background image

Jak ocalić rodzinę od zniszczenia

(How To Save Your Family From Ruin and Destruction)

Moje

 

    dokumenty

 

 

 + 

Indeks

 

    polskich

 

    kazań

 

 

 

+ 

Kaplica

 

+ 

Subscribe

 

+ 

Copyright

 

David Wilkerson 
30 czerwca 2003
__________

“Bądźcie  trzeźwi,  czuwajcie!  Przeciwnik  wasz,  diabeł,  chodzi  wokoło  jak 
lew  ryczący,  szukając  kogo  by  pochłonąć”  [I  Piotra  5:8].  Biblia  mówi 
wyraźnie, że w obecnych, ostatecznych czasach, Kościół Jezusa Chrystusa 
doświadcza  wielkiego  gniewu  diabła.  On  wie,  że  ma  niewiele  czasu  i 
dlatego  za  wszelką  cenę  chce  pochłonąć  jak  najwięcej  dzieci  Bożych. 
“Biada  ziemi  i  morzu,  gdyż  zstąpił  do  was  diabeł  pałający  wielkim 
gniewem, bo wie, iż czasu ma niewiele” [Obj. 12:12].

W którą stronę jest skierowany diabelski gniew? W stronę rodzin na całym 
świecie,  zarówno  zbawionych  jak  i  niezbawionych.  Szatan  krąży  jak  lew 
ryczący,  napadając  na  domy,  niszcząc  małżeństwa,  oddzielając  dzieci  od 
rodziców  i  nastawiając  najbliższych  przeciwko  sobie.  Jego  cel  jest 
oczywisty:  doprowadzić  do  całkowitego  rozpadu  tak  wielu  domów,  jak  to 
będzie możliwe.

Jezus  wspominał  o  tej  działalności,  opisując  szatana  jako  “mordercę  od 
samego początku” [Jan 8:44]. Rzeczywiście, już pierwsza rodzina na ziemi 
doświadczyła  skutków  diabelskiej  działalności  skierowanej  przeciwko 
rodzinie.  Diabeł  nawiedził  Kaina  i  nakłonił  go  do  zamordowania  swego 
brata Abla.

Ten, który był mordercą od samego początku, działa nadal. Na przestrzeni 
ostatnich kilku lat można było to zaobserwować w wielu sytuacjach. Cztery 
lata  temu  sprowadził  dwóch  nastolatków  do  szkoły  w  Colorado  i 
zamordował  ich  rękami  wiele  osób.  Kiedy  ci  dwaj  chłopcy  rozpętali  w 
Columbine istne piekło, świat doznał szoku. Zastrzelili znajomą dziewczynę 
w  momencie,  gdy  modliła  się  na  kolanach.  Któż  oprócz  szatana  byłby  w 
stanie skłonić ich do tego?

Myślę o tragicznym stanie, w jakim znajdują się zarówno rodziny zabójców 
jak i ofiar. Były tam samobójstwa, załamania psychiczne, rozwody, kryzysy. 
Tamto  wydarzenie  wciąż  jeży  włos  na  głowie,  a  rodzice  i  znajomi  osób 
związanych z tą tragedią będą rozpaczać do końca życia.

Rok później Kathleen Hagen, naukowiec z Harvardu, odnosząca sukcesy w 
dziedzinie  urologii,  weszła  po  cichu  do  sypialni  swoich  rodziców  w 
Chatham w stanie New Jersey i udusiła ich oboje poduszką. Jej ojciec miał 
92 lata, a matka 86. Hagen zamieszkiwała w tym domu przez wiele dni po 
tym wydarzeniu, nie zwracając uwagi na martwe ciała w sypialni. Podczas 
przesłuchania  wyglądała  na  zdezorientowaną,  ale  nie  żałowała 

background image

popełnionego  czynu.  Psychologowie  nie  potrafili  wytłumaczyć,  dlaczego 
wykształcona  kobieta  zamordowała  dwoje  ludzi,  a  potem  żyła  tak,  jakby 
wszystko było w porządku.

Pomyślcie o zniszczeniach, które nie zostały wspomniane w tej koszmarnej 
historii kryminalnej. Ból członków rodziny, złamane serca wnuków - cóż za 
straszna  ruina.  Któż  oprócz  szatana  byłby  w  stanie  popchnąć  poważaną 
kobietę do zamordowania własnych rodziców bez jakiejkolwiek widocznej 
przyczyny?

Kilka lat temu New York Times opublikował niepokojący raport pod tytułem 
“Zniechęceni  rodzice  poddają  się”.  Artykuł  mówił  o  sfrustrowanych 
rodzicach  przybywających  licznie  do  budynku  sądu  na  Manhattanie,  by 
poprosić o ustanowienie kuratorów dla swoich dzieci lub skierowanie ich do 
domów  poprawczych.  Po  prostu  nie  byli  już  w  stanie  utrzymać  ich  na 
wodzy.  Pewien  ojciec  po  śmierci  żony  nie  potrafił  zapanować  nad  swoim 
nastoletnim  synem.  Inny  załamał  się,  ponieważ  jego  nastoletnia  córka 
kompletnie  wyrwała  się  spod  jakiejkolwiek  rodzicielskiej  kontroli. 
Urzędnicy  sądowi  słysząc  prośby  rodziców  byli  kompletnie  zbici  z  tropu. 
Jeden  z  sędziów  zadał  pytanie  matce,  która  przyprowadziła  swoją  córkę: 
“Czy naprawdę już jej Pani nie chce? Czy nie pragnie Pani zabrać córki do 
domu?”.  Zmęczona  kobieta  przecząco  pokiwała  głową,  co  spowodowało 
wybuch spazmatycznego płaczu nastoletniej dziewczynki.

Artykuł pokazywał, że rozpad rodzin postępuje coraz szybciej. Sąd rodzinny 
miasta Nowy Jork jest dosłownie zarzucony ilością pozwów i spraw. Wiele 
dzieci  skierowanych  do  poprawczaków  wkrótce  wchodzi  na  drogę 
przestępczą. Niektóre kończą na ulicy.

Szczególnie  szokująca  była  inna  historia  opisana  w  jednej  z  gazet, 
dotycząca  nowego  rodzaju  narkomanów.  Gazetowy  tytuł  wołał:  “Dzieci 
zażywają w domu narkotyki razem z rodzicami”. Okazało się, że 30 procent 
narkomanów zostało wprowadzonych w nałóg we własnych domach przez 
rodziców. Jak coś takiego mogło się stać?

Ci  rodzice  sami  zażywali  narkotyki  w  wieku  nastoletnim.  Potem,  gdy  ich 
dzieci  osiągnęły  ten  wiek,  pomyśleli  tak:  “Cóż,  my  w  tym  wieku 
eksperymentowaliśmy z narkotykami i jakoś nic nam się nie stało. Lepiej, 
żeby  nasze  dzieci  brały  narkotyki  w  domu  niż  na  ulicy.  Poza  tym,  lepiej, 
żeby  nauczyły  się  tego  od  kogoś,  kto  ma  doświadczenie”.  I  tak  nauczyli 
własne dzieci palić skręty, wąchać kokainę i używać strzykawek. Uważali, 
że w ten sposób będą mogli kontrolować swoje dzieci w tym zakresie.

Nadszedł jednak dzień zapłaty za te czyny. Dzieci uzależniły się, a ich życie 
wymknęło się spod wszelkiej kontroli. Wiele z nich uciekło z domów i żyje 
teraz  na  ulicy.  Są  wściekłe  na  rodziców  i  rozczarowane  ich  okropnymi 
“poradami”.  Odrzucone  przez  społeczeństwo,  nie  widzą  dla  siebie  żadnej 
nadziei. Z kolei ich rodzice mają złamane serca, ogromne poczucie winy i 
wylewają  łzy  w  momencie,  gdy  jest  już  za  późno.  Powiedzcie  mi,  jak 
którykolwiek  rodzic  może  podjąć  tak  głupie  decyzje?  Oni  sami  rujnują 
własne rodziny. Kto, jeśli nie sam szatan, zaślepił im oczy?

background image

Tragedie  szerzące  się  dzisiaj  w  rodzinach  są  wprost  niewiarygodne. 
Wymienione przeze mnie przykłady dotyczą jedynie Ameryki. Tymczasem 
na  całym  świecie  rozwścieczony  diabeł  dokonuje  w  rodzinach  totalnego 
spustoszenia  i  nie  spocznie,  dopóki  nie  pochłonie  ostatniej  rodziny,  jaka 
stanęła mu na drodze.

Dokonując niszczycielskiego dzieła,

 diabeł nie omija domów chrześcijańskich.

Wiele  wierzących  rodzin  zostało  dotkniętych  chaosem,  smutkiem  i 
cierpieniem. Demoniczna dewastacja przybiera różne formy: rozwody, bunt 
dzieci,  wszelkiego  rodzaju  uzależnienia.  Rezultat  jest  zawsze  ten  sam: 
szczęśliwa niegdyś rodzina zostaje rozdarta i pochłonięta.

Byłem  świadkiem  takich  sytuacji  przez  ponad  czterdzieści  lat,  gdy 
alkoholicy  i  narkomani  przychodzili  do  naszych  ośrodków  po  pomoc. 
Cieszyłem  się  bardzo,  widząc  jak  ci  zniszczeni  ludzie  są  zbawiani  i 
uwalniani z nałogów. Jezus zmieniał ich w ponadnaturalny sposób, czyniąc 
z nich nowe stworzenie.

Najbardziej  pewnym  znakiem  szczerego  nawrócenia  był  moment,  gdy 
młody  mężczyzna  lub  kobieta  oglądali  się  wstecz  i  dostrzegali,  jak  wiele 
rzeczy  diabeł  im  kiedyś  odebrał.  Płakali  nad  zdjęciami  bliskich,  których 
stracili  w  wyniku  nałogu.  Jako  ludzie  uzależnieni  nie  dbali  o  takie  straty, 
interesując  się  wyłącznie  zdobyciem  kolejnej  dawki  narkotyku  czy 
alkoholu. Teraz jednak gorzko płakali nad utratą swoich rodziców, mężów, 
żon i dzieci. Pokazywali mi zdjęcia i mówili: “Pastorze Dawidzie, to moja 
żona. Kochała mnie, i ja też ją kochałem. A to mój synek. Nie wiem, co się z 
nimi teraz dzieje. Popatrz, co straciłem...”

To było dla każdego z nich straszne przeżycie. W takich chwilach człowiek 
uświadamia sobie niszczycielską siłę szatana, jaka dotknęła tamtych rodzin. 
I  rzeczywiście,  największą tragedią nie były nigdy chore, zniszczone ciała 
uzależnionych,  lecz  świadomość  tego,  co  stracili:  współmałżonka,  dzieci, 
przyszłość. Jeszcze gorsze było to, co straciły ich dzieci: szansę dorastania 
w pobożnej rodzinie, doznania miłości od Jezusa i troskliwych rodziców, ich 
opieki oraz uczenia się na ich przykładzie jak żyć dla Pana.

Dzięki  Bogu,  wielu  ludzi  wyrwanych  z  nałogu  doświadczyła  odrodzenia 
swych rodzin. W innych przypadkach założyli nowe rodziny, pobierając się 
ze  współpracownikami  w  służbie.  Nadal  jednak  boleję  wraz  z  nimi  nad 
zniszczeniem, jakiego zaznali.

Pozwólcie,  że  wrócę  do  tytułu  mojego  przesłania:  “Jak  ocalić  rodzinę  od 
zniszczenia”. Oto, co Duch Święty objawił mi w tej materii.

W każdym domu przeżywającym trudności

background image

 ktoś musi mocno uchwycić się Jezusa.

Czasem  przychodzi  taki  moment,  gdy  jakaś  sytuacja  życiowa  zupełnie 
przerasta ludzkie możliwości. Nie pomaga żadna ludzka rada, żaden lekarz, 
żadne  lekarstwo.  Nie  ma  wyjścia.  Albo  stanie  się  cud,  albo  nastąpi 
katastrofa.

W takich momentach jedyną nadzieją jest uchwycenie się Jezusa. Któryś z 
członków  rodziny  musi  zwrócić  się  do  Niego  całym  sercem  i  zacząć 
wzywać Jego imienia. Nie ważne, kto to jest - ojciec, matka czy dziecko. Ta 
osoba musi wziąć odpowiedzialność za uchwycenie się Jezusa z całych sił i 
postanowić w swoim sercu: “Nie spocznę, dopóki nie usłyszę Jego głosu i 
nie padną te słowa: ‘Wykonało się. Możesz już iść’”.

W  Ewangelii  Jana  czytamy  o  takiej  rodzinie,  która  właśnie  przechodziła 
kryzys: “A był w Kafarnaum pewien dworzanin, którego syn chorował” [Jan 
4:46].  Była  to  rodzina  szlachetnie  urodzonych,  nad  której  domem  zawisł 
duch  śmierci.  Poza  rodzicami  opiekującymi  się  umierającym  synem  było 
tam  prawdopodobnie  wielu  innych  członków  rodziny  -  wujków,  ciotek, 
dziadków  i  pozostałych  dzieci.  Czytamy,  że  całe  domostwo  uwierzyło, 
nawet słudzy. “I uwierzył [ojciec], i cały dom jego” [4:53].

Ktoś w tej nękanej nieszczęściem rodzinie wiedział, kim był Jezus, i słyszał 
o  Jego  mocy  czynienia  cudów.  W  jakiś  sposób  dowiedział  się,  że  właśnie 
przebywa  On  w  Kanie,  oddalonej  o  jakieś  40  km.  Ojciec  umierającego 
dziecka  był  tak  zdesperowany,  że  sam  postanowił  dostać  się  do  Jezusa. 
Pismo mówi: “Gdy ten usłyszał, że Jezus przyszedł z Judei do Galilei, udał 
się do niego” [4:47].

Od  wielu  lat  przychodzą  do  mnie  tuziny  matek  z  naszego  zboru,  które 
rozpaczają  nad  swymi  rodzinami  w  stanie  rozpadu.  Bywało,  że  ojciec 
opuszczał  rodzinę  lub  syn  trafiał  do  więzienia,  albo  córka  uprawiała 
prostytucję,  żeby  zarobić  na  narkotyki.  Niejednokrotnie  to  właśnie  matka 
jest ostatnią nadzieją rodziny na dotarcie do Jezusa. Dlatego też bierze ona 
na siebie odpowiedzialność za wstawiennictwo i z całego serca postanawia 
modlić się dotąd, aż Pan przyniesie uwolnienie. Prosi znajomych o wspólną 
modlitwę  za  jej  rodzinę,  mówiąc:  “Znaleźliśmy  się  poza  granicą  nadziei. 
Teraz liczę już tylko na cud”.

Dworzanina  w  4  rozdziale  Ewangelii  Jana  cechował  właśnie  taki  rodzaj 
determinacji.  Udało  mu  się  dotrzeć  do  Jezusa.  Biblia  mówi,  że  “prosił 
[Jezusa], aby wstąpił i uzdrowił jego syna, gdyż bliski był śmierci” [4:47]. 
Cóż  za  wspaniały  obraz  wstawiennictwa.  Ten  człowiek  odstawił  na  bok 
wszystko inne, by szukać Pana i Jego słowa.

Lecz  Chrystus  odpowiedział  mu:  “Jeśli  nie  ujrzycie  znaków  i  cudów,  nie 
uwierzycie” [4:48]. Co miał na myśli? Chciał powiedzieć dworzaninowi, że 
jego  najpilniejszą  potrzebą  nie  było  cudowne  uzdrowienie,  lecz  wiara. 
Pomyślcie:  Chrystus  mógł  pójść  do  domu  tej  rodziny,  włożyć  ręce  na 
umierającego syna i uzdrowić go. Wtedy jednak cała ich znajomość Jezusa 

background image

polegałaby tylko na tym, że On dokonuje cudów.

Jednakże Jezus chciał dla dworzanina i jego rodziny czegoś więcej - chciał, 
żeby  uwierzyli,  iż  jest  On  Bogiem,  który  przyszedł  w  ciele.  Dlatego 
powiedział  do  dworzanina  mniej  więcej  tak:  “Czy  wierzysz  w  to,  że 
przyszedłeś  ze  swoją  prośbą  do  samego  Boga?  Czy  wierzysz,  że  jestem 
Chrystusem,  Zbawicielem  świata?”  Dworzanin  odpowiedział:  “Panie, 
wstąp,  zanim  umrze  dziecię  moje”  [4:49].  Jezus  z  pewnością  dostrzegł 
wiarę  w  tym  człowieku.  To  tak,  jakby  powiedział:  “On  uwierzył,  że  Ja 
jestem Bogiem, który przyszedł w ciele”, ponieważ w następnym wersecie 
czytamy: “Idź, syn twój żyje” [4:50].

Smutne  jest  to,  że  wielu  wierzących  odchodzi  zanim  usłyszą  jakiekolwiek 
słowo od Jezusa. Lecz ten człowiek poszedł do domu pełen wiary. Na czym 
polega różnica? On otrzymał od Pana słowo. Szukał Boga i czekał na Niego 
w  wierze.  I  nie  odszedł,  dopóki  nie  otrzymał  obietnicy  pełnej  życia.  “I 
uwierzył ten człowiek słowu, które mu rzekł Jezus, i odszedł” [4:50].

Możemy płakać nad całym światem,

a równocześnie ignorować członków rodziny, 

 umierających w swoich grzechach.

Oczekuje się że Kościół Jezusa Chrystusa będzie zajęty zdobywaniem dusz 
dla  Pana. Większość  chrześcijan  rzeczywiście  wykazuje  w  tym  wierność  i 
gorliwość.  Modlimy  się  o  zgubione  narody,  o  przebudzenie  w  naszych 
miastach, o niewierzących sąsiadów. Dziękuję Bogu, że Jego lud wykonuje 
tak istotne dzieło.

Pozwólcie  jednak,  że  zapytam:  kto  wiernie  się  modli  za  swoich 
niezbawionych  rodziców,  rodzeństwo,  kuzynów,  dziadków?  Modlitwa  o 
najbliższych  powinna  być  najistotniejszym  elementem  w  naszym  życiu. 
Przecież odpowiedzialność za wstawiennictwo spoczywa na tych, którzy są 
na tyle blisko Pana, by prosić Go o te rzeczy. Jeśli wy tego nie zrobicie, to 
kto? Kto będzie żarliwie się modlił o zbawienie waszych rodzin, jeśli nie wy 
sami?

Może  mówicie  sobie:  “Świadczyłem  swojej  rodzinie  przez  wiele  lat. 
Starałem  się  być  dla  nich  dobrym  świadectwem.  Wiedzą,  w  co  wierzę. 
Muszę  ich  po  prostu  oddać  Jezusowi”.  To  prawda,  że  powinniśmy  oddać 
naszych  bliskich  przekonującemu  działaniu  Ducha  Świętego,  lecz  nie 
oznacza  to,  że  mamy  przestać  usilnie  się  za  nich  modlić.  Porzucając 
wstawiennictwo, w istocie godzimy się z beznadziejnością sytuacji.

Zaufanie  Panu  oznacza,  że  postępujemy  zupełnie  inaczej.  Jeśli  wierzymy 
Mu  odnośnie  ich  zbawienia  i  uwolnienia,  będziemy  wołać  tak  jak  ów 
dworzanin:  “Panie  Jezus,  proszę,  przyjdź.  Zrób  coś,  zanim  moi  bliscy 
zostaną straceni na zawsze”. Jedynie nasza zdecydowana, żarliwa modlitwa 
może  skutecznie  powstrzymać  diabelskie  ataki  mające  na  celu  zniszczenie 
naszej rodziny. Letnie modlitwy, w których brak zaangażowania niczego nie 

background image

zmienią  i  nie  zburzą  jego  warowni.  Musimy  otrząsnąć  się  z  własnych 
problemów i zabrać poważnie do modlitwy, stając przed Jezusem dotąd, aż 
nam odpowie.

Gdy Chrystus przebywał na wybrzeżu niedaleko Tyru i Sydonu “niewiasta 
kananejska,  wyszedłszy  z  tamtych  stron,  wołała,  mówiąc:  Zmiłuj  się  nade 
mną,  Panie,  Synu  Dawida!  Córka  moja  jest  okrutnie  dręczona  przez 
demona” [Mat. 15:22]. Szatan wprowadził się do jej domu i opętał jej córkę. 
Słowo  przetłumaczone  tutaj  jako  “okrutnie”  wywodzi  się  od  źródłosłowu 
oznaczającego  zdeprawowana.  Krótko  mówiąc,  dziewczyna  była 
niegodziwa, nikczemna, kierowana przez szatana.

Ta  Kananejka  nie  była  złą  matką.  Uwierzyła,  mimo  że  była  poganką.  Jak 
widać, zwróciła się do Jezusa tytułując Go “Panem, Synem Dawida”, czyli 
uznała  Go  za  Zbawiciela,  Mesjasza  przychodzącego  od  Boga.  W  tym 
miejscu  rodzi  się  pytanie:  w  jaki  sposób  szatan  uzyskuje  dostęp  do  dzieci 
wierzących  rodziców?  Jak  to  może  być,  że  bierze  w  posiadanie  dzieci 
wychowywane w pobożnym domu?

Być może jesteście wierzącymi rodzicami. Wychowaliście wasze dziecko w 
środowisku  kościoła  i  zrobiliście  wszystko,  by  pokazać  mu  prawidłową 
drogę.  Lecz  teraz,  po  latach  chodzenia  na  szkółkę  niedzielną  i  słuchania 
namaszczonych  kazań,  dziecko  stało  się  obojętne  i  zimne  wobec  spraw 
Bożych.  Nie  ma  ochoty  służyć  Jezusowi,  a  wy  zastanawiacie  się:  “Panie, 
jakże się to mogło stać?”.

W ciągu mojej służby widziałem wiele takich sytuacji w domach pastorów i 
innych  usługujących.  Całe  rzesze  tych  młodych  ludzi  przybywały  do 
naszych  ośrodków  Teen  Challenge  po  tym,  jak  popadły  w  różne 
uzależnienia.  Były  wychowywane  w  pobożnych  domach,  lecz  w  pewnym 
momencie  zeszły  na  złą  drogę,  a  ich  życie  zaczęło  być  kierowane  siłami 
rodem  z  piekła.  W  ten  sposób  popadały  w  narkomanię,  alkoholizm, 
uzależniały się od pornografii, oddawały się prostytucji.

Czytając  powyższe  słowa,  być  może  wzdychacie  z  ulgą,  myśląc:  “Chwała 
Bogu,  że  to  nie  dotknęło  mojego  syna,  mojej  córki.  Mam  dobre  dzieci. 
Włożyłem wiele wysiłku, by wychowywać je w bojaźni i poznaniu Pana i 
teraz  wybrały  dobrą  drogę.  Może  nie  płoną  gorliwością  dla  Jezusa,  ale 
przynajmniej nie zażywają narkotyków”.

Tacy rodzice rzeczywiście mają za co dziękować Bogu. Jednak nie zwracają 
uwagi na to, czy dziecko staje się letnie w stosunku do Jezusa. A przecież 
zdaniem  Jego  samego  letniość  jest  stanem  równie  okropnym  co  bycie 
nękanym  przez  demona.  Gdy  ostrzegał:  “wypluję  cię  z  ust  moich”  [Obj. 
3,16]  nie  zwracał  się  do  narkomanów.  Mówił  o  letnich  chrześcijanach 
należących  do  Jego  kościoła  [zob.  Obj.  2-3].  Jezus  wie,  że  stan  letniości 
może doprowadzić każdego wierzącego do podatności na piekielne pokusy.

Wasze dzieci mogą być grzeczne, uprzejme i dobrze się zachowywać. Mogą 
unikać złego towarzystwa, szanować starszych i prowadzić się dobrze pod 
względem  moralnym.  Lecz  jeśli  nie  przylgną  całym  sercem  do  Jezusa,  a 
zamiast  tego  pozwolą  sobie  na  duchowe  dryfowanie,  znajdą  się  w 

background image

niebezpieczeństwie.  Musicie  zrozumieć,  że  każde  dziecko  wychowane  w 
chrześcijańskim domu jest priorytetowym celem ataków szatana. On poluje 
na  rodziny  najbardziej  oddane  Bogu.  Letniość  waszych  dzieci  ułatwia  mu 
robotę.  Będzie  się  cieszył,  że  tak  łatwo  doprowadzić  waszego  syna  czy 
córkę do zniewolenia grzechem.

Nawet  najbardziej  oddani  Panu  chrześcijanie  -  włączając  w  to 
posługujących - mogą być zaślepieni na pułapki, zastawione przez szatana 
na  ich  duchowo  bierne  dzieci.  Przeciwnik  stale  próbuje  zgasić  nawet 
najmniejszą iskierkę duchowego życia w młodych ludziach. Chrześcijańscy 
rodzice,  ostrzegam  was:  nie  pozwólcie  diabłu  podejść  do  waszych  dzieci. 
Codziennie padajcie na twarz przed Panem, otaczając swoje dzieci modlitwą 
wstawienniczą.  Bóg  wyposażył  was  w  moc  do  wyrwania  ich  ze  stanu 
duchowej letniości.

Gdy moje dzieci miały po kilkanaście lat, myślałem że mogę je wprowadzić 
do Królestwa Bożego miłością. Mówiłem sobie: “Będę dostępny dla swoich 
dzieci. Będę dla nich kumplem. One po prostu potrzebują komunikować mi 
o swoich potrzebach”.

Pewnego  dnia  mój  najstarszy  syn  Gary  przyszedł  ze  szkoły  zapłakany, 
pobiegł do swego pokoju i rzucił się na łóżko. Gdy zapytałem, co się stało, 
odparł: “Tato, nie wierzę już w Boga. To wszystko jest tylko mitem”.

Wtedy wiedziałem, że nawet największa miłość na świecie nie odeprze tego 
diabelskiego ataku, podobnie jak moja dostępność dla dziecka. Nie mogłem 
sobie  również  wmawiać:  “To  tylko  chwilowy  stan.  Gary  po  prostu  z  tego 
wyrośnie. To dobry chłopiec i wie, że go kocham”.

Nie.  Musiałem  się  zmierzyć  z  rzeczywistym  problemem:  oto  szatan 
próbował okraść mego syna z jego szczerej, żarliwej wiary. Widziałem, jak 
Gary oddał swoje życie Jezusowi w wieku 5 lat i wiedziałem, że jego wiara 
jest cenna. Teraz przeciwnik chciał mu to wszystko odebrać, próbując zasiać 
w  młodym  sercu  zwątpienie  i  niewiarę.  Celował  w  samo  sedno  naszych 
rodzinnych relacji: w nasze zaufanie Jezusowi.

Wiedziałem,  że  mam  tylko  jedno  wyjście.  Wszedłem  do  swojej  komory 
modlitewnej,  zamknąłem  za  sobą  drzwi,  upadłem  na  twarz  przed  Panem  i 
przystąpiłem  do  walki.  Oświadczyłem:  “Szatanie,  nie  dostaniesz  mojego 
syna”.  Od  tego  dnia  wołałem  do  Pana,  wstawiając  się  za  Garym:  “Panie, 
zachowaj mojego chłopca od mocy złego”.

Zmiana, jaka w końcu zaszła w Garym, nie była kwestią dnia, tygodnia czy 
nawet miesięcy. Długo się jeszcze zmagał z dezorientacją. Przyszedł jednak 
moment,  gdy  jego  ufność  pokładana  w  Jezusie  została  przywrócona.  Jeśli 
czytacie  moje  przesłania  już  od  pewnego  czasu,  to  wiecie,  że  Gary  służy 
Panu na pełnym etacie odkąd skończył kilkanaście lat. Przez cały ten czas 
miłuje  Jezusa  i  jest  Mu  całkowicie  oddany.  Od  ubiegłego  roku  mam 
przywilej  zwiastowania  razem  z  nim  na  zgromadzeniach  dla  innych 
posługujących.

Każde  z  pozostałej  trójki  moich  dzieci  przechodziło  własne  próby  wiary. 

background image

Podobnie  jak  w  przypadku  Garego,  Pan  wiernie  przeprowadził  przez  nie 
Debbie, Bonnie i Grega. Tak jak ich brat, również i oni miłują Jezusa i służą 
Mu  w  ramach  różnych  posług.  Jednak  moje  wstawiennictwo  za  rodzinę 
nigdy  się  nie  skończyło.  Teraz  wraz  z  moją  żoną  Gwen  dołączyliśmy  do 
modlitw naszych dorosłych dzieci o naszych dziesięcioro wnuków.

Wyglądało na to,

 że Jezus zignorował prośbę matki.

Matka  dręczonej  dziewczynki  nie  ustawała  w  szukaniu  Jezusa.  Wreszcie 
uczniowie  zniecierpliwili  się  i  powiedzieli  swemu  mistrzowi:  “Odpraw  ją, 
pozbądź się jej. Ona nie przestanie zawracać nam głowy”. Zauważcie, jaka 
była postawa Jezusa: “On zaś nie odpowiedział jej ani słowa” [Mat. 15:23]. 
Najwyraźniej  Chrystus  zignorował  całą  tę  sytuację.  Dlaczego?  Wiemy 
przecież,  że  nasz  Pan  nigdy  nie  był  zamknięty  na  wołanie  szczerych 
poszukujących.

Jezus  zdawał  sobie  sprawę,  że  ta  historia  będzie  opowiadana  przyszłym 
pokoleniom i chciał objawić pewną prawdę każdemu, kto będzie ją czytał. 
Dlatego  poddał  próbie  wytrwałość tej  kobiety w wierze. Wreszcie,  widząc 
jej nieustępliwość, powiedział: “Jestem posłany tylko do owiec zaginionych 
z  domu  Izraela”  [15:24].  Chciał  przez  to  powiedzieć:  “Przybyłem  dla 
zbawienia  Żydów.  Dlaczego  miałbym  trwonić  ich  ewangelię  głosząc  ją 
poganom?”

U większości z nas  takie stwierdzenie spowodowałoby zniechęcenie. Lecz 
tamta kobieta nie poddawała się. Stan jej córki był dla niej sprawą życia lub 
śmierci.  Była  zdeterminowana  nie  dać  Jezusowi  wytchnienia,  aż  zaspokoi 
jej potrzebę.

Pytam was, jak często poddajecie się w modlitwie? Ile razy zmęczyliście się 
do tego stopnia, że pomyśleliście: “Szukałem Pana. Modliłem się i prosiłem. 
Bez rezultatu”? Czy rzeczywiście była to dla was sprawa życia lub śmierci? 
Czy rzeczywiście szukaliście Pana całym sercem, całą duszą, z całej myśli i 
z całej siły, wiedząc, że nie ma żadnego innego źródła pomocy?

Rozważcie,  jak  odpowiedziała  Jezusowi  ta  kobieta.  Nie  narzekała  ani  nie 
wskazała  na  Niego  z  oskarżeniem,  mówiąc:  “Dlaczego  mnie  odrzucasz, 
Jezu?”.  Nie.  Pismo  mówi,  że  zrobiła  coś  przeciwnego:  “Przyszła,  złożyła 
mu pokłon i rzekła: Panie, pomóż mi!” [15:25].

To,  co  następuje  potem,  jest  trudne  do  przyjęcia.  Jezus  po  raz  kolejny 
odprawił tę kobietę. Tylko tym razem zrobił to w jeszcze surowszy sposób, 
mówiąc: “Niedobrze jest brać chleb dzieci i rzucać szczeniętom” [15:26].

Musimy  zrozumieć,  że  w  tamtych  czasach  Żydzi  uważali,  iż  w  oczach 
Bożych  poganie  nie  są  lepsi  od  psów.  Oczywiście,  Jezus  nie  akceptował 
takiej postawy - nie przypisałby przecież rasowej skazy żadnemu dziecku, 
które  zostało  stworzone  przez  Boga  Ojca. Wiedział  jednak  o  tym,  że  Jego 

background image

rozmówczyni  była  świadoma  stosunku  Żydów  do  pogan.  Jeszcze  raz 
poddawał ją próbie.

Matka odpowiedziała Mu: “Tak, Panie, ale i szczenięta jedzą okruchy, które 
spadają  ze  stołu  panów  ich”  [15:27].  Cóż  za  niesamowita  odpowiedź.  Ta 
kobieta  absolutnie  nie  dawała  za  wygraną  w  błaganiach  zanoszonych  do 
Jezusa.  I  Pan  ją  za  to  pochwalił:  “Niewiasto,  wielka  jest  wiara  twoja; 
niechaj ci się stanie, jak chcesz. I uleczona została jej córka od tej godziny” 
[15:28].

Umiłowani,  nie  powinniśmy  poprzestawać  na  okruchach.  Pan  obiecał 
okazywać  nam  łaskę  i  miłosierdzie  w  trudnych  sytuacjach.  Dotyczy  to 
każdego  kryzysu,  jaki  może  dotknąć  nasze  rodziny  i  ich  członków, 
zbawionych czy niezbawionych. Słowo Boże zachęca nas, byśmy z ufnością 
przystępowali do tronu Chrystusowego, przedstawiając Mu wszystkie nasze 
potrzeby, dotyczące niewierzących rodziców czy zbuntowanych dzieci. Nie 
zawsze  zobaczymy  jakieś  wielkie  zmiany  w  ich  życiu,  lecz  możemy 
wznieść wokół  nich  zapory  i  zatrzymać ich na drodze do  piekła. Możemy 
modlić się, aby Pan przekonał ich o grzechu, otoczył ich ochronnym murem 
i posłał do nich ludzi, którzy będą im świadczyć o Jezusie.

Jedno  jest  pewne:  jeśli  zrezygnujemy  z  modlitwy  o  naszych  bliskich  i 
oddamy  ich  na  pastwę  losu,  żadna  z  tych  rzeczy  nigdy  się  nie  wydarzy. 
Możemy sobie wmawiać: “No cóż, muszę w tej kwestii całkowicie zdać się 
na wiarę”. Jednak taka postawa jest niczym innym, jak szukaniem alibi dla 
nas  samych.  To  zwolniłoby  nas  od  wylewania  duchowych  potów  w 
wytrwałym wstawiennictwie za ich dusze.

Zachęcam was, niechaj następujące słowa staną się waszą modlitwą: “Panie, 
jeśli  ktoś  z  moich  najbliższych  pójdzie  na  zatracenie,  nie  stanie  się  tak 
dlatego, że się nie modliłem. Nie będzie tak dlatego, że z góry zakładałem 
działanie Twego Ducha w każdym z nich. I nie dlatego, że nie płakałem nad 
nimi.  Cokolwiek  to  będzie  oznaczać  i  kosztować,  podejmę  za  nich  walkę 
wstawienniczą aż do momentu, gdy oni albo ja znajdziemy się u Ciebie.”

---
Wykorzystano za zgodą World Challenge, P. O. Box 260, Lindale, TX 
75771, USA. 

Moje

 

    dokumenty

 

 

 + 

Indeks

 

    polskich

 

    kazań

 

 

 

+ 

Kaplica

 

+ 

Subscribe

 

+ 

Copyright

 

Times

 

    Square

 

    Church

 

    Information

 

 

 | 

New

 

    Reader

 

    Information

 

 

 

COPYRIGHT/OGRANICZENIA WYNIKAJĄCE Z PRAW AUTORSKICH:

 

Plik ten jest wyłączną własnością World Challenge. Nie może być zmieniany i poprawiany w żaden sposób. Może być 
powielany jedynie w całości i wprowadzany do obiegu jako "freeware", za darmo. Każde powielanie tego pliku musi 
zawierać wzmiankę na temat praw autorskich (np. "Copyright (c) 2003 by World Challenge"). Plik ten nie może być 
odsprzedawany lub używany do wzbogacania innych sprzedawanych produktów bez pozwolenia World Challenge. 

background image

Dotyczy to całej zawartości, z wyjątkiem kilu krótkich cytatów. W każdym przypadku należy powoływać się na 
Copyright (c) 2003 by World Challenge, Lindale, Texas, USA.


Document Outline