background image

Céline: polemika wokół pisarza-antysemity – Jerzy 
Szygiel

Data publikacji: 01-28-2011 @ 10:32 am 

Kto mógł przypuszczać, że banalny, urzędniczy okólnik może wywołać taką burzę? Francuskie 
ministerstwo kultury na początku każdego roku wydaje rodzaj katalogu rocznic umieszczając w nim 

ok. pięciuset postaci lub wydarzeń z odpowiednimi notami – na użytek informacji bądź celebracji. 
W tym roku, obok 50 rocznicy pierwszego koncertu mało znanego u nas piosenkarza Johnny’ego 

Hallydaya, umieszczono tam 50 rocznicę śmierci Louisa-Ferdinanda Celine’a, słynnego na całym 
świecie autora Podróży do kresu nocy. Dwa tygodnie później katalog poszedł na przemiał, z 

powodu protestu jednego z rzeczników społeczności żydowskiej we Francji, „łowcy nazistów”, 
adwokata Serge’a Karlsfelda: Celine był antysemitą.

Karlsfeld zwrócił się ze swoim protestem bezpośrednio do rządu i jego żądanie wycofania Celine’a z 
listy zostało natychmiast spełnione; specjalne oświadczenie na ten temat wygłosił minister kultury 

Frederic Mitterrand. Ale, zanim okaże się, co się działo potem, wróćmy do Celine’a.

Antysemityzm z miłości?

Jest to – po Prouście – najczęściej tłumaczony na świecie pisarz francuski. Czyta się go oczywiście 
również w Izraelu. W jego dziele literackim nie sposób natknąć się na jakiś rasizm – jeśli zatrzymać 

się na „izmach”, to można z grubsza powiedzieć, że jego książki była przeciwne militaryzmowi, 
kolonializmowi i kapitalizmowi, ale nie to jest w nich najważniejsze. Celine wywarł olbrzymi wpływ 

na światową literaturę ze względu na niebywałe nowatorstwo swojej prozy, zarówno pod względem 
stylu jak i ironicznej myśli – prekursorsko egzystencjalistycznej. Nie wgłębiam się w to, bo nie to 

kwestionował Karlsfeld.

Celine, oprócz powieści, napisał też cztery pamflety polityczne i jeśli coś je łączy z powieściami, to 

najwyżej szczerość. Pierwszy był antystalinowski i antysemicki, a trzy pozostałe już tylko 
antysemickie.

Trudno jednoznacznie określić jak to się stało, że Celine zmienił się w obsesyjnego antysemitę, ale 
zdaje się, że sporą rolę odegrała w tej historii Elisabeth Craig, amerykańska tancerka, w której 

pisarz był zakochany do szaleństwa (to jej zadedykował Podróż do kresu nocy). W 1933 roku 
piękna Elisabeth niespodziewanie rzuciła go i uciekła do Kalifornii. Zrozpaczony Celine pojechał jej 

szukać, ale tylko po to, by odkryć w końcu, że wyszła ona za mąż za bardzo bogatego mężczyznę, 
który był jednocześnie Żydem. Można powiedzieć, że od tej pory pisarz z całą pewnością 

nienawidził Żydów i gardził kobietami, z tym, że pierwsze uczucie zdecydowanie przewyższało 
drugie. Pamięci o swojej tancerce nie pozbył się do końca życia.

Wkrótce po powrocie z Ameryki pojechał do Związku Radzieckiego, by odebrać pieniądze za 
wydanie Podróży (często klepał biedę). Po powrocie napisał antystalinowski pamflet Mea culpa, w 

którym ZSRR nazywał „państwem debilnej biurokracji i barbarzyństwa”. W tym samym roku (1936) 
wyszła w Paryżu książka Andre Gide’a Powrót z ZSRR.Gide pojechał do Moskwy z delegacją 

francuskich pisarzy na pogrzeb Maksyma Gorkiego. Wygłosił tam odpowiedni hołd, ale wrócił 
pozbawiony złudzeń: stalinizm nie był w stanie ukryć swego totalitarnego oblicza. Świadectwa 

Celine’a i Gide’a kontrastowały z pismami Louisa Aragona, dla którego ZSRR ciągle symbolizował 
„wspaniałą przyszłość ludzkości.”

Histeryk i wariat

Antysemityzm pisarza wyraził się w pełni w dwóch przedwojennych pamfletach Bagatelles pour un 

massacre (1937) i L’École des cadavres (1938). Były to dosłownie wściekłe (i obsceniczne) teksty. 
W pierwszym Celine podejmował liczne tematy, jak głupota i kłamstwo reklam („Reklama! Czego 

pragnie współczesny tłum? Chce klękać przed złotem i gównem! Uwielbia lipę!”), kino, teatr, 
literatura i surrealizm, ale kpiny z Żydów bądź otwartą nienawiść można znaleźć w każdym 

rozdziale. W drugim, już właściwie monotematycznym, przestrzegał przed moralnym 
„zażydzeniem” świata i proponował zbliżenie z Niemcami, jakby w nich tkwiła „ostatnia nadzieja”.

1

background image

W czasie wojny, w 1941 roku, wyszła jego ostania antysemicka książka Les beaux draps, szybko 
zresztą zakazana przez reżim Vichy marszałka Petaina. Celine’a trudno nazwać nazistą, bo 

najwyraźniej za własnym narodem nie przepadał, kpił na całego. Nie przystąpił do żadnych 
ugrupowań kolaboracyjnych, nie wydał żadnego Żyda, ale czasem pisał do proniemieckich gazet. 

Hitlerowcy z początku go cenili, bo nie miał nic przeciw okupacji, ale mało brakowało, by został 
jedynym człowiekiem na Ziemi, którego ukaraliby za… antysemityzm. Mianowicie w pewnym 

momencie zaczął rozgłaszać, że sam kanclerz Hitler jest Żydem. Z dokumentów pozostawionych w 
Paryżu wynika, że uznano go za „histeryka” i „wariata”, Niemcy po prostu machnęli ręką.

Po wojnie pisarz przesiedział ponad rok w więzieniu. Doszedł do wniosku, że Hitler 
„skompromitował antysemityzm” i zabronił wydawania swoich pamfletów. Wkrótce zresztą weszły 

w życie odpowiednie zakazy i odtąd nie wyszła żadna z jego antysemickich książek, pozostały tylko 
powieści. Zmarł jako człowiek zmarginalizowany, w rozlatującym się podparyskim domu. Do końca 

pisał i leczył (był dyplomowanym lekarzem) jako „doktor ubogich”.

Perwersja moralności

Trzy lata temu prezydent Sarkozy, nota bene Francuz pochodzenia żydowskiego, powiedział „Można 
przecież wielbić Celine’a nie będąc antysemitą, tak jak można wielbić Prousta nie będąc 

homoseksualistą”. Powiedzmy, że ta myśl, być może mimowolnie, ilustrowała dotychczasowy 
stosunek do Celine’a: oddzielano jego artystyczne zasługi od politycznych grzechów, choć nikt o 

nich nie zapomniał. Słowa Serge’a Karlsfelda o „Celinie-łajdaku” wznowiły debatę na ten temat czy 
„literacki geniusz” może usuwać w cień „amoralność publicysty” itd., ale polemika poszła w wielu, 

dość zaskakujących kierunkach.

Po pierwsze, dostało się ministrowi kultury. Ledwo skończył mówić o niemoralnym Celinie podniosły 

się głosy kwestionujące jego kwalifikacje jako nauczyciela moralności. W 2009 roku musiał się 
publicznie tłumaczyć z turystyki seksualnej do Tajlandii, gdzie miał utrzymywać stosunki z 

nieletnimi chłopcami (sprawa rozeszła się po kościach, gdy wyjaśnił, że kochał się wyłącznie z 40-
letnim bokserem), a teraz prasa oskarża go o sprowadzanie b.młodych chłopców do swej okazałej, 

tunezyjskiej rezydencji (F. Mitterrand był wielkim admiratorem obalonego właśnie dyktatora Ben 
Alego).

Po drugie, dyskusję o moralności zastąpiła dyskusja o roli lobby proizraelskiego we Francji, która 
wybuchła po wygłoszonych w telewizji słowach znanego krytyka literackiego Erica Naulleau „To 

skandal, że pewne lobby etniczne dyktuje postępowanie państwu francuskiemu”. Czy to prawda, że 
Francja nigdy nie miała tak proizraelskiego rządu, jak w aktualnej epoce rządów Sarkozy’ego? 

Chyba tak, skoro zgadzają się w tej kwestii zarówno ci, którzy to popierają jak i ci, którzy są 
przeciw. To nie jest zjawisko nadzwyczajne czy odosobnione, w końcu w Polsce też nigdy nie było 

tak proizraelskiej administracji, jak rząd Donalda Tuska, ale to oddaliło debatę od Celine’a. Pytania 
„czy popieranie otwarcie rasistowskiego, gwałcącego niemal wszystkie prawa międzynarodowe 

rządu izraelskiego ma coś wspólnego z moralnością?” były, co najmniej, nie na miejscu.

Po trzecie, wróciła sprawa tzw. kreowania antysemityzmu. Czy Serge Karlsfeld przemyślał 

perwersyjne skutki swojej głośnej interwencji? Problem w tym, że choć nazwisko Celine’a znalazło 
się w obszernym katalogu rocznic, właściwie nie przewidziano żadnych celebracji. Ale teraz to się 

może zmienić. Nie chodzi o karygodne, „celinowskie” tytuły artykułów, które pojawiły się w 
internetowej publicystyce (w stylu „Pierdolę Serge’a Karlsfelda”), ale o pojawienie się w sieci, po 

dziesięcioleciach, zakazanych tekstów Celine’a. Pewnie mało kogo mogą one dziś przekonać, ale ich 
wysyp świadczy o przekorze, którą dałoby się, szczególnie we Francji, przewidzieć.

Philippe Sollers, pisarz i krytyk, który sporo o Celinie pisał, nie jest zachwycony taką reklamą 
pisarza: „Ta afera jest absurdalna. Zebrałem moje teksty o Celinie w książce, która wyszła w 2009 

roku, ale to nie czyni ze mnie notorycznego nazisty! On powiedział coś definitywnego: „Jestem 
anarchistą do szpiku kości”. Dwaj nasi najwięksi pisarze XX wieku to Proust i Celine. Koniec i 

kropka.”

Jerzy Szygiel

2