mówi, że środki publiczne na kampanie wyborczą przekazywane są na rzecz Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej, co bardzo utrudnia pojawienie się innych nowych partii na amerykańskiej scenie politycznej. Duże środki pozyskiwane są z organizacji przyjęć przez liderów partii, za uczestnictwo w tego typu imprezie płaci się bardzo dużo, dając przy tym wyraz poparcia dla konkretnej partii. Np. Bill Clinton w 1995 roku, kandydat demokratów, zorganizował obiad dla ośmiuset osobowej grupy swoich zwolenników w New Jersey, który kosztował po tysiąc dolarów od osoby. W ten sposób pozyskuje się właśnie środki na kampanie wyborczą. Kiedy odbywa się taki bankiet, życie publiczne w danej miejscowości jest kompletnie sparaliżowane ze względu na szczególne środki ochrony. I tak np. Bill Clinton w niecały rok pozyskał sumę 19 milionów dolarów na rzecz swojej partii. Istnieją również inne źródła pozyskiwania środków na kampanie. Ci kongresmani, którzy głosują na rzecz i w interesie danej grupy przedsiębiorców dostają od nich na kampanie wyborczą dziesięciokrotnie większe sumy niż ci, którzy w kongresie głosują nie w interesie tej grupy. Istnieje również pojęcie określane "soft money"- miękki pieniądz, które oznacza finansowanie kampanii indywidualnych kandydatów za pośrednictwem i pod pozorem wpłacania pieniędzy na rozwój partii. Nieoficjalnie się mówi, że Bill Clinton na swoją kampanie w ten sposób zgromadził sumę, bagatela, miliard dolarów. Oczywiście z pieniędzy tych były również finansowane kampanie innych demokratycznych kandydatów.
Pomimo zaciętej walki, często brudnej, podczas kampanii wyborcze, obie partie mają również wspólne cele i interesy. Takim najbardziej charakterystycznym jest nie dopuszczanie do sceny partyjnej innych partii trzecich. Nie bez znaczenia jest skład, w jakim występuje federalna Komisja Wyborcza, po trzech przedstawicieli z dwóch głównych sił sceny politycznej USA.
Innym przykładem chęci utrzymania dwupartyjności jest komisja, która zajmuje się przygotowywaniem przedwyborczych debat kandydatów, jej skład jest równy po pięciu republikanów i demokratów. Zdarzały się już sytuacje, że nie dopuszczono do debaty kandydata partii trzecich.
To odzwierciedla jak ważną rolę w USA pełnią media, jak bardzo kształtują opinie publiczną i kreują świadomość. Ciężka jest natomiast sytuacja partii trzecich, które mają ograniczony dostęp do mediów ze względu na koszty, nie są dofinansowywane z budżetu państwa i nie mają możliwości się wypromować.