background image

RASA ŚRODKA NOCY CZĘŚĆ 13.5

TŁUMACZENIE NIEOFICJALNE

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Dawno, dawno temu, w przyszłości ...

Byłam zafascynowana historiami i nauką.

Studiowałam filozofię, poezję, historię, okultyzm i

sztukę oraz naukę o miłości i magii. Miałam ogromną

bibliotekę w domu mojego ojca i zebrałam tysiące

tomów fantastycznych opowieści.

Nauczyłam się wszystkiego o starożytnych rasach i przeszłych

czasach. O mitach i legendach i marzeniach wszystkich

ludzi żyjących w ciągu tysiącleci. A im więcej czytałam,

tym silniejsza była moja wyobraźnia, dopóki nie odkryłam

że mogłam podróżować po historiach... właściwie

stawać się ich częścią.

Chciałbym móc powiedzieć, że słuchałam swojego nauczyciela

i szanowałam mój dar, tak jak powinnam. Gdybym to robiła,

nie opowiadałbym Ci teraz tej opowieści.

Byłam jednak nieroztropna i zdezorientowana, popisując się odwagą.

Pewnego popołudnia, ciekawa mitu o

Arabskich Nocach, zawędrowałam do starożytnej Persji, aby

przekonać się, czy to prawda, że każdego dnia Shahryar

perski król poślubiał nową dziewicę,

 a potem oddalał poślubioną poprzedniego dnia żonę, rozkazując, aby ją ścięto.

 To zostało opisane i przeczytałam, że zanim spotkał Szeherezadę,

córkę wezyra, zabił tysiąc kobiet.

Coś poszło nie tak z moimi staraniami. Przybyłam

w środku tej historii i jakoś zamieniłam się miejscami z Szeherezadą...

 to fenomen, który nigdy wcześniej się nie wydarzył i był czymś, czego do dzisiaj nie byłam w stanie wytłumaczyć.

Teraz jestem uwięziona w tej starożytnej przeszłości.

Przejęłam życie Szeherezady, a jedynym możliwym sposobem, żeby ocalić siebie,

 jest robienie tego, co robiła ona, by się chronić.

Każdej nocy Król wzywa mnie i słucha, jak snuję opowieści.

 A kiedy kończy się noc i nastaje świt, zatrzymuję się w momencie,

 który pozostawia go bez tchu, tęskniącego za dalszym ciągiem.

I dlatego król oszczędza moje życie na jeszcze jeden dzień, żeby

móc usłyszeć resztę mojej mrocznej opowieści.

Gdy tylko kończę jedną historię... zaczynam nową

tą... którą ty, drogi czytelniku, masz teraz przed sobą.

2 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Spis treści

Spis treści

Rozdział 1................................................................................................................5
Rozdział 2..............................................................................................................15
Rozdział 3..............................................................................................................23
Rozdział 4..............................................................................................................31
Rozdział 5..............................................................................................................45
Rozdział 6..............................................................................................................51
Rozdział 7..............................................................................................................58
Rozdział 8..............................................................................................................62
Rozdział 9..............................................................................................................70
Rozdział 10............................................................................................................79
Rozdział 11............................................................................................................89
Rozdział 12............................................................................................................97
Rozdział 13..........................................................................................................104
Rozdział 14..........................................................................................................111
Rozdział 15..........................................................................................................114
Rozdział 16..........................................................................................................118
Rozdział 17..........................................................................................................124

3 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 1

Rozdział 1

Wrzaski wystrzeliły z jednej z wielu wąskich, brukowanych uliczek w sercu

uroczej starej dzielnicy Rzymu Trastevere. Krzyki śmiertelnego terroru przebiły noc

równie skutecznie jak ostrze.

A raczej para ostrych jak brzytwa kłów.

Jak   u   tych   z   gangu   śmiercionośnych   drapieżników,   którzy   zaledwie   kilka

minut temu rozdarli gardło ludzkiego cywila w klubie tanecznym po drugiej stronie

miasta.

– Kurwa. – Jehan rzucił przez ramię ponaglające spojrzenie dwóm innym

wojownikom rasy, którzy obecnie podążali za nim pieszo. – Uciekają.

On i jego współtowarzysze z rzymskiego centrum dowodzenia Zakonu ścigali

czterech   krwiożerczych   sukinsynów,   odkąd   ich   patrol   został   powiadomiony   o

zabójstwie w klubie. Zapanowali nad sytuacją, zanim którykolwiek z pozostałych

ludzi zdał sobie sprawę z tego, co się dzieje, ale ich misja nie dobiegnie końca,

dopóki nie spopielą zdziczałych członków własnej rasy.

–   Rozdzielcie   się   –   nakazał   swoim   ludziom.   –   Cholera,   nie   możemy   ich

zgubić! Trzeba ich oskrzydlić ze wszystkich stron.

Jego towarzysz i dobry przyjaciel, Savage, uśmiechnął się szeroko i skinął

blond głową, po czym skręcił w prawo, by wziąć jedną z pozostałych krętych uliczek

na polecenie Jehana. Drugi wojownik, potężny, z ogoloną głową o imieniu Trygg,

4 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

nawet nie potwierdził przyjęcia rozkazu od swojego lidera zespołu, zanim zniknął w

ciemności jak widmo, by go wykonać.

Jehan pędził jak strzała przez wąską arterię starożytnej ulicy przed sobą,

unikając wolno poruszających się kompaktowych samochodów i taksówek, które

nie jechały zbyt szybko w dzielnicy zatłoczonej turystami i klubowiczami, nawet gdy

wskazówki zegarów zbliżały się do północy.

Widownia była dziś mieszanką cywilów ludzi i rasy, co byłoby niespotykane

jeszcze dwadzieścia lat temu, zanim istnienie rasy zostało ujawnione ludzkości.

Teraz   w   miastach   na   całym   świecie   obie   populacje   żyły   razem   otwarcie.

Pracowali   razem.   Rządzili   razem.   Ale   ich   ciężko   okupiony   pokój   był   kruchy.

Wystarczyło   jedno   przerażające   zabójstwo...   jak   to   dzisiejszego   wieczoru...   aby

wywołać globalną panikę.

Podczas gdy każdy wojownik Zakonu przysięgał na swoją krew i oddech, że

będzie   temu   zapobiegał,   inni   pośród   ludzkości   i   Rasy   potajemnie...   i   nie   tak

potajemnie... inicjowali wojnę.

Dzisiejszy atak Szkarłatnych miał w sobie piętno spisku. I nie był pierwszy. W

ciągu ostatnich kilku nocy było wiele innych, tu w Rzymie i gdzie indziej w Europie.

Chociaż   nie   było   niczym   niezwykłym,   że   ktoś   z   rodzaju   Jehana   został

nieodwracalnie   uzależniony   od   krwi,   fala   ostatnich   zabójstw  w   zbyt   publicznych

miejscach   przez   Szkarłatnych   podnieconych   jakimś   rodzajem   narkotyku

wywołującego żądzę krwi niemal wskazywała palcem na grupę terrorystyczną o

nazwie Opus Nostrum.

Zaledwie   kilka   dni   temu   Zakon   dotkliwie   uderzył   w   Opus,   odbierając   im

najnowszego przywódcę, którego siedziba mieściła się w Irlandii. Na tę chwilę ta

organizacja   poniosła   duże   straty,   ale   jej   ukrytych   członków   było   wielu,   a   ich

machinacje zdawały się nie mieć granic. Oni i wszyscy, którzy im służyli, musieli

5 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

zostać   powstrzymani,   bo   konsekwencje   ich   ataków   z   pewnością   byłyby

katastrofalne.

Jehan   był   niemal  niewidoczny,  gdy  przeskoczył  maskę  stojącej  taksówki   i

wskoczył na wyłożone gontem dachy nad mocno zatłoczonymi ulicami.

Jego   ciężkie   czarne   buty   patrolowe   nie   wydawały   żadnego   dźwięku,   gdy

podróżował   z   nadprzyrodzoną   niewykrywalnością   i   prędkością   po   nierównych

dachówkach budynków. Skakał z jednego dachu na drugi, kierując się instynktem...

i   śladowym,   metalicznym   zapachem   świeżej   krwi,   który   unosił   się   na   nocnym

wietrze za Szkarłatnym, gdy ten próbował uciec prześladowcom.

Żył   dla   tego   rodzaju   działań.   Przypływu   adrenaliny.   Dreszczu   pościgu.

Przekonania   wynikającego   z   robienia   czegoś   we   właściwym   celu,   czegoś,   co

miałoby prawdziwy i trwały wpływ na jego świat.

Daleko   od   eleganckiego   bogactwa   i   bezużytecznej   dekadencji   rodziny   z

dalekiego Maroka, w której się urodził w dalekim Maroku.

To stare życie wciąż próbowało go przywołać, mimo że od ponad dekady nie

postawił stopy na ojczystej ziemi.

Minęło   dwanaście   miesięcy   i   jeden   dzień,   odkąd   otrzymał   wiadomość   od

ojca. Jehan wiedział, co to znaczy i nie mógł udawać, że od tego czasu nie słyszał

każdego tyknięcia tego przeklętego zegara.

Z warczeniem odsunął na bok przypomnienia o obowiązku, który wyraźnie

ignorował. W tej chwili lepiej skupić się na pilniejszej misji, którą miał przed sobą.

 

Na   dole   w   krętej   uliczce   Jehan   zauważył   jednego   z   uciekających

Szkarłatnych.   Palcami   chwycił   rękojeść   jednego   z   tytanowych   ostrzy,   wyciągnął

broń   i   pozwolił   jej   szybować.   Bezpośrednie   uderzenie.   Sztylet   przebił   środek

kręgosłupa Szkarłatnego, kładąc go na ziemię.

6 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Zwykle potrzeba było więcej niż jednego ostrza, aby pokonać kogoś z rasy,

ale tytan był toksyczny dla wampirów, które stały się Szkarłatnymi, i tak żrący jak

kwas dla ich chorych ciał. Za kilka minut zwłoki będą niczym innym jak popiołem na

ulicy.

Jehan nie czekał na rozpad. Kontynuując swój bieg przez dachy, zauważył,

że  Trygg   dogania   kolejnego   z   pozostałych   drani.   Wielki  wojownik   błyskawicznie

dorwał uciekającego wampira. Szkarłatny zawył, po czym nagle zamilkł, gdy Trygg

odciął mu głowę kawałkiem tytanowego ostrza.

Dwóch zdjętych. Dwóch jeszcze do zrobienia.

Tyle, że został już tylko jeden, ostry słuch Jehana wychwycił odgłosy krótkiej

walki,   gdy   Savage   dogonił   swojego   złamasa   na   innym   odcinku   bruku   i   zadał

śmiertelne uderzenie tytanem.

Jehan   skoczył   na   kolejny   dach,   wbiegając   w   głąb   zabytkowej   dzielnicy

miasta.   Jego   instynkty   bojowe   wzrosły,   gdy   skupił   się   na   ostatnim   uciekającym

Szkarłatnym. Wampir popełnił poważny błąd, zagłębiając się w alejkę bez wyjścia.

Dosłowny ślepy zaułek.

Jehan odbił się od krawędzi dachu i płynnie opadł na brukowaną ulicę za

Szkarłatnym, odcinając mu wszelką nadzieję na ucieczkę. Chwilę później Savage

wynurzył się z cienia, a wtedy zdziczały wampir odwrócił się i zdał sobie sprawę, że

nie ma już dokąd uciec.

Duży mężczyzna zmierzył się wzrokiem z dwoma wojownikami Zakonu. Jego

kły ociekały  krwią   i lepką  śliną,  a  przemienione  oczy  lśniły  jasnym   bursztynem.

Źrenice   były   nieruchome   i   zwężone   do   cienkich   pionowych   szczelin   pośrodku

całego tego ognistego światła. Jego szczęki rozwarły się, gdy ryknął, oszalały z

żądzy krwi i gotowy do ataku.

Jehan nie dał mu szansy.

7 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rzucił sztyletem bez litości i ostrzeżenia. Tytanowe ostrze zabłysło w świetle

księżyca, gdy broń przecięła odległość i uderzyła w swój cel, zagłębiając się po

rękojeść pośrodku klatki piersiowej Szkarłatnego.

Wampir ryknął z bólu, a potem upadł na bruk, gdy trujący metal zaczął go

pożerać. Kiedy proces się zakończył, Jehan podszedł do niego, by odzyskać broń z

popiołów.

Savage rzucił za nim ciche przekleństwo. 

–  Tej   samej   nocy   cztery   samce   rasy   zginęły   w   tym   samym   mieście   jako

Szkarłatni? W ciągu ostatnich dwudziestu lat nikt nie widział takich liczb.

Jehan   skinął   głową.   Był   wtedy   młodym   człowiekiem,   ale   wystarczająco

dorosłym, by to pamiętać z pierwszej ręki. 

– Miejmy nadzieję, że już nigdy więcej nie zobaczymy takiego rozlewu krwi,

tak jak wtedy, Sav.

I to był najważniejszy powód, by wytrzebić Opus Nostrum do korzenia. Co do

Jehana,   samca   rasy,   który   spędził   wiele   swojego   uprzywilejowanego   życia   na

pogoni za tą czy inną przyjemnością, to nie mógł on myśleć o żadnym wyższym

powołaniu niż jego miejsce w Zakonie.

Wyczyścił   sztylet   i   schował   go   za   pas   swojego   czarnego   munduru

patrolowego. 

– Chodź – powiedział Savage'owi. – Widziałem Trygga jak spopielił jednego z

tych czterech kilka przecznic dalej. Znajdźmy go i upewnijmy się, że nie mamy

żadnych   świadków   potrzebujących   czyszczenia   umysłu,   zanim   zdamy   raport

komandorowi Archerowi w kwaterze głównej.

Obrócili się, by razem opuścić alejkę, ale okazało się, że nie są już tam sami.

8 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Inny samiec rasy stał przy ujściu wąskiego przejścia. Ciemnooki wampir, z

krótko przyciętą czarną brodą wokół ponurej linii ust był ubrany w czarną jedwabną

tunikę   opuszczoną   na   luźne   ciemne   spodnie   wpuszczone   w   lśniące   czarne

skórzane buty, które sięgały mu niemal do kolan.

Jedynym kolorem, który nosił, była pasiasta szarfa z żywego, szafranowo–

cerulejskiego   jedwabiu,   luźno   zawiązana   wokół   jego   pasa.   Kolory   rodzinne.

Formalne, zarezerwowane dla najbardziej poważnych starych tradycji.

Jehan   nie   był   w   stanie   powstrzymać   swojego   cicho   wysyczanego

przekleństwa.

Stojący obok niego w alejce Savage przesunął palce w kierunku broni.

–   Wszystko   w   porządku.   –   Jehan   zatrzymał   rękę   towarzysza,   gwałtownie

kręcąc głową. – Naveen jest wysłannikiem mojego ojca.

W odpowiedzi ciemnowłosy mężczyzna skłonił głowę. 

– Pozdrowienia,   książę   Jehanie,   szlachetny   najstarszy   synu   Rahima,

sprawiedliwego i honorowego króla plemienia Mafakhir.

Dworski   ukłon,   który   potem   nastąpił,   spowodował,   że   zęby   i   kły   Jehana

niemal wysunęły się z dziąseł, tak samo, jak jego oficjalny tytuł.

Naveen wyjął spod fałd tuniki zapieczętowany kawałek pergaminu. Królewski

posłaniec podał go Jehanowi w napiętym, pełnym wyczekiwania milczeniu.

Tłoczona, czerwona, woskowa pieczęć pyszniła się na odwrocie oficjalnego

listu... takiego jak ten, który Jehan otrzymał rok temu w ten sam sposób.

Rok i dzień temu poprawił się w myślach.

Przez chwilę Jehan po prostu stał bez ruchu.

9 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Wiedział   jednak,   że   Naveen   został   wysłany   z   określonymi   rozkazami

dostarczenia zapieczętowanej wiadomości, a mężczyzna głęboko zhańbiłby swój

honor, gdyby poniósł porażkę w tej misji.

Jehan wystąpił naprzód i wziął sztywny, złożony pergamin z wyciągniętej ręki

Naveena.   Gdy   tylko   znalazł   się   on   w   posiadaniu   Jehana,   posłaniec   królewski

obrócił się i bez słowa wrócił do ciemności.

W   ciszy,   która   zapadła,   Savage   gapił   się   z   otwartymi   ustami.   –   O   co   do

cholery chodziło?

– Sprawy  rodzinne.  To  nie  jest  ważne.  –  Jehan   wsunął  dokument   za pas

spodni, nie otwierając go.

– To naprawdę wyglądało na ważne dla tego faceta. – Gdy Jehan zaczął

wychodzić z zaułka, Sav dostosował swoje przyspieszone tempo. – Co to jest?

Jakieś królewskie wezwanie?

Jehan odchrząknął. 

– Coś w tym stylu.

– Nie przeczytasz tego?

Jehan wzruszył ramionami. 

– Nie ma potrzeby. Wiem, co jest tam napisane.

Sav uniósł blond brew. 

– Tak, ale ja nie.

Aby   zaspokoić   ciekawość   przyjaciela,   Jehan   wyjął   zapieczętowaną

wiadomość i przekazał mu ją. 

– Śmiało.

10 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Sav złamał pieczęć i rozwinął pergamin, czytając, kiedy on i Jehan skręcili w

inną wąską ulicę. 

– Mówi, że ktoś umarł. Wybrana para zginęła razem w katastrofie lotniczej

rok temu.

Jehan ponuro skinął głową, już doskonale świadomy tragicznej śmierci pary.

Wiadomość   o   ich   śmierci   była   przyczyną   pierwszego   oficjalnego

zawiadomienia, które otrzymał od ojca.

Savage czytał dalej. 

– To mówi, że para – samiec rasy z plemienia Mafakhir i partnerka rasy z

innego plemienia, Sanhaja, byli związani krwią w ramach paktu pokojowego między

rodzinami.

Jehan chrząknął w potwierdzeniu. Pakt obowiązywał od wieków, w wyniku

niefortunnego ciągu wydarzeń, które wywołały krwawy konflikt między jego rodziną

i najbliższymi sąsiadami, Sanhajami. Po rozlaniu wystarczającej ilości krwi po obu

stronach, w końcu ogłoszono rozejm. Rozejm, który został scementowany krwią

rozlaną w inny sposób.

Odwieczna więź dzielona między mężczyzną z linii Jehana i Dawczynią Życia

pochodzącą z rywalizującego plemienia.

Dopóki   obie   rodziny   były   związane   krwią,   panował   pokój.   Pakt   nigdy   nie

został zerwany. Para, która zginęła w katastrofie lotniczej, była jedynym ogniwem

łączącym   rodziny  w   dzisiejszych   czasach.   Po   ich   śmierci   pakt   znajdował   się   w

zawieszeniu, dopóki nowa para nie spotkała się, by ożywić więź.

Sav   najwyraźniej   dotarł   do   wiadomości,   której   Jehan   obawiał   się   przez

ostatnie dwanaście miesięcy.

11 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Mówi się tutaj, że zgodnie z warunkami tego paktu, jeśli więź krwi zostanie

zerwana, a żadna inna para nie zdecyduje się na jej kontynuację w ciągu roku i

jednego   dnia,   wówczas   najstarszy   niesparowany   syn   najstarszego   samca   rasy

plemienia   Mafachirów   i   niezwiązana   Dawczyni   Życia   w   wieku   zbliżonym   do

trzydziestu lat z plemienia Sanhaja będą…

Długi   krok   Sava   zaczął   zwalniać,   a   potem   mężczyzna   całkowicie   się

zatrzymał. Obrócił głowę w kierunku Jehana. 

– Cholera jasna. Czy ty sobie żartujesz? Zostałeś wezwany do domu i do

Maroka, żeby wziąć sobie partnerkę?

Na tę samą myśl zmarszczył brwi.

– Według rytuału, tak.

Jego towarzysz wybuchnął śmiechem.

– Cholera. Gratulacje, Wasza Wysokość. To jedyna loteria, w którą cieszę

się, jak cholera, że nie wygram.

Jehan w odpowiedzi warknął przekleństwo. Chociaż w tej sytuacji nie znalazł

wiele humoru, jego przyjaciel wydawał się irytująco rozbawiony.

Sav nadal chichotał, gdy kontynuowali marsz ulicą.

– Kiedy ma się odbyć ta radosna ceremonia?

– Jutro – warknął Jehan.

Nastąpił okres wstępnego wiązania się z tą kobietą, ale szczegóły całego

procesu   były   niejasne.   Prawdę   mówiąc,   nigdy   nie   przywiązywał   dużej   wagi   do

drobnego   druku   tego   paktu,   ponieważ   nie   wyobrażał   sobie,   że   ta   wiedza

kiedykolwiek okaże się mu potrzebna.

12 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Tak naprawdę nie spodziewał się, że musi to zrozumieć i teraz, ponieważ nie

miał zamiaru brać udziału w tym przestarzałym rytuale. Ale czy mu się to podoba,

czy   nie,   zbytnio   szanował   ojca,   aby   zhańbić   jego   lub   rodzinę,   odmawiając

odpowiedzi na ich wezwania.

Wyglądało więc na to, że nie miał innego wyboru, jak wrócić do rodzinnej

Mrocznej Przystani w Maroku i osobiście wyrazić swoje żale.

Mógł tylko mieć nadzieję, że jego ojciec uszanuje swojego najstarszego syna

marnotrawnego   na   tyle,   by   uwolnić   go   od   tego   absurdalnego   obowiązku   i

niechcianych więzów, które na niego czekały.

13 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 2

Rozdział 2

 

Osiemnaście godzin później, świeżo po locie do Casablanki, Jehan siedział

na siedzeniu pasażera w błyszczącym czarnym Lamborghini swojego młodszego

brata, pędząc w stronę rodzinnej Mrocznej Przystani, która znajdowała się o jakąś

godzinę drogi za miastem.

–   Ojciec   nie   sądził,   że   przyjedziesz.   –   Marcel   rzucił   Jehanowi   krótkie

spojrzenie,   jego   przedramię   opadło   swobodnie   na   kierownicę,   podczas   gdy

elegancki Aventador pożerał oświetlony księżycem odcinek autostrady, mijając inne

pojazdy, jakby stały w bezruchu. – Muszę przyznać, że ja też nie byłem pewien, czy

się pojawisz. Tylko matka wydawała się pewna, że nie podrzesz wiadomości i nie

odeślesz jej do domu z Naveenem jako konfetti.

– Nie zdawałem sobie sprawy, że istniała taka opcja.

 

–   Bardzo   zabawne   –   odparł   Marcel   z   kolejnym   spojrzeniem   rzuconym   z

ukosa.

Jehan   zwrócił   uwagę   na   zaciemniony   pustynny   krajobraz   za   oknem.

Kwestionował   swoje   zdrowie   psychiczne,   odpowiadając   na   rodzinne   wezwanie,

jeszcze zanim opuścił Rzym.

Dowódca drużyny Zakonu, Lazaro Archer, nie był zachwycony, gdy usłyszał o

obowiązku,   zwłaszcza   gdy   zaogniały   się   sprawy   i   trzeba   było   przeciwdziałać

atakom Opus Nostrum oraz stawić czoła stu innym palącym zagrożeniom. Jehan

14 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

zapewnił   Lazaro,   że   nieplanowany   urlop   był   jedynie   formalnością   i   że   wróci   na

patrole tak szybko, jak to możliwe... bez ciężaru niechcianej Dawczyni Życia.

Marcel manewrował wokół małego konwoju ciężarówek z dostawami pomocy

humanitarnej,   bez   wątpienia   w   drodze   do   jednej   z   wielu   odległych   wiosek   lub

obozów dla uchodźców, które istniały w tej części świata od wieków. Gdy droga się

otworzyła, ponownie docisnął pedał gazu.

Gdyby tylko oddalali się od osiedla rodzinnego z tą zawrotną prędkością, a

nie zbliżali w jego stronę.

–   Od   czasu,   gdy   zadzwoniłeś   zeszłej   nocy,   cała   Mroczna   Przystań   tętni

planami   i   ustaleniami   organizowanymi   przez   naszą   matkę.   –   Marcel   przemówił

przez głęboki warkot silnika. – Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem ją tak

podekscytowaną.

Jehan jęknął. 

– Jestem tutaj, ale to nie znaczy, że zamierzam przejść przez to wszystko.

– Co? – Jehan obejrzał się i stwierdził, że twarz jego jedynego brata jest

naznaczona wyrazem niedowierzania. Jasnoniebieskie oczy Marcela, takie same

jak   oczy   Jehana...   kolor   odziedziczony   po   ich   pięknej   francuskiej   matce...   były

szerokie z zaskoczenia pod potarganą koroną brązowych fal. – Musisz przez to

przejść. Nie ma już więzi krwi między Mafachirami a Sanhajami. Nie, odkąd nasz

kuzyn i jego partnerka zginęli rok temu.

Kiedy Jehan nie od razu uznał powagę problemu, jego brat zmarszczył brwi.

–   Jeśli   minie   rok   i   dzień   bez   naturalnego   łączenia   się   między   rodzinami,

warunki paktu wyraźnie określają…

– Wiem, co mówią. Wiem też, że te warunki zostały napisane w zupełnie

innych   czasach.   Nie   żyjemy   już   w   średniowieczu.   –  I   dzięki,   kurwa,   za   to,

15 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

podziękował w myślach. – Pakt jest reliktem, który należy wycofać. Mam nadzieję,

że przekonanie o tym naszego ojca nie zajmie zbyt wiele czasu.

Marcel zamilkł, gdy zjechali z autostrady i wytyczyli drogę do pustynnego

kwartału, który stanowił własność ich rodziny. Po kilku minutach skręcili w prywatną

drogę.

Ziemie   rodzinne   były   bujne   i   rozległe.   Gęste   skupiska   drzew   palmowych

błyszczały   na   tle   nocnego   nieba,   małe   oazy   pośród   rozległych   powierzchni

ciemnego,   jedwabistego   piasku.   Naprzeciwko   znajdowała   się   żelazna   brama   i

wysoka   ceglana   ściana   ogrodzenia,   która   zabezpieczała   masywny   kompleks,   w

którym dorastał Jehan.

Jeszcze   zanim   zbliżyli   się   do   luksusowei   Mrocznej   Przystani,   jego   stopy

drgnęły w butach z pragnienia ucieczki.

Kiedy zatrzymali się przed bramą i czekali na wpuszczenie do środka, Marcel

obrócił się na siedzeniu w kierunku Jehana.

Jego młodzieńcza, dwudziestoczteroletnia twarz była poważna. 

– Pakt nigdy nie został zerwany. Wiesz o tym, prawda? Ani razu przez sześć i

pół wieku. To nie jest relikt. To tradycja. Tego rodzaju rzeczy mogą nie być dla was

święte, ale dla naszych rodziców są. Są również święte dla Sanhajów.

Jego brat był tak poważny, że może istniał inny sposób na uniknięcie tej kuli.

–   Jeśli   wierzysz   w   to   tak   mocno,   dlaczego   zamiast   tego   nie   podnieść

pochodni? Zajmij moje miejsce, a wtedy ja będę mógł się odwrócić i wrócić do

mojej pracy z Zakonem.

– Och, nie. – Marcel energicznie pokręcił głową.   – Nawet gdybym chciał...

czego nie chcę... bez kolejnej naturalnie skojarzonej pary występującej pomiędzy

naszymi   rodzinami,   pakt   wzywa   do   tego   najstarszego   syna   najstarszego

16 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

mężczyzny   z   naszej   linii.   To   znaczy   ciebie.   Poza   tym   bywają   są   gorsze   losy.

Seraphina Sanhaja jest cudowną kobietą.

Serafina.  Po   raz   pierwszy   usłyszał   imię   swojej   narzeczonej.   Jedwabiste,

egzotyczne imię. Sam jego dźwięk sprawił, że krew w żyłach Jehana stała się nieco

gorętsza. Odrzucił to uczucie z westchnieniem, gdy spojrzał na brata. Nie mógł

zaprzeczyć, że część niego była zaintrygowana, aby dowiedzieć się więcej.

– Widziałeś ją?

Marcel skinął głową. 

– Ona i jej siostra, Leila, są oszałamiające.

Nic  dziwnego,   biorąc  pod  uwagę,   że  były kompatybilne   z  członkami   rasy.

Mimo że nie miały wampirzych cech takich jak Jehan, półludzkie, półatlantyckie

samice   zwane   Dawczyniami   Życia   były   bez   wyjątku   skończonymi   pięknościami.

Świadczyła o tym jego urodzona w Paryżu matka. Podobnie jak ognista partnerka

Lazaro Archera, Melena.

–   Więc   co   jest   z   nią   nie   tak?   –   mruknął   Jehan.   –   Niech   zgadnę.   Jest

zgryźliwą, kłótliwą złośnicą?  A może jest gorzej, to łagodna mała myszka, która boi

się własnego cienia?

– Ależ,   żadne   z   powyższych.   –   Marcel   uśmiechnął   się   szeroko,

przeprowadzając Lamborghini przez otwarte bramy. – Jest urocza, Jehan. Wkrótce

się przekonasz.

Nie, jeśli będę miał coś do powiedzenia na ten temat. Krzyżując ręce, rozparł

się na miękkim skórzanym siedzeniu w kolorze świeżego masła. 

– Jutro mam lot powrotny do Rzymu. Sądzę, że to daje mi dość czasu na

powiedzenie naszym rodzicom, że jest mi przykro i wyniesienie się stąd.

17 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Nie możesz tego zrobić. Wszystko jest już wprawione w ruch. Mówiłem ci,

że ustalenia zostały dokonane zaraz po twoim telefonie.

Jehan zaklął pod nosem. 

–   Gdybym   zdawał   sobie   sprawę,   że   nasi   rodzice   zaakceptują   pakt   bez

zapytania mnie o zdanie, mógłbym oszczędzić wszystkim wysiłku. Powinienem był

im powiedzieć przez telefon, że mnie to nie interesuje i zostaję w Rzymie. Niestety

jest   już   na   to   za   późno.   Wszelkie   poczynione   ustalenia   będą   musiały   zostać

anulowane.

–   Nie   sądzę,   że   rozumiesz,   bracie.   –   Marcel   zwolnił,   gdy   wjechali   na

półksiężyc podjazdu pod imponującym łukowym wejściem do Mrocznej Przystani. –

Próbne wiązanie zaczyna się jutro. Co oznacza, że rodziny zbierają się dzisiaj na

oficjalnym spotkaniu. Odbędzie się formalne zapoznanie, a następnie tradycyjny

spacer po ogrodzie o północy i obrócenie klepsydry, aby uczcić uroczysty początek

okresu próbnego wiązania. – Niewiedza Jehana musiała być tak oczywista, jak jego

brak zainteresowania. Marcel zmarszczył brwi. – Nie masz pojęcia, o czym mówię,

prawda? Na miłość boską, pakt istnieje od stuleci, jednak ty nigdy nie poświęciłeś

czasu na przestudiowanie jego warunków?

– Byłem zajęty.

Usta   Marcela   wykrzywiły   się,   słysząc   tę   arogancką   odpowiedź,   ale   było

jasne, że traktował pakt poważnie. Najwyraźniej wszyscy tak robili, poza Jehanem.

Przez chwilę poczuł ból z powodu swojej nieobecności przez te wszystkie

lata. To był jego wybór, by odejść, jego wybór, aby pójść własną drogą, zamiast

zadowolić   się   uprzywilejowanym,   choć   dusznym   światem,   tym,   który   został   mu

przeznaczony z racji urodzenia. Tęsknił bardziej za przygodą niż tradycją i sądził,

że zawsze tak będzie.

– Tak więc, o czym dokładnie chodzi w tym próbnym wiązaniu?

18 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

–   To   okres   ośmiu   nocy   spędzonych   razem   w   odosobnieniu.   Brak

odwiedzających, brak komunikacji ze światem zewnętrznym w jakiejkolwiek formie.

Tylko wasza  dwójka, sama  w odosobnieniu  w oazie  na  granicy ziem  naszych  i

Sanhajów.

– Innymi słowy, uwięzienie na tydzień i dzień z kobietą, która może, ale nie

musi, być chętna na cały ten rytuał wymuszonego uwodzenia. Po czym... publiczna

więź krwi pod groźbą miecza?

– Wymuszone uwodzenie? Publiczna więź krwi? –Marcel gapił się na niego,

jakby oszalał. – W próbnym wiązaniu chodzi o zgodę, Jehan. Dotknij Seraphiny

wbrew jej życzeniom, a jej rodzina ma prawo odrąbać ci głowę. Napij się jej krwi

bez jej pozwolenia i nikt już nie będzie się bał, ponieważ Sanhajowie zemszczą się

na całym plemieniu Mafakhir. To poważne gówno.

Nie   wspominając   już,   że   archaiczne.   Mimo   że   nie   miał   zamiaru   dotykać

Seraphiny Sanhaji ani żadnej innej kobiety, która nie była jego własnym wyborem,

ciekawość   Jehana   była   rozbudzona.   –   Myślałem,   że   celem   całego   paktu   jest

zabezpieczenie pokoju między naszymi dwiema rodzinami więzami krwi.

– Tak – powiedział Marcel. – Ale tylko wtedy, gdy próbne wiązanie jest udane.

– To znaczy?

–   Musi   być   wzajemne   porozumienie.   Musi   być   miłość.   Jeśli   para   nie   ma

ochoty  być  razem   na  koniec  próbnego   wiązania,  ta   dwójka   może   pójść  własną

drogą, a następnie pakt przechodzi do następnej pary w linii.

A więc jest klauzula wykluczająca? Brwi Jehana uniosły się ze zdziwienia.

– To najlepsza wiadomość, jaką słyszałem przez całą tę noc.

Jego brat sapnął z frustracją. 

19 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Nie wiem, dlaczego próbuję ci to wyjaśnić. Warunki zostaną szczegółowo

określone podczas jutrzejszej ceremonii.

Ceremonii, w której Jehan nie miał zamiaru uczestniczyć.

Marcel zaparkował przed bogatą posiadłością i zgasił silnik. Nożycowe drzwi

Aventadora uniosły się w górę i dwa samce rasy opuściły pojazd.

Kiedy zaczęli się wspinać po szerokich, polerowanych kamiennych schodach

prowadzących do drzwi wejściowych Mrocznej Przystani, Jehan zapytał: 

– Kto jest następną parą w kolejce po Seraphinie i mnie?

–  To   byłaby  kolejna   Dawczyni   Życia     najbliższa  wiekowi   trzydziestu   lat   w

rodzinie Sanhaja, oraz  najstarszy, niezwiązany syn drugiego najstarszego samca

rasy w naszej linii. Pamiętasz kuzyna, Fariqa.

Jehan zadygotał w myślach z obrzydzenia.

– Fariq, który jako chłopiec był dumny ze swojej kolekcji martwych owadów i

węży?

Marcel zachichotał. 

– Nie bez powodu nosi przydomek Grabarz.

Jehan nie mógł powstrzymać się od poczucia winy, że jego odmowa zawarcia

paktu oznaczałaby, że jakiś nieszczęsna Dawczyni Życia musiałby w końcu spędzić

osiem nocy sam na sam z tym odpychającym mężczyzną.

Ale nie czuł się wystarczająco winny, by pozwolić na kontynuację tej farsy.

Musiał to wszystko zatrzymać, zanim wszystko zabrnie zbyt daleko.

– Ojciec czeka na ciebie w swoim gabinecie – powiedział mu Marcel, gdy

dotarli na szczyt schodów. – Wszyscy inni są w głównym salonie, gdzie odbędzie

się formalna prezentacja.

20 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Alarm przeszył go po tej ostatniej informacji. Jehan złapał umięśnione ramię

brata. 

– Wszyscy inni?

– Matka i Sanhajowie. I Seraphina, oczywiście.

Ach,   kurwa.   Jeśli   pomyślał,   że   było   wystarczająco   źle,   zanim   zszedł   dziś

wieczorem z pokładu samolotu, to sytuacja właśnie znalazła się w strefie katastrofy.

– Są tutaj teraz? Wszyscy?

–   Tak   jak   ci   mówiłem.   Wszystko   jest   już   zainicjowane   i   gotowe   do

rozpoczęcia. Czekaliśmy tylko na twoje przybycie, bracie.

21 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 3

Rozdział 3

Z holu dobiegło brzmienie głębokich, męskich głosów.   Do tego momentu

niewielka grupa przebywająca w eleganckim salonie Mrocznej Przystani była zajęta

dyskusją o pogodzie i tuzinem innych lekkich tematów. Ale cichy pomruk stłumionej

rozmowy gdzieś za pozłacanymi ścianami sprawił, że atmosferę w pokoju przeszył

wyczuwalny impuls oczekiwania. 

–   Ach,   moi   synowie   w   końcu   przybyli.   –   Simone   Mafakhir,   piękna   i

opanowana, uśmiechnęła się ze swojego miejsca na jedwabnym tapczanie, a jej

błękitne oczy błyszczały z podniecenia.  – Wiem, że Jehan będzie zachwycony, że

wreszcie cię spotka, Seraphino. 

Usta Seri nagle stały się zbyt suche, by zdołała się odezwać, ale uprzejmie

skinęła głową i odwzajemniła ciepły uśmiech brunetki. 

–   Seraphina   przez   cały   dzień   nie   mówiła   o   niczym   innym   –   powiedziała

matka   Seri,   siedząca   obok   niej   na   aksamitnej   kanapie   naprzeciwko   Simone.   –

Odkąd wróciła dziś rano do domu, była bardzo ciekawa Jehana. – Dodała klepiąc

dłoń córki.

Siedząca po drugiej stronie Seri jej jasnowłosa, dwudziestodwuletnia siostra,

Leila, ledwo stłumiła chichot. 

To była prawda. Sera była pełna pytań, odkąd rodzice wezwali ją do domu.

Wciąż nie wiedziała zbyt wiele o Jehanie, poza tym, że przyleciał dziś wieczorem z

Rzymu, gdzie mieszkał od wielu lat. Oraz że przyjechał, ponieważ został wezwany

22 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

do wypełnienia swojej roli w starożytnym pakcie o wiązaniu, który istniał między ich

rodzinami przez pół tuzina wieków. 

Tak samo jak ona.

To znaczy, jeśli zdołała przetrwać wieczór bez skorzystania z najbliższej drogi

ucieczki. 

Przycisnęła dłoń do czoła, które nagle stało się lepkie. Serce waliło jej jak

młotem, a płuca sprawiały wrażenie, jakby nagle ściśnięto je w imadle. 

Wstała,   niestabilnie   na   wysokich   obcasach,   do   których   nie   była

przyzwyczajona.  Zwiewna, różowoczerwona sukienka, którą pożyczyła od Leili pod

naciskiem   siostry,   zafalowała   wokół   jej   kolan,   gdy   zakołysała   się   oszołomiona,

walcząc z ogarniającą ją falą mdłości. 

– Czy byłoby możliwe, um...  żebym przeprosiła was na chwilę... muszę się

odświeżyć?

– Tak, oczywiście – odpowiedziała Simone. – Tuż obok korytarza jest pokój

dla pań. 

Oboje rodzice spojrzeli na nią z prawdziwą troską.  

– Wszystko w porządku, kochanie? –zapytała jej matka. 

–  Tak.   –   Sera   lekko   skinęła   głową,   co   tylko   pogłębiło   jej   oszołomienie.   –

Wszystko w porządku, naprawdę. 

Musiała się stąd wydostać, zanim zemdleje lub zwymiotuje. 

Leila podniosła się z miejsca i chwyciła ją za łokieć. 

– Pójdę z tobą.

23 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Ruszyły razem ku wyjściu z pokoju, Sera praktycznie wyrwała się siostrze

niemal biegnąc.  Po bezpiecznym zamknięciu się w dużej gotowalni Sera bezsilnie

oparła się plecami o drzwi. 

– Co, do diabła, jest z tobą nie tak? – wyszeptała Leila. 

Sera przełknęła budujący się krzyk. 

–   Nie   mogę   tego   zrobić.     Myślałam,   że   może   dam   radę...     dla   naszych

rodziców, ponieważ to jest dla nich tak ważne...  ale nie mogę.  Mam na myśli całą

tę sytuację...   pakt, próbne wiązanie? To szalone, prawda? Nigdy nie powinnam

była

 

się

 

na

 

to

 

zgadzać.

 

–   Wszystko   działo   się   zbyt   szybko.   Wczoraj   rano   do   odległej   placówki,   gdzie

pracowała,   dotarł   e–mail   od   jej   rodziców.   Wiadomość   była   krótka   i   tajemnicza,

oznajmiająca jej, że jest natychmiast potrzebna w domu. 

Przerażona   i   ogarnięta   obawami   porzuciła   wszystko   i   przyjechała   z

powrotem... tylko po to, by dowiedzieć się, że ten nagły wypadek wymagający jej

obecności   był   starym,   stęchłym   porozumieniem,   które   wysłałoby   ją   gdzieś   z

zupełnie nieznajomym  samcem rasy, który może nie rozumieć ani nie przejmować

się tym, że jej tętnica szyjna nie jest do zdobycia, niezależnie od tego, czego może

wymagać pakt między ich rodzinami. 

O Boże.  Jej żołądek znów zaczął wirować. Przycisnęła dłoń do brzucha i

wzięła uspokajający oddech. 

Krążyła po gotowalni, a jej głos zaczął się podnosić. 

– Muszę się stąd wydostać. Nie mogę tego zrobić, Leila. Musiałam zupełnie

stracić rozum, że w ogóle postanowiłam przyjść tu dziś wieczorem. 

Siostra wpatrywała się w nią cierpliwie, a jej łagodne zielone oczy patrzyły

współczująco, gdy pozwalała Seri się wygadać. 

24 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Po prostu się denerwujesz. Ja też byłabym nerwowa na twoim miejscu. Ale

nie   sądzę,   żebyś   oszalała   przychodząc   tutaj.   I   nie   sądzę   też,   by   porozumienie

między   naszymi   rodzinami   było   szalone.   –   Założyła   blond   kosmyk   za   ucho   i

wzruszyła ramionami.   – Nie bez powodu przetrwało te wszystkie lata. Właściwie

myślę, że to trochę romantyczne.  

–   Romantyczne?   –   zadrwiła   Sera.   –   Co   jest   romantycznego   w   rozejmie

zawartym po latach rozlewu krwi wynikłego z porwania dziewiczej Dawczyni Życia z

naszego   plemienia   przez   barbarzyńskiego   mężczyznę   rasy,   które   miało   miejsce

sześćset lat temu?

Leila westchnęła. 

– Wtedy było inaczej. I to było romantyczne, ponieważ się w sobie zakochali. 

Sera uniosła brwi, rzucając wyzwanie. 

–   Tragiczne,   ponieważ   pomimo   ich   więzi   krwi,   oboje   w   końcu   zginęli

rozpoczynając długą, gwałtowną wojnę.

Sera   znała   całą   tę,   tragiczną   historię,   tak   samo   jak   jej   siostra.   To   była

praktycznie legenda w rodzinie Sanhaja. A jeśli miałaby być szczera, to jakaś jej

część cierpiała z powodu tej dawno zmarłej pary i ich przeklętej miłości. 

Ale to nie zmieniło faktu, że wieki później stała tutaj w zamkniętej gotowalni,

mając na sobie pożyczoną sukienkę i sandały na wysokich obcasach, a tuż obok, w

korytarzu czekał na nią mężczyzna rasy, którego nigdy wcześniej nie spotkała i

oczekiwał,   że   wyjedzie   z   nim   na   osiem   długich   nocy...   a   wszystko   to   z

błogosławieństwem ich rodziców i nadzieją, że mogą powrócić szalenie w sobie

zakochani i związani krwią na wieczność. 

Śmieszne. 

Sera pokręciła głową. 

25 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

–   Mogło   być   prawdą,   że   przed   wiekami   najlepszym   sposobem   na

zagwarantowanie pokoju było przekształcenie wroga w rodzinę – przyznała. – Ale

chyba teraz to już nie jest konieczne. Od dziesięcioleci nie było konfliktu między

Mafachirami a naszą rodziną.

Leila przechyliła głowę. 

– A skąd wiesz, że to nie dlatego, że pakt obowiązywał przez cały ten czas?

Od samego początku nigdy nie było momentu, kiedy między naszymi rodzinami nie

było co najmniej jednej pary związanych krwią partnerów. A jeśli chodzi o teraz, to

co  jeśli  pakt  naprawdę  jest  jedyną  rzeczą,  która  utrzymuje  pokój?  To  nigdy nie

zostało   złamane   ani   przetestowane,   Sera.   Czy  naprawdę   chcesz   być   pierwszą,

która  to wypróbuje?

Przez chwilę, słysząc stanowczą odpowiedź swojej siostry, Seraphina prawie

dała się wciągnąć w ten cały mit. W wieku dwudziestu siedmiu lat była praktyczną,

niezależną   kobietą,   która   znała   własny   umysł   i   swoją   wartość,   ale   była   w   niej

niewielka   część...   być   może   istniała   ona   w   sercu   każdej   kobiety...   która   wciąż

chciała wierzyć w bajki i romantyczne historie. 

Chciała   wierzyć   w   wieczną   miłość   i   szczęśliwe   zakończenia,   ale   nie   to

czekało ją po drugiej stronie drzwi gotowalni. 

– Pakt nie jest magią, a próbne wiązanie nie jest romantyczne. To wszystko

głupie, przestarzałe bzdury. 

– Cóż, nazwij to jak chcesz – mruknęła Leila. – Ja myślę, że to jest urocze.

– Wątpię, czy byłabyś tak entuzjastycznie nastawiona, gdybyś była tą, która

ma  zostać  wyrwana  ze  swojego  świata  i wszystkich  rzeczy,   które  są  dla  ciebie

ważne, tylko po to, aby zostać posadzoną na kolana jakiegoś obcego mężczyzny

jako jego bezwolna zabawka. – Sera pomyślała o swojej młodszej siostrze i o jej

rozmarzonych oczach. – A jednak, może ty byś była. 

26 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Leila zaśmiała się i pokręciła głową. 

– Próbne wiązanie trwa tylko tydzień. I nie zostaniesz posadzona na czyjeś

kolana czy trzymana wbrew swojej woli. Powinniście się poznać z dala od rozrywek

świata zewnętrznego. To wszystko. Umocnienie więzi w odosobnionej oazie jest

symboliczne bardziej niż cokolwiek innego. Poza tym mogę wyobrazić sobie gorsze

rzeczy niż spędzenie tygodnia w pięknym otoczeniu, poznając bliżej przystojnego

samca rasy. Takiego, który jest również księciem.

Sera zadrwiła. 

– Księciem   jedynie   z   nazwy.   Stare   plemiona   tego   regionu   nie   są   bardziej

królewskie niż ty czy ja. – One nie były księżniczkami. Zaadoptowane przez Omara

i Aminę Sanhajów jako niemowlęta z domów dziecka dla biedoty, nie miały na to

szansy. Sera spojrzała na siostrę z zaciekawieniem. – Skąd wiesz, że Jehan jest

przystojny? Myślałam, że nigdy go nie spotkałaś.

–   Nie   spotkałam   go,   ale   skoro   należy   do   rasy,   na   pewno   będzie   miał

kasztanowe włosy swojej matki i jej niesamowite niebieskie oczy. Tak samo, jak

jego brat, Marcel. 

Sara przewróciła oczami. 

– Cóż, nie dbam o to, jak on wygląda i nie obchodzi mnie jego rodowód. Nie

szukam partnera, a nawet gdyby tak było, na pewno nie zrobiłabym tego w ten

sposób. 

Jednak   pomimo   tego...   pomimo   niechęci   do   bycia   częścią   jakiejś

przestarzałej umowy, której data ważności, według opinii Sari już dawno wygasła...

wiedziała, że nie może unikać obowiązku wobec rodziny. 

Uhonorowanie   paktu   było   ważne   dla   jej   rodziców,   co   czyniło   go   ważnym

również dla niej. 

27 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

I był jeszcze jeden, bardziej samolubny powód, dla którego w końcu zgodziła

się dzisiaj tu przyjść. 

Kilkaset   tysięcy  powodów.   Kwota   jej   funduszu   powierniczego,   którą   ojciec

zgodził   się   przekazać   jej   wcześniej.   Będzie   miała   to   wszystko   pod   koniec

tygodnia... po tym, jak skończy się jej próbne wiązanie z Jehanem Mafakhirem. 

Sera potrzebowała tych pieniędzy. 

Mimo że ojciec ją kochał, wiedział, że nie będzie w stanie odwrócić się od

tego, co jej zaoferował. Nie wtedy, gdy tak wiele mogła zrobić z tego rodzaju darem.

Co nie znaczyło, że musiało się jej to podobać. 

Nie oznaczało to również, że musi polubić Jehana Mafakhira. 

W   rzeczywistości   była   zdeterminowana,   aby   unikać   go   tak   bardzo,   jak   to

możliwe,   przez   czas   ich   wspólnego   uwięzienia.   Gdyby   miała   szczęście,   może

nawet nie musieliby ze sobą rozmawiać. 

Nieszczęśliwa z powodu tego pomysłu wydała z siebie powolne westchnienie

rezygnacji. 

– To tylko osiem nocy, prawda?

Leila skinęła głową, a potem jej oczy rozszerzyły się na dźwięk miarowych

kroków i głębokich głosów na korytarzu. Przyłożyła palec do ust, otworzyła drzwi i

wyjrzała. Zameldowała Seri cichym szeptem. 

– Jehan właśnie wszedł do salonu ze swoim ojcem i Marcelem. Nie możesz

pozwolić mu czekać. Musimy stąd wyjść!

Bańka niepokoju, z którą walczyła Sera, nagle przerodziła się w gorączkową

panikę. 

– Już? Myślałam, że będę miała jeszcze kilka minut…

28 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Teraz Sera! Chodźmy! – Chwytając siostrę za ramię, Leila otworzyła drzwi i

wyprowadziła ją na zewnątrz. Gdy ruszyły w stronę salonu, Leila nachyliła się i

szepnęła tuż przy uchu Seri. – Nawiasem mówiąc, miałam rację. On jest więcej niż

przystojny.

29 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 4

Rozdział 4

Jehan   nie   był   pewien,   co   stanowiło   najbardziej   przekonujący   argument

stojący za jego zgodą na udział w próbnym wiązaniu: szczera perswazja jego brata

w drodze do Mrocznej Przystani, czy stoickie powitanie jego ojca i wynikające z

tego oczywiste, chociaż nie wypowiedziane, oczekiwanie, że jego najstarszy syn

uchyli się od obowiązku wobec rodziny. 

Gdyby   spotkał   go   wściekły   postulat,   że   musi   wziąć   na   siebie

odpowiedzialność za pakt z Sanhajasami, Jehanowi  łatwiej byłoby obrócić się na

pięcie i wyruszyć w drogę powrotną do Casablanki, aby złapać najwcześniejszy lot

z powrotem do Rzymu. 

Jednak   jego   ojciec   nie   wybuchnął   gniewem   ani   nie   uderzył   pięściami   w

biurko, gdy Jehan wszedł do jego gabinetu kilka minut temu, aby wyjaśnić, że nie

chce brać udziału w obowiązkach, czekających na niego w salonie. Rahim Mafakhir

wysłuchał go w milczącej zadumie. Potem po prostu wstał i bez słowa podszedł do

drzwi swojego gabinetu. 

Nie żeby musiał coś mówić. Jego brak reakcji głośno i wyraźnie wyrażał jego

opinię. 

Oczekiwał odmowy Jehana. Był w pełni przygotowany na to, że marnotrawny

syn zawiedzie jego i resztę rodziny. 

I   chociaż   Jehan   chciał   udawać,   że   nic   mu   nie   jest,   to   naprawdę   go   to

zabolało. 

30 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Dokładnie w tym właśnie momencie...  gdy silna dłoń ojca owinęła się wokół

klamki,   a   jego   surowa   twarz   wypełniła   się   ponurym   rozczarowaniem...   Jehan

wyrzucił z siebie słowa, co do których był pewien, że będzie ich żałował. 

– Zrobię to – powiedział. – Spędzę osiem nocy z kobietą Sanhajów, zgodnie

z   paktem.   Nic   więcej.   Potem,   po   zakończeniu   próbnego   wiązania   i   wypełnieniu

mojego   obowiązku,   wrócę   do   Rzymu,   a   pakt   może   przejść   na   najbliższych

krewnych w naszych liniach.

Teraz, gdy Jehan wszedł do salonu ze swoim ojcem i Marcelem, poczuł małą

iskierkę nadziei. 

Nie było jej tam. Tylko jego matka i niespokojnie wyglądająca para, którą jak

przypuszczał byli Omar i Amina Sanhajarowie. Żadnego śladu nieznanej Dawczyni

Życia, którą miał formalnie poznać dzisiejszego wieczoru. 

Cholera jasna. Czy istnieje nadzieja, że  córka Sanhajów położyła kres tej

farsie?

– Oto jesteśmy! – Zza jego pleców zabrzmiał żywiołowy głos, gasząc jego

nadzieję, zanim zdążyła się w pełni rozpalić. 

Głos należał do długonogiej blondynki o megawatowym uśmiechu i ładnych

jasnozielonych oczach. Atrakcyjna. Z pewnością wesoła i energiczna. Jeśli chodzi o

czasowe   przebywanie   razem,   Marcel   miał   rację...   istniały   gorsze   wyroki,   które

musiałby znieść. 

Blondynka zatrzymała się, by spojrzeć za siebie, i wtedy Jehan zdał sobie

sprawę ze swojego błędu. 

– Chodź,   Seraphina!  –   Chwyciła   dłoń   wysokiej   brunetki   o   bujnych   lokach,

która zawahała się na chwilę za progiem. – Nie wstydź się. Wszyscy na ciebie

czekają.

31 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Blondynka   była   śliczna,   jak   zapewnił   go   Marcel.   Ale   jej   powściągliwa,

ciemnowłosa siostra była kimś znacznie więcej. 

Została pobłogosławiona figurą bogini i twarzą anioła, a kiedy pojawiła się w

drzwiach, Jehan ledwo powstrzymywał się, aby nie gapić się na nią jak wioskowy

głupek.   Spojrzał   krótko   na   swojego   brata   i   zobaczył,   że   Marcel   szeroko   się

uśmiecha.  

Cholera. 

Jednym słowem Seraphina Sanhaja była niesamowita. 

Para   oczu   o   długich   rzęsach   w   bogatym   kolorze   drzewa   sandałowego   z

drobinkami złota, obramowana kaskadą brązowych loków uniosła się, by spotkać

się   z   magnetycznym   spojrzeniem   Jehana.   Jej   twarz   była   delikatna   w   kształcie

serca,   o   egzotycznym   układzie   drobnych   kości   i   gładkiej,   oliwkowej   skórze

muśniętej   słońcem,   która   rozpalała   się   narastającym   rumieńcem,   gdy   na   niego

patrzyła. 

Jehan nie mógł sobie nawet wyobrazić, jak to możliwe, że ta oszałamiająca

kobieta zdołała przekroczyć wiek dwudziestu lat i żaden inny mężczyzna rasy nie

uwięził jej we więzi krwi. 

Puls przyśpieszył mu na jej widok, wysyłając ciepło do jego żył. Mimo że nie

poszukiwał partnerki, jako gorącokrwisty samiec rasy, nie był w stanie zaprzeczyć

intensywnej   reakcji   jego   ciała   na   tę   samicę.   Powoli   wciągnął   powietrze,   a   jego

wyostrzone   zmysły   zarejestrowały   jej   słodki,   cynamonowy   zapach   i   subtelne

przyspieszenie bicia jej serca, gdy trzymał ją w swoim nieustępliwym spojrzeniu. 

Przez chwilę żałował, że nie wykazywał żadnego zainteresowania prawami

plemiennymi ani starożytnymi paktami, które były w stanie sprawić, że Seraphina

Sanhaja   znalazłaby  się   w   jego   towarzystwie...   jeszcze   lepiej   w   jego   łóżku...   na

następne osiem nocy. 

32 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Jej siostra pociągnęła ją do przodu z lekkim chichotem. 

– Czy to nie ekscytujące ?

Tam, gdzie Leila skrzyła się od niepohamowanego entuzjazmu, Seraphina

była   prawie   niemożliwa   do   odczytania.   Jej   pełne   wargi   zacisnęły   się,   gdy

przyglądała   mu   się   w   milczeniu,   a   jej   wyraz   twarzy   był   idealnie   opanowany,

niezgłębiony. 

Stojąc przed nim była powściągliwa i zdystansowana. 

Oceniająca i... nie pod wrażeniem?

Brwi   Jehana   uniosły   się.   Nie   chciał   przyznać,   że   jej   wyraźny   brak

zainteresowania był ciosem w jego męskie ego. Z gęstymi, ciemnymi włosami do

ramion, śniadą skórą i jasnoniebieskimi oczami nigdy nie narzekał na brak kobiecej

uwagi. 

Do   diabła.  Co   go   obchodziło,   jeśli   nie   podobało   jej   się   to,   co   widziała?

Nadchodzący tydzień minie dużo szybciej, jeśli nie będzie musiał spędzać go z

rumieniącą   się,   mrugającą   rzęsami   Dawczynią   Życia,   która   nie   mogłaby   się

doczekać, aby ofiarować mu swoją żyłę. 

Jehan   wpatrywał   się   w   Seraphinę   nieustępliwie,   nawet   gdy   już   dokonano

formalnej prezentacji. 

Wciąż   próbował   ją   rozgryźć   w   trakcie   czegoś,   co   wydawało   się   być

nieskończenie   uprzejmą,   choć   nieco   krępującą   rozmową   w   salonie.   Ich   rodzice

prowadzili   miłą   konwersację.   Marcel   i   Leila   zaczęli   swobodnie   dyskutować   o

książkach, muzyce i bieżących wydarzeniach. Oboje wyraźnie starali się włączyć

do rozmowy Jehana i Seraphinę. 

To nie działało. 

33 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Myśli Jehana wróciły do jego grupy zadaniowej w Rzymie. Kiedy dzisiejszej

nocy rozmawiał z Lazaro Archerem, dowiedział się, że krążyły pogłoski o tym, iż

Opus   Nostrum   rozprowadza   broń   po   całej   Europie   i   prawdopodobnie   wysyła   ją

również do Afryki. 

Choć   miał   opóźnić   swoją   misję   dla   Zakonu   zaledwie   o   tydzień,   już   miał

ochotę ubrać się w swój mundur patrolowy i przypasać broń, a nie wpychać się w

białą koszulę, ciemne spodnie i lśniące czarne buty, które nosił odkąd przyjechał z

lotniska. 

Jeśli chodzi o Seraphinę, to miał wrażenie, że dzieli ją zaledwie kilka sekund

od pobiegnięcia do najbliższego wyjścia. 

Ta skądinąd chłodna i powściągliwa kobieta podskoczyła, gdy zegar wybił

dwunastą.   Uśmiechnęła   się   słabo,   gdy   jej   matka   zaczęła   klaskać   w

podekscytowaniu.

–   Już   czas!   –   Amina   Sanhaja   zapiszczała   z   drugiego   końca   pokoju.   –

Ruszajcie, wy dwoje. Dalej!

Gdy   ich   rodziny   zaczęły   wypychać   ich   razem   z   salonu,   Jehan   spojrzał

pytająco na Seraphinę. 

– Spacer po ogrodzie o północy – mruknęła pod nosem, to była pierwsza

rzecz, którą tej nocy powiedziała bezpośrednio do niego. Patrzyła na niego, jakby

była zirytowana, że musi mu to wyjaśniać. – To część tradycji.

Ach, racja. Marcel wspominał coś o tym w samochodzie, ale Jehan ledwie go

słuchał. Wolałby raczej patrzeć, jak usta Seraphiny wyjaśniają mu to ponownie. 

Delikatnie odchrząknęła. 

–   O   północy   powinniśmy   wyjść   tylko   we   dwoje,   aby   zainicjować   obrót

klepsydry i początek naszego…

34 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Wyroku? – podpowiedział cierpko. 

Zaskoczenie uniosło jej delikatne brwi. 

Jehan uśmiechnął się złośliwie i gestem nakazał jej, aby szła przed nim. 

– Panie przodem, proszę. 

Gdy ich rodzice i rodzeństwo tłoczyli się za drzwiami salonu, odprowadzając

ich wzrokiem, on i Seraphina wyszli z pokoju i ruszyli korytarzem w stronę pary

łukowatych szklanych drzwi prowadzących do oświetlonych księżycem ogrodów za

Mroczną Przystanią. 

Noc   na   pustyni   była   chłodna,   rześka   i   nieskończenie   ciemna.   Nad   nimi

błyszczały gwiazdy, a półksiężyc jarzył się mleczną bielą na tle bezkresnej czerni

aksamitu nieba. 

Mogłoby   być   romantycznie,   gdyby   kobieta   idąca   obok   niego   nie   stawiała

każdego ostrożnego kroku tak, jakby prowadzono ją na szubienicę. Oglądała się za

siebie już po raz szósty w ciągu ostatnich paru minut. 

– Nadal tam są? – zapytał Jehan. 

– Tak – powiedziała. – Wszyscy stoją przed oknem i obserwują nas.

Mógł to naprawić. 

– Chodź ze mną. 

Ujął   ją   za   łokieć   i   schował   się   wraz   z   nią   opuszczając   główną   alejkę   i

skręcając   ku   jednej   z   wielu   krętych   ścieżek,   które   przecinały   zadbane   kwatery

bukszpanów oraz kwitnące, pachnące żywopłoty. 

Słodki   zapach   jaśminu   i   różu   unosił   się   w   nocnym   powietrzu,   ale   to   inny

zapach...    cynamon i coś o wiele bardziej egzotycznego... sprawił, że  oddychał

nieco głębiej, gdy prowadził Seraphinę do bardziej odosobnionej części ogrodu. 

35 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Została w tyle o kilka kroków. Podążając za nim niemal drobiła w miejscu na

wysokich szpilkach. Kiedy obejrzał się przez ramię, zobaczył, że jej śliczną twarz

wykrzywia wyraz cierpienia. Potem zatrzymała się całkowicie i pokręciła głową.

– Już wystarczy. 

– Spokojnie, Seraphino. Nie zamierzam popchnąć cię pomiędzy hibiskusy i

okryć hańbą. 

Jej oczy rozszerzyły się na sekundę, ale potem zmarszczyła brwi patrząc na

niego z wyrazem bezradności. 

– Nie dlatego się zatrzymałam. Te buty… zabijają mi stopy. 

Jehan wrócił do niej. Spoglądając na wysokie szpilki, cicho przeklął. 

– Nie wątpię, że cię zabijają. W odpowiednich rękach te rzeczy mogłyby stać

się śmiercionośną bronią. 

Uśmiechnęła   się   –   szczerym,   chwytającym   za   serce   uśmiechem,   który

pojawił się i zniknął w jednej chwili. 

– Przytrzymaj się mojego ramienia. 

Jej palce spoczęły na nim, wzbudzając w jego żyłach szybki, nieoczekiwany

prąd gorącej krwi. Jehan próbował ignorować jej dotyk, gdy sięgnął i podniósł jej

lewą stopę. Odpiął ładny, ale niepraktyczny but i zsunął go. 

Westchnienie   ulgi   Seraphiny,   gdy   uwolnił   jej   stopę,   podziałało   na   niego

jeszcze mocniej niż jej dotyk. Zaciskając zęby, aby zniechęcić kły do wyskoczenia z

dziąseł   w   reakcji   na   żar   we   krwi,   Jehan   szybko   uwinął   się   z   drugim   butem,   a

następnie odsunął się od niej. 

– Lepiej? – Jego głos stał się twardszy. Tak samo, jak inna część anatomii. 

36 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– O wiele lepiej. – Spojrzała na niego ostrożnie, kiedy odebrała od niego

sandałki, które zwisały mu z palca. – Dziękuję.

– Cała przyjemność po mojej stronie. – I tak było. Bardziej, niż mógłby chcieć

się do tego przyznać. Skinął ku niej głową. – Ile masz lat, Seraphino?

– Przepraszam?

Od   razu   poczuł   się   grubianinem,   że   o   to   zapytał,   ale   jakaś   jego   cząstka

chciała wiedzieć. Potrzebowała wiedzieć. 

– Powinniśmy się poznawać, prawda?

Przypomnienie tego uspokoiło jej oburzenie. 

– Mam dwadzieścia siedem lat. Dlaczego chcesz wiedzieć? 

– Właśnie się zastanawiam dlaczego nie jesteś jeszcze połączona w parę i

związana krwią. Wychowałaś się w Mrocznej Przystani, więc musisz znać wielu

samców rasy. Gdyby którykolwiek z tych, których znam, kiedykolwiek cię ujrzał,

przynajmniej setka z nich wydeptywałaby ścieżkę do twoich drzwi. 

Patrzyła   na   niego   przez   chwilę   w   niepewnej   ciszy,   a   potem   wzruszyła

ramionami. 

– Może wolę ludzi.

Cholera. Nawet nie wziął tego pod uwagę. 

– A wolisz?

– Szczerze mówiąc, nie zastanawiałam się za bardzo nad ideą więzi krwi.

Moje życie jest pełne i wciąż jestem zajęta innymi sprawami. 

37 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Zaczęła   od   niego   odchodzić,   boso   poruszając   się   lekko   i   płynnie   po

betonowej ścieżce. I nie mógł nie zauważyć, że tak naprawdę nie odpowiedziała na

jego pytanie.

Podszedł do niej. 

– Jakie rzeczy sprawiły, że byłaś tak zajęta, że wciąż nie jesteś w związku i

zbliżasz się do dojrzałego wieku trzydziestu lat?

Uśmiechnęła się z lekką drwiną, ale w jej głosie brzmiało rozbawienie.

– Ważne rzeczy.

– Takie jak?

– Zgłaszam   się   do   wolontariatu   w   niektórych   obozach   przygranicznych,

opiekując się ludźmi, którzy zostali wysiedleni ze swoich miejsc na ziemi z powodu

wojen i innych katastrof. Wydaje mi się, iż można powiedzieć, że to stało się moim

powołaniem.

Cóż,   nie   spodziewał   się   tego.   To   prawda,   że   nie   wyglądała   na   typową

trzpiotkę, wychowaną w luksusach, która przez cały dzień fruwała w fantazyjnych

sukienkach i w sandałach na wysokich obcasach, ale nie wyobrażał sobie też, żeby

tak wspaniała kobieta, jak ona, spędzała całe dnie w kurzu i pocie. Albo narażała

się na niebezpieczeństwo w tych niespokojnych rejonach, które nigdy nie zaznały

pokoju, nawet przed wojnami pomiędzy ludźmi a rasą. 

– A ty, Jehan?

– Co ja?

– Na początek, ile masz lat?

– Trzydzieści trzy. 

Spojrzała na niego. 

38 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Jesteś młodszy niż się spodziewałam. Ale przecież nie można odgadnąć

wieku samca rasy. Zawsze wydawało mi się to niesprawiedliwe, że wasi mężczyźni

nigdy nie wyglądają na więcej niż trzydzieści lat, nawet ci z pierwszego pokolenia,

którzy chodzą po ziemi już od stuleci. 

Jehan wzruszył ramionami. 

– Mała pociecha za to, że nigdy nie możemy wystawić twarzy na słońce. W

przeciwieństwie do twojego rodzaju. 

– Hm. To chyba prawda.  – Pochyliła głowę. – Czym dokładnie zajmujesz się

w Rzymie?

–   Jestem   członkiem   Zakonu.   Dowódcą   oddziału   –   dodał,   nie   wiedząc,

dlaczego czuł potrzebę zaimponowania jej swoją wyższą rangą. 

 Znów się zatrzymała i coś mu powiedziało, że to nie ma nic wspólnego z jej

obolałymi stopami. Zadrżała, gdy Jehan obrócił się, by na nią spojrzeć. Zaśmiała

się cicho i pokręciła głową.

 – Nic dziwnego, że nie powiedzieli mi nic o tobie.

– Kto?

– Moi rodzice. – Ręce skrzyżowała sztywno na piersi. – Gdyby wspomnieli,

że jesteś częścią tej brutalnej organizacji, nie byłoby cholernej mowy, żebym się na

to zgodziła. Bez względu na to, jakich perswazji by użyli, aby mnie przekonać.

Podejrzenia Jehana podrażniły jego dumę. 

– Masz problem z Zakonem?

– Mam problem z zimnokrwistymi zabójcami.

Czy ona mówiła poważnie? 

39 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Moi bracia i ja nie jesteśmy...

Nie pozwoliła mu skończyć. 

– Poświęciłam się... całą sobą... ratowaniu życia. Twoim zadaniem jest je

odbierać.  – Kiedy wyrzucił z siebie soczyste przekleństwo i pokręcił głową, rzuciła

mu ostre spojrzenie. – Ilu ludzi zabiłeś?

– Ja osobiście, czy...

– Myślę, że to odpowiada na moje pytanie. – Minęła go i zaczęła szybko

odchodzić. 

Dogonił ją w kilku krokach. 

– Nie ma nic zimnego w tym, co robi Zakon. Czy czasami jesteśmy brutalni?

Tylko gdy nie  ma innego wyboru. Ale nazywamy to sprawiedliwością.  Jesteśmy

obrońcami, a nie zabójcami.

–  Semantyka. 

–   Nie,   to   rzeczywistość,   Seraphino.   –   Kiedy   nie   zwolniła   kroku,   sięgnął   i

złapał   ją   za   rękę.   Skrzywiła   się   na   ten   kontakt.   Zastanawiał   się,   czy   było   to

spowodowane wyłącznie oburzeniem, czy faktem, że chociaż między nimi narastał

chłód, ciepło przyciągania wciąż ożywało w chwili ich dotknięcia. Puls zatrzepotał u

podstawy  klasycznej szyi, a jej serce biło tak mocno i szybko, że poczuł to przez

opuszki palców. 

Całe jego ciało zareagowało na to szalone dudnienie, jego żyły się rozgrzały,

a kły wibrowały wydłużając się za zaciśniętymi ustami. Jego penis zareagował z

tym samym głodem, naciskając na zamek błyskawiczny spodni. 

Wyszarpnęła dłoń. 

40 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

–   Nie   mogę   tego   zrobić.   Musisz   wiedzieć,   że   nie   interesuję   się   żadnym

próbnym wiązaniem i nie szukam więzi krwi. Zwłaszcza z tobą. 

Jehan cofnął się. 

–   Nie  chcesz   brać   w  tym  udziału,  ponieważ   właśnie   dowiedziałaś   się,  że

należę do Zakonu?

Jej pełne usta zacisnęły się w płaską linię. 

– Nigdy nie chciałam być częścią tego paktu.

– To jest nas dwoje.

– Co? – Wpatrywała się w niego. 

Pokręcił głową. 

– Zgodziłem się tylko z obowiązku. Ponieważ czuję, że jestem winien mojej

rodzinie kultywowanie ich tradycji, nawet jeśli ja sam w to nie wierzę. 

Odetchnęła głęboko. 

– Och, dzięki Bogu!

Nie ukrywała, że jej ulżyło. Zabrzmiała, jak więzień z celi śmierci, który nagle

dostąpił   pełnego   ułaskawienia,   a   jego   duma   ucierpiała   po   raz   kolejny,   gdy  zdał

sobie sprawę z poziomu jej ulgi. 

– Więc co teraz zrobimy, Seraphino? Wrócimy do środka i powiemy im, że

odwołujemy to wszystko?

– Masz na myśli, zerwanie paktu? Nie możemy tego zrobić. – Spojrzała na

cegły u swoich stóp. – Ja nie mogę tego zrobić.

– Może nadszedł czas, żeby ktoś to zrobił.

41 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Przyjrzał się jej pod delikatnym blaskiem księżyca i gwiazd świecących nad

ich głowami. Wszystko w nim, zmuszało go do  dotknięcia  jej... do  podniesienia

brody Seraphiny i odgarnięcia jej z oczu luźnych kosmyków kręconych, brązowych

włosów, choćby tylko po to, by znów zobaczyć ich niezwykły odcień. Ale trzymał

ręce przy sobie, przyciskając je do boków, gdy pragnienie wyciągnięcia ręki niemal

pokonywało jego zdrowy rozsądek. 

– Wydajesz się być niezależnie myślącą, inteligentną kobietą. Naprawdę nie

wierzysz, że pakt ma w tej chwili jakiś wpływ na pokój między naszymi rodzinami,

prawda?

– Tak uważam, że ten pakt to anachronizm. Jednak jest ważny dla moich

rodziców, a to czyni go ważnym również dla mnie. Ale...  – W końcu uniosła głowę,

by spojrzeć mu w oczy. – Jest jeszcze jeden powód, dlaczego zgodziłam się na

próbne   wiązanie.   Mam   fundusz   powierniczy.   Spory.   Miał   być   nienaruszalny   do

moich   trzydziestych   urodzin,   ale   mój   ojciec   obiecał   przekazać   mi  go   wcześniej.

Kiedy skończy się nasze próbne wiązanie. 

– Ach.  – Jehan uniósł brodę. Nie sądził, że jej motywem będą pieniądze, ale

podejrzewał,   że   są   gorsze   rzeczy.   –   Więc   jesteś   tutaj,   ponieważ   zostałaś

przekupiona,   a   ja   z   powodu   jakiegoś   bezcelowego   obowiązku   udowodnienia

mojemu ojcu, że nie jestem jego największym rozczarowaniem.

– To dlatego tu jesteś?

Jej głos był cichy, prawie współczujący. Łagodne spojrzenie jej oczu groziło

zerwaniem jego słabej kontroli. 

Machnął lekceważąco ręką. 

– Nie ma znaczenia, dlaczego którekolwiek z nas tu jest. Najwyraźniej oboje

musimy jedynie przetrwać następne osiem nocy, abyśmy mogli zacząć prawdziwe

życie. 

42 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Skinęła głową. 

– Jak to zrobimy?

Patrząc na nią, stojącą tak blisko niego w chłodnym nocnym powietrzu, na jej

piękną   twarz   i   kuszące   krągłości,   które   sprawiały,   że   mrowiły   go   wargi,   a   krew

buzowała w żyłach, Jehan nie był pewien, jak do diabła, przeżyje z nią cały tydzień

odosobnienia.   Bez   utrzymania   rąk   lub   kłów...   lub   jakiejkolwiek   innej   części  jego

anatomii... w jej zasięgu. 

Jedno   było   pewne.   Musieliby   ustalić   pewne   wyraźne   granice.   Sztywne

granice, których nie można byłoby przekroczyć. 

I zasady. 

Jehan   pozwolił,   by   jego   spojrzenie   omiotło   całą   jej   sylwetkę,   pragnienie

drążyło każdą komórkę w jego ciele. 

O  tak.  Aby  przetrwać   następny tydzień   sam  na   sam   z  tą  kobietą,   będzie

potrzebował wielu granic i zasad.

43 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 5

Rozdział 5

Powinna była powiedzieć nie.

Powinna była zaufać swojemu rozsądkowi i zeszłej nocy zostawić Jehana

stojącego samotnie pośrodku północnego ogrodu, a nie osobiście wyjaśniać mu

zasady rytuału, którego częścią żadne z nich nie chciało być.

Zamiast tego następnego wieczoru usiadła obok niego u szczytu długiego

stołu w sali bankietowej w Mrocznej Przystani jej rodziców przed setką członków

ich     dwóch   rodzin,   którzy   zgromadzili   się   tam   z   okazji   ich   wyjazdu   w   celu

rozpoczęcia pierwszej nocy próbnego wiązania.

Za niecałą godzinę ona i Jehan zostaną zabrani do prywatnego odosobnienia

w   oazie   i   pozostawieni   sami   sobie,   dopóki   przedstawiciele   obu   plemion   nie

przybędą,   aby  ich  odebrać   pod   koniec   ósmej   nocy.  Do  tej   chwili,   będzie  z  nim

uwięziona, bardzo blisko. W przytulnej, intymnej kwaterze.

O Boże. Musiała oszaleć.

Sera sięgnęła po kieliszek wina i wypiła je jednym tchem.

– Pośpiesz się – syknął Jehan. – Jeśli zbytnio się wstawisz, nie chciałbym cię

stąd wynosić.

– Niech cię diabli, jeśli będziesz – wyszeptała i uśmiechnęła się pod nosem,

starając   się   udawać,   że   nie   był   ostatnim   mężczyzną,   z   którym   kiedykolwiek

zdecydowałaby się spędzać czas. – Ach i mamy umowę, pamiętasz? Taką, która

wyraźnie mówi o braku jakiegokolwiek dotykania. Oczekuję, że ją uszanujesz.

44 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Roześmiał się, a jego śmiech był tak głośny, że niemal warknęła. 

– Nie martw się, nie mam zamiaru cię dotykać.

Odstawiła pusty kielich z powrotem na stół.  

– Dobrze. Więc nawet nie żartuj na ten temat.

– Zaufaj mi, Seraphino, będziesz wiedziała, kiedy żartuję.

Popełniła błąd, spoglądając na niego i uśmiechając się. Rozpierając się na

krześle również odpowiedział uśmiechem. Ale w jego jasnoniebieskich oczach nie

było   rozbawienia.   Tylko   mroczna   obietnica,   która   sprawiła,   że   krew   mocniej

zatętniła jej w żyłach.

Zgodnie z tradycją był ubrany w białą, lnianą tunikę i luźne spodnie. Stroju

dopełniała   długa,   pasiasta   szarfa   w   niebiesko–złotych   barwach   jego   rodziny,

obwiązana   wokół   szczupłego   pasa.   Wyglądał   dekadencko   i   zuchwale,   kiedy

siedział   swobodnie   rozparty   na   siedzeniu.  Arogancki   książę   przyzwyczajony   do

tego, że świat pochylał się nad każdym jego kaprysem, nawet jeśli jego tytuł był

równie stęchły, jak pakt, który tej nocy związał ją z nim.

Jeśli   chodzi   o   Serę,   również   była   ubrana   zgodnie   z   tradycją.   Owinięta   i

skrępowana   całymi   metrami   przejrzystego,   czerwonego   jedwabiu,   który   w   jakiś

sposób   uformował   suknię   wyszczuplającą   ciało,   kapała   również   koralikami   i

dzwoniła bransoletkami. Malowane wzory henny wiły się w delikatnych kwiatach i

łukach na grzbietach jej dłoni i stóp.

Suknia ograniczała oddech, a ozdoby na skórze sprawiały, że czuła się jak

ofiara przeznaczona do złożenia na ołtarzu.

Palący wzrok siedzącego obok Jehana również nie pomagał.

Mimo iż uzgodnili, że przez następny tydzień będą się konsekwentnie unikać,

Sera nie mogła zapomnijcie o żarze, który rozpalił się między nimi w ogrodzie, a

45 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

raczej w momencie, gdy po raz pierwszy nawiązali kontakt wzrokowy w salonie

Mrocznej Przystani.

Był atrakcyjny; nie mogła temu zaprzeczyć. Z tymi lśniącymi kasztanowymi

włosami i niemożliwie błękitnymi oczami niemal oszałamiająco wspaniały. Fakt, że

jego masywne,  muskularne ciało i potężna obecność zdawały się wysysać całe

powietrze   z   pokoju,   czynił   tego   przystojnego   samca   rasy   jeszcze   bardziej

magnetycznym.

Dekolt lnianej tuniki w kształcie litery V obnażał dość głęboko potężną klatkę

piersiową,   ukazując   dużo   jasnej   skóry   i   gładkich   mięśni   oraz   krawędzi   jego

dermaglyphów. Kolorowe oznaczenia na skórze zdradzały nastrój wampira, a teraz

neutralne odcienie glifów Jehana powiedziały jej, że niedawno się pożywiał.

Nic   zaskakującego.   Zwyczajowo   mężczyzna   rasy   wchodzący   w   próbne

wiązanie   zaspokajał   swoje   pragnienie   krwi   na   chętnym   ludzkim   żywicielu   przed

rozpoczęciem   tygodnia   odosobnienia.   Miało   to   na   celu   upewnienie   się,   że   nie

napije się z przeznaczonej mu Dawczyni Życia wiążąc się z nią, ponieważ pomylił

fizyczną potrzebę z miłością.

Nieproszona   wizja   Jehana   pijącego   z   gardła   innej   kobiety   pojawiła   się   w

umyśle Seri.  Jego ciemna głowa wtuliła się w łuk delikatnej szyi. Zmysłowe usta

przywarły do gładkiej, bladej skóry, a ostre kły wbiły się w pulsującą żyłę i zaczął

zachłannie się nią sycić.

Czy uspokajałby kobietę kojącymi słowami i pieszczotami, gdyby brał między

zęby jej tętnicę szyjną? A może rzuciłby się na nią jak drapieżnik, błyskawicznie

dominując ją swoją siłą i rozpaloną do białości mocą?

Jakaś   niepokojąca   część   niej,   której   nie   rozpoznawała,   była   poruszona

potrzebą tej wiedzy.

Sera jęknęła. Skuliła się na krześle, gdy jej puls przyspieszył, a pomiędzy

46 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

udami rozkwitło erotyczne ciepło.

Chciała   skrzyżować   nogi,   by   złagodzić   niepożądany   ból,   ale   spódnice   jej

ceremonialnej sukni były zbyt ograniczające. Gdzie indziej, w głębi sali bankietowej

jej ojciec recytował tradycyjne warunki próbnego wiązania. Tylko na wpół słuchała,

zbyt rozproszona obecnością Jehana obok niej i żarem jego wzroku, który sprawiał,

że niespokojnie wierciła się  na krześle.

Nagle przyszło jej do głowy, że w sali zrobiło się dziwnie cicho. Wyczekująco

cicho.

Wszystkie oczy były wpatrzone w nią, a jej ojciec już nie mówił.

Jehan wstał i wyraźnie odchrząknął. 

– Nadszedł czas wyjazdu, Seraphino.

– Och. – Podniosła się, chcąc uciec od ciężaru wszystkich spojrzeń. Poza

tym nie mogła się doczekać, by pomiędzy nią i Jehanem powstał jakiś dystans.

Ale on się nie ruszał. Dlaczego się nie ruszał?

– Nie zapomnijcie o pocałunku! – krzyknął ktoś wesoło z głębi zgromadzenia.

– Tradycją jest przypieczętowanie paktu pocałunkiem!

Leila, do cholery z tą dziewczyną.

Sera   rzuciła   kose   spojrzenie   w   stronę   swojej   żywiołowej   siostrzyczki,   ale

uśmiech dziewczyny nie wskazywał na najmniejsze wyrzuty sumienia.

– Pocałuj ją! – krzyknęła ponownie.

W następnej chwili siedzący po drugiej stronie pokoju Marcel również wezwał

do   pocałunku.   Ktoś   inny   także   podjął   temat.   Wkrótce   całe   miejsce   grzmiało

oklaskami i żądaniem. 

47 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Pocałuj ją! Pocałuj ją! Pocałuj ją!

Sera obrzuciła Jehana nieszczęśliwym spojrzeniem. 

– Naprawdę nie musimy…

Zanim zdążyła skończyć, przysunął się bliżej, a jego usta pochyliły się nad jej

wargami,   owiewając   je   gorącym   oddechem.   Pieścił   ją   ustami,   niewiarygodnie

miękko, boleśnie zmysłowo.  Jego dłonie trzymały  jej twarz i tak, były delikatne.

Jego pocałunek też taki był, ale pod czułością kryła się zaborczość... surowa moc...

która nią wstrząsnęła.

Natychmiast opanował jej usta, a każde muśnięcie jego warg sprawiało, że

do bólu pragnęła się mu poddać.

Myśli się jej rozproszyły, a kolana stały się miękkie.

Co gorsza, źródło ciepła, która wezbrało między jej udami kilka chwil temu,

płonęło teraz dzikim żarem. Sera uniosła ręce, aby chwycić go za ramiona, choćby

tylko po to, by się przytrzymać i nie omdleć przed nim na oczach setki gapiów.

Wszystkie punkty ich prywatnej umowy na spędzenie następnego tygodnia osobno,

rozwiały się jak liście na wietrze, gdy Jehan ją pocałował. Nic nie mogła nic na to

poradzić.   Jęknęła   w   jego   usta,   a   jej   przyśpieszony   puls,   zaczął   dudnić   jeszcze

głośniej, zagłuszając  okrzyki zgromadzonych wokół nich rodzin.

Jehan   puścił   ją   nagle.   Jego   niebieskie   oczy   błyszczały   iskrami

bursztynowego   ciepła,   ich   przemiana   nazbyt   jasno   wyrażała   jego   pragnienie.

Przesunął językiem po   wilgotnych wargach, a ona zobaczyła końce kłów, teraz

lśniące w jego ustach diamentowym blaskiem. Ostrych jak brzytwa. Jego oddech

stał się nieco chrapliwy i przyśpieszony.

–   Chodźmy   –   warknął   tylko   dla   jej   uszu.   –   Im   szybciej   skończy   się   ta

przeklęta farsa, tym lepiej.

48 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Potem wziął ją za rękę i odszedł od stołu, ciągnąc ją za sobą.

49 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 6

Rozdział 6

Nawet   ponad   godzinę   po   tym,   jak   on   i   Seraphina   zostali   przywiezieni   do

odosobnienia   w   oazie,   ciało   Jehana   wciąż   było   twarde   jak   skała   i   wibrowało   z

pożądania.

Święte piekło. Ten pocałunek…

Choć był niewinny i krótkotrwały, opętał go w sposób, który nim zachwiał.

Nie   był   w   stanie   zaprzeczyć,   że   Seraphina   pociągała   go   od   chwili,   gdy

pierwszy raz na nią spojrzał.

Teraz wiedział, że ona też go pragnie. Jej odpowiedź na ich pocałunek nie

pozostawiła   żadnych   wątpliwości.   Rumieńca,   który   gwałtownie   oblał   jej   dekolt   i

policzki, nie można było pomylić z niczym innym, podobnie jak jej cichych jęków.

Czuł jej pragnienie. Wdychał słodki zapach jej podniecenia. Czuł, jak pulsuje w niej

krew.

Jego   własna   krew   odpowiedziała   na   ten   zew,   a   teraz,   gdy   jego   usta

spróbowały   smaku   pocałunku   Seraphiny,   wszystko   w   nim   co   było   pierwotne   i

męskie...   wszystko,   co   pochodziło   z   dziedzictwa   rasy...   pulsowało   z   mroczną...

niebezpieczną potrzebą, pragnąc więcej.

W   jakiś   sposób   udało   mu   się   to   powstrzymać   podczas   uroczystości   w

Mrocznej   Przystani.   Teraz   musiał   jedynie   upewnić   się,   że   jego   pragnienie

pozostanie pod kontrolą przez czas ich uwięzienia w prywatnej willi.

50 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Osiem nocy, to wszystko, uspokajał siebie.

Sto dziewięćdziesiąt dwie godziny, daj lub odejmij kilka, które już minęły tej

nocy.

Co oznaczało około jedenastu tysięcy minut. Wszystkie z nich trzeba spędzić

w zbytniej bliskości z kobietą, która rozpalała każde zakończenie nerwowe w jego

ciele,  jak płomień  przystawiany do suchej rozpałki.

Tak, matematyka nie pomagała.

Wszystko,   czego   mogli   potrzebować,   zostało   im   zapewnione   przez   ich

rodziny. Odzież, kosmetyki i w pełni zaopatrzona kuchnia dla Seraphiny. Nie mogli

chcieć   niczego   ze   świata   zewnętrznego   i   nikt   też   nie   życzył   sobie   zakłócać   im

czasu spędzanego razem, aż skończy się próbne wiązanie.

Podzielili to miejsce między siebie, gdy tylko zostali wysadzeni, negocjując

terytorium   i   ustanawiając   granice,   których   żadne   z   nich   nie   miało   przekraczać.

Wydawało się słuszne, aby dać Seraphinie prywatność w ogromnej sypialni. Jeśli

chodzi o Jehana, to przez następny tydzień miał zajmować ogólne pomieszczenia

mieszkalne i korzystać z dużego gniazda poduch w głównym pokoju jako łóżka.

Gdy Seraphina usadowiła się samotnie w apartamencie z jedyną sypialnią,

Jehan   krążył   po   otwartej   przestrzeni   willi   jak   kot   w   klatce,   oceniając   nieznane

otoczenie. Przeszedł przez bogato farbowane dywany rozłożone na terakotowych

podłogach.   Nad   jego   głową   wysoki,   kopulasty   sufit   jarzył   się   miękkimi   złotymi

światłami, które odbijały się od szkieł mozaiki  w kolorze klejnotów  osadzonej w

białym tynku sztukatorskim.

W   głębi   korytarza   naprzeciwko   sypialni,   w   której   skryła   się   Seraphina,

znajdował   się   tradycyjny   pokój   kąpielowy   z   parującym,   odkrytym   basenem

otoczonym kolumnami, na których udrapowano zwoje półprzejrzystego jedwabiu i

rozstawiono stojaki z płonącymi świecami.

51 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

W sąsiadującej z nim, otwartej alkowie ustawiono więcej miękkich materacy i

poduch, niektóre były pogrążone w cieniu, inne strategicznie umieszczone przed

wysokimi, bogato zdobionymi lustrami.

Nagie   posągi   w   erotycznych   pozach   i   stoły   z   butelkami   perfumowanych

olejków i słojami z kadzidłem stanowiły dodatkowy element  tego legowiska.

Jehan zmarszczył brwi i pokręcił głową. Umowa próbnego wiązania mogła

zabraniać mężczyznom zmuszania do czegokolwiek Dawczyń Życia wysłanych z

nimi w to miejsce, ale każdy pokój w willi był w oczywisty sposób zaprojektowany z

myślą o seksie i uwodzeniu.

Próbował, jak tylko mógł oprzeć się wyobrażaniu sobie Seraphiny leżącej na

tych poduszkach lub wychodzącej nago z zamglonej parą łaźni, ale jego umysł

odmówił posłuszeństwa.

Osiem nocy.

Miałby szczęście, gdyby udało mu się przetrwać przez tą pierwszą, nie tracąc

zmysłów ani nie rozbijając drzwi do sypialni po drugiej stronie willi, w której kobieta

obecnie się ukrywała.

Pragnął świeżego powietrza. To, czego naprawdę potrzebował, to ściana o

wysokości trzydziestu metrów pomiędzy nim, a niechcianą współlokatorką. Długi i

wytrzymały łańcuch też by nie zaszkodził.

Jehan   wrócił   do   głównego   salonu   i   skierował   się   ku   francuskim   drzwiom

prowadzącym na tylne patio. Przechodząc przez pokój, usłyszał Seraphinę syczącą

przekleństwo z wnętrza sypialni.

Przystanął nasłuchując. Nakazał sobie, aby iść dalej w przeciwnym kierunku.

Jednak ona znowu zaklęła, a on obrócił się w stronę przejścia prowadzącego

do sypialni.

52 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Wszystko w porządku?

– Tak. Wszystko w porządku. – Jej odpowiedź była szybka, lekceważąca.

Stanął przed zamkniętymi drzwiami i usłyszał, jak jęczy z frustracji.

– Wchodzę – oznajmił.

–   Nie.   Czekaj...  –   Stała   na   środku   dużego   pokoju,   zaplątana   w   metry

czerwonego jedwabiu, z którego składał się skomplikowany, tradycyjny strój. Kiedy

się zaśmiał, ona się skrzywiła. – To nie jest śmieszne, arogancki dupku.

–   Naprawdę?   –   Nawet   nie   próbował   powstrzymać   się   od   uśmiechu.   –   Z

miejsca w którym stoję, to wygląda całkiem zabawnie.

Sapnęła i spojrzała na niego mrużąc oczy. 

– Skoro zamierzasz tu stać i śmiać się ze mnie, równie dobrze mógłbyś mi

pomóc.

Podniósł ręce. 

–   Bez   dotykania,   pamiętasz?   Jak   mogę   pomóc   bez   złamania   tej   części

naszego porozumienia? – Oczywiście powiedzieli również, że nie będą się całowali,

ale ta zasada została posłana do diabła, jeszcze zanim tu dotarli. – Poproś mnie

ładnie, a może rozważę nagięcie zasad.

Ramiona  opadły jej  w geście  bezsilności,  ale  obnażenie  prostych,  białych

zębów raczej nie wyglądało na uległe.

– Jehan, czy możesz mi pomóc?

Nie   chciał   przyznać,   jak   kuszące   było   jego   imię   w   jej   ładnych   ustach.

Zwłaszcza, gdy chodziło o poproszenie go o pomoc w rozebraniu jej. Jego krew

była  jak  najbardziej   za  tym,   z  entuzjazmem  liżąc  jego  żyły w  oczekiwaniu,   gdy

przechodził przez sypialnię do miejsca, w którym stała.

53 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Uniosła prawą rękę i zebrała z szyi długą kaskadę przybranych koralikami,

miękkich, brązowych loków pokazując mu plecy. 

– Tę suknię musi podtrzymywać kilkanaście węzłów i nie mogę też ustalić,

gdzie znajdują się końce zawoju.

Jehan stał za nią przez długą chwilę, tylko patrząc. Po prostu upajając się

widokiem   jej   wdzięcznego   karku   i   eleganckiego   kręgosłupa.   Została

pobłogosławiona   kształtami   klepsydry   i   długimi,   szczupłymi   nogami.   Tradycyjna

suknia otulała każdy centymetr jej ciała we wszystkich właściwych miejscach. W

tym zaokrąglone wzgórki pięknego tyłka.

Jak to możliwe, że jego usta mogły być pełne śliny, a jednocześnie wydawały

się suche jak pustynia?

Dziąsła mu spuchły, a kły wbijały się w język. Pewna część niego również

napuchła, naciskając w cielesnym żądaniu na luźne, białe płótno jego spodni. Żar

wzbierał w jego krwi i w jego oczach, zalewając tęczówki bursztynowym ogniem.

Wyciągnął rękę i zaczął rozluźniać pierwszy ze skomplikowanych węzłów.

Było ich osiem, a nie tuzin. Każdy był sprawdzianem jego zręczności, a także

samokontroli. Wiązania kolejno się poddawały, odsłaniając nagie plecy Seraphiny

dla jego głodnego spojrzenia, centymetr po torturującym centymetrze.

Gdzieś   po   drodze   jego   płuca   przestały   działać.   Ogarnęło   go   pożądanie,

którego ostre szpony skradły mu oddech, gdy rozplątał ostatnie maleńkie węzełki, a

szkarłatny jedwab rozluźnił się w jego palcach.

Seraphina   też   nie   oddychała.   Stała   nieruchomo,   nadal   trzymając   grzywę

długich włosów wysoko w dłoni. Ciepło emanowało z jej skóry, a on wiedział, że

dziewczyna także musiała czuć jego żar.

Puls na jej szyi tętnił gorączkowo, przyciągając jego płonące oczy. Pragnienie

54 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

pogłaskania tego delikatnego, pulsującego miejsca... dotknięcia i posmakowania jej

każdego kuszącego centymetra... niemal go przytłoczyło.

Zaciskając   zęby   trzonowe   z   taką   siłą,   że   niemal   się   skruszyły,   starał   się

okiełznać te pragnienia. Kiedy w końcu odnalazł swój głos ten wydobył się z niego z

chrapliwym zgrzytem. 

– Proszę bardzo. Skończone.

Seraphina wypuściła włosy pozwalając, by opadły. Spojrzała na niego przez

ramię. 

– Zawój też?

Kurwa.  Skrzywił   się   i   zaczął   szybkie   poszukiwanie   jednego   z   końców

jedwabiu. Wyszarpnął go i zaczął odwijać tkaninę wokół stanika i talii. To cholerstwo

było za długie, by sama mogła się uwolnić.

Zaklął i pokręcił głową. 

– Musisz się okręcić.

–   Tak?   –   Posłuchała,   obracając   się   przed   nim.   Skinął   głową,   a   potem

naciągnął jedwab, napinając go i pozwalając by jego szeroka wstęga zbierała się

na podłodze, podczas gdy Seraphina powoli obraca się przed nim. W koło i w koło.

Jej sprężyste brązowe loki tańczyły, a koraliki przeplecione przez pasma migotały w

miękkim światle sypialni.

Nie mógł oderwać od niej oczu.

W jakiejś prymitywnej części mózgu był zdobywcą, władcą pustyni, a ona

była jego hipnotyzującą branką. Jego nieodpartą, wykradzioną nagrodą. Patrzył, jak

się obraca, obserwując, jak rozwijająca się wstęga szkarłatnego jedwabiu odsłania

coraz więcej pięknej, owiniętej w nią kobiety.

55 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Chciał ją rozbierać.

Kiedy patrzył na Seraphinę, gdy wdychał jej słodko–cynamonowy zapach i

czuł ciepło jej skóry z każdym oszałamiającym obrotem, jaki przed nim robiła... to

niech go cholera, ale bycie blisko niej, było wszystkim czego pragnął.

Bicie jej pulsu wibrowało w małej przestrzeni między ich ciałami i sprawiło, że

jego własna krew zapulsowała w odpowiedzi. Sprawiło, że poczuł głód w sposób,

jakiego   nigdy   wcześniej   nie   zaznał.   Sprawiło,   że   chciał   spalić   pakt   między   ich

rodzinami i posiąść ją tu i teraz, chętną lub nie.

Weź ją.

Posiądź ją pod każdym względem.

Uczyń ją swoją.

Niebezpieczne myślenie.

I pokusa, co do której wcale nie był pewien, że zdoła się jej oprzeć.

Nawet przez tę jedną noc, a co dopiero przez siedem.

56 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 7

Rozdział 7

Nie   wiedziała   dokładnie,   kiedy   atmosfera   między   nimi   zmieniła   się   z   po

prostu gorącej  i zabawnej w coś mroczniejszego. Coś tak dzikiego i potężnego

sprawiającego, że wszystkie jej zakończenia nerwowe weszły w stan pełnej uwagi.

Jehan jej pragnął.

Musiałaby być idiotką, żeby nie zdawać sobie z tego sprawy.

Ona też miała na niego ochotę.

I   była   zbyt   mądra,   by   nawet   przez   sekundę   sądzić,   że   nie   zauważył   jej

oszołomienia   w   jakie   wprowadzało   ją   uświadomienie   sobie   jego   nieodpartej,

pierwotnej męskości, tego że będąc niebezpiecznie uwodzicielskim samcem rasy

mógł zatopić zęby w jej szyi równie szybko, jak rozłożyć jej nogi pod naciskiem

muskularnego ciała.

Sera przełknęła ślinę, jej oddech i serce przyspieszyły, gdy zatrzymała się

przed nim. Spojrzała w dół, na miejsce, w którym była przywiązana do jego silnych

dłoni długością napiętej wstęgi czerwonego jedwabiu. Chociaż wciąż pozostawała

nią okryta w strategicznych miejscach, nie pozostało jej wiele. Większość leżała na

podłodze u jej stóp; metry szkarłatu piętrzyły się w skąpej przestrzeni między jej

niemal nagim ciałem a Jehanem.

Oblizała   wargi,   walcząc   o   słowa.   Powinna   mu   powiedzieć,   żeby   sobie

poszedł, ale wszystko w niej co było kobiece tęskniło za jego dotykiem. Nie była

drżącą dziewicą, seks nie był jej obcy. Ale nigdy nie dzieliła go z samcem rasy.

Magnetyzm,  który  zapanował  pomiędzy nią  i  Jehanem,  był  czymś,  czego  nigdy

57 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

przedtem nie odczuwała.

To było zniewalające.

Pochłaniające.

Przerażające w swojej intensywności.

Jednak   to   nie   jego   się   obawiała,   gdy   wpatrywała   się   przeszywające

jasnoniebieskie oczy mężczyzny. To był strach przed samą sobą i sposobem w jaki

sprawił, że tak się poczuła. Strach przed rzeczami, które sprawiły, że go pożądała.

– Jehan, ja… – Pokręciła głową, niepewna, co zamierzała mu powiedzieć.

Wyjdź?

Zostań?

Zapomnij o tym, że żadne z nich nie przybyło chętnie do tego miejsca ani nie

zamierzało   wrócić   z   tego   odosobnienia   wymuszonego   archaiczną   tradycją

posiadając związanego krwią partnera?

Ale nie o to chodziło w tym momencie. To, co widziała teraz w bursztynowym

spojrzeniu   Jehana,   nie   miało   nic   wspólnego   z   romantycznym   otoczeniem   lub

oczekiwaniami i nadziejami ich rodzin. Rzeczy, które ona czuła również nie miały z

tym nic wspólnego.

To było pragnienie, czyste i nagie.

Natychmiastowe i intensywne.

Jej   ciało   pulsowało   nim,   wypełniając   klatkę   piersiową   wściekłą   tęsknotą   i

zalewając płynnym żarem jej centrum. Wzięła płytki oddech, a potem mocno go

przytrzymała,  gdy Jehan  wyciągnął rękę  i pogłaskał  ją po  policzku.  Jego  ciepłe

palce wędrujące po jej twarzy były twarde i silne, ale głaskał ją z taką czułością, że

nie mogła powstrzymaj cichego jęku, który wypłyną jej z ust. Stała jak zakotwiczona

58 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

w   miejscu,   a   jej   myśli   i   emocje   kłębiły   się   w   rosnącym   oczekiwaniu.   Chłodne

powietrze w pomieszczeniu sprawiło, że odsłonięta skóra była jeszcze wrażliwsza.

Jej   napięte  sutki  były  obolałe  za  zwiewnym   materiałem  jedwabnej   wstęgi,  która

ledwo  je okrywała. Gęsia skórka  zaczęła pokrywać  jej  nagie ramiona i ciało za

każdą sekundą, jaką znosiła  pod gorącym, intensywnym spojrzeniem Jehana.

Jego palce powoli oderwały się od jej twarzy, a następnie wytyczyły płonącą

ścieżkę na jej boku szyi i linii jej lewego ramienia. Czuła, jak śledzi małe czerwone

znamię, które znaczyło jej biceps…  znak Dawczyni Życia. Czubkami palców pieścił

symbol łzy i półksiężyca, który oznaczał, że była czymś więcej niż tylko zwykłym

człowiekiem.   Znak   ten   oznaczał   także,   że   gdyby   wypiła   jego   krew,   byłaby

przywiązana do niego i tylko do niego,  dopóki jedno z nich będzie żyło.

Jakby   w   odpowiedzi   na   jego   dotyk   jej   żyły   zawibrowały   pierwotnym

impulsem. Wszystkie miejsca, w których bił puls odpowiadały na każdą delikatną

pieszczotę.

– Jesteś… taka niesamowicie piękna. – Jego głęboki głos był warknięciem,

przebijającym się przez zaciśnięte zęby i kły. – Ale zawarliśmy umowę, Seraphino.

Wiedziała,   że   mieli   umowę.  Nie   patrzeć   Nie   dotykać.   Żadnego   kontaktu

fizycznego.  Ustawili   wyraźne   granice   i   wyznaczyli   osobne   miejsca,   w   których

mogliby spędzić ten tydzień zamieszkiwania razem bez niezręcznych momentów.

Po zakończeniu  próbnego  wiązania,  po  prostu  powiedzą  sobie  „do  widzenia”    i

powrócą do normalnego życia.

Dlaczego więc tak desperacko pragnęła, by Jehan wziął ją w ramiona?

Dlaczego   tak   bardzo   chciała   poczuć   na   sobie   nacisk   jego   umięśnionego,

twardego ciała?

Dlaczego pochodnia tlącej się potrzeby płonęła coraz goręcej pomiędzy jej

zaciśniętymi udami, a wszystkie jej zakończenia nerwowe mrowiły i wołały o więcej

59 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

jego dotyku?

Była   chętna   na   jego   pocałunek   i   wszystko,   co   z   pewnością   nastąpiłoby

później… Ale nie pocałował jej. Warknął z głębi gardła, zwierzęco. Nieziemskim

dźwiękiem. Jednak to była odmowa.

Pokręcił głową, sprawiając, że grube fale ciemnych włosów, zakołysały się

omiatając jego ramiona. Opuścił rękę. Wzdychając głęboko cofnął się, wywołując

pomiędzy nimi uczucie lodowatej próżni.

Pochylił się, by podnieść z podłogi naręcze czerwonego jedwabiu, po czym

się   wyprostował   i   cofnął,   ale   kiedy   uniósł   wzrok   w   jego   oczach   wciąż   płonęło

ogniste   pragnienie,   tak   gorące,   że   niemal   ją   parzyło.   Jego   kły   wciąż   lśniły   jak

brzytwa zza zaciśniętych warg.

Pragnął jej. To było wypisane w jego napiętym wyrazie twarzy i podnieceniu,

które stało się oczywiste, kiedy spojrzała na spore wybrzuszenie, napinające luźne

lniane spodnie.

On także wiedział, jak bardzo go pragnęła.

Widziała   tę   świadomość   lśniącą   w   jego   aroganckim,   wszechwiedzącym

spojrzeniu. Niech go cholera. Bardzo dobrze wiedział i podobała mu się jej udręka!

Włożył zwój jedwabiu w jej ręce, uśmiechając się kącikami ust. 

– Dobranoc, Seraphino.

Odwrócił się w stronę drzwi. Potem wyszedł z pokoju, nie oglądając się za

siebie,   zostawiając   ją   wpatrującą   się   w   jego   plecy,   na   wpół   ubraną,   wściekłą   i

zdeterminowaną, by unikać jego wkurzającego tyłka na czas jej uwięzienia z nim.

60 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 8

Rozdział 8

Przez następne dwa dni prawie nie widział Seraphiny. Wieczory spędzała za

zamkniętymi drzwiami ogromnego apartamentu, wyraźnie ignorując jego istnienie.

W ciągu dnia bezpiecznie wymykała się na opromienione słońcem patio willi poza

jego zasięg i tak daleko od jego towarzystwa, jak tylko mogła.

Była wkurzona, karząc go lodowatym milczeniem i celowym unikaniem.

Dokładnie   tak,   jak   to   zaplanował,   kiedy   pozostawił   ją   podnieconą   i

niezaspokojoną... i tak samo sfrustrowaną seksualnie jak on... tej pierwszej nocy.

Lepiej   było   zaskarbić   sobie   jej   pogardę,   niż   testować   jego   kontrolę   pod

głodnym   żarem   jej   spojrzeń.   Jej   nieobecność   była   ulgą,   którą   z   zadowoleniem

przyjął.   To   było   lepsze,   niż   próbowanie   opierania   się   pokusie   jej   kuszących

krągłości i nieskończenie miękkiej skóry, teraz, gdy poznał już tą rozkosz wzrokiem

i dotykiem.

Pierdolić to. Dotykał jej tylko przez kilka sekund, a ten dotyk wypalił się na

opuszkach   jego   palców.   Jej   ciepło   i   słodki   zapach   cynamonu   płonęły   w   jego

zmysłach. Choć teraz była poza zasięgiem wzroku... cicho krzątając się w kuchni,

słyszał te dźwięki... wszystko co musiał zrobić, to zamknąć oczy i była tam w jego

umyśle.  Stała  przed  nim  w  zaledwie  kilku  skrawkach  szkarłatnego  jedwabiu,  jej

rozchylone usta i ciężkie powieki zapraszające go do dotknięcia. Wzięcia jej.

Nie, błagające go o to.

Ale pokazał jej, prawda?

61 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Udając, że to on ma kontrolę, odmawiając obojgu przyjemności, której oboje

pragnęli,   ponieważ  był   zbyt  pochłonięty potrzebą  udowodnienia   sobie,  że   był   w

stanie   się   kontrolować.   Teraz   Serena   bardzo   się   starała   go   ignorować,   bez

wątpienia wyzywając go od zimnych sukinsynów. Tymczasem on snuł się po willi

jak zwierzę w klatce z półtrwałym przypadkiem sinych jaj.

Cholera.

Nie był tylko sukinsynem. Był idiotą.

Przeklinając,   przeczesał   dłonią   włosy   i   wstał   z   dużej   poduchy   leżącej   na

podłodze, gdzie się rozlokował, podejmując nieudaną próbę drzemki. Nadchodził

zmierzch, a on drżał z potrzeby jakiejś aktywności, zrobienia czegoś pożytecznego.

Do diabła, zadowoliłby się robieniem czegokolwiek. Nigdy nie lubił bezczynności, a

nuda tego wygnania doprowadzała go do szaleństwa. Nieraz myślał o wyśliźnięciu

się w środku nocy, by trochę rozładować napięcie. Albo miał ochotę powiedzieć

sobie, „pieprzyć próbne wiązanie” i kopnąć się aż do Casablanki, po czym wybrać

najwcześniejszy lot do Rzymu. Dzięki genetyce rasy, mógł dotrzeć do miasta w

ciągu tylu samo godzin, ile zająłby dojazd samochodem. Może nawet udałoby mu

się  znaleźć tam wcześniej.

Kuszące.

Ale nie mógł zostawić tutaj Seraphiny. I tak bardzo, jak chciał wrócić do pracy

podążając za Opus ze swoimi braćmi z drużyny w Zakonie, nie zamierzał narazić

swojego honoru ani rodziny przez naruszenie warunków paktu.

Jeśli   ona   mogła   znieść   ten   tydzień   razem   i   przestrzegać   absurdalnych

ograniczeń   nałożonych   na   nich   przez   starożytne   porozumienie...   nie   licząc   ich

własnego zestawu zasad... to on  też  mógł. I przypuszczał, że naprawdę  był jej

winien przeprosiny za sposób, w jaki zachował się tamtej nocy.

Idąc cicho na bosych stopach, Jehan ruszył w stronę kuchni, gdzie przed

62 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

chwilą ją usłyszał.

Odwrócona do niego plecami, siedziała na miękkiej sofie w kąciku jadalnym.

Z podciągniętymi kolanami i pochyloną głową, by przyjrzeć się temu, co trzymała w

rękach, nie zauważyła, że cicho wśliznął się do jadalni ze znajdującej się za nią

kuchni.   Na   początku   myślał,   że   wzięła   sobie   jedną   z   wielu   książek   z   dobrze

zaopatrzonej biblioteki willi. Ale potem zdał sobie sprawę, że ten mały przedmiot to

coś innego. Telefon komórkowy.

To było bezpośrednim naruszeniem zasady... braku komunikacji ze światem

zewnętrznym.... jednym z głównych warunków próbnego wiązania.

Podstępna mała buntowniczka.

Otworzył usta, żeby ją napomnieć, ale potem jego ostry wzrok dostrzegł kilka

ostatnich linii wątku wiadomości tekstowej wypełniającej wyświetlacz. Jakiś facet o

imieniu   Karsten   pytał   ją,   gdzie   jest   i   dlaczego   zostawiła   go,   nie   mówiąc,   gdzie

pojechała. Martwił się. Potrzebował jej. Twierdził, że bez niej nie daje rady.

Z powodów, których nie chciał zgłębiać, sam pomysł, że na Seraphinę może

gdzieś tam czekać jakiś inny mężczyzna... że nawet nie wspomniała mu o tym w

żadnym momencie, gdy ze sobą rozmawiali... wysłał serię błyskawic gniewu w żyły

Jehana.

Fakt, że tak beznamiętnie patrzyła na niego tamtej nocy, kiedy się poznali,

podczas   gdy   ten   drugi   mężczyzna...   jak   on,   kurwa,   miał   na   imię;   Karsten?

Nieważne... najwyraźniej tęsknił za nią, potrzebował jej... sprawił, że Jehan zadał

sobie pytanie czy od samego początku błędnie ją odczytywał.

Oczywiście,   już   wyznała   mu,   że   zgodziła   się   wziąć   udział   w   próbnym

wiązaniu   tylko   dlatego,   że   na   koniec   odbierze   piękną   wypłatę.   Dlaczego   więc

miałoby go zaskoczyć to, że była już w związku z kimś innym?

– Łamiesz zasady. – Jego głos był cichy i spokojny, nie zdradzający ognia

63 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

płynącego przez jego żyły.

Drgnęła   tak   gwałtownie,   że   telefon   praktycznie   wyskoczył   jej   z   palców.

Szarpnęła się, by go pochwycić i obróciła się na kanapie, aby  rzucić Jehanowi

gniewne spojrzenie.

– Jehan! Nie słyszałam, jak wchodziłeś.

– No, co ty nie powiesz. – Wskazał na telefon, który teraz mocno przyciskała

do piersi. – Jak to się tutaj znalazło?

Miała dość przyzwoitości, by wyglądać na choć trochę skruszoną. 

– Zmusiłam  Leilę  do  przemycenia  go  pomiędzy ubraniami,  które  dla  mnie

spakowała.   Nie   chciała,   ale   nalegałam.   Jak   miałabym   spędzić   cały   tydzień

całkowicie odcięta od wszystkiego?

– I wszystkich? – Podpowiedział Jehan. – Kim jest Karsten?

Jej   twarz   pobladła.   Nie   musiała   go   pytać,   czy  widział   jej   wiadomości.   Jej

poczucie winy mówiło wszystko. 

– On jest moim partnerem.

– Partnerem? – Praktycznie wywarczał to słowo.

– Moim współpracownikiem. Karsten zgłasza się ze mną do pracy w obozach

przygranicznych.

Część rozdrażnienia Jehana ostygła, gdy usłyszał to wyjaśnienie. 

– Brzmiał   na   zbyt   stęsknionego   i   wyczekującego   twojego   powrotu,   jak   na

zwykłego współpracownika. Nie daje sobie rady bez ciebie?

Wyraz jej twarzy złagodniał. 

–   Karsten   jest…   trochę   dramatyczny.   W   tej   chwili   niepokoi   się   przesyłką

64 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

żywności i środków medycznych, która jest przetrzymywana w punkcie kontrolnym

w pobliżu Marrakeszu. Zwykle upewniam się, że wszystko odbywa się płynnie i bez

opóźnień, ale niestety ta dostawa nie zdążyła dotrzeć, zanim rodzice wezwali mnie

do domu.

–   Co   się   stanie,   jeśli   przesyłka   nie   zostanie   dostarczona   w   określonym

czasie?

Skrzyżowała ręce na piersiach. 

– Jedzenie gnije, a leki się psują. To niestety zdarza się zbyt często.

– A ten Karsten nie jest w stanie odzyskać tych zapasów bez ciebie? – Jehan

nie   mógł   ukryć   swojego   osądu   wobec   drugiego   mężczyzny.   Gdyby   to   było

konieczne, a jedzenie i lekarstwa gdzieś leżały i czekały na dostawę, to do cholery

zrobiłby wszystko, żeby upewnić się, że dotrą tam, gdzie powinny.

Seraphina ześlizgnęła się z sofy i podeszła do wyłożonej marmurem wyspy,

przy której stał Jehan. 

– Często, gdy sprawy tak się opóźniają, nazwisko mojego ojca pomaga je

popchnąć.   Czasami   jest   to   kwestia   znalezienia   odpowiedniej   dłoni   do

posmarowania.

Jehan   skinął   głową.   Korupcja   nie   była   niczym   nowym.   To,   że   Seraphina

wydawała   się   przyzwyczajona   do   poruszania   się   pośród   tych   splątanych   sieci

powiązań, było imponujące. Robiła na nim wrażenie, jednak nie był pewien czy to

powinno mu się podobać. 

– Jak myślisz, co uwolni tę dostawę zapasów?

Lekko wzruszyła ramionami. 

– Czy to ma znaczenie? Karsten jak dotąd nie był w stanie ich zdobyć, a

kiedy minie nasz tydzień, będzie już za późno. Jedzenie i leki nie przetrwają zbyt

65 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

długo na pustyni.

Nie, podejrzewał, że nie.

Ale może był jakiś sposób na naprawienie sytuacji. 

– Mówisz, że znasz punkt kontrolny, w którym przetrzymywane są zapasy?

–   Jest   na   obrzeżach   Marrakeszu.   Wiele   naszych   materiałów   przez   niego

przechodzi.

Jehan zastanowił się. 

– To tylko kilka godzin jazdy samochodem stąd.

– O czym mówisz? – Zmarszczyła brwi. – Jehan, co ty planujesz?

– Pożycz mi swój telefon, proszę.

Dała mu go, wciąż wpatrując się w niego pytająco. Jehan wybrał numer brata

i czekał, aż odbierze. Wybrzmiało kilka sygnałów, a potem zdezorientowany głos

Marcela zabrzmiał z drugiej strony linii.

– Halo?

Jehan przeszedł od razu do sedna. 

– Muszę cię o coś prosić.

– Jehan? Co do diabła robisz, dzwoniąc do mnie i skąd masz telefon? Wiesz,

że nie powinno tam być niczego do komunikacji ze światem zewnętrznym…

– Wiem – warknął niecierpliwie. – Gdzie teraz jesteś?

– Ach ... jestem w domu, ale szykuję się do wyjścia za chwilę. Co się dzieje?

Czy wszystko w porządku z Seraphiną?

– Ona jest w porządku. Nic nam nie jest – zapewnił go Jehan. – Potrzebuję

66 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

pojazdu. Tak szybko, jak to możliwe.

Marcel sapnął. 

– Co?

Oczy Seraphiny rozszerzyły się tak szeroko, jak wyobrażał sobie, że zrobiły

to teraz oczy jego brata.

– To ważne, Marcel. Wiesz, że nie prosiłbym, gdyby tak nie było.

– Ale nie możesz wyjść z willi. Jeśli zostawisz Seraphinę samą, złamiesz

zasady paktu. Cholera, już to robisz, dzwoniąc do mnie.

–   Nikt   nie   będzie   wiedział,   że   zadzwoniłem,   z   wyjątkiem   ciebie.   –   Jehan

spojrzał   na   Seraphinę   i   pokręcił   głową.   –   Jeśli   chodzi   o   zerwanie   paktu   przez

pozostawienie jej w willi beze mnie, tak się nie stanie. Ona jedzie ze mną, a my nie

znikamy na długo. Nikt się o tym nie dowie.

– Za wyjątkiem mnie, ponownie. – Marcel jęknął. – Prawdopodobnie nie chcę

wiedzieć, o co w tym chodzi, nieprawdaż?

– Prawdopodobnie nie. – Jehan uśmiechnął się.

Marcel zaklął. 

– Powiedz mi, że nie chcesz mojego Lambo.

– Właściwie to liczyłem na jedną z terenówek z floty Mrocznej Przystani. Z

pełnym zbiornikiem paliwa, jeśli byłbyś tak miły.

Głębokie westchnienie Marcela wypełniło linię. 

– Czy Seraphina zdaje sobie sprawę z tego, jak wielkim cierniem w tyłku

możesz być?

Jehan spojrzała jej w oczy i uśmiechnęła się. 

67 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Wyobrażam sobie, że już to rozgryzła.

Marcel zachichotał. 

– Podrzucę wam ten transport po zachodzie słońca.

68 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 9

Rozdział 9

–   Ostrożnie   z   tą   skrzynią,  Aleph.   Te   szklane   fiolki   ze   szczepionkami   są

kruche.

Idąc po oświetlonym księżycem piasku, obejmując jedno z dzieci z obozu dla

uchodźców   i   trzymając   w   drugiej   ręce   skrzynkę   z   bandażami,   Sera   skierowała

drugiego z ochotników ku otwartemu tyłowi Range Rovera, obciążonego dostawą

zapasów.

– Massoud, zanieś ten duży worek ryżu do namiotu Fatimy i zapytaj ją, gdzie

chciałaby, żebyśmy złożyli resztę surowego ziarna. Daj jej znać, że mamy tu też

skrzynie z puszkami i skrzynki z owocami.

Za   jej   plecami,   stojący   przy   pojeździe   Jehan   zajmował   się   rozładunkiem

skrzynek, pudeł i worków, które właśnie przywieźli z punktu kontrolnego w pobliżu

Marrakeszu.   Sera   nie   mogła   się   powstrzymać,   żeby   nie   patrzeć,   jak   pracuje.

Ubrany   w   dżinsy   i   luźną   lnianą   koszulę   z   podwiniętymi   rękawami   ukazującymi

przedramiona pokryte dermaglifami, wyróżniał się jako najlepszy z jej pozostałych

pracowników.  To   fakt,   że   pochodził   z   Rasy   dawał   mu   tę   przewagę.   Jego   siła   i

wytrzymałość przewyższała siłę pół tuzina ludzi razem wziętych. Nadal nie mogła

uwierzyć, co tego wieczora dla niej zrobił. I dla wioski wysiedleńców, których nigdy

wcześniej nie spotkał i nie miał obowiązku się o nich troszczyć. Całe oburzenie i

gniew, jakie odczuwała wobec niego od pierwszej nocy w willi, wyparowały pod

wpływem podziwu za to, co teraz robił.

69 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

I kiedy na niego patrzyła, nie był to tylko podziw.

Z pewnością były atrakcyjny. Rozgrzewający do białości i magnetyczny.

Ale dziś zaczęło się w niej rozpalać coś silniejszego. Choć samo pragnienie

go mocno ją niepokoiło, to ta nowa emocja była jeszcze bardziej przerażająca.

 

Polubiła go.

Jehan   zaintrygował   ją   od   chwili   poznania,   nawet   gdy   dowiedziała   się,   że

zarabiał na życie jako wojownik Zakonu. Ich pocałunek na bankiecie rozpalił w niej

potrzebę, której wciąż nie była w stanie zanegować, a potem, kiedy pierwszej nocy

w willi pomógł jej zdjąć sukienkę, zapragnęła go z intensywnością, która niemal ją

przytłoczyła.   Po   tym,   jak   zostawił   ją   upokorzoną   i   zalaną   frustracją,   prawie

przekonała   samą   siebie,   że   był   po   prostu   aroganckim,   irytującym   sukinsynem,

którego powinna unikać lub znosić przez resztę razem spędzanego tygodnia.

A  teraz   musiał   tu   być,   robiąc   dla   niej   coś   takiego.   Coś   zaskakującego   i

bezinteresownego.

Marszcząc brwi, odwróciła się od niego z jękiem. 

– Chodź, Yasmin. Zobaczmy, czy Fatima ma dziś coś dobrego w kuchni.

Gdy weszły  do  centrum  prowizorycznego  obozu,  z drugiego  końca  wioski

namiotów i skromnych budynków gospodarczych nadjechał dżip. Żółte reflektory

tańczyły w ciemnościach, gdy pojazd podskakiwał na koleinach polnej drogi. Dżip

zatrzymał się kilka metrów przed nimi i Karsten Hemmings zeskoczył z siedzenia

kierowcy.

– Sera? – Pobiegł jej na spotkanie, a jego surowo przystojna twarz przywitała

ją szerokim uśmiechem. – Byłem w południowym obozie, kiedy dowiedziałem się,

że zapasy zostały odblokowane.  – Pocałował ją szybko w policzek i wyjął pudło z

jej rąk. Potem pochylił się, aby z uśmiechem poklepać głowę dziecka. – Co się

70 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

dzieje? Myślałem, że powiedziałaś, że przez kilka dni zostaniesz z rodzicami?

Wzruszyła   ramionami   na   przypomnienie   małego   kłamstwa,   które   mu

powiedziała. 

– Znalazłam okazję, by uciec od nich na chwilę, więc pomyślałam, że pojadę

do Marrakeszu i zobaczę, co uda mi się załatwić w sprawie zapasów.

Karsten   wydał   z   siebie   dźwięk   oburzenia,   przekazując   pudełko   bandaży

przechodzącemu ochotnikowi z obozu.

– Ile to kosztowało tym razem?

– Kilka tysięcy.

Po targowaniu się z superwizorem punktu kontrolnego tak skutecznie, jak

tylko   mogła,   załatwiła   sprawę   przekazując   pieniądze   na   osobiste   konto

skorumpowanego   urzędnika.   Czasami   był   to,   po   prostu   sposób   prowadzenia

działalności, ale te  wszystkie... kilka tysięcy... zsumowało się na przestrzeni lat. Jej

konto było już prawie wyczerpane... przynajmniej dopóki nie dokończy próbnego

wiązania i ojciec nie uwolni jej funduszu powierniczego.

Grupa dzieci przebiegła obok krzycząc, żeby Yasmin dołączyła do nich w

zabawie.   Obietnica   przekąski   w   namiocie   została   szybko   zapomniana   i

dziewczynka pobiegła, by dołączyć do przyjaciół.

– Trzymajcie się blisko obozu! – zawołał za nimi Karsten, obserwując, jak

odchodzą.   Potem   powrócił   spojrzeniem   do   Sery.   –   Dobrze   cię   widzieć.   Kiedy

usłyszałem,   że  nagle   pojechałaś   do  rodziny,  nie   mówiąc   nikomu   o  co   chodziło,

obawiałem się, że może stało się coś złego. – Spojrzał w dół, wreszcie zauważając

jej wygląd. – Co do diabła jest z twoimi ubraniami?

Zanim   Sera   opuściła   willę,   wiedząc,   jak   Leila   wyposażyła   ją   na   tydzień

odpoczynku i potencjalnego romansu,  napadła na garderobę Jehana, by znaleźć

71 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

coś   praktycznego   do   noszenia   w   terenie.   Nie   mogła   pojawić   się   w   żadnej   z

sukienek ani  falbaniastych spódnic, które wybrała jej siostra, więc przywłaszczyła

sobie   białą,   lnianą   tunikę   Jehana,   którą   miał   na   sobie   w   noc   bankietu   i   parę

luźnych,   płóciennych   spodni.   Kilkukrotnie   podwinęła   nogawki,   talię   otaczał   jej

prowizoryczny pasek z czerwonego jedwabiu, a na stopach miała parę własnych

skórzanych balerin, jej ubrania nie były modne, ale funkcjonalne. Miały także tę

dodatkową  zaletę,  że nosiły na  sobie  cudownie korzenny zapach Jehana, który

drażnił jej zmysły, odkąd  przełożyła tunikę przez głowę.

Nie była pewna, jak wyjaśnić, to co miała na sobie, ale Karsten nie wydawał

się już zainteresowany. Jego spojrzenie pobiegło teraz obok Sery, do miejsca, w

którym Jehan właśnie rozładowywał ostatnie skrzynie zapasów.

Jego czoło zmarszczyło się z konsternacji. 

– Kto to?

–   Przyjaciel   –   odpowiedziała   niepewna,   dlaczego   czuje   się   niezręcznie,

nazywając go tak.

– On należy do Rasy. – Oczy Karstena wróciły teraz do niej, a ostrożność

zacisnęła jego usta, gdy ściszył głos. – Przywiozłaś jednego z nich do obozu?

Mimo że minęło ponad dwadzieścia lat, odkąd Rasa zwróciła się przeciwko

ludzkości,   uprzedzenia   wciąż   trwały.   Najwyraźniej   nawet   u   jej   uprzejmego

współpracownika.

–   W   porządku.   Jehan   jest...   ach...   starym   przyjacielem   mojej   rodziny.   –

Machnęła ręką, lekceważąc jego obawy. – Poza tym nie zostaniemy długo. Musimy

dziś wieczorem wrócić do willi.

– Do willi?

Cholera. Naprawdę nie chciała wyjaśniać mu tego całego niezręcznego paktu

72 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

ich   rodzin   i   scenariusza   próbnego   wiązania.   Po   pierwsze,   to   nie   była   sprawa

Karstena... nawet jeśli wciąż uważała go za przyjaciela po tym, jak dawno temu

krótko się ze sobą umawiali. A może to nie był jego interes właśnie z tego powodu.

Niezależnie od przyczyny czuła się dziwnie chroniąc tajemnicą czas spędzony z

Jehanem. Należał do nich... nikogo innego.

–   Kiedy   już   wszystko   załatwimy   w   obozie,   Jehan   i   ja   musimy   wrócić   tak

szybko   jak   to   możliwe.   –   Miała   zamiar   sprawić,   żeby   to   niezwłocznie   stało   się

prawdą.

Karsten pokręcił głową. 

–   Cóż   dzisiejszej   nocy   nie   wyjdziesz.   Od   Sahary   nadciąga   wielka   burza

piaskowa. Porusza się szybko, dotrze tu w ciągu najbliższej godziny lub jeszcze

szybciej. W żaden sposób nie będziesz w stanie przed nią uciec.

– O nie. – Węzeł lęku ścisnął jej pierś. – To okropne wieści.

– Jakie okropne wiadomości?

Głęboki głos Jehana pobudził jej zakończenia nerwowe tak zmysłowo, jak

pieszczota. Zamknął burtę łazika i podszedł do niej od tyłu, zanim zdała sobie z

tego sprawę. Kiedy odwróciła się, by spojrzeć mu w twarz, zobaczyła, że twardo

wpatruje się w Karstena.

– Ty musisz być Jehan. – Zamiast wyciągać rękę na powitanie, Karsten oparł

pięści na biodrach. – Jestem Karsten Hemmings, partner Sery.

– Współpracownik. – Jehan subtelnie go poprawił. A jeśli chodzi o  powitanie,

również nie promieniował życzliwością. Jego dłoń opadła miękko i... zaborczo... na

ramię Sheraphiny. – Co jest tą okropną wiadomością?

Próbowała zachowywać się tak, jakby jego przedłużający się dotyk nie był

niczym   wielkim,   jakby   nie   pobudzał   każdej   komórki   jej   ciała   i   nie   sprawiał,   że

73 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

zalewał ją żar.

– Nadchodzi burza piaskowa. Karsten mówi, że być może będziemy musieli

przeczekać ją tutaj, w obozie. Wiem jednak, że musimy wkrótce wrócić. Twój brat

czeka, abyśmy zwrócili mu Rovera…

–   Sera,   skoro   twój   przyjaciel   koniecznie   musi   gdzieś   dzisiaj   być   –

zaproponował pomocnie Karsten –  Dlaczego nie miałabyś przeczekać burzy tutaj,

w obozie, a ja mógłbym jutro odwieźć cię do domu twoich rodziców w Karnety?

– Nie ma takiej potrzeby. – Krótka odpowiedź Jehana nie pozwalała na spory.

– Jeśli Seraphina z jakiegokolwiek powodu tutaj zostanie, to ja też.

Chociaż   nie   powiedział   tego   wprost,   wiadomość   została   nadana   głośno   i

wyraźnie. Nie miał zamiaru zostawić jej samej z Karstenem, z burzą czy bez burzy.

A  jeśli   ten   ochronny,   alfa   ton   jego   głosu   nie   wprawiłby   jej   serca   w   bezładne

kołatanie się w piersi, mogłaby uznać za rozsądne, żeby poczuć się obrażoną jego

niesprowokowaną,   agresywną   reakcją   na   jedynego   innego   mężczyznę   na   jej

bieżącej orbicie.

Karsten uśmiechnął się łagodnie i uniósł ramię. 

– W takim razie róbcie co chcecie, wasza decyzja. Zacznę się rozlokowywać,

żeby zdążyć przed burzą. Sera, jeśli będziesz mnie potrzebowała, to wiesz, gdzie

jestem.

Skinęła głową i patrzyła, jak odchodzi. Potem odwróciła się do Jehana. 

– Byłeś bardzo niegrzeczny wobec mojego przyjaciela.

– Przyjaciela? – Parsknął pod nosem. – Ten człowiek myśli, że jest dla ciebie

kimś więcej niż przyjacielem. – Przenikliwe, niebieskie oczy Jehana zwęziły się. –

Był kiedyś kimś więcej, prawda?

–   Nie.   –   Pokręciła   głową.   –   Byliśmy   na   kilku   randkach,   to   wszystko.   Nie

74 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

byłam nim zainteresowana.

–  Jednak on był  zainteresowany tobą. Wciąż jest.

– Brzmisz jakbyś był zazdrosny.

Z trudem wypuścił powietrze przez rozszerzone nozdrza. 

– Nazwij to spostrzegawczością.

– Nazwę to zazdrością. – Podeszła do niego bliżej w świetle księżyca, nie

zważając na żar bijący od jego postawnego ciała i na iskry trzaskające z głębi

rozpalającego się spojrzenia. Zacisnął mocno szczękę, a pokryta cieniem zarostu

skóra wydawała się zbyt ciasno napięta na jego przystojnej, gniewnej twarzy.   –

Dlaczego do diabła,  powinno cię niepokoić, to czy Karsten jest moim przyjacielem,

czy kimś więcej? To nie tak, że masz wobec mnie jakieś roszczenia. Mogłabym

pójść za nim teraz i naprawdę nie miałbyś prawa nic mi powiedzieć.

Z jego wnętrza dobiegł niski warkot. 

– Mam nadzieję, że nie zamierzasz mnie testować.

–   Dlaczego?   Z   powodu   jakiegoś   głupiego   paktu?   –   Jej   głos   uniósł   się   z

frustracji. – Nawet w to nie wierzysz, a jednak chcesz udawać, że musimy żyć

zgodnie z jego warunkami.

– Nie dbam o ten cholerny pakt, Seraphino.

– To nie powstrzymało cię przed użyciem go jako pretekstu, żebym poczuła

się, jak idiotka.

Iskry zapłonęły w głębinach jego oczu. 

–   Jeśli   naprawdę   myślisz,   że   odejście   od   ciebie   ubiegłej   nocy   miało   coś

wspólnego z paktem, to jesteś idiotką.

75 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Sapnęła gwałtownie, gotowa rzucić w niego przekleństwem, ale nie dał jej

szansy. W czasie krótszym niż jedno uderzenie serca zmniejszył dystans między

nimi. Jedna silna ręka wsunęła się w jej rozpuszczone włosy oplatając się wokół  jej

szyi. Druga rozłożyła się na dolnym odcinku jej kręgosłupa, gdy przyciągnął ją do

siebie i natarł na jej usta w rozpalonym, głodnym pocałunku.

Seraphina zajęczała z rozkoszy i potrzeby. Jej piersi zostały przygniecione do

muskularnych płaszczyzn jego klatki piersiowej, a kutas wciśnięty w jej brzuch był

grubym, twardym grzbietem żaru, mocy i cielesnego pożądania. Ogarnął ją głód,

gwałtowny  i  płonący.  Wypalił  jej   gniew,   zatarł  oburzenie  i  frustrację.  Gdy  Jehan

pogłębił ich pocałunek, a jego język wbił się w jej rozchylone usta, wszystkim, co

sobie uświadamiała było pożądanie. Wsunęła palce w jego gęste, miękkie fale i

przylgnęła   do   niego,   pogrążona   w   pragnieniu   i   nieświadoma   ich   otoczenia.

Pragnąc ignorować wszystko, dopóki Jehan ją tak trzymał, całując jakby pragnął

tego tak samo mocno jak ona.

Cofnął   się   z   wywarczanym   przekleństwem   i   spojrzał   na   nią.   Jego   oczy

płonęły  żarem,   źrenice   były   niczym   więcej   niż   pionowymi   szczelinami   pośrodku

całego     tego   ognia.   Jego   wilgotne   wargi   ukazały   zęby   i   kły,   gdy   wziął   głęboki

oddech, wyczuwając ją jak drapieżnik, którym tak naprawdę był.

Przez chwilę myślała, że  zaraz ją chwyci i zaniesie do jakiegoś zacisznego

zakątka obozu, aby ją posiąść. Nie walczyłaby z nim. Boże, nawet nie próbowałaby

tego   robić.  Ale   kiedy   tam   stali,   Sera   poczuła,   jak   delikatne   ukłucia   zaczynają

muskać     jej  policzki   i  czoło.  Zaczęły piec  ją oczy,  a   potem,  gdy  wzięła  wdech,

wciągnęła drobny piasek do gardła.

Burza piaskowa.

Nadchodziła dużo wcześniej, niż ostrzegał Karsten.

Nie musiała nic mówić Jehanowi. Przyciągając ją do siebie, przycisnął jej

głowę do swojej piersi i rzucił się razem z nią w stronę najbliższej oficyny, gdy noc

76 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

zaczęła wypełniać się kłębiącymi się tumanami żółtego pyłu.

77 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 10

Rozdział 10

Gdy dotarli do pokrytego blachą falistą budynku magazynu znajdującego się

kilkadziesiąt metrów dalej, gryzący wiatr z wyciem przybrał na sile. Piasek wirował

po obozie, dmąc jak gęsta zamieć.

Ciało Jehana wciąż było podniecone, gdy przytulając do siebie Seraphinę,

otworzył rozklekotane drewniane drzwi. 

– Do środka, szybko.

Niezwłocznie   weszła   do   schronienia,   kiedy   ich   pełną   uwagę   przyciągnął

stłumiony   krzyk   gdzieś   pośród   burzy.   Głos   był   cichy,   daleki.   Niewątpliwie

przerażony.

–   Yasmin.   –   Twarz   Seraphiny   pobladła   ze   zmartwienia.   –   O   Boże.   Mała

dziewczynka, która przyszła nas przywitać kiedy przyjechaliśmy. Ona i inne dzieci

kilka minut temu odbiegły, żeby się pobawić.

Krzyk   zabrzmiał   ponownie,   teraz   bardziej   żałośnie.   W   głosie   dziecka   był

również ból.

Jehan zaklął. 

– Zostań tutaj. Znajdę ją.

Nie czekając, żeby zaczęła się z nim spierać, wrócił w mrok, wykorzystując

szybkość, jaką dawały mu geny Rasy. Płacz dziewczynki był latarnią morską przez

78 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

oślepiające morze fruwającego piasku. Jehan podążył za jej płaczem do głębokiego

rowu po drugiej stronie obozu. W jego dolnej części w wyniku niebezpiecznego

upadku jej drobne ciało leżało zwinięte w kłębek jak mała piłka.

– Yasmin? – Na dźwięk swojego imienia uniosła głowę. Agonia i przerażenie

zalały jej wypełnione łzami oczy. To biedne dziecko trzęsło się i szlochało, dławiąc

się unoszącym się w powietrzu piaskiem. Jehan wskoczył do rowu. Kucając nisko

obok niej, osłonił ją swoim ciałem przed krążącą wokół nich burzą piaskową. –

Jesteś ranna?

Jej ciemna głowa poruszyła się gwałtownie. 

– Boli mnie noga. Próbowałam ukryć  się przed moimi  przyjaciółmi, ale  tu

wpadłam, a  wszyscy uciekli.

Jehan ostrożnie ją obejrzał. Gdy tylko jego dłoń przesunęła się po jej lewej

goleni i kostce, poczuł gorący ból złożonego złamania. Przerwa w ciągłości kości

przeszyła jego zmysły niczym uderzenie pioruna. 

– Chodź do mnie, kochanie. Zabierzmy cię stąd.

Wziął   Yasmin   w   ramiona   i   wyniósł   ją   z   rowu.   Na   górze   stała   Seraphina

.Czekała. Ciężki koc okrywał ją od stóp do głów, prowizoryczna tarcza przed burzą.

Jehan podszedł do niej, a ona uniosła ramiona osłaniając jego i dziecko, gdy ich

trójka ruszyła przez obóz.

– Mała potrzebuje lekarza – poinformował Seraphinę, mruczącą coś cicho i

uspokajająco do dziecka. – Wyczułem dwa złamania w dolnej części lewej strzałki i

dość poważne zwichnięcie kostki.

Seraphina przez sekundę marszczyła brwi, a potem skinęła głową. 

– Budynek medyczny jest w centrum obozu. Tędy. – Wyznaczyła kurs na

jedno z żółtych świateł przed nimi emanujące przez piasek i ciemność.

79 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Jehan   nie   przegapił   niepewnych   spojrzeń,   które   przyciągnął,   gdy   wraz   z

Seraphiną przynieśli ranne dziecko do małego szpitala polowego. Ich podejrzliwość

mu nie przeszkadzała. Należąc do Rasy był przyzwyczajony, że większość ludzi

omijała go z daleka. I nie umknęło jego uwadze, że jedna z pielęgniarek niosąca

medyczną lodówkę z dużym czerwonym krzyżem, cofnęła się natychmiast, kiedy

tylko go dostrzegła... tak jakby zapasy schłodzonych czerwonych krwinek mogły

sprowokować go do ataku.

Ludzie nie musieli się tym martwić. Jego rodzaj spożywał tylko świeżą krew,

pobraną z otwartej żyły. A teraz jedyne żyły, które w ogóle go interesowały, należały

do pięknej kobiety stojącej obok niego. Nawet ubrana w znoszoną koszulę i za

duże spodnie, Seraphina poruszała wszystko, co w nim było męskie, tak samo, jak

wampirzą stronę jego natury. To, że ich pocałunek został przerwany przez burzę i

niespokojne dziecko, nie znaczyło, że zapomniał o pożarze zmysłów rozpalonym w

nim przez Seraphinę. Teraz, gdy dziewczynka była już bezpieczna i znajdowała się

pod opieką lekarza, uwaga Jehana... cała jego uwaga... skoncentrowała się na tym,

jak szybko mogliby wrócić do miejsca, w którym się znajdowali, zanim Seraphina to

przerwała.   Jednak   stał   cierpliwie,   gdy   go   przedstawiała   i   tłumaczyła   swoim

towarzyszom,   iż   Jehan   jest   jej   przyjacielem   i   że   to   on   wyszedł   w   burzę,   by

zlokalizować Yasmin. Wydawało się, jakby poręczenie Seraphiny wystarczyło, by

uspokoić ludzi, ponieważ było jasne, że wszyscy w obozie ufali jej  i ją uwielbiali.

On też zaczynał tak czuć.

W gruncie rzeczy zaczynał czuć dużo więcej.

Po tym, jak lekarz i pielęgniarki wrócili do pracy, Seraphina odwróciła się, by

na niego spojrzeć.

– Kiedy wyniosłeś Yasmin z burzy, powiedziałeś, że ma złamaną nogę. –

Skinął   głową,   jednak   to   nie   wydawało   się   zaspokoić   ciekawości   Seraphiny.   –

Właściwie powiedziałeś, że jej strzałka miała dwa złamania, a kostka była mocno

80 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

skręcona. Miałeś rację, Jehan. Według lekarza, który zbadał ją parę minut temu,

twoje przypuszczenia były w stu procentach trafne. Powiedziałeś mi, że czujesz jej

obrażenia. Potrafisz wyczuwać fizyczne urazy?

Wzruszył   ramionami,   ledwo   przyznając,   że   posiada   zdolność,   której   tak

rzadko używał.

– Możesz je też wyleczyć?

–   Nie.   Teraz   już   znasz   moje   przekleństwo   –   burknął   cierpko.   –   Mogę

zlokalizować czyjeś rany, ale nie jestem w stanie pomóc.

Pochyliła głowę w jego stronę, ciepło błyszczało w jej oczach. 

– Pomogłeś dziś  Yasmin.

Jehan   patrzył   na   nią,   niepewny,   jak   odpowiedzieć.   Seraphina   nie   mogła

wiedzieć,   jak   tak   zwany   dar   namieszał   w   jego   życiu.   Dorastał,   czując   się

bezużyteczny, nie mający celu. Dopiero gdy dołączył do Zakonu zdał sobie sprawę,

że istnieją inne sposoby na robienie czegoś znaczącego, sprawiającego, że jego

życie miało sens.

Wciąż go obserwowała, wyglądając wspaniale i była zdecydowanie zbyt nim

zainteresowana, gdy patrzyła mu w oczy. 

– Burza naprawdę się rozszalała. Chcesz tu poczekać, czy raczej pójść do

mnie?

Uniósł brew.  

– Do ciebie?

– Do mojego namiotu. – Uśmiechnęła się, a ciepło dotarło prosto do jego

krocza. – To miejsce, w którym zostaję, kiedy muszę dłużej przebywać w obozie.

Nie jest zbyt wygodne, ale zapewnia prywatność.

81 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Na twarzy Jehana powoli pojawił się uśmiech. 

– Panno Sanhaja, czy pani próbuje mnie uwieść?

Oblizała wargi, przechylając głowę, wytrzymując jego głodne spojrzenie. 

– Myślę, że chyba można to tak nazwać.

Święte piekło. Obietnica w jej głosie sprawiła, że krew popędziła tak szybko

do jego członka, że nie był pewien czy dotrze do jej namiotu.

– Prowadź – wychrypiał szorstko, bo kły wystrzeliły mu z dziąseł.

Uniósł nad nimi koc, gdy wybiegli z budynku medycznego i pobiegli przez

zamieć piasku. Namiot Seraphiny stał na drugim końcu obozu. Zanim dotarli do

niego, zasunęli zamek błyskawiczny i opuścili klapy, które zabezpieczały wejście do

schronienia,   byli   już   pokryci   cienką   warstwą   lotnego   piasku.   Wpadli   razem   do

środka, Seraphina śmiała się, nie mogąc złapać tchu w ciemności. Zostawiła go na

chwilę,  pochylając  się,  by  włączyć   latarnię.  Miękkie  światło  nadawało   blasku  jej

rumianym policzkom i lekko zaróżowionej kolumnie gardła, sprawiając, że drobny

piasek, który pokrył jej skórę, lśnił jak diamentowy pył. Pod wpływem wiatru jej

długie   brązowe   loki   zamieniły   się   w   dziką   plątaninę,   a   oczy   w   kolorze   drzewa

sandałowego   stały   się   niezgłębione   i   pełne   pożądania.   Jej   oddech   wciąż   był

przyspieszony i płytki, a zarys miękkich piersi drażnił go spod świeżego białego

płótna jego własnej koszuli.

Nigdy nie widział czegoś tak uroczego.

Podczas   gdy   burza   wyła   wokół   nich,   a   piasek   uderzał   w   namiot   niczym

deszcz, Jehan stał bez słowa, chłonąc jej widok, by   na zawsze zapisał się on w

jego pamięci. Nie mógł się powstrzymać, aby nie pogłaskać delikatnego aksamitu

jej policzka. To mu nie wystarczyło, więc ujął jej twarz w dłonie i przyciągnął ją do

namiętnego pocałunku.

82 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

W chwili, gdy ich usta się spotkały, było tak, jakby nie było żadnej przerwy

pomiędzy   ich   gorącym   pocałunkiem   przed   burzą   piaskową   i   obecnym

elektryzującym momentem. Do diabła, było tak, jakby po prostu kontynuowali to, co

przerwali tej pierwszej nocy w willi. Cały głód, jaki odczuwał wobec tej kobiety, całe

pragnienie...  wciąż tliło się tuż pod powierzchnią, czekając na okazję, by ponownie

się rozpalić.

I wiedział, że Seraphina też to czuła.

Z jękiem rozpłynęła się przy nim, a jej usta rozchyliły się, by zapewnić jego

językowi dostęp, którego żądał. Płynny żar polizał jego żyły w odpowiedzi na smak

jej pasji, wypalając wszystko na swojej drodze. W jednej chwili jego kły przebiły

dziąsła, by wypełnić usta. Potrzeba zapulsowała mu w skroniach, w piersi. W całej

długości   obolałego   penisa.   Jęknął   z   powodu   jej   intensywności.   Musiał   się

opanować.  Chciał  postępować  z  nią  powoli,  pomimo  własnej  niecierpliwości,   by

rzucić ją na ziemię i się w niej zatopić.

Jednak   Seraphina   nie   miała   dla   niego   litości.   Jej   wilgotne   usta   i   urwany

oddech rozdarły jego determinację. Jej miękkie krągłości i silne, pożądliwe palce

wpijające   się   w   jego   ramiona,   klatkę   piersiową   i   włosy,   odarły   go   z   i   tak   już

nadszarpniętej samokontroli.

Wsuwając dłonie pod luźny brzeg tuniki, chciwie pieścił jędrne wzgórki jej

okrytych satyną piersi. Seraphina zachłysnęła się oddechem, wyginając się w łuk,

gdy   rozpiął   przednie   zapięcie   stanika   i   ujął   w   dłonie   nagie   ciało.   Jej   sutki   były

twardymi,   małymi   pąkami,   które   napięły   się   jeszcze   mocniej,   gdy   skubnął   je   i

przetoczył między palcami, spragniony ich posmakowania. Puścił ją, ale tylko po to,

aby zdjąć z niej koszulę, pragnąc sycić oczy jej widokiem. Przeciągnął płótno przez

jej   głowę   i   pozwolił,   by   spadło   na   podłogę   namiotu.   Potem   opadła   trzymająca

spodnie czerwona szarfa. Rozwiązał ją i patrzył, jak z jej bioder zsuwa się  luźny

pas lnianych  spodni, które utworzyły  kupkę przy jej stopach.

83 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Taka piękna – mruknął, wyciągając rękę, by przesunąć grzbietami kłykci w

dół jej ramienia, a potem w poprzek płaszczyzny brzucha. Zaryzykował sunąc dalej,

bawiąc się koronkowym brzegiem jej delikatnych majtek. – To jest to, co chciałem

zrobić z tobą pierwszej nocy, Seraphino. Rozbierać cię centymetr po centymetrze.

Udawać, że mam prawo patrzeć na ciebie w ten sposób i myśleć, że kiedykolwiek

będę godny cię mieć.

Powoli pokręciła głową. 

– Nie chcę, żebyś udawał, Jehan. Dziś nie chcę, żebyś przestał, tak samo,

jak nie chciałam, żebyś zatrzymał się tej pierwszej nocy.

Uciekł mu dźwięk, coś surowego i nieziemskiego. Wsunął palce pod skrawek

materiału   między   jej   nogami   i...   cholera.   Była   naga   pod   koronką.   I   wilgotna.

Cholernie mokra. Gorący, płynny jedwab opływał mu opuszki palców, gdy zagłębił

się w jej śliską szparkę.

Przygryzła   wargę   i   opuściła   głowę   z   westchnieniem.   Trzymała   się   go

kurczowo, gdy gładził jej jedwabiste fałdki, podczas gdy ona wiła się i drżała pod

wpływem jego dotyku. 

– Jehan, nie każ mi czekać. Proszę, nie każ mi znowu cierpieć z pragnienia.

– Nie ma na to szansy – powiedział głosem szorstkim jak żwir, surowym z

pożądania. – Nie dzisiejszej nocy.

Nigdy więcej, jakaś jego zaborcza część warknęła na zgodę. Nie wiedział,

skąd to się wzięło... głębokie do szpiku kości  poczucie, że należał do tej kobiety.

Że była jego.

I choć to było absurdalne, ten starożytny pakt między ich rodzinami, w jakiś

sposób przyciągnął go do jedynej kobiety, której pragnął bardziej niż jakiejkolwiek

innej w przeszłości. Jehan przywarł wargami do jej ust i pocałował ją ponownie, z

84 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

tak wielką czcią, jaka się jej należała. Zerwał kontakt tylko po to, by pozbyć się

koszuli i dżinsów,  rzucając je na podłogę u swoich stóp. Nie nosił niczego pod

spodem i gdy tylko jego kutas wyskoczył na wolność, odnalazła go dłoń Seraphiny.

Gładziła   go   i   pieściła,   a   jej   palce   były   tak   pewne,   tak   gorączkowe,   że   prawie

doszedł na miejscu. Potrzeba stawała się coraz bardziej żarliwa i dojmująca za

każdym przesunięciem jej dłoni po jego sztywnym trzonie, ciśnienie narastało u

podstawy   jego   kręgosłupa.   W   jakiś   sposób   udało   mu   się   skoncentrować

wystarczająco,   aby   siłą   woli   zgasić   latarnię.   Namiot   pogrążył   się   w   ciemność.

Chociaż burza piaskowa szalała na zewnątrz, zaganiając wszystkich mieszkańców

obozu   do   pomieszczeń,   nie   zamierzał   dzielić   się   Seraphiną   lub   tą   chwilą   z

kimkolwiek. Pociągając ją za sobą na legowisko z koców i poduszek, Jehan zdjął z

niej majtki, po czym przesunął dłońmi wzdłuż każdej pięknej krągłości i delikatnie

umięśnionej płaszczyzny na jej nagim ciele. Pokusa jej cipki  stała się zbyt wielka.

Słodki zapach podniecenia zalał jego zmysły, gdy rozsuwał   jej uda, aż otworzyła

się   przed   nim   jak   egzotyczny   kwiat.   Taki,   którego   posmakowania   nie   mógł   się

doczekać. Opuścił głowę między jej nogi, jęcząc z mieszanki agonii i ekstazy, gdy

jego język napotkał jej słodki nektar, gorący, mokry miąższ. Jego kły były już w pełni

wysunięte, ale gdy po raz pierwszy poczuł smak soków Seraphiny, ostre końcówki

stały się jeszcze dłuższe. Chęć ugryzienia... wzięcia krwi i uczynienia jej swoją w

ten najpierwotniejszy sposób, w jaki znał... narosła w nim bez ostrzeżenia.

Nie.

Mocno stłumił ten impuls, oślepiony jego siłą.

Zatracenie się w cielesnej przyjemności było jedną rzeczą. Związanie z nim

Seraphiny  na   wieczność   było   czymś   innym.   I   to   była   linia,   której   nie   zamierzał

przekroczyć.

W jego życiu nie było miejsca dla partnerki, a jeśli ona obudziłaby się rano

żałując   tego   co   się   stało,   to   pewne   jak   diabli,   że   nie   chciał,   aby   to   było   coś

nieodwołalnego. Tej nocy chciał sprawić jej przyjemność. Samolubnie chciał dać jej

85 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

rozkosz, która sprawiłaby, że każdy inny mężczyzna, jaki kiedykolwiek jej dotknął

zostałyby starty z jej pamięci. Dzisiaj Seraphina była jego... nie dlatego, że jakaś

absurdalna ugoda mówiła, że tak powinno być, ale dlatego, że sama tego chciała.

Ponieważ poczuła to samo niezaprzeczalne pragnienie, co on.

–   Dojdź   dla   mnie   –   wychrypiał   nad   jej   delikatnym   ciałem.   –   Chcę   cię

usłyszeć, Seraphino.

– O Boże – sapnęła w odpowiedzi, wyginając się i wychodząc na spotkanie

jego ustom, by ją całował, ssał, drażnił wargami i językiem. Kiedy wiła się i skręcała

z narastającej przyjemności, dał jej więcej, przesuwając palcem przez jej soki do

ciasnego wejścia jej ciała. Krzyknęła, gdy dodał kolejny, podkręcając tempo silnymi

pociągnięciami języka.

Spojrzał na jej wyprężone ciało. 

– Otwórz oczy, piękna. Chcę, żebyś na mnie patrzyła.

Posłuchała,   unosząc   ciężkie   powieki,   a   jej   spojrzenie   było   upojone

przyjemnością. 

– Jehan, proszę...

Jej dłonie zaplątały się i zacisnęły w jego włosach, gdy prowadził ją wyżej,

desperacko   pragnąc   jej   przyjemności...   jej   spełnienia...   zanim   pozwoli   sobie   na

znalezienie się w jej wnętrzu.

Ach,   kurwa.  Nigdy   nie   widział   czegoś   tak   podniecającego,   jak   Seraphina

zatracona w orgazmie. Te seksowne dźwięki, które wydała. Nieokiełznana reakcja

jej ciała. Ciasne, gorące imadło jej pochwy, zaciskające się wokół jego palców, gdy

przeciągał   językiem   po   jej   łechtaczce   bezlitośnie   popychając   ją   w   kierunku

wybuchowego spełnienia.

Patrzyła   mu   w   oczy   w   ciemnościach   namiotu,   a   kiedy   chwilę   później   się

86 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

rozpadła, jej usta wykrzyczały jego imię. Jehan nie mógł powstrzymać uśmiechu

zadowolenia. Uniósł się nad nią, przyciskając jej kolana do piersi, gdy wprowadził

swojego penisa pomiędzy śliskie fałdki jej płci. Jej oczy były utkwione w jego, a

ciało wciąż zarumienione i drżące od wtórnych wstrząsów uwolnienia. Sprawdził jej

ciasne wejście lekkim pchnięciem bioder, jęcząc gdy drobne mięśnie ścianek jej

pochwy otoczył główkę penisa. Poszukał kontroli i stwierdził, że jej nie ma.

Nie, jeśli dotyczyło to tej kobiety.

I nie wiedział dlaczego, ale to go nie przestraszyło.

W tej chwili,  kiedy Seraphina była  mokra i gotowa  na niego,  to cholernie

dobre   pytanie   nie   miało   żadnego   znaczenia.   Z   ostrym   przekleństwem   ugiął

miednicę i zanurzył się w niej aż po nasadę.

87 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 11

Rozdział 11

Wykrztusiła imię Jehana, gdy wziął ją jednym głębokim, zapierającym dech w

piersiach pchnięciem.

Jego grzeszne usta i palce sprawiły, że jej zakończenia nerwowe wibrowały

tak mocno, że stały się odrętwiałe z nadmiaru bodźców, a jej ciało gorące i śliskie

od   spełnienia.   Ale   każde   gwałtowne   pchnięcie   bioder   Jehana   ożywiało   jej

podniecenie.   Jego   penis   rozciągnął   ją,   wypełnił   tak   bardzo,   że   ledwo   mogła

pomieścić całą jego długość i obwód. Zamknęła oczy przed oszałamiającą ekstazą,

która narastała, gdy się w niej poruszał, a jego potężne uderzenia i nieustające

tempo doprowadzały ją do granicy zdrowego rozsądku.

Nigdy nie poczuła czegoś tak odurzającego jak pierwotna moc wspaniałego

ciała Jehana. To, że cała jego pasja... cała jego ogromna kontrola... koncentrowała

się na jej przyjemności, było narkotykiem, od którego łatwo mogła się uzależnić.

Może już się tak stało, ponieważ pragnienie, które do niego czuła coraz bardziej ją

pochłaniało z każdym mocnym uderzeniem jego ciała w jej ciało.

Sięgnął między nich i opuścił jedną z jej nóg z miejsca, gdzie leżała zgięta

przy jej piersi i owinął ją sobie wokół pasa, gdy przesunął się pod jeszcze bardziej

intensywnym kątem. Nowa pozycja dała jej dostęp do jego pokrytej glifami klatki

piersiowej i umięśnionego brzucha, które eksplorowała za ciekawskimi palcami i

badawczymi   paznokciami.   Uniosła   głowę   obserwując,   jak   w   nią   uderza,

zahipnotyzowana dzikim, erotycznym pięknem ich pożądania.

Jehan zamruczał z aprobatą. 

88 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

–   Czy   podoba   ci   się   jak   razem   wyglądamy,   Sero?   Gdy   masz   szeroko

rozłożone nogi, a mój kutas jest głęboko zanurzony w twoim cieple?

– Tak. – O Boże. Czy myślała, że jest już na krawędzi samozapłonu? Jego

mroczny głos rozpalił ją jeszcze bardziej. Oderwała wzrok od ich połączenia tylko

po to, by napotkać trzaskający ogień, który płonął w jego przemienionych oczach. –

Jehan... nie wiedziałam, że może tak być. Uwielbiam patrzeć, jak pchasz we mnie,

jakbyś nie był w stanie zanurzyć się wystarczająco głęboko. Uwielbiam widzieć nas

razem w ten sposób. Uwielbiam to, jak nam ze sobą dobrze.  

– Mmm – odparł, bardziej warcząc niż odpowiadając. – Więc pozwól, że dam

ci jeszcze więcej.

Ustanowił nowe tempo, które rozerwało jej już i tak strzępiącą się kontrolę.

Kolejny orgazm wzrósł i skręcił się w jej głębi, posyłając ją w zawrotny wir rozkoszy.

Przygryzła   wargę   dusząc   w   sobie   jęk,   gdy   orgazm   nabrzmiał,   zbliżając   się   do

punktu wybuchu.

Jehan nie okazywał litości, nie spowolniał rytmu wbijając się w nią mocniej,

głębiej, jego biodra pompowały wściekle.

Wygięła   się   pod   nim,   nie   mogąc   dłużej   wytrzymać.   Obracając   głowę   i

wbijając ją w poduszkę, wydała z siebie krzyk, gdy uwolnienie przebijało ją fala za

rozkoszną falą.

Kiedy dochodziła, Jehan wciąż wściekle pompował, po czym wyrwała się z

niego szorstka klątwa. Napiął mięśnie tak mocno, że stwardniały jak granit pod jej

palcami,   kiedy   do   niego   przylgnęła.   Jego   bursztynowe   tęczówki   płonęły

bursztynowym ogniem, a jego spojrzenie utkwione było w jej oczach.

Syknął jej imię z mieszaniną udręki i przyjemność wyrytej na jego przystojnej,

dzikiej twarzy. Potem ryk wybuchnął przez jego zęby i kły. Jego biodra wcisnęły się

w nią wściekle,  po  czym  wyrzucił  gardłowo  przekleństwo,  gdy nagle w jej  ciele

89 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

wybuchł  rozpalony strumień jego nasienia.

Nigdy nie czuła się tak nasycona. Tak cudownie wypieprzona.

Głaskała   Jehana,   dopóki   jego   ciało   nie   rozluźniło   się,   a   orgazm   nie

wybrzmiał. Ale jego zanurzony w niej kutas stracił niewiele ze swojej sztywność. A

kiedy głębokim głosem mamrotał pochwały za to, jak mu w niej dobrze, a jego silne

palce pieściły jej włosy, policzki i piersi, ta przedłużająca się sztywność zamieniła

się w twardą stal.

Nie była w stanie kontrolować reakcji swojego ciała na niego, ani też nie

mogła powstrzymać drżącego westchnienia rozkoszy, gdy jego kutas nabrzmiał do

pełni, a ścianki jej płci zacisnęły się, by go przytrzymać. Przesunęła się pod nim,

tworząc delikatne tarcie.

– Kurwa, Sera. –  Zamknął na chwilę oczy, odchylając głowę na ramiona, gdy

poruszeniem ciała zaprosiła go, by wziął ją ponownie. Kiedy jego spojrzenie wróciło

do jej oczu, ogień, który był tam przedtem, rozpalił się jeszcze bardziej.

– Powinienem był odejść. Teraz jest już za późno. Jest za późno, kurwa, dla

nas obojga.

Skinęła głową, wiedząc, że ma rację. Powinni byli się oprzeć temu żarowi,

który zapłonął pomiędzy nimi.

Powinni   byli   nie   zgodzić   się   na   próbne   wiązanie   i   wszystko,   co   mu

towarzyszyło.   Oboje   powinni   byli   rozumieć,   że   poddanie   się   temu   pragnieniu

wywoła tylko jeszcze większą potrzebę.

Dla Seri to, co czuła do Jehana, wykraczało poza fizyczną potrzebę, a nawet

przelotne uczucie. Tej nocy ujrzała jego nową stronę. Nie aroganckiego samca rasy,

który kroczył przez życie, jakby był właścicielem świata. Nie wojownika Zakonu,

który miał do czynienia z bezwzględną sprawiedliwością i śmiercią.

90 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Tej nocy w obozie była świadkiem odsłonięcia się jego innej strony. Jehan był

miłym człowiekiem, współczującym mężczyzną. Dostrzegła w nim honor, i teraz,

kiedy to ujrzała, nigdy nie będzie mogła spojrzeć na niego w gorszym świetle.

Więc tak. Było już o wiele za późno, by uciec od wszystkiego, co wydarzyło

się  między  nimi   tej   nocy  i  nawet   gdyby  żałowała   tego  faktu,  nigdy by  tego   nie

zrobiła.

Nie, kiedy Jehan patrzył na nią takim, jakim był teraz, z gorączką w oczach i

pragnieniem   wirującym   wściekle   w   łukach   i   spiralach   jego   wielobarwnych

dermaglyphów. I nie wtedy, gdy jego niesamowity kutas wywoływał w niej tęsknotę

za tym, żeby znowu zostać wziętą.

– Tym razem na kolana – rozkazał jej swoim głębokim, ochrypłym i surowym

głosem.

Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, ale chętnie wyskoczyła spod niego, by

być posłuszną. Wyłonił się za nią, a ciepło jego obecności paliło jej tyłek. Jego

palce   przepchnęły   się   przez   ich   połączone   soki,   wyciskając   desperackie

miauknięcie   z   jej   gardła,   gdy   mokre   dźwięki   jego   pieszczot   przyłączyły   się   do

suchego wycia burzy piaskowej wciąż szalejącej poza namiotem.

Poczuła   grubą   długość   jego   penisa   między  spuchniętymi   fałdkami.   Potem

chwycił jej biodra w dłonie i powoli wbił ją na niego, centymetr po chwalebnym

centymetrze.

Ustalili   teraz   mniej   szalone   tempo,   znajdując   w   jakiś   sposób   ochotę

rozkoszowania się przyjemnością, dzięki czemu wytrzymali tak długo jak tylko się

dało. Po tym, jak oboje ponownie osiągnęli punkt kulminacyjny, opadli leniwe na

koce  rozrzucone po posłaniu.

Przez   długi   czas   nie   było   między   nimi   słów.   Leżeli   razem   w   ciemności,

wsłuchując się w syk wirującego piasku, gdy burza nadal przetaczała się przez

91 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

obóz.

Sera   była   wyciągnięta   obok   niego,   opierając   jedną   rękę   na   jego   piersi.

Śledziła   wzór   glifów,   które   rozciągały  się   na   jego   gładkiej   skórze,   zapamiętując

unikalne oznaczenia skóry Rasy, które były wyjątkowe i przypisane tylko do niego.

Były piękne. On też.

– Muszę ci podziękować za dzisiejszy wieczór, Jehan.

Chrząknął. 

– Nie ma potrzeby, zaufaj mi. – Jego silne ramię zacisnęło się wokół niej, gdy

przyciągnął ja bliżej do siebie. – To ja powinienem ci dziękować.

Uniosła się, żeby spojrzeć mu w twarz. 

– Nie, mam na myśli to, co zrobiłeś dziś wieczorem. Dziękuję ci za pomoc w

dostarczeniu tu zapasów. Za wyjście w burzę, by znaleźć Yasmin i upewnić się, że

otrzymała opiekę, której potrzebowała jej zraniona noga.

Wzruszył lekko ramionami. 

– Za to również nie trzeba dziękować. Zrobiłem to, co uczyniłby każdy.

– Nie każdy – powiedziała. – I nigdy nie spodziewałbym się tego po tobie. Źle

cię oceniłam, kiedy się poznaliśmy i za to jestem ci winna przeprosiny.

Objął ją za szyję i przygarnął do siebie, by pocałować. 

– Może oboje byliśmy zbyt pośpieszni w ocenie. Kiedy powiedziałaś mi, że

zgodziłaś się na próbne wiązanie tylko po to, by odebrać poręczenie od twojego

ojca, to założyłem, że to było coś w rodzaju łapówki, bo chciałaś pieniędzy dla

siebie. Nie powinno mieć dla mnie znaczenia, z jakiego powodu  tego chciałaś, ale

miało.   Wiem   co   zrobiłaś   dziś   w   punkcie   kontrolnym.   Uświadomiłem   sobie,   co

robiłaś   przez   cały   czas...   wykorzystywałaś   swoje   osobiste   środki,   aby   kupować

92 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

zaopatrzenie dla obozu.

`

Zmarszczyła brwi. 

– To tylko pieniądze. Jakbym mogła ich skąpić, gdy zapasy oznaczają życie

lub śmierć dla ludzi, którzy są ode mnie zależni?

– To oczywiste, że twoja praca wiele dla ciebie znaczy. – W jego oczach była

powaga,   gdy   przyglądał   się   jej   w   zaciemnionym   namiocie.   –   Tej   nocy,   gdy

spacerowaliśmy po ogrodzie, powiedziałaś mi, że twoja praca jest powołaniem.

– Tak   powiedziałam.   –   Zaskoczyło   ją,   że   przypomniał   sobie   rzuconą

mimochodem uwagę.

Co miałaś na myśli, Seraphino?

Spojrzała na swoją dłoń, która spoczywała na jego piersi. 

–   Kiedy   skończyłam   osiemnaście   lat,   zgłosiłam   się   do   wolontariatu   w

sierocińcu około godziny drogi od naszej Mrocznej Przystani. Moi rodzice zachęcali

mnie do tego, ponieważ także zostałam osierocona, kiedy byłam niemowlęciem.

Jehan wydał z siebie dźwięk aprobaty. 

– Do wielu domostw rasy trafiają   porzucone i osierocone niemowlęta lub

małe dziewczynki.

Skinęła   głową.   Zarówno   ona,   jak   i   jej   siostra   zostały   adoptowane   przez

Sanhajów w taki sposób. 

– Miałam szczęście. Ktoś zobaczył moje znamię i uznał, że jestem inna. Z

tego   powodu   znalazło   się   dla   mnie   bezpieczne   miejsce.  Ale   w   sierocińcu,   do

którego   chodziłam   w   tym   roku,   nie   było   żadnych   Dawczyń   Życia.  Tylko   ludzkie

dzieci. Wiele z nich było uchodźcami, których rodzice zginęli w wojnach lub zmarli z

powodu głodu i chorób. –  Zwinęła palce w ciasną piłkę. – W tym miejscu było tyle

93 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

bólu.   Czułam   to   za   każdym   razem,   gdy   trzymałam   płaczące   niemowlę   lub

obejmowałam jedno z tych słodkich, przerażonych dzieciaków.

– Czułaś to  – mruknął Jehan, teraz rozumiejąc wszystko. Sięgnął, by wziąć

ją za rękę i uniósł jej zaciśniętą piąstkę do swoich ust. – Czułaś ich emocjonalny

ból, ponieważ podobnie jak ja jesteś empatą.

Każda   Dawczyni   Życia,   jak   i   każdy   samiec   rasy,   rodzili   się   z   wyjątkową

zdolnością pozazmysłową.  Niektóre z nich były błogosławieństwem, inne niemal

przekleństwem. Jehan potrafił rejestrować obrażenia fizyczne, a umiejętnością Sery

było wyczuwanie emocjonalnego bólu za pomocą dotyku.

– Myślałam,   że   sobie   z   tym   poradzę   –     powiedziała.   –  Ale   wszystko,   co

czułam,   pozostawało   ze   mną.  Aż  do   czasu   spędzonego   zimą   w   sierocińcu,   nie

wiedziałam, jak pomóc. Teraz robię, co mogę.

Odezwał się cichym głosem, a Sera wiedziała, że ją rozumie. Biorąc pod

uwagę   jego   własne   zdolności,   Jehan   prawdopodobnie   rozumiał   ją   lepiej   niż

ktokolwiek inny.

–   Jesteś   niesamowitą   kobietą,   Seraphino.   –   Pokręcił   głową,   delikatnie

gładząc kciukiem jej szczękę. – Myślę, że zdałem sobie z tego sprawę w chwili, gdy

się   poznaliśmy,   ale   byłem   zbyt   zajęty   szukaniem   powodów,   by   cię   nie   lubić.

Chciałem znaleźć w tobie ukryte wady,  ponieważ było oczywiste, że nie znajdę

żadnych na zewnątrz.

Jego pochwały ją ogrzały. 

–   Też   nie   znalazłam   w   tobie   większych   wad.   A   wierz   mi,   próbowałam.

Nazwałam cię zabójcą, kiedy dowiedziałam się, że jesteś wojownikiem Zakonu. To

było niesprawiedliwe. Teraz to wiem. Pomyślałam też, że twoją największą osobistą

wadą może być przesadna wiara we własny urok.  Sądzę jednak, że udowodniłeś

mi dzisiaj, o co ci chodziło. Przypuszczam, że muszę oddać sprawiedliwość  tam,

94 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

gdzie się to należy.

Zachichotał. 

– Jeśli to, co właśnie z tobą zrobiłem, było urocze, poczekaj, aż zobaczysz

moją nikczemną stronę.

Uśmiechnęła się do niego szeroko. 

– Kiedy mogę się tego spodziewać?

– Jeśli nie będziesz ostrożna, wcześniej niż myślisz.

Chwycił ją za tyłek i dał jej żartobliwego klapsa. Potem przewrócił ją na plecy

i przykrył twardym, w pełni pobudzonym ciałem. Żar iskrzący się w jego oczach

obiecywał, że to co zaraz nastąpi będzie bardzo nikczemne.

95 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 12

Rozdział 12

Burza minęła jakiś czas temu.

Jehan leżał na plecach w ciemnym namiocie, trzymając śpiącą Seraphinę.

Leżała na nim naga i wyczerpana. Nie spał od dłuższej chwili, wsłuchując się w

ciszę na zewnątrz i próbując przekonać samego siebie, że musi wstać z posłania.

Mimo   że   nie   chciał   zakłócać   jej   snu   ani   tracić   przyjemnego   uczucia,   gdy

odpoczywała w jego ramionach, wiedział, że powinien wyjść i sprawdzić ich pojazd,

upewniając   się,   że   nie   jest   zakopany   pod   kopcem   piasku.   Jeśli   pogoda   się

poprawiła, chętnie wyruszyłby w drogę.

Domyślał się, że to wczesny poranek, prawdopodobnie dopiero dwie lub trzy

godziny po   północy.   Jeśli  nie   zwlekaliby zbyt   długo,  możliwe   było,   że  zdążyliby

wrócić   do   willi   przed   wschodem   słońca.   W  przeciwnym   razie   musieliby   spędzić

kolejny dzień w obozie, czekając do zachodu słońca, kiedy to mógłby ponownie

bezpiecznie wyjechać.

I chociaż mógł wymyślić wiele interesujących sposobów spędzania godzin z

Seraphiną w jej namiocie, nie wstydził się przyznać, że wolałby odkryć te sposoby

w zaciszu willi. Co oznaczało jak najszybsze wyciągnięcie tyłka z jej łóżka, aby

mógł przyspieszyć ten proces.

Z  troską,  aby jej  nie  obudzić,  wysunął  się spod niej  i stoczył  z cienkiego

materaca na podłogę.

Ubierał   się   cicho,   wyślizgnął   z   namiotu   i   rozpoczął   wędrówkę   w   stronę

miejsca, w którym zaparkował łazika. Był pierwszy na zewnątrz po minionej burzy.

96 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Kopnął się przez cichy obóz, jego buty zostawiały świeże ślady na piaszczystej

drodze,   która   przecinała   środek   małego   osiedla   namiotów   i   budynków

gospodarczych.

Z łazikiem mogło nie być dobrze. Piasek pokrył czarny pojazd wciskając się

w   każde   zagłębienie   i   szczelinę.   Odkopał   go   i   otrzepał   najlepiej,   jak   potrafił,   i

właśnie   miał   go   uruchomić,   kiedy   jego   nadprzyrodzony   słuch   wychwycił   dźwięk

męskich   głosów   gdzieś   w   ciemności.   Gdzieś   w   pobliżu   głównego   budynku

zaopatrzenia.

Jehan natychmiast rozpoznał dramatyczny tenor Karstena Hemmingsa. Drugi

mężczyzna brzmiał jak jeden z pomocników, którzy wcześniej pomagali rozładować

transport.

Jehan słuchał, a podejrzenia zbudziły jego zmysły. Instynktownie sięgnął do

łazika i wyjął sztylety, które schował pod fotelem kierowcy. Chociaż opieprzył słodki

tyłeczek   Seraphiny   za   fakt,   że   przywiozła   swój   telefon   do   willi   gdzie   miało   się

odbywać ich próbne wiązanie, jego własne naruszenie zasad przez wniesienie tam

patrolowych   sztyletów   Zakonu   było   prawdopodobnie   gorszym   z   tych   dwóch

występków.

Jednak w tej chwili był cholernie zadowolony, że ma broń.

Jedno z ostrzy wsunął do buta, a drugie za pasek dżinsów na plecach, po

czym  zaczął skradać się z tyłu namiotów i  przybudówek, wyostrzając zmysły w

poszukiwaniu dwóch mężczyzn. Piasek chrzęścił w rytm ich szybkich kroków.

Karsten wydawał rozkazy swojemu wspólnikowi cichym, naglącym szeptem. 

– Przyspiesz tempo, Massoud! Mój kontakt czekał na to gówno od wielu dni.

Mamy mniej niż godzinę, aby dokonać przelewu i odebrać pieniądze.

Co do cholery?

97 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Jeep Karstena został zaparkowany z tyłu oficyny. Tylna klapa była otwarta,

podczas   gdy   Karsten   i   inny   pracownik   obozu   najwyraźniej   załadowywali   pojazd

skrzynkami wyjętymi z głównego budynku zapasów.

Jehan podkradł się przez cienie, wpatrując się w zawartość Jeepa, gdy obaj

mężczyźni wrócili do budynku po kolejne skrzynki. Trzy oznaczone jako konserwy

mięsne stały z tyłu pojazdu. Zapasy dla dzieci, które on i Seraphina dostarczyli

ubiegłego wieczoru.

Jedna   ze   skrzyń   została   odstawiona   na   bok,  kilka   puszek   w   środku

otwartych. Z wnętrza pojemników emanowała dziwna, niebieska poświata.

Początkowo Jehan nie był pewien, co widzi.

To nie było pewne mięso w puszkach.

Każdy pojemnik zawierał elektroniczny przedmiot wielkości dłoni złożony z

metalowej   obudowy   i   szklanego   środka.   Wewnątrz   szkła   znajdowała   się

mlecznoniebieska substancja, która świeciła jak fiolka z czystą energią. Jak źródło

ultrafioletowego światła ujarzmionego, by stworzyć z niego broń.

Cholera jasna.

Nagle  uświadomił   sobie,   że  jeden  z  grupy  Karstena  pojawił   się  na  tyłach

budynku. Mężczyzna miał puste dłonie, ale gdy tylko jego oczy dostrzegły Jehana,

sięgnął po broń i wystrzelił w panice.

Reagując niemal natychmiast, Jehan wypuścił ostrze, posyłając Massouda

na piasek.

Wystrzelona kula poleciała dziko w powietrze. Odgłos wystrzału rozbrzmiał

echem, niszcząc senny spokój obozu. Krzyki i zamieszanie natychmiast wypełniły

niektóre namioty w pobliżu.

98 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Karsten wybiegł z budynku zaopatrzenia. 

– Massoud, do cholery…

Zahamował w miejscu, gdy stanął twarzą w twarz z Jehanem, trzymającym

broń jego towarzysza.

Jehan obnażył kły. 

– Kręcisz trochę na boku. Jaka w tych dniach obowiązuje cena za granaty

UV?

Karsten zmrużył oczy. 

– Wyższa niż możesz sobie wyobrazić, wampirze.

Impuls,   by   zdmuchnąć   ludzką   głowę,   był   prawie   przytłaczający.   Ale

ostrożność ostrzegła go, że był to również wieloletni współpracownik Seraphiny.

Uważała Karstena Hemmingsa za swojego przyjaciela.

Choć Jehan chciał zmiażdżyć tego drania  za czerpanie korzyści z broni UV

zabijającej obywateli rasy i wykorzystywanie dobrej woli Seraphiny, to nie było jego

zadanie. Nie w taki sposób.

– Obaj wiemy, że nie użyjesz na mnie tego pistoletu – zadrwił Karsten. – Ona

znienawidzi cię za to. Oczywiście, jeśli pociągniesz za spust, lepiej przygotuj się na

śmierć razem ze mną.

Właśnie wtedy Jehan zauważył, że człowiek trzyma coś mocno w zaciśniętej

pięści. Niebieska poświata wylewała się mu spomiędzy palców.

– Detonator już się uruchomił  – potwierdził. – Rozbłysk UV nie zaszkodzi mi

bardziej niż oparzenie słoneczne. Ty jednak...

Jehan   zignorował   zagrożenie.   Poradzi   sobie   z   tym,   jeśli   będzie   musiał.

Jednak w tej chwili chciał odpowiedzi. Jeśli miał jakiekolwiek szanse na uzyskanie

99 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

informacji dla Zakonu, potrzebował odpowiedzi.

– Kto czeka na tę przesyłkę, Karsten? Kto płaci za to gówno?

– Och, no weź. Myślę, że wiesz. Każdy wojownik w Zakonie powinien znać

odpowiedź na to pytanie. –   Zachichotał. – Tak, wiem, że jesteś jednym z nich.

Dzisiaj   wieczorem   to   sprawdziłem.   Wykonałem   kilka   połączeń.   Jesteś   częścią

rzymskiego oddziału.

Jehan spojrzał na niego spode łba. 

– A ty jesteś częścią Opus Nostrum.

Karsten zacisnął usta i lekko pokręcił głową. 

– Tylko biznesmenem. I podobnie rozsądną osobą. Nienawidzę całej twojej

rasy krwiożerczych potworów. Jeśli Opus chce likwidacji twojego rodzaju i wojny, by

tak się stało, to cieszę się, że mogę wysłać was wszystkich do grobów. Lub ku

światłości, w zależności od okoliczności.

– Karsten? –  Seraphina wyłoniła się z ciemności, rozczochrana i zmieszana.

– O mój Boże. Jehan, co się u licha…

– Seraphino, odsuń się!

Ostrzeżenie Jehana przyszło za późno. Wbiegła już w sam środek konfliktu,

a   Karsten   wykorzystał   swoją   szansę,   aby   odbezpieczyć   broń.   Granat   UV

poszybował w powietrze.

Jehan miał bardzo mało czasu na reakcję. Zanurkował pod dżipa, gdy wokół

niego eksplodowało światło. Jego moc była ogromna. Nawet ukryty pod podwoziem

pojazdu   czuł   palącą   energię   detonacji   świetlnej.   Wygasła   chwilę   później,

pogrążając pustynię z powrotem w ciemnościach.

Osłonił się, przetrwał, był żywy.

100 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Ale ten akt samozachowawczy kosztował go bardzo drogo. Usłyszał krzyk

Seraphiny i wiedział, że Karsten Hemmings ją ma. Ta świadomość wyrwała mu

serce z piersi. On nie mógł jej skrzywdzić. Jehan nie mógł jej stracić.

Nigdy nie chciał jej stracić.

Jehan z rykiem potoczył się i zerwał na równe nogi, by stawić czoła draniowi.

Karsten miał pistolet, który przykładał do tyłu jej głowy. A Jehan rzucił broń gdzieś w

piasek.

– Zostaw ją.

Karsten go wyszydził. 

– Puścić ją, żebyś ty mógł ją mieć? Ona zasługuje na   kogoś lepszego od

ciebie, wampirze. Lepszego niż cokolwiek, co możesz jej dać.

Jehan nie zamierzał się kłócić, teraz kiedy myślał to samo, był nieszczęśliwy

widząc   przerażenie   na   jej   twarzy  i   błaganie   o   pomoc   emanujące   z   wyrazistych

brązowych oczu.

– Puść ją, Karsten. Jeśli to zrobisz, może pozwolę ci żyć. Ale tylko wtedy, gdy

Seraphina tego zechce.

Człowiek zachichotał. 

–   Nie,   nie   sądzę.   Wyjedziemy   teraz.   Zamierzam   zrobić   przerzut   i

zainkasować kasę. Potem Sera i ja wydostaniemy się z tego zapomnianego przez

Boga piekła i będziemy cieszyć się naszym zyskiem. – Przywarł otwartymi ustami

do   jej   policzka,   a   lufę   pistoletu   wciąż   przyciskał   do   czaszki   dziewczyny.   –

Zobaczysz, kochanie. Mogę dać ci wszystko, czego potrzebujesz.

Skrzywiła się i zamknęła oczy, a żałosny dźwięk wydobył się z jej gardła.

Jehan nie mógł znieść kolejnej sekundy jej męki. Musiał działać. Miał jedną

101 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

szansę to zakończyć, ale nie mógł tego zrobić bez całkowitego zaufania Sery.

–   Seraphino   –     wypowiedział   jej   imię   cicho,   z   czcią.   Mając   nadzieję,   że

usłyszy, ile dla niego znaczyła. – Spójrz na mnie, kochanie.

Otworzyła oczy i spojrzała w ciemność.

Nie mógł wypowiedzieć tych słów na głos, nie zdradzając swojego planu, ale

potrzebował jej do zrozumienia. Potrzebował jej, żeby mu zaufała.

Ufasz mi, Seraphina?

Powiedział to oczami...  sercem.

Zaufaj mi kochanie. Proszę...

Skinęła niemal niedostrzegalnie głową.

To   mu   wystarczyło.   To   było   całe   pozwolenie,   którego   potrzebował.

Wykorzystując każdy gram zwinności i szybkości Rasy, jaki posiadał, Jehan sięgnął

za plecy i wyciągnął sztylet, który tam trzymał. Wypuścił go z palców.

Chwilę   później   Karsten   Hemmings   upadł   na   ziemię,   wąski   sztylet   Jehana

wystawał z  punktu pomiędzy jego szeroko otwartymi oczami.

Jehan  podbiegł  do Seraphiny i wziął ją  w  ramiona. W tym  momencie nic

innego nie miało znaczenia. Ani Karsten Hemmings. Ani jeep pełen granatów UV

czy Opus Nostrum. Nawet Zakon nie miał znaczenia, kiedy mocno objął Seraphinę

i pocałował ją z całą ulgą i uczuciem... całą miłością... którą ją darzył.

Pogładził  jej  piękną   twarz  i  spojrzał   w  łagodne   brązowe  oczy,   które  teraz

posiadały jego serce i  duszę. 

– Chodź – powiedział, obejmując ją ramieniem. – Wyjeżdżamy stąd.

102 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 1

Rozdział 1

3

3

Kilka   godzin   później,   kiedy   Jehan   odwiózł   ich   do   willi,   Sera   wciąż   była

odrętwiała z szoku i niedowierzania.

Głęboka   zdrada   Karstena,   to   że   wykorzystał   ją   do   uwolnienia   zapasów

zawierających   ukryty   ładunek,   było   wystarczająco   złe.     Ale   sama   idea,   że

chciwość   i   nienawiść   zatruły   jego   człowieczeństwo   tak   bardzo,   że   był   gotów

zabijać... gotowy handlować bronią przeznaczoną do masowej rzezi Rasy... była

nie do pomyślenia.  To było niewybaczalne.

Niezliczone niewinne życia zostały dziś uratowane, teraz, gdy granaty UV

zostały odseparowane od  ich potencjalnego nabywcy i bezpiecznie umieszczone

w willi.

Co do Karstena i Massouda, kiedy inni pracownicy obozu i mieszkańcy

przybyli na miejsce i usłyszeli, czym parali się ci dwaj mężczyźni, nie zabrakło

ochotników oferujących pozbycie się ich ciał na pustyni, aby Sera i Jehan mogli

ruszyć w drogę tak szybko, jak to możliwe, aby wyprzedzić wschód słońca.

Sera   od   lat   uważała   Karstena   za   przyjaciela,   ale   nie   było   w   niej   żadnej

cząstki,   która   choćby   przez   sekundę   opłakiwałaby   jego   śmierć.     Gdyby   nie

szybkość   reakcji   i   biegłość   Jehana   w   posługiwaniu   się   sztyletem,   nie   miała

wątpliwości, że Karsten by ją zabił.

Niemal zabił też Jehana.

103 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Przerażenie, które poczuła zdając sobie sprawę z tej możliwości, prawie ją

wypatroszyło,   gdy   stała   bezradnie   w   uścisku   Karstena.   Nawet   teraz

rzeczywistość bliskiej perspektywy utraty Jehana, sprawiała, że była wstrząśnięta

fizycznie i emocjonalnie.

Ale przeżył.

A ponieważ był dobrze wyszkolonym wojownikiem...  oboje  przeżyli.

– Wszystko w porządku, Sera? – Jego głęboki, troskliwy głos otulił ją, gdy

stanęli razem w holu willi. – Mogę coś dla ciebie zrobić?

Pokręciła   głową,   ale   nie   mogła   powstrzymać   się   przed   wejściem   w

schronienie jego ramion.   To wszystko, czego potrzebowała. Ogrzewało ją jego

ciepło, a mocne bicie serca tętniło miarowo przy jej uchu, gdy oparła głowę na

jego umięśnionej klatce piersiowej.  Potrzebowała tylko...  jego.

–   Powinieneś   zadzwonić   do   brata   –   mruknęła.   W   ciągu   kilku   ostatnich

godzin Marcel zostawił w telefonie dwie wiadomości, prosząc ich o jak najszybszy

kontakt. – Powinniśmy powiadomić go, że wróciliśmy, przynajmniej po to, aby

przestał się martwić, że zerwiemy pakt.

Pierś Jehana zafalowała, gdy mruknął lekceważąco. 

– Powinienem także zadzwonić do Zakonu i powiedzieć im, co za kilka

nocy przywiozę ze sobą do Rzymu. Ale mój brat i wszyscy inni mogą poczekać.

Jedyne, co mnie teraz obchodzi, to ty.

Odsunął   się   i   spojrzał   na   nią,   mroczna   burza   przysłoniła   jego

jasnoniebieskie   spojrzenie.     Kiedy   uniósł   jej   podbródek   i   wziął   jej   usta   w

powolnym,   rozkosznym   pocałunku,   łatwo   było   sobie   wyobrazić,   że   to,   co

zobaczyła w jego spojrzeniu... to, co poczuła w objęciach i czułym pocałunku...

było czymś głębszym niż troska lub zwykłe uczucie.

104 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Łatwo było sobie wyobrazić, że to mogłaby być miłość.

–   Drżysz,   Seraphino.     –   Wyciągnął   rękę,   by   pogłaskać   ją   po   twarzy   i

ramieniu.  – I jesteś też przemarznięta.  Chodź.  Pozwól mi się tobą zająć.

Może Leila miała rację... że w relacjach między ich rodzinami działa magia.

Sera prawie była w stanie w to uwierzyć, ponieważ gdy Jehan prowadził ją przez

willę, a jego palce były splecione z jej palcami, zbyt łatwo było sobie wyobrazić,

że wszystko, co dzielili od czasu rozpoczęcia próbnego wiązania w jakiś sposób

torowało   drogę   ku   wspólnej   przyszłości.   Przyszłości,   która   może   trwać   całą

wieczność.

Nie   przeoczyła  jego  wzmianki   o  życiu   czekającym   na   niego   pod   koniec

próbnego wiązania.  Nie mogła udawać, że jej własne życie też na nią nie czeka.

Ale   przez   kilka   następnych   nocy   nie   zamierzała   ingerować   w

rzeczywistość.

Jehan   zaprowadził   ją   do   przepastnej   łaźni   z   wysokimi   marmurowymi

kolumnami i parującą wanną wielkości basenu. Posadził ją na krawędzi, a potem

przykucnął przed nią, by zdjąć jej buty. Miękkie skórzane pantofle były oblepione

piaskiem i poplamione zaschniętą krwią Karstena. Jehan wysyczał przekleństwo,

odkładając je na bok.

Kiedy podniósł głowę, by spojrzeć jej w oczy w jego wzroku pojawiły się

wątpliwości.  

– Czy zdołasz mi to wybaczyć, Sera?

– Co? Uratowanie mnie z rąk Karstena? – Pokręciła głową.  – Nie ma nic

do wybaczania.

105 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Nie. – Jego wargi zacisnęły się w ponurą linię. – Mam na myśli to, że

ratowałem siebie.  Za to, że dałem mu szansę, żeby cię schwytał.

O Boże. Czy on naprawdę tak myślał? Czy właśnie to ciąży teraz na jego

sumieniu?

Sera  pochyliła się, by wziąć w dłonie jego  udręczoną, przystojną twarz.

Nękająca go udręka była niemal namacalna. Dzięki darowi empatji była w stanie

poczuć ten szarpiący ból. 

– Jehanie, kiedy zobaczyłam ten błysk światła, gdy Karsten rzucił granat,

wiedziałam, że może być dla ciebie śmiertelny. Myślałam, że zaraz zobaczę, jak

umierasz. Gdybyś się nie ochronił, oboje byśmy dzisiaj nie żyli. Uratowałeś mnie.

Przyglądał się jej przez długą chwilę, jakby chciał powiedzieć coś więcej.

Potem obrócił twarz w jej dłoniach i złożył pocałunek we wnętrzu jednej z nich, po

czym wyzwolił się z jej luźnego uścisku.  

– Zdejmijmy te ubrania i ogrzejmy się.

Wstał, zabierając Serę ze sobą. Ostrożnie ją rozebrał, zdejmując zmiętą

lnianą tunikę i stanik. Potem ściągnął z niej luźne spodnie i koronkowe majtki.

Jego spojrzenie powoli syciło się jej widokiem, a oczy skrzyły się bursztynowymi

iskrami.

Kiedy w końcu przemówił, jego głos był mroczny i szorstki z pożądania.  

–   Wczoraj   wieczorem,   kiedy   po   raz   pierwszy   zobaczyłem   cię     nagą,

powiedziałem, że jesteś piękna.

Oblizała wargi.  

– Pamiętam.

106 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Nigdy nie zapomni niczego, co powiedział w jej namiocie kilka godzin temu,

ani niczego, co zrobił. Podniecenie krążyło w niej  jak  wir, zarówno z powodu

wspomnień, jak i intensywności jego spojrzenia.

– Powiedziałem, że jesteś piękna, Seraphino...  ale się myliłem.  – Ujął jej

policzek   w   kołyskę   dłoni,   a   następnie   powoli   przesunął   palcami   po   jej   barku,

zatrzymując się, aby kciukiem pogłaskać znamię Dawczyni Życia na jej ramieniu.

– Jesteś kimś wyjątkowym, najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem i

na którą niegodny jestem nawet spojrzeć.

Zaczęła kręcić głową w proteście przeciwko jego niskiej samocenie, jednak

zablokował jej usta pocałunkiem, zanim zdążyła coś powiedzieć.

Całe jej pragnienie... wszystkie splątane emocje... narosły, by ją pochłonąć.

Pożądała go.

Kochała go tak mocno, że aż kręciło się jej w głowie.

Tylko strach powstrzymywał ją przed wyznaniem mu tego.

Strach i pragnienie.

Cofnęła się, ciężko dysząc. Bez słowa rozpięła mu koszulę i zdjęła ją z jego

silnych   ramion.   Każda   spirala   i   łuk   pulsujących   kolorami   dermaglifów,   które

prześlizgiwały się po jego potężnej klatce piersiowej i umięśnionym brzuchu, był

pokusą dla jej palców i ust.

Dotykała, całowała i lizała jego potężne ciało, w końcu opadając przed nim

na kolana. Jego płuca unosiły się nierównym tempem oddechu, gdy rozpięła mu

dżinsy i zsunęła je po twardych udach.

Nabrzmiały kutas ciężko zakołysał się przed nią, gruby trzon i tępa, lśniąca

główka w kształcie śliwki wieńcząca koronę sprawiły, że jej usta wypełniły się

śliną   z   pragnienia,   by   go   posmakować.   Jęknął,   gdy   chwyciła   w   dłonie   jego

107 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

męskość, napinając mięśnie i z trudem łapiąc oddech, gdy głaskała go od nasady

aż po szczyt i z powrotem.

Kiedy pochyliła się i owinęła wokół niego usta, jego kręgosłup wygiął się w

łuk, a on wydał z siebie ostry syk i gardłowe warknięcie. Nigdy wcześniej nie

miała   tak   ogromnej   mocy   i   siły  w   dłoniach,   ani   w   ustach.   Nie   mogła   się   nim

nacieszyć.   A   gdy   jego   ciało   zapulsowało   w   reakcji,   to   tylko   sprawiło,   że

zapragnęła więcej. Chciała pochłonąć go całego.

Podniosła wzrok, gdy zassała go głęboko i zobaczyła, że jego ogniste oczy

są w niej utkwione. Jego źrenice były cienkie i dzikie, całkowicie przemienione.

Jego pełne usta wykrzywił grymas, odsłaniając zęby i ogromne w pełni wysunięte

kły.

Jęknęła,   przytłoczona   nieziemskim   pięknem   wpatrującego   się   w   nią

mężczyzny. Jego duża dłoń obejmowała tył jej głowy, a długie palce wbijały się w

jej włosy, gdy bez wahania brała go głęboko do ust.

– Seraphino – powiedział ochryple.  – Ach, kurwa…

Z ostrym jękiem wycofał się z pomiędzy jej warg i wziął ją w ramiona, jakby

w   ogóle   nic   nie   ważyła.   Zaniósł   ją   do   parującej   kąpieli,   łącząc   ich   usta   w

namiętnym, gorącym pocałunku, gdy zanurzał się w ciepłej wodzie, trzymając ją

wysoko w ramionach.

Oderwał usta od jej i groźnie zmarszczył brwi. 

– O ile pamiętasz, to ja miałem zajmować się tobą.

Uniosła brew w wyzwaniu. 

– Czy to mówi twoja urocza strona, czy ta niegodziwa?

Iskry zapłonęły w jego gorącym spojrzeniu.  

108 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Którą wolisz?

–   Jeszcze   nie   zdecydowałam.   –   Obracając   się   pod   powierzchnią   wody,

stanęła twarzą do niego i owinęła nogi wokół jego pasa. Gruby, sterczący walec

jego penisa wznosił się pomiędzy nimi, a delikatne włoski u jego nasady łaskotały

jej cipkę. Zarzuciła mu ręce na ramiona i przysunęła się bliżej, by skubać jego wargi

drażniącymi pocałunkami.  – Na szczęście mamy cały dzień, żeby to rozgryźć.

Jego dłonie złapały ją za tyłek i uśmiechnął się złośliwie przy jej ustach. 

– Cały dzień, a potem pięć kolejnych nocy.

– Sądzisz, że to wystarczająco długo? – mruknęła, a jej usta wciąż muskały

jego wargi.

Chichot,   którym   jej   odpowiedział   był   niesamowicie   męski   i   całkowicie

niegodziwy.   Tak   jak   znaczący   ruch     bioder,   które   ustawiły   jego   erekcję   przy

gorącym i gotowym wejściu do jej ciała. 

– Dlaczego nie powiesz mi, czy to wystarczy?

Wsunął ją na siebie, a jej śmiech zmienił się w westchnienie rozkoszy, gdy

zagłębił się w niej po ostatni centymetr.

109 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 1

Rozdział 1

4

4

Kiedy Jehan po raz pierwszy przybył do willi, wyobrażał sobie, jak mogłaby

wyglądać Seraphina rozebrana i kąpiąca się w wypełnionej parą łaźni, gdyby się

z nią kochał. Teraz to wiedział, a żadna z jego fantazji nie dorównywała prawdzie.

Odpowiadała na   jego rytmiczne uderzenia. Podniecenie przeszywało go

przy   każdym   ruchu   bioder,   sprawiając,   że   jego   wizję   zalewała   czerwień,   gdy

ogień wypełniał jego wzrok. Ta kobieta zrujnowała go dla innych. Niszczyła go

uśmiechem,   każdym   jękiem   i   westchnieniem,   a   on   nawet   nie   zaczął   jej

pokazywać, jak wygląda prawdziwa rozkosz.

Zakołysał   się   w   niej,   balansując   na   granicy   szaleństwa,   czując   niemal

euforię.

Osiem nocy nie mogło wystarczyć.

Ta część, która była bardziej bestią niż człowiekiem, szarpała się na myśl o

tym ograniczeniu. Osiem nocy było niczym. I już stracili  trzy z nich.

Ta  jego   część,  która  była   niemal  nieśmiertelna,   żądała   znacznie  więcej.

Chciała wieczności.

Coś, czego nie mógł dać Seraphinie.

Nie, gdy na wieki oznaczało,  że jedno z nich będzie musiało  poświęcić

życie, które czekało na nich po drugiej stronie próbnego wiązania.

110 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Prawdziwe życie... to, któremu się poświęciła, i odwrotnie, któremu on był

równie   oddany.   Prawdziwe   życie,   w   którym   jej   bezinteresowność   kilka   godzin

temu prawie ją zabiła, i gdzie był wojownikiem Zakonu, którego praca obracała

się wokół przemocy i śmierci. Tam, gdzie tchórzliwi ludzie, podobni do Karstena

Hemmingsa, służyli diabelskim grupom, takim jak Opus Nostrum.

Nie mógł odwrócić się od spraw, które były dla niego ważne, tak samo jak

nie mógł poprosić Seraphiny, by ona pozostawiła swoje.

Ale   cholernie   kuszące   było   myślenie   o   wieczności,   kiedy   byli   otoczeni

fantazją próbnego wiązania.

Z jego ramionami wokół niej i jej nogami krzyżującymi się wokół jego pasa,

gdy poruszali się w harmonii, połączeni w jedność pod pachnącą, parującą wodą,

„na zawsze” było jedynym, o czym był w stanie myśleć.

Wieczność z Seraphiną u jego boku.

Jako jego Dawczynią Życia.

Związaną krwią.

Ta myśl skierowała jego spojrzenie na gładką kolumnę jej gardła. Jej puls

trzepotał, uderzając w rytmie, który czuł echem we własnych żyłach. Jego kły, już

wydłużone z pasji, pulsowały teraz równie pierwotną potrzebą.

Niebezpieczną, samolubną potrzebą.

Jedno   ugryzienie   i   dopóki   żyje   nie   będzie   dla   niego   innej   kobiety.

Wystarczyłby   tylko   jeden   łyk.   Wszystko,   w   nim   co   należało   do   Rasy,   dudniło   z

pragnienia, by zatopić kły w jej ciele i wziąć ten wiążący łyk.

Równie silna była jego potrzeba związania z nim Seraphiny również jego

krwią. Gdyby się od niego napiła, nie należałaby do żadnego innego mężczyzny.

Byłaby jego na zawsze.

111 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Nie mógł jej tego zrobić.

Nie zrobi tego.

W zamian poprowadził ją do gorącego punktu kulminacyjnego, wbijając się

w jej ciało z całym głodem krwi, który go ogarnął. Sprawiał jej rozkosz, poruszając

się nieustępliwie, dopóki z krzykiem nie rozpadła się w jego ramionach.

Potem obrócił ją i wszedł w jej ciało, by za nią podążyć.

Gdy   doszedł   w   niej   z   krzykiem,   nie   mógł   pozbyć   się   lodowatej

świadomości,   że   zegar   ich   wspólnego   czasu   tyka...   tak   szybko,   że   czuł   to   w

kościach.

Osiem nocy z Seraphiną nie wystarczyło.

Ale w jakiś sposób na koniec będzie musiał znaleźć siłę, by pozwolić jej

odejść.

112 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 1

Rozdział 1

5

5

Tego   ranka   Sera   obudziła   się   z   długiego   snu,   czując   się   rozleniwiona   i

nasycona. Obolała we wszystkich właściwych miejscach. Nie mogła powstrzymać

uśmiechu,   który   pojawił   się   na   jej   twarzy,   kiedy   przypomniała   sobie   godziny

spędzone   w   pokoju   kąpielowym,   na   kochaniu   się   z   Jehanem.   Ich   seks   był

wyczerpujący   i   niewiarygodny...   co,   jak   zaczynała   zdawać   sobie   sprawę,   była

normą, o którą dbał.

Był   niestrudzonym,   grzesznie   kreatywnym   kochankiem.   Kiedy   straciła

rachubę   orgazmów   i   była   pewna,   że   nie   jest   już   w   stanie   czerpać   więcej

przyjemności, wyniósł ją z parującego basenu i zaniósł do jednego z kilku gniazd

uwitych na podłodze z miękkich poduch i jedwabnych jaśków, by po raz kolejny

mogła się roztopić.

Jeśli   uważała,   że   obserwowanie,   jak   ich   ciała   poruszają   się   razem   w

ciemnościach jej namiotu, było erotyczne, to ten obraz był niczym w porównaniu z

obserwowaniem   ich   namiętnej   pasji   oświetlonej   blaskiem   świec   w   odbiciach

łazienkowych luster.

Na samą myśl o ich splątanych kończynach i ciekawskich ustach jej puls

znów zaczął przyśpieszać, gdy szła do kuchni willi na lekkie śniadanie. Jehan też

nie spał... jeśli w ogóle się kładł. Jego głęboki głos brzmiał niskim, niewyraźnym

pomrukiem z głównej części mieszkalnej w sercu ich odosobnienia. Najwyraźniej

113 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

rozmawiał   przez   telefon.   Miała   nadzieję,   że   dzwonił   do   Marcela   po

powtarzających się wiadomościach jego brata, aby się odezwali.

Sera   zrobiła   herbatę   i  wzięła   brzoskwinię   ze   stojącej   na   blacie   misy    z

owocami. Jej długie loki opadały luźno na ramiona i na nagie piersi, gdy ubrana

jedynie w majteczki cicho wyszła z kuchni, aby do niego dołączyć.

Podczas gryzienia dojrzałej brzoskwini zastanawiała się, jak słodszy byłby

jej sok, gdyby zlizywała go z umięśnionego ciała Jehana. Albo wysysała go z

twardego kutasa.

O Boże... oszalała dla tego mężczyzny.

Sprawił, że poczuła się bardziej żywa niż kiedykolwiek w całym jej życiu.

Tak, żyła dla swojej pracy. Od dawna dawało jej to spełnienie, biorąc pod uwagę

związane z tym cele. Ale to Jehan sprawiał jej rozkosz. Odkrył przed nią tęsknotę

i zadowolenie, podniecenie i spokój. Otworzył tę jej część, co do której nawet nie

zdawała sobie sprawy, że była wcześniej zamknięta.

Najbardziej   niepokojące   ze   wszystkiego   było   to,   że   zatęskniła   za   tym,

czego nigdy nie spodziewała się, że mogłaby potrzebować. Partnerstwem krwi.

Więzią, która nigdy nie mogłaby zostać zerwana, nawet przez czas.

Tak jak kochał się z nią kilka godzin temu, i był taki moment, że prawie

uwierzyła, że Jehan też mógłby tego chcieć.

Nie odmówiłaby mu.

Byli   pijani   pasją,   a   w   ogniu   tej   wszechowładniającej   przyjemności   mógł

wziąć ją całą... ciało, serce, duszę i krew. Oddałaby mu wszystko, czym była. Nie

wiedząc nawet, jak może wyglądać wspólna przyszłość po zakończeniu próbnego

wiązania i opuszczeniu bezpiecznego kokonu willi.

Oddałaby mu to wszystko i teraz, spokojna i trzeźwa.

114 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Nie pod koniec ich ośmiu nocy, ale teraz.

I choć to ją przerażało, musiała mu powiedzieć, jak wiele dla niej znaczy.

Jeszcze bardziej przerażający był przymus dowiedzenia się, czy to, co wyczytała

w   jego   udręczonych   oczach   kilka   godzin   temu,   było   czymś   bliskim   głębokich

uczuć, jakimi obdarzyła go ona.

Jeśli   on   też   ją   kochał,   nic   innego   się   nie   liczyło.   Znaleźliby   sposób   na

połączenie swoich żyć i wspólną przyszłość.

Ale kiedy minęła róg korytarza i usłyszała część jego rozmowy, wszystkie

jej nadzieje umarły, a potem rozwiały się jak popiół. Nie rozmawiał z Marcelem.

Ukryła się, niewidoczna dla Jehana, gdy rozmawiał z jednym z wojowników.

– Doceniam twoje zrozumienie, dowódco.   Nie mogę się doczekać powrotu

do Rzymu, aby zebrać zespół i wprowadzić nową misję w życie.   Będę tam, gdy

tylko   wywiążę   się   ze   swojego   zobowiązania.   Zatrzymał   się,   by   wysłuchać

wojownika   na   drugim   końcu   linii,   a   potem   westchnął   ciężko.   –   Nie,   nie

poinformowałem   Seraphiny   o   mojej   decyzji.     Szczerze   mówiąc,   sir,   jestem

zdecydowany, jeśli o nią chodzi. Nie zamierzam dawać jej możliwości, by się nie

zgodziła.

Zachichotał, jakby on i jego towarzysz właśnie żartowali. Tymczasem Sera

poczuła się, jakby ktoś ją uderzył w brzuch.

Powróci do Rzymu.  Z radością dołączy do swojego oddziału.

Co do niej, po prostu ją zlekceważył, jakby nie miała dla niego żadnego

znaczenia.

Skręcił   się   jej   żołądek,   a   serce   zabiło   boleśnie.   Zadrżała,   nagle

uświadamiając   sobie   swoją   nagość   w   sercu   romantycznej   willi.   W   milczeniu

wycofała   się   z   powrotem   do   kuchni   i   wyrzuciła   do   kosza   na   wpół   zjedzoną

brzoskwinię.

115 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Jak głupia się okazała, pozwalając sobie myśleć, że to dla niego coś więcej

niż rozrywka. Tak było od samego początku. Stanowiła obowiązek, który czuł się

zmuszony wypełnić.

Ten,   o   którym   powiedział   swojemu   dowódcy,   że   wyjdzie,   gdy   tylko   go

zakończy.

Dzięki   Bogu   nie,   że   pozwoliła   sobie   jeszcze   bardziej   się   ośmieszyć,

wyznając swoje uczucia do niego.

Teraz było przed nią jeszcze kilka nocy tortur, które ją czekały z powodu

świadomości,   że   Jehan   nie   może   się   doczekać,   żeby   skończyło   się   próbne

wiązanie i  by mógł zostawić  ją za sobą.

116 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 1

Rozdział 1

6

6

Skargi na ból głowy sprawiły, że Seraphina większość popołudnia spędziła

na   słońcu.   Jehan   próbował   ją   przekonać,   że   kolejna   seria   elektryzujących

orgazmów   może   sprawić,   że   poczuje   się   lepiej,   ale   jego   próba   żartów...   i

uwodzenia...  poniosła porażkę.

Jeśli się nie mylił, jej ucieczka do światła dziennego na patio wydawała się

tak samo celowa, jak ta z pierwszego pełnego dnia spędzonego razem w willi.

Kiedy poszła tam, aby uniknąć jego towarzystwa.

Czy zrobił coś złego?

A może zdała sobie sprawę, jak blisko był do zatopienia kłów w jej tętnicy

szyjnej, kiedy ostatni raz się kochali, i była teraz zdeterminowana, aby go unikać?

Cokolwiek   to   było,   niepokoiło   go,   że   nie   wydawała   się   zainteresowana

rozmową z nim na ten temat.

Szalał z niepokoju samotnie wędrując po willi, podczas gdy ona unikała go

na zewnątrz. Tęsknił za nią, a ona była z dala od niego tylko przez kilka godzin.

Jak puste byłoby jego życie, gdyby odeszła na dobre?

Takie   pytanie   prześladowało   go   przez   ostatnie   dwanaście   godzin...   od

czasu   ich   ucieczki   przed   niebezpieczeństwem   w   obozie.   Teraz,   kiedy   miał   w

swoim życiu Seraphinę, jak miałby kiedykolwiek wrócić do istnienia bez niej?

117 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Myślał, że znał tę odpowiedź, ale może się mylił.

Gdy na zewnątrz zmierzch zapadł, a ona nadal nie przyszłą do niego, aby

stawić mu czoła, Jehan zdecydował, że musi wiedzieć. Jeśli nie czuła tego co on,

był   gotów   odwołać   resztę   próbnego   wiązania   i   spróbować   ocalić   odrobinę

zdrowego rozsądku, jeśli już nie godności.

Szedł w kierunku drzwi na patio, kiedy rozległo się pukanie do frontowego

wejścia do willi.

Odciągnięty od swojej misji, Jehan odwrócił się i podszedł, żeby zobaczyć,

kto to był.

Marcel stał w świetle księżyca, uśmiechając się jak idiota.

A obok niego... przyklejona do jego ramienia z równie szerokim uśmiechem

na twarzy... stała Leila.

– Nie oddzwoniłeś, bracie.

Jehan   przeczesał   palcami   rozczochrane   włosy   i   rzucił   niecierpliwe

przekleństwo.  

– Tak. Właśnie miałem to zrobić.

– Głupie gadanie.   – Marcel wskazał na Range Rovera. – Co do diabła

stało się z łazikiem? Wygląda jakbyś wjechał nim w wydmę.

– Długa historia – powiedział Jehan. – Wystarczy powiedzieć, że było tu

trochę...  interesująco.

– U mnie też było trochę interesująco. U nas. – Marcel spojrzał na Leilę, a

ona  przygryzła dolną wargę, jakby chcąc stłumić chichot, który z niej wybuchł.

Jehan spojrzał na oboje.  

118 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– O czym, ty do cholery mówisz?

Leila spróbowała spojrzeć zza niego do willi. 

– Gdzie jest Seraphina?

–   Jest   na   patio,   chciała   zaczerpnąć   trochę   powietrza.   Dlaczego

uśmiechacie się tak szeroko, jakbyście stracili zmysły?

– Jesteśmy zakochani! – wykrzyknęła Leila.

– I związani krwią – dodał Marcel.

– Co? – Zanim Jehan przetrawił tę zdumiewającą odpowiedź, Seraphina

zrobiła   to   pierwsza.     Stała   teraz   za   nim   w   długiej,   otulającej   ją   spódnicy,   z

wyrazem szoku na twarzy. Skrzyżowała ramiona na piersi. 

– Co macie na myśli mówiąc, że jesteście zakochani? Jak to się stało, że

tak szybko związaliście się krwią? Na miłość boską, dopiero co się poznaliście.

Jehan rzucił na nią okiem, bardzo kusiło go, by jej oznajmić, że oni też

dopiero się poznali, a on był już zrujnowany dla jakiejkolwiek innej kobiety. Ale

wyraz bólu na jej twarzy sprawił, że milczał.

Podekscytowanie Marcela i Leili nie pozostawiło mu czasu na odpowiedź.

Para weszła do środka, praktycznie wibrując swoimi nowinami.

– Przez kilka ostatnich dni spędzaliśmy razem dużo czasu – wyrzuciła z

siebie Leila.

Marcel machnął do niej brwiami. 

– I kilka nocy.

–   Marcel!   –   Przewróciła   oczami,   ale   jej   policzki   zalały   się   jasnym

szkarłatem. – Na początku myśleliśmy, że mamy tylko wspólny cel. Oczywiście

119 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

oboje chcieliśmy, aby pakt odniósł sukces.  I szczerze mówiąc, pomyśleliśmy, że

wy dwoje stworzycie uroczą parę.

Jehan   zauważył   chłodną   zmianę   w   postawie   Seraphiny,   gdy   jej   siostra

wspomniała o ich próbnym wiązaniu.

– Jak możesz być pewna, że nie popełniasz strasznego błędu, Leila? Nic o

nim   nie   wiesz.   Bez   obrazy,   Marcel.   Wyglądasz   na   dobrego   i   porządnego

mężczyznę.

W przeciwieństwie do jego brata? Gorzko zastanawiał się Jehan.

Leila wpatrywała się w Marcela, ciepło promieniowało z jej oczu. 

– On sprawia, iż czuję, że żyję, Sera. Rozśmiesza mnie. Sprawia, że czuję

się wyjątkowa i piękna, jakbym była jedyną kobietą, którą dostrzega.

Marcel delikatnie pogładził ją po policzku. 

– Ponieważ nią jesteś.

Pocałowali się, pozostawiając Jehana stojącego w niezręcznej ciszy obok

Seraphiny. Spojrzał na nią, ale patrzyła sztywno przed siebie, nie chcąc spojrzeć

mu w oczy.

–   Gratulacje   –   mruknęła,   gdy   zakochana   para   w   końcu   przestała   się

pożerać. – Cieszę się z powodu was obojga. Jestem pewna, że nasze rodziny

również chętnie usłyszą te wiadomości.

– Właśnie dlatego tu jesteśmy – powiedział Marcel. – Próbne wiązanie…

Leila pokiwała głową. 

–   Teraz,   gdy   Marcel   i   ja   jesteśmy   związani   krwią,   nie   ma   potrzeby   go

kontynuować. W tej chwili możecie je zakończyć.

120 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Marcel musiał odczytać ponurą minę Jehana. I odchrząknął.  

– To znaczy, chyba że chcecie kontynuować...?

– Nie bądź śmieszny – pośpiesznie odpowiedziała Seraphina. – Żadne z

nas tego nie chce.   Oboje bardzo pragniemy wywiązać się z tego obowiązku i

wrócić do naszego prawdziwego życia. Czy to nie prawda, Jehan?

Skrzywił   się,   niepewny,   jak   odpowiedzieć.   Wydawało   się   oczywiste,   że

dalsze   pozostawanie   razem   z   nim   nie   było   tym,   czego   chciała.   Niecierpliwie

czekał na życie poza willą, ale tylko wtedy, gdy ona będzie jego częścią.

Wpatrywała się w niego, gdy zmagał się z pragnieniem, by wyznać, co do

niej   czuje   i   ryzykować   odrzucenie   przed   ich   niczego   nie   świadomym,

podekscytowanym rodzeństwem.

– Sera – mruknął.

Ale już się od niego odwróciła. 

– Teraz, gdy ta farsa się skończyła, zbiorę swoje rzeczy.

Gdy pośpiesznie się oddaliła, Marcel i Leila pytająco spojrzeli się na niego.

– Co, do diabła, jej zrobiłeś, bracie?

Jehan pokręcił głową.  

– Nie wiem.   – A potem olśniła go prawda.   Coś   w tym, co powiedziała.

Coś w tym, jak to powiedziała...

Słyszała   go   dzisiaj,   gdy   dzwonił   do   Rzymu.   Jego   rozmowę   z   Lazaro

Archerem. Zaklął pod nosem. Potem zaczął chichotać.

Marcel zmarszczył brwi.  

– Ona wkurza się z jakiegoś powodu, a ty się śmiejesz?

121 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

– Tak.   –   Ponieważ   teraz   zrozumiał   jej   dzisiejszy   chłód.   Teraz   pojął

przyczynę jej gniewu na niego.  I nigdy w życiu nie czuł się bardziej podniecony.

Obejmując brata i Leilę, Jehan wypchnął ich oboje za drzwi.

– Co robisz?

– Wysyłam was w drogę – odpowiedział. – Nie wracajcie jeszcze przez

cztery noce.  To próbne wiązanie nie jest skończone, dopóki tak nie powiem.

Zamknął drzwi przed ich zdezorientowanymi twarzami, a potem odwrócił

się, by pójść za swoją partnerką.

122 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Rozdział 1

Rozdział 1

7

7

Sera złożyła czerwoną jedwabną suknię i położyła ją na łóżku, starając się,

by jej serce nie rozpadło się na kawałki.

Przed   jej   ogromną   sypialnią   i   w   całej   willi   zapadła   cisza.   Choć   bardzo

chciała cieszyć się z nowo odkrytej miłości oraz więzi Leili i Marcela, część jej

cierpiała z powodu wszystkiego, co według niej mogła mieć z Jehanem.

Teraz,  gdy skończyło  się  próbne  wiązanie,   nie  pozostało  im  nawet  tych

kilka ostatnich nocy.

Co  chyba było  dla niej najlepsze.

Jego bliska obecność byłaby rodzajem tortur.

Już zaplanował swoje życie bez niej. Miał plany, o których nie zamierzał

rozmawiać ani nie pozwalał jej się wypowiedzieć.

Dlaczego   więc   miałaby   opłakiwać   fakt,   że   ich   wspólny   tydzień   został

właśnie skrócony?

– Dokąd się wybierasz?

Zamarła na dźwięk jego głosu, ale zmusiła się, aby się nie odwrócić. Gdyby

to zrobiła, obawiała się pokusy, by do niego pobiec. Mając tak ciężkie serce w

piersi, obawiała się, że nie będzie w stanie powstrzymać się od rzucenia na niego

123 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

z pięściami i szlochem. Domagając się, aby wyjaśnił, jak mógł na nią tak czule

patrzeć i kochać tak zaborczo, skoro za kilka nocy planował ją opuścić.

Chociaż nie słyszała, jak się porusza, poczuła ciepło jego dużego ciała na

swoim kręgosłupie.

– Zapytałem, dokąd się wybierasz, Seraphino.

– Do domu – odpowiedziała.  – Mam nadzieję, że jak najszybciej.

Wróciła  do  garderoby,   by  zabrać  kolejną  ładną,  kobiecą  sukienkę,  którą

spakowała   dla   niej   Leila.   Jehan   czekał,   kiedy   wyszła.   Położył   jej   torbę   na

podłodze i usiadł na brzegu łóżka, a   jego błękitne oczy wpatrywały się w nią

niezachwianie.

Dlaczego musiał wyglądać tak intensywnie i imponująco, że nie sposób go

zignorować?

Widok   czekającego   tam   mężczyzny   i   jego   twarzy   pełniej   ponurego

zdecydowania, sprawił, że jej osłabłe serce zaczęło galopować.

Zmusiła się do ruchu, podchodząc, by podnieść swoją torbę i położyć ją na

pobliskim krześle, aby móc dalej ją napełniać. 

–   Nie   powinieneś   też   pakować   swoich   rzeczy?   Jeśli   będziemy   mieli

szczęście, możemy się stąd wydostać w ciągu najbliższej godziny.  

– Nie wyjeżdżam, Seraphino.

Spojrzała na niego. Nie mogła się powstrzymać.

Wstał i podszedł do niej.  

– Nigdzie dziś nie jadę. Ty też nie.

– O czym ty mówisz?

124 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Wstrzymała oddech, gdy zamknął przestrzeń pomiędzy nimi. Jak zawsze

jego   obecność   zdawała   się   wysysać   całe   powietrze   z   pokoju.   W   tej   chwili

osłabiało to część determinacji, której tak desperacko pragnęła się trzymać.

– Sam to słyszałeś, Jehan. Próbne wiązanie się skończyło. Oboje dobrze

wywiązaliśmy się ze zobowiązań wobec naszych rodzin, więc teraz możemy już

wyjechać.  

Pokręcił głową, a jego twarz była poważna. 

–   Osiem   nocy,   Sera.   Na   to   się   zgodziliśmy.   Trzymajmy   się   tego.   Nie

obchodzi   mnie   to,   iż   warunki   paktu   mówią,   że   możesz   mnie   teraz   zostawić.

Zostały mi cztery noce i zamierzam je odebrać. Wyciągnął rękę i pogłaskał ją po

twarzy.   –   Chcę   cię   zatwierdzić,   Seraphino.   Jako   moją   partnerkę   i   Dawczynię

Życia.

–   Co?   –   Ogarnęły   ją   szok   i   zamieszanie.     –  Ale   dzisiaj   słyszałam,   jak

rozmawiałeś przez telefon.  Powiedziałeś, że wyjeżdżasz.  Że zdecydowałeś się

wrócić do Rzymu.  Zlekceważyłeś mnie przed swoim dowódcą, jakbym w ogóle

nic dla ciebie nie znaczyła.  Słyszałam cię...

Przesunął kciukiem po jej ustach, uciszając je. 

– Najwyraźniej nie słyszałaś, że powiedziałem   Lazaro Archerowi również

to, że się w tobie zakochałem.

Nie, nie słyszała tego.

A usłyszenie tych słów, posłało spirale radości i ulgi, które wirowały teraz

przez każdą komórkę jej ciała.

– Nie słyszałaś, jak mówiłem mu, że muszę zrobić dla ciebie miejsce w

moim życiu. Ani, że nie mogę opuścić willi bez upewnienia się, że jesteś moja. –

125 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Pogładził ją po policzku, a jego oczy tliły się z czułością i pożądaniem. – Moje

życie jest związane z Zakonem, Sera. Nie mogę go porzucić.

–   Nigdy   bym   cię   o   to   nie   poprosiła,   Jehan.   Rozumiem,   że   robisz   coś

ważnego, coś, czemu jesteś oddany. Po tym, co znaleźliśmy w obozie, zdaję

sobie sprawę, że twoja misja dla  Zakonu prawdopodobnie nigdy nie była aż tak

ważna, jak teraz.

–   Tak,   masz   rację   –   powiedział.   –   Nie   mogę   zrezygnować   z   moich

obowiązków, ale wiem, że ty nie możesz zrezygnować ze swoich. Nie zamierzam

prosić cię, abyś porzuciła swoje życie i zamieszkała ze mną w Rzymie.

Zmarszczyła brwi, wdzięczna, że rozumiał, co znaczy dla niej jej praca, ale

nie miała pojęcia, jak ich dwa światy mogłyby się spleść, gdyby zostali parą. 

– Właśnie dlatego postanowiłem stworzyć nowy zespół tutaj, w Maroku. Po

ostatniej nocy to oczywiste, że istnieje tu silna obecność Opus, więc powierzono

mi   zadanie   śledzenia   jego   tropów   tutaj,   na   afrykańskiej   ziemi.   Uzgodnię

szczegóły z dowódcą Archerem, kiedy wrócę do Rzymu pod koniec tygodnia.

Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Nie mogła uwierzyć, w to, co dla niej

robił. Dla ich obojga. Dla nowej więzi, którą zamierzał z nią dzielić.

– Jehan, nie wiem co powiedzieć.

Uniósł jej podbródek opuszkami palców. 

– Możesz zacząć od stwierdzenia, że mnie kochasz.

– Tak – szepnęła. Potem powtórzyła to z uniesieniem w sercu. – Kocham

cię.

Przyciągnął ją do siebie i pocałował, a jego usta musnęły jej wargi z taką

delikatnością, że zachciało się jej płakać. Następną rzeczą, którą zarejestrowała,

było   to,   że   leżała   rozłożona   pod   nim   na   łóżku.   Gdy   ją   rozbierał,   a   potem

126 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

pośpiesznie zdejmował własne ubranie, pokrywające go dermaglyphy pulsowały

wszystkimi   głębokimi   kolorami   pożądania.   Jego   kutas   stał   wyprostowany   i

kuszący, budząc w niej silny głód... jego ciała i krwi.

Jehan wyraźnie wiedział, co ona czuje. Jego własne pragnienia płonęły w

przemienionych oczach i każdym fascynującym centymetrze nagiego ciała.

Ogniste spojrzenie ogrzewało jej twarz, gdy patrzył na nią z całkowitym

oddaniem.

I potrzebą.

Tak wielką potrzebą, że to nią wstrząsnęło.

Opuścił się między jej nogi i wszedł w nią powoli, pochylając się, by wylizać

palącą ścieżkę wzdłuż jej szczęki, a następnie szyi. 

– Jesteś moja, Sera.

– Tak – sapnęła, wyginając się ku jego drażniącemu pocałunkowi, podczas

gdy   jego   kły   badały   delikatne   ciało   jej   gardła.   –   Przez   następne   cztery   noce

jestem twoja, na jakikolwiek sposób mnie chcesz, Jehan.

Spojrzał   na   nią,   obnażając   te   piękne,   ostre   końcówki   swoim   głodnym,

zdecydowanie niegodziwym uśmiechem. Powoli pokręcił głową. 

– Cztery kolejne noce to dopiero początek. Od teraz jesteś moja na zawsze.

Skinęła   głową,   zbyt   pochłonięta   miłością,   by   była   zdolna   sformułować

jakiekolwiek słowa. Ogarnęło ją uczucie spełnienia, gdy patrzyła, jak wgryza się w

swój  nadgarstek, by otworzyć dla niej żyły.

– Pij ze mnie – wychrypiał, ciężko oddychając zbliżył krwawiące nakłucia

do jej rozchylonych ust.

127 | 

S t r o n a

background image

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Lara Adrian - Stroke of Midnight

Tłumaczenie: 

Red-Room

Korekta: A

Sera przycisnęła usta do ranek i przebiegła językiem po silnych ścięgnach

jego   nadgarstka.   Jego   krew   wzywała   ją   mocniej,   niż   mogła   sobie   wyobrazić.

Jęknęła,   gdy   pierwszy   łyk   ryknął   przez   zmysły   do   jej   komórek.   Piła   więcej,

rozkoszując   się   mocą   więzi,   gdy   esencja   Jehana...   jego   życia...   stawała   się

częścią jej. Przez cały czas, gdy piła, kołysał się w niej, sprawiając jej rozkosz tak

ogromną, że ledwo mogła to znieść.

– Jesteś moja, Seraphino. – Wpatrywał się w nią, kiedy się karmiła, aż

doszła ze zduszonym jękiem. – Począwszy od dzisiejszej nocy, jesteś tylko moja.

– Tak.

Z   pomrukiem   satysfakcji   przyciągnął   nadgarstek   do   ust   i   zalizał   nakłucia.

Jego płonące oczy utkwiły w jej gardle.

Sera objęła go ramionami, gdy pochylił głowę do jej tętnicy szyjnej i polizał

trzepotliwy punkt tętna, który bił tylko dla niego.

A kiedy jej przystojny wojownik rasy... jej wieczna miłość... zatopił kły w jej

żyle i pociągnął pierwszy łyk, Seraphina uśmiechnęła się.

Ponieważ bez względu na to, czy wierzyła w magię, czy nie, dziś trzymała

w ramionach swojego księcia, bajkę i szczęśliwe noce.

Koniec

Koniec

128 | 

S t r o n a