background image

20  

Rok LXXVIII 2010 nr 1

  ANALIZY – BADANIA – PRZEGLĄDY

Dr inż. Mirosław Gajer – Katedra Automatyki Akademii Górniczo-Hutni-

czej, Kraków

O historii i niezbyt świetlanej przyszłości tradycyjnych żarówek

Mirosław Gajer

Historia dobrze znanej wszystkim tradycyjnej żarówki roz-

poczęła się wraz z wynalazkiem (dokonanym przez Tomasa 

Alvę Edisona), który datowany jest na 19 października 1879 

roku. Zaledwie rok później, 1 października 1880 roku, Edison 

wraz z kilkoma innymi naukowcami założył już pierwszą fa-

brykę żarówek. W tym samym roku patent na żarówkę zgłosił 

brytyjski uczony Joseph Wilson Swan, jednak pierwszeństwo 

tego wynalazku, wraz z prawami patentowymi, zostało przy-

znane Edisonowi, który – jak się okazało – wyprzedził Swana 

o trzy miesiące. Z kolei w 1883 roku Swan uzyskał dodat-

kowy patent na opracowaną przez siebie metodę produkcji 

udoskonalonych włókien żarówkowych o znacznie większej 

trwałości [1].

W kontekście rozważań nad historią wynalazku żarówki i jej zasto-

sowaniami, interesujący może być fakt, że w Związku Radzieckim 

w epoce stalinowskiej wszelkie wynalazki starano się przypisać na 

poczet osiągnięć techniki radzieckiej, której rozwój był najczęściej 

wynikiem mrówczej pracy oraz spektakularnych odkryć genialnych 

samouków, wywodzących się oczywiście z klasy chłopskiej bądź 

robotniczej. Jak można się domyślić, nie mogło być inaczej w przy-

padku tak powszechnie stosowanego i niezwykle pożytecznego wy-

nalazku, jakim jest żarówka.

W 1949 roku na polskim rynku wydawniczym ukazała się książ-

ka autorstwa niejakiego Teodora Wejtkowa, zatytułowana „Kronika 

elektryczności” [2]. Z jej strony tytułowej można dowiedzieć się, że 

jest to przekład z drugiego wydania rosyjskiego, który został uzu-

pełniony oraz opatrzony przedmową i przypisami przez inż. Józefa 

Hurwica. Już z samej przedmowy do tej książki można dowiedzieć 

się wielu rewelacji. Między innymi można tam przeczytać: Toteż 

mało kto z czytelników polskich, wychowanych na literaturze na-

ukowej  czy  popularno-naukowej  pozostającej  pod  wpływami  za-

chodnioeuropejskimi oraz tym bardziej na przekładach z prac za-

chodnioeuropejskich, wie o tym, że uczony rosyjski Bazyli Pietrow 

8 lat przed Davy’m odkrył łuk Volty; że pierwszy zastosował izola-

cję przewodów elektrycznych; że w tym samym czasie, gdy Morse 

trudził się nad budową swego słynnego telegrafu, uczony rosyjski 

Paweł  Szylling  zbudował  telegraf  w  Petersburgu;  że  wynalazcą 

żarówki elektrycznej był Rosjanin Aleksander Łodygin, zaś Edison 

tę żarówkę tylko udoskonalił; że pierwszą próbę zelektryfikowania 

kolei zrobił uczony rosyjski Borys Jakobi; że inżynier rosyjski Łaczi-

now niemal jednocześnie z inżynierem francuskim Marcelim Depre-

zem rzucił pomysł przesyłania energii elektrycznej na odległość; że 

radio wynalazł przed Marconim uczony rosyjski Aleksander Popow 

i o wielu innych pracach uczonych rosyjskich [2, s. 5].

Zatem wynalazek żarówki według Wejtkowa zawdzięczamy nie-

jakiemu Aleksandrowi Łodyginowi. Jak to było możliwe, że świat 

o tak istotnym odkryciu niczego nie wiedział, dowiadujemy się rów-

nież z przedmowy:

Rosja carska nie utrzymywała niemal żadnych stosunków kultural-

nych z Europą zachodnią oraz z Ameryką i wskutek tego informacje 

o pracach uczonych rosyjskich, publikowanych w języku rosyjskim 

mało znanym za granicą, nie docierały tam [2, s. 5].

Ponadto z przedmowy możemy się dowiedzieć jeszcze jednej sen-

sacji:

Na uwagę zasługuje podkreślony przez Wejtkowa fakt, iż Niemcy 

już w XVIII stuleciu, zajmując kierownicze stanowiska w petersbur-

skiej Akademii Umiejętności, świadomie przeciwdziałali rozwojowi 

nauki rosyjskiej [2, s. 6].

W tym miejscu nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że Niemcy 

piastowali kierownicze stanowiska w petersburskiej Akademii Umie-

jętności w sytuacji, gdy Rosja carska rzekomo nie utrzymywała nie-

mal żadnych stosunków kulturalnych z Europą zachodnią, co jest 

oczywistą bzdurą, gdyż w rzeczywistości takie stosunki, począwszy 

od panowania cara Piotra Wielkiego, były dość mocno ożywione 

(zwłaszcza z Niemcami i Francją).

Według książki Wejtkowa wynalazca żarówki – Aleksander Ło-

dygin żył w latach 1847-1903, a historia jego odkrycia dokonanego 

w roku 1874 przedstawiała się w sposób następujący:

Łodygin najpierw rozżarzał prądem elektrycznym z baterii galwa-

nicznej drut żelazny. Od drutu tego rozżarzał się następnie kawałek 

węgla w hermetycznie zamkniętej kuli szklanej z powietrzem. Wę-

gielek jasno tlił się w ciągu trzydziestu minut. Pod koniec tegoż roku 

wiadomość o pracach Łodygina doszła do Petersburskiej Akademii 

Umiejętności i przyznano mu nagrodę pieniężną imienia Łomonoso-

wa [2, s. 172].

Interesująco przedstawia się według Wejtkowa również historia 

zawędrowania wynalazku Łodygina do Stanów Zjednoczonych:

Porucznika  Chotinskiego,  który  znał  dobrze  wszystkie  osoby, 

pracujące w Petersburgu nad udoskonaleniem lampy elektrycznej, 

delegowano w roku 1877 do Ameryki po odbiór krążowników dla 

marynarki rosyjskiej. Wziął on ze sobą kilka sztuk lamp Łodygina 

i pokazał je Edisonowi [2, s. 174].

Jak dowiadujemy się z dalszej lektury, sam wynalazek Edisona, 

polegający według Wejtkowa jedynie na udoskonaleniu genialnego 

odkrycia Łodygina, był właściwie dziełem przypadku:

Przechodząc raz przez podwórze laboratorium, ujrzał poniewiera-

jącą się w pyle gałązkę. Podniósł ją i obejrzał. Liście przymocowane 

były do cienkiej, długiej i giętkiej łodygi. Edison oderwał liście, roz-

dzielił łodygę na włókna, i zwęgliwszy je, nadał im postać skręco-

ną. Wynik był zgoła nieoczekiwany: spiralka skręcona z włókna tej 

rośliny, potraktowana uprzednio pewnymi roztworami chemicznymi 

i umieszczona wewnątrz kolby w próżni, dała jasne, równe światło. 

Paliła się wiele godzin z rzędu i Edison wciąż ją obserwował.

background image

Rok LXXVIII 2010 nr 1 

21

  ANALIZY – BADANIA – PRZEGLĄDY

–  Co to za roślina? Gdzie ona rośnie? – wypytywał Edison wszyst-

kich  swoich  pomocników  i  znajomych.  Ktoś  powiedział,  lecz  bez 

przekonania, że jest to japoński bambus. Nie tracąc czasu, wynalaz-

ca wyprawił kilka ekspedycji na poszukiwanie tej rośliny. Pracowni-

cy Edisona udali się nie tylko do Japonii. Mieli polecenie zbadania 

bambusa  i  pokrewnych  mu  roślin  w  Chinach,  Brazylii  i  Indiach. 

Wiele wysiłków włożyli wysłannicy Edisona, by przeniknąć w nie-

przebyte dżungle i dzikie gąszcze Kuby, Jamajki, Peru, Ekwadoru, 

Cejlonu i wielu innych miejsc na kuli ziemskiej [2, s. 176].

Pora jednak zakończyć te niestosowne żarty i anegdoty na temat 

wynalazku  żarówki,  ponieważ  sprawa  jest  poważna,  a  rzeczywi-

stość jak zwykle przerosła nawet najśmielsze wyobrażenia. Otóż za 

kilka lat ostatnie żarówki mają zniknąć z półek sklepowych, a ich 

produkcja i dystrybucja ma być prawnie zakazana. Wszystko w imię 

walki  z  globalnym  ociepleniem,  które  rzekomo  zagraża  istnieniu 

tego świata.

Sam problem globalnego ocieplenia jest niewątpliwie tematem na 

osobny  artykuł,  jednak  dyskusję  dotyczącą  zagrożeń  związanych 

z nadmierną emisją dwutlenku węgla zostawmy na później, a naj-

pierw przeanalizujmy problem od strony rachunku ekonomicznego.

Czy to się opłaca?

Żarówki energooszczędne zużywają mniej więcej jedną czwartą 

energii pobieranej przez żarówki tradycyjne, przy takiej samej jas-

ności świecenia. Mimo to do ich rewelacyjnych osiągów podawa-

nych na opakowaniach należy podchodzić z dużą dozą ostrożności, 

ponieważ zawsze firmy mają tendencję do zawyżania parametrów 

swoich wyrobów, co należy traktować jako swoisty rodzaj reklamy. 

Zatem do dalszych szacunków przyjmiemy czterokrotne zmniejsze-

nie mocy żarówki energooszczędnej w stosunku do żarówki trady-

cyjnej.

Zakup żarówki energooszczędnej to wydatek co najmniej 15 zł 

więcej w porównaniu do żarówki tradycyjnej. Można zatem poli-

czyć dla żarówek o różnej mocy znamionowej, po jak długim cza-

sie ten dodatkowy wydatek 15 zł nam się zwróci. W wyliczeniach 

cen energii elektrycznej oparto się na danych dla taryfy G11, obo-

wiązującej w momencie pisania tego artykułu w ENION Energia 

[4]. Otóż na cenę jednej kilowatogodziny składają się następujące 

opłaty:

−  opłata za energię elektryczną czynną w wysokości 0,2878 zł brutto,

−  opłata jakościowa w wysokości 0,0120 zł brutto,

−  opłata dystrybucyjna zmienna w wysokości 0,2011 zł brutto.

Zestawienie wyliczeń dla żarówek o różnej mocy znamionowej

Moc żarówki 

tradycyjnej 

[W]

Moc analogicznej 

żarówki 

energooszczędnej 

[W]

Oszczędność 

mocy 

[W]

Czas zwrotu 

kosztów zakupu 

[h]

100

25

75

400

75

19

56

540

60

15

45

670

40

10

30

1000

25

6

19

1580

15

4

11

2730

Łącznie zakup jednej kilowatogodziny energii elektrycznej to wy-

datek 0,5009 zł brutto. Zatem za 15 zł które wydamy dodatkowo na 

zakup energooszczędnej żarówki, możemy zakupić około 30 kWh 

energii elektrycznej. Na tej podstawie można wyliczyć, po jak dłu-

gim czasie koszty zakupu energooszczędnej żarówki zostaną skom-

pensowane  oszczędnościami  wynikającymi  z  mniejszego  zużycia 

energii  elektrycznej.  Stosowne  wyliczenia  dla  żarówek  o  różnej 

mocy znamionowej zebrano w tabeli.

Jak wynika z zestawienia dokonanego w tabeli, dodatkowy koszt 

zastąpienia tradycyjnych żarówek o dużej mocy (100 W i 75 W) ża-

rówkami energooszczędnymi zwraca się dosyć szybko, mniej wię-

cej po ok. 500 godzinach użytkowania. Zakładając, że taka żarówka 

będzie świecić przez 5 godzin dziennie, zwrot dodatkowych kosz-

tów poniesionych na jej zakup uzyskamy po ok. 100 dniach. Sprawa 

nie jest już tak opłacalna w przypadku żarówek o najmniejszej mocy 

(25 W i 15 W), w przypadku których zwrot nakładów uzyskamy do-

piero po ok. 2000 godzin użytkowania, co jest porównywalne z cza-

sem życia takich żarówek, czyli w najlepszym wypadku wyjdziemy 

przy tym na zero.

Wnioski

W artykule pokazano, że wymiana tradycyjnych żarówek na ża-

rówki energooszczędne jest opłacalna jedynie w przypadku żarówek 

o dużej mocy (co najmniej 60 W). W przypadku żarówek o mniej-

szej mocy nie jest to już uzasadnione ekonomicznie. Ponadto, aby 

zwrot poniesionych nakładów na zakup żarówki energooszczędnej 

nastąpił w miarę szybko (poniżej jednego roku), żarówka taka musi 

być użytkowana przez co najmniej kilka godzin na dobę. Oznacza 

to, że wymiana żarówek na energooszczędne w miejscach, w któ-

rych światło świeci się jedynie sporadycznie i przez krótki czas (np. 

w garażu, na strychu bądź w piwnicy) nie ma ekonomicznego uza-

sadnienia.

Inną kwestią jest, że żarówki energooszczędne najlepiej spisują 

się podczas pracy ciągłej, natomiast ich częste włączanie i wyłą-

czanie znacznie skraca ich żywotność. Ponadto podczas włączania 

żarówki takie pobierają znacznie większą moc (potrzebną do roz-

grzania  żarnika)  od  ich  mocy  nominalnej.  Jeśli  żarówka  energo-

oszczędna jest włączana rzadko, wówczas taki dodatkowy pobór 

mocy  można  w  ostatecznym  rozrachunku  zaniedbać.  Jeśli  nato-

miast miałaby być włączana często, np. w przypadku oświetlenia 

klatki  schodowej  w  bloku  mieszkalnym  (nawet  kilkaset  włączeń 

podczas doby), wówczas dodatkowy pobór energii potrzebnej na 

rozruch może już być znaczący i zniweczyć ewentualne oszczęd-

ności,  przy  jednocześnie  wydatnym  skróceniu  żywotności  takiej 

energooszczędnej żarówki.

Wnioski są takie, że żarówki energooszczędne mogą prowadzić do 

obniżenia rachunków za energię elektryczną jedynie w przypadku 

spełnienia określonych warunków i bynajmniej nie wszędzie stoso-

wanie tego typu źródeł światła jest właściwe i znajduje uzasadnienie 

ekonomiczne.  Ponadto,  zdaniem  autora,  w  przypadku  masowego 

przechodzenia na żarówki energooszczędne nagminnym zjawiskiem 

staną się ich kradzieże. Wystarczy wyobrazić sobie, że żarówki kosz-

tujące co najmniej kilkanaście złotych będą instalowane na klatkach 

schodowych, w windach, piwnicach, na zewnątrz budynków i wielu 

innych miejscach publicznych, w których potencjalny złodziej ma 

do nich swobodny dostęp. Jeśli nawet obecnie zdarzają się kradzie-

że zwykłych żarówek, kosztujących niewiele ponad jeden złoty, co 

background image

22  

Rok LXXVIII 2010 nr 1

  ANALIZY – BADANIA – PRZEGLĄDY

będzie dopiero w przypadku żarówek kosztujących kilkanaście razy 

tyle – to jest już atrakcyjny łup dla potencjalnego złodzieja i ciekawe 

przy tym jest, jak z tym zjawiskiem uporają się choćby spółdzielnie 

mieszkaniowe.

Nie bez znaczenia jest także kwestia barwy światła emitowanego 

przez energooszczędne żarówki. W przypadku żarówek tradycyj-

nych  wysyłane  przez  nie  światło  ma  widmo  zbliżone  do  widma 

promieniowania ciała doskonale czarnego, które z kolei jest bar-

dzo zbliżone do widma promieniowania słonecznego [3]. Dlatego 

barwa światła emitowanego przez tradycyjne żarówki wydaje nam 

się naturalna i przy takim oświetleniu nie męczy się wzrok. Nie-

stety,  nie  można  tego  samego  powiedzieć  w  przypadku  żarówek 

energooszczędnych, których widmo promieniowania jest widmem 

selektywnym, tzn. zawiera jedynie prążki o określonych częstotli-

wościach i tym samym znacznie odbiega od widma promieniowa-

nia słonecznego. Z tego powodu barwa światła wysyłanego przez 

żarówki  energooszczędne  wydaje  się  być  zimna  i  nienaturalna. 

Oczywiście, komuś może to nie robić specjalnej różnicy, ale trzeba 

pamiętać, że są również wśród nas osoby wrażliwe, które po prostu 

przy oświetleniu emitowanym przez żarówki energooszczędne źle 

się czują. W tym miejscu należy zapytać, w imię jakich idei osoby 

takie mają cierpieć?

W  kontekście  niniejszych  rozważań  wręcz  szokującym  faktem 

jest prawny zakaz produkcji tradycyjnych żarówek i handlu nimi. 

Tutaj powstaje ważne pytanie o granice naszej wolności. Jak moż-

na zabraniać produkcji i sprzedaży całkowicie legalnych wyrobów 

w  imię  jakiejś  nie  udowodnionej  i  nie  potwierdzonej  bynajmniej 

w stu procentach faktami teorii naukowej. Przecież żarówki to nie 

jest broń palna, narkotyki, leki psychotropowe, materiały radioak-

tywne czy jakieś trujące chemikalia, do których swobodny dostęp 

powinien być przynajmniej w jakimś stopniu ograniczony. Postę-

pując w analogiczny sposób można byłoby zabronić produkcji np. 

zegarów z kukułką, ponieważ mogą budzić sąsiadów za ścianą.

Teoria o globalnym ociepleniu klimatu jest tylko teorią nauko-

wą (a być może nawet i pseudonaukową), która jako taka podle-

ga, zgodnie z filozofią nauki według Karla Poppera, falsyfikacji, 

tzn.  zawsze  mogą  pojawić  się  fakty  jej  przeczące  [5]. W  takim 

wypadku rozważaną teorię należy odrzucić, ewentualnie gruntow-

nie zmodyfikować, tak aby była w stanie wyjaśnić nowo poznane 

fakty. Teoria  globalnego  ocieplenia  klimatu  jest  wyjątkowo  sła-

bo uzasadniona w sposób naukowy. Nawet jeśli klimat na Ziemi 

w obecnych czasach się ociepla, to i tak nie ma żadnej pewności, 

że  winę  za  to  ponosi  działalność  gospodarcza  człowieka.  Może 

to być równie dobrze efektem zupełnie naturalnych procesów, na 

które nie mamy i nie możemy mieć żadnego wpływu. Wystarczy 

tylko  uświadomić  sobie  fakt,  że  1000  lat  temu,  w  okresie  tzw. 

małego optimum klimatycznego, Grenlandia była zieloną wyspą 

(jak zresztą sama jej nazwa na to wskazuje), a na Labradorze rosły 

winogrona [6] – wszystko przy zerowej emisji dwutlenku węgla 

(Wikingowie  bynajmniej  przemysłu  i  elektrowni  opalanych  wę-

glem nie mieli).

Na zakończenie wypada jedynie dodać, że w najbliższych latach 

będziemy  prawdopodobnie  świadkami  masowego  przemytu  żaró-

wek zza wschodniej granicy, które będą sprzedawane – jak za daw-

nych lat – spod sklepowej lady bądź na bazarach. Efekt będzie taki, 

że tradycyjne żarówki i tak będą, tylko zyski z ich produkcji zostaną 

przetransferowane za granicę.

LITERATURA

[1]  Kronika techniki. Wydawnictwo KRONIKA, Warszawa 1992

[2]  Wejtkow T.: Kronika elektryczności. Spółdzielnia Wydawnicza WSPÓŁPRACA, 

Warszawa 1949

[3]  Stodółkiewicz J.S.: Astrofizyka ogólna z elementami geofizyki. PWN, Warszawa 

1977

[4]  Strona internetowa firmy ENION  http:\\www.enion.pl

[5]  Skarga B.: Przewodnik po literaturze filozoficznej XX wieku. Wydawnictwo Na-

ukowe PWN, Warszawa 1994

[6]  Mowat F.: Wyprawy Wikingów. Wydawnictwo KSIĄŻNICA, Katowice 1995

KIESZONKOWA  KAMERA

PRACUJĄCA  W  PODCZERWIENI

Miniaturowa  kamera  kieszonkowa  typu 

FLIR i5 waży 340 G i ma długość 22 cm. 

Kamera  umożliwia  pomiar  temperatury 

w zakresie do +250

o

C i wykrywa niewiel-

kie różnice temperatur, rzędu 0,1

o

C.

Wyniki pomiarów są wyświetlane na wy-

świetlaczu ciekłokrystalicznym o przekąt-

nej  2,8”  typu  LCD  (Liquid  Crystal  Dis-

play).  Baterie  umieszczone  w  obudowie 

kamery zapewniają 5 godzin ciągłej pracy 

przyrządu.

Oprogramowanie  kamery  umożliwia  spo-

rządzanie  raportów  w  formacie  PDF  na 

minikarcie  typu  SD  Cart  o  pojemności 

512 MB. (wb-102)

IEN Europe 2009 May

FOTOTACHOMETR  Z  TERMOMETREM

PRACUJĄCYM  W  PODCZERWIENI

Fototachometr  typu  RPM  10  z  wbudowanym 

termometrem bezdotykowym pracującym w pod-

czerwieni  jest  wyposażony  we  wskaźnik  lasero-

wy umożliwiający łatwy pomiar temperatury po-

wierzchni w zakresie od –20

 

do +300°C.

Przyrząd charakteryzuje się współczynnikiem 6:1, 

co oznacza, że plamka pomiarowa o średnicy jed-

nego cala może być mierzona z odległości sześciu 

cali.

Metodą  bezstykową,  przy  użyciu  światła  lasero-

wego, obroty mogą być mierzone w zakresie od 

10 do 99999 obrotów na minutę, natomiast meto- 

dą  stykową  w  zakresie  od  0,5  do  20000  obr/min. 

(wb-1011)

World Industrial Reporter 2009 April/May