background image

Lew Dawidowicz Trocki

Nauki

Października

Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

WARSZAWA 2011

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 2 –

http://skfm.dyktatura.info/

Esej   Lwa   Dawidowicza   Trockiego   „Nauki 
Października” został napisany 15 września 1924 r. 
we Kisłowodsku jako przedmowa do wyboru pism 
Trockiego z roku 1917 i poświęconych Rewolucji 
Październikowej.

W   języku   angielskim   przedmowa   ta   została 
opublikowana   w   czasopiśmie   Międzynarodówki 
Komunistycznej „Imprecorr” w lutym 1925 r.

Podstawa   niniejszego   wydania:   Lew   Trocki, 
„Nauki   Października”,   wyd.   Nurt   Lewicy 
Rewolucyjnej, Warszawa 1996.

Tłumaczenie z języka rosyjskiego: Ludwik Hass. 
Korekta: Piotr Strębski.

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Trzeba badać Październik

O ile powiodło się nam w Rewolucji Październikowej, to Rewolucji Październikowej nie wiodło 

się w naszej prasie. Do tej pory nie ma jeszcze u nas ani jednej pracy, która dawałaby szeroki obraz 
przewrotu   październikowego,   wyróżniając   jego   ważniejsze   momenty   polityczne   i   organizacyjne.   Co 
więcej, nie wydano także dotąd surowych materiałów, w tym także ważniejszych dokumentów, które 
bezpośrednio charakteryzują poszczególne strony przygotowań do przewrotu, bądź samego przewrotu. 
Wydajemy niemało dokumentów i materiałów historyczno-rewolucyjnych i historyczno-partyjnych, które 
odnoszą się do okresu przedpaździernikowego, wydajemy niemało materiałów epoki popaździernikowej. 
Lecz   Październikowi   poświęcamy   znacznie   mniej   uwagi.   Wydaje   się,   że   dokonując   przewrotu 
postanowiliśmy, iż w żadnym razie nie przyjdzie nam tego powtarzać. Tak, jakbyśmy sądzili, że badanie 
Października, warunków jego bezpośredniego przygotowania, jego przeprowadzenia, pierwszych tygodni 
jego   umacniania,   nie   wpłynie   wprost   i   bezpośrednio   na   rozwiązywanie   pilnych   zadań   dalszego 
budownictwa.

Jednakże ocena ta, nawet jeśli nie jest w pełni świadoma, okazuje się głęboko błędna, a do tego 

jeszcze   ograniczona   narodowo.   Jeśli,   zgodnie   z   naszymi   oczekiwaniami,   nie   powtórzy   się   więcej 
doświadczenie Rewolucji Październikowej, wcale to nie oznacza, że nie mamy po co wyciągać nauk z 
tego doświadczenia. Jesteśmy częścią Międzynarodówki, a proletariat wszystkich innych krajów musi 
jeszcze   rozwiązać   swoje   „październikowe”   zadanie.   W   ostatnim   roku   mieliśmy   zresztą   dostatecznie 
mocne   dowody   na   to,   że   nasze   październikowe   doświadczenie   nie   weszło   w   ciało   i   krew   nawet 
najbardziej dojrzałych partii komunistycznych Zachodu i że po prostu nie jest im ono znane od strony 
faktycznej.

Co prawda, można powiedzieć, że badając Październik, jak również publikując październikowe 

materiały, odgrzebuje się zarazem stare rozbieżności. Lecz takie podejście do problemu byłoby już zbyt 
małostkowe.   To   zrozumiałe,   że   rozbieżności   roku   1917   były   bardzo   głębokie   i   bynajmniej   nie 
przypadkowe. Miernej jakości byłyby jednak starania, by czynić z nich, po wielu latach, narzędzie walki 
przeciwko tym, którzy wówczas mylili się. Lecz jeszcze bardziej niedopuszczalne byłoby milczenie na 
temat najważniejszych problemów październikowego przewrotu, które mają znaczenie międzynarodowe – 
z powodu trzeciorzędnych przyczyn o charakterze personalnym.

Przeżyliśmy   w   zeszłym   roku   dwie   srogie   porażki   w   Bułgarii:   najpierw   partia,   z   pobudek   o 

charakterze   doktrynersko-fatalistycznym,   przegapiła   wyjątkowo   sprzyjający   rewolucyjnemu   działaniu 
moment (powstanie chłopów po lipcowym przewrocie Cankowa); następnie partia, starając się naprawić 
błąd, rzuciła się do powstania wrześniowego, nie przygotowując dlań przesłanek zarówno politycznych, 
jak i organizacyjnych. Niestety, nieszczęsne bułgarskie wystąpienie zostało rozwinięte w jeszcze gorszy 
sposób w Niemczech. W drugiej połowie ubiegłego roku zobaczyliśmy tam klasyczny dowód na to, jak 
można   zaprzepaścić   zupełnie   wyjątkową   sytuację   rewolucyjną   o   znaczeniu   ogólnoświatowo-
historycznym. I znów – ani doświadczenie bułgarskie, ani niemieckie z zeszłego roku, nie zostało do tej 
pory ocenione w sposób dostatecznie pełny i konkretny. Autor tych słów przedstawił obszerny schemat 
rozwoju zeszłorocznych wydarzeń niemieckich (patrz: książka „Wostok i Zapad”, w rozdziałach „Na 
poworotie” oraz „Czieriez kakoj etap my prochodim”)

1

. Wszystko, co zaszło od tego czasu, w całej 

rozciągłości potwierdziło ten schemat. Żadnego innego wyjaśnienia nikt inny nie starał się przedstawić. 
Ale schemat – to za mało, potrzebny nam jest konkretny, nasycony materiałem faktograficznym, obraz 
rozwoju zeszłorocznych wydarzeń niemieckich, który w całej konkretności wyjaśniłby przyczyny owej 
surowej porażki historycznej.

Trudno   jednak   mówić   o   analizie   wydarzeń   w   Bułgarii   i   Niemczech,   skoro   do   tej   pory   nie 

wypracowaliśmy   politycznego   i   taktycznego   obrazu   przewrotu   październikowego.   Sami   sobie   nie 
wyjaśniliśmy tego, co osiągnęliśmy i jak to osiągnęliśmy. W popaździernikowym uniesieniu wydawało 
się nam, że wydarzenia w Europie rozwiną się samorzutnie i to w tak krótkim czasie, że nie zdążymy 
teoretycznie przyswoić sobie październikowych nauk. Okazało się jednak, że gdy brakuje partii zdolnej 
pokierować proletariackim przewrotem – niemożliwy staje się sam przewrót. Proletariat nie może wziąć 
władzy  poprzez żywiołowe powstanie  – także  w  wysoko  uprzemysłowionych  i  wysoce kulturalnych 

1

 L. D. Trockij, Zapad, Wostok. Woprosy mirowoj politiki i mirowoj riewoljucii. Moskwa 1924. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 3 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Niemczech żywiołowe powstanie mas pracujących – w listopadzie 1918 roku – zdolne było jedynie 
przekazać   władzę   w  ręce   burżuazji.   Klasa   posiadająca   zdolna   jest   przejąć   władzę   z   rąk   innej   klasy 
posiadającej w oparciu o swoje bogactwo, o swoją „kulturalność”, o swoje niezliczone więzi ze starym 
aparatem państwowym.

Tymczasem   proletariatowi   nic   nie   może   zastąpić   jego   partii.   Dopiero   od   połowy   roku   1921 

rozpoczyna się naprawdę okres budowania zarysów partii komunistycznych („walka o masy”, „jednolity 
front” i inne). Odłożone zostały zadania „październikowe”. A wraz z tym oddalona została konieczność 
badania   Października.   Ubiegły   rok   znów   postawił   nas   twarzą   w   twarz   z   zadaniami   przewrotu 
proletariackiego.   Pora   zebrać   wszystkie   dokumenty,   wydać   wszystkie   materiały   i   przystąpić   do   ich 
badania!

Oczywiście, wiemy, że każdy naród, każda klasa, jak również każda partia – uczą się przede 

wszystkim na własnych błędach. Nie oznacza to jednak wcale, że doświadczenie innych krajów, klas i 
partii   ma   niewielkie   znaczenie.   Nawet   posiadając   doświadczenie   z   roku   1905   nie   dokonalibyśmy 
przewrotu październikowego, gdybyśmy nie poznawali Wielkiej Rewolucji Francuskiej, rewolucji roku 
1848 i Komuny Paryskiej – bo przecież to nasze „narodowe” doświadczenie wykonywaliśmy spierając się 
o wnioski wypływające z poprzednich rewolucji i kontynuując ich linię historyczną. A zatem cały okres 
kontrrewolucji wypełniony był badaniem nauk i wniosków wynikających z roku 1905. Tymczasem w 
odniesieniu do zwycięskiej rewolucji roku 1917 nie wykonaliśmy takiej pracy nawet w jednej dziesiątej. 
Oczywiście,   nie   żyjemy   w   okresie   reakcji,   ani   też   na   emigracji.   Natomiast   siły   i   środki,   którymi 
rozporządzamy, są obecnie bez porównania większe niż w tych ciężkich czasach. Trzeba tylko jasno i 
wyraźnie postawić zadanie badania Rewolucji  Październikowej zarówno w ramach partii,  jak i  całej 
Międzynarodówki. Konieczne jest, by cała partia, a zwłaszcza jej młode pokolenia, przebadały krok za 
krokiem   doświadczenie   Października,   który   poddał   wielkiej,   bezspornej   i   bezapelacyjnej   kontroli 
przeszłość   i   szeroko   otworzył   drzwi   ku   przyszłości.   Ubiegłoroczna   lekcja   niemiecka   jest   nie   tylko 
poważnym upomnieniem, ale i groźną przestrogą.

Owszem, można powiedzieć, że i najpoważniejsze zaznajomienie się z przebiegiem przewrotu 

październikowego   nie   dawałoby   naszej   niemieckiej   partii   gwarancji   zwycięstwa.   Lecz   tego   rodzaju 
ogólnikowe a w istocie filisterskie rezonerstwo nie jest w stanie ani na krok posunąć nas do przodu. 
Oczywiście, badanie jedynie rewolucji Październikowej nie wystarcza do zwycięstwa w innych krajach; 
jednakże   może   dojść   do   sytuacji,   gdy   zaistniałe   wszelkie   przesłanki   rewolucji   znajdą   się   poza 
dalekowzrocznym i rozstrzygającym kierownictwem partii, które opiera się na zrozumieniu praw i metod 
rewolucji. Taka właśnie sytuacja miała miejsce w zeszłym roku w Niemczech. Może ona powtórzyć się 
również w innych krajach. Jednak dla zrozumienia praw i metod rewolucji proletariackiej nie ma jak 
dotąd   ważniejszego   i   głębszego   źródła,   niż   nasze   doświadczenie   październikowe.   Przywódcy 
europejskich partii komunistycznych, którzy nie przerobiliby krytycznie, a przy tym w całej konkretności, 
historii przewrotu październikowego, upodobniliby się do dowódcy wojskowego, który – przygotowując 
się w obecnych warunkach do nowych wojen – nie zbadałby strategicznego, taktycznego i technicznego 
doświadczenia ostatniej wojny imperialistycznej. Taki dowódca skazałby nieuchronnie swoje armie na 
porażkę.

Głównym   narzędziem   proletariackiego   przewrotu   jest   partia.   Na   podstawie   naszego 

doświadczenia, rozpatrywanego choćby tylko w ramach jednego roku (od lutego 1917 do lutego 1918), 
oraz   w   oparciu   o   uzupełniające   doświadczenie   Finlandii,   Węgier,   Włoch,   Bułgarii   i   Niemiec, 
skonstatować można – jako niezbite prawo – nieuchronność kryzysu partyjnego przy przechodzeniu od 
przygotowawczej   pracy   rewolucyjnej   do   bezpośredniej   walki   o   władzę.   Mówiąc   ogólnie,   kryzysy 
wewnątrz partii powstają podczas każdego poważnego zwrotu w działalności partii, czy jako zapowiedź 
zwrotu, czy też jako jego następstwo. Wyjaśnić to można tym, że każdy okres w rozwoju partii ma swoje 
szczególne cechy i wykazuje zapotrzebowanie na określone nawyki oraz metody pracy. Zwrot taktyczny 
oznacza – w mniejszej lub większej skali – zburzenie owych nawyków i metod; w tym tkwi bezpośrednie 
i namacalne źródło wewnątrzpartyjnych tarć i kryzysów. „Nazbyt często zdarzało się – pisał Lenin w 
lipcu 1917 r. – że wtedy, gdy historia dokonuje nagłego zwrotu, nawet przodujące partie przez dłuższy 
lub krótszy okres czasu nie mogą oswoić się z nową sytuacją, powtarzają hasła, które były słuszne 
wczoraj, ale które straciły wszelki sens dzisiaj, straciły  sens «nagle», równie nagle, jak «nagły» był 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 4 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

gwałtowny zwrot historii” (t. XIV, cz. 2, s. 12)

2

. Stąd wyrasta niebezpieczeństwo – jeżeli zwrot jest ostry 

lub   zbyt   nagły,   zaś   okres   poprzedzający   nagromadził   w   kierowniczych   organach   partii   zbyt   wiele 
elementów   inercji   i   konserwatyzmu,   to   partia,   w   najkorzystniejszym   momencie,   do   którego 
przygotowywała się w ciągu lat i dziesięcioleci, niezdolna jest urzeczywistnić swego przywództwa. Partię 
zżera kryzys, zaś ruch zmierza wbrew niej ku porażce.

Partia rewolucyjna znajduje się pod naciskiem innych sił politycznych. W każdym danym okresie 

swego rozwoju wypracowuje ona swe własne sposoby przeciwdziałania i odpierania tych sił. W trakcie 
zwrotu taktycznego i związanych z nią wewnętrznych przegrupowań i tarć siła oporu partii słabnie. Stąd 
wynika stała możliwość, iż wewnętrzne ugrupowania w partii, które wyrastają z konieczności zwrotu 
taktycznego, wykroczyć mogą daleko poza swe punkty wyjściowe i stanowić mogą podpory rozlicznych 
tendencji klasowych. Mówiąc prościej: partia, która nie dotrzymuje kroku historycznym zadaniom swojej 
klasy przekształca się, bądź ryzykuje przekształcenie, w pośrednie narzędzie innych klas.

Jeżeli to, co powiedziane zostało powyżej, jest słuszne w odniesieniu do każdego poważnego 

zwrotu taktycznego, to tym bardziej jest to słuszne względem wielkich zwrotów strategicznych. Poprzez 
taktykę   w   polityce,   analogicznie   do   działań   wojennych,   pojmujemy   sztukę   prowadzenia   odrębnych 
operacji; poprzez strategię – sztukę zwyciężania, tj. przejmowania władzy. Przed wojną, w epoce Drugiej 
Międzynarodówki,   nie   posługiwaliśmy   się   tym   rozróżnieniem,   ograniczając   się   jedynie   do   pojęcia 
socjaldemokratycznej   taktyki.   I   nie   jest   to   przypadkiem   –   socjaldemokracja   posiadała   taktykę 
parlamentarną,   związkową,   municypalną,   spółdzielczą   i   inne.   Nie   był   jednak   stawiany   problem 
połączenia   wszystkich   sił   i   środków   –   wszystkich   rodzajów   wojsk   –   dla   uzyskania   zwycięstwa   nad 
wrogiem, albowiem w epoce Drugiej Międzynarodówki nie zostało w praktyce postawione zadanie walki 
o władzę. Jedynie rewolucja 1905 roku wysunęła – jako pierwsza, po długiej przerwie – podstawowe, 
czyli strategiczne, zagadnienia walki proletariackiej. Tym samym dała ona ogromną przewagę rosyjskim 
rewolucyjnym socjaldemokratom, tj. bolszewikom. Wielka epoka strategii rewolucyjnej rozpoczyna się w 
roku 1917, najpierw dla Rosji, a potem dla całej Europy. Oczywiście, strategia nie wyklucza taktyki – nie 
znikają z naszego pola widzenia problemy ruchu związkowego, działalności parlamentarnej i inne, lecz i 
one  uzyskują   dziś   nowe  znaczenie,  stając   się  uporządkowanymi   metodami   walki   o  władzę.  Taktyka 
podporządkowana zostaje strategii.

Jeżeli zwroty taktyczne prowadzą zazwyczaj do wewnętrznych tarć w partii, to jak silne i głębokie 

muszą być tarcia wynikające ze zwrotów strategicznych! Najostrzejszym zaś zwrotem jest ten, kiedy 
partia proletariatu przechodzi od przygotowań, od propagandy i agitacji do bezpośredniej walki o władzę, 
do zbrojnego powstania przeciwko burżuazji. To wszystko, co w partii niepewne, sceptyczne, ugodowe, 
kapitulanckie, mienszewickie staje przeciwko powstaniu, poszukuje teoretycznych sformułowań dla swej 
opozycji   i   znajduje   je   w   gotowej   postaci   u   wczorajszych   przeciwników-oportunistów.   To   zjawisko 
będziemy obserwować jeszcze nie raz.

W okresie od lutego do października, w oparciu o szeroką walkę agitacyjną i organizacyjną wśród 

mas, miał miejsce ostateczny przegląd i dobór uzbrojenia partii do rozstrzygającego boju. W Październiku 
i po Październiku uzbrojenie to sprawdzone zostało w gigantycznym działaniu historycznym. Obecnie, w 
kilka lat  po Październiku, pomijanie doświadczenia roku 1917 w trakcie oceny rozmaitych  punktów 
widzenia na rewolucję  w ogóle, a rosyjską w szczególności, oznaczałoby zajmowanie się bezpłodną 
scholastyką, nie zaś marksistowską analizą polityki. To tak samo, jakbyśmy wprawiali się w sporach na 
temat różnych stylów pływania i z uporem powstrzymywali się przed spojrzeniem na rzekę, w której owe 
style   stosują   kąpiący   się   ludzie.   Nie   ma   lepszego   sprawdzianu   punktów   widzenia   na   rewolucję,   jak 
sprawdzenie ich w trakcie samej rewolucji – dokładnie tak samo styl pływania sprawdza się najlepiej 
wówczas, gdy pływak skoczy do wody.

„Demokratyczna dyktatura proletariatu i chłopstwa” – Luty i Październik

Rewolucja   Październikowa   swym   przebiegiem   i   rezultatem   bezlitośnie   uderzyła   w   tę 

scholastyczną parodię marksizmu, która całkiem szeroko rozpowszechniona była w rosyjskich kręgach 

2

 Trocki powołuje się tu na „Sobrannyje Soczinienija” W. I. Lenina, tak jak i w dalszych cytatach. Polski przekład za: W. I.  

Lenin, „W sprawie haseł”, Dzieła, t. 25, s. 191. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 5 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

socjaldemokratycznych, po części – poczynając jeszcze od grupy „Wyzwolenia Pracy”, a która znalazła 
swój najpełniejszy wyraz wśród mienszewików. Istotą tego fałszywego marksizmu było przekształcenie 
względnej i ograniczonej uwagi Marksa, iż „kraje przodujące wskazują zacofanym obraz ich przyszłego 
rozwoju”, w jakieś absolutne i ponadhistoryczne – jakby powiedział Marks – prawo; a na tym prawie 
starano się budować taktykę partii klasy robotniczej. Przy takim postawieniu problemu nie mogło być – 
oczywiście – mowy o walce rosyjskiego proletariatu o władzę aż dotąd, dokąd kraje bardziej rozwinięte 
nie   stworzyły   ku   temu   „precedensu”.   Rzecz   jasna,   nie   ulega   wątpliwości,   że   każdy   kraj   zacofany 
odnajduje jakieś cechy swej przyszłości w historii krajów rozwiniętych,  lecz nie może być mowy o 
całkowitym   powtarzaniu   rozwoju.   Przeciwnie,   im   bardziej   światowy   charakter   przybiera   gospodarka 
kapitalistyczna,   tym   osobliwszy   staje   się   los   krajów   zacofanych,   w   których   doszło   do   połączenia 
elementów własnego zacofania z ostatnim słowem kapitalistycznego rozwoju. W przedmowie do swojej 
„Wojny chłopskiej” Engels pisał: „I w pewnej chwili – nie musi to wszędzie nastąpić równocześnie ani 
też na tym samym szczeblu rozwoju – zaczyna ona (burżuazja – przyp. tłum.) dostrzegać, że proletariat, 
ten   jej   nieodłączny   satelita,   przerasta   ją

3

  W   toku   rozwoju   historycznego   burżuazja   rosyjska   miała 

dostrzec to wcześniej i pełniej, niż którakolwiek inna. Jeszcze w przededniu 1905 roku Lenin dał wyraz 
swoistości   rewolucji   rosyjskiej   w   formule   „demokratycznej   dyktatury   proletariatu   i   chłopstwa”.   Jak 
wykazał cały dalszy rozwój, formuła ta sama w sobie mogła mieć znaczenie tylko jako krok w kierunku, 
opierającej się o chłopstwo, socjalistycznej dyktatury proletariatu. Leninowskie ujęcie problemu było na 
wskroś   rewolucyjne,   dynamiczne,   w  całości   i   w  pełni   przeciwstawne  mienszewickiemu   schematowi, 
zgodnie   z   którym   Rosja   mogła   pretendować   jedynie   do   powtórzenia   historii   rozwiniętych   narodów, 
mających u władzy burżuazję, a w opozycji socjaldemokrację. Lecz w pewnych kręgach naszej partii, gdy 
mówiono o tej leninowskiej formule, akcent stawiano nie na dyktaturze proletariatu i chłopstwa, lecz na 
jej demokratycznym charakterze, który przeciwstawiano przemianom o charakterze socjalistycznym. To 
zaś oznaczało,  że w Rosji,  kraju zacofanym,  możliwa jest  tylko  rewolucja  demokratyczna. Przewrót 
socjalistyczny powinien więc zacząć się na Zachodzie. Na drogę socjalizmu wstąpić możemy tylko w ślad 
za Anglią, Francją i Niemcami. Lecz takie postawienie problemu wiodło nieuchronnie do mienszewizmu 
a ujawniło się to w pełni w roku 1917, gdy zadania rewolucji pojawiły się nie jako problem prognozy, 
lecz jako problem działania.

Tymczasem   w   realnych   warunkach   rewolucji   przyjęcie   do   końca   stanowiska   przedwojennej 

demokracji przeciw socjalizmowi jako czemuś „przedwczesnemu”, w polityce oznaczało stoczenie się z 
pozycji proletariackiej na drobnomieszczańską, przejście na stanowisko zajmowane przez lewą flankę 
rewolucji lutowej.

Rewolucja lutowa, jeśli rozpatrywać ją jako rewolucję samodzielną, była rewolucją burżuazyjną. 

Lecz   jako   rewolucja   burżuazyjna   –   pojawiła   się   zbyt   późno   i   nie   miała   w   sobie   żadnej   trwałości. 
Rozdzierana   sprzecznościami,   które   od   razu   znalazły   swój   wyraz   w   dwuwładzy,   powinna   była 
przekształcić się w bezpośrednią introdukcję rewolucji proletariackiej, co też zaszło, bądź też – w ramach 
tego czy innego systemu burżuazyjno-oligarchicznego – odrzucić musiała Rosję na pozycję półkolonii. Z 
kolei   okres   następny   po   przewrocie   lutowym   rozpatrywać   można   dwojako   –   albo   jako   okres 
wzmocnienia, rozwoju bądź wypełnienia rewolucji „demokratycznej”, albo jako okres przygotowań do 
rewolucji proletariackiej. Pierwszy punkt widzenia reprezentowali nie tylko mienszewicy i eserzy, lecz 
także pewna część przywódczych elementów naszej własnej partii. Różnica polegała na tym, że ci ostatni 
starali się rzeczywiście popchnąć rewolucję demokratyczną jak najdalej w lewo. Lecz metoda była w 
istocie taka sama – „nacisk” na rządzącą burżuazję skalkulowany tak, aby nie wykraczać poza ramy 
systemu burżuazyjno-demokratycznego. Gdyby ta polityka zwyciężyła, rozwój rewolucji ominąłby naszą 
partię i koniec końców mielibyśmy do czynienia z powstaniem robotników i chłopów bez przywództwa 
partyjnego;   innymi   słowy   –   dni   czerwcowe   w   skali   gigantycznej,   tj.   już   nie   jako   epizod,   lecz   jako 
katastrofę.

Jest zupełnie oczywiste, że bezpośrednim następstwem takiej katastrofy byłby pogrom partii. To 

stanowi miarę całej głębi rozbieżności.

3

  F. Engels,  Przedmowa do „Wojny chłopskiej w Niemczech”, [w:] K. Marks, F. Engels,  Dzieła, t. 7, s. 625; spacja L. D. 

Trockiego. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 6 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

To   zrozumiałe,   że   wpływy   mienszewików   i   eserów   w  pierwszym   okresie   rewolucji   nie   były 

przypadkowe; odzwierciedlały dominację wśród ludu mas drobnomieszczańskich, tj. przede wszystkim 
chłopskich i niedojrzałość samej rewolucji. Właśnie niedojrzałość rewolucji, w niezwykle specyficznych 
warunkach stworzonych przez wojnę, dawała przywództwo drobnomieszczańskim rewolucjonistom, albo 
przynajmniej pozór przywództwa, który polegał na tym, że chronili oni historyczne prawo burżuazji do 
władzy. Ale wszystko to nie oznacza, że rewolucja rosyjska pójść mogła tylko tą drogą, którą poszła 
między lutym a październikiem 1917 roku. Ta ostatnia droga wynikała nie tylko ze stosunków klasowych, 
lecz   także   z   owych   przejściowych   warunków,   które   stworzyła   wojna.   Dzięki   wojnie   chłopstwo 
przekształcone   zostało   w   zorganizowaną   i   uzbrojoną   wielomilionową   armię.   Drobnomieszczańscy 
rewolucjoniści znaleźli rzeczywiste oparcie w zmęczonej wojną chłopskiej armii, zanim proletariat zdołał 
zorganizować się pod własnym sztandarem po to, by poprowadzić za sobą wiejskie masy. Ciężarem tej 
wielomilionowej   armii,   od   której   przecież   wszystko   bezpośrednio   zależało,   drobnomieszczańscy 
rewolucjoniści   naciskali   na   proletariat   i   w   początkowym   okresie   prowadzili   go   za   sobą.   O   tym,   że 
przebieg   rewolucji   mógł   być   inny   na   tej   samej   podstawie   klasowej,   świadczą   najlepiej   zdarzenia 
poprzedzające wojnę. W lipcu 1914 roku rewolucyjne strajki wstrząsnęły Piotrogrodem. Dochodziło do 
otwartych   starć   ulicznych.   W   tym   ruchu   niekwestionowane   kierownictwo   należało   do   podziemnej 
organizacji i legalnej prasy naszej partii. Bolszewizm wzmacniał swoje wpływy w bezpośredniej walce 
przeciwko likwidatorstwu i drobnomieszczańskim partiom w ogóle. Dalszy rozwój ruchu oznaczałby 
przede wszystkim rozwój partii bolszewickiej. Rady delegatów robotniczych – gdyby doszło do rad – 
byłyby   z   całą   pewnością   już   na   początku   bolszewickie.   Przebudzenie   wsi   dokonywałoby   się   pod 
bezpośrednim i pośrednim przywództwem rad miejskich, kierowanych przez bolszewików. Stanowczo 
nie znaczy to, że eserzy na wsi od razu byliby skazani na wymarcie; nie, prawdopodobnie pierwszy etap 
rewolucji chłopskiej dokonałby się pod sztandarem ludowym. Lecz w nakreślonym przez nas rozwoju 
wydarzeń sami ludowcy zmuszeni byliby wysunąć na czoło swoje lewe skrzydło, szukając zbliżenia z 
bolszewickimi radami w miastach. Bezpośredni wynik powstania zależałby oczywiście i w tym wypadku 
od nastrojów i postępowania armii,  związanej z chłopstwem.  Nie ma tu możliwości  a także nie ma 
potrzeby   gadać   w   czasie   przeszłym   na   temat   tego,   czy   ruch   z   lat   1914-1915   doprowadziłby   do 
zwycięstwa, gdyby nie wybuchła wojna, która do łańcucha rozwoju dołączyła nowe, gigantyczne ogniwo. 
Wiele jednak przemawia za tym, że gdyby rewolucja rosyjska poszła tą drogą, której początkiem były 
lipcowe wydarzenia 1914 r., to obalenie caratu oznaczałoby najprawdopodobniej bezpośrednie dojście do 
władzy rewolucyjnych rad robotniczych, które – za pośrednictwem (w pierwszym stadium!) lewicowych 
ludowców – wprowadzałyby na swoją orbitę masy chłopskie.

Wojna   przerwała   rozwijający   się   ruch   rewolucyjny,   odroczyła   go,   a   potem   niezwykle 

przyspieszyła. Poprzez wielomilionową armię wojna stworzyła partiom drobnomieszczańskim zupełnie 
wyjątkową – nie tylko społeczną, lecz także organizacyjną – bazę; wszak swoistość chłopstwa na tym 
polega, że pomimo całej jego liczebności, nawet gdy jest ono rewolucyjne, trudno przekształcić je w 
zorganizowaną bazę! Partie drobnomieszczańskie wchodziły na plecy gotowej organizacji – armii – i 
imponowały proletariatowi, tumaniąc go przy tym polityką „obrony ojczyzny” (oborończestwem). Oto 
dlaczego   Lenin   od   razu   zaciekle   występuje   przeciwko   staremu   hasłu   „demokratycznej   dyktatury 
proletariatu i chłopstwa”, które w nowych warunkach oznaczało przekształcenie partii bolszewickiej w 
lewą flankę bloku oborończeskiego. Główne zadanie widział Lenin w tym, by wyprowadzić awangardę 
proletariacką z  oborończeskiego  błota na czyste pole. Tylko w tych warunkach proletariat mógł – na 
kolejnym etapie – stać się trzonem ugrupowania mas pracujących wsi. Ale jak pogodzić to z rewolucją 
demokratyczną, bądź – dokładniej  – z demokratyczną dyktaturą proletariatu  i chłopstwa? Lenin daje 
bezlitosny odpór „starym bolszewikom”, którzy „już nie raz – powiadał – odgrywali w dziejach naszej 
partii godną politowania rolę, powtarzając wykutą bezmyślnie formułę, zamiast zbadać swoistość nowej, 
żywej   rzeczywistości”.   „Marksista   musi   się   liczyć   z   realnym   życiem,   uwzględniać   ścisłe   fakty 
rzeczywistości, nie zaś w dalszym ciągu uporczywie trzymać się teorii dnia wczorajszego”. Zapytywał 
Lenin: „Czy rzeczywistość ta mieści się w starobolszewickiej formule tow. Kamieniewa: «rewolucja 
burżuazyjno-demokratyczna nie została zakończona»? Nie – odpowiadał – formuła jest przestarzała. Jest 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 7 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

do niczego. Jest martwa. Usiłowania wskrzeszenia jej będą daremne” (W. Lenin, Sobranije soczinienij
tom XIV, cz. I, ss. 28 i 33)

4

.

To prawda, Lenin mówił czasami, że w pierwszym stadium rewolucji lutowej rady delegatów 

robotniczych,   żołnierskich   i   włościańskich   urzeczywistniły   do   pewnego   stopnia   rewolucyjno-
demokratyczną dyktaturę proletariatu. I jest to słuszne o tyle, o ile owe rady w ogóle urzeczywistniały 
władzę.   Jednakże   –   co   wielokrotnie   wyjaśniał   Lenin   –   urzeczywistniały   tylko   władzę   połowiczną. 
Podtrzymywały władzę burżuazji, stosując wobec niej na poły opozycyjny „nacisk”. I właśnie to ich 
nieokreślone  położenie  pozwalało   im   nie wykraczać  poza ramy  demokratycznej  koalicji   robotników, 
żołnierzy i chłopów. Ponieważ koalicja ta nie opierała się na uregulowanych stosunkach państwowych, 
lecz na sile zbrojnej, posiadającej mandat bezpośrednio rewolucyjny, to pod względem form sprawowania 
władzy ciążyła ona ku dyktaturze, jednakże dalece do niej nie dorastała. Nietrwałość koalicyjnych rad 
wynikała właśnie z owego demokratycznego nieuformowania połowicznej władzy koalicji robotników, 
chłopów i żołnierzy. Powinny one albo przyjąć postawę negacji (sojti na-niet), albo rzeczywiście wziąć w 
swoje   ręce   władzę.   A   władzę   wziąć   mogły   nie   jako   demokratyczna   koalicja   robotników   i   chłopów 
reprezentowana przez różne partie, lecz stając się dyktaturą proletariatu, kierowaną przez jedną partię i 
prowadzącą   za   sobą   masy   chłopskie,   poczynając   od   ich   warstw   półproletariackich.   Innymi   słowy, 
demokratyczna   koalicja   robotniczo-chłopska   mogła   określić   się   tylko   jako   forma   niedojrzała,   nie 
wznosząca się do autentycznej władzy – jako tendencja, ale nie jako fakt. Dalszy ruch ku władzy musiał 
nieuchronnie   rozerwać   demokratyczną   osłonkę,   postawić   większość   chłopstwa   wobec   konieczności 
kroczenia   za   robotnikami,   dać   proletariatowi   możliwość   urzeczywistnienia   dyktatury   klasowej   i   tym 
samym postawić na porządku dnia – wraz z pełną i zdecydowanie radykalną demokratyzacją stosunków 
społecznych   –   czysto   socjalistyczne   wtargnięcie   państwa   robotniczego   w   prawa   własności 
kapitalistycznej. Kto w tych warunkach wciąż posługiwał się formułą „dyktatury demokratycznej”, ten w 
rzeczywistości wyrzekał się władzy i prowadził rewolucję w ślepy zaułek.

Podstawowy   problem   sporny,   wokół   którego   grupowały   się   wszystkie   pozostałe,   brzmiał 

następująco: walczyć o władzę, czy nie? Brać ją, czy nie brać? Już samo to pokazuje, że mieliśmy do 
czynienia   nie   z   epizodyczną   rozbieżnością   poglądów,   lecz   z   dwoma   tendencjami   o   wyjątkowo 
zasadniczym znaczeniu. Proletariacką była podstawowa z tych tendencji, która wychodziła naprzeciw 
rewolucji światowej; druga była „demokratyczna”, tj. drobnomieszczańska, i w ostatecznym rachunku 
prowadziła  do podporządkowania polityki  proletariackiej  potrzebom reformującego się społeczeństwa 
burżuazyjnego. Tendencje te wrogo ścierały się ze sobą we wszelkich istotnych problemach roku 1917. 
To właśnie epoka rewolucyjna, tj. czasy, gdy zakumulowany kapitał partii puszczany jest bezpośrednio w 
obrót, musiała nieuchronnie odkryć i obnażyć w działaniu tego rodzaju rozbieżności. Obie te tendencje – 
w mniejszym lub większym stopniu, przy uwzględnieniu tych bądź innych odchyleń – przejawiać się 
będą   w   okresie   rewolucyjnym   jeszcze   nie   raz   we   wszystkich   krajach.   Jeżeli   przez   bolszewizm   – 
wyróżniając   w   nim   to,   co   najistotniejsze   –   pojmować   będziemy   takie   wychowanie,   tego   rodzaju 
hartowanie, taką organizację awangardy proletariackiej,  dzięki  którym proletariat  staje się zdolny do 
uchwycenia   władzy   zbrojną   ręką   i   jeżeli   socjaldemokratyzm   pojmować   będziemy   jako   działalność 
reformistyczno-opozycyjną   w   ramach   społeczeństwa   burżuazyjnego   i   przystosowywanie   się   do   jego 
legalności,   tj.   w   rzeczywistości   jako   wychowywanie   mas   w   imię   uznania   trwałości   państwa 
burżuazyjnego,  to  jest  absolutnie   jasne, że także  wewnątrz  partii  komunistycznej,   która przecież  nie 
wyskoczyła jako od razu gotowa z pieca historii, w bezpośrednio-rewolucyjnym okresie, gdy na ostrzu 
noża staje kwestia władzy, ujawnić się musi zdecydowanie walka między tendencją socjaldemokratyczną 
a bolszewizmem.

Zadanie zdobycia władzy zostało postawione przed partią już 4 kwietnia, tj. po przybyciu Lenina 

do Piotrogrodu. Lecz od tego momentu  linia  partii  nie posiada bynajmniej  charakteru całościowego, 
niepodzielnego, dla wszystkich bezspornego. Nie bacząc na decyzje konferencji kwietniowej z roku 1917, 
sprzeciw   wobec   kursu   rewolucyjnego,   ten   milczący   i   ten   otwarty,   ma   miejsce   przez   cały   okres 
przygotowań.

Badanie przebiegu rozbieżności między lutym a umocnieniem się przewrotu październikowego 

ma nie tylko wyjątkowe znaczenie teoretyczne, ale i ogromne znaczenie praktyczne. Rozbieżności, które 

4

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Listy o taktyce”, Dzieła, t. 24, ss. 26, 27 i 33. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 8 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

ujawniły się na II Zjeździe, w roku 1903, nazwał Lenin w roku 1910 „antycypacją”, tj. zwiastunem. 
Niezwykle ważne wydaje się śledzenie tych rozbieżności, poczynając od początków, tj. od roku 1903, 
albo jeszcze wcześniej, od „ekonomizmu” na przykład. Lecz to badanie nabiera sensu dopiero wówczas, 
gdy wszystko doprowadzone zostało do końca i po przebyciu owego okresu, gdy rozbieżności poddane 
zostały ostatecznej próbie, tj. przez Październik.

Nie   możemy   stawiać   sobie   zadania   wyczerpania   wszystkich   stadiów   walki   na   poniższych 

stronach. Lecz uważamy za niezbędne choćby częściowe wypełnienie tej rażącej luki, którą w odniesieniu 
do najważniejszego okresu w rozwoju naszej partii wciąż mamy w naszej literaturze.

Jak już powiedzieliśmy, w samym centrum rozbieżności leży kwestia władzy. Jest to w ogóle 

kamień probierczy, którym zbadać można charakter partii rewolucyjnej (i nie tylko rewolucyjnej). W 
ścisłym  związku z problemem  władzy stawiany jest i rozwiązywany w tym okresie problem  wojny. 
Rozpatrzymy te kwestie w głównych przedziałach chronologicznych – pozycję partii i prasy partyjnej w 
pierwszym okresie po obaleniu caratu; przed przyjazdem Lenina; walkę wokół tez Lenina; konferencję 
kwietniową;   następstwa   dni   lipcowych;   korniłowszczyznę;   Naradę   Demokratyczną   i   Przedparlament; 
problem powstania zbrojnego i uchwycenia władzy (wrzesień – październik); kwestię „jednorodnego” 
rządu socjalistycznego.

Mamy nadzieję, że badanie tych rozbieżności pozwoli nam sformułować wnioski, które mogą 

mieć znaczenie także dla innych partii Międzynarodówki Komunistycznej.

Walka z wojną i oborończestwem

Obalenie caratu w lutym 1917 roku oznaczało oczywiście ogromny skok do przodu. Lecz jeśli 

rozpatrywać będziemy Luty tylko w ramach Lutego, tj. nie jako krok ku Październikowi, to oznaczał on 
jedynie,   że   Rosja   zbliżyła   się   do   modelu   –   powiedzmy   –   Francji   burżuazyjno-republikańskiej. 
Drobnomieszczańskie partie rewolucyjne, to trzeba im przyznać, rozpatrywały rewolucję lutową nie jako 
rewolucję burżuazyjną, ani też nie jako krok ku rewolucji socjalistycznej, lecz jako pewną samoistną 
wartość „demokratyczną”. W oparciu o nią zbudowały one ideologię rewolucyjnego oborończestwa. Nie 
broniły one panowania tej bądź innej klasy, lecz „rewolucji” i „demokracji”. Lecz i w naszej własnej 
partii   lutowy   zryw   rewolucyjny   zakłócił   w   pierwszym   okresie   w   nadzwyczajny   sposób   polityczną 
perspektywę.   W   istocie   rzeczy,   w   marcu   „Prawda”   była   znacznie   bliżej   stanowiska   rewolucyjnego 
oborończestwa, niż stanowiska Lenina.

„Kiedy armia stoi naprzeciw armii – czytamy w jednym z artykułów redakcyjnych – wówczas 

najgłupszą polityką  byłaby ta, która proponowałaby jednej ze stron złożenie broni i rozejście się po 
domach. Taka polityka nie byłaby polityką pokoju, lecz polityką niewolnictwa, polityką, którą wolny 
naród odrzuciłby z oburzeniem. Nie, on będzie stał na swoim posterunku, odpowiadając kulą na kulę, 
pociskiem na pocisk. Jest to nie do obalenia. Nie powinniśmy dopuścić do dezorganizacji sił zbrojnych 
rewolucji” („Prawda” nr 9, 15 marca 1917 r., artykuł „Biez tajnoj diplomatii”). Kwestia nie dotyczyła klas 
– panujących i ciemiężonych – lecz „wolnego narodu”; nie klasy walczyły o władzę, lecz wolny naród 
stał „na swoim posterunku”. Idee, jak i sformułowania, na wskroś  oborończeskie! I dalej w ty samym 
artykule: „Naszym hasłem nie jest dezorganizacja rewolucyjnej i rewolucjonizującej się armii, jak też 
pozbawione treści «precz z wojną!». Nasze hasło to nacisk na Rząd Tymczasowy w celu otwarcia się 
Rządu na całą światową demokrację (!), nieustanne podejmowanie próby (!) skłonienia (!) wszystkich 
walczących   krajów   do   niezwłocznego   rozpoczęcia   rozmów   na   temat   sposobów   zaprzestania   wojny 
światowej. A do tej pory każdy (!) pozostaje na swoim bojowym posterunku (!)”. Program nacisku na 
rząd   imperialistyczny   w   celu   „skłonienia”   go   do   pobożnego   działania   był   programem   Kautsky’ego–
Ledeboura   w   Niemczech,   Jeana   Longueta   we   Francji,   MacDonalda   w   Anglii,   lecz   w   żadnym   razie 
programem   bolszewizmu.   Artykuł   nie   tylko   kończy   się   „gorącym   pozdrowieniem”   przesławnego 
manifestu Rady Piotrogrodzkiej „K narodam wsiego mira” (manifest ten przepojony był w pełni duchem 
rewolucyjnego  oborończestwa),   ale   także   „z   zadowoleniem”   wyraża   solidarność   redakcji   z   jawnie 
oborończeskimi rezolucjami dwóch piotrogrodzkich mitingów. Wystarczy pokazać, co głosi jedna z tych 
rezolucji:   „Jeśli   niemiecka   i   austriacka   demokracja   nie   usłyszy   naszego   głosu   (tj.   «głosu»   Rządu 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 9 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Tymczasowego oraz ugodowej Rady – L. Trocki), to będziemy bronić ojczyzny do ostatniej kropli krwi” 
(„Prawda” nr 9, 15 marca 1917 r.).

Cytowany artykuł nie jest wyjątkiem. Przeciwnie, w pełni wyraża on stanowisko „Prawdy” przed 

powrotem Lenina do Rosji. I tak oto w kolejnym numerze gazety, w artykule „O wojnie”, mimo że padają 
tam jakieś krytyczne uwagi w związku z „manifestem do narodów”, równocześnie ogłasza się: „Należy 
powitać wczorajsze wezwanie Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich w Piotrogrodzie do narodów 
całego świata, które nawołuje, by zmuszać własne rządy do zawieszania walki” („Prawda” nr 10, 16 
marca   1917   r.).   W   jaki   sposób   szukać   wyjścia   z   wojny?   Znajdujemy   tu   odpowiedź   na   tę   kwestię: 
„Wyjściem   jest   nacisk   na   rząd   tymczasowy   –   domaganie   się   ogłoszenia   zgody   na   niezwłoczne 
rozpoczęcie rozmów pokojowych” (tamże).

Takich i podobnych cytatów – skrycie  oborończeskich, w zamaskowany sposób ugodowych – 

przytoczyć można byłoby niemało. A w tym samym czasie, nawet tydzień wcześniej, Lenin, który jeszcze 
się nie wyrwał ze swej celi w Zurychu, gromił w „Listach z daleka” (większość z nich i tak nie dotarła do 
„Prawdy”) wszelkie aluzje o ustępstwach wobec  oborończestwa  i ugodowców. „Jest rzeczą absolutnie 
niedopuszczalną ukrywać przed sobą i ludem – pisał Lenin 8 (21) marca, odtwarzając oblicze wydarzeń 
rewolucyjnych z krzywego zwierciadła informacji kapitalistycznej – że rząd ten chce kontynuować wojnę 
imperialistyczną, że jest on agentem kapitału angielskiego, że chce przywrócić monarchię i umocnić 
panowanie   obszarników   i   kapitalistów”   („Proletarskaja   Riewolucija”,   nr   7   (30),   s.   299)

5

  Potem,   12 

marca: „Apelować do tego rządu, by zawarł pokój demokratyczny – to jakby zwracać się do właścicieli 
domów publicznych z kazaniem na temat cnoty” (tamże, s. 243)

6

. W tym samym czasie, gdy „Prawda” 

nawołuje   do   „naciskania”   na   Rząd   Tymczasowy   w   celu   zmuszenia   go   „w   obliczu   całej   światowej 
demokracji” do wystąpienia na rzecz pokoju, Lenin pisze: „Apele do rządu Guczkowa–Milukowa o jak 
najszybsze   zawarcie   uczciwego,   demokratycznego,   stwarzającego   podstawę   do   dobrych   sąsiedzkich 
stosunków, pokoju warte są tyle, co apele poczciwego wiejskiego «batiuszki» do obszarników i kupców, 
aby tyli «po bożemu», kochali bliźniego i nadstawiali prawy policzek, kiedy się ich uderzy w lewy” 
(tamże, ss. 244-245)

7

.

4   kwietnia,   na   drugi   dzień   po   przyjeździe   do   Piotrogrodu,   Lenin   zdecydowanie   wystąpił 

przeciwko stanowisku „Prawdy” w kwestii wojny i pokoju: „Żadnego poparcia Rządowi Tymczasowemu, 
wyjaśnienie   zupełnej   kłamliwości   wszystkich   jego   obietnic,   zwłaszcza   jeśli   chodzi   o   obietnicę 
wyrzeczenia się aneksji. Demaskowanie – zamiast niedopuszczalnego, siejącego złudzenia «żądania», by 
ten rząd, rząd kapitalistów, przestał być imperialistyczny” (t. XIV, cz. I, s. 18)

8

. Nie ma potrzeby mówić, 

że wezwanie ugodowców z 14 marca, które wywołało tak przyjazny odzew ze strony „Prawdy”, nazwał 
Lenin nie inaczej, jak „sławetnym” i „bałamutnym”. Wielka to obłuda, gdy wzywa się inne narody, by 
zerwały ze swoimi bankierami i w tym samym czasie tworzy się z własnymi bankierami koalicyjny rząd. 
„Całe   «centrum»   przysięga   i   zaklina   się   –   pisze   Lenin   w   projekcie   platformy   –   że   wszyscy   są 
marksistami,  internacjonalistami,  że są za pokojem, za wszelkiego rodzaju «naciskiem»  na rządy, za 
wszelkiego   rodzaju   «żądaniami»   pod   adresem   własnego   rządu,   by   «zamanifestował   wolę   pokoju 
ożywiającą narody»” (t. XIV, cz. I, s. 52)

9

.

Lecz czyż partia rewolucyjna – można byłoby się od razu sprzeciwić – uchyla się od „nacisku” na 

burżuazję i jej rząd? Oczywiście, że nie. Nacisk na rząd burżuazyjny to droga reform. Marksistowska 
partia   rewolucyjna   nie   wyrzeka   się   reform.   Lecz   droga   reform   nadaje   się   do   rozwiązywania 
drugorzędnych,   a   nie   podstawowych   problemów.   Nie   można   poprzez   „nacisk”   zmusić   burżuazji,   by 
zmieniła swoją politykę w tej kwestii, z którą związany jest cały jej los. Wojna w ten właśnie sposób 
doprowadziła do sytuacji  rewolucyjnej,  że nie pozostawiła miejsca dla reformistycznego „nacisku” – 
trzeba było albo do końca iść za burżuazją, albo poderwać przeciwko niej masy po to, aby odebrać jej 
władzę. W pierwszym wypadku można było uzyskać od burżuazji te bądź inne ustępstwa w polityce 

5

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Listy z daleka”, Dzieła, t. 23, s. 349. W polskim wydaniu „Dzieł” Lenina jest to list drugi – 

datowany na 22 (9) marca, nie zaś – jak podaje Trocki – na 21 (8) marca 1917 r. – Przyp. red.

6

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Listy z daleka”, tamże, s. 369. – Przyp. red.

7

 Tamże, s. 371. – Przyp. red.

8

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „O zadaniach proletariatu w obecnej rewolucji”, Dzieła, t. 24, s. 5. – Przyp. red.

9

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Zadania proletariatu w naszej rewolucji. Projekt platformy partii proletariackiej”, Dzieła, t. 24, 

s. 60. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 10 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

wewnętrznej, pod warunkiem, iż polityka zewnętrzna w sposób nieograniczony podporządkowana będzie 
imperializmowi. Właśnie dlatego od początku wojny socjalistyczny reformizm otwarcie przekształcił się 
w socjalistyczny imperializm. Właśnie dlatego prawdziwie rewolucyjne elementy zmuszone zostały do 
stworzenia nowej Międzynarodówki.

Punkt   widzenia   „Prawdy”   nie   był   proletariacko-rewolucyjnym,   lecz   demokratyczno-

oborończeskim, choć w swym  oborończestwie  połowicznym. Obaliliśmy carat, wywieramy nacisk na 
władzę demokratyczną. Ta ostatnia powinna zaoferować pokój narodom. Jeżeli demokracja niemiecka nie 
potrafi w należyty sposób nacisnąć na swój rząd, to będziemy bronić „ojczyzny” do ostatniej kropli krwi. 
Perspektywa pokoju nie wystąpiła jako samodzielne zadanie klasy robotniczej, która powołana jest do 
jego rozwiązania ponad głowami burżuazyjnego Rządu Tymczasowego, albowiem zdobycie władzy przez 
proletariat nie stało się praktycznym zadaniem rewolucyjnym. Tymczasem jednego nie da się oddzielić 
od drugiego.

Konferencja kwietniowa

Przemówienie Lenina o socjalistycznym charakterze rewolucji rosyjskiej wygłoszone na Dworcu 

Fińskim   sprawiło   na   wielu   przywódcach   partii   wrażenie   eksplodującej   bomby.   Od   pierwszego   dnia 
rozpoczęła się polemika Lenina ze stronnikami „dokończenia rewolucji demokratycznej”.

Przedmiotem ostrego starcia stała się zbrojna demonstracja kwietniowa, w trakcie której rozległo 

się hasło: „Precz z Rządem Tymczasowym!”. Ta okoliczność stała się powodem oskarżenia Lenina o 
blankizm przez poszczególnych przedstawicieli prawego skrzydła: obalenie Rządu Tymczasowego, który 
w tym okresie miał poparcie większości w radach, mogło się dokonać wyłącznie wbrew większości mas 
pracujących. Formalnie rzecz biorąc, zarzut ten mógłby wydać się przekonywujący, lecz w istocie w 
leninowskiej polityce kwietniowej nie było ani cienia blankizmu. Cały problem polegał według niego 
właśnie na tym, w jakiej mierze rady nadal odzwierciedlają rzeczywiste nastroje mas i czy partia, która 
orientuje   się   na   większość   w   radach,   nie   ulega   złudzeniom.   Manifestacja   kwietniowa,   która   poszła 
bardziej   „na   lewo”,   niż   to   było   przyjęte,   była   zwiadowczym   wypadem,   ukazującym   nastroje   mas   i 
wzajemne stosunki między nimi a większością rad. Analiza doprowadziła do wniosku, iż konieczna jest 
długotrwała praca przygotowawcza. Widzimy, jak na początku maja Lenin zdecydowanie przywołuje do 
porządku   kronsztadowców,   którzy   ogłosili,   że   nie   uznają   Rządu   Tymczasowego…   Całkiem   inaczej 
podchodzili   do   problemu   przeciwnicy   walki   o   władzę.   Na   konferencji   partyjnej   w   kwietniu   tow. 
Kamieniew narzekał: „W numerze 19 «Prawdy» towarzysze (chodzi oczywiście o Lenina –  L. Trocki
przedstawili najpierw rezolucję o obaleniu Rządu Tymczasowego. Ta rezolucja wydrukowana została 
przed ostatnim kryzysem, zaś później hasło to zostało odrzucone jako dezorganizatorskie i uznane za 
awanturnicze. To znaczy, że nasi towarzysze nauczyli się czegoś w czasie tego kryzysu. Przedstawiona 
przez nich rezolucja (tj. rezolucja przedstawiona na konferencji przez Lenina – L. Trocki) powtarza ten 
błąd…”. Ten sposób postawienia sprawy jest wielce znaczący. Lenin po dokonaniu analizy zawiesił hasło 
niezwłocznego obalenia Rządu Tymczasowego, lecz zawiesił je nie na tydzień czy na miesiąc, lecz w 
zależności od tego, w jakim tempie narastać będzie rewolta mas przeciwko ugodowcom. Opozycja zaś 
uważała już samo to hasło za błąd. Tymczasem w chwilowym odwrocie Lenina nie było ani krzty zmiany 
linii. Lenin nie twierdził, iż nie jest jeszcze zakończona rewolucja demokratyczna; zakładał wyłącznie to, 
że na dzień bieżący masy nie są jeszcze zdolne do obalenia Rządu Tymczasowego i że dlatego trzeba 
uczynić wszystko, aby klasa robotnicza stała się zdolna do obalenia Rządu Tymczasowego jutro.

Cała   partyjna   konferencja   kwietniowa   poświęcona   była   temu   podstawowemu   pytaniu   –   czy 

zmierzamy do zdobycia władzy w imię przewrotu socjalistycznego, czy też pomagamy (i to komu?) 
zakończyć   rewolucję   demokratyczną.   Niestety,   do   tej   pory   nie   został   opublikowany   stenogram 
konferencji kwietniowej, tymczasem nie było chyba w historii naszej partii zjazdu, który miałby dla 
losów rewolucji równie wyjątkowe i bezpośrednie znaczenie, co konferencja kwietniowa z roku 1917.

Stanowisko   Lenina   było   następujące:   bezprzykładna   walka   z  oborończestwem  i  oborońcami

zdobycie większości w radach, obalenie Rządu Tymczasowego, rewolucyjna polityka pokoju, program 
przewrotu socjalistycznego wewnątrz i rewolucji międzynarodowej na zewnątrz. W przeciwieństwie do 
tego – już to wiemy – opozycja opowiadała się za dokończeniem rewolucji demokratycznej poprzez 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 11 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

nacisk na Rząd Tymczasowy, przy czym rady pozostać miały organami „kontroli” wobec burżuazyjnej 
władzy. Stąd wynikał odmienny, polubowny, stosunek do oborończestwa.

Jeden z przeciwników stanowiska Lenina protestował na konferencji kwietniowej: „Mówimy o 

radach delegatów robotniczych i żołnierskich jak o organizacyjnych centrach naszych sił i władzy… 
Sama nazwa pokazuje, że stanowią one blok sił drobnomieszczańskich i proletariackich, przed którymi 
stoją   jeszcze   nie   dokończone   zadania   burżuazyjno-demokratyczne.   Gdyby   rewolucja   burżuazyjno-
demokratyczna   zakończyła   się,   to   blok   ten   nie   mógłby   istnieć…   a   proletariat   prowadziłby   walkę 
rewolucyjną przeciwko blokowi… A jednak uznajemy rady za centra sił organizacji… To znaczy, że 
rewolucja   burżuazyjna   jeszcze   się   nie   zakończyła,   jeszcze   się   nie   przeżyła,   i   sądzę,   że   wszyscy 
powinniśmy zgodzić się z tym, że całkowite dokończenie tej rewolucji oznaczałoby rzeczywiste przejście 
władzy w ręce proletariatu” (przemówienie tow. Kamieniewa).

Beznadziejny schematyzm tych rozważań jest oczywiście jasny – w tym wszakże cały problem, iż 

„całkowite   dokończenie   tej   rewolucji”   nie   nastąpi   nigdy,   jeśli   nie   zmieni   się   nosiciel   władzy.   W 
przytoczonym przemówieniu ignoruje się klasowy rdzeń rewolucji – zadania partii wyprowadzane są nie 
z   realnego   układu   sił   klasowych,   lecz   z   formalnego   określenia   rewolucji   jako   burżuazyjnej   lub 
burżuazyjno-demokratycznej. Powinniśmy iść w bloku z drobną burżuazją i urzeczywistniać kontrolę nad 
władzą burżuazyjną dopóki rewolucja burżuazyjna nie będzie doprowadzona do końca. Jest to jawnie 
mienszewicki schemat. Gdy poprzez nazwę (rewolucja „burżuazyjna”) po doktrynersku ogranicza się 
zadania rewolucji, to z konieczności dochodzi się do polityki kontroli nad Rządem Tymczasowym, do 
żądania, by Rząd Tymczasowy wysunął program pokoju bez aneksji itd. Poprzez zakończenie rewolucji 
demokratycznej rozumie się szereg reform Zgromadzenia Ustawodawczego (Uczrieditelnoje Sobranije), 
przy czym partii bolszewickiej pozostawia się w Zgromadzeniu Ustawodawczym rolę lewego skrzydła. 
Przy takiej koncepcji, hasło „cała władza w ręce Rad” pozbawione jest całkowicie treści. Na konferencji 
kwietniowej   powiedział   o   tym   lepiej   od   innych,   w   sposób   bardziej   przemyślany   i   konsekwentny, 
nieboszczyk Nogin, który także należał do opozycji: „W procesie rozwoju Rady pozbawione są swoich 
najważniejszych   funkcji.   Cały   szereg   funkcji   administracyjnych   przekazywany   jest   organom 
ustawodawczym   (uczrieżdienijam),   miejskim,   ziemskim   itd.   O   ile   rozpatrujemy   dalszy   rozwój 
budownictwa   państwowego,   nie   możemy   negować   tego,   że   powołane   będzie   Zgromadzenie 
Ustawodawcze, a potem Parlament… Okazuje się zatem, że stopniowo obumierają najważniejsze funkcje 
Rad;  nie znaczy to  jednak, że Rady wstydliwie  kończą swoje  istnienie.  Przekazują  one tylko  swoje 
funkcje. Przy tych bowiem Radach nie urzeczywistni się u nas republika-komuna”.

Ostatecznie, ów trzeci oponent (Nogin –  przyp. tłum.) doszedł do wniosku, że Rosja nie jest 

dojrzała   do   socjalizmu:   „Czy   możemy   liczyć   na   poparcie   mas,   gdy   wysuniemy   hasło   rewolucji 
proletariackiej?   Rosja   jest   najbardziej   drobnomieszczańskim   krajem   w   Europie.   Biorąc   pod   uwagę 
odczucia mas, rewolucja socjalistyczna nie jest możliwa i dlatego partia przekształcać się będzie w kółko 
propagandowe,   jeżeli   będzie   stać   na   stanowisku   rewolucji   socjalistycznej.   Impuls   do   rewolucji 
socjalistycznej musi przyjść z Zachodu”. I dalej: „Gdzie wzejdzie słońce przewrotu socjalistycznego? 
Sądzę, że absolutnie nie do nas powinna należeć inicjatywa socjalistycznego przewrotu. Nie ma u nas ku 
temu sił, obiektywnych warunków. Tymczasem na Zachodzie kwestia ta stawiana jest w przybliżeniu tak, 
jak u nas obalenie caratu”.

Nie   wszyscy   przeciwnicy   punktu   widzenia   Lenina   dochodzili   na   konferencji   kwietniowej   do 

wniosków Nogina, lecz wszystkich ich zmusiła do przyjęcia tych wniosków kilka miesięcy później, w 
trakcie   Października,   logika   rzeczy.   Albo   przywództwo   partii   proletariackiej   –   albo   rola   opozycji   w 
burżuazyjnym parlamencie – tak oto postawiony był problem w naszej partii. Jest całkiem oczywiste, że 
to drugie stanowisko było w istocie mienszewickie, albo – mówiąc dokładniej – było tym stanowiskiem, 
które mienszewicy musieli porzucić po przewrocie kwietniowym. Bowiem w ciągu całego szeregu lat 
mienszewickie dzięcioły wykuły na pamięć, że przyszła rewolucja będzie rewolucją burżuazyjną, że rząd 
rewolucji   burżuazyjnej   wypełniać   będzie   tylko   zadania   burżuazyjne,   że   socjaldemokracja   nie   może 
podejmować   się   zadań   demokracji   burżuazyjnej   i   że   pozostawać   winna   na   stanowisku   opozycji 
„popychając   burżuazję   na   lewo”.   W   szczególnie   nużący   sposób   zgłębiał   ten   temat   Martynow.   Z 
nadejściem rewolucji burżuazyjnej roku 1917 mienszewicy szybko znaleźli się w składzie rządu. Z całego 
ich „pryncypialnego” stanowiska pozostał jedynie ów polityczny wniosek, że proletariat nie śmie targnąć 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 12 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

się   na   władzę.   Jest   jednak   w   pełni   oczywiste,   że   ci   bolszewicy,   którzy   liczyli   na   mienszewicki 
ministerializm   i   równocześnie   występowali   przeciwko   przejęciu   władzy   przez   proletariat,   w 
rzeczywistości staczali się na pozycje przedrewolucyjnych mienszewików.

Rewolucja dokonała zwrotu politycznego w dwóch kierunkach: formalny zwrot na lewo polegał 

na tym, że wbrew swej woli prawica przekształciła się w kadetów, a kadeci w republikanów, zaś zwrot na 
prawo polegał na tym,  że eserzy i mienszewicy stali się rządzącą partią burżuazyjną. Na tej drodze 
społeczeństwo burżuazyjne starało się stworzyć dla siebie nowy kręgosłup władzy, trwałości i porządku. 
Lecz   w   tym   czasie,   gdy   mienszewicy   przechodzili   z   pozycji   formalno-socjalistycznych   na   pozycje 
wulgarno-demokratyczne, prawe skrzydło bolszewików staczało się na pozycje formalno-socjalistyczne, 
tj. wczorajsze pozycje mienszewików.

To przegrupowanie sił dokonało się wokół kwestii wojny. Burżuazja, za wyjątkiem nielicznych 

doktrynerów, posępnie ciągnęła na żałobną nutę: bez aneksji i kontrybucji; tym bardziej, że nadzieje na 
aneksje   i   kontrybucje   były   niewielkie.   Mienszewicy   i   eserzy–zimmerwaldczycy,   którzy   krytykowali 
francuskich   socjalistów   za   obronę   swej   burżuazyjno-republikańskiej   ojczyzny,   sami   stali   się   na 
poczekaniu oborońcami, gdy tylko dobrze poczuli się w republice burżuazyjnej – przesunęli się z pozycji 
pasywno-internacjonalistycznej   na   aktywno-patriotyczną.   Równocześnie   prawe   skrzydło   bolszewików 
zajęło pozycję pasywno-internacjonalistyczną, która polegała na „nacisku” na Rząd Tymczasowy w celu 
zawarcia demokratycznego pokoju „bez aneksji i kontrybucji”. W ten sposób na konferencji kwietniowej 
rozpadła się pod względem teoretycznym i politycznym formuła demokratycznej dyktatury proletariatu i 
chłopstwa i wyłoniły się z niej dwa wrogie punkty widzenia – demokratyczny, który przesłonięty był 
formalno-socjalistycznymi zastrzeżeniami oraz społeczno-rewolucyjny, czyli autentycznie bolszewicki, 
leninowski.

Dni lipcowe, korniłowszczyzna, Narada Demokratyczna i Przedparlament

Decyzje konferencji kwietniowej dały partii zasadniczo słuszną platformę, lecz nie zlikwidowały 

rozbieżności na szczycie partii. Na odwrót, zanosiło się na to, że wraz z rozwojem wydarzeń rozbieżności 
ulegną konkretyzacji i staną się nadzwyczaj ostre w rozstrzygającym momencie rewolucji – w dniach 
październikowych.

Podjęta   z   inicjatywy   Lenina   próba   zorganizowania   10   czerwca   demonstracji   spotkała   się   z 

oskarżeniem   o   awanturnictwo   ze   strony   tych   towarzyszy,   którzy   nie   byli   zadowoleni   z   kierunku 
przyjętego w kwietniu. Demonstracja 10 czerwca nie doszła do skutku z powodu decyzji Zjazdu Rad. 
Lecz 18 czerwca partia zrewanżowała się ogólnopiotrogrodzką demonstracją, która wyznaczona została z 
dosyć nieostrożnej inicjatywy ugodowców, ale odbyła się pod niemal całkowicie bolszewickimi hasłami. 
Ale   i   rząd   starał   się   uzyskać   swoje   –   rozpoczęła   się   idiotycznie   lekkomyślna   ofensywa   na   froncie. 
Moment był decydujący. Lenin przestrzegał partię przed nieostrożnymi decyzjami. 21 czerwca pisał w 
„Prawdzie”: „Towarzysze, obecnie wystąpienie byłoby niecelowe. Przyjdzie nam teraz przeżyć cały nowy 
etap w naszej rewolucji”. Ale przyszły dni lipcowe, które były ważnym etapem na drodze rewolucji i na 
drodze wewnątrzpartyjnych rozbieżności.

W ruchu lipcowym rozstrzygającą rolę odgrywał samoczynny napór mas piotrogrodzkich. Bez 

wątpienia także w lipcu Lenin pytał się: czy nie nadszedł już czas? Czy nastroje mas nie przerosły swej 
radzieckiej nadbudowy? Czy zahipnotyzowani radziecką legalnością nie ryzykujemy, że nie nadążymy za 
masami i oderwiemy się od nich? Całkiem prawdopodobne, że poszczególne czysto bojowe działania w 
okresie dni lipcowych miały miejsce z inicjatywy towarzyszy, którzy szczerze uważali, że nie mijają się z 
leninowską oceną sytuacji. Lenin mówił później: „W lipcu narobiliśmy dostateczną ilość głupstw”. Lecz 
w gruncie rzeczy w tym wypadku kwestia sprowadzała się do nowego, szerokiego zwiadu na obszarze 
nowego, wyższego etapu rozwoju. Musieliśmy się cofnąć, i to głęboko. Partia przygotowująca się do 
powstania   i   przejęcia   władzy,   w   lipcowym   wystąpieniu   dostrzegała,   wraz   z   Leninem,   tylko   epizod, 
podczas którego drogo zapłaciliśmy za rozpoznanie swoich i nieprzyjacielskich sił, lecz który nie mógł 
zmusić nas do odrzucenia ogólnej linii naszego działania. Przeciwnie myśleli ci towarzysze, którzy z 
wrogością   odnosili   się   do   polityki   ukierunkowanej   na   przejęcie   władzy   i   którzy   musieli   widzieć   w 
lipcowym epizodzie szkodliwą awanturę. Nasiliła się mobilizacja prawicowych elementów w partii; ich 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 13 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

krytyka stawała się coraz bardziej zdecydowana. W związku z tym zmienił się również ton odpowiedzi. 
Lenin pisał: „Całe to biadolenie, wszystkie te rozważania na temat tego, że «nie należało» uczestniczyć 
(w   próbie   nadania   «pokojowego   i   zorganizowanego»   charakteru   arcysłusznemu   niezadowoleniu   i 
oburzeniu mas!!) – albo sprowadzają się do odszczepieństwa, jeśli pochodzą od bolszewików, albo są 
zwykłym dla drobnego burżuja przejawem zwykłego dlań stanu zastraszenia i dezorientacji

10

. Słowo 

„odszczepieństwo”, wypowiedziane w takiej chwili, rzucało na rozbieżności światło tragiczne. Później to 
złowieszcze słowo będziemy napotykać coraz częściej.

Oportunistyczny stosunek do kwestii władzy i wojny określał, oczywiście, odpowiedni stosunek 

do   Międzynarodówki.   Prawica   czyniła   próby   włączenia   partii   do   obrad   Sztokholmskiej   Konferencji 
socjal-patriotów. Lenin pisał 16 sierpnia: „Przemówienie tow. Kamieniewa wygłoszone w CIK 6 sierpnia 
w   związku   z   Konferencją   Sztokholmską   nie   może   nie   wywołać   sprzeciwu   ze   strony   bolszewików 
wiernych swej partii i swoim zasadom” (tom XIV, cz. 2, s. 56). I dalej w związku z twierdzeniem, jakoby 
nad Sztokholmem zaczyna szeroko powiewać sztandar rewolucyjny: „Jest to w najwyższym stopniu czcza 
deklamacja   w   duchu   Czernowa   i   Ceretelego.   Jest   to   o   pomstę   wołająca   nieprawda.   Nie   sztandar 
rewolucyjny,   lecz   sztandar   konszachtów,   układów,   amnestii   dla   socjal-imperialistów,   pertraktacyj 
bankierów   w   sprawie   podziału   aneksji   –   oto   jaki   sztandar   rzeczywiście   zaczyna   powiewać   nad 
Sztokholmem” (tamże, s. 57)

11

.

Droga   do   Sztokholmu   była   w   istocie   drogą   do   II   Międzynarodówki,   jak   udział   w 

Przedparlamencie   był   drogą   do   republiki   burżuazyjnej.   Lenin   występował   za   bojkotem   Konferencji 
Sztokholmskiej, jak później za bojkotem Przedparlamentu. W ogniu walki ani na chwilę nie zapominał o 
zadaniu powołania nowej, komunistycznej Międzynarodówki.

Już 10 kwietnia Lenin wystąpił o zmianę nazwy partii. Odrzucił wszystkie zastrzeżenia wobec 

nowej nazwy: „Jest to argument rutyny, argument śpiączki, argument gnuśności”. Nalegał: „Czas zrzucić 
brudną koszulę, czas włożyć czystą bieliznę

12

. Niemniej przeciwdziałanie partyjnych szczytów było tak 

silne, że potrzebny był rok, w czasie którego cała Rosja zrzuciła z siebie brudną koszulę burżuazyjnego 
panowania, aby partia – powracając do tradycji Marksa i Engelsa – mogła zdecydować się na odnowienie 
swej nazwy. W tej historii z nazwą partii znajduje swój symboliczny wyraz rola Lenina w ciągu całego 
roku 1917 – w czasie najostrzejszego zwrotu historii Lenin stale prowadzi wewnątrz partii nieustępliwą 
walkę przeciwko dniu wczorajszemu w imię dnia jutrzejszego. A przeciwdziałanie dnia wczorajszego, 
które występowało pod flagą „tradycji”, miało chwilami nadzwyczajną siłę.

Wydarzenia korniłowszczyzny, które w przełomowy sposób zmieniły sytuację na naszą korzyść, 

na jakiś czas złagodziły rozbieżności – złagodziły, lecz nie usunęły. Na prawym skrzydle ujawniły się w 
tych dniach tendencje do zbliżenia z radziecką większością na płaszczyźnie obrony rewolucji, a po części 
i ojczyzny. Na początku września Lenin odpowiedział na to listem do Komitetu Centralnego: „Moim 
zdaniem – pisał – zasadom sprzeniewierzają się ci, którzy (…)

13

 staczają się do oborończestwa lub (tak 

jak inni bolszewicy) do bloku z eserowcami, do popierania Rządu Tymczasowego. Jest to arcybłędne, jest 
to brak zasad. Staniemy się oborońcami dopiero po przejściu władzy w ręce proletariatu (…)”. A potem 
dalej: „Popierać zaś rządu Kiereńskiego nie powinniśmy nawet teraz. Jest to brak zasad. Zapyta ktoś: czyż 
mamy nie bić się z Korniłowem? Oczywiście, że tak! Ale to nie to samo, istnieje tu granica, niektórzy 
bolszewicy przekraczają ją, wpadając w «ugodowość», dając się porwać fali wydarzeń”

14

 (t. XIV, cz. 2, s. 

95).

Kolejnym etapem w narastaniu rozbieżności stała się Narada Demokratyczna (14-22 września) i 

wyrosły z niej Przedparlament (7 października). Zadanie mienszewików i eserów polegało na tym, by po 
związaniu   bolszewików   radziecką   legalnością,   tę   ostatnią   bezboleśnie   przekształcić   w   legalność 
burżuazyjno-parlamentarną.   Prawica   wychodziła   temu   naprzeciw.   Widzieliśmy   już   powyżej,   w   jaki 
sposób   wyobrażali   oni   sobie   dalszy   rozwój   rewolucji   –   rady   stopniowo   przekazują   swoje   funkcje 
odpowiednim zgromadzeniom ustawodawczym – dumom, ziemstwom, związkom zawodowym, w końcu 
–   Zgromadzeniu   Ustawodawczemu.   A   tym   samym   schodzą   ze   sceny.   Droga   przez   Przedparlament 

10

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „O złudzeniach konstytucyjnych”, Dzieła, t. 25, s. 215. – Przyp. red.

11

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „O wystąpieniu Kamieniewa w CIK”, Dzieła, t. 25, ss. 257 i 259. – Przyp. red.

12

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Zadania proletariatu w naszej rewolucji. Projekt…”, tamże, s. 73. – Przyp. red.

13

 Opuszczono tu oczywiście odesłanie do nazwisk, co wynika z dalszej budowy zdania. – Przyp. aut.

14

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Do Komitetu Centralnego SDPRR”, Dzieła, t. 25, ss. 304 i 304-307. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 14 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

powinna była odwrócić uwagę mas od rad, które stawały się przestarzałymi „tymczasowymi” organami 
ustawodawczymi,   i   skierować   ją   na   Zgromadzenie   Ustawodawcze   jako   zwieńczenie   rewolucji 
demokratycznej. Tymczasem w Radzie Piotrogrodzkiej i Radzie Moskiewskiej bolszewicy byli już w 
większości; nasz wpływ w wojsku wzrastał nie z dnia na dzień, lecz z godziny na godzinę. Nie chodziło o 
prognozy, perspektywy, lecz wybór drogi dosłownie na dzień jutrzejszy.

W końcu postawa rozkładających się partii  ugodowych w Naradzie  Demokratycznej stała  się 

ucieleśnieniem   nędznej   podłości.   Tymczasem   wysunięta   przez   nas   propozycja   demonstracyjnego 
opuszczenia Narady Demokratycznej, jako miejsca skazanego jawnie na zagładę, napotkała zdecydowane 
przeciwdziałanie   prawicowych   elementów   frakcji,   które   w   tym   momencie   miały   jeszcze   wpływ   na 
szczyty partii. Starcie w tej kwestii było wstępem do walki o bojkot Przedparlamentu.

24 września, tj.  po Naradzie Demokratycznej, Lenin pisał:  „Bolszewicy powinni  byli  opuścić 

Naradę na znak protestu, jak również dlatego, żeby nie dać się złowić w sidła mające za pomocą Narady 
odwrócić uwagę ludu od poważnych zagadnień”

15

.

We   frakcji   bolszewickiej   Narady   Demokratycznej   wystąpienia   poświęcone   bojkotowi 

Przedparlamentu   miały   –   niezależnie   od   względnego   ograniczenia   własnego   tematu   –   znaczenie 
wyjątkowe. W istocie miała wówczas miejsce podjęta przez prawicę szeroka, i z pozoru udana, próba 
zawrócenia partii na drogę „dokańczania rewolucji demokratycznej”. Jak się wydaje, stenogram dyskusji 
nie był prowadzony, a w każdym razie nie zachował się; o ile mi wiadomo, do tej pory nie ujawniono 
notatek   protokolarnych.   Niektóre   materiały,   bardzo   skromne,   znalezione   zostały   przez   redakcję   tego 
zbioru

16

  w moich papierach. Tow. Kamieniew rozwinął argumentację, która później, w formie bardziej 

ostrej i wyraźnej, stanowiła treść znanego listu Kamieniewa i Zinowiewa do organizacji partyjnych (z 11 
października). W sposób najbardziej zasadniczy problem ten postawił Nogin: bojkot Przedparlamentu 
oznacza wezwanie do powstania, tj. do powtórzenia dni lipcowych. Niektórzy towarzysze wychodzili z 
ogólnych założeń parlamentarnej taktyki socjaldemokracji: „Nikt by się nie odważył – tak w przybliżeniu 
mówili – proponować bojkotu parlamentu; jednakże proponuje się nam bojkot tego zgromadzenia tylko 
dlatego, że dano mu na imię Przedparlament”.

Główne   założenie   prawicy   polegało   na   tym,   że   rewolucja   prowadzi   nieuchronnie   od   rad   do 

parlamentaryzmu burżuazyjnego, że Przedparlament stanowi w rzeczywistości ogniwo na tej drodze i że 
nie   ma   po   co   uchylać   się   od   udziału   w   Przedparlamencie,   skoro   przygotowujemy   się   do   zajęcia   w 
parlamencie ław lewicy. Dokończyć rewolucję demokratyczną i „przygotować się” do socjalistycznej. 
Ale jak  się  przygotować?  Poprzez  szkołę  burżuazyjnego  parlamentaryzmu  –  wszak  kraje  przodujące 
pokazują zacofanym obraz ich przyszłości. Obalenie caratu przedstawione jest w sposób rewolucyjny, tak 
jak to było; lecz zdobycie władzy przez proletariat pojmowane jest w sposób parlamentarny, w oparciu o 
ukształtowaną   ostatecznie   demokrację.   Pomiędzy   rewolucją   burżuazyjną   a   proletariacką   winny   mieć 
miejsce   długie   lata   reżimu   demokratycznego.   Walka   o   udział   w   Przedparlamencie   była   walką   o 
„europeizację” ruchu robotniczego, o szybsze wprowadzenie go w łożysko demokratycznej „walki o 
władzę”,   tj.   w   łożysko   socjaldemokracji.   Frakcja   (bolszewików   –  przyp.   tłum.)   w   Naradzie 
Demokratycznej, licząca ponad 100 osób, szczególnie w tym okresie, niczym nie różniła się od zjazdu 
partii. Ponad połowa frakcji opowiadała się za udziałem w Przedparlamencie. Już tylko ten fakt powinien 
był wywoływać trwogę; i Lenin odtąd rzeczywiście nieustannie bije na alarm.

W okresie Narady Demokratycznej Lenin pisał: „Byłoby z naszej strony największym błędem, 

gdybyśmy traktowali Naradę Demokratyczną jako parlament, albowiem gdyby nawet proklamowała się 
parlamentem  rewolucji,  to  i  tak ona o niczym  nie decyduje:  decyzja leży  poza nią,  w robotniczych 
dzielnicach Pitra i Moskwy”

17

. O tym jak oceniał Lenin znaczenie uczestniczenia bądź nieuczestniczenia 

w Przedparlamencie, świadczy wiele jego deklaracji a zwłaszcza jego list do Komitetu Centralnego 29 
września, a w nim o „takich oburzających błędach bolszewików, jak hańbiąca decyzja o uczestniczeniu w 
Przedparlamencie”.   Decyzja   ta   była   dla   niego   przejawem   tych   samych   demokratycznych   iluzji   i 
drobnomieszczańskiej chwiejności, walcząc z którymi Lenin rozwijał i zaostrzał swą koncepcję rewolucji 
proletariackiej. Nie jest prawdą, że między rewolucją burżuazyjną a proletariacką muszą jakoby upłynąć 
długie lata. Nie jest prawdą, że jakoby jedyną, czyli podstawową, czyli obowiązkową szkołą przygotowań 

15

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „O bohaterach fałszerstwa i o błędach bolszewików”, Dzieła, t. 26, s. 31. – Przyp. red.

16

 Chodzi o redakcję tomu „Dzieł” Trockiego, którego wstępem jest niniejszy tekst. – Przyp. red.

17

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Marksizm a powstanie”, Dzieła, t. 26, s. 7. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 15 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

do zdobycia władzy jest szkoła parlamentaryzmu. Nie jest prawdą, że droga do władzy prowadzi jakoby 
nieuchronnie przez demokrację burżuazyjną. Są to wszystko czyste abstrakcje, doktrynerskie schematy, 
które   odgrywają   jedną   tylko   rolę   polityczną   –   wiążą   awangardzie   proletariackiej   ręce   i   nogi,   za 
pośrednictwem   „demokratycznej”   mechaniki   państwowej   czynią   zeń   opozycyjny   cień   polityczny 
burżuazji. A to jest właśnie socjaldemokracja. Polityka proletariatu kierować się winna nie szkolnymi 
schematami,   lecz   realnym   biegiem   walki   klasowej.   Nie   należy   więc   iść   do   Przedparlamentu,   lecz 
organizować powstanie i przejąć władzę. Reszta pójdzie sama. Lenin domagał się także nadzwyczajnego 
zjazdu partii, na którym bojkot Przedparlamentu przedstawiony byłby jako platforma. Od tej chwili we 
wszystkich jego listach i artykułach wciąż się powtarza: nie idźmy do Przedparlamentu w charakterze 
„rewolucyjnego” ogona ugodowców, lecz na ulicę, by walczyć o władzę!

Wokół przewrotu październikowego

Nie   było   potrzeby   zwoływania   nadzwyczajnego   zjazdu.   Nacisk   Lenina   umożliwił   niezbędne 

przesunięcie sił na lewo zarówno w Komitecie Centralnym, jak i we frakcji Przedparlamentu. Bolszewicy 
opuścili Przedparlament 10 października. W Piotrogrodzie rozwijał się konflikt między Radą a rządem 
wokół  problemu  wysłania na front  części,  probolszewickiego, garnizonu. 16 października utworzony 
został   Komitet   Wojskowo-Rewolucyjny,   legalny   radziecki   organ   powstania.   Prawe   skrzydło   partii 
próbuje powstrzymać rozwój wydarzeń. W decydującą fazę wchodzi walka tendencji wewnątrz partii, jak 
też walka klasowa w kraju. Stanowisko prawicy najpełniej i w sposób najbardziej zasadniczy wyjaśnione 
zostało w liście „K tiekuszczemu momientu”, który podpisany został przez Zinowiewa i Kamieniewa. 
List ten powstał 11 października, tj. dwa tygodnie przed przewrotem, i rozesłany został do ważniejszych 
organizacji   partyjnych;   sprzeciwiał   się   on   uchwalonej   przez   Komitet   Centralny   decyzji   o   powstaniu 
zbrojnym. Przestrzegając przed niedocenianiem wroga, a w gruncie rzeczy potwornie nie doceniając sił 
rewolucji   a   także   negując   bojowe   nastroje   mas   (dwa   tygodnie   przed   25   października!),   w   liście 
stwierdzano:   „Jesteśmy   głęboko   przekonani,   że   ogłaszanie   obecnie   zbrojnego   powstania   oznacza 
postawienie   na   jedną   kartę   nie   tylko   losów   naszej   partii,   ale   i   losów   rewolucji   rosyjskiej   i 
międzynarodowej”. Lecz jeśli nie dojdzie do powstania i przejęcia władzy, to co wówczas? W liście 
odpowiada się na to pytanie dosyć jasno i wyraźnie: „Poprzez armię, poprzez robotników trzymamy 
rewolwer   przy   skroni   burżuazji”,   a   pod   tym   rewolwerem   nie   może   ona   storpedować   Zgromadzenia 
Ustawodawczego. „Szanse naszej partii w wyborach do Zgromadzenia Ustawodawczego są znakomite… 
Wpływy bolszewizmu narastają… Przy prawidłowej taktyce możemy uzyskać jedną trzecią, a może i 
więcej, miejsc w Zgromadzeniu Ustawodawczym”. W ten sposób w liście otwarcie utrzymywany jest 
kurs rezerwujący dla partii rolę „wpływowej” opozycji w burżuazyjnym Zgromadzeniu Ustawodawczym. 
Ten   czysto   socjaldemokratyczny   kurs   jest   jakby   zamaskowany   następującymi   rozważaniami:   „Rady, 
które zakorzeniły się w życiu, nie mogą zostać zniszczone… Także Zgromadzenie Ustawodawcze w swej 
pracy   rewolucyjnej   oprzeć   się   może   tylko   na   radach.   Zgromadzenie   Ustawodawcze   i   rady   są   tym 
kombinowanym typem  państwowych organów ustawodawczych, ku któremu zmierzamy”. Niezwykle 
ciekawe dla charakterystyki całej linii naszej prawicy jest to, że teoria „kombinowanej” państwowości, 
która łączy Zgromadzenie Ustawodawcze z radami, w półtora roku, czy w dwa lata później powtórzona 
została przez Rudolfa Hilferdinga w Niemczech, i to także wtedy, gdy ten ostatni walczył przeciwko 
zagarnięciu władzy przez proletariat. Austro-niemiecki oportunista nie wiedział, że popełnia plagiat.

List „K tiekuszczemu momientu” zaprzeczał twierdzeniu, że mamy za sobą już większość ludu 

Rosji i oceniał przy tym większość na sposób czysto parlamentarny. „W Rosji mamy za sobą większość 
robotników – powiada się w liście – oraz znaczną część żołnierzy. Ale wszyscy pozostali – to kwestia 
otwarta. Wszyscy jesteśmy przekonani, że jeśli na przykład dojdzie teraz do wyborów do Zgromadzenia 
Ustawodawczego, to chłopi w większości głosować będą na eserów. Czy to przypadek?”. Główny i 
zasadniczy błąd w takim stawianiu problemu wynikał z niezrozumienia tego, iż chłopstwo posiadać może 
potężne   interesy   rewolucyjne   i   że   skupione   jest   na   tym,   by   je   rozwiązać,   lecz   nie   może   zajmować 
samodzielnego   stanowiska   politycznego,   gdyż   może   głosować   bądź   za   pośrednictwem   eserowskiej 
agentury   na  burżuazję,   bądź  przyłączyć  się   rzeczywiście   do   proletariatu.   Właśnie   od  naszej   polityki 
zależało   to,   która   z   tych   dwóch   możliwości   zostanie   urzeczywistniona.   Jeśli   wchodzimy   do 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 16 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Przedparlamentu,   aby   uzyskać   opozycyjne   wpływy   („jedną   trzecią,   a   może   i   więcej,   miejsc”)   w 
Zgromadzeniu Ustawodawczym, to tym samym niemalże mechanicznie stawiamy chłopstwo w sytuacji, 
w   której   powinno   ono   dążyć   do   zaspokojenia   swoich   interesów   w   ramach   Zgromadzenia 
Ustawodawczego, a co za tym idzie – nie poprzez opozycję, lecz poprzez jego większość. I na odwrót, 
przejęcie   władzy   przez   proletariat   natychmiast   stwarza   rewolucyjne   ramy   dla   chłopskiej   walki   z 
obszarnikiem i czynownikiem. Jeśli posługiwać się będziemy tylko używanymi przez nas w tej kwestii 
słowami, to powiedzieć można, że w liście daje się we znaki równocześnie niedocenianie i przecenianie 
chłopstwa:   niedocenianie   jego   rewolucyjnych   możliwości   (pod   proletariackim   przywództwem!)   i 
przecenianie   jego   politycznej   samodzielności.   Ten   podwójny   błąd   –   jednoczesne   niedocenianie   i 
przecenianie   chłopstwa   –   wynika   z   kolei   z   niedoceniania   własnej   klasy   i   jej   partii,   tj.   z 
socjaldemokratycznego   podejścia   do   proletariatu.   Nie   ma   w   tym   niczego   nieoczekiwanego.   W 
ostateczności wszystkie odcienie oportunizmu spotykają się przy nieprawidłowej ocenie rewolucyjnych 
sił i możliwości proletariatu.

Przeciwstawiając się przejęciu władzy, list straszył partię perspektywą wojny rewolucyjnej. „Masy 

żołnierskie popierają nas nie za hasło wojny, lecz za hasło pokoju… Jeśli obecnie, wziąwszy władzę w 
pojedynkę, zmuszeni zostaniemy ze względu na sytuację światową do konieczności prowadzenia wojny 
rewolucyjnej,   to   masy   żołnierskie   odstąpią   od   nas.   Pozostanie   przy   nas   oczywiście   najlepsza   część 
młodzieży   wojskowej,   lecz   masy   żołnierskie   odejdą”.   Argumentacja   ta   jest   w   najwyższym   stopniu 
pouczająca. Widzimy w niej podstawowe argumenty na korzyść podpisania Pokoju Brzesko-Litewskiego. 
Lecz   tutaj   owe   argumenty   skierowane   są   przeciwko   przejęciu   władzy.   Jest   całkiem   oczywiste,   że 
stanowisko, które znalazło swój wyraz w liście „K tiekuszczemu momientu”, zwolennikom poglądów 
wyrażonych w liście ogromnie ułatwiło przyjęcie Pokoju Brzesko-Litewskiego. Pozostaje nam powtórzyć 
tutaj to, co mówiliśmy już o tym w innym miejscu: polityczny geniusz Lenina charakteryzuje nie tyle 
rozpatrywana w oderwaniu, sama w sobie, czasowa kapitulacja brzesko-litewska, lecz tylko połączenie 
Października z Brześciem. O tym nie można zapominać.

Klasa robotnicza rozwija się i walczy z nieustanną świadomością tego, że przeciwnik posiada nad 

nią przewagę. Przejawia się to na każdym kroku w życiu codziennym. Przeciwnik posiada bogactwo, 
władzę,   wszystkie   środki   nacisku   ideowego,   wszystkie   narzędzia   represji.   Przyzwyczajenie   do   owej 
myśli, że wróg przerasta nas siłami, stanowi podstawową część całego życia i pracy partii rewolucyjnej w 
epoce przygotowawczej. O sile wroga w bezlitosny sposób za każdym razem przypominają następstwa 
tych   bądź   innych,   przedwczesnych   lub   nieostrożnych,   działań.   Lecz   nadchodzi   chwila,   gdy   to 
przyzwyczajenie, by uważać wroga za silniejszego, przekształca się w główną przeszkodę na drodze do 
zwycięstwa. Dzisiejsza słabość burżuazji ukrywa się jakby w cieniu jej wczorajszej siły. „Nie doceniacie 
sił wroga!”. Oto miejsce zgrupowania wszystkich elementów, które wrogie są zbrojnemu powstaniu. 
„Każdy, kto stara się nie tylko mówić o powstaniu – pisali jego przeciwnicy na dwa tygodnie przed 
zwycięstwem – obowiązany jest trzeźwo rozważyć jego szanse. My zaś uważamy za swój obowiązek 
stwierdzić, że w obecnej chwili najbardziej szkodliwe byłoby niedocenianie sił przeciwnika i przecenianie 
sił   własnych.   Siły   przeciwnika   są   większe,   niż   to   się   wydaje.   Decyduje   Piotrogród,   tymczasem   w 
Piotrogrodzie   przeciwnicy   partii   proletariackiej   zgromadzili   znaczące   siły:   pięć   tysięcy   junkrów, 
znakomicie   uzbrojonych,   zorganizowanych,   chętnych   do   walki   z  racji   swego   klasowego   położenia   i 
umiejących się bić, następnie sztab, poza tym szturmowców, kozaków, znaczną część garnizonu, bardzo 
znaczną   część   artylerii,   która   jak   wachlarz   rozlokowana   jest   wokół   Pitra.   Poza   tym   przeciwnicy,   z 
pomocą CIK, prawie na pewno spróbują sprowadzić wojska z frontu” („K tiekuszczemu momientu”).

Ponieważ w trakcie wojny domowej rzecz nie sprowadza się do prostej kalkulacji batalionów, lecz 

dotyczy uprzedniej ewidencji ich świadomości, dlatego – jest to zrozumiałe – ów rachunek nigdy nie 
może   odznaczać   się   pełną   wiarygodnością   i   dokładnością.   Także   Lenin   uważał,   że   wróg   posiada   w 
Piotrogrodzie poważne siły  i proponował rozpocząć powstanie w Moskwie, gdzie – jego zdaniem – 
powinno ono przebiec bezkrwawo. Tego rodzaju częściowe pomyłki w przewidywaniu są nieuchronne 
również w najbardziej sprzyjających warunkach, słuszniej więc obierać kurs uwzględniający sytuację 
mniej   sprzyjającą.   Nas   jednak   w   tym   wypadku   interesuje   fakt   potwornego   przecenienia   sił   wroga, 
całkowitego zniekształcenia wszelkich proporcji właściwych dla tych warunków, w których wróg nie 
posiadał już w istocie żadnej siły zbrojnej.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 17 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Doświadczenie   Niemiec   wykazało,   że   problem   ten   ma   kolosalne   znaczenie.   Dopóki   hasło 

powstania   posiadało   dla   przywódców   niemieckiej   partii   komunistycznej   przede   wszystkim,   jeśli   nie 
wyłącznie, znaczenie agitacyjne, ignorowali oni po prostu kwestię sił zbrojnych wroga (Reichswehry, 
oddziałów faszystowskich, policji). Wydawało im się, że nieustannie narastająca fala rewolucyjna sama 
przez się rozwiąże problem sił zbrojnych. Gdy zadanie zbliżyło się na wyciągnięcie ręki, ci towarzysze, 
którzy   uznawali   siłę   zbrojną   wroga   jakoby   za   nieistniejącą,   popadli   naraz   w   drugą   skrajność   – 
przyjmowali na wiarę wszystkie liczby dotyczące sił zbrojnych burżuazji, skrupulatnie łączyli je z siłami 
Reichswehry i policji, następnie zaokrąglali sumę (do pół miliona i więcej) i uzyskiwali w ten sposób 
zwartą, przystawioną do zębów, siłę, która w pełni wystarczała do tego, by sparaliżować ich własne 
wysiłki.   Siły   niemieckiej   kontrrewolucji   były   bez   wątpienia   znaczące,   zorganizowane   pod   każdym 
względem i przygotowane lepiej niż nasi korniłowowcy i półkorniłowowcy. Lecz inne były także siły 
aktywne   rewolucji   niemieckiej.   Proletariat   stanowi   przeważającą   większość   ludności   Niemiec. 
Przynajmniej  na pierwszym  etapie kwestia  rozstrzygała  się u nas w Piotrogrodzie  i w Moskwie. W 
Niemczech powstanie posiadałoby od razu dziesiątki potężnych ognisk proletariackich. Na tym tle siły 
zbrojne wroga nie wyglądałyby tak groźnie, jak to wynikało z zaokrąglonych obliczeń statystycznych. W 
każdym razie należy kategorycznie odrzucić owe tendencyjne kalkulacje, które po klęsce niemieckiego 
Października   wykonywane   były   i   są   po   to,   by   usprawiedliwić   politykę   prowadzącą   do   klęski.   Nasz 
rosyjski   przykład   ma   w   tym   względzie   niezastąpione   znaczenie:   na   dwa   tygodnie   przed   naszym 
bezkrwawym zwycięstwem w Piotrogrodzie – a mogliśmy odnieść to zwycięstwo także dwa tygodnie 
wcześniej – doświadczeni politycy naszej partii widzieli naprzeciwko nas junkrów chętnych do walki i 
umiejących się bić, szturmowców, kozaków, znaczną część garnizonu, artylerię rozpostartą wachlarzem i 
nadciągające z frontu wojska. A w rzeczywistości nie było niczego, w zaokrągleniu było zero. A teraz 
wyobraźmy sobie przez chwilę, że w partii  i w jej Komitecie  Centralnym zwyciężyliby  przeciwnicy 
powstania. Znaczenie dowodzenia podczas wojny domowej jest nazbyt oczywiste – gdyby Lenin nie 
odwołał się do partii przeciwko Komitetowi Centralnemu i gdyby nie mówił, co powinien zrobić, co 
zrobiłby z powodzeniem, to rewolucja z góry byłaby skazana na porażkę. Nie każda jednak partia w 
podobnych   warunkach   będzie   dysponowała   własnym   Leninem…   Nietrudno   sobie   wyobrazić,   w   jaki 
sposób   opisywana   byłaby   historia,   gdyby   w   KC   zwyciężyła   linia   uchylania   się   od   walki.   Oficjalni 
historycy staraliby się, rzecz jasna, przedstawiać sprawy tak, iż powstanie w październiku 1917 roku 
jawiłoby   się   czystym   szaleństwem   i   podawaliby   czytelnikowi   zdumiewające   obliczenia   statystyczne 
dotyczące junkrów, kozaków, szturmowców, artylerii rozpostartej wachlarzem i korpusów ściąganych z 
frontów. Siły te, nie wypróbowane w ogniu powstania – wydawałyby się bez porównania groźniejsze, niż 
okazało   się   to   w   rzeczywistości.   Oto   nauka,   którą   wygrawerować   należy   w   świadomości   każdego 
rewolucjonisty!

Uporczywy, niestrudzony i nieprzerwany nacisk Lenina na Komitet Centralny w okresie września-

października, spowodowany był nieustanną troską o to, by nie przegapić momentu. To drobnostka – 
odpowiadali prawicowcy – nasze wpływy będą wciąż rosnąć, rosnąć i rosnąć. Kto miał rację? I co to 
oznacza – przegapić moment. Dochodzimy teraz do zagadnienia, w ramach którego bolszewicka ocena 
dróg i metod rewolucji – aktywna, strategiczna i na wskroś efektywna – najostrzej się ściera z oceną 
socjaldemokratyczną,   mienszewicką,   która   do   cna   przeniknięta   jest   fatalizmem.   Cóż   to   oznacza   – 
przegapić moment? Sytuacja najbardziej sprzyjająca dla powstania ma, rzecz jasna, miejsce wówczas, 
gdy układ sił ukształtował się w sposób najbardziej dla nas korzystny. To zrozumiałe, że chodzi tu o 
układ sił w obrębie świadomości, tj. o nadbudowę polityczną, a nie o bazę, którą uznać można za stałą, w 
mniejszym   lub   większym   stopniu,   dla   całej   epoki   rewolucji.   W   obrębie   jednej   i   tej   samej   bazy 
ekonomicznej, przy jednym i tym samym klasowym podziale społeczeństwa, układ sił zmienia się w 
zależności od nastrojów mas proletariackich, rozpadu ich złudzeń, nagromadzenia przez nie politycznego 
doświadczenia, w zależności od osłabienia zaufania klas i grup społecznych do władzy państwowej oraz – 
w   ostatecznym   rachunku   –   od   osłabienia   zaufania   władzy   państwowej   do   samej   siebie.   W   czasie 
rewolucji   wszystkie   te   procesy   rozwijają   się   błyskawicznie.   Cała   sztuka   taktyki   polega   na   tym,   by 
uchwycić najbardziej sprzyjający dla nas moment połączenia tych warunków. Powstanie korniłowowców 
w sposób ostateczny warunki te przygotowało. Masy, które straciły zaufanie do partii reprezentujących 
radziecką większość, dostrzegły wokół siebie  niebezpieczeństwo kontrrewolucji.  Uznały,  że nadszedł 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 18 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

teraz czas, by bolszewicy znaleźli wyjście z sytuacji. Ani żywiołowy rozpad władzy państwowej, ani też 
przypływ zniecierpliwionego i pełnego roszczeń zaufania mas do bolszewików, nie mogły trwać długo; 
kryzys musiał być rozwiązany bądź w jedną, bądź w drugą stronę. Teraz albo nigdy! – powtarzał Lenin.

Przeciwko temu oponowała prawica: „…teraz albo nigdy – takie postawienie problemu przejścia 

władzy   w  ręce   partii   proletariackiej   jest   głęboko   nieprawdziwe   historycznie.   Nie!   Partia   proletariatu 
będzie się rozwijać, a jej program wyjaśniany będzie coraz szerszym masom… I tylko w jeden sposób 
może ona przerwać swe pasmo sukcesów, a mianowicie tak, iż w obecnych okolicznościach przejmie ona 
inicjatywę   wystąpienia…   Przeciwko   tej   zgubnej   polityce   zabieramy   głos,   ku   przestrodze”   („K 
tiekuszczemu momientu”).

Ten fatalistyczny optymizm wymaga uważnych studiów. Nie ma w nim niczego ani narodowego, 

ani tym bardziej indywidualnego. Przecież nie dalej jak w zeszłym roku mieliśmy z nim do czynienia w 
Niemczech.   W   gruncie   rzeczy,   za   owym   wyczekującym   fatalizmem   kryje   się   niezdecydowanie   i 
niezdolność   do   działania,   tyle   że   zamaskowana   pełną   pociechy   prognozą:   ponoć   stajemy   się   coraz 
bardziej   wpływowi;   im   dalej,   tym   bardziej   wzrasta   nasza   siła.   A   to   –   poważny   błąd!   Siła   partii 
rewolucyjnej   wzrasta   tylko   do   pewnego   momentu,   potem   proces   ten   może   przekształcić   się   w   swe 
przeciwieństwo – na skutek bierności partii nadzieje mas przemieniają się w rozczarowanie, zaś wróg w 
tym  czasie  przestaje  reagować  panicznie  i   zaczyna wykorzystywać  rozczarowanie  mas.  Właśnie  taki 
rozstrzygający przełom obserwowaliśmy w Niemczech w październiku 1923 roku. Jesienią 1917 roku nie 
byliśmy tak dalecy od podobnego zwrotu wydarzeń w Rosji. Aby tak się stało, wystarczyło byśmy stracili 
jeszcze kilka tygodni. Lenin miał rację – teraz albo nigdy!

„Lecz   decydujący   problem   –   przedstawiali   przeciwnicy   powstania   swój   najmocniejszy   i 

ostateczny argument – polega na tym, czy nastroje robotników i żołnierzy stolicy są rzeczywiście takie, że 
ratunek upatrują oni wyłącznie w ulicznej walce, do której się rwą. Nie. Takich nastrojów nie ma… 
Istnienie wśród szerokich mas stołecznej biedoty bojowych nastrojów, które mogłyby wyprowadzić je na 
ulicę, mogłoby stanowić gwarancję, że zainicjowane przez biedotę wystąpienie pociągnie za sobą także te 
większe i ważniejsze organizacje (związki zawodowe kolejarzy, pocztowców itd.), w których wpływy 
naszej partii są słabe. Ponieważ jednak tego rodzaju nastrojów nie ma również w zakładach i koszarach – 
oszukiwaniem samego siebie byłoby dokonywanie obecnie jakichkolwiek tego rodzaju kalkulacji” („K 
tiekuszczemu momientu”).

Te linijki, napisane 11 października, uzyskują wyjątkowe oraz w pełni aktualne znaczenie, gdy 

przypomnimy   sobie,   że   również   kierujący   partią   niemieccy   towarzysze   wyjaśniali   ubiegłoroczne 
wycofanie się bez walki niechęcią do niej mas. Chodzi jednakże o to, że zwycięskie powstanie uzyskuje – 
ogólnie biorąc – największe gwarancje wówczas, gdy masy zdołają nabyć dostateczne doświadczenie, by 
nie rzucać się do walki na łeb na szyję, lecz by poszukiwać i domagać się zdecydowanego, jak też 
rozumnego,   przywództwa.   W   październiku   1917   roku   w   robotniczych   masach,   a   głównie   w   ich 
przewodniej   warstwie,   w   oparciu   o   wystąpienie   kwietniowe,   dni   lipcowe   i   korniłowszczyznę, 
ukształtowało się głębokie przekonanie, iż w dalszym rozwoju wypadków nie chodzi o poszczególne 
żywiołowe protesty, nie o rekonesans, lecz o decydujące powstanie, mające na celu przejęcie władzy. 
Nastroje   mas   stają   się   więc   bardziej   zwarte,   bardziej   krytyczne,   bardziej   pogłębione.   Przejście   od 
świadomości   optymistycznej,   pełnej   żywiołowych   złudzeń,   do   świadomości   krytycznej,   nieuchronnie 
stwarza utrudnienie w działalności rewolucyjnej. Ten pozytywny kryzys w nastrojach mas może być 
przezwyciężony jedynie poprzez odpowiednią politykę partii, tj. przede wszystkim dzięki rzeczywistej 
gotowości i zdolności partii do kierowania powstaniem proletariatu. I na odwrót, partia, która przez długi 
czas prowadziła agitację rewolucyjną, wyrywającą masy spod wpływów ugodowców, i która później, gdy 
zaufanie mas osiągnęło wysoki poziom, zaczęła się wahać, mędrkować, kręcić i wyczekiwać – taka partia 
paraliżuje aktywność mas, wywołuje ich rozczarowanie i upadek, zaprzepaszcza rewolucję, no i stwarza 
sobie możliwość odwoływania się po klęsce do niedostatecznej aktywności mas. W tę właśnie stronę 
skłaniał się list „K tiekuszczemu momientu”. Na szczęście, nasza partia, pod kierownictwem Lenina, 
zdecydowanie   zlikwidowała   takie   nastroje   na   szczycie   partii.   Tylko   dzięki   temu   dokonała   ona 
zwycięskiego przewrotu.

* * *

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 19 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Po scharakteryzowaniu istoty problemów politycznych, związanych z przygotowaniem Rewolucji 

Październikowej i próbie wyjaśnienia zasadniczego sensu rozbieżności, które wyrastały z tej właśnie 
podstawy,   pozostaje   nam   choćby   w   zarysie   odnotowanie   najważniejszych   momentów   walki 
wewnątrzpartyjnej, jaka toczyła się w ostatnich, decydujących tygodniach.

Decyzja o powstaniu zbrojnym uchwalona została przez Komitet Centralny 10 października. 11 

października   rozesłano   ważniejszym   organizacjom   partii   analizowany   wyżej   list   „K   tiekuszczemu 
momientu”. 18 października, tj. tydzień przed przewrotem, w „Nowej Żizni” ukazał się list Kamieniewa. 
„Nie tylko ja i tow. Zinowiew – powiada się w tym liście – lecz cały szereg towarzyszy-praktyków sądzi, 
że przejęcie inicjatywy powstania zbrojnego w obecnej chwili, przy danym stosunku sił, niezależnie od 
Zjazdu Rad a przy tym na kilka dni przed Zjazdem Rad, byłoby krokiem niedopuszczalnym, zgubnym dla 
proletariatu  i  rewolucji”  („Nowaja  Żizń”  nr  156, 18  października  1917  r.). 25  października  przejęto 
władzę w Piotrogrodzie, utworzono Rząd Radziecki, 4 listopada szereg odpowiedzialnych pracowników 
opuściło skład Komitetu Centralnego partii i Radę Komisarzy Ludowych po sformułowaniu ultimatum, 
domagającego się utworzenia rządu koalicyjnego z partii radzieckich. „Prócz tego – pisali oni – istnieje 
tylko   jedno   wyjście:   utrzymywanie   rządu   czysto   bolszewickiego   za   pomocą   środków   politycznego 
terroru”. I w innym dokumencie z tej samej chwili: „Nie możemy ponosić odpowiedzialności za zgubną 
politykę KC, która prowadzona jest wbrew woli przeważającej części proletariatu i żołnierzy, pragnących 
szybkiego   zaprzestania   przelewu   krwi   między   poszczególnymi   częściami   demokracji.   Dlatego 
rezygnujemy   z   godności   członków   KC,   aby   mieć   prawo   przedstawienia   swego   zdania   masom 
robotniczym i żołnierskim, i aby wezwać je do poparcia naszego hasła: «Niech żyje rząd złożony z partii 
radzieckich! Natychmiastowa ugoda na tej podstawie»” (Przewrót październikowy – „Archiw riewoljucii” 
1917 g., ss. 407-410). W ten sposób ci, którzy byli przeciwko powstaniu zbrojnemu i przejęciu władzy 
jako awanturze, wystąpili później, gdy powstanie zakończyło się zwycięstwem, za przywróceniem władzy 
tym partiom,  którym proletariat  władzę odebrał w walce. W imię czego właściwie zwycięska partia 
bolszewicka miała zwrócić władzę – bo chodziło właśnie o oddanie władzy! – mienszewikom i eserom? 
Na   to   pytanie   opozycja   odpowiadała:   „Uważamy,   że   utworzenie   takiego   rządu   konieczne   jest   dla 
zażegnania   dalszego   rozlewu   krwi,   nadciągającego   głodu,   pogromu   rewolucji   przez   kaledinowców, 
zagwarantowania   zwołania   Zgromadzenia   Ustawodawczego   w   wyznaczonym   terminie   i 
urzeczywistnienia programu pokoju, który przyjęty został przez delegatów Wszechrosyjskiego Zjazdu 
Rad Robotniczych i Żołnierskich” (tamże). Innymi słowy, chodziło o to, by za radzieckimi drzwiami 
szukać drogi do burżuazyjnego parlamentaryzmu. Ponieważ rewolucja nie poszła drogą wytyczoną przez 
Przedparlament, lecz wyżłobiła dla siebie łożysko Października, dlatego – tak formułowała to opozycja – 
zadanie polega na tym, aby w ramach współdziałania z mienszewikami i eserami uratować rewolucję 
przed dyktaturą poprzez wprowadzenie rewolucji w łożysko reżimu burżuazyjnego. Chodziło – ni mniej, 
ni więcej – o likwidację Października. Oczywiście, o ugodzie na tej podstawie nie mogło być mowy.

Następnego dnia, 5 listopada, strona ta opublikowała jeszcze jeden list: „Nie mogę milczeć w imię 

dyscypliny partyjnej, gdy marksiści na przekór rozsądkowi i na przekór żywiołom nie chcą uwzględniać 
obiektywnych warunków, które w sposób naglący, pod groźbą krachu, dyktują nam ugodę ze wszystkimi 
partiami   socjalistycznymi.   Nie   mogę   w   imię   dyscypliny   partyjnej   poddawać   się   kultowi   jednostki   i 
organizować   polityczną   ugodę   ze   wszystkimi   partiami   socjalistycznymi,   które   podtrzymują   nasze 
podstawowe żądania, w zależności od tego, czy ta bądź inna osoba była w ministerstwie. Nie mogę z tego 
powodu choćby na chwilę przewlekać rozlewu krwi” („Raboczaja Gazieta” nr 204, 5 listopada 1917 r.). 
W   zakończeniu   autor   listu   (Łozowskij)   wyjaśnia   konieczność   walki   o   zjazd   partyjny,   który 
zadecydowałby o tym, „czy SDPRR bolszewików pozostanie marksistowską partią klasy robotniczej, czy 
ostatecznie wstąpi na drogę, na której nie będzie miała nic wspólnego z rosyjskim marksizmem” (tamże).

Sytuacja wydawała się rzeczywiście beznadziejna. Nie tylko burżuazja i obszarnicy, nie tylko tak 

zwana   „rewolucyjna   demokracja”,   w   ręku   której   pozostawały   liczne   wciąż   zwierzchnie   organizacje 
(Ogólnorosyjski   Związek   Kolejarzy,   komitety   wojskowe,   urzędy   państwowe   i   inne),   lecz   również 
wpływowi   działacze   naszej   własnej   partii,   członkowie   Komitetu   Centralnego   i   Rady   Komisarzy 
Ludowych,   potępiali   wszem   i   wobec   podjętą   przez   partię   próbę   pozostania   przy   władzy   w   celu 
zrealizowania   swego   programu.   Powiedzmy,   że   sytuacja   mogłaby   wyglądać   na   beznadziejną,   jeśli 
zatrzymało się spojrzenie na powierzchni zdarzeń. Cóż pozostawało? Przyjęcie żądań opozycji oznaczało 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 20 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

zniszczenie Października. W takim jednak razie nie było sensu walczyć. Pozostawało jedno – iść naprzód, 
licząc się z rewolucyjną wolą mas. 7 listopada w „Prawdzie” ukazała się decydująca uchwała Komitetu 
Centralnego naszej partii, napisana przez Lenina, a przy tym pełna prawdziwej pasji rewolucyjnej, ujęta w 
jasnych, prostych i bezspornych sformułowaniach, które adresowane były do masowego członka partii. 
Ten apel miał na celu usunięcie wszelkich wątpliwości, dotyczących dalszej polityki partii i jej Komitetu 
Centralnego:   „Niech   więc   zawstydzą   się   wszyscy   ludzie   małej   wiary,   wszyscy,   którzy   się   wahają, 
wszyscy,  którzy  wątpią,   wszyscy,  którzy  dali  się  zastraszyć  burżuazji  lub   którzy  ulegli   krzykom   jej 
bezpośrednich i pośrednich pomagierów. Ani cienia wahania nie ma w masach robotników i żołnierzy 
piotrogrodzkich, moskiewskich i innych. Partia nasza stoi zwarcie i mocno, jak jeden mąż, na straży 
Władzy Radzieckiej, na straży interesów wszystkich ludzi pracy, przede wszystkie robotników i biedoty 
chłopskiej!” („Prawda” nr 182 (113), 20 (7) listopada 1917 roku)

18

.

Najostrzejszy   kryzys   partyjny   został   przezwyciężony.   Walka   wewnętrzna   nie   została   jednak 

całkowicie wyhamowana. Kierunek walki pozostawał ten sam. Coraz bardziej zmniejszało się jednak jej 
znaczenie polityczne. Nader interesującym tego świadectwem jest wykład wygłoszony przez Urickiego 
12   grudnia   na   posiedzeniu   Komitetu   Piotrogrodzkiego   naszej   partii   w   związku   ze   zwołaniem 
Zgromadzenia Ustawodawczego: „Rozbieżności w naszym środowisku partyjnym nie są nowe. Jest to ten 
sam   kierunek,   który   obserwować   można   było   wcześniej,   gdy   powstał   problem   powstania.   Obecnie 
niektórzy   towarzysze   spoglądają   na   Zgromadzenie   Ustawodawcze   jak   na   coś   takiego,   co   powinno 
uwieńczyć rewolucję. Ich stanowisko wynika z szeregu przyzwyczajeń, ostrzegają, żebyśmy nie popełnili 
nietaktu itd. Są oni przeciwni temu, iż bolszewicy, będący członkami Zgromadzenia Ustawodawczego, 
kontrolują jego zwoływanie, układ sił itp. Spoglądają na to z czysto formalnego punktu widzenia, nie 
dostrzegają więc tego, że z informacji dotyczących tej kontroli powstaje obraz tego, co zachodzi wokół 
Zgromadzenia   Ustawodawczego   i   że   uwzględniając   te   dane,   uzyskujemy   możliwość   zaplanowania 
naszego   stanowiska   w   stosunku   do   Zgromadzenia   Ustawodawczego…   Przyjmujemy   obecnie   punkt 
widzenia, iż walczymy o interesy proletariatu i biedoty chłopskiej, tymczasem ci nieliczni towarzysze 
sądzą,   że   dokonujemy   rewolucji   burżuazyjnej,   która   powinna   zostać   zwieńczona   Zgromadzeniem 
Ustawodawczym”.

Rozwiązanie Zgromadzenia Ustawodawczego uznać można nie tylko za zakończenie znaczącego 

rozdziału historii Rosji, lecz także nie mniej znaczącego rozdziału historii naszej partii. Przezwyciężając 
sprzeczności wewnętrzne partia proletariatu nie tylko przejęła władzę, lecz także utrzymała ją w swoich 
rękach.

Powstanie październikowe a radziecka „legalność”

We wrześniu, w dniach Narady Demokratycznej, Lenin domagał się bezpośredniego przejścia do 

powstania:   „Aby   zaś   potraktować   powstanie   po   marksistowsku,   tzn.   jako   sztukę,   powinniśmy 
jednocześnie, nie tracąc ani chwili, zorganizować sztab oddziałów powstańczych, dokonać podziału sił, 
rzucić wierne pułki na najważniejsze punkty, otoczyć Aleksandrynkę, zająć Pietropawłowkę, aresztować 
sztab  generalny i  rząd, wysłać  przeciwko junkrom i  dzikiej  dywizji  takie  oddziały,  które gotowe są 
zginąć, ale nie dadzą wrogowi posunąć się ku centralnym punktom miasta; powinniśmy zmobilizować 
uzbrojonych robotników, wezwać ich do zaciekłego boju, od razu zająć telegraf i telefon, umieścić nasz 
sztab   powstańczy   przy   centrali   telefonicznej,   połączyć   z   nią   siecią   telefoniczną   wszystkie   fabryki, 
wszystkie pułki, wszystkie punkty walki zbrojnej itd. Wszystko to oczywiście w przybliżeniu jedynie dla 
zilustrowania tego, że w chwili,  którą przeżywamy, nie można pozostać wiernym marksizmowi,  nie 
można pozostać wiernym rewolucji nie traktując powstania jako sztuki

19

.

To postawienie problemu zakładało przygotowanie i przeprowadzenie powstania przez partię i w 

imieniu   partii,  z  tym,  że  później   zwycięstwo  miało  być  pobłogosławione   przez  Zjazd  Rad.  Komitet 
Centralny nie przyjął tego założenia. Powstanie związano z nurtem działań radzieckich, pod względem 
agitacyjnym – z Drugim Zjazdem Rad. Ta rozbieżność wymaga szczegółowego wyjaśnienia. Wówczas 

18

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Od Komitetu Centralnego Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji (bolszewików) do 

wszystkich członków partii i do wszystkich klas pracujących Rosji”, Dzieła, t. 26, ss. 302-303. – Przyp. red.

19

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Marksizm a powstanie”, tamże, ss. 9-10. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 21 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

stanie się ona częścią zagadnienia, tyczącego nie tyle pryncypiów, co technicznego, lecz o ogromnym 
znaczeniu praktycznym.

Wyżej mówiliśmy już o tym, z jak ogromnym niepokojem podchodził Lenin do prób odwlekania 

powstania. Na tle tych wahań, które miały miejsce na szczytach partii, agitacja, która formalnie przewrót 
łączyła   z   oczekiwanym   Drugim   Zjazdem   Rad,   wydawała   się   mu   niedopuszczalnym   dowcipem, 
ustępstwem na rzecz niezdecydowania i wprowadzającą niepewność stratą czasu, zwykłą zbrodnią. Do tej 
myśli powraca Lenin pod koniec września niejednokrotnie.

„U   nas   w   KC   i   w   górach   partyjnych   –   pisze   Lenin   29   września   –   istnieje   prąd   czy   opinia 

opowiadająca   się   za   oczekiwaniem   na   zjazd   Rad,   przeciw   niezwłocznemu   wzięciu   władzy,   przeciw 
niezwłocznemu powstaniu; trzeba zwalczyć ten prąd czy opinię

20

Na początku października Lenin pisze: 

„Zwlekanie – to zbrodnia. Czekanie na zjazd Rad – to dziecięca zabawa w formalność, haniebna zabawa 
w   formalność,   zdrada   rewolucji

21

  W   tezach   dla   Piotrogrodzkiej   Konferencji   z   dnia   8   października 

powiada   Lenin:   „Należy   walczyć   ze   złudzeniami   konstytucyjnymi   i   nadziejami   na   zjazd   Rad, 
zrezygnować   z   powziętego   z   góry   zamiaru,   aby   koniecznie   «doczekać   się»   go

22

  W   końcu,   24 

października Lenin pisze: „Jasne jak słonce, że teraz już naprawdę zwlekanie z powstaniem równa się 
śmierci”. I dalej: „Historia nie wybaczy zwłoki rewolucjonistom, którzy mogli zwyciężyć dzisiaj (i na 
pewno zwyciężą dzisiaj), a ryzykują, że jutro stracą wiele, ryzykują, że jutro stracą wszystko”

23

.

Wszystkie te listy, których każde zdanie wykute zostało w ogniu rewolucji, posiadają wyjątkowe 

znaczenie dla charakterystyki  stanowiska Lenina i oceny chwili.  Główna myśl, która je przenika, to 
oburzenie, protest, niezgoda na fatalistyczny, wyczekujący, socjaldemokratyczny, mienszewicki stosunek 
do rewolucji, traktowanej jak jakaś nieskończona taśma. O ile w ogóle ważne znaczenie ma czynnik 
polityczny, to jego waga wzrasta stokrotnie w czasie wojny i rewolucji. Nie wszystko to, co zrobić można 
dziś, będzie można zrobić jutro. Powstać, obalić wroga, wziąć władzę – można dzisiaj, podczas gdy jutro 
– może się to okazać niemożliwe. Ale przecież zagarnięcie władzy oznacza obrócenie kierownicy historii; 
czyżby takie wydarzenie mogło dokonać się w ciągu 24 godzin? Tak, może. Gdy sytuacja dojrzała do 
powstania zbrojnego, wówczas wydarzenia odmierzane są nie za pomocą przewlekłych miar polityki, lecz 
krótkich   miar   wojny.   Utrata   kilku   tygodni,   kilku   dni,   czasem   także   jednego   dnia,   jest   w   pewnych 
warunkach równoznaczna poddaniu rewolucji, kapitulacji. Gdyby nie było tej troski Lenina, tego nacisku, 
tej   krytyki,   tej   nieustannej   i   zawziętej   nieufności   rewolucyjnej,   partia   nie   wyrównałaby   niestety   w 
decydującym momencie swego frontu, gdyż sprzeciw na szczytach partii był bardzo mocny, a sztab 
odgrywa ogromną przecież rolę w czasie wojny, także wojny domowej.

Ale   w   tym   samym   czasie   było   zupełnie   oczywiste,   że   przygotowywanie   powstania   i   jego 

przeprowadzenie pod pretekstem przygotowań do Drugiego Zjazdu Rad i pod hasłem jego obrony – dało 
nam nieocenioną przewagę. Od owej chwili, gdy my – Rada Piotrogrodzka – oprotestowaliśmy rozkaz 
Kiereńskiego o wysłaniu na front dwóch trzecich garnizonu, faktycznie rozpoczęło się powstanie zbrojne. 
Lenin,   który   znajdował   się   poza   Piotrogrodem,   nie   uwzględniał   całego   znaczenia   tego   faktu.   O   ile 
pamiętam, nie ma o tym w ogóle ani słowa we wszystkich jego listach z tego okresu. A tymczasem wynik 
powstania z 25 października przesądzony był w trzech czwartych, jeśli nie bardziej, w momencie, gdy 
sprzeciwiliśmy się wysłaniu garnizonu piotrogrodzkiego, utworzyliśmy Komitet Wojskowo-Rewolucyjny 
(16   października),   gdy   wyznaczyliśmy   swoich   komisarzy   we   wszystkich   oddziałach   wojskowych   i 
zebraniach ustawodawczych, i gdy w ten sposób nie tylko w pełni odizolowaliśmy sztab piotrogrodzkiego 
okręgu wojskowego, ale i rząd. W istocie rzeczy, mieliśmy już do czynienia z powstaniem zbrojnym; 
zbrojnym, choć bezkrwawym powstaniem pułków piotrogrodzkich przeciwko Rządowi Tymczasowemu 
pod kierownictwem Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego i pod hasłem przygotowań i obrony Drugiego 
Zjazdu Rad, który powinien rozstrzygnąć problem losów władzy. Rady Lenina, by rozpocząć powstanie 
w Moskwie, gdzie – jego zdaniem – zapowiadało ono bezkrwawe zwycięstwo, stąd właśnie wynikały, że 
ze   swego   przedpola   nie   miał   możliwości   oceny   tego   rzeczywistego   przełomu,   który   w   połowie 

20

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Kryzys dojrzał”, Dzieła, t. 26, s. 65. – Przyp. red.

21

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „List do KC, KM, KP oraz do bolszewików-członków rad Pitra i Moskwy”,  Dzieła, t. 26, s. 

126. – Przyp. red.

22

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „Tezy referatu na Konferencję Organizacji Petersburskiej, a zarazem tezy rezolucji i nakazu  

dla delegatów na zjazd partyjny”, Dzieła, t. 26, s. 129. – Przyp. red.

23

 Polskie tłum. za: W. I. Lenin, „List do członków KC”, Dzieła, t. 26, ss. 224 i 225. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 22 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

października nastąpił po „cichym” powstaniu stołecznego garnizonu – nie tylko w nastrojach mas, lecz 
także w sferze związków organizacyjnych, w całej wojskowej subordynacji i hierarchii. Od chwili, gdy z 
rozkazu Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego bataliony zrezygnowały z wyjścia i opuszczenia miasta, 
mieliśmy w stolicy do czynienia ze zwycięskim powstaniem, tyle, że co nieco przysłoniętym z wierzchu 
pozostałościami państwowości burżuazyjno-demokratycznej. Powstanie z 25 października miało jedynie 
charakter dopełniający. Właśnie dlatego przeszło ono tak bezboleśnie. Inaczej niż w Moskwie, gdzie 
walka przybrała znacznie bardziej przewlekłą i krwawą formę, i to niezależnie od tego, że w Pitrze 
umocniła   się   już   władza   Rady   Komisarzy   Ludowych.   Jest   całkiem   oczywiste,   że   gdyby   powstanie 
rozpoczęło się w Moskwie, przed przewrotem w Piotrogrodzie, byłoby wówczas nieuchronnie jeszcze 
bardziej przewlekłe, z całkiem wątpliwym rezultatem. Z kolei przegrana w Moskwie, ciężko odbiłaby się 
na Piotrogrodzie. Oczywiście, zwycięstwo nie byłoby wykluczone także i na tej drodze. Ta jednak droga, 
którą potoczyły się wydarzenia, okazała się znacznie bardziej ekonomiczna, wygodniejsza, zwycięska.

W   mniejszym   bądź   większym   stopniu   mieliśmy   możność   dostosowania   przejęcia   władzy   do 

momentu Drugiego Zjazdu Rad wyłącznie dlatego, że „ciche”, prawie „legalne” powstanie zbrojne – 
przynajmniej   w   Piotrogrodzie   –   było   faktem   dokonanym   w   trzech   czwartych,   jeśli   nie   dziewięciu 
dziesiątych.   Nazywamy   to   powstanie   „legalnym”   w   tym   sensie,   że   wyrosło   ono   z   „normalnych” 
warunków  dwuwładzy.   A  przy   tym   nie   raz  tak   bywało,   że  pod   panowaniem   ugodowców  w  Radzie 
Piotrogrodzkiej Rada kontrolowała bądź poprawiała decyzje rządu. Należało to jakby do konstytucji tego 
reżimu,   który   przeszedł   do   historii   pod   nazwą  kiereńszczyzny.   Dochodząc   do   władzy   w   Radzie 
Piotrogrodzkiej,   my   –   bolszewicy   –   jedynie   przedłużyliśmy   i   pogłębiliśmy   metody   dwuwładzy. 
Podjęliśmy  się kontroli  rozkazu o wysłaniu  garnizonu.  Tym samym,  okryliśmy  tradycją  i metodami 
legalnej dwuwładzy faktyczne powstanie garnizonu piotrogrodzkiego. Mało tego, wówczas gdy w agitacji 
dostosowywaliśmy   formalnie   zagadnienie   władzy   do   momentu   Drugiego   Zjazdu   Rad,   równocześnie 
rozwijaliśmy  i pogłębialiśmy  kształtujące się pomyślnie  tradycje dwuwładzy, aby przygotować ramy 
radzieckiej legalności dla bolszewickiego powstania w skali ogólnorosyjskiej.

Nie usypialiśmy mas iluzjami radzieckiego konstytucjonizmu, gdyż pod hasłem walki o Drugi 

Zjazd Rad zdobywaliśmy i przyciągaliśmy do siebie bagnety armii rewolucyjnej. A wraz z tym udało nam 
się   –   w   większym   stopniu,   niż   się   spodziewaliśmy   –   wprowadzić   w   pułapkę   radzieckiej   legalności 
naszych   wrogów   –   ugodowców.   Krętactwo   w   polityce   jest   zawsze,   a   zwłaszcza   w   rewolucji, 
niebezpieczne – wroga się niestety nie przechytrzy a wprowadzi się w błąd masy, które idą za tobą. Nasz 
„podstęp”   udał   się   w   stu   procentach   tylko   dlatego,   że   nie   był   sztucznym   wymysłem   mędrkujących 
strategów, którzy chcieliby ominąć wojnę domową, lecz że wynikał rzeczywiście z warunków rozkładu 
ugodowego   reżimu,   z   jego   głębokich   sprzeczności.   Rząd   Tymczasowy   chciał   pozbyć   się   garnizonu. 
Żołnierze   nie   chcieli   iść   na   front.   My   zaś   temu   realnemu   życzeniu   nadaliśmy   wyraz   polityczny, 
rewolucyjny cel, „legalną” osłonę. W ten sposób wytworzyliśmy wyjątkową jednomyślność wewnątrz 
garnizonu   i   ścisłe   związaliśmy   garnizon   z   robotnikami   Piotrogrodu.   Nasi   przeciwnicy   –   przeciwnie; 
mimo beznadziejności swej sytuacji i zagmatwania myśli, skłonni byli przyjąć radziecką osłonę za istotę 
rzeczy. Oni chcieli być oszukiwani, my zaś stworzyliśmy im ku temu pełne możliwości.

Walka między nami a ugodowcami dotyczyła radzieckiej legalności. W świadomości mas źródłem 

władzy były rady. Z rad wyszedł Kiereński, Cereteli, Skobieliew. Lecz my także byliśmy ściśle związani 
z radami poprzez nasze hasło: „cała władza w ręce rad!”. Burżuazja wywodziła swoje prawne dziedzictwo 
z Dumy Państwowej. Ugodowcy – z rad, lecz tak, aby całkiem zniweczyć ich rolę. My także – z rad, lecz 
tak,   by   przekazać   władzę   radom.   Ugodowcy   nie   mogli   jeszcze   zerwać   z   radzieckim   dziedzictwem 
prawnym   i   spieszyli   tworzyć   pomost   między   radami   a   parlamentaryzmem.   W   tym   celu   zwołali   oni 
Naradę Demokratyczną i utworzyli Przedparlament. Udział rad w Przedparlamencie jakby sankcjonował 
tę drogę. Ugodowcy starali się złowić rewolucję na wędkę radzieckiej legalności, a złowiwszy – rzucić ją 
w nurt burżuazyjnego parlamentaryzmu.

My także jednak byliśmy zainteresowani tym, by wykorzystać radziecką legalność. Pod koniec 

Narady Demokratycznej wymusiliśmy na ugodowcach zgodę na zwołanie Drugiego Zjazdu Rad. Zjazd 
ten stwarzał dla nich nadzwyczajne utrudnienia – z jednej strony nie mogli oni sprzeciwiać się zwołaniu 
Zjazdu Rad nie porzucając radzieckiej legalności; z drugiej strony, nie mogli nie widzieć tego, że Zjazd 
Rad, ze względu na swój skład, nie zapowiada dla nich niczego dobrego. Tym wytrwałej apelowaliśmy o 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 23 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Drugi   Zjazd   Rad   jako   gospodarza   kraju,   tym   mocniej   całą   naszą   pracę   przygotowawczą 
dostosowywaliśmy   do   podtrzymywania   i   ochrony   Zjazdu   Rad   przed   nieuchronnymi   zakusami 
kontrrewolucji.  Jeśli  ugodowcy łowili  nas na radziecką legalność za pomocą Przedparlamentu, który 
powstał z rad, to my łowiliśmy ich na tę samą radziecką legalność, ale poprzez Drugi Zjazd Rad. Czymś 
innym jest organizowanie powstania zbrojnego pod gołym hasłem przejęcia władzy przez partię, a czymś 
innym przygotowanie a potem zrobienie powstania pod hasłem obrony praw Zjazdu Rad. Tak właśnie 
dopasowywanie kwestii przejęcia władzy do Drugiego Zjazdu Rad nie zawierało w sobie jakichkolwiek 
naiwnych nadziei na to, że problem władzy rozwiązać może sam z siebie Zjazd. Tego rodzaju fetyszyzm 
formy radzieckiej był dla nas całkiem obcy. Pełną parą szła cała niezbędna dla przejęcia władzy praca 
przygotowawcza,   nie   tylko   polityczna,   lecz   także   organizacyjna   i   techniczno-wojskowa.   Ale   legalną 
osłoną dla tej  pracy pozostawało wciąż owo odwoływanie  się do nadchodzącego Zjazdu Rad, który 
powinien rozwiązać problem władzy. Prowadząc ofensywę na całej linii, zachowaliśmy pozory obrony. I 
na odwrót, gdyby tylko Rząd Tymczasowy chciał poważnie się bronić, to powinien był targnąć się na 
Zjazd   Rad,   zakazać   jego   zwoływania   i   tym   samym   dostarczyć   stronie   przeciwnej   najbardziej 
niedogodnego dla siebie  pretekstu  do powstania  zbrojnego. Mało tego,  nie tylko  postawiliśmy  Rząd 
Tymczasowy w politycznie niewygodnej sytuacji, lecz wręcz uśpiliśmy jego – bez tego zresztą leniwą i 
nieruchawą – świadomość. Ci ludzie wierzyli poważnie w to, że chodzi nam o radziecki parlamentaryzm, 
o nowy zjazd, na którym uchwalona będzie nowa rezolucja dotycząca władzy – w stylu rezolucji Rady 
Piotrogrodzkiej   i   Moskiewskiej   –   i   że   potem   rząd,   powołując   się   na   Przedparlament   i   oczekiwane 
Zgromadzenie Ustawodawcze, pożegna się z nami i postawi nas w śmiesznej sytuacji. Niekwestionowane 
świadectwo tego, w jakim właściwie kierunku zmierzała myśl najmądrzejszych mieszczańskich mędrców, 
daje Kiereński. W swoich wspomnieniach opowiada on o tym, jak to o północy 25 października w jego 
gabinecie miały miejsce burzliwe spory z Danem i innymi z powodu przebiegającego już pełną parą 
powstania.   „Przede   wszystkim   Dan   oświadczył   –   opowiada   Kiereński   –   że   oni   poinformowani   są 
znacznie lepiej ode mnie i że ja przeceniam sytuację pod wpływem komunikatów mojego «reakcyjnego 
sztabu». Następnie poinformował, że przykra «dla ambicji rządu» rezolucja większości Rady Republiki 
okazuje się nadzwyczaj korzystna i istotna dla «przełamania nastrojów mas», że jej efekt «już daje się we 
znaki», i że obecne wpływy propagandy bolszewickiej będą «szybko malały». Z drugiej strony – zgodnie 
z jego słowami – sami bolszewicy w rozmowach z liderami radzieckiej większości przejawili gotowość 
«podporządkowania się woli większości rad», że są oni gotowi «już jutro» zastosować wszelkie środki, 
by   ugasić   powstanie,   które   «wybuchło   wbrew   ich   oczekiwaniom   i   bez   sankcji   z   ich   strony».   Na 
zakończenie Dan, który nadmienił, że bolszewicy «już jutro» (już jutro!) rozwiążą swój sztab wojskowy, 
oświadczył, że wszelkie przyjęte przeze mnie środki tłumienia powstania jedynie «rozdrażniają masy», i 
że w ogóle swoim «wtrącaniem się» tylko «przeszkadzam przedstawicielom większości rad w szybkim 
prowadzeniu rozmów z bolszewikami na temat likwidacji powstania»… Dla uzupełnienia obrazu dodać 
należy, że akurat w tym czasie, gdy Dan przekazał mi tę nadzwyczajną informację, zbrojne oddziały 
Czerwonej Gwardii zajmowały jeden za drugim budynki rządowe. A prawie, że po odjeździe Dana i jego 
towarzyszy   z   Pałacu   Zimowego,   na   ulicy   Millionnej,   w   drodze   do   domu   z   posiedzenia   Rządu 
Tymczasowego, został aresztowany minister do spraw wyznań Kartaszew, którego wówczas zawieziono 
do Pałacu Smolnego, dokąd powrócił Dan, by prowadzić z bolszewikami rozmowy pokojowe. Należy 
przyznać, że bolszewicy działali wtedy z ogromną energią i z nie mniejszym znawstwem. W tym czasie, 
gdy   powstanie   rozwinęło   się   w   pełni   i   gdy   «czerwone   wojska»   działały   na   terenie   całego   miasta, 
niektórzy liderzy bolszewiccy, którzy byli do tego wyznaczeni, nie bez sukcesów, starali  się zmusić 
przedstawicieli «demokracji rewolucyjnej» do tego, by patrzyli nie widząc i słuchali nie słysząc. Całą noc 
bez przerwy spędzili owi sztukmistrze na prowadzeniu niekończących się sporów na temat rozlicznych 
sformułowań, które jakoby powinny się stać fundamentem zgody i likwidacji powstania. Dzięki metodzie 
«negocjacji», bolszewicy zyskali dla siebie ogromną ilość czasu, a bojowe siły eserów i mienszewików 
nie zostały w tym czasie zmobilizowane. Co zresztą było do udowodnienia!” (A. Kiereńskij, Iz dalieka
str. 197-198).

To właśnie było do udowodnienia! Z opowieści tej wynika, że ugodowcy zostali całkiem i w pełni 

złowieni na wędkę radzieckiej legalności. Nie jest prawdziwe pod względem faktycznym twierdzenie 
Kiereńskiego, iż jakoby wprowadzali w błąd mienszewików i eserów co do rychłej likwidacji powstania 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 24 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

jacyś specjalnie odkomenderowani do tego bolszewicy, W istocie, w negocjacjach brali czynny udział ci 
bolszewicy,   którzy   rzeczywiście   chcieli   likwidacji   powstania   i   którzy   wierzyli   w   formułę   rządu 
socjalistycznego,   utworzonego   dzięki   ugodzie   partii.   Jednak   obiektywnie   owi   parlamentariusze   bez 
wątpienia  wyświadczyli  partii  pewną przysługę, gdyż żywili  swymi  własnymi iluzjami  iluzje wroga. 
Jednakże   zdolni   oni   byli   wyświadczyć   rewolucji   tę   przysługę   tylko   dlatego,   że   wbrew   ich   radom   i 
ostrzeżeniom,   partia   prowadziła   powstanie   naprzód   z   niesłabnącą   energią,   jak   też   dlatego,   że 
doprowadziła je do końca.

Aby   cały   ten   szeroki   manewr   okrążający   mógł   się   powieść,   konieczny   był   zbieg   zupełnie 

wyjątkowych okoliczności, mniej lub bardziej znaczących. Przede wszystkim konieczna była armia, która 
nie chciała już więcej walczyć. Cały przebieg rewolucji, szczególnie w pierwszym jej okresie, od lutego 
do października włącznie – o czym już mówiliśmy – wyglądałaby całkiem inaczej, gdybyśmy nie mieli 
od chwili rozpoczęcia rewolucji rozbitej i niezadowolonej wielomilionowej armii chłopskiej. Tylko w 
tych warunkach można było przeprowadzić z powodzeniem eksperyment z garnizonem piotrogrodzkim, 
który poprzedził październikowe zwycięstwo. Nie mogło być mowy o zbudowaniu jakiegokolwiek prawa 
w oparciu o tę swoistą kombinację „chudego” i prawie niewidocznego powstania z obroną radzieckiej 
legalności   przed   korniłowcami.   Przeciwnie,   stwierdzić   można   z   przekonaniem,   że   w   tej   postaci 
doświadczenie   to   nigdy   i   nigdzie   nie   powtórzy   się.   Jego   skrupulatne   badanie   wydaje   się   jednak 
niezbędne. Rozszerzy ono horyzont każdego rewolucjonisty, odkrywając przed nim różnorodne metody i 
środki, które mogą być uruchomione o ile cele zostały jasno postawione, o ile sytuacja została oceniona 
prawidłowo i o ile jest dyscyplina w doprowadzeniu walki do końca.

W Moskwie powstanie trwało znacznie dłużej, co wiązało się ze znacznie większymi ofiarami. 

Wyjaśnić   to   można   w   pewnej   mierze   tym,   że   garnizon   moskiewski   nie   był   poddany   takiemu 
rewolucyjnemu przygotowaniu, jak garnizon piotrogrodzki, w związku z próbą wysłania batalionów na 
front. Mówiliśmy już o tym i powtarzany raz jeszcze, że powstanie zbrojne w Piotrogrodzie przebiegało 
w   dwóch   ratach:   w   pierwszej   połowie   października,   gdy   pułki   piotrogrodzkie   podporządkowały   się 
postanowieniom   Rady,   które   w   pełni   odpowiadały   ich   własnym   nastrojom,   i   gdy   bezprzykładnie 
odmówiły wykonania rozkazu naczelnego dowództwa, oraz 25 października, gdy niezbędne okazało się 
jedynie niewielkie uzupełniające powstanie, które odcięło pępowinę lutowej państwowości. W Moskwie 
zaś powstanie dokonało się za jednym zamachem. Taka była prawdopodobnie podstawowa przyczyna 
jego przewlekłego charakteru. Była też inna – brak zdecydowania kierownictwa. W Moskwie można było 
zauważyć przejście od działań zbrojnych do negocjacji i znów powrót do walki zbrojnej. O ile wahania 
kierownictwa,   które   są   odczuwalne   dla   kierowanych,   są   szkodliwe   w   polityce,   o   tyle   w   warunkach 
powstania zbrojnego stają się one śmiertelnym zagrożeniem. Klasa panująca już traci zaufanie do swej 
siły (bo bez tego nie mogłoby być w ogóle nadziei na zwycięstwo), lecz aparat jeszcze znajduje się w jej 
rękach. Klasa rewolucyjna ma za zadanie opanowanie aparatu państwowego; w tym  celu musi mieć 
zaufanie do swoich sił. Jeżeli partia raz już naprowadziła masy na drogę powstania, to musi wyciągnąć z 
tego   wszystkie   niezbędne   wnioski.   „Na   wojnie,   jak   na   wojnie”   –   wahania   i   strata   czasu   są   mniej 
dopuszczalne, niż gdziekolwiek indziej. Wojna toczy się szybko. Dreptanie w miejscu, choćby tylko 
przez kilka  godzin, zwraca rządzącym  część ich pewności siebie,  odbierając ją tym,  co powstali.  A 
przecież właśnie to określa bezpośrednio stosunek sił, który wyznacza przebieg powstania. Z tego punktu 
widzenia   należy   krok   za   krokiem   zbadać   przebieg   operacji   wojennych   w   Moskwie   w   połączeniu   z 
przywództwem politycznym.

Nadzwyczaj   ważne   wydaje   się   także   nakreślenie   kilku   punktów,   w   których   wojna   domowa 

przebiegała w szczególnych warunkach, komplikując się na przykład na skutek czynnika narodowego. 
Tego rodzaju  analiza, prowadzona w oparciu  o staranne uporządkowanie materiału  faktograficznego, 
powinna   ogromnie   wzbogacić   naszą   znajomość   mechaniki   wojny   domowej   i,   tym   samym,   ułatwić 
sformułowanie podstawowych metod, prawideł i faz, które posiadają na tyle ogólny charakter, iż można 
byłoby wprowadzić je do swego rodzaju „regulaminu” wojny domowej

24

. Uprzedzając jednak te, bądź 

inne,   wnioski   z   tego   rodzaju   badań,   można   powiedzieć,   że   przebieg   wojny   domowej   na   prowincji 
przesądzony był w ogromnym stopniu jej przebiegiem w Piotrogrodzie, i to niezależnie od zahamowań, 
które   miały   miejsce   w   Moskwie.   Rewolucja   lutowa   nadłamała   stary   aparat;   Rząd   Tymczasowy 

24

 Patrz: L. D. Trockij, Woprosy grażdanskoj wojny (w:) „Prawda” nr 202, 6 września 1924 r. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 25 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

odziedziczył go i nie było możliwości ani go odnowić, ani też wzmocnić. W rezultacie jego państwowy 
aparat między lutym a październikiem działał wyłącznie dzięki pozostałościom biurokratycznej bierności. 
Biurokratyczna   prowincja   nawykła   do   wzorowania   się   na   Piotrogrodzie   –   uczyniła   to   w   lutym, 
powtórzyła to w październiku. Ogromna nasza przewaga wynikała z tej okoliczności, że przygotowaliśmy 
obalenie reżimu, który jeszcze nie zdążył się ukształtować. Ogromna chwiejność i brak pewności siebie 
„lutowego”   aparatu   państwowego   nadzwyczaj   ułatwiła   nam   pracę   i   umocniła   pewność   siebie   mas 
rewolucyjnych i samej partii.

W Niemczech i w Austrii po 9 listopada 1918 roku miała miejsce podobna sytuacja. Lecz tam 

socjaldemokracja zapełniła sobą dziury w aparacie państwowym i pomogła w utrwaleniu burżuazyjno-
republikańskiego, który jeszcze i dziś nie może stanowić wzoru trwałości, i to pomimo sześciu lat od 
chwili   narodzin.   Co   się   tyczy   innych   krajów   kapitalistycznych,   to   tam   nie   będzie   tej   przewagi,   tj. 
bliskości rewolucji burżuazyjnej i proletariackiej. Ich luty pozostał daleko za nimi. Oczywiście, w Anglii 
zachowało się jeszcze niemało feudalnego chłamu, lecz nie można mówić o jakiejkolwiek samodzielnej 
rewolucji burżuazyjnej w Anglii. Oczyszczenie kraju z monarchii, lordów i temu podobnych dokonane 
zostanie   za   pierwszym   zamachem   miotły   angielskiego   proletariatu,   po   tym   jak   przejmie   on   władzę. 
Rewolucja proletariacka na Zachodzie będzie miała do czynienia z w pełni ukształtowanym państwem 
burżuazyjnym.   Nie   znaczy   to   jednak,   że   będzie   to   aparat   trwały,   gdyż   sama   możliwość   powstania 
proletariackiego   wymaga   daleko   idącego   procesu   rozpadu   kapitalistycznego   państwa.   O   ile   u   nas 
Rewolucja Październikowa rozwinęła się w walce z aparatem państwowym, który nie zdążył się jeszcze 
po   lutym   ukształtować,   o   tyle   w   innych   krajach   powstanie   będzie   miało   przeciwko   sobie   aparat 
państwowy, ulegający postępowemu rozpadowi.

Jeszcze  na  IV  Kongresie   Kominternu  wskazywaliśmy,   że  ogólną   regułą   może  być  to,  iż   siła 

przedpaździernikowego oporu burżuazji będzie w starych krajach kapitalistycznych znacznie większa niż 
u nas; trudniej będzie uzyskać proletariatowi zwycięstwo; ale za to zdobycie władzy zagwarantuje mu od 
razu trwalszą i solidniejszą pozycję, niż ta, w jakiej my się znaleźliśmy nazajutrz po Październiku. Wojna 
domowa rozwinęła się u nas natychmiast po tym, jak proletariat przejął władzę w głównych ośrodkach 
miejskich i przemysłowych, i wypełniła sobą pierwsze trzy lata władzy Radzieckiej. Wielu uważa, że w 
krajach Europy Zachodniej i Środkowej władzę uda się przejąć ze znacznie większym trudem, lecz za to, 
po przejęciu władzy, proletariat będzie miał ręce znacznie mniej skrępowane. To zrozumiałe, że owe 
perspektywiczne wyobrażenia mogą mieć wyłącznie względny charakter. Bardzo wiele będzie zależało od 
tego, w jakiej kolejności zachodzić będzie rewolucja w różnych krajach Europy, jakie będą możliwości 
interwencji   wojskowej,   jaka   będzie   w   tym   momencie   siła   ekonomiczna   i   wojskowa   Związku 
Radzieckiego   itp.   Lecz   w   każdym   wypadku,   zasadnicze   i   –   jak   sądzimy   –   bezsporne   jest   nasze 
wyobrażenie o tym, że sam proces zdobycia władzy napotykać będzie w Europie i Ameryce na znacznie 
poważniejszy,  bardziej   uporczywy  i  bardziej  przemyślany  opór klas  panujących niż  u nas,  i  że  tym 
bardziej obowiązani jesteśmy potraktować poważnie, jak sztukę, powstanie zbrojne i w ogóle wojnę 
domową.

Jeszcze raz o radach i partii w rewolucji proletariackiej

Rady delegatów robotniczych powstały u nas zarówno w roku 1905, jak i w 1917 z samego ruchu, 

jako   jego   naturalna   forma   organizacyjna   na   pewnym   poziomie   walki.   Lecz   w   młodych   partiach 
europejskich, które w mniejszym lub większym stopniu przyjęły rady jako „doktrynę”, jako „zasadę”, 
wciąż   powstaje   niebezpieczeństwo   fetyszystycznego   stosunku   do   rad,   które   przedstawiane   są   jako 
samowystarczalny   czynnik   rewolucji.   Tymczasem,   niezależnie   od   ogromnych   zalet   rad,   jako   form 
organizacji walki o władzę, całkiem prawdopodobne są wypadki, gdy powstanie rozwinie się w oparciu o 
zupełnie   inne   formy   organizacyjne   (komitety   fabryczne,   związki   zawodowe)   i   gdy   rady   pojawią   się 
dopiero w procesie powstania lub po jego zwycięstwie, już jako organy władzy.

Z tego punktu widzenia niezwykle pouczająca jest ta walka, którą rozpoczął Lenin po dniach 

lipcowych   przeciwko   fetyszyzowaniu   organizacyjnej   formy   rad.   Ponieważ   eserowsko-mienszewickie 
rady   stały   się   w  lipcu   organizacjami,   które  otwarcie   namawiały   żołnierzy   do  uderzenia   i   stłumienia 
bolszewików, ruch rewolucyjny mas robotniczych mógł i musiał poszukiwać dla siebie innych dróg i 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 26 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

form. Lenin zastanawiał się nad komitetami fabrycznymi jako organizacjami walki o władzę (patrz np. 
wspomnienia na ten temat tow. Ordżonikidze). Jest całkiem prawdopodobne, że ruch poszedłby właśnie 
tą drogą, gdyby nie wystąpienie korniłowowców, które zmusiło rady do samoobrony a bolszewikom dało 
powtórnie możność tchnięcia w rady rewolucyjnego ducha, związanie ich w ścisły sposób z masami 
poprzez lewe, tj. bolszewickie, skrzydło.

To zagadnienie, czego dowiodły niedawne doświadczenia Niemiec, posiada ogromne znaczenie 

międzynarodowe.   Właśnie   w  Niemczech   rady   formowały   się   wiele   razy   jako   organy   powstania   bez 
powstania, jako organy władzy – bez władzy. Doprowadziło to do tego, że w roku 1923 ruch szerokich 
mas proletariackich  i półproletariackich  zaczął  się grupować wokół  komitetów  fabrycznych, które w 
zasadzie pełniły wszystkie te funkcje, jakie u nas spadały na rady w okresie poprzedzającym bezpośrednią 
walkę o władzę. Tymczasem w sierpniu-wrześniu sformułowana została przez niektórych towarzyszy w 
Niemczech propozycja, by niezwłocznie przystąpić do tworzenia rad. Po długich i gorących dyskusjach 
propozycja ta została odrzucona, co było w pełni uzasadnione. W sytuacji, w której komitety fabryczne 
stały się już ośrodkami skupiającymi masy rewolucyjne, rady w okresie przygotowawczym okazałyby się 
formą   równoległą,   pozbawioną   treści.   Odwracałyby   tylko   uwagę   od   materialnych   zadań   powstania 
(wojsko, policja, oddziały powstańcze, kolej itp.), obracając ją w stronę samoistnej formy organizacyjnej. 
Z drugiej strony, utworzenie rad jako rad, przed powstaniem i poza bezpośrednimi zadaniami powstania, 
oznaczałoby gołosłowną proklamację: „Idziemy na was!”. Rząd, który zmuszony był „ścierpieć” komitety 
fabryczne, gdyż skupiały one ogromne masy, uderzyłby w pierwszą powstałą radę jako oficjalny organ, 
który   „pokusił   się”   o   przejęcie   władzy.   Komuniści   zmuszeni   byliby   wystąpić   w   obronie   rad   jako 
przedsięwzięcia   czysto   organizacyjnego.   Rozstrzygająca   walka   dotyczyłaby   nie   przejęcia   lub   obrony 
realnych   pozycji   i   nie   zaczęłaby   się   w   tym   momencie,   który   zostałby   przez   nas   wybrany   dopiero 
wówczas, gdyby powstanie wypłynęło z warunków ruchu mas, lecz wybuchłaby z powodu radzieckiej 
„symboliki” i to w chwili wybranej przez wroga i przez niego nam narzuconej. Tymczasem, jest zupełnie 
oczywiste,   że   cała   praca   przygotowawcza   do   powstania   mogła   być   z   powodzeniem   współzależna 
względem organizacyjnej formy komitetów fabrycznych i zakładowych, które mogły się stać rosnącymi i 
umacniającymi się organizacjami masowymi, pozostawiającymi partii swobodę co do wyboru terminu 
powstania. To zrozumiałe, że na pewnym etapie powinny byłyby narodzić się rady. Prawdopodobnie, w 
przywołanych wyżej warunkach, powstałyby w ogniu walki  jako bezpośrednie organy powstania, co 
groziłoby   utworzeniem   w   najbardziej   napiętej   sytuacji   dwóch   ośrodków   rewolucyjnych.   Angielskie 
przysłowie parlamentarne powiada, że nie należy przesiadać się z konia na koń, gdy przejeżdża się przez 
bystry potok. Możliwe, że rady zaczęłyby powstawać powszechnie w najważniejszych punktach kraju po 
zwycięstwie. W każdym wypadku zwycięskie powstanie doprowadziłoby nieuchronnie do utworzenia rad 
jako organów władzy.

Nie można zapominać, że u nas rady powstały jeszcze na „demokratycznym” etapie rewolucji, że 

na tym etapie zostały jakby zalegalizowane, a później zostały przez nas odziedziczone i były przez nas 
wykorzystywane. Nie powtórzy się to w trakcie proletariackich rewolucji na Zachodzie. W większości 
wypadków rady tworzone tam będą na wezwanie komunistów i, co za tym idzie, będą jawnymi organami 
powstania   proletariackiego.   Nie   jest   oczywiście   wykluczona   taka   możliwość,   że   rozprzężenie 
burżuazyjnego aparatu państwowego zajdzie dostatecznie daleko zanim proletariat będzie mógł przejąć 
władzę, co stworzy warunki dla powstania rad jako jawnych organów przygotowania powstania. Nie 
stanie się to jednak chyba ogólną zasadą. Bardziej prawdopodobne jest to, że rady uda się utworzyć 
dopiero w ostatnich dniach, jako bezpośrednie organy powstających mas. W końcu, zupełnie możliwe są 
takie warunki, w których rady powstaną po przesileniu się powstania, a także jako jego następstwo, stając 
się   organami   nowej   władzy.   Należy   mieć   na   uwadze   wszystkie   te   warianty,   aby   nie   popaść   w 
organizacyjny fetyszyzm i aby nie przekształcić rad z tego, czym być powinny, tj. z elastycznej, żywej 
formy walki, w „zasadę” organizacyjną, która do ruchu wprowadzana jest z zewnątrz i która narusza jego 
prawidłowy rozwój.

W ostatnim czasie pobrzmiewały w naszej prasie takie mniej więcej głosy, że niby to my nie 

wiemy, jakimi drzwiami wejdzie rewolucja proletariacka w Anglii – przez partię komunistyczną czy też 
przez   związki   zawodowe.   Takie   postawienie   kwestii,   odznaczające   się   pozorną   głębią   perspektywy 
historycznej, wydaje się niesłuszne i niebezpieczne przez to, że zniekształca główną naukę płynącą z 

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 27 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

minionych lat. Jeśli do zwycięskiej rewolucji nie dojdzie w wyniku wojny, to właśnie dlatego, że zabrakło 
partii.   Taki   wniosek   odnosi   się   do   Europy   jako   całości.   Stać   się   on   może   bardziej   konkretny,   gdy 
prześledzimy losy ruchu rewolucyjnego w poszczególnych krajach. W Niemczech kwestia ta pod tym 
względem wygląda całkiem jasno: rewolucja niemiecka mogła zwyciężyć i w roku 1918, i 1919, gdyby 
posiadała należyte kierownictwo partyjne. W roku 1917 widać to było na przykładzie Finlandii – ruch 
rewolucyjny rozwijał się tam w wyjątkowo sprzyjających warunkach, pod osłoną i przy jawnym wsparciu 
wojskowym rewolucyjnej Rosji. Ale partia fińska posiadała w swym kierownictwie socjaldemokratyczną 
większość i zaprzepaściła rewolucję. W nie mniej ostry sposób naukę tę potwierdza nam doświadczenie 
Węgier. Komuniści wraz z lewicowymi socjaldemokratami władzy tam nie zdobyli, lecz otrzymali ją z 
rąk wystraszonej burżuazji. Zwycięska – bez walki, i bez zwycięstwa – rewolucja węgierska okazała się 
już   na   pierwszym   etapie   pozbawiona   bojowego   przywództwa.   Partia   komunistyczna   zlała   się   z 
socjaldemokratyczną,   ujawniając,   że   sama   nie   była   partią   komunistyczną   i   że   –   co   za   tym   idzie   – 
niezdolna była do tego, by mimo bojowego ducha węgierskich proletariuszy utrzymać tak łatwo uzyskaną 
władzę. Rewolucja proletariacka nie może zwyciężyć bez partii, wbrew partii, omijając partię, czy dzięki 
surogatowi partii.  Jest to najważniejsza nauka z ostatniego  dziesięciolecia.  To prawda, że angielskie 
związki zawodowe mogą się stać potężnym motorem rewolucji proletariackiej, mogą także w pewnych 
warunkach i w pewnym okresie zastąpić rady robotnicze. Lecz taką rolę mogą odgrywać nie wbrew partii 
komunistycznej, a tym bardziej nie przeciwko niej, lecz wyłącznie w warunkach, gdy rozstrzygające staną 
się wpływy komunistyczne w związkach zawodowych. Za ten wniosek, odnośnie roli i znaczenia partii 
dla rewolucji proletariackiej, zapłaciliśmy zbyt drogo, abyśmy teraz mieli szybko z niego zrezygnować, 
bądź weń zwątpić.

W   trakcie   rewolucji   burżuazyjnych   świadomość,   celowość,   planowanie   –   odgrywały 

nieporównanie mniejszą rolę niż – jak się sądzi – powinny odgrywać i już odgrywają w rewolucjach 
proletariackich. Tam także siłą napędową były masy, lecz znacznie mniej zorganizowane i świadome niż 
obecnie.   Przywództwo   znajdowało   się   w   rękach   rozmaitych   frakcji   burżuazji,   która   jako   całość 
dysponowała   bogactwem,   środkami   kształcenia   i   związaną   z   tym   przewagą   organizacyjną   (miasta, 
uniwersytety, prasa itp.). Monarchia biurokratyczna broniła się powierzchownie, działała po omacku. 
Burżuazja wybrała odpowiednią chwilę, aby móc wykorzystać oddolny ruch mas, rzucić na szalę swój 
społeczny   ciężar   i   zagarnąć   władzę.   Odmienność   rewolucji   proletariackiej   wynika   także   z   tego,   że 
proletariat   występuje   w   niej   nie   tylko   jako   główna   siła   uderzeniowa,   lecz   także   –   poprzez   swoją 
awangardę – jako siła kierownicza. Tę rolę, którą w burżuazyjnych rewolucjach odgrywała ekonomiczna 
przewaga burżuazji, jej wykształcenie, jej samorządy miejskie i uniwersytety, przejąć może w rewolucji 
proletariackiej wyłącznie partia proletariatu. Jej rola wzrosła, gdyż niepomiernie wyższa stała się także 
świadomość wroga. W ciągu wieków swego panowania burżuazja wypracowała szkołę polityczną, której 
nie   można   przyrównać   do   szkół   starej   monarchii   biurokratycznej.   O   ile   parlamentaryzm   był   dla 
proletariatu do pewnego stopnia szkołą przygotowującą do rewolucji, to dla burżuazji stanowił on w 
jeszcze   większym   stopniu   szkołę   kontrrewolucyjnej   strategii.   Wystarczy   wspomnieć,   że   za 
pośrednictwem parlamentaryzmu burżuazja wychowała socjaldemokrację, główną dziś podporę własności 
prywatnej. Epoka rewolucji społecznej w Europie będzie – co pokazały pierwsze jej kroki – epoką nie 
tylko   walk   uporczywych   i   bezprzykładnych,   lecz   także   przemyślanych   i   wyrachowanych,   i   to 
przemyślanych w stopniu znacznie większym, niż nasz bój z roku 1917.

Oto dlaczego potrzebne nam jest zupełnie inne, niż to obserwowaliśmy do tej pory, podejście do 

problemu wojny domowej i – zwłaszcza – powstania zbrojnego. W ślad za Leninem często powtarzamy 
słowa Marksa, że powstanie jest sztuką. Lecz ta sentencja przekształca się w pusty frazes, gdy nie jest 
wypełniona   badaniem   podstawowych   elementów   sztuki   prowadzenia   wojny   domowej   w   oparciu   o 
gigantyczne   doświadczenie   zgromadzone   w   ostatnich   latach.   Trzeba   powiedzieć   to   wprost   –   w 
powierzchownym stosunku do powstania zbrojnego przejawia się nieprzezwyciężona jeszcze siła tradycji 
socjaldemokratycznej. Partia, która pomija problemy wojny domowej, mając przy tym nadzieję, że w 
rozstrzygającym   momencie   wszystko   to   jakoś  się   ułoży,   z  całą   pewnością   poniesie   porażkę.  Należy 
kolektywnie przeanalizować doświadczenie walk proletariackich, od 1917 roku poczynając.

* * *

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 28 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Nakreślona wyżej historia ugrupowań partyjnych w roku 1917 stanowi także istotniejszą część 

doświadczenia   wojny   domowej   i   posiada   –   jak   sądzimy   –   bezpośrednie   znaczenie   dla   polityki 
prowadzonej przez Międzynarodówkę Komunistyczną w całości. Powiedzieliśmy już, i powtórzymy to 
raz jeszcze, że badanie rozbieżności w żadnym wypadku nie może i nie powinno być pojmowane jako 
atak na tych towarzyszy, którzy prowadzili błędną politykę. Z drugiej jednak strony, niedopuszczalne 
byłoby wyrzucanie z historii partii ogromnego rozdziału tylko dlatego, że nie wszyscy członkowie partii 
szli noga w nogę z rewolucją proletariatu. Partia może i powinna znać całą przeszłość, aby prawidłowo ją 
oceniać i aby na wszystko znaleźć odpowiednie miejsce. Tradycja partii rewolucyjnej tworzona jest nie z 
niedomówień, lecz z krytycznej wyrazistości.

Historia dała naszej partii wiele wręcz niezrównanych przywilejów rewolucyjnych. Wskażmy tu 

na tradycje bohaterskiej walki z caratem, nawyki i metody rewolucyjnego poświęcenia, które związane 
były z warunkami pracy podziemnej, szeroką analizę teoretyczną doświadczenia rewolucyjnego całej 
ludzkości,   walkę   z   mienszewizmem,   walkę   z   narodnictwem,   walkę   z   ugodowstwem,   wielkie 
doświadczenie rewolucji 1905 roku, pracę teoretyczną nad tym doświadczeniem w latach kontrrewolucji, 
sposób   podejścia   do   problemów   międzynarodowego   ruchu   robotniczego   z   punktu   widzenia 
rewolucyjnych   lekcji   1905   roku.   Wszystko   to   w   całości   niesłychanie   zahartowało   naszą   partię, 
wytworzyło głęboką teoretyczną przenikliwość, bezprzykładny  rozmach rewolucyjny.  Tym  nie mniej 
jednak,  także   i   w  tej   partii   –   na   jej   szczytach  –   w  chwilach   poprzedzających   decydujące   działania, 
wyodrębniła się grupa doświadczonych rewolucjonistów, starych bolszewików, którzy stanowili ostrą 
opozycję   wobec   przewrotu   proletariackiego   i   którzy   w   najbardziej   krytycznym   okresie   rewolucji   – 
począwszy   od   lutego   1917   do,   w   przybliżeniu,   lutego   1918   roku   –   zajmowali   we   wszystkich 
podstawowych kwestiach stanowisko w istocie socjaldemokratyczne. Aby uchronić partię i rewolucję 
przed ogromnym zamieszaniem, które powstawało w tej sytuacji, niezbędne stały się wyjątkowe i już 
wówczas bezprzykładne wpływy Lenina w partii. Nie możemy o tym w żadnym razie zapominać, jeżeli 
chcemy, aby partie komunistyczne innych krajów czegokolwiek się od nas nauczyły. Kwestia doboru 
składu   osobowego   kierownictwa   posiada   absolutnie   wyjątkowe   znaczenie   dla   partii 
zachodnioeuropejskich.   W   krzyczący   sposób   dowodzi   tego   przykład   bankructwa   niemieckiego 
Października. Ale ów dobór prowadzony być musi pod kątem rewolucyjnego działania. W tych latach w 
Niemczech wiele razy dokonany został w chwili bezpośredniej walki przegląd członków kierownictwa 
partii. Gdy brak jest tego kryterium, wszystko pozostałe jest wątpliwe. We Francji było w ostatnich latach 
znacznie   mniej   wstrząsów   rewolucyjnych,   nawet   tych   drobniejszych.   Lecz   i   tam   życie   polityczne 
wytworzyło wiele zarzewi wojny domowej, w czasie których Komitetowi Centralnemu i przywódcom 
związków   zawodowych   przychodziło   reagować   konkretnie   na   pilne   i   ostre   problemy   (na   przykład 
krwawy mityng 11 stycznia 1924 roku). Uważne studia nad takimi gwałtownymi epizodami dostarczają 
niezastąpionego   materiału   dla   oceny   kierownictwa   partyjnego,   zachowania   poszczególnych   organów 
partii oraz ich kierownictwa. Ignorowanie tego rodzaju nauk, pomijanie wynikających zeń wniosków przy 
doborze ludzi oznacza wychodzenie naprzeciw nieuchronnej porażki, albowiem zwycięstwo rewolucji 
proletariackiej nie jest możliwe bez przenikliwego, zdecydowanego i bojowego kierownictwa partyjnego.

Także najbardziej rewolucyjna partia nieuchronnie wytwarza swój organizacyjny konserwatyzm – 

w przeciwnym razie byłaby pozbawiona niezbędnej trwałości. Wszystko sprowadza się do wielkości 
konserwatyzmu.   W   partii   rewolucyjnej   niezbędna   życiowa   dawka   konserwatyzmu   powinna   być 
połączona z pełną wolnością od rutyny, z pomysłowością orientacji, z rzeczywistą odwagą. Te cechy 
potwierdzają się najbardziej na zakrętach rozwoju historycznego. Przywołaliśmy wyżej słowa Lenina o 
tym, że często także najbardziej rewolucyjne partie, w trakcie ostrej zmiany sytuacji, wobec wynikających 
z niej zadań, wciąż zmierzają po wytyczonej wczoraj drodze i tym samym przekształcają się, bądź grozi 
im   przekształcenie,   w   hamulec   rozwoju   rewolucyjnego.   Zarówno   konserwatyzm   partii,   jak   i   jej 
rewolucyjna   pomysłowość   znajdują   swój   skoncentrowany   wyraz   w   organach   kierowniczych   partii. 
Tymczasem najgwałtowniejszy „zwrot” – zwrot od pracy przygotowawczej do przejęcia władzy – wciąż 
jeszcze znajduje się przed europejskimi partiami komunistycznymi. Jest to zwrot niezbędny, nie dający 
się   odłożyć,   odpowiedzialny   i   groźny.   Przegapienie   właściwej   dla   niego   chwili   oznacza   największą 
porażkę, jaka w ogóle może spotkać partię.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 29 –

http://skfm.dyktatura.info/

background image

Lew Dawidowicz Trocki – Nauki Października (1924 rok)

Doświadczenie walk europejskich z ostatnich lat, przede wszystkim w Niemczech, rozpatrywane 

w świetle  naszego własnego doświadczenia, wskazuje na to, że można mieć do czynienia z dwoma 
typami przywódców, którzy skłonni są ciągnąć partię do tyłu w tej właśnie chwili, gdy powinna ona 
wykonać   niezbędny   skok   naprzód.   Jedni   z   nich   widzą   na   drogach   rewolucji   przeważnie   trudności, 
przeszkody i zapory, i oceniają każdą sytuację z uprzednim – choć nie zawsze świadomym – zamiarem 
uchylenia   się   od   działania.   Przekształcają   oni   marksizm   w   metodę   uzasadniania   niemożności 
rewolucyjnego działania. Najczystszą hodowlą tego typu przywódców był rosyjski mienszewizm. Lecz 
sam w sobie typ ów wykracza poza mienszewizm i dlatego w najbardziej krytycznych chwilach może 
ujawnić się nagle na odpowiedzialnych posterunkach w najbardziej rewolucyjnej partii. Przedstawiciele 
innej   odmiany   przywódców  charakteryzują   się   powierzchowną  agitacyjnością.   Ci   –  nigdy   nie   widzą 
przeszkód i trudności, dopóki nie zderzą się z nimi głowami. Gdy przychodzi czas rozstrzygającego 
działania,   wówczas   owa   zdolność   do   omijania   realnych   przeszkód   za   pomocą   pustych   sloganów, 
skłonność   do   niesłychanego   optymizmu   we   wszystkich   kwestiach   (oni   „gwiżdżą   na   wszystko”) 
nieuchronnie przemienia się w swoje przeciwieństwo. Dla pierwszego typu pedantycznie nastrojonych 
rewolucjonistów trudności związane z przejęciem władzy stanowią jedynie nagromadzenie i rozwinięcie 
wszystkich   tych   trudności,   które   przywykli   widzieć   na   swej   drodze.   Zgodnie   z   typem   drugim   – 
powierzchownych optymistów – trudności działania rewolucyjnego pojawiają się zawsze znienacka. W 
odmienny sposób postępują jedni i drudzy w okresie przygotowawczym – pierwsi pozostają sceptykami, 
na których nie można polegać w znaczeniu rewolucyjnym; za to drudzy, przeciwnie, mogą się okazać 
wściekłymi rewolucjonistami. Jednakże w decydującej chwili jedni i drudzy idą ręka w rękę przeciwko 
powstaniu. A tymczasem cała praca przygotowawcza posiada wartość tylko wówczas, gdy czyni partię, a 
przede wszystkim jej organy przywódcze, zdolną do określenia momentu powstania i kierowania nim. 
Albowiem zadaniem partii komunistycznej jest zdobycie władzy w celu przebudowy społeczeństwa.

W ostatnich czasach często mówiliśmy i pisaliśmy o konieczności „bolszewizacji” Kominternu. 

Jest to zadanie całkowicie bezsporne i pilne; zdecydowanie wysunęło się ono na czoło zwłaszcza po 
zeszłorocznych naukach, jakie otrzymaliśmy w Bułgarii i w Niemczech. Bolszewizm to nie doktryna (tj. 
nie tylko doktryna), lecz system rewolucyjnego wychowania niezbędny dla przewrotu proletariackiego. 
Co oznacza bolszewizacja partii komunistycznych? Jest to wprowadzenie w nich takiego wychowania, 
takiego doboru kierowniczego składu osobowego, aby nie dryfował on w chwili swego Października. 
„Wot Giegiel’, i kniżnaja mudrost’, i smysł fiłosofii wsiej…”

25

.

25

 Rosyjskie: „Oto Hegel, i mądrość książkowa, i sens filozofii całej…”. – Przyp. red.

© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej

– 30 –

http://skfm.dyktatura.info/