background image

OBRONNOŚĆ KRAJU

Przywilej i zobowiązanie

10. rocznica przynależności Polski do 

Organizacji Traktatu Północnoatlantyckie-

go skłania do podsumowań, formułowania 

wniosków i nakreślenia kierunków dalsze-

go działania. Jakie zmiany zaszły w Siłach 

Zbrojnych RP pod wpływem naszej przy-

należności do NATO? Które z nich były 

decydujące? Czy po 10 latach transformacji 

osiągnęliśmy wszystkie zamierzone cele? 

Spróbujmy znaleźć odpowiedzi na te py-

tania.

Wśród zasadniczych czynników mają-

cych wpływ na obecny kształt naszych sił 

zbrojnych, a będących w głównej mierze 

następstwem  przynależności  Polski  do 

NATO,  na  pierwszym  miejscu  stawiam 

polityczno-wojskowe ramy oraz finansowe 

uwarunkowania rozwoju armii. 

Wstąpienie do Sojuszu w sposób zasad-

niczy zmieniło środowisko bezpieczeństwa 

naszego kraju. Stając się członkiem najsil-

niejszego paktu wojskowego na świecie, 

z jednej strony dołączyliśmy do wielkiej 

rodziny euroatlantyckich państw wyzna-

jących te same wartości i gotowych stanąć 

w ich obronie, a z drugiej strony opuścili-

śmy szarą strefę bezpieczeństwa, w której 

znaleźliśmy się po rozpadzie Związku Ra-

dzieckiego i jałtańskiego systemu politycz-

nego w Europie na początku lat dziewięć-

dziesiątych  ubiegłego  wieku.  Polska  we 

właściwym czasie i w pełni wykorzystała 

szansę integracji z Sojuszem Północno-

atlantyckim. 

Siły Zbrojne RP po 10 latach 

członkostwa Polski w NATO

Gdy 12 marca 1999 roku nasza flaga narodowa 

została wciągnięta na maszt przed Kwaterą Główną 

NATO byliśmy w pełni świadomi, że nasze człon-

kostwo w Sojuszu to nie tylko korzyści z tego faktu 

płynące, ale także obowiązek wkładu w umacnianie 

wspólnego bezpieczeństwa. Zaryzykuję jednak tezę, 

iż niewielu z nas wówczas przewidywało jak szybko 

NATO w sposób wyraźny zmieni swoje funkcje po-

lityczne, a w konsekwencji zadania wojskowe oraz 

zakładany poziom i charakter zdolności operacyj-

nych. W krótkim czasie na naszych oczach z organi-

zacji nastawionej na obronę kolektywną terytorium 

mandatowego, współpracę z krajami partnerskimi 

i wybiórcze reagowanie kryzysowe na obrzeżach 

tego terytorium, stało się wspólnotą państw, która 

w imię własnego zbiorowego bezpieczeństwa wy-

słała wojska daleko poza własne granice, reagując 

w ten sposób na zmieniający się charakter zagrożeń. 

W kwietniu 1999 r. na szczycie NATO w Waszyng-

tonie, w nowo przyjętej koncepcji strategicznej po-

szerzono poważnie zakres sojuszniczych operacji 

militarnych i postawiono faktycznie znak równości 

pomiędzy gotowością do wspólnej obrony a opera-

cjami o innym charakterze, z operacjami reagowania 

kryzysowego na czele. Tocząca się w tym samym 

czasie sojusznicza operacja powietrzna w byłej Ju-

gosławii mająca na celu powstrzymanie czystek et-

nicznych w Kosowie była wyraźnym sygnałem, że 

koncepcja ta już jest wcielana w życie.

Kolejne poważne przyspieszenie nastąpiło po ataku 

terrorystycznym 11 września 2001 roku. Na 10-letni 

okres integracji naszych sił zbrojnych ze strukturami 

NATO nałożył się proces istotnych zmian w samym 

Sojuszu. Kierunek tych zmian stał się dla naszej ar-

mii poważnym wyzwaniem. Wymogło to na naszych 

siłach zbrojnych poważną zmianę naszych 

planów modernizacyjnych. Z armii nasta-

wionej niemal wyłącznie na obronę teryto-

rialną, mało mobilnej, z wieloma statyczny-

mi systemami musieliśmy w krótkim czasie 

przekształcić się w siły zbrojne gotowe nie 

tylko do obrony integralności terytorialnej 

Polski, ale także naszych interesów naro-

dowych i wspólnych dla NATO w rejo-

nach położonych daleko poza granicami 

naszego państwa. W praktyce oznaczało 

to poważne poszerzenie zadań skutkujące 

zmianą charakteru armii − i jest to bodaj-

że najważniejsza, bo kierunkowa, zmiana, 

jaka zaszła w Siłach Zbrojnych RP po 10 

latach członkostwa w Organizacji Traktatu 

Północnoatlantyckiego.

Nowe wyzwania stojące przed Wojskiem 

Polskim w związku z przynależnością do 

NATO mieściły się jednak w określonych 

ramach, które mimo wszystko, oznacza-

ły pewną stabilizację warunków rozwo-

jowych.  Ta  stabilizacja  jest  szczególnie 

widoczna na tle niepewności i częstych 

zmian koncepcji rozwojowych w pierw-

szej dekadzie po odzyskaniu przez Polskę 

suwerenności.  Wystarczy  tylko  przypo-

mnieć koncepcję obrony wielokierunko-

wej, czy też gwałtowne skupienie wysiłku 

organizacyjnego i inwestycyjnego na tzw. 

„ścianie wschodniej”. Po 1999 roku nastę-

powały także zmiany, ale ich ramy poli-

tyczno-wojskowe były i są już ustalone. Po 

wejściu do Sojuszu nasi planiści wojskowi 

nie byli więc tak dramatycznie zaskakiwani 

Polska armia ukierunkowana niemal wyłącznie na obronę terytorialną, 
mało mobilna, z wieloma statycznymi systemami − po okresie 10 lat 
członkostwa w NATO przekształciła się w armię bardziej nowoczesną, 
lepiej wyposażoną, posiadającą znacznie większe możliwości opera-
cyjne, zdolną do udziału w szerokim spektrum sojuszniczych operacji. 
Głębokie zmiany zaszły w strukturze kadrowej i organizacyjnej, w jakości 
uzbrojenia i sprzętu oraz w systemie szkolenia, doktrynach, regulami-
nach i obowiązujących procedurach. Taka transformacja nie byłaby 
możliwa bez stabilizacji polityczno-wojskowych ram rozwoju i mecha-
nizmów finansowania sił zbrojnych. Drogę do tej stabilizacji otwarło 
nasze członkostwo w sojuszu północnoatlantyckim. 

generał *

Franciszek Gągor

Dekada Transformacji

12

  www.armia24.pl

background image

jak ich poprzednicy. Bardzo pomocny był 

też nasz udział w procesie sojuszniczego 

planowania obronnego. Opracowywane 

przez władze Sojuszu cele sił zbrojnych 

i  wymagania  długoterminowe  były  dla 

nas istotnym ułatwieniem i wspomagały 

proces transformacji naszego wojska.

Gdyby w ostatniej dekadzie ubiegłego 

wieku wspomnianych już planistów woj-

skowych zapytać, co było ich największą 

zmorą obok zmieniających się zadań, to 

bez wątpienia wskazaliby na brak stabil-

nych warunków finansowania i poważny 

niedostatek środków nie tylko na moderni-

zację techniczną i inwestycje, ale i na szko-

lenie sił zbrojnych. Wszelkie kalkulacje fi-

nansowe okazywały się błędne w zderzeniu 

z nie najlepszą sytuacją budżetu państwa 

i brakiem mechanizmów stabilizujących 

nakłady finansowe na wojsko. Inna sprawa, 

że już same założenia finansowania planów 

były nierealne. Nakłady w wysokości 3,0-

3,5 % PKB nie miały szans na realizację 

wobec ogromnych potrzeb innych działów 

budżetu państwa. 

Po pierwsze – stabilizacja finansowa

Sytuacja zmieniła się poważnie po wstą-

pieniu Polski do NATO. Nasz kraj, chcąc 

odgrywać odpowiednią do naszego poten-

cjału i naszych interesów narodowych rolę 

w Sojuszu, musiał uporządkować i ujedno-

licić wiele sfer związanych z obronnością, 

a  w  szczególności  z  funkcjonowaniem 

sił  zbrojnych.  Z  drugiej  strony  władze 

Sojuszu  niemal  od  początku  naciskały 

na poważne zmiany o charakterze syste-

mowym, dążąc do tego, aby proces inte-

gracji Polski następował w odpowiednim 

tempie  i  przynosił  wymierne  korzyści 

obu stronom. Przedmiotem szczególnej 

troski władz politycznych Sojuszu był nie 

tylko  poziom  nakładów  na  obronność, 

ale także struktura wydatków, a zwłasz-

cza poziom wydatków majątkowych, któ-

re w 2001 roku spadły do poziomu 9,5% 

budżetu MON. Wytykano nam również 

niedoskonałość narzędzi planistycznych, 

w tym także związanych z finansowaniem 

systemu obronnego. 

Zasadniczą zmianę w zakresie stabiliza-

cji finansowania sił zbrojnych przyniosła 

uchwalona w dniu 25 maja 20001 roku 

„Ustawa  o  przebudowie  i  modernizacji 

technicznej oraz finansowaniu Sił Zbroj-

nych Rzeczypospolitej Polskiej w latach 

2001−2006”. W ustawie tej ustalono, że 

wydatki  obronne  państwa  mają  wyno-

sić  nie  mniej  niż  1,95%  PKB.  Wydatki 

na modernizację armii miały być odtąd 

realizowane na poziomie nie mniej niż 

20% budżetu obronnego. To był przełom. 

Powstał skuteczny mechanizm stabilizu-

jący finansowanie obronności. Znalazło 

to  swoje  konkretne  odbicie  w  procesie 

transformacji Sił Zbrojnych, a zwłaszcza 

ich modernizacji technicznej. 

W tym miejscu nasuwa się pytanie o tegoroczny, 

znacznie uszczuplony, budżet obronny. Czy dalej 

możemy mówić o stabilnym finansowaniu sił zbroj-

nych? Niektóre opinie w toczącej się dyskusji nt. 

finansowania armii w sytuacji kryzysu budzą nie-

pokój. Wiemy, że w sytuacji finansowego kryzysu 

armia nie może być „wyspą szczęścia” na oceanie 

finansowych cięć i oszczędności. Ale tempo mo-

dernizacji technicznej armii jest uzależnione od po-

siadanych środków budżetowych, a te uległy w tym 

roku znacznemu ograniczeniu. Mam nadzieję, że 

jest to przejściowa sytuacja i że szybko gospodarka 

światowa, a

 

nasza w szczególności, wróci do normy. 

Chcielibyśmy, aby Wojsko Polskie mogło się dalej 

rozwijać w oparciu o przewidywalny budżet, o do-

tychczas funkcjonujący mechanizm. Inaczej trud-

no mówić o zorganizowanym, planowym rozwoju 

armii. 

Nie możemy dopuścić do sytuacji permanent-

nego osłabienia sprawności i potencjału bojowego 

armii poniżej poziomu zapewniającego bezpieczeń-

stwo Polsce i realizację zobowiązań sojuszniczych. 

Spotykałem się już z opiniami, że skoro weszliśmy 

do NATO, to silna armia jest nam niepotrzebna, 

bo obroni nas Sojusz To bardzo naiwny i niebez-

pieczny pogląd. Nasze członkostwo w Sojuszu to 

nie tylko przywilej poczucia bezpieczeństwa, ale 

także poważne zobowiązanie, polegające m.in. na 

tym, że Polska i jej armia, mówiąc językiem ekono-

mii, stanie się współproducentem tego bezpieczeń-

stwa stosownie do swoich możliwości i potencjału. 

Dlatego utrzymanie funkcjonującego mechanizmu 

stabilizującego finansowanie obronności jest sprawą 

pierwszorzędną. 

Nowe zadania – nowe kadry

Zmiany po 1999 roku dotknęły wszystkie obszary 

działalności i dziedziny życia sił zbrojnych. Najwy-

raźniej są jednak widoczne w rozwoju kadr, struk-

turze organizacyjnej i charakterze naszej armii, 

uzbrojeniu i sprzęcie wojskowym, systemie szko-

lenia, doktrynach, regulaminach i obowiązujących 

procedurach, i wreszcie w stanie poszczególnych 

rodzajów sił zbrojnych, komponentów i wojsk oraz 

systemów funkcjonalnych. 

Przystępując do NATO, mieliśmy armię, 

w której etacie było blisko 226 tys. stano-

wisk  wojskowych.  Liczebność  tej  armii 

w dekadzie poprzedzającej nasze wejście 

do Sojuszu spadła o blisko 170 tys. Ko-

lejna znaczna redukcja przypadła na lata 

2000−2001, kiedy to zlikwidowano prawie 

50 tys. etatów. Wojsko Polskie, aby mogło 

być zmodernizowane, musiało zostać prze-

budowane i uszczuplone. Musiało pozbyć 

się  przestarzałego  uzbrojenia  i  sprzętu 

oraz  zbędnej  infrastruktury.  To  był  je-

dyny sposób na znalezienie funduszy na 

jego unowocześnienie. Rządowy program 

profesjonalizacji zakłada kolejne obniżenie 

wielkości etatowej armii przy jej jednocze-

snym całkowitym uzawodowieniu. Tym 

samym ilość zostanie zastąpiona jakością. 

Pełne uzawodowienie wojska to kolejna 

rewolucyjna i epokowa zmiana, jaka do-

konała się w naszych siłach zbrojnych po 

10 latach funkcjonowania w strukturach 

NATO. Redukcji stanów osobowych towa-

rzyszyły bardzo głębokie zmiany w struk-

turze korpusów osobowych. Sukcesywnie 

maleje wielkość korpusu oficerskiego. Ak-

tualnie oficerowie stanowią tylko 18,1% 

w pełni zawodowego etatu sił zbrojnych. 

Rośnie w siłę korpus szeregowych zawo-

dowych – w tej chwili to już prawie 20 tys. 

zawodowych szeregowców. 

Po pełnym uzawodowieniu armii, od-

setek żołnierzy zawodowych przyjętych 

w okresie naszej przynależności do NATO 

wzrośnie do ok. 80%, a w korpusie ofice-

rów zbliży się do 50%. Oznacza to, że już 

obecnie  dokonała  się  poważna  zmiana 

pokoleniowa w naszych siłach zbrojnych, 

a wkrótce zdecydowaną większość żołnie-

rzy będą stanowili ci, których przyjęto do 

służby po 1998 roku. 

Przy omawianiu spraw kadrowych nale-

ży koniecznie podkreślić rosnącą rolę ko-

biet-żołnierzy zawodowych. W momencie 

wstąpienia do NATO w siłach zbrojnych 

służyło 238 pań, głównie na stanowiskach 

zabezpieczających, przeważnie w logisty-

ce. Po 10 latach liczba kobiet wzrosła do 

1153 i praktycznie służą one we wszyst-

kich  rodzajach  sił  zbrojnych  i  wojsk. 

Mamy obecnie kobiety na stanowiskach 

pilotów i służące w wojskach pancernych 

i  zmechanizowanych,  artylerii  oraz  na 

okrętach, a także na stanowiskach w struk-

turach sojuszniczych. Procentowy udział 

kobiet w kadrze zawodowej z pewnością 

w najbliższym okresie wzrośnie, chociaż-

by z powodu systematycznego znoszenia 

ograniczeń związanych z płcią. Obecnie 

w szkołach oficerskich i centrach szkolenia 

kształci się ponad 340 kobiet, które wkrót-

ce zasilą szeregi żołnierzy zawodowych. 

Nauczyć się standardu nato

Nowe zadania i wymagania, nowe re-

gulaminy i procedury wymusiły zmiany  

Ceremonia zakończenia działań polskiego kontyngentu wojsko-

wego w misji irackiej. Baza Echo w Diwanii 8.10.2008 r.

Fot

. D

oD

, Ma

tthew Plew

 

ARMIA  

  

3-4(13) KWIECIEŃ 2009       

13

background image

w systemie edukacji i szkolenia żołnierzy. 

Od 1999 roku całkowicie zostały zmie-

nione programy nauczania i szkolenia we 

wszystkich akademiach, szkołach i ośrod-

kach szkoleniowych. Nie ma obecnie w si-

łach zbrojnych nikogo, kto w minionym 

10-leciu nie był dodatkowo kształcony lub 

szkolony. Znaczna część żołnierzy przeszła 

ten proces za granicą, głównie w Stanach 

Zjednoczonych, ale również w Wielkiej 

Brytanii, Francji, Niemczech, Kanadzie 

i Holandii. Ogółem w latach 1998−2008 na 

szkolenie w państwach NATO skierowano 

ponad 4 tys. żołnierzy zawodowych. Bli-

sko 200 z nich ukończyło najwyższe rangą 

studia podyplomowe otwierające drogę do 

najwyższych stanowisk w siłach zbrojnych. 

Poważny  wpływ  na  jakość  żołnierzy 

zawodowych wywarły operacje i misje, 

zarówno te prowadzone pod flagą NATO, 

jak i w ramach Unii Europejskiej czy ONZ. 

Szczególną rolę odegrał nasz udział w ope-

racji w Iraku i Afganistanie, chociaż nie 

można zapominać także o pozostałych, 

w tym o tych prowadzonych przez żoł-

nierzy w błękitnych hełmach. Misje stały 

się motorem zmian o charakterze wręcz 

systemowym,  a  zdobyte  tam  doświad-

czenie przekłada się na zmiany nie tylko 

dotykające kolejnych rotacji naszych kon-

tyngentów, ale i całych sił zbrojnych. Ich 

odzwierciedleniem są zmiany w uzbroje-

niu i sprzęcie bojowym, szkoleniu, taktyce 

itp. Od czasu zakończenia drugiej wojny 

światowej  nasze  siły  zbrojne  nigdy  nie 

miały w swoich szeregach aż tylu żołnierzy 

z doświadczeniem bojowym.

Poważną  rolę  w  podnoszeniu  kwali-

fikacji żołnierzy odegrały także ćwicze-

nia sojusznicze różnego szczebla. Przed 

skierowaniem wojsk do operacji była to 

podstawowa forma doskonalenia i spraw-

dzenia stopnia interoperacyjności naszych 

sztabów i jednostek oraz sprawdzian ich 

przygotowania do realizacji ciągle posze-

rzanego spektrum zadań. 

Czynnikiem wpływającym na podno-

szenie kwalifikacji kadry zawodowej jest 

także służba w sojuszniczych oraz wielo-

narodowych sztabach i instytucjach woj-

skowych, a także w polskich komórkach 

funkcjonujących  przy  poszczególnych 

elementach struktury dowodzenia NATO. 

Zaczynaliśmy od 65 stanowisk wielonaro-

dowych w 1999 roku. Obecnie w struktu-

rze dowodzenia Sojuszu mamy ponad 300 

żołnierzy, a w sumie do tej pory służyło 

w niej ponad 1000 oficerów i podoficerów.

Jak sądzę w sposób wyczerpujący uza-

sadniłem tezę, że po 10 latach przynależ-

ności do NATO i pod istotnym wpływem 

tej organizacji dysponujemy głęboko od-

mienioną kadrowo armią. Jest to armia, 

która wkrótce będzie w pełni zawodowa 

i której żołnierze zostali wyszkoleni we-

dług nowych zasad, w kraju lub w pań-

stwach sojuszniczych. Znaczna ich część dysponuje 

doświadczeniem bojowym z różnorodnych misji 

i operacji lub przeszła przez sojusznicze lub wielo-

narodowe jednostki i instytucje wojskowe. Dowo-

dzą nią generałowie i admirałowie w zdecydowanej 

większości promowani na te stopnie już po wstą-

pieniu Polski do NATO. Efektem zmian ostatniej 

dekady jest też wyraźne spłaszczanie struktur orga-

nizacyjnych, usprawnienie dowodzenia i elimino-

wanie zbędnych ogniw pośrednich. Udało się roz-

dzielić wojska operacyjne od całej pozostałej reszty 

jednostek wsparcia, zabezpieczenia i administracji 

wojskowej. Organizacja wojsk została dostosowana 

do rzeczywistych potrzeb operacyjnych. W zakresie 

uzbrojenia i sprzętu drastycznie zmniejszyliśmy dy-

stans dzielący nas od innych armii Sojuszu. 

Spojrzenie w przyszłość

Mijające 10 lat na pewno nie było dla polskiej 

armii wyłącznie pasmem sukcesów. Nie zabrakło 

błędów i potknięć. Wiele jeszcze mamy do zrobienia. 

Ale porównując dzisiejszą armię z tą z lat 90., jestem 

przekonany, że nie zmarnowaliśmy danego nam cza-

su. Wnioski i doświadczenia z mijającej dekady na-

szego członkostwa w Sojuszu dają impuls do dalszej 

transformacji armii. Jaki kierunek rozwoju powin-

niśmy przyjąć − my, wojskowi doskonale wiemy. 

Problemem są środki finansowe. Bezpieczeństwo 

niestety kosztuje. Punktem wyjścia dalszej trans-

formacji będzie także wielkość sił zbrojnych. Jest to 

decyzja polityczna, ale to do planistów wojskowych 

należy określenie takiego składu Sił Zbrojnych, aby 

były one w stanie sprostać wymogom współczesnego 

i przyszłego pola walki. Siły Zbrojne stają się bardziej 

połączone, sieciocentryczne i mobilne. Systemy ude-

rzeniowe nowej generacji stają się coraz bardziej pre-

cyzyjne. Rozwijają się nasze wojska specjalne jako 

nowy rodzaj sił zbrojnych i współdziałają z najlep-

szymi formacjami tego typu na świecie. 

Mamy połączoną logistykę wykonawczą 

– poprzednio wsparcie logistyczne było 

w rodzajach sił. Obecne rozwiązanie jest 

tańsze i skuteczniejsze zarazem. Dosko-

nalimy system rozpoznania. Mamy coraz 

więcej bezpilotowców, których jeszcze 3 

lata temu nie posiadaliśmy w ogóle. Póki 

co na poziomie taktycznym, ale już w tym 

roku planujemy pozyskać kilka zestawów 

o zasięgu operacyjnym. W Siłach Powietrz-

nych mamy 48 myśliwców F-16. Potrzebny 

jest samolot szkoleniowo-bojowy. Nowych 

okrętów potrzebuje Marynarka Wojenna. 

W Wojskach Lądowych świetnie spisują się 

kołowe transportery Rosomak, przeciw-

pancerne pociski Spike czy przeciwlotni-

cze Gromy. Chcemy dokonać modernizacji 

bojowych wozów piechoty (BWP), środ-

ków  artyleryjskich  i  przeciwlotniczych. 

Dużym zmianom na lepsze uległo osobiste 

wyposażenie żołnierza. Większego postępu 

chcemy dokonać w obszarze robotyzacji. 

Wojsko Polskie musi lepiej i dalej widzieć, 

słyszeć i razić – czyli mieć broń precyzyj-

niejszą, o dłuższym zasięgu, by walczyć 

ogniem, a mniej ludźmi.  

 

n

*Autor artykułu od lutego 2006 roku pełni funkcję szefa Sztabu 

Generalnego Wojska Polskiego. W latach 1996−1999 jako dyrektor 

Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych MON był jednym 

z głównych przedstawicieli zespołu przygotowującego polską akcesję 

do Sojuszu Północnoatlantyckiego odpowiedzialnym m.in. za udział 

Polski w procesie planowania obronnego NATO. Następnie w latach 

1999−2003 pełnił funkcję szefa Generalnego Zarządu Operacyjnego 

SG WP, a w latach 2004−2006 był polskim przedstawicielem wojsko-

wym przy komitetach wojskowych NATO i Unii Europejskiej w Brukseli. 

Ceremonia zakończenia działań polskiego kontyngentu wojskowego w misji irackiej. Baza Echo w Diwanii 8.10.2008 r.

Fot

. NA

TO

OBRONNOŚĆ KRAJU

14

  www.armia24.pl