7 2010 11 23 21 11 06 Projekt badan


Tomasz Masłyk

Projektowanie badań społecznych. Elementy projektu badawczego



Ilekroć stajemy przed problemem, który wymaga rozwiązania, w zależności od stopnia jego złożoności, podejmujemy mniej lub bardziej świadome decyzje, angażując mniej lub więcej adekwatnych środków z dostępnej nam puli. Osobie, która się do nas uśmiecha zazwyczaj odwzajemniamy uśmiech, nie zastanawiając się nad sensem naszego zachowania. Czując chłód kulimy się, nie roztrząsając, dlaczego akurat takie zachowanie odniesie pożądany przez nas skutek. Oczywiście istnieją problemy dużo bardziej złożone, wymagające od nas drobiazgowej kalkulacji potencjalnych zysków i strat dla każdej, dostępnej nam opcji działania. Decydując się na studia, przyszły student bierze pod uwagę własne zainteresowania bądź oczekiwania i konfrontuje je z tym, co oferuje konkretny kierunek na danej uczelni. Musi ponadto dokonać oceny własnych kompetencji i zdolności szacując szanse sukcesu lub porażki podczas rekrutacji, rozważyć potencjalne ścieżki przyszłej kariery zawodowej, zapoznać się z opiniami studentów tego kierunku, itp. Dopiero po otrzymaniu stosownych informacji podejmuje decyzję. Faktem jest jednak, że znacznie częściej trafiamy na problemy proste, nie wymagające dogłębnych przemyśleń, a proces decyzyjny warunkowany jest często naszymi nawykami, naśladownictwem czy konformizmem. Czytelnik zapyta zapewne, w jaki sposób te oczywiste prawdy wiążą się z projektowaniem badań społecznych czy konkretniej, przygotowaniem projektu badawczego. Nasze zainteresowania, a więc i wątpliwości, które chcemy rozstrzygać w sposób naukowy, na ogół pozostają w związku z problemami, o których dysponujemy już pewną wiedzą i które bezpośrednio, czy też pośrednio nas dotyczą. Ponadto, „strategie”, czy „schematy analityczne i interpretacyjne”, pomocne w rozwiązywaniu problemów życia codziennego, staramy się - często nieświadomie - stosować również w procesie przygotowywania projektów badawczych. Na czym polega ten związek? Na co dzień dążymy do redukowania złożoności informacji, które do nas docierają, opierając się w swoich sądach na heurystykach, czyli nieświadomie stosowanych „drogach na skróty” (Wojciszke 2002: 81), co pozwala nam zaoszczędzić czas i wysiłek, który musielibyśmy poświęcić na drobiazgową analizę każdego aspektu danego problemu z osobna. Na podstawie informacji ze źródeł, których wiarygodności nierzadko nie jesteśmy w stanie zweryfikować, formułujemy uproszczone sądy o tym, że: „politycy są skorumpowani”, „sytuacja kobiet na rynku pracy jest zła”, „przestępczość wśród nieletnich rośnie”, itp. Te przekonania na temat charakteru zależności i ich przyczyn w otaczającym nas świecie niejednokrotnie wpływają na sposób formułowania problemów badawczych. Często są one zbyt ogólne, co właściwie od samego początku czyni je niemożliwymi do rozstrzygnięcia. Można wskazać tutaj kilka powodów nieprecyzyjnego formułowania tematów naszych przyszłych badań. Po pierwsze, może kierować nami zwodnicze przeświadczenie, że problem w toku badań „rozwiąże się sam”. Często towarzyszy temu pokusa przerzucania odpowiedzialności na respondentów, którzy będąc podmiotami badania, „znają problem” (bo przecież jest to warunek uczestnictwa w badaniu) i w naszym mniemaniu udzielą takich odpowiedzi, które zaspokoją naszą potrzebę informacyjną. Żywimy złudne przekonanie, że tak, jak i w trakcie zwyczajowej konwersacji, po zadaniu odpowiednio dużej liczby pytań, prędzej czy później otrzymamy satysfakcjonującą odpowiedź, bądź sam rozmówca (osoba badana) wskaże nam istotę problemu. Tymczasem brak precyzji, który w toku badań zmusza do wprowadzania kolejnych, niezdefiniowanych pojęć i generuje dalsze, dodatkowe pytania i wątpliwości, tworzy bariery niemożliwe do pokonania już na etapie konceptualizacji. Po drugie, ogólnie sformułowany problem często stawiany jest przez tych, którymi kieruje przekonanie, że już „znają na niego odpowiedź”. Oczywiście, jeśli nawet optymistycznie założymy, że jesteśmy w stanie jednoznacznie w toku badań rozwiązać zbyt ogólnikowo zarysowany problem, to wciąż aktualnym pozostaje pytanie o sensowność prowadzenia badań, które jedynie potwierdzą to, co jest już dobrze znane. Po trzecie, przeświadczenie, że odpowiedź na postawiony problem jest nam już znana (nawet, jeśli jest to przekonanie fałszywe), skłania nas do poszukiwania adekwatnych dowód potwierdzających nasze racje (a przez to subiektywnych), a nie do rzetelnej i obiektywnej weryfikacji sądów (w postaci hipotez) odnoszących się do badanego zagadnienia. Należy zatem pamiętać, że „aby problem badawczy był empirycznie uzasadniony, musi zostać w sposób jasny i dokładny sformułowany” (Frankfort-Nachmias Ch., Nachmias D., 2001: 68). Aby to osiągnąć, należy pamiętać, że projektowanie badań społecznych (i nie tylko) jest procesem nielinearnym, asynchronicznym, wymagającym spójnego i logicznego dopasowywania do siebie poszczególnych elementów projektu przy odpowiedniej modyfikacji już istniejących. Problem badawczy, którym chcemy się zająć powinien być nie tylko konsekwencją naszych zainteresowań, ale równocześnie przyczynkiem do poszukiwania adekwatnych źródeł wiedzy, która: (1) osadzi go w kontekście teoretycznym i empirycznym, (2) pozwoli zrozumieć znaczenie pojęć, którymi będziemy się chcieli posłużyć, (3) wskaże, jak dotrzeć do „empirycznego ekwiwalentu”, tych pojęć, aby były w sposób bezpośredni lub pośredni dostępne naszemu doświadczeniu i wreszcie (4) da wsparcie dla budowy schematu zależności pomiędzy zmiennymi wykorzystanymi w badaniu i pozwoli przygotować adekwatny schemat analityczny wykorzystujący odpowiednie procedury statystyczne. Aby to osiągnąć, należy podczas projektowania badań przejść przez kilka ważnych etapów.

Formułowanie problemu badawczego jest z jednej strony skutkiem oddziaływania bodźca intelektualnego, (Frankfort-Nachmias Ch. F, Nachmias D., 2001: 67), konsekwencją głębokiego namysłu, z drugiej - decyzją o teoretycznych i empirycznych implikacjach, warunkującą dalszy tok postępowania w procesie badawczym. Nasz wybór musi opierać się na rzeczowym i przemyślanym uzasadnieniu. Dlaczego taki, a nie inny problem, jest ważny z punktu widzenia uprawianej nauki oraz co istotnego i nowego może wnieść dla zrozumienia zależności właściwych dla podmiotów reprezentujących wybrany obszar życia społecznego. Wybierając temat badań należy kierować się kilkoma zasadami:

Warunek ten nie zostanie spełniony, jeśli będziemy w stanie udzielić odpowiedzi na postawiony przez nas problem bez konieczności przeprowadzenia badań. W tym ujęciu, problemem badawczym nie będzie zagadnienie nawiązujące do pytań o to:

- jaki jest przeciętny dochód pracowników sektora przemysłowego?

- jakie poparcie wyborcze w wyborach parlamentarnych uzyskała dana partia polityczna?

- jaki jest poziom przestępczości wśród młodzieży w danym regionie kraju?

- czy ludzie w swoich wyborach i działaniach częściej kierują się konformizmem czy nonkonformizmem?

- jakie są źródła legitymizacji władzy w państwie demokratycznym?

Odpowiedzi na tak postawione pytania możemy znaleźć w rocznikach statystycznych, publikacjach Państwowej Komisji Wyborczej, kronikach kryminalnych lub też poznamy je po przestudiowaniu właściwej literatury.

Tak więc, nie badamy „relacji niższości i wyższości” w danej organizacji, tylko jej strukturę władzy. Stosunek członków grupy rówieśniczej do poszczególnych jej uczestników nie będzie warunkował ich „miejsca w grupie” tylko określał pozycję w strukturze socjometrycznej tej grupy. Nie próbujemy rozstrzygać o tym, co decyduje o „przemieszczaniu się jednostek w strukturze społecznej”, lecz badamy przyczyny ruchliwości społecznej. Reakcja osób obserwujących skutki wypadku drogowego nie jest „działaniem grupy świadków” tylko zachowaniem tłumu, itd.

I tak na przykład, problem: „wpływ przekazów medialnych na kształtowanie postaw proekologicznych” takich wskazówek nam nie daje, ze względu na brak precyzji. Nie jest określone, o jakie media chodzi, oraz czyje postawy będą brane pod uwagę. Nawet jeśli problem zostałby doprecyzowany, tego typu badania wymagałyby „pomiaru” w dwóch punktach czasowych: przed emisją tych przekazów, i w jakimś czasie po emisji, aby móc zarejestrować ewentualną zmianę postaw. Pojawia się tutaj kolejna istotna wątpliwość: w jaki sposób zmierzyć efekt „netto” tego oddziaływania, czyli samodzielny wpływ przekazów medialnych, którym mogą towarzyszyć inne czynniki oddziałujące na zmianę postaw: przynależność do organizacji ekologicznych, indywidualne zainteresowania tematyką ekologiczną, wpływ sankcji formalnych (prawnych) i nieformalnych (opinie członków wspólnoty sąsiedzkiej), czy samorefleksja.

Nieco inne przeszkody można napotkać przy próbie realizacji badań dotyczących „poziomu korupcji wśród urzędników instytucji samorządowych”, które byłyby ciekawym wyzwaniem dla badacza, ale ze względu na sankcje grożące podmiotom takich działań, w wyniku ujawnienia ich korupcyjnych powiązań, niezwykle trudne do przeprowadzenia. Tym barierom towarzyszyłaby z pewnością wątpliwa wiarygodność uzyskanych wyników.

Kolejny problem dotyczy odwoływania się w badaniach do wielkich populacji. Jeśli zechcemy poznać „rolę tradycji rodzinnych w kształtowaniu postaw patriotycznych Polaków”, to sugerujemy, że badania obejmą „wszystkich Polaków”. Ze względów czasowych, finansowych i organizacyjnych, przeprowadzenie takich badań jest niezwykle utrudnione, zwłaszcza dla badacza, który nie dysponuje odpowiednim budżetem i zapleczem badawczym. Z drugiej strony, wnioskowanie na temat patriotyzmu Polaków w oparciu o badania na małych, niereprezentatywnych próbach dobieranych w sposób „dogodnościowy” nie uprawnia do formułowania uogólnionych wniosków. Dlatego też, już przy wyborze tematu, należy zastanowić się nad metodą badawczą jak i organizacyjnymi możliwościami przeprowadzenia projektowanych badań w terenie.

Niezwykle rzadko zdarza się, że tematyka naszych badań stanowi novum dla danej nauki. Zazwyczaj w większym lub mniejszym stopniu odwołuje się ona do znanych koncepcji i teorii. Dla właściwego zaprojektowania badań, niezwykle ważny jest trafny dobór źródeł wiedzy (tak teoretycznych jak i empirycznych) i przedstawienie ich krótkiego zarysu w odniesieniu do problemu, którym chcemy się zająć. Studia literatury przedmiotu nie tylko poszerzają zakres naszych kompetencji odnośnie dziedziny, w obrębie której chcemy przeprowadzić nasze własne badania. Dodatkowo dostarczają odpowiedniej, użytecznej aparatury pojęciowej, a co najważniejsze - zmuszają do wysiłku intelektualnego zwłaszcza wtedy, gdy natykamy się na odmienne stanowiska teoretyczne w wyjaśnianiu tych samych aspektów życia społecznego przez różnych badaczy. Podobną funkcję pełnią dane empiryczne. Nawet, jeśli pozyskane zostały w toku badań o nieco odmiennej tematyce lub stanowią empiryczną ilustrację zależności zachodzących w wielkich populacjach (gdy są to na przykład dane ogólnokrajowe) mogą stać się dla nas ważnym źródłem wiedzy, pomocnej na etapie konceptualizacji czy operacjonalizacji problematyki badawczej.

Dość typową reakcją młodych adeptów nauk społecznych (i prawdopodobnie nie tylko ich) po zapoznaniu się z literaturą przedmiotu, jest zniechęcenie czy nawet frustracja powodowana przekonaniem, że „wszystko już było” i trudno znaleźć oryginalny temat badań. Wbrew pozorom, pierwsze próby projektowania własnych badań mogą być zaletą, a nie wadą. Satysfakcjonujące dla samego autora jak i potencjalnych odbiorców wyników takiego przedsięwzięcia (promotorów czy recenzentów prac dyplomowych) mogą być wyniki badań prowadzonych w mikroskali, które z pewnością nie naruszą obowiązujących paradygmatów, ale mogą dostarczyć użytecznej wiedzy o danym przypadku (małej grupie, społeczności lokalnej czy kategorii społecznej) i staną się ważnym doświadczeniem w procesie doskonalenia własnego warsztatu metodologicznego. I tak na przykład, badacze struktury społecznej i czynników stratyfikacyjnych pokazują, że w kulturze Zachodu pozycja społeczna w silnym stopniu warunkowana jest statusem społeczno-ekonomicznym (mierzonym poziomem wykształcenia, wysokością dochodu czy statusem zawodowym) (zob. Domański 2004). Wiedzę tę można wykorzystać w mikroskali prowadząc badania na temat tego, w jakim stopniu pozycja społeczna rodziców wpływa na pozycję socjometryczną ich dzieci w grupie szkolnej lub innej grupie rówieśników. Próbując znaleźć wytłumaczenie, dlaczego niektórzy absolwenci, mimo słabych wyników osiąganych podczas studiów, lepiej radzą sobie na rynku pracy (są w stanie szybciej znaleźć dobrze płatną pracę) w porównaniu z tymi, których wyniki były relatywnie lepsze, możemy sięgnąć do koncepcji kapitału społecznego, która pokazuje, że niejednokrotnie decydujące znaczenie dla powodzenia naszych działań ma to, kogo się zna, a nie to, co się wie. Nierzadko bowiem kapitał społeczny, którego wielkość zależy między innymi od umiejscowienia jednostki w sieciach społecznych, przynosi tym jednostkom wyższe zyski niż kapitał ludzki w postaci wiedzy czy kompetencji (zob. Putnam 2008). Znajomość teorii z danej dziedziny wiedzy stanowi dla nas mocny fundament, służący jako wsparcie dla przygotowania koncepcji własnych badań.

W toku badań można realizować kilka różnych celów. Istotą badań może być (1) odkrywanie czy też eksplorowanie nowych zjawisk, w celu lepszego ich zrozumienia lub wypracowania metodologii dla badań o szerszym zasięgu, (2) opis jakiejś sytuacji lub wydarzenia, czyli poszukiwanie odpowiedzi na pytania: co? kiedy? gdzie? oraz jak? i (3) wyjaśnianie, poprzez próbę dotarcia do przyczyn obserwowanych przez nas zależności (Babbie 2004: 111-113). Kiedy właściciel firmy dochodzi do wniosku, że obowiązujący dotychczas system motywacyjny nie spełnia jego oczekiwań i produktywność firmy maleje, może dzięki właściwie zaprojektowanym badaniom odkryć (eksplorować) prawdziwe czynniki skłaniające do wydajniejszej pracy. Z kolei wykreślenie profili demograficzno-społecznych wyborców danej partii politycznej (kto głosuje na kogo) jest przykładem badań opisowych. Na podstawie wyników badań opisowych można stworzyć rankingi uczelni wyższych w danym kraju lub regionie, czy pozyskać istotne informacje na temat potencjalnych konsumentów danego produktu. I wreszcie, poszukiwanie związków przyczynowych jest celem badań wyjaśniających. Przykładem takich badań może być próba wyjaśnienia, dlaczego niektórzy chętniej angażują się w działania o charakterze obywatelskim a inni rzadziej, czym warunkowany jest zróżnicowany poziom zaufania jednych ludzi do innych, czy też, od czego zależy skłonność do oszczędzania, a co z kolei skłania do życia na kredyt. Jasno zdefiniowany cel badań zmusza do precyzji oraz ogniskuje wysiłki na konkretnych środkach, które ułatwią jego osiągnięcie.

W badaniach społecznych obok indywidualnych jednostek ludzkich, które są najbardziej typowymi jednostkami analizy, możemy wskazać na byty bardziej złożone - społeczności, grupy bądź organizacje. Przedmiotem badań, a więc i jednostką analizy, mogą stać się również niematerialne wytwory ludzkich działań: czasopisma, książki, utwory muzyczne czy filmy (Babbie 2004: 113-119). Wybór jednostek analizy zależy od problemu badawczego. Możemy na przykład badać, w jaki sposób wysokość dochodu wpływa na kształtowanie się nawyków konsumpcyjnych. Wówczas jednostką analizy będzie pojedyncza osoba. W innym wypadku interesującym zagadnieniem może być to, w jaki sposób poziom konsumpcji zależy od wielkości budżetu całego gospodarstwa domowego, liczonego jako suma dochodów poszczególnych członków rodziny. W tej sytuacji jednostką analizy będzie rodzina, mimo, że o jej poziomie życia wnioskujemy na podstawie wypowiedzi pojedynczego jej członka. W innym przypadku interesującym może być zagadnienie dotyczące „skłonności do kooperacji” studentów zdających egzamin testowy wcześniej (jedna grupa), z tymi, którzy ten sam egzamin zdają w terminie późniejszym (druga grupa). Jeśli egzaminator nie przyjmuje sztywnych kryteriów oceniania tylko uzależnia je od wyników uzyskanych na egzaminie przez wszystkich zdających, wymiana informacji na temat egzaminu wiąże się z pewnym ryzykiem w myśl zasady „im lepszy wynik uzyskają inni (poinformowani), tym gorzej dla ciebie”. W takich badaniach dotyczących „kooperacji” jednostką analizy będzie pojedynczy student. Może nas jednak interesować czy, i w jaki sposób, różnica w czasie przeprowadzonego egzaminu (godzina, dzień) wpływa na wyniki osiągane przez egzaminowane grupy. Wówczas jednostką analizy będzie „grupa” studencka. Jednostką analizy mogą być również członkowie danej społeczności - możemy przeprowadzić badania, które pokażą, „zasobność” kapitału społecznego (poziom zaufania, podzielane normy i „gęstość” sieci społecznych) osób mieszkających na terenach narażonych na wystąpienie katastrof naturalnych (np.: powodzie lub susze), co może jednoczyć ludzi w walce z żywiołem, w porównaniu z tymi, którzy wystąpienia takich katastrof nie muszą się obawiać. Z drugiej strony, dana społeczność może stanowić złożoną jednostkę analizy, jeśli zechcemy opisać skalę zagranicznej migracji zarobkowej wśród jej mieszkańców. I wreszcie, jeśli chcemy poznać, w jaki sposób poszczególne partie polityczne zaangażowane w kampanii wyborczej, odnoszą się do ważnych zagadnień politycznych, gospodarczych czy społecznych, poddamy badaniu ich programy wyborcze, które tym samym, będą dla nas jednostką analizy. Czasami bywa tak, że potrzebnych informacji na dany temat mogą nam dostarczyć różne podmioty (jednostki) i w takim wypadku niezwykle ważnym jest dobór najbardziej adekwatnych (wiarygodnych) „źródeł” informacji. Jakiś czas temu miałem okazję prowadzić badania na temat zachowań ryzykownych (korzystania z używek, agresji, wczesnej inicjacji seksualnej) wśród młodzieży gimnazjalnej. W badaniach wzięli udział uczniowie, ich rodzice i nauczyciele. Na wysoki stopień zagrożenia zachowaniami ryzykownymi wskazali sami uczniowie, ich rodzice byli zdecydowanie bardziej powściągliwi i przekonani o stosunkowo małej skali tych zjawisk, natomiast nauczyciele praktycznie nie dostrzegali problemu. Tak więc i na tym etapie - przy określeniu przedmiotu badań - nasze wybory powinny charakteryzować się namysłem i rozwagą.

Na co dzień, posługując się rozmaitymi pojęciami, nie dbamy zazwyczaj o to, aby precyzyjnie ustalić ich znaczenie. Zakładamy, że nasi rozmówcy postrzegają i rozumieją otaczający ich świat w sposób identyczny, albo przynajmniej bardzo zbliżony do naszego własnego. Jeśli pytamy kogoś o samopoczucie, na ogół po otrzymaniu odpowiedzi „dobre” nie dążymy do poznania konkretnych przyczyn tego stanu. Kiedy ktoś poleca nam jakiś film, mówiąc, że warto go obejrzeć, przyjmujemy tę opinię, nie zastanawiając się, czy ocena ta wiąże się z gatunkiem filmowym, obsadą, fabułą, muzyką, itd. Gdy ktoś mówi nam, ile chciałby zarabiać w przyszłej pracy, zazwyczaj wskazaną kwotę interpretujemy w oparciu o własną wyobrażoną lub rzeczywistą pracę, nie zaprzątając sobie głowy rozważaniami, czy miałaby to być kwota netto czy brutto, ile dni w tygodniu i ile godzin w ciągu dnia należałoby tej pracy poświęcić, i jaki miałby być jej charakter czy zakres obowiązków. Wystarczy przez chwilę zastanowić się nad znaczeniem takich słów jak: zaufanie, prestiż, pogarda, aby uzmysłowić sobie trudność w precyzyjnym wyrażeniu znaczenia tych pojęć, chociaż na co dzień, posługujemy się nimi bez większych kłopotów.

Wykorzystywane przez nas pojęcia nie opisują rzeczywistości, ale są sposobem przedstawiania naszych wyobrażeń o tej rzeczywistości. Inaczej mówiąc, „pojęcie, to opisana za pomocą określonego słowa (lub zestawu słów) treść wyobrażenia” (Mayntz, Holm, Hübner, 1985: 11). Świadomość owej niezgodności w interpretowaniu znaczenia pojęć, którymi się posługujemy, zmusza nas do tworzenia zbieżnych „koncepcji”, uzgadniania wyobrażeń. „W badaniach społecznych proces dochodzenia do porozumienia co do znaczenia terminów nazywamy konceptualizacją, jego wynik zaś - pojęciem (concept)” (Babbie 2004: 141-142). To porozumienie w przypadku wielu pojęć, w obrębie nauk społecznych, zostało już osiągnięte. Wiemy jak rozumieć „władzę”, „rolę społeczną”, „interakcję”, itd. Często jednak problem badawczy wymaga od nas samodzielnego zdefiniowania pojęć. Nie oznacza to, że musimy przyjmować definicję wprowadzającą nowe pojęcie (neologizm). Możemy oczywiście posłużyć się pojęciami już istniejącymi, ale na potrzeby badań musimy umieścić je w „adekwatnym” kontekście. Inaczej bowiem zdefiniujemy „zaangażowanie obywatelskie”, inaczej „zaangażowanie emocjonalne” w związku partnerskim, a jeszcze inaczej „zaangażowanie w pracy zespołowej”. Należy pamiętać, że większość przyjmowanych przez nas definicji ma charakter nominalny i tym różnią się od definicji realnych, że nie mogą być fałszywe, a co najwyżej nieprzydatne (Mayntz, Holm, Hübner, 1985: 20-23). To bowiem my sami ustalamy zakres znaczeniowy danego pojęcia, wskazując jednocześnie, w jaki sposób będziemy dobierać wskaźniki dla danych zdarzeń czy zjawisk. Ma to oczywiste konsekwencje dla prowadzonych badań. Jeśli osobę o poglądach prawicowych zdefiniujemy jako tę, która na skali lewica-prawica zaznacza wartości bliskie prawego bieguna, to w oczywisty sposób definicja taka będzie nie tylko nieprzydatna (poglądy prawicowe należałoby mierzyć w odniesieniu do postaw wobec różnych problemów natury politycznej, gospodarczej czy społecznej), ale również tautologiczna (dana osoba jest prawicowa, bo uważa się za osobę prawicową). To, w jaki sposób zdefiniujemy dane pojęcie wpływa bezpośrednio na wyniki badań. Możemy „mierzyć” jakość nauczania w szkole ponadgimnazjalnej, definiując ją w odniesieniu do średnich ocen uzyskanych na koniec roku przez wszystkich uczniów tej szkoły (inną kwestią pozostaje pytanie o zasadność liczenia wartości średnich na skali porządkowej, jaką bez wątpienia jest szkolna skala ocen). W tym przypadku nasze rozumowanie przebiega według prostego schematu - nota uzyskana przez ucznia jest mniej lub bardziej obiektywną „wyceną” jego wiedzy lub umiejętności. Oceniając tę wiedzę w prosty sposób przechodzimy do jej interpretacji w kategoriach jakości: lepszym uczniem jest ten, który ma wyższą ocenę. Tak więc, wyższą jakością nauczania będą odznaczały się te szkoły, w których uczniowie uzyskują lepsze wyniki. To rozumowanie pozostaje pozornie poprawne do momentu, w którym zechcemy tę wiedzę „sprzedać” na rynku pracy lub podczas egzaminu kwalifikacyjnego na studia. Ktoś, kto własnym sumptem skonstruuje komputer, może go wycenić bardzo wysoko, ale w rzeczywistości będzie miał on taką wartość (cenę), jaką zechce zapłacić za niego potencjalny kupiec. Podobnie z wiedzą - jeśli chcemy „mierzyć” jakość nauczania w danej szkole, można zdefiniować ją w odniesieniu do odsetka tych absolwentów, którzy w określonym czasie po opuszczeniu szkoły znaleźli pracę w takiej branży (spośród tych, którzy tej pracy szukali), w której wykorzystują wiedzę i umiejętności nabyte w toku nauki szkolnej (o jakości kształcenia nie będzie świadczyć dobrze fakt, kiedy np. większość uczniów z dyplomem mechanika samochodowego podejmie pracę - pomimo możliwości wyboru - w branży budowlanej) przy uwzględnieniu przeciętnej pensji otrzymywanej przez tych nowo zatrudnionych uczniów. Te różnice definicyjne w oczywisty sposób wyznaczają kierunek naszego dalszego postępowania badawczego, co w konsekwencji skutkuje otrzymaniem zróżnicowanych wyników, które z kolei przekładają się na sposób interpretowania danego zjawiska. Brak gotowych definicji, którymi można się posłużyć, a przez to konieczność samodzielnego ich konstruowania powoduje, że powinniśmy kierować się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem. Co więcej, definicja powinna być na tyle precyzyjna, aby wskazywała nam, w jaki sposób poszukiwać jej „empirycznych ekwiwalentów”, czyli w jaki sposób prowadzić obserwacje, aby rozwiązać dany problem.

Większość problemów, które usiłujemy rozwiązać ma złożoną strukturę. Łączą w sobie pojęcia powiązane wzajemnymi relacjami, które narzucają sposób rozumienia tych relacji, a także określają metodę ich pomiaru. Użytecznym zabiegiem w trakcie projektowania badań społecznych jest postawienie pytań badawczych, które uszczegóławiają problem. Dzięki nim można wskazać, w jaki sposób temat będący przedmiotem wyjaśniania łączy się z pokrewnymi problemami. Co więcej, wyrażenie problematyki badawczej w formie zdań, które zawierają wyłącznie terminy proste i jednoznaczne, ułatwia doprecyzowanie kontekstu i zakresu badań. Jeżeli interesuje nas to, czy w danej społeczności, której członkowie uzyskali dostęp do Internetu, zmienia się charakter łączących ich więzi społecznych, to problem ten można analizować w odniesieniu do trzech obszarów badań: (1) kim są użytkownicy Internetu w badanej społeczności ze względu na ich cechy społeczno-demograficzne, (2) z jakich funkcji Internetu korzystają, oraz jaki jest zakres i intensywność wykorzystania możliwości interaktywnych w komunikacji z innymi użytkownikami sieci internetowej, (3) jak zmienił się charakter więzi społecznych łączących członków danej społeczności po uzyskaniu dostępu do sieci internetowej (przy założeniu, że mamy możliwość przeprowadzenia badań panelowych w dwóch punktach czasowych). W każdym z tych obszarów możemy sformułować szereg pytań wyznaczających kierunek dalszego - koncepcyjnego i operacyjnego postępowania. W pierwszym obszarze problemowym należałoby sformułować pytania dotyczące statusu społecznego użytkowników i niekorzystających z Internetu pod względem płci, wieku, wykształcenia, pozycji zawodowej, stanu cywilnego, sytuacji rodzinnej, itp. W obszarze drugim pytania badawcze dotyczyłyby liczby i charakteru czynności realizowanych w sieci internetowej (praca, nauka, zabawa) oraz czasu przeznaczanego na Internet (w wymiarze zawodowym i pozazawodowym). Ponieważ interesuje nas wpływ nowej technologii na charakter więzi społecznych, niezwykle istotne byłoby również odniesienie się do kwestii, w jakim stopniu możliwość komunikacji zapośredniczonej wpływa na podtrzymywanie i umacnianie relacji z członkami badanej społeczności, w jakim natomiast przyczynia się do nawiązywania nowych znajomości. I wreszcie w trzecim obszarze należałoby zapytać o zmiany, jakie dokonały się w czasie odnośnie trzech podstawowych składników więzi społecznej (w jej moralnym wymiarze): zaufania (rozumianego jako gotowość do podejmowania działań, w oparciu o przekonanie, że większość ludzi i instytucji będzie działać w sposób dla nas korzystny, czy też jako skłonność do podejmowania w warunkach niepewności zakładu, na temat tego co uczyni partner), lojalności (czyli wypełniania powinności nienaruszania zaufania, jakim jesteśmy obdarzani przez innych i wywiązywania się z podjętych zobowiązań) i solidarności (przejawiającej się w trosce o interesy innych i w gotowości podjęcia działań na ich rzecz, nawet gdy narusza to nasze własne interesy) (Sztompka 2002: 187, 326). Należy pamiętać, że pytania badawcze będą użyteczne wtedy, kiedy pojęcia w nich użyte zostaną wcześniej zdefiniowane, bądź są na tyle oczywiste, że na etapie konceptualizacji nie wymagają precyzyjnego definiowania (np. płeć, rok urodzenia, stan cywilny, itp.).

Pomiar w badaniach społecznych wymaga przejścia z poziomu teoretycznego (abstrakcyjnego) na poziom empiryczny (doświadczalny), co jest możliwe tylko wtedy, kiedy pojęcia zostaną przekształcone w zmienne, czyli własności (cechy), które przyjmują co najmniej dwie wartości. Jest to konieczne, ponieważ przy formułowaniu hipotez zakładamy, że zmiana wartości jednej zmiennej pociąga za sobą zmianę wartości drugiej zmiennej. Jeśli chcemy sprawdzić czy wysokość dochodów zależy od poziomu wykształcenia, to faktycznie testujemy zależność pomiędzy wartościami reprezentującymi z jednej strony różne poziomy wykształcenia (np.: podstawowe, gimnazjalne, zawodowe, średnie, wyższe), a z drugiej wartościami odpowiadającymi wysokości dochodu (dla którego minimalna różnica pomiędzy dwoma kolejnymi „poziomami” wynosi np.: 1 złoty). Wskazując zmienne, które zostaną poddane pomiarowi, należy dokonać rozróżnienia na zmienne niezależne (wyjaśniające) i zależne (wyjaśniane). Zakładamy bowiem, że zmiany wartości zmiennej niezależnej wywołują zmiany wartości zmiennej zależnej. Bywa i tak, że zmianę wartości zmiennej zależnej chcemy wyjaśnić za pomocą kilku zmiennych niezależnych. Możemy założyć na przykład, że płaca pracowników danej firmy (zmienna wyjaśniana) zależy od ich płacy początkowej, poziomu wykształcenia, stażu pracy, wieku czy płci (zmienne wyjaśniające). Co więcej, dzięki zastosowaniu jednej z wielowymiarowych procedur statystycznych - regresji liniowej - możemy testować wpływ „netto” każdej zmiennej niezależnej na zmienną zależną. Daje nam to możliwość kontrolowania zapośredniczonego wpływu jednych zmiennych niezależnych na inne, które również mogą być ze sobą istotnie skorelowane (np. płaca początkowa może zależeć od poziomu wykształcenia, płci czy wieku). Decyzja o tym, które zmienne będą zmiennymi wyjaśniającymi, a które wyjaśnianymi zależy od badacza, dokonującego takiej klasyfikacji w odniesieniu do celu badań. I tak na przykład, aspiracje finansowe (oczekiwana wysokość przyszłych zarobków) mogą zależeć od statusu społeczno-ekonomicznego rodziców i wówczas są one zmienną wyjaśnianą. Z drugiej strony, aspiracje te mogą zostać potraktowane jako przyczyna zróżnicowanego poziomu motywacji wobec dalszego kształcenia i wówczas będzie to zmienna wyjaśniająca. Wybór zmiennych (zależnych i niezależnych) to również próba analitycznego spojrzenia na zespół czynników powiązanych z problemem badawczym z równoczesnym wskazaniem charakteru wzajemnych oddziaływań pomiędzy nimi. Ustalenia, których dokonujemy na tym etapie badań, mają fundamentalne znaczenie nie tylko dla samego pomiaru, ale również decydują o sposobie interpretacji zależności pomiędzy obserwowanymi zjawiskami. Często zdarza się, że niedostateczna wiedza na temat przedmiotu badań, pociąga za sobą błędną interpretację zjawisk społecznych, co skutkuje budową modelu zależności pomiędzy zmiennymi, które są związkami pozornymi. „Związek pozorny to taki związek, który można wyjaśnić za pomocą zmiennych innych niż uwzględnione w hipotezie badawczej. Innymi słowy, jeżeli wpływ innych zmiennych zostanie wyeliminowany (lub będzie kontrolowany), a związek pomiędzy zmienną zależną i zmienną niezależną będzie nadal obserwowany, to związek ten nie jest związkiem pozornym” (Frankfort-Nachmias Ch., Nachmias D.: 2001: 72). Przypuśćmy, że badamy zróżnicowanie dochodów w zależności od płci, dochodząc do wniosku, że kobiety otrzymują istotnie niższe wynagrodzenie niż mężczyźni. Jednakże na związek pomiędzy płcią a dochodem, pośredni wpływ może wywierać zmienna „branża”. Mężczyźni częściej znajdują zatrudnienie w „męskich branżach” (budownictwo, transport, hutnictwo) gdzie wynagrodzenie (ze względu na charakter pracy, a nie płeć) jest wyższe niż w „branżach kobiecych” (handel, przetwórstwo przemysłowe, edukacja) (por. Bankier.pl 2010).Tak więc czynnikiem, który wywiera na obserwowaną zależność zapośredniczony wpływ, jest zróżnicowane wynagrodzenie w poszczególnych branżach. Analizując związek pomiędzy dwiema zmiennymi, które pozostają w pozornej korelacji możemy niekiedy dojść do zaskakujących wniosków. I tak na przykład, obserwujemy, że im większe wydatki rządowe na walkę z bezrobociem, tym więcej osób objętych programem znajduje pracę, ale w skali całego kraju bezrobocie wzrasta. W tym wypadku zmienną, która ma decydujący wpływ na obserwowany wzrost bezrobocia może być „wysokość podatków” (umożliwiających interwencję rządu i realizację programów walki z bezrobociem), które podnoszą koszty pracy, zmuszając pracodawców do redukcji zatrudnienia. Liczba osób, które znajdują zatrudnienie dzięki programom rządowym (efekt netto), nie jest w stanie wyrównać liczby tych osób, które w wyniku pośredniego wpływu działań rządu tracą pracę i stąd obserwowany wzrost bezrobocia (efekt brutto).

Precyzyjne zdefiniowanie pojęć i wykorzystanie ich przy doborze zmiennych pozwala nam orzekać o spodziewanych przyczynach (zmienna niezależna) i konsekwencjach (zmienna zależna) zmian zachodzących pomiędzy obserwowanymi zjawiskami. Badanie (testowanie) zależności pomiędzy nimi dokonuje się poprzez weryfikowanie hipotez. Hipoteza jest „zdaniem stwierdzającym spodziewaną relację między jakimiś zjawiskami” (Mayntz, Holm, Hübner 1985: 39), „podstawowym twierdzeniem, które testuje się w badaniu” (Babbie 2004: 71), czy też „proponowaną przez nas odpowiedzią, jakiej można udzielić na pytanie badawcze. Jest ona wyrażana w postaci jasno określonego związku pomiędzy zmienną zależną i zmienną niezależną” (Frankfort-Nachmias Ch., Nachmias D.: 2001: 77). Badając stosunek uczniów do nauczyciela w odniesieniu do stopni, jakie otrzymują z nauczanego przez niego przedmiotu, możemy założyć, że: istnieje związek pomiędzy średnią oceną z tego przedmiotu a stosunkiem do nauczyciela (sympatia-antypatia). Założenie takie trudno jednak uznać za hipotezę. Nie jest określony kierunek zależności - bardziej oczywistym wydaje się, że to oceny z przedmiotu wpływają na stosunek do nauczyciela, ale nie można wykluczyć zależności odwrotnej - pozytywna ocena nauczyciela (który wzbudził sympatię wśród uczniów już podczas pierwszych zajęć) może działać motywująco na zaangażowanie w naukę, co przekłada się na lepsze oceny z przedmiotu. Dlatego też w pierwszym kroku należy określić charakter obserwowanej zależności, wskazując, która zmienna będzie wyjaśniana, a która wyjaśniająca. Pozwala nam to sprecyzować nasze założenie (hipotezę): stosunek uczniów do nauczyciela danego przedmiotu zależy od wysokości wystawianych przez niego ocen. Wiemy już, że to uzyskiwane stopnie wpływają na ocenę nauczyciela, nadal jednak nie zostało powiedziane, jaki jest kierunek tej zależności. Dość oczywiste wydaje się, że to wysokie oceny z przedmiotu kształtują pozytywny stosunek do nauczyciela, natomiast niskie - negatywny. Możemy wyobrazić sobie jednak sytuację odwrotną, która tylko pozornie wydaje się mało prawdopodobna: uczniowie z wysokimi notami gorzej oceniają danego nauczyciela, a ci z niższymi - lepiej. W jaki sposób można byłoby taką zależność tłumaczyć? W sytuacji, kiedy nauczyciel jest mało wymagający i dość łatwo uzyskać u niego wysokie oceny, może być źle oceniany przez uczniów ambitnych i zdolnych, którzy nie uczą się dla ocen, tylko dla wiedzy samej w sobie. Z drugiej strony, nawet najniższa ocena pozytywna może być traktowana przez słabych uczniów jako „wartościowa”, ponieważ uzyskali ją bez najmniejszego wysiłku - co jest niemożliwe u innych nauczycieli. Stąd - prawdopodobnie relatywnie wyższa ocena tego nauczyciela, mimo słabych ocen. Aby hipoteza była bardziej precyzyjna, należy uwzględnić w niej kierunek oddziaływania pomiędzy zmiennymi. W naszym przykładzie będzie ona brzmiała następująco: im wyższe oceny z danego przedmiotu otrzymują uczniowie, tym lepiej oceniają nauczyciela tego przedmiotu. Wskazujemy, że związek pomiędzy zmiennymi będzie miał dodatni charakter - wraz ze wzrostem wartości jednej zmiennej (średnia ocena z przedmiotu) zwiększają się wartości drugiej zmiennej (ocena nauczyciela). W przypadku, kiedy w hipotezie pojawia się zmienna o charakterze nominalnym (płeć, wyznanie, miejscowość zamieszkania), nie jest możliwe mówienie o rosnących lub malejących wartościach zmiennej. W takim wypadku należy formułować ją nieco inaczej. Jeśli przypuszczamy, że istnieje związek pomiędzy płcią a paleniem papierosów, możemy sformułować hipotezę, iż płeć jest związana z paleniem papierosów, w taki sposób, że wśród mężczyzn jest więcej osób palących (wyższy odsetek) niż wśród kobiet. Oczywiście przed badaniami należałoby precyzyjnie zdefiniować pojęcie „palacza” (np. czy do tej kategorii osób zakwalifikowane zostaną tylko osoby palące nałogowo, czy również palące okazyjnie). Formułując hipotezy należy kierować się kilkoma zasadami wskazanymi m.in. przez Chavę i Davida Nachmiasów (Frankfort-Nachmias Ch., Nachmias D.: 2001: 78-79). Po pierwsze, hipoteza musi być jasno sformułowana - wszystkie pojęcia (zmienne) muszą zostać wcześniej zdefiniowane. Częstym błędem pojawiającym się u osób, które zaczynają projektowanie badań społecznych, jest brak związku (odniesień) pomiędzy definiowanymi pojęciami a tymi terminami, które uwzględnione zostały w hipotezach. Jeśli wykorzystane w hipotezie pojęcia będą niejasne (w teoretycznym i operacyjnym znaczeniu) weryfikacja hipotezy nie będzie możliwa. Po drugie, hipoteza musi być konkretna. Należy wskazać zarówno charakter relacji pomiędzy zmiennymi (zmienna zależna i niezależna) oraz, jeśli to możliwe, kierunek zależności pomiędzy nimi. Po trzecie, hipoteza musi być sprawdzalna za pomocą dostępnych nam metod. Może interesować nas, w jakim stopniu staż pracy urzędników (liczba lat pracy w danym urzędzie) wpływa na częstotliwość działań korupcyjnych, ale pomiar „liczby działań korupcyjnych” w przypadku każdego urzędnika może okazać się niezwykle trudny, jeśli w ogóle możliwy. Po czwarte, hipotezy nie mogą być wartościujące, czyli nie powinny zawierać sformułowań będących wyrazem naszych subiektywnych przekonań. Takim przejaskrawionym przykładem, ale dzięki temu pokazującym wyraźnie ów problem, może być założenie, że kobiety, które odznaczają się większą wrażliwością na sprawy społeczne w porównaniu z mężczyznami, są lepiej oceniane podczas sprawowania funkcji kierowniczych w instytucjach samorządowych. Jeśli udowodnimy, że „jakość” pracy kobiet jest wyższa od jakości pracy mężczyzn (w oparciu o badania petentów tych instytucji), to jednocześnie „udowadniamy”, że zależność oceny pracy od płci jest warunkowana większą wrażliwością społeczną kobiet. Oczywiście nie można tego wykluczyć, ale nie poprzez pójście drogą na skróty.

Jak zostało zaznaczone na początku, najczęściej interpretacja zdarzeń w otaczającym nas świecie nie ma, jeśli można posłużyć się taką analogią, charakteru „dowodowego”, ale „poszlakowy”. Łatwiej bowiem oprzeć nasze wnioskowanie na obserwowalnych przejawach świadczących o zajściu danego zdarzenia, niż za każdym razem poszukiwać konkretnych, empirycznie dostępnych „dowodów” tego zdarzenia. Nawet gdybyśmy chcieli wybrać ten drugi, trafniejszy sposób postępowania, w badaniach społecznych jest to niezwykle trudne czy wręcz niemożliwe. W jaki sposób jednoznacznie orzec, czy ktoś jest szczęśliwy, tolerancyjny bądź ufny? Aby dokonać pomiaru, naszym pojęciom musimy nadać sens empiryczny. „Jeśli nie znamy sensu empirycznego terminów, jakimi się posługujemy, nie jesteśmy w stanie poddać empirycznej kontroli hipotez przez nas formułowanych, albowiem nie wiemy, jakie zjawiska należałoby obserwować, aby naszą hipotezę uprawomocnić, a jakie, żeby ją obalić” (Nowak 1965: 245-246). Pojęcia, którymi się posługujemy muszą zostać sprowadzone z poziomu teoretycznego na poziom empiryczny (obserwowalny). Stajemy zatem przed zadaniem zoperacjonalizowania problematyki badawczej, którą rozumiemy jako dobór wskaźników i opis czynności badawczych, jakie musimy wykonać, aby poznać badane zjawisko. Czym jest „wskaźnik”?. Stefan Nowak podaje, że „wskaźnikiem jakiegoś zjawiska Z nazywać będziemy takie zjawisko W, którego zaobserwowanie pozwoli nam (w sposób bezwyjątkowy lub z określonym czy choćby wyższym od przeciętnego prawdopodobieństwem) określić, iż zaszło zjawisko Z” (tamże: 247). Ze względu na wieloznaczność terminów, którymi się posługujemy, a co za tym idzie, różnorodność wskaźników, które możemy wykorzystać podczas obserwacji, ich adekwatny dobór nie jest zadaniem łatwym. Problem ten jest tym trudniejszy, im częściej w badaniach posługujemy się wskaźnikami definicyjnymi (wskaźnik jest elementem definicji), co w przypadku badań społecznych jest częstą praktyką. Jeszcze raz pojawia się akcentowana wyżej konieczność precyzyjnego zdefiniowania pojęć, co znacznie ułatwia pracę na etapie ich operacjonalizacji. Jeśli tego nie zrobimy, łatwo możemy popełnić błąd. Na przykład przyjmujemy, że ksenofobia jest lękiem przed obcymi (cudzoziemcami). Z kolei strach wpływa na postawę skłaniającą nas do unikania źródła lęku (sytuacji, które narażają nas na spotkanie z cudzoziemcami). I dalej - najłatwiej o kontakt z cudzoziemcami podczas wyjazdów zagranicznych. Na tej podstawie za wskaźnik postaw ksenofobicznych przyjmujemy odpowiedź na pytanie ankiety o częstość wyjazdów zagranicznych i w oparciu o uzyskane wyniki stwierdzamy, kto jest ksenofobem, a kto nie, co oczywiście przeczy zdrowemu rozsądkowi. Przykład ten pokazuje jeszcze inny problem: na podstawie fałszywych założeń możemy dojść do prawdziwych wniosków, uzasadniających tok naszego rozumowania. Zauważmy bowiem, że za granicę rzadziej wyjeżdżają osoby o niższych dochodach. Te z kolei zależą od poziomu wykształcenia. Samo wykształcenie odgrywa istotną rolę w budowaniu naszego światopoglądu - również w odniesieniu do kwestii związanych z akceptacją odmiennych kultur i ich przedstawicieli. Osoby lepiej wykształcone są na ogół bardziej tolerancyjne wobec innych. I to one właśnie częściej wyjeżdżają za granicę, ale nie ze względu na wysoki poziom tolerancji dla obcych, tylko z powodu wyższego dochodu. Oczywistym jest, że mamy tutaj do czynienia z zapośredniczonym oddziaływaniem innych zmiennych (statusu społeczno-ekonomicznego). Jeszcze raz powraca problem właściwego zrozumienia problematyki badań, bez którego nasz wysiłek może okazać się bezużyteczny lub będzie prowadził do błędnych interpretacji na podstawie fałszywych założeń. Problem dobru wskaźników daje o sobie znać również w przypadku, wydawać by się mogło, zmiennych łatwych do zoperacjonalizowania. Jednakże i tutaj stajemy często przed wyborem, który zadecyduje o sposobie obserwacji i interpretacji wyników. Czy w przypadku wykształcenia pytać o liczbę lat nauki szkolnej, czy o poziom, na którym zakończono edukację? Czy lepszym wskaźnikiem bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania będzie odpowiedź na pytanie w ankiecie (np. za pomocą szacunkowej skali, której bieguny zostaną opisane jako: „czuję się bardzo zagrożony vs czuję się zupełnie bezpieczny”), czy może odpowiedź na pytanie o liczbę włamań, napadów i kradzieży, których ofiarami były osoby badane, czy raczej trafniejszych wyników dostarczy nam obserwacja (liczby alarmów, zamków i żaluzji antywłamaniowych, klientów firm ochroniarskich, itp.). Czy wiedzę studentów „mierzyć” na egzaminie testowym, który jest bardziej rzetelny (dzięki standaryzacji), ale mniej trafny (możemy przy okazji zmierzyć szybkość kojarzenia faktów, szczęście podczas zgadywania prawidłowych odpowiedzi czy skuteczność przepływu informacji pomiędzy zdającymi), czy za pomocą egzaminu ustnego, który z kolei jest bardziej trafny, ale mniej rzetelny (o czym decyduje inny stopień trudności zadawanych pytań, zmęczenie egzaminatora, który zmienia swoje nastawienie wobec kolejnych zdających osób, itp.). Najlepszym rozwiązaniem byłoby połączenie kilku metod, co pozwalałoby uzyskać pełniejszy obraz obserwowanych zależności. Jest to jednak trudne do przeprowadzenia w praktyce, ze względu na charakter większości problemów, którymi się zajmujemy (który student nie protestowałby przeciwko konieczności dwukrotnego zdawania egzaminu?) lub z powodów natury organizacyjnej (wydłużony czas badań) bądź finansowej (wyższe koszty badań).

Przyjmijmy, że naszym zadaniem jest zoperacjonalizowanie pojęcia „więzi społecznej”. Zgodnie z akcentowaną wyżej sugestią Piotra Sztompki, więź społeczną w jej kulturowym aspekcie można określić mianem więzi moralnej. Jest ona rozumiana jako „szczególna relacja powinnościowa zakładająca zaufanie, lojalność i solidarność w stosunku do innych, objętych kategorią „«my»” (Sztompka 2002: 198). Określenie „my” może odnosić się do osób, które znamy osobiście lub do szerszych kategorii osób. Wiemy już, jak rozumieć pojęcie zaufania, lojalności i solidarności, a więc w dalszym kroku należy zaproponować sposób ich pomiaru. Jeśli chcielibyśmy przeprowadzić badania reprezentatywne wśród dorosłych Polaków, najbardziej odpowiednim wskaźnikiem dla siły więzi społecznej (moralnej) będą odpowiedzi na pytania w kwestionariuszu. Posłużmy się adekwatnym przykładem pytań wykorzystanych w badaniach Europejskiego Sondażu Społecznego realizowanych w 2008 roku na ogólnopolskiej próbie 1696 Polaków powyżej 15 roku życia (ESS Round 4). Pytania te (pozycje kwestionariusza) są w tym wypadku definicjami operacyjnymi - dzięki nim istnieje możliwość przejścia z poziomu teoretycznego na poziom empiryczny i poddania obserwacji badanych zjawisk (tabela 1).

Tabela 1 Przykład operacjonalizacji pojęcia „więź społeczna (moralna)”

Poziom teoretyczny

Więź społeczna (moralna)

Zaufanie

Lojalność

Solidarność

Oczekiwanie godnego postępowania innych wobec nas

Powinność nienaruszania zaufania, jakim jesteśmy obdarzeni przez innych i wywiązywanie się z podjętych zobowiązań

Troska o interesy innych i gotowość podjęcia działań na ich rzecz, nawet gry narusza to nasze własne interesy

Poziom empiryczny

Czy, ogólnie biorąc, uważa Pan(i). że większości ludzi można ufać, czy też, że w kontaktach z ludźmi ostrożności nigdy za wiele

Czy uważa Pan(i), że gdyby nadarzyła się okazja, większość ludzi starałaby się Pana(ią). wykorzystać, czy też starałaby się postępować uczciwie?

Czy uważa P., że ludzie przede wszystkim starają się służyć pomocą innym, czy też, że przede wszystkim dbają o własny interes?

11 punktowa, szacunkowa skala graficzna, której bieguny opisane zostały jako:

ostrożności nigdy za wiele vs większości ludzi można ufać

11 punktowa, szacunkowa skala graficzna, której bieguny opisane zostały jako:

większość ludzi starałaby się mnie wykorzystać vs

większość ludzi starałaby się postępować uczciwie

11 punktowa, szacunkowa skala graficzna, której bieguny opisane zostały jako:

ludzie przede wszystkim dbają o własny interes vs

ludzie przede wszystkim starają się służyć pomocą innym

Źródło: opracowanie własne na podstawie (Sztompka 2002) i (ESS 2008)

W oparciu o analizę uzyskanych wyników jesteśmy w stanie wskazać, jaka jest, na poziomie zagregowanym, siła więzi społecznej (moralnej) wśród Polaków, w oparciu o trzy interesujące nas składniki (wykres 1). Widać wyraźnie, że dla każdego z nich, oceny negatywne (poniżej wartości 5) przeważają nad ocenami pozytywnymi, z charakterystyczną dla wyników uzyskanych za pomocą tego typu skal dominacją wartości środkowej. Gdybyśmy chcieli wykorzystać zmienną „więź społeczna” w dalszej analizie, praktycznym zabiegiem byłoby połączenie trzech kategorii w jednym indeksie, poprzez zsumowanie wartości poszczególnych skal. Jest to możliwe dzięki wysokim współczynnikom korelacji pomiędzy wartościami tych trzech składników, co przekłada się na przyzwoicie wysoką rzetelność tak skonstruowanego indeksu (w tym wypadku współczynnik rzetelności Alpha Cronbacha jest równy 0,68). Średnia wartość na tak skonstruowanym indeksie wyniosła 4,19, co świadczy o słabym poczuciu więzi moralnej wśród Polaków (odpowiednio 4,13 dla zaufania, 4,88 dla lojalności i 3,66 dla solidarności).

Wykres 1. Rozkład wartości na 11 punktowej skali „zaufania”, „lojalności' i „solidarności”

0x01 graphic

Źródło: opracowanie własne na podstawie ESS 2008

Na koniec należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden problem. Różne wyniki badań możemy uzyskać nawet wówczas, kiedy zastosujemy odmienne warianty tej samej definicji operacyjnej (tego samego pytania). Jest to widoczne, kiedy porównamy odpowiedzi na temat zaufania w badaniach Europejskiego Sondażu Społecznego 2008 i Diagnozy Społecznej 2009 (Rada Monitoringu Społecznego 2009). W badaniach Diagnozy Społecznej zadano niemal identyczne pytanie jak w ESS: „Ogólnie rzecz biorąc, czy uważa Pan(i), że można ufać większości ludzi, czy też sądzi Pan(i), że w postępowaniu z ludźmi ostrożności nigdy za wiele?”. Różnica sprowadzała się do sposobu odpowiadania na pytanie - respondenci mogli wybrać jedną z trzech odpowiedzi: 1 - większości ludzi można ufać, 2 - ostrożności nigdy za wiele i 3 - trudno powiedzieć. Porównując te odpowiedzi z rozkładem ocen na skali zastosowanej w ESS (można przyjąć, że wartości 0-4 na skali ESS odpowiadają kategorii 2 w DS, wartość środkowa 5 na skali ESS odpowiada, kategorii „trudno powiedzieć” w DS, a wartości 6-10 na skali ESS odpowiadają kategorii 1 w DS) zauważymy dużą rozbieżność uzyskanych wyników (wykres 2). Bardziej „czuła” skala wykorzystana w badaniach ESS 2008 pokazała wyższy stopień zaufania Polaków w porównaniu z badaniami DS 2009 (można założyć, że kilka miesięcy różnicy pomiędzy jednym i drugim badaniem nie miało wpływu na obserwowane różnice, lecz były one właśnie spowodowane zastosowaniem innych skal pomiarowych).

Wykres 2. Różnice w odpowiedziach na to samo pytanie przy zastosowaniu dwóch różnych wariantów skal

0x01 graphic

Źródło: opracowanie własne na podstawie ESS 2008 i DS 2009

Wskazanie metod, które zostaną wykorzystane w badaniach następuje po operacjonalizacji, ale decyzja o ich wyborze zapada dużo wcześniej. Wprawdzie to natura problemu badawczego narzuca sposób pomiaru, niemniej jednak, trudno o prawidłowo przeprowadzoną konceptualizację i operacjonalizację bez wstępnych założeń na temat adekwatnych metod i technik badawczych. Nie ma uniwersalnej reguły, jaką metodę wykorzystać dla poznania danego problemu. „(…) często pojawiające się pytanie, czy należy wybrać jakościowe, czy ilościowe metody badawcze, jest problemem fikcyjnym, cały zaś konflikt między «ilościowcami» a «jakościowcami» - swoistym nieporozumieniem. O zastosowaniu konkretnych metod decyduje cel badań, problemy badawcze, charakterystyka analizowanych zjawisk społecznych, wreszcie, wielowymiarowość rzeczywistości społecznej, a nie preferencje poszczególnych badaczy, wynikające często z braku kompetencji metodologicznych w podejściu konkurencyjnym” (Jasiński, Kowalski 2007: 100). Wprawdzie cytowany fragment odnosi się do kontrowersji pojawiających się w procesie projektowania badań ewaluacyjnych, ale bardzo trafnie oddaje naturę dylematów obecnych podczas planowania badań społecznych jako takich. Odmienność metod jakościowych i ilościowych nie wyklucza możliwości połączenia ich w trakcie realizacji badań. Podejście takie, zwane triangulacją (tamże: 100), stwarza szansę spojrzenia na dany problem z szerszej (ilościowej) perspektywy (np. podczas badań ankietowych), jednocześnie nie wykluczając możliwości dotarcia do istoty (głębi) tego problemu (z wykorzystaniem wywiadów pogłębionych). Natura problemu decyduje również o sposobie doboru próby badawczej, chociaż bardzo często kluczową rolę przy wyborze jednostek do badań odgrywają czynniki pozamerytoryczne - finansowe i organizacyjne czy techniczne. I tak na przykład, realizacja badań na próbie losowej pobranej z dużej populacji (np. próba ogólnokrajowa) wymaga dostępności: (1) operatu - spisu wszystkich jednostek w populacji, z której będzie pobierana próba), (2) zespołu ankieterów - ważne jest, aby dotrzeć do respondentów najlepiej w tym samym czasie, (3) środków finansowych - np. reprezentatywna próba dla populacji Polski, przy dopuszczalnym błędzie równym 3% i 95% przedziale ufności liczy ponad 1000 jednostek. Jako, że istnieje małe prawdopodobieństwo, że próba zostanie zrealizowana w 100%, zazwyczaj losuje się liczniejszą próbę (lub rezerwę), co generuje dodatkowe koszty. Próba losowa ma niewątpliwą przewagę nad próbą nielosową, ze względu na możliwość szacowania wielkości parametrów w populacji na podstawie wyników uzyskanych w próbie. Wysokie koszty, jakie należy ponieść podczas realizacji badań na próbach losowych, nie przekreślają możliwości realizacji samodzielnych badań na próbie reprezentatywnej. W zależności od problemu badawczego populację generalną mogą tworzyć na przykład uczniowie szkoły, pracownicy przedsiębiorstwa, członkowie organizacji, mieszkańcy osiedla. W takiej sytuacji nie tylko mamy możliwość wylosowania odpowiedniej reprezentacji, ale niekiedy również uzyskujemy szansę przeprowadzenia o wiele bardziej trafnych badań wyczerpujących (wśród wszystkich jednostek wchodzących w skład populacji). Co więcej, tego typu populacje są często dostępne w „jednym miejscu”, co w wymiarze organizacyjnym jest dużą zaletą i umożliwia znaczne obniżenie kosztów badania i zaoszczędzenie czasu - na przykład dzięki wykorzystaniu ankiety audytoryjnej. Oczywiście może się zdarzyć, że tematyka naszych badań zmusza nas do przeprowadzenia badań wśród członków populacji rozproszonej przestrzennie. Na przykład chcemy poznać opinie mieszkańców miasta na temat planowanych w tym mieście inwestycji. Niemożność przeprowadzenia badań reprezentatywnych na próbie losowej powoduje konieczność realizacji badań na próbie nielosowej. Także i tutaj potrzebna jest krytyczna refleksja nad celem badań. Należy przypuszczać, że o wiele cenniejszych informacji udzielą nam w tym wypadku osoby zainteresowane taką inwestycją lub tacy, których ta inicjatywa bezpośrednio dotyczy (gdy realizowana jest w pobliżu ich miejsca zamieszkania). Wybór jednostek do badań, nawet jeśli ma on charakter „dogodnościowy” powinien również i na etapie doboru próby opierać się na merytorycznych przesłankach.

Literatura

Babbie Earl, 2004, Badania społeczne w praktyce, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN

Bankier.pl, 2010, Kobiety w „męskich zawodach”, dostępny w: http://www.bankier.pl/wiadomosci/print.html?article_id=2104502

Domański Henryk, 2004, Struktura społeczna, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar

ESS Round 4: European Social Survey Round 4 Data, 2008, Data file edition 1.0. Norwegian Social Science Data Services, Norway - Data Archive and distributor of ESS data, dostępny w: http://ess.nsd.uib.no/ess/round4/

Frankfort-Nachmias Chava, David Nachmias, 2001, Metody badawcze w naukach społecznych, Poznań: Wydawnictwo Zysk i S-ka

Jasiński Mikołaj, Michał Kowalski, 2007, Fałszywa sprzeczność: metodologia jakościowa czy ilościowa?, [w:] Agnieszka Haber (red.), Ewaluacja ex-post. Teoria i praktyka badawcza, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości: Warszawa

Mayntz Renate, Kurt Holm, Peter Hübner, 1985, Wprowadzenie do metod socjologii empirycznej, Warszawa: PWN

Nowak Stefan (red.), 1965, Studia z metodologii nauk społecznych, Warszawa: PWN

Putnam Robert D., 2008, Samotna gra w kręgle. Upadek i odrodzenie wspólnot lokalnych w Stanach Zjednoczonych, Warszawa: Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne

Rada Monitoringu Społecznego, 2009, Diagnoza społeczna: zintegrowana baza danych, dostępny w: www.diagnoza.com

Sztompka Piotr, 2002, Socjologia. Analiza społeczeństwa, Kraków: Wydawnictwo Znak

Wojciszke Bogdan, 2002, Zarys psychologii społecznej, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
7 2010 11 23 21 11 06 Projekt badan, Studia
2010 11 06 WIL Wyklad 06
regulamin, Turystyka, InO, 2010, 2010-11-06 Opadające liście
loveparade 2010 anlage 02 ermaechtigung ob 11 06 07
anatomia 23.11.06, pharmedic, anatomia - zdrowie publiczne
14 21-11-06, 14
14 21-11-06, 14
Analogi zerowka 11 06 2010
2010 11 04 16 21 05
wyklad 2 (28.11.2010), Zarządzanie, sem VI marketing, Zarządzanie projektami, wykłady
projekt2 sieci komputerowe 2010 11
2011 11 06 12 21 41
2009.11.06 - POLSKI PROJEKT W SERCU KOPENHAGI, Z bryla.gazetadom.pl
Eucharystia Orędzie z dnia 27 12 2009, 11 06 2010
Materiały (rocznik 2010-11), Sopocka Szkoła Wyższa, Zarządzanie finansami, Metody wyceny projektów g
21 Wiek 2010 11 spis tresci

więcej podobnych podstron