background image

 

 

"HERMETYCZNY ZAKON ZŁOTEGO BRZASKU"

 

Latem  1887  roku  pewien  angielski  adept  sztuki  wolnomularskiej  odnalazł  stary  manuskrypt 

zawieraj

ą

cy  dziwne  słowa  zapisane  niezrozumiałym  szyfrem.  Dokument  ten  przekazał  swemu  "bratu"  z 

Wielkiej  Zjednoczonej  Lo

Ŝ

y  Angielskiej,  dr  Williamowi  Wynnowi  Westcottowi  Tak  rozpocz

ę

ła  si

ę

 

okultystyczna przygoda, która dała pocz

ą

tek wielkiemu odrodzeniu magicznemu ko

ń

ca XIX wieku.  

Schyłek  XIX  wieku  sprzyjał  rozwojowi  praktyk  okultystycznych.  Nowe  odkrycia  naukowe 

kwestionowały  dotychczasowy  spójny  obraz 

ś

wiata. W szczeliny  rozbitego  kosmosu  wdzierał  si

ę

  chaos  i 

coraz  wyra

ź

niej  przypominał  o  swojej  obecno

ś

ci.  Luki  w  rozbitym 

ś

wiecie  cało

ś

ci  starała  si

ę

  wypełni

ć

  w 

XVIII  wieku  ideologia  racjonalistyczna,  lecz  jej  spoiwo  skruszało  w  niecałe  sto  lat  pó

ź

niej  pod  naporem 

kolejnych pyta

ń

 i w

ą

tpliwo

ś

ci. Nie były to wszak

Ŝ

e w

ą

tpliwo

ś

ci podszyte zw

ą

tpieniem w sens istniej

ą

cego 

ś

wiata,  lecz  raczej  wynikaj

ą

ce  z 

Ŝą

dzy  otrzymania  bardziej  pełnych  odpowiedzi  na  podstawowe  pytania 

egzystencjalne.  Kiedy  złudzenia  racjonalizmu  okazały  si

ę

  niedostateczne  w  obja

ś

nianiu  zagadek 

Ŝ

ycia, 

wielu  twórczych  ludzi  ogarn

ą

ł  niepokój,  ka

Ŝą

cy  im  szuka

ć

  rozwi

ą

za

ń

  tych  zagadek  w  samej  tajemnicy 

ludzkiego umysłu.  

Ten  radykalny  zwrot  ku  "do

ś

wiadczeniu  wewn

ę

trznemu"  pod  koniec  XIX  wieku  zaowocował 

narodzinami "czarnej powie

ś

ci" i psychologii. A z ich maria

Ŝ

u, wzbogaconego o kontakt z innymi kulturami i 

systemami religijnymi,  wyłoniło si

ę

 wielkie zainteresowanie "wiedz

ą

  tajemn

ą

",  któr

ą

 przyszli  adepci woleli 

nazywa

ć

  "okultyzmem".  Okultyzm  stał  si

ę

  systemem  magicznych  i  mistycznych  praktyk  rytualnych, 

maj

ą

cych  na  celu  doskonalenie  si

ę

  jednostek.  Jego  adepci,  grupuj

ą

cy  si

ę

  zwykle  ze 

ś

rednio  zamo

Ŝ

nych 

mieszka

ń

ców  wielkich  miast,  lubili  si

ę

  odwoływa

ć

  do  wielowiekowych  zwi

ą

zków  z  pradawnymi  i 

zapomnianymi arkanami  wiedzy  o  naturze ludzkiej.  I cho

ć

 magia jak i mistyka znakomicie funkcjonowała 

obok  i  w  ramach  oficjalnych  nurtów  religijnych,  to  jednak  dopiero  w  epoce  Renesansu  uzyskała 
samo

ś

wiadomo

ść

 i wyodr

ę

bniła si

ę

 jako oddzielny nurt my

ś

lowy. Potrzeba było jednak kolejnych dwustu lat, 

Ŝ

eby my

ś

l przyoblekła si

ę

 w kształty, a "okultyzm" przyj

ą

ł instytucjonalne formy.  

Niezale

Ŝ

nie  od  rozmaitych  poda

ń

  o  tajemnych  bractwach  Ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owców  i  własnych  "historii" 

Ŝ

nych  grup  okultystycznych,  mo

Ŝ

na  spokojnie  powiedzie

ć

Ŝ

e  pierwszym  jawnie  istniej

ą

cym 

ugrupowaniem okultystycznym, które posiadało du

Ŝ

y wpływ na klimat epoki było Towarzystwo Teozoficzne, 

zało

Ŝ

one  w  1875  roku  przez  Helen

ę

  Bławatsk

ą

.  To  wła

ś

nie  dzi

ę

ki  nieustannemu  wysiłkowi  tej 

charyzmatycznej kobiety na grunt zachodni przeniesiono liczne elementy filozofii Wschodu, a Towarzystwo 
Teozoficzne skupiło si

ę

 na studiach porównawczych mi

ę

dzy ró

Ŝ

nymi systemami religijnymi Indii i obszaru 

ś

ródziemnomorskiego. Jednak

Ŝ

e, w sferze praktyczno-rytualnej Towarzystwo Teozoficzne nie wnosiło nic 

nowego, a jego spotkania miały przebieg dysput filozoficznych b

ą

d

ź

 seansów spirytystycznych, czym nie 

Ŝ

niły si

ę

 prawie wcale od praktyk uprawianych wcze

ś

niej na dworach i salonach.  

Tajemnice zaszyfrowanego r

ę

kopisu  

Pod tym wzgl

ę

dem organizacj

ą

, która jako pierwsza zbudowała solidny system okultystyczny, był 

Hermetyczny  Zakon  Złotego  Brzasku.  Zakon  powstał  w  1888  roku  z  inicjatywy  trzech  byłych  teozofów  i 
"ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owców":  dr  Williama  Wynna  Westcotta,  dr  Williama  Woodmana  oraz  Samuela  Liddella 

background image

MacGregora  Mathersa.  A  przyczyn

ą

  sprawcz

ą

,  która  doprowadziła  do  jego  powstania,  był  tajemniczy 

zaszyfrowany  manuskrypt,  który  rok  wcze

ś

niej  Westcott  nabył  od  starego  masona,  wielebnego  A.F.A. 

Woodforda.  Po  rozszyfrowaniu  zawiłego  pseudo-alfabetu  Westcott  odkrył, 

Ŝ

e  r

ę

kopis  ten  zawiera  pi

ęć

 

rytuałów  maso

ń

skich  niewiadomego  pochodzenia.  Zach

ę

cony  tym  odkryciem,  zwrócił  si

ę

  do  Mathersa  z 

propozycj

ą

Ŝ

eby ten napisał inne rytuały w oparciu o znaleziony r

ę

kopis, daj

ą

c tym samym podstawy do 

zało

Ŝ

enia nowego zakonu okultystycznego.  

W epoce "czarnej powie

ś

ci" i konspiracji obowi

ą

zywała aura tajemniczo

ś

ci. Maj

ą

c tego 

ś

wiadomo

ść

Westcott  doniósł, 

Ŝ

e  r

ę

kopis  zawierał  równie

Ŝ

  karteczk

ę

  z  adresem  pani  Anny  Sprengel  z  Norymbergi, 

spadkobierczyni  nauk  ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owców  i  przywódczyni  tajemniczego  zakonu  Die  Goldene  Demmerung

wraz z notk

ą

 przypisuj

ą

c

ą

 zaszyfrowane rytuały tej wła

ś

nie tradycji zakonnej. W wyniku korespondencji z 

rzekom

ą

 pani

ą

 Sprengel, Westcott miał otrzyma

ć

 upowa

Ŝ

nienie do prowadzenia zakonu o tej samej nazwie, 

która po przetłumaczeniu na j

ę

zyk angielski brzmiała "Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku".  

Współcze

ś

ni badacze mocno  w

ą

tpi

ą

 w historyczno

ść

 owego zaszyfrowanego  r

ę

kopisu. Powołuj

ą

 

si

ę

 oni zazwyczaj na argumentacj

ę

 Ellica Howe'a, który w swej "demaskatorskiej" ksi

ąŜ

ce pt.: Magicians of 

the  Golden  Dawn  (Magowie  Złotego  Brzasku)  twierdzi, 

Ŝ

e  William  Wynn Westcott  sfałszował  oryginalne 

dokumenty  Złotego Brzasku  i sam wymy

ś

lił historyjk

ę

 o istnieniu pani Sprengel. Według  Howe'a  nie było 

Ŝ

adnego  zwi

ą

zku  mi

ę

dzy  zakonem  Złotego  Brzasku  a  pradawn

ą

  tradycj

ą

  Ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owców.  I  cho

ć

  w 

ś

wietle współczesnej wiedzy na temat Ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owców w

ą

tpliwe wydaje si

ę

 nawet ich istnienie, to jednak 

ksi

ąŜ

ka Howe'a wywołała prawdziw

ą

 burz

ę

 w 

ś

wiecie teoretyków i praktyków okultyzmu. Oto co dowodził 

Howe:  

Wiadomo, 

Ŝ

e  Westcott  bardzo  dobrze  znał  literatur

ę

  ezoteryczn

ą

  i  od  wielu  lat  zajmował  si

ę

 

studiowaniem wiedzy tajemnej, mi

ę

dzy innymi w bractwie "ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owym" Societas Rosicruciana in Anglia. 

W drugiej połowie XIX wieku stowarzyszenia tajemne wyrastały jak grzyby po deszczu, nic wi

ę

c dziwnego, 

Ŝ

e  Westcott  marzył  o  stworzeniu  własnego  poletka,  na  którym  mógłby  popu

ś

ci

ć

  wodze  swojej  fantazji. 

Realia tamtej epoki nie pozwalały mu jednak na stworzenie nowego zakonu bez odpowiedniej podbudowy 
mitycznej. Musiał wykaza

ć

Ŝ

e jego zakon wywodzi si

ę

 ze staro

Ŝ

ytnej linii przekazu, która drog

ą

 rozmaitych 

stowarzysze

ń

  inicjacyjnych  przetrwała  po  współczesne  mu  czasy.  Wykorzystał  w  tym  celu 

najpopularniejszy mit drugiej połowy XIX wieku - wiar

ę

 w istnienie Tajemnych Przywódców 

Ś

wiata, którzy z 

ukrycia kieruj

ą

 losami ludzko

ś

ci.  

Mitem  tym  posługiwała  si

ę

  mi

ę

dzy  innymi  Helena  Pietrowna  Bławatska,  która  utrzymywała 

Ŝ

znajduje si

ę

 w kontakcie z podobnymi do bogów mistrzami, zamieszkuj

ą

cymi 

ś

nie

Ŝ

ne połacie Tybetu. Jej 

Towarzystwo Teozoficzne, najpot

ęŜ

niejsza chyba organizacja okultystyczna w latach osiemdziesi

ą

tych XIX 

wieku,  miało  działa

ć

  z  por

ę

czenia  tych  wła

ś

nie  mistrzów  a  przez  to  oddziaływa

ć

  na  losy 

ś

wiata.  Bardzo 

mo

Ŝ

liwe, 

Ŝ

e  Westcott  stworzył  zakon  Złotego  Brzasku  na  zasadzie  konkurencji  wobec  Towarzystwa 

Teozoficznego, a wykorzystał do tego pomysły pani Bławatskiej. Znacz

ą

ca jest tutaj zbie

Ŝ

no

ść

 dat. Helena 

Bławatska osiedliła si

ę

 w Londynie na stałe w maju 1887 roku, na trzy miesi

ą

ce przed tym, kiedy Westcott 

ogłosił, 

Ŝ

e ma w r

ę

kach dziwny manuskrypt.  

Przekazany  Westcottowi  r

ę

kopis  zawierał  dziwaczne  pismo  obrazkowe  zapisane  na  starym 

papierze opatrzonym znakami wodnymi z 1809 roku. Doł

ą

czona była do niego kartka z napisem: "Sapiens 

dom[inabitur] ast[ris] jest przywódc

ą

 członków die Goldene Dammerung. Jest ona sławn

ą

 soror. Nazywa si

ę

 

Fraulein Sprengel. Listy do niej kierowa

ć

 na adres: Herr J. Engel, Hotel Marquardt, Stuttgart. Jest ona 7*=4*, 

czyli  Adeptem  Wy

Ŝ

szym".  Rzecz  jasna,  Westcott  twierdził 

Ŝ

e  udało  mu  si

ę

  nawi

ą

za

ć

  kontakt  z  pani

ą

 

Sprengel,  która  przekazywała  mu  informacje  od  Tajemnych  Przywódców 

Ś

wiata.  Do  dzi

ś

  zachowało  si

ę

 

sze

ść

  listów  od  sekretarza  pani  Sprengel,  brata  In  Utroque  Fidelis,  których  lektura  nasuwa  wszak

Ŝ

powa

Ŝ

ne  w

ą

tpliwo

ś

ci  co  do  ich  autentyczno

ś

ci.  Listy  te  s

ą

  krótkie  i  zawieraj

ą

  wskazówki  organizacyjne 

dotycz

ą

ce tworzenia filii zakonu w Anglii. Mogłoby to 

ś

wiadczy

ć

 na korzy

ść

 roszcze

ń

 Westcotta, gdyby nie 

fakt 

Ŝ

e  wskazówki  te  s

ą

  napisane  fataln

ą

  niemiecczyzn

ą

.  Czy

Ŝ

by

ś

my  wi

ę

c  mieli  tu  do  czynienia  z 

fałszerstwem?  

Odpowied

ź

 jak zawsze w takich przypadkach nie jest jednoznaczna. W ka

Ŝ

dym b

ą

d

ź

 razie bardzo 

w

ą

tpliwe  jest,  by  znalazc

ą

  owego  manuskryptu  był  dr  Woodford.  Ju

Ŝ

  bardziej  prawdopodobna  jest  taka 

wersja, 

Ŝ

e  to  Westcott  go  w  bibliotece  swego  rodzimego  bractwa,  Societas  Rosicruciana  in  Anglia.  Na 

background image

korzy

ść

 tej hipotezy 

ś

wiadczy fakt, 

Ŝ

e zaszyfrowany r

ę

kopis przedstawiał rytuały inicjacyjne bardzo zbli

Ŝ

one 

do tych, jakie odprawiano w tym zakonie. Warto te

Ŝ

 o tym pami

ę

ta

ć

Ŝ

e Westcott, Mathers i Woodman byli 

prominentnymi  postaciami  w  tej  organizacji,  której  celem  było  "wzajemne  pomaganie  sobie  w 
rozwi

ą

zywaniu wielkich problemów 

Ŝ

ycia oraz odkrywaniu tajemnic natury". Woodman stan

ą

ł nawet na jej 

czele po 

ś

mierci Roberta Wentwortha Little'a, która nast

ą

piła w 1878 roku.  

Jakby  nie  do

ść

  było  w

ą

tpliwo

ś

ci  ostatnie  lata  przyniosły  nowe  fakty,  które  z  kolei 

ś

wiadcz

ą

  na 

korzy

ść

  owych  mitycznych 

ź

ródeł  Złotego  Brzasku.  W  du

Ŝ

ej  mierze  stało  si

ę

  to  za  spraw

ą

  polskiego 

badacza okultyzmu, Rafała Prinke. Otó

Ŝ

, okazuje si

ę

 

Ŝ

e na pocz

ą

tku XIX wieku istniała pewna 

Ŝ

ydowska 

lo

Ŝ

a maso

ń

ska we Frankfurcie, której nazwa "Chabrath Zereh Boqer Aour" oznaczała nie mniej ni wi

ę

cej 

"Hermetyczny  Zakon  Złotego  Brzasku".  Niemal

Ŝ

e  identyczny  napis  widniał  na  owym  tajemniczym 

manuskrypcie. Lo

Ŝ

a ta nale

Ŝ

ała do masonerii Wielkiego Wschodu Francji, lecz jej członkowie zajmowali si

ę

 

równie

Ŝ

  studiowaniem  kabały.  W  1817  roku  otworzono  w  Londynie  fili

ę

  tej  lo

Ŝ

y  pod  auspicjami  ksi

ę

cia 

Sussex, który był jednocze

ś

nie Mistrzem Wielkiej Lo

Ŝ

y Angielskiej. Istnieje wi

ę

c prawdopodobie

ń

stwo, 

Ŝ

Westcott, Mathers i Woodman przynajmniej pod wzgl

ę

dem formalnym byli kontynuatorami tej linii przekazu.  

Niezale

Ŝ

nie  od  prawdy  historycznej,  w  ten  sposób  skonstruowany  mit  zało

Ŝ

ycielski  pozwalał  na 

rozwini

ę

cie regularnej działalno

ś

ci okultystycznej. Aura tajemniczo

ś

ci i charyzmat przywódców 

ś

ci

ą

gały do 

Złotego Brzasku licznych neofitów spragnionych "zakazanej wiedzy". Nie byli to wszak

Ŝ

e byle jacy gorliwcy, 

skoro  znale

ź

li  si

ę

  po

ś

ród  nich  tak  wybitni  przedstawiciele  swej  epoki  jak  Arthur Machen  (mistrz  horroru  i 

nauczyciel  Lovecrafta),  Bram  Stoker  (twórca  "Drakuli"),  Oscar  Wilde  (znany  pisarz-skandalista),  Allan 
Bennett  (jogin  i  kabalista,  zało

Ŝ

yciel  pierwszej  organizacji  buddyjskiej  na  Zachodzie),  czy  William  Butler 

Yeats (jeden z najwybitniejszych angielskich poetów).  

Kabalistyczne Drzewo 

ś

ycia  

Tajemnica  sukcesu  Złotego  Brzasku  polegała  przede  wszystkim  na  rewolucyjnym  pomy

ś

le 

utworzenia  hierarchii  stopni  inicjacyjnych  w  oparciu  o  system  sefirotów  kabalistycznego  Drzewa 

ś

ycia. 

Dotychczas  wszelkie  grupki  okultystyczne,  spirytystyczne  i  teozoficzne  organizowały  si

ę

  w  koła 

konspiracyjne  lub  struktury  wtajemnicze

ń

  maso

ń

skich.  Złoty  Brzask  zrywał  z  t

ą

  tradycj

ą

.  Porzucał 

staro

ś

wiecki i nieklarowny system inicjacyjny masonerii, a jednocze

ś

nie nie rezygnował z samej hierarchii 

inicjacyjnej. Pomysł przyswojenia dla potrzeb tej hierarchii sefirotów kabalistycznego Drzewa 

ś

ycia nie tylko 

czynił system inicjacyjny bardziej przejrzystym, ale i pozwalał nada

ć

 kolejnym stopniom inicjacyjnym cechy 

poszczególnych sefirotów. Paradoksalnie, pomysł ten stanowił uboczny efekt stara

ń

 Westcotta, by nada

ć

 

zakonowi  znamiona  organizacji  mocno  osadzonej  w  tradycji  ezoterycznej.  Jak  to  cz

ę

sto  bywa, 

nieu

ś

wiadomiona do ko

ń

ca idea przerosła swego twórc

ę

.  

Powiada  si

ę

Ŝ

e  Kabalistyczne  Drzewo 

ś

ycia  jest  map

ą

  wszech

ś

wiata  i  człowieka  (zgodnie  z 

zasad

ą

 hermetyczn

ą

 mówi

ą

c

ą

Ŝ

e makrokosmos odzwierciedla si

ę

 w mikrokosmosie). Tworzy je dziesi

ęć

 

sefirotów, które rozmieszczone s

ą

 hierarchicznie na trzech filarach, nazywanych filarami: sprawiedliwo

ś

ci, 

równowagi i łaski. Nie bez przesady mo

Ŝ

na powiedzie

ć

Ŝ

e celem adeptów magiji jest wspinaczka po tym 

drzewie, albowiem ka

Ŝ

dy kolejno zdobyty na nim szczebel powi

ę

ksza ich wiedz

ę

 o sobie i o 

ś

wiecie, a tym 

samym przybli

Ŝ

a ich ku bosko

ś

ci.  

Najni

Ŝ

ej  drzewa  znajduje  si

ę

  sefira  Malkuth,  czyli  "królestwo".  Przedstawia  ona 

ś

wiat  fizyczny, 

podstaw

ę

 wszelkiego materialnego istnienia, którego odpowiednikiem w człowieku jest ciało fizyczne i mózg. 

Sefira  ta  wi

ąŜ

e  si

ę

  z 

Ŝ

ywiołem  ziemi,  co  jest  powa

Ŝ

n

ą

  wskazówk

ą

  dla  ka

Ŝ

dego  adepta,  by  w

ę

drówk

ę

  w 

krainy mistyki i magiji zaczynał od mocnego st

ą

pania po ziemi. Tu

Ŝ

 nad ni

ą

 znajduje si

ę

 sefira Jesod, czyli 

"podstawa",  odpowiadaj

ą

ca 

Ŝ

ywiołowi  powietrza  i  planecie  ksi

ęŜ

yc.  Jest  to  sfera,  któr

ą

  w  tradycyjnym 

okultyzmie  nazywa  si

ę

  planem  astralnym.  Miejsce  wizji  astralnych  i  zbiorowej  nie

ś

wiadomo

ś

ci.  Anima 

Mundi - Dusza 

Ś

wiata. Jesod jest kanałem doprowadzaj

ą

cym bosk

ą

 energi

ę

 na ziemi

ę

, dlatego uto

Ŝ

samia 

si

ę

 t

ę

 sefir

ę

 z genitaliami. Trzeci

ą

 sefir

ą

 we wspinaczce po Drzewie 

ś

ycia a zarazem najni

Ŝ

sz

ą

 na filarze 

sprawiedliwo

ś

ci  jest  Hod,  czyli  "majestat".  Hod  reprezentuje  intelekt  i  racjonalne  my

ś

lenie.  Symbolizuje 

przezwyci

ęŜ

enie zwierz

ę

cych instynktów. Jest sił

ą

 równowa

Ŝą

c

ą

 i uciele

ś

niaj

ą

c

ą

 porz

ą

dek, a jednocze

ś

nie 

miejscem siły magicznej, któr

ą

 hindusi nazywaj

ą

 pran

ą

. ów maria

Ŝ

 intelektu i siły magicznej nie jest wcale 

czym

ś

 dziwnym. Sefira Hod odpowiada 

Ŝ

ywiołowi wody i planecie Merkury, co jest o tyle ciekawe, 

Ŝ

e egipski 

odpowiednik Merkurego, Thoth jest bogiem intelektu i magiji. Po przeciwstawnej stronie Drzewa 

ś

ycia, na 

background image

filarze  łaski,  znajduje  si

ę

  sefira  Necach,  czyli  "zwyci

ę

stwo".  Jest  to  sfera  miło

ś

ci  i  duchowej  pasji, 

bezpo

ś

rednich reakcji i instynktów zwierz

ę

cych. Sefer Jecira nazywa j

ą

 "ukryt

ą

 inteligencj

ą

", albowiem jest 

to miejsce, które zwykli

ś

my nazywa

ć

 nie

ś

wiadomo

ś

ci

ą

. Sefirze tej jest przyporz

ą

dkowana planeta Wenus 

oraz 

Ŝ

ywioł ognia.  

Nad  tymi  czterema  sefirami  odpowiadaj

ą

cymi  czterem 

Ŝ

ywiołom  i  ró

Ŝ

nym  cechom  przeci

ę

tnego 

człowieka góruje sefira Tiferet (czyli "pi

ę

kno"). Jest to sfera ducha, wy

Ŝ

szej ja

ź

ni, stadium po

ś

rednie mi

ę

dzy 

człowiekiem  a  Bosko

ś

ci

ą

. Miejsce,  w  którym  składa  si

ę

  w  ofierze  star

ą

  osobowo

ść

,  aby  uzyska

ć

  wgl

ą

d  i 

zrozumienie.  Tiferet  oddziela  od  ni

Ŝ

szych  sefirotów  zasłona  -  paroket  -  symbol  pierwszej  iluminacji  na 

drodze do bosko

ś

ci. St

ą

d te

Ŝ

 Tiferet uto

Ŝ

samiane jest 

Ŝ

e Sło

ń

cem, bowiem o

ś

wietla mroki niewiedzy. Po 

przej

ś

ciu  tej  "zasłony"  dziej

ą

  si

ę

  ju

Ŝ

  same  dziwne  rzeczy.  Oto  nast

ę

pna  sefira,  poło

Ŝ

ona  na  filarze 

surowo

ś

ci  Gebura,  czyli  "moc"  jest  symbolem  twórczej  mocy  a  zarazem  siły  zniszczenia.  Reprezentuje 

surowo

ść

  i  sprawiedliwo

ść

,  oczyszczaj

ą

c

ą

  moc  i  działanie  destrukcyjne.  Odpowiada  jej  planeta  Mars. W 

tradycyjnej kabale  powiada si

ę

Ŝ

e cz

ęść

  niepohamowanej energii  tej  sefiry przelała si

ę

,  w wyniku  czego 

uformowała si

ę

 hierarchia złych sefirotów uło

Ŝ

onych w odr

ę

bne drzewo. Co ciekawe, Gebura jest równie

Ŝ

 

kwintesencj

ą

 

Ŝ

e

ń

sko

ś

ci, któr

ą

 w alchemii uto

Ŝ

samia si

ę

 z moc

ą

. Równowa

Ŝ

y j

ą

 po drugiej stronie Drzewa 

ś

ycia, sefira Chesed, czyli "łaska", b

ę

d

ą

ca z kolei kwintesencj

ą

 m

ę

sko

ś

ci. Jest to siła, która nadaje kształt 

rzeczom  i  wprowadza  porz

ą

dek.  Odpowiada  jej  planeta  Jowisz,  posiadaj

ą

ca  podobne  znaczenie 

symboliczne.  

Mi

ę

dzy  tymi  siedmioma  sefirotami  a  trójk

ą

  najwy

Ŝ

szych  gał

ę

zi  drzewa 

Ŝ

ycia  znajduje  si

ę

 

przepastna  otchła

ń

,  kraina  paradoksów,  w  której  wszystko  jest  zarazem  prawd

ą

  i  fałszem.  Kabali

ś

ci 

nazywaj

ą

  j

ą

  "nieistniej

ą

c

ą

"  sefir

ą

  Daath,  czyli  sefir

ą

  fałszywej  wiedzy,  albowiem  mieszka  w  niej  demon 

rozumu - Choronzon - który zastawia na maga pułapk

ę

 utkan

ą

 z my

ś

li. Otchła

ń

 to równie

Ŝ

 wrota do innego 

ś

wiata. Mo

Ŝ

na nimi przej

ść

 na drug

ą

 stron

ę

 Drzewa 

ś

ycia, do sfery cienia, gdzie znajduj

ą

 si

ę

 22 qlifotyczne 

tunele  i  ich  demoniczni  stra

Ŝ

nicy.  T

ą

  drog

ą

  wkracza  do 

Ŝ

ycia 

ś

mier

ć

.  Otchła

ń

  jest  przej

ś

ciem  od 

ś

wiata 

manifestacji  do 

ś

wiata  ideałów.  Powiada  si

ę

Ŝ

e  kto  j

ą

  przekroczy,  ten  znajdzie  si

ę

  poza  dobrem  i  złem, 

uwolniony z pułapek dualistycznego my

ś

lenia.  

Nad otchłani

ą

 znajduje si

ę

 trójca najwy

Ŝ

szych sefirotów. S

ą

 to prazasady istnienia. Pierwsze dwie z 

nich,  Bina  i  Chokma  (czyli  "zrozumienie"  i  "m

ą

dro

ść

"),  rozmieszczone  na  filarach  łaski  i  sprawiedliwo

ś

ci, 

posiadaj

ą

 cechy podobne do dwóch sefirotów znajduj

ą

cych si

ę

 tu

Ŝ

 poni

Ŝ

ej otchłani, do Gebury i Chesed. S

ą

 

ich pierwowzorami w 

ś

wiecie ideałów. Bina to Wielka Matka, miejsce reintegracji osobowo

ś

ci, która ulega 

dezintegracji w trakcie przekraczania Otchłani. Bina jest równie

Ŝ

 maj

ą

, moc

ą

 iluzji. Odpowiada jej planeta 

Saturn. Chokmah to Wielki Ojciec, siła pobudzaj

ą

ca istnienie, duch i hinduistyczna purusza, podstawow

ą

 

rzeczywisto

ś

ci

ą

 le

Ŝą

c

ą

 u podło

Ŝ

a wszelkiego istnienia. Odpowiada jej planeta Uran. Nad nimi góruje Keter 

(czyli "korrona"), o którym mo

Ŝ

na powiedzie

ć

 tylko tyle, 

Ŝ

e jest punktem z którego rozwija si

ę

 całe Drzewo 

ś

ycia.  Keter  to 

ź

ródło  wszelkich  rzeczy,  jedno

ść

,  która  godzi  wszelk

ą

  ró

Ŝ

norodno

ść

,  pocz

ą

tek  i  koniec 

wszystkiego. Ponad nim jest ju

Ŝ

 tylko nico

ść

.  

Mag wspina si

ę

 po Drzewie 

ś

ycia korzystaj

ą

c ze 

ś

cie

Ŝ

ek ł

ą

cz

ą

cych poszczególne sefiroty. Ka

Ŝ

da z 

tych 

ś

cie

Ŝ

ek stanowi kolejne wyzwanie, któremu mo

Ŝ

na sprosta

ć

 tylko  wtedy, gdy opanuje si

ę

 własno

ś

ci 

rozpoczynaj

ą

cych  je  sefirotów.  Dlatego  wspinaczka  na  Drzewie 

ś

ycia  wymaga  samodoskonalenia  si

ę

  i 

poszerzania pola własnego umysłu, który by koniec ko

ń

ców obj

ąć

 cało

ść

 zjawisk 

ś

wiata musi nieustannie 

przekracza

ć

 swoje ograniczenia.  

System inicjacyjny Złotego Brzasku  

Kabalistyczne  Drzewo 

ś

ycia  znane  było  okultystom  od  do

ść

  dawna.  A  jednak  to  dopiero 

"MacGregor"  Mathers,  prawdziwy  twórca  struktury  inicjacyjnej  zakonu  Złotego  Brzasku,  dostrzegł  palet

ę

 

mo

Ŝ

liwo

ś

ci  jak

ą

  przedstawia  ten  wła

ś

nie  schemat  wtajemnicze

ń

.  Hermetyczny  Zakon  Złotego  Brzasku 

składał si

ę

 z dziesi

ę

ciu stopni inicjacyjnych, odpowiadaj

ą

cym dziesi

ę

ciu sefirotom, które poprzedzał stopie

ń

 

Neofity. Twórcy zakonu nie zapomnieli wszak

Ŝ

e o  dobrze sprawdzonej strukturze kr

ę

gów wtajemnicze

ń

 i 

podzielili Zakon na trzy kr

ę

gi:  

Kr

ą

g Zewn

ę

trzny, do którego nale

Ŝ

ały stopnie:  

background image

0*=0*Neofita  

1*=10*Zelator (sefira Malkut)  

2*=9*Theoricus (sefira Jesod)  

3*=8*Practicus(sefira Hod)  

4*=7*Philosophus(sefira Necach)  

Kr

ą

g Wewn

ę

trzny, do którego nale

Ŝ

ały stopnie:  

5*=6*Adeptus Minor(sefira Tiferet)  

6*=5*Adeptus Major(sefira Gebura)  

7*=4*Adeptus Exemptus(sefira Chesed)  

oraz Kr

ą

g Tajemny, składaj

ą

cy si

ę

 ze stopni:  

8*=3*Magister Templi(sefira Bina)  

9*=2*Magus(sefira Chokma)  

10*=1*Ipsissimus(sefira Keter)  

Głównym  celem  jaki  stawiał  zakon  Złotego  Brzasku  przed  swymi  członkami  było  "d

ąŜ

enie  do 

ś

wiatła", które roz

ś

wietla mroki niewiedzy. Mo

Ŝ

e wła

ś

nie dlatego na pocz

ą

tku opracowane były tylko rytuały 

inicjacyjne  i  praktyki  dla  stopni  kr

ę

gu  zewn

ę

trznego,  poprzedzaj

ą

cego  sefir

ę

  Tiferet  i  odpowiadaj

ą

cy  jej 

stopie

ń

 Adeptus Minor. 

Ś

wiatło Tiferet - Sło

ń

ca miało przyci

ą

ga

ć

 ku sobie nowicjuszy magicznych. Ponadto 

symbolika 

ś

wietlistego Tiferet kojarzona była z osob

ą

 Chrystusa, co nadawało w ostatnich dekadach XIX 

wieku zakonowi Złotego Brzasku prawdziwie chrze

ś

cija

ń

skiego oblicza.  

W trakcie inicjacji Neofita otrzymywał cz

ą

stk

ę

 

ś

wiatła, które miało go prowadzi

ć

 na drodze magii. 

Jego  zadaniem  było  zapoznanie  si

ę

  z  symbolik

ą

 

Ŝ

ywiołów  i  znaków  zodiaku.  Uczył  si

ę

  podstaw  j

ę

zyka 

hebrajskiego i wykonywał praktyki oczyszczaj

ą

ce, takie jak Mniejszy Rytuał Pentagramu, w celu pozbycia 

si

ę

  kompleksów  i  obsesyjnych  my

ś

li.  Zelator  uczył  si

ę

  podstaw  alchemii  i  tarota  oraz  zale

Ŝ

no

ś

ci  mi

ę

dzy 

sefirotami,  planetami,  duchami  i  aniołami.  Theoricusowi  zalecano  dalsze  studia  nad  kabał

ą

,  ze 

szczególnym  uwzgl

ę

dnieniem  trójpodziału  duszy  oraz  zale

Ŝ

no

ś

ci  mi

ę

dzy  kolorami  mniejszych  arkanów 

tarota  a  literami  tetragrammatonu  i  czterema 

ś

wiatami  kabały.  Practicus  uczył  si

ę

  symboliki  figur 

magicznych.  Musiał  te

Ŝ

  zgł

ę

bia

ć

  podstawy  wró

Ŝ

b  geomantycznych  oraz  bardziej  szczegółowe  atrybucje 

kart tarota. Wreszcie, Philosophus uczył si

ę

 boskich imion oraz przygotowywał si

ę

 do przej

ś

cia do zakonu 

wewn

ę

trznego. Był wtedy wtajemniczany w znaczenie qlifotów, czyli negatywnych odpowiedników sefirotów 

na Drzewie 

ś

ycia. Oczywi

ś

cie, ka

Ŝ

demu z tych stopni przypisane były inne rytuały, które aspiranci musieli 

opanowa

ć

 do perfekcji. Wszystko to odró

Ŝ

niało Złoty Brzask od innych współczesnych mu zakonów, które 

zwykle miały wi

ę

cej wspólnego z kółkami dyskusyjnymi ni

Ŝ

 praktyk

ą

 magiczn

ą

 

Wielkie odrodzenie okultystyczne  

Na pocz

ą

tku działalno

ś

ci Złotego Brzasku Westcott, Mathers i Woodman przyj

ę

li stopie

ń

 Adeptus 

Exemptus,  twierdz

ą

Ŝ

e  tym  samym  spełniaj

ą

  polecenia  Tajemnych  Przywódców  zakonu  z  kr

ę

gu 

tajemnego.  Wiosn

ą

  1889  roku  mogli  rozpocz

ąć

  nabór  do  londy

ń

skiej 

ś

wi

ą

tyni  zakonu.  W  ci

ą

gu  roku 

przybyło do niej trzydziestu dwóch nowicjuszy, w tym a

Ŝ

 dziewi

ęć

 kobiet. W tym czasie rzadko si

ę

 zdarzało 

by kobiety dopuszczano do arkanów wiedzy tajemnej. Złoty Brzask odst

ę

pował od tej niechlubnej zasady i 

wkrótce  w  jego  szeregach  pojawiły  si

ę

  takie  osobisto

ś

ci  jak  Moina  Mathers  (siostra  filozofa,  Henriego 

Bergssona), aktorka Florence Farr i Dion Fortune, która po odej

ś

ciu ze Złotego Brzasku rozpocz

ę

ła własn

ą

 

szkoł

ę

 magiczn

ą

.  

background image

Niestety, kobiety miały si

ę

 sta

ć

 te

Ŝ

 jednym z powa

Ŝ

nych kłopotów zakonu i to nie ze wzgl

ę

du na ich 

atrakcyjno

ś

ci seksualn

ą

, lecz charyzm

ę

, która zagra

Ŝ

ała pozycji przywódców zakonu. Póki co jednak zakon 

prze

Ŝ

ywał  okres  wielkiego  rozkwitu,  szczególnie  po  przej

ę

ciu  przez  Mathersa  spraw  organizacyjnych. W 

1891 roku umarł Woodman, w rok pó

ź

niej Mathers przeniósł si

ę

 do Pary

Ŝ

a, pozostawiaj

ą

c Westcotta jako 

swojego przedstawiciela w Londynie. Presti

Ŝ

 Mathersa wzrósł znacznie, kiedy w 1892 roku napisał rytuał 

inicjacyjny  na  stopie

ń

  Adeptus  Minor  i  przekształcił  kr

ą

g  wewn

ę

trzny  w  Zakon  Rubinowej  Ró

Ŝ

y  i  Złotego 

Krzy

Ŝ

a (Ordo Rosae Rubeae et Aureae Crucis). Stał si

ę

 on wtedy jego jedynym przywódc

ą

. Jak grzyby po 

deszczu powstawały nowe 

ś

wi

ą

tynie w Weston nad Mar

ą

, Bradford i Edynburgu, a w latach 1892-96 zakon 

osi

ą

gn

ą

ł  rekordow

ą

  ilo

ść

  200  członków.  Mo

Ŝ

na  było 

ś

miało  powiedzie

ć

Ŝ

e  jest  to  najwi

ę

ksze 

stowarzyszenie okultystyczne epoki.  

I wtedy zacz

ę

ły si

ę

  kłopoty. Okazało si

ę

  bowiem, 

Ŝ

e niektóre spo

ś

ród pa

ń

  s

ą

  nie tylko wybitnymi 

okultystkami,  lecz  i 

ś

wietnymi  organizatorkami.  Dotyczyło  to  przede  wszystkim  Florence  Farr  i  Annie 

Horniman,  które  z  niezwykłym  zapałem  zaanga

Ŝ

owały  si

ę

  w  prace  londy

ń

skiej 

ś

wi

ą

tyni  Izydy-Uranii. 

Pozornie, mogło 

ś

wiadczy to na ich korzy

ść

, ale Mathers był autokrat

ą

 i nie znosił, jak kto

ś

 zagra

Ŝ

ał jego 

władzy. Tymczasem, po jego wyje

ź

dzie do Pary

Ŝ

a pani Horniman wielokrotnie publicznie wyra

Ŝ

ała swoj

ą

 

dezaprobat

ę

  wobec  jego  nikłego  zainteresowania  sprawami  zakonnymi.  Dopóki  Horniman  nie  szcz

ę

dziła 

pieni

ę

dzy dla niego i jego mał

Ŝ

onki wszystko było w porz

ą

dku. Lecz gdy okazało si

ę

Ŝ

e jej pomoc nie jest 

bezinteresowna  i  pragnie  odebra

ć

  mu 

Ŝ

on

ę

,  Mathers  poczuł  w  sobie  zarzewie  gniewu.  Na  domiar  złego 

dotarły  do  niego  plotki, 

Ŝ

e  Horniman  oskar

Ŝ

a  go  o  anga

Ŝ

owanie  si

ę

  w  polityk

ę

.  (W  tym  czasie  Mathers 

rzeczywi

ś

cie  marzył  o  karierze  wojskowej  i  o  restauracji  dynastii  Stuartów).  Jego  reakcja  była 

natychmiastowa. W 1896 roku za

Ŝą

dał od członków zakonu wewn

ę

trznego natychmiastowego zło

Ŝ

eniu mu 

ś

lubów lojalno

ś

ci. Jego woli ulegli wszyscy poza Annie Horniman, która jeszcze w tym samym roku została 

wyrzucona z zakonu.  

Wie

ść

 o wyrzuceniu Annie Horniman wstrz

ą

sn

ę

ła członkami Złotego Brzasku. Horniman uchodziła 

bowiem za jedn

ą

 z najwybitniejszych przedstawicielek Zakonu. Na dodatek władze angielskie dowiedziały 

si

ę

 o zwi

ą

zkach Westcotta z okultyzmem, co zmusiło go do wycofania si

ę

 z zakonu. Widmo upadku zacz

ę

ło 

kr

ąŜ

y

ć

 nad Hermetycznym Zakonem Złotego Brzasku, widmo, które ju

Ŝ

 wkrótce miało si

ę

 zmaterializowa

ć

 

za spraw

ą

 młodego acz ju

Ŝ

 wybitnego adepta magiji - Aleistera Crowleya.  

"ALEISTER CROWLEY I RÓWNONOC BOGÓW"

 

"Wieczorem 18 listopada 1898 roku dwudziestotrzyletni poeta, Aleister Crowley z niecierpliwo

ś

ci

ą

 

czekał  w  przedpokoju 

ś

wi

ą

tyni  maso

ń

skiej  przy  Great  Queen  Street  w  Londynie,  pełen  nadziei, 

Ŝ

e  ju

Ŝ

 

wkrótce otrzyma najwi

ę

ksze tajemnice 

Ŝ

ycia i 

ś

mierci.  

Na plecach zwisała mu narzucona po kostki czarna szata, zwi

ą

zana w pasie trzema w

ę

złami wst

ę

gi. 

Ko

ń

cówki  tej  wst

ę

gi  trzymał  w  prawej  r

ę

ce  znajduj

ą

cy  si

ę

  obok  niego  człowiek,  który  miał  go  prowadzi

ć

 

podczas  tej  cz

ęś

ci  ceremonii.  Strój  przewodnika  sprawiał  wra

Ŝ

enie  bardziej  wyszukanego  od  stroju 

Crowleya.  Na  plecach  miał  równie

Ŝ

  czarn

ą

  szat

ę

,  na  której  zarzucony  był  biały  falowany  płaszcz  z 

czerwonym krzy

Ŝ

em na lewej piersi. Wokół szyi zawi

ą

zan

ą

 miał szerok

ą

 biał

ą

 wst

ę

g

ę

 z olbrzymi

ą

 odznak

ą

 

w  kształcie  krzy

Ŝ

a.  A  w  lewej  r

ę

ce  dzier

Ŝ

ył  czerwono-złote  berło  zwie

ń

czone  rze

ź

bion

ą

  miniaturow

ą

 

biskupi

ą

 infuł

ą

.  

Nagle,  otworzyły  si

ę

  drzwi  i  powiew  gor

ą

ca  i  kadzideł  uderzył  m

ęŜ

czyzn  zgromadzonych  w 

przedpokoju.  Crowleya  wprowadzono  do  sali,  zawi

ą

zuj

ą

c  mu  uprzednio  opask

ę

  na  oczy.  Poczuł  chłód 

drobnych  kropelek  wody  opadaj

ą

cych  na  jego  twarz.  Nos  zmarszczył  si

ę

  mu  od 

ś

ci

ą

gaj

ą

cego  zapachu 

kadzideł  tl

ą

cych  si

ę

  nad  jego  głow

ą

  i  wtedy  usłyszał  głos:  "O  dzieci

ę

  ziemi,  czego  szukasz  w  tej 

ś

wi

ę

tej 

komnacie? Czemu pragniesz wst

ą

pi

ć

 do naszego Zakonu". Przewodnik odpowiedział w jego imieniu: "Moja 

dusza bł

ą

ka si

ę

 w ciemno

ś

ciach i szuka 

ś

wiatła ukrytej wiedzy. A wiem, 

Ŝ

e to wła

ś

nie w tym Zakonie dane 

mi b

ę

dzie je osi

ą

gn

ąć

".  

Poprowadzono go do przodu i nakazano kl

ę

kn

ąć

 przed ołtarzem w kształcie sto

Ŝ

ka, na którym le

Ŝ

ał 

czerwony  krzy

Ŝ

  i  biały  trójk

ą

t.  Praw

ą

  r

ę

k

ę

  poło

Ŝ

ył  na  trójk

ą

cie. Wtedy  to  na  dany  mu  przez  przewodnika 

znak zło

Ŝ

ył nast

ę

puj

ą

ce 

ś

lubowanie. Przyrzekał w nim:  

background image

...dotrzyma

ć

 tajemnic Zakonu, jego nazwy, nazwisk członków i poczyna

ń

 maj

ą

cych miejsce na jego 

spotkaniach....  

...nigdy  nie  zgodzi

ć

  si

ę

  na  hipnoz

ę

  lub  taki  stan  ot

ę

pienia,  który  pozwoli  niewtajemniczonym 

osobom i mocom zawładn

ąć

 jego my

ś

lami, słowami lub uczynkami.  

...z  odwag

ą

  i  determinacj

ą

  nie  ustawa

ć

  w  pracach  Boskiej  Nauki,  oraz  wytrwa

ć

  do  ko

ń

ca  tej 

ceremonii, która jest jej odzwierciedleniem. Nie podda

ć

 si

ę

 te

Ŝ

 pokusie oddania swej wiedzy mistycznej na 

słu

Ŝ

b

ę

 złej magii.  

Cało

ść

 

ś

lubowania  wie

ń

czyła  przysi

ę

ga:  "je

ś

li  złami

ę

  to  zobowi

ą

zanie  magiczne,  poddam  si

ę

  z 

własnej głupoty 

ś

miertelnie wrogiemu pr

ą

dowi woli, płyn

ą

cemu od Tajnych Przywódców tego Zakonu, który 

powali mnie i sparali

Ŝ

uje bez 

ś

ladu działania, jak uderzenie błyskawicy"."  

Dzieci

ń

stwo w Piekle  

Edward Alexander Crowley (nazywany pó

ź

niej "Aleisterem") urodził si

ę

 12 pa

ź

dziernika 1875 roku 

w Leamington Spa, w hrabstwie Warwick, w rodzinie producentów piwa nale

Ŝą

cej do fundamentalistycznej 

sekty chrze

ś

cija

ń

skiej Braci Plymuckich. Członkowie tej sekty posługiwali si

ę

 dosłown

ą

 interpretacj

ą

 Biblii 

jako  słów  samego  Ducha 

Ś

wi

ę

tego,  głosili  powszechne  kapła

ń

stwo,  wierzyli  w  bosko

ść

  Chrystusa  i 

oczekiwali jego ponownego nadej

ś

cia. Nade wszystko jednak odcinali si

ę

 od 

ś

wiata zewn

ę

trznego i starali 

si

ę

  utrzymywa

ć

  kontakty tylko  mi

ę

dzy  sob

ą

.  Dom  Crowleyów  stanowił  miejsce  ich  spotka

ń

 towarzyskich, 

które  zawsze  przeradzały  si

ę

  w  nabo

Ŝ

e

ń

stwa,  b

ą

d

ź

  dysputy  religijne.  Młody  Aleister  wi

ę

kszo

ść

  czasu 

sp

ę

dzał na lekturze Biblii pod bacznym okiem ojca. A kiedy ten wyje

Ŝ

d

Ŝ

ał w kraj głosi

ć

 słowo bo

Ŝ

e, dostawał 

si

ę

 pod kuratel

ę

 nienawistnej mu matki, która nazywała go apokaliptyczn

ą

 Besti

ą

 666.  

Stosunek Crowleya do 

Ŝ

arliwej religijno

ś

ci swoich rodziców nacechowany był ambiwalencj

ą

, która 

w du

Ŝ

ej mierze ukształtowała jego przyszły 

ś

wiatopogl

ą

d. Wyznaczały j

ą

 dwa bieguny: wstr

ę

t i fascynacja, 

nakazuj

ą

ce  mu  szuka

ć

 

ś

wi

ę

to

ś

ci  w 

ś

wiecie  profanum  i  profaniczno

ś

ci  w 

ś

wiecie  sacrum.  Było  nie  było, 

Crowley  w  swoim  wczesnomłodzie

ń

czym  okresie  darzył  chrze

ś

cija

ń

stwo  du

Ŝą

  estym

ą

  i  gorliwie  zgł

ę

biał 

prawdy  objawione  w  ksi

ę

gach  Starego  i  Nowego  Testamentu.  Podziwiał  te

Ŝ

  swego  ojca, który  gotów  był 

po

ś

wi

ę

ci

ć

 swoje 

Ŝ

ycie doczesne na ołtarzu religii. Kiedy ten umarł w 1887 roku, młody Crowley dostał si

ę

 w 

szpony  rodziny  matki,  która  obwiniała  go  za 

ś

mier

ć

  ojca  i  dopatrywała  si

ę

  w  nim  nadchodz

ą

cego 

Antychrysta.  Odt

ą

d,  edukacj

ą

  Crowleya  zaj

ą

ł  si

ę

  jego  wuj,  Tom  Bishop,  którego  metody  wychowawcze 

polegały  na  wpajaniu  dogmatów  wiary  oraz  nie  przyzwalaniu  na  lektur

ę

  ksi

ą

g  mog

ą

cych  w  młodym 

Crowleyu osłabi

ć

 szacunek wobec rodziny i religii. Bishop stworzył na ten u

Ŝ

ytek indeks ksi

ą

g zakazanych, 

na  którym  znalazł  si

ę

  mi

ę

dzy  innymi  David  Copperfield  Karola  Dickensa,  ksi

ąŜ

ka,  której  zła  bohaterka 

nazywała si

ę

 Emily, czyli tak samo jak matka Crowleya.  

Tyrania  wuja  wydawała  si

ę

  jednak  niczym  w  porównaniu  z  metodami  wielebnego  Champneya, 

prowadz

ą

cego w Cambridge szkoł

ę

 dla chłopców, których ojcowie nale

Ŝ

eli do Bractwa. W szkole tej wiedz

ę

 

i  obowi

ą

zek  zaprowadzano  rózg

ą

  i  batem,  a  lekcje  przedzielano  modlitwami,  przez  co  Crowley  nazwał 

sp

ę

dzony  w  niej  czas  "dzieci

ń

stwem  w  piekle".  Wspominał  pó

ź

niej  w  autobiografii,  jak  razu  pewnego 

otrzymał kar

ę

 chłosty: "Pami

ę

tam jak lano mnie po nogach, by nie rozbudzi

ć

 we mnie rozkoszy zmysłowych 

wywoływanych  biciem  po  tyłku.  Przez  pi

ę

tna

ś

cie  minut  musiałem  si

ę

  modli

ć

,  po  czym  otrzymywałem 

pi

ę

tna

ś

cie razów chłosty. Nast

ę

pnie, znów przez kwadrans si

ę

 modliłem, po czym łojono mi skór

ę

. I tak w 

kółko". Wycie

ń

czonego, z chorymi nerkami, znajduj

ą

cego si

ę

 u kresu sił psychicznych przeniesiono go do 

szkoły  powszechnej  w  Malvern,  gdzie  ze  wzgl

ę

du  na  zły  stan  zdrowia  stał  si

ę

  celem  ataków  swych 

rówie

ś

ników.  

Kiedy ju

Ŝ

 wydawało si

ę

Ŝ

e nie ma ko

ń

ca tego koła cierpienia, nagle nadeszło wybawienie. Rodzina 

postanowiła  zafundowa

ć

  mu  indywidualny  tryb  nauczania,  a  jego  nauk

ę

  oddała  pod  piecz

ę

  Archibalda 

Douglasa,  który  rozbudził  w  nim  nie  tylko  miło

ść

  do  nauki,  lecz  na  dodatek  otworzył  go  na 

ś

wiat  uciech 

zmysłowych.  Crowley  pisał:  "Natychmiast  przyswoiłem  sobie  jego  styl  i  zacz

ą

łem  zachowywa

ć

  si

ę

  jak 

normalna, zdrowa istota ludzka. Koszmarny 

ś

wiat chrze

ś

cija

ń

stwa znikn

ą

ł wraz z pierwsz

ą

 jutrzenk

ą

..... Po 

raz pierwszy w 

Ŝ

yciu normalnie kontaktowałem si

ę

 z m

ęŜ

czyznami i kobietami. Po raz pierwszy stała si

ę

 dla 

mnie mo

Ŝ

liwa szczera przyja

źń

, zdrowa miło

ść

, otwarta, wesoła i odwa

Ŝ

na". Jak za dotkni

ę

ciem magicznej 

background image

Ŝ

d

Ŝ

ki,  wraz  z  tym  otwarciem  si

ę

  na  zmysły  Crowley  rozwin

ą

ł  w  sobie  ponadprzeci

ę

tne  zdolno

ś

ci.  Na 

przekór swoim słabo

ś

ciom, zaj

ą

ł si

ę

 wspinaczk

ą

 jako najniebezpieczniejszym ze sportów i szybko stał si

ę

 

cenionym  i  utalentowanym  alpinist

ą

.  Samotne  zdobywanie  kolejnych  górskich  szczytów  wzmocniło  jego 

ciało, nauczyło go wiary w siebie i pozwoliło mu zasmakowa

ć

 nie znanej dot

ą

d wolno

ś

ci. Nielada sukcesy 

osi

ą

gał te

Ŝ

 w podbojach miłosnych. Twierdził, 

Ŝ

e "nawet czterdzie

ś

ci osiem godzin abstynencji wystarcza 

dla  st

ę

pienia ostrza umysłu" i rozpowiadał, 

Ŝ

e udało  si

ę

 mu uwie

ść

 gosposi

ę

 niemal

Ŝ

e na oczach swojej 

matki.  

Rozmaite przygody miłosne nie przeszkadzały mu w edukacji. Wraz z osi

ą

gni

ę

ciem pełnoletnio

ś

ci, 

otrzymał  w  spadku  po  ojcu  fortun

ę

  licz

ą

c

ą

  czterdzie

ś

ci tysi

ę

cy  funtów.  Była  to  niebagatelna  suma  jak  na 

tamtejsze czasy, pozwalaj

ą

ca mu wie

ść

 

Ŝ

ycie niezale

Ŝ

ne od pracy i rodziny. Wi

ę

kszo

ść

 pieni

ę

dzy wydawał 

na ksi

ąŜ

ki. Wychodził bowiem z zało

Ŝ

enia, 

Ŝ

e musi przeczyta

ć

 wszystkie warto

ś

ciowe pozycje. Studiował 

filozofi

ę

,  psychologi

ę

  i  ekonomi

ę

  na  słynnym  Trinity  College  w  Cambridge,  by  pó

ź

niej  przenie

ść

  si

ę

  na 

wydział filologii  klasycznej. W mi

ę

dzyczasie rozwijał twórczo

ść

 poetyck

ą

  i zamiłowanie do wspinaczki. W 

1898  roku  wydał  własnym  nakładem  swoj

ą

  pierwsz

ą

  ksi

ąŜ

k

ę

,  zbiór  ba

ś

ni  Aceldama,  a  zaraz  potem 

opublikował  w  limitowanej  edycji  100  egzemplarzy  nast

ę

pny  zbiór  ba

ś

ni  White  Stains,  który  uznano  za 

pornograficzny,  a  w  1924  roku  zniszczono  wi

ę

ksz

ą

  cz

ęść

  nakładu.  Grał  równie

Ŝ

  w  szachy.  Nieustannie 

wygrywał szkolne turnieje szachowe. Pokonał w nich nawet mistrza Szkocji, a w 1897 roku wzi

ą

ł udział w 

berli

ń

skim kongresie szachowym. Otworzyła si

ę

 przed nim kariera zawodowego szachisty. A jednak w tej 

chwili ju

Ŝ

 co innego zawładn

ę

ło jego umysłem.  

Poszukiwanie Tajemnych Przywódców 

Ś

wiata  

W  grudniu  1896  roku  Crowley  pojechał  do  Sztokholmu  z  zamiarem  powitania  tam  nowego  roku. 

Wtedy  to,  w  noc  sylwestrow

ą

  zdarzyło  mu  si

ę

  prze

Ŝ

y

ć

  co

ś

,  co  zadecydowało  o  jego  całym  pó

ź

niejszym 

Ŝ

yciu.  Doznał  wizji  mistycznej,  o  której  wypowiadał  si

ę

  niezwykle  zdawkowo:  "Doznałem  ol

ś

nienia, 

Ŝ

posiadam magiczne 

ś

rodki dla stania si

ę

 

ś

wiadomym swej natury, która jak dot

ą

d skrywała si

ę

 przede mn

ą

Prze

Ŝ

yłem do

ś

wiadczenie strachu i bólu, poł

ą

czone z pewnym duchowym koszmarem, a jednocze

ś

nie był 

to  klucz  do  najczystszej  i  naj

ś

wi

ę

tszej  duchowej  ekstazy  jaka  w  ogóle  istnieje".  Do

ś

wiadczenie  to,  które 

buddy

ś

ci  nazywaj

ą

  "transem  smutku"  a  współcze

ś

ni  wyznawcy  psychologii  "kryzysem  egzystencjalnym" 

ukazało  mu  znikomo

ść

  jego  dotychczasowych  aspiracji.  Utracił  ch

ęć

  zdobywania  laurów  szachowych. 

Porzucił  zamiar  robienia  kariery  dyplomatycznej.  Wycofał  si

ę

  nawet  ze  spisku  zmierzaj

ą

cego  do 

wprowadzenia don Carlosa na tron hiszpa

ń

ski oraz z działalno

ś

ci w bractwie rycerskim pod nazw

ą

 Ko

ś

ciół 

Celtycki.  

Wkrótce, jego półki wzbogaciły si

ę

 o ksi

ąŜ

ki o tematyce mistycznej i magicznej. Szczególne miejsce 

zajmowała w

ś

ród nich Ksi

ę

ga Czarnej Magii i Paktów A.E. Waite'a, której autor przyznawał si

ę

 do zwi

ą

zków 

z  "ukrytym  Ko

ś

ciołem".  Ta  drobna  wzmianka  tak  bardzo  rozbudziła  wyobra

ź

ni

ę

  Crowleya, 

Ŝ

e  odt

ą

d  jego 

idee fixe stało si

ę

 poszukiwanie tajemnych przywódców 

ś

wiata, którzy z ukrycia, za po

ś

rednictwem ró

Ŝ

nych 

tajemnych bractw kieruj

ą

 losami ludzko

ś

ci. Porzucił wi

ę

c studia i kontakty z ruchem dekadenckim, na rzecz 

gorliwych poszukiwa

ń

  wiedzy tajemnej. Poszukiwa

ń

 tych nie powstrzymała nawet znajomo

ść

  z Oscarem 

Eckensteinem, starszym od Crowleya o dwadzie

ś

cia lat najwybitniejszym  w ówczesnym  czasie  alpinist

ą

Eckenstein uczył go wspinaczki, medytacji i skupienia. Nade wszystko jednak starał si

ę

 dyscyplinowa

ć

 jego 

umysł by ten nie bł

ą

kał si

ę

 po bezdro

Ŝ

ach wizji religijnej. Jego braterska pomoc na nic si

ę

 wszak

Ŝ

e nie zdała, 

Crowley bowiem tak długo szukał "ukrytego Ko

ś

cioła" a

Ŝ

 w ko

ń

cu go znalazł.  

W  przypadku  magii  trudno  jest  mówi

ć

  o  nic  nie  znacz

ą

cych  zbiegach  okoliczno

ś

ci.  Wytrawni 

okulty

ś

ci powiadaj

ą

 bowiem, 

Ŝ

e nie trzeba szuka

ć

 magii, gdy

Ŝ

 to ona sama nas znajduje. Crowley jednak 

szukał i znalazł j

ą

...... w piwiarni. W sierpniu 1898 roku przysiadł si

ę

 do stolika, przy którym siedział Julian 

Baker - chemik, metalurg, a zarazem alchemik. Kiedy obaj panowie uci

ę

li sobie krótk

ą

 konwersacj

ę

, wnet 

okazało si

ę

 

Ŝ

e Baker posiada ponadprzeci

ę

tn

ą

 wiedz

ę

 z dziedziny alchemii. Pointrygowany tym Crowley, 

nie  omieszkał  zada

ć

  mu  pytania,  czy  mógłby  go  wtajemniczy

ć

  w  arkana  wiedzy  tajemnej.  Ten  za

ś

 

skontaktował  go  z  Georgem  Cecilem  Jonesem,  jednym  z  przywódców  Hermetycznego  Zakonu  Złotego 
Brzasku,  który  okazał  si

ę

  osob

ą

  "wielkiego  ducha  i  temperamentu",  a  przy  tym 

Ŝ

yw

ą

  skarbnic

ą

  wiedzy 

okultystycznej.  

18 listopada 1898 roku  Aleister Crowley  został inicjowany na stopie

ń

 Neofity.  Pisał: "Z niezwykł

ą

 

background image

powag

ą

 traktowałem ceremoni

ę

 inicjacji. Mojego skupienia nie naruszył nawet fakt, 

Ŝ

e odbywała si

ę

 ona w 

ś

wi

ą

tyni  maso

ń

skiej.  Zapytałem  nawet  Bakera,  czy  ludzie  umieraj

ą

  podczas  ceremonii?  Nie  zdawałem 

sobie  z  tego  sprawy, 

Ŝ

e  jest  to  zwykła  formalno

ść

,  a  członkowie  Zakonu  s

ą

  w  przewa

Ŝ

aj

ą

cej  mierze 

drobnomieszcza

ń

skimi bufonami. Wydawało mi si

ę

Ŝ

e wst

ę

puj

ę

 do Ukrytego Ko

ś

cioła 

Ś

wi

ę

tego Graala i 

dobrze si

ę

 z tym czułem. Dzi

ę

ki temu uczuciu moja inicjacja była prawdziwym sakramentem".  

Niestety, wkrótce nadeszły same rozczarowania. Crowley wst

ą

pił do Złotego Brzasku, kiedy zakon 

prze

Ŝ

ywał gł

ę

boki kryzys, spowodowany odej

ś

ciem Annie Horniman i jej grupy rozłamowej. Wierzył 

Ŝ

e wnet 

otrzyma bezcenne tajemnice, które 

ś

lubował dotrzyma

ć

 podczas ceremonii inicjacji, tymczasem dano mu w 

opiece alfabet hebrajski. Crowley, rzecz jasna, znał arkana kabały ju

Ŝ

 znacznie wcze

ś

niej, przez co czuł si

ę

 

mocno  zawiedziony.  Tym  niemniej,  wci

ąŜ

  my

ś

lał 

Ŝ

e  prawdziwe  tajemnice  kryj

ą

  si

ę

  gdzie

ś

  za  zasłonami 

Zakonu  Wewn

ę

trznego.  Postawił  zatem  sobie  za  cel  jak  najszybsze  zdobywanie  kolejnych  stopni 

inicjacyjnych i czynił to w zastraszaj

ą

cym tempie. Zgodnie z przyj

ę

tym przez siebie imieniem magicznym 

Perdurabo  (co  znaczy  "wytrwam  a

Ŝ

  do  ko

ń

ca"),  miesi

ą

c  po  miesi

ą

cu  wspinał  si

ę

  na  kolejne  szczeble 

Drzewa 

ś

ycia.  Ju

Ŝ

  w  grudniu,  po  dwóch  tygodniach  praktyki  w  Zakonie  uzyskał  stopie

ń

  Zelatora,  a  w 

styczniu  i  lutym  kolejne  dwa  stopnie  Theoricusa  i  Practicusa.  Musiał  wtedy  czeka

ć

  "a

Ŝ

 trzy  miesi

ą

ce"  na 

otrzymanie  stopnia  Philosophusa,  gdy

Ŝ

  reguły  zakonne  nie  przewidywały  by  kto

ś

  tak  szybko  zdobywał 

kolejne  stopnie  wtajemnicze

ń

.  Wtedy  to,  w  maju  1899  roku,  znalazł  si

ę

  u  progu  Zakonu Wewn

ę

trznego. 

Poznał te

Ŝ

 człowieka, który na dobre odmienił jego 

Ŝ

ycie.  

Był nim Allan Bennett, znany w Złotym Brzasku jako Iehi Aour i uznawany za drugiego w zakonie po 

MacGregorze  Mathersie.  Bennett  przyst

ą

pił  do  Złotego  Brzasku  w  lutym  1894  roku,  a  ju

Ŝ

  rok  pó

ź

niej 

osi

ą

gn

ą

ł w nim stopie

ń

 Adepta Majora. Jako jednemu z nielicznych udało mu si

ę

 w trakcie skomplikowanej 

ceremonii  magicznej  wywoła

ć

  ducha  Merkuriusza.  Legenda  głosiła, 

Ŝ

e  w  dzieci

ń

stwie  przypadkowo 

wywołał  diabła,  recytuj

ą

c  "Modlitw

ę

  Pa

ń

sk

ą

"  od  ko

ń

ca!  Bennett  był  jednak  niezwykle  skromnym 

człowiekiem i tylko czasami ujawniał swoje moce magiczne.  

Oto  razu  pewnego,  na  spotkaniu  Towarzystwa  Teozoficznego,  którego  był  członkiem,  Bennett 

wygłosił  wykład  o  znaczeniu  i  mocy  magicznej  ró

Ŝ

d

Ŝ

ki.  Wtedy  to  jeden  z  uczestników  spotkania  zacz

ą

ł 

naigrywa

ć

  si

ę

 z rytuałów okultystycznych. Ta  arogancja i cynizm zdumiały  Bennetta, który  zaproponował 

teozofowi, 

Ŝ

e poka

Ŝ

e mu moc działania ró

Ŝ

d

Ŝ

ki. Zdj

ą

ł z szyi błyszcz

ą

cy wisiorek i skierował go w jego stron

ę

 

teoofa.  Na  oczach  zgromadzonych  ludzi,  teozof  zwalił  si

ę

  z  nóg  i  zapadł  w  trwaj

ą

c

ą

  czterna

ś

cie  godzin 

ś

pi

ą

czk

ę

. Nie trzeba było dodatkowych argumentów.  

Crowley natychmiast po poznaniu Bennetta stał si

ę

 jego wiernym uczniem i przyjacielem. Ten za

ś

 

uczył  go  kabały  praktycznej  i  ró

Ŝ

nych  technik  magii  ceremonialnej:  inwokacji  Bogów,  ewokacji  duchów  i 

konsekracji  talizmanów.  Obaj  panowie  zapewne  jako  pierwsi  w  Europie  prowadzili  metodyczne 
do

ś

wiadczenia  nad  ro

ś

linami  wywołuj

ą

cymi  wizje  psychedeliczne  i  rozwijaj

ą

cymi  jasnowidzenie.  Nie 

podobało  si

ę

  to  przywódcy  Złotego  Brzasku,  który  uwa

Ŝ

ał  te  zainteresowania  za  przejaw  narkomanii. 

Jeszcze wi

ę

ksz

ą

 w

ś

ciekło

ść

 wywoływało w nim zainteresowanie, jakie Bennett okazywał jodze. Pewnego 

razu na zebraniu zakonnym Mathers wycelował z pistoletu w Bennetta, gro

Ŝą

c mu, 

Ŝ

e go zabije, je

ś

li ten nie 

porzuci  praktyk  jogicznych.  Dopiero  interwencja  jego 

Ŝ

ony,  Moiny  Mathers,  uchroniła  go  przed  rozlewem 

krwi.  

Podobnie  jak  Crowley,  Bennett  coraz  mniejsz

ą

  sympati

ą

  darzył 

ś

rodowisko  okultystyczne.  Na 

dodatek, podupadł na zdrowiu i coraz cz

ęś

ciej zwalały go z nóg ataki astmy, wcze

ś

niej powstrzymywane 

solidnymi dawkami morfiny. Wtedy to jego wzrok skierował si

ę

 ku Azji z jej ciepłym  klimatem i  atmosfer

ą

 

sprzyjaj

ą

c

ą

  praktykom  jogicznym.  Pozostawał  tylko  jeden  problem  -  pieni

ą

dze  potrzebne  na  podró

Ŝ

  i 

osiedlenie  si

ę

.  Pod  wzgl

ę

dem  finansowym,  Bennett  był  n

ę

dzarzem,  a  wikt  i  opierunek  zapewniał  mu 

Crowley. Tymczasem, nawet finanse Crowleya nie wystarczały do realizacji tego ambitnego planu. Nie było 
rady,  trzeba  było  zasi

ę

gn

ąć

  mocy  magicznej.  Crowley  i  Jones  odnale

ź

li  w  starym  r

ę

kopisie  magicznym, 

Goetii, rytuał ewokacji ducha Buera, którego cech

ą

 było leczenie. Zakre

ś

lili kr

ą

g magiczny, zapalili kadzidła 

i przyst

ą

pili do wywoływania ducha. Niestety, nie przychodziło im to tak łatwo. Po długim czasie ewokacji 

udało im si

ę

 pono

ć

 wywoła

ć

 głow

ę

 i lew

ą

 nog

ę

 ducha. Reszta jego ciała była mglista i niewyra

ź

na. Strudzeni 

operacj

ą

  i  niepowodzeniem,  popadli  w  rezygnacj

ę

.  Ale  oznaki  pora

Ŝ

ki  okazały  si

ę

  pozorne.  Wystarczyło 

kilka  dni,  by  Crowley  otrzymał  od  pewnej  kobiety  pieni

ą

dze  potrzebne  na  podró

Ŝ

  Bennetta.  Przekazał  je 

Bennettowi, a ten udał si

ę

 za nie na Cejlon, by wie

ść

 tam 

Ŝ

ywot mnicha buddyjskiego.  

background image

Tymczasem, wiedza zasi

ę

gni

ę

ta u Bennetta pomogła mu w rozpocz

ę

ciu niezwykle trudnej operacji 

magicznej wg Ksi

ę

gi 

Ś

wi

ę

tej Magii Abramelina Maga. Ksi

ę

g

ę

 t

ę

 napisał w XV wieku Abraham z Wurzburga, 

kabalista i znawca magii, który opisał w niej swoje podró

Ŝ

e po Bliskim Wschodzie, obfituj

ą

ce w spotkania z 

czarownikami,  magami  i  kabalistami.  Podczas  jednej  z  tych  podró

Ŝ

y,  Abraham  miał  pono

ć

  spotka

ć

  nad 

brzegami Nilu wybitnego maga, Abramelina, który przekazał mu sekrety swej wiedzy. Ksi

ę

ga 

Ś

wi

ę

tej Magii 

Abramelina  Maga  stanowi  z  pewno

ś

ci

ą

  najbardziej  frapuj

ą

cy 

ś

redniowieczny  grimoire,  albowiem  stawia 

przed  magiem  szczególnie  trudne  wymagania.  Mag  musi  przez  całe  pól  roku  dzie

ń

  w  dzie

ń

  prowadzi

ć

 

praktyki magiczne zmierzaj

ą

ce do osi

ą

gni

ę

cia tzw. Wiedzy i Konwersacji 

Ś

wi

ę

tego Anioła Stró

Ŝ

a, czyli do 

poznania swej prawdziwej  natury, swej prawdziwej Woli. Kiedy za

ś

 to osi

ą

gnie, musi ewokowa

ć

 czterech 

Wielkich  Złych  Ksi

ąŜą

Ś

wiata,  ich  o

ś

mioro  zast

ę

pców  oraz  trzystu  szesnastu  sługów,  których  mocami 

naładowuje  uprzednio  przygotowane  talizmany.  Grimoire ten  powiada, 

Ŝ

e  przy  ich  pomocy  mo

Ŝ

e  w  pełni 

egzekwowa

ć

 swoj

ą

 Wol

ę

, czyli innymi słowy sta

ć

 si

ę

 panem swego 

ś

wiata.  

Crowley przyst

ą

pił do tej operacji z zamiarem poznania swej prawdziwej Woli i zapewnienia sobie 

tym samym miejsca w Kr

ę

gu Wewn

ę

trznym zakonu Złotego Brzasku. Operacja 

Ś

wi

ę

tej Magii Abramelina 

wymagała  od  niego  porzucenia  dotychczasowego  trybu 

Ŝ

ycia.  Wyjechał  wi

ę

c  z  Londynu  i  kupił  dom  w 

Szkocji,  w  posiadło

ś

ci  Boleskine,  tu

Ŝ

  nad  brzegami  słynnego  jeziora  Loch  Ness.  Nie  mógł  jej  jednak 

doko

ń

czy

ć

, ze wzgl

ę

du na nagł

ą

 rewolt

ę

, która wybuchła w zakonie. Złotym Brzaskiem od dawna targały 

spory i konflikty. Tym razem jednak poszło o jego osob

ę

. Niektórym braciom zakonnym nie podobała si

ę

 

jego ekstrawagancja i biseksualizm. Kiedy wi

ę

c pod koniec 1899 roku, Mathers ze swej paryskiej siedziby 

wydał rozkaz by członkowie 

ś

wi

ą

tyni w Londynie inicjowali Crowleya na stopie

ń

 Adepta Minora, ci odmówili 

mu posłusze

ń

stwa i po ostrej wymianie listów ogłosili secesj

ę

 

ś

wi

ą

tyni londy

ń

skiej. W uzasadnieniu swego 

czynu, przywódca rebeliantów, William Butler Yeats pisał: "Bractwo mistyczne nie jest reformacj

ą

 moraln

ą

". 

W  tej  sytuacji  Mathers  samodzielnie  inicjował  Crowleya,  co  stało  si

ę

  zarzewiem  magicznego  pojedynku 

mi

ę

dzy Crowleyem a Yeatsem.  

Oto jak przedstawiaj

ą

 go Francis King i Isabel Sutherland w ksi

ąŜ

ce pt. Odrodzenie Magii: "[Yeats] 

twierdził, 

Ŝ

e  cudotwórcy  Zakonu  "wezwali"  jedn

ą

  z  kochanek  Crowleya  na  plan  astralny  i  nakazali  jej  go 

zdradzi

ć

.  Dwa  dni  pó

ź

niej,  powiada  Yeats,  z  własnej  woli  podeszła  do  członka  Zakonu,  któremu 

zaproponowała, 

Ŝ

e  pójdzie  do  Scotland  Yardu  i  da 

ś

wiadectwo  "tortur  i 

ś

redniowiecznej  nikczemno

ś

ci 

Crowleya". Dziennik Crowleya przedstawia całkiem inny opis tego ataku psychicznego - jego dekoracyjny 

Ŝ

any  Krzy

Ŝ

  zbielał,  a  ogie

ń

  przestał  si

ę

  pali

ć

  w  kominku.  Jego  gumowy  płaszcz  nagle  stan

ą

ł  w 

płomieniach,  on  sam  bez  powodu  stracił  panowanie  nad  sob

ą

  i  przeszło  pi

ę

ciokrotnie  p

ę

dziły  na  niego 

konie".  

Crowley odpowiedział zdecydowanym działaniem. Wraz z grup

ą

 wynaj

ę

tych osiłków, ubrany w strój 

góralski  wtargn

ą

ł  do  londy

ń

skiej 

ś

wi

ą

tyni  i  zaj

ą

ł  jej  posiadło

ś

ci.  Nie  na  długo  jednak,  gdy

Ŝ

  secesjoni

ś

ci 

zasi

ę

gn

ę

li pomocy u policji. Na dodatek, namówili jednego z wierzycieli Crowleya do wszcz

ę

cia przeciwko 

niemu sprawy, co tylko  pogr

ąŜ

yło go  w kłopotach.  Tymczasem, w Pary

Ŝ

u Mathers posługiwał si

ę

 czarn

ą

 

magi

ą

.  Wzi

ą

ł  du

Ŝą

  paczk

ę

  suszonego  groszku,  ochrzcił  ka

Ŝ

de  ziarnko  imieniem  jednego  ze  swych 

oponentów, inwokował diabła Belzebuba i Tyfona-Seta, a wtedy równocze

ś

nie trz

ę

s

ą

c grochem na du

Ŝ

ym 

sicie,  nakazywał  tym  mrocznym  bogom  wzbudzi

ć

  w

ś

ród  rebeliantów  kłótni

ę

  i  niezgod

ę

.  Musiały  by

ć

  to 

skuteczne  działania,  gdy

Ŝ

  zakon  Złotego  Brzasku  rozpadł  si

ę

  na  kilkana

ś

cie  drobnych  frakcji,  których 

przedstawiciele istniej

ą

 po dzi

ś

 dzie

ń

.  

Crowley czuł si

ę

 t

ą

 cał

ą

 sytuacj

ą

 zm

ę

czony. Potrzebował zmiany, ale takiej zmiany, która dotyczyła 

by  nie  tylko  jego  samego,  lecz  i  całego 

ś

rodowiska,  w  którym  przebywał.  W  rozwi

ą

zaniu  dr

ę

cz

ą

cych  go 

dylematów pomagały mu podró

Ŝ

e po Azji i Europie, w trakcie których wspinał si

ę

 po górach, poznawał inne 

kultury,  gromadził  okruchy  m

ą

dro

ś

ci  z  ró

Ŝ

nych  tradycji  filozoficznych  i  religijnych.  Studiował  taoizm  i 

staro

Ŝ

ytne  greckie  misteria.  Dzi

ę

ki  wspinaczkom  górskim  z  Oscarem  Eckensteinem  rozwijał 

ś

wieckie 

metody koncentracji i treningu woli. Allan Bennett, uczył go w Indiach i Birmie zasad buddyzmu i technik jogi. 
Starał si

ę

 go nawet wci

ą

gn

ąć

 w spisek zmierzaj

ą

cy do rozpowszechnienia buddyzmu w Europie.  

Te  wszystkie  indywidualne  poszukiwania  pozwoliły  mu  inaczej  spojrze

ć

  na  tajniki  magii  i 

mistycyzmu.  Crowley  utracił,  przynajmniej  na  pewien  czas,  wiar

ę

  w  istnienie  Tajemnych  Przywódców  i 

nabrał dystansu do magii ceremonialnej, której patos i rytualizm przyci

ą

gał zbyt wiele osób szukaj

ą

cych nie 

wiedzy,  lecz  taniej  sensacji.  Przyj

ą

ł  postaw

ę

  naukowego  sceptycyzmu,  a  w  sferze 

ś

wiatopogl

ą

dowej 

background image

najbli

Ŝ

szy  był  buddyzmowi.  Lecz  wtedy,  wła

ś

nie  wtedy  spotkało  go  wydarzenie,  które  na  zawsze 

ukształtowało bieg jego 

Ŝ

ycia.  

Objawienie Ksi

ę

gi Prawa, czyli Równonoc Bogów  

1904  rok  obdarzył  Crowleya  niesłychanym  szcz

ęś

ciem.  Po

ś

lubił  pi

ę

kn

ą

  Rose  Kelly  i  wraz  z  ni

ą

 

sp

ę

dzał  "miodowy  miesi

ą

c"  w ró

Ŝ

nych  mistycznych  zak

ą

tkach 

ś

wiata.  Kiedy  w  marcu tego  roku  pa

ń

stwo 

młodzi przybyli do Kairu, Crowley postanowił pokaza

ć

 mał

Ŝ

once sylfy, duchy 

Ŝ

ywiołu powietrza i w tym celu 

przyst

ą

pił do "Wst

ę

pnej Inwokacji" z Goetii. Uczynił to, jak wspomina, z nudów, poniewa

Ŝ

 mał

Ŝ

onkowie nie 

mieli nic innego do roboty. Rose nie przejawiała jakiegokolwiek zainteresowania magi

ą

 i nie ujrzała sylfów. 

Miast tego jednak zapadła w dziwny trans, podczas którego sennym, cho

ć

 wyrazistym głosem powtarzała 

słowa:  "Oni  czekaj

ą

  na  ciebie".  Było  to  niecodzienne  wydarzenie,  zwa

Ŝ

ywszy  na  fakt 

Ŝ

e  wła

ś

ciwo

ś

ci 

mediumistyczne  tak  nagle  objawiła  osoba  nie  maj

ą

ca  nic  wspólnego  z  okultyzmem.  A  jednak  Crowley, 

ś

wie

Ŝ

o upieczony sceptyk, zignorował ten przekaz. Bardziej interesowało go skuteczne wywołanie sylfów, 

do czego przyst

ą

pił nast

ę

pnego dnia. W ko

ń

cu takie było jego magiczne motto - "wytrwam a

Ŝ

 do ko

ń

ca".  

17 marca, mimo usilnych stara

ń

 Crowleya, Rose ponownie nie ujrzała sylfów. Tak jak poprzednio, 

zapadła w trans, w trakcie którego mówiła co

ś

 o "dzieci

ą

tku" i o Ozyrysie. Na nic si

ę

 zdały wszelkie jego 

próby  odwrócenia  biegu  wydarze

ń

,  zirytowany,  postanowił  rozwi

ą

za

ć

  t

ę

  zagadk

ę

.  W  tym  celu  wykonał 

inwokacj

ę

 egipskiego boga m

ą

dro

ś

ci Thotha, który podobno przemówił ustami jego 

Ŝ

ony, lecz nie wyjawił 

niczego  konkretnego.  Nazajutrz,  powrócił  do  inwokacji  i  wtedy  niespodzianie  usłyszał  głos  Rose,  która 
powiedziała, 

Ŝ

e bóg Horus oczekuje od niego przeprosin za jego poprzednie uczynki. Prze

Ŝ

ył wstrz

ą

s. Jego 

Ŝ

ona  nie  mogła  wiedzie

ć

  o  tym, 

Ŝ

e  nie  darzy  szacunkiem  bóstw  marsowych,  do  których  nale

Ŝ

y  równie

Ŝ

 

Horus,  skoro  jej  wiedza  religijna  była  mniejsza  od  przeci

ę

tnej.  Postanowił  j

ą

  zatem  sprawdzi

ć

.  Rose  nie 

tylko  znakomicie  opisała  Horusa,  podaj

ą

c  w  szczegółach  jego  cechy  i  warto

ś

ci  liczbowe,  lecz  równie

Ŝ

 

pokazała w Muzeum Kairskim stel

ę

 z obrazem bóstwa, które podobno miało by

ć

 

ź

ródłem tych wszystkich 

przekazów. Stela przedstawiała Ra-Hoor-Khuita, aktywn

ą

 form

ę

 boga Horusa i nosiła numer 666, liczb

ę

 w 

sposób  szczególny  zwi

ą

zan

ą

  z  powołaniem  Crowleya. W  jednym  z  kolejnych  przekazów  Rose  nakazała 

Crowleyowi  w  dniach  od  8  do  10  kwietnia  zasiada

ć

  w  pokoju  w  samo  południe  i  spisywa

ć

  wszystko  co 

usłyszy.  Crowley  wykonał  polecenie,  czego  efektem  było  dzieło  o  niesłychanej  zło

Ŝ

ono

ś

ci  i  gł

ę

bokim 

znaczeniu, Liber AL vel Legis, zwana potocznie Ksi

ę

g

ą

 Prawa.  

Ksi

ę

ga  Prawa  jest  dziełem  wyj

ą

tkowym,  cho

ć

  podobnie  jak  Biblia,  czy  Koran  nale

Ŝ

y  do  tradycji 

objawie

ń

.  Jej  oryginalno

ść

,  czy  te

Ŝ

  raczej 

ź

ródłowo

ść

  polega  jednak  na  tym, 

Ŝ

e  stanowi  dokładny, 

bezpo

ś

redni przekaz objawienia, podczas gdy wi

ę

kszo

ść

 innych "

ś

wi

ę

tych ksi

ą

g" zawiera przekazy wtórne 

lub te

Ŝ

 ska

Ŝ

one pó

ź

niejszym namysłem. Prawdziwym twórc

ą

 Ksi

ę

gi Prawa jest istota przedstawiaj

ą

ca si

ę

 

jako Aiwass, wysłannik ze 

ś

wiata bogów. W przypadku przekazów mistycznych podstawowym czynnikiem, 

który utrudnia ich zrozumienie jest ich zakres historyczno-kulturowy. Je

ś

li jednak przyjmiemy, 

Ŝ

e przekazy 

te  płyn

ą

  ze 

ś

wiata  astralnego,  a  wi

ę

c  ze 

ś

wiata  znajduj

ą

cego  si

ę

  na  pograniczu  nie

ś

wiadomo

ś

ci 

indywidualnej  i  zbiorowej,  b

ę

dziemy  mogli  uzna

ć

Ŝ

e  bogowie  s

ą

  ró

Ŝ

nymi  aspektami,  b

ą

d

ź

  te

Ŝ

  nazwami 

nieu

ś

wiadamianych  energii  psychicznych.  Oznacza  to, 

Ŝ

e  objawienie  jest  podł

ą

czeniem  si

ę

  pod  ukryt

ą

 

skarbnic

ę

 indywidualnej lub zbiorowej m

ą

dro

ś

ci tajemnej. Jaka jest natura tej skarbnicy, to ju

Ŝ

 zupełnie inna 

sprawa.  

Ksi

ę

ga  Prawa  składa  si

ę

  z  trzech  rozdziałów,  których  narratorami  s

ą

  trzy  bóstwa  pochodz

ą

ce  z 

panteonu egipskiego: Nuit, Hadit i Ra-Hoor-Khuit. Bóstwa te tworz

ą

 nie tylko triadyczn

ą

 struktur

ę

 ksi

ąŜ

ki, 

lecz  i  troisto

ść

  na  której  zasadza  si

ę

  egzystencja 

ś

wiata.  Crowley  okre

ś

la  bogini

ę

  Nuit  jako  "pani

ą

 

przestrzeni", jako przestrze

ń

 wszelkich dost

ę

pnych mo

Ŝ

liwo

ś

ci, matryc

ę

 z której wyłania si

ę

 

ś

wiat i w której 

wszystko  jest  mo

Ŝ

liwe.  Z  kolei  m

ę

ski  bóg  Hadit  jest  to  wsz

ę

dobylski  punkt  symbolizuj

ą

cy 

ś

wiadomo

ść

której  manifestacje  rozproszone  s

ą

  we  wszech

ś

wiecie,  czyli  przestrzeni  Nuit.  Niektórzy  interpretatorzy 

Ksi

ę

gi  Prawa  porównuj

ą

  Nuit  i  Hadita  do  koła  i  punktu,  czy  te

Ŝ

  do  materii  i  energii.  Z  ich  zjednoczenia 

powstaje Ra-Hoor-Khuit, bóstwo symbolizuj

ą

ce manifestacj

ę

 działania, czyli ruch.  

Ksi

ę

ga Prawa zwiastowała tzw. Równonoc Bogów, czyli bliski kres symbolizowanej przez Ozyrysa 

ery monoteizmów. Upadkowi ładu chrze

ś

cija

ń

skiego i narodzinom nowej epoki towarzyszyły apokaliptyczne 

wizje  zniszczenia.  Nowa  epoka  rodzi

ć

  si

ę

  miała  w  bólu  i  cierpieniu.  Miazmaty  l

ę

ków  i  koszmarów 

przesłaniały widzenie jej zarysów. Niemniej jednak apokalipsa w wizji Crowleya nie oznaczała ostatecznego 

background image

ko

ń

ca 

ś

wiata  rzeczywistego,  a  jedynie  kres  ładu  patriarchalnego  wspieranego  przez  ortodoksyjne  (w 

przewa

Ŝ

aj

ą

cej  mierze  monoteistyczne)  religie  prawa  i  porz

ą

dku.  Z  udr

ę

ki  wyłaniał  si

ę

  nowy  ład,  którego 

zasadniczymi cechami były wieloznaczno

ść

 i ekstaza. W nowej epoce, erze Horusa - zwyci

ę

skiego dziecka 

w  koronie  -  jedynym  prawem  miało  by

ć

  realizowanie  własnej  prawdziwej  Woli.  Pod  tym  wzgl

ę

dem 

crowleyowska  wizja  powtarzała  plato

ń

sk

ą

  metafor

ę

  jaskini,  w  której  odbijaj

ą

  si

ę

  cienie  prawdziwych  idei. 

Crowley  jako  proroczy  wizjoner  nowej  epoki,  nawoływał  do  porzucenia 

ś

wiata  cieni, 

ś

wiata  pozorów  i 

fałszywych pragnie

ń

. W nowej epoce ludzie mieli  odkrywa

ć

 swoje prawdziwe  pragnienia  i zgodnie z nimi 

kształtowa

ć

 swoj

ą

 to

Ŝ

samo

ść

. Oznaczało to odrzucenie prawa pisanego, kodeksu etycznego stanowi

ą

cego 

podstaw

ę

 istnienia ka

Ŝ

dej cywilizacji patriarchalnej oraz przej

ę

cie odpowiedzialno

ś

ci za własne 

Ŝ

ycie, która 

w  uprzedniej  epoce  spoczywała  głównie  na  religii,  pa

ń

stwie  i  stró

Ŝ

ach  porz

ą

dku.Era  Horusa  miała  by

ć

 

epok

ą

  indywidualizmu  i  wolicjonalizmu,  twórczo

ś

ci  i  niezale

Ŝ

no

ś

ci.  Człowiek  przyszło

ś

ci  ł

ą

czył  w  sobie 

cechy dziecka i nietzschea

ń

skiego Ubermenscha, swawolno

ść

 z wol

ą

 czynu, gwałt z rozkosz

ą

. Daimonion 

crowleyowski, istota przedstawiaj

ą

ca si

ę

 jako Aiwass, głosił: "Zniesione s

ą

 wszelkie rytuały, wszelkie próby, 

wszelkie słowa i znaki. [..] Słowem Grzechu jest Ograniczenie. [...] Czy

ń

 swoj

ą

 wol

ę

 niechaj b

ę

dzie całym 

prawem. [...] Miło

ść

 jest prawem, miło

ść

 poddana woli".  

Jest  pewnym  paradoksem, 

Ŝ

e  wizja  zapowiadaj

ą

ca  krach  logocentryzmu  spisana  została  na 

kartach  ksi

ąŜ

ki.  Raz  jeszcze  chochlik  przechytrzył  liter

ę

  prawa.  A  jednak  to  wła

ś

nie  dzi

ę

ki  temu  Ksi

ę

ga 

Prawa doczekała si

ę

 licznych komentarzy i opracowa

ń

, rozwijaj

ą

cych jej ukryte znaczenia i kalambury. Sam 

Crowley  pocz

ą

tkowo  nie  mógł  przyswoi

ć

  sobie  jej  przekazu  i  wymagało  czasu,  by  "usłyszał"  podszepty 

Nie

ś

wiadomego.  Kiedy  to  nast

ą

piło,  na  jej  podstawie  uło

Ŝ

ył  spójn

ą

  historiozofi

ę

  i  filozofi

ę

 

Ŝ

ycia,  której 

głównym składnikiem było uznanie dominuj

ą

cej roli archetypu dziecka w wyłaniaj

ą

cej si

ę

 epoce. Kre

ś

lona 

przez niego historiozofia uwzgl

ę

dniała trójetapowo

ść

 rozwoju historycznego ludzko

ś

ci.  

Crowley  powiadał, 

Ŝ

e  w  toku  historii  ludzko

ść

  przebyła  dwa  eony:  er

ę

  Matki  (Izydy)  i  er

ę

  Ojca 

(Ozyrysa),  odznaczaj

ą

ce  si

ę

  odmiennymi  relacjami  społecznymi  i 

ś

wiatopogl

ą

dem.  Era  Izydy  stanowiła 

dominium  Nie

ś

wiadomego,  dominacj

ę

  symboli  zwi

ą

zanych  z  ksi

ęŜ

ycem.  Ludzie 

Ŝ

yli  w 

ś

wiecie 

nieoznaczonym, zdani na łask

ę

 bogów i natury. Prowadzili osiadły tryb 

Ŝ

ycia. Panował matriarchat, któremu 

towarzyszyło nierozeznanie własnej płciowo

ś

ci. Podstawowymi normami egzystencjalnymi były niewiedza 

uzale

Ŝ

nienie.  

Wraz z rozpoznaniem funkcji seksualnych, ludzko

ść

 wkroczyła w er

ę

 Ozyrysa, zwan

ą

 równie

Ŝ

 er

ą

 

Ojca ze wzgl

ę

du na  dominacj

ę

 warto

ś

ci patriarchalnych. Towarzyszył  jej rozwój 

ś

wiadomo

ś

ci. Wyłoniona 

ś

wiadomo

ść

  dokonywała  podbojów  kolejnych  krain  Nie

ś

wiadomego,  trzebi

ą

c  oazy  chaosu  i 

nieracjonalno

ś

ci. Jej or

ęŜ

em był podział i stratyfikacja. Narodziła si

ę

 hierarchia społeczna. W erze Ozyrysa 

pojawiły si

ę

 wielkie cywilizacje, imperia i religie monoteistyczne. Wprowadzono prawa i odpowiedzialno

ść

 

karn

ą

.  W  sferze  symbolicznej  była  to  era  Sło

ń

ca,  era  umieraj

ą

cego  i  zmartwychwstaj

ą

cego  boga,  który 

po

ś

wi

ę

ca si

ę

 dla ludzko

ś

ci. Sło

ń

ce rozja

ś

niało mroki 

ś

wiata i wskazywało drogi rozwoju. Tym samym 

ś

wiat 

nabierał  znaczenia  i  stawał  si

ę

  spójn

ą

  cało

ś

ci

ą

.  Podstawowymi  normami  egzystencjalnymi  były  walka  o 

władz

ę

 wyrzeczenie.  

O  ile  ludzie 

Ŝ

yj

ą

cy  w  erze  Matki  byli  istotami  a-seksualnymi,  w  erze  Ojca  płciowo

ść

  stała  si

ę

 

podstawow

ą

  determinant

ą

  relacji  społecznych.  Decydowała  o  to

Ŝ

samo

ś

ci  jednostek  i  przypisywała 

ka

Ŝ

demu rol

ę

 społeczn

ą

. Zakorzeniała. Wyznaczała funkcje. Ró

Ŝ

nicowała.  

W  erze  Horusa  Nie

ś

wiadome  ponownie  miało  podbi

ć

 

ś

wiadomo

ść

,  lecz  tylko  po  to,  by  torowa

ć

 

drog

ę

  nad

ś

wiadomo

ś

ci.  Dziecko,  ów  czynnik  x,  wielka  niewiadoma,  zast

ę

powało  podział  płci.  W  erze 

Horusa  płcie,  dotychczas  stanowi

ą

ce  o  to

Ŝ

samo

ś

ci,  a  wi

ę

c  b

ę

d

ą

ce  wyznacznikiem  miejsca  w 

ś

wiecie 

zewn

ę

trznym, zst

ę

powały do wn

ę

trza, by stopi

ć

 si

ę

 ze sob

ą

 w alchemicznych za

ś

lubinach. Crowley uwa

Ŝ

ał, 

Ŝ

e  w  erze  Horusa  na 

ś

wiecie  zapanuje  androgynia,  a  ludzie  b

ę

d

ą

  kształtowa

ć

  swoja  to

Ŝ

samo

ść

  podług 

własnej woli. Era boga-dziecka znosiła dotychczasowe prawa i porz

ą

dki, ponownie otwieraj

ą

ś

wiat na to, 

co  nieoczekiwane  i  cudowne.  Po  nieoznaczono

ś

ci  ery  Matki  i  jednoznaczno

ś

ci  ery  Ojca,  zapanowa

ć

  na 

ś

wiecie miała wieloznaczno

ść

. To ona, na równi z autokreacj

ą

, stała si

ę

 podstawow

ą

 norm

ą

 egzystencjaln

ą

 

nowej  epoki.  Bóg-Sło

ń

ce  umarł  na  dobre,  gdy  zauwa

Ŝ

ono, 

Ŝ

e  jego  codzienne  umieranie  jest  tylko  ułud

ą

 

wyuczonego  sposobu  percepcji.  Ziemia  stała  si

ę

  motywem  centralnym  rozwa

Ŝ

a

ń

,  czego  wyra

ź

nym 

dowodem  był  rozwijaj

ą

cy  si

ę

  ateizm  i  kreatywizm. 

Ś

wiat  przestał  by

ć

  kosmosem  znacz

ą

cych  symboli,  a 

stawał si

ę

 chaosmosem, przestrzeni

ą

 mo

Ŝ

liwo

ś

ci, z której ka

Ŝ

dy mógł ulepi

ć

 własny, zawsze lepszy 

ś

wiat.  

background image

W tym chaosmosie Ksi

ę

ga Prawa nadawała Crowleyowi funkcj

ę

 proroka nowej ery, rol

ę

, której pod 

wpływem fascynacji buddyzmem nie chciał si

ę

 podj

ąć

. Odrzucała go apokaliptyczna  wizja zagłady, która 

czyniła ze

ń

 Antychrysta. Porzucił zatem Ksi

ę

g

ę

 i powrócił do normalnego 

Ŝ

ycia. Jak si

ę

 wkrótce okazało, na 

niedługo. Przekaz Ksi

ę

gi Prawa miał wkrótce zawładn

ąć

 jego umysłem i natchn

ąć

 go do stworzenia Telemy, 

czyli  religii  "miło

ś

ci  podług  woli".  Ju

Ŝ

  wkrótce  miał  zawi

ą

za

ć

  spisek  zmierzaj

ą

cy  do  obalenia 

makrokosmicznego ładu, spisek w którym istotn

ą

 rol

ę

 miały odegra

ć

 Szkarłatne Kobiety.  

"WOKÓŁ ZAKONU SREBRNEJ GWIAZDY"

 

Na temat magii napisano wi

ę

cej bzdur ni

Ŝ

 na jakikolwiek inny temat. Konkurowa

ć

 z ni

ą

 mo

Ŝ

e pod 

tym  wzgl

ę

dem  jedynie  joga,  lecz  ta  przynajmniej  w  swoim  rodzimym  azjatyckim 

ś

rodowisku  jest  dobrze 

rozumiana. Europejskie pojmowanie zjawisk parapsychicznych tradycyjnie nacechowane było dychotomi

ą

 

l

ę

ku  i  fascynacji.  Wydaje  si

ę

Ŝ

ś

wiat  Zachodu  miał  powa

Ŝ

ne  problemy  z  przyswajaniem  sobie  do 

ś

wiadomo

ś

ci  tre

ś

ci,  które  si

ę

  w  niej  nie  mie

ś

ciły.  Prymat 

ś

wiadomo

ś

ci  nad  nie

ś

wiadomo

ś

ci

ą

  zwykle 

osi

ą

gany  był  kosztem  zerwanej  komunikacji  pomi

ę

dzy  nimi.  A  zatem to,  co  nie

ś

wiadome,  to co  wyparte, 

coraz bardziej staczało si

ę

 w mrok niewiedzy. A 

Ŝ

e mrok czasem nie tylko przera

Ŝ

a, lecz i podnieca, zdarzali 

si

ę

  tacy,  którzy  w  nim  si

ę

  zatapiali.  Rzadko  kiedy  jednak  l

ę

k  i  fascynacja  prowadziły  do  twórczego 

wykorzystania energii psychicznych, czyli zintegrowania 

ś

wiadomo

ś

ci z tym co nieznane.  

Magia w potocznym wyobra

Ŝ

eniu kojarzy si

ę

 przede wszystkim z rzucaniem czarów. I rzeczywi

ś

cie, 

w kulturach archaicznych cz

ę

sto ogranicza si

ę

 ona do realizowania przyziemnych celów w praktyce 

Ŝ

ycia 

codziennego. Magi

ę

 stosuje si

ę

, kiedy zawodz

ą

 inne sposoby radzenia sobie z problemami. Kompensuje 

niepowodzenia 

Ŝ

yciowe i wprowadza ludzi w 

ś

wiat natury, pełen duchów i demonów. Zarazem jednak mo

Ŝ

by

ć

 tak

Ŝ

e systemem samodoskonalenia si

ę

 poprzez poznawanie psychiki i wykorzystywanie jej mocy. Do 

dwóch podstawowych praktyk magicznych nale

Ŝą

: ewokacja i inwokacja. Ewokacja - wywoływanie duchów 

-  polega  na  wyzwalaniu  z  pokładów  nie

ś

wiadomo

ś

ci  uwi

ę

zionych  tam  energii.  Przyjmuj

ą

  one  konkretne 

kształty w postaci duchów i demonów, dzi

ę

ki czemu mo

Ŝ

na je ponownie zintegrowa

ć

 z psychik

ą

. Proces ten 

polega  zatem  na  u

ś

wiadamianiu  sobie  energii  swojego  umysłu.  A 

Ŝ

e  s

ą

  to  pot

ęŜ

ne  energie,  mo

Ŝ

na  je 

wykorzysta

ć

  do  celów  praktycznych.  Z  kolei,  inwokacja  -  przywoływanie  bogów  i  bogi

ń

  -  polega  na 

odkrywaniu  w 

ś

wiecie  Natury  mocy,  których  jeszcze  nie  zdołała  pozna

ć

  nauka.  By

ć

  mo

Ŝ

e  s

ą

  to  moce 

zwi

ą

zane  z 

Ŝ

ywiołami  Ziemi.  Nie  mo

Ŝ

na  jednak  wykluczy

ć

  tego, 

Ŝ

e  równie

Ŝ

  i  one  pochodz

ą

  z 

nie

ś

wiadomo

ś

ci  zbiorowej  i  s

ą

  archetypami  obdarzaj

ą

cymi  pi

ę

knem  i  m

ą

dro

ś

ci

ą

.  W  kulturze 

chrze

ś

cija

ń

skiej przykładem inwokacji jest Msza 

Ś

wi

ę

ta. Magia zna ich znacznie wi

ę

cej.  

Praktyki  magiczne  polegaj

ą

  zatem  na  poznawaniu  zasad,  zgodnie  z  którymi  funkcjonuje  Umysł  i 

harmonizowaniu go ze 

ś

wiatem przyrody. Tylko dzi

ę

ki harmonii Umysłu i Natury mo

Ŝ

na uzyska

ć

 szcz

ęś

cie, 

poniewa

Ŝ

 tylko wtedy mo

Ŝ

na odnale

źć

 swoje miejsce we Wszech

ś

wiecie. Nie ma takich cudów, których by 

nie obj

ą

ł umysł. Wszystko jest przymiotem jego percepcji. Wszystko jest wyrazem jego działalno

ś

ci.  

Aleister  Crowley  poznał  t

ę

  prawd

ę

  ju

Ŝ

  za  młodu.  W  ci

ą

gu  trzydziestu  lat  swego 

Ŝ

ycia  zdołał 

wypracowa

ć

 system magiczny zwany Telem

ą

, który po raz pierwszy w dziejach okultyzmu jasno i dobitnie 

okre

ś

lał  magi

ę

  jako  nauk

ę

  o  funkcjonowaniu  energii  psychicznych.  System  ten  mo

Ŝ

na  by  z  racji  swej 

praktyczno

ś

ci nazwa

ć

 pragmatyzmem magicznym, a krótko i w

ę

złowato streszcza go definicja zawarta w 

dziele  pt.  Magija  w  teorii  i  praktyce,  mówi

ą

ca 

Ŝ

e:  "Ka

Ŝ

de  intencjonalne  działanie  jest  Działaniem 

Magicznym".  

Paradoksalnie,  idee  pragmatyzmu  magicznego  stanowi

ą

ce  sam  trzon  religii  Woli  (czyli  Telemy), 

wyłoniły si

ę

 w trakcie lektury przekazu mistycznego Ksi

ę

gi Prawa, któr

ą

 Crowley otrzymał 8, 9 i 10 kwietnia 

1904  roku  od  istoty  o  imieniu  Aiwass,  podaj

ą

cej  si

ę

  za  wysłannika  Hoor-paar-kraata,  egipskiego  boga 

milczenia (sic!). Pisz

ę

 "paradoksalnie", gdy

Ŝ

 mistyk

ę

 kojarzy si

ę

 zazwyczaj z bujaniem w obłokach, b

ą

d

ź

 w 

najlepszym  razie  uznaje  si

ę

  j

ą

  za  sposób  na  zatrzymanie  strumienia 

Ŝ

ycia.  Tymczasem,  z  mistycznego 

przekazu Ksi

ę

gi Prawa wyłania si

ę

 zupełnie odmienna wizja duchowo

ś

ci (o! przepraszam bardzo za u

Ŝ

ycie 

tego wyprzedanego słowa; ju

Ŝ

 wi

ę

cej to  si

ę

 nie powtórzy). W celu  jej  zrozumienia, trzeba jednak pozna

ć

 

j

ę

zyk symboli składaj

ą

cych si

ę

 na ten tekst.  

Przełomowe znacznie Ksi

ę

gi Prawa jako zapowiedzi nowej ery rozwoju magicznego znajduje si

ę

 na 

samym  jej  pocz

ą

tku,  w  do

ść

  dziwacznie  brzmi

ą

cym  wersie:  "Khabs  jest  w  Khu,  a  nie  Khu  w  Khabs". 

background image

Jakkolwiek  tajemniczo  by  to  nie  brzmiało,  nie  jest  to  bynajmniej  przepis  na  ciasto  ani  definicja 
matematyczna.  Khabs  oznacza  owe  tajemne  L.V.X, 

Ś

wiatło  Gnozy,  spływaj

ą

ce  na  adepta  w  chwili 

iluminacji, w czasie ol

ś

nienia. Z kolei, Khu jest magiczn

ą

 istot

ą

  człowieka,  jego powłok

ą

. Innymi słowy, z 

wersu tego wynika, 

Ŝ

ź

ródło poznania le

Ŝ

y w nas samych, a nie gdzie

ś

 na zewn

ą

trz. Nie nale

Ŝ

y go szuka

ć

 

ani w 

ś

wiecie zjawiskowym ani w 

ś

wiecie metafizycznym, gdy

Ŝ

 cała metafizyka tak w istocie sprowadza si

ę

 

do  fizyki,  a 

ś

ci

ś

lej  mówi

ą

c  do  dynamiki  ludzkiej  psyche.  Ta  prosta  konstatacja,  wielokro

ć

  pó

ź

niej 

powracaj

ą

ca w ró

Ŝ

nych naukach o człowieku, po raz pierwszy została tak wyra

ź

nie wypowiedziana wła

ś

nie 

w  Ksi

ę

dze  Prawa. (Pojawia  si

ę

 tu  wszak  pytanie,  czy to  dlatego  objawił  j

ą

  wysłannik  Boga  Milczenia,  by 

ukróci

ć

 gadulstwo teologów?)  

Znacznie  mniej  banalne  s

ą

  wszak

Ŝ

e  konsekwencje  tego  twierdzenia.  Ksi

ę

ga  Prawa  powiada 

"Ka

Ŝ

dy  m

ęŜ

czyzna  i ka

Ŝ

da  kobieta jest gwiazd

ą

". Oznacza  to, 

Ŝ

e ka

Ŝ

dy jest suwerenem podległym tylko 

własnej Woli. Gdy o tym zapomina, popada w kajdany dora

ź

nych zachcianek i staje si

ę

 niewolnikiem innych 

ludzi. Lecz w tym twierdzeniu tkwi jeszcze jeden klucz ukryty. Albowiem "gwiazda" to tak

Ŝ

e "Khabs", czyli 

jak  ju

Ŝ

  to  mówili

ś

my  wcze

ś

niej  "

Ś

wiatło  Gnozy".  Morał  z  tego  taki, 

Ŝ

e  ka

Ŝ

dy  z  nas  jest 

ś

wiatłem  i  tylko 

spowici  mrokiem  niewiedzy,  nie  dostrzegamy  tego  faktu.  Wyra

Ŝ

a  to  bardzo  dobrze  sam  Crowley  w 

komentarzach do Ksi

ę

gi Prawa:  

"Nie  powinni

ś

my  uznawa

ć

  si

ę

  za  nikczemne  istoty  poza  którymi  znajduje  si

ę

  sfera 

Ś

wiatła  lub 

"Boga".  Nasze  umysły  i  ciała  spowijaj

ą

  wewn

ę

trzne 

Ś

wiatło.  Niewtajemniczony  jest  niczym  "Ciemna 

Gwiazda", a jego Wielkie Dzieło polega na sprawieniu, aby jego powłoki stały si

ę

 prze

ź

roczyste w procesie 

"oczyszczenia". Przy czym to "oczyszczenie" jest tak naprawd

ę

 "d

ąŜ

eniem do prostoty". Nie chodzi o to, 

Ŝ

nasza powłoka jest nieczysta, tylko 

Ŝ

e zło

Ŝ

ono

ść

 jej fałd nie przepuszcza 

ś

wiatła. Celem Wielkiego Dzieła 

jest zatem rozwi

ą

zanie wszelkich kompleksów. Wszystko jest samo w sobie doskonałe, "zło" pojawia si

ę

 w 

momencie,  gdy  rzeczy  ulegaj

ą

  zagmatwaniu.  Ta  "gwiazda",  czyli  "najgł

ę

bsze 

ś

wiatło"  jest  odwieczn

ą

indywidualn

ą

 istot

ą

. Khu jest magicznym strojem, w który si

ę

 przyobleka, "form

ą

" dla bezforemnego, dzi

ę

ki 

której  mo

Ŝ

e  do

ś

wiadcza

ć

  poprzez  samo-

ś

wiadomo

ść

.  [...]  To  Khu  jest  pierwsz

ą

  powłok

ą

,  o  wiele 

subtelniejsz

ą

  od  umysłu  i  ciała,  i  o  wiele  bardziej  prawdziw

ą

,  poniewa

Ŝ

  jej  symboliczny  kształt  zale

Ŝ

y  od 

natury jej gwiazdy."  

W tym  miejscu,  nale

Ŝ

y  si

ę

  jedno  wyja

ś

nienie.  Crowley,  przez  trzy  kolejne  lata  nie  dopuszczał  do 

siebie  przekazu  Ksi

ę

gi  Prawa,  gdy

Ŝ

  raził  go  jej  wojowniczy  nastrój.  Było  nie  było  głosiła  ona:  "Jeste

ś

cie 

przeciw  ludziom.  O  moi  wybrani!",  a  Crowley,  pod  wpływem  buddyjskich  i  hinduistycznych  inspiracji,  nie 
chciał  by

ć

  przeciwko  ludziom.  Tym  niemniej,  trudno  nie  odnie

ść

  wra

Ŝ

enia 

Ŝ

e  wbrew  sobie  realizował 

zapisany w niej plan.  

Oto  bowiem  zaraz  po  otrzymaniu  Ksi

ę

gi  wysłał  list  do  MacGregora  Mathersa,  swojego 

przeło

Ŝ

onego z zakonu Złotego Brzasku, w którym informował go 

Ŝ

e od tej chwili to on jest wysłannikiem 

Tajemnych Przywódców 

Ś

wiata. List ten wywołał zrozumiałe oburzenie u Mathersa, który jeszcze niedawno 

temu  bronił  go  przed  zbuntowanymi  bra

ć

mi  z  zakonu.  W 

ś

lad  za  tym  poszły  rzekome  ataki  magiczne, 

podczas których Mathers miał zabi

ć

 ogary Crowleya a na jego słu

Ŝą

cych zesła

ć

 chorob

ę

. Crowley odpłacił 

mu pi

ę

knym za nadobne, inwokuj

ą

c Belzebuba i jego 49 "słu

Ŝą

cych". I musiała by

ć

 to udana operacja, gdy

Ŝ

 

wkrótce po tym Mathers porzucił okultyzm na rzecz n

ę

dznej wegetacji.  

W mi

ę

dzyczasie, samego  Crowleya dotkn

ę

ła seria nieszcz

ęść

  i nieprzyjemno

ś

ci, która zaburzyła 

jego buddyjski obraz 

ś

wiata. Najpierw, latem 1905 roku poprowadził  kolejn

ą

  ekspedycj

ę

  w Himalaje, tym 

razem  w  celu  zdobycia  Kanczendzongi.  Wyprawa  zako

ń

czyła  si

ę

  katastrof

ą

.  Cz

ęść

  uczestników  zgin

ę

ła 

pod zwałami 

ś

niegu, a jeden z pozostałych, niejaki Guillarmod, oskar

Ŝ

ył Crowleya o kanibalizm. Ogarn

ą

ł go 

wtedy podły nastrój. Mówił: "Po pi

ę

ciu latach kaprysów i słabostek, bł

ę

dnej ogłady, taktu, dyskrecji, troski o 

uczucia  innych  mam  tego  do

ść

".  Na  dodatek,  podczas  pobytu  w  Kalkucie  napadło  go  sze

ś

ciu  tubylców 

uzbrojonych w no

Ŝ

e. Wtedy to zmuszony do desperackiej obrony, si

ę

gn

ą

ł po pistolet i zabił dwóch z nich. 

Czar

ę

 goryczy przelała wiadomo

ść

 o 

ś

mierci jego córki i pogł

ę

biaj

ą

cym si

ę

 alkoholizmie jego 

Ŝ

ony, Rose 

Kelly.  

W tym kluczowym dla jego 

Ŝ

ycia momencie, Crowley postanowił powróci

ć

 do praktyki magicznej i, 

chocia

Ŝ

 zd

ąŜ

ył ju

Ŝ

 zapomnie

ć

 o Ksi

ę

dze Prawa, jego ówczesne deklaracje niezwykle przypominały jej tre

ść

"do diabła z chrze

ś

cija

ń

stwem, racjonalizmem, buddyzmem, wszelkimi rupieciami stuleci. Przynosz

ę

 wam 

background image

pozytywny, pradawny fakt, nazywaj

ą

c go po imieniu Magij

ą

. I to na jej fundamentach zbuduj

ę

 now

ą

 Ziemi

ę

 

i  nowe  Niebo".  Magija  miała  wyprze

ć

  nauk

ę

  i  religi

ę

  z  rynku  duchowych  dóbr  ludzko

ś

ci.  Miała  sta

ć

  si

ę

 

narz

ę

dziem  słu

Ŝą

cym  do  przewarto

ś

ciowania  wszystkich  warto

ś

ci,  do  przebóstwienia,  czyli  osi

ą

gni

ę

cia 

stanu nadczłowiecze

ń

stwa (czy

Ŝ

 nie taki był sens fragmentu z Ksi

ę

gi Prawa: "Jeste

ś

cie przeciw ludziom"?). 

Czym jednak była owa Magija?  

Na  pewno  nie  była  zabaw

ą

  w  rzucanie  czarów  ani  kółkiem  dyskusyjnym  dla  podstarzałych 

okultystów. Crowley celowo dodał liter

ę

 "j" do wyrazu "magia", by odró

Ŝ

ni

ć

 wyra

Ŝ

any przez siebie nurt od 

magii  przeszło

ś

ci  i  kuglarstwa.  A  jednak  nie  byłby  sob

ą

,  gdyby  literka  ta  nie  niosła  pewnej  ezoterycznej 

tre

ś

ci.  Wyraz  "magija"  powstał  w  wyniku  dodania  do  angielskiego  słowa  "magic"  litery  "k",  która  według 

jednego z uczniów Crowleya, Kennetha Granta, oznacza "hebrajsk

ą

 liter

ę

 "chet" stanowi

ą

c

ą

 numeryczny 

odpowiednik  Wielkiego  Dzieła.  "Chet"  (8,  418),  jako  liczba  Wielkiego  Dzieła,  stosowana  jest  przez 
okultystów  oraz  alchemików  w  celu  zaznaczenia  za

ś

lubin 

ś

wiadomo

ś

ci  indywidualnej  ze 

ś

wiadomo

ś

ci

ą

 

kosmiczn

ą

.  Kluczem  do  tego  rodzaju  magiji  jest  astrologiczny  odpowiednik  "chet",  czyli  Rak".  Tyle  mówi 

Grant. Mo

Ŝ

emy doda

ć

 jeszcze, 

Ŝ

e znak Raka przywodzi na my

ś

l skojarzenia ze znan

ą

 pozycj

ą

 seksualn

ą

 

6/9. Innymi słowy, id

ą

c tym tropem mo

Ŝ

na powiedzie

ć

Ŝ

e celem magiji jest osi

ą

gni

ę

cie stanu 

ś

wiadomo

ś

ci 

makrokosmicznej  poprzez  unicestwienie  jednostkowego  ego  w  akcie  seksualnego  zjednoczenia  ze 

ś

wiatem (cz

ę

sto symbolizowanym przez partnera). Czy tak jest naprawd

ę

, ka

Ŝ

dy musi sam odpowiedzie

ć

 

sobie  na  to  pytanie.  Jedno  jest  pewne, 

Ŝ

e  w  tym  wła

ś

nie  czasie  Crowley  zrozumiał  znaczenie  seksu  w 

praktyce magicznej. Było nie było "k" to równie

Ŝ

 pierwsza litera od słowa kteis oznaczaj

ą

cego ni mniej ni 

wi

ę

cej "wagin

ę

".  

W ten oto sposób Crowley podj

ą

ł si

ę

 wypracowania nowego systemu magicznego, którego dwoma 

filarami  miał  by

ć

  indywidualizm  i  panseksualizm.  Dochodził  do  tego  na  drodze  eksperymentów. W  chwili 

opuszczenia  zakonu  Złotego  Brzasku,  dysponował  ju

Ŝ

  poka

ź

n

ą

  wiedz

ą

  magiczn

ą

  z  zakresu  kabały,  jogi, 

podró

Ŝ

y  astralnych,  medytacji  i  magii  ceremonialnej.  Był  te

Ŝ

  oficjalnie  uznanym  przez  głow

ę

  zakonu 

Adeptem Minorem, czyli innymi słowy osi

ą

gn

ą

ł poziom sefiry tiferet, symbolizuj

ą

cej Sło

ń

ce rozpraszaj

ą

ce 

mroki  niewiedzy.  Stopie

ń

  swój  powinien  był  wszak

Ŝ

e  potwierdzi

ć

  udan

ą

  Operacj

ą

 

Ś

wi

ę

tej  Magii  Maga 

Abramelina, której jak dot

ą

d nie dopełnił. A Operacja ta wymagała nie byle czego, gdy

Ŝ

 musiał zachowa

ć

 

czysty  umysł  nie  skalany  my

ś

l

ą

,  by  nie  popa

ść

  w  szale

ń

stwo. Wreszcie,  wiosn

ą

  1906  roku  wybrał  si

ę

  w 

podró

Ŝ

  po  Chinach,  podczas  której  inwokował  kolejne  demony  z  ksi

ę

gi  Abramelina,  nazywaj

ą

c  cało

ść

 

operacji "Augoeidami". Pisał: "Wła

ś

ciwie nie wiem, czemu wybrałem słowo "Augoeidy". By

ć

 mo

Ŝ

e, dlatego 

Ŝ

e nie kojarzyło mi si

ę

 z niczym z przeszło

ś

ci. Czułem, 

Ŝ

e musz

ę

 jak najbardziej wszystko upro

ś

ci

ć

, by móc 

przej

ść

 przez Otchła

ń

".  

Operacja 

Ś

wi

ę

tej  Magii  Maga  Abramelina  zgodnie  z  tradycj

ą

  wymagała  spełnienia  szeregu 

warunków, takich jak półroczne odosobnienie w domu o specyficznym ustawieniu wzgl

ę

dem stron 

ś

wiata i 

innych trudnych do spełnienia szczegółach. Tymczasem, Crowley postanowił przeprowadzi

ć

 j

ą

 podró

Ŝ

uj

ą

od  miasta  do  miasta  w  Kraju 

Ś

rodka,  rzucaj

ą

c  tym  samym  wyzwanie  tradycyjnej  magii  zachodu.  Za 

ś

wi

ą

tyni

ę

 słu

Ŝ

yła mu wyobra

ź

nia w której budował 

ś

wi

ą

tyni

ę

 astraln

ą

, gdzie inwokowane były abramelinowe 

istoty. Jak si

ę

 potem okazało, nie mo

Ŝ

na było znale

źć

 lepszego materiału. 9 pa

ź

dziernika nagle popadł w 

trans  nirvikalpa-samadhi,  który  hindui

ś

ci  nazywaj

ą

  sziwa-darszan

ą

,  czyli  "wizj

ą

  boga  Sziwy". 

Charakterystyczn

ą

  jego  cech

ą

  było  poczucie  jedno

ś

ci  z  bóstwem,  zjednoczenie  si

ę

  ze 

ś

wiatem  poprzez 

unicestwienie odr

ę

bnej 

ś

wiadomo

ś

ci.  Była  to oznaka mówi

ą

ca o tym, 

Ŝ

e operacja dobiegła szcz

ęś

liwego 

ko

ń

ca.  

W dwa  miesi

ą

ce po zako

ń

czeniu Operacji Abramelina, George Cecil Jones, dzier

Ŝą

cy w zakonie 

Złotego Brzasku stopie

ń

 Adepta Exempta (7*=4*), rozpoznał w Crowleyu Mistrza 

Ś

wi

ą

tyni (8*=3*). Było to 

istotne wydarzenie, poniewa

Ŝ

 oznaczało 

Ŝ

e Crowley, mimo formalnego rozstania si

ę

 z  zakonem, zyskuje 

nobilitacj

ę

  w  oczach  jednego  z  jego  najznamienitszych  notabli.  Ju

Ŝ

  bardziej  dyskusyjne  były  podstawy 

obdarzenia Crowleya takim zaszczytem. Tradycja wymagała, by Adept, który chce otrzyma

ć

 stopie

ń

 Mistrza 

Ś

wi

ą

tyni,  przekroczył  Otchła

ń

  odgradzaj

ą

c

ą

  ni

Ŝ

sze  sefiry  od  trzech  najwy

Ŝ

szych  sefir  Drzewa 

ś

ycia.  Co 

wi

ę

cej, Adept powinien to uczyni

ć

, tocz

ą

c bój z demonem rozumu, Choronzonem. W przypadku chi

ń

skich 

do

ś

wiadcze

ń

 Crowleya, nic takiego si

ę

 nie stało.  

Operacja  Abramelina  przyniosła  te

Ŝ

  inny,  nieoczekiwany  skutek.  Niedługo  potem,  Crowley,  który 

czuł  si

ę

  niezwykle  jej  działaniem  naenergetyzowany,  doznał  przekazu  serii  ksi

ą

g  mistycznych,  które 

background image

przeszły  do  historii  magiji  pod  nazw

ą

 

Ś

wi

ę

tych  Ksi

ą

g  Telemy.  Dwana

ś

cie  Ksi

ą

g  otrzymanych  w  latach 

1907-11,  tworzyły  wraz  z  Ksi

ę

g

ę

  Prawa  podstaw

ę

  Telemy  -  religii  Woli.  Istniej

ą

  ró

Ŝ

ne  opinie  na  temat 

pochodzenia  i  znaczenia 

Ś

wi

ę

tych  Ksi

ą

g  Telemy.  Jedno  jest  pewne,  s

ą

  to  dzieła  o  wyj

ą

tkowym  pi

ę

knie 

mistycznym i du

Ŝ

ym ładunku erotyzmu skrywanego pod j

ę

zykiem symboli.  

Crowley  twierdził, 

Ŝ

e  napisał  je  pod  wpływem  natchnienia  i  cho

ć

  nie  miało  to  nic  wspólnego  z 

objawieniem, to jednak pisał je nie całkiem 

ś

wiadomie. Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z czym

ś

co  Kenneth  Grant  nazywa  "tangensyjnym  tantrum",  czyli  manifestacj

ą

  fizyczn

ą

  b

ę

d

ą

c

ą

  niezamierzonym 

efektem działania magicznego. Niezale

Ŝ

nie od 

ź

ródła pochodzenia tych Ksi

ą

g, ich bogaty szyfr symboliczny 

zawieraj

ą

cy  w  sobie  tajemnice  praktyk  medytacyjnych,  rytuałów  magicznych  i  działa

ń

  maj

ą

cych  na  celu 

pobudzenie  "w

ęŜ

owej  energii"  dał  Crowleyowi  wystarczaj

ą

ce  podstawy,  by  w  1907  roku  nadał  swym 

poszukiwaniom nowej formuły magicznej bardziej zorganizowan

ą

 form

ę

. W rezultacie, Crowley zało

Ŝ

ył swój 

pierwszy (i tak naprawd

ę

 ostatni) autorski zakon Argentum Astrum, Zakon Srebrnej Gwiazdy. Posłu

Ŝ

ył si

ę

 w 

tym celu struktur

ą

 inicjacyjn

ą

 zakonu Złotego Brzasku, co nie tylko podkre

ś

lało jego aspiracje do stworzenia 

konkurencyjnej  organizacji  magicznej,  lecz  równie

Ŝ

  wyra

Ŝ

ało  stał

ą

  wiar

ę

  w  u

Ŝ

yteczno

ść

  schematu 

Kabalistycznego  Drzewa 

ś

ycia.  A  jednak,  stopnie  A.'.A.'.,  cho

ć

  pokrywały  si

ę

  ze  kolejnymi  poziomami 

wtajemnicze

ń

  Złotego  Brzasku  (z  t

ą

  ró

Ŝ

nic

ą

 

Ŝ

e  poprzedzały  je  "wytrzymało

ś

ciowe"  stopnie  Ucznia  i 

Kandydata, a przedzielał stopie

ń

 Dominus Liminis), nakładały na inicjowanych  zupełnie  inne  wymagania. 

Do

ść

  powiedzie

ć

Ŝ

e  nawet  tak  wybitny  mag  jak  Austin  Osman  Spare  zdołał  osi

ą

gn

ąć

  zaledwie  stopie

ń

 

Neofity, a niewielu osi

ą

gn

ę

ło co

ś

 wi

ę

cej.  

Argentum  Astrum  miało  by

ć

  ku

ź

ni

ą

  wiedzy  magicznej,  w  której  swoboda  indywidualnego  wyboru 

praktyk  magicznych  wsparta  była  dyscyplin

ą

  rozliczania  si

ę

  ze  swego  wgl

ą

du  i  umiej

ę

tno

ś

ci.  Zakon  ten 

zrywał  z  popularnym  systemem  praktyk  grupowych  w  lo

Ŝ

ach,  kład

ą

c  nacisk  na  praktyki  indywidualne. W 

A.'.A.'.  obowi

ą

zywała 

ś

cisła  reguła  tajno

ś

ci  członków.  Ka

Ŝ

dy  inicjowany  znał  tylko  swego  przeło

Ŝ

onego, 

którym była zazwyczaj osoba znajduj

ą

ca si

ę

 o jeden stopie

ń

 wy

Ŝ

ej w hierarchii, oraz swego podwładnego, 

je

ś

li  takiego w ogóle miał.  Tym  samym, Crowley spełniał kolejne przykazanie  zawarte w Ksi

ę

dze  Prawa

której wers  50 pierwszej cz

ęś

ci głosił: "macie gwiazd

ę

 i gwiazd

ę

,  system i  system; niechaj  jeden nie zna 

dobrze drugiego".  

Narzuca  si

ę

  w  tym  kontek

ś

cie  jedno  pytanie:  Jakim  to  sposobem  Crowley  mógł  zapomnie

ć

  o 

Ksi

ę

dze  Prawa,  skoro  tak  skrupulatnie  spełniał  jej  postulaty?  Wydaje  si

ę

 

Ŝ

e  istniej

ą

  dwie  mo

Ŝ

liwo

ś

ci. 

Pierwsza  z  nich  powiada, 

Ŝ

e  Crowley  wcale  nie  zapomniał  o  Ksi

ę

dze  Prawa,  tylko  pozorował  swoj

ą

 

niedbało

ść

,  podkre

ś

laj

ą

c  tym  samym  moc  sprawdzaj

ą

cych  si

ę

  w  niej  przepowiedni.  Hipoteza  ta  brzmi 

nieprzekonywuj

ą

co,  zwa

Ŝ

ywszy  na  fakt 

Ŝ

e  Crowley  mógłby  wykorzysta

ć

  w  tym  czasie  Ksi

ę

g

ę

  Prawa  dla 

zbudowania  presti

Ŝ

u  swej  nowej  organizacji  magicznej.  Ju

Ŝ

  bardziej  prawdopodobna  wydaje  si

ę

  druga 

hipoteza, mówi

ą

ca 

Ŝ

e Crowley musiał porzuci

ć

 Ksi

ę

g

ę

 Prawa, by mogła j

ą

 przyswoi

ć

 jego pod

ś

wiadomo

ść

A tym samym w nie

ś

wiadomy sposób spełniał jej postulaty.  

Wymagania  kolejnych  stopni  inicjacyjnych  w  A.'.A.'.  streszczał  esej  "Gwiazda  na  horyzoncie", 

zamieszczony pó

ź

niej w Magiji w teorii i praktyce. Przedstawiały si

ę

 one nast

ę

puj

ą

co:  

"Ucze

ń

 - Jego zadaniem jest zdobycie wiedzy ogólnej o wszystkich systemach samorozwoju.  

Kandydat  -  Jego  głównym  zadaniem  jest  rozpocz

ę

cie  wybranych  praktyk  i  zapisywanie  ich  w 

dzienniku przez okres jednego roku.  

Neofita - Musi uzyska

ć

 doskonał

ą

 kontrol

ę

 nad planem astralnym.  

Zelator  -  Jego  głównym  zadaniem  jest  opanowanie  asany  i  pranajamy.  Ponadto,  powinien 

rozpocz

ąć

 studia nad "formuł

ą

 ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

a".  

Practicus - Wymaga si

ę

 od niego uko

ń

czenia treningu intelektualnego, a w szczególno

ś

ci studiów 

nad kabał

ą

 

Philosophus - Wymaga si

ę

 od niego przej

ś

cia przez trening moralny. Sprawdza si

ę

 jego oddanie 

wzgl

ę

dem Zakonu.  

background image

Dominus Liminis - ma si

ę

 wykaza

ć

 opanowaniem pratjahary i dharany.  

Adeptus  [Minor]  (zewn

ę

trzny)  -  Winien  dokona

ć

  Wielkiego  Dzieła  i  osi

ą

gn

ąć

  Wiedz

ę

  i 

Konwersacj

ę

 

Ś

wi

ę

tego Anioła Stró

Ŝ

a.  

Adeptus [Minor] (wewn

ę

trzny) - Mo

Ŝ

e rozpocz

ąć

 praktyk

ę

 "formuły ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

a", przyst

ę

puj

ą

c do 

Kolegium Ducha 

Ś

wi

ę

tego.  

Adeptus (Major) - Osi

ą

ga mistrzostwo magiji praktycznej, bez dogł

ę

bnego jej zrozumienia.  

Adeptus (Exemptus) - Osi

ą

ga doskonało

ść

 w tych wszystkich sprawach, po czym albo (a) staje si

ę

 

Bratem 

Ś

cie

Ŝ

ki Lewej R

ę

ki albo (b) zatraca wszystkie swoje osi

ą

gni

ę

cia, siebie samego, a nawet 

Ś

wi

ę

tego 

Anioła Stró

Ŝ

a i staje si

ę

 Dzieci

ę

ciem Otchłani, które przekroczywszy swój Rozum, jedynie wzrasta w łonie 

swojej matki. Wtedy za

ś

 dost

ę

puje stopnia  

Magister Templi - (Mistrz 

Ś

wi

ą

tyni): [...] Jego głównym zadaniem jest dogl

ą

danie "ogrodu" uczniów 

i osi

ą

gni

ę

cie doskonałego zrozumienia wszech

ś

wiata. Jest on mistrzem samadhi.  

Magus  -  Zdobywa  m

ą

dro

ść

,  głosi  swoje  prawo  i  jest  mistrzem  magiji  w  jej  jak  najszerszym  i 

najwy

Ŝ

szym znaczeniu.  

Ipsissimus  -  Znajduje  si

ę

  poza  tym  wszystkim,  niedost

ę

pny  dla  tych,  którzy  posiedli  ni

Ŝ

sze 

stopnie."  

Pocz

ą

tkowo do A.'.A.'. przyjmowano wszystkich ch

ę

tnych, a jedynym sprawdzianem ich kwalifikacji 

były  przeprowadzane  z  nimi  rozmowy.  Jednak

Ŝ

e,  praktyka  ta  okazała  si

ę

  katastrofalna  w  skutkach, 

poniewa

Ŝ

 nowi członkowie nie potrafili sprosta

ć

 re

Ŝ

imowi pracy w zakonie. Dlatego te

Ŝ

 w 1912 roku Crowley 

wprowadził  reguł

ę

,  nakazuj

ą

c

ą

  ch

ę

tnym  do  wst

ą

pienia  do  zakonu  podj

ę

cia  si

ę

  trzymiesi

ę

cznego  kursu 

wtajemnicze

ń

 w misteria staro

Ŝ

ytnej wiedzy. Dopiero po zdanym egzaminie mogli oni przyst

ą

pi

ć

 do zakonu. 

Ŝ

e  egzamin  ten  musiał  by

ć

  niezmiernie  trudny, 

ś

wiadczy  o  tym  fakt 

Ŝ

e  w  szczytowym  okresie  swojej 

aktywno

ś

ci  A.'.A.'.  liczyło  ledwie  kilkunastu  członków.  Po

ś

ród  nich,  do  najaktywniejszych  nale

Ŝ

eli:  Georg 

Cecil  Jones  (współzało

Ŝ

yciel  zakonu,  przeło

Ŝ

ony  Crowleya  w  zakonie  Złotego  Brzasku),  kapitan  Fuller 

(wojskowy, twórca doktryny Blitzkriegu), Norman Mudd (matematyk) i Victor Neuburg (poeta).  

Na  temat  praktyk  ówczesnych  członków  A.'.A.'.  niewiele  dzisiaj  wiadomo.  Pozostaj

ą

  nam  do 

dyspozycji jedynie dzienniki Crowleya oraz nieliczne zapiski operacji magicznych kapitana Fullera i Victora 
Neuburga.  Do

ść

  powiedzie

ć

Ŝ

e  zakon  zajmował  si

ę

  testowaniem  praktyk  magicznych,  a  zatem  jego 

działanie  bardziej  przypominało  eksperymenty  naukowców  ani

Ŝ

eli  ceremonie  magiczne  tradycyjnych 

okultystów.  I  tak,  na  przykład,  sam  Crowley  powrócił  do  eksperymentów  ze 

ś

rodkami  zmieniaj

ą

cymi 

ś

wiadomo

ść

,  owocem  czego  było  niezwykłe  dzieło  pt.:  Psychologia  Haszyszu.  Ksi

ąŜ

ka  ta  była  bardziej 

traktatem  na  temat  wzgl

ę

dno

ś

ci  czasu  i  przestrzeni  ni

ź

li  opisem  wizji  psychodelicznych.  Istniej

ą

  te

Ŝ

 

poka

ź

ne dowody na to, 

Ŝ

e to Crowley wprowadził do Europy zwyczaj spo

Ŝ

ywania wyci

ą

gu z kaktusu pejotla. 

Innym  klasycznym  przykładem  działa

ń

  z  tego  kresu  była  próba  powtórnego  przeprowadzenia  Operacji 

Ś

wi

ę

tej  Magii  Maga  Abramelina  w  warunkach  wielkomiejskich.  Próba,  która  je

ś

li  wierzy

ć

  zeznaniom 

Crowleya, zako

ń

czyła si

ę

 sukcesem.  

W  tych  wczesnych  eksperymentach  z  okresu  A.'.A.'.  wida

ć

 

Ŝ

e  Crowley,  chocia

Ŝ

  formalnie  nie 

dzier

Ŝ

ył  nawet  stopnia  Mistrza 

Ś

wi

ą

tyni  (8*=3*),  działał  z  poziomu  Ipsissimusa  (10*=0*),  czyli  tego,  który 

przekroczył dualistyczny 

ś

wiat dobra i zła, rozumu i szale

ń

stwa. Dlatego jego zachowanie wielu wydawa

ć

 

si

ę

  mogło  nieroztropne,  czy  te

Ŝ

  nawet  szalone.  Pod  tym  wzgl

ę

dem, 

ś

miało  mo

Ŝ

na  powiedzie

ć

 

Ŝ

przypominał szalonych m

ę

drców tybeta

ń

skich, którzy jak Drukpa Kunley, odkrywali bosko

ść

 w plugawo

ś

ci, 

to  co  najwy

Ŝ

sze  w  tym  co  najni

Ŝ

sze.  Jednak

Ŝ

e,  prawdziwe  szale

ń

stwo  miało  si

ę

  dopiero  zacz

ąć

,  a  jego 

przedsmakiem  była  operacja,  jak

ą

  w  1909  roku  przeprowadził  na  Saharze  ze  swoim  uczniem,  Victorem 

Neuburgiem.  

Mimo  kurtuazyjnego  nobilitowania  go  przez  Jonesa  na  stopie

ń

  Mistrza 

Ś

wi

ą

tyni,  Crowley  si

ę

 

nieusatysfakcjonowany znikomo

ś

ci

ą

 prowadz

ą

cych ku temu przesłanek. Postanowił zatem przeprowadzi

ć

 

background image

operacj

ę

  magiczn

ą

,  któr

ą

  w  okultyzmie  nazywa  si

ę

  "przekroczeniem  Otchłani",  a  która  polega  na 

zmierzeniu si

ę

 z demonem  rozumu, Choronzonem i dost

ą

pieniu najwy

Ŝ

szych mocy magicznych. Historia 

magii  notuje  liczne  przypadki  osób,  które  zagubiły  si

ę

  w  Otchłani,  a  tym  samym  popadły  w  szale

ń

stwo. 

Crowley  przyst

ą

pił  do  działania  na  Saharze,  gdzie  usiadł  po

ś

rodku  kr

ę

gu  w  jogicznej  pozycji  pioruna. W 

r

ę

ku trzymał wielki szlifowany topaz, który miał mu słu

Ŝ

y

ć

 jako zwierciadło magiczne. Tymczasem Neuburg, 

otoczony imionami bo

Ŝ

ymi maj

ą

cymi zapewni

ć

 mu ochron

ę

, rozpocz

ą

ł ewokacj

ę

 na podstawie Lemegetonu 

-  jednego  ze  starych  tekstów  magicznych.  Je

ś

li  wierzy

ć

 

ś

wiadectwom  uczestników  tego  niezwykłego 

wydarzenia, nagle, z okrzykiem Zazas, Zazas, Nasatanada Zazas! w topazie pojawił si

ę

 Choronzon, który 

powiedział  kilka  niezrozumiałych  zda

ń

,  rzucił  kilka  kl

ą

tw  i  równie  szybko  znikn

ą

ł  jak  si

ę

  pojawił.  Obaj 

magowie s

ą

dzili, 

Ŝ

e na tym koniec i operacja zako

ń

czyła si

ę

 niepowodzeniem. Lecz oto Crowley znikn

ą

ł, a 

w jego miejsce pojawiła si

ę

 prostytutka, któr

ą

 Neuburg poznał w Pary

Ŝ

u. Kobieta usiłowała wywabi

ć

 go z 

ochronnego  kr

ę

gu,  ale  on  oparł  si

ę

  jej  pokusom.  Demon  zacz

ą

ł  zmienia

ć

  kształty.  Raz  był  kobiet

ą

,  raz 

w

ęŜ

em,  raz  samym  Crowleyem  prosz

ą

cym  o  kropl

ę

  wody  dla  ugaszenia  pragnienia.  Neuburg  m

ęŜ

nie 

stawiał  czoło  wszystkim  tym  podst

ę

pom,  ale  coraz  bardziej  dawał  si

ę

  wci

ą

gn

ąć

  w  konwersacj

ę

.  Naraz, 

piasek  pustynny  zamazał  kr

ą

g  ochronny  i  Choronzon  w  postaci  nagiego  dzikusa  rzucił  si

ę

  na  Neuburga. 

Szarpanina  trwała  do  chwili,  kiedy  Neuburg  krzykn

ą

ł  imi

ę

  bo

Ŝ

e  i  uderzył  demona  magiczn

ą

  ró

Ŝ

d

Ŝ

k

ą

.  A 

wtedy ten ukorzył si

ę

 i cho

ć

 starał si

ę

 jeszcze op

ę

ta

ć

 maga, w ko

ń

cu opadł z sił i na zawsze znikn

ą

ł. Crowley, 

przy  pomocy  Neuburga,  pokonał  Choronzona  i  tym  samym  mógł  ju

Ŝ

  zasadnie  twierdzi

ć

 

Ŝ

e  przekroczył 

Otchła

ń

.  Został  Mistrzem 

Ś

wi

ą

tyni  Zakonu  Srebrnej  Gwiazdy,  a  tym  samym,  zgodnie  z  okultystyczn

ą

 

mitopej

ą

, jako pierwszy 

ś

miertelnik wst

ą

pił do elitarnego kr

ę

gu Tajemnych Przywódców 

Ś

wiata.  

"TAJEMNICE SEKSUALNE ORDO TEMPLI ORIENTIS"

 

Seks,  ten  starszy  kuzyn  miło

ś

ci,  od  najdawniejszych  czasów  zajmował  my

ś

li  nie  tylko  filozofów  i 

poetów. I chocia

Ŝ

 dzisiaj przypisuje si

ę

 mu bardziej po

ś

ledni

ą

 rol

ę

 w 

Ŝ

yciu człowieka, nale

Ŝ

y w

ą

tpi

ć

 czy nasi 

odlegli przodkowie mieli do tego podobny stosunek. Wydaje si

ę

 bowiem, 

Ŝ

ś

wiat powstał wła

ś

nie z ciała, a 

nie  ze  słowa,  jakby  tego  chcieli  teologowie  chrze

ś

cija

ń

scy.  To  ciało  wyznaczało  zakres  i  porz

ą

dek 

Ŝ

yciu 

ludzkiemu.  A  w  tym  porz

ą

dku  ciała  seksualno

ść

  odgrywała  rol

ę

  pierwszoplanow

ą

,  b

ę

d

ą

c  we

ń

  niejako 

wpisan

ą

.  

Na  pocz

ą

tku  było  ciało.  G

ą

szcz  pragnie

ń

  ukryty  pod  skór

ą

.  Ciało  rosło,  poznawało  inne  ciała, 

pragn

ę

ło.  Dopiero  potem,  znacznie  pó

ź

niej,  pojawiły  si

ę

  słowa.  A  słowa  stworzyły  własny 

ś

wiat,  który 

wchłon

ą

ł ciało. Tak rozpocz

ę

ła si

ę

 historia. Opowie

ść

 o człowieku jest histori

ą

 stopniowej dyskursywizacji 

seksu,  przekładania  go  na  j

ę

zyk  rozumu,  a  tym  samym  wyp

ę

dzania  go  z  ciała.  Proces  ten  nabrał 

szczególnego  tempa  w  Imperium  Rzymskim,  kiedy  to  Erosa  (boga  miło

ś

ci)  podporz

ą

dkowano  Logosowi 

(bogowi  rozumu).  A  wraz  z  maria

Ŝ

em  cesarsko-rzymskiej  tyranii  Logosu  z  niech

ę

tnym  wszelkiej 

seksualno

ś

ci  chrze

ś

cija

ń

stwem,  seks  i  cielesno

ść

  obło

Ŝ

ono  kl

ą

tw

ą

.  Trzeba  tu  doda

ć

,  kl

ą

tw

ą

  maj

ą

c

ą

 

janusowe, podwójne oblicze.  

Z  jednej  bowiem  strony  seks  stał  si

ę

  czym

ś

  podejrzanym,  nikczemnym,  posiadaj

ą

cym  moc 

zwodzenia i sprowadzania na manowce (co wida

ć

 ju

Ŝ

 w opowie

ś

ci o Adamie i Ewie z Ksi

ę

gi Rodzaju). Miał 

zatem  wła

ś

ciwo

ś

ci  upodlaj

ą

ce.  Z  drugiej  jednak  strony,  jego  złowieszczo

ść

  nadawała  mu  moc  czynienia 

cudów,  sprawiała 

Ŝ

e  z  prostej  czynno

ś

ci  fizjologicznej  stawał  si

ę

  czym

ś

  niezwykłym,  posiadaj

ą

cym 

wła

ś

ciwo

ś

ci uwznio

ś

laj

ą

ce. Wraz z tyrani

ą

 słowa, seksualno

ść

 stała si

ę

 odr

ę

bn

ą

 sfer

ą

, wydzielon

ą

 z logiki 

ciała, a przeto stanowi

ą

c

ą

 obiekt spekulacji. Gdzie

ś

 tam na pocz

ą

tku tego procesu narodziła si

ę

 ars amandi

sztuka  kochania,  która  jednak  wraz  z  dalszym  odciele

ś

nianiem 

Ŝ

ycia  stała  si

ę

  czym

ś

  równie  co  seks 

podejrzanym i te

Ŝ

 straciła na znaczeniu.  

Sztuka Kochania a 

Ś

cie

Ŝ

ka Lewej R

ę

ki  

W  niektórych  kulturach,  które  zd

ąŜ

yły  co  prawda  wyj

ść

  poza  zwykły  porz

ą

dek  ciała,  lecz  nie 

wypracowały  mechanizmów  słu

Ŝą

cych  jego  tłumieniu,  sztuka  ta  była  kultywowana  w  ramach  tradycji 

religijnej.  Tak  było  w  zachodnio-afryka

ń

skich  "kultach  op

ę

tania",  gdzie  podczas  ekstatycznych  ta

ń

ców 

bogowie dosłownie  "spółkowali" z lud

ź

mi; w gwiezdnych, predynastycznych kultach  egipskich  o  wyra

ź

nej 

dominacji pierwiastka 

Ŝ

e

ń

skiego nad m

ę

skim; w 

ś

ródziemnomorskich kultach bogini (Isztar, Afrodyty, Izydy); 

w niektórych nurtach Islamu, które wraz z mistyk

ą

 seksualn

ą

 wykształciły ekstatyczne techniki jednoczenia 

background image

si

ę

  z  Bogiem;  w  pó

ź

nej  alchemii  taoistycznej,  która  filozoficzn

ą

  my

ś

l  m

ę

drców  chi

ń

skich  wzbogaciła  o 

praktyczne  sposoby  przekształcania  energii  seksualnej  w  sił

ę

 

Ŝ

yciow

ą

;  a  tak

Ŝ

e  w  tantrze  hinduskiej  i 

buddyjskiej - dwóch nurtach magiczno-religijnych o najwyra

ź

niej zaakcentowanej mistyce płci.  

Niektóre z tych tradycji religijnych z racji styku kulturowego przejmowały nawzajem od siebie ró

Ŝ

ne 

techniki  seksualne.  Czasami  proces  ten  przybierał  bardzo  gwałtowny  obrót.  Jeden  ze  współczesnych 
historyków i praktyków magii seksualnej, Kenneth Grant, powiada wr

ę

cz 

Ŝ

e w dziejach ludzko

ś

ci mamy do 

czynienia ze słabo widocznym, cho

ć

 faktycznym dziedziczeniem pewnej tradycji magiczno-religijnej, któr

ą

 

nazywa tradycj

ą

 tyfoniczn

ą

 (w

ęŜ

ow

ą

, smocz

ą

). Tradycja ta obejmuje wszystkie systemy religijne, magiczne 

i mistyczne, wykorzystuj

ą

ce energi

ę

 seksualn

ą

 kundalini (nazywan

ą

 tak od imienia w

ęŜ

a, który w indyjskiej, 

mistycznej anatomii człowieka spoczywa u podstawy kr

ę

gosłupa człowieka) w celu uzyskania o

ś

wiecenia 

b

ą

d

ź

  te

Ŝ

  pot

ęŜ

nych  mocy  magicznych  (tzw.  magis).  Grant  uwa

Ŝ

Ŝ

e  wyj

ą

tkow

ą

  rol

ę

  w  tej  tradycji  pełni

ą

 

kobiety,  które  stanowi

ą

  transformatory  m

ę

skiej  energii  seksualnej.  Dlatego  pozwala  sobie  nazwa

ć

  t

ę

 

ś

cie

Ŝ

k

ę

 nurtem lunarnym, który w tradycji zachodniej ezoteryki zyskał miano 

Ś

cie

Ŝ

ki Lewej R

ę

ki.  

Zgodnie z t

ą

 tradycj

ą

Ś

cie

Ŝ

ka Lewej R

ę

ki grupuje adeptów, których celem jest przebóstwienie, czyli 

"stanie  si

ę

  równym  bogom".  I  w  odró

Ŝ

nieniu  od 

Ś

cie

Ŝ

ki  Prawej  R

ę

ki,  ma  charakter  zst

ę

puj

ą

cy,  jako 

Ŝ

krocz

ą

cy ni

ą

 id

ą

 zawsze w dół, ku wn

ę

trzu. Przedstawicieli 

Ś

cie

Ŝ

ki Lewej R

ę

ki odnale

źć

 mo

Ŝ

na w ró

Ŝ

nych 

tradycjach religijnych, cho

ć

 bez w

ą

tpienia w niektórych z nich stanowi

ą

 oni margines i s

ą

 postrzegani przez 

wi

ę

kszo

ść

 jako odszczepie

ń

cy i zbocze

ń

cy. Religiami, które s

ą

 szczególnie uczulone na obecno

ść

 takich 

dewiantów s

ą

 tzw. religie ksi

ę

gi, czyli popularne obecnie na 

ś

wiecie monoteizmy: judaizm, chrze

ś

cija

ń

stwo 

i islam. Te logocentryczne, patriarchalne systemy religijne budowane s

ą

 na zasadzie ostrej opozycji wobec 

seksualno

ś

ci  i  indywidualizmu.  Dlatego  te

Ŝ

  ze  szczególn

ą

  ostro

ś

ci

ą

  pi

ę

tnuj

ą

  wszelkie  przejawy  owej 

tendencji zst

ę

puj

ą

cej, uznaj

ą

c j

ą

 za piekieln

ą

, wrog

ą

 nie tylko człowiekowi, ale i Bogu.  

Religie monoteistyczne s

ą

 te

Ŝ

 najwyra

ź

niejszymi przedstawicielami 

Ś

cie

Ŝ

ki Prawej R

ę

ki, która jawi 

si

ę

 jako ruch ku górze, na zewn

ą

trz. Adepci tej 

ś

cie

Ŝ

ki szukaj

ą

 spełnienia w zjednoczeniu z Bogiem, które 

postrzegaj

ą

 jako akt wyrzeczenia si

ę

 swej jednostkowo

ś

ci na rzecz owej wi

ę

kszej cało

ś

ci. Dlatego te

Ŝ

 łatwo 

jest  im  równie

Ŝ

  poddawa

ć

  si

ę

  ró

Ŝ

nym  tendencjom  kolektywistycznym  i  wchodzi

ć

  w  maria

Ŝ

  z  władcami  i 

panami tego 

ś

wiata, jako 

Ŝ

e "władza", "pa

ń

stwo", "Ko

ś

ciół" te

Ŝ

 stanowi

ą

 pewne "wi

ę

ksze cało

ś

ci". 

Ś

cie

Ŝ

ka 

Prawej R

ę

ki wiedzie wi

ę

c ku Bogowi, który znajduje si

ę

 gdzie

ś

 na zewn

ą

trz (na wysoko

ś

ciach) i najcz

ęś

ciej 

jest osob

ą

. Lecz Bóg znajduje si

ę

 tak daleko, 

Ŝ

e zwykle dopiero po 

ś

mierci mo

Ŝ

na si

ę

 do niego dosta

ć

. A 

Ŝ

i tutaj wszechmocny okazuje si

ę

 prosty rachunek ekonomiczny,  jest to niezmiernie utrudnione, poniewa

Ŝ

 

popyt  znacznie  przewy

Ŝ

sza  poda

Ŝ

.  Krótko  mówi

ą

c,  miejsc  w  Niebie  jest  znacznie  mniej  ni

Ŝ

  ch

ę

tnych. 

Dlatego  systemy  religijne 

Ś

cie

Ŝ

ki  Prawej  R

ę

ki  oferuj

ą

  kodeksy  etyczne,  które  nale

Ŝ

y  spełnia

ć

,  by  móc 

dost

ą

pi

ć

  pałaców  niebia

ń

skich.  Ci,  za

ś

  którzy  chc

ą

  otrzyma

ć

  tam  bezpłatne  wej

ś

ciówki,  powinni 

szczególnie  przestrzega

ć

  jednej  zasady:  pozbawia

ć

  si

ę

  balastu  doczesno

ś

ci  i  tego,  co 

ś

ci

ą

ga  ich  w  dół, 

czyli ciała (a raczej tej energii seksualnej co w nim drzemie snem niespokojnym).  

Reasumuj

ą

c,  magiczne i mistyczne systemy  religijne przyjmuj

ą

 posta

ć

  dwóch dróg. Jedna z nich 

wiedzie  ku  górze  i  t

ę

  nazywamy 

Ś

cie

Ŝ

k

ą

  Prawej  R

ę

ki.  Cechuje  j

ą

  soteriologiczna  ekstrawersja,  czyli 

poszukiwanie  zbawienia  w  Bóstwie,  które  znajduje  si

ę

  na  zewn

ą

trz  (najcz

ęś

ciej  na  wysoko

ś

ciach)  i  jest 

zazwyczaj  jedynym  Bogiem.  Temu  Bóstwu  nale

Ŝ

y  podporz

ą

dkowa

ć

  swoje 

Ŝ

ycie,  kosztem  pozostałych 

jednostkowych  aspiracji,  które  postrzegane  s

ą

  jako  przejaw  pychy  b

ą

d

ź

  kuszenie  Złego  (albo  te

Ŝ

  jedno  i 

drugie  zarazem). 

Ś

cie

Ŝ

ka  Prawej  R

ę

ki  posługuje  si

ę

  hierarchicznym  obrazem 

ś

wiata,  w  którym  piekło 

znajduje  si

ę

  gdzie

ś

  na  dole,  a  droga  do  niego  cz

ę

sto  wiedzie  przez  doln

ą

  cz

ęść

  ciała.  Przeciwstawn

ą

 

formuł

ę

  inicjacyjn

ą

  przedstawia 

Ś

cie

Ŝ

ka  Lewej  R

ę

ki,  która  jako  drog

ę

  do  spełnienia  proponuje  ruch 

zst

ę

puj

ą

cy. Cechuje j

ą

 soteriologiczna introwersja, poniewa

Ŝ

 uznaje bosko

ść

 znajduj

ą

cej si

ę

 w człowieku 

Ja

ź

ni.  Ideałem  tej 

ś

cie

Ŝ

ki  jest  poznanie  tej  Ja

ź

ni,  któremu  zwykle  towarzyszy  penetracja  seksualno

ś

ci  i 

nieznanych (nieu

ś

wiadamianych)  składników ludzkiej  psyche. Warto tutaj wspomnie

ć

Ŝ

e obie 

ś

cie

Ŝ

ki nie 

wyczerpuj

ą

  arsenału 

ś

rodków  gnostycznych  znajduj

ą

cych  si

ę

  w  posiadaniu  człowieka.  Istnieje  wszak 

jeszcze tzw. Droga 

Ś

rodka, która proponuje  ruch  obustronny, w gór

ę

  i  w dół,  na zewn

ą

trz  i do 

ś

rodka, a 

której najsłynniejszym filozoficznym eksponentem jest taoizm.  

Nas  jednak  interesuje  tutaj  tradycja,  w  której  centraln

ą

  rol

ę

  odgrywa  seksualno

ść

.  Jak  ju

Ŝ

 

powiedziałem, tradycj

ę

 t

ę

 kultywowano w ró

Ŝ

nych systemach religijnych, z których wi

ę

kszo

ść

 znajdowała 

si

ę

  na  Bliskim  i 

Ś

rodkowym  Wschodzie.  Cywilizacja  europejska,  która  wraz  z  powstaniem  Imperium 

background image

Rzymsko-Katolickiego  nastawiona  była  wrogo,  je

ś

li  nie  do  samej  seksualno

ś

ci,  to  do  jej  sakralnego 

wykorzystania,  t

ę

piła  wszelkie  przejawy  magii  seksualnej.  Mo

Ŝ

na  wr

ę

cz  powiedzie

ć

  za  Rene  Girardem, 

który  u  podstaw  wszelkich  cywilizacji  dopatruje  si

ę

  jakiego

ś

  aktu  ofiarniczego, 

Ŝ

e  w  przypadku 

chrze

ś

cija

ń

skiej  Europy  ten  mord  zało

Ŝ

ycielski  dotyczył  seksu.  Tym  niemniej,  gdzie

ś

  obok  wci

ąŜ

  istniały 

kultury, w których seks jako 

Ŝ

ywo stanowił 

ź

ródło nie tylko rozkoszy, lecz i inspiracji religijnej.  

Ex Oriente Lux  

Paradoksalnie,  dla  Europejczyków  poznawanie  tych  kultur  dokonywało  si

ę

  poprzez  podbój.  A 

decyduj

ą

c

ą

 w nim rol

ę

 odgrywały krucjaty religijne. Pierwsi wojownicy o wiar

ę

 udali si

ę

 na Wschód w 1095 

roku, przerywaj

ą

c tym samym zł

ą

 pass

ę

 jaka od siedmiu wieków n

ę

kała Europ

ę

. Praktycznie, dopiero w tym 

okresie  Europa  podniosła  si

ę

  z  impasu  kulturowego,  jaki  stał  si

ę

  jej  udziałem  po  upadku  Cesarstwa 

Rzymskiego.  Krzy

Ŝ

owcy  stali  w  obronie  wiary,  lecz  po  powrocie  importowali  do  Europy  niektóre  dobra  z 

Bliskiego  Wschodu.  Czasami  były  to  tylko  choroby.  Zdarzało  si

ę

  jednak, 

Ŝ

e  w

ś

ród  licznych  towarów 

przywo

Ŝ

onych ze Wschodu były te

Ŝ

 idee.  

Legendarn

ą

  ju

Ŝ

  rol

ę

  odegrali  w  tym  procesie  Templariusze,  zakon  zało

Ŝ

ony  w  1118  roku  przez 

Hughesa de Payensa. Pierwsze krucjaty wygl

ą

dały niepozornie. Niech 

ś

wiadczy o tym fakt, 

Ŝ

e pocz

ą

tkowo 

Zakon Templariuszy składał si

ę

 z dziewi

ę

ciu rycerzy, którzy eskortowali pielgrzymów podczas ich podró

Ŝ

do Ziemi 

Ś

wi

ę

tej. Lecz w 1126 roku patronat nad Templariuszami przej

ą

ł 

ś

w. Bernard z Clairvoux, jeden z 

najbardziej wpływowych teologów katolickich w tamtych czasach. Odt

ą

d, zakon zacz

ą

ł rosn

ąć

 w pot

ę

g

ę

Ś

w. 

Bernard napisał surowy kodeks etyczny Templariuszy, który z czasem obj

ą

ł te

Ŝ

 cały szereg tajnych inicjacji. 

Poza  tym,  zakon  nie  podlegał 

Ŝ

adnemu  władcy,  tylko  Papie

Ŝ

owi,  dzi

ę

ki  czemu  Templariusze  rozwin

ę

li 

wymian

ę

 na szerok

ą

 skal

ę

 z krajami, którzy europejscy władcy uznawali za wrogie.  

W  okultystycznej  mitopei  powiada  si

ę

Ŝ

e  podczas  tych  bliskowschodnich  woja

Ŝ

y  Templariusze 

zetkn

ę

li  si

ę

  z  tajemnymi  bractwami  inicjacyjnymi,  które  przekazały  im  tajniki  magii  seksualnej.  Jak  było 

naprawd

ę

  tego  trudno  jest  dociec.  Pozostaje  faktem, 

Ŝ

e  w  XII  wieku  musieli  mie

ć

  do  czynienia  ze 

złowieszcz

ą

  sekt

ą

  Asasynów,  która  terroryzowała 

ś

wiat  arabski  ze  swej  wie

Ŝ

y  w  Alamut.  Sekta  ta 

kultywowała tajemnice magii seksualnej, słu

Ŝą

ce jej zwykle w programowaniu przyszłych szpiegów. Mo

Ŝ

na 

podejrzewa

ć

Ŝ

e zwi

ą

zki mi

ę

dzy Templariuszami a Asasynami musiały by

ć

 nie tylko natury powierzchownej, 

skoro w 1146 roku zakon ten przej

ą

ł ich symbol, czerwony krzy

Ŝ

 na białym tle.  

Pot

ę

ga  Templariuszy  równie  szybko  rozsypała  si

ę

  jak  powstała.  Przyczynił  si

ę

  do  tego  król 

francuski  Filip,  który  zazdrosny  o  fortun

ę

  zakonu  postanowił  aresztowa

ć

  wszystkich  jego  przedstawicieli 

pewnej nocy roku 1307. W sukurs przyszedł mu papie

Ŝ

 Klemens V, który wydał edykt 

Ŝą

daj

ą

cy od krajów 

europejskich, by aresztowały Templariuszy znajduj

ą

cych si

ę

 na ich terenach. Urz

ą

dzono wtedy popisowy 

proces  Templariuszy,  podczas  którego  oskar

Ŝ

ono  zakon  o  oddawanie  czci  diabolicznemu  Bafometowi  i 

praktykowanie sodomii. Był to kres tego  wielkiego zakonu, którego nieliczni ocalali członkowie, jak wie

ść

 

niesie, zasili szeregi innych zakonów (np. Szpitalników), b

ą

d

ź

 odprawiali swe obrz

ę

dy w podziemiu.  

Legenda  templariuszy  musiała  bardzo  oddziaływa

ć

  na  wyobra

ź

ni

ę

  ówczesnych  poszukiwaczy 

wiedzy  tajemnej,  poniewa

Ŝ

  pocz

ą

wszy  od  XVII  wieku  wszystkie  nowe  stowarzyszenia  inicjacyjne 

powoływały  si

ę

  na  nich  jako  na  swoich  poprzedników.  Tak  było  w  przypadku  ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owców,  którzy  w 

wydanych w 1614-15 roku manifestach zasiali plotk

ę

 o istnieniu tajemniczego bractwa adeptów kieruj

ą

cych 

losami  ludzko

ś

ci  z  ukrycia.  Ten  mit,  jak  wiadomo,  odegrał  kluczow

ą

  rol

ę

  w  gwałtownym  formowaniu  si

ę

 

coraz to nowszych bractw okultystycznych, które powstawały jak grzyby po deszczu. Wraz z nimi, pojawiło 
si

ę

  wolnomularstwo,  które  poza  nawi

ą

zywaniem  do  staro

Ŝ

ytnych  cechów  mularskich,  wykształciło 

specyficzny system inicjacyjny maj

ą

cy wprowadza

ć

 w arkana wiedzy tajemnej poprzez studiowanie symboli. 

Masoni,  jako  członkowie  stowarzysze

ń

  tajemnych,  działali  w  ukryciu,  cho

ć

  zapewne  nie  tworzyli  takich 

konspiracji,  o  jakie  je  pos

ą

dzano.  W  XVIII  wieku  tryumfy 

ś

wi

ę

cili  tajemniczy  hrabia  St.  Germain  oraz 

Cagliostro,  odpowiedzialny  za  powstanie  tzw.  Egipskiego  Rytu  Wolnomularstwa,  ł

ą

cz

ą

cego  elementy 

rytuałów  maso

ń

skich  z  egipskim  hermetyzmem  i  mistyk

ą

  seksualn

ą

.  Wszyscy  oni  powoływali  si

ę

  na 

legend

ę

  templariuszy  i 

ś

wiadomie  do  nich  nawi

ą

zywali.  Jak  bardzo  pot

ęŜ

na  była  ta  pami

ęć

  o  dawno 

wymarłym zakonie, niech 

ś

wiadczy fakt, 

Ŝ

e gdy w 1776 roku Adam Weishaupt zało

Ŝ

ył zakon Iluminatów z 

zamiarem  zniszczenia  europejskich  monarchii,  zarówno  jego  działania  jak  i  pó

ź

niejsz

ą

  Rewolucj

ę

 

Francusk

ą

 uznano za zemst

ę

 templariuszy.  

background image

Erotyczne Wolnomularstwo  

Dopiero  jednak  na  pocz

ą

tku  XX  wieku  w  ezoterycznym 

ś

wiatku  fin  de  siecle'u  pojawiła  si

ę

 

organizacja,  która  w  bezpo

ś

redni  sposób  nawi

ą

zywała  do  templariuszy,  uznaj

ą

c  si

ę

  za  ich  dziedziców. 

Grupa ta przyj

ę

ła łaci

ń

sk

ą

 nazw

ę

 Ordo Templi Orientis, tłumaczon

ą

 jako Zakon 

Ś

wi

ą

tyni Wschodu, b

ą

d

ź

 te

Ŝ

 

mniej poprawnie jako Zakon Templariuszy Wschodu. Nowi templariusze nie dzier

Ŝ

yli wszak

Ŝ

e zwyczajnych 

mieczów i nie walczyli w obronie chrze

ś

cija

ń

skiej wiary. Ich mieczem był fallus, a celem zgł

ę

bienie tajników 

wiedzy okultnej, ze szczególnym uwzgl

ę

dnieniem magii seksualnej.  

Formalnym zało

Ŝ

ycielem zakonu był Theodor Reuss (1855-1923) - niemiecki dziennikarz, działacz 

społeczny  i 

ś

piewak  operowy  (ze  sta

Ŝ

em  w  Parsivalu Wagnera).  Lecz  jego  ojcem  duchowym  i  głównym 

inicjatorem  był  austriacki  przemysłowiec,  Carl  Kellner  (1850-1905).  Kellner  dorobił  si

ę

  fortuny  na  własnej 

technologii wytwarzania papieru, któr

ą

 wymy

ś

lił w swym laboratorium chemicznym maj

ą

c zaledwie 22 lata. 

Odkrycie to przyniosło mu na tyle powa

Ŝ

ne zyski, 

Ŝ

e z powodzeniem mógł oddawa

ć

 si

ę

 licznym hobby. Ten 

człowiek  wielu  pasji  realizował  si

ę

  przede  wszystkim  w  wymy

ś

laniu  i  doskonaleniu  nowych  wynalazków, 

takich  jak  prz

ę

dza  obrotowa,  fotografia,  czy  sztuczna  bi

Ŝ

uteria.  Lecz  jego  głód  wiedzy  był  tak  wielki, 

Ŝ

skłaniał  go  do  ci

ą

głych  podró

Ŝ

y  po  całym 

ś

wiecie,  podczas  których  poznawał  nowe  kultury  i  egzotyczne 

systemy religijne.  

Podczas jednej z tych podró

Ŝ

y miało zdarzy

ć

 si

ę

 co

ś

, co zawa

Ŝ

yło na całym jego pó

ź

niejszym 

Ŝ

yciu. 

Jak sam twierdził, spotkał wtedy trzech m

ę

drców ze  wschodu, którzy przekazali mu najwy

Ŝ

sze tajemnice 

staro

Ŝ

ytnej ezoteryki. Byli to mistyk muzułma

ń

ski, Soliman ben Aifa oraz dwaj tantrycy bengalscy, Bhima 

Sena Pratapa z Lahore i Sri Mahatma Agamya Paramahamsa. Mistrzowie ci uczyli go, w jaki sposób nale

Ŝ

praktykowa

ć

 jog

ę

 i jak wykorzystywa

ć

 j

ą

 w praktykach magii seksualnej. Tak przynajmniej twierdził Kellner.  

Czy było tak naprawd

ę

, jest to bardzo w

ą

tpliwe. Pozostaje jednak faktem, 

Ŝ

e Kellner podró

Ŝ

ował po 

Azji  Mniejszej  i  mógł  stamt

ą

d  przywie

źć

  pewne  dot

ą

d  nieznane  techniki  jogiczne  maj

ą

ce  charakter 

seksualny. Mogły mie

ć

 one jednak znacznie mniej egzotyczne pochodzenie. Wiadomo bowiem, 

Ŝ

e Kellner 

kontaktował si

ę

 z pewn

ą

 organizacj

ą

 okultystyczn

ą

 o nazwie Hermetyczne Bractwo 

Ś

wiatła. Jakiej natury 

były to kontakty, tego nie wiadomo. By

ć

 mo

Ŝ

e, w trakcie swych zagranicznych woja

Ŝ

y poznał w Ameryce 

Pascala  Beverly  Randolpha,  jednego  z  twórców  tej  organizacji.  Do  tego  spotkania  mogło  równie  dobrze 
doj

ść

 w samej Austrii, jako 

Ŝ

e Randolph, jak równie

Ŝ

 pozostali członkowie tej organizacji (w tym Max Theon, 

mieszkaj

ą

cy w Egipcie 

ś

yd z Polski) lubili w

ę

drowa

ć

 z misjami apostolskimi po Europie. Tak czy inaczej, 

Kellner  musiał  mie

ć

  kontakt  z  t

ą

  organizacj

ą

,  gdy

Ŝ

  nie  tylko  posługiwał  si

ę

  specyficznym  dla  niej 

słownictwem, lecz na dodatek po wielokro

ć

 na ni

ą

 si

ę

 powoływał.  

Hermetyczne  Bractwo 

Ś

wiatła  zało

Ŝ

ył  w  latach  siedemdziesi

ą

tych  ubiegłego  stulecia  Pascal 

Beverly Randolph, ameryka

ń

ski mulat, 

Ŝ

ołnierz i podró

Ŝ

nik. Grupa ta, jako jedna z pierwszych organizacji 

społecznych, krzewiła edukacj

ę

 seksualn

ą

, publikuj

ą

c liczne odezwy i pamflety namawiaj

ą

ce m

ęŜ

czyzn do 

dobrego traktowania kobiet, a kobiety do walki o "prawo do orgazmu". Towarzyszyła temu skomplikowana 
mistyka  seksualna  oraz  praktyki,  które  grupa  doradzała  w  celu  osi

ą

gni

ę

cia  zjednoczenia  płci.  Randolph 

głosił, 

Ŝ

e "prawdziwa moc seksu jest moc

ą

 bosk

ą

", jednocze

ś

nie podkre

ś

laj

ą

c, 

Ŝ

e skoro Bóg stworzył ludzi 

na własne podobie

ń

stwo to musi on by

ć

 m

ęŜ

czyzn

ą

 i kobiet

ą

 zarazem. Je

ś

li wi

ę

c chcemy osi

ą

gn

ąć

 stan 

wy

Ŝ

szego  wgl

ą

du  i  uczyni

ć

  nasze  ciało  bardziej  subtelnym,  powinni

ś

my  rozwija

ć

  w  sobie  cechy  płci 

przeciwnej oraz d

ąŜ

y

ć

 do jak najcz

ę

stszego i najintensywniejszego prze

Ŝ

ywania rozkoszy seksualnej.  

Hermetyczne Bractwo 

Ś

wiatła uczyło 

Ŝ

e seks jest 

ź

ródłem mocy magicznej: "W otaczaj

ą

cym nas 

ś

wiecie  znajduj

ą

  si

ę

  nasiona  duszy.  Istniej

ą

  tam  te

Ŝ

  zarodki  wszelkiej  mo

Ŝ

liwej  wiedzy.  Wszelka  moc, 

wiedza, energia i siła znajduje si

ę

 w eterze i sferach duchowych. Wszystko to jest nam dost

ę

pne w chwilach 

najwi

ę

kszego  uniesienia.....podczas  czystego,  obopólnego  orgazmu,  kiedy  mieszaj

ą

  si

ę

  dwie  aury  i  trzy 

fluidy, prostatyczny, nasienny i waginalny. W chwili orgazmu nie ma stanu po

ś

redniego i albo wznosimy si

ę

 

do nieba albo spadamy do piekła. Nasze dusze otwieraj

ą

 si

ę

 na t

ę

 chwilk

ę

, by przyj

ąć

 zarodki wiedzy i mocy 

magicznej. Je

ś

li wi

ę

c b

ę

dziemy wtedy przywoływa

ć

 Zło, odnajdzie ono drog

ę

 do naszych dusz i zamkni

ę

te 

w ich tajemnych kryptach ujawni si

ę

 w najmniej oczekiwanym momencie. Je

ś

li za

ś

 b

ę

dziemy modli

ć

 si

ę

 o 

Dobro, wszystko co złe b

ę

dzie trzyma

ć

 si

ę

 od nas z dala, a Dobro na zawsze osi

ą

dzie w naszych duszach. 

Mo

Ŝ

emy  te

Ŝ

  przywoływa

ć

  Moc,  która  w  tej  jednej  chwili  zakorzeni  si

ę

  w  naszych  duszach."  W  celu 

odpowiedniego wykorzystania energii seksualnych Randolph i jego nieliczni współpracownicy korzystali z 

background image

orientalnych metod jogi i medytacji. Najwa

Ŝ

niejsz

ą

 w nich rol

ę

 pełniło rytmiczne oddychanie.  

Ć

wiczenia  jogiczne  i  oddechowe  Randolpha  znalazły  pó

ź

niej  swe  miejsce  w  praktykach  Ordo 

Templi Orientis. Nic wi

ę

c  dziwnego 

Ŝ

e Kellner  nazywał O.T.O wła

ś

nie Hermetycznym Bractwem 

Ś

wiatła. 

Nim jednak doszło do jego utworzenia, musiały zaj

ść

 pewne sprzyjaj

ą

ce ku temu okoliczno

ś

ci. Kellner ju

Ŝ

 w 

1895  zamierzał  zało

Ŝ

y

ć

  bractwo  okultystyczne,  którego  celem  byłoby  poł

ą

czenie  praktyk  jogicznych  z 

rytuałami  maso

ń

skimi.  Jego  idee  fixe  było  stworzenie  wielkiej  organizacji,  grupuj

ą

cej  wszystkie  obrz

ą

dki 

maso

ń

skie.  Musiało  to  by

ć

  przedsi

ę

wzi

ę

cie  zakrojone  na  gigantyczn

ą

  skal

ę

,  poniewa

Ŝ

  pod  koniec  XIX 

wieku istniało na 

ś

wiecie około 70 takich organizacji. Tymczasem Kellner, nale

Ŝ

ał tylko do jednej z nich, lo

Ŝ

Humanitas  działaj

ą

cej  pod  auspicjami  Zjednoczonej  Lo

Ŝ

y W

ę

gier.  Je

ś

li  wi

ę

c  chciał  swój  cel  zrealizowa

ć

musiał w jaki

ś

 sposób naby

ć

 pozostałe ryty maso

ń

skie.  

Okazji po temu było pod koniec wieku sporo. Proceder kupczenia tajemnymi przekazami rozkwitał 

na dobre, a adepci ró

Ŝ

nych stowarzysze

ń

 tajemnych nawzajem nadawali sobie wysokie tytuły. Wystarczyło 

wi

ę

c  znale

źć

  tak

ą

  osob

ę

  i  kupi

ć

  od  niej  odpowiednie  pełnomocnictwa.  Kellner  szukał  i  znalazł,  a  jego 

szcz

ęś

cie nie miało granic. Osob

ą

 t

ą

 był Theodor Reuss, który pod płaszczykiem działalno

ś

ci politycznej 

zajmował si

ę

 inwigilacj

ą

 niemieckich kółek socjalistycznych. Mo

Ŝ

na powiedzie

ć

Ŝ

e Reuss miał dobr

ą

 r

ę

k

ę

 

do wynajdowania bractw okultystycznych i zabierania z nich tego co najlepsze (czyli pełnomocnictw). Oto 
bowiem w ci

ą

gu pi

ę

tnastoletniej kariery w 

ś

wiecie ezoteryki otrzymał uprawnienia do zało

Ŝ

enia niemieckich 

oddziałów  takich  stowarzysze

ń

  jak:  Swedenborgia

ń

ski  Ryt  Masonerii,  Societas  Rosicruciana  in  Anglia, 

Zakon  Martynistów  i  Zakon  Iluminatów.  Niestety, 

Ŝ

adna  z  tych  organizacji  nie  miała  charakteru  czysto 

maso

ń

skiego, a zatem nie spełniała wymaga

ń

, jakie stawiał sobie Kellner. Poza tym, Reuss był całkowicie 

pochłoni

ę

ty  działalno

ś

ci

ą

  w  Zakonie  Iluminatów  i  nie  miał  czasu  na  akces  w  tak  gigantycznym 

przedsi

ę

wzi

ę

ciu.  

Tak wi

ę

c na razie plany Kellnera, by stworzy

ć

 Akademi

ę

 Maso

ń

sk

ą

 Ordo Templi Orientis musiały 

ulec odroczeniu. Pozostawało mu przeprowadzanie eksperymentów z zakresu magii seksualnej w małym 
kilkuosobowym  gronie.  Jak  pisze  historyk  okultyzmu,  Peter  Koenig:  "Kellner  specjalizował  si

ę

  w 

medytacjach  jogicznych  (z  Joga-sutr  Patand

Ŝ

ialego)  maj

ą

cych  na  celu  odkrywanie  przeszłych  wciele

ń

Podczas tych medytacji jego 

Ŝ

ona odgrywała rol

ę

 Wielkiej Bogini, podczas gdy sam Kellner wcielał si

ę

 w 

Kapłana  Babilo

ń

skiego.  W  ich  domu  znajdował  si

ę

  pokój  bez  okien,  gdzie  pa

ń

stwo  Kellnerowie 

przeprowadzali  rytuały  tantryczne.  Słu

Ŝ

yły  one  wytwarzaniu  specjalnego  eliksiru,  który  składał  si

ę

  z 

kobiecych i m

ę

skich wydzielin seksualnych".  

Tymczasem,  w  1902  roku,  z  powodu  wa

ś

ni  personalnych  Reuss  porzucił  działalno

ść

  w  Zakonie 

Iluminatów  i  nawi

ą

zał  bli

Ŝ

sz

ą

  znajomo

ść

  z  angielskim  wolnomularzem,  Johnem  Yarkerem  (1833-1913). 

Powiedział mu wtedy o pomy

ś

le Kellnera, by stworzy

ć

 uniwersalny obrz

ą

dek maso

ń

ski, który by skupiał w 

sobie wszystkie istniej

ą

ce ryty. Idea ta (lub kryj

ą

ce si

ę

 za ni

ą

 pieni

ą

dze) musiała przypa

ść

 do gustu staremu 

masonowi,  poniewa

Ŝ

  24  wrze

ś

nia  1902  roku  nadał  Reussowi  tytuł  Wielkiego  Suwerennego  Inspektora 

Generalnego 33* Rytu Szkockiego Cernaua. W tym samym dniu Reuss, wraz z dwoma współpracownikami, 
Franzem  Hartmannem  i  Henrym  Kleinem,  otrzymali  pełnomocnictwa  do  dzier

Ŝ

awienia  Rytu  Szkockiego 

Dawnego i Uznanego oraz rytów Misraim i Memfis. Nie pozostawało im nic innego, jak zało

Ŝ

enie nowego 

zakonu okultystycznego, który zgodnie ze wskazówkami Kellnera nazwali Ordo Templi Orientis.  

Pocz

ą

tki Ordo Templi Orientis  

Nie znane s

ą

  jak  dot

ą

d dokładne  okoliczno

ś

ci powstania O.T.O.  Nie wiadomo, czy powstało  ono 

zaraz  po  uzyskaniu  przez  Reussa,  Hartmanna  i  Kleina  uprawnie

ń

  maso

ń

skich,  czy  te

Ŝ

  miało  to  miejsce 

dopiero  po 

ś

mierci  Kellnera  w  1905  roku.  Jedno  jest  pewne, 

Ŝ

e  Kellner  musiał  mie

ć

  powa

Ŝ

ny  wpływ  na 

kształt  tej  organizacji,  poniewa

Ŝ

  w  jej  strukturze  organizacyjnej  i  podstawowych  praktykach  wida

ć

  było 

wpływy tak bliskiej jego sercu hinduskiej jogi.  

System  inicjacyjny  O.T.O  składał  si

ę

  z  dziesi

ę

ciu  stopni,  odpowiadaj

ą

cych  kolejnym  fazom 

wtajemniczenia w maso

ń

skie, orientalne i ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owe misteria. Nazwy tych stopni cz

ę

sto ulegały zmianie. 

Niewielki  wi

ę

c  b

ę

dzie  po

Ŝ

ytek  z  ich  przytaczania.  Wystarczy  powiedzie

ć

Ŝ

e  pierwszych  sze

ść

  stopni 

odnosiło si

ę

 do rozmaitych rytów istniej

ą

cych w ró

Ŝ

nych obrz

ą

dkach maso

ń

skich. Natomiast, kolejne trzy 

nie  miały  z  masoneri

ą

  zbyt  wiele  wspólnego  i  nadawano  je  bez  szczególnych  rytuałów  inicjacyjnych.  Ich 

background image

przedmiotem było wtajemniczanie w arkana pilnie strze

Ŝ

onych przez zakon tajemnic magii seksualnej, które 

nauczano w przekazie szeptanym (z ust do ust). Wiemy o nich jedynie tyle, 

Ŝ

e dotyczyły wci

ą

gania energii 

seksualnej z genitaliów do splotu słonecznego. Dokonywano tego przy pomocy odpowiedniej koncentracji 
my

ś

li oraz pewnych technik oddechowych. Praktyka ta miała słu

Ŝ

y

ć

 osi

ą

gni

ę

ciu stanu "Wielkiej Jedno

ś

ci", 

którego  efektem  ubocznym  mogło  by

ć

  mi

ę

dzy  innymi  jasnowidzenie.  Reuss  nazywał  j

ą

  "biał

ą

  magi

ą

 

seksualn

ą

".  

Ju

Ŝ

  cho

ć

by  z  racji  tego  zdawkowego  opisu,  mo

Ŝ

na  odnie

ść

  wra

Ŝ

enie, 

Ŝ

e  praktyki  te  musiały 

przypomina

ć

 dziwaczne techniki stosowane w taoistycznej alchemii. Niektóre z nich znamy z wydanego w 

Polsce  traktatu  "Sekret  Złotego  Kwiatu".  Inne  przetrwały  w  szcz

ą

tkowej  formie,  przekazywane  przez 

taoistycznych mistrzów z Taiwanu. Bardzo prawdopodobne 

Ŝ

e tego rodzaju technik nauczano na siódmym 

stopniu  wtajemniczenia  w  O.T.O,  chocia

Ŝ

  niektórzy  badacze  s

ą

dz

ą

 

Ŝ

e  miał  on  charakter  czysto 

administracyjny.  Mo

Ŝ

emy  mie

ć

  natomiast  pewno

ść

Ŝ

e  adepci  ósmego  stopnia  O.T.O  otrzymywali 

wskazówki  dotycz

ą

ce  praktyk  autoerotycznych,  które  stanowiły  wst

ę

p  do  odbywanych  na  stopniu 

dziewi

ą

tym praktyk heteroseksualnych.  

Ordo  Templi  Orientis,  najwyra

ź

niej  id

ą

ś

ladami  Hermetycznego  Bractwa 

Ś

wiatła,  wierzyło  w 

ś

wi

ę

to

ść

  stosunku  seksualnego,  który  przy  zachowaniu  odpowiedniej  dyscypliny  miał  prowadzi

ć

  ludzi  do 

bosko

ś

ci. Jak zauwa

Ŝ

a Peter Koenig: "Reuss kontynuował praktyki jogiczne Kellnera, lecz wzbogacił je o 

w

ą

tek manichejski. W naukach O.T.O całe ciało uznawano za 

ś

wi

ę

te. Było ono 

Ś

wi

ą

tyni

ą

 Ducha 

Ś

wi

ę

tego a 

narz

ą

dy płciowe miały słu

Ŝ

y

ć

 bardzo szczególnym celom, mianowicie - rekonstruowaniu 

ś

wiata. Takie było 

znaczenie  Mszy 

Ś

wi

ę

tej.  Reuss  wierzył 

Ŝ

e  tylko  dzi

ę

ki  współpracy  kobiet  i  m

ęŜ

czyzn  ludzko

ść

  mo

Ŝ

osi

ą

gn

ąć

  rozwój  duchowy.  Współpraca  ta  miała,  rzecz  jasna,  charakter  seksualny,  a  sam  stosunek 

postrzegany  był  jako  odbicie  kosmicznego  aktu  stworzenia.  Adepci  mogli  wi

ę

c  współuczestniczy

ć

  w  tym 

akcie stworzenia, je

ś

li tylko oddawali si

ę

 rytualnym stosunkom heteroseksualnym". Koenig twierdzi 

Ŝ

e w

ąŜ

 

po

Ŝ

eraj

ą

cy  własny  ogon,  który  pojawiał  si

ę

  na  licznych  broszurkach  Reussa,  symbolizował  stosunek 

seksualny  Boga  z  człowiekiem.  Powiada  te

Ŝ

 

Ŝ

e  z  punktu  widzenia  magii  seksualnej  stanowił  on  symbol 

plemnika. Cała za

ś

 magia Zakonu 

Ś

wi

ą

tyni Wschodu da si

ę

 sprowadzi

ć

 do mistyki nasienia.  

Cokolwiek  by  nie  s

ą

dzi

ć

  o  rewelacjach  Koeniga,  to  wła

ś

nie  owe  tajemnice  magii  seksualnej 

przyci

ą

gały  do  O.T.O  licznych  nowicjuszy.  Je

ś

li  by  za

ś

  wierzy

ć

  doniesieniom  Reussa,  w  ci

ą

gu  roku  lub 

dwóch  od  rozpocz

ę

cia  działalno

ś

ci  zakon  ten  zd

ąŜ

ył  wokół  siebie  skupi

ć

  przeszło  tysi

ą

c  osób.  Ka

Ŝ

dy 

nowicjusz  otrzymywał  stopie

ń

  zerowy  oraz  musiał  przej

ść

  przez  rytuał  Minervala.  Podczas  tej  ceremonii 

inicjowany  umierał  dla 

ś

wiata  zewn

ę

trznego,  staj

ą

c  si

ę

  pełnoprawnym  adeptem  wiedzy  tajemnej. 

Wypowiadał  wtedy nast

ę

puj

ą

ce słowa: "Ja, ......, oddaj

ą

c si

ę

 do waszej  dyspozycji  jako  bezsilny  wi

ę

zie

ń

ogłaszam  wszem  i  wobec 

Ŝ

e  pochodz

ę

  z  Koryntu,  jestem  wolnym  obywatelem  miasta  Ateny, 

sprzymierze

ń

cem  Mityleny,  podró

Ŝ

uj

ą

cym  w  spokoju  do  Miasta  Słonca,  Heliopolis,  poszukuj

ą

Ś

wiatła  i 

Prawdy, M

ą

dro

ś

ci i Spokoju. Przeto wi

ę

c prosz

ę

 was w pełni pokory, aby

ś

cie udzielili mi go

ś

ciny i obdarzyli 

mnie  swymi  MISTERIAMI,  które 

ś

lubuj

ę

  zgł

ę

bia

ć

  i  trzyma

ć

  w  najwi

ę

kszej  tajemnicy.  Gdybym  za

ś

  miał 

kiedy

ś

 złama

ć

 to 

ś

lubowanie i zdradzi

ć

 ten chleb i sól, niechaj psy po

Ŝ

r

ą

 moje 

ś

cierwo, niechaj rozpadn

ę

 si

ę

 

na kawałki i przestan

ę

 by

ć

 człowiekiem!"  

Pocz

ą

tkowo,  O.T.O  przeznaczone  było  tylko  dla  tych  adeptów,  którzy  uzyskali  wcze

ś

niej  trzy 

podstawowe stopnie wolnomularskie: Ucznia, Czeladnika i Mistrza. Formuła inicjacyjna zakonu zakładała, 

Ŝ

e  ka

Ŝ

dy  kto  do  niego  przyst

ą

pi  mo

Ŝ

e  od  razu  otrzyma

ć

  trzeci  stopie

ń

  wtajemniczenia,  równowa

Ŝ

ny 

maso

ń

skiemu  stopniowi  Mistrza.  Oznaczało  to  jednak, 

Ŝ

e  aby  wst

ą

pi

ć

  do  O.T.O,  trzeba  było  nale

Ŝ

e

ć

  do 

której

ś

  z  organizacji  maso

ń

skich,  a  to  w  powa

Ŝ

nym  stopniu  ograniczało  liczb

ę

  potencjalnych 

zainteresowanych.  Na  dodatek,  Zakon  Templariuszy  Wschodu  mógł  zosta

ć

  pos

ą

dzony  o  to, 

Ŝ

e  chce 

podbiera

ć

 członków innym  organizacjom maso

ń

skim. Tymczasem, jego zało

Ŝ

ycielom  na czym innym tak 

bardzo nie zale

Ŝ

ało, jak na utrzymaniu dobrych kontaktów ze 

ś

wiatowym wolnomularstwem.  

Najprawdopodobniej,  z  tych  wła

ś

nie  powodów  wkrótce  zniesiono  status  maso

ń

ski  Zakonu.  W 

"Manife

ś

cie O.T.O" z 1912 roku bardzo wyra

ź

nie podkre

ś

lano 

Ŝ

e "O.T.O, cho

ć

 jest Akademi

ą

 Maso

ń

sk

ą

nie  jest  Grup

ą

  Maso

ń

sk

ą

....  i  nie  uzurpuje  sobie  prawa  do  naruszania  przywilejów  Zjednoczonej Wielkiej 

Lo

Ŝ

y  Anglii,  Wielkiej  Lo

Ŝ

y  Ameryki  oraz  innych  organizacji  maso

ń

skich".  Dzi

ę

ki  temu  członkami  Zakonu 

mogli zostawa

ć

 ludzie nie maj

ą

cy wcze

ś

niej nic wspólnego z masoneri

ą

. Co wi

ę

cej, otwierało to furtk

ę

 dla 

kobiet, które w tamtych czasach bardzo rzadko kiedy były dopuszczane do bractw maso

ń

skich. Jest wi

ę

cej 

background image

ni

Ŝ

 pewne, 

Ŝ

e ten prosty zabieg umo

Ŝ

liwił O.T.O wyj

ś

cie poza zwykły schemat inicjacji wolnomularskich i 

zwi

ę

kszył znaczenie, jakie w praktykach tego zakonu miała magia seksualna.  

Podobnie  jak  jego  znamienity  poprzednik,  Hermetyczny  Zakon  Złotego  Brzasku,  Ordo  Templi 

Orientis posiadało w

ś

ród swych adeptów luminarzy sztuki okultystycznej. Jego przedstawicielem we Francji 

był  Papus, słynny twórca  nieortodoksyjnej doktryny  tarota. W Niemczech sprawami  zakonu  zajmował  si

ę

 

inny  wybitny  okultysta,  Rudolf  Steiner,  który  szczególnie  wyra

ź

nie  rozwin

ą

ł  mistyczne  aspekty  doktryny 

zakonu (odzieraj

ą

c j

ą

 wszak

Ŝ

e z w

ą

tków seksualnych). Z kolei, w Ameryce przedstawicielem O.T.O był H. 

Spencer Lewis, pó

ź

niejszy zało

Ŝ

yciel popularnej ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owej organizacji AMORC. Wszyscy zreszt

ą

 trzej 

dzier

Ŝ

awcy  linii  przekazu  O.T.O  nie  długo  zagrzali  w  nim  miejsca  i,  podobnie  jak  to  było  w

ś

ród 

schizmatyków  z  zakonu  Złotego  Brzasku,  szybko  zało

Ŝ

yli  własne  organizacje  okultystyczne,  ch

ę

tnie 

korzystaj

ą

ce  z  wiedzy  tajemnej  O.T.O,  a  ju

Ŝ

  znacznie  mniej  ch

ę

tnie  przyznaj

ą

ce  si

ę

  do  jakichkolwiek 

zwi

ą

zków z tym zakonem.  

Jednak

Ŝ

e  człowiekiem,  którego  oddziaływanie  na  Ordo  Templi  Orientis  było  najwi

ę

ksze,  był  bez 

w

ą

tpienia Aleister Crowley.  

Magija Seksualna Mistrza Theriona  

Ś

cie

Ŝ

ki Zakonu Templariuszy Wschodu i Aleistera Crowleya przeci

ę

ły si

ę

 nagle i nieoczekiwanie w 

1910 roku. Miało to miejsce podczas procesu s

ą

dowego, jaki "MacGregor" Mathers wytoczył Crowleyowi za 

opublikowanie rytuałów zakonu Złotego Brzasku. W swojej autobiografii Crowley wspominał: "Przez to, 

Ŝ

Mathers  na  sali  s

ą

dowej  ogłosił  si

ę

  Przywódc

ą

  Zakonu  Ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owego,  nachodzili  mnie  niezliczeni 

dziwacy,  a  ka

Ŝ

dy  z  nich  twierdził, 

Ŝ

e  to  on  wła

ś

nie  jest  tym  Przywódc

ą

.  Posiadaj

ą

c  na  ten  temat  pewne 

informacje, których nie przekazałem nikomu, jak najszybciej pozbywałem si

ę

 tej gawiedzi. A jednak jeden z 

moich  rozmówców  przekonał  mnie, 

Ŝ

e  istnieje  odrobina  prawdy  w  jego  słowach.  Tym  człowiekiem  był 

Theodor Reuss...."  

Reuss  na  pocz

ą

tku  wcale  nie  przypadł  do  gustu  Crowleyowi.  Jego  nonszalancja  i  niedbało

ść

 

sprawiały, 

Ŝ

e Crowley widział w nim aroganta. Tym niemniej, skuszony obietnicami otrzymania zaszczytów 

maso

ń

skich, zgodził si

ę

 przyst

ą

pi

ć

 do jego zakonu. Jego inicjacja w Ordo Templi Orientis miała miejsce w 

marcu  1910  roku,  tego  samego  dnia,  co  inicjacja  znanego  polskiego  okultysty,  Czesława  Czy

ń

skiego. 

Crowley przyj

ą

ł w zakonie imi

ę

 Bafometa. Na pocz

ą

tek obdarzono go trzecim stopniem inicjacyjnym, lecz 

gdy tylko potwierdziły si

ę

 informacje o posiadanym przez niego 33* Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego, 

podniesiono go do stopnia siódmego.  

Crowley  nie przywi

ą

zywał zbyt du

Ŝ

ej  wagi do swego udziału w O.T.O.  Traktował go jako jeszcze 

jeden tytuł w swojej licznej kolekcji okultystycznych godno

ś

ci. Tak było przynajmniej do 1912 roku, kiedy to 

nagle  w  jego  domu  zjawił  si

ę

  Reuss. Ten  rzutki  Niemiec  przybył,  aby  mu  zrobi

ć

 awantur

ę

  i  domaga

ć

  si

ę

 

wyja

ś

nie

ń

, dlaczego wyjawił 

ś

wiatu najbardziej pilnowane tajemnice O.T.O. Chodziło tu rzecz jasna o tajne 

formuły seksualne, do których Crowley nie mógł mie

ć

 dost

ę

pu z racji zajmowanego przez siebie stopnia. 

Reuss jednak twierdził, 

Ŝ

e Crowley zawarł je w 36 rozdziale swej Ksi

ę

gi Kłamstw, nosz

ą

cym tytuł "Szafirowa 

Gwiazda". W rozdziale tym opisany był pewien  rytuał heksagramu, rozpoczynaj

ą

cy si

ę

 od słów: "Niechaj 

Adept uzbroi si

ę

 w magiczn

ą

 ró

Ŝ

d

Ŝ

k

ę

 i wyposa

Ŝ

y w mistyczn

ą

 ró

Ŝę

". Dla ka

Ŝ

dego współczesnego adepta 

magii  znaczenie  tych  symboli  jest  a

Ŝ

  nadto  oczywiste.  Jednak

Ŝ

e  Reuss,  uznaj

ą

Ŝ

e  Crowley  stał  si

ę

 

mimowolnym dziedzicem tej wiedzy, natychmiast przekazał mu 10*, najwy

Ŝ

szy stopie

ń

 O.T.O i uczynił go 

"najwy

Ŝ

szym, 

ś

wi

ę

tym królem" angielskiej gał

ę

zi zakonu.  

Równie

Ŝ

  Crowley  musiał  by

ć

  tym  odkryciem  oszołomiony.  Napisał  bowiem:  "Nagle,  uderzył  we 

mnie jakby grom i cała symbolika nie tylko wolnomularstwa, lecz wielu innych tradycji ukazała si

ę

 mojej wizji 

duchowej. Od tej chwili O.T.O zaj

ę

ło wła

ś

ciwe miejsce w moim umy

ś

le. Zrozumiałem 

Ŝ

e trzymam w r

ę

kach 

klucz  do  przyszłego  post

ę

pu  ludzko

ś

ci".  Szybko  te

Ŝ

  przyst

ą

pił  do  rekrutacji  nowych  członków  angielskiej 

sekcji  zakonu  oraz  do  przepisywania  maso

ń

skich  rytuałów  inicjacyjnych  z  zamiarem  nadania  im  bardziej 

magicznego charakteru.  

Kiedy  za

ś

  w  1922  roku  ci

ęŜ

ko  chory  Reuss  ust

ą

pił  z  pełnienia  funkcji  przywódcy  zakonu,  jego 

wła

ś

nie  mianował  na  swoje  miejsce.  W  rok  pó

ź

niej,  po 

ś

mierci  Reussa  Crowley  ogłosił  si

ę

  formalnym 

background image

przywódc

ą

 zakonu, ka

Ŝą

c si

ę

 teraz tytułowa

ć

 Mistrzem Therionem, czyli Mistrzem Besti

ą

. Doprowadziło to 

do protestu cz

ęś

ci niemieckich wysokich funkcjonariuszy Zakonu, którzy obawiali si

ę

 

Ŝ

e Crowley zapragnie 

uczyni

ć

 z O.T.O instrument dla szerzenia swojej religii, Thelemy. Obawy te, jak si

ę

 pó

ź

niej okazało, miały 

solidne podstawy, gdy

Ŝ

 Mistrz Therion od razu zabrał si

ę

 za reformowanie zakonu, nadaj

ą

c mu znacznie 

mniej maso

ń

ski, a bardziej magiczno-seksualny wygl

ą

d.  

Podstawowe  zmiany  dotyczyły  struktury  inicjacyjnej  O.T.O.  Crowley  do  tradycyjnego  układu 

dziesi

ę

ciu  stopni  dodał  stopie

ń

  jedenasty,  maj

ą

cy  wprowadza

ć

  w  arkana  magii  homoseksualnej.  Trudno 

powiedzie

ć

,  czy  chciał  da

ć

  tym  wyraz  swoim  od  dawna  odczuwanym  skłonno

ś

ciom,  czy  te

Ŝ

  zamierzał 

poprzez pogwałcenie tego surowego tabu lepiej pozna

ć

 kobiec

ą

 stron

ę

 m

ę

sko

ś

ci. Pozostaje faktem, 

Ŝ

e to 

wła

ś

nie od praktyk homoseksualnych rozpocz

ę

ła si

ę

 jego działalno

ść

 magiczna w O.T.O, kiedy to w 1914 

roku przeprowadził wraz z Victorem Neuburgiem seri

ę

 operacji magicznych maj

ą

cych na celu przywołanie 

bogów Jowisza i Merkurego (a przy okazji sprowadzenie poka

ź

nej ilo

ś

ci gotówki). Przeszły one do historii 

pod nazw

ą

 "Działa

ń

 Paryskich".  

Crowley  napisał  te

Ŝ

  pewien  rytuał,  który  stał  si

ę

  główn

ą

  ceremoni

ą

  odprawian

ą

  w  siedzibach 

zakonu. Mowa tu o "Mszy Gnostyckiej", która b

ę

d

ą

c parafraz

ą

 katolickiej Mszy 

Ś

wi

ę

tej, pod płaszczykiem 

egipskiej  symboliki  przedstawiała  misterium  płci.  Rytuał  ten,  jak  równie

Ŝ

  i  inne  praktyki  O.T.O  czytelnik 

polski  mo

Ŝ

e  znale

źć

  w  przetłumaczonej  przeze  mnie  ostatnio  ksi

ąŜ

ce  Crowleya  pt.  Magija  w  teorii  i 

praktyce.  

Jednak

Ŝ

e, najwa

Ŝ

niejsza jego reforma dotyczyła najwy

Ŝ

szych stopni inicjacyjnych w zakonie. Oto 

bowiem  Crowley  zrywał  z  dotychczas  istniej

ą

c

ą

  zasad

ą

  nie  przelewania  na  papier  tajemnic  seksualnych 

zakonu,  streszczaj

ą

c  je  w  czterech  oddzielnych  traktatach  pt.:  "O  naturze  bogów",  "O  tajemnych 

za

ś

lubinach bogów z lud

ź

mi", "Liber Agape" i "O homunkulusie".  

Traktat "O naturze bogów" przeznaczony był dla wtajemniczonych na VII* O.T.O. Niewiele w nim 

było  wskazówek  natury  praktycznej,  gdy

Ŝ

  niemal  w  cało

ś

ci  po

ś

wi

ę

cony  był  wprowadzeniu  w 

ś

wiat 

crowleyowskiej teologii. Z jego tre

ś

ci mo

Ŝ

na było si

ę

 dowiedzie

ć

Ŝ

e na 

ś

wiecie istnieje tylko jeden bóg, a 

jest nim Sło

ń

ce. "Nie tylko Ziemia jest zmro

Ŝ

on

ą

 iskr

ą

 Sło

ń

ca, płatkiem zerwanym z Niebia

ń

skiej Ró

Ŝ

y, ale 

ź

ródłem  wszelkiego 

Ś

wiatła  i 

ś

ycia  na  tej  planecie  jest to  samo  Sło

ń

ce.  Jest  ono  stwórc

ą

  i 

Ŝ

ywicielem, 

niszczycielem 

Ŝ

ycia  i  jego  wskrzesicielem".  Crowley  powiadał, 

Ŝ

e  przedstawicielem  Sło

ń

ca  na  ziemi  jest 

fallus, a wszyscy bogowie s

ą

 jego personifikacjami. I tak na przykład ogie

ń

 jest wizerunkiem penisa, drzewo 

to "rozkwitaj

ą

cy fallus", za

ś

 ksi

ęŜ

yc jest obrazem waginy, któr

ą

 nale

Ŝ

y czci

ć

 "tylko w poł

ą

czeniu ze Sło

ń

cem 

jako przedłu

Ŝ

eniem fallusa". Ten fallokratyczny porz

ą

dek crowleyowskiej ezoteryki przeciwstawiał si

ę

 tym 

religiom,  które  operuj

ą

  poj

ę

ciami  grzechu  pierworodnego  i  wstydu.  Crowley  nawoływał  do  "stałej  wojny 

przeciwko  wszelkiej  tyranii  i  zabobonom,  przede  wszystkim  za

ś

  przeciwko  takim  bigoteriom  jak 

‘ortodoksyjne'  chrze

ś

cija

ń

stwo  w  swej  materialistycznej  postaci".  Namawiał  te

Ŝ

  adeptów  VII*  O.T.O,  by 

składali hołd fallusowi i wyobra

Ŝ

ali sobie jego stał

ą

 obecno

ść

 w wybranym miejscu w ciele.  

Z kolei traktat "O tajemnych za

ś

lubinach bogów z lud

ź

mi" wprowadzał inicjowanych na VIII* O.T.O 

ś

wiat magii masturbacyjnej. Jej tajemnice zawarte były w dwóch rozdziałach: "O wi

ę

kszych za

ś

lubinach" 

i  "O  mniejszych  za

ś

lubinach".  Owe  "wi

ę

ksze  za

ś

lubiny"  polegały  na  wizualizowaniu  ka

Ŝ

dorazowo  przed 

snem  postaci  bogini  i  onanizowaniu  si

ę

  a

Ŝ

  do  wytrysku.  W  ten  sposób  uzyskane  nasienie  (b

ą

d

ź

  płyn  z 

pochwy)  słu

Ŝ

yło  za  olejek,  którym  namaszczany  był  ołtarz  bogini,  b

ą

d

ź

  te

Ŝ

  talizman  jej  po

ś

wi

ę

cony. 

Tymczasem,  "mniejsze  za

ś

lubiny"  dotyczyły  poszukiwania  sprzymierze

ń

ców  w  tzw.  duchach 

Ŝ

ywiołów. 

Towarzyszyła  im  nast

ę

puj

ą

ca  procedura:  Na  kartce  papieru  nale

Ŝ

ało  narysowa

ć

  jedn

ą

  z  tablic 

enochia

ń

skich  (opracowanych  przez  XVI-wiecznych  magów,  Johna  Dee  i  Edwarda  Kelly'ego), 

odpowiadaj

ą

c

ą

 poszukiwanemu 

Ŝ

ywiolakowi, po czym przywoła

ć

 go odpowiednimi zawołaniami. Nast

ę

pnie, 

trzeba  było  skoncentrowa

ć

  si

ę

  na  wizerunku  owego 

Ŝ

ywiolaka  i  onanizowa

ć

  si

ę

  a

Ŝ

  do  wytrysku.  W  ten 

sposób uzyskan

ą

 sperm

ę

 (b

ą

d

ź

 wydzielin

ę

 z pochwy), nakładało si

ę

 na tablic

ę

 enochia

ń

sk

ą

, która stawała 

si

ę

 konsekrowanym talizmanem 

Ŝ

ywiolaka.  

Opisane przeze mnie dwa traktaty stanowiły  zaledwie wst

ę

p do skomplikowanego systemu magii 

seksualnej Ordo Templi Orientis. O wiele bardziej rozbudowany zestaw technik seksualnych przedstawiały 
ksi

ę

gi  "Liber  Agape"  i  "O  homunkulusie".  Im  wszak

Ŝ

e,  jak  i  Szkarłatnym  Kobietom  w 

Ŝ

yciu  Crowleya 

po

ś

wi

ę

cimy oddzielny, nast

ę

pny odcinek naszego cyklu.  

background image

"MAGIJA SEKSUALNA ALEISTERA CROWLEYA"

 

Jak  powiada  angielski  malarz  i  okultysta,  Austin  Osman  Spare,  "w  przyrodzie  wszystko  ze 

wszystkim cudzoło

Ŝ

y". A 

Ŝ

e człowiek, cho

ć

 przez kultur

ę

 wychowany, zawdzi

ę

cza swój byt i predyspozycje 

naturze, nic wi

ę

c dziwnego, 

Ŝ

e i w jego 

Ŝ

yciu seks odgrywa istotn

ą

 rol

ę

. Co wi

ę

cej, mo

Ŝ

na powiedzie

ć

 

Ŝ

e to 

wła

ś

nie  seks  czyni  z  nas  ludzi,  albowiem  w  porównaniu  z  innymi  zwierz

ę

tami  człowiek  kocha  si

ę

 

nadzwyczaj cz

ę

sto i w przeciwie

ń

stwie do innych zwierz

ą

t sztuka kochania pozwala mu na realizacj

ę

 celów 

znacznie wykraczaj

ą

cych poza zwykł

ą

 reprodukcj

ę

.  

Francuski  filozof,  Georges  Bataille,  nazywa  t

ę

  specyficznie  ludzk

ą

  dyspozycj

ę

  "erotyzmem",  od 

razu  dodaj

ą

Ŝ

e  "erotyzm  jest  w  istocie  aktywno

ś

ci

ą

  seksualn

ą

  człowieka,  przeciwstawion

ą

  takiej 

Ŝ

aktywno

ś

ci zwierz

ę

cej. Nie ka

Ŝ

da forma ludzkiej seksualno

ś

ci ma charakter erotyczny, ale ma go zawsze, 

ilekro

ć

 nie jest zwyczajnie i po prostu zwierz

ę

ca". W tym kontek

ś

cie nale

Ŝ

y si

ę

 słowo wyja

ś

nienia, gdy

Ŝ

 to co 

w obiegowej opinii uchodzi za zwierz

ę

cy wymiar seksu, nie jawi si

ę

 tym samym dla Bataille'a i pokrewnych 

mu my

ś

licieli. Ich definicja zwierz

ę

cej seksualno

ś

ci jest w istocie bliska faktom natury, poniewa

Ŝ

 uznaj

ą

 oni 

za  seks  zwierz

ę

cy  taki,  którego  celem  jest  reprodukcja  gatunku.  Pop

ę

d  seksualny  człowieka  mo

Ŝ

e  by

ć

 

jednak  równie  dobrze  nakierowany  na  czyst

ą

  przyjemno

ść

,  mo

Ŝ

e  te

Ŝ

  by

ć

  wykorzystywany  do  celów 

religijnych i to wła

ś

nie odró

Ŝ

nia go od reszty 

ś

wiata zwierz

ą

t.  

Co jednak sprawia, 

Ŝ

e człowiek, miast poszukiwa

ć

 idealnego partnera do zapłodnienia, poddaje si

ę

 

nagłym  porywom  nami

ę

tno

ś

ci  i  to  bynajmniej  nie  z  my

ś

l

ą

  o  potomstwie?  Otó

Ŝ

,  wg  Bataille'a  pcha  go  ku 

temu 

ś

wiadomo

ść

 własnej sko

ń

czono

ś

ci, tego 

Ŝ

e jego 

Ŝ

ycie kiedy

ś

 musi si

ę

 sko

ń

czy

ć

. Jednostkowe "ja" tak 

bardzo boi si

ę

 

ś

mierci, 

Ŝ

e szuka unie

ś

miertelnienia w drugiej osobie, w partnerze seksualnym. Przy czym 

nie chodzi tu o uwiecznienie si

ę

 w swoich potomkach, skoro wiadomo 

Ŝ

e i oni urodz

ą

 si

ę

 z wyrokiem 

ś

mierci. 

Rzecz tyczy chwilowego unie

ś

miertelnienia si

ę

 poprzez roztopienie si

ę

 w drugiej osobie podczas orgazmu. 

W  tej  jednej  chwili  cały 

ś

wiat  nagle  znika,  a  wraz  z  nim  znika  jednostkowa 

ś

wiadomo

ść

,  która  staje  si

ę

 

cz

ęś

ci

ą

  wi

ę

kszej  cało

ś

ci.  To  dlatego  Francuzi  nazywaj

ą

  orgazm  "mał

ą

 

ś

mierci

ą

".Przytaczanie  tu  my

ś

li 

Bataille'a w kontek

ś

cie naszych zainteresowa

ń

 nie jest wcale bezcelowe, albowiem wg tego francuskiego 

filozofa  okultyzm,  tak  jak  i  inne  praktyki  religijno-magiczne,  wywodzi  si

ę

  z  ch

ę

ci  okiełzania  energii 

seksualnej,  która  stanowi  zagro

Ŝ

enie  dla  ładu  społecznego  zorganizowanego  wokół  pracy.  Erotyzm 

oznacza wydatkowanie energii, podczas gdy praca wymaga jej jak najwi

ę

kszego gromadzenia. W tym celu, 

ogranicza si

ę

 jego zasi

ę

g, tworz

ą

c rozmaite tabu, które mog

ą

 by

ć

 łamane tylko w zakresie wyznaczanym 

przez  rytuał.  Tak

ą

  funkcj

ę

  pełniły  pierwotnie 

ś

wi

ę

ta,  podczas  których  normalny  porz

ą

dek  rzeczy  ulegał 

chwilowemu odwróceniu. Podczas 

ś

wi

ą

t uwalniane były nadwy

Ŝ

ki energetyczne, które w innych sytuacjach 

wi

ą

zane byłyby z przemoc

ą

.  

Niestety,  wraz  z  pojawieniem  si

ę

  chrze

ś

cija

ń

stwa  zdesakralizowano  te  formy  religijne,  które 

odnosiły si

ę

 do seksu i przemocy. Proces ten jeszcze bardziej pogł

ę

bił si

ę

 w XVIII wieku, kiedy to wraz z 

nastaniem  epoki  O

ś

wiecenia,  zaprowadzono  rz

ą

dy  rozumu  nad  tym,  co  irracjonalne,  chaotyczne,  w  tym 

mi

ę

dzy innymi nad seksualno

ś

ci

ą

. To za

ś

, co w dawnych kulturach uznawano za "seks sakralny" zyskało 

miano dewiacji i rzeczywi

ś

cie tak

ą

 te

Ŝ

 posta

ć

 przyj

ę

ło. Stale tłumiona energia seksualna, która nie mogła 

wybra

ć

  innych  dróg  uj

ś

cia  poza  jedyn

ą

  dozwolon

ą

  pozycj

ą

  w  ramach  seksu  mał

Ŝ

e

ń

skiego,  od  czasu  do 

czasu wybuchała z gwałtown

ą

 sił

ą

, przyjmuj

ą

c posta

ć

 szalonych wizji religijnych. Kiedy za

ś

 i te uznano za 

niepo

Ŝą

dane,  proces  jej  degeneracji  osi

ą

gn

ą

ł  jeszcze  wy

Ŝ

szy  stopie

ń

,  czego  wynikiem  były  rozmaite 

perwersje, choroby psychiczne i akty przemocy na 

ś

wiecie. I jakkolwiek by deterministycznie nie brzmiała ta 

teoria, wyja

ś

nia ona wiele zagadek 

ś

wiata współczesnego, takich jak cho

ć

by gwałtowne rozpowszechnienie 

si

ę

 przemocy.  

Tajemnica Szafirowej Gwiazdy  

ś

wietle  powy

Ŝ

szej  teorii  renesans  magii  w  XX  wieku  mo

Ŝ

na  uzna

ć

  za  prób

ę

  odtworzenia 

przestrzeni  rytualnej,  w  ramach  której  mo

Ŝ

liwe  s

ą

  działania,  gdzie  indziej  uwa

Ŝ

ane  za  szalone  i 

niebezpieczne.  Jest  to  w  istocie  powrót  do  archaicznych  technik  ekstazy,  które  wraz  z  nastaniem  ery 
chrze

ś

cija

ń

skiej  uznano  za  niepo

Ŝą

dane  i  szkodliwe.  Niektóre  z  tych  technik  przechowywane  były  w 

rozmaitych  sektach  gnostyckich. Wi

ę

kszo

ść

  z  nich  zachowała  si

ę

  na Wschodzie.  I  z tych  wła

ś

nie  dwóch 

tradycji:  gnostycyzmu  i  religii  Orientu  mieli  korzysta

ć

  okulty

ś

ci,  którzy  pod  koniec  XIX  i  na  pocz

ą

tku  XX 

background image

wieku tworzyli podwaliny nowoczesnego okultyzmu.  

Niebagateln

ą

 rol

ę

 w tym procesie odegrał zakon Ordo Templi Orientis, którego ezoteryczne nauki 

zmierzały  do  resakralizacji  seksu,  czyli  do  ponownego  nadania  mu  wymiaru  duchowego.  Od  samego 
pocz

ą

tku  swego  istnienia  system  wtajemnicze

ń

  O.T.O  obejmował  dwa  rodzaje  nauk.  Pierwsze  z  nich, 

powstałe zapewne z inspiracji Theodora Reussa, dotyczyły pracy z symbolami. Składały si

ę

 na nie rozmaite 

ryty  maso

ń

skie  i  ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owe.  Drugie,  importowane  ze  Wschodu  przez  Carla  Kellnera,  dotyczyły  magii 

seksualnej, uznawanej za "najwi

ę

ksz

ą

 tajemnic

ę

 zakonu". Jak si

ę

 szybko okazało, tajemnic

ę

 t

ę

 trudno było 

utrzyma

ć

, gdy

Ŝ

 na jej trop ju

Ŝ

 w 1912 roku wpadł 

ś

wie

Ŝ

o upieczony adept O.T.O, Aleister Crowley.  

Według  wszelkich  prawdopodobie

ń

stw,  Crowley  zawarł  j

ą

  w  dziele  p.t.  Ksi

ę

ga  Kłamstw,  które 

zawierało opis rytuału "Szafirowej Gwiazdy". Dokładny tekst tego rytuału znale

źć

 mo

Ŝ

na w przetłumaczonej 

przeze  mnie  Magiji  w  teorii  i  praktyce.  Stanowił  on  crowleyowski  odpowiednik  klasycznego  rytuału 
heksagramu,  przywołuj

ą

cego  b

ą

d

ź

  odp

ę

dzaj

ą

cego  siły  makrokosmiczne.  W  tym  jednak  przypadku  jego 

symbolika  miała  charakter  wyra

ź

nie  seksualny.  Rozpoczynały  go  słowa:  "Niechaj  Adept  uzbroi  si

ę

  w 

magiczn

ą

  ró

Ŝ

d

Ŝ

k

ę

  i  wyposa

Ŝ

y  w  mistyczn

ą

  ró

Ŝę

",  które  w  j

ę

zyku  symboli  informowały, 

Ŝ

e  mag  ma 

przygotowa

ć

  siebie  i  swoj

ą

  partnerk

ę

  do  odbycia  stosunku  seksualnego.  Na  pocz

ą

tku  rytuału  adept  miał 

wykona

ć

  seri

ę

  gestów  magicznych,  odpowiadaj

ą

cych  tajemnej  formule  L.V.X.  -  N.O.X  (

ś

wiatła-nocy, 

jin-jang, Sziwy-Siakti). Po nich nast

ę

powało kre

ś

lenie heksagramów w czterech kierunkach 

ś

wiata, po czym 

adept  wracał  do 

ś

rodka  kr

ę

gu,  gdzie  wykonywał  "znak  ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

a".  Czym  był  ów  znak  ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

a,  tego 

rytuał  nie  precyzował.  Wykonywa

ć

  go  mieli  jedynie  ci  adepci,  którzy  byli  we

ń

  wtajemniczeni, 

najprawdopodobniej  przez  samego  Crowleya.  Dzi

ś

  jednak  jego  tajemnica  wydaje  si

ę

  łatwa  do 

rozszyfrowania.  Ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

  to  wyra

Ŝ

ona  w  j

ę

zyku  symboli  pozycja  zjednoczenia  m

ę

skich  i  kobiecych 

genitaliów. Innymi słowy, punkt kulminacyjny rytuału "Szafirowej Gwiazdy" obejmował stosunek płciowy.  

Nie byłoby w tej formule mo

Ŝ

e nic szczególnego, wszak rytualny stosunek płciowy uprawiano nie 

tylko  w  hinduskim  kulcie  Sziwy  i  Siakti,  lecz  i  w  działaj

ą

cym  na  Zachodzie  w  XIX  wieku  Hermetycznym 

Bractwie 

Ś

wiatła, tyle 

Ŝ

e zaraz po jego zako

ń

czeniu, rytuał nakazywał by adept przywołał boga Seta, który 

miał zjawi

ć

 si

ę

 w kr

ę

gu, "napi

ć

 si

ę

 sakramentu i udzieli

ć

 nim komunii". Ten wła

ś

nie krótki ust

ę

p sprawił, 

Ŝ

e w 

1912  roku  ówczesny  przywódca  O.T.O,  Theodore  Reuss  oskar

Ŝ

ył  Crowleya  o  ujawnienie  najpilniej 

strze

Ŝ

onej  tajemnicy  jego  zakonu.  A  dotyczyła  ona  ni  mniej  ni  wi

ę

cej  tylko  magicznej  mocy  m

ę

skich  i 

kobiecych płynów seksualnych. Sakrament, o którym tu mowa, składał si

ę

 z nasienia i wydzieliny z pochwy, 

któr

ą

  nale

Ŝ

ało  najpierw  po

ś

wi

ę

ci

ć

  bogu  Setowi,  potem  za

ś

  spo

Ŝ

y

ć

.Z  tajemnych  instrukcji  Zakonu 

Templariuszy  Wschodu,  które  w  latach  siedemdziesi

ą

tych  ujawnił  angielski  historyk  okultyzmu,  Francis 

King, wcale nie wynika, 

Ŝ

e w zakonie tym ów seksualny sakrament składano w ofierze Setowi. Pozostaje 

jednak  bezspornym  faktem, 

Ŝ

e  tak

ą

  funkcj

ę

  nadał  mu  Crowley.  W  egipskiej  mitologii  Set  pełnił  rol

ę

 

boga-niszczyciela,  zabójcy  Ozyrysa  -  antropomorficznego  boga  wegetacji.  Był  tak

Ŝ

e  "Panem  Górnego 

Egiptu", którego przyj

ę

li za swego jedynego boga semiccy naje

ź

d

ź

cy podczas okupacji delty Nilu. By

ć

 mo

Ŝ

e, 

zbie

Ŝ

no

ść

 tych dwóch faktów sprawiła, 

Ŝ

e po wygnaniu naje

ź

d

ź

ców ze swego terytorium Egipcjanie nadali 

Setowi  demoniczne  oblicze.  Z  upływem  czasu  stał  si

ę

  on  Szaitanem,  czyli  znanym  nam  dobrze  z 

chrze

ś

cija

ń

skiego  mitu  Szatanem.  Dodatkowego  posmaczku  całej  tej  sprawie  nadaje  fakt, 

Ŝ

e  zgodnie  z 

teriomorficznym  charakterem  wi

ę

kszo

ś

ci  bóstw  egipskich,  Set  posiadał  wygl

ą

d  psa.  Tymczasem,  w 

objawionej Crowleyowi w 1904 roku Ksi

ę

dze Prawa pojawiało si

ę

 mało zrozumiałe pytanie: Is it a God living 

in a dog?("Czy

Ŝ

  Bóg ma mieszka

ć

 w  psie?") I chocia

Ŝ

 Ksi

ę

ga  Prawa  odpowiadała na nie przecz

ą

co, nie 

rozwi

ą

zywało to zagadki wi

ąŜą

cej si

ę

 z t

ą

 dziwn

ą

 kwesti

ą

. Niektórzy interpretatorzy Crowleya, jak cho

ć

by 

znany w Polsce z trylogii Iluminatus, Robert Anton Wilson, odnosz

ą

 ten dziwny fragment Ksi

ę

gi Prawa do 

współczesnych  mitów ufologicznych zwi

ą

zanych  z  Syriuszem. Było nie było,  Syriusz  nazywany  jest "psi

ą

 

gwiazd

ą

",  a  jego  "podwójno

ść

"  mo

Ŝ

e  ł

ą

czy

ć

  go  z  bogiem  Setem,  uznawanym  czasami  za  "mrocznego 

bli

ź

niaka" Horusa, czyli w crowleyowskiej mitologii patrona nowej ery i jego religii, telemy. Wydaje si

ę

 jednak, 

Ŝ

e jest to daleko posuni

ę

ta nadinterpretacja my

ś

li Crowleya, który sam odnosił ten fragment Ksi

ę

gi Prawa 

do  prostej  konstatacji, 

Ŝ

e  bosko

ść

  mo

Ŝ

na  osi

ą

gn

ąć

  tylko  poprzez  wyzbycie  si

ę

  zwierz

ę

co

ś

ci,  a  wi

ę

uniezale

Ŝ

nienie si

ę

 od warunków swego otoczenia.  

Czemu jednak rytuał "Szafirowej Gwiazdy" nakazywał ofiarowywanie kobiecych i m

ę

skich fluidów 

seksualnych wła

ś

nie temu bogowi? Kenneth Grant z Tyfonicznego Ordo Templi Orientis sugeruje, 

Ŝ

e mogła 

to by

ć

 ofiara z ego, poniewa

Ŝ

 jego zdaniem Set jest Panem Inicjacji obejmuj

ą

cej unicestwienie ego, które w 

micie  egipskim  przyjmuje  posta

ć

  Ozyrysa.  Tyle 

Ŝ

e  w  schemacie  kabalistycznego  Drzewa 

ś

ycia  Ozyrys, 

background image

podobnie jak inni bogowie zwi

ą

zani z kultem ofiarniczym (Adonis, Attis, Chrystus) plasuje si

ę

 na poziomie 

sefiry tiferet. Ta za

ś

 na pewno nie odpowiada "ego", tylko temu co je przekracza, czyli "ja

ź

ni". Mo

Ŝ

na wi

ę

powiedzie

ć

Ŝ

e  składana  Setowi  ofiara  z  nasienia  i  lubricatio  jest  ofiar

ą

  z  "siebie  samego",  z  tego  co  w 

ka

Ŝ

dym człowieku jest najcenniejsze, z iskierki 

ś

wiatła, który ka

Ŝ

dy z nas nosi w sobie (tiferet jest 

ź

ródłem 

ś

wiatła słonecznego). Dlaczego jednak składa si

ę

 t

ę

 ofiar

ę

, nadal pozostaje to tajemnic

ą

 

Liber Agape, czyli Ksi

ę

ga Miło

ś

ci  

Rytuał  "Szafirowej  Gwiazdy"  czynił  z  seksu  klucz  do  zrozumienia  tajemnic  magii,  klucz,  który 

otworzył przed Crowleyem drzwi do najwy

Ŝ

szych zaszczytów w Zakonie Templariuszy Wschodu. W ci

ą

gu 

nast

ę

pnych  kilku  lat  Crowley  stał  si

ę

  niekwestionowanym  przywódc

ą

  tego  zakonu,  a  w  1922  roku,  po 

ś

mierci Theodora Reussa, mógł to przywództwo potwierdzi

ć

 oficjalnym tytułem. Sam trzon ezoterycznych 

nauk O.T.O stanowiły instrukcje, które Crowley napisał w latach 1913-14. Niektóre z nich, odnosz

ą

ce si

ę

 do 

VII  i  VIII  stopnia  O.T.O  (a  wi

ę

c  do  panseksualizmu  i  magii  masturbacyjnej)  omówili

ś

my  w  poprzednim 

artykule z tego cyklu. Najwa

Ŝ

niejszym jednak traktatem na temat magii seksualnej była Liber Agape, czyli 

"Ksi

ę

ga 

Ś

wi

ę

tego Graala, w której jest mowa o winie spo

Ŝ

ywanym podczas sabatu adeptów".  

Liber  Agape  stanowiła  tajemn

ą

  instrukcj

ę

  dla  IX  stopnia  wtajemnicze

ń

  O.T.O.  Cechował  j

ą

 

patetyczny,  naszpikowany  symbolik

ą

  alchemiczn

ą

  styl.  W  ksi

ę

dze  tej,  pod  płaszczykiem  rozwa

Ŝ

a

ń

  o 

Jezusie Chrystusie i Trójcy 

Ś

wi

ę

tej, wykładane były podstawy magii seksualnej zakonu. W rzeczywisto

ś

ci, 

powtarzała ona zawart

ą

 we wcze

ś

niejszych instrukcjach  O.T.O tez

ę

 o zasadniczej, seksualnej  strukturze 

wszech

ś

wiata. Crowley powiadał 

Ŝ

e u podstaw wszelkiego istnienia znajduje si

ę

 akt płciowy. Tak wi

ę

c, jak 

ludzie zawdzi

ę

czaj

ą

 swoje 

Ŝ

ycie tylko miło

ś

ci, tak te

Ŝ

 i bogowie stale kopuluj

ą

, by 

ś

wiat mógł nadal istnie

ć

Rozwa

Ŝ

ania  te  bliskie  były  tantryzmowi,  poniewa

Ŝ

  towarzyszyła  im  my

ś

l, 

Ŝ

ś

wiat  cechuje  zasadnicza 

jedno

ść

 przeciwie

ń

stw, jedno

ść

, która ma charakter seksualny.  

Crowley  przestrzegał przed zbyt dosłownym  rozumieniem symboli religijnych:  "Uwa

Ŝ

aj, mój  drogi 

braciszku, by

ś

 nie popadł w tarapaty rozmy

ś

laj

ą

c nad t

ą

 Jedni

ą

. Albowiem pierwsza zasada zwykle pojawia 

si

ę

 w ró

Ŝ

nych, przeciwstawnych formach. Mamy wi

ę

c Ojca i Matk

ę

, wyst

ę

puj

ą

cych pod ró

Ŝ

nymi postaciami. 

Dzi

ś

 m

ę

sko

ść

 przeciwstawiana jest kobieco

ś

ci, cho

ć

 w Tym Co Najwy

Ŝ

sze nie ma podziału". I tak punkt i 

okr

ą

g, lingam i joni, ró

Ŝ

a i krzy

Ŝ

, jin i jang, iglica i nawa w rzeczywisto

ś

ci tworz

ą

 jedno

ść

, chocia

Ŝ

 na pozór 

zdaj

ą

  si

ę

  by

ć

  rozdzielone.  Ta  sama  prawda  dotyczy  trzech  najistotniejszych  par  przeciwie

ń

stw:  Boga  i 

człowieka  w  Bogoczłowieku,  podmiotu  i  przedmiotu  w  stanie  samadhi  oraz  kobieco

ś

ci  i  m

ę

sko

ś

ci  w 

ludzko

ś

ci. Parom tym, jak twierdzi Crowley, towarzyszy jednak zawsze trzeci element, bez którego 

Ŝ

aden 

symbol nie mo

Ŝ

e by

ć

 pełen.  

T

ę

  troisto

ść

  ka

Ŝ

dego  symbolu  dobrze  wyra

Ŝ

a  symbol  Trójcy 

Ś

wi

ę

tej,  która  dla  Crowleya  jest  po 

prostu fallusem-pankreatorem, "stwarzaj

ą

cym wszystko członkiem". W trójcy tej Ojciec to penis w erekcji, 

Syn to nasienie - produkt Jego działalno

ś

ci i no

ś

nik Jego koncepcji, Duch za

ś

 to zygota - idea w pocz

ę

ciu 

(zjednoczenie tego, co m

ę

skie i 

Ŝ

e

ń

skie). Ka

Ŝ

dy z nich, w oderwaniu od pozostałych, jest niekompletny i 

tylko razem tworz

ą

 cało

ść

, która podtrzymuje 

ś

wiat przy istnieniu. Podobnie triadyczn

ą

 formuł

ę

 zachowuj

ą

 

ś

wi

ę

te słowa ró

Ŝ

nych systemów inicjacyjnych: aryjskie AUM, gnostyckie IAO, chi

ń

skie TAO, ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owe 

INR, czy te

Ŝ

 wreszcie O.T.O - skrót od nazwy Ordo Templi Orientis. Nakre

ś

lony w ten sposób wizerunek 

ś

wiata tworzy z niego system fallocentryczny, w którym niewiele miejsca pozostaje dla kobiety. Nara

Ŝ

a to 

Crowleya i jego epigonów na liczne oskar

Ŝ

enia o m

ę

ski szowinizm, czy te

Ŝ

 nawet krypto-homoseksualizm 

(co jest ulubion

ą

 tez

ą

 lansowan

ą

 przez niemieckiego historyka okultyzmu, Petera Koeniga).  

Kobieta,  w  systemie  magicznym  O.T.O  pełni  jednak  bardzo  istotn

ą

  funkcj

ę

.  Jest  bowiem  Siakti  - 

partnerk

ą

 maga, bez której 

Ŝ

adna naprawd

ę

 istotna operacja magiczna nie mogła by si

ę

 uda

ć

. I chocia

Ŝ

 w 

kosmicznym porz

ą

dku fallusa jej miejsce znajduje si

ę

 dopiero na poziomie Ducha, gdzie ł

ą

czy si

ę

 w zygocie 

z "m

ę

sk

ą

 ide

ą

", to jednak bez niej nie jest mo

Ŝ

liwe pocz

ę

cie, zwie

ń

czenie owej idei, a wi

ę

c i samo 

Ŝ

ycie.  

W  crowleyowskich  rozwa

Ŝ

aniach  na  temat  magii  seksualnej  bardzo  widoczne  s

ą

  sprzeczno

ś

ci 

charakteryzuj

ą

ce jego my

ś

l. Z jednej bowiem strony, Ksi

ę

ga Prawa wyznaczała mu rol

ę

 Bestii - niszczyciela 

starego porz

ą

dku 

ś

wiata, który mógł zbudowa

ć

 nowy ład tylko przy pomocy Szkarłatnej Kobiety, Babalon. Z 

drugiej jednak strony, na kształt ideowy Zakonu Templariuszy Wschodu składały si

ę

 dziewi

ę

tnastowieczne 

doktryny ró

Ŝ

okrzy

Ŝ

owe i maso

ń

skie, które nie dopuszczały kobiet do najwy

Ŝ

szych wtajemnicze

ń

. Crowley 

background image

musiał  t

ę

  sprzeczno

ść

  jako

ś

  rozwi

ą

za

ć

,  a  jedyne  wyj

ś

cie  z  tej  sytuacji  widział  w  stworzeniu  systemu 

fallocentrycznego,  w  którym  kobieta,  jakkolwiek  niezb

ę

dna  w  dziele  tworzenia  i  niszczenia,  była  tylko 

dopełnieniem  m

ęŜ

czyzny.  Nale

Ŝ

y  przy  tym  pami

ę

ta

ć

Ŝ

e  zr

ę

by  ideowe  crowleyowskiej  magiji  seksualnej 

powstawały w czasie, kiedy kobiety dopiero co walczyły o prawa wyborcze, a religia była postrzegana jako 
or

ęŜ

 zaprowadzania ojcowskiej woli.  

Ksi

ę

ga Prawa i tajemne instrukcje O.T.O umiejscawiały kobiet

ę

 w zupełnie innym porz

ą

dku makro- 

i mikrokosmicznym. I cho

ć

 nadal była ona fantazmatem m

ęŜ

czyzny, produktem jego niespełnionych fantazji, 

nie sposób nie dostrzec znacznie szerszej sfery swobód, jakie mogła w ramach tych fantazji realizowa

ć

. W 

obiegowej opinii przyj

ę

ło si

ę

 traktowa

ć

 tantryczne systemy hinduizmu i buddyzmu jako miejsca, w których w 

sposób  idealny  realizowane  jest  równouprawnienie  kobiet  i  m

ęŜ

czyzn.  Wystarczy  jednak  wnikliwie 

przeczyta

ć

 teksty niektórych tantr, by zauwa

Ŝ

y

ć

 

Ŝ

e i one przedstawiaj

ą

 

ś

wiat zwykle z m

ę

skiej perspektywy. 

Siakti rzadko kiedy jest stron

ą

 dominuj

ą

c

ą

, albowiem zgodnie z tradycj

ą

 kobieta jest partnerk

ą

 m

ęŜ

czyzny, 

a nie na odwrót. Nie b

ę

dzie przesad

ą

 twierdzenie, 

Ŝ

e Crowley znajdował si

ę

 pod du

Ŝ

ym wpływem tantryzmu, 

a jego system magiji seksualnej w du

Ŝ

ej mierze z niego korzystał. Było jednak co

ś

, co w znacznym stopniu 

odró

Ŝ

niało  jego  magij

ę

  seksualn

ą

  od  tantryzmu.  Tym  czym

ś

  była  wiara  w  magiczn

ą

  moc  sakramentu 

zło

Ŝ

onego z m

ę

skich i kobiecych płynów seksualnych.  

Liber  Agape  oraz  komentuj

ą

cy  j

ą

  traktat  De  Arte  Magica  zawierały  szczegółowe  wskazówki 

dotycz

ą

ce "produkcji i spo

Ŝ

ywania" tego sakramentu. Przestrzegały te

Ŝ

Ŝ

e praktyka ta jest zastrze

Ŝ

ona dla 

osób,  które  przeszły  długi  i  mozolny  trening  magiczny,  w  ramach  którego  opanowały  wszelkie  swoje 
słabo

ś

ci i nauczyły si

ę

 pracowa

ć

 nad energiami. Sam

ą

 operacj

ę

 magiji seksualnej miał poprzedza

ć

 celibat, 

traktowany tu jako powstrzymywanie si

ę

 od takiej aktywno

ś

ci seksualnej, która nie jest po

ś

wi

ę

cona celom 

duchowym. W  istocie,  t

ę

  form

ę

  "seksualnej  czysto

ś

ci"  musieli  zachowywa

ć

  wszyscy  członkowie  zakonu, 

którzy wraz z wtajemniczeniem na VII stopie

ń

 O.T.O poznali arkana magiji seksualnej.  

Operacj

ę

 nale

Ŝ

ało wykonywa

ć

 w kr

ę

gu magicznym, a towarzyszy

ć

 jej miała stała my

ś

l o celu, który 

jej  przy

ś

wieca.  Na  siedem  godzin  przed  jej  rozpocz

ę

ciem  adept  rozpoczynał  modły  do  Boga  Troistego, 

którym  w  tym  wypadku  był  zapewne  fallus,  b

ą

d

ź

  to  pod  postaci

ą

  figurki  religijnej,  b

ą

d

ź

  te

Ŝ

  w  bardziej 

prozaicznej, organicznej formie. Musiał te

Ŝ

 powstrzymywa

ć

 si

ę

 od ob

Ŝ

arstwa i przynajmniej na trzy godziny 

przed sam

ą

 operacj

ą

 nic nie je

ść

. Ten krótki post nie obejmował wszak

Ŝ

e wina i "ciasteczek 

ś

wiatła", które 

wolno mu było za

Ŝ

ywa

ć

 do woli przed rytuałem.  

Po takich przygotowaniach mag wkraczał do kr

ę

gu ubrany zwykle w fioletow

ą

 szat

ę

, gdzie przez 

równo  godzin

ę

  kochał  si

ę

  ze  swoj

ą

  partnerk

ą

,  powtarzaj

ą

c  cały  czas  nast

ę

puj

ą

co  brzmi

ą

cy  "Hymn  do 

Wenus":  

Tu Venus orta mari venias tu filia Patris,  

Exaudi penis carmina blanda, precor,  

Ne sit culpa nates nobis futuisse viriles,  

Sed caleat cunnus semper amore meo.  

Im dłu

Ŝ

ej trwał stosunek, tym szybciej i rytmiczniej miała przebiega

ć

 inkantacja. Wie

ń

czył j

ą

 orgazm, 

który Ksi

ę

ga Miło

ś

ci nazywała "Ofiar

ą

 Mszy". Po zako

ń

czonym stosunku, kochankowie spo

Ŝ

ywali powstał

ą

 

w wyniku tej operacji mieszanin

ę

 m

ę

skich i kobiecych płynów płciowych, co te

Ŝ

 mieli czyni

ć

 z wielk

ą

 uwag

ą

albowiem  jak  głosiła  instrukcja:  "Eliksir  jest  ziarnem 

Ŝ

ycia.  Z  tej  oto  racji,  cho

ć

  jest  on  najpot

ęŜ

niejsz

ą

najbardziej błyskotliw

ą

 rzecz

ą

, jaka istnieje w całym Wszech

ś

wiecie, sam

ą

 Zjaw

ą

 Naszego Boga-Sło

ń

ca, 

jest on tak

Ŝ

e najdelikatniejsz

ą

 i najwra

Ŝ

liwsz

ą

 spo

ś

ród wszystkich rzeczy".  

Subtelno

ś

ci  dotycz

ą

ce  tego  rytuału  nie  ograniczały  si

ę

  tylko  do  kwestii  "sakramentu".  Crowley 

najwyra

ź

niej  prze

Ŝ

ywał  powa

Ŝ

ne  rozterki  zwi

ą

zane  z  ch

ę

ci

ą

  wł

ą

czenia  do  tego  rytuału  praktyk  nieco 

odchodz

ą

cych od normalnego seksu. I tak, pierwsze wyzwanie wi

ą

zało si

ę

 z homoseksualizmem, który sam 

uwa

Ŝ

ał za wy

Ŝ

sz

ą

 (sic!) form

ę

 magiji seksualnej. Z tej wła

ś

nie racji praktykom homoseksualnym po

ś

wi

ę

cił 

XI stopie

ń

 O.T.O. Co si

ę

 za

ś

 tyczy praktyk zwi

ą

zanych z IX stopniem wtajemniczenia, postanowił 

Ŝ

e mog

ą

 

background image

one dotyczy

ć

 stosunków z partnerem tej samej  płci, pod warunkiem 

Ŝ

e jest to m

ęŜ

czyzna. Ł

ą

czyło si

ę

 to 

zapewne z jego wiar

ą

 w wy

Ŝ

szo

ść

 m

ę

skich fluidów seksualnych nad kobiecymi, które uwa

Ŝ

ał za same w 

sobie  bezu

Ŝ

yteczne.  Podobnie  przychyln

ą

  opini

ę

  wydał  odprawianiu  rytuału  magiji  seksualnej  podczas 

menstruacji, powołuj

ą

c si

ę

 tutaj na samych alchemików, którzy wyznawali wy

Ŝ

szo

ść

 "czerwonej tynktury" 

nad "biał

ą

". Twierdzenia ich przyjmował jednak tylko na wiar

ę

, poniewa

Ŝ

 jak sam pisał w traktacie De Arte 

Magica "nikt ich jak dot

ą

d nie udowodnił". Mo

Ŝ

e to oznacza

ć

Ŝ

e do 1914 roku, czyli do chwili spisania tej 

instrukcji, Crowley nie  wykazywał zainteresowania t

ą

 form

ą

 magiji seksualnej. Czy

Ŝ

by  zadziałał tu strach 

przed  "krwawi

ą

cymi  kobietami",  tak  dobrze  znany  nam  z  opisu  kultur  pierwotnych  i  utrwalany  w  wielu 

religiach?  

Homunkulus, czyli przepis na magiczne dziecko  

Nasze  pobie

Ŝ

ne  omówienie  zasad  magiji  seksualnej  praktykowanej  przez  Zakon  Templariuszy 

Wschodu  i  jego  przywódc

ę

  byłoby  jednak  niekompletne,  gdyby

ś

my  nie  zwrócili  uwagi  na  pewne  krótkie, 

cho

ć

  bardzo  interesuj

ą

ce  dziełko  traktuj

ą

ce  "O  homunkulusie".  Traktat  "De  Homunculo"  powstał  w  1914 

roku,  a  jego  przedmiotem  był opis praktyk  maj

ą

cych na celu stworzenie sztucznego człowieka, czyli  tzw. 

"magicznego dziecka". Ta niezwykła idea, antycypuj

ą

ca nowoczesne bio-technologie, pojawiła si

ę

 po raz 

pierwszy  na  pocz

ą

tku  naszej  ery,  kiedy  to  pewien  pisarz  chrze

ś

cija

ń

ski  oskar

Ŝ

ył  gnostyckiego  m

ę

drca, 

Szymona  Maga  o  stworzenie  takiej  istoty  przy  pomocy  instrumentu  przypominaj

ą

cego  stosowane  w 

medycynie ba

ń

ki. Szymon Mag miał złapa

ć

 do takiej ba

ń

ki ducha zmarłego chłopca, po czym przemieni

ć

 go 

kolejno w: powietrze, wod

ę

, krew i ciało. Najbardziej szczegółowy opis produkcji homunkulusa przedstawił 

jednak  słynny  lekarz  i  alchemik,  Paracelsus.  Obejmował  on  wło

Ŝ

enie  nasienia  ludzkiego  do 

zapiecz

ę

towanej  retorty,  któr

ą

  nale

Ŝ

ało  umie

ś

ci

ć

  w  gor

ą

cym,  fermentuj

ą

cym  nawozie  ko

ń

skim  na  okres 

czterdziestu dni. Po upływie tego czasu w retorcie powinien wykształci

ć

 si

ę

 ludzki embrion, który trzeba było 

od

Ŝ

ywia

ć

 ludzk

ą

 krwi

ą

 przez kolejne czterdzie

ś

ci dni. Dopiero po tym okresie embrion miał przekształci

ć

 si

ę

 

w dziecko, które na zewn

ą

trz niczym si

ę

 nie ró

Ŝ

niło od innych dzieci.  

Crowley, oczywi

ś

cie, znał te wszystkie legendy, chocia

Ŝ

 w

ą

tpliwe jest by dawał im wiar

ę

. Zale

Ŝ

ało 

mu  bardziej  na  stworzeniu  czego

ś

,  co  "chocia

Ŝ

  nie  b

ę

dzie  prawdziwym  homunkulusem,  to  jednak  pełni

ć

 

b

ę

dzie przypisywane mu funkcje". W tym celu powstał traktat "O homunkulusie", który był drug

ą

 po Liber 

Agape instrukcj

ą

 obowi

ą

zuj

ą

c

ą

 inicjowanych na IX stopie

ń

 w O.T.O.  

Otwierał  go  rozdział  po

ś

wi

ę

cony  naturze  homunkulusa.  Mo

Ŝ

na  si

ę

  było  z  niego  dowiedzie

ć

Ŝ

e: 

"Homunkulus  jest to 

Ŝ

ywa  istota  wygl

ą

daj

ą

ca  jak człowiek i posiadaj

ą

ca te same cechy, które odró

Ŝ

niaj

ą

 

człowieka od zwierz

ę

cia, czyli intelekt i mow

ę

. Tym niemniej, ani jego sposób pocz

ę

cia ani narodziny nie 

przypominaj

ą

 tego, co dzieje si

ę

 z człowiekiem, albowiem nie zamieszkuje go dusza ludzka".  

Nast

ę

pnie,  Crowley  przechodził  do  omówienia  doktryny  reinkarnacyjnej,  której  zrozumienie  było 

niezb

ę

dne dla owocnego przeprowadzenia operacji maj

ą

cej na celu stworzenie homunkulusa. Wynikało z 

niej 

Ŝ

e  dopiero  mniej  wi

ę

cej  w  trzecim  miesi

ą

cu  ci

ąŜ

y  płód  nabywa  dusz

ę

,  która  jest  wypadkow

ą

  dwóch 

czynników: karmy i przeznaczenia. O ile jednak crowleyowskie rozumienie karmy praktycznie nie ró

Ŝ

niło si

ę

 

od  swej  klasycznej,  hinduistycznej  wykładni,  o  tyle  do

ść

  wyj

ą

tkowe  było  jego  rozumienie  przeznaczenia. 

Crowley odnosił si

ę

 do niego jako do pewnej "naturalnej tendencji", która istnieje w człowieku i jest przez 

niego  dziedziczona.  Mo

Ŝ

na  wi

ę

c  powiedzie

ć

Ŝ

e  ta  naturalna  tendencja  oznaczała  pewne  dziedzictwo 

genetyczne, które dopiero w poł

ą

czeniu z karm

ą

, czyli dziedzictwem duchowym, składało si

ę

 na całokształt 

człowieka.  Jak  twierdził  Crowley,  w  przypadku  złego  dopasowania  tych  dwóch  czynników,  ci

ąŜ

a  mogła 

zako

ń

czy

ć

  si

ę

  poronieniem,  narodzinami  martwego  płodu,  czy  te

Ŝ

  "narodzinami  idioty".  Ten  ostatni 

przypadek  zdarzał  si

ę

  wtedy,  gdy  płód  brała  we  władanie  jaka

ś

  głupia,  nieludzka  istota,  b

ą

d

ź

  te

Ŝ

  duch 

człowieka o niezwykłej karmie.  

Wynikały z tego daleko id

ą

ce konsekwencje. Wystarczyło bowiem powstrzyma

ć

 ludzkie ego przed 

wcieleniem si

ę

 w płód i wprowadzi

ć

 we

ń

 jakiego

ś

 

Ŝ

ywiolaka lub ducha planetarnego, by przyszły noworodek 

mógł  słu

Ŝ

y

ć

  celom  wyznaczonym  przez  maga.  Wi

ą

zało  si

ę

  to  jednak  z  pewnymi  kłopotami.  Operacja  ta 

mogła uda

ć

 si

ę

 tylko wtedy, gdy odp

ę

dzane przez maga ego nie posiadało zbyt wielkiej siły duchowej. W 

innym przypadku, wszelkie wysiłki zdawały si

ę

 daremne. Po drugie, mag musiał uwa

Ŝ

a

ć

, jak

ą

 istot

ę

 pragnie 

inkarnowa

ć

 w ludzkim ciele, tak by jej charakter nie kłócił si

ę

 z cechami dziedzicznymi tego ciała. Istota o 

w

ą

tłej posturze nie nadawała si

ę

 przecie

Ŝ

 do inkarnacji ducha marsowego, podobnie jak dziecko szpetnych 

background image

rodziców  nie  mogło  słu

Ŝ

y

ć

  za  pojazd  ducha  Wenus.  Po  rozwa

Ŝ

eniu  tych  wszystkich  kwestii  mo

Ŝ

na  było 

przej

ść

 do operacji magicznej.  

Sama operacja generowania homunkulusa składała si

ę

 z trzech faz. Pierwsza z nich obejmowała 

stosunek seksualny, którego celem było spłodzenie magicznego dziecka. W tym celu, mag musiał dobra

ć

 

takich  partnerów  seksualnych,  którzy  pod  wzgl

ę

dem  astrologicznym  sprzyjali  by  spłodzeniu  istoty  o 

po

Ŝą

danej  przez  niego  naturze.  Je

ś

li  wi

ę

c  cech

ą

  przyszłego  homunkulusa  miała  by  by

ć

  dobroczynno

ść

partnerzy  ci  powinni  mie

ć

  w  swoich  horoskopach  Jowisza  wznosz

ą

cego  si

ę

  w  znaku  Ryb,  dobrze 

zaspektowanego  ze  Sło

ń

cem,  Wenus  i  Ksi

ęŜ

ycem.  Podobnie, 

ś

wi

ą

tynia,  gdzie  odbywał  si

ę

  ów  akt 

magicznej  kopulacji,  musiała  by

ć

  wystrojona  w  symbole  odpowiadaj

ą

ce  naturze  ducha,  który  miał 

inkarnowa

ć

  si

ę

  w  ludzkim  ciele.  Wszystko  powinno  by

ć

  zaaran

Ŝ

owane  w  taki  sposób,  by  przypomina

ć

 

partnerom seksualnym o celu ich operacji.  

Po zako

ń

czonym stosunku, kobiet

ę

 zabierano do specjalnie przygotowanego w tym celu miejsca, 

które powinno znajdowa

ć

 si

ę

 gdzie

ś

 z dala od ludzi po to, by przypadkiem nie zabł

ą

kała si

ę

 do niego jaka

ś

 

dusza  ludzka  szukaj

ą

ca  nowego  ciała  do  wcielenia.  Kobiet

ę

  umieszczano  w  wielkim  kr

ę

gu  magicznym, 

którego  nie  wolno  jej  było  opuszcza

ć

.  Mag  musiał  pami

ę

ta

ć

  o  tym,  by  pi

ęć

  do  siedmiu  razy  dziennie 

wykonywa

ć

 w tym kr

ę

gu rytuał odp

ę

dzenia wszystkich sefir, ze szczególnym uwzgl

ę

dnieniem sefiry keter. 

Kobieta za

ś

 przez cały ten czas rozmy

ś

lała nad natur

ą

 swej operacji oraz obrazem ducha, który miał wcieli

ć

 

si

ę

 w noszony przez ni

ą

 płód. Pomagał jej w tym wystrój 

ś

wi

ą

tyni, palone kadzidła oraz ksi

ąŜ

ki - wszystkie 

po

ś

wi

ę

cone  temu  jednemu  duchowi.  Na  dodatek,  dwa  razy  dziennie  mag  wykonywał  ewokacj

ę

  danego 

ducha, umieszczaj

ą

c przyszł

ą

 matk

ę

 w trójk

ą

cie magicznym (raz podczas jej snu, raz podczas jawy). Gdy 

za

ś

 ju

Ŝ

 zbli

Ŝ

ał si

ę

 czas rozwi

ą

zania, powinien zadba

ć

 o to, by poród odbył si

ę

 w czasie harmonizuj

ą

cym z 

celem operacji.  

W ten sposób narodzone dziecko musiało by

ć

 po

ś

wi

ę

cone, oczyszczone i konsekrowane zgodnie z 

formuł

ą

 planety, 

Ŝ

ywiołu i znaku wcielonej w niego istoty. Mogło wtedy spełnia

ć

 funkcje, do jakich zostało 

przez  maga  wyznaczone.  A  tym  samym  stanowiło  spełnienie  wiecznego  snu  o  bosko

ś

ci,  jaki  nawiedzał 

ludzko

ść

 od najdawniejszych czasów. Marzenie to nie obce było samemu Crowleyowi, czemu dał wyraz w 

napisanej w 1917 roku powie

ś

ci pt. Moonchild (Ksi

ęŜ

ycowe Dziecko). Moonchild jest opowie

ś

ci

ą

 o walce 

dwóch  bractw,  dobrych  i  złych  magów,  których  celem  jest  przeci

ą

gni

ę

cie  na  swoj

ą

  stron

ę

  dziewczyny 

maj

ą

cej  by

ć

  matk

ą

  dla  magicznego  dziecka.  Historia  ta,  jakkolwiek  sfabularyzowana,  w  wielu  miejscach 

oparta jest na autentycznych faktach. Wyst

ę

puj

ą

 w niej bohaterowie maj

ą

cy swe odpowiedniki w postaciach 

zwi

ą

zanych z biografi

ą

 Crowleya. Sama te

Ŝ

 wojna magów odnosi si

ę

 do autentycznego faktu historycznego. 

Nie  wiadomo  jednak  na  ile  autentyczny,  na  ile  za

ś

  fikcyjny  jest  sam  opis  operacji  "ksi

ęŜ

ycowe  dziecko", 

której celem było stworzenie homunkulusa. T

ą

 kwesti

ą

 zajmiemy si

ę

 w nast

ę

pnym odcinku naszego cyklu 

po

ś

wi

ę

conym Szkarłatnym Kobietom w 

Ŝ

yciu Crowleya.    

"ANTYCHRYST, SEKS I KOSMICI"

 

W "Objawieniu 

ś

w. Jana", tej najpos

ę

pniejszej i najbardziej malowniczej 

ś

wi

ę

tej ksi

ę

dze chrze

ś

cijan, 

nazywanej  potocznie  Apokalips

ą

,  znajduje  si

ę

  opis  nadej

ś

cia  Antychrysta,  który  wyłoni  si

ę

  pod  koniec 

dziejów i pogr

ąŜ

y ludzko

ść

 we krwi i płomieniach. Zanim do tego dojdzie, pojawi

ą

 si

ę

 na Ziemi inne istoty, 

które  przyszykuj

ą

  grunt  pod  jego  nadej

ś

cie.  B

ę

d

ą

  to  fałszywi  prorocy  religijni,  siej

ą

cy  materializm, 

zw

ą

tpienie i rozprz

ęŜ

enie seksualne. Poprowadzi ich Bestia, której liczb

ą

 jest 666, dosiadana przez kobiet

ę

 

odzian

ą

 w purpur

ę

 i szkarłat, trzymaj

ą

c

ą

 "w r

ę

ce złoty puchar pełen obrzydliwo

ś

ci i brudów swego nierz

ą

du". 

Rozegra si

ę

 wtedy wielka bitwa mi

ę

dzy siłami Bestii a tymi, którzy stan

ą

 po stronie Chrystusa, krwawa bitwa 

zako

ń

czona rzecz jasna zwyci

ę

stwem sił dobra i powtórnym nadej

ś

ciem Zbawiciela.  

Na pozór nie ma w tej wizji nic, czego nie znaliby

ś

my z telewizji i mitów kultury masowej. Ot, jeszcze 

jeden western, w którym 

ś

cieraj

ą

 si

ę

 "dobrzy i 

ź

li faceci", zwie

ń

czony happy endem w postaci zwyci

ę

stwa 

dobrego  szeryfa.  A  jednak,  Apokalipsa  to  co

ś

  wi

ę

cej  ni

Ŝ

  tylko  jeszcze  jedna  klisza  wy

ś

wietlonych  roje

ń

 

ludzkich  o  wiecznej  bitwie  mi

ę

dzy  dobrem  i  złem.  To  ksi

ę

ga  prorocka,  plastyczna  wizja  "tego,  co  ma 

nadej

ść

",  zawieraj

ą

ca  zło

Ŝ

on

ą

  struktur

ę

  symboli,  których  nie  da  si

ę

  dosłownie  odczyta

ć

.  Albowiem  przy 

ę

bszym odczytaniu okazuje si

ę

Ŝ

e liczba 666 w j

ę

zyku hebrajskim odpowiada słowu "Mesjasz", co czyni z 

apokaliptycznej  Bestii  partnera  Chrystusa  w  dziele  Zbawienia.  A

Ŝ

  chce  si

ę

  zacytowa

ć

  znanego 

background image

trójmiejskiego poet

ę

: "Orgazm to do siebie ma, nie ma dobra ani zła". By

ć

 mo

Ŝ

e wi

ę

c jeden z ukrytych w 

Apokalipsie przekazów powiada, 

Ŝ

e trzeba wyj

ść

 poza dobro i zło, 

Ŝ

eby osi

ą

gn

ąć

 wyzwolenie. Nie nale

Ŝ

si

ę

 wszak

Ŝ

e łudzi

ć

Ŝ

e wujek Nietzsche inspirował si

ę

 wizj

ą

 biblijn

ą

. Jedno jest pewne, z wszystkiego mo

Ŝ

na 

odczyta

ć

 to, co si

ę

 chce.  

Tymczasem, Apokalipsa to równie

Ŝ

 wizja prorocza zapowiadaj

ą

ca kres dziejów, wizja, która według 

wielu  spełnia  si

ę

  w  naszych  czasach.  Oto  bowiem  rozpada  nam  si

ę

 

ś

wiat  porz

ą

dku  i  harmonii,  ta  stara 

struktura,  któr

ą

  w  dawnych  czasach  nazywano  kosmosem,  a  w  miejsce  ładu  pojawiaj

ą

  si

ę

  ró

Ŝ

norodne 

przebłyski chaosu i 

Ŝ

aden z nich nie króluje nad innymi. Jest równie

Ŝ

 zapowiadany materializm i hedonizm, 

brakuje wszak

Ŝ

e Antychrysta i jego zast

ę

pów, cho

ć

 nie jest to wcale takie pewne, poniewa

Ŝ

 złowieszcze 

widmo zaczyna kr

ąŜ

y

ć

 po 

ś

wiecie przybieraj

ą

c kształt Niezidentyfikowanych Obiektów Lataj

ą

cych.  

Codziennie, w wielu punktach na 

ś

wiecie, notowane s

ą

 kolejne doniesienia o inwazji kosmitów na 

Ziemi

ę

. Domoro

ś

li obserwatorzy i bogu ducha winni ludzie zauwa

Ŝ

aj

ą

 

ś

lady obecno

ś

ci obcych, czasem w 

postaci lataj

ą

cych spodków, innym razem w postaci przebłysków i zaburze

ń

 atmosferycznych. S

ą

 równie

Ŝ

 

tacy, którzy co jaki

ś

 czas porywani s

ą

 przez szarych humanoidów, którzy w odró

Ŝ

nieniu od miłych zielonych 

ludzików z bajek i poda

ń

 ludowych, nie s

ą

 wcale mili i poddaj

ą

 ich okrutnym eksperymentom. Niezale

Ŝ

nie od 

tego, co by si

ę

  o tych zeznaniach s

ą

dziło, faktem jest, 

Ŝ

e setki tysi

ę

cy ludzi na  Ziemi doznało obecno

ś

ci 

"obcych istot na Ziemi". Pozostaje tylko nie rozstrzygni

ę

te, kim s

ą

 ci "obcy".  

Robert Anton Wilson proponuje kilka mo

Ŝ

liwo

ś

ci:  

a) Pierwsza z nich zakłada, 

Ŝ

e "obcymi" mog

ą

 by

ć

 nasi potomkowie, którzy za kilkaset lat rozwin

ą

 

na  tyle  technologi

ę

,  by  móc  si

ę

  przemieszcza

ć

  w  czasie.  Wygl

ą

d  "kosmitów"  sugeruje  du

Ŝ

prawdopodobie

ń

stwo  tego  rozwi

ą

zania.  Przypominaj

ą

  oni  ludzi,  cho

ć

  s

ą

  znacznie  mniejsi,  chudsi  i 

obdarzeni  nieproporcjonalnie  wielkim  głowami.  Naukowcy  s

ą

  zgodni,  co  do  tego, 

Ŝ

e  w  przyszło

ś

ci  mniej 

wi

ę

cej tak b

ę

d

ą

 wygl

ą

da

ć

 ludzie.  

b)  W  drug

ą

  hipotez

ę

  wierz

ą

  ci,  którzy  "mieli  kontakt  z  UFO"  oraz  wyznawcy  ró

Ŝ

nych  kultów 

ufologicznych.  Powiada  ona, 

Ŝ

e  "obcy"  s

ą

  przybyszami  z  kosmosu,  którzy  przylecieli  b

ą

d

ź

  powrócili  na 

Ziemi

ę

 w dobrych lub złych celach. Istoty te s

ą

 wy

Ŝ

ej od nas cywilizowane i pochodz

ą

 z odległych planet, 

w

ś

ród których najcz

ęś

ciej wymienian

ą

 jest Syriusz.  

c) Jest równie

Ŝ

 mo

Ŝ

liwe, 

Ŝ

e "obcy" wcale nie s

ą

 na tej Ziemi tacy obcy, lecz zamieszkuj

ą

 j

ą

 na równi 

z  nami.  S

ą

  oni  dla  nas  niewidzialni  i  tylko  czasami  przejawiaj

ą

  si

ę

  nam  w  widzialnej  formie.  W  dawnych 

czasach nazywano ich aniołami, demonami, 

Ŝ

ywiolakami, "zielonymi ludzikami".  

d)  Ostatnia  hipoteza  powiada, 

Ŝ

e  "obcy"  to  nieznane  cz

ęś

ci  naszego  systemu  nerwowego,  które 

pojawiaj

ą

 nam si

ę

 w chwilach zwi

ę

kszonych napi

ęć

 nerwowych. Ku tej mo

Ŝ

liwo

ś

ci skłaniał si

ę

 Karl Gustaw 

Jung, który twierdził, 

Ŝ

e UFO to znak naszych czasów pełnych napi

ęć

 i chaosu.  

Pozostaje wszak jeszcze jedna mo

Ŝ

liwo

ść

, powiadaj

ą

ca 

Ŝ

e UFO nie wzi

ę

ło si

ę

 znik

ą

d, lecz zostało 

sprowadzone na Ziemi

ę

 w wyniku działa

ń

 okultystycznych. W hipotezie tej splata si

ę

 motyw apokaliptyczny 

z  w

ą

tkiem  ufologicznym.  Mowa  tu  o  Operacji  Babalon,  któr

ą

  na  pocz

ą

tku  1946  roku  przeprowadzili  Jack 

Parsons, L. Ron Hubbard i Marjorie Cameron. To działanie magiczne miało na celu spłodzenie Antychrysta 
i cho

ć

 w tym przypadku jego uczestnicy wykazali brak diabelskiego nasienia, to jednak tu

Ŝ

 po nim zacz

ę

ły 

pojawia

ć

 si

ę

 na niebie Niezidentyfikowane Obiekty Lataj

ą

ce.  

Główny  pomysłodawca  tego  rytuału,  John  Whiteside  (Jack)  Parsons,  w 

Ŝ

yciu  zawodowym 

zajmował  si

ę

  fizyk

ą

  do

ś

wiadczaln

ą

  i  nale

Ŝ

ał  do  najwybitniejszych  na 

ś

wiecie  specjalistów  od  paliwa 

rakietowego.  Jego  zasługi  dla  nauki  były  na  tyle  nieocenione, 

Ŝ

e  dla  ich  upami

ę

tnienia  jego  nazwiskiem 

nazwano  krater  na  ksi

ęŜ

ycu.  Parsons  był  szcz

ęś

liwcem.  Urodził  si

ę

  w  bogatej  rodzinie.  Obdarzony  był 

niezwykłym talentem i urod

ą

, która przyci

ą

gała do niego liczne kobiety. W młodym wieku zatrudniono go w 

Jet  Propulsion  Laboratory,  najbardziej  presti

Ŝ

owym  i  najlepiej  wyposa

Ŝ

onym  ameryka

ń

skim  laboratorium 

badawczym. Był cenionym naukowcem i szcz

ęś

liwym mał

Ŝ

onkiem. Na dodatek, po 

ś

mierci ojca otrzymał 

spadek w postaci olbrzymiego domu w kalifornijskim mie

ś

cie Pasadena.  

background image

Tyle 

Ŝ

e Parsons prowadził podwójne 

Ŝ

ycie. A swoje natchnienie do pracy naukowej czerpał z magii. 

Jak  pisze  angielski  badacz  okultyzmu,  Michael  Staley,  "Parsons  nawi

ą

zał  zwi

ą

zki  z  O.T.O.  i  A.'.A.'.  w 

grudniu 1938 roku podczas wizyty w kalifornijskiej lo

Ŝ

y O.T.O, zwanej Lo

Ŝą

 Agape. Do tej 

ś

wi

ą

tyni zabrał go 

jeden z kolegów z pracy. W tym czasie Lo

Ŝ

a Agape urz

ą

dzała cotygodniowe pokazy crowleyowskiej Mszy 

Gnostyckiej, traktuj

ą

c je zarówno jako rodzaj sakramentu jak i sposób na rekrutacj

ę

 nowych członków. Lo

Ŝę

 

t

ę

 zało

Ŝ

ył w połowie lat dwudziestych uciekinier z Anglii, Wilfred T. Smith, który przez wiele lat utrzymywał 

kontakt z kanadyjskim uczniem Crowleya, Charlesem Stansfieldem Jonesem i był przez samego Crowleya 
bardzo ceniony. Niedługo jednak trwał ten stan, gdy

Ŝ

 z biegiem czasu ameryka

ń

ska lo

Ŝ

a O.T.O przestała 

si

ę

 rozwija

ć

, co było nie po my

ś

li Crowleya, który obwiniał Smitha za powstał

ą

 stagnacj

ę

". Nie b

ę

dzie zatem 

przesad

ą

 powiedzie

ć

Ŝ

e zanim jeszcze w 1939 roku Parsons wraz ze swoj

ą

 

Ŝ

on

ą

 Helen przyst

ą

pili do Lo

Ŝ

Agape, stosunki mi

ę

dzy Crowleyem a Smithem uległy wyra

ź

nemu ochłodzeniu.  

Wie

ść

 o nowym uczniu w USA do

ść

 szybko dobiegła do Crowleya. Parsons był pomysłowy i rzutki, 

a  jego  posiadło

ść

  szybko  została  przerobiona  na 

ś

wi

ą

tyni

ę

  magiczn

ą

  zakonu.  Dzi

ę

ki  bujnemu 

Ŝ

yciu 

towarzyskiemu  i  wpływom  jakie  posiadał  w  kalifornijskim 

ś

wiatku  artystycznym,  do  ameryka

ń

skiej  lo

Ŝ

O.T.O nagle zacz

ę

li wst

ę

powa

ć

 nowi, utalentowani członkowie. Niemałym rozgłosem cieszyły si

ę

 tez jego 

operacje na tzw. planie astralnym. Wszystko to wywierało na Crowleyu du

Ŝ

e wra

Ŝ

enie. Nic wi

ę

c dziwnego, 

Ŝ

e ów przebiegły m

ę

drzec szybko powzi

ą

ł zamiar uczynienia z Parsonsa głównej postaci ameryka

ń

skiego 

O.T.O.  

W tym celu posłu

Ŝ

ył si

ę

 podst

ę

pem i wykorzystuj

ą

c naiwno

ść

 Smitha, napisał do niego list, w którym 

zalecał  mu  udanie  si

ę

  na  "emerytur

ę

  magiczn

ą

"  i  zrzeczenie  si

ę

  szefostwa  na  rzecz  Parsonsa.  List 

zatytułowany  był  "Czy  Smith  jest  Bogiem?".  Crowley  pisał  w  nim, 

Ŝ

e  Smith  nie  jest  człowiekiem,  lecz 

wcieleniem pewnego bóstwa. Musi zatem uda

ć

 si

ę

 na odosobnienie magiczne, by w samotno

ś

ci rozwija

ć

 

swoj

ą

 bosko

ść

. Po takim wst

ę

pie, Smith ochoczo ust

ą

pił ze swego stanowiska i dzi

ę

ki temu Crowley pozbył 

si

ę

 swego niemrawego acz rozpustnego namiestnika, który w tym czasie zdołał ju

Ŝ

 uwie

ść

 

Ŝ

on

ę

 Parsonsa.  

Na skutek tych machinacji Parsons obj

ą

ł we władanie kalifornijsk

ą

 lo

Ŝę

 O.T.O i mógł przyst

ą

pi

ć

 do 

realizacji  swoich  planów  magicznych.  Uregulował  te

Ŝ

  swoje 

Ŝ

ycie  osobiste,  bior

ą

c  sobie  za  partnerk

ę

 

siostr

ę

 swej 

Ŝ

ony, Betty, której przyrzekł, 

Ŝ

e mo

Ŝ

e oddawa

ć

 si

ę

 miło

ś

ci z ka

Ŝ

dym, z kim zechce. Odt

ą

d całe 

Ŝ

ycie  Parsonsa  podporz

ą

dkowane  było  przygotowaniom  do  rytuału,  którego  celem  było  spłodzenie 

Antychrysta  z  łona  kobiety.  Rytuał  ten,  którego  bardziej  wyrafinowan

ą

  form

ę

  zawiera  tajemna  instrukcja 

O.T.O dla stopnia IX, Parsons wyczytał z jednej z ksi

ą

g Crowley, powie

ś

ci pt. Ksi

ęŜ

ycowe Dziecko. Lektura 

tego dzieła tak mocno nim wstrz

ą

sn

ę

ła, 

Ŝ

e poprzysi

ą

gł sobie odnale

źć

 odpowiedniego asystenta, który by 

kontrolował  moce  wyzwolone  podczas  tej  praktyki  oraz  partnerki,  Szkarłatnej  Kobiety,  z  któr

ą

  mógłby 

spłodzi

ć

 Besti

ę

. Asystenta wybrał spo

ś

ród licznych artystów odwiedzaj

ą

cych jego dom. Został nim młody, 

nieznany pisarz science-fiction, L. Ron Hubbard.  

Obaj  panowie  przeprowadzili  w  dniach  od  4  do  15  stycznia  1946  roku  skomplikowany  rytuał 

inkantacji,  w  trakcie  którego  Parsons  przywoływał  demoniczne  moce  Babalon  -  Wielkiej  Nierz

ą

dnicy 

Babilonu, a Hubbard spisywał pojawiaj

ą

ce si

ę

 zjawiska. Pierwsze dni nie wskazywały na nic, co mogłoby 

ś

wiadczy

ć

  o  obecno

ś

ci  mocy  ponadzmysłowych.  Rozp

ę

tała  si

ę

  jedynie  burza,  przez  któr

ą

  w  domu 

Parsonsa wysiadła elektryczno

ść

. Lecz dnia 14 stycznia, kiedy ju

Ŝ

 obu ogarn

ę

ło zw

ą

tpienie, nagle zacz

ę

ły 

pojawia

ć

 si

ę

 dziwne znaki. Niespodziewanie i znienacka co

ś

 pchn

ę

ło Hubbarda w prawe rami

ę

, wytr

ą

caj

ą

mu 

ś

wiec

ę

 z r

ę

ki. Przera

Ŝ

ony obecno

ś

ci

ą

 obcej mocy przywołał Parsonsa, a wtedy obaj ujrzeli dwumetrow

ą

 

smug

ę

 

ś

wiatła barwy 

Ŝ

ółtobr

ą

zowej. Parsons skierował ku niej swój magiczny miecz i smuga znikn

ę

ła, lecz 

r

ę

ka  Hubbarda  pozostała  sparali

Ŝ

owana  do  nast

ę

pnego  dnia.  Dla  Parsonsa  był  to  znak  nawi

ą

zania 

kontaktu z magicznymi mocami kosmosu.  

Nast

ę

pne  dni  przyniosły  dalsze  oznaki  obecno

ś

ci  sił  magicznych  niewiadomego  pochodzenia. 

Hubbard doznał wizji dawnego wroga Parsonsa, który pragn

ą

ł zakłóci

ć

 ich działania przy pomocy czarnej 

magii. Obaj d

Ŝ

entelmeni uporali si

ę

 z tym kłopotem, lecz atmosfera stawała si

ę

 napi

ę

ta, poniewa

Ŝ

 Hubbard 

uwiódł obecn

ą

 kochank

ę

 Parsonsa, siostr

ę

 jego 

Ŝ

ony. Jack Parsons potrzebował w tej sytuacji samotno

ś

ci, 

wi

ę

c  udał  si

ę

  na  pustyni

ę

  przywoływa

ć

  moce  bogini  Babalon,  stanowi

ą

cej  w  crowleyowskiej  mitologii 

odpowiednik apokaliptycznej Wielkiej Nierz

ą

dnicy Babilonu. W ci

ą

gu tych kilku dni sp

ę

dzonych na pustyni 

otrzymał przekaz Ksi

ę

gi Babalon, która miała stanowi

ć

 proroctwo nadej

ś

cia Antychrysta. Według tej ksi

ę

gi 

pełnej  blu

ź

nierczych,  złowieszczych  zakl

ęć

  i  proroctw,  Antychryst  miał  zst

ą

pi

ć

  z  odległych  kosmicznych 

background image

krain  w  ciało  Szkarłatnej  Kobiety,  nierz

ą

dnej  i  wolnej  od  trosk.  Intelektem  i  wymow

ą

  miał  przypomina

ć

 

człowieka,  lecz  jego  wn

ę

trze  miało  zawiera

ć

  w  sobie  tajemne,  ponadludzkie  moce.  Według  Parsons, 

spłodzenie  Antychrysta  było  koniecznym  warunkiem  dla  zaistnienia  nowej  ery,  która  miała  poło

Ŝ

y

ć

  kres 

chrze

ś

cija

ń

stwu.  Skoro  bowiem  dzieje  chrze

ś

cija

ń

stwa  liczy  si

ę

  od  narodzin  Chrystusa,  nic  nie  przerwie 

biegu jego dziejów, jak tylko narodziny Anty-Chrystusa.  

Parsons nie musiał długo czeka

ć

 na pojawienie si

ę

 Szkarłatnej Kobiety. Po powrocie do Pasadeny, 

zastał  przed  swoimi  drzwiami  pon

ę

tn

ą

,  młod

ą

  dziewczyn

ę

,  o  rudych  włosach  i  błyszcz

ą

cym  spojrzeniu. 

Nazywała si

ę

 Marjorie Cameron i była aktork

ą

 z awangardowego teatru. Cameron nie do

ść

Ŝ

e była pi

ę

kna 

i  odwa

Ŝ

na,  to  na  dodatek  gotowa  była  odda

ć

  si

ę

  wyczerpuj

ą

cym  rytuałom  seksualnym.  Parsons  pisał  w 

li

ś

cie do Crowleya: "Mam swojego 

Ŝ

ywiolaka! ...Tak jak powinna, posiada rude włosy i sko

ś

ne, zielone oczy". 

Jego guru nie był jednak najwyra

ź

niej zadowolony. Pisał do przywódcy O.T.O w Ameryce, Karla Germera: 

"Najwyra

ź

niej  Parsons...  i  kto

ś

  jeszcze  chce  spłodzi

ć

  "ksi

ęŜ

ycowe  dziecko".  Dostaj

ę

  białej  gor

ą

czki,  gdy 

my

ś

l

ę

 o idiotyzmie tych prostaków".  

Tymczasem,  Parsons  i  jego  współpracownicy  zabrali  si

ę

  do  dzieła.  Hubbard  zało

Ŝ

ył  biał

ą

  szat

ę

  i 

wzi

ą

ł  w  r

ę

ce  lamp

ę

.  Natomiast,  Parsons  ubrany  w  czarny,  zakapturzony  strój  z  pucharem  i  sztyletem 

wznosił  inwokacje  do  Babalon.  Dla  odpowiedniego  nastroju  obaj  magowie  postanowili  wł

ą

czy

ć

  mroczn

ą

 

muzyk

ę

 Prokofiewa i Rachmaninowa.  

Kulminacyjny  moment  rytuału  nast

ą

pił  dnia  trzeciego,  kiedy  to  Pasons  w  spazmach  rozkoszy 

odprawił wielki rytuał sprowadzenia Antychrysta. Rytuał ten odbył si

ę

 w dymie kadzideł i magicznym kr

ę

gu, 

a  jego  podstawowym  instrumentem  była  Marjorie  Cameron.  W  miłosnym  krzyku  i  uniesieniu,  magiczni 
kochankowie dokonali cudu na ziemi. Przynajmniej tak im si

ę

 wydawało. Marjorie poczuła w sobie embrion 

Antychrysta.  

Parsons  nie  mógł  otrz

ą

sn

ąć

  si

ę

  z  rado

ś

ci.  Pisał  do  swego  mistrza  radosne  listy,  zwiastuj

ą

ce 

nadej

ś

cie Bestii, lecz miesi

ą

ce mijały, a dziecko nadal si

ę

 nie rodziło. W tej sytuacji sam przyj

ą

ł 

ś

lubowanie 

Antychrysta i w manife

ś

cie pt. Ksi

ę

ga Antychrysta ogłosił si

ę

 apokaliptyczn

ą

 Besti

ą

 nowej ery. Jest to na tyle 

krótkie, a ciekawe dziełko, 

Ŝ

e warto je tutaj przytoczy

ć

 w cało

ś

ci:  

Manifest Antychrysta  

Czy

ń

 swoj

ą

 wol

ę

 niechaj b

ę

dzie całym Prawem.  

Ja, BELARION, ANTYCHRYST, w 1949 roku panowania na Ziemi Czarnego Bractwa nazywanego 

chrze

ś

cija

ń

stwem, ogłaszam swój manifest dla wszystkich ludzi, by ogłosi

ć

 co nast

ę

puje:  

Koniec  kłamstw,  oszustw  i  obłudy  chrze

ś

cija

ń

stwa.  Koniec  panowania  cnót  słu

Ŝ

alczych  i 

zabobonnych  ogranicze

ń

.  Koniec  moralno

ś

ci  niewolników.  Koniec  pruderii  i  wstydu,  poczucia  winy  i 

grzechu, albowiem wszystko to s

ą

 to tylko pokłosia jedynego zł

ą

 na Ziemi, jakim jest strach.  

Koniec z wszelkimi autorytetami, które nie opieraj

ą

 si

ę

 na odwadze i m

ę

stwie, z władz

ą

 kłamliwych 

ksi

ęŜ

y, sprzedajnych s

ę

dziów, oszczerczej policji, a tak

Ŝ

e  

Koniec  z  podlizywaniem  si

ę

  motłochowi,  popieraniem  miernoty  i  wynoszeniem  na  piedestał 

głupców.  

Koniec  z  ograniczeniami  i  zakazami,  albowiem  obalam  je  ja,  Antychryst,  głosz

ą

c  wam  Słowo 

BESTII 666, które brzmi: "Nie ma innego prawa poza Czy

ń

 swoj

ą

 wol

ę

".  

A zatem ja, BELARION, ANTYCHRYST, podnosz

ę

 swój głos i wypowiadam proroctwo:  

Przynios

ę

 wszystkim ludziom prawo BESTII 666, którym podbij

ę

 

ś

wiat.  

A  w  ci

ą

gu  siedmiu  lat  od tego  czasu  pojawi  si

ę

  w

ś

ród  was  BABALON,  SZKARŁATNA  KOBIETA 

HILARION i dopełni mego dzieła.  

background image

A wtedy sko

ń

cz

ą

 si

ę

 rz

ą

dy przymusu, zakazów, fałszywego prawa i w ci

ą

gu dziewi

ę

ciu lat Ameryka 

jako  pierwsza  przyjmie  prawo  BESTII  666.  A  wszyscy,  którzy  zaakceptuj

ą

  mnie  jako  ANTYCHRYSTA  i 

przyswoj

ą

 sobie prawo BESTII 666, napełni

ą

 si

ę

 rado

ś

ci

ą

 przewy

Ŝ

szaj

ą

c

ą

 tysi

ą

ckrotnie udawane radostki 

fałszywych 

ś

wi

ę

tych. I w moim imieniu dokonywa

ć

 b

ę

d

ą

 cudów i wprawia

ć

 w zakłopotanie naszych wrogów 

tak 

Ŝ

Ŝ

aden z nich si

ę

 nie ostanie.  

Dlatego te

Ŝ

 ja, ANTYCHRYST, przyzywam tu wszystkich wybranych spo

ś

ród ludzi, by przybyli tu w 

imi

ę

 wolno

ś

ci i poło

Ŝ

yli kres tyranii Czarnych Braci.  

Po

ś

wiadczam  to  swoj

ą

  r

ę

k

ą

  i  piecz

ę

ci

ą

  [...]  dnia  miesi

ą

ca  [...]  1949  roku,  który  jest  4066  rokiem 

BABALON.  

Miło

ść

 jest prawem, miło

ść

 podług woli.  

Belarion, Antychryst  

Mimo  tak  podniosłych  słów,  godnych  przyszłych  rewolucjonistów  spod  sztandarów  kontrkultury, 

Jack  Parsons  nie  był  w  stanie  dopełni

ć

  swego  dzieła. Wida

ć

,  frustracje 

Ŝ

yciowe  nie  sprzyjały  jego  misji. 

Jego  najbli

Ŝ

szy  współpracownik,  L.  Ron  Hubbard  wyłudził  od  niego  wszystkie  pieni

ą

dze  i  uciekł  z  jego 

kochank

ą

, Betty, przez co Antychryst musiał 

Ŝ

y

ć

 w ubóstwie, zadawalaj

ą

c si

ę

 jedynie wci

ąŜ

 mocn

ą

 pozycj

ą

 

naukow

ą

. Lecz wkrótce i ona legła w gruzach, kiedy we wrze

ś

niu 1950 przestał pracowa

ć

 dla firmy lotniczej 

w  zwi

ą

zku  z  pewn

ą

  afer

ą

  szpiegowsk

ą

.  A  jednak 

Ŝ

ycie  zgotowało  mu  jeszcze  bardziej  okrutny  los.  Gdy 

latem 1952 roku przeprowadzał si

ę

 wraz z Marjorie do chatki wynaj

ę

tej w Meksyku, planuj

ą

c stworzenie tam 

nowego zakonu magicznego, upu

ś

cił fiolk

ę

 z materiałem wybuchowym i wysadził si

ę

 w powietrze. Niektórzy 

widzieli  w  tym  smutnym  wydarzeniu  spisek  członków  niech

ę

tnej  Parsonsowi  sekty  scjentologicznej.  Inni 

doszukiwali si

ę

 w jego gwałtownej 

ś

mierci znamion pop

ę

du destrukcji, który był w nim tak silnie obecny. Tak, 

czy inaczej, Jack Parsons zmarł 

ś

mierci

ą

 niezwykł

ą

, jak na człowieka, który całe swe dorosłe 

Ŝ

ycie sp

ę

dził 

w laboratorium. Taki był los czarnoksi

ęŜ

nika, któremu diabeł skr

ę

cił kark.  

Pozostali uczestnicy Operacji Babalon 

Ŝ

yli długo i szcz

ęś

liwie. Marjorie Cameron grała w licznych 

filmach  i  sztukach  awangardowych. Wyst

ą

piła  mi

ę

dzy  innymi  w  słynnym  filmie  Kennetha  Angera  z  1954 

roku, "Inauguration of the Pleasure Dome", gdzie zagrała rol

ę

 Szkarłatnej Kobiety, partnerki Apokaliptycznej 

Bestii 666. Nic wi

ę

c dziwnego, 

Ŝ

e Anger zadedykował ten film Crowleyowi. Dodatkowego posmaczku całej 

historii nadaje fakt, 

Ŝ

e Cameron zagrała w nim równie

Ŝ

 rol

ę

 bogini Kali, ciemnej, gwałtownej i krwio

Ŝ

erczej 

partnerki hinduistycznego boga-niszczyciela, Sziwy. I do ko

ń

ca 

Ŝ

ycia pozostała hollywoodzk

ą

 femme fatale

mroczn

ą

, poci

ą

gaj

ą

c

ą

 stron

ą

 tego imperium zmysłów.  

Bardziej komercyjn

ą

 karier

ę

 zrobił asystent Parsonsa, L. Ron Hubbard. Przeszedł do historii jako 

zało

Ŝ

yciel  i  guru  Ko

ś

cioła  Scjentologii,  najpr

ęŜ

niej  rozwijaj

ą

cego  si

ę

  oraz  najbardziej  atakowanego  przez 

mass  media  nowego  ruchu  religijnego.  Hubbard  opracował  własny  system  psychologiczny,  nazywany 
dianetyk

ą

,  a  czerpi

ą

cy  liczne  techniki  psychoterapeutyczne  z  psychoanalizy,  buddyzmu  tybeta

ń

skiego  i 

magii Crowleya.  

Czy  zatem  rytuał  sprowadzenia  Antychrysta  zako

ń

czył  si

ę

  niepowodzeniem?  Niekoniecznie. 

Niektórzy znawcy okultyzmu twierdz

ą

Ŝ

e na skutek operacji Babalon powstała w kosmosie luka, przez któr

ą

 

zacz

ę

ły przybywa

ć

 na ziemi

ę

 Niezidentyfikowane Obiekty Lataj

ą

ce. Nie wiadomo, ile w tym prawdy, cho

ć

 

jaka

ś

 nowa jako

ść

 na pewno pojawiła si

ę

 w tamtych czasach. By

ć

 mo

Ŝ

e była to furtka w wyobra

ź

ni, albo te

Ŝ

 

dawne demony przyj

ę

ły posta

ć

 "obcych". Faktem jest, 

Ŝ

e UFO naprawd

ę

 zacz

ę

ło pojawia

ć

 si

ę

 dopiero po 

1946 roku, a jednym z pierwszych 

ś

wiadków jego obecno

ś

ci była Marjorie Cameron.