background image

Hardball czyli twarda gra 

rynkowa. Grasz po to by 

graæ, czy po to by wygraæ? 

Obecnie drobne zwyciêstwa i krótkookresowa przewaga konkurencyjna niezapewniaj¹ 

ju¿ sukcesu na rynku. Zwyciê¿aæ bêd¹ tylko ci, którzy zdo³aj¹ zamieniæ zwyk³¹ 

przewagê konkurencyjn¹ w przewagê decyduj¹c¹. I dopiero wtedy zneutralizuj¹, 

zmarginalizuj¹ lub nawet wyeliminuj¹ rywali. 
Autorzy „Hardball czyli twarda gra rynkowa” prowadz¹ nas w g³¹b œwiata twardej 

konkurencji — œwiata, w którym gracze poœwiêcaj¹ ca³¹ swoj¹ energiê zwyciê¿aniu 

i anga¿uj¹ wszystkie swoje si³y we wzmacnianie swoich pozycji konkurencyjnych, 

napêdzaj¹c cykl sprzê¿enia zwrotnego, który wynosi ich daleko poza zasiêg 

konkurentów. 
Tacy gracze postêpuj¹ surowo i nikogo za to nie przepraszaj¹. Jednoczeœnie, doskonale 

pojmuj¹ „miêkk¹” stronê zarz¹dzania — œcigaj¹ talenty i buduj¹ kultury organizacyjne, 

których cz³onkowie skupiaj¹ siê na zagadnieniach kluczowych dla strategii firmy. 

• Atakuj bezpoœrednio z potê¿n¹ i druzgoc¹c¹ si³¹. 

• Wykorzystuj anomalie. 

• Zagra¿aj najbardziej zyskownym segmentom dzia³alnoœci konkurentów. 

• Obserwuj i powielaj. 

• Zmuszaj rywali do odwrotu. 

• Niszcz status quo. 

• Buduj przewagê konkurencyjn¹ przez fuzje i przejêcia.  

George Stalk i Rob Lachenauer, podaj¹c mnóstwo uszczegó³owionych przyk³adów 

i pasjonuj¹cych historii z wielu bran¿, nadaj¹ nowe znaczenie siedmiu klasycznym 

strategiom twardej gry. Autorzy przybli¿aj¹ cechy najtwardszych graczy rynkowych. 

Mówi¹, w jakich okolicznoœciach ka¿da z siedmiu strategii jest najbardziej efektywna. 

I wreszcie, pokazuj¹, jak przygotowaæ i skutecznie przeprowadziæ atak. 
„Hardball, czyli twarda gra rynkowa” uczy zadawaæ nokautuj¹ce ciosy w silnie 

konkurencyjnym otoczeniu. 

J. Stephen, dyrektor zarz¹dzajacy, Databuilt INC. 

„Hardball, czyli twarda gra rynkowa” zmusza nas do poznania niewygodnej prawdy, 

¿e firma mo¿e byæ albo ³owc¹, albo zwierzyn¹ ³own¹. Ta ksi¹¿ka oczyszcza atmosferê 

biznesu. 

Tom Hout, wspó³autor ksi¹¿ki „Competing against time” 

Autorzy: George Stalk, Rob Lachenauer 

T³umaczenie: Tomasz Rzychoñ 

ISBN: 83-7361-783-3 

Tytu³ orygina³u: 

Hardball. Are You 

Playing to Play or Playing to Win? 

Format: A5, stron: 208 

background image

Spis treści

O Autorach

5

Podziękowania

7

1. Twarda gra rynkowa: manifest

9

2. Zaatakuj bezpośrednio z potężną i druzgocącą siłą

33

3.  Wykorzystuj anomalie

57

4.  Zagrażaj najbardziej zyskownym segmentom

działalności konkurentów

75

5.  Obserwuj i powielaj

91

6. Zmuszaj rywali do odwrotu

113

7. Niszcz status quo

131

8.  Buduj przewagę konkurencyjną

przez fuzje i przejęcia

155

9. Obserwuj  zmiany na polu walki

177

10. Poznaj cechy twardego gracza

195

Skorowidz

203

background image

2

Zaatakuj bezpośrednio

z potężną i druzgocącą siłą

Mimo  że  twardzi  gracze  z  reguły  preferują  ataki  niebezpośrednie,
zdarza się, że firmy dysponują zasobami wystarczającymi, by zasko-
czyć przeciwników frontalnymi atakami. Taką drogę obrał koncern
General Motors, lider kosztowy w branży motoryzacyjnej w 2001 roku,
kierując potężne środki finansowe przeciwko Fordowi i Chryslerowi,
których kondycja była w tym okresie znacznie słabsza. W rezultacie
rywale GM ponieśli duże straty. Na początku lat 90. ubiegłego wieku
firma  Frito-Lay  wykorzystała  swoje  ogromne  zasoby  —  w  szczegól-
ności niedościgniony system  dystrybucji  —  w  celu  usunięcia  z  rynku
nowego konkurenta, Eagle Snacks.

Frontalny atak z druzgocącą siłą nie jest jednak tak prostą i pewną

strategią, jak mogłoby się wydawać. Firma, która zamierza użyć siły,
musi  mieć  pewność,  że  dysponuje  wystarczającymi  i  gotowymi  do
wykorzystania środkami.

Przeznaczone na przeprowadzenie ataku zasoby muszą być także

alokowane  z  odpowiednim  zaangażowaniem.  Co  innego  mieć  na
koncie  okrągłą  sumę,  a  co  innego  podjąć  decyzję  o  jej  wydatkowa-
niu. Liderzy rynku często nie są skłonni do podejmowania tak agre-
sywnych frontalnych ataków, zwłaszcza gdy nie czują się  zagrożeni;
wolą spocząć na laurach i czerpać korzyści z produktów, które aktu-
alnie sprzedają.

Natomiast nowi gracze rynkowi, pełni zapału i skorzy do ataków,

potrafią doskonale wyczuć moment, w którym  lider  rynku  staje  się
ospały  i  zamyka  oczy.  W  takiej  sytuacji  błyskawicznie  podejmują

background image

34

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

atak i odbierają liderowi klientów. Jeżeli lider nadal nie reaguje, ata-
ki  nasilają  się.  Kiedy  w  końcu  przodująca  firma  dostrzega  zagroże-
nie, często jest już za późno, by zmusić rosnącego w siłę przeciwnika
do  odwrotu. Po  pewnym czasie okazuje się,  że  przewagę  konkuren-
cyjną posiada już inny producent, natomiast były lider próbuje wal-
czyć z twardym graczem, stosując miękką strategię.

General Motors staje do walki

General Motors zdobył decydującą przewagę konkurencyjną metodą
ataku pośredniego. W 1913 roku Ford zbudował podobną przewagę
dzięki wdrożeniu produkcji na linii montażowej, stając się  w  rezul-
tacie  wiodącym  producentem  samochodów  w  Stanach  Zjednoczo-
nych. Ford produkował więcej samochodów i  przy  niższych  kosztach
niż  którykolwiek  inny  wytwórca.  Alfred  P.  Sloan,  prezes  General
Motors, zdecydował w 1920 roku, że najlepiej będzie rzucić liderowi
wyzwanie, oferując to, czego przeciwnik nie ma: duży wybór modeli.
W  ciągu  następnej  dekady  GM  zepchnął  Forda  na  pozycję  drugo-
rzędną.

Do  początku  lat  50.  ubiegłego  wieku  GM  zdominował  rynek

USA  i  stał  się  największym  producentem  samochodów  na  świecie.
W 1952  roku  Charles  Wilson,  prezes  General  Motors,  oświadczył
przed komisją senacką USA: „Od wielu lat trwam w przekonaniu, że
to, co jest dobre dla naszego kraju, jest także dobre dla General Mo-
tors i  vice  versa”. Wówczas  firma  zyskała  jeszcze  większy  szacunek,
a jej rywalom przeszły ciarki po plecach.

W  latach  70.  General  Motors,  wieloletni  lider  rynku,  stał  się

miękki i łagodny. Zdawało się, że to, co było źródłem przewagi kon-
kurencyjnej  koncernu  —  produkcja  „samochodu  na  każdą  kieszeń
i do każdego celu”, nazwanego tak przez Alfreda Sloana — stało się
słabością w grze konkurencyjnej. Samochody produkcji GM stały się
postrzegane jako mało oryginalne i niskiej jakości, za to sprzedawa-
ne po wysokich cenach. Marka  utraciła siłę  przebicia.  Zarządzający
koncernem  nie  zrobili  niczego,  co  mogłoby  tchnąć  energię  w  słab-
nącego lidera rynku; utrzymywali status quo, za to bardzo energicz-
nie zabiegali o podwyżki swoich wynagrodzeń. Kiedy Toyota rozpo-
częła  walkę  drogą  niebezpośrednich  ataków,  zarządzający  GM  nie

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

35

uruchomili  dostępnych  potężnych  zasobów  swojej  korporacji,  by
zniszczyć przeciwnika. Udział GM w rynku topniał w oczach i wkrótce
firma  znalazła  się  na  krawędzi  bankructwa.  Eksperci  w branży  mo-
toryzacyjnej spisali GM na straty.

Od początku lat 90. ubiegłego wieku dyrektor wykonawczy GM,

Richard Smith, i jego następca, Rick Wagoner, przygotowywali kon-
cern  GM  do  wprowadzenia  fundamentalnych  zmian.  W  rezultacie
jakość produktów stała się lepsza niż u Forda i Chryslera, a niektóre
modele  dorównywały  nawet  standardom  japońskim.  Do  projekto-
wania  nowych  modeli  GM  zaangażowano  weterana  motoryzacji
Boba Lutza. Ostre kąty i odważny zarys sylwetki cadillaca pozwoliły
koncernowi wyrwać część rynku z rąk tradycyjnego rywala GM, Lin-
colna. Zdawało się, że na tej fali GM odbierze klientów nawet  Mer-
cedesowi i BMW

1

.

Strategia zainicjowana przez Ricka Wagonera przyczyniła się do

istotnej  poprawy  płynności  finansowej  GM.  W  latach  1979  –  2000
GM  zamknął  lub  sprzedał  35  linii  montażowych,  pion  GM  Power
Train  (produkcja  silników  i  układów  napędowych),  a  także  stalow-
nie, koncentrując się na bardziej zyskownych segmentach działalności.
W tym samym okresie Ford zamknął tylko cztery fabryki z powodu
problemów z grożącymi strajkiem związkami zawodowymi, uderza-
jących w najbardziej zyskowny segment koncernu, to jest produkcję
półciężarówek  (uspokajanie  nastrojów  nie  jest  twardą  strategią).
W rezultacie w 2000 roku GM po raz pierwszy  od  ponad 10 lat stał
się  najbardziej  produktywnym  spośród  członków  wielkiej  trójki
(GM, Ford i Chrysler) wytwórcą samochodów. Czas pracy potrzebny
na wykonanie jednego samochodu został skrócony o 17 proc. w sto-
sunku do roku poprzedniego;  tym samym  GM  zaczął  produkować
pojazdy  szybciej  niż  Ford  i  Chrysler.  Płynność  finansowa,  wysoka
produktywność i niższe koszty produkcji zapewniły General Motors
pożądane  i  łatwo  dostępne  zasoby  finansowe,  które  koncern  mógł
wykorzystać w strategicznych celach

2

.

                                                          

1

Przedstawiona tu historia koncernu GM została zredagowana na podstawie analiz
Boston Consulting Group oraz źródeł ogólnodostępnych.

2

Analiza Boston Consulting Group.

background image

36

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

GM  uwolnił  swoje  potężne  zasoby  w  tydzień  po  ataku  terrory-

stycznym z 11 września 2001 roku. Koncern ogłosił w ramach głośnej
kampanii,  prowadzonej  pod  hasłem  „Ameryko:  jedź  naprzód”

3

,  że

jest gotów finansować sprzedaż samochodów, nie pobierając od ku-
pujących oprocentowania. Klienci nie  potrzebowali  wiele  czasu,  by
zorientować się, że oznacza to nieoprocentowane pożyczki na zakup
samochodów.

Dziennikarze  i  analitycy  skrytykowali  wprowadzenie  nieopro-

centowanych pożyczek jako desperacki zryw  ze strony tracącego ry-
nek  producenta.  Jak  napisał  pewien  analityk:  „Jest  to  zbyt  wysoki
koszt, który poniesie cała branża motoryzacyjna. Ta sytuacja nie po-
trwa długo”

4

. Analityk Goldman Sachs zawtórował: „Tak naprawdę

nie  jesteśmy  wcale  zaskoczeni,  że  przy  tej  wielkości  produkcji  GM
musi  oferować  zachętę,  której  nie  udźwignie.  Jesteśmy  przekonani,
że obniżanie cen w tej formie jest szkodliwe dla całej branży, ponie-
waż  samochody,  sprzedawane  dziś  na  warunkach  uniemożliwiają-
cych  producentowi  utrzymanie  płynności  finansowej,  nie  zostaną
sprzedane jutro z zyskiem”

5

.

Mimo tych przestróg twarda gra Ricka Wagonera przyniosła Ge-

neral  Motors  ogromne  korzyści.  Choć  analitycy  prognozowali,  że
branża  motoryzacyjna  pogrąży  się,  wraz  z  całą  gospodarką  USA,
w wyniku  zamachu  z  11  września,  nieoprocentowane  pożyczki  sa-
mochodowe  przyniosły  koncernowi  35-procentowy  wzrost  sprzeda-
ży w stosunku do września roku 2000. Co więcej, na tej strategii zy-
skał cały amerykański przemysł motoryzacyjny: rok 2001 był złotym
okresem  dla  GM,  który  po  raz  pierwszy  od  ponad  10  lat  zwiększył
udział w rynku.

Twardy  ruch  GM  dostarczył  firmie  oczekiwanych  zasobów  fi-

nansowych, lecz koncern zdobył decydującą przewagę konkurencyj-
ną dzięki łącznemu zastosowaniu jeszcze trzech innych bardzo waż-
nych czynników:

                                                          

3

„Keep America Rolling” —  przyp. tłum.

4

Danny Hakim, „Vehicle Sales for October Were Highest Ever in U.S.”,
New York Times, 2 listopada 2001, C2.

5

Sholnn Freeman, „Auto Makers’ 0% Financing Plans Spark Sales and Analyst
Concern”, Wall Street Journal, 30 października 2001, B10.

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

37

 

1. 

GM, ogłaszając nieoprocentowane pożyczki samochodowe,
wprowadził na rynek szeroki wybór nowych modeli. W latach
2000 – 2001 firma uruchomiła sprzedaż 18 nowych modeli,
tj. dwukrotnie więcej niż Ford i Chrysler mogły zaoferować
łącznie. Mimo że sprzedaż na całym rynku spadała, GM
zdołał odebrać klientów pozostałym producentom wielkiej
trójki. Co prawda analitycy mieli rację, mówiąc, że wzrost
przychodów w 2001 roku odbierze General Motors część
sprzedaży za pierwszy i drugi kwartał roku 2002, lecz
znacznie więcej przychodów utraciły Ford i Chrysler

6

.

 

2. 

Zarządzający General Motors wiedzieli, że kondycja
finansowa Forda i Chryslera była kiepska i że nawet mimo
udzielania nieoprocentowanych pożyczek zadłużenie GM
będzie o wiele niższe, a płynność o wiele wyższa niż
analogiczne wielkości u pozostałych rywali z wielkiej trójki.
Chrysler był w trakcie reorganizacji po nieudanej fuzji
z Daimlerem-Benzem

7

. Ford odrabiał straty po katastrofach

związanych z oponami Firestone w modelu Explorer,
a sprzedaż innych modeli spadła z uwagi na kiepską jakość
samochodów. Wskaźnik zadłużenia kapitału własnego Forda
był prawie dwukrotnie wyższy niż analogiczny wskaźnik
GM. Zdolność finansowa Forda była zatem o wiele niższa
od zdolności General Motors. Co więcej, Ford z uwagi
na niski rating kredytowy, aby pozyskać finansowanie
zewnętrzne, musiałby ponosić koszty finansowe o 60 proc.
wyższe niż GM.

 

3. 

Rick Wagoner umiejętnie zagrał na emocjach kupujących
samochody. Choć Ford i Chrysler szybko powieliły pomysł
nieoprocentowanych pożyczek — Ford po dwóch dniach,
natomiast Chrysler po tygodniu — GM wyszedł z ofertą
w pierwszej kolejności i w sposób najbardziej agresywny.

                                                          

6

Analiza Boston Consulting Group.

7

Pełne studium przypadku nieudanej fuzji Chryslera z niemieckim koncernem
Daimler-Benz znaleźć można w książce Roberta F. Hartleya, Zarządzanie i marketing.
Spektakularne sukcesy i porażki, w rozdziale „Daimler-Chrysler — fuzja równoprawnych?”,
One Press, 2004 r. — przyp. tłum.

background image

38

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

I choć krytycy oceniali ten krok jako bezwstydne
wykorzystywanie nastrojów po tragedii narodowej,
wielu uwierzyło, że GM pomógł w ten sposób pogrążonej
w kryzysie gospodarce Stanów Zjednoczonych. Ta przewaga
„emocjonalna” istotnie przyczyniła się do sukcesu GM:
Ford i Chrysler nie mogły liczyć na wdzięczność, jaką klienci
obdarzyli wówczas General Motors. GM wyznaczył
harmonogram działań (Toyota i Honda przyglądały się
całej sytuacji z boku, a ich zarządzający nie odczuwali
potrzeby przyłączenia się do szaleństwa
nieoprocentowanych pożyczek).

Konkurenci uznali ruch GM za nieodpowiedzialny i wywołujący

negatywne  konsekwencje  dla  całej  branży,  jednak  General  Motors
kontynuuje  politykę  nieoprocentowanych  pożyczek  już  od  dwóch
lat.  Liderzy  branży  przez  cały  ten  czas  podnoszą  głosy  krytyki,  wy-
czekując  momentu,  w  którym  GM  zmieni  strategię  i  wycofa  się
z precedensowych  zachęt  dla  kupujących  samochody.  Jednak  Rick
Wagoner na razie konsekwentnie forsuje  obrany  kierunek  i  nikogo
za to nie przeprasza. Mówi: „Widzę wiele palców, które mnie wyty-
kają, i wiele rąk, które mi grożą. Będę kontynuował tę grę. Ta strate-
gia jest dla nas bardzo korzystna”. Dodaje, że jest to lepsze niż „po-
grążenie  branży  motoryzacyjnej  w  recesji”

8

.  Obrana  strategia  nie

tylko działa na korzyść GM, lecz także poważnie osłabia konkurentów.
Rating obligacji Forda notowanych na S&P obniżył się do poziomu
właściwego niemalże dla obligacji śmieciowych —  z powodu finan-
sowania  klientów  nieoprocentowanymi  pożyczkami.  Można  trak-
tować  to  jako  poważny  sygnał  ostrzegawczy  dla  Forda,  który  jest
obecnie najbardziej zadłużoną firmą na rynku obligacji korporacyj-
nych w USA.

Choć GM musi uczynić jeszcze wiele, by dogonić Toyotę, odsta-

wił na dobre Forda i Chryslera, co z pewnością pomoże mu w walce
z japońskim rywalem.

                                                          

8

Steve Final, „Wagoner: ‘Quit Whinning’”, Ward’s Dealer Business, 1 marca 2003, str. 5.

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

39

Frito-Lay wytacza
potężną machinę dystrybucji
w odpowiedzi na atak Eagle Snack

Może  się  zdawać,  że  producenci  słonych  przysmaków  —  chipsów
ziemniaczanych,  kukurydzianych,  z  tortillą  i  precli  —  nie  muszą
grać twardo, jednak supermarkety są polami ostrych bitew. Mimo że
Frito-Lay  jest  dojną  krową  w  portfelu  spółki-matki,  PepsiCo,  i  po-
siada  60-procentowy  udział  w  rynku  słonych  przysmaków,  a  pro-
dukty  tej  firmy  są  sprzedawane  z  marżą  więcej  niż  50-procentową,
w latach  90.  ubiegłego  wieku  przewaga  konkurencyjna  tego  produ-
centa została poważnie zagrożona w wyniku niebezpośredniego ata-
ku ze strony Eagle Snacks

9

.

Frito-Lay od wielu lat utrzymuje  na rynku  słonych  przysmaków

decydującą  przewagę  konkurencyjną.  Zawdzięcza  ją  doskonałemu
systemowi dystrybucji towaru „do drzwi punktów sprzedaży”  (ang.
store  door  delivery  —  SDD).  Produkty  trafiają  na  półki  sklepowe  bez-
pośrednio  z  fabryk.  Niełatwo  jest  dostarczać  świeże  (i  chrupiące)
chipsy i inne podobne produkty w niewielkich ilościach bezpośred-
nio  do  dużej  liczby  punktów  sprzedaży  detalicznej.  Inni  gracze  na
tym rynku stawiają na duże dostawy do supermarketów. Korporacja
udoskonala swój system dostaw od 1961 roku, kiedy w wyniku połą-
czenia  dwóch  marek  —  wiodącego  producenta  przysmaków  kuku-
rydzianych (Fritos)  z  producentem  chipsów  ziemniaczanych  (Lay)  —
powstała firma Frito-Lay. Już wtedy zostały  zainwestowane znaczne
środki w system dostaw towaru do wielu małych punktów sprzedaży.

Kluczowymi  parametrami,  decydującymi  o  kosztach  w  systemie

dostaw SDD, są:

♦ 

wielkość dostawy (objętość przesyłki),

♦ 

liczba punktów sprzedaży na trasie dostawy,

                                                          

9

Przypadek Frito-Lay został zredagowany na podstawie: informacji uzyskanych
od Roba Lachenauera, który pracował we Frito-Lay w latach 1983 – 1986; wywiadów
z kilkoma innymi menedżerami Frito-Lay; informacji uzyskanych w wywiadzie
telefonicznym, jaki Autorzy tej książki przeprowadzili z Rogerem Enrico,
prezesem PepsiCo, 23 marca 2004 roku; a także na podstawie informacji
ze źródeł ogólnodostępnych.

background image

40

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

♦ 

wydajność (czas potrzebny na załadowanie i rozładowanie
towaru, wykonanie zamówienia, liczba zwrotów),

♦ 

czas potrzebny na sprzedanie w punkcie sprzedaży
jednej dostawy,

♦ 

wynagrodzenie pracowników obsługujących trasę.

Frito-Lay opłaca swoich  pracowników  lepiej  niż  konkurenci,  za-

tem ta pozycja kosztowa jest wyższa niż  u  innych  graczy.  Mimo  to
firma zdobywa przewagę kosztową w kwocie 15 centów na każdej to-
rebce przysmaku sprzedawanego w cenie 1 dolara.

Wydajny system dystrybucji jest źródłem przewagi Frito-Lay. Firma

osiąga wyższe zyski niż konkurenci, dzięki czemu może więcej inwe-
stować  w  jakość  produktów  i  reklamę,  i  jednocześnie  realizować
znaczące  zyski.  Te  inwestycje  w  istotny  sposób  podnoszą  sprzedaż
firmy, co z kolei prowadzi do jeszcze większych korzyści kosztowych
w  procesie  dystrybucji,  a  to  pozwala  zwiększać  wydatki  na  reklamę
i kółko się zamyka. Konkurenci firmy Frito-Lay są na przegranej po-
zycji, co sprawia, że dla nich cykl przewagi konkurencyjnej jest  nie-
korzystny: sprzedają coraz mniej przysmaków, w związku z czym rosną
jednostkowe  koszty  dystrybucji  i  mniej  mogą  inwestować  w  jakość
produktów  i  reklamę.  Wydaje  się,  że  firmie  Frito-Lay  nikt  nie  jest
w stanie dorównać.

W 1980 roku Frito-Lay utrzymywał dziesięć tysięcy przedstawicie-

li handlowych, dostarczających towary do ponad 325 000 supermar-
ketów  i  innych  dużych  sklepów,  sklepów  mniejszych  i  automatów.
Przedstawiciele handlowi umieszczali produkty tej firmy w najbardziej
atrakcyjnych miejscach między rzędami półek i na półkach w punk-
tach sprzedaży. Torebki były wypełniane powietrzem, przez co przy-
ciągały  wzrok  bardziej  niż  produkty  konkurentów.  Ta  strategia
sprawdzała się wyjątkowo dobrze. Sprzedaż w niektórych  punktach
w  południowo-zachodnich  stanach  USA  była  tak  wysoka,  że  Frito-
Lay  zatrudniał  pełnoetatowych  przedstawicieli  handlowych  po  jed-
nym na każdy spośród największych supermarketów; zadaniem tych
pracowników  było  utrzymywanie  przez  cały  czas  odpowiedniego
zapasu towaru na półkach.

Na przestrzeni nieco ponad dziesięciu lat Frito-Lay zbudował de-

cydującą przewagę konkurencyjną, zdobywając duży udział w rynku
i zapewniając sobie wysokie zyski.

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

41

Konkurenci  Frito-Lay,  sfrustrowani  nieudanymi  próbami  prze-

rwania  cyklu  wzmacniania  przewagi  konkurencyjnej  lidera,  zaczęli
stosować miękkie strategie. Stworzyli lobby na rzecz zakazania sieciom
supermarketów pobierania od dostawców opłat z  tytułu umieszcza-
nia  na półkach towarów (tzw.  slotting  fees). Jest faktem, że przychody
z tytułu  tych  opłat  podwajają  zyski  dużych  sieci  supermarketów
w Stanach Zjednoczonych. Departament Sprawiedliwości USA wszczął
w  tej  sprawie  śledztwo,  lecz  nie  dopatrzył  się  żadnego  naruszenia
przepisów.

Te i  inne  „miękkie  zagrywki”  udowodniły  jedynie,  że  Frito-Lay,

choć grał twardo, działał zgodnie z powszechnie akceptowanymi re-
gułami gry.

Zmiękczanie firmy Frito-Lay

Frito-Lay dodał do swojego asortymentu kilka silnych marek, w tym
Ruffles i Doritos, lecz po latach dynamicznego rozwoju tempo wzro-
stu  sprzedaży  spadło.  Poszukując  nowych  źródeł  przychodów  i  zy-
sków, zarządzający postanowili poszerzyć ofertę o ciastka i krakersy.

Niestety,  system  dystrybucji  SDD,  tak  wydajny  w  dostawach

świeżych i chrupiących chipsów i przysmaków kukurydzianych, nie
sprawdził się w przypadku ciastek i krakersów, które są twardsze, le-
piej wytrzymują nacisk i nie tracą smaku, nawet gdy leżą przez dłuż-
szy  czas  w  sklepie  lub  na  palecie  w  magazynie.  System  dystrybucji
Frito-Lay, zaprojektowany na potrzeby szybkich dostaw niewielkich
ilości towaru do wielu lokalizacji, okazał się zbyt kosztowny w dys-
trybucji ciastek i krakersów.

Menedżerowie firmy zachodzili w głowę, jak wywołać efekt pozy-

tywnego  sprzężenia  zwrotnego  w  cyklu  przewagi  konkurencyjnej,
lecz nie potrafili znaleźć dobrego rozwiązania. Pracownicy obsługu-
jący  trasy  przeżywali  frustracje,  ponieważ  ciastka  i  krakersy  zajmo-
wały  w  ich  samochodach  zbyt  dużo  cennego  miejsca  i  nie  sprzeda-
wały  się  tak  szybko  jak  słone  przysmaki,  w  związku  z  czym  były
mniej zyskowne. Co więcej,  nowy asortyment  oznaczał  zwiększenie
obowiązków przedstawicieli handlowych — musieli teraz zarządzać
trzykrotnie  większą  powierzchnią  na  półkach  niż  wcześniej,  mimo
że  nowe  produkty  generowały  mniej  niż  20  procent  ogólnego

background image

42

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

wolumenu  sprzedaży.  Jak  można  się  domyślić,  nastąpił  wzrost  bie-
żących kosztów działalności. Aby nadrabiać straty generowane przez
ciastka  i  krakersy,  zarządzający  drastycznie  podnieśli  ceny  słonych
przysmaków i postanowili wprowadzić na rynek kilka nowych pro-
duktów,  które  okazały  się  niewypałami.  Czy  ktoś  kiedykolwiek  sły-
szał  na  przykład  o  cienkich  aromatyzowanych  chipsach  ziemnia-
czanych marki O’Gradys Au Gratin? Najprawdopodobniej nie.

Jednak,  podobnie  jak  zarządzający  General  Motors  w  latach  80.

ubiegłego wieku, menedżerowie Frito-Lay zdawali się nie dostrzegać
nadchodzącego  kryzysu.  Siedziba  firmy  została  przeniesiona  do
ogromnego  luksusowego  biurowca  w  Dallas,  w  którym  nie  zabra-
kło  miejsca  na  salony  dla  wyższego  kierownictwa,  klub  sportowy
i sztuczny staw.

Firma  Anheuser-Busch  (A-B),  posiadająca  silne  marki  piwa  —

Budweiser,  Michelob  i  Busch,  miała  w  swojej  branży  pozycję  tak
mocną,  jak  Frito-Lay  na  rynku  słonych  przysmaków.  A-B  miało
prawie  40-procentowy  udział  w  rynku;  dostarczało  swoje  produkty
do wszystkich największych supermarketów, restauracji i barów. Dys-
trybutorzy korporacji A-B byli potężni i generowali wysokie zyski.

A-B  utrzymywało  też  niewielki  segment  słonych  przysmaków,

którego  najważniejszym  produktem  były  orzeszki  ziemne  o  smaku
miodowym. Kiedy Frito-Lay znalazł się w opałach po wprowadzeniu
na  rynek  swoich  ciastek  i  krakersów,  A-B  dostrzegło  szansę  strate-
giczną, umożliwiającą wejście na duży i zyskowny rynek, na którym
w  skali  krajowej  działał  tylko  jeden  duży  gracz.  Zarządzający  A-B
zamierzali  wykorzystać  rozwinięty  system  dystrybucji  piwa,  który
mógłby konkurować z SDD Frito-Lay. Średnia liczba obsługiwanych
punktów  sprzedaży  na  trasie  dostawy  A-B  była  nie  mniejsza  niż
w systemie  SDD.  Poza  tym  piwo  i  słone  przysmaki  to  produkty
w dużym stopniu komplementarne.

Anheuser-Busch  stworzył  markę  Eagle  w  1982  roku.  Do  roku

1989  produkty  Eagle  —  chipsy  ziemniaczane,  przysmaki  kukury-
dziane, precle i miodowe orzeszki — były sprzedawane w całym kraju.

Eagle  przyjął  błyskotliwą  strategię  ataku  niebezpośredniego.  Za

radą  wielu  byłych  menedżerów  do  spraw  marketingu  firmy  Frito-
Lay — zatrudnionych przez Eagle w celu przeprowadzenia ataku —
zarządzający  postanowili  nie  atakować  konkurenta  w  jego  najbar-
dziej  zyskownym  segmencie:  supermarketach.  Zamiast  tego  Eagle

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

43

zaczął  przejmować  mniej  eksponowane  rynki.  Firma  zawarła  poro-
zumienie  z  liniami  lotniczymi,  w  ramach  którego  zaopatrywała
w przysmaki podróżnych (aby pasażerowie zapamiętali małe torebki
z miodowymi orzeszkami). Przekąski marki Eagle były sprzedawane
w  barach  i  tawernach,  gdzie  podstawowe  produkty  A-B  przetarły
szlaki  znacznie  wcześniej.  Ta  strategia  zapewniła  firmie  wizerunek
wysokiej jakości. Następnie Eagle wziął na cel mniejsze supermarke-
ty  i  sklepy  spożywcze,  tj.  punkty  sprzedaży,  którym  Frito-Lay  po-
święcał  mniej  uwagi  niż  dużym  supermarketom.  Dopiero  wtedy
Eagle rozpoczął kampanię reklamową. W przeciwieństwie do firmy
Frito-Lay,  która  każdemu  produktowi  nadaje  osobną  markę,  Eagle
promował  wszystkie  produkty  pod  jedną  nazwą.  Inwestycja  w  re-
klamę jednej marki pozwoliła zaoszczędzić miliony dolarów.

Eagle  przypuścił  atak  na  jeszcze  jeden  słaby  punkt  firmy  Frito-

Lay: jakość chipsów ziemniaczanych. Chipsy ziemniaczane przyno-
siły znacznie mniejsze zyski niż produkty kukurydziane marek Do-
ritos i Fritos. Ze względu na skutki finansowe  nieudanego wprowa-
dzenia  do  sprzedaży  ciastek  i  krakersów,  Frito-Lay  nie  był  skłonny
inwestować w jakość chipsów ziemniaczanych. W „ślepych testach”
klienci  oceniali  chipsy  ziemniaczane  marki  Eagle  jako  lepsze  niż
laysy.  Co  ciekawe,  chipsy  ziemniaczane  marki  Lays  były  oceniane
niżej nawet w testach, w których były ujawnione  marki produktów.
Oznaczało  to,  że  konsumenci  są  nie  najlepiej  nastawieni  nie  tylko
do  smaku  produktów,  lecz  także  do  samej  marki.  Frito-Lay  zaczął
tracić udział w rynku.

W siedzibie Frito-Lay w Plano w stanie Teksas starano się rozwią-

zać  problem,  co  byłoby  dla  firmy  mniej  niekorzystne  finansowo:
wstrzymanie  się  od  kontrataku  i  dalsze  tracenie  rynku  chipsów
ziemniaczanych czy zainwestowanie w ich jakość. W miarę jak Eagle
sukcesywnie zwiększał udział w rynku, dyskusje w siedzibie Frito-Lay
stawały się coraz głośniejsze. Eagle nie tylko odnosił sukcesy na rynku,
lecz także wprowadzał zamieszanie w obozie przeciwnika.

Zarządzający  Eagle  doskonale  wiedzieli,  co  robią:  aby  powielić

pomysły Frito-Lay, zatrudnili wielu byłych pracowników konkuren-
ta,  odpowiedzialnych  za  rozwój  nowych  produktów,  procesy  pro-
dukcyjne  i  działania  marketingowe.  Przyjęci  menedżerowie  znali
firmę  Frito-Lay  nie  gorzej  niż  jej  aktualni  pracownicy:  menedżero-
wie zatrudnieni w Eagle łącznie przepracowali więcej lat we Frito-Lay

background image

44

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

niż  aktualny  zespół  zarządzający  firmą  konkurenta.  Dlatego  Eagle
był w stanie odpowiadać na kontrataki Frito-Lay  szybciej  i  skutecz-
niej.  Gdyby  na  przykład  Frito-Lay  wprowadził  na  rynek  nowy  pro-
dukt  ziemniaczany,  Eagle  byłby  w  stanie  go  powielić  i  wprowadzić
do sprzedaży po zaledwie czterech tygodniach, czyli jak na tę branżę
— w mgnieniu oka.

W  1991  roku  Eagle  miał  6-procentowy  udział  w  rynku  słonych

przekąsek. Zarząd Anheuser-Busch zadeklarował, że firma jest przy-
gotowana  na  ostrą  wojnę  konkurencyjną  i  poniesienie  ogromnych
nakładów, byleby zrealizować ambitne cele postawione przed rozwi-
janą marką.

W  rezultacie  zarządzający  Eagle  podjęli  odważną  decyzję,  lecz,

jak  się  okazało,  fatalną  w  skutkach:  postanowili  przypuścić  bezpo-
średni atak na Frito-Lay. Eagle wprowadził na rynek produkty z tortillą,
aby skutecznie konkurować z Doritos, najlepiej sprzedającą się mar-
ką konkurenta. Doritos leżały w centrum uwagi Frito-Lay, natomiast
Frito-Lay był najbardziej zyskowną spółką w portfelu PepsiCo.

Zarządzający  Eagle  wiedzieli  z  rozmów  ze  swoimi  byłymi  pra-

cownikami  konkurenta,  że  Doritos  jest  głównym  źródłem  zysków
w firmie Frito-Lay. Menedżerowie Eagle  oszacowali  potencjalne  ko-
rzyści  z  przejęcia  kolejnych  rynków  rywala  i  stwierdzili,  że  zyskają
najwięcej,  wchodząc  na  rynek  chipsów  z  tortillą.  Postanowili  tego
dokonać  tak,  jak  w  przypadku  chipsów  ziemniaczanych.  Co  waż-
niejsze, zespół zarządzający Eagle miał świadomość, że dopóki Frito-
Lay  osiąga  potężne  zyski  ze  sprzedaży  chipsów  z  tortillą,  mógłby
z powodzeniem  sfinansować  udany  atak  na  chipsy  ziemniaczane
Eagle. Zatem menedżerowie Eagle wyciągnęli wniosek, że marka Eagle
będzie zagrożona tak długo, jak długo Frito-Lay pozostanie silny.

Gdyby Eagle kontynuował ataki na obrzeżach imperium konku-

renta, mógłby sukcesywnie umacniać swoją pozycję i trudno byłoby
go usunąć z rynku. Co więcej, zarządzający Frito-Lay skłaniali się ku
decyzji, że lepiej byłoby oddać słabszemu, niszowemu rywalowi nie-
wielki  udział  w  rynku  chipsów  ziemniaczanych,  niż  inwestować
znaczne  sumy  w  poprawianie  jakości  swoich  produktów.  Bezpo-
średni atak ze strony Eagle obudził drzemiącego olbrzyma.

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

45

Frito-Lay odzyskuje
przewagę konkurencyjną

PepsiCo zaangażowała do obrony Doritos swoje największe talenty.
W lutym 1991 roku prezesem Frito-Lay został Roger Enrico. Enrico
zyskał  olbrzymią  popularność  w  całych  Stanach  Zjednoczonych,
kiedy po długich i wyczerpujących walkach  z  Coca-Colą  przekonał
świat,  że  Pepsi  smakuje  lepiej.  W  rezultacie  Pepsi  była  najlepiej
sprzedającym  się  napojem  bezalkoholowym  w  amerykańskich  su-
permarketach. Enrico potrafił grać twardo i dobrze rozumiał zasady
twardej gry.

Enrico  wiedział,  że  gdyby  Eagle  zdobył  10-procentowy  udział

w rynku słonych przekąsek, zacząłby realizować zyski, które dotych-
czas w całości przypadały firmie Frito-Lay. Enrico nie mógł pozwo-
lić, by Eagle zajął taką pozycję rynkową. Lecz jak zawrócić Frito-Lay
na drogę twardej gry? Od czego zacząć?

Choć  sukces  Eagle  był  widoczny,  zarząd  Frito-Lay  przegapił

wszystkie  sygnały  ostrzegawcze  i  zignorował  zagrożenie,  tłumacząc
sobie, że nikt nie jest w stanie powielić sukcesu lidera. W czasie kiedy
menedżerowie Frito-Lay zaczynali dyskutować, co zrobić z chipsami
ziemniaczanymi,  zagrożenie  można  było  łatwo  zażegnać.  Enrico
wiedział,  że  decydująca  przewaga  może  być  tak  chrupiąca,  a  raczej
łamliwa,  jak  chipsy  ziemniaczane.  Frito-Lay  popełnił  już  jeden  po-
ważny  błąd,  wchodząc  na  rynek  ciastek  i  krakersów.  Kolejny  błąd
doprowadziłby do katastrofy. Zadaniem Enrico było sprawienie, by
wszyscy  pracownicy  Frito-Lay  zrozumieli  to  zagrożenie  i  odpowie-
dzieli na nie. Enrico miał do czynienia z najtrudniejszym zadaniem,
jakie może istnieć w biznesie: przywrócić świetność słabnącej firmie.

Enrico napotkał na poważne trudności, przekonując swój zespół

zarządzający, że Eagle stanowi duże zagrożenie. Jeden z dyrektorów
zapytał  Enrico,  po  co  wszczynać  wojnę  z  konkurentem,  który  ma
tylko  6-procentowy  udział  w  rynku.  Na  to  Enrico  odpowiedział:
„Udział  w  rynku  może  poruszać  się  tylko  w  dwóch  kierunkach:
w górę lub w dół. Nasz schodzi w dół”. Enrico przytoczył  przykład
z lat 50. ubiegłego wieku, dotyczący Coca-Coli, której  udział w ryn-
ku  był  siedmiokrotnie  wyższy  niż  udział  Pepsi:  „Czy  nie  sądzicie
panowie,  że  gdyby  wtedy  Coca-Cola  odpuściła,  sprawy  miałyby  się
dziś całkiem inaczej?”.

background image

46

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

W dużej części zadufanie zarządu Frito-Lay wynikało z wcześniej-

szych  sukcesów  w  usuwaniu  z  rynku  słonych  przekąsek  wszystkich
rywali, którzy zdołali postawić na  nim stopę.  Frito-Lay  już  dawniej
wygrywał  z  innymi  gigantami,  oferującymi  przebojowe  produkty,
takimi jak: General Mills, Procter & Gamble i General Foods. „Ale An-
heuser-Busch  był  inny”  —  mawiał  Enrico.  „Ten  przeciwnik  wiedział,
jak  współpracować  z  sieciami  supermarketów.  Znał  proces  produkcji
i potrafił zapewniać jakość. Doskonale prowadził  kampanię  marke-
tingową. I miał do zagospodarowania duże ilości wolnej gotówki”.

Sukcesy  z  wcześniejszych  lat  doprowadziły  do  upowszechnienia

się we Frito-Lay błędnych opinii. „Myśleliśmy, że nasze produkty są
najlepsze. A nie były. Myśleliśmy, że nikt nie pobije nas w systemie
dystrybucji. Ale ja wiedziałem, że jest to możliwe” — powiedział En-
rico.  Enrico  nie  mógł  przekonać  ludzi,  że  utrata  ośmiu  punktów
procentowych udziału w rynku jest ważnym  sygnałem:  „Kiedy  mó-
wiłem o tym na spotkaniu w fabryce, wszyscy patrzyli na mnie, jak-
bym pochodził z innej planety. Na koniec dyrektor produkcji wyja-
śnił  mi,  że  organizacja  reaguje  tylko  na  odchylenia  od  założonych
planów. Takim  odchyleniem  jest  na  przykład  niezrealizowanie  pla-
nu  dochodów  za  dany  miesiąc.  Jednak  utrata  udziału  w  rynku  nie
powoduje żadnych reakcji”.

Enrico  zrozumiał,  że  aby  uświadomić  ludziom  niebezpieczeń-

stwo, musi przedstawić je jako realne i bliskie. Podczas ważnego wy-
stąpienia  jasno  dał  do  zrozumienia,  że  organizacja  jest  ogarnięta
manią „drobnych korekt”, natomiast aby pokonać Eagle i przywró-
cić  Frito-Lay  przewagę  jakościową,  trzeba  zacząć  myśleć  w  katego-
riach „wielkich zmian i wielkich rzeczy”. Zabieranie się do tak dużego
zadania  przez  dokonywanie  jedynie  niewielkich  zmian  jest  niebez-
pieczne, ponieważ grozi nabraniem błędnego przekonania, że firma
posuwa  się  do  przodu.  Małe  zmiany  i  małe  rzeczy  w  obliczu  tak
ważnej misji to strata czasu.

Enrico  zdefiniował  cztery  ważne  zadania,  których  realizacja  wy-

magała wprowadzenia dużych zmian:

♦ 

Sprawić, by klienci postrzegali produkty marki Lays
jako wyższej jakości.

♦ 

Odzyskać supermarkety.

♦ 

Ciągle doskonalić metody działania.

♦ 

Zwyciężyć zespołowo.

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

47

W pierwszej kolejności Enrico skoncentrował się na tym, jak na-

prawdę  klienci  postrzegają  jakość  laysów.  Jednak  niełatwo  było
zmienić  sposób  myślenia  organizacji,  przekonanej,  że  wytwarzane
chipsy  ziemniaczane  są  najwyższej  jakości.  Podczas  jednej  z  wizyt
w fabryce  Enrico  zapytał  pracownicę  —  operatorkę  frytkownicy:
„Co sprawia, że chipsy ziemniaczane są dobre?”. Na  to  kobieta od-
powiedziała:  „Ja”.  Enrico  pojął,  że  nie  istnieją  żadne  obiektywne
kryteria,  za  pomocą  których  można  by  tak  ustawić  parametry  pro-
dukcji, by produkować chipsy dobre, a nie złe. I cóż z tego, że syste-
my jakości w halach przetwórczych generowały raporty potwierdza-
jące,  że  jakość  jest  dobra?  Enrico  podsumował  to  tak:  „Z  raportów
systemu jakości wynikało, że wszystko było doskonałe w 99,9 proc.”.
Problem polegał na tym, że raporty były tworzone na podstawie po-
łączonych ocen, wystawionych według sześciu zupełnie różnych kry-
teriów: gdyby jedno z kryteriów nie zostało spełnione, ocena zmieni-
łaby się tylko w niewielkim stopniu.

Enrico i jego zespół stworzyli „złoty standard” jakości w produk-

cji chipsów ziemniaczanych. Co miesiąc każda fabryka otrzymywała
torbę  chipsów  spełniających  złoty  standard  —  to  jest  takich,  które
posiadały optymalne cechy najczystszych chipsów  ziemniaczanych.
Co  miesiąc  po  zakończeniu  zmiany  pracownicy  produkcyjni  i  me-
nedżerowie  produkcji  zasiadali  przy wspólnym  stole  i  przyglądali  się,
analizowali  i  porównywali  otrzymany  „złoty  standard”  z  produk-
tami, które aktualnie schodziły z linii produkcyjnej. W ten sam spo-
sób badano produkty konkurentów.

W  każdej  fabryce  były  prowadzone  badania  panelowe  wśród

klientów  —  ochotników  przychodzących  do  fabryk  po  to,  by  móc
porównać  chipsy  Frito-Lay  z  wyrobami  innych  producentów.  Jak
powiedział Enrico, „ludzie z fabryk nie tolerowali tego nowego zwy-
czaju. Nie mogli znieść, że ktoś ich porównuje i do tego jeszcze oce-
nia niżej niż konkurentów”. Jednak po niedługim czasie nastawienie
pracowników uległo zmianie. Pracownicy z własnej woli zaczęli ku-
pować  produkty  konkurencyjne  i  porównywać  je  z  laysami.  Robili
to niezależnie od testów panelowych z udziałem klientów i wykazy-
wali  zaangażowanie  w  doskonalenie  procesu  produkcji,  tak  aby  ja-
kość laysów stała się wzorem  dla  rywali.  W  poprawianie  jakości  za-
angażowała się cała firma, a w fabrykach powstały  „ściany jakości”,
na  których  umieszczano  informacje  o  wynikach  testów  i  ostatnio
wprowadzonych usprawnieniach.

background image

48

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

Enrico i jego zespół bacznie obserwowali działania na rzecz jako-

ści. Raz w tygodniu próbki produktów wytworzonych we wszystkich
fabrykach  Frito-Lay  —  Fritos,  Lays,  Doritos  i  Cheetos  —  były  do-
starczane do biura Enrico, który wraz ze swoim zespołem zarządza-
jących smakował je i oceniał każdą próbkę z osobna. W krótkim cza-
sie zespół zarządzający stał się zespołem ekspertów do spraw jakości
i  potrafił  ocenić  wszystkie  cechy  produktów  świadczące  o  jakości:
czy  chipsy  są  wygięte  w  odpowiedni  sposób,  czy  mają  standardowe
rozmiary, właściwy kolor i czy smakują, jak należy. „Naprawdę ulep-
szyłem w ten sposób smak chipsów” — podsumował Enrico.

Jednak zapewnienie standardowej jakości nie było łatwe. Niektó-

re  partie  chipsów  kukurydzianych  miały  niepożądany  suchy  smak:
nie  były  pyszne  ani  nie  zostawiały  na  języku  wspaniałego  słonego
posmaku. Enrico odkrył, że niektóre fabryki  próbowały oszczędzać
pieniądze,  dodając  zbyt  mało  składników.  Zgodnie  z  oficjalnymi
normami wewnętrznymi olej miał stanowić 18 – 20 proc. masy każde-
go  produktu,  tymczasem  w  niektórych  fabrykach  zawartość  skład-
nika była znacznie niższa. Oczywiście takie praktyki pozwalały pro-
dukować taniej, lecz kosztem jakości. Kiedy Enrico odkrył pierwszy
z  takich  produktów,  natychmiast  wezwał  dyrektora  fabryki  do
udzielenia wyjaśnień.

„Złoty standard” działania na rzecz podnoszenia jakości i osobi-

ste  zaangażowanie  pozwoliły  zrealizować  wstępnie  założone  cele,
jednak  Enrico  miał  bardziej  ambitne  plany.  Frito-Lay  miał  odświe-
żyć  wizerunek  swoich  chipsów  ziemniaczanych  za  pomocą  nowej
kampanii reklamowej,  planowanej  na  styczeń  następnego  roku.  Zi-
ma  nie  jest  najlepszą  porą  na  kampanię  chipsów  ziemniaczanych,
ponieważ nie ma wtedy sezonu na ziemniaki, a jakość surowców nie
jest tak dobra jak w lecie. Jednak Enrico uparł się przy zimie z waż-
nego  powodu  —  aby  spotęgować  odczuwalną  dla  klientów  różnicę
smaku  chipsów  „złotego  standardu”  i  wyrobów  konkurencyjnych,
których jakość była w zimie istotnie niższa. Na początku kampanii
jakość laysów nie była jeszcze tak dobra, jak  życzyłby  sobie  Enrico,
więc  pracownicy  produkcyjni  nieprzerwanie  dążyli  do  ulepszania
swoich  wyrobów.  Został  wdrożony  automatyczny  system  monito-
ringu,  który  powodował  odrzucanie  większej  ilości  wadliwych  pro-
duktów, lecz i tak zdarzały się braki. Enrico zwrócił się do zdziwio-
nych  menedżerów  do  spraw  produkcji:  „Panowie,  wy  czegoś  nie

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

49

rozumiecie”, po czym kazał im tak wyregulować system monitorin-
gu,  by  odrzucane  były  wszystkie  produkty  niespełniające  „złotego
standardu”.  W  rezultacie  odrzucono  tej  zimy  produkty  o  łącznej
wartości 30 milionów dolarów.

„Wiedziałem, że to wyprowadzi ludzi z równowagi”,  powiedział

Enrico.  Menedżerowie  produkcji  musieli  teraz  odrzucać  wszystkie
produkty niespełniające standardu, a także musieli usunąć ze swoich
fabryk  wszelkie  źródła  marnotrawstwa.  Wypracowali  też  nowy  sys-
tem zakupu ziemniaków. Zamiast kupować od hurtowników, zwró-
cili  się  bezpośrednio  do  farmerów  i  obarczyli  ich  odpowiedzialno-
ścią za jakość surowca.

Enrico naciskał, by nie tolerować żadnych odstępstw od „złotego

standardu” i jednocześnie poszukiwał sposobów ograniczenia kosz-
tów administracyjnych. W 1991 roku zrestrukturyzował firmę w celu
ograniczenia  bieżących  kosztów  o  100  milionów  dolarów  rocznie.
Musiał zapewnić sobie elastyczność cenową, tak by móc obniżyć ce-
ny słonych przekąsek, które zostały wcześniej  podwyższone:  musiał
odzyskać  kontrolę  nad  kosztami  funkcjonowania  organizacji.  Ob-
ciął 25 proc. etatów menedżerów i pracowników nieprodukcyjnych.
Wielu  uważało  ten  ruch  za  bardzo  ryzykowny:  gdyby  Enrico  posu-
nął się za daleko, zdolność organizacji do innowacji zostałaby utra-
cona  na  wiele  lat.  Gdyby  natomiast  zalecenia  Enrico  były  za  mało
restrykcyjne,  zdolność  do  wdrażania  innowacji  byłaby  zachowana,
lecz koszty pozostałyby zbyt wysokie. Postronni  obserwatorzy skry-
tykowali Enrico za ten ruch, twierdząc, że zwolnił ludzi tylko po to,
by zrealizować założony roczny zysk. Jednak Frito-Lay zainwestował
całą  zaoszczędzoną  kwotę  100  milionów  dolarów  w  usprawnianie
działalności. Tak naprawdę był to pierwszy rok, w którym firma nie
zrealizowała  planowanego  zysku.  Lecz  za  to  jakość  i  organizacja
produkcji stały się dużo lepsze.

Enrico pracował także nad drugą wielką zmianą, dotyczącą odzy-

skania przychodów  z supermarketów.  Przypomniał  organizacji  o  źró-
dle przewagi konkurencyjnej: potężnym i  sprawnym  systemie  dys-
trybucji  słonych  przekąsek.  Wycofał  z  systemu  ciastka  i  krakersy.
Pozwoliło  to  ograniczyć  wielkość  dystrybuowanych  zapasów  o  30
procent.  W  ten sposób w  pracy przedstawicieli  handlowych  Enrico
przywrócił stary porządek, który niegdyś zapewniał im sukcesy. Został
uwolniony  olbrzymi  potencjał  w  postaci  10  tysięcy  przedstawicieli

background image

50

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

handlowych,  którzy  mogli  poświęcić  energię  wyłącznie  dystrybucji
słonych przekąsek. Samochody dostawcze  znów  były  zapełniane  je-
dynie towarem, który szybko schodził z półek. Przedstawiciele mogli
skoncentrować się na obsłudze mniejszej powierzchni sklepowej i ła-
twiej  im  było  zapewniać  ciągłość  zaopatrzenia  w  sytuacji,  w  której
wszystkie produkty znikały z półek w podobnym tempie.

Enrico odniósł sukces, wprowadzając kolejną dużą zmianę, pole-

gającą  na  ciągłym  doskonaleniu  metod  działania,  zwłaszcza  w  ob-
szarze  marketingu.  Jako  specjalista  do  spraw  marketingu  dążył  do
skierowania potencjału organizacji w ulepszanie operacji rynkowych
w segmencie słonych przekąsek. Frito-Lay utworzył wcześniej siedem
regionalnych  centrów  marketingowych,  aby  zapewnić  skuteczną
i bliską współpracę z dużymi punktami sprzedaży detalicznej — na
przykład z siecią supermarketów spożywczych Safeway — w obszarze
promocji sprzedaży. Jednak w miarę upływu czasu regionalne centra
marketingowe  zaczęły  prowadzić  niemal  niezależnie  działania  ryn-
kowe  w  dążeniu  do  zwiększania  sprzedaży  wybranych  produktów
i marek  Frito-Lay  wyłącznie  w  danym  regionie.  Enrico  skrytykował
ten system jako skazaną na niepowodzenie próbę osiągania wielkich
rzeczy  małymi  krokami.  „Marketing  regionalny  to  jakiś  żart”  —
powiedział. „W ten sposób nigdy nie wpłyniemy skutecznie na pre-
ferencje konsumentów”. I miał rację: lokalne  kampanie  reklamowe
nie  miały  wystarczającej  siły  przebicia,  porównywalnej  z  promocją
prowadzoną  w  skali  kraju.  Takie  rozproszone  działania  reklamowe
zyskały miano „marketingu królika” (ang. bunny marketing), czyli tak-
tyki  małych  kroków.  Enrico  jednym  ruchem  zakończył  wszystkie
takie  działania  marketingowe.  Zdecydował,  że  działania  marketin-
gowe  będą  prowadzone  na  szczeblu  centrali.  Regionalne  działania
marketingowe  zostały  ograniczone  do  pierwotnej  roli,  to  jest  do
wspierania sprzedaży przy współpracy z klientami  Frito-Lay.  Prezes
firmy skomentował to w następujący sposób: „Prowadząc marketing
na szczeblu centrali, łatwiej nam było realizować planowane zyski”.

Enrico odkrył, że w procesie zarządzania produkcją Frito-Lay jest

mnóstwo  opóźnień,  planowane  koszty  są  regularnie  przekraczane,
zaś  innowacyjne  koncepcje  napotykają  na  bariery  natury  biurokra-
tycznej.  Ilekroć  ktoś  proponował  zmianę  —  cen,  smaków  lub  spo-
sobu  pakowania  —  zespół  odpowiedzialny  za  daną  markę  musiał

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

51

przejść przez mękę, to  jest wypełnić formularz  nr  2227  i  oczekiwać
na  ewentualną  akceptację  propozycji.  W  formularzu  trzeba  było
każdorazowo  opisać,  na  czym  ma  polegać  proponowana  zmiana
i uzasadnić  ją,  a  następnie  zdobyć  podpisy  12  kierowników  linio-
wych. Jeżeli w formularzu brakowało choćby jednego z 12 podpisów,
propozycja zmiany nie miała szans powodzenia. Cały proces został
zaprojektowany  tak,  aby  wszyscy  kierownicy  średniego  i  niższego
szczebla  byli  informowani  o  bieżących  zmianach,  lecz  biurokra-
tyczna natura tej procedury świadczyła o tym, że  organizacja  mówi
zmianom „nie”. Proces 2227 był stosowany przez ponad dziesięć lat
i obsługiwany przez specjalnie w tym celu  zatrudnionych  pełnoeta-
towych pracowników.

Enrico odmienił ten stan rzeczy, wprowadzając nowy proces zarzą-

dzania  produktami.  Teraz  zespół  odpowiedzialny  za  markę  wspólnie
ustalał kalendarz marketingowy na następny kwartał, uwzględniając
w  nim  promocje,  wydarzenia  specjalne  oraz  innowacje  w zakresie
opakowań  i  samych  produktów.  Zespół  był  odpowiedzialny  za  inte-
growanie wdrażanych zmian z systemem dystrybucji SDD.

Anheuser-Busch na celowniku

Wewnętrzne zmiany, zainicjowane przez Enrico, radykalnie odmie-
niły  sposób  działania  organizacji,  doprowadzając  wreszcie  do  sytu-
acji, w której zasoby Frito-Lay stały się dostępne i gotowe do użycia
przeciwko  rywalowi.  Jak  określił  to  Enrico:  „Nasze  faktyczne  moż-
liwości były znacznie większe, niż wskazywał  na  to  udział  w  rynku.
Mieliśmy  do  dyspozycji  90  proc.  światowych  zasobów  w  obszarze
badań i rozwoju w produkcji chipsów i 80 proc. najlepszych specja-
listów  do  spraw  marketingu  w  całej  branży.  Natomiast  nasz  udział
w rynku  był  tylko  40-procentowy.  Mieliśmy  zatem  sporo  niewyko-
rzystanych  możliwości.  Dotychczas  udało  nam  się  wszystko  zopty-
malizować, lecz jeszcze tego nie wykorzystaliśmy”.

Czynniki  hamujące  innowację  i  obniżające  sprawność  zostały

wyeliminowane, jakość słonych przysmaków ulepszona, koszty zna-
lazły się pod kontrolą, a procesy zostały zoptymalizowane. W takiej
sytuacji Enrico mógł  uwolnić  potężną  i  druzgocącą  siłę,  drzemiącą
w  organizacji:  możliwości  badawczo-rozwojowe  i  marketingowe,

background image

52

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

a w szczególności doskonały system dystrybucji zasilony 10 tysiącami
przedstawicieli handlowych, skoncentrowanych wyłącznie na rynku
słonych przekąsek.

Aby wesprzeć siłę ataku, Enrico wykonał  dwa  twarde  uderzenia.

Po  pierwsze,  ku  zaskoczeniu  konkurentów  obniżył  ceny.  Na  prze-
strzeni  wcześniejszej  dekady  Frito-Lay  wyznaczał  górną  granicę  cen
w  branży  i  podnosił  je  regularnie  w  tempie  szybszym  niż  inflacja,
głównie  po  to,  by  pokryć  straty  generowane  przez  swoje  nowe  pro-
dukty.  Konkurenci  Frito-Lay  dojrzewali  w  bezpiecznym  schronie-
niu, pod parasolem cen lidera. Prosperowali  nawet ci, którzy utrzy-
mywali  wysokie  koszty:  mogli  przebijać  ceny  Frito-Lay  i  mimo  to
realizować  zyski.  Enrico  zamknął  ten  parasol,  wystawiając  konku-
rentów na ulewny deszcz. Gracze regionalni, jak Granny Goose, Ca-
ins i lokalne marki Bordena, zniknęli z rynku w niespełna trzy lata.
W rezultacie Frito-Lay odzyskał udział w rynku. To była twarda gra
prowadzona  w  strefie  zagrożenia,  jednak  Enrico  nie  przekroczył
granicy. Ceny stały się narzędziem ostrej walki konkurencyjnej, lecz
nie  były  wymierzone  w  konkretnych  przeciwników.  Zostały  obni-
żone ceny wszystkich produktów  na wszystkich  rynkach  we  wszyst-
kich regionach, a nie tylko ceny wybranych produktów na rynkach
wybranych konkurentów.

Enrico  przygotował  dla  Eagle  przykrą  niespodziankę.  Według

Steve’a  Englandera,  który  pełnił  wtedy  funkcję  dyrektora  do  spraw
marketingu,  „Frito-Lay  mógł  nigdy  nie  znaleźć  słabego  punktu  na
zbroi Eagle. Jednak gdyby się to udało, Eagle szybko zostałby zmu-
szony do opuszczenia rynku”

10

.

Prezes wiedział, że nie ma sensu atakować Eagle w obszarze jako-

ści,  ponieważ firma Frito-Lay nie  miała  na  tym  polu  wystarczającej
przewagi.  Podobnie nie  było sensu wszczynać  wojny  w  obszarze  re-
klamy,  ponieważ  marka  Eagle  była  już  ugruntowana  i  cieszyła  się
dużym  powodzeniem.  Dlatego  Enrico  postanowił  połączyć  dwie
strategie  twardej  gry:  podnoszenie  jakości  i  obniżanie  kosztów.
W ten sposób potęga Frito-Lay została skierowana przeciw rywalowi,
aby odebrać mu najbardziej zyskowny segment rynku: supermarkety.
Eagle,  pozbawiony  tego  segmentu,  stałby  się  słaby,  ponieważ  nie

                                                          

10

Steve Englander, wiadomość e-mailowa do Roba Lachenauera, 1 sierpnia 2003.

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

53

byłby w stanie utrzymać się tylko ze sprzedaży w samolotach i barach.
Dzięki  przeprowadzonej  reorganizacji  przedstawiciele  handlowi  Frito
mogli  poświęcać  o  30  proc.  więcej  efektywnego  czasu  pracy  na
sprzedaż i dystrybucję słonych przekąsek — efekt był taki, jakby za-
trudnienie  wzrosło  o  900  pełnych  etatów.  Frito-Lay  twardym  ru-
chem zaczął odbierać rynek z rąk Eagle.

Enrico  sprawił,  że  jego  ludzie  chcieli  wygrywać.  Pod  swoimi

drzwiami umieścił wycieraczkę ze znakiem firmowym Eagle Snacks,
otoczoną  okręgiem  przedzielonym  kreską  symbolizującą  „nie”.
Podczas  walnego  zgromadzenia  akcjonariuszy  Frito-Lay  podobne
wycieraczki były umieszczone przed każdymi drzwiami, więc każdy,
kto  chciał,  mógł  zdeptać  Eagle.  Pracownicy  firmy  znaleźli  inne  za-
stosowanie  dla  „przekreślonego  Eagle”:  operatorzy  urządzeń,  po-
dobnie  jak  piloci  myśliwców,  przyklejali  przekreślone  symbole  do
swoich  maszyn,  kiedy  wytwarzali  produkty  oceniane  w  comiesięcz-
nych  testach  lepiej  niż  przysmaki  rywala.  Kierowcy  naklejali  prze-
kreślone logo na drzwi swoich ciężarówek, kiedy sprzedaż laysów by-
ła zdecydowanie wyższa niż produktów rywala.

Enrico  podjął  jeszcze  inne  twarde  kroki  przeciwko  Anheuser-

Buschowi  na  szczeblu  korporacyjnym.  W  tamtym  okresie  PepsiCo
dostarczała  firmie  A-B  puszki  do  napojów,  natomiast  w  Pizza  Hut
— innej firmie w  portfelu PepsiCo  — serwowano  piwo  Budweiser.
Enrico  wywarł  nacisk  na  aktualnego  prezesa  Pepsi,  Wayne’a  Callo-
waya, aby ten zaostrzył relacje z A-B.

Mimo że Roger Enrico odszedł z Frito-Lay w 1993 roku, by objąć

fotel  wiceprezesa  PepsiCo,  jego  następca,  Steve  Reinemund,  konty-
nuował  przyjętą  strategię  z  nie  mniejszą  determinacją  niż  Enrico,
osiągając przy tym jeszcze większe sukcesy. Kiedy Reinemund przy-
gotowywał się do przejęcia Frito w zarządzanie, spędził dwa miesiące
w  terenie,  rozmawiając  z  konsumentami,  pracownikami  sprzedaży
i dystrybucji  oraz  personelem  produkcyjnym.  Enrico  zainicjował
doskonałą strategię, lecz to Reinemund spożytkował ją  w  pełni. Jak
wyraził się Enrico: „Ja byłem zadowolony wtedy,  kiedy sprzedaż rosła
w tempie 7 – 8 proc. rocznie. Steve zadeklarował, że podwoi to tem-
po”. Enrico miał  poważne wątpliwości, czy  jest  to  możliwe,  jednak
Reinemund dotrzymał obietnicy. Dla Eagle oznaczało to kłopoty.

Wreszcie Eagle nie wytrzymał zmasowanego ataku firmy Frito-Lay,

która jednocześnie zaoferowała wyższą jakość, obniżyła ceny i odebrała

background image

54

H

A R D B A L L   C Z Y L I   T W A R D A   G R A   R Y N K O W A

rywalowi  rynek  supermarketów.  Co  więcej,  PepsiCo  wywarła  presję
na  spółkę-matkę  Eagle,  Anheuser-Busch.  Do  1996  roku  Frito-Lay
odzyskał  4  punkty  procentowe  udziału  w  rynku,  skutecznie  podci-
nając  rywalowi  skrzydła.  Kiedy  Anheuser-Busch  sprzedał  markę
Eagle, Frito-Lay przejął cztery fabryki byłego konkurenta.

Przypadek  Frito-Lay  to  imponujący,  klasyczny  przykład  użycia

potężnej przewagi konkurencyjnej.

Kiedy używasz siły, bądź ostrożny

Gdy decydujemy się na rozwiązanie siłowe, pamiętajmy, że akcja ro-
dzi reakcję. Frontalny atak może okazać się niebezpieczną strategią,
jeżeli  nasza  firma  nie  ma  przewagi  kosztowej  nad  konkurentami,
a jej produkty  nie  mają większej siły przebicia  niż  produkty  rywali.
Jeżeli firma nie dysponuje tymi atutami, konkurenci mogą odeprzeć
atak, oferując klientom nowe, atrakcyjne lub lepsze produkty, obni-
żając jednocześnie ceny.

Używając siły, łatwo pójść o krok za daleko i samemu ukręcić na

siebie bicz. Jeżeli nasza siła jest zabójcza dla rywala, ten  może scho-
wać  się  pod  ochronnym  parasolem  państwa  (jakim  są  np.  przepisy
tzw.  rozdziału  11.  —  Chapter  11.  —  chroniące  duże  spółki,  strate-
gicznie  ważne  dla  gospodarki  Stanów  Zjednoczonych)  i  w  ten  spo-
sób  uniknąć  bankructwa.  Wówczas  przeciwnik  zapewni  sobie  czas
potrzebny na opracowanie nowej strategii, odnowi kontrakty na ko-
rzystniejszych  dla  siebie  warunkach  i  pozbędzie  się  nierentownych
aktywów.  W  konsekwencji  może  powrócić  na  rynek  silniejszy  niż
wcześniej,  wzmocniony  poprzednim  doświadczeniem,  gotowy  od-
powiedzieć atakiem frontalnym lub niebezpośrednim.  Dlatego  naj-
lepiej jest używać siły, która nie zmiecie konkurenta z rynku, a jedy-
nie znacząco go osłabi.

I wreszcie, lider rynku, uwalniający w ataku potężną siłę, staje się

w  sposób  naturalny  celem  protestów,  kreuje  złą  prasę  i  prowokuje
do  wszczynania  przeciwko  niemu  śledztwa.  Atak  z  druzgocącą  siłą
to  strategia  korzystna  tylko  pod  warunkiem,  że  firma  dobrze  zna
swój rynek i postępuje zgodnie z konsekwentnym planem, unikając
za wszelką cenę działań zagrażających wolnej konkurencji. Przy oskar-
żeniu  o  nielegalne  praktyki,  nawet  jeżeli  ostatecznie  dowiedziemy

background image

Z

A A T A K U J   B E Z P O Ś R E D N I O   Z

 

P O T Ę Ż N Ą   I   D R U Z G O C Ą C Ą   S I Ł Ą

55

niewinności, będziemy musieli zaangażować w proces sądowy znaczne
zasoby i odwrócić uwagę od gry konkurencyjnej. W dodatku ucierpi
na tym reputacja firmy. Nie powinniśmy więc dopuszczać do takich
sytuacji.

Dla  firmy  dysponującej  potężnymi  zasobami,  która  może  je

z powodzeniem  wykorzystać  w  otwartej  walce,  nie  zagrażając  przy
tym  wolnej  konkurencji,  zmasowany  frontalny  atak  jest  mimo
wszystko  jedną  z  najskuteczniejszych  strategii  twardej  gry.  Biorąc
udział w takim przedsięwzięciu lub nawet obserwując je z boku, mo-
żemy spodziewać się nie lada emocji.

„To  była  wielka  przygoda”  —  jak  mówi  Roger  Enrico.  „To  był

absolutnie najlepszy okres w mojej karierze”.