Ulica jako miejsce zycia publicznego

background image

Ulica jako miejsce
życia publicznego

background image

Pokonywanie przestrzeni
miejskiej - Paryż

Koncepcję przebudowy

Paryża wymyślił Napoleon III.

W 1853 r. cesarz osobiście

wręczył swojemu głównemu

architektowi – baronowi

Haussmannowi, prefektowi

departamentu Sekwany – mapę

Paryża, na której nakreślił

proponowane ulice. Ten plan

stał się punktem wyjścia dla

transformacji miasta w

następnych dwóch dekadach.

Zgodnie ze wskazówkami

cesarza, Haussmann wyburzył

tysiące średniowiecznych i

renesansowych budynków i

zastąpił je ścianą kamienic o

ujednoliconych fasadach.

Wytoczył szerokie proste ulice,

które zapewniały komunikację

śródmieścia z reszta stolicy.

Pozostałe ulice łączyły drogi

wylotowe. Urządził też

podziemną sieć kanałów

ściekowych.

background image

background image

Manifestacje uliczne (1)

Ich tradycja sięga XVIII w., a rozkwit przypada na wiek XIX. Te organizowane przez

państwo miały wystawny charakter. Na cześć dostojnych gości przystrajano całe

miasta. Wznoszono specjalne bramy i nadawano ulicom i placom odświętny wygląd. Na

oknach domów i nad ulicami wieszano transparenty z napisami, płonące świece

układano w hasła. Korowody z pochodniami ruszały ulicami miasta.

Rangę najważniejszego święta państwowego w Polsce Ludowej uzyskały pochody

pierwszomajowe. Najważniejsza jego cześć stanowił pochód głównymi ulicami miasta, w

wyznaczonej kolumnie, przy aplauzie widowni, przed trybuna honorową, z rekwizytami i

charakteryzacją (lekarze w kitlach, górnicy umorusani i w kaskach), transparentami,

inscenizacjami na platformach.

background image

Manifestacje uliczne (2):
pochody i wiece

Wraz z rozwojem partii masowych i

wzrostem liczby uprawnionych do

głosowania ulice miast zapełniły się

uczestnikami pochodów i wieców.

Najbardziej popularną formą ulicznej

agitacji był wiec. Miał służyć w pierwszej

kolejności wygłaszaniu przemówień. Na

wiecach przedwyborczych słuchano

sprawozdań parlamentarzystów i

zapoznawano się z programem na

następną kadencję. Wiecowy agitator

powinien dysponować donośnym głosem i

umiejętnością nawiązywania kontaktu ze

słuchaczami. Niepopularne wypowiedzi

były zakrzykiwane, te które się podobały

nagradzano oklaskami.

Pochody najchętniej organizowali

socjaliści. Ta ruchoma forma

manifestacji utrudniała pacyfikację, a

przemieszczanie się umożliwiało

agitowanie przypadkowych przechodniów.

Stałym elementem pochodu była

obecność sił porządkowych, których

podstawowym zadaniem było

zapewnienie bezpieczeństwa i pacyfikacja

„rozbijaczy”.

background image

Ulica jako siedlisko zła i
występku (1)

„Czuję się trochę nieswojo. Ten przechodzień ma podejrzany wygląd i ręce w

kieszeni. Zaciskam mocno palce na rączce laski. Mijamy się i natychmiast

wyostrzam słuch, upewniając się czy jego kroki za moimi plecami przepisowo

cichną. (…) Dostrzegam dwóch szamocących się osobników. Niższy, blondyn,

naciera na wyższego. Chwyta go za klapy marynarki i kilkakrotnie uderza głową

o szklaną tablicę „Restauracja Polonia”. (…) Przekleństwa, krzyki. „Przyjaciółki”

alfonsów wychodzą z lokalów i staja się mediatorami. Jakiś ogromny mężczyzna

(widocznie „wykidajło”) żąda zapłaty za stłuczony emblemat” – pisał warszawski

dziennikarz, autor jednego z reportaży interwencyjnych z drugiej połowy lat

pięćdziesiątych.

Po zmroku ulica XIX-, ale i XX-wiecznego miasta stała się sceną zbrodni i

występku. Tak wyobrażają ja sobie ówcześni publicyści. Ten, kto decydował się

na wieczorny powrót lub wyjście, ryzykował utratę zdrowia, pieniędzy, ubrania.

Pustka i ciemność ulic, nieliczne patrole, zamierający ruch i działalność

usługowa świadczyły o charakterystycznym wyludnieniu definiowanym jak

„uliczny problem” już w XIX w., a w krajach pozostających pod kontrolą ZSRR

nawet wiele lat po wojnie.

U progu lat sześćdziesiątych mniej niż połowa długości ulic Warszawy była oświetlona. W

parkach i bocznych ulicach nowo montowane latarnie bywały systematycznie

dewastowane. Mundurowi nie cieszyli się zaufaniem i mieli ograniczone możliwości

(cztery radiowozy w połowie lat sześćdziesiątych, braki gwizdków, kajdanek i latarek).

background image

Ulica jako siedlisko zła i
występku (2)

Piekielne dzielnice. W

latach osiemdziesiątych XIX

w. o największym

ówczesnym mieście na

świecie – Londynie (około 4

miliony mieszkańców)

zaczęto pisać przede

wszystkim w kontekście

patologii i upadku. Gazety

podkreślały geograficzny

podział miast – na bogaty i

porządny West End i

„siedlisko zła i występku” -

East End. Zapuścić się tam,

znaczyło liczyć się utratą

zawartości portfela, a nawet

z utratą zdrowia czy życia.

background image

Dwuznaczność ulicy wielkiego
miasta: kuszące piekło

„The Maiden Tribute of Modern

Babilon” był reportażem

interwencyjnym z 1885 r., dziełem

dziennika londyńskiego „Pall Mall

Gazette”, który w stylistyce grozy i

seksualnej sensacji opisywał los młodych

dziewcząt zmuszanych do prostytucji.

W październiku 1888 r. angielskie media

donosiły na pierwszych stronach o

zabójstwach dokonywanych na pięciu

prostytutkach przez niezidentyfikowanego

sprawcę - Kubę Rozpruwacza (Jack the

Ripper) w Whitechapel we wschodnim

Londynie. Wydarzenia skojarzone zostały z

wydana dwa lata wcześniej powieścią

Stevensona The Strange Case od Doctor

Jeckyll and Mr. Hyde, w której główny

bohater zamieniał się brutalnego

troglodytę, który pędził niebezpieczne i

niezbadane nocne życie w podejrzanych

dzielnicach Londynu.

W przytaczanych tu przekazach było coś

odstraszającego, ale i kuszącego zarazem.

Seksualny podtekst wielu zbrodni, tłumiona

fascynacja seksualna „prostym ludem”, gonienie

za sensacją rodzącej się prasy bulwarowej,

wskazywały, że ulica jest nie tylko miejscem

zakazanym, ale i przestrzenią-wyzwaniem,

przestrzenią-przygodą.

background image

Życie bramowe

Badacz przestrzeni publicznej Warszawy

przytacza taki obrazek powojennego

Czerniakowa: „Wieczorami ludzie stali

grupkami na chodnikach, omawiając

wypadki dnia i obmawiając swych bliźnich.

Baby, stoją lub siedząc na wyniesionych z

domów stołeczkach, gryzły pestki dyni.

Niektórzy grali w karty na małym stoliku

(…). Młodzież urzędowała przeważnie na

rogu. (…) Dobierano się by za złożone

pieniądze kupić wódki, która piło się w

bramie, na ulicy lub za parkanem”.

Stanie przed domem służyło nie tylko

podtrzymywaniu relacji towarzyskich, ale i

obserwowaniu swoich i obcych. „Wielkie

wydarzenia uliczne”, jak przejazd straży

pożarnej, przyciągały zainteresowanie i były

na bieżąco komentowane.

XX wiek i nowe rozwiązania

architektonicznie w miastach sprawiają,

że historyk dostrzega śmierć

„bramowego życia”. „Wystawanie”, tak

charakterystyczne dla XIX-wieczej ulicy

zaczyna być traktowane jako występek, a

tych, którzy tak czynią, nazywa się

chuliganami.

background image

Brud i chaos uliczny

background image

Brud i chaos uliczny

Historyk Błażej Brzostek przedstawia sugestywny obraz warszawskiej ulicy okresu Polski

Ludowej, który prowadzi do refleksji, że ówczesne ulice miały więcej wspólnego z

dziewiętnastowiecznym brudem, zaniedbaniem i chaosem wielkiego przemysłowego miasta,

niż się zazwyczaj sądzi.

Rozplanowanie przestrzenne i stan architektury. Brak jednolitego, konsekwentnie

realizowanego planu zagospodarowania prowadził do tego, że tuż obok socrealistycznych,

szerokich ulic i placów przeznaczonych do parad istniały ich całkowite przeciwieństwa.

Brud i odrapane fasady domów bez tynków na warszawskich ulicach, opustoszała Marszałkowska i wiele

innych wad w zderzeniu z rozwijającym się miastem zachodnim robiły na przyjezdnych niekorzystne

wrażenie. Powojenny kurz z ruin jeszcze w latach pięćdziesiątych osiadał na twarzach przechodniów.

Pozostałości – napisy na murach, tabliczki w języku niemieckim, wszechobecne ruiny i niewypały, od

których ginęły dzieci - przypominały o najnowszej historii miasta. Odrazę budziły i zaniedbane ruiny,

których nie poddano rozbiórce, jak i nowe identyczne bloki malowane na pstrokate kolory.

Oczekiwany przez kierowców asfalt, który miała zastąpić kocie łby, także przysparzał wielu problemów,

gdy tworzyły się w nim koleiny i dziury. Pękające płyty chodnikowe były utrapieniem pieszych.

Powojenne innowacje zamiast przykuwać wzrok, odstraszały. Monumentalne wnętrza handlowe

zabudowy socrealistycznej niedostosowane były do skromnej oferty towarów, neony często nie działały,

zegary stały z powodu dostaw prądu, wystawy sklepowe straszyły popsutą żywnością i pustymi

butelkami lub propagandowymi sloganami.

Inicjatywa prywatna okupowała ruiny, „ciemne, cuchnące nory”. Takie innowacje jak budki z piwem,

bułka z kiełbasą, ryba na tacce, saturatory i kioski „Ruchu” oraz drobny handel nielegalny wypierały

przedwojennych gazeciarzy, stragany, żebraków i czyścibutów.

background image

Uliczni aktorzy

Teoria ról społecznych, której

najpopularniejszym dziełem była książka

amerykańskiego socjologa Ervinga Goffmana

Człowiek w teatrze życia codziennego (1959),

uczyła, że istota kontaktów w przestrzeni

publicznej sprowadza się do odgrywania roli,

z którą można utożsamić się całkowicie lub

zachować do niej dystans. W tym sensie ulica

byłaby sceną, gdzie ludzie, po opuszczeniu

przestrzeni prywatnych, wcielają się w

przypisane im lub wybrane role (biznesmen z

teczką, upadła kobieta dworcowa, wesoły pijak,

gniewny nastolatek, niemiły kanar, para

policjantów-nierozłączek).

background image

Uliczni aktorzy: dozorca

W XIX wieku zwany stróżem

(struplem, cieciem, strusiem) w

dwudziestoleciu stał się dozorcą.

Był strażnikiem bramy

prowadzącej do kamienicy i

rezydował głównie na ulicy.

Zamykał bramy po zmierzchu i

przesiadywał na taborecie przed

domem. Zobowiązany był m. in.

do utrzymywania porządku w

posesji, ale i na chodniku i na

połowie ulicy przed nią.

Wielu z nich było podejrzewanych

o informowanie policji o

szczegółach z życia kamienicy.

Po drugiej wojnie dozorca stał się

„dochodzącym” i opiekował się

większą ilością domów.

Postępowała degradacja tego

zawodu.

background image

Uliczni aktorzy: milicjant i
policjant

Europejski, nowożytny model służby

porządkowej pojawił się po raz

pierwszy w państwie absolutnym

Ludwika XIV. Rewolucja francuska tylko

na krótko zastąpiła model policji

państwowej milicją obywatelską.

Napoleon przywrócił monarchiczny

scentralizowany wzorzec.

Milicjanci w ZSRR podczas patroli bywać

mieli przed wszystkim w miejscach

szczególnego natężeniu ruchu – w

okolicach kin, przystanków

autobusowych, dworców, sklepów, a

także na rogach ulic.

Patrole odbywały się przeważnie za

dnia, dopiero raportowany wzrost

przestępczości w latach

siedemdziesiątych spowodował

zaczerpnięcie z wzorca

amerykańskiego i wprowadzenie

patrolów 24-godzinnych. Milicjanci

byli uzbrojeni w broń i pałki, kajdanki

przez wiele lat uznawane były za

„imperialistyczny wynalazek”.

background image

Uliczni aktorzy: chuligan

Takie zjawiska jak powojenne sieroctwo, przepracowanie rodziców, nowe centra miejskie,

rozluźnienie więzi społecznych i emancypacja młodzieży stymulowały narodziny nowej grupy

społecznej. Przed wojną słowo chuligan oznaczało „ uczestnika szajki łupieżców ulicznych”.

Chuligani - młodzi chłopcy i mężczyźni – nosili niechlujne płaszcze i tzw. „oprychówki”. Do

występków chuligańskich odnotowywanych w milicyjnych statystykach i prasie należały m. in.

(zaczynając od mniejszego kalibru) podstawianie nogi, strzelanie z procy, ochlapywanie

przechodniów wodą z kałuży, ale i wandalizm, kradzieże i napady.

Zasadniczym celem istnienia grupy chuligańskiej była jednak zabawa i chęć naruszenia

panującego porządku społecznego: „Jak rozpłatam komu mordę, to dlatego, że mi się nudzi,

albo że mi w drogę wchodzi. W życiu fajno jest. Babek pełno, niebrzydkie, powodzenie ma się.

(…) W lecie opalamy się, w ziemie się tłuczemy, chodzi się na wódzię i na fajne babki”.

background image

Uliczni aktorzy: pijak

Relacja emigranta po odwiedzeni Polski

Ludowej, która świadczyła o powszechności

zjawiska: „Widziałem ich wszędzie, w

tramwajach, w sklepach, w urzędach,

zwłaszcza na ulicach. Groteskowo rozbawieni,

gadający, przeklinający, kochający świat,

umizgujący się do kobiet, zaczepiający ludzi,

ponurzy, prowadzeni pod pachy,

obezwładnieni umysłowo, towarzyscy,

filozofujący, cóż za kalejdoskop ludzkiego

nieszczęścia”.

Zwyczaj ulicznego picia był

charakterystyczny dla kultury robotniczej XIX

w. Picie publiczne kojarzone było z kulturą

zubożałych studentów i dzielnicami biedy.

Ludzie z tzw. „wyższych sfer” upijali się w

domach. Dopiero rozwój kontrolnych

funkcji państwa i definicja przestrzeni

publicznej jako przyjaznej jak największej

liczbie mieszkańców miasta wpłynęła na

nieznaczną redukcję takiej roli.

Stosunek przechodniów do pijaków

cechowała w XX w. w Europie wschodniej

dwoistość. Cicha sympatia dla pijących i

jednoczesna obojętność wobec leżących

na chodniku. Symbolem pijaństwa były budki

z piwem, które zniknęły w „gierkowskiej

dekadzie”.

background image

Żebrak i włóczęga

Schyłek kultury żebraczej nastąpił w

minionym stuleciu. Do tej pory, i w XIX w. i

w poprzednich stuleciach ogromna liczba

ludzi żyła na ulicach, prosząc o datki.

Państwo postanowiło zainteresować się ta

grupą, organizując przytułki u schyłku XIX

stulecia.

Nowoczesne państwo XX w. zamierzało

powszechnych żebraków i włóczęgów

pozamykać w specjalnych zakładach

domach pracy przymusowej. Nie udało się

ich jednak wyrugować z ulicy, nękani

przez służby porządkowe przenosili się z

dzielnicy do dzielnicy.

W publicystyce Polski Ludowej żebraków

przedstawiano jako spryciarzy, unikających

porządnej pracy – ten udaje niemowę, a ten

to fałszywy żołnierz AK. Staruszkowie,

kobiety z dziećmi, Cyganki, kaleki i zbieracze

odpadków stanowili dla ideologów kluczowy

problem – przecież oficjalnie degradacja,

zróżnicowanie dochodów były zjawiskami,

które miały charakteryzować społeczności

zachodnie.

background image

Prostytutka

W XX w. życie uliczne

prostytutek wzmacniane było

przez zakazy istnienia domów

publicznych.

Ograniczenia życia ulicznego

prostytutek: Prostytutki legalne

(zarejestrowane w urzędzie) w

Lublinie międzywojennym mogły

poruszać się po ulicach samotnie

lub parami, nie mogły wystawać

na rogach ulic i w bramach,

zaczepiać przechodniów, a prace

powinny kończyć o 23.00. Do

zbliżenia mogło dojść tylko w

prywatnym mieszkaniu, gdzie nie

mogły przebywać więcej niż dwie

prostytutki. Gdy było ich więcej,

pomieszczenie uznawano za dom

publiczny, a te były nielegalne.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Komercyjne usługi seksualnego jako problem zdrowia publicznego
Szkoła jako miejsce wszechstronnego rozwoju ucznia, ♣ Szkoła, Studia - Ściągi, lektury, prace, Psych
Dobra osobiste człowieka jako fundament życia społecznego
filozofia jako sztuka życia EAAVGFKMQ3A3QVUFV6OQRNXWQS3ICRZB62TV5FQ
KULTURA JAKO WYTWÓR ŻYCIA SPOŁECZNEGO
ekologia--sciaga, EKOLOGIA jest złożeniem dwóch greckich słów „oikos” (miejsce życia, wy
Jak zdetronizowano Jezusa Chrystusa usunięto Go z życia publicznego
Etyka i kultura zycia publiczne Nieznany
133 , Antypedagogika to nowy współczesny nurt edukacyjny, określany też jako filozofia życia i współ
133 , Antypedagogika to nowy współczesny nurt edukacyjny, określany też jako filozofia życia i współ
Broker jako zawód zaufania publicznego
2008 Mysłowice, jako miejscowość turystyczna
Socjologia życia publicznego
Roboty budowlane jako przedmiot zamówienia publicznego
11. giełda jako miejsce inwestycji, Podstawy Przedsiębiorczości
Gielda jako miejsce inwestowania, Giełda, inwestowanie
Kościół jako miejsce
Rodzina jako miejsce tworzenia się zdrowia
CHOROBY ZAKAŹ. jako zagrożenie zdrowia publicznego, V rok Lekarski CM UMK, 19 - Zdrowie publiczne, m

więcej podobnych podstron