background image

"KRONIKA KONFLIKTU WŁADYSŁAWA KRÓLA POLSKIEGO Z KRZY

ś

AKAMI W ROKU PA

Ń

SKIM 1410" 

oraz relacja Jana Długosza zawarta w spisanych przez tego znakomitego historyka 
dziejach Królestwa Polskiego, zwanych potocznie "ROCZNIKAMI". 
 
"Kronika Konfliktu" zachowała si

ę

 w skróconym odpisie, sporz

ą

dzonym w XVI w., 

jako podstawa kazania wygłaszanego na uroczystym nabo

Ŝ

e

ń

stwie odprawianym 

wówczas w ka

Ŝ

d

ą

 rocznic

ę

 bitwy grunwaldzkiej. Oryginał powstał w ko

ń

cu 1410 r. 

lub na pocz

ą

tku 1411 r. i był dziełem autora doskonale zorientowanego, 

niew

ą

tpliwie naocznego 

ś

wiadka opisywanych wydarze

ń

. Wydaje si

ę

Ŝ

e autorem tym 

był Zbigniew Ole

ś

nicki, pó

ź

niejszy biskup krakowski i kardynał, który 15 lipca 

1410 r., jako sekretarz królewski pozostawał przy boku Władysława Jagiełły w 
ci

ą

gu całej bitwy. Inicjatorem spisania "Kroniki" i jej redaktorem był jednak, 

zapewne, Mikołaj Tr

ą

ba, podkanclerzy koronny, z czasem arcybiskup gnie

ź

nie

ń

ski i 

pierwszy prymas Polski, zaufany króla i bezpo

ś

redni kierownik polskiej polityki 

zagranicznej. Mo

Ŝ

na uwa

Ŝ

a

ć

, i

Ŝ

 "Kronika Konfliktu" odzwierciedla oficjaln

ą

 

wersj

ę

 wydarze

ń

, tak jak j

ą

 widział i chciał przedstawi

ć

 sam król Władysław 

Jagiełło i jego najbli

Ŝ

si współpracownicy. 

 
Czytamy w niej: 
 
"Król... doszedł... do rzeki Wisły i przez t

ę

 rzek

ę

 wraz z cz

ęś

ci

ą

 swych wojsk, 

które wówczas nie zebrały si

ę

 jeszcze przy nim w cało

ś

ci, a tak

Ŝ

e z działami, 

machinami i innym sprz

ę

tem wojennym bez 

Ŝ

adnej szkody i niebezpiecze

ń

stwa 

przeprawił si

ę

 po mo

ś

cie wspaniałej konstrukcji. 

 
Tak wi

ę

c w pi

ą

tek przed 

ś

wi

ę

tem Małgorzaty król rozło

Ŝ

ył swe obozy w 3 mile od 

miasta D

ą

brówna... W tych obozach wypoczywał przez dwa dni i wyruszaj

ą

c z tych

Ŝ

obozów w sam dzie

ń

 

ś

w. Małgorzaty rozło

Ŝ

ył si

ę

 obozem obok wzmiankowanego 

miasta. I przed wieczorem polecił zdoby

ć

 rzeczone miasto nie rycerstwu swemu, 

lecz pospolitemu ludowi i tym

Ŝ

e [miastem] z miejsca, w ci

ą

gu niespełna trzech 

godzin sił

ą

 zawładn

ą

ł. 

 
Król polecił kapelanom przygotowa

ć

 si

ę

 do mszy, poniewa

Ŝ

 nie mógł według swego 

stałego zwyczaju wysłucha

ć

 [dot

ą

d] mszy, a to z powodu przeszkody, jak

ą

 

stanowiły wiatry wiej

ą

ce, gdy wyruszano z obozów. I kiedy sam zatrzymał si

ę

 na 

szczycie pewnego wzgórza, a wojska stoj

ą

ce wokół podziwiały płomienie ogni 

buszuj

ą

cych po kraju, zdumiewaj

ą

ce sw

ą

 liczb

ą

 i rozmiarami, doszła do króla 

wie

ść

 o nadej

ś

ciu wrogów... Wszyscy zatem ludzie w wojskach uzbrojeni dosiedli 

koni, które tylko dla u

Ŝ

ycia w bitwie przed nimi prowadzono. Król zasi

ę

 

przyst

ą

pił wtedy do boskiego obowi

ą

zku wysłuchania mszy, modl

ą

c si

ę

 pokornie na 

kl

ę

czkach. 

 
Król... sam za

ś

 dosiadłszy konia, własn

ą

 osob

ą

 pospieszył przyjrze

ć

 si

ę

 wrogom i 

natychmiast rozpocz

ą

ł ustawia

ć

 szyki na płaszczy

ź

nie pewnego pola pomi

ę

dzy dwoma 

gajami, nast

ę

pnie własn

ą

 r

ę

k

ą

 dokonał pasowania do tysi

ą

ca albo i wi

ę

cej 

rycerzy, tak a

Ŝ

 si

ę

 zm

ę

czył tym pasowaniem. 

 
Przybyli do króla dwaj heroldowie, jeden [z nich] króla w

ę

gierskiego, nios

ą

cy 

królowi [polskiemu] nagi miecz z ramienia mistrza, drugi, ksi

ę

cia 

szczeci

ń

skiego, dzier

Ŝą

cy w dłoni podobny miecz, przeznaczony przez marszałka 

ksi

ę

ciu Witoldowi. 

 
Na prawym skrzydle wyst

ą

pił do boju ksi

ąŜę

 Witold ze swym ludem, z chor

ą

gwi

ą

 

ś

wi

ę

tego Jerzego i z chor

ą

gwi

ą

 przedniej stra

Ŝ

y. Na krótk

ą

 zasi

ę

 chwil

ę

 przed 

samym rozpocz

ę

ciem bitwy spadł lekki i ciepły deszcz, [który] zmył kurz z 

ko

ń

skich kopyt. A na samym pocz

ą

tku tego deszczu, działa wrogów, bo wróg miał 

liczne działa, dwukrotnie dały salw

ę

 kamiennymi pociskami, ale nie mogły naszym 

sprawi

ć

 tym ostrzałem 

Ŝ

adnej szkody. 

 

background image

Spotkali si

ę

 z wielkim zgiełkiem i niezmiernym p

ę

dem koni w pewnej dolinie w ten 

sposób, 

Ŝ

e przeciwna strona z góry, a nasza strona równie

Ŝ

 z góry wzajemnymi 

ciosami razi

ć

 si

ę

 pocz

ę

ły. 

 
Inna zasi

ę

 cz

ęść

 wrogów spo

ś

ród tych

Ŝ

e wyborowych ludzi krzy

Ŝ

ackich zwarła si

ę

 z 

najwi

ę

kszym impetem i krzykiem z ludem ksi

ę

cia Witolda i po bez mała godzinie 

wzajemnej walki liczni z obu stron polegli, tak i

Ŝ

 ludzie ksi

ę

cia Witolda 

przymuszeni byli do odwrotu. Ludzie ksi

ę

cia Witolda przymuszeni byli do odwrotu. 

Tedy wrogowie 

ś

cigaj

ą

cy ich s

ą

dzili, i

Ŝ

 ju

Ŝ

 odnie

ś

li zwyci

ę

stwo i w rozproszeniu 

odbiegli od swych chor

ą

gwi i szyku swoich hufców i przed tymi, których 

[uprzednio] do odwrotu zmusili, zacz

ę

li [z kolei] uchodzi

ć

. Niebawem, gdy 

pragn

ę

li zawróci

ć

, oddzieleni od swych ludzi i chor

ą

gwi przez ludzi królewskich, 

którzy ich chor

ą

gwie na wprost od skrzydeł przeci

ę

li, przepadli albo wzi

ę

ci [w 

niewol

ę

] albo wyt

ę

pieni mieczem. Ci zasi

ę

 którzy... pozostali przy 

Ŝ

yciu, 

powrócili do swoich ludzi... i znów zwarli si

ę

 wzajemnie z wielk

ą

 chor

ą

gwi

ą

 

kasztelana krakowskiego, [z chor

ą

gwiami] wojewody sandomierskiego, ziemi 

wielu

ń

skiej, ziemi halickiej i wieloma innymi. 

 
Zebrawszy siły... mistrz... maj

ą

cy ze sob

ą

 pi

ę

tna

ś

cie lub wi

ę

cej chor

ą

gwi... 

zapragn

ą

ł obróci

ć

 swe hufce przeciw osobie króla. Król wówczas, skoro Krzy

Ŝ

acy 

sprawiwszy szyki stali przeciw niemu, chciał pochwyciwszy kopi

ę

 w dło

ń

 z 

najwi

ę

ksz

ą

 

ś

miało

ś

ci

ą

 skierowa

ć

 przeciw nim konia, lecz powstrzymany wbrew 

[swej] woli sił

ą

 i z najwi

ę

kszym trudem przez dostojników, nie mógł uczyni

ć

 

zado

ść

 swym ch

ę

ciom. Przeto pewien dobrze zbrojny rycerz z zakonu Krzy

Ŝ

aków, 

chc

ą

c w pojedynk

ę

 zwróci

ć

 swego konia przeciw królowi, podjechał bli

Ŝ

ej ku 

niemu. Król za

ś

 uj

ą

wszy w dło

ń

 sw

ą

 kopi

ę

 zranił go 

ś

miertelnie w twarz i zaraz 

te

Ŝ

 [Niemiec] przez innych z konia str

ą

cony, padł na ziemi

ę

 martwy. 

 
Hufce mistrza z miejsca na którym stały ruszaj

ą

c przeciw królowi, natkn

ę

ły si

ę

 

na [nasz

ą

] wielk

ą

 chor

ą

giew i wzajem m

ęŜ

nie zderzyły si

ę

 [z ni

ą

] kopiami. I w 

pierwszym starciu mistrz, marszałek, komturzy całego zakonu krzy

Ŝ

ackiego zostali 

zabici. Pozostali za

ś

, którzy ocaleli, widz

ą

Ŝ

e mistrz, marszałek i inni 

dostojnicy zakonu polegli, zwróciwszy si

ę

 do odwrotu, cofn

ę

li si

ę

 w owym czasie 

a

Ŝ

 do swych, uprzednio rozło

Ŝ

onych, taborów. W miejscu zasi

ę

 obozów liczni 

[wrogowie] widz

ą

c, 

Ŝ

e ucieczk

ą

 

Ŝ

adnym sposobem nie zdołaj

ą

 uj

ść

 

ś

mierci, 

utworzywszy z wozów jakoby wał, tam

Ŝ

e wszyscy zacz

ę

li si

ę

 broni

ć

, lecz niebawem 

pokonani, wszyscy w paszczy miecza pogin

ę

li. W owym za

ś

 miejscu wi

ę

cej poległych 

stwierdzono ni

ź

li na całym pobojowisku. 

 
Krzy

Ŝ

acy... widz

ą

c, i

Ŝ

 wiele jeszcze było hufców królewskich, które [dot

ą

d] nie 

weszły do bitwy, zobaczywszy te

Ŝ

, i

Ŝ

 wódz ich padł zabity, rzucili si

ę

 do 

prawdziwej ucieczki i w rozsypce pocz

ę

li pierzcha

ć

. Król zasi

ę

... nie pozwolił 

[swoim] 

ś

ciga

ć

 tak szybko uchodz

ą

cych wrogów, nie chc

ą

c, aby lud [jego] oddalił 

si

ę

 ode

ń

 w rozproszeniu. 

 
Nazajutrz wi

ę

c rano król polecił 

ś

piewa

ć

 msze bardzo uroczy

ś

cie... Po mszach 

przeto przez cały ten dzie

ń

 i podobnie przez nast

ę

pny znoszono do króla wzi

ę

te w 

bitwie chor

ą

gwie wroga i przyprowadzano je

ń

ców. Przez trzy dni bez przerwy król 

zatrzymał si

ę

 na miejscu bitwy, w ci

ą

gu których to [dni] przynoszono królowi 

chor

ą

gwie nieprzyjaciół, tak 

Ŝ

e wszyscy mogli je ogl

ą

da

ć

. W tych dniach równie

Ŝ

 

król polski polecił odszuka

ć

 w

ś

ród trupów ciało mistrza, a znalezione polecił 

przywie

źć

 do swego namiotu, owin

ąć

 w białe prze

ś

cieradło, okry

ć

 z wierzchu 

najdro

Ŝ

sz

ą

, królewsk

ą

 purpur

ą

 i z czci

ą

 na wozie odwie

źć

 do Malborka. Pozostałe 

za

ś

 zwłoki poległych dostojnych m

ęŜ

ów tak naszych, jak i nieprzyjaciół, z czci

ą

 

i szacunkiem pochowa

ć

 kazał w pewnym ko

ś

ciele w pobli

Ŝ

u pola bitwy." 

 
"Roczniki" Jana Długosza powstawały w ci

ą

gu 

ć

wier

ć

wiecza, poczynaj

ą

c od 1455 r. 

Ich autor czerpał wiadomo

ś

ci o bitwie grunwaldzkiej z kilku wa

Ŝ

nych 

ź

ródeł. 

Miał, przede wszystkim, dost

ę

p do dokumentów przechowywanych w kancelarii 

królewskiej. Z pewno

ś

ci

ą

 korzystał z oryginału "Kroniki Konfliktu", znał równie

Ŝ

 

i uwzgl

ę

dnił relacje krzy

Ŝ

ackie. Bardzo wiele przej

ą

ł te

Ŝ

 z opowiada

ń

 

background image

uczestników bitwy. Nale

Ŝ

eli do nich - ojciec i stryj kronikarza, a przede 

wszystkim kardynał i biskup krakowski Zbigniew Ole

ś

nicki, długoletni zwierzchnik 

i protektor Jana Długosza. Czytaj

ą

c Długoszowy opis wyprawy grunwaldzkiej musimy 

pami

ę

ta

ć

Ŝ

e jego autor, gor

ą

cy patriota i sumienny badacz dziejów ojczystych, 

nie był wolny od osobistych uprzedze

ń

 i nie zawsze umiał obiektywnie oceni

ć

 

przedstawiane przez siebie zdarzenia. Jako przekonany stronnik Zbigniewa 
Ole

ś

nickiego reprezentował punkt widzenia wy

Ŝ

szej hierarchii ko

ś

cielnej, a 

zarazem pot

ęŜ

nej grupy małopolskich mo

Ŝ

nowładców, w

ś

ród których kardynał 

zajmował miejsce naczelne. Z niech

ę

ci

ą

 i nieufno

ś

ci

ą

 traktował Długosz Litwinów, 

czyni

ą

c tu wyj

ą

tek tylko dla wielkiego ksi

ę

cia Witolda. Nie lubił dynastii 

jagiello

ń

skiej i samego króla Władysława Jagiełły, którego poznał ju

Ŝ

 jako 

starca posuni

ę

tego w latach. Pomimo tych wszystkich zastrze

Ŝ

e

ń

 relacja Długosza 

jest 

ź

ródłem pierwszorz

ę

dnym, przewy

Ŝ

szaj

ą

cym wszystkie inne bogactwem zawartej 

w niej tre

ś

ci. A oto jak j

ą

 opisuje: 

 
"Król polski Władysław zwa

Ŝ

ywszy, 

Ŝ

e nie została 

Ŝ

adna nadzieja na zachowanie 

pokoju z Krzy

Ŝ

akami, rozesłał listy i wici i nakazał wszystkim panom, rycerzom i 

poddanym swojego Królestwa Polskiego i podległych mu ziem, by chwyciwszy za bro

ń

 

ruszyli do Prus przeciwko Krzy

Ŝ

akom. 

 
Król Władysław... przybył nad Wisł

ę

 powy

Ŝ

ej klasztoru w Czerwi

ń

sku, do miejsca 

gdzie był ustawiony na łodziach most sporz

ą

dzony w Kozienicach i dnia tego król 

przeprawił si

ę

 przez most i rzek

ę

, a całe wojsko królewskie szło za nim w 

ustalonym porz

ą

dku z czterokonnymi wozami, wszystkimi bombardami, mnóstwem 

Ŝ

ywno

ś

ci i innymi ci

ęŜ

arami... Przy wej

ś

ciu na most król Władysław postawił 

wyborowy oddział zbrojnych rycerzy, by zapobiegali tłokowi i zamieszaniu w

ś

ród 

wchodz

ą

cych. Nadto boki mostu zabezpieczył pot

ęŜ

nymi belkami zwanymi 

kobyleniami, aby nikt si

ę

 do brzegów nie przybli

Ŝ

ał. Wszyscy musieli wchodzi

ć

 na 

most w najlepszym porz

ą

dku z wozami, lud

ź

mi i ko

ń

mi. Potem, gdy ju

Ŝ

 całe wojsko 

królewskie przeszło po mo

ś

cie przez rzek

ę

 Wisł

ę

, na rozkaz króla most ten 

natychmiast rozebrano i spławiono do Płocka celem przechowania na powrót króla i 
wojska. 
 
Król polski Władysław... pomaszerował ku miastu D

ą

brównu, które po niemiecku 

nazywa si

ę

 Gilgenburg, a którego mury i baszty obmywały fale oblewaj

ą

cego go 

naokoło jeziora. Rozbija obóz pół mili od D

ą

brówna, na polnej równinie, nad 

jeziorem zwanym Jeziorem D

ą

browskim... Kiedy pod wieczór upał zel

Ŝ

ał, wielu 

wojowników z obozu królewskiego rusza w stron

ę

 miasta D

ą

brówna aby zobaczy

ć

 

miasto i oceni

ć

 jego poło

Ŝ

enie. Ale poniewa

Ŝ

 wojska [krzy

Ŝ

ackie] przybyłe aby 

broni

ć

 miasta, obawiaj

ą

c si

ę

 uderzenia na miasto i na nich samych, wyszły im 

naprzeciw, dochodzi natychmiast do zawzi

ę

tej walki... Rycerze polscy pobiwszy 

wrogów i zmusiwszy ich do ucieczki do miasta... sami, bez rozkazu króla, rzucili 
si

ę

 na miasto, aby je zdoby

ć

. Miasto było obronne nie tylko otaczaj

ą

cymi je 

wokół pot

ęŜ

nymi murami posiadaj

ą

cymi wie

Ŝ

e i baszty, ale tak

Ŝ

e poło

Ŝ

eniem. Po 

wi

ę

kszej bowiem cz

ęś

ci oblewa je jezioro, a poniewa

Ŝ

 jest otoczone biegn

ą

cymi 

wokół murów gł

ę

bokimi fosami z wod

ą

, tak wi

ę

c tylko przez nader w

ą

ski skrawek 

ziemi mo

Ŝ

na dosta

ć

 si

ę

 do niego... Mieszka

ń

cy miasta nie leni

ą

 si

ę

 do stawiania 

oporu, lecz pociskami bombard i głazami odp

ę

dzaj

ą

 podchodz

ą

cych pod mur. Rycerze 

za

ś

 polscy, w niemałej liczbie, skacz

ą

 do jeziora, docieraj

ą

 pod mury miasta i 

czyni

ą

c podkopy usiłuj

ą

 je osłabi

ć

. Inni, przystawiwszy drabiny, wchodz

ą

 na nie 

i w okamgnieniu zdobywaj

ą

 ludne, pełne m

ęŜ

czyzn i kobiet miasto... Jeszcze nie 

wywieziono wszystkich łupów, a ju

Ŝ

 miasto podpalono... Wielu padło od miecza i 

nikt nie unikn

ą

ł 

ś

mierci lub niewoli z wyj

ą

tkiem kilku, którzy na czółnach i 

łodziach wymkn

ę

li si

ę

 na jezioro... Nie było wzgl

ę

du na wiek ani 

Ŝ

adnej lito

ś

ci. 

Polacy dopuszczali si

ę

 tego nie tyle prawem wojennym, ale z nienawi

ś

ci do 

Krzy

Ŝ

aków i z bólu z powodu spustoszenia przez wrogów ziemi dobrzy

ń

skiej. 

 
Król rusza spod D

ą

brówna. Przebywszy przestrze

ń

 dwumilow

ą

, na której wokół 

płon

ę

ły wsie wrogów, po przybyciu na maj

ą

ce by

ć

 wsławione przyszł

ą

 bitw

ą

 pola 

wsi St

ę

barku i Grunwaldu, kazał rozbi

ć

 obóz w

ś

ród zaro

ś

li i gajów, których tutaj 

było wiele. Namiot kapliczny polecił ustawi

ć

 na wzgórzu od strony jeziora 

background image

Lubie

ń

, zamierzaj

ą

c wysłucha

ć

 mszy w czasie, gdy wojsko zajmowało si

ę

 

rozbijaniem obozu. Kiedy wi

ę

c rozpi

ę

to namiot kapliczny... przybył rycerz Hanek 

z Chełmu, herby Ostoja, donosz

ą

c, 

Ŝ

e widział wojsko wrogów o par

ę

 kroków od 

siebie. 
 
Król przeto wło

Ŝ

ywszy zbroj

ę

 dosiadł konia i pozostawiwszy wszystkie insygnia 

królewskie oprócz niesionego przed nim proporca z wyhaftowanym białym orłem, 
udał si

ę

 na znaczne wzniesienie celem ocenienia sił wrogów. Przybył na poło

Ŝ

ony 

mi

ę

dzy dwoma gajami pagórek... z którego mo

Ŝ

na było mie

ć

 pełny wgl

ą

d w szeregi 

wrogów. Oceniaj

ą

c raczej oczami ni

ź

li rozumem siły własne i wrogów, wró

Ŝ

ył sobie 

to pomy

ś

lny, to smutny los. Nasyciwszy oczy widokiem licznych wrogów, zjechał 

ni

Ŝ

ej i pasuj

ą

c bardzo wielu Polaków na rycerzy, zagrzał ich do walki krótk

ą

ale dobitn

ą

 przemow

ą

 
Zapowiedziano nagle dwóch heroldów, z których jeden, króla rzymskiego, miał w 
herbie czarnego orła na złotym polu, a drugi ksi

ę

cia szczeci

ń

skiego czerwonego 

gryfa na białym polu. Wyst

ą

pili oni z wojsk wrogów nios

ą

c w r

ę

kach gołe miecze, 

bez pochew, chronieni przed zniewagami przez rycerzy polskich i domagali si

ę

 

stawienia przed oblicze króla. Wysłał ich do króla Władysława mistrz pruski 
Ulryk z nader dumnym posłaniem, aby skłoni

ć

 go do podj

ę

cia niezwłocznie bitwy i 

stani

ę

cia w szeregach do walki... [Heroldowie] ... oddawszy jako tako honory 

królowi przedstawiaj

ą

 tre

ść

 swego poselstwa... "Najja

ś

niejszy królu! Wielki 

mistrz pruski Ulryk posyła tobie i twojemu bratu (pomin

ę

li imi

ę

 Aleksandra i 

tytuł ksi

ąŜę

cy) przez nas tu obecnych posłów dwa miecze ku pomocy, by

ś

 wespół z 

nim i jego wojskami nie oci

ą

gał si

ę

 i z wi

ę

ksz

ą

, ni

Ŝ

 to okazujesz, odwag

ą

 

przyst

ą

pił do boju, a tak

Ŝ

Ŝ

eby

ś

 si

ę

 nie krył nadal w lasach i gajach i nie 

odwlekał walki. Je

ś

li za

ś

 uwa

Ŝ

asz, 

Ŝ

e masz zbyt szczupł

ą

 przestrze

ń

 aby rozwin

ąć

 

szyki, mistrz pruski Ulryk... ust

ą

pi ci, jak daleko zechcesz, tego pola, które 

zaj

ą

ł swoim wojskiem, albo wreszcie wybierz jakiekolwiek miejsce bitwy, by

ś

 

tylko dalej nie odwlekał walki..." A król Władysław, wysłuchawszy pełnych pychy 
i zuchwalstwa posłów krzy

Ŝ

ackich, przyj

ą

ł miecze z r

ą

k heroldów... odpowiada 

heroldom... "Poniewa

Ŝ

 - rzecze - mam w mym wojsku wystarczaj

ą

co wiele mieczów, 

przeto nie potrzebuj

ę

 mieczów mych wrogów, jednak

Ŝ

e dla wi

ę

kszej pomocy, opieki 

i obrony mej słusznej sprawy, przyjmuj

ę

, w imi

ę

 Boga, te dwa miecze przysłane 

przez wrogów pragn

ą

cych krwi i zguby mojej oraz mego narodu, a dor

ę

czone przez 

was..." Dwa wspomniane miecze... s

ą

 do dnia dzisiejszego przechowywane w skarbcu 

królewskim w Krakowie, by ci

ą

gle przypominały i 

ś

wiadczyły o pysze i kl

ę

sce 

jednej strony, a pokorze i triumfie drugiej. [Godne uwagi s

ą

 dalsze losy obu 

słynnych mieczów. Przez długie wieki pozostawały w skarbcu koronnym. Po 
okradzeniu skarbca przez Prusaków w 1795 r. trafiły do Zbiorów Puławskich. 
Ukryte po upadku powstania listopadowego, zostały w 1853 r. odnalezione przez 
rosyjskie władze policyjne, skonfiskowane i w ten sposób, ostatecznie stracone.] 
 
Kiedy odtr

ą

biono sygnały do boju, całe wojsko królewskie za

ś

piewało dono

ś

nym 

głosem ojczyst

ą

 pie

śń

 "Bogurodzic

ę

", a potem, pochylaj

ą

c kopie rzuciło si

ę

 do 

walki. Pierwsze jednak ruszyło do starcia wojsko litewskie na rozkaz ksi

ę

cia 

Aleksandra, nie znosz

ą

cego 

Ŝ

adnej zwłoki. 

 
W tej wła

ś

nie chwili obydwa wojska, z okrzykiem jaki zwykle wznosz

ą

 wojownicy 

przed walk

ą

, starły si

ę

 w 

ś

rodku doliny rozdzielaj

ą

cej obie armie... W miejscu 

starcia rosło 6 wysokich d

ę

bów, na które wspi

ę

ło si

ę

 i obsiadło gał

ę

zie wielu 

ludzi - nie wiadomo czy królewskich, czy krzy

Ŝ

ackich - by podziwia

ć

 pierwsze 

starcie oddziałów i pozna

ć

 dalsze losy obu wojsk. Przy starciu za

ś

 oddziałów z 

trzasku łami

ą

cych si

ę

 kopii i szcz

ę

ku 

ś

cieraj

ą

cego si

ę

 [innego] or

ęŜ

a, powstał 

tak wielki łoskot i huk, tak dono

ś

ny był szcz

ę

k mieczy jakby zwaliła si

ę

 jaka

ś

 

ogromna skała, 

Ŝ

e słyszeli go nawet ci, którzy oddaleni byli o kilka mil. 

 
Kiedy... Krzy

Ŝ

acy zauwa

Ŝ

yli, 

Ŝ

e na lewym skrzydle, gdzie stało wojsko polskie 

toczy si

ę

 zawzi

ę

ta i niebezpieczna dla nich walka, poniewa

Ŝ

 wyci

ę

to ju

Ŝ

 wyborowe 

[ich] hufce, przerzucaj

ą

 siły na prawe skrzydło, gdzie ustawione były szyki 

litewskie, które maj

ą

c rzadsze szeregi, słabsze konie i uzbrojenie zdawały si

ę

 

background image

łatwe do pokonania... Kiedy wrzała zawzi

ę

ta walka z Litwinami, Rusinami i 

Tatarami, wojsko litewskie, nie mog

ą

c powstrzyma

ć

 naporu wrogów zacz

ę

ło słabn

ąć

 

i wycofało si

ę

 na odległo

ść

 jednego jugera. Krzy

Ŝ

acy napierali na nie silniej, 

musiało raz po raz cofa

ć

 si

ę

 i w ko

ń

cu zawróci

ć

 do ucieczki. Wielki ksi

ąŜę

 

litewski Aleksander, rozdaj

ą

c razy batogiem i gromkimi okrzykami, próbował 

powstrzyma

ć

 ucieczk

ę

, ale na pró

Ŝ

no... W tej walce rycerze ruscy ze Smole

ń

ska, 

stoj

ą

c pod trzema własnymi znakami i walcz

ą

c nader zawzi

ę

cie, jako jedyni nie 

wzi

ę

li udziału w ucieczce, czym zasłu

Ŝ

yli na sław

ę

. Chocia

Ŝ

 pod jednym znakiem 

wyci

ę

to ich bez lito

ś

ci, a sam

ą

 chor

ą

giew [le

Ŝą

c

ą

] na ziemi stratowano, w dwóch 

jednak pozostałych walczyli bardzo dzielnie, jak m

ęŜ

om i rycerzom przystało. 

 
Poniewa

Ŝ

 tak

Ŝ

e Krzy

Ŝ

acy d

ąŜ

yli z uporem do zwyci

ę

stwa, wielka chor

ą

giew króla 

Władysława z białym orłem w herbie, któr

ą

 niósł chor

ąŜ

y krakowski, rycerz Marcin 

z Wrocimowic herbu Półkozic, pod naporem nieprzyjaciół upadła na ziemi

ę

. Ale 

walcz

ą

cy pod ni

ą

 najbardziej do

ś

wiadczeni i zaprawieni w bojach rycerze 

pod

ź

wign

ę

li j

ą

 natychmiast i umie

ś

cili na swoim miejscu, nie dopuszczaj

ą

c do jej 

utraty. Nie dałoby si

ę

 jej pod

ź

wign

ąć

, gdyby jej nie osłonił własnymi piersiami 

i or

ęŜ

em znakomity hufiec najdzielniejszych rycerzy. Rycerstwo polskie pragn

ą

zetrze

ć

 haniebn

ą

 zniewag

ę

, w najzawzi

ę

tszy sposób atakuje wrogów i rozbija ich 

zupełnie, kład

ą

c pokotem te oddziały, które si

ę

 z nimi starły. 

 
Tymczasem wojsko krzy

Ŝ

ackie, które urz

ą

dziło po

ś

cig za uciekaj

ą

cymi Litwinami i 

Rusinami, uwa

Ŝ

aj

ą

c si

ę

 za zwyci

ę

zców, z wielk

ą

 rado

ś

ci

ą

 pod

ąŜ

ało do obozu 

pruskiego, prowadz

ą

c ze sob

ą

 tłum je

ń

ców. Widz

ą

c za

ś

Ŝ

e toczy si

ę

 bardzo 

zawzi

ę

ta i krwawa walka... rzuca si

ę

 w wir walki, by przyj

ść

 z pomoc

ą

 swoim. 

 
Tymczasem podejmowało walk

ę

 16 nowych, dot

ą

d nie u

Ŝ

ytych... chor

ą

gwi wroga... a 

kiedy cz

ęść

 ich zwróciła si

ę

 w stron

ę

, gdzie król polski stał jedynie ze stra

Ŝą

 

przyboczn

ą

, wydawało si

ę

Ŝ

e godz

ą

 w niego... Proporzec królewski... został 

przezornie zwini

ę

ty, by nie zdradzał, 

Ŝ

e król si

ę

 tam znajduje... Król rwał si

ę

 

z wielkim zapałem do boju... za

ś

 stra

Ŝ

 przyboczna... z trudem go 

powstrzymywała... Tymczasem z oddziałów pruskich, spod wi

ę

kszej chor

ą

gwi 

pruskiej do owych nale

Ŝą

cej, wyjechał na cisawym koniu rycerz, z pochodzenia 

Niemiec, Dypold Kokeritz von Dieber z Łu

Ŝ

yc, ze złotym pasem, w białej, 

niemieckiego kroju szacie, któr

ą

 po polsku nazywamy jak

ą

 i w pełnej zbroi... i 

pochylaj

ą

c kopi

ę

, na oczach stoj

ą

cego pod szesnastoma chor

ą

gwiami wojska 

pruskiego, dotarł do miejsca w którym stał król, zamierzaj

ą

c, jak si

ę

 zdaje, 

zaatakowa

ć

 go. Kiedy król polski Władysław pochylaj

ą

c własn

ą

 kopi

ę

 oczekiwał 

walki, starł si

ę

 z nim pisarz królewski Zbigniew z Ole

ś

nicy, bez broni, maj

ą

cy 

na pół złaman

ą

 kopi

ę

. Ugodził Niemca w bok i zwalił z konia na ziemi

ę

. Le

Ŝą

cego 

na wznak w

ś

ród drgawek, król Władysław ugodziwszy kopi

ą

 w czoło, odsłoni

ę

te 

wskutek podniesienia si

ę

 do góry zasłony hełmu, zostawił nietkni

ę

tego. Ale 

natychmiast zabili go rycerze trzymaj

ą

cy stra

Ŝ

 nad królem, a piesi 

ś

ci

ą

gn

ę

li ze

ń

 

zbroj

ę

 i szaty. 

 
Rycerz Dobiesław z Ole

ś

nicy, z rodu zwanego D

ę

bno, maj

ą

cego w herbie krzy

Ŝ

samotnie, z pochylon

ą

 kopi

ą

, daj

ą

c koniowi ostrog

ę

 [rusza] w kierunku wrogów. 

Spo

ś

ród jazdy pruskiej wyje

Ŝ

d

Ŝ

a przeciw niemu Krzy

Ŝ

ak, dowódca chor

ą

gwi i wojsk 

i zast

ą

piwszy drog

ę

 atakuj

ą

cemu go Dobiesławowi, własn

ą

 włóczni

ą

 kopi

ę

 

Dobiesława przerzuca przez głow

ę

. Wprawdzie Dobiesław pchn

ą

ł kopi

ą

, jednak 

Krzy

Ŝ

ak uchyleniem głowy i podbiciem kopii do góry unikn

ą

ł ciosu, którym 

Dobiesław usiłował go ugodzi

ć

. A Dobiesław widz

ą

c jasno, 

Ŝ

e cios jego chybił, 

uznaj

ą

c za ryzykowne i nierozs

ą

dne walczy

ć

 z licznymi nieprzyjaciółmi, wracał 

szybko do swoich. Krzy

Ŝ

ak, który pu

ś

cił si

ę

 za nim w pogo

ń

, bod

ą

c konia 

ostrogami i godz

ą

c włóczni

ą

 w Dobiesława, zadał koniowi Dobiesława, okrytemu 

ozdobn

ą

 kap

ą

, któr

ą

 nazywamy kropierzem, ran

ę

 w l

ę

d

ź

wie, ale nie 

ś

mierteln

ą

 i 

aby go nie zagarn

ę

li rycerze polscy, szybko umkn

ą

ł do swoich. 

 
Odziały polskie... rzucaj

ą

 si

ę

 na wrogów ustawionych w 16 chor

ą

gwiach, do 

których przył

ą

czyli si

ę

 równie

Ŝ

 ci, którzy pod innymi znakami ponie

ś

li kl

ę

sk

ę

, i 

staczaj

ą

 z nimi 

ś

mierteln

ą

 walk

ę

. I chocia

Ŝ

 wrogowie przez czas jaki

ś

 stawiali 

background image

opór, w ko

ń

cu jednak, przewa

Ŝ

aj

ą

cymi liczb

ą

 oddziałami królewskimi otoczeni, 

zostali wyci

ę

ci w pie

ń

 i niemal wszyscy walcz

ą

cy pod 16 chor

ą

gwiami zgin

ę

li lub 

popadli w niewol

ę

. Po zwyci

ęŜ

eniu i rozgromieniu owych zast

ę

pów wrogów, kiedy, 

jak wiadomo, zgin

ę

li wielki mistrz pruski Ulryk, marszałek, komturzy i wszyscy 

znaczniejsi rycerze i panowie z wojska pruskiego, reszta nieprzyjaciół podj

ę

ła 

odwrót, a kiedy raz podała tyły, zacz

ę

ła pierzcha

ć

 w popłochu. 

 
Liczni rycerze, którzy uciekli z szyków pruskich schronili si

ę

 za wozy pruskie 

osłaniaj

ą

ce obóz. Zaatakowani przez wojska królewskie, które wdarły si

ę

 z 

impetem do taborów i obozu pruskiego, zgin

ę

li lub dostali si

ę

 do niewoli. Tak

Ŝ

obóz nieprzyjacielski pełen wszelkich bogactw i wozy oraz cały dobytek mistrza 
pruskiego i jego wojska złupili rycerze polscy.  
 
Znaleziono za

ś

 w wojsku krzy

Ŝ

ackim kilka wozów wyładowanych p

ę

tami i kajdanami, 

które Krzy

Ŝ

acy... przywie

ź

li do wi

ą

zania je

ń

ców polskich. Znaleziono te

Ŝ

 inne 

wozy pełne 

Ŝ

agwi nas

ą

czonych łojem i smoł

ą

, a tak

Ŝ

e strzały wysmarowane 

tłuszczem i smoł

ą

, którymi zamierzali razi

ć

 pokonanych i uciekaj

ą

cych... Za 

słusznym jednak zrz

ą

dzeniem Bo

Ŝ

ym, który starł ich pych

ę

, Polacy zakuwali ich 

[Krzy

Ŝ

aków] w te p

ę

ta i kajdany... Kilka tysi

ę

cy wozów wrogów w ci

ą

gu kwadransa 

złupiły wojska królewskie tak, i

Ŝ

 nie pozostało po nich najmniejszego 

ś

ladu. 

Były nadto w obozie i na wozach pruskich liczne beczki wina, do których po 
pokonaniu wrogów zbiegło si

ę

 znu

Ŝ

one trudami walki i letnim skwarem wojsko 

królewskie, aby ugasi

ć

 pragnienie. Jedni rycerze gasili je czerpi

ą

c wino 

hełmami, inni r

ę

kawicami, jeszcze inni - butami. Ale król polski Władysław w 

obawie, by jego wojsko upojone winem nie stało si

ę

 niesprawne i łatwe do 

pokonania... kazał zniszczy

ć

 i porozbija

ć

 beczki z winem. Gdy je na rozkaz 

królewski bardzo szybko rozbito, wino spływało na trupy poległych, których na 
miejscu obozu było wiele i widziano, jak zmieszane z krwi

ą

 zabitych ludzi i koni 

płyn

ę

ło czerwonym strumieniem a

Ŝ

 na ł

ą

ki wsi St

ę

barka. 

 
Po zdobyciu taboru nieprzyjacielskiego wojsko królewskie... ujrzało liczne... 
hufce nieprzyjacielskie rozproszone w ucieczce, jak błyskały w promieniach 
sło

ń

ca odbitych od ich zbroi, które nieomal wszyscy mieli na sobie. Urz

ą

dziwszy 

dalej po

ś

cig za nimi [oddziały polskie] wkroczywszy na mokradła, rzuciły si

ę

 na 

wrogów i pokonawszy garstk

ę

, gdy

Ŝ

 niewielu wa

Ŝ

yło si

ę

 stawi

ć

 opór, pozostałych 

[wrogów], na rozkaz króla, p

ę

dzono nietkni

ę

tych w niewol

ę

... Po

ś

cig rozci

ą

gn

ą

ł 

si

ę

 na wiele mil... Komtur tucholski Henryk, który kazał [przed bitw

ą

], by 

noszono przed nim dwa miecze... dopadni

ę

ty przez 

ś

cigaj

ą

cych zgin

ą

ł w godny 

po

Ŝ

ałowania sposób przez 

ś

ci

ę

cie głowy i poniósł straszn

ą

, ale zasłu

Ŝ

on

ą

 kar

ę

 za 

brak rozwagi i pych

ę

... Wielu rycerzy schwytano i odprowadzono równie

Ŝ

 do obozu, 

a zwyci

ę

zcy potraktowali ich łagodnie... Zapadaj

ą

ca noc przerwała bitw

ę

 
Król zadbał te

Ŝ

, by opatrzono rannych, którym udało si

ę

 uj

ść

 z 

Ŝ

yciem... Po 

sprowadzeniu do obozu pół

Ŝ

ywych i rannych tak z wojska polskiego jak i 

pruskiego, u

Ŝ

yto wszelkich sposobów aby ich wyleczy

ć

. A po obliczeniu strat 

stwierdzono, 

Ŝ

e w wojsku królewskim poległo tylko 12 znacznych rycerzy... W 

kaplicy królewskiej... odprawiono potem gło

ś

ne modły... Namiot słu

Ŝą

cy za 

kaplic

ę

 otoczono godłami i chor

ą

gwiami wrogów, które rycerze polscy znosz

ą

c w 

tym dniu przed oblicze króla, zatkn

ę

li. Te, rozwini

ę

te na cał

ą

 długo

ść

, łopotały 

gło

ś

no na lekkim wietrze. 

 
Mszczuj ze Skrzynna doniósł królowi, 

Ŝ

e wielki mistrz pruski Ulryk poległ i na 

dowód swych słów pokazał królowi Władysławowi złoty pektorał ze 

ś

wi

ę

tymi 

relikwiami, który sługa wspomnianego Mszczuja zdarł z zabitego... We 

ś

rod

ę

 16 

lipca, nazajutrz po uroczysto

ś

ci Rozesłania Apostołów... król polski 

Władysław... nakazał odszuka

ć

 w

ś

ród zwłok ciała mistrza pruskiego Ulryka, 

marszałka, komturów i pozostałych dostojników poległych w bitwie... by je 
pogrzebano z nale

Ŝ

n

ą

 czci

ą

 w ko

ś

ciele... Przed króla dzi

ę

ki pomocy jednego z 

je

ń

ców... Bolemi

ń

skiego, któremu to zlecono, był bowiem zaufanym mistrza 

pruskiego, przyniesiono odnalezione zwłoki mistrza pruskiego Ulryka maj

ą

ce dwie 

background image

rany - jedn

ą

 na czole, drug

ą

 na piersi... [król] kazał owin

ąć

 zwłoki w czyste 

chusty i na wozie okrytym purpur

ą

 odesłał do Malborka, by je pochowano."