background image

Czy ma boża matka, Kali, jest naprawdę 

czarna? Jawi się w tej barwie, bowiem 
ludzie postrzegają ją z wielkiej 
odległości. Kiedy jednak poznasz ją 
lepiej, przestaniesz dostrzegać li tylko 
czerń. Tak samo niebo jawi się jako 
błękitne, lecz kiedy przyjrzysz się jemu 

z bliska, zauważysz, iż pozbawione 

jest jakiejkolwiek barwy. Woda oceanu 

również wydaje się być niebieska, lecz 
kiedy doń podejdziesz i nabierzesz 
w swe dłonie, okaże się być bezbarwna. 

Sri Ramakriszna Paramahamsa 

Dla ślepców moją barwą jest czerń, 

lecz ci, którzy widzą, postrzegają błękit 
& złoto. 

Liber Al vel Legis,

 I:61 

background image
background image

Wybitny psycholog Carl Gustav Jung w wygłoszonych przez siebie 

wykładach na temat kundalini-jogi stwierdził, iż umysł człowieka Zachodu 
nigdy nie będzie w stanie pojąć filozofii wschodnich wyrosłych na gruncie 
tantry i jogi. Tezę tę wysunął w latach trzydziestych XX wieku. Nie sądzę, 

by w owym okresie można było mówić o faktycznym zrozumieniu idei 
kryjących się za paradygmatami odmiennymi od zachodniego. Dobrym 

tego przykładem mogą być ówczesne tłumaczenia chińskich klasyków 
dokonane przez Legge, którego punkt widzenia - ograniczony historycznymi 
uwarunkowaniami epoki, w której przyszło mu żyć - przyczynił się do 
popełnienia wielu pomyłek, które dostrzegają wyraźnie dzisiejsi sinolodzy 
oraz znawcy taozimu. Podobnie tantryzm popularyzowany przez książki 
Arthura Avalona mógł wydać się umysłowi zachodniemu, ledwie budzącemu 
się z szoku po rewolucji przemysłowej oraz epoce wiktoriańskiej, jako 

przerażająco złożony i pozbawiony jakichkolwiek podobieństw do myśli 
europejskiej. 

Tymczasem rozwijająca się ogólnoświatowa komunikacja, sposoby 

podróżowania oraz niezwykle szybki przekaz informacji odmieniają 
radykalnie nasz punkt widzenia na wiele spraw. Ziemia staje się relatywnie 
zmniejszać w stosunku do mocy absorpcyjnej ludzkiego umysłu. Na tym 
gruncie pojawiły się pewne okultystyczne prądy inicjacyjne, które subtelnie 
przygotowywały świat zachodni na przyjęcie misteriów Wschodu, ich 
asymilację i wytworzenie nowego, synkretycznego paradygmatu, który 

sukcesywnie niszczy iluzoryczny podział ducha na jego okcydentalną 
i orientalną stronę. 

Przedmiotem prezentowanych tu esejów jest jeden aspekt łączący 

elegancko symbolikę misteriów obu półkul w całość, a związany jest on 
z kultem Czarnej Bogini Kali. Nie jest moim zamiarem całościowe 
omówienie tej postaci w kontekście antropologicznym bądź hermetycznym. 
Oferowane Czytelnikowi szkice stanowią indywidualny i fragmentarycznie 
opisany wgląd w misteria Bogini, który - mam nadzieję - zainspiruje do 
własnych badań na temat podobieństw zachodzących pomiędzy tantryzmem, 
a systemami magicznymi rozwiniętymi na Zachodzie. 

W interesującym nas tutaj kontekście przeprowadzono już pionierskie 

badania, czego przykładem mogą być prace założonego w Niemczech 

background image

i nauczającego ezoterycznych aspektów jogi Uniwersalnego Braterstwa. Twór 
ten działał również w USA pod przywództwem Fratra Achada, który przybrał 
role Adytona Alcyona oraz Vadżrasattwy Guru stojącego na czele mahacakra, 

czyli wewnętrznego „wielkiego kręgu" braterstwa. Jednym z jego uczniów 
był Bhratri Tadbuddhi, znany bardziej pod imieniem Israel Regardie... 
Członkowie braterstwa wydawali wiele interesujących materiałów, epistoł 
i instrukcji technicznych, w których porównywano thelemę z ezoterycznymi 
aspektami hinduizmu. Idee Kennetha Granta, przedstawione w jego 
tyfonicznych trylogiach, również stanowią intrygujący wgląd w omawianą 
tematykę. Na uwagę zasługują zwłaszcza niektóre rozdziały doskonałych 
książek Aleister Crowley and the Hidden God oraz Cults of the Shadow, 

Stosunkowo dobrym wprowadzeniem w zagadnienie może być także praca 
Francisa Kinga, Tantra for Westerners, choć jej treść ogranicza się do raczej 
suchych i niejednokrotnie spekulatywnych teorii. 

Eksploracje, o których tu mowa mogą pomóc nie tylko w poszerzeniu 

własnego punktu widzenia, ale wzbogaceniu prywatnych technik magicznych 
o niezwykle skuteczne i łatwo osiągalne metody tantra jogi. Nadchodzi 
bowiem czas, by stawić czoła iluzorycznym barierom blokującym nas od 
doświadczenia wielowymiarowości przenikających się multiświatów, które 
paradoksalnie tworzą jedną holistyczną całość. 

Krzysztof Azarewicz 
Dolina Katmandu, 2006 

background image

Moja swoistego rodzaju podróż na Wschód w poszukiwaniu Bogini 

rozpoczęła się paradoksalnie w samym sercu zachodniej cywilizacji. Pulsujące 
arterie dostarczają owemu sercu miliony komórek, które same w sobie 
zawierają nieskończone bogactwo serc. Tłoczą się przez wąskie żyły życia i w 
migotliwym pędzie zmuszają je do szalonego bicia, które powoduje poważne 
zmiany w grze synapsów. Wnikliwi obserwatorzy doskonale zdają sobie 
sprawę, iż w pewnym momencie albo owe neurologiczne zwoje przegrzeją 
się i wypalą, albo po prostu serce nie wytrzyma naporu owego starego kpiarza 
Czasu, a jego bicie zastąpią dźwięki bębnów herodów apokalipsy. Londyn to 
iście szalone miejsce, choć władające nim merkurialne wpływy pozwalają 
na penetracje niezwykłych okultnych poziomów ludzkiego istnienia, jeśli 
tylko psychonawigatorzy wytrzymają tempo jego życia, stając się po prostu 
mistrzami czasu. To pewnego rodzaju pierwszy test, który Ona rzuca do 
twych stóp, a kiedy schylasz się, by przyjrzeć się sylabom tworzącym twe 

przeznaczenie, Ona śmiejąc się kopie cię prosto w twarz i pluje pogardliwie 
w oczy, gdy podnosisz je i kierujesz ze zdziwieniem w Jej stronę. Jedną z Jej 

świątyń jest szalony plac zabaw Mai. 

W trakcie penetracji różnych środowisk i okultystycznych grup 

natknąłem się na pewnego człowieka, którego magiczne motto brzmiało 
wówczas Mahakala Bhairavan. Nasze spotkanie miało miejsce tuż przed 
rytuałem gnostyckim celebrowanym przez Ordo Templi Orientis. Nawiązaliśmy 

luźną dyskusję na temat owego rytuału i już wkrótce konwersacja skupiła się 
na omówieniu podobieństw pomiędzy rytuałem, a symboliką przebudzenia 
wężowej energii Kundalini. Okazało się, iż obaj zajmowaliśmy się badaniami 
dotyczącymi komparatywistyki systemów tantrycznych z ezoteryczną 
tradycją zachodnią^ pasjonowały nas ośmioobwodowy model świadomości 
Learyego i Wilsona ich zestawienie z czakrami, magia Aleistera Crowleya, 
święte księgi thelemy tantry, joga i... lokalny Kościół Ajahuaski... To właśnie 
Mahakala Bhairavan wprowadził mnie w arkana Jej misterium i zaprosił do 

kręgu vama marga. 

Kali zalała nas niczym czarna fala czasu i zatopiła w świętych 

płomieniach Kadosz, które wydobywały się z kamfory bulgoczącej niczym 

background image

lawa wulkanu. W pewnym momencie nikt już nie kontroluje transu, w który 

wchodzą uczestnicy rytu. Jeden po drugim opuszczają ziemskie wehikuły, by 
zjednoczyć się z Jej kosmicznym łonem. Nagle rozwój wydarzeń wymyka 

się spod kontroli, kamfora rozlewa się po posadzce świątyni, a języki ognia 

poczynają pełznąć niebezpiecznie szybko w stronę mantrujących. To dziwne, 
lecz nikt nie panikuje i nie przerywa swej koncentracji. Kątem oka dostrzegam 
dwóch akolitów próbujących okiełznać ogień i ponownie dostrajam się 
do wibracji mantry, której tajemnego znaczenia nie może wyjawić żaden 
z uczestników, a która jeszcze do dziś pulsuje w rytm bicia mego serca. 

Słyszę głos siostry Nivedity, która staje się głosem samej Matki, 

nawołującej, by porzucić strach, zdeptać go w ognistej namiętności 
i zjednoczeniu z Boginią. Nivedita znajduje się transie i staje się wyrocznią: 
„Hrim daksine kalike krim hum hrim suaha! Głęboko w sercu mych 
wszystkich serc znajduje się ofiarniczy nóż Kali. Jej czciciele są kochankami 
samej śmierci, burzy, chaosu i zamieszania." Dociera do mnie znaczenie słów 
Księgi Prawa:

 „Drżyj radością życia & śmierci [...] i jeśliś zawsze radosny, 

śmierć jest koroną wszystkiego." 

• • • 

Ramprasad powiada, iż Kali jest czarniejsza niźli sama czerń, która 

oczaruje każdego człowieka, kiedy tylko weń wejrzy i że ów człowiek nie może 
rozkoszować się inną Jej formą aniżeli tę czernią. Owa wiekuista ciemność to 
morze Wielkiej Matki Biny, która wyzwala w nas głód Nieskończoności. 

Twa czerń drży mrocznym wspomnieniem -

Mym wspomnieniem -

A z twych czarnych chwalebności 
Nagle wyłania się marzenie 

Twoja symfonia czerni 

Której odpowiada ma nicość 
Poczyna wibrować 

W rytm twych czarnych dreszczy 

Milczenia 

Twoja czarna, czarna noc 

Owa biała obecność ciebie 

Zwisa czerniście 

background image

Na granicy mego świata 
I rusza się nagle i spada 

Prosto jak uderzenie bata, 

Jak oczy połyskliwej czernią rzeki 

Zwijając się wokół czarnej 
Duszy mej istoty... 

Kenneth Grant, Czerń dla czerni 

II 

Czarną Boginię zazwyczaj przedstawia się jako kobietę o czterech 

ramionach. W jednym z nich dzierży miecz, którym ścina głowy śmiertelnych 
ignorantów. Ta broń używana jest w rytuale Neofity Zakonu Złotego Brzasku 
oraz w rytuale samoinicjacji praktykowanym przez członków A.'.A.'. 
Składają oni dobrowolnie w ofierze ograniczoną osobowość i rozpoczynają 
wędrówkę ku wieczności, uprzedzając w ten sposób zemstę Bogini i pokazując, 
iż oddają się pod Jej opiekę. Są świadomi nieubłaganej mocy Czasu, lecz 
pragną go okiełznać i uwolnić się z jego kajdan. Dla nich dwa tysiące lat 
staje się jako jeden dzień. Dostrzegają mijające eony i tytaniczne obroty 
Koła. Pod ich stopami rodzą się i umierają pokolenia, a stronice ludzkiej 
historii przewracają się wraz z każdym mrugnięciem powiek. Druga lewa 

ręka trzyma głowę Brahmy symbolizującej ego. Bogini, używając miecza 

Rozumu, oddziela wyższe manas, czyli te jakości intelektu, które w kabale 

zwane są Ruach od wpływu niższych manas, pochodzących z podszeptów 
zwierzęcej duszy nazywanej przez kabalistów Nefesz. Ten proces przedstawia 
Królowa Mieczy z tarota Thotha. 

Czerń Jej ciała, biel oczu i czerwień języka reprezentują trzy guny, 

czyli jakości: tama - inercja, sattwa - doskonałe zrównoważenie oraz radża 

- aktywność, które w zachodniej tradycji ezoterycznej odpowiadają trzem 

alchemicznym substancjom soli, siarki i rtęci oraz trzem bestiom: Tyfonowi, 
Sfinksowi i Hermanubisowi W Jej twarzy odbija się Koło Fortuny, a każdy 
grymas wyraża Los przeznaczony miliardom światów. 

Prawe ręce Kali wykonują mudry: Varadę, która wypędza strach 

i Abaję,

 której zadaniem jest ochrona i obdarzanie dobrodziejstwami. Podobnie 

background image

Neofita dowiaduje się, iż „strach jest porażką oraz zwiastunem porażki", 
a jego dobrodziejstwami są magiczne moce, z pomocą których ujarzmia 
on niższe aspekty swej osobowości i doświadcza wizji pozwalającym mu 
dysponować samą Nieskończonością. 

Naszyjnik, który nosi Kali składa się z pięćdziesięciu jeden czaszek 

symbolizujących święte litery sanskrytu, a girlanda sporządzona z obciętych 
głów przedstawia misterium pokoleń poddanych śmierci. Jej spódnica składa 
się z ramion ofiar Czasu i reprezentuje moc Bogini nad karmami. Owe 

z pozoru przerażające atrybuty zmuszają do kontemplacji nad przemijalnością 

jednostki i otchłanią kosmicznej wieczności, która rozpościera się w ciele Kali. 

Są niczym magiczne bronie wyzwalające umysł z łańcuchów codzienności 

i skupiają go na adwaitycznej i atmanicznej nostalgii. 

Kali tańczy na cmentarzu i depcze po ciele Siwy, który w tym 

kontekście symbolizuje inercję materii i oddzielenie ciała od sił tchnących 
w nie życie. Ów symbolizm sportretowany jest w pierwszej fazie Mszy 
Gnostyckiej, podczas której kapłan przebywa w grobowcu, a kapłanka 
wkracza do świątyni, po czym dokonuje zespolenia ziemi i niebios 
i zstępuje w wężowym tańcu Kundalini ku głębiom materii, by ożywić to, co 
nieożywione. Grób reprezentuje tu klifotyczną pustkę materii, a powstający 
zeń z pomocą kapłanki kapłan - światło aspiracji ku oświeceniu. Nie dziwi 

już fakt, iż zasłona skrywająca wnętrze grobowca rozwarta jest przez miecz 

kapłanki... 

Czciciele Kali oddają Jej swe życie i dzięki tej ofierze egoistycznych 

pobudek umierają dla tego świata. Tylko wtedy Kali nawiedzi ich serca 

i uwolni je z małostkowych potrzeb codzienności. Cmentarz stanowi istotną 
świątynię kultu Czarnej Bogini, albowiem tylko tam może dokonać się 

proces putrefakcji, który prowadzi ku ostatecznej anihilacji i uniwersalnej 
ekstazy, wyzwolonej z ograniczeń osobowości oraz tworzących ją czasu 
i przestrzeni. 

Kali jest naga. Kapłanka celebrująca Mszę również pozbywa się 

swych szat wznosząc się tym samym ku Bogini, ponad nazwę i formę, 
ponad iluzoryczność Mai, ponad fałszywą świadomość siebie. Niechaj raz 
i na zawsze zostanie tu powiedziane, iż ta nagość nie ma nic wspólnego 
z szowinistycznymi pragnieniami brudnych męskich umysłów do 
zaspokojenia swych fantazji, nie ma nic wspólnego z jakże humanistyczną 
chęcią do napawania się estetyką i intelektualnym masturbowaniem się 

background image

w trakcie kontemplacji kobiecego piękna; nie ma nic wspólnego z rzekomym 
tantrycznym bądź thelemiczno-bohemiańskim wyuzdaniem i dekadenckimi 

imprezami odbywającymi się w samozwańczych salonach różokrzyża. Kali 

jest czystą Siakti, energią, ogniem prawdy i totalnością rzeczywistości, której 

nie można ukryć za seksownymi ciuszkami ignorancji. Jej nagość symbolizuje 
totalność oświeconej świadomości. 

Wiccańskie rytuały czarownic odzianych jedynie w otaczające 

je niebiosa, tantryczny ryt Digambara, ceremonialne rozwarcie zasłon, 

wszystkie ilustrują proces stopniowego obdzierania adepta z karmicznych 
i iluzorycznych warstw, pod którymi skrywa się jego prawdziwy byt. Tantra 
naucza poszerzania świadomości poza granice iluzji. Tworzą ją mantra 
i jantra. Mantra to Słowo, Logos, którym jest Matrix-Creatrix, Bóg-
Ojciec, czy sama sperma Ptaha tworzącego świat w trakcie onanizowania 
się. Jantra to magiczna pieczęć, ciało, przez które manifestuje się boska 

energia Słowa w postaci małego punktu na środku diagramu, zwanym bindu 
- nasieniem. Internalizacji jantry towarzyszy wypowiadanie mantr bądź 
zaklęć, wzmocnionych specyficznymi mudrami (pozycjami) blokującymi 
lub otwierającymi przepływy energetyczne w świadomości sadhaki, czyli 
adepta. Wszystkie te elementarne części składowe tantrycznego rytuału 
obecne są w thelemicznych formach rytualnych: mantry tworzą sekretne 
słowa, barbarzyńskie imiona ewokacji i hasła otwierające inicjacyjne portale, 

jantry

 zaś to lameny i sigile, a mudry to znaki poszczególnych inicjacyjnych 

stopni. Kali nie nawiedza tylko Wschodu, Kali to ekspresja ostatecznej 
Rzeczywistości. 

III 

Pewnego dnia udałem się do Kalighat i złożyłem kozła w ofierze 
Bogini. Pojawiła się przede mną i zainspirowała do napisania 

poematu Kali. Był to istotny moment, albowiem zapowiedział moje 

ostateczne rozwiązanie problemu zła i smutku, interpretację iluzji 

przez inicjowanego i jej transmutację w prawdę. 

Aleister Crowley, Wyznania 

background image

Ruszamy w drogę do świątyni Dakszin-kali - duszy kultu Czarnej 

Bogini w dolinie Katmandu. Nasza droga wije się niczym wąż po stromych 
zboczach olbrzymich wzgórz otaczających dolinę. Ananda-Uroboros. 
Wznoszenie się wężowej energii. Koncentracja i kultywacja pomagają 
przedrzeć się przez zasłony niewiedzy i nawiązać Kontakt. Z niedowierzaniem 
spoglądam za okno starego rozklekotanego autobusu wypełnionego po brzegi 
spoconymi ciałami czcicieli - nie widzę drogi, lecz przepaść. Jedziemy na 
samej krawędzi wąskiej szosy. Czuję jak moje mentalne ciało wychodzi 
z fizycznego i kieruje się ku środkowi autobusu starając się pomóc pojazdowi 
w zachowaniu równowagi. Strach potrafi wyzwolić niesamowitą energię. 
Po kilku godzinach docieramy wreszcie do doliny, która wypełniona jest 
czcicielami przybyłymi z Nepalu i Indii. 

Imię Dakszin-kali wiąże się z legendą, która opowiada o tym, jak 

Jama, król zmarłych zamieszkujący południe (dakszina) usłyszał pewnego 
razu imię Bogini i uciekł w przerażeniu ze swego królestwa. Kult Kali 
pokonuje śmierć i rozciąga swe panowanie nawet na południe od niebios. 

Dakszina

 oznacza także dar, którym zostaje obdarzony kapłan i świadczy 

o skuteczności przeprowadzonego rytuału. Kali jest rzeczywistością, bez 
której istnienia nic nie byłoby możliwe, nawet Nicość. Tu, w Nepalu ludzie 
igrają ze śmiercią i z rozbawieniem spoglądają jej w oczy. To sekretne imię 

codzienności. 

Dochodzimy do świątyni, na której ołtarzu składane są w ofierze 

kozły i koguty. Kapłan uwija się z wdziękiem i precyzyjnie podrzyna gardła 
zwierząt co mniej więcej trzydzieści sekund. Po kostki skąpany jest w 
ofiarnej krwi, która miesza się z potem ściekającym z jego nagiego ciała. 
Krew stanowi istotny element Jej kultu. Ona jest krwią. Jej włosy symbolizują 
menstruacyjny cykl, który odzwierciedla cykliczność czarnego oceanu Czasu. 
Z czerwonego łona Bogini rodzą się formy i eony, które wypełniwszy swe 
przeznaczenie zostają przez Nią pożarte i ponownie zjednoczone z Nicością. 
Łono (Hiranja Garbham) i język (Samhara Raktha) symbolizowane są przez 
dwa trójkąty, które połączone ze sobą tworzą święty heksagram, zjednoczenie 

przeciwieństw, samadhi, unię życia i śmierci, Erosa i Thanatosa. Kali jest 
Zmianą, Procesem, formułą Stawania się, a nie Bycia. 

background image

O Matko, rodzisz i chronisz świat, a w czasie zniszczenia wchłoniesz 

go w siebie. Jesteś zatem Brahmą. [...] Och, Kali, tyś ziemią, wodą, ogniem, 

powietrzem i eterem. Tyś Wielością i Jednością. 

Hymn do Kali,

 fragment 

Jej obecność wypełnia najgłębsze doliny i szczyty Himalajów, 

sztolnie zła i najwznioślejsze pałace ludzkich dokonań. Dotarła nawet na 
tybetański płaskowyż, gdzie miliardy lat temu bogowie tworzyli przyszłość 
tego świata grając w kości. Tuż przy klasztorze Ganden odkrywamy jedno ze 
wzgórz, na którym znajduje się cmentarzysko zwane durtro, gdzie składa się 

nieżywe ciała. Lama pomaga zmarłemu w przejściu przez bardo, skupiając 

jego gasnącą świadomość na mantrach i ustępach z Księgi Umarłych. Kości 

nieboszczyka łamie się, a następnie składa w specjalnym rusztowaniu 
i zostawia na pożarcie parzącym promieniom słońca i sępom. Obserwuję je 
krążące daleko w dole, z wolna unoszące się spiralnie ku górze. Tu, gdzie 

ludzkość traci swe znaczenie, zataczane prze sępy kręgi poczynają odkrywać 
niezwykłą rolę makrokosmicznych cyklów. Wreszcie ptaki osiągają poziom 
niewielkiej polany, z której je obserwuję. Dostrzegam w nich odbicie mej 

przyszłości. 

Nie ma światła, nic się nie rusza, 
Nie ma dźwięku, nie ma masy -
Oto cicha oceanu dusza — 
Pogrążę się w niej po wsze czasy; 

W twej myśli, w twym łonie, 

Istnej nicości koronie, 

Aleister Crowley, Kali, fragment 

Jedynym wyjściem z zaklętej klatki iluzji jest stopienie się 

z ostatecznością Brahmana reprezentowanego przez Dakszina-kali. To Dzieło 
zaczyna się od igraszki z formą, od tworzenia wyobrażeń Wyobrażenia, które 
czci się, by następnie poddać je stopniowemu procesowi rozkładu i doskonałej 

background image

anihilacji. Jeden z najbardziej znanych czcicieli Bogini, Ramakriszna, musiał 
zmierzyć się z ostatnim z jego ograniczeń - samą Kali i odciąć Jej głowę, 
tym samym przebywając Otchłań i stapiając się z totalnością Jej istnienia 

- Nieograniczonością, Celem doświadczenia tego procesu adepci wykonują 

stosowne rytuały i medytacje zwane njasa i bhuta siudhi. Ten pierwszy 

rezonuje z poziomem mikrokosmicznym. Adept wyobraża sobie swą własną 

śmierć, pogrzeb bądź kremację i ostateczne wyzwolenie z okowów iluzji, 
które dokonuje się dzięki impregnacji jego bytu z pomocą czystego światła 

reprezentowanego przez słowa mocy. Rytuał ten odgrywa również istotną 
rolę w systemie A.'.A.'. i opisany został w drugiej części Liber HHH. Bhuta 
siudhi

 wiąże się z doświadczeniem podobnego dramatu z tymże na poziomie 

makrokosmicznym, gdzie medytacja dotyczy zniszczenia i odtworzenia 
całego kosmosu, który składa się z poszczególnych żywiołów i wiążącego je 
razem Ducha. Thelemiczna paralela znajduje się w siódmym rozdziale Liber 

Ararita. 

Ignoranci oraz niewolnicy dostrzegają w Czarnej Bogini jedynie 

zniekształcone odbicie Madonny bądź personifikację strachu i śmierci. 
Zagorzali miłośnicy new age i uduchowione feministki często powiadają, 
iż Kali reprezentuje trzy aspekty: tworzenia, zachowania i niszczenia. Taki 
ogląd jest prawdziwy tylko po części. Bogini nie może niczego zniszczyć. 
Prawdziwym niszczycielem jest jedynie zamknięty w swych ograniczonych 
skorupach człowiek. Śmierć odbija się tylko w jego oczach. Bogini po 
prostu zabiera to, co jest Jej przynależne. Powstaliśmy z Jej łona, w Jej łonie 
przebywamy i ku Jej łonu powrócimy.