background image

CHŁOPI 

 

Władysław Stanisław Reymont (1867-1925) – człowiek i twórca 
 

   Stanisław Władysław Rejment (bo tak brzmiało pierwotnie nazwisko pisarza) urodził się 7 
maja  1867  roku  we  wsi  Kobiele  Wielkie  w  pow.  Radomsko.  W  jego  rodzinie  tradycje 
szlacheckie przeplatały się z chłopskimi. Ojcem pisarza był wiejski organista, Józef Reyment, 
a  matką  zubożała  szlachcianka  –  Antonina  z  Kupczyńskich.  Rejmentowie  mieli  liczne 
potomstwo:  siedem  córek,  i  dwóch  synów,  zaś  Władysław  Stanisław  był  ich  piątym  z  kolei 
dzieckiem.  Jest  rzeczą  zrozumiałą,  że  warunki  startu  życiowego  w  tak  licznej  rodzinie  nie 
mogły  być  łatwe.  Wspomnienia  z  domu  rodzinnego  –  jak  się  zdaje  wyniósł  nie  najlepsze. 
Ż

ywił  zwłaszcza  niechętny  stosunek  do  ojca.  W  liście  do  brata  już  jako  początkujący  pisarz 

tak się zwierzał: Wierz mi, że lepiej będzie, być i nie może. Znasz ojca. Sknerstwo posunął do 
głupoty,  do  własnego  zjadania  się
  [...].  To  co  powiem  nie  jest  przyjemnym  –  otóż  większego 
próżniaka ja nie znam na świecie, nie można by nawet przypuszczać, że istnieje – a większego 
egoisty nawet Balzac by nie wymyślił
 [...]. Nie myślałem, że jest Ojciec, i to nasz Ojciec, dla 
którego obowiązki ojcowskie nie istnieją, który wprost nienawidzi własnych dzieci, który tylko 
myśli o sposobie, jakby się pozbyć wszystkich, jakby zrucić
 (!) ten ciężar wychowania i opieki 
z  siebie.  Jest  to  potworne,  ale  niestety  prawdziwe  i  pomyśl,  że  to  wszystko  pochodzi  z 
próżniactwa,  takiego  strasznego,  chłopskiego  próżniactwa
  [...]

1

.  A  przecież  ten  portret  ojca 

nie  mógł  być  zupełnie  prawdziwy.  To  prawda,  że  sprawom  rodzinnym  i  parafialnym  nie 
oddawał  się  bez  reszty.  Znajdował  bowiem  czas  na  czytanie  gazet  i  czasopism.  Kupował 
również  książki,  co  w  środowisku,  w  jakim  żył,  było  ewenementem  i  przysparzało  mu 
złośliwych  docinków.  O  przyszłość  swoich  dzieci  jednak  się  troszczył.  To  one  raczej  nie 
spełniały jego oczekiwań. Dotyczyło to szczególnie wykształcenia synów. Starszy o osiem lat 
od  Władysława  Franciszek  miał  z  woli  ojca  zostać  lekarzem.  Na  trzecim  roku  studiów 
medycznych  Uniwersytetu  Kijowskiego  został  relegowany  z  uczelni  za  działalność  w  ruchu 
socjalistycznym,  by  ostatecznie  zostać  prowincjonalnym  farmaceutą,  co  rzecz  jasna  nie 
odpowiadało  ojcowskim  ambicjom.  Młodszy,  Władysław  Stanisław,  w  szkole  elementarnej 
uczył  się  nieźle,  nic  więc  dziwnego,  że  rodzice  zrezygnowali  z  wyższych  ambicji  i  pragnęli 
mu  zapewnić  jedynie  jakiś  fach.  Okazało  się  jednak,  że  i  to  nie  było  łatwe.  Oddany  do 
zakładu krawieckiego jako terminator ledwie zdobył uprawnienia czeladnicze, zrezygnował z 
doskonalenia  się  w  tym  zawodzie.  W  roku  1884  za  udział  w  pracy  konspiracyjnej  zostaje 
wydalony z Warszawy. Rozpoczyna się w jego życiu okres zmagania się z losem. Marzy mu 
się kariera aktorska. Wstępuje więc w roku 1885 (pod pseudonimem Urbański) do wędrownej 
trupy teatralnej. O swej doli aktorskiej tak pisał do siostry Katarzyny: Uwierz mi, że teatr nie 
jest  takim  złem,  jak  go  przedstawiają,  a  ma  to  dobre,  że  uczy  żyć  oszczędnie,  trochę  za 
oszczędnie, ale co robić.
 [...]. Teatr to właściwie moje pole; ma się rozumieć, że teraz muszę 
się  zadowalać  rolami  drugo  i  trzeciorzędnymi
  [...].  Jeślibyś  mogła  jakie  stare  po  Kostusiu 
spodnie  (nota  bene  niepotrzebne)  mi  przysłać
  [...]  to  z  wdzięcznością  przyjmę.

2

  Rychło 

okazało  się,  że  życie  aktorskie  nie  jest  sielanką.  Musiał  znosić  wraz  z  głodującą  trupą 
aktorską biedę i upokorzenia. Oburzały go praktyki kierownictwa nie płacącego gaży, intrygi 
i  zawiść  środowiska  aktorskiego,  niski  poziom  życia  umysłowego  ziemian  i  mieszczaństwa. 
Zdecydował  się  więc  na  powrót  do  rodziców.  Skorzystał  z  protekcji  ojca  i  podjął  pracę  na 
kolei. Tu pełnił funkcję robotnika drogowego, dozorującego kilkudziesięciometrowy odcinek 
plantu kolejowego. Na plancie pracował dwa i pół roku (z krótką przerwą w 1892 r., kiedy to 
ponownie próbował swego szczęścia na deskach scenicznych). 

background image

   Ten aktorsko-kolejarski los wzbogacony został o doświadczenia szczególnie osobliwe. Oto 
ktoś  odkrył  w  nim  zdolności  medialne.  Pewien  adept  modnej  wówczas  „wiedzy  tajemnej”, 
niejaki  Puszew,  nakłonił  Reymonta,  aby  powędrował  z  nim  jako  medium  na  organizowane 
przez niego seanse spirytystyczne. I ten życiowy epizod przyniósł mu rozczarowanie. Jednak 
podróże  po  Niemczech  były  dla  niego  niewątpliwie  znaczącym  doświadczeniem. 
Najprawdopodobniej w owym okresie dojrzewała w nim świadomość konieczności zajęcia się 
czymś  naprawdę  sensownym,  odpowiadającym  rzeczywistym  jego  zainteresowaniom  i 
pragnieniom. Tą dziedziną była literatura. 
   W  latach  1881-1883  napisał  cały  szereg  nowel,  opowiadań  i  szkiców.  Przychylne  krytyki 
spowodowały, że w roku 1893 przybył do Warszawy, by tu realizować się jako pisarz. 
   W  Warszawie  musiał  liczyć  wyłącznie  na  siebie.  Nie  chciał  nikogo  z  rodziny  prosić  o 
pomoc  materialną.  Przez  pierwsze  lata  jego  pracy  literackiej  nadal  wiernie  towarzyszyć  mu 
będzie  bieda.  O  tych  latach  tak  pisze  B.  Kocówna:  Przyjechał  mając  majątku  walizkę 
rękopisów,  bieliznę  zawiniętą  w  gazetę  i  maszynkę  do  papierosów  oraz  dług  l8  i  pół  rubla 
(wśród  l6  dłużników  winien  3  ruble  Borynie)  zamieszkał  przy  ulicy  Świętojańskiej,  dzieląc 
pokój  z  murarzem,  krawcem  i  szewcem.  Jego
  „Buty  piły  wodę  jak  smoki”.  Ubranie  się  tak 
prezentowało, że garson u Lourse'a wyprosił go z kawiarni (1894). Pisał w katedrze św. Jana, 
nie mając własnego spokojnego kąta
.

3

 

   Książkowy  debiut  (Pielgrzymka  do  Jasnej  Góry)  w  roku  1895  również  znacząco  nie 
wpłynął  na  poprawę  jego  sytuacji  materialnej.  Jednak  przychylna  reakcja  krytyki  była 
ś

wiadectwem  sukcesu  pisarza.  W  ślad  za  nią  pojawiają  się  następne  pozycje.  I  tak  w  roku 

1896  wychodzi  Komediantka,  a  rok  później  Fermenty.  W  roku  1897  na  rynku  czytelniczym 
pojawia  się  również  tom  opowiadań  pod  tytułem  Spotkania.  Szczególnie  bogaty  dla 
twórczości  Reymonta  jest  rok  1899,  kiedy  to  wychodzi  kolejny  (po  Komediantce  i 
Fermentach)  utwór  o  środowisku  aktorskim  oraz  szkic  powieściowy  o  tematyce  chłopskiej 
Sprawiedliwie.  W  tymże  roku  ukazuje  się  również  Ziemia  obiecana.  Powieść  o  gwałtownie 
rozwijającej  się  Łodzi  okazała  się  niebywałym  literackim  sukcesem.  Mimo  to  nie  zmieniła 
ona sytuacji materialnej pisarza. W liście do siostry Kazimiery Reymont skarżył się: Cóż mi z 
tego,  z  tej głupiej sławy, z tych hymnów pochwalnych czy potępień z portretów, kiedy często 
gęsto nie mam na obiad, a jak teraz, nie mam wracać za co do kraju. A przecież nie hulam ani 
się  bawię,  ani  nawet  tak  żyję,  jak  powinienem
.

4

  Finansową  niezależność  uzyskuje  pisarz 

dopiero jako ofiara wypadku na kolei. 
   Reymont  za  poradą  adwokata  wniósł  „akcyz”  o  odszkodowanie.  Po  zapłaceniu  kosztów 
procesowych  otrzymał  pokaźną  kwotę  33  500  rubli.  Mógł  wówczas  pozwolić  sobie  na 
kosztowne  leczenie  i  długotrwały  pobyt  za  granicą.  Wkrótce  dokonuje  również  zakupu 
majątku Charłupia pod Sieradzem, a następnie w okolicach Wrześni w Wielkopolsce. Dopiero 
w rok po katastrofie, tj. w roku 1901, ponownie próbuje swoich sił jako literat. Napisał kilka 
drobnych  rzeczy  do  „Tygodnika  Ilustrowanego”,  „Ilustracji  Polskiej”,  „Kuriera 
Warszawskiego”  i  „Chimery”.  Wkrótce  ponownie  zdecydował  powrócić  do  pisania 
rozpoczętych  jeszcze  przed  katastrofą  Chłopów.  Praca  nad  tą  powieścią  zajmie  mu  szmat 
czasu – od 1902 roku do 1909. Równolegle z chłopską epopeją pisać będzie nowele zebrane 
później  w  cyklach:  Z  pamiętnika  (1903),  Na  krawędzi  (1907)  i  Burza  (1908).  Z  utworów 
wydanych  w  tym  czasie  na  szczególną  uwagę  zasługuje  poetycki  reportaż  pisany  pod 
wrażeniem rewolucyjnych wydarzeń 1905 roku zatytułowany Z konstytucyjnych dni
   Właśnie  Chłopi  stają  się  jego  dziełem życia. Powieść zyskała rozgłos światowy. Zachęciło 
to  pisarza  do  dalszej  pracy  nad  utworami  o  jeszcze  większym  rozmachu  epickim.  W  latach 
1914-1919  publikuje  trylogię  Rok  1794  (Ostatni  sejm  Rzeczypospolitej,  Nil  desperandum, 
Insurekcja
). Wbrew intencjom pisarza utwór ten okazał się artystyczną porażką. 
   Pomimo że do końca życia był literacko czynny, to jednakże nie udało się mu już stworzyć 
dzieła,  które  choć  częściowo  dorównywałoby  Chłopom  czy  Ziemi  obiecanej.  Zapewne 

background image

zadecydowało  o  tym  odejście  pisarza  od  tematyki  wymagającej  spojrzenia  realisty  i 
obserwatora. 
   W roku 1924 spotkało go zaszczytne wyróżnienie. Oto bowiem jako drugi po Sienkiewiczu 
polski pisarz otrzymał literacką Nagrodę Nobla. W okresie tym stan zdrowia autora Chłopów 
szybko  się  pogarszał.  W  sierpniu  1925  roku  w  Wierzchosławicach  Wincenty  Witos 
zorganizował  uroczystość  będącą  wyrazem  hołdu  polskiej  wsi  dla  największego  jej  piewcy. 
Niestety, był to już ostatni wielki triumf Reymonta. Wkrótce po śmierci Żeromskiego, w dniu 
5 grudnia 1925 roku odszedł kolejny wielki pisarz polskiej literatury. 

 
 
Geneza utworu 
 

   Historycy  literatury  zgodnie  podkreślają,  że  powstanie  Chłopów  w  okresie  Młodej  Polski 
nie było sprawą przypadku. Na genezę tego dzieła wpływ miały zarówno zmiany w strukturze 
i  świadomości  wsi  polskiej,  jak  również  ówczesne  szczególne  zainteresowanie  chłopem 
wyrażone  lapidarnie  przez  twórcę  Wesela:  Chłop  potęgą  jest  i  basta.  Cała  dotychczasowa 
twórczość  Reymonta  wydawała  się  wskazywać,  że  to  właśnie  autor  Śmierci  i  Sprawiedliwie 
jest  najbardziej  predestynowany  do  podjęcia  tego  tematu.  Motyw  chłopski  przewijał  się 
bowiem w jego dziełach wielokrotnie. Pisarz występował w imieniu chłopów, utożsamiał się 
z przeżyciami ludu, niechętnie odnosił się do cywilizacji miejskiej, formułując zręby własnej 
filozofii natury. 
   Umowę  o  dzieło,  którym  miała  być  tetralogia  Chłopi,  zawarł  Reymont  z  redakcją 
„Tygodnika  Ilustrowanego”  jeszcze  pod  koniec  1897  roku.  Kłopoty  zdrowotne,  a  później 
wypadek  kolejowy  (13  lipca  1900)  spowodowały,  że  pisanie  powieści  rozciągnęło  się  na 
dziesięć  lat.  Dzieło  miało  dwie  redakcje  zasadnicze.  Pierwsza  powstała  jeszcze  przed 
katastrofą.  W  liście  do  Lorentowicza  pisał  między  innymi:  Siedzę  umyślnie  w  tej  Wiśle,  aby 
się  zabrać  do
  „Chłopów”.  Byłem  już  bliski  końca.  Katastrofa  mi  przeszkodziła,  a  teraz 
przeglądam  napisane  rozdziały  i  drę  niemiłosiernie-zupełnie;  zaczynam  na  nowo. 
Zrozumiecie, co to za pewnego rodzaju męczeństwo podrzeć całą prawie książkę, nie skrzywić 
się i zabrać na nowo do jej napisania. Albo dojrzałem, albo zgłupiałem, że to robić muszę – 
ale  muszę
.

5

  Druga  wersja  opierała  się  na  pierwszej,  ale  została  kompletnie  zmieniona. 

Powstawała  w  okresie  8  lat.  Druk  jej  rozpoczęto  w  trzecim  numerze  „Tygodnika 
Ilustrowanego”  w  1902  roku.  Prenumeratorzy  pisma  wkrótce  otrzymali  wydanie  książkowe 
pierwszego  tomu  (Jesień).  Dwa  lata  później,  tj.  w  roku  1904,  wyszła  pełna  edycja  dwu 
pierwszych  tomów  (Jesień,  Zima).  Wydawcy  sugerowali  Reymontowi,  by  kolejne  dwa  tomy 
ogłosił  pod  innym  tytułem.  Proponowano  mu  nawet  korzystniejsze  warunki  finansowe.  Ten 
jednak  nie  wyraził  na  to  zgody.  Trzeci  tom  (Wiosna)  pojawił  się  w  druku  dopiero  w  1906 
roku,  a  ostatni  (Lato)  trzy  lata  później.  Jak  podaje  zaprzyjaźniony  z  Reymontem  Alfred 
Wysocki, pisarz pracował nad Chłopami w sposób niesłychanie zdyscyplinowany i planowy. 
Tak  po  latach  notował  wypowiedź  autora:  Widzicie,  jak  ja  tu  orzę.  Od  dziewiątej  do 
pierwszej, a czasem i cale poobiedzie. Piszę trzecią część
 „Chłopów”. Szkic mam już gotowy 
[...] i pokazał mi zeszyt ceratowy, gęsto zapisany i poznaczony niebieskim ołówkiem. Próżniak 
jestem – mówił Reymont – więc sobie wydzielam na każdy dzień robotę i póty nie wychodzę, 
póki jej nie skończę. A po obiedzie idę do kawiarni i śmiech to mówić, ale na tych paryskich 
bulwarach widzę przed sobą moją kochaną wioskę i słyszę jak Antek rozmawia z Hanką albo 
z Jagusią..
.

6

 

   Sam Reymont wspominał po latach: 
   Odtąd  przeżywałem  wewnętrznie  każdy  rozdział,  wydobywałem  każdą scenę ze swej duszy. 
Nieraz  wyczerpywało  to  moje  siły  doszczętnie.  We  Francji,  gdzie  wykończyłem  część  tej 
powieści,  żona  widząc  mnie  coraz  bardziej  miernego  i  bladego  wezwała  doświadczonego 

background image

lekarza. – Pan musiał mieć atak epileptyczny? Skąd się to wzięło, co pan w ostatnich dniach 
porabiał? Trzy dni z rzędu tańczyłem na weselu! –Bo istotnie w ciągu tych trzech dni, pisząc
 
Chłopów”, wciąż byłem razem z nimi, całą swą istotą wraz z nimi na weselu, opisywałem w 
myślach,  porwany  ich  pasją  taneczną,  oddawałem  się  jej  z  całym  rozmachem,  aż  do 
ostatniego tchu
.

7

 

   Podwaliną  pisarskiego  przedsięwzięcia  Reymonta  było  zamiłowanie  do  autentyku.  Twórca 
przeszedł  do  historii  literatury  jako  niedościgniony  kronikarz  wiejskiego  obyczaju  i  kultury. 
Powieść stała się epopeją życia chłopskiego. 

 
 
Chłopi jako powieść mitologizująca chłopską egzystencję 
 

   Podczas  lektury  Chłopów  zwraca  szczególną  uwagę  rozmach  epicki  dzieła.  Pierwsze,  co 
uderza,  to  bogactwo  motywów.  Tworzą  one  wielopłaszczyznowy  obraz  wsi  i  życia  chłopa. 
Jak słusznie pisze Maria Rzeuska: W strukturze czasu i przestrzeni w ujęciu człowieka i jego 
bytowania  przebija  tendencja  artystyczna  do  zarysowania  jak  najrozleglejszego  i  jak 
najbardziej  wyczerpującego  obrazu  chłopa,  środowiska  wiejskiego  oraz  związków,  które  ich 
łączą.  Jako  materiał  literacki  wciągnął  autor  wszystkie  zdawałoby  się  motywy:  cztery  pory 
roku  i  związane  z  nimi  prace  na  roli,  przyrodę,  obyczajowość,  gospodarstwo,  gromadę, 
rodzinę,  jednostkę,  stosunki  towarzyskie,  społeczne  itd.  –  słowem  zgromadził  tego  typu 
elementy artystyczne, z których powstaje zwykle okazała budowla epicka
.

8

 Słusznie przy tym 

zwrócono  uwagę,  że  utworowi  brak  perspektywy  historyczno-geograficznej.  Lipce  to  jakby 
skansen, wieś całkowicie odcięta od świata, jakby nieco zawieszona w próżni. Wieś egzystuje 
sama  w  sobie,  poza  historią  i  przestrzenią.  Wprawdzie  wiadomo,  że  Polska  żyje  w  niedoli 
(Rocho  ścigany  jest  przez  carskich  żandarmów  za  działalność  patriotyczną),  ale  motyw  ten 
nie stanowi istotnego składnika utworu, niezbyt ściśle wiąże się z pozostałymi, jego obecność 
nie ma przekonywającej motywacji artystycznej. Podobnie nieobecna jest również przestrzeń 
pozaepicka.  Ze  wsi  wyjeżdża  się  tylko  na  jarmark  do  Tymowa,  czasem,  jak  Mateusz, 
wykonuje  się  na  innej  wsi  pracę,  ale  ta  rzeczywistość  to  po  trosze  „zaświaty”.  W  ślad  za  tą 
przestrzenno-historyczną  izolacją  idzie  pewna  niedookreśloność  czasu  i  miejsca  wydarzeń. 
Wprawdzie  badacze  dzieła  usiłowali  z  dużym  przybliżeniem  określić  rok  akcji  i  topografię 
Lipiec,  ale  były  to  ustalenia  wysoce  umowne.  Zawsze  można  było  postawić  autorowi  zarzut 
niekonsekwencji.  Dlatego  przekonywające  okazały  się  sugestie  prof.  Kazimierza  Wyki

9

,  by 

na  Chłopów  patrzeć  inaczej  –  jako  na  dzieło  o  tendencjach  mitotwórczych, 
uniwersalistycznych, uogólniających problem egzystencji człowieka, w tym wypadku chłopa, 
w świecie przyrody. Reymont zamyślił tę powieść jako mitologizację chłopskiego bytowania. 
Chłopi  stanowią  syntezę  wsi  polskiej,  jej  problemów  i  spraw,  ludzi  –  ich  doznań  i  przeżyć. 
Wydarzenia,  jakie  są  obiektem  zainteresowania  narratora,  nie  dotyczą  jakiegoś  konkretnego 
roku  (a  ściśle  dziesięciu  miesięcy)  i  dających  się  topograficznie  określić Lipiec, ale każdego 
roku  możliwego  w  ramach  wykreowanej  rzeczywistości.  Świat  chłopów  to  świat  mitu  – 
wieczne t e r a z   i   w s z ę d z i e. Sprawą najistotniejszą dla Chłopów jest według K. Wyki 
ów  problem  mitycznego  koła  nawrotów  czasu  i  przyrody.  W  tym  świecie  mitu,  którego 
cząstką jest człowiek, trwa nieustanny porządek natury – kolejne nawroty narodzin i śmierci. 

 
 
Narrator 
 

   Zgodnie  z  zamiarem  epickiej  mitologizacji  bytu  polskiego  chłopa  Reymont  kształtuje 
narratora.  Nie  przynależy  on  do  świata  przedstawionego  (nie  jest  jednym  z  bohaterów  i  nie 

background image

bierze udziału w wydarzeniach), jest niewidoczny dla odbiorcy. K. Wyka w cytowanej pracy 
wyróżnił  trzech  narratorów:  1)  stylizatora  młodopolskiego,  2)  wsiowego  gadułę,                    
3) realistycznego obserwatora. Częstotliwość, z jaką pojawiają się owi narratorzy w utworze, 
układa  się  następująco:  najczęściej  relacjonuje  „wsiowy  gaduła”,  następnie  „stylizator 
młodopolski”  o  poetycko-inteligenckiej  proweniencji  i  wreszcie  (najrzadziej)  – „realistyczny 
obserwator”. 
   Korzystając  z  cennych  spostrzeżeń  K.  Wyki,  przyjmuje  się,  że  narratorem  Chłopów  jest 
jedna osoba wchodząca w trzy wymienione przez badacza role. 
   Niewiele  jest  jednak  fragmentów  w  tekście,  w  których  funkcje  te  miałyby  jednoznaczny 
charakter.  Najczęściej  realizowane  są  one  łącznie.  Przybierają  postać  określonych  form 
podawczych z nasileniem cech wypowiedzi właściwych poszczególnych narratorom. Każda z 
tych  form  podawczo-stylistycznych  odwołuje  się  do  innej  tradycji  w  obrębie  prozy  polskiej. 
Wsiowy  gaduła  –  do  tradycji  najdawniejszej,  mianowicie  do  tradycji  gawędy,  ale  z  jej 
lokalizacją w całkowicie nowym dla gawędy środowisku: wieś i chłop. Łącznie z wynikającą 
stąd  odmianą  języka  na  gwarę.  Realistyczny  obserwator  odwołuje  się  do  zasobów  prozy 
polskiej,  głównie  okresu  pozytywizmu
  [...]  dlatego  sienkiewiczowski  jest  powrót  lipeckich 
chlopów
.

10

 Z kolei wprowadzenie „stylizatora młodopolskiego” uruchamia pewne zasadnicze 

i  generalne  obroty  zegara  epickiego,  bez  których  „Chłopi”  stanowiliby  tylko  sumę wiejskich 
opowiadań twórcy.

11

 Innymi słowy jest to stylistyczny wyraz związków pisarza z epoką. 

   Najczęściej  jednak:  Wsiowy  gaduła  uruchamia  przede  wszystkim  tok  fabularny  dzieła,  ale 
bywa  też,  że  uczestniczy  w  jego  rytmie  obyczajowo-obrzędowo-liturgicznym.  Stylizator 
młodopolski  uruchamia  przede  wszystkim  w  obrębie  rytmu  prac  ludzkich  sprzęgniętych  z 
przyrodą  te  obroty  zegara  epickiego,  które  dotyczą  samej  przyrody.  Ale  uczestniczy  on 
również w toku egzystencjalnym życia i śmierci. Na koniec obserwator realistyczny wszędzie 
po  trochu  zaznaczył  swą  obecność,  głównie  w  toku  fabularnym,  ale  nigdzie  w  sposób 
przeważający
.

12

 

   Narrator  Chłopów  to  opowiadacz  głęboko  wrośnięty  w  środowisko  wiejskie,  żywo 
zaangażowany  w  jego  sprawy,  potrafiący  wnikać  w  myśli  i  odczucia  swoich  bohaterów. 
Pojawia się w różnych funkcjach, które spaja jednolitość stylizacji gwarowej. 
   W  utworze  łatwo  rozpoznać  i  wyodrębnić  różne  rodzaje  konwencji  stylistycznych 
właściwych dla literatury realistycznej, symbolicznej i naturalistycznej. 

 
 
W kręgu chłopskich bohaterów 
 

   Bogactwo  postaci,  trafność  i  subtelność  ich  psychologicznego  rysunku  należy  do 
podstawowych  walorów  utworu.  W powieści poznajemy tłum ludzi, a w tłumie jednostki, na 
różnych  stojące  planach,  wszystkie  wykończone  lub  naszkicowane  stosownie  do  potrzeby, 
wszystkie
  [...]  dobrze  znajome,  niektóre  niezapomniane  [...]  Nie  wiadomo,  kto  tu  jest 
bohaterem”:  czy  Maciej  Boryna,  czy  syn  jego  Antek?  czy  żona  tego  ostatniego  Hanka?  czy 
macocha i
 „kochanica” Jagna? A z jaką trafną miarą na swych planach perspektywicznych i 
użytkowych  postawione  są  postacie  niby  drugorzędne:  Mateusz  Gołąb,  Kuba,  proboszcz, 
kowal, Rocho, Szymek, Dominikowa, Jagustynka – i kto ich tam zliczy!
.

13

 Łącznie w Chłopach 

pojawia  się  około  dziewięćdziesięciu  postaci.  W  poszczególnych  częściach  zmieniają  się 
osoby  prowadzące  poszczególne  wątki.  W  tomie  pierwszym  (Jesieni)  postacią  wiodącą  jest 
bezsprzecznie Maciej Boryna. Wydarzenia koncentrują się wokół jego zamysłu o małżeństwie 
uwieńczonego  weselem.  Na  tym  tle  Reymont  zaprezentował  Antka  i  Hankę  oraz  tragedię 
parobka  Kuby  Sochy.  W  kolejnym  tomie  (Zimie)  zdecydowanie  maleje  rola  starego  Boryny. 
Na  plan  pierwszy  wyeksponowany  zostaje  wątek  miłosny  Antka  i  jego  macochy  Jagny.  To 
oni stają się głównymi postaciami tej części powieści. W tym tomie coraz wyraźniej zaznacza 

background image

się  sylwetka  żony  Antka,  Hanki.  Maciej  Boryna  staje  się  znaczącym  bohaterem  dwu 
epizodów: osobistego, kiedy to usiłuje podpalić bróg, i społecznego, gdy w sporze o las staje 
na czele gromady. 
   W Wiośnie główną postacią staje się Hanka. Stary Boryna leży chory, a Antek przebywa w 
więzieniu.  Żyją  jakby  poza  planem  wiejskiej  społeczności.  Maleje  również  rola  Jagny. 
Istotnym wątkiem dla życia lipeckiej zbiorowości staje się walka z niemieckimi kolonistami. 
   W  ostatniej  części  (Lecie)  nie  sposób  wskazać  postaci  jednoznacznie  prowadzących  akcję. 
Można  tak  traktować  Antka  zmagającego  się  ze  swą  miłością,  Hankę  walczącą  o  uczucie 
męża  i  wreszcie  Jagusię przeżywającą swą romantyczną miłość do Jasia organistów, surowo 
ukaraną przez gromadę. 
   Ponadto w utworze bardzo mocno zaznaczają swoją obecność takie postaci, jak: Jagustynka, 
Ambroży,  Dominikowa,  Mateusz,  Szymek,  kowal,  wójt  i  inni.  W  poszczególnych  wątkach 
ich rola zmienia się. 
   W  Chłopach  mamy  do  czynienia  z  panoramicznym  obrazem  środowiska,  z  próbą 
całościowego  ujmowania  jego  losów.  Temu  panoramicznemu  postrzeganiu  służy  również 
wprowadzanie  wątków  otwartych,  opartych  na  niedopowiedzeniach.  I  tak  np.  narrator  nie 
wyjaśnia,  dlaczego  Antek  ożenił  się  z  biedną  Hanką  Bylicówną,  w  jakich  okolicznościach 
Boryna  zatrudnił  Kubę  jako  parobka.  Równie  wiele  znaków  zapytania  dotyczy  przyszłości. 
Nie  wiadomo,  jak  zakończy  się  sprawa  Antka  sądzonego  za  zabicie  borowego,  co  tak 
naprawdę stanie się z Jagną i jej matką Paczesiową, jak ułożą się losy księżyka Jasia itd. Taki 
sposób  komponowania  wątków  powieściowych  był  u  Reymonta  zabiegiem  celowym  i 
przemyślanym. Umożliwiał stadne postrzeganie społeczności wiejskiej. Losy postaci dziać się 
będą dalej. Pojawiać się będą kolejne lata, w których będą się rodzić ludzie, będą przeżywać 
swoje  dramaty,  miłości,  nienawiści,  nadzieje,  niepowodzenia  itd.  Bohaterem  nie  jest  tu 
bowiem człowiek w swym przemijającym losie, ale gromada. Ona zawsze będzie trwać. 
 
Zbiorowość jako bohater 
 
   Na  pierwszym  planie  powieści  znajduje  się  więc  zbiorowość,  jej  życie,  obyczaje,  praca, 
normy  moralne,  świadomość  społeczna  i  narodowa.  Zbiorowość  staje  się  często  bohaterem 
prezentowanym  bezpośrednio-jako  gromada  niezróżnicowana  osobowo.  Mówi  się  o  niej 
„naród”, „młodź”, „lud”. Gromada występuje jako społeczność religijna podczas nabożeństw 
w kościele, podczas zbiorowych zabaw czy pracy, w scenie wymarszu na las, wygnania Jagny 
ze wsi. Wyznacznikiem określającym zbiorowy charakter podmiotu jest swoisty bezosobowy 
dialog,  będący  sumowaniem  indywidualnie  wyrażanych  stwierdzeń,  ale  stanowiący  wyraz 
zbiorowej świadomości. Z takim dialogiem mamy do czynienia w czasie weselnego przyjęcia: 
   – Wydadzili się, no, no! – dziwili się ludzie
   – Jakże z tysiąc złotych kosztuje wesele... 
   – Opłaciło się niezgorzej, bo to nie zapisał sześciu morgów!
 
   – Za tę dziecińską krzywdę balują. 
   – A Jagna siedzi jak ten mruk. 
   – Maciej za to ślepiami świeci kiej ten żbik! 
   – Kiej to próchno, moiściewy, kiej próchno!.

14

 

   Przedłużeniem tej zbiorowej opinii będzie późniejsza dysputa o szczęśliwym losie Jagusi: 
   Wzdychały żałośnie i raz po raz któraś z nich rzekła: 
   – Mój Boże, że to Pan Jezus daje takim, co i nie zasłużyły! 
   – Umiały sobie pomagać, umiały! 
   – Juści, zawżdy ten dostanie, któren naprzeciw wyjdzie. 
   – Czemu to wasza Ulisia nie wyszła? 
   – Bo się Boga boja i w poczciwości żyje. 

background image

   – I drugie też bez to samo. 
   –  A  inszej  to  naród  nie  przepuści,  niech  choć  ten  razik  spotkają  ją  po  nocy  z  jakim 
chłopakiem, a już we świat na ozorach poniesą. 
   – Taka to ma szczęście... 
   – Bo wstydu nie ma. 
   Zbiorowość  nie  jest  u  autora  Chłopów  jedynie  tłem  dla  wyodrębnionych  indywidualnie 
postaci, ale stanowi trwały układ odniesienia określający sytuację poszczególnych bohaterów 
w  życiu  wsi,  jak  również  ich  opinie  i  odczucia  emocjonalne.  Dzieje  się tak nawet wówczas, 
kiedy bohaterowie buntują się przeciw tej zbiorowości. 
   Poczucie więzi z gromadą i poczucie osobowej odrębności – to obszar, w którym rozgrywa 
się życie duchowe Reymontowskich bohaterów. Nie zawsze bowiem gromada jest jednością. 
Owszem,  bywają  momenty,  kiedy  cała  wieś  tworzy  zwartą  całość,  np.  podczas  wyprawy  na 
las,  a  nawet  w  czasie  wypędzania  Jagusi,  ale  częściej  uzewnętrzniają  się  czynniki 
dezintegrujące.  Takim  podstawowym  czynnikiem  jest  stopień  zamożności  i  zróżnicowanie 
majątkowe.  W  Lipcach  żyją  bogacze  i  wyrobnicy,  ich  los  układa  się  różnie.  Rzutuje  to 
bezpośrednio  na  stosunki  międzyludzkie  i  pozycję  poszczególnych  bohaterów  w  gromadzie. 
Często  przybierają  one  postać  różnorodnych  konfliktów:  rodzice  –  dzieci,  konflikty 
pokoleniowe, sąsiedzkie, między dworem a wsią, między nacjami itp. 
   Gromadę jako siłę wrogą postrzega nie tylko Antek „wypominany” przez księdza z ambony 
za  cudzołóstwo,  ale  i  Jagustynka  jawnie  nienawidząca  otoczenia.  Jednak  to  z  jej  ust  padają 
znamienne  słowa  wskazujące  na  niemożność  życia  poza  gromadą:  Człowiek  jeno  z  biedy  da 
czasem  folgę  ozorowi,  ale  w  sercu  co  inszego  siedzi,  że  czy  chce,  czy  nie  chce,  a  z  drugimi 
radować się musi albo i smucić... Nie poradzi żyć z osobna, nie... 
   Bo  mimo  wszystko  gromada  lipecka  stanowi  spójność  i  jedność.  Dostrzec  to  można  w 
scenie sporu o las i w walce z kolonistami niemieckimi. Tam, gdzie chodzi o interes gromady, 
akceptuje się nawet czyny moralnie wątpliwe. Oto np. kiedy Niemcom z Polesia padły krowy, 
to  na  uwagę  któregoś  z  chłopaków,  że  to  za  sprawą  kogoś  z  ludzi,  skądinąd  zacny  Kłąb 
reaguje zdecydowanie: Głupiś kiej but! Na paskudnika pozdychały, wiadomo... Obcy jawią się 
jako  siła  wroga  gromadzie,  dlatego  wobec  nich  akceptuje  się  milcząco  inny  rodzaj 
moralności.  Szczególnie  jaskrawo  zamanifestuje  się  okrutna  mściwość  gromady  podczas 
pożaru folwarku na Podlesiu. Da ona również znać o sobie w scenie samosądu nad Jagusią. 
   Służy  to  podkreśleniu  nadrzędnej  roli  gromady  jako  najwyższego  sędziego  i  czynnika 
opiniotwórczego,  wytwarzającego  pewien  ponadczasowy  trwały  układ.  W  tym  układzie 
chłopi  lipeccy  żyją  według  starych  norm  obyczajowych  i  moralnych.  Tylko  takie 
potraktowanie  gromady  mogło  stać  się  czynnikiem  mitotwórczym,  odsłaniającym  oblicze 
polskiej wsi w jakimś bezczasie historycznym. 
 
Kreacje osobowe wybranych postaci 
 
   Umiejętność  stadnego  spojrzenia  na  społeczność  lipecką  szła  u  Reymonta  w  parze  z 
mistrzostwem  indywidualnego  ujmowania  postaci.  Autor  Chłopów  potrafi  nadać  rysy 
indywidualne  nie  tylko  najważniejszym  z  punktu  widzenia  rozwoju  akcji  bohaterom,  lecz 
także osobom drugo- i trzecioplanowym. 
 
Maciej Boryna 
 
   Postać  Macieja  Boryny  potraktowana  została  w  sposób  realistyczny,  z  tym,  że  Reymont 
dokonał jej monumentalizacji, stylizując ją na chłopa-Piasta. Julian Krzyżanowski tak pisał o 
nim: 
   Tyle  w  nim  siły  woli,  tyle  panowania  nad  sobą,  tyde  poczucia  własnej  wartości 

background image

nakazującego  mu  się  z  nieszczęściem,  którego  sobie  lekkomyślnie  napytał,  ukrywać,  by  nie 
dostał  się  na  niestrudzony  pytel  plotkarskich  języków.  Kreacja,  w  postępkach  codziennych 
ujęta na sposób homerycki, w czasie długiej choroby ulega przekształceniu, chłop mający coś 
z  króla  Piasta  nabiera  blasków
  „świątka”  symbolizującego  trwały  związek  z  ziemią,  z  której 
wyszedł, na której żył, do której nieuchronnie wrócić musi

   Boryna wyróżnia się spośród lipeckiej gromady nie tylko zamożnością, ale siłą charakteru, 
pracowitością,  statecznością  i  zaradnością.  Posiada  też  ewidentne  cechy  przywódcze.  Wieś 
faktycznie  darzy  go  większym  zaufaniem  niż  wójta.  To  on  stanie  na  czele  gromady  podczas 
sporu o las. Poznajemy go w momencie, kiedy to w wieku 58 lat (a więc u schyłku życia) po 
raz  trzeci  chce  zawrzeć  związek  małżeński  z  młodziutką,  bo  dziewiętnastoletnią, Jagną. Jest 
to  związek  z  namiętności  i  z  rozwagi,  bowiem  pole  matki  Jagny  przylega  do  jego  pola. 
Ożenek ten wyrabia w nim poczucie bycia gospodarzem „pełną gębą”, by nikt nie ośmielił się 
myśleć,  że  powinien  do  dzieci  iść  na  „wycug”.  Owo  wyrachowanie  i  egoizm  będą  mu 
towarzyszyć  również  w  innych  sytuacjach.  Dla  interesu  gotów  nawet  złączyć  się  z  dworem 
przeciwko chłopom. Znamienna jest tu odpowiedź dana Rochowi, który namawia Borynę, by 
interweniował u dziedzica w sprawie zatrudnienia biedoty wiejskiej. Boryna mówi wprost: 
   Mam co innego na głowie. To i płakał nie będę, że tam który Wojtek czy Bartek nie ma co 
do  gęby  włożyć,  księdzowa  to  sprawa,  nie  moja.  
Dość  wygodnym  wytłumaczeniem  jest  dla 
niego przekonanie, iż [...] już takie urządzenie boskie jest, to widzi mi się i ostatnie, że jeden 
ma, a drugi wiater na polu łapie
.

19

 

   W  psychice  Boryny  egoizm  łączy  się  z  silnym  poczuciem  solidarności  z  gromadą,  a 
wyrachowanie  z  odwagą  i  siłą  charakteru.  Zdaje  sobie  sprawę,  że  dla  chłopa  praca  jest 
podstawą  sensu  egzystencji.  Dlatego  kiedy  spostrzeże,  że  Hanka  ma  charakter  i  jest 
„robotna”,  zmienia  do  niej  swój  stosunek  i  traktuje  ją  wreszcie  jak  prawdziwego  członka 
rodziny. 
   Znamienne  jest  jego  zachowanie  w  sporze  o  las.  Dość  długo  stara  się  rozwiązać  konflikt 
polubownie,  ale  zna  granicę  kompromisu.  Zaryzykuje  rozprawę,  którą  przepłaci  zdrowiem  i 
ż

yciem, decydując się na czynną obronę interesów wsi jako jej przywódca. 

   Urażony w swojej godności i ambicji męża i posiadacza Boryna staje się zdolny do zbrodni. 
Tylko  przypadek  sprawia,  że  przyłapani  w  brogu  kochankowie,  syn  Antek  i  żona  Jagna, 
uchodzą  z  życiem.  Jest  więc  postacią  złożoną,  pełnokrwistą,  nie  wolną  również  od 
ś

mieszności i małostkowości. Na szereg jego słabostek Reymont patrzy z humorem. Właśnie 

dzięki  takiemu  potraktowaniu  tej  postaci  jej  rysunek  psychologiczny  jest  artystycznie 
przekonywający i spójny. 
 
Antek 
 
   Syn  Macieja  Boryny,  Antek,  w  momencie  rozpoczęcia  akcji  utworu  jest  już  człowiekiem 
dojrzałym.  Żyje  z  niekochaną  kobietą,  Hanką.  Ma  poczucie,  że  jest  wyrobnikiem  u  ojca. 
Uważa, że owdowiały ojciec powinien mu przekazać gospodarstwo, Jego wielką miłością jest 
piękna Jagusia. W momencie, kiedy jego 58-letni ojciec pragnie ją poślubić, rodzi się w nim 
przemożna  nienawiść  do  tego,  który  chce  mu  zawłaszczyć  kochaną  kobietę  i  odebrać  na 
dodatek 6 morgów, które prawem dziedziczenia miały do niego przynależeć. Miłość i konflikt 
z ojcem wprowadzają go w stan wręcz chorobliwy. Zupełnie zapomina o obowiązkach ojca i 
męża.  Ciężar  troski  o  los  rodziny  spada  na  barki  płaczliwej  Hanki.  Hardość  i  duma 
przysłaniają mu fakt, że żona pracuje ponad ludzkie siły. Jednocześnie uważa, że jej zabiegi o 
pracę  dla  niego  i  pożywienie  dla  rodziny  nie  powinny  być  formą  jakichkolwiek  poniżeń, 
zwłaszcza  wobec  ojca.  Jego  pomysł  na  życie,  by  „pójść,  gdzie  oczy  poniosą”,  okazuje  się 
chwilowym zrywem. Nie potrafi oderwać się od świadomości, że musiałby przede wszystkim 
opuścić  Jagnę.  W  istocie  żeruje  na  zaradności  życiowej  Hanki.  Jednak  uległość  wobec  jej 

background image

woli uzewnętrznia dopiero wówczas, kiedy kompromituje się jako mąż i ojciec rodziny. 
   W  jego  charakterze  nietrudno  dostrzec  cechy  ojca:  porywczość,  skłonność  do  bójek,  upór, 
dumę i hardość, a także silnie rozwinięte poczucie własności. Pomimo pozorów lekceważenia 
opinii  innych,  boleśnie  odczuwa  niechęć  środowiska  i  izolację  spowodowaną  związkiem  z 
macochą. W końcu dochodzi do wniosku, że normy określające współżycie w gromadzie i dla 
niego  są  nadrzędnym  nakazem.  Pomimo  niewygasłego  uczucia  do  Jagny  nie  ma  odwagi 
przeciwstawić się woli tłumu żądającego zemsty na niej. Antek powiada: 
   W gromadzie żyję, to i z gromadą trzymam! Chceta ją wypędzić , wypędźta; a chceta se ją 
posadzić  na  ołtarzu,  posadźta!  Zarówno  mi  jedno!
  Nie  chce  narazić  się  zbiorowości,  bo  ma 
ś

wiadomość,  że  z  racji  pozycji  majątkowej  (czuje  się  już  dziedzicem  starego  Boryny)  do 

niego  należeć  będzie  przywództwo  w  gromadzie,  a  przewodzić  to  znaczy  równocześnie  być 
rzecznikiem  woli  gromady.  Jest  to  dowód  jawnej  akceptacji  reguł  wiejskiej  moralności.  Tak 
więc członek gromady, mąż, ojciec i gospodarz przezwycięża w nim namiętnego kochanka. 
 
Hanka 
 
   Nie  jest  to  postać  gotowa,  w  pełni  ukształtowana.  Jej  osobowość  rozwija  się  wraz  z 
wydarzeniami.  Początkowo  jest  kobietą  płaczliwą  i  rozlazłą.  Ogromnie  boi  się Antka – ...bo 
nic to nie było u niego kląć albo zbić z leda powodu
. Podobne lęki odczuwa przed jego ojcem, 
który traktuje ją lekceważąco (Hanka kiej ta ćma łazi, a choruje jeno i tyle zrobi, co ten pies 
zapłacze
...). 
   Taką  nieporadną  wypędza  Boryna  wraz  z  Antkiem  z  domu.  W  tym  momencie  rozpoczyna 
się  nowy  etap  w  jej  życiu.  Ciężka  sytuacja  materialna  po  przeniesieniu  się  do  ojca  Bylicy, 
poczucie  tragizmu  zdrady  zadurzonego  w  Jagnie  Antka  nie  załamują  jej  jednak,  a  wręcz 
przeciwnie  –  wyzwalają  w  niej  niespodziewaną  energię.  Ma  świadomość,  że  bieda  łacniej 
przekuwa człowieka niźli kowal żelazo
. W innym miejscu powiada o sobie: Tak się czuję kiej 
wdowa, to juści, że już sama muszę się potrubować o dzieciach i o wszystkim
. Znamienna jest 
jej  reakcja  na  wymówki  Antka,  że  przyjęła  od  starego  Boryny  pieniądze  i  żywność.  To  już 
zgoła inna postać: 
   Hanka  jakby  się  naraz  wściekła,  zalały  ją  wspomnienia  krzywd,  że  buchnęła  nagłym 
wezbranym  potokiem  wypominków  i  żalów  wiecznie  tajonych,  nie  darowała  mu  już  nic,  nie 
przepomniała ani jednej przewiny, ani jednego zła, a jeno biła w niego zapamiętałością kieby 
tymi cepami, że bych mogła – zabiłaby na śmierć w tej minucie!
... 
   Antek, tak niegdyś skory do klątw i bicia, ucieka przed jej gniewem i wściekłością z domu. 
   Podczas  choroby  Macieja  i  pobytu  Antka  w  więzieniu  ujawniają  się  jej  zdolności 
gospodarsko-organizacyjne.  Pod  względem  charakteru,  przedsiębiorczości  i  zaradności, 
energii  okazuje  się  prawdziwą  gospodynią,  być  może  przyszłą  podporą  rodu  Borynów.  To 
ona bierze na siebie odpowiedzialność głowy domu. Widać w niej zapobiegliwość i chytrość 
nowobogackiej  świeżo  upieczonej  władczyni  olbrzymiego  gospodarstwa.  Czasami  przybiera 
to  formę  niesamowitego  skąpstwa.  Wystarczy  przypomnieć  tu  krótki  dialog,  jaki  wywiązuje 
się między nią a Józką: 
   – [...] Usmażyć to jajków Antkowi? 
   – A usmaż, jeno słoniną nie szafuj. 
   – Żałujecie to? 
   – Zaśby. Ale co to tłusto, to może być i Antkowi niezdrowo. 
   Godny  podkreślenia  jest  również  fakt,  że  nienawidząc  Jagny,  którą  traktowała  jako  źródło 
swych  małżeńskich  niepowodzeń,  potrafiła  pierwsza  wyciągnąć  rękę  przed  wyruszeniem  na 
pielgrzymkę  do  Częstochowy.  Wzięła  ją  również  w  obronę  po  „wypomnieniu”  jej  przez 
księdza, jako żonę Boryny, a więc kobietę swojego rodu. 
   Podobnie  jak  Boryna  nie  jest  postacią  schematyczną,  tuzinkową.  To  jedna  z 

background image

najświetniejszych kreacji kobiecych w polskiej literaturze. 
 
Jagna 
 
   To wiejska piękność: ... a piękna, biała na gębie, a urodna kiej jałowica. 
   Była  jedyną  córką  starej  wdowy  Paczesiowej  i  siostrą  Jędrzycha  i  Szymka.  Matka  krótką 
ręką  trzymała  synów,  zaś  Jagna  była  jej  oczkiem  w  głowie.  Zupełnie  nie  dorosła  do 
małżeństwa. Żoną Boryny została z woli matki. Kiedy ją pyta Paczesiowa, czy chce wyjść za 
Borynę, zdobywa się jedynie na zgoła infantylną odpowiedź: 
   –  Mnie  to  wszystko  jedno,  każecie,  to  pójdę...  wasza  w  tym  głowa,  nie  moja...  –  mówiła 
cicho,  wsparła  czoło  na  kądzieli  i  zapatrzyła  się  w  ogień  bezmyślnie  i  słuchała  wesołego 
trzaskania gałązek. Ten czy tamten , wszystko było jej zarówno... 
   Jest  osobą  jakby  nieprzystosowaną  do  życia  w  gromadzie.  Na  tle  środowiska  to  kobiecy 
„odmieniec”  –  natura  roślinna,  wegetatywna  bierna.  W  jej  rysunku  Reymont  raz  po  raz 
podkreśla swoistą niedookreśloność, nastrojowość natury. 
   Zapatrzyła  się  znowu  w  okno,  bo  poczerniałe,  zwiędłe  georginie,  kołysane  przez  wiatr, 
zaglądały  przez  szyby,  ale  wnet  zapomniała  o  nich,  zapomniała  o  wszystkim,  nawet  o  sobie 
samej, zapadła w takie prześwięte bezczucie, jak ta ziemia w jesienne martwe noce – bo jako 
ta  ziemia  święta  była  Jagusina  dusza  –  jako  ta  ziemia.  Leżała  w  jakichś  głębokościach  nie 
rozeznanych  przez  nikogo,  w  bezładzie  marzeń  sennych  –  ogromna  a  nieświadoma  siebie  – 
potężna, a bez woli, bez chcenia, bez pragnień – martwa a nieśmiertelna, i jako tę ziemię brał 
wicher  każdy,  obtulał  sobą  i  kołysała  i  niósł  tam,  gdzie  chciał...  i  jako  tę  ziemię  o  wiośnie 
budziło cieple słońce, zapładniało życiem, wstrząsało dreszczem ognia, pożądania, miłości
... 
   Tę  niedookreśloność  i  niejasność  własnych  pragnień  wyraża  bezpośrednio  w  rozmowie  z 
Antkiem: 
   ...taka cichość we mnie rośnie, kieby śmierć przy mnie stojala, a tam mnie cosik porywa, tak 
ponosi, że tego nieba bym się uwiesiła i z tymi chmurami poniesła w świat. 
   Równie  skomplikowane  są  jej  pragnienia  miłosne.  Zmysłową  miłość  do  Antka  pomnaża 
sielankowo-poetyckim zadurzeniem w Jasiu. To urodzona artystka przeżywająca intensywnie 
muzykę organów, wzruszającą opowieść literacką Rocha czy piękno wiosennego krajobrazu. 
Sama zresztą posiada pewne uzdolnienia artystyczne, robiąc piękne wystrzyganki i kraszanki. 
Obca  jest  jej  naturze  pogoń  za  bogactwem.  Wielokrotnie  w  dobitny  sposób  podkreśla  swą 
obojętność i lekceważenie dla spraw materialnych. Znamienny jest tu jej gest podarcia zapisu 
i rzucenia go pod nogi Hanki. 
   Dramat  Jagny,  zakończony  wygnaniem  ze  wsi,  wynika  z  jej  odmienności.  Wieś  chciała 
mieć  swoje  środowisko.  Jagna  zapłaciła  przede  wszystkim  za  życiowe  niepowodzenia 
wójtowej i organiściny. 
 
Kuba 
 
   Kuba  pojawia  się  tylko  w  pierwszym  tomie.  To  postać  o  wyraźnie  zarysowanej  sylwetce. 
Reprezentuje przekonanie o „duszy anielskiej” polskiego ludu. 
   To  powstaniec  z  1863  roku,  którego  gront  stryje  wzieni,  posiadający  dumę  rodową.  Czuje 
się  gospodarskim  synem.  Swój  los  parobka  przyjmuje  z  chrześcijańską  pokorą,  jako 
„zrządzenie boskie”. Niezwykle wzruszająca jest historia jego dramatu. Z czystej życzliwości 
ofiarował  księdzu  kilka  upolowanych  kuropatw.  Ten  niespodziewanie  dał  mu  tylachna 
pieniędzy
,  czyli  złotówkę.  Nie  przyzwyczajony do właściwego wynagradzania za swą ciężką 
pracę  wpada  w  sidła  podszeptów  Jankiela,  że  dzięki  polowaniu  może  zarobić  dużo  grosza. 
Zaopatrzony  w  strzelbę  przez  karczmarza  Żyda  rozpoczął  kłusowanie  na  pańskim  polu  i  w 
lesie.  Kuba  nigdy  by  się  nie  ośmielił  wziąć  cudzego  (zwymyślał  Jankiela,  kiedy  ten  mu 

background image

proponował pokątną sprzedaż owsa podbieranego koniom), a mimo to podejmuje ryzykowną 
wyprawę  na  zwierzynę.  Po  prostu  własność  dziedzica  traktuje  trochę  jako  niczyją.  Podczas 
jednej z pierwszych wypraw zostaje postrzelony. Przerażony konsekwencjami nie wie, jak się 
zachować. Prosi o pomoc Jagustynkę i Jambrożego. Ten ostatni radzi mu, by szybko szedł do 
szpitala.  Czeka  go  amputacja  nogi,  jest  już  bowiem  za  późno  na  inną  pomoc.  Lęk  przed 
szpitalem  jest  większy  od  okrutnego  samobójczego  samookaleczenia  się.  Kuba  ucina  sobie 
nogę i wykrwawiony umiera. 
   Boryna  doceniał  jego  pracowitość.  Tak  o  nim  myślał,  gdy  Kuba  zażądał  podwyższenia 
zasług: 
   ...bo Kuba wartał i więcej, robotny parob, choćby i za dwóch, gospodarskiego nie ruszył i o 
inwentarz  dbał  więcej  niźli  o  siebie,  a  choć  kulawy  i  mocy  wielkiej  nie  miał,  ale  na 
gospodarstwie się znał

   Wzruszający  jest  moment,  w  którym  Kuba,  stawiając  warunki  prosi  Borynę,  by  nie 
sprzedawał  źrebicy:  ...przy  mnie  się  ulęgla...  kożuchem  moim  przyodziewałem,  żeby  nie 
przemarzła
 [...] złoto, nie źrebica... Z braterską troskliwością odnosi się do Walka. Nie ma w 
nim śladów egoizmu, a głęboka religijność ma wiele z franciszkańskiej pokory i umiłowania 
wszelkiego stworzenia. 
 
Jagustynka 
 
   Znakomitą  kreacją  osobową  jest  Jagustynka.  To  osoba  niezwykle  spostrzegawcza  i 
inteligentna. Jej spojrzenie na świat wykoślawiła krzywda, jakiej doznała od własnych dzieci. 
Wszędzie  tropi  fałsz,  złośliwość  i  podstęp.  Potrafi  intrygować  i  być  złośliwą.  Jest  to  rodzaj 
odwetu na innych za swoją niedolę. Nie jest to istota z gruntu zła. Ileż bowiem w niej szczerej 
radości,  gdy  dowie  się  o  powrocie  chłopów  z  więzienia.  Jej  osobowość  to  osobowość 
pozorna,  udawana.  W  skardze  nad  ludzką  biedą  i  cierpieniem  odsłania  się  jej  prawdziwe 
oblicze: 
   –  Tyle  się  już  ludzkiej  biedy  najadłam,  że  mnie  w  końcu  do  cna  rozebrało.  Człowiek  nie 
kamień, broni się przed sobą choćby to złością na cały świat, ale się nie obroni, przyjdzie taka 
pora, co już nie zdzierży więcej i w ten piasek dusza mu się rozsypie żałosny

 
 
Streszczenie, czyli opowieść o życiu w lipeckiej gromadzie 
 

Jesień 
 
   Powieść rozpoczyna się pozdrowieniem księdza przez Agatę, krewniaczkę Kłębów, udającą 
się na żebry. Oto bowiem zbliża się czas, w którym może być ciężarem dla całej rodziny. W 
„świecie” wyżywi się i być może coś użebrze. Z czterech pierwszych rozdziałów tworzących 
ciąg  spójnych  wydarzeń  wynika,  że  jest  to  piątek  po  południu,  nieokreślonego  bliżej  roku, 
pod  koniec  września.  Obejmują  one  wypadki,  które  rozegrały  się  do  niedzieli  włącznie. 
Ksiądz  daje  staruszce  złotówkę,  ta  uszczęśliwiona  odchodzi.  Następnie  na  drodze  księdza 
pojawia  się  dziewczyna  prowadząca  krowę  do  byka  jakiś  Żyd  szmaciarz  i  ślepy  dziad, 
prowadzony  przez  tłustego  kundla  na  sznurku
.  Mijają  go  jeszcze  inni,  wszyscy  darzą  go 
szacunkiem i bojaźnią różnie manifestowaną. Dochodzi wreszcie do Borynowego pola, gdzie 
odbywają  się  wykopki  ziemniaków.  Rozmowy  podczas  tej  pracy  są  źródłem  wiedzy  o  wsi. 
Dużo  plotkuje  się  o  pięknej  „kiej  dziedziczka”  Jagusi.  Wśród  pracujących  znajduje  się 
również  synowa  Macieja  Boryny,  Hanka.  Zostaje  ona  w  pewnym  momencie  zawołana  do 
chorej  krowy  teścia.  Wkrótce  do  domu  z  „sądów”  powraca  gospodarz,  Maciej  Boryna. 
Decyduje  się  dorżnąć  zdychające  zwierzę,  by  w  ten  sposób  pomniejszyć  stratę.  Przyczyną 

background image

„zlachania”  się  krowy  było  zachowanie  się  karbowego,  który  ją  zbyt  mocno  przepędził  z 
dworskiej  szkody.  Pastuch  Walek  nie  potrafił  jej  należycie  upilnować.  Boryna  zamierza 
procesować  się  z  dworem  o  tę  szkodę.  Następnie  gospodarz  wściekły  z  powodu  tego 
niepowodzenia  idzie  się  zdrzemnąć.  Wydaje  przedtem  polecenie  synowi  Antkowi,  by  gacił 
chałupę. 
   Polecenia te rozdrażniają Antka. Czuje się upokorzony zależnością: Śpią se kiej dziedzic, a 
ty parobku rób
. Po drzemce stary Boryna idzie do wójta. Tu dowiaduje się, że został pozwany 
do  sądu  przez  byłą  służącą  Jewkę,  która  twierdziła,  że  Boryna  jest  ojcem  jej  dziecka. 
Wójtowa  prosi  go  do  wspólnego  posiłku.  Jest  to  dowód  uznania  wójta  dla  pozycji  i 
zamożności  Boryny w środowisku. W trakcie wspólnej pogawędki wójt namawia Borynę do 
ożenku. 
   Wcześniej  bowiem  czytelnik  dowiedział  się  o  Macieju  Borynie,  że  jest  wdowcem,  na 
wiosnę  zmarła  mu  druga  żona.  Maciej  twierdzi,  że  w  jego  wieku  (ma  58  lat)  niełatwa  to 
decyzja.  Wójtostwo  wysuwają  nawet  propozycję  kandydatki  na  żonę.  Okazuje  się  nią  owa 
piękna Jagna, o której rozmawiano na kartoflisku. Widać zasiali w nim ziarno niepokoju, bo 
wracając do domu celowo przechodzi obok domu Jagny. Zaczyna myśleć o dziewczynie i jej 
pięciu morgach leżących obok jego pola. 
   Następnego dnia, tj. w sobotę, Boryna udaje się do Tymowa na rozprawę. Przed wyjazdem, 
jak  prawdziwy  gospodarz,  wydaje  szczegółowe  polecenia  domownikom.  Przejeżdżając  obok 
pola  Paczesiów  (bo  z  tej  rodziny  była  Jagna),  pożądliwie  spogląda  na  ich  grunta.  Po  drodze 
mija również las. Jest to moment, który pozwolił Reymontowi na wprowadzenie wątku sporu 
z dworem o tzw. lasy serwitutowe, stanowiące wspólną własność dziedzica i chłopów. 
   Następnie  obserwujemy  Borynę  w  sądzie.  Tu  przed  rozprawą  Boryny  odbywa  się 
humorystyczna  scena,  w  której  przesłuchiwany  jest  lipecki  złodziejaszek,  Kozioł.  Jego 
tłumaczenia  dotyczące  kradzieży  świni  u  Dominikowej  (matki  Jagny)  wzbudzają  szczery 
ś

miech.  Rozprawa  Boryny  kończy  się  niczym.  Stary  Maciej  domyśla  się,  że  ktoś  namówił 

Jewkę, by mu dokuczyć. Wracając do wsi, zaprasza do wspólnej jazdy Paczesiową. Rozmowy 
dotyczą  spraw  lipeckich.  Między  innymi  rozmawiają  o  wójcie,  którego  warunki  materialne 
dziwnie jakoś na „urzędzie” uległy szybkiej poprawie. Dominikowa napomknęła również, czy 
Maciej  nie  myśli  o  trzecim  ożenku.  To  dzięki  niej  Boryna  uzyskuje  pewność,  że  jeśli  zrobi 
zapis, najpierwsze się nie przeciwią
   Czwarty rozdział obejmuje wydarzenia dziejące się w niedzielę. W toku narracji pojawia się 
postać parobka Kuby. Przed nabożeństwem Kuba schował kilka ptaków pod kapotę i poszedł 
do księdza, by mu je ofiarować. Za pochodzące z kłusownictwa kuropatwy otrzymuje według 
jego  mniemania  niewiarygodnie  dużo  pieniędzy  (złotówkę).  Wprawia  to  go  w  podniosły 
nastrój  do  tego  stopnia,  że  podczas  mszy  pcha  się  między  najpierwszych  gospodarzy,  by 
złożyć ofiarę na tacę. Takie zachowanie parobka budzi oburzenie, ponieważ łamie on zasadę, 
zgodnie z którą nawet w kościele każden ma swoje miejsce
   Po  nabożeństwie  dochodzi  do  kolejnej  sprzeczki  między  Boryną  a  synem  Antkiem. 
Antkowie czują się wykorzystywani, traktowani wyłącznie jako siła robocza w gospodarstwie 
starego. 
   Kuba  po  nieudanej  próbie  drzemki  poobiedniej  (jest  podniecony  możliwością  zarobienia 
dużych  pieniędzy  na  kłusownictwie)  idzie  do  karczmy.  Tam  Żyd  Jankiel  (karczmarz)  składa 
zamówienie  na  kuropatwy  po  znacznie  korzystniejszej  cenie,  niż  Kuba  uzyskał  od  księdza. 
Jednocześnie przebiegły karczmarz sugeruje mu, by spróbował upolować grubszą zwierzynę. 
Ofiarowuje  mu  przy  tym  możliwość  zaopatrzenia  w  broń  i  proch.  Dochodzi  do  kłótni, 
ponieważ  rozmowa  ta  staje  się  dla  Jankiela  okazją  do  ubicia  innego  interesu.  Proponuje,  by 
Kuba  sprzedawał  u  niego  podkradany  koniom  owies.  To  budzi  zdecydowany  sprzeciw 
parobka.  Jest  na  to  za  uczciwy.  Podniecony  wydarzeniami  dnia  i  rozwścieczony  na 
karczmarza Kuba upija się do nieprzytomności. 

background image

   Rozdział  V  rozpoczyna  się  opisem  „coraz  głębszej”  jesieni.  Ruch  we  wsi  powoli  się 
zmniejsza, mieszkańcy coraz częściej udają się na jarmark do Tymowa. Na ten ostatni przed 
Godami, „na świętą Kordulę” lipczanie szykowali się należycie [...]. Już na parę dni przedtem 
deliberowano  po  wsi,  co  by  się  sprzedać  dało,  czy  z  inwentarza,  czy  z  ziarna  albo  też  z 
drobnego przychówku

   Jarmark jest wielkim wydarzeniem w życiu mieszkańców Lipiec. Boryna wyrusza pieszo w 
nadziei, że po drodze się do kogoś przysiądzie... Istotnie tuż za karczmą dopędził go organista 
i  Maciej  wsiadł  do  niego  na  bryczkę  zaprzężoną  w  parę  tęgich  koni.  Podczas  ich  rozmowy 
pojawia  się  postać  syna  organistów,  Jasia,  edukowanego  na  księdza  (postać  ta  wróci 
ponownie w powieści w wątku romansowym związanym z Jagną). Kolejne fragmenty utworu 
przynoszą barwny i szczegółowy opis jarmarku. Podczas niego narrator relacjonuje kilka scen 
z  udziałem  Boryny.  Spotyka  on  między  kramami  Jagnę,  kupuje  jej  wstążkę  i  ofiarowuje 
barwną  chustkę  kupioną  początkowo  dla  Józi.  Następnie  dochodzi  do  ostrej  wymiany  zdań 
między  nim  a  zięciem,  kowalem.  Sprytny  zięć  usłyszał  obietnicę  otrzymania  od  Boryny 
cielaka, jednocześnie dał mu do zrozumienia, że oboje z żoną nie byliby przeciwni trzeciemu 
ożenkowi starego Macieja. 
   Rozdział VI otwiera poetycki opis deszczowej jesieni. W tym czasie Cała wieś była zajęta 
wycinaniem  i  zwożeniem  kapusty
...  Dotyczyło  to  także  Dominikowej.  Miało  się  już  pod 
wieczór.  Jagna  pracuje  znacznie  lepiej  niż  bracia  Szymek  i  Jędrzych.  Gdy  podpierając  wóz 
ramieniem (jest bowiem nadzwyczaj silna), wraca do domu, spotyka ją Antek, namawia, by w 
niedzielę  wieczorem  przyszła  „na  muzykę”  do  Kłębów.  Wieczorem  do  domu  Dominikowej 
przychodzi  Jambroży.  Wstąpił  ostrożnie  wybadać,  czy  Boryna  może  „przysłać  z  wódką”. 
Dominikowa,  jak  to  w  zwyczaju,  odrzekła,  że  „zrękowiny  nie  ślub”  i  wyraziła  zgodę.  Dla 
Jagny  wola  matki  jest  najważniejsza:  Mnie  ta  wszystko  jedno,  każecie,  to  pójdę...  Następnie 
do Paczesiów przychodzi Józka z zaproszeniem dla Jagny, by nazajutrz przyszła na obieranie 
kapusty. 
   Następny  dzień  obejmujący  VII  rozdział,  to  głównie  opis  obyczaju  szatkowania  kapusty. 
Pracującym  towarzyszy  muzyka,  panuje  atmosfera  wesołości  i  humoru.  W  towarzyskim 
plotkowaniu prym wiedzie Jagustynka. Nieco refleksji wprowadza piękna opowieść Rocha o 
Panu Jezusie. Autor tej opowieści, postać nieco tajemnicza, co trzy lata pojawia się w Lipcach 
uczy  wiejskie  dzieci.  Po  spotkaniu  Antek  w  tajemnicy  przed  innymi  ludźmi  odprowadza 
Jagnę do domu. Narrator powieści informuje: Objął ją wpół mocno i tak przytuleni do siebie 
zginęli w ciemnościach

   Rozdział  VIII  rozpoczyna  się  informacją,  iż:  Nazajutrz  gruchnęła  po  Lipcach  wieść  o 
Borynowych  zmówinach
.  Wójt  miał  być  dziewosłębem.  Kojarzenie  pary  to  swoisty  rytuał 
pociągający  za  sobą  ciąg  określonych  zachowań.  Po  przyjściu  swatów  z  wódką  do 
Dominikowej toczy się rozmowa wg określonych reguł współtowarzyszących zaręczynowym 
obyczajom. Dominikowa z początku udaje, że nie domyśla się celu odwiedzin dziewosłębów. 
Swaci  przychodzą  z  wódką,  rozpoczynają  rozmowę  o  pogodzie.  Po  przejściu  do  sprawy 
zasadniczej  przy  wymianie  uprzejmości  Dominikowa  walczy  o  interesy  materialne  córki.  Po 
ugodzie idą „przepić” do karczmy, gdzie czeka na nich Boryna. W karczmie na zakończenie 
zmówin  Boryna  i  inni  mieszkańcy  Lipiec  dowiadują  się,  że  dziedzic  sprzedał  porębę  na 
Wilczych Dołach. Wywołało to wśród nich ogromne poruszenie. 
   Kolejne rozdziały (IX i X) obejmują wydarzenia dziejące się w okolicach dnia zadusznego. 
Boryna  dokonuje  zapisu sześciu morgów na rzecz Jagny. Antek z tego powodu i dlatego, że 
ojciec  odbiera  mu  ukochaną  kobietę,  gorzał  w  mękach.  Prosi  o  radę  księdza.  Ten  odradza 
walkę z ojcem. Podobnego zdania jest i kowal. Pomimo tych rad dochodzi do bójki z ojcem. 
Rozwścieczony Boryna wyrzuca Antków ze swego gospodarstwa. 
   W  dwu  ostatnich  rozdziałach  Jesieni  narrator  opowiada  o  przygotowaniach  do  wesela  i  o 
samej  uroczystości.  Na  tym  tle  rozgrywa  się  również  dramat  postrzelonego  Kuby.  Wesele 

background image

Boryny  jest  okazją  do  zaprezentowania  zwyczajów  ludowych.  Podczas  hucznego  wesela 
prócz tańców i przyśpiewek toczą się również poważne rozmowy. Dotyczą one sporów o las, 
nadmiernych  podatków,  otwarcia  szkoły  itd.  Podczas  oczepin  panny  weselnicy  nie  żałują 
grosza – zebrano aż trzysta złotych (tyle warta była krowa, która padła Borynie). 
   W  czasie,  gdy  w  domu  Boryny  trwa  okazałe  wesele,  na  barłogu  w  stajni  dogorywa  Kuba, 
postrzelony  podczas  kłusowania  w  dworskim  lesie.  Nic  nie  może  mu  poradzić  Jagustynka  i 
Jambroży  przywołany  przez  Walka.  Jambroży  jedyny  ratunek  dla  Kuby  widzi  w  amputacji 
nogi,  radzi  więc  udać  się  do  szpitala.  Zrozpaczony  Kuba  panicznie  boi  się  szpitala.  Sam 
obcina zgangrenowaną nogę. Wkrótce wykrwawiony umiera. Przed śmiercią rozpacza, że nie 
może najeść się do syta smakowitych potraw weselnych. 
 
Zima 
 
   Część  ta  rozpoczyna  się  poetyckim  opisem  nadchodzącej  zimy,  zmian  spowodowanych  tą 
porą roku. Narrator swą uwagę kieruje następnie na warunki bytowania rodziny Antka. Opis 
chałupy  Bylicy  jest  niezwykle  dokładny,  niemal  naturalistyczny.  Brak  w  niej  podłogi,  jest 
tylko  gliniaste  klepisko  pokryte  warstwą  śmieci,  brudu  i  błota.  Dziury  w  ścianach  łatane  są 
mieszaniną  nawozu,  gliny  i  słomy.  Część  zamieszkana  przez  ludzi  oddzielona  jest  od części 
dla zwierząt jedynie cieniutką ścianą oblepionego chrustu. W pomieszczeniach zajmowanych 
przez  Hankę  i  jej  kłótliwą  siostrę  Weronikę  panuje  przejmujący  ziąb.  Domownikom 
doskwiera również brak pożywienia. Hanka nie może skorzystać z pomocy Boryny, ponieważ 
Antek  zabrania  jej  przyjmowania  czegokolwiek  (przybyłą  z  jedzeniem  Józkę  przepędził). 
Antek  przeżywa  gorycz  podwójnego  skrzywdzenia  przez  ojca  oraz  jawnego  potępienia  go 
przez wieś. Nikt ich nie odwiedza. 
   Równie  trudne  chwile  przeżywa  Hanka.  Nie  tylko  odczuwa  gorycz  odsunięcia  się  męża, 
utraty dotychczasowej pozycji społecznej, ale przede wszystkim nie ma co dać dzieciom jeść. 
Lękliwie  przygląda  się  przeżyciom  Antka,  który  niekiedy  zagląda  również  do  karczmy. 
Decyduje  się  więc  na  sprzedaż  wniesionej  w  wianie  krowy.  Podejmuje  dodatkową  pracę, 
biorąc  do  przędzenia  wełnę  od  organistów. Prosi również o pracę dla Antka u młynarza. Od 
niego  dowiaduje  się,  że  Antek  nadal  romansuje  z  Jagną.  Dotkliwym  dla  niej  ciosem  jest 
wiadomość, że jej mąż, broniąc dobrego imienia Jagny, dotkliwie pobił Mateusza. 
   Zbliża  się  Boże  Narodzenie.  Poprzedzają  je  powszechne  porządki  i  przygotowywanie 
posiłków.  Po  przedświąteczne  zakupy  Boryna  jedzie  nawet  do  miasta  (już  z  nowym 
parobkiem,  Pietrkiem).  Podczas  pieczenia  świątecznych  strucli  do  Jagny  przychodzi  z 
opłatkiem księżyk Jasio. Dowiaduje się od niego, że u Antków bieda aż skrzypi. 
   Boryna  jest  coraz  bardziej  zakochany  w  Jagnie:  ...cięgiem  chodził  za  nią  rozmiłowanymi 
oczami i kieby przed weselem, słodkie słówka wciąż prawił, a jeno o tym myślał, czym by się 
jej  jeszcze  przypochlebić
.  Niestety,  nie  było  to  uczucie  odwzajemnione,  ponieważ  Jagna  nie 
dbała o jego kochanie [...] jakaś mroczna była, zniecierpliwiona jego amorami, zła, wszystko 
ją drażniło
... Ustawicznie myślała o Antku. W wigilijny wieczór Borynowie w towarzystwie 
Dominikowej,  synów,  służby  Rocha,  Jagustynki  spożywają  wieczerzę,  przestrzegając 
obowiązujących obyczajów. 
   Długotrwały  spór  z  dworem  wchodzi  w  decydującą  fazę.  Do  Boryny  przychodzi  delegacja 
gospodarzy, prosząc go, by określił swoje stanowisko w tym sporze. Boryna nie jest z nimi w 
pełni szczery. Objawia się w tym jego wyrachowanie – liczy, że być może dziedzic będzie się 
porozumiewał z każdym osobno. Liczy, że przy okazji może coś więcej wytarguje za padniętą 
krowę.  Mieszkanie  Borynów  odwiedza  dawny  powstaniec,  pan  Jacek  –  brat  dziedzica. 
Wypytuje o Kubę, który był niegdyś jego towarzyszem walki, a nawet ocalił mu kiedyś życie. 
Dowiaduje się o jego śmierci, idzie na grób Kuby i żarliwie się modli. 
   Boryna zaczyna podejrzewać Jagnę o schadzki z Antkiem. Kiedyś nawet znalazł zapaskę na 

background image

ś

niegu. Ustawicznie więc zaczyna ją śledzić. 

   Dowodem  pogłębiającego  się  konfliktu  między  dworem  a  wsią  jest  fakt  niezatrudnienia 
chłopów przy wyrębie lasów. Dotyka to szczególnie najbiedniejszych. Komornicy w związku 
z  tym  proszą  księdza  o  wstawiennictwo.  Wysyłają  do  niego  delegację.  Rezultaty  rozmów 
mają omówić w karczmie. Tu odbywają się zmówiny córki Kłęby. Podczas nich dochodzi do 
pogodzenia się Antka z Mateuszem. 
   Gdy  biorący  udział  w  przyjęciu  Boryna  odchodzi  do  alkierza,  by  naradzić  się  z  chłopami, 
Antek  porywa  Jagnę  do  tańca.  Ten  oszałamiający  taniec  przerywa  Boryna.  Zachowanie  się 
Antka  i  Jagny  komentuje  cała  wieś.  Kolejne  dni  przynoszą  nasilający  się  konflikt  między 
Jagną a Maciejem. Boryna poważnie zaczyna się obawiać Antka. W tym czasie dochodzi do 
cichej  ugody  między  dworem  a  wpływową  i  bogatą  częścią  wsi  (wójt,  kowal,  młynarz  i 
Boryna). 
   Pogrążona  w  nędzy  Hanka  zmuszona  jest  pieszo  udać  się  po  chrust  do  lasu,  ponieważ  nie 
ma  czym  dla  dzieci  warzy  ugotować.  Idzie  z  nią  stary  Bylica.  Praca  w  lesie  jest  ciężka, 
doskwiera  jej  mróz.  Trapią  ją  bolesne  myśli  o  Antku.  Samotnie  wracającą  spotyka  jadący 
sańmi  Boryna  (ojciec  Bylica  został  gdzieś  w  lesie).  Boryna  postrzega  nie  tę  samą  Hankę 
(zdumiewał  się  nad  jej  przemianą).  Dostrzegł  w  niej  kobietę  z  wolą  walki  o  przetrwanie 
rodziny. Z rozmowy z Hanką wynika, że Boryna przegrał sprawę z dworem i na domiar złego 
musiał pokryć koszta. Żegnając Hankę deklaruje pomoc jej i rodzinie. 
   Pomimo  oburzenia  i  plotek  wsi  Antek  i  Jagna  spotykają  się  nadal.  Podczas  przędzenia 
wełny  u  Kłębów  kochankowie  wymykają  się  chyłkiem  do  brogu  Macieja.  Tę  schadzkę 
zwęszył Boryna. Podpala bróg, chcąc w ten sposób ich ukarać. Udaje się im zbiec. Dowodem 
ich bytności w tym brogu jest zgubiona przez Jagnę zapaska. Wieś nie ma wątpliwości, kto z 
kim  był  w  podpalonym  brogu.  Dowiaduje  się  o  tym  również  Hanka.  Przeżywa  to  boleśnie. 
Zmienił się jej stosunek do Antka. Przestała się go bać. Lekceważąc jego zakazy zwróciła się 
o pomoc materialną do Boryny. Mimo skandalu, Antek nadal pragnie spotykać się z Jagną. Ta 
jednak czyni to pod wewnętrznym przymusem. Antek wypomniany przez księdza na ambonie 
jako wyrodny syn przeżywa dotkliwie swoje upokorzenie. 
   Biedakom  lipeckim  w  warunkach  twardej  zimy  żyje  się  ciężko.  Smutny  jest  los 
zdradzanego  Boryny.  Bierze  odwet  na  Jagnie,  każe  jej  ciężko  pracować  (miał  ją  teraz  za 
dziwkę
). 
   Zima kończy się wyprawą chłopów do lasu. Na czele tej wyprawy idzie Boryna. Dochodzi 
do  bójki.  Początkowo  Antek  ma  zamiar  zabić  ojca,  jednak  kiedy  spostrzega,  że  ojcu  grozi 
ś

mierć  z  ręki  borowego,  zabija  go.  Ranny  Maciej  z  trudem  rozpoznaje  syna,  a  następnie 

zupełnie traci przytomność. 
 
Wiosna 
 
   Wiosna rozpoczyna się lirycznym zachwytem narratora nad stanem natury o tej porze roku. 
Do  wsi  powraca  Agata,  niosąc  w  woreczkach  dobytek  uzyskany  dzięki  żebrom.  Agata  ze 
zdziwieniem  spostrzega  pustkę  na  polach,  brak  krzątających  się  o  tej  porze  roku  ludzi.  Od 
Kłębowej  dowiaduje  się,  że  lipeckie  chłopy  wszystkie  w  kreminale.  Agata  powróciła  do 
rodzinnej wsi i krewniaków, ponieważ wśród swoich pragnie umrzeć. 
   U  Borynów  nastały  istotne  zmiany.  Hanka,  obawiając  się  przebiegłości  kowala,  szybko 
wprowadziła  się  do  swojej  dawnej  izby.  Z  Jagną  toczyła  zażartą,  milczącą  i  nieustępliwą 
wojnę. 
   A  stróżowała  pilnie:  toć  Antkowy  też  był  gront,  a  stary  ledwie  ział  i  mógł  leda  pacierz 
wyciągnąć kulasy

   Właśnie  Hanka  zajęła  się  chorym,  opuszczonym  Boryną,  karmi  go,  troszczy  się  o  jego 
pościel. Jagna niezmiernie się nudzi. Ucieka z chałupy na wieś. Siedzi jednak u Borynów, bo 

background image

taka jest wola jej matki. 
   Jednej niedzieli zjawia się Rocho z wiadomością od Antka. Poleca Hance przed Wielkanocą 
zabić wieprzka. Kowal węszy u Boryny pieniądze. Hanka zdaje sobie z tego sprawę. Pewnego 
razu  chory  Boryna  odzyskuje  przytomność,  mówi  Hance,  gdzie  w  komorze  schowane  są 
oszczędności. Hanka je odnajduje. 
   Podczas świąt dochodzi też do pierwszego dłuższego spotkania Jagny z synem organistów, 
Jasiem.  Zamieniają  wówczas  kilka  słów  o  wyraźnym  podtekście  erotycznym.  Jagna  wydaje 
się  być  zauroczona  „księżykiem”.  Zauroczenie  to  nie  przeszkadza  jej  nawiązać  nowego 
romansu  z  wójtem.  Wprawdzie  stroną  aktywną  jest  tu  wójt,  to  jednak  Jagna  jakby 
wyczekiwała tej nowej przygody miłosnej. 
   W  owym  okresie  ma  miejsce  tajemniczy  pożar  na  Podlesiu  u  Niemców.  Ze  wsi  pomocy 
udzielają  jedynie  kowal  i  wójt.  Wkrótce  Hanka  rodzi  kolejne  dziecko.  Mimo  poporodowej 
słabości nie wypuszcza z rąk władzy w gospodarstwie. Do Hanki przychodzi ojciec Bylica, od 
którego dowiaduje się, że do jego domu wprowadził się brat dziedzica, pan Jacek. Lipczanie 
ten gest solidaryzmu społecznego traktują jako dziwactwo, a nawet wariactwo. 
   Kobiety  nie  radzą  sobie  z  pracami  w  polu.  Z  pomocą  spieszy  im  Rocho,  który  w  jedną  z 
niedziel zorganizował chłopów z sąsiedniej wsi do pracy na lipeckich polach. 
   W jakiś czas po tym epizodzie powracają zwolnieni z więzienia mężczyźni. Próżno jednak 
Hanka  wypatruje  Antka.  Powoli  życie  w  Lipcach  zaczęło  wracać  do  normy.  Codziennej 
radości z powodu wyjścia z więzienia często towarzyszy frasunek z powodu biedy. Weronice 
i Stachowi zawaliła się chałupa. Nawet świetny fachowiec stolarski Mateusz, nie widzi sensu 
jej naprawy – radzi postawić nową. 
   Mieszkańcy  mówią  o  powrocie  z  wojska  brata  Antka  Borynowego,  Grzeli  i Jaśka Tereski. 
Tereska  jawnie  związana  romansem  z  Mateuszem  przeżywa  poważne  rozterki.  Jednak 
Mateusz, zadurzony w Jagnie, powściągliwość Tereski przyjmuje z ulgą. O Jagnie zaczyna się 
we  wsi  mówić  głośno,  że  jest  „wójtową  kochanicą”.  Ciężki  przednówek  daje  się  lipczakom 
mocno  we  znaki.  Na  dodatek  poważnie  zadłużony  dziedzic  postanowił  sprzedać  Niemcom 
Podlesie.  Chłopi  postanawiają  nie  dopuścić  do  ich  zasiedzenia  się,  rozważają  możliwość 
wykupienia  tego  majątku.  Odczuwa  się  powszechnie  „głód  ziemi”.  Rocho  przeczytał  Hance 
list z sądu, w którym zaproponowano, by przywieźli pięćset rubli zastawu albo poręczenie, to 
Antka  wypuszczą
...  Podjęła  więc  starania  o  jego  uwolnienie.  Przed  jego  powrotem  umiera 
stary Maciej Boryna. Scena śmierci utrzymana jest w konwencji symbolicznej; oto o świtaniu 
Maciej Boryna podczas siewu odchodzi z tego świata (Boryna naraz przyklęknął na zagonie i 
jął w nastawioną koszulę nabierać ziemi, niby z tego wora zboże naszykowane do siewu
 [...], 
przeżegnał się, spróbował rozmachu i począł obsiewać...). Tak dopełnia się jego los siewcy-
gospodarza. 
 
Lato 
 
   W  niedzielę  rano  Hanka  z  Józką  dowiadują  się  o  śmierci  Boryny.  Pies  Łapa  zaprowadził 
Józkę na pole, miejsce zgonu Macieja. Powstał lament i płacz. Zaczęto czynić przygotowania 
do  pogrzebu.  Ubrano  zmarłego  w  czyste  ubranie.  Ludzie  przychodzili,  oglądali  go,  modlili 
się.  Przyszli  również  Kowalowie.  Jagnę  nieboszczyk  przeraził.  Trumnę  dla  Boryny  zrobił 
Mateusz.  Rodzina  zaczęła  rozmawiać  o  podziale  majątku.  Hanka  nawet  marzyła  o  spłacie  i 
pozostaniu przy całym gospodarstwie. Największą zadrą dla niej były zapisane Jagnie morgi. 
Odwiedzający składali rodzinie kondolencje (Jagnie nie szczędzili złośliwych docinków). 
   Nazajutrz  o  świcie  cała  przyroda  żegnała  starego  Borynę  z  wielkim  żalem.  Zapobiegliwy 
kowal  nagabuje  Hankę  o  pozostawione  przez  Borynę  pieniądze.  Trumnę  zmarłego 
przewieziono  do  kościoła.  Po  uroczystym  nabożeństwie  odbył  się  pogrzeb.  Wzięła  w  nim 
udział  cała  wieś.  Po  pogrzebaniu  urządzono  stypę,  na  której  nie zabrakło dobrego jedzenia i 

background image

gorzałki.  Jak  to  było  w  zwyczaju,  rozmawiano  o  zmarłym,  sprawach  wsi  i  sąsiadach. Potem 
większość udała się do karczmy. Ludzie orzekli, że stypa była okazała (jak niejedno wesele). 
   W  drugim  rozdziale  narrator  opowiedział  o  lipeckim  odpuście.  Podczas  uroczystej  mszy 
ksiądz ogłosił zapowiedzi Szymka z Nastusią Gołębianką, siostrą Mateusza. Dominikowa nie 
godziła  się  na  to  małżeństwo.  Dyskutowano  więc,  jak  się  zachowa  w  tej  sytuacji.  W  czasie 
odpustu  Niemcy  opuścili  Podlesie,  żegnano  ich  nienawistnymi  przezwiskami.  Ostatecznie 
dziedzicowi nie udało się sprzedać ziemi i dlatego rozpoczął rozmowę z chłopami, chcąc się 
im  przypodobać.  Ma  w  tym  konkretny  cel  (potrzebuje  gotówki).  Proponuje  lipczakom  4 
morgi  ziemi  z  Podlesia  za  morgę  lasu,  który  nareszcie  bez  przeszkód  będzie  mógł  sprzedać. 
Po  naradach  i  wielu  dyskusjach  chłopi  godzą  się  na  taką  transakcję.  Na  odpust  przybyło 
mnóstwo proszalnych dziadów, wśród których znalazł się również stary Bylica. Był to wielki 
wstrząs dla Hanki. Chciała zmusić siłą ojca, by wrócił do domu. Ten stanowczo odmówił. Po 
ostrej  rozmowie  Hanki  z  Weroniką  obie  szybko  godzą  się  z  myślą,  że  ich  ojciec  został 
ż

ebrakiem. Na odpust przyjechał też Jasio organistów. Jagnie wydał się jak święty z obrazu. 

Od  tego  momentu  rozpoczęło  się  intensywne  zauroczenie  jego  osobą.  Nie  zwraca  żadnej 
uwagi na zaloty Mateusza. 
   W  oktawę  śmierci  Macieja  Boryny  odprawiono  mszę  za  jego  duszę.  Tego  dnia  rodzina 
miała  dzielić  się  majątkiem.  Ksiądz  po  nabożeństwie  upomniał  ich,  by  robili  to  spokojnie  i 
„po Bożemu”. Jednak nie obeszło się bez kłótni i awantur. Najpierw kowal posądził Hankę o 
zagarnięcie  pieniędzy,  wszystko  oglądał.  Miał  ochotę  od  razu  co  niektóre  rzeczy  zabrać. 
Jednak  Hanka  zarządziła,  że  podział  tego  nastąpi  dopiero  po  powrocie  Antka  z  więzienia. 
Później  doszło  do  wielkiej  kłótni  Hanki  z  Jagusią,  Ta  ostatnia  wykrzyczała,  że  Antek  się  w 
niej kocha i cały czas to on za nią latał, a nie odwrotnie. Hankę ma za nic, chociaż jest jego 
ż

oną. To bardzo uraziło kobiecą dumę Hanki i wypędziła Jagnę z domu, ta z kolei rzuciła jej 

pod nogi zapis Boryny na morgi. Tego dnia przyszła wiadomość listowna z poczty że Grzela, 
brat Antka, utopił się. W ten sposób jedna osoba odpadła przy podziale majątku. W skrytości 
ducha Hanka była rada, chociaż naprawdę ubolewała nad jego młodym wiekiem (miał 26 lat). 
   Wójt  wróciwszy  z  miasteczka  przywiózł  wiadomość  Hance,  że  Antek już wkrótce wróci z 
więzienia.  Faktycznie  przybył  nazajutrz,  kiedy  Hanka  wraz  z  najemnymi  kobietami 
okopywała  kapustę.  Z  Antkiem  przybył  też  Rocho.  Hankę  ogromnie  ucieszył  jego  powrót  i 
podarunki  (przywiózł  chustę,  taką  jaką  miała  organiścina,  jedwabną  chustkę  i  trzewiki).  Z 
dumą pokazała mu najmłodszego syna, którego jeszcze nie widział. Opowiedziała mu o kłótni 
z Jagną. Po sutym obiedzie Antek wybrał się z najstarszym synem Piotrusiem obejrzeć pola. 
Wtedy  zdał  sobie  sprawę,  jak  bardzo  jest  związany  ze  swoją  ziemią,  przeprowadził  też 
surowy rachunek sumienia z przeszłości. Doszedł do wniosku, że jego postępowanie nie było 
najmądrzejsze. Wieczorem przyszli go odwiedzić różni znajomi. Kiedy mieli się rozchodzić, 
wpadł kowal złorzecząc chłopom, że nie mogą się zdecydować na warunki dziedzica. Zebrani 
postanowili,  że  wśród  gromady  musi  być  przywódca,  który  by  kierował  „narodem”  i 
powinien  nim  zostać  Antek  (to  nie  było  w  smak  kowalowi).  Niechętny  mu  kowal  zasiał  w 
nim  ziarno  niepokoju  co  do  jego  przyszłości  i  wyroku  za  zabójstwo  borowego.  Jeszcze 
bardziej pogłębił lęk Antka, gdy ten udał się do kuźni zreperować pług. Kowal podsunął mu 
myśl  ucieczki  przed  wyrokiem  do  Ameryki.  Odtąd  młody  Boryna  nie  ma  spokoju,  chodzi 
ciągle  zły,  rozdrażniony,  stał  się  niedobry  dla  Hanki.  W  międzyczasie  doszło  do  intymnego 
spotkania  Antka  i  Jagny.  Oboje  tego  jednak  żałowali.  Zakończyło  się  ono  kłótnią  i 
wymówkami.  Antek  postanowił  z  tym  skończyć,  zająć  się  gospodarstwem.  Z  toku  narracji 
czytelnik dowiaduje się, że Jagustynka pogodziła się z dziećmi. 
   Antek  pomimo  zmartwień  pomaga  Szymkowi,  poręczając  u  dziedzica  ziemię,  którą  ten 
wziął na spłaty. Było to 6 mórg straszliwie zapuszczonego pola. Jednakże Szymek z chłopską 
zaciętością  codziennie  od  świtu  do  nocy  oczyszcza je z zarośli i kamieni, doprowadzając do 
stanu ornego. Brat Nastki, Mateusz, postawił im małą chałupę. Pomagał im też pan Jacek. Po 

background image

uprzątnięciu pola odbył się ślub Szymka z Nastusią. Na wesele przybyło mało gości, bo było 
ono bardzo skromne. Wieś jakby się zmówiła przeciw Dominikowej, by pomóc tym młodym, 
np. Hanka dała jej 10 rubli, Jacek podarował krowę. 
   W czasie upalnego lata nadeszła straszliwa burza. Ostatni piorun spalił stodołę wójta. 
   W jeden z lipcowych dni zjechali do Lipiec strażnicy i naczelnik, aby pobudować szkołę we 
wsi.  Każdy  gospodarz  miał  płacić  na  ten  cel  podatek.  Chłopom,  którym  niekiedy  brakowało 
na  sól,  nie  podobał  się  ten  pomysł.  Poza  tym  szkoła  miała  być  rosyjska.  Postanowiono 
głosować  przeciw.  Długo  czekano  na  naczelnika,  a  kiedy  doszło  do  głosowania,  tylko 
odważniejsi  głośno  się  sprzeciwili,  inni  ulegli  zastraszeniu.  Ale  i  tak  głosowanie  zostało 
sfałszowane  i  niby  to  za  zgodą  większości  zdecydowano,  że  szkoła  w  Lipcach  zostanie 
powołana. 
   Jagusia od odpustu często odwiedzała organiścinę, pomagając jej w różnych robotach po to, 
aby  posłuchać o Jasiu. Kiedy od niej dowiedziała się, że nazajutrz Jasio przyjeżdża, poczuła 
wdzięczność  do  całego  świata.  Wyszła  mu  nawet  na  spotkanie.  I  od  tej  pory  bywała  u 
organistów bądź w kościele. Chodziła nieprzytomna, nie wiedziała, co się wokół niej dzieje, 
myślała  tylko  o  Jasiu.  Pewnego  dnia  przypadkowo  się  spotkali.  Zaczął  jej  czytać  jakąś 
książkę, z której niewiele rozumiała. Z uwielbieniem słuchała jego głosu. Tę scenę zobaczyła 
Kozłowa,  która  poinformowała,  że  Jasia szukają rodzice, bo na plebanię zajechali żandarmi, 
ż

eby aresztować Rocha. Rocho uprzedzony uszedł pogoni, musiał jednak opuścić Lipce. 

   Zbliżała  się  pora  żniw.  Na  wsi  nadal  panował  przednówek.  Kłębowa  poszła  do  młynarza 
pożyczyć  ćwiartkę  kaszy.  Nie  dostała  jej  jednak  (za  to,  że  swoją  krowę  prowadziła  do  byka 
księdza,  a  nie  młynarzowego).  Z  narracji  dowiadujemy  się  również,  że  kowal  ma  zamiar 
kupić 20 mórg ziemi i postawić wiatrak. 
   Z  wojska  powraca  Jasiek,  mąż  Tereski  „żołnierki”.  Dowiaduje  się  o  romansie  żony  z 
Mateuszem. Po awanturze mąż wspaniałomyślnie przebacza jej. Nadeszła też ostatnia godzina 
ż

ebraczki Agaty. Spełniło się jej marzenie: umierała w izbie Kłębów pod własną pierzyną. Jak 

do prawdziwej gospodyni przybył ksiądz z ostatnim namaszczeniem. Umiera szczęśliwa. 
   Po wsi w tym czasie krążą plotki o romansie księżyka z Jagną. Na dodatek organiścina stała 
się  świadkiem  sceny,  w  której  płaczącego  nad  śmiercią  Agaty  Jasia  czule  pocieszała  Jagna. 
Straszliwie  jej  nawymyślała.  Jasio  od  matki  i  od  ludzi  dowiedział  się  prawdy  o  romansach 
Jagny.  Stanowiło  to  dla  niego  wstrząs.  Postanowił  się  z  nią  rozmówić.  Ich  czułą  scenę 
spotkania  w  polu  ponownie  spostrzegła  organiścina.  Tego  dla  matki  było  dość,  nazwała  ją 
„suką”. 
   Z  Lipiec  wyruszyła  pielgrzymka  do  Częstochowy,  z  którą  poszedł  skruszony  Jasio.  Jagna 
nieprzytomna z rozpaczy pozostała na wsi. 
   W  tym  czasie  rozniosła  się  wieść  o  aresztowaniu  wójta  za  brak  w  kasie  5  tysięcy  rubli. 
Plotkowano, że nie tylko zabiorą mu gospodarkę, ale od chłopów pobrany zostanie podatek na 
poczet  tych  długów  po  3  ruble  od  morgi.  Organiścina  podsunęła  myśl,  że  wójt  pieniądze 
wydał na Jagnę. Przeciw niej obrócił się gniew prawie całej wsi. Tylko Mateusz stanął w jej 
obronie. Antek zdał się na wolę wsi, a ksiądz, gdy dokonywał się sąd nad Jagną, wyjechał ze 
wsi. 
   Rozwścieczeni  mieszkańcy  wywlekli  ją  z  domu,  umieścili  na  furze  gnoju,  pod  kościołem 
pobili ją straszliwie i wywieźli poza wieś. 
   Po tym wydarzeniu cała złość i nienawiść z ludzi opadła. Wszystkich ogarnął wstyd. Bano 
się złorzeczeń starej Dominikowej, którą od dawna podejrzewano o nieczyste moce. 
   Nazajutrz  po  tym  zdarzeniu  nastał  piękny  dzień  i  rozpoczęły  się  żniwa.  Tylko  zboże 
Dominikowej  –  jak  wyrzut  sumienia  –  stało  nietknięte.  Jagna  wraz  z  matką  zamieszkały  w 
chacie Szymka na Podlesiu. Obydwie straciły kontakt ze światem. Jagusia ciągle wspominała 
Jasia.  Jeden  proszony  dziad  ją  pożałował,  wspominając,  że  miała  zawsze  dobre  serce  dla 
biednych. 

background image

Kilka uwag o języku Chłopów 
 

   Reymont  uchodzi  za  wybitnego  artystę  słowa.  Mistrzostwo  to  w  pełni  zademonstrował  w 
Chłopach.  Całość  utworu  pisana  jest  stylizowaną  gwarą.  Bardziej  intensywną  stylizację 
zastosował  autor  w  dialogach,  mniej  w  partiach  narracyjnych  i  opisowych.  Język  czerpał 
przede  wszystkim  z  zasobów  gwary  łowickiej.  Jednak  język  Chłopów  nie  odpowiadał  ściśle 
ż

adnej określonej gwarze chłopskiej, ani potocznej polszczyźnie tamtego okresu. Jest to język 

ś

wiadomie stylizowany. Spotykamy tu trojakie tendencje stylizacyjne: 

–  stylizację gwarową, 
–  stylizację realistyczną związaną z sięganiem do pokładów mowy codziennej, 
–  stylizację młodopolską. 

   Podkreślić należy, że stylizacja gwarowa obecna jest na wszystkich poziomach języka: 

–  fonetycznym, np. hale zamiast ale, 
–  odmiany (chodźta, ociec mówili), 
–  leksyki (paskudnik, kiedy) 
–  składni (Oczy swoje mam i miarkuję se ździebko itp.). 

 
 
Przypisy 
 

1.  Cyt.  wg:  Listy  Władysława  Stanisława  Reymonta  do  brata,  oprac.  B.  Kocówna, 

„Pamiętnik Literacki” 1969, z. 2, s. 196-197. 

2.  Tamże, s. 165-166. 
3.  B. Kocówna, Władysław Stanisław Reymont, Warszawa 1973, s. 21. 
4.  Cyt. za: tamże, s. 29. 
5.  Tamże, s. 50. 
6.  A. Wysocki, Trzy spotkania z Reymontem, „Twórczość” 1947, nr 78,s.51. 
7.  Cyt. wg: J. Rurawski, Władysław Reymont, Warszawa 1977, s. 271272. 
8.  M. Rzeuska, Chłopi Reymonta, Warszawa 1950, s. 94. 
9.  K. Wyka, Próba nowego odczytania „Chłopów” Reymonta , „Pamiętnik Literacki” 1968, 

z. 2, s. 57-105. 

10. Tamże, s. 66. I I , Tamże, s. 67. 
11. Tamże, s. 69. 
12. J. Weyssenhoff, Epopeja chłopska. Cyt. za: S. Lichański, Władysław Stanisław Reymont

Warszawa 1984, s. 245-246. 

13. Cytaty wg wydania: W. S. Reymont, Chłopi, t. I-II, Warszawa 1975 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

background image

Spis treści 
 

Władysław Stanisław Reymont (1876-1925) – człowiek i twórca 
Geneza utworu 
Chłopi jako powieść mitologizująca chłopską egzystencję 
Narrator 
W kręgu chłopskich bohaterów 
 

Zbiorowość jako bohater 
Kreacje osobowe wybranych postaci 
     Maciej Boryna 
     Antek 
     Hanka 
     Jagna 
     Kuba 
     Jagustynka 

Streszczenie, czyli powieść o życiu w lipeckiej gromadzie 
 

Jesień 
Zima 
Wiosna 
Lato 

Kilka uwag o języku Chłopów 
Przypisy