background image

ANTONINA GRYBOSIOWA

Uniwersytet Œl¹ski w Katowicach

Jak historyk jêzyka polskiego

rozumie opozycjê homo – animal

1. Uwagi swoje zacznê od wyjaœnienia, co stanowi³o impuls do przyjrzenia

siê tytu³owej opozycji. Parê lat temu wraca³am z Brukseli. Ju¿ na dworcu odpro-

wadzaj¹ca  mnie  in¿ynier  automatyk  wrêczy³a  mi  swoje  t³umaczenie  z jêzyka

francuskiego na jêzyk polski artyku³u przeznaczonego dla jednego z pism kato-

lickich.  W poci¹gu  z zaciekawieniem  siêgnê³am  do  tekstu.  Pierwsze  zdanie

brzmia³o: „ K o b i e t a j est s a m i c ¹, która spó³kuje twarz¹ w twarz, spojrzeniem

w spojrzenie”. Niewdziêczna rola t³umacza amatora, o¿ywionego chêci¹ odda-

nia  przys³ugi  –  pomyœla³am  rozbawiona  takim  ujêciem  –  werbalnym  i myœlo-

wym. Czym¿e to ró¿nimy siê od innych samic!

Nie rozwa¿aj¹c wyraŸnie innej ³¹czliwoœci francuskiego leksemu, który t³u-

maczy³a nieromanistka, mo¿na i tu stwierdziæ fakt ró¿nic pragmatycznych dzie-

l¹cych dwa jêzyki – francuski i polski.

U¿ytkownik jêzyka polskiego wie lub czuje, ¿e nazwanie kobiety samic¹ nie

mo¿e byæ neutralne. S¹dzi³am z pocz¹tku, ¿e w rozprawie naukowej o cz³owie-

ku jako przedstawicielu gatunku mo¿na by ewentualnie pisaæ o samicy ludzkiej.

Istnia³a taka mo¿liwoœæ. Tymczasem w haœle encyklopedycznym Ssaki (Encyklo-

pedia 1983) pisze siê o zwierzêtach i ludziach ³¹cznie, jako o tych, które (którzy)

¿ywi¹ siê odpowiednim pokarmem w ³onie m a t k i (a nie samicy). W opisie na-

ukowym nie wprowadza siê zró¿nicowania leksykalnego.

Pozanaukowe nazwanie kobiety samic¹ zawiera w sobie ekspresjê negatyw-

n¹, pogardê, dezaprobatê, nieco tylko s³absz¹ ni¿ leksem suka. Konotuje zwykle

zwierzêcoœæ instynktów, zw³aszcza w sferze seksualnej.

Podró¿ne rozmyœlania o kobiecie, która w polszczyŸnie w tekœcie interpre-

tuj¹cym wysok¹ w chrzeœcijañstwie pozycjê rodzicielki, nie mo¿e byæ nazwana

samic¹, upewni³y mnie w przekonaniu, ¿e warto siê zaj¹æ ró¿nicami leksykalny-

mi w werbalizacji tego wycinka œwiata, który zajmuje cz³owiek, i tego, jaki przy-

dzielamy zwierzêtom. Warto zaproponowaæ przyjrzenie siê tym ró¿nicom z per-

spektywy synchronicznej i historycznej, funkcjonalnej, stylistycznej itp. Warto

Acta Universitatis Wratislaviensis No 2530

JJêêzzyykk  aa  K

Kuullttuurraa

• tom 15 • Wroc³aw 2003

background image

prosiæ, by uczestnicy konwersatorium „Jêzyk a kultura” zechcieli siê do tego te-

matu przy³¹czyæ. Zagadnienie to zainteresowa³o wielu badaczy jêzyka i kultury.

Nadspodziewanie liczny udzia³ referentów przyniós³ cenny plon, a kilka tekstów

potwierdzi³o niew¹tpliwie diachroniczny charakter tytu³owej opozycji.

Skoro zaczê³am od konkretnego przyk³adu ró¿nic pragmatycznych w pos³u-

giwaniu siê leksemem samica, spróbowa³am skonfrontowaæ kompetencjê indywi-

dualn¹  z poœwiadczeniami  s³ownikowymi.  ¯aden  ze  wspó³czesnych  polskich

s³owników jednojêzycznych nie potwierdza neutralnego u¿ycia leksemu samica.

Sk¹pe dane opatrzone by³y zawsze kwalifikatorem „wulgarny”. S³ownik jêzyka

polskiego pod redakcj¹ Mieczys³awa Szymczaka – za S³ownikiem jêzyka polskie-

go pod redakcj¹ Witolda Doroszewskiego – definiuje samicê jako 

ÿkobietꠟle siê

prowadz¹c¹’. S³ownik wspó³czesnego jêzyka polskiego Bogus³awa Dunaja doda-

je nieznany mi odcieñ znaczeniowy ÿmatka nadopiekuñcza’. Inny s³ownik jêzyka

polskiego pod redakcj¹ Miros³awa Bañki odnotowuje równie¿ pogardliw¹ nazwê

kobiety, jeœli chce siê wyeksponowaæ jej funkcje biologiczne. Brak jakiegokol-

wiek cytatu. Wnioskujemy wiêc, ¿e jest to w uzusie bardzo rzadkie. Maciej Gro-

chowski w S³owniku polskich przekleñstw i wulgaryzmów nie umieszcza jednak

samicy wœród hase³. Ma tylko sukê, z kwalifikatorem „posp. / wulg.”, „pogard.”.

Tak bogaty w ci¹gi bliskoznaczne S³ownik synonimów Andrzeja D¹brówki, Ewy

Geller i Ryszarda Turczyna w dwuszpaltowym haœle kobieta zawiera ró¿ne od-

niesienia do zwierz¹t: gêœ, go³¹beczka, kicia, klacz, klaczka, klêpa, koby³a, kociak,

koza, kwoka, ma³pa, mewka (prostytutka), myszka (szara), suka, turkawka, wydra,

¿mija. Zdecydowanie przewa¿aj¹ wyrazy z ocen¹ negatywn¹. Brak wœród nich hi-

peronimu samica. Dzieje siê tak dlatego, ¿e wulgarn¹, obel¿yw¹ ocenê kobiety

Ÿle siê prowadz¹cej (SJPSz) umo¿liwia ju¿ leksem suka, neutralnie nazywaj¹cy

tylko samicê zwierzêcia – œciœlej psa. Jak podpowiadaj¹ s³owniki, mówi¹cemu

wystarczy ten œrodek jêzykowy, by obraziæ kobietê. Widocznie konkretyzacja: sa-

mica psa, zwierzêcia, które ma w polszczyŸnie przewa¿aj¹cy stereotyp negatyw-

ny (Mosio³ek 1993), jest silniej nacechowana ekspresj¹ negatywn¹ ni¿ ogólniej-

sza samica (hiperonim suki). A zatem s³owniki jêzyka polskiego potwierdzaj¹ s¹d

o niskiej frekwencji i wykorzystaniu leksemu samica nazywaj¹cego kobietê. Na-

st¹pi³o wyraŸne przesuniêcie tego leksemu do œwiata zwierz¹t. 

Ju¿ nawet te uwagi o u¿ywaniu w polszczyŸnie wyrazów suka, samica w od-

niesieniu do kobiety uwidaczniaj¹ interesuj¹cy nas mechanizm. U¿ycie nazwy

„zwierzêcej”, prymarnie neutralnej, w odniesieniu do cz³owieka ³¹czy siê z de-

precjacj¹ tego¿. S³u¿y potêpieniu, wyœmianiu, dezaprobacie, poni¿eniu go (por.

baran, gêœ, osio³, suka).

Samo  poszukiwanie  licznych  dowodów  funkcjonowania  takiego  mechani-

zmu mo¿e nie zadowalaæ w pe³ni. Historyk jêzyka zadaje sobie pytanie, czy jest

to mechanizm sta³y, czy mo¿e powsta³ on w procesie rozwojowym, czy leksy-

kalna ró¿nica w nazywaniu cz³owieka i zwierz¹t nie kszta³towa³a siê s t o p n i o -

w o? Chodzi tu bowiem nie tylko o przypisywanie potêpianemu cz³owiekowi za-

10

ANTONINA GRYBOSIOWA

background image

chowañ ró¿nych zwierz¹t, ale tak¿e o nazwy czêœci cia³a cz³owieka i zwierzêcia

(g³owa – ³eb, usta – pysk / paszcza, poœladki – k³êby), o ró¿ne predykaty nazy-

waj¹ce  jedzenie  (jeœæ  –  ¿reæ  / piæ  –  ch³eptaæ), mówienie  (mówiæ  –  szczekaæ  /

miauczeæ  / kwakaæ), rozmna¿anie  (spó³kowaæ  –  parzyæ  siê), funkcjonowanie

zmys³ów (w¹cha栖 wêszyæ) itp. Historyk jêzyka respektuje oczywiœcie wspó³-

czesne ujêcie leksyki jako zbioru jednostek po³¹czonych ró¿nymi relacjami po-

rz¹dkuj¹cymi, ale nie jest w pe³ni systemem regularnym. Oprócz s³ownictwa wy-

ró¿niaj¹cego  cz³owieka  spomiêdzy  œwiata  zwierz¹t  istnia³o  i istnieje  przecie¿

s³ownictwo potwierdzaj¹ce wspólnotê istot ¿ywych, co jêzykoznawca przyjmu-

je jako oczywiste. Przyk³adowo – wspóln¹ grupê stanowiæ bêd¹ predykaty ru-

chu: biegaæ, iœæ, st¹paæ, dreptaæ, choæ i w tej grupie istniej¹ wyj¹tki, np. cwa³o-

waæ, galopowaæ, iœæ stêpa, k³usowa栖 neutralnie o koniu.

Te fakty nie maj¹ dla jêzykoznawcy ¿adnego zwi¹zku z wyznawanym przez

niego œwiatopogl¹dem. Czy jest on zwolennikiem teorii ewolucji Darwina i pa-

trzy z sympati¹ na swego krewnego w gatunku, który nie przyjmuje na sta³e po-

zycji wyprostowanej, czy wierzy bardziej opisowi pojawienia siê cz³owieka na

œwiecie zawartemu w Genezis – Ksiêdze Rodzaju, dostrzega on w jêzykowym

obrazie  œwiata  (JOS),  ukszta³towanym  przez c z ³ o w i e k a,  wartoœciowanie.

W leksyce to, co dotyczy œwiata zwierz¹t, i w u¿yciu prymarnym jest neutralne,

w odniesieniu do cz³owieka, o czym pisz¹ wszyscy autorzy opisów stereotypów

zwierzêcych, przybiera charakter ekspresywny, negatywny. Stwierdzenie to nie

wyklucza wyj¹tków. S¹ bowiem w JOS zwierzêta, które cz³owiekowi imponuj¹

lub realizuj¹ jego têsknoty – np. lew, orze³ – konotuj¹ce królewskoœæ i lot ponad

ziemi¹, którego cz³owiek próbowa³ od wieków (Ikar).

Jêzykoznawcy nie interesuje opis naukowy gatunku, do którego nale¿y ra-

zem z najwy¿ej zorganizowanymi zwierzêtami, gdy¿ jest badaczem jêzyka i spo-

sobu, w jaki oddaje on rzeczywistoœæ, a nie samej rzeczywistoœci. Przypomnê

banalne przyk³ady typu: s³oñce wschodzi i zachodzi. Wyra¿enia te przecz¹ rze-

czywistoœci w nauce pokopernikañskiej, ale w jêzyku odkrycie obrotów Ziemi

wyra¿eñ tych nie zmodyfikowa³o. 

Przy okazji sprostowaæ mo¿na pewne nieporozumienie. W tomie XV, który

oddajemy czytelnikowi serii Jêzyk a Kultura, znajduje siê tekst z Arystotelesow-

skim  sformu³owaniem  w tytule.  Chodzi  o pojêcie  zoon  politikon.  Utrwali³a  siê

w polszczyŸnie wersja zwierzê spo³eczne. Czy jednak mo¿na tê wersjê t³umacza

uznaæ za dowód, ¿e cz³owiek w jêzyku j e s t zwierzêciem i tak widzi to wielki fi-

lozof? Nawet i w takim wypadku nie ma to znaczenia, ale w innym tekœcie z te-

go¿ tomu przeczyta³am, ¿e s¹ lepsze wersje przek³adu – ÿistota obdarzona ¿yciem’.

Ludwik Piotrowicz (zob. artyku³ Kamilli Termiñskiej) przek³ada jeszcze klarow-

niej ÿcz³owiek stworzony do ¿ycia w pañstwie’. Jest rzecz¹ ryzykown¹ powo³ywaæ

siê na wyrwane z kontekstu wyra¿enie z innego jêzyka i z innej kultury. Zreszt¹

najwa¿niejszy w tym wyra¿eniu jest nie agens, lecz przypisywana mu cecha: spo-

³eczny.

Jak historyk jêzyka polskiego rozumie opozycjê homo – animal

11

background image

Podsumowuj¹c: dyskusja nad istot¹ ludzk¹ jako przedstawicielem gatunku

– oderwana od realiów jêzykowych – jest dla jêzykoznawcy nie do przyjêcia.

Natomiast spraw¹ otwart¹ pozostaje zwiêz³e nazwanie ró¿nic leksykalnych,

o które tu chodzi. Zaproponowa³am termin o p o z y c j a, opozycja homo – ani-

mal, którym siê ju¿ pos³ugiwa³am (Grybosiowa 1989). Mo¿e nale¿a³oby poszu-

kaæ innego rozwi¹zania, gdy¿ nie jest intencj¹ autorki zrównanie opozycji leksy-

kalnych z fonologicznymi. Niestety nie ma w polskim jêzykoznawstwie pe³nej

klarownoœci w terminologii (por. sam termin jê z y k). Trzeba wiêc okazaæ zau-

fanie autorowi i pójœæ za jego myœl¹, by zorientowaæ siê, co dany termin ozna-

cza lub zaproponowaæ inny. W tym tekœcie, wyjaœniwszy nieporozumienie, po-

zostajê przy opozycji w takim rozumieniu, jak np. opozycja w nazwach Niemiec

– S³owianin ÿten, który nie mówi’ / ÿten, który zna s³owa’. Tak ostatnio o ety-

mologii obu nazw mówi³a Irena Bajerowa (praca jeszcze niepublikowana). W tej

chwili nie widzê innego – precyzyjniejszego, zwiêz³ego terminu.

2. Jakie fakty œwiadcz¹ o tym, ¿e interesuj¹ca nas opozycja wygl¹da³a w hi-

storii jêzyka polskiego w ró¿nych szczegó³ach inaczej ni¿ wspó³czeœnie?

Ka¿dy czytelnik kanonu tekstów staropolskich ma w swojej pamiêci dowo-

dy na to. Pamiêta na przyk³ad charakterystyczne fragmenty Rozmyœlania prze-

myskiego.  Z opowieœci  o cudach,  jakie  czyni³  jako  dzieciê  Jezus,  przytoczmy

szczególnie wyraziste przyk³ady:

Chc¹c takie¿ ine dzieci uczyniæ i ze¿g³y sobie suknie...
a przyd¹c do domu, skar¿y³y macioram, i¿e... (1) 
Bie¿¹c jedno dzieciê nieopacznie [sic!] i zwali³o (2)
siê z onej gory... padnie na ziemie i zdechnie. (3)
W przyk³adach z dwu tylko krótkich opowieœci wyró¿niæ nale¿y leksem ma-

ciory w znaczeniu ÿmatki dzieci’. Jest to u¿ycie najjaskrawiej oddaj¹ce ró¿nicê

miêdzy stanem z koñca wieku XV (czy nawet z pocz¹tku XVI) a wspó³czesnym.

Etymologicznie i fleksyjnie neutralny leksem maciora, wariant stoj¹cy obok ta-

kich, jak maæ (por. fragment ¯ywota œw. B³a¿eja – „maæ tego dzieciêcia p³aczê-

cy po¿¹da³a pomocy”), macierz i matka straci³, z wyj¹tkiem leksemu maæ, jakie-

kolwiek  ekspresywne,  wulgarne,  odniesienie  do  kobiety.  Czasownika  zwaliæ

mo¿na u¿yæ ekspresywnie, mówi¹c raczej o cz³owieku doros³ym ni¿ o dziecku,

a zdychaæ z widoczn¹ intencj¹ negatywn¹ o wrogu – zdychaj jak pies, zdycha

bowiem pies, cz³owiek umiera lub przestaje oddychaæ.

Najwyrazistszym dla naszych rozwa¿añ przyk³adem historycznym jest wy-

raz maciora w znaczeniu ÿmatka cz³owieka’. W opisie s³owotwórstwa doby sta-

ropolskiej  (Kleszczowa  1996)  znajdujemy  inne  dowody  b r a k u   p r e c y z j i

wspó³czesnej: maciora tylko ÿsamica dzika, œwini, lochy’ (SJPSz), w³aœciwie pra-

wie wy³¹cznie samica (a nie matka!) œwini. W formacjach staropolskich z pod-

12

ANTONINA GRYBOSIOWA

background image

stawowym -k- znajdujemy maciorkê pczeln¹ ÿmatkê, królow¹  pszcz󳒠jako s³a-

by œlad szerszego zakresu znaczeniowego d e r y w a t u od maciory. Mog³a to byæ

w staropolszczyŸnie tak¿e ÿmatka pszczó³’. Innym œladem odmiennej dystrybu-

cji wariantów fleksyjno-s³owotwórczych opartych na pras³owiañskiej podstawie

mati jest per³owa matka ÿmacica per³owa’. I znów trafiamy na interesuj¹cy frag-

ment relacji miêdzy s³ownictwem odnosz¹cym siê do cz³owieka i zwierz¹t. Z kil-

ku wariantów: maæ, macierz, maciora i matka, tylko ten ostatni w odniesieniu do

cz³owieka sta³ siê nie tylko neutralny, ale ma – mo¿e mieæ charakter podnios³y

–  konotacje  pozytywne  zwi¹zane  z aksjologi¹,  np.: Matka  Polka, Matka  Gra-

khów. Do stanu wspó³czesnego jêzyk dochodzi³ stopniowo, eliminuj¹c niektóre

typy ³¹czliwoœci, np. maciora, maæ dzieciêcia, i przesuwaj¹c leksemy s³ownic-

twa wspólnego dla istot ¿ywych, a czasem i roœlin, w dwu kierunkach – ku œwia-

tu cz³owieka i ku œwiatu zwierzêcia. Derywaty staropolskie, a czasem i wspó³-

czesne, ods³aniaj¹ stan pierwotny, por. maciorka pczelna, per³owa matka; ma-

tecznik  ÿlegowisko  zwierzyny  leœnej,  poletko-matecznik  chryzantem,  komórka

mateczna pszcz󳒠(SJPSz).

Dane zawarte w S³owniku staropolskim pod redakcj¹ Stanis³awa Urbañczy-

ka wzbogaca S³ownik polszczyzny XVI wieku pod redakcj¹ Marii R. Mayenowej.

Jeœli idzie o leksemy o znaczeniu ÿistota p³ci ¿eñskiej, która zrodzi³a potomstwo’,

mo¿na w nim znaleŸæ inne dowody na brak opozycji homo – animal.

Obszerne  has³o  maæ z wariantami  macierz  i maciora, traktowanymi  jako

warianty fleksyjne has³owej formy, zawieraj¹ cenne przyk³ady typu:

O dziewico przes³awna matko smêtnych macior (Opec),
Wystawiaj¹ maciory na swe córki wiechy (Bielski),
[Król] powinnoœci swej nie czyni¹c, dosyæ pokwapi³ siê na [wezwanie] ma-

ciory. (Pisma Pol.)
Szczególnie wyrazisty jest ostatni przyk³ad, matka króla mog³a byæ w XVI

wieku nazwana macior¹. Jednoczeœnie leksem ten nazywa samice zwierz¹t – ja-

gni¹t (Falimirz), ptactwa gêgawego w kurniku (Rybiñski) i pszczó³ (Klonowic,

Stryjkowski). Nie ma wiêc j e s z c z e podzia³u na s³ownictwo zwi¹zane z cz³o-

wiekiem i ze œwiatem istot ¿ywych, które cz³owiek sobie podporz¹dkowa³.

Miêdzy stanem uchwyconym w tekstach z koñca XV wieku a wiekiem XVI,

w którym nastêpuje rozkwit piœmiennictwa œwieckiego o zró¿nicowanej tematy-

ce, nie widaæ ró¿nic. A wiêc zmiana musia³a siê dokonaæ póŸniej.

Ten krótki szkic nie pretenduje do pokazania pe³nej historii relacji JOS pol-

skich leksemów maæ, maciora / samica. Ma  tylko unaoczniæ zasadnoœæ tego ty-

pu badañ. Rozwa¿anie zwi¹zków miêdzy jêzykiem a kultur¹ ma przede wszyst-

kim charakter synchroniczny, opiera siê na tekstach wspó³czesnych, choæ na przy-

k³ad  ceni  siê  etymologiê.  Nurt  diachroniczny  jest  reprezentowany  s³abiej

(Maækiewicz  1999).  Zacytujê  fragment  artyku³u  tej  autorki:  „Jêzykowy  obraz

Jak historyk jêzyka polskiego rozumie opozycjê homo – animal

13

background image

œwiata jest w³aœciwie ahistoryczny, zmienia siê, lecz zmienia siê stosunkowo nie-

wiele”.  Dalej  jednak  pisze  o analizie  historycznej  i porównawczej  i tê  uwagê

w pe³ni akceptujê. Zwykle siêgamy do przesz³oœci, by znaleŸæ – np. w paremio-

logii – odpowiedni¹ ilustracjê tez. Ale mo¿na przecie¿ przyj¹æ kierunek odwrot-

ny i od staropolszczyzny dojœæ do wspó³czesnoœci. 

Wróæmy do Rozmyœlania przemyskiego. Opowiadanie apokryficzne o cudach

czynionych przez Jezusa zawiera leksemy, które naruszaj¹ w s p ó ³ c z e s n ¹   nor-

mê stylistyczn¹, wspó³czesn¹ wra¿liwoœæ estetyczn¹. Kiedy siê ona mog³a uksz-

ta³towaæ? Mo¿na ostro¿nie postawiæ tezê, ¿e sta³o siê to w czasie oddzia³ywania

idei oœwieceniowych. Ju¿ w Dworzaninie £ukasza Górnickiego zaczyna siê war-

toœciowanie jêzyka g r u b e g o, rubasznego – Rejowego i przeciwstawianie go jê-

zykowi g ³ a d k i e m u, dwornemu. Charakterystyczne przymiotniki wartoœciuj¹-

ce zyskuj¹ w okresie Oœwiecenia pe³n¹ aprobatꠖ pojawia siê nowa opozycja

p o s p o l i t y,   g m i n n y   –   p o l e r o w a n y. Mayenowa pisze, i¿ ludzie Oœwie-

cenia rozumieli tê opozycjê radykalniej ni¿ ludzie Renesansu. Oczywiœcie autor-

ce nie chodzi³o konkretnie o leksykê, która nas tu interesuje, myœlê jednak, ¿e

istnieje jakiœ kulturowy zwi¹zek miêdzy ideami Oœwiecenia a na przyk³ad wy-

odrêbnieniem w³aœnie w tym okresie rodzaju mêskoosobowego i przesuniêciami

w leksyce. Wszak cz³owiek – istota myœl¹ca – odgrywa w œwiecie najwa¿niej-

sz¹ rolê dziêki potêdze swego rozumu. Cz³owiek podporz¹dkowuje sobie Natu-

rê – porównajmy tu bardzo istotny model tego podporz¹dkowania u Daniela De-

foe (robinsonada).

O roli  koncepcji  oœwieceniowych  w kszta³towaniu  stylu  piszê  obszerniej

w innym miejscu (Grybosiowa 1998), nie chcê wiêc siê powtarzaæ. Uwa¿am jed-

nak, ¿e spojrzenie diachroniczne pozwala na g³êbsze ujêcie wspó³czesnych opi-

sów leksyki. Mo¿emy bowiem odkryæ tak istotne dla etnolingwisty, ale wci¹¿

l i n g w i s t y,  zwi¹zki  miêdzy  œwiadomoœci¹  spo³eczn¹  nosicieli  jêzyka  a jêzy-

kiem, który wspó³tworz¹. Samo stwierdzenie, powszechnie zreszt¹ przyjête, i¿

leksyka ma charakter antropocentryczny, jest zbyt ogólnikowe. S¹dzê, i¿ w XVI

wieku  i wczeœniej  wyp³ywaj¹ce  z wielu  Ÿróde³  kulturotwórczych  (mitologia,

chrzeœcijañstwo) przekonanie o wy¿szoœci cz³owieka nie by³o czymœ nowym. Ale

jak to przekonanie realizowa³o siê, krok po kroku, w jêzyku, mog¹ dopiero po-

kazaæ konkretne prace.

Wykaz Ÿróde³

Andrzej D¹brówka, Ewa Geller, Ryszard Turczyn, S³ownik synonimów, Warszawa 1993.

Bogus³aw Dunaj, S³ownik wspó³czesnego jêzyka polskiego, Warszawa 1996.

Encyklopedia powszechna, Warszawa 1983.

Maciej Grochowski, S³ownik polskich przekleñstw i wulgaryzmów, Warszawa 1985.

Inny s³ownik jêzyka polskiego, pod red. Miros³awa Bañki, Warszawa 2000.

14

ANTONINA GRYBOSIOWA

background image

S³ownik jêzyka polskiego, pod red. Witolda Doroszewskiego, t. I–XI, Warszawa 1958–1969.

S³ownik jêzyka polskiego, pod red. Mieczys³awa Szymczaka, t. I–III, Warszawa 1978–1981.

S³ownik polszczyzny XVI wieku, pod red. Marii R. Mayenowej, Wroc³aw–£ódŸ 1981 (cytaty z ha-

s³a maæ podajê we w³asnej transkrypcji, zachowujê skróty u¿ywane w s³owniku).

S³ownik staropolski, pod red. Stanis³awa Urbañczyka, Wroc³aw 1988.

Stefan Vrtel-Wierczyñski, Wybór tekstów, Warszawa 1997.

Bibliografia

Grybosiowa Antonina (1989), Opozycja homo//animal w polu percepcji wêchowej (Na materiale

polskim i s³oweñskim), „Prace Jêzykoznawcze”, Katowice, s. 71–82.

– (1998), Liberalizacja spo³ecznej oceny wulgaryzmów, [w:] Cz³owiek – dzie³o – sacrum, pod

red. Stanis³awa Gajdy, Helmuta J. Sobeczki, Opole, s. 361–369.

Kleszczowa Krystyna (1996), S³owotwórstwo jêzyka doby staropolskiej, Katowice [tu: Wstêp]. 

Maækiewicz Jolanta (1999), Wyspa – jêzykowy obraz wycinka rzeczywistoœci, [w:] Jêzykowy obraz

œwiata, pod red. Jerzego Bartmiñskiego, Lublin, s. 193–206.

Mayenowa Maria R. (1958), Ludzie Oœwiecenia o jêzyku i stylu, Warszawa [tu: Wstêp].

Mosio³ek Katarzyna (1993), Stereotypy psa zawarte w jêzyku polskim, „Jêzyk Polski”, t. LXXIII,

z. 3.

Jak historyk jêzyka polskiego rozumie opozycjê homo – animal

15