Wojciech Tochman, Schodów si nie pali oprac


Wojciech Tochman

Schodów się nie pali

Znak, Kraków 2006.

Cykl 11 reportaży.

SIEDEM RAZY SIEDEM

Reporaż opowiada o Wandzie Rutkiewicz, himalaistce, która w 1992 roku próbowała zdobyć szczyt Kangczendzongę.

Reportaż ten opowiada historie Wandy przede wszystkim z perspektywy jej matki - Marii Błaszkiewicz. Nie może ona pogodzić się ze śmiercią córki i nadal wierzy, że pewnego dnia córka jednak wróci do domu. Dlatego przy pani Marii nie można mówić o Wandzie jako o zmarłej - kto się wypowie w ten sposób ten nie ma prawa wejść do jej mieszkania na ul Sobieskiego (zasada ta nie obowiązuje tylko syna pani Marii - Michała)

Wanda Rutkowska: inżynier elektryk (dyplom w wieku 21 lat), pracowała w Instytucie Automatyki Systemów Energetycznych; była oskarżycielem posiłkowym w procesie dt. zamordowania jej ojca; 3. kobieta na Mount Everest (1978), 1. na szczycie K2 (1986), stała na 6 ośmiotysięcznikach; lubiła udzielać wywiadów; kiedy była przed 50. oznajmiła, że w ciągu roku wejdzie na wszystkie pozostałe ośmiotysięczniki; zaginęła w drodze na Kangczendzongę mając 49 lat. Jej cechy charakteru to przede wszystkim odwaga i konsekwentność. Była także bardzo ambitna. Nie miała ani dzieci ani męża - dla niej najbardziej istotne były góry, z których nie potrafiłaby zrezygnować.

„Karawana do marzeń” - własna droga Wandy do Korony Himalajów. Nie chciała powielać rekordów innych (a więc wspiąć się na wszystkie ośmiotysięczniki), ale pójść swoją własną drogą. Karawana do marzeń miała więc polegać na wejściu na osiem ośmiotysięczników w ciągu jednego roku.

W reportażu przedstawiona została także ostatnia wyprawa Wandy, w trakcie której kobieta pochorowała się: strasznie spuchła, przeziębiła się i nie mogła się zaklimatyzować. Jednak postanowiła iść dalej. Trzy osoby z pięcioosobowej grupy odpadły już wcześniej. Poszła więc sama z Carlosem Carsolio. Szli osobno. Ostatecznie Carlos zszedł do dolnej bazy bez Wandy. 25 maja agencje podały, że na północnej ścianie zginęła wybitna himalaistka.

Ciekawsze cytaty:

Czy ktoś raz na zawsze ustalił, że konsekwencja, zdecydowanie, precyzja i parę innych cech jest przypisanych wyłącznie mężczyznom? /Wanda Rutkowska [s. 11]

Góry to moja codzienność /W. R. [s. 13]

Czyjaś śmierć jest zawsze czyjaś, nadal nie wierzy się w swoją własną/ W. R. [s. 15]

Czuciowiedza to rodzaj intuicji, która graniczy z pewnością [s. 16]

SCHODÓW SIĘ NIE PALI

Reportaż rozpoczyna się od opisu przyjścia na świat dziecka. Pielęgniarka, które je zobaczyła krzyknęła z przerażenia. Chłopiec urodził się z zespołem McCarthy'ego, bez powiek, z dużymi ustami, brakiem małżowiny usznej; wiele części ciała w szczątkowej postaci.Chłopiec urodził się na wsi, która wręcz „huczała” od plotek (krowy przestały dawać mleko;-) ). Matka postanowiła oddać Mateuszka do domu dziecka. Tam właśnie zaopiekowała się nim pielęgniarka - Renata (miała siostre bliźniaczkę Dorotę). Początkowo wraz z córką (Eweliną) zabierały chłopca wielokrotnie do domu lub na spacery poza sierociniec.W piąte urodziny Mateusza, Renata postanowiła adoptować chłopca.

W reportażu opowiada o tym, jak musiała zmierzyć się z reakcjami ludzi, rodziny, sąsiadów, znajomych, o ich pogardzie, współczuciu, braku akceptacji dla jej decyzji. Ale też o miłości do Mateuszka, o jego postępach, wychowaniu. Renata wraz z synkiem wystąpiła w TV w programie „Zwyczajni - niezwyczajni”.

Obecnie Renata wraz z siostrą bliźniaczką, Dorotą wychowują Mateuszka. Sam Mateusz twierdzi, że ma dwie mamy - Renatę i Dorochę.

Tomasz Koloch - rehabilitant, który pomógł Mateuszkowi stanąć na nogi i poruszać się.

Wyjaśnienie tytułu:

Kiedy w Żmiącej Mateusz zobaczył ogień w kominku, palił wszystko, co było z papieru. A kiedy papieru zabrakło, Renata rozlała sok do wszystkich szklanek i dała chłopcu pudełko. Potem wysypała na stół ciastka i dała mu opakowanie z pofalowanej tekturki. - Nie! - zakrzyczał. I głośno mówił dalej, co Renata w mig zrozumiała: - To są schody, schodów się nie pali.

I wtedy Renata znalazła gazetę zawieruszoną pod fotelem. Mateusz darł kartkę po kartce. Każdą oglądał i wrzucał w ogień. Śmiał się głośno, aż zobaczył reklamę farby do drewna.

Na fotografii: schody. Schował je do kieszeni.

Renata z uśmiechem: - Powiedz, syneczku, co będziesz robił, gdy będziesz duży?

- Będę budował schody - powiedział, a Renata przetłumaczyła:

- Tak, będziesz inżynierem

Ciekawsze cytaty:

Ktoś powiedział: - Teraz to on jest pod kontrolą.

- Ale co będzie, kiedy dorośnie? - zapytali.

Ktoś podsumował: - Trzeba mur wokół domu postawić, wnuki pochować.

ZNALAZŁ SIĘ CZŁOWIEK

Reportaż jest niejako „postreportażem” do napisanego kilka lat wcześniej „Zgubił się człowiek”, w którym poruszana jest m.in. sprawa Edwardy i jej zaginionego brata - Andrzeja.

Edwarda urodziła się w 1947 roku, a jej brat Andrzej w 1950r. Oboje mieli trudne dzieciństwo - po śmierci ojca w 1952 roku , matka bardzo ciężko zachorowała i nie mogła opiekować się dziećmi. Trafili do domu dziecka i wkrótce zostali rozłączeni. W 1963 matka poczuła się lepiej i mogła znów opiekować się dziećmi. Jednak Andrzej, wraz z kolegą, uciekł z domu dziecka. Po latach poszukiwań (ogłoszeń w gazetach, kontaktu z Towarzystwem Psychotronicznym) Edwarda odnajduje brata, nazywa się już nie Andrzej Goleniowski, ale Franciszek Wasiak i jest wartownikiem w miejskiej kotłowni. Ten jednak nie chce utrzymywać z nią kontaktu. Ma już nową, cygańską rodzinę i nie chce wracać do przeszłości. Po ucieczce z domu dziecka, w którym przebywał wraz z siostrą, zaopiekowali się nim Cyganie. To właśnie dzięki jednej z cygańskich rodzin otrzymał nazwisko. Edwarda jest rozgoryczona, nie rozumie, że brat nie chce nawet pójść na grób ich matki, która do końca swoich dni, pomimo amnezji, wyglądała zaginionego Andrzejka. Dlatego pomimo odmowy kontaktu z siostrą, Edwarda przyjeżdża jeszcze do Franciszka. Poznaje pewne szczegóły z przeszłego życia swojego brata, ale jak sama twierdzi on „coś kręci”. Brat opowiada o tym jak jako Ostatecznie rodzeństwo nie ma ze sobą kontaktu.

PIERWSZE CZEREŚNIE

Historia dziewiętnastoletniego Grzegorza Przemyka - syna poetki Barbary Sadowskiej, który zostaje aresztowany przez SB i zakatowany na śmierć. Kiedy urodził się Grzegorz matka udaje się po wróżbę dla syna - otrzymuje ją listem, którego jak twierdzi, nigdy nie przeczytała. W tym dniu w domu Barbary Sadowskiej syn Grzegorz zrobił „imprezę”. Później udali się na starówkę, gdzie zaczepiła ich milicja. Zabrali chłopców na komisariat. Tam pobili Grzegorza, który następnego dnia zmarł w szpitalu w wyniku obrażeń.

Matka rozstała się z ojcem Grzegorza - Leopoldem Przemykiem, inżynierem - kiedy syn miał 3 lata. Założył nową rodzinę, miał drugiego syna - Michała. Z Grzegorzem utrzymywał dobre kontakty (Grzegorz był u niego raz w tygodniu, bawił się z Michałem, do nowej żony Leopolda mówił ciociu)

Jako nastolatek Grzegorz wąchał klej, później trafił na odwyk.

Wspominają m.in. Dawid B. - psycholog, rówieśnik i kolega Grzegorza, Elżbieta Ficowski, przyjaciółka Barbary Sadowskiej, Marta Kucharska, Leopold Przemyk,

W reportażu jednym z bohaterów jest sam dom Barbary Sadowskiej - zawsze otwarty dla każdego (przy ul Hibnera, dziś ul. Zgody). W tym domu przebywali bardzo często „zakazani artyści albo przeklęci poeci”i wszyscy tam byli rodziną. Trudno mówić o jakichkolwiek zasadach : każdy wstawał, o której chciał i robił co chciał. Nie stronili też od alkoholu. Grzegorz nie miał w domu łatwo: ciągłe imprezy, zmienne nastroje matki (próba samobójcza) itd.

W szkole wspominają Grzegorza jako osobę inteligentną i tolerancyjną. Bez wątpienia znacznie się wyróżniał. Miał dziewczynę Marzenkę. To ona (wraz ze swoim mężem i dziećmi) teraz mieszka w mieszkaniu przy ul. Hibnera.

Ciekawsze cytaty:

Dawid B.: - Tam była bliskość, namiętny związek matki i syna. Ale nie było oparcia. Grzesiek potrzebował opieki i jasnych komunikatów: to jest matka, a to ojciec. Nie miał tego. Miał niezmienny i jasny drogowskaz: poezja, wino, koniaczek.

Marta Kucharska: - Bo to było przeklęte miejsce.

Dawid B.: - Był dominujący. Miał skłonność do literackiego ekshibicjonizmu. Mówił: chodźcie posłuchać, napisałem wiersz.

Kazimiera Sz.: - Grześ stylizował się trochę na poetę przeklętego, trochę na żołnierza z Czasu apokalipsy Coppoli. To nas pociągało. On skupiał w sobie i umiał wyrazić wiele z tamtej aury naszego pokolenia - szarej i niemej subkultury dzieci stanu wojennego.

Małgorzata Brudzyńska, profesor od polskiego: - Grześ przyjął pozę buntu wobec świata. Bo świat był przeciw niemy, straszny, dominujący. Taka magia poety przeklętego. Był przekonany, że jest poetą. Miał w sobie coś, co musiało wzbudzić agresję niewiele starszego chłopaka mundurze. Drażnił. Był człowiekiem narażonym.

Elżbieta Ficowska: - (…) milicjanci z Jezuickiej wiedzieli, kogo biją (być może nie chcieli zabić, chcieli tylko zbić). Barbara Sadowska po wyjściu z Rakowieckiej (siedziała tam jeszcze przed śmiercią Grzegorza) mówiła, że jej grożono: - Proszę pamiętać, pani ma syna.

Marzena R., jego dziewczyna: Śmierć była w tym co mówił, co czytał i co pisał - mówi ona. - Mnie to pociągało. On żył na zabój.

Wyjaśnienie tytułu:

Barbara Sadowska (ze zbioru Słodko być dzieckiem Boga):

dziurawe mam ręce

wypadają mi z nich

pierwsze drobne czereśnie

tego roku

nie odniosę ich chyba

do ciebie

syneczku

OUTSIDE

Historia młodej studentki prawa - Agaty, która pewnego dnia (ma 21 lat) idzie na wykład o jodze. Poznaje tam hinduskę-guru Shri Mataji Nirmala Devi (Święta Matka), która każe nazywać siebie Duchem Świętym. Początkowo Agata naśmiewa się z całej sytuacji, następnie zaczyna coraz mocniej wierzyć w potęge Świętej Matki. Zahipnotyzowana Agata ulega, zaczyna chodzić na spotkania Sahaji Yoga, sekty zapewniającej samorealizację. Dziewczynie systematycznie wsiąka w struktury stowarzyszenia, oddala się od rodziny, religii, medytuje przed fotografią Shri Mataji. Zaczyna coraz częściej nocować w aśramie. Jej matka (Maria) i brat są przerażeni. Wkrótce Agata ( teraz już Dirya) wyjeżdża do Włoch, gdzie w Magliano Sabina znajdował się ośrodek dla małych Sahaja Yoginów. Miała opiekować się tam dziećmi i uczyć je j. angielskiego. Matka próbowała utrzymywać z nią kontakt, namawiać do powrotu. Początkowo bardzo często dzwoniła do córki. Agata była rozdarta. Podczas odwiedzin matki i brata w aśranie rodzinie udaje się porwać Agatę do Polski. Dziewczyna zaczyna studiować pedagogikę, wydaje się, że wszystko wraca do normy. Jednak SY odnajduje Agatę, proponuje powrót. Agata znów ulega, jedzie do Włoch, obiecuje wrócić, jednak nie dotrzymuje obietnicy. Matka nie chce z nią już rozmawiać. Pewnej nocy matce Agaty śni się straszny koszmar. Postanawia poprosić kuzyna Agaty, aby ten do niej zadzwonił. Podczas rozmowy telefonicznej z kuzynem zapowiada swój powrót na czerwiec. Następnego dnia Maria M. otrzymuje wiadomość o śmierci Agaty, która popełniła samobójstwo (chyba się powiesiła). Rodzina nie chce temu wierzyć, uważa, że to SY doprowadziła ją do tego czynu. Dwa miesiące później matka SY powraca do Polski, zaczyna się nowy cykl wykładów, pojawia się na nim rodzina Agaty. Maria M. wykrzykuje guru, że jest winna śmierci jej córki; zostaje wyprowadzona z miejsca spotkania. Włoska policja nadal bada przyczyny śmierci Agaty.

Mieszanie układów oglądu. Raz widzimy postać Agaty z perspektywy jej matki, brata, znajomych, innym razem poznajemy ją przez jej notatki w dzienniku; dominuje optymalny układ oglądu. Ten chwyt powtarza się zresztą w wielu reportażach Tochmana.

Dirya - imię, jakie Agata przybrała w sekcie.

Główne ośrodki polskiej SY: Warszawa i Gliwice

Wyjaśnienie tytułu:

Dirya zanotowała w dzienniku [po „ucieczce” z aśramu, kiedy studiowała w tajemnicy przed SY i spotykała się z nimi]: Polska jest dla mnie wibracyjnym szokiem. Jestem outside.

Ciekawsze cytaty:

Aśram stoi przy zjeździe do autostrady. Dwa duże domy, ogród, zwierzęta, bardzo ładnie. Dużo dzieci z całego świata. Wszystko pootwierane. Każdy może tam wejść. Wstają wcześnie i godzinę medytują przed zdjęciem Shri Mataji. Potem małe śniadanie i lekcje w osobnym budynku. Wszyscy są strasznie mili, witają się po sto razy dziennie. Mają wspólne ciuchy.

Postać ojca. Dziś wini byłą żonę za to, że do niego nie zadzwoniła, gdy Agata przystąpiła do SY. - Uratowałbym ją - mówi.

CZEKAM POD ADRESEM: BERLIN

Wstrząsające historie młodych Litwinek, które są ofiarami handlu ludźmi. Zwabione ofertami dobrze płatnej pracy na Zachodzie, wpadają w szpony prostytucji w samym sercu Berlina. Tochman skupia się na historiach kilku z nich, są to: Marina (Dominic), Birute (Sabina), Edyta (Natalie) - córka Krystyny R., Agnieszka (Sandra),.

Reportaż rozpoczyna się przybyciem piętnastoletniej Litwinki Birute (od teraz Sabina) do mieszkania nr 12 na trzecim piętrze berlińskiej kamienicy. Przyprowadza ją tam trzydziestoletni mężczyzna - Mesut. Dziewczyna przywieźli do Niemiec jej koledzy, którzy obiecali pracę (jako pomoc domowa w Polsce), po czym zostawili ją z tym mężczyzną (Mesutem właśnie). Następnego dnia Sabina zostaje zgwałcona przez trzech mężczyzn, kolegów Mesuta i jego samego. Całemu zdarzeniu towarzyszy ciągłe robienie zdjęć dziewczynie (w razie gdyby uciekła wyślą je później do jej rodziny). Sabina zostaje kochanką Mesuta. Później jest barmanką w jego burdelu. Ostatecznie dziewczyna dzięki pomocy organizacji wraca do Wilna.

Kolejną historią opowiadaną jest historia Mariny (Dominic). Dziewczyna od początku wiedziała po co przyjeżdża do Niemiec. Jej alfonsem zostaje Dragan (ma też pięć innych dziewczyn). Dziewczyna chce jak najszybciej spłacić dług wobec niego i uciec. Ostatecznie trafia do aresztu i zostaje odesłana do Wilna.

Trzecią dziewczyną, o której pisze Tochman, jest Agnieszka (Sandra). Uciekła ona do Berlina. Poszukuje jej ojciec - Jan W. . Udaje się do Berlina, gdzie poznaje Marinę. Niestety, dziewczyna nie zna Agnieszki - Sandry. Historia ta nie została wyjaśniona.

Równocześnie do opowieści trzech sprzedanych dziewczyn, Tochman piszę o Centrum Wspierania Rodzin Osób Zaginionych. Jest ono prowadzone przez Krystynę R. I Jelene Z. . Obie kobiety przeżyły tą samą historię: ich córki zostały porwane(?) i sprzedane jako prostytutki w Niemczech. Często wypowiadały się w mediach, ostrzegały dziewczyny przed wyjazdami do pracy za granicę. Pomagały rodzinom, których córki również zaginęły.

Wyjaśnienie tytułu:

Ale tylko to miasto w mieście (Berlin w Berlinie) nie ma granic. Tu prostytucję można uprawiać wszędzie”.

Ciekawsze cytaty:

[Marina] Zanim zdecydowała się na Niemcy, czytała w gazetach o Centrum Wspierania Rodzin Ludzi Zaginionych. Widziała w telewizji Jelenę Z. i Krystynę R., które ostrzegały przed propozycjami pracy na Zachodzie. Więc kiedy kolega namawiał ją na posadę kelnerki, przerwała mu: - Nie kłam, będę kurwą. Dobrze, spróbuję.

(…) nazwiska w tym świecie nie istnieją

NARZECZONA

Jest to historia Marty Kucharskiej - partnerki Edwarda Stachury. W chwili rozpoczęcia wspomnień ma 45 lat, jest rencistką, zapewniającą, że osiągnęła w życiu spokój.

Marta pochodzi z Łowicza - zapadłej mieściny, z której wszyscy chcieli uciekać. Marta też. Kiedy jej ojciec umarł, została w domu sama z matką i szóstką rodzeństwa, musieli zderzyć się z biedą. Marta była inna - nauczyciele w szkole jej nie lubili, bo miała „niewyparzony język”. Pewnego dnia kupiła w księgarni „Całą jaskrawość” E. Stachury - zapragnęła poznać autora. Wyjechała do koleżanki do Warszawy, stamtąd wysłały do Stachury list z zaproszeniem w odwiedziny do „dwóch miłych dziewuch”. Miały po 16 lat. Poeta obiecał przyjechać. Platoniczna miłość Marty osiągała wyże, aż w końcu pewnego dnia doczekała się - poeta przyjechał do Łowicza, spędzili razem cudowne chwile. Na pożegnanie rzekł do niej: „To niemożliwe byś była dla mnie”. Po zdaniu matury wyjechała na stałe do Warszawy, zaczęła studiować filozofię. Kiedy oblała egzaminy dostała zatrudnienie jako portierka w Teatrze Rozmaitości. Tam czuła się wciąż podekscytowana obecnością aktorów, zaszczycona, że przychodzą na plotki właśnie do niej. „Poeta rzadko zaglądał na portiernię. Portiernia to był tylko przystanek w jego włóczędze przez życie. - Byłam jedną z pięćdziesięciu, może stu - mówi dzisiaj Marta. - On nas tak wszystkie odwiedzał, gdy było mu po drodze”. Wkrótce wróciła do Łowicza. Objęła posadę dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Kocierzewie z siedzibą w Boczkach Chełmońskich, później opiekowała się amatorskimi zespołami teatralnymi w Wojewódzkim Domu Kultury w Skierniewicach. Edward Stachura czasem ją odwiedzał - była wtedy najszczęśliwszą osobą. Poeta powoli tracił sens życia, w 1979 r. próbował popełnić samobójstwo. Nadjeżdżający pociąg obciął mu prawą rękę. Marta przez wiele lat troskliwie opiekowała się ukochanym. Stachura był jej za to bardzo wdzięczny, ale wciąż nie umiał zacząć żyć na nowo, dla niej, dla innych, dla siebie. „- Jednak jestem dla niego - myślała. - Żyję, by go ratować”. Nie udało się. Stachura uciekł pewnego dnia z Drewnicy, gdzie mieszkali i powiesił się. „Marta wraz z dwiema innymi osobami znalazła go zabarykadowanego w mieszkaniu przy Rębkowskiej. Wisiał. Odcięła go”. Po śmierci poety Marta zachorowała na gościec, później poddała się operacji dłoni, ale jak powtarzała: bardziej ze względu na innych, żeby nie było im przykro patrząc na nią, niż dla siebie. Poznała też poetkę Barbarę Sadowską - matkę Grzegorza Przemyka, zakatowanego przez SB. (Po jego śmierci zachorowała na nowotwór i zmarła.) Marta pracowała też w biurze poselskim Jacka Kuronia, kochała się w nim. Aktualnie mieszka w Michałówku, zażywa spokoju życia na wsi, tworzy. „Mówi: - Wszystko jest poezją. Tak teraz tworzę. Kiedy to zrozumiałam, poczułam ulgę.”

Wyjaśnienie tytułu:

Barbara Sadowska o Marcie: Poetka znała dobrze ukochanego Marty, bywał u niej w mieszkaniu. Nazywała Martę jego Ostatnią Narzeczoną.

Ciekawsze cytaty:

Po latach napisała w pamiętniku: Gdyby mnie kochał, nie zabiłby się. Oczywistość tego faktu docierała do mnie długo. Wraz z całym światem odrzucił i moją miłość.

MÓWIĘ CI, TAM BYŁA ENKLAWA TAJEMNA

Opowieść o Piotrze Skrzyneckim - twórcy, kierowniku artystycznym i konferansjerze Piwnicy pod Baranami oraz o tym, jak powstawało i funkcjonowało to miejsce, jaką odgrywało rolę w życiu krakowskich (i nie tylko) artystów.

Wspominają m.in. Jan Nowicki, Janina Garycka [to w jej domu, Na Groblach, powstała Piwnica], Krzysztof Litwin, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Józef Skrzynecki, Krystyna Zachwatowicz, Leszek Długosz, Ewa Wnukowa, Zygmunt Konieczny, Miki Obłoński.

Piotr Skrzynecki był uciążliwym lokatorem. Do Krakowa przyjechał z Łodzi. Pomieszkiwał w wielu miejscach, a gdy złamał nogę zamieszkał właśnie u Janiny Garyckiej. Janina mieszkała w kamienicy Na Groblach wraz z dwoma ciotkami - Antosią i Olą. Mieszkanie ich było małe i ciasne. Do Piotra przychodzono po każdym ważniejszym wydarzeniu kulturalnym (spektakle teatralne, kabarety itd). Przechodzono przez piwnice albo przez okno. W czasie tych spotkań debatowano o sprawach błahych jak i tych najbardziej istotnych. Spotykali się tam ludzie znani (Wańkowicz, Osiecka) jak i ci o których nikt nie słyszał („pijaczek z osiedla”).

Kiedy był już starszy miasto przydzieliło mu kawalerkę na Worcella. Cieszył się, bo chciał odpocząć.

Piotr był: „najbardziej samotnym człowiekiem na świecie”, „starał się tak żyć, żeby mu na samotność nie starczało czasu”. Prawdopodobnie kochał Janinę.

Wyjaśnienie tytułu:

Piotr Skrzynecki o Piwnicy: Bo to jest miejsce dziwne. Odizolowane od całego miasta, a jednocześnie w samym centrum Krakowa, tuż obok Wawelu, dzwonu Zygmunta. Mówię ci, tam była enklawa tajemna. Może przez te podwodne żyły-nie-żyły…

NIEOBECNOŚĆ

Adam P. - adwokat z Gdańska; „Bystry, pogodny, zdecydowany, średniego wzrostu, szczupły, codziennie w innym garniturze. Ma nienaganne maniery, trzydzieści pięć lat, żonę - notariusza i dwójkę udanych dzieci”

Ryszard W. - lekarz - neurolog, brat bliźniak Adama P., ich matka - Aniela W. - chorowała na Parkinsona i nowotwór kości (sama była profesorem medycyny)

Adam i Ryszard to bracia. Zostali adoptowani w wieku trzech lat, niestety nie przez jedną rodzinę. Aniela W. z mężem chciała obu chłopców, jednak spóźniła się o jeden dzień. Adama już zabrała jakaś rodzina. Ryszard W. poprosił Wojciecha Tochmana o pomoc w odnalezieniu brata. Chciał nawet wystąpić w jego programie (ostatecznie nie było takiej potrzeby, bo ustalono wcześniej adres brata); pragnienie poznania brata nasiliło się po śmierci matki.

Rodzice Adama P. nie powiedzieli mu, że jest adoptowany. Sam się o tym dowiedział, kiedy załatwiał dokumenty do ślubu. Nie powiedział o tym rodzicom, tylko narzeczonej. Nigdy nie myślał, czy ma rodzeństwo. „Zastanawiał się nad rodzeństwem, czy gdzieś je ma. Potem - gdy urodziły mu się bliźniaczki - czy ma bliźniaka? Wydawało mu się, że powinien mieć”.

Pierwsze spotkanie braci przebiegało w bardzo przyjaznej, rodzinnej atmosferze. Zaraz po nim Ryszard zaprosił Adama do Warszawy, do siebie. Wtedy powiedział mu, że jest homoseksualistą. Adam potrzebował miesiąca, żeby oswoić się z sytuacją, zastanawiał się, na ile są do siebie podobni, rozmawiał o tym z żoną. W końcu przyjechał do brata. „(…) otworzył swoimi kluczami: - Wszystko jest w porządku - powiedział w progu, uścisnął bratu dłoń i objął go za szyję. Brat chciał coś powiedzieć, ale nie powiedział nic. Tylko: - Zrobię ci herbatę.”. „(…) zaprzyjaźnionemu psychiatrze Ryszard W. zrelacjonował dokładniej, co się stało później. Mnie tylko tyle: - Brat zaproponował mi seks.”. Po wspólnej nocy i powrocie Adama do Gdańska, Ryszard zamilkł, zniknął. Adam od tamtej pory próbuje się z nim skontaktować, odnaleźć, zamieszkał w jego mieszkaniu, czeka. Bezskutecznie. Tochman ustawia jego spotkanie z psychiatrą (tym samy, z którym Ryszard był jakiś czas w związku), który oznajmia mu, że jego brat nie zaginął. „Sprawdziłem. Gdzieś w Polsce, na komisariacie policji napisał oświadczenie: wszystko w porządku, jestem zdrowy. Nie mam żadnych zobowiązań. Nie jestem osobą zaginioną”.

Ciekawsze cytaty:

- Dlaczego Ryszard mnie zostawił? - On nie ciebie zostawił! - teraz psychiatra wstaje. - On uciekł od waszej wspólnej matki. Znalazł cię, żeby porzucić. Jak ona was porzuciła.

PRZEZ PRAGNIENIE

Mało ciekawy reportaż (jak dla mnie).

Bohaterem reportażu jest Zdzisław (Gislao) Borowiec, młody postulant Serafickiej Prowincji Umbryjskiej Świętego Franciszka w Asyżu. Zginął tragicznie podczas terremoto, pod gruzami Bazyliki Górnej (przygnieciony posągiem św. Hieronima).

Zdzisław był dzieckiem Stanisława C. - maszynisty kolejowego, który oddał małego do sierocińca, żeby nie zaznał biedy i głodu (miał już piątkę dzieci i chorą żonę). Adoptowali go Alfreda i Ludwik Borowcowi (oboje mieli wyższe wykształcenie). Pewnego razu w pociągu Zdzisław spotkał ojca Mateusza Korczaka, franciszkanina. Rozmawiali o Włochach, o powołaniu. Zdzisław chciał spróbować. Podjął pracę przy remoncie kościoła, aby zarobić na bilet. Później wyjechał do Perugii, gdzie podjął nauki włoskiego. Spał w klasztorze. Później rozpoczął studia teologii na Uniwersytecie w Asyżu. Nie chciał, aby sąsiedzi rodziców wiedzieli, że wstąpił do zakonu. Bał się, że nie wytrzyma.

Zdzisław (Gisalao) zmarł podczas terremoto.

BRACIA I SIOSTRY

Reportaż ukazuje los siódemki rodzeństwa: Czarka, Janka, Muszki, Kasi, Tusi, Dorotki i Ani. Jako dzieci zostają oni zabrani rodzicom. Jako dorośli chcą dowiedzieć się dlaczego tak się stało.

Reportaż zaczyna się od sceny, w której milicjanci przyjeżdżają na Łysą Górę, gdzie mieszka rodzina z dziećmi. Dzieci nie chcą iść z milicją, płaczą, wyrywają się. Trafiają do sierocińca. Starsze dzieci do domu w Bartoszycach, młodsze do innego. Już od samego początku nie mogą pogodzić się z taką sytuacją. Bardzo kochają swoich rodziców. Dlatego starsze dzieci często uciekają. Niestety, ojciec bardzo boi się milicji i za każdym razem odwozi dzieci do sierocińca. Dzieci znajdują coraz to nowsze miejsca, w których mogą schować się przed dzielnicowym i milicją. Ustalają zasady, które pozwalają im nie rzucać się w oczy. Jedzenie i pieniądze podkradają tylko od rodziców (wiedzą o tym). W zimie śpią w stodołach sąsiadów ( oni sami często wiedzą o tym, dają im jedzenie, czasem proponują nocleg w domu, pomagają im). Nie chcą mieszkać w domu dziecka. Bardzo martwi ich to, że nie wiedzą gdzie są ich dwie najmłodsze siostry - Dorota i Ania.

Kiedy Cezary dorasta postanawia skończyć szkołę górniczą. Wyjeżdża na Śląsk, gdzie ściąga rodzeństwo. Postanawiają się dowiedzieć, dlaczego zostali zabrani rodzicom i gdzie są ich dwie najmłodsze siostry. Po długich staraniach okazuje się, że rodzice rzekomo nadużywali alkoholu a dzieci były zaniedbane. Okazuje się, że Dorotka wraz z mamą jest we Francji. Nie udaję im się spotkać z mamą (nie wie, że jest adoptowana). Dorota chce poznać swoich biologicznych rodziców, ma ich odwiedzić. Dowiadują się też, że mieli jeszcze dwóję rodzeństwa - Marzenkę i Dominika. Dominik miał porażenie mózgowe, mieszka w USA. Marzenka ma spotkać się z rodzeństwem. Nie wiadomo na razie kiedy.

14



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ZP Reszta pyta ktre si nie powtrzyy
TOKSYKOLOGIA, TOKSYKOLOGIA- WSP˙˙CZE˙NIE NAJWI˙KSZ˙ UWAG˙ przywi˙zuje si˙ nie tylko do zatru˙ ostryc
TOKSYKOLOGIA, TOKSYKOLOGIA- WSP˙˙CZE˙NIE NAJWI˙KSZ˙ UWAG˙ przywi˙zuje si˙ nie tylko do zatru˙ ostryc
Czego si nie robi dla klienta
ZP Reszta pyta ktre si nie powtrzyy
Katarzyna Boni; Wojciech Tochman Kontener
199611 jak si nie poddawac
Czego si nie robi dla klienta
plik rozejrzyj si nie jeste sam
Nie pali się światła wrogowi Romuald Rajs ps Bury
Wojciech Tochman Leży we mnie martwy anioł
2 Wojciech Bogusławski, Cud albo Krakowiaki i Górale, oprac M Klimowicz, Wrocław 2005 ODSŁONA II, op
03175 O Mnie Si« Nie Martw VIRGIN doc
Ja siŕ nie bojŕ

więcej podobnych podstron