background image

LIST DO FILIPIAN 

List do Filipian zajmuje odrębne miejsce wśród listów Pawłowych. Adresaci jego bowiem 

zajmują  w  sercu  Apostoła  miejsce  wyjątkowe  jako  dzieci  duchowe  najbardziej  umiłowane, 
pierwociny jego dzieła apostolskiego w Europie (por. 

Dz 16,12–40

). 

W  czasie  drugiej  wyprawy  misyjnej  po  Azji  Mniejszej  w  latach  50–53  św.  Paweł  wraz z 

Sylasem i Tymoteuszem, do których dołączył się w Troadzie Ewangelista Łukasz, wybrali się 
do Europy skłonieni nocnym widzeniem Pawła (

Dz 16,9n

). W Macedonii pierwszym miejscem 

ich postoju była rzymska kolonia Filippi. Tam apostołowie zdobyli dla wiary Lidię, zamożną 
handlarkę purpurowych tkanin, rodem z Tiatyry w Azji Mniejszej. Paweł z Sylasem mieli tam 
boleśnie  okupić  pierwociny  sukcesów  apostolskich.  Na  skutek  fałszywego  oskarżenia  i 
bezprawia  zbyt  pospiesznie  działających  urzędników  rzymskich  zostali  oni  obaj  publicznie 
wychłostani  i  wtrąceni  do  więzienia,  skąd  ich  wyrwała  Boża  interwencja  (

Dz  16,16–40

). 

Wynikiem tego faktu było nawrócenie nadzorcy więzienia wraz z całą jego rodziną. Jego dom 
–  jak  poprzednio  Lidii  –  stał  się  punktem  oparcia  powstającego  Kościoła  Filipian.  W  tym 
kościele owocował wkład cierpienia obu apostołów, tak iż stał się on wśród innych chwałą (

Flp 

4,1

)  Pawła.  Stąd  też  tylko  Filipianom  wolno  było  kilkakrotnie  przychodzić  z  pomocą 

materialną swemu ojcu duchowemu (4,10.14–16). 

W liście Apostoł potwierdza ponowny odbiór zasiłku dostarczonego mu za pośrednictwem 

Filipianina  Epafrodyta  (4,18)  do  więzienia  (1,7.12n.17;  4,18),  w  którym  Paweł  przebywa 
wprawdzie gotów nawet na śmierć męczeńską (2,17), ale zarazem ufny w to, że będzie z niego 
niebawem  zwolniony  (1,25n;  2,24).  O  jakim  więzieniu  tu  mowa?  Zgodnie  z  tradycyjnym 
poglądem  Flp  powstał  w  latach  61–63,  podczas  pierwszego  rzymskiego  uwięzienia,  razem  z 
pozostałymi  listami  więziennymi:  Ef,  Kol  i  Flm.  W  wieku  jednak  XX  coraz  więcej 
zwolenników  zyskuje  hipoteza,  że  list  ten  powstał  już  w  latach  56–57  w  Efezie  podczas 
jakiegoś krótkiego uwięzienia tam Pawła. Milczą wprawdzie o tym Dz, niemniej wzmianki w 
innych  listach  (

1  Kor  15,32

2  Kor  1,8  nn

)  zdają  się  to  potwierdzać.  Ostatnio  wysuwa  się 

przypuszczenie  o  jeszcze  wcześniejszym  pobycie  Pawła  w  więzieniu  korynckim  (por. 

Dz 

18,12

). 

Dzięki osobistym zwierzeniom Pawła list niniejszy odsłania nam proces kształtowania się, 

potężnej osobowości Apostoła (np. 1,21–24; 2,17n; 3,7–14; 4,11 nn). List pisany z więzienia 
nie zawiera ani  jednej  skargi,  przeciwnie  – tętni  radością ta swoista  exhortatio  ad martyrium
Równie  nieoczekiwana  jest  teologiczna  doniosłość  tego  listu:  mamy  w  nim  szereg  ważnych 
sformułowań  doktrynalnych  rzuconych  jakby  mimochodem.  Na  pierwszy  plan  wysuwa  się 
hymn o pokorze Chrystusa (2,6–11), podany jako argument uzasadniający pokorę chrześcijan. 
Ukazuje on kolejno: boską preegzystencję Chrystusa, Jego Wcielenie w twarde warunki życia, 
wewnętrzny  związek  Jego  doczesnego  „ogołocenia”  i  haniebnej  śmierci  krzyżowej  z 
późniejszym  wywyższeniem  przez  Ojca,  uwieńczonym  adoracją  o  zasięgu  kosmicznym. 
Bogatsza jest dalej eschatologia o ważny moment indywidualny – nagrody pośmiertnej jeszcze 
przed paruzją (1,23). Życie zaś doczesne ukazuje się jako nieustanny bieg ku doskonałości, z 
niezłomną  nadzieją,  że  wezwanie  z  góry  będzie  skuteczne  do  końca  (3,12  nn).  Napomnienia 

background image

moralne listu, jak zawsze u Pawła, mają uzasadnienie chrystocentryczne: Chrystus jest wzorem 
(2,5) i dawcą łaski (1,11.19; 4,23). Najgłębszą racją chrześcijańskiej nieustannej radości jest to, 
że  Pan  jest  blisko  (4,5).  Dlatego  wiernych  ma  cechować  swoista  beztroska  (4,6).  Nadto  list 
obfituje w zawsze aktualne w Kościele napomnienia do jedności i zgody (1,27; 2,1–5; 4,2). 

ADRES (1,1–2) 

1

 

1

 

Paweł  i  Tymoteusz,  słudzy  Chrystusa  Jezusa,  do  wszystkich  świętych  w  Chrystusie 

Jezusie,  którzy  są  w  Filippi,  wraz  z  biskupami  i  diakonami. 

2

 

Łaska  wam  i  pokój  od  Boga,  Ojca 

naszego, i Pana, Jezusa Chrystusa! 

 

1

–2.

 W adresie tego listu obok zwykłych elementów stałego formularza (zob. 

Rz 1,1.7

) są 

znamienne szczegóły  godne podkreślenia. Święty  Paweł  nie nazywa siebie „apostołem”, lecz 
siebie i Tymoteusza, najwierniejszego z uczniów (por. 

Dz 16,3

17,14n

18,5

2 Kor 1,19n

) – 

określa  mianem  sług  Chrystusa  Jezusa.  Wobec  Macedończyków  (por.  adresy  1  i  2  Tes)  nie 
trzeba  było  akcentować  godności  apostolskiej,  bo  tam  jej  nikt  nie  podważał:  pełne  biblijnej 
treści  określenie  sługa  wystarczało.  Święci  w  Chrystusie  Jezusie  –  adresaci  listu  –  to  cały 
Kościół  lokalny  w  Filippi  (zob.  Wstęp).  Tylko  w  tym  liście  Pawłowym  są  wymienieni  w 
adresie biskupi i diakoni. W pierwszej grupie – ze względu na brak wówczas jeszcze precyzji 
terminologicznej  –  powszechnie  upatruje  się  naszych  dzisiejszych  kapłanów  (prezbiterów) 
podobnie jak w 

Dz 20,17.28

DZIĘKCZYNIENIE I MODLITWA ZA ADRESATÓW (1,3–11) 

3

 

Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam – 

4

 

zawsze, w każdej modlitwie, zanosząc ją 

z  radością  za  was  wszystkich  – 

5

 

z  powodu  waszego  udziału  w  [szerzeniu]  Ewangelii  od 

pierwszego dnia aż do chwili obecnej. 

6

 

Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was 

dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa. 

7

 

Słusznie przecież mogę tak o was myśleć, 

bo  noszę  was  wszystkich w sercu jako tych, którzy  mają udział  w mojej łasce:  zarówno  w moich 
kajdanach, jak i w obronie  Ewangelii uzasadnionej dowodami. 

8

 

Albowiem Bóg jest mi świadkiem, 

jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi [ożywiony] miłością Chrystusa Jezusa. 

9

 

A modlę się o to, 

by miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu 

10

 

dla  oceny  tego,  co  lepsze,  abyście  byli  czyści  i  bez  zarzutu  na  dzień  Chrystusa, 

11

 

napełnieni 

plonem sprawiedliwości, który [przynosimy] przez Jezusa Chrystusa, na chwałę i cześć Boga. 

 

3

–6.

 Zwyczajowe w starożytności i u św. Pawła dziękczynienie (zob. 

Rz 1,8

) zawiera tutaj 

większą  niż  w  innych  listach  osobistą  serdecznść,  co  łatwo  się  tłumaczy  szczególną  więzią 
łączącą Apostoła z Filipianami (zob. Wstęp). Za nich z radością się modli, choć o innych mówi 
z płaczem (3,18) lub  pisze  wśród wielu łez (

2  Kor  2,4

). Powodem  tej radości, dostrzegalnym 

tylko dla oczu wiary, jest udział Filipian w apostolstwie, o czym szerzej będzie mowa w w. 7. 
Użyty termin κoινωνία zawiera w sobie pojęcie łączności duchowej  (

1  Kor  1,9

2  Kor  6,14

), 

uczestnictwa w posiadaniu czy korzystaniu (2,1; 3,10; 

1 Kor 10,16

), wreszcie dobroczynnego 

dawania pomocy (

Rz 15,26

2 Kor 9,6–12

n), co i tu ma szczególne zastosowanie (4,10.16.18). 

Ramy czasowe tej akcji rozciągają się  od pierwszego dnia, znanego nam z 

Dz  16,13nn

  (zob. 

Wstęp), równoznacznego z przyjęciem nowej wiary, aż do dnia Chrystusa Jezusa, więc aż do 

background image

paruzji  jako  chwili  ostatecznej  oceny  wszelkiej  ludzkiej  działalności  (zob. 

1  Kor  1,8

3,13

). 

Źródłem ufnego optymizmu jest dla Apostoła nie tyle obserwacja duchowych postępów swoich 
adresatów, ile raczej niechybne powodzenie zbawczego  dobrego dzieła, którego inicjatorem i 
dokonawcą jest Bóg. 

7.

  W  uzasadnieniu  swego  stosunku  do  Filipian  Apostoł  zmienia  ton  dotąd  podniosły  na 

bardziej ojcowski. Nosi wszystkich w sercu – tzn. o wszystkich bez wyjątku życzliwie pamięta i 
troszczy się, on, założyciel ich lokalnego Kościoła. Udział w mojej łasce – to właśnie udział w 
apostolstwie (a nie tylko „w radości” – jak miała Wulgata), ze wszystkimi jego następstwami. 
Były  to  w  chwili  pisania  kajdany  –  Paweł  je  też  uważa  za  łaskę.  Dalej,  była  to  obrona 
Ewangelii  uzasadnionej  dowodami
  –  czyli  całokształt  zasług  mężnego  świadka 
Chrystusowego, postawionego przed trybunałem pogan. Na czymże polegał udział Filipian w 
tym wszystkim? Byli oni narażeni na to samo, co Paweł (1,28nn), współczuli mu, okazując to 
w  modlitwie,  w  korespondencji  i  w  przesyłaniu  do  więzienia  zasiłków  pieniężnych.  Mimo 
niewątpliwych  więzów  ludzkiej  sympatii  i  bliskości,  zasada  udziału  jest  głębsza  –  jest  nią 
wspólna sprawa Chrystusa, Jego dynamicznie pojęta zwycięska Ewangelia, prawdziwie Dobra 
Nowina. 

8.

  Zaklęciem  się  uroczystym  na  Boga  (jak  w 

Rz  1,9

1  Tes  2,5

),  wzorem  zresztą  wielu 

postaci  ST  (

Sdz  11,10

1  Sm  12,5

Hi  16,19

Jr  42,5

Mi  1,2

)  i  w  ogóle  ludzi  starożytnych, 

rozprasza  wątpliwości  co  do  faktu,  natężenia  i  zakresu  swych  ojcowskich,  a  zarazem 
całkowicie nadprzyrodzonych uczuć względem wszystkich Filipian, potrzebujących, zwłaszcza 
w  obecnej  ich  sytuacji,  obecności  Apostoła.  To  właściwie  Chrystus,  który  żyje  w  swym 
Apostole (

Ga 2,20

), kocha przez niego Filipian. 

9

–11.

  Paweł  wraca  do  swojej  modlitwy  w  intencji  adresatów:  o  miłość,  wraz  z  jej 

następstwami  do  wiekuistej  nagrody  włącznie,  którą  przyzna  Pan  podczas  paruzji.  Bez 
bliższego określenia swego przedmiotu miłość kieruje się tak ku Bogu, jak i ku bliźnim. Jako 
wielkość autonomiczna, wyrażająca samą istotę życia chrześcijańskiego, jest to „coś więcej niż 
przykazanie” (B. Häring). Istotą życia chrześcijańskiego tutaj jest dynamika, stały wzrost, stąd 
i  główna  jego  sprężyna,  miłość,  by  doskonaliła  się  coraz  bardziej  i  bardziej.  Bezpośrednim 
sprawdzianem  tego  wzrostu  –  zwłaszcza  w  dziedzinie  szukania  woli  Bożej  –  będzie  głębsze 
poznanie
  (zob. 

Ef  1,17

)  spraw  Bożych  i  coraz  subtelniejsze  wyczucie  –  tzn.  zmysł  moralny, 

który  w  najrozmaitszych  sytuacjach  życiowych  odkryje  wolę  Bożą,  a  tym  samym  pozwoli 
nieomylnie  ocenić  co  lepsze,  co  moralnie  doskonalsze.  Swoistą  etykę  sytuacyjną,  lecz 
niezawodną, dyktuje nadprzyrodzona miłość, Augustynowe dilige et quod vis fac. Przy takim 
nieustannym usposobieniu woli mogą Filipianie ufnie patrzeć w stronę dnia Chrystusa. Okażą 
się bowiem  na Jego sądzie  czyści i  nienaganni (

1  Kor  5,8

Kol  1,22

Dz  24,16

), co więcej  – 

trwale napełnieni plonem sprawiedliwości (por. 

Ga 5,22

), tj. doskonałości moralnej czy zasług. 

Kres  ten  jest  osiągalny  dzięki  pośrednictwu  Zbawcy  –  Chrystusa.  Tak  zdobyte  i  ocenione 
ludzkie czyny zmierzają ostatecznie ku chwale i czci Boga (por. 

Mt 5,16

J 15,8

). 

 

 

background image

APOSTOŁ DZIELI SIĘ NOWINAMI I ODSŁANIA SERCE 

SUKCESY APOSTOLSKIE WIĘŹNIA (1,12–26) 

12

 

Bracia, chcę, abyście wiedzieli, że moje sprawy przyniosły raczej korzyść Ewangelii, 

13

 

tak iż 

kajdany moje stały się głośne w Chrystusie w całym pretorium i u wszystkich innych. 

14

 

I tak więcej 

braci, ośmielonych  w Panu moimi kajdanami, bardziej się odważa  głosić bez lęku słowo Boże. 

15

 

Niektórzy  wprawdzie  z  zawiści  i  przekory,  inni  zaś  z  dobrej  woli  głoszą  Chrystusa. 

16

  Ci  ostatni 

[głoszą]  z  miłości,  świadomi  tego,  że  jestem  przeznaczony  do  obrony  Ewangelii. 

17

 

Tamci  zaś, 

powodowani  niewłaściwym  współzawodnictwem,  rozgłaszają  Chrystusa  nieszczerze,  sądząc,  że 
przez to dodadzą ucisku moim kajdanom. 

18

 

Ale cóż to znaczy? Jedynie to, że czy to obłudnie, czy 

naprawdę, na wszelki sposób głosi się Chrystusa. A z tego ja się cieszę i będę się cieszył. 

19

 Wiem 

bowiem, 

że mi to wyjdzie na zbawienie (

Hi 13,16

 

LXX) dzięki waszej modlitwie i pomocy, udzielanej 

przez Ducha Jezusa Chrystusa, 

20

 

zgodnie z gorącym oczekiwaniem i nadzieją moją, że w niczym 

nie  doznam  zawodu.  Lecz  jak  zawsze,  tak  i  teraz,  z  całą  swobodą  i  jawnością  Chrystus  będzie 
uwielbiony  w  moim  ciele:  czy  to  przez  życie,  czy  przez  śmierć. 

21

 

Dla  mnie  bowiem  żyć  –  to 

Chrystus,  a  umrzeć  –  to  zysk. 

22

 

Jeśli  zaś  żyć  w  ciele  –  to  dla  mnie  owocna  praca,  cóż  mam 

wybrać?  Nie  umiem  powiedzieć. 

23

 

Z  dwóch  stron  doznaję  nalegania:  pragnę  odejść,  a  być  z 

Chrystusem, bo to o wiele lepsze; 

24

 

pozostawać zaś w ciele – to bardziej konieczne ze względu na 

was. 

25

 

A  ufny  w  to,  wiem,  że  pozostanę,  i  to  pozostanę  nadal  dla  was  wszystkich,  dla  waszego 

postępu i radości  w  wierze, 

26

 

aby rosła  wasza  duma w Chrystusie Jezusie przez moją ponowną 

obecność u was. 

 

12

–13.

  Główny  zrąb  Flp  stanowi  coś,  co  jest  więcej  niż  opisem  niedawnych  faktów. 

Swoją prowadzoną na odległość gawędę, która nie przestaje być ważkim pismem apostolskim, 
zaczyna  św.  Paweł  od  nowin  o  sobie  jako  więźniu.  Nie  są  to  jednak  zwierzenia  prywatne: 
nowiny  dotyczą  nieoczekiwanego  obrotu,  jaki  przyjęło  uwięzienie  Apostoła.  Ukazuje  się  w 
nich  on  sam  jako  bez  reszty  oddany  sprawie  Chrystusa.  Z  uwięzienia  Pawła  korzysta 
Ewangelia, którą tu należy rozumieć jeszcze – zgodnie ze źródłosłowem (por. 

Mk 1,1

Rz 1,1

– jako dynamiczne głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu w Chrystusie. Mianowicie rozniosła 
się  wieść  o  zaszczytnych  kajdanach  Pawła,  nie  pospolitego  przestępcy,  lecz  Apostoła 
Chrystusa, w całym pretorium. Tym terminem określano wówczas nie tylko pałac cesarski czy 
kwaterę  wielkorządcy  rzymskiego  (

Mt  27,27

),  ale  również  i  kwatery  pretorianów  lub  ich 

samych, a także zespół ludzi pozostających na służbie cesarskiej. Tych ostatnich ma tu Paweł 
na myśli. Od nich to wieść o Pawle szła jeszcze dalej, oczywiście docierając do pogan. 

14

–17.

  Innym  dodatnim  skutkiem  uwięzienia  Apostoła  jest  ożywienie  gorliwości 

misjonarskiej  wśród  miejscowych  chrześcijan,  bo  właśnie  jego  przykład  natchnął  ich  świętą 
odwagą.  Widocznie  dotąd  im  jej  brakowało…  Dalej  Paweł,  mimo  swej  ogromnej  żarliwości 
ducha  trzeźwy  realista,  stwierdza  prawdę  niezbyt  pochlebną  dla  niektórych  braci  –  nie  dość 
szlachetne  pobudki  ich  apostolskiego  działania:  niewłaściwe  współzawodnictwo.  Na  te  wady 
był Paweł uczulony (por. 

Rz 13,13

1 Kor 1,11

2 Kor 12,20

Ga 5,20n

1 Tm 6,4

Tt 3,3

). Za to 

innym  chrześcijanom  przypisuje  szczere  intencje  oraz  miłość  w  proklamowaniu  Chrystusa, 
jedynego  Władcy,  co  oczywiście  było  niezgodne  z  rzymskim  kultem  cezarów.  U  tych 
szlachetnych – widzi on zrozumienie zadań i sytuacji Pawła, którego apostolstwo streszcza się 
do obrony Ewangelii. Nieszlachetni chcą oderwać od Pawła nowo nawróconych, pozyskać ich 
dla  siebie  i  przez  to  uczynić  dotkliwsze  jego  więzienne  osamotnienie.  Postępowanie  to  w 
gruncie rzeczy było okrutne. 

background image

18.

  Pawła  jednak  jako  bezinteresownego  Apostoła  Chrystusa  mniej  obchodzą  braki 

moralne ludzkich narzędzi, a więcej postęp samej sprawy Bożej, która mimo wszystko posuwa 
się  naprzód,  bo  na  wszelki  sposób  głosi  się  Chrystusa.  Dla  ludzkich  zaś  niedoskonałych 
narzędzi apostolskich zna Paweł tajemniczy ratunek jakby przez ogień (

1 Kor 3,15

). Stąd mimo 

wszystko się cieszy. 

19.

  Głębiej  jeszcze  uzasadnia  on  swoją  radość  kierując  wzrok  ku  ostatecznemu 

rozrachunkowi,  cytując  słowa  Hioba.  Tym  się  jednak  różni  od  cierpiącego  „Męża 
sprawiedliwego”, że ufność swą opiera nie na czystości sumienia, lecz na łasce. Duch Święty, 
określony  tutaj  podobnie  jak  w 

Rz  8,9

  dopełniaczem  Jezusa  Chrystusa,  bo  zstępuje  do  dusz 

dzięki ich zjednoczeniu z Chrystusem, udziela mu pomocy dzięki modlitwom Filipian. Święty 
ceni  sobie  modlitwy  wiernych  (por. 

Rz  15,30

Ef  6,19n

Kol  4,3.18

),  tj.  skuteczne 

wstawiennictwo Kościoła. 

20.

 Warunkiem skuteczności modlitwy wstawienniczej jest niezłomna nadzieja Apostoła, 

którą  wyraża  jego  formuła  zaczerpnięta  z  Psalmów  (por.  np. 

Ps  31[30],2

35[34],4.26

).  Nie 

doznać zawodu w języku NT (por. 

2 Kor 10,8

1 P 4,16

1 J 2,28

) znaczy tyle, co doczekać w 

chwili  rozstrzygającej,  zwłaszcza  podczas  paruzji,  ujawnienia  swej  przynależności  do 
Chrystusa.  On  bowiem  –  znak  sprzeciwu  (

Łk  2,34

)  –  ma  triumf  zapewniony.  Uwielbi  Go  w 

tym  konkretnym  wypadku,  czyli  nada  rozgłos  Jego  sprawie,  zarówno  w  ciele  dokonane 
męczeństwo  Pawła,  jak  po  uwolnieniu  z  więzienia  –  dalsze  jego  życie  apostolskie.  Pełne 
zaangażowanie  w  sprawę  Pana  daje  „świętą  obojętność”,  z  jaką  oczekuje  więzień  wyroku, 
który go albo skaże, albo uwolni. 

21.

  Lapidarna  zasada  tłumaczy  tę  imponującą  postawę  Apostoła.  Chrystus  oznacza  tu 

skrótowo trud dla Chrystusa – cel życia ziemskiego Pawła. Paradoksalny zaś zysk w śmierci – 
to  osiągnięcie  celu  tego  życia,  tzn.  nieutracalnej  bliskości  z  Chrystusem  (por.  1,23;  3,8; 

Rz 

14,8

2 Kor 5,8

). 

22

–23.

 Apostoł do końca urywku rozważa oba człony alternatywy, przed którą stoi jako 

więzień. Dalsze życie doczesne ma przed sobą perspektywy owocnego działania apostolskiego, 
co stanowi wielką wartość dla Pawła aktywisty, jakich mało. Wybór jest trudny, bardzo swoista 
„święta  obojętność”  podlega,  jak  się  okazuje,  prawu  napięcia:  z  dwóch  stron  nalegania. 
Osobiście  całą  duszą  pragnie  być  już  na  zawsze  z  Chrystusem  –  po  drugiej  stronie  grobu, 
bezpośrednio  po  śmierci  (por. 

Łk  23,43

Dz  7,56.59

2  Kor  5,6–8

).  Następuje  ważkie 

uzasadnienie  takiego  wartościowania:  to  o  wiele  lepsze  (niemożliwe  do  dosłownego 
przetłumaczenia jest pleonastyczne nagromadzenie aż trzech przysłówków greckich). Zważmy: 
lepsze  od  łączności  z  Chrystusem  wśród  prac  apostolskich,  tak  jak  lepszy  jest  kres  drogi  niż 
pielgrzymowanie z dala od niego. Tęsknota to za szczęściem, którym jest nie jakiś stan, lecz 
osoba – być z Chrystusem

24

–26.

 Drugi zaś człon alternatywy ocenia Apostoł pod kątem widzenia dobra adresatów: 

jest to wytrwanie na życiowym posterunku. Kościołowi bardziej potrzebne jest apostolstwo niż 
męczeństwo. Ufny w tę zasadę, Apostoł przeczuwa, że sprawa jego przybierze obrót pomyślny 
dla  Filipian.  Jego  powrót  do  nich  przyniesie  im  radosny  postęp  w  wierze,  da  szlachetną, 
nadprzyrodzoną dumę z jego wśród nich działalności. Kontekst bowiem listu (1,28 nn; 2,15n; 
3,3.17–19;  4,5.8)  sugeruje,  że  sytuacja  Filipian  ochrzczonych  była  niełatwa  ze  względu  na 
otoczenie  tak  pogańskie,  jak  i  żydowskie.  Stąd  u  wielu  mogła  pojawić  się  skłonność  do 

background image

małoduszności. Najpierw tym listem, a potem swoim przyjazdem pragnie Apostoł ją do reszty 
rozproszyć. 

ZACHĘTA DO WIERNOŚCI, JEDNOŚCI I POKORY (1,27–2,4) 

27

 

Tylko  sprawujcie  się  w  sposób  godny  Ewangelii  Chrystusowej,  abym  ja  –  czy  to  gdy 

przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka – mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym 
duchu,  jednym  sercem  walcząc  wspólnie  o  wiarę  w  Ewangelię, 

28

  i  w  niczym  nie  daj

ecie  się 

zastraszyć przeciwnikom. To właśnie jest dla nich zapowiedzią zagłady, dla was zaś zbawienia, i to 
przez  Boga. 

29

 

Wam bowiem z łaski dane jest dla Chrystusa: nie tylko  w Niego  wierzyć, ale i dla 

Niego cierpieć, 

30

 

skoro toczycie taką samą walkę, jaką u mnie widzieliście, i jaką teraz prowadzę. 

2

 

1

 

Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli 

jakieś uczestnictwo w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie – 

2

 

dopełnijcie mojej radości przez 

to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, 

3

 

a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze 
oceniając  jedni  drugich  za  wyżej  stojących  od  siebie. 

4

 

Niech  każdy  ma  na  oku  nie  tylko  swoje 

własne sprawy, ale też i drugich. 

 

27

–28.

 Od myśli o przyszłej, może już bliskiej, chwili przybycia do Filipian przechodzi 

Apostoł od razu do swoich aktualnych obowiązków wobec nich, udzielając im napomnień. Nie 
czytamy tu o wielkich wadach i nadużyciach, co świadczy o wysokim poziomie etycznym tego 
Kościoła macedońskiego. Niemniej nawet na podstawie zachęt do praktykowania cnót możemy 
wywnioskować,  jakie  braki  adresatów  ma  Apostoł  na  uwadze.  Zacząwszy  od  unum 
necessarium
  –  od  życia  godnego  Ewangelii  –  od  razu  akcentuje  Apostoł  potrzebę  trwałej 
jedności.  Ramię  w  ramię  mają  Filipianie  walczyć  o  wiarę  w  Ewangelię,  gdyż  nie  brak  jej 
przeciwników. Bliższy kontekst nasuwa przypuszczenie, że Apostoł ma na myśli pogan, którzy 
zwalczali nową wiarę jako religio illicita. Przed próbami zastraszenia ze strony prześladowców 
ciągle przestrzega NT: 

Mt  10,26–33

  par.; 

Łk 21,14–19

J  14,27

1  P  3,14

Ap  21,8

.  Wzorem 

proroków  ST  Apostoł  poucza  Filipian  o  teologicznym  sensie  faktu  dziejowego,  który 
przeżywają:  zmagania  królestwa  Bożego  z  przeciwieństwami  należą  do  programu 
zamierzonego  przez  Boga.  Jego  sąd  już  się  z  wolna  dokonuje  w  ciągu  dziejów,  a  dzień 
Chrystusa
  jedynie  ujawni  ten  sąd  wobec  całego  świata  (por. 

2  Tes  1,3–10

).  Tak  więc  w 

obecnym trudnym dla nich „znaku” winni dostrzec przyszłe zbawienie i to przez Boga

29

–30.

 W jędrnym zdaniu o niełatwej składni mówi Apostoł o zasadzie, która jest echem 

ósmego  błogosławieństwa  z 

Mt  5,11n

:  cierpienie  dla  Chrystusa  to  Boży  charyzmat,  to  łaska 

następna,  płynąca  z  wiary  w  Niego,  jej  najpełniejsze  uwieńczenie.  Tak  więc  cieszyli  się 
apostołowie ubiczowani przez Sanhedryn (

Dz 5,41

), a Paweł z Sylasem, właśnie w więzieniu w 

Filippi, po bezprawnym wychłostaniu rózgami modlili się i śpiewali hymny (

Dz 16,25

). Potem 

w  myśl  tej  zasady  św.  Ignacy  z  Antiochii  będzie  pragnął  męczeństwa,  chcąc  być  „naprawdę 
chrześcijaninem” (Ad Rom. 3,2). Filipianie widzieli swego czasu wspomniane bezprawie władz 
miejskich wobec Pawła i Sylasa, a obecnie słyszą o jego ponownym uwięzieniu – mają więc 
przykład  zachęcający  do  toczenia  walki  równie  odważnej,  gdyż  jest  to  próba  na  miarę  sił 
ludzkich.  Sam  przykład  Pawła  tu  podany  zdaje  się  wskazywać  na  to,  że  obecna  sytuacja 
Filipian  jest  pod  pełnym  względem  analogiczna  do  jego  sytuacji.  Wspólnym  mianownikiem 
jest cierpienie dla sprawy Chrystusa, spowodowane fałszywym oskarżeniem ludzi zawistnych. 
Domysł taki potwierdzają dalsze aluzje w tym liście (2,15n; 3,2.18n). 

background image

2,1

–2.

  Podkreślony  w  ten  sposób  fakt  solidarności  Apostoła  z  Filipianami  w  podobnym 

cierpieniu  pozwala  mu  na  tym  usilniejsze  żądania  pod  ich  adresem.  W  lapidarnej  formie 
gorącego  apelu  nawołuje  ich  do  jedności,  opartej  na  miłości  i  pokorze.  Znamienna  jest  przy 
tym  motywacja  tych  żądań.  Najpierw  zaklina  Apostoł  adresatów  na  Boże  dary  udzielone  im 
przez trzy Osoby Boskie, wymienione w kolejności: Syn, Ojciec, Duch (por. 

2 Kor 13,13

), a na 

końcu dopiero apeluje do wzajemnej sympatii. Trzy dary, wpierw wspomniane, są oczywiście 
również  owocami  działalności  Pawła  wśród  Filipian.  Jeśli  więc  może  on  liczyć  na  jej  trwałe 
następstwa  w  duszach  adresatów,  a  nadto  na  ich  osobiste  współczucie  dla  siebie  –  więźnia, 
niechaj starają się o dopełnienie radości. Będzie nią stwierdzenie, że panuje wśród nich jedność 
dążeń. A tym unum necessarium jest sprawa Chrystusa. 

3

–4.

  Poprzednią  zachętę  z  kolei  wzmacniają  odpowiednie  konkretne  już  zakazy. 

Wypomina Apostoł zauważone złe dążności wśród Filipian:  niewłaściwe współzawodnictwo i 
pragnienie  próżnej  chwały.  Echo  tej  krytyki  jeszcze  raz  usłyszymy  w  4,2.  Środkiem  na  nie 
skutecznym będzie pokora, która ocenia drugich za wyżej stojących od siebie. Zdanie Apostoła, 
rzucone  wiernym  niedawno  nawróconym  z  pogaństwa,  stawiało  wielkie  wymaganie. 
Starożytność  bowiem  nie  uważała  pokory  w  ogóle  za  cnotę.  Czy  to  grecka  ταπεινo

ρoσύνη 

(według  źródłosłowu:  „niskość  umysłu”),  czy  rzymska  humilitas  (dosł.:  „przyziemność”), 
nikomu nie imponowały. Trzeba było Wcielenia, by pokora stała się niezbędnym  warunkiem 
prawdziwej wielkości chrześcijanina. Ściśle z pokorą wiąże się miłość. Nadaje jej tu Apostoł 
konkretną postać dbałości o sprawy drugich (por. 

Rz 15,2n

1 Kor 8,13

2 Kor 8,8

), bo miłość 

nie szuka swego (

1 Kor 13,5

). 

CHRYSTUS, BÓG-CZŁOWIEK, WZOREM POKORY (2,5–11) 

5

 

To dążenie niech was ożywia; ono też [było] w Chrystusie Jezusie. 

6

 

On to, istniejąc w postaci Bożej, 

 

nie skorzystał ze sposobności, 

 

aby na równi być z Bogiem, 

7

 

lecz ogołocił samego siebie, 

 

przyjąwszy postać sługi, 

 

stając się podobnym do ludzi. 

 

A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, 

8

 

uniżył samego siebie, 

 

stając się posłusznym aż do śmierci – 

 

i to śmierci krzyżowej. 

9

 

Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył 

 

i darował Mu Imię 

 

ponad wszelkie imię, 

10

 

aby na Imię Jezusa 

 

zgięło się każde kolano (

Iz 45,23

 

istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. 

11

 

I aby wszelki język wyznał (

Iz 45,23

 

że Jezus Chrystus jest PANEM – 

 

ku chwale Boga Ojca. 

 

Ostatnia  zachęta  Apostoła  otrzymuje  z  kolei  najmocniejsze  poparcie.  Jest  nim  ukazanie 

niedościgłego,  a  przecież  wszystkich  obowiązującego,  wzoru  pokory  Jezusa  Chrystusa  w 
hymnie o Jego ogołoceniu z chwały (kenoza). Zaskakuje nas w tym właśnie miejscu, na wskroś 

background image

po  duszpastersku  praktycznym,  wykończona  formuła  chrystologii.  Dla  Pawła  jednak 
chrześcijański etos ma zawsze jako uzasadnienie ostateczne logos; a wszyscy mamy się stać na 
wzór Syna
 Bożego (

Rz 8,29

). 

5.

  Bezpośrednie  wezwanie  do  naśladowania  Chrystusa  pokornego  w  całokształcie  dążeń 

poprzedza  sam  hymn.  Owo  dążenie  w  życiu  ziemskim  Jezusa  –  to  nie  tylko  pokora,  ale  i 
ofiarne samozaparcie, posunięte do ostateczności. 

6.

 Pierwsza strofa hymnu, objęta tym wierszem, stwierdza Boską preegzystencję Chrystusa 

i mówi o Jego własnej ocenie niewątpliwego prawa do chwały zewnętrznej, odpowiedniej do 
swej godności Syna Bożego. Wyraz postać oddaje tu nie tyle istotę, ile raczej rangę, kondycję, 
dającą  się  poznać  na  zewnątrz.  Wobec  tego  niewątpliwego  prawa  do  godnej  chwały 
zewnętrznej Chrystus zajął szczególne stanowisko. Stojąc w obliczu Wcielenia  nie skorzystał 
ze sposobności
 bytowania ziemskiego  na równi  z Bogiem. Na jakąś tajemniczą decyzję Syna 
Bożego wskazują także inne teksty NT (por. 

2 Kor 8,9

Hbr 12,2

). Chrystus postąpił odwrotnie 

niż Adam w raju, który dał się skusić szatańskiej ułudzie równości z Bogiem (

Rdz 3,5

). Potem 

ziemski Jezus zajmie tę samą postawę rezygnacji z chwały, gdy będzie kuszony przez diabła 
(

Mt 4,3–7

Łk 4,3–12

) i gdy stanie w obliczu męki (

Mt 26,53

). 

7  a  b  c.

  Druga  strofa  (w.  7  a  b  c)  opiewa  następstwo  poprzedniej  oceny  i  decyzji  – 

pierwszy  etap  dobrowolnego  uniżenia  się  Chrystusa,  zwany  od  użytego  tu  czasownika 
greckiego  „kenozą”.  Najlepiej  oddać  go  naszym  terminem  „ogołocenie”,  gdyż  Boska  Osoba 
właściwie  nie  podlega  czynności  „wyniszczenia”,  jak  to  się  zazwyczaj  dotąd  tłumaczyło,  a 
przedmiot  czynności  wyrażonej  stroną  zwrotną  samego  siebie,  odnosi  się  zawsze  do  osoby 
działającej (P. Benoit). Dwie następne czynności w pokornym dążeniu Chrystusa tłumaczą, na 
czym polegało owo ogołocenie: przyjął postać sługi oraz stał się podobnym do ludzi. Chrystus 
ogołocił  samego  siebie  z  tej  chwały,  do  jakiej  Mu  dawała  prawo  postać  Boża  Jego 
preegzystencji.  Postać  sługi  –  wyraźne  przeciwstawienie  do  postaci  Bożej  –  znów  nie  tyle 
oznacza samą naturę człowieka, ile raczej szczególny rodzaj ludzkiego bytowania. Wyraz sługa 
przywodzi tu na pamięć tak popularną w pierwotnym Kościele teologię Sługi Jahwe, która w 
ziemskich dziejach Jezusa dostrzegła urzeczywistnienie proroctwa z 

Iz 53

 (por. 

Mt 12,18

Dz 

3,13.26

4,27–30

8,32–35

1 P 2,21–25

). Jak z dalszej części hymnu wynika, chodzi o program 

służby szczególnej, polegającej na dobrowolnym cierpieniu i haniebnej śmierci. Podobnym do 
ludzi
 staje się Chrystus nie przez samą tylko naturę ludzką, lecz przez dzielenie z człowiekiem 
wszystkiego prócz grzechu (por. 

Hbr 2,17

4,15

10,5–10

). 

7d

–8.

  Trzecia  strofa  podaje  dalsze  etapy  „kenozy”  Chrystusa:  życie  doczesne  i  rodzaj 

śmierci  najhaniebniejszy,  który  stanowi  kres  uniżenia.  Postać  zewnętrzna  Chrystusowego 
człowieczeństwa  łatwo  mógł  ukryć  Jego  prawdziwą  wielkość  transcendentną.  Nadto  w  tym 
życiu tylko ludzkim – według zewnętrznego przejawu – Jezus przyjął postawę pokory, gdy aż 
tak uniżył  samego siebie. Wyraziła się ona w posłuszeństwie względem  Boga Ojca, o którym 
tak  wiele  mówi  NT,  podkreślając  jego  bolesną  cenę  (

Mt  26,39

  par.; 

Hbr  5,7

),  przejawy 

zewnętrzne (

1 P 2,23

) i zbawczą wartość (

Rz 5,19

Hbr 5,8–10

). Określenie posłusznym aż do 

śmierci nie tylko wskazuje na granicę czasową, lecz i na szczytowe osiągnięcie (por. 

2 Tm 2,9

Hbr  12,4

).  Chrystusowe  posłuszeństwo  było  heroiczne,  ale  trudne  do  zrozumienia  dla  świata 

starożytnego,  który  z  boskością  wiązał  piękno  i  wolność.  Za  podtekst  więc  może  służyć 
ekspiacyjna  postawa  Sługi  Jahwe,  który  cierpi  posłusznie  (

Iz  53,4–6.8.12

).  Nie  waha  się 

Apostoł  przed  dodaniem  nowego  określenia,  jeszcze  bardziej  szokującego  jego  starożytnych 
słuchaczy  i  czytelników,  mianowicie  –  śmierci  krzyżowej,  którą  zawsze  głosił  z  takim 

background image

naciskiem  (3,18; 

1  Kor  1,17n.  23

2,2

Ga  5,11.24

6,14

Kol  1,20

2,14

).  Był  to 

najhaniebniejszy  rodzaj  śmierci,  stosowany  jako  kara  tylko  w  odniesieniu  do  niewolników. 
Wzdrygali się przed nim nie tylko obywatele imperium rzymskiego, które ustawami chroniło 
ich  przed  śmiercią  krzyżową.  Także  w  oczach  Żydów  taka  śmierć  oznaczała  Boże 
przekleństwo  (

Pwt  21,23

Ga  3,13

).  Jeślibyśmy  graficznie  mieli  oddać  bieg  myśli  hymnu, 

można by go nakreślić jako parabolę: jej gałąź zstępująca ku dołowi osiąga w tym wierszu swój 
najniżej położony wierzchołek – jest nim śmierć krzyżowa Chrystusa. 

9.

  Z  nową,  trzecią  strofą,  wszystko  się  zmienia:  druga  gałąź  paraboli  biegnie  znowu  do 

góry,  skąd  zstąpił  preegzystujący  Chrystus.  Słowo  dlatego  wskazuje,  że  wywyższenie 
Chrystusa  przez  Boga  jest  następstwem  kolejnych  aktów  Jego  poprzedniego  uniżenia. 
Odpowiada  to  błogosławionym  następstwom  posłuszeństwa  Sługi  Jahwe  (

Iz  53,10–12

;  por. 

52,13), jak zresztą zasadzie o wywyższeniu uniżających się, podanej przez samego Jezusa (

Mt 

23,12

  par.).  Filipianie  na  tym  przykładzie  mają  zrozumieć,  jak  Bóg  ceni  i  jak  nagradza 

prawdziwą  pokorę.  Zresztą  wewnętrzny  związek  dobrowolnej  męki  i  późniejszej  chwały 
Chrystusa należy do podstawowych tez chrystologii NT. Znajdujemy go w świadomości Jezusa 
(por. 

Mt  12,39n

16,21

  par.; 

Łk  2,26

J  3,14n

8,24

10,17

12,32–34

),  jak  również  w  myśli 

teologicznej Apostołów (np. 

Rz 8,17

Hbr 2,9

12,2

Ap 1,18

2,8

5,9n.12

). Przez wywyższenie 

zaś  należy  rozumieć  w  myśl  teologii  Apostołów  trzy  fakty  paschalne:  zmartwychwstanie 
Chrystusa, wniebowstąpienie z zajęciem miejsca po prawicy Ojca i dowód tego faktu w postaci 
zesłania Ducha Świętego (

Dz 2,33

5,31

Rz 1,3n

8,34

Ef 4,9n

Kol 3,1

Hbr 7,26

9,12–14

). 

Tu  jednak  wywyższenie  człowieczeństwa  Chrystusa  otrzymuje  akcent  szczególny,  wyrażony 
następną Bożą czynnością: darował Mu Imię ponad wszelkie imię. Jak dalszy kontekst (w. 11) 
wskazuje, imieniem tym jest dotąd w ST tylko Bogu przysługujący tytuł PAN

10.

  Piąta  więc  strofa  hymnu  mówi  o  kosmicznej  adoracji  majestatu  –  bo  tak  tu  należy 

rozumieć  Imię  –  wywyższonego  Jezusa.  Hymn  zapożycza  tu  słów  z  Izajasza  o  zgięciu  się 
każdego kolana
 przed Bogiem. Ta oznaka boskiego kultu i poddania się władzy (por. 

Rz 11,4

14,11

Ef 3,14

) jest kolejnym, równoległym przejawem Bożej nagrody: za skrajne uniżenie się 

–  najwyższa  godność,  za  posłuszeństwo  –  posłuch  ze  strony  wszystkich  mieszkańców 
kosmosu,  a  więc  aniołów,  ludzi  żyjących  i  zmarłych,  a  wreszcie  za  przeżytą  do  końca 
rzeczywistość Sługi – równie rzeczywista władza nieograniczona Pana. 

11.

 Szósta i ostatnia strofa hymnu ukazuje akt końcowy adoracji kosmicznej Chrystusa  – 

znów  słowami  z  Izajasza.  Aktem  tym  jest  powszechne  wyznanie,  że  Jezus  Chrystus  jest 
PANEM
.  Była  to  formuła  pierwotnego  kerygmatu  apostolskiego,  jak  widać  z 

Rz  10,9

1  Kor 

12,3

2 Kor 4,5

. Co więc dziś proklamuje Kościół, kiedyś uzna cały kosmos: uniżonemu aż do 

śmierci  krzyżowej  Chrystusowi  przysługuje  cześć  Boska  w  Jego  uwielbionym 
człowieczeństwie. Kosmiczne uznanie Chrystusa PANEM zmierza  ku chwale Boga Ojca, jak 
zresztą cały zbawczy plan (por. 

Rz 15,7

2 Kor 1,20

Ef 1,6.12

). W teologii św. Pawła wszystko 

bierze początek od Ojca i do Niego zmierza (por. 

1 Kor 12,4–6

15,28

Ef 4,6

). Tak kończy się 

hymn. Został umieszczony tutaj (mniejsza o to, czy już ułożony przedtem, czy skomponowany 
ad  hoc)  nie  bezpośrednio  dla  pouczenia  dogmatycznego,  lecz  w  celu  ukazania  wspaniałych 
powiązań  zwykłego  życia  chrześcijan  w  kolonii  macedońskiej  z  wielkimi  liniami  zbawczego 
planu Bożego, który obejmuje wszystkich ludzi i wszystkie czasy. 

 

 

background image

ZACHĘTA DO PRACY NAD ZBAWIENIEM (2,12–18) 

12

 

A zatem, umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z 

bojaźnią  i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma. 

13

 

Albowiem  to  Bóg  jest  w  was  sprawcą  i  chcenia,  i  działania  zgodnie  z  [Jego]  wolą. 

14

 

Czyńcie 

wszystko bez szemrań i powątpiewań, 

15

 

abyście się stali bez zarzutu i bez winy, jako nieskazitelne 

dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego (por. 

Pwt 32,5

). Pośród niego jawicie się jako 

źródła  światła  w  świecie. 

16

 

Trzymajcie  się  mocno  Słowa  Życia,  abym  mógł  być  dumny  w  dniu 

Chrystusa, że nie na próżno biegłem i nie na próżno się trudziłem (

Iz  49,4

). 

17

 

A jeśli nawet krew 

moja ma być wylana przy ofiarniczej posłudze około waszej wiary, cieszę się i dzielę radość z wami 
wszystkimi; 

18

 

tak samo i wy się cieszcie i dzielcie radość ze mną! 

 

12

–13.

 Wątek myśli Apostoła snuje się dalej: skoro przejawem Chrystusowej pokory było 

posłuszeństwo,  ono  staje  się  przedmiotem  zachęty  apostolskiej.  Przez  nie  Filipianie 
najskuteczniej  włączą  się  w  zbawcze  dzieło  Boże,  którego  zakończeniem  dziejowym  będzie 
paruzja.  Zanim  nadejdzie  ów  dzień  Chrystusa,  czeka  adresatów  zadanie  świadczenia 
Chrystusowi: wobec świata, może nawet równoznaczne z męczeństwem. Paweł liczy się z nim 
także co do siebie. Zabieganie o zbawienie z bojaźnią i drżeniem może nam się wydać dziwne 
u Apostoła głoszącego radosną służbę wolnych dzieci Bożych. Zwrot ten, formuła zaczerpnięta 
z  języka  LXX  (

Rdz  9,2

Wj  15,16

Pwt  2,25

Ps  2,11

),  a  więc  nieco  stereotypowa  i 

hiperboliczna, charakteryzuje postawę szczerej  troski o to,  by w sobie nie stawić przeszkody 
Bożej  inicjatywie  zbawczej.  Paweł  był  realistą:  znał  dobrze  napięcie  między  naturą  a  łaską 
(por.  np.  3,3; 

1  Kor  4,4

9,27

10,12

2  Kor  4,7

Ga  5,16–18.24n

6,1

).  Samą  zaś  inicjatywę 

zbawczą Boga rozciąga na chcenie i działanie, oczywiście w porządku nadprzyrodzonym łaski, 
co NT stwierdza wielokrotnie, tak pozytywnie (

2 Kor 3,5n

Ef 2,5.8.10

4,6

1 Tes 2,13

), jak i 

negatywnie (

J 15,5

Rz 7,18

). Od Boga zależy więc w całości nasze działanie zmierzające do 

wykonania  z  naszej  strony  Jego  zbawczego  planu.  Klasyczny  ten  tekst  wyraża  tajemnicę 
współdziałania ludzkiego z łaską, stosując w zdaniu o Bożej inicjatywie  i o ludzkim wysiłku 
ten sam czasownik działać, zresztą orzekany w NT o działaniach nadludzkich. 

14.

 Sposób zaś postępowania właściwego określa Apostoł najpierw od strony negatywnej. 

Szemrania  i  powątpiewania  –  ten  częsty  grzech  historycznego  Izraela  –  grozi  i  Nowemu 
Izraelowi,  chrześcijanom.  Zbędna  krytyka,  jałowe  spory  i  mędrkowanie  –  oto  co  podważa 
jedność Kościoła w Filippi. Przestroga ta ma nieustanną aktualność – także i dziś. 

15.

  Sama  sytuacja  diaspory,  w  jakiej  są  adresaci,  zobowiązuje  ich  na  zasadzie  prawa 

kontrastu  do  tego,  by  byli  nienaganni.  Postawą  moralną  muszą  się  zdecydowanie  odciąć  od 
narodu  zepsutego  i  przewrotnego,  czyli  od  ich  pogańskiego  otoczenia.  Nie  powinna  to  być 
jednak postawa zadowolonej z siebie cnoty, hermetycznie odizolowanej od świata. Przeciwnie 
– zgodnie z nakazem Ewangelii (

Mt 5,16

) – chrześcijanie mają być źródłami światła w świecie

16.

  Sprostają  swemu  trudnemu  zadaniu  trzymając  się  mocno  Słowa  życia,  a  więc  nauki 

Chrystusowej, darzącej życiem łaski. Wówczas staną się powodem szlachetnej dumy Apostoła 
(por.  1,26; 

1  Tes  2,19

)  podczas  paruzji  Chrystusa,  który  doceni  owocność  jego  zabiegów. 

Paweł wyraża to ulubionym porównaniem sportowym do zawodów na bieżni (

Dz 20,24

1 Kor 

9,24.26

Ga 2,2

2 Tm 4,7

), dołączając określenie podane przez Proroka. 

17

–18.

  Wobec  wytężonego  biegu  i  mozolnych  wysiłków  apostolskich  przedwczesna 

śmierć skazańca, z której możliwością Paweł się liczy, nie byłaby wcale klęską, lecz powodem 

background image

nawet  nieco  dla  nas  paradoksalnej  radości  obu  zainteresowanych  stron.  Taka  bowiem  śmierć 
miałaby  znamiona  liturgicznej  ofiary  (por. 

2  Tm  4,6

);  stąd  na  jej  określenie  używa  Apostoł 

terminów  zapożyczonych  ze  słownictwa  ofiar  (podobnie  w 

Rz  12,1

15,16

).  Dla  Pawła  od 

chwili  jego  powołania  pod  Damaszkiem  stała  się  oczywista  więź  apostolstwa  z  ofiarnym 
cierpieniem  dla  Chrystusa  (

Dz  9,16

).  Tu  jednak  na  pierwszy  plan  wysuwa  się  moment 

liturgicznej czci Bożej, utrwalony jeszcze u schyłku epoki apostolskiej w 

Ap 6,9

, gdzie dusze 

męczenników  są  pod  ołtarzem.  Pełen  wyraz  temu  ujęciu  nada,  mówiąc  o  sobie  samym,  św. 
Ignacy z Antiochii: „Pozwólcie mi złożyć siebie samego Bogu w ofierze, jako że ołtarz już jest 
przygotowany…  Błagajcie  Chrystusa  za  mnie,  abym…  Bożą  stał  się  ofiarą”  (Ad  Rom.,  2,2; 
4,2). Dziwna zachęta Apostoła do wspólnej radości z jego śmierci tłumaczy się jego na wskroś 
nadprzyrodzonym kątem widzenia (por. 1,23; 

Kol  1,24

):  wiara  i  praca  dla  jej  krzewienia  jest 

wspólnym  dobrem,  a  zatem  wszystko,  nawet  śmierć  z  tym  związana,  stanowi  powód  do 
wspólnej radości. 

O POSŁANNICTWIE TYMOTEUSZA I EPAFRODYTA (2,19–30) 

19

 

A mam nadzieję w Panu Jezusie, że niebawem poślę do was Tymoteusza, abym i ja doznał 

radości, dowiedziawszy się o waszych sprawach. 

20

 Nie mam b

owiem nikogo równego mu duchem, 

kto by się szczerze zatroszczył o wasze sprawy: 

21

 

bo wszyscy szukają własnego pożytku, a nie – 

Chrystusa  Jezusa. 

22

 

Wiecie  zaś,  że  on  został  wypróbowany:  bo  jak  dziecko  ojcu,  tak  razem  ze 

mną służył Ewangelii. 

23

 Jego to ma

m nadzieję posłać do was natychmiast, skoro tylko rozejrzę się 

w swoich sprawach. 

24

 

Ufam zaś w Panu, że i ja sam przybędę niebawem. 

25

 

Uznałem  też  za  konieczne  posłać  do  was  Epafrodyta,  brata,  mojego  współpracownika  i 

towarzysza  broni,  a  waszego  wysłannika,  który  miał  zaradzić  moim  potrzebom, 

26

 

gdyż  bardzo 

tęsknił  za  wami  wszystkimi  i  dręczył  się  tym,  że  usłyszeliście  o  jego  chorobie. 

27

 

Rzeczywiście 

bowiem zachorował, tak iż był bliski śmierci. Ale Bóg się nad nim zmiłował; nie tylko  zresztą nad 
nim,  lec

z  i  nade  mną,  bym  nie  doznał  smutku  jednego  po  drugim. 

28

 

Przeto  tym  śpieszniej  go 

posyłam,  ażebyście  wy,  ujrzawszy  go,  ponownie  się  uradowali,  i  ja  żebym  mniej  się  martwił. 

29

 

Przyjmijcie  więc  go  w  Panu  z  całą  radością!  A  takich  jak  on  otaczajcie  czcią, 

30

  bo  dla  sprawy 

Chrystusa bliski był śmierci, naraziwszy życie swoje po to, by was zastąpić przy posłudze, której wy 
[osobiście] nie mogliście mi oddać. 

 

Tok  napomnień  ulega  przerwaniu;  podejmie  go  Apostoł  dopiero  z  początkiem  rozdziału 

trzeciego.  Obecny  urywek  jest,  być  może,  odrębnym  listem  polecającym,  z  czasem  tutaj 
włączonym.  Ważne w nim są charakterystyki  obydwóch współpracowników: szczególnie zaś 
doniosła  dla  dziejów  pierwotnego  Kościoła  i  jego  organizacji  jest  szczególna  misja 
Tymoteusza, i to wobec Filipian, już posiadających swoją hierarchię (1,1). 

19.

 Uroczyste określenie nadziei w Panu Jezusie, która się odnosi do możliwości wysłania 

Tymoteusza, wiąże się zarówno z faktem tylokrotnych niepowodzeń Pawła w przeprowadzaniu 
planów  (por. 

Dz  16,6n

Rz  1,13

2  Kor  1,8n

1  Tes  2,18

),  jak  i  z  doniosłością  samej  misji. 

Podkreśla ją też użyty tu czasownik grecki, stosowany do wyrażenia czynności posyłania przez 
Boga  i  Chrystusa.  Posłany  jest  naprawdę  reprezentantem  prawnym  wysyłającego.  Takim 
posłem jest Tymoteusz (zob. o nim 

Dz 16,1

1 Kor 4,17

), prawdziwy alter ego św. Pawła. Jeśli 

Apostoła,  więźnia  liczącego  się  z  możliwością  zasądzenia  go  na  śmierć,  mogą  uradować 
świeże  wiadomości  o  Filipianach  –  jest  to  dowód  niezwykle  mocnej  jego  więzi  z  tym 
Kościołem. 

background image

20

–21.

  Uzasadnieniem  wyboru Tymoteusza do  tej misji są jego osobiste zalety;  a nadto 

wykazał się on już troskliwością o dobro adresatów. Ostro z jego charakterystyką kontrastuje 
trzeźwy  sąd  Apostoła  o  innych  kandydatach  na  wysłanników,  rekrutujących  się  z  kościoła 
lokalnego, skąd pisze więzień. W 1,14–17 mieliśmy próbę tej oceny. Cechuje ich przekładanie 
osobistych  interesów  nad  sprawę  Chrystusa,  co  jest  niegodne  apostolstwa  ożywianego 
wyłącznie  miłością,  która  nie  szuka  swego.  Znamienne  jest  w  tym  kontekście  utożsamienie 
sprawy Chrystusa z zaangażowaniem się w sprawy podopiecznych Filipian. 

22.

  Tymoteusz  tymczasem  dobrze  zdał  egzamin  życiowy,  o  czym  powinni  wiedzieć 

adresaci  (

Dz  19,22

1  Kor  4,17

16,10

1  Tes  3,2

).  Młodego  Tymoteusza  traktuje  Paweł  jak 

swoje  duchowe  dziecko,  czemu  niejednokrotnie  daje  wyraz  (

1  Tm  1,2.18

2  Tm  1,2

2,1

). 

Prawdziwie męskie usposobienie Pawła było, jak widać, zdolne i do rzewnych uczuć. Wyraża 
on uznanie dla lojalnej z nim współpracy Tymoteusza w całokształcie zadań misyjnych. Przez 
to jakby pasuje go na swego zastępcę, jeśli nie następcę. 

23

–24.

 Z wysłaniem Tymoteusza do Filippi Apostoł na razie zwleka, czekając na wynik 

procesu. Jak z tego widać – mimo jego niepewności – nadzieja znów w Panu, więc nie oparta 
na  ziemskich  rachubach,  czyni  w  oczach  Pawła  bardziej  prawdopodobne  jego  rychłe 
uwolnienie, które pozwoli mu na osobiste odwiedzenie Filipian. 

25.

  Druga  część  tego  urywku,  określającego  misję  wysłanników,  odnosi  się  do 

Epafrodyta.  Jego  misja  ma  zupełnie  inny  charakter,  gdyż  wiąże  się  z  ostatnimi  wypadkami. 
Przy tym dochodzą tu silniej do głosu względy osobiste. Epafrodyt otrzymuje tu od Apostoła 
trzy  zaszczytne  tytuły,  które  tworzą  trójstopniowy  układ:  brat  w  wierze,  towarzysz  broni  w 
głoszeniu słowa, współbojownik w pokonywaniu przeciwności. Był on wysłannikiem Filipian, 
urzędowym  delegatem  ich  Kościoła,  mającym  za  zadanie  przywieźć  więźniowi  zasiłek 
pieniężny (4,10–19). 

26

–28.

  Odsyła  go  teraz  Apostoł  do  domu  z  pobudek  uczuciowych,  łatwych  do 

uchwycenia.  Są  to  –  tęsknota  Epafrodyta  za  swoimi  i  jego  niepokój  o  to,  jak  wspólnota 
przyjmie  wiadomość  o  jego  chorobie,  już  szczęśliwie  zakończonej.  Z  wielką  szczerością 
odsłania Paweł swoje przykre przeżycia związane z minioną chorobą delegata; chce zapewne 
przez  to  uchronić  go  przed  niewłaściwym  komentowaniem  w  Filippi  jego  przedwczesnego 
powrotu. Choroba Epafrodyta, która zagrażała nawet jego życiu, była ciężkim doświadczeniem 
dla Pawła, dalekiego od stoickiego ideału gardzenia uczuciami. Wdzięczny Bogu za oddalenie 
tego smutku, odprawia posłańca jak najśpieszniej: to on przekaże niniejszy list Filipianom. Oni 
zaś ujrzawszy go zdrowym, ponownie się uradują. Powodem ich radości może też będą zlecone 
mu przez Apostoła zadania, na co zdaje się wskazywać następny wiersz. Podobnie zagadkowe 
drugie  zdanie,  i  ja  żebym  mniej  się  martwił,  zdaje  się  wskazywać  na  to,  że  czemuś,  co  w 
postępowaniu Filipian martwi Pawła, Epafrodyt ma na miejscu zaradzić. 

29

–30.

  Po  wyjaśnieniach  co  do  motywów  przedwczesnego  powrotu  Epafrodyta  do 

swoich,  następuje  właściwy  wniosek  –  formalne  polecenie  go  Filipianom,  i  to  w  sposób 
uroczysty.  Gdyby  Apostoł  brał  pod  uwagę  tylko  wzajemną  tęsknotę  wspólnoty  i  jej 
wysłannika, nie zachęcałby Filipian do radosnego przyjęcia Epafrodyta. Tymczasem przyjęcie 
powracającego  ma  być  godne  chrześcijan,  i  nic  nie  powinno  mącić  radości  powitania.  Być 
może lękał się Paweł, że Filipianie mogą mieć za złe Epafrodytowi, że nie wykonał całej swej 
misji  –  pozostania  aż  do  końca  przy  boku  uwięzionego  Apostoła.  Żąda  więc  czci  dla  zasług 
delegata, przypominając główną jej pobudkę – poświęcenie jego, do ryzyka śmierci włącznie, 

background image

dla  sprawy  Chrystusa.  Okazuje  się  więc,  jaką  doniosłość  mają  zwykłe  usługi  oddane  sługom 
Chrystusa (por. 

Mt 10,42

25,40

). Posługa, w której Epafrodyt zastąpił Filipian, jest święta, bo 

nosi w greckim oryginale nazwę „liturgii”. 

NA WZÓR APOSTOŁA KU PRAWDZIWEJ 

DOSKONAŁOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ 

PRZECIW NAWROTOM DO JUDAIZMU (3,1–3) 

3

 

1

 

Na koniec, bracia moi, radujcie się w Panu! Pisanie do was o tym samym nie jest dla mnie 

uciążliwe,  a  dla  was  jest  środkiem  niezawodnym. 

2

 

Strzeżcie  się  psów,  strzeżcie  się  złych 

pracowników, strzeżcie się okaleczeńców! 

3

 

My bowiem jesteśmy prawdziwie ludem obrzezanym – 

my, którzy sprawujemy kult w Duchu Bożym i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a nie pokładamy 
ufności w ciele. 

 

1.

  Niniejsze  wezwanie  do  radości  podejmuje  tę  zachętę,  jaką  już  w  2,18  rzucił  Apostoł 

Filipianom,  a  po  której  nastąpiła  jakby  długa  wstawka  o  roli  wysłanników  (2,19–30).  Jest  to 
nakaz  stałej  radości,  jak  to  uwyraźni  potem  4,4  (por. 

1  Tes  5,16

),  lecz  nadprzyrodzonej, 

chrześcijańskiej,  na  co  wskazuje  okolicznik  w  Panu.  Apostoł,  jak  zawsze,  czyni  aluzję  do 
zmartwychwstania:  zaszczyceni  łaską  udziału  w  męce  (1,29n),  mają  zarazem  zapewniony 
udział  w  zmartwychwstaniu  Chrystusa  (

Rz  6,5

2  Kor  4,10n.14

2  Tm  2,11

).  Pisanie  o  tym 

właśnie  stałym  powodzie  do  radości  uważa  Paweł  za  swój miły  obowiązek,  tym  bardziej,  że 
taka  postawa  wiernych  jest  dla  nich  środkiem  niezawodnym,  czyli  zabezpieczeniem  od 
upadków wywołanych beznadziejnym przygnębieniem. 

2.

  Następuje  tu  nagła  zmiana  tonu  (może  ślad  odrębnego  listu?).  Z  mocą  rzuca  Apostoł 

Filipianom  trzykrotne  strzeżcie  się,  ponieważ  nadchodzi  nowe  groźne  niebezpieczeństwo  dla 
jedności  młodego Kościoła macedońskiego. Są to ci  mąciciele spokojnego rozwoju wspólnot 
Pawłowych,  którzy  najdotkliwiej  dali  się  we  znaki  właśnie  jemu  –  Apostołowi  Pogan: 
zwolennicy  judaizmu.  To  oni  jak  psy  wciąż  ujadają  na  chrystianizm  głoszony  przez  Pawła, 
przeszkadzając  mu  jako  fałszywi  bracia  (

2  Kor  11,26

Ga  2,4

).  Są  oni  istotnie  partaczami 

dobrej roboty apostolskiej, bo odbierają jej szanse powodzenia wśród pogan przez narzucanie 
im  niemożliwych  do  przyjęcia  ciężarów  Prawa  Mojżeszowego,  na  czele  z  obrzezaniem. 
Ironiczną aluzją do tego wymogu jest nadana im tu nazwa okaleczeńców. Nie samo obrzezanie 
przy  tym  zwalcza  Apostoł,  ponieważ  przyznaje  mu  właściwe,  względne  miejsce  w  dziejach 
zbawienia (

Rz 2,25

; 3.1n; 9,45) i daje nawet tego dowód w praktyce, gdy chodzi o Tymoteusza 

(

Dz 16,3

). Z mocą protestuje tylko przeciw błędnemu poglądowi judaistów, jakoby miało ono 

jeszcze teraz zbawczą wartość (

Ga 5,2.6

6,12.15

), co oni istotnie głosili (

Dz 15,1

). 

3.

  Tymczasem  dzięki  Odkupieniu  już  się  dokonała  transpozycja  wartości,  a  zatem  znak 

Starego Przymierza, jakim  było obrzezanie na ciele, w ekonomii  Nowego Przymierza odnosi 
się  już  tylko  do  ducha.  O  tej  transpozycji  znaku  obrzezania,  jaka  się  dokonuje  we  chrzcie, 
mówi  więcej 

Kol  2,11

.  Prawowierny  Kościół  Chrystusowy,  odrzucający  już  nieaktualne 

roszczenia judaizmu, jest teraz prawdziwym Izraelem Bożym (

Ga 6,16

). To on teraz sprawuje 

background image

kult  właściwy,  tj.  taki,  którego  inspiratorem  jest  Duch  Święty  (

J  4,23n

Rz  8,14n.26n

Ga 

5,18.25

2 Kor 1,22

3,6

Ef 1,13

6,18

2 Tes 2,13

Jud 20

Ap 22,17

), kult przeciwny literze 

(

Rz  2,29

7,6

8,2.4

). Kościół żyje więc w „chrystosferze”.  Chlubić się i pokładać nadzieję – 

pojęcia  u  Pawła  bardzo  do  siebie  zbliżone  –  mówią  o  szukaniu  oparcia.  Otóż  chrześcijanin 
znajdzie  je  tylko  w  Chrystusie,  nie  zaś  sobie.  Zwolennicy  natomiast  powrotu  do  judaizmu 
pokładali ufność w ciele, tzn. nie tylko w znaku dokonanym ręką na ciele (

Ef 2,11

), ale i w tych 

wszystkich  znikomych  i  przemijających  pożytkach,  jakie  dawało  Prawo.  Tymczasem  ciało 
czyni  Prawo  bezsilnym  (

Rz  8,3

),  o  ile  nas  nie  wyzwolilo  prawo  Ducha,  który  daje  życie  w 

Chrystusie Jezusie (

Rz 8,2

). 

CHRYSTUS NAJWYŻSZĄ WARTOŚCIĄ (3,4–12) 

4

 

Chociaż ja także i  w ciele mogę pokładać  ufność. Jeśli ktoś inny mniema,  że może  ufność 

złożyć w ciele, to ja tym bardziej: 

5

 

obrzezany ósmego dnia, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, 

Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa – faryzeusz, 

6

 

co do gorliwości – prześladowca 

Kościoła,  co  do  sprawiedliwości  legalnej  –  stałem  się  bez  zarzutu. 

7

 

Ale  to  wszystko,  co  było  dla 

mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. 

8

 

I owszem, nawet wszystko uznaję za 

stratę  ze  względu  na  najwyższą  wartość  poznania  Chrystusa  Jezusa,  mojego  Pana.  Dla  Niego 
wyzułem  się  ze  wszystkiego  i  uznaję  to  za  śmieci,  bylebym  pozyskał  Chrystusa 

9

 

i  znalazł  się  w 

Nim 

–  nie  mając  mojej  sprawiedliwości,  pochodzącej  z  Prawa,  lecz  Bożą  sprawiedliwość, 

otrzymaną dzięki wierze w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze – 

10

 

przez poznanie Go: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach  – w 
nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, 

11

 

dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych. 

12

 

Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, 
bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. 

 

4.

  Dla  przeciwstawienia  się  groźnej  propagandzie  judaistycznej  Apostoł  ukazuje  na 

przykładzie  własnego  życia  odrzucenie  wszelkich  wartości  przedawnionych  na  rzecz 
przylgnięcia  całą  istotą  do  Chrystusa.  Atak  Pawła  jest  celnie  wymierzony,  gdyż  Apostoł 
wylicza kolejno te swoje przywileje, które musiały być w cenie u przeciwników. Co więcej  – 
Paweł  pod  niejednym  względem  w  tym  zakresie  góruje  nad  nimi,  jak  to  kolejno  wykaże. 
Ufność,  o  której  tu  mowa,  to  owo  faryzejskie,  napiętnowane  w  przypowieści  u 

Łk  18,9–14

poleganie na sobie z jednoczesnym roszczeniem do nagrody ze strony Boga. W ciele szuka ona 
oparcia,  tzn.  w  ludzkich,  naturalnych  wartościach,  w  jakie  wyposażony  jest  Żyd,  zanim 
przyjmie łaskę Chrystusa. 

5

–6.

  Następuje  wyliczenie  siedmiu  wartości  według  ciała,  z  jakich  dobrowolnie  Paweł 

zrezygnował. Obrzezany w ósmym dniu, bo taki był według 

Rdz 17,12–14.23–27

, powtórzony 

Kpł  12,3

,  podstawowy  warunek  przymierza  Boga  z  Abrahamem  jako  protoplastą  Ludu 

Bożego.  Z  rodu  Izraela,  oznacza  Żyda  z  urodzenia,  nie  zaś  prozelitę,  który  później  przyjął 
mozaizm. Nie chodzi tu zresztą o rasową czystość, lecz o pochodzenie sakralne, podkreślone 
nowym,  przez  Boga  nadanym  (

Rdz  32,28n

),  imieniem  patriarchy  Jakuba  –  Izrael.  Chętnie 

Paweł  nazwie  siebie  jeszcze  Izraelitą  –  w 

Rz  9,4

11,1

2  Kor  11,22

.  Argumentacja  wciąż 

nabiera  mocy:  Apostoł  pochodzi  z  pokolenia  Beniamina  (por. 

Rz  11,1

),  a  więc  może  się 

wykazać  rodowodem  doprowadzonym  aż  do  tego  właśnie  syna  Jakuba,  choć  przyznawano 
przynależność  do  Izraela  i  takim,  którzy  się  nią  nie  mogli  wykazać  (

Ezd  2,59

).  Proroctwa 

wysoko  wynosiły  pokolenie  Beniamina  (

Rdz  49,27

Pwt  33,12

),  a  historia  przyniosła  mu 

background image

niejeden  tytuł  do  chwały:  z  niego  pochodził  wybawca  Mardocheusz  (

Est  2,5

),  pokolenie  to 

wytrwało przy rodzie Dawida (

1 Krl 12,21

), a w swoich granicach terytorialnych obejmowało 

Miasto  Święte  –  Jerozolimę  (

Joz  15,8

18,16.28

).  Hebrajczyk  z  Hebrajczyków  –  to  dumne 

stwierdzenie, że Paweł pochodził, mimo urodzenia w Tarsie, z rodziny palestyńskiej, a więc nie 
dotkniętej hellenizmem diaspory. Według przekazu św. Hieronima (PL 26,653) ród Pawła miał 
się wywodzić z Giskali w Galilei. Z kolei następują trzy tytuły nabyte własną decyzją. Należał 
młody  Szaweł  do  stronnictwa  faryzejskiego,  Tory  nauczył  się  u  stóp  Gamaliela  (

Dz  22,3

),  a 

więc  bez  odchyleń  saducejskich.  W  gorliwości  dla  Prawa  posunął  się  aż  do  prześladowania 
powstałego  właśnie  Kościoła,  co  parokrotnie  z  naciskiem  przypomina  w  swoich  mowach  i 
listach  (

Dz  22,4n

26,9–12

1  Kor  15,9

Ga  1,13n

1  Tm  1,13

),  zawsze  pełen  podziwu  dla 

przedziwnych  dróg  łaski  Bożej.  Jak  bogaty  młodzieniec  z 

Mk  10,20

  stwierdza  on  o  sobie, że 

wysiłki  jego  o  to,  by  zdobyć  ciasno  pojętą  legalną  sprawiedliwość,  zostały  uwieńczone 
pomyślnym wynikiem.  W rzeczywistości  – jest  to imponująca dla ówczesnych Żydów tabela 
kwalifikacji.  Zestaw  ten  ukazuje  drastycznie  zupełną  zmianę  skali  wartości,  jaka  nastąpiła  w 
życiu Pawła. 

7.

  Terminami  zapożyczonymi  z  życia  kupieckiego,  które  znał,  trudniąc  się  wyrobem 

namiotów,  przypisuje  Apostoł  tę  zmianę  wkroczeniu  Chrystusa  w  jego  życie.  Odkąd  Go 
poznał,  ocenił  zupełnie  inaczej  wszystkie  te  wyliczone  przywileje:  przepisał  je  niejako  z 
rubryki zyski do rubryki straty. Istotnie, chlubienie się tymi tytułami po uwierzeniu w zbawcze 
dzieło Chrystusa mogło być już tylko stratą, oczywiście w oczach Bożych. 

8.

  Porzucając metaforę  kupiecką daje się ponieść Paweł  uczuciu  bezgranicznego oddania 

Chrystusowi. Przekreśla wszystkie możliwe uroszczenia religijne, gdyż są one bezwartościowe 
w zestawieniu z jedyną i najwyższą wartością  – poznaniem egzystencjalnym Chrystusa (zob. 
3,10). Przy tym określenie mój Pan, a nie nasz, przejęte z tylu psalmów pulsujących gorącym 
uczuciem religijnym, jest w tym kontekście bardzo znamienne. Dowodzi ono jaką gorliwością 
odznaczało  się oddanie  Pawła  Zbawicielowi. Ale nie jest  to  li tylko poryw  entuzjazmu: tutaj 
wchodzi  w grę sąd Apostoła o wartości  dokonanej  zmiany. Czasownik  bowiem  wyzułem się
który w tekście greckim ma odcień znaczeniowy „zapisania na stratę”, oraz zdanie: uznałem za 
śmieci
 mówią o tym wyraźnie. Śmieci to nie wyraz pogardy dla przywilejów jako takich, gdyż 
w razie potrzeby Paweł z nich umiał korzystać (por. np. 

Dz 23,6–9

); słowo to wyraża jedynie, 

że  zbędne,  a  nawet  szkodliwe  jest  opieranie  się  na  nich  w  drodze  do  Boga,  mianowicie 
przeszkadza pozyskaniu Chrystusa, temu ostatecznemu – co wynika z 1,21, a także z dalszego 
ciągu tego zdania. 

9.

 Pawłowi zależy tylko na tym, by znaleźć się w Chrystusie mając sprawiedliwość nową 

zamiast dotychczasowej, pochodzącej z Prawa, po faryzejsku przestrzeganego. W zestawieniu 
ze stałą jego nauką o tym,  że od momentu  chrztu każdy już jest  w Chrystusie (

Rz  6,11

8,1

12,5

2  Kor  5,17

Ga  3

.28; 

Ef  1,1

2,5n.  10

3,6

Kol  1,2

3,3n

1  Tes  1,1

2,14

  itd.),  to 

znalezienie się w Nim może być tylko eschatologiczne. Mowa jest więc o sądzie Bożym jako o 
chwili  definitywnego  uznania  człowieka  za  sprawiedliwego,  jakim  stał  się  nie  własnym 
wysiłkiem,  lecz  dzięki  darowi  Boga.  Jest  to  jeszcze  jedno  uderzenie  Apostoła  w  dążności 
autosoteryczne zwolenników nawrotu  do judaizmu  (por. 

Rz  2,17n

:  10,3; 

2  Kor  3,5

Ga  2,21

3,21

),  a  zarazem  pozytywne  przypomnienie  głównej  jego  tezy  soteriologicznej  o 

usprawiedliwieniu dzięki wierze w Chrystusa, konsekwentnie przyjętej i życiem potwierdzonej 
(por. 

Rz  1,17

3,21–31

Ga  2,16

3,2.5

5,5n

).  Sama  jednak  wiara  usprawiedliwiająca 

background image

człowieka, który ją przyjmie, jest z Boga, tzn. stanowi nienależny Jego dar, zupełnie darmowy 
(

Rz 3,24

). 

10

–11.

 Dalszy ciąg zdania snuje dalej myśl o następstwach uznania nowej skali wartości 

w  Chrystusie.  Na  swoim  jednak  przykładzie  odsłania  Apostoł  powszechne  prawa,  dzięki 
którym wzmacnia się więź każdego wiernego z Chrystusem aż do ostatecznego jej utrwalenia 
w  dniu  paruzji.  Droga  prowadzi  przez  swoiste  poznanie  Chrystusa,  poznanie  nie  tylko 
intelektualne, lecz na sposób właściwy dla ludzi ST – egzystencjalne. Poznać Jahwe znaczyło 
dla nich doznać Jego mocy, uznać Jego wolę  i  pójść za nią (

Pwt  4,39

11,2

Ps  9,11

Iz  1,3

41,20

Jr 3,13

). Tak więc i tu mowa jest o pewnego rodzaju doznaniu doświadczalnym więzi z 

Chrystusem,  nawiązanej  od  chwili  chrztu  jako  udziału  w  Jego  śmierci  i  zmartwychwstaniu. 
Chrystus według listów Pawłowych nie tylko jest pośrednikiem w poznaniu prawdy objawionej 
(

2  Kor  4,6

),  ale  i  sam  –  pożądanym  przedmiotem  poznania  (

Kol  2,3

),  które  jest  czynnikiem 

doskonalenia  się  wiernych  (

Ef  4,13

).  Zaskakuje  nas  jednak  dziwna  kolejność  wyliczania: 

wpierw zmartwychwstanie, potem  udział  w Jego  cierpieniach.  Otóż Szaweł  pod Damaszkiem 
spotkał  się  od  razu  ze  Zmartwychwstałym,  który  potem  zapowiedział  jego  cierpienia  (

Dz 

9,5.16

). Podobnie i w życiu każdego ze świadomych chrześcijan uprzednio poznana prawda o 

zmartwychwstaniu  Chrystusa  i  własnym  dodaje  siły  do  znoszenia  trudów  i  cierpień  dla 
Chrystusa (

Rz 8,17

1 Kor 15,14.17.19.31–34.57n

2 Tm 2,11n

). Może to być też polemika z tą 

tendencją  wśród  chrześcijan,  która  chętnie  mówi  o  radosnej  prawdzie  zmartwychwstania,  a 
woli  milczeć  o  solidarności  z  cierpieniami  Chrystusa.  Możliwa  wreszcie  jest  tu  aluzja  do 
porządku sakramentów paschalnych: moc zmartwychwstania udziela się przez chrzest, a udział 
w  cierpieniach
  wiąże  się  z  Eucharystią  głoszącą  śmierć  Pana  (por. 

1  Kor  10,16

11,23.26

). 

Proces  upodobniania  się  do  Jego  śmierci  –  to  nie  tylko  rosnąca  zdolność  do  cierpienia  i 
umierania  za  Chrystusa,  ale  cały  program  stopniowego  umierania  sobie  –  dawnemu 
człowiekowi
  (

Ef  4,22

Kol  3,9

).  Niejako  odwrotną  stroną  tego  procesu,  następstwem 

wypełnionego w ten sposób warunku, jest nieustanna odnowa, którą kieruje Duch Święty (por. 

Rz  6,3–5.8

8,13

12,1

1  Kor  15,31

2  Kor  3,18

4,10–12.16

Ga  2,20n

5,24

6,17

Ef  4,23

Kol 3,5

). On też wreszcie doprowadzi wiernych do chwalebnego zmartwychwstania (

Rz 8,11

). 

Tutaj  Apostoł  nazywa  je  pełnym,  gdyż  będzie  ono  ostatecznym  kresem  procesu 
zmartwychwstania  rozpoczętego  na  chrzcie,  a  kontynuowanego  przez  indywidualną  walkę 
duchową  ze  złem  wszystkich  dorosłych  chrześcijan.  Natomiast  słówko  jakoś  stojące  obok 
dojdę wyraża tu odcień osobistej, pokornej niepewności (por. 

1 Kor 9,27

). 

12.

  Droga  do  „zdobycia  Chrystusa”  nie  jest  więc  jeszcze  zakończona:  kres  doskonałości 

nie  jest  osiągnięty,  bo  zresztą  dla  chrześcijanina  leży  on  poza  granicą  obecnego  życia. 
Dynamikę posuwania się ku doskonałości rozwinie urywek następny. Droga, na którą wstąpił 
Paweł, była tylko odpowiedzią w przedziwnym dialogu z Chrystusem. 

W NIEUSTANNYM DĄŻENIU KU DOSKONAŁOŚCI (3,13–16) 

13

 

Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o 

tym,  co  za  mną,  a  wytężając  siły  ku  temu,  co  przede  mną, 

14

 

pędzę  ku  wyznaczonej  mecie,  ku 

nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie. 

15

 

Wszyscy więc my, doskonali, tak 

to  rozumiejmy:  a  jeśli  rozumiecie  coś  inaczej,  i  to  Bóg  wam  objawi. 

16

 

W  każdym  razie:  dokąd 

doszliśmy, w tę samą stronę zgodnie postępujmy! 

 

background image

13

–14.

  Ponowna  apostrofa  bracia  wyodrębnia  nowy  urywek  napomnień  bardziej  już 

bezpośrednich.  Jest  to  apel  o  nieustanny  wysiłek,  oparty  na  przykładzie  Pawła.  Apostoł  nie 
tylko  nie  mówi,  ale  nawet  nie  sądzi  o  osiągnięciu  przez  siebie  doskonałości.  Natomiast 
zachowuje się jak szybkobiegacz: nie ogląda się wstecz, bo to mogłoby osłabić tempo biegu. 
Sens  tej  przenośni  jest  następujący:  pamięć  o  osiągnięciach  może  rodzić  pychę  i  złudne 
poczucie bezpieczeństwa cechujące ludzi o „sytej cnocie”, ludzi rzekomo  już „doskonałych”. 
Przed  Pawłem  jest  meta,  do  niej  tylko  biegnąc  się  wytęża  (por. 

1  Kor  9,24–27

).  Jest  to 

powszechne, dotyczące wszystkich chrześcijan, wezwanie w górę, tzn. do nieba, rzucone przez 
Boga  za  pośrednictwem  Jezusa  Chrystusa.  Nagroda  ta  –  jeśli  się  zestawi  równolegle 
wypowiedzi  Pawłowe  (

Rz  8,17

2  Tm  2,10n

)  –  polega  na  odziedziczeniu  wspólnej  z 

Chrystusem  chwały.  Akcentem  chwały  Chrystusa  kończył  się  hymn  o  pokorze  (2,10n).  A 
zatem identyczna musi być droga do tegoż współudziału – Chrystusowa pokora. 

15

–16.

 Wniosek więc jest jasny dla wszystkich, którzy mieliby ochotę na wzór faryzejski 

już  się  uznać  za  doskonałych  czy  też  uczciwie  pragną  prawdziwej  doskonałości.  Wszyscy 
powinni się tak jak Paweł w pełni zaangażować, a prób oceny własnej doskonałości poniechać. 
Jeśli  zaś  Filipianie  mają  inne  zapatrywania,  to  niech  liczą  na  odpowiednie  światła  Ducha 
Świętego  (por. 

1  Kor  2,12–16

).  Paweł  umie  być,  jak  widać,  wyrozumiały  i  cierpliwy  dla 

swoich  podopiecznych,  czekając  na  dalszy  ich  duchowy  rozwój.  Lapidarne  jak  wojskowa 
komenda  jest  ostatnie  zdanie,  posługujące  się  terminem  stosowanym  w  wojskowości 
starożytnej:  skoro  nie  ma  jeszcze  mowy  o  tym,  byśmy  wszyscy  mieli  jeden  poziom, 
przynajmniej zgodnie trzymajmy się jednego kierunku marszu. Można tu wyczytać przestrogę 
przed odchyleniami tak doktrynalnymi, jak i obyczajowymi, przestrogę, której dominantą, jak 
w  całym  liście,  jest  apel  o  jedność.  Tu  jednak  otrzymuje  ona  nowy  cenny  odcień:  jest  to 
jedność dynamiczna. 

PONOWNA PRZESTROGA (3,17–4,1) 

17

 

Bądźcie,  bracia,  wszyscy  razem  moimi  naśladowcami  i  wpatrujcie  się  w  tych,  którzy  tak 

postępują,  jak  tego  wzór  macie  w  nas. 

18

 

Wielu  bowiem  postępuje  jak  wrogowie  krzyża 

Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. 

19

 Ich losem 

– zagłada, 

ich  bogiem 

–  brzuch,  a  chwała  –  w  tym,  czego  winni  się  wstydzić.  To  ci,  których  dążenia  są 

przyziemne. 

20

 

Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana 

Jezusa  Chrystusa, 

21

 

który przekształci  nasze ciało poniżone  w podobne do swego chwalebnego 

ciała tą mocą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. 

4

 

1

 

Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię – radości i chwało moja! – tak trwajcie mocno 

w Panu, umiłowani! 

 

17.

  Kolejna  apostrofa  bracia  wyróżnia  ten  urywek  ze  względu  na  nowość  tematyki. 

Mogłyby  nam  się  dzisiaj  wydać  dziwne  w  ustach  świętego  głoszącego  pokorę  takie  zachęty, 
jak  bądźcie,  bracia,  wszyscy  razem  moimi  naśladowcami  lub  wzór  macie  w  nas.  Pamiętać 
jednak  należy,  że  Apostoł  tu  nie  odwołuje  się  do  swoich  zasług  czy  osiągnięć,  lecz  do 
charyzmatu, jaki otrzymał (

1 Kor 11,1

), jaki jaśnieje w jego współpracownikach, jaki wreszcie 

za  pośrednictwem  adresatów  ma  świecić  innym.  Rys  szczególny  do  naśladowania  –  to 
konsekwencja czynów wobec  głoszonych zasad, jak wynika z ciemnego obrazu, który potem 
następuje. 

background image

18.

  Doświadczenie  wskazuje  Pawłowi,  że  niestety  nie  brak  i  złych  przykładów:  wielu 

podobnych  gorszycieli  widzi  on  nie  tyle  wśród  adresatów  tego  listu,  bo  im  nie  czyni 
ostrzejszych wymówek, lecz sumując swoje doświadczenia apostolskie. Przypomina przy tym 
Filipianom  dawne  swoje  przestrogi.  Jeśli  owych  gorszycieli  wspomina  obecnie  z  płaczem,  to 
znaczy, że ich stan teraz dla niego oznacza stratę. Wrogami krzyża Chrystusowego nie są więc 
tutaj ani poganie, ani Żydzi, ani zwolennicy judaizmu, lecz źle żyjący chrześcijanie  – może w 
stylu antynomistów z Koryntu (por. 

1 Kor 6,12.18

7,2

) czy nikolaitów z Apokalipsy (2,6.14n. 

20.24). 

19.

 Następuje lapidarna, surowa charakterystyka owych notorycznych grzeszników. Są oni 

radykalnie  oderwani  od  Chrystusa,  skoro  czeka  ich  zagłada,  u  Pawła  synonim  wiekuistego 
potępienia (1,28; 

2 Tes 1,9

1 Tm 6,9

), jako nieuniknione następstwo ich postępowania (

2 Kor 

11,15

). Ich bogiem – brzuch, bowiem oddają się niskim rozkoszom cielesnym (

2 Tm 3,4

2 P 

2,13

), co jeszcze mocniej podkreślają dwie następne cechy. Ich moralny  libertynizm każe im 

się  przechwalać  swoim  wyuzdaniem  (por. 

Iz  3,9

Mdr  2,9

Jud  13

),  być  może  w  imię  źle 

pojętego  hasła  Wszystko  mi  wolno  (

1  Kor  6,12

),  z  domieszką  fałszywej  gnozy  (

Ap  2,24

). 

Tymczasem  rzekoma  ich  chwała  zdradza  rzeczywiście  dążenia  przyziemne,  tzn.  czysto 
ziemskie, doczesne, niegodne chrześcijanina skłonności (por. 

Jk 3,15

), skazane zresztą z góry 

na  niepowodzenie  (

1  Kor  15,19

).  Tym  antynomistom  przeciwstawia  Apostoł  postawę 

prawowiernych chrześcijan. 

20.

 Nie mogą oni być całkowicie pogrążeni w doczesności, gdyż ich prawdziwa ojczyzna 

jest  w  niebie.  Jest  to  górne  Jeruzalem  (

Ga  4,26

),  dokąd  woła  ich  łaska,  czyniąc  ich  już  jego 

obywatelami  (

Ef  2,6.19

).  Tam  się  kieruje  ich  wzrok  duchowy  (por. 

Kol  3,1–4

),  gdyż  tam 

przebywa  ich  ideał  –  Chrystus  chwalebny.  Toteż  stamtąd  Go  wyczekują  jako  prawdziwego 
imperatora  i  Zbawcę.  Ostatni  ten  tytuł,  z  którym  dziś  jesteśmy  zupełnie  obyci,  wówczas  w 
ustach  Pawła  zawierał  nawet  nuty  polemiczne.  Pochodzi  on  ze  ST:  tam  Jahwe  był  zbawcą 
jedynym  (np. 

1  Sm  14,39

Ps  25[24],5

79[78],9

Iz  12,2

62,11

),  od  Niego  więc  ten  tytuł 

przechodzi  na  Mesjasza  Jezusa  (

Jud  25

),  jako  Tego,  który  śmiercią  swoją  zniweczył  naszą 

śmierć (

2 Tm 1,10

) i odkupił nas od wszelkiej nieprawości (

Tt 2,13n

). Świat grecki zbawcami 

chętnie  nazywał  bóstwa  lub  władców  ziemskich.  Nie  takim  zbawcą  jest  Chrystus. 
Rzeczywistość  Jego  zbawienia  ukaże  się  w  pełni  dopiero  podczas  paruzji,  której  dlatego 
właśnie  wyczekujemy,  z  gorliwym  napięciem,  że  będzie  końcowym  aktem  Bożego  planu 
zbawienia ludzkości. 

21.

 W stylu podniosłym końcowego zdania tego urywku Apostoł wydobywa na jaw tylko 

jeden aspekt paruzji – chwalebną przemianę ciał. Ciało poniżone na skutek następstw grzechu, 
na czele ze śmiercią, na zasadzie solidarności  z  Chrystusem,  też wpierw poniżonym (2,6–8), 
potem  wywyższonym,  zostanie  przekształcone  w  podobne  do  [Jego]  chwalebnego  ciała  –  to 
prawda z mocą podkreślana przez Apostoła (

1 Kor 15,21–26.42–57

). Chwała (δόξα), Chrystusa 

prerogatywa  boska  (

1  Kor  2,8

),  stanie  się  udziałem  ciał  tak  przemienionych  (

Rz  8,17.30

Ef 

1,18

Kol  3,4

2  Tes  2,14

2  Tm  2,10

  por. 

J  17,22.24

1  J  3,2

).  Akcent  polemiczny  przeciw 

antynomistom  jest  podobny  jak  w 

1  Kor  6,13

:  ciało  i  chwalebny  Pan  należą  do  siebie. 

Wszechmoc Chrystusa, z jaką dokona On tego aktu, prawdziwego dowodu nieograniczonego 
władztwa  nad  kosmosem  (por. 

Kol  1,15–20

),  winna  być  dla  wiernych  źródłem  otuchy, 

podtrzymaniem w ich wyczekiwaniu (por. 

J 16,33

). 

4,1.

  Stąd  konkluzją  jest  wezwanie  do  trwania  mocno  w  Panu,  tzn.  wiernego  trwania  w 

„chrystosferze”  wbrew  niebezpieczeństwom  i  pokusom  odstępstwa.  Daje  tu  Paweł  upust 

background image

rzewnym uczuciom: nazywa Filipian swoją radością i chwałą (dosłownie „wieńcem”). Widzi 
więc  w  nich,  zgodnie  ze  swymi  metaforami  sportowymi,  czerpanymi  z  greckich  igrzysk, 
nagrodę wiekuistą (

2 Tm 4,8

) za swoje trudy apostolskie. Wiernych i duszpasterza łączy więź, 

która wykracza poza granicę czasu. 

NAPOMNIENIA SZCZEGÓŁOWE (4,2–9) 

2

 

Wzywam Ewodię i wzywam Syntychę, aby były jednej myśli w Panu. 

3

 

Także proszę i ciebie, 

prawdziwy  Syzygu,  pomagaj  im,  bo  one  razem  ze  mną  trudziły  się  dla  Ewangelii  wraz  z 
Klemensem  i  pozostałymi  moimi  współpracownikami,  których  imiona  są  w  księdze  życia  (

Wj 

32,32n

Ps 69[68],29

Ap 3,5

). 

4

 

Radujcie  się  zawsze  w  Panu;  jeszcze  raz  powtarzam:  radujcie  się! 

5

 

Niech  będzie  znana 

wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko! 

6

 

O nic się już nie martwcie, ale 

w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. 

7

 A 

pokój  Boży,  który  przewyższa  wszelki  umysł,  będzie  strzegł  waszych  serc  i  myśli  w  Chrystusie 
Jezusie. 

8

  Na  koniec,  bracia,  wszystko,  co  jest  prawdziwe,  co  godne,  co  sprawiedliwe,  co  czyste,  co 

m

iłe,  co  zasługuje  na  uznanie:  jeśli  jest  jakąś  cnotą  i  czynem  chwalebnym  –  to  bierzcie  pod 

rozwagę. 

9

 

Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie, 

a Bóg pokoju będzie z wami. 

 

2.

  Dobrze  poinformowany  i  powołany  zapewne  na  rozjemcę,  zwraca  się  jednakowo 

Apostoł  do  dwóch  ze  sobą  skłóconych  stron.  Są  nimi  dwie  bliżej  nie  znane  chrześcijanki, 
wpływowe  osobistości  wśród  Filipian.  Zależy  mu  na  tym,  by  je  cechowała  chrześcijańska 
jednomyślność. Kontekst raczej wskazuje na rozbieżności w postępowaniu, a nie w doktrynie. 
Z  pewnością  te  różnice  nie  były  błahe,  skoro  Paweł  zabrał  głos  w  tej  sprawie  w  liście 
skierowanym  do  całego  lokalnego  Kościoła  wraz  z  hierarchami.  W  ten  sposób  chce  położyć 
kres zamętowi, jaki ten spór wywołał w młodej wspólnocie. Nie wszyscy pierwsi chrześcijanie 
osiągali od razu wysoki poziom świętości. 

3.

  Tym  dwom  kobietom  i  innym  współpracownikom  Apostoła,  wśród  których  tylko 

Klemens nazwany jest po imieniu, ma podać rękę Syzyg, co znaczy „noszący wspólne jarzmo”. 
Jak  widać,  nie  brakło  Świętemu  również  dowcipu…  Zwrotem  ogólnikowym,  a  bardzo 
biblijnym  (por. np. 

Ps  69[68],29

Ap 3,5

  i  inne), o zapisaniu  w  księdze życia określa  Apostoł 

wszystkich powołanych do łaski. 

4.

 Dochodzi tu do głosu dominanta listu: wezwanie do stałej radości, oczywiście w Panu

tzn. chrześcijańskiej. W powtórzeniu jeszcze raz wolno odczytać odcień znaczeniowy: „mimo 
wszystko” macie się radować. Radość chrześcijańska na kształt przypływu morskiego zalewa 
wszystko – nawet cesarskie więzienia. 

5.

 Radość chrześcijańska tryska wprawdzie z głębin serca, ale jako stała atmosfera ma się 

udzielać  także  na  zewnątrz,  i  to  w  postaci  wyrozumiałej  łagodności,  kontrastującej  z  wrogą 
postawą  otoczenia.  Niezrozumiała  na  razie,  ale  wszystkich  pociągająca,  dobroć  ma  być 
niezawodnym  środkiem  propagandy  chrześcijaństwa,  dostępnego  dla  wszystkich.  Jest  to 
zarazem  na  wskroś  konsekwentna  postawa  tych,  których  ojczyzna  jest  w  niebie.  Patrzą  oni  z 
perspektywy wieczności na sprawy doczesne, bo chwalebny ich Pan – Chrystus – jest blisko ze 

background image

swoją paruzją, tak wówczas gorąco wyczekiwaną chwilą połączenia z Nim na zawsze (

1  Tes 

4,17

).  My  dziś  inaczej  oceniamy  bliskość  tej  nieznanej  chwili  niż  pierwsi  chrześcijanie,  ale 

Marana  tha  ma  swój  sens  i  w  naszych  ustach.  Każda  bowiem  śmierć  jednostki  jest  swoistą 
paruzją (1,23; por. 

J 21,22n

), a o śmierci można zawsze powiedzieć, że jest blisko. 

6.

  Święta beztroska należy  również do postawy  prawdziwie chrześcijańskiej. Apostoł nie 

zakazuje bynajmniej gorliwej troski (σπoυδή), gdyż taką nawet zaleca (np. 

Rz 12,8.11

Ef 4,3

2  Tm  2,15

),  lecz  krytykuje  tylko  troskę  przesadną  –  niepotrzebne  zadręczanie  się  (μέριμνα), 

zgodnie zresztą z Jezusowym porównaniem o liliach i ptakach (

Mt 6,25–34

). Jak tam tak i tu 

wiara  w  Opatrzność  ani  nie  wyłącza  współpracy  z  nią,  ani  też  nie  dopuszcza  gorączkowych 
zabiegów wśród zatroskania. Tam i tu środkiem zaradczym jest ufne zdanie się na Opatrzność, 
na rzeczywistą bliskość  z Bogiem. Tu ma się ona wyrazić w wielorakiej  modlitwie;  a każdej 
modlitwie, nawet błagalnej, ma towarzyszyć wdzięczność (

Ef  5,20

Kol  2,7

3,17

4,2

1  Tes 

2,13

5,18

1 Tm 2,1

). 

7.

  Następstwem  takiej  postawy,  równie  dalekiej  od  bezczynności,  jak  i  gorączkowego 

zabiegania  o  zaspokojenie  potrzeb,  jest  niewypowiedziany  pokój,  dar  Boży,  tylekroć 
wspominany w ST, składnik szczęścia eschatologicznego. Natomiast w NT na pojęcie pokoju 
składa się poczucie bezpieczeństwa i stan duchowego pojednania z Bogiem. Jedno i drugie jest 
darem Ducha Świętego (

Ga  5,22

;  por. 

2  Kor  1,22

5,5

Ef  1,13

4,30

),  zadatkiem  doczesnym 

spokoju  wiekuistego.  Tutaj  podobnie  jak  w 

Kol  3,15

  pokój  jest  nieodłączną  cechą 

„chrystosfery”, a zarazem środkiem obronnym serc i myśli. Potrafi on dokazać tego, do czego 
nie jest zdolna jakakolwiek tylko ludzka przemyślność. Pośrednikiem i źródłem pokoju jest tu 
sam Chrystus: in Christo totus, in Christo tutus (w Chrystusie cały, w Chrystusie bezpieczny). 

8

–9.

  Dwuwiersz  ten,  będąc  bardziej  podniosłą  konkluzją  dotychczasowych  napomnień, 

jest zapewne odpowiedzią Apostoła na pytanie Filipian o ich stosunek do zasad etyki głoszonej 
przez  szlachetnych  pogan,  zwłaszcza  filozofów  stoickich.  Rzeczywiście  wyliczenie  cech 
dodatnich  postępowania,  jakie  tu  czytamy,  całkowicie  przypomina  pewien  urywek  pism 
Cycerona (Tusc. disp., 5,23,67). Pawła wyzwolonego z ciasnoty faryzejskiej (3,8) znamionuje 
szerokość  poglądów  (por.  wszystko  jest  wasze

1  Kor  3,22n

).  Sam  uznaje,  że  i  poza 

chrześcijanami można w świecie znaleźć przykłady autentycznej sprawiedliwości, uczciwości, 
pociągających  zalet  i  dobrych  czynów.  Niech  więc  je  doceniają  również  Filipianie.  Żywą 
regułą dla nich ma być przykład samego Pawła (por. 3,17), jego własna konsekwencja zasad i 
działania,  zachęcający  wzór  tego,  co  da  się  w  praktyce  osiągnąć.  Znamienne  jest  przy  tym 
podkreślenie  doniosłości  tradycji  jako  wystarczającego  środka  nauczania  wiary  i  zasad 
moralnych (por. 

Rz 6,17

16,17

1 Tes 2,13

4,1n

2 Tes 3,6

1 Tm 6,20

). Nie twierdzi przez to 

Paweł, że jest ideałem (por. 3,12n), lecz daje konkretny przykład życia według nowych zasad. 
Resztę zapewni Ten, który go posłał: Bóg pokoju

UZNANIE ZA PONOWNIE OKAZANĄ PAMIĘĆ (4,10–20) 

10

 

Bardzo  się  też  rozradowałem  w  Panu,  że  wreszcie  rozkwitło  wasze  staranie  o  mnie,  bo 

istotnie  staraliście  się,  lecz  nie  mieliście  do  tego  sposobności. 

11

 

Nie  mówię  tego  bynajmniej  z 

powodu niedostatku: ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem.

12

 

Umiem cierpieć biedę, umiem też korzystać  z  obfitości. Do  wszystkich  w ogóle  warunków jestem 
zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, korzystać z obfitości i doznawać niedostatku. 

13

 Wszystko 

mogę  w  Tym,  który  mnie  umacnia. 

14

 

W każdym  razie  dobrze  uczyniliście,  biorąc  udział  w  moim 

background image

ucisku. 

15

 

Wy,  Filipianie,  wiecie  przecież,  że  na  początku  [głoszenia]  Ewangelii,  gdy  opuściłem 

Macedonię,  żaden  z  Kościołów  poza  wami  jednymi  nie  prowadził  ze  mną  otwartego  rachunku 
przychodów  i  rozchodów, 

16

 

bo  do  Tesaloniki  nawet  raz  i  drugi  przysłaliście  na  moje  potrzeby. 

17

 

Mówię zaś to bynajmniej nie dlatego, że pragnę daru, lecz pragnę owocu, który wzrasta na wasze 
dobro. 

18

 

Stwierdzam,  że  wszystko  mam,  i  to  w  obfitości:  jestem  zaopatrzony,  otrzymawszy  przez 

Epafrodyta od was 

wdzięczną woń (

Rdz 8,21

Wj 29,18

)

, ofiarę przyjemną, miłą Bogu. 

19

 

A Bóg mój 

według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę. 

20

 

Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki wieków. Amen. 

 

10.

  Urywek  ten  nie  bez  słuszności  określono  jako  „podziękowanie  bez  podziękowania”. 

Rzeczywiście bowiem mamy tu pokwitowanie odbioru ofiary pieniężnej, w którym ani razu nie 
pada  słowo  „dziękuję”.  Występują  natomiast  harmonijnie  zespolone  takie  motywy,  jak 
świadomość  piastowanego  urzędu  apostolskiego,  dającego  uprawnienie  do  korzystania  z 
pomocy  wiernych,  szlachetna  duma  Apostoła  z  samowystarczalności  materialnej,  wreszcie 
wyjątkowe,  prawdziwie  ojcowskie  ustosunkowanie  się  do  umiłowanego  Kościoła  Filipian. 
Radość Apostoła jest w Panu, a więc nadprzyrodzona, która pochodzi z tego, że ofiarodawcy 
wzrastają w miłości. Wreszcie nie wyraża tutaj ani cienia niecierpliwości ze strony Pawła, lecz 
skonstatowanie  wspólnego  doczekania  się  okazji  do  przeprowadzenia  tej  szlachetnej 
inicjatywy. 

11.

  Dla  uchylenia  innych  tłumaczeń  tej  radości  Apostoł  z  dumą  stwierdza  swoją 

samowystarczalność  materialną.  To  nie  żaden  niedostatek  podyktował  mu  obecną  radość. 
Cechuje go bowiem jak Sokratesa i stoików niezależność, ale innego rodzaju. Apostoł opiera ją 
na Chrystusie. 

12.

  Nie filozoficzna pogarda dla pieniądza czyni  Pawła samowystarczalnym,  lecz nabyta 

twardym  doświadczeniem  umiejętność  dostosowania  się  do  zmiennych  warunków  życia. 
Umiejętność  ta  –  to  jakby  wtajemniczenie,  lecz  zdobyte  w  cierpieniu.  Z  wdzięcznością  dla 
Bożej Opatrzności przyjmuje on każde warunki życia – podobnie zresztą, jak było w ziemskim 
życiu Jezusa (por. np. 

Mt 8,20

11,19

12,1

Łk 8,3

J 19,23n

). 

13.

  Następuje  pointa  chrystocentryczna,  zdanie  częstokroć  powtarzane  jako  zasada  w 

ascezie – i słusznie. Jest bowiem nie tylko aktualne dla Pawła, lecz dla każdego chrześcijanina 
liczącego na pomoc i łaski. Stanowi tym samym cenne uzupełnienie Chrystusowych słów beze 
Mnie – nic
 z 

J 15,5

. Zmartwychwstały Kύριoς – to źródło mocy każdego z wiernych (3,10; 

Kor 12,9n

Ef 1,19n

Kol 1,27.29

1 Tm 1,12

2 Tm 2,1

). 

14.

  Apostoł  wraca  do  czynu  Filipian.  Dodatnia  ocena  z  jego  strony  ma  podstawę  dość 

nieoczekiwaną: nie mówi o uldze w ucisku, lecz o udziale w nim adresatów – podobnie jak w 
1,7  nazwał  ich  postawę  ofiarną  udziałem  w  łasce.  Często  pod  piórem  Pawła  powraca  termin 
ucisk jako określenie elementu integralnego życia chrześcijanina, zwłaszcza apostoła (

Rz 5,3

Kor 1,4

4,17

6,4

7,4

Ef 3,13

Kol 1,24

). Ma on również – jako dziedzictwo idei mesjańskiej 

ST  –  pewien  odcień  eschatologiczny:  uciski  są  zwiastunami  zbliżającej  się  paruzji  Chrystusa 
(

Mt 24,21.29

Ap 7,14

). Dalsze uzasadnienie dodatniej oceny czynu Filipian podejmą ww. 17 i 

19. 

15

–16.

 Apostoł cofa się do wspomnień, ale nie po to, by podziękować za poprzednio już 

otrzymane zasiłki, lecz raczej aby podkreślić, że ich udzielanie było wyjątkowym przywilejem 
Filipian, po prostu łaską dla nich. Wyraża to Apostoł zwrotem fachowym, znowu kupieckim, 

background image

mówiąc  o  otwartym  rachunku  przychodu  i  rozchodu,  co  zawiera  odcień  subtelnego  humoru. 
Już  co  najmniej  trzeci  raz  Paweł  uwzględnia  ten  wyjątkowy  przywilej  zastrzeżony  tylko  dla 
nich.  By  go  docenić,  wystarczy  zestawić  kontrastujące  teksty  Pawłowe:  niedwuznaczne 
stwierdzenie prawa apostolskiego do pobierania materialnej pomocy od wiernych (

1 Kor 9,4–

14

Flm 18

n) z faktem programowej rezygnacji z tego prawa w obawie zarzutu interesowności 

w pracach apostolskich (

Dz 20,33–35

1 Kor 9,12.15.18

2 Kor 11,9–12

12,13

1 Tes 2,5.7

). 

17.

  To  pokwitowanie  kończy  się  uściśleniem  ponownym,  które  kontynuuje  i  uzupełnia 

myśl  z  w.  11.  Znów  posługuje  się  Apostoł  przenośnią  ze  słownictwa  handlowego,  ale  tym 
razem dobitnie pokazuje, że ów otwarty rachunek mają Filipianie nie z nim, lecz z Bogiem, jak 
potwierdzą  to  wiersze  następne.  To  On  będzie  wynagradzał  ich  ofiarność.  Ostatnim  czynem 
znacznie  powiększyli  oni  odsetki  należne  im  w  skali  odpłaty  eschatologicznej.  Zasługuje  na 
podkreślenie fakt stałego wzrastania owocu ich zasług. Jest to cenne dopełnienie zasady jakby 
równości  posiewu  duchowego  i  materialnej  odpłaty  wyrażonej  w 

1  Kor  9,11

.  Bóg  w  swojej 

dobroci nagradza również i to, co z obowiązku wierni uiścili swemu pasterzowi. 

18.

 Ukazuje się nowy aspekt czynu Filipian – ofiary przyjemnej miłej Bogu, bo właściwie 

Jemu złożonej, nie Apostołowi. Po nowym uściśleniu, że dostatecznie zaopatrzony Apostoł nie 
zgłasza nowych potrzeb, następują przenośnie zaczerpnięte z języka ofiar ST. Niesłychanych 
rozmiarów duchowych nabiera dar materialny przywieziony od Filipian przez Epafrodyta – jest 
mile  przez  Boga  przyjętą  żertwą.  Znamienne  w  tym  całym  pokwitowaniu  jest  i  to,  że  wyraz 
„pieniądze”  nie  pada  ani  razu  –  jakby  w  trosce  o  należyte  dowartościowanie  duchowe  datku 
materialnego: tak złożony ma on wartość kultyczną, nie doczesną. 

19.

  Delikatnie  zaznacza  Paweł  tożsamość  sprawy  Boga  i  Jego  wysłannika  zwrotem  już 

użytym w 1,3 – Bóg mój. Stąd nie dziękując Filipianom i nie wyrażając podziękowania na nasz 
sposób w formie życzenia „Bóg zapłać” – po prostu stwierdza, że niechybnie nastąpi odpłata 
Boża. Będzie ona więcej niż sprawiedliwa, bo proporcjonalna nie tyle do zasługi wiernych, ile 
do Bożej hojności. Wspaniale odpłaci Bóg nie dopiero chwałą eschatologiczną, ale już dziś w 
„chrystosferze”  każda  potrzeba  tak  jednostek,  jak  całej  wspólnoty  z  Filippi,  zostanie 
zaspokojona. Wierne to echo zapewnień Jezusowych o dawaniu i mierze odpłaty z 

Łk 6,38

20.

  „Podziękowanie  bez  podziękowania”  (E.  Lohmeyer)  kończy  się  jak  zwykle  u  Pawła 

doksologią.  Znamienny  jest  bowiem  dla  Apostoła  patrocentryzm  podkreślony  tutaj  nadto 
relacją ojcowską także w stosunku do nas (por. 

Rz 8,15.23

Ga 4,5

Ef 1,5

). A konsekwentne 

jest  wyrażenie  wdzięczności  nie  ludziom,  lecz  Temu,  który  sam  daje  ludzką  dobroć  i  sam 
nagradza. 

KOŃCOWE POZDROWIENIA (4,21–23) 

21

 

Pozdrówcie każdego świętego w Chrystusie Jezusie. Pozdrawiają was bracia, którzy są ze 

mną. 

22

 

Pozdrawiają was wszyscy święci, zwłaszcza ci z domu Cezara. 

23

 

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa [niech będzie] z duchem waszym! Amen. 

 

21.

 Epilog listu stanowią końcowe pozdrowienia krótkie i ogólne, być może skreślone ręką 

samego  Apostoła,  nie  sekretarza.  Szczegółowe  pozdrowienia  zbędne  są  tam,  gdzie  oddawca, 
Epafrodyt,  jako  Filipianin  osobiście przekaże je  wszystkim  adresatom, dobrze sobie znanym. 

background image

Święci i bracia – to synonimy chrześcijan. Znamienne jest to, że jak w adresie, tak i w epilogu 
z  Apostołem  razem  występują  bracia:  autorytet  nie  przesłania  braterstwa.  Widać  tu  nadto 
godną pozazdroszczenia dla nas więź solidarności i wzajemnego zainteresowania swoim losem. 
Takim był Kościół czasów apostolskich. 

22.

 Odrębna grupa pozdrawiających, może celowo odróżniona od współwięźniów, którzy 

są  z  Pawłem  –  to  święci…  z  domu  Cezara.  Wobec  braku  historycznego  potwierdzenia 
starożytnych  podań  o  pozyskaniu  przez  Pawła  osób  z  najbliższego  otoczenia  Nerona,  w 
kategorii  tej  należy  uznać  pretorianów,  urzędników  lub  nawet  niższych  funkcjonariuszy 
imperium,  niezależnie  od  miejsca  ich  pobytu,  jak  to  świadczą  dane  archeologii  (inskrypcje 
starożytne). Wiersz ten stanowi cenne uzupełnienie informacji z 1,13. Paweł nie tylko stał się 
głośny wśród tych osób urzędowych, ale już część z nich zdołał pozyskać dla Chrystusa. Fakt 
ten  musiał  też  szczególnie  cieszyć  Filipian,  mieszkańców  kolonii  dumnej  ze  swojego 
rzymskiego ustroju. 

23.

  Końcowe  życzenie-błogosławieństwo  mówi  wprost  o  łasce  Chrystusa,  co  jest 

podobnie  jak  w 

Rz  16,20

1  Kor  16,23

2  Kor  8

;9;  13,13; 

Ga  1,6

1  Tes  5,28

2  Tes  3,18

 

pośrednim stwierdzeniem Jego bóstwa: łaski udziela tylko Bóg. Duch wasz zamiast „wy” zdaje 
się  być  ponowną  dyskretną  aluzją  do  jedności  we  wspólnocie  (por.  1,27),  która  właśnie  na 
zgromadzeniu liturgicznym wysłuchała w skupieniu odczytanego przez lektora listu Apostoła. 
Amen – nadaje tu błogosławieństwu odcień życzenia i zapewnia o jego skuteczności.