background image

+zobacz więcej

źródło: Rzeczpospolita

fot: Elżbieta Lempp

Kołakow ski przemyślał
klęskę marksizmu do końca.
Nic dziw nego w ięc, że jego
środow isko pomimo
pasow ania go na mistrza
nie tow arzyszyło mu w
jego poszukiw aniach

Kołakowski, czyli z powrotem do religii

Bronisław Wildstein 25-07-2009, ostatnia aktualizacja 26-07-2009 00:03

Leszek Kołakowski w swoich późnych, najważniejszych pracach wskazuje drogę
przezwyciężenia tragicznej kondycji człowieka, co nie znaczy – wprowadzenia go w świat
łagodnej afirmacji

Myśl Leszka Kołakowskiego, autora „Poc hwały
niekonsekwenc ji”, jest wyjątkowo konsekwentna. Nie znac zy to,
że się nie rozwija, a więc  zmienia i wzbogac a, ewoluuje,
porzuc ając  jedne wątki i rozwiązania na rzec z innyc h, ale
trzyma się zwykle tej samej tematyki i usiłuje odpowiedzieć  na
dwa zasadnic ze bloki pytań. Dotyc zą one religii i metafizyki, a
więc  się łąc zą, tak jak się łąc zyły w naszej tradyc ji, w której
nie sposób było pomyśleć  o religii bez metafizyki i odwrotnie.
Kołakowski pokazuje zresztą przekonując o, że trudno sobie
wyobrazić  rozerwanie tej jednośc i.

Dla filozofów grec kic h Bóg był nieuniknioną konsekwenc ją
pytań o wiedzę pewną, a więc  o byt nieuwarunkowany i
fundamentalny. Od Parmenidesa byt prawdziwy, a więc  w
pełni suwerenny i niepodległy niszc ząc ej obec nośc i c zasu,
absolut był utożsamiony z Bogiem. Co c iekawe, przywoływany
przez Kołakowskiego najbardziej uznany tomista współc zesny
Etienne Gilson wiele wysiłku poświęc ił eliminac ji

zniekształc eń, jakim myśl św. Tomasza poddana została od c zasu Kartezjusza i Kanta.

Chodziło o to, aby pokazać , że dla autora „Summa
theologiae”, tak jak dla jego c hrześc ijańskic h (i
żydowskic h) poprzedników, podstawową jakośc ią
boską było istnienie po prostu. „Jestem, który jestem”
– jak określa się w Biblii Bóg. Wszelkie inne c ec hy
boskie, włąc znie ze zdolnośc ią tworzenia, są tylko
tego poc hodną. Okazuje się, że w tej zasadnic zej
kwestii podstawowe tradyc je myśli zac hodniej się
spotykają.

Kołakowski pokazuje, jak przenikają się języki religii i filozofii, a metafizyka wpisana jest w
c ałość  naszej kulturowej tradyc ji. Można więc  uznać , że obrona tradyc yjnej kultury przed
jej współc zesnymi zagrożeniami – teksty na ten temat znaleźć  można głównie w tomie
„Czy diabeł może być  zbawiony i 27 innyc h kazań” (1982) – i obrona metafizyki c zy
religijnego wymiaru ludzkiego istnienia to aspekty tego samego przedsięwzięc ia.

W wypadku Kołakowskiego obrona metafizyki i religijnego przeżyc ia nie ma jednak
c harakteru prostej afirmac ji c hoć by przetworzonej tradyc ji, jak dzieje się to np. w
neotomizmie. Dla autora „Horror metaphysic us” (Grozy metafizyc znej) głęboki,
intelektualny wymiar ludzkiej c ywilizac ji ma dramatyc zny c harakter, od którego
nieodłąc zny jest fundamentalny lęk. Na pytania, któryc h nie możemy (i nie powinniśmy)
przestać  zadawać , nie ma zadowalając yc h odpowiedzi. Co więc ej, c i którzy je
kwestionują, mają niezwykle silne argumenty. Uwikłani w nieprzezwyc iężalne
sprzec znośc i, zagrożeni nic ośc ią, która jest konsekwenc ją utraty jakic hkolwiek pewnośc i,
mamy prawo c zuć  egzystenc jalną trwogę. A jednak można odnieść  wrażenie, że
Kołakowski w swoic h późnyc h, najważniejszyc h prac ac h wskazuje drogę przezwyc iężenia

 DRUKUJ

http://www.rp.pl/artykul/339823.html?print=tak

1 sur 6

28/07/2009 07:05

background image

tragic znej kondyc ji c złowieka, c o nie znac zy – wprowadzenia go w świat łagodnej
afirmac ji.

Kapłan i błazen

Zac znijmy jednak od poc zątku, to znac zy od grzec hu, w który popadł „młody i
wszec hwiedząc y” filozof – jak autoironic znie Kołakowski określił siebie z okresu
stalinowskiego zaangażowania. Charakterystyc zne, że w wypadku Kołakowskiego miało
ono antyreligijny c harakter. Od komunistyc znej ortodoksji filozof zac zął odc hodzić  jednak
wc ześnie, stając  się intelektualnym liderem sprzec iwu wobec  niej nazwanego później
rewizjonizmem. To okres wykluwania się najbardziej wpływowego intelektualnie, nie tylko
zresztą w Polsc e, środowiska.

Mentalna, a potem i polityc zna klęska marksizmu w dużej mierze uformowała
intelektualny pejzaż naszej kultury, w której od wojny prym wiedli lewic owi intelektualiśc i.
Załamanie się marksizmu było ic h porażką. W dużej mierze z tego powodu nie
zanalizowali go oni konsekwentnie jako kompromitac ji fundamentu własnej ideologii.
Uznali, że jest to przejaw ułomnośc i myślenia dogmatyc znego, dla którego wzorem staje
się religia, a zwłaszc za moc no instytuc jonalnie i doktrynalnie uporządkowany katolic yzm.
Tak więc  marksizm, ic h zdaniem, nie przegrał jako zrąb lewic owego projektu, ale jako
myśl, która zastygła w ortodoksję, stając  się rodzajem współc zesnej religii.

Kołakowski poszedł znac znie dalej i przemyślał klęskę marksizmu do końc a. Nic  dziwnego
więc , że, umownie biorąc , jego środowisko pomimo pasowania go na mistrza nie
towarzyszyło mu w jego poszukiwaniac h. Znamienne, że najc zęśc iej przywoływane w
Polsc e są jego rewizjonistyc zne prac e z końc a lat 50. A i one nie zostały konsekwentnie
przemyślane. Najgłośniejszy i c hyba najważniejszy esej Kołakowskiego z tego okresu
(1957) nosi tytuł „Kapłan i błazen (Rozważania o teologic znym dziedzic twie
współc zesnego myślenia)”.

Główną myśl eseju oddaje jego podtytuł. Filozofia wyrasta z kategorii religijnyc h i nie da
się od nic h odseparować . 30-letni filozof formułuje to jeszc ze w tonie arywisty
przekonanego o wyższośc i intelektualnej nad poprzednikami: „Filozofia nie uwolniła się
nigdy od dziedzic twa teologii, c o świadc zy o tym, że pytania tej ostatniej były tylko
niezręc znym sformułowaniem dla zagadek istotnyc h, od któryc h nie potrafiliśmy się
uwolnić ”.

Deklarac ję tę rozumieć  można jednak jako uznanie religii za fundament współc zesnej
kultury, która jest w stanie jedynie przeformułowywać  jej podstawowe pytania.
Poszukiwanie sensu w c haosie i złu otac zając ego nas świata to przetworzenie klasyc znej
teodyc ei, która próbuje obronić  wyobrażenie dobrego Boga. Współc zesne kierunki
filozofic zne, tak jak i ic h metafizyc zno-religijni antenac i, poszukują absolutu
poznawc zego, który dałby im fundament pewnośc i. Te nieusuwalne kontynuac je
teologic znego myślenia interpretuje Kołakowski jeszc ze jako skłonnośc i entropic zne,
dążenie do zakrzepnięc ia w ortodoksję i bezruc h. To postawa kapłanów, którzy stają na
straży obowiązując ej mitologii. A każda, nawet najbardziej bluźnierc za myśl – uznaje
autor „Poc hwały niekonsekwenc ji” – ma tendenc ję do zamierania w kanon nowego mitu.
Dlatego potrzebny jest błazen, który kwestionuje każdy absolut, a więc  wprowadza w świat
twórc zy pierwiastek ruc hu. Błazen to także rzec znik niesfornego ludzkiego indywiduum
wobec  kostniejąc ej instytuc ji.

Obecność mitu

Ci, dla któryc h dzieło Kołakowskiego to umownie „Kapłan i błazen” (i pokrewne eseje z
tego okresu), nie zauważyli nawet, że obec ność  błazna uwarunkowana jest istnieniem
kapłana. W eseju tym c hyba po raz pierwszy Kołakowski tak szeroko używa określenia

http://www.rp.pl/artykul/339823.html?print=tak

2 sur 6

28/07/2009 07:05

background image

„mitologia”. Oznac za ona dla niego zastyganie żywej myśli ludzkiej w parareligijny
sc hemat. Dziesięć  lat później Kołakowski napisze „Obec ność  mitu”. W książc e tej
rozszerzone i zreinterpretowane pojęc ie mitu uc hwyc ić  ma fundament kultury ludzkiej.
Chodzi o kategorię sc alając ą c haotyc zne i osobne doświadc zenia ludzkie w porządek
sensu i c elu. Dzieje się tak przez odniesienie ic h do „realnośc i bezwarunkowyc h, takic h
jak »byt«, »prawda«, »wartość «”. Okazuje się, że bez tak rozumianego mitu nie sposób
pomyśleć  o c ywilizac ji ani o żadnej jej dziedzinie. Również uprawomoc nienie logiki
musi mieć  mityc zny rodowód.

Niec o wc ześniej niż „Obec ność  mitu” pisze Kołakowski „Filozofię pozytywistyc zną (od
Hume’a do Koła Wiedeńskiego)”. Pozytywizm (szeroko rozumiany, do którego autor
zalic za Davida Hume’a, Augusta Comte’a, utylitaryzm, ewoluc jonizm, empiriokrytyc yzm,
pragmatyzm, a także filozofię analityc zną z Ludwigiem Wittgensteinem) to właśnie próba
odrzuc enia metafizyki, a więc  zakwestionowania mitu. Podręc znik – gdyż książka ta
wydana została jako podręc znik i ma do pewnego stopnia taki c harakter – pokazuje, że
wszystkie próby bezzałożeniowej, śc isłej filozofii muszą kreować  własne mity.

Myśl pozytywistyc zna we wszystkic h swoic h tak odmiennyc h wc ieleniac h od

wieku XVIII (a nawet wc ześniej) c ec huje się odrzuc eniem metafizyki. Chc e osiągnąć
prec yzję i oc zywistość  nauki c zystej. Program ten powoduje jednak, że zatrac ają się w
nim wartośc i, które leżały u jego podstaw. Poznanie trac i swoją wartość  – wartośc i zostały
przec ież anulowane – i zredukowane zostaje do biologic znej reakc ji na bodziec . Prawda
staje się biologic znie uwarunkowaną gatunkową odpowiedzią na presję otoc zenia.

W tym kontekśc ie niepojęte stają się odwiec zne ludzkie wysiłki podejmowane w c elu
zrozumienia świata i odnalezienia sensu c złowiec zej egzystenc ji. Konsekwentny
pozytywizm nie tylko odziera c złowieka z jego wyjątkowego, właśc iwego tylko jemu
wymiaru, ale c zyni go i c ałą jego kulturę, w którą wpisana jest metafizyc zna tęsknota,
symptomem degenerac ji ludzkiego gatunku.

Jednak nawet tak zdruzgotany przez Kołakowskiego pozytywizm nie daje się, jego
zdaniem, anulować  w myśli współc zesnej. I nie sposób wróc ić  już do naukowego
podejśc ia do metafizyki, c o wc ale nie znac zy, że należy z niej zrezygnować  albo uznać
ją za mniej wartośc iową sferę myślenia.

Przebudzenie Prometeusza

Wydane w drugiej połowie lat 70. monumentalne „Główne nurty marksizmu” mają być ,
zgodnie z zamiarem autora, podręc znikiem. Są jednak, tak jak „Filozofia
pozytywistyc zna”, dziełem par exc ellenc e filozofic znym, zdec ydowanie wykrac zając ym
poza podręc znikową formułę.

Ta najpełniejsza jak dotąd analiza (i synteza) marksizmu udowadnia, że praktyka państw
komunistyc znyc h wyrosła bezpośrednio z teorii Karola Marksa i jego kontynuatorów i nie
sposób wyobrazić  sobie innej realizac ji komunistyc znej ideologii. Tym razem
marksowskie założenie, że praktyka ostatec znie weryfikuje idee, okazuje się w c ałej
rozc iągłośc i właśc iwe. Nic  więc  dziwnego, że to bezkompromisowe rozlic zenie
marksizmu w dużej mierze wyparte zostało z głównego nurtu zdominowanej przez lewic ę
kultury współc zesnej. Pomimo że doskonale wiadomo o jego wymiarze i wadze,
odnajdujemy znane prac e poświęc one filozofii współc zesnej, w któryc h marksizm
zajmuje poc zesne miejsc e, a dzieło Kołakowskiego nie zostało odnotowane nawet w
bibliografii (np. Will Kymlic ka: „Współc zesna filozofia polityc zna”).

„Główne nurty” bardzo głęboko osadzają marksizm w historii filozofii. Autor „Kapitału” jest,
zdaniem Kołakowskiego, kontynuatorem nie tylko herezji c hiliastyc znyc h, które c hc iały

http://www.rp.pl/artykul/339823.html?print=tak

3 sur 6

28/07/2009 07:05

background image

zaprowadzić  natyc hmiastowo ostatec zny porządek na ziemi. Jest także dziedzic em
dialektyki, która usiłowała pogodzić  nieuniknione sprzec znośc i pomiędzy nieruc homym i
zanurzonym w sobie absolutem a zmienną i ulotną, zjawiskową rzec zywistośc ią.

Marksizm jest jednak przede wszystkim najpełniejszym wyrazem prometejskiego,
humanistyc znego buntu, odrzuc eniem zastanego świata i wyobrażeniem, że c złowiek jest
w stanie przełamać  wszelkie sprzec znośc i oraz zbudować  doc zesne królestwo doskonałej
harmonii. W zakońc zeniu pierwszego tomu „Głównyc h nurtów” Kołakowski ujmuje
aforystyc znie konfrontac ję tyc h tęsknot z rzec zywistośc ią: „Tak to Prometeusz budzi się ze
snu o potędze jako Kafkowski Grzegorz Samsa”. Bohater „Przemiany” obudził się jako
robak.

„Czyniąc  ludzi świadomymi przygodnośc i i skońc zonośc i życ ia, zniszc zalnośc i c iała,
ogranic zenia rozumu i języka i siły zła, jaka leży w nic h samyc h, i konc entrując  tę
głęboką świadomość  w doktrynie grzec hu pierworodnego – c hrześc ijaństwo jawnie
rzuc iło wyzwanie prometejskiej stronie oświec enia i nie mogło uniknąć  ataków za swe
antyhumanistyc zne uprzedzenia. (...) Jeśli humanizm oznac za doktrynę, która utrzymuje,
że nie ma żadnyc h granic  dla samodoskonalenia się c zy też, że ludzie mają pełną
swobodę w ustalaniu kryteriów dobra i zła, to z pewnośc ią c hrześc ijaństwo przec iwstawne
jest humanizmowi. Nie znac zy to jeszc ze, że jest antyludzkie, c hyba że wierzymy, iż tak
właśnie zdefiniowana ideologia humanizmu sprzyja tym właśnie wartośc iom, które c zynią
ludzi lepszymi bądź szc zęśliwszymi. (...) Historia najnowsza dostarc za rac zej przykładów
na to, że podejmowane w tradyc yjnie c hrześc ijańskic h społec zeństwac h próby
osiągnięc ia pełnego wyzwolenia spod jarzma wyimaginowanej tyranii Boga, jak to
określali radykalni humaniśc i, owoc owały znac znie bardziej złowrogą niewolą niż ta, do
której kiedykolwiek zac hęc ało c hrześc ijaństwo” – napisze Kołakowski kilka lat później w
„Jeśli Boga nie ma”.

Jeśli Boga nie ma

Za zwieńc zenie filozofii Kołakowskiego uznać  można dwie niewielkie objętośc iowo
książki: „Jeśli Boga nie ma” (1982) i „Horror metaphysic us” (1988). Późniejsze jego prac e
mają zresztą c harakter rac zej popularyzatorsko-aforystyc zny, poza jedną, opublikowaną w
1994 roku książką poświęc oną jansenizmowi i ulubionemu filozofowi Kołakowskiego –
Pasc alowi: „Bóg nam nic  nie jest dłużny”.

„Jeśli Boga nie ma” nawiązuje do sławnej, wielokrotnie ośmieszanej wypowiedzi jednej z
postac i Dostojewskiego, która stwierdza: „Jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno”.
Kołakowski uznaje tę tezę za prawdziwą i to w dwojakim sensie: poznawc zym i moralnym.
Jeśli c hodzi o epistemologię: „(...) tylko przy założeniu absolutnego Umysłu prawomoc ne
jest używanie słowa prawda i przekonanie, że prawda może być  zasadnie orzekana o
naszej wiedzy”.

„Oznaki prawdy określane są przez normatywne reguły (...), nie można ic h wywieść  z
materiału empiryc znego, który jest obiektem epistemologic znego badania”. Każde zaś
kryterium wymagało będzie dowodu. Ostatec znie więc  to umysł absolutny musi stać  się
gwarantem prawdy, jeśli nie c hc emy popaść  w błędne koło albo regres do
nieskońc zonośc i. Wprawdzie możemy prawdę definiować  w odniesieniu do użytec znośc i,
ale będzie to kryterium arbitralne i ogranic zone. Z pewnośc ią nie można na jego moc y
unieważnić  poznania religijnego.

Współc ześnie przywykliśmy do rozróżnienia pomiędzy faktami a wartośc iami. Zdaniem
Kołakowskiego istnieje ono w języku nauki, ale nie sposób obronić  go na grunc ie języka,
a więc  i świadomośc i religijnej. W c hrześc ijańskim stwierdzeniu „jest Bóg” mieśc i się
również boski porządek, którego zło jest fundamentalnym naruszeniem. Przyjmując  Boga,
przyjmujemy równoc ześnie kategorie moralne włąc znie z grzec hem i karą. Wszelkie

http://www.rp.pl/artykul/339823.html?print=tak

4 sur 6

28/07/2009 07:05

background image

próby rac jonalnego uprawomoc nienia moralnośc i, włąc znie z najambitniejszą stworzoną
przez Kanta, okazały się jednak c hybione. Kantowska reguła: postępuj według zasady,
którą c hc iałbyś uc zynić  normą powszec hną, wydaje się w pełni rac jonalna. Jak jednak
przekonać  do niej c złowieka, który nie wierzy w normy powszec hne i rac jonalność ?

Rozum u Kanta staje się substytutem Boga, ale jak to substytut, jest tylko jego c ieniem.
„Nie przyświadc zamy naszyc h moralnyc h wierzeń przez uznanie ic h prawdy, lec z przez
poc zuc ie winy, gdy je gwałc imy”. Głębia poc zuc ia winy świadc zy o naszej moralnośc i. A
prawdziwe poc zuc ie winy pojawia się wówc zas, gdy c zynienie zła jest złamaniem tabu,
uwewnętrznionego zakazu, który broni porządku naszego świata.

Moralność  wyrasta z religii, a więc  dziś w naszej kulturze wraz ze słabnięc iem
oddziaływania religii widzimy zac ieranie się zasadnic zyc h wyznac zników zła i dobra.
Trudno sobie wyobrazić , aby w dłuższej c ywilizac yjnej perspektywie moralność  była w
stanie przeżyć  bez religii.

Jeśli jednak moralność  wyrasta z religii, to nie można redukować  religii do moralnośc i,
jak usiłuje się to c zęsto robić  dziś, podważając  zarówno religię, jak i moralność . „Jeśli
Boga nie ma” dowodzi, że nie sposób sprowadzić  religii do żadnyc h innyc h
doświadc zeń. Naukowe zasady nie mogą służyć  poznaniu Boga, który nie jest bytem
empiryc znym. Religia nie jest zbiorem zdań, ale drogą życ ia. „Jeśli nie ma Boga, to tylko
kryteria empiryc zne kierować  muszą naszym myśleniem, a one nie prowadzą do Boga;
jeśli Bóg istnieje, to daje nam kluc z do odkrywania jego ręki w biegu wydarzeń (...), skoro
Bóg dostarc za nam zasad dobra i zła, to można wykazać , że kto odrzuc a Boga, c zyni zło;
jeśli nie ma Boga, to sami dec ydujemy, jak takie zasady należy ustanawiać  i c okolwiek
uc zynimy, zawsze dowieść  można, że jest dobre”.

Nie tylko horror

W „Horror metaphysic us” Kołakowski nie tylko pokazuje niezbywalność  metafizyc znego
myślenia. Wskazuje, jak arbitralny jest rodowód naszego pragmatyc znego podejśc ia do
rzec zywistośc i”. (...) Opiera się na ukrytej normatywnej przesłanc e, która ogranic za ideę
doświadc zenia do tego, c o jest lub mogłoby być  użytec zne w posługiwaniu się
przedmiotami (...). Przesłanka ta jest jednym z intelektualnyc h kamieni węgielnyc h
nowoc zesnośc i. Jest to przesłanka ideologic zna i znajduje uzasadnienie w utylitarnej
postawie wobec  życ ia, nie w wiec znyc h regułac h rac jonalnośc i”.

Oświec enie miało nas doprowadzić  do sc jentystyc znej dojrzałośc i i zbudować  język
uniwersalny. Zawiodło. Jak w przypowieśc i o wieży Babel boskie uroszc zenia c złowieka
doprowadziły tylko do zdec ydowanie większego pomieszania języków. Oświec enie nie
wyjaśniło żadnyc h zasadnic zyc h tajemnic : „(...) sam akt poznania, sam fakt, że umysł
nasz obc uje ze światem, którym nie jest, i że potrafi ten świat przyswoić  lub uc zynić  z
niego zdarzenie uświadomione, ów fakt najzwyklejszy, gdy spojrzeć  nań bez uprzedzeń,
jest najdziwniejszą rzec zą, jaką można sobie wyobrazić . Jeśli Bóg, jako się powiada, jest
niepojęty, fakt postrzegania i poznawania jest taki w nie mniejszym stopniu –
przynajmniej przy powszec hnym (i kartezjańskim) założeniu, że jestem obserwatorem
świata, który jest radykalnie, niesprawdzalnie obc y”.

„Powinniśmy wiedzieć , że ani empiryc znie dostępny świat, ani matematyc zne narzędzia,
które do jego opisu stosujemy, nie objaśniają się same przez się i że poszukiwanego
objaśnienia nigdy nie znajdziemy, jako że wymagałoby to pojęć  i obrazów, jakic h z tego
świata wyprowadzić  nie sposób”.

Co więc ej, „pojęc ie pożytec znośc i, jakkolwiek pojmowane (wąsko c zy rozrzutnie,
psyc hologic znie c zy społec znie) otwiera na ośc ież bramę, przez którą ta sama metafizyka
i teologia mogą triumfalnie powróc ić , utwierdzając  swą prawomoc ność  na tej tylko

http://www.rp.pl/artykul/339823.html?print=tak

5 sur 6

28/07/2009 07:05

background image

Rzeczpospolita

Kredyt hipoteczny

Oblicz przykładowe raty za pomocą naszego kalkulatora!

Podręczniki

U nas zawsze - większy wybór. Sprawdź jak niskie są ceny.

DB KREDYT

Bank dobrych kredytów. Wypełnij formualrz. Oddzwonimy!

Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniania lub dalej rozpowszechniana
w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach
eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem
w Internecie - bez pisemnej zgody PRESSPUBLICA Sp. z o.o.
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody PRESSPUBLICA Sp. z o.o. lub autorów z
naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

podstawie, że służą pewnym ludzkim potrzebom”.

Pomimo jednak, że religijno-metafizyc zne pytania są nieodłąc znym elementem ludzkiej
kondyc ji, a próba ic h unieważnienia nie tylko nie może się udać , ale prowadzi do
jeszc ze większyc h komplikac ji, to stawianie ic h wikła nas w kolejne nieprzezwyc iężalne
sprzec znośc i. Choc iaż... Choc iaż religia jawi się jako horyzont nadziei, który nie likwiduje
wprawdzie napięc ia ludzkiej egzystenc ji, ale otwiera perspektywę jej przezwyc iężenia.

W „Jeśli Boga nie ma” Kołakowski relac jonuje pasc alowską alternatywę: „(...) ludzka
kondyc ja za wszystkimi jej smutkami i złem, ale też z c ałą swą świetnośc ią i wielkośc ią,
pozostaje niezrozumiała i pozbawiona sensu, jeśli nie oglądać  jej w świetle historii
świętej: stworzenia, grzec hu, odkupienia. Skoro tak, to wydaje się, że stajemy wobec
następując ej alternatywy: albo świat jest pełen sensu, prowadzony przez Boga,
okalec zony przez c złowieka, uzdrowiony przez odkupic iela – albo świat absurdalny,
zmierzając y donikąd, końc ząc y się pustką, c zc za zabawka bezosobowego fatum, które
nie rozdziela kar ani nagród i nie dba o dobro c zy zło”. Kołakowski nie rozstrzyga jeszc ze.
Traktuje stanowisko Pasc ala jako argument w dyskusji. Może jednak warto przypomnieć ,
że ostatnią swoją prawdziwie filozofic zną książkę poświęc ił jemu właśnie.

http://www.rp.pl/artykul/339823.html?print=tak

6 sur 6

28/07/2009 07:05