kolejne materialy do pedagogiki spolecznej, socjologia socjalizacja osobowoŠ p, SOCJALIZACJA


SOCJALIZACJA


Każdy z nas staje się człowiekiem dzięki interakcjom z innym ludźmi poprzez interakcje zdobywamy osobowość, uczymy się funkcjonować w społeczeństwie i kierować swoim życiem. Ów proces wprowadzania w kulturę i w strukturę społeczną nazywany socjalizacją, jest równie ważny dla społeczeństwa, jak i dla jednostki. Bez niego nie wiedzielibyśmy, co mamy cenić, co robić, jak myśleć, mówić, dokąd iść ani jak reagować. Nie bylibyśmy ludźmi, i choć socjalizacja ma największe znaczenie we wczesnym okresie życia, to podlegamy jej procesom stale, aż do końca naszych dni. Dzięki niej potrafimy wchodzić w nowe sytuacje życiowe: bez tego bylibyśmy pozbawionymi plastyczności robotami i ofiarami doświadczeń z pierwszego etapu życia.

INTERAKCJA A PROCES STAWANIA SIĘ CZŁOWIEKIEM
W roku 1920 wielebny A.L. Singh potwierdził krążącą wśród wieśniaków w Indiach pogłoskę o istnieniu dzieci żyjących wśród wilków. Umieściwszy stanowisko obserwacyjne naprzeciwko dużej nory wykopanej w opuszczonym mrowisku, wraz z kilkoma wieśniakami obserwował wilczyce i jej szczenięta, z których dwa wyglądały jak ludzie, choć zachowywały się jak zwierzęta. Tamtejsi mieszkańcy bali się kopać w miejscu, gdzie mieszkały takie ,,duchy", ale wielebny Sing w końcu znalazł chętnych do rozkopania mrowiska. Samica zaatakowała robotników i została zabita, natomiast w środku kopiący znaleźli cztery małe stworzenia - dwa wilcze szczenięta i dwie małe dziewczynki. Jedno z dzieci miało około ośmiu lat, a drugie z półtora roku. Z wyglądu i zachowania przypominały wilki. Na kolanach i dłoniach miały twarde zgrubienia od chodzenia na czworakach. W poszukiwaniu pokarmu węszyły, poruszając nozdrzami, a jadły i pity bezpośrednio ustami, pochylając twarz nad jedzeniem. Odżywiały się surowym mięsem z upolowanych dzikich zwierząt. Po powrocie do cywilizacji Kamala i Amala stroniły od innych dzieci i wolały towarzystwo psa i kota. Śpiąc, zwijały się w kłębek na podłodze.
Nigdy nic dowiedziano się, w jaki sposób dzieci znalazły się w wilczej jamie, nie ulegało natomiast wątpliwości, że znakomicie przystosowały się do bycia wilkami. Przypadki takie jak ten pokazują, w jak dużym stopniu nasze doświadczenia społeczne wpływają na to, kim się stajemy. Nikt z nas nie rodzi się w pełni człowiekiem. Ktoś musi nas dopiero nauczyć, jak nim być - jak się zachowywać, jak myśleć. Gdybyśmy byli wychowywani przez wilki, bylibyśmy o wiele bardziej do nich podobni, mimo iż nasza fizjologia jest dość odmienna, co w rezultacie doprowadziłoby nas do śmierci. Wychowywani przez ludzi stajemy się ludźmi - co znacznie lepiej odpowiada naszym biologicznym predyspozycjom. A zatem nasza struktura biologiczna wcale nie zapewnia nam człowieczeństwa. Przypadki dzieci odizolowanych od ludzi tuż po narodzeniu wyraźnie udowadniają potrzebę uczenia się, jak zostać człowiekiem.

Weźmy inny przykład - „Anny ze strychu"- nieślubnego dziecka, które dziadek trzymał w zamknięciu na strychu, izolując od wszelkich kontaktów z ludźmi. Kiedy znaleźli ją pracownicy społeczni, Anna nie umiała chodzić ani mówić, a ponieważ nie reagowała na żadne gesty, początkowo uznano ją za głuchą i niewidomą. Zanim umarła w cztery lata później, zrobiła ogromne postępy w nauce chodzenia i komunikowania się, ale było jasne, że nigdy nie będzie normalna.

Inny przypadek odizolowanego dziecka, Izabelli, pokazuje, że kiedy izolacja nic jest zupełna, początkowe braki można przezwyciężyć dzięki intensywnym ćwiczeniom. Izabella, podobnie jak Anna, była dzieckiem nieślubnym i została izolowana przez głuchoniemą matkę. Nikt nie nauczył jej posługiwania się mową, ale w przeciwieństwie do Anny nauczyła się komunikowania: porozumiewała się z matką za pomocą serii gardłowych, chrapliwych dźwięków. Dlatego leż później, kiedy przeszła cykl specjalnych ćwiczeń, zaczęła funkcjonować prawie całkiem normalnie.

Ze wszystkich tych historii możemy wyciągnąć wniosek, że nasze najbardziej podstawowe ludzkie zdolności, takie jak rozróżnianie dźwięków, rozumienie i posługiwanie się gestami, chodzenie, mówienie, reagowanie na innych ludzi, są w znacznym stopniu wyuczone. Wyposażenie genetyczne zapewnia nam zdolność do uczenia się tych zachowań i być może nawet skłania nas do tego, ale nie gwarantuje ich ujawnienia się i rozwoju. Ludźmi stajemy się poprzez interakcje z innymi ludźmi w najrozmaitszych kontekstach kulturowych i społecznych. Interakcje, które wpływają na rozwój umiejętności umożliwiających nam uczestniczenie w społeczeństwie, nazywamy socjalizacją.

Na świat przynosimy z sobą określone dziedzictwo genetyczne - fizjologię człowieka, możliwości poznawcze, skłonności emocjonalne i być może kilka podstawowych potrzeb - jedzenia, bycia z innymi, a następnie seksu-ale to, w jaki sposób owo dziedzictwo się ujawni, jest w dużej mierze rezultatem naszych interakcji z innymi ludźmi w kontekstach społecznych i kulturowych.

SOCJALIZACJA A SPOŁECZEŃSTWO
Każdy z nas staje się kimś niepowtarzalnym, wyjątkowym dzięki socjalizacji, tzn. dzięki całemu łańcuchowi interakcji -z innymi ludźmi w społecznym i kulturowym kontekście. I to właśnie ów łańcuch socjalizacji interesuje nas najbardziej. Wszyscy chcielibyśmy wiedzieć, co sprawia, że jesteśmy takimi, a nie innymi ludźmi.
Jednak socjologię interesuje przede wszystkim doświadczenie socjalizacyjne całych populacji. Jakie wspólne cechy ludzie nabywają dzięki socjalizacji? Albowiem społeczeństwo może istnieć tylko wówczas, kiedy jego nowi członkowie nabywają umiejętności, które pozwalają im w pełni w nim uczestniczyć. Funkcjonaliści powiedzieliby, że nasze jednostkowe cechy są o wiele mniej ważne od tych, które dzielimy wraz z innymi zdolności do funkcjonowania w tym samym społeczeństwie.
Cóż to są za zdolności? Jedną z ważniejszych jest zdobycie motywów, które pchają nas do zajęcia określonych pozycji i odgrywania istotnych ról. Każdy z nas musi chcieć grać takie role, jak: pracownika, ojca, przyjaciela, matki, obywatela itp., jeśli społeczeństwo ma dalej istnieć. Oczywiście w dużych i złożonych społeczeństwach alienacja, zniechęcenie i niezadowolenie
występują dość często i jeśli znaczna liczba osób przeżywa takie stany i przestaje wykonywać owe podstawowe role, wówczas społeczeństwo zaczyna się rozpadać, a w najlepszym razie zmieniać.
Inna zdolność ma charakter kulturowy. Każdy z nas musi w jakimś zakresie podzielać wraz z innymi wspólne wartości, przekonania, uznawać te same normy instytucjonalne, bo inaczej nie doszlibyśmy do porozumienia i podzielili na odmienne subkultury. A w społeczeństwie złożonym ze zbyt wielu bardzo różniących się subkultur łatwiej dochodzi do konfliktów i napięć, kiedy ludzie mają odmienne poglądy na to, co dobre, a co złe, co powinno, a czego nic powinno się robić oraz
jakie działania są właściwe, a jakie niewłaściwe. Toteż każdym z nas do pewnego stopnia powinny kierować wspólne symbole kulturowe - które można nazwać dyrektywami kulturowymi. Jedynie dzięki temu może dochodzić do interakcji - na podstawie podobnych założeń moralnych, wspólnie wyznawanych przekonań i powszechnie akceptowanych norm.
Kolejną umiejętnością jest zdolność patrzenia na siebie jak na odrębny podmiot, inaczej -posiadanie koncepcji samego siebie jako określonego rodzaju osoby, jak podkreślają zwolennicy teorii interakcji. Gdybyśmy nie mieli koncepcji własnego ,,ja", nasze zachowanie nie byłoby spójne i logiczne, nie mielibyśmy także stałego obiektu bądź też punktu odniesienia, do którego moglibyśmy się odwoływać i oceniać go za pomocą symboli kulturowych. Osoby, które nie mają stabilnego wyobrażenia o sobie, nawet jeśli przestrzegają norm, sprawiają wrażenie zmiennych i dziwacznych. Brak im wewnętrznego kompasu, który sterowałby ich postępowaniem.
Oprócz stabilniejszej koncepcji własnego „ja" mamy także sytuacyjne wyobrażenie o sobie. W różnych sytuacjach widzimy siebie trochę inaczej, ale na pewno nie przypomina to kameleona. Nasze bardziej stabilne poczucie własnego „ja" nakłada ograniczenia na to, w jaki sposób myślimy o sobie w różnych sytuacjach życiowych.
Co więcej, posiadanie owej koncepcji własnego „ja" staje się potężną siłą motywacyjną w ludzkich interakcjach, która nadaje naszym zachowaniom kierunek oraz strukturę ułatwiającą innym kontakt z nami.
Jeszcze inna ważną zdolnością podkreślaną przez teorie interakcji jest cały zestaw umiejętności związanych z wykonywaniem ról. Każdy z nas musi umieć odczytywać gesty innych i przyjmować ich role. Musimy umieć tworzyć role dla siebie oraz za pomocą odpowiednio zharmonizowanych gestów umacniać graną przez siebie rolę. Musimy posiąść umiejętność poruszania się pomiędzy kulisami a samą sceną. Musimy umieć stosować, implicite, wiele rozmaitych metod środowiskowych (potocznych) umożliwiających wzajemne rozumienie się w relacjach z innymi osobami. Musimy także umieć ujmować w ramy i kategoryzować innych ludzi oraz sytuacje. Bez tych minimalnych umiejętności nie potrafilibyśmy z nikim wchodzić w interakcje.
Kolejna zdolność związana jest z naszymi emocjami. Wiele badań poświęcono podstawowym bądź, inaczej, pierwotnym emocjom, które przynosimy ze sobą na świat. Mimo pewnej różnicy zdań wydaje się, że takie emocje, jak: gniew, poczucie szczęścia, smutek, strach i zdziwienie, są nam wrodzone. Przy czym istotne jest. że są one przetwarzane w wiele dodatkowych emocji. Tak więc ludzie przyswajają sobie wiele złożonych stanów emocjonalnych poprzez socjalizację.
Powodem, dla którego istnieje tak wiele uczuć i emocji, jest to, że ułatwiają one znacznie przebieg interakcji. Skoro potrafimy okazywać i odczytywać wiele różnych emocji, umiemy tym samym sygnalizować nasze nastroje i zamiary, a inni potrafią w odpowiedni sposób nam na to odpowiadać. Wyobraźmy sobie rzeczywistość społeczną, w której potrafimy odczytywać jedynie emocje pierwotne - strach, gniew, zadowolenie, smutek i zdziwienie. Światu temu brakowałoby subtelności i bogactwa uczuć, w które obfituje nasze codzienne życie, lecz, co ważniejsze, bardzo trudno byłoby tworzyć i utrzymywać złożone, płynne i silne interakcje, struktury społeczne oraz symbole kulturowe, które porządkują ludzkie społeczeństwo.

Z socjologicznego punktu widzenia przyswojenie sobie owych zdolności poprzez interakcje z innymi pozwala nam uczestniczyć we wciąż ewoluujących strukturach społecznej organizacji. Każdy z nas jest kimś niepowtarzalnym, jeśli weźmiemy pod uwagę kierujące nami motywy, dyrektywy kulturowe, koncepcję własnego ,.ja", umiejętności wykonywania różnych ról oraz zdolność do wyrażania uczuć i emocji. Ale owe zdolności każdy z nas musi mieć, choćby na minimalnym poziomie, bo inaczej społeczeństwo nie mogłoby istnieć. I to właśnie jest najważniejsze w socjologii, praca socjologa polega bowiem na dążeniu do zrozumienia, co sprawia, że istnieją więzi społeczne, a społeczeństwo jest w określony sposób zorganizowane. A zatem dynamika socjalizacji, która prowadzi do nabycia tych podstawowych zdolności, ma istotne znaczenie dla zrozumienia nie tylko siebie jako pojedynczego

PROCES SOCJALIZACJI
Kiedy się urodziliśmy, byliśmy narcystycznymi, raczej aspołecznymi drobinami. Żądaliśmy różnych rzeczy i chcieliśmy mieć je natychmiast. Jeśli czegoś nie dostaliśmy, płakaliśmy i krzyczeliśmy. Ale tuż po urodzeniu się dziecka rozpoczyna się proces socjalizacji, który ma poskromić ów narcyzm - dziecko od razu „ląduje" w strukturze społecznej - w szpitalu, domu, w rodzinie - gdzie musi wchodzić w interakcje i radzić sobie z innymi ludźmi - pielęgniarką, matką, ojcem i innymi.
Tak zaczyna się trwający całe życie proces interakcji w coraz bardziej różnorodnych kontekstach, i to właśnie w trakcie owych interakcji kształtuje się motywacja, system symboli kulturowych (język, wartości, przekonania, normy), pojęcie własnego „ja", odrębny styl wykonywania ról oraz wiele skłonności emocjonalnych.
Socjalizacja obejmuje kilka oczywistych, niemniej bardzo istotnych zasad.

1. Jedna z nich polega na tym, że wczesna socjalizacja ma znacznie większy wpływ na formowanie się naszych ludzkich cech aniżeli późniejsza. Filozof John Locke twierdził, że noworodek jest jak biała, czysta karta, na której pierwsze doświadczenia zostawiają trwałe ślady. Jest to lekka przesada, ponieważ niemowlę nie jest tak całkiem „czyste". W rzeczywistości bowiem posiada wiele biologicznych skłonności i umiejętności, które „wpisane" są w jego organizm. Toteż możemy być narcystyczną drobiną, ale na pewno nie jesteśmy „czyści", ponieważ przynajmniej w minimalnym stopniu posiadamy biologiczne potrzeby i popędy, złożone neurony, wiele gruczołów hormonalnych, zestaw pierwotnych emocji, minimalną potrzebę przynależności i wiele uśpionych biologicznych możliwości, które wkrótce się ujawnią. A ponieważ musimy zaspokajać swoje potrzeby i urzeczywistniać tkwiące w nas możliwości za pośrednictwem reakcji innych osób, musimy wchodzić z nimi w interakcje. Kiedy się tego nauczymy, potrafimy wówczas odczytywać gesty innych ludzi i zdobywamy pierwszy obraz samego siebie dzięki „zwierciadłu", które stanowią dla nas otaczające nas osoby. Zaczynamy zdawać sobie sprawę z oczekiwań innych osób i doświadczać pierwszych kontaktów z kodami kulturowymi:

Ponieważ nie mamy żadnych doświadczeń w zakresie interakcji społecznych, nie mamy - poza tymi emocjami, z którymi przyszliśmy na świat - ani ukształtowanego sposobu grania ról, ani koncepcji własnego „ja", ani motywów, ani kultury, ani uczuć, które pomogłyby nam w pierwszych społecznych kontaktach. Dlatego też kontakty te mają ogromny wpływ na rozwój naszych podstawowych dyspozycji i umiejętności.

2. Inna podstawowa zasada socjalizacji polega na tym, że interakcja z osobami ważnymi - takimi, z którym nawiązujemy związek emocjonalny - ma na nas o wiele większy wpływ aniżeli kontakty z pozostałymi ludźmi. Oczywiście na początku tymi osobami ważnymi dla nas są rodzice i pozostali członkowie najbliższej rodziny. W miarę jak uczymy się wchodzić w role i tworzyć je. zaczynamy oceniać siebie, przeglądając się w zwierciadle gestów otaczających nas osób i przejmujemy ich punkt widzenia. a co za tym idzie, kody kulturowe, które one uosabiają. Następnie przyswajamy sobie określony styl odgrywania ról i prezentowania siebie innym, ułatwiający nam współżycie z nimi, oraz ukierunkowujemy nasze motywacyjne energie w taki sposób, żeby zaspokoić ich oczekiwania. Uczymy się także panować nad okazywaniem naszych emocji. Później wiele innych osób zajmie ważne miejsce w naszym życiu - rówieśnicy, nauczyciele, bliscy przyjaciele, mąż lub żona, własne dzieci, pracodawcy, a nawet znane osoby z mass mediów - ale nikt z nich nie będzie miał takiego wpływu, jak ważne dla nas osoby, z którymi nawiązaliśmy pierwsze interakcje.

3. Trzecia zasada polega na tym, że interakcja w grupach pierwotnych - czyli takich, w których ludzie znają się nawzajem, a ich stosunki są bliskie i intymne -jest znacznie ważniejsza w kształtowaniu osobowości aniżeli kontakty w grupach wtórnych - w których interakcje są mniej bezpośrednie, bardziej formalne (Cooley, 1909). Trudno powiedzieć, że grupa wtórna nie ma żadnego wpływu na to, jak się zachowujemy i gramy nasze role, jak myślimy osobie, w jaki sposób interpretujemy kody kulturowe, jak ukierunkowujemy energie motywacyjne i jak wyrażamy emocje. Ale wpływ ten nigdy nie jest tak duży jak ten. który wywiera na nas rodzina, bliscy przyjaciele i wszystkie te grupy, w których mamy bezpośrednie, bliskie kontakty z innymi osobami.

4. Kolejna zasada głosi, że długotrwałe związki z innymi ludźmi mają większy wpływ na naszą osobowość aniżeli krótkie i przypadkowe. To prawda, że czasami ktoś pojawia się w naszym życiu na krótko i wywiera na nas ogromny wpływ, ale sądy o sobie samym, umiejętność posługiwania się kodami kulturowymi, styl odgrywania ról i sposób ukierunkowywania emocji oraz energii motywacyjnych najczęściej kształtują się w długotrwałych związkach. Tak więc zachodzące w grupach pierwotnych pierwsze interakcje z osobami znaczącymi, z którymi łączą nas trwałe związki, mają największy wpływ na rozwój osobowości. Te twierdzenia mogą wydawać się oczywiste, ale nie są bez znaczenia. Albowiem owe zasady oddziałały na życic każdego z nas i to one zadecydowały o tym, kim obecnie jesteśmy.
Rozwój naszych podstawowych zdolności umożliwiających nam uczestniczenie w społeczeństwie nic następuje w krótkim czasie, ani leż tak naprawdę nigdy się nie kończy. Ale zanim człowiek osiągnie wiek młodzieńczy, wiele z tych zdolności już się wykrystalizowało. Jesteśmy już ograniczeni przez stabilną koncepcję własnego Ja", wyrobiliśmy już najprawdopodobniej własny styl odgrywania ról, kierujemy się określoną hierarchią wartości, skłaniamy ku pewnym przekonaniom, mamy świadomość istnienia najważniejszych norm i potrafimy na co dzień mobilizować energię motywacyjną oraz emocje.

Jednak te umiejętności nie są jeszcze zbyt dobrze utrwalone czy też wykrystalizowane. Albowiem kiedy mija wiek dojrzewania, pojawiają się nowe ważne dla nas osoby w istotnych momentach naszego życia, a także nowe grupy, do których przynależymy. Przed nami nowe przyjaźnie i nowe związki. Jednak te osoby znaczące, które pojawiają się później, muszą do pewnego stopnia, zaakceptować nas takich, jacy już jesteśmy. Człowiek nie jest już drobiną. którą można kształtować tak, jak się chce; nagle nie można już zmienić swoich motywów, kodów kulturowych, wyobrażenia o sobie, skłonności emocjonalnych oraz sposobu odgrywania ról. Teraz zmiany dokonują się stopniowo, czasami wręcz niedostrzegalnie. To właśnie dlatego osoba, której nic widzieliśmy przez długie lata, wydaje nam się taka sama jak kiedyś.

Wiele o człowieku jako istocie społecznej możemy się nauczyć, badając próby zmieniania go, a także obserwując przypadki ludzi poddanych dramatycznym transformacjom. W rzeczywistości istnieje cały ogromny „przemysł" - psychologia kliniczna, psychoterapia, psychoanaliza, terapia grupowa i setki najprzeróżniejszych zastosowań zawartych w nich koncepcji - poświęcony przede wszystkim zmienianiu ludzi. Niektóre przeobrażenia stają się dzięki temu możliwe - w zakresie jednych umiejętności bardziej, innych mniej. Większość zmian dokonuje się w obrębie wartości kulturowych i przekonań; ludzie mogą też lepiej zacząć zdawać sobie sprawę z istnienia najważniejszych norm. Za pomocą odpowiedniego treningu można także zmienić skłonności emocjonalne i styl wykonywania ról. A zatem dzięki świadomemu wysiłkowi człowiek może stać się trochę inny: może lepiej wchodzić w czyjeś role i tworzyć swoje, może zmieniać swoje przekonania i lepiej przestrzegać norm, może też lepiej kierować swymi emocjami. Jeśli właśnie tego rodzaju zmian pragniemy, wówczas wiele istniejących programów może nam pomóc. Jeśli jednak ktoś chciałby zmienić koncepcję własnego „ja" i motywacje, wówczas czeka go długa i żmudna droga. Nie można wyeliminować za pomocą krótkiego treningu tkwiących w nas bardzo głęboko uczuć wobec samego siebie, ani też nagle zmienić motywacji, np. silnej potrzeby przynależności na pragnienie władzy czy osiągnięć. Tutaj zmiany następują powoli i w większości wypadków nie są zbyt duże.

Jednak w prawdziwych sytuacjach życiowych dochodzi czasami do zasadniczych zmian. Na przykład były alkoholik jest często po leczeniu całkiem inną osobą, ponieważ wcześniej spadł na samo dno niedostosowania- stracił pracę, rodzinę, przyjaciół, poczucie własnej wartości. Prowadzona na gruzach życia osobistego rehabilitacja umożliwia powstanie całkiem nowej koncepcji własnego „ja" i nowych motywacji. Jednak niewiele osób gotowych jest odnowić się w ten sposób: nasze stare wyobrażenia o sobie i motywacje opierają się przekształceniom i utrudniają to, co chcemy ze sobą zrobić. Tego rodzaju sytuacje dostarczają nam jakiejś wiedzy na temat socjalizacji osób dorosłych.

W miarę jak przechodzimy na nowe etapy naszego życia - zdobywamy nowy zawód, zmieniamy pracę, zakładamy rodzinę, stajemy się członkami nowych społeczności lokalnych, klubów i organizacji - najbardziej podatne na zmiany stają się: nasz styl wykonywania ról i dyrektywy kulturowe. Oczywiście trochę zmieni się także nasze wyobrażenie o sobie, w zależności od przeżytych sukcesów i porażek oraz od tego, czy kontakty z innymi ludźmi są źródłem satysfakcji czy też nie, jednak nie w tym samym stopniu, co kody kulturowe i styl wykonywania ról. W miarę upływu lat mogą zmieniać się cokolwiek także nasze motywacje i skłonności emocjonalne, jednak dość nieznacznie. Dopiero wraz z utratą sił fizycznych zaczynają się zmieniać motywacje, ale nawet wtedy utrzymują się stare pragnienia i namiętności.

Dla utrzymania porządku społecznego zapewne lepiej jest, że osobowość tak łatwo nie poddaje się zmianom. Istotne jest także, że najłatwiej zmieniają się umiejętności wykonywania ról i stosunek do kodów kulturowych. Albowiem gdyby ludzie mogli łatwo zmieniać wyobrażenia o sobie i motywacje, kontakt z nimi byłby znacznie utrudniony. Ich działania byłyby niespójne, a tym samym innym trudno byłoby się do nich dostosować. Natomiast możliwość zmiany, a nawet doskonalenia swoich umiejętności wykonywania ról ułatwia ludziom interakcję i współdziałanie. Przyswajanie sobie nowych dyrektyw kulturowych także ułatwia interakcję, dostosowanie się do istniejącego porządku społecznego oraz do nowych kontekstów społecznych.

Również sprawniejsze sygnalizowanie i kontrolowanie swoich emocji ułatwia dalsza kooperację i dostosowywanie się. Zmiany w umiejętnościach wykonywania ról oraz dyrektyw kulturowych nie zawsze sprzyjają porządkowi społecznemu. Zdarzają się i takie przypadki, kiedy ludzie, którzy wcześniej nie wykazywali żadnych odchyleń, nagle stają się dewiantami, albo ktoś. kto wcześniej akceptował porządek społeczny, teraz buntuje się przeciwko niemu. Jednak nasze najbardziej poddające się zmianom umiejętności odgrywają zarazem najbardziej istotną rolę w dostosowywaniu się do sytuacji społecznych i jest to bardzo ważny fakt. Oznacza bowiem, że ludzie dopasowują się do siebie nawzajem oraz angażują się w działania grupowe, podczas gdy te czynniki, które są najmniej podatne na zmiany - własne „ja" i motywacje - zapewniają poczucie stabilności i ciągłości zarówno danej osobie, jak i wszystkim z jej otoczenia, nawet w obliczu konieczności dostosowywania się do zmieniających okoliczności. A zatem w pewnym sensie możemy trzymać się naszego wewnętrznego kompasu, zmieniając jednocześnie bardziej peryferyjne kursy. Bez tej podwójnej zdolności zmiany społeczne w życiu ludzi byłyby jeszcze bardziej trudne i traumatyczne, niż już są.

STADIA SOCJALIZACJI
Wiele pracy włożono w to, żeby opisać stadia socjalizacji znacznie bardziej szczegółowo, niż ja to zrobiłem. Celem tych wysiłków jest ukazanie najważniejszych punktów zwrotnych w rozwoju człowieka w ciągu całego jego życia. Każda teoria trochę inaczej określa poszczególne stadia i fazy, dlatego też trudno jest o jednoznaczne wnioski. Być może przegląd kilku najważniejszych koncepcji na ten temat dostarczy nam pewnej wiedzy o tych złożonych transformacjach, którym każdy z nas podlega i będzie podlegał.

Model stadiów George'a Herberta Meada
Ponieważ Mead rozwikłał tajemnicę ludzkich interakcji, nie zaskakuje nas fakt, że dalej rozwijał swoje koncepcje. Zdaniem Meada noworodek, żeby przeżyć, musi nawiązać kooperację z innymi ludźmi, w rezultacie czego dziecko uczy się tych zachowań, które ułatwiają tę współpracę. Kiedy zacznie się już rozwój biologiczny i neurologiczny, pierwszym procesem jest uczenie się znaczenia gestów, a następnie posługiwanie się nimi do sygnalizowania swoich potrzeb; w tym samym czasie dziecko uczy się odczytywać gesty innych, aby zrozumieć ich reakcje. Początkowo owa zdolność do tego, co Mead nazwał wchodzeniem w rolę (bądź przyjmowaniem roli) jest bardzo ograniczona, ponieważ umysł - czyli zdolność myślenia, porównywania i wypróbowywania alternatywnych zachowań - także jest ograniczony, a „ja" - czyli zdolność widzenia siebie jako odrębnego podmiotu - nie jest jeszcze zbyt dobrze rozwinięte.
To początkowe stadium rozwoju Mead nazwał stadium zabawy, ponieważ dziecko potrafi tylko przyjmować czyjeś role, to jest odczytywać gesty i przyjmować punkt widzenia innej osoby (tylko jednej naraz). Opisał tę fazę, posługując się przykładem dzieci bawiących się w piaskownicy; dobierają się one w pary, ponieważ nie potrafią skutecznie odczytywać gestów więcej niż jednej osoby naraz i podobnie nie potrafią dostosowywać swoich reakcji do kilku osób w jednym czasie.
Wraz z nabieraniem doświadczenia, dojrzewaniem biologicznym oraz dalszym rozwojem umysłu i „ja" człowiek wchodzi w drugą fazę. Jest to stadium gry, a Mead jako przykładem posłużył się drużyną baseballową. Jej członkowie potrafią wchodzić równocześnie we wszystkie role pełnione przez innych, a także przyjmować ich punkt widzenia i przewidywać odpowiedzi. Co więcej, potrafią patrzeć na siebie jak na odrębne podmioty z punktu widzenia wielu innych osób; umieją także myśleć w taki sposób, żeby sprzyjało to pozytywnej samoocenie i współpracy z innymi. Kiedy dzieci osiągną ten etap, gwałtownie rozszerza się skala i zakres ich interakcji oraz powstają warunki do szybkiego rozwoju umiejętności przyjmowania roli, wzrostu samoświadomości, a także umiejętności wypróbowywania w swym umyśle różnych linii postępowania.
Ostatnią fazę nazwał Mead wchodzeniem w rolę uogólnionego innego, albo też, jak czasami określał ten proces, wchodzeniem w rolę ,,wspólnoty postaw". Polega to na tym, że dzieci potrafią teraz przyjmować rolę nie tylko osób bezpośrednio obecnych, ale także uogólnioną perspektywę, która kieruje interakcją (dziś nazwalibyśmy to wartościami, przekonaniami, normami i może również stanami emocjonalnymi). Umieją one wykorzystać ową perspektywę do oceny siebie jako odrębnego podmiotu i do pomocy w wyborze najbardziej odpowiedniego sposobu postępowania.
Kiedy ludzie osiągną stadium .,uogólnionego innego", posiadają już podstawowe umiejętności niezbędne do funkcjonowania w społeczeństwie: potrafią odczytywać i posługiwać się gestami, czyli wchodzić w role zarówno jednej osoby, jak i równocześnie kilku naraz w jakimś zorganizowanym układzie: potrafią także włączać się w system symboli kulturowych i używać ich jako punktu odniesienia dla samooceny i kierowania swoim postępowaniem.

Model rozwoju poznawczego Jeana Piageta
Francuz Jean Piaget jest jednym z największych psychologów dwudziestego wieku. Kiedyś, gdy obserwował własne dzieci, zafascynował go sposób, w jaki organizują one swoje doświadczenia; w późniejszych eksperymentach dowiódł, że w rozwoju poznawczym dziecka istnieją wyraźne punkty zwrotne. Każdy z tych punktów bądź stadiów oznacza skok jakościowy w rozwoju zdolności dziecka do przedstawiania przedmiotów otaczającego świata za pomocą symboli i do manipulowania tymi symbolami. Fazy te stanowią podstawę etapów wyróżnionych przez Meada, ponieważ zdolność niemowlęcia i małego dziecka do rozwoju umiejętności współdziałania ze społeczeństwem zależy od jego rozwoju poznawczego.

Etap pierwszy Piaget nazwał sensomotorycznym - trwa on od okresu niemowlęctwa do około drugiego roku życia. Na tym etapie dziecko żyje w świecie bezpośrednich wrażeń zmysłowych, ale już pod koniec tego najwcześniejszego etapu zaczyna orientować się, że przedmioty nie znikają, kiedy przestaje na nie patrzeć lub ich dotykać. W jego umyśle powstają i są przechowywane obrazy tych przedmiotów, i w ten sposób wykształca się zdolność poznawcza będąca podstawą dalszego rozwoju.
Stadium drugie to faza przedoperacyjna, która trwa od około drugiego do siódmego roku życia. Podczas tej fazy dziecko uczy się dostrzegać różnice między przedmiotami a symbolami, które je reprezentują. Jednak nadal ma trudności w patrzeniu na świat w kategoriach abstrakcyjnych, co Piaget udowodnił w jednym ze swoich słynnych eksperymentów. Umieścił dwie identyczne szklanki z wodą przed dziećmi w wieku pięciu i sześciu lat i spytał, czy ilość wody w szklankach jest taka sama (dzieci odpowiedziały twierdząco). Następnie patrzyły, jak Piaget wziął jedną ze szklanek i przelał wodę do wyższej i węższej szklanki, dzięki czemu poziom wody w niej był znacznie wyższy, i ponownie spytał dzieci, w której szklance jest więcej wody (większość odpowiedziała, że w wyższej). Tak więc zdolność do posługiwania się pojęciami abstrakcyjnymi takimi jak waga, objętość, wielkość-jest u dzieci w wieku do siedmiu lat znacznie ograniczona. Potrafią już przedstawiać swój świat za pomocą symboli, ale nie umieją przechowywać w umyśle i posługiwać się większością pojęć abstrakcyjnych.
Stadium trzecie, trwające od siódmego do około jedenastego roku życia, to faza operacji konkretnych, w której dziecko uczy się logicznego, choć jeszcze nie abstrakcyjnego myślenia. Łączy wydarzenia w ciągi przyczynowo-skutkowe i potrafi zrozumieć coś z innego niż własny punkt widzenia (G.H. Mead nazwał to wchodzeniem w role). Ale często jeszcze ma trudności z mówieniem w kategoriach bardziej abstrakcyjnych o przyczynie i skutku, a także o sytuacjach bardziej ogólnych, oderwanych od konkretnych zachowań ludzi.
Stadium czwarte to faza operacji formalnych, która zaczyna się około dwunastego roku życia bądź na początku wieku dojrzewania. Teraz dziecko zaczyna widzieć świat w kategoriach abstrakcyjnych. Potrafi:

Posiada zatem podstawowe predyspozycje do lego, by stać się człowiekiem dorosłym.
Piageta teoria rozwoju poznawczego pozwala nam zrozumieć, dlaczego zdolności wyodrębnione przez G.H. Meada rozwijają się etapami. Umiejętność posługiwania się gestami, a następnie symbolami lingwistycznymi rozwija się w fazie sensomotorycznej, kiedy dziecko uczy się radzić sobie ze światem innych ludzi.
Wchodzenie w role zaczyna się, kiedy już posiądzie się zdolność odczytywania gestów, jednak jest ona nadal ograniczona, ponieważ dzieci w fazie przedoperacyjnej nie potrafią myśleć abstrakcyjnie. Ale już na tym etapie zaczyna się przejście od fazy zabawy do gry (wedle podziału Meada), ponieważ rozwój poznawczy u dziecka jest wystarczający na tyle, żeby mogło ono wchodzić w role kilku osób naraz, a nawet konkretnych osób niekoniecznie w danej chwili obecnych (takich jak rodzice).
Ostatnia faza wedle Meada, czyli wchodzenie w rolę uogólnionego innego, wymaga zdolności do hardziej abstrakcyjnego myślenia na temat ogólnych perspektyw, sytuacji oraz punktów widzenia; zdolność ta może pojawić się na etapie operacji konkretnych, ale w pełni rozwija się dopiero na poziomie operacji formalnych.

Zygmunta Freuda model stłumionych potrzeb
Zygmunt Freud żył mniej więcej w tym samym czasie co Mead i niektóre jego koncepcje z grubsza odpowiadają koncepcjom Meada. Na przykład jego słynne rozróżnienie na id, ego i superego odpowiada wprowadzonym przez Meada pojęciom popędu, ,Ja" oraz umysłu, a także uogólnionego innego.
Dla Freuda osobowość ludzka jest nieustanną walką pomiędzy często antyspołecznymi popędami i potrzebami (id), których nie można uzewnętrznić w społeczeństwie, a zinternalizowanymi tradycjami kulturowymi i tabu, zezwalającymi na ujawnienie tylko niektórych zachowań (superego). Natomiast ego usiłuje pogodzić oba te czynniki, kanalizując popędy w laki sposób, żeby odpowiadały nakazom kultury przyswojonym przez człowieka. Należałoby tu dodać, że Freud nie traktował id, ego i superego jak ,,przedmiotów", lecz jak nieustannie zachodzące w osobowości człowieka procesy.
Freud uważał, że rozwój osobowości człowieka polega na rosnącej w dzieciństwie świadomości, że trzeba kontrolować nie akceptowane popędy, zwłaszcza te, które mają związek z seksualnością, przy stale rosnących wymaganiach świadomości i superego. W przeciwieństwie do Meada, który widział rozwój osobowości jako w miarę harmonijny, Freud uważał, że nieakceptowane popędy i potrzeby muszą być wypierane poniżej progu świadomości przez ego. Ale kiedy tłumione popędy są bardzo silne, a ego nie jest w stanie zaspokoić ich w sposób akceptowany społecznie (tak jak tego wymaga superego), pojawiają się patologiczne zachowania. Osobowość na poziomic ego używa wielu mechanizmów obronnych, aby pogodzić id oraz naciski superego, takich jak wyparcie, zaprzeczenie, zastąpienie gniewu akceptowanymi uczuciami, racjonalizacja służąca usprawiedliwieniu nie akceptowanych zachowań itp.
Socjalizacja i rozwój osobowości są zatem nacechowane konfliktem: każde posunięcie w życiu dorastającego dziecka wyzwala coraz więcej ograniczeń ze strony superego, coraz więcej nie akceptowanych popędów i odruchów (id} oraz coraz intensywniejsze wysiłki załagodzenia lego konfliktu (ego). Nie rozwiązane konflikty z tego okresu często prześladują ludzi także w życiu dorosłym.

Model psychoanalityczny Erika Eriksona
Erik Erikson zajmował się głównie psychoanalizą, ale nadawał jej wymiar socjologiczny; twierdził, że socjalizacja jest procesem, który dokonuje się przez całe życie i składa się z ośmiu podstawowych etapów. Każdy z nich zawiera określony wymóg, który, jeśli zostanie zrealizowany, przyspiesza rozwój ego i wzmacnia poczucie tożsamości (to jest pozytywne i spójne nastawienie wobec siebie w ciągu całego życia), a jeśli nie - wówczas niszczy rozwój ego i poczucie tożsamości.
Na etapie pierwszym takim wymogiem jest poczucie zaufania w opozycji do jego braku. Jeśli niemowlę otrzymuje miłość i opiekę, rozwinie się w nim poczucie zaufania do innych ludzi, ale jeżeli tego nie dostanie, bądź otrzymuje, lecz w sposób niekonsekwentny, wówczas w reakcjach dziecka zaczyna dominować nieufność.

Etap drugi, który trwa do trzeciego roku życia, zawiera wymóg autonomii w opozycji do
niepewności i poczucia wstydu. Jeśli dziecko odnosi sukcesy w uczeniu się, wówczas rozwija w sobie poczucie autonomii, wyrabia samokontrolę i samodzielność. Natomiast jeśli ponosi klęski w wielu podejmowanych próbach opanowania jakichś umiejętności, wówczas rodzi się w nim niewiara w siebie, poczucie wstydu i niepewności.

Etap trzeci, który trwa od czwartego do szóstego roku życia, zawiera wymóg inicjatywy w opozycji do poczucia winy. Jeśli dziecko potrafi cieszyć się z sukcesów w poznawaniu swego otoczenia oraz z nawiązywania pozytywnych kontaktów z rówieśnikami, wówczas rodzi się w nim poczucie inicjatywy, wiara w siebie i duma, natomiast jeśli w tych dziedzinach nie osiąga sukcesów, wtedy doznaje poczucia klęski, winy i wstydu.

Etap czwarty, od szóstego do trzynastego roku życia, związany jest z wymogiem pilności, poczucia fachowości i chęci działania w opozycji do poczucia niższości. Jeśli dziecko dobrze sobie radzi w grupach i organizacjach (takich jak szkolą) pozarodzinnych, wówczas nabiera poczucia fachowości i pilności, natomiast kiedy w tej sferze nie odnosi sukcesów, wytwarza w sobie kompleks niższości.

Etap piąty, odpowiadający wiekowi dojrzewania, niesie z sobą wymóg formowania poczucia tożsamości w opozycji do jego zaburzeń. Jeśli nastolatek potrafi nawiązywać więzi z innymi i odnosić sukcesy, a tym samym widzi siebie jako określoną osobę posiadającą konkretne cechy i umiejętności, wówczas utrwala w sobie silne poczucie tożsamości; natomiast kiedy kontakty z innymi i osiągnięcia są sporadyczne i zdominowane przez niepowodzenia, wówczas poczucie tożsamości nastolatka, czyli świadomość tego, kim jest, cechuje duża niestabilność i
chaotyczność.

Etap szósty to pierwsza faza dorosłości - wiek młodzieńczy; zawiera on wymóg dojrzałości do intymności w opozycji do poczucia izolacji. Jeśli młody człowiek potrafi nawiązać stabilne i pozytywne związki uczuciowe, wówczas posiada tę umiejętność, natomiast kiedy lego nie potrafi, wtedy pojawia się bolesne poczucie samotności oraz izolacji.

Etap siódmy odpowiada dojrzałemu wiekowi dorosłemu i niesie z sobą wymóg bycia twórczym i produktywnym w opozycji do koncentracji na sobie i stagnacji. Jeśli człowiek jest aktywny i odnosi sukcesy w rodzinie, pracy i we własnym środowisku, wówczas ma poczucie bycia twórczym i produktywnym, przekonanie, że robi coś dla dobra innych ludzi; jeśli zaś w tych sferach ma problemy i ponosi klęski, wtedy pojawia się koncentracja na problemach osobistych i (albo) uczucie stagnacji.

I ostatni etap, ósmy, związany jest z końcowym okresem życia: niesie on wymóg poczucia integralności w opozycji do rozpaczy. Jeśli starsi ludzie, patrząc wstecz, odnajdują w swoim życiu ciągłość i sens. wówczas mają poczucie integralności, natomiast jeśli nie potrafili wyjść poza krąg zainteresowań własną osobą i nie zrobili nic dla innych, wtedy w miarę zbliżania się końca życia
ogarnia ich coraz większa rozpacz.

Przechodzenie przez życie
Istnieją jeszcze inne koncepcje stadiów życia człowieka, ale łączy je jedno: przyswajamy sobie to, co jest istotne dla życia w społeczeństwie: dyrektywy kulturowe (niezależnie od lego, jak je nazwiemy - ,,uogólnionym innym", superego bądź jeszcze inaczej), umiejętności wykonywania ról (wchodzenie w rolę i tworzenie jej), koncepcję własnego „ja" oraz poczucie tożsamości, skłonności emocjonalne i motywacje. Przyswajamy sobie to wszystko dość wcześnie, na ogół do początków wieku dojrzewania, ale w zależności od tego, w jaki sposób to zrobimy, staną się one dla nas albo pożytecznymi narzędziami, albo uciążliwymi problemami przysparzającymi nam kłopotów osobistych. Problemy te są rozwiązywane lub spiętrzają się, kiedy dorastamy - w zależności od bagażu emocjonalnego, który wynosimy z dzieciństwa, oraz liczby pozytywnych doświadczeń w wieku dorosłym.
Wczesna socjalizacja jest niezwykle ważna, ponieważ kiedy wykształcą się już podstawowe zdolności neuromotoryczne i percepcyjne, małe dziecko uczy się odczytywać gesty, wchodzić w role, tworzyć pierwsze wyobrażenia o sobie, doświadczać pierwszych kontaktów z kodami kulturowymi, kanalizować swoją energię motywacyjną i radzić sobie ze swoimi i cudzymi emocjami. Podczas dalszego rozwoju poznawczego, w fazach, które Jean Piaget nazwał etapami operacji konkretnych i formalnych, rosnące możliwości poznawcze małych dzieci ułatwiają rozwój umysłu, ,,ja", ego i superego, a te z kolei poszerzają umiejętności wykonywania ról, ułatwiają tworzenie się motywacji, internalizowanie i posługiwanie się kodami kulturowymi, krystalizowanie się koncepcji własnego ,Ja" oraz tworzenie się wzorca reakcji emocjonalnych. Rozwój tego wszystkiego zależy od doświadczeń płynących z interakcji z innymi ludźmi, między innymi tych, które wymienia Erikson w swoim przeglądzie wymogów, którym każdy z nas musi sprostać pod koniec wieku dojrzewania powinna już istnieć pewna stabilność w sposobie wzajemnego oddziaływania wszystkich tych składników osobowości, chociaż konflikty i mechanizmy obronne ujawnione przez Freuda mogą utrzymywać człowieka w stanie zaburzeń emocjonalnych. Jednak u większości ludzi wytwarza się już stabilność w stylu wykonywania ról, motywacji, własnego „ja", wyznawanych wartości i przekonań oraz skłonności emocjonalnych; zapewnia ona człowiekowi spokój ducha i ciągłość więzów społecznych.

STABILNOŚĆ I ZMIANA W PORZĄDKU SPOŁECZNYM
Jedną z przyczyn względnej stabilności owych składników osobowości już po ich uformowaniu jest to, że są one ze sobą zintegrowane:

Tak więc nasze zdolności i możliwości tworzą system tak mocno powiązany, że opiera się on gwałtownym zmianom.
Każdemu z nas potrzebna jest taka integracja, ponieważ bez niej nasze życie emocjonalne byłoby zaburzone. U wielu ludzi można dostrzec brak spójności pomiędzy tymi cechami, co bardzo niekorzystnie odbija się na ich życiu. Na przykład zdolność do wykonywania ról i pozytywnej oceny siebie może być niewystarczająca z braku dyrektyw kulturowych albo umiejętność wchodzenia w role może nic być spójna z koncepcją własnego ,,ja". Także ich motywacje mogą nie odpowiadać kulturowym oczekiwaniom, które sami sobie postawili, w rezultacie czego doznają oni takich negatywnych emocji, jak gniew, poczucie krzywdy i wstyd. Wszyscy znamy takie osoby, a do pewnego stopnia w każdym z nas istnieją podobne sprzeczności.
Pewną niespójność naszych podstawowych ludzkich zdolności można jeszcze jakoś wytrzymać, ale kiedy jest ona bardzo duża, najpewniej doprowadzi do zmian w osobowości, bądź też pojawią się problemy emocjonalne. I odwrotnie: względna spójność wszystkich tych zdolności zapewnia odporność na zmiany. Jeśli koncepcja własnego „ja", dyrektywy kulturowe, motywy, emocje i wykonywanie roli znajdują się w racjonalnej harmonii, nie jesteśmy podatni na zmiany, chyba że znajdziemy się w dramatycznie nowej sytuacji społecznej, która wymaga zmian. Na ogół szukamy (i wchodzimy w interakcje) takich sytuacji, w których czujemy się dobrze i doświadczamy pozytywnych emocji. Badamy, co możemy osiągnąć. W sposób selektywny oddzielamy niespójne informacje od innych. I unikamy sytuacji, do których nie pasują nasze kody kulturowe. W konsekwencji wynajdujemy sobie wygodne nisze społeczne i nasze życie staje się przewidywalne - a nawet nudne. Dlatego właśnie przyciągają nas takie miejsca, jak Las Vegas i Atlantic City; pozwalają nam bowiem, choćby na krótko, wyrwać się z utartych kolein. Ale społeczeństwo jako całość opiera się właśnie na tych koleinach, ponieważ kiedy ludzie znajdą sobie nisze odpowiadające ich osobowości, życie społeczne staje się przewidywalne. Przewidywalność, rutyna, a nawet nuda gwarantują istnienie porządku społecznego.
Owa zgodność pomiędzy naszymi społecznymi niszami a osobowością staje się kolejną siłą utrzymującą stabilność osobowości, lak istotną dla utrzymania porządku społecznego. W społeczeństwach, gdzie ludzie czują się pozbawieni takich nisz, istnieje wielka presja na zmianę ich osobowości, albo, co także często się zdarza, ludzie odczuwają potrzebę zmiany „systemu", aby lepiej dostosować go do swoich potrzeb, aspiracji, oceny samych siebie i własnych możliwości. Na przykład rewolucje często wybuchają wówczas, kiedy po okresie ,,rosnących oczekiwań" (kulturowe przekonania, że żyje się coraz lepiej i nadal powinno lak być) następuje pogorszenie lub choćby tylko stagnacja społecznych i ekonomicznych warunków życia. A zatem niespójność pomiędzy kodami kulturowymi z jednej strony a poczuciem własnej wartości, motywacyjnymi potrzebami ludzi oraz ich sprawnością w przyjmowaniu ról z drugiej strony, wystarcza, aby wystąpili oni przeciwko istniejącemu porządkowi społecznemu. Kiedy takie niedopasowanie pomiędzy osobowością a warunkami życia społecznego dotyka wielu ludzi, wówczas możliwe są zmiany zarówno w strukturach społecznych, jak i osobowości. Ruchy społeczne, bunty i protesty potrzebują większej liczby ludzi, którzy nie mogą znaleźć nisz społecznych odpowiadających ich ludzkim możliwościom. Tak jak spójność pomiędzy naszymi predyspozycjami oraz harmonia między nimi a warunkami społecznymi jest tworzywem porządku społecznego, tak niespójność
i brak harmonii stanową impuls do takich zmian społecznych jak rewolucje.


Podsumowanie
l. Socjalizacja jest szczególnym rodzajem interakcji - kształtuje ona osobowość człowieka, a przez to z kolei nasze zachowania, interakcje i uczestnictwo w społeczeństwie. Bez niej nie byłoby ani człowieka, ani społeczeństwa.

2. Podstawowe składniki bądź cechy osobowości ludzkiej, które pozwalają zrozumieć zachowanie się człowieka w społeczeństwie, określamy w najogólniejszych terminach jako: a) motywy, b) umiejętności i styl wykonywania ról, c) dyrektywy kulturowe, d) wyobrażenie o sobie (koncepcja własnego „ja") i e) emocje.

3. Interakcje - jako ogólny zbiór wskazówek i wytycznych - te najwcześniejsze i długotrwałe, zachodzące w grupach pierwotnych, z osobami znaczącymi, mają największy wpływ na powstawanie i rozwój wyżej wymienionych składników osobowości.

4. Składniki te byty ujmowane w postaci różnych pojęć teoretycznych przez wielu myślicieli, którzy traktują socjalizację jako proces przechodzący przez określone fazy rozwoju oddzielone od siebie istotnymi punktami zwrotnymi. Każdy z teoretyków trochę inaczej je określa, w zależności od tego, czym sam najbardziej się interesuje:

a) według George'a Herberta Meada fazy te związane są z rozwojem umiejętności wchodzenia w role, ponieważ umożliwia ona formowanie się zarówno umysłu, jak i własnego „ja";

b) według Jeana Piageta kształtowanie się owych podstawowych składników osobowości uzależnione jest od rozwoju poznawczego. który polega na rozpoznawaniu przedmiotów, symbolizacji konkretnej i symbolizacji abstrakcyjnej:

c) według Zygmunta Freuda owe składniki osobowości odzwierciedlają nieustanne
wysiłki ego zmierzające do pogodzenia procesów id i superego;

d) według Erika Eriksona składniki te kształtują się pod wpływem wielu wymogów, którym człowiek podlega w ciągu całego swego życia.

5. Osobowość skłania się ku byciu - przynajmniej do pewnego stopnia - trwałą i stabilną. Zapewnia to każdemu człowiekowi spokój i poczucie równowagi, a także sprzyja zachowaniu porządku społecznego.

7



Wyszukiwarka