background image

Zwierzęta cenniejsze od ludzi? – Robert Wit 
Wyrostkiewicz

Data publikacji: 02-22-2011 @ 11:54 am 

13 lutego w całej Polsce kilka tysięcy osób uczestniczyło w Marszach (Nie)milczenia, 
mających zwrócić uwagę na problem znęcania się nad zwierzętami. Domagano się 

zwiększenia represji prawnych dla osób źle je traktujących (nie chodziło tylko o 
maltretowanie, ale też o hodowlę zwierząt na futra czy trzymanie psów na łańcuchach). 

Wszystkie media telewizyjne i internetowe w każdym niemal serwisie relacjonowały tę 
inicjatywę. I teoretycznie nic w tym złego, gdyby nie dwie sprawy…

Medialna asymetria

Polska opinia publiczna raz na jakiś czas informowana jest o przypadkach maltretowania zwierząt. 

Tym razem dziennikarskim atraktorem stał się amatorski film, na którym uwidoczniony był 
kilkuletni chłopczyk rzucający kotem o ścianę. Telewizja emitowała ten obraz bez opamiętania, co 

spowodowało wyjście na ulicę poruszonych do łez ludzi domagających się poszanowania praw 
zwierząt, mówiących (co pokazała np. TVN24), że czworonożni przyjaciele człowieka powinni mieć 

takie same prawa jak… ludzie. Czuć było ludzką solidarność skupioną wokół idei obrony 
zwierzaków. I oczywiście, znęcanie się nad stworzeniami boskimi, które żyją, czują, często są 

bezbronne, powinno być w adekwatny sposób karane. Nikt rozsądny z tym nie dyskutuje. Jednak 
nieco ponad dwa tygodnie wcześniej media podały informację o dwulatce ze Żnina, która została 

pobita na śmierć przez własnego ojca. Stało się to w rodzinie dysfunkcyjnej, jakich w Polsce mamy 
setki tysięcy. W każdym takim domu, gdzie nierzadko głową rodziny jest alkohol, dzieci narażone 

są na różne dramaty, od zaniedbania, głodzenia, po maltretowanie i wykorzystywanie seksualne. 
Tym razem dwuletnie dziecko zostało pobite na śmierć. Rok temu ta sama maleńka dziewczynka – 

z podejrzeniem maltretowania – trafiła na chirurgię do bydgoskiego szpitala, sprawa trafiła do 
sądu, a sąd uwierzył, że dziecko przewróciło się i poobijało. W połowie stycznia tego roku dziecko 

trafiło do pediatry z obitym łukiem brwiowym, a za dwa następne tygodnie dziecko znaleziono 
martwe z obrażeniami ciała na twarzy, szyi i klatce piersiowej. Czy nikt nie mógł pomóc małej 

dziewczynce, pomimo że poza ostatnimi pobiciami już 8 lat wcześniej ojciec dziewczynki skazany 
został za przestępstwo znęcania się nad innym własnym dzieckiem? Media nie poświęciły temu 

tematowi nawet w połowie takiej uwagi, jak rzucanemu o ścianę kotu.

Lewactwo animalistyczne

Marsze (Nie)milczenia przedstawione zostały jako spontaniczna reakcja narodu. Jednak na tę 
“spontaniczność” niemały wpływ miały media i organizacje ekologiczne, obrońców praw zwierząt, 

feministyczne itd., które zawsze bardzo chętnie organizują i włączają się w tego typu 
przedsięwzięcia. I niejednokrotnie są to ci sami ludzie, którzy następnego dnia mogą bez poczucia 

niespójności maszerować z transparentami proaborcyjnymi. Niestety, dzisiaj sprawa tzw. zabiegów 
jest przedstawiana niemal wyłącznie jako temat debaty politycznej, a nie sprawa odpowiedzenia 

sobie na pytanie, czy człowiek ma prawo zabijać małe dzieci, wyrywając je z łon matek. 
Współczesne media kształtują specyficzną wrażliwość, w której łzy płyną na wieść o koniach 

transportowanych w nieludzkich warunkach, a kurtyną milczenia okrywa się aborcję.

Skanalizowanie większości sił młodych ludzi na walce z futrami z lisów, globalnym ociepleniem lub 

buldożerami w dolinie Rospudy czy też na słusznej poniekąd trosce o dobre traktowanie zwierząt 
przy jednoczesnym zepchnięciu na drugi plan spraw ludzkich – to owoc liberalnego świata.

Robert Wit Wyrostkiewicz
Artykuł  ukazał sie w tygodniku ‘Nasza Polska’ nr 8 (798) z 22 lutego 2011 r.