background image

 

OBSERWACJA – CISZA – MEDYTACJA 

 

Vimala Thakar 

Autorką tekstu jest Vimala Thakar, jedna z najgłębszych nauczycielek duchowych 

naszych dni. Nie jest  ona  postacią  znaną  powszechnie  z  powodu jej niechęci  wobec 
wszelkiego  typu  reklamy  i  rozgłosu.  Przez  trzydzieści  lat  jeździła  po  całym  świecie  z 
wykładami  i  programami  medytacyjnymi.  Była  również  w  Polsce,  kiedy  miałem 
szczęście  spotkać  ja  osobiście.  Od  1991  roku  nie  opuszcza  swoich  rodzinnych  Indii. 
Jest  ona  jedyną  osobą  której  słynny  J.Krishnamurti  polecił  rozpoczęcie  nauczania  i 
prowadzenia  wykładów.  Tekst,  który  tu  zamieściliśmy  jest  niezwykle  piękny,  pełen 
prostoty  i  treści  duchowej.  Jest  on  również  znakomitym  wykładem  praktyki 
medytacyjnej. 

(Adam Bytoff)  

CZĘŚĆ I  

Zdajemy sobie sprawę z potrzeby pilnej potrzeby radykalnej, pilnej przemiany, która uwolniłaby nas 

od  napięć,  konfliktów  i  sprzeczności  obecnych  w  naszym  życiu.  Jeśli  zdajemy  sobie  sprawę,  znaczy 
to, że naprawdę – bez emocji i bez intelektualizowania – rozumiemy naszą sytuację. Rozumiemy, że 
całkowita  przemiana  musi  nastąpić  w  naszym  życiu  dzisiaj,  teraz,  w  tej  chwili.  Uprzytomnienie  sobie 
tego usuwa z naszej świadomości pojęcie czasu. 

Nie  zwlekamy  przecież  ze  spełnieniem,  zaspokojeniem  fizycznych  potrzeb:  głodni  spożywamy 

jedzenie, zmęczeni kładziemy się spać, pragnienie gasimy łykiem wody. Ale w sferze psychicznej jest 
inaczej, w ciągu minionych wieków człowiek przyswoił sobie nawyk “odkładania na potem”. Jeśli to jest 
lęk, mówimy:  “tak,  stopniowo  go  pokonam”,  widząc  gniew,  gwałtowność,  mówimy:  “przezwyciężać  ją 
będę powoli, przez odpowiednią praktykę, przez dyscyplinę, metodycznie”. Odkładanie na potem jest 
powolnym samobójstwem, jest chorobą ludzkiej świadomości. 

Było tylu nauczycieli, tylu  zbawicieli, mamy tyle religii  i sekt, zasad dyscypliny, nowe idee, teorie i 

wzory  postępowania,  jednak  człowiek  ciągle  walczy  sam  ze  sobą.  Ludzkie  serce  jest  polem  walki 
licznych  pragnień, namiętności, sprzeczności  i napięć. Przede  wszystkim walka, którą prowadzimy  w 
nas  samych  ustać  musi.  Wojny  w  świecie  zewnętrznym  są  projekcją  i  eskalacją  naszej  wojny 
wewnętrznej. Ziarno ogólnego okrucieństwa tkwi w nas. 

Nie możemy więc szukać nowych sposobów ucieczki, które podsuwają nam różne religie ideologie 

czy teorie. Uciekając, nie poczujemy pilnej konieczności przemiany, nie zdamy sobie sprawy z powagi 
schorzenia  ludzkiej  świadomości  na  całym  świecie.  Musimy  to  poczuć  tak  realnie  jak  ból  chorego 
zęba. Wówczas potrzeba przemiany będzie prawdziwa. 

Przed  człowiekiem  stanęło  zadanie  przekroczenia  uwarunkowań,  które  zmuszony  był  stworzyć  w 

ciągu  minionych  wieków  dla  zachowania  swego  życia  na  ziemi.  Obdarzony  samoświadomością, 
uwarunkował  swe  ciało  i  przetrwał  na  ziemi  miliony  lat.  Teraz  jego  przetrwanie  znów  zostało 
zagrożone.  Istota  uwarunkowań,  charakter  myśli,  ideologii,  formy  zachowania  które  stworzył, 
zaczynają ze sobą wzajemnie kolidować. 

Aby  przetrwać,  człowiek  próbował  w  ciągu  minionych  dwudziestu  lat  różnych  sposobów,  pragnąc 

zlikwidować konflikty i sprzeczności.  Myślał  też,  że jeśli przestanie  zwracać na  nie uwagę, to  znikną. 
Nie zniknęły jednak. A hipokryzja prowadzi do nerwicy. Próbował uciekać od rozumu, od racjonalizmu, 
od  odpowiedzialności  za  własne  czyny,  cofając  się  do  prymitywizmu.  To  daje  mu  chwilowa  ulgę, 
ukojenie,  lecz  jest  on  dzieckiem  nauki  i  techniki,  dzieckiem  rozumu  i  racjonalistycznej  sofistyki.  Tak 
wiec na dłuższą metę to prymitywne,  instynktowe, popędowe  życie nie daje mu poczucia satysfakcji. 
Próbował trzeciej drogi – wibracji dźwiękowych i doświadczeń, które one wywołują. Przez całą dekadę 
ludzie na świecie  urzeczeni byli  percepcją i doświadczeniami pozazmysłowymi.  Wydawało się im, że 
tego właśnie szukają. 

To  prawdziwy  cud,  że  dźwięk  może  się  rodzić  w  ludzkim  ciele  (chodzi  o  “dźwięk  wewnętrzny” 

doświadczany  przez  joginów),  tak  samo  jak  rodzi  się  poza  nim,  gdy  jest  wynikiem  tarcia,  które 
człowiek stosuje dla jego wytwarzania. 

background image

 

Czy  dźwięk  wybucha  we  wszechświecie,  czy  w  ludzkim  ciele,  wybuch  jest  ten  sam.  Dźwięk 

wybucha  i  każdy  wybuch  wypromieniowuje  energię.  Kiedy  więc  wypowiadasz  słowo,  emanujesz 
energię i wibracje o określonej częstotliwości. Kiedy ktoś wielokrotnie wypowiada pewne słowa, pewne 
sylaby,  w  określonym  porządku  i  rytmie,  wytwarza  on  wokół  siebie  wibracje  o  określonej 
częstotliwości, które zawierają w sobie energię świetlną. Dźwięk i światło idą w parze. Światło ma swój 
własny  dźwięk  i  dźwięk  ma  swe  własne  światło.  Jeśli  więc  słowa  te  wypowiadasz  na  głos  lub 
bezgłośnie, wibracje te  wpływają na stan twojego ciała fizycznego i na otaczający je eter. Oddziałują 
one,  mają  one  wpływ  na  warunki,  które  cię  otaczają,  jak  również  na  warunki  chemiczne,  na  twój 
system nerwowy. Gdy więc w kółko intonujesz pewne słowa, otaczasz się stopniowo tymi wibracjami i 
ma to oczywiście wpływ na komórki mózgu. Uspokaja się on, zaprzestaje swych nagłych i chwiejnych 
reakcji. Jest to jakby działanie chemiczne na mózg. Tak więc mózg właściwie nie staje się odrętwiały, 
sparaliżowany,  lecz jakby  pogrąża się  we śnie. W ten sposób mózg  zostaje sztucznie uśpiony. Ciało 
fizyczne żyje, lecz umysł jakby zasnął. I w tej ciszy umysłu możliwe są pewne przeżycia, które nie są 
zmysłowe.  Umysł,  świadome  “ja”  jest  niezwiązane  z  przedmiotami  zewnętrznymi,  wnętrze  zostaje 
pobudzone  i  doświadczenia  zawarte  w  podświadomości  i  nieświadomości  nagle  zaczynają  same 
siebie rzutować. 

Tak  więc  wibracje  dźwiękowe  są  w  stanie  stymulować  doświadczenia  pozazmysłowe.  Ktoś,  kogo 

stymulowanie  tych  doświadczeń  interesuje,  kto  jest  zainteresowany  w  odkrywaniu  treści 
podświadomości, czy nawet nieświadomości, i pragnie oddawać się jej doświadczaniu ( ten stwierdzi, 
że  jest  to  przyjemna  gra.  Lecz  dzieje  się  to  w  dalszym  ciągu  w  sferze  mentalnej,  w  sferze 
doświadczającego i doświadczenia. 

Ma  to  wiele  skutków  ubocznych:  uspokaja  nerwy,  likwiduje  niepokój,  kogoś  kto  jest  emocjonalnie 

rozstrojony,  koi  i  krzepi.  Lecz  nie  tylko  tego  szukamy,  nie  pokrzepienia  i  ukojenia,  nie  doznania 
przygody. Nie chodzi nam tylko o własne pokrzepienie i ukojenie. Problem jest inny: czy istnieje jakaś 
sfera świadomości poza obecnym uwarunkowanym umysłem i mózgiem; a jeżeli tak, to czy człowiek 
może w niej żyć, wyprowadzać z niej swe działanie? 

Gdyby mnie ktoś zapytał o metodę, o sposób odkrycia natury rzeczywistości, to na razie użyłabym 

słowa “obserwacja” na określenie tej metody. 

“Obserwować”  znaczy  patrzeć  bez  porównywania,  oceny,  reakcji,  jest  to  jakby  zrelaksowana 

świadomość. Gdy normalnie patrzę na coś w codziennym życiu, to forma przedmiotu, kształt, barwa, 
jego związek z otoczeniem – wszystko to stymuluje wyobrażenie, uczucia i myśli związane z nazwą, z 
wyobrażeniem,  sposób  fizycznego  i  psychicznego  zachowania  się  związany  z  tym  wyobrażeniem. 
Wszystko  to  stymulowane  jest  z  elektromagnetyczną  szybkością.  Mózg  jest  więc  świadomy,  lecz 
czujność  jego  jest  skomplikowana,  nie  jest  to  prosta  świadomość,  nie  jest  to  prosta  czujność.  Taka 
uwaga  jest  bardzo  skomplikowana,  reakcje  bowiem  mieszają  się  z  procesem  percepcji.  Sam  akt 
percepcji  staje  się  bardzo  złożony,  gdyż  nie  jest  to  czysta  percepcja.  Miesza  się  z  nią  czynnik 
emocjonalny,  czynnik  porównujący,  oceniający,  osądzający.  Ale  obserwacja,  to  czyste  poznanie, 
czysta  percepcja,  która  jest  nam  obca.  Dlatego  ci,  których  interesuje  medytacja  lub  nieintelektualna 
eksploracja  tego,  co  jest  poza  umysłem,  będą  musieli  nauczyć  się  obserwować.  Będą  musieli  uczyć 
się  sami,  a  także  będą  musieli  nauczyć  się  utrzymywać  swój  organizm  w  równowadze,  nie 
dopuszczając  do  tego,  aby  ciało  było  usztywnione  czy  napięte.  Nawet  tego  nas  nie  nauczono: 
utrzymywać  ciało  wolne  od  usztywnień  i  napięć,  gdy  siedzimy,  stoimy,  czy  chodzimy.  Ruch 
pozbawiony  napięcia,  równowaga  bez  napięcia,  oto  pierwszy  krok,  który  trzeba  zrobić,  by  dojść  do 
stanu obserwacji jako normalnej zdolności świadomości. 

A po drugie, konieczne jest również utrzymanie  w równowadze tego, co nazywamy  darem mowy. 

Nawyk  werbalizacji,  nawyk  mówienia,  używania  wielkiej  ilości  słów  jest  taki  silny.  Werbalizacja  jest 
naszym  nałogiem.  Ustabilizowanie  mowy  jest  absolutnie  konieczne,  zanim  zaistnieje  obserwacja. 
Bowiem  w  chwili,  kiedy  wewnątrz  rodzą  się  słowa,  zakłócona  zastaje  chemia  organizmu,  następuje 
zaburzenie oddychania i krążenia krwi. Każde rodzące się wewnątrz słowo, każda werbalizacja, której 
oddajemy się baz potrzeby, narusza i zakłóca równowagę całego organizmu. 

Aby  więc  mogła  zaistnieć  obserwacja,  musimy  zadbać  o  system  nerwowy,  musimy  zadbać  o 

organizm, w przeciwnym razie nie będzie  ona mogła mieć miejsca. Nie jest to  aktywność umysłowa, 
do której możesz dojść na drodze wysiłku. To uczenie się równowagi jest najzupełniej niezbędne. 

I  po  trzecie,  aby  dojść  do  tego,  co  określamy  jako  stan  obserwacji,  konieczne  będzie  również 

utrzymywanie  umysłu  w  bezruchu.  Trzeba  więc,  by  człowiek  przebywał  jakiś  czas  sam  ze  sobą, 
przyglądał  się  rzeczom,  śledził  swój  własny  oddech,  patrzył  na  poruszenia  własnego  umysłu,  by 
stwierdzić, że spojrzeniu jego, patrzeniu jego brakuje stabilności, że jest ono zakłócone. Aby się stać 

background image

 

świadomym  swego  braku  uwagi,  swej  nieuwagi,  jest  to  absolutnie  konieczne.  Ta  nauka  wymaga 
trwałej pracy. 

Kiedy  obserwacja  ustala  się  jako  wymiar  świadomości,  gdy  reakcja  nie  jest  już  potrzebna,  gdy 

niepotrzebne  jest  porównywanie,  ocenianie  czy  osądzanie,  wszystkie  te  komplikacje  odpadają  i  jest 
tylko  świadomość  tego  co  cię  otacza  i  ruch  wewnętrzny.  W  tym  stanie  obserwacji  rodzi  się  cisza. 
Medytacja  znajduje  się  jednak  jeszcze  dalej.  Z  obserwacji  rodzi  się  cisza,  a  cisza  prowadzi  do  tego 
stanu świadomości, który nazywamy medytacją. 

Nauka jogi jest  nauką o  oczyszczeniu, oświeceniu i przemianie, i –  niezależnie  od tego kto o niej 

mówi  –  joga  oczyszcza  organizm  fizyczny,  tak,  że  percepcja  staje  się  wierna  i  dokładna.  Słowo 
“oczyszczenie”  nie  ma  charakteru  etycznego,  nie  zostało  ono  zastosowane  w  sensie  religijnym,  lecz 
użyto  go  w  sposób  bardzo  prosty,  tak  samo  jakbyś  powiedział:  “zdrowie”.  Jeśli  w  ciele  obecne  są 
toksyny,  stan  zdrowia,  czystości  nie  może  zaistnieć.  Musisz  usunąć  toksyny  z  krwi,  z  gruczołów,  z 
mięśni,  w  procesie  eliminacji.  Jak  to  zrobisz,  zależy  od  ciebie.  W  każdym  razie  joga  uczy  jak 
oczyszczać  narządy  fizyczne,  narząd  mowy  i  narządy  psychiczne.  Tak  jak  istnieją  narządy 
odpowiadające zmysłom fizycznym, podobnie i mózg używany jest przez to co określasz jako umysł, 
jako  całą  strukturę  myśli,  wyobrażeń,  uczuć  i  emocji,  będącą  rodzajem  ciała,  którego  nie  można 
zobaczyć  ani  dotknąć.  Jest  to  zarazem  nauka  o  oczyszczeniu,  a  czystość  oświeca,  wierność  i 
dokładność  sprowadza  światło  jasności.  Jeśli  więc  ktoś  powiada,  że  “czystość  oświeca”,  nie  jest  to 
deklaracja z mistycyzmu wzięta, lecz jest to fakt fizyczny. 

Jeśli  zatem  terminu  “joga”  użyjemy  na  określenie  nauki  o  oczyszczeniu  narządów  fizycznych, 

narządu mowy i narządów psychicznych, o dochodzeniu do światła jasności, do światła zrozumienia, 
które jest wierne i dokładne – wtedy może ona stanowić drogę odkrywania rzeczywistości. 

Gdyby  sto  lat  temu  jakaś  poważna  osoba  zaczęła  mówić  o  rozszerzeniu  świadomości,  o 

doświadczeniach, które nie są zmysłowe, ludzie by ją wyśmiali. Patrzyliby na to jak na czarną magię. 
Lecz  w  naszym  wieku  poważni  i  uczeni  intelektualiści  stali  się  świadomi  tego,  że  poza  czasem 
psychologicznym istnieje rzeczywistość bezczasowa, i że poza narządami zmysłowymi, dzięki którym 
człowiek wchodzi w kontakt z otoczeniem, istnieją inne narządy zmysłowe, których nie widać i których 
nie  można  dotknąć,  a  które  umożliwiają  bezpośrednią  łączność  z  otaczającym  światem.  Robiono 
doświadczenia wprowadzając do organizmu ludzkiego pewne substancje chemiczne. 

Kiedy  doświadczenia  te  są  stymulowane,  człowiek  nie  umie  pogodzić  nowej  percepcji,  nowych 

warunków, z poprzednim stanem świadomości, każde bowiem doświadczenie zostawia po sobie ślad, 
zostawia  po  sobie  piętno.  Kiedy  raz  takie  doświadczenie  przeżyłeś,  nie  jesteś  już  tym  samym 
człowiekiem. Doświadczenie, to  zdarzenie, które  wibruje  w całej twej istocie. A  zatem takie sztuczne 
stymulowane,  raptownie  wywołane  doświadczenie  daje  nowe  wrażenia,  nowy  rodzaj  przyjemności  i 
radości,  nowe  oszołomienie.  Lecz  jeśli  ktoś  nie  jest  przygotowany,  by  ten  nowy  wymiar  i  te 
doświadczenia pogodzić z całym układem swego życia, wtedy doświadczenia te stają się tylko nowym 
nabytkiem,  intelektualnym  wyobrażeniem  i  emocjonalnym  doznaniem.  Nie  mając  wpływu  na  całość 
twego  życia,  doświadczenia  te  mogą  ułożyć  się  w  twym  umyśle  jak  piękny  naszyjnik  na  szyi.  Lecz 
człowiek  czuje  się  zagubiony,  nie  wie  co  począć  ze  swoją  zwiększoną  wrażliwością.  Podobnie  jak 
nagle  i  nieoczekiwanie  wywołane  doświadczenia  okultystyczne  i  transcendentalne  powodują 
wyczerpanie nerwowe i bardzo poważne zaburzenia psychiczne, tak też te doświadczenia wywołały w 
młodszym  pokoleniu  zwiększoną  wrażliwość,  z  którą  wielu  nie  potrafiło  powrócić  do  życia 
społecznego.  Cała  istota  nie  potrafiła  zasymilować  tej  wrażliwości,  która  zamiast  stać  się 
dobrodziejstwem,  błogosławieństwem,  siłą,  stawała  się  raczej  słabością,  chorobą,  czasem  nawet 
przekleństwem.  Każde  podejście  częściowe,  niepełne,  każde  niepełne  działanie  wywołuje 
wypaczenia, jakieś skrzywienie w całej istocie. 

Pierwsza  rzecz,  to  zgodzić  się  z  faktem,  że  fizycznie  i  psychicznie  każdy  człowiek  jest 

uwarunkowany.  Nie  może  on  od  tych  uwarunkowań  uciec,  nie  może  z  nimi  walczyć,  nie  może  ich 
usunąć ze świadomości. Jednak nie mają one nad umysłem żadnej władzy, jeśli człowiek ich władzy 
nie zaakceptuje, nie będzie się z nimi identyfikował. Widać więc – nie jako ideę, lecz jako prosty fakt – 
że  umysł  nie  jest  ich  narzędziem.  Umysł  służy  mechanicznej  aktywności,  umysł,  mózg  służy  do 
nabywania  informacji,  do  przechowywania  tych  informacji,  do  organizowania  ich  w  systemy  i 
kategorie, do użytkowania ich w razie potrzeby. W ten sposób mózg nie staje się narządem, który cię 
zniewala,  lecz  ten  sam  uwarunkowany  mózg  może  stać  się  narzędziem  wyzwolenia.  A  zatem  dla 
dalszych badań, dla dalszych odkryć władza rozumu się kończy. 

Człowiek zintegrowany wie gdzie używać rozumu, gdzie używać mowy. My obecni tego nie wiemy. 

Używamy  go  w  sposób  niewłaściwy,  tak  samo  jak  w  niewłaściwy  sposób  używamy  naszego  ciała 

background image

 

fizycznego,  tego  pięknego,  złożonego  organizmu,  który  mamy  do  dyspozycji.  Odżywiamy  je  zależnie 
od  naszych  kaprysów,  zachcianek,  nastrojów.  Jesteśmy  wobec  naszego  ciała  bardzo  nielojalni, 
bardzo niesprawiedliwi. Zależność nasza od fizycznego organizmu i skomplikowanego umysłu nie jest 
jeszcze  ani  znana,  ani  uporządkowana.  Jeśli  więc  się  widzi,  że  umysł  nie  przyda  się  do  dalszych 
badań,  nie  może  jednak  zostać  zniszczony  czy  unicestwiony,  dochodzi  wówczas  do  ładu  z  własnym 
umysłem.  Uczymy  się  go  używać  w  sposób  sprawny  i  racjonalny,  gdy  zajdzie  potrzeba.  To  piękne, 
jeśli  umiemy  się  posługiwać  naszym  skomplikowanym  mózgiem.  Tego  się  człowiek  uczy.  Jeśli  na 
poziomie fizycznym i mentalnym panuje bałagan, chaos, anarchia, niemożliwe jest jakiekolwiek dalsze 
badanie,  wszelka  dalsza  droga.  Tak  więc  używanie  rozumu,  tam  gdzie  on  jest  niezbędny,  pozwala 
człowiekowi  zaniechać  nieodpowiedniej  działalności  umysłowej.  Nie  trzeba  wtedy  umysłu  uspokajać, 
zmuszać go do ciszy, narkotyzować go ani z nim walczyć. 

W  stopach  przebywa  ruch,  lecz  ruch  ten  drzemie,  jest  w  stanie  zawieszenia.  W  ten  sam  sposób 

uwarunkowany  umysł,  czy  uwarunkowany  mózg,  przechodzi  w  stan  zawieszenia.  To  właśnie 
nazywamy  stanem  obserwacji.  Nikt  nas  tego  nie  uczył,  lecz  po  to  by  utrzymać  umysł  w  stanie 
zawieszenia, musimy się uczyć obserwować. 

Zauważ,  że  w  okresie  edukacji  umysł  musi  być  w  pewnym  stopniu  używany  –  nie  jako  ten  co 

doświadcza  lub  wykonuje,  lecz  istnieje  rozszczepienie  na  obserwatora  i  przedmiot  obserwacji. 
Obserwacja  nie  jest  porównywaniem  ani  wartościowaniem,  a  więc  doświadczenie  nie  musi  w  nią 
ingerować.  Jednak  to  rozszczepienie,  ten  podział  nadal  istnieje,  człowiek  usiłuje  się  uczyć  podobnie 
jak  uczy  się  prowadzić  auto,  latać  samolotem  itp.;  jest  to  świadome  działanie.  Akt  obserwacji  w 
dalszym ciągu zachodzi na płaszczyźnie rozumowej, nadal używamy świadomego “ja”, ośrodka, Ego, 
chociaż  tutaj  ono  jest  nie  po  to,  żeby  przeżywać,  oceniać,  formułować  opinie  lub  zyskiwać  nowe 
doświadczenia.  Służy  ono  do  uświadomienia  sobie  tego,  co  istnieje  poza  człowiekiem  i  tego  co,  się 
dzieje w jego wnętrzu, by ustalić uwagę w sposób wolny od reakcji. 

Obserwacji,  jako  nowej  władzy  świadomości,  jako  nowego  kontaktu  z  rzeczywistością,  będziemy 

musieli  uczyć  się  stopniowo.  To  bardzo  trudne,  widzieć  i  być  świadomym  bez  reakcji  emocjonalnej, 
bez  łączenia  tego,  co  jest  obserwowane  ze  świadomym  “ja”,  bez  pragnienia  lub  motywu,  żeby  to 
chcieć lub tamtego nie chcieć, by akceptować lub odrzucać, by lubić czy nie lubić. 

Pozostaje rozpoznawanie,  rozpoznawania nie da się  uniknąć, lecz czynnik wartościujący, czynnik 

zysku nie będzie wchodził w grę. W stanie obserwacji jest tylko wszechobejmująca uwaga, której nie 
prześladuje  przedmiot,  której  nie  zakłócają  reakcje  podmiotu.  Utrwalenie  się  stanu  obserwacji  jest 
czymś nowym; wymaga to ogromnej energii, wymaga prostoty. Trzeba więc uczyć się czuwać. Trzeba 
uczyć  się  patrzeć,  nie  pragnąc  przez  to  niczego  zyskać  ani  czerpać  przyjemności.  Po  to  by  mógł 
nastąpić bardzo  prosty kontakt z otaczająca rzeczywistością, musi być  wszechobejmująca uwaga, to 
znaczy  stan  obserwacji,  choć  nadal  trwa  podział  na  obserwatora  i  obserwowane.  Gdy  ta  prosta 
percepcja,  to  czyste  poznanie,  to  wszechobejmująca  uwaga  się  utrwala,  gdy  człowiek  nauczy  się  ją 
utrzymywać,  wtedy  wszystkie  motywy,  intencje,  cele,  które  były  niedostępne  naszej  uwadze,  zostają 
odkryte. 

Obnażenie  się  podświadomości  przed  tą  wszechobejmującą  uwagą  może  mieć  miejsce,  jeśli  do 

tego dopuścimy. Tak więc człowiek widzi swą brzydotę i piękno, swą słabość i siłę. Duma i próżność, 
wyobrażenia jakie człowiek miał o sobie,  zostają rozbite. Przedtem człowiek bardzo chętnie narzucał 
innym własne opinie, mierzył ludzi według własnych norm i kryteriów. Potem widzi swoje ograniczenia, 
i  tym  samym  jego  aspiracje  by  oceniać  ludzi  według  własnych  kryteriów  i  norm,  odpadają  i  zanikają. 
Następuje  wtedy  odprężenie  w  stosunkach  z  ludźmi,  bowiem  skwapliwość  i  gorączkowość  z  jaką 
człowiek narzuca, sądzi, przekonuje, spiera się – cała ta powierzchowna, intelektualna gra na pokaz, 
przestaje bawić i pojawia się prostota. 

Gdy stan obserwacji trwa nieprzerwanie przez cały dzień, to odprężenie zmienia również charakter 

snu.  Nie  męczą  nas  wtedy  zbytnio  marzenia  senne  i  podczas  gdy  zmiana  ta  zachodzi,  to  co  leży 
głęboko  w  ludzkiej  psychice,  to  co  nazywamy  zbiorową  podświadomością,  produktem  całego 
ludzkiego doświadczenia, także zaczyna projektować się na ekranie naszej uwagi. Dopóki zawartość 
psychiki  nie  odsłoni  się  przed  obserwacją,  nie  może  mieć  końca  podział  na  obserwatora  i 
obserwowane. Tak więc podświadomość projektuje się w różny sposób. Mogą to być wizje, doznania, 
niezwykłe doświadczenia. Zachowanie stanu obserwacji, gdy pojawiają się tego rodzaju doznania, gdy 
pojawiają  się  wizje,  gdy  następuje  projekcja  dźwięków,  świateł  i  zapachów,  gdy  wewnętrzne  siły 
psychiczne zostają obudzone, zachowanie prostoty i skromności obserwacji, jest wtedy bardzo trudne. 
Człowiek  bardzo  chętnie  poddaje  się  tym  doznaniom  i  wizjom,  ulega  tym  siłom  psychicznym, 
zapominając, że wszystkie te siły i doznania mieszczą się w sferze uwarunkowanego umysłu, w sferze 
znanego.  Jakkolwiek  piękne  i  wysublimowane  bywają  przeżycia  (można  zobaczyć  Krisznę,  Siwę, 

background image

 

Buddę, Chrystusa), to nie jest nieznane. Wszelkie te doznania mogą wystąpić, lecz mieszczą się one 
w  sferze  uwarunkowanego  umysłu.  Tak  więc  stymulowanie  doświadczeń  w  sferze  znanego  może 
stanowić bardzo przyjemne przeżycie, lecz nadal podlega ono dualizmowi. Obserwator pozwala temu 
wszystkiemu się pojawić. On nie szuka, wszystko pojawia się samo. I kiedy może się to odsłonić przed 
wszechobejmującą uwagą, gdy może się to odsłonić przed obserwacją, traci cały swój napęd. Zostaje 
zaobserwowana  cała  zawartość  uwarunkowanego  umysłu  i  wraz  z  tym  kończy  się  podział  na 
obserwatora  i  obserwowane.  Tak  więc  stworzone  przez  nas  “ja”,  obserwator,  ośrodek  wraz  z  całym 
jego  obwodem,  przechodzi  w  stan  zawieszenia. Wtedy  dopiero  zaczyna  żyć  to,  co  nazywamy  ciszą. 
Cisza jako wymiar świadomości nabiera życia. Nie istnieje ośrodek ani jego obwód. 

Ośrodek  przechodzi  w  stan  zawieszenia.  Pojawia  się  inteligencja,  człowiek  osiąga  stan 

świadomości pozbawiony “ja”. Możliwe,  że  w stanie tym żyjemy każdej nocy, kiedy pogrążamy się  w 
głębokim  śnie  bez  marzeń  sennych.  Podczas  głębokiego  snu  bez  marzeń  sennych  świadomość  “ja”, 
świadomość płci przechodzi w stan zawieszenia. 

Ta twórcza inteligencja jest subtelniejsza niż oddech, subtelniejsza niż krew płynąca w żyłach. Nie 

odgradza jej więc bariera skóry i mięśni. Chcę powiedzieć, że nie jest ona indywidualna ani zbiorowa. 
Nie jest ona uwarunkowana przez ludzki umysł, zatem jest ona zasadą, która wszystko przenika, która 
panuje,  która  istnieje.  Ta  “istność”  życia  zaczyna  działać.  Ta  inteligencja  działa  w  jednostce,  używa 
ludzkich  zmysłów,  używa  ludzkiego  mózgu.  Medytacja  jest  stanem  lub  wymiarem,  w  którym  ta 
inteligencja,  ta  zasada  życia,  nie  uwarunkowana  przez  ludzki  rozum,  pojawia  się  i  działa.  Jest  to 
działanie  nieznanego  –  nieuwarunkowanej,  niezmierzonej  inteligencji  i  wrażliwości.  Nie  ma  w  niej 
podziału  na  zewnętrzne  i  wewnętrzne,  na  jednostkowe  i  zbiorowe.  Percepcja  nie  jest  więc 
dualistyczna,  dlatego  reakcje  są  spontaniczne.  Jest  to  wymiar  świadomości,  do  którego  dorosnąć 
może każdy człowiek. Świadomość ta nie będzie samoświadomością – będzie to pełna świadomość. 
Niektórzy ludzie, tacy jak Richard Bucke, już bardzo dawno temu nazwali ją świadomością kosmiczną, 
świadomością  uniwersalną,  albo  też  świadomością  boską.  To  co  pełne  bowiem  jest  boskie,  to  co 
nierozszczepione  jest  boskie.  Rozszczepienie  to  piętno.  Pełnia  jest  istotą  życia,  jest  jego  wymiarem. 
W świadomości tej nie ma żadnego śladu po zwierzęcym strachu i popędzie obronnym. Nie ma w niej 
żadnego osadu minionych przeżyć, który zatyka i dławi. Ludzie wschodu nazwali tę pełną świadomość 
“samadhi”,  lecz  trudno  zdecydować  się  na  używanie  tego  określenia,  ponieważ  ono,  podobnie  jak 
“dhjana” – medytacja, bywało mocna nadużywane. Nie jest to żaden punkt do którego się dochodzi i 
tam zatrzymuje. Tam człowiek rodzi się na nowo. Z prymitywnej zwierzęcej świadomości narodził się 
człowiek  samoświadomy,  a  z  tej  mutacji  psychicznej  człowiek  dalej  rodzi  się  na  nowo,  w  nowym 
wymiarze świadomości, w którym żyje i z którego wyprowadza swe działanie. Tam zaczyna się życie. 
Wtedy człowiek może działać i tworzyć nowa strukturę wzajemnych stosunków. 

CZĘŚĆ II  

Czym jest medytacja? 

Medytacja  to  wszechogarniająca  uwaga.  Jest  to  działanie  tej  pełnej  uwagi.  Gdy  dochodzisz  do 

pełnej uwagi, wszystkie twoje związki ze światem zostają zrewolucjonizowane. Związki te nie odnoszą 
się już do ego, które przestaje funkcjonować w centrum świadomości. Znikają działania motywowane 
wyobrażeniem lub myślą. Zewnętrzna i wewnętrzna aktywność nie jest ukierunkowana na materialne 
czy  duchowe  osiąganie.  Staje  się  ona  tak  naturalna  i  łatwa  jak  oddychanie.  Tak  więc  medytacja  to 
działanie w zupełnej ciszy umysłu. Cisza, w której działa świadomość oznacza ogromną moc i głębię. 
Dopóki  działanie  wypływa  z  umysłu,  jest  ono  niepełne  i  dlatego  brak  mu  mocy  i  głębi.  Wszelka 
umysłowa  aktywność  jest  płytka  i  wymaga  niewielkiej  ilości  energii;  toczy  się  ona  biernie  w  koleinie 
wrażenia – interpretacji – reakcji. 

Percepcja rozróżniająca oraz intuicja znajdują się na nieco głębszym poziomie, lecz są one także 

związane  ze  świadomością  “ja”.  Są  to  po  prostu  jej  bardziej  subtelne  zdolności.  Działanie  ciszy  jest 
wolne  od  dwoistości.  Świadomość  “ja”  wtedy  nie  funkcjonuje.  Wszystko  co  dzieli,  znika.  Cały  ruch 
energii,  z  której  tworzy  się  świadomość,  zostaje  skierowany  do  wnętrza.  Użyto  to  słowa  “ruch”,  aby 
wskazać  na  twórczy  aspekt  czystej  “istności”.  Rzeczywiście  nie  ma  takiej  przestrzeni  ani  czasu,  w 
których ruch tej energii by się odbywał. Pojęcie ruchu wiąże się z naszą obecną percepcją, która jest 
wynikiem świadomości “ja”, funkcjonującej dzięki narządom zmysłowym. 

Jak zacząć? 

Należy  zrozumieć,  że  medytacja  obejmuje  całość  życia.  Obejmuje  ona  w  równym  stopniu  stronę 

fizyczną, jak i psychiczną. Jeśli ktoś nie jest gotów przejść radykalnej przemiany w obu tych sferach, 
niech  nie  myśli  o  życiu  w  medytacji.  Trzeba  zacząć  od  badawczego  przyjrzenia  się  stosunkowi  do 
własnego ciała i umysłu. Badanie to powinno być równoczesne. Zapoznanie się z własnym ciałem to 

background image

 

pierwszy  krok.  Przyjazny  stosunek  do  własnego  ciała,  to  drugi  krok.  Po  przyjacielsku  zaspokajasz 
potrzeby swego ciała. Lecz go nie rozpieszczasz. Nie przywiązujesz się do niego. Nie pozwalasz, aby 
ciało dyktowało ci warunki. 

Dieta. W zakres prawidłowej diety wchodzi właściwa jakość i ilość pokarmów, jak również częstość 

spożywania  posiłków.  Jedzenie  powinno  mieć  związek  z  apetytem.  Nie  powinno  ono  powodować 
pobudzenia  ani  zakłócać  równowagi  emocjonalnej.  Posiłki  należy  spożywać  spokojnie,  w  pogodnym 
nastroju.  Trzeba  czuwać  nad  tym,  żeby  wszystko  co  się  je  zostało  w  pełni  przetrawione.  Nie  należy 
obciążać  ciała  niestrawnym  pokarmem.  Czystość  wszystkich  narządów  wewnętrznych  jest  jednym  z 
podstawowych warunków medytacji. 

Kondycja  fizyczna.  Osobom cierpiącym  na  dolegliwości  fizyczne  trudno  będzie  zachować  pełnie 

medytacji  czyli  maksimum  uwagi.  Trzeba  dołożyć  wszelkich  starań,  aby  układ  nerwowy  i  mięśniowy 
były sprawne i zdrowe. Każde zesztywnienie oznacza chorobę. Nie można pozwolić, aby jakakolwiek 
część ciała zwyrodniała w zesztywnieniu. Trzeba zachować w zdrowiu każde włókno organizmu przez 
stosowanie odpowiednich ćwiczeń. Zdrowie to piękno. 

Sen. Należy dbać o to, żeby spać głęboko przez co najmniej sześć godzin bez przerwy. Niezbędne 

minimum snu dla człowieka, to sześć godzin w lecie i osiem godzin zimą. Najlepsza pora do spania, to 
dwie godziny przed północą i czas po północy. 

Samokształcenie.  Medytacja  wymaga  wszechstronnego  wychowania.  Dorośli  uważają,  że  uczyć 

się samemu jest dość trudno. Łatwo im zmusić się do postępowania według pewnych wzorów, metod 
czy  technik.  Inaczej  mówiąc  potrzebują  jakiegoś  autorytetu.  Jednakże  medytacja  zakłada 
samokształcenie.  To  znaczy,  że  odkrycie  sensu  życia  musi  pochodzić  z  pierwszej  ręki.  Kto  pragnie 
odkrywać,  ten  czerpie  nauką  ze  wszystkiego  i  od  każdego,  nie  stając  się  od  niczego  o  od  nikogo 
zależnym. Samokształcenie wymaga więc: 

Żywej 

wrażliwości 

dziecka.  

Skromności badacza, który stara się uczyć i odkrywać, nie narzucając w procesie badawczym swego 
stanowiska 

postawy 

innym 

ludziom.  

Poczucia  odpowiedzialności,  aby  żyć  zgodnie  z  tym,  czego  się  człowiek  nauczył,  niezależnie  od 
konsekwencji. 

Prawda jest po to, aby nią żyć. Ten kto usiłuje prawdę propagować lub organizować, zatraca rytm 

pełni.  Jeśli  ktoś  jest  gotów  samodzielnie  się  uczyć,  powinien  odkryć  jakie  sprawy  w  jego  życiu  mają 
pierwszeństwo.  Jest  rzeczą  absolutnie  niezbędną  ustalić  ich  kolejność  i  wydatkować  swój  czas  i 
energię  stosownie  do  tej  kolejności.  Na  ogół  tracimy  energię  na  nieważne  i  drugorzędne  sprawy.  To 
szkodliwe  marnotrawstwo  powoduje,  że  pod  koniec  dnia  jesteśmy  zmęczeni  i  rozstrojeni.  Człowiek 
przemęczony  i  emocjonalnie  rozstrojony  nie  jest  w  stanie  spać  głęboko.  Marnujemy  wtedy  noc,  a 
następny dzień rozpoczynamy z rozleniwionym ciałem i ospałym umysłem. Należy dbać o to, aby bez 
potrzeby  nie  tracić  cennej  energii.  Energia,  która  zostaje  nagromadzona  w  dzieciństwie  i  młodości, 
stanowi  nasz  kapitał.  Należy  ją  zachowywać,  wydatkując  uważnie  i  rozsądnie.  Każdy  ruch  ciała  i 
umysłu,  jak  również  mowa,  zużywa  energię.  Każda  myśl,  emocja,  wyobrażenie,  pochłaniają  energię 
życiową.  Każde  wypowiedziane  słowo  pochłania  energię  życiową.  Samokształcenie  zaczyna  się  od 
obserwacji jak użytkujemy te energię i od uczenia się, żeby nie tracić jej przez: 

wzburzenie, 

pośpiech, 

niepokój, 

zawiść, 

ambicję, 

użalanie się nad sobą, 

lęk, 

plotkowanie, 

skłonność do osądzania innych.  

Następny  krok  to  nauczyć  się  robić  wszystko  dokładnie  i  skrupulatnie.  Jest  to  działanie  ze 

znajomością rzeczy. Robiąc wszystko dokładnie,  zupełnie naturalnie robimy to  w najbardziej piękny i 
skuteczny sposób. Piękno i efektywność wynikają z dokładności. Sprawne działanie oznacza minimum 
zużycia czasu i energii. 

Sztuki  działania  można  nauczyć  się  dzięki  czujności  i  uwadze.  Przyswoiwszy  sobie  sztukę 

dokładności,  należy  skupić  uwagę  na  tym.  Aby  robić  konieczne  rzeczy  we  właściwym  czasie. 
Odkładanie pracy na później stanowi ziarno niepokoju, lęku i troski. Właściwe działanie we właściwym 

background image

 

czasie zaoszczędza wiele umysłowego wysiłku. Nawyk odkładania czynności fizycznych utrwala się i 
zniekształca percepcję. Ten sam nawyk staje się postawą psychiczną. Odwlekanie decyzji, zwolnione 
reagowanie  na  sytuacje  i  inne  neurotyczne  skłonności,  wyrastają  na  gruncie  odkładania  spraw. 
Zwolniona  reakcja  pozostawia  osad  w  podświadomości.  Sytuacja  obiektywna  staje  się  problemem 
subiektywnym. To zaś stwarza napięcia i konflikty. 

W młodości człowiek jest bardziej bezwzględny. Uważa za przywilej młodości działanie impulsywne 

i  bezmyślne. W  wieku  średnim  człowiek  robi  się  ospały,  opieszały,  staje  się  konformistą.  Na  starość 
traci twórcze zainteresowanie życiem. Tak więc człowiek nigdy nie żyje prawdziwie. Odkłada życie na 
później. Unika on zawsze spotkania z chwilą obecną. 

Medytacja  to  spotkanie  z  wiecznością  w  chwili  obecnej.  To  rozwiązywanie  każdego  problemu, 

kiedy tylko się pojawia. To rozładowywanie każdego  napięcia, skoro tylko się  wkradnie. To odważne 
przyjmowanie  wyzwania,  jakie  niesie  życie.  Medytacja  oznacza  działanie  wolne  od  napięć.  Tylko  ten 
może działać pełnią swej istoty, kto działa bez napięcia. Napięcie, lęki, troski stwarzają zahamowania. 
Ktoś,  kto  żyje  w  ciągłym  konflikcie  i  napięciu,  zaczyna  szukać  odprężenia  poza  codziennym  życiem. 
Szuka  ciszy  na  zewnątrz,  poza  sobą.  Bardzo  musimy  uważać,  żeby  nie  paść  ofiarą  tego  rodzaju 
niezdrowych pokus. Musimy wniknąć w naszą codzienną rutynę i w nasze układy; zrozumieć je i dzięki 
temu  je  zmienić.  Oto  twórcza  droga  medytacji.  Dlatego  właśnie  nazywamy  ją  pełną, 
wszechobejmującą uwagą. 

Niełatwo mieć pełną uwagę. Niełatwo jest patrzeć na cokolwiek w sposób całkowity. Nie mamy  w 

tym wprawy. Nikt nas nie uczył uwagi, która nie wymaga wysiłku. Nie potrafimy żyć w pustce. Każde 
chwila  jaką  przeżywamy  na  jawie  wypełniona  jest  egocentryczną  działalnością.  Proponowałabym, 
żeby każdy zainteresowany medytacją spędził co dzień nieco czasu w zupełnej ciszy. Należy zacząć 
od zawieszenia aktywności fizycznej i psychicznej. Na początku wskazane jest śledzenie oddychania. 
Można się do tego uciec, aby odwrócić uwagę od procesu “myśl – wspomnienie – reakcja. 

Gdy  uwaga  skierowana  jest  do  wnętrza,  panuje  spokój.  Kiedy  proces  myślowy  ustaje,  człowiek 

doświadcza  odprężenia.  Początkowy  wpływ  tego  doświadczenia  wywołuje  dezorientację.  Umysł 
zawsze  chce  czuć,  że  czegoś  doznaje.  Gdy  działa  na  niego  cisza,  umysł  jakby  się  dusi.  Poruszenia 
umysłu należy śledzić bez próby kontrolowania czy tłumienia ich. Trzeba by człowiek przeszedł przez 
to  doświadczenie  “duszenia  się”,  dezorientacji  i  pustki.  Jest  to  nieuniknione  doświadczenie 
samotności, przez które każdy musi w życiu przejść. 

Jeśli  możemy  zacząć  od  ćwiczeń  fizycznych  i  godziny  ciszy,  będzie  to  właściwy  sposób. 

Zaczynamy  dzień  opanowani,  spokojni  i  pogodni.  Nasze  codzienne  życie  jest  jedynym  jakie  mamy. 
Trzeba  abyśmy  je  przeżywali  w  sposób  rozsądny,  zdrowy  i  bogaty.  W  ciągu  paru  tygodni  człowiek 
stwierdza,  że  potrafi  ze  spokojem  wykonywać  swe  codzienne  zajęcia.  Zdarzają  się  przeciwności. 
Powstają trudności. Człowiek reaguje na nie w sposób przytomny i opanowany. 

Trzeba zaznaczyć, że wraz z ustaleniem się zdrowia psychicznego, spokoju i równowagi, zaczyna 

się  rozwijać  wiele  zdolności  psychicznych.  Zaczynają  się  przejawiać  ukryte  dotychczas  władze.  Bez 
żadnego  świadomego  wysiłku  zaczynają  się  manifestować  takie  zdolności  jak  jasnowidzenie, 
jasnosłyszenie,  telepatia,  umiejętność  leczenia  przez  dotyk,  przewidywanie  zdarzeń,  magnetyzm  i 
inne. Angażując się w nie i wykorzystując je do jakichkolwiek celów, człowiek wszystko psuje. Byłoby 
rzeczą głupią i bezcelową dać się uwarunkować przez siły psychiczne. 

Z  drugiej  strony  pogrążanie  się  w  głęboką  ciszę,  jeśli  nie  traktować  tego  właściwie,  może 

powodować, że powrót do codziennych zajęć staje się dość nieprzyjemny. Niech cisza nie absorbuje 
umysłu.  Jeśli  ktoś  doświadcza  ciszy  umysłem,  to  znaczy,  że  jest  na  niewłaściwej  drodze.  Jest  to  w 
dalszym  ciągu  niepełne  działanie.  Tylko  wtedy  otwiera  się  królestwo  ciszy,  gdy  doświadczający 
przestaje istnieć. Zawsze więc, gdy powrót do codziennej pracy staje się uciążliwy, należy zdać sobie 
sprawę,  że  się  wcale  w  ciszy  nie  przebywało.  Człowiek  bawił  się  tylko  brakiem  aktywności.  Zawsze 
gdy  czujemy  się  oszołomieni  czy  zmęczeni  po  godzinnej  ciszy,  znaczy  to,  że  wcale  w  ciszy  nie 
przebywaliśmy.  Spontaniczne  ustanie  aktywności  umysłowej  wyzwala  zupełnie  nową,  dynamiczną 
energię.  Cisza  zwiększa  wrażliwość  całej  istoty.  Wzmacnia  ona  w  zdumiewający  sposób  system 
nerwowy.  Tak  jak  po  głębokim  spokojnym  śnie,  jesteś  całkowicie  zregenerowany,  tak  samo  jesteś 
odświeżony, kiedy w ciągu tej godziny ciszy przestajesz działać jako ego. 

Dla  tych,  którzy  nie  mogą  dojść  do  spontanicznej  ciszy  umysłu  bez  żadnej  pomocy,  sugerowano 

obserwowanie  rytmu  oddychania.  Lecz  jest  niepożądane  i  niewskazane  uzależnianie  się  od  tej 
pomocy na dłuższy okres czasu. Trzeba sprawdzić samemu, czy dzięki tej pomocy człowiek uczy się 
niezależności,  czy  też  nie.  Prosta  obserwacja  rytmu  oddychania  przechodzi  e  spontaniczną  ciszę 
pełnej uwagi w ciągu kilku tygodni. Po drugie, ta godzina ciszy powinna pomóc człowiekowi przeżywać 

background image

 

uważnie  cały  dzień.  Pod  wpływem  tej  godziny  ciszy  człowiek  czuje  już  na  początku,  że  zmienia  się 
jego  życie.  Później  ta  zmieniona  jakość  staje  się  normalnym  wymiarem,  w  którym  człowiek  żyje. 
Wreszcie  dochodzi  się  do  tego,  że  wyznaczenie  tej  godziny  ciszy  staje  się  niepotrzebne.  Albo  też 
wszystkie  24  godziny  stają  się  godzinami  ciszy.  W  tym  nowym  wymiarze  życia  człowiek  używa 
umysłu,  gdy  to  jest  niezbędne.  Przestaje  żyć  w  “oceanie  myśli”.  Żyje  w  ciszy  o  niezmierzonej  głębi. 
Używa  mowy  tylko  wtedy,  gdy  jest  ona  nieodzowna.  Nadużywanie  mowy  pochłania  równie  dużo 
energii życiowej jak nadużywanie aktywności seksualnej. Człowiek je tylko tyle, ile jest konieczne dla 
utrzymania zdrowia ciała. Je tylko to, co daje ciału i umysłowi zdrowie i piękno. Niewłaściwe używanie 
smaku  jest  przyczyną  większości  schorzeń  fizycznych.  Człowiek  przyjmuje  sytuacje  życiowe  z 
równowagą  i  spokojem.  Do  innych  odnosi  się  z  miłością  i  przyjaźnią.  Emocje  przestają  skrzywiać  i 
wypaczać  reakcje.  Reakcje  przestają  mieć  źródło  w  umyśle,  a  zaczynają  wypływać  z  całej  istoty 
człowieka.  Wykonywanie  obowiązków  rodzinnych  i  społecznych  staje  się  rzeczą  łatwą  i  wdzięczną. 
Przestają  one  być  wyrazem  pychy  czy  litowania  się  nad  sobą.  Stają  się  one  jak  wdychanie  i 
wydychanie  powietrza  –  naturalne,  łatwe,  krzepiące.  Tak  więc  medytacja,  to  kompletne  otwarcie  się 
wobec każdego i wszystkiego. Jest to dynamiczne działanie w zupełnej ciszy. Jest to działanie wolne, 
którego nic nie ogranicza. Jest to działanie w stanie całkowitego odprężenia. 

Człowiek  poważny  i  szczery  może  poprzez  samokształcenie  i  czujność  rozwinąć  się  i  osiągnąć 

dojrzałość medytacji.