background image

1

 

O zjawisku podglądania na podstawie programu Big Brother. 

P

OTRZEBA   PODGLĄDANIA

.

 

 

 
 

 

Zjawisko podglądanie nie jest rzeczą ani nową ani znamienną dla czasów cywilizacji końca 

XX wieku.  Podglądanie czyli „przyjrzenie się komuś lub czemuś ukradkiem, niepostrzeŜenie, w 
chwili  gdy  ktoś  nie  chce  być  widzianym”

1

  znane  jest  od  niepamiętnych  czasów,  jedynie  formy 

podglądactwa  się  zmieniły.    Od  podglądania  przez  dziurkę  od  klucza  do  wścibskiej  kamery, 
pokusa  podglądania  pchała  ludzkość  do  obnaŜania  bliźnich,  do  zaglądania  w  strefy  Ŝycia 
intymnego, do wkraczania w miejsca zabronione. 
 

Podglądanie  innych  w  sytuacjach  granicznych,  tj.  w  sytuacjach  którymi  filozofia  określa:  

narodziny, miłość, śmierć, okazuje się potrzebą nieodpartą, zdradzaną juŜ przez najmłodszych, co 
wskazuje na jej niezmienny, naturalny charakter.  
Z  doświadczenia  podglądactwa  Zygmunt  Freud  (1856-1939)  uczynił  główne  przeŜycie,  wokół 
którego  kształtuje  się  psychika  dziecka.    Podejrzany  we  wczesnym  dzieciństwie  akt  miłosny 
rodziców (tzw. „scena pierwotna”) determinuje dalszy jego rozwój. Choć scena ta, odbierana jest 
tylko  zmysłowo  i  pozbawiona  jest  zrozumienia  jej  znaczenia  (które  przyjdzie  znacznie  później), 
juŜ w chwili patrzenia pozostawia w psychice dziecka wyraźny ślad. 
 

Ciekawość,  która  skłoniła  młodego  człowieka  do  podglądania  rzeczy,  na  które  nie  był 

przygotowany, wywołuje w nim szok. Sytuacja ta jest dwojako przedstawiana. Po pierwsze jest to 
„wyrwanie”  dziecka  z  iluzji  bezpieczeństwa,  z  przekonania  Ŝe  Ŝyje  w  świecie  przewidywalnym. 
Po drugie dzięki właśnie temu „wyrwaniu” moŜe odkryć w ogóle Ŝe istnieją rzeczy niezrozumiałe i 
niezaleŜne od jego potrzeb.  Człowiek dorosły  podglądając,  wystawia się zawsze na powtórzenie 
tej sytuacji pierwotnej, pierwszej ciekawości odkrywania nowego. Z tego punktu widzenia, Freud 
udowadnia    pozytywy  płynące,  moŜna  by  rzec,  z  góry  pejoratywnie  ocenianego  podglądactwa. 
Dzięki niemu bowiem człowiek zostaje zmuszony do wysiłku poznania. 
 

Zatem wnioski wynikające z tej tezy są klarowne: podglądamy to czego  nie rozumiemy, co 

nas  dziwi,  budzi  nasz  niepokój.  Podglądamy  poniewaŜ  powoduje  nami  głód  rzeczywistości, 
nieznany  zwierzętom.  Akty  podglądactwa  są  zatem  zarazem  naganne  i  niezbędne:  stanowią 
przedmiot zakazu i milczącego przyzwolenia. Tak było od samego początku: od biblijnego zakazu 
bycia nadmiernie ciekawym, zakazu który musiał zakończyć się jego złamaniem.  
 

Rodzice  zatem,    nie  mają  innego  wyjścia,  jak  zaakceptować  tą  nienasyconą  dziecięcą 

ciekawość która prowadzi do podglądania, jak równieŜ zaakceptować to Ŝe posiądą wiedzę, która 
stanie się dla nich źródłem niepokoju i jeszcze większej ciekawości. Podobną sytuację mamy, na 
polskiej  wsi.  Wbrew  zakazom  rodziny,  dzieci  i  tak  zobaczą  poród  cielaków,  źrebiąt  i  innych 
zwierząt hodowlanych oraz równie „zakazane” zgony.  
 

Dziecięcy  instynkt,  który  w  wyŜej  wymienionych  przypadkach  pchał  je  do  podglądactwa, 

bynajmniej nie słabnie po osiągnięciu pełnoletności. Tłumy gapiów stojących nad ofiarą wypadku, 
łamiących  wszelkie  zasady  etyczne,  świadczą  Ŝe  podpatrywanie  (w  tym  wypadku  ludzkiego 
nieszczęścia) jest potrzebą nie do wykorzenienia.  
 

Nie  wszystkie  jednak  aspekty  podglądactwa  wymagają  gloryfikacji.  Podglądanie,  choć 

samo  w  sobie  nie  jest  chorobą,  dość  łatwo  moŜe  przejść  w  patologię,  jeśli  nie  towarzyszy  mu 
kulturowe uzasadnienie, które powołuje się na racje wyŜsze jaką jest nieodparta ciekawość nowej 
rzeczywistości,  które  nie  da  się  spenetrować  innymi  środkami.    Tu  właśnie  pojawia  się 
pozafreudowskie  rozumienie  tego  zjawiska.  Cywilizacja  teraźniejsza  odrzuciła  uzasadnienie 
„niezdrowej ciekawości”.  

 

„...

 

R

ZYMIANIN UZBROJONY W 

I

NTERNET

,

 KAMERY I MASOWE MEDIA

.” 

 

 
Podglądactwo  od  czasów  Freuda  nie  zmieniło  się  prawie  wcale.  WciąŜ    pełni  tą  samą 

funkcję:  nadal  dostarcza  człowiekowi,  teraz  juŜ  mieszkańcowi  globalnej  wioski  –  wglądu  w  byt, 
nadal zaspokaja głód obcej rzeczywistości, ale juŜ w zupełnie innej formie.  
                                                 

1

 Skorupka S. (red.)  Mały Słownik  języka polskiego, 1968, PWN, Warszawa     

background image

2

 

Zmieniło  się  przede  wszystkim  podłoŜe  podglądania.  Nie  doszukujemy  się  juŜ  wartości 

poznawczych,  ale  przed  wszystkim  rozrywki,  tendencja  ta  idzie  w  kierunku  upłynnienia  granicy 
między  tym  co  publiczne  a  tym  co  prywatne.    Jest  to  jedna  z  głównych  tendencji  w  kulturze 
masowej. 

Masowej  kulturze  poświęcona  została  zbiorowa  publikacja  pod  redakcją  Rosenberga  i  D. 

M. White`a pt. Kultura masowa. Sztuki popularne w Ameryce (1956). Według autorów w okresie 
od  roku  1901  do  1941  liczba  artykułów  w  amerykańskich  gazetach,  poświęconych  wybitnym 
ludziom z dziedziny handlu, wolnych zawodów i polityki zmniejszyła się znaczenie, podczas gdy 
o  50%  wzrosła  liczba  artykułów,  poświęconych  ludziom  zajmującym  sportem,  filmem  czy 
muzyką. Szło to niemal w parze z akcentowaniem rysów osobowości przedstawionych bohaterów: 
uzyskali  oni  sukces  Ŝyciowy  nie  dzięki  swym  osobistym  cnotom,  lecz  przez  czysty  przypadek. 
Cała walka o sukces wyglądała więc jak loteria, w której jedni zyskują, a inni tracą bez względu na 
swe  zasługi.  Wpływ  takiej  biografii  na  masowego  czytelnika  jest  ogromny  i  niebezpieczny.  Po 
pierwsze zachęca w oczywisty sposób nie tylko do podglądania ale takŜe do brania przykładu (np. 
„Ja  teŜ  tak  mógłbym”).  Po  drugie  odstręcza  od  wszelkiego  wysiłku  i  ambicji  („nie  ma  Ŝadnych 
zasad,  po  co  więc  walczyć”).    Zachowania  takie  mogą  prowadzić  do  patologicznych  stanów. 
(Chałasiński, 1962)     

Współcześnie,  w  dobie  kultury  masowej,  panuje  tendencja  do  odrealnianie  świata,  do 

zastępowania  rzeczywistych  doświadczeń  przeŜyciami  stymulowanymi  i    zastępczymi,  do 
podmieniania  otaczającego  nas  bytu  przez  tak  zwaną  „hiperrzeczywistość”  (J.  Baudrillard  1999), 
która  przedstawia  realność  tak  doskonale  i  wyraziście  Ŝe  zastępuje  nasz  własny  byt.  
Hiperrzeczywistość  to  rzeczywistość  bardziej  rzeczywista  od  samej  rzeczywistości    twierdził 
Baudrillard  i  dodawał  Ŝe  człowieka  otacza  dziś  „mgławica  symularków”,  a  więc  nie  po  prostu 
zwyczajnych  bytów,  których  zwykł  doświadczać  pięcioma  zmysłami,  ale  niezwykle  wytrawnych 
podróbek, które zaludniają wirtualny świat mediów, dając mu poczucie rzeczywistości mocniejszej 
i prawdziwszej niŜ ta otaczająca.  

Człowiek zanurzony w „hiperrzeczywistości”, w owej mgławicy symularków, ocenia swoje 

„realne” przeŜycia wedle tego, czy przystają one do obrazów wypromowanych przez filmy, jakie 
ogląda,  widzi  siebie  w  lustrze  przez  pryzmat  idealnych  wizerunków  z  reklam,  głosując  w 
wyborach  przekłada  wyidealizowany  medialny  image  polityka  nad  wiedzę  o  jego  realnych 
poczynaniach. Poczucie realności rozchwiewa się u niego bezpowrotnie; inwazja obrazów, jakimi 
bombardują go media, przechwytuje jego rozumienie świata, zagarnia jego kontakt z bytem.  

W  takim  świecie,  gdzie  to  co  realne  jest  bardzo  trudne  do  zidentyfikowanie,  gdzie  „nie 

sposób  dotrzeć  do  niezapośredniczonego    jej  [rzeczywistości]  poziomu,  do  tego,  co  absolutnie 
rzeczywiste” 

2

,  pojawia  się  szczególnie  dotkliwy  głód  rzeczywistości  –  a  w  konsekwencji  tym 

silniej  pojawia  się  potrzeba  podglądania,  bowiem  oba  te  zjawiska  są  ze  sobą  nierozerwalnie 
połączone.  Obok  wygładzonych,  komputerowo  przetworzonych  obrazów,  które  są  piękniejsze, 
wyrazistsze  i  pełniejsze  niŜ  rzeczywistość  naszych  ułomnych  zmysłów,  zaczynają  wyłaniać  się 
obrazy, których rola jest dokładnie odwrotna. Polega ona na pokazywaniu świata takim, jakim jest, 
bez  obsłonek  i  fałszujących  klisz.  Oba  typy  obrazów  płyną  przez  media  dwoma,  całkowicie 
obocznymi strumieniami.  
 

Byłoby  dziwne,  gdyby  media  nie  wykorzystały  potrzeby  podglądania,  jakie  rodzi  typowo 

ludzka niezdrowa ciekawość. Tak zrodziła się potrzeba na rozrywkę XXI wieku – reality show.   
 

Reality  show  przybiera  róŜne  postaci.  Raz  jest  to  olbrzymia  medialna  machina  na  skalę 

ś

wiatowego sukcesu Big Brother, innym razem to mała internetowa witryna prezentująca spokojne 

Ŝ

ycie  Szwedzkiej  rodziny.  To  co  łączy  wszystkie  projekty  opatrzone  szyldem  reality  show  to 

ekshibicjonizm emocjonalny. Jacek Santorski, znany psycholog a od niedawna konsultant polskiej 
edycji  Big  Brother  mówi  o  tego  typu  inicjatywach:  „to  znak  czasu,  tej  kultury,  nas,  Rzymian 
uzbrojonych  w  Internet,  kamery  i  masowe  media”  i  choć  twierdzi  Ŝe  nie  jest  entuzjastą  takich 
zjawisk w kulturze a w jego hierarchii intymność i prywatność naleŜą do priorytetów to dodaje Ŝe 
„jednocześnie jestem realistą (...) mam do wyboru: to kill or to join  [zabić lub przyłączyć się]”

3

                                                 

2

 Baudrillard Jean, Ameryka, Warszawa 1999 

3

 Mazurski Robert, Igrzyska czy laboratorium [w:] Nowe Państwo, 8 XII 2000 

background image

3

 

Przed  takim  wyborem  nie  stawia  się  profesor  Hanna  Świda  –  Ziemba,  socjolog  z  Uniwersytetu 
Warszawskiego, dla której prywatność jest najwaŜniejszą wartością człowieka: „Za czasów mojej 
młodości  takie  rzeczy  byłyby  nie  do  pomyślenia.  O  osobach,  które  w  ten  sposób  obnaŜałby  się, 
mówiono  by  dewianci.”    Dodaje  teŜ  Ŝe  wytworzone  kryteria  społecznego  wartościowania,  ze 
względu na to czy ktoś się widzi w telewizji czy nie i jak bardzo odsłonić się potrafił doprowadziły 
do tego Ŝe: „Taka jest współczesna cywilizacja. Cywilizacja ekshibicjonistyczna”

4

.  

 

Prawdziwe  reality  show  swoje  początki  wzięło  w  Internecie.  Na  tysiącach  stron  WWW 

moŜemy  zobaczyć  prywatne  Ŝycie  wielu  internautów.  Od  samotnej  32  –letniej  nauczycielki 
mieszkającej  gdzieś  na  południu  Stanów  Zjednoczonych  do  dwóch  studentów  mieszkających  w 
jednym  z  akademików  w  Sydney  –  światowa  sieć  prezentuje  całą  rzesze  ludzi  do  podglądania. 
Prawie wszystkie Internetowe projekty są niedopracowane; źle oświetlenie, zła jakość obrazu i co 
najwaŜniejsze  najczęściej  nieciekawy,  mało  interesujący    przekaz  –  to  wady  tego  typu 
przedsięwzięć.    Ale  precedens,  jakim  było  umieszczenie  kamery  w  małym  pokoju  i 
„sprzedawanie”  swojego  Ŝycia  na  świecie,  odbiło  się  echem,  którego  autor  pierwszego  reality 
show
, nie przewidział.   
 

Inną  „twarzą”  reality  show  jest  projekt  Nautilius  w  Chile.    W  końcu  stycznia,  czyli 

w środku lata, u zbiegu ruchliwych ulic Bandera i Monedaw Santiago, kilkaset metrów od pałacu 
prezydenckiego, i - co nie bez znaczenia - naprzeciwko kościoła, dwaj młodzi architekci - Arturo 
Torres  i Jorge  Cristi  -  zbudowali  szklany  dom,  a właściwie  pokój  z kuchnią  i  -  co  okazało  się 
najwaŜniejsze - z łazienką. W domu "zamieszkała" dwudziestoletnia aktorka Daniela Tobar, której 
bezpieczeństwa  dzień  i noc  pilnował  (pozostając  na  zewnątrz)  student  architektury  Sebastian 
Aguirre.  Daniela  starała  się  w szklanym  domu  prowadzić  normalne  Ŝycie.  Od  pierwszych  chwil 
eksperyment, wywołał  zainteresowanie, zwłaszcza ze strony tłumu gapiów, których interesowało 
tylko  jedno:  toaleta.  Wybuchł  spór,  czy  szklany  dom  ma  coś  wspólnego  z nauką  i sztuką,  czy  to 
jest  np.  badanie  relacji  pomiędzy  tym  co  prywatne  a tym  co  publiczne,  analiza  typu  "człowiek 
w mieście",  samotność  w tłumie  etc.  -  czy  pornografia  i epatowanie  nagością.    Po  trzech 
tygodniach  szklany  dom  został  rozebrany.  Kontrowersje  i  debaty  o  słuszności  takich  inicjatyw 
trwały jeszcze długo.  
 

PowaŜnie  o  reality  show,  w  kategoriach  zjawiska  socjologicznego,  zaczęto  mówić  po 

premierze  filmu  „Truman  Show”.    Niektórzy  klasyfikowali  go  jako  fantastkę  naukową.  Miasto 
schowane  pod  gigantyczną  kopułą  i  będące  monstrualnym  planem  filmowym  wywoływało 
przeraŜenie albo westchnienie ulgi, Ŝe to jednak świat nierealny. Film miał doskonałe recenzje, ale 
kilka  lat  temu  nikomu  nie  śniło  się,  Ŝe  rzeczywistość  z  „Truman  Show”  nie  jest  światem 
wyimaginowanym,  lecz  przyszłością  telewizji.  Bohater  Ŝyjący  w  idealnym  świecie,  który  powoli 
zaczyna  się  orientować,  Ŝe  otacza  go  iluzja,  to  ulubiony  chwyt  pisarzy  i  reŜyserów  fantastów. 
Napisano o tym setki ksiąŜek i nakręcono setki fabuł. Bohaterowie „Seksmisji” teŜ odkrywają, Ŝe 
otacza ich sztuczny świat. Ale krytycy doszukiwali się w „Truman Show” dalej idących skojarzeń. 
Bohatera  "Truman  Show"  porównywano  z  biblijnym  Adamem  odchodzącym  z  raju.  Kilka  lat  po 
realizacji okazało się, Ŝe „Truman Show” przestał być filmem fantastycznym. Trumana (w tej roli 
Jim Carrey) obserwuje przez całą dobę pięć tysięcy kamer i tylko skala przedsięwzięcia jest inna 
niŜ  w  holenderskim  programie  "Big  Brother".  Tu  bohaterów  obserwowało  28  kamer.  Filmowy 
producent  największego  podglądackiego  programu    bardzo  trafnie  ujmuje  ideę  przedsięwzięcia:  
„Znudziło  nas  oglądanie  aktorów,  i  ich  udawanych  emocji.  Mamy  dość  pirotechniki  i  efektów 
specjalnych.  Świat  który  zamieszkuje  jest  w  prawdzie    do  pewnego  stopnia  umowny  jednak  w 
samym Trumanie  nie ma ani krztyny fałszu, nie ma scenariusza, nie ma kart z dialogami. MoŜe to 
nie Szekspir, ale coś autentycznego. Samo Ŝycie.”

5

 

Reality  show  najpełniej  jednak  realizuje  się    w  telewizji.    Istnieje  całą  gama  programów 

bazujących na ekshibicjonizmie emocjonalnym. Ich producenci argumentują, Ŝe wychodzą jedynie 
naprzeciw  oczekiwaniom  widzów. W  rzeczywistości  jednak  nie  tylko  je  spełniają,  ale  stwarzając 
coraz to nowe okazje do podglądania i obnaŜania się, w istotny sposób je kreują, utwierdzają takŜe 
w przekonaniu, Ŝe im bardziej człowiek zostanie obnaŜony, tym jest prawdziwszy. Coraz częściej 

                                                 

4

 Zalewska Luiza, Wielki Brat małych ludzi [w:] Rzeczpospolita, 25-26 XI 2000 (275) 

5

 cyt. za Truman show reŜ. Peter Weir, 1997 

background image

4

 

widzowie  przypatrują się obnaŜonemu i obnaŜającemu się człowiekowi bez większych skrupułów. 
Pozwalając znieczulić się do tego stopnia, Ŝe w tym podglądaniu czują się bezgrzeszni. Być moŜe 
przeprogramowaniu  uległa    wraŜliwość  i  w  odczuciu  wielu,  gdzie  indziej  przebiega  juŜ  granica 
między tym co wolno, a czego nie godzi się robić drugiemu oraz sobie. 

Ta  nowa  wraŜliwość  ujawnia  się  równieŜ  w  wyborze  formuły  opowiadania  o  człowieku. 

Chodzi w niej o to, Ŝeby podejść jak najbliŜej, juŜ nie tylko podglądać, ale sprawić, Ŝeby ten, kogo 
chcemy podglądać sam się przed nami obnaŜył.  Ekran traktowany bywa  jak dziurka od klucza, a 
nawet jak scena w nocnym klubie, na której odbywa się „striptiz”.  

Pośród  podglądackich  programów  dostrzec  moŜna  pewną  istotną  róŜnicę,  pozwalającą 

wyodrębnić ich dwie kategorie. W jednej chodzi tylko i wyłącznie o striptiz. Jest on aranŜowany, 
by  dostarczyć  rozrywki.  Tu  naleŜą  np.  talk-shows,  w  których  znane  osoby  odpytywane  są  ze 
swojej  prywatności.  Programy  naleŜące  do  drugiej  kategorii  sugerują,  Ŝe  chodzi  w  nich  o  coś 
więcej. Tu duchowy i emocjonalny striptiz ma czemuś słuŜyć – naprawieniu wzajemnych relacji, 
poddaniu pod publiczną dyskusję problemu.  

Trudno zaprzeczyć, Ŝe skłonność do podglądania, a rzadziej takŜe do obnaŜania się, tkwi w 

ludzkiej  naturze.  Nie  oznacza  to  jednak,  Ŝe  są  to  zachowania  naturalne.  Opowiadanie  o 
najintymniejszych  sprawach  obcym  ludziom  nie  jest  naturalne,  podobnie  jak  naturalnym  nie  jest 
przysłuchiwanie się tym opowieściom czy przyglądanie się człowiekowi w sytuacjach intymnych. 
Naturalne wydaje się raczej, Ŝe człowiek próbuje chronić prywatność i nie tylko odczuwa wstyd, 
odnajdując w sobie skłonności do podglądania, ale próbuje z nimi walczyć. Istnieje jednak niemało 
dowodów na to, Ŝe współczesny człowiek coraz skuteczniej potrafi wyzwalać się ze wstydu.    
 

Przedsięwzięciem które często nazywane jest preludium do „Big Brother” jest projekt 

telewizyjny utrzymany w konwencji reality show – „Agent”.  Program narodził się dwa lata 
temu  w  Belgii    w  firmie  producenckiej  Woesttijnvis  (Pustynna  Ryba).  Dziesięciu 
uczestników  staje  przed  wyzwaniami:  mają  skoczyć  na  linie  w  przepaść,  znaleźć  kolegów 
posługując się fragmentarycznymi informacjami albo w wielkim labiryncie uniknąć złapania 
i  trafić  do  wyjścia.  W  kaŜdym  odcinku  jeden  z  nich  dostaje  czerwone  piórko  i  odpada  z 
programów.  Przegrywa  ten,  który  najmniej  wie  o  Agencie  i  najmniej  precyzyjnie  odpowie 
na 20 pytań o Agenta. Tytułowy Agent to zakonspirowany członek grupy, którego zadaniem 
jest  potajemne  paraliŜowanie    wysiłków  pozostałych.  Członkowie  w kaŜdym  odcinku  mogą 
wygrać  pieniądze.  Zadaniem  Agenta  jest  sprawić,  by  wygrali  ich  jak  najmniej.  Do  finału 
dociera  trójka  uczestników  w  tym  agent,  wygrywa  tylko  jedna.  Mieszanka  12  osobowości: 
od  Izoldy  –  gospodyni  domowej,  poprzez  Jurka  byłego  górnika,  studenta  Remka  do 
energicznej  pięćdziesięciolatki  Izy,  została  poddana  próbie.  Przez  trzy  tygodnie  odcięci  od 
rodziny,  przyjaciół,  od  kraju,  musieli  przejść  przez  najróŜniejsze  zasadzki  zaprojektowane 
przez  producentów,  a  przede  wszystkim  musieli  pokonać  samych  siebie  i  swoja  psychikę. 
Bez  prywatności,  bez  chwili  oddechu,  grupa  musiała  poddać  się  największemu 
eksperymentowi psychologicznemu w Polsce.  „Prawdziwe łzy, prawdziwe emocje – nie ma 
miejsca na grę”

6

 – mówi producentka programu Ewa Leja. Przez trzy miesiące miliony ludzi 

w  Polsce  zastanawiały  się  kim  jest  Agent.  Pierwszego  stycznie  wreszcie  wiadomo  – 
Agentem jest Agnieszka.  
 

Pomysłodawcy  programu  „Survivor”  poszli  o  krok  dalej  niŜ  belgijscy  twórcy  „Agenta”. 

Szesnastu  uczestników  zostało  rzuconych  na  małą  wyspę  na  Morzu  Chińskim.  Ich  przygoda  z 
„Ryzykantami” (polski tytuł) rozpoczęła się w marcu ubiegłego roku.  Konwencja jest podobna do 
wspomnianego  juŜ  „Agenta”.  Uczestnicy  podzieleni  na  dwa  plemiona  co  trzy  dni  usuwają  ze 
swego  grona  osobę  która  jest  niewygodna,  najwięcej  przeszkadza,  wprowadza  złą  atmosferę  w 
grupie.  Dzień  po  dniu,  w  miarę  zmniejszania  się  liczby  osób  biorących  udział  w  „Ryzykantach”  
plemiona połączyły się i dalej eliminowały zbędnych uczestników. Gdy została juŜ tylko dwójka, 
osoby  które  odpadły  wybrały  z  pośród  nich  tą,  która  dostała  jeden  milion  dolarów.    śycie  na 
wyspie,    podglądane  cały  czas  przez  kamery  nie  naleŜało  do  łatwych.  Ryzykanci  walczyli  o 
jedzenie,  przywilej  przejścia  do  następnej  rundy  czy  o  tak  prozaiczne  nagrody  jak  gazeta  czy 
prysznic.  Po niemal 40 dniach eksperymentu wyniki były inne niŜ przewidzieli producenci. Jeden 
                                                 

6

 Talko Leszek K., Wakacje z Agentem [w:] Magazyn, Gazeta Wyborcza,,4 I 2001 (3) 

background image

5

 

z  uczestników  musiał  opuścić  wyspę  z  powodu  podejrzenia  o  anoreksję,  inny  z  powodu 
pogryzienia  przez  tropikalne  owady.    Pomimo  licznych  kontrowersji  i  oskarŜeń  o  zmuszanie  do 
Ŝ

ycia  w  skrajnych  warunkach  i  stwarzania  sytuacji  zbliŜonych  do  tych  w  których  Ŝyli  ludzie 

pierwotni, przygotowania do drugiej części „Survivior” trwają.       

Interesująca  wydaje  się  w  takich  przypadkach  rola  producentów  podglądackich 

programów.  Szachują  oni      ludzkimi  emocjami  i  czasami  w  sposób  bezwzględny  obchodzą  się 
zarówno  z  uczestnikami  inicjatywy,  jak  i  z  potencjalnymi  podglądaczami.  „Wraca  do  łask 
dokument  –  powiedział  „śyciu”  Edward  Miszczak,  dyrektor  programowy  TVN,  która 
zamierza  realizować  „Wielkiego  Brata”  w Polsce.  –  Ludzie  wolą  nagą  sytuację  niŜ 
komentarz dziennikarski. Czyste mięsko z grilla”

7

 

„B

IG 

B

ROTHER 

 

W

IELKI 

B

RAT

” 

 

 

17 września 1999 roku scenariusz filmu Truman show spełnił się. Holendrzy zasiedli przed 

telewizorami  by  obejrzeć  największe  przedsięwzięcie  medialne  jakie  widział  świat.  Projekt    Big 
Brother
    -  Wielki  Brat,    swoją  nazwę  wziął  od  wydanej  tuŜ  po  wojnie  ksiąŜki  Georga  Orwella  – 
Rok 1984. Autor przedstawił w niej wizję społeczeństwa w którym kaŜdy obywatel znajdował się 
pod stałą kontrolą wszechmogącego przywódcy.  
„Wymyśliliśmy  Big  Borther  we  troje  dwa  lata  temu  –  opowiada  Paul  Romer,  twórca  i  główny 
reŜyser widowiska -   Razem  z  Johnem  De  Mol  rozmawialiśmy  akurat  o  nowych  tendencjach  w 
telewizji, no i wpadliśmy na pomysł Domu”

8

. Na początku plany były efektowne i ambitne. Dom 

miał być wyposaŜony we wszelkie luksusy, sauna, basen, kominek. W tym domu przez rok miało 
mieszkać  sześcioro  osób.  Projekt  przerósł  moŜliwości  twórców,  finanse  nie  starczyły  by  na 
wszystkie udogodnienia i na tak długi  program. Mimo to, po wprowadzeniu zmian, Big Brother i 
tak jest najdroŜszym programem w historii holenderskiej telewizji, a jego utajnione finanse szacuje 
się na  10 mln zł.  
 

Najsłynniejszy  Dom  w  Holandii  stoi  na  przedmieściach  Almere  –  miasteczka 

usytuowanego  o    30  kilometrów  od  Amsterdamu,  tuŜ  obok  siedziby  John  De  Mol  Produkties. 
Zbudowany  jest  specjalnie  na  potrzeby  programu,  według  unikalnego  i  pilnie  strzeŜonego 
projektu,  otoczony  jest  wielkim,  potrójnym  płotem  dla  ochrony  przed  fanami  i  przeciwnikami 
programu. Z oddali wygląda jak gigantyczny barak.  
Budowla  naszpikowana  jest  specjalistyczną  aparaturą  audiowizualną.  Podstawowym  załoŜeniem 
konstrukcji  Domu  Wielkiego  Brata  była  nie  tyle  wygoda  jego  mieszkańców,  ile  stworzenie 
idealnych  warunków  do  nieustannej  obserwacji  ich  Ŝycia.  Dziesiątki  mikrofonów  wychwytują 
nawet  najmniejszy  szmer,  kamery  ukryte  za  lustrami  weneckimi  non  stop  podąŜają  za  kaŜdym  z 
mieszkańców, są wszędzie – w salonie, sypialni, toalecie. Tu nie moŜe być mowy o prywatności.  
Akcje  śledzi  ekipa  telewizyjna,  która  zamieszkała  w  oddzielnym,  mniejszym  domu.    Jedynym 
miejscem, gdzie uczestnicy mogą wyjść na zewnątrz jest mały ogródek otoczony kratami.  
 

Do  środka  mogą  wejść  tylko  psychologowie,  którzy  raz  w  tygodniu  udzielają  porad 

uczestnikom,  i  kamerzyści  ukryci  przed  mieszkańcami  za  specjalnymi  lustrami.  Podwórko  jest 
marzeniem  wszystkich  dziennikarzy  piszących  o  programie.  Dostał  się  na  nie  tylko  jeden:  w 
październiku  wylądował  na  nim  na  spadochronie  Willbrord  Frequin  z  holenderskiej  stacji 
telewizyjnej  SBS.  Ochrona  zareagowała  natychmiastowo,  ale  i  tak  zdąŜył  nakręcić  parę  minut 
filmu. 
  

W  domu  "Big  Broher"  nie  było  telewizora,  radia,  magnetowidu,  komputera,  telefonu  ani 

jakichkolwiek innych urządzeń elektronicznych słuŜących rozrywce, czy  uzyskiwaniu informacji. 
Mieszkańcy  domu  nie  mieli  dostępu  do  gazet,  czasopism,  ksiąŜek  i  zegarów.  Byli  pozbawieni 
kontaktu ze światem zewnętrznym. Jedyny głos jaki docierał z zewnątrz, to głos Wielkiego Brata. 
Warunki panujące w domu nie były luksusowe. Jedzenie i picie racjonowano.  Mieszkańcy domu 
mogli  zwiększyć  swoje  przydziały  jedzenia  i  picia,  jeśli  wykonali  cotygodniowe  zadania 
zespołowe  zlecane  im  przez  Wielkiego  Brata.  JeŜeli  nie  udało  im  się  wykonać  zadania,  ich  racje 

                                                 

7

 Winnicka Ewa, Przychodzi człowiek do kamery [w:] Polityka nr 48/99 

8

 Talko Leszek K., Maziarski Wojciech, Wielki Brat Puszcza Balony [w:] Magazyn, Gazeta Wyborcza, I 2000 

background image

6

 

Ŝ

ywnościowe  zostały  zmniejszone.  Od  czasu  do  czasu  przed  mieszkańcami  domu  stawiano 

dodatkowe, trudniejsze i bardziej skomplikowane zadanie do wykonania, stwarzając im okazję do 
wygrania szczególnych nagród, takich jak moŜliwość słuchania muzyki przez godzinę, otrzymania 
papierosów, a nawet alkoholu. 

Na  wezwanie  Wielkiego  Brata  mieszkańcy  domu  muszą  stawić  się  w  specjalnym 

pomieszczeniu zwanym "konfesjonałem". Jest to pokój wyposaŜony w kamerę i mikrofony - tutaj 
uczestnicy wskazują dwoje mieszkańców, którzy powinni opuścić dom. Muszą teŜ podać wyraźne 
powody  swojej  decyzji.  Przyszłość  dwojga  mieszkańców,  którzy  otrzymają  najwięcej  wskazań 
znajdzie się wówczas w rękach widzów, głosujących w swoich domach. Widzowie dzwoniąc lub 
głosując  za  pośrednictwem  Internetu  wskaŜą  tego  z  dwóch  wytypowanych  mieszkańców,  który 
zostanie  usunięty  z  programu.  Wynik  głosowania    ogłaszano  na  Ŝywo  w  programie 
podsumowującym  kolejny  tydzień  realizacji  "Big  Brothera".  W  tym  programie  widzowie  mieli 
moŜliwość  spotkania  się  z  usuniętą  osobą,  która  bezpośrednio  z  domu  przechodziła  do  studia. 
Tutaj spotykała się z rodziną i przyjaciółmi i po raz pierwszy zobaczyła to, co do tej pory oglądała 
cała  Holandia.  Po  tygodniach  dokonywanych  wyborów,  jako  ostatni  z  Domu  wyszedł,  dostając 
250 tyś. guldenów – Bart, 23 –letni bezrobotny.    

Przed rozpoczęciem programu jego uczestnicy zapoznali się z regulaminem programu "Big 

Brother"  i  z  zasadami  przebywania  w  domu.  Regulamin  zakazuje  stosowania  jakichkolwiek 
pogróŜek, czy tyranizowania współlokatorów. Niedopuszczalne są akty wandalizmu i przemocy w 
stosunku  do  innych  mieszkańców.  Naruszenie  regulaminu  powodowało  automatyczne  usunięcie 
winowajcy z domu "Big Brothera". Ponadto, mieszkańcom domu nie wolno było ujawniać innym 
uczestnikom  programu,  kogo  ze  swojego  grona  wskazali  lub  planowali  wskazać,  jako  osobę  do 
usunięcia z domu. Podczas realizacji programu przez całą dobę dyŜur pełnili lekarze, pielęgniarki i 
psycholodzy.  

Po  pierwszych  dniach  pobytu  uczestników  w  Domu,  podniosły    się  głosy,  Ŝe  budynek  w 

którym  mieszkają  to  klatka  w  więzieniu,  lub  zoo.  „Skazani  maja  telewizję,  bibliotekę,  siłownię  i 
mogą  rozmawiać  przez  telefon.  A  ci  z  Big  Brother  –  nie.  Więźniowie  mają  teŜ  o  1,5  guldena 
większą  dzienną  stawkę  Ŝywieniową,  no  i  kamer  jest  więcej  !”

9

  –  mówi    P.E.  de  la  Chambre, 

dyrektor zakładu karnego w Almere. ReŜyserka widowiska Hummie van der Tonnekreek widzi w 
domu raczej klasztor: „Ale mieszkańcy mają o wiele więcej swobody. Nie obowiązuje ich przecieŜ 
ś

lub  milczenia”

10

.  „To  nie  jest  tak,  Ŝe  się  jest  więźniem,  z  domu  Big  Bothera  moŜna  w  kaŜdej 

chwili  wyjść”

11

  -    broni  się  przed  natarczywymi  zarzutami  dziennikarzy  Edward  Miszczak, 

dyrektor programowy TVN.   

Selekcja  uczestników  do  programu  jest  niesłychanie  skomplikowanym  i  długotrwałym 

procesem.  Kiedy  w  maju  telewizja  Veonica    ogłosiła  nabór,  zgłosiło  się  dwa  i  pół  tysiąca 
chętnych. Twórcy Big Brother od razu odrzucili  wszystkich, którzy nie mieścili się w przedziale 
wiekowym  20  –  45  lat,  bowiem  widzowie  stacji  to  osoby  właśnie  w  takim  wieku.  Wybrańcy 
musieli  być  sprawni  fizycznie  i  nastawieni  na  przygodę,  tych  którzy  myśleli  o  pieniądzach,  byli 
samotni  bądź  niezrównowaŜeni    odrzucano.  Producenci  wyszli  z  załoŜenia  Ŝe  uczestnicy  muszą 
mieć  do  kogo  wrócić,  samotnicy  bez  rodziny  czy  przyjaciół  to  dla  nich  za  duŜe  ryzyko. 
Poproszono  zatem  potencjalnych  kandydatów,  by  przedstawili  trzy  nazwiska  przyjaciół  a 
wywiadowcy programu sprawdzali, czy wszystkie fakty się zgadzają.   
Mimo starannych wyborów, pojawiła się w Holandii niemal natychmiast krytyka, dlaczego wśród 
wybranych  nie  ma  zróŜnicowania  rasowego  (choć  w  Holandii  jest  duŜa  mniejszość  z  byłych 
kolonii, np. arabska), czy róŜnych orientacji seksualnych.  
W  ten  sposób  wytypowano  10  uczestników,  pięć  kobiet  i  pięciu  męŜczyzn.  „Przeprowadzaliśmy 
długie  rozmowy  ze  wszystkimi  ochotnikami,  przekonywaliśmy  Ŝe  to  cięŜka  próba  dla  nich,  ale 
moŜe nawet cięŜsza dla ich rodzin”

12

 zaznacza Paul Romer. Producenci programu zarzekają się Ŝe 

dołoŜyli wszelkich starań by po zakończonym projekcie, nikt nie ucierpiał. Mimo to, w kontrakcie 

                                                 

9

 Talko Leszek K., Maziarski Wojciech, Wielki Brat Puszcza Balony [w:] Magazyn, Gazeta Wyborcza, I 2000 

10

 TamŜe. 

11

 Zob. Big Brother – pierwsze spotkanie (film dokumentalny) TVN, 2000  

12

 Talko Leszek K., Maziarski Wojciech, Wielki Brat Puszcza Balony [w:] Magazyn, Gazeta Wyborcza, I 2000 

background image

7

 

którego treść kaŜdy musiał podpisać istnieje klauzula mówiąca o tym iŜ uczestnicy nie mogą Ŝądać 
odszkodowania  za  ewentualne  załamania  nerwowe  w  przyszłości.  Jak  pokazała  praktyka,  te 
zastrzeŜenie    było  bardzo  waŜnym  posunięciem  telewizji.      Zdarzały  się  przypadki,  których 
scenariusz programu nie przewidział. W hiszpańskiej wersji uczestnik pobił kobietę, w angielskiej 
odkryto  próbę  sterowania  tym,  kto  ma  odpaść.    W  Stanach  Zjednoczonych  kłótnia  dwójki 
przyjaciół  w  „Big  Brother”  na  tle  rasowym,  rozpoczęła  publiczną  dyskusję  o  tego  typu 
przedsięwzięciach.  Glosy  krytyki  we  wszystkich  krajach  w  których    realizowano  reality  show 
podnosiły się ze wszystkich moŜliwych źródeł.  Są co najmniej trzy powody, dla których programy 
typu "Big Brother" wywołują sprzeciw.  
Po  pierwsze,  kaŜdy  uczestnik  tego  programu  regularnie  oskarŜa  innych  i  donosi  na  nich  przed 
publicznością.  Tym  samym  -  co  stanowi  pierwszy  zarzut  -  widzowie  nie  tylko  podglądają 
uczestników programu,  ale, co wynika ze scenariusza, zmuszają ich do zachowań dwuznacznych 
etycznie.  
Po  drugie,  jak  pokazuje  przykład  Niemiec  i  Holandii,  to  sceny  erotyczne  i  ostre  konflikty  wśród 
uczestników są bodźcem przyciągającym  wielką  widownię. MoŜna zatem sądzić, Ŝe w kolejnych 
odsłonach cyklu scen tych będzie więcej i staną się bardziej drastyczne.  
Po  trzecie  wreszcie,  w  programie  narusza  się  godność  uczestników.  Ci, którzy  w  nim  występują, 
nie  są  postaciami  publicznymi.  Nie  wyróŜniają  się  ani  przenikliwą  inteligencją,  ani  wiedzą,  ani 
cnotą,  ani  urodą.  Nie  mają  ani  władzy  politycznej,  ani  talentów  artystycznych.  Wymaga  się  od 
nich czego innego. Muszą się obnaŜyć, odsłonić swoją prywatność, wyrzec się intymności. I to w 
stopniu  większym  niŜ  uczestnicy  rozmowy  telewizyjnej,  zawodów  sportowych  czy  bohaterowie 
programów  dokumentalnych.  Muszą  udawać,  Ŝe  zachowują  się  naturalnie,  jakby  kaŜdego  ich 
kroku  i  gestu  nie  śledziło  kilkadziesiąt  kamer  i  miliony  widzów.  Muszą  poddać  się  osądowi  i 
zyskać  przychylność  anonimowego  tłumu  podglądaczy.  Stają  się  tym  samym  igraszką  w  ręku 
widowni,  która  zyskuje  prawo  do  akceptacji  lub  odrzucenia  całej  ich  osoby:  charakteru,  sposobu 
bycia,  przekonań,  wyglądu.  Widzowie  zyskują  złudzenie,  Ŝe  za  pomocą  głosowania  mogą 
eliminować, kierując się własnym kaprysem, nie lubianego bohatera.  
 

Tendencja  we wszystkich krajach była jednakowa: im większa podnosiła się krytyka, tym 

większa  oglądalność  miał  program.  Holenderskie  Stowarzyszenie  Psychologów    oskarŜało 
autorów  programu  o  manipulowanie  ludźmi    i  naraŜanie  ich  na  niebezpieczeństwo  chorób 
psychosomatycznych. Rzecznik Niemieckiej Konferencji Biskupów podkreśla Ŝe zgoda na udział 
w programie niczego nie usprawiedliwia. Mówi Ŝe do rosyjskiej ruletki ludzie tez by się zgłaszali  
i  dodaje  Ŝe  Kościół  w  Niemczech  wskazuje,  Ŝe  najlepszym  wyjściem  jest  wyłączenie  telewizora.  
Prawdopodobnie  polski  episkopat  nie  zajmie  stanowiska  wobec  „Big  Brother”    by  niepotrzebnie 
podsycać  zainteresowanie.  Na  propozycję  by  w  polskim  Wielkim  Bracie  umieścić 
charyzmatycznego  młodego  księdza  biskup  Jan  Charpek  z  Rady  episkopatu  Polski  ds.  Środków 
Społecznego Przekazu, odpowiada Ŝe: „To prawie niemoŜliwe, bo to program głęboko niemoralny, 
opierający się na podglądactwie.”

13

    

Nie tylko hierarchowie zajmują krytyczne stanowisko wobec przedsięwzięć w rodzaju "Big 

Brother".  Profesor  filozofii  Papieskiej  Akademii  Teologicznej,  ojciec  dominikanin  Jan  Andrzej 
Kłoczowski  uwaŜa  taki  program  jest  zdecydowanie  nieetyczny,  albowiem  sztucznie  stwarzający  
nieludzką  przestrzeń.  Odziera  on  absolutnie  człowieka  z  jego  prywatności,  do  której  ma  prawo. 
Mówi:    „Tu  człowiek  staje  się  przedmiotem  absolutnej  manipulacji.  Nie  jest  celem,  a  tylko 
ś

rodkiem do osiągnięcia celu. Skoro godzi się na to za pieniądze, to jest to rodzaj pozaseksualnej 

prostytucji.”

14

  I  dodaje  Ŝe  Sartre  mówił,  Ŝe  spojrzenie  drugiego  człowieka  urzeczawia.  KaŜde 

podglądactwo  jest  takim  urzeczowieniem.  To  chyba  największy  argument  przeciwko  takim 
programom.   
 

Przywołane  przeze  mnie  juŜ  wcześniej  głosy,  mówiące  Ŝe  reality  show  jest  programem 

dobrowolnym,  nie  uzasadniają  wszystkiego  i  nie  daje  jednoznacznego  przyzwolenia  na  ich 
podglądanie. Pokusa bycia podglądanym niekoniecznie musi wynikać z czystych chęci uczestnika 
programu.  Często  prawdziwą  przyczyną  jego  udziału  jest  wewnętrzna  i  być  moŜe  nie  odkryta 

                                                 

13

 Zalewska Luiza, Wielki Brat małych ludzi [w:] Rzeczpospolita, 25-26 XI 2000 (275) 

14

 TamŜe.  

background image

8

 

jeszcze cecha – ekshibicjonizmu o której wcale nie musi wiedzieć uczestnik  reality show.  Cecha 
ta moŜe podświadomie pchać go do udziału w tego typu wydarzeniach.  Bowiem do reality show 
zgłaszają  się  ludzie  młodzi,  którzy  chcą  przeŜyć  przygodę,  podjąć  rywalizacje  z  innymi,  chcą 
zaistnieć i wierzą Ŝe tylko tą droga mogą osiągnąć popularność i sławę. Tacy ludzie mają problem, 
bo  czują  się  wartościowi  dopiero  w  „świetle  jupiterów”.    Ludzie  o  skłonnościach 
ekshibicjonistycznych  doświadczają  Ŝycia  jako  sceny.  Czują  się  dobrze,  gdy  są  obserwowani, 
wręcz  starają  się  ściągnąć  na  siebie  uwagę,  zachowywać  się  tak,  jakby  ktoś  na  nich  patrzył. 
Psychologowie określają ich jako self monitoring people. Prowadzą oni obserwacje własnej osoby, 
skupiają się na tym, by  przyciągnąć uwagę innych. Czasem na uwadze zaleŜy im bardziej niŜ na 
aprobacie.  Sobą  są  właśnie  w  obliczu  kamer,  luster,  widzów.    Przeciwieństwem  takich  osób  są 
ludzie  o  cesze  którą  w  psychologii  nazywa  się  lękiem  przed  ekspozycją.  Wstydliwi  ludzie  przed 
kamerami  starają  się  udawać,  coś  ukrywają,  są  sztuczni.  Jednak  po  przekroczeniu  pewnego 
poziomu stresu mogą zapominać o obiektywie.  
 

Wśród  głosów  krytyki  moŜna  znaleźć,  choć    nie  bez  problemu,  takŜe  opinie  bardziej 

umiarkowane  i  stonowane.      Antropolog  kultury  profesor  Roch  Sulima  uwaŜa,  Ŝe  w  przypadku 
takich  programów  jak  „Big  Brother”  nie  ma  mowy  o  podglądaniu  czy  o  naruszaniu  intymności. 
„Ludzie sami przecieŜ wystawiają się na oglądanie”

15

. Jego zdaniem w dobie telewizji nie zostało 

juŜ nic, co moŜna podejrzeć. Wszystko, co jest na świecie, istnieje przez to, co było lub moŜe być 
pokazane  w  telewizji.  Telewizja  staje  się  kryterium  prawdy  Ŝycia,  a  programy  takie  jak  „Big 
Brother”  chcą  to  potwierdzić.  Najkrócej  mówiąc:  ten  program  jest  klonowaniem  telewizji  przez 
telewizję. 

 

„Big Brother” sprowokował dyskusje o przyszłości telewizji i łamaniu tabu.  To jedna z faz 

przemian w telewizji. Spada zainteresowanie dziennymi programami talk-show. Ich miejsce zajmą 
właśnie  takie  tzw.  realistyczne  opery  mydlane,  jak  „Big  Brother”.  Teraz  akcja  rozgrywa  się  w 
kontenerze, potem będzie wyspa, a na końcu statek kosmiczny.  

Mimo to, Rzecznik Niemieckiej Konferencji Biskupów nie sądzi, Ŝeby przyszłość telewizji 

stanowiły  programy  dla  podglądaczy:  „Obserwujemy  zjawisko  "podkręcania"  takich  atrakcji, 
poszukiwania  coraz  to  nowych  bodźców.  Niedługo  „Big  Brother”  zostanie  uznany  za  nudny  i 
pojawi  się  coś  jeszcze  bardziej  ekstremalnego.  Ale  ta  tendencja  nie  będzie  wieczna.  Ludzie  w 
końcu odrzucą takie programy. Dojdą do wniosku, Ŝe oglądanie ich to strata czasu”

16

 - stwierdził 

Rudolf Hammerschmidt.  

Claudia  Lampert  z  Instytutu  Badań  Mediów  na  Uniwersytecie  Hamburskim  określa  ten 

program  jako  inscenizację  realizmu:    „NajwaŜniejsze  elementy  zostały  dokładnie  przemyślane  i 
wykreowane.  Spośród  tysięcy  kandydatów  wyszukano  odpowiednie  typy  charakterów.  Po 
odpadnięciu Zlatka wprowadzono do akcji Sabrinę, blondynę z duŜym biustem, chętną do rozmów 
o seksie. Ona ma przejąć rolę magnesu przyciągającego widzów.”

17

 

Nikt nie ma wątpliwości, Ŝe na „Big Brother” się nie skończy. Zagraniczne doświadczenia 

pokazały,  Ŝe  po  takich  programach  niezwykle  wysoka  oglądalność  spada  i  stacje  telewizyjne 
głowią  się  nad  tym,  jak  wrócić  do  czołówki  w  rankingach.  Niektórzy  emitują  kolejne  serie  (od 
września  kolejnego  "Wielkiego  Brata"  realizują  wspólnie  niemieckie  kanały  RTL  i  RTL  2),  ale 
trudno  spodziewać  się,  Ŝe  spotkają  się  z  równie  entuzjastycznym  przyjęciem.  Apetyt  rośnie  nie 
tylko  u  widzów,  takŜe  uczestnicy  programu  czują  potrzebę  przeŜycia  czegoś  jeszcze  bardziej 
ekscytującego, choć trudno sobie wyobrazić, co mogłoby to być.  

Bardzo  trudno  jednak  prorokować,  jak  daleko  telewizja,  która  rządzi  światem,  moŜe  się 

posunąć i czy w ogóle został jeszcze jakiś rejon, do którego nie zdołała dotrzeć.  „Nie wiemy, co 
ludzie  wymyślą.  Problem  jednak  nie  dotyczy  przekraczania  dalszych  granic,  ale  pustki  ludzi, 
którzy w taki sposób szukają akceptacji. Bo w pustce nie ma znaczenia, w którą stronę się spada”

18

  

mówi ksiądz profesor Kłoczowski.  

                                                 

15

 TamŜe.  

16

 Haszczyński Jerzy, Zladdi na prezydenta [w:] Rzeczpospolita, 22 IV 2000 

17

 TamŜe. 

18

 Zalewska Luiza, Wielki Brat małych ludzi [w:] Rzeczpospolita, 25-26 XI 2000 (275) 

background image

9

 

Profesor Świda-Ziemba z Uniwersytetu Warszawskiego nie wyklucza, Ŝe zgodnie z zasadą 

wahadła dzisiejsze tendencje mogą się odwrócić i człowiek zacznie szukać akceptacji nie poprzez 
akceptację innych, a własne poczucie wartości i indywidualności. Istnieją juŜ przesłanki do snucia 
takich  przypuszczeń.  Z  badań,  jakie  profesor  Świda-Ziemba  przeprowadzała  niedawno  wśród 
młodzieŜy  licealnej  z  kilku  miast  Polski,  wynikało,  Ŝe  za  jedną  z  najwyŜszych  wartości  uwaŜają 
właśnie prywatność (Rzeczpospolita, nr. 275).  

ś

YCIE  POZA  

R

EALITY   

S

HOW 

 

 

Gdy  światła  reflektorów  gasnął,  kamery  są  wyłączone  i  program  dobiega  końca  – 

uczestnicy mogą wrócić do swoich „normalnych” Ŝyć.  Nie zawsze jednak owe „normalne” Ŝycie 
jest takie jakie sobie uczestnicy wyobrazili.  Udział w programie dla niektórych stał się początkiem 
prawdziwej  kariery.  Sabina,  bohaterka  romansu  z  holenderskiej  edycji,  wcześniej  stylistka, 
rozpoczęła  karierę  fotomodelki  i  prowadzi  w  telewizji  własny  program  o  modzie.  Tara, 
holenderska  policjantka,  która  wytrzymała  w  domu  tylko  jedenaście  dni  i  sama  postanowiła 
odejść,  porzuciła  słuŜbę  w  mundurze  i  trafiła  na  okładkę  "Playboya".  Portugalczyk  Marco  został 
popularnym piosenkarzem.  

Bezkonkurencyjny  okazał  się  jednak  dwudziestoczteroletni  bezrobotny  mechanik 

samochodowy Zlatko. Choć odpadł juŜ po 41 dniach eksperymentu, stał się dla młodych Niemców 
prawdziwym  idolem.  Nie  tylko  nagrywał  piosenki,  sprzedawał  Zlatko-zestawy  do  joggingu  czy 
zaczął  prowadzić  własny  program  telewizyjny,  ale  nawet  napisał  ksiąŜkę,  choć  mawiał,  Ŝe  w 
szkole  miał  kłopoty  z  pisaniem  wypracowań.  Na  wydawców  powaŜnych  dzieł  -  jak  się  okazało 
podczas  ostatnich  Targów  KsiąŜki  we  Frankfurcie  -  padł  strach,  bo  uznali,  Ŝe  nie  telewizja  ani 
Internet stanowią dla nich zagroŜenie, ale właśnie "zlatkoizacja". Dzieło bezrobotnego mechanika, 
który mówi o sobie: „Co prawda nie wiem, kim jest Szekspir, ale mam mięśnie i jestem śmieszny”, 
zrobiło bowiem furorę.  

Nie  wiadomo,  jak  radzą  sobie  z  powrotem  do  normalności  ci  uczestnicy  eksperymentu, 

którzy  nie  zdołali  odnieść  sukcesu.  Psychologowie  są  zdania,  Ŝe  ich  powrót  do  domu  i  szarej 
rzeczywistości  moŜe  okazać  się  bardzo  trudny.  Mogą  nagle  zdać  sobie  sprawę,  Ŝe  skoro  odkryli 
juŜ wszystko, co mają, to teraz nic im, a takŜe ich bliskim, nie zostało. „Sfera intymna moŜe być 
odsłonięta  tylko  wtedy,  gdy  istnieją  do  tego  bezpieczne  warunki.  Gdy  takich  warunków  nie  ma, 
sytuacja  staje  się  groźna,  bo  większość  ludzi,  którzy  się  odsłaniają  w  sposób  niekontrolowany, 
czuje  się  potem  naga.  A  w  konsekwencji  jest  bardziej  naraŜona  na  zranienie  ze  strony  świata”

19

 

wyjaśnia Anna Bersz.  

Jak pokazały zagraniczne przykłady, niemal wszyscy uczestnicy eksperymentu wracali do 

domu  entuzjastycznie  witani  przez  setki  fanów.  Ale  byli  teŜ  i  tacy  (na  przykład  Portugalczyk, 
który kopnął kobietę), którzy bali się opuścić dom Wielkiego Brata. „Ujawnienie swoich emocji w 
sposób niekontrolowany  moŜe spowodować, Ŝe niektórzy zostaną potem wyśmiani lub odrzuceni 
przez środowisko”

20

 - przypuszcza Bersz. Nie ma bowiem wątpliwości, Ŝe poddanie się oglądowi 

kamery przez jeden dzień jest trudne, ale moŜna się jeszcze maskować. Udawanie przez sto dni juŜ 
nie jest moŜliwe i w chwilach zmęczenia czy słabości bohaterowie nie zawsze będą trzymać fason.  

Szczególnym  przypadkiem  zakończył  się  eksperyment  w  Szwecji.  Po  zakończonym 

programie jeden z jego uczestników próbował popełnić samobójstwo. 

Bohaterowie  zagranicznych  wersji  „reality  show”-  „Agenta”  czy  „Big  Brother”  – 

dostawali propozycję napisania ksiąŜek, występu w telewizji, własnych talk – show. O bohaterach 
polskiego  „Agenta”  jest  cicho.  Nikt  nie  proponuje  im  wielkiej  kariery.    Jurek  udzielił  jednego 
wywiadu  lokalnej  gazecie.  Remkowi  zaproponowało  współpracę  pismo  uniwersyteckie,  ale  to 
jeszcze  nic  pewnego.  Romek  organizuje  wyjazd  na  narty  w  lutym,  jedzie  kilka  osób  z  grupy. 
Izolda, gospodyni domowa z śywca, jest rozgoryczona. „Zobaczyłam czerwone piórko. Dostałam 
szału,  Nie  pokazali  tego  w  telewizji,  ale  przewróciłam  kamerzystę.  Przed  odlotem  zaŜądałam  w 
hotelu  wina.  Wypiłam  całą  butelkę.  Nie  mogłam  dojść  do  siebie.”

21

  Izolda  dodaje  Ŝe  tych 

                                                 

19

 TamŜe. 

20

 TamŜe. 

21

 Talko Leszek K., Wakacje z Agentem [w:] Magazyn, Gazeta Wyborcza,,4 I 2001 (3) 

background image

10

 

kilkanaście  dni  znaczyło  więcej    niŜ  całe  jej  Ŝycie  -    „był  to  szczyt  mojego  Ŝycia”

22

.  Wszyscy 

oprócz Jurka, emerytowanego górnika, który się obraził, chcieli wrócić by do świata „Agenta”. Co 
teraz  ?  Czas  wrócić  do  normalności,  która  nie  jest  taka  łatwa  do  zniesienia.  Izolda  po  programie 
poszła do pracy, jest akwizytorem wyrobów czekoladowych. „Codziennie budzę się i Ŝałuję, Ŝe się 
juŜ skończyło. Na Wigilię pojechałam do Izy. Mam u niej swoje łóŜko. Powspominałyśmy.”

23

  

Remek równieŜ nie moŜe znaleźć sobie miejsca. Na spotkaniach towarzyskich oblegał go zawsze 
tłum ludzi, który tracili  zainteresowanie,  gdy  dowiadywali się Ŝe kontrakt zabraniał ujawniać kto 
jest  „Agentem”.    Remek  jest  jeszcze  z  jednego  powodu  rozgoryczony.  Po  powrocie  z  Francji 
odeszła od niego dziewczyna widząc jak zabija królika: „W ogóle jej nie widziałem po „Agencie”. 
Szkoda. Niedługo spotykamy się z grupą, będziemy kręcić epilog. Będzie jak dawniej. Choć przez 
chwilę.”

24

 

 

O  Ŝyciu  poza  reality  show  mówi  Ewa  Leja,  producent  programu:  „Daliśmy  im  piękny 

prezent,  wspomnienia.  WciąŜ  dzwonią  do  mnie.  Naprawdę  się  zaprzyjaźniliśmy.  Oni  się 
zaprzyjaźnili  ze  sobą.  Ale  niektórzy  myślą,  Ŝe  zorganizujemy  im  resztę  Ŝycia.  A  program  się 
skończył.”

25

      

U

WAGI  KOŃCOWE

Podglądackie programy mówią wiele o kondycji współczesnej sztuki. Pokazują, jak bardzo 

jest  bezradna  –  nie  potrafi  towarzyszyć  człowiekowi  w  jego  dramacie,  nie  umie  sprostać 
rzeczywistości,  opisać  jej  wiarygodnie.  Popularna  kultura  bardzo  często  próbuje  dowieść  czegoś 
zupełnie  przeciwnego.  I  czyni  to  nierzadko  dla  zysku  i  popularności.  Jej  twórcy  i  promotorzy  w 
pogoni  za  sukcesem  gotowi  są  popełnić  niemal  kaŜdą  niegodziwość.  A  tego  rodzaju  zachowanie 
nie  tylko  nie  budzi  radykalnego  sprzeciwu,  ale  nierzadko  bywa  aprobowane.  Ci  nieliczni,  którzy 
próbują  protestować,  są  podglądani  i  zmuszani  do  podglądania.  Nie  mają  wyboru,  coraz  trudniej 
dzisiaj po prostu odwrócić wzrok. 

Tymczasem  dzisiejsze,  oferowane  przez  media  podglądactwo  zastępcze  jest  przykładem 

obrzydliwego  lenistwa,  które,  choć  odlegle  powodowane  głodem  odmiennej  rzeczywistości,  nie 
moŜe  mieć  Ŝadnej  wartości  poznawczej.  Wartość  tę,  jak  trafnie  zauwaŜył  Freud  przywołany  na 
początku, moŜe mieć tylko głęboko intymna przygoda szokującego odkrycia, odsłaniająca małym 
podglądaczom zakazane rejony świata. 
Z dwojga złego zatem wydaje się, Ŝe juŜ lepiej byłoby, gdyby media ograniczyły się do prezentacji 
sztucznych  rajów  i  wycofały  się  z  symulowanego  podglądactwa;  gdyby  wybrały  spełnienie 
ludzkiej potrzeby fantazji, a nie zaspokajanie równie ludzkiego głodu rzeczywistości. Współczesne 
badania  socjologiczne  nad  dziećmi  wychowywanymi  w  przesyconej  symulakrami  kulturze 
Zachodu  dobitnie  pokazują,  Ŝe  ich  ciekawość  w  stosunku  do  otaczającego  ich  świata,  łącznie  z 
osobami  rodziców,  dramatycznie  spada.  Dzieci,  nasycone  obrazami  obu  rodzajów  –  i  tymi 
pięknymi,  które  oddziałują  na  ich  wyobraźnię,  i  tymi  szokującymi,  które  zaspokajają  ich  głód 
egzystencjalnych  tajemnic  –  najwyraźniej  utraciły  ochotę  do  eksplorowania  ich  najbliŜszego 
otoczenia;  ich  ciekawość  została  ukojona,  zanim  się  jeszcze  narodziła.  W  pewnym  sensie 
sprawiają  one  mniej  kłopotu  swoim  wychowawcom;  nie  podpatrują,  nie  podsłuchują,  nie 
podglądają przez dziurkę od klucza, nie wykradają sekretów dostępnych tylko dorosłym.  

Z  jednej  strony    to  oczywiście  prawda,  Ŝe  ciekawość,  zwłaszcza  niezdrowa,  to  pierwszy 

stopień  do  piekła  –  z  drugiej  jednak  “dziecięce  nieposłuszeństwo”,  łamiące  tę  regułę,  od  zawsze 
było  motorem  wszystkich  istotnych  odkryć  natury  egzystencjalnej.  Bez  ciekawości,  bez 
zdziwienia, szoku człowiek nie moŜe sam stać się tym, czym był od zawsze, istotą pasjonującą i 
niezwykłą.  W  rezultacie  staje  się  nudny,  przewidywalny  i  ograniczony  do  świata,  który  na  zapas 
spełnia wszystkie jego potrzeby, zabijając w nim najbardziej twórczy i witalny impuls – jego głód 
rzeczywistości. 

Jacek Santorski, mimo wielu słów krytycznych broni tego typy projekty: „Co jest tajemnicą 

niebywałego  sukcesu  programów  reality  show,  Ŝe  pokazywane  są  we  wszystkich  niemal  krajach. 

                                                 

22

 TamŜe. 

23

 TamŜe. 

24

 TamŜe. 

25

 TamŜe. 

background image

11

 

Czy cierpimy na jakąś zbiorową psychozę opartą na potrzebie podglądania innych a moŜe oznacza 
to  po  prostu  Ŝe  jesteśmy  autentycznie  ciekawi,  ciekawi  Ŝycia  innych  ludzi,  ciekawi  siebie,  a  ci 
najodwaŜniejsi  z  nas,  którzy  gotowi  są  uczestniczyć  w  tej  grze  stwarzają  nam  podstawy  do 
zastanowienia się nad nimi a takŜe nad samym sobą?” 

26

  

 
 
 
 
Bibliografia 
 
Baudrillard Jean 1999, Ameryka, Wyd. Sic!, Warszawa  
Chałasiński Józef 1962. Kultura amerykańska, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 
Skorupka  Stanisław (red.) 1968, Mały Słownik  języka polskiego, PWN, Warszawa     
 
Prasa. 
Cordova Fernando, Ładna sztuka za szkłem [w:] Polityka     
Haszczyński Jerzy, Zladdi na prezydenta [w:] Rzeczpospolita, 22 IV 2000 
Jabłońska Katarzyna, Naga prawda [w:] Tygodnik Powszechny, 8 IX 2000 (6)  
Mazurski Robert, Igrzyska czy laboratorium [w:] Nowe Państwo, 8 XII 2000 
Stech Grzegorz, Wielki brat po polsku, [w:] Gazeta Poznańska, 1 III 2000  
Talko Leszek K., Wakacje z Agentem [w:] Magazyn, Gazeta Wyborcza,,4 I 2001 (3) 
Talko  Leszek  K.,  Wojciech  Maziarski,  Wielki  Brat  Puszcza  Balony  [w:]  Magazyn,  Gazeta 
Wyborcza, I 2000 
Winnicka Ewa, Przychodzi człowiek do kamery [w:] Polityka nr 48/99 
Zalewska Luiza Wielki Brat małych ludzi [w:] Rzeczpospolita, 25-26 XI 2000 (275) 
 
Internet. 
www.survivor.com  
www.agent.tvn.pl  
 
Film. 
 Truman show reŜ. Peter Weir, 1997 
Big Brother – pierwsze spotkanie (film dokumentalny) TVN, 2000 

                                                 

26

 Zob. Big Brother – pierwsze spotkanie (film dokumentalny) TVN, 2000