background image

ROBERT K.MERTON 

SOCIAL PROBLEMS AND SOCIOLOGICAL THEORY

1

 

 
 
 
 
 
 

(...)  Omawiając  socjologiczne  rozumienie  problemu  społecznego  powinniśmy  rozważyć  co 

najmniej  sześć  związanych  ze  sobą  kwestii:  (1)  główne  kryterium  problemu  społecznego:  znacząca 
rozbieżność  między  społecznymi  standardami  i  rzeczywistością  społeczną;  (2)  znaczenie,  w  jakim 
problemy  społeczne  mają  społeczne  korzenie;  (3)  sędziowie  problemów  społecznych,  ludzie,  którzy 
definiują problem w społeczeństwie; (4) jawne i ukryte problemy społeczne; (5) społeczna percepcja 
problemów,  i  w  końcu  (6)  Sposoby,  na  które  wiara  w  możliwość  korekcji  niechcianych  sytuacji 
społecznych łączy się z definicją problemów społecznych.  
 
Standardy i rzeczywistość społeczna
 

Pierwszy i podstawowy składnik problemu społecznego bierze się z jakiejkolwiek zasadniczej 

rozbieżności  między  podzielanymi  społecznie  standardami  i  aktualnym  stanem  życia  społecznego. 
Rozbieżności takie różnią się jeżeli idzie o zasięg i znaczenie, co odbija się na rozmaitej wielkości i 
rodzaju  problemów  społecznych.  Zastanawiając  się  nad  tym  właśnie  aspektem  rozbieżności  miedzy 
społecznymi  standardami  i  rzeczywistością  rozpoczniemy  rozważania  nad  jednym  ze  sposobów 
myślenia o zróżnicowanych problemach społecznych.  
 

Nie  trzeba  wielkiej  wiedzy  czy  zdolności  umysłowych,  żeby  zdać  sobie  sprawę  z  tego,  że 

zakres  rozdźwięku  między  tym,  co  jest  i  tym,  co  według  ludzi  być  powinno,  od  czasu  do  czasu 
zmienia  się  w  społeczeństwie  i  jest  różny  w  różnych  społeczeństwach.  Niełatwo  jednak  wymyśleć 
nadającą się do przyjęcia miarę zróżnicowania wielkości tych rozbieżności. (...)  
 

Rozpatrując  skrajnie  proste  przypadki  ofiar społecznych  -  jak  można  powiedzieć  o  ludziach, 

którym  najwyraźniej  nie  udało  się  spełnić  pewnych  standardów  społecznych  -  możemy  użyć  także  i 
prostych  miar.  Miary  takiej  może  nam  na  przykład  dostarczyć  pełny  zapis  liczby  morderstw  w 
społeczeństwie,  pokazujący  wielkość  przepaści  między  normą  zakazującą  zabijania  a  aktualnym 
stanem  rzeczy.  Jednak  nawet  w  tym  bardzo  prostym  przykładzie  pojawia  się  warta  pokazania 
dwuznaczność.  Niektóre,  a  właściwie  wszystkie  porządki  moralne  uznają  każde  ludzkie  życie  za 
święte.  Dla  ludzi  podzielających  tą  normę  liczba  zabójstw  będzie  odpowiednim  wskaźnikiem 
wielkości  konkretnego  problemu  społecznego.  Jeśli  każde  bezprawne  zabicie  (...)  zagraża  wartości, 
jaką przypisuje się ludzkiemu życiu, to całkowita liczba zabójstw staje się najważniejsza, i całkowicie 
odrębna  od  prawdopodobieństwa  zabójstwa  w  znacznie  liczniejszej  populacji.  Dla  innych 
obserwatorów,  zamierzających  dokonać  standardowych  porównań  skali  problemu  w  różnych 
społeczeństwach, bezwzględna liczba zabójstw nie będzie tu do przyjęcia jako wskaźnik. Zamiast tego 
użyją  oni  zestandaryzowanych  wskaźników  zabójstw  -  powiedzmy,  liczby  zabójstw  na  100  tysięcy 
mieszkańców, lub dorosłych mieszkańców. (...)  
 

Częstość zachowań dewiacyjnych - podawana w liczbach standardowych lub absolutnych - nie 

wystarczy  jednak  do  zmierzenia  społecznej  istotności  sprzeczności  między  standardami  i 
zachowaniami.  Wartości  społeczne  i  związane  z  nimi  standardy  (zachowań)  zasadniczo  różnią  się 
między sobą, jeżeli idzie o znaczenie (jakie nadają im ludzie). Wszyscy wiedzą, że drobna kradzież - 
termin  niosący  w  sobie  ocenę  ważności  (czynu)  -  ma  inne  społeczne  i  moralne  znaczenie  niż 
zabójstwo, a różnicę można dostrzec w innej karze, jaką wymierza się dwóm rodzajom przestępców. 
Jak  jednak  obie  klasy  zachowań  dewiacyjnych  porównywać  w  zakresie,  w  jakim  stanowią  one 
problem  społeczny?  Czy  jedno  zabójstwo  można  porównać  do  10  drobnych  kradzieży?  A  może  do 
100;  do  1000?  Możemy  też  uznać,  że  są  one  nieporównywalne;  wyczuć,  że  porównywanie  ich 
znaczenia nie ma sensu. Poczucie takie stanowi jedynie wstęp do uznania faktu bardziej ogólnego, że 

                                                 

1

 Artykuł zamieszczony  w:  R.K.Merton, R.A.Nisbet (red) Contemporary Social Problems - An Introduction to 

the Sociology of Deviant Behaviour and Social Disorganization; Harcourt, Brace & World Inc. 1961. Str. 697-
737.  

background image

mianowicie  nie  ma  jednego,  wspólnego  mianownika  dla  problemów  społecznych,  tak  jak  nie  mamy 
procedur  dla  porównywania  zakresu  różnych  problemów,  nawet  jeśli  nasze  zadanie  ma  polegać  na 
prostym porównaniu dwóch rodzajów zachowań kryminalnych. (...) 
 

Krótko  mówiąc,  nie  istnieje  uznana  podstawa  dla  ścisłej  oceny  porównawczej  istotności 

różnych  problemów  społecznych.  W  końcu  to  wartości  podzielane  przez  ludzi  w  różnych 
społeczeństwach wprowadzają szerokie podstawy dla relatywnej istotności, jaką nadaje się problemom 
społecznym,  (...)  a  czasami  prowadzą  do  spaczonego  widzenia  społecznej  wagi  rozmaitych 
problemów, nawet jeśli (te problemy) oceniane są w świetle obowiązujących wartości. 
 
Społeczne korzenie społecznych problemów 
 

Mówi  się  czasami,  że  problemy  społeczne  muszą  mieć  społeczne  pochodzenie.  Nie  zawsze 

jest  jasne,  czy  takie  stwierdzenie  ma  być  definicją  cząstkową,  czy  też  propozycją  do  empirycznej 
weryfikacji - jako kryterium czy jako hipoteza. W pewnym sensie wymóg społecznego pochodzenia 
jest zbyteczny. Jak już wiemy, problem społeczny formalnie niesie w sobie nietolerowaną sprzeczność 
między  społecznymi  standardami  a  rzeczywistością.  W  tym  sensie  wszystkie  problemy  społeczne 
maja „społeczne korzenie”, ponieważ nie są traktowane jako problemy, dopóki aktualne warunki nie 
zostaną osądzone jako niedostające do społecznych - to jest podzielanych - standardów.  
Jednak coś więcej ma się zwykle na myśli proponując, że tylko problemy, które biorą swój początek w 
społecznych  stanach  czy  procesach  mogą  być  uważane  za  problemy  społeczne.  Twierdzi  się,  że 
zasadnicze  przyczyny  problemów  społecznych,  a  nie  tylko  ich  formalne  atrybuty  muszą  być 
społeczne.  Według  tej  wersji,  zbrodnia,  samobójstwo  i  dezorganizacja  rodziny  stanowią  problemy 
społeczne o tyle, o ile wywodzą się z możliwych do identyfikacji społecznych okoliczności. Przypadki 
społecznie  szkodliwe,  ale  będące  wynikiem  działalności  przyrody,  a  nie  człowieka,  nie  byłyby  tu 
brane pod uwagę. Trzęsienia ziemi, tornada, cyklony, huragany, erupcje wulkanów, powodzie, a może 
głód  i  epidemie  -  te  i  wszystkie  inne  wywoływane  przez  naturę  wydarzenia,  aczkolwiek  w  wielkim 
stopniu wpływające na życie ludzi, znalazłyby się poza polem zainteresowań.    
 

Tak samo jak inni badacze, socjologowie mają swobodę wyboru jeżeli idzie o zakres swoich 

badań. Mają swobodę ustanowienia kryteriów wyboru zjawiska, które zostanie uznane za odpowiednie 
do systematycznej obserwacji. Jednak kiedy socjologowie proponują konkretne kryteria, to tak samo 
jak i od innych badaczy oczekuje się od nich, że jeśli propozycja ma być poważnie traktowana przez 
innych, to te kryteria będą użyteczne pod względem teoretycznym,. Wolność definiowania nie pociąga 
za  sobą  licencji  na  odrzucanie  (pewnych  zjawisk  spod  rozwagi  -  przyp.tłum.).  I  do  tej  pory  nie 
przedstawiono  jeszcze  satysfakcjonującej  propozycji  ograniczenia  zakresu  problemów  społecznych 
tylko  do  tych,  które  mają  społeczne  pochodzenie  w  tym  sensie,  że  czynniki  wywołujące  je  są 
inicjowane przez człowieka i w społeczeństwie. Twierdzi się raczej, że jakie by czynniki początkowe 
nie były, to znajdują się w polu zainteresowań jako część problemu społecznego wszędzie tam, gdzie 
przyczyniają się do znaczących rozbieżności między społecznymi standardami i rzeczywistością. Czy 
siły  wstrząsające  życiem  społecznym  są  wywołane  przez  człowieka  czy  przez  naturę,  to  w  końcu 
przecież postawią członków społeczeństwa przed koniecznością reakcji na nie; natura tej reakcji jest - 
jak  mówi  socjologia  -  w  znacznym  stopniu  kształtowana  przez  strukturę  społeczeństwa,  jego 
instytucje i jego wartości. (...) 
 

 

Sędziowie problemów społecznych 
(...) Trzeci z czynników składających się na diagnozę problemu społecznego wymaga przyjrzenia się 
tym ludziom, którzy oceniają, że rozbieżność (między wartościami i rzeczywistością) istnieje, i że jest 
istotna.  Przy  pierwszym  podejściu  (do  problemu)  socjolog  często  mówi,  że  „wielu  ludzi”,  lub 
„funkcjonalnie  znacząca  liczba  ludzi”,  lub  nawet  że  „większość”  musi  odczuwać  okoliczności 
społeczne jako odbiegające od ich standardów, aby stosownie do tej okoliczności zakwalifikować stan 
jako problem społeczny. Stwierdzenie takie, wstępne i bardzo toporne, może jednak być używane w 
wielu przypadkach. Kiedy powszechna zgoda panuje co do norm społecznych - tak jak w przypadku 
norm zabraniających morderstwa, gwałtu czy kidnapingu - bardziej dokładne stwierdzenie nie jest też 
potrzebne. Jednak w przypadku wielu innych rodzajów zachowań społecznych i społecznych stanów, 
takie  czysto  liczbowe  kryterium  nie  wydaje  się  odpowiednie.  Konieczne  staje  się  rozróżnianie  tych 
„wielu”, którzy określają zdarzenia lub stan społeczeństwa jako problem. 

background image

 

Ze  społeczną  definicją  społecznych  problemów  jest  tak  samo,  jak  ze  wszystkimi  innymi 

procesami w społeczeństwie: ci, którzy zajmują strategiczne pozycje, dające im władzę i poważanie, 
mają większy wpływ na decyzje dotyczące polityki społecznej i w konsekwencji, między innymi, na 
wskazywanie,  co  należy  uznać  za  odbiegające  od  społecznych  standardów.  Nie  ma  tu  prostej 
„liczbowej”  równości  sądów,  gdzie  ocena  każdego  z  ludzi  ma  jednakową  moc  w  definiowaniu 
pewnych  warunków  jako  problemu  społecznego.  Takie  atomistyczne  podejście,  że  każdy  członek 
społeczeństwa sam może zdecydować, co jest problemem społecznym, i że suma takich niezależnych 
sądów  decyduje  o  uszeregowaniu  problemów  w  społeczeństwie  i  ważności  każdego  z  nich  jest 
chybione.  Z  drugiej  strony  różne  „szkoły  myśli  socjologicznej”  zgadzają  się  z  taką  koncepcją 
teoretyczną,  że  wszystkie  społeczeństwa  są  zróżnicowane  co  do  rozmaitości  strukturalnie 
powiązanych statusów społecznych. Dzieje się tak powszechnie, chociaż społeczeństwa różnią się co 
do stopnia tego strukturalnego zróżnicowania. Co więcej, ludzie zajmujący różne pozycje w strukturze 
społecznej  mają  też  inne  interesy  i  podzielają  inne  wartości  (a  niektóre  wartości  i  interesy  ze  sobą 
dzielą).  W  rezultacie  nie  wszystkie  społeczne  standardy  są  równo  dystrybuowane  wśród  różnych 
pozycji  społecznych.  Logika  wskazuje,  a  empiryczne  badania  potwierdzają,  że  stopień,  w  jakim 
standardy są różne dla różnych grup i pozycji społecznych, pociąga za sobą różnicę ocen tych samych 
okoliczności - jako sprzecznych wobec standardów jednych i zgodnych ze standardami innych (ludzi). 
Problem jednej grupy będzie zatem czymś korzystnym dla innej. (...) 
 

Krótko  mówiąc,  dopóki  consensus  w  złożonym,  zróżnicowanym  społeczeństwie  dotyczy 

jedynie  ograniczonej  liczby  wartości,  interesów  i  uznanych  standardów  postępowania,  musimy  być 
gotowi  na  to,  że  te  same  stany  społeczeństwa  i  zachowania  będą  definiowane  przez  jednych  jako 
problemy  społeczne,  a  przez  innych  jako  odpowiednie  i  właściwe  stany  rzeczy.  Co  więcej,  sytuacja 
może  stać  się  problemem  tylko  wtedy,  kiedy  wprowadzenie  remedium  będzie  takimi  definicjami 
poprzedzone.  (...)  Zasiłek  na  bezrobocie  w  oczach  jednych  będzie  się  przyczyniał  do  rozwiązania 
problemu, będzie pomagał ludziom w zamian za ich pracę w przeszłości i obecną chęć do pracy. Dla 
innych, których poglądy kształtuje bezpieczna pozycja w społeczeństwie, zasiłek będzie w najlepszym 
razie  jałmużną,  moralnie  podejrzaną  i  udzielaną  niechętnie.  Dla  jednych  szeroka  akceptacja 
istniejącego stanu rzeczy oddaje społeczny problem powszechnej apatii, dla innych problem zaczyna 
się  razem  ze  zorganizowanym  społecznym  protestem.  W  złożonym  społeczeństwie,  sprzeczne 
wartości  i  interesy  zróżnicowanych  grup  odbijają  się  w  rozmaitych  koncepcjach  dotyczących  tego, 
gdzie należy szukać najważniejszych problemów społeczeństwa. 
 

Co ważne, te społecznie uwarunkowane, sprzeczne sądy mogłyby chyba rozpuścić koncepcję 

problemów społecznych w kwasie krańcowego relatywizmu. Tak się jednak tylko wydaje; to nie jest 
intelektualna konieczność. Socjologowie nie muszą i nie ograniczają zakresu problemów społecznych 
do  tych,  które  są  wyraźnie  zdefiniowane  przez  ludzi,  których  studiują  i  próbują  zrozumieć.  Na 
szczęście  mają  oni  alternatywę  wobec  takiej  doktryny,  która  mówi,  że  nic  nie  jest  ani  problemem 
społecznym, ani korzyścią dla społeczeństwa, a dopiero myślenie je tym czyni. Nie muszą separować 
się od dobrych przeczuć przez wmawianie sobie, na podstawie logicznie niezachwianych przesłanek, 
że tylko te sytuacje stanowią problem społeczny, które tak właśnie są definiowane przez ludzi w nie 
zaangażowanych.  Problemy  społeczne  nie  są  tylko  stanami  umysłu;  są  także,  i  w  równym  stopniu, 
stanami rzeczy. 
 
Jawne i ukryte problemy społeczne 
Socjologowie badający problemy społeczne uznają, że z nimi jest tak samo, jak i z innymi zjawiskami 
społeczeństwa: mają aspekt subiektywny, zależny od percepcji i oceny tych ludzi, którzy potwierdzają 
lub  zaprzeczają,  że  coś  jest  problemem  społecznym,  oraz  aspekt  obiektywny  -  widoczny  w  stanie, 
który  jest  brany  pod  uwagę.  Dla  socjologa  ograniczenie  studiów  wyłącznie  do  tych  stanów,  które 
większość ludzi uważa za niepożądane oznaczałoby rezygnację z badań nad różnego rodzaju innymi 
stanami, które faktycznie są sprzeczne z deklarowanymi wartościami i celami tych, którzy akceptują 
lub popierają te stany. (...) 
 

Oprócz  jawnych  problemów  społecznych,  tych  obiektywnych  stanów  społecznych 

identyfikowanych  przez  definiujących  w  społeczeństwie  jako  sprzeczne  z  ich  wartościami,  istnieją 
także ukryte problemy społeczne; stany które także są sprzeczne z grupowymi wartościami, ale nie są 
rozpoznane jako takie. Socjolog nie narzuca swoich wartości innym,  kiedy chce poszerzyć wiedzę o 
ukrytych  problemach  społecznych.  Kiedy  na  przykład  demograf,  Kingsley  Davis  wskazuje  na 

background image

społeczne,  ekonomiczne  i  kulturowe  konsekwencje  gwałtownego  przyrostu  naturalnego  w  różnych 
społeczeństwach,  to  w  istocie  namawia  zwolenników  alternatywnych  polityk  ludnościowych  do 
oszacowanie  rezultatów  tej  czy  innej  polityki.  Nie  mogą  oni  dłużej  unikać  odpowiedzialności  za 
społeczne konsekwencje danej polityki twierdząc, że w żadnym razie nie da się ich przewidzieć. Albo 
też,  socjologowie  pokazujący  „marnowanie  talentów”  wynikające  z  rynkowych  nierówności  w 
trenowaniu  i  ćwiczeniu  społecznie  nagradzanych  zdolności,  wyciągają  na  światło  to,  co  przez  wielu 
było doświadczane jako problem osobisty raczej niż problem społeczeństwa. Albo znowu, poszerzając 
naszą, powszechnie słabą wiedzę o społecznych, ekonomicznych i psychologicznych konsekwencjach 
segregacji rasowej - konsekwencjach zarówno dla dominującej większości jak i dla podporządkowanej 
mniejszości - zwolennicy alternatywnych kierunków w polityce częściej będą oceniać swoje sprzeczne 
pozycje.  W  tym  sensie  i  w  taki  sposób  wiedza  socjologiczna  koniec  końców  zmusza  polityków  do 
wyjaśniania ich polityki społecznej wyborcom i szerszej społeczności. (...) 
 

Dystynkcja  między  ukrytymi  i  jawnymi  problemami  społecznymi  (...)  może  także  być  użyta 

nieco szerzej. Między innymi, dystynkcja ta pozwala socjologom zrozumieć, w jaki sposób mogą się 
oni  poruszać  między  panującymi  w  społeczeństwie  przekonaniami,  praktykami  i  sądami,  aby  nie 
wejść  na  złą  drogę  narzucania  innym  własnych  wartości.  Z  powodu  swojej  pracy  socjolog  nie 
pozostaje  na  uboczu  społecznych  kontrowersji;  jako  socjolog  raczej  niż  jako  obywatel  ma  w  nich 
znaczący,  ale  ograniczony  udział.  Przedstawia  on  stosowne  prawdy  społeczne  tak,  że  istniejąca 
moralność  i  polityka  społeczna  określająca  kształt  danych  kwestii  muszą  je  wziąć  pod  uwagę.  Nie 
wynika  z  tego  jednak,  że  prawdy  te  mogą  w  całym  zakresie  kształtować  moralność  i  politykę.  Jako 
socjolog,  i  z  całą  pewnością  nie  jako  obywatel,  badacz  problemów  społecznych  nie  nawołuje  do 
niczego  ani  nie  potępia,  za  niczym  się  nie  opowiada  i  niczego  też  nie  odrzuca.  Wystarczy,  jeśli 
pokazuje  innym  wysoką  cenę,  jaką  czasami  płacą  za  swoje  trwałe,  choć  nie  do  końca  przemyślane 
poglądy, i za zgodnie podejmowane, ale mało elastyczne działania.  
 

Poza  wszystkim,  taki  punkt  widzenia  unika  przeciwstawnych  błędów,  kiedy  mówi  się,  że 

„cokolwiek  jest,  jest  dobrze”,  lub  że  „cokolwiek  by  nie  było,  to  źle”.  Odrzuca  zarówno  błogą 
perspektywę  zadowolonego  z  siebie  staruszka,  jak  i  perspektywę  młodego,  niezadowolonego 
wywrotowca.  (...)  Nie  mówi  także,  że  zawsze  i  wszędzie  drogą  najlepszą  będzie  droga  pośrednia: 
negatywna  konotacja  słowa  średniactwo,  określającego  bycie  pośrodku  między  skrajnościami, 
powinna  być  dla  nas  przestrogą  przed  takim  ograniczonym  nastawieniem.  Spojrzenie  socjologiczne 
każe  nam  raczej  opisywać  każdy  zestaw  społecznych  bytów  w  kategoriach  zróżnicowanych  i 
stopniowo  ujawnianych  konsekwencji  dla  kondycji  człowieka,  włączając  w  to  wszystkie  te 
konsekwencje, które odnoszą się do wartości podzielanych przez ludzi w konkretnym społeczeństwie. 
Podążając  tą  drogą  unikamy  obu  form  irytującej  ignorancji,  przez  którą  możemy  sądzić,  że 
społeczeństwo podąża albo w jednym kierunku - ku coraz większej doskonałości, albo w drugim - ku 
ciągłemu upadkowi. (...) 
 

W pewnym stopniu zatem rozróżnienie między jawnymi i ukrytymi problemami społecznymi 

krystalizuje pojęcie o tym, zjawiska w jakim zakresie podlegają badaniom socjologicznym oraz o roli 
wartości  w  tych  badaniach.  Dystynkcja  pokazuje,  ze  ograniczając  badania  nad  problemami 
społecznymi  tylko  do  tych  okoliczności,  które  są  wyraźnie  definiowane  w  społeczeństwie  jako 
problemy,  na  własną  odpowiedzialność  odrzucamy  istnienie  stanów,  które  także  są  dysfunkcjonalne 
wobec  wartości  podzielanych  przez  ludzi  w  społeczeństwie.  Użyć  taki  sposób  myślenia  to  tyle,  co 
okaleczyć analizę socjologiczną przez nakładanie niepotrzebnych ograniczeń na wybór problemów do 
analizy.  Tymczasem  filozofia  właściwa  dla  dystynkcji  między  ukrytymi  i  jawnymi  problemami 
społecznymi nie pozwala socjologom uniknąć zawodowej i intelektualnej odpowiedzialności, ani też 
uzurpować sobie pozycji sędziego moralności bliźnich.  
 
Społeczna percepcja problemów społecznych
Związana  z  rozróżnieniem  między  jawnymi  i  ukrytymi  problemami  społecznymi  jest  zmienność 
uwagi,  jaką  publiczność  darzy  różne  problemy  jawne.  Nie  możemy  uznawać  za  oczywiste 
prawdziwych wizerunków problemów społecznych: ich zakresu, dystrybucji, przyczyn, konsekwencji 
i  skłonności  do  zmian.  Takie  funkcjonujące  publicznie  wizerunki  są  często  wyjątkowo  nietrafne  -  z 
powodów,  jakie  dopiero  zaczynamy  poznawać.  Niektóre,  na  przykład    chorób  psychicznych,  są 
odgradzane i w zasadzie na jakiś czas zaprzeczane; inne, takie jak „fale przestępczości” i narkomania 

background image

znajdują  się  w  centrum  uwagi  publicznej i  uważa się,  że  maja  znacznie  większy  zasięg  i  dalej idące 
konsekwencje niż pokazują badania. (...) 
Popularne  poglądy  nie  są  bezpiecznym  przewodnikiem  w  przypadku  realnej  wagi  problemu 
społecznego. Nie do końca rozumiane i znane tylko częściowo procesy społecznej percepcji zawierają 
także  wzory  pomijania,  wzmacniania  i  organizacji  tego,  co  w  społecznej  rzeczywistości  jest 
selektywnie  postrzegane.  W  naszym  przypadku  na  postrzeganie  wpływa  coś,  co  łatwiej  jest  nam 
opisać  niż  wyjaśnić:  dramatyzm  poszczególnych  przypadków  przyciągający  uwagę  publiczną. 
Katastrofa lotnicza jest postrzegana jako pojedynczy przypadek, chociaż składa się oczywiście z wielu 
okoliczności, które spowodowały śmierć ofiar. W przeciwieństwie, setki wypadków samochodowych, 
które  wydarzyły  się  tego  samego  dnia  i  zginęło  w  nich  -  powiedzmy  -  200  osób,  to  wydarzenie 
złożone,  które  można  opisać tylko  dzięki  agregacji  zimnych  i  niepersonalnych liczb.  Znaczenie tego 
rodzaju  rzeczy  jest  jasne.  Rozpowszechnione  problemy  społeczne,  które  rzadko  są  dramatyczne  i 
widoczne  przyciągają  mniej  uwagi  niż  mniej  poważne  -  nawet  jeśli  są  oceniane  w  stosunku  do 
wartości  podzielanych  przez  uczestników  -  problemy,  które  pojawiają  się  w  centrum  społecznego 
dramatu.  Jest  to  także  kolejna  z  przyczyn  tego,  dlaczego  socjologowie  nie  powinni  porządkować 
istotności  problemów  społecznych  tak  samo,  jak  człowiek  z  ulicy.  Jak  już  zauważyliśmy  wcześniej, 
nawet  kiedy  wartości  podzielane  przez  obserwowanych  przez  nas  ludzi  są  podstawą  do  oceny 
problemów  społecznych  -  tutaj  będzie  to  świętość  życia  i  tragizm  przedwczesnej  śmierci  -  to 
społeczna percepcja tych problemów często okaże się zniekształcona.  
 

Percepcja  problemów  społecznych  jest  też  kształtowana  przez  strukturę  społecznych  relacji 

między  ludźmi.  W  poprzednim  pokoleniu  Sorokin  wykazał  przy  pomocy  eksperymentu,  że  im 
większy jest społeczny dystans między ofiarami katastrofy a ludźmi, którzy się o niej dowiedzieli, tym 
mniejsza  jest  motywacja  tych  ludzi  do  odbioru  (tej  katastrofy)  jako  problemu  wymagającego 
skutecznego  działania  i  współczucia

2

.  Amerykanie  obdarzają  znacznie  mniejszym  współczuciem 

miliony  ofiar  głodu  w  Indiach  czy  Chinach,  niż  ofiary  krajowych  katastrof.    Aby  stwierdzić,  czy 
wszelkie problemy społeczne są postrzegane jako mniej ważne tym bardziej, im większy jest dystans 
społeczny  między  obserwatorami  a  ludźmi  bezpośrednio  przez  problem  dotkniętym,  potrzebne  są 
jednak dokładniejsze badania. (...) 
 
System wartości i możliwość korekty problemów społecznych. 
Funkcjonalnie  istotne,  niepożądane  rozbieżności  między  społecznymi  standardami  i  rzeczywistością 
społeczną  stają  się  jawnymi  problemami  społecznymi,  kiedy  ludzie  wierzą,  że  można  coś  w  ich 
sprawie  zrobić.  Rozbieżność  musi  zostać  uznana  za  możliwą  do  korekty.  Do  pomyślenia  musi  być 
walka  z  problemem,  redukcja  jego  zakresu,  jeżeli  nie  całkowita  eliminacja.  Najbardziej  jawne 
problemy  obejmują  te  frustracje,  dotyczące  ludzkich  planów  na  znaczną  skalę,  które  podlegają 
wysiłkom związanym z prewencją i kontrolą.  
 

Z  tego  punktu  widzenia  staje  się  jasne,  że  panujące  w  społeczeństwie,  a  związane  z 

wartościami  nastawienie  na  kontrolę  i  zapobieganie  niepożądanym  stanom  społeczeństwa  będzie 
miało  wpływ  na  postrzeganie  problemów  społecznych.  Na  jednym  krańcu  mamy  tu  społeczeństwa  - 
jak  Chiny  w  piątym  wieku  p.n.e.  czy  wczesny  Islam  -  z  wyraźną  skłonnością  do  fatalizmu,  system 
przekonań,  w  którym  wszystko  musi  mieć  spodziewany  rezultat,  niemożliwy  do  uniknięcia  czy 
modyfikacji przez jakiekolwiek wysiłki czy dzięki przeczuciom. W społeczeństwach takich niewielkie 
oczywiście  będzie  poczucie  problemów  społecznych:  gwałtowne  choroby,  wysoka  umieralność, 
powszechne  ubóstwo  i  cała  reszta  z  listy  możliwych  kłopotów  są  po  prostu  uważane  za  nie  do 
uniknięcia.  Problemy  społeczne  będą  tu  głównie  lub  w  zupełności  ukryte.  Tylko  zorientowany 
obserwator,  nie  podzielający  filozofii  rezygnacji  i  kwietyzmu,  dostrzeże  możliwość  redukcji  lub 
eliminacji tych uciążliwych warunków. 
 

Na drugim krańcu znajdują się społeczeństwa w których powszechna jest filozofia aktywności 

życiowej,  która  prawie  wszystko  w  społeczeństwie  uznaje  za  przedmiot  ludzkiej  kontroli. 
Społeczeństwo  takie  (...),  walczące  z  wieloma  swoimi  problemami  -  zmniejszające  umieralność  i 
ciągle  uznające  ją  za  „zbyt  wysoką”,  leczące  wcześniej  nieznane  choroby  i  zwalczające  ubóstwo  - 
może mieć wiele jawnych problemów społecznych, choć niewiele problemów tak w ogóle. Aktywne i 

                                                 

2

  Pitirim  A.Sorokin  „An  Experimental  Study  of  Efficiency  of  Work  under  Various  Conditions”;  American 

Journal of Sociology, Vol.35 (May 1930), pp.765-82. 

background image

niezadowolone  społeczeństwo  będzie  miało  więcej  jawnych  problemów  nie  tylko  dlatego,  że  ludzie 
koncentrują  się  na  rozbieżnościach  między  tym,  co  mają  i  tym,  co  chcieliby  mieć,  ale  dlatego,  że 
próbują coś zrobić z tymi rozbieżnościami. Natomiast społeczeństwo fatalistyczne może mieć więcej 
problemów  tak  w  ogóle  -  jawnych  i  ukrytych  -  ponieważ  niewiele  będzie  robiło  w  sprawie  różnicy 
między tym, co jest, a tym, co ludzie by chcieli, ponieważ to co jest utożsamia się w nim  z tym, co 
nieuchronne. (...) 
 

W rzeczywistości tylko kilka społeczeństw prezentuje całkowicie pasywne i fatalistyczne 

spojrzenie na warunki swojego życia; niewielu też udaje się przyjąć całkowicie aktywną i świadomą 
perspektywę wobec wszystkich nieakceptowanych okoliczności życiowych. Elementy buntu przeciw 
losowi i przeznaczeniu można znaleźć w społeczeństwie fatalistycznym, a głosy rezygnacji i 
wstecznictwa w społeczeństwie aktywnym. (...) Jak, między innymi, zauważyli Weber i Mannheim, 
etyka fatalistyczna często bywa zastępowana etyką odpowiedzialności, gdzie wiedza o źródłach 
problemów społecznych oraz o wysiłkach mających je kontrolować jest określana jako moralne

 


Document Outline