background image

 

1

Dr. Fryderyk Papee 

 
 
 
 
 

ZABYTKI PRZESZŁOŚ

CI 

 
 

MIASTA BEŁZA 

 
 
 
 
 
 

 

 
 
 
 
 
 
 

WE LWOWIE 

NAKŁADEM MIASTA BEŁZA 

Z drukarni Wł. Łozińskiego. 

1 8 8 4. 

 
 
 

background image

 

2

 
 
 

Tory Ŝelazne kolei Jarosławsko-Sokalskiej przerzynać będą za 

kilka  miesięcy  Ŝyzne  obszary  północno-wschodniej  Galicyi  i 

przechodzić  koło  drewnianego  miasteczka,  które  Ŝadnym  dotych-

czas  gościńcem  nie  połączone  z  cywilizowanym  światem,  wśród 

swoich  lasów  i  łąk  bagnistych,  wygląda  jakby  jaki  krajobraz 

zaklęty z zamierzchłej Piastów epoki. 

A  jednak  juŜ  na  samym  wjeździe  od  strony  Lwowa  spotyka      się  

podróŜny   z  kościółkiem drewnianym, 

  gdzie  skulona  staruszka  szepcze  pacierz  do  Matki  Boskiej  „która  na 

zamku  bełzkim  króluje";  dalej  przejechawszy  groblę  łączącą  to  dziś 

jeszcze mianem „zameczku" szczycące się miejsce z samem miastem i 

minąwszy  nędzny  rynek,  widzi  cały  szereg  okazałych  gmachów 

kościelnych  i  poklasztornych;  a  wreszcie,  puściwszy  się  jeszcze  dalej 

w  kierunku  północno-wschodnim  za  miasto,  natrafia  na  przysiółek 

„Warszawa",  tak  zwany  dlatego,  iŜ  osiedleni  tu  byli  posłańcy 

utrzymujący stałą komunikacyą między tem miastem a stolicą Wazów 

i  Sasów,  Wszystko  to  zastanawia,  nasuwa  myśl,  iŜ  pochód 

cywilizacyjny  dziejów  i  owych  zakątków  nie  pominął  i  nakłania  do 

wglądnięcia  w  księgi  i  stare  papiery,  które  świadome  są  dziejów  lat 

ubiegłych.

1

 

,

..

1

) 0 Bełzie pisał najprzód X. Franciszek S i a r o z y ń s k i  w „Cza 

sopiśmie naukowem księgozb. Ossol,"   1829. Zesz 3. Str. 14—33 p.t.: 

„Dzieje niegdyś księstwa Bełzkiego i miasta Bełza

   PoniewaŜ          

archiwum bełzkiego  nie znał,   przeto   o   samem mieście   mało   szczegółów 

 

background image

 

3

Miasto Bełz naleŜy do tych pierwotnych osad, któremi  

rozrozpoczynająca się w naszych stronach praca 

cywilizacyjna wrębywała się nieprzejrzane przestrzenie 

prastarych, dziewiczych lasów.   Nie  co innego   bowiem 

oznacza  nazwa Bełz       najbliŜej   spokrewniona   z 

zachowanym po  dziś  dzień. 

 

przynosi,  zajmując  się  przewaŜnie  historyą  księstwa.  Jednak 
daty  jego

 

dziś  JuŜ  wobec  badań  Roepella  i  Cary  (Gesch. 

Polens),  Zubrzyckiego  i  Szaraniewicza  (Historye  Rusi  halicko-
włodzim.)  a  wreszcie  Stadniekiego  (Synowie  Gredymina);  nie 
mówiąc juŜ o monografiach, powtarzane być nie mogą. Z pracy 
Siarczyńskiego  skorzystali  Baliński  i  L i p i ń s k i   w  dziele 
swojem  „StaroŜytna  Polska"  (t.  II,  cz.  2.  Warszawa  1845,  str. 
1175—1182), dodając ze swej strony wiele bardzo waŜnych do 
historyi  miasta  szczegółów  na  podstawie  kopij  dokumentów 
bełzkich,  przechowanych,  jak  zwykle,  w  księgach  metr. 
archiwum  koron,  w  Warszawie.  Nawet  znający  bełzkie 
archiwum  moŜe  tu  znaleźć  cenne  uzupełnienie  z  dokumentów 
juŜ  zaginionych  lub  w  ogóle  na  miejscu  nie  znajdujących  się. 
Jednak  z  nieznajomości  a k t ó w   bełzkich  wynikło  zaniedbanie 
dziejów  miasta  po  roku  1665,  do  którego  tylko  przywileje 
sięgają.  Sądzę,  Ŝe  i  archiwum  warszawskie  moŜnaby  jeszcze 
lepiej  wyzyskać,  szczególnie  ze  względu  na  lustracye;  ale 
zupełnie  dotychczas  nieruszany  materyał  leŜy  w  archiwum 
aktów  grodzkich  i  ziemskich  we  Lwowie.  Ksiąg  grodzkich 
bełzkich  jest  tam  niemniej  jak  478,  ziemskich  140. 
Poszukiwania  w  tych  księgach  są  jak  wiadomo  nader  mozolne, 
jednak  sam  się  przekonałem,  iŜ  wśród  ogromnego  chaosu 
najrozmaitszych  spraw  znajdują  się  takŜe  akta  do  historyi 
miasta nadzwyczaj waŜne. Rozumie się, iŜ takŜe na drukowane 
juŜ  źródła  uwagę  zwrócić  naleŜy,  szczególnie  na  opisy 
cudzoziemców 

zwiedzających 

Polskę 

(Por. 

Liskego: 

Cudzoziemcy  w  Polsce).  Tak  więc,  ktoby  chciał  się  zabrać  do 
obszernej monografii Bełza ten nie mógłby się zaprawdę, skar-
Ŝ

yć na brak materyału. Mnie zaś po wskazaniu źródeł pisanych i 

drukowanych  pozostaje Jeszcze  miły obowiązek podziękowania 
za  Ŝywą  pomoc,  której  w  pracy  mojej  od  rozmaitych  władz  i 
osób 

doznałem. 

Przedewszystkiem 

więc 

składam 

tu 

najszczersze  podziękowanie  JW.  Marszałkowi  i  Wys. 
Wydziałowi  krajowemu  za  list  polecający,  władzom  gminnej  i 
parafialnej  r.  l.  miasta  Bełza  za  gościnno  ułatwienie 
poszukiwań;  wreszcie  za  pomoc  naukową  pp.  Wilh. 
Bruchnalskiemu  lingwiście  i  Ferd.  Bostlowi,  historykowi  we 
Lwowie,  oraz  p.  F r a n c i s z k o w i   Ksaw.  M r o c z k o ,  
nauczycielowi  w  Bełzie,  autorowi  szkiców  etnograficznych 
(umieszczanych  w  krakowskim  „Przeglądzie  literackim  i 
artystycznym"  188—3),  który  swoją  inteligencyą  prawdziwą 
chlubę swemu stanowi przynosi. 

background image

 

4

j ęz yk u     ruskim   wyrazem   BEŁZ  i   z   nazwą  miejscową - Bielsk,  jak 

białą  smugę,  t.  j.  miejsce  jasne  wśród  ciemni  borów      wyrąbane  —.  słowem: 

polankę.     Z brzaskiem    czasów   historycznych  znajdujemy  Bełz    na  kresach   

owej   ziemi   między   Sanem  a Bugiem, która w najstarszych kronikach nazwę 

„grodów czerwieńskich" nosiła.    NaleŜał on przeto   za Chrobrego   do Polski, 

ale  o  rok  jeszcze  prędzej    niŜ  Przemyśl    i  inne      grody      odebrany  został 

napowrót  Mieszkowi  II  przez  „Mądrego"  Jarosława,      syna          Włodzimierza 

Wielkiego  (1030  r.)      i  odtąd      przez  lat  300  dzielił      losy  ziem  ruskich. 

Wojowały wprawdzie w tych  stronach  i zajmowały gród bełzki nieraz   dzielne   

zastępy      Bolesławów,  Kazimierzów  i  Leszków,  ale  na  nowo  miało  się  tutaj 

ustalić panowanie polskie dopiero po wiekach. W drugiej zaś połowie XI wieku, 

po  śmierci  Jarosława  (  1054),  dzierŜyli  rządy  halickiej  i  włodzimierskiej  czyli   

wołyńskiej      ziemi.  —  do    której    naleŜał  Bełz  —  potomkowie  syna  jego 

Włodzimierza:  Rościsławicze,  aŜ  póki  ich  Włodzimierz    Monomach  (  1125)  i 

jego  potomki,  od  młodszego  syna  Jarosławowego  Wszewołoda  ród  swój  

wiodący,  przy  końcu  XI  wieku  wołyńskiej,  a  przy  końcu  XII  i  halickiej  ziemi 

nie  pozbawili.  Pierwszym  z  plemienia  Monomacha,    który    nad      obiema 

ziemiami    zawładnął,    był   bohaterski   ksiąŜę   Roman,   poległy w, bitwie 

przeciw  Leszkowi  Białemu  pod  Zawichostem  (r.  1205);  następnie  panowali 

tutaj synowie  jego   Wasilko   i sławny   król Rusi Daniło, później   syn tegoŜ,  

załoŜyciel      Lwowa,      Lew      i  ród  jego  aŜ  do  początków  XIV  wieku.    Obok 

władców  tych,  zasiadających  na  halickiej,  włodzimierskiej,    chełmskiej,      albo 

lwowskiej  stolicy,  urządzali  się  młodsi  ich    bracia    albo  synowie      za      Ŝycia 

ojców albo   i dalsi   krewni   na   pomniejszych   obszarach   i grodach — za ich 

wolą lub przeciw ich woli,  zachowując  w miarę togo większą   lub   mniejszą   

od    głównych    ognisk   zawisłość. Pośród    tych    pomniejszych    udzielnych     

grodów-    najpierwszo miejsce zajmował Bełz, z którego   ksiąŜąt  szczególnie  

brat    Romana  Wszewołod      i  syn  jego      Aleksander      w  dziejach    zatargów 

polsko-ruskich wybitne zajęli miejsce. Z tego to rodu pojął sobie małŜonkę nasz 

Leszek  Biały      w  osobie      księŜny      bełzkiej      Grzymisławy,  pełnej  godności   

kobiecej      i      hartu      duszy      córy  księcia  Aleksandra.        W    stosunkach   

politycznych      ziemi  włodzimierskiej  nawała  i  ucisk  tatarski  Ŝadnej  nie 

wywołały zmiany, bo jeszcze 

background image

 

5

syn  Lwa  Jerzy  (Jurij)  zaprawiał  się  za  Ŝycia  ojca  do  rządów  na  bełzkiej 

stolicy;  dopiero  inna,  większa  potęga  miała  przeistoczyć  polityczną  tych  ziem 

fizyognomią.  Oto  na  początku  XIV  w.  wysunął  się  z  ciemnych  puszcz  i  borów 

litewskich  potęŜny  oręŜ  Giedymina,  a  pod  jego  ciosami  padały  księstwa  ruskie, 

jedno po  drugiem. Uległy pograniczne Litwie dzielnice, uległ około roku 1320 

prastary  złoty  Kijów,  uległo  wreszcie  i  Podole  i  Wołyń.  Odtąd  widzimy  na 

Bełzie  ksiąŜąt  litewskiego  rodu,  potomków  wielkiego  Giedymina:  najprzód 

Lubarta,  którego  Kazimierz  W.  w  czasie  pierwszej  swojej  i  drugiej  na  Rnś 

wyprawy  (1340  i  1352)  na  Bełzie  zastaje, potem zaś Jerzego  Narymuntowicza, 

którego  w  czasie  trzeciej  wyprawy  (1366  r.)  lennikiem  Polski  czyni. 

Wiarołomne zachowanie się tego lennika, a mianowicie pustoszący napad jego na 

ziemie polskie aŜ po Wisłę, powoduje króla Węgier i Polski Ludwika do wyprawy 

na  Jerzego,  w  której;  zdobywszy  Bełz  i  Chełm  r.  1377,  koniec  panowaniu 

litewskiemu  w  tych  stronach  kładzie.  Zaraz  teŜ  jeszcze  tego  samego  roku 

otrzymuje  Bełz  od  Ludwikowego  na  Rusi  namiestnika,  organizatora  miast 

ruskich,  Władysława  księcia  opolskiego,  pierwsze  przywileje  i  odtąd  dopiero 

właściwem  Ŝyciem  miejskiem  na  podobieństwo  miast  polskich  i  innych 

zachodnio-europejskich  Ŝyć  i  rozwijać  się  zaczyna.  Jednak  dopiero  po  wieku 

ustalić się miały jego losy, gdyŜ w r. 1388 przechodzi znowu na zaspokojenie 

róŜnych  pretensyj  Ziemowita  IV  księcia  na  Płocku  wraz  z  ręką  siostry 

Jagiełłowej Aleksandry w dom mazowiecki i zostaje pod jego rządem aŜ do r. 

1462,  kiedy  go  po  wygaśnięciu  rodu  Ziemowita  jako  opróŜnione  lenno  król 

Kazimierz Jagiellończyk zajmuje i do korony polskiej nierozdzielnie wciela. Ze 

stolicy księstwa staje się Bełz stołecznem województwa tegoŜ imienia miastem. 

Teraz  zaczynają  się  dlań  —  szczególnie  od  chwili  ponownej  po  spustoszeniu 

tatarskiem  (1499) przez  Zygmunta  I r. 1509 organizacyi  —  czasy  największego 

rozkwitu,  w  których  hojnie  sypią  się  dowody  królewskich  łask,  w  których 

powstają silne warownie i ów szereg okazałych gmachów po dziś dzień największą 

miasta ozdobę stanowiący. Wojny kozackie i szwedzkie połoŜyły kres dobrym 

czasom  w  Bełzie  jak  i  gdzieindziej  w  Polsce,  tak  iŜ  w  r.  1665  zmuszeni  byli 

mieszczanie, nie będąc w stanie dla ubóstwa i wyludnienia miasta ponosić sami   

cięŜarów   państwo- 

background image

 

6

wych i podatków, przypuścić do równych z sobą praw i obowiązków gminę 

Ŝ

ydowską.  Następstwem    tego  było,  iŜ  miasto  coraz  bardziej  Ŝydowszczało, 

coraz  więcej  stawało  się  niechlujnem  i  biednem,  a  w  bezsilności  swojej  i 

upadku na coraz dotkliwsze szykany naraŜone ze strony okolicznych magnatów, 

z  których  szczególnie  Franciszek  Salozy  na  Krystynopolu  Potocki,  ów  zły 

wojewoda z Maryi Malczewskiego, w przykrej dla niego zapisał się pamięci. 

Zajęcie przez Austryą w r. 1772 nie polepszyło doli Bełza, tak jak niektórych 

innych  miast,  owszem,  odkąd  stolica  cyrkułu  przeniesiona  została  stąd  do 

ś

ółkwi  (1783),  stał  się  małą  mieściną  z  sądem  tylko  powiatowym,  w  której 

ś

wiat deskami zabity, a czarne grząskie błoto, w braku wszelkiego kamienia do 

bruku  szeroko  rozlane,  prawdziwym  spleenem  napełnia  mieszkańców  w 

miesiącach jesieni i wiosny. 

Przejdźmy  się  po  drewnianych  kładkach  wzdłuŜ  owego  szeregu 

murowanych gmachów i zatrzymajmy się przed ostatnim z nich, mieszczącym 

dzisiaj i sąd i aptekę i urząd gminny i szkoły a zbudowanym około roku 1743 

przez  siostry  zakonu  św.  Dominika,  po  których  kościół  oddany  teraz  parafii 

ruskiej,  jak  przyległy    kościół  po  ich  braciach  zakonnych  parafii  łacińskiej. 

Tutaj na pierwszem piętrze, dostawszy się do urzędu gminnego, znajdujemy za 

drzwiami  Ŝelazem  okutemi  sklepiony  pokój,  w  którym  złoŜono  kasę  i 

archiwum. W wielkiej dębowej skrzyni na dwie części przegródką podzielonej 

leŜą  po  lewej  stronie  akta  i  dokumenta,  po  prawej  księgi  sądowe,  a  w  kącie 

pokoju czernieje, jako znamię Ŝywej ich niegdyś siły, Ŝelazny miecz katowski 

— jedyny sprzęt archeologiczny bełzkiej gminy. 

Myliłby  się  ten,  ktoby  pośród  d o k u m e n t ó w   spodziewał  się  —  nie 

mówiąc juŜ wcale o epoce ruskiej i litewskiej — znaleźć choćby tylko zabytki z 

mazowieckiej  przeszłości  Bełza.  Dokumenta  te  przedstawiają  jedynie  i 

wyłącznie  okres  świetności  miastu  od  r.  1509  do  1665,  i  luźnemi  tylko 

wzmiankami  sięgają  w  odleglejsze  czasy  aŜ  po  r.  1377.  Najstarszy  z  nich  to 

dyplomat  Zygmunta  I  z  r.  1512,  uwalniający  mieszczan  od  kbntrybucyi  i 

danin. kameralnych; potem następują liczne, przywileje Zygmunta Augusta. W 

jednym  z  nich  (1546)  reguluje  jarmarki  miejskie,  w  drugim  (1550)  uwalnia 

mieszczan na podstawie zaginionych przywilejów Ziemowita, i Kazimierza IV 

od ceł w ca- 

background image

 

7

łem  swojem  państwie  z  wyjątkiem  powołowego  na  granicach,  w  trzecim 

(1663)  potwierdza  przywilej  Władysława  Opolczyka  na  dniu  6  października 

1377  w  Gródku  wydany,  mocą  którego  Litwini  sól  do  swojej  ojczyzny  z  Rusi 

południowej  wiozący  mają  przez  Bełz  przejeŜdŜać  i  tu  mieć  swoje  składy,  w 

czwartym  nareszcie  i  piątym  (oba  z  r.  1565)  orzeka  wolność  propinacyi  z 

wyłączeniem  ludności  Ŝydowskiej  i  przedmieść.  Następujący  królowie,  Henryk 

Walezy, Stefan Batory, Zygmunt III i Władysław IV nie tylko potwierdzili miastu 

powyŜsze  ale  i  inne  dzisiaj  zaginione  przywileje  swoich  poprzedników.  I  tak 

zatwierdza  Zygmunt  III  w  r.  1590  przywilej  na  woskobojnią  (z  1513)  pierw-

szego; w r. zaś 1548 przywilej na wolność od podwodów (z r. 1564) drugiego 

swego  imiennika  —  Władysław  IV  zaś  ponawia  w  r.  1633  fundacyjny  akt 

przez  Zygmunta  1  dnia  10  listopada  1509  we  Lwowie  wystawiony,  a  nadający 

gminie  magdeburską  organizacyą  z  uwolnieniem  od  zwykłych  cięŜarów 

państwowych polskich; prawo uŜytkowania z rzeczki Rzeczycy, prawo wrębu w 

lasach  całego  starostwa,  Cła  na  mostach  i  pomoc  okolicznej  ludności  do  ich 

naprawy,  jarmarki  i  targi,  tudzieŜ  wieś  Prusinów  na  własność.  Ciekawym  jest 

takŜe dyplomat, którym  Zygmunt III na sejmie walnym krakowskim 3go marca 

1595  spór  między  Bełzem  a  załoŜonem  w  r.  1550  przez  Zygmunta  Augusta 

miastem  Augustowem  —  dziś  Mosty  wielkie  zwanem—załatwia.  Obie 

miejscowości krzywem na siebie zawsze patrzały okiem; spór zaś powstał o ów 

most na Racie, któremu Augustowo dzidzisiejszą swoją nazwę zawdzięcza, a który 

od starodawnych czasów wraz z cłem i prawem pociągania okolicznej ludności 

do jego naprawy do BełŜan naleŜał. Król przyznaje wprawdzie most i cło z niego 

dotychczasowym  posiadaczom,  ale  uwalnia  Augustowian  od  obowiązku  jego 

naprawy, skoro miejscowość ich od r. 1550 stała się miastem — „inne zaś jest 

wieśniaków, a inne mieszczan połoŜenie społeczne -. Przywileje cechowe w liczbie 

4  stwierdzają  istnienie  cechów  szewskiego,  bednarskiego  i  kuśnierskiego  w 

mieście;  propinacyjne  i    jarmarkowe  złoŜone  są  obecnie  u  adwokata  dr. 

Gnoinskiego  we  Lwowie.  Szereg  oryginalnych  pergaminowych  przywilejów 

miasta  Bełza    zamyka  dokument  króla  Michała  z  r.  1669,  zatwierdzający  owo 

przedwczesne a fatalne równouprawnienie Ŝydów z r. 1665,  dalsze   zaś   dzieje 

— 

background image

 

8

niestety juŜ odtąd historya upadku — zawarte są w postrzępio- 

nych i wyblakłych od starości papierach i aktach. 

Akta  w  archiwum  miasta  Bełza  sięgają  aŜ  do  początków  naszego  wieku, 

późniejsze  zaś  złoŜone  są  juŜ;  w  registraturze.  Są  i  między  aktami  zabytki 

czasów  dawniejszych  jako:  oryginalne  papierowe  dekreta  królewskie  w 

pojedynczych  sprawach      spornych  z  XVI  wieku      oraz    kopie      przywilejów   

czasami 

nawet  i  mazowieckiej  epoki  sięgających,  z  których  tu  tylko  fascykuł

zawierający dokumenta Dominikanów bełzkich od r. 1456 

zacząwszy  przytoczę,  jednak  główna  ich  masa  odnosi  się  do  okresu  po  r. 

1665,  w  którym  juŜ  szczodrobliwa  ręka  królów  od  Bełza  się  odsunęła.  Jest  tu 

oblatowany w grodzie r. 1704 spis spalonych przez szwedzką inkursyą domów 

(przytaczający prócz zamku: od strony wschodniej rynku domów spalonych 5,  

od  południowej  4,  od  zachodniej  7,  od  północnej  10,  na  przedmieściu 

sokalskiem  8,  na  lubelskiem,  gdzie  głównie  Ŝydzi  mieszkali,  30),  jest 

dyspartyment hiberny z r. 1726 , w którym juŜ stosunek kontrybucyi, a zatem i 

w przybliŜeniu stosunek ludności chrzeiciańskiej do Ŝydowskiej przedstawia się 

jak  3  do  2,  są  i  inne  kwity  na  złoŜone  przez  miasto  w  róŜnych  czasach 

kontrybucye    wojskowe,  a  później  juŜ  coraz  częstszo  uwolnienia  podupadłej 

mieściny  od  stacyj  i  przechodów  Ŝołnierskich,  rękami  róŜnych  hetmanów 

podpisane,  są  rozporządzenia  starościńskie,  luźne  akta  sądowe  miejskie  i 

ziemskie,  są  nawet  czasem  lauda  sejmików  województwa  i  prywatne  listy 

Potockich. Najbardziej jednak poczesne, bo osobną kopertą odznaczone miejsce, 

zajmują  akta  do  sprawy  Prusinowskiej  —  słusznie  całkiem,  bo  sprawa  to  i  na 

swój czas nadzwyczaj charakterystyczna i po dziś dzień w skutkach swoich nie 

zagasła.  Franciszek  Salezy  Potocki,  w  początkach  Stanisława  Augusta 

wojewoda  kijowski  i  starosta  bełzki,  mieszkający  w  Krystynopolu,  od  dawna 

juŜ  zakroił  był  na  Prusinów,  który  w  obrębie  dziedzicznych  jego  posiadłości 

leŜał.  Pierwsza  sposobność  podniesienia  pretensyj  pienięŜnych  przeciw  gminie 

miasta  Bełza  nadarzyła  mu  się,  gdy  pachołek  obwiniony  o  kradzieŜ  sreber  w 

jego kredensie uciekł z więzienia miejskiego w Bełzie, dokąd był do strzeŜenia 

odstawiony.  Tytułem  odszkodowania  puścili  mu  BełŜanie  Prusinów  na  czas 

krótki w dzierŜawę, potem zaś zostawili mu i nadal tę dzierŜawę nie spodzie- 

background image

 

9

wając 

się 

niczego  złego. 

Aliści 

wojewoda 

zaczął 

na  prawdę 

rozgospodarowywać  się  w  Prusinowie;  zaprowadził  róŜne  ulepszenia, 

przedewszystkiem  zaś  usypał  nową  kosztowną  groblę  między  wsią  a 

miasteczkiem.  Gdy  w  r.  1770  mieszczanie  zmuszeni  byli  wypoŜyczyć  od 

starozakonnego  Eyzyka  Józefowicza  sumę  986  zł.  i  9  gr.  pol.  na  pokrycie 

kontrybucyi  przez  wojsko  moskiewskie  nałoŜonej,  znowu  Potocki  okazał  się 

nieproszonym  dobrodziejem,  i  wykupił  weksel  ów  od  Ŝyda.  Nareszcie  po 

latach  20  wyszły  na  jaw  prawdziwe  zamiary  wojewody  —  mieszczanie 

zapragnęli objąć Prusinów w własny zarząd, p. Potocki zaś odpowiedział na to 

Ŝą

daniem  kilkudziesięciu  tysięcy  złp.  dla  pokrycia  poczynionych  nakładów, 

albo wsi Prusinowa na własność. Zapłacić nie było z czego, przyszło więc do 

egzekucyi,  tem  łatwiej,  Ŝe  według  zapewnień  współczesnych  aktów  Jan 

Wojtawicki,  łandwójt  miejski,  pod  wpływem  miłego  grosza  nietęgo  bronił 

interesów  rodzinnego  gniazda.  Po  r.  1772  sprawa  wytoczyła  się  przed  sądy 

austryackie — po których zachowała się w archiwum ciekawa tabela z r. 1783, 

zestawiająca  obustronne  pretensye  —  i  po  długich  dopiero  latach  doczekała 

się załatwienia juŜ w początkach naszego stulecia drogą komplanacyi. Następca 

Potockich  Fabian  hr.  Hwniecki  utrzymał  się  w  posiadaniu  włości,  odstępując 

miastu  natomiast  pewną  sumę  pienięŜną  i  150  morgów  .lasu.  Jednak  aktu 

ugody  w  archiwum  obecnie  nie  znajduiemy,  gdyŜ  wysłany  został  jako  alegat 

do  starostwa  w  Sokalu.  Utrata  Prusinowa  była  zapewne  najcięŜszą  klęską 

ekonomiczną  dla  miasta  Bełza,  ale  niestety  nie  jedyną.  Najlepszym  tego 

dowodem  inwentarz  posiadłości  i  dochodów  miejskich,  spisany  przez  władze 

austryackie  w  r.  1814,  a  zawierający  jeszcze  wiele  takich  pozycyj  o  których 

dzisiaj  i  pamięć  zaginęła.  Podajemy  tu  z  niego  wyciąg.  Najprzód  przytacza 

inwentarz:  wygon  nad  Rzeczycą  wielkości  104  morgów  i  1539  sąŜni 

kwadratowych,  dalej  cegielnię  koło  wsi  Staje,  wreszcie  las  Choronowski, 

zajmujący przestrzeń 1440 morgów i 41 sąŜni kwadratowych. Przeszedł on w 

posiadanie  wspólne    kilkudziesięciu  rodzin  chrześciańskich  stale  osiadłe  mie-

szczaństwo Bełza stanowiących na podstawie dekretu nadwornego z 20 marca 

1801, jako rekompensacya prawa wrębu w lasach starościńskich, które na mocy 

dawnych  przywilejów  królewskich  mieszczanom  przysługiwało.      W  drugiej  

części przytacza inwen- 

background image

 

10

tarz dochody miejskie, a mianowicie czynsze emfiteutyczne, które sprzedane 

utworzyły  fundusz  około  18000  złr.  wynoszący;  dalej  dochód  z  propinacyi  i 

dochód  z  targowego  na  jarmarkach.  Po  dawnym  ratuszu  zbudowanym  w  r. 

1712  i  po  całym  szeregu  jatek  zostały  się,  mówi  inwentarz,  tylko  gruzy  i 

przegniłe  belki  —  pierwszy  bowiem  w  r.  1802,  a  ostatnie  w  r.  1806  stały  się 

pastwą  płomieni.  Dzisiaj  gruzy  te  jak  naówczas  zalegają  środek  nieschludnego 

rynku;  z  cegielni  nie  zostało  i  śladu,  targowe,  poniewaŜ  odstraszało  ludność 

okoliczną  od  jarmarków  i  tak  nie  bardzo  oŜywionych,  zniesiono,  a  las 

Choronowski,  jakkolwiek  rodzinom  uprawnionym  dobre  przynosi  usługi, 

jednak dla celów publicznych gminy Ŝadnego nie przynosi poŜytku. Inwentarz 

właśnie  opisany  kończy  szereg  aktów  miasta  Bełza.  Niestety  nie  bardzo 

pomyślnych losów złoŜone są w nich dzieje. 

K s i ę g i   s ą d o w e   miejskie  rozpoczynają  się  od  roku  1460  i  dochodzą  aŜ 

do końca panowania polskiego. Z początku składają się z wąskich podłuŜnych 

zeszytów,  później,  przybierają  zwykły  format  arkuszowy  i  są  w  XVI  wieku 

wcale  starannie,  później  zaś  coraz  niedbałej  pisane.  Czasem  nawet  jakiś 

zgrabniejszy  pisarz  miejski  przyozdobił  jo  rysunkiem  swego  pióra;  tak  n.  p. 

przy pierwszych latach XVIII wieku znajduje cierpliwy szperacz wizerunek, jak 

pan  Józef  Potocki,  naówczas  starosta  bełzki,  wójta  miejskiego  na  urzędzie 

instaluje  i  przysięgę  odeń  słuŜbową  odbiera.  Językiem  urzędowym  ksiąg  tych 

jest język łaciński; dopiero w ciągu XVII wieku coraz bardziej i bardziej język 

polski  przewaŜać  zaczyna.  Policzyć  ksiąg  tych  nie  moŜna,  rzadko  bowiem 

większa  ilość  zeszytów  utrzymała  się  razem;  są  one  roztrzęsione  i 

porozrzucane,  tak  iŜ  samo  uporządkowanie  luźnych  zeszytów  i  arkuszów 

niemało  czasu    zająćby  musiało.  Rozumie  się,  iŜ  w  małem  miasteczku  ani 

ludzi  ani  sposobności  po  temu  nie  ma;  najlepiej  zatem  zrobiliby  BełŜanie, 

gdyby  jeśli  juŜ  nie  całe  swoje  archiwum,  to  przynajmniej  te  księgi  sądowe, 

które  dla  nich  Ŝadnej  a  Ŝadnej  praktycznej  wartości  nie  przedstawiają,  oddali 

któremu  z  zakładów  naukowych,  n.  p.  najbardziej  dla  nas  wszystkich 

sympatycznemu  Zakładowi  nar.  im.  Ossolińskich  na  własność  albo 

przynajmniej w depozyt. Tamby one uporządkowania się doczekały, tam teŜ i 

dla  samej  gminy  miasta  w  razie  potrzeby,  i  dla  całego  świata  naukowego 

mogłyby  przynieść za- 

background image

 

11

prawdę  więcej  poŜytku  i  więcej  korzyści  niŜ  teraz,  kiedy  zakryte  przed 

okiem ludzkiem wśród wilgoci i kurzu butwieją. 

Opuściwszy  archiwum  miejskie  udamy  się  celem  dalszych  poszukiwań 

staroŜytniczych  na  plebanię.  Nosi  ona  na  sobie  cechy  architektoniczne  XVII 

wieku  tak  samo  jak  i  przyległym  kościół,  który  niegdyś  musiał  być  

niemałych rozmiarów, skoro dziś jeszcze, kiedy cała nawa podłuŜna sięgająca 

dawniej aŜ po ulicę uległa czasowi, sama nawa poprzeczna i prezbitoryum wy-

starczają na  potrzeby  religijne  całej  rzymsko katolickiej ludności  miasteczka. 

Początki kościoła tego sięgają jednak znacznie odleglejszych czasów niŜ jego 

budowa;  załoŜył  go  bowiem  jeszcze  Ziemowit  IV,  pierwszy  mazowiecki 

ksiąŜę na Bełzie w r. 1394 i oddał na uŜytek 00. Dominikanów. Członkowie 

tego  zakonu,  który  wraz  z  pokrewnym  sobie  franciszkańskim  przeprowadził 

missyą  katolicką  na  czerwonej  Rusi,  byli  zapewne  pierwszymi  duchownymi 

łacińskiego  obrządku  w  Bełzie  i  mieścili  się  moŜe  pierwotnie  przy  kościółku 

ś

w.  Katarzyny,  stojącym  dawnymi  czasy  na  zamku.  Znajduje  się  bowiem  w 

archiwum  miejskiem,  we  wspomnianym  powyŜej  fascykule  przywilejów 

dominikańskich  kopia  dokumentu  Zygmunta  I,  w  którym  król  ten  potwierdza 

Dominikanów  bełzkich  w  posiadaniu  dochodów  przez  Władysława  ks. 

mazowieckiego  r.  1456  prebendarzowi  zamkowego  kościółka  wyznaczonych. 

Na  chlubę  bełzkiego  klasztoru  wystarczy  powiedzieć,  iŜ  utrzymywał  on  w 

dawnych  czasach  szpital  i  szkołę.  Za  cesarza  Józefa  II  odebrano  kościół 

Dominikanom a przeniesiono doń parafią. Dawny zaś kościół parafialny, który 

był  pod  wezwaniem  św.  Mikołaja,  a  stał,  według  miejscowej  tradycyi,  obok 

domu p. Hrymaka, dziś przez lekarza Bluma zamieszkałego,  został wówczas 

rozebrany, a materyał zeń oddany chłopom z Machnówka na budowę cerkwi. 

Prawa  bełzkiego  kościoła  parafialnego  złoŜone  są  w  3  dokumentach, 

przechowanych  obecnie  na  plebanii.  Pierwszy  z  r.  1554  zawiera  spisanie 

posiadłości  dziesięcin  i  dochodów  parafii  przez  Zygmunta  Augusta  po 

zgorzeniu  dawnych  przywilejów;  drugi  podobne  spisanie  na  podstawie  wi-

zyty Stanisława Gomolińskiego, biskupa chełmskiego, przez Władysława IV z 

r. 1639; trzeci nareszcie potwierdzenie obu powyŜszych przez Augusta III 

r.  1750,  opatrzone  korroboracyjną  klauzulą  władz  austryackich  z  roku  1786. 

Ma się teŜ znajdować 

background image

 

12

na  probostwie  jakaś  nie  bardzo  stara  kronika  kościoła  parafialnego,  do 

której  jednak  wglądnąc  nie  miałem  juŜ  sposobności.  Ale  najwaŜniejszy 

materyał  mieści  się  w  sięgających  jeszcze  r.  1689  księgach  metrykalnych  — 

one bowiem przedstawiają w Bełzie jedyny a przeto  nieoceniony materyał do 

statystyki ubiegłych pokoleń. Oto wypisy z lat najbardziej charakterystycznych 

W  r.  1639  (czasy  świetności)  zapisują  księgi  metr.  nowonarodz.  52         

1665 (po wojnach szwedz, i kozackich) zap. księgi metr.                                             27 

1705 (druga wojna szwedzka)                                                                           16 

1750 (po latach spokoju) 

                                              43 

 1772 (konfederacya barska i rozbiór)                                                             36  

1880 (ogólna cyfra ludności: 4126)                                                                   22 

CzyŜ  moŜe  być  lepszy,  pewniejszy,  barometr  historyczny,  który  nie  tylko 

dla samego miejsca obserwowanego zmiany pogodne i burzliwe najdokładniej 

wskazuje, ale nawet losy całego kraju w sobie odzwierciedla. W najnowszych 

dopiero  czasach  zwrócono  uwagę  na  znaczenie  statystyki  historycznej; 

przekonano  się,  iŜ  jedna  pojedyncza  cyfra  częstokroć    lepiej  jest  w  stanie 

zcharakteryzować  zasób  sił  pewnego  społeczeństwa  w  danej  chwili,  niźli 

najwymowniejsze  słowa;  jednak  ten  rodzaj  źródeł  jeszcze  zupełnie  uszedł 

baczności  uczonych  badaczów.  To  zaś  jest  pewnem.  iŜ  nie  jest  jeszcze 

monografią  miasta  zestawienie  faktów  z  ogólnej  i  miejscowej  historyi,  które 

przypadkiem  w  niem  się  wydarzyły,  ale  Ŝe  chodzi  tu  o  skreślenie  organicz-

nego rozwoju małego społeczeństwa, w czem kwestya fluktuacyi ludności jedno 

z najwybitniejszych miejsc zajmuje. 

PoszukajmyŜ  przeto  jeszcze  podobnych  ksiąg  i  w  parafii  ruskiej,  która 

obecnie  mieści  się  w  kościele  r.  1635  przez  Zofią    Chodkiewiczówną, 

kasztelankę,  wileńską,  dla  sióstr  zakonu  św.  Dominika  wybudowanym. 

Dowiadujemy się z nich najprzód, Ŝe dawna cerkiew nie była tak jak dzisiejsza 

pod  wezwaniem  przeniesienia  zwłok  św.  Mikołaja,  ale  Ŝe  Duchowi  św.  była 

poświęcona,  Ŝe  stała  poza  gmachem  podominikanskim,  na  miejscu  gdzie  dziś 

kręgielnia  p.  Miłkowskiego  i  Ŝe  szczyciła  się  nazwą  „katedralnej",  poniewaŜ 

gr.  kat.  pasterz  dyecezyi  chełmskiej  tytuł  „chełmskiego  i  bełzkiego  episkopa" 

nosił: Jednak w sprawie, która 

background image

 

13

nas  tu  poprowadziła,  doznajemy  przykrego  zawodu.  Księgi  me- 

trykalne  sięgają  wprawdzie  do  r.  1728  wstecz;  poniewaŜ  jednak 

pod  tym  rokiem  zapisany  jest  tylko  1  a  długi  czas  potem  tylko 

po  kilka  nowonarodzonych,  przeto  wynika  z  tego  wniosek  nie 

o  nader  szczupłej  liczbie  ludności  ruskiej,  ale  o  niedokładności 

a  zatem  całkowitej  bezuŜyteczności  tych  cyfr.  Dopiero  w  czasie 

pierwszego  rozbioru  pokazują  się  cyfry  prawdopodobne;  w  roku 

1772:  19.  W  roku  ostatniej  konskrypcyi  (1880)  zapisują  księgi 

te 

45 

dusz. 

Prawdopodobnie 

wszędzie 

kościół 

grecki 

mniejszą 

kładł  wagę  na  dokładność  tych  ksiąg  niŜ  rzymski;  Ŝe  zaś  o  Ŝy- 

dowskich  księgach  nowonarodzonyeh  nawet  i  dzisiaj  mówić    nie 

warto,  przeto  obliczenia  ogólnej  cyfry 

dawnej  ludności  zawsze 

będą  tu  bardziej  chwiejne,  niŜ  w  miejscowościach  o  jednolitej 

ludności 

rzymsko-katolickiej. 

 

PoniewaŜ drewniany kościółek  „na zameczku ,   gdzie   tra- 

dycya sławny obraz częstochowski pierwotnie umieszcza, wcale staroŜytnej 

budowy nie zdradza a za pamiątkami tego miejsca chyba pod ziemią szukaćby 

naleŜało;  poniewaŜ  dalej  murowana  synagoga  Ŝydowska,  jakkolwiek 

nieregularna,  krzywa  i  popękana,  przecieŜ  nie  więcej  jak  kilka  dziesiątek  lat 

na  sobie  dźwiga,  z  dawnych  zaś  warowni  miejskich  juŜ  tylko  ślady  nasypów 

na  Lubelskiem  pozostały,  przeto  przeglądnąwszy  ów  szereg  gmachów 

poznalibyśmy  juŜ  wszystko,  cokolwiek  z  pomników  pisma  i  architektury 

Bełzowi po lepszych czasach spuścizną zostało, gdyby nie mały sześciokątny 

budynek z czerwonej cegły, który podróŜny na kilka chwil przed wjechaniem 

do rynku z prawej strony drogi wśród wspomnianej juŜ realności poparafialnej 

p. Hrymaka spostrzega. Nad drzwiami widzieć się daje herb Rawicz (panna na 

niedźwiedziu siedząca) opatrzony cyfrą roku 1606 i głoskami monogramu A—

Z,  P—B  otoczony.  Wszedłszy  do  środka  znajdziesz  się  w  niewielkiej  ale 

przestronej sali. Wysoko umieszczone okrągłe okna i sklepienie sześciokątne 

bez sufitu domyślać się  kaŜe; iŜ miejsce to nie mieszkania ale zgromadzenia 

niewielkiej  ilości osób; a głowy aniołów w kątach gdzie te sklepienia ze ścian 

głównych wychodzą wyciosane, pouczają, iŜ zgromadzenia te odbywały się w 

chrześcijańskich celach religijnych Tradycya miejscowa nazywa ten budynek 

zborem argańskim. W istocie w nowoŜytnych   czasach nie budowano nigdy 

kościo- 

background image

 

14

łów  ani  nawet  kaplic  katolickich  bez  absydy  albo  przynajmniej  niszy  na 

ołtarz;  podobne  zaś  wielokątne  lub    okrągłe  gmachy  budował  kościół 

katolicki  chyba  jeszcze  w  epoce  romańskiej  t.  j.  przed  XIII  wiekiem,  a  i  to 

tylko  z  przeznaczeniem  na  baptistoria  (chrzcielnice)  albo  k a p l i c e  

c m e n t a r n e .  W kościołach natomiast reformowanych odzyskał ołtarz swoje 

pierwotne  znaczenie  stołu,  który  naokoło  obejść  albo  i  obsiąść  było  moŜna. 

Mianowicie obrządek Aryanów czyli Socynianów kaŜe wiernym do komunii 

ś

w.  zasiąść  około  wspólnego  stołu  i  dzielić  się  po  kolei  podawanym  przez 

pastora  chlebem  i  winem 

1

).  Taki  ołtarz  oczywiście  najwygodniej  na  środku 

sali  mniej  więcej  regularnych  wymiarów  mógł  być  umieszczony.  Nie 

sprzeciwia  się  tradycyi  miejscowej  ta  okoliczność,  iŜ  budynek  nasz  połoŜony 

jest  wśród  gruntów  niegdyś  parafialnych,  gdyŜ  nic  łatwiejszego  w  owych 

czasach  jak  przejście  proboszcza  katolickiego  na  stronę  reformowanych;  co 

jednak  bardziej  zadziwia,  to  brak  wszelkiej  wiadomości  o  jakiejkolwiek 

gminie dyssydenckiej bełzkiej we wszystkich naszych historyach reformacyi 

od  Węgierskiego  i  Lubienieckiego  zacząwszy,  a  na  Łukaszewiczu  i 

Bukowskim  skończywszy,  chociaŜ  dzieła  to  o  innych  zborach  tego 

województwa  dosyć  mają  do  opowiadania,  a  nawet  osobny  „districtus 

Belsensis"  Kalwinów  przytaczają,  —  aryańskie  natomiast  kościoły  do  okręgu 

religijnego  lubelskiego  zaliczając.  Ani  archiwum  miejskie,  ani  nawet  liczne 

folianty  bełzkich  aktów  grodzkich  i  ziemskich  w  archiwum  krajowem  nie 

były nam w stanie dostarczyć na razie jakiegokolwiek aktu do wyjaśnienia tej 

sprawy;  przezco  nietylko  właściwe  przeznaczenie  budynku  pozostanie  dla 

nas  wątpliwem,  ale  i  napis  na  nim  umieszczony  nierozwiązaną  zagadką. 

Jedyna bowiem w takich razach ucieczka, Niesiecki, zawodzi tutaj, skoro na 

17  aŜ  9  rodzin  Rawiczem  pieczętujacych  się  wypisuje,  a  jako  wojewodę 

bełzkiego  (Palatinus  Belsensis)  w  latach  1597  do  1615  Stanisława  Włodka, 

herbu  Prawdzic  przytacza.  Nie  pozostaje  nam  przeto  nic  innego,  jak  tylko 

zadowolić się na razie szczupłym rezultatem, Ŝe jakiś niŜszy dygnitarz bełzki, 

herbu Rawicz, moŜe pincerna (podczaszy), a moŜe 

') P. Morseovius: Politia ecclesiastica quam vulgo agendam vocant (aryańska).  Francofurti  et 

Lipsiae 1745. P. 199. 

background image

 

15

i    praepositns,  (proboszcz)  był  załoŜycielem  owej  zagadkowej  sześciokątnej 

ś

wiątyni.  PoŜądanem  byłoby,  aby  jaki  fachowy  znawca 

 

dziejów  polskiej 

architektury  zajął  się  bliŜej  tym  przedmiotem,  gdyŜ  jeśliby  okazał,  się 

rzeczywiście  zborem  aryańskim,  to  byłby  wobec  faktu  iŜ  prawie    wszystkie 

podobne świątynie w Polsce . uległy później, burzącej ręce studentów jezuickich, 

zabytkiem prawdziwie rzadkim i cennym. Wówczas moŜe przestałby pełnić słuŜbę 

graciarni na jaka dzisiaj skazany; moŜe otoczyłby go swoją opieką kraj, a moŜe 

i  kościół  zastosowujac  go  do  celów  swego  naboŜeństwa  zachowałby  go  od 

ruiny  i  upadku.  WszakŜe  na  tylu  pogańskich  świątyniach  staroŜytnego  Rzymu 

rozciągnął później krzyŜ tryumfalnie swoje ramiona— dlaczegoŜby i w aryańskiej 

niegdyś świątyni nie mogła się dziś odbywać katolicka słuŜba BoŜa ? 

Takieto  cenne,  zabytki  znajduje  niespodziewanie  podróŜny  w  małej  i  lichej 

dzisiaj  mieścinie.  Teraźniejszość  wobec  nich  smutnie  się  przedstawia;  ale  nie 

będzie ona zagadką dla tego, kto zna historyą miasta w obu ostatnich wiekach. W 

dziejach  przeszłości  zawsze  i  wszędzie  leŜy  geneza,  a  tern  samem  wyjaśnienie 

teraźniejszego  stanu.  MoŜe  teŜ  leŜą  i  wskazówki  poprawy  i  postępu  na 

przyszłość.,  Ale  śledzić  za  niemi  nie  jest  juŜ  rzeczą  historyka  —  co  najwięcej 

wolno  mu  będzie  przytoczyć  na  zakończenie  cyfry  statystyczne,  te  nieomylne  i 

niezachwiane  świadectwa  teraźniejszości.  Według  ostatnich  przechowanych  w 

urzędzie  gminnym,  arkuszów  konskrypcyjnych  ludność  miasta  Bełza  wynosiła  z 

dniem 31 grudnia 1880 r.: 4126 dusz; z tego męŜczyzn 2008, kobiet 2118. Dwaj 

najstarsi  męŜczyźni  pochodzili  z  r.  1797,  dwie  najstarsze  kobiety  z  r.  1806.  Do 

wyznania  rzymsko-katolickiego  zaliczało  się  wówczas  osób  1018,  do  grecka-

katolickiego  973,  do  Ŝydowskiego  2135;  językiem  polskim  posługiwało  się 

3042,  ruskim  484,  niemieckim  600  mieszkańców.  Cyfry  przed-ostatniego  spisu 

ludności  wykazują  natomiast  tylko  800  łacinników,  910  unitów,  a  1783  Ŝydów 

—  razem  3493  mieszkańców;  cyfra  zaś  z  roku  1829  w  rozprawie  ks. 

Siarczyńskiego  o  Bełzie  (Czasopism  Zakładu  Ossol.  1829.      Zesz.  3,      str,    32)   

zachowana 

background image

 

16

tylko 2400 mieszkańców z tego  460 (?) Ŝydów. Mieszkańcy Bełza trudnią 

się przewaŜnie gospodarstwem na małą skalę; posiadaczy koni (314 stuk) było 

między nimi 148, posiadaczy bydła rogatego (sztuk 473) 268, trzodę chlewną 

w ilości 530 sztuk utrzymywało 272 gospodarzy. śe owiec Ŝadnych spisy nie 

przytaczają  nic  to  dziwnego,  skoro  grunta  wilgotne  sprowadzając  motylicę 

stanowczo  tej  hodowli  nie  sprzyjają;  zadziwia  natomiast  nadzwyczaj  mała 

ilość  ulów  (13  na  3  gospod.)  wśród  okolicy  w  lasy  i  łąki  obficie  od  natury 

wyposaŜonej.  Przemysł  i  handel  licho  są  bardzo  reprezentowane  ;  ostatnim 

trudni  się  118,  rzemiosłom  zaś  130  osób.  Handel  przewaŜnie  kramikowy, 

rzemiosła prymitywne. Z kuśnierzów, którzy dawniej cały cech osobny stano-

wili, dzisiaj ani śladu. BudŜet z r. 1883 wykazuje w dochodach : 13489 zł. 14 

ct. (Z tego sama propinacya 8700 zł. w wydatkach 15.468 złr. 8 ct. (z tego na 

obie  szkoły  razem  3431  zł.);  niedoboru  1978  zł.  94  ct.  Stan  oświaty 

charakteryzują następujące cyfry :  czytać i pisać  umie męŜczyzn 498, kobiet 

260;  tylko  czytać  męŜczyzn  236,  kobiet  689  —razem  1689  osób,  czyli  40% 

całej  ludności.  Liczby  to  nie  bardzo  pocieszające,  ale  zawsze  jak  na  nasze 

stosunki  jeszcze  dosyć  znośne. Stopień  natomiast  wykształcenia  zniŜył  się  w 

ostatnich  czasach,  szkoła  bowiem  męska  8mio  klasowa,  która  istniała  w 

Bełzie w I. 1874—1881 pod dyrekcyą zasłuŜonego i w literaturze weterana z r. 

1831  Hipolita  Witowskiego,  utrzymać  się  nie  mogła  dla  małej  frekwencyi 

starszej młodzieŜy i dziś istnieje tylko 4ro klasowa męska a 3 kla-sowa Ŝeńska 

szkoła. 

Po upływie kilku miesięcy pierwsza lokomotywa wyrzuci kłęby dymu nad 

Bełzem  zwiastując  mu  połączenie  z  obu  ogniskami  cywilizacyi  w  naszym 

kraju.  Wówczas  moŜe  wróci  choć  część  dawnego  Ŝycia  w  Ŝyły  podupadłej 

mieściny;  moŜe  skrzętniejsza  praca  wyzyska  lepiej  bogate  dary  przyrody  a 

ludność  potrafi  juŜ  utrzymać  8mio  klasową  szkołę  i  nie  da  się  powodować 

wpływom cudotwórnych rabinów. 

background image

 

17

DODATEK 

Z

IEMOWIT

, T

ROJDEN 

i W

ŁADYSŁAW

 

KSIĄśĘTA  MAZOWIECCY 

rozgraniczają 

 

posiadłości 

Gotharda 

Falencic 

między 

Sokalom 

 

a  Radziechowem leŜące. 

W  Sokalau 24 października 1426. 

 

 

 

Archiwum miasta Bełza. Dyplomata I. 1. 

Nos 

Semovitus 

Treudenus 

.Wladislaus 

dei 

gracia 

duces 

Ma- 

 sovie  Russie  principos  etc.  Significamus  tenore    presenciuin  qui- 

bus 

expedit 

universis 

et 

singulis 

tam 

presentibus 

quam 

futuris 

 presentibus, 

notieiam 

habituris, 

ą

uomodo 

ottonta 

et 

considerata 

 querela 

strenui 

Gothardi 

de 

Pfalanczycze 

terrigene 

fidelis 

nostri 

sincere  dilecti  —  postulatum  pro  graniciis  seu,  limittibus      inter 

bona  sua  Roszczalow    Przespa  Rudno,  a  nostris    anteccssoribiis 

bona  predicta  obtenta  et  data,  prout  privilegium    ad  bona  pre- 

dicta  Roszczalow  Przespa  Rudno  coram  nobis  positum  cum  omni- 

   bus  clausulis  et  punctis  deduetum  yidimus  et  aspeximus  —  super 

 quem 

Gothardum 

mota 

misericordia, 

vocatis 

presentibus, 

in 

pro- 

pria  persona  ad  granicias      limittandas  superequitavimus    ibique 

isto  modo  et  tali    condicione    granicias  fecimus      et  ordinavimuś 

ac 

limittavimus, 

Item 

primo 

et 

principaliter 

inter 

villam 

Rudno 

et  villam  dictam  Szubków  a  rivulo  putrefacto,  alias  od  szgnyley 

...  krynicze,  in,  prato  recto  tramite  eundo  per  silvam  dictam  Rudno 

usque,ad  viam,  que  vadit  a  Sthamin  per  borrem  ad  villam  Kor- 

czyn et ad villam dictam ........................ ...,  qui rivulus supranominatus 

loco  granicie  datus  vocatus    et  assignatus.      Item      recto      tramite  merica 

eundo ad molendinum dictum Tobołów graniciem ad vil- 

background image

 

18

lam Roszczalow, quod molendinum Tobołow loco granicie   assi-gnavimus

;

et 

vocavimus. Quod  molendinum   dictum  Tobolow in 

silva   ville   Roszczalow   et   alie   ville   prope  ................   in pre- 

dicta silva  facere duntaxat   ipsum molendinum Tobolow,  quód posset septa 

super  fluvio    constituere  et  in    fluvio  piscare,    obti-nebit  habebit  pro  sua 

necessitate.  Item  ab  aggore  molendini  To-    bolow,  via  vadit  eundo  [recte]  ad 

villam  Ordow,      quam    viam  as-signayimus  loco  granicie;  A  qua  vii  la  Ordow 

oundo  per  mericam    ville  Roszczalow    et    per  -[pratum]    dictum    MIoszwinia,  

usque ad piscinulam alias do sthawku inter Przespa   ab  una et ......szow, parte 

ab altera usque ad villam Szpykloszy, qnampiscinuIam loco granicie assignavimus  

et vocavimus.   Item   a predieta   piscinula usque ad terram Wolynensem.    Item   

de graiciis Wolynonsibus 

usqe  and  foveam  ;alias    do  dolyny,  quo:  fovea    vadit  per    mericam  ville  dieto 

Przespa,  ab  unia  parte  fovee      a  Przespa    etex    altera  parte  fovoe  ad  villam 

Szpaszow.    Que   fovea  vadit ad scopuluin   per  mericam, qui scopulus  [ost] 

villis Przespa, Rudno assignatus et  ville  Thartakow.   Item   ab  codem  scopulo  

in  merica posito villis    [Przospa, Rudno],   usque  [ad  viam que inde vadit] et   

a  Thartakow    adiacet  Et  aThartakow  usque  ad  manasterium  sanct. 

.........[in-via]  ville  Przespa  et  Rudno    fecimus  granicjias  ad  pre-  

dictam  viam  recto  tramitc.    Quas  grmiicias  [tali  modo  iimittatas] 

prodicto 

Gothardo 

[et 

cius] 

successoribus 

habendas 

tenondus 

pos-      

sidendns  utifruondas  [damus].        Datum  in  [Socejale  feria      quinta 

post 

undecim 

milia 

yirginum 

anno 

domini 

miltesimo 

quadringon- 

tesimo  vicesimo    sexto.  Cuius    rei      testimonii    sigillum    nostrum 

presentibus    est  apperisum    testibus      hiis      dominis      presentibus: 

Andrea 

G[ostmensi],castellano, 

Prandothe 

subpincerne 

Rau[en- 

sis] 

Johanne.de 

Zalustin 

succamerario 

Bclzensi, 

 

Paulo 

de 

Thar- 

nos[zyn],  Nicolao    Mnych  de  Wysznyow,  aliisque    quam      pluribus 

fidedignis. 

Falencice  wieś  nad  Pilicą  w  gubernii    warszawskiej,      powiecie  Grójeckim,   

poczta  Białobrzegi.  --        Rozdziałów,  Pcrcspa,  dalej  Zubków,  Stanin,  Korczyn, 

Topolów,  Ordów,  Spassów  wsie  ;  Tartaków  zaś  miasteczko    na  granicach   

powiatów  Sokalskiego    i  Kamioneckiego  ,  a  oraz  na  granicy  austryackiej  od 

strony Woły- 

background image

 

19

nia  rosyjskiego.  Szpiklosy  wieś  pobliska  juŜ  za  kordonem.  Miejscowości 

Rudno nie ma dziś w tej okolicy; z dokumentu naszego  wynika, iŜ leŜała ona 

na  północny  zachód  .od  Percspy,  moŜe  gdzie  dzisiaj  folwark  Ksawerówki  — 

Wiszniow w powiecie rohatynskim, poczta Bukaczowce; Turnoszyn w rawskim, 

poczta Uhnów; Zalustin nieodgadniony. 

Dokument  ten  pergaminowy  zupełnie  był  wypłowiały,  tak    iŜ  dopiero  po 

uŜyciu  silnych  reagencyi  pismo  na  jaw  wystąpiło.  Jednak  i  tak  w  wielu 

miejscach  dla  dziur  i  plam  z  wilgoci  albo  wcale  niczego  wyczytać  nie  moŜna 

było  albo  tylko  domyślać  się  wypadło  ze  śladów  liter,  z  treści  i  przy  pomocy 

współczesnych  dokumentów  mazowieckich  w  Kodeksie  dypl.  Mazow.  S.  170  n. 

161—3  i  w  Aktach  grodzkich  i  ziem.  T.  III  S.  180  nr.  93  drukowanych.  Na 

czerwonej  pieczęci,  wiszącej  na  sznurku  tejŜe  barwy  takŜe    tylko  z  trudnością 

orła  piastowskiego  w  tarczy  i  szczątki  napisu  otokowego  SEMOVI..........DV... 

rozróŜnić moŜna było.