background image

 

 

 

Kazimierz Krzysztofek –  

Jaka polityka kulturalna w epoce globalizacji i mediów 

elektronicznych? 

 

 

Relacje  mi

ę

dzy  procesami  kulturowymi  a  polityk

ą

  kulturaln

ą

  zale

Ŝą

  w  decyduj

ą

cym  stopniu 

od  tego,  jak  ta  druga  chce  wpływa

ć

  na  te  pierwsze.  Wokół  tego  centralnego  problemu 

konstruowano dotychczasowe modele polityki kulturalnej. 

Europa Zachodnia przeszła długi proces, któremu w Polsce nie było dane zaistnie

ć

. Przez cały wiek 

XIX,  kiedy  formowało  si

ę

  pa

ń

stwo  narodowe,  oddziaływanie  poprzez  kultur

ę

  miało  na  celu 

utrzymanie monopolu elity na władz

ę

 symboliczn

ą

Pa

ń

stwo narodowe widziano jako organizacj

ę

 

polityczn

ą

 narodu opart

ą

 na suwerenno

ś

ci, u

ś

wi

ę

conym terytorium i kulturze, dlatego obron

ę

 

terytorium i przekaz kanonu kultury traktowano jako sprawy najwa

Ŝ

niejsze.  

Ta formuła była równie

Ŝ

 praktykowana w narodowych dyplomacjach kulturalnych. Polityka kulturalna 

na  ten  cel  namierzona  była  spraw

ą

  sektora  publicznego.  Sektor  prywatny  nie  miał  tu  wi

ę

kszego 

znaczenia. Ekonomia z jednej strony, a kultura oraz polityka kulturalna z drugiej szły własnymi 

drogami. 

Ta  formuła  narodowej  polityki  kulturalnej  jako  instrumentu  budowania  i  konsolidowania 

pa

ń

stwa  w  Europie  Zachodniej  ju

Ŝ

  nie  istnieje,  ale  ma  si

ę

  całkiem  nie

ź

le  w  krajach,  które 

uzyskały  b

ą

d

ź

  odzyskały  niepodległo

ść

.  Kultura  jest  traktowana  jako  zbiorowa  pami

ęć

  narodu 

maj

ą

ca  pomóc  w  prze

Ŝ

yciu  utraconej  historii  jeszcze  raz.  Elity  widz

ą

  w  kulturze  co

ś

,  co 

mo

Ŝ

na społecze

ń

stwom da

ć

 na własno

ść

, pobudzi

ć

 ich dum

ę

, poczucie godno

ś

ci

Nierzadkie jest zawłaszczanie czyjego

ś

 dziedzictwa, zwłaszcza na wielokulturowycn „kresach", gdzie 

norm

ą

 jest raczej wspólne tworzenie kultury, gdzie nie jest ona niczyj

ą

 wył

ą

czn

ą

 własno

ś

ci

ą

 i ka

Ŝ

dy 

ma prawo umieszcza

ć

 wybitne postaci w swym panteonie narodowym. U nas niektóre media, 

narodowe i katolickie, nadal temu hołduj

ą

, ale ta narracja narodowa, by j

ą

 tak okre

ś

li

ć

, jest obecna 

we wszystkich mediach, tak

Ŝ

e niepublicznych, cho

ć

 raczej od 

ś

wi

ę

ta. S

ą

 w nich polskie symbole. Na 

przykład tradycja zaduszkowa czy bo

Ŝ

onarodzeniowa, nawet je

ś

li niekiedy w opakowaniu nazbyt 

komercyjnym. To jest jaki

ś

 narodowy przekaz. 

 

 

background image

 

Nowoczesna polityka kulturalna 

 

Po drugiej wojnie 

ś

wiatowej i pod wpływem jej do

ś

wiadcze

ń

 ta narodowa formuła polityki 

kulturalnej była w Europie Zachodniej przedmiotem ostrej krytyki jako jedno ze 

ź

ródeł 

wojowniczego nacjonalizmu Europejczyków i jedna z sił sprawczych najwi

ę

kszej w historii 

Europy wojny mi

ę

dzyplemiennej.  

Postulatem stało si

ę

 kształtowanie narodów w duchu standardów pa

ń

stwa i narodu 

obywatelskiego, w którym wi

ę

zi maj

ą

 natur

ę

 polityczn

ą

 (obywatelsk

ą

), a nie etniczn

ą

.  

Najwi

ę

ksz

ą

 prac

ę

 do wykonania miały tu Niemcy, w których plemienno-rasowa formuła pa

ń

stwa i 

narodu została wyniesiona na piedestał. Ten nowy standard społecze

ń

stwa obywatelskiego i 

podporz

ą

dkowanej mu polityki kulturalnej został wypracowany przez nowo powstał

ą

 Rad

ę

 Europy, 

która obj

ę

ła cał

ą

 Europ

ę

 Zachodni

ą

Model ten, zwany modernistycznym, dominował od lat 

sze

ść

dziesi

ą

tych XX wieku w wi

ę

kszo

ś

ci krajów zachodnioeuropejskich.  

Polegał na o

ś

wieceniowej w swym rodowodzie misji edukowania społecze

ń

stwa przez elity. 

Celem polityki kulturalnej było wpływanie na procesy kulturowe w kierunku demokratyzacji 

kultury, dostarczania odbiorcy dobrej jako

ś

ciowo oferty, edukacji europejskiej, socjalizacji w 

ramach kanonu społecze

ń

stwa obywatelskiego i integracji społecznej mniejszo

ś

ci w duchu 

tolerancji. Kulturze przyznawano wa

Ŝ

n

ą

 rol

ę

 wychowawcz

ą

 i nie szcz

ę

dzono 

ś

rodków na 

reintegracj

ę

 dziedzictwa z tera

ź

niejszo

ś

ci

ą

. Najbardziej konsekwentnie model ten realizowano 

mi

ę

dzy innymi w krajach skandynawskich i Francji. 

Była to jednak polityka planowana strategicznie z centrum systemu w przekonaniu, 

Ŝ

e zadaniem elity 

jest „pompowanie" kultury w doły społeczne, łagodzenie jednostronno

ś

ci społecze

ń

stwa masowego;

pa

ń

stwo brało na siebie obowi

ą

zek - w trosce o zachowanie spójno

ś

ci społecznej - ochrony ludzi 

przed  zej

ś

ciem  poni

Ŝ

ej  dolnego  progu  uczestnictwa  w  kulturze,  od  którego  zaczyna  si

ę

 

anomia i rozpad wi

ę

zi obywatelskich.  

Do priorytetów nale

Ŝ

ała ochrona dziedzictwa, wspieranie kultury wysokiej (warto

ś

ciowej) oraz rozwój 

domów  i  o

ś

rodków  kultury,  zwłaszcza  dla  młodzie

Ŝ

y  (we  Francji  w  ci

ą

gu  kilku  lat  stworzono  g

ę

st

ą

 

sie

ć

  maisons  dejeneus  et  de  la  culture).  Wa

Ŝ

nym  problemem  stawała  si

ę

  wielokulturowo

ść

  w 

zwi

ą

zku  z  napływem  „nowych  Europejczyków".  Na  tak  zorientowan

ą

  polityk

ę

  kulturaln

ą

  były 

asygnowane  znaczne 

ś

rodki;  był  to  okres  boomu  ekonomicznego,  który  przekładał  si

ę

  na  aktywn

ą

 

polityk

ę

  społeczn

ą

.  Odpowiedzialny  za  realizacj

ę

  tych  celów  był  sektor  publiczny,  ekonomia  i 

kultura  nadal  szły  własnymi  drogami,  cho

ć

  z  czasem  zacz

ę

ło  si

ę

  to  zmienia

ć

,  coraz  bardziej 

background image

aktywny stawał si

ę

 sektor non-profit. 

W latach sze

ść

dziesi

ą

tych, siedemdziesi

ą

tych i dziewi

ęć

dziesi

ą

tych wiele si

ę

 zmieniało w kwestiach 

szczegółowych, praktyka i rozwi

ą

zania polityki kulturalnej stawały si

ę

 coraz bardziej elastyczne w 

kwestii finansowania, zarz

ą

dzania, decentralizacji decyzji, odpowiedzialno

ś

ci poszczególnych 

szczebli administracji, znaczenia nabierał trzeci sektor, coraz bardziej interesował si

ę

 kultur

ą

 biznes 

prywatny, ale zasadniczo utrzymano dyfuzyjny model polityki kulturalnej, pa

ń

stwo czuło si

ę

 

odpowiedzialne za kultur

ę

, za ochron

ę

 wolno

ś

ci ekspresji, dolny poziom uczestnictwa w kulturze. 

 

Tendencje lat dziewi

ęć

dziesi

ą

tych: ku „multinarracyjnej" polityce kulturalnej 

 

Opisany powy

Ŝ

ej model nowoczesnej polityki kulturalnej jest nadal rekomendowany przez 

Rad

ę

 Europy, Uni

ę

 Europejsk

ą

 i UNESCO jako poprawny i potrzebny - jako optymalna strategia 

na rzecz rozwini

ę

tego kulturalnie społecze

ń

stwa obywatelskiego. Tyle 

Ŝ

e jest coraz trudniejszy do 

realizacji, i to z wielu powodów. 

Model  ten  rodził  si

ę

  w  czasie,  gdy  elity  polityczne,  intelektualne,  artystyczne  pracuj

ą

ce  dla  sektora 

publicznego, przede wszystkim pa

ń

stwowego, dysponowały pot

ęŜ

nymi instrumentami oddziaływania 

na  miliony  ludzi,  miały  w  r

ę

ku  instytucje  kultury,  ale  tak

Ŝ

e  media,  w  Europie  Zachodniej  równie

Ŝ

 

elektroniczne,  docieraj

ą

ce  z  tymi  samymi  przekazami  do  wielomilionowych  audytoriów  i  widowni. 

Było to społecze

ń

stwo masowe; dzi

ś

 ju

Ŝ

 takiego społecze

ń

stwa jest coraz mniej. 

Model ten był obliczony na bogate pa

ń

stwo - bardzo kosztowny, a obecnie na kultur

ę

 jest wsz

ę

dzie 

coraz  mniej  pieni

ę

dzy  publicznych,  co  wi

ąŜ

e  si

ę

  z  wynikaj

ą

c

ą

  z  globalizacji  i  rosn

ą

cej  konkurencji 

konieczno

ś

ci

ą

  „zwijania"  pa

ń

stwa  socjalnego.  Te  instytucje  kultury,  które  licz

ą

  na  wsparcie 

publiczne,  na  ogół  wegetuj

ą

.  Nie  ma  na  przykład 

Ŝ

adnego  nowego  grand  projet  w  l'état  culturel

jakim jest  Francja,  a te  ju

Ŝ

  zrealizowane  prze

Ŝ

ywaj

ą

  powa

Ŝ

ne  kłopoty finansowe.  Po  prostu  sfera 

usług  publicznych  wyprowadzana  jest  z  polityki  pa

ń

stwowej.  Du

Ŝ

o  pi

ę

knych  słów  o 

odpowiedzialno

ś

ci  pa

ń

stwa  za  kultur

ę

  wygłasza  si

ę

  nadal  na  forach  mi

ę

dzynarodowych. 

Ostatnia mi

ę

dzyrz

ą

dowa konferencja UNESCO w sprawie kultury i rozwoju w Sztokholmie w 

1998  r.  w  swym  dokumencie  ko

ń

cowym  sformułowała  mnóstwo  wspaniałych  i  słusznych 

rekomendacji  adresowanych  do  władz  publicznych  pa

ń

stw  członkowskich.  Wi

ę

kszo

ść

  tych 

zalece

ń

, niestety, trafia w pró

Ŝ

ni

ę

, a sama UNESCO nie ma ju

Ŝ

 wielkich mo

Ŝ

liwo

ś

ci wpływania 

na mi

ę

dzynarodowe procesy kultury. 

Finanse  to  jednak  tylko  jeden  powód  i  to  chyba  wcale  nie  najwa

Ŝ

niejszy.  Wa

Ŝ

niejsza  wydaje  si

ę

 

radykalna  zmiana  kierunku  procesu  kulturowego.  Najkrócej  mówi

ą

c,  polega  ona  na  tym, 

Ŝ

mamy do czynienia z ekonomizacj

ą

 kultury, co nie jest 

Ŝ

adn

ą

 nowo

ś

ci

ą

, a tak

Ŝ

e z czym

ś

, co 

mo

Ŝ

na  nazwa

ć

  rekulturacj

ą

  ekonomii,  co  jest  dzi

ś

  główn

ą

  tendencj

ą

.  Jeste

ś

my 

ś

wiadkami 

background image

radykalnej  ekspansji tego,  co  Pierre  Bourdieu  nazywa  rynkiem  dóbr  symbolicznych,  a  co  zwi

ą

zane 

jest  przede  wszystkim  z  efektem  synergicznym  rynku,  techniki  i  zamo

Ŝ

no

ś

ci  społecze

ń

stw,  które 

konsumuj

ą

 coraz wi

ę

cej dóbr symbolicznych w relacji do materialnych

1

Nieadekwatno

ść

  dotychczasowego  modelu  polityki  kulturalnej  wynika  tak

Ŝ

e,  a  mo

Ŝ

e  przede 

wszystkim, ze zmiany socjokuturowej.  

Ludzie  w  społecze

ń

stwach  bogatych  s

ą

  coraz  lepiej  wykształceni, 

Ŝ

yj

ą

  w  społecze

ń

stwie 

informacyjnym, tysi

ą

ce podmiotów działaj

ą

cych na rynku walczy o pozyskanie ich uwagi, zarzucaj

ą

ich  atrakcyjnymi  ofertami  rozrywki,  sp

ę

dzania  wolnego  czasu.  Ludzie  maj

ą

  coraz  bardziej 

zindywidualizowane potrzeby, których nie jest w stanie zaspokoi

ć

 jeden publiczny podmiot oferuj

ą

cy 

jedn

ą

 „narracj

ę

". Przez narody polityczne przebiega dzi

ś

 mnóstwo linii podziału kulturowego, kultura 

jest w coraz mniejszym stopniu kodem komunikacyjnym wspólnym dla wszystkich, coraz trudniej jest 

tworzy

ć

  jej  ogólnonarodowy  obieg.  Odchodzi  w  przeszło

ść

  społecze

ń

stwo  masowe,  rodzi  si

ę

 

pomasowe.  Najwa

Ŝ

niejszym  zawołaniem  jest  to

Ŝ

samo

ść

  grup  i  jednostek.  Na  bazie  tych 

spluralizowanych  to

Ŝ

samo

ś

ci  rodzi  si

ę

  to,  co  Anglosasi  nazywaj

ą

  identity  policy.  Da

ć

 

wszystkim tak

ą

 to

Ŝ

samo

ść

, jakiej sobie 

Ŝ

ycz

ą

Resztki  starej  elity  kulturalnej  i  intelektualnej  chciałyby  zachowania  dawnego  modelu,  ale  oto  na 

naszych oczach obumiera model edukacyjny rodem z O

ś

wiecenia. Wraz z reality show odchodzi  do 

lamusa historii. 

I  oto  w  latach  dziewi

ęć

dziesi

ą

tych  pojawiła  si

ę

  tendencja  do  unikania 

ś

wiadomego 

kształtowania  ludzi  w  duchu  warto

ś

ci  i  hierarchizowania  tych  warto

ś

ci  (kultura  wy

Ŝ

sza  -

ni

Ŝ

sza). Dominuj

ą

 media i multimedia oferuj

ą

ce kultur

ę

 audio-wideo. I chyba w tym rzecz. Je

ś

li 

najwa

Ŝ

niejszy staje szeroki target audience, nazywany niegdy

ś

 publiczno

ś

ci

ą

, to znaczy, 

Ŝ

e trzeba 

jak  najwi

ę

cej  przekazów  przekłada

ć

  na  obrazki, 

Ŝ

eby  dotrze

ć

  do  odbiorcy  maj

ą

cego  kłopoty  z 

rozumieniem  słowa  pisanego.  Analfabeta  to  przecie

Ŝ

  tak

Ŝ

e  konsument,  mi

ę

so  reklamowe 

popkultury

Nikt nie ma ambicji „tłoczenia kultury w masy". Niektórzy nazywaj

ą

 ten model przekazu kultury 

postmodernistycznym.  W  takim  modelu  elita  traci  legitymacj

ę

  orzekania,  co  jest  „dobre  dla  ludu". 

Orzekaj

ą

  o  tym  producenci  rozrywki,  którzy  za  dobre  dla  ludu  uwa

Ŝ

aj

ą

  to,  czego  ów  lud  chce. 

Oczywi

ś

cie,  to,  czego  lud  chce,  najlepiej  si

ę

  sprzedaje  i  przynosi  najwi

ę

ksze  zyski.  A  przy  okazji 

formuje  si

ę

  u  odbiorcy  „Mc

ś

wiatopogl

ą

d",  który  nap

ę

dza  konsumentów  takiej  a  nie  innej  kultury. 

Układ sprz

ęŜ

ony. 

Taki wła

ś

nie model narodził si

ę

 w Polsce na naszych oczach. Inteligencja ze sw

ą

 misj

ą

 edukacyjn

ą

 i 

cywilizacyjn

ą

 ust

ę

puje miejsca profesjonalnej grupie, która dostarcza społecze

ń

stwu strawy - bałbym 

background image

si

ę

 j

ą

 nazwa

ć

 duchow

ą

 - ale która nie ma 

Ŝ

adnej misji „edukowania mas". Jest to kultura, w której si

ę

 

nie uczestniczy, lecz j

ą

 konsumuje. 

Wielu  powa

Ŝ

nych  badaczy  -  mi

ę

dzy  innymi  Manuel  Castells  -  jest  zdania, 

Ŝ

e  wszystkie 

systemy  kulturowej  komunikacji  ulegaj

ą

  marginalizacji  za  przyczyn

ą

  ekspansji  przekazu 

medialnego. Ma to w szczególno

ś

ci dotyczy

ć

 układu kultury, który polska socjolog, Antonina 

Kłoskowska,  nazywa  pierwotnym,  a  który  dotyczy  procesu  socjalizacji  za  po

ś

rednictwem 

kontaktów face to face

1

W swej znanej ksi

ąŜ

ce Wiek dost

ę

pu Jeremy Rifkin pisze: „Zmiany zachodz

ą

ce w strukturze relacji 

ekonomicznych s

ą

 cz

ęś

ci

ą

 transformacji na wi

ę

ksz

ą

 skal

ę

, jaka zachodzi w naturze systemu kapitalistycznego. 

Jeste

ś

my w trakcie długofalowego przej

ś

cia od produkcji przemysłowej do produkcji dóbr kultury. Coraz 

wi

ę

ksze obroty notuje nowoczesny handel i marketing licznych do

ś

wiadcze

ń

 kulturowych, a nie tradycyjnych 

dóbr i usług o charakterze przemysłowym. Podró

Ŝ

e dookoła 

ś

wiata, turystyka, miasteczka, parki rozrywki, 

zabawa, rekreacja, moda i kulinaria, sport i zawody, hazard, muzyka, film, telewizja, seks, wirtualne 

ś

wiaty w 

cyberprzestrzeni oraz wszelkiego rodzaju propozycje sp

ę

dzania wolnego czasu transmitowane drog

ą

 

elektroniczn

ą

 staj

ą

 si

ę

 szybko o

ś

rodkiem nowego kapitalizmu, w którym handluje si

ę

 dost

ę

pem do prze

Ŝ

y

ć

 

kulturalnych. J. Rifkin, Wiek dost

ę

pu. Nowa kultura hiperkapitalizmu, w której płaci si

ę

 za ka

Ŝ

d

ą

 chwil

ę

 

Ŝ

ycia

przeł. E. Kania, Wydawnictwo Dolno

ś

l

ą

skie, Wrocław 2003, s.7-9. 

 

 

Promowanie warto

ś

ciowej kultury 

 

Problem edukacji kulturalnej i medialnej Polaków staje si

ę

 w tej sytuacji kluczowy. Dyskusja, jaka si

ę

 

dzi

ś

 przetacza przez łamy prasy, ujawnia ostro zarysowane stanowiska w zakresie krytyki i obrony 

kultury komercyjnej, zwolennicy jednego stoj

ą

 na gruncie obrony interesu nadawcy, tak aby oferował 

on to, czego sobie 

Ŝ

yczy odbiorca, czyli wyst

ę

puj

ą

 w imieniu wolno

ś

ci robienia pieni

ę

dzy na mediach 

i przemysłach kultury, drudzy za

ś

 w trosce o dobro publiczne chc

ą

 im narzuci

ć

 jakie

ś

 hamulce. Ta 

druga orientacja skazana jest jednak na pora

Ŝ

k

ę

, wszelkie ograniczenia narzucane z zewn

ą

trz 

okazuj

ą

 si

ę

 nieskuteczne mi

ę

dzy innymi dlatego, 

Ŝ

e prawo jest niedoskonałe, nie wyznacza ostrych 

granic w kwestii przemocy czy pornografii. A przemoc i erotyzm to główne wehikuły komercji w 

kulturze popularnej. Teoretycznie mo

Ŝ

na si

ę

 jeszcze odwoływa

ć

 do społecznej odpowiedzialno

ś

ci 

nadawców, ale i to jest iluzoryczne w sytuacji ostrej, cz

ę

sto nachalnej walki o publiczno

ść

, gdy nie 

warto

ś

ci czy zdrowie moralne społecze

ń

stwa, ale prawa rynku s

ą

 głównym regulatorem takiej 

kultury. Trudno wi

ę

c dziwi

ć

 si

ę

Ŝ

e nie zasada pro publico bono, lecz pro mercato bono rz

ą

dzi 

doborem oferty. Byłbym jednak za tym, 

Ŝ

eby nazywa

ć

 to po imieniu i nie mydli

ć

 oczu wolno

ś

ci

ą

 

background image

ekspresji, bo nie o ni

ą

 chodzi, ale o wolno

ść

 kupieck

ą

Zastanawia w tym kontek

ś

cie 

Ŝ

ałosny poziom dyskusji o polityce kulturalnej i edukacyjnej. Je

ś

li 

nie  podejmie  si

ę

  wysiłku,  aby  ju

Ŝ

  w  szkole  przygotowywa

ć

  młodych  Polaków  do  odbioru 

lepszej  oferty  kulturalnej,  to w  przyszło

ś

ci w ogóle  ju

Ŝ

  nie  b

ę

dzie  takiej  oferty,  bo  zabraknie 

adresata.  

Taka publiczno

ść

, gdy doro

ś

nie, nie b

ę

dzie odczuwa

ć

 wy

Ŝ

szych potrzeb kulturalnych. Nie mo

Ŝ

na jej 

te

Ŝ

 b

ę

dzie niczego narzuca

ć

, bo w liberalnym społecze

ń

stwie ka

Ŝ

dy ma prawo do takiej oferty, jakiej 

sobie 

Ŝ

yczy,  cho

ć

by  najmniej  wyszukanej,  cho

ć

by  tylko  konsumpcji  talk  show  i  oper  mydlanych. 

Jeszcze tylko w szkole mo

Ŝ

na co

ś

 narzuca

ć

 i - nie bójmy si

ę

 tego okre

ś

lenia - tresowa

ć

 kulturowo.

Trudno jednak by

ć

 optymist

ą

, je

Ŝ

eli w szkole zaj

ęć

 rozbudzaj

ą

cych potrzeb

ę

 uczestnictwa i własnej 

twórczo

ś

ci  jest  jak  na  lekarstwo.  Trzeba  zapyta

ć

  chyba  jedynie  retorycznie,  w  ilu  szkołach 

publicznych  -  podstawówkach,  gimnazjach  czy  liceach  -  przetrwały  kółka  teatralne,  zaj

ę

cia 

plastyczne, muzykowanie? Jak wygl

ą

da edukacja z zakresu arytmetyki nowych mediów? 

W  Polsce  jeszcze  długo  b

ę

dziemy  mie

ć

  społecze

ń

stwo  o  „trzech  szybko

ś

ciach":  z 

elementami tradycji, nowoczesno

ś

ci i ponowoczesno

ś

ci.  

Rodzi  to  chaos,  dezorientacj

ę

  normatywn

ą

  i  konflikty,  ale  te

Ŝ

  mo

Ŝ

e  przy  pewnej  dojrzało

ś

ci 

społecze

ń

stwa wytwarza

ć

 o

Ŝ

ywcze napi

ę

cia, którymi karmi

ć

 si

ę

 b

ę

dzie kultura i duchowo

ść

 Polaków 

w  XXI  wieku.  Raczej  nie  ma  tu  co  liczy

ć

  na  media  prywatne.  Media  publiczne  powinny  w  tym 

uczestniczy

ć

,  szukaj

ą

c  złotego 

ś

rodka  mi

ę

dzy  funkcj

ą

  „zwierciadła",  na  której  si

ę

  zarabia,  i  funkcj

ą

 

formy, czyli aktywnego wpływania na kształt gustów, warto

ś

ci, wzorów społecznych praktykowanych 

przez Polaków. 

Na  podstawie  obserwacji  w

ą

tłych  dyskusji  na  temat  polityki  kulturalnej  w  Polsce  mo

Ŝ

na  odnie

ść

 

wra

Ŝ

enie, 

Ŝ

e  chodzi  przede  wszystkim  o  kultur

ę

  wysok

ą

,  sztuk

ę

,  czyli  twórczo

ść

  dla  „górnych 

kilkudziesi

ę

ciu  tysi

ę

cy".  W  zwi

ą

zku  z  tym,  warto  zada

ć

  pytanie,  o  jak

ą

  kultur

ę

  chodzi,  bo  przecie

Ŝ

 

samo słowo „kultura" ma wiele znacze

ń

. Mo

Ŝ

e by

ć

 masowa, elitarna, popularna itp.; mo

Ŝ

e chodzi

ć

 o 

kultur

ę

  tak  zwan

ą

  samoistn

ą

,  to  znaczy  tak

ą

,  która  pomaga  w  rozwoju  osobowo

ś

ci  człowieka, 

kształtuje  jego  wra

Ŝ

liwo

ść

  itd.  Mo

Ŝ

e  te

Ŝ

  chodzi

ć

  o  kultur

ę

 funkcjonaln

ą

, ale  ju

Ŝ

  w  szerszym  sensie 

społecznym, czyli tak

ą

, która jest potrzebna do rozwoju kraju. Nie ulega wszak w

ą

tpliwo

ś

ci - i tego 

dowiodła ju

Ŝ

 empiria społeczna wielu krajów - 

Ŝ

kultura ma wpływ na kierunek i kształt rozwoju, 

Ŝ

e  nie  wystarczy  stworzy

ć

  optymalny  układ  wymiernych  parametrów  (finanse,  technologia, 

prawo),  poniewa

Ŝ

  nie  b

ę

dzie  on  skuteczny,  je

ś

li  nie  zostanie  wsparty  przez  parametr 

niewymierny,  kultur

ę

  wła

ś

nie.  Na  nim  buduje  si

ę

  popularn

ą

  filozofi

ę

 

Ŝ

yciow

ą

,  która  zach

ę

ca 

do działania albo do zaniecha

ń

background image

Tu cisn

ą

 si

ę

 inne pytania: Czym jest i czym powinna by

ć

 kultura narodowa w warunkach globalizacji, 

cyfryzacji  i  integracji  europejskiej?  Czy  traktowa

ć

  j

ą

  „plemiennie",  etnicznie,  czy  te

Ŝ

  widzie

ć

  w  niej 

szersze uniwersum. Chodzi naturalnie o kultur

ę

 polsk

ą

 tworzon

ą

 przez Polaków w kraju i zagranic

ą

ale tak

Ŝ

e o kultur

ę

 tworzon

ą

 w Polsce niekoniecznie przez etnicznych Polaków. 

W Unii Europejskiej znale

ź

li

ś

my si

ę

 z własn

ą

 kultur

ą

, ale problem w tym, czy b

ę

dziemy umieli 

przekłada

ć

 nasze idiomy na dyskurs, aby były one zrozumiałe dla innych i aby

ś

my tak

Ŝ

e my 

rozumieli  obce  idiomy.  To  jest  niezb

ę

dny  warunek  współpracy,  dialogu  kultur. Wielk

ą

  rol

ę

  w  tym 

dziele przekładu maj

ą

 do odegrania media, wraz z Internetem, a nie jest to sztuka łatwa. 

Kiedy  mowa  o  powinno

ś

ciach  pa

ń

stwa  i  samorz

ą

dów  oraz  mediów  publicznych  wobec  kultury 

narodowej,  to  chodzi  przede  wszystkim  o  to, 

Ŝ

e  kultura  jest  potrzebna  zwłaszcza  w  warunkach 

globalizacji,  mo

Ŝ

e  nawet  bardziej  ni

Ŝ

  w  sytuacji  ograniczonych  kontaktów  ze 

ś

wiatem. 

Samoportretowanie  potrzebne  jest,  aby  nie  by

ć

  skazanym  na  spo

Ŝ

ywanie  tylko  obcej  strawy 

duchowej,  w  której  nie  odnajduje  si

ę

  własnych  problemów  i  dylematów;  słowem  do  tego,  aby  nie 

utraci

ć

  władzy  nad  własnymi  symbolami.  Na  szcz

ęś

cie  to  zapotrzebowanie  na  własn

ą

  kultur

ę

 

popularn

ą

 staje si

ę

 coraz bardziej widoczne po zachły

ś

ni

ę

ciu si

ę

 przed kilkunastu laty otwarciem na 

ś

wiat,  kultur

ą

  z  importu,  która  smakowała  jak  zakazany  owoc.  Własna  kultura  oznakowuje 

przestrze

ń

, jest twarz

ą

, która czyni nas rozpoznawalnymi. Dostrzegamy coraz szersz

ą

 tak

ą

 ofert

ę

 w 

naszych mediach elektronicznych, publicznych i prywatnych. 

Produkcji kulturalnej czerpi

ą

cej z własnych zasobów jest i b

ę

dzie coraz wi

ę

cej. Nie potrzebne b

ę

d

ą

 

zatem 

Ŝ

adne nakazy, 

Ŝ

eby radio czy telewizja uwzgl

ę

dniały j

ą

 w swych ramówkach. Wobec Internetu 

o  jakichkolwiek  nakazach  w  ogóle  nie  mo

Ŝ

na  mówi

ć

.  Gdyby  chodziło  tylko  o  sztuk

ę

,  o  wysok

ą

 

kultur

ę

,  to  nie  byłoby  problemu  z  telewizj

ą

  czy  mediami  elektronicznymi  w  ogólno

ś

ci.  Wystarczy 

kanał niszowy, bez reklam utrzymywany z abonamentu lub/i danin nadawców prywatnych, kanał dla 

wyrobionego  odbiorcy,  dla  tego  cennego  „marginesu  społecznego",  który  chce  kultury  bardziej 

warto

ś

ciowej. W radiu publicznym takie kanały ju

Ŝ

 istniej

ą

: Program 2 - kulturalny, oraz edukacyjne 

Radio Bis. 1 kwietnia 2005 r. uruchomiono sformatowany kanał TVP Kultura. Wedle zapowiedzi, ma 

to by

ć

 kanał ambitny, ale dopiero praktyka to zweryfikuje. 

Chodzi  generalnie  o  to,  aby  polska  wspólnota  obywatelska  była  coraz  lepiej  wyposa

Ŝ

ona  w 

kapitał  ludzki  i  społeczny.  Nie  mo

Ŝ

emy  zatem  sprowadza

ć

  wolno

ś

ci  kultury  do  wolno

ś

ci 

handlu  ni

ą

.  Prawda, 

Ŝ

yjemy  w  kraju  demokratycznym  i  liberalnym,  trzeba  da

ć

  ludziom  to, 

czego  chc

ą

,  bez  taniej  dydaktyki  i  uszcz

ęś

liwiania  na  sił

ę

.  Jestem  oczywi

ś

cie  za  tym, 

Ŝ

eby 

odbiorcy otrzymywali to, czego sobie 

Ŝ

ycz

ą

. Nie ma zreszt

ą

 innego wyj

ś

cia: przy tak wielkiej dzi

ś

a w przyszło

ś

ci jeszcze wi

ę

kszej, obfito

ś

ci kanałów nikt ich nie zmusi do ogl

ą

dania tego, czego nie 

chc

ą

.  Jest  zatem  wielkim  pytaniem,  co  mog

ą

  uczyni

ć

  instytucje  kultury  i  nadawcy  publiczni,  aby 

Polacy „chcieli chcie

ć

" spo

Ŝ

ywa

ć

 lepsz

ą

, warto

ś

ciowsz

ą

 straw

ę

 duchow

ą

, nie uciekali od niej w t

ę

p

ą

background image

bezrefleksyjn

ą

 rozrywk

ę

O jak

ą

 „lepsz

ą

 straw

ę

" chodzi?  

Najkrócej  mówi

ą

c,  o  tak

ą

,  która  zwi

ę

ksza  szanse  cywilizacyjne  Polaków,  przysposabia  ich  do 

konkurowania  i  kooperowania  ze 

ś

wiatem  rozwini

ę

tym;  tak

ą

,  która  przesuwa

ć

  nas  b

ę

dzie  z 

peryferii do centrów cywilizacyjnych. Nie ulega w

ą

tpliwo

ś

ci, 

Ŝ

e szeroko rozumiana kultura społeczna 

ma tak

ą

 funkcj

ę

 do spełnienia. Pa

ń

stwo rozumiane jako zorganizowana wspólnota obywatelska ma 

takie  obowi

ą

zki,  cho

ć

by  po  to, 

Ŝ

eby  mogło  zwi

ę

ksza

ć

  swe  zdolno

ś

ci  przetrwania  i  rozwoju, 

Ŝ

eby 

reprodukowa

ć

  elit

ę

  na  jakim

ś

  poziomie, 

Ŝ

eby  nie  dopu

ś

ci

ć

  do  zej

ś

cia  poni

Ŝ

ej  takiego  poziomu 

kultury, 

Ŝ

e  ju

Ŝ

  nie  działaj

ą

 

Ŝ

adne  normy,  lecz  kij  bejsbolowy.  Je

ś

li  w  setkach  tysi

ę

cy  polskich 

rodzin  jedyny  wydatek  na kultur

ę

  to  abonament radiowo-telewizyjny  (je

ś

li  go  w  ogóle  uiszczaj

ą

), to 

nie  trzeba  si

ę

  szeroko  rozwodzi

ć

  nad  tym,  jak  wielka  jest  rola  mediów  audiowizualnych  i  innych 

przemysłów  kultury,  które  maj

ą

  wszelkie  dane  ku  temu,  aby  chroni

ć

  wielkie  grupy  przed 

wykluczeniem  społecznym,  podnosi

ć

  ich  kompetencje  cywilizacyjne.  Na  takie  wykluczenie  nie 

pozwoli nam zreszt

ą

 Unia Europejska. 

Powy

Ŝ

sze stwierdzenia pobrzmiewaj

ą

 nieco paternalistycznie i mog

ą

 razi

ć

 ucho liberała, ale tak jest 

we  wszystkich  dobrze  zorganizowanych  i  silnych  obywatelsko  pa

ń

stwach.  Je

ś

li  pa

ń

stwo  zmusza 

rodziców, 

Ŝ

eby  posyłali  dzieci  do  szkoły  powszechnej,  nie  daj

ą

c  im  monopolu  na  edukacj

ę

  swoich 

dzieci,  to  znaczy, 

Ŝ

e  jest  w  tym  jaki

ś

  gł

ę

bszy  sens.  Na  kulturze  duchowej  powinno  zale

Ŝ

e

ć

  ka

Ŝ

dej 

jednostce  i  trzeba  da

ć

  jej  szanse.  Milionom  Polaków,  zwłaszcza  młodych,  na  niej  zale

Ŝ

y,  o  czym 

ś

wiadczy  p

ę

d  do  wy

Ŝ

szego  wykształcenia.  A  je

ś

li  nie  zale

Ŝ

y,  to  pa

ń

stwu  i  pa

ń

stwowemu 

mecenasowi powinno zale

Ŝ

e

ć

Chodzi  generalnie  o  to, 

Ŝ

eby  kultura  budowała  czy  te

Ŝ

  pomagała  w  budowaniu  czterech 

orientacji  aktywno

ś

ci 

Ŝ

yciowej  Polaków,  rozstrzygaj

ą

cych  o  szansach  cywilizacyjnych  i 

jako

ś

ci społecze

ń

stwa: 

orientacji ekspresywnej (

Ŝ

eby Polacy mieli zdolno

ść

 wyra

Ŝ

ania siebie przez kultur

ę

, niekoniecznie 

tylko  wysok

ą

,  ale  tak

ą

,  która  wyrasta  z  ich  potrzeb,  do

ś

wiadcze

ń

,  prze

Ŝ

ywania 

ś

wiata,  zmian, 

których do

ś

wiadczaj

ą

 itp.); 

orientacji normatywnej, bez której nie ma wi

ę

zi, ładu społecznego; 

orientacji  poznawczej,  w  sensie  zarówno  zaspokajania  potrzeb  samorealizacji  i  samoaktualizacji, 

jak i mi

ę

dzypokoleniowej transmisji wiedzy; 

orientacji  instrumentalnej,  czyli  umiej

ę

tno

ś

ci  korzystania  z  nowoczesnych  narz

ę

dzi  i

background image

samodzielnego wytwarzania takich narz

ę

dzi nasyconych własnymi tre

ś

ciami. 

Powtórz

ę

Ŝ

yjemy  w  kraju  demokratycznym,  liberalnym  i  nie  mo

Ŝ

na  kultury  warto

ś

ciowej  narzuci

ć

nie  ma  -  i mam nadziej

ę

  -  nie  b

ę

dzie  ju

Ŝ

  mi

ę

dzy  Odr

ą

  a  Bugiem 

Ŝ

adnego  monopolu.  Jest  obfito

ść

 

instytucji  kultury  i  kanałów  jej  przekazywania,  a  w  niedalekiej  przyszło

ś

ci  -  dzi

ę

ki  cyfryzacji, 

multipleksom itp. - b

ę

d

ą

 media na 

Ŝ

yczenie. 

Warto  powa

Ŝ

nie  podyskutowa

ć

  nad  tym,  jakie  w  społecze

ń

stwie  pluralistycznym  s

ą

 

mo

Ŝ

liwo

ś

ci promowania kultury warto

ś

ciowej. Widz

ę

 pi

ęć

 takich mo

Ŝ

liwo

ś

ci: 

Po pierwszewymuszanie pewnych po

Ŝą

danych standardów srodkami prawnymi, ale tylko w 

ś

ci

ś

le 

okre

ś

lonych przypadkach (np. w odniesieniu do ochrony polszczyzny). Cz

ę

sto bywa to nieskuteczne, 

ale nie powinno si

ę

 z tego całkowicie rezygnowa

ć

Po  wtóre:  pozyskiwanie  zainteresowania  i  uwagi  odbiorców  dla  takiej  kultury  przez  odpowiedni  jej 

marketing. Okazuje si

ę

Ŝ

e mo

Ŝ

na taki marketing robi

ć

 i robi si

ę

 go w krajach zachodnioeuropejskich. 

Po  trzecie:  społeczna  odpowiedzialno

ść

  twórców  i  nadawców.  Jest  to  od  dawna  dyskutowany  w 

demokracjach  problem.  Dzi

ś

  jednak  pojawia  si

ę

  on  w  nieco  innym 

ś

wietle  -  w  kontek

ś

cie  „rynku 

warto

ś

ci moralnych".  

Sprowadza si

ę

 to do postulatu, by ka

Ŝ

da firma prywatna, równie

Ŝ

 instytucja medialna, była „dobrym 

obywatelem",  dbała  o  otoczenie  społeczne,  w  którym  działa.  Nawet  je

ś

li  nie  czyni  tego  z  pobudek 

moralnych,  to  przynajmniej  po  to, 

Ŝ

eby  mie

ć

  lepszy  wizerunek.  S

ą

dz

ę

Ŝ

e  ten  proces  b

ę

dzie  si

ę

 

rozwijał,  jak  bowiem  wynika  z  bada

ń

  w  krajach  rozwini

ę

tych,  do  głosu  dochodz

ą

  warto

ś

ci 

postmaterialne, nastawienie bardziej na jako

ść

 

Ŝ

ycia ni

Ŝ

 na gromadzenie dóbr. 

Po czwarteinicjacja w szkole do odbioru bardziej warto

ś

ciowej kultury. Jeszcze tylko w szkole (nie 

licz

ą

c  instytucji  totalnych,  jak  wojsko  czy  wi

ę

zienie),  mo

Ŝ

na  młodych  ludzi  do  czego

ś

  zmusza

ć

  w 

sferze  edukacji,  na  przykład  przez  narzucanie  odpowiednich  lektur.  Je

ś

li  tej  inicjacji  nie  b

ę

dzie,  to 

trudno pó

ź

niej liczy

ć

 na uczestnictwo w kulturze wy

Ŝ

szej ludzi dorosłych. 

Po pi

ą

te - i to jest najtrudniejsze - przesycanie kultury popularnej warto

ś

ciami bez kompromisu w 

zakresie atrakcyjno

ś

ci produktu. Tu mistrzami s

ą

 ameryka

ń

skie media i prywatne instytucje oraz 

przemysły kultury. Je

ś

li si

ę

 przyjrze

ć

 uwa

Ŝ

niej ich ofercie, to mo

Ŝ

na stwierdzi

ć

Ŝ

e jest ona 

przesi

ą

kni

ę

ta warto

ś

ciami, archetypami dobra i zła zrozumiałymi w danej kulturze, dostarcza 

spójnego systemu aksjologicznego, nawet je

ś

li niekiedy nie trafia w gust lepiej wyrobionej 

publiczno

ś

ci. I zarabia przy tym du

Ŝ

e pieni

ą

dze. Ameryka

ń

ska kultura popularna nie wzdraga si

ę

 

przed mobilizowaniem ludzi w sposób, który nam w Europie wydaje si

ę

 nieco nachalny czy wr

ę

cz 

nacjonalistyczny. Wida

ć

 to zwłaszcza po tragedii 11 wrze

ś

nia. Europejczycy, w tym Polacy, nie 

background image

bardzo to potrafi

ą

, poniawa

Ŝ

 maj

ą

 dług

ą

 tradycj

ę

, hierarchicznej, spolaryzowanej kultury. Brak ci

ą

gle 

popularnego, przyzwoitego standardu, który zach

ę

ca do uczestnictwa, dostarcza masowej rozrywki, 

ale zarazem formuje estetycznie i etycznie, przemyca pewne przesłania. 

 

Kultura i społecze

ń

stwo wiedzy 

 

Wydaje si

ę

Ŝ

e polityka kulturalna Unii Europejskiej, je

ś

li o takiej mo

Ŝ

na mówi

ć

 - dzi

ś

 zmierza w 

kierunku nieco innym ni

Ŝ

 jeszcze do niedawna. Nadal chodzi o to, aby kultura stanowiła sfer

ę

 

publiczn

ą

, chroniła ró

Ŝ

norodno

ść

 Europy, przeciwdziałała wykluczeniu społecznemu, ale tak

Ŝ

e o co

ś

 

wi

ę

cej: o to, 

Ŝ

eby była cz

ęś

ci

ą

 szeroko rozumianego przemysłu wiedzy i miała coraz wi

ę

kszy 

udział w budowaniu siły konkurencyjnej. Nie ulega w

ą

tpliwo

ś

ci, 

Ŝ

e doskonale to robi

ą

 

ameryka

ń

skie przemysły kultury i s

ą

dz

ę

Ŝ

e nastawienie UE b

ę

dzie podobne. 

Społecze

ń

stwo  wiedzy  to  mi

ę

dzy  innymi  promowanie  twórczo

ś

ci,  oryginalnego  rozwi

ą

zywania 

problemów. Istnieje tzw. wielka twórczo

ść

, która oddziaływa na znaczne grupy ludzi (idee pomysły, 

hipotezy, 

wizje 

artystów, 

pisarzy, 

uczonych), 

oraz 

twórczo

ść

 

mała, 

która 

dotyczy 

niesformalizowanych  obszarów  kultury:  pracy,  obyczajów,  mieszkania,  gospodarstwa  rolnego,  czyli 

kultury  jako  regulatora 

Ŝ

ycia.  Chodzi  o  innowacje  dokonywane  przez  „ludzi  z  ulicy".  Ta  twórczo

ść

 

decyduje  o  poziomie  kulturalnym  społecze

ń

stw.  Polityka  kulturalna  i  o

ś

wiatowa  powinna 

wspiera

ć

 twórczo

ść

 wielk

ą

 i mał

ą

 oraz przenikanie si

ę

 obydwu poziomów twórczo

ś

ci. 

W  epoce  wczesnej  czy 

ś

rodkowej  nowoczesno

ś

ci  -  klasycznej,  by  j

ą

  tak  nazwa

ć

  - 

Ŝ

eby  by

ć

 

nowoczesnym,  wystarczyło  na

ś

ladowa

ć

,  zdolny  imitator  mógł  osi

ą

gn

ąć

  sukces.  Wystarczyło  kupi

ć

 

licencj

ę

 na standardowy produkt i konkurowa

ć

 nie tyle my

ś

l

ą

, ile cen

ą

. Nie wszystkim si

ę

 to udawało, 

na

ś

ladowa

ć

  te

Ŝ

  trzeba  umie

ć

.  Ale  niepotrzebna  była  nadzwyczajna  twórczo

ść

  i  innowacyjno

ść

Wystarczyło  wdro

Ŝ

y

ć

  wielkie  masy  ludzi  do  ta

ś

my.  Dzi

ś

  masowa  produkcja  standardowych, 

tanich  dóbr  nie  zapewni  sukcesu,  bardziej  ni

Ŝ

  cena  liczy  si

ę

  ładunek  innowacyjno

ś

ci, 

oryginalno

ś

ci; kultura zmaterializowana w produktach lub kultura sprzedawana jako symbole. 

St

ą

d warto

ść

 marki, logo, własno

ś

ci intelektualnej. 

Nie wymaga szerszego uzasadnienia stwierdzenie, 

Ŝ

e Polska zintegrowana z Uni

ą

 nie przejdzie ju

Ŝ

 

przez cykl nowoczesno

ś

ci, przez który przeszła Europa Zachodnia: pa

ń

stwo narodowe i nacjonalizm 

jako  ideologi

ę

  modernizacyjn

ą

,  rynek  narodowy,  gospodark

ę

  narodow

ą

  itp.,  nie  b

ę

dzie  mie

ć

  te

Ŝ

 

szans  na  nowoczesne  w  swej  naturze  pa

ń

stwo  dobrobytu.  Nie  ma  na  to  warunków  w  erze 

informatyzacji,  globalizacji  i  transnarodowej  integracji.  Polsce  proste,  nawet  doskonałe 

na

ś

ladownictwo  ju

Ŝ

  nie  pomo

Ŝ

e.  Je

ś

li  si

ę

  chce  tylko  dobrze  na

ś

ladowa

ć

,  to  mo

Ŝ

na  by

ć

  ju

Ŝ

  tylko 

podwykonawc

ą

Musimy  si

ę

  zatem  przystosowa

ć

  do  pó

ź

nej  nowoczesno

ś

ci.  Czy  nie  za  du

Ŝ

y  to  dla  nas  przeskok? 

background image

Czy da si

ę

 nadrobi

ć

 wagary na lekcji nowoczesno

ś

ci? Czy w ogóle jest to jeszcze potrzebne? Moim 

zdaniem, ju

Ŝ

 nie. W pó

ź

nej nowoczesno

ś

ci potrzebna jest to

Ŝ

samo

ść

 jak nigdy wcze

ś

niej. Człowiek 

ź

nonowoczesny  szuka  autentyczno

ś

ci,  bo  cywilizacja  stworzyła  sztuczny 

ś

wiat,  który  nad  nami 

dominuje. 

Przyjdzie kiedy

ś

 czas, 

Ŝ

e wi

ę

kszo

ść

 krajów w Europie, po obu stronach starej linii podziału, osi

ą

gnie 

taki  standard  cywilizacyjny,  poziom  produkcji,  infrastruktury  itp., 

Ŝ

e  przestanie  to  by

ć

  atutem 

promocyjnym. Wtedy b

ę

dzie si

ę

 liczy

ć

 co

ś

 dodatkowego - pomysł, kreatywno

ść

, specyfika. Potrzeba 

ju

Ŝ

  nie  tylko  dobrej  polityki  kulturalnej,  ale  tak

Ŝ

e  dobrego  marketingu  kultury,  aby  wypromowa

ć

 

smaki, d

ź

wi

ę

ki, zapachy, obrazy naszej kultury. Mamy bogate tworzywo pochodz

ą

ce ze wszystkich 

epok historycznych. W czasie gdy narody zachodnioeuropejskie budowały racjonalistyczne pa

ń

stwa i 

nowoczesn

ą

 gospodark

ę

, my produkowali

ś

my legendy dla pokrzepienia serc, ba

ś

niowe interpretacje 

dziejów, malownicze kresowe opowie

ś

ci. To jest licz

ą

cy si

ę

 kapitał symboliczny. 

Jedno z kluczowych pyta

ń

, jakie trzeba zatem postawi

ć

 w rok po akcesji do Unii Europejskiej, brzmi: 

Czy dla Polski istnieje alternatywa - zacofanie jako ostoja to

Ŝ

samo

ś

ci czy nowoczesno

ść

 

na

ś

ladowcza bez to

Ŝ

samo

ś

ci? Czy mo

Ŝ

e b

ę

dzie jaki

ś

, kompromis, a je

ś

li tak, to jaki? 

 

Uwagi ko

ń

cowe 

 

Omawiane w tym eseju problemy polityki kulturalnej w epoce sieci znajduj

ą

 pewne odzwierciedlenie 

w Narodowej Strategii Rozwoju Kultury opracowanej przez Ministerstwo Kultury. Została ona 

stworzona w duchu wymogów Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013, okre

ś

la pozytywne i 

negatywne uwarunkowania rozwoju Polski oraz pakiet programów i działa

ń

, które maj

ą

 stworzy

ć

 

warunki wchłoni

ę

cia unijnej pomocy oraz przysposobi

ć

 Polsk

ę

 do podmiotowego uczestnictwa w 

unijnej wspólnocie. W najbli

Ŝ

szych latach wpłynie do Polski pomoc z funduszy strukturalnych Unii 

oraz Funduszu Spójno

ś

ci. Od tego, jaki scenariusz naszej przynale

Ŝ

no

ś

ci do Unii si

ę

 zi

ś

ci, b

ę

dzie 

zale

Ŝ

e

ć

 nasza zdolno

ść

 do adsorpcji tego wsparcia, a wi

ę

c tak

Ŝ

e tempo adaptacji. 

Strategia  odwołuje  si

ę

  do  dokumentów  Unii  w  wielu  kwestiach,  mi

ę

dzy  innymi  do  „Programue-

Content" i „Kultura 2000" w zakresie promowania ró

Ŝ

norodno

ś

ci kulturalnej i j

ę

zykowej w Internecie. 

Strategia zawiera słuszne postulaty ucyfrowienia polskich zasobów kultury, aby

ś

my nie odgrodzili si

ę

 

od 

ś

wiata „elektroniczna kurtyn

ą

", ale niewiele proponuje konkretów. 

Dobrze  nale

Ŝ

y  oceni

ć

  projekty  infrastrukturalne,  mi

ę

dzy  innymi  budow

ę

  platform  wirtualnych  i 

systemów  sieciowych,  które  ułatwi

ą

  dost

ę

p  do  zbiorów  bibliotecznych,  wł

ą

czanie  do  Internetu 

publicznych  instytucji  kultury,  a  tak

Ŝ

e  budow

ę

  i  rozbudow

ę

  sieci  informatycznych  w  celu 

usprawnienia zarz

ą

dzania instytucjami kulturalnymi. 

background image

Z  konkretnych  przedsi

ę

wzi

ęć

  warto  wymieni

ć

  projekt  Ministerstwa  Kultury  realizowany  w  ramach 

Mechanizmu  Finansowego  Europejskiego  Obszaru  Gospodarczego.  Projekt  przewiduje  stworzenie 

zintegrowanego  modułu  sieciowego  obejmuj

ą

cego  Ministerstwo  Kultury  (Departament  Ochrony 

Zabytków),  a  tak

Ŝ

e  mi

ę

dzy  innymi  O

ś

rodek  Ochrony  Zbiorów  Publicznych,  51  o

ś

rodków 

konserwatorskich, Krajowy O

ś

rodek Bada

ń

 i Dokumentacji zabytków wraz z o

ś

rodkami regionalnymi, 

Bibliotek

ę

 Narodow

ą

, Naczeln

ą

 Dyrekcj

ę

 Archiwów Pa

ń

stwowych. 

Zaplecze  technoinformatyczne  jest  wa

Ŝ

ne,  ale  bodaj  wa

Ŝ

niejsze  jest  wypracowanie  koncepcji 

instytucji  kulturalnej  w  tych  nowych  uwarunkowaniach  cywilizacyjnych,  zwłaszcza  instytucji 

upowszechniania kultury. 

W  krajach  Unii  Europejskiej 

ś

cieraj

ą

  si

ę

  dwie  koncepcje  centrów  kultury:  konserwatywna  i 

progresywna.  Progresywna  zmierza  do  tego,  aby  instytucje  te  reagowały  mo

Ŝ

liwie  jak 

najszybciej na nowe uwarunkowania technologiczne i tym przyci

ą

gały odbiorców, zwłaszcza 

młodzie

Ŝ

.  Centra  kultury  w  takim  kształcie  to  „multimediateki"  o  stałym,  szerokopasmowym 

dost

ę

pie  do Internetu -  swoiste  „okno  na  e-

ś

wiat".  Najlepiej  to wida

ć

  na  przykładzie  Francji, 

gdzie  g

ę

sta  sie

ć

  wspomnianych  maisons  de  jeunes  et  de  la  culture  przekształciła  w  sie

ć

 

owych mediatek. 

Takie  podej

ś

cie  jest reakcj

ą

  na  coraz  silniejsz

ą

  tendencj

ę

 sp

ę

dzania  czasu  wolnego  w  „domowych 

centrach informacji i rozrywki", w „telechacie", która dzi

ę

ki relatywnemu potanieniu sprz

ę

tu staje si

ę

 

centrum  przemysłów  kultury,  jeszcze  niedawno  dost

ę

pnych  jedynie  w  profesjonalnych  centrach 

usług  multimedialnych.  Rozwój  ł

ą

cz  bezprzewodowych  sprawia  jednak, 

Ŝ

e  ludzie  wychodz

ą

  coraz 

cz

ęś

ciej z owego „domowego centrum", poniewa

Ŝ

 bezprzewodowy komunikator multimedialny iPod 

pozwala  na  odbiór  z  sieci  plików  tekstowych,  muzycznych  czy  wizualnych.  Rozszerzanie  usług 

multimedialnych  i  sieciowych  w  centrach  kultury  obliczone  było  równie

Ŝ

  na  konkurowanie  z 

"cyberkafejkami",  które  na  przykład  w  Holandii  popularne  s

ą

  nie  tylko  dzi

ę

ki  taniemu  i  szybkiemu 

dost

ę

powi do Internetu, ale tak

Ŝ

e temu, 

Ŝ

e mo

Ŝ

na w nich  zapali

ć

 „trawk

ę

" i spotka

ć

 si

ę

 z „paczk

ą

znajomych. 

W  mediatekach  chodzi  jednak  o  co

ś

  wi

ę

cej:  mianowicie  o  edukacj

ę

  internetow

ą

  i  -  generalnie  -

medialn

ą

,  zwłaszcza  dla  najmłodszych  u

Ŝ

ytkowników,  którym  nieraz  z  trudem  przychodzi 

odró

Ŝ

nienie 

ś

wiata  rzeczywistego  od  wirtualnego.  Ma  to  nauczy

ć

  korzystania  z  Internetu  jako 

sezamu, a nie 

ś

mietnika, dotarcia do warto

ś

ciowej wiedzy i kultury. 

Zwolennicy  koncepcji  konserwatywnej 

ś

wiadomie  eksponuj

ą

  t

ę

  zachowawczo

ść

,  przekonani, 

Ŝ

najwa

Ŝ

niejszy jest 

Ŝ

ywy plan kultury w dobrze wyposa

Ŝ

onych centrach. W takim podej

ś

ciu jest wiele

racji:  tylko  lokalne  (regionalne,  miejskie,  gminne)  instytucje  kultury,  kierowane  przez  ludzi  z 

wyobra

ź

ni

ą

  i  wsparte  przez  lokalne  media  oraz  organizacje  pozarz

ą

dowe,  s

ą

  w  stanie  stworzy

ć

 

background image

lokalny  obieg  kultury,  konkurencyjny  dla  globalnego,  nie  da

ć

  si

ę

  wessa

ć

  przez  ten  obieg  globalny, 

przyci

ą

gn

ąć

  community  artists,  stworzy

ć

  przestrze

ń

  dla  owej  „kultury 

Ŝ

ywego  planu".  Chodzi  o 

zdolno

ść

  do  formułowania,  odbierania  i  interpretowania  przekazów  symbolicznych,  czyli  znajomo

ść

 

kodu komunikacji danej wspólnoty. 

Tylko tak zorganizowana miejska przestrze

ń

 kultury mo

Ŝ

e przyci

ą

gn

ąć

 publiczno

ść

. Na tym poziomie 

mo

Ŝ

na  rozwi

ą

za

ć

  podstawowy  problem  współczesnej  kultury  -  i  generalnie 

Ŝ

ycia  zbiorowego  -  jak 

stworzy

ć

  ludziom  warunki  twórczego  rozwoju,  ochroni

ć

  ich  przed  zaprogramowaniem  przez  media, 

nie  da

ć

  si

ę

  sprowadzi

ć

  do  jednowymiarowej  roli  konsumenta.  Cech

ą

  obecnego  stadium  rozwoju 

cywilizacji informatycznej jest bowiem to, 

Ŝ

e stwarza ona olbrzymie szanse rozwoju intelektualnego i 

duchowego,  korzystania  z  najbogatszego  sezamu  wiedzy,  jaki  kiedykolwiek  oferowała  historia,  ale 

te

Ŝ

 rodzi olbrzymi

ą

 pokus

ę

 biernej konsumpcji, owego zaprogramowania wła

ś

nie. 

Najsilniejsze  tendencje  we  współczesnej  kulturze  popularnej  to  -  z  jednej  strony  -  wymóg 

coraz wi

ę

kszych  kompetencji  cywilizacyjnych,  zwłaszcza  technicznych  (w  zwi

ą

zku  ze  zjawiskiem 

inwersji  kultury,  czyli  wysuwania  na  plan  pierwszy  raczej  technicznych  narz

ę

dzi  produkcji  i 

konsumpcji  kulturalnej  ni

Ŝ

  twórcy  i  odbiorcy),  z  drugiej  za

ś

  -  d

ąŜ

enie  do  zaspokajania  coraz 

intensywniejszych fizycznych dozna

ń

 i prze

Ŝ

y

ć

, co spycha na dalszy plan to, co zwykli

ś

my nazywa

ć

 

duchowo

ś

ci

ą

 człowieka. Kultura duchowa staje si

ę

 coraz cie

ń

sz

ą

 warstewk

ą

. Chodzi o to, 

Ŝ

eby tak 

nie było.