background image

Ks. Kazimierz Drzymała SJ

ŚHIł,T\ KAZIMIERZ KRÓLEWICZ

W s t ę p

Życie 

św. 

Kazimierza 

królewicza 

(1458—1484) 

przypada 

na 

jedną 

z  najświetniejszych  epok  w  dziejach  naszego  narodu:  na  epokę  Jagiel­
lońską.  Jest  to  zarazem  okres  przejściowy  między  średniowieczem  a  na­
rodzinami 

nowych, 

renesansowych 

czasów. 

Zachodu 

przenikają 

do 

Polski  ożywcze  prądy:  upowszechnia  się  znajomość  pisma  i  czytania, 
rośnie  liczba  szkół;  ludzie  uzdolnieni,  niezależnie  od  ich  pochodzenia 
społecznego  odgrywają  ważną  rolę  w  życiu  państwowym  i  kulturalnym. 
Na  dworze  królewskim  pojawiają  się  różne  wybitne  osobistości,  powo­
ływane przez władcę na doradców bądź wychowawców jego dzieci.

Grzegorz  z  Sanoka  i  Kallimach  (Filip  Buonaccorsi)  —  Polak  i  Włoch, 

zaprzyjaźnieni 

ze 

sobą, 

obaj 

protegowani 

króla 

Kazimierza 

Jagielloń­

czyka,  stanowią  wymowny  symbol  tych  czasów.  Obaj  położyli  ogromne 

zasługi na polu naszej kultury jako prekursorzy humanizmu.

Ciekawa 

charakterystyczna 

dla 

epoki 

jagiellońskiej 

jest 

kariera 

Grzegorza. 

Urodzony 

k. 

Sanoka, 

syn 

ubogiej 

mieszczańskiej 

rodziny, 

zdobył  świetne,  humanistyczne  wykształcenie  —  tytuł  magistra  artium 
—  w  końcu  został  arcybiskupem  lwowskim.  Specjalną  troską  otaczał 

zawsze  sprawy  szkolnictwa  i  podniósł  poziom  nauczania.  Pod  tym  wzglę­
dem  wysoko  stały  pod  koniec  panowania  Kazimierza  Jagiellończyka  licz­
ne  szkoły  kolegiackie  i  katedralne.  Wśród  tych  ostatnich  zasłynęły  szcze­

gólnie  gnieźnieńska  i  poznańska,  obie  szkoły  były  wyposażone  w  katedry 
prawa  i  teologii.  Dzięki  staraniom  Grzegorza  z  Sanoka  i  innych  świa­
tłych  duchownych  w  drugiej  połowie  XV  wieku  wykształciły  się  za­
stępy  pedagogów  wskutek  czego  w  początkach  XVI  wieku  mogło  w  Pol­

sce funkcjonować prawie 600 szkół parafialnych.

Kallimach  był  m.  in.  założycielem  (w  1489)  literackiego  towarzystwa 

pn.  Sodalitas  Litteraria  Vistulana,  gromadzącego  grono  twórców  i  miłoś­

ników literatury oraz nauki. Działali w nim m. in. Wojciech z Brudzę-

background image

Święty Kazimierz Królewicz

107

wa,  znakomity  astronom  i  genialny  matematyk,  Wawrzyniec  Korwin, 
ślązak z pochodzenia, autor słynnej Kosmografii, sam zaś Kallimach pi­
sał  liczne  wiersze  okolicznościowe.  Jemu  zawdzięczamy  również  pow­
stanie  pierwszej  świeckiej  biografii,  poświęconej  Grzegorzowi  z  Sanoka. 
Jest on też autorem tzw. Rad Kallimachowych i poetyckiego utworu pt.: 
Historia  de  rege  Vladislao  seu  clade  Varnensi,  który  się  przechował  w 
rękopisach  z  XVI  w.  i  w  Kronice  Marcina  Bielskiego.  Do  grona  skupia­
jącego się wokół Kallimacha należeli liczni mistrzowie Krakowskiej Aka­

demii  oraz  ulubiony  jego  uczeń,  Maciej  Drzewiecki,  późniejszy  kanclerz 

i abp gnieźnieński,

Kółko Kallimacha miało potężnych patronów w osobie samego króla, 

jak również bpa kujawskiego Piotra z Bnina, wielkiego humanisty i me­
cenasa. Na wzór sympozjów urządzanych w Akademii Florenckiej, orga­
nizował  Kallimach  ze  swymi  przyjaciółmi  wytworne  biesiady  literackie, 

których  treść  stanowiła  lektura  klasyków,  deklamacje  oraz  dysputy 

naukowe i polityczne.

Ci  dwaj  ludzie:  Grzegorz  z  Sanoka  i  Kallimach  wywarli  wielki 

wpływ  na  dwór  królewski  i  całą  polską  elitę  umysłową,  opromieniając 
dodatkowym blaskiem lata panowania Kazimierza Jagiellończyka.

Na te czasy przypada też rozkwit Akademii Krakowskiej, którą w XIX 

w.  zaczęto  nazywać  Uniwersytetem  Jagiellońskim.  Wart  jest  podkreśle­

nia fakt, że jeden z najświatlejszych umysłów ówczesnych, Jan Długosz, 
swoje  wykształcenie  zawdzięcza  nie  studiom  zagranicznym,  lecz  krajo­
wym,  właśnie  na  Akademii  Krakowskiej,  która  otrzymała  trzy  nowe 
katedry:  gramatyki  z  retoryką,  poetyki  oraz  matematyki  z  astronomią. 
Profesorowie  uczelni  krakowskiej  są  znanymi  w  świecie  teologami,  fi­

lozofami,  matematykami  i  astronomami,  a  niektórzy  pośród  nich  byli 

też pisarzami politycznymi, czynnie zaangażowanymi w sprawy państwa 
np. Paweł, syn Włodzimierza z Brudzenia. Tego rodzaju zainteresowania 
uczonych  tłumaczy  się  mocarstwowym  charakterem  ówczesnego  pań­
stwa  polskiego,  którego  sprawy  zarówno  wewnętrzne,  jak  i  relacje  z  in­

nymi  państwami  miały  pierwszorzędne  znaczenie  w  życiu  obywateli. 

Dowodem  na  to  jest  dzieło  Jana  Ostroroga,  kasztelana  poznańskiego  z 

drugiej połowy XV wieku: Monumentum pro Reipublicae ordinatione.

Rozgłos  zdobyty  przez  Akademię  Krakowską  w  Europie  przyciągał 

w  jej  mury  rzesze  studentów  —  w  drugiej  połowie  XV  w.  przewinęło 
się  przez  krakowską  Alma  Mater  ok.  15.000  scholarów.  Stary  gmach, 
czyli  Collegium  Maius  był  już  za  ciasny,  wobec  czego  w  roku  1449 

wzniesiono  nowy  budynek  tzw.  Collegium  Minus.  Z  katedr  Akademii 
Krakowskiej  promieniuje  kultura  chrześcijańska  na  dwór  i  na  cały  kraj. 
Powstaje  polska  biblioteka  królewska  oraz  prywatne  i  parafialne  zbiory 
pism kaznodziejskich, z których później wyrosła literatura polska. W ka­
tedrze wawelskiej najwięcej kazań głoszonych jest po polsku.

Jednym z najznakomitszych wychowanków Akademii Krakowskiej był 

Jan  z  Niedzielska  Długosz  (  z  przydomkiem  Wieniawa),  kanonik  kra­

kowski  i  wychowawca  synów  królewskich.  Nazwano  go  ojcem  nowoczes­
nej  pragmatycznej  historii  za  wnikliwe  i  krytyczne  badanie  dziejów 

Polski  Jagiellonów.  Umysł  szeroki  i  przenikliwy  skłania  go  do  zawiera­
nia znajomości z humanistami. Wiadomo, że znał i szanował autora trak­

tatu: O wykształceniu księcia, Sylwiusza Piccolomini.

background image

108

ks. Kazimierz Drzymało SJ

W  Polsce  ówczesnej  rozwijała  się  nie  tylko  literatura  i  nauka.  Miesz­

czaństwo 

szlachta 

wzbogacone 

zyskownym 

handlem 

zagranicznym 

zaczyna  się  coraz  więcej  interesować  sztuką.  Powstaje  wiekopomne  dzie­

ło 

Wita 

Stwosza: 

tryptyk 

ewangeliczny  w  bazalice  Mariackiej  —  spod 

ręki 

bądź 

samego 

mistrza 

bądź 

jego 

uczniów 

wychodzą 

takie 

arcy­

dzieła 

sztuki 

rzeźbiarskiej, 

jak 

sarkofag 

Kazimierza 

Jagiellończyka 

katedrze wawelskiej oraz wiele rzeźb zdobiących kaplice katedralne.

Wielmoże  zarówno  świeccy  jak  duchowni  obejmują  mecenat  nad  bu­

dową  wspaniałych  świątyń  i  kaplic,  wznoszonych  w  całym  kraju  w  sty­

lu  przeważnie  gotyckim.  Niemniej  świetne  jest  wyposażenie  tych  wnętrz: 
artystycznie 

wykonane 

nagrobki, 

płaskorzeźby, 

rzeźby, 

witraże, 

gobeli­

ny. 

Prócz 

kościołów 

powstaje 

wiele 

okazałych 

budynków 

świeckich, 

a  więc  zamki,  dwory,  akademia  krakowska  (Collegium  Maius  i  Colle­

gium  Minus),  fortyfikacje  miejskie  z  bramami  i  basztami,  wreszcie  oz­
dobne fasady mieszczańskich kamienic.

Zainteresowanie  -  sztuką  i  nauką  wpływa  korzystnie  na  złagodzenie 

dawnych  surowych  obyczajów  i  staje  się  bodźcem  powstawania  elegan- 
tszych 

form 

życia 

towarzyskiego. 

Ciekawym 

dokumentem 

historyczno- 

-obyczajowym  z  XV  w.  jest  wiersz  niejakiego  Słoty:  O  chlebowym  stole, 

czyli  o  zachowaniu  się  przy  stole.  Jest  wyrazem  dążności  kulturalnych 

do  wzniesienia  się  na  wyższy  stopień  ogłady  towarzyskiej  i  do  dwornoś- 

ci wobec kobiet.

Polska  Jagiellonów  była  również  Matką  Świętych.  W  Akademii  Kra­

kowskiej  wykłada  św.  Jan  z  Kęt,  znakomity  uczony,  przyjaciel  młodzie­
ży  i  wielce  świątobliwy  kapłan.  W  Krakowie  także  żył  w  tych  czasach 

bł.  Szymon  z  Lipnicy,  mąż  wielkiego  rozumu.  Ciche,  świątobliwe  życie 

wiedli 

Stanisław 

Kazimierczyk 

przy 

krakowskim 

kościele  Bożego 

Ciała, 

Michał  Gedroyć  przy  kościele  św.  Marka  w  Krakowie  oraz  jego  przy­

jaciel,  dawny 

majster 

szewski, 

Świętosław, 

który 

cały  swój  bogobojny 

żywot  spędził  przy  kościele  Mariackim.  Opinię  świętości  zyskał  też  ży­
jący  w  tej  epoce  bł.  Ładysław  z  Gielniowa,  gwardian  oo.  Bernardynów 
na Stradomiu w Krakowie.

I.  RODZINA

Całą  rodzinę  Kazimierza  Jagiellończyka  cechowała  słynna  w  Europie 

pietas 

Jagiellonica, 

która 

stała 

się 

fundamentem 

dobrego 

panowania 

wszystkich  jej  członków.  Ta  pietas  przejawiała  się  w  kulcie  Krzyża  św., 

Eucharystii,  w  kulcie  Maryjnym  i  świętych  Patronów  polskich.  Szano­

wano  również  tradycję  jagiellońską  do  odbywania  pielgrzymek  na  Jasną 

Górę,  jak  o  tym  świadczą  zapiski  w  itinerarium  częstochowskim  i  list 

do 

papieża 

Marcina 

V. 

Podstawę 

wychowania 

młodzieży 

jagiellońskiej 

stanowiła  Ewangelia,  pisma  Ojców  Kościoła,  teksty  liturgiczne,  kazania 
(sermones)  św.  Jana  Złotoustego  i  św.  Cypriana,  Revelationes  św.  Bry­
gidy  i  różne  modlitwy-  Znana  jest  Biblia  Zofii,  matki  Kazimierza  Jagiel­
lończyka, dla której została przetłumaczona na język polski. Władysław

background image

Święty Kazimierz Królewicz

109

Warneńczyk,  syn  Jagiełły,  posiadał  modlitewnik  bogato  zdobiony  minia­
turami,  a  wiemy  także,  iż  królewicz  Kazimierz  modlił  się  z  modlitew­

nika,  w  którym  znajdowała  się  ulubiona  jego  pieśń:  Omni  die  dic  Ma­

mę...  Jagiellonowie  szczodrze  przyczyniali  się  do  wyposażenia  katedry 

wawelskiej,  wiemy  zaś,  że  już  Władysław  Jagiełło  fundował  w  Lublinie 
kaplicę  Trójcy  Świętej.  On  to  stał  się  protoplastą  świetnego  rodu  Ja­
giellonów,  dzięki  któremu  Polska  zjednoczona  z  Litwą  i  Rusią  doszła 

do  niebywałego  w  swych  dziejach  rozkwitu  i  stała  się  potężnym  mo­

carstwem.

Sw.  Kazimierz  był  wnukiem  tego  wielkiego  władcy  i  jego  czwartej 

żony,  Zofii,  córki  księcia  olszańskiego.  Stryj  Władysław,  syn  Jagiełły, 

który  zginął  w  młodzieńczym  wieku  pod  Warną  w  obronie  chrześcijań­

stwa  przed  zalewem  tureckim,  stał  się  dla  Kazimierza  wzorem  bohatera, 

rycerza  chrześcijańskiego.  Drugi  syn  Jagiełły,  Kazimierz  Jagiellończyk, 

był  ojcem  świętego  królewicza.  Okazał  się  człowiekiem  nieprzeciętnym 

pod  każdym  względem.  Cechowała  go  wytrwałość  i  konsekwencja  w 
działaniu.  Nawet  Długosz,  który  wobec  króla  był  zawsze  surowym  sę­
dzią,  przedstawia  z  podziwem  jego  niestrudzoną  działalność,  prowadzącą 
do  pomyślnego  rozwiązania  spraw  uznanych  przez  króla  za  najważniej­
sze.  W  działaniu  okazywał  zawsze  stanowczość  i  energię.  Podobnie,  jak 

inni  Jagiellonowie,  ludzki  i  łagodny  nawet  wobec  wrogów,  potrafił  jed­
nak  lepiej  od  nich  doprowadzać  przeciwników  zewnętrznych  do  uległoś­
ci,  zaś  wewnętrzną  opozycję  umiał  bezwzględnie  złamać.  Posiadał  przy 

tym  rzadką  umiejętność  dobierania  odpowiednich  współpracowników. 
Kierował  się  przede  wszystkim  dobrem  ogółu,  nie  zaś  względami  osobis­
tymi.  Był  wielkim  i  sławnym  monarchą,  którego  lękali  się  przeciwnicy, 
a  szanowała  cała  Europa.  Nawet  Turcy,  postrach  owych  lat,  liczyli  się 
z  królem  polskim.  Owiany  urokiem  dzielnego  wojownika  i  potężnego 
władcy  imponował  polskiej  szlachcie  oraz  magnatom.  Jego  synowie  i  ca­

łe  otoczenie  musiało  go  chyba  także  podziwiać  za  hart  ducha  i  ciała,  za 
wstrzemięźliwość  zwłaszcza  w  piciu  oraz  za  skromne  wymagania  tyczą­

ce  się  strojów  i  wygód.  Takim  go  widziała  rodzina  na  co  dzień  i  nie­

wątpliwie  jego  przykład  pobudzał  do  naśladowania.  Kronikarz  Miecho­
wita  w  rozdziale:  „De  Jagiellonum  familia”  z  dzieła  Chronica  Polono

rum  tak  charakteryzuje  Kazimierza  Jagiellończyka:  „pobożny  i  ścisły 

w  pełnieniu  praktyk  religijnych,  w  życiu  wstrzemięźliwy,  w  odzieniu 
skromny, pan hojny i miłosierny”.

Matka  św.  Kazimierza,  Elżbieta  rajcuska,  młodsza  córka  Albrechta 

II,  cesarza  rzymskiego,  poślubiła  Kazimierza  Jagiellończyka  w  r.  1454 

w  Krakowie  na  Wawelu.  Jakkolwiek  zawarcie  tego  małżeństwa  nie  było 

połączone  z  żadnym  traktatem  politycznym,  miało  jednak  dla  Jagiello­
nów  pierwszorzędne  znaczenie  na  przyszłość,  otwierało  im  bowiem  dro­

gę  do  sukcesji  w  Czechach  i  na  Węgrzech.  Oba  te  kraje  bowiem  miały 
stać  się  dziedzictwem  Elżbiety  po  jej  matce,  córce  Zygmunta  Luksem- 

burczyka,  na  wypadek  śmierci  jedynego  brata  Elżbiety,  Ładysława  Po- 
grobowca  (który  rzeczywiście  zmarł  bezpotomnie  w  1457  r.).  Dlatego 

ten  ślub  był  doniosłym  krokiem  ku  pokojowemu  urzeczywistnieniu  pro­
jektów,  sięgających  jeszcze  czasów  Władysława  Jagiełły.  Matka  św.  Ka­
zimierza była więc: filia regissoror regis, uxor regis oraz mater regum.

Elżbieta, chociaż córka potężnego cesarza, w dzieciństwie zaznała

background image

110

Kazimierz Drzymała SJ

wielu  utrapień,  a  nawet  niedostatków  —  dlatego  własne  przyzwyczajenie 

do 

skromności 

zaspokajaniu 

różnych 

potrzeb 

wpajała 

także 

swym 

dzieciom. 

Rozumiała 

dobrze 

ludzką 

biedę, 

wspomagała 

ubogich 

tego 

miłosierdzia 

uczyła 

swych 

najbliższych. 

Marcin 

Kromer 

swojej 

Kro­

nice  pisze  o  niej.  że  była  panią  pełną  domowych  cnót,  pobożną  i  miło­
sierną.  Jej  czci  dla  św.  Franciszka  zawdzięcza  swój  początek  20  klaszto­

rów 

franciszkańskich 

bernardyńskich. 

Pozostała 

też 

po 

niej 

pobożna 

fundacja  dla  8  mansjonariuszy  w  kościele  św.  Michała  w  Krakowie  oraz 
szpital dla ubogich w okolicy Krakowa.

Elżbieta  miała  hojną  rękę  nie  tylko  dla  potrzeb  Kościoła.  Sama  słu­

żyła  własną  pracą  Bogu.  szyjąc  komże,  tkając  bogate  ornaty,  wykonując 

wiele 

przyborów 

kościelnych. 

Równocześnie 

nie 

zaniedbywała 

swego 

u- 

mysłu.  Była  jedną  z  najświatlejszych  niewiast  współczesnych.  Żywo  in­

teresowała się wychowaniem młodzieży.

Królowa 

była 

szczęśliwą 

matką 

licznego 

potomstwa: 

urodziła 

sześciu 

svnó\v  i  siedem  córek.  Najstarszy  svn  Władysław  został  z  czasem  królem 

Czech  i  Węgier.  Svnowie  Olbracht*.  Aleksander  i  Zygmunt  byli  kolejno 

królami 

Polski, 

jedynie 

Fryderyk 

został 

duchownym 

uzyskał 

godność 

kardynalską. 

Spośród 

siedmiu 

córek. 

Jadwiga 

została 

żoną 

księcia 

Je­

rzego  Bawarskiego,  a  Zofia  poślubiła  Fryderyka  Brandenburskiego  i  zo­
stała 

matką 

Albrechta, 

późniejszego 

wielkiego 

mistrza 

zakonu, 

który 

w 1525 r. dokonał sekularyzacji Prus.

II.  DZIECIŃSTWO I LATA NAUKI

,.Król 

Kazimierz 

wraca 

do 

Krakowa 

nowonarodzonemu 

synowi 

swojemu, 

Kazimierzowi, 

sprawia 

uroczysty 

chrzest*'. 

Taką 

notatką 

umieścił  Długosz  pod  rokiem  1458.  W  dalszym  ciągu  opowiadania  pisze: 

„Zarządził 

(król), 

aby 

chrzest 

drugiego 

syna, 

urodzonego 

przez 

królo- 

wę  Elżbietę  dnia  3  października,  w  wigilię  św.  Franciszka  o  brzasku  ju­
trzenki  1458  dokonał  Tomasz  (sc.  Tomasz  Strzempiński),  biskup  krakow­

ski,  a  uroczystości  trwały  kilka  dni  tj.  w  niedzielę  po  WW.  Świętych 

i w dnie następne. Drugiemu swemu synowi nadał imię Kazimierz”.

Mały 

Kazimierz 

wychowywał 

się 

atmosferze 

szczęścia 

rodzinnego, 

w  otoczeniu  licznego  rodzeństwa.  Bez  wątpienia  pierwszym  jego  wycho­
wawcą  była  mądra  i  pobożna  matka,  która  wpajała  w  syna  najważniej­

sze  cnoty  chrześcijańskie:  miłość  Boga  i  bliźniego.  Królowa  modliła  się 

wraz  z  dziećmi  w  kaplicy,  przylegającej  do  sypialni.  Odmawiała  z  nimi 

głośno 

Modlitwę 

Pańską, 

Pozdrowienie 

Anielskie, 

litanię 

do 

Matki 

Bos- 

skiej  i  modlitwy  do  św.  Stanisława,  bł.  Bronisławy  i  bł.  Kingi.  Później 

zaczął  wychowywać  małych  królewiczów  uczony  mistrz,  Jan  Welz  z  Po­

znania, 

którym 

wspomina 

kronikarz 

Miechowita. 

Kazimierz 

chętnie 

się 

modlił 

uległością 

słuchał 

nauk 

wychowawcy. 

Był 

niezmiernie 

wrażliwy 

na 

wszelkie 

cierpienie 

na 

niszczenie 

żyjącej 

natury. 

Wedle 

opowiadań 

współczesnych, 

pewnego 

razu 

bardzo 

poważnie 

upomniał 

starszego  brata  Władysława,  aby  bezmyślnie  nie  zrywał  kwiatów  na  łą*

background image

Święty Kazimierz Królewicz

111

ce.  Wzorem  starszych  okazywał  wielką  cześć  dla  Eucharystii  i  Matki 

Boskiej.

W  1467  r.  król  Kazimierz  Jagiellończyk  powziął  decyzję,  żeby  nau­

czycielem  i  wychowawcą  jego  czterech  synów:  Władysława,  Kazimierza, 
Olbrachta  i  Aleksandra,  uczynić  kanonika  krakowskiego,  Jana  Długosza, 
który  był  jednym  z  najświatlejszych  i  najwartościowszych  ludzi  tej  epo­
ki:  uczony  i  niestrudzony  badacz  dziejów  Polski,  które  spisywał  przez 

lat  25,  a  skończył  w  1480  czyli  w  roku  swej  śmierci.  Z  szacunku  dla 
prawdy  dociekliwie  badał  fakty  i  sprawiedliwie  je  osądzał.  Król  cenił 
go  bardzo  jako  bystrego  męża  stanu  i  zlecał  mu  różne  polityczne  mi­

sje  do  spełnienia,  a  dwór  i  cały  naród  zaszczycał  go  wielkim  szacunkiem 
i  zaufaniem.  Ale  nade  wszystko  był  to  prawdziwy  mąż  Boży,  święty  ka­
płan.  Nową  funkcję  opiekuna  i  wychowawcy  królewiczów  przyjął  nie­
chętnie  i  tylko  ze  względu  na  dobro  narodu,  jakkolwiek  był  dobrze 

przygotowany  do  jej  pełnienia.  W  literaturze  starożytnej  i  współczesnej 

mógł  znaleźć  wiele  pozycji  dotyczących  tego  tematu  począwszy  od  Kse- 

nofonta  {Wychoiwanie  króleuńcza  Cyruso),  Euzebiusza  (traktat  o  wycho­

waniu),  Seneki,  Cicerona  aż  po  Sylwiusza  Piccolomini,  autora  trakta­

tu  O  wykształceniu  księcia  oraz  Piotra  z  Bergamo,  który  w  Speculum 
regiminis  pisze  m.in.  o  warunkach  wojny  sprawiedliwej  i  o  chwalebnej 
śmierci  za  ojczyznę.  Ponadto  Długosz  w  czasie  studiów  na  Akademii 

Krakowskiej  pilnie  studiował  komentarze  Jana  Dąbrówki  do  Kronik; 
Wincentego  Kadłubka,  w  których  znajdował  się  model  władcy  chrześci­

jańskiego.

Przedmiotem  studiów  królewskich  uczniów  była  historia  starożytna, 

język  łaciński,  literatura  klasyczna,  retoryka  i  teologia  (którą  studiowali 

w  soboty).  Wśród  rękopisów  zachowanych  w  Zakładzie  im.  Ossolińskich 

znajduje  się  księga  zawierająca  wyciągi  z  najcelniejszych  utworów  kla­

sycznych, dokonana przez Długosza dla swych wychowanków.

Wykształcenia  dopełniało  praktyczne  zaznajomienie  się  królewiczów 

ze  sztuką  rycerską,  a  zaprawiał  ich  do  niej  ochmistrz  królewski,  Sta­

nisław Szydłowiecki.

W  ważnych  okolicznościach,  np.  z  okazji  powrotu  obojga  rodziców 

po  dłuższej  nieobecności  w  Krakowie,  Kazimierz  i  jego  bracia  występo­
wali  z  przemówieniami  w  języku  polskim  —  jeśli  zaś  przyszło  im  wi­
tać  cudzoziemskich  dostojników,  wygłaszali  mowy  po  łacinie,  a  budziły 
one powszechny podziw.

Spośród czterech braci najzdolniejszy okazał się już w pierwszym 

roku nauki dziewięcioletni Kazimierz. Długosz cenił go bardzo za szla­

chetność, rzadkie zdolności i lotną pamięć, -dzięki czemu czynił szybkie 
postępy (adolescens ingenuusrarae indolis et memoTabilis Minervae). 
To mniemanie pokrywa się z sądem Kallimacha: divus adolescens.

Z  woli  rodziców,  którzy  pragnęli  uchronić  synów  od  hałaśliwego  ty­

cia  dworskiego  i  jego  pokus,  królewicze  mieszkali  w  czasie  studiów  poza 
stolicą  państwa.  Często  przebywali  na  zamku  w  Tyńcu,  a  gdy  para  kró­
lewska  bawiła  na  Litwie,  uczyli  się  w  Trokach  lub  Miednikach.  Czasa­
mi  nauka  odbywała  się  na  zamku  lubelskim,  w  Łęczycy  lub  w  zamkach: 
nowo albo starosądeckim.

Chowano ich w surowej prostocie: w lecie nosili odzież ze zgrzeb­

nego sukna, zimą okrywali się koźlimi kożuszkami. Jedynie w czasie

background image

112

ks. Kazimierz Drzymała SJ

dworskich  uroczystości  występowali  w  sukniach  jedwabnych  i  w  szkar­

łatach. 

Pokarmy 

były 

niewyszukane, 

zwyczajne 

— 

posianie 

twarde, 

a czas przeznaczony na odpoczynek lub zabawę był krótki.

Kazimierz  uczył  się  chętnie  i  pilnie,  ale  największe  szczęście  znajdo­

wał  w  modlitwie.  Długosz  obserwując  jego  zachowanie,  już  wtedy  wie­

dział,  że  jest  to  dziecko  niezwykłe,  ze  znamieniem  przyszłej  świętości. 
Jeszcze  przed  wyprawą  na  Węgry  w  1471  r.  Długosz  radził,  aby  „mło­

dzieńca  tak  szlachetnego,  tak  rzadkich  zdolności  i  niepospolitej  nauki  ra­

czej dla ojczystej ziemi zachować, niż go oddawać obcym”.

Podobnie 

wysokiego 

mniemania 

trzynastoletnim 

chłopcu 

był 

St. 

Szydłowiecki,  który  także  zauważył,  że  „królewicz  Kazimierz  jest  ponad 

swój wiek rozumny, a blask jego postaci jest wybrany”.

W  czasie  pobytu  w  Nowym  Sączu  Kazimierz  wychodził  często  przed 

wschodem  słońca  ze  swym  sługą  małymi,  bocznymi  drzwiczkami  w  pł. 
części 

zamku 

do 

kościoła 

oo. 

Franciszkanów 

lub 

Norbertanów. 

Wraz 

z  zakonnikami  odmawiał  modlitwy  poranne,  słuchał  Mszy  św.  i  przyj­
mował  Komunię  św.  Potem  szedł  do  szpitala  miejskiego  i  rozdawał  cho­
rym  wszystkie  pieniądze,  otrzymane  od  ojca  na  własne  potrzeby  lub 

przyjemności.  Ubogich,  którzy  ze  wzruszeniem  całowali  jego  ręce,  prosił 

usilnie,  aby  tego  nie  czynili:  Nie  moje  to  pieniądze  —  mówił  —  ale  oj­

ca; on je wam tylko przeze mnie posyła.

W  rocznicę  śmierci  bł.  Kunegundy,  tj.  w  dniu  24  lipca,  chodził  ra­

zem  z  braćmi  i  nauczycielem  do  klasztoru  w  Starym  Sączu.  U  grobu 
tej 

błogosławionej 

księżnej 

polskiej 

pragnął 

wyjednać 

dla 

siebie 

łaski 

niebieskie,  których  Bóg  za  jej  wstawiennictwem  hojnie  udzielał  naro­

dowi polskiemu.

Jego 

pobożność 

stale 

wzrastała. 

Kiedy 

dowiedział 

się, 

jak 

wielkie 

dary 

zlewa 

Duch 

Święty 

na 

człowieka 

sakramencie 

bierzmowania, 

prosił  rodziców,  aby  mu  zezwolili  do  niego  przystąpić.  Oddano  go  więc 
pod  opiekę  księdza  Jana  z  Kęt,  kapłana,  który  już  wówczas  słynął  z  po­
bożności  i  cudów.  On  miał  przygotować  młodzieniaszka  do  uroczystego 

aktu.  Kazimierz  przez  kilka  dni  pościł  i  gorąco  się  modlił,  aby  godnie 

przyjąć  ten  sakrament.  W  ubogiej  celi  mistrza  Jana  uczył  się  pokory 
i  prawdziwie  chrześcijańskiej  pobożności,  którą  zachował  do  końca  ży­

cia.  Następnie  wyspowiadał  się  szczerze  i  otrzymał  bierzmowanie  z  rąk 

bpa -krakowskiego Jana Doliwy.

Pobożność stanowiła dla Kazimierza bodziec do coraz większej pil­

ności i znakomitych postępów w nauce.

III.  WYPRAWA NA WĘGRY

Normalny 

tok 

nauki 

zakłóciła 

uczniowi 

Długosza 

wyprawa 

węgier­

ska  przygotowana  w  1471  r.  przez  ojca,  Kazimierza  Jagiellończyka,  oraz 

przez panów polskich i węgierskich.

Wyprawa 

była 

dobitnym 

wyrazem 

pretensji 

Jagiellonów 

do 

tronu 

węgierskiego, a król Kazimierz pragnął zapewnić sukcesję na Węgrzech

background image

Święty Kazimierz Królewicz

113

swemu  młodszemu  synowi  na  podstawie  roszczeń  swej  żony  Elżbiety 

po  bezpotomnej  śmierci  jej  brata  Władysława  Pogrobowca,  króla  Czech 
i Węgier.

Wyprawa  skończyła  się  niepowodzeniem,  ale  stanowiła  dywersję  na 

korzyść  Władysława  Jagiellończyka,  osadzonego  niedawno  na  tronie 
czeskim,  a  zagrożonego  przez  Macieja  Korwina  węgierskiego,  który  go 
atakował od strony Moraw.

Pretekstu  do  zbrojnej  wyprawy  dostarczyło  poselstwo  złożone  z  kil­

ku  możnowładców  węgierskich,  domagające  się  od  króla  polskiego,  aby 

zajął  zbrojnie  tron  węgierski  dla  któregoś  ze  swych  synów.  Poselstwo 
było  wyrazem  opozycji  części  społeczeństwa  węgierskiego  wobec  suro­
wych  rządów  narodowego  króla,  Macieja  Korwina.  Kazimierz,  do  które­
go  zwrócili  się  posłowie  z  prośbą,  aby  poprowadził  wyprawę,  nie  mógł 

jako  małoletni  chłopiec  udzielić  własnego  przyzwolenia.  Wobec  tego  od­
powiedział  roztropnie,  że  jest  jeszcze  młodzieńcem,  który  nie  potrafi 

sięgać  wzrokiem  duszy  w  daleką  przyszłość,  bo  może  się  łatwo  mylić. 
Dlatego  decyzję  w  tej  ważnej  sprawie  składa  w  ręce  ojca,  króla  Polski. 
Ryczenie  ojca  jest  dla  niego  zawsze  rozkazem,  więc  i  w  tej  sprawie  speł­

ni jego wolę, a nie własną.

Długosz  w  swej  Historii  pod  rokiem  1471  pisze:  „Czesi  wybierają  na 

króla  Władysława,  pierworodnego  syna  Kazimierza  Jagiellończyka.  Kró­
lewicz  Kazimierz,  na  prośby  senatu  węgierskiego,  który  znienawidził 
tyranię króla Macieja, zostaje wysłany z wojskiem na Węgry”.

Ojciec  odprowadził  syna  aż  do  Nowego  Sącza.  Stamtąd  wyruszył 

królewicz  na  Węgry  z  dwunastotysięcznym  wojskiem.  Na  czele  armii 

stał  podkomorzy  sandomierski,  Piotr  Dunin.  Towarzyszyli  mu  Dersław 

z  Rytwian,  starosta  sandomierski  —  Jan  z  Tarnowa,  kasztelan  wojnic­
ki  —  Stanisław  Szydłowiecki,  kasztelan  tarnowski  —  Spytko  z  Melszty- 
na,  Andrzej  z  Oleśnicy,  Jan  z  Czyżowa  i  wielu  innych.  Po  drodze  dołą­
czyły  zbrojne  oddziały  odesłane  z  Czech,  którymi  dowodził  dzielny  ry­
cerz  Paweł  Jasieński.  Z  początkiem  listopada  1471  armia  polska  stanęła 
w  Hatvanie,  w  głębi  węgierskiego  kraju.  Wyprawa  nie  miała  jednak 

szans  na  pomyślne  zakończenie.  Król  Maciej  dysponował  znaczną  siłą 
(16.000)  toteż,  gdy  Kazimierz  nadciągnął  pod  Godoió,  w  pobliżu  Pesztu, 

żadna  strona  nie  ruszyła  do  walki.  Wojsko  polskie  musiało  się  wycofać 
tym  bardziej,  że  Węgrzy  zachowywali  się  biernie  nie  wykazując  chęci 
do  współdziałania.  Maciej  nie  podjął  działań  wojennych  grając  na  zwło­
kę,  a  tymczasem  zaciężne  i  niesforne  wojsko  polskie,'zamknięte  w  obrę­
bie  warownego  zamku  w  Nitrze,  uległo  wskutek  długiej  bezczynności 

Rozprzężeniu  i  demoralizacji.  Żołnierze,  którym  długo  nie  wypłacano 

żołdu,  zaczęli  tłumnie  dezerterować,  armia  była  W  rozsypce.  W  takiej 
sytuacji  głównodowodzący  Piotr  Dunin  zdecydował  się  na  opuszczenie 
Nitry,  gdzie  królewiczowi  zagrażało  osobiste  niebezpieczeństwo.  Pota­
jemnie,  z  częścią  wojska  wycofano  się  do  Gilawy,  o  dwa  dni  drogi  od 
granicy  polskiej,  a  stamtąd  przez  przełęcz  Jabłonkowską  przedostano 
się do kraju.

Długosz  odnotowuje  pod  r.  1472,  że  Kazimierz  mógł  się  zatrzymać 

na  Spiszu  lub  Orawie  w  którymś  z  zameczków  Piotra  Komorowskiego, 

ale  otoczenie  królewskie  nie  dowierzało  temu  magnatowi  i  dlatego  wra­
cał przez Myślenice do Polski.

8 — Polscy świąeł

background image

114

ks. Kazimierz Drzymała SJ

v

  y*  Dobczycach  był  przed  końcem  stycznia  1472,  jak  świadczy  jego 

list  do  cesarza  Fryderyka  III  z  30  stycznia  1472  r.,  w  którym  pisze 

o  kampanii  węgierskiej  i  o  tym,  że  dalej  zamierza  walczyć  o  swe  pra­

wa  do  tronu  węgierskiego:  „...gdy  słońce  troszkę  się  podniesie  stwarza­

jąc  lepsze  możliwości  dla  działań  wojennych,  postanowiłem  wrócić  na 
nowo  do  królestwa  węgierskiego  z  wzmocnioną  moją  armią  i  szczęśliwie 
dokończyć rozpoczęte dzieło. Proszę gorąco waszą cesarską mość, aby

0  ile postanowi zgodnie z obowiązkiem krwi i przymierza sprzyjać mi
1  wesprzeć  swoją  pomocą  słuszną  moją  sprawę,  uznał  we  mnie  nie  tylko 
życzliwego  sąsiada,  ale  i  syna  oddanego  mu  całkowicie.  Dobczyce,  30 
stycznia  1472.  Uniżony  syn  Kazimierz,-  syn  jego  książęcej  mości  Kazi­
mierza, króla Polski, naturalny dziedzic Węgier”.

Z  jakimi  nadziejami  wyruszał  13-letni  królewicz  na  Węgry?  Przede 

wszystkim, 

jako 

bratanek 

Władysława 

Warneńczyka 

był 

zafascynowany 

misją 

obrońcy 

krajów 

chrześcijańskich 

przed 

zalewem 

barbarzyńskiego 

Wschodu.  W  wyobraźni  widział  siebie,  jak  wspólnie  z  bratem  Włady- 
sławem,  władcą  Czech  i  z  ojcem,  potężnym  monarchą  Polski,  on  Kazi­
mierz,  w  przyszłości  król  Węgier,  wyrusza  na  krucjatę  przeciw  Turkom. 
Przecież  w  liście  wypowiednim,  skierowanym  do  króla  Macieja,  zbroj­
ną  wyprawę  królewicza  Kazimierza  motywuje  się  następująco:  „Dopu­
ściłeś,  że  barbarzyniec  Turek  niszczy  ziemię  węgierską,  wykorzenia  wia­

rę  Chrystusową,  lud  chrześcijański  zabiera  w  niewolę”.  Sam  Kazimierz 
nie 

uprawniony 

do 

podejmowania 

samodzielnych 

decyzji 

sprawach 

państwowych  był  jedynie  wykonawcą  woli  ojca,  ale  w  tym  wypadku 

jego osobiste marzenia pokrywały się z interesami dynastycznymi.

Niechlubny  powrót  przeżył  zapewne  z  wielką  przykrością,  ale  jedno­

cześnie  ze  wzruszającym  poddaniem  się  woli  Bożej:  „Nie  była  mi  prze­
znaczona  przez  Boga  korona  św.  Szczepana.  Nie  chcę  korony  okupionej 

przelewem 

krwi 

chrześcijańskiej, 

bo 

celem 

moim 

było 

zjednoczenie 

Węgier  z  Polską,  a  nie  wywołanie  bratobójczej  krwawej  walki  wew­

nętrznej”.  Ta  dojrzała  wypowiedź  była  tym  bardziej  na  czasie,  że  wobec 
niebezpieczeństwa  grożącego  Europie  ze  strony  zwycięskich  Turków,  pa­
pież  Sykstus  IV  nawoływał  władców  chrześcijańskich  do  zgody  i  pojed­
nania.  Dlatego  wysłał  swego  legata,  kardynała  Marco  Borbo  do  Polski, 

aby 

pośredniczył 

ugodzie 

między 

Kazimierzem 

Jagiellończykiem 

a Maciejem Korwinem.

W  lipcu  1472  r.  król  Kazimierz  wraz  ze  starszymi  synami  wyjechał 

na  jego  spotkanie  do  Wieliczki.  Tutaj  Kazimierz,  zaledwie  14-letni  mło­
dzieniaszek,  wystąpił  z  łacińską  mową  powitalną,  wystylizowaną  z  du­

żym  zacięciem  dyplomatycznym.  A  więc  najpierw  wyraził  należną  cześć 

papieżowi  jako  głowie  chrześcijaństwa,  dając  równocześnie  do  zrozumie­
nia,  że  Ojciec  święty  na  pewno  docenia  zasługi  jego  dziadka,  króla  Wła­
dysława 

Jagiełły, 

któremu 

słusznie 

przysługuje 

miano 

apostoła 

Litwy 

i  Żmudzi,  jak  również  pamięta  z  pewnością  o  zasługach  stryja  Włady­

sława,  który  przelał  krew  w  obronie  chrześcijaństwa  przed  nawałą  tu­
recką  i  poniósł  śmierć  na  polu  chwały  pod  Warną.  Przypomina  dalej,  że 
Stolica  Apostolska  uczciła  też  zasługi  położone  dla  Kościoła  przez  dziad­

ka  ze  strony  matki,  Albrechta  II.  W  zakończeniu  przemówienia  króle­

wicz  wyraża  ufność,  iż  Ojciec  święty  powodowany  samą  tylko  sprawie­
dliwością stanie po stronie pokrzywdzonego (w sprawie węgierskiej).

background image

Święty Kazimierz KróleuHcz

115

Treść  tego  przemówienia  świadczy,  źe  ojciec  pragnął  zawczasu  wciąg­

nąć  swego  zdolnego  syna  w  orbitę  ważnych  spraw  politycznych,  a  za­
razem dynastycznych.

Na  razie  jednak  czternastoletni  chłopiec  z  zapałem  oddaje  się  nauce 

wraz  ze  swymi  braćmi,  o  czym  wspomina  Zachariasz  Ferreri:  „Króle­
wicze  z  rozkoszą  słuchali  nauczycieli, chętnie  oddawali się  naukom  i ćwi­

czeniu w rozmaitych cnotach lekceważąc igraszki młodzieńcze”.

Przed  rozpoczęciem  nowego  roku  szkolnego  cała  rodzina  królewska 

wpisała  się  do  bractwa  częstochowskiego,  zaś  w  klasztorze  oo.  Paulinów 

na  Skałce  w  Krakowie  został  spisany  formalny  dyplom,  który  wręczono 
królowi.  Następnie  cały  dwór  z  królem  i  królewiczami  udał  się  na  pe­
regrynację do Częstochowy, na Jasną Górę.

Po  peregrynacji  pobożność  Kazimierza  jeszcze  więcej  się  rozwija. 

Staje  się  chłopcem  poważnym,  skupionym,  chętnie  wdaje  się  w  rozmo­
wę  z  ludźmi  mądrymi  i  bogobojnymi,  zarówno  świeckimi  jak  duchow­
nymi,  a  przede  wszystkim  ze  świątobliwymi  kapłanami.  W  tym  czasie 
włada już biegle trzema językami: łacińskim, polskim i niemieckim.

Prócz  nauk  i  hartu  ducha  królewicze  zdobywali  również,  jak  na  sy­

nów  królewskich  przystało,  „ułożenie  piękne  i  zachowanie  pełne  wdzię­
ku”.

Na  wiosnę  1474  królewicze  bawią  wraz  z  .Długoszem  na  zamku  lu­

belskim.  Tam  przyjeżdża  z  wizytą  poseł  wenecki  Ambrosio  Contarini, 
którego  zadaniem  było  utworzenie  ligi  przeciw  Turkom.  W  swoim  pa­
miętniku  z  podróży  na  Wschód  Contarini  odnotował  również  wrażenie, 

jakie  na  nim  wywarli  synowie  Kazimierza  Jagiellończyka.  Pisze,  że  mło­
dzi  i  piękni  wyglądali  jak  aniołowie,  że  jeden  z  nich  rozmawiał  z  nim 
tak  rozsądnie,  jak  tylko  być  może,  że  wreszcie  zauważył  u  wszystkich 
nadzwyczajny szacunek, jaki okazywali uczonemu mistrzowi swojemu.

Wzorowe  wychowanie  jednało  młodym  królewiczom  cześć  i  sławę 

w świecie.

IV. POZNAWANIE SPRAW PAŃSTWA

Długosz  odnotowuje  pod  datą  1475,  że  tego  roku  Kazimierz  i  Ol­

bracht  zostali  odebrani  spod  jego  opieki,  co  oznaczało,  że  odtąd  mieli 

być  inaczej  wychowywani:  zaczęto  ich  wtajemniczać  w  wewnętrzne 

sprawy Królestwa.

W  1476  r.  Kazimierz  udaje  się  wraz  z  ojcem  na  sejm  do  Malborka 

celem  załagodzenia  sporów  między  Koroną  a  Krzyżakami,  jak  również 
dla  porozumienia  się  z  Prusami  (z  Torunia,  Gdańska  i  Elbląga)  i  z  dele­
gatami  ziemi  warmińskiej  i  chełmskiej.  Ziemiom  tym  chodziło  o  zacho­
wanie  własnej  autonomii  i  o  prawo  do  obsadzenia  urzędów  swoimi  ziom­
kami.  Aktualny  spór  rozgorzał  z  powodu  wakansu  na  biskupstwo  war­
mińskie  i  osobę  kandydata  na  jego  obsadzenie.  Królewicz  Kazimierz 
przysłuchiwał  się  wywodom  mówców,  a  proszony  o  zabranie  głosu  wy­
warł korzystne wrażenie jako roztropny rozjemca. Świadczy o tym

«•

background image

wypowiedź 

Mikołaja 

Baysena 

(Bażyńskiego), 

wojewody 

malborskiego, 

skierowana  do  rajców'  toruńskich  na  prywatnym  zebraniu:  „Ten  kró­
lewicz  Kazimierz,  nasz  przyszły  pan  i  dziedzic,  to  szczególnie  dla  nas 

łaskawy 

i 

przychylny  pan,  w  którym  pokładam  nadzieję,  to  te  ziemie 

dojdą  do  swoich  przywilejów  i  do  swej  sprawiedliwości.  Musieliście  chy­
ba wszyscy zauważyć dobroć tego księcia dla naszych ziem".

Kazimierz  przysłuchiwał  się  też  obradom  sejmowym  w  Piotrkowie, 

a  w'  r.  1478  był  obecny  na  sejmie  litewskim  w  Brześciu  n/Bugiem.  Wte­

dy  to  właśnie  posłowie  litewscy  prosili  króla  Kazimierza,  aby  po  swoim 

powrocie 

do 

Korony 

zostawił 

na 

wielkorządztwie 

jednego 

synów: 

Olbrachta  lub  Kazimierza.  Charakterystyczne  było  zachowanie  się  obu 

królewiczów:  Olbracht  rozgorączkowany  ze  łzami  w  oczach  prosił  Litwi­

nów'.  aby  nalegali  wobec  ojca  na  jego  kandydaturę,  Kazimierz  natomiast 

o  mc  nie  zabiegał.  Sprawę  przesądził  sam  król,  który  ze  względu  na 

niepewną  sytuację  polityczną  na  Litwie  uznał,  ze  w  Wielkim  Księstwie 

potrzebna  jest  nadal  jego  silna  i  doświadczona  ręka.*  Długosz  pod  ro­

kiem  1473  odnotowuje,  że  król:  „stwierdził  stanowczo,  że  za  jego  życia 

nikomu pod żadnym pozorem nie odda wielkorządztwa na Litwie”.

ks. Kazimier; Drzymała SJ

V. WIELKORZĄDCA KORONY

Od  czasu,  kiedy  brat  św.  Kazimierza,  Władysław  osiadł  na  tronie 

czeskim,  w  otoczeniu  królewicza  zaczęli  się  pojawiać  pochlebcy,  którzy 

zawczasu  pragnęli  sobie  zaskarbić  łaski  przyszłego  władcy.  Pochlebne 

sądy  były  zresztą  usprawiedliwione  wieloma  zaletami  młodzieńca,  ale 

jemu  te  przedwczesne  hołdy  sprawiały  prawdziwą  przykrość.  Ojca  swe­

go  kochał  i  cenił  za  charakter  i  mądrość  polityczną,  toteż  ostro  repli­

kował:  „Daj  Boże,  żeby  pan  i  dobrodziej  mój  ojciec,  którego  mi  Pan 

Bóg  czcić  kazał,  jeśli  być  może,  nigdy  nie  umierał  i  szczęśliwie  królo­

wał.  Niech  ja  pierwej  umrę,  abym  na  ojca  śmierć  nie  patrzał.  Na  to 

królestwo  nie  jestem  łakomy  ani  sposobny,  bo  na  insze  mię  Pan  Bóg 

stworzył,  które  nam  Jezus  męką  swą  zgotował.  Jest  co  z  samym  sobą 

czynić  i  nad  sobą  i  złymi  swymi  skłonnościami  panem  być.  Rządzenie 

królestwem  wielkiej  mądrości  potrzebuje  i  ciężki  przed  Panem  Bogiem 

z  tego  rządzenia  rachunek”.  Z  przytoczonych  słów  cytowanych  przez 

Ferreriego  żywotopisarza  Kazimierza  po  jego  śmierci  wynika,  że  kró­

lewicz  musiał  już  wtedy  być  dobrze  zorientowany  w  trudach  rządzenia 

j  bardzo  poważnie  pojmował  obowiązki  oraz  odpowiedzialność  władcy. 

Nie  pragnął  też  godności  ofiarowywanych  mu  przez  ojca  z  obawy,  „aby 

kolce  bogactwa  nie  pokaleczyły  jego  duszy,  a  sprawy  światowe  nie  po* 

kalały go"

Nadszedł jednakże moment, kiedy król zaabsorbowany niepomyśl*

nym  przebiegiem  wydarzeń  politycznych  na  Litwie,  zlecił  Kazimierzowi 

wielkorządztwo 

w 

Koronie, 

gdzie 

panował 

względny 

spokój. 

Królewicz 

otrzymał 

do 

pomocy 

mądrych 

doradców. 

Na 

rezydencję 

wielkorządcy 

wybrano Radom, jak o tym świadczy list Kazimierza z Ił lutego 1482 r.

background image

Święty Kazimierz Królewicz

117

adresowany  do  Wrocławian.  W  owych  czasach  Radom,  podobnie  jak 
Lublin  i  Piotrków,  leżał  na  linii  wyznaczającej  środek  Polski  i  ze  wzglą­
du  na  to  wygodne  położenie  odbywały  się  w  nim  najważniejsze  nara­
dy,  tam  też  zapadały  doniosłe  postanowienia.  Dlatego  w  epoce  jagielloń­

skiej  stanowił  obronną  twierdzę  z  zamkiem  i  wysokimi  murami.  Wew­

nątrz  miasta  pobudowano  wiele  pięknych  kościołów  w  gotyckim,  ostro- 
łukowym stylu.

Za  czasów  wielkorządztwa  św.  Kazimierza  dwór  w  Radomiu  prezen­

tował  się  wspaniale  ze  względu  na  obecność  znakomitych  humanistów: 
Kallimacha, Piotra z Bnina, Jana Konarskiego i innych.

W  czasie  swych  dwuletnich  rządów  (1481—1483)  św.  Kazimierz  za­

słynął  jako  roztropny  i  sprawiedliwy  książę.  Brał  zawsze  w  obronę  mie­
szczan  i  wszystkich  poszkodowanych.  Znamy  jego  stanowisko  wobec  zu­
chwałego  rycerza  Piotra  Szafrańca.  Szlachcic  ów  z  gromadą  rozbójników 

grasował  w  Górach  Świętokrzyskich,  pełnych  skał  obficie  porosłych  gę­
stym  lasem  i  jaskiń  nadających  się  na  wygodne  kryjówki.  Stamtąd  na­
padał  na  kupców  wrocławskich,  spieszących  z  towarem  na  jarmarki, 

które  odbywały  się  w  Lublinie.  Zrabowane  skarby  ukrywali  w  obron­

nym  zamku  k.  Krakowa,  zwanym  Pieskową  Skałą.  W  wyżej  cytowanym 

liście  do  Wrocławian  św.  Kazimierz  odpowiada  na  ich  skargi  uspokajając, 
że  dołoży  wszelkich  starań,  by  zaprowadzić  ład  i  porządek.  „Mam  na­
dzieję  —  czytamy  w  liście  —  że  Bóg  Wszechmogący  użyczy  raczej  ra­
mienia  swego  poszukującym  sprawiedliwości,  aniżeli  kryjówkom  zło­

czyńców.  Byłoby  to  dla  mnie  najmilszym,  nie  tylko  ze  względu  na  sa­
mą  sprawiedliwość,  którą  nad  wszystko  strzec  winienem  i  pragnę,  ale 
ze  względu  na  to,  aby  i  wam,  jak  sobie  najbardziej  życzę,  stało  się  za­
dośćuczynienie”.

O  dwuletnim  wielkorządztwie  Kazimierza  pozostały  nader  pochlebne 

świadectwa  współczesnych.  I  tak  np.  ówczesny  kronikarz  gdański,  Nie­

miec  z  pochodzenia,  pisze:  „Był  on  bardzo  mądry,  obyczajny  i  równe 

dwa  lata  rządził,  odkąd  go  król  do  władzy  dopuścił,  a  wszyscy  ludzie 
oddawali mu wielkie pochwały”.

Podobnie  wyraża  się  o  nim  sekretarz  królewski,  a  późniejszy  biskup 

przemyski,  Jan  z  Targowiska:  „Książę  zdumiewającej  cnoty  i  mądrości, 
tudzież  nauki  nadzwyczajnej,  którymi  to  przymiotami  wielu  serca  ku 

sobie pociągnął”.

Wojewoda  malborski  Mikołaj  Baysen  (Bażyński)  w  liście  do  Gdań­

szczan  pisanym  po  śmierci  Kazimierza,  wyraża  żal  z  powodu  niepoweto­

wanej  straty  królewicza,  „zapowiadającego  się  na  mądrego  i  sprawiedli­
wego  władcę”.  W  tym  liście  czytamy  dalej,  że  jako  namiestnik  ojca 
w  Koronie:  „działalnością  swoją  zasłużył  na  podobne  uznanie  jako  ksią­

żę  odznaczający  się  poczuciem  sprawiedliwości  i  szczególną  dbałością 
o  bezpieczeństwo  kraju  przez  skuteczne  zwalczanie  rozbójnictwa,  zwła­
szcza na pograniczu śląskopolskim”.

W  piśmie  lwowskich  rajców,  wydanym  z  okazji  obioru  Olbrachta  na 

króla  (1492)  czytamy  o  jego  zmarłym  bracie,  Kazimierzu:  „Ponieważ 
drugi  syn  królewski,  książę  Kazimierz,  mąż  nader  mądry  i  powszechnie 
łubiany, jeszcze za życia ojca umarł...”.

W czasach radomskich, mianowicie jesienią 1481 r. powstał projekt

background image

118

Kazimierz Drzymała SJ

ożenienia  Kazimierza  z  córką  cesarza  Fryderyka,  nie  doszedł  on  jednak 

do 

skutku 

ze 

wzglądu 

na 

opory 

królewicza, 

który 

pragnął 

zachować 

dziewiczą czystość do końca życia.

VI.  POBYT NA LITWIE I ZGON

okresie 

wielkorządztwa 

królewicz 

zaczął 

poważnie 

chorować. 

Źródła  współczesne  donoszą,  że  „był  strawiony  suchotami”  —  rzecz  wy­

jątkowa  w  rodzinie  Jagiellonów,  którzy  cieszyli  się  krzepkim  zdrowiem. 
Ojciec  powiadomiony  o  fatalnym  stanie  zdrowia  syna,  zwolnił  go  z  obo­

wiązków  wielkorządcy  i  wezwał  do  siebie,  na  Litwę  w  nadziei,  że  świe­

że  powietrze  litewskich  lasów  przywróci  siły  ukochanemu  dziecku.  Wo­

jewoda 

wileński 

Sudymontowicz, 

który 

nawet 

podeszłym 

wieku 

za­

chował  pogodne  usposobienie,  radził  ożenek  jako  jedyne  lekarstwo  na 

niedomagania. 

Jego 

zdaniem 

wpłynęłoby 

to 

ożywczo 

na 

królewicza, 

przyniosłoby  mu  szczęście  domowe,  zaś  dla  poddanych  litewskich  stano­

wiłoby 

gwarancję, 

że 

po 

odjeździe 

króla 

Kazimierza 

do 

Korony, 

na 

miejscu pozostanie dwór młodego pana.

Ale  królewicz  czuł,  że  królestwo  tego  świata  nie  jest  mu  przeznaczo­

ne  i  że  raczej  musi  sobie  zasługiwać  na  królestwo  niebieskie  i  zacho­

wać niewinność do końca żywota ziemskiego.

W  tym  zamiarze  utwierdził  go  biskup  wileński  Andrzej,  który  podzi­

wiając  hart  ducha  i  siłę  woli  nie  zezwolił  na  hamowanie  woli  Bożej.  Le­
karze  zaordynowali  dobre  odżywianie  i  wesołe  rozrywki,  na  co  Kazi­
mierz  miał  odpowiedzieć,  że  właśnie  tak  postępuje,  bo  odżywia  się  co­

dziennie  najznamiennitszym  pokarmem  tj.  Ciałem  Chrystusowym,  a  roz­
rywek, w których ma upodobanie, używa do syta.

Ojciec  pragnąc  zająć  jego  myśli  zlecił  mu  pracę  w  kancelarii  królew­

skiej  w  charakterze  zastępcy  na  opróżnionym  urzędzie  kanclerza  i  wi­
cekanclerza.  Urząd  ten  sprawował  od  maja  do  końca  1483,  o  czym 

świadczy  zapiska  w  rachunkach  królewskich  z  14  maja  tegoż  roku:  „Gdy 
ja,  Kazimierz,  drugi  syn  JKMości  pieczęć  sygnetową  piastowałem,  roz­
poczyna  się  rejestr  kwitancji  przez  moje  ręce  na  polecenie  króla  wyda­

wanych”.

W  czasie  pobytu  w  Wilnie  starał  się  o  upiększenie  miasta  i  wypra­

szał  u  ojca  fundusze  na  budowę  kościołów  oraz  klasztorów  na  Litwie. 

Sprowadzał  też  księży  diecezjalnych  i  zakonnych,  aby  zajęli  się  przygo­

towaniem  pogańskich  Litwinów  do  chrztu  św.  Duchowni  ci  wprowadzali 
wraz  z  wiarą  łagodniejsze  obyczaje,  poszanowanie  dla  kobiety,  wyższe 

formy  życia  kulturalnego  i  oświatę.  Uczyli  także  właściwej  uprawy  roli, 
sprowadzali  nowe  narzędzia  i  wynalazki.  W  głębi  puszczańskiego  kraju, 

gdzie  dotąd  panował  jeszcze  pogański  obyczaj  i  kult  bożków,  zaczęły 
rozbrzmiewać  dźwięki  dzwonów  i  nabożnych  pieśni,  a  serce  królewicza 
napełniało  się  szczęściem.  Jego  gorącym  życzeniem  było  również  zjedno­
czenie 

Kościoła 

Wschodniego 

Kościołem 

rzymskim, 

stąd 

wypływało 

poparcie Kazimierza dla unitów.

background image

£uńęty Kazimierz Królewicz

119

Niezależnie od zewnętrznej działalności, samo zachowanie i nieskazi­

telne  obyczaje  królewicza  wywierały  budujący  wpływ  zarówno  na  cały 

dwór, jak i na dalsze otoczenie.

Z  początkiem  1484  stan  zdrowia  Kazimierza  uległ  pozornej  popra­

wie,  wobec  czego  król  wyjechał  na  sejm  lubelski,  a  królewicz  przeniósł 
się do Grodna i zamieszkał w zamku zbudowanym na pagórku nad rzeką 

Niemnem,  w  okolicy  pięknej  i  zdrowej.  Biskup  krakowski,  bardzo  przy­

wiązany  do  niego,  podarował  mu  wtedy  miasto  Krasnystaw  w  nadziei, 
że klimat tej okolicy przyczyni się do wyleczenia chorych pluć. Jednak­
że  w  końcu  lutego  nastąpił  nagły  kryzys.  Król  przerwawszy  obrady  w 

trzy  dni  przybył  do  Grodna,  w  dniu  1  marca.  Zastał  syna  dogorywają­
cego.  Królewicz  przyjął  sakrament  Ostatniego  Namaszczenia  i  Komunię 
św.  Cały  czas  gorąco  się  modlił  trzymając  w  ręku  krzyż  i  medalik 

z  wizerunkiem  Matki  Boskiej.  Dnia  4  marca  1484  o  samym  suńcie, 
w pierwszy czwartek Wielkiego Postu, zasnął w Panu.

Żałobne  dzwony  rozniosły  smutną  wieść  w  Grodnie  i  po  całej  Pol­

sce  —  rozdzwoniły  się  w  Wilnie,  Lwowie,  Krakowie,  Poznaniu  i  Gdań­
sku budząc wszędzie szczery żal i bolesny zawód.

Przeżył 25 lat i 5 miesięcy.
Ciało  królewicza  obleczone  w  kosztowną  szatę  z  czerwonego  jedwa­

biu  przewieziono  do  Wilna,  gdzie  odbyły  się  uroczystości  pogrzebowe. 
Przewodniczył  im  biskup  wileński  Andrzej  II  w  orszaku  licznego  du­
chowieństwa. Pochowany został w kościele katedralnym św. Stanisława, 
w kaplicy Najśw. Maryi Panny, gdzie za życia najczęściej się modlił.

W  XVII  wieku  trumnę  Świętego  przeniesiono  ostatecznie  do  nowo 

wybudowanej  królewskiej  kaplicy  pod  wezwaniem  św.  Kazimierza,  któ­
ra stylem i świetnością przypominała kaplicę Wazów na Wawelu.

VII.  OSOBOWOŚĆ SW. KAZIMIERZA

1. Wpływ otoczenia na jej ukształtowanie

Z  pewnością  różnorakie  bodźce  kształtowały  osobowość  Kazimierza: 

głęboko  chrześcijańska  pobożność  matki  —  rozum  polityczny  i  pewne 
dodatnie  cechy  charakteru  ojca  —  mądrość,  pobożność  i  nieskazitelna 

moralność  wychowawcy  Długosza  —  światłe  pouczenia  doradców  du­
chownych,  a  także  przykład  życia  wielu  ówczesnych  świętych  polskich, 

np. św. Jana Kantego, bł. Ładysława z Gielniowa.

Nie  bez  znaczenia  zapewne  był  fakt,  że  wychowywał  się  na  jednym 

z  najświetniejszych  dworów  ówczesnej  Europy,  do  którego  przenikały 

z  Zachodu  prądy  humanizmu,  reprezentowane  w  Polsce  przez  Kallima- 
cha,  Grzegorza  z  Sanoka  i  mecenasów  sztuki  zarówno  świeckich  jak  du­

chownych.

Trzeba  też  pamiętać  o  tym,  że  św.  Kazimierz  był  przeznaczony  na 

następcę króla Kazimierza IV, musiał zatem być wciągnięty w sprawy

background image

120

ks. Kazimier: Drzymała SJ

polityczne,  nurtujące  ówczesne  państwo  polskie.  Dlatego  słuszne  jest 

twierdzenie  F.  Konecznego,  że:  „Królewicz  należy  do  tych  świętych, 

którzy 

pragnęli 

przystępować 

do 

polityki 

religijnie, 

według 

wskazań 

moralności  katolickiej”.  Podobny  sąd  wyraża  ks.  Józefowicz:  „Postać 

ta  nie  tylko  w  Żywotach  świętych  powinna  być  zapisana,  ale  także  w 
księdze historii.

2.  Dążenie św. Kazimierza do doskonałości chrześcijańskiej

Kazimierz  qd  dzieciństwa  miał  predyspozycje  do  świętości.  Zapyta­

ny  pewnego  razu  przez  Długosza,  czym  można  by  sprawić  mu  przy­
jemność,  odpowiedział  z  dziecięcą  szczerością,  że  „modlić  się  w  kościele 

u  stóp  ołtarza,  bawić  tam  jak  najdłużej,  do  woli,  sprawia  mu  więcej  ra­

dości  niż  polowanie,  tańce  czy  inne  światowe  uciechy  .  Wiadomo  też 

z  różnych  zapisków,  że  nieraz  wymykał  się  o  świcie  z  zamku,  aby  ucze­

stniczyć  w  porannej  Mszy  św.,  a  później  spełniał  różne  miłosierne 

uczynki.  Kochał  dziecięcą  miłością  Najśw.  Pannę  Maryję  i  codziennie 

śpiewał ku Jej czci hymn: Omni die dic Mariae.

Jednakże  dopiero  po  nieudanej  wyprawie  węgierskiej  pobożność  je­

go  okrzepła,  a  on  sam  rozpoczął  świadomie  dążyć  do  wyrobienia  w  sobie 

cnót w stopniu doskonałym. 

.

Kiedy  już  był  dorastającym  młodzieńcem,  wielu  dworaków  zaczęło 

się  zawczasu  ubiegać  o  łaski  przyszłego  dziedzica  korony,  co  go  napa­

wało  wstrętem  i  sprawiało  przykrość.  Twierdził,  że  na  razie  z  samym 

sobą  ma  dużo  roboty,  aby  nauczyć  się  panowania  nad  swymi  złymi 

skłonnościami. 

Nawet 

najdrobniejsze 

wykroczenie 

uważał 

za 

ciężkie 

przestępstwo,  a  w  ogóle  był  zdania,  że  nie  wystarczy  tylko  uchylać  się 

od zła, ale trzeba przede wszystkim dobrze czynić.

Ostateczne  zwycięstwo  nad  sobą  odniósł  wtedy,  kiedy  fizycznie  był 

najsłabszy,  tj.  w  ostatnim  okresie  swego  młodego  życia,  w  Wilnie. 

„Umysłem,  sercem,  duszą  całą  zwrócił  się  w  krainę  nie  stworzonego 

świata.  W  oczach  jego  tracił  świat  cały  swój  zwodniczy  urok  i  świecił 
tylko  nicestwem.  Począł  więc  lekceważyć  dobra  ziemskie.  Blask  tronu, 

świetność  znaczenia,  potęga  ziemskiej  władzy  nie  nęciły  go  wcale.  Wszy­

stkie  jego  usiłowania  skupiały  się  na  drodze  cichej  cnoty,  na  której 

pragnął  być  jednym  z  najpierwszych.  Odznaczały  go  więc  bojaźń  Boża, 

mądre  panowanie  nad  sobą,  dążność  do  wytępienia  wszelkich  przywar 

słabości ludzkiej” (Ferreri).

Niezwykłość 

postaci 

św. 

Kazimierza 

wypływała 

stąd, 

że: 

„pierwej 

się  człowiekiem,  jako  wszystkim  nędzom  i  przygodom  podległym  uzna­

wał,  aniżeli  królewiczem,  wedle  onych  słów  króla  Salomona:  Jestem 

śmiertelny  człowiek,  podobny  wszystkim  z  rodzaju  ludzkiego  urodzo­

nym”.  Ta  głęboka  uwaga  pochodzi  z  ust  ks.  Piotra  Skargi,  autora  ży­

wota św. Kazimierza.

Umiłowaną książką Kazimierza była Ewangelia. Medytując nad sio- , 

wami Pisma św. pojął w sposób doskonały wezwanie Chrystusa: kochaj 

bliźniego swego. Od najmłodszych lat pragnął służyć, jak mógł, ludziom

background image

Święty Kazimierz Królewicz

121

upośledzonym  przez  los.  Jako  chłopiec,  później  już  w  wieku  młodzień­

czym,  odwiedzał  ubogich  w  ich  domach,  chorych  w  szpitalach,  więźniów 

i  wszystkich  nieszczęśliwych.  Nikt  z  nich  nie  pozostał  bez  wsparcia  czy 

osobistej  posługi,  a  chociażby  słów  pociechy  królewicza.  Na  wzór  Chrys­

tusa wolał przebywać z maluczkimi niż z możnymi tego świata.

W  Nowym  Sączu  stale  był  otoczony  tłumem  biedaków.  Gdy  pewne­

go  razu  ktoś  zwrócił  mu  uwagę,  że  królewicz  nie  powinien  się  tak  zni­
żać  do  ubogich,  otrzymał  znamienną  odpowiedź:  „Królewicz  nie  może 

nic  przystojniejszego  czynić,  jak  w  ubogich  służyć  samemu  Chrystuso­
wi;  co  do  mnie,  to  nie  pragnę  większego  zaszczytu,  jak  służyć  najuboż­
szemu  z  ubogich”.  Dla  wdów,  sierot,  uciemiężonych  był  nie  tylko  opie­
kunem,  ale  ojcem,  synem  i  bratem.  W  Wilnie,  gdzie  spędzał  ostatnie 
lata  życia  tak  był  znany  z  dobroczynności,  że  nazwano  go  „obrońcą 

ubogich”.

Już  po  śmierci  Kazimierza,  legat  papieski,  Zachariasz  Ferreri,  na 

podstawie  relacji  świadków  tak  scharakteryzował  tę  cnotę  świętego  kró­

lewicza:  ,,Z  miłości  Bożej  wypływała  jego  miłość  bliźniego.  Wspierać 

ubogich  wedle  potrzeby  stosownym  zasiłkiem,  dźwigać  upadłych,  pocie­
szać  zbolałych,  wyzwalać  uciśnionych,  spiesznie  ratować  wszelką  nędzę, 
było  dla  niego  najmilszym,  jedynym  szczęściem  na  ziemi.  Co  więcej, 
swoją  osobę  i  najniższe  posługi  ofiarowywał  ubogim,  chorym,  strapio­
nym,  pielgrzymom  i  więźniom.  Przejawiał  wielkie  w  tym  względzie 
przymioty  duszy:  współczucie  dla  cierpiących,  przystępną,  ujmującą  ot­
wartość  i  słodycz,  uprzedzającą  dobroć,  zręczność  i  łatwość  w  utrzymy­
waniu  stosunków  z  ludźmi,  sąd  pewny,  przenikliwy  i  trafny.  Dlatego 

wdowy  nazywały  go  swoim  opiekunem,  sieroty  ojcem,  a  nieszczęśliwi 
pocieszycielem”.

Cnoty  miłosierdzia  ciągle  uczył  się  od  Zbawiciela,  którego  od  dziecka 

ukochał.  Po  przyjęciu  pierwszej  Komunii  św.  długo  leżał  u  stóp  ołtarza 

pragnąc  okazać  wielkie  uszanowanie  i  wdzięczność  za  niewysławioną 

łaskę,  wyświadczoną  niegodnemu.  Do  13  roku  życia  przyjmował  Komu­

nię  św.  raz  w  tygodniu,  później  już  codziennie.  Przed  przyjęciem  bierz­

mowania  kilka  dni  przygotowywał  się  do  tego  sakramentu  w  ubogiej 
celi  mistrza  Jana  z  Kęt,  poszcząc  i  modląc  się  żarliwie  o  otrzymanie 
darów  Ducha  Świętego.  Jako  chłopiec  „odznaczał  się  niezwykłą  gorli­
wością  w  modlitwie,  w  oddawaniu  chwały  Bożej  i  w  ceremoniach  koś­

cielnych”.  Po  południu  i  wieczorem  odbywał  adoracje  Najśw.  Sakra­
mentu  w  celu  zadośćuczynienia  oraz  za  przewinienia  i  grzechy  innych 

ludzi.

Bolało  go  serce,  że  Jezus  ukryty  na  ołtarzu  pod  postacią  chleba  jest 

opuszczony  i  nie  uwielbiony.  „Porywała  go  szczególnie  niepojęta  do­

broć  i  miłość  Zbawiciela,  który  teraz  bezustannie  przebywa  w  Naj­

świętszym  Sakramencie,  aby  być  ofiarą,  pomocą  i  pociechą  dla  nas.  Go­

dzinami  kontemplował  tę  tajemnicę  miłości.  Z  największą  rozkoszą  spę­
dzał  chwile  wolne  od  zajęć  na  rozmyślaniach  nad  dobrocią  i  miłością 

Zbawiciela  ku  rodzajowi  ludzkiemu.  Rozgorzał  taką  miłością  ku  Bogu, 

że  nie  tylko  najchętniej  wypełniał  wszystkie  boskie  przykazania,  ale 
też  nieprzepartą  siłą  rwał  się  do  wszystkich  poświęceń,  ofiar  dla  Boga 
i  bliźnich.  Ta  miłość  wiodła  go  zawsze  tam,  gdzie  brzmiała  cześć  Naj­
wyższego, gdzie się mógł spotkać z rozmową o Nim. Wtedy promieniał

background image

122

ks. Kazimierz Drzymała SJ

nieziemską  błogością,  wyrażającą  się  w  bezprzykładnej  gorącości  ducha, 
\v  długich  modlitwach,  w  głębokich  rozmyślaniach,  w  częstym  przystę­
powaniu  do  sakramentów  świętych  i  w  ciągłym  towarzyszeniu  wszyst­

kim obrzędom i publicznym modłom Kościoła” (Ferreri).

Można przypuszczać, że św. Kazimierz znał Ołtarz Jezusów Ładysła- 

wa z Gielniowa oraz Jezus Chrystus Ukrzyżowany czyli rozważania mę- 

1

 

ki Pańskiej i Godzinki o Męce Pańskiej tzw. horae.

Jego  pobożność  miała  rys  apostolski:  pragnął,  aby  dwór  i  dalsze  je­

go  otoczenie  naśladowało  go  w  czci  Zbawiciela  utajonego  w  Najśw.  Sa­
kramencie.  W  czasie  peregrynacji  do  Częstochowy  (1472)  cały  orszak 
królewski  zatrzymywał  się  przed  każdym  kościołem,  bo  Kazimierz  chciał 
wraz z dworzanami nawiedzić Chrystusa lub wysłuchać Mszy św.

Nie  znosił  wokół  siebie  ludzi  żyjących  grzesznie,  niemoralnie.  Wzy­

wał  ich  do  siebie,  upominał,  przemawiał  do  sumienia,  zachęcał,  by  przy­

stępując  do  sakramentów  wzywali  na  pomoc  łaskę  Boską.  Na  wielu 

wpływał 

zbawiennie, 

wielu 

odzwyczaił 

od 

grubiańskich, 

nieskromnych 

żartów  i  grzesznych  uczynków.  Tych,  którzy  się  poprawiali,  darzył  wiel­
ką  życzliwością,  ale  upartych  i  samowolnych  wydalał  z  dworu,  lub,  jeśli 
pozostawali  pod  bezpośrednią  władzą  samego  króla,  trafiał  do  celu  przez 

ojca.

W  czasie  pobytu  na  Litwie  nie  chciał  przechodzić  obojętnie  wobec 

faktu  spoganienia  jej  mieszkańców.  Sprowadzał  więc  misjonarzy,  którzy 
mieli  uczyć  lud  prawd  wiary  i  przygotowywać  do  sakramentu  chrztu 
św.  Z  własnych  i  królewskich  funduszów  pokrywał  koszty  budowy  kla­

sztorów  i  kościołów,  łożył  na  ich  wyposażenie.  Charakterystyczny  dla 
jego  kultu  Eucharystii  jest  fakt,  że  wszystko,  co  posiadał,  przeznaczał 

na sprawianie kosztownych lamp przed tabernakulum.

W  Królowej  Niebios  upatrzył  sobie  „najdroższą  Matkę”,  której  zwie­

rzał  się  ze  wszystkiego.  Uwielbiał  Ją  całą  mocą  swej  czystej  duszy,  co­

dziennie  śpiewał  ku  Jej  chwale  znaną  pieśń:  Chwal  duszo  Maryją.  Na 

żądanie  umierającego  królewicza  pieśń  tę  spisaną  na  pergaminie  włożono 

mu  do  trumny.  W  kaplicy  Matki  Bożej  Częstochowskiej,  w  najgłębszej 

czci,  na  klęczkach  ślubował  akt  oddania  się  Juzusowi  i  Maryi.  Gdy  go 

wcześniej  usiłowano  odwieść  od  tego  zamiaru  motywując  to  jego  przy­

szłymi  obowiązkami  jako  następcy  tronu,  Kazimierz  miał  odpowiedzieć: 
„Inną  koronę  otrzymam  —  zresztą  od  zamiaru  swego  nie  odstąpię.  Tej, 

którą 

nazywamy 

Królową 

Panieńską, 

zachowam 

dozgonną 

czystość 

i  nawet  przed  samą  śmiercią  me  cofnę  swego  postanowienia”.  Matka 

Niepokalana  urzekła  go  pięknem  niewinności.  Czuł  w  głębi  duszy   

prawdę,  którą  św.  Grzegorz  z  Nazjanzu  ujął  słowami:  „Jak  czarującą, 

śliczną  jest  duszy  postać,  która  jaśnieje  nie  klejnotami  ziemi  i  marnym 

świata ubiorem, ale prostotą świętości, niewinnością”.

Kult Maryjny św. Kazimierza nie jest w epoce jagiellońskiej zjawis­

kiem odosobnionym. Poeci układali bądź tłumaczyli z łaciny różne car- 

mina, cantiones i cantileny — znane są 24 pieśni Maryjne z XV wieku. 

Osoba Maryi i Jej zbawcza rola pobudzały inwencję twórczą, a ówczes­

nych ludzi fascynowała Jej czystość, duchowe piękno i wyjątkowa god- I 

ność człowiecza.

Sw. Kazimierz nie tylko wielbił dziewiczą Matkę, on sam zespolił 

niewinność duszy z czystością ciała wprost anielską. Pragnąc uchronić I

background image

Święty Kazimierz Królewicz

123

duszę  od  wszelkiego  zepsucia,  unikał  hucznych  zabaw  i  rozrywek  dwor­

skich.  Lękał  się  słów  nieprzyzwoitych,  płochych  i  swawolnych  żartów, 
pustych  rozmów.  „Kiedy  osiągnął  wiek  młodzieńczy,  w  którym  młodzi 

ludzie  zwykli  oddawać  się  rozkoszy  —  pisze  Ferreri  —  tak  dalece  wszy­
stkie 

zmysły, 

ducha 

ciało 

poskromił 

wędzidłem 

wstrzemięźliwości 

i  uchował  od  wszelkiego  upadku,  że  uznano  go  za  wzór  wszelkiej  czys­

tości  i  skromności  nie  tylko  dla  młodzieńców,  ale  i  dla  dojrzałych  mę­

żów”.

Niejednokrotnie  próbowano  go  wciągnąć  w  wir  uciech  zmysłowych, 

ale  zawsze  ze  wstrętem  odrzucał  wszystkie  namowy  do  lżejszego  życia 

i  swobodniejszych  obyczajów.  Oparł  się  nawet  perswazjom  lekarzy  i  ro­
dziców,  którzy  uznali,  że  na  jego  chorobę  istnieje  tylko  jedno  lekarstwo: 
pożycie  z  kobietą.  Wtedy  im  odpowiedział,  że  woli  stracić  życie  doczesne 
niż  bezcenne  wieszne.  Okazał  w  ten  sposób  silny  charakter  i  zdecydowa­
ną  wolę,  żeby  nie  żyć  za  wszelką  cenę.  Sumienie  św.  Kazimierza  wzdra­

gało  się  przed  jakąkolwiek  formą  rozpusty,  która  zaczynała  się  szerzyć 

na  dworach  pańskich  wraz  ze  wzrostem  bogactwa  i  powszechnej  za­

możności.

Hart  ducha  i  niezachwiany  charakter  wyrobił  sobie  ten  syn  królew­

ski  przez  wszelkiego  rodzaju  dobrowolnie  stosowane  umartwienia.  We­

dle  relacji  Ferreri’ego:  „cnotę  tę  umiłował  w  samym  rozkwicie  najpo­
wabniejszej  młodości.  We  wszystkich  potrzebach  ciała  był  on  dla  siebie 
dziwnie  ostrożny  i  skąpy.  Na  dworze  królewskim  żył  nie  jak  królewicz, 
nawet  nie  jak  dworzanin,  lecz  jak  gorący  zwolennik  pustelniczej  usta­

wy...  Mimo,  że  był  synem  królewskim  nie  ubierał  się  w  miękkie  szaty, 
a  w  tajemnicy  przed  innymi  nosił  niekiedy  włosiennicę.  Unikał  też  wy­

godnego  łoża  jako  pokusy  do  grzechu  i  dlatego  bardzo  często  sypiał  na 
gołej  ziemi.  I  chociaż  był  niewinny,  wolny  od  wszelkiego  grzechu,  stale 
z  największym  żalem  i  współczuciem  rozmyślał  o  męce  i  konaniu  Chrys­

tusa  podjętej  dla  naszego  zbawienia.  Całymi  nocami  zraszał  łzami  swe 

posłanie, aby oczyścić swe łoże”.

Wstrzemięźliwy  w  jedzeniu  i  piciu  często  pościł  uważając,  że  Króles­

two  Boże  nie  opiera  się  na  smacznych  potrawach  i  napojach.  Nie  pobła­

żał  sobie  nawet  w  czasie  rozwijającej  się  choroby.  Gdy  lekarze  polecili 

dla  wzmocnienia  zdrowia  używać  potraw  mlecznych  w  dniach  postnych, 

co  przez  ówczesny  Kościół  było  zakazane,  stanowczo  sprzeciwił  się  wy­
konaniu  takich  zaleceń.  Mimo  postępów  choroby  nie  zaprzestawał  noc­

nych  czuwań  i  dzieł  miłosierdzia.  Cierpliwy  i  łagodny  zdawał  się  nawet 

czerpać  jakąś  wielką  radość  z  tego,  że  mimo  cierpień  fizycznych  może 

spełnić  wolę  Chrystusa,  który  powiedział:  „Jeśli  kto  chce  za  mną  iść, 
niech  zaprze  się  samego  siebie,  a  weźmie  krzyż  swój  na  każdy  dzień 
i niech idzie za mną”.

Taka  całopalna  ofiara  była  świadectwem  heroizmu  —  Kazimierz  do­

szedł  do  doskonałości  w  wyrzeczeniu  się  własnego  „ja”.  Stwierdza  to 
Ferreri:  „Nadzieję  pokładał  w  przyszłym  szczęściu  wiecznym  i  uważał, 

że niczym są doczesne cierpienia wobec przyszłej chwały”.

Wszystkie  wyżej  wymienione  cechy  charakteru,  spotęgowane  własną 

usilną  pracą,  predestynowały  św.  Kazimierza  na  władcę  chrześcijańskie­
go  królestwa:  posiadał  wybitne  zdolności  i  bystry  sąd  w  sprawach  pub­
licznych, zaś wielkie zalety serca i woli zapewniłyby mu niezawodnie

background image

124

ks. Kazimierz Drzymała SJ

milose  i  szacunek  poddanych.  Miał  poza  tym  wrodzone  poczucie  spra­

wiedliwości 

odznaczał 

się 

takim 

umiłowaniem 

prawdy, 

że 

niekiedy 

nawet  króla  z  szacunkiem  upominał.  Jeśli  zaś  uznał,  że  w  czasie  nie­

obecności  ojca  został  wydany  niesłuszny  wyrok,  wszelkimi  sposobami 

starał  się  o  wynagrodzenie  krzywdy.  Szczególnie  wnikliwie  rozpatrywał 
sprawy  łudzi  biednych  i  nieszczęśliwych,  dlatego  przez  lud  został  naz­

wany  „obrońcą  biedaków”.  Sam  królewicz  wyznaje,  że:  „nad  wszystko 

inne winienem i pragnę uprawiać sprawiedliwość”.

3.  Portrety św. Kazimierza

Na  podstawie  znanych  szesnastowiecznych  wizerunków  św.  Kazimie­

rza, 

jak 

również 

dzięki 

opisowi 

Ferreri’ego, 

możemy 

sobie 

wyrobić 

wyobrażenie  o  wyglądzie  królewicza.  Był  młodzieńcem  urodziwym,  śred­

niego  wzrostu,  o  twarzy  pociągłej,  pokrytej  delikatnym  rumieńcem.  Pros­
ty  nos,  ciemne  włosy  i  takiej  barwy  oczy  dopełniają  obrazu  tej  ujmują­

cej  postaci.  Ferreri  dodaje  ponadto,  że  „był  pięknym  młodzieńcem,  lecz 
o  wiele  piękniejsza  była  jego  pobożność  i  anielskie  wprost  obyczaje. 

Żadna  nieczystość  ani  brzydki  czyn  nie  skalały  królewskiego  młodzień­
ca”.

Do naszych czasów dochowało się kilka starych wizerunków-portre-

tów  św.  Kazimierza.  Najstarszy  jest  grawiurą,  a  znajduje  się  w  Żywocie 

św.  Kazimierza,  napisanym  przez  legata  papieskiego,  Zachariasza  Fer- 

reri,  wydanym  w  Krakowie  w  1521  r.  Sw.  Kazimierz  w  prawym  ręku 
trzyma  lilię,"  w  lewym  różaniec.  Portret  jest  stylizowany  i  na  pewno  nie 

odtwarza  rzeczywistego  wizerunku.  W  dolnym,  lewym  narożniku  widać 

Orła Białego, w prawym litewską Pogoń.

W  1536  r.  pojawił  się  w  Wilnie  obraz  św.  Kazimierza  malowany  na 

desce  przez  nieznanego  artystę.  Przypuszczalnie  został  skopiowany  z  ja­

kiegoś  portretu,  malowanego  jeszcze  za  życia  Kazimierza.  Jest  to  słynny 

wizerunek  świętego  „trójręcznego”.  Obraz  ten  został  odnowiony  w  1594 
r.  i  w  takim  stanie  dochował  się  do  ostatnich  czasów  w  ołtarzu  kaplicy 

św.  Kazimierza  w  Wilnie.  Postać  królewicza  okryta  jest  srebną  szatą, 

u  spodu  pod  blachą  widnieje  napis  w  języku  łacińskim  —  w  polskim 
tłumaczeniu znaczy: „Sprawiedliwy jakby palma zakwitnie”.

W roku 1637 został wykonany także przez nieznanego malarza obraz 

św. Kazimierza, przeznaczony dla kościoła farnego w Krośnie, gdzie znaj­

duje się po dziś dzień. Na tym obrazie św. Kazimierz trzyma w lewej 
ręce palmę, prawą ma wzniesioną jak do błogosławieństwa. U jego stóp 

po stronie prawej Orzeł Biały, po lewej litewska Pogoń.

W krakowskim kościele oo. Reformatów znajduje się stary portret 

św. Kazimierza, według tradycji malowany przy jego zwłokach, a ofia­

rowany w darze przez króla Zygmunta III. Królewicz został przedsta­

wiony z lilią w lewej ręce.

Prócz tych najstarszych obrazów istnieje wiele pięknych wizerun- i 

ków Świętego, np. obraz przedstawiający św. Kazimierza zatopionego 

w gorącej modlitwie pod krzyżem. Znany jest szkic ołówkowy Jana Ma­

tejki o podobnej tematyce. 

i

!

background image

Święty Kazimierz Królewicz 

125

Oprócz  obrazów  o  charakterze  portretowym  dochowały  się  w  wileń­

skiej  kaplicy  królewskiej  freski  artysty  włoskiego,  Michelangelo  Palloni, 

które  przedstawiają  moment  otwarcia  trumny  św.  Kazimierza  oraz 
wskrzeszenie dziewczynki u grobu Świętego.

VIII.  KANONIZACJA

Proces  kanonizacyjny  św.  Kazimierza  był  przewlekły  wskutek  róż­

nych niepomyślnych okoliczności.

Zanim  Stolica  Apostolska  orzekła  świętość  królewicza  polskiego,  wier­

ni  na  Litwie  i  w  Koronie  sami  go  kanonizowali  modląc  się  do  niego  o  po­
średnictwo  u  Boga,  jak  do  świętego.  Liczne  zaś  uzdrowienia  przy  grobie 
św.  Kazimierza  były  dowodem,  źe  Bóg  w  uznaniu  jego  zasług,  obdarzał 
modlących  się  o  wstawiennictwo,  niezwykłymi,  wprost  cudownymi  łas­

kami.

Pierwszą,  dokumentowaną  wiadomość  o  świętości  królewicza  Kazi­

mierza  znajdujemy  w  mowie  obediencjalnej  proboszcza  katedry  wileń­
skiej,  Erazma  Ciołka,  który  jako  poseł  W.  Księcia  Litwy  Aleksandra 
przybył  do  Rzymu  w  1501  r.  W  swej  znakomitej  mowie  do  papieża 
Aleksandra  VI  osobny  ustęp  poświęcił  na  wysławienie  niezwykłych  za­

let  umysłu  i  serca  najzdolniejszego  spośród  synów  króla  Kazimierza  Ja­

giellończyka,  przedwcześnie  zmarłego  królewicza  Kazimierza.  Jako  na­
oczny  świadek  stwierdza,  że  prawie  od  20  lat  zmarły  doznaje  czci  reli­
gijnej  wiernych  wszystkich  stanów,  gdyż  jaśnieje  cudami  i  za  jego  wsta­
wiennictwem  Bóg  wysłuchuje  próśb  zanoszonych  przy  jego  grobie.  Na­
stępnie  oświadczył,  że  wkrótce  będą  podjęte  starania  u  Stolicy  Apostol­
skiej  o  kanonizację,  a  wtedy  dokładniej  zostaną  udokumentowane  liczne 

cuda.

W-  bulli  odpustowej  papieża  z  15  maja  1501  r.  dla  kaplicy  św. 

Kazimierza  w  Wilnie  czytamy,  że  przywilej  ten  zawdzięcza  faktowi, 
iż  „w  niej  został  pochowany  książę  Kazimierz,  który  —  jak  powiada­
ją — licznymi słynie cudami (

multis miraculis clarere perhibetur)”.

W  traktacie:  O  wychowaniu  królewskiego  dziecka  napisanym  przez 

bliżej  nieznanego  Włocha  na  dworze  Władysława,  króla  Czech  i  Węgier 
i  dedykowanym  mu  przy  końcu  1502  r.  znajduje  się  takie  zdanie:  „Twój 

ojciec  przed  wszystkimi  królami  swego  czasu  celował  gorliwością  w  wie­

rze,  brata  zaś  twego,  za  jego  nadzwyczajną  miłość  Boga,  po  śmierci  po­

tomność między Świętych zaliczyła".

Ogólne  przeświadczenie,  że  królewicz  zmarł  in  odore  sanctitatis,  po­

dzielała rodzina królewska, np. w aktach Aleksandra (1503) mówi się

0 zmarłym, jako o sanctae memoriae princeps.

Do  naszych  czasów  przechował  się  piękny  wiersz  z  1513  r.  napisany 

przez  bpa  Andrzeja  Krzyckiego,  kanclerza  królowej  Barbary.  Poeta  wy­
sławia  cnoty  królewicza  Kazimierza,  a  w  ostatnich  strofach  zwraca  się 

z prośbą o jego wstawiennictwo u tronu Bożego za bratem Zygmuntem
1 ojczyzną, która niedawno straciła na Wschodzie potężną twierdzę Smo-

background image

26

ks

Kaz

 wierz Drzymała SJ

został zawieszony w kaplicy grobowej św. Kazimierza jako 

jeden z wielu znajdujących się w mej wotów.

Właściwą 

akcję, 

zmierzającą 

do 

wszczęcia 

procesu 

kanonizacyjnego 

rozpoczęto  w  latach  1516—1517.  W  r.  1516  do  Stolicy  Apostolskiej  wpły- 

nęły 

pisma 

tej 

sprawie, 

mianowicie: 

1. 

od 

Wojciecha 

Radziwiłła, 

biskupa 

wileńskiego 

jego 

Kapituły; 

2. 

od 

oo. 

Bernardynów 

Wilna; 

3. od króla Zygmunta Starego.

Zygmunt  Stary  w  liście  z  10  maja  1516  do  papieża  Leona  X  pisze, 

że  już  dwakroć  zwracał  się  do  Ojca  świętego  z  korną  prośbą  o  przepro­

wadzenie 

procesu 

kanonizacyjnego 

swego 

brata 

Kazimierza 

obecnie 

po  raz  trzeci  prosi  usilnie  o  to  zarówno  sam,  jak  również  za  królew­
skim  pośrednictwem,  proszą  biskup  wileński  wraz  ze  swą  Kapitułą  oraz 

inni  dostojnicy  królestwa.  Następnie  król  konstatuje  fakt,  że  przy  grobie 

królewicza  Kazunierza  zdarzają  się  cuda  coraz  częściej.  Dopiero  w  roku 

1517  do  Rzymu  przybyło  poselstwo  od  króla,  kapituły  wileńskiej  i  do­

stojników  państwowych  w  sprawie  kanonizacji.  W  dniu  4  listopada  1517 
r.  odbyło  się  specjalne  posiedzenie  kolegium  kardynalskiego  w  tej  spra­
nie 

jest 

to 

więc 

data 

rozpoczęcia 

właściwego 

procesu 

kanonizacyj-

iicgu*

Po 

otrzymaniu 

polecenia 

Rzymu, 

abp 

Jan 

Łaski, 

Prymas 

Polski 

wraz 

Wojciechem 

Radziwiłłem, 

bpem 

wileńskim 

przeprowadził 

wstęp­

ny proces kanonizacyjny w Wilnie, i akta odesłał do Rzymu.

Papież  Leon  X  ze  swojej  strony  wydelegował  do  Wilna  (breve  z  15 

września 

1519) 

jako 

swego 

pełnomocnego 

legata 

Zachariasza 

Ferreri, 

bpa  gardyjskiego,  z  poleceniem,  aby  na  miejscu  dokładnie  i  bezstronnie 
rzecz 

zbadał, 

czy 

„ten 

Kazimierz, 

którym 

tyle 

opowiadają, 

zasługuje 

rzeczywiście  na  cześć  świętym  należną  nie  ze  względu  na  swe  królew­

skie  pochodzenie,  lecz  dla  cnótf  i  życia  świętości”:  Biskup  Ferreri  z  przy­
dzielonym  sobie  orszakiem  przybył  do  Wilna  2  września  1520  r.  Prze­

słuchał 

wielu 

świadków, 

opisał 

cuda 

zdziałane 

za 

pośrednictwem 

Kazi­

mierza  oraz  napisał  jego  żywot.  Ponadto  przygotował  oficjum  brewiarzo­
we i mszalne na dzień św. Kazimierza.

zakończeniu 

dziełka: 

Vita 

Beati 

Casimiri 

Confessoris 

Ferreri 

pi­

sze: 

„Cieszyć 

się 

winno 

szczególnie 

miasto 

Wilno, 

które 

posiada 

jego 

szczątki  i  najświętsze  relikwie  ...  Ponieważ  zaś  ja  i  wielu  moich  domo­

wych 

sług 

doświadczyliśmy 

jego 

łaski 

oraz 

dobrodziejstw, 

zarządzi­

łem 

wydanie 

epitafium 

heroicznego, 

laudesów 

oraz 

hymnów 

na 

ozna­

czony 

dzień, 

który 

będzie 

uroczyście 

obchodzony 

wypadku 

zalicze­

nia  go  w  poczet  świętych  (a  spodziewam  się  słusznie,  że  stanie  się  to  za 

zgodą 

Leona 

najłaskawszego 

papieża 

oraz 

świętego 

Kościoła 

rzym­

skiego). 

Jest 

to 

moje 

pokorne 

podziękowanie 

za 

boskie, 

przez 

niego 

otrzymane  łaski  ...  Cuda  przez  niego  zdziałane,  jak  najsumienniej  przeze 
mnie 

zebrane 

jego 

najwspanialsze 

zasługi 

oraz 

wypowiedzi 

świadków 

są  spisane  obszernie  i  wiernie”.  Wydano  w  Wilnie  1-go  grudnia,  w  roku 

zbawienia 1520, w ósmym roku pontyfikatu papieża Leona X.

Ferrerim 

współpracowała 

powołana 

przez 

niego 

komisja, 

do 

któ­

rej  weszli:  Jan  bp  wileński,  Jan  Filipowicz,  bp  nominat  kijowski  i  Ja­

kub 

Miechowa, 

bp 

Kaffy 

na 

Krymie, 

pierwszy 

sufragan 

wileński. 

Podpisy  ich  figurowały  na  wszystkich  aktach  obok  podpisu  legata  Fer­

reri.

background image

Święty Kazimierz Królewicz

127

Niestety,  papież  Leon  X  zmarł  już  1  XII  1521  r.,  i  wedle  wszelkiego 

prawdopodobieństwa,  nie  mógł  oficjalnie  dokonać  procesu  kanonizacyj­
nego.  Na  domiar  złego,  akta  procesu  kanonizacyjnego  sporządzone  przez 

Zachariasza  Ferreri,  jak  również  wcześniejsze,  wysłane  do  Rzymu  przez 
prymasa  Jana  Łaskiego,  zaginęły  bez  śladu.  Papież  Klemens  VII  podał 
do  ogólnej  wiadomości,  że  wszystkie  akta  tajnej  kancelarii  papieskiej 

wpadły w ręce rozbestwionych żołnierzy w czasie Sacco di Roma (1527/28).

W  Polsce  ofiary  na  potrzeby  związane  z  kanonizacją  św.  Kazimierza 

były  zbierane  również  po  śmierci  Leona  X,  a  król  Zygmunt  Stary  wy­
prawia  w  1539  r.  swojego  posła  do  papieża  Pawła  III  w  sprawie  przys­
pieszenia  kanonizacji  jego  królewskiego  brata,  skoro  zostało  udowodnio­
ne,  że  przy  grobie  Kazimierza  dzieją  się  cuda,  zaś  na  podstawie  sumien­
nych badań stwierdzono świątobliwość jego życia.

Czasy  jednak  były  burzliwe,  dla  Kościoła  katolickiego  bardzo  nie­

bezpieczne  ze  względu  na  szerzącą  się  reformację  i  różnego  rodzaju 

schizmy. W sprawie kanonizacji Kazimierza w Rzymie nic się nie działo.

Również  i  na  Litwie  wiara  katolicka  zaczęła  się  chwiać,  a  cześć 

świątobliwego  królewicza  podupadła,  jakkolwiek  całkiem  nie  zanikła. 

Lud  zaniepokojony  szerzeniem  się  nowinek  religijnych,  modlił  się  u  gro­
bu  swego  Patrona,  by  Bóg  za  jego  wstawiennictwem  ocalił  wiarę  kato­
licką.  W  dalszym  ciągu  napływały  ofiary  do  skarbony  w  kaplicy  królew­

skiej.

Inicjatywa  wznowienia  starań  o  ostateczne  załatwienie  sprawy  ka­

nonizacji  wyszła  na  początku  XVII  wieku  od  papieża  Klemensa  VIII, 
wielkiego  czciciela  Kazimierza.  Dzięki  jego  zachęcie  bp  wileński,  Be­
nedykt  Woyna,  popierany  przez  swoją  Kapitułę  i  króla  Zygmunta  III 
Wazę,  porucza  ks.  kan.  Grzegorzowi  Święcickiemu  misję  rzymską  celem 
wyjednania  aktu  kanonizacji.  Niezależnie  od  tego  król  wysyła  w  marcu 

1602  roku  pismo  do  sekretarza  papieskiego,  Piotra  Aldobrandini,  w  któ­

rym  wyraża  nadzieję,  że  kanonizacja  jego  krewniaka  nastąpi  szybko  — 

oraz  radość  z  faktu,  iż  św.  Kazimierz  jest  już  wniesiony  do  Martyrolo­

gium  Romanum.  W  kwietniu  1602  r.  Grzegorz  Święcicki  wręczył  sekre­

tarzowi  papieskiemu  w  Rzymie  pismo  bpa  Woyny.  Papież  ustosunkował 

się  bardzo  życzliwie  do  prośby  o  kanonizację.  Jego  brewe  Quae  ad  San- 
ctorum  z  dnia  7  XI  1602  konstatuje  fakt  kanonizacji  św.  Kazimierza, 
zezwala  na  oddawanie  mu  czci  należnej  świętym  i  zawiera  oficjum 
mszalne  i  brewiarzowe  oraz  wyznacza  jego  święto  na  dzień  4  marca. 
Oficjum  o  św.  Kazimierzu  na  razie  zostało  umieszczone  tylko  w  Patro- 
narzu  i  odmawiane  w  Polsce  i  Litwie  sub  ritu  duplici.  Dopiero  papież 
Paweł  V  w  1621  r.  polecił  to  oficjum  umieścić  w  mszale  i  brewiarzu 
rzymskim.

Późniejszy  papież,  Aleksander  VII  pozwolił,  aby  w  całej  Polsce  ob­

chodzono  uroczystość  św.  Kazimierza  z  oktawą,  jak  wszystkie  uroczys­
tości  pierwszorzędnych  Patronów  kraju.  Wreszcie  papież  Urban  VIII 
uznał św. Kazimierza Patronem Litwy w 1636 roku.

Akt  kanonizacji  św.  Kazimierza  wywarł  w  całej  Polsce,  a  szczególnie 

na  Litwie,  ogromne  wrażenie.  Biskup  Benedykt  Woyna  wyznaczy!  dzień 

10  maja  1604  r.  na  ogłoszenie  ludowi  tej  radosnej  nowiny.  Na  kilka  dni 

przed  wyznaczonym  terminem  do  Wilna  zaczęły  napływać  nawet  z  da­
lekich okolic tłumy pątników obu obrządków. Miasto wystroiło się od-

background image

128

ki. Koiimfcr* Drcytnala SJ

świnie 

przybrało 

niecodzienny 

wygląd. 

nabożeństwie 

6-go- 

azinnej  procesji  z  kazaniami  i  przemowami  uczestniczyły  ogromne  rzesze 

ludzi:  zakony  i  księża  diecezjalni,  cechy  rzemieślnicze,  bractwa  pobożne 
i  dobroczynne,  dostojnicy  państwowi  i  mieszczanie.  Z  kościoła  katedral­
nego,  gdzie  mieściła  się  kaplica  królewska  z  grobowcem  św.  Kazimierza, 

cały  orszak  udał  się  do  kościoła  św.  Szczepana,  gdzie  ksiądz  Święcicki 

w  gorącym  przemówieniu  skreślił  żywet  i  czyny  Kazimierza  królewicza, 

a  potem  ogłosił  breve  Klemensa  VIII.  stwierdzające,  że  został  on  zali­
czony w poczet Świętych.

Pochód  do  katedry  był  przerywany  przy  czterech  lukach  triumfal­

nych,  gdzie  wy  głaszano  wierszowane  dialogi  po  łacinie  i  po  polsku  i  wy­
stawiano  tzw.  apoteozy.  Dźwięki  muzyki,  pieśni  i  bicia  dzwonów  ze 
wszystkich 

wileńskich 

kościołów 

podnosimy 

jeszcze 

uroczysty 

nastrój 

tego 

niezwykłego 

święta. 

progu 

katedry, 

kanclerz 

wielki 

litewski, 

Lew  Sapieha  przekazał  labarum  tj.  chorągiew  z  wizerunkiem  św.  Kazi­

mierza  (dar  papieża)  w  ręce  bpa  Woyny,  a  on  ją  zawiesił  nad  trumną 
z  relikwiami  św.  królewicza.  Po  odśpiewaniu  hymnu  Te  Deum  bp  udzie­
lił 

wszystkim 

pasterskiego 

błogosławieństwa. 

godzinach 

popołudnio­

wych  odbyła  się  uroczysta  akademia  ku  czci  św.  Patrona  —  w  auli 
uniwersyteckiej  studenci  recytowali  w  języku  łacińskim  utwory  poetyc­

kie,  ody  i  epigramaty  sławiące  cnoty  Świętego.  Szczegółowy  opis  całej 
uroczystości 

zawdzięczamy 

naocznemu 

jej 

świadkowi, 

Kwirynowi 

Kno- 

głerowi. 

.

W  dniu  12  maja  bp  Benedykt  Woyna  dokonał  uroczystego  aktu  po­

święcenia  kamienia  węgielnego  pod  nowy  kościół  św.  Kazimierza,  który 
miał  stanąć  na  wileńskim  Rynku  w  tzw.  ruskiej  dzielnicy.  Budowy  pod­

jęli  się  XX.  Jezuici  i  w  krótkim  czasie  postawili  piękny  kościół  w  stylu 
barokowym, a przy nim kolegium zakonne oraz nowicjat.

W  roku  1636  król  Władysław  IV  ukończył  rozpoczętą  przez  ojca, 

Zygmunta  III,  budowę  nowej  kaplicy  poświęconej  św.  Kazimierzowi,  zaś 

biskup  wileński  wyznaczył  dzień  14  sierpnia  1636  na  przeniesienie  relik­

wii.

I  znowu  Wilno  przeżywało  wielką  uroczystość  religijną.  W  katedrze 

złożono  na  katafalku  suto  pozłacaną  i  wysadzaną  drogimi  kamieniami 
trumienkę  z  relikwiami,  którą  po  sumie  w  uroczystej  procesji  obniosiono 

po  całym  mieście.  Był  to  niezwykle  imponujący  widok;  gdyż  w  pocho­

dzie  uczestniczył  król  Władysław  IV  wraz  z  braćmi  Janem  Kazimie­
rzem 

Ferdynandem 

Karolem, 

królowa 

Konstancja, 

wysocy 

dostojnicy 

państwowi, 

nuncjusz 

papieski, 

duchowieństwo 

tłum 

wiernych. 

Pro­

cesja  zakończyła  się  w  katedrze,  gdzie  trumienkę  z  relikwiami  złożono 
do  innej,  srebrnej  i  umieszczono  w  ołtarzu,  u  podnóża  krzyża  w  no­

wej  kaplicy.  Na  pamiątkę  przeniesienia  relikwii  na  ścianie  zewnętrznej 

kaplicy 

św. 

Kazimierza 

wbudowano 

tablicę 

czarnego 

marmuru, 

na 

której  został  wyryty  napis  następującej  treści:  D.O.M.  —  Divo  Casimi- 

ro  —  Casimiri  Jagiellonide  Regis  filio  —  Regni  Poloniae  Magniąue  Duca- 

tus  Lituaniae  —  Patrono  tutellari  propugnatori  —  Cognato  principi  — 
Sigismundus  III  Poloniae  et  Sueciae  Rex  —  Sacellum  hoc  —  Aeternum 
pietatis  cultusąue  sui  —  Monumentum  —  erexit  instruxit  exornavit  — 
Vladislaus 

IV 

— 

Sacri 

corporis 

illatione 

honoravit 

perfecit 

dedicavit' 

— Anno Dni MVCXXXV die XIV Augusti.

background image

Święty Kazimierz Królewicz

129

Kaplica  św.  Kazimierza  w  katedrze  wileńskiej  była  dziełem  archi­

tekta  i  malarza  włoskiego,  Tencalli,  a  stylem  przypominała  kaplicę  Zyg- 
muntowską  na  Wawelu.  Została  bogato  wyposażona  w  drogocenny  apa­

rat  kościelny,  błyszczała  od  posrebrzanych  i  pozłacanych  posągów  św. 

Kazimierza,  jego  królewskich  antenatów  i  różnych  alegorycznych  posta­
ci.  Pięknie  kute  świeczniki  i  złociste  kandelabry  oraz  cenne  wota  dopeł­
niały świetności jej wystroju.

W  roku  1953  sarkofag  z  relikwiami  św.  Kazimierza  został  przenie­

siony  z  kaplicy  kazimierzowskiej  w  katedrze  do  kościoła  SS.  Piotra 
i  Pawła,  obecnej  prokatedry  archidiecezji  wileńskiej  w  granicach  Li­
tewskiej  SSR  (według  relacji  Zenona  Ivinskisa,  który  pisał  o  św.  Ka­

zimierzu w języku litewskim).

Wielka  ilość  wotów  w  kaplicy  św.  Kazimierza  świadczy  o  tym,  że 

zaznawał  od  dawna  czci  i  wdzięczności  ze  strony  wiernych,  którzy  mo­

dlili  się  do  niego  o  wstawiennictwo  u  Boga  lub  doznali  osobiście  niezwy­
kłych  łask.  Zachariasz  Ferreri  pisze  np.:  ,,Bóg  sam  okazał,  jak  bardzo 

ceni  Kazimierza  za  jego  wzniosłe  cnoty,  gdyż  zaraz  po  jego  śmierci,  przy 

grobie  zaczęły  się  dziać  rozliczne  cuda  i  znaki:  nieuleczalnie  chorzy 
i  różnego  rodzaju  kaleki  odzyskiwali  nagle  zdrowie  i  pozbywali  się  ka­
lectwa,  nawet  zmarli  powstawali  z  martwych”.  Mówiąc  o  zmarłych,  któ­

rzy  za  przyczyną  świętego  powracali  do  życia,  Ferreri  ma  najprawdo­
podobniej  na  myśli  głośny  cud  wskrzeszenia  Urszulki,  córeczki  pewnego 
mieszczanina  wileńskiego.  Całe  Wilno  było  do  głębi  wstrząśnięte  tym 

wydarzeniem,  które  później  zostało  uwiecznione  na  fresku  Palloniego 
w kaplicy kazimierzowskiej. 

,

W  urzędowym  spisie  wotów  onamych,  prowadzonym  od  1603  do 

1627  roku  figuruje  407  wotów  większych  i  droższych,  wiele  z  nich  do­
tyczy  cudownych  uzdrowień.  I  tak  np.  prałat  wileński,  ks.  Mikołaj  Ja­

siński  za  sprawą  św.  Kazimierza  odzyskał  zdrowie  w  1620  roku,  a  wcze­
śniej,  bo  już  w  1603  jego  sługa  został  uratowany  z  ciężkiej  choroby, 

mianowicie  z  epilepsji,  która  w  straszny  sposób  atakowała  go  do  50 
roku  życia,  czyli  do  momentu  uzdrowienia  przy  grobie  św.  Kazimierza. 
W  rok  po  tym  cudownym  wyzdrowieniu,  pewien  wileński  mieszczanin, 
przez  15  lat  ociemniały,  odzyskał  wzrok  modląc  się  żarliwie  do  św.  Ka­

zimierza,  Patrona  Wilna.  W  tym  czasie  został  uratowany  od  utonięcia 
ks.  Grzegorz  Święcicki  wraz  z  kilkoma  towarzyszami  podróży  podczas 
przeprawy  przez  wezbrany  Niemen,  bo  w  krytycznej  chwili  zaczął  bła­
gać św. Kazimierza o pomoc.

Ale  nie  tylko  poszczególne  jednostki  doznawały  różnorodnych  łask 

Bożych  dzięki  orędownictwu  św.  Kazimierza.  Tzw.  Acta  Sanctorum  od­

notowują  fakty  historyczne,  w  których  szczególnie  wyraźnie  zaznaczyła 
się  opieka  Świętego  nad  narodem  polskim  i  litewskim.  O  jednym  z  nich 

wspomina  też  Zachariasz  Ferreri  w  1520  r.  Otóż  podczas  niespodziewa­
nego  najazdu  moskiewskiego  na  Litwę  zdesperowani  wodzowie  polscy 
i  litewscy  zanosili  gorące  modły  do  świętego  królewicza  o  ratunek  uwa­
żając  go  za  szczególnego  opiekuna  narodu  i  patrona  ojczyzny,  w  której 
się  urodził  i  wychował.  Po  tej  modlitwie  we  wszystkie  serca  wstąpił 

nowy  duch  i  z  małą  garstką  rzucili  się  na  przeważające  wojska  wroga. 
Bitwa 

zakończyła  się 

nieoczekiwanym, 

świetnym 

zwycięstwem, 

gdyż 

nieprzyjaciół ogarnęła panika i w popłochu rzucili się do ucieczki. W po-

« — Policy święci

background image

130

*»• Kazimierz Drzymała SJ

jezuickim  parafialnym  kościele  w  Grodnie,  na  malowidle  ściennym  zosta- 

10

  przedstawione  to  cudowne  wydarzenie.  Na  fresku  widać  rycerza  w 

błyszczącej  ogniście  zbroi,  siedzącego  na  koniu  śnieżnej  białości.  Rycerz 

zwrócony  twarzą  do  zbrojnego  oddziału  Polaków  i  Litwinów  uchwycony 

został  przez  malarza  w  momencie,  kiedy  jedną  ręką  przyzywa  ku  sobie 

rycerzy, w drugiej rozwija sztandar, a jego rumak skacze w przód.

Po  zwycięstwie  zostało  w  kościele  oo.  Bernardynów  odprawione  dzięk­

czynne  nabożeństwo,  a  w  refektarzu  klasztornym  pisano  na  gorąco  spra­

wozdanie  z  całego  wydarzenia  w  Ustach  do  króla,  bpa  wileńskiego,  pry* 

masa,  bpa  przemyskiego  i  podkanclerza  królewskiego.  W  listach  też  usil­
nie  proszono  o  rozpoczęcie  zabiegów  około  kanonizacji  królewicza  Ka­

zimierza.

Wielcy  wodzowie  polscy  niejednokrotnie  odczuwali  cudowną  opiekę 

św.  Kazimierza  w  chwilach  szczególnie  dla  kraju  decydujących  i  nie­
bezpiecznych.  Oto,  gdy  w  r.  1604  Jan  Karol  Chodkiewicz  wojewoda  wi­

leński,  hetman  polny  litewski  i  starosta  żmudzki,  miał  wyruszyć  przeciw 
Karolowi  Sudermańskiemu,  udał  się  przedtem  do  kaplicy  św.  Kazimierza, 
złożył  w  niej  swą  szablę  na  grobie  św.  Patrona,  wysłuchał  Mszy  św. 

i  przyjął  Komunię  św.  Następnie  poprosił  o  zarządzenie  czterdziestogo- 

dzinnego  nabożeństwa,  sam  zaś  wyruszył  na  wyprawę  wojenną.  Wróg 

wielokrotnie  przewyższał  siły  oręża  polskiego  i  litewskiego,  ale  głęboka 
wiara  w  mocarne  orędownictwo  św.  Kazimierza  nie  zawiodła  hetma­
na — pod Kircholmem zadał Szwedom druzgocącą klęskę w dniu 27

września 1605 r. 

. . . .  

m

 e

Blisko 150 lat później, inny znakomity wódz, kroi polski Jan 111 bo-

bieski,  przed  wyprawą  na  odsiecz  Wiednia  zagrożonego  przez  potęgę 
otomańską  poprosił,  aby  w  kaplicy  św.  Kazimierza  odprawiano  codzien­

nie  o  godz.  6-tej  rano  solenne  nabożeństwo  z  wystawieniem  Najśw.  Sa­

kramentu  dla  uproszenia  niebieskiej  pomocy.  Po  wiedeńskiej  wiktorii 
król  udał  się  do  kaplicy  świętego  Młodzieńca  i  na  klęczkach  gorąco  po­

dziękował mu za odniesienie tak świetnego zwycięstwa.

Kult  św.  Kazimierza  jako  Patrona  Obojga  Narodów  w  XVII  w.  roz­

wijał  się  znakomicie.  Szczególnej  czci  doznawał  Kazimierz  na  Litwie, 

zwłaszcza  od  chwili,  kiedy  oficjalnie  został  ogłoszony  głównym  jej  Pa­
tronem 

(PatroniLs 

principalis 

Ducatus 

Lithuaniae). 

Stolica 

Apostolska 

nie  szczędziła  łask  odpustowych  i  różnych  przywilejów  dla  czcicieli  Opie­

kuna narodu polskiego.

Zakony  wileńskie  z  polecenia  biskupa,  co  tydzień  odbywały  procesje 

do  kaplicy  kazimierzowskiej  na  uproszenie  pomocy  Bożej  w  potrzebach 

ojczyzny, 

za 

wstawiennictwem 

św. 

Patrona. 

Ciekawe 

zarządzenie 

wy­

dała  w  1672  kapituła  na  wniosek  bpa  sufr.  słupskiego,  żeby  w  czasie 

kadencji  Sejmu  odprawiać  w  kaplicy  Mszę  św.  o  św.  Kazimierzu.  W  póź­

niejszych  latach  codziennie  śpiewano  suplikacje  o  godz.  6-tej  rano  w  ka­
plicy  św.  Kazimierza  —  Patrona  na  uproszenie  miłosierdzia  Bożego  w 

czasie klęsk narodowych.

Po  pierwszej  wojnie  światowej  w  Wilnie  odbyły  się  wspaniałe  trzy­

dniowe  uroczystości  (w  1922  r.)  z  okazji  400-Iecia  kanonizacji  św.  Kazi­

mierza.  Rokrocznie  4  marca  i  w  święto  przeniesienia  relikwii;  w  kated­
rze  wileńskiej  odbywały  się  uroczyste  nabożeńswa  z  udziałem  wszy­

stkich gorących czcicieli św. Patrona, hie tylko mieszkańców Wilna i jego

background image

Święty Kazimierz Królewicz 

131

okolic, ale i pielgrzymów z innych dzielnic Polski, Litwy i Białorusi.

Kult  św.  Kazimierza  krzewiły  zgromadzenia  zakonne  różnych  reguł, 

ale  szczególnie  gorliwie  czynili  to  oo.  Jezuici,  zakonna  prowincja  litew­
ska Bernardynów p. w. św. Kazimierza oraz Bazylianie — unici.

Postać  młodzieńczego  świętego  budziła  zawsze  duże  zainteresowanie 

wśród  artystów  litewskich.  Ks.  Stanisław  Yla,  który  napisał  poważne 
studium  dotyczące  tego  zjawiska,  trafnie  powiedział,  że  zestawiając 

wszystkie  dzieła  malarzy,  rzeźbiarzy  i  plastyków  otrzymalibyśmy  prze­

piękny,  barwny  życiorys  św.  Kazimierza  i  wierny  wizerunek  niebiańskie­
go Patrona narodu.

W  1944  r.  projektowano  bardzo  uroczyste  obchody  w  związku  z  460 

rocznicą  zgonu  św.  Kazimierza,  ale  te  starania  zostały  sparaliżowane  przez 
okupację hitlerowską.

Godna  jest  uwagi  bogata  sztuka  ludowa,  zafascynowana  postacią  kró­

lewicza.  W  wielu  kościołach,  przydrożnych  kapliczkach  i  w  prywatnych 
domach  spotyka  się  figury  św.  Kazimierza  wykonane  przez  ludowych 

artystów-rzeźbiarzy.

O  kulcie  św.  Kazimierza  za  granicą  świadczą  różne  okolicznościowe 

wydawnictwa  związane  tematycznie  z  jego  osobą,  a  więc:  kazania,  hymny, 
opisy  uroczystości  obchodzonych  w  dniu  jego  święta  oraz  życiorysy.  Ku 
jego  czci  wznoszono  też  kościoły  kaplice  i  ołtarze,  fundowano  drogocen­
ne relikwiarze z relikwiami świętego młodzieńca.

Dzięki  Zachariaszowi  Ferreri,  który  urzeczony  świętością  św.  Ka­

zimierza,  napisał  jego  żywot  i  skomponował  oficjum  brewiarzowe  i  mszal­

ne  oraz  hymny,  włoscy  katolicy  już  w  pierwszej  połowie  XVI  w.  mogli 

się  zapoznać  z  osobą  i  życiem  naszego  świętego  Patrona.  Młodzieńczy 

Kazimierz  doznawał  wyjątkowo  gorącej  czci  w  środowiskach  młodzieży 

w Neapolu, Florencji i w Palermo na Sycylii.

W  drugiej  połowie  XVII  w.  kult  św.  Kazimierza  rozpowszechnił  się 

w  Belgii,  głównie  dzięki  działalności  oo.  Jezuitów.  W  Mechlinie,  gdzie 
znajdowało  się  kolegium,  Sodalicja  Mariańska  młodzieży  męskiej  obrała 
sobie  św.  Kazimierza  za  drugiego  Patrona,  i  gorliwie  szerzyła  jego  kult 

w mieście.

Wraz  z  emigrantami  z  Polski,  Litwy  i  Białorusi  kult  św.  Kazimierza 

zawędrował  aż  do  Stanów  Zjednoczonych,  gdzie  zbudowano  wiele  koś­
ciołów pod jego wezwaniem.

2ródła i opracowania

1. Jan Długosz, Opera omnia t XIV, Historiae Polonicae t. V, Kraków 1878.

2.  Zachariae  Ferreri,  Vita  Beati  Casimiri,  Acta  Sanctorum  t.  1.  Martius.  Ferreri 

bp  Gardienski,  jako  legat  papieża  Leona  X  bawił  w  Polsce  wysłany  celem  pogodze­

nia  króla  z  Albrechtem  Brandenburskim.  W  r.  1520  odwiedził  Wilno,  zainteresował 

się  sprawą  św.  Kazimierza  i  napisał  jego  epitafium  heroiczne,  godziny  kanoniczne, 
laudesy,  cztery  hymny  saficzne  i  mszę.  Życiorys  Kazimierza  przedrukowali  Bollan- 
dyści  (t.  I.  Martius  p.  345—355),  i  od  siebie  dodali,  De  S.  Casimiro,  Poloniae  Regis 
Filio,  in  Regem  Hungariae  Electo,  Commentarius  historicus  praevius  (Tamże,  p. 
334—355).  Vita  Beati  Casimiri  została  wydrukowana  w  Krakowie  i  jeden  egzemplarz 
znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej.

3.  Ks.  Piotr  Skarga,  Żywoty  Świętych  Starego  i  Nowego  Zakonu,  Kraków  1935, 

t. IV, Żywot św. Kazimierza.

4.  Ks. Grzegorz Święcicki, Theatrum s. Casimieri, Wilno 1604.

9

*

background image

132

fcs. 

Kazimierz Drzymała SJ

5. Ks. Andrzej Tyszkiewicz, Królewska droga do nieba, albo życie św. Kazimie- 

rza, Warszawa 1752.

6. Ks. A. Lipiński, Życie, cuda i cześć św. Kazimierza, Wilno 1858.

7. Pękalski, Żywoty ss. patronów polskich, Kraków 1862.

8. Leszek Junosza, Żywot św. Kazimierza, Kraków 1868.

9. Fryderyk Papee, Sw. Kazimierz, królewicz polski, Lwów 1909.

10. Ks. F. L. Józefowicz, Święty Kazimierz, królewicz Polski, Patron młodzie­

ży, Lwów 1910.

11. Antoni Prochaszka, Królowie Kazimierz i Maciej Korwin, Przegląd Pow­

szechny, t 123, Kraków 1914.

12. Antoni Prochaszka, Wyprawa św. Kazimierza na Węgry, Ateneum Wileń­

skie, Rocznik I, Wilno 1923.

13. Ks. Jan Kurczewski, Kościół Zamkowy, czyli Katedra Wileńska, t. I—III, 

Wilno 1908—1916.

14. Ks. Jan Kurczewski, Biskupstwo Wileńskie, Wilno 1912.

15. Stanisław Gawlik, Żywot świętego Kazimierza Królewicza, Tarnów 1917.

16. Ks. Bolesław Żychliński, Żywoty świętych młodzieńców, Poznań 1927.

17. Adam Kompf, Nieśmiertelne świeczniki narodu Polskiego, Warszawa —

Wilno — Lublin 1925. 

„„„ _ 

J Ł

 , 

.

18. J. M. Chudek, Święty Kazimierz, Kościan 1927 (bezpłatny dodatek do „Ga­

zety Polskiej”). 

„ 

____

19 

Sól polskiej

 ziemi 

(Dzieje

 Sług Bożych), Warszawa 1937. 

.

20  Anna Zahorska, Ilustrowane żywoty Świętych Pańskich, Warszawa 1937.

21. Ks. Mieczysław Paszkiewicz, Święty Kazimierz Królewicz, Homo Dei, R.

27, Warszawa 1958. 

.

.

.

.

22. Franciszek Niewiro, Dzieje kultu św. Kazimierza w kraju i za granicą, Na­

sza Przeszłość, t. 33 

(1970). 

^

23. Ks.

 Władysław Padacz, Z polskiej gleby, Kraków 1972.

24. Ks. Henryk Fros, Twoje imię, Kraków 1975.

25. 

opracowaniu 

tematu 

pomocne 

były 

także 

pewne 

inspiracje 

wiadomości 

przekazane 

przez 

prelegentów 

Sympozjum 

poświęconemu 

św. 

Kazimierzowi, 

które 

odbyło  się  w  dniach  16  i  17  listopada  1982  w  gmachu  Kurii  Metropolitalnej  w  Kra­

kowie. 

Należy

 tu wymienić następujące 

pozycje:

Ks.  prof.  dr  Bolesław

  Przybyszewski:  Rodzina  królewska  —  dziedzictwo  krwi  i  kul­

tury.

S. dr 

Urszula

 

Borkowska OSU: Pobożność 

rodziny

 

Kazimierza Jagiellończyka na 

przykładzie

 

modlitewników Jagiellonów.

Ks. prof. dr Jerzy

 

Pikulik: Polska pieśń religijna w XV wieku.

Prof. dr 

Tadeusz Ulewicz: Święty Kazimierz

 

w polskiej kulturze umysłowej.

Ks. prof. dr

 

Janusz Pasierb: Wartości duchowe, kulturowe i pastoralne postaci św. 

Kazimierza dla

 

współczesnego katolicyzmu polskiego.

Ks. dr Tadeusz

 

Krahel: Kościół katolicki na Litwie na przełomie XV i XVI w. 

doc. dr Michał Rożek: Patron Rzeczypospolitej obojga narodów.


Document Outline