background image

Enuma Elisz –

Powstanie Układu Słonecznego

Ówczesna wiedza astronomiczna przekraczała nawet współczesną, tłumaczy, bowiem zagadki, 

których dzisiejsza nauka nie potrafi wyjaśnić – może astronomowie powinni przeczytać „Epos o 
Stworzeniu Świata”?

W starożytnych kulturach doliny rzek Eufratu i Tygrysu na większości pieczęci cylindrycznych 

przedstawiano   pewne ciała  niebieskie  obok  postaci  bogów  i  ludzi.   Wyjątkową  okazała   się  być 
akadyjska   pieczęć   z   III   tysiąclecia   pne.   Znajduje   się   ona   obecnie   w   Muzeum   Berlińskim   pod 
numerem katalogowym VA/243. Jej odmienność polega na tym, iż mamy tu przedstawiony cały 
układ   planetarny   złożony   z   jedenastu   globów   wokół   promienistej   gwiazdy.   Łącznie   12   ciał 
niebieskich. Liczba niezwykle znacząca dla wszystkich mitologii starożytnych Bliskiego Wschodu i 
nie tylko.

Nie  trzeba   wielkiej   spostrzegawczości,   by dostrzec,   iż  jest  to  obraz  naszego  układu,  a ciała 

niebieskie   przedstawione   są   z   zachowanie   proporcji   wielkości   (z   wyjątkiem   pomniejszonego   z 
konieczności słońca i utraty skali odległości). Mamy wiec centralna gwiazdę i koliście rozłożone 
wokół niej 10 planet i księżyc przy Ziemi. Ta dodatkowa planeta jest położona miedzy Marsem a 
Jowiszem w miejscu pasa planetoid; jest ona wielkości Neptuna i Urana, które w schematycznym 
rysunku   na   pieczęci   są   podobnej   wielkości.   Obok   tego   jest   jeszcze   jedna   modyfikacja   wobec 
dzisiejszego obrazu systemu słonecznego – Pluton jest przedstawiony na pozycji obok Saturna (co 
wiąże się z genezą jego powstania wedle eposu).

W tym miejscu należy zwrócić szczególną uwagę na fakt, iż Księżyc został potraktowany na 

równi   z   planetami   (jest   jednym   z   12   ciał   niebieskich).   Zecharia   Sitchin,   z   którego   książki 
„Dwunasta Planeta” korzystałem, opierając się na badaniach NASA zaznacza, iż ziemski satelita 

– 1 –

background image

ukształtował się jako samoistne, osobne ciało niebieskie, nie został z Ziemi „wyrwany”. Faktem 
jednak jest, iż Księżyc dotknęła olbrzymia katastrofa kosmiczna, a jej skutki były widoczne przez 
około 800 milionów lat. I dopiero jakieś 3,2 miliarda lat temu struktura i powierzchnia Księżyca 
przybrały   swoją   zakrzepłą   formę,   modyfikowaną   już   tylko   przez   uderzenia   meteorytów.   Otóż 
Sitichin wyprowadza na podstawie tekstu Enuma Elisz nową teorię dotyczącą powstania ziemskiego 
satelity, łączącą hipotezy o wyrwaniu Księżyca z innego ciała niebieskiego i o jego samoistnym 
bytowaniu zanim wpadł w pole grawitacyjne Ziemi, ale o tym później. Na razie potraktujmy, więc 
księżyc   jako   pełnoprawnego   uczestnika   wydarzeń.   Oczywiście   obok   Księżyca   doskonałym 
dowodem na wielka katastrofę, jaka dotknęła układ słoneczny jest pas planetoid.

I jeszcze jedna uwaga: symbolika eposu mówi, że, gdy rodziły się planety rodzili się bogowie. 

Bezspornym faktem jest jednak, iż realni bogowie, którzy przybyli do Mezopotamii pochodzili z 
owej dodatkowej planety. Tak, więc ważne jest, by nie mylić bogów-planet z rzeczywistymi bogami 
kultur Mezopotamii.

Przejdźmy teraz do samego eposu. Tekst Enuma Elisz (akadyjski w dialekcie starobabilońskim) 

został   znaleziony   w   ruinach   biblioteki   Assurbanipala   w   Niniwie   przez   Henry'ego   Layarda. 
Połamane tabliczki złożył i opublikował George Smith w 1876 roku, a najobszerniejszą pracę na ich 
temat napisał L.W. King – The Seven Tablets of Creation. Od razu nasuwa się tu analogia do Biblii. 
Na 6 tabliczkach eposu przedstawione jest dzieło stworzenia dokonane przez kogoś/coś, co nie 
zostało określone z imienia i czego nie znajdziemy w mitologiach mezopotamskich (co potwierdza 
moją tezę, iż bogów ziemskich mitologii i religii stworzyła jeszcze inna „osoba”.

Na 7 tabliczce dzieło to jest opiewane i wysławiane – mamy więc i biblijny 7 dzień, gdy Bóg 

odpoczywa. Tak, więc można swobodnie przyjąć, biorąc pod uwagę również zbieżność treści, że 
Genesis to daleka kopia Enuma Elisz, przy czym podobieństwo treści zatarło się w dużym stopniu, 
analogia zauważalna jest głównie w formie i temacie obu dzieł. Nazywany obecnie „Eposem o 
stworzeniu świata”  Enuma Elisz, co znaczy „gdy na wysokościach” przypomina grecką tragedię, 
gdzie   sceną   jest   pierwotny   Kosmos,   a   aktorami   ci,   którzy   tworzą   i   są   stwarzani   –   bogowie 
symbolizujący ciała niebieskie.

Oto, jak zaczyna się historia układu słonecznego:

Enuma elish la nabu shamanu
Shaplitu ammatum shuma la zakrat

co znaczy:

Gdy na wysokościach niebo nie miało imienia
Niżej zaś twardy grunt nie był nazwany.

Akt I – Stworzenie

1.    Gdy na wysokościach niebo nie miało imienia,
2.    A ziemia poniżej nie była nazwana;
3.    Był tylko APSU, ich rodzic pierwotny,
4.    MUMMU i TIAMAT – która zrodziła ich wszystkich;

– 2 –

background image

5.    Ich wody były razem zmieszane.
6.    Żadna trzcina nie miała jeszcze formy,
7.    Żadne bagno nie miało oblicza.
8.    Żaden z bogów nie pojawił się jeszcze,
9.    Nikt nie nosił imienia, los nie ciążył na nikim;
10. W prądach wód rodzili się bogowie.

Mamy przed sobą obraz pierwotnego układu trzech ciał niebieskich (3,4), pozostałe jeszcze nie 

istnieją, dopiero powstają (8,9,10). Te trzy to:

AP.SU – „ten, który istnieje od początku”;

MUM.MU – „ten, który się urodził”;

TIAMAT – „dziewica dająca życie”.

„Wody” APSU i TIAMAT mieszają się (5), lecz łatwo zauważyć, iż nie jest to zwykła woda, w 

jakiej  na bagnach rosną trzciny (6,7), te bowiem jeszcze nie istniały. Była to raczej pierwotna 
materia wypełniająca  przestrzeń, z której dopiero ciała niebieskie  będą się formować. Pierwsze 
oczywiście musiało być Słońce i oto jest – APSU. Tuż obok znajduje się MUMMU. Dalsza narracja 
eposu   wyjaśnia,   iż   był   to   ściśle   związany   z   APSU   pomocnik   i   boski   posłaniec.   Idealna 
charakterystyka Merkurego, która przeniknęła do mitologii Greków i Rzymian – Hermes/Merkury – 
posłaniec bogów.

W pewnym oddaleniu znajdowała się TIAMAT, pierwsza prawdziwa planeta, bogini matka w 

pierwotnej świętej trójcy. Bogowie mają się dopiero narodzić, przybrać imiona i losy, którymi byli 
związani, a które, biorąc pod uwagę planetarny wymiar boskiej symboliki, wydają się być orbitami 
(8,9). Określa się je, bowiem, jako „przeznaczenie”, a takim dla planet jest stała i niemal wieczna z 
punktu widzenia człowieka ich trajektoria lotu wokół centralnej gwiazdy. Przestrzeń miedzy APSU/
Słońce i TIAMAT była wypełniona pierwotną materią, która ukształtowała się w następną parę 
planet:

11. Ich wody zmieszały się [...],
12. Z nich powstali bogowie:
13. zrodzili się bóg LAHMU i bóg LAHAMU;
14. Nazywani byli po imieniu.

Etymologicznie imiona te (13) pochodzą od słowa LHM (wszczynać wojnę). Odwołując się do 

mitologii   greckiej   i   rzymskiej,   jako,   ze   również   były   oparte   na   symbolice   planetarnej   i   wiele 
wyniosły z Bliskiego Wschodu mamy boga i boginie wojny: Marsa i Wenus (tak, oprócz miłości 
odpowiadała   również   za   wojnę,   pierwotnie   była   żeńskim   Marsem).   A   skoro   te   planety   miały 
powstać miedzy APSU/Słońcem i TIAMAT (5,10,14), która znajdowała się w miejscu obecnego 
pasa   planetoid   wychodzi   nam,   iż   te   właśnie   planety   wewnętrzne   uformowały   się   w   następnej 
kolejności.

Ciekawostką jest, iż mimo, że tak jak TIAMAT tak i LAHAMU/Wenus są żeńskimi imionami w 

eposie jako symbolizujące planety są określane męskim „bóg”, co dobitnie wskazuje na to, iż były 
to  ciała  identyczne  względem   genezy  i  formy.  Planety  rozwijałyby   się  i zwiększały   swą  masę 
skupiając siłą grawitacji pierwotną materię zalegającą przestrzeń wokoło, ale:

– 3 –

background image

15. Zanim wzrośli w latach
16. I postaci do ustalonego rozmiaru –
17. Bóg ANSHAR i bóg KISHAR przybrali kształt,
18. Prześcigając ich.
19. Gdy rozciągnęły się dni i pomnożyły lata,
20. Zrodzili boga ANU, syna – rywala przodków.
21. Potem pierworodny ASHAR'a, ANU
22. Sobie równego i na swój obraz zrodził NUDIMMUD'a.

Wzrost powstałych planet (LAHMU/Mars I LAHAMU/Wenus) i osiągnięcie przezń ustalonej 

miary, czyli wielkości TIAMAT, uniemożliwiło powstanie dwóch kolejnych ciał niebieskich (17) o 
ogromnej wielkości (18), czego dowodzą ich imiona:

AN.SHAR – "książę, główny na niebie" – Saturn;

KI.SHAR – "główny na stałym gruncie" – Jowisz.

Prześcignęły one w swym wzroście swoich braci i stały się tak potężne, iż odciągnęły materię od 

APSU/Słońca   i   TIAMAT.   Z   niej   zrodził   się   ich   syn   –   ANU   („niebiański”),   który   choć   nie 
dorównywał   swoim   rodzicom,   był   większy   od   poprzednich   planet   –   swoich   przodków 
(LAHMU/Marsa,   LAHAMU/Wenus,   MUMMU/Merkurego,   TIAMAT)   (20),   tak,   iż   stał   się   ich 
rywalem   i   był   w   stanie   stworzyć   równą   sobie   planetę   „na   swój   obraz   i   podobieństwo”   – 
NUDIMMUD („zdolny twórca”), która to nazwa była epitetem, jakim określano boga EA/ENKI 
(22). Ta następna para to zgodnie z wszelką logiką Uran i Neptun.

Został nam jeszcze Pluton, który jak można podejrzewać jest synem ANSHARA/ Saturna, bo 

skoro ANU/Uran był pierworodnym (21), musiał jeszcze istnieć inny potomek. Jest nim właśnie 
GAGA/Pluton określany jako posłaniec ANSHARA/ Saturna. Odpowiadał on roli Merkurego przy 
Słońcu. Oba ciała niebieskie były, zatem ściśle związane ze swoimi wielkimi kolegami, ale z racji 
tego, iż GAGA/Pluton krążył wokół ANSHARA/Saturna trzeba go zredukować do roli satelity.

Podsumujmy   wiec   obraz   układu   słonecznego,   który   ukształtował   się  do   tej   pory:   Centralnie 

położony APSU/Słońce, ściśle do niego przywiązany MUMMU/Merkury, następnie dwie większe 
planety:   LAHMU/Mars   i   LAHAMU/Wenus.   Za   nimi   ogromna   TIAMAT,   ostatnia   z   planet 
wewnętrznych, której odpowiednika nie znajdziemy w naszym dzisiejszym układzie planetarnym. 
Dalej dwie ogromne planety: KISHAR/ Jowisz i ANSHAR/Saturn, oraz dwie mniejsze, aczkolwiek 
większe   od   wszystkich   pozostałych:   ANU/Uran   i   EA/Neptun.   Koło   Saturna   odnajdziemy 
maleńkiego GAGA/ Plutona. Gdzie w tym obrazie Ziemia i Księżyc, które widzimy na pieczęci 
cylindrycznej? Czy dodatkowa planeta TIAMAT, jest tą dwunastą, z której pochodzili NEFILIM 
(„ludzie ognistych rakiet”), czyli bogowie?

– 4 –

background image

Nowo powstałej rodzinie planet daleko było do równowagi i spokoju:

1.  Boscy bracia się zebrali;
2.  Trzęśli Tiamat, miotając się tu i tam.
3.  Ich błazeństwa dręczyły brzuch Tiamat,
4.  Ich szaleństwa rujnowały niebiański dom.
5.  Apsu nie był w stanie uciszyć ich wrzasków;
6.  Ich wybryki odjęły mowę Tiamat.
7.  Ich uczynki były obrzydliwe [...].
8.  Nieznośne było ich postępowanie.

Rzuca się w oczy chwiejność orbit dopiero, co powstałych planet (2). Zbliżały się za bardzo do 

siebie (1) i wytworzyły w ten sposób dwie przeciwstawne siły rozrywające Tiamat (2,3). Z jednej 
strony APSU/Słońce, z drugiej olbrzymie planety zewnętrzne. Zagrażało to istnieniu całego układu 

– 5 –

background image

(4). APSU/Słońce wyraźnie zaniepokojony potępiał planety (7,8), lecz był bezsilny (5). Dysponując 
jednak   pomocą   MUMMU/   Merkurego   zapowiedział,   że   zamierza   „zniszczyć,   zniweczyć   ich 
poczynania”.  Plan  ten  jednak   podsłuchali  bogowie  i  za  sprawą  EA/Neptuna   zniweczyli   go. Po 
pierwsze EA/Neptun „narysował wierną mapę Kosmosu” i rzucił boski „urok” na pierwotne wody 
Układu Słonecznego. Ciężko orzec, o co dokładnie chodzi w tym fragmencie. Niezależnie jednak, 
czy   to   sam   EA/Neptun   produkował   olbrzymie   ilości   energii,   czy   też   siła   jego   grawitacji   w 
połączeniu z grawitacjami pozostałych 3 planet zewnętrznych była tak silna, dość, że EA/Neptun 
„rozlał sen” na APSU/Słońce i sparaliżował Merkurego – „Mummu, doradca, nie mógł się ruszyć”.

Efektem   zabiegów   EA/Neptuna   było   odebranie   APSU/Słońcu   jego   mocy   twórczej, 

sparaliżowanie potężnego wylewu pierwotnej materii z gwiazdy, a tym samym pozbawienie APSU/
Słońca  możności   tworzenia  nowych  planet  –  „ściągnął   diadem  Apsu (stłumił  wylewy materii), 
usunął   płaszcz   jego   aury”.   APSU/Słońce   był   „pokonany”,   a   MUMMU/Merkury   „związany   i 
porzucony”.   W   ten   sposób   całkowicie   odwróciła   się   sytuacja.   Apsu   stał   się   odtąd   epitetem 
EA/Neptuna, jako, że ten przejął wpływ na tworzenie nowych planet, w inny jednak niż dotychczas 
sposób.

9.  W izbie losów, w miejscu przeznaczeń
10. Zrodzony został bóg, najzdolniejszy
11. I najmądrzejszy z bogów;
12. W sercu oceanu stworzony został MARDUK
13. Powabna była jego postać, oczy pełne blasku;
14. Wykwintny w ruchach, majestatyczny, jak za dawnych czasów...
15. Mocno przyćmiewał bogów, prześcigał we wszystkim [...]
16. Pyszny, jak żaden z nich; przewyższał ich wzrostem;
17. Potężne były jego członki, niezmiernie był wysoki.

Jako skrajna planeta układu, Neptun roztaczał swe „uroki” na odległa przestrzeń „oceanu” – 

Kosmosu. To stamtąd nadszedł MARDUK, którego ściągnęła siła grawitacji EA/Neptuna – „Tym, 
który go zrodził był Ea”. Zrodzony w otchłani przestrzeni zewnętrznej (9,12) został „ściągnięty” do 
układu   słonecznego.   Był   ogromną   planetą,   która   jako   nowo   narodzona   płonęła   i   emitowała 
promieniowanie (13), jak za dawnych czasów, gdy rodziły się pierwsze ciała niebieskie (14).

Oczywiście   pojawienie   się   takiego   kolosa   (11,15,16,17)   musiało   wywołać   jakiś   skutek. 

MARDUK wzbudził promieniowanie planet i „otoczony aureolą 10 bogów (słońce i 9 planet w tym 
GAGA/Pluton)” świecił jasno, gdy „sypnęły na niego straszliwymi błyskawicami”. Zbliżając się do 
EA/Neptuna orbita Dwunastej Planety -MARDUKA zaokrąglała się i zawężała w kierunku centrum 
układu. EA/Neptun „czynił ją odpowiednią do jego celu”, którym jak się okaże będzie walka z 
TIAMAT.   W   tym   czasie   MARDUK   znajdował   się   jeszcze   w   bardzo   plastycznej   fazie   i   siła 
grawitacji   EA/Neptuna   utworzyła   w   plancie   wybrzuszenie,   jakby   „drugą   głowę”.   Gdy   mijał 
ANU/Urana grawitacja wydarła z niego fragmenty materii, które stały się 4 satelitami zwanymi 
„wiatrami” wirującymi wokół MARDUKA jak „trąba powietrzna”.

Epos dostarcza nam informacji o dalszej drodze przybysza, który, co ważne, wchodził do układu 

nie   w   jego   kierunku   orbitalnym   (przeciwnym   do   ruchu   wskazówek   zegara),   lecz   odwrotnym. 
Przemieszczając  się  obok  ANSHARA/Saturna  i  KISHARA/  Jowisza  MARDUK  trafił  na  nową 
orbitę, która wiodła wprost do zderzenia z TIAMAT:

18. Wytwarzał prądy, irytował Tiamat;
19. Bogowie nie mieli spokoju, ogarnięci jakby burzą.

– 6 –

background image

Ścierające   się   pola   grawitacyjne   i   magnetyczne   planet   wywoływały   zakłócenia   (18),   które 

zachwiały orbitami planet (19). MARDUK „rozpuszczał ich organy [...], szczypał je w oczy”, a 
sama TIAMAT „krążyła jak oszalała”. Siły ciążenia spowodowały ten sam skutek, co wcześniej u 
MARDUKA – z TIAMAT oderwały się fragmenty materii, 11 „potworów”, „warcząca, wściekła” 
grupa   satelitów,   które  „oddzieliły  się”   od  planety  i  „maszerowały   przy  boku  TIAMAT”,   która 
otoczyła   je   aureolami   (nadała   orbity   wokół   niej),   przez   co   upodobniła   je   do   bogów   –   planet. 
Szczególnie istotny okazał się „pierworodny spośród bogów, jacy tworzyli jej asystę” – KINGU 
(20,21,22,23):

20. Na czele postawiła KINGU,
21. Zrobiła go wielkim wśród nich [...].
22. Naczelne dowództwo w bitwie
23. Złożyła w jego ręce.

Poddany sprzecznym siłom ciążenia KINGU zaczął przemieszczać się w kierunku MARDUKA, 

co doprowadziło do zyskania przezeń własnej orbity okołosłonecznej, ściśle jednak związanej z 
orbitą TIAMAT. Stworzenie w ten sposób nowego boga nie spodobało się EA/Neptunowi, który 
namawia ANU/Urana i ANSHARA/Saturna, by przeciwstawili się TIAMAT, ci jednak „nie byli w 
stanie zmierzyć się z nią i odstąpili”. Tymczasem MARDUK minąwszy EA/Neptuna i ANU/Urana 
pojawił się u boku ANSHARA/Saturna, który zakrzyknął: „Ten, kto jest mocny, będzie naszym 
mścicielem; ten, kto jest zażarty w walce: MARDUK, bohater!”, ten odpowiada:

24. Jeśli rzeczywiście jako wasz mściciel
25. Mam pokonać TIAMAT, ocalić wam życie –
26. Zwołajcie zgromadzenie, by ogłosić moje
27. przeznaczenie najwyższym!

– 7 –

background image

Warunek był wiec prosty – MARDUK miał otrzymać supremacje wśród bogów (26,27). Wtedy 

to właśnie GAGA/Pluton, satelita ANSHARA/Saturna otrzymał nową orbitę:

28. ANSHAR otworzył usta,
29. Do Gagi, swego doradcy, skierował słowo [...]:
30. „Ruszaj w swoją drogę, GAGO,
31. przed bogami zajmij stanowisko
32. i powtórz im to, co ci powiem”.

A wiec mijając ANSHARA/Saturna MARDUK wyrwał jego satelitę i rzucił go na własna orbitę 

(30).   Ten   nietypowy   sposób   zaistnienia   GAGI/Plutona   jako   pełnoprawnej   planety,   która   ma 
wieńczyć od tej pory gromadę planet (31) tłumaczy to, iż GAGA/ Pluton wyróżnia się spośród 
pozostałych planet naszego układu nietypową, jakby przestawioną płaszczyzną orbitalną i mocno 
rozciągniętą   eliptyczną   orbitą   (orbity   pozostałych   planet   zbliżają   się   do   kształtu   koła).   Mijając 
kolejno   ANU/Urana  i  EA/ Neptuna  GAGA/Pluton  przynagla   ich,  by „gotowali  swe wyroki  na 
MARDUKA” (32), te zaś ponaglały tego ostatniego: „Idź i przerwij życie TIAMAT”. MARDUK 
nieuchronnie zmierzał do kolizji z największą z planet wewnętrznych.

Akt II – Walka

Zjednoczone siły grawitacyjne planet pchnęły MARDUKA na nową orbitę – nadały mu nowe 

przeznaczenie. Jak przystało na wojownika MARDUK uzbroił się wszechstronnie: napełnił swoje 
ciało „buchającym płomieniem”, „skonstruował łuk, [...] założył na niego strzałę [...], przed sobą 
zapalił błyskawicę”, „zrobił sieć, by schwytać w nią TIAMAT”. Tak więc młoda, gorąca planeta, 
promieniująca i wytwarzająca silne pole elektryczne schwytała w swe pole grawitacyjne TIAMAT, 
która nie mogła już uciec od walki. Największą jednak bronią MARDUKA miały okazać się jego 
satelity: 4 zrodzone przez wyrwanie materii MARDUKA przez ANU/Urana (Wiatr Południowy, 
Północny, Wschodni i Zachodni) oraz 3 nowe zrodzone przy przejściu koło ANSHARA/Saturna i 
KISHARA/Jowisza: Zły Wiatr, Trąba Powietrzna i Niezrównany Wiatr. MARDUK „posłał naprzód 
wiatry, które zrodził, wysłał ich siedem”. Walka się rozpoczyna:

33. Pan ruszył naprzód, zmierzał swoją drogą;
34. Ku szalejącej TIAMAT obrócił swą twarz [...].
35. Pan zbliżał się, by zbadać jej wnętrzności –
36. By wykryć knowania KINGU, jej doradcy.
Ale potęga TIAMAT nie była bezwartościowa:
37. Gdy spojrzał, stracił zaraz równowagę,
38. Zaczął gubić kierunek, mylić poczynania.[...]
39. Kiedy bogowie, jego pomocnicy,
40. Którzy maszerowali u jego boku,
41. Ujrzeli walecznego KINGU, ich oczy zaszły mgłą.

– 8 –

background image

Siła   grawitacji   TIAMAT   spowodowała   zachwianie   „przeznaczenia”   MARDUKA,   zaczął   on 

zataczać się na swej orbicie (37,38). Również satelity MARDUKA straciły swą pewność siebie – 
równowagę na orbitach (41). Rozpoczęła się walka. „TIAMAT wydała z siebie ryk”, „Pan rozpętał 
zatapiającą burzę, swoją potężną broń”.

42. Pan rozpostarł swoją sieć, by ją pochwycić;
43. Rozpętał Zły Wiatr i cisnął go jej w twarz.
44. Gdy TIAMAT otworzyła usta, by go pożreć –
45. Wbił się w nią tak, że nie zamknęła ust.
46. Potem gwałtowne wichry spadły na jej brzuch;
47. Jej ciało rozdęło się, usta miała szeroko otwarte.
48. Strzelił w nią z łuku, strzała rozdarła jej brzuch;
49. Przedarła jej wnętrzności, wdarła się do jej łona.
50. Ujarzmiwszy ją w ten sposób, uśmierzył jej oddech życia.

MARDUK pochwycił TIAMAT w swe pole grawitacyjne (42), jeden z jego satelitów uderzył w 

planetę (43). Siła przyciągania MARDUKA zaczęła rozrywać TIAMAT (44), satelita wbił się w 
planetę (45), za nim uderzyły następne, TIAMAT zaczęła pękać, ogromny strumień elektryczności 
przeskoczył   pomiędzy   promieniującymi   ciałami   niebieskimi   (46,47),   spękana   TIAMAT   została 
pokonana, MARDUK oddalił się w chwale.

Podkreślam tu, iż planety się NIE ZDERZYŁY, to satelity MARDUKA uderzyły w przeciwnika, 

sama planeta oddaliła się zataczając kolejne koło po swej nowej orbicie. Los TIAMAT i KINGU 
miał   się   dopiero   rozstrzygnąć,   natomiast   przeznaczenie   pomniejszych   satelitów   i   odłamków 
spękanej TIAMAT było już przesądzone:

51. Po zgładzeniu TIAMAT, przewodniczki,
52. Jej grupa została rozbita, jej armia rozproszona.
53. Bogowie-pomocnicy, którzy maszerowali u jej boku,
54. Trzęsąc się ze strachu podali tył, by ocalić
55. I zachować życie.

Jakie wyjaśnienie można zaproponować dla tego fragmentu? Wbrew pozorom bardzo proste, 

tłumaczące   kolejną   zagadkę   układu   słonecznego   –   komety.   Komety   nie   przestrzegają   żadnych 

– 9 –

background image

ustalonych   zasad   obiegu   ciał   niebieskich   wokół   Słońca   –   krążą   po   różnych   płaszczyznach, 
elipsoidalnie   wydłużonych   orbitach,   w   większości   w   kierunku   zgodnym   z   ruchem   wskazówek 
zegara, czyli przeciwnie do ruchu planet.

Siła MARDUKA mogła doprowadzić do tego stanu rzeczy – pchnąć i rozproszyć pozostałości 

„armii” TIAMAT na nowe, przypadkowe orbity okołosłoneczne. Po zwycięstwie „"Pan” odebrał 
KINGU jego tablicę przeznaczeń i przypiął ją sobie -zyskując stałą orbitę okołosłoneczną. Zatoczył 
koło przyjmując wyrazy uznania od innych bogów, w ten sposób dotarł w miejsce kosmicznej bitwy 
(56), gdzie wciąż przecież istniała TIAMAT i KINGU – pokonane, bez życia, ale wciąż obecne na 
drodze MARDUKA:

56. Pan zatrzymał się, by popatrzeć na jej ciało bez życia.
57. Potem zaplanował przemyślnie, jak podzielić potwora.
58. Potem rozszczepił ją jak małża na dwoje.
„Pan” tym razem sam uderzył (59) w TIAMAT rozbijając ją na dwie części (58).
59. Pan deptał po tylnej części TIAMAT;
60. Połączoną z nią czaszkę odciął swoją bronią;
61. Porozrywał jej naczynia krwionośne;
62. I spowodował, że Wiatr Północny ją poniósł
63. W nieznane miejsce.

„Tylna część” planety została całkowicie zniszczona, natomiast ocalała oderwana czaszka, w 

którą uderzył następnie jeden z satelitów MARDUKA i wypchnął w przestrzeń. Ta część TIAMAT 
uformowała się w nową planetę – KI/Ziemię.

64. Jej połowę zawiesił jak zasłonę na niebie:
65. Splatając ich razem, rozstawił jak wartowników [...],
66. Zakrzywił orszak TIAMAT, by uformować wielki pas,
67. Jak bransoletę.

Druga, rozbita cześć planety została rozciągnięta przez MARDUKA jak „bransoleta” -tworząc 

Pas Planetoid (64-67). Gdzie w tym całym zamieszaniu podział się KINGU? Podążył za resztką 
TIAMAT – KI/Ziemią i stał się jej satelitą.

– 10 –

background image

Sumerowie stosowali identyczne określenie na księżyc Ziemi i TIAMAT – właśnie KINGU. To 

tłumaczy niezwykłą budowę Księżyca, jego ogromną wielkość w porównaniu z planetą, co (poza 
GAGA/Plutonem) jest niespotykane. Takie wyjaśnienie powstania Ziemi tłumaczy również dziwną 
budowę jej skorupy (wyspy – kontynenty na „morzu” cienkich i kruchych płyt oceanicznych), to, iż 
jako   najpóźniej   powstała   planeta   wciąż   jest   niezwykle   aktywna   sejsmicznie.   Znajdujemy 
wyjaśnienie   fenomenu   „niecki   pacyficznej”,   gdzie   zapewne   przebiegała   linia   rozszczepienia 
TIAMAT. Mamy również wytłumaczenie obecności znacznych ilości wody zarówno na Ziemi, jak i 
w   kometach   i   planetoidach   (których   powstanie   epos   również   nam   opisuje)   –   TIAMAT   była 
nazywana „wodnym potworem” – w dużej części składała się z wody.

To wszystko Sumerowie wiedzieli przed 6 tysiącami lat, jeśli nie wcześniej, Enuma Elisz opiera 

się,   bowiem   na   pradawnych   przekazach   sumeryjskich.   Ówczesna   wiedza   astronomiczna 
przekraczała nawet współczesną, tłumaczy, bowiem zagadki, których dzisiejsza nauka nie potrafi 
wyjaśnić – może astronomowie powinni przeczytać „Epos o Stworzeniu Świata”?

SUPLEMENT

W  Nexusie  [Nr   3/2001]   zamieszczony   został   tekst   Dr   Richarda   J.   Boylan'a,   który   jest 

opracowaniem   oświadczeń   złożonych   przez   byłego   konsultanta   NSA   [Agencja   Bezpieczeństwa 
Narodowego]   występującego   pod   kryptonimem   „Z”,   którego   istnienie   potwierdziły   też   źródła 
niezależne od Boylan'a.

– 11 –

background image

Wśród   rewelacji   pojawia   się   informacja,   iż   amerykańska   agencja   nie   tylko   bierze   istnienie 

dwunastej planety – Marduka – na poważnie, więcej ustaliło jego istnienie, trasę i czas przybycia w 
obręb naszego ścisłego sąsiedztwa. Marynarka wojenna podawać miała, iż obiekt ten zbliża się od 
strony południowej półkuli [z tego rejonu Ziemi można go obserwować], a przybędzie na przełomie 
lat 2011/2012. Tu zwracam uwagę, na zadziwiającą zbieżność daty, z końcem kalendarza Majów – 
23 grudzień 2013 roku [lub równo rok wcześniej według datowania Hancooka].

Kolejne ujawnione szczegóły odpowiadają dokładnie opisom planety w mitach sumeryjskich, 

których   prawdziwe   znaczenie   odkrył   Sitchin,   chodzi   tu   zwłaszcza   o   ekstremalnie   wydłużoną, 
elipsoidalną orbitę, po której Marduk [Nibiru] okrąża Słońce w odwrotnym kierunku, niż reszta 
planet. Planeta była dla Sumerów ojczyzną bogów. Informacje te „Z” przekazł 29 listopada 2000 
roku, czy odpowiadają one prawdzie, czy też są kolejnym elementem gry dezinformacyjnej toczonej 
przez decydentów tego świata?

Na to pytanie nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi. Faktem jest, że datowanie czasu powrotu 

Marduka w oparciu o mity i cykl precesji jest niezwykle utrudnione [szczegóły w pracach Sitchina i 
Alforda].  Daty  te  zamykają  się  w  przedziale:   połowa XX  do  połowy XXII wieku,  ale  istnieją 
również podstawy do wskazania tak odległej daty, jak 3400 rok. Faktem jest jednak to, iż wśród 
kilku najprawdopodobniejszych dat znajduje się również rok 2012. Inną ciekawą kwestią, która być 
może wiąże się z przybyciem dwunastej planety jest niespotykane nasilenie działań USA w zakresie 
rozwoju   techniki   wojskowej   do   użycia   w   przestrzeni   kosmicznej.   I   nie   mówię   tu   o   słynnych 
„gwiezdnych   wojnach”,   czyli   ochronnej   tarczy   mającej   być   antidotum   na   ziemskie   rakiety 
balistyczne, ale o systemie znanym pod nazwą kodową Clementine 2, którego założenia powstały 
już w 1996 roku, a planowane uruchomienie programu to rok 2003. Clementine to sieć obronnych 
satelitów przystosowanych do niszczenia obiektów znajdujących się w przestrzeni kosmicznej, w 
dużej odległości od naszej planety. Oficjalnie ma to być ochrona przed asterodiami, ale kto wie, czy 
nie kryje się za tym coś więcej.

Wreszcie   narastająca   liczba   naturalnych   kataklizmów.   Z   mitologii   wiemy,   iż   każdorazowe 

zbliżenie się Marduka do centrum układu słonecznego, po orbicie bardzo bliskiej orbicie Ziemi 
zawsze sprowadzało na świat mniejsze lub większe anomalie i katastrofy. Czy te wszystkie fakty to 
jedynie   zbieg   okoliczności,   albo   mistyfikacja?   Czy   też   faktycznie   za   kilkanaście   lat   ludzkość 
ponownie stanie twarzą w twarz ze swoimi stwórcami, którzy przedstawią się, jako Jahwe, Marduk, 
Wisznu, Quetzalcoatl...

Największe moje obawy budzi fakt, iż zwyczajni ludzie mogą się nawet nie dowiedzieć o tym 

spotkaniu, a wszystko pozostanie dla wyłącznej wiadomości wąskiej grupki osób. Być może do 
wstępnego kontaktu już doszło, a My o tym nie wiemy. Zbrojenia czynione przez USA wydają się 
być   tu   złym   prognostykiem   –   czy   powinniśmy   się   obawiać   spotkania   z   bogami,   którzy   mogą 
przybyć, by odzyskać panowanie nad błękitną planetą? W mitologii liczne są przykłady bogów 
opiekuńczych, zdecydowanie jednak przeważają zdecydowanie negatywne konsekwencje działań 
bogów z kosmosu. Nie wiem, jak Wy, ale ja będę się wpatrywał w niebo z dużą dozą obawy. 
Możliwe wreszcie, że Marduk nadleci i okaże się być całkowicie opustoszały i kto wie, czy nie 
byłoby to dla ludzkości najlepsze.

SUPLEMENT DRUGI

Oficjalnie nauka nie przyznaje się do Planety X, jak określa się potocznie sławną „dwunastą 

planetę”   Sitchina,   ale   jej   poszukiwania   trwają   niemal   nieprzerwanie.   W   roku   1978   krokiem 
milowym w badaniach było odkrycie Roberta Harringtona i Toma van Flanderna z Obserwatorium 
Astronomicznego Marynarki Wojennej USA w Waszyngtonie, którzy ustalili, że orbity Urana i 
Neptuna   zostały   zakłócone   przez   silne   pole   grawitacyjne   nieznanego   dotąd   ciała   niebieskiego. 
Szczegółowa analiza komputerowa doprowadziła astronomów do ciekawych wniosków: Planeta X 

– 12 –

background image

wyrwała według nich Plutona i Charona z orbity Neptuna [którego były satelitami]! Spójrzmy, jak 
niezwykle zgadza się to z mitologią sumeryjską, która również mówi o wyrwaniu Plutona z jego 
dotychczasowej roli księżyca, tyle że krążącego wokół Saturna.

Harrington   i   van   Flandern   zaproponowali   teorię   głoszącą,   iż   Planeta   X   jest   intruzem   spoza 

układu   słonecznego,   który   został   złapany   przez   pole   grawitacyjne   Słońca   i   wszedł   na   „mocno 
wydłużoną orbitę wokółsłoneczną o długim okresie obiegu”. Obliczają, że najdalsza planeta jest 3,4 
raza większa od Ziemi. W tym miejscu przeczytajcie mój text jeszcze raz – wszystko to, co mówią 
astronomowie z Waszyngtonu wprost idealnie pasuje do mitów sumeryjskich!

NASA w 1982 roku oficjalnie dopuściła możliwość istnienia tej planety:

„Rzeczywiście   jest   tam   jakiś   tajemniczy   obiekt   daleko   poza   najbardziej   zewnętrznymi 

planetami”.

W następnym roku IRAS [Infrared Astronomical Satellite] wykrył duży obiekt w głęci kosmosu. 

Washington   Post   z   30   grudnia   1983   tak   podsumował   wnioski   płynące   z   wywiadu   z   głównym 
konsultantem naukowym programu satelitów IRAS z Jet Propulsion Laboratory w Kaliforni:

„W kierunku konstelacji Oriona przy pomocy orbitującego teleskopu odkryto ciało niebieskie, 

które może mieć wielkość planety-giganta Jowisza i może być tak blisko Ziemi, że jest częścią 
naszego układu słonecznego... Mogę dodać tylko tyle, że nie wiemy, co to jest – oświadczył 
Gerry Neugebauer, główny konsultant naukowy IRAS”.

Na podstawie zdobytych danych badacze szacowali wielkość planety X jako trzy, czterokrotność 

Ziemi, a orbitę określili jako nachyloną pod kątem 30 stopni [znów dokładnie tak, jak to podaje 
Sitchin], a odległość od Słońca jako trzykrotnie większa od odległości Plutona. W roku 1987 NASA 
podała kolejny komunikat. Newsweek z 13 lipca 1987:

„W ubiegłym tygoniu NASA zorganizowała konferencję prasową w Ośrodku Badawczym 

Ames w Kalifornii, aby dokonać dość dziwnego oświadczenia, zgodnie z którym 'wokół Słońca 
może lub nie, krążyć po ekscentrycznej orbicie dziesiąta planeta. Główny prelegent w czasie tego 
spotkania, naukowiec NASA, John Andersen, oświadczył, że ma przeczucie, iż Planeta X jest 
gdzieś tam, jednak nie w pobliżu pozostałych dziewięciu...”

Dwunasta planeta wypływa ponownie w 2001 roku. Science News z 7 kwietnia pod tytułem 

„Dziwna orbita komety wskazuje na ukrytą planetę”:

„Daleko   poza   dziwięcioma   znanymi   planetami   układu   słonecznego   znajduje   się 

przypuszczalnie   ciało   równie   wielkie   jak   Mars,   które   mogło   kiedyś   stanowić   część   naszego 
układu planetarnego...”

Chodzi tu o kometę 2000 CR/105, która porusza się po ogromnej, eliptycznej orbicie, która w 

największym zbliżeniu do Słońca znajduje się 4,5 miliarda kilometrów od niego [tyle, co Neptun]. 
Czas obiegu 3300 lat [3600 lat obiegu ma według Sitchina dwunasta planeta!]. Szczegółowe dane 
zamieścił Sky&Telescope News 5  kwietnia 2001. Astronom R. Cowen:

„Tego rodzaju wydłużona orbita oznacza zazwyczaj, że obiekt znalazł się pod grawitacyjnym 

wpływem ciała o potężnej masie”.

– 13 –

background image

Brett   Gladman   z   Observatoire   de   la   Cote   d'Azur   w   Nicei   i   Harold   F.  Levinson   z   instytutu 

Southwest Reasearch w Boulder w stanie Kolorado:

„... rozwiązanie polega na tym, że orbita komety mogłaby być dziełem dotychczas nieznanej 

planety – o masie zbliżonej do masy Marsa – która byłaby położona w odległości 200 jednostek 
astronomicznych od Słońca w tak zwanym Pasie Kuipera będącym cmentarzyskiem odpadów z 
różnych planet. Tłumaczyłoby to również, dlaczego wiele składników tego Pasa posiada orbity, 
które są znacznie  pochylone  w stosunku do płaszczyzny, w której  orbituje  dziwięć znanych 
planet”.

Wszystkie   elementy   układanki   zaczynają   do   siebie   pasować.   Kiedy   wreszcie   jakiś   astronom 

sięgnie po  Enuma Elisz  i zakrzyknie: „o kurcze, przecież oni o tym wiedzieli tysiące lat przed 
nami!”.

SUPLEMENT TRZECI – 10 planeta?

Dnia 9 września 2002 roku światowe agencje ogłosiły o odkryciu ciała niebieskiego, które media 

okrzyknęły   dziesiątą   planetą.   Odkryty   obiekt   ochrzczono   mianem   Quaoaru.   Jak   ogłosiło 
Amerykańskie Towarzystwo Astronomiczne ciało to ma wydłużoną orbitę charakterystyczną dla 
asteroidy, stąd też astronomowie zastanawiają się, czy Quaoara można uznać za planetę. Jeśli tak by 
się nie stało pod znakiem zapytania stanie także pozycja Plutona, co do którego już od dawna toczy 
się   dyskusja   nad   jego   przeklasyfikowaniem   z   planety   na   asteroidę,   dziwną   co   prawda   –   bo   z 
własnym księżycem.

Nowo odkryty obiekt ma średnicę ledwie 1300 km, co stanowi nieco ponad połowę średnicy 

Plutona (2300 km), jego orbita ma średnicę 6,4 mld km (nie podano, czy jest to wartość średnia, ale 
zakładam, iż tak), czyli 1,6 mld km dalej, niż dotychczasowej najdalszej planety. Rok quaoarański 
wynosi 288 lat, czyli 40 lat dłużej niż rok na Plutonie.

W całej tej sprawie najważniejsze jest jednak, iż astronomowie przypuszczają, iż dalej znajduje 

się co najmniej kilka obiektów, które mogą być znacznie większe, można sugerować, iż wśród nich 
jest Marduk/Nibiru. Ze względu, iż z Ziemi jest już niemal niemożliwym prowadzenie obserwacji 
na   odległości   sięgające   10   mld   km,   trzeba   będzie   sond   kosmicznych   by   prowadzić   dalsze 
obserwacje wizualne.

Bibliografia:

Zacharia Sitchin „Dwunasta Planeta”

Zacharia Sitchin „Genesis jeszcze raz”

Allan Alford „Bogowie Nowego Tysiąclecia”

Autor: alex AltaR

– 14 –