Mały Książę - przedstawienie na wakacje i nie tylko
SCENA I
Mały Książę klęczy przy Róży, przykrywa się kloszem, żegna się z nią, odchodzi
SCENA II
Mały Książę podchodzi do dwóch osób z widowni, prosi
Mały Książę: Narysuj mi baranka.
każdy mu odmawia
SCENA III
wchodzi Jezus, wygląda jak zwyczajny człowiek, siada niedaleko, obserwuje Księcia,
ten Go spostrzega po chwili i podchodzi do Niego prosząc
Mały Książę: Proszę Cię, narysuj mi baranka.
Jezus: Co takiego?
Mały Książę: Narysuj mi baranka.
Jezus: Ale... Co ty tutaj robisz?
Mały Książę: Proszę Cię, narysuj mi baranka.
Jezus: Nie umiem rysować.
Mały Książe: To nic nie szkodzi. Narysuj mi baranka.
Jezus: Spróbuję. Już! Zobacz!
Mały Książę przygląda się i mówi
Mały Książę: Nie ten baranek jest już bardzo chory. Zrób innego.
Jezus rysuje następnego, Mały Książę mówi
Mały Książę: Przyjrzyj się, to nie jest baranek, to baran. Ma rogi.
Jezus rysuje kolejnego, Mały Książę mówi
Mały Książę: Ten baranek jest za stary. Chcę baranka, który będzie długo żył.
Jezus po chwili namysłu coś rysuje i podaje obrazek Małemu Księciu, mówiąc
Jezus: Masz, to jest skrzynka. Baranek, którego chciałeś mieć jest w środku.
Mały Książę: To jest właśnie to, czego chciałem. Czy myślisz, że trzeba dużo trawy dla tego baranka?
Jezus: Dlaczego pytasz?
Mały Książę: Bo mam tak mało miejsca...
Jezus: Na pewno wystarczy. Dałem ci zupełnie małego baranka.
Mały Książę: Nie tak znowu mały. Zobacz, zasnął.
Mały Książę rozmawia cicho z Jezusem, a narrator mówi
Narrator: Tak wyglądał początek mojej znajomości z Małym Księciem. O sobie mówił mało. Z przypadkowych tylko wiadomości dowiedziałem się, że mieszkał na planecie troszeczkę większej od niego. Gdy było mu smutno oglądał zachody słońca, przesuwając troszeczkę dalej krzesełko. Czuł się samotny. Jego marzeniem było mieć przyjaciela. Był moment, kiedy wydawało mu się, że jego pragnienie spełniło się. W ciągu jednego dnia wyrósł krzak Róży, który cieszył oczy Księcia pięknym kwiatem. Róża była jednak wymagająca. Pielęgnował ją z oddaniem, ale nie potrafił sprostać jej wymaganiom. Mały Książę i Róża nie potrafili spotkać się na delikatnej ścieżce przyjaźni. Musieli się jeszcze wiele nauczyć. Potrzebowali czasu.
Mały Książę (włączając się do monologu Narratora, mówi)
- Nie potrafiłem jej zrozumieć. Powinienem sądzić ją według czynów, nie słów. Czarowała mnie pięknem i zapachem. Nie powinienem nigdy od Niej uciec. Lecz byłem za młody, abym umiał ją kochać.
Narrator: Mały Książę opuścił swoją planetę wyruszając w podróż. Zwiedzał pobliskie planety i tym sposobem trafił na ziemię. Wtedy pojawił się lis.
Jezus odchodzi, pod koniec kolejnej sceny należy odsłonić lub umieścić krzyż z figurą Ukrzyżowanego
SCENA IV
wchodzi lis, Mały Książę nie od razu go zauważa
Lis: Dzień dobry.
Mały Książę nie może nikogo dostrzec
Mały Książę: Dzień dobry! Gdzie jesteś? (rozgląda się)
Lis: Jestem tutaj, pod jabłonią.
Mały Książę: Ktoś ty? Jesteś bardzo ładny.
Lis: Jestem lisem.
Mały Książę: Chodź pobawić się ze mną. Jestem taki smutny...
Lis: Nie mogę bawić się z tobą. Nie jestem oswojony.
Mały Książę: Ach, przepraszam. (po chwili) Co to znaczy oswojony?
Lis: Nie jesteś stąd? Czego szukasz?
Mały Książę: Szukam... Przyjaciół! Co to znaczy oswoić?
Lis: Jest to pojęcie zupełnie zapomniane. Oswoić znaczy stworzyć więzy.
Mały Książę: Stworzyć więzy?
Lis: Oczywiście. Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu
tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz.
Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz
dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
Mały Książę: Zaczynam rozumieć. Jest jedna róża. Zdaje mi się, że ona mnie oswoiła.
Lis: To możliwe. Jeśli mnie oswoisz, moje życie nabierze blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Twoje kroki wywabią mnie z jamy, jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz te łany zboża? Łany zboża nic mi nie mówią, lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz to będzie cudowne. Zboże, które jest złociste będzie mi przypominało ciebie. Będę kochać szum wiatru w zbożu... Proszę cię, oswój mnie!
Mały Książę: Bardzo chętnie. Lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
Lis: Poznaje się tylko to, co się oswoi. Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie.
Narrator (głos): Mały Książę zabrał się do pracy. Każdego dnia o tej samej porze przychodził do lisa. Na początku siadał na trawie w pewnej odległości, aby wreszcie usiąść bardzo blisko. Obaj poznawali radość i cenę szczęścia płynąca z niezwykłej przyjaźni. Dzięki cierpliwości Mały Książę oswoił Lisa. Nadeszła jednak godzina rozstania.
Lis: Będę płakać.
Mały Książę: To twoja wina, Nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś. Nic więc nie zyskałeś na oswojeniu?
Lis: Zyskałem coś ze względu na kolor zboża. Decyzja oswojenia zawsze niesie ze sobą ryzyko łez.
Mały Książę: Żegnaj!
Lis: Żegnaj! Powiem ci jeszcze pewien sekret. Jest bardzo prosty: „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Stajesz się odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.”
Mały Książę: Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu...
Mały Książę odchodzi od Lisa
SCENA V
Mały Książę jest zamyślony, siada pod krzyżem, nagle słyszy znajomy głos
Jezus: Myślisz o niej? Nie smuć się!
Mały Książę: Gdzie jesteś, nie widzę cię!
Jezus: Tutaj.
Mały Książę patrzy do góry, na krzyż
Mały Książę: Tak wysoko! Proszę, zejdź do mnie!
Jezus: Sam nie dam rady!
Mały Książe podchodzi do krzyża, próbuje kogoś zdjąć; pojawia się Jezus, ten sam, który był na początku, ma ślady po gwoździach, w ręku trzyma Różę
Mały Książę: Znam cię! To ty narysowałeś mi baranka! Dziękuję!
Jezus: Popatrz, mam coś dla ciebie. Poznajesz?
Mały Książę: Tak...
Jezus: Zwykłemu przechodniowi wydaje się bez wartości. Lecz dla ciebie ma ona ogromną wartość, ponieważ ją podlewałeś, przykrywałeś ją kloszem, osłaniałeś ją. To ty słuchałeś jej skarg, jej radości, smutków, a czasem jej milczenia. To ona jest...
Mały Książę: Moją Różą!
Mały Książę z radością bierze Różę z rąk Jezusa
Mały Książę: Teraz już rozumiem! A ty masz swoją Różę?
Jezus: Tak, każdy ją ma.
Mały Książę (patrząc na widownię): Oni też?
Jezus: Spójrz uważnie. W każdym z nich, gdzieś głęboko żyje dziecko o złocistych włosach. Zagubione, samotne. Ono chce być kochane, podziwiane, chce do kogoś należeć, chce być oswojone, jak twój Lis. I każdy nosi w sobie obraz Róży, który świeci jak płomień lampy, nawet podczas snu, do którego dziecko nieustannie tęskni.
Mały Książę: A twoja Róża? Gdzie ona teraz jest?
Jezus: Tutaj.
Mały Książę: Gdzie, nie ma tu nikogo.
Jezus: Ty jesteś moją Różą!
Mały Książę: Ja???
Jezus: Tak! Tam (spogląda na krzyż) podarowałem tobie swoje życie, oswoiłem cię i uczyniłem przyjacielem. Jesteś dla mnie jedyny i wyjątkowy, ważny i oczekiwany. Opiekuję się tobą, osłaniam cię, chociaż ty może tego nie zauważasz. Czuwam przy tobie! Słucham twoich skarg, radości, smutków, a czasem milczenia. I bardzo cię potrzebuję, Przyjacielu!
Mały Książę rzuca się w ramiona Jezusowi, który go przytula, na koniec piosenka
4