background image
background image
background image

SŁOWIANIE 

skan, OCR, korekta :

 TheGuru@wp.pl 

background image

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

WPROWADZENIE  6 _ 

KOSMOLOGIA 14 

Stworzenie świata 16 

Trójdzielność świata 20 

Drzewo kosmiczne 22 

Nawia, Prawią i Jawią 24 

Zachowanie ładu w świecie 28 

Jak stwarzano człowieka? 32 

Wyprawa w zaświaty, czyli rytuały 

pogrzebowe 36 

PANTEON 40 

Kogo czcili Słowianie? 42 

Perun 44 

Swaróg 48 

Swarożyc 50 

Świętowit 52 

Dadźbog 56 

Jarowit (Jaryło) 58 

Weles(Wołos) 60 

Mokosz 64 

Pomniejsze bóstwa 66 

background image

S P I S  T R E Ś C I 

POSTACI MITOLOGICZNE 70 

Poczet demonów 72 

Przyjazne domowiki i groźne samowity 78 

Czarownicy i czarownice 82 

Co powie wróżbita? 86 

Z szamanem w zaświaty 90 

MITY 92 

Tworzenie mitów 94 

„Księga Welesa" - dzieje fałszerstwa 98 

Literackie boginie żywiołów 102 

Legendarni Piastowie 104 

Wyprawa Igora na Potowców 108 

Chodaki Przemysława 110 

Zapomniane państwo Zeta 113 

Narodziny miast 116 

ŚWIĘTA I OBRZĘDY 120 

MIEJSCA ŚWIĘTE 130 

background image

M I T O L O G I A S Ł O W I A N 

background image

W P R O W A D Z E N I E 

POZOSTAŁO 

TAK NIEWIELE 

adacze wierzeń 

i mitologii dawnych 
Słowian mają trudne 

zadanie. Nie zachowały 
się bowiem źródła pisane 
mitów, które pozwoliłyby 
odpowiedzieć na zasadnicze 
pytania dotyczące religii 
słowiańskich. Dlatego badacze 
muszą sięgać, oprócz dorobku 
historiograficznego oraz 
odkryć archeologicznych, 
do badań językoznawczych 
i etymologicznych oraz 
do religioznawstwa 
porównawczego. 

background image

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

X I V - I V w. p.n.e. 

O k r e s  k u l t u r y łużyckiej  ( t e r e n y 

dzisiejszej  P o l s k i ) 

V w. p.n.e. 

P i e r w s z e  p i s a n e wzmianki 

o  p r a p r z o d k a c h  S ł o w i a n :  H e r o -

dot,  P o m p o n i u s z Mela,  P l i n i u s z 

S t a r s z y , Tacyt,  P t o l e m e u s z 

K l a u d i u s z 

I I I - p o t . II w. p.n.e. 

K s z t a ł t o w a n i e się ludu  r o l n i c z o -

- p a s t e r s k i e g o - na  s t e p a c h 

c z a r n o m o r s k i c h  o r a z w  ś r o d ­

kowej,  p ó ł n o c n e j i  w s c h o d n i e j 

E u r o p i e -  p r o t o p l a s t ó w  S ł o w i a n 

I I - I w. p.n.e 

G r z e b a n i e  n i e s p a l o n y c h zwłok 

(na  Ś l ą s k u , Kujawach 

i  n a d  D n i e p r e m ] 

I - I I w. 

Relacje Pliniusza  S t a r s z e g o (I w.) 

i  P t o l e m e u s z a  K l a u d i u s z a (II w.) 

o  t a j e m n i c z y c h  W e n e d a c h za­

mieszkujących  t e r e n y na  w s c h ó d 

od ziem  G e r m a n ó w ; powołują się 

na nich późniejsi  d z i e j o p i s a r z e , 

wymieniając  S ł o w i a n pod nazwą 

W e n e d ó w - W e n e t ó w 

III-IV w. 

K s z t a ł t o w a n i e  s i ę  k u l t u r y 

kijowskiej w  d o r z e c z u  g ó r n e g o 

ś r o d k o w e g o  D n i e p r u 

kalendariu

Na pewno politeizm 

Uczeni, którzy reprezentują często skrajne stanowiska, zga­
dzają się z faktem, że religia słowiańska jest politeistyczna, 
wywodzi się i zachowuje ścisłe związki z rolniczym trybem 
życia Prasłowian oraz ich obserwacjami przyrody. Najważ­
niejszymi postaciami tych wierzeń byli nieliczni bogowie 
występujący pod wieloma imionami, którzy pełnili kilka za­
sadniczych funkcji. Ukształtowanie się tego panteonu oraz 
zorganizowanego zespołu wierzeń osnutych wokół bóstw 
i mitów naczelnych mogło jednak pojawić się dosyć póź­
no, na przykład we wczesnym średniowieczu. Wcześniej­
sze przekonania religijne sprowadzały się głównie do demo­
nologii, czyli wiary w istnienie duchów zmarłych i fascynacji 
zjawiskami przyrodniczymi. 

Co zostało z tamtych lat? 

Ślady materialne pozostawione przez Prasłowian. zresz­
tą nadal odkrywane, wydają się niezwykle ważne w ba­
daniach nad ich religią i mitologią. 1 to niezależnie od te­
go, że wiele odkryć archeologicznych, które wiązano 
z opisanymi przez kronikarzy miejscami kultu dawnych 

Na festiwalu wikingów w Wolinie odtwarzane są stare obrzędy słowiańskie. 

background image

W P R O W A D Z E N I E 

Słowian, jak Radogoszcz czy Ar-
kona, współcześni uczeni uzna­
li za niewiarygodne i niemające 
żadnego związku z prawdziwy­
mi świątyniami. 
Jednym z odkryć archeologicz­
nych uznanych przez większość 
badaczy jest poświadczone w la-

topisach uroczysko Peryń pod 
Nowogrodem Wielkim, miejsce 
kultu Peruna. Na terenach pol­
skich takim odkryciem stalą się 

Ślęża, którą w swojej kronice opi- Figurka konika z brązu - Wolin, 

sat Thietmar z Merseburga. Roz­
legła polana u szczytu Łyśca (Ły­
sej Góry), otoczona wałem kamiennym, uważana jest przez 
archeologów za wielki ośrodek kultu pogańskiego z IX i X w., 
którego odkrywcą i badaczem jest prof. Jerzy Gąssowski. In­

nego zdania jest mediewista Marek Derwich, który uważa, że 
byl to zwykły gród, a tradycja o sanktuarium pogańskim jest 
późniejszym wytworem fantazji klasztornych erudytów. 
Owocem prac archeologów ostatniego ćwierćwiecza XX w 
jest odkrycie słowiańskiej osady w Gross-Raden w Meklem­
burgii - badacze natrafili tam na drewnianą budowlę o prze­
znaczeniu sakralnym. Świątynia została zrekonstruowana ja­
ko budowla przykryta dachem, którego istnienie jest jednak 
niepewne. Ważne jest to, że w Gross-Raden natrafiono na 
miejsce kultu Słowian połabskich. Zbliżony wyglądem obiekt 
znaleziono w Parchimiu, także w Meklemburgii. Natomiast 
nowa interpretacja wykopalisk z Wrocławia, gdzie odkryto 
budowlę podobną do świątyń z Meklemburgii, przywiodła 
badaczy do wniosku, że została ona wzniesiona w latach 30, 
Xl w., w czasie pogańskiej rebelii Lucicow (zachodniosłowiań-
skich plemion zwanych też Wieletami lub Lutykami). 
W Wolinie odkryto uznaną za sakralną budowlę pochodzącą 
z  9 6 6 r. Kolejną świątynię, podzieloną podobnie jak wrocław­
ska na dwa pomieszczenia, odkryto w Ralswieku na skraju 

V w. p.n.e. 

H e r o d o t pisze o plemieniu 

Nurów żyjącym na  W o ł y n i u . 

Opisuje obyczaj  p r z e i s t a c z a n i a 

się  N u r ó w w wilki, najczęściej 

i n t e r p r e t o w a n y  j a k o misterium 

z w i ą z a n e z inicjacją młodzieży 

476 r. 

U p a d e k  c e s a r s t w a 

z a c h o d n i o r z y m s k i e g o ; 

e k s p a n s j a  S ł o w i a n na północ, 

wschód i zachód Europy 

Do  o k . 500 r. 

S ł o w i a n i e  t w o r z ą  w s p ó l n o t ę 

j ę z y k o w ą i  k u l t u r o w ą  o r a z 

t e r y t o r i a l n ą  ( o p o l e ) 

Od ok. 500 r. 

Rozbicie  S ł o w i a n na  t r z y 

g r u p y :  z a c h o d n i ą  ( W e n e d ó w ) , 

w s c h o d n i ą  ( A n t ó w ) i  p o ł u d n i o w ą 

- od  B a ł k a n ó w po  P e l o p o n e z 

Od VI w. 

S ł o w i a n i e  z a c h o d n i  d o c i e r a j ą 

do  Ł a b y i  S o ł a w y ,  t w o r z ą c 

związki plemienne  O b o d r y t ó w 

i Luciców 

VI w. 

S ł o w i a n i e zajmują  t e r e n y aż 

po Alpy,  P e l o p o n e z ,  g ó r n e 

i  ś r o d k o w e  d o r z e c z e Wołgi 

o r a z  M o r z e  C z a r n e 

Figurka konika z brązu - Wolin. 

background image

10 

M I T O L O G I A S Ł  O W I A N 

VI / VII w. 

P s e u d o - M a u r y c y , domniemany 

a u t o r  t r a k t a t u  „ S t r a t e g i k o n " , 

z o s t a w i a informacje 

o  o b y c z a j a c h ,  k u l t u r z e  m a t e r i a l ­

nej, religii i  s t r a t e g i i wojennej 

S ł o w i a n .  J a k o pierwszy  w s p o ­

mina o  k o b i e t a c h  s ł o w i a ń s k i c h 

p o p e ł n i a j ą c y c h  s a m o b ó j s t w a 

po śmierci mężów 

VI - VII w. 

S ł o w i a ń s c y  S k l a w i n o w i e  w r a z 

z  A n t a m i ,  j a k o sojusznicy  A w a ­

rów i  B u ł g a r ó w , walczą z  B i z a n ­

cjum; pod koniec tego  s t u l e c i a 

o p a n o w u j ą  c a ł e  B a ł k a n y 

VII - IX w. 

S ł o w i a n i e  s t a w i a j ą czoło  n a p o ­

rowi  F r a n k ó w 

623 r. 

W Czechach i na  M o r a w a c h po­

w s t a j e  n a j s t a r s z e  s ł o w i a ń s k i e 

p a ń s t w o -  S a m o n a 

K o n i e c  V I I I w. 

K a r o l  W i e l k i wznosi linię 

umocnień  o b r o n n y c h 

przed  S ł o w i a n a m i 

822 r. 

C h r z e s t  k s i ą ż ą t 

w i e l k o m o r a w s k i c h 

Rugii. Znajdowała się ona na plaży, przy drodze prowadzącej 
z odległego o siedem kilometrów grodziska w Rugardzie do 
Ralswieku. Obok świątyni natrafiono na ślady składania ofiar 
oraz na cmentarzysko kurhanowe. Wszystkie te budowle po­
chodzą z X-XII w., czyli z okresu schyłku pogaństwa. Pośród 
wielu cmentarzysk kurhanowych na uwagę zasługuje to na 
krakowskich Krzemionkach (VIII-X w.), które przypuszczal­
nie było nekropolą tutejszych władców oraz elit. 

Dlaczego tak niewiele? 

Niezależnie od tego, że nowe odkrycia uzupełniające wie­
dzę o dawnych Słowianach wciąż są możliwe, warto posta­

wić pytanie - dlaczego zachowało się tak niewiele, zwłasz­
cza materialnych, dowodów przeszłości. Podczas wyprawy 
saskiej w  1 0 6 8 r. na pogańskie ziemie zajmowane przez Lu­
cków, legła w gruzach świątynia Swarożyca w Radogoszczy 

a w czasie o 100 lat późniejszego duńskiego ataku na Ru-
gię zburzono świątynię w Arkonie, ostatni bastion kultu po­
gańskich bogów wśród Słowian zachodnich. Niszczenie po­
gańskich świątyń i posągów bóstw w okresie chrystianizacji 
plemion słowiańskich było powszechne zarówno na zacho­

dzie, jak i na wschodzie. Słowiań­
skie bóstwa spłynęły rzekami do 
morza - obalone przez przyj­
mujących chrzest przywódców, 
tak jak w Kijowie za panowania 
księcia Włodzimierza Wielkie­
go (ok.  9 5 8 - 1 0 1 5 r.). Na miej­
scu starych świątyń zbudowano 
kościoły chrześcijańskie. 
W tej sytuacji badaczom Sło­
wiańszczyzny pozostała z jed­
nej strony analiza tekstów źró­
dłowych, a z drugiej - nie licząc 

Ręcznie formowany, grubościenny garnek 

do przechowywania żywności (Ukraina) 

background image

W P R O W A D Z E N I E 

11 

skąpych materiałów wykopaliskowych 
- badania zaledwie refleksów pogań­
skiej kultury ocalonych w folklorze, w na­
zwach miejscowości i obiektów. Pozosta­
ły im jeszcze badania porównawcze, które 
pozwolą, choćby w zarysach, zrekonstru­
ować słowiańskie wierzenia i mitologię. 

Kronikarze, podróżnicy, mnisi 

W poznaniu religii Słowian ważną rolę 

odegrały przekazy źródłowe. Informacji 
dostarczyli zarówno podróżnicy i dyplo­
maci, piszący relacje z pobytu na ziemiach 
zamieszkanych przez Słowian, jak i kroni­
karze chrześcijańskich misji. Dla badaczy Słowiańszczyzny 
największą wartość źródłową mają jednak nie kroniki spi­
sywane po kilku stuleciach, ale relacje noszące często zna­
miona „literatury faktu". Pomimo zastrzeżeń dotyczących 
wnikliwości arabskich czy zachodnich kronikarzy, a także 
ich wiedzy o życiu Słowian, wiele relacji jest bezcennych 
i pozostaje najważniejszym źródłem w badaniach nad ich 
religią i mitologią. 

Skąd przybyli Słowianie 

W badaniach nad religią Prasłowian ważna jest odpowiedź 
na pytanie, skąd się wzięli Słowianie. Aleksander Gieysztor 
był początkowo zwolennikiem teorii autochtonizmu Słowian, 
głoszącej ich bardzo wczesne osiedlenie się w dorzeczach 
Odry, Wisły i Dniestru. Potem, podobnie jak większość współ­
czesnych badaczy (allochtoniści), skłaniał się ku hipotezie, że 
przybyli oni znacznie później. Wprawdzie na scenie dziejo­
wej bezspornie pojawili się w V w, a w źródłach pisanych 
- w połowie VI w. (w relacjach Jordanesa), ale większość ba­
daczy umiejscawia Prasłowian na mapie Europy najpóźniej 
od połowy I tysiąclecia p.n.e. 
Istnieje też pogląd, że przybyli z Azji i zajęli obszary środ­
kowej i wschodniej Europy, a potem także południowej 

845 r. 

C h r z e s t 14  k s i ą ż ą t czeskich 

w  R a t y z b o n i e 

865 r. 

B o r y s I Michał,  w ł a d c a  s ł o ­

w i a ń s k i e g o  p a ń s t w a  B u ł g a r ó w , 

przyjmuje  c h r z e ś c i j a ń s t w o 

906 r. 

Najazd  u g r o f i ń s k i c h 

M a d z i a r ó w i  u p a d e k  p a ń s t w a 

w i e l k o m o r a w s k i e g o 

X w. 

K s z t a ł t o w a n i e  s i ę  p o n a d p l e -

miennego  o r g a n i z m u  p a ń s t w a 

polskiego 

X w. 

R e l a c j e podróżników Ibn 

R u s e t h a  o r a z Ibn  F a d l a n a 

z  w y p r a w y na  R u ś 

9 6 5 - 9 6 6 

P o d r ó ż Ibrahima Ibn  J a k u b a , 

ż y d o w s k i e g o  p o d r ó ż n i k a 

i  d y p l o m a t y w  s ł u ż b i e kalifa 

k o r d o b a ń s k i e g o , po ziemiach 

S ł o w i a n , w tym po  t e r y t o r i u m 

p a ń s t w a  M i e s z k a I 

966 r. 

C h r z e s t  P o l s k i ;  c h r z e s t księcia 

W i ś l a n  n a s t ą p i ł  p r z y p u s z c z a l n i e 

pod koniec IX w. 

Fragment kroniki Thietmara 

z Merseburga 

background image

1 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

988 r. 

C h r z e s t  R u s i 

P o c z ą t e k XI w. 

R e l a c j e  T h i e t m a r a z  M e r s e b u r -

ga.  b i s k u p a i  k r o n i k a r z a ,  k t ó r y 

w ośmiu  t o m a c h  o p i s a ł dzieje 

królów niemieckich i  s t o s u n k i 

n i e m i e c k o - s ł o w i a ń s k i e z począt­

ku XI w.;  c e n n e informacje 

o życiu  S ł o w i a n  p o ł a b s k i c h 

1068 r. 

W y p r a w a  s a s k a na ziemie 

Luciców i  z b u r z e n i e świątyni 

S w a r o ż y c a w  R a d o g o s z c z y 

P o c z ą t e k  X I I w. 

Kijowski mnich  N e s t o r 

- domniemany  a u t o r  „ P o w i e ś c i 

minionych lat", zwanej  „ P o w i e ś c i ą 

doroczną" lub  „ L a t o p i s e m 

N e s t o r a " - opisuje dzieje Słowian 

od zarania, w tym historię Rusi 

od momentu jej wyodrębnienia 

się  j a k o  w s c h o d n i e g o  o d ł a m u 

S ł o w i a ń s z c z y z n y 

K o s m a s z  P r a g i (ok. 1045-1125) 

pisze  „ K r o n i k ę Czechów" 

( „ C h r o n i c a  B o e m o r u m " ) 

1137 r. 

P i e r w s z a  w y p r a w a  d u ń s k a na 

R u g i ę ,  c h r z e s t  R a n ó w i  o s a d z e ­

nie misjonarzy  c h r z e ś c i j a ń s k i c h 

w  A r k o n i e ,  ś w i ą t y n i  S w i ę t o w i t a 

(dopiero w VI w.). Zajęli także terytoria leżące na za­
chód od Odry, aż po Łabę i Soławę. Jak duże tereny zaj­
mowali? Czy było to najczęściej wymieniane dorzecze 
Odry Wisły i Dniepru? Czy, jak chcą inni, leśno-stepo-
we tereny Ukrainy, skąd nastąpiła ekspansja w dorzecze 
Dniepru oraz na zachód i na Bałkany? Jakie obszary za­
mieszkiwali, tego dokładnie nie wiadomo. Ponadto po­
dział Słowiańszczyzny na część zachodnią i wschodnią 
bywa interpretowany jako zjawisko późne, które zrodzi­
ło się dopiero po przyjęciu przez nią chrześcijaństwa we­
dług obrządku zachodniego i wschodniego. 

Kształtowanie się kultur 

Niezależnie od tego, kiedy dokonał się podział na sło­

wiański  W s c h ó d i Zachód, wielu badaczy uważa, że już 
w III tysiącleciu (w młodszej  e p o c e kamienia) uległa 

zróżnicowaniu rodzina ludów europejskich przybyłych 
z Azji. Wówczas mogło nastąpić wyodrębnienie się Pra-
słowian. Zdaniem Włodzimierza Szafrańskiego co naj­
mniej na początku II w. p.n.e. rozległe obszary środkowej 
i wschodniej Europy od Odry po Dniepr, zajmowały ple­
miona Prasłowian żyjące w patriarchalnej wspólnocie ro­
dowej. Według tej teorii już w drugiej połowie II w. p.n.e. 
w zachodniej części obszaru prasłowiańskiego (w do­
rzeczu Odry i Wisły) ukształtowała się kultura łużyc­
ka, we wschodniej (na Podolu, Wołyniu i południowym 

Kleczanów (woj. świętokrzyskie) - cmentarzysko kurhanowe z IX w 

background image

W P R O W A D Z E N I E 

1 3 

Polesiu) wykształciły się stopniowo: kultura komarowska 
(na początku epoki brązu), a później (u schyłku epoki 
brązu - kultura wysocka, przypisywana przez Herodota 
Nurom, oraz kultura podgórsko-miłogrodzka, która skoja­
rzyła się mu z Budynami. 
Zdaniem Gieysztora w drugiej połowie II w. istniała jesz­
cze wspólnota prabałtosłowiańska, z której pod koniec 
tego tysiąclecia wyłonili się Słowianie i Bałtowie, czyli 
przodkowie Łotyszów, Litwinów, Prusów i Jaćwingów. Na 
rozwój starożytnych Słowian duży wpływ mieli sąsiedzi 
- nie tylko Prabattowie, ale też Germanowie, Trakowie 
i Irańczycy. Ponadto Prasłowianie pozostawali na półno­
cy w kontakcie z Finami i Lapończykami, a na południu 
- z Celtami. Interesujący jest zwłaszcza wspólny irańsko-

-słowiański zasób słów wyrażających życie duchowe, któ­

ry pozwala spojrzeć na niektóre wierzenia słowiańskie ja­
ko na sukcesję wierzeń indoeuropejskich. 

Pobratymiec czy mruk? 

Nazwa „Słowianie" po raz pierwszy pojawiła się w re­
lacjach Jordanesa, historyka germańskiego plemienia 
Gotów, Słowianie występują tam jako zespół plemion 
mówiących podobnymi dialekta­
mi. Sama nazwa Słowian ozna­
czała zapewne tyle, co „pobraty­
miec w słowach". Wcześniejsze 
interpretacje wiązały ją z wyra­
zem slava, które charakteryzowa­

ło Słowian jako lud sławny, dziel­
ny, choć inni badacze wywodzili 

tę nazwę od gockiego slavan (mil­
czeć) lub łacińskiego sclavus (nie­

wolnik), co sugerowałoby, że był 

to lud mrukliwy, powolny, stwo­
rzony do niewolnictwa. 

1168 r. 

O s t a t e c z n e  z b u r z e n i e  A r k o n y 

II  p o ł o w a XII w. 

P o w s t a j e  „ H i s t o r i a  k r ó l e s t w a 

S ł o w i a n " - w znacznej części 

fikcyjna  g e n e a l o g i a  d y n a s t i i 

p o ł u d n i o w o s ł o w i a ń s k i e j od 

V do  X I I w. Domniemany  a u t o r 

-  D u k l j a n i n z  B a r u 

R e l a c j e Helmolda,  p r o b o s z c z a 

z  W a g r i i  ( w s c h .  H o l s z t y n ) . 

W  „ K r o n i c e  S ł o w i a n "  ( „ C h r o n i c a 

S l a v o r u m " )  p r z e k a z u j e obraz 

dziejów i  s p o ł e c z e ń s t w  S ł o w i a n 

p ó ł n o c n o - z a c h o d n i c h 

P r z e ł o m  X I I i  X I I I w. 

S a x o Grarnmaticus 

(ok. 1150-ok. 1220) w  „ H i s t o r i i 

Duńczyków"  ( „ G ę s t a Danorum") 

opisuje zmagania Danii ze Słowia­

nami połabskimi; opis wyprawy 

Duńczyków na Rugię w 1168 r. 

Ok. 1374 r. 

P u l k a v a z  R a d e n i n a  ( P r i b i k 

z  R a d e n i n a ) z inspiracji 

K a r o l a IV  L u k s e m b u r s k i e g o 

Disze „Kronikę  c z e s k a ” 

XV w. 

J a n  D ł u g o s z (1415-1480) 

pisze  „ R o c z n i k i , czyli kroniki 

s ł a w n e g o  K r ó l e s t w a  P o l s k i e g o " 

- dzieje  P o l s k i do 1480 r. 

Hełm słowiańskiego wojownika (tzw. hełm św. Wacława) - katedra św. Wita w Pradze. 

background image

1 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

PRAWIE NIEZNANA 

KOSMOLOGIA 

i e d z a o  s ł o w i a ń s k i e j  m i t o l o g i i 

p r z y p o m i n a  p u z z l e .  K o l e j n e 

mity,  n i c z y m  e l e m e n t y 

u k ł a d a n k i ,  z a z ę b i a j ą  s i ę  z e  s o b ą .  N i e k i e d y 

t e ż -  t a k  j a k  m i t o  d r z e w i e  k o s m i c z n y m 

i  m i t o  t r ó j d z i e l n o ś c i  ś w i a t a —  n a k ł a d a j ą 

s i ę  n a  s i e b i e .  N i e  z a c h o w a ł y  s i ę  j e d n a k 

ż a d n e  k o s m o g o n i c z n e mity, a  r e l i g i o z n a w c y 

i  a n t r o p o l o d z y starają  s i ę  j e  z r e k o n s t r u o w a ć . 

background image

K O S M O L O G I A 

1 5 

background image

1 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

K O S M O L O G I A 

1

 7 

Stworzenie świata 

Skoro WG wszystkich wierzeniach istnieje mit o powstaniu 
świata, musieli go mieć także Prasłowianie. Jednak zarówno 
ten mit, jak i wiele innych, zawdzięczamy opublikowanej 

w  2 0 0 4 r. imponującej śmiałymi wnioskami pracy Artura Kowalika 

„Kosmologia dawnych Słowian". 

Z

ważywszy jednak na to, że nie ma 
(przynajmniej w postaci drukowa­

nych wypowiedzi) dyskusji nauko­

wej na ten temat, na mity opisane przez 
Kowalika należy spojrzeć z uwagą, ale 
i zastrzeżeniem. A oto rekonstrukcja mitu 
o powstaniu świata. 

Dwaj boscy bracia 

Na początku było tylko bezkresne mo­
rze i światło, a nad przepastną otchłanią ja­
ko łabędź krążył bóg Świętowit. Dokucza­
ła mu samotność i dlatego, gdy pewnego 
dnia zauważył na wodzie swój cień, posta­
nowił oddzielić go od siebie i stworzyć to­
warzyszy. Tak narodzili się bracia bogowie: 
Swaróg (Perun) i Weles. Swaróg mieszkał 
na wodzie, a Weles w jej głębinach. We­
les nurkował w oceanie do czasu, aż znu­
dziła się mu monotonia morza. Wówczas 
wyłowił garść piachu, który wspólnie ze 
Swarogiem zamienili w ląd. Żaden z nich 

nie mógł tego dokonać samodzielnie 
- musieli współpracować. Swaróg rozrzu­
cił piach po oceanie, a tam, gdzie upadły 
drobiny, powstał ląd. Część piasku Weles 
ukrył w ustach, a gdy - uderzony przez 
Swaroga - wypluł go, drobiny zaczęły ro­
snąć, zamieniając się w góry. 
Ląd był niewielki i przypominał raczej wy­
sepkę. Dlatego Weles postanowił nie dzie­
lić się nią ze Swarogiem i zdecydował się 
zepchnąć go podczas snu do wody. Kie­
dy pochwycił śpiącego brata w ramiona 

” SŁOWIAŃSKI MIT 

O STWORZENIU ŚWIATA 

MA WIELE CECH TYPOWYCH 

RÓWNIEŻ DLA KOSMOGONI1 

LUDÓW AZJATYCKICH ” 

background image

1 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

” MITY O STWORZENIU ŚWIATA SĄ PODOBNE, 

ZARÓWNO WŚRÓD LUDÓW ROSYJSKICH, UKRAIŃSKICH 

I MOŁDAWSKICH, JAK BAŁTYCKICH I FIŃSKICH ” 

i zbliżał się z nim do brzegu, ląd zaczął się 
rozrastać ze wszystkich stron tak szybko, 
że nie sposób było wrzucić Swaroga do 
wody. Gdy brat się obudził, dostrzegł po­
większający się gwałtownie ląd i przestra­
szył się, że zabraknie dla niego nieba. Po­
dejrzewając, że musi być jakiś sposób na 
powstrzymanie rozrastania się lądu, stwo­
rzył pszczołę, aby ta poleciała zbadać spra­
wę. Pszczoła przyniosła wiadomość, że 
należy naznaczyć kijem cztery kierunki 
świata, a wtedy ląd przestanie rosnąć. Swa-
róg ukręcił z fal morskich kij, którym wy­
znaczył cztery kierunki świata, nadając mu 
jednocześnie kształt istniejący do dziś. Bra­
cia kłócili się jednak nadal i dlatego Świę-
towit wezwał ich do siebie i podzielił świat 
między nich. Swaróg (Perun) otrzymał we 

władanie ziemię, a Weles panowanie nad 

Nawią, krainą zmarłych. Według innej wer­
sji bracia sami podzielili się światem. 

Wspólne korzenie 

W ludowej wersji mitu piasek wydobyty 
z dna morskiego przez wysłanego przez 

Boga nurka daje początek ziemi. Niektó­
re rosyjskie warianty tego mitu nawiązują 
do staroruskiego apokryfu z XV i XVI w., 

w którym diabeł występuje jako ptak wod­

ny noszący imię archanioła Satanaela, któ­
rego strąca z niebios archanioł Michał. 

Ważną cechą mitu jest obecność dwóch 
istot równorzędnych, choć całkowicie prze­
ciwstawnych - Swaroga (Peruna) i Wele-
sa, które w ludowych przekazach pojawiają 
się w roli Boga i diabła. Ten wątek zapoży­
czono zapewne z Iranu - kolebki mitolo­
gicznego dualizmu. Ani Swaróg, ani We­
les nie byli w stanie samodzielnie stworzyć 
świata; żaden z nich nie miał tak wielkiej 
mocy, żeby zapanować nad antagoni­
stą, dlatego musieli współpracować. Nato­
miast o wyborze piasku użytego w dziele 
kreacji zdecydowała zarówno jego niepoli-
czalność, jak i to, że w polskiej kulturze lu­
dowej jest on symbolem życia oraz jego 
końca. W twórczości ludowej piasek po­
wiązany jest zarówno z bliskością wody, 
ale też z mogiłą, co świadczy o jego związ­
ku ze sferą śmierci. 
Mit ten obrastał w różne uzupełnienia. 
Perun miał na przykład pływać po pra-
oceanie łodzią, gdy nagle wynurzył się 
z wody Weles. Kiedy Perun spytał go, kim 
jest, Weles odpowiedział, że wyjawi ta­
jemnicę, gdy tylko zostanie wpuszczony 

BOGOMIŁOWIE 0  S T W O R Z E N I U 

P o t w i e r d z e n i e m teorii  d u a l i s t y c z n e j 

w  s t w o r z e n i u  ś w i a t a są zapisy bogomiłów 

działających na  B a ł k a n a c h w X w. Mówią 

one o  s t w o r z e n i u świata przez dwóch braci. 

A l e  r u c h bogomiłów  p r a w d o p o d o b n i e nie 

d o t a r ł na  S ł o w i a ń s z c z y z n ę  z a c h o d n i ą , 

gdzie wątek  d u a l i s t y c z n e g o  s t w o r z e n i a 

świata  w y s t ę p u j e w folklorze,  s t ą d opinia, 

że  j e s t to  i r a ń s k i e zapożyczenie mitu. 

background image

K O S M O L O G I A 

1 9 

na pokład. Następnie, siedząc razem w ło­
dzi, postanowili stworzyć świat. Inna wer­
sja mitu mówi, że narodziny Welesa zosta­
ły przedstawione jako odbicie wizerunku 
Peruna w wodzie. W podkarpackiej z ko­
lei baśni obaj stwórcy występują w chwili 
stworzenia świata jako ptaki. Oto dwa go­
łębie siedzące na dębie uradziły, że na­
leży stworzyć świat, przynosząc z dna 
morza trochę drobnego piasku oraz nie­
bieskiego kamienia. 

Władcy dwóch światów 

Ostatnim aktem stworzenia jest powięk­
szenie świata, a następnie podział władzy 
pomiędzy Swaroga (Peruna), który udaje 
się do nieba, oraz Welesa, który otrzymu­
je podziemia. Weles nie ponosi jednak klę­
ski, obejmuje bowiem we władanie świat 
podziemny. Perun natomiast, zawiadując 
niebem, staje się panem pioruna. Pomię­
dzy niebem i podziemiami zostaje ziemia, 
na której ścierają się moce obu stwórców 
- dobro i zło. Zło w sensie mitologicz­
nym nie musi jednak mieć wydźwięku 
negatywnego, dlatego Weles jest panem 
podziemi, rozporządzając sferą ciemną, 
a zatem także duszami zmarłych. Jest to je­
dynie inna wartość niż jasne niebo Peru­
na, który prowadzi ludzi od urodzenia aż 
do śmierci. 

Według staroruskiego apokryfu archanioł Michał 
strącił z niebios diabła. 

background image

2 0 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Trójdzielność świata 

Wyobrażenia o słowiańskim 
wszechświecie ukazują podział 

na niebo, świat ziemski oraz za­
światy (Nawia). 

Ś

wiat, czy raczej wszechświat, charak­

teryzowany jest przez Słowian cyfrą 
trzy. Świadczą o tym między inny­

mi przekazy z południowej Słowiańszczy­
zny, gdzie wznosi się góra Triglav (obecnie 
w Słowenii, na pograniczu słoweńsko-au-
striackim). Według tych przekazów stano­
wi ona centrum świata, a jej trzy wierzchołki 
symbolizują niebo, ziemię i podziemia. Z lu­
dowych przekazów zebranych wśród Sło­
waków wynika natomiast, że funkcję cen­

trum świata pełniły u nich Tatry. 

Niebo i wody 

Do rekonstrukcji wyobrażeń słowiańskich 
o trzech częściach świata może posłużyć 
także mitologia ludów indoeuropejskich, 
dla których niebo zbudowane jest z ka­
mienia lub krzemienia i dlatego pojawiają 
się na nim iskry. Niebo ma tam kształt ko­
puły, a ponadto - według innej wersji prze­
kazu - jego sklepienie zbudowane jest 

z chleba. Słowiańskie słowo określające 

niebo pochodzi zapewne od irańskiego 
nebah,

 czyli „chmura”. W zamierzchłej 

przeszłości na określenie nieba Słowia­
nie używali jednak słowa pochodzącego 
od praindoeuropejskiego diaus. Oznacza­
ło ono boga niebios, ale z czasem określe­
nie to zastąpiono innym, precyzyjniejszym 
słowem - „niebo", które było domeną gro­
mowładnego Peruna. 
Nawia natomiast, czyli słowiańskie zaświa­

ty, była lokalizowana gdzieś na zachodzie, 
za morzem. Wody z zaświatów wyróżnia­
ją się tym, że mają moc oczyszczającą z te­
go, co ziemskie. Według opowieści ludo­
wych byłaby to rzeka oddzielająca Nawie 
od świata żywych, nazywana w podaniach 
rzeką oczyszczenia, zapomnienia lub rze­
ką ognistą. Dusze, które ją przekroczyły, 
nie miały już odwrotu. 

Ziemia sceną walki bóstw 

Zdaniem Aleksandra Gieysztora z opo­
wieści ludowych wyłania się wprawdzie 
świat dwoisty, podzielony pomiędzy pa­
nującego na ziemi Boga i władającego 
w podziemiach diabła, ale pośrodku, czyli 
na powierzchni ziemi i równocześnie pod 
sklepieniem niebieskim, znajduje się trze­
cia scena - walki. Na tym właśnie obsza­

rze zmagają się żywioły - woda z podzie­
mi zamienia się w chmury, a z niebios na 
ziemię przedostaje się ogień. 

background image

K O S M O L O G I A 

2 1 

DOWÓD NA  T R Ó J D Z I E L N O Ś Ć 

N a j l e p s z ą archeologiczną ilustracją świata 

w wierzeniach  S ł o w i a n  j e s t Światowid 

ze  Z b r u c z a .  P o k r y t y  p ł a s k o r z e ź b a m i słup 

odwzorowuje w poziomie cztery  s t r o n y świata, 

a w pionie symbolizuje trzy  s f e r y : 

Niebiosa  ( P r a w i ą ) 

- bogowie z ich  a t r y b u t a m i : 

piorunem i rogiem. Funkcję 

praboga i ojca wszystkich 

bogów pełnił Trzygłów, bóg 

nieba, ziemi i piekła. 

Ziemia  ( J a w i ą ) 

- trzymający się za  r ę c e 

ludzie.  S f e r ą ziemską 

rządził  P e r u n , 

Podziemia  ( N a w i a ) 

- j e d n a postać 

podtrzymująca świat 

ziemski.  P o d r ó ż 

zmarłego do Nawii 

t r w a ł a 40 dni. 

background image

2 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Drzewo kosmiczne 

Pradawni Słowianie znakomicie opanowali sztukę posługiwania 
się symbolami, czego dowody znajdujemy w wielu opowieściach 
i sugestywnych obyczajach ludowych. 

A

by opisać własny wszechświat, 
posłużyli się obrazem drzewa, 
nazwanego przez badaczy drze­

wem kosmicznym. Był to symbol najbliż­
szy dawnym Słowianom i jednocześnie 
najbardziej czytelny. Na co dzień obser­
wowali procesy zachodzące w przyrodzie, 
byli świadkami obumierania i odradzania 

się natury. Rolniczy tryb życia i związane 
z nim obrzędy dotykały najważniejszej ta­
jemnicy - życia i śmierci. W przepastnych 
słowiańskich puszczach mogła się narodzić 
myśl, że dorodne drzewa tkwią korzeniami 
w podziemiach, a koronami sięgają niebios. 
Stąd już tylko krok do uznania ich mistycz­
nej natury i potraktowania jako medium 

” SYMBOLICZNE  D R Z E W O 

MOŻNA ODCZYTYWAĆ 

JAKO ŚRODEK ŚWIATA 

PRASŁOWIAN ” 

pomiędzy światami. Słowiańskie drzewo 
stało się, obok indoeuropejskiej góry, obra­
zem podpory kosmosu, swoistą osią świa­

ta - axis mundi która przenikała trzy sfe­
ry wszecńświata pojmowanego jako niebo, 
ziemia i świat podziemny 

Skąd wzięło się drzewo 

Według przekazów folklorystycznych na 

początku świata Swaróg rzucił kijem w wo­
dę, a w tym miejscu wyrosło drzewo (słup), 
które stało się osią świata; w ten sposób 
bóg wyznaczył cztery kierunki. Według 
innej wersji drzewo istniało od zawsze 
wraz z praoceanem, a na nim dwaj stwór­
cy w postaci ptaków. Wschodni Słowianie 
umiejscawiali drzewo pośrodku oceanu. 
Słowianie północni i południowi utrzymy­
wali, że stoi ono w „pępku Ziemi". Drzewo 
było ciężkie i wysokie, zwykle też utożsa­
miano je z dębem lub lipą. Na wysokości 

korony sytuowano niebo i siły niebiańskie. 
Pien drzewa stanowił domenę ziemskie­
go świata ludzi. Wymiar symboliczny ma 

background image

K O S M O L O G I A 

2 3 

Mieszkańcy drzewa kosmicznego 

Najważniejszą rolę odgrywają dwaj mieszkańcy drzewa kosmicznego. W jego koronie 
mieszka kur (niekiedy orzeł lub kruk), który zapieje tylko raz - na koniec świata. W folklo­
rze rosyjskim jest to żar-ptak. Korzenie drzewa oplata potwór zwany żmijem. Gdyby szukać 
analogii w mitologii nordyckiej, można żmijowi przypisać rolę oplatającego ziemię dobrego 
potwora, chroniącego skorupę ziemi przed rozpadnięciem. 
Jedna z wersji przypowieści mówi, że slup kosmiczny opiera się na żółwiu, wokół którego 
krążą trzy światy. Według polskich przekazów słup obraca się na żabce, która w folklorze 
- gdzie uznawana jest za zwierzę samorodne - może uchodzić za istotę wyznaczającą po­
czątek świata. Slup kosmiczny bywa też ko­
jarzony z osią żarna służącego do mielenia 
ziarna. W folklorze rosyjskim natomiast po­
jawia się magiczna liczba siedmiu słupów, 
na których dawniej opierał się świat. Każdy 
z tych słupów był osadzony na wielorybie. 
Jednak trzy wieloryby odpłynęły w świat, 
a jeden odszedł na zawsze. W ten sposób 
pozostały trzy - w wierzeniach ludowych 
liczba wystarczająca do utrzymania ładu we 
wszechświecie. 

Żar-ptak - częsty motyw rosyjskich baśni - według 

Iwana Bilibina. 

także liczba gałęzi drzewa: cztery lub sie­
dem, w zależności od przekazów ludowych. 
Tam, gdzie znajdują się korzenie, rozpo­
ścierała się Nawia, podziemna kraina zmar­
łych. Podziemi pilnowały węże, a na wierz­
chołku drzewa znajdowały się dwa ptaki. 

Takie lub podobne wyobrażenie drzewa 
kosmicznego przetrwało w sztuce ludo­
wej; wystarczy popatrzeć na kurpiowskie 
leluje z ptakami lub kurem na szczycie. 

Ryszard Tomicki z Instytutu Archeologii 
i Etnologii PAN w Warszawie, który za­
początkował badania nad ludową kosmo-
gonią, odnosi treści dotyczące postrzega­
nia świata do czasów dawniejszych niż 
historyczna lokalizacja Słowian. Popular­
ne stwierdzenie, że Słowianie czcili drzewa, 

współcześni badacze interpretują, że w rze­
czywistości oddawali oni cześć nie drze­
wom, lecz temu, co symbolizowały. 

background image

2 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

K O S M O L O G I A 

2 5 

Nawia, 

Prawia 

i Jawia 

Według rekonstruowanej na 

podstawie „Księgi  W e i e s a ” mi­
tologii słowiańskiej świat skła­
dał się z trzech elementów: 
Nawii, Prawi i i Jawii. Podobną 
koncepcję trójpodziału wszech­
świata spotyka się u większości 
ludów indoeuropejskich. 

S

łowianie wierzyli, że mają duszę, 
która nie umiera wraz z ciałem, 
ale gdzieś, poza grobem, żyje da­

lej. Nieprzebyte puszcze, bagna, rozlewi­
ska rzek były doskonałą scenerią dla ich 
religijnej wyobraźni. W takich właśnie 
okolicach umiejscawiali podziemną kra­
inę zmarłych - Nawie. Byt to świat nie­
widzialny, równoległy do ziemskiego, ale 

Wyobrażenie duszy jako ptaka na Drzwiach Gnieźnieńskich. 

background image

2 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

dla śmiertelników niedostępny. Nie było 
w tym świecie kar i nagród za ziemskie 
czyny. Słowianie wierzyli jednak, że spo­
sób życia człowieka formował egzysten­
cję jego duszy po śmierci. Jeżeli ktoś wy­
rządził komuś krzywdę, żył nieuczciwie 
lub padł ofiarą złego człowieka, to cho­
ciaż ze świata Nawii nie było powrotu, 
zjawiał się wśród ludzi jako zjawa, półde-
mon, błędny ognik czy też zwierzę, aby 
odkupić winy, wyjawić prawdę lub ukarać 
sprawcę swojej śmierci. 
Takie informacje o zaświatach naszych 
przodków przetrwały w folklorze, odzwier­
ciedlającym irracjonalny strach przed błą­
kającymi się duszami, które na terenach 

” SŁOWIAŃSKIE DUSZE 

WĘDROWAŁY, A NAWIA BYŁA 

TYLKO PRZYSTANKIEM 

W TEJ WĘDRÓWCE ” 

wschodnich nosiły nazwę nawii albo na-

wek.

 Można je znaleźć także w obrzę­

dach katolickich, a zwłaszcza prawo­
sławnych. Zaduszkowy obrzęd dziadów 
przetrwał przecież stulecia; biesiadnicy 
przywoływali dusze bliskich zmarłych, 
aby pokrzepiły się jadłem, napojem i mo­
dlitwą przed dalszą drogą. Słowiańskie du­
sze wędrowały bowiem, a Nawia była tyl­
ko przystankiem w tej wędrówce. 

Prawia 

Kolejnym etapem pozaziemskiej egzy­
stencji była Prawią. W ludowych opowie­
ściach, wyrosłych na bazie słowiańskich 
wierzeń, to miejsce nosi nazwę Wyraju. 
Jest to analogia do ptasich wyrajów, któ­
re były zimowiskiem dla ptaków powraca­
jących wiosną do swoich gniazd. Duszę 
ludzką wyobrażano sobie jako ptaka; taki 
motyw można znaleźć w jednej z płasko­
rzeźb na słynnych Drzwiach Gnieźnień­
skich. Nic więc dziwnego, że dusze - ni­
czym ptaki - ciągnęło do niebiańskiego 

Wyraju. Tam odpoczywały, żeby powrócić 

na ziemię po to, by odrodzić się we włas­
nym rodzie, plemieniu. Baśnie i porzeka­
dła o bocianach, lelkach i krukach przy­
noszących dzieci są swoistym zapisem 
słowiańskich praw życia i śmierci, przy­
bliżającym współczesnym badaczom od­
czytanie Prawii-Wyraju jako filozofii życia 
Prasłowian. Interesujące, że pojęcie Prawii 
zbieżne jest z greckim Logos - twórczą si­
łą kierującą światem. 

Jawia 

Koncepcja świata podzielonego na pod­
ziemną Nawie i niebiańską Prawię wymaga­
ła jednak łącznika. 1 właśnie takim pośrednim 
etapem słowiańskiej egzystencji człowieka, 
składającego się z duszy i ciała, była Jawią, 
czyli po prostu to, co jawne, widzialne, tu 
i teraz, słowem ziemska rzeczywistość. 
Jawią jest ważnym elementem koncep­
cji o trójdzielności świata, zbieżnej z lu­
dowym pojęciem Drzewa Życia. Korona 

background image

K O S M O L O G I A 

2 7 

drzewa jest domeną bogów, na pozio­
mie pnia żyją ludzie, a korzenie stanowią 
krainę umarłych. Każdy ze światów mial 
w swoim władaniu jeden bóg

 -

 niebiań­

ską Prawią rządził Swarog, ziemską Jawią 
- Perun, a podziemną Nawią - Weles, 

Wszystkie te światy bacznie obserwował 

trzygłowy smok Trojan, 

W kontekście koncepcji trójdzielności 
słowiańskiego świata zrozumiała staje się 
dbałość o pośredni stan egzystencji, czyli 
o życie człowieka od narodzin aż do śmier­
ci. Szczególnie ważne stały się rytuały ce­
lebrowane w dwóch najważniejszych mo­
mentach, jakimi było przyjęcie duszy 
w nowo narodzonym ciele i wyprawienie 
jej w dalszą wędrówkę po jego śmierci. 
Opisy rytuałów pogrzebowych znajdzie­
my w kronikach pisarzy arabskich odwie­
dzających Słowiańszczyznę w IX i X w. 
Również Thietmar z Merseburga opisał 
obrazowo, jak to w pogańskim kraju pło­
ną stosy pogrzebowe, bo ciała mężów pa­
lone są po śmierci, a ich żonom, aby po­
dążały za nimi, odcina się głowy. To nic 
innego, jak słowiańska droga w zaświaty, 
która wiodła przez ogień w celu oczysz­
czenia oraz przez wodę w celu zapomnie­
nia ziemskich trudów. Ulatujące wraz 
z dymem pogrzebowym dusze musiały 
przebyć rzekę zapomnienia, aby odpo­
cząć w koronie rajskiego Wyraju. Dlate­
go o potrzeby zmarłych dbano tak samo, 
jak o potrzeby żywych i zaopatrywano ich 

w rzeczy niezbędne podróżnikom - po­
karm, odzież lub broń. 

K R Ó L E S T W O  W E L E S A 

Nawia nie była słowiańskim odpowiednikiem 

piekła, ale miejscem, dokąd  w ę d r o w a ł y 

i w którym mieszkały po śmierci ludzkie 

dusze. Nie istniał też podział na dusze ludzi 

lepszych i  g o r s z y c h - dusze ludzi złych 

mogły  j e d y n i e przemieniać się w demony, 

np. w ogniki, pokutując za zło  w y r z ą d z o n e 

za życia. Późniejsze utożsamianie Nawii 

z piekłem, a jej władcy -  W e l e s a z  s z a t a n e m 

narodziło się pod wpływem misjonarzy 

chrześcijańskich  g ł o s z ą c y c h  w ś r ó d  S ł o w i a n 

nową religię. 

background image

28 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Zachowanie 

ładu w świecie 

Kosmiczna równowaga między przeciw­
stawnymi sobie siłami stała się głównym 
punktem wyjścia do zrekonstruowania mi­
tu o zachowaniu ładu. 

background image

K O S M O L O G I A 

2 9 

W

baśni ludowej smoki pochła­
niają wodę, a żmijowie pro­
wadzą z nimi walkę, latając 

po niebie rozdzieranym przez błyskawi­
ce. Podczas gdy smoki wodne porywają 
kobiety, aby je pożreć, ogniści żmijowie 
wchodzą z nimi w związki, z których rodzą 
się herosi, silni i mądrzy „synowie słońca". 
Smoki pożerają słońce, księżyc i gwiazdy, 
ale herosi ucinają im głowy, uwalniając te 
ciała niebieskie. 

Przeciwstawne siły 

Na całej Słowiańszczyznie pojawiają się 

w przypowieściach przeciwstawne pa­
ry toczące ze sobą walkę, z których żad­
na nie osiąga decydującej przewagi. Takie 
przeciwstawienie stało się nie tylko funda­
mentem systemu etycznego, ale też pod­
stawą postrzegania całokształtu świata. 
Ten sposób rozumowania wykształcił rów­
nież opozycję wody i ognia. 
Zasadniczym przesłaniem mitu o za­
chowaniu ładu jest kosmiczna równowa­
ga między przeciwstawnymi siłami, co 
w wypadku kosmologii słowiańskiej moż­
na sprowadzić również do równowagi wy­
znaczanej przez Peruna - pana niebios 
i Welesa - pana podziemnego świata 
śmierci. Ostatnia faza dialogu pomiędzy 
antagonistami (Bogiem i diabłem?) pro­

wadzi do wniosku, że przedstawiciel sił 
chaosu znajduje bezpieczne schronienie 

B I A Ł O R U S K A  B A Ś Ń 

W a l k a dwóch przeciwstawnych sit, niczym  B o g a i diabta 

podczas  a k t u stworzenia świata,  j e s t również tematem 

dialogu z baśni opowiadanej u schyłku  X I X w. na 

B i a ł o r u s i . Dwaj nieznani z imienia antagoniści toczą 

ze  s o b ą spór. Pierwszy, przypuszczalnie bóstwo, grozi 

nieprzyjacielowi uosabiającemu siłę nieczystą:

 Ubiję 

ciebie. Nieprzyjaciel nie daje za wygraną, wymieniając 

coraz to nowe miejsca, za którymi zamierza się ukryć: 

pod człowiekiem, pod koniem, pod drzewem, pod 

kamieniem.

 I kamień rozbiję, i ciebie ubiję - w podobny 

sposób bóstwo odpowiada za każdym razem. Aż wreszcie 

nieprzyjaciel mówi, że skryje się do wody.

 Tam dla 

ciebie miejsce, tam się znajdziesz - pada stwierdzenie 

wypowiedziane przez silniejszą ze  s t r o n konfliktu. 

background image

3 0 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

dopiero w wodzie. Zatem ocean, będący 
pierwotną siedzibą Welesa z mitu o stwo­
rzeniu świata, byłby miejscem, w którym 
nie dosięgną go już gromy wysyłane 
przez Peruna. 

Uwięziony diabeł a pory roku 

Zalążkiem mitu o utrzymaniu ładu świa­
ta może być również inna baśń, według 
której diabeł zostaje po strąceniu do pod­
ziemi przykuty łańcuchem do słupa znaj­
dującego się wewnątrz ziemi. Przez cały 
rok rozkuwa kolejne jego ogniwa, ale kie­
dy już tylko jedno dzieli go od uzyskania 

wolności, łańcuch skuwa się ponownie. 

Następuje to w porze świąt wielkanoc­
nych. Gdy diabeł wreszcie się uwolni, na­
stąpi koniec świata - ziemię zaleje woda 
i spali ogień. Świat będzie więc istniał do­
póty, dopóki zachowana zostanie równo­
waga sił życia i śmierci. W słowiańskiej 
wersji mitu taki konflikt istnieje od za­
wsze; w pewnych jego okresach przewa­
gę osiąga Perun, w innych - Weles. Et­
nografowie tłumaczą rozkuwany przez 
diabła łańcuch jako symbol cyklu wege­
tacyjnego. Uderzeniem pioruna zaczyna 

się każdego roku nowa faza wegetacyj­
na - wiosna, co może oznaczać, że diabeł 
nadal pozostaje na uwięzi. 

W ogólnych zarysach mit o zachowaniu 
ładu badacze rekonstruują w następują­
cy sposób. Oto bóstwo utożsamiane z si­
łami chaosu (odpowiednikiem baśniowe­

go diabła jest Weles), występujące często 
pod postacią potwora (żmija), „zatrzymu­
je" wodę, co uniemożliwia rozkwit życia. 
Sposoby na „zatrzymanie" wody mogą być 
rożne - jest to zarówno susza, jak i sku-
wanie wody w lód, co w obu wypadkach 
prowadzi do „zatrzymania rzeki". Dobrem 

skrywanym (chowanym) przez Welesa są 
nie tylko wody, ale czasami też bydło lub 
kobiety. Tymczasem gromowładny Perun 
poszukuje wszędzie przeciwnika, a gdy 
go już znajdzie - razi piorunem, zmuszając 
w ten sposób do oddania tego, co wcześniej 
ukrył. Pokonany w walce Weles odchodzi, 
aby ponownie wrócić i zgodnie z porząd­
kiem kosmicznym ukryć dobra w postaci 
wód, krów, kobiet, a nawet - jak w opowie­
ści o smokach i żmijach - ciała niebieskie. 
W prosty sposób można odnieść ten mit 
do zmieniających się pór roku. 

” WYSTĘPOWANIE PRZECIWSTAWNYCH TOCZĄCYCH 

ZE SOBĄ WALKĘ SIŁ JEST CHARAKTERYSTYCZNE DLA 

ARCHAICZNEGO SPOSOBU POZNAWANIA RZECZYWISTOŚCI ” 

background image

K O S M O L O G I A 

3 1 

Moc dni i mowa znaków 

Kult religijny Słowian oparty był na powta­
rzalności pór roku oraz towarzyszących im 
zjawisk. Szczególną moc przypisywano 
zwłaszcza czterem dniom w roku - była to 
wiosenna i jesienna równonoc oraz przesi­
lenie letnie i zimowe. Rosyjski badacz Sło­
wiańszczyzny Borys Rybakow podjął się 
odczytania kalendarza Słowian. Według 
niego na glinianych naczyniach wykopa­
nych podczas prac archeologicznych na 
Ukrainie można odczytać wygrawerowane 
znaki piktograficzne w postaci kresek, na­
cięć i prostych rysunków. Obwód naczynia 
podzielony na 12 odcinków uczony odczy­
tał jako 12 miesięcy w roku. 

Baśniowe wyobrażenie wiosny. 

W okresie jesienno-zimowym życie za­

miera - wody zostają skute lodem, zatrzy­
mują się rzeki, a ziemię pokrywa warstwa 
śniegu. W początkach wiosny nadchodzi 
czas przebudzenia się życiodajnych sił. 

Wraz z uderzeniem Perunowego pioru­

na w przeciwnika - Welesa, czyli podczas 
pierwszej wiosennej burzy z piorunami 
- pękają lody i topnieje śnieg. Nadchodzi 

wiosna, a wraz z nią deszcze, i rozpoczy­
na się rozwój roślin. W ten sposób groźba 
końca świata zostaje odsunięta, przynajm­
niej na najbliższy okres wiosenno-letni. 

background image

32 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Jak stwarzano 

człowieka? 

Zachowane w zapisach etno­
graficznych informacje na te­
mat mitu o stworzeniu pierw­
szego człowieka nie są spójne. 

S

łowiańszczyzna obfituje w różne 
wersje mitu o stworzeniu człowie­

ka, niemające jednak ze sobą wie­

le wspólnego. Jedyne, co je łączy, to oso­
by stwórców. Nie ma wątpliwości, że byli 
nimi Swaróg (Perun) i Weles. Albo ina­
czej - występujący w przekazach kroni­
karskich i naleciałościach chrześcijańskich 
- Bóg i diabeł, których postacie mogą po­
służyć badaczom do rekonstrukcji mitu 
o stworzeniu człowieka. 
Artur Kowalik uważa, że większość sło­
wiańskich mitów przekazywanych w for­

mie ustnej znały jedynie elity duchowe, 
a nie zwykli ludzie. Z biegiem czasu eli­
ty te uległy eksterminacji lub stopniowej 
degradacji w hierarchii społecznej, co po­
zbawiło je autorytetu. Jednak część daw­
nych elit nie tylko zachowała znaczącą 

pozycję społeczną w okresie chrystiani­
zacji, ale też działała na rzecz łączenia no­
wych i starych wątków wierzeniowych. 
Dlatego na podstawie analizy ocalonych 
symboli i rytuałów można dokonać rekon­
strukcji ich wiedzy. 

Z wiechcia słomy powstałeś 

Taką rekonstrukcją jest również mit o stwo­
rzeniu pierwszego człowieka. Aleksander 
Gieysztor przytacza opisany w „Powieści 
dorocznej" mit antropogeniczny, zapisa­
ny pod datą 1071 r. Podczas sporu wo­
jewody księcia Swiatosława z pogański­

mi kaplanami-wołchwami pochodzącymi 
z ziemi rostowskiej, książęcy wojewoda 
Jan Wyszatycz usłyszał, w jaki sposób zo­
stał stworzony człowiek. Identyfikując na 
podstawie tej opowieści Peruna z Bogiem 
oraz Welesa z diabłem, badacze rekon­
struują mit o stworzeniu pierwszego czło­
wieka. Pewnego razu, gdy spocony Perun 
mył się w łaźni, wytarł się wiechciem sło­
my, który rzucił z nieba na ziemię. Wów­
czas rozpoczął się spór pomiędzy Peru-
nem i Welesem o to, kto ma stworzyć 

Postać człowieka na posągu Światowida ze Zbrucza. 

background image

K O S M O L O G I A 

3 3 

background image

3 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N , 

”W DZIELE 

STWORZENIA 

CZŁOWIEKA 

SWÓJ UDZIAŁ MIELI 

PERUN I WELES ” 

człowieka. I tak to Weles stworzył czło­
wieka z wiechcia słomy, a następnie Perun 

tchnął w niego duszę. 

W dziele stworzenia człowieka, podobnie 
jak w akcie tworzenia świata, obaj bogo­
wie mieli swój udział. Dlatego również po­

śmiertny los człowieka podzielili między 
siebie - dusza szła do nieba, siedziby Pe-
runa, a ciało wracało do Welesa, pana ot­
chłani. Autor „Powieści dorocznej" tak re­
kapituluje swoją opowieść: I dlatego, gdy 

człowiek umiera, do ziemi idzie jego ciało, 
a dusza ku Bogu.

 Natomiast Aleksander 

Gieysztor zauważył, że mit ten - znany 
z zapisów etnograficznych - pojawił się 
w  X V - X V I w. w Rosji jako ludowa wersja 
doktryny bogomilskiej. Mity wędrowały 
bowiem, pojawiając się nawet tam, gdzie 
- tak jak w Polsce - trudno byłoby mówić 
o wpływach bogomilskich. 

Fakt, że podstawą do spisania tego mitu 
przez manichejsko-bogomilskich kronika­
rzy (w pierwszych wiekach naszej ery ma-
nichejskie grupy heretyckie chrześcijan 
wędrowały po Azji Mniejszej) miały być 
słowa pogańskich kapłanów (wołchwów) 
nadaje mu znamiona wiarygodności. Po­
nadto wiadomo, że w średniowieczu ist­
niał na Słowianszczyźnie zwyczaj wy­
cierania noworodka po pierwszej kąpieli 
słomianym wiechciem. 

Mityczne znaczenie wody 

Artur Kowalik uważa, że mit o stworze­
niu pierwszego człowieka należy łączyć 
z osiąganym w łaźni stanem rozgrzania 

background image

K O S M O L O G I A 

3 5 

Słowiański neopoganizm 

W ostatnim półwieczu pojawiło się w Polsce kilka ruchów odwołujących się 
do rodzimej wiary słowiańskiej oraz do słowiańskich tradycji sprzed okresu 
chrystianizacji. Zarejestrowano m.in. Rodzimy Kościół Polski, Zrzeszenie Wia­

ry Rodzimej (od  2 0 0 1 r. jako Rodzima Wiara) czy Polski Kościół Słowiański. 
Neopoganizm słowiański zrodził się jako system wierzeń etnicznych odwołu­
jących się do tradycji przedchrześcijańskich, głównie wspólnoty słowiańskiej. 
Niektóre elementy wiary mają jednak rodowód celtycki, germański, a nawet 
pruski. Współcześni neopoganie nawiązują więc do wierzeń dawnych ple­
mion zamieszkujących  o b e c n e tereny Polski, a wspólnym elementem ich wia­
ry jest przekonanie o niekwestionowanej świętości natury. 

i z wydzielaniem potu. Związek z przypo­
wieścią, która posłużyła do rekonstrukcji 
mitu, miały również zapewne świętojań­
skie kąpiele. W rzekach i jeziorach w pół­
nocnej i środkowej Rosji kąpano się tego 
dnia już od południa, podczas gdy ran­
kiem korzystano z łaźni. Zanoszono tam 
również chorych, dodając im do kąpieli 
zioła lecznicze. 
Tymczasem polska pieśń ludowa łączy 
ze świętym Janem Chrzcicielem rosę, ro­
dzaj kosmicznego potu, który występu­
je w okresie wegetacji roślin i ma walory 
regeneracyjne. Dlatego w noc świętojań­
ską przed wschodem słońca zbierano ro­
sę, która następnie służyła do mycia. Po­
nadto biegano po rosie, tarzano się w niej 
oraz wyganiano na rosę bydło, żeby czer­
pało z niej siłę i zdrowie. 

Z gliny powstałeś 

Istnieje również druga opowieść, znana nie 
tylko z ludowej Słowiańszczyzny, ale też 
z wersji biblijnej, według której Bóg (w re­
konstrukcji Perun) ulepił pierwszych ludzi 
z gliny. A kiedy zostawił praludzi, aby glina 
wyschła, zjawił się diabeł (Weles) i stwier­
dził, że nie zostali oni do końca stworzeni. 
Dlatego dokonał kilku poprawek, robiąc 
patykiem otwory w glinianych postaciach. 
W ten sposób narodził się głód, powsta­
ło wydalanie oraz płciowość. Obaj stwór­
cy wkrótce zaczęli toczyć ze sobą spór 
o to, do kogo ma należeć człowiek. Ponie­
waż obaj mieli wpływ na stworzenie pierw­
szych ludzi, ustalili, że za życia ludzie będą 
należeli do Peruna, a po śmierci do Wele-
sa. I właśnie ta ostatnia sentencja jest jedy­
ną wspólną cechą obu przypowieści. 

background image

3 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Wyprawa w zaświaty, 

czyli rytuały pogrzebowe 

Nasi przodkowie nie mieli pewności, do jakiego miejsca 
udaje się zmarły i dlatego ten nieznany im obszar nazywali 
Nawią a odejść do Nawii oznaczało po prostu - umrzeć. 

background image

K O S M O L O G I A 

3 7 

Z

arówno Słowianie wschodni, jak 
i południowi wierzyli, że miejsce 
wiecznego spoczynku znajduje się 

gdzieś za rzeką i dlatego budowali symbo­
liczny mostek z wycięciem śladu ludzkiej 
stopy, jak robiono np. na Białorusi. Ponad­
to wkładali do grobu pieniążek, aby zmar­
ły, niczym w mitologii starożytnych Greków, 
mógł zapłacić za przewóz na drugi brzeg. 

Rytuał palenia zwłok 

Prawdopodobnie z obawy przed groźnymi 
duchami, już w XIV w. p.n.e. nagminnie pa­
lono zwłoki, choć zdarzały się też pochówki 
tradycyjne - grzebalne (upowszechniły się 
ponownie wraz z przyjęciem chrześcijań­
stwa). Obrzęd ciałopalenia zmarłych wiązał 
się z uznaniem oczyszczających mocy słoń­
ca i ognia. Zmarłych palono na stosie, ale 
niekiedy stos układano wokół zwłok umiesz­
czonych na ziemi i następnie go podpalano; 
Słowianie wschodni kładli dodatkowo ciało 
zmarłego w drewnianej łodzi. Szczątki spalo­
nych zwłok wraz z popiołami ze stosu zbie­
rano do popielnicy i składano w grobie, nad 
którym sypano mogiłę. Do dziś zachowały 
się kurhanowe cmentarzyska, których przy­
kładem jest starosłowiański cmentarz w Kor-
natce pod Krakowem, 

Domki i ogniska 

o rozpowszechnionym wśród Słowian pale­
niu zwłok pisał w  I X - X w. arabski podróżnik 
i geograf Abu' Ali Ahmad Ibn Roseth. 2 jego 
przekazu wynika, że na drugi dzień po spale­
niu szczątków zmarłego popiół był zbierany 
do urn i umieszczany na pagórku. Zdaniem 

współczesnych historyków w niektórych 
wypadkach urny z prochami faktycznie 

ustawiano na szczycie pagórka. Słowianie 

wschodni wznosili nad takim pochówkiem 

niewielkie drewniane domki lub szałasy, któ­
rych relikty etnograficzne przetrwały aż do 
XIX w. Natomiast według przekazu kronika­
rza ruskiego Nestora wiele plemion słowiań­
skich, w tym Radymicze i Krywicze, umiesz­
czało popielnice z prochami zmarłego na 
słupach stojących na rozdrożach. Kosmas 
z Pragi wspomina o zwyczajach Czechów, 
którzy domki-budki z prochami zmarłych 
ustawiali na rozstajnych drogach. Innym spo­
sobem troski o zmarłych było palenie ognisk 

na cmentarzach, by ogrzać ich zziębnięte 
dusze. Ponadto dusze, wyzwalane z powło­
ki materialnej przez ogień, miały odtąd towa­
rzyszyć i służyć duszy zmarłego w życiu po­
zagrobowym. 

Pośmiertni towarzysze 

Kronikarz z przełomu VI i VII w. Pseu-
do-Maurycy, a także Abu' Ali Ahmad lbn 
Roseth, pisali o niewiastach słowiańskich 
popełniających rytualne samobójstwa 
nad grobem męża. Natomiast Thietmar 

" ZWYCZAJE

 UCZTOWANIA 

NA GROBACH PRZETRWAŁY 

NA BIAŁORUSI, LITWIE 

I UKRAINIE AŻ DO XIX W. ” 

background image

3 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

z Merseburga donosił, że w Polsce jesz­
cze w czasach Mieszka I żona szła za mę­
żem na stos. Rzeczywiście odnaleziono 
groby podwójne, męża i żony, ale jest ich 
bardzo niewiele. Rytuał ten dotyczył za­
pewne grupy możnych, w której był zwy­
czaj zadawania sobie - niekoniecznie do­
browolnie - śmierci przez żonę zmarłego. 
Arabski dziejopis Ahmad Ibn Fadlan wspo­
minał natomiast o składaniu do grobu, ra­
zem ze zwłokami pana, jego sług oraz jeń-
ców-niewolników. Być może wiązało się to 
z wiarą, że nieboszczykowi należy zapew­
nie na dalsze, pozagrobowe życie nie tylko 
przedmioty, ale także dusze odchodzących 
razem z nim - żony oraz sług; zdaniem in­
nych wysyłano ich na tamten świat po to, 
aby ich pan nie miał już po co wracać. 

Stypy i dary 

Po pogrzebie nad mogiłą spożywano ry­
tualną strawę - urządzano ucztę-stypę, 
po której zazwyczaj zakopywano resztki 
jedzenia dla zmarłych. Organizowano tak­
że na cześć zmarłego tryznę, czyli igrzy­
ska. Urządzano wówczas tańce obrzędowe 
z maskami na twarzy, a niekiedy też zapa­
sy, gonitwy i śpiewy. Poświadczona w lato-
pisarstwie ruskim tryzna (lub trizna) ozna­
czała bowiem również zapasy, a u Kosmasa 
- igrzyska. Ponadto przy zmarłym czuwa­
no, opłakiwano go, a następnie wynoszo­
no z domu w trudny dziś do sprecyzowa­
nia sposób, mający uniemożliwić duszy 
powrót na ziemię. Przewidywano bowiem 
możliwość wracania dusz zmarłych w po­
staci upiorów wysysających z ludzi krew. 

background image

K O S M O L O G I A 

3 9 

Kształty grobowców 

Z odkrywanych w grobach dawnych Słowian urn wynika, że miały  o n e różne kształ­
ty, np. domek na nóżkach, z umieszczonym z boku zamykanym otworem. Popielnicę 
oraz naczynia z ofiarowanym zmarłemu jadłem i napojem wstawiano do jamy grobo­
wej przykrytej kamiennym brukiem lub osza­
lowanej drewnem, a niekiedy obudowanej 
polnymi kamieniami w trosce o bezpieczeń­
stwo szczątków i w obawie przed powrotem 
zmarłego do świata żywych. Zdarzały się gro­
bowce w postaci kamiennych skrzyń, które 
następnie zakopywano lub przykrywano mo­
giłą ziemną - kurhanem. 

Stypę odprawiano w różnych terminach 
po śmierci - po 40 dniach albo nawet (lub 
również) w rocznicę śmierci. 
Wiara w życie pozagrobowe skłania­
ła dawnych Słowian do zaopatrywania 
zmarłych w dary i wpływała na rozwój 
obrzędów ku ich czci. Zaświaty wyobra­
żano sobie prawdopodobnie jako formę 
przedłużenia życia doczesnego, skoro 
wyposażano zmarłych w przedmioty co­
dziennego użytku. Z Nawii, czyli świata 
pozaziemskiego, dusze zmarłych zwane 
dziadami zapraszano do przygotowywa­
nych na mogile posiłków. O uczcie po­
grzebowej, jako pogańskim przesądzie, 
donosi między innymi polski kronikarz 
z przełomu XII i XIII w. - biskup Wincen­
ty zwany Kadłubkiem. 

Unieszkodliwić złego ducha 

Dawni Słowianie starali się pozyskać 
życzliwość duchów. Ale zdarzały się du­
chy groźne - topielców, samobójców i wi­
sielców, a także noworodków, dzieci udu­
szonych i nowożeńców zmarłych w dniu 
ślubu. Sądzono, że są upiorami i dlatego 
stosowano wiele makabrycznych prak­
tyk, by ochronić żywych przed niebezpie­
czeństwem czyhającym z ich strony. Nie­
które plemiona „unieszkodliwiały upiora", 
odcinając mu w grobie głowę i układa­

jąc ją między nogami zmarłego. Ponadto 
zmarłemu przebijano pierś kołkiem lub 

głowę żelaznym gwoździem. Zabezpie­
czeniem przed powrotem złych duchów 
było też grzebanie zmarłych na cmenta­
rzyskach za jeziorem lub rzeką. 

1. Kurhan Chrobrego w Ślipczu koło Hrubieszowa. 
2. Kopiec Krakusa - według legendyjego mogiła, 

ale badania archeologiczne tego nie potwierdzają. 

background image

4 0 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

KTO RZĄDZIŁ 

W SŁOWIAŃSKIM 

PANTEONIE 

ogiem o zasięgu ogólnosłowiańskim 
był Swarożyc Wśród bóstw zajmu­
jących miejsce naczelne w innych 

regionach Słowiańszczyzny na uwagę 
zasługują liczne odpowiedniki boga słońca 
i ognia, jak choćby wschodniosłowiański 
Dadźbóg-Dażbóg. Najważniejszy zaś bóg 
słowiański, gromowładny Perun, jawi się pod 
postacią kilku innych bóstw 
o imionach: Swiętowit, Rujewit 
(z dwoma towarzyszami) oraz 

jarowit (Jaryło). 

background image

P A N T E O N 

41 

background image

42 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

KOGO CZCILI SŁOWIANIE? 

eligia Słowian epoki 
wczesnego średniowiecza 

miała już cechy kultu 
uosobionej przyrody. 

Transformacja kultu 

Patriarchalne rody rolników oraz hodow­
ców zwierząt były uzależnione od wa­
runków klimatycznych i atmosferycznych. 
Dlatego w miarę rozwoju środków pro­
dukcji, i postępującego opanowywania 
przyrody Słowianie przechodzili stopnio­

wo od kultu przodka-zwierzęcia do kultu 
przodka-człowieka. Zaczęto personifiko-
wać zarówno ciała niebieskie, jak i zjawi­
ska atmosferyczne. Obok tradycyjnego 

we wcześniejszych epokach kultu ognia 
rozwijał się kult solarny ognia niebieskie­
go i słońca, a także prastary kult matki zie­
mi kult drzew, gajów i wod: rzek, jezior 
i źródeł, z którym wiązał się kult zmarłych. 

Czciciele słońca i ognia 

Wraz z umacnianiem się pozycji wodza 
plemiennego, a w konsekwencji - patriar­
chatu, pojawia się wyobrażenie bóstwa 
słonecznego jako figurki mężczyzny, co 
potwierdza odkrycie z Glinian pod Woło-
wem na Dolnym Śląsku. Kult boga słońca 
był mocno związany ze światem roślinnym 
ożywianym przez promienie słoneczne za­
pewniające bujną wegetację. Dlatego słoń­
ce było najważniejszym bogiem. Oddawa­
na mu cześć wiązała się z prastarym kultem 

background image

P A N T E O N 

4 3 

ognia. Słońce rodziło ludzi, ale utożsamiano 
je też ze śmiercią. W ten sposób bóg słońca 
przejął atrybuty wcześniejszej bogini płod­
ności, doprowadzając do upadku matriar­
chatu. Stało się to w okresie przechodzenia 
od epoki kamiennej do epoki brązu, który 
na terenach Polski liczył ponad kilkaset lat. 

Drugi szereg bogów 

Z relacji arabskiego kronikarza lbn Rosetha 
wynika, że wszyscy Słowianie czcili ogień, 
a według Mesudiego (X w.) - słońce. Czci­
li ogień ziemski oraz niebieski pod postacią 
płonącej tarczy słonecznej, nazywając bó­
stwo ognia Swarogiem, a słońca - Swaroży-
cem. Obok Swaroga i Swarożyca (który na 
ziemiach polskich występował jako Dadź-
bog, a na Rusi - Dażbog), pomniejszym bó­
stwem był Rgieł - bóg polnych urodzajów, 
oraz Siem - opiekun życia rodzinnego. 

Na ziemiach polskich ważne miejsce zaj­
mowali: Weles (w źródłach staroruskich 

Wołos), ogólnosłowiańskie bóstwo opie­

kujące się bydłem i będące równocześnie 
bogiem podziemi i zmarłych, a także bóg 

wiatru Pogwizd. Bóstwem pomniejszym 
był zagadkowy Chors, wywołujący do dziś 

sprzeczne opinie badaczy i budzący sko­
jarzenia z księżycem, a także Stribog - za­
pewne personifikacja siły tkwiącej w wie­
trze. W Kijowie i Nowogrodzie oraz na 
Bałkanach czczono Peruna - naczelne 
bóstwo zjawisk atmosferycznych, bły­
skawicy i pioruna. A na Rusi oddawano 
czesc Jaryle - słonecznemu bóstwu płod­
nej przyrody. 
Z zapisków Helmolda oraz Thietmara 
z Merseburga wynika, że każde plemię 
słowiańskie miało własne bóstwa, któ­
re w okresie kształtowania się wczesno-
feudalnych państw plemiennych zostały 
przez nie wchłonięte „wraz z dobrodziej­
stwem inwentarza". 

S Y M B O L I K A  S O L A R N A 

Znaleziona na  Ś l ą s k u ceramika malowana (z wczesnej epoki 

żelaza) pełna  j e s t symboli słonecznych w postaci kolistej 

tarczy otoczonej wieńcem promieni albo koła szprychowego, 

krzyża równoramiennego lub krzyża w kształcie litery X. 

Symbolice solarnej towarzyszyły wyobrażenia księżyca jako 

sierpa. Z tego i późniejszego okresu pochodzą też naczynia 

gliniane w kształcie byka lub ptaka oraz kultowe wózki gliniane 

i brązowe z motywem ptactwa solarnego. 

Znaki solarne na murze kościoła 

Święfego Andrzeja w Inowrocławiu. 

Symbolika solarna na naczyniu ceramicznym z Moraw, 

background image

4 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

P A N T E O N 

4 5 

PERUN 

B

óg pioruna, błyskawicy 
i grzmotu jest jednym 

z najważniejszych bóstw 
słowiańskich, jednak jego imię, 
jak i dowody kultu wymieniane 
są tylko w źródłach ruskich. 

Demiurg błyskawicy 

W traktacie zawartym przez księcia Igora 

z cesarstwem bizantyjskim w  9 4 4 r. znala­
zła się następująca klauzula: A ktokolwiek 
ze strony ruskiej zechce naruszyć tę przy­

jaźń, wszyscy ci. co chrzest przyjęli, niech 
przyjmą zemstę od Boga wszechmogące­
go, osądzenie na zgubę w tym życiu i przy­

szłym, a ilu ich nie jest ochrzczonych, niech 
nie mają pomocy od Boga ani od Peruna... 
Gwarantami dotrzymania układu byli zatem 
- Bóg chrześcijański oraz pogański Perun; 
każdy z nich mógł ukarać swoich wyznaw­
ców za naruszenie przyjaźni, czyli pokoju. 

Najstarszy ruski latopis, pochodzący z koń­
ca Xl w. (autor korzystał z wcześniejszego 
źródła z początku Xl w.), opowiada o tym, 
jak panujący w Kijowie książę Włodzi­
mierz Wielki chciał uporządkować kolek­
cję posągów bóstw ustawionych w pobli­
żu swojej siedziby. Wystawił poza dworski 
dziedziniec figurę Peruna, a dalej mniejsze 
posągi - Chorsa, Dażboga, Striboga, Sie-
margła (Simargła) i Mokoszy. W tym kon­
tekście silna pozycja Peruna wśród bóstw 
na Rusi wydaje się niekwestionowana. 

W  9 8 8 r., po przyjęciu chrztu, Włodzimierz 
demonstracyjnie zniszczył posągi bogów 

stojące na wzgórzu nieopodal dworu 

A T R Y B U T Y 

b r o ń -  K A M I E N N A  S T R Z A Ł A 

( K A M I E Ń  P I O R U N O W Y ) ; 

potem  t a k ż e MŁOT i  T O P Ó R ; 

S R E B R N A  G Ł O W A ,  Z Ł O T E  W Ą S Y ; 

d r z e w o -  D Ą B 

background image

4 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

książęcego w Kijowie, w tym figurę Peru-
na. Według słów z latopisu książę Włodzi­
mierz przyszedł sam do Kijowa; skoro przy­
szedł, kazał bałwany powywracać jedne 

rozsiekać, drugie wydać na ogień; Peru-
na zas kazał przywiązać koniowi do ogona 
i wlec z góry wedle Boryczowa na ruczaj, 
a dwunastu ludziom kazał go ciąć prętami, 
nie to jakby drzewo to czuło, lecz czartu na 

urągowisko... 

Prokopiusz z Cezarei, bizantyjski obser­
wator życia Słowian z VI w., nazywa Pe-
runa demiurgiem błyskawicy i panem 
całego świata. Dziejopis bizantyjski nie 
wymienia jednak imienia Peruna. Możli­
we, że Słowianie mieszkający na ziemiach 
polskich nie wymieniali miana gromo­
władnego bóstwa, bo brzmiało podobnie 

do zachowanego jedynie w Polsce sło­
wa „piorun”, a nazwanie boga słowem po­
spolitym byłoby profanacją. Aleksander 
Gieysztor w „Mitologii Słowian" dowodzi, 
że zasięg władania Peruna obejmuje za­
równo Słowian, jak i Bałtów. 

A skąd, Perunie, pochodzisz? 

Sporna pozostaje etymologia imienia Pe-
run. Wielu uczonych wywodzi je od sło­
wiańskiego słowa „piorun", inni zaś uwa­
żają, że zostało zapożyczone z Rusi przez 
skandynawskich Waregów i dlatego Pe-
run jest odpowiednikiem germańskiego 
boga Thora-(Donara). Jeśli nawet Skan­
dynawowie nie przejęli samego boga. to 
i tak prawdopodobny jest wpływ ich wie­
rzeń na rozwój kultu Peruna. Natomiast 

Zanim książę Włodzimierz Wielki przyjął chrzest, zniszczył posągi pogańskich bogów. 

background image

P A N T E O N 

4 7 

rozpowszechnienie rdzenia per-, perk- w ję­
zykach indoeuropejskich (hetyckie perunas, 
czyli skała lub litewski Perkunas - bóg pio­
runów) może wskazywać na to, że geneza 
Peruna sięga czasów praindoeuropejskich. 
W wierzeniach ludów słowiańskich i bał­
tyckich uderzenie pioruna w drzewo, 

wzgórze, skałę czy nawet człowieka sakrali-
zowało ów przedmiot lub osobę. Drzewom 
i wzgórzom, w które uderzył piorun, przy­
pisywano właściwości lecznicze, budując 
wokół nich ogrodzenia albo otaczając je 
rowami. Jeszcze na początku XV w., kiedy 

Hieronim z Pragi udał się na Litwę z misją 
chrystianizacyjną, czczono tam święte lasy 
i wysokie drzewa, a najstarszy dąb uważa­
no za siedzibę bóstwa - patrona deszczu 
i dobrej pogody. W 1652 r. dwaj podróżu­
jący po Żmudzi mężczyźni byli w czasie 
burzy świadkami żalu swojego żmudzkie-
go towarzysza, który rozpaczał, że nie zo­
stał rażony piorunem. Jednocześnie czło­

wiek ten się cieszył, że znalazł spopielone 
po uderzeniu pioruna siodło. Zjadł nawet 
wówczas trochę popiołu, który miał mu za­
pewnie długie lata życia w zdrowiu oraz 
dar wróżenia i zaklinania ognia. 

A kim, Perunie, jesteś? 

Perun funkcjonuje też w kulturze ludo­

wej ludów słowiańskich.  O b o k latopi-
sow staroruskich potwierdzających wia­

rę w tego boga, znany jest on Słowianom 
południowym, którzy od V w. mieszka­
li na Półwyspie Bałkańskim. Zostawił 
tam po sobie nazwy wielu miejscowości, 

wzgórz i dolin: Perun, Peruna, Perunika, 

Peruni Vrch czy Perin pianina. Na Bałka­
nach Perun miał towarzyszkę nazywaną 

w pieśniach bułgarskich i macedońskich 

Perepuną lub Peperuną. Pojawia się ona 
jako bohaterka obrzędu odprawianego 
na dotkniętych suszą bułgarskich wsiach, 
kiedy to podczas tańca dzieci wybierają 
niedojrzałą do zamążpójścia dziewczynę, 
a starsze kobiety oblewają ją wodą. 
Do dziś nie bardzo wiadomo, jak Słowianie 
wyobrażali sobie Peruna. Większość kroni­
karzy utożsamiała go z greckim Zeusem, 
wkładając mu do ręki pioruny albo nawet 
maczugi. Jedynie w przekazie ruskim jest 
wystruganym w drewnie bożkiem ze srebr­
ną głową i złotymi wąsami. 

" BROŃ PERUNA CHRONIŁA 

PRZED PIORUNEM, 

ALE TEŻ PRZED NIESZCZĘŚCIEM, 

CHOROBĄ I ZŁYMI MOCAMI " 

Ś L Ą S K I  P I E R O N 

Na  M o r a w a c h i  S ł o w a c j i używa się 

w z a k l ę c i a c h  w y r a z u

 parom,  j a k o 

s u b s t y t u t u imienia  P e r u n a . W  g w a r z e 

ś l ą s k i e j  n a t o m i a s t w  s ł o w i e  „ p i e r o n " 

można  s i ę  d o s z u k a ć niemal magicznego 

z n a c z e n i a . Z kolei w  g w a r z e  s t a r o p o l s k i e j 

powiedzenie  „ d o  p i o r u n a " było ciężkim 

p r z e k l e ń s t w e m . 

background image

4 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

SWARÓG 

est bóstwem słonecznym 
i ogniowym. W mitologii 

słowiańskiej Swaróg, a na Rusi 
Swarog, należał niewątpliwie 
do bóstw zajmujących naczelne 
miejsce w panteonie. 

Niejednoznaczna etymologia 

Jego imię wiąże się z wyrazem swar, ozna­
czającym w sanskrycie - czyli w języku 
świętych ksiąg indyjskich - blask, światło 
nieba oraz słońce. Stąd wniosek, że Swa­
róg byłby bogiem całego nieba, a jego syn 
Swarożyc bogiem słońca i ognia. Zdaniem 
Aleksandra Gieysztora o naczelnym miej­
scu Swaroga świadczy jego popularność 
wśród Słowian połabskich, gdzie zajmuje 
tak samo ważne miejsce jak Swiętowit lub 
Trzygłów. Aleksander Brückner natomiast 
dowodził, że imię Swaróg powstało od swa-
ru,

 swarzenia się ognia na ziemi, a swar 

oznacza kłótnię, gniew, a także określenie 

„ogień-kłótnik". W Polsce mówiono czasem 
„Bóg swarzy", ale - zdaniem Stanisława 
Urbańczyka - etymologia tego słowa jest 
perska: słowo zvar (czyt. „chwar") oznacza 
słońce. W sanskrycie svaraj jest przydom­
kiem kilku bóstw najwyższych. Zdaniem 

wielu naukowców bez mitologii porównaw­

czej trudno byłoby znaleźć właściwe miej­
sce w panteonie bóstw zarówno dla Swaro­
ga, jak i jego syna Swarożyca. 

Oddać bogu należną cześć 

W kulturze Słowian przeżywanie słonecz­

nej wędrówki po nieboskłonie było głębo­
kie i pełne czci. Wschód witano zdejmując 
nakrycie głowy, a także poranną modlitwą 
zanoszoną wprost do boga słońca. Na Ukra­
inie i Polesiu do dziennej gwiazdy odnoszo­
no się podobnie jak na naszych ziemiach. 

W zapisie staroruskim z przełomu XI i Xli w. 

znalazł się przekaz o ludziach, którzy czczą 

południe i kłaniają się, na południe się ob­

róciwszy.

 We wschodniej Słowiańszczyźnie 

słońce nazywano twarzą lub okiem bożym; 
istniał zakaz pokazywania go palcem oraz 

background image

P A N T E O N 

4 9 

” SWAROGA UZNAJE SIĘ ZA 

ODPOWIEDNIK GRECKIEGO 

BOGA HEFAJSTOSA ” 

stawania doń podczas żniw plecami. W Sło­
wenii słońce witano w milczeniu, złożywszy 
jedynie ręce. W wierzeniach Białorusinów 
było ono bożym ogniszczem. W średnio­
wiecznej Polsce i Czechach istniał zwyczaj 
zaklinania się poprzez wyciągnięcie rąk ku 
słońcu, a Słowianie południowi przysięgali 
właśnie na słońce. Ogólnosłowiański i jed­
nocześnie ludowy zasięg mają wierzenia 
w słońce „tańczące", albo nawet „skaczą­
ce z radości" w niektóre ranki świąteczne, 
zwłaszcza w Wielkanoc. 

Swaróg - bóg bogów? 

Kim zatem był Swaróg? Na Rusi uważano, 
że Swarog jest ojcem Dadżboga, a Swa-
rożyc (także syn Swaroga) bogiem ognia. 
Z tego by wynikało, że Dadżbog i Swaro-
życ to rożnie nazywane to samo bóstwo, 
a ich ojcem jest ogień najwyższego rzę­
du, czyli słonce. A zatem Swaróg (Swarog) 
byłby nie tyle bogiem nieba w ogóle, ile 
słonecznym bóstwem ognia niebiańskie­
go. Aleksander Gieysztor zastanawia się. 
czy Swarog w wierzeniach wschodnich 
Słowian był „bogiem bogów", jak pisał 
Helmold, czyli bogiem w niebie rozkazu­

jącym pozostałym?

 Ku takiej interpretacji 

roli Swaroga skłania się wielu znawców 
Słowiańszczyzny. 

p t a k  R A R Ó G - płomiennooki sokół 

(pod  j e g o  p o s t a c i ą  S w a r ó g mógł się 

o b j a w i a ć ) ; 

N A R Z Ę D Z I A  K O W A L S K I E -  a t r y b u t y 

g r e c k i e g o  H e f a j s t o s a 

background image

5 O 

M I T O L O G 1 A  S Ł O W I A N 

SWAROŻYC 

źródłach pisanych jego imię po raz pierwszy pojawiło się 
w 1008 r. Święty Bruno z Kwerfurtu pisał o nim w liście 

do cesarza niemieckiego Henryka II Świętego, zarzucając władcy 
przymierze ze Swaróżycem, czyli z pogańskim plemieniem Luciców. 

A T R Y B U T Y 

C Z A R N Y KOŃ -  u ż y w a n y we  w r ó ż b a c h 

w y r o c z n i 

Głowa Swarożyca znaleziona na cmentarzysku 
grobów ciałopalnych w Oobczycach (VII w.). 

background image

P A N T E O N 

5 1 

Bóg kraju Redarów 

Około  1 0 1 8 r. Thietmar z Merseburga 
opisał Radogoszcz - miejsce kultowe kra­
ju Redarów, w tym obrzędy i zbudowaną 
z drewna świątynię, w której podwalinach 
znajdowały się poroża zwierząt. Wewnątrz 
zaś stoją bogowie ludzką zrobieni ręką, 

ozdobieni straszliwie w hełmy, pance­
rze z wyrytymi poszczególnymi imionami 

- donosił Thietmar. - Pierwszy pośród nich 

nazywa się Swarożyc i ponad innymi przez 
wszystkich pogan jest szanowany i czczo­
ny [...] Gdy na wojnę ruszają, pozdrawiają 

go. gdy szczęśliwie z niej powracają, czczą 
go należnymi darami...

 Z tych praktyk wy­

nikałoby, że wierzono, iż Swarożyc miał też 
wpływ na przebieg wojen. 
Kilkadziesiąt lat później o tym samym ośrod­
ku kultu pisał Adam z Bremy, nazywając go 
Rethrą (Retrą) i dodając, że bogiem naczel­
nym byt tam Radogost-Redgost (w orygina­
le Redigost). Etymologia nazwy grodu i bó­
stwa jest klarowna i oznacza „miłego gościa" 
(rad

- miły, gost - gość). Ośrodek w Rado-

goszczy - co potwierdzałoby odkrycie gro­
du plemiennego z VII-VIII w. - mógł się 
znajdować na peryferiach obszaru Reda­
rów. W drugiej połowie Xl w. stracił on przy­
puszczalnie na znaczeniu na rzecz Arkony, 
z ubóstwianym tam Swiętowitem. 

Ogólnosłowiański bóg 

Kult Swarożyca miał zasięg ogólnosłowiań­
ski. Obok Połabia liczne źródła potwierdza­
ją jego istnienie na Rusi. Innym dowodem 
kultu Swarożyca mogą być nazwy miej-

scowości, takie jak polski Swarożyn, Swa-
roszyn, a może nawet Swarzędz, a także 
czeski Svarov czy Svaryśov. Tę powszech­
ność nazw można tłumaczyć charakterem 
niebiańskim lub solarnym Swarożyca. Zda­
niem Aleksandra Brucknera imię Swa­
rożyc nie musi oznaczać „syna Swaroga", 
ale pieszczotliwe zdrobnienie oznaczające 
„miłego Swaroga". Analiza porównawcza 
zachowanych przekazów o Swarogu i Swa-
rożycu wskazuje raczej na to, że Swarożyc 
był synem Swaroga. W Rumunii natomiast 
zachowało się, będące zapożyczeniem ze 
słowiańskiego, słowo sfarog oznaczające 
spaleniznę, zwęglenie lub suszę. 

Wędrówka kultu 

Badacze rozważali możliwość przeniesie­
nia kultu oraz imienia Swarożyca z Połabia 
na Ruś lub odwrotnie. Zdaniem Aleksan­
dra Gieysztora kult wystarczająco tłuma­
czy znaczenie Swarożyca ruskiego jako 
bóstwa ogniowego. Rozwój kultu Swaroży­
ca na Połabiu jako boga wojny można tłu­
maczyć tym, ze piorun - w sferze atmosfe­
rycznej i ogień - w sferze ziemskiej - tak 
jak i wojna przynoszą zniszczenie. 

” IMIĘ SWAROŻYCA MOGŁO 

OZNACZAĆ NIE TYLKO „SYNA 
SWAROGA”, ALE TEŻ STAĆ SIĘ INNA 
POSTACIĄ JĘZYKOWĄ SAMEGO 

OKREŚLENIA SWARÓG ” 

background image

5 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

ŚWIĘTOWIT 

B

ył bóstwem obdarzonym 
magiczną mocą, bogiem 

wojny światła, utożsamianym 
czasem z ruskim Perunem. 

Najpotężniejszy bóg 

Swiętowit uchodził na zamieszkanej przez 
Słowian Rugii za najpotężniejszego boga, 
a o jego kulcie donosił ze szczegółami ży­
jący w XII i XIII w. duński kronikarz Saxo 
Grammaticus. W XIX stuleciu polscy bada­
cze nadali bóstwu romantyczne imię Świa­
towid, ale w źródłach figuruje jako Zvanthe-
vith lub Sventevith, co należy tłumaczyć na 
polski jako Swiętowit. Starosłowiańskie sło­
wo svęt oznacza kogoś, kto rozporządza 
dobroczynną mocą magiczną, a przyro­
stek -ovit albo też występujący w wielu na­
zwach osobowych vit to po prostu pan. 

Arkona 

Ośrodek kultowy Swiętowita powstał na 

wąskim i trudno dostępnym cyplu w Ar-

konie. Zachowane do dzisiejszych czasów 

grodzisko, wzniesione przypuszczalnie 
w IX w., jest częścią dawnego grodu, znisz­
czonego w  1 1 6 8 r. podczas najazdu króla 
duńskiego Waldemara I Wielkiego wspie­
ranego przez książąt Pomorza Zachodnie­
go. Zwycięski władca kazał obalić po­
sąg Swiętowita, przywiązać sznur do szyi 
bóstwa i wrzucić do ognia. Badania ar­
cheologiczne, podczas których odkryto 
fundamenty zajmujące kwadrat o boku 
30 metrów, wskazywały na miejsce kulto­
we Swiętowita, ale - zdaniem wielu współ­
czesnych badaczy - stanowią one raczej 
pozostałość późniejszej świątyni. 
Z relacji Saxo Grammaticusa spisanej pod 
koniec XII w., czyli po kilkudziesięciu la­

tach od zniszczenia Arkony, wynika, że 
na Rugii Swiętowit był bogiem państwo­

wym, któremu ludność płaciła dziesięci­

nę. Ponadto składano mu jedną trzecią 

łupów wojennych. Miał na własność  3 0 0 
koni i  3 0 0 jeźdźców - co oznaczało, że 
cały ten majątek należał do świątyni, czy­
li do kapłanów. Zważywszy, że w tym sa­
mym czasie cała Słowiańszczyzna, poza 
Pomorzem Zachodnim i Połabiem, została 

background image

P A N T E O N 

5 3 

Dwie słynne figury boga 

W latach  6 0 . XX w. na Wolinie znaleziono sześciocentymetrową drewnianą figurkę 

z głową bóstwa o czterech twarzach, datowaną na IX lub X w. - zapewne Świętowita, na­
zwanego Światowidem wolińskim. Figurka przeznaczona była do kultu osobistego lub 
domowego, co mogłoby potwierdzać znalezienie posążka w obrębie spalonego domu. 
Inną czterotwarzową kamienną rzeźbę wydobyto w  1 8 4 8 r. ze Zbrucza w pobliżu Lisz-

kowic, na pograniczu Galicji i Podola. 
Ten wspaniały posąg z wapienia, mający 

2,57 metra wysokości, został przewieziony 
do Krakowa i wyeksponowany w Muzeum 
Archeologicznym. Jest to kwadratowy słup 
ozdobiony płaskorzeźbami, ułożonymi 

w trzech poziomych pasach, przedstawia­
jącymi bóstwo w różnych postaciach. Przy­

puszczalnie na czterech stronach posągu 
zdołano - jak sądzi wielu badaczy - wy­
obrazić kult płodności i przyrody, przedsta­
wić bogów słońca, wojny oraz zaświatów, 
a także opowiedzieć o ludzkim bytowaniu 
na ziemi i dusz w zaświatach. Cztery gór­
ne fiaurv zostały Dołączone ze soba we 
wspólną głowę o czterech twarzach, w na­
kryciu głowy z szerokim rondem. Według 
badań z lat  8 0 . XX w. Światowid (Święto-
wit) ze Zbrucza mógł stać w utworzonym 
przez kamienny krąg i otoczonym wała­

mi sanktuarium na górze Bohod (Bogit) 
na Ukrainie. 

Światowid z Wolina. 

background image

5 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

schrystianizowana, na Rugii starano się na 
gruncie rodzimych wierzeń stworzyć reli­
gię o cechach państwowych. Może dlate­
go zbudowano Arkonę z potężną świąty­
nią Swiętowita? 

W świątyni stał wielkich rozmiarów po­
sąg rażący czterema głowami i tyluż szy­
jami; dwie w przód, dwie w tył patrzyły, 
jedna głowa na prawo, druga na lewo. 
Posąg Swiętowita był zrobiony z kilku 
gatunków drewna, stał na ziemi albo ra­
czej z niej „wyrastał” wkopany w podłoże. 
Obok znajdowało się siodło, a także wiel­
ki miecz, którego rękojeść i pochwę ozdo­
biono srebrem. Ponieważ u Swiętowita za­
sięgano porad w sprawach państwowych 
oraz prywatnych, wróżąc na temat uro­
dzaju z ubytku wina, posąg wyposażono 
w ozdobny, wykonany z drogiego kruszcu 
kielich w kształcie rogu 

Wróżby z kołacza i wina 

Obrzęd wróżenia łączył się z ofiarą składa­
ną bogu z wina dolewanego każdego roku 
przez kapłana. Czy było to rzeczywiście 

wino (importowane?), czy na przykład pi­
wo lub pitny miód? Można jedynie snuć 
przypuszczenia. Obfitość przyszłych plo­
nów wróżono ponadto ze składanego 
w ofierze kołacza. Utarło się życzenie, po­
wtarzane zarówno na Rugii, jak i przez 
Słowian wschodnich i południowych, aby 
spoza kołacza nie było widać gospodarza. 

Wielki kołacz miał bowiem dobrze wróżyć 

na przyszłość. 

Przewidzieć losy wojen 

Bardziej skomplikowane były wróżby do­
tyczące losów wojen, do których używa­
no konia białej maści, na którym Swie­
towit wyruszał na nocne wyprawy, co 
można było poznać po zabłoceniu koń­
skich kopyt. Motyw zajeżdżania konia 
nocą znany jest w słowiańskim folklorze. 

W większości wypadków o  n o c n e eska­
pady pomawiano demony domowe, pod­
czas gdy na Rugii białym wierzchowcem 
wyruszał nocą sam główny bóg. Wróżo­
no też z przejścia wierzchowca pomiędzy 
dwoma rzędami włóczni. Interesujące jest 

” NAJSŁYNNIEJSZA 

ŚWIĄTYNIA ŚWIĘTOWITA 

ZNAJDOWAŁA SIĘ 

W ARKONIE NA RUGI ” 

background image

P A N T E O N 

5 5 

jednak, że koń na Rugii nie był zwierzę­
ciem ofiarnym, stając się raczej atrybutem 
władzy nadrzędnego bóstwa. 
Inny z dziejopisow, Helmold, nazwał Swię­
towita bogiem dzięki zwycięstwom naj­
słynniejszym, w wyroczniach najskutecz­
niejszym.

 Wyjaśnił też genezę kultu 

Swiętowita: otóż, jego zdaniem, już w IX w. 
przybyli na Rugię z misją chrystianizacyj-
ną mnisi z Korbei Zbudowali kaplicę na 
czesc swego patrona świętego Wita, mę­
czennika z czasów rzymskich. Kiedy jed­
nak Ranowie odstąpili od chrześcijaństwa, 
ponownie popadając w bałwochwalstwo, 
zaczęli faktycznie oddawać czesc nie świę­

temu Witowi lecz Swiętowitowi. Podobno 
mieli też poświęcać mu ofiary z chrześci­
jan, na których wskazał los. Każdy miesz­
kaniec wyspy na pewno składał mu co ro­
ku dar w postaci pieniążka. Aleksander 
Bruckner natomiast sądził, że Swietowit 
był młodszą, lokalną nazwą Swarożyca. 

Wysoka na 14 metrów rzeźba współczesnego 

Swiętowita, odsłonięta w czerwu 2007 r. w Milówce. 

A T R Y B U T Y 

C Z T E R Y  T W A R Z E zwrócone 

w różne kierunki  ś w i a t a ; 

B I A Ł Y  W I E R Z C H O W I E C ; 

K I E L I C H W  K S Z T A Ł C I E  R O G U ; 

UZDA,  S I O D Ł O i MIECZ 

- u stóp  p o s ą g u 

background image

5 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

DADŹBOG 

B

ył bóstwem Słowian 

wschodnich, otaczanym 

wielkim szacunkiem. Wierzono 
bowiem, że zapewnia ludziom 

szczęście i dostatek. 

Syn słonecznego Swaroga? 

Nie ma wprawdzie całkowitej jedności 
przekonań, czy Dadźbog-Dażbog to po 
prostu inne imię syna Swaroga, ale więk­
szość badaczy Słowiańszczyzny skłania się 
ku takiemu stanowisku. Wydaje się, że bó­
stwo to, występujące na terenach Słowian 

wschodnich, należy wyłącznie do sfery do­
mowej i ofiarniczej. W katalogu bóstw po­
gańskich, którym książę Włodzimierz Wiel­

ki wzniósł w Kijowie posągi w okresie przed 
przyjęciem chrześcijaństwa, Dażbog figuru­
je tuż za Perunem i Chorsem, ale przed 
Strzybogiem, Siemargłem i Mokoszą. 

Swarożyc = Dadźbog? 

Identyfikacja Dadżboga ze Swarożycem, 
synem Swaroga, wydaje się wiarygodna 
z kilku powodów, jego imię jako syna Swa­
roga (słońca, greckiego Heliosa) pojawia 

background image

P A N T E O N 

5 7 

” DADŻBOGA UZNAJE SIĘ ZA PATRONA CAŁEJ RUSI. 

W „SŁOWIE O WYPRAWIE IGORA NAZWANO KSIĄŻĄT 

RUSKICH „WNUKAMI DAŻBOGA ” 

się w glosie (dopisku) do starosłowiańskie­
go przekładu dzieła Jana Malalasa, bizantyj­
skiego historyka z VI w. Ponieważ Swaroga 
czciła zarówno wschodnia, jak i zachodnia 
Słowiańszczyzna, Dadżboga uważa się naj­
częściej za drugie imię wschodniosłowiań-
skiego Swarożyca. W tym kontekście brak 
imienia Swarożyca w katalogu księcia Wło­
dzimierza Wielkiego tłumaczy się zastąpie­
niem go przez Dadżboga. A zatem Swaro-
życ-Dadżbog (Dażbog) byłby noszącym to 
drugie imię bogiem słońca - synem boga 
ognia Swaroga. 

Dający bogactwo 

Religijną nośność znaczeniową przydaje 
imieniu Dadźbog (Dażbog) drugi rdzeń 
bog -

 oznaczający bóstwo oraz bogactwo. 

Pierwszy rdzeń daź lub dadź tłumaczony 
jest najczęściej jako tryb rozkazujący sło­

wiańskiego dati, czyli „dac". To oznacza, że 
byłby to bóg rozdający bogactwo. Polskim 
odpowiednikiem ruskiego Dażboga jest 
Dadżbog, który przetrwał jako staropolskie 
imię, nadawane dzieciom aż do początku 
czasów nowożytnych. Istnieje także po­
gląd, że imię to zostało zapożyczone z irań­
skiego, gdzie dag znaczy „palić". Palenie 
zaś może oznaczać bardzo mocne ogrze­
wanie ziemi przez promienie słoneczne. 

P R A O J C I E C  D I A B Ł A ? 

W folklorze serbskim  w y s t ę p u j e Dajbóg, 

a niekiedy Dabóg - bóg ziemi i zła, 

kojarzący się z Dadźbogiem-Swarożycem. 

I n t e r e s u j ą c e , że w folklorze  s e r b s k o -

-chorwackim Dabog  s t a t s i ę przeciwnikiem 

P a n a  B o g a - „carem na ziemi" 

- pożerającym ludzkie dusze.  W y s t ę p u j e 

tam razem z  a r c h a n i o ł e m Michałem 

-  n a s t ę p c ą bóstwa  z m a r ł y c h . Dabog 

j e s t  n a z y w a n y  s t a r c e m ,  a l e w znaczeniu 

n a j s t a r s z e g o z diabłów. W ludowej 

opowieści  j e s t diabłem zwanym Czarni 

Daba.  U d a ł o mu się schronić u Cyganów 

przed władającym gromem i błyskawicą 

świętym Eliaszem. Od niego pochodzą 

inne diabły. 

background image

5 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

JAROWIT 

(Jaryło) 

W

ystępuje we wszystkich 
przekazach jako bóg 

wojny, a jednocześnie opiekun 

rolników, który „otwiera" 
wiosnę, witając ją pierwszymi 
pracami w polu. 

Miejsca kultu 

Jako bóstwo Słowian pomorskich i potab-
skich występuje w dwóch miejscowościach 
- w pomorskiej Wołogoszczy (Wolgast) 
oraz w Obli (Hawelberg), grodzie nadłab-
skiego plemienia Brzeżan. W zapiskach 
niemieckich zyskał imię Gerovit lub He 
rovith, Z żywota świętego Ottona z Bam-
bergu dowiadujemy się, że czczony był 
jako bóg wojny. Jak pisze Herbord. wierzo­
no, że świątynia Jarowita w Wołogoszczy, 

w której wisiała wspaniała, pozłacana tar­

cza, zapewniała zwycięstwo w wojnach. 
Dlatego nikomu nie wolno było wynosić 
jej ze świątyni, chyba że rycerze zabierali 
ją ze sobą na wojnę. 

Ucieczka Dytryka 

Trudno powiedzieć, czy oprócz tarczy znaj­
dował się w świątyni także posąg, ponie­
waż pewien kleryk szukający w niej schro­
nienia zauważył tylko tarczę. Wiemy o tym 
z żywota świętego Ottona, autorstwa Ebo-
na, który opisuje to wydarzenie podczas 
misji chrystianizacyjnej biskupa Ottona 
w  1 1 2 8 r. Towarzysze świętego zamie­

rzali jedynie obejrzeć świątynię, ale tubyl­
cy uznawszy, że przybysze chcą ją pod­
palić, rzucili się w ich kierunku. Wtedy 
jeden z uczestników misji - kleryk Dytryk 
- schronił się przed tłumem w świątyni, 
w której wisiała złocona tarcza. Pochwyci! 
ją i wybiegł, wzbudzając przerażenie wśród 
zebranych, którzy, wziąwszy go za boga Ja­
rowita. upadli na ziemię. Dytryk skorzystał 
z paniki, porzucił tarczę i uciekł. 

Bóg na białym koniu 

Obrzęd ku czci Jarowita odbywał się 

27 kwietnia podczas powitania wiosny 

pierwszą orką. Jedną z dziewcząt two­
rzących korowód przebierano w ubranie 

background image

P A N T E O N 

5 9 

Jaryły, sadzano na przywiązanym do słu­
pa białym koniu i śpiewano pieśni o jary-
le. W „Latopisie suzdalskim" występuje zaś 
oznaczający wiosnę ruski bożek Jarun. 
Archaiczne atrybuty białoruskiego jaryły 
(jak Jarowita) kojarzą się na przykład z ce­
chami świętego Jerzego (Jurija), którego 
dzień  - 2 3 kwietnia, obchodzono uroczy­
ście, topiąc kukłę Marzannę, będącą per­
sonifikacją zimy lub śmierci. 

Jaryło - bóstwo domniemane? 

Imię Jaryło (Jariła lub Jariło) nie występu­
je w średniowiecznych źródłach. Można je 
spotkać tylko w XlX-wiecznym folklorze 
białoruskim, rosyjskim i serbsko-chorwac-
kim jako niższego rzędu bóstwo płodności 
i wiosny. Stąd wniosek, że jest to w mito­
logii wschodnio- i południowosłowiańskiej 
bóstwo domniemane. Dopiero teraz zaczę­
to identyfikować je z zachodniosłowiań-
skim Jarowitem, głownie ze względu na 
identyczny przedrostek imienia. 

J A R ,  C Z Y L I  „ S I Ł A " 

Nazwa czczonego w Wotogoszczy i Obli boga została 

utworzona z rdzenia

 jar, jaro, co oznacza siłę, 

surowość oraz witalność płynącą z młodości;

 vit to 

określenie potężnego pana.

 Jar tłumaczy się tez jako 

„wiosna".  P o d o b n e kompetencje oraz analogiczna 

budowa imion  J a r o w i t a i Świętowita  n a s u n ę ł a 

badaczom skojarzenie, że są one bliskoznaczne 

z najwyższym bóstwem  P e r u n e m , a także, że być 

może  J a r o w i t i Świętowit to jedno i to samo bóstwo. 

background image

W E L E S  ( W o ł o s ) 

M

iał pod swoją opieką 
bydło i podziemia, ale 

uważano go również za boga 
magii. Jego kult wywodził się 
prawdopodobnie z kultu bydła 
rogatego. 

Gospodarski bóg 

Weles występuje (pod imieniem Wolos) 
w układzie pokojowym z 971 lub  9 7 2 r., 
zawartym przez Swiatosława (księcia ki­
jowskiego; ok.  9 4 0 - 9 7 2 ) z Bizancjum. Jako 

„bóg bydlęcy" jest tam gwarantem dotrzy­
mania układu przez „wszystką Ruś", pod­
czas gdy wojowie oraz sam książę przy­
sięgali na Peruna. W „Powieści dorocznej" 
ruski kronikarz mówi o Wołosie - skotij 
bog,

 czyli bóg bydła. Trudno jednak jed­

noznacznie przesądzić, czy określenie to 

wskazuje na ograniczenie zakresu wła­

dzy Welesa do czynności związanych 

z gospodarowaniem. Z wcześniejszej umo­
wy rusko-bizantyjskiej  ( 9 0 7 r.) wynika, że 
strona ruska przysięgała zarówno na Peru­
na. jak i na Wołosa. Można zatem domnie­
mywać o związku Welesa-Wolosa bardziej 
ze sferą magiczną niż z opieką nad stada­
mi bydła. 

„Wnuk Welesowy" 

Inna interpretacja roli tego bóstwa nasu­
wa się po przeczytaniu „Słowa o wyprawie 
Igora", w którym legendarny wieszcz Bojan 
został nazwany wnukiem Welesowym, co 
mogłoby wskazywać na czerpanie od boga 
natchnienia poetyckiego. A zatem Weles 
miał już nie tylko magiczną moc rzucania 
klątwy, opieki nad bydłem, ale i patronowa­
nia wieszczom. Ponadto mógł być związa­
ny ze śmiercią i panowaniem nad zaświa­
tami, o czym świadczy pokrewieństwo 
z łotewskim Velsem i litewskim Velinasem, 
bogami śmierci, a także fakt, że przysięgano 

Córką Welesa była Marzanna - bogini śmierci i zimy. 

6 0 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

P A N T E O N 

6 1 

A T R Y B U T Y 

przyjmował postać  W I L K O Ł A K A , 

KOZY,  P S A ,  T U R A tub  J E L E N I A ; 

zwierzęta; SOWA oraz KOZIOŁ 

background image

6 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

na jego imię. W wierzeniach starosłowiań­
skich największą moc miała przysięga zło­
żona na władcę podziemi. 

Czy Wołos to Weles? 

Podobnie jak zakres władzy bóstwa, 
czczonego przede wszystkim przez Sło­
wian wschodnich oraz południowych, 
niezupełnie jednoznaczna pozostaje też 
kwestia identyczności Wołosa i Wele­
sa. Zdaniem Aleksandra Brucknera We-
les-Wołos narodził się w schyłkowej fazie 
pogaństwa i można dopatrywać się u nie­
go wielu cech chrześcijańskiego święte­
go Błażeja (Własa, Własta), który również 

był patronem bydła. Kult świętego Błaże­
ja mógł więc trafić na Ruś przez Bałkany 
i zniekształcić wyobrażenie o bogu We-
lesie, dodając mu nowe właściwości „bo­
ga bydlęcego". 
O wysokiej randze bóstwa na Rusi świad­
czy to, że na początku chrześcijaństwa 
kamienny posąg w Rostowie miał, zda­
niem autora tekstu z  X I V - X V w., zostać 
zniszczony przez świętego Awraamija 
(Abrahamiusza) Rostowskiego. O kulcie 

Welesa-Wołosa mogą świadczyć także na­

zwy miejscowości - Wołosacze i Wołoso-
wicze oraz nazwy uroczysk leśnych - Wo-
łosin i Wotosacz (Białoruś), nazwa rzeki 

Weles na Smoleńszczyżnie, Weleśnicy 

na ziemi halickiej, góry Veles w Bośni czy 
osiedla Veles w Bułgarii. 
Serbowie nazywają gwiazdozbiór Plejad 
Vlaśići, co oznacza synów Volosa. W mito­
logii i folklorze bałtyjskim występuje rdzeń 

vel-

 który posłużył Bałtom do nazwania 

istot nadprzyrodzonych, takich jak: Veli-
nas, Velnias i Vel. W okresie chrystiani­
zacji stają się one diablętami. Wśród Ło-
tyszów veli są duchami zmarłych, a Vels 

- bogiem śmierci. Jednocześnie Veles jest 
lam znakomitym łowcą i opiekunem by­
dła, który potrafi się przekształcić w by­
ka, jeśli zawini przeciwko niemu człowiek, 
wtedy „żółknie". Aleksander Bruckner po­
równywał Welesa z litewskim Velesem, 
a także ze żmudzkim Welonem, „bogiem 
dusz" występującym w opisie żmudzkich 
wierzeń z początku XVII w. Na tej pod­
stawie przypisywał Welesowi władzę nad 
pozaziemskim światem zmarłych. 

"

 POZOSTAŁOŚCIĄ KULTU WELESA, CZCZONEGO POD 

POSTACIĄ BYKA LUB TURA, JEST OBRZĘD OBNOSZENIA 

KUKŁY TURA PRZEZ KOLĘDNIKÓW UBRANYCH 

W KOŻUCHY WYWRÓCONE SIERŚCIĄ NA WIERZCH " 

background image

P A N T E O N 

6 3 

Trzygłów jako Weles 

Zdaniem Aleksandra Gieysztora połabsko-pomorski bóg Trzygłów jest kolejnym imie­
niem ogólnosłowiańskiego boga podziemi i opiekuna bydła Welesa-Wołosa. Trzygłów 
był czczony - zarówno w Szczecinie, jak i w Brandenburgu. O szczecińskim Trzygło-
wie opowiadają twórcy żywotów świętego Ottona z Bambergu. Według najstarszego 
żywota, pióra mnicha Wolfgera 
z Prüfening, Trzygłów miał pięk­
nego konia trzymanego w celach 
wróżebnych, a procedura wróżb 
przypominała praktyki stosowa­
ne w kulcie Swarożyca. Na roz­
kaz Ottona rozebrano i zburzono 
świątynię boga. Posąg Trzygłowa 
rozbił sam święty, a trzy posreb­
rzane głowy bożka zabrał ze so­
bą, żeby podarować je papieżo­

wi Kalikstowi. 

Współczesna rzeźba Trzygłowa w Wolinie. 

background image

6 4 

M I T O L O G I A S Ł O W I A N 

MOKOSZ 

C

ieszyła się wielką popularnością na Rusi. Uznawano ją 
za pa tronkę kobiecej sfery działalności. Jej kult został 

zastąpiony kultem Matki Boskiej, świętej Piątnicy (Piętki, 
Praskiewy) oraz świętej Mokriny. 

background image

P A N T E O N 

6 5 

Zdegradowana bogini? 

Wymieniane w wielu źródłach żeńskie 
bóstwo Słowian wschodnich o imieniu 

Mokosz znalazło się w poczcie bogów 
księcia Włodzimierza Wielkiego. Na Rusi 

występuje zarówno w towarzystwie bóstw 

zindywidualizowanych, takich jak: Siem 
i Rgieł, Chors, Perun, Wołos, Rod i Perepłut, 
jak i obok wił i rodzanic, co mogłoby suge­
rować, że mamy do czynienia z bóstwem 
niższego rzędu, zdegradowanym do grupy 
demonów. Jedno ze źródeł sugeruje nawet 
jej związek z wykroczeniami seksualnymi, 
kiedy Mokosz wspomniana jest obok ter­
minu malakija, co oznacza onanizm. 

Matka ziemia? 

Językoznawcy usiłowali wywodzić imię 
Mokosz z języka słowiańskiego od słowa 
mok

 - „moczyć" lub z sanskryckiego ma-

kha -

 „szlachetny, bogaty" albo łączyć ją 

z nazwą fińskiego plemienia lub demona 
Moksza, przypuszczalnie zapożyczoną od 
Słowian. Za wschodniosłowiańskim cha­
rakterem kultu Mokszy mogłyby świad­
czyć nazwy wielu miejscowości: Mokos 
pod Pskowem, Mokszany, Moksze, Mok­
sza czy Mokszy Błoto. 
Większość badaczy zakłada bliski kontakt 
Mokoszy ze staroruską wilgotną matką zie­
mią, która kojarzy się z deszczem, urodza­
jem, a nawet płodnością. W folklorze sło­
wiańskim urodzajną glebę porównywano 
do płodnej kobiety, a orkę wyobrażano 
sobie jako akt płciowy wobec ziemi. Zda­
niem Aleksandra Brucknera z całego ka­
nonu bóstw włodzimierzowych jedynie 

Mokosz ocalała w pamięci ludowej w cha­
rakterze demona domowego, patronują­
cego zwłaszcza przędzy i prządkom oraz 
strzyżeniu. W „Kulturze ludowej" Kazimierz 
Moczyński przytacza mit zapisany na środ-
kowym Polesiu: Na wiosnę grzech bić zie­
mię; jest brzemienna na wiosnę, wypuszcza 

płód; żyto rośnie, kwiaty, wszelka trawa.

 Stąd 

wzięły się zakazy wbijania kołków, grodze­

nia i orania ziemi przed 7 kwietnia nowego 
kalendarza. Zakazywano też dzieciom bicia 
ziemi kijem, a upadek człowieka na ziemię 

wymagał poproszenia jej o przebaczenie. 
W Rosji matkę ziemię tytułowano świętą, 

nazywając ją również bogatą. Na wiosnę 
składano ziemi ofiary, zakopując min. chleb, 

jaja i kury. W praktykach magicznych ist­
niał zwyczaj odbywania lub udawania ak­

tu płciowego na gołej ziemi, aby w ten spo­
sób dopomóc jej w płodności, w wydaniu 
obfitszych plonów. Ponadto zaklinano się 
i przysięgano na ziemię, a na Rusi istniał 
zwyczaj całowania ornej ziemi. Bułgarscy 

chłopi przed pierwszym siewem dzielili się 
z ziemią chlebem i winem. Być może świę­
cenie potraw podczas Wielkanocy jest 
zmodyfikowaną kontynuacją tradycji skła­
dania ziemi wiosennej ofiary. 

A T R Y B U T Y 

p o s t a ć  D O R O D N E J  K O B I E T Y ; 

D U Ż A GŁOWA,  D Ł U G I E  R Ę C E ; 

K O Ł O W R O T E K , 

K Ł Ę B E K  W E Ł N Y 

background image

6 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

POMNIEJSZE 
B Ó S T W A 

prócz całego panteonu 
bogów ważnych i silnych, 

pradawni Słowianie wierzyli 
w wiele bóstw pomniejszych, 
oddając im jednak cześć na 
równi z naczelnymi bogami. 

Stribog 

W kanonie księcia Włodzimierza Wielkie­

go, pomiędzy Dadźbogiem i Siemargłem 
mieści się Stribog. W „Słowie o wypra­

wie Igora" wiatry zostały nazwane Stribo-

żymi wnukami, które jako dary rozsiewają 
strzały Ponieważ wiatr pomyślny określa­
no wyrazem stryj, wierzeniowego kontek­
stu Striboga należałoby zapewne szukać 
w sferze zjawisk atmosferycznych. W wie-

rżeniach indoeuropejskich wiatry szko­
dliwe i pożyteczne odgrywały przecież 
ważną rolę: groźny podczas winobrania 
wiatr Vulturnus zawędrował aż do Rzymu 
a perski wiatr Vayu uosabiał wojownika. 
Wśród Słowian wiatry nie cieszyły się 
uznaniem. Obawiano się groźnych wi­
rów powietrznych, wzywając na pomoc 
piorun. W szalejące wichry rzucano no­
żem, kijem lub kamieniem, gdyż w ludo­
wej mitologii znalazły one miejsce w po­
czcie polnych demonów i walczących ze 
sobą czartów. Była też inna koncepcja wia­
tru - jako dusz, zwłaszcza dusz ludzi zmar­
łych śmiercią nienaturalną, w tym przed­
wcześnie zmarłych dzieci, topielców, 
ludzi źle pogrzebanych itp. Wierzono, 
że wszystkie te dusze toczą ze sobą spo­
ry i bitwy, wydając przy tym niesamowite 
piski i wycia. Stribog - jako bóstwo samo­
dzielne - był prawdopodobnie personifi­
kacją siły tkwiącej w wietrze, jako pomoc­

nik któregoś z większych bogów. 

Siem i Rgieł czy Siemargł 

Także Siemargł lub Simargł znalazł uzna­
nie w oczach kronikarza staroruskiego, 
który umieścił go na dalszej pozycji w po­
czcie bóstw księcia Włodzimierza, między 

" NIEKTÓRZY BOGOWIE 

ODESZLI W CAŁKOWITE 

ZAPOMNIENIE,

 BY USTĄPIĆ 

MIEJSCA

 INNYM " 

background image

P A N T E O N 

6 7 

Chors - kolejny słoneczny bóg? 

W zestawie bóstw z kanonu Włodzimierzowego zaraz po Perunie znalazł się tajemni­
czy Chors, który do dziś wywołuje sprzeczne opinie badaczy. Ze względu na zbieżność 

z irańskim słowem xvar, czyli aureola, a także z perskimi - zor i zores oznaczającymi pro­
mienne słońce, w nazwie Chors można upatrywać bóstwa słonecznego. Jednak na pod­
stawie analizy „Słowa o wyprawie Igora", gdzie kniaź Vseslav przed pianiem koguta prze­
biegał drogę „wielkiego Chorsa", Aleksander Bruckner dostrzegł aluzję do Chorsa jako 
personifikacji księżyca. Zwrócił też uwagę na możliwość związku tego imienia ze staro­
polskim wycharsły, czyli „wynędzniały", co mogłoby się odnosić do księżyca, który regu­
larnie chudnie. 

Czczony ponoć na prastarej Rusi Chors nie ma jednak potwierdzonej autentyczności. 

background image

6 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

" POCZET POMNIEJSZYCH BÓSTW PRASŁOWIAŃSKICH 

DO TEJ PORY NIE UDAŁO SIĘ Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ POTWIERDZIĆ 

Stribogiem i Mokoszą. Lecz w później­
szym źródle („Słowo Christolubca") Sie­
margł uległ rozdwojeniu - na Siema 
i Rgła. Być może Sim (Siem) był bóstwem 
rodzinnym, chroniącym dom i pomagają­
cym w obejściu, a Rgieł krzątał się koło 
zboża. Chociaż było to bóstwo Słowian 
wschodnich, to jednak występowanie po­
za Rusią, na przykład w Polsce, nazw wy­
wodzących się z rdzeni rgiel- i siem- (Rgiel-
sko, Siemianowo) może być argumentem 
za szerszym kultem Siemargła (Simargła) 
lub też Siema i Rgła. 
Z późniejszych badań porównawczych, 
zwłaszcza prowadzonych w kręgu średnio­
wiecznej sztuki irańskiej i kaukaskiej wy­

nika, że Siemargł ma tam odpowiednika 

w postaci skrzydlatego perskiego potwo­
ra o psiej głowie - Senmurva lub Simor-
ga, psa-ptaka, opiekuna roślin. Występuje 

także w folklorze kurdyjskim i armeńskim 
kosmogonicznym. Umieszczony na drze­

wie życia lub na górze pierwotnej, walczy 
z wężem. W sztuce - poczynając od kur­
hanów scytyjskich z V w. p.n.e., aż po wy­
roby ormiańskie i staroruskie - stał się czę­
stym motywem zdobniczym. 
Zdaniem rosyjskiego badacza B.A. Ryba-
kowa, Siemargł ma odpowiednika o imie­
niu Paskudj, występującego w bajkach 

osetyńskich jako ptak magiczny i wróżeb­
ny. Wyobrażenie Siemargła (Paskudja), 
zaadaptowanego do sztuki staroruskiej 
w pierwszych wiekach naszej ery, przyję­
ło się w kręgu kultury grodowej, bojarskiej. 
Późniejszą nazwą Siemargła stał się w XII 
i XIII w. Perepłut, występujący w obrzędo­
wości magicznej. Podczas tańca oraz liba­
cji przepijano ku czci Perepłuta: i obracając 
się przepijają doń w rogach. 
Aleksander Gieysztor uważa jednak, że 
utożsamianie Siemargła z Perepłutem ma 
kruchą podstawę, sprowadzającą się do 
domysłu wysnutego z imienia; według ro­
syjskich badaczy imię Perepłuta należy 
rozumieć jako stróża u splątanych korze­
ni drzewa życia. Tymczasem, gdyby przy­
jąć najprostszą etymologię, to w języku 

B O S K O Ś Ć  K S I Ę Ż Y C A 

W mentalności ludowej  S ł o w i a n księżyc 

pozostawił  t r w a ł y ślad.  J e g o nów witano 

ukłonem oraz wróżbami na przyszłość. 

Zanikanie i zaćmienie wyjaśniano jako 

zjadanie go przez wilki i wilkołaki, lub też 

jako chowanie się na trzy dni do wody, 

gdzie odradzał się, a  n a s t ę p n i e powracał 

do nowego życia. Księżycem nazywano też 

w  P o l s c e młody, czyli nadchodzący  w ł a ś n i e 

miesiąc, który był synem  s t a r e g o miesiąca. 

background image

P A N T E O N 

6 9 

BYŁ BARDZO LICZNY. JEDNAK NAUKOWCOM 

AUTENTYCZNOŚCI

 WIELU Z NICH " 

staroruskim pluti znaczy „płynąc". W tym 
kontekście Perepłut byłby raczej demo­
nem wodnym, którego życzliwość można 
było pozyskać przepijając do niego w tań­
cu obrzędowym. 

Rod i rodzanice 

Rolę naczelnego bóstwa słowiańskiego 

w epoco przed powstaniem kanonu Wło-
dzimierzowego przypisał Rybaków bó­

stwu Rod- Rdzeń jego imienia występu­
je w słowiańskim roditi - rodzić, dlatego 
uczeni wiążą go z ideą płodności. W sta-
roruskim tekście „Słowo św. Grzegorza o 

bałwochwalstwie" (powstałym w XI lub 

XlI w., lecz przekazanym w rękopisie póź­
nośredniowiecznym) wymieniono Roda 
obok upiorów i rodzanic. Rodowi i rodza-
nicom ofiarowywano chleb, ser i miód, ko­
biety warzyły dla nich kaszę, a dzieciom 
strzyżono włosy i oddawano je rodzicom 
pod opiekę. 
Wprawdzie rodzanice należą raczej do de­
monologii, to jednak w staroruskich tekstach 
kościelnych łączono czasami w parę Roda i 

Rożanicę. Rodzanice były niewidzialnymi 

istotami płci żeńskiej, które zaraz po urodze­
niu człowieka rozstrzygały o jego losie. 

Drewniana rzeźba wyobrażająca pogańskiego bożka 

pradawnych Słowian. 

background image

70 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

7 1 

usałki, wiły, wampiry strzygi, 
czarownice oraz pomniejsze 
bóstwa wodne i domowe 

- wyobraźnia dawnych Słowian 
stworzyła ich wiele. Jedne były 
ludziom przyjazne, pomocne, inne 
- psotne lub wręcz groźne. Trzeba 
było nie lada sposobów, żeby się przed 
nimi uchronić lub je unieszkodliwić. 
Pamięć o nich przetrwała do dziś 

w ludowych wierzeniach. 

background image

7 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Poczet 

demonów 

Zajmowały pośrednią pozy­
cję między nadprzyrodzo­
nym światem bogów a ma­
terialnym światem ludzi. 

D

emony związane były z miejsca­
mi, opiekowały się ludźmi, chro­
niąc ich przed niebezpieczeń­

stwami, dbając o pola uprawne i obejścia. 
Ale zazwyczaj demony byty złe - wysy­
sały krew. podmieniały dzieci i napadały 
nieostrożnych podróżnych. 

Nienawistne utopce 

Topielce, zwane też utopcami, powstały 
z dusz ludzi, którzy kiedyś utonęli (najczę­
ściej samobójców). Wyglądem przypomi­
nały tych ludzi tuż przed śmiercią, różniąc 
się od nich jedynie większą głową, zielo­
nymi włosami, a także napuchniętym cia­
łem, jakby po wyciągnięciu z wody. Były 

Złapanie pięknej rusałki kończyło się dla rybaka 
zazwyczaj tragicznie 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

7 3 

niezwykle złośliwe; topiły nieostrożnych 
pływaków, a ponadto wciągały do wo­
dy nieszczęśników, którzy podeszli zbyt 
blisko brzegu rzeki lub jeziora. Szkodziły 
także osobom próbującym pomóc schwy­
tanej przez nie ofierze. W niektórych re­
gionach Słowiańszczyzny wierzono, że 
nie wolno pomagać tonącemu człowieko­
wi, gdyż utopiec wciągnie pod wodę nie 
tylko swoją ofiarę, ale i ratownika. 

Utopki - opiekunowie wód 

Często mylono z topielcami wodników, 
którzy w folklorze śląskim zostali na­
zwani utopkami. W przeciwieństwie do 
topielców, nie byli duchami ludzi uto­
pionych. Opiekowali się rzekami, jeziora­
mi, stawami, a nawet studniami i kałuża­
mi. Wodnik przyjmował rożne postacie: 
upodabniał się do morskich zwierząt, ale 
najczęściej ukazywał się jako mokry, ni­
ski człowiek z zielonymi włosami i ocza­
mi oraz błoną między palcami. Był jak na 
swoją posturę niezwykle silny, ale jego 
siła malała, gdy tylko oddalał się od wo­
dy. Na ogół wodnicy byli nieprzyjażni, 
chociaż czasem pomagali ludziom lub 
nagradzali ich za dobre uczynki. Wod­
nika łatwo było rozgniewać; wciągał pod 
wodę każdego, kto zakłócił spokój na je­
go terytorium. Z tego powodu przed wej­
ściem do rzeki czy jeziora istniał zwyczaj 
składania wodnikowi drobnej ofiary. Na­

tomiast mieszkańcy osad położonych 
nad wodą, aby obłaskawić wodnika, skła­
dali mu ofiary ze zwierząt. 

Tańczące rusałki, wiły i boginki 

Słowianie wierzyli także w żeńskie demo­
ny wody, które jawiły się jako rusałki, wi­
ły lub boginki. Zarówno rusałki, jak i wi­
ły były to dusze młodych kobiet zmarłych 
nienaturalną śmiercią. Rusałką mogła się 
stać tylko dziewczyna, która nie zdążyła 
jeszcze w nikim się zakochać. Rusałki i wi­
ły zwykle widywano nagie albo w powłó­
czystych szatach i wieńcach z kwiatów. 
Wiły uwielbiały taniec i zabawę, nie zno­
siły, gdy ktoś im w tych rozrywkach prze­
szkadzał. Człowieka, który przez przypa­
dek trafił na krąg tańczących wił, karały 
przez zastrzelenie z łuku, załaskotanie na 
śmierć albo zesłanie na niego szaleństwa. 
Jednak gdy nikt im nie przeszkadzał, były 
ludziom przyjazne, strzegły ich przed nie­
bezpieczeństwami, przepowiadały przy­
szłość i pomagały mężczyznom znaleźć 
kandydatki na żony. Rusałki natomiast by­
ły zawsze wrogo nastawione do ludzi, nie­
nawidziły zwłaszcza urodziwych dziew­
cząt i młodzieńców. Wabiły swoje ofiary 
śpiewem i wciągały do wody. 

"

 DOPIERO

 PODCZAS 

CHRYSTIANIZACJI

 WSZYSTKIE 

DEMONY

 ZACZĘTO 

UTOŻSAMIAĆ ZE ZŁEM, 

PODOBNIE ZRESZTĄ JAK 

I POGAŃSKICH BOGÓW " 

background image

7 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Do innych nieprzyjaznych demonów na­
leżały boginki zwane mamunami i dziwo-
żonami. Powstawały z dusz zabitych nie­
ślubnych dzieci i umyślnie uszkodzonych 
płodów. Miały wygląd pokracznych kobiet 
z wielką głową, obwisłymi piersiami i rudy­
mi włosami na całym ciele. Często siedziały 
nad brzegiem rzeki i prały bieliznę, a każde­
go, kto przechodził obok, porywały i topiły. 
Boginki te nienawidziły ciężarnych kobiet 
i niemowląt. Potrafiły zaczarować dziecko 
w tonie matki albo porywały malce nie­
mowlę i podrzucały swoje. Aby uchronić 
się przed ich złośliwością, należało podczas 
porodu mieć przy sobie coś ostrego, najle­
piej nóż, a nowo narodzonym dzieciom za­
wiązywać na ręce czerwoną wstążkę. 

Groźne demony powietrza 

Związane z powietrzom południce uka­
zywały się zwykle jako powietrzne wiry 
albo odziane na biało kobiety. Uważa­
no, że były to dusze niewiast, które zmar­
ły tuż przed ślubem albo zaraz po nim. 
Południce pojawiały się zwykle w upal­
ne dni, w południe. Były niebezpieczne 
dla osób pracujących na polu. Zsyłały na 
żniwiarzy omdlenia i bole głowy potrafi­
ły nawet zabić. Często porywały bawiące 
się na skraju pola dzieci i zakopywały je 
żywcem. Południce lubiły także zadawać 
ofiarom dziwaczne zagadki. W wypadku 
błędnej odpowiedzi ofiara traciła życie. 
Czasami spotykano południce wylegują­
ce się na snopach zboża lub wygrzewają­
ce się w słońcu na polach. 

Z żywiołem powietrza wiązała się także 
inna nadprzyrodzona istota - płanetnik, 
zwany też chmurnikiem i obłocznikiem. 
Płanetnikami stawały się dusze samobój­
ców i ludzi zmarłych gwałtowną śmier­
cią. Według innych przekazów płanetni-
cy byli ludźmi, którzy zostali wciągnięci 
w niebiosa. Płanetników wyobrażano so­
bie jako rosłych młodych mężczyzn uno­
szących się na obłokach. Zajmowali się 
przenoszeniem chmur z miejsca na miej­
sce oraz zsyłaniem deszczu i gradu. Za­
zwyczaj byli przyjaźni ludziom, chociaż 
zdarzały się duchy złośliwe, wywołujące 
burze i grad, aby zniszczyć pola uprawne. 

Wampiry, strzygi i zmory 

Szczególną grozę wśród Słowian budzi! 
demon zwany wampirem, wąpierzem lub 
upiorem. Wampiry powstawały z dusz lu­
dzi zmarłych gwałtowną śmiercią, czarow­
ników, samobójców, a także, o dziwo, osób 
mających zrośnięte brwi. Ciało upiora nie 
ulegało rozkładowi, ponieważ żywił się 
krwią ludzi i zwierząt. Oprócz wysysania 
krwi szkodził na inne sposoby, między in­
nymi dusząc i pożerając swoje ofiary. 
Podobne do wampirów były strzygi i ich 
męskie odpowiedniki - strzygonie. Wy­
sysały krew i wyżerały wnętrzności. Strzy­
gą mogła zostać osoba, która urodziła się 
z dwoma sercami albo miała dwa rzę­
dy zębów. Za życia była, właśnie z po­
wodu tej odmienności, odtrącona przez 
społeczeność, a po śmierci zamieniała się 
w krwiożerczego demona, który mścił się 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

7 5 

Czosnek przeciw wampirom 

Wampirów nie starano się obłaskawić, lecz z nimi walczono. Kiedy w osadzie podejrze­
wano działalność wampira, rozkopywano okoliczne groby i szukano zwłok, które nie są 
rozłożone lub mają ślad krwi na ustach. Uważano, że takie ciało należy do upiora i trze­
ba je zniszczyć. Najczęściej przebijano serce 
domniemanego wampira osinowym kołkiem, 
odcinano mu głowę, przekłuwano kolcem ję­
zyk, układano twarzą do ziemi albo wrzucano 
do grobu czosnek lub kawał żelaza. 

Wampiry zawsze były groźne dla ludzi. Światło i czosnek 

skutecznie je odstraszały. 

background image

7 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

" CHRZEŚCIJAŃSTWO 

PRZEJĘŁO

 PRADAWNY 

WIZERUNEK

 CZARTA 

(CZORTA) I

 UTOŻSAMIŁO 

GO Z DIABŁEM " 

za doznane krzywdy. Strzyga przyjmowa­
ła postać upiornej kobiety albo drapieżne­
go ptaka, zwykle sowy. Pozbywano się jej 
podobnie jak wampira - wystarczyło zna­
leźć ciało, z którego wylągł się demon 
i przebić je gwoździem lub kołkiem. 
Mniej groźne, ale równie uciążliwe były 
zmory, zwane też marami albo morami. By­
ły to demony dręczące ludzi podczas snu. 
Zmory siadały śpiącym na piersi i pozba­

wiały ich tchu, a czasami piły krew ciekną­
cą z nosa. Osoba, która w nocy czuła ucisk 

na klatce piersiowej, mogła być pewna, że 
dręczyła ją zmora. Demony te wyobraża­
no sobie jako kobiety o niemal przezroczy­
stym ciele. Gdy dręczona ofiara nagle się 
obudziła, mogły one przyjmować postać 
drobnych domowych przedmiotów. 
Pochodzenie zmór nie jest jednoznacz­
ne. Jedne przekazy podają, że zmorą mo­
że się stać dusza samobójcy lub osoby 
zamordowanej, inne - że jest to dusza 
złośliwego człowieka, wychodząca samo­

wolnie z jego ciała podczas snu. 

Leśne duchy 

Słowianie wierzyli, że lasy zamieszkuje de­
mon zwany leszym, borowym, lesijem, la-
skowcem albo leśnym duchem. Przyjmo­
wał on postać niedźwiedzia lub brodatego, 
ubranego w zwierzęce futra starca. Opie­
kował się lasem i zwierzyną. Widywano go, 
jak jeździł wierzchem na niedźwiedziu lub 
wilku. Na ogół byt neutralny wobec ludzi, 
ale czasem pomagał zabłąkanym, wskazu­
jąc im drogę do osady. Nie znosił, gdy ktoś 
wycinał z jego lasu święte drzewa. Wtedy 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

7 7 

starał się wypędzić świętokradców za po­
mocą złowieszczych szeptów, a gdy to nie 
pomagało, stawał do walki, przyjmując po­
stać wielkiego i groźnego niedźwiedzia. 
Myśliwi, aby obłaskawić leszego i zapew­
nić sobie udane polowania, składali mu 
w lesie ofiary. 
Nad Dnieprem kultem otoczony był dzik, 
W wierzeniach huculskich duch leśny 
pasł trzody jeleni, saren i zajęcy, a jego 
straż przyboczną stanowiły niedźwiedzie. 

Złośliwe czarty 

W lesie mieszkał również czart nazywany 
czortem lub biesem. Miał wygląd kędzie­
rzawego mężczyzny z kopytami zamiast 

nóg, z rogami na głowie i ogonem. Można 
go było poznać po rozchodzącym się za­
pachu siarki. Czart miał władzę nad wszyst­
kimi leśnymi zwierzętami.  W o b e c ludzi za­
chowywał się złośliwie. Śmiałków, którzy 
zapuścili się na jego terytorium, płoszy! 
przeraźliwym wrzaskiem i chichotem. Po­
trafił też zesłać na człowieka groźną cho­
robę, a bywało, że prowadził nieszczęśnika 

w głąb lasu i zostawiał na pastwę losu. 

Tajemnicze demony 

przeznaczenia 

Z przeznaczeniem związane były żeń­
skie demony - rodzanice, zawsze w licz­
bie mnogiej, ponieważ zwykle występo­

wały we trzy. Były  o n e pomocnicami 
oraz prawdopodobnie córkami boga lo­
su Roda, chociaż według innych źródeł 
rodzanice były duszami słowiańskich 
przodków. Każdemu nowo narodzone­
mu dziecku kreśliły na czole niewidzial­

ny znak i decydowały o jego przyszłych 
losach i długości życia. Badacze porów­
nują rodzanice do greckich mojr. Aby 
zapewnić dziecku szczęśliwe życie, za­
raz po narodzinach stare kobiety przy­
gotowywały rytualny posiłek dla rodza-
nic, składający się z chleba, miodu, sera 
i kaszy. Zdarzało się, że rodzina chcia­
ła oszukać budzące strach demony, po

­

nieważ poprzednim dzieciom w rodzinie 
przytrafiały się jakieś nieszczęścia. Dla­
tego zamiast niemowlęcia wkładano do 
kołyski kamień, deskę albo małego psa. 
Rodzanice pojawiały się również pod­
czas postrzyżyn. 

Siła amuletu 

Mieszkańcy lasu budzili strach. Dlatego noszono amulety mające 
odstraszać złe moce i dodawać siły. Posiadanie rzemienia ze skóry 
tura ułatwiało kobietom połóg, a picie z jego rogu dodawało siły 
bohaterom bylin ruskich (starodawnych epickich opowieści). 

Amulet z bursztynu znaleziony w grobie czarownicy. 

background image

7 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Przyjazne domowiki 
i groźne samowiły 

Wierzono, że domowiki - zwane również ubożętami 

- to dusze przodków troszczących się po śmierci 
o swoje żyjące rodziny. Te dobre duszki przebywały 
razem z ludźmi, opiekując się bydłem oraz przysparzając 
rodzinie mienia i zboża. 

U

niwersalny duch domowy, należą­
cy do wspólnego zrębu wierzeń 
wszystkich Słowian, pełnił roz­

liczne funkcje. Pozbawiony aureoli groź­
nego sacrum rządzącego przyrodą, prze­
trwał w rosyjskim folklorze jako domowik, 
blisko związany z mieszkaniem i dobyt­
kiem chłopskim. Wierzono, że nocą prze­
chadza się po każdym domu, a mieszka 
zwykle w chlewiku lub stodole. Nazywany 
gospodarzem, dziadkiem, a nawet ojczul­
kiem, miał kilka pozytywnych cech, takich 
jak: rodzinność, gospodarność, współodpo­

wiedzialność za dom i przychówek, opie­
kuńczość. Kiedy rodzina zmieniała miejsce 
zamieszkania, zapraszała go, aby przeniósł 
się wraz z nią do nowego domu. 

Domowika widywano o zmierzchu lub 
nocą. Zdarzało się, że miał groźny wygląd 
- opisywany był wówczas jako osobnik 
czarny lub rogaty - w zdecydowanej jed­
nak większości był po prostu podobny do 
głowy domu, czasem od niego starszy i za­
zwyczaj siwy. Ponadto ubiorem przypomi­
nał zmarłego dziadka lub ojca. Niekiedy 
przypisywano mu posiadanie żony - do-
machy czy domowicy która wychodziła no­
cą spod podłogi i przędła wełnę. Chociaż 
domowik był niewidoczny, oddawano mu 
cześć i przygotowywano dla niego poczę­
stunek, traktując go jak członka rodziny. 

Domowiki mieszkały na zapiecku, przy ognisku, 

na strychu i w zagrodzie. 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

7 9 

Jedzenie dla ubożęcia 

W Polsce zostawiano ofiary dla domowe­

go ducha nazywanego ubożęciem. Były 
to resztki jedzenia, zazwyczaj po czwartko­

wym obiedzie, aby posiliwszy się, miał si­
łę przepędzać złe moce. W Rosji karmiono 
go, zostawiając na przykład mleko w misce, 
a na południu Słowiańszczyzny długo prze­

trwał obyczaj pozostawiania dla opiekuń­
czego domowego ducha chleba, mięsa 
i wina na strychu. Gospodyni domu, aby 

zachęcić go do jedzenia, wypowiadała spe­
cjalne zaklęcie. Zniknięcie jedzenia z tale­
rza świadczyło o tym, że ofiara została przy­
jęta. Najedzony i zadowolony duch mógł 
zatem spokojnie troszczyć się o rodzinę. 
Interesujący jest rosyjski obyczaj siadania 
w mieszkaniu tuż przed wyjazdem w po­
dróż. Wziął się zapewne stąd, że chwila 
odpoczynku potrzebna była uczepionym 
do nóg domowym duszkom, aby spokoj­
nie mogły zejść i pozostać w domu. 

background image

8 0 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Wodne demony 

Niektóre duchy bywały groźne dla ludzi, na przykład demony wodne - dusze osób 
zmarłych nagle lub przedwcześnie, szczególnie topielców. Topielce i utopki wywodzi­
ły się z duchów ludzi utopionych oraz dzieci przeklętych przez matkę. W Rosji nosi­
ły nazwę vodjanoj i były istotami złośliwymi, które zwabiały ludzi i topiły ich poprzez 
wciąganie w wodne wiry. Niekiedy czekały na swoje ofiary na nabrzeżach, przybiera­
jąc postać zwierząt lub ryb. W wierzeniach Czechów i Słowaków były to vodniki lub 

vodni,

 występowały czasem pod postacią dziecka zachęcającego ludzi do zgubnego 

wejścia do wody przy świetle księżyca. 
Wszelkie wodne demony usiłowano 
przebłagać. W dawnej guberni archan-
gielskiej był zwyczaj składania w tym ce­
lu ofiar, np. z konia. Mieszkańcy wsi ku­
powali zwierzę, nie targując się o cenę, 

namaszczali jego łeb miodem i - przy­

wiązując mu do szyi dwa młyńskie ka­

mienie - topili. Polski etnograf Zyg­
munt Gloger wspominał o topieniu kury 
w jednym z jezior augustowskich. W je­
ziorze, w którym według miejscowego 
przesądu każdego roku ktoś musiał uto­
nąć, topiono kurę, aby temu zapobiec. 
Mieszkańcy, mijając miejsce, o którym 
mówiono, że zamieszkuje w nim wodnik, 
zdejmowali czapki. 

Wodny duch według słynnego rosyjskiego ilustratora 

Iwana Bilibina (1872-1942). 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

8 1 

Wiły i samowiły 

Ze świata zmarłych wywodziło się wiele 
istot mitycznych żyjących na skraju bagien, 
wód i lasów. Na Białorusi i Ukrainie wierzo­
no, że dusze zmarłych dziewcząt zamienia­
ją się w urodziwe rusałki. Nagie, z rozpusz­
czonymi włosami przybranymi wiankami 
polnych kwiatów, tańczyły na polach przy 
nowiu księżyca, wabiąc ludzi, a następnie 
łaskotaniem doprowadzając ich do śmierci. 
W przekazach Słowian południowych wy­
stępowały one jako wiły lub bałkańskie sa­
mowiły; były to dusze zmarłych dziewcząt 
lub nowo poślubionych kobiet, które nie 

zdążyły nacieszyć się życiem. 

Wiły i samowiły przybierały postać ogni-
stookich lub kozionogich dziewcząt, pląsa­
jących przy świetle księżyca i czarujących 
chłopców. Trzymały się w gromadach, upo­
dabniając niekiedy do łabędzi, sokołów lub 
koni, a podobno nawet do wilków. Miesz­
kały w lasach, górach i wodach. Kontak­

towały się z chmurami i wirami powietrz­
nymi. Były waleczne, ostrzegały chłopów 
przed niebezpieczeństwem i potrafiły wró­
żyć, ale za zbliżanie się do ich siedzib lub 
do koła tanecznego, kiedy zajęte były tań­
cem, karały śmiałków chorobą. Sprzyjały 
tylko młodzieńcom, z którymi wchodziły 
czasami w związki małżeńskie. 

Duchy powietrza 

Niebezpieczne bywały też duchy po­
wietrzne, wśród których można było 
również spotkać dusze o ludzkim po­
chodzeniu. Skrzydlate smoki powietrzne 

nazywane w Polsce żmijami, a na Bałka­
nach ażdachami lub chałami (także ala­
mi),

 mieszkały w czarnych chmurach lub 

jeziorach. Były okrutne dla ludzi - nisz­
czyły ich dobytek, a nawet zabijały. Są­
dzono, że pochodzą od prastarych żmij 
którym z ciała wyrastały nogi z pazurami 
i wielkie skrzydła. Żmij (smok) mógł wy­
stępować także jako ptak - kogut, żuraw 
lub orzeł oraz jako człowiek ze skrzydeł­
kami pod ramionami, wężowym ogonem 
lub ciałem pokrytym łuskami. 
Groźne były również strzygi - wiedźmy 
występujące pod postacią ptaka i żywiące 

się ludzką krwią, a lakże południce, któ­
re w biały dzień potrafiły napastować żni­

wiarzy, kalecząc ich, a nawet zabijając. 
Od dusz zmarłych ludzi pochodzili tak­
że chmurnicy, obłocznicy lub płanetnicy, 
występujący w południowej Polsce i na 

Ukrainie. Chmurnicy z Małopolski mieli 
pochodzić od żywych, młodych i urodzi­
wych ludzi, wciąganych na krótko przed 
burzą w chmury nad którymi obejmowali 
wówczas władzę. 

D Z I A D Y ,  D Z I A D K I 

P o d r ó ż n i k  A h m a d Ibn  F a d l a n wspomina 

o  w y s t r u g a n y c h z  d r e w n a  f i g u r k a c h 

k u l t o w y c h -  „ d z i a d a c h " ,  k t ó r e  w y o b r a ż a ł y 

dusze  z m a r ł y c h przodków. 

Bóstwo jednotwarzowe odnaleziono w Wolinie. 

background image

8 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Czarownicy i czarownice 

Zwykłych łudzi czary napawały pa­
nicznym łękiem. Bano się również 
tych, którzy parali się tajemną działal­
nością - czarowników i czarownic 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

8 3 

O

soby zajmujące się czarami mo­
gły szkodzić ludziom, zsyłając 
na nich choroby oraz inne nie­

szczęścia. Posiadały nawet moc przemie­
niania ich w krwiożercze bestie. 

Czarownik-wilkołak 

Groźnym, magicznym stworzeniem był 
wilkołak, zwany dawniej także wilkołkiem 
- człowiek przemieniający się w wielkie­
go, potwornego wilka. Wzmianki o wil-
kołactwie wśród Słowian pojawiają się 
w pismach Herodota, który uważał, że do­
rzecze Dniepru zamieszkuje plemię Nu­
rów, a jego członkowie raz do roku zamie­

niają się w wilki. Grecki historyk popełnił 
błąd, ponieważ słowo nur lub neur nie 
oznaczało członka konkretnego plemie­
nia, a tylko człowieka występnego, w tym 
także czarownika. Nurowie byli więc cza­
rownikami przyjmującymi postać wilka, 
aby szkodzić innym. 

W jaki sposób czarownik przemieniał się 
w wilka? Otoż rzucał zaklęcie na noż, wbijał 

go w ziemię i trzykrotnie przeskakiwał. Cza­
sami zamiast noża używał pięciu kołków, 
które symbolizowały cztery łapy oraz ogon. 
Po tych zabiegach stawał się potężnym wil­
kiem z wielką głową i dwiema parami strasz­
nych oczu. Zakradał się do osad i mordował 
ludzi oraz bydło, aby nasycić się ich krwią. 
Mógł także pożreć słońce lub księżyc - Sło­
wianie w ten sposób tłumaczyli zaćmienia. 
A gdy już to zrobił, aby znów stać się czło­
wiekiem, musiał raz jeszcze przeskoczyć za­
czarowany nóż. Jeśli ktoś pod jego nieobec­
ność wyciągnąłby nóż z ziemi, czarownik 

na zawsze pozostałby wilkiem. Mścił się od­
tąd za krzywdę, jaka go spotkała. 
Czarownik potrafił też przemienić w wilka 
zwyczajnego człowieka, zarzucając na ofia­
rę wilcze futro i szepcząc zaklęcia. Obarczo­
ny taką klątwą nieszczęśnik skazany był na 
wrogość otoczenia, które traktowało go jak 
złośliwego czarownika albo dziką bestię. 
Wilcza postać uniemożliwiała mu wytłu­
maczenie, na czym polega jego nieszczę­
ście. Zwykle ginął zaszczuty przez ścigają­
cych go mieszkańców osady. Zdarzało się, 
że klątwa działała tylko przez jakiś czas i po 

latach wracał do rodzinnej wsi pod daw­
ną, ludzką postacią, w podartym ubra­
niu, z zabliźnionymi ranami zadanymi mu 
przez współplemieńców. 
Istnieje również inne wyjaśnienie po­
chodzenia wilkołaków - stawały się nimi 
dusze zabójców, którzy po śmierci nadal 
pragnęli mordować i wzbudzać strach. 

Jakby tu zaszkodzić? 

Czarownicy znali wiele sposobów szko­
dzenia ludziom. Potrafili wzrokiem al­
bo zaklęciami zesłać na kogoś chorobę. 

" W WIERZENIACH 

LUDOWYCH

 CZAROWNICE 

WCIELAJĄ SIĘ

 W ZWIERZĘTA, 

ĆMY, A TAKŻE ŻABY. 

ZWŁASZCZA - ROPUCHY " 

background image

8 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

" AMU LETY CHRONIŁY 

PRZED

 NIESZCZĘŚCIEM, 

CZARAMI I UROKIEM. 

ROBIONO JE Z

 KŁÓW, KOŚCI 

ZWIERZĄT

, PŁASKICH 

KAMYKÓW I MUSZELEK " 

Jeśli mieli pukiel włosów, kawałek ubra­
nia ofiary albo grudkę ziemi, po której 
przeszła znienawidzona przez nich oso­
ba, zawieszali te przedmioty nad paleni­
skiem i recytowali zaklęcia. Człowiek, na 
którego rzucono klątwę, strasznie cierpiał 
i w końcu umierał. Zły czarownik mógł 
też wyrzeźbić drewnianą figurkę przedsta­
wiającą jego ofiarę. Gdy nakłuwał ją albo 
przypalał, ofiara odczuwała dotkliwy ból. 
Innym sposobem utrudniania komuś ży­
cia było zasupłanie zboża na polu. Wła­
ściciela pola zaczynał odtąd prześladować 
pech. Aby cofnąć klątwę, musiał znaleźć 
zawiązane kłosy i udać się do znachora, 
aby je rozsupłał. Nie wolno było wyry­
wać ani wycinać zaczarowanych kłosów, 
bo wtedy urok byłby nie do odwrócenia. 
Kiedy znachor umiejętnie rozsupłał zbo­
że, właściciel pola uwalniał się od prze­
siadującego go pecha, ale nadal musiał li­
czyć się z tym, że czarownik znów zechce 

mu zaszkodzić. Dlatego mógł poprosić lo­
kalnego znachora, aby odwrócił klątwę 
i skierował ją na czarownika. Znachor brał 

wtedy osinowy kołek i wbijał w miejsce, 

gdzie czarownik zasuptał zboże - wtedy 
to czarownik odczuwał silny ból. 

Złośliwe czarownice 

O szkodzenie ludziom oskarżano rów­
nież czarownice. W oczach arabskich po­
dróżników i kronikarzy Słowiańszczyzna 
wschodnia była miejscem szczególnego 
rozpowszechnienia się wiary w czarow­
nice. Jak wynika z relacji pisarza arabskie­
go z XII w. - Abu Hamida al-Andaluziego, 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

8 5 

który przybył do tureckich Bułgarów 
mieszkających nad środkową Wołgą, co 
20 lat na wschodniej Słowiańszczyźnie 
stare kobiety odprawiały czary. Dlatego 
odbywały się tam prawdziwe polowania 
na czarownice. Mieszkańcy wsi chwyta­
ją wszystkie stare kobiety jakie znajdują 

w swym kraju i wiążą im ręce i nogi. Ma­

ją zaś wielką rzekę. Do tej rzeki wrzuca­
ją wspomniane staruchy. Tę zaś, która wy­
płynie na powierzchnię wody, uważają 

za czarownicę i pałą. Co do tej, która się 
zanurzy, to sądzą, że nie jest czarownicą 
i puszczają ją wolno. 
Za szczególnie predysponowane do zo­
stania czarownicami uważano wiejskie 
kobiety, którym przypisywano złośliwość, 
mściwość lub nadmierną zazdrość. Po­
nadto czarownice były małomówne i stro­
niące od ludzi. Sama natura wyznaczyła 
im tę rolę. piętnując je na przykład odra­
żającymi znamionami. 

Gdy krowa nie daje mleka... 

Podobnie jak czarownicy, także czarow­
nice i wiedzmy potrafiły rzucać klątwy, 
ale przypisywano im też psucie krowom 
mleka. Czarownica rzucała urok na kro­

wę, żeby ta - w porywie szału - zatłu­

kła rogami swoje nowo narodzone cielę. 
Aby straszna klątwa się udała, czarow­
nica przez trzy dni zbierała do garnka 
delikatną rosę z ziół. a czwartego dnia 
ścinała zioła i robiła z nich mocny wy­
war. Później trzykrotnie obchodziła krowę 
- biedne zwierzę ryczało, traciło mleko 
i wpadało w szał. 

Czarownice posądzano też o zsyłanie su­
szy, gradu i nieurodzaju oraz o wykrada­
nie ciał niebieskich - Wenus czy księży­
ca. Uważano, że co jakiś czas spotykają się 
i dokonują rytualnego aktu, zwanego doje­
niem księżyca. Rozbierają się wtedy do na­
ga i gotują w kotle ziota. Kiedy wymówią 
już ostatnie zaklęcie, księżyc znika z nie­
boskłonu i pojawia się obok nich w postaci 
krowy, którą czarownice doją, by pozyskać 
przydatne im do czarów mleko. 
Szczególne miejsce wśród słowiańskich 

czarownic zajmowała strzyga. Wiara w cza­
rownice, wchodzące w pakt z szatanem 
i wraz z nim szkodzące ludziom, przetrwała, 
stając się częścią ludowego światopoglądu 
chrześcijańskiego. U schyłku średniowie­
cza, a także w XVI i XVII w., wiara w cza­
rownice przerodziła się niemal w obsesję, 
której ceną było spalenie na stosie wielu 
kobiet i - mniejszej liczby - mężczyzn. 

0  C Z A R O W N I C A C H W  K R O N I K A C H 

W e d ł u g  A l e k s a n d r a Gieysztora czarownica lub 

wiedźma  w y s t ę p o w a ł a w  j ę z y k u staropolskim  j a k o 

„wiedma", czyli  „ t a , co wie", uprawia czary i wieszczy, 

a  p r a s ł o w i a ń s k i e słowo  „ c z a r " oznaczało urok i  g u s ł a . 

Obecność czarownic  z o s t a ł a poświadczona w kronice 

Kosmasa z  P r a g i (z przełomu XI i XII w.).  J e s t w niej 

mowa o wróżce Libuszy, trucicielce Kazi i czarownicy 

Tetce,  k t ó r e wspólnie uradziły, aby dać Czechom za 

księcia  P r z e m y s ł a w a .  W t ó r u j e tej relacji zapisana 

przed 1209 r. kronika - „Chronicon Montis  S e r e n i " , 

a u t o r opisuje w niej czarownicę, która wróży z sita, 

co  j e s t zgodne ze słowiańskim obyczajem. 

background image

8 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Wiara Słowian w niewidzialne moce spowodowała 
wyodrębnienie wśród plemion i wspólnot rodowych 
osób, które miały kierować zorganizowanym życiem 
religijnym. Najpierw byli to czarownicy, później ich 
zadania przejęli kapłani. 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

8 7 

W

odróżnieniu od czarowni­
ków, którzy - wykorzystu­
jąc swoje zdolności parapsy­

chiczne i znajomość sztuczek magicznych 
- działali samodzielnie na rożnych obsza­
rach, kapłani realizowali swoje zadania 

w określonym miejscu kultu i dla kon­

kretnej grupy. Granice między zadaniami 
czarownika i kapłana były płynne. Jednak 
o ile czarownicy kontaktowali się ze świa­
tem nadprzyrodzonym za pomocą prak­
tyk magicznych, o tyle kapłani byli kimś 

w rodzaju urzędników, którzy mieli odda­
wać cześć bogom i poznawać ich zamiary 
wobec ludzi. Posiadając szczególną wie­
dzę, obowiązani byli ją doskonalić. Do­
piero gdy poznali najgłębsze tajniki religii 
oraz zasady relacji człowiek-świat nad­
przyrodzony, mogli spełniać funkcję po­
średników między ludźmi i bogami. 
Opiekę i pomoc ze strony sił nadprzyro­
dzonych miała ludziom zapewnie dzia­
łalność kapłanów. To oni składali ofiary 
bogom i duchom przodków, wygłaszali mo­
dlitwy odprawiali obrzędy i wróżyli. Z rela­
cji Thietmara z Merseburga z  1 0 1 8 r. wyni­
ka, że obrzędy odprawiane przez kapłanów 
w Radogoszczy były bardzo widowiskowe. 
Kronikarz wspomina min., że kapłani, roz­
kopując miejsce, w którym przechowywa­
li w ziemi wróżebne pałeczki, wieszczyli na 
podstawie wyrzuconych losów-pałeczek, 
nazywanych przez współczesnych bada­
czy bierkami. Po zakończeniu wróżby 
przykrywali losy darnią, wbijali w to miejsce 

dwa skrzyżowane groty włóczni i przepro­

wadzali pod nimi konia. Potem następowa­
ło kolejne rzucanie losów i ponowne wró­
żenie na podstawie tego, „co boskie". 

Radogoscy kapłani przepowiadali wojnę, 
obserwując zachowanie potężnego odyń-
ca, który - jak pisze w „Mitologii Słowian" 
Aleksander Gieysztor - wychodził z jezio­
ra z pianą połyskującą na białych kłach i na 
oczach wszystkich tarzał się z upodoba­
niem w kałuży wśród straszliwych wstrzą­
sów.

 Z kolei Helmold podaje, że do Arko-

ny, świątyni boga Swiętowita, nadchodziły 
ze wszystkich krain słowiańskich zapyta­
nia o wyrocznię. Saxo Grammaticus opi­
suje rytuał wyroczni w tej świątyni - wró­
żenie z wina wlanego do rogu Swiętowita. 

Relacjom tym wtóruje polski badacz Ro­
man Zaroff, który spośród opisów wróżb 

w Arkonie wydobył z zapomnienia pocho­
dzący z około  1 1 2 0 r. zapis Williama z Mal-
mesbury na temat wyroczni urodzajów, do 
której używano trunku

 -

 miodu pitnego 

przechowywanego w rogu umieszczonym 
w ręce ogromnego posągu bóstwa. 

" ZADANIA KAPŁANÓW 
NIE OGRANICZAŁY SIĘ 

TYLKO DO ŚWIĄTYNI " 

Księciu Olegowi Mądremu pogański czarownik 
przepowiedział, że umrze z powodu swojego konia 

background image

8 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

" GDY ORGANIZACJE

 PLEMIENNE

 ZACZĘŁY SIĘ

 PRZEKSZTAŁCAĆ 

W PAŃSTWA,

 CZAROWNICY STRACILI NA ZNACZENIU, 

W Z R O S Ł A

 NATOMIAST

 RANGA KAPŁANÓW.

 STALI SIĘ ONI NIE 

TYLKO

 SPECJALISTAMI

 OD KREOWANIA

 ŻYCIA DUCHOWEGO, 

KSZTAŁTOWALI

 TAKŻE ŻYCIE

 LOKALNEJ SPOŁECZNOŚCI " 

Obowiązki kapłańskiej posługi 

Źródła pisane (Thietmar, Helmold i Sa-
xo Grammaticus) są skąpe, jednak wyraź­
nie mówią, że rola kapłana nie ograniczała 
się do służby w świątyni. W Radogoszczy 
sprzątający świątynię kapłan nie śmiał od­
dychać, tylko biegał co chwila do drzwi, że­
by zaczerpnąć powietrza. Nie korzystał też 
z

 bogactw należących do boga Swarożyca, 

jedynie ich pilnował. A skarbiec Arkony 
naczelnej świątyni zachodniej Słowiańsz­
czyzny, był ogromny. Do pilnowania skar­
bów, zwłaszcza cennych proporców wo­
jennych, wyznaczono nawet osobnych 
kapłanów, którym wolno było siedzieć 
w świątyni, podczas gdy cała reszta stała. 
Takich wyróżników było więcej. Kapła­
ni mogli nosić długie włosy, a ponadto 
otrzymywali liczne przywileje. Kapłan ra-
dogoski, jako jodyny ze wszystkich czci­
cieli Swarożyca, dosiadał poświęconego 
bogu konia. Podobnie było w Arkonie, 
gdzie kapłan wyruszał konno w celach 
wróżebnych. Nadzorował również wojsko 
(w Arkonie było  3 0 0 konnych rycerzy) 
służące nie do obrony osobistej, tylko do 
pilnowania skarbca. 

Kapłan miał służyć i składać ofiary (żertwy). 
Przywiązywano do tego wielką wagę. Za­
biwszy ofiarę, kapłan (żerca) musiał skoszto­

wać jej krwi, co miało wpływać na właściwą 

interpretację wróżby Poznanie choćby tyl­
ko zarysu przyszłych zdarzeń było koniecz­
ne w życiu pełnym niebezpieczeństw, a uła­
twieniem wieszczenia była wiara w to, że 
bogowie, tak jak ludzie, nie są wolni od po­
żądania - jadła, napoju, cennych przedmio­
tów, zwierząt oraz... innych ludzi. 
Składanie żertw było równoznaczne z odda­

waniem czci bogom. Dlatego w zakres obo­
wiązków kapłańskich wchodziło pilnowa­
nie składania ofiar przez wiernych. Udział 
kapłanów w życiu społeczności wiązał się 

nie tylko z posiadaniem przez nich wiedzy 
astronomicznej i przyrodniczej. Chodziło toż 
zapewne o predyspozycje charyzmatyczne, 
Jak donosi Thietmar z Merseburga. nawet 
książę Rugian w porównaniu z kapłanem 

Arkony byt mniej szanowany. Nic dziwne­
go, że w odróżnieniu od przywódców świec­
kich, którzy swoją politykę realizowali często 
kosztem odstępstwa od wiary, słowiańskie 
świątynie były punktami oporu wobec sze­
rzącego się chrześcijaństwa. 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

8 9 

Zagrożenie zewnętrzne oraz zmiany za­
chodzące w życiu plemion słowiańskich 
umacniały znaczenie kapłanów. W swo­
jej kronice Helmold mówi o sądach odby­
wających się w świątyniach oraz o przy­
sięgach sądowych Pomorzan składanych 
w obecności kapłana. Nie wiadomo, czy 
był on sędzią i rozstrzygał sprawy, czy sa­
ma tylko jego obecność, jak i miejsce są­
du - święty gaj, nadawały wyrokowi sank­
cję religijną. 

Boscy pośrednicy 

Słowianie wschodni nazywali swoich po­
średników z bogami wołchwami lub kudie-
snikami.

 Znali oni mity oraz dawne ustne 

przekazy i na tej podstawie usiłowali stwo­
rzyć spójny system wierzeń. Przepowiadali 

też przyszłość i uzdrawiali chorych, podob­
nie jak syberyjscy szamani. Aby osiągnąć 

cel, za pomocą rytmicznego tańca w kół­
ko i środków oszałamiających wprowadza­
li się w stan ekstazy. Staroruscy kronikarze 
opisywali w Xl w. wołchwów jako czarow­
ników, którzy stawali na czele powstań 
przeciwko książętom oraz przeciwko wpro­
wadzaniu nowej wiary. 
W opisach etnograficznych pojawiają się 
uzdrawiacze, znachorzy, wtaczane, zwani 
też wiedunamii szeptunami a także biegli 
w takich praktykach magicznych, jak spro­
wadzanie deszczu i gradobicia: płanetni-
cy, chmurnicy i gradiwnicy. Przez wieki 
w tajemnicy trzymali oni wiedzę na temat 
rytuałów pogańskich, przekazywaną jedy­
nie z pokolenia na pokolenie. 

Pełne tajemnych mocy 

W kamieniach ofiarnych kumulowała się niezwykła, nadprzyrodzona moc.  S a m e 
w sobie nie były dla Słowian przedmiotem kultu, ale stanowiły jego nieodłączny 
składnik. Służyły jako ołtarze ofiarne. Jeśli kształtem przypominały postać ludz­

ką, nadawano im imiona. Nie­
którym przypisywano również 
moc uzdrawiania oraz przy­

wracania płodności kobietom, 
a także poprawiania pogody. 

background image

9 0 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Z szamanem 

w zaświaty 

Obcowanie ze zmarłymi czę­

sto odbywało się za pośred­
nictwem szamanów, którzy 
- jak nikt inny - potrafili ra­
dzić sobie z duchami. 

W

średniowiecznych latopisach 
Słowian wschodnich można 
spotkać informacje o woł-

chwach

 i kudiesnikach. Kud w języku sta-

roruskim oznacza czarownika, kudies to 
czarowanie, a słowo kudiesy - czary, ale 
również być może bęben szamana. Śre­
dniowieczny zapis sofijski podaje, że bi­
jąc w bęben, kudiesnik przywoływał do 
siebie zle duchy. Między kudiesnikami 
a wołchwami istniała jednak duża róż­
nica. Określenie kudiesnik miało wy­
mowę pejoratywną, podczas gdy o woł-

chwach,

 którzy jeszcze na początku Xl w. 

stawali na czele powstań chłopskich na 

Szaman z Glinian - prototyp słowiańskiego szamana 

background image

P O S T A C I  M I T O L O G I C Z N E 

9 1 

Rusi, wyrażano się z uznaniem, a nawet 
szacunkiem. Wołchw, wotszebnik ozna­
cza w języku rosyjskim czarownika, ale też 

wpadanie w ekstazę, przeciągle mrucze­
nie i wycie, co wskazywałoby na umiejęt­
ność kamłania, czyli posługiwania się spe­
cyficzną techniką śpiewu gardłowego. 

Symbole szamanów 

Jednym z magicznych zabiegów mają­
cych zapewnie zmarłemu życie wiecz­
ne był zwyczaj zawieszania na jego pier­
si, przed złożeniem do grobu, talizmanu 

w postaci wykonanej z kości ozdobnej 

płytki w kształcie litery T. Obecnie inter­
pretuje się ją jako symbol życia i śmier­
ci, w Egipcie znany pod nazwą ankh 
(angh).

 Na obecność szamanizmu wska­

zuje też wiele innych symbolicznych i pla­
stycznych wyobrażeń, których znaczenie 
odczytujemy teraz poprzez analogie do 
żywych kultur i zapisów historycznych. Po­
cząwszy od epoki neolitu, zawartość kur­
hanów i symbolika ceramiki jednoznacz­
nie wskazują na uczestnictwo szamanów 

w pogrzebach. W kurhanach znaleziono 
wyposażenie grobowe w postaci glinia­

nych flasz z kryzą przypominającą maków­
kę, fajek do palenia substancji halucyno­
gennych, glinianych bębnów, które - wraz 
z grzechotką - były głównym atrybutem 
szamana, a także resztki ziół. 
Szaman bywał bowiem często przewodni­
kiem dusz w zaświatach - zarówno pod­

czas pogrzebu, jak i podczas świąt poświę­
canych zmarłym, gdy dusze przychodziły, 

aby obcować z żywymi. Rola szamana 
musiała być znacząca także podczas ob­
rzędów wspominkowych w rodzaju dzia­
dów, kiedy rodowi zapraszającemu przy­
jazne duchy przodków na wspólną 
z żywymi ucztę-stypę potrzebny był prze­
wodnik umożliwiający kontakty z zaświa­
tami. Rodzinie chodziło przecież o dalszą 
opiekę zmarłych nad żywymi.  O b e c n o ś ć 
dusz podczas obrzędu miała zapewnie 
rodzinie dobrobyt, urodzaj plonów i roz­
mnażanie się stad zwierząt domowych. 

W R Ó Ż B I C I - S Z A M A N I 

S z a m a n i , na  R u s i zwani

 wołchwami, 

r e k r u t o w a l i się  s p o ś r ó d  k o w a l i -

-znachorów.  W y s p e c j a l i z o w a l i się 

w  „ o b s ł u d z e " kultu  p r z y p u s z c z a l n i e  j u ż 

w  s p o ł e c z n o ś c i a c h  w s p ó l n o t y  p i e r w o t n e j . 

K r o n i k a r z e  w s c h o d n i  s t w i e r d z a j ą ich 

i n t e r w e n c j e w  l a t a c h  n i e u r o d z a j u , 

p r z y p i s u j ą c im wiele  c z y n n o ś c i 

m a g i c z n y c h . Milczą  n a t o m i a s t o ich 

udziale w  o f i a r a c h i  m o d ł a c h  p o g a ń s k i c h . 

P o n i e w a ż  z a p i s y te  p o c h o d z ą z X I w., 

można  t e n  f a k t tłumaczyć  u s t a n i e m 

z b i o r o w y c h  o b r z ę d ó w  p l e m i e n n y c h . 

P o d s t a w o w a forma kultu  p o l e g a ł a na 

s k ł a d a n i u  o f i a r istotom  n a d p r z y r o d z o n y m , 

w tym duchom i demonom,  k t ó r e  b y ł y 

o b d a r z o n e ludzkimi  w ł a ś c i w o ś c i a m i 

-  o c z e k i w a ł y  j a d ł a i  n a p o j u , choćby tylko 

w symbolicznej  f o r m i e ;  p o d c z a s  s t y p i uczt 

to  p r z e c i e ż ludzie  s p o ż y w a l i  o f i a r o w a n ą 

duszom  ż y w n o ś ć . 

background image

9 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

M I T Y 

9 3 

istoria badań nad religią 
Słowian jest historią 
rozczarowań - uważa 

tak wielu wybitnych badaczy 

Słowiańszczyzny Mitologię 
Słowian mającą podstawy 
w materiałach źródłowych 
można bowiem zmieścić 
na jednej kartce papieru. Dlatego 
uczeni skazani są na metody 
porównawcze, pozwalające 
- na podstawie skromnych śladów 

wierzeń - odkryć czy raczej 

zrekonstruować mity Słowian lepiej 
zachowane w innych mitologiach. 
Za to legend, podań oraz bardziej 
lub mniej udanych prób tworzenia 
mitologii znajdziemy co niemiara. 

background image

9 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Tworzenie mitów 

Przed przyjęciem chrześcijaństwa (IX--X w.) Słowianie 
nie mieli własnego piśmiennictwa i dlatego nie zostawili 
żadnych ksiąg, z których można by było poznać ich 

wierzenia, mitologię, podania, legendy czy baśnie. 

B

adacze słowiańskich wierzeń są 
skazani na relacje obcych dziejo-
pisów, których nie było wielu, oraz 

na opowieści spisane znacznie później, 
już w okresie kształtowania się słowiań­
skich państw. Kronikarze, tacy jak Czesi 
- Kosmas z Pragi i Pulkawa, na Bałkanach 
Pop Dukljanin z Baru, w Polsce Gall Ano­
nim, Wincenty zwany Kadłubkiem i Jan 
Długosz, a na Rusi anonimowy autor „Po­
wieści minionych lat", spisywali pradzieje 
poszczególnych plemion słowiańskich. 

Z kronikarskiego obowiązku 

Kronikarzom zawdzięczamy większość le­
gend i podań kreujących zwłaszcza bo­
haterów okresu narodzin państwowości, 
takich jak: Czech (Bohemus), Libusza 
i Przemysław w Czechach, Lech, Krak, 
Wanda, Popiel i Piast w Polsce, czy Kij wraz 

z rodzeństwem oraz Ruryk na Rusi. Inaczej 
wyglądają legendy opiewające pradzieje 
Słowian południowych, które w formie la-
topisu pozostawił potomnym żyjący naj­
prawdopodobniej w drugiej połowie XII w. 
Pop Dukljanin z Baru. Wiele z tych postaci, 
jak choćby goccy protoplaści Słowian po­
łudniowych czy fikcyjna w znacznej części 
genealogia dynastii południowosłowiań-
skich, ma dziś wymiar baśniowo-literacki. 
Chociaż współcześni badacze kwestionu­
ją większość faktów historycznych poda­
wanych w średniowiecznych kronikach, 
pisanych przecież na podstawie ustnych 
przekazów, to jednak, gdy chodzi o legen­
dy, podania i baśnie, mają  o n e dodatko­
wą wartość - przyczyniły się do ukształto­
wania świadomości narodowej Czechów, 
Polaków, Rosjan, Ukraińców, Białorusi­
nów, Słowaków czy też mieszkających na 

background image

M I T Y 

9 5 

U S Z L A C H E T N I A N I E  P R E H I S T O R I I 

W i e l u  k r o n i k a r z y  c z e r p a ł o  i n s p i r a c j ę nie  t y l e 

z  u s t n y c h przekazów, co -  p r ó b u j ą c  s t w o r z y ć 

c h w a l e b n ą opowieść o  p r a d z i e j a c h swojego 

p a ń s t w a czy  n a r o d u -  „ u s z l a c h e t n i a ł o " te 

dzieje, wiążąc je z  h i s t o r i ą  z n a n y c h  s t a r o ż y t n y c h 

p a ń s t w ,  t a k i c h  j a k  G r e c j a czy Rzym. 

Karta z rosyjskiej „Kroniki Remezowa" (XVII w.). 

background image

9 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

" OKAZUJE SIE, ŻE STARE 

WYOBRAŹNI KRONIKARZY, 

ołudniu - Chorwatów, Serbów, Bułga­
rów i Słoweńców. Takim przykładem mo­
że być polska legenda o Kraku i Wandzie 
czy czeska o Libuszy, która - pod wpły­
wem rozwoju krytycznej historiografii 
w XIX i XX w. - znikła z podręczników 
historii, ale nadal pozostaje w potocznej 
świadomości narodu czeskiego. 
Dlatego na bohaterów podań i legend, 
a nawet baśni należy spojrzeć nie tyle 
z punktu widzenia ich autentyczności, 
ale jak na postaci, które trafiły do zbio­
rowej świadomości historycznej poszcze­
gólnych narodów. Niezależnie od tego 
analiza kronik, a już szczególnie takich au­

torów, jak Gall Anonim, Wincenty zwany 

Kadłubkiem czy Pop Dukljanin z Baru 
prowadzi do wniosku, że są  o n e wytwo­
rem literackiej wyobraźni ich twórców. 

Bezcenne falsyfikaty 

W XIX w., kiedy próbowano stworzyć 
wspólny język słowiański, a ruchy spo-
łeczno-kulturalne, takie jak słowianofilstwo 
i panslawizm, usiłowały doprowadzić do 
zjednoczenia narodów słowiańskich, po­
jawiły się fałszerstwa, czyli kroniki stylizo­
wane na średniowieczne, gloryfikujące po

­

szczególne narody słowiańskie, O takich 
utworach, charakteryzujących się zwykle 
archaiczną manierą, napisał w książce „Sło­
wiańska moc" Zdzisław Skrok, zaliczając do 
nich „Rękopis królodworski" oraz „Rękopis 
zielonogórski", oba dzieła odnoszące się 
do legendarnych dziejów Czech, 
Interesująca jest zwłaszcza historia od­
krycia rękopisów we wrześniu 1817 r. 
przez Vaclava Hanka, bibliotekarza Mu­
zeum Czeskiego w Pradze. Podczas wizyty 
w Dvur Kralove odnalazł tam - podobno 
na poddaszu kościelnej wieży - nieznane 
rękopisy zawierające zbiór staroczeskich 
utworów opisujących początki Słowiańsz­
czyzny w Czechach. W autentyczność „Rę­
kopisu królodworskiego" nie wątpił min. 
Adam Mickiewicz, choć na wykładach 

background image

M I T Y 

9 7 

KRONIKI

 SĄ ALBO W DUŻEJ CZĘŚCI

 WYTWOREM 

ALBO

 CAŁKOWITYM

 WRĘCZ

 FALSYFIKATEM " 

w College de France przestrzegał przed 
manią słowianofilską, w wyniku której 
mogą się pojawiać fałszerstwa. Dopiero 
pod koniec XIX w. Tomaś Garrigue Masa-
ryk, historyk literatury, a także zasłużony 
działacz niepodległościowy i późniejszy 
prezydent Czech, ogłosił, że zarówno „Rę­
kopis królodworski", jak i odnaleziony póź­

niej „Rękopis zielonogórski" to falsyfikaty 
napisane przez współczesnych autorów 

Zabytek staroruskiej literatury 

jeszcze bardziej zagadkowa jest historia 
rękopisu, który wszedł do literatury jako 
„Słowo o wyprawie Igora". W  1 8 0 0 r. po­
jawił się on w Moskwie i zosta! uznany 
za wybitne dzieło literatury staroruskiej 
opisujące dzieje Rusi w XIII w. Odkryw­
ca, hrabia Aleksy Musin-Puszkin, miał 
znaleźć wierszowany utwór w archiwum 
klasztoru spasskiego w Jarosławiu nad 
Wołgą, który następnie opublikował na 
łamach „Spectateur du Nord". W 1812 r. 
podczas wielkiego pożaru Moskwy, ręko­
pis ponoć spłonął. Dlatego dziś nie ma 
pewności, czy naprawdę istniał. Zdaniem 
Zdzisława Skroka autorem tego dzieła 
mógł byc żyjący pod koniec XVIII w. me­
tropolita moskiewski Dymitr Tupenko. 
Inaczej należy spojrzeć na słowiańskie 

rodowody powstające masowo w lite­
raturze  X I X w. Kierunek ten zapocząt­
kował angielski romantyk James Mac-
pherson. podający się za tłumacza 
„Pieśni Osjana", utworów poetyckich, ja­
koby staroceltyckich. I chociaż dzieło to 
ostatecznie uznano za falsyfikat, to wie­
lu wybitnych twórców romantycznych, 
jak choćby Adam Mickiewicz, nie zra­
ziło się do tego typu czerpania inspira­
cji z prawdziwych obrzędów ludowych. 
Przetrwały  o n e - tak jak białoruskie dzia­
dy - w zbiorowej świadomości, ocalone 
z zamierzchłych czasów pogańskiej Sło­
wiańszczyzny 

C Z E R P A N I E Z  F O L K L O R U 

W a ż n y m  ź r ó d ł e m  p o z n a n i a mitów  S ł o w i a n 

s ą  m a t e r i a ł y  e t n o g r a f i c z n e .  Z a c h o w a ł 

się w nich m.in.  ś l a d mitu o  p o c z ą t k u 

ś w i a t a ,  k t ó r y miał  z o s t a ć  s t w o r z o n y 

przez dwóch demiurgów  w y ł a w i a j ą c y c h 

ziemię z  p r a w o d y . Ma on swój odpowiednik 

w mitologii  n o r d y c k i e j , w  k t ó r e j można 

o d n a l e ź ć szczątki  o p o w i e ś c i o  w a l c e 

Heimdala z Lokim 

background image

9 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

M I T Y 

9 9 

„KSIĘGA WELESA" 
- dzieje fałszerstwa 

W latach 50. XX w. świat nauki obiegła sensacyjna wiadomość, 

że w rosyjskim centrum w San Francisco znajdują się materia­
ły dokumentujące istnienie „Księgi Welesa" - unikatowego świa­
dectwa kultury dawnych Słowian. Podekscytowani badacze pró­
bowali dotrzeć do źródła. 

D

otarcie do „Księgi Welesa" (naz­
wa pochodzi od pierwszej ta­
bliczki dotyczącej tego boga) 

okazało się jednak niemożliwe. Bukowe 
tabliczki z czytelnym tekstem w dialek­

tach słowiańskich zaginęły! Przetrwało 
tylko kilka zdjęć i odpisów. Emocje opa­
dły, a dziś już tylko nieliczni wierzą w au­
tentyczność znaleziska. 

Spod Charkowa... 

Niezwykłe losy tabliczek zaczynają się na 
południu Rosji latem  1 9 1 9 r. W tym okre­
sie Armia Ochotnicza, złożona w znacz­
nej mierze z kozaków pod dowództwem 

Antona Denikina. ścigała osłabione si­
ły rodzącej się dopiero Armii Czerwo­
nej. Wojna domowa niosła zniszczenia, 
a walkom towarzyszyły grabieże. Prawdo­
podobnie w takich okolicznościach, pod 
Charkowem, w ręce pułkownika Alego 
Fiodora Arturowicza Izenbeka miało trafić 
kilka niezwykłych przedmiotów. Znalezi­
skiem okazały się tabliczki z drzewa buko­
wego o wymiarach 38 na 22 centyme­
try, grubości niespełna pięciu milimetrów. 
Miały nierówne krawędzie i ślady otwo­
rów, zapewne do mocowania sznurka. 
Deseczki pokrywało niezrozumiałe dla 
Izenbeka pismo. Pułkownik, przekonany 

background image

100 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

" CZY

 „KSIĘGA WELESA"

 KIEDYŚ SIĘ ODNAJDZIE 

I JESZCZE RAZ

 WYWOŁA

 BURZLIWĄ

 DYSKUSJĘ? " 

o niezwykłości odkrycia, zachował zna­
lezisko dla siebie. Klęska armii Deniki-
na w  1 9 2 0 r. zakończyła ofensywę bia­
łych, choć walki trwały jeszcze do 192 1 r. 
Oficerowie w większości udali się na emi­
grację. Izenbek trafił najpierw do Belgra­
du. Potrzebował pieniędzy. Tu w 1923 r. 
próbował sprzedać tabliczki miejscowe­
mu muzeum, ale nie spotkał się z zainte­

resowaniem. Wkrótce opuścił stolicę Ser­
bii i zamieszkał w Brukseli. 
Tam spotkał Jurija Mirolubowa, z wy­
kształcenia chemika, a zarazem pasjonata 
historii. Zapoznał go ze swoim skarbem. 
Mirolubow postanowił skopiować zawar­

tość tabliczek. Wykonał 
także zdjęcia „zabytków". 

W okresie międzywojen­

nym nikomu więcej nie 
udało się ich zobaczyć. 

...do San Francisco 

Podczas II wojny światowej 
tabliczki zaginęły. Emigra­
cyjne losy rzuciły Mirolu­
bowa do Stanów Zjedno­
czonych. W nieznanych 
bliżej okolicznościach rosyj­
ski emigrant zdecydował się 

przekazać zgromadzone przez siebie mate­
riały do rosyjskiego centrum w San Fran­
cisco. Przez kilka lat przeleżały w zapo­
mnieniu. Dopiero w 1953 r. wzbudziły na 

nowo zainteresowanie badaczy. Niestety, 
nie odnaleziono samych tabliczek, a jedy­
nie ich odpis wykonany przez Mirolubowa. 
W prasie naukowej i popularnej rozgorza­
ła dyskusja. Większość badaczy odrzuci­
ła autentyczność znaleziska, podkreślając 
liczne błędy i współczesne zapożyczenia 
znajdujące się w tekście. Obrońcy „Księ­
gi Welesa", których nie brakuje nawet dziś, 
uważają, że pomyłki mogły powstać na eta­
pie tworzenia odpisu przez Mirolubowa 

i że wcale nie muszą świad­
czyć o fałszerstwie. 
Dziś odpis 45 bukowych ta­
bliczek, spisanych podobno 
w trzech różnych dialektach 
słowiańskich, został de facto 
odrzucony przez naukę. 

Tajemniczy zabytek wziął swoją 

nazwę od imienia boga bydła, 

podziemii i magii. 

background image

M I T Y 

1 0 1 

Co tam było zapisane? 

/ vot nachnite, vo-pervyh - glavu pred TrigIavom sklonite! 
„Księga Welesa" przetrwała w formie odpisów przełożonych na język rosyjski. Materiał 

jest niejednolity, w wielu miejscach przerwany, stąd trudności z jego interpretacją. 

Przedstawiony jest tam cały słowiański panteon, z Trzygłowem, Swarogiem, Perunem, 

Welesem i Strzybogiem na czele, oraz pomniejsze bóstwa. Większość ich imion pojawia 

się jedynie w „Księdze Welesa", ale inne przypominają imiona bogów Słowian połabskich 
(jak Radogost, czy Jarowit). Nieprawdopodobne - dlaczego? Cała „Księga..." stanowi bo­

wiem praktycznie pieśń o pochodzeniu Słowian, ale tak naprawdę rozumianych jako Ru­
sinów. Jeśli jej zapis rzeczywiście po­
wstał w VII-VIII w., to niezwykła była 

znajomość historii, bowiem wielokrot­
nie wspominana jest tu m.in. współpra­
ca Słowian przed wiekami z Rzymiana­
mi, walka z Gotami i Skandynawami. 

W apologetyczną legendę o wędrów­
ce Słowian (Rusinów) wplecione są 
mityczne opowieści. Piszący „Księ­

gę..." zawdzięcza ową wiedzę bogini 
Matce Sławie, która pod postacią pta­
ka przyleciała nad stepy ruskie i opo­

wiedziała historie z przeszłości. W za­
mierzchłych czasach Perun swoim mieczem rozcinał pochmurne niebo i ciskając gromy, 
zsyłał na ludzi błogosławiony deszcz. Dzięki Swarogowi toczącemu swój złoty wóz (słoń­
ce) mogli uprawiać ziemie. Pewnego wieczoru krowa o imieniu Zemun poszła się paść. 
Wkrótce zaczęła dawać mleko, które rozlało się po niebie. Tak powstały gwiazdy. To 
o n e miały Słowianom wyznaczać granice ich ziem, których bronić winni za wszelką ce­
nę. Nocą zabitych wojowników  W e l e s zabierał w podróż wśród gwiazd do swojej siedzi­
by gdzie przy jego świątyni oddawali mu cześć i sławili w pieśniach. Całą opowieść za­
wartą na jednej z tabliczek kończy podniosły tekst: Tak my shll i ne byli nahlebnikami 

a bylirusskimislavyanami, kotorye bogam slavupoyut ipotomu - sutslavyane. (Tak żeś­
my szli i nie byliśmy niewolnikami, a byliśmy ruskimi wojownikami, którzy bogów sławi­
li - i dlatego jesteśmy Słowianami.). 

Fragment zapisu z „Księgi Welesa". 

background image

1 0 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Milczą o nich badacze Słowiańszczyzny. Pojawiły się 
dopiero w literackim, zbeletryzowanym ujęciu Czesława 
Białczyńskiego, autora cyklu „Mitologii słowiańskiej", 

w tomie „Stworze i zdusze, 
czyli starosłowiańskie bo­

ginki i demony". 

P

isząc tę barwną opowieść, Białczyń-
ski nawiązuje do „Mitów greckich" 
Roberta Gravesa. Bogowie według 

niego narodzili się w wyniku wojny o Bułę 
toczonej między Kaukami. Są tu zarówno 
bóstwa, których istnienie potwierdzają ba­
dania nad mitologią Słowian, jak i takie, któ­
re występują tylko w podaniach ludowych 
(Peperuna) lub są całkowitym wytworem 

wyobraźni autora - tak jak w wypadku syl­
wetek większości bogiń żywiołów. 

Lesza i inne boginie 

Lesza (Pomiana) to bogini lasów i bo­
rów, żeński odpowiednik Borowiła. Jeden 
z jej przydomków - Pomiana, miałby się 

background image

M I T Y 

103 

odnosić do starosłowiańskiego słowa po-

mian,

 co oznacza echo, a inny - Borruna 

- do lasu i runa leśnego, ale też do rui. Po­
twierdzeniem istnienia bogini miałoby być 
wymienienie jej przez cystersa, brata Ru­
dolfa z Rud, w „Katalogu magii" z XIII w. ja­
ko Lachesis. Istnienia tej bogini nie potwier­
dzają jednak badacze mitologii Słowian. 
Inna literacka bogini - Wąda - jest jed­
nocześnie siostrą i żoną wykreowane­
go przez pisarza bożka Wodo. A Sporza 
lub Srecza to bogini powodzenia i szczę­
ścia. Jej męskim odpowiednikiem miałby 
być Spor, a ośrodkami kultu Wądy-Sreczy 

- Śrem nad Wartą oraz uroczysko na Lit­
wie, leżące nad rzeką Sermas. Imię bogini 
mogłoby się odnosić także do środy, środ­
ka lub nawet serca. 

Bardziej prawdopodobne 

Jakkolwiek istnienia Wądy ani Sporzy 
w panteonie Słowian nie potwierdzają ba­
dacze ich mitologii, to już dwie następne 
postacie - Perperuna i Siem pojawiły się 
w dawnych zapisach. Perperuna w wer­
sji literackiej to postać luźno wzorowana 
na słowiańskiej bogini o tym imieniu, żo­
nie gromowładnego boga Peruna, który 
w folklorze bałkańskim miał towarzyszkę 
życia, dziewczynę nazywaną w pieśniach 
bułgarskich i macedońskich Perepuną lub 
Peperuną, a w Grecji właśnie Perperuna. 
Siem lub Sim natomiast, identyfikowany 

jako Siemargł lub Simargl, został wymie­

niony pod  9 8 0 r. w staroruskim latopisie 
„Powieść minionych lat", gdzie zaliczo­
no go do bogów z pocztu księcia Wło­

dzimierza Wielkiego. Tymczasem w „Mi­

tologii słowiańskiej" Siem jest kobietą, 
żeńskim odpowiednikiem Siema (Sima). 

To inaczej prastara matka ziemia, jako bogi­
ni utożsamiana z ziemią, płodnością i upra­
wą roli. Siem miałaby występować także 
pod imieniem Lęga, czyli bogini lęgu, zwią­
zanej z łożyskiem, leżem i łonem, a ponad­

to jako matka karmicielka. Według tej teorii 
oddawanie czci Siemi miało rzekomo przy­
czynić się do zakorzenienia kultu maryjne­
go na ziemiach Słowian tuż po przyjęciu 

chrześcijaństwa. 

S W A R A , S T R Y J A I  D A B O G A 

I n n e boginie,  k t ó r y c h  w y s t ę p o w a n i e 

u  S ł o w i a n nie  j e s t  p o t w i e r d z o n e , to: 

S w a r a ,  S t r y j a i Daboga  ( D o b r a ) .  S w a r a , 

żona i  s i o s t r a  S w a r o g a ,  p e ł n i  r o l ę bogini 

ognia,  ż a r u , a  t a k ż e  u p a t u i suszy.  J e j imię 

wzięło się od stówa  s w a r o z n a c z a j ą c e g o 

w a r t k o ś ć ,  w a r z e n i e i  w r z a w ę , a  t a k ż e 

w a r t ę i  s k w a r , czyli  u p a ł ; w  s a n s k r y c i e 

svar to blask i  s ł o ń c e .  S t r y j a natomiast 

j e s t boginią  w i a t r u (po  s t a r o p o l s k u

 stryj 

to  w i a t r )  m a ł ż o n k ą i  s i o s t r ą  S t r z y b o g a . 

A  D a b o g a (lub  D o b r a ) ,  k t ó r e j męskim 

odpowiednikiem miałby być  D a d ź b ó g , 

o p i s a n a  z o s t a ł a  j a k o bogini  z w i ą z a n a 

z dniem  ( d o b ą ) ,  d o b r o c i ą  o r a z z  p i ę k n e m . 

W panteonie Długosza pojawita się Dziewanna, którą 

kronikarz utożsamił z rzymską Dianą. 

background image

1 0 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

M I T Y 

1

 O 5 

Początki państwa polskiego powiązane są z objęciem władzy 
przez ród Piastów. Można przypuszczać, że stało się to w połowie 
IX w., czyli około 100 lat przed panowaniem Mieszka I. 

O

początkach bogatej historii 
Gniezna, pierwszej stolicy Pol­
ski, mówi podanie o braciach 

noszących imiona Lech, Czech i Rus. 
Gdy osiągnęli dojrzałość, ruszyli przez 
puszczę w poszukiwaniu nowych sie­
dzib. Pierwszym, który znalazł miejsce 
dla siebie i swoich ludzi, był Lech. Widząc 

rozległą dolinę usianą pagórkami i jezio­
rami, przystanął, a wtedy tuż nad swoją 
głową, w konarach dębu ujrzał wielkie­
go białego orła. Zawołał radośnie: Tego 
orła białego biorę za godło mojego ludu! 

Wkrótce wokół dębu Lech i jego drużyna 
wybudowali gród, który od orlego gniaz­

da nazwali Gnieznem. Pozostali bracia się 
pożegnali, by isć dalej - Czech na połu­
dnie, a Rus na wschód od nowej siedzi­
by Lecha. 

Postrzyżyny Ziemowita 

Po latach rządził w Gnieźnie książę Po­
piel, władca okrutny i chciwy. Pewne­
go dnia dwóch wędrowców przybyło 
do bram jego grodu. Odpędźta przybłę­

dy -

 rozkazał Popiel. W ten sposób przy­

bysze trafili na podgrodzie, w którym za­
znali gościny u pary ubogich kmieci: 

P I E R W S I  P I A S T O W I E 

W e d ł u g  G a l l a Anonima  p i e r w s z a  z n a n a 

d y n a s t i a  k r ó l e w s k a  w y w o d z i ł a się od 

u b o g i e g o  P i a s t a ,  k t ó r e g o  s y n Ziemowit 

obalił księcia  P o p i e l a , dając  p o c z ą t e k 

nowemu  p a n u j ą c e m u rodowi. Po nim mieli 

n a s t ą p i ć  L e s z e k i Ziemomysł,  l e g e n d a r n y 

ojciec Mieszka I. 

Legendarni władcy państwa polskiego. 

background image

1 0 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

" TEGO ORŁA BIAŁEGO

 BIORĘ

 ZA GODŁO

 MOJEGO LUDU! " 

Piasta i Rzepki. Jedzta, pijta. dobrzy lu­
dzie!-

 rzekł Piast, wskazując nieznajomym 

skromną beczułkę piwa i prosię upieczone 
na uroczystość postrzyżyn jego syna Zie­
mowita, na którą schodzili się goście, jakież 
było zdumienie gospodarza, kiedy się oka­
zało, że piwa rozlewanego do wszystkich 
naczyń stale przybywa. Taki sam cud stał 
się, gdy dzielono prosię. Dobry to znak dla 
naszego syna!-

 rzekł Piast do żony. Dobry 

znak

 - potwierdzili tajemniczy przybysze. 

Tron po Popielu 

Minęły lata i Ziemowit wyrósł na mło­
dzieńca, którego wszyscy podziwiali za 
uczciwość i prawość. Księciem obwołać 
chłopaka!

 - mówili, a nie była to czcza ga­

danina. Gnieźnieński tron stał pusty, od­
kąd Popiela spotkała straszliwa śmierć 
- jak powiadano - kara za zło, które wyrzą­
dził. Podobno ubiwszy wszystkich swoich 
krewnych, Popiel zagarnął ich skarby, sam 
jednak zginął w kruszwickiej wieży zjedzo­
ny przez myszy. Wkrótce stało się tak, jak 
chcieli poczciwi ludzie - Ziemowit został 
księciem i zyskał sławę jako wspaniały 

władca. Po jego śmierci na tronie zasiadł 
syn Ziemowita - Leszek i w odwadze oraz 
roztropności prześcigną! ojca. Po nim nato­
miast rządził Ziemomysł, który potroił pa­
mięć przodków. Ten zaś miał syna Miesz­
ka, mądrego, ale niewidomego chłopca. 

Przepowiednia wędrowców 

Huczną urządził ucztę Ziemomysł w siód­
mą rocznicę urodzin Mieszka: zeszli się 

wszyscy, którzy w grodzie mieszkali, ci 
z podgrodzia i... dwaj utrudzeni wędrowcy, 
których nikt nie znał. Jedzta. pijta, dobrzy 

ludzie! -

 rzekł Ziemomysł, rad, że tylu mę­

żów przybyło na postrzyżyny. Jakże rzą­

dzie będzie?

 - dumał jednak zafrasowany 

nad rogiem pełnym napitku. Matko, ojcze!... 

ja widzę!

 -

 zakrzykną! Mieszko, przerywa­

jąc wesołe tańce. I rzeczywiście

 -

 widział 

Dziwna przypadłość, której żadne zioła nie 
potrafiły wyleczyć, zniknęła... jak wędrow­
cy, których książę tak serdecznie zapraszał 
do stołu. Czyliż to znak. przepowiednia? 
- zapytał książę starszych i roztropniejszych. 
A jużci. Jako Mieszko, tak kraj twój „przejrzy 
na oczy"i rosnąć w silę będzie. 

background image

M I T Y 

107 

background image

1 0 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

A

utorem powstałego być może 
w 1 187 r. „Słowa..." mógł być 
pieśniarz, członek drużyny ksią­

żęcej. Był to z pewnością człowiek wy­
kształcony i oczytany, prawdopodobnie 
świecki, znający dzieje swojego kraju 
i obeznany z poezją ludową. 

Zły znak 

Zima pod koniec  1 1 8 4 r. byta wyjątko­
wo ciężka. Nic to, poczekamy do lata, wte­

dy ruszymy na tych psubratów -

 rzeki 

do swoich sojuszników wielki książę ki­
jowski Swiatosław Wsiewołodowicz, któ­
ry - nim śniegi zasypały stepy - stoczył 
zwycięską walkę z utrapionymi Połowca-
mi. Nie wiedział doświadczony wojownik, 
jaką zazdrość wzbudziła u młodych książąt 
sława jego bitewnych czynów! Damy so­
bie radę bez niego -

 zgrzytał zębami Swia-

tosławowicz Igor. Ruszajmy wiosną Sami 
- powiedział do swoich ziomków. I wy­
ruszyli 23 kwietnia 1185 r. Było ich czte­
rech: Igor z Nowogrodu, brat jego Wsiewo-

łod z Trubczewska i synowie - Swiatosław 
Olegowicz z Rylska i Włodzimierz z Pu-
tywla, każdy ze swoimi ludźmi. Nim ca­
łą drużynę zebrali, woje Igora szli wolno 
ku rzece Doniec, gdy nagle Igor, spojrzaw­
szy na niebo, zobaczył słońce, niby księżyc 
stojące, zaćmione. Czy widzicie? Co zna­

czy znamię to? -

 spytał bojarów. - Nie na 

dobre jest znamię to -

 odparli smutno. Ale 

Igor tylko popędził konie. 

Klęska Igora 

Ruszając w bój, wola! Igor: Bracia, tego właś­
nie szukaliśmy! Ruszajmy  w i ę c !

 Ruszyli 

i wydawało się, że Bóg sprawiedliwy i im, 
jak wcześniej kijowskiemu kniaziowi, po­
może. Można przecież, bracia, i umrzeć jeśli 

wiemy, za co

 - mówił znów Igor do swoich 

wojów wpatrzonych w nadciągające puł­
ki połowieckie, liczne jak drzewa w borze. 
W zacieklej walce niejeden pad! potem 
martwy ale nie Igor. Odważny przywódca, 
choć ranny, pognał ku walczącym, aby ich 
dalej zagrzewać do boju, ci jednak pierz­
chali na wszystkie strony. Daremnie... Po-
łowcy wycięli śmiałków niemal do nogi, 
a Igora i pozostałych przywódców wzięli 

W  S P A D K U PO  K A T A R Z Y N I E II 

J e d y n y  z n a n y  r ę k o p i s  „ S ł o w a o  w y p r a w i e 

I g o r a ,  s y n a  Ś w i a t o s t a w o w e g o  w n u k a  O l e g a " 

o d k r y ł między 1791 a 1795 r.  d y g n i t a r z  d w o r u 

K a t a r z y n y II,  h r a b i a  A l e k s i e j  M u s i n -

- P u s z k i n ,  z n a n y  k o l e k c j o n e r  s t a r o ż y t n o ś c i . 

T e k s t  s t a n o w i ł  c z ę ś ć woluminu  z a w i e r a j ą c e g o 

p o n a d t o dwie kroniki i  t r z y opowieści. W 1812 r. 

s p ł o n ę ł a w  p o ż a r z e  M o s k w y biblioteka ze 

zbiorami  M u s i n a - P u s z k i n a , a  w r a z z nią 

-  ó w j e d y n y  r ę k o p i s . Na szczęście w 1864 r. 

o d n a l e z i o n o w  p a p i e r a c h  z a c h o w a n y c h 

po  K a t a r z y n i e II kopię  t e g o  u t w o r u 

background image

M I T Y 

1 0 9 

do niewoli. Rzekł wtedy Igor: Przypomniał 

jam grzechy swoje przed Panem Bogiem 

moim... Żywi zazdrościli martwym, martwi 
zaś radowali się, niby męczennicy świę­
ci... starcy byli uśmiercani, młodzieńcy zas 
okrutne i niemiłosierne rany otrzymywali 
mężowie zaś ścinani i ćwiartowani byli, nie­

wiasty zaś bezczeszczone. To zgotował mi 

Pan za nieprawość moją i za zlość moją. 

Powrót do domu 

W tym czasie wielki kniaź Światosław 
Wsiewołodowicz usłyszał o swoich bra­

ciach, że w tajemnicy przed nim poszli 
na Połowców. Westchnął ciężko, otarł łzy 
i rzekł: Mili moi bracia i synowie... nie pa­
nując nad młodzieńczą zapalczywością 

poganom otworzyli wrota do ruskiej zie­

mi. Wola Boża we wszystkim niech się 
stanie!

 Potem Swiatosław z posiłkami ru­

szył Dnieprem przeciw Połowcom, pu­
stoszącym grody i sioła i spowodował, 
że ci cofnęli się na step. Tymczasem Igor 
przetrzymywany w niewoli spotkał mę­
ża o imieniu Ławor. Pójdę z tobą na Ruś 
- rzekł nieznajomy. I zbiegli. Przebywszy 
rzekę, najpierw konno, a potem pieszo 
wędrowali jedenaście dni hen aż do Don-
ca, skąd Igor poszedł jeszcze dalej - do 

Nowogrodu i do Kijowa, by pojednać się 
z oczekującym go Swiatosławem. 

Kostium zaprojektowany przez Mikołaja Rericha 

do opery „Kniaź Igor" Aleksandra Borodina. 

background image

101 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

M I T Y 

1 1 1 

Chodaki Przemysława 

„Kronika Czechów" kanonika Kosmasa, która przybli­
ża początki państwa czeskiego, powstawała w latach 

1110-1125. W trzech księgach zawarł Kosmas dzieje 

własnego narodu oraz - krytycznie przyjęte przez bada­
czy - informacje o pogańskiej religii Czechów. 

I

stniała w Europie kraina zewsząd oto­
czona górami, głośna brzęczeniem 
pszczół i trelami różnorodnego ptac­

twa, porykiwaniem zwierzyny, której w roz­
ległych lasach było bez mała tyle, co piasku 

w morzu. Wody tam płynęły przezroczyste 

i zdrowe, a w nich żyły smaczne ryby. Pew­
nego dnia do krainy tej dotarł przybysz ja­
dący na czele zdrożonej konnicy. O, przy­

jaciele

 - rzekł do swoich druhów - to jest 

ziemia, którą wam obiecywałem, ziemia ni­
komu nie podległa, pełna zwierzyny i ptac­

twa, mlekiem i miodem płynąca. Pomyślcie, 

jaka by była stosowna nazwa dla tej prze­
pięknej ziemi.

 Spojrzeli po sobie wędrowcy. 

Skądże stosowniejszą nazwę znajdziemy 
niż - ponieważ Ty, ojcze, nazywasz się 

Czech - nazwać i ziemię Czechy? -

 odpo­

wiedzieli. Wtedy rzekł ich przywódca: Witaj 
ziemio przeznaczona. 

Pierwszy władca i sędzia 

Szczęśliwe były pierwsze lata miesz­
kańców tej ziemi, którzy, cokolwiek mie­
li, wspólnym ogłaszali. Przy stajniach nie 
było rygli, nie zamykano drzwi przed ubo­
gimi, ponieważ nie było ani złodziei, ani 
żebraków. Nie było też żadnej broni prócz 
strzał, którymi razili zwierzynę. Dopiero 
potem to, co pomyślne, ustąpiło miejsca 
niepomyślnemu, a wspólne - własnemu. 

Waśnie podzieliły zgodnych dotychczas 

Pomnik Przemysława i Libuszy w Wyszehradzie 

background image

1 1 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

" LEGENDARNEGO 

PRZEMYSŁAWA

 UWAŻA 

SIĘ ZA ZAŁOŻYCIELA 

CZESKIE] DYNASTII 

PRZEMYŚLIDÓW " 

braci i potrzeba było mędrca, który roz­
sądziłby spory. Znalazł się tedy Krok 
- mąż ze wszech miar doskonały, które­
go spragnieni porządku ludzie obrali so­
bie za władcę. 

Babskie rządy w Luboszynie 

Krok spłodził trzy córy, z których jedna 
była mądrzejsza od drugiej. Kazi, najstar­
sza, czarami los nakłaniała do posłuszeń­
stwa. Tetka, równie potężna, zbudowała 
gród Tetin przy rzece Berounce. Trzecia 
zas, Libusza, wzniosła Luboszyn, najpotęż­
niejszy z grodów. I choć roztropnie i mi­
łościwie władała, nie wszystkim się po­
dobało, że rządzi nimi kobieta. Krzywda 
mężom nie do zniesienia! -

 narzeka­

li. - Dziurawa kobieta męskie sądy spra­

wuje zdradliwym umysłem! Lepiej już 

umrzeć, niżli to znosie: brak rządcy 

i męskiego sądu babskie prawa.

 Zafra­

sowała się władczyni i rzekła: Łatwo jest 
księcia ustanowić, lecz trudno ustano­

wionego usunąć Na jego widok trząść 

się będą wasze kolana, na jego gfos od­

powiecie: „Tak panie, tak panie", gdy on 

samym tylko skinieniem tego skaże na 
śmierć, tego na obcięcie członków, tam­

tego rozkaże uwięzie, owego powiesić 
na szubienicy. Skoro księcia mieć chce­
cie, wasza wola.

 To powiedziawszy, Libu­

sza posłała po Przemysława - siłacza, który 
w tym czasie popędzał w polu swoje woły. 

Mądry władca Przemysław 

Idźcie, skądeście przyszły

 - rzeki Prze­

mysław do wiernych zwierząt, kiedy usły­
szał o przeznaczonej mu misji. A gałąź, 
którą odpędzał woły, wypuściła trzy wiel­
kie pędy. Po pewnym czasie dwa z nich 
uschły, a jeden kwitł dalej. Coż was tak 
dziwi? -

 zapytał wybraniec swoich ludzi 

- wiedzcie, że z naszego rodu zrodzi się 

wielu panów, lecz zawsze jeden będzie 

panować.

 1 ruszył Przemysław ze swoimi 

ludźmi do dziewczyny, do grodu. Moje 

chodaki -

 rzekł do zdumionych towarzy­

szy. - Weźmy je, aby nasi potomkowie 

wiedzieli, skąd pochodzą i aby zawsze 

żyli troskliwi i czujni, dobrzy dla prostych 
ludzi.

 Pomyliła się zatem Libusza: wycze­

kany mąż-władca okazał się na szczęście 
nie okrutnikiem, ale panem mądrym, któ­
ry swój lud ku Wyszehradowi nad Wełta­
wą poprowadził na wieczne czasy. 

background image

M I T Y 

1 1 3 

Zapomniane państwo Zeta 

Znane jako „Latopis Popa Dukljanina", XII-wieczne dzieło 
opowiada o historii państwa dukljańskiego utworzo­
nego przez Serbów w XI w. na obszarze dzisiejszej Czar­
nogóry. Państwo to nazywano Zetą. Autorem latopisu był 
najpewniej duchowny z Dalmacji. 

Antropomorficzne wyobrażenie słońca (IX w., Pliska koło Warny). 

background image

1 1 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

B

yto to w czasach, kiedy w Konstan­

tynopolu panował cesarz Anasta-
zjusz, a w Rzymie zasiadał papież 

Gelazy, zaś po surowych i nieprzystęp­
nych ziemiach chodzili święci nauczy­
ciele i męczennicy: Germanus, biskup 
Canossy, czcigodny Benedykt i inni gło­
siciele słowa bożego. Nowy świat, któ­
ry kształtowali, powoli rozkwitał, gdy nie­
oczekiwanie nadciągnął z północy lud 
zwany Gotami: dziki i nieokiełzany, któ­
rym rządzili trzej bracia, królewscy syno­
wie: Brus, Totila i Ostroil, 

Niezbadane wyroki boskie 

Brus, najstarszy z synów, władał po śmier­
ci ojca swoją ojczystą ziemią. Totila zaś 
i Ostroil, chcąc swoje imiona uczynić 
sławnymi, za radą i wolą starszego bra­
ta zebrali wielkie i dzielne wojska. Z ich 

pomocą podbili prowincję panońską 
i wkroczyli do Teutonii. Wtedy król Dal-
matyńczyków, którego siedzibą była Sa-
lona, wezwał posiłki i wystąpił przeciwko 
najeźdźcy Przygotowania do bitwy trwały 
długo. Nim jeszcze wrogie wojska starły się 

w boju, śmiałkowie z sąsiadujących ze sobą 
obozów podchodzili do siebie, wzajemnie 
ciężko się raniąc i zabijając. Ósmego dnia 
wszyscy wojowie, chrześcijanie i poganie, 
starli się w krwawej bitwie, w której, z wy­

roku bożego, zwycięstwo odnieśli okrutni 
Goci. Czyżby zło jakieś wielkie kryło się 
pośród chrześcijan? Nikt tego nie wie. Nie­
zbadane są wyroki boskie. 

Od morza aż poza góry 

Po zwycięstwie Totila, odłączywszy się od 
Ostroila, podążył do Italii, tam pustoszył 
i palił całe krainy i miasta aż po Sycylię, na 
której dokonał żywota. ]ego brat Ostroil 
zaś wtargnął do prowincji iliryjskiej i osiadł 
w kraju Prewalitana. Po wielu bitwach, 
zginął w walce z wysłannikami cesarza, 
Swewlad, syn jego, rozciągnął granice swo­
ich nowych ziem od morza aż poza góry. 
Jego następca, Silimir, choć był poganinem, 
żył ze wszystkimi w pokoju. Nawet z chrze­
ścijanami żył dobrze i zgodnie, tak jak i je­
go syn. Bladin, który rządził po nim. 

Lud Bułgarami zwany 

Za panowania Bladina pojawili się ludzie 
zza rzeki Wołgi, zwani Bułgarami. Wraz 
z rodzinami i całym dobytkiem przybyli 

Z A G I N I O N Y  L A T O P I S 

O r y g i n a ł „Latopisu..." się nie  z a c h o w a ł 

-  d y s p o n u j e m y j e d n a k czterema redakcjami 

dzieła:  ł a c i ń s k ą , j e j włoskim  p r z e k ł a d e m , 

n a j s t a r s z ą redakcją  c h o r w a c k ą (z  X V I w.) 

i przekładem  ł a c i ń s k i m redakcji 

chorwackiej. Redakcja  ł a c i ń s k a znana 

j e s t z dwóch rękopisów.  J e d e n z nich 

przechowuje  B i b l i o t e k a  W a t y k a ń s k a , drugi 

o d k r y t o niedawno w Bibliotece  N a r o d o w e j 

w  B e l g r a d z i e . Tekst  s t a n o w i 23  k a r t y 

k o d e k s u liczącego  ł ą c z n i e 254  k a r t y . 

background image

M I T Y 

1 1 5 

" MIMO ŻE

 AUTOROWI

 LATOPISU NIEKTÓRZY

 BADACZE 

ZARZUCAJĄ ZMYŚLENIA,

 JEST ON PIERWSZĄ

 PRÓBĄ 

PODJĘCIA TEMATU DZIEJÓW

 POŁUDNIOWYCH SŁOWIAN " 

do prowincji Sylloduxia za Krisem, które­
go w swoim języku zwali khanem. Zasia­
dający na tronie cesarz Konstantynopola 
wiódł z Bułgarami rozliczne wojny, lecz 
nie mógł ich w żadnym boju pokonać, to­

też pozostawił ich swemu losowi, podob­
nie zresztą jak mądry król Bladin. Odtąd 

oba narody z racji, że były pogańskie, za­
częły się wzajemnie miłować, wzniosły 
miasta i wsie oraz zamieszkały ziemię, 
którą zajmują do dziś. 

Bułgarski chan Krum wyrusza na wojną z armią 

bizantyjska. (IX w.). 

background image

1 1 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

M I T Y 

1 1 7 

Narodziny miast 

Legendy wiążą się z kształtowaniem się państw słowiań­
skich, ale też z założeniem najważniejszych miast, takich 
jak Kraków, Warszawa, Kijów czy Praga. 

L

egendy ustnie przekazywane przez 
stulecia dopiero w wiekach średnich 
zostały spisane przez kronikarzy. 

Rozbudowywane przez kolejnych dziejopi-
sów przetrwały do naszych czasów w nie­
kiedy sprzecznych ze sobą wersjach. 

Jak Kraków zbudowano? 

Legendarną postacią, której istnienia hi­
storycy nie są w stanie ani potwierdzić, 
ani zanegować, jest Krak - założyciel Kra­
kowa. Krak (Grakchus, Grakch, Gracchus), 
legendarny władca Lechitów (Polaków), 
znalazł się w „Kronice polskiej" („Chronica 
Polonorum") Kadłubka jako pierwsza zna­
na z imienia postać w dziejach Polski. 
Po ciężkich walkach Słowian z Galami 
i Rzymianami nasi przodkowie obrali na 
księcia człowieka o imieniu Grakchus, 

który przekonał zebrany na wiecu lud, aby 
jego właśnie wybrał na króla. Grakchus 
rządził sprawiedliwie, ale w pieczarach 
skalnych nieopodal dworu królewskie­
go zagnieździł się potwór zwany całożer-
 (holophagus), któremu mieszkańcy mu­
sieli składać ofiary z bydła. Dwaj synowie 
Kraka próbowali pokonać potwora (smo­
ka wawelskiego) w otwartej walce, ale ich 

wysiłki się nie powiodły. Wtedy wpadli 

na pomysł podrzucenia mu skóry bydlę­
cej wypełnionej siarką. Potwór udusił się 
od płomieni buchających w jego wnętrz­
nościach. Pomiędzy synami doszło jed­
nak do nieporozumień na tle sukcesji po 
ojcu. Młodszy - Krak II zabił starszego Le­
cha, rozgłaszając nieprawdziwą informa­
cję, według której Lech zginął zabity przez 
potwora. Przejął władzę po ojcu, ale gdy 
zbrodnia wyszła na jaw, został skazany na 

wygnanie. Po Kraku II rządy przejęła jego 
siostra, jedyna córka Kraka - Wanda, która 

Wacław I Święty, syn pogańskiej księżniczki, rozpoczął 

proces ugruntowania chrześcijaństwa w Czechach. 

background image

1 1 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Libusza - założycielka Pragi 

Założenie czeskiej stolicy legenda przypisuje księżniczce Libuszy (Luboszy). Według 
Kosmasa z Pragi ta najmłodsza z trzech córek Kroka (siostra Kazi i Tetki) miała dar prze­
powiadania przyszłości. Pogrążona w transie stanęła kiedyś przy ogniu ofiarnym i za­
wołała, że widzi miasto, którego sława sięgnie gwiazd. Miasto to ujrzała na skraju lasu, 
postawione wokół miejsca, w którym starzec buduje próg swego domu. Wkrótce wysła­
ni przez Libuszę żołnierze zastali tam mężczyznę ciosającego próg domu. A było to w 
miejscu, gdzie teraz wznosi się najstarsza z pięciu osad Pragi - Hradczany. Nowej osa­
dzie nadali nazwę Praha, co w języku staroczeskim oznaczało próg. Libusza wybrała so­
bie za męża prostego oracza Przemysława i ustanowiła go księciem, dając w ten sposób 
początek dynastii Przemyślidów. 
Kosmas z Pragi  ( X I / X I I w.) nie był jednak pomysłodawcą podania o Libuszy. W legen­
dzie Krystiana (lub Krystianowej) z końca X w. występuje motyw bezimiennej wieszcz­
ki, do której lud zwrócił się z prośbą o radę podczas morowej zarazy. Wróżka poradzi­
ła ludowi, aby założył miasto Pragę oraz wybrał sobie księcia. Natomiast Libusza, której 
Kosmas przypisywał także zbudowanie miasta, nazwanego od jej imienia Luboszynem, 
stała się ważną postacią  o b e c n ą w czeskiej świadomości historycznej. W słynnej ope­
rze Bedficha Smetany „Libuse", skomponowanej w latach  1 8 6 9 - 1 8 7 2 , przedstawiona 
została jako reprezentantka narodu czeskiego. 

background image

M I T Y 

1 1 9 

na skale opodal jaskini zabitego potwora 
założyła miasto, nazwane od imienia Grak-
cha - Cracchovia. Niektórzy twierdzą jed­
nak, że nazwali miasto Krakowem od kra­
kania kruków, które zleciały się do ciała 
zabitego potwora. 
Tymczasem anonimowy autor „Kroni­
ki wielkopolskiej" (XIII lub XIV w.) pisze, 
że siedziba wojewody Kraka (a nie króla, 
jak u Kadłubka) znajdowała się w pobliżu 
Wisły, a gród, który wzniósł Krak, nazwa­
no Krakowem. Tę wersję podtrzymywał 
Jan Długosz, który przypisywał Grakcho-
wi założenie zamku i miasta. Długosz łą­
czył też postać Kraka z czeskim Krokiem, 
przypisując mu rządy w całych Czechach. 

Natomiast Marcin Bielski wprowadził ko­
lejne modyfikacje, przypisując Krakowi 
przeniesienie stolicy królewskiej z Gnie­
zna do Krakowa i zbudowanie jej na wa­

welskim wzniesieniu, a także - podobnie 
jak Długosz - założenie miasta. 

Legenda o Warsie i Sawie 

Założycielami późniejszej stolicy Polski po­
zostają legendarni przodkowie Wars i Sa­

wa. Ponoć były to bliźnięta, które urodziły 
się w leśnej chatce, w ubogiej, ale szczęśli­
wej rodzinie leśnika. Do chatki tej zabłądził 
podczas polowania książę, który nazwał je 
Warsem i Sawą. Z wdzięczności za gościnę 
wzniósł dwór, osadzając w nim bliźnięta i od 

nich wzięła się nazwa Warszawa, Według 
innej wersji legendy Wars i Sawa byli parą 
zakochanych. On był rybakiem, a ona wiśla­
ną syreną, którą wyłowił kiedyś z Wisły. 

Kij, współzałożyciel Kijowa 

W „Powieści minionych lat" znalazła się 
przypowieść o naddnieprzańskich Pola­
nach, legendarnych założycielach stolicy 

Rusi - Kijowa. Było trzech braci: Kij, Szczek 
i Choryw oraz siostra o imieniu Łybedź. Za­

łożyli oni gród, nazwany od imienia najstar­
szego z braci Kijowem. Opodal grodu znaj­
dował się wielki bór, w którym Polanie łowili 
zwierzynę. Autor przytacza zasłyszaną opo­
wieść, z której wynika, że Kij był przewoźni­
kiem na Dnieprze. Sam jednak twierdzi, że 

gdyby był on przewoźnikiem, nie chodziłby 
na spotkanie z carem do Carogrodu (Kon­
stantynopola). W jednej z późniejszych 

wersji - w „Kronice nowogrodzkiej" - prze­
woźnik i założyciel Kijowa został postawio­

ny w rzędzie ze słynnymi założycielami 
miast świata starożytnego, takich jak Rzym, 
Konstantynopol czy Aleksandria. 

GRÓD  D Z I E W I C 

Z  L i b u s z ą ,  z a ł o ż y c i e l k ą  P r a g i ,  w i ą ż e  s i ę 

też  l e g e n d a ,  w e d ł u g  k t ó r e j w  d a w n y c h 

c z a s a c h  p a n o w a ł y  s w o b o d n e  o b y c z a j e 

i  d z i e w c z ę t a , niczym  A m a z o n k i , żyty na 

s p o s ó b  m ę ż c z y z n ,  w y b i e r a j ą c  s o b i e 

na mężów kogo  s a m e  c h c i a ł y .  Z b u d o w a ł y 

n a w e t  g r ó d o  n a z w i e  D e v i n , czyli  n a l e ż ą c y 

do dziewic.  M ł o d z i e ń c y nie  p o z o s t a l i 

im  d ł u ż n i ,  b u d u j ą c w  p o b l i ż u swój  g r ó d 

-  W y s z e h r a d  ( i n n a  n a z w a  C h w a r s t e n ) 

Ale  d o p i e r o  p o  ś m i e r c i  L i b u s z y  c z e s k i e 

n i e w i a s t y  p r z e s z ł y pod  w ł a d z ę mężów 

background image

120 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

background image

Ś W I Ę T A I  O B R Z Ę D Y 

1 2 1 

arwne i radosne święto 
ku czci ognia, wody, słońca 
i księżyca, urodzaju, płodności, 

radości i miłości obchodzone 
było na rozległych obszarach 
zamieszkiwanych przez ludy 
słowiańskie, germańskie i celtyckie. 

Najkrótsza noc 

Święto Kupały obchodzono podczas letniego przesilenia 
słonecznego, w najkrótszą noc roku, zazwyczaj z 2 1 na 
22 lub z 23 na 24 czerwca. Początkowo jego nazwę ba­
dacze wywodzili od słowiańskiego bóstwa Kupały.  O b e c ­
nie uważa się, że nazwa święta pochodzi od obowiązko­
wej podczas nocy świętojańskiej rytualnej kąpieli. 
W Polsce zachodniej i środkowej święto Kupały znane jest 
pod nazwą sobótki, na Mazowszu i Podlasiu - kupalnocki, 
zaś na pograniczu ukraińsko-białoruskim - kupały. 

Noc Kupały zawsze pełna była radości i zabawy. 

background image

1 2 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

"

 PODOBNY ZWYCZAJ WYSTĘPOWAŁ 

U SKANDYNAWÓW, KTÓRZY 

RÓWNIEŻ PALILI OGNISKA 

NAD BRZEGAMI JEZIOR I RZEK 

ORAZ ZAŻYWALI RYTUALNYCH 

KĄPIELI, WIERZĄC W ICH 

UZDRAWIAJĄCĄ  M O C " 

Podejmowane przez Kościół próby zwalczania tego świę­
ta, a także zakazy i kary ogłaszane przez świeckich wład­
ców, nie przyniosły rezultatów, W końcu Kościół uznał 
silnie zakorzeniony obyczaj, zmieniając jedynie jego 
sens i symbolikę. Odtąd miała to być uroczystość obcho­
dzona ku czci Jana Chrzciciela, jako że udzielał chrztu 
w formie rytualnej kąpieli. 

Tańce i wróżby 

Święto Kupały poganie obchodzili wraz z nadejściem no­
cy wygaszając wcześniej ogniska we wsi. Podążywszy 
nad wodę

 -

 rzekę, jezioro czy strumień, rytualnie rozpa­

lali nad ich brzegami ogniska. Na obrzędowych stosach 
płonęło drewno jesionów i brzóz, rzadziej dębów. Do 
rana tańczono wokół ogniska, skakano przez płomienie 

background image

Ś W I Ę T A I  O B R Z Ę D Y 

1 2 3 

i wesoło się bawiono. Do ognia i do wody wrzucano ze­
brane wcześniej kwiaty i zioła o „magicznej" mocy. Sobótko­

we ognie rozpalano także na świętych wzgórzach, na przy­
kład na Łysej Górze czy Ślęży zwanej właśnie Sobótką. 

Nie mogło oczywiście obejść się bez wróżb. Młode 
panny puszczały na wodę uplecione z kwiatów wianki 
oświetlone świeczkami. Ta, której wianek został wyłowio­
ny przez kawalera, miała szybko wyjść za mąż. Wianki, 
które popłynęły z nurtem rzeki, wróżyły nieprędkie za-
mążpójście. Te zaś. które utonęły, spłonęły lub zapląta­
ły się w gałęzie czy sitowie, zwiastowały pannom nie­
uchronne staropanieństwo. 

Noc Kupały obchodzono podobnie wśród wszystkich lu­
dów słowiańskich. W Czechach skakano przez płonące 
ogniska, które miały oczyszczać i chronić przed nieszczę­
ściem. Serbowie z dogasających ognisk wyciągali o świ­
cie żagwie i obchodzili z nimi domostwa oraz zagrody. 
Tym symbolicznym gestem mieli odpędzać złe duchy. 

Rytualne kąpiele 

W wielu regionach wierzono, że od przesilenia wiosen­

nego do letniego za dnia nie można się kąpać w rzekach, 
strumieniach i jeziorach. Kąpiel po zmroku czy tuż przed 

wschodem słońca miała właściwości lecznicze, związa­

ne z uzdrawiającym żywiołem księżyca. Zabezpieczają­
cą przed chorobami i złymi urokami kąpiel, pierwszą tego 
roku, odbywano wówczas nago. Czynności te miały za­
pewnić oczyszczenie, także w dosłownym znaczeniu te­
go słowa, zdrowie, urodzaj i pomyślność na cały rok. 
Elementem tego radosnego obrzędu była nieakceptowa­
na przez Kościół inicjacja seksualna młodzieży, która czę­
sto przemieniała się w orgię. O tych „nieczystych" prakty­
kach pisali zgorszeni ówcześni kronikarze oraz późniejsi 
pisarze. Historyk Łukasz Gołębiowski w  1 8 3 0 r. pisał: 
Słowianie w swym tańcu mieli zapewne coś uroczystego 
i religijnego, kiedy się zbierało Boże stado, kiedy z dzie­
wiczej góry zstępowały młodociane, przyszłych mężów 

S O B Ó T K A -

  R E A K T Y W A C J A 

P a w e ł  J a s i e n i c a pisał,  ż e  o s t a t n i 

raz obchodzono  p o g a ń s k i e święto 

K u p a ł y jeszcze w XX w., w 1937

 r., 

na Opolszczyźnie.  W s p ó ł c z e ś n i e 

ożywa  z a i n t e r e s o w a n i e ludowymi 

zwyczajami, coraz częściej 

o d t w a r z a n e  s ą zatem  s t a r e  o b r z ę d y 

S ł o w i a n . Do bardziej  z n a n y c h imprez 

o r g a n i z o w a n y c h  w s p ó ł c z e ś n i e  n a l e ż ą 

W i a n k i  o d b y w a j ą c e się na  w a ł a c h 

przeciwpowodziowych 

u  s t ó p  W a w e l u i na  W i ś l e w  W a r s z a w i e , 

a na  B i a t o s t o c c z y ź n i e - Kupalinka, 

czyli Noc Kupały. 

background image

1 2 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

oblubienice..., zamężne niewiasty i żonaci, starce i dzieci 
klaszcząc w ręce i wykrzykując... wśród pląsów i śpiewów 

postępowali ku horodyszczom, gdzie się odbywały ofia­

ry, obrządki i biesiady wspólne. 

Kwiat paproci 

Noc sobótkowa była dla Słowian okazją do łączenia się 

w pary oraz przejścia niczym nieskrępowanej w tym jedy­

nym dniu w roku inicjacji seksualnej. Dziewczęta mogły 

wówczas, bez narażenia się na drwiny, wychodzić ze swymi 
wybrańcami w ciemny las na romantyczny spacer. W tym 
czasie inni, zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, udawali się 

na poszukiwanie na mokradłach legendarnego kwiatu pa­
proci, nazywanego perunowym kwiatem, kwitnącego tylko 
raz w tę najważniejszą noc w roku. Dostęp do niego utrud­
niały różne straszydła zwodzące poszukiwaczy kwiatu na 
manowce. Jego odnalezienie miało wróżyć pomyślny los. 
Czeskie i niemieckie legendy mówią, że znalazca kwiatu pa­
proci powinien szukać skarbów wśród ciemnego boru. Ro­
syjskie legendy każą zerwany kwiat rzucie jak najwyżej do 
góry i szukać skarbu w miejscu, w którym kwiat upadnie. 
Szczęśliwiec, który zobaczył magiczny kwiat, miał zostać ob­
darowany bogactwem, siłą i mądrością. 

Kto znalazł kwiat paproci, ten znalazł szczęście. 

S Ł O W I A Ń S C Y  C Z C I C I E L E OGNIA 

Najsilniejszy kult ognia i  o g n i s k a  u t r z y m y w a ł się na  P o l e s i u i  B i a ł o r u s i ,  n a s t ę p n i e w Rosji i na  U k r a i n i e  o r a z 

na  B a ł k a n a c h , a  d o p i e r o potem na  o b s z a r z e  z a m i e s z k a n y m przez  S ł o w i a n  z a c h o d n i c h . Na czym  p o l e g a ł ? 

W  f o l k l o r z e  s ł o w i a ń s k i m widać  b o j a ź ń , a  z a r a z e m  p r z y w i ą z a n i e do  o g n i s t e g o  b ó s t w a . W  f o r m i e  a r c h a i c z n e j 

lub  s c h r y s t i a n i z o w a n e j  z a p a l e n i u ognia  t o w a r z y s z y ł o  w y p o w i a d a n e  p o w i t a n i e :

 Niech będzie pochwalone 

światło. Na  P o l e s i u  p o s z a n o w a n i e ognia  w y n i k a ł o z obawy przed podpaleniem i pożarem. W Rumunii  z a ś 

z a c h o w a ł o się,  b ę d ą c e zapożyczeniem ze  s ł o w i a ń s k i e g o , słowo

 sfarog oznaczające  s p a l e n i z n ę , zwęglenie 

lub  s u s z ę .  W ś r ó d  S ł o w i a n  b a ł k a ń s k i c h szczególnie czczono  „ o g i e ń żywy",  w z n i e c a n y w momentach  s z a l e j ą c e j 

z a r a z y  o r a z  p o d c z a s  r y t u a ł ó w  z w i ą z a n y c h z powitaniem wiosny. 

background image

Ś W I Ę T A I  O B R Z Ę D Y 

1 2 5 

JESIENNA  R Ó W N O N O C 

W

icie wieńców 
dożynkowych 
pozostawianie 

na polu nieściętych poje­
dynczych kłosów zboża, 
huczne zabawy ze śpie­

wami, tańcami i biesiadami 
- wszystkie te zwycza­
je  n i e o b c e byty naszym 
przodkom. Obrządek ten uwiecznił jedynie żyjący na 
przełomie XII i XIII w. duński kronikarz Saxo Gramma-

ticus. Jemu zawdzięczamy najstarszy opis obrzędu do­
żynkowego, który się odbywał w Arkonie przy posągu 
Swiętowita. 

Czytanie wróżb 

Zapewne już na kilka dni przed uroczystością wokół świą­
tyni gromadzili się Słowianie, oczekując na słowa arcyka­
płana. W wyznaczonym dniu tłum gromadził się przed 
posągiem Swiętowita, przy którym umieszczano rytualny 
róg. Wcześniej kapłan napełniał go miodem. Zaglądał do 
niego w napięciu, aby wypowiedzieć słowa wróżby. Jeśli 
z rogu ubyło dużo napoju, była to zapowiedz nieurodza­

ju, pełne naczynie zwiastowało obfite plony. Następnie 
kapłan wylewał na ziemię zawartość rogu i ponownie na­
pełniał go po brzegi. Ceremonii towarzyszyły modły, pod­
czas których kapłan dokonywał libacji miodu, kosztując 
go i kilka kropel wylewając na ziemię. Byc może upojony 

tym płynem mówił zgromadzonym słowa przepowiedni. 

Jeśli przepowiadał urodzaj, wdzięczni wyznawcy składali 
u podnóża wizerunku boga dary. Już wówczas naczelne 
miejsce wśród ofiarnych produktów zajmował wielki koli­
sty kołacz przyprawiony miodem. 

Słowianie bacznie obserwowali słońce 
i księżyc. Zjawisko równonocy jesiennej 

występuje z 22 na 23 września. Ten właś­

nie czas zbiegał się z okresem zbierania 
plonów i dojrzewania owoców. 

background image

1 2 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

ŚWIĘTO  D Z I A D Ó W 

ZADUSZKI 

Z dala od osad, w miejscach ustronnych, wśród kurhanów, 

w których spoczywały szczątki przodków, spotykali się Słowia­

nie na niezwykłych ceremoniach dziadów. Na wiosnę i na je­
sieni oddawano cześć zmarłym, próbowano z nimi rozmawiać 

i prosić ich o pomoc. Kościół zaadaptował 
ten stary zwyczaj, ustanawiając obchodzo­
ny 1 listopada Dzień Wszystkich Świętych. 

S

łowianie wierzyli w istnienie duszy i życie 
pozagrobowe.  W y o b r a ż a n o je sobie w spo­
sób niezwykle realistyczny, przede wszystkim 

zantropomorfizowany.  D u c h przodków mógł przy­
brać postać ptaka, motyla, ale także złej mary, wid­
ma czy nawet demona. Rozbudowany obrządek po­
grzebowy, w którym nie brakowało pozostawionej dla 
zmarłych strawy, a nawet broni, świadczy o szacunku, 
jakim Słowianie ich obdarzali. Szacunkowi temu to­

warzyszył także  z a b o b o n n y lęk przed ich powrotem 

do świata żywych. 

Obrzędy poświęcone zmarłym odbywały się zazwyczaj 
po zmroku. Rozpalano wtedy ogniska, aby wskazać du­
szom przodków drogę do swoich najbliższych. Składano 
dary (jadło i miód), pragnąc ugościć ich i zarazem uchro­
nić się przed ich gniewem. 

Duch przodka mógł przyjmować na przykład posłać ptaka. 

background image

Ś W I Ę  T A I  O B R Z Ę D Y 

1 2 7 

Na Białorusi 

i w Polsce 

Święto dziadów znane jest 
jedynie z terenów Białoru­
si. Nazywano je tam staw-
ruskimi, co wiązało się z podaniem o Gawrze i Stawrze. 
psach pogańskiego księcia Boja. Z kolei w Krakowie, we 

wtorek po Wielkiej Nocy uroczyście obchodzone jest 

Święto Rękawki. Ma ono upamiętniać legendę o usypa­
niu kopca Krakusa i jest związane z tradycją dziadów. We­
dług podań po śmierci władcy okoliczni mieszkańcy mieli 
mu usypać wielki kurhan, nosząc ziemię na jego budowę 
w rękawach. Choć archeolodzy nie podzielają tej opinii, 
nie wykluczają też kultowego charakteru kopca. Wszak na 
jego wierzchołku odnaleziono siady korzeni dębu. Czyż­
by drzewo to zostało ścięte wraz z nadejściem chrześcijań­
stwa? Być może przed wiekami ogniska w noc dziadów 
oświetlały drogę zmarłym. 

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. 

Co to będzie, co to będzie? 

GUŚLARZ 

Zamknijcie drzwi od kaplicy 

I stańcie dokoła trumny: 

Żadnej lampy, żadnej świecy, 

W oknach zawieście całuny. 

Niech księżyca jasność blada 

Szczelinami tu nie wpada. 

Tylko żwawo, tylko śmiało. 

DziadyAdama Mickiewicza 

Obrzęd dziadów odprawiano na Litwie jeszcze w XIX w. 

background image

1 2 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

ŚWIĘTO JARE 

- TOPIENIE MARZANNY 

Któż nie pamięta z dzieciństwa topienia Marzanny? Dużą słomianą 
kukłę przystrojoną wstążkami - według Jana Długosza personifika­
cję śmierci - wrzucało się 21 marca wprost do rzeki. 

T

opienie Marzanny to reminiscencja dawnego 
pogańskiego obyczaju symbolizującego wypę­
dzenie zimy, nadejście cieplejszych dni i odra­

dzanie się życia. Kukla symbolizowała także chorobę 
i śmierć, a jej utopienie miało zapewnić ludziom powo­
dzenie i dostatek. 
Słomianą kukłę, wykonaną na drewnianym stelażu 
w kształcie krzyża, obnoszono po wsi, a następnie wy­
prowadzano poza granice zabudowań. Potem wrzucano 
ją do wody, błota lub dołu. W niektórych miejscach Ma­
rzannę palono, a jej szczątki rozrzucano po polach, za­
pewniając sobie w ten sposób większe plony. Potem ze 
śpiewem na ustach powracano do wsi, niosąc dla odmia­
ny przystrojoną choinę. 
Pogański obyczaj zaklinania wiosny Kościół próbował 
przemianować na tzw. topienie Judasza, ale odniosło to 
mizerny skutek. Na ziemiach polskich obyczaj topienia 
Marzanny jest kultywowany raczej w niezmienionej for­
mie, ale traktowany jako zabawa. 
Święto Jare Słowianie obchodzili na różne sposoby, nie 
tylko poprzez symboliczne topienie kukły, ale również po­
przez malowanie jajek. Nadejście wiosny było także cza­
sem wielkiego sprzątania i wietrzenia domów Palono na 
wzgórzach ogniska i przynoszono do domów gaiki

 -

 ga­

łązki pokryte młodymi listkami. Niektórzy badacze przy­
puszczają, że obyczaj ten został przejęty od Celtów. 

background image

Ś W I Ę T A I  O B R Z Ę D Y 

1 2 9 

SŁOWIAŃSKIE OFIARY 

S

kładano je zazwyczaj 
ze zwierząt - pier­
wociny - z pierwo­

rodnych jagnięcia lub cie­
lęcia oraz z płodów rolnych 
i leśnych (np. pierwszy sko­
szony snop zboża, siano 
lub pierwsze owoce z sa­
du czy uzbierane w lesie 
grzyby, jagody, borówki). 
Najpewniej składano tak­
że w ofierze miód i inne 
specjały przygotowywane 
na tę okazję - w świątyni 
w Radogoszczy był to ol­
brzymi kołacz. Ofiary skła­
dano w podzięce za plo­
ny i z nadzieją na dalszą 
życzliwość bogów. 
Pośrednikiem pomiędzy bogami a ludźmi byli kapłani 
- żercy. Odprawiali modlitwy, wróżyli i składali ofiary na­
zywane obiatami lub trzebami. Po złożeniu przez żerców 
ofiar następowała uczta (tzw. pir). 
Specyficzną formę ofiar stanowiły ofiary zakładzinowe 
znajdowane podczas wykopalisk pod fundamentami bu­
dynków i grodów. Świątynia w Arkonie została posado­

wiona na rogach zwierząt. Ofiary zakładzinowe składa­
ne w celu ochrony mieszkańców przed złymi mocami 
odkryli także archeolodzy w Opolu. Gdańsku, Gnieźnie, 
Biskupinie, Kruszwicy, a naczynia wypełnione zbożem 
m.in. pod wałami grodzisk w Bonikowie pod Kościanem 
i Zlinicach pod Opolem. 

Pogańskie obrzędy słowiańskie odprawia­
no w zaciszach domostw i obejść oraz pu­
blicznie, z udziałem prowadzącego ważną 
uroczystość kapłana. 

Ja ko ofiary za kładzinowe składano czaszki zwierząt (kóz, owiec, krów 

i koni] albo gliniane naczynia wypełnione zbożem, kaszą, makiem lub mięsem. 

background image

130 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

ŚWIĘTE GÓRY 

ysoko na szczycie, pośród chmur, zjawiska przyrody 

zachodzą gwałtowniej. Silniej wieją wiatry, mocniej biją 

pioruny, a błyskawice są bardziej ogniste. Wysokie 

wzniesienia ściągały często na siebie burze i wyładowania 

atmosferyczne, stając się miejscami niebezpiecznymi. Wierzono, że 

na niedostępnych i nieprzyjaznych wzniesieniach znajdowało się 

siedlisko wszelkich mocy, których należy się obawiać, i którym trzeba 

oddawać należną cześć. W Europie Środkowej i Wschodniej  j e s t wiele 

takich tajemniczych miejsc. 

POGAŃSKA ŁYSA GÓRA 

J e d n o z najbardziej znanych miejsc słowiańskiego kultu na terenie 

Polski znajdowało się na szczycie Łysej Góry, później nazwanej 

Świętym Krzyżem, w Górach Świętokrzyskich,  W e d ł u g legendy Łysa 

Góra za czasów przedchrześcijańskich była słowiańskim Olimpem, 

a na jej szczycie wznosiło się  s a n k t u a r i u m otoczone trzema wałam 

o dwóch bramach wejściowych. 

W e d ł u g zapisków kronikarskich zakonników z  b e n e d y k t y ń s k i e g o 

klasztoru  ł y s o g ó r s k i e g o juz w X w. Dąbrówka, żona Mieszka I, rzuciła 

W krajobrazie dawnej 

Słowiańszczyzny 

niezwykłe ważnym 

elementem wierzeń 

były majestatyczne 

góry, na których nasi 

praprzodkowie odprawiali 

pogańskie obrzędy. Góry 

były łącznikiem między 

niebem a ziemią. 

background image

M I E J S C A  Ś W I Ę T E 

1 3 1 

wyzwanie pogańskiej górze i osadziła tam mnichów. Choć przekaz 

to bałamutny, to  j e d n a k świadczy dobitnie o legendach,  j a k i e u progu 

czasów nowożytnych krążyły wokół góry.

 ...Łysa Góra nazwana 

od zamku Łysieć, który na niej byt, który też tak zwano, iż się zdala 

bielał. Na tym zamku pani jedna przed tym mieszkając, podniósłszy 

się w pychę, iż była poraziła wielkiego Alexandra pod tą górą, kazała 

się za Dyanę boginkę chwalić. Ale natychmiast za to blużnierstwo 

pomstę bożą miała: iż on zamek wszystek grom roztrącił; oną też 

panią ze wszystkimi  s ł u ż e b n i k i potłumił: tak iż jeszcze po dziś dzień 

leżą na tym miejscu wielkie gromady kamienia. Na tym też miejscu był 

kościół trzech bałwanów, które zwano Łada, Boda, Leli 

W liście do Kazimierza  J a g i e l l o ń c z y k a opat Michał  s k a r ż y ł się królowi 

na obecne wśród okolicznych mieszkańców praktyki pogańskie. 

Odpust i zabawy ludyczne gorszyły opata.  K r ó l zgodził się przenieść 

odpust do położonej u stóp góry Nowej  S ł u p i . Ale uparci mieszkańcy 

nie posłuchali królewskich  w s k a z a ń i przenieśli się z obrzędami 

na  j e d e n ze szczytów  P a s m a  J e l e n i o w s k i e g o - Górę  W i t o s ł a w s k ą 

| GORA  C H E Ł M 

L e ż y  n a  P o g ó r z u  S t r z y ż o w s k i m . 

W e d ł u g  l e g e n d  z n a j d o w a ł y 

s i ę tam  c u d o w n e  ź r ó d e ł k a , 

a w  p ó ź n i e j s z y c h  c z a s a c h 

s t a ł  k o ś c i ó ł e k ,  k t ó r y  p o n o ć 

z n i k n ą ł w  t a j e m n i c z y c h 

o k o l i c z n o ś c i a c h .  P o d o b n o 

m i e s z k a ł tam  t e ż  k r ó l węży 

s i e j ą c y  p o s t r a c h w okolicy. 

Wały na szczycie góry Chełm. 

Łysa Góra - najsłynniejsze miejsce kultowe na terenie Polski. 

background image

1 3 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

W POSZUKIWANIU ŚWIĄTYNI 

Na  Ł y s e j  G ó r z e w  V I I I - X w. istniał  o ś r o d e k kultowy  S ł o w i a n . 

Dopiero na  p o c z ą t k u  X I I w. na szczycie  p o g a ń s k i e j góry wzniesiono 

romański kościół. 

Hipotezę o kultowym znaczeniu Łysej Góry potwierdziły znaleziska 

śladów  s t a r y c h zabiegów kultowych, a  t a k ż e wałów i posągów 

kamiennych. Otaczające szczyt Łysej Góry  w a ł y są podobne do 

tych znalezionych na  Ś l ą s k u .  W a ł y na całej swojej długości są 

u s y t u o w a n e tuż poniżej krawędzi mocno  s p ł a s z c z o n e g o wzgórza, 

które najprawdopodobniej w przeszłości celowo  s p l a n t o w a n o 

(wypoziomowano).  Z a c h o w a ł y się na długości prawie 1,5 kilometra. 

W y d ł u ż o n y szczyt wzgórza  j e s t przedzielony na dwie części, 

a  p o ś r o d k u stoi dziś klasztor. Na wschód i na zachód od niego 

biegną dwa ciągi watów, które tworzą dwie  w y d ł u ż o n e podkowy 

zwrócone końcami do siebie. 

Archeolodzy uważają, że nasyp nie  s p e ł n i a ł funkcji  o b r o n n e j . Raczej 

oddzielał dwie  s t r e f y - tę codzienną  ( p r o f a n u m ) od magicznej 

i duchowej  ( s a c r u m ) . W  t r a k c i e wykopalisk znaleziono niewiele 

śladów pobytu ludzi na górze,  j e d y n i e  t r o c h ę ceramiki z IX—XII w. Nie 

odnaleziono natomiast samego centrum kultu.  B y ć może  j e g o ślady 

s k r y w a j ą budynki dawnego  k l a s z t o r u  b e n e d y k t y ń s k i e g o . 

1. Góra Ślęża na Śląsku kryje w sobie jeszcze 
wiele tajemnic. 

2. Kamienny niedźwiedź (a może dzik) ze Ślęży. 

background image

M I E J S C A  Ś W J E T E 

1 3 3 

ŚLĘŻA - ŚLĄSKI OLIMP 

W  „ G e o g r a f i i  h i s t o r y c z n e j ziem dawnej  P o l s k i "  Z y g m u n t Gloger 

pisał, że

 Ślęża to lechickich bogów siedlisko, wstawiona pieśniami 

i powieściami polskiego ludu. Nie bez powodu  n a z y w a n a  j e s t 

ś l ą s k i m Olimpem, a  n a w e t  p r a s ł o w i a ń s k ą  J a s n ą  G ó r ą .

 Owa góra 

wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego 

ogromu, jak i przeznaczenia, jako że na niej odprawiano przeklęte 

pogańskie obrzędy-  t a k  o p i s a ł  Ś l ę ż ę Xl-wieczny  k r o n i k a r z 

T h i e t m a r z  M e r s e b u r g a . 

Szczyt Ślęży, niemal zawsze zamglony, często spowijają burzowe 

chmury.  J e s t to jedno z miejsc, gdzie najczęściej w Europie biją 

pioruny. Miejsce to czcili już Celtowie, przebywali tu  t a k ż e Scytowie. 

Góra  s t a n o w i ł a jedno z najważniejszych centrów kultowych na 

t e r e n i e  P o l s k i .  Ś l ę ż a wznosząca się na  w y s o k o ś ć 718 metrów n.p.m. 

wyraźnie dominuje nad okolicą. Masyw górski Ślęży obejmuje także 

Wieżycę (tzw.  G ó r ę Kościuszki) i  R a d u n i ę . Każda z tych gór była 

poświęcona innemu kultowi:  Ś l ę ż a -  S ł o ń c a , Wieżyca - pierwiastkowi 

żeńskiemu, natomiast  R a d u n i a - Księżycowi. 

Z  o k r e s u słowiańskiego pochodzi kamienny wał wzniesiony wokół 

szczytu. Drugi wał, zwany półksiężycowym, znajduje się w połowie 

drogi na szczyt. 

Kolejne konstrukcje kamienne, które przed przyjęciem 

chrześcijaństwa mogły być miejscem kultu, znajdują się przy 

czerwonym szlaku 50 metrów powyżej Husyckich  S k a ł e k . Mają 

P O Z A  P O L S K Ą 

G Ó R A  R I P w Czechach - położona 

na północny zachód od  P r a g i , 

wysoka na 459 metrów 0 kraju 

pomiędzy Ohrzą i  W e ł t a w ą  o r a z 

pogańskim kulcie przyniesionym 

przez  p r o t o p l a s t ę Czechów 

-  B o h e m u s a pisał  k r o n i k a r z 

czeski  K o s m a s .  J e d n a k  b a d a n i a 

a r c h e o l o g i c z n e nie przyniosły 

dowodów na istnienie tego 

kultu ani też wyraźniejszych 

śladów  o s a d n i c t w a 

w c z e s n o ś r e d n i o w i e c z n e g o . 

J e d y n ą  p r z e s ł a n k ą świadczącą 

o istnieniu takowego  j e s t  f a k t 

postawienia na jej szczycie 

na przełomie X i XI w. rotundy 

Ś w i ę t e g o Wojciecha. Taki 

s p o s ó b wykorzeniania  s t a r e j wiary 

i szerzenia nowej religi 

p r o p a g o w a ł papież  G r z e g o r z 

Wielki  ( 5 9 0 - 6 0 4 ) ,  k t ó r y zalecał, 

aby w miejscach  o b a l o n e g o kultu 

p o g a ń s k i e g o  s t a w i a n o kościoły 

o r a z kaplice  c h r z e ś c i j a ń s k i e . 

background image

1 3 4 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

k s z t a ł t trzech równoległych do siebie murków. Może to być jedno 

z najważniejszych miejsc kultu słowiańskiego na Ślęży. 

Choć kamienne konstrukcje z upływem wieków są coraz trudniej 

rozpoznawalne, to pamięć o Ślęży jako pogańskiej świętej górze 

p r z e t r w a ł a aż do XX w. W 1937 r. niemiecki archeolog Fritz 

Geschwendt odnotował, że pod rzeźbą Mnicha widział złożone 

w ofierze naczynie z gotowanymi ziemniakami. 

ŚWIĘTA GÓRA SŁOWIŃCÓW 

Zamieszkujące we wczesnym średniowieczu południowe wybrzeże 

B a ł t y k u słowiańskie plemię Stowińców miało swoją świętą górę 

niedaleko  S ł u p s k a , koło Smołdzina, na terenie dzisiejszego 

Słowińskiego  P a r k u Narodowego.  P o w s t a ł e na skutek działania 

lodowca wzgórze Rowokół o wysokości 115 metrów n.p.m. leży zaledwie 

sześć kilometrów od morza.  N a j s t a r s z e  ś l a d y  o b e c n o ś c i człowieka 

na wzgórzu  p o c h o d z ą z  n e o l i t u . W  I X - X w.  g ó r a  s t a n o w i ł a miejsce 

k u l t u .  S ł o w i a n i e wznieśli wokół jej  s z c z y t u  w a ł y i  w y k o p a l i rów 

o  s z e r o k o ś c i około  3 - 4 metrów i  g ł ę b o k o ś c i blisko  j e d n e g o metra. 

Na szczycie  a r c h e o l o d z y znaleźli  p o z o s t a ł o ś c i zwęglonych kości 

zwierząt i ryb z  r e s z t k a m i  o f i a r n y c h  p a l e n i s k . 

P o d o b n i e  j a k na innych górach w XII w. wzniesiono tu kaplicę 

Świętego Mikołaja, poświęconą rybakom i żeglarzom.  B y ł a ona 

celem licznych wędrówek średniowiecznych pątników, ale została 

zniszczona w XV w. 

" KOŚCIÓŁ WALCZYŁ 

Z POGAŃSKIMI 

PRAKTYKAMI, 

PRZEJMUJĄC STARE 

CENTRA WIERZEŃ, 

MIĘDZY INNYMI 

NA ŁYSE] GÓRZE " 

Góra Rowokół - słowińskie święte miejsce. 

background image

M I E J S C A  Ś W 1 Ę T E 

1 3 5 

ŚWIĘTE WODY 

tym, że wodę uważano za siedzibę bóstwa, jako pierwszy pisał 

Prokopiusz w VI w. Cztery wieki później  T h i e t m a r z  M e r s e b u r g a 

wspominał o jeziorze na ziemiach Słowian zachodnich zabarwiającym 

się co  j a k i ś czas na czerwono, co  o d c z y t y w a n o j a k o zapowiedź wojny. 

U plemienia Redarów, w okolicach Radogoszczy, czczono jezioro, 

z którego w chwilach niebezpieczeństwa wynurzał się dzik. Natomiast 

w  B r a n d e n b u r g u (wówczas  B r e n n a ) , słowiańskim mieście założonym 

na trzech wyspach rzeki Haweli w VI w., na Wzgórzu Maryjnym 

znajdował się święty gaj, a w nim  t r y s k a j ą c e źródełka, co wyróżniało je 

spośród innych wzgórz. 

ŹRÓDŁO - BAPTYSTERIUM 

Na ziemiach polskich  ź r ó d l i s k a o  p r z y p u s z c z a l n i e kultowym 

c h a r a k t e r z e  z n a j d o w a ł y się na  p r z y k ł a d w  S t o ł p i u koło 

Chełma na  L u b e l s z c z y ź n i e . Na ziemnym  s t o ż k u do dziś stoją 

p o z o s t a ł o ś c i kamiennej wieży,  p r a w d o p o d o b n i e  r e s z t k i 

w c z e s n o ś r e d n i o w i e c z n e g o  b a p f y s t e r i u m  f u n k c j o n u j ą c e g o od 

drugiej połowy  X I I do  X I I I w., u  k t ó r e g o stóp znajduje się niewielki 

staw.  W i e ż a  z o s t a ł a  p o s a d o w i o n a na niepewnym  g r u n c i e , z  k t ó r e g o 

w y p ł y w a j ą  ź r ó d e ł k a  z a o p a t r u j ą c e w  w o d ę staw.  K o n s t r u k c j ę 

z a b e z p i e c z o n o przed osunięciem murem  o p o r o w y m .  P r o w a d z ą c y 

tam  b a d a n i a  p r o f e s o r  A n d r z e j  B u k o uważa je za miejsce kultowe. 

W y g l ą d a więc na to, że wieżę wzniesiono w miejscu  d a w n e g o 

p o g a ń s k i e g o  ś w i ę t e g o  ź r ó d ł a , aby uniemożliwić  o d p r a w i a n i e 

r y t u a ł ó w  z a k a z a n y c h  p r z e z nową  w i a r ę .  M i e s z k a j ą c e między 

ś r o d k o w ą  Ł a b ą a  M u l d ą  s ł o w i a ń s k i e plemię Głomaczów miało swoje 

święte miejsce  o d d a l o n e o około dwa kilometry od  Ł a b y .  W e d ł u g 

T h i e t m a r a z  M e r s e b u r g a  j e g o powierzchnia miała się  p o k r y w a ć 

wszelakim dobrem,  j e ś l i  t u b y l c y żyli w pokoju.  J e ś l i  w k r a c z a l i 

na  w o j e n n ą ścieżkę,  t a f l a wody  z n a c z y ł a się krwią i popiołem. 

Stołp koło Chełma - miejsce kultowego źródliska. 

background image

1 3 6 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

ŚWIĘTE GAJE 

la mieszkających  p o ś r ó d  r o z l e g ł y c h lasów plemion 

s ł o w i a ń s k i c h  s t a r e drzewa  s t a n o w i ł y  n i e p r z e b r a n e źródło 

mocy i byty symbolem  d ł u g o w i e c z n o ś c i .  L a s żywił, a w razie 

n i e b e z p i e c z e ń s t w a  d a w a ł  s c h r o n i e n i e .  S t ą d  z a k o r z e n i o n y 

w  s ł o w i a ń s k i c h  d u s z a c h  s z a c u n e k dla  j e g o potęgi.  S t a r a n n i e 

w y s e l e k c j o n o w a n y  k a w a ł e k  l a s u - święty gaj -  o b i e r a n y był na 

miejsce  o d p r a w i a n i a modłów i  w y k o n y w a n i a czynności kultowych, 

Z z a c h o w a n y c h przekazów możemy dość  d o k ł a d n i e odtworzyć 

wygląd  ś w i ę t y c h gajów i uroczysk. Opisywali je Tacyt, Thietmar, 

K o s m a s i  A d a m z Bremy. Żyjący w  l a t a c h 1120-1177 proboszcz 

Helmold z  B o z o w a we wschodnim  H o l s z t y n i e  t a k kreśli  o b r a z 

ś w i ę t e g o miejsca  S ł o w i a n  n a d ł a b s k i c h :

 W drodze przybyliśmy 

do gaju, który jest jedynym w tym kraju, cała bowiem okolica jest 

płaska. Tam bowiem wśród bardzo starych drzew zobaczyliśmy 

święte dęby, które były poświęcone bogu owej ziemi... Drzewa 

o t a c z a ł dziedziniec i  d r e w n i a n y płot, w którym  z n a j d o w a ł y się 

dwie bramy. Miejsce to miało oczywiście swojego  k a p ł a n a , święta 

obrzędy  o f i a r n e . 

Święty gaj jawi się zatem  j a k o nietknięty ludzką  r ę k ą  s k r a w e k 

p r a s t a r e g o lasu i wszystko, co się w nim znajdowało - źródła bijące 

z ziemi,  ś r ó d l e ś n e jeziora, duze kamienie i głazy, ogromne  s t a r e 

drzewa -  n a b i e r a ł o magicznej mocy. Każdy dziwnie wyglądający twór 

natury, na  p r z y k ł a d drzewo z powykręcanymi gałęziami, również mia-

nieziemską siłę. 

0 gigantycznych drzewach  S ł o w i a n  p i s a ł w IXw.  a r a b s k i podróżnik 

bn  R o s e t h a :

 Mają oni, blisko swej stolicy, gigantyczne drzewo 

niczego nierodzące. Lud zbiera się wokół niego w każdą środę, by 

zawiesić na nim wszelkiego rodzaju dary. Pada przy nim na twarz 

i składa u jego stóp ofiary. 

Gdy nie było wysokich 

szczytów górskich 

i wzniesień, Słowianie 

szukali specjalnych miejsc 

w lasach, by czcić tam 

swoich bogów, odprawiać 

rytualne obrzędy 

składać ofiary. 

„ D O B R E " I  „ Z Ł E " DRZEWA 

Królem puszczy był dąb 

- symbol męskiej mocy i cnoty. 

Za drzewo kobiece uważano 

brzozę, która  p r z y w r a c a ł a siły 

witalne, a jej kora była biała 

i czysta jak dusze dziewcząt 

zmarłych przed zamążpójściem. 

J a r z ę b i n a  o d s t r a s z a ł a zte moce, 

a lipa  w y r a ż a ł a płodność i wdzięk. 

Słowianie zachodni za święte 

drzewo uważali leszczynę. 

O b o k „ d o b r y c h " drzew były też 

„złe", np. olchy i wierzby,  k t ó r e 

wiązano z wilkołakami i wampirami. 

Drewno „dobrych" drzew wykorzystywali słowiańscy budowniczowie. 

Umieszczali je w podwalinach domów i grodów. 

background image

M I E J S C A  Ś W I Ę T E 

1 3 7 

CHRZEŚCIJAŃSKIE ZNISZCZENIE 

Chrześcijanie przybywający na ziemie pogan uważali gaje za miejsca 

nieczyste i -  j a k pisat Helmold - za zgodą i zachętą Kościoła je 

niszczyli:

 Napomniał nas biskup, byśmy odważnie zabrali się do 

zniszczenia wspomnianego gaju. Sam zeskoczył z konia i strzaskał 

ozdobne wysady bram. Wszedłszy do przybytku na jedno miejsce 

wokół świętych drzew i z kupy drewna uczyniliśmy stos do spalenia. 

0 podobnym niszczeniu świętych miejsc wspomina Thietmar 

z  M e r s e b u r g a opisujący działania Wigberta, swojego poprzednika na 

biskupstwie w Merseburgu.To on doprowadził do zniszczenia Świętego 

B o r u (Zutibure), który wytrzebił do gruntu, i wzniesienia nowej 

świątyni poświęconej męczennikowi Romanowi. Taki sam los spotykał 

wielkie święte drzewa. Znany dąb germańskiego boga Thora został 

zrąbany bezlitośnie przez świętego  W i n f r y d a - B o n i f a c e g o w VIII w. 

Kosmas z  P r a g i opisuje z kolei, jak czczone przez Czechów święte gaje 

i drzewa Słowian połabskich zostały wycięte i podpalone przez wojska 

B r z e t y s ł a w a II. I dalej, że na  t e r e n a c h  B u ł g a r i i i Wielkorusi gaje te są 

wykorzystywane w kulcie chrześcijańskim. To ostatnie spostrzeżenie 

j e s t j e d n a k - zdaniem badaczy - mało wiarygodne. 

" GAJE SŁUŻYŁY TEŻ 

DO ODCZYTYWANIA 

WRÓŻB, NP. Z SZUMU 

DRZEW. BYŁY MIEJSCEM 

WYSŁUCHIWANIA 

WYROCZNI " 

background image

1 3 8 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

KAMIENNE POSĄGI, 

DREWNIANE PODOBIZNY 

anim  P r a s ł o w i a n i e zetknęli się z kulturą innych ludów, stawiali 

bogom symboliczne słupy, których pozostałości odnajdywane są 

sporadycznie podczas wykopalisk. 

ŚWIĘTOWIT Z ARKONY 

Saxo Grammaticus szczegółowo opisał wygląd  j e d n e g o z najbardziej 

znanych posągów, ważnego dla całej zachodniej Słowiańszczyzny 

boga Świętowita.  P o s ą g byt ogromny,

 przewyższający postać ciaia 

ludzkiego, czterema gtowami i tyluż karkami wzbudzający zdziwienie, 

z których dwie w stronę piersi, a dwie w stronę pleców zdawaty się 

patrzeć... Brody byty podgolone, wtosy ostrzyżone... Świętowit 

z Arkony lewą  r ę k ę miał  w s p a r t ą na boku, a w prawej trzymał róg 

z

 rozmaitego kruszcu zrobiony. Szafa dochodząca aż do goleni 

koń czyta się w tym miejscu... 

ŚWIATOWID ZE ZBRUCZA 

Znajdujący się w Muzeum Archeologicznym w Krakowie posąg  j e s t 

j e d n ą z nielicznych tak dobrze zachowanych podobizn słowiańskiego 

boga.  Z o s t a ł wyłowiony z rzeki Zbrucz w sierpniu 1848 r. w pobliżu wsi 

Liczkowce koło  H u s i a t y n a na  P o d o l u . Kamienna figura waży blisko 

500 kilogramów i  z o s t a ł a wyrzeźbiona z piaskowca pochodzącego 

- zdaniem geologów - z okolic Lwowa. Wysoki na 257 centymetrów, 

w formie  g r a n i a s t o s ł u p a , o podstawie 29 na 30 centymetrów, pokryty 

j e s t symbolicznymi płaskorzeźbami. Cała figura była pomalowana, 

w większości na czerwono.  P r a w d o p o d o b n i e pierwotnie  s t a ł a na 

pobliskiej górze  B o g i t  ( B o h o t ) , na której  a r c h e o l o d z y z n a l e ź l i krąg 

Wizerunki słowiańskich 

bogów pojawiły się 

dopiero na skutek 

wpływów z zewnątrz, 

zwłaszcza kontaktów 

ze skandynawskimi 

kupcami i wojownikami. 

background image

M I E J S C A  Ś W I Ę T E 

1 3 9 

kultowy z wałem otoczonym ośmioma ogniskami.  Ś l a d y  s k ł a d a n i a ofiar 

na górze  B o g i t pochodzą z X—XIII w.  P o ś r o d k u  k r ę g u odkryto puste 

miejsce po kamiennym  p o s ą g u .  P o s ą g podzielony na trzy  w y r a ź n e 

s f e r y ukazuje ideę trójdzielności świata  S ł o w i a n . 

POSĄGI ZE ŚLĘŻY 

Na górze  Ś l ę ż a koło Wrocławia zachowały się aż cztery figury 

o  k s z t a ł t a c h  a n t r o p o - i zoomorficznych.  P i e r w s z e ślady obrzędów 

pochodzą sprzed 1300 r. p.n.e. Kamienne posągi ze  Ś l ę ż y - postać 

niedźwiedzia (może  d z i k a ? ) , postać ludzka z rybą, mnicha i grzyba 

- prawdopodobnie nie zostały wyrzeźbione przez  S ł o w i a n , lecz są 

związane z tradycjami plemion celtyckich i germańskich opierających 

się na wierzeniach totemicznych w przodków plemiennych. 

KROCZĄCY PIELGRZYM 

Znajdująca się u początku Drogi Królewskiej wiodącej z Nowej  S ł u p i 

na  Ł y s ą  C ó r ę kamienna postać Kroczącego Pielgrzyma, stanowi dla 

badaczy nie lada  z a g a d k ę .  J e d n a z  n a j s t a r s z y c h legend mówi, że 

j e s t to postać pokutnika, który za swoją pychę został zamieniony 

w kamień. Gdy dotrze na Święty Krzyż,  n a s t ą p i koniec świata. Inne 

podania mówią, że  j e s t to wyobrażenie Litwina albo nawet Tatarzyna, 

który  s k r a d ł  ł y s o g ó r s k ą relikwię, a potem się nawrócił. 

1. Kroczący Pielgrzym zwany Emerykiem z Nowej Słupi. 2. Ogromny posąg 
Świetowita z Arkony (rekonstrukcja) 3. „Bliźnięta z Fischerinsel" - figurka 

z XI-XII w. znaleziona na Wyspie Rybackiej (Fischerinsel na jeziorze 
Tollensee koło Neubrandenburga). 

background image

1 4 0 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

Słowianie zaczęli wznosić 

drewniane świątynie, 

czyli chramy lub kąciny 

swoim bóstwom 

prawdopodobnie dopiero 

wtedy gdy zetknęli się 

z chrześcijaństwem. 

Wcześniej oddawali cześć 

bogom w otoczeniu 

dzikiej przyrody. 

o p i s a c h  c h r z e ś c i j a ń s k i c h  k r o n i k a r z y  p o g a ń s k i e  ś w i ą t y n i e 

S ł o w i a n  j a w i ą się  j a k o  d r e w n i a n e  b u d y n k i stojące na 

dziedzińcu w otoczeniu  ś w i ę t e g o gaju, otoczone  p a l i s a d ą z bramami 

wejściowymi. Ich ściany są zwykle bogato rzeźbione.  W e w n ą t r z 

stoją  w y o b r a ż e n i a  p o g a ń s k i c h bóstw  w y r z e ź b i o n e w kamieniu lub 

d r e w n i e .  O t a c z a n e są wielką czcią i  p i l n o w a n e przez  k a p ł a n ó w . 

ARKONA - ŚWIĄTYNIA ŚWIĘTOWITA 

J e s t to najbardziej znana  s ł o w i a ń s k a świątynia, opisana 

w  „ C e s f a  D a n o r u m " przez  S a x o  G r a m m a t i c u s a , przy okazji 

najazdu Duńczyków na  w y s p ę  R u g i ę i pobliskie krainy położone 

nad  B a ł t y k i e m .  R a n o w i e ,  s ł o w i a ń s k i e plemię,  o d d a w a ł o cześć 

czczonemu na  S ł o w i a ń s z c z y ź n i e zachodniej Świętowitowi.  Ś w i ą t y n i a 

- drewniana o misternej budowie-  s t a ł a na placu w  ś r o d k u 

miasta.  W z b u d z a ł a

 cześć nie tylko wspaniałością nabożeństw, lecz 

boskością posągu w niej umieszczonego. Zewnętrzny jej obwód 

dokładną płaskorzeźbą się odznaczał, przedstawiając prostą 

i niewydoskonaloną sztuką malarską postacie najrozmaitszych 

background image

M I E J S C A  Ś W I Ę T E 

1 4 1 

rzeczy. Do świątyni wiodło  j e d n o wejście. Otoczona była podwójnym 

ogrodzeniem, z których

 zewnętrzne, ze ścian złożone, dach czerwony 

pokrywał, wewnętrzne czterema słupami podparte zamiast ścian 

świeciło czerwonymi zawieszonymi zasłonami i z zewnętrznymi 

ścianami było połączone tylko kilku poprzecznymi tramami. 

Miejsce na  o ś r o d e k kultu  w y b r a n o z rozmysłem - wysoki  s k a l i s t y 

cypel  w r z y n a j ą c y się w morze  j e s t  t r u d n o dostępny.  W e d ł u g 

przekazu  S a x o  G r a m m a t i c u s a świątynia miała swojego  k a p ł a n a 

n a z y w a n e g o

 żyrzec, który w imieniu zgromadzonych na modłach 

s k ł a d a ł bogom  o f i a r ę (tzw.  ż e r t w ę ) lub  o b i a t ę .  B y ł y to  p r z e w a ż n i e 

płody  r o l n e lub  z w i e r z ę t a :

 Kapłan, co przeciw zwykłemu ziomków 

strojowi długimi wąsami a włosami się wyróżniał, umiatał dzień 

przed uroczystością najstaranniej świątynię, do której sam jeden 

mógł wstępować...  K a p ł a n  o d c z y t y w a ł  t a k ż e wróżby dla przybyłych 

wiernych z napoju  a l k o h o l o w e g o , za pomocą białego konia, 

d r e w n i a n y c h patyczków i popiołu z ogniska i sam  o f i a r o w y w a ł go 

bogu.  O d p r a w i a ł modlitwy,  p r z e k a z y w a ł ludowi życzenia od  b ó s t w a . 

Zdobycie przez  W a l d e m a r a I Rugii i zniszczenie w 1168 r. świątyni 

w  A r k o n i e było wielkim ciosem dla  S ł o w i a n  p o ł a b s k i c h . 

RADOGOSZCZ - ŚWIĄTYNIA SWAROŻYCA 

Do dziś nie odnaleziono jej śladów, ale kroniki nie pozostawiają 

wątpliwości co  d o j e j istnienia. Radogoszcz, położona w kraju 

Redarów między  Z a t o k ą Kilońską i dzisiejszym Hamburgiem, otaczała 

wielka puszcza

 ręką tubylców nie tknięta i jak świętość czczona. 

Dwie bramy tego grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących, 

trzecia od strony wschodniej jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę, 

która prowadzi do położonego i strasznie wyglądającego jeziora 

- relacjonuje Thietmar z  M e r s e b u r g a . 0 samej drewnianej świątyni 

pisze, że jej ściany  z e w n ę t r z n e zdobiły wizerunki bogów i bogiń 

w przedziwny rzeźbione sposób, a wewnątrz stali bogowie zrobieni 

ludzką ręką w straszliwych hełmach i pancerzach. Pierwszy spośród 

nich nazywa się Swarożyc i szczególnej doznaje czci u wszystkich 

pogan. Znajdują się tam również sztandary, których nigdzie stąd 

nie zabierają, chyba ze są potrzebne na wyprawę wojenną i wówczas 

niosą je piesi wojownicy. 

1. Po świątyni w Arkonie zachował się 

niewielki wąwóz otoczony watem i wzniesienie, 

z którego rozciąga się widok na Bałtyk 

strome klify. Po słowiańskiej bytności w tym 

miejscu pozostały cmentarzyska, nazwy 

miejscowości i legendy. 

2 W Radogoszczy - grodzie o trójkątnym 

kształcie i trzech bramach doń wiodących 

- zbudowana misternie z drewna świątynia 

posadowiona była na fundamencie z rogów 

dzikich zwierząt. 

background image

1 4 2 

M I T O L O G I A  S Ł O W I A N 

"  D O  Ś W I Ą T Y Ń 

PIELGRZYMOWANO, 

TAM ZBIERANO 

SIĘ NA WIECACH, 

STAMTĄD RUSZANO 

NA WOJNĘ " 

Opiekujący się świątynią Swarożyca kapłani jako jedyni mieli prawo 

siedzieć, podczas gdy inni musieli stać. Kapłani także wróżyli, np. z za­

chowania świętego konia odczytywali przepowiednie na przyszłość. 

GROSS-RADEN - GRODZISKO 

W tej miejscowości w Zachodniej Meklemburgii, na półwyspie jeziora 

B i n n e n s e e , w latach 70 XX w. znaleziono wczesnośredniowieczny 

zespół osadniczy z grodziskiem i położoną nieopodal  o s a d ą 

przygrodową. Na jej terenie odnaleziono ślady po dużym drewnianyn 

budynku o wymiarach ścian 7 na 11 metrów, o którego rekonstrukcję 

pokusili się archeolodzy.  S a n k t u a r i u m funkcjonowało od około drugi 

połowy IX lub początku X w. Świątynia została spalona na początku 

XI w. i przeniesiona na  t e r e n pobliskiego grodu o  c h a r a k t e r z e 

kultowym posadowionego na wyspie. Mimo że nie znaleziono żadnych 

posągów czy śladów obrzędów,  j e s t to dziś najlepiej rozpoznana 

pogańska świątynia Słowian połabskich - plemienia  W a r n ó w 

należącego do Związku Obodryckiego.  J e j ściany pokryte były 

płaskorzeźbami przedstawiającymi ludzi, zwierzęta i ptaki, stoły 

i siedzenia ustawione w okrąg, a posągi bóstw bogato zdobione 

Kompleks osady Gross-Raden zrekonstruowano zgodnie z oryginale mi dziś 
można zobaczyć, jak wyglądały budynki z IX i X w. 

background image

Źródła cytatów: 

„Historia literatury czeskiej". J. Magnuszewski, Wrocław 1978 

„Historia Królestwa Słowian czyli Latopis Popa Dukljanina", oprać J Leśny, Warszawa 1988; 

edycja komputerowa:

 www.zrodla.historyczne.prv.pl 

„Latopis Kijowski", edycja komputerowa:

 www.zrodla.historyczne.prv.pl 

„Kosmasa Kronika Czechów", przeł. i oprac. M. Wojciechowska, Warszawa 1968; edycja 

komputerowa:

 www zrodla.historyczne prv.pl 

„Kromka polska", Anonim tzw. Gall, przeł R. Gródecki, oprac. M. Plezia, Wrocław 1965 

„Kroniki staroruskie", przeł E. Goranin, F. Sielicki i H. Suszko, oprac F. Sielicki, Warszawa 1987 

„Najdawniejsze zabytki języka polskiego", oprac. W Taszycki, Wrocław 1975 

„Słowiański rodowód", P. Jasienica, Warszawa 1978 

„Słowo o wyprawie Igora", przeł. J. Tuwim, oprac. M. Jakubiec, Wrocław 1950 

„Zrozumieć średniowiecze. Wypisy, konteksty i materiały literackie", oprac. R Mazurkiewicz, 

Tarnów 1997 

Bibliografia. 

„Drzewo życia Ludowa wizja świata i człowieka", J i R. Tomiccy, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 

Warszawa 1975 

„Kosmologia dawnych Słowian Prolegomena do teologii politycznej dawnych Słowian", A Kowalik, 

Zakład Wydawniczy Nomos, Kraków 2004 

„Leksykon. Zaświaty i krainy mityczne", red. M. Sacha-Piekło, Znak, Kraków 1999 

„Mały słownik kultury dawnych Słowian", red. L. Leciejewicz, Wiedza Powszechna, Warszawa 1988 

„Mitologia Słowian", A. Gieysztor, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006 

„Mitologia słowiańska i polska", A. Brükner, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1985 

„Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian", J. Strzelczyk, Wydawnictwo Rebis, Poznań 2007 

„Od Zalmoksisa do Czyngis-chana", M. Eliade, tłum. K. Kocjan, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002 

„Poetyka mitu", E. Mieletinski, tłum. J. Dacygier, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981 

„Pradzieje religii w Polsce", W. Szafrański, Iskry, Warszawa 1979 

„Religia Słowian", W. Szafrański, [w:] „Zarys dziejów religii", Iskry, Warszawa 1986 

„Religia Słowian i jej upadek (w VI-XII)", H Łowmiański, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1986 

„Słowiańska moc, czyli o niezwykłym wkroczeniu naszych przodków na europejską arenę", 

Z. Skrok, Iskry, Warszawa 2006 

„Stworze i zduszę, czyli starosłowiańskie boginki i demony. Leksykon", C. Białczyński, 

Wydawnictwo Kraina Księżyca, Kraków 1993 

„Sztuka pradziejowa w Polsce", J. Gąssowski, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1975 

„Światowid czy model świata", A Łapiński, [w:l „W otchłani wieków" 1984, nr 50 

„Tajemnice słowiańskich bogów", M, Mikołajczak, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2002 

background image

Słowianie 

© 2007 New  M e d i a  C o n c e p t s p . z o.o. 

u l . Altowa 28 

02-386  W a r s z a w a 

A u t o r z y  t e k s t ó w :  M a D a r  S C (Tomasz  Ł a w e c k i ) ,  R o b e r t  S y p e k , 

M a g d a l e n a  T u r o w s k a - R a w i c z 

K o n s u l t a n t  m e r y t o r y c z n y : prof  d r hab.  J e r z y  G ą s s o w s k i 

P r o j e k t graficzny:  A r t u r  W ą s o w s k i ,  M a ł g o r z a t a  R e d a - G ł u c h o w s k a 

R e d a k t o r  p r o w a d z ą c y :  G r a ż y n a  S k i b i c k a 

R e d a k c j a :  B a r b a r a Manińska,  J a n i n a  S t a s i s z y n ,  J o a n n a  C i e ś l e w s k a , 

J a k u b Gliński, Grzegorz Marcinowski, Małgorzata Kałuża, 

A g n i e s z k a  S z y k u ł a ,  M i c h a ł  B a ł k o w s k i ,  K a t a r z y n a  Z a d w o r n y 

Zdjęcia- Corbis,  E a s t  N e w s ,  B E & W ,  B r i d g e m a n ,  B i b l i o t e k a  N a r o d o w a , 

A g e n c j a Medium,  S t a n i s ł a w Fitak,  K r z y s z t o f  K u r e k , Indigo, 

A g n i e s z k a  S y p e k ,  D a n i e l  S u k n i e w i c z ,  A r t u r  W ą s o w s k i , 

M a r e k  H o r w a t  ( M u z e u m  N a r o d o w e Ziemi  P r z e m y s k i e j ) , 

Muzeum  L i t e r a t u r y im. A. Mickiewicza w  W a r s z a w i e , 

Muzeum  A r c h e o l o g i c z n e w  P o z n a n i u ,  A g e n c j a  G a z e t a 

D r u k :  D r u k a r n i a  N a r o d o w a  S A ,  K r a k ó w 

I S B N : 978-83-89840-09-7 

I n d e k s : 233048 

W i ę c e j informacji o  s e r i i i możliwość zamówienia 

e g z e m p l a r z y na

  w w w . r z e c z p o s p o l i t a . p l / k o l e k c j e 

Kopiowanie lub wykorzystywanie całości lub jakichkolwiek 

fragmentów bez zgody New Mp.dia Concept sp z o.o zabronione 

Wszelkie prawa zastrzeżone 

background image

Starożytni Grecy 
Starożytni Egipcjanie 

Aztekowie 

Celtowie 
Hindusi 
Starożytni Rzymianie 

Aborygeni australijscy 

• Słowianie 

Tybetańczycy 
Inkowie 
Ludy Czarnej Afryki 
Ludy skandynawskie 

Ludy Mezopotamii 
Ludy starożytnej Japonii 
Indianie Ameryki Północnej 
Ludy Oceanii 
Starożytni Mongołowie 
Majowie 
Fenicjanie 
Ludy starożytnych Chin 
Ludy starożytnej Korei 
Ludy starożytnej Anatolii 
Eskimosi 
Ludy starożytnej Persji 
Ludy starożytnej Syberii 

Tom 8/MŚ 
Przeznaczone do sprzedaży wyłącznie z „Rzeczpospolitą" 
(cena książki + cena „Rzeczpospolitej") 

Cena książki - 19,99 zł (0% VAT)