nami następuje niezręczna przerwa zanim odpowiada: 

- Taa, Ciebie też dobrze było widzieć. I chcę Cię znowu zobaczyć, Jess. Wkrótce. 

Jego głos jest spokojny, ale słyszę w nim zdenerwowanie. 

background image

-  Nie  wiem…  To  znaczy,  jestem  bardzo  zajęta  szkołą  i  wszystkim  -  odpowiadam 

krótkimi i niepewnymi słowami. 

- Rozumiem. Nie mówię o tym dlatego, żebyś czuła się po pod presją. Może po prostu 

kolacja  pewnego  wieczoru  ?  Przyjadę  do  ciebie.  Jesz  kolację  prawda  ?  -  śmieje  się, 

próbując poprawić nastrój. 

Zatrzymuję  się,  opieram  czoło  o  ścianę  salonu  i  zamykam  oczy.  Zanim  zdążę  to 

przemyśleć, odpowiadam mu: 

- Pewnie. Możemy pójść na kolację. 

Przenoszę ciężar ciała z nogi na nogę, a potem obracam się tak, że moje plecy opierają 

się o ścianę. Odchylam głowę do tyłu i patrzę w sufit. Uśmiecham się i gryzę wnętrze 

policzka, czekając na jego odpowiedź. 

- Dobra odpowiedź. Co powiesz na dzisiejszy wieczór ?  

Moje brwi strzelają w górę z zaskoczenia 

- Dzisiaj wieczorem ? - pytam z lekko podniesionym tonem. 

- Tak, dziś wieczorem. Minął rok, Jess. Mam dość marnowania czasu. Dziś wieczorem. 

- Jego głos jest teraz bardziej pewny siebie i władczy. 

-  Umm,  cóż  -  Robię  pauzę  i  staram  się  nie  panikować,  na  tą  wiadomość  z  ostatniej 

chwili. - O której godzinie dzisiaj ? Gdzie ? - pytam z wahaniem. 

- Odbiorę cię. I pozwól mi zająć się resztą. W porządku ? 

Wzdycham do telefonu. - W porządku, Jace. 

- Nie pożałujesz. Będziemy się świetnie bawić. Po prostu zabawa, Jess. Bez presji. 

- Nie powiedziałeś, o której godzinie - naciskam. 

- A taa, co powiesz na siódmą ? 

Zerkam  na  zegar  na  mojej  ścianie.  To  jest  siedem  godzin  od  teraz.  Siedem.  Siedem 

godzin.  Za  siedem  godzin  będzie  stał  w  moich  drzwiach  i  pójdziemy  na  prawdziwą 

kolację. Ja pójdę na prawdziwą randkę z Jace'em Collinsem. Nieważne co mówi, to coś 

background image

innego niż nasz mały lunch i popołudniowy wypad. To jest randka. Jest presja. Dużo 

presji. 

-  Siódma  jest  w  porządku  -  mówię  jakbym  była  chłodna,  opanowana  i  spokojna.  W 

rzeczywistości jestem kupą gówna. Tłumię śmiech, który chcę z siebie wyrzucić. 

- Siódma to jest to. Do zobaczenia. - Zwycięstwo w jego głosie jest niezaprzeczalne. 

Uśmiecham się, potrząsam głową i mówię mu:  

- Do zobaczenia. Nie spóźnij się. 

- Nigdy. 

 

 

background image

CZĘŚĆ 2 

 

Pukanie do drzwi sprawia, że moje serce zaczyna bić szybciej. Spoglądam w lustro po 

raz ostatni, żeby sprawdzić moje włosy i makijaż. Zachowałam prostotę, zakładając na 

siebie po prostu ładną bluzkę i obcisłe dżinsy z czarnymi botkami. Biorę głęboki oddech, 

zanim podchodzę do drzwi. Gdy tylko je otwieram, widzę, jak Jace i jego wielki i szeroki 

uśmiech patrzą na mnie. Ma na sobie czarną koszulę z dekoltem w szpic i ciemne dżinsy. 

Przystojny jak zawsze. 

Wyciągając bukiet świeżych kwiatów zza pleców, mówi: 

- Proszę, są dla Ciebie. 

Wyciągam rękę i biorę od niego kwiaty, pochylam się do nich i wdycham.  

-  Pachną  niesamowicie  -  Unoszę  wzrok  znad  kwiatów,  by  spotkać  jego  spojrzenie  i 

uśmiech. - Dziękuję. Uwielbiam je. 

- Nie ma za co - mówi, wsuwając ręce do kieszeni dżinsów. 

Wskazuję, żeby wszedł do środka.  

- Wejdź, a ja włożę je do wody zanim wyjdziemy. 

- W porządku - odpowiada i idzie za mną do mieszkania. 

Jego obecność tutaj jest dziwna. Ostatnim razem, kiedy oboje staliśmy razem w tym 

mieszkaniu, pożegnaliśmy się ostatecznie i naprawdę. Idę do kuchni, kładę bukiet na 

blacie i otwieram dolną szafkę, w której trzymam kilka wazonów. 

- Hej, czy nie masz nic przeciwko, jeśli skorzystam z twojej toalety, zanim wyjdziemy? 

- pyta, wskazując na korytarz, w którym znajduje się łazienka. 

-  Oczywiście,  że  nie.  Śmiało.  Zamierzam  je  po  prostu  podciąć  i  wrzucić  do  wody. 

Zajmie mi to kilka minut. 

Dzięki - odpowiada, po czym znika w korytarzu. 

background image

Wstawiam  wodę  do  wazonu  i  zaczynam  obcinać  końcówki  kwiatów.  Mój  umysł 

mimowolnie wraca do przeszłości. Stojąc tutaj, w tym mieszkaniu tamtej nocy, Jace i ja 

skończyliśmy się. Wiedziałam, że nadal go kocham, ale musiałam w końcu pozwolić 

mu odejść. 

- Już mnie nie kochasz - wyszeptał.  

Łzy spływały mi po twarzy. Teraz prawie czuję te same odczucia, co wtedy. 

Tej nocy spojrzałam mu w oczy i powiedziałam słowa, które w głębi duszy wiedziałam, 

że są prawdziwe: 

- Jace, naprawdę Cię kocham. Nic nigdy tego nie zmieni, bez względu na to, co się stanie 

w  naszym  życiu.  Ale  nie  mogę  trzymać  się  miłości,  która  nigdy  się  nie  uda.  Bycie 

zakochaną w Tobie jest dla mnie jak narkotyk. To wszystko jest złe, niezależnie od tego, 

jak dobrze się czuję, kiedy jesteśmy razem. 

Wtykam  kwiaty  do  wazonu  i  próbuję  zignorować  strach,  który  zakopał  się  w  głębi 

mojego umysłu. Bo to prawda: Nie ważne jak bardzo staraliśmy się, żeby nam wyszło, 

coś  zawsze  to  niszczy.  Najstraszniejsze  jest  to,  jak  bardzo  kocham,  szczególnie  jeśli 

chodzi  o  Jace'a.  Jest  coś  takiego  w  licealnej  miłości,  pierwszej  miłości.  To  więź  tak 

głęboko utkana w tobie, że najmniejsze rzeczy mogą sprawić, że uczucia wypływają na 

powierzchnię, domagając się, by czuć je każdym włóknem twojego jestestwa. Nie wiem, 

czy pozwolę sobie znowu być tak bezbronną. 

- Jesteś gotowa ? - Jego głos przywraca mnie do teraźniejszości i patrzę na niego znad 

kwiatów. 

- Um, tak - mówię. 

Przez krótką chwilę nasze oczy się spotykają, a on uśmiecha się tak szeroko, że nawet 

jego  oczy  się  uśmiechają.  Patrząc  w  to  znajome  spojrzenie,  czuję  pewien  stopień 

komfortu. Przeważa on nad strachem, więc odsuwam lęk, który czuję. 

Na razie. 

 

 

background image

CZĘŚĆ 3 

 

Przywiózł mnie do przytulnej, małej tajskiej knajpki. Bezwstydnie wrzucam Pad Thai 

do ust, kiedy przyłapuję go na obserwowaniu mnie. 

- Co ? Byłam bardziej głodny, niż przypuszczałam, i to jest takie dobre. 

Unosi brew i kręci głową.  

- Nic nie jest nie tak. To jest dalekie od bycia nie tak. Po prostu patrzę na ciebie i nie 

mogę odwrócić wzroku, nawet jeśli nie masz manier przy stole. Nie mogę uwierzyć, że 

jestem z tobą na randce. Więc wciąż się gapię, aby upewnić się, że to prawda. 

Przełykam kęs aromatycznego makaronu i krewetek i uśmiecham się.  

- Przestań - śmieję się. 

- Przestać co ? Flirtować z Tobą ? 

Wycieram usta serwetką i kieruję wzrok w jego stronę. 

- Czy to właśnie robisz ? 

Pochyla się bliżej mnie zza małego stolika i mówi: 

- Tak, właśnie to robię. Chcesz powiedzieć, że nie chcesz, żebym z tobą flirtował ? Bo 

jeśli to jest to o co prosisz, to nie mogę tego zrobić. 

Zabawne  rzeczy  dzieją  się  w  moim  żołądku  i  próbuje  wymyślić  coś  sarkastycznego        

w odpowiedzi, ale nie udaje mi się. 

- Znasz mnie od zawsze. Nie musisz ze mną flirtować. 

Przechyla głowę na bok i przez chwilę przygląda mi się uważnie, a potem mówi: 

- Myślę, że nie rozumiesz, Jess. Tu nie chodzi o naszą przeszłość. Nie chodzi o to jak 

długo się znamy. Jestem tu teraz, z tobą, ze względu na przyszłość. 

Marszczę brwi, zdezorientowana. 

- Przyszłość ?  

background image

- Tak, przyszłość. Od teraz aż do wieczności zamierzam pokazywać Ci, kim dla mnie 

jesteś.  Nie  zamierzam  Ci  tego  mówić.  Zamierzam  Ci  to  pokazać,  ponieważ 

zmarnowałam zbyt wiele czasu na robienie wszystkiego źle, jeśli chodzi o ciebie. Jace 

Collins, którego znałaś w pewnym sensie nadal tam jest, ale nie jestem już tym samym 

facetem, który nie ma pojęcia, czego potrzebujesz z powodu własnej niepewności. 

Rozmowa  szybko  przeszła  z  lekkiej  i  zalotnej  do  głębokiej  i  poważnej.  Jego  słowa 

przenikają mnie w sposób, na który nie jestem gotowa odpowiedzieć. To miała tylko 

miła i niezobowiązująca kolacja. 

- Jace - szepczę 

Sięga przez stół i bierze moją dłoń w swoją. 

- Nie, nie musisz nic mówić. I nie proszę Cię o nic, tylko daj mi szansę. Po prostu chcę 

mieć szansę, żeby Ci to pokazać. To wszystko. 

Patrzę w dół na nasze dłonie, a potem z powrotem na niego. Zanim mogę odpowiedzieć, 

on ciągnie dalej: 

- Po prostu powiedz, że to zrobisz. To wszystko, czego chcę. Szansa. 

Mój umysł przyspiesza. Moje serce śpiewa. Jego usta wyginają się w kącikach ust, a my 

po  prostu  siedzimy  tu  patrząc  na  siebie  w  środku  długiej  i  niezręcznej  pauzy,  kiedy 

kelnerka ratuje nas przed nami samymi. 

- Czy mogę dać wam coś jeszcze ? - pyta. 

Oboje wyrywamy się z naszego momentu i odpowiadamy zgodnie:  

- Nie, dziękujemy. 

- Okej, zostawię tutaj wasz rachunek i możecie zapłacić, kiedy tylko będziecie gotowi - 

odpowiada nam. 

Wydycham, podnoszę moją mrożoną herbatę i biorę duży łyk. 

background image

-  Nie  chcę,  żeby  to  było  niezręczne.  Zdecydowanie  nie  chcę,  abyś  czuła  się 

niekomfortowo. Czy wszystko z tobą w porządku ? - porusza między nami ręką tam z 

powrotem i kontynuuje:  

- My ? Jeśli nie, to po prostu mi powiedz. Nie chcę, żebyś czuła się pod presją. 

Biorę głęboki oddech i postanawiam dać mu najbardziej szczerą odpowiedź, jaką tylko 

mogę.  

- Naprawdę nie wiem. Lubię spędzać z tobą czas. Naprawdę. To miłe, ale wiem, że nie 

jestem gotowa na nic poważnego i nie będę kłamać - nasza przeszłość ma znaczenie. Po 

prostu jest. I to mnie przeraża. 

-  To  zrozumiałe  i  uczciwe.  Obiecuję,  że  wszystko  będzie  się  działo  powoli,  a  jeśli 

kiedykolwiek  poczujesz  się  z  czymś  nieswojo,  chcę,  żebyś  mi  o  tym  powiedziała. 

Myślę, że komunikacja musi być tutaj priorytetem. Jak to brzmi? 

Podnoszę czek i wręczam mu go.  

- Brzmi dobrze, o ile ty płacisz -  Próbuję rozluźnić sytuację, a on się śmieje. 

- Oczywiście, że płacę. Lepiej nie myśl, że kiedykolwiek pozwolę Ci zapłacić. 

 

******** 

Jesteśmy  z  powrotem.  Stoimy  na  korytarzu  przed  drzwiami  mojego  mieszkania.  Nie 

zaproszę go do środka, ale myślę, że pewnie już o tym wie. Pochyla się i całuje mnie w 

policzek. 

- Świetnie się bawiłem - szepcze 

- Ja też 

Wyciąga małą kartkę papieru z kieszeni, a potem pyta:  

- Masz w torebce długopis albo coś do pisania, co mógłbym na chwilę pożyczyć ? 

Kiwam  głową,  nie  mając  pojęcia,  co  robi,  i  grzebię  w  torebce  w  poszukiwaniu 

długopisu.  

background image

- Masz - mówię i wręczam mu. 

Zaczyna pisać na kartce, a następnie składa i podaje mi ją.  

- Dobranoc, Jess 

Chwytam w dłoń małą kartkę papieru, mówię mu dobranoc, a on odchodzi. Opieram się 

plecami  o  drzwi  i  rozwijam  papier.  To  paragon  z  dzisiejszej  kolacji.  Odwracam  go  i 

patrzę, co napisał. 

 

Możesz dołączyć ten paragon do pierwszego, który dałem ci lata temu, ponieważ wciąż 

cię widzę i nigdy nie chcę przestać. 

Jace 

 

 

background image

CZĘŚĆ 4 

 

- Tak, to jest dobre, ale jest też trochę dziwne. To znaczy, daj spokój. To Jace. I nigdy 

w życiu nie pomyślałabym, że będziemy chodzić na randki w tym momencie naszego 

życia z taką przeszłością jaką mamy. Powtarza, że przeszłość nie ma znaczenia, ale nie 

ma mowy, żeby to nie miało znaczenia. - mówię Mercedes, gdy stawia przede mną dużą 

latte. 

Spotkaliśmy  się  dziś  rano  w  kawiarni  niedaleko  kampusu,  żeby  porozmawiać  i  jest 

podekscytowana moją randką z Jace'em. 

- To jest w porządku. Przeszłość może mieć znaczenie, ale czy przyszłość nie jest tym, 

co liczy się tutaj najbardziej ? Za bardzo to analizujesz - mówi i zaczyna wsypywać tonę 

cukru do swojej latte. 

Marszczę nos, patrząc na nią.  

- Widzę, że pijesz kawę ze swoim cukrem. 

Upija łyk.  

- Mmm, taki dobry i słodki, zupełnie jak ja. 

Obie się śmiejemy, a potem wzdycham. 

- Nie wiem, czy randkowanie z Jace'em jest teraz dla mnie najlepszą rzeczą. Co jeśli 

wszystko pójdzie źle ? Zawsze musimy wszystko spieprzyć. Co sprawia, że tym razem 

jest inaczej ? 

- Co jeśli ? Mogłabyś wyobrazić sobie wszystko czego chcesz w życiu, gdybyś chciała. 

Więc  co  jeśli  sprawy  pójdą  źle  ?  Wtedy  wiesz,  że  to  nie  działa  i  idziesz  dalej.  Nie 

rozpadniesz, jeśli o to się martwisz. Daj sobie i całej ciężkiej pracy, którą wykonałaś 

trochę uznania - Wypija kolejny łyk swojej latte i kontynuuje. Nie ma ani jednego faceta, 

co do, którego można mieć pewność. Nigdy nie będziesz w związku, który nie grozi 

niepowodzeniem. Pewnego dnia będziesz musiał skorzystać z tej szansy i czy jest na to 

lepszy facet niż twoja pierwsza miłość ? 

background image

Rzeczywistość i prawda jej słów dociera do mnie i wiem, że ma rację. Nie mogę żyć w 

związkowej bańce całe moje życie z powodu przeszłości. 

- Masz rację. Cholera, zawsze masz rację. 

- Oczywiście, że mam. Cieszę się, że w końcu zdajesz sobie z tego sprawę - ripostuje. 

- Ha ha, jesteś taka zabawna. W każdym razie napisał do mnie SMS-a, że chce wyjść 

jutro wieczorem. Jeśli się zdecyduję, myślę, że powinniśmy robić to bardzo powoli, ale 

mam wrażenie, że niezależnie od tego, co mówi, nie chce robić tego powoli. Odchylam 

się na krześle i sączę moją latte, a Mercedes mówi: 

 - Jeśli naprawdę chce, żeby to zadziałało, zrobi to na twoich warunkach. 

Zaczynam odpowiadać, gdy do kawiarni wchodzi duch z mojej przeszłości. Moje usta 

się otwierają i prawie rozlewam swój napój. 

- O mój Boże - szepczę, pochylając się w stronę stolika. Mercedes odwraca głowę, a 

potem wraca do mnie.  

- Co ? Kto to jest ?  

- Ciii... Bądź cicho i nie odwracaj się. Pieprzona Victoria właśnie tu weszła. Była żona 

Jace'a, sam diabeł. 

 

 

 

background image

CZĘŚĆ 5 

 

- Musisz sobie ze mnie kurwa żartować - szepcze Mercedes przez zaciśnięte zęby. 

Moje oczy wędrują tam i z powrotem między blatem, a tyłem wciąż zadbanej, idealnej 

małej główki Victorii. Boże, nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że nienawiść może być 

tak głęboko zakorzeniona w człowieku, dopóki Victoria nie pojawiła się w moim życiu 

dawno temu. Widząc ją teraz po tak długim czasie, moja nienawiść do niej jest wciąż 

świeża jak nowo pomalowana ściana. 

- Chcesz wyjść ? - pyta Mercedes. 

Potrząsam głową. 

 - Nie, nie pozwolę, aby ta szalona suka przegoniła mnie gdziekolwiek.  

W momencie, gdy to mówię, Victoria bierze swojego drinka i odwraca się w kierunku 

naszego stolika. Zamiast odwrócić wzrok, patrzę prosto na nią. Nie zamierzam uciekać 

od niej jak zraniony szczeniak. Kiedy spotyka się ze mną spojrzeniem, jej wyraz twarzy 

natychmiast sztywnieje, a mury słabną. 

Następnie bez ogródek mówi:  

-  Cóż,  co  za  niespodzianka.  Jessica  Alexander,  co  cię  sprowadza  do  tego  zakątka  ? 

Dawno się nie widziałyśmy. 

Jej głos jest szyderczy i sprawia, że mam ochotę coś dźgnąć. Mercedes kieruje głowę w 

stronę Victorii i unosi brwi, a potem odpowiadam: 

- Dłużej byłoby lepiej. 

Na co ona śmieje się cicho i mówi:  

- Ojej, jak niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają. Nadal Widzę, że nadal jesteś niezłą 

suką. 

Przewracam oczami... 

background image

- Wciąż jestem trochę psycholem, wiem to. Jestem w tej okolicy, ponieważ studiuję na 

uniwersytecie, nie żeby to był twój interes. 

Przechyla głowę na bok i dociekliwie unosi brew. 

- Och, zgadza się. Będziesz nauczycielem, prawda ? Zapomniałam.  

Mówi to tak protekcjonalnym tonem, że robię wszystko, co w mojej mocy, by siedzieć 

na miejscu, a nie wyskoczyć i ją udusić. Wtedy dociera do mnie, że ona nie ma powodu 

by wiedzieć dlaczego chodzę do szkoły. Skąd to wie ? 

- Skąd możesz wiedzieć, po co chodzę do szkoły? Prześladujesz mnie ? - pytam. 

Odchyla nieco głowę i śmieje się. 

- Prześladuję Cię ? Nie sądzę. Mam o wiele lepsze rzeczy do roboty, niż nadążanie za 

twoim zmęczonym i nudnym życiem. Jace mi powiedział. 

Jace mi powiedział. 

Jace. Powiedział. Mi. 

Jace. 

Victoria. 

Oni rozmawiają. 

Mój  umysł  wciąż  potyka  się  o  napędzane  emocjami  myśli,  które  przez  niego 

przepływają. Moje serce przyspiesza, a moja szyja i dłonie nagle stają się  gorące. W 

żołądku  pojawia  mi  się  nieprzyjemne  uczucie  i  chociaż  staram  się  ukryć  szok,  nie 

potrafię. 

- Och, nie  wiedziałeś,  że rozmawiamy ? Wstyd  -  odpowiada i odwraca się na pięcie, 

żeby odejść, ale zanim to robi, dodaje - Miło się rozmawiało, Jessico. 

Mercedes ma rozdziawione usta, a ja czuję się tak, jakbym miała zaraz upaść 

- To szmata - syczy. 

Wstaję i chwytam swoją torebkę. 

background image

- Taa, to prawdziwa szmata, masz rację. 

Mercedes również się podnosi i razem wychodzimy z kawiarni. 

- Więc co chcesz zrobić ? Zamierzasz z nim o tym pogadać ? - pyta mnie. 

- Oczywiście, że tak. Pogadam z nim i powiem, żeby nigdy więcej do mnie nie dzwonił. 

Dochodzimy do mojego samochodu, a ona przytula mnie na pożegnanie.  

- Tak mi przykro. To takie gówno. Proszę zadzwoń do mnie, jak tylko porozmawiasz z 

tym dupkiem i opowiesz mi co powiedział. Kocham Cię. 

Odblokowuję swój samochód. 

- Też Cię kocham - mówię jej i otwieram drzwi. 

Jak tylko wsiadam i włączam silnik, wyciągam komórkę i dzwonię do niego. Nie mogę 

czekać.  To  musi  być  teraz.  Wiem,  że  rozmowa  z  kimś  w  chwili  gniewu  lub  silnych 

emocji jest zła. Wiele terapii nauczyło mnie, że nie powinnam wykonywać  teraz tego 

telefonu, ale muszę. Będę racjonalna, ale muszę go zapytać, dlaczego kontaktuje się z 

tą żmiją, zanim sprawy między nami pójdą dalej. 

 

 

background image

CZĘŚĆ 6 

 

-  Hej,  co  za  miła  niespodzianka.  Spodziewałem  się,  że  odezwiesz  się  dopiero  po 

zajęciach. 

Moje myśli krążą tam i z powrotem między  po prostu rozłączeniem się z nim, a  na 

krzyczeniem na niego. Ostatecznie, nie robię żadnej z tych rzeczy. 

- Musimy porozmawiać - wyduszam z siebie.  

Następuje krótka pauza, co sprawia, że jestem pewna, że przetwarza nieprzyjemny ton 

mojego głosu. 

- Okej, o czym ? Wszystko w porządku ? 

- Victoria. - Wypowiedziałam jej imię. Nie ma potrzeby, by omijać to szerokim łukiem. 

- Czy nadal jesteś z nią w kontakcie ? 

Słyszę jego westchnienie. To nie jest dobry znak. Moje serce przyspiesza o jeden lub 

dwa stopnie. 

- Dlaczego o nią pytasz ? 

Wkurza mnie kiedy o to pyta.  

-  Zadałam  Ci  pytanie,  Jace.  Chcę  żebyś  na  nie  odpowiedział,  a  nie  zadawał  kolejne 

pytanie. 

- Tak, rozmawiałem z nią od czasu rozwodu. 

Musi być szalony, jeśli myśli, że ta odpowiedź wystarczy.  

- Kiedy ostatni raz z nią rozmawiałeś ? 

- Jess, o co tutaj chodzi ? Czy Victoria coś zrobiła ? 

Moja próba zachowania spokoju wylatuje przez okno i podnoszę głos.  

- Dlaczego unikasz odpowiedzi na moje pytania ? Może to ja powinnam Cię zapytać, o 

co  tutaj  chodzi.  Wiem  tylko,  że    ta  suka  wie  o  mnie  rzeczy,  o  których  wiedzieć  nie 

powinna i mówi, że to ty, Jace Collins, jesteś tym, który wprowadził ją w moje życie. 

background image

Wie też, że umawiamy się na randki, choć może to być krótkotrwałe. Więc znowu, kiedy 

ostatnio z nią rozmawiałeś i dlaczego rozmawiasz o mnie z tą złą kobietą ? 

Kolejne  westchnienie  przenika  przez  telefon  do  mojego  ucha,  a  ja  opieram  głowę  z 

powrotem o zagłówek fotela w moim samochodzie. Boli mnie głowa. Boli mnie serce. 

- Rozmawiałem z nią wczoraj - mruczy. 

Wczoraj 

Pozwalam sobie wchłonąć ten niepokojący fakt przez chwilę, a potem mówię:  

- Dlaczego ? Dlaczego, u licha, z nią rozmawiasz ? A co najważniejsze, dlaczego mi o 

tym nie powiedziałeś ? 

- Powinienem był Ci powiedzieć. Wydaje mi się, że bałem się zepsuć sytuację, ponieważ 

tak dobrze nam szło.  

-  To  jest  złe,  Jace.  Naprawdę  złe.  Ledwo  zaczęliśmy  się  znowu  spotykać,  a  ty  już 

podstępnie podchodzisz do sytuacji, w której powinieneś być ze mną po prostu szczery. 

Znowu traktujesz mnie jak kawałek szkła.  

Patrzę w dół na swoje kolana, wyciągam wolną rękę i zaciskam czubek nosa z frustracji.  

- Możemy o tym porozmawiać osobiście - pyta rozpaczliwie. 

Wypuszczam oddech i odpowiadam:  

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. To jest dokładnie to dlaczego nie byłam pewna co do 

naszych dwóch ponownych randek. Nie potrzebuję ani nie chcę tego rodzaju stresu. 

- Chcę tylko szansy żeby to wyjaśnić. Kiedy już to zrobię zrozumiem, jeśli nie chcesz 

mnie więcej widzieć. Po prostu daj mi szansę. 

Pochylam  się  do  przodu,  opieram  czoło  na  kierownicy  i  zamykam  oczy.  Jest  tak 

cholernie  frustrujący.  Dlaczego  tak  trudno  mu  odmówić  ?  Dlaczego  tak  trudno  jest  

powiedzieć mu, żeby poszedł do diabła ? 

- Ile szans mam Ci dać w życiu, Jace ? Hę ? Powiedz mi. 

- Wystarczająco - szepcze. 

background image

- Wystarczająco ? Co to do cholery znaczy ? - Moje słowa są ostre i gniewne. 

-  To  znaczy,  że  nigdy  się  nie  poddam.  To  znaczy,  że  spieprzyłem,  znowu  i  to 

prawdopodobnie nie będzie ostatni raz. To znaczy wystarczająco, żeby to zadziałało, bo 

wiem, że nie ma takiej ilości razy na świecie, żebym nie dał Ci kolejnej szansy, gdybym 

był na twoim miejscu. Nie jestem idealny i nigdy nie będę. Nie jesteśmy idealni razem. 

Po prostu się mylimy. 

- Jesteś tak niesamowicie gówniany Jace. Muszę już kończyć - mówię mu w przypływie 

złości i rozłączam się. 

 

 

background image

CZĘŚĆ 7 

 

Zadzwoniłam do Mercedes w drodze do domu z zajęć, żeby poskarżyć się na Jace'a i  

jego niedorzeczne, połowiczne odpowiedzi. Odegrała rolę adwokata diabła i uważa, że 

musi być w tym coś więcej i może nie jest tak źle, jak to sobie wyobrażam w mojej 

głowie. Próbował do mnie dwukrotnie zadzwonić. Nie odebrałam. Nie pisał. 

Kiedy docieram do domu, staram się rozproszyć dużą miską lodów Blue Bell o smaku 

bananowym.  Dla  dodatkowego  rozproszenia  zatapiam  je  w  syropie  czekoladowym. 

Przeglądam kanały telewizyjne i ląduję na Gilmore Girls. Nie mam pojęcia, dlaczego 

ten program wciąga mnie za każdym razem, gdy się na niego natknę. Nie mogę odnieść 

się w nim do żadnej rzeczy poza małomiasteczkowymi stereotypami. Rory jest idealną 

nastolatką,  której  pragną  wszyscy  ci  seksowni  chłopcy,  a  jej  matka  zachowuje  się 

bardziej  jak  głupia,  niezdecydowana  nastolatka  niż  jej  córka  kiedykolwiek  była.  To 

denerwujące. Ale  i tak to oglądam, bo dałam się nabrać  na  to wszystko. Chcę,  żeby 

Lorelai  w  końcu  dogadała  się  z  Luke'em,  a  Rory  zrozumiała,  że  Jess  jest  jedynym 

facetem w całym serialu, którego musi się trzymać. Kiedy te dwie rzeczy się wydarzą, 

przestanę oglądać. 

Pomiędzy przewracaniem oczami na to przedstawienie, a wrzucaniem sobie lodów do 

ust łopatką, ktoś dzwoni do drzwi. Spoglądam na nie, jakby to było uciążliwe. Nikt nie 

przychodzi do mnie bez uprzedzenia. To mnie bardzo irytuje i każdy kto mnie zna o tym 

wie.  Odstawiam  miskę  i  wycieram  usta  rękawem.  Kiedy  docieram  do  drzwi,  patrzę 

przez to, co jest darem niebios, przez wizjer. Najlepszy wynalazek wszechczasów. Stoi 

tam pani trzymająca bukiet kwiatów. 

Jace. 

Muszą pochodzić od Jace'a. Niech go szlag. Otwieram drzwi, a pani uśmiecha się do 

mnie i mówi: 

-  Przesyłka  dla  pani  Jessici  Alexander  -  Sięgam  po  kwiaty.  Ogromne  skupisko 

hiacyntów, wszystkie fioletowe 

 - Tak, jestem nią. 

background image

-  Świetnie,  mamy  więcej  w  drodze,  gdybyś  mogła  tu  podpisać  -  mówi,  wyciągając 

kartkę papieru. 

Moje brwi się unoszą.  

- Jest więcej ? 

Śmieje się ze mnie.  

- Tak, proszę pani, dużo więcej. 

Wychylam się przez drzwi, kiedy widzę, że kolejna dwójka doręczycieli kieruje się w 

dół. Oboje trzymają kompozycje kwiatowe. 

Fioletowe hiacynty. 

Czerwone tulipany. 

Białe fiołki. 

Fioletowe bzy. 

Czerwone róże. 

Moje mieszkanie jest teraz wypełnione taką ilością kwiatów, że aż kicham. Do każdej 

aranżacji czy bukietu dołączona była karteczka z dokładnie tą samą wiadomością. 

Jess, 

Kocham Cię i przepraszam. 

Jace 

 

Znając Jace'a, rodzaje kwiatów, które wybrał, nie wynikały tylko z tego, że po prostu je 

lubił. Musiały mieć określone znaczenia. Wyciągam laptopa, googluje każdego kwiatka 

i wkrótce dowiaduję się, że miałam rację. 

Przebaczenie. 

Uwierz we mnie. 

Wierność. 

background image

Pierwsza prawdziwa miłość. 

Miłość. 

Wzdycham i wpatruję się we wszystkie te kwiaty. Może powinnam dać mu prawdziwą 

szansę, żeby się wytłumaczył. Ale jaką to czyni ze mnie frajerkę ? Po prostu wyślij Jess 

kwiaty, a rozpłynie się w twoich rękach jak M&M ? Mój dzwonek dzwoni ponownie, a 

ja mamroczę pod nosem:  

- Jeśli to więcej kwiatów, to go zabiję. 

Kiedy otwieram drzwi, nie ma więcej kwiatów. To kobieta. Kobieta z mojej przeszłości. 

 

Siostra Kingsleya. 

 

 

background image

CZĘŚĆ 8 

 

Kiedy  byłam  jeszcze  na  terapii  w  ośrodku,  otrzymałam  list  od  siostry  Kingsleya. 

Wyraziła swój smutek z powodu utraty brata. Powiedziała mi, że też jest jej przykro z 

powodu mojej straty. To był słodki list, powiedziała mi, że Kingsley wspomniał jej o 

mnie  niedługo  przed  śmiertelnym  wypadkiem  samochodowym.  Powiedziała  mi,  jak 

bardzo  się  cieszyła,  że  znowu  mógł  znaleźć  miłość.  Byłam,  zdumiona  jej  dobrocią, 

biorąc pod uwagę, że moja matka była osobą odpowiedzialną za jego śmierć. W liście 

zawarła swój adres, numer telefonu i adres e-mail na wypadek, gdybym kiedykolwiek 

chciała się z nią skontaktować. Nigdy chciałam. Wyszukałam ją w Internecie dopiero 

krótko po tym, jak wyszłam z ośrodka terapeutycznego. Stąd wiem, że to ona stoi w 

moich drzwiach. Jest uderzająco piękna z rysami twarzy, których trudno zapomnieć lub 

od  których  trudno  jest  odwrócić  wzrok.  Czarne  włosy,  wysoko  osadzone  kości 

policzkowe  i  szmaragdowozielone  oczy  w  kształcie  migdałów.  Natychmiast  ją 

rozpoznaję. 

- Jessica ? - pyta szeptem. 

- Tak - odpowiadam jej. 

- Jestem siostrą Kingsleya i bardzo mi przykro, że pojawiłam się w twoim progu w taki 

sposób  bez  zapowiedzi,  ale  nie  byłam  w  stanie  znaleźć  żadnych  informacji 

kontaktowych poza twoim adresem domowym. Próbowałam Facebooka, ale wygląda 

na to, że masz skonfigurowane konto tak, że nikt nie może Cię zaprosić ani wysyłać 

wiadomości, a ja musiałam to do Ciebie dostarczyć. To należało do Kingsleya - mówi, 

wyciągając mały notatnik oprawiony w skórę. 

Ona ma rację. Niedawno zablokowałam swoje konta w mediach społecznościowych tak, 

aby  były  tak  prywatne,  jak  tylko  mogły,  ponieważ  moja  przeszłość  jest  barwna. 

Usunąłem ze swojego życia wiele osób, które nie miały na mnie pozytywnego wpływu, 

Dodatkowo  nie  chciałam,  aby  mogli  infiltrować  to  przez  portale  społecznościowe. 

Kiedy  po  raz  pierwszy  w  moim  komunikatorze  na  Facebooku  pojawił  się  stary  flirt, 

przeszłam do ustawień i naprawiłam to naprawdę szybko. 

background image

- W porządku. Nie martw się o to. Proszę wejdź. - Cofam się i witam ją. 

- Dziękuję, nie zajmę dużo czasu. 

- Chciałabyś coś do picia ? Mam napój gazowany, herbatę i wodę. -  Kręci głową. - Nie, 

dziękuję, to nie będzie konieczne. Naprawdę nie mogę zostać długo. 

- Okej - mówię.  

Między nami następuje niezręczna przerwa i nie jestem pewien, co powiedzieć, więc 

pytam ją tylko, co mogę dla niej zrobić. 

-  Sprzątałam  dzisiaj  niektóre  pudła  w  magazynie  i  jedno  z  nich  należało  do  niego. 

Znalazłam to i zaczęłam czytać. Wtedy szybko zdałam sobie sprawę, że to Ty powinnaś 

to mieć. Pisał w tym notatniku, od kiedy zaczął się z tobą spotykać. Chciałabym mieć 

coś  takiego,  gdybym  była  kobietą,  która  go  kocha,  więc  chciałam  ci  to  zaoferować. 

Jestem pewna, że ruszyłaś w swoim życiu do przodu, ale ja naprawdę nie mogłabym 

spakować go z powrotem do pudełka, nie pytając Cię przynajmniej o zdanie. - Jedną 

ręką ściska notatnik, a drugą go głaska. - W końcu był naprawdę szczęśliwy. Dziękuję 

Ci za to - mówi. 

Moje serce puchnie, a uczucia, na które od dawna sobie nie pozwalałam, wzbierają we 

mnie.  Kingsley.  Wspomnienia  o  nim  wywołują  taką  mieszankę  szczęścia  i  bólu. 

Wpatruję się w notatnik w jej dłoni i zadaję sobie pytanie, czy go chcę. Potem zdaję 

sobie sprawę, że nie ma możliwości, żebym nie chciała tego notatnika. Oczywiście, że 

go chcę. Czy to będzie bolało ? Tak. Czasami ból jest wart nagrody, która się z nim 

wiąże. 

- On mnie również uszczęśliwił. Bardzo za nim tęsknię. 

Uśmiecha się i podaje mi notatnik.  

- Również za nim tęsknię. Bardziej niż potrafię wyrazić. Mam nadzieję, że przyniesie 

Ci to trochę pocieszenia. 

Biorę notatnik. Skóra jest miękka i wytarta z powodu czasu.  

- Dziękuję, że o mnie pomyślałaś. To bardzo miłe z twojej strony - mówię. 

background image

Kiwa głową. 

-  Muszę  już  iść,  ale  naprawdę  doceniam,  że  pozwoliłaś  mi  poświęcić  kilka  chwil 

swojego czasu. 

Żegnamy się i odchodzi. Jak tylko zamykam drzwi, biorę głęboki wdech, a potem robię 

wydech. Mój telefon dzwoni. To Jace. Zostawiam go na poczcie głosowej. Wyłączam 

telewizor i siadam na sofie z notatnikiem. Kiedy go otwieram, moje serce zaczyna bić 

szybciej. 

 

 

background image

CZĘŚĆ 9 

NOTATNIK KINSLEY`A 

WPIS #1 

 

Dzisiaj  poznałem  dziewczynę.  Nie  wiem  dlaczego,  ale  z  jakiegoś  powodu  nie  mogę 

przestać o niej myśleć. 

Jessica. 

Jest jedynym powodem, dla którego nie mogę się doczekać powrotu na spotkania grupy. 

Chcę dowiedzieć się o niej więcej. Mam nadzieję, że nie uważa mnie za dziwaka. 

Nienawidzę tego przyznać, ale przypomina Lily. To właśnie zwróciło na nią moją uwagę 

od początku. Jestem pewien, że szukanie uwagi u dziewczyny, która wygląda jak moja 

zmarła żona, jest kompletnie popieprzone, ale coś mi mówi, że muszę ją poznać. I może 

ona też musi poznać mnie. Czy to dziwne myślenie ? 

Tęsknię za Lily i czuję się winny, że mam kogoś innego na głowie. Moja siostra ciągle 

powtarza mi, że muszę ruszyć dalej. A ja ciągle jej mówię, że nie wiem jak. 

Mimo  to,  jestem  tutaj,  piszę  w  notatniku  o  dziewczynie,  o  której  nie  mogę  przestać 

myśleć.  Ostatni  raz  pisałem  o  dziewczynie  w  notatniku  w  liceum.  Nikt  nie  wie,  że  je 

prowadzę. Wydaje się, że to dla faceta rzecz, przez którą staje się cipą, ale ja zawsze 

byłem  swoim  najlepszym  przyjacielem  i  w  ten  sposób  trzymam  moje  gówno  razem. 

Pisanie muzyki lub spisywanie myśli sprawia, że jestem ze sobą szczery, prawda jest 

taka, że wiem, że muszę ruszyć dalej. To mnie po prostu przeraża. 

Jessica. Zastanawiam się, co ją przeraża ? Co sprawia, że jest szczęśliwa ? Dlaczego 

jest w grupie ? Wygląda tak smutno. Nawet pusto. Zupełnie jak ja. Nawet jej nie znam, 

a chcę, żeby była szczęśliwa... 

 

 

 

 

 

background image

CZĘŚĆ 10 

 

Szybko piszę do Jace’a  

 

Ja: Proszę, daj mi noc na przemyślenie. Potrzebuję tego. Przy okazji uwielbiam 

kwiaty. Wszystkie. 

 

Nie mogę do niego zadzwonić po przeczytaniu notatnika Kingsleya. Muszę się położyć 

i  otulić  dziś  wieczorem  wspomnieniami.  Jace  odpisuje  i  kiedy  czytam  jego  słowa, 

uśmiecham się. Nawet kiedy jestem na niego zła, potrafi sprawić, że czuję ciepło. 

 

Jace:  Cokolwiek  potrzebujesz.  Zaczekam  na  wiadomość  od  ciebie.  Zaczekam 

tyle, ile będzie trzeba. 

 

Mógł  popełnić  wiele  błędów  w  naszej  przeszłości  i  popełnił  błąd  ostatnio,  ale  jedną 

rzeczą,  w  której  pozostaje  konsekwentny,  jest  to,  jak  mocno  stoi  w  prawdzie.  Jace 

Collins  jest  podchodzi  do  swoich  błędów  bardzo  solidnie,  a  kiedy  mówi,  że  będzie 

czekał tak długo, jak będę tego potrzebowała, wierzę mu. Wierzę mu tak głęboko, jak 

wierzę, że słońce wschodzi każdego ranka. 

Idę  do  łóżka  z  notatnikiem  w  dłoni.  Oczywiście  mądrą  rzeczą  byłoby  czytanie  tego 

powoli, dzień po dniu. Niech to trwa. To nie jest realistyczne. Każdy na moim miejscu 

bez wątpienia otworzyłby ten notatnik i przeczytał go od przodu do tyłu. Dokładnie to 

mam zamiar zrobić. Muszę przeczytać jego słowa, poczuć  jego myśli rezonujące  we 

mnie i schować wspomnienia w moim sercu tam, gdzie ich miejsce. 

 

background image

CZĘŚĆ 11 

NOTATNIK KINSLEY`A 

OSTATNI WPIS 

 

Jessica chce iść na pogrzeb matki Jace’a. Nie wiem, co o tym sądzić. 

Ona mnie kocha. Wiem, że tak jest. Kocha też jego. Wiem, że wybrała mnie, ale nie mogę 

nic poradzić na mały, dokuczliwy głosik w mojej głowie, który mówi mi, że to, między 

nami jest tymczasowe. Jace był jej pierwszą miłością. Bez względu na to, jak bardzo się 

uleczyliśmy, bez względu na to, jak bardzo się kochamy, zawsze będzie między nami ta 

przestrzeń,  w  której  on  ma  swoje  miejsce.  Nie  lubię  tego  gościa,  ale  muszę  to 

zaakceptować. Myślę nawet o dniu, kiedy będę musiał pozwolić jej wrócić do niego. 

Bo  czyż  nie  na  tym  właśnie  polega  miłość?  Dawanie  drugiej  osobie  tego,  czego 

potrzebuje lub czego chce, by być szczęśliwą? Ona mnie potrzebowała. Potrzebuje mnie 

w tej chwili. Potrzebujemy siebie nawzajem teraz. Może mnie potrzebować przez jakiś 

czas, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pewnego dnia, w końcu, będzie chciała go 

znowu, będzie go znowu potrzebowała. 

Ja też miałem pierwszą miłość. Lily była moją towarzyszką życia, bratnią duszą. Wierzę 

w to całkowicie. Życie rzadko podąża za regułami. Tak wiele razy  rzuca ci cholerną 

krzywą piłkę, a ty musisz ją złapać lub zostać powalony na ziemię. Ustalenie, co robić, 

kiedy już masz tę piłkę w ręku lub dupę na ziemi, to najtrudniejsza część. Ja złapałam 

swoją i lubię myśleć, że zrobiłam to dobrze. Moim największym upadkiem była utrata 

Lily. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, co robić po tym upadku. 

Wiem, że gdybym miał szansę na nowy start z moją bratnią duszą, nie wahałbym się i 

wiem, że Jessica chciałaby tego dla mnie. Kocha mnie tak samo tak samo jak ja ją, ale 

nigdy  nie  będę  Jace'em,  tak  jak  ona  nigdy  nie  będzie  Lily.  Nawet  jeśli  ona  temu 

zaprzecza, będzie go kochać zawsze. On będzie ją kochał zawsze. Widziałam to w jego 

oczach tamtej nocy w barze. Znam to spojrzenie. Kiedy spojrzeliśmy na siebie, mogło 

być w tym w cholerę gniewu, ale w jednej małej chwili, zobaczyłem to. Ten facet nigdy 

nie będzie kochał nikogo tak, jak kocha ją. Ona jest dla niego wszystkim.  

background image

Będę  musiał  się  z  tym  pogodzić,  bo  ją  kocham.  Życie  to  seria  rozdziałów  w  wielkiej 

księdze, którą nazywamy życiem. Jestem szczęśliwy, że jest częścią mojego, nawet jeśli 

to jest tylko na kilka rozdziałów. 

 

 

background image

CZĘŚĆ 12 

 

Jestem  w drodze  na  zajęcia.  W większość poranków dzwoni do Mercedes  i podczas 

jazdy rozmawiamy przez Bluetooth. Nie mogłam się doczekać, żeby powiedzieć jej o 

notatniku. 

- Tak Mercedes, przeczytałam cały. Więcej niż raz płakałam jak dziecko. Był piękną, 

naprawdę piękną duszą. To tak jakbym na chwilę miała go z powrotem, czytając jego 

słowa.  Ostatni  wpis  był  najtrudniejszy,  ale  był  też  czymś,  co  naprawdę  musiałam 

usłyszeć. Muszę spróbować poukładać sprawy z Jace’em. 

-  Jace  ?  Jak  on  może  mieć  cokolwiek  wspólnego  z  notatnikiem,  który  należał  do 

Kingsleya ? Jestem zdezorientowana. 

- Będziesz musiała sama go przeczytać, żeby zobaczyć co mam na myśli. W zasadzie 

powiedział,  że  Jace  i  ja  jesteśmy  bratnimi  duszami  i  wiedział  o  tym  od  zawsze. 

Zaakceptował to, ale chciał tego czas jaki miał ze mną. Nie wiem. Czytanie tego było 

prawie tak, jakby jego słowa uwalniały mnie do ponownego pokochania w pełni, do 

pokochania  Jace'a  całkowicie.  Trudno  to  wytłumaczyć.  Jest  część  mnie,  która  wciąż 

była w konflikcie i próbowałam to zignorować. Nie czuję się już skonfliktowana. 

Przyjeżdżam na czerwonym świetle i Mercedes mówi:  

- Wow, nie wiem co powiedzieć. Myślę, że to dobrze. Prawda ? To w pewnym sensie 

zamknięcie i jednocześnie uwolnienie, które pozwala Jace’owi wrócić. Cóż, to znaczy, 

jeśli to jest to, co chcesz zrobić. 

Wzdycham.  

- Wciąż muszę się dowiedzieć, o co do cholery chodzi z tą sytuacją z Victorią. To musi 

być załatwione jako pierwsze. 

- Kiedy zamierzasz z nim porozmawiać ? - pyta. 

Jestem prawie pod szkołą. 

background image

- Nie wiem. Zobaczę kiedy będzie mógł rozmawiać. Jestem już w szkole, więc muszę 

kończyć, ale później dam Ci znać co się dzieje. Kocham Cię. 

- Okej, też Cię kocham. 

Rozłączamy  się  i  parkuję.  Przed  pójściem  na  zajęcia  wysyłam  Jace'owi  krótką 

wiadomość. 

Ja: Jesteś wolny, żeby porozmawiać dziś wieczorem ? 

Natychmiast odpisuje na wiadomość 

Jace: Dla ciebie, tak. 

Ja: Możesz do mnie przyjechać ? 

Jace: O której godzinie ? 

Ja: kiedy tylko będziesz mógł, po pracy. Będę w domu całą wieczór. 

Jace: Okej. Może być 19.00 ? 

Ja: Dobrze. 

Jace: Przyniosę kolację.  

Ja: Nie odmówię jedzenia. 

Jace: Nie sądziłem, że to zrobisz 

  

 

 

 

 

 

Ja: Zamknij się, przemądrzały dupku 

Jace: Lubisz dupków. 

Ja: OMG, przestań ze mną flirtować. Jestem na ciebie zła, pamiętasz ? 

Jace: Tak, pamiętam. Tak czy inaczej, nadal będę z tobą flirtował. 

Ja: Żegnaj, Jace 

  

 

 

 

 

 

Jace: Do zobaczenia wieczorem.  

 

 

background image

CZĘŚĆ 13 

 

Denerwuje  się  jak  cholera,  zerkając  na  czas  w  oczekiwaniu  na  Jace’a.  Nie  wiem 

dlaczego jestem zdenerwowana. On jest tym, który musi się wytłumaczyć, ale czuję to 

trzepotanie w żołądku. To po części podekscytowanie, a po części nerwy. Wiedząc, że 

mam się z nim spotkać, po tych wszystkich latach wciąż odczuwa zawroty głowy. To 

przenosi  mnie  z  powrotem  do  nastoletnich  lat,  kiedy  czułam  w  środku,  że  sam  jego 

widok  mógł  powalić  mnie  na  kolana.  Powstrzymywałam  się  od  czasu  naszego 

ponownego spotkania, ponieważ się boję. 

Mam  tak  wiele  obaw.  Moja  przeszłość  nie  była  dla  mnie  łaskawa  pod  wieloma 

względami, ale to w szczególności moje życie miłosne było katastrofą przez większość 

czasu. Nie mogę przestać myśleć o tym, że nigdy nie będę miała zdrowego związku. 

Wtedy  myślę  o  Kingsley`u  i  wiem,  że  to  możliwe.  Przy  nim  pozwoliłam  sobie  na 

odpuszczenie.  Nie  starałam  się  być  czymś  lub  kimś,  kim  nie  byłam.  Kiedy  byliśmy 

razem, nie bałam się, że zobaczy moje wady, ponieważ wiedziałam, że będzie chciał 

mnie  z  połamanymi  i  brzydkimi  częściami  lub  bez  nich.  Nigdy  nie  dałam  Jace'owi 

szansy, by to zrobić. Myślałam, że tak. Prawda jest taka, że zawsze tak bardzo starałam 

się być dziewczyną, na którą myślałam, że zasługiwał, zamiast być kimś, kim byłam 

naprawdę.  Okłamywałam  go  nie  tylko  słowami,  przy  wielu  okazjach.  Dokonałam 

wyborów za niego, za nas, nie biorąc pod uwagę faktu, że on również zasługiwał na to, 

by mieć coś do powiedzenia. Oboje popełniliśmy błędy. Nie mogę trzymać jego stóp 

przy  ogniu  za  naszą  przeszłość,  nie  akceptując  roli,  jaką  odegrałam  we  wszystkich 

ciemnych miejscach, w które wpadł nasz związek. Modlę się, żeby ta sprawa z Victorią, 

cokolwiek to było, nie okazało zerwaniem umowy, ponieważ jestem gotowa dać sobie 

pozwolenie, żeby ponownie pokochać. 

Kiedy rozlega się dzwonek do drzwi, moje serce przyspiesza. Spoglądam w lustro na 

ścianie i sięgam w górę, żeby poprawić kilka zabłąkanych kosmyków. Moje włosy są 

upięte w duży, niechlujny kok. Mam na sobie obcisłe dżinsy i koszulkę Nirvana. Nie 

przebierałam się. To ja i do tego właśnie dążę w najbliższych dniach, by być sobą i czuć 

się  komfortowo  z  tym,  kim  jestem.  Biorę  głęboki  oddech  i  otwieram  drzwi.  Wielki, 

tandetny uśmiech pojawia się na mojej twarzy natychmiast, gdy go widzę. Stoi tam z 

background image

chińskim  jedzeniem  na  wynos  w  jednej  ręce  i  z  dużym  napojem  Route  44  Sonic  w 

drugiej. Wyciąga napój i mówi:  

- Waniliowa cola.  

Ten uśmiech. 

Te dołeczki. 

Te oczy. 

Ta twarz. 

Niech to wszystko diabli wezmą. 

Jace  jest  gorący.  Patrzy  na  mnie  w  ten  sposób  z  uśmiechem  na  twarzy,  który  mnie 

roztapia, bez względu na to, gdzie jesteśmy, ile czasu minęło i co robimy, wracam do 

liceum... Tylko zakochana dziewczyna i chłopak, beztroscy i nie mający pojęcia o życiu. 

Ma na sobie turkusową, zapinaną na guziki koszulę i czarne spodnie. Jego rękawy są 

podwinięte do połowy przedramienia. To najseksowniejszy sposób na noszenie koszuli, 

oczywiście. 

Biorę napój i odsuwam się na bok.  

- Dziękuję. Wejdź. - Zamykam za nim drzwi, a on wchodzi do kuchni. 

- Nie wiedziałem, na co masz ochotę, więc mam wszystkiego po trochu. Mam nadzieję, 

że jesteś głodna. - mówi.  

Dołączam do niego w kuchni. Zaczyna wyciągać wiele pojemników z torby i kładzie je 

na  małym  stoliku.  Biorę  duży  łyk  waniliowej  coli  i  opieram  się  o  krawędź  stołu. 

Trzymam  słomkę  w  dwóch  palcach  lewą  ręką  i  piję.  Jego  oczy  wędrują  do  moich  i 

uśmiecha się. 

- Od początku wiedziałem, że będę bezpieczny, jeśli Ci to przyniosę. Przestań ssać tę 

słomkę w ten sposób, bo inaczej będzie nam trudno przeprowadzić poważną rozmowę. 

Przewracam oczami na niego.  

- Przestań. 

Ignoruje mnie i pyta:  

background image

- Talerze ? - Wskazuje na szafki. 

- Um, tak. Wezmę je. - Stawiam colę na stole i podchodzę do szafki, gdzie mam paczkę 

papierowych talerzy. Wyciągam dwa i kładę je na stole. 

Jace marszczy czoło, a potem trochę się śmieje.  

- Papierowe ?  

Opierając ręce na biodrach, odpowiadam:  

- Tak, papierowe. Nienawidzę zmywania naczyń. 

On podnosi ręce i mówi: 

- Dobra, dobra. Nie ma sprawy. Tylko pytałem. Wiesz, umiem zmywać naczynia. Ale 

jeśli nie masz nic przeciwko jedzeniu z papierowych talerzy, to jak dla mnie w porządku. 

- Dobrze. W takim razie papierowe - odpowiadam. 

Wyciąga dla mnie krzesło, a ja rzucam mu szybkie spojrzenie, które mówi, że uwielbiam 

to, że jest zawsze jest takim dżentelmenem. On wie, że nie jestem wymagająca, ale nie 

sądzę, że jest na tej planecie kobieta, która nie docenia odrobiny rycerskości od czasu 

do czasu. Siada naprzeciwko mnie i oboje otwieramy plastikowe łyżki. 

-  Jest  mnóstwo  lo  mein  i  krabów  rangoon.  Pamiętam,  że  najbardziej  lubisz  te  dwie 

rzeczy - mówi i popycha w moją stronę dwa duże pojemniki. 

To, że pamięta o mnie takie drobiazgi, zawsze powoduje, że tracę zmysły.  

- Nie mogę uwierzyć, że o tym pamiętasz. 

Nakłada łyżką smażony ryż na swój talerz.  

- Nie zapomniałem wiele. Chciałabym myśleć, że nie zapomniałem niczego o Tobie. 

Uczucie w moim żołądku nasila się. Zachowujemy się swobodnie, ale energia w pokoju 

jest  niesamowicie  napięta  w  magnetyczny  sposób.  Pomiędzy  pysznym  aromatem 

chińskiego  jedzenia  i  dużą  ilością  niepokoju,  mogę  skończyć  z  przeciążonymi 

zmysłami. 

background image

- Myślę, że powinniśmy teraz usunąć tego słonia z pokoju, zamiast udawać, że go nie 

ma. Nie chcę, żeby minęła kolejna minuta, kiedy będziesz myślała. że z Victorią dzieje 

się coś podejrzanego. Czy mogę to wyjaśnić ?. Wysłuchasz mnie ? - Wpatruje się we 

mnie intensywnie, czekając na moją odpowiedź. 

Zanim odgryzam duży kawałek kraba rangoon, mówię: 

- Proszę bardzo. Zamieniam się w słuch. 

Wypuszcza głębokie westchnienie, zanim mówi:  

- Po pierwsze, przepraszam. Przykro mi, że dowiedziałaś się że w taki sposób. To moja 

wina, że nie powiedziałem Ci od razu i biorę za to pełną odpowiedzialność. 

Rozrzuca  jedzenie  na  swoim  talerzu  i  wygląda,  jakby  był  zły  na  siebie.  To  nie  tyle 

poczucie winy, ile wydaje się, że jest naprawdę zły na siebie z powodu tego, jak to się 

stało. Opiera łokcie na stole i splata ręce. Z ustami zaciśniętymi w mocno zaciśniętą 

linię, czuję, jak bardzo jest zamyślony, mówiąc mi o tym, co ma zamiar powiedzieć. 

- Pewnego dnia pojawiła się w moim biurze zupełnie niespodziewanie. Nie widziałem 

jej od dnia, w którym podpisaliśmy dokumenty rozwodowe, więc byłem naprawdę zbity 

z tropu. To był koniec dnia. Szykowałem się do wyjścia, kiedy wpadła. 

Słucham uważnie, mając nadzieję, że nie powie czegoś, co mnie zrani. 

- Oczywiście zapytałem, dlaczego się pojawiła. Próbowała mi powiedzieć, że za mną 

tęskni i kilka innych niedorzecznych bzdur. Zatrzymałem ją, zanim zaczęła bredzić i 

powiedziałem, że musi wyjść. Kłóciła się. Nic dziwnego. Wtedy powiedziałem jej, że 

wolałbym, żeby nigdy więcej nie przychodziła do mojego biura. Wyjaśniłem jej, że w 

pełni  ruszyłem  do  przodu  i  w  końcu  dotarłem  do  dobrego  miejsca  w  moim  życiu.  - 

marszczy brwi i trochę wierci się na krześle. - Śmiała się ze mnie i to mnie wkurzyło. 

Więc powiedziałem jej, że ty i ja znowu się spotykamy i że mamy randkę tej nocy. To 

ją wkurzyło, jak możesz sobie wyobrazić. Wtedy zaczęła robić sobie z Ciebie żarty, a 

ja poczułem potrzebę, by Cię bronić. Powiedziałam jej, że jesteś w szkole i dobrze sobie 

radzisz. I zanim wyszła, powiedziałem jej, że mogła mieć swój udział w trzymaniu mnie 

z dala od Ciebie przez długi czas, ale teraz nie ma już niczego, co oddzielałoby mnie od 

background image

Ciebie.  -  Opiera  czoło  na  splecionych  dłoniach  i  na  chwilę  zamyka  oczy,  po  czym 

spogląda na mnie. 

Jego spojrzenie przenika wszelkie bariery, które mogłam mieć.  

- Miałem na myśli to, co jej powiedziałem, Jess. I nic więcej się nie wydarzyło. Wyszła 

zła. Nie powiedziałem Ci, bo nie chciałem zrujnować naszej randki. Kiedy Victoria Cię 

zobaczyła, skorzystała z okazji, by sprawić Ci przykrość. To jest to, co robi najlepiej. 

Przepraszam, że to zrobiła. Nie chcę Cię zranić. Chcę tylko Cię uszczęśliwić. Chcę tylko 

dać Ci taką miłość, jakiej pragniesz i której potrzebujesz. Chcę być mężczyzną, który 

kocha  Cię  na  wszystkie  sposoby,  na  jakie  można  kochać.  To  wszystko  czego  chcę. 

Wiem,  że  zgodziłem  się  nie  spieszyć,  ale  musisz  wiedzieć,  że  moje  intencje  są 

prawdziwe. Nie przestanę o nas walczyć. Nie tym razem. 

 

 

background image

CZĘŚĆ 14 

 

Zaskakująca chwila ciszy wisi ciężko w powietrzu między nami.  

- Nie jest tak źle, jak się spodziewałam - mówię mu. 

Nienawidzę Victorii. Ona jest wężem w ubraniu suki. Powinnam była wiedzieć, że ona 

poprzekręcała rzeczy, tak żeby brzmiały jak coś więcej niż były w rzeczywistości. 

Wzdycha z ulgą. 

-  Powinienem  był  Ci  powiedzieć,  że  przyszła.  Miałaś  wszelkie  prawo  być  na  mnie 

wkurzona. 

- Nienawidzę jej. Jestem całkiem pewna, że zawsze będę jej nienawidzić. - Przesuwam 

jedzenie bez celu na moim talerzu. 

- Wiem. - wzdycha. 

Teraz  wpatrujemy  się  w  siebie,  nic  nie  mówiąc.  Moje  serce  bije  tak  mocno,  że  jest 

słyszalne w całej kuchni. On sięga przez stół i chwyta moją rękę. 

-  Nie  musisz  się  o  nią  martwić.  Obiecuję.  Okej  ?  -  Pociera  moją  dłoń  kciukiem, 

zataczając małe, powolne kółka. Jego dotyk jest ciepły i kochający. 

- Okej - szepczę. 

Puszcza moją dłoń i mówi:  

- Dobra, zjedzmy, zanim to wszystko wystygnie, a jeśli mi pozwolisz,  zostanę jeszcze 

na moment przed powrotem do domu. 

Uśmiecham się. Cieszę się, że chce zostać na chwilę. 

- To brzmi dobrze. 

 

******** 

 

background image

Po posprzątaniu  po kolacji siadamy na  mojej sofie. Tak naprawdę  nie byliśmy sami, 

odkąd rozpakowaliśmy rzeczy w jego domu. Nawet wtedy było to naprawdę zwyczajne 

i zmieniło mnie w szlochający bałagan. Teraz jest inaczej. Siedzi obok mnie i stykają 

się tylko nasze kolana. Najprawdopodobniej oboje nie jesteśmy pewni, jak się w tym 

momencie zachować lub zareagować. Mimo że znamy się od zawsze, wydaje się, że to 

nowy  początek  związku.  Te  wszystkie  niezręczne  i  ekscytujące  części  na  nowo. 

Przełączam kanały i widzę, że w telewizji jest akurat Gilmore Girls. Zostawiam to na 

chwilę. 

- Luke po prostu musi się podnieść - mówi Jace. 

Otwieram usta i kręcę głową w jego kierunku. - Oglądasz Gilmore Girls ? Nie ma mowy. 

Zaczyna się śmiać. - Co ? Facet nie może tego oglądać ? Widziałem kilka odcinków. - 

Przyznaję się. 

- Nie mogę uwierzyć, że to oglądasz. Właściwie to działa mi na nerwy. Mam mieszane 

uczucia, jeżeli chodzi o ten program. 

- Dlaczego ? - pyta, wydając się być naprawdę zainteresowany moją odpowiedzią. - Nie 

mogę uwierzyć, że prowadzimy tę rozmowę. Przezabawne. 

- Jest tak wiele powodów, ale głównie Lorelai. Doprowadza mnie do szaleństwa swoim 

irytująco  dziecinnym  przekomarzaniem  się.  Nie  wspominając  o  tym,  że  Rory  jest  z 

bardziej dojrzała z tej dwójki. Chociaż, nie mogę odwrócić wzroku, kiedy go włączam. 

Oglądam i oglądam jak jeleń w świetle reflektorów. Luke powinien uciekać, zamiast się 

bronić. To jest moja rada dla niego. 

-  Dziewczyno,  masz  głębokie  przekonania  co  do  tego  programu,  prawda  ?  -  mówi 

sarkastycznie. 

- Jestem głęboką osobą. Czego oczekujesz ? 

- Touche. 

Pochyla się tak blisko, że czuję na szyi jego oddech.  

- Podoba mi się, kiedy rozmawiasz ze mną o Stars Hollow – szepcze.  

background image

Lekkie i ciepłe, pierzaste oddechy spływają po mojej szyi. Mimo że jest zabawny, moje 

ciało nie odebrało karmy. Jest zbyt zajęte dostawaniem gęsiej skórki.  

Odwracam  głowę  w  jego  kierunku.  Nasze  nosy  prawie  się  ocierają,  ponieważ  nasze 

twarze są tak blisko siebie.  

- Jesteś histeryczny. Mój ton nie jest zabawny i staram się zachować kamienną twarz. 

- Jesteś piękna – odpowiada z diabelskim uśmiechem.  

Kiedy  się  uśmiecha,  uśmiecha  się  cała  jego  twarz,  a  potem  pojawia  się  ta  mała 

zmarszczka na grzbiecie nosa. Jest cudownie seksowny. 

Pochyla  się  do  przodu  na  tyle,  że  stykają  się  czubki  naszych  nosów.  Nasze  oczy 

zaczynają prowadzić własną rozmowę. Jego mówią mi, że chce mnie pocałować. Moje 

mówią: Proszę. Bez jednego wypowiedzianego słowa, komunikujemy tak dobrze. Jedną 

ręką  sięga  w  górę  i  pieści  prawą  stronę  mojej  twarzy.  Zamykam  na  chwilę  oczy  i 

wdycham  jego  zapach.  Kiedy  ponownie  je  otwieram,  on  zamyka  swoje  i  przechyla 

głowę na bok. Jego usta stykają się z moimi, tak delikatnie. Uczucie jego warg na moich 

rozpala iskrę głęboko we mnie, która była przyćmiona zbyt długo. Motyle kłębią się w 

moim brzuchu i rozchylam wargi.  Moje ręce sięgają  w górę  i obejmują jego idealną 

twarz  i całuję  Jace'a  Collinsa. Całuję mężczyznę,  którego  kochałam od tak dawna,  z 

głodem i pasją pełną lat tęsknoty. Nasze języki zderzają się, splatają się, a wszystko 

wokół  nas  znika.  Jesteśmy  tylko  my,  ni  mniej,  ni  więcej.  Nie  jesteśmy  naszą 

przeszłością. Nie jesteśmy naszymi błędami. Jesteśmy Jess i Jace, dwójką wadliwych 

ludzi, którzy kochają się nawzajem pomimo wszystkich przeciwności losu. 

 

 

background image

CZĘŚĆ 15 

 

JACE 

 

Całuję ją. Po tak długim oczekiwaniu całuję ją, a ona mnie. Serce mi wali, a temperatura 

rośnie,  sygnalizując,  żebym  zrobił  o  wiele  więcej  niż  tylko  ją  całował.  Moje  ciało 

rozkwita doznaniami, których nie czułem od bardzo dawna. Minęło tak cholernie dużo 

czasu odkąd miałem tę kobietę w swoich ramionach i to powoduje, że czuję pewnego 

rodzaju desperację, jakby ona była jedynym powietrzem tutaj i bez niej mógłbym się 

udusić.  Gdy  pocałunek  się  pogłębia,  napięcie  wewnątrz  mnie  rośnie.  Moje  ręce 

zaczynają błądzić po jej ciele w miejscach, o których nigdy nie zapomniałem. Wiele 

razy marzyłem o tym, by moje dłonie znów znalazły się w tych miejscach, ale to nie jest 

sen. To się dzieje naprawdę. Ona odpręża się przy mnie i prawie daję sobie przyzwolenie 

na to, żeby pójść z tym wszystkim na całość, ale robię mentalną notatkę i mówię sobie, 

że nie pozwolę, żeby to zaszło tak daleko. Jeszcze nie. 

Wycofując się nieco z pocałunku, szepczę:  

- Tak bardzo Cię kocham. 

Jej oczy otwierają się i jesteśmy oko w oko, nasze oddechy są nieregularne. Kąciki jej 

doskonałych ust unoszą się w górę i uśmiecha się delikatnie.  

- Ja też bardzo Cię kocham. 

Siedzimy tu, stykając się czołami i obejmując się przez chwilę, chłonąc wszystko, co 

dobre, by wreszcie tchnąć w siebie naszą miłość tak swobodnie po wszystkim, przez co 

przeszliśmy. W końcu przerywam ciszę i mówię: 

 - A może pójdziemy na deser ? 

Ona wycofuje się, zdezorientowana  

- Um, chcesz wyjść ? 

Śmieję się z jej zakłopotania.  

background image

- Obawiam się, że jeśli nie zejdziemy z tej kanapy i nie zajmiemy się czymś, stracę całą 

kontrolę, by być cierpliwym dżentelmenem. Nie chcę już tego spieprzyć. Prosiłaś mnie, 

żeby zwolnić, więc planuję uszanować to w stu procentach. 

Ona odchyla się do tyłu i krzyżuje ręce na piersi i dramatycznie wysuwa dolną wargę. 

-  Nie  do  końca  skończyłam  pana  całować,  ale  jak  pan  sobie  życzy,  panie  Collins. 

Wychodzimy na deser, zamiast siedzieć tutaj i całować się z pańską dziewczyną. 

Dziewczyna. 

Kurwa,  tak.  Nazywała  się  moją  dziewczyną  i  to  najlepsza  rzecz,  jaką  ostatnio 

usłyszałem z jej ust, poza tym, że ona też mnie kocha. 

Pochylam się do przodu i biorę jej dłonie w swoje, unosząc brew.  

- Moja dziewczyna chce, żebyśmy robili to powoli. Całowanie się w ten sposób przez 

bardzo  długi czas  nie  robi wiele  dla  spowolnienia  rzeczy,  zwłaszcza  dla mężczyzny, 

który nie robił tego przez bardzo długi czas. Jestem tylko człowiekiem, kobieto. Daj mi 

trochę odetchnąć. 

Śmieje się i popycha moją nogę stopą.  

- W porządku, ale lepiej naucz się, jak powstrzymywać się na tyle, kiedy będziemy się 

umawiać na randki, bo ja tego chcę. Wielu z nich. 

Ta kobieta zabije mnie niepokojem. Po prostu to wiem. 

 

 

 

 

background image

CZĘŚĆ 16 

 

JACE 

 

Ostatnia noc była czymś więcej, niż mogłem prosić. Na szczęście Jess wysłuchała mnie 

w sprawie Victorii i była wyrozumiała. Jestem bardziej niż wdzięczny za tę drugą szansę 

z nią. Nie mogę tego zepsuć. Mam dzisiaj sesję z Dr. Brenner. Jestem zdeterminowany, 

aby kontynuować pracę nad sobą, ponieważ wiem lepiej niż ktokolwiek inny, jak ważne 

jest, aby utrzymać pełny kubek. Człowiek nie może dać czegoś drugiemu, jeśli sam jest 

pusty, nie ma  nic do zaoferowania. Nie  można  nalewać z  pustego  kubka.  Siedząc  w 

poczekalni  Dr.  Brennera,  mam  nadzieję  na  moją  przyszłość,  bardziej  niż  nigdy 

wcześniej. 

- Panie Collins, dr Brenner przyjmie pana teraz - mówi recepcjonistka. 

Wstaję i idę do jego biura. Kiedy otwieram drzwi i wchodzę do środka, on siedzi za 

biurkiem i pisze na laptopie. Podnosi wzrok znad niego i uśmiecha się. 

- Dzień dobry, Jace. 

- Dzień dobry, Doktorze Brenner. 

Zamyka laptopa i gestem wskazuje na krzesła. 

- Usiądź i powiedz mi, jak się sprawy mają. 

Siadam i włączam wyciszenie telefonu, zanim odpowiem. 

- Wszystko jest naprawdę niesamowicie. - mówię mu. 

- O tak ? Powiedz mi, jak to się dzieje. - ożywia się. 

– No cóż, wiesz, kiedy ostatnio Cię widziałem, rozmawialiśmy o tym, że znów widuje 

się z  Jessicą ? - przytakuje. - Wróciliśmy do siebie, oficjalnie się spotykamy. Jestem 

szczęśliwszy niż byłem od dłuższego czasu. To dobre uczucie. 

Zapisuje coś na kartce, po czym spogląda na mnie.  

background image

-  To  świetnie.  Czy  wszystko  idzie  gładko  ?  Czy  może  wasza  dwójka  nadal 

przepracowuje rzeczy z przeszłości ?  

Wzdycham  

- Chyba wszystko po trochu. To znaczy…- Robię pauzę i ponownie usadawiam się na 

swoim miejscu. - Mieliśmy kilka czkawek, ale ostatniej nocy naprawdę poczyniliśmy 

postępy, rozmawiając o tym, co się dzieje. 

- Co to była za czkawka ? - pyta doktor Brenner. 

Po wyjaśnieniu wszystkiego, co się stało z Wiktorią, przyznaję mu się do czegoś. 

-  Boję  się,  że  to  spieprzę.  Jestem  rozdarty  między  chęcią  bycia  jej  obrońcą  a 

świadomością, że nie zawsze mogę ją ochronić. Wiem, że jest na tyle silna, że potrafi o 

siebie  zadbać.  -  Pochylam  się  do  przodu,  opierając  łokcie  na  kolanach  i  zaciskając 

dłonie. 

- To zajmie trochę czasu. Ważne jest, abyś przyznał się przed nią do swoich słabości. 

Nie  można  znaleźć  rozwiązania,  jeśli  nie  zna  się  problemu.  Jak  już  wielokrotnie 

rozmawialiśmy,  z  natury  jesteś  obrońcą,  ale  nie  możesz  jej  w  tym  procesie  tłamsić. 

Możesz  nadal  być  jej  obrońcą,  nie  pozbawiając  jej  możliwości  decydowania  o 

wszystkim. Tak jak w przypadku ostatniej sprawy z Victorią. Myślałeś, że nie mówiąc 

Jessice, chronisz ją, zamiast ufać, że zrozumie. 

Kiwam głową.  

- Racja. Wiem, że muszę być mężczyzną i pozwolić jej być silną kobietą, jaką jest. 

- Czy rozważałeś terapię dla par z Jessicą ? - pyta. 

Moje brwi łączą się w zaskoczeniu. 

- Terapia dla  par ? Nie, nie rozważałem. Dopiero co zaczęliśmy się  znowu spotykać. 

Nie wiem, czy to jest krok, na który jesteśmy gotowi tak wcześnie. 

Poprawia okulary i na chwilę przestaje pisać. 

background image

- Wiem, że wspomniałeś w poprzednich sesjach, że jest na terapii ze swoją matką, więc 

może nie chce tego robić, ale może mógłbyś jej o tym wspomnieć. Myślę, że byłoby to 

korzystne  dla  was  obojga.  Przeszłość,  którą  dzielicie  jest  długa  i  naznaczona  tak 

wieloma ranami. Chcesz się upewnić, że w pełni przepracujesz to wszystko, tak aby 

miało to mniejszą szansę na wejście do waszej przyszłości, gdy będziecie razem. 

On ma rację i ja to wiem. Nie mogę powiedzieć na pewno, czy Jess będzie na to gotowa, 

czy nie. Myślę, że jedynym sposobem, aby się dowiedzieć jest zapytać ją. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

CZĘŚĆ 17 

 

Mój alarm brzęczy, a kiedy otwieram oczy, instynktownie ziewam, wyciągając ramiona. 

Przez krótką chwilę jestem po prostu zamglona od snu, a potem sobie przypominam. 

Sen. 

Wyłączam alarm i przewracam się na brzuch, chowając twarz w poduszce.. Zaczynam 

przypominać sobie sen szczegół po szczególe, a mój żołądek czuje się dziwnie. 

Przesuwam  rękami  po  sukni,  wygładzając  satynowy  materiał,  gdy  patrzę  na  swoje 

odbicie  w  lustrze.  Myśli  przelatują  mi  przez  głowę,  a  nerwy  są  rozdarte  na  pół. 

Dzisiejszy dzień jest ogromnie ważny, a niepokój ciężki. Biorę głęboki, oczyszczający 

oddech i staram się rozluźnić nerwy. Musiałam zaakceptować, że prawdziwe zwycięstwo 

jest walką, ponieważ każdego dnia czuję, że depresja i stres depczą mi po piętach. Jest 

tutaj, skubie moją determinację i próbuje zniszczyć moją nadzieję. Niemniej jednak, nie 

przestanę walczyć, bo nigdy nie miałam więcej powodów do walki niż teraz. 

- Jess, jesteś prawie gotowy ? 

Uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy tylko słyszę jego głos. To ciepłe słońce, a ja 

jestem topniejącym Popsicle. 

- Prawie. Po prostu ciągle gapię się w to lustro i myślę o tym, że jestem jedyną osobą 

kończącą dziś studia, która wygląda jak stodoła wielkości Teksasu. - Odwracam się na 

bok,  opierając  ręce  na  biodrach  i  patrzę  na  swoją  dziwnie  ukształtowaną  i  dużą 

sylwetkę. 

Jace zamyka przestrzeń między nami i staje tuż za mną. Powoli pochyla głowę i kładzie 

brodę na moim prawym ramieniu. Jego dłonie przesuwają się po mojej nieistniejącej 

talii i czule obejmuje mój brzuch, uśmiechając się do mnie w lustrze. 

- Jeśli to jest stodoła, to najpiękniejsza, seksowna, wspaniała stodoła, jaką kiedykolwiek 

widziałem ze wszystkich pięćdziesięciu stanów. - Delikatnie całuje mnie w kark. 

background image

Odchylam  głowę  tak,  by  opierała  się  o  jego  klatkę  piersiową,  zamykam  oczy  i 

wypuszczam powietrze. 

- Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. 

Całując mnie jeszcze raz, rozluźnia swój uścisk i powoli obraca mnie twarzą do siebie. 

Pochyla się i całuje mój brzuch. 

- Słyszałaś to, córeczko ? Będziesz piękna i nie mogę się doczekać, kiedy Cię poznam. 

- Już wiem, że rozpieścisz ją całkowicie. Ma cię owiniętego wokół palca, a nawet nie 

była jeszcze w stanie pokazać ci oczu. - Śmieję się. 

- Masz cholerną rację, że ją rozpieszczę. Rozpieszczę ją tak samo, jak jej mamę. - Całuje 

mnie  w  policzek,  a  potem  żartobliwie  klepie  w  tyłek.  -  Teraz  rusz  się,  absolwentko 

college'u, albo spóźnimy się na twój wielki dzień.  

Wyciągam poduszkę spod twarzy i naciągam ją na głowę. To szaleństwo. Mój umysł 

całkowicie odpłynął w lewe pole w moich snach. Jace i ja dopiero co wróciliśmy do 

siebie, a ja już marzę o dzieciach z nim. Cholera. Odsuwam poduszkę na bok i siadam 

na łóżku. Muszę przygotować się do zajęć. Jak mam się dzisiaj skupić po takim śnie ? 

Po tym, jak intensywnie było między nami fizycznie poprzedniej nocy, wiem, że nie 

będę w stanie utrzymać wolnego tempa długo. Chcę go. Nie mogę kłamać. Trzymanie 

jego rąk na mnie i moich ponownie na nim było potężne, ponad wszystko, czego się 

spodziewałam. Zawsze wydaje mi się, że Jace i ja możemy tak długo być osobno, a gdy 

tylko znów jesteśmy razem, BAM. Jest magnetycznie. 

Chwytam  swój  dziennik  z  szafki  nocnej,  czując  inspirację  do  zapisania  szybkiego 

wiersza. 

 

Dwa ciała kolorujące poza liniami 

Łamiąc wszystkie zasady 

Moje pchanie i twoje przyciągnięcie   

background image

Stojąc na krawędzi, chwytając się nawzajem  

Wskakując do oceanu lęków  

Nagle twoje nigdy nie stają się moimi na zawsze  

Twoje nadzieje, teraz moimi obawami 

Dwa splatające się ciała 

Dwa serca 

Dwie dusze 

Teraz się łączymy 

Zadawaj mi pytania lub mów mi kłamstwa 

Chcesz mnie dzisiaj lub potrzebujesz mnie jutro 

Twoje dobro lub moje zło nie ma znaczenia 

Ponieważ poza liniami należymy  

Zawsze razem  

 

 

 

background image

CZĘŚĆ 18 

 

Mam tonę pracy domowej i siedzę na łóżku, półprzytomnie się ucząc. Jace i ja mamy 

się  spotkać  dziś  wieczorem.  Minęło  już  kilka  dni  odkąd  tu  był  i  zrobiliśmy  coś 

oficjalnego w sprawie naszego związku. Nasze rozkłady zajęć sprawiają, że ciężko jest 

znaleźć czas dla siebie nawzajem, ale jakoś sobie radzimy. Ostatnie kilka dni było inne. 

Mam  go  w  głowie  jak  szalona.  Kiedy  jesteśmy  razem,  uczucia  między  nami  są 

wszechogarniające. Bycie osobno sprawia, że pragnę go jeszcze bardziej. Chcę wpuścić 

to szczęście do środka. Naprawdę. Staram się jak mogę, żeby nie dopuścić do tego, żeby 

pojawił się strach. Wciąż próbuje wkradać się do mojego umysłu i to jest przerażające. 

Obracam szyję w przód i w tył, próbując rozluźnić zesztywniałe ramiona. Dzwoni mój 

telefon,  a  ja  dziwnie  na  niego  patrzę,  bo  rzadko  dzwoni.  Rozmawiałam  już  dzisiaj  z 

Mercedes.  Nikt  inny  zazwyczaj  nie  dzwoni.  Ludzie  najczęściej  piszą  SMS-y.  Kiedy 

widzę, kto to jest, uśmiecham się. 

- Właśnie o tobie myślałam – odpowiadam. 

Przewijam  ołówek  w  tę  i  z  powrotem  po  górnej  części  podręcznika,  starając  się  nie 

brzmieć  jak  rozentuzjazmowana  nastolatka,  która  siedzi  przy  telefonie  i  czeka,  aż 

zadzwoni chłopak. 

- Tak ? Hmmm. Co o mnie myślałaś ? - drażni się Jace.  

- Och, nic wielkiego, tylko jak bardzo nie mogę się doczekać, aby zobaczyć Cię dziś 

wieczorem. 

- Tak...? Dzisiejszy wieczór wydaje się być bardzo odległym czasem, prawda ? 

Podnoszę ołówek i zaczynam bazgrać na skrawku papieru. 

- Bardzo odległym - mówię dramatycznie i śmieję się. 

- Cóż, mam dobre wieści. Wyszedłem z pracy wcześniej. Dwóch klientów przełożyło 

spotkania. 

background image

- O tak ? - od razu się ożywiam. 

- Tak, otwórz drzwi. 

- Co! Jesteś tutaj ? - zeskakuję z łóżka.  

Biegnę korytarzem do drzwi. Otwieram je, a on stoi z telefonem przy uchu. 

- Ty podstępny człowieku!  - wykrzykuję, wciąż rozmawiając z nim przez telefon jak 

idiotka. 

Stoimy  tam  przez  krótką  chwilę,  oboje  wciąż  trzymając  nasze  telefony  przy  naszych 

uszach, a potem oboje wybuchamy śmiechem, zanim on wchodzi i mnie przytula. 

- Niespodzianka! 

Uwalnia mnie i zamyka drzwi. 

- Uwielbiam tę niespodziankę. Uratowałeś mnie od kilku kolejnych godzin nauki. 

Całuje mnie niewinnie i mówi:  

- Och ? Czy to jedyny powód ? 

Uśmiecham się i przechylam głowę na bok flirtująco.  

- Nie, to nie jest jedyny powód. 

Jest w swoim ubraniu roboczym. Jest taki przystojny bez względu na to, jak jest ubrany. 

- Przyszedłeś tu prosto z pracy, prawda ? 

- Tak, rzeczywiście. 

Sięga  w  górę  i  rozluźnia  swój  jasnoniebieski  krawat.  Ma  taki  sam  kolor  jak  jego 

cudowne  oczy.  Nigdy  nie  byłam  fanką  wyglądu  biznesmena,  ale  Jace  sprawia,  że 

wygląda  to  dobrze.  Kiedy  rozpina  kilka  górnych  guzików  swojej  koszuli,  moje  ręce 

drżą, bo chcę sięgnąć i dokończyć za niego robotę. Przyłapuje mnie, jak wpatruję się w 

background image

niego, obserwując każdy jego ruch oczami, które nie mogą się doczekać, by pewnego 

dnia znów go zobaczyć go całego, bardzo szybko. 

- Co ? - mówi, zachowując się zupełnie niewinnie, jakby nie wiedział dokładnie o co 

chodzi.  

Wzruszam ramionami.  

- Nic. Zupełnie nic – mówię żartobliwym tonem.  

Wchodzę do kuchni i pytam, czy chce coś do picia.  

- Jasne, masz sok ? 

- Sok ? -  Śmieję się. 

- Tak, sok. Mam teraz ochotę na sok jabłkowy. 

Śmieję się bardziej. 

 

- Przepraszam, nie ma tu soku jabłkowego. Chociaż mam trochę OJ. Powinnam wyjść i 

zdobyć kilka tych słodkich kartonów z sokiem, żeby trzymać je w lodówce dla Ciebie ? 

- drwię z niego. 

Wpatruje się we mnie.  

- Haha bardzo śmieszne. 

Trzymam OJ pytająco, a on kiwa głową. 

- Jesteś uroczy, Jace. Sok jabłkowy  .. - Urywam, wciąż się z nim drażniąc. Nalewam 

mu szklankę OJ i biorę dla siebie butelkę wody.  

- Co chcesz robić przez cały ten czas, który teraz mamy dla siebie ? - pyta mnie. 

- Nie wiem. A Ty ? - unoszę brew. 

- Możemy dużo się całować. Zależy mi na poddaniu się twoim prośbom, a ta konkretna 

prośba była w mojej głowie przez ostatnie kilka dni. 

background image

Uśmiecham się jak kot z Cheshire.  

- To prawda ? 

- Mmm hmm. - przytakuje. 

Zerkam na zegar, a potem wracam do niego.  

- To bardzo dużo całowania.  

On też patrzy na zegar, a potem z powrotem na mnie. 

- Dzięki Bogu za to. 

Kładę moją butelkę z wodą na blacie i wchodzę w jego przestrzeń tak blisko, jak tylko 

mogę bez dotykania go. Potem nachylam się blisko jego ucha i szepczę:  

- Tak, dzięki Bogu za to, bo umieram z pragnienia, by znów mieć twoje ręce na sobie. 

Widzę,  że  jego  ciało  napina  się  na  moje  słowa  i  natychmiast  odstawia  szklankę. 

Odsuwam się od niego ledwie, kiedy mówi mi: 

- Próbujesz mnie zabić, prawda ? 

Potrząsam powoli głową.  

- Nie, po prostu w końcu mówię Ci, czego chcę. 

Odkąd wrócił do mojego życia, miałam podniesioną gardę. Byłam ostrożna, miarowa w 

słowach i czynach, ale dziś przypomniałam sobie coś, co tak mądrze powiedział mi mój 

terapeuta. 

Prowadziłaś  ostrożne  życie  przez  ostatni  rok,  Jessico.  Świetnie  Ci  idzie,  ale  musisz 

znaleźć równowagę. Prowadzenie odpowiedzialnego życia jest dobre. Życie z celem jest 

jeszcze lepsze, ale nadal musisz być sobą, zachowując równowagę we wszystkim. Nie 

myl impulsu z entuzjazmem. Nie postrzegaj strachu jako słabości. Musisz zacząć ufać 

sobie,  aby  podejmować  mądre  decyzje.  A  przede  wszystkim  pozwól  sobie  cieszyć  się 

życiem z wszystkim, co ma ci do zaoferowania. 

background image

Pragnienie  Jace'a  nie  jest  moim  impulsywnym  zachowaniem  czy  puszczalstwem.  On 

nie jest przypadkowym facetem. On jest moim facetem i był nim przez długi czas. Mogę 

się bać, ale to w porządku. Muszę wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Muszę żyć. 

- Jess… - waha się. - Czego dokładnie chcesz ? 

Przemykam się obok niego wokół lady i do salonu. Odwracam się twarzą do niego i 

zaczynam iść tyłem do korytarza. Jego oczy są mocno utkwione w moich. Flirtująca 

energia w pokoju zmieniła się. Wszystko jest trochę cięższe, napięte. Robię kolejny krok 

do tyłu, a on zaczyna powoli zbliżać się do mnie. 

- Chcę, żebyś mnie pocałował. Wiele razy. Bez przerwy. 

Jego spojrzenie nasila się i oboje idziemy dalej korytarzem. 

- Bez przerwy ? - pyta. Jego głos jest teraz cichszy. 

Kiwam głową i tuż przed dotarciem do drzwi mojej sypialni, mówię: 

- Wszędzie.  

 

 

 

 

 

 

background image

CZĘŚĆ 19 

 

Oboje  jesteśmy  teraz  w  mojej  sypialni.  Pochylam  się,  podnoszę  książki  i  inne 

przedmioty z łóżka i kładę je na szafce nocnej. Kiedy moje oczy znów spotykają się z 

jego, mogę powiedzieć, że jest na skraju utraty rozumu w najlepszy możliwy sposób. 

Siadam na skraju łóżka i wyciągam do niego rękę. 

- Chodź pocałuj mnie. 

Nie waha się ani chwili. Natychmiast znajduje się obok mnie na łóżku, dłonie obejmują 

moją  twarz  i  usta  pospiesznie  na  moich.  Pocałunek  jest  niechlujny,  niezmierzony  i 

przepełniony  potrzebą.  Gdyby  moje  serce  mogło  przeskoczyć  o  jedno  uderzenie, 

zrobiłoby to właśnie teraz. Niezdarnie obracam się w kierunku jego ciała i zbliżam się 

do  niego  tak  blisko,  jak  tylko  mogę.  On  odpowiada  łapiąc  mnie  za  talię  i  próbuje 

przesunąć mnie z powrotem na łóżko, ale ponieważ nie jestem nieważkim  piórkiem, 

przesuwam się tylko trochę do tyłu. Pomagam mu i cofam się. Opadamy z powrotem na 

łóżko ramię w ramię. Przyciąga mnie mocno do siebie i dalej gorączkowo się całujemy. 

Nasze nogi splatają się z jedną jego nogą między moją i jedną z moich między jego. Od 

razu czuję jego podniecenie i wtulam się w jego ciało, powodując lekkie tarcie między 

jego nogą a wnętrzem moich ud. Instynktownie podnosi go na tyle, by wzrastało tarcie 

i nacisk, a ja wychodzę mu naprzeciw. Przełykam jęk i zaczynam czuć w swoim ciele 

rzeczy, których nie czułam od tak dawna. Moja skóra jest zarumieniona, a ciepło narasta 

w miejscach, o których istnieniu prawie zapomniałam 

Jego  dłoń  przesuwa  się  do  mojego  tyłka,  a  on  chwyta  go  mocno,  przyciągając  mnie 

jeszcze  bliżej,  właśnie  wtedy,  gdy  myślałam,  że  nie  możemy  być  jeszcze  bliżej  niż 

byliśmy.  Myliłam  się.  Mogliśmy  się  zbliżyć,  tak  bardzo  się  zbliżyć.  Nasze  klatki 

piersiowe unoszą się i opadają w szale ciężkich oddechów. Wciąż ocieram się o jego 

udo i wkrótce  zaczynam się bać, że  mogę się  zawstydzić, jeśli nie wycofamy się  na 

chwilę.  

Właśnie wtedy, gdy o tym myślę, on odrywa się od naszego pocałunku i zaczyna składać 

pocałunki jeden po drugim w dół i w górę mojej szyi. Szepcze mi do ucha: 

background image

- Powiedz mi, czego chcesz. Powiedz mi teraz, Jess, ponieważ muszę się upewnić, że 

to, co myślę, że chcesz, jest tym, co zamierzam zrobić.   

Wyginam głowę do tyłu, dając mu większy dostęp do szyi i mówię:  

- Nigdy więcej powolnego działania. Pragnę Cię. Całego Ciebie. 

Na moje słowa, przewraca się na mnie. Kiedy otwieram oczy jesteśmy twarzą w twarz. 

-  Zamierzam  dokładnie  pokazać  każdemu  centymetrowi  twojego  pięknego  ciała,  jak 

bardzo za Tobą tęskniłem - mówi, pochylając się, by znów mnie pocałować. 

Jak tylko nasze usta się spotykają, czuję jak jego język przesuwa się po szwie moich 

warg  i  otwieram  się  dla  niego.  Całujemy  się  mocno  i  szybko.  Im  więcej  pasji  on  we 

mnie  wkłada,  tym  więcej  ja  daję.  Odwzajemniam  pocałunek  z  zapałem 

przewyższającym jego własny. Każda niespokojna myśl, którą mogłam mieć, odpada i 

moje  ciało  jest  teraz  pod  kontrolą.  Pragnę  go  w  sobie  bardziej  niż  kiedykolwiek. 

Gdybym mogła, włożyłabym go do moich żył i pozwoliła mu bić w moje serce. 

Zaciskam dłonie w jego włosach i wycofuję się z naszego pocałunku.  

- Powiedz mi, że masz prezerwatywę. Proszę, powiedz mi, że masz jedną.  

Uśmiecha się, pozornie zakłopotany.  

- Przyznaję, że tak.  

Sięga do tylnej kieszeni i wyciąga portfel. 

- Bardzo przygotowany - mówię. 

Uśmiecha się i podaje mi portfel.  

- Pomyślałem, że lepiej mieć jedną na dzień, w którym zdecydujesz, że nie chcesz już 

dłużej czekać. Nie wiedziałem tylko, że to będzie tak szybko. Nie żebym narzekał, choć 

trochę. 

background image

Uśmiecham się i biorę jego portfel, wyjmując błyszczące srebrne opakowanie. Kładę 

zarówno jego portfel, jak i prezerwatywę na łóżku obok nas. Spogląda na to, a potem z 

powrotem na mnie, po czym podnosi się i schodzi ze mnie.  

Nadal leżę na łóżku, patrząc na niego. Zaczyna rozpinać swoją koszulę. Poruszając się 

tak  szybko,  jak  tylko  może,  a  potem  ściąga  ją.  Boże,  ten  mężczyzna  jest  seksowny. 

Nawet stojąc tutaj w czarnych spodniach i brązowym skórzanym pasku z białą koszulką 

z dekoltem w serek, jest seksowny. Zdejmuję koszulkę odsłaniając swoją złocistą skórę 

i zgrabne ciało. Patrzę jak się rozbiera, a on patrzy jak ja go obserwuję. 

Niepokój jest w gorączce. Kiedy zdejmuje pasek i spodnie, głęboko przełykam ślinę. 

Obcisłe, ciemnoszare bokserki pokazują mi dokładnie, jak bardzo mnie pragnie. Kiedy 

zaczepia kciuki o pasek i ściąga je  w dół, dalej się gapię.  Nie czuję nawet odrobiny 

zażenowania, ani nie czuję potrzeby, by uciekać przed idealnie nagim mężczyzną przede 

mną. Każda jego część jest moja i piję to wszystko samolubnie, chciwie. Kiedy wpełza 

na łóżko, obniża się, a ja staram się dostosować. Nie mówi ani słowa. Chwyta dolną 

krawędź  mojej  koszulki  i  z  łatwością  podciąga  ją  mi  przez  głowę.  W  samym  tylko 

białym staniku nie ruszam się, pozwalając mu dalej mnie rozbierać. Na szczęście mój 

stanik jest zapinany z przodu. Odpina go i ciągnie na boki. Natychmiast pochyla się i 

delikatnie  całuje  każdą  z  moich  piersi.  Zamykam  oczy  i  odwracam  głowę  na  bok, 

głęboko  wdycham  powietrze.  Jego  usta  są  ciepłe  na  moich  sutkach  i  czuję  się 

niesamowicie. 

Po  okazaniu  idealnej  uwagi  moim  piersiom,  umieszcza  pocałunki  na  środku  mojego 

brzucha, aż dociera do paska moich spodni do jogi. Na tym się nie kończy. Śledzi nosem 

po  zewnętrznej  stronie  cienkiego  bawełnianego  materiału,  aż  jest  tam.  Przesuwa  się 

lekko naciskając na  mnie, a  potem pochyla się i całuje  mnie tam.  To takie intymne, 

chociaż wciąż mam na sobie spodnie. Sięga jedną ręką w górę, podpierając się drugą i 

ściąga je w dół, zsuwając moje majtki do kolan. Pochylając się do tyłu, ciągnie je do 

końca, a ja kopię je na podłogę. 

Jestem  teraz  całkowicie  odsłonięta  przed  nim.  Jestem  teraz  całkowicie  na  niego 

narażony. W tej chwili nie ma między nami ani jednej części garderoby ani przeszłości. 

Jest tylko Jace i Jess. Pochylając się nade mną, zaczyna badać moje ciało swoją dłonią. 

Gęsia skórka szybko podąża za jego dotykiem. Przechyla głowę w moją stronę i znów 

background image

zaczyna mnie całować, podczas gdy jego ręka kontynuuje eksplorację. Kiedy schodzi 

niżej, wysuwam jedną z nóg, wiedząc, co ma zamiar zrobić. 

Gdy tylko czuję tam jego palec, wypuszczam jęk z głębi gardła, a potem mówię między 

pocałunkami:  

- Proszę. 

Odpowiada na moją prośbę i jeden zręczny palec wbija się we mnie. Wyginam plecy i 

wciskam się w jego dłoń, zaspokajając jego potrzebę moją własną. Wchodzi i wychodzi, 

Jace porusza palcem, a ciepło narasta szybciej, niż myślałam, że to możliwe. 

- Tak bardzo Cię kocham - szepcze przy moich ustach. 

Wysuwając palec, przesuwa się w górę i okrąża moją łechtaczkę, prawie wysyłając mnie 

na krawędź bez powrotu. 

- Pragnę Cię, proszę. Nie chcę czekać ani minuty - błagam.  

Nie mówiąc ani słowa, przerywa pocałunek i sięga po prezerwatywę. Biorę ją od niego 

i rozdzieram. On przesuwa się na bok, a ja nakładam ją na niego, a on, nie traci czasu i 

już jest na mnie, rozsuwając moje nogi swoim kolanem. 

Zamiast pochylić się i pocałować mnie, kiedy wchodzi we mnie, sięga w dół i kieruje 

się do środka, obserwując, jak nasze ciała łączą się po raz pierwszy, odkąd zgubiliśmy 

drogę  do  siebie.  Powoli  wsuwa  się  do  środka,  a  potem  opiera  się  na  mnie,  zanim 

zacznyna się ze mną kochać.I to właśnie robi. Jace kocha się ze mną w każdy sposób, 

jaki  zna.  Kocha  mnie  z  każdym  pchnięciem  i  wyjściem  z  mojego  ciała.  Z  każdym 

szeptem przy moim uchu kocha mnie. Kocha mnie z każdym pocałunkiem. 

Nasza skóra jest wilgotna od potu i z każdym ruchem nasze ciała ślizgają się o siebie. 

To jest bezładne i odurzające. Nie poruszamy się leniwymi ruchami. Poruszamy się z 

niecierpliwością i głodem. Jest tyle doznań naraz. To przeciążenie sensoryczne, a kiedy 

dochodzę,  nie  milczę.  Jęczę,  krzyczę  i  wbijam  paznokcie  w  jego  plecy,  gdy  moje 

uwolnienie płynie na fali najlepszego seksu w moim życiu z miłością mojego życia. 

 Kiedy  Jace znajduje swoje uwolnienie, jest  ono równie intensywne. Również się nie 

powstrzymuje, a dźwięki, jęki i słowa zalewają pokój. 

background image

Leżymy obok siebie, próbując złapać oddech. Odwracam głowę w jego kierunku, żeby 

zobaczyć, że już na mnie patrzy. Oboje uśmiechamy się porozumiewawczo. To było 

idealne  i  oboje  wiemy  o  tym  bez  słów.  To  było  wszystkim,  czym  powinno  być  i 

wszystkim, na co liczyliśmy. Wróciliśmy tam, gdzie nasze miejsce. Razem.  

 

 

background image

CZĘŚĆ 20 

 

JACE 

 

Po tym, jak trochę posprzątaliśmy, wróciliśmy do łóżka pod koce i przytuliliśmy się do 

siebie.  Wszystko  w  tym,  co  właśnie  zrobiliśmy,  wydawało  się  bardziej  idealne  pod 

wieloma względami od niesamowity seks. Jessica jest moją przyszłością, a kochanie jej 

będzie jedyną, właściwą rzeczą, którą dostanę od tego dnia. 

- O czym myślisz ? - szepcze z nasyconymi i zaspanymi oczami. 

 Wyciągam rękę, odsuwam kosmyk włosów z jej twarzy i wkładam go za ucho. 

- Myślę o tym, jaka jesteś piękna i jakie mam szczęście. 

Posyła mi delikatny uśmiech. 

- Oboje mamy szczęście.  

Pochylam się i delikatnie całuję ją w policzek i pieszczę jej twarz.  

- Już nigdy więcej nie będę uważał Cię za pewnik. Jesteś dla mnie tym, na zawsze. Będę 

walczył, aby utrzymać Cię bez względu na to, z czym przyjdzie nam się zmierzyć. 

Odwzajemnia pocałunek.  

- Nie musisz o mnie walczyć, Jace. 

Zapada między nami chwila ciszy. Obrysowuję palcem pochyłość jej nosa, potem zarys 

ust i szepczę: 

- Wiem, że nie muszę. Chcę. Potrzebuję. 

 Kręci głową. 

- Nie, nie musisz, ponieważ osoba nie musi walczyć o to, co do niej należy. Byłam twoja 

od chwili, gdy podniosłeś mnie z tej brudnej ziemi jako młodą i zagubioną nastolatkę. 

Nigdy nie potrzebowałam, żebyś o mnie walczył. Nigdy nie potrzebowałam, żebyś za 

background image

mnie. Chcę tylko, żebyś walczył ze mną. Jeśli możesz to zrobić, zawsze będę mieć to, 

czego najbardziej od Ciebie potrzebuję. 

Moje serce  puchnie z podziwu,  miłości i wdzięczności dla tej kobiety. Mogła być tą 

pobitą i zastraszaną, która potrzebowała uzdrowienia, ale mój Boże, to ona uzdrowiła 

mnie.  Brak  wiedzy  o  miłości  boli.  Nigdy  nie  znałem  miłości  od  nikogo  poza  moją 

siostrą, aż do Jess, ale to był inny rodzaj miłości. 

Z  mojego  doświadczenia  zawodowego  wiem,  jakie  szkody  może  wyrządzić  dziecku 

osoba płci przeciwnej. Tak jak najbardziej wpływową osobą w życiu dziewczynki jest 

jej ojciec, tak najbardziej wpływową więzią w życiu chłopca jest więź z matką. Zostałem 

uszkodzony  w  sposób,  o  którym  nigdy  nie  wiedziałem,  że  istnieje.  Nie  to,  żeby  za 

jakiekolwiek moje życiowe wybory naprawdę można było winić moją matkę. Mocno 

wierzę, że wszyscy mamy w życiu wybory. Możemy albo pozwolić, by nasza przeszłość 

nas złamała, albo nas zbudowała. Możemy wściekać się na przyciąganie, jakie wywiera 

na nas przeszłość lub pozwolić, aby nas pochłonęła. 

Wielokrotnie  pozwalałem,  żeby  mnie  pochłonęła,  ale  teraz  wybieram  wściekłość. 

Myślę, że zamiast walczyć o Jess, muszę walczyć o mnie, tak jak ona musi walczyć o 

siebie i razem możemy walczyć o naszą przyszłość.  

- Mogę to zrobić - zapewniam ją.  

- Wiem, że potrafisz - zachęca mnie. 

Obejmuję ramieniem jej drobną sylwetkę i przyciągam ją bliżej siebie. Dając jej motyle 

pocałunki, mój nos dotyka czubka jej nosa i mówię:  

-  Nigdy  więcej  nie  wezmę  nas  za  pewnik  i  nigdy  więcej  nie  będziesz  walczyć  sama. 

Mamy to. 

-  Jeden  z  moich  ulubionych  poetów  napisał  coś  o  braniu  rzeczy  za  pewnik.  Mam  to 

zapisane  na  kartce  papieru  i  na  mojej  tablicy  korkowej,  którą  powoli  zamieniam  w 

tablicę wizji - mówi. 

Unoszę brew. To nie brzmi jak coś, czym byłaby zainteresowana.  

background image

- Masz tablicę wizji ? Super. 

Patrzy na mnie i przewraca oczami, na wpół z zawstydzeniem, na wpół z sarkazmem. 

-  Tak,  to  był  pomysł  Mercedes.  Przeczytała  książkę  zatytułowaną  Sekret  i  teraz  ma 

obsesję  na  punkcie  pragnienia,  by  wszechświat  działał  na  jej  korzyść.  Jestem 

sceptyczna. 

Wiedziałem.  

- Oczywiście, że jesteś. Dobrze, że wciąż próbujesz. Cele są dobre bez względu na to, 

jak je wyznaczysz. 

- Proszę mnie nie zmniejszać, panie Collins - mówi i przyciska się do mojej piersi. 

Śmieję się.  

- Ryzyko zawodowe, przepraszam. Więc powiedz mi ten cytat. 

-  „Pamiętaj,  pamiętaj,  to  jest  teraz,  i  teraz.  Żyj  tym,  czuj  to,  trzymaj  się  tego.  Chcę 

uświadomić sobie wszystko, co uznałam za oczywiste”. - cytuje Plath z przekonaniem. 

- Wow, tak, to wszystko. Chcę mieć pełną świadomość tego, co uważam za oczywiste, 

ponieważ nigdy więcej tego nie zrobię. To jest teraz i chcę, żebyśmy to przeżyli, Jess. 

Odpręża się w moich ramionach i kładzie głowę na mojej piersi.  

- Też chcę tym żyć. Zawsze. Z tobą. 

Całuję ją i szepczę: 

- Zawsze. Z tobą. 

Ona  odchyla  się  do  tyłu,  tak  że  patrzymy  na  siebie.  Jej  oczy  tańczą  z  zachwytu  i 

szczęścia. To piękny widok. 

- Czy to znaczy, że pewnego dnia poprosisz mnie o rękę ? 

Moje serce chce wyskoczyć z piersi.  

- Tak, poproszę, żebyś wyszła za mnie pewnego dnia.  

Całuje mnie raz i mówi: 

background image

- Dobrze, bo pewnego dnia powiem tak. 

 

 

 

 

 

 

background image

CZĘŚĆ 21 

 

Wczorajszy dzień był bezcenny, niezapomniany. Jestem szczęśliwa. Po raz pierwszy od 

dłuższego  czasu  czuję  się  zadowolona  we  wszystkich  obrazach  mojego  życia.  To 

nieznane uczucie być tak spełnioną i pewną siebie. Moja matka i ja poczyniłyśmy duże 

postępy w naszym niekonwencjonalnym związku. Płaci również mój czynsz i rachunki, 

podczas gdy ja chodzę do szkoły dzięki stypendium, które otrzymałam. Myślę, że czuje, 

że  jest mi to winna.  Jestem po prostu wdzięczna  za  możliwość pójścia  do szkoły, w 

końcu zrobienia czegoś dla siebie i życia z celem. 

Sprzątam  swój  pokój,  a  kiedy  natrafiam  na  notatnik  Kingsleya,  moje  serce  odczuwa 

małe ukłucie bólu. Muszę odwiedzić jego grób. Coś we mnie potrzebuje ostatniej chwili 

z nim, żeby to zamknąć, zanim zacznę ten nowy rozdział w moim życiu. 

Chcę,  żebyśmy z   Jace’em  pozostali ze  sobą otwarci  i szczerzy  we wszystkim, więc 

muszę  z  nim  porozmawiać  przed  wyjazdem.  Nie  żeby  sprzeciwiał  się  mojemu 

wyjazdowi,  ale  muszę  z  grzeczności  dać  mu  znać,  żeby  wiedział,  co  robię,  zanim 

wyjadę. Nie mam dzisiaj zajęć, więc teraz pisze do niego. 

Ja: Możesz do mnie zadzwonić, kiedy będziesz miał wolną chwilę, proszę ? 

Odpowiada natychmiast. 

Jace: Jestem teraz między klientami. Mam tylko chwileczkę. 

Mój telefon dzwoni i odbieram.  

- Hej, chłopaku. 

- Hej, dziewczyno. - mówi śpiewnym głosem. 

- Muszę zapytać…Cóż, powiedzieć Ci coś. - szukam odpowiednich słów.  

- Co się dzieje, Jess? Wszystko w porządku ?  

Biorę głęboki oddech i mówię:  

background image

-  Idę  dzisiaj  odwiedzić  grób  Kingsleya.  Chciałem  Ci  tylko  wcześniej  powiedzieć. 

Poradzisz sobie z tym, prawda ? 

Krótka pauza, a potem odpowiada:  

- Oczywiście, że nie miałbym nic przeciwko. Idź. Zrób wszystko, co musisz zrobić. Jeśli 

będziesz mnie potrzebowała lub chciała o czymś porozmawiać, jestem tutaj i zabiorę 

Cię dziś wieczorem na kolację. Możemy wtedy o tym porozmawiać, jeśli chcesz. A jeśli 

nie, to też jest w porządku. 

- Kocham Cię - mówię, z ulgą. 

- Ja też Cię kocham. Bądź ostrożna. 

- Będę. Do zobaczenia wieczorem. 

Rozłączamy się, a ja natychmiast czuję się w pewien sposób podekscytowana. Wiem, 

że to może wydawać się dziwne, bo idę odwiedzić grób, ale wiem, że on jest tam na 

górze, patrzy na mnie i cieszy się moim szczęściem. Nie chciałby, żebym była smutna. 

Idę  do jednej z  moich szuflad,  w której trzymam kilka  moich starszych  dzienników. 

Napisałam wiersz dla Kingsleya po jego śmierci i nadszedł czas, aby mu go zanieść. 

Odnajduję  dziennik,  w  którym  się  znajduje,  i  kładę  go  na  łóżku,  a  potem  idę 

przygotować się do wyjścia. 

 

******** 

 

Kiedy podjeżdżam na cmentarz, ogarnia mnie spokój. Jestem teraz pewniejsza swojego 

życia  bardziej  niż  kiedykolwiek,  a  Kingsley  jest  tak  ważną  częścią  tego,  kim  jestem 

dzisiaj.  Zawsze  będzie,  ale  nadszedł  czas,  aby  całkowicie  go  uwolnić  i  pozwolić  mu 

odejść, abym mogła trzymać się życia, które mam obiema rękami. On miał rację. Życie 

to seria rozdziałów w ogromnej księdze, którą nazywamy życiem. Po prostu cieszę się, 

że był częścią mnie, choćby przez kilka rozdziałów.  

 

KONIEC  

 

background image

ZAKOŃCZENIE 

 

Całe życie później... 

 

 

Ciepła, wieczorna teksańska bryza tańczy na mojej pomarszczonej skórze. Bujam się w 

przód  i w tył na  tym  wieloletnim, skrzypiącym bujanym fotelu na naszej  werandzie. 

Krzesło obok mnie jest puste. Dziwnie się czuję, siedząc tu bez Jace'a. 

Słońce zachodzi w ten długi dzień, a ja czuję się prawie zwyciężczynią, bo przeżyłam 

kolejny dzień bez niego. Pojedyncza łza ucieka mi z oka i spływa po twarzy. Wiem, że 

ludzie myślą, że w moim wieku i po tylu latach spędzonych z nim, smutek nie powinien 

być tak głęboki, ale mylą się. Myślę, że to nie ma znaczenia, ile człowiek ma lat, bo 

kiedy  traci  swoją  drugą  połówkę,  czuje  to.  Czuje  to  głęboko  w  swoich  kościach, 

niezależnie od tego, czy są silne czy słabe. 

Mieliśmy  dobre  małżeństwo,  dobre  wspólne  życie.  Z  każdym  skrzypnięciem  starego 

krzesła, inne wspomnienie zalewa mój starzejący się umysł. Mogę  zapomnieć, gdzie 

zostawiłam okulary lub nie mieć pojęcia, co robiłam na kilka minut przed rozpoczęciem 

nowego  zadania,  ale  są  części  mojego  umysłu,  które  nigdy  się  nie  zestarzały. 

Wspomnienia są tam wyryte, nietknięte przez czas.  

Wiatr  rzuca  mi  na  twarz  srebrzyste  kosmyki  włosów.  Odgarniam  je  szczotką.  Jace 

zakładał mi je za uszy, a potem całował mnie w policzek, mówiąc, jaka jestem piękna. 

Nawet z obwisłą i starą, pomarszczoną skórą, nigdy nie opuściłby dnia, mówiąc mi, jaka 

jestem piękna. 

Kiedy  patrzę,  jak  słońce  chowa  się  w  głębokich,  niebieskich  cieniach  nieba,  robię 

wydech. Kolejny dzień dobiegł końca. Tęsknię za nim. Każdego wieczoru siadywaliśmy 

tu na werandzie i patrzyliśmy, jak świetliki tańczą w wysokiej trawie na pastwisku po 

drugiej  stronie.  Zanim  moje  nogi  stały  się  tak  niestabilne,  biegałam  z  wnukami  lub 

prawnukami  w  pogoni  za  świetlikami.  Napełniliśmy  nimi  słoiki  z  kulkami.  Jace 

wyciągał wtedy swój scyzoryk i robił dziury w pokrywkach. Siedzieliśmy na zewnątrz, 

obserwując blask promieniujący ze słoika, dopóki dzieci nie były zmęczone i gotowe 

do snu.  Weekendowe wypady na noc były czymś, z czym wiążą się wspomnienia. 

background image

Następnego ranka Jace powiedziałby im: 

 - Czas oddać je z powrotem słońcu. 

Stojąc na podwórku, wypuszczali świetliki, a my patrzyliśmy, jak odlatują. 

Wieczorem  po  nabożeństwie  pogrzebowym  Jace'a  przyszli  wszyscy.  Tuż  przed 

zachodem  słońca  usiedliśmy  tutaj  na  naszej  dużej,  ogrodzonej  werandzie,  a  nasza 

najstarsza córka, Lilah Beth, patrzyła na rozległą krainę słońca i powiedziała:  

- Nadszedł czas, aby oddać go słońcu, mamo. 

To sprawiło, że się uśmiechnęłam. Miała rację. Jace Collins był dla mnie tak wieloma 

rzeczami w życiu. Był bólem, strachem, gniewem i stratą, ale kiedy znaleźliśmy nasz 

rytm,  wybaczyliśmy  sobie  nasze  błędy,  straciliśmy  wszystko,  co  złe  i  znaleźliśmy 

światło. Od tej pory Jace był już tylko moim najlepszym przyjacielem, miłością mojego 

życia, a w każdym złym momencie, w którym się znaleźliśmy, był światłem. Nigdy nie 

przestałam  walczyć  z  moimi  demonami  i  on  też  nie  przestał.  Stał  u  mego  boku,  z 

wyciągniętym  mieczem,  i  walczył  ze  mną  przeciw  wszystkiemu.    W  najgorszych 

chwilach  kochał  mnie,  a  w  najlepszych  otaczał  troską.  Przysięga,  którą  złożyliśmy 

sobiw wiele lat temu, przetrwała próbę czasu, a Lilah Beth miała rację. Jace pojawił się 

w moim młodym życiu i uratował mnie od ciemności swoim światłem, i nadszedł czas, 

by oddać go słońcu. Byłam smutna i miałam złamane serce,  bo go straciłam, ale Boże, 

jakie to było błogosławione, że mogłam go kochać i być przez niego kochana przez tyle 

lat mojego życia. 

Jace był dla mnie tak wieloma rzeczami w życiu, ale kiedy mieliśmy dzieci, naprawdę 

zobaczyłam,  kim  był.  Nie  mogłam  prosić  o  lepszego  partnera  życiowego  i  ojca  dla 

naszych dzieci. Był ich mistrzem we wszystkim, co robili. 

Nasze  dziewczynki  nauczyły  się  z  jego  przykładu,  czym  jest  prawdziwa  miłość  i 

szacunek,  a  nasi  synowie  dowiedzieli  się,  jak  dorastać  i  być  kochającymi  i  pełnymi 

szacunku mężczyznami. Nigdy nie był za kulisami. Jace pojawiał się w ich życiu w stu 

procentach.  Nie  był  takim  ojcem,  jakiego  znałam  jako  dziecko.  Byłam  mu  za  to 

wdzięczna.  Kiedy  mówiłam  mu,  jak  bardzo  jestem  wdzięczna  za  ojca,  którym  był, 

zatrzymywał mnie i mówił szybko:  

background image

-  Nie  zasługuję  na  podziękowania  za  to,  że  jestem  taki,  jaki  powinienem  być.  Oni 

zasługują na takiego ojca i matkę, którzy są dla nich we wszystkim, a ty jesteś tak samo 

częścią tego, kim się stają, jak ja. Ja nie jestem twoim ojcem, a ty nie jesteś moją matką. 

Nikt nie powinien nam za to dziękować, ponieważ ludzie, którzy nas wychowali, nie 

byli ludźmi, do których można by się porównywać w jakikolwiek sposób. Staramy się 

być dobrymi rodzicami, takimi jakimi powinniśmy być. 

To był drażliwy temat dla Jace'a, naszych rodziców, zwłaszcza jego matki. Nawet po 

latach terapii nie jestem pewna, czy kiedykolwiek był w stanie całkowicie zamknąć tę 

ranę.  Nie  odwiedziliśmy  jej  grobu  przez  wszystkie  lata  naszego  wspólnego  życia. 

Myślę, że to było dla niego po prostu za dużo.  

Co  dziwne,  w  naszą  pierwszą  rocznicę  ślubu  odwiedziliśmy  grób  Kingsleya.  To  był 

pomysł  Jace'a.  Opowiedziałam  mu  wcześniej  o  notatniku,  który  podrzuciła  siostra 

Kingsleya,  Riah. Przeczytałam mu część, w  której Kingsley oświadczył, że Jace jest 

moją bratnią duszą. Był tym naprawdę poruszony, aż do łez. W tym momencie dwaj 

mężczyźni  połączyli  się  dla  mnie,  jeden  w  życiu,  a  drugi  w  śmierci.  Kiedy 

odwiedziliśmy grób, Jace przemówił do Kingsleya na głos.  

-  Dawno,  dawno  temu  nie  czułem  do  Ciebie  nic  poza  gniewem.  Wtedy  jeszcze  nie 

wiedziałem, jak bardzo się myliłem, pozwalając, by zazdrość wzięła nade mną górę. 

Byłeś tym, czego ona potrzebowała. Kochałeś ją, kiedy ja nie wiedziałem jak, a potem 

twoje bezinteresowne słowa sprawiły, że znów znalazła się w moich ramionach. Chcę, 

żebyś  wiedział,  że  nigdy  nie  wezmę  daru,  który  został  mi  dany  za  pewnik.  Będę  ją 

kochał każdego dnia i będę człowiekiem, na którego zasługuje do końca życia. 

Położyliśmy  fioletowe  lilie  na  grobie  i  odeszliśmy  ramię  w  ramię.  To  był  piękny 

moment między całą naszą trójką. 

To szalone, ale patrząc wstecz, czuję się jakby to było wczoraj, kiedy staliśmy przed 

sobą  i  przysięgaliśmy  sobie:  „Dopóki  śmierć  nas  nie  rozłączy".  Do  momentu  aż  nie 

urodziły się nasze dzieci, był to najszczęśliwszy dzień w moim życiu. 

Podnoszę  się  z  chwiejących  się  ramion  starego  bujanego  fotela  i  wstaję.  Wieczorny 

chłód staje się dla mnie zbyt zimny. Kiedy wchodzę do środka, zaglądam do mojego 

starego gabinetu. Dawno już z niego nie korzystałam. Moje dłonie zaczęły szwankować 

background image

kilka lat temu, przez co pisanie w dużych ilościach, nad którym spędziłam większość 

emerytury,  było  zbyt  bolesne,  w  przerwach  między  podróżami  z  Jacem.  Po  latach 

nauczania,  spędziłam  godziny zanurzona  w  poezji.  Jeśli  nie pisałam, czytałam  ją.  W 

ramach prezentu emerytalnego, Jace zabrał mnie do West Yorkshire w Anglii. Byłam w 

stanie odwiedzić miejsce, gdzie moja ulubiona poetka, Sylvia Plath, została złożona w 

St  Thomas  Churchyard.  Jako  młoda  kobieta  miałam  na  ramieniu  wytatuowaną 

wiadomość,  która  jest  wyryta  na  jej  nagrobku.  „Nawet  pośród  zaciekłych  płomieni 

można zasadzić złoty lotos”. 

Siadam  przy  biurku  i  wyciągam  ostatni  dziennik,  w  którym  kiedykolwiek  pisałam. 

Kiedy moje pismo stało się nieczytelne z powodu bólu stawów, próbowałam używać 

komputera, ale ale czułam się źle. Moja poezja nie mogła być pisana na komputerze. 

Jest coś w papierze i piórze, coś organicznego, co pomaga słowom płynąć. Brakuje mi 

tego. Teraz po prostu zachowuję wszystkie słowa, które przychodzą do mnie w moim 

starzejącym się umyśle 

Odkurzam  oprawiony  w  skórę  dziennik  i  otwieram  jego  sztywne  kartki.  Strona  po 

stronie, przeglądam je, wspominając. Kiedy myślę, że dochodzę do ostatniego wiersza, 

który napisałam, zauważam, że jest ich więcej. Po ostatnim wierszu jest pismo Jace'a. 

Natychmiast wzdycham i pełna zdumienia przykładam rękę do ust. Na górze jest data. 

Napisał to prawie rok temu. Opuszczam rękę, przesuwam ją po słowach i szepczę:  

- Ty wspaniały i podstępny człowieku. 

Zaczynam czytać i pochłaniam każde słowo za słowem, śledząc je palcem i próbując 

nie tylko wyczuć słowa, ale także poczuć przez nie Jace'a. 

 

Najdroższa Jessico, 

Mam  nadzieję,  że kiedy  na to natrafisz, nie  będziesz zdenerwowana, że  napisałem  w 

jednym z Twoich ukochanych dzienników. Co prawda, nigdy nie zbliżę się do pisania 

pięknych rzeczy w taki sposób, jak Ty to robisz, ale mam nadzieję, że mimo to dostrzeżesz 

piękno  i  uczucia  kryjące  się  za  moimi  słowami.  Moja  miłości,  moja  najlepsza 

przyjaciółko  i  matko  moich  dzieci,  spędziłam  ostatnio  dużo  czasu  na  rozmyślaniach. 

Nasze wspólne życie było pełne i błogosławione. Kiedy spędzamy nasze ostatnie dni na 

background image

tej ziemi, patrząc, jak nasze dzieci, wnuki i prawnuki torują sobie drogę w tym życiu, 

jestem tak niesamowicie wdzięczny. 

Przez  większość  mojego  życia  byłem  obdarzony  waszą  miłością.  Jestem  tym 

człowiekiem, którym jestem, bo znalazłem Ciebie. Wiem, że widzisz to inaczej i myślisz, 

że  to ja  uratowałem Ciebie, ale mylisz się,  moja droga. Od chwili, gdy  się w Tobie 

zakochałem, zaczęłaś na nowo kształtować kontury mojego serca. 

Nauczyłaś  mnie  prawdziwego  znaczenia  miłości.  Miłość  to  tylko  słowo,  dopóki  nie 

pojawi się ktoś, kto nada mu znaczenie. Ty to dla mnie zrobiłaś. Kiedy kochasz, robisz 

to z intensywnością, która nie ma sobie równych. Twoja miłość to ogień, który płonie 

gorącym i jasnym płomieniem. 

Twoja miłość to woda, która przecina kamień i ziemię, nie pozwalając, by cokolwiek ją 

zatrzymało. Nie mógłbym prosić o więcej, bo Ty jesteś moim więcej. Mam nadzieję, że 

kochałem  Cię  wystarczająco.  Starałem  się  być  wszystkim,  czego  potrzebowałaś, 

chciałaś i pragnąłaś. Chcę, żebyś wiedziała, że byłaś tym wszystkim dla mnie, a kiedy 

wydam ostatnie tchnienie, zrobię to jako człowiek, który poznał najprawdziwszą formę 

miłości  i  przyjaźni  z  kobietą,  która  nauczyła  go,  jak  odpuszczać  i  trzymać  się 

jednocześnie. 

Kocham Cię Teraz  

Kocham Cię Na Zawsze, 

Jace 

Ze  łzami  płynącymi  po  twarzy,  szlocham.  Płaczę  po  stracie  tego  wspaniałego  i 

kochającego człowieka, a jednocześnie płaczę z radości. Przyciągam dziennik do piersi 

i zaciskam go mocno w dłoniach nad moim sercem. Jego sercem. Mówię głośno, jakby 

był w pokoju, stojąc tuż obok mnie. 

- Kocham cię, Jace Collins, a świadomość, że opuściłeś tę ziemię z tak wielką miłością 

w swoim wielkim sercu, daje mi ukojenie. Wiem, że nigdy nie byłam idealną żoną, ale 

moja miłość do Ciebie była wszystkim, czym niedoskonałość nie jest. Moja miłość była 

czysta, a jeśli kiedykolwiek wątpiłeś w to, jakim byłeś mężem, proszę, spoczywaj w 

pokoju  wiedząc,  że  nigdy  nie  przeżyłam  dnia  w  naszym  wspólnym  życiu,  pragnąc 

background image

czegokolwiek lub pragnąc kogokolwiek poza Tobą. Dałeś mi więcej niż mogłam sobie 

wymarzyć. Dałeś mi jedną rzecz, którą zawsze będę cenić. Akceptację. Kochałeś mnie 

dla mnie i nigdy, ani razu, nie próbowałeś zmienić tego, kim byłam, ani nie sprawiłeś, 

że czułam się winna za to, że jestem sobą. Mój umysł dokuczał mi przez całe życie, a ty 

bez  wahania  zaakceptowałeś  każdą  zepsutą  część  tego,  kim  byłam.  Przestałeś  nawet 

próbować poskładać te kawałki do kupy, bo ufałeś, że poradzę sobie sam. A gdybym 

tego  nie  zrobiła,  nie  odeszłabyś.  Zostałeś  przez  wszystkie  burze,  przez  wszystkie 

złamania  i  siedziałeś  ze  mną  w  bólu,  tak  jak  siedziałeś  ze  mną  w  szczęśliwych 

momentach. Więc wiedz, jeśli mnie jakoś słyszysz, że kiedy będę oddychała ostatni raz, 

odejdę pełna miłości w moim sercu, przeżywszy życie, które było warte przeżycia. Ty 

to zrobiłeś. Udało nam się. 

Łzy płyną dalej, a ja odwracam się, wciąż trzymając dziennik przy piersi. Wracam na 

werandę  i  spoglądam  na  czarne  jak  smoła  niebo.  Jest  ono  usiane  migoczącymi 

gwiazdami  i  świecącym  księżycem.  Wdycham  świeże,  nocne  powietrze  i  zamykam 

oczy. Mój umysł dryfuje daleko w czasie do słonecznego dnia, na basenie, z chłopcem. 

Ja. Cię. Widzę. 

Jessica  Alexander.  W  mojej  głowie  jestem  tam  z  powrotem,  tylko  dziewczyna  z 

chłopakiem, który będzie widział mnie do końca życia. 

- Ja Ciebie też widziałam… Ja Ciebie też widziałam - szepczę.  

Otwieram oczy i spoglądam z powrotem w niebo, mając nadzieję, że on tam jest i patrzy 

na mnie z góry.  

- Zaczekaj na mnie, Jace. Zaczekaj na mnie, jak zawsze, a ja znajdę drogę do Ciebie, jak 

zawsze.