background image

Chrystus:

Największy Biedak 

czy Bogacz?

Autor: Piotr Michalak
Strategie Rozwoju sp. z o.o.

Drogi Czytelniku,

Lojalnie ostrzegam: Ten artykuł może Ci się nie spodobać, 
jeśli tematyka chrześcijaństwa czy duchowości jest Ci odległa.

Drugie ostrzeżenie dla moich braci w wierze: ten ebook 
nie jest opatrzony „nihil obstat”. Oddaliśmy go jednak do 
sprawdzenia jednemu teologowi i dwóm księżom katolickim. 
Ufam więc, że nie znajdziesz tu żadnych herezji.

Przejdźmy zatem do rzeczy... 

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

" Str. 1/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

Wiele osób ma mylne wyobrażenie na temat bogactwa. 

Zakładamy nieświadomie, że chrześcijaństwo nakazuje nam życie w biedzie, i że wszelkie 
bogactwo jest złe.  

To herezja.

To niezrozumienie tego, o czym mowa w Ewangelii. To naiwna projekcja naszych 
wyobrażeń na temat oczekiwań Boga. Takie myślenie rozprzestrzeniło się w naszej kulturze 
i nawet osoby niewierzące myślą czasem, że zarabianie pieniędzy jest złe.

Osoby uczciwie zarabiające na swoje życie spotykają się z zarzutami, iż powinny swoją 
pracę świadczyć za darmo. Przykładowo, organizując szkolenie otrzymuję czasem maile z 
gniewnymi oskarżeniami. Autor pisze, że nie powinienem na swoich szkoleniach zarabiać. 

To tak, jakby prowadzenie biznesu z definicji było niemoralne. 

Czy faktycznie tak jest?

Pieniądzom nadaje się „magiczną moc” i traktuje się je jako zło wcielone... albo jako 
„kosmiczną energię, którą możemy przyciągać w cudowny sposób mocą swojego umysłu”. 

Tymczasem pieniądze są tylko martwą rzeczą!

Pieniądze są tylko narzędziem. Już nawet nie są złotem, ani papierem. Stały się one jedynie 
wirtualną informacją w przestrzeni komputerowej i na koncie bankowym. Pieniądze są 
informacją, zakodowaną w pamięci komputera, świadczącą o naszej sile nabywczej.  

Wprawdzie wzbudzają one nadal duże emocje, ale jednak są martwe. Jak wiemy, to Szatan 
jest żywym wcieleniem zła, a nie pieniądze! To my czynimy z pieniędzy zło lub dobro. 

Pieniądze mogą stać się bożkiem. To my możemy z nich uczynić coś, czemu nadajemy 
„magiczną moc”, tak jakby były żywe. Możemy wtedy stać się „wyznawcą pieniędzy”, a 
one staną się naszym głównym celem. Stąd też nazwane są w Biblii „mamoną”, a Mamon - 
jak wiemy - to pogańskie bóstwo.

Jak zatem powinniśmy myśleć o pieniądzach?

Bardzo często na temat moralności zarabiania niewiele wiemy. Tym mniej wiemy, im mniej 
znamy Pismo Św. i społeczne nauczanie Kościoła. 

Powszechnie w tej dziedzinie opieramy się tylko na naszych domysłach i na tym, co 
zapamiętaliśmy z lekcji religii i języka polskiego w szkole podstawowej. Wiele osób w 
swoim postrzeganiu Boga zatrzymało się właśnie na tym etapie.

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

" Str. 2/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

Pragnienie i zdobywanie bogactwa może nas sprowadzić na złą drogę. Chciwość dla wielu 
osób jest ogniem trawiącym od środka ich dusze i zabijającym ciało. Jednak nie musi tak 
być. Jest to bardziej złożony problem! 

Przyjrzyjmy się zatem Jezusowi Chrystusowi. 

Przecież On jest stawiany jako nasz wzór. 

Święta Rodzina prowadziła - wedle tradycji - mikroprzedsiębiorstwo stolarskie. Zarabiali 
sami na swoje utrzymanie. Nie żyli z zasiłku. 

Józef był przedsiębiorcą - rzemieślnikiem. Tu mamy pierwszą wskazówkę. Przedsiębiorca 
nie musi być z definicji grzesznikiem. Józef był świętym przedsiębiorcą. 

Tradycja głosi, że po śmierci Józefa, Jezus nadal zajmował się tymże warsztatem. Był zatem 
bogatszy niż większość młodych ludzi wchodzących dziś w dorosłe życie z niepewną pracą 
na etacie i widmem kredytu hipotecznego. Miał warsztat, miał dom, miał swoją działalność. 

A zatem posiadanie firmy i nieruchomości jest dopuszczalne i może być dobre. Jezus też był 
przedsiębiorcą - i to prawdopodobnie przez przynajmniej kilka lub paręnaście lat!

Przypuszczalnie nawet podatki były wtedy niższe. Nie było choćby VATu. 

Skąd wzięły się podatki i czym one tak naprawdę są?

Przypomnę, że pierwszą historię o podatkach mamy w Piśmie Świętym przy okazji Józefa 
Egipskiego. W okresie „lat chudych” sprzedawał on ludowi ziarno zgromadzone w czasie 
„lat tłustych” przez faraona. 

Gdy lud egipski nie miał już czym płacić, zapłacił więc swoim życiem: oddał się faraonowi 
w niewolę. Józef powiedział wtedy Egipcjanom na czym ma polegać ich „niewola”: mają 
dalej uprawiać ziemię, na której mieszkali, lecz odtąd będą oddawać faraonowi jedną piątą 
(20%) swoich plonów. 

Domyślamy się, że podatek ten dotyczył tylko plonów, a nie dotyczył handlu, choć nie ma 
co do tego pewności. VAT i akcyzę wymyślono dużo później. 

O ile większymi niewolnikami jesteśmy dziś my w porównaniu z Egipcjanami!

Wróćmy jednak do Jezusa. 

Czy Jezus był biedny, czy bogaty?

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

" Str. 3/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

Tradycja wyobraża sobie, że Święta Rodzina nie żyła w zbytkach, lecz skromnie, 
normalnie, pośród ludu. Świadczy o tym fakt, iż Maryja z Józefem składają w świątyni 
ofiarę z dwóch żertw - ofiarę przeznaczoną w prawie mojżeszowym dla ubogich. 

Nie opływali zatem w zbytki... 

To oznacza, że raczej nie przywiązywali nadmiernej wagi do bezustannego gromadzenia 
majątku. Jednak pieniądze na podróże do Jerozolimy musieli mieć, a jest napisane, że 
pielgrzymowali tam co roku na święta. Nie byli też zatem w sposób nieodpowiedzialny 
oderwani od jakiegokolwiek posiadania, jak czasem chcielibyśmy sobie wyobrażać 
idealnego, romantycznego człowieka-ascetę, który na niczym nie zarabia i wszystko robi za 
darmo. 

Widzimy tu połączenie dwóch postaw: nie gromadzimy nadmiaru pieniędzy, lecz 
zachowujemy ich tyle, abyśmy byli w stanie normalnie funkcjonować. Pieniądze nie są 
niczym złym. Są po prostu narzędziem potrzebnym, aby żyć. 

Mijają kolejne lata. Jezus zaczyna publiczne życie w wieku około 30 lat. Przyjmuje chrzest 
od Jana Chrzciciela i pozyskuje pierwszych uczniów. 

Skąd On i dwunastu apostołów brało środki na utrzymanie?

Czytamy w Piśmie Świętym, że za Jezusem podążały kobiety. Często majętne. Kobiety te 
usługiwały im i łożyły na ich utrzymanie. 

Co to oznacza?

Jezus miał sponsorów i darczyńców. Dziś interpretowałbym to tak, że każdy z nas ma w 
swoim życiu kogoś, kto nas utrzymuje - jako przedsiębiorcy mamy klientów, jako 
pracownicy mamy pracodawców, jako działacze społeczni mamy sponsorów i darczyńców.

Jak wiemy, darczyńcy nie będą łożyli na misję, w którą nie wierzą. Wydaje się to oczywiste. 

Nieczęsto jednak myślimy o tym, że i pracodawca nie zatrudni pracownika, w którego nie 
uwierzy. A tych, w których nie wierzy, zwolni... albo prawie na pewno nie da im podwyżki. 

Jeśli zatem jesteś pracownikiem, czy faktycznie starasz się, aby Twój pracodawca wierzył w 
Ciebie i w opłacalność Twojego zatrudnienia? Czy tylko odbębniasz swoją pracę i robisz 
niezbędne minimum? Czy może starasz się aktywnie dbać o interes firmy, jej właścicieli i 
klientów?

Podobnie klienci nie będą łożyli na produkty, w które nie wierzą. 

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

" Str. 4/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

To ważna wskazówka informująca nas o tym jak powinniśmy prowadzić nasze firmy. 
Klienci kupują rzeczy, w które wierzą... to znaczy, że nasza firma musi mieć jakąś ideę, w 
którą mogliby uwierzyć. Taka idea, choćby nie wyartykułowana i nieuświadomiona, 
powinna przebijać przez działania i strategie, które podejmujemy. 

Innymi słowy: Powinniśmy mieć w biznesie system wartości. Klienci to czują. Widać to we 
wszystkim, co firma czyni. To jest kierunek i ton, który nadaje firmie jej organ przywódczy, 
np. zarząd lub właściciel. 

Udowadnia to dobitnie Simon Sinek w swej głośnej książce „Start With Why”

Tymczasem akademicka dziedzina zarządzania strategicznego wraz z konsultantantami już 
wiele lat temu odkryła, że firma powinna mieć po pierwsze misję, po drugie wizję, a po 
trzecie - system wartości. Jest to opisane w licznych podręcznikach i wykładane już na 
podstawowych poziomach zarządzania.

Wróćmy do Chrystusa. Wiemy, że Jego towarzysze głodu nie cierpieli. Sam Chrystus 
przeciwstawia swój wizerunek surowemu Janowi mówiąc, że tamten pościł, a Syn 
Człowieczy - w ocenie faryzeuszów - „je i pije”, to znaczy: żyje normalnie. Ewangelia 
pokazuje zatem, że obie postawy są dopuszczalne i dobre! 

W Nowym Testamencie nie ma formalizmu Prawa - jest „prawo miłosierdzia”, o czym pisze 
w swoich listach św. Paweł. Dlatego nie mamy prawa sądzić naszych bliźnich i osądzać ich 
za to, że korzystają z tego, co mają, tak jak korzystał Jezus i apostołowie. A często mamy 
ochotę to robić i decydować, czy nasz sąsiad miał prawo sobie kupić taki ładny samochód. 
Co nam do tego?

Znacznie później, w Dziejach Apostolskich, apostołowie zbierali pieniądze od osób 
wstępujących do wspólnoty. Następnie „dzielili według potrzeb”. 

Co to znaczy? Wiemy przecież, że każdy ma inne potrzeby!

Czy mogę sobie powiedzieć, że „mam potrzebę” jeździć Rolls-Roycem, pływać prywatnym 
jachtem i latać odrzutowcem wysadzanym diamentami, więc zgodnie z Biblią powinienem 
ją spełnić?

Nie o to chodzi! 

Z pewnością nie tak czynili apostołowie, żeby zaspokajać zachcianki członków wspólnoty 
kościelnej. Oddzielmy zachcianki od potrzeb. Oni dbali o zaspokojenie potrzeb członków 
wspólnoty, jak jest napisane, a nie ich zachcianek. 

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

" Str. 5/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

Znajdujemy tu więc pewną wskazówkę, że zaspokajanie swoich potrzeb nie jest moralnie 
naganne. Jednocześnie jednak wiemy, choćby z lektury św. Benedykta, że dobrze jest 
temperować swoje potrzeby. Jeśli są nadmiernie rozbudzone, św. Benedykt określa to jako 
„słabość”. 

Im więcej bowiem potrzebujemy, tym bardziej jesteśmy zniewoleni przez to, czego 
potrzebujemy: nasza wolność jest ograniczona. Nie wszystko możemy, bo łakniemy. Nie 
mamy spokoju. 

Zobaczmy, czy Jezus rozbudzał w sobie chęć posiadania Rolls-Royce’a...

...jak to uczą nas w filmach typu „The Secret”. 

Wielki Doktor Kościoła, św. Jan od Krzyża argumentuje, że Chrystus nie miał przywiązania 
do rzeczy na tym świecie, przytaczając m.in. słowa: „lisy maja nory, a Syn Człowieczy nie 
ma gdzie głowy położyć”. 

Jezus w pewnym momencie zostawił swoje przedsiębiorstwo - i Maryję - udając się w 
misję. Ważniejsze było wypełnienie misji niż posiadanie. Jak wskazuje powyższy cytat, 
Jezus wyzbył się swojego domu, aby móc chodzić, nauczać i w końcu spłacić nasz dług 
wobec Boga poprzez śmierć na krzyżu. 

Jednocześnie nauczanie Kościoła głosi, że nie jest złem posiadanie i własność prywatna. 
Takie kłamstwo głosi przeciwna Kościołowi doktryna komunistyczna! I taką doktrynę 
wyznaje dziś wiele osób. 

Wręcz przeciwnie, Kościół stoi na straży prawa do własności prywatnej. 

Złem jest nie samo posiadanie, ale - uwaga - przywiązanie do bogactwa! Jak widać, Jezus 
potrafił dla nas - grzeszników - zostawić nie tylko swoją ukochaną Matkę, ale również dom 
i firmę, czyli swój majątek. Czyżbyśmy byli tacy wspaniali, aby sobie na to zasłużyć? 
Wiemy przecież, że nie. 

Również dziś najwspanialsi liderzy (tzw. piątego poziomu) opisywani w książce „Good to 
great”
 Jima Collinsa to osoby, które przedkładają dobro organizacji nad swoje własne. To 
osoby, które doprowadzają ogromne firmy do sukcesu nie przywiązaniem do pieniędzy, ale 
właśnie brakiem przywiązania do nich... prymatem moralnym. Kierują się wartościami i 
głosem sumienia. Dzięki temu potrafią wyzbyć się czegoś w imię wyższej wartości!

Jak zatem wyzwolić się z przywiązania? Czym ono w ogóle jest?

Biblia mówi, że mamy „służyć Bogu, nie mamonie”. Wyrazem tego przywiązania do 
bogactwa są dwie rzeczy: 

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

" Str. 6/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

1. Zbytnia troska o bogactwo, czyli martwienie się o nie i strach o pieniądze, 

2. Efekt tej troski: chciwość, która łączy się naturalnie z egoizmem

Jezus miał wszystko, czego potrzebował, ale się o to nie troszczył.

Słowo troska ma dwa znaczenia: oznacza dbałość i staranie („troszczę się o dziecko”), albo 
strach i lęk, który właśnie jest zły i w tym znaczeniu używamy tu tego sformułowania. 

My się mamy o rzeczy doczesne troszczyć w takim sensie, że np. nie wolno nam ich 
niszczyć czy zaniedbywać. Posiadając mieszkanie czy samochód powinienem o te rzeczy 
dbać. Ale nie powinienem się nimi nadmiernie przejmować. 

Nie mogę być od swoich przedmiotów zależny w taki sposób, że robię w nowym aucie 
regularne inspekcje rysek na lakierze, a w momencie pojawienia się ryski jestem 
nieszczęśliwy i robię awanturę rodzinie. W takim układzie stan lakieru samochodowego ma 
wpływ na mój stan ducha i poziom szczęścia. Tak nie powinno być!

Podobnie nie powinienem być zależny od swojego stanu finansów. Powinienem dbać o 
zdrowe finanse, aby zapewnić bezpieczeństwo rodzinie. Jednak nie może być tak, że od 
pewnego pułapu staję się nieszczęśliwy, a określony pułap daje mi szczęście. 

Nie powinno się swojego szczęścia uzależniać od pieniędzy! 

Powinniśmy być szczęśliwi niezależnie od tego, ile mamy pieniędzy na koncie. Podkreślę to 
raz jeszcze: bogactwo nie jest złem. Złem jest przywiązanie do bogactwa. 

Zobaczmy przykłady na potwierdzenie tezy, iż bogactwo same w sobie złem nie jest. 

Abraham był bogatym właścicielem dóbr i miał sługi, a więc był zamożnym przedsiębiorcą. 
Jednak był ogromnie hojny, gdy gościł trzech wędrowców, którymi jak się okazało był sam 
Bóg i aniołowie. To ważna wskazówka - co by się stało, gdyby ich nie ugościł? Czy 
usłyszałby zapowiedź, że za rok Sara urodzi mu syna? Abraham był też hojny, gdy składał 
ofiarę Melchizedekowi. 

Syn Abrahama, Izaak również był zamożny. Podobnie Jakub (Izrael) dorobił się wielkiego 
majątku dla swojej rodziny. Jego brat, Ezaw, także był bogaty, a jednak oceniany jest 
negatywnie, jako ten, który sprzedał swoje pierworództwo za miskę pożywienia. 

Widzimy tu prymat systemu wartości nad bogactwem. Obaj byli bogaci, ale jeden z nich 
oceniany jest dobrze, a drugi źle. Obaj byli bogaci i to nie od stanu posiadania zależy ich 
ocena. Można być dobrym bogaczem. 

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

" Str. 7/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

Józef w Egipcie był jak faraon, jeden z najbogatszych ludzi tamtych czasów. Mojżesz 
władał całym narodem. Król Dawid był bogaty, jednak nie koncentrował się na 
pieniądzach... 

Mawiam więc czasem, że Biblia jest Biblią przedsiębiorców. Czytajmy szczególnie Stary 
Testament, on jest skarbnicą praktycznej wiedzy o moralności bogactwa!

Wróćmy jednak do Nowego Testamentu. 

Co jest dużo ważniejsze niż pieniądze?

W tamtych czasach i w tamtej kulturze powszechniejsza niż dziś była gościnność. Wiemy, 
że Jezus miał przyjaciół, np. Łazarza, Marie i Magdalenę w Betanii, u których się 
zatrzymywał. 

Wiemy więc, że chrześcijanin jest człowiekiem, który dobrze żyje z innymi ludźmi i zawsze 
znajdzie kogoś, kto mu pomoże. Koncentrując się bowiem bardziej na ludziach, niż na 
pieniądzach, dba o relacje z nimi - a one dają pewniejsze zabezpieczenie niż pieniądze. 

Dowodem tego jest choćby fakt, iż „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”, a 
„przyjaciele kupieni za pieniądze” nie są prawdziwymi przyjaciółmi. Tymczasem 
najtrwalsze ze wszystkiego są więzi rodzinne, więzi krwi. Rodzona matka pomoże swemu 
dziecku nawet, gdy straci ono wszystkie pieniądze, podobnie uczyni prawdziwy przyjaciel. 

To pokazuje, że...

Człowiek jest ważniejszy niż pieniądze. 

Zobaczmy, co jeszcze uczynił człowiek stawiany nam za wzór...

Wiemy, że Jezus w obliczu głodu dwukrotnie rozmnożył chleb i nakarmił tysiące. Potrafił 
wiec pomnażać to, co miał. Podobna rzecz dzieje się po zmartwychwstaniu, gdy nakazuje 
apostołom zarzucić sieć jeszcze raz, a oni zaskoczeni są potężnym połowem ryb. Jezus 
zamienia coś małego (kilka chlebów albo paru rybaków) w coś dużego.

Powtórzę to wyrażenie: Jezus potrafił pomnażać! Czy nie jest to wzór... przedsiębiorcy? 
Czy i my, przedsiębiorcy nie czynimy podobnie, gdy tworzymy coś, co sprzedaje się z 
zyskiem dla nas i dla firmy? 

Czym jest zysk, jeśli nie czymś, czego nie było, a poprzez naszą prace nagle pojawiło się? 
Skąd bierze się zysk? Przecież zysk bierze się właśnie z pomnożenia tego, co mamy. Mogą 
to być środki produkcji, inni ludzie, dobra intelektualne albo nasze własne umiejętności i 
talenty. 

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

" Str. 8/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

Wniosek jest taki, że mamy pomnażać. Szczególnie jeśli Bóg nam dał do tego 
predyspozycje. Byłoby to zmarnowanie danych nam talentów i Jego łaski, gdybyśmy 
zignorowali swoją umiejętność i nie tworzyli wartości dodanej dla naszych klientów, 
pracowników i społeczeństwa poprzez swoją działalność.

Jezus nie głodował, jednak głód nie był Mu straszny. 

Potrafił 40 dni pościć przed rozpoczęciem publicznej działalności, co zresztą wbrew 
pojawiającym się wątpliwościom nie jest niemożliwe: są ludzie, którzy dziś takie posty 
praktykują w celach zdrowotnych. Pokazuje to ponownie Jego ogromną wolność rozumianą 
jako brak przywiązania do dóbr doczesnych. Jezus potrafił sobie odmówić... 

Czy potrafisz zrezygnować z czegoś i zamiast tego zainwestować? 

To przecież powinien robić przedsiębiorca, jak również każdy człowiek wolny, w 
szczególności wolny finansowo. 

Spójrz, tu nie chodzi tylko o pieniądze. Osoby uprawiające wielodniowe głodówki również 
inwestują. Rezygnują z jedzenia, aby oczyścić organizm i zyskać zdrowie. To również 
forma inwestycji!

Wiemy, że uczniowie Jezusa mieli trzos, czyli oszczędności. 

Zajmował się nim Judasz, który z niego kradł. O czym Jezus, jako Bóg, oczywiście 
wiedział. A jednak nie pozbawił Judasza tej funkcji, co może wydawać się dziwne... 

Judasz zapewne nie wiedział nawet, że Jezus wie. Gdyby wiedział, nie bulwersowałby się 
otwarcie na kobietę rozlewającą drogocenny olejek na Chrystusa, który to olejek można 
było sprzedać. Kryłby się ze swoimi pomysłami po kątach. 

Jezus miał trzos. Widzimy zatem, że oszczędności można mieć... nie ma w nich nic złego, i 
potwierdza to nauka społeczna Kościoła. 

Jednocześnie Jezus nie przywiązywał do pieniędzy tak ogromnej wagi - dla Niego 
ważniejszy był człowiek niż pieniądze. Według nauki Kościoła Chrystus zabiegał o ratunek 
dla Judasza. Jak widać wolał zabiegać o ratunek swojego zdrajcy, niż o ratunek pieniędzy. 
To się nazywa silny kręgosłup moralny. 

Wiemy też, że Jezus przed śmiercią okryty był tuniką tkaną od góry do dołu. Pojawiają się 
tu interpretacje, że jako taka była drogocenna. Wówczas żal byłoby ją rozrywać na części, 
dlatego żołnierze rzucają o nią losy pod krzyżem. 

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

" Str. 9/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

Trzymając się tej interpretacji, to nie była byle jaka szata „made in China”. To była szata 
króla. Chrystus nie był fanem tandety, podobnie jak wtedy, gdy pozwolił namaścić się 
drogocennym olejkiem, albo gdy uczynił z wody wyśmienite wino dla gości weselnych. 

Chrystus potrafił docenić jakość. 

Nie potrafię sobie też wyobrazić Jezusa, który pracując w warsztacie jako cieśla 
wykonywałby meble marnej jakości. 

Czy i Twoja praca jest wysokiej jakości? Czy wkładasz serce w to co robisz, troszcząc się o 
dobro swoich klientów lub swojego pracodawcy?

Z jednej strony Jezus doceniał jakość, ale z drugiej strony potrafił też wyrazić swoją 
skromność wjeżdżając do Jerozolimy na osiołku. To wyraz ogromnej pokory. To wyraz nie 
powiększania swojego „ego”.

Widzimy, że Chrystus był całkowicie wolnym człowiekiem. 

Miał pod kontrolą wszystko, co się działo w jego życiu. Nie w tym sensie, że sterował 
sytuacją, bo przecież wchodził w interakcję z ludźmi obdarzonymi wolną wolą. Lecz miał 
pod kontrolą swoje życie w tym sensie, że był na każdą sytuację przygotowany. Widzimy, 
że nigdy Go nic nie zaskoczyło. 

Ponadto nie zadręczał się niczym, nie zwlekał, nie snuł marzeń o egzotycznych wakacjach, 
ani luksusowych samochodach. Miał misję. I działał. Niczego mu nie brakowało. 

Ale jednocześnie niczego nie pragnął i nie pożądał. Ani chwały ludzkiej, ani bogactw tego 
świata, ani władzy... Miał misję do wypełnienia. To było ważniejsze. 

Chciał tylko naszego dobra i przyszedł na świat, aby to nas wykupić z naszej winy, a zatem 
myślał bardziej o nas, niż o sobie. Całym Jego motorem napędowym była służba, a nie 
egoizm

Podążał za głosem sumienia. 

To właśnie wymienia się dziś w literaturze jako jedną z głównych cech doskonałego 
przywództwa. I ona działa w praktyce - choćby książka „Good to great” oparta jest na 
konkretnych badaniach amerykańskich korporacji, a nie na filozoficznych wymysłach 
autora. 

Takim właśnie błogosławionym bogaczem był Jezus Chrystus - wzór dla wszystkich 
bogaczy i przedsiębiorców. 

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

"Str. 10/11"

Autor: Piotr Michalak

background image

Spełniony i posiadający wszystko, czego potrzebował. Ale nie posiadający niczego ponad 
to, czego potrzebował. A przy tym wyzwolony od wszelkich trosk i pożądliwości. 

Takiej właśnie wolności finansowej życzę zarówno swoim przyjaciołom, jak i swoim 
wrogom. Oby każdy potrafił tak oderwać się od swojego pożądania, a będzie w życiu 
szczęśliwy. 

A co jest Twoją siłą napędową? 

Czy żyjesz tylko dla siebie? Czy żyjesz i pracujesz też dla innych? Czy pragniesz dobra 
innych ludzi? Czy masz w życiu jakiś wyższy cel, ponad swoje własne dobro?

Prawda o pieniądzach jest taka, że im lepiej służymy innym ludziom, tym więcej jest warte 
na rynku to, co robimy. Im bardziej troszczymy się (w pozytywnym sensie) o dobro naszego 
klienta lub pracodawcy, tym więcej napłynie do nas pieniędzy. 

Zatem im większa nasza autentyczna miłość do drugiego człowieka (klienta, pracodawcy), 
tym większe pieniądze możemy uzyskać z naszej pracy. Niezależnie od tego, czy jesteśmy 
wierzący, czy niewierzący. To uniwersalna zasada wszechświata. 

Oto największy sekret i paradoks zarabiania pieniędzy: Patrz na pieniądze, a one uciekną. 
Patrz na człowieka, a pieniądze napłyną. 

Czy jesteś faktycznie bogatym człowiekiem?

Choćby człowiek miał miliony, ale czegoś będzie mu brakowało i przez to odczuje 
cierpienie i smutek, nazwę go biednym. 

Jeśli jednak człowiek nic nie ma, ale przy tym akceptuje swoje położenie, niczego mu nie 
brakuje i jest szczęśliwy, nazwę go bogaczem. 

Czy to możliwe, aby niczego mi nie brakowało?

Oczywiście! Znam osoby z taką mentalnością. Z trzema takimi „mędrcami naszych czasów” 
mam swoją grupę wzajemnego doradztwa (tzw. „grupę mastermind”). Ponadto z taką 
właśnie kobietą zawarłem związek małżeński. 

Sam poprzez rozwój duchowy wchodzę na taki poziom stosunku do pieniędzy. Pomaga mi 
w tym ścieżka opisana przez św. Jana od Krzyża w dziełach „Droga na Górę Karmel” oraz 
„Noc Ciemna”. 

Każdy jednak ma swoją własną drogę, może Tobie będzie odpowiadała inna. Zacznij od 
Pisma Świętego. Najwyższa pora po nie sięgnąć. Czy mamy jakiekolwiek pismo ponad to?

(c

Strategie Rozwoju

 sp. z o.o."

"Str. 11/11"

Autor: Piotr Michalak