background image

Karol Marks

W kwestii żydowskiej

Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)

WARSZAWA 2005

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 2 -

www.skfm-uw.w.pl

Karol   Marks   “W   kwestii   żydowskiej”   (“Zur

Judenfrage”) napisał na jesieni 1843 roku a tekst

został   ogłoszony   drukiem   w   “Rocznikach

Niemiecko-Francuskich” w 1844 roku.

Źródłem   dla   niniejszego   wydania   są   “Dzieła”

Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, tom I, wyd.

Książka i Wiedza, Warszawa 1960 r.

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

1. Bruno Bauer, “Kwestia żydowska”, Brunszwik 1843.

2. Bruno Bauer, “Zdolność dzisiejszych Żydów i chrześcijan do emancypacji”. “Dwadzieścia jeden arkuszy

z Szwajcarii”. Wydał Jerzy Herwegh. Zurych i Winterthur 1843, str. 56-71.

I

Bruno Bauer, “Kwestia żydowska”, Brunszwik 1843

Żydzi niemieccy domagają się emancypacji. Jakiej emancypacji domagają się oni? Emancypacji

obywatelskiejpolitycznej.

Bruno Bauer odpowiada im: Nikt nie jest w Niemczech politycznie emancypowany. My sami nie

jesteśmy wolni. Jakże więc mamy was wyzwolić? Wy, Żydzi, jesteście egoistami, jeśli żądacie specjalnej

emancypacji dla siebie jako Żydów. Powinniście jako Niemcy pracować na rzecz politycznej emancypacji

Niemiec, jako ludzie – na rzecz emancypacji człowieka; specyficzną zaś formę waszego ucisku i poniżenia

powinniście odczuwać nie jako wyjątek z reguły, lecz przeciwnie, jako potwierdzenie reguły.

A może Żydzi żądają równouprawnienia z poddanymi chrześcijańskimi? W takim razie uznają oni

rację  bytu  państwa  chrześcijańskiego,  w takim  razie  uznają  oni  ten ustrój  powszechnego  ujarzmienia.

Dlaczegoż więc narzekają na swoje specyficzne jarzmo, skoro podoba im się jarzmo powszechne? Dlaczego

Niemiec ma się interesować wyzwoleniem Żyda, gdy Żyd nie interesuje się wyzwoleniem Niemców?

Państwo chrześcijańskie zna tylko przywileje. Żyd posiada w nim przywilej być Żydem. Jako Żyd

posiada on prawa, których chrześcijanie nie mają. Dlaczego więc domaga się praw, których nie posiada, a z

których korzystają chrześcijanie?

Domagając się od państwa chrześcijańskiego emancypacji, Żyd żąda, aby państwo chrześcijańskie

wyrzekło się swoich przesądów religijnych. Ale czy on, Żyd, wyrzeka się swoich przesądów religijnych?

Czy ma on więc prawo od kogo innego wymagać takiego wyrzeczenia się religii?

Państwo chrześcijańskie  z samej istoty swojej  nie może  emancypować Żyda;  lecz Żyd, dodaje

Bauer, z samej istoty swej nie może być emancypowany. Dopóki państwo jest chrześcijańskie, a Żyd –

Żydem, dopóty zarówno państwo, jak i Żyd są tak samo niezdolni do użyczenia emancypacji jak do jej

przyjęcia.

Państwo   chrześcijańskie   może   ustosunkowywać   się   do   Żyda   tylko   na   sposób   państwa

chrześcijańskiego,  tj.  stosując  przywileje;   pozwala  więc  Żydom  wyodrębnić   się  od  reszty  poddanych,

naraża ich jednak na ucisk ze strony pozostałych wyodrębnionych warstw, i to tym dotkliwszy ucisk, że

jako Żydzi znajdują się oni w przeciwieństwie  religijnym  do religii panującej. Ale i stosunek Żyda do

państwa może być tylko żydowski, czyli uważa on państwo za coś obcego przeciwstawiając rzeczywistej

narodowości swą chimeryczną narodowość, rzeczywistemu prawu – swe iluzoryczne prawo, sądząc się

uprawnionym do wyodrębniania się od ludzkości, nie biorąc zgodnie ze swoimi zasadami żadnego udziału

w ruchu historycznym, wyczekując jakiejś przyszłości, która nie ma nic wspólnego z przyszłością ogółu

ludzi, uważając się za członka narodu żydowskiego, a naród żydowski – za naród wybrany.

Z jakiegoż więc tytułu wy, Żydzi, domagacie się emancypacji? Z racji waszej religii? Jest ona

śmiertelnym wrogiem religii państwowej. Jako obywatele państwa? W Niemczech nie ma obywateli. Jako

ludzie? Nie jesteście ludźmi, podobnie zresztą jak i ci, do których apelujecie.

Bauer postawił zagadnienie emancypacji Żydów w nowy sposób, poddawszy uprzednio krytyce

dotychczasowe sposoby stawiania i rozwiązywania tego zagadnienia. Jakimi – zapytuje on –  są oni w swej

istocie,   i   Żyd,   który   ma   być   emancypowany,   i   państwo   chrześcijańskie,   które   ma   emancypować?

Odpowiedzi   na   te   pytania  udziela   on   w   ten   sposób,   że  poddaje   krytyce   religię   żydowską,   analizuje

przeciwieństwo religijne między żydostwem a chrystianizmem, odsłania istotę państwa chrześcijańskiego.

A czyni to  z odwagą  i bystrością, z talentem i gruntownością, używając języka zarówno ścisłego jak

jędrnego i pełnego werwy.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 3 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

Jak  więc  rozwiązuje  Bauer  kwestię  żydowską?  Do  jakich  dochodzi  wniosków? Sformułowanie

zagadnienia jest jego rozwiązaniem. Krytyka kwestii żydowskiej jest odpowiedzią na kwestię żydowską.

Oto jakie jego wnioski:

Aby móc emancypować innych, musimy wpierw wyemancypować samych siebie.

Najbardziej uporczywą formą przeciwieństwa między Żydem a chrześcijaninem jest przeciwieństwo

religijne. W jaki sposób rozwiązuje się jakieś przeciwieństwo? W ten sposób, że się je czyni niemożliwym.

W jaki sposób czyni się niemożliwym przeciwieństwo religijne? W ten sposób, że  się usuwa religię. Z

chwilą gdy Żyd i chrześcijanin uświadomią sobie, że ich przeciwstawne religie są tylko różnymi stopniami

rozwoju ducha ludzkiego – jakby różnymi skórami węża, które historia zrzucała ze siebie, a człowiek tym

wężem, który zmieniał skórę – wówczas stosunek między nimi przestanie być stosunkiem religijnym, stanie

się zaś stosunkiem krytycznym, naukowym, ludzkim. Nauka będzie wówczas ich jednością. A sprzeczności

w nauce rozwiązuje sama nauka.

W szczególności niemieckim Żydom przeciwstawia się brak emancypacji politycznej w ogóle, jako

też silnie zaakcentowany chrześcijański charakter państwa. Zdaniem Bauera, kwestia żydowska ma jednak

znaczenie ogólne, niezależne od specyficznie niemieckich stosunków. Jest to zagadnienie stosunku religii

do   państwa,   zagadnienie  sprzeczności   między   ograniczonością   religijną   a   emancypacją   polityczną.

Wyemancypowanie się od religii stawia się jako warunek zarówno Żydowi, który chce być politycznie

emancypowany, jak i państwu, które ma emancypować i które samo ma być emancypowane.

“Dobrze – powiadają, i sam Żyd tak mówi – Żyd powinien też być emancypowany nie jako Żyd, nie

dlatego, że jest Żydem, nie dlatego, że posiada tak znakomitą ogólnoludzką zasadę moralności; sam Żyd

raczej ustąpi na dalszy plan wobec obywatela i będzie obywatelem, mimo że jest Żydem i ma nim nadal

pozostać; tzn. że jest on i pozostanie Żydem, mimo że jest obywatelem i żyje w tych samych stosunkach, co

ogól ludzi: jego żydowska i ograniczona istota odniesie w końcu zawsze zwycięstwo nad jego obowiązkami

ludzkimi i politycznymi.  Przesąd  pozostaje, mimo że  ogólne  zasady wzięły nad nim górę. Skoro jednak

pozostaje, to raczej bierze górę nad wszystkim innym”. “Tylko sofistycznie, pozornie, mógłby Żyd pozostać

Żydem w życiu państwowym; gdyby więc chciał pozostać Żydem, sam pozór byłby tym, co istotne, i

odniósłby zwycięstwo, tzn. że jego życie w państwie byłoby tylko pozorem czy też chwilowym wyjątkiem

nie   odpowiadającym  istocie   i   regule”   (“Zdolność   dzisiejszych   Żydów  i   chrześcijan   do   emancypacji”,

“Dwadzieścia jeden arkuszy”, str. 57).

Posłuchajmy, z drugiej strony, jak Bauer formułuje zadanie państwa.

“Francja – powiada Bauer – dała nam ostatnio” (obrady Izby Deputowanych z dnia 26 grudnia 1840

r.) “w kwestii żydowskiej – jak we wszystkich innych kwestiach  politycznych  daje nam ciągle – obraz

życia, które jest wolne, które jednakże w ustawie znosi swą wolność, a więc ogłasza ją za pozór; a z drugiej

strony czynem przekreśla swe wolne ustawy” (“Kwestia żydowska”, str. 64).

“Powszechna wolność nie jest jeszcze we Francji prawem, również kwestia żydowska  jeszcze nie

jest   tam   rozwiązana,  gdyż  wolność   ustanowiona   przez   prawo   –   wszyscy   obywatele   są   równi   –   jest

ograniczana w życiu, wciąż jeszcze opanowanym i rozbitym przez przywileje religijne. Ten brak wolności

w życiu oddziaływa z kolei na prawo i zmusza je do usankcjonowania podziału wolnych, w rzeczy samej,

obywateli na uciśnionych i uciskających” (str. 65).

Kiedyż więc kwestia żydowska byłaby rozwiązana, gdy chodzi o Francję?

“Żyd np. musiałby przestać być Żydem, gdyby nie licząc się z przepisami swej religii, wypełniał

obowiązki wobec państwa i współobywateli, gdyby więc np. wybierał się w sobotę do Izby Deputowanych i

brał   udział   w   publicznych   obradach.   Wszelki   w   ogóle  przywilej   religijny,   a   więc   i   monopol

uprzywilejowanego kościoła, musiałby być zniesiony, a jeśliby niewielu lub wielu, lub nawet przeważająca

większość uważała, że musi spełniać swe religijne obowiązki, to sprawę tę należałoby pozostawić jej samej

jako czysto prywatną sprawę”(str. 65).

“Gdy   nie  będzie  religii   uprzywilejowanej,   nie  będzie  religii   w   ogóle.  Odbierzcie  religii   ducha

wyłączności, a przestanie ona istnieć” (str. 66). “Podobnie jak pan Martin du Nord widział w propozycji

opuszczenia w ustawie wzmianki o niedzieli próbę deklaracji, że chrześcijaństwo przestało istnieć, z tą samą

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 4 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

słusznością   (a   słuszność   ta   jest   najzupełniej   uzasadniona)   deklaracja,   że   przestrzeganie   soboty   nie

obowiązuje już Żyda – oznaczałaby proklamację zniesienia żydostwa" (str. 71).

Z jednej więc strony żąda Bauer, by Żyd wyrzekł się żydostwa, by w ogóle człowiek wyrzekł się

religii, jeśli  ma być emancypowany  jako obywatel. Z drugiej zaś  strony uważa on konsekwentnie, że

polityczne  zniesienie religii oznacza zniesienie religii w ogóle. Jeżeli religia stanowi przesłankę jakiegoś

państwa, to nie jest ono jeszcze prawdziwym, rzeczywistym państwem.

“Co   prawda,   religijne   wyobrażenia   dają   państwu   określone   gwarancje.   Ale   jakiemu  państwu?

Jakiego rodzaju państwu?” (str. 97).

W punkcie tym występuje jednostronne ujęcie kwestii żydowskiej.

W  żadnym  razie  nie  należało  ograniczyć  się do  badania:   Kto  ma  emancypować?  Kto  ma  być

emancypowany? Krytyka miała jeszcze inne zadanie, powinna była zapytać: O jaką emancypację chodzi?

Jakie warunki wynikają z istoty żądanej emancypacji? Dopiero krytyka samej  emancypacji politycznej

byłaby  ostateczną  krytyką  kwestii  żydowskiej,  która  stałaby  się  przez  to  rzeczywiście  „powszechnym

zagadnieniem epoki”.

Ponieważ Bauer nie rozpatruje zagadnienia na tym poziomie, popada on w sprzeczności. Stawia

warunki, które nie wynikają z samej istoty emancypacji politycznej. Wysuwa kwestie, których jego zadanie

nie obejmuje, i rozwiązuje zadania, które nie dają rozwiązania jego kwestii. Jeżeli Bauer o przeciwnikach

emancypacji   Żydów   powiada:   “Błąd   ich   polegał   tylko   na   tym,   że   z   góry   zakładali,   iż   państwo

chrześcijańskie jest jedynym prawdziwym państwem, i nie poddawali go takiej krytyce, jakiej poddawali

żydostwo” (str. 3) – to my sądzimy, że błąd Bauera polega na tym, iż poddaje on krytyce jedynie “państwo

chrześcijańskie”,   a   nie   “państwo   w   ogóle”,   że   nie   analizuje  stosunku   emancypacji   politycznej   do

emancypacji  ludzkiej, wobec  czego stawia warunki, które można jedynie wytłumaczyć  bezkrytycznym

pomieszaniem  emancypacji  politycznej  z ogólnoludzką emancypacją.  Jeżeli Bauer  pyta Żydów: Czy z

waszego punktu widzenia macie prawo domagać się emancypacji politycznej? – to my pytamy na odwrót:

Czy   z   punktu   widzenia   emancypacji  politycznej  mamy   prawo  wymagać   od   Żydów   wyrzeczenia   się

żydostwa, a od człowieka w ogóle – wyrzeczenia się religii?

Kwestia żydowska przybiera różne formy, w zależności od państwa, w którym Żyd się znajduje. W

Niemczech,   gdzie   państwo   polityczne,   państwo   jako   państwo,   nie   istnieje,   kwestia   żydowska   jest

zagadnieniem  czysto  teologicznym.   Żyd   znajduje  się  w  przeciwieństwie  religijnym  do  państwa,  które

uznaje chrześcijaństwo za swą podstawę. Takie państwo jest teologiem ex professo

1

. Krytyka jest w tym

wypadku krytyką teologii, krytyką obosieczną: krytyką teologii chrześcijańskiej i teologii żydowskiej. Ale

w takim razie obracamy się wciąż jeszcze w obrębie teologii, choć mamy do niej stosunek krytyczny.

We   Francji,   w   państwie  konstytucyjnym,   kwestia   żydowska  jest   kwestią   konstytucjonalizmu,

kwestią  połowiczności emancypacji politycznej. Ponieważ zachowany tu jest  pozór  religii państwowej –

zachowany  co  prawda  w  formule  nic  nie  mówiącej  i  sprzecznej  samej  w  sobie,   w  formule  o   religii

większości  –   więc   i   stosunek   Żydów   do   państwa   zachowuje  pozór  religijnego,   teologicznego

przeciwieństwa.

Dopiero w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej – a przynajmniej w części tych stanów –

kwestia żydowska traci swe znaczenie  teologiczne  i staje się kwestią rzeczywiście  świecką. Tylko tam,

gdzie państwo polityczne ukształtowało się w pełni jako polityczne, tylko tam stosunek Żyda czy w ogóle

religijnego człowieka do państwa  politycznego, a więc stosunek religii do państwa, może wystąpić w

formie sobie właściwej, w swej czystej formie. Krytyka tego stosunku przestaje być krytyką teologiczną,

gdy państwo przestaje odnosić się w sposób teologiczny do religii, gdy odnosi się do religii jako państwo,

czyli politycznie. Krytyka staje się wtedy krytyką państwa politycznego. W tym punkcie, w którym kwestia

ta przestaje być teologiczna, krytyka Bauera przestaje być krytyczna.

“Il   n'existe   aux  Êtats-Unis   ni   religion   de   l'Êtat,   ni   religion   déclarée   celle   de   la   majorité  ni

prééminence d'un culte sur un autre. L'Êtat est étranger à tous les cultes” (“Marie ou l'esclavage aux Êtats-

1

 – z urzędu. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 5 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

Unis etc.”, par. G. de Beaumont

2

, Paryż 1835, str. 214). Jest nawet kilka stanów w Ameryce Północnej,

gdzie “la constitution n'impose pas les croyances religieuses et la pratique d'un culte comme condition des

privilèges politiques”

3

  (tamże, str. 225). A mimo to,  “on ne croit pas aux Êtats-Unis qu'un homme sans

religion puisse être un honnête homme”

4

 (tamże, str. 224).

A mimo to jest Ameryka Północna krajem wybitnie religijnym, jak o tym jednogłośnie zapewniają

Beaumont, Tocqueville i Anglik Hamilton. Jednakże wspomnieliśmy o Stanach Ameryki Północnej tylko

dla przykładu. Zagadnienie sprowadza się do tego: Jaki jest stosunek zupełnej emancypacji politycznej do

religii? Jeżeli nawet w kraju o zupełnej emancypacji politycznej stwierdzamy nie tylko istnienie religii, lecz

nawet stwierdzamy, że odznacza się ona  żywotnością  i  siłą, stanowi to dowód, że istnienie religii nie

pozostaje   w   sprzeczności   z   pełnym   rozwojem  państwa.   A   że   istnienie   religii   jest   istnieniem   pewnej

ułomności, przeto źródła tej ułomności należy szukać już tylko w istocie samego państwa. Religia nie jest

już   dla   nas  przyczyną,   jest   jedynie  objawem  świeckiej   ograniczoności.   Wywodzimy   zatem   religijne

przesady wolnych obywateli z ich świeckich przesądów. Nie twierdzimy więc, że muszą oni zlikwidować

swą religijną ograniczoność, aby uwolnić się od swych świeckich ograniczeń. Twierdzimy natomiast, że

likwidują swą ograniczoność religijną, gdy likwidują swe świeckie ograniczenia. Nie zamieniamy kwestii

świeckich w kwestie teologiczne. Zamieniamy natomiast kwestie teologiczne w kwestie świeckie. Skoro już

dość   długo   sprowadzano   historię   do   zabobonów,   dajmy   teraz   historyczne   wyjaśnienie   zabobonów.

Zagadnienie  stosunku   emancypacji   politycznej   do   religii  staje   się   dla   nas   zagadnieniem  stosunku

emancypacji politycznej do emancypacji ludzkiej. Krytykujemy religijną słabość państwa politycznego,

krytykując   państwo   polityczne  niezależnie  od   jego  religijnych   słabości,   krytykując   je   od   strony   jego

świeckiej  konstrukcji.   Sprowadzamy  sprzeczność  między  państwem  a  określoną   religią,  powiedzmy  –

żydostwem,   do   czegoś   czysto  ludzkiego,   do   sprzeczności  między   państwem  a  określonymi  świeckimi

elementami, sprzeczność zaś między państwem a religią w ogóle do sprzeczności między państwem a jego

przesłankami w ogóle.

Polityczna emancypacja Żyda, chrześcijanina, w ogóle człowieka religijnego oznacza emancypację

państwa  od żydostwa, chrystianizmu, od religii  w ogóle. Państwo zaś emancypuje się od religii na swój

sposób, w sposób właściwy swej istocie, jako państwo, kiedy emancypuje się od religii państwowej, tzn.

kiedy jako państwo nie wyznaje żadnej religii, uznaje się natomiast za państwo. Polityczna emancypacja od

religii nie jest jeszcze bynajmniej przeprowadzoną do końca, wolną od sprzeczności emancypacją od religii,

gdyż emancypacja polityczna nie jest jeszcze przeprowadzoną do końca, wolną od sprzeczności formą

emancypacji ludzkiej.

Granice emancypacji politycznej stają się od razu widoczne w fakcie, że państwo może się uwolnić

od jakichś ograniczeń, a człowiek faktycznie  nie będzie od nich wolny, że państwo może być  wolnym

państwem

5

, a człowiek nie będzie wolnym człowiekiem. Bauer sam przyznaje to milcząco, kiedy formułuje

następujący warunek emancypacji politycznej:

“Wszelki w ogóle przywilej religijny, a więc i monopol uprzywilejowanego kościoła, musiałby być

zniesiony, a jeśliby niewielu lub wielu, lub nawet przeważająca większość uważała, że musi spełniać swe

religijne obowiązki, to sprawę tę należałoby pozostawić jej samej jako czysto prywatną sprawę”.

Państwo może zatem wyemancypować się od religii nawet wówczas, gdy przeważająca większość

wciąż jeszcze jest religijna. A ta przeważająca większość nie przestaje przecież być religijna z tego powodu,

że jest religijna tylko privatim.

2

 – “W Stanach Zjednoczonych nie ma ani religii państwowej, ani religii uznanej za religię większości, ani też pierwszeństwa

jakiegoś kultu przed innymi. Państwo nie wtrąca się do żadnego kultu” (G. de Beaumont, “Maria, czyli niewolnictwo w

Stanach Zjednoczonych”). – Red.

3

 – “konstytucja nie narzuca wiary religijnej lub praktyk określonego kultu jako warunku uzyskania przywilejów politycznych”.

– Red.

4

 – “nie wierzy się w Stanach Zjednoczonych, by człowiek niereligijny mógł być człowiekiem uczciwym”. – Red.

5

 W oryginale gra słów: “Freistaat” – republika, wolne państwo. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 6 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

Ale stosunek państwa do religii, szczególnie zaś wolnego państwa, republiki, nie oznacza przecież

nic innego jak stosunek ludzi, którzy stanowią państwo, do religii. Z tego wynika, że gdy człowiek uwalnia

się od jakichś ograniczeń za pośrednictwem państwa, tj.  politycznie, to popada w sprzeczność z samym

sobą, wznosi się ponad te ograniczenia w sposób abstrakcyjny i ograniczony, wznosi się ponad nie tylko

częściowo. Następnie wynika stąd, że gdy człowiek uwalnia się politycznie, to uwalnia się drogą okrężną,

poprzez  pośrednie, choć  konieczne ogniwo. Wynika wreszcie i to, że człowiek nawet wówczas, gdy za

pośrednictwem państwa ogłasza się za ateistę, tzn. gdy ogłasza państwo za ateistę, nie przestaje tkwić nadal

w przesądach religijnych, i to właśnie dlatego, że uznaje sam siebie tylko drogą okrężną, tylko poprzez

ogniwo   pośrednie.   Religia   jest   to   właśnie   uznawanie   człowieka   drogą   okrężną.   Poprzez  pośrednika.

Państwo   jest   pośrednikiem   między   człowiekiem   a   wolnością   człowieka.   Podobnie   jak   Chrystus   jest

pośrednikiem, którego człowiek obarcza całą swą boskością, całym balastem swej  religijnej niewoli, tak

państwo jest pośrednikiem, którego wyposaża on w całą swą nieboskość, w całą swą ludzką wolność.

Polityczne wzniesienie się człowieka ponad religię ma wszystkie wady i wszystkie zalety, które ma

każdy w ogóle polityczny postęp. Państwo jako państwo anuluje np. własność prywatną, człowiek uznaje w

sposób  polityczny, że  własność prywatna jest  zniesiona, gdy znosi  cenzus majątkowy  dla  czynnego  i

biernego prawa wyborczego, jak to miało miejsce w wielu stanach Ameryki Północnej. Z politycznego

punktu widzenia  Hamilton  zupełnie słusznie tłumaczy ten fakt, kiedy mówi:  “Szerokie masy odniosły

zwycięstwo nad właścicielami i nad bogactwem pieniężnym”

6

. Czy własność prywatna nie została w idei

zniesiona,  gdy   człowiek  nie   posiadający   stał  się   prawodawcą  posiadającego?  Cenzus  majątkowy  jest

ostatnią polityczną formą uznania własności prywatnej.

Jednakże polityczne anulowanie własności prywatnej nie tylko nie oznacza jej likwidacji, lecz nawet

zakłada jej istnienie. Państwo znosi na swój sposób różnice urodzenia, stanu, wykształcenia, zatrudnienia,

jeśli uznaje je za różnice  niepolityczne, jeżeli każdemu członkowi narodu, bez względu na te różnice,

przyznaje  jednakowy  udział w narodowej suwerenności, jeżeli wszystkie elementy rzeczywistego życia

narodu rozpatruje z państwowego punktu widzenia. Niemniej jednak państwo pozwala  działać  własności

prywatnej,   wykształceniu,   zatrudnieniu   we  właściwy   im  sposób,  tzn.   jako   własność   prywatna,  jako

wykształcenie i zatrudnienie, i przejawiać swą odrębną istotę. Będąc dalekie od tego, by znieść te faktyczne

różnice, państwo istnieje raczej tylko pod warunkiem zachowania tych różnic; uważa się ono za państwo

polityczne  i  przejawia  się jako  to,   co  ogólne,  jedynie w  przeciwieństwie  do  tych  swoich  elementów.

Dlatego Hegel zupełnie słusznie określa stosunek państwa politycznego do religii, gdy mówi:

“Na to, aby [...] państwo osiągnęło byt jako  świadoma siebie  m o r a l n a   r z e c z y w i s t o ś ć

ducha, konieczne jest jego o d r ó ż n i e n i e  się od formy autorytetu i wiary; to odróżnienie się występuje

jednakże tylko o tyle, o ile strona kościelna dochodzi w samej sobie do r o z s z c z e p i e n i a ; t y l k o  w

ten sposób, będąc p o n a d  poszczególnymi kościołami, państwo uzyskało ogólność myśli, tę zasadę swej

formy, i urzeczywistnia ją” (Hegel, “Rechtsphilosophie”, I wyd., str. 346).

W samej rzeczy! Tylko  ponad poszczególnymi  elementami konstytuuje się państwo jako to, co

ogólne.

Zupełnie ukształtowane państwo polityczne stanowi z istoty swej  życie gatunkowe  człowieka  w

przeciwieństwie do jego życia materialnego. Wszystkie przesłanki tego egoistycznego życia istnieją nadal

poza   obrębem  sfery   państwa  w   społeczeństwie   obywatelskim,   ale   jako   właściwości   społeczeństwa

obywatelskiego. Tam, gdzie państwo polityczne przybrało rozwiniętą w pełni formę, tam człowiek nie tylko

w myśli, w świadomości, ale i w rzeczywistości, w życiu, prowadzi podwójne życie, niebieskie i ziemskie,

życie  w   politycznej   wspólnocie,   w   której   uznaje   się   za  istotę   pospólną,   i   życie   w  społeczeństwie

obywatelskim, w którym bierze udział jako osoba prywatna, w którym innych ludzi uważa za środek, siebie

samego   poniża   do   roli   środka   i   staje   się   igraszką   obcych   sił.   Stosunek   państwa   politycznego   do

społeczeństwa   obywatelskiego   jest   tak   samo   spirytualistyczny   jak   stosunek   nieba   do   ziemi.   Państwo

polityczne znajduje się w takim samym przeciwieństwie do społeczeństwa obywatelskiego, przezwycięża je

6

 Marks cytuje książkę T. Hamiltona według wydania niemieckiego: “Die Manschen und die Sitten in den Vereinigten Staaten

von Nordamerika”. T. I, Mannheim 1834, str. 146.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 7 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

w ten sam sposób, jak religia przezwycięża ograniczoność świata ziemskiego, tzn. w ten sposób, że musi to

społeczeństwo obywatelskie też z kolei uznać, wytworzyć i dać się przez nie opanować. W najbliższej sobie

rzeczywistości, w społeczeństwie obywatelskim, człowiek jest istotą świecką. Tu, gdzie sam dla siebie i dla

innych stanowi rzeczywiste indywiduum, jest on zjawiskiem nieprawdziwym. W państwie natomiast, gdzie

człowiek   stanowi   istotę   gatunkową,   jest   on   fikcyjnym   uczestnikiem   urojonej   suwerenności,   jest   on

pozbawiony rzeczywistego indywidualnego życia i nabiera cech jakiejś nierzeczywistej ogólności.

Konflikt, w którym człowiek jako wyznawca jakiejś określonej religii znajduje się ze sobą samym

jako obywatelem państwa i z innymi ludźmi jako członkami wspólnoty, sprowadza się do  świeckiego

rozbratu istniejącego między państwem politycznym a społeczeństwem obywatelskim. Dla człowieka jako

bourgeois

7

  jest  “życie  w państwie  tylko pozorem  czy  też chwilowym wyjątkiem  nie  odpowiadającym

istocie i regule”. W rzeczy samej,  bourgeois, podobnie jak Żyd, pozostaje w życiu państwowym tylko

sofistycznie, tak samo jak citoyen

8

 pozostaje tylko sofistycznie Żydem bądź bourgeois; lecz sofistyka ta nie

ma charakteru osobistego. Jest to  sofistyka  samego państwa politycznego. Różnica między człowiekiem

religijnym  a  obywatelem  państwa  jest  taka  sama  jak  różnica  między  kupcem a  obywatelem  państwa,

między wyrobnikiem a obywatelem państwa, między właścicielem ziemi a obywatelem państwa, między

konkretnym żywym indywiduum  a obywatelem państwa. Między człowiekiem religijnym a człowiekiem

politycznym zachodzi taka sama sprzeczność, jaka zachodzi między bourgeois a citoyen, między członkiem

społeczeństwa obywatelskiego a jego polityczną lwią skórą.

Ten   świecki   konflikt,   do   którego   się   kwestia   żydowska   ostatecznie   sprowadza,  a   mianowicie

stosunek państwa politycznego do jego przesłanek, czy to materialnych, jak własność prywatna itd., czy też

duchowych,   jak   oświata,   religia,   konflikt   między   interesem  ogólnym  a  prywatnym,   rozbrat   między

państwem politycznym  a  społeczeństwem obywatelskim  – te świeckie przeciwieństwa Bauer pozostawia

nie tknięte, kierując ostrze swej polemiki przeciw ich religijnemu wyrazowi.

“Właśnie potrzeba, ta podstawa społeczeństwa obywatelskiego, która zapewnia mu jego istnienie i

gwarantuje   jego   konieczność  –   ta   potrzeba   wystawia   jego   istnienie   na   ciągłe   niebezpieczeństwo,

podtrzymuje w nim element niepewności i wywołuje tę ulegającą ciągłym zmianom mieszaninę niedostatku

i bogactwa, nędzy i pomyślności, wywołuje w nim w ogóle zmiany” (str. 8).

Dla porównania weźmy cały rozdział: “Społeczeństwo obywatelskie” (str. 8-9), nakreślony według

wytycznych heglowskiej filozofii prawa. Społeczeństwo obywatelskie w jego przeciwieństwie do państwa

politycznego uznaje się tam za konieczne, ponieważ uznaje się za konieczne państwo polityczne.

Emancypacja polityczna stanowi w każdym razie wielki postęp. Nie jest ona wprawdzie ostateczną

formą   ludzkiej   emancypacji   w   ogóle,   ale   jest   ostateczną   formą   ludzkiej   emancypacji  w   obrębie

dotychczasowego porządku świata. Mówimy tu – rozumie się – o rzeczywistej, praktycznej emancypacji.

Człowiek emancypuje się  politycznie  od religii, wypierając ją z dziedziny prawa publicznego do

dziedziny prawa prywatnego. Wtedy nie stanowi ona już ducha państwa, w którym człowiek we wspólnocie

z innymi ludźmi zachowuje się jak istota gatunkowa – chociaż w ograniczonym stopniu, w szczególnej

formie i w szczególnej sferze; religia staje się duchem społeczeństwa obywatelskiego, tej sfery egoizmu,

sfery bellum omnium contra omnes

9

. Nie jest ona już wtedy wyrazem wspólności, lecz staje się wyrazem

różnicy. Stała się wyrazem oderwania człowieka od jego wspólnoty, od siebie samego i od innych ludzi –

stała się tym, czym była  pierwotnie. Jest już tylko abstrakcyjnym wyrazem szczególnej przewrotności,

prywatnego kaprysu, samowoli. Rozszczepienie religii na niezliczone mnóstwo wyznań, np. w Ameryce

Północnej, nadaje jej już  zewnętrznie  formę sprawy czysto indywidualnej. Została zepchnięta do rzędu

interesów prywatnych i wyłączona ze wspólnoty jako takiej. Nie należy się jednak łudzić co do granic

emancypacji   politycznej.   Rozszczepienie   człowieka   na  człowieka   publicznego   i   prywatnego,

przemieszczenie  religii z dziedziny państwa w obręb społeczeństwa obywatelskiego, to nie jest kolejny

7

 – Tu: członek społeczeństwa obywatelskiego. – Red.

8

 – obywatel państwa. – Red.

9

 – wojny wszystkich przeciw wszystkim. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 8 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

stopień, to jest  ostateczna forma  emancypacji politycznej, która zatem nie tylko nie znosi  rzeczywistej

religijności człowieka, lecz nawet do tego nie zmierza.

Rozszczepienie  człowieka na Żyda i obywatela państwa, na protestanta i obywatela państwa, na

człowieka religijnego i obywatela państwa – to rozszczepienie nie jest wcale kłamstwem  w stosunku  do

obywatelstwa państwowego, nie jest też bynajmniej jakimś obchodzeniem emancypacji politycznej, to jest

właśnie emancypacja polityczna, to jest  polityczna  droga emancypowania się od religii. Co prawda, w

czasach, kiedy państwo polityczne gwałtownie rodzi się jako państwo polityczne z łona społeczeństwa

obywatelskiego,   kiedy   samowyzwolenie   człowieka   usiłuje   się   dokonać   w   formie   politycznego

samowyzwolenia, państwo może i musi posunąć się aż do zniesienia religii, aż do zlikwidowania jej, ale

tylko tak, jak posuwa się ono do zniesienia własności prywatnej, do cen maksymalnych, do konfiskat,

podatków progresywnych, jak posuwa się do zniweczenia życia, do  gilotyny. W chwilach szczególnego

poczucia swej siły życie polityczne usiłuje zdławić swe własne przesłanki – społeczeństwo obywatelskie i

jego poszczególne elementy – i samemu ukonstytuować się jako rzeczywiste, pozbawione sprzeczności

życie gatunkowe człowieka. Jednakże państwo może to uczynić tylko w ten sposób, że przeciwstawia się

gwałtownie  swym własnym warunkom istnienia, że ogłasza rewolucję za  permanentną;  tak więc dramat

polityczny kończy się przywróceniem religii, własności prywatnej i wszystkich elementów społeczeństwa

obywatelskiego równie nieuchronnie, jak wojna kończy się pokojem.

Nie tak zwane państwo chrześcijańskie, które uznaje chrześcijaństwo za swą podstawę, za religię

państwową, i jest dlatego nietolerancyjne wobec innych religii, jest w pełni ukształtowanym państwem

chrześcijańskim; jest nim raczej państwo ateistyczne, państwo demokratyczne, państwo, które stawia religię

w   jednym   rzędzie   z   innymi   elementami   społeczeństwa   obywatelskiego.   Państwu,   które   jest   jeszcze

teologiem, które jeszcze składa oficjalnie swe chrześcijańskie wyznanie wiary, które nie ma jeszcze odwagi

proklamować się  państwem  – temu państwu nie udało się jeszcze w  świeckiej, ludzkiej  formie, w swej

rzeczywistości  państwowej,   wyrazić   tej  ludzkiej  podstawy,   której   egzaltowanym   wyrazem   jest

chrystianizm.   Tak   zwane   państwo   chrześcijańskie   jest   tylko   po   prostu  niepaństwem,   gdyż   nie

chrześcijaństwo jako religia, lecz tylko jego ludzkie podłoże może być realizowane w rzeczywiście ludzkich

dziełach.

Tak zwane państwo chrześcijańskie jest chrześcijańskim zaprzeczeniem państwa, bynajmniej zaś nie

państwowym urzeczywistnieniem chrystianizmu. Państwo, które wyznaje jeszcze chrześcijaństwo w formie

religii, nie wyznaje go w charakterze państwa, gdyż ma jeszcze religijny stosunek do religii, tzn. nie jest

ono  rzeczywistą realizacją  ludzkiej podstawy religii, gdyż odwołuje się jeszcze do  nierzeczywistości, do

urojonej  postaci tej ludzkiej treści. Tak zwane państwo chrześcijańskie jest państwem  niedoskonałym, a

religia chrześcijańska służy mu za uzupełnienie i uświęcenie jego niedoskonałości. Religia przeto staje się

siłą rzeczy narzędziem dla tego państwa i jest ono państwem obłudy. Stanowi to dużą różnicę, czy państwo

w pełni ukształtowane zalicza religię do swych przesłanek na skutek ułomności właściwej ogólnej istocie

państwa, czy też państwo niedoskonałe ze względu na ułomność właściwą jego szczególnemu bytowi, jako

państwo ułomne, uznaje religię za swą podstawę. W tym wypadku religia staje się niedojrzałą polityką. W

pierwszym zaś wypadku ujawnia się w religii niedojrzałość nawet ukształtowanej w pełni  polityki. Tak

zwane państwo chrześcijańskie potrzebuje religii chrześcijańskiej po to, aby się jako państwo udoskonalić.

Państwo   demokratyczne  natomiast,  rzeczywiste  państwo,   nie  potrzebuje  religii  do  swego  politycznego

udoskonalenia   się.   Może  ono   wręcz  abstrahować  od  religii,  gdyż  ludzka  podstawa   religii  jest  w  nim

urzeczywistniona w sposób świecki. Tak zwane państwo chrześcijańskie natomiast ma polityczny stosunek

do religii, a religijny – do polityki. Jeżeli degraduje ono formy państwowe do roli pozoru, to w tej samej

mierze degraduje i religię do roli pozoru.

Aby uwydatnić to przeciwieństwo, rozpatrzmy bauerowską konstrukcję państwa chrześcijańskiego,

konstrukcję wywodzącą się z obserwacji państwa chrześcijańsko-germańskiego.

“Aby udowodnić – powiada Bauer – że państwo chrześcijańskie jest niemożliwe bądź też że ono nie

istnieje, wskazywano w ostatnich czasach często na te wersety z ewangelii, których [dzisiejsze] państwo nie

tylko   nie  przestrzega,   lecz  nawet  przestrzegać   nie  może,   jeżeli   nie   chce  się  [jako  państwo]  zupełnie

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 9 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

unicestwić”. “Tak łatwo jednak z tą sprawą nie można się uporać. Czegóż to bowiem wymagają owe

wersety z ewangelii? Nienaturalnego samozaparcia, poddania się autorytetowi objawienia, odwrócenia się

od państwa, zniesienia stosunków świeckich. Otóż tego wszystkiego wymaga i to wszystko spełnia państwo

chrześcijańskie. Przyswoiło ono sobie ducha ewangelii i jeśli nie oddaje go tymi samymi literami, jakimi go

wyraża ewangelia, to pochodzi to tylko stąd, że wyraża ono tego ducha w formach państwowych, tzn. w

takich formach, które zostały wprawdzie zapożyczone z życia państwowego tego świata doczesnego, ale w

toku   religijnego   odrodzenia,   przez   jakie   muszą   przejść,   sprowadzone   zostają   do   pozoru.   To   właśnie

odwrócenie się od państwa dokonuje się za pomocą form państwowych” (str. 55).

W dalszym ciągu Bauer wywodzi, jak to naród w państwie chrześcijańskim nie jest właściwie

narodem, nie posiada już własnej woli, swój prawdziwy zaś byt wiedzie za pośrednictwem głowy państwa,

której podlega, która jednak pierwotnie i z samej natury swojej jest mu obca, tj. dana została od Boga i

przyszła do narodu bez jego współudziału; wywodzi, że prawa tego narodu nie są jego własnym dziełem,

lecz pozytywnym objawieniem, że głowa państwa w swych stosunkach z właściwym narodem, z masą,

musi posługiwać się pośrednictwem ludzi uprzywilejowanych; że sama ta masa dzieli się na mnóstwo

odrębnych warstw, które  tworzy  i określa  przypadek,  które różnią  się między sobą  swymi  interesami,

odrębnymi   upodobaniami   i   przesądami   i   które   jako   przywilej   otrzymują   zezwolenie   na   wzajemne

odgradzanie się od siebie, itd. (str. 56).

Jednakże sam Bauer powiada:

“Jeżeli polityka ma być właśnie religią, nie może być polityką, tak samo jak zmywanie garnków,

jeżeli ma być obrządkiem religijnym, nie może być uważane za sprawę gospodarską” (str. 108).

W państwie chrześcijańsko-germańskim jest jednak religia “sprawą gospodarczą”, podobnie jak

“sprawy gospodarcze” są religią. W państwie chrześcijańsko-germańskim władza religii jest religią władzy.

Odrywanie “ducha ewangelii” od “litery ewangelii” jest aktem antyreligijnym. Państwo, które każe

ewangelii   przemawiać   słowami   polityki,   innymi   słowami   niż   słowami   Ducha   Świętego,   popełnia

świętokradztwo, jeśli nie z ludzkiego punktu widzenia, to jednak z własnego, religijnego punktu widzenia.

Państwu,   które   uważa   chrystianizm   za   najwyższą   swą   normę,   a  biblię  za   swą  konstytucję,   należy

przeciwstawić  słowa  Pisma świętego, gdyż jest ono święte w każdym słowie. Państwo to, jak również

śmiecie  ludzkie,   na   których  się   ono   opiera,  popada  w  bolesną,   ze   stanowiska   religijnej   świadomości

nieprzezwyciężoną sprzeczność, gdy mu wskazujemy na te wersety z ewangelii, których ono “nie tylko nie

przestrzega, lecz i nawet przestrzegać nie może, jeżeli nie chce się jako państwo zupełnie unicestwić”. A

dlaczego nie chce się ono zupełnie unicestwić? Ono samo nie może na to dać odpowiedzi ani sobie, ani

innym. Przed własną świadomością oficjalne państwo chrześcijańskie jest czymś, co być powinno, a jest

niemożliwe   do   urzeczywistnienia;   tylko   za   pomocą   kłamstw   może   ono   przekonać   samo   siebie   o

rzeczywistości swego bytu i dlatego dla samego siebie pozostaje stale przedmiotem budzącym wątpliwości,

rzeczą niepewną, problematyczną. Krytyka ma więc pełne prawo doprowadzić państwo, które powołuje się

na biblię, do obłędu świadomości, kiedy to ono samo już nie wie, czy jest urojeniem, czy rzeczywistością,

kiedy nikczemność jego świeckich celów, którym religia służy za osłonę, popada w nierozwiązalny konflikt

z uczciwością jego  religijnej  świadomości, której religia wydaje się celem świata. Państwo to może się

wyzwolić ze swej wewnętrznej udręki jedynie w ten sposób, że staje się żandarmem kościoła katolickiego.

Wobec tego kościoła, który władzę świecką traktuje jako instytucję będącą na jego usługi, państwo jest

bezsilne, bezsilną jest władza świecka, która twierdzi, że stanowi panowanie ducha religijnego.

W   tak   zwanym   państwie   chrześcijańskim   uznaje   się   wprawdzie  alienację  człowieka,   lecz   nie

człowieka. Jedyny człowiek, który ma znaczenie, król, jest istotą specyficznie różną od innych ludzi, przy

tym   jest   jeszcze   nawet   istotą  o   charakterze  religijnym,   bezpośrednio   związaną  z   niebem,   z   Bogiem.

Panujące tu stosunki są jeszcze stosunkami  wiary. Duch religijny więc nie stał się jeszcze rzeczywiście

świecki.

Lecz duch religijny nie może też stać się rzeczywiście świeckim, czymże jest on bowiem, jeśli nie

właśnie nieświecką formą pewnego szczebla rozwoju ducha ludzkiego? Duch religijny o tyle tylko może

być urzeczywistniony, o ile ten szczebel rozwoju ducha ludzkiego, którego jest on religijnym wyrazem,

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 10 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

występuje  i  konstytuuje  się w  swej  formie  świeckiej.  A  to  ma  miejsce  w państwie  demokratycznym.

Podstawą tego państwa jest nie chrześcijaństwo, lecz jego  ludzka podstawa. Religia pozostaje idealną,

nieświecką świadomością jego członków, ponieważ jest ona idealną formą  szczebla rozwoju ludzkiego,

który urzeczywistnia się w tym państwie.

Członkowie   państwa   politycznego   są   religijni   wskutek   rozdwojenia   życia   na   indywidualne   i

gatunkowe, na życie w społeczeństwie obywatelskim i życie polityczne; są religijni, gdyż człowiek za swe

prawdziwe życie uznaje życie państwowe, znajdujące się poza i ponad jego rzeczywistą indywidualnością;

są religijni, ponieważ religia stanowi tu ducha społeczeństwa obywatelskiego, jest wyrazem odgrodzenia się

i oddalenia człowieka od człowieka. Chrześcijańską jest demokracja polityczna dlatego, że w niej uznaje się

człowieka – i to nie jakiegoś poszczególnego, lecz każdego człowieka – za istotę  suwerenną, za istotę

najwyższą; ale człowieka w jego postaci niekulturalnej, niespołecznej, człowieka w jego przypadkowej

egzystencji, człowieka takiego, jakim jest: zdemoralizowanego przez cały system organizacyjny naszego

społeczeństwa, człowieka, który zagubił samego siebie, wyobcował się ze siebie, jest zdany na pastwę

nieludzkich   stosunków   i   żywiołów,  słowem   –   człowieka,   który   nie   jest   jeszcze  rzeczywistą  istotą

gatunkową. To, co jest fantazją, marzeniem, postulatem chrześcijaństwa: suwerenność człowieka, ale jako

istoty obcej, zupełnie różnej od rzeczywistego człowieka – jest w demokracji konkretną rzeczywistością,

teraźniejszością, zasadą świecką.

Sama świadomość religijna i teologiczna wydaje się sobie w warunkach ukształtowanej demokracji

tym  bardziej religijna,  tym  bardziej teologiczna,  że nie  ma na pozór żadnego  politycznego  znaczenia,

żadnych   ziemskich   celów,   jest   sprawą   usposobienia   stroniącego   od   świata,   wyrazem   ograniczoności

rozumu, wytworem samowoli i fantazji, że jest ona rzeczywiście życiem z tamtego świata. Chrystianizm

osiąga tu praktyczny  wyraz swego uniwersalnie religijnego znaczenia dzięki temu, że najróżnorodniejsze

światopoglądy grupują się obok siebie pod postacią chrystianizmu, a jeszcze bardziej dlatego, że od innych

wymaga on już niekoniecznie chrystianizmu, lecz w ogóle religii, jakiejkolwiek religii, (por. cytowaną

wyżej pracę Beaumonta). Świadomość religijna pławi się w obfitości sprzeczności religijnych i religijnej

różnorodności.

Pokazaliśmy zatem: Polityczna emancypacja od religii pozostawia religię nie tkniętą, jeżeli nawet

usuwa religię uprzywilejowaną. Sprzeczność, w której znajduje się wyznawca jakiejś określonej religii ze

sobą samym jako obywatelem państwa, jest tylko częścią ogólnej świeckiej sprzeczności między państwem

politycznym  a   społeczeństwem   obywatelskim.   Uwieńczeniem  chrześcijańskiego  państwa  jest   państwo,

które uznaje się za państwo i abstrahuje od religii swych obywateli. Emancypacja państwa od religii nie

oznacza emancypacji rzeczywistego człowieka od religii.

Nie mówimy więc Żydom, jak Bauer: Nie możecie być politycznie emancypowani, dopóki nie

wyemancypujecie  się  radykalnie  od  żydostwa.  Mówimy  im  raczej: Ponieważ  możecie  być politycznie

emancypowani,   nie   wyrzekając   się   całkowicie   i   bez   zastrzeżeń   żydostwa,   wynika   stąd,   że   sama

emancypacja   polityczna  nie   jest   emancypacją  człowieka.   Jeżeli   wy,   Żydzi,   chcecie   być   politycznie

emancypowani nie wyzwalając się sami jako ludzie, to połowiczność i sprzeczność tkwi nie tylko w was,

tkwi ona w samej  istocie  i  kategorii  emancypacji politycznej. Jeżeli zasklepiacie się w tej kategorii, to

podzielacie tylko powszechne zasklepianie się w niej. Podobnie jak państwo staje na stanowisku ewangelii,

jeżeli ono, pozostając państwem, odnosi się do Żydów po chrześcijańsku, tak też Żyd staje na stanowisku

politycznym, jeżeli on, pozostając Żydem, domaga się praw obywatela państwa.

Jednakże jeżeli człowiek, pozostając Żydem, może być emancypowany politycznie, może uzyskać

prawa obywatela, to czy może on rościć sobie pretensje do tak zwanych praw człowieka i uzyskać je? Bauer

odpowiada na to przecząco.

“Pytanie   polega   na   tym,   czy   Żyd   jako   taki,   tj.   Żyd,   który   sam   przyznaje,   że   wskutek   swej

prawdziwej istoty musi żyć w wiecznym odosobnieniu od innych – zdolny jest do przyjęcia powszechnych

praw człowieka i do przyznania ich innym”.

“Ideę praw człowieka odkrył świat chrześcijański dopiero w ubiegłym stuleciu. Idea ta nie jest

człowiekowi wrodzona, przeciwnie, człowiek zdobył ją w walce z tradycjami historycznymi, w których się

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 11 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

dotychczas wychowywał. Prawa człowieka nie są więc darem natury ani dziedzictwem przekazanym przez

dotychczasową historię, lecz zostały one właśnie zdobyte za cenę walki przeciwko przypadkowi urodzenia i

przeciwko   przywilejom,   które   historia   przekazywała   dotychczas   z   pokolenia   na   pokolenie.   Są   one

rezultatem kultury i tylko ten może je posiadać, kto je sobie zdobył i na nie zasłużył”.

“Czy więc Żyd może je rzeczywiście posiąść? Dopóki pozostaje on Żydem, dopóty nad jego istotą

ludzką, która powinna by go łączyć jako człowieka z innymi ludźmi, musi górować i odgradzać go od nie-

Żydów ta jego ograniczona istota, która czyni zeń Żyda. Przez to odgradzanie się stwierdza on, że ta

szczególna jego istota, która czyni go Żydem, jest jego prawdziwą najwyższą istotą, wobec której istota

człowieka musi ustąpić na dalszy plan”.

“Tak samo też chrześcijanin jako chrześcijanin nie może udzielać praw człowieka” (str. 19, 20).

Według Bauera, człowiek musi poświęcić “przywilej wiary”, aby móc otrzymać powszechne prawa

człowieka. Zatrzymajmy się na chwilę nad tak zwanymi prawami człowieka, a mianowicie przyjrzyjmy się

im  w   ich  postaci  autentycznej,  w   tej   postaci,   jaką   mają   one  u  swych  odkrywców,   u  Amerykanów  i

Francuzów!   Te  prawa   człowieka   są   po  części   prawami  politycznymi,   prawami   wykonywanymi   tylko

wespół z innymi ludźmi. Treść ich stanowi udział we wspólnocie, a mianowicie we wspólnocie politycznej,

w życiu państwa. Podpadają one pod kategorię swobód politycznych, pod kategorię praw obywatelskich,

które, jak to już widzieliśmy, bynajmniej nie wymagają bezwzględnego i rzeczywistego zniesienia religii, a

więc   np.  i   żydostwa.  Z  kolei   trzeba  przyjrzeć  się   jeszcze  i  drugiej   części  praw  człowieka,  droits   de

l'homme

10

, aby stwierdzić, o ile różnią się one od droits du citoyen

11

.

W szeregu tych praw znajdujemy wolność sumienia, prawo uprawiania dowolnego kultu religijnego.

Przywilej wiary zostaje tu zatem wyraźnie uznany bądź jako prawo człowieka, bądź też jako konsekwencja

prawa człowieka – wolności.

Déclaration des droits de l'homme et du citoyen, 1791, article 10: “Nul ne doit être inquiété pour ses

opinions même religieuses”

12

. Rozdz. I konstytucji z 1791 r. gwarantuje jako jedno z praw człowieka: “La

liberté à tout homme d'exercer le culte religieux auquel il est attaché”

13

.

Déclaration des droits de l'homme, etc., 1793, w art. 7 zalicza do praw człowieka: “Le libre exercice

des cultes”

14

. Co więcej, w związku z prawem głoszenia swych myśli i poglądów, prawem gromadzenia się,

wykonywania obrządków swej religii, mówi się tam nawet: “La nécessité d'énoncer ces droits suppose ou la

présence ou le souvenir récent du despotisme”

15

. Por. konstytucję z 1795 r., rozdz. XIV, art. 354.

Constitution   de  Pensylvanie,   article  9,  §   3:  “Tous  les  hommes  ont  reçu  de  la   nature  le  droit

imprescriptible d'adorer le Tout-Puissant selon les inspirations de leur conscience, et nul ne peut légalement

être contraint de suivre, instituer ou soutenir contre son gré aucun culte ou ministère religieux. Nulle autorité

humaine ne peut, dans aucun cas, intervenir dans les questions de conscience et contrôler les pouvoirs de

l'âme”

16

.

Constitution de New-Hampshire, article 5 et 6: “Au nombre des droits naturels, quelques-uns sont

inaliénables de leur nature, parce que rien n'en peut être l'équivalent. De ce nombre sont les  droits  de

conscience”

17

 (Beaumont, tamże, str. 213, 214).

10

 – prawom człowieka. – Red.

11

 – praw obywatela. – Red.

12

 – Deklaracja praw człowieka i obywatela, 1791 r., art. 10: “Nikogo nie wolno niepokoić z powodu jego przekonań, nawet

religijnych”. – Red.

13

 – “Każdemu człowiekowi swobodę wykonywania praktyk tej religii, do której jest przywiązany”. – Red.

14

 – “Swobodę wykonywania praktyk religijnych”. – Red.

15

 – “Konieczność wyszczególnienia tych praw każe wnioskować o istnieniu despotyzmu lub świeżej o nim pamięci”. – Red.

16

  –  Konstytucja  Pensylwanii, art. 9, §  3:  Wszyscy   ludzie  otrzymali od natury nie  ulegające przedawnieniu  prawo  czcić

Wszechmogącego wedle nakazów swego sumienia i nikt nie może być prawnie zmuszany do wykonywania, ustanawiania lub

popierania wbrew swojej woli jakiegokolwiek kultu czy obrządku religijnego. Żadna władza ludzka nie może w żadnym

wypadku wtrącać się do spraw sumienia i kontrolować mocy duszy. – Red.

17

 – Konstytucja New-Hampshire, art. 5 i 6: Niektóre z praw naturalnych są z istoty swej niezbywalne, gdyż nie można ich

zastąpić żadnym ekwiwalentem. Do nich należy wolność sumienia. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 12 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

Niezgodność religii z prawami człowieka nie mieści się w pojęciu praw człowieka; na odwrót, do

praw człowieka  najwyraźniej zalicza  się  prawo wyznawania religii, dowolnej  religii, prawo spełniania

obrządków swojej religii. Przywilej wiary jest powszechnym prawem człowieka.

Droits   de   l'homme,   prawa   człowieka   jako  takie  odróżnia   się   od  droits   du   citoyen,   od   praw

obywatela. Kimże jest ów homme w odróżnieniu od citoyen? To nikt inny jak tylko członek społeczeństwa

obywatelskiego. Dlaczego członka społeczeństwa obywatelskiego nazywa się tu “człowiekiem”, po prostu

człowiekiem,  a jego prawa  –  prawami człowieka?  Z  czego  wynika  ten fakt?  Wynika  on  ze stosunku

państwa politycznego do społeczeństwa obywatelskiego, z istoty emancypacji politycznej.

Przede wszystkim stwierdzamy, że tak zwane prawa człowiekadroits de l'homme w odróżnieniu od

droits du citoyen, nie są niczym innym jak prawami członka społeczeństwa obywatelskiego, tj. człowieka

egoistycznego, człowieka oderwanego od siebie samego i od wspólnoty. Oddajmy głos najradykalniejszej

konstytucji – Konstytucji z 1793 r.:

Déclaration des droits de l'homme et du citoyen.

Article 2. “Ces droits etc. (les droits naturels et imprescriptibles) sont: l'égalitéla libertéla sûreté,

la propriété

18

.

Na czym polega liberté?

Article 6.  “La liberté est le pouvoir qui appartient à l'homme de faire tout ce qui ne nuit pas aux

droits d'autrui”

19

, lub też według deklaracji praw człowieka z 1791 r.: “La liberté consiste à pouvoir faire

tout ce qui ne nuit pas à autrui”

20

.

Wolność jest to prawo czynienia wszystkiego, co nie szkodzi innym. Granice, w których każdy

może się poruszać bez szkody dla innych, wyznaczone są przez prawo, tak jak granica dwóch pól – przez

miedzę. Chodzi o wolność człowieka jako izolowanej, zamkniętej w sobie monady. Dlaczego to, według

Bauera, Żyd nie jest zdolny uzyskać praw człowieka?

“Dopóki pozostaje on Żydem, dopóty nad jego istotą ludzką, która powinna by go łączyć jako

człowieka z innymi ludźmi, musi górować i odgradzać go od nie-Żydów ta jego ograniczona istota, która

czyni zeń Żyda”.

Jednakże prawo człowieka do wolności opiera się nie na związku człowieka z człowiekiem, lecz

przeciwnie, na odgradzaniu się człowieka od człowieka. Ono jest właśnie prawem  tego odgradzania się,

prawem ograniczonej, do samej siebie ograniczonej jednostki.

Praktycznym zastosowaniem  prawa  człowieka  do  wolności  jest prawo  człowieka do  własności

prywatnej.

Na czym polega prawo człowieka do własności prywatnej?

Article 16 (Constitution de 1793): “Le droit de propriété est celui qui appartient à tout citoyen de

jouir et de disposer à son gré de ses biens, de ses revenus, du fruit de son travail et de son industrie”

21

.

Prawo   człowieka   do   własności   prywatnej   jest   więc   prawem   korzystania  ze   swego   majątku   i

rozporządzania   nim   według   swej   woli   (à   son   gré),   bez   względu   na   innych   ludzi,   niezależnie   od

społeczeństwa, a więc jest to prawo egoizmu. Owa wolność indywidualna, jak i ten sposób korzystania z

niej   stanowią  podstawę   społeczeństwa   obywatelskiego.  Każe   ona   człowiekowi   odnajdywać   w   innym

człowieku  nie  urzeczywistnienie  swej wolności, lecz  raczej jej  ograniczenie. Przede wszystkim jednak

proklamuje ona prawo człowieka

“de jouir et de disposer  à son gré  de ses biens, de ses revenus, du fruit de son travail et de son

industrie”.

18

 – Art. 2. Prawami tymi itd. (prawami naturalnymi i nie ulegającymi przedawnieniu) są: równośćwolnośćbezpieczeństwo,

własność. – Red.

19

  –  Art. 6.  “Wolność   jest  to   przysługująca  człowiekowi  możność  czynienia  wszystkiego,  co  nie  narusza  praw drugiego

człowieka”. – Red.

20

 – Wolność polega na tym, że wolno każdemu czynić wszystko, co nie szkodzi drugiemu. – Red.

21

 – Art. 16. (Konstytucja z 1793 r.): “Prawo własności jest prawem, które przysługuje każdemu obywatelowi, a mocą którego

może on używać  według swej woli  swego majątku, swych dochodów, owoców swej pracy i pilności oraz dowolnie nimi

rozporządzać”. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 13 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

Pozostają jeszcze inne prawa człowieka – égalité i sûreté.

Égalité – tutaj, w swoim znaczeniu niepolitycznym – to nic innego jak równość wyżej omówionej

liberté,   a   mianowicie:   każdego   człowieka   jednako   uważa   się   za   taką   w   sobie   zamkniętą   monadę.

Konstytucja z 1795 r. określa pojęcie tej równości, odpowiednio do jej znaczenia, w sposób następujący:

Articie 3  (Constitution de 1795): “L'égalité consiste en ce que la loi est la même pour tous, soit

qu'elle protège, soit qu'elle punisse”

22

.

A jak się ma sprawa z sûreté?

Article 8  (Constitution de 1793): “La sûreté consiste dans la protéction accordée par la société à

chacun de ses membres pour la conservation de sa personne, de ses droits et de ses propriétés”

23

.

Bezpieczeństwo  jest to najwyższe socjalne pojęcie społeczeństwa obywatelskiego, jest to pojęcie

policji, zgodnie z którym całe społeczeństwo po to tylko istnieje, by zagwarantować każdemu swemu

członkowi   zachowanie   jego   osoby,   jego   praw   i   jego   własności.   W   tym   znaczeniu   nazywa   Hegel

społeczeństwo obywatelskie “państwem z potrzeby i z rozsądku”.

Przez  pojęcie   bezpieczeństwa  nie   wznosi  się  społeczeństwo   obywatelskie   ponad  swój   egoizm.

Przeciwnie, bezpieczeństwo jest zabezpieczeniem jego egoizmu.

Żadne więc z  tak  zwanych  praw człowieka  nie  wykracza poza  człowieka  egoistycznego,  poza

człowieka jako członka społeczeństwa obywatelskiego, tj. jednostkę kierującą się wyłącznie sobą, swym

prywatnym   interesem   i   swym  widzimisię   i   odgrodzoną  od   wspólnoty.  W   owych   prawach   człowiek

bynajmniej   nie   jest   traktowany   jako   istota   gatunkowa,   raczej   samo  życie   gatunkowe,   społeczeństwo,

stanowi tu zewnętrzne ramy dla jednostek, ograniczenie ich pierwotnej samodzielności. Jedyną więzią,

która je zespala, to przyrodzona konieczność, potrzeba i interes prywatny, dążność do zachowania swej

własności i swej egoistycznej osoby.

Zgoła zagadkowy jest fakt, że naród, który dopiero zaczyna się wyzwalać, zaczyna zrywać wszelkie

bariery między różnymi stanami i budować wspólnotę polityczną, że taki naród proklamuje uroczyście

uprawnienia  człowieka   egoistycznego,   odgrodzonego  od  innych  ludzi   i   od  wspólnoty   (Déclaration  de

1791); co więcej, powtarza tę proklamację w chwili, kiedy tylko najbardziej heroiczna ofiara może naród

uratować   i   wymaga   się   jej   jak   najbardziej   stanowczo,   kiedy   poświęcenie   wszystkich   interesów

społeczeństwa obywatelskiego musi stać się nakazem chwili, a egoizm jako przestępstwo podlegać karze

(Déclaration des droits de l'homme etc., de 1793). Jeszcze bardziej zagadkowy staje się ten fakt, gdy

stwierdzamy,   że   emancypatorzy   polityczni   degradują   nawet   obywatelstwo   państwowe,  wspólnotę

polityczną, do roli  środka  służącego wyłącznie zachowaniu tych tak zwanych praw człowieka – wobec

czego citoyen staje się sługą egoistycznego homme – że sferę, w której człowiek zachowuje się jak istota

pospólna, stawiają oni niżej sfery, w której zachowuje się on jak istota prywatna, że w końcu nie człowieka

jako citoyen, lecz człowieka jako bourgeois uważają za właściwego i prawdziwego człowieka.

“Le but de toute association politique est la conservation des droits naturels et imprescriptibles de

l'homme” (Déclaration des droits etc. de 1791 article 2). “Le  gouvernement  est institué pour garantir à

l'homme la jouissance de ses droits naturels et imprescriptibles” (Déclaration etc. de 1793, article 1)

24

.

A więc  nawet w chwilach swego  jeszcze  młodzieńczego  entuzjazmu, kiedy entuzjazm  ten pod

naporem okoliczności dochodzi do szczytu – nawet wtedy życie polityczne uznaje siebie jedynie za środek,

którego celem jest życie społeczeństwa obywatelskiego. Co prawda, jego rewolucyjna praktyka pozostaje w

jaskrawym   przeciwieństwie   do   jego   teorii.   Ogłasza   się   np.   bezpieczeństwo   za   prawo   człowieka,   a

jednocześnie oficjalnie uznaje się naruszanie tajemnicy listów za potrzebę chwili. Konstytucja zawarowała

22

 – Art. 3. (Konstytucja z 1795 r.): “Równość polega na tym, że prawo jest jednakie dla wszystkich, zarówno gdy ono chroni,

jak też gdy karze”. – Red.

23

  –  Art.  8.  (Konstytucja z 1793 r.): “Bezpieczeństwo  polega  na  opiece, którą społeczeństwo  otacza każdego ze  swoich

członków celem zachowania jego osoby, jego praw i jego własności”. – Red.

24

 – “Celem wszelkiego zrzeszenia politycznego jest zachowanie naturalnych i nie ulegających przedawnieniu praw człowieka”

(Deklaracja praw itd. z 1791 r., art. 2) “Rząd został ustanowiony, aby gwarantować człowiekowi możność korzystania z praw

naturalnych i nie ulegających przedawnieniu” (Deklaracja itd. z 1793 r. art. 1). – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 14 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

“liberté  indéfinie  de la presse” (Constitution de 1793 article 122)

25

  jako konsekwencję jednego z praw

człowieka – prawa wolności osobistej – a tymczasem niszczy się całkowicie wolność prasy, gdyż “la liberté

de  la  presse  ne  doit  pas  être   permise   lorsqu'elle   compromet   la   liberté   publique”   (Robespierre  jeune,

“Histoire parlementaire de la révolution française” par Buchez et Roux

26

, t. 28, str. 159); oznacza to więc, że

prawo człowieka do wolności przestaje być prawem, kiedy popada ono w konflikt z życiem politycznym,

gdy tymczasem według teorii życie polityczne jest tylko gwarancją praw człowieka, praw indywidualnego

człowieka, powinno więc być zaniechane, gdy staje w sprzeczności ze swym celem, z prawami człowieka.

Ale praktyka jest tylko wyjątkiem, teoria zaś – regułą. Jeżeli jednak zechcemy nawet uznać rewolucyjną

praktykę  za  właściwe  postawienie  sprawy,  to  i  wtedy  pozostaje  do  rozwiązania  zagadka,   dlaczego  w

świadomości   emancypatorów   politycznych   sprawa   uległa   odwróceniu,   dlaczego   cel   wydaje   im   się

środkiem, a środek – celem. To optyczne złudzenie ich świadomości byłoby tedy wciąż jeszcze tą samą

zagadką, aczkolwiek już zagadką psychologiczną, teoretyczną.

Otóż rozwiązanie tej zagadki jest nader proste.

Emancypacja polityczna jest zarazem  rozkładem  dawnego społeczeństwa, na którym opiera  się

wyobcowana   z   narodu   państwowość,   władza   panującego.   Rewolucja   polityczna   jest   rewolucją

społeczeństwa   obywatelskiego.   Jaki   charakter   miało   dawne   społeczeństwo?   Określa   je   jedno   słowo:

feudalizm. Dawne społeczeństwo obywatelskie  miało  bezpośrednio  charakter  polityczny, tzn. elementy

życia obywatelskiego, takie np. jak posiadanie lub rodzina, lub sposoby pracy, wyniesione były w formie

feudalnego władania ziemią, stanu i korporacji do rzędu elementów życia państwowego. W tej formie

określały one  stosunek  poszczególnej  jednostki  do  całości  państwa, czyli  jej  stosunek  polityczny, tzn.

stosunek  oddzielenia  i  odgrodzenia  od  innych części  składowych  społeczeństwa.  Ta  organizacja  życia

narodu nie podnosiła bowiem posiadania czy pracy do rzędu elementów socjalnych, lecz doprowadziła

raczej do zupełnego oddzielenia ich od całości państwa i ukonstytuowała je jako odrębne społeczeństwa w

społeczeństwie. Jednakże w ten sposób funkcje i warunki życiowe społeczeństwa obywatelskiego były

wciąż jeszcze polityczne, aczkolwiek polityczne w duchu feudalizmu, tzn. odgradzały one jednostkę od

całości państwa, przekształcały szczególny stosunek jej korporacji do całości państwa w jej własny ogólny

stosunek do życia narodu, a jej określoną działalność i sytuację w społeczeństwie obywatelskim – w jej

ogólną   działalność   i  sytuację.  W  konsekwencji  takiej  organizacji  również  i  jedność  państwowa,  jak   i

świadomość,   wola   i   działalność  tej   jedności   państwowej   –   ogólna   władza   państwowa   –   występuje

nieuchronnie jako szczególna sprawa oderwanego od narodu władcy i jego sług.

Rewolucja polityczna, która obaliła tę władzę panującego i podniosła sprawy państwowe do rzędu

spraw narodu, która ukonstytuowała państwo polityczne jako sprawę ogólną, tj. jako rzeczywiste państwo –

ta rewolucja polityczna siłą rzeczy musiała rozbić wszystkie stany, korporacje, cechy, przywileje, z których

każde było wyrazem odgrodzenia narodu od jego wspólnoty. Rewolucja polityczna  zniosła  tym samym

polityczny charakter społeczeństwa obywatelskiego. Rozszczepiła ona społeczeństwo obywatelskie na jego

najprostsze składniki; z jednej strony na jednostki, z drugiej zaś strony na materialne i duchowe elementy,

które stanowią treść życia, sytuację obywatelską tych jednostek. Zdjęła ona pęta z ducha politycznego,

który   w   rozsypce,   w   rozdrobnieniu   krył   się   po   rozmaitych   zakamarkach   społeczeństwa   feudalnego;

rewolucja  pozbierała   go   z  tej  rozsypki,   uwolniła  od  zmieszania  z  elementami  życia  obywatelskiego  i

ukonstytuowała go jako sferę wspólnoty,  ogólnej  sprawy narodu, niezależnej – jako idea – od owych

szczególnych  elementów   życia   obywatelskiego.  Określona  działalność   życiowa   i   określona   sytuacja

życiowa zachowały znaczenie wyłącznie indywidualne. Nie stanowiły one już owego ogólnego stosunku

jednostki do całości państwa. Sprawy publiczne jako takie stały się raczej sprawą ogólną każdej jednostki, a

funkcja polityczna – ogólną funkcją jednostki.

Lecz dojrzewanie idealizmu państwa było jednocześnie dojrzewaniem materializmu społeczeństwa

obywatelskiego. Zrzucenie jarzma politycznego było jednocześnie zrzuceniem pęt, które trzymały na uwięzi

25

 – “nieograniczoną wolność prasy” (Konstytucja z 1793 r., art. 122). – Red.

26

 – “wolność prasy nie powinna być dozwolona, jeżeli zagraża ona wolności publicznej” (Robespierre młodszy; patrz: Buchez

Roux, “Historia parlamentarna rewolucji francuskiej”). – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 15 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

egoistycznego ducha społeczeństwa obywatelskiego. Emancypacja polityczna była zarazem emancypacją

społeczeństwa obywatelskiego od polityki, od pozoru nawet jakiejś ogólnej treści.

Społeczeństwo feudalne zostało sprowadzone do swej podstawy, do  człowieka, ale do człowieka

takiego, jaki rzeczywiście stanowił podstawę tego społeczeństwa, do człowieka egoistycznego.

Ten  człowiek,   członek   społeczeństwa   obywatelskiego,   jest   teraz   bazą,   przesłanką   państwa

politycznego. W tym charakterze państwo polityczne uznało go w “prawach człowieka”.

Lecz  wolność  egoistycznego  człowieka  i  uznanie tej  wolności  –  to  raczej  uznanie  niczym  nie

krępowanego ruchu duchowych i materialnych elementów, które stanowią treść jego życia.

A   zatem   człowiek   nie   wyzwolił   się   od   religii,   lecz   uzyskał   wolność   wyznawania   religii.   Nie

wyzwolił się od własności, lecz uzyskał wolność posiadania. Nie wyzwolił się od egoizmu rzemiosła, lecz

uzyskał wolność wykonywania rzemiosła.

Ukonstytuowanie się państwa politycznego  i rozszczepienie się społeczeństwa obywatelskiego na

niezależne  jednostki  – których stosunki określa  prawo, tak jak stosunki członków stanu i cechu określał

przywilej  –  dokonuje  się  w jednym i  tym samym akcie.  Lecz człowiek,  taki jakim  jest  jako członek

społeczeństwa obywatelskiego, a więc człowiek  niepolityczny, jest siłą rzeczy człowiekiem  naturalnym.

Droits   de   l'homme  stanowią  droits   naturels,   jako   że  świadoma   działalność  koncentruje   się   w  akcie

politycznym.   Człowiek  egoistyczny  jest  biernym,   tylko  zastanym  produktem   rozkładu  społeczeństwa,

przedmiotem bezpośredniej oczywistości, a więc przedmiotem naturalnymRewolucja polityczna rozkłada

życie obywatelskie na jego części składowe,  nie  rewolucjonizuje  jednak  tych części  składowych i  nie

poddaje ich krytyce. Odnosi się ona do społeczeństwa obywatelskiego, do świata potrzeb, pracy, interesów

prywatnych, prawa prywatnego jako do  podstawy swego istnienia, jako do  przesłanki  nie wymagającej

dalszego uzasadnienia, a więc jako do swej  naturalnej bazy. A wreszcie człowiek, taki jakim jest jako

członek   społeczeństwa   obywatelskiego,   uchodzi   za   tego  właściwego  człowieka,   za   tego  homme  w

odróżnieniu od citoyen, ponieważ jest człowiekiem w swym konkretnym, indywidualnym, bezpośrednim

bycie, podczas gdy człowiek polityczny jest tylko wyabstrahowanym, sztucznym człowiekiem, jest osobą

alegoryczną, osobą  prawną. Rzeczywistego człowieka uznano dopiero w postaci  egoistycznej  jednostki,

prawdziwego zaś człowieka w postaci abstrakcyjnego citoyen.

Rousseau daje następujący trafny opis abstrakcji człowieka politycznego :

“Celui qui ose entreprendre d'instituer un peuple doit se sentir en état de changer pour ainsi dire la

nature humaine, de transformer chaque individu, qui par lui-même est un tout parfait et solitaire, en partie

d'un plus grand tout dont cet individu reçoive en quelque sorte sa vie et son être, de substituer une existence

partielle et morale à l'existence physique et indépendante. Il faut qu'il ôte à l'homme ses forces propres pour

lui en donner qui lui soient étrangères et dont il ne puisse faire usage sans le secours d'autrui” (“Contrat

social”, livre II, Londres 1782, p. 67)

27

.

Wszelka  emancypacja   jest  sprowadzeniem  świata   ludzkiego,   stosunków   ludzkich,   do  samego

człowieka.

Emancypacja polityczna jest redukowaniem człowieka, z jednej strony, do członka społeczeństwa

obywatelskiego, do jednostki egoistycznej,  niezależnej, z drugiej zaś strony – do  obywatela państwa, do

osoby prawnej.

Dopiero   wtedy,   kiedy   rzeczywisty   indywidualny   człowiek   wchłonie   w   siebie   na   powrót

abstrakcyjnego obywatela państwa i jako człowiek indywidualny w swoim życiu empirycznym, w swej

pracy indywidualnej, w swoich stosunkach indywidualnych stanie się  istotą gatunkową, dopiero wtedy,

kiedy człowiek uzna i zorganizuje swoje “forces propres”

28

 jako siły społeczne, a zatem nie będzie już od

27

 – “Kto ma odwagę podjąć się ukonstytuowania narodu, ten winien czuć się na siłach zmienić, że tak powiem, naturę ludzką,

przeobrazić  każdą jednostkę, która sama w sobie jest całością doskonałą i odrębną, w  cząstkę  większej całości, od której

jednostka ta miałaby otrzymywać w pewnej mierze swoje życie i swój byt, zastąpić egzystencję fizyczną i niezależną –

egzystencją cząstkową i moralną. Musiałby on pozbawić człowieka jego własnych sił, aby mu dać w zamian siły, które mu są

obce i których nie mógłby on użyć bez pomocy innych” (“Umowa społeczna”, księga II, Londyn 1782, str. 67). – Red.

28

 – własne siły. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 16 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

siebie   oddzielał   siły  społecznej   w   postaci  siły  politycznej  –   dopiero   wtedy   dokona   się   emancypacja

człowieka.

II

Bruno Bauer, “Zdolność współczesnych Żydów i chrześcijan

do emancypacji” (“Dwadzieścia jeden arkuszy”, str. 56-71)

W takiej formie  rozpatruje Bauer stosunek wzajemny  religii żydowskiej i chrześcijańskiej  oraz

stosunek   tych   religii   do   krytyki.   Ich   stosunek   do   krytyki   to   jest   właśnie  sprawa   “ich   zdolności   do

emancypacji”.

Oto jego wniosek:

„Chrześcijaninowi pozostał do przezwyciężenia tylko jeden stopień – a mianowicie jego religia –

aby wyrzekł się on w ogóle religii”, by więc stał się wolny, “Żyd natomiast musi zerwać nie tylko ze swą

żydowską istotą, lecz i z dalszym rozwojem swej religii, z rozwojem, który pozostał mu zgoła obcy” (str.

71).

Bauer   przekształca   tu   zatem   zagadnienie   emancypacji   Żydów   w   czysto   religijne   zagadnienie.

Teologiczne dociekanie, kto ma więcej szans, by zostać zbawionym, Żyd czy chrześcijanin, powtarza się tu

w formie oświeconej: kto z nich jest bardziej zdolny do emancypacji? Wprawdzie pytanie nie brzmi już: co

czyni  wolnym,  żydostwo   czy  chrystianizm?  raczej  na  odwrót,  brzmi  ono:   co  czyni   bardziej  wolnym,

negacja żydostwa czy negacja chrystianizmu?

“Jeżeli Żydzi chcą się stać wolnymi, powinni wyznawać nie chrześcijaństwo, lecz zaprzeczenie

chrześcijaństwa,   zaprzeczenie   religii   w   ogóle,   tzn.   oświecenie,   krytykę   i   jej   rezultat,   wolne

człowieczeństwo” (str. 70).

Wciąż jeszcze chodzi o wyznanie dla Żyda, tym razem już nie o wyznanie chrześcijańskie, lecz o

zaprzeczenie chrześcijaństwa.

Bauer żąda od Żyda zerwania z istotą religii chrześcijańskiej; żądanie to, jak sam powiada, nie

wypływa z rozwoju jego żydowskiej istoty.

Skoro   Bauer   w   zakończeniu   “Kwestii   żydowskiej"   ujął   sprawę   żydostwa   wyłącznie   jako

prymitywną religijną krytykę chrześcijaństwa, przyznał jej zatem “wyłącznie” religijne znaczenie, można

było przewidzieć, że i emancypacja Żydów zamieni się u niego w akt filozoficzno-teologiczny.

Bauer ujmuje idealną, abstrakcyjną istotę Żyda, jego religię, jako całą jego istotę. Ma więc prawo

wnioskować: “Żyd nic nie daje ludzkości, gdy lekceważy swe ograniczone prawo”, gdy przekreśla całe swe

żydostwo (str. 65).

Stosunek wzajemny Żydów i chrześcijan byłby zatem następujący: chrześcijanie zainteresowani są

w emancypacji Żydów jedynie od strony ogólnoludzkiej, teoretycznej. Żydostwo jest faktem obrażającym

religijne  oko   chrześcijanina.   Z  chwilą   gdy   oko   jego  przestanie   być   religijne,   fakt   ten   przestanie  być

obrażający. Emancypacja Żydów nie jest sama w sobie pracą dla chrześcijanina.

Żyd natomiast,  jeśli  chce  się  wyzwolić,  musi  odrobić  nie  tylko  swą  własną  pracę, ale  i  pracę

chrześcijanina, musi przestudiować “Krytykę synoptyków”, “Życie Jezusa”

29

 itp.

“Niechajże sami uważają: ich los – w ich własnym ręku; a z historią nie ma żartów” (str. 71).

Spróbujemy   zerwać   z   takim   teologicznym   ujęciem   kwestii.   Kwestia,   czy   Żydzi   zdolni   są   do

emancypacji,   przekształca   się   dla   nas   w   zagadnienie:   jaki   szczególny   element  społeczny  należy

przezwyciężyć, aby znieść żydostwo? Zdolność dzisiejszego Żyda do emancypacji jest to bowiem stosunek

29

 Mowa o książkach: B. Bauera “Kritik der evangelischen Geschichte der Synoptiker” (t. I, II, Lipsk 1841; t. III, Brunszwik

1842) oraz Dawida Fryderyka Straussa “Das Leben Jesu” (t. I i II, Tybinga 1835-1836). Prace te dokonywały krytyki religii ze

stanowiska lewicowych heglistów.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 17 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

żydostwa do emancypacji dzisiejszego świata. Stosunek ten wynika siłą rzeczy ze szczególnego stanowiska

żydostwa w dzisiejszym ujarzmionym świecie.

Przypatrzmy   się   rzeczywistemu   świeckiemu   Żydowi,   nie   temu   odświętnemu  Żydowi   dnia

sobotniego, jak to czyni Bauer, lecz Żydowi dnia powszedniego.

Nie  szukajmy   tajemnicy  Żyda  w  jego   religii,  lecz  szukajmy  tajemnicy  religii  w  rzeczywistym

Żydzie.

Jaka jest świecka podstawa żydostwa? Praktyczna potrzeba, własna korzyść.

Jaki jest świecki kult Żyda? Handel. Jaki jest jego świecki bóg? Pieniądz.

Otóż właśnie! Emancypacja od  handlu  i od  pieniądza, a zatem od praktycznego, rzeczywistego

żydostwa byłaby autoemancypacją naszych czasów.

Taka organizacja społeczeństwa, która by usunęła przesłanki handlu, a więc i samą możliwość

handlu,   uniemożliwiłaby  istnienie  Żyda.  Jego  świadomość  religijna   rozwiałaby  się  jak  mdłe   opary  w

atmosferze  prawdziwego  życia  społecznego.  Z drugiej  zaś strony,  jeżeli  Żyd  uznaje  nicość  tej  swojej

praktycznej  istoty  i   pracuje  nad   jej  usunięciem,   to  wychodzi   on   poza  ramy  swego  dotychczasowego

rozwoju, współdziała w pracy nad  emancypacją człowieka  w ogóle i zwalcza  skrajny praktyczny  wyraz

ludzkiej autoalienacji.

Przez żydostwo rozumiemy więc pewien powszechny  współczesny  element  antyspołeczny, który

osiągnął swą obecną skrajną postać przez rozwój historyczny, do którego Żydzi, w tym sensie ujemnym,

gorliwie się przyczynili; w tej obecnej zaś skrajnej postaci element ten musi nieuchronnie ulec likwidacji.

Emancypacja   Żydów  jest   więc   w   swym   ostatecznym   znaczeniu   emancypacją   ludzkości   od

żydostwa.

Żyd wyemancypował się już na sposób żydowski.

“Żyd, którego np. w Wiedniu zaledwie tolerują, decyduje dzięki potędze pieniądza o losie całego

kraju. Żyd, który w malutkim jakimś księstewku niemieckim jest, być może, wyzuty z wszelkich praw,

rozstrzyga   o  losach   Europy.   Kiedy  korporacje  i  cechy  zamykają  się  przed  Żydem  lub  są   mu  jeszcze

niechętne, śmiałość przemysłu kpi sobie z uporu tych średniowiecznych instytucji” (B. Bauer, “Kwestia

żydowska”, str. 114).

Nie jest to fakt odosobniony. Żyd wyemancypował się na sposób żydowski, nie tylko dlatego, że

zdobył sobie siłę, jaką daje pieniądz, lecz i dlatego, że dzięki niemu, choć również i bez niego pieniądz stał

się potęgą światową, a praktyczny duch żydostwa stał się praktycznym duchem narodów chrześcijańskich.

Żydzi wyemancypowali się o tyle, o ile chrześcijanie stali się Żydami.

“Bogobojny   i   pod   względem   politycznym   wolny  mieszkaniec   Nowej   Anglii   –   opowiada   np.

pułkownik Hamilton – jest swego rodzaju Laokoonem, który nie czyni najmniejszego nawet wysiłku, aby

oswobodzić się od oplatających go węży. Mamona jest ich bożyszczem, wielbią go nie tylko ustami, lecz

wszystkimi siłami swego ciała i duszy. Ziemia jest w ich oczach tylko giełdą i są oni przekonani, że

jedynym  ich  zadaniem  na  tym  padole  jest  stać  się  bogatszym  od   swych  sąsiadów.  Handel  opanował

wszystkie ich myśli, a zmiana przedmiotów handlu stanowi jedyną ich rozrywkę. W podróży noszą oni, rzec

można, cały swój kram czy kontuar na plecach i nie mówią o niczym innym jak o procentach i zyskach. A

jeżeli na chwilę tracą z oczu swoje interesy, to tylko po to, aby węszyć, jak idą interesy innych”.

Co   więcej,   praktyczne   panowanie   ducha   żydostwa   nad   światem   chrześcijańskim   osiągnęło   w

Ameryce Północnej zupełnie niedwuznaczny, normalny wyraz, tak że nawet głoszenie ewangelii, nauczanie

religii chrześcijańskiej stało się przedmiotem handlu, a zbankrutowany kupiec staje się kapłanem, podobnie

jak wzbogacony ewangelista żyje z interesików.

“Tel que vous le voyez à la tête d'une congrégation respectable a commencé par être marchand; son

commerce étant tombé, il s'est fait ministre; cet autre a débuté par le sacerdoce, mais dès qu'il a eu quelque

somme d'argent à la disposition, il a laissé la chaire pour le négoce. Aux yeux d'un grand nombre, le

ministère religieux est une véritable carrière industrielle”

30

 (Beaumont, tamże, str. 185, 186).

30

 – “Ten, którego dziś widzicie na czele szacownej kongregacji, rozpoczął jako kupiec; gdy zbankrutował, stał się kapłanem;

ten drugi rozpoczął jako duchowny, ale z chwilą gdy miał do dyspozycji trochę pieniędzy, porzucił ambonę dla handlu. W

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 18 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

Według Bauera jest to

“zakłamana sytuacja, jeżeli w teorii nie przyznaje się Żydowi praw politycznych, gdy tymczasem w

praktyce posiada on niezmierną potęgę i wywiera swój wpływ polityczny en gros, skoro mu go skąpią en

détail” (“Kwestia żydowska”, str. 114).

Sprzeczność między polityczną siłą Żyda w praktyce a jego politycznymi prawami jest właściwie tą

samą  sprzecznością,  jaka  zachodzi  między  polityką  a   potęgą  pieniądza  w  ogóle.   Podczas  gdy   w  idei

polityka góruje nad siłą pieniądza, to w rzeczywistości stała się ona jego niewolnicą.

Żydostwo utrzymało się obok chrystianizmu nie tylko jako religijna krytyka chrystianizmu, nie tylko

jako  ucieleśnienie   wątpliwości   co   do   religijnego   pochodzenia   chrześcijaństwa,   lecz  w   równej   mierze

dlatego,   że   praktyczny,   żydowski   duch,   że   żydostwo   utrzymało   się   w   samym   społeczeństwie

chrześcijańskim,   a  nawet  doszło  w  nim  do  szczytu  swego  rozwoju.  Żyd,  będąc szczególnego  rodzaju

członkiem   społeczeństwa   obywatelskiego,   jest   tylko   szczególnego   rodzaju   przejawem   żydowskości

społeczeństwa obywatelskiego.

Żydostwo utrzymało się nie wbrew historii, lecz dzięki historii.

Społeczeństwo obywatelskie z własnych trzewi rodzi Żyda wciąż na nowo.

Co było w istocie swej podłożem religii żydowskiej? Praktyczna potrzeba, egoizm.

Monoteizm Żyda jest też w gruncie rzeczy politeizmem wielu potrzeb, politeizmem, który czyni

nawet   ustęp   przedmiotem   boskiego   prawa.  P r a k t y c z n a   p o t r z e b a ,   e g o i z m   to   zasada

społeczeństwa obywatelskiego  i  wystąpiła  ona  jako taka  w swej  czystej  postaci, skoro tylko  państwo

polityczne wyłoniło się całkowicie ze społeczeństwa obywatelskiego. Bogiem zaś praktycznej potrzeby i

egoizmu jest pieniądz.

Pieniądz jest tym żarliwym bogiem Izraela, wobec którego żaden inny bóg ostać się nie może.

Pieniądz poniża wszystkich bogów człowieka i zamienia ich w towar. Pieniądz jest ogólną, samą w sobie

ukonstytuowaną wartością wszystkich rzeczy. Pozbawił on zatem cały świat – świat ludzi jak i przyrodę –

jego właściwej wartości. Pieniądz jest wyobcowaną od człowieka istotą jego pracy i jego bytu; ta obca

istota ma go w swej mocy, on zaś zanosi do niej modły.

Bóg żydowski stał się świeckim bogiem, stał się bogiem świata. Weksel jest rzeczywistym bogiem

żydowskim, bóg zaś – tylko iluzorycznym wekslem.

Pogląd na przyrodę, zrodzony pod panowaniem własności prywatnej i pieniądza – to prawdziwa

pogarda, faktyczne poniżenie przyrody, która wprawdzie istnieje w religii żydowskiej, ale tylko w urojeniu.

Taki sens mają słowa Tomasza Münzera, gdy stwierdza, że nie do zniesienia jest,

“iż wszystkie stworzenia stały się własnością: ryby w wodzie, ptaki w powietrzu, rośliny na ziemi –

że trzeba wyzwolić również i stworzenia”

31

.

To, co w religii żydowskiej tkwi w formie abstrakcyjnej: pogarda dla teorii, dla sztuki, dla historii,

dla  człowieka jako  celu  samego  w  sobie,  to  jest  rzeczywistym,  świadomym  punktem  widzenia, cnotą

człowieka pieniądza. Nawet stosunki związane z przedłużeniem rodu, stosunki między mężczyzną a kobietą

itd. stają się przedmiotem handlu! Kobieta staje się przedmiotem handlu.

Chimeryczna narodowość Żyda to narodowość kupca, w ogóle człowieka pieniądza.

Pozbawione podstawy i uzasadnienia prawo żydowskie jest tylko religijną karykaturą moralności i

prawa w ogóle, pozbawionych podstawy i uzasadnienia, karykaturą obrzędów mających jedynie formalny

charakter, którymi się otacza ten świat egoizmu.

Tutaj  również najwyższej  wagi stosunkiem  człowieka jest  stosunek  prawny,  stosunek  do  zasad

prawnych, które obowiązują go nie dlatego, że są prawami jego własnej woli i istoty, lecz dlatego, że

panują, a odstępstwo od nich jest karane.

oczach wielu ludzi urząd kapłana jest prawdziwą karierą przemysłową”. – Red.

31

 Fragment z pamfletu Tomasza Münzera skierowanego przeciw Lutrowi. Pamflet nosi tytuł: “Hoch verursachte Schutzrede

und Antwort wider das geistlose, sanftlebende Fleisch zu Wittenberg, welches mit verkehrter Weise durch den Diebstahl der

heiligen Schrift die erbärmliche Christenheit also ganz jämmerlich besudelt hat”. Pamflet ukazał się w 1524 roku.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 19 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

Jezuityzm żydowski, ten sam praktyczny jezuityzm, który Bauer wytyka w talmudzie – to stosunek

tego świata egoizmu do rządzących nim praw, których chytre obejście jest najważniejszą sztuką na tym

świecie.

Co więcej, wszelki ruch tego świata w obrębie jego praw jest siłą rzeczy ciągłym przekreślaniem

prawa.

Żydostwo nie mogło się dalej rozwijać jako religia, nie mogło się dalej rozwijać teoretycznie, gdyż

światopogląd praktycznej potrzeby jest z natury swej ograniczony i wyczerpuje się w kilku słowach.

Religia praktycznej potrzeby z istoty swej nie mogła w pełni rozwinąć się w teorii, lecz tylko w

praktyce, ponieważ jej prawdą jest praktyka.

Żydostwo nie mogło stworzyć nowego świata, mogło tylko nowe, tworzące się światy i stosunki

światowe wciągnąć w krąg swej działalności, ponieważ praktyczna potrzeba, której rozumem jest egoizm,

zachowuje się biernie i nie rozszerza się dowolnie, lecz  zostaje  jedynie rozszerzona na skutek rozwoju

stosunków społecznych.

Żydostwo   osiąga  szczyt  swego  rozwoju  wtedy,  kiedy  ukształtowało  się  w  pełni społeczeństwo

obywatelskie,  lecz  ono   dojrzało   w   pełni   dopiero   w  świecie  chrześcijańskim.   Tylko  pod   panowaniem

chrześcijaństwa, które  wszystkie  narodowe, naturalne, moralne i teoretyczne stosunki zamienia w rzecz

czysto   zewnętrzną  dla   człowieka,   mogło   społeczeństwo   obywatelskie   zupełnie   oderwać  się   od   życia

państwowego, mogło ono zerwać wszelkie więzie łączące człowieka z ludźmi i sprawić, by miejsce tych

więzi zajął egoizm, egoistyczna potrzeba i by świat ludzi rozbił się na świat zatomizowanych, wrogich

sobie jednostek.

Chrystianizm powstał z żydostwa i znów się w żydostwo przeobraził.

Chrześcijanin był od początku teoretyzującym Żydem, Żyd więc jest praktycznym chrześcijaninem,

a praktyczny chrześcijanin stał się znowu Żydem.

Chrystianizm tylko pozornie przezwyciężył realne żydostwo. Chrystianizm był zbyt dostojny, zbyt

spirytualistyczny, by mógł inaczej zlikwidować surowość potrzeby praktycznej jak przez wzniesienie jej w

niebieskie przestworza.

Chrystianizm  jest  to  wysublimowana  myśl  żydostwa,  żydostwo  jest  pospolitym  zastosowaniem

chrystianizmu, lecz zastosowanie to wtedy dopiero mogło stać się powszechne, gdy chrystianizm jako

gotowa religia dokończył teoretycznie autoalienacji człowieka od siebie samego i od natury.

Wtedy dopiero mogło żydostwo zapanować powszechnie i uczynić z wyobcowanego człowieka i

wyobcowanej   przyrody   rzecz   zewnętrzną,   przedmiot   kupna   i   sprzedaży,   znajdujący   się   w   niewoli

egoistycznego interesu i handlu.

Sprzedaż – to praktyka wyobcowywania. Podobnie jak człowiek, dopóki jest w pętach religii, potrafi

obiektywizować swą istotę jedynie w ten sposób, że zamienia ją w obcą, fantastyczną istotę –  tak samo pod

panowaniem egoistycznej potrzeby człowiek może działać praktycznie, praktycznie wytwarzać przedmioty

tylko  wtedy,   kiedy  swe  produkty,  jak  i  swą  działalność  poddaje  panowaniu  obcej  istoty  i  użycza  im

znaczenia obcej istoty – pieniądza.

Chrześcijański  egoizm  zbawienia  duszy  nieuchronnie  przeobraża  się  w  swej  udoskonalonej  już

praktyce w żydowski egoizm ciała, potrzeba niebios – w potrzebę ziemską, subiektywizm – w egoizm.

Wytłumaczenie żywotności Żyda znajdujemy nie w jego religii, lecz raczej w ludzkim podłożu jego religii –

w praktycznej potrzebie, w egoizmie.

Ponieważ realna istota Żyda urzeczywistniła się powszechnie w społeczeństwie obywatelskim i stała

się istotą świecką, przeto społeczeństwo obywatelskie nie mogło przekonać Żyda o nierzeczywistości jego

religijnej istoty, która jest przecież tylko idealnym wyobrażeniem praktycznej potrzeby. Nie tylko więc w

pięcioksięgu i talmudzie, lecz i w obecnym społeczeństwie znajdujemy istotę dzisiejszego Żyda, nie jako

istotę   abstrakcyjną,   lecz  jako   najzupełniej   empiryczną,   nie   tylko  jako  ograniczoność   Żyda,  lecz   jako

żydowską ograniczoność społeczeństwa.

Gdy społeczeństwu uda się znieść empiryczną istotę żydostwa, handel i jego przesłanki, z tą chwilą

Żyd stanie się niemożliwy, ponieważ zabraknie przedmiotu dla jego świadomości, ponieważ subiektywna

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 20 -

www.skfm-uw.w.pl

background image

Karol Marks – W kwestii żydowskiej (1843 rok)

baza   żydostwa  –   praktyczna  potrzeba   –   nabędzie  cech   ludzkich   i   zniesiony   zostanie  konflikt  między

indywidualnym, konkretnym bytem człowieka a jego bytem gatunkowym.

Społeczna emancypacja Żydów jest emancypacją społeczeństwa od żydostwa.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

- 21 -

www.skfm-uw.w.pl