background image

Istnieje od 1932 roku

Ciekawi wiata s zawsze modzi

str. 34

Bateria jednodwigniowa

kolory
szybowiec

NA WARSZTACIE 

ISSN 0462-9760
Indeks 365408

lipiec  2010

cena 9 z 80 gr

(w tym 7% VAT)

 

polski satelita

 

I

 

audi A8

 

I

 

domowe roboty

ekologiczny hotel

 

I

 

meleksy

 

I

 

inynieria ldowa

perfumowane mieci

 

I

 

migowce

 

I

 

gitara

7

str. 27

Foto 

Co to?

Jak to dziaa?

 MATEMATYKA 

 

zadanie z prdem

 FIZYKA 

 

niezwyke przewodnictwo 

 CHEMIA  fotooptyczny deser

mt07-2010 okladka pomocnicze.indd   1

2010-06-17   16:19:30

background image

BEZPA

TNA PRENUMERA

TA

 PRÓBNA

My Ci damy gratis prenumerat od sierpnia 

2010 do padziernika 2010,

 

T

y

 udokumentuj swe 

zainteresowanie MT wpat kwoty 29,40 z

 

na kolejne 3 numery (listopad 2010 – stycze 2011).

Jeli zrezygnujesz przed 16.10.2010 r

. – otrzymasz zwrot caej swojej wpaty

.

Ta

 opcja jest dla Ciebie dostpna tylk

o pod warunkiem, e dotychczas nie prenumerowae jeszcze MT ani MT

ol.

P

renumerat na tych wyjtk

owych zasadach moesz zamówi 

na stronie 

www

.mt.com.pl

na CD

e-relacja

 

z

Góraszka 2010

 

e-suplement

 

z

NW: Szkolny szybowiec zdalnie stero-

wany

 

 

z

NW: Kolory to fascynujca sprawa

 

 

z

JPTZ: Corsair

 

 

z

PPM: Linkoping

 

e-rozrywka

 

z

Tom Clancy’s Splinter Cell: 

Conviction

 

 

z

Super Street Fighter IV

 

 

z

Esensja nr 96

e-chemia

 

z

Gazy 

e-czytelnia

 

z

Nudne strony w sieci

 

z

Jak zaprojektowa stron internetow

 

z

Jak zdoby czytelników bloga?

e-niezbdnik

 

z

Internet i komunikacja

 

z

Narzdzia

 

z

Edytory i arkusze

A M

OE

 e-

PR

EN

UM

ERATA

?

patrz strona 83

Zawarto pyty 

CD 7/2010

mt07-2010 okladka pomocnicze.indd   2

2010-06-17   15:45:27

background image

www.

Jedna z najwikszych ksigarni naukowo-technicznych 

W ofercie ksiki polskie i zagraniczne

nagrody.indd   3

2010-06-16   16:21:58

background image

4

KONKURSY 

 KONKURSY   

W TYM NUMERZE DO WYGRANIA

 ACTIVE READER   (IX seria) 

 

NAGRODY DLA FINALISTÓW

Jeli nie bdziesz mia szczcia w losowaniu nagród w poszczegól-
nych konkursach, to 

i tak wygrywasz

 – dostaniesz punkty i nagrody 

za udzia w nieustajcym konkursie 

Active Reader

str. 88

I

 

nagroda:

rower i kask – 
Wheeler

IV

 

nagroda:

model do sklejania 
+ aparat fotograficzny 
Holga 120 GCFN  

VIII...

 

nagroda:

modele do sklejania

V–VII

 

nagroda:
aparat 
fotograficzny 
Holga 
120 CFN  

model do sklejania 
+ aparat fotograficzny 
Holga 120 GCFN

III

 

nagroda:

Wykrywacz metalu 
BOUNTY HUNTER –
Land Star

II

 

nagroda:

nagrody.indd   4

2010-06-16   14:17:59

background image

  KONKURSY 

 KONKURSY

5

KLUB I SZKOA 
WYNALAZCÓW

12

 

sztuk

narzdzi 

Sponsorzy:
BESSEY, RUKO, WERA i KNIPEX

str. 60

1

Multimedialna 

Encyklopedia Powszechna PWN

Sponsor: Mody Technik

POMYS 

MIESICA 

str. 90

MINI QUIZ

5

 

rónych 

gier na PC
 

Sponsor: 
Mody T
echnik 

POMYSY GENIALNE,
ZWARIOWANE I TAKIE 
SOBIE

6

 

gier

komputerowych 

Sponsor:
Mody T
echnik

str. 90

JOLKA Z HASEM

5

 

ksiek 
o tematyce
informatycznej

Sponsor: Mody Technik

Sponsor: 
Mody Technik

Sponsor: 
Mody Technik

SZKOA WYNALAZCÓW

(nagrody roczne)

str. 60

KLUB WYNALAZCÓW

(nagrody roczne)

str. 61

1

 elektronarzdzie

1

 elektronarzdzie

NA WARSZTACIE 

(nagroda póroczna od redaktorów NW 
za najlepszy model)

1

model do sklejania

Sponsor: 
Mody Technik

str. 84

kupon str. 83

nagrody.indd   5

2010-06-16   14:18:05

background image

z

 Miesięcznik „Młody Technik” 

(12 numerów w roku) 

wydawany 

przez Wydawnictwo AVT

z

 Adres wydawnictwa: 

  03-197 Warszawa, ul. Leszczynowa 11, 

tel.: 022 257 84 99, 

faks: 022 257 84 00, 

e-mail:

 avt@avt.pl

http://www.avt.pl

z

 Dyrektor wydawnictwa AVT: 

Wiesław Marciniak

z

 Kontakt do Redakcji: 

 

tel.: 022 257 84 10, 

e-mail: 

mt@mt.com.pl

http://www.mt.com.pl

z

 Redaktor Naczelny: 

 Adam 

Dębowski 

e-mail: 

adam.debowski@mt.com.pl

z

 Sekretarz Redakcji: 

 

Wisława Karolewska 

e-mail: 

redakcja@mt.com.pl

z

 Redaktor: 

Monika Witan

e-mail: 

monika.witan@mt.com.pl

z

 

Dział Reklamy: 

Joanna Jania

tel.: 022 257 84 73

faks: 022 257 84 32

e-mail: 

joanna.jania@mt.com.pl

z

 Dział Prenumeraty: 

tel.: 022 257 84 22 

faks: 022 257 84 00

e-mail: 

prenumerata@avt.pl

z

 

Sta le współ pra cu ją: 

Stanisław Bajtlik,

 Jan 

Bo 

ra tyń ski, 

Je rzy I. Chmie lew ski, 

Paweł Dejnak,
Alvar Hansen, 

Piotr Kawalerowicz,

Juliusz Konczalski, 

Adam Łowicki,

Magdalena Michalska, 

Sergiusz Mitin, 

Krzysztof Orliński, 

Zdzi sław Pod biel ski, 

Ste fan Sę kow ski, 

Tomasz Sowiński, 

Michał Stępień,

Mi chał Szu rek, 

Bronisława Średniawa, 

Kazimierz Topór, 

Marek Utkin.

z

 Rysunki: 

Piotr Kanarek,

Adam Łowicki,

Tomasz Paleczny,

Jacek Wardęcki. 

z

 Skład: 

 

Jacek Wardęcki 

e-mail: 

dtp@mt.com.pl

z

 Konsultacja graficzna: 

Małgorzata Jabłońska 

Redakcja nie ponosi 

odpowiedzialności 

za treści reklam i ogłoszeń 

zamieszczonych w numerze

z

 Druk:

gallery one 70g

W

 

tym miesiącu bohaterem rubryki „Historia odkryć i wyna-

lazków” jest gitara. Temat może być dla wielu zaskakujący, 
wszak instrument nie za bardzo kojarzy się z mechaniką 

i wyrafinowanymi konstrukcjami. A w rzeczywistości jest techniką nasiąk-
nięty po końcówki strun!

Gitara akustyczna jest instrumentem popularnym, ale stosunkowo 

cichym. To właśnie ta jej właściwość wyzwalała twórczy zapał u konstruk-
torów wczesnych zelektryfikowanych modeli. 

Stworzyli wiele ciekawych rozwiązań i innowacji. Pierwszy przetwor-

nik skonstruowano już w 1931 roku (w kuchni George’a Beauchampa!) 
z kawałka magnesu owiniętego miedzianym przewodem. Już w niedługim 
czasie ten właśnie przetwornik stał się elementem słynnego i produkowa-
nego seryjnie instrumentu ES-150, spopularyzowanego między innymi przez 
bluesmana T-Bone Walkera.

Pierwszym, który zrozumiał skąd biorą się dziwne problemy z dźwię-

kiem zelektryfikowanej gitary akustycznej, był gitarzysta Les Paul. I to on 
pierwszy skonstruował instrument pozbawiony całkowicie pudła rezonan-
sowego. Powszechnie za największego spośród konstruktorów takich in-
strumentów uważa się Leo Fendera, elektronika samouka z zamiłowaniem 
do eksperymentów. Swój talent i wiedzę empiryczną zmieniał w pieniądze 
podczas trudnych dla Amerykanów wczesnych latach trzydziestych ubie-
głego wieku, budując systemy nagłaśniające dla lokalnych zespołów i pro-
wadząc serwis odbiorników radiowych. W latach 40. miał już poważną fir-
mę produkującą sprzęt muzyczny. Niedługo potem nastała nowa era w mu-
zyce rozrywkowej. Pojawiły się gitary firm Fender i Gibson, które szturmem 
zdobyły serca słuchaczy, popularyzując w takim samym stopniu i instru-
ment i nowe style w muzyce. Najsłynniejszą z gitar Leo Fendera stał się 
sprzedany w setkach tysięcy egzemplarzy i produkowany do dziś Strato-

caster. Ten instrument w rękach Jimiego 
Hendrixa został okrzyknięty jedną z ikon XX 
wieku. W 1990 r. białego Stratocastera wykorzy-
stywanego przez Hendrixa w 1969 r. na festiwa-
lu Woodstock, sprzedano na aukcji za 270 000 
dolarów. Tak samo j ak Buddy Holly, Hendrix 
przyczynił się do ogromnego wzrost popularno-
ści Stratocastera, zwłaszcza w jego ulubionym 
białym kolorze. 

Zmarły w 1991 roku Leo Fender nigdy nie 

nauczył się grać na skonstruowanym przez sie-
bie instrumencie. Wolał saksofon.

Adam Dębowski

Redaktor Naczelny

S T R A T O C A S T E R

UWAGA SZKOŁY, NAUCZYCIELE I UCZNIOWIE!

Miesięcznik Młody Technik jest dostępny dla szkół podstawowych, 

gimnazjalnych i średnich w prenumeracie sponsorowanej przez Ministerstwo 
Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W roku 2010 szkoły opłacają 40% kosztów 
prenumeraty Młodego Technika.

Dzięki tej prenumeracie Młody Technik trafia prawie do każdej 

biblioteki szkolnej, co oznacza, że jest czytany przez kilkaset tysięcy uczniów 
szkół ponadpodstawowych i podstawowych. Specjalnie dla naszych młodych 
Czytelników – uczniów tych szkół – stosujemy dwa ułatwienia:
–  w poszczególnych artykułach zamieszczamy leksykon trudniejszych pojęć
–  oznaczamy stopień trudności artykułu, przy czym 

jeden punkt oznacza, że artykuł powinni zrozumieć uczniowie szkół 
podstawowych,
dwa punkty odpowiadają poziomowi uczniów gimnazjum,
trzy punkty – poziom szkoły średniej.

wstep+spis.indd   6

2010-06-17   15:03:50

background image

H

O

B

B

Y

S

Z

K

O



A

T

E

C

H

N

I

K

A

p i s   t r e  c i      

7 / 2 0 1 0

R

U

B

R

Y

K

10
16
20
22

 

24

 

27

 

28

  

31

  

32
34

 

 
 

36
42
44

46
50

 

54
60

64

69

74

 

 

8

19

 

49
82
84
86
88
90

91

 

16

Polskie pojazdy elektryczne

24

– 

Miniatury

–  Polskie pojazdy elektryczne
– 

Poznajemy samochody

 Audi A8

– BRITE-PL
– Lata bezpiecznie
– 

Foto Co to?

– Chemiczne kopciuszki
– 

PPM

 Bardzo lotnicza prowincja

– 

T3

– 

Jak to dziaa?

 Bateria 

jednodwigniowa

– 

Odkryj histori wynalazków

 Gitara 

– 

MT studiuje

 Inynieria Ldowa

– 

Astronomia

 Model Wielkiego 

Wybuchu

– 

Matematyka

 Zadanie z prdem

– 

Fizyka

 Niezwyke przewodnictwo, 

cz. I

– 

Chemia

 Fotooptyczny deser

– 

Klub Wynalazców

– 

Na warsztacie

 Szkolny szybowiec 

zdalnie sterowany JS „Michaek”

– 

Na warsztacie

 Kolory to fascynujca 

sprawa

– 

Modelarstwo 

Sztukas Pacyfiku

– Listy
– Wehiku czasu
– Czy wiesz, e...
–  Co czyta, co instalowa?
– Strefa amania gowy
– Active Reader
– Prenumerata
–  Pomysy genialne, zwariowane 

i takie sobie

– Sdziwy Technik

hit !

Chemiczne kopciuszki

Pojazd poruszajcy si po ziemi w przy-
padku zdecydowanej wikszoci awarii 
moe bezpiecznie si zatrzyma, a jeli 
nawet dojdzie do zderzenia, istnieje re-
latywnie wysokie prawdopodobiestwo, 
e konstrukcja pochonie odpowiednio 
du cz energii by zagwarantowa 
przeycie „zaogi”. W przypadku stat-
ków powietrznych sprawa nie jest tak 
prosta. Czasem nawet drobna usterk
moe doprowadzi do katastrofy. 
Przyjrzyjmy si bliej migowcowi.

Tylko nieliczni zawodowi chemicy maj 
na co dzie do czynienia z „chemiczny-
mi kopciuszkami”. Mimo, e s pooo-
ne w rónych grupach tablicy 
Mendelejewa, wiele je ze sob czy. 
Owe mao znane pierwiastki to: ger-
man, gal, ind, tal oraz selen, tellur i po-
lon. W tym miejscu zapewne niektórzy 
Czytelnicy zaprotestuj: wszak german 
to produkcja póprzewodników, a i na-
zwa polonu nie powinna by nam obca. 
Jednake dla chemika nie maj one 
obecnie duego znaczenia.

BRITE-PL

Onegdaj media poday infor-
macj, e w Pruszkowie zbu-
dowano  pojazd z napdem 
elektrycznym. Informacje byy 
lakoniczne, gdy obowizywa-
a „klauzula tajnoci” tworzo-
nego produktu. Odtaj niono j 
dopiero teraz i oficjalnie za-
prezentowano pruszk
owski 
produkt, czyli trójkoowiec 
nazwany Re-Volt.

28

22

Lata bezpiecznie

Polacy zbuduj dwa wasne satelity 
naukowe i umieszcz je na orbicie 
do marca 2013r. Zostan wystrzelone 
przy okazji startu innej misji kosmicz-
nej. Polec „na barana”, a i tak bdzie 
to kosztowao 10–12 tysicy dolarów 
za kilogram wyniesionego adunku. 
Zbudowane w Centrum Bada Kos-
micznych PAN satelity bd czci 
grupy szeciu podobnych obiektów 
tworzcych formacj lotn. Bd pro-
wadzi pomiary fotometryczne 
a 286 najjaniejszych gwiazd.

wstep+spis.indd   7

2010-06-17   15:03:50

background image

l i s t y           d o   M T

Minimalizowanie urzdze elektronicznych

Wraz z rozwojem techniki moemy zauway, e prawie wszyst-
kie przedmioty codziennego uytku kto próbuje zmniejszy na 
tyle, na ile to jest moliwe. Rónego rodzaju aparaty, kamery cy-
frowe, telefony komórkowe, odtwarzacze MP3 s ju na tyle ma-
e i porczne, e taka minimalizacja nie jest konieczna. Jeli co 
bdzie za mae, nie bdzie nawet jak tego uywa i przechowy-
wa. atwiej wtedy o zgub. Skoro ma to swoje wady, to musi 
mie te zalety. Niektóre urzdzenia s jeszcze na tyle due, e 
rzeczywicie mona by byo je zmniejszy do optymalnych roz-
miarów.
 M.T.

Najwikszy wynalazca

Niedawno telewizja publiczna nadaa program doku-
mentalny, który by wywietlany na festiwalu Planete 
Doc Review, a zatytuowany 
Wynalazki Dr Naka-
matsu. Dr Nakamatsu to ekscentryczny wynalazca, 
posiadajcy najwiksz liczb patentów. W czasie 
krcenia filmu mia ich na koncie 3357 sztuk. Cho 
naukowiec ma 80 lat, cigle pracuje nad swoimi wy-
nalazkami. Rozpocz kiedy mia 5 lat, opracowujc 
system stabilizujcy modele samolotu w locie. 
Studiowa na Uniwersytecie Cesarskim w Tokio. 
To wanie wtedy skonstruowa prototyp dyskietki 
komputerowej oraz dysk twardy, wyprzedzajc o wiele 
lat koncern IBM.
Potem wykona kolejne, np. zegarek elektroniczny 
z wywietlaczem, syntezator, taksometr. Ambicj wy-
nalazcy jest posiadanie 6 tysicy patentów. Ju teraz 
ma wicej udokumentowanych prac ni sam Thomas 
Edison.
Dr Nakamatsu otworzy wasn firm, a swoje nazwi-
sko uczyni mark wasnych produktów. Na wspo-
mnianym filmie mona byo zobaczy, jak sam pre-
zentuje riksz napdzan wod oraz fotel do relaksu 
czy snu.

Nakamatsu jest osob ekscentryczn, od kilkudziesiciu lat foto-
grafuje wszystkie zjadane przez siebie potrawy [przyp. red.: 
za co otrzyma IG Nobla]. Dziki tym dowiadczeniom produkuje 

specjalne odywki i specyfiki. 

Midzy innymi za ich pomoc 
chciaby doy 144 lat.
American Science Academy 
wczya go do grona piciu naj-
wikszych wynalazców. Nale 
take do tej piatki Archimedes, 
Michael Faraday, Nikola Tesla 
i nasza rodaczka Maria Curie-
Skodowska. To wynalazczo 
posuwa nas do nowoczesnoci, 
poprawienia stylu ycia, jego 
wyduenia i poprawy jakoci. 
My te moemy wczy si w t 
batali.
 M.N.

Potrzebujemy ekologii?

Dochodz do wniosku, e ekolo-
gowie to ludzie, którzy szukaj 
dziury w caym. Rzeczywicie 
wielokrotnie pisaem do redakcji 
MT na temat alternatywnych ró-
de energii, zielonych gospo-
darstw itp. Wszystko to jednak 

Co Ci poruszyo? Chcesz podzieli si 

zRedakcj iCzytelnikami MT 

swoj opini , wiedz , komentarzem? 

Wylij e-mail na adres 

activereader@mt.com.pl.

lub list na adres

ul. Leszczynowa 11, 03-197 Warszawa 

Autorzy zamieszczonych listów 

otrzymuj w prezencie 

róne ksiki, m.in.

8

listy k.indd   8

2010-06-17   14:46:06

background image

uznawaem bardziej za nowinki techniczne. To, co przeczytaem 
ostatnio w czerwcowym numerze jednego z tygodników
, zmieni-
o moje podejcie do tych facetów z dugimi brodami, którzy 
zapewne cae dnie ywi si tofu i obmylaj, jak tu uprzykrzy 
innym ycie kolejnymi bzdurnymi pomysami.
Odrzucam jak najdalej od siebie pytanie, czym tak naprawd zaj-
muj si zawodowo, czy dziaaj charytatywnie na rzecz takich 
organizacji jak Greenpeace itp. Jeli tak, to z czego yj? Chyba 
nie z trzymania transparentów na ulicy W
iejskiej czy przed paa-
cem prezydenckim. Jestem pewien, e nie dostaj za to zama-
nego grosza, a jednak dzie w dzie gotowi s przyku si do 
drzewa, aby zatrzyma budow autostrady czy wdrapa si na 
komin elektrowni, po czym zakomunikowa caej P
olsce: 
„Suchajcie! Jestem gociem z wielk brod”.
P
orzumy te rozwaania na temat objtoci portfeli „zielonych” 
i przejd my do bardziej kontrowersyjnych tematów
. Czytajc arty-
ku w magazynie popularno-naukowym, dowiedziaem si, e 
w ziemskiej atmosferze jest za duo dwutlenku wgla i metanu. 
Z roku na rok powiksza si dziura ozonowa nad Antarktyd, 
przez co So ce opala skóry mików polarnych na krwisty od-
cie róu. Oczywicie wspomniany by przykad Morza 
Aralskiego jako bezmylno w uytkowaniu róde wody pitnej 
oraz zmniejszanie si biorónorodnoci. Rolnicy ameryka scy 
dostali surow nagan od autora tekstu za naduywanie nawo-
zów azotowych, a py ze spalarni, elektrowni i zakadów che-
micznych zosta uznany za „zo ostateczne” – omen w wersji 
gazowej.
A teraz rozwamy
, czy naprawd nasza sy-
tuacja jest tak tragiczna, jakby si mogo 
wydawa. Steniu CO

2

 w atmosferze jest 

powicony wielki esej, który opisuje na-
stpstwa, jakie moe przynie zbyt dua 
ilo tego gazu w atmosferze. W raporcie 
wypowiadaj si klimatolodzy
, ekolodzy, 
dwutlenkowglolodzy i metanolodzy
. Aby 
uwiarygodni wszystkie te wypowiedzi, 
wspomniana jest w tekcie NASA
. Po 
przeczytaniu wszystko brzmi jak scena-
riusz na sequel filmu katastroficznego 
„2012”. Nie zostaje mi nic innego jak spa-
kowa manatki i emigrowa na Marsa. 
Nie! T
am te jest za duo dwutlenku w-
gla. I co ja teraz zrobi? Zapewne w nie-
dalekiej przyszoci zaleje nas i nasze 
dzieci woda. Przeyj tylko ryby i ewolucja 
zacznie si od nowa. Na szczcie (cie-
ram pot z czoa) czytam ostatnie zdanie: 
„Na szczcie wyglda na to, e mamy 
jeszcze sporo czasu”. Czyli przekadajc 
na nasz jzyk, to jakie 200, moe 300 lat.
Na tej samej stronie poruszone s kolejne 
dwa wane dla Ziemi tematy
, które bd  
co bd , s
 ze sob cile powizane. 
Mowa tu o ziemi uprawnej i nawoeniu 
azotanami i fosforanami. Wszystko wygl-
da katastrofalnie strasznie. Hiper
, mega-
okropnie. Diagnoza jest prosta – wyelimi-
nowa nawozy sztuczne, a rolnictwo skoncentrowa na najy -
niejszych ziemiach. Czyli lasach równikowych? Nie, tego nie 
wycinamy
. Pozostaj stepy Kazachstanu i Mongolii. Ju widz, 
jak inwestorzy z Ameryki i Unii Europejskiej jad uprawia setki 
hektarów czarnoziemów na terenach, gdzie w zimie temperatura 
spada do „minus tysica”, a w lecie wzrasta o „dwa tysice 
stopni”. P
onadto liczba Chi czyków i Hindusów jest ju tak dua, 
e jeeli wyeliminujemy nawozy sztuczne i kaemy im uprawia 

ziemi bez tych wspomagaczy, to w do krótkim czasie na tere-
nach Pa stwa rodka, Kraju Kwitncej Wini, i Bóg wie gdzie 
jeszcze, rozprzestrzeni si kanibalizm. Bo jeeli utosamiamy 
sobie nowoczesnego Chi czyka (czyli jakie 700 mln osób) 
z misk ryu i algami na deser, to niestety jestemy w bdzie. 
A co z rolinami genetycznie modyfikowanymi? Jeeli tylko o tym 
wspomnisz, ekolodzy przybij ci do komina elektrowni i bd 
torturowa poprzez przymusowe jedzenie kotletów sojowych.
Co do sodkiej wody, to jak na razie nie spotkaem si z innym 
przykadem ni Morze Aralskie, które niestety zostao tak potrak-
towane przez jednego z bardzo mdrych panów z KPZR. O in-
nych przykadach takiej dziaalnoci jeszcze nie syszaem, wic 
mam nadziej, e to nic powanego jak na razie. A jeli chodzi 
o wysychajce jeziora na Mazurach, to nie jest to zwizane 
z dziaalnoci czowieka. Jeziora polodowcowe po prostu wysy-
chaj. Jest to proces tak naturalny jak oddychanie i odbywaby 
si nawet, gdybymy otoczyli wszystkie jeziora szklan barier.
Co do wymierania gatunków, to jestem do tego sceptycznie na-
stawiony. Po pierwsze, co roku na milion gatunków wymiera 100. 
Szacunkowo 90% gatunków na Ziemi to owady. Naprawd, 
bardzo auj tego piknego okazu pstrokatego motylka! 
Siekieratko, naprawd bd za tob tskni. Komarze, ach! 
Jak bardzo bdzie mi doskwiera twoja nieobecno! (…).
Co do pyów to diagnoza jest prosta. Albo pyy, albo elektrownia 
atomowa. Zreszt o czym my tu mówimy. Zapewne wulkan 
Evyajakotam wydzieli w cigu jednej minuty wicej gazów cie-

plarnianych i pyów ni polskie elektrow-
nie przez sto lat. Wniosek – trzeba poza-
myka wulkany. Albo tak jak robi May 
Ksi – solidnie je przeczyci.
 K.F.

„Deszczowy maj”

Maj to najpikniejszy miesic w roku, 
kolorowy, wesoy, ale nie ten 2010. 
Za oknami cay czas deszcz, wikszy lub  
mniejszy, ziemia jest rozmika od wody, 
bez kaloszy ani rusz. W miejscowym skle-
pie schodz one bardzo szybko. Woda 
wdziera si do zadbanych ogrodów, piw-
nic domów, wszdzie wida worki z pia-
skiem. 
Rzeka, któr na co dzie mona przej, 
nie moczc stóp, teraz ledwo mieci si 
w korycie, ryczy, przewala si brzowymi, 
pienicymi bawanami. Tak rzek widz 
po raz pierwszy i mam nadziej, e ostat-
ni. Ma wielk si, budzi respekt i szacu-
nek, czowiek w porównaniu z ni jest 
bezbronn istot. Syreny stray wyj, 
szkoa dzi zamknita, a ludzie powanie 
spogldaj to w niebo, to na rzek.
Piszc ten list, myl o so cu, wodzie 
w kranie, normalnoci, do której przywy-
kam.
 K.T.

9

Red.: Bierzemy wszystkie Wasze sugestie pod 

roz wa gę, a efekty przemyśleń i działań redakcji możecie 
śledzić na naszych łamach, a także na www.mt.com.pl.
Poglądy i opinie wyrażone w listach nie zawsze są zgod-
ne z poglądami redakcji. Redakcja zastrzega sobie pra-
wo do redagowania listów i publikacji skrótów.

JOLKA Z HASŁEM

Jajo mądrzejsze od kury

Jajo mądrzejsze od kury

Bednarek Maciej,  Krasnopol

Borowicz Paweł,  Żukowo

Czyżewska Klara,  Modlnica

Fugel Zbigniew,  Lublin

Gromski Tomasz,  Warszawa

MINIQUIZ

„CZYTAM, WIĘC WIEM”

 

 str. 25: c    str. 49: c

Kierzog Michał,  Zielona Góra

Korczyński Jarosław,  Rybczewice

Liniejewicz Joanna,  Szczecin
Michał Fałowski,  Nowy Sącz
Nazaruk Damian,  Hajnówka

POMYSŁY

Pomysł miesiąca: nr 1 z 5/2010

Mariusz Nowak

32% głosów na  pomysł nr 1
27% głosów na  pomysł nr 5 
20% głosów na  pomysł nr 2

LAUREACI  

LAUREACI  KONKURSÓW  

KONKURSÓW  

Z MT 5/2010

Z MT 5/2010

listy k.indd   9

2010-06-17   14:46:07

background image

...

siedemnastego lipca 

1850 roku w Obserwa to-
rium Harvarda otrzymano 

pierwsze w historii zdję-
cie gwiazdy. Był to dage-
rotyp gwiazdy Wega. 
Wega była też pierwszą 
gwiazdą, której widmo 
zostało zarejestrowane 
(1872). W związku z tym, 
że wielkość gwiazdowa 
Wegi jest bardzo bliska 0, 
astronomowie amatorzy 
(a kiedyś również zawo-
dowcy) używają jej do 
kalibracji instrumentów 
fotometrycznych.

12 000 lat p.n.e. 

Wega leżała na północ-
nym biegunie nieba, 
tzn. miała stałe położenie 
na niebie (tak jak teraz 
Gwiazda Polarna). Przez 
tysiąclecia zmieniała ona 
swe położenie względem 
bieguna na skutek prece-
sji osi ziemskiej, a około 
roku 14 000 n.e. ponow-
nie stanie się gwiazdą 
biegunową. (NASA) 

z

m i n i a t u r y

R O C Z N I C E

1 6 0   L AT   T E M U . . .

k o s m i c z n y   p r o j e k t

I

RY D I U M   I N W E S T U J E

Wega widziana przez 
teleskop kosmiczny Spitzer. 
fot. NASA/JPL-Caltech/
University of Arizona

D

ostawca 

usług satelitar-
nych firma 
Iridium ogłosi-
ła, że zamierza 
zmodernizować 
posiadaną 
obecnie infra-
strukturę i za-
mówić 81 no-
wych satelitów 
telekomunika-
cyjnych. Tym 
samym będzie 
to największy 
obecnie realizo-
wany komercyj-
ny projekt 
kosmiczny. 
Zamówienie 
zrealizuje fran-
cuska firma 
Thales Alenia 
Space. Kontrakt 
opiewa na su-
mę 2,9 miliarda 

dolarów. 66 satelitów 
zostanie wyniesionych 
na okołoziemską orbitę, 
a pozostałe będą służyły 
jako urządzenia zapaso-

we. Firma Iridium 

powstała w 1998 

roku i pozwala 

swoim abonen-
tom na wykony-

wanie rozmów 

telefonicznych 

z dowolnego 

miejsca na kuli 
ziemskiej. 
Pierwsze z no-
wych urządzeń 

zamówionych 
przez koncern 
Iridium znajdą 
się na orbicie 
naszej planety 
najprawdopo-
dobniej w roku 
2015. (BBC 
News) 

z

Ekologiczny hotel

YouTube uruchomił

usługę pay-per-view

D

uńscy hotelarze wpa-

dli na pomysł, by oferować 
darmowy posiłek gościom, 
którzy wsiądą na rowerek 
treningowy i wyproduku-

ją przynajmniej 10 wato-
godzin energii elektrycz-
nej. Crowne Plaza Copen-
hagen Towers to pierw-
szy hotel, który ma na 
swoim terenie dwa ro-
werki treningowe podłą-
czone do generatorów. 
Po wysiłku ma być ser-
wowane jedno z głów-
nych dań z menu hotelo-
wej restauracji o wartości 
około 240 koron duńskich 
(około 120 zł). Zlokalizo-
wany w odległości pięciu 
minut od lotniska Kopen-
haga-Kastrup hotel jest 
znany z tego, że całą zu-
żywaną energię czerpie 
ze źródeł odnawialnych. 
Władze hotelu liczą na 
to, że pomysł spotka się 
z entuzjazmem i elek-
tryczne rowery pojawią 
się również w innych 
miejscach należących do 
InterContinental Hotels 
Group. (Reuters) 

z

Y

ouTube, jeden naj-

większych powszechnie 
dostępnych interneto-
wych serwisów multime-
dialnych, uruchomił usłu-
gę wynajmowania wideo 
na zasadzie pay-per-view.

Katalog dostępnych 

filmów jest nieco ekscen-
tryczny i zawiera produk-
cje Bollywood, anime, hor-
rory i filmy dokumentalne 
– poinformował portal 
technologiczny. Na razie 
usługa YouTube Rental 
jest jedną z najmniejszych 
na rynku programów i fil-
mów dostępnych przez 
Internet i zarazem jedną 

z tańszych; standardowa 
cena za film wynosi 99 
centów, zaś obejrzenie 
najdroższego filmu w ofer-
cie kosztuje 4 USD.

YouTube ma obec-

nie ponad 500 mln użyt-
kowników i jest najwięk-
szym w Internecie serwi-
sem, na którym umiesz-
czają oni swoje nagrania 
wideo i multimedia. 
(Daily Tech) 

z

34,14 Mb/s 

– Ze statystyk, 

dostępnych na stronie Speedtest.net, wynika, że naj-
szybszy dostęp do Internetu jest oferowany w Korei 
Południowej. Średnia prędkość pobierania danych 
wynosi 34,14 Mb/s. Pierwszą piątkę uzupełniają: 
Łotwa (24,29 Mb/s), Mołdawia (21,37 Mb/s), Japonia 
(20,29 Mb/s) i Szwecja (19,78 Mb/s). Najgorzej ze 
wszystkich 152 państw ujętych w rankingu wypada 
Sudan, gdzie średnia prędkość downloadu wynosi 
zaledwie 340 kb/s. Polska uplasowała się na mało za-
szczytnym, 37. miejscu. Średnia prędkość pobierania 
danych w naszym kraju to 6,51 Mb/s. (Newlaunches) 

z

l i c z b a   m i e s i  c a

10

depesze

z

 

infor

macje prasowe

z

 

gorące tem

aty

aktualnosci k.indd   10

2010-06-17   13:36:38

background image

SMS

-em 

MMS

-em

po wiecie

Dyskietki 
typu floppy
wkrótce znikną

Sony całkowicie za-

przestanie produkcji 
i sprzedaży płyt floppy 
w marcu 2011 roku – poin-
formowali przedstawiciele 
wiodącego w świecie pro-

ducenta urządzeń elektro-
nicznych codziennego użyt-
ku i profesjonalnych. Elek-
troniczny potentat, który 
w 1981 roku opracował 
standardy techniczne wy-
korzystywanych dotych-
czas 3,5-calowych dyskie-
tek, szybko stał się liderem 
ich sprzedaży. W marcu fir-
ma zlikwidowała sprzedaż 
dyskietek za granicą i czę-
ściowo przekazała biznes 
chińskim partnerom. Wio-
sną z japońskiego rynku 
odeszli także inni krajowi 
producenci. Ogłoszona 
przez Sony decyzja ozna-
cza, że wydany został osta-
teczny wyrok na dyskietki 
i niebawem znikną one na 
zawsze. (Sony)

Pekin 
per fumuje 
śmieci

Władze Pekinu po-

stanowiły walczyć z ucią-
żliwym zapachem jednego 
z miejskich śmietnisk za po-
mocą... perfum. W związku 
ze skargami mieszkańców 
z okolicznych osiedli, urzęd-
nicy postanowili umieścić 
nad wysypiskiem Asuwei 
100 dysz, z których pod wy-
sokim ciśnieniem będą roz-
pylane perfumy, zaś w przy-
szłości śmietnisko zostanie 
pokryte dodatkową war-
stwą plastiku. Pekin, w któ-

c.d. na stronie 13

ASUS

 wprowadza 

na rynek głośnik 
dla graczy 
Cine5, który po-
mimo zwartej, 
kompaktowej 
obudowy, ofe-
ruje użytkowni-
kowi pięciokanało-
wy dźwięk przestrzenny. 
Cine5 jest pierwszym 
głośnikiem do kompute-
rów PC, który wykorzy-
stuje technologię Embra-
cing Sound Theatre HD. 
Zapewnia ona słuchaczo-
wi doświadczenie dźwię-
ku przestrzennego, nieza-
leżnie od tego, czy znaj-
duje się on na wprost 
głośnika, czy nie. 
W grach typu FPS urzą-
dzenie pozwoli graczowi 
na precyzyjne zlokalizo-
wanie kierunku, z które-
go dobiega dźwięk, co 
umożliwi mu osiągnięcie 

lepszych wyników 
w grze. Cine5 jest ideal-

nym rozwiąza-

niem dla 

wszystkich, 
którzy nie narzekają na 
nadmiar miejsca w poko-
ju. (PCLaunches) 

z

I

nżynie  rowie 

IBM wyrzeźbili 
najmniejszy 
w historii mo-
del kuli ziem-
skiej. Był to ko-
lejny test no-
wej technologii 
pozwalającej 
na tworzenie dwu- i trój-
wymiarowych obiektów 
mikroskopijnej wielkości.

Mapa ma średnicę 

22 mikrometrów, stwo-
rzenie jej zajęło naukow-
com nieco ponad dwie 
minuty. Wcześniej tą sa-
mą techniką rzeźbiono 
modele gór w skali 1:5 mld 
i logo IBM rekordowo 
małych rozmiarów. Tech-
nologia opiera się na krze-
mowym rysiku o grubo-
ści 100 tys. razy mniej-
szej niż grubość czubka 

ołówka. W przyszłości 
może być stosowana 
w elektronice, medycynie 
czy biologii. (IBM) fot. IBM/ 
Advanced Materials 

z

A S U S   C i n e 5

K O M PA K T O W Y   G Ł O Ś N I K

5 - K A N A Ł O W Y

I B M   r z e  b i

N A J M N I E J S Z A

  M A PA   3 D

11

www.youtube.com/watch? 
v=bzoqhwgAcyw

www.youtube.com/watch? 
v=mZ9J0EYUlhg

P

rofesor Gary Ruvkun 

z Uniwersytetu Harvarda 
jest najwyraźniej przeko-
nany o tym, że nie jeste-
śm
y sami we Wszech-
świecie. Konkretnie za 
cel obiera planetę Mars, 
na którą chce wysłać po-
jazd kosmiczny, wyposa-
żony w zaprojektowany 
przez siebie procesor. 
Układ ten ma wykorzy-
stywać kombinację pa-
mięci bufor
owej, deter-
gentów i fal dźwięko-
wych o wysokiej często-
tliwości, aby rozbijać 
mikroskopijne komórki, 
znalezione w marsjań-
skim pyle. Proces ma 
spowodować wydziele-
nie z komór
ek materiału 
genetycznego, który na-
stępnie ma być wzmac-
niany przez zawar
te 
w układzie chemikalia 

i oznaczany przez farbę 
odblaskową. Nie jest to 
oczywiście proste, zwa-
żywszy na wiele niedo-
godności – między inny-
mi ekstremalnie niskie 
i wysokie temperatur
panujące na Marsie, po-
tencjalnie wysoki poziom 
radiacji czy po prostu 
niepewny grafik NASA. 
Zespół prowadzony 
przez Ruvkuna musi więc 
o tym wszystkim pamię-
tać, zwłaszcza że do tej 
por
y ukończył zaledwie 
3% projektu. Ruvkun uwa-
ża jednak, że procesor ma 
50% szans na to, aby co-
kolwiek odnaleźć na mar-
sjańskiej ziemi. Nie wia-
domo jednak, kiedy tech-
nologia będzie gotowa do 
pracy
. (Harvard News) 

z

Procesor

wykryje życie

aktualnosci k.indd   11

2010-06-17   13:36:39

background image

kiej jakości materiałów, 
np. dekoracyjne akcenty 
z satynowego srebra, 
chromowane obramowa-
nia tarcz wskaźników i na-
wiewów powietrza w de-
sce rozdzielczej. Poszycie 
wewnętrzne drzwi oraz 
konsolę środkową z dwu-

częściowym 
podłokietni-
kiem wyko-
nano z mate-
riałów mięk-
kich w doty-
ku. Nowoś-
cią jest też 
silnik benzy-
nowy o po-
jemności 

skokowej 1998 cm

3

. Ame-

rykanie nazywają go 
World Engine, czyli silnik 
światowy, a to dlatego, że 
opracowały go trzy firmy: 
amerykańska Chrysler, ja-
pońska Mitsubishi i połu-
dniowokoreańska Hyun-
dai. Silnik ten ma szereg 
interesujących rozwiązań 
konstrukcyjnych, np. zin-
tegrowany zespół pompy 
olejowej i wałka wyrów-
noważającego, pracuje 
bardzo płynnie i ma miłe 
dla ucha brzmienie. I co 
bardzo ważne – zużywa 
o 5% mniej paliwa niż jego 
konkurenci występujący 
w tej samej klasie. Aspi-
ruje do miana najlepszego 
benzynowego silnika 4-cy-
lindrowego świata.

Dodge Caliber wy-

twarzany jest od 2006 r. 
w zakładzie Belvidere 
Assembly Plant (stan Illi-
nois), po modernizacji do-
pisano mu nazwę Reloa-
ded. Łączy w sobie ele-
menty znamienne dla po-
jazdu typu terenowo-re-
kreacyjnego SUV i sporto-
wą stylizację typu coupe. 
Adresowany jest do na-
bywców, którzy doceniają 
charakterystyczną naturę 
Dodge’a wzbogaconą 
o funkcjonalność. (zpd). 
Fot. Z. Podbielski 

z

m i n i a t u r y

depesze

z

 

infor

macje prasowe

z

 

gorące tematy

12

N

iemiecka firma Volks-

wa gen w bogatej gamie 
modeli oferuje dwa po-
jazdy typu terenowego: 
Tiguan i Touareg. Drugi 
z wymienionych ma 
większe zdolności poru-
szania się po nieutwar-
dzonych drogach. 
Niemcy określają go na-
wet „Gelän de fahr zeug”, 
czyli pojazd terenowy. Po 
najnowszej modernizacji, 
debiutując wiosną 2010 
r., pojazd oprócz napędu 
na cztery koła otrzymał 
jeszcze redukcyjne prze-
łożenia tego napędu, 

znamienne dla pojazdów 
terenowych. Poza tym 
kierowca przed wjazdem 
w teren może zwiększyć 
prześwit pojazdu nad 
podłożem. Czynności te 
wykona, siedząc w wy-
godnym fotelu o rozbu-
dowanej elektrycznej re-
gulacji, włącznie z regu-
lacją kształtu oparcia. 
Touareg wcale nie przy-
pomina klasycznego 
„kanciastego” pojazdu 
terenowego, po prostu 
jest luksusowy i wraz 
z modelem Phae ton zali-
czany do najdroższych 

Volkswagenów. 
Zbudowany zo-
stał z wykorzy-
staniem wielu 
zespołów pocho-
dzących z Por-
sche Ca yen ne: 
płyty podłogowej, 
zawieszenia kół, 
układu przenie-
sienia napędu 
4×4 oraz niektó-
rych silników. 
Producent pod-
kreśla, że w no-
wym wydaniu 

Touarega udało się 
zmniejszyć jego masę 
własną, w porównaniu 
z poprzednikiem, aż 
o 200 kg. Do napędu te-
go modelu można wybie-
rać spośród czterech sil-
ników: dwóch wysoko-
prężnych 3.0 V6 TDI – 
240 KM i 4.2 V8 TDI – 
340 KM oraz dwóch ben-
zynowych 3.6 V6 – 280 
KM i 3.0 V6 – 380 KM. 
Ostatni z wymienionych 
silników współpracuje 
z silnikiem elektrycznym 
w układzie hybrydowym. 
(zpd) fot. Z. Podbielski 

z

 w i e t n y   T o u a r e g

LUKSUSOWA TERENÓWKA VW

J

eden z najciekaw-

szych amerykańskich 
samochodów produko-
wanych seryjnie – Dodge 
Caliber – ostatnio został 
zmodernizowany. 
Wprowadzono wyszuka-
ny wystrój wnętrza nad-
wozia z użyciem wyso-

CYTAT MIESIĄCA

Cyfrowa rewolucja w Unii

Do 2013 r. kady Europejczyk ma mie 

dostp do szerokopasmowego Internetu, 

a do 2015 r. poowa bdzie robi interneto-

we zakupy – zapowiada Komisja 

Europejska w ogoszonej Agendzie 

Cyfrowej, która ma przynie informatyczn 

rewolucj w UE. 

„Na pierwszym planie rewolucji cyfrowej 

musimy postawi interes obywateli oraz 

przedsibiorców europejskich i w ten spo-

sób optymalnie wykorzysta potencja za-

warty w technologiach informacyjno-teleko-

munikacyjnych do tworzenia miejsc pracy, 

zrównowaonego rozwoju i wczenia spo-

ecznego” – owiadczya unijna komisarz 

ds. agendy cyfrowej Neelie Kroes.

c i e k a w y   m o d e l

ZMODERNIZOWANY 

CALIBER

aktualnosci k.indd   12

2010-06-17   13:36:40

background image

SMS

-em 

MMS

-em

po wiecie

rym żyje obecnie aż 17 mi-
lionów osób, jest otoczony 
pierścieniem 200 wysypisk 
i problem śmieci staje się 
dla miasta coraz poważniej-
szy. (WENN)

Śmieci pomogą?

Śmieci wyrzucone na 

południowo-zachodnich 
brzegach Australii zostaną 
wykorzystane jako materiał 
badawczy do analizy prą-
dów oceanicznych. 

Działacze organiza-

cji ekologicznej Wildcare 
zamierzają przekazać na-
ukowcom śmieci zebrane 
z plaż w Tasmanii w na-

dziei, że posłużą one do 
opracowania modelu glo-
balnego układu prądów 
morskich. (WENN)

Wir tualne uszy
dla architektów

Architekci starający 

się stworzyć pomieszczenia 
o dobrej akustyce będą 
wkrótce mogli korzystać 
z pary wirtualnych uszu, by 
testować swoje koncepcje. 
Odpowiednie oprogramo-
wanie opracował wraz z ko-
legami John Culling z Cardiff 
University. Dzięki niemu na 
podstawie planów budynku 
da się uzyskać dźwiękowe 
mapy, ujawniające, na ile do-

F

irma iRiver zapowie-

działa wprowadzenie na 
rynek nowego elektro-
nicznego słownika, któr
poza podstawowym za-
daniem łączy w sobie 
funkcjonalność urządzeń 
MID i odtwarzaczy multi-
medialnych. Dzięki łącz-
ności bezprzewodowej 
W
i-Fi D1000 umożliwia 
przeglądanie stron inter-
netowych. Ponadto po-
zwala odtwarzać filmy 
w r
ozdzielczości 720p, 

także w mniej popular-
nych formatach, takich 
jak na przykład MKV
Urządzenie może służyć 
także do przeglądania do
-
kumentów, zdjęć, a także 
do słuchania muzyki 
(r
ównież w formacie 
FLAC). Dodatko wo można 
za jego pomocą odbierać 
telewizję w standardzie 
DMB-T. Słownik o rozmia-
rach 14×8,13×1,78 cm wy-
posażono w pełną klawia-
tur
ę QWERTY oraz dotyko-
wy wyświetlacz o rozdziel-
czości 480×272 piksele. 
Bateria o pojemności 1350 
mAh wystarcza na 15 go-
dzin korzystania ze słow-
nika, 15 godzin słuchania
 
muzyki lub 7 godzin oglą-
dania filmów
. Produkt po-
siada 8 GB wbudowanej 
pamięci (opcjonalnie 16 
GB). (Electr
onista) 

E

ksperymentalny lata-

jący aparat Sił Powietrz-
nych USA X-51A – Wave-
rider – ustanowił nowy 
światowy rekord trwania 
lotu hiperdźwiękowego. 
Ten bezzałogowy aparat 
wyposażony w hiper-
dźwiękowy przepływowy 
silnik odrzutowy (HPSPO) 
został wypróbowany nad 
Pacyfikiem niedaleko wy-
brzeża południowej 
Kalifornii i w ciągu ponad 
3 minut leciał z prędko-
ścią pięć razy przewyż-
szającą prędkość dźwię-
ku. Czas trwania do-
świadczalnego lotu wy-
nosił nieco ponad 200 
sekund i przeszło 10 razy 
przewyższył poprzedni 
hiperdźwiękowy rekord, 
ustanowiony w 2004 roku 
przez eksperymentalny 
aparat Agencji Areokos-
micznej i Przes trzeni 
Kosmicznej (NASA) – 
X-43, który trwał zaled-

wie 12 sekund. Do hiper-
dźwiękowych należą 
prędkości przewyższające 
prędkość dźwięku 5 
i więcej razy. (NASA) 

z

N

ajnowsze elektrona-

rzędzie firmy Bosch – 
bezprzewodowy młot 
GBH 18 V-LI Professional 
– umożliwia wywiercenie 
w betonie do 115 otworów 
(6×40 mm) na jednym cy-
klu ładowania akumulato-
ra, wyróżniając się tym sa-
mym najdłuższym czasem 
pracy w swojej klasie. 
Młot charakteryzuje się 
ekstremalną wytrzymało-
ścią, trwałością oraz efek-
tywnością pracy osią-
gniętą dzięki zastosowa-
niu bezszczotkowego silni-
ka Bosch EC. Podstawowe 
parametry techniczne za-
pewniające wysoki kom-
fort użytkowania nowego 
młota GBH 18 V-LI to ener-
gia udaru wynosząca 1,7 J 
połączona z niewielką wa-

gą – 2,6 kg. Młot ma wiele 
dodatkowych, praktycz-
nych funkcji, jak np.: zinte-
growaną diodę oświetle-
niową LED, wskaźnik sta-
nu naładowania akumula-
tora oraz możliwość ela-
stycznego wyboru akumu-
latorów o napięciu 18 V. 
Suge rowana cena detalicz-
na brutto: 2195 zł. (Bosch) 
fot. Bosch 

z

c.d. na stronie 15

R E K O R D Y

S Z Y B S Z Y   N I Ż  

S U P E R M A N

13

i R i v e r   D 1 0 0 0

L E K T R O N I C Z N Y

S U P E R -

S Ł O W N I K

www.youtube.com/watch? 
v=VZUwKX3_uE4

d u  a   m o c   i   n i s k a   w a g a

N O W Y   M Ł O T 

U D A R O W O - O B R O T O W Y  

B O S C H

aktualnosci k.indd   13

2010-06-17   13:36:40

background image

C

zwartego września 

1956 IBM skonstruowało 
pierwszy 20-calowy dysk 
twardy o nazwie RAMAC 
350 w komputerze IBM 
305 RAMAC 

1

.

 Napęd 

dysków IBM 350 miał 
zdolność przechowywa-
nia pięciu milionów 
ośmiobitowych (7 bitów 
danych plus jeden bit pa-
rzystości) znaków, co sta-

nowiło równowartość 
około 4,4 megabajta, 
składowanych na 50 
dwudziestoczterocalo-
wych dyskach. Ścieżki 
odczytywane i zapisywa-
ne były przez dwa nieza-
leżne ramiona z głowica-
mi, poruszające się w gó-
rę i w dół do żądanego 
dysku oraz do środka 
i na zewnątrz, by osią-

gnąć pożądaną ścieżkę. 
Każde ramię poruszane 
było przez serwomecha-
nizm. Średni czas dostę-
pu do losowej ścieżki 
wynosił 600 milisekund. 

Przez lata następo-

wała miniaturyzacja dys-
ków twardych. Wyda-
wało się to znakomitym 
pomysłem. Wtedy poja-
wiła się moda na takie 
cuda jak mikrodysk twar-

dy 

2

 Toshiby (0,85 cala, 

8 GB pojemności) z 2004 
roku. Minęło parę lat 
i trudno w to uwierzyć, 
kupując 8 GB kartę flash 
za ułamek ceny tamtego 
dysku... 

z

Komputer IBM 305 w arsenale Armii Stanów Zjednoczonych 
w Red River. Pierwszy plan: dwa twarde dyski typu 350. 
To: konsola typu 380 oraz jednostka przetwarzajca 305.

S

onda Cassini wykona-

ła zdjęcia błyskawicy na 
Saturnie. Uzyskane dane 
pozwoliły naukowcom 
na wykonanie pierwsze-
go filmu pokazującego 

błys kawicę na innej pla-
necie niż Ziemia. Film ma 
też podkład dźwiękowy, 
do którego posłużyły fale 
radiowe powstałe w efek-
cie wytworzenia się bły-
skawicy. Zarejestrowany 
sygnał został odpowied-
nio przekonwertowany 
do częstotliwości słyszal-
nych dla ludzkiego ucha. 
Uzyskane dane wskazują, 
że na Saturnie występują 
bardzo silne burze z bły-
skawicami, które błyskają 
tak, jak najjaśniejsze bły-
skawice na Ziemi. Burze 
są nawet silniejsze niż 
ziemskie, ale zdarzają się 
zdecydowanie rzadziej, 
zazwyczaj jedna w da-
nym czasie, ale za to 
trwająca przez wiele mie-
sięcy. Błyskawica trwała 
mniej niż sekundę. Poka-
zana na zdjęciu chmura 
mierzy 3000 kilometrów, 
natomiast oświetlony 
przez błyskawicę obszar 
ma około 300 kilometrów 
średnicy. (NASA) fot. 
NASA/JPL-Caltech/SSI 

z

m i n i a t u r y

k o s m i c z n e

z d j  c i e

B ŁY S K AW I C A

N A   S AT U R N I E

P

rezentując eksponaty 

salonu samochodowego 
w Genewie (MT 5/2010), 
wspomnieliśmy, że kon-
struktorzy – na razie 
w prototypowych wyko-
naniach – poszukują inne-
go sposobu otwierania 
drzwi bocznych w samo-
chodach. Drzwi otwiera-
ne do przodu chcą zastą-

pić otwieranymi do tyłu, 
np. jak w dawnej polskiej 
Syrenie 104. Tak otwiera-
ne drzwi – boczne tylne – 
ma już wytwarzany seryj-
nie Opel Meriva.

Wprowadzenie 

drzwi typu Flex Doors 
otwieranych do tyłu kie-
rownictwo Opla uzasad-
nia: „są bezpieczne, ła-

twe w użyciu i wspaniale 
wyglądają”. Dla bezpie-
czeństwa dodano zamki 
elektryczne uruchamiane 
automatycznie po prze-
kroczeniu prędkości jazdy 
4 km/h. Przeniesienie za-
wiasów drzwi na słupek 
C tworzy dodatkową 
przestrzeń ułatwiającą 
wsiadanie i wysiadanie – 
po prostu drzwi otwierają 
się bardzo szeroko. A czy 
ładniej wyglądają? – 
osądźmy sami. Kon  struk-
torzy nadwozia Merivy 
mieli jednak kłopot 
z umieszczeniem zawia-
sów na słupku C, gdyż 
na przeszkodzie stawały 
tylne nadkola – przesunę-
li więc słupek C o około 
80 mm do przodu. (zpd)  
fot. Opel 

z

depesze

z

 

infor

macje prasowe

z

 

gorące tematy

14

www.youtube.com/watch? 
v=Nt7uyRWc0pQ

2

1

W Z O R N I C T W O

DRZWI 

OTWIERANE

 DO TYŁU

M I N i M A X

D Y S K I   T WA R D E

  K I E D Y Ś   I   D Z I Ś

aktualnosci k.indd   14

2010-06-17   13:36:41

background image

SMS

-em 

MMS

-em

po wiecie

brze słyszalny jest głos ludz-
ki w różnych punktach po-
mieszczeń. Oprogra 

mo-

wanie odwzorowuje rozcho-
dzenie się dźwięku z danego 

źródła oraz ocenia, jak przy 
dwóch konkurencyjnych źró-
dłach słowa będą odbierane 
w różnych miejscach sali 
przez znajdujące się 1,5 me-
tra nad podłogą „uszy”. 
(„New Scientist”)

Sterowanie
skórą?

Naukowcy amery-

kańscy pracują nad sposo-
bem kontrolowania gadże-
tów za pośrednictwem... 
ludzkiej skóry. Najnowsze 
badania dowodzą, że ist-
nieje możliwość kierowania 
działaniem telefonów i od-
twarzaczy muzycznych po-
przez dotykanie skóry 
w odpowiednich miej-
scach. Badacze pracują 
obecnie nad systemem 
Skinput, który za pomocą 
mikroskopijnego projektora 
wyświetla na skórze ręki 
lub przedramienia ekran 
z opcjami menu lub klawia-

turą i jest obsługiwany pal-
cami. Wstępne testy nowe-
go systemu dowodzą, że 
można opanować jego użyt-
kowanie w ciągu zaledwie 
20 minut treningu. (WENN)

J

apońska firma Bridge-

stone słynie przede 
wszystkim z produkcji 
opon do wszelkich pojaz-
dów
, od rowerów, skute-
w, przez samochody, ma-
szyny rolnicze i przemysło-
we, po bolidy For muły 1 
i samoloty. Prze mysł opo-
niarski to jednak niejedyna 
branża, w której koncern 
działa. Inży nierowie 
Bridgestone zaprojektowa-
li m.in. nowy e-papier
Zaprezen to wany na tar-
gach w Tokio e-papier jest 
produktem przełomowym.  

Bo chociaż od wielu lat 
trwają poszukiwania ma-
teriału, który może zastą-
pić tradycyjny notatnik, to 
Bridgestone jako pierwsza 
firma proponuje elastyczny 
produkt, z szerokim kątem 
widzenia i jak przystało na 
koncern produkujący opo-
ny do Formuły 1, szybko-
ścią działania znacznie 
przewyższającą propozy-
cje konkurencji. Dzięki pla-
stikowej elastycznej war-
stwie, oznaczony symbo-
lem QR-LPD e-papier nie 
tłucze się (w odróżnieniu 
od szklanych produktów). 
Na tym etapie e-papier po-
trafi wyświetlać jedynie 
dwa kolory (czarny i biały), 
ale inżynierowie Bridge-
stone nie zamierzają spo-
cząć na laurach. Prace nad 
ulepszeniem i tak przeło-
mowego modelu trwają. 
(Bridgestone) 

z

o p o n y   t o   n i e 

w s z y s t k o !

P R Z E Ł O M O W Y

E - PA P I E R

N

a targach Computex 

2010 Acer zaprezentował 
specjalną edycję swoje-
go smartfonu Liquid, in-

spirowaną marką Ferrari. 
Telefon z obudową 
w charakterystycznym 
czerwonym kolorze ma 
wstawki z chromowane-
go metalu oraz włókna 
węglowego. Na tylnej 
części umieszczono logo 
Ferrari. W pamięci urzą-
dzenia znajdują się tape-
ty z autami z Maranello, 
zestaw dzwonków (m.in. 

dźwięk silnika Ferrari) 
oraz zdjęcia i wideo 
z zawodów F1. Pod 
względem technicznym 

smartfon niczym nie róż-
ni się od standardowej 
wersji: ma 3,5-calowy, 
dotykowy wyświetlacz 
o rozdzielczości 800×480 
pikseli, procesor Snap-
dra  gon 768 MHz, aparat 
cyfrowy 5 Mpx, Wi-Fi 
oraz 256 MB pamięci RAM. 
Telefon dysponuje syste-
mem operacyjnym Andro-
id 2.1. (Electronista) 

z

F

irma Nordweco posze-

rzyła swoją ofertę o bar-
dzo ciekawe rozwiązanie 
biznesowe i edukacyjne – 
interaktywne pióro Inote. 
Jest to przenośne urzą-
dzenie, rozpoznające i za-
pamiętujące odręczne pi-
smo użytkownika. Inote 
wyposażony jest w ekran 
LCD, na którym wyświe-
tla się potwierdzenie re-
jestracji danych. Zestaw 
ten jest niezbędny w pra-
cy koordynatorów projek-
tów, projektantów, biz-
nesmenów, menedżerów 
oraz studentów, a także 
pracowników naukowych 
i nauczycieli. Wew nętrz-
na pamięć flash mieści do 
100 stron (format A4). Do 
tworzenia notatek i grafi-
ki wykorzystuje się zwy-
kły papier. Pióro Inote 
może pracować na dwa 

sposoby, zarówno bez 
podłączenia do kompute-
ra, jak i po podłączeniu 
do niego np. notebooka. 
Cena urządzenia: 399,00 
zł z VAT. (Nordweco) 

z

i n t e r a k t y w n e   p i ó r o

CYFROWY ZAPIS – ODRĘCZNE PISMO

15

W Z O R N I C T W O

A

CER

  L

IQUID

 E F

ERRARI

  E

DITION

aktualnosci k.indd   15

2010-06-17   13:36:42

background image

W

 ubiegłym roku Europej czycy 
silniej niż przedtem podkre-
ślali dbałość o środowisko. 

W Kopenhadze nawet zorganizo-
wano międzynarodową konferen-
cję na temat niebezpiecznego ocie-
plania się klimatu, co jest wynikiem 
emisji zanieczyszczeń do atmosfe-
ry. Co prawda jakby na złość tego-
roczna zima pokazała, że klimat 

raczej się nie ociepla, ale produ-
cenci pojazdów poczuli się spraw-
cami niekorzystnego zjawiska.

Jak grzyby po deszczu zaczę-

ły pojawiać się samochody z napę-
dem hybrydowym i elektrycznym, 
a więc o małej lub nawet zerowej 
emisji zanieczyszczeń. Prawdziwy 
triumf świecił np. mały pojazd oso-
bowy wyprodukowany przez Mit-
su bishi, oznaczony iMiEV (Mitsu-
bishi innovative Elec tric Vehicle). 
Pojazd ten jest zasilany zespołem 
akumulatorów litowo-jonowych, 
pozwalających na przejechanie do 
160 km przed ponownym nałado-
waniem. Tak się spodobał, że jego 
produkcję u Ja poń  czyków zamówi-
ło francuskie ugrupowanie PSA 
(Peugeot-Citro ën).

Mały japoński iMiEV był jed-

nym z najbardziej udanych elek-

trycznych samochodów, choć nie 
brakowało i większych pojazdów 
zasilanych energią pochodzącą 
z akumulatorów. Wiele z tych po-
jazdów było jednak typu koncep-
cyjnego, a więc należało je jeszcze 
dopracować.

W okresie intensywnych 

poszukiwań udanego pojazdu 
elektrycznego polskie media poda-
ły informację, że w Pruszkowie 
zbudowano tego rodzaju pojazd. 
Infor ma cje były lakoniczne, gdyż 
obowiązywała „klauzula tajności” 
tworzonego produktu. Odtajniono 
ją dopiero teraz i oficjalnie zapre-
zentowano pruszkowski produkt, 
czyli trójkołowiec nazwany Re-Volt.

Twórcą koncepcji konstruk-

cyjnej pojazdu, powstałą na prze-
łomie 1999 i 2000 r., była szwajcar-

ska firma S.A.M. (Sustainable 
Automotive Mobility) Group AG. 
Wykonała 86 szt. pojazdów, ale 
nie były udane. Dlatego w 2004 r. 
Szwajcarzy zwrócili się do IAT 
(Impact Automotive Technologies 
Sp. z o.o.) w Pruszkowie z propo-
zycją przebudowania elektrycz-
nego pojazdu trójkołowego, wte-
dy występującego pod nazwą 
SAM EV. Propozycja została przy-
jęta i w ciągu 4 lat polscy inży-
nierowie całkowicie przekonstru-
owali pojazd. Wprowadzono no-
wą konstrukcję podwozia, zasto-
sowano nowy napęd wraz z inno-
wacyjnym zasobnikiem energii – 
baterią Li-Ion plus Battery Mana-
gement System. Zmianie uległy 
również elementy wykończenia 
wnętrza pojazdu.

Wyżej wymienione zmiany 

doprowadziły do powstania grun-
townie przekonstruowanego po-
jazdu, który w 95 proc. jest pol-
skim produktem. Pojazd przeszedł 
badania homologacyjne i przy 
współpracy rzeczoznawców 
z Dekra Italy uzyskał europejską 
homologację pozwalającą na wpro-
wadzenie do ruchu na drogach pu-
blicznych. Według polskich przepi-
sów o ruchu drogowym trójkoło-
wiec Re-Volt jest motocyklem i do 
jego prowadzenia wymagane jest 
motocyklowe prawo jazdy.

Trzykoowy pojazd elektryczny Re-Volt produkowany w Pruszkowie.

TEKST ATWY

 

z

zz

zz

Z d z i s  a w   P o d b i e l s k i

Polskie pojazdy elektryczne

Napd z silnika przenoszony jest 
na tylne koo jezdne.

adowanie trójkoowca z sieci 230 V.

16

h i t             n u m e r u

elektryczne 2k.indd   16

2010-06-16   17:36:09

background image

Produkcję elektrycznego 

trójkołowca w Pruszkowie rozpo-
częto na przełomie października 
i listopada 2009 r. Do połowy maja 
2010 r. powstało ponad 100 sztuk 
tych pojazdów. Ich odbiorcą są 
Szwajcarzy, którzy sprzedają je 
przede wszystkim we własnym 
kraju i w Niemczech. W P
olsce 
sprzedano zaledwie kilka sztuk, 
bo tr
ójkołowiec jest po prostu dro-
gi, kosztuje 14 tys. euro + VAT.

Producent z Pruszkowa nie 

bez racji podkreśla, że kluczowym 
elementem każdego pojazdu elek-
tr
ycznego są zestawy baterii (aku-
mulatorów), które są głównym i je-
dynym źródłem energii pojazdu. 
Baterie te, litowo-jonowe z wyko-
rzystaniem wkładów (ogniw) ku-
powanych w Korei Płd., powstają 
w Pruszkowie. Energia z baterii 
jest przenoszona przez silnik elek-
tr
yczny, produkowany również 
w Pruszkowie we współpracy 
z wyspecjalizowanymi firmami, 
za pośrednictwem paska zębatego 
na tylne koło jezdne.

Powszechnie wiadomo, że 

wydajność akumulatorów samocho-
dowych znacznie spada w niskich 
temperaturach otoczenia. Ten nieko-
rzystny efekt dotyczy również aku-
mulatorów litowo-jonowych stoso-
wanych w Re-Volt cie. Gdy tempera-
tura otoczenia spada poniżej zera, 
niemożliwe staje się naładowanie 
akumulatorów do pełna, a także 
mała jest ich wydajność podczas 
jazdy. Aby zapobiec tym niekorzyst-
nym zjawiskom, inżynierowie 
z Pruszkowa opracowali i opatento-
wali specjalny Aktywny System 
Ochrony Termicznej, który utrzymu-
je ogniwa Battery Pack w zadanej 
temperaturze przez ich ogrzewanie 
lub chłodzenie. Odbywa się to 
z udziałem zaawansowanego hy-
brydowego systemu opartego o blo-
ki wymiany ciepła wykorzystujące 
ogniwa Peltiera oraz sterowany 
obieg chłodzenia wodnego.

System ASOT, utrzymujący 

ogniwa w odpowiedniej tempera-
turze, zawsze podgrzewa baterie 
przed ich ładowaniem, co odbywa 
się kosztem dłuższego czasu łado
-
wania, np. podgrzanie baterii 
z –10°C do 0°C tr
wa około półtorej 
godziny oraz dodatkowo, dodajmy 
małego, bo ok. 0,06 kWh na każde 
10°C r
óżnicy poniżej 0°C, poboru 
energii z sieci. ASOT utrzymuje też 
baterie w temperaturze powyżej 
10°C podczas ładowania i jazdy
.

Zestaw akumulatorów (Li-Ion) 

umieszczonych w podłodze pojaz-
du ma masę 72 kg i jeden taki aku-
mulator ma pojemność 7 kWh. Przy 
pełnym naładowaniu akumulato-
rów zasięg pojazdu wynosi około 
100 km, a ładowanie może odby-
wać się z sieci o napięciu 230 V. 
Silnik elektryczny dysponuje mocą 
znamionową 11,6 kW i nadaje po-
jazdowi prędkość do 90 km/h, roz-
pędzanie do prędkości 50 km/h 
trwa 7 s.

Trójkołowiec Re-Volt ma ma-

sę własną 487 kg, a jego dopusz-
czalna masa całkowita, czyli pojazd 
z pełnym obciążeniem, to 720 kg. 

Z tego wynika, że pruszkowski 
trójkołowiec może nie tylko prze-
wozić dwie dorosłe osoby, ale 
i bagaż o sporej masie własnej. 
Pro blem tylko w tym, gdzie ten ba-
gaż umieścić, bo wymiary nadwo-
zia są niewielkie. A w ogóle to Re-
Volt jest oryginalnie zbudowanym 
i oryginalnie wyglądającym pojaz-
dem. Jego nadwozie zbudowano 
z polietylenu i składa się z 4 ele-
mentów klejonych i połączonych 
ze sobą śrubami. Polietylen ma 
taką właściwość, że w razie drob-
nych kolizji pojazdu, wgniecenia 
są niwelowane sprężystością tego 
tworzywa. Ochroną przed skutka-

Wymiary zewntrzne trzykoowego pojazdu Re-Volt.

17

Deska rozdzielcza Re-Volta i kierownica od Poloneza.

elektryczne 2k.indd   17

2010-06-16   17:36:10

background image

mi przewrócenia się pojazdu są 
po obu jego stronach umieszczone 
występy stanowiące rodzaj podpór.

W pojeździe – jak już wspo-

mniano – mogą jechać dwie osoby, 
siedzące jedna za drugą. Dostęp 
do pojazdu jest przez prawe drzwi 
otwierane do góry, a na tylne miej-
sce po przesunięciu do przodu 
fotela kierowcy.

Prowadzenie pojazdu jest 

łatwe, nie ma dźwigni zmiany bie-
gów ani pedału sprzęgła. Na de-
sce rozdzielczej są natomiast trzy 
przyciski: do jazdy w przód (D), 
położenie neutralne (N) i jazda do 
tyłu (R). Po przekręceniu kluczyka 
w stacyjce wybieramy przycisk (D) 
i jedziemy. Prędkość jazdy regulu-
jemy pedałem przyspiesznika. 
Hamulce są skuteczne, tarczowe 
przy trzech kołach. Podczas jazdy 
odczuwa się wrażliwość pojazdu 
na podmuchy bocznego wiatru 
oraz brak skutecznej izolacji aku-

stycznej nadwozia. Wzbudza się 
natomiast dużą ciekawość wśród 
współużytkowników dróg i prze-
chodniów. No i jedziemy pojazdem 
ekologicznym, niezanieczyszczają-
cym środowiska, który po zakoń-
czeniu eksploatacji może być pod-
dany recyklizacji w 98 proc.

Produkując pojazd z Prusz-

kowa, nie można zapomnieć, że 
w Polsce już od dawna wytwarza-
no pojazdy elektryczne. Najpierw 
w latach 50. ubiegłego wieku typu 
dostawczego w Stalowej Woli, 
a w 1971 r. utworzono nowy wy-
dział w fabryce samolotów WSK-
-PZL Mielec. Wydział ten rozpoczął 
produkcję pojazdów z napędem 
elektrycznym przeznaczonych 
przede wszystkim dla Stanów 
Zjednoczonych. Pojazdy z Mielca 
szybko znalazły zwolenników 
i w innych krajach. Jeśli w USA 
używano je jako wózki golfowe, 
to np. w Niemczech na zespołach 
Meleksa zbudowano nadwozie za-
mknięte z przeznaczeniem do użyt-
ku w miastach. Dzisiaj firma Melex 
A&D Tyszkiewicz Sp. J. ma deale-
rów w prawie 40 krajach świata 
i oferuje niezawodne, przyjazne 
dla środowiska pojazdy.

Producent pojazdów Melex 

dzieli je na trzy zasadnicze grupy, 
kategorie: pojazdy pasażerskie, 
bagażowe i specjalne. Zaletą pro-
ducenta jest dostosowanie się 
do wymagań odbiorcy, jest to tzw. 

customising, polegający na kon-
strukcyjnym przystosowaniu pojaz-
du, zazwyczaj nadwozia do spe-
cjalnych potrzeb klienta. Inną 
istotną zaletą firmy Melex jest 
wprowadzony seryjnie system 
odzysku energii typu Sepex, wy-
raźnie poprawiający walory tech-
niczne pojazdów, a także zwięk-
szający ich zasięg.

W każdej z wyżej wymienio-

nych grup jest wiele odmian pojaz-
dów, ze zróżnicowanym rozsta-
wem osi, przystosowanych do 
różnej liczby przewożonych osób 
(2–4–6–8) i do różnej ładowności, 
a w grupie pojazdów specjalnych 
są m.in. ambulans i karawan po-
grzebowy. Ciekawą proporcją są 
pojazdy stylizowane na retro, któr
doskonale wyglądają używane do 
przewozu osób po terenach obiek-
tów zabytkowych, uzdrowisk 
i ośrodków wypoczynkowych.

Meleksy są budowane na 

nośnej ramie stalowej, a nadwozia 
– zależnie od przeznaczenia pojaz-
du – wykonuje się z tworzyw 
sztucznych metodą termoformo-
wania lub ze stopów lekkich. 
Pojazdy są wyposażone w hydrau-
liczne hamulce i oświetlenie ze-
wnętrzne zgodnie z przepisami 
ruchu drogowego. Zawieszenie 
przednie i tylne pojazdów stano-
wią amortyzatory teleskopowe 
i 5-piórowe resory poprzeczne. 
Napęd silnikiem elektrycznym 
o mocy 2,1 (36 V), 3,3 (48 V) lub 
3,9 kW (48 V) – zależnie od rodzaju 
pojazdu – pobierającym energię 
elektryczną z akumulatorów oło-
wiowo-kwasowych umieszczonych 
pod podłogą pojazdu. Masa 8 aku-
mulatorów trakcyjnych wynosi 
225 kg, a ich pojemność 232 Ah. 
Meleksy mają zasięg jazdy około 
80 km i na desce rozdzielczej przy-
cisk „żółw/zając”, czyli dwustop-
niową regulację prędkości jazdy, 
zazwyczaj 25 i około 36 km/h, 
ta większa prędkość zależy od wy-
mogów stawianych pojazdom wol-
nobieżnym i od stopnia przełoże-
nia mostu napędowego. W Mielcu 
wytwarza się około 1000 Melek-
sów rocznie. 

z

Najnowszy Melex serii N.Car przy-
stosowany do przewozu 2 osób 
i 250 kg adunku.

Pojazd bagaowy z kabin kierowcy: Melex typ 961.

18

h i t             n u m e r u

Pasaerski Melex typu Retro z przyczep moe przewozi cznie 12 osób.

elektryczne 2k.indd   18

2010-06-16   17:36:11

background image

W ZSRR biegacze na treningu przyklejają, czy też w in-
ny sposób przytwierdzają do ciała, rozmaite czujniki, 
które drogą radiową informują trenera o ciśnieniu, tęt-
nie i liczbie oddechów biegacza. Trener może dzięki te-
mu dokładnie oceniać możliwości zawodnika, a nawet 
przewidywać tzw. kryzysy i odpowiednio do tego dyk-
tować tempo biegu. Może też na bieżąco informować 
biegacza o funkcjonowaniu jego organizmu, przez co 
zawodnik uczy się dokładniej oceniać swe siły.
Nie koniec na tym. Aparaty odbierające meldunki od 
czujników można podłączyć do odpowiednio zaprogra-
mowanej elektronicznej maszyny liczącej, która anali-
zuje sygnały i błyskawicznie wydaje dyspozycje co 
do dalszej taktyki biegu. Zawodnik upodabnia się 
tu niejako do linii produkcyjnej, a trener do inży-
niera dyżurującego przy tablicy sterowniczej. 
Ponieważ maszyna szybciej potrafi ocenić cały ze-
spół informacji z czujników, a może także „przekal-
kulować” aktualny układ sił na bieżni – może być ona 
wielką pomocą dla trenera.
Nie jest wykluczone, że za kilkanaście lat bieg na 5 czy 
10 kilometrów, a nawet na 1500 metrów, rozgrywany 

w silnej konkurencji, będzie wyglądał nader osobliwie. 
Zawodnicy na bieżni, z czujnikami na piersiach i ramio-
nach oraz z małym aparatem w uchu, będą odbierali 
polecenia trenerów siedzących na murawie boiska przy 
miniaturowych elektromózgach. Oczywiście, żaden pa-
tałach, nawet jeśli ściągnie na pomoc sto maszyn elek-
tronicznych, nie wygra z mistrzem. Gdy jednak zmie-
rzą się rywale równorzędni, rola maszyny może oka-
zać się niebagatelną. Tylko czy władze sportowe zgo-
dzą się na taką cybernetyzację lekkiej atletyki?

Latający samochód
Latający samochód, pokazany na zdjęciu, powstał z po-
łączenia Forda Pinto z samolotem Cessna Skymaster. 
Dowodzi on, iż koncepcja uskrzydlonego samochodu 
nęci wciąż jeszcze konstruktorów, mimo że od pierw-
szych prób budowania tego typu pojazdów upłynęło kil-
kadziesiąt lat i że przekonano się o wadach takiego roz-
wiązania (na szosie niewygoda, w locie kiepskie osiągi). 
Kolejnego eksperymentu dokonano w Stanach 
Zjednoczonych.

Bułgarski aparat telefoniczny AN-10
Poza klawiszowym systemem wybierania numerów, 
aparat ten został wyposażony w pamięć, do której moż-
na wprowadzać numery trzydziestu abonentów najczę-
ściej przez użytkownika aparatu przywoływanych. 
Połączenie z nimi uzyskuje się automatycznie, po naci-
śnięciu tylko jednego, właściwego klawisza. Ponadto, 
gdy wybrany numer jest zajęty, można aparatowi zlecać 
automatyczne podejmowanie dalszych prób połączenia 
z tym numerem, nie tracąc na to czasu.

lat temu

lat temu

lat temu

lipiec 1965

15

30

45

lipiec 1980

lipiec 1995

19

„Młody Technik” nie ukazał się.

wc.indd   19

2010-06-17   15:14:39

background image

W

 dziale „Poznajemy samocho-
dy” prezentujemy pojazdy 
spotykane na polskich dro-

gach. Są jednak i takie, które nie-
często możemy zobaczyć. Do nich 
należy Audi A8. Warto zapoznać 
się z tym modelem, zawiera on bo-
wiem wiele najnowocześniejszych 
rozwiązań technicznych.

Mamy do czynienia z pojaz-

dem najbardziej luksusowym i naj-
droższym wśród modeli z czterema 
pierścieniami na przedniej ścianie 
nadwozia. Najdroższym, gdyż ce-
ny, zależnie od poziomu wyposaże-
nia takiego samochodu, zaczynają 
się od ok. 400 tys. zł.

Oznaczenie modelu wskazu-

je, że wyposażono go w silnik 
8-cylindrowy. Tradycje Audi stoso-
wania takich silników sięgają 1988 
r. Wówczas zadebiutował model 
Audi V8, z nadwoziem będącym 
rozwinięciem konstrukcyjnym nad-
wozia Audi 100 z 1982 r., napędza-
ny widlastym 8-cylindrowym silni-
kiem o nowoczesnej wówczas bu-
dowie, wyposażonym m.in. 
w 4 zawory przy każdym cylin-
drze. Nowoczesne też były: auto-
matyczna 4-przekładniowa skrzy-
nia biegów i stały napęd na 4 koła.

Model Audi noszący ozna-

czenie A8 po raz pierwszy pojawił 
się w 1994 r. Jego modernizacje 
przeprowadzono w 2002 i 2008 r.

Nowy A8 z 2010 r. od swoje-

go poprzednika jest większy na 
zewnątrz i wewnątrz nadwozia. 
Ma o 75 mm większą długość, o 55 
mm większą szerokość i o 16 mm 
większą wysokość. Większy też 
jest rozstaw osi – o 48 mm, a np. 
odległość od poduszki siedzenia 
do dachu jest większa z przodu 
o 6 mm, a z tyłu o 4 mm.

Model A8 jest rodzajem 

okrętu flagowego niemieckiej mar-
ki Audi. Jego sylwetka odznacza 
się dostojnością, elegancją i spra-
wia wrażenie wymodelowanej 
z jednej bryły. Linia dachu nawią-
zuje do coupe, z niskimi tylnymi 
słupkami płynnie przechodzi w li-
nię bagażnika. Bardzo ważna jest 
przednia część nadwozia, ona wy-
różnia samochód. W Audi – w każ-
dym modelu – osłona chłodnicy 
jest charakterystyczna, nazwana 
Singleframe. Z lampami przednimi 
tworzy zintegrowaną całość.

Lampy przednie mają w peł-

ni diodowe światła, które po raz 
pierwszy na świecie wprowadzo-
no właśnie w samochodzie Audi, 

modelu sportowym R8. Nadają one 
A8 niepowtarzalny wygląd zarów-
no podczas jazdy w dzień, jak 
i w nocy, emitując światło zbliżone 
do dziennego i niemęczące oczu 
kierowcom nadjeżdżającym z prze-
ciwka. Światła te nie wymagają 
konserwacji, ich żywotność obli-
czona jest na cały okres eksploata-
cji samochodu. W każdej przedniej 
lampie są 54 diody LED, które two-
rzą fascynujące łuki, łatwo rozpo-
znawalne z odległości około 400 m 
– wyglądają jak jednolite pasy 
świetlne.

Jako opcja dostępne są 

światła adaptacyjne z regulacją 
zasięgu świecenia i doświetlaniem 
zakrętu. Kamera wideo umieszczo-
na przy lusterku wstecznym rozpo-
znaje jadące z przodu i nadjeżdża-
jące z przeciwka pojazdy po ich 
światłach. Komputer dostosowuje 
do warunków otoczenia zasięg 
i szerokość strumienia świecenia, 
zapewniając zawsze jak najlepsze 
oświetlenie drogi. Poza tym do sie-
ci modułu sterowania reflektorami 
podłączono system nawigacji MMI 
(Multi Media Interface) Navigation 
plus, który to system z wyprzedze-
niem odczytuje informacje o trasie 
i przekazuje je do komputera świa-
teł. W ten sposób np. światła dro-
gowe, tzw. długie, są wcześniej 
włączane, a przed dojazdem do 
skrzyżowania następuje automa-
tyczne przełączenie świateł drogo-
wych na mijania.

Tylne światła A8 również 

wyglądają efektownie. W każdej 
lampie zespolonej są 72 diody 
cias no umieszczone obok siebie. 
Tylko światła cofania nie są diodo-
we. Wewnątrz obrysu poziomo 
ustawionych lamp tylnych jest 
światło stop – w razie gwałtowne-

Najbardziej luksusowy samochód marki Audi, model A8 wykonany przy uyciu 
stopów lekkich (np. nadwozie i elementy zawieszenia kó).

TEKST ATWY

 

z

zz

zz

20

Z d z i s  a w   P o d b i e l s k i

Audi A8

p o z n a j e m

y           s a m o c h o d y

Wntrze nadwozia i cay samochód wykonano z uyciem najwyszej jakoci 
materiaów.

poznajemy k.indd   20

2010-06-16   09:50:22

background image

go hamowania 

światło to będzie 

migało z wysoką 

częstotliwością, aby 

ostrzec kierowców 

pojazdów jadących 

z tyłu.

Samochód wypo-

sażono w wiele rozwią-

zań technicznych w po-

staci systemów wspomagających 
kier
owcę. Regulują one odległość 
do jadącego z przodu pojazdu, 
pomagają kier
owcy zmienić lub 

utrzymać pas ruchu i ułatwiają 
mu parkowanie. Rozpoznają także 
znaki graficzne ograniczenia pręd-
kości i odpowiednio do warunków 
doświetlają drogę.

System ACC (Adaptive 

Cruise Control), wykorzystując ra-
dar, reguluje prędkość i odległość 
do jadącego z przodu pojazdu 
w zakresie prędkości od 0 do 250 
km/h. Bez udziału kierowcy przy-
hamowuje A8 aż do zupełnego za-
trzymania około 4 m przed poprze-
dzającym pojazdem. Jeśli postój 
trwa krótko, do 15 sekund, A8 sam 
ruszy, jeśli stoi dłużej, kierowca 
musi nacisnąć pedał przyspieszni-
ka lub dźwignię tempomatu i wte-
dy samochód będzie podążał za 
znajdującym się przed nim pojaz-
dem, gdy tamten zacznie jechać 
do przodu. System ACC działa, wy-
korzystując dwa czujniki radarowe 
umieszczone w ścianie przedniej 
pojazdu, które wysyłają dane do 
komputera, a ten rozpoznaje poru-
szające się z przodu pojazdy.

System ASA (Audi Side 

Assist) ułatwiający zmianę pasa 
ruchu zadziała od prędkości jazdy 
30 km/h. Dwa czujniki radarowe 
umieszczone w tylnej części nad-
wozia rejestrują wydarzenia za A8 
w odległości do 70 m i przekazują 
dane do komputera, a ten analizu-
je dane. Jeżeli w krytycznym ob-
szarze porusza się inny pojazd, ak-
tywowany jest tzw. stopień infor-
macyjny – w obudowie lusterka 
zewnętrznego zaświeci się żółta 
dioda, która będzie świeciła jaśniej 
i emitowała światło z dużą częstot-
liwością, gdy kierowca włączy kie-
runkowskaz, aby zmienić pas ruchu.

Systemów wspomagających 

jazdę kierowcy jest więcej, np. 
system ostrzegający przed nieza-
mierzonym przekroczeniem swoje-
go pasa ruchu i system „asystent 
widoczności nocą” działający na 
zasadzie dalekiej podczerwieni 
(FIR). Kamera, wbudowana w logo 
firmy na atrapie chłodnicy, reaguje 
na ciepło emitowane przez obiekty 
znajdujące się na drodze. 
Komputer zmienia informacje na 
obraz wyświetlany na centralnym 
ekranie zestawu wskaźników i kie-
rowca widzi obiekty na odległość 

do 300 
metrów, 
poza zasięg 
świateł dro-
gowych. Także 
w technice multi-
medialnej A8 ma nowo-
czesne rozwiązania, a obsługa 
MMI Navigation plus odbywa się 
przy użyciu panelu dotykowego.

Rozwiązań technicznych, 

i to najnowocześniejszych, w no-
wym A8 jest tak wiele, że na ich 
omówienie potrzeba znacznie wię-
cej miejsca, niż mamy. Dlatego tyl-
ko wspomnimy, że w samochodzie 
zastosowano rozwiązania z zakre-
su bezpieczeństwa czynnego 
i biernego, że nadwozie wykonano 
ze stopów lekkich. Do napędu sa-
mochodu możemy wybrać spośród 
dwóch silników 8-cylindrowych 
w układzie widlastym: benzynowy 
lub wysokoprężny.

Interesującym rozwiązaniem 

jest system doładowujący akumu-
lator – gdy kierowca zdejmuje 
nogę z pedału przyspiesznika, np. 
hamuje, inteligentny układ zarzą-
dzający lekko zwiększa napięcie 
alternatora, aby ten mógł skutecz-
niej doładowywać akumulator. 
Alternator jest chłodzony za pomo-
cą systemu wodnego – skuteczniej 
niż za pomocą elektrycznego wen-
tylatora.

Jeśli wspomnieliśmy o ukła-

dzie chłodzenia, to warto dodać, 
że bezpośrednio po uruchomieniu 
zimnego silnika elektronicznie od-
łączany jest silnik od układu chło-
dzenia. W ten sposób olej silniko-
wy szybko osiąga roboczą tempe-
raturę.

Na zakończenie dopowiemy, 

że z silnikiem współpracuje nowa 
automatyczna skrzynia tiptronic 
z ośmioma przełożeniami do jazdy 
w przód. Napęd z silnika jest prze-
kazywany na cztery koła, a tylny 
mechanizm różnicowy rozdziela si-
łę napędową bezstopniowo, w spo-
sób zmienny, między tylne koła – 
tym samym samochód stabilnie 
porusza się na łukach dróg. 

z

21

NAD WO ZIE: samonone z ram pomocni-
cz, 4-drzwiowe, 5-miejscowe
SIL NIK: 4-suw. 8-cyl. widlasty, 32 zawory 
sterowane 4 wakami rozrzdu, wysoko-

prny z bezporednim wtryskiem paliwa 

common-rail, z 2 turbosprarkami 

i 2 chodnicami doadowywanego powietrza 

(intercooler), umieszczony wzdunie 

z przodu, napdza 4 koa
RED 
NI CA CYL. × SKOK TO KA/
POJ. SKO KO WA: 83×95,3 mm/4134 cm

3

STO PIE SPR  A NIA: 16,5:1
MOC MAK SY MAL NA: 258 kW = 350 KM 
przy 4000 obr/min
MO MENT MAK SY MAL NY: 800 Nm przy 
1750÷2750 obr/min
SKRZY NIA BIEGÓW: automatyczna tiptro-
nic, 8 biegów do jazdy w przód + wsteczny
ZA WIE SZE NIE PRZED NIE: po 5 wahaczy 
przy kadym kole, kolumny amortyzatorów
 

teleskopowych poczone z elementami 

pneumatycznymi, stabilizator przechyów
ZA
 WIE SZE NIE TYL NE: wahacze trapezo-
we, kolumny amortyzatorów teleskopowych
 

poczone z elementami pneumatycznymi, 

stabilizator
HA 
MUL CE: hydrauliczne ze wspomaga-
niem, dwuobwodowe, systemy AB
S i ESP 

(stabilizacji toru jazdy samochodu i przy-

czepy), tarcze wentylowane przy 4 koach, 

hamulec postojowy elektromechaniczny 

dziaa na tylne koa
OGUMIENIE O WYMIARA
CH: 235/55 R18
DU GO /SZEROKO /WY SO KO  
PO JAZ DU 5137/1949/1460 mm 
ROZ STAW OSI: 2992 mm
MA SA WAS NA: 1995 kg (bez kierowcy)
PR D KO MAK SY MAL NA: 250 km/h 
(ograniczona elektronicznie)
ZU Y CIE PA LI WA – CYKL MIEJ SKI/
PO ZA MIEJ SKI/MIE SZA NY: 
10,2/6,1/7,6 dm

3

/100 km

Audi A8 4.2 TDI

dane techniczne

Ukad napdowy samochodu Audi A8 z silnikiem 
umieszczonym przed przedni osi i przekazujcym 
moment obrotowy na obie osie jezdne pojazdu.

O k r  t   f l a g o w y   m a r k i   A u d i

Ilustracje: autor i Audi

poznajemy k.indd   21

2010-06-16   09:50:23

background image

P

ierwszy polski satelita nauko-
wy nazwany BRITE-PL, będzie 
zbudowany w ramach między-

narodowego projektu BRITE 
(BRIght Target Explorer Constel-
lation). Zajmą się tym naukowcy 
z Polskiej Akademii Nauk Cen-
trum Badań Kosmicznych (CBK) 
i Centrum Astronomiczne im. 
Mi kołaja Kopernika (CAMK) 
we współpracy z Instytutem 
Astro nomicznym Uniwersytetu 
Wrocławskiego (IAUWr).

Misją projektu jest zbudo-

wanie dwóch satelitów i umiesz-
czenie ich na orbicie do marca 
2013 r. w celu uzyskania danych 
astrosejsmologicznych jasnych 
gwiazd. Satelity zostaną wystrze-
lone przy okazji startu innej misji 
kosmicznej. Jak mówią pracowni-
cy CBK, polecą „na barana”, a i tak 
będzie to kosztowało 10–12 tysię-
cy dolarów za kilogram wyniesio-
nego ładunku. Zbudowane w CBK 
PAN satelity będą częścią grupy 
sześciu podobnych obiektów two-
rzących formację lotną, umiesz-
czoną na orbicie o wysokości 800 
km. Ich zadaniem będzie prowa-
dzenie precyzyjnych pomiarów fo-
tometrycznych aż 286 najjaśniej-
szych gwiazd na niebie w trybie 
ciągłym przez kilka lat. Dla zespo-
łu 6 satelitów gwiazdy nie będą 
zachodzić. W ten sposób naukow-
cy uzyskają wyniki o niepowta-
rzalnej dokładności i ciągłości 
w czasie. Stare, pracujące satelity 
mają zbyt małe pole widzenia 
i nie mogą obserwować kilku 
gwiazd równocześnie.

P R E C Y Z Y J N E   P O M I A R Y

Duża dziedzina nauk astro-

nomicznych zajmuje się badaniem 
pulsacji gwiazd. Szczególną uwa-
gę naukowców przyciąga mecha-
nizm konwekcji, czyli transportu 
energii, który odbywa się w naj-
gorętszych gwiazdach. „Mimo 
że jest to ważny w przyrodzie me-
chanizm i znany fizykom od po-
nad 100 lat, jednak do tej pory nie 
mamy jego precyzyjnego matema-
tycznego opisu, nasze badania 
mogą to zmienić” – twierdzi prof
Alek sander Schwarzenberg-
Czerny.

Problem polega na tym, że 

tych pulsacji nie da się zmierzyć 
z Ziemi. Główną przeszkodę sta-
nowi atmosfera ziemska, która 
ciągle faluje i tym samym wywo-

22

TEKST ATWY

 

z

zz

zz

Pierwszy polski satelita naukowy pomoe w zrozumieniu 

wewntrznej budowy najwikszych gwiazd naszej Galaktyki. 

Z pomoc astrosejsmologii zespó satelitów zdobdzie dane 

o tym, jak oscyluj gwiazdy. W ten sposób bdzie mona 

odtworzy elementy ich budowy. Trzeba to robi empirycznie, 

bo na razie nie ma dobrych modeli matematycznych.

BRITE-PL

a s t r o n a u t y k a

satelita k.indd   22

2010-06-17   12:26:34

background image

łuje zakłócenia. Obserwacje pro-
wadzone z orbity są dokładniejsze 
nawet o kilka rzędów wielkości.

Zaletą polskich satelitów 

jest stosunkowo niewielka wiel-
kość i waga. Jest to ważący zaled-
wie 7 kg sześcian o bok
u 20 cm. 
Warto dodać, że satelity w kształ-
cie sześcianu, o boku 10 cm, nie 
są w ziemskiej przestrzeni ko-
smicznej niczym szczególnym.

W projekcie BRITE istotnym 

dla osiągnięcia prawidłowych wy-
ników pomiarów jest zachowanie 
bardzo wysokiej precyzji (w trzech 
osiach) przy stabilizacji satelity na 
orbicie. Zastosowane r
ozwiązania, 
pomimo prostej konstrukcji nano-
satelity, taką precyzję zapewniają. 
Zainstalowana na satelitach szero-
kokątna kamera wykona zdjęcia 
dostatecznie wielu gwiazd bez za-
kłócającego i nieprzewidzianego 
wpływu atmosfer
y.

I Ę D Z Y N A R O D O W A 
S P Ó Ł P R A C A

Jednym z inicjatorów tego 

przedsięwzięcia jest prof. Sławo-
mir Ruciński z Warszawy, od po-
nad 30 lat związany z uniwersyte-
tem w Toronto. Jednym z pierw-
szych kroków w realizacji BRITE-
PL było zawarcie między CBK 
i CAMK umowy o współpracy na-
ukowej. Jednak kamieniem milo-
wym okazał się przyznany na po-
czątku 2010 r. przez Ministerstwo 

Nauki i Szkolnictwa Wyższego 
grant inwestycyjny. Zbiegł się on 
w czasie z zaproszeniem polskie-
go zespołu do Brite Consortium 

(Austria i Kanada), które tworzyły 
uniwersytet w Wiedniu, politech-
nika w Grazu, uniwersytet w To-
ronto oraz uniwersytet w Mon tre-
alu. Polscy naukowcy otrzymali 
ofertę współpracy naukowej, a in-
żynierowie zbudowania dwóch sa-
telitów. Doktor inż. Piotr Orleański 
zapowiada, że „pierwszy polski 
satelita zostanie zbudowany 
w 2011 roku, a cały projekt zosta-
nie zakończony w 2013 umieszcze-
niem drugiego satelity na orbicie”. 
Wcześniej w przestrzeni kosmicz-
nej znajdą się dwa austriackie 
i dwa kanadyjskie satelity.

P O L S K I E   D O K O N A N I A

Od momentu powołania CBK 

PAN w roku 1977, grupy badawcze 
i inżynierskie instytutu stworzyły 
instrumenty i uczestniczyły w eks-
perymentach w ponad 50 misjach 
kosmicznych. Nawet w chwili 
obecnej polskie instrumenty na-
ukowe pracują w przestrzeni ko-
smicznej, uczestnicząc w kilku naj-
poważniejszych misjach między-
narodowych. W Polsce do tej pory 
prowadzone były prace nad skon-
struowaniem studenckich sateli-
tów. Na tym polu szczególnie ak-
tywne są AGH, WAT czy Politech-
nika Warszawska. Kompletne sate-
lity naukowe budujemy pierwszy 
raz. Stąd za wzór posłuży nam 
kanadyjski nanosatelita CAN-X 3, 
zbudowany w Uni versity of To ron-
to, Institute for Aerospace Studies, 
Space Flight Laboratory (UTIAS-
SFL).Opracowanie projektu sateli-
tów to zasługa Kanadyjczyków. 
Jednak bez dodatkowego polskie-
go wkładu nie byłoby możliwe do-
kładne określenie wewnętrznej bu-
dowy gwiazd, zwłaszcza w obsza-
rach konwekcji ciepła. Polska wie-
dza teoretyczna oparta o własne 
programy komputerowe do symu-
lacji pulsacji gwiazd powszechnie 
uważana jest za „state-of-art”, tj. 
wedle wszelkich arkanów sztuki.

Na tym polski udział się nie 

kończy. Zespół techniczny projektu 
BRITE-PL planuje aktywnie 
uczestniczyć w całym procesie bu-
dowy obu satelitów. W przypadku 
pierwszego z nich większość pod-
systemów satelity dostarcza do 
CBK strona kanadyjska, udziałem 

polskich inżynierów będą modyfi-
kacje teleskopu, wykonanie struk-
tury satelity, integracja oraz testy 
satelity. W przypadku drugiego 
satelity udział komponentów kana-
dyjskich zostanie poważnie ogra-
niczony, większość podsystemów 
będzie opracowana w CBK i wy-
produkowana w Polsce. Oczywiś-
cie integracja i testy drugiego sa-
telity to domena CBK. W ramach 
programu BRITE-PL powstanie 
także stacja kontroli lotu i odbioru 
danych (w Warszawie, w CBK PAN).

Powodzenie projektu będzie 

miało także znaczenie dla przy-
szłego udziału polskich naukow-
ców i firm w bardziej skompliko-
wanych eksperymentach realizo-
wanych np. przez Europejską 
Agencję Kosmiczną, do której 
Polska ma ambicję w najbliższej 
przyszłości należeć.

Profesor Schwarzenberg-

-Czerny wyjaśnia, że „czeka nas 
nieformalny egzamin dojrzałości, 
gdyż jeśli ktoś nie zbudował żad-
nego kompletnego satelity, to nie 
powierzy mu się w ESA żadnej 
ważnej funkcji”.

Naukowcy i inżynierowie 

z projektu podkreślają, że to co 
robią ma znaczenie nie tylko dla 
nauki, ale też dla zwykłych ludzi. 
Korzyścią z BRITE będzie to, że za-
cznie się mówić w Polsce o projek-
tach kosmicznych, o możliwo-
ściach dla młodych ludzi i nauki.

Na realizację projektu 

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa 
Wyższego przeznaczyło 14,2 mln 
zł. Mimo że to tylko 1/600 kosztu 
teleskopu kosmicznego Hubble`a, 
to od 1989 r. nie było w Polsce 
większego grantu badawczego 
w dziedzinie astronomii i badań 
kosmicznych. 

z

23

satelita k.indd   23

2010-06-17   12:26:35

background image

L

otnictwo zawsze wymagało 
wysokiej kultury technicznej. 
Jest to całkiem naturalne, jeśli 

pomyślimy o konsekwencjach błę-
dów. Pojazd poruszający się po 
ziemi w przypadku zdecydowanej 
większości awarii może bezpiecz-
nie się zatrzymać, a jeśli nawet 
dojdzie do zderzenia, istnieje rela-

tywnie wysokie prawdopodobień-
stwo, że konstrukcja pochłonie 
odpowiednio dużą część energii, 
by zagwarantować przeżycie 
„załogi”. W przypadku statków 
powietrznych sprawa nie jest tak 
prosta. Czasem nawet drobna 
usterka może doprowadzić do ka-
tastrofy.

Przyjrzyjmy się bliżej śmi-

głowcowi. Na pierwszy rzut oka 
widać, że jednymi z najbardziej 
odpowiedzialnych, a zarazem naj-
bardziej obciążonych elementów 
są łopaty wirnika nośnego. Nawet 
awaria silnika nie jest tak groźna. 
W przypadku zatrzymania pracy 
silnika istnieje możliwość lądowa-
nia autorotacyjnego, czyli wyko-
rzystania opływu powietrza do 
rozpędzenia wirnika, a następnie 
użycia jego energii kinetycznej do 
wyhamowania śmigłowca. W przy-
padku, gdy „odejdą” łopaty, kata-
strofa śmigłowca jest nieunikniona.

B U D O W A   Ł O P A T Y

Typowa łopata składa się 

z dwóch (podstawowych) całkiem 
różnych pod względem wytrzyma-
łości elementów. Dźwigara, który 

przenosi zdecydowaną większość 
obciążeń i w nasadowej części 
łączy się z głowicą wirnika, oraz 
spływowej części łopaty. Dźwigar 
może być zbudowany z różnych 
materiałów: stopów na bazie Al 
(śmigłowce Mi), stali (Robinson 
R-22), stopów tytanu (Black 
Hawk), z kompozytów węglowo-
epoksydowych (Lynx) lub szklano-
epoksydowych (PZL W3 Sokół). 
Zadaniem dźwigara jest, jak wspo-
mniałem, przenoszenie obciążeń. 
Część spływowa stanowi element, 
którego głównym zadaniem jest 
zapewnienie odpowiedniego prze-
pływu powietrza wokół profilu ło-
paty. Część spływowa zwykle zbu-
dowana jest z wypełniacza komór-
kowego (tzw. plastra miodu, ang. 
honeycomb) pokrytego cienką 
warstwą kompozytu lub blachy, 
gdyż takie rozwiązanie zapewnia 
bardzo małą masę przy stosunko-
wo wysokiej sztywności elementu. 
Oczywiście nie jest to jedyne roz-
wiązanie. W małych śmigłowcach 
czasem stosuje się prostsze kon-
strukcje, gdzie dźwigar stanowi 
rura o przekroju okrągłym.

Schematyczna budowa opaty o strukturze kompozytowej. W przedniej czci 
znajduje si dwigar, którego zbrojenie mog stanowi tkaniny lub tamy w-
glowe albo szklane uoone w kilku kierunkach. Cz spywowa to wypeniacz 
komórkowy (ewentualnie piankowy), pokrycie dolne i górne to cienka warstwa 
kompozytu.

TEKST ATWY

 

z

zz

zz

Schematyczna budowa opaty metalowej (zbliona do konstrukcji stosowanych 
w migowcach rodziny Mi).
Dwigar to profil duralowy lub stalowy zamknity. Cz spywowa podobnie 
jak w opacie kompozytowej jest w postaci wypeniacza komórkowego (tym ra-
zem metalowego). Pokrycie górne i dolne opaty stanowi blacha o maej grubo-
ci. Elementy czone s ze sob za pomoc klejenia.

24

otnictwo zawsze wymagało

tywnie wysokie prawdopodobień-

łości elementów. Dźwigara, który 

T

E

Latać bezpiecznie

l o t n i c t w o

P i o t r   S y n a s z k o

1

2

lopaty k.indd   24

2010-06-17   13:35:18

background image

Ż Y W O T N O Ś Ć

Każdy element poddawany 

cyklicznie zmiennym obciążeniom 
zaczyna z upływem czasu tracić 
swoją wytrzymałość. Dzieje się 
to w tempie zależnym od wielkości 
obciążenia i cech elementu (np. 
kształtu). P
roces ten dotyczy 
wszystkich konstrukcji, a szczegól-
nie lotniczych, gdzie unika się każ-
dego zbędnego grama. W związk

z tym łopaty każdego ze śmigłow-
ców mają zdefiniowaną przez pr
o-
ducenta liczbę godzin, przez któr
można je bezpiecznie użytkować. 
P
o przekroczeniu tej liczby, zależ-
nie od zaleceń producenta, łopaty 
należy zezłomować bądź poddać 
badaniom sprawdzającym ich 
stan. Zdarza się, że na sk
utek wad 
materiałowych, błędów wykonania 
czy też innych czynników
, jak np. 
uderzeń podczas prac obsługo-
wych łopata zostaje lokalnie osła-
biona przed upływem „bezpiecz-
nej” liczby godzin. Niebezpie 
czeń-
stwo jest tym poważniejsze, że nie 
po każdym takim zdarzeniu zostaje 
widoczny ślad. Ze względu na 
możliwości pojawienia się tego 
typu czynników mogących skr
ócić 
żywotność łopaty producenci pró-
bują stosować różne rozwiązania 
mające ułatwić wykrycie uszko-
dzeń.

A P O B I E C   K A T A S T R O F I E

Niektóre typy łopat, jak np. 

cała rodzina łopat do radzieckich 
(rosyjskich) śmigłowców Mi, mają 
prosty system sprawdzający, czy 
w dźwigarze łopaty nie nastąpiło 
pęknięcie. W dźwigarze znajduje 
się gaz pod zwiększonym ciśnie-
niem. W przypadk
u pojawienia się 
pęknięcia dochodzi do rozszczel-
nienia, ciśnienie spada i urucha-
mia sygnalizator 

4

 pokazujący 

uszkodzenie. Monitoring ten jed-
nak nie obejmuje części spływo
-
wej, która może uleć rozklejeniu 
bądź odklejeniu od dźwigara. 
T
ypową praktyką przyjętą na ca-
łym świecie (zalecaną też przez 
wielu pr
oducentów łopat) jest pro-
wadzenie okresowej kontroli łopat 
metodami badań nieniszczących.

W przypadku gdy interesuje 

nas jedynie stan części spływowej 
oraz połączenie jej z dźwigar
em, 
najprostszą i całkiem skuteczną 
metodą jest ostukiwanie łopaty 
(ang. tap testing). P
olega to na 

delikatnym ostukiwaniu struktury 
małym młoteczkiem i nasłuchiwa-
niu. Gdy uderzamy w zdrową 
strukturę, każdy „stuk” brzmi po-
dobnie. W przypadku odklejenia 
częstotliwość dźwięku zmienia się, 
sygnalizując tym samym uszko-
dzenie. Nieco bardziej „unowocze-
śnioną” wersję tej techniki stano-
wi metoda impedancji akustycznej 
(MIA). W metodzie tej zamiast 
młoteczka posługujemy się głowi-
cą wysyłającą impulsy o częstotli-
wości kilkunastu kHz. Pod wpły-
wem tego „uderzenia” materiał 
odpowiada dźwiękiem, który jest 
porównywany z sygnałem nadaw-
czym i rejestrowany. Na podstawie 
różnicy sygnałów otrzymujemy in-
formację o lokalnej zmianie impe-
dancji akustycznej (pod głowicą), 
która informuje o lokalnej sztywno-
ści. W przypadku odklejenia czę-
stotliwość odpowiedzi materiału 
zmienia się. Metoda ta możliwa 
jest do wykorzystania z automa-
tycznymi skanerami, pozwalając 
w ten sposób na prezentację wyni-
ku w postaci kolorowego obrazu 
struktury z widocznymi uszkodze-
niami. Obraz tworzy się poprzez 
przypisanie poszczególnym czę-
stotliwościom odpowiednich kolo-
rów. W Polsce metoda ta jest sto-
sowana przez Instytut Techniczny 
Wojsk Lotniczych do badań łopat 
śmigłowców znajdujących się na 
wyposażeniu Sił Zbrojnych RP.

Drugą powszechną w bada-

niach łopat metodą dla cienkich 
(i nie tylko) struktur jest metoda 
Laser Shearography. Stosuje się ją 
zwykle do sprawdzania połączeń 
klejonych pokrycia łopaty i wypeł-
niacza komórkowego. Jest to 
metoda optyczna polegająca na 
porównywaniu map badanej po-

wierzchni rejestrowanych przy róż-
nym stanie odkształcenia tej po-
wierzchni. Mapy te tworzone są 
poprzez zarejestrowanie i złożenie 
obrazów powierzchni oświetlonej 
światłem laserowym pod dwoma 
zbliżonymi kątami. W wyniku tego 
złożenia powstaje obraz (mapa) 
w postaci „plamek”. Porównanie 
mapy powstałej dla nieodkształco-
nej powierzchni oraz mapy po ob-
ciążeniu powierzchni poprzez od-
działywanie próżnią lub zwiększo-
ną temperaturą daje różnicowy ob-
raz przedstawiający przebieg gra-
dientu (zmiany) odkształcenia. 
Mówiąc prostszym językiem, jako 
wynikowy obraz nie dostajemy do-
kładnego obrazu uszkodzenia, tyl-
ko informację, w którym miejscu 
nastąpiło odkształcenie. Typowy 
obraz uszkodzenia zbliżonego do 
okręgu przypomina widok przekro-
jonej pomarańczy, tzn. składa się 
z dwóch półokrągłych połówek. 

Sygnalizator spadku cinienia 
w dwigarze opaty. W przypadku 
pojawienia si nieszczelnoci dwi-
gara mogcej oznacza pknicie 
sygnalizator zmienia kolor na czer-
wony.

25

4

Przedstawiciel rodziny migowców Mi – migowiec Mi-24.

3

MINI QUIZ MT

CZYT

AM, WIC WIEM

  

Badania struktury opat migowców
mona wykona: 

    a)  uywajc wiata lasera
   b)  opukujc opat motkiem 

   c)  przewietlajc opat promieniami X

 

(info.: str. 83)

lopaty k.indd   25

2010-06-17   13:35:19

background image

W zrozumieniu obrazu uszkodze-
nia powinna pomóc ilustracja 

6

 

przedstawiający odklejenie pokry-
cia łopaty od wypełniacza komór-
kowego.

Wiele ośrodków badaw-

czych na świecie wykorzystuje 
metodę rentgenowską, wykonując 
prześwietlenia łopat. Daje ona bar-
dzo dobre wyniki, jednak wymaga 
zachowania odpowiednich środ-
ków bezpieczeństwa ze względu 
na szkodliwość promieniowania. 
Metoda ta (uogólniając nieco)
w przeciwieństwie do dwóch wy-
żej opisanych pozwala na spraw-
dzenie stanu całej łopaty, bez 
względu na grubość struktury.

Opisane wyżej metody nie 

wyczerpują wachlarza możliwych 
do zastosowania metod badań nie-
niszczących, jednak są to metody 
najczęściej stosowane, a przy tym 
(poza rentgenografią) stosunkowo 
mało znane osobom niezwiązanym 
z tą profesją.

P R Z Y S Z Ł O Ś Ć

Aktualnie coraz wyraźniej-

szy staje się trend polegający na 
budowaniu „inteligentnych” struk-
tur, czyli wbudowywaniu w łopatę 
(podczas produkcji) różnego rodza-
ju czujników i systemów monitoro-
wania stanu technicznego (SHM – 
Structural Health Monitoring) po-
zwalających na ocenę stanu łopaty 
w czasie rzeczywistym. Na dzień 
dzisiejszy nie istnieją jeszcze łopa-

ty śmigłowców nadzorowane jedy-
nie przez systemy SHM, jednak 
prace trwają na całym świecie. 
SHM zaczyna pojawiać się w nie-
których samolotach, nadzorując za 
pomocą sieci czujników wyselek-
cjonowane miejsca (zwykle trudno 
dostępne). Najbliższa przyszłość 
prawdopodobnie będzie związana 
z udoskonaleniem metod SHM 
i stopniowe wypieranie przez nie 
klasycznych badań nieniszczą-
cych. Jest to związane zarówno 
z ekonomią, jak i bezpieczeń-
stwem. Godzina pracy eksperta 

od diagnostyki jest bardzo kosz-
towna, więc możliwość ogranicze-
nia kosztów poprzez sprowadzenie 
badania do pobrania (nawet bez 
udziału człowieka) danych z obiek-
tu i ich automatycznej analizy jest 
kusząca. Dodatkowo dąży się też 
do tego, aby informacja o pojawie-
niu się uszkodzenia była dostar-
czana w czasie rzeczywistym. 
Rozwój techniki dokonuje się bar-
dzo szybko. Możliwe, że już nie-
długo doczekamy się konstrukcji, 
które same się zdiagnozują, a mo-
że nawet i naprawią. 

z

26

Obraz uszkodzenia w postaci odklejenia pokrycia opaty od wypeniacza 
komórkowego zarejestrowany metod Laser Shearography. 1. Odksztacenie 
powierzchni wywoane podcinieniem. 2. Gradient odksztacenia. 3. Gradient 
odksztacenia wyraony jako mapa kolorów.

l o t n i c t w o

Urzdzenie do bada metod Laser 
Shearography firmy Dantec Dyna-
mics. 

5

6

lopaty k.indd   26

2010-06-17   13:35:19

background image

27

Foto Co to?

  24 maja 2010 r

. jeden z instrumentów satelity T

erra nalecego do NASA uchwyci taki obraz delty rzeki Mississippi. 

Smugi i plamy oleju, które wycieky z platformy wiertniczej Deepwater Horizon (wyciek by konsekwencj poaru platformy

która potem zatona w Zatoce Meksykaskiej) s widoczne jako kolor srebrny w ssiedztwie niebieskiej wody

Rolinno jest czerwona. Z kosmosu plama ropy jest janiejsza ni otaczajce j wody

, bo odbija wicej wiata.

fot. NASA/GSFC/METI/ERSD

A

C/JAROS

, and U

.S

./Japan ASTER Science T

eam

foto co to.indd   27

2010-06-17   12:27:30

background image

M

imo że są położone w różnych grupach tablicy 
Mendelejewa, wiele je ze sobą łączy. Owe mało 
znane pierwiastki to: german, gal, ind, tal oraz 

selen, tellur i polon. W tym miejscu zapewne niektó-
rzy Czytelnicy zaprotestują: wszak german to produk-
cja półprzewodników, a i nazwa polonu nie powinna 
być nam obca. Jednakże dla chemika nie mają one 

obecnie dużego znaczenia, 
ale nie oznacza to, że nale-
ży zaniechać nad nimi 
badań.

German i gal to pier-

wiastki, których istnienie 
przewidział sam twórca 
układu okresowego. Na 
podstawie własności zna-
nych już pierwiastków i ich 
położenia w swojej tablicy 
wywnioskował istnienie 
i podał cechy chemiczne 
i fizyczne jeszcze nieodkry-
tych. W ciągu kilku następ-
nych lat nowe pierwiastki 
potwierdziły słuszność 
przewidywań Mendelejewa 
i umocniły „wiarę” chemi-
ków w prawo okresowości 
(było ono jednak krytyko-
wane jeszcze w początkach 
XX wieku). Otrzymany 
w roku 1875 gal oraz 
w 1886 german zajęły miej-

sca pod glinem i krzemem – wcześniej Mendelejew 
nadał im „robocze” nazwy: ekaglin i ekakrzem.

German został odkryty przez niemieckiego che-

mika Clemensa Winklera w pewnym saksońskim mi-
nerale srebra. Odkrywca z patriotycznych pobudek 
utworzył nazwę nowego pierwiastka od łacińskiego 
słowa Germania, oznaczającego tereny dzisiejszych 

p a r a d a         p i e r w i a s t k ó w

Gal.

Wród ponad stu pierwiastków ukadu okreso-

wego istniej powszechnie znane substancje 

proste oraz takie, o których niewiele osób sy-

szao. I to nie tylko ci, którzy kontakt z chemi 

zako czyli wraz z otrzymaniem wiadectwa 

uko czenia szkoy! Równie tylko nieliczni 

zawodowi chemicy maj na co dzie do czy-

nienia z owymi „chemicznymi kopciuszkami”.

German.

TEKST ATWY 

z

zz

zz

28

Chemiczne 

kopciuszki

K r z y s z t o f   O r l i   s k i

parada k.indd   28

2010-06-16   09:43:18

background image

Niemiec. Właściwości lokują go na pograniczu metali 
i niemetali w grupie 14., łączącej same „ważne” pier-
wiastki: węgiel, krzem, cynę i ołów. German wśród 
nich jest prawdziwym „kopciuszkiem”, niemających 
tak wielu zastosowań jak one. Zdobył pewne znacze-
nie jako materiał do wytwarzania półprzewodników

ale częściej korzysta się z łatwiejszego do otrzymania 
i tańszego krzemu. Ger
man w przyrodzie jest bardzo 
rozproszony, najczęściej uzyskuje się go z pyłów 
i popiołów powstających podczas spalania węgla 
kamiennego (stanowi domieszkę w tej kopalinie) oraz 
podczas otrzymywania cynk
u i kadmu (domieszka 
w ich siarczkowych rudach). Związki germanu nie 
mają praktycznego znaczenia.

Gal to ciekawy pierwiastek. Odkrył go francu-

ski chemik Paul Lecoq de Boisbaudran, analizując 
widmo błyszczu cynkowego (siarczek cynku). I on, 
podobnie jak Winkler, chcąc w nazwie pierwiastka 
uwiecznić swą ojczyznę, użył łacińskiego słowa Galia. 
Gal ma najniższą, po r
tęci i cezie, temperaturę topnie-
nia (nie przekracza 30 stopni Celsjusza) oraz bardzo 
wysoką temperaturę wrzenia – prawie 2000 stopni 
Celsjusza. Żadna inna substancja nie znajduje się 
w stanie ciekłym w tak szer
okim zakresie temperatur. 
Owa własność spowodowała wykorzystywanie galu 
do pr
odukcji specjalnych termometrów do pomiaru 
wysokich temperatur oraz użycia jako cieczy chłodzą-
cej. Gal w stanie ciekłym jest podobny do r
tęci, chęt-
nie tworzy stopy z wieloma metalami (analogiczne 
do amalgamatów). Metal ten stosowany jest r
ównież 
jako domieszka podczas wytwarzania półprzewodni-
ków
, a jeden z jego związków (arsenek galu) sam jest 
cennym materiałem półprzewodnikowym. Na prze-
szkodzie w szer
szym zastosowaniu galu stoi skompli-
kowany sposób produkcji (stanowi tylko drobną do-
mieszkę w rudach cynku i glinu) oraz wysoka cena 
(znacznie droższy od złota).

Również pozostałe metale z grupy 13., ind i tal, 

praktycznie nie tworzą własnych minerałów, lecz sta-
nowią drobne domieszki rud siarczkowych. Oba też 
zostały zidentyfikowane na podstawie emitowanego 
przez ich związki pr
omieniowania (były to jedne 
z pierwszych pierwiastków odkrytych za pomocą wy-
nalezionej zaledwie kilka lat wcześniej spektroskopii). 
I tak w roku 1861 angielski chemik William Crookes, 
badając piryt (siarczek żelaza), zaobserwował charak-
terystyczny zielony prążek widmowy, który nie nale-
żał do żadnego znanego ówcześnie pierwiastka, 
a wydzielonemu metalowi nadał nazwę tal (z grtal-
los
 = zielona gałązka). Dwa lata później niemieccy 
uczeni Ferdinand Reich i Hieronim Richter, szukając 
właśnie talu w błyszczu cynkowym, zauważyli niebie-
ski prążek, któr
ego również nie można było przypisać 
do widm znanych pierwiastków. Dokładna analiza mi-
nerału pozwoliła wydzielić z niego ind (z grindicum 
= barwnik indygo; używany m.in. do nadawania cha-
rakterystycznego koloru dżinsu). Oba metale nie mają 
praktycznych zastosowań (ind jest wielokrotnie droż-
szy od złota), zaś silnie trujących soli talu używa się 
jako środków przeciwko gryzoniom.

Tellur został odkryty w minerałach wydobywa-

nych w siedmiogrodzkich kopalniach złota pod koniec 
XVIII wieku (Franz Müller von Reichenstein, 1782). 
Nadano mu nazwę pochodzącą od łacińskiego słowa 
tellus
 oznaczającego ziemię. Pierwiastek ten nie zna-

Fotoelementy selenowe uywane s w kserokopiarkach.

Ukad scalony zbudowany z uyciem germanu.

29

Tellur.

parada k.indd   29

2010-06-16   09:43:19

background image

lazł jak dotąd poważniejszych zastosowań (czasem 
jest używany jako dodatek stopowy utwardzający 
ołów), a otrzymuje się go ze szlamów anodowych, 
powstających w procesie elektrorafinacji miedzi. 
Mimo swej „skromnej” natury stanowił nie lada 
orzech do zgryzienia dla samego Mendelejewa. 
Mianowicie wraz z jodem tworzy jedną z „nieprawi-
dłowych” par pierwiastków sąsiadujących ze sobą 
w układzie okresowym. Tellur ma większą od jodu 
masę atomową, a mimo to należy umieścić go w tabli-
cy przed tym pierwiastkiem, zgodnie z chemicznym 
podobieństwem: telluru do tlenowców, zaś jodu do 
fluorowców. Jednakże dyskusje nad rozmieszczeniem 

pierwiastków trwały jeszcze długie lata, aż w roku 
1913 doświadczenie Moseleya (emisja promieniowa-
nia rentgenowskiego przez wzbudzone atomy) po-
zwoliło ustalić prawidłowość przewidywań 
Mendelejewa. Od tej pory pierwiastki są uszeregowa-
ne w kolejności rosnącej liczby protonów w jądrze.

Poszukiwania telluru stały się przyczyną odkry-

cia jeszcze jednego pierwiastka z tej rodziny – selenu. 
Dokonał tego w roku 1818 sam słynny Jöns Jakob 
Berzelius, analizując szlamy pozostałe po przerobie 
siarki. Początkowo sądził, że otrzymał znany już wte-
dy tellur, ale dokładniejsza analiza pozwoliła stwier-
dzić, że jest to nowy pierwiastek. Nazwa pochodzi 
od greckiego słowa selene oznaczającego Księżyc. 

Niestety, nie dowiemy się już, czy odkrywca chciał 
w ten sposób zaznaczyć odrębność selenu i telluru, 
czy też ich nierozłączność? W czystej postaci selen 
używany bywa w fotokomórkach i kserokopiarkach 
(jego przewodnictwo elektryczne silnie zależy od 
stopnia oświetlenia), dawniej zaś w prostownikach 
prądu zmiennego. Koloidalny selen barwi szkło na 
czerwono. Siarczek selenu(IV) to środek przeciwłupie-
żowy i przeciwgrzybiczny stosowany w leczniczych 
szamponach. Związki selenu są toksyczne, ale w śla-
dowych ilościach jest on niezbędnym biopierwiast-
kiem. Selen to silny antyutleniacz aktywujący enzymy 
odpowiedzialne za eliminację wolnych rodników (na-
leży do tzw. zmiataczy wolnych rodników) mogących 
uszkadzać DNA oraz błony komórkowe.

Historia odkrycia polonu znana jest zapewne 

wszystkim uczniom. W roku 1898 małżonkowie Maria 
i Piotr Curie, analizując promieniowanie rud uranu, 
stwierdzili obecność w nich dwóch nowych metali: 
polonu i radu. Nazwa pierwszemu z nich została 
nadana na cześć kraju rodzinnego odkrywczyni (z łac. 
Polonia = Polska). Jednakże społeczność chemików 
nie chciała uznać istnienia tych pierwiastków, dopóki 
nie zostały otrzymane dostrzegalne ilości utworzo-
nych przez nie związków. O ile w przypadku radu 
udało się to uczynić stosunkowo szybko (po czterech 
latach pracy i przerobieniu wielu ton rudy otrzymano 
0,1 grama chlorku radu), to polon jeszcze przez długi 
czas manifestował swoją obecność tylko emisją pro-
mieniowania (jedna tona rudy uranowej zawiera zale-
dwie ułamek miligrama polonu). Na potrzeby badań 
nie wydziela się go z rud, ale otrzymuje sztucznie, 
poprzez naświetlanie neutronami bizmutu w reakto-
rze jądrowym. Czasem jest stosowany jako emiter 
cząstek alfa. Polon jest selektywnie pobierany z gleby 
przez tytoń i gromadzony w jego liściach, co dodatko-
wo zwiększa zagrożenie dla palaczy.

Pierwiastki przestawione w powyższym arty-

kule nie mają w dzisiejszych czasach, jak zapewne 
Czytelnicy zauważyli, wielu zastosowań ani poważ-
niejszego znaczenia. Jednakże historia ich odkryć jest 
bez wątpienia ciekawa, jak zresztą wszystkich innych 
pierwiastków. Niewielkie zainteresowanie, jakim 
obecnie się cieszą, wynika z braku złóż oraz rozpro-
szenia w przyrodzie – liczne pierwiastki o znacznie 
mniejszej od nich zawartości w dostępnych nam po-
wierzchniowych warstwach ziemskiej skorupy są in-
tensywnie wykorzystywane. Nie powinniśmy jednak 
„przekreślać” ich przyszłości – wszak jeszcze nie tak 
dawno temu wiele innych pierwiastków było równie 

mało znanych, jak bohaterowie tego artykułu. Dlatego 
badania nad pozornie nieprzydatnymi substancjami 
nie są wcale marnowaniem środków, lecz cenną in-
westycją w przyszłość. Patrząc na burzliwy rozwój 
techniki, można założyć, że i one także staną się po-
szukiwanymi tworzywami, a wtedy wydatki poniesio-
ne na ich poznanie zwrócą się wielokrotnie. 

z

p a r a d a         p i e r w i a s t k ó w

30

Widmo indu z charakterystyczn niebiesk lini (451 nm).

Jeden z pierwszych spektroskopów (lata 60. XIX wieku).

Blenda smolista (ruda uranu) – ródo wielu pierwiastków.

parada k.indd   30

2010-06-16   09:43:19

background image

O

, tym razem nie będzie tak łatwo, bo chociaż PPM 
odwiedziło już raz Szwecję, a autor przećwiczył 
osobiście zarówno drogę morską, jak i powietrz-

ną, to Muzeum Sił Powietrznych w Linköping dzieli 
od stolicy państwa około 200 km. Z drugiej strony, jak 
tak dobrze pomyśleć, to „pewne tanie” linie lotnicze 
mogą zawieźć nas na lotnisko Stockholm Skavsta, któ
-
re leży tuż obok... Nyköping, a stamtąd znacznie bliżej 
do Linköping – ok. 80 km, wszystkie trzy miasta na 
autostradzie E 4 – niż do Sztokholmu. Jest to sytuacja 
identyczna z tą, w jakiej znajduje się lotnisko London 
Stansted, z któr
ego bliżej jest do Cambridge, jeszcze 
bliżej do Duxford, ale za to dość daleko do londyńskie-
go molocha.

Skoro już zacząłem od porad co do podróżowa-

nia, to wypada dodać, że samo Flygvapenmuseum le-
ży niedaleko od autostrady E 4 – dokładnie dwa i pół 
kilometra, jadąc od str
ony Sztokholmu trzeci zjazd 
(111) w kierunku Linköping/Malmen, czyli w lewo na 
drogę 34, a dalej już według biało-brązowych znaków 
do muzeum. Samo Linköping jest bodaj czwartym co 
do wielkości miastem w Szwecji i „kwaterą główną” 
koncer
nu SAAB, ale oznacza to tylko tyle, że łatwo 
do niego dojechać. Jest niezbyt niewielkie, bo „więk-
szość z 9 milionów poddanych króla Karola Gustawa 
XVI mieszka przecież w Sztokholmie”, ale ma dobrą 
lokalną sieć autobusową, na czym możemy skorzy
-
stać, podróżując do muzeum – linia 13 z miasta w kie-
runku Malmslätt, przystanek przy samym wejściu 
(Flygwapenmuseum), autobus kursuje co ok. 20 min 
w tygodniu i 30 min w weekendy.

Hangary muzealne położone są nieco na ubo-

czu z tych samych powodów, co i w wielu innych 
placówkach tego typu na całym świecie, bo tuż obok 
znajdują się pasy lotniska wojskowego. 

Wybierając się do Linköping, macie szansę zo-

baczyć (najprawdopodobniej) dużo ciekawsze i więk-
sze muzeum, niż to było dane autor
owi – trzeba jedy-
nie zaczekać do lata 2010 roku. Turystyka stała się 

bardzo ważnym przemysłem i źródłem dochodów, 
wszyscy na gwałt rozbudowują muzea i to na szczę-
ście również takie, które pokazuję w PPM. 
Wspomniane właśnie, krakowskie Muzeum Lotnictwa 
Polskiego, Muzeum Armii w Dreźnie, Muzeum RAF 
w Hendon... zmiany te nie ominęły hangarów na skra-
ju bazy w Malmen i Flygvapenmuseum również fun-
duje sobie nowe wejście i nowy wielki hangar. 
Jednym z ważniejszych eksponatów czy wręcz jed-
nym z ważniejszych powodów tej modernizacji stało 
się wydobycie w 2004 roku z dna Bałtyku swego ro-
dzaju relikwii narodowej – wraku szwedzkiego DC-3, 

zestrzelonego przez Rosjan nad Bałtykiem w 1952 ro-
ku. Maszyna prowadziła zwiad elektroniczny, załoga 
zginęła, Rosjanie zestrzelili również jedną ze szwedz-
kich Catalin prowadzących akcję poszukiwawczą.

Nie pamiętam już niestety, ile kosztował bilet 

wstępu, ale nie był drogi, a poza tym to też się może 
zmienić, muzeum położone jest przy Carl Cederströms 
Gata, lecz nie podaje też chwilowo (2009) swojego 
adresu pocztowego, a tylko telefony kontaktowe 
i koordynaty GPS (58 24.626N 15 31.409E). Jakieś 
nowe obyczaje czy co? 

TEKST ATWY 

z

zz

zz

USA i inne kraje naoyy embargo na dostawy samolotów 
do Szwecji i tylko Wosi nie bali si konsekwencji politycz-
nych sprzeday maszyn wojskowych do niewielkiego, 
neutralnego kraju. Problemem bya natomiast zbyt niska 
jako klejów i lakierów (drewno i pótno), które szybko 
ulegay zmiennej szwedzkiej aurze. Dwupatowy Fiat 
CR.42 Falco (sokó), w okresie 1940-41 zakupiono 72 
samoloty (J.11), ponad 30 stracono w wyniku wypadków.

p o k a z y ,   p o d r ó  e ,         m u z e a

A l v a r   H a n s e n

, tym razem nie będzie tak łatwo, bo chociaż PPM 

Bardzo lotnicza prowincja

Ostatni z 60 woskich Reggiane Re.2000, ponownie unikat 
w skali wiatowej, ponownie tylko tutaj mona go obejrze 
obok Seversky'ego P 35, na którym by wzorowany. 
Maszyna sprawowaa si duo lepiej ni pozostae woskie 
samoloty ale eksploatowano je tak intensywnie, e 36 z 37 
maszyn jakie pozostay w subie zomowano w miesic 
po zako czeniu wojny, pozostawiajc tylko t dla celów 
szkoleniowych i muzealnych.

31

hansen ppm k.indd   31

2010-06-17   16:07:21

background image

5

S

amsung WB650 moe nie jest najcieszym aparatem 
kompaktowym na rynku, ale s ku temu wane  powody: 
urzdzenie wyposaone jest w24-milimetrowy obiektyw 

szerokoktny oraz potny 15-krotny zoom optyczny
pozwalajc na robienie zdj znaprawd duej odlego ci. 
Ste funkcje, takie jak nagrywanie wHD czy geotagowanie. 

1399 Z, WWW.SAMSUNG.COM/PL

3

4

1

 

WYWIETLACZ

Superwyrany, 3-calowy wywie-

tlacz AMOLED jest janiejszy ni 

wywietlacze OLED i dobrze spi-

suje si nawet w jasnym wietle.

2

 ZOOM 

Potny 15-krotny zoom optyczny 

pozwali ci uchwyci najmniejsze deta-

le z odlegoci kilkudziesiciu metrów.

3

 

PODWÓJNA STABILIZACJA

Duy zoom wymaga lepszej stabilizacji 
obrazu, a ten aparat ma zarówno stabilizacj 
optyczn, jak i cyfrow korekcj obrazu. 
egnajcie smugi.

4

 

GPS

Na wypadek gdyby zupenie si zgubi, 
na wywiet laczu pojawiaj si informacje 
o miecie i kraju, w którym si znajdujesz. 
Zdjcia s równie opatrzone danymi o loka-
cji, wic znajomi bd mogli ci ledzi 
np. na Facebooku.

5

 

FILMY

Aparat nagrywa  lmy w rozdzielczoci HD 
720p. W zestawie jest cze HDMI, mona 
wic oglda nagrania na telewizorze HD.

6

 

ROZPOZNAWANIE

Funkcja rozpoznawania scen zos taa doda-
na do nagrywania wideo, dziki czemu apa-
rat bdzie dobiera ekspozycj i balans ko-
lorów, by idealnie dopasowa go do ta two-
ich  lmów.

7

 

MEGAZDJCIA

Dzieki 12,2-megapikselowej matrycy zdjcia 
s wystarczajco szczegóowe, by druko-
wa je w formacie A3 i wikszym.

8

 

SZEROKI OBIEKTYW

Oprócz 15-krotnego zoomu, jest te 24-mili-
metrowy szerokoktny obiektyw. Bdziesz 
wic móg zmieci nawet najgrubszych 
sporód swoich znajomych na grupowym 
zdjciu.  

8

 POWODÓW,  BY KUPI

       Samsunga WB650

Szczegóy

7

8

6

ZDJCIA 

PIXELEYES

t e c h n o l o g i e   t r z e c i e g o   t y s i  c l e c i a

32

t3.indd   32

2010-06-17   10:33:41

background image

W

 zgrabnej, wspaniale wykoczonej obudowie 
umieszczono najnowsze technologie odtwarzania 
nagra o duej rozdzielczoci, dziki którym mo-

na oglda obraz o kinowych proporcjach. Flagowy model 
z serii SoundBar z funkcj  Ambisound jest wyposaony 
w najlepsze rozwizania, takie jak odtwarzacz Blu-ray czy 
przycis 
ki dotykowe. Zapewnia doskonay 5.1-kanaowy 
dwik przestrzenny
, dajcy niesamowite wraenie zanurze-
nia w wiecie filmu. Dwik wypenia cae pomieszczenie. 
Dziki wyk
orzystaniu zjawisk psychoakustycznych, przetwa-
rzaniu matry 
cowemu i ustawieniu przetworników pod odpowied-
nim ktem, technologia Ambisound zapewnia pene brzmienie z mniejszej liczby goników

Innowacyjny zestaw Philips SoundBar z funkcj Ambisound jest przystosowany do podczenia moduu Wi-Fi
 
USB, umoliwiajcego bezprzewodowy dostp do treci internetowych, a take na odtwarzanie multimediów
 
z urzdze podczonych do sieci domowej, takich jak k
omputer PC. Ponadto usuga Net TV umoliwia dostp 
do bogatej gamy serwisów internetowych. 

 

4159 Z, WWW.PHILIPS.PL

P

roTrek PRW-5000T-7ER to nowy, analogowo-cyfrowy zegarek Casio, 
z technologi Tough Movement. Mechanizm polega na automatycznym 
korygowaniu pooenia wskazówek wzgldem siebie, które si przesuny 

np. w wyniku upadku lub silnego wstrzsu. 
Nowy P
roTrek ma kompas cyfrowy, termometr i barometr, a take wysokociomierz. 
Do pokazywania odpowiednich wskaza suy w nim nie tylk
o wywiet lacz LCD, ale te wskazówka 
sekundnika, która moe dziaa jak
o wskazanie pónocy w kompasie czy tendencje zmian cinienia w baro-
metrze. Zegarek wyrónia si odpornoci na niskie temperatury
. Jego dokadno nie odbiega od standar-
dów
, jeli temperatura spadnie nawet do 10 stopni Celsjusza poniej zera. Mechanizm zegarka ma hybrydo-
w k
onstrukcj z tworzywa i metalu, dziki czemu jest bardziej wytrzymay od swoich poprzedników.  

1999 Z, WWW.CASIO-POLSKA.PL 

WSPANIAY DWI K PRZESTRZENNY

ZESTAW KINA DOMOWEGO 
P
HILIPS SOUNDBAR

Zegarek 
na górskie
 
wyprawy
 

t e c h n o l o g i e   t r z e c i e g o   t y s i  c l e c i a

33

Kompas cyfrowy, 

termometr, 

barometr 

i wysokociomierz 

w jednym

t3.indd   33

2010-06-17   10:33:44

background image

M

łodsi czytelnicy „Młodego Technika” zapewne 
już nie pamiętają, jak wyglądała klasyczna bate-
ria umywalkowa, zlewozmywakowa lub wanno-

wa. Dostojna, z dwoma pokrętłami porcelanowymi, 
na zimną i ciepłą wodę. Te pokrętła uruchamiały tzw. 
grzybki, które zaopatrzone w uszczelkę gumową za-
mykały bądź otwierały przepływ wody. Żeby otwo-

rzyć sobie wodę, należało wykonać kilka obrotów po-
krętłami i mając do dyspozycji wodę np. z elektrocie-
płowni, trzeba było utrafić taki przepływ gorącej 
i zimnej wody, żeby dało się w niej wykąpać.

Szybka zmiana temperatury wody, 

gdy ktoś lubił zmiennocieplne natry-
ski, była tu absolutnie niemożli-
wa. Nie można było też 
otworzyć wody np. łok-
ciem, gdy dłonie 
były czymś 
zajęte albo 
gdy chodzi-
ło o ręce le-
karza, np. 
chirurga, 
który też 
musiał po-
służyć się 
łokciem.

Były to więc wysoce niedoskonałe urządzenia. 

Na szczęście już około 40 lat temu pojawiły się bate-
rie tzw. jednodźwigniowe 

1

. Dla niewtajemniczo-

nych wyglądały początkowo nieco dziwnie: nie było 
wiadomo, co zrobić, żeby zaczęła się lać woda.

Jednakże po paru latach, a może nawet miesią-

cach, zostały zaakceptowane i stały się dzisiaj niemal 
powszechną normą. Jak wyglądają – każdy wie. Ale 
co jest w środku to już wiedza dla wtajemniczonych. 
Tymczasem właśnie ten środek jest najważniejszy, 
a jest to dość złożone i finezyjne 
urządzenie. Ten środek – ina-
czej po prostu wkład – 
jest niemal jednako-
wy we wszyst-
kich typach 
baterii 

i choć 

sam jest 

dość skompliko-

wany, to w znacznym 

stopniu uprościł konstruk-

cję baterii. Widok ogólny 

wkładu przedstawia 

2

.

Jest to zwarty zespół, mieszczą-

cy się w korpusie 5. Dolna płytka z tworzy-

wa sztucznego zaopatrzona jest w bliźniacze 

uszczelki 3, uszczelniające płytkę w stosunku 

do korpusu baterii (dolna) i w stosunku do dolnego 

stawidła (górna). Na dźwigni 4 osadzona jest rękojeść 
– dźwignia do obsługi baterii. O tym, że jest to dość 
skomplikowany i w szczegółach finezyjny mechanizm, 

 

j a k         t o   d z i a  a

B ł t

i

i d

k

ł

d

i

Bateria 

jednodźwigniowa

K a z i m i e r z   T o p ó r

1

2

34

3

jtd k.indd   34

2010-06-17   15:35:37

background image

przekonuje nas rys. 

3

pokazujący w roz  strzeleniu 
wszystkie części wkładu. 
Najważ 
niejsze dwa elemen-
ty to ceramiczne stawidła 
obr
otowo-suwakowe: 8 – 
górne i 9 – dolne. Są one po-
kazane szczegółowo na rys. 

5

 – dolne – 9 i rys. 

8

 – gór-

ne. Stawidła są wykonane ze specjalnego spieku ce-
ramicznego, który zapewnia im twardość i odporność 
na zanieczyszczenia wody, daje się dobrze dogładzić, 
żeby w zwarciu zapewniały szczelność zamkniętej 
baterii. Stawidło górne jest osadzone w płytce steru-
jącej 6, która może się przesuwać w wycięciu obsady 
dźwigni 5. Całość, poza tym r
uchem przesuwania, 
może się jeszcze obracać, co umożliwia skierowanie 
do okrągłego otworu wylotowego stawidła 9 wody 
ciepłej lub zimnej z dwóch kanałów kształtowych.

Płytka 11 jest obustronnie uszczelniona w sto-

sunku do korpusu baterii uszczelką kształtową 10, 
dolną i taką samą górną w stosunku do stawidła dol-
nego. Stawidło górne jest uszczelnione uszczel-
ką 7 w stosunku do płytki sterującej 6. Ruch 
dźwigni w kierunku przód–tył powoduje zmia-
nę natężenia strumienia wody, a ruch w lewo–
prawo zmianę jej temperatury, oczywiście 
w granicach możliwości zależnych od tempera-
tur
y wody dostarczanej do mieszkania. Przekrój 
przez zmontowany wkład pokazuje rys. 

4

.

Wkład zajmuje centralną część korpusu 

baterii  

8

 i jest w niej zamocowany wkrętką 

3. Na rysunku korpus pokazany jest jako pół-
przejrzysty, widać tu boczne kanały wody cie-
płej i zimnej oraz otwór prowadzący do wy-
lewki. Bardzo ważną funkcję pełni wkrętka 3; 
zaciska ona wkład i dociska stawidła, zapew-
niając ich szczelność w pozycji „za-
mknięte”. Wkład jest zabez-
pieczony przed obr
o-
tem dwoma czopami 2 
– widocznymi na r
ys. 

2

. Czopy te wchodzą 

w odpowiednie otwo-
ry 1 i 2 korpusu 

7

dzięki czemu wkład 
jest zabezpie-
czony przed ob-
rotem.

Dokręcając 

wkrętkę, trzeba to robić z wyczuciem, bo zbyt mocne 
wkręcenie spowoduje duży opór ruchu dźwigni steru-
jącej, a zbyt słabe – nieszczelność.

Bateria jest dużo wygodniejsza od tych starych, 

z dwoma pokrętłami, ale i ona ma drobne wady. 
Istotną wadą jest trudność ustawienia żądanego na-
tężenia wypływu wody. Wymaga to dość precyzyjne-
go ustawienia dźwigni, a tu pojawia się efekt stick-
slip. Cóż to takiego? Nic groźnego, ale jest to zjawi-
sko nieciągłego ruchu dźwigni, wynikające z różnicy 
współczynnika tarcia statycznego i kinetycznego. 
Jeżeli naciskamy na dźwignię baterii, to musimy po-
konać tarcie statyczne, jeżeli jednak dźwignia ruszy 
z miejsca, to tarcie natychmiast przechodzi w postać 
tarcia kinetycznego, którego współczynnik jest sporo 
mniejszy od współczynnika tarcia statycznego. 
Rękojeść naciskana dłonią „skacze” więc sporo dalej, 
niż byśmy chcieli. Próbujemy cofnąć ruch i historia się 
powtarza, tyle że w drugą stronę. Wszystkiemu wi-
nien system płaskich stawideł, które dla zapewnienia 
szczelności mają starannie wygładzone powierzchni 
robocze, dające efekt wzajemnego przywierania, 
a poza tym muszą być dociśnięte ze sporą siłą, żeby 
ciśnienie wody nie powodowało przecieków.

W pewnym stopniu poma-

ga posmarowanie stawideł sma-
rem silikonowym, ale to działa 
na krótką metę. Stawidła posma-
rowane smarem obracają się lek-
ko, ale woda wypłukuje smar 
i pojawia się przeciek w miejscu 

wkręcenia wkrętki mocującej 

wkład w korpusie baterii. Po 

prostu wkład staje się nieco 
niższy na skutek ubytku sma-

ru. Wtedy oczywi-

ście dokręcamy 
wkrętkę i bateria 

znów zaczyna cho-

dzić ze sporym opo-
rem i problem się 

powtarza.

Co robić? 

Kupić baterię 

z wkładem kulo-

wym, opartym na 

idei zaworów 

kulowych, któ-

re nie wyma-
gają tak silne-

go zwarcia jak 

stawidła płaskie. I po kłopocie. 
Jak działa taka bateria kulowa? 

O tym przy innej okazji. 

z

35

5

6

4

7

8

jtd k.indd   35

2010-06-17   15:35:39

background image

Aus tra lo pi tek i Ho mo ha bi lis – czło wiek 

pier wot ny

Ho mo erec tus – czło wiek wy pros to wa ny

Ho mo sa piens – czło wiek ro zum ny

Czło wiek z Cro mag non

Pier wsze wy raź ne prze ja wy tak zwanej 

kul tu ry rol nej – up ra wy, co po cią ga za so-

bą po cząt ki osiad łe go try bu ży cia (Me zo-
po ta mia, Az ja Wschod nia, Mek syk, Pe ru).

Po ja wia się: pis mo, ko ło, ża giel, wy top 

me ta li z rud.

Z miasta Ur 
pochodzi bo-
gato zdobiona 
11-strunowa 
harfa odnale-
ziona w gro-
bowcu sume-
ryjskiej królo-
wej Shub-Ad. 
W starożytnej 
Persji (obecnie 

Iran)  używano instru-
mentu o nazwie „tan-
bur” wywodzącego się 
najprawdopodobniej 
od „pandur” – sumeryj-
skiej nazwy dla lutni 
o długim gryfie.  

3 000 000 lat p.n.e.

2 000 000–1 500 000 lat p.n.e.

350 000–250 000 lat p.n.e.

ok. 10 000 lat p.n.e.

ok. 8000 lat p.n.e.

 

w IV ty siąc le ciu p.n.e.

2500–2000 r. p.n.e.

1500 r. p.n.e.

Jedną z najbardziej ludz kich, 
spośród wie lu cha rakte rys tycz nych 
dla człowie ka cech, jest 
cie kawość
W połączeniu z upo rem, pracowi-
tością i do cie kli woś cią często była 
źród łem od kryć – za rów no tych po-
py cha jących cy wi li zację do przodu, 
jak i tych, które na lata pogrą żały ją 
w mro kach. Ja  ka jest historia wy na -
lazków i odkryć, skąd się brały, kto 
i gdzie ich do konywał, jaki był ich 
dal szy los i wpływ na cywi li za cje?

GITARA

       

Gitara to stary i wspaniały instru-

ment, którego prapoczątków można by 
szukać już ponad 4000 lat temu. Istnieje 
wiele teorii na temat jej pochodzenia. 
Jedne z nich podają, że gitara wywodzi 
się od lutni lub używanej przez starożyt-
nych Greków „kitary”. Są też badacze, 
którzy formułują teorie, że lutnia i gitara, 
choć miały tych samych przodków, repre-
zentują dwie odrębne i niezależne od sie-
bie linie ewolucji instrumentów. Jednym 
z argumentów, który ma dowodzić bliskie-
go i bezpośredniego związku, jest np. po-
dobieństwo greckiego słowa „kithara” 
i hiszpańskiego „quitarra”. Z drugiej jed-
nak strony, trudno się doszukać istotnego 
podobieństwa pomiędzy opartą na prosto-
kątnej ramie siedmiostrunową harfą lub 
lirą a współczesną gitarą. 

Bardziej prawdopodobne wydaje 

się, że to Grecy przyjęli i zaadaptowali sta-
ry perski instrument o nazwie „chartar”. 
Ten trop jest bardzo prawdopodobny, gdyż 
na Bliskim Wschodzie odnajdujemy liczne 
ślady przodków gitary. Podobne instru-
menty można spotkać na figurkach z Suzy 
w Iranie czy innych starożytnych rzeź-
bach. Ślady odnajdywano na terenach 

cz. 74

GITARA

 

BRZMIENIE STRUN

„Gitara – instrument o długiej tradycji 

i wielkich możliwościach – pozwala zwykłą 
chwilę przy ognisk
u zaczarować w poetycką 
przygodę”.

36

P i o t r   K a w a l e r o w i c z

Tanbur mia niewielki korpus o ksztacie jaja 
lub pery.

Najstarsze znane archeologom instrumenty 
strunowe to „harfy misowe” (bowl harps), 
których korpusy (puda rezonansowe) 
wykonywano ze skorup ówi lub pni 
tykwy, struny robiono ze zwierzcych jelit 
bd wókien rolinnych.

kalendarium 2k.indd   36

2010-06-17   15:27:00

background image

Odnalezione rzeźby wskazują, że w pań-
stwie hetyckim używano instrumentu 
podobnego do gitary. 

Podczas przyjęć w imperium Rzymskim 
używany jest instrument 
o nazwie „tanbur”.
Pierwsze wzmianki o guitarra 
morsica w Hiszpanii i guitarra 
latina.

Pojawia się citola – instrument muzyczny, 
o którym często pisali poeci w XIII–XV w.  
Jej korpus miał kształt „świętego liścia”, 
miała 4 struny. Wzmiankę o instrumencie 
zamieszczono m.in. w biblii Wycliffe’a.  
Pojawia się „kitara” – starogrecki instru-
ment muzyczny 
z grupy strunowych 
(chordofonów), szar-

panych. Kitara 
była instrumen-
tem kultu 

Apollina, służyła do akompaniamentu w śpiewie, a także 
do gry solowej. Śpiew przy wtórze kitary zwano kitarodią.  
Umiera geniusz nieskrępowanej myśli – Leonardo da Vinci, 
pozostawiając po sobie ok. 7000 stron notatek zawierających 
pomysły i wynalazki. 
Opublikowano pierwszą 
publikację z muzyką na 
gitarę – Alon so Mudarra 
– Tres Libros de Musica 
en Cifras para Vihuela

Na terenach Indii 
powstaje instrument 
o nazwie „veena”.

37

 basówka 

klassyk 

heavy 

metal

Z przymrużeniem oka

1400 r. p.n.e.

p.n.e./n.e.

400 r.

ok. 1200 r.

1200–1400 r.

1200–1500 r.

V 1519 r.

1546 r.

1500–1600 r.

Malowida odnalezione na cianach 
egipskich grobowców wiadcz o tym, 
e na harfach, tamburach oraz fletach 
i perkusji grano ju ponad 3500 lat 
temu.

Jednym z najstarszych przedstawie ikonogra-
ficznych instrumentu o cechach gitary jest ka-
mienna paskorzeba z Alaca Höyük (Turcja).

Korpus guitarra morisca wyko-
nany by z litego kawaka drew-
na. Instrument mia zwykle 
4 struny.

Guitarra 
latina
(po lewej).

Citola – rzeba 
na kociele 
w Parmie.

Pudo rezonansowe 
kitary miao 2 ramiona 
poczone poprzeczk 
zwan jarzmem. Struny 
z wókna rolinnego 
w liczbie 3–12 nawini-
te byy z jednej strony 
na jarzmo, z drugiej 
umocowane u dou 
puda rezonansowego. 
Szarpano je pytk (plektronem).

Veena wyposaona bya w dwa(!) puda rezo-
nansowe wykonane z tykwy.

kalendarium 2k.indd   37

2010-06-17   15:27:00

background image

Babilonii, państwa 
Sumerów i w Egipcie. 
Arabowie słowem „qi-
tara” nazywają różne-
go rodzaju lutnie. Być 
może gitara ma swoje 
korzenie jeszcze dalej 
na Wschodzie i wywo-
dzi się od instrumentu 

o nazwie „cithara”, 
używanego w starożyt-

nych Indiach i Azji Środkowej. Warto 
wspomnieć, że w starożytnym sanskrycie 
słowo „tar” oznaczało właśnie strunę. 

Mnogość wszystkich możliwych sce-

nariuszy prawdopodobnego pochodzenia 
gitary czyni odnalezienie jej korzeni trud-
nym zadaniem. Dodatkowo dla poprawne-
go odnalezienia i nazwania bezpośrednie-
go jej przodka niezbędne jest określenie 

najistotniejszych cech współczesnej gitary 
– co również stanowi pewne wyzwanie. 
Bowiem zależnie od tego, które elementy 
czy rozwiązania konstrukcyjne uznamy 
za kluczowe – względem tak obranego 
kryterium powinniśmy szukać też przodka. 

Zatem jakie elementy można uznać 

za „te” istotne: ósemkowy czy gruszkowa-
ty kształt pudła, 5 czy 6 strun? Każda 
z tych cech jest istotna dla ostatecznych 
właściwości instrumentu, choć prawdopo-
dobnie poszczególne rozwiązania mogły 
być rozwijane w różnym czasie i miejscu. 
Nazwa „guitarra” została wprowadzona 
do języka hiszpańskiego po X w., gdy gita-
ry zostały sprowadzone na Półwysep 
Iberyjski przez Maurów. To właśnie 

XVI–XVII w. 

1579 r.

XVII w. 

1600–1750 r.

1672 r. 

1770–1800 r.

1800–1850 r.

We Włoszech i Portugalii powstaje vihuela 
uznawana za jednego z przodków gitary, nazy-
wana też „viola de mano”. Vihuela to podobny 
do gitary instrument z sześcioma podwójnymi 
strunami wykonanymi z jelit.

Lutnie wyko-
nywano pra-
wie w całości 
z drewna.   
Powstaje pu-
blikacja Gui-
tarre Royal
 
autorstwa 
F. Corbetta – 
dedykowana 
Ludwikowi 
XIV. Zwiększa 

to popularność 
gitary. 
To okres tzw. 
gitary barokowej. 
Była ona nieco 

mniejszych roz-
miarów od współ-
czesnej gitary 
klasycznej. Miała 
lżejszą konstruk-
cję i grała ciszej. 
Miała struny wy-
konane z jelit, 
zwykle 5, często 
podwójnych. 

Słynny 
malarz Jan 
Vermeer 
w swojej 
twórczości 
zwraca 
uwagę 
na nową 
modę muzy-
kowania.
W tym okre-
sie do gitary 
najprawdo-
podobniej 
dodano 
dodatkową 
szóstą 
strunę. 

Gitara staje 
się coraz 

bardziej popularna w Europie. Duże zasługi 
dla jej rozpropagowania ma Fernando Sor i inni 

Madonna 
z Walencji gra-
jca na vihueli  
– XV w.

Dwikom przypisywano 
anielskie pochodzenie –  
anio z gitar – koció 
w. Szczepana.

Obraz Jana Vermeera z 1672 r. 
przedstawiajcy mod gitarzystk.

Warto poznać

Solid Body – to lity drewniany kor-

pus gitary elektrycznej zastępujący pudło 
rezonansowe.

http://www.youtube.com/
watch?v=ZqbdPKpFzkQ

W gitarach akustycznych drgania strun s 
przenoszone przez mostek do pyty wierzch-
niej a pyta ta, zazwyczaj wykonana ze spr-
ystego drewna takiego jak wierk i cedr, 
wprawia w drgania powietrze produkujc 
dwik. W gitarach elektrycznych przetworniki 
zamieniaj drgania strun na sygna elektrycz-
ny, który jest póniej wzmacniany przez 
wzmacniacz i emitowany przez goniki, nie 
ma tu puda rezonansowego, poniewa zast-
puje go wzmacniacz. Gitara akustyczna 
wywodzi si od gitary klasycznej a gównym 
powodem powstania tego typu gitary byo 
uycie metalowych strun.

38

kalendarium 2k.indd   38

2010-06-17   15:27:01

background image

gitarzyści epoki, którzy popularyzują 
umiejętność gry na gitarze, dając 
lekcje gry, komponując i koncertując.
W Hiszpanii urodził się Antonio 
de Torres – najważniejsza postać w hi-
storii współczesnej gitary klasycznej. 
Jego modeli używało wielu sławnych gitarzystów, wśród nich 
Arcas i Tarrega. 

Antonio de Torres prowadzi prace nad udoskonaleniem konstrukcji gita-
ry. Zaprojektował instrument o dużym pudle rezonansowym oraz wyna-
lazł belkowanie w kształcie wachlarza, co korzystnie wpłynęło na siłę 
i jakość brzmienia. Jego działalność była przełomem w dziejach kon-
struowania gitar. Torres wypracował najbardziej typowy model, który 
z sukcesem powielały pokolenia lutników. Wzór ten stał się dla wielu 
gitarzystów i kompozytorów podstawą poszukiwań dojrzałego instru-
mentu koncertowego.
Orville Gibson, konstruktor instrumentów strunowych,  zakłada 
w Nashville (Tennessee, USA) – The Gibson Guitar Corporation. Firma 
szybko stała się postępowym producentem instrumentów strunowych – 
przyczyniając się do udoskonalenia gitary. Przy budowie gitar zastoso-
wano m.in. niektóre metody wykorzystywane przy wytwarzaniu 
instrumentów smyczkowych, jak np. opracowanie metody żłobie-
nia, za pomocą której robiono gitary z wypukłym przodem i tyłem.
Orville Gibson uzyskuje patent na zmodernizowany design man-
doliny. Wprowadza też monolityczne pokrycia korpusu (single-pie-
ced carved sides).
Amerykański radiotechnik i wynalazca Lee de Forest konstruuje 
triodę (triode vacuum tube). Jego wynalazek pozwoli póź-
niej wzmocnić słaby sygnał elektryczny, tak by mógł po-
służyć np. do odtwarzania dźwięku za pomocą głośnika. 
Andres Segovia wykonuje w Madrycie koncert na gitarze 
klasycznej. Jest to pierwszy koncert w typowej sali kon-
certowej, dotąd sądzono, że gitara nie ma wystarczająco 
mocnego brzmienia do takich pomieszczeń. 
George Beauchamp podejmuje pierwsze, jeszcze bezowoc-
ne, eksperymenty nad sposobem wzmocnienia dźwięku 
gitary m.in. z wykorzystaniem igły gramofonu. 
Bracia Dopyera konstruują mechaniczny wzmacniacz aku-
styczny do gitary. Ten rodzaj wzmacniacza stał się jedy-
nym akceptowanym przez bluesowych purystów. 
George Beauchamp z pomocą Paula Bartha i Adolpha 
Rickenbackera tworzą pierwszą gitarę basową. 
Beauchamp skonstruował też pierwszy przetwornik 
gitarowy. 

Gitara Torresa miaa due pudo rezonansowe nowego typu, w którym zmienio-
no kontur i proporcje. Pod nieznacznie wypuk wierkow pyt rezonansow 
znajduje si siedem belek wyrównujcych barw. Gitara ta ma cedrow szyjk 
z hebanowym gryfem i pudo z drzewa cyprysowego, z czteroczciowym tyem.

1817 r.

1850–1892 r.

1894 r.

1898 r.

1906 r.

1916 r.

1925 r.

1928 r.

1931 r. 

Struny gitary wydaj stosunkowo saby dwik. Aby by 
syszalny, niezbdny jest tzw. rezonator i pudo rezonanso-
we, które mechanicznie wzmacniaj dwiki powstae 
w wyniku drgania strun.

39

Czy wiesz, że...

Do produkcji gitary zazwyczaj używa się czterech rodzajów 

drewna: brazylijskiego lub indyjskiego palisandru, alpejskiego świerku 
z centralnej Europy, mahoniu z Ameryki Płd. i hebanu z Cejlonu. 
Drewno przez kilka lat przechowywane jest w specjalnych warunkach, 
po czym ręcznie wykonuje się z niego poszczególne części instrumen-
tu. Średnio wykonanie jednej gitary wymaga ok. 120 godzin intensyw-
nej pracy.

Gitara „frying pan” (z ang. patelnia) 
okazaa si wielkim sukcesem, cho 
stosowano j prawie wycznie jako 
gitar hawajsk.

kalendarium 2k.indd   39

2010-06-17   15:27:02

background image

na terenach Hiszpanii gitara „dojrzała” – 
uzyskując zarówno swój ostateczny 
kształt, jak i dużą popularność. W później-
szych konstrukcjach gitary klasycznej bar-
dzo widoczne są wpływy dziewiętnasto-
wiecznych hiszpańskich instrumentów 
Antonia de Torresa Jurado. Następne, 
wręcz rewolucyjne zmiany przynosi wiek 
XX wraz z pojawieniem się gitary elek-
trycznej. Do jej powstania przyczynił się 
George Beauchamp, który skonstruował 
pierwszy przetwornik gitarowy, a następ-
nie pierwszą gitarę elektryczną. 

W XX w. gitara staje się nieodłącz-

nym elementem popkultury, a jej dźwięki 
towarzyszą wielkim zmianom w masowej 
kulturze, świadomości i obyczajowości. 
Ewolucja tego instrumentu trwa do dziś – 
dzięki nowym materiałom oraz odkryciom 
w inżynierii i akustyce powstają kolejne, 
udoskonalone modele. 

z

Rickenbacker wprowadza na rynek „electro 
spanish” – pierwszą masowo produkowaną 
gitarę elektryczną.
W firmie Orville’a Gibsona powstała słynna 
gitara elektryczna ES-150 (od Electric Spanish 
Guitar) wraz ze wzmacniaczem EH-150. Mimo 
komercyjnego sukcesu, ES-150 sprawiała pew-
ne problemy: powstawały niepożądane wibra-
cje, przydźwięki, sprzężenia zwrotne i inne wa-
dy dźwięku. Inżynierowie Gibsona mieli proble-
my z identyfikacją ich źródeł.

Gitarzysta 
Les Paul 
współpracu-
jący z firmą  
Gibson two-
rzy prototyp 
gitary „the 

log” (czyli 
belka lub 
deska). 
Jego pomy-
słem była 
gitara cał-
kowicie po-
zbawiona 
pudła rezo-
nansowego, 

co rozwiązywało część proble-
mów z zakłóceniami. Jednak 
taki pomysł okazał się zbyt 
radykalny jak na tamte czasy 
i firma zarzuciła ten projekt. 
Clarence Leonidas Fender, 
konstruktor wzmacniaczy, 
twórca marki FENDER – two-
rzy pierwszą gitarę elektrycz-
ną mającą lity drewniany kor-
pus (całkowicie zastępujący 
pudło rezonansowe). Gitarę 

1932 r.

1936 r.

1941 r.

1946 r.

Na frontowej 
czci znalazy 
si otwory po-
dobne do ta-
kich, jak w ES-
150, lecz byy to 
tylko atrapy.

Gibson ES 150 
– praktycznie 
pierwsza produ-
kowana na ma-
sow skal gita-
ra elektryczna. 
Gitara miaa pu-
do rezonanso-
we z charakte-
rystycznymi dla 
instrumentów 
smyczkowych 
otworami po 
obu stronach 
nasady gryfu. 
Wyposaono j 
w zestaw prze-
tworników no-
wej konstrukcji.

40

kalendarium 2k.indd   40

2010-06-17   15:27:03

background image

wyposażono w  przetwornik elektro-
akustyczny służący do wychwyty-
wania mechanicznych wibracji 
strun i konwertowania ich do posta-
ci sygnałów elektrycznych, które na-
stępnie mogą być poddane dalszej 
obróbce i wzmocnieniu.
Struny nylonowe wypierają z rynku 
struny z jelit.
Leo Fender wprowadza na rynek no-
wą elektryczną „deskę” – broadca-
ster. Ten instrument zrewolucjonizo-
wał metodę produkcji gitar. Na tej 
gitarze grał m.in. Jimi Hendrix. 
Fender wynalazł także elektryczną 
gitarę basową i szereg innych cenionych modeli.
Gibson, przekonany sukcesem Fendera, zdecydował się 
wrócić do pomysłu gitary bez pudła. Do współpracy zaprosił 
wcześniejszego pomysłodawcę Lesa Paula. W efekcie 
powstał model „Les Paul”. Gitara cechowała się ciepłym 
i łagodnym brzmieniem, była też bardzo wygodna w grze. 
Wkrótce, mimo wygórowanej ceny, stała się bardzo 
popularna. 
Przy udziale Leo Fendera i Freddiego Tavaresa powstaje, 
według projektu George’a Fullertona, model strato-
caster. Konstrukcja miała trzy zestawy przetworni-
ków, które mogły być uruchamiane w pięciu kombi-
nacjach. Ze względu na swą cenę i wyjątkową ela-
styczność kształtowania dźwięku stała się najczę-
ściej wybieraną gitarą.  
Jim Marshall wraz z Kenem Branem oraz nastolet-
nim geniuszem elektronicznym Dudleyem Cravenem 
budują pierwszy wzmacniacz „marshall” – JTM 45. 
Premiera gitary Gibsona – flying V (latające V). 
Gitara początkowo 
spotkała się z obo-
jętnością. 

W niedzielę 9 lutego w popularnym amerykańskim  show – The Ed Sullivan Show po raz 
pierwszy występuje zespół The Beatles. Młodzież  ogarnia gitaromania – następnego dnia 
powstają tysiące zespołów gitarowych.
Firmy: Ibanez, B.C. Rich i Steinberger wprowadziły  akryl (B.C. Rich, Ibanez) lub włókna wę-
glowe (Ibanez, Steinberger), jednak rozwiązania te nie zyskały  dużej popularności. Większość 
muzyków nadal preferuje drewno – przede wszystkim ze względu na walory brzmieniowe 
i lepsze przenoszenie dźwięków. 
Firma Gibson wprowadza na rynek topowy 
model „robot gitar”. Gitarę wyposażono m.
in. w wewnętrzny mikroprocesor nadzorują-
cy regulację naciągu strun i ich strojenie, 
które odbywa się automatycznie!

1946 r.

1950 r.

1952 r.

1954 r.

1962 r.

1962 r.

1964 r.

lata 80. i 90.

2007 r.

41

Fender Telecaster – 
pierwsza gitara elek-
tryczna bez puda rezo-
nansowego. Dzi gitara 
legenda. Ma dwa zesta-
wy przetworników i trój-
pozycyjny przecznik 
wybierajcy przetwornik 
lub ich kombinacje i po-
tencjometry – jest pro-
dukowana do dzi prak-
tycznie w niezmienionej 
formie.

Legendarny „stra-
tocaster” zrewolu-
cjonizowa rynek 
gitarowy. Lejsza, 
wygodniejsza do 
gry gitara, bardzo 
szybko przypada 
do gustu muzy-
kom, wyznaczajc  
standard wygldu 
wspóczesnych gi-
tar. Jest to najcz-
ciej kopiowany 
instrument na 
wiecie. 
Znakomita wik-
szo muzyków 
uwaa go za pik-
ny, wrcz dosko-
nay instrument.

Gibson Flying V.  
Dopiero ponad dzie-
si lat po premierze 
doceniony zosta jej 
futurystyczny ksztat 
i ostre brzmienie. Gitara ta staa si nieodcznym atrybu-
tem muzyki heavymetalowej.

Do przygotowania kalendarium 
wykorzystano materiały źródłowe:
www.wikipedia.pl
www.worldguitar.cba.pl

kalendarium 2k.indd   41

2010-06-17   15:27:03

background image

I

nżynieria lądowa to jak sama nazwa wskazuje, bu-
downictwo obiektów posadowionych na ziemi i cza-
sem pod. Po kilku pierwszych semestrach wybiera 

się kierunek. A może on być związany np. z budową 
domów, obiektów przemysłowych, mostów, trakcji 
kolejowych, dróg, ale też z zarządzaniem budowami 
czy wdrażaniem systemów informatycznych na budo-
wach. Jeszcze kilka lat temu na wydział IL łatwo było 
się dostać. Przyjmowano jak leci tych, którzy zdali 
egzamin, aż do wyczerpania puli miejsc. Teraz są mi-
nimalne limity punktów, które zresztą z roku na rok 
rosną, a na jedno miejsce może być i 6 kandydatów. 
I nic w tym nie ma dziwnego, bo pracy po tym wy-
dziale jest w bród, a absolwenci osiągają po kilku 
latach pracy wysokie stanowiska w firmach. 

D L A   P R A C O W I T Y C H   I   U P A R T Y C H

Jednak zanim tak się stanie, studia trzeba 

skończyć, a budownictwo na politechnikach jest 
przez studentów uważane za wyjątkowo pracochłon-
ny wydział. Jak twierdzą studiujący na Politechnice 
Warszawskiej, więcej pracy i wysiłku wkładają w na-
ukę chyba tylko studenci MEiL w języku angielskim.

Przez pierwszy semestr młody student będzie 

ślęczał nad „rysunkiem technicznym, arkuszami 
z kreski, a jak starczy czasu to pouczy się na kolosy z: 

algebry, analizy, kreski, chemii, miernictwa i informa-
tyki” – mówią studenci PW. A czym dalej, tym trud-
niej. Od 3. roku tylko wyjątkowi studenci dysponują 
czymś takim jak wolny weekend. I nie chodzi tu o na-
ukę z książek. Ogromną ilość czasu zajmują projekty 
i oczekiwanie na konsultacje – zastrzegają studenci 
PW. A w dodatku do niektórych (większości!) przed-
miotów i wykładowców trzeba mieć anielską cierpli-
wość i żelazne nerwy. Po godzinach konsultacji, cze-
kania w kolejce do wykładowcy, dowiadujemy się, 
że na 7 stronie projektu jest błąd i następne 42 strony 
trzeba jeszcze raz przeliczyć. A czasem takie oblicze-
nia zajmują sporo więcej, np. 80 stron.

Jedyny prosty semestr to ostatni, na którym 

jest tylko kilka (3–4) przedmiotów i praca dyplomowa 
do napisania. Ale wolny czas sporo osób poświęca 
na nadrabianie zaległości np. z mechaniki konstrukcji 
i wytrzymałości, bo wcześniej ich zaliczyć się nie udało. 

Właściwie tylko studenci pierwszego semestr

wiedzą, tak na 100%, na którym roku są. Potem kolej-
ne zaliczenia, poprawki, niepozdawane kolokwia 
z różnych semestrów ciągną się za studentem przez 
kilka lat, uniemożliwiając stwierdzenie z przekona-
niem, że jakiś rok ma on naprawdę zaliczony. Część 
odchodzi, a raczej odpada. Bywa, że po pierwszym 
roku zostaje połowa, a do obrony pracy magisterskiej 
dotrwa 10% z puli początkowej. Za to ci, którzy na IL 

M T                         s t u d i u j e

Uniwersytet Warszawski – 
pomnik studenta.

W

ybieramy kierunek studiów

Inżynieria lądowa

Szczliwi ci, którzy przed zoeniem papierów na uczelni wiedzieli, 

co im w duszy gra i bez wahania wybrali okrelony kierunek studiów. 

Ale s te i tacy, którzy wiedzieli, ale po bliszym przyjrzeniu si (czytaj: 

po jednym, dwóch semestrach) przekonali si, e to wydzia nie dla nich, 

a teraz szukaj innej drogi. Oczywicie s te tacy, którzy wiedz, 

e studiowa chc, lecz z wyborem kierunku ju jest kiepsko. Wszystkim 

spróbujemy przybliy róne kierunki studiów, opierajc si bardziej 

na wspomnieniach „przodków” (absolwentów lat ubiegych – przyp. red.) 

ni na oficjalnych danych czy obiegowych opiniach.

szkoly k.indd   42

2010-06-17   14:47:34

background image

są, trwają i nawet go kończą, czują się wyróżnieni, 
lepsi od innych (w dobrym tego słowa znaczeniu). 
Studia są ciekawe, ambitne i bardzo czasochłonne. 

A najcięższe przedmioty? Jeśli jakieś można 

wyróżnić, to na początku fizykę i mechanikę ogólną, 
a potem mechanikę budowli, wytrzymałość, mechani-
kę gr
untów i mechanikę płynów. Wszystko jak zwykle 
zależy od wykładowcy i prowadzącego ćwiczenia. 

  M O Ż E   Z A O C Z N Y ?

Od studentów stacjonarnych, czyli studiujących 

w trybie dziennym, wykładowcy faktycznie wymaga-
ją więcej. Niestacjonarnych (zaocznych) traktują dużo 
łagodniej. Trzeba jednak pamiętać, że od 3 lat liczba 
godzin i program studiów dziennych i zaocznych nie 
różni się praktycznie niczym, no może brakiem WF-u. 
A jeśli ktoś oprócz studiowania zaocznie jeszcze pra-
cuje, to z pewnością nie będzie twierdził, że jest mu 
łatwiej niż na dziennych. Zaoczny może mieć więcej 
praktyki w zawodzie, może łatwiej mu będzie znaleźć 
pracę i od razu na wyższym stanowisk
u, ale na pew-
no wiele nocy spędzi na projektami, zamiast wypo-
czywać czy się towarzysko integrować z innymi stu-
dentami. Studia dzienne, mimo większych wymagań 
wykładowców
, są lepsze niż zaoczne + praca, bo ma 
się więcej czasu wolnego. „A jak ktoś uważa, że na 
dziennych uczy się za mało rzeczy praktycznych, to 
niech r
obi wszystkie projekty bez pomocy przodków 
(studentów z lat ubiegłych) i tylko z normą i notatka-
mi z ćwiczeń. Wtedy się na pewno więcej dowie” – 
podkr
eślają absolwenci PW.

P R A C A

Jest jej sporo, a rodzaj studiów nie ma naj-

mniejszego znaczenia. Trzeba oprócz dyplomu mieć 
trochę oleju w głowie i już.

Studenci Politechniki Krakowskiej zapewniają, 

że żaden z absolwentów ich wydziału pracy nie mu-
siał szukać. To ona ich znalazła. „O ludzi z PK biją się 
najlepsze koncerny budowlane, np. Skanska i Budi-
mex”. Ale nie od razu Kraków zbudowano i nie od ra-
zu po studiach zarabia się krocie. Początkowa dobra 
stawka to maksimum 2500 zł. A po zrobieniu upraw-
nień, czyli po 3 latach – 5000 zł. Dopiero w miarę 
nabierania doświadczenia rosną płace i inne profity. 

Ale cały czas należy pamiętać, że budownictwo 

to wielka odpowiedzialność. Błąd inżyniera lądowego 
może się skończyć dla niego sankcjami karnymi i wil-
czym biletem w środowisku.

W firmach pytają o specjalizację, a nie o to, któ-

rą uczelnię się ukończyło. Chcą np. specjalistów po 
teorii konstrukcji albo po mostach. I z uprawnieniami!

D O D A T K O W E   K I L K A   L A T

Bez wspomnianych już wcześniej uprawnień 

nie można zrobić kariery, pracować w wymarzonym 
zawodzie. 

Możliwość uzyskania uprawnień budowlanych 

uzależniona jest od spełnienia wielu warunków określo-
nych przez przepisy prawa powszechnego, które zosta-
ły doprecyzowane w regulaminach wewnętrznych Izby 
Inży nie rów Budownictwa.

a   I L   n a j c i   s z e   s    p i e r w s z e   t r z y   l a t a   i . . . 
s t a t n i e   c z t e r y   ; )

307>8=2
90%68=0)6=.7/%'
S[WMM^$S[WMM^IHYTP

1IGLEXVSRMO^E[ÏHTV^]W^SyGM

PIXRMIWXYHMEMR›]RMIVWOMI[WTIGNEPRSyGMEGL

s1IGLEXVSRMOEWEQSGLSHS[Es1IGLEXVSRMOETV^IQ]WS[E

4SHG^EWWXYHMÏ[REOMIVYROY1IGLEXVSRMOEWXYHIRXQEQS›PM[SyÂWOSV^]WXERME

^HSHEXOS[]GL^ENÆÂ[]VÏ[RE[G^]GL^TV^IHQMSXÏ[QEXIQEX]OEMJM^]OE

3;7-M>TSXIRGNEQS›PM[SyGM

XIP
XIP
JE\

doko czenie na str. 45

szkoly k.indd   43

2010-06-17   14:47:37

background image

M

odel Standardowy Wielkiego Wybuchu jest 
powszechnie przyjmowaną teorią ewolucji 
Wszech świata. Zgodnie z tą teorią przed około 

13,7 miliarda lat Wszechświat wypełniony był bardzo 
gęstą i bardzo gorącą plazmą, w której panowała 
równowaga termodynamiczna pomiędzy elementar-
nymi składnikami materii i promieniowaniem (fotona-
mi). Energia cząstek i fotonów była tak wielka, że nie-
ustannie zachodziła przemiana jednych cząstek w dru-
gie. W wyniku Wielkiego Wybuchu cały Wszech świat 
zaczął się rozszerzać. Wskutek tej kosmicznej ekspan-
sji temperatura i gęstość zarówno materii, jak i pro-
mieniowania obniżały się. Umożliwiło to w ułamkach 
pierwszej sekundy powstawanie znanych nam dziś 
cząstek elementarnych, takich jak protony i neutrony. 

Wtedy też, jak zasugerował wielki rosyjski fizyk 

Andrzej Sacharow, łamanie pewnych symetrii fizycz-
nych doprowadziło do obserwowanej asymetrii po-
między materią i antymaterią. Początkowo bowiem, 

zgodnie z teorią Wielkiego Wybuchu, było tyle samo 
cząstek, co antycząstek. W wyniku reakcji łamiących 
symetrię, na każdy miliard par czastka-antycząstka 
powstała jedna cząstka. Po anihilacji cząstek z anty-
cząstkami pozostała ta niewielka nadwyżka materii. 
Dlatego świat istnieje. Po parach, które anihilowały, 
pozostały fotony mikrofalowego promieniowania tła. 

W czasie pomiędzy ok. 1 sekundą a pierwszymi 

trzema minutami po Wielkim Wybuchu powstawały 
jądra izotopów lekkich pierwiastków, takich jak wo-
dór, hel i lit. Szybkie obniżanie gęstości i temperatury 
uniemożliwiło powstawanie cięższych pierwiastków. 
Gęstość i temperatura stały się zbyt niskie i kosmicz-
ny reaktor termojądrowy został wyłączony. Cięższe 
od litu pierwiastki mogły powstawać dopiero 
w gwiazdach. 

Po upływie około 300 tysięcy lat możliwa stała 

się rekombinacja kosmicznej plazmy – elektrony zo-
stały przyłączone do jąder lekkich izotopów, powstały 
neutralne atomy, a Kosmos stał się przezroczysty dla 
fotonów. To z tej epoki pochodzi promieniowanie ter-
miczne, obserwowane dziś jako mikrofalowe promie-
niowanie tła, o temperaturze ok. 2,73 K. Dopiero po 
dalszych kilkuset milionach lat, w wyniku narastania 
początkowych, niewielkich nierównomierności w roz-
kładzie materii, zaczęły powstawać pierwsze galakty-
ki i gwiazdy. Tworzyła się także wielkoskalowa struk-
tura rozkładu materii: gromady galaktyk, supergroma-
dy, wielkie kosmiczne pustki. W wyniku nukleosynte-
zy zachodzącej w gwiazdach postępowała chemiczna 
ewolucja galaktyk.

Teoretyczną podstawą Modelu Standardowego 

Wielkiego Wybu chu jest ogólna teoria względności. 
Rozwiązania równań Einsteina, w przypadku gdy opi-
sują one cały Wszechświat, podał na początku lat XX 
ubiegłego wieku Aleksander Friedman (1888–1925). 

Z Modelu Standardowego Wielkiego Wybuchu 

można wyprowadzić wiele przewidywań o charakte-
rze experimentum crucis (testu rozstrzygającego). 
Brak obserwacyjnego potwierdzenia tych przewidy-
wań oznaczałby obalenie tej teorii. Takimi przewidy-
waniami są np.:
1. Wszechświat jako całość rozszerza się zgodnie 

z prawem Hubble’a (mówiącym, że galaktyki odda-
lają się od obserwatora z prędkościami proporcjo-
nalnymi do odległości od niego);

2. skład chemiczny Wszechświata to (wagowo) ok. 

74% wodoru (z tego jeden na sto tysięcy atomów 
w formie izotopu wodoru – deuteru), ok. 24% helu, 
około jeden na miliard atomów to lit, a ok. 2% to 
pozostałe pierwiastki;

3. cały Kosmos jest wypełniony termicznym (o widmie 

ciała doskonale czarnego) promieniowaniem o tem-
peraturze kilku kelwinów;

4. obiekty kosmiczne podlegają ewolucji – zmienia się 

ich liczba w jednostce objętości, skład chemiczny, 
jasność itd.;

5. temperatura kosmicznego promieniowania tła zmie-

niała się w kosmicznych epokach w ściśle określo-
ny sposób;

6. istniała w przeszłości epoka, w której nie było jesz-

cze galaktyk;

7. wielkoskalowa struktura rozkładu materii powsta-

wała stopniowo.

Pierwsze przewidywanie, które zaskoczyło 

nawet twórcę teorii względności, Alberta Einsteina, 
zostało potwierdzone obserwacyjnie w 1929 roku 
przez Edwina Hubble’a, który zaobserwował zjawisko 
ucieczki galaktyk. Drugie przewidywanie, wyprowa-
dzone w szczegółach przez P.J.E. Peeblesa (ur. 1935) 
i R. Wagnera (ur. 1938) w latach 60. ubiegłego wieku, 
było stopniowo potwierdzane przez wiele zespołów 
obserwatorów. Trzecie przewidywanie zostało po-

Stanisaw Bajtlik
astro fi zyk, pracuje 
w Centrum Astro-
nomicznym im. 
Kopernika PAN 
w War sza wie. Zajmu-
je si ko smo logi. 
Jest autorem kilku-
dzie siciu prac 
naukowych i ksiki 
„Kos miczny alfabet”. 
Pracowa na uniwer-
sytetach w Princeton, 
Kolorado i w Centrum 
Fizyki Teoretycznej 
w Triecie. 
Od lat zajmuje si 
popula ryzacj nauki. 

TEKST ATWY 

 

z

zz

zz

a s t r o           n o m i a

Model Wielkiego Wybuchu

S t a n i s  a w   B a j t l i k

44

astronomia k.indd   44

2010-06-17   14:59:53

background image

twierdzone fantastycznym odkryciem w 1965 roku, 
przez Penziasa i Wilsona, mikrofalowego promienio-
wania tła. Czwarte przewidywanie, dotyczące ewolu-
cji chemicznej, oraz zmiany liczby obiektów danego 
typu w wynik
u kosmicznej ewolucji jest dziś dosko-
nale potwierdzone obserwacyjnie. Na przełomie XX 
i XXI wieku kilka zespołów obserwatorów zdołało 
wyznaczyć temperaturę promieniowania tła kosmicz-
nego w odległych epokach  w przeszłości – wyniki są 
w pełni zgodne z przewidywaniami Modelu Standar
-
do wego. W pierwszej dekadzie XX wieku, dzięki ob-
serwacjom prowadzonym z orbity okołoziemskiej, 
uzyskano obserwacyjne dowody, że pierwsze galak-
tyki i gwiazdy powstały kilkaset milionów lat po 
W
ielkim Wybuchu. Także w tej dekadzie uzyskano do-
wody obserwacyjne na ewolucje struktury rozkładu 
materii w wielkich skalach.  

Nazwa teorii – Wielki Wybuch – pochodzi od 

astronoma Freda Hoyle’a (1915–2001), który użył jej 
w 1949 w audycji radiowej w BBC. Ten wielki angiel-
ski astronom, jeden z tych, którzy odkryli, jak powsta-
ły pierwiastki chemiczne, prowadził w 1949 roku ra-
diowy program popularnonaukowy. Program ten przy-
niósł mu wielką popularność. Był powtarzany w wielu 
anglojęzycznych krajach. Hoyle nie akceptował teorii 
zmieniającego się W
szechświata. Był współautorem 
konkurencyjnej teorii  stanu ustalonego. W tej teorii 
Wszechświat wprawdzie się rozszerza, ale ciągła kre-
acja materii sprawia, że jego gęstość się nie zmienia. 
W
yniki obserwacji dowiodły, że jest to błędna teoria. 
Hoyle nigdy się z tym nie pogodził i do końca życia 
zwalczał teorię W
ielkiego Wybuchu. Ironia losu spra-
wia, że stał się autorem nazwy tej teorii. Dziś mało 
kto już pamięta, że w jego intencji była to nazwa 

prześmiewcza. Określenie „Bing Bang” w zamierze-
niu Hoyle’a było ironiczne i dyskwalifikujące tę teorię 
jako naukową. Przyjęło się, utrwaliło, a nawet przy-
niosło Hoyle’owi większą sławę niż jego rzeczywiste 
dokonania naukowe. Sam Hoyle zyskał dzięki niemu 
nie tylko sławę. Jak wspomina w swojej autobiografii, 
audycja i wydana na jej podstawie książka sprawiła, 
że „nagle przyszły do nas pieniądze, które całe życie 
nas omijały”. 

z

Nadanie uprawnień budow-

lanych jest gwarancją i świadec-
twem, że osoba ta posiada odpo
-
wiednie kwalifikacje zawodowe 
oraz może ponosić pełną odpowie-
dzialność za wykonywaną pracę.

Samodzielne funkcje tech-

niczne w budownictwie mogą wy-
konywać wyłącznie osoby, które:
1. Posiadają odpowiednie wy-

kształcenie techniczne, czyli 
ukończyły studia magisterskie 
na odpowiednim kierunku. 

2. Odbyły praktykę zawodową, 

dostosowaną do rodzaju, stop-
nia skomplikowania działalności 
i innych wymagań związanych 
z wykonywaną funkcją:

–  do projektowania bez ograni-

czeń i sprawdzania projektów 
architektoniczno-budowlanych 
ustawodawca wymaga odbycia 
dwuletniej praktyki przy sporzą-

dzaniu projektów i rocznej prak-
tyki na budowie;

–  do projektowania w ograniczo-

nym zakresie ustawodawca wy-
maga odbycia dwuletniej prak-
tyki przy sporządzaniu projektów 
i rocznej praktyki na budowie;

–  do kierowania robotami budow-

lanymi bez ograniczeń ustawo-
dawca wymaga odbycia dwulet-
niej praktyki na budowie;

–  do kierowania robotami budow-

lanymi w ograniczonym zakresie 
ustawodawca wymaga odbycia 
trzyletniej praktyki na budowie.

3. Zdały egzamin ze znajomości 

procesu budowlanego oraz 
umiejętności praktycznego za-
stosowania wiedzy technicznej.

Ogólnie mówiąc, są to trzy 

podstawowe warunki uzyskania 
uprawnień budowlanych, którym 
warto przyjrzeć się bliżej. 

Niezdecydowani mogą też robić 
dwa uprawnienia (projektowe 
i budowlane) naraz. Trwa to tylko 
cztery lata i kończy się jednym 
egzaminem.

Jednak nie po każdym wy-

dziale można zdobyć wszystkie 
uprawnienia. Absolwenci Politech-
niki Krakowskiej czy Warszawskiej 
mogą robić wszystkie (tj. konstruk-
cyjno-budowlane, architektonicz-
ne, mostowe, drogowe, kolejowe, 
telekomunikacyjne, instalacyjne 
sanitarne i elektryczne oraz wybu-
rzeniowe). Po IL na innych uczel-
niach trzeba te możliwości spraw-
dzać. Na przykład po AGH nie moż-
na robić kolejowych i drogowych.

Zainteresowanych szczegó-

łami zachęcamy do zajrzenia na 
stronę http://studentbuduje.pl/in-
dex.php?option=com_content&ta-
sk=view&id=246&Itemid=55 

z

T                         s t u d i u j e

45

MINI QUIZ MT

CZYT

AM, WIC WIEM

  

Jdra izotopów lekkich pierwiastków 
powstay: 

    a)  w cigu kilku sekund po Wielkim Wybuchu
   b)  po milionach lat od Wielkiego Wybuchu 

   c)  po 300 tysicach lat od Wielkiego Wybuchu

 

(info.: str. 83)

doko czenie ze str. 43

astronomia k.indd   45

2010-06-17   14:59:53

background image

m a t e             m a t y k a

TEKST ATWY  

z

zz

zz

T

ytuł artykułu ma być dwuznaczny, coś jak góralska 
„herbata z prądem”. Chcę pokazać zadania, w któ-
rych… o coś chodzi – o coś więcej niż przekształ-

canie formułek, jak w zadaniach maturalnych 2010. 
Muszę się przyznać, że gdy je zobaczyłem, to przy-
szedł mi do głowy niezbyt cenzuralny dowcip rosyj-
ski, który kończy się zwrotem „i smieszno, i strasz-
no”. To tak, jakby z języka polskiego na maturze była 
czytanka, że Ala ma Asa. Udało się nam (matematy-
kom) zaszczepić w społeczeństwie fobię przed naszą 
nauką. Dlaczego – pisano o tym na poważnie i do śmie-
chu. No ale przejdźmy do zadania.

Zaczniemy od ogólnego sformułowania problemu.
Zadanie o odległości elektrycznej. Wyobraźmy 

sobie szkielet krawędzi wielościanu foremnego 
(dowolnego wymiaru), wykonany z drutu tak, że opór 
każdej krawędzi wynosi 1 

:

. Wyznaczyć opór zastęp-

czy układu.

O ile udało mi się wyśledzić, pierwszy raz za-

danie to sformułowali (i rozwiązali w prostych przy-
padkach) E.E. Brook i A.W. Poyser w książce Magne-
tism And Electricity 
(1920). Jeden z najbardziej zna-
nych popularyzatorów matematyki, Charles Wilder-
man Trigg (1898–1989), wracał do tego zadania kilka-
krotnie, głównie na łamach „Journal of Recreational 
Mathematics”. Z jego artykułu w tym czasopiśmie 
z roku 1981 pochodzi zadanie o oporze dla przeciwle-
głych wierzchołków kostki dowolnego wymiaru. 
Potem zadanie zaczęło żyć własnym życiem i obra-
stać w teorię. Czytelnik może się z nią zapoznać na 

przykład pod hasłem resistance distance, co bywa tłu-
maczone na język polski jako „metryka elektryczna”.

Wygodnie będzie mi posłużyć się pojęciem gra-

fu. To łatwe pojęcie. Grafem jest każdy układ punktów 
połączony odcinkami albo nawet łukami krzywych.

Definicja. Wyobraźmy sobie, że krawędzie grafu 

są wykonane z materiału dobrze przewodzącego prąd 
i że dana jest oporność każdej krawędzi. Dla dowol-
nych dwóch wierzchołków grafu określamy ich odleg-
łość elektryczną
 jako opór zastępczy całego układu, 
gdy do wierzchołków tych podłączony jest prąd o jed-
nostkowym napięciu.

Zadanie oczywiście rozwiązuje się algebraicz-

nie, korzystając z praw Kirchhoffa:
 I  prawo Kirchhoffa. Suma algebraiczna natężeń prą-

dów wpływających do węzła i z niego wypływają-
cych jest równa zeru. Inaczej mówiąc, ładunek 
elektryczny nie jest gromadzony w węźle.

II prawo Kirchhoffa. Suma algebraiczna spadków na-

pięć na elementach obwodu zamkniętego jest rów-
na zeru.

Mamy do dyspozycji też prawo Ohma,

 

I

 = 

U

––

R

 (przy standardowych oznaczeniach), 

oraz reguły rządzące opornością najprostszych 
typów połączeń oporników. Dla połączeń szerego-
wych opór zastępczy jest sumą oporów składowych, 
dla połączeń równoległych przepustowość układu 
jest równa sumie przepustowości składników. Przez 
przepustowość układu rozumiemy tu odwrotność 
oporu.

Równania Kirchhoffa nie są zwykle skompliko-

wane – jest ich jednak dużo. Gdzie tylko można, nale-
ży od nich uciekać, najczęściej odwołując się do geo-
metrii. Możliwe to jest tam, gdzie układ cechuje pew-
na symetria. I tak:
1. Jeżeli z geometrii obwodu wynika, że dwa punkty 

mają te same potencjały, to można te punkty połą-
czyć dowolnym opornikiem bądź wyłączyć z obwo-
du opornik je łączący, gdyż i tak nie płynie przez 
niego prąd.

2. Jeżeli z geometrii obwodu wynika, że natężenie 

jednego z prądów wpływających do węzła jest 
równe natężeniu jednego z prądów wypływających 
z węzła, to można założyć, że tworzą one jeden 
osobny przewód, omijający węzeł.

Zobaczmy to na przykładach. Zacznijmy od naj-

prostszego.

  Micha Szurek tak mówi o sobie: „Urodzony w 1946. 
Uko czyem UW w 1968 r. i od tego czasu tam pracuj na 

Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki. Specjalno 
naukowa: geometria algebraiczna. Ostatnio zajmowaem 
si wizkami wektorowymi. Co to jest wizka wektorowa? 
No, trzeba wektory mocno powiza sznurkiem i ju mamy 
wizk.
Do „Modego Technika” zacign mnie si kolega fizyk, 
Antoni Sym (przyznaj, powinien mie z tego powodu tan-
tiemy od moich honorariów autorskich). Napisaem kilka 
artykuów, a potem zostaem i od 1978 roku co miesic 
moecie Pa stwo czyta, co te myl o matematyce.
Lubi góry i mimo nadwagi staram si chodzi. Uwaam, 
e najwaniejsi s nauczyciele. Polityków, niezalenie 
od opcji, jak prezentuj, trzymabym w pilnie strzeonym 
miejscu, eby nie mogli uciec. Karmi raz dziennie. Lubi 
mnie jeden pies z Tulec, rasy beagle”.

Zadanie z prądem

46

M i c h a    S z u r e k

matematyka k.indd   46

2010-06-16   09:38:39

background image

47

Przykład 1. Graf pełny o wierzchołkach 

A

0

A

1

,..., A

n

,

 każdy punkt jest połączony z każdym odcin-

kiem (łukiem) długości 1. Jeżeli napięcie przyłożone 
jest do 

A

0 i

 A

1, to z symetrii układu wynika, że różnica 

napięć między dowolnymi dwoma wierzchołkami ze 
zbior

{

A

2

,..., A

n

}

 wynosi zero, a zatem w żadnej kra-

wędzi łączącej te wierzchołki nie płynie prąd i może-
my je po pr
ostu pominąć. Otrzymujemy zatem układ 
złożony z 

n

 oporników, połączonych równolegle, z któ-

rych 

n–1

 ma opór zastępczy 2 

Ω

 (dwa oporniki jedno-

omowe połączone szeregowo), zaś jeden ma opór 1 

Ω 

 

(ten na krawędzi 

A

0

A

1). Po krótkich rachunkach otrzy-

mujemy wynik: opór zastępczy wynosi 

O wiele więcej kłopotu sprawia najbardziej re-

gularny wielościan – kostka foremna wymiaru 

n

Pisałem o niej tak wiele razy, że uważam, iż Czytel-
nikom ta bryła jest już dobrze znana. Szkielet cztero-
wymiarowej kostki widzimy na rysunku poniżej (zna-
czenie liczb jest wyjaśnione w dalszym ciągu tekstu). 
Taka kostka ma wierzchołki w punktach o współrzęd-
nych zer
o albo jeden.

Przykład 2. Niech zatem wejście i wyjście (źró-

dło i ujście prądu) będą przeciwległymi wierzchołka-
mi kostki. W
ierzchołki odległe o tyle samo (w sensie 
odległości „po grafie”) od tych punktów mają te same 
potencjały i opor
niki między nimi można zaniedbać, 
bo nie popłynie nimi prąd. Utożsamienie wszystkich 
wierzchołków tak samo odległych od punktów końco
-
wych prowadzi do układu połączonych ze sobą szere-
gowo 

n

 podukładów połączeń równoległych. 

Pozostaje określić, ile jest przewodów w każdym 
z tych połączeń równoległych. Jeżeli napięcie przyło-
żone jest w (0,0,0,…,0), a ujście jest w (1,1,1,…,1), to 
wierzchołki są r
ównoważne, gdy mają tę samą sumę 
współrzędnych. Proste rozumowanie kombinatoryczne 
pokazuje, że liczba krawędzi wynosi kolejno

,

gdzie 

k = 1,...,n

. Na przykład dla sześcianu mamy ko-

lejno 3, 6 i 3 połączenia, dla kostki wymiaru 4 mamy 
kolejno 4, 12, 12 i 4 połączenia. Wynika stąd, że opór 
zastępczy układu jest równy

Opór ten maleje wykładniczo wraz z wymiarem 

n

Czy jest to zgodne z naszą intuicją? Powinno być: 

chociaż odległość między skrajnymi punktami rośnie 
liniowo, to liczba połączeń rośnie wykładniczo.

Przykład 3. Interesujące matematycznie jest 

zadanie obliczenia oporu zastępczego szkieletu kostki 
n-wymiarowej, gdy źródło i ujście znajdują się w są-
siednich wierzchołkach 

S

0 ,

M

0 . Przyjmijmy, że kostka 

ma wierzchołki w punktach o współrzędnych 0 i 1 i że 

S

0  = (0,0,…,0), 

M

0  = (1,0,…,0), Wtedy utożsamić moż-

na te wierzchołki, które mają tę samą pierwszą współ-
rzędną i tę samą sumę współrzędnych. Przyjmijmy, że 

S

i

 

reprezentuje punkty o pierwszej współrzędnej rów-

nej 0 i mających 

i

 jedynek na pozostałych współrzęd-

nych. Analogicznie przez 

M

i oznaczmy punkty o pierw-

szej współrzędnej równej 1 i mających 

i

 jedynek na 

pozostałych współrzędnych. Do obliczenia oporu za-
stępczego musimy teraz policzyć liczbę połączeń mię-
dzy tymi punktami. I tak liczba połączeń między 

S

i 

M

to 

, zaś liczba połączeń między 

S

i a 

S

i+1, 

a także między 

M

i a 

M

i+1 jest równa 

.

Stosowne dane pokazuje rysunek.

Układ, który otrzymaliśmy, jest 

(

n–1)

-krotnym 

złożeniem połączenia równoległego. Zastępujemy 
„od góry” połączenia przez równoległe przez połącze-
nia liniowe. Oznaczmy opór zastępczy „pierwszego 
od góry” oczka przez 

r

n–1, następnego przez 

r

n–2 itd. 

Wtedy szukanym oporem zastępczym układu będzie 

r

0. Korzystając z zależności między oporami w połą-

czeniach szeregowych i równoległych, otrzymujemy 
wzór rekurencyjny, „wsteczny”, wyrażający kolejny 
opór w zależności od następnego. Indukcję trzeba za-
cząć zatem od ostatniego wyrazu. Mamy jednak 

r

n–1

 = 1

 

(jest jedno połączenie między 

S

n–1 a 

M

n–1. 

Przez indukcję możemy wyliczyć ogólnie, że opór 

zastępczy kostki wymiaru 

n

, podłączonej w sąsied-

nich wierzchołkach, jest równy

Opór ten maleje wraz ze wzrostem 

n

, ale dość 

wolno. Znów możemy się zastanowić, czy jest to zgod-
ne z intuicją.

matematyka k.indd   47

2010-06-16   09:38:40

background image

Najważniejszym mottem artykułu jest to, 

że w zadaniu o oporze zastępczym nie trzeba mieć 
wyobraźni czterowymiarowej, a tylko zdrowy rozsą-
dek. Na rysunku przedstawiającym kostkę czterowy-
miarową możemy po prostu zobaczyć sieć pewnych 
połączeń między wierzchołkami – węzłami sieci. 
Przeformułujmy więc nasze zadanie, zamieniając je 
na problem przepustowości sieci. Rozważę przypadek 

n

 = 4. Ponieważ w dzieciństwie chciałem zostać kon-

duktorem kolejowym, lubię patrzeć na zadania z tego 
punktu widzenia. Spójrzmy na diagram oczami dyspo-
zytora kolejowego, który ma wysłać 135 wagonów ze 
stacji 

A

 do stacji 

B

 tak, by znalazły się tam w jak naj-

krótszym czasieMa on do dyspozycji sieć stacji po-
średnich 

K

L

M

P

Q

R

Czarne liczby 1, 3, 6 umiesz-

czone na trasie oznaczają przepustowość danej linii. 
Za jednostkę przepustowości weźmiemy czas przejaz-
du jednego wagonu. Przepustowość 3 oznacza zatem, 
że w jednostce czasu da się tym odcinkiem linii prze-
słać trzy wagony. Czytelnicy, jeżdżący na nartach, 
mogą sobie wyobrazić, że 

A

 to podnóże góry, 

B

 – 

wierzchołek a diagram to sieć wyciągów. Niektóre 
z nich są wolniejsze, inne szybsze. Na przykład na 
odcinku 

AB

 posuwamy się 3 razy wolniej niż na 

AK

 

KR

, a sześć razy wolniej niż na 

KL

 

QR

. Na dole 

czeka 96 narciarzy. Jak najszybciej wwieźć ich 
wszystkich na górę? Liczy się oczywiście czas, po któ-
rym ostatni narciarz wjedzie na górę.

Kto woli, może przyj-

rzeć się zadaniu w interpre-
tacji narciarskiej: 45 narcia-
rzy wjeżdża trasą 

AB

, jeden 

po drugim. Zajmuje im to 
łącznie 45 minut. Pozos ta-
łych 51 w 17 minut osiąga 

K

Tu rozdzielają się, 33 je-

dzie do 

R

; przy przepusto-

wości 3 zajmuje im to 11 
minut. W tym samym czasie 
11 minut 15 turystów docie-
ra do punktu 

R

 trasą 

KLQR,

 

a trzech trasą 

KLMPQR

Po 

45 minutach wszyscy spoty-
kają się na górze. Wyciągi 
pracowały bez przestojów, 
zatem jest to najlepszy moż-
liwy czas wykonania zada-

nia. Wyciągi przewiozły zatem 96 turystów w 45 mi-

nut, co daje przepustowość 

 turysty na minu-

tę. Przepus towość to odwrotność oporu, zadanie roz-
wiązane.

Przyjrzymy się jeszcze jednemu przypadkowi 

zadania o oporze zastępczym. Niech źródło i ujście 
znajdują się w wierzchołkach 

S

0 ,

M

0  kostki wymiaru 

4, takich, że 

S

0 ,

M

0  jest krawędzią ściany wymiaru 2. 

Jak i przedtem, przyjmiemy wygodne współrzędne 
wierzchołków i założymy, że 

S

0  = (0,0,0,0), 

M

0  = 

(1,1,0,0). Wtedy dokonujemy utożsamień, grupując 
punkty w następujące podzbiory (w każdym z nich 
jest stała odległość „po grafie” od obu wierzchołków 
(

S

0 ,

M

0 ): 

S

1 = {(0,0,1,0), (0,0,0,1)}, 

S

2 = {(0,0,1,1)}, 

M

1 = {(1,1,1,0), (1,1,0,1)}, 

M

2 = {(1,1,1,1)}, 

P

1 = {(1,0,0,0), (0,1,0,0)}, 

P

2 = {(1,0,1,0), (0,1,1,0), 

(1,0,0,1), (0,1,0,1)}, 

P

3 = {(1,0,1,1), (0,1,1,1).

Ułóżmy równania Kirchhoffa i rozwiążmy je. Oto 

tablica współczynników. Rozwiąże nam zaś program 
Mathematica.

Pierwsze sześć wierszy macierzy to „lewe stro-

ny” równań węzłów (pierwsze prawo Kirchhoffa), 
następne cztery to równania oczek (drugie prawo 
Kirchhoffa). Na rysunku prądy oznaczone są dużymi 
literami 

I

w przedstawionych obliczeniach z progra-

mu Mathematica to małe litery 

i

Zgodnie z naturą te-

go zadania otrzymujemy rozwiązanie z dokładnością 
do proporcjonalności. Wyznaczamy napięcie źródła

oraz natężenie prądu wpływającego do układu

Zgodnie z prawem Ohma, opór zastępczy jest 

ilorazem tych wielkości i wynosi

 

           

:

Widać, że algebra jest tu trudna i żmudna obli-

czeniowo. Ale Czytelnik, który przestudiował poprzed-
nie przykłady, z łatwością rozwiąże to zadanie geome-
trycznie. Potwierdzi się teza, która jest motywem prze-
wodnim. Metody geometryczne są ładne, eleganckie, 
pomysłowe, prostsze niż algebraiczne… ale czasami 
muszą ustąpić właśnie pod naciskiem algebry i obli-
czeń. W dzisiejszych czasach o ileż łatwiej o oblicze-
nia niż o myślenie! Niektórzy Czytelnicy użyją specja-
listycznych programów do obliczeń elektrycznych.

W następnym odcinku: znowu o zadaniach 

z prądem. 

z

m a t e             m a t y k a

48

matematyka k.indd   48

2010-06-16   09:38:40

background image

. .

na 

średniowiecznych mapach

 

Ziemia ma kształt płaskiego lub 
podłużnego krążka (
orbis terra-
rum
). Drogi rysowane są jako pasy 
bez uwzględniania zmian ich kie-
runk
u. Znaleźli się i tacy, którzy 
rysowali Ziemię w postaci czwo-
rokąta przykrytego kopułą nieba 
w kształcie półwalcowatego wie-
ka k
uferka. Taki rysunek przedsta-
wiający Ziemię sporządził mnich 
K
osmas Indicopleustes (Kosmas 
który był w Indiach), umieszczając 
w środku świata olbrzymią górę 
sięgającą do nieba, za którą co 
wieczór kr
yje się Słońce, by „dzień 
mógł ustąpić nocy”.
http://mt.com.pl/?id=cwz&i=259

. .

niedawno zaobserwowano 

w kosmosie niezwykłą strukturę, 
gigantyczne pasmo w kształcie 
niedomkniętego pier
ścienia. 
Odkrycie to zostało uznane przez 
NASA za jedno z najważniejszych 
w badaniach kosmicznych z 2009 
ro
ku. Nazwane Wstęgą pasmo ist-
nieje na peryferiach Układu 
Słoneczne go. W ostatnich miesią-
cach pojawiło się aż sześć propo-
zycji wyjaśnienia 

pochodzenia 

Wstęgi

 – wszystkie odwoływały 

się do zjawisk związanych z po-
lem magnetycznym, zachodzących 
na granicy heliosfer
y lub w jej 
pobliżu. Polscy naukowcy z CBK 
PAN uważają, że „Wstęga” to złu-
dzenie, efekt geometryczny 
wzmocniony przez fakt, że Układ 
Słoneczny por
usza się w kierunku 
granicy między obłokami” – wyja-
śnia pr
of. Grzędzielski.
http://mt.com.pl/?id=cwz&i=260

. .

sonda IBEX

 (Interstellar Boun-

dary Explorer), wystrzelona przez 
NASA w październiku 2008 roku 
i wyposażona w dwa czułe detek-
tor
y ENA (strumieni energetycz-

nych atomów neutralnych = 
Energetic Neutral Atoms), jest 
pierwszym satelitą do pomiarów 
strumieni energetycznych neutral-
nych atomów dochodzących z ca-
łego nieba. IBEX ma rozmiary zbli-
żone do koła autobusowego; krąży 
wokół Ziemi po eliptycznej orbicie 
(15 000×300 000 km) o czasie 
obiegu około ośmiu dni. Głów na 
część jej misji będzie trwała dwa 
lata z możliwością wydłużenia, co 
pozwoliłoby poznać dynamikę pro-
cesów odpowiedzialnych za po-
wstawanie ENA.
http://mt.com.pl/?id=cwz&i=261

. . .

pierwsze znane nam 

ręka-

wiczki

 pochodzą ze starożytnej 

Persji. Zamieszkujące to teryto-
rium ludy hodowały narowiste, 
gwałtowne konie, których ujeż-
dżanie było trudną i cenioną sztu-
ką. Aby uprząż nie przecinała skó-
ry na dłoniach, ochraniano je skó-
rzanymi pokrowcami. Zawinięte 
na dłoniach kawałki skóry to były 
perskie rękawiczki. Zwyczaj 
ochrony dłoni docenili i zaczęli 
stosować starożytni w Grecji 
i Rzymie. Zapewne od rzymskich 
wojsk rękawiczki przyjęli Galowie, 
którzy żyjąc nieco dalej na północy 
zastosowali je też jako warstwę 
ochronną przed chłodem.
http://mt.com.pl/?id=cwz&i=262

. . .

16 maja upłynęło pół wieku od 

wynalezienia lasera

 – urządzenia, 

które przekształciło światło w uni-
wersalne narzędzie, zrewolucjoni-
zowało rozwój nauki i techniki 
oraz podniosło standard życia mi-
liardów ludzi. Pół wieku temu kali-

fornijskie laboratorium 
Theodore’a Maimana rozświetlił 
pierwszy błysk światła laserowe-
go. Już od pierwszych chwil laser 
i emitowane przez niego wiązki 
światła budziły wielkie zaintereso-
wanie. „Lasery są obecnie stoso-
wane w tak wielu dziedzinach, że 
często nie zdajemy sobie sprawy 
z faktu używania produktów lub 
technologii, które bez nich nie mo-
głyby istnieć” – mówi prof. dr hab. 
Czesław Radzewicz z Narodowe-
go Laboratorium Technologii 
Kwan towych.
http://mt.com.pl/?id=cwz&i=263

. . .

zbudowane dzięki użyciu 

światła laserowego

 optyczne ze-

gary atomowe mylą się mniej niż 
sekundę na miliardy lat. Dzięki la-
serom można przeprowadzić ope-
rację chirurgiczną w warunkach 
idealnej sterylności, korygować 
wzrok, leczyć stany zapalne, usu-
wać blizny i znamiona skóry lub 
niepotrzebne owłosienie. W prze-
myśle używa się laserów do cięcia 
i spawania, w telekomunikacji do 
przesyłania informacji za pomocą 
światłowodów. Lasery działają 
w pracowniach mikroskopowych 
i spektroskopowych. Potrafią 
schłodzić substancje do tempera-
tur bliskich zeru bezwzględnemu 
lub rozgrzewać do tak wysokich, 
że naukowcy pracują nad ich wy-
korzystaniem do generowania du-
żych ilości energii za pomocą kon-
trolowanej fuzji termojądrowej.
http://mt.com.pl/?id=cwz&i=264

49

czy wiecie k.indd   49

2010-06-16   10:30:31

background image

S

pektakularne zjawiska kwantowe, które od dłuż-
szego czasu uporczywie próbujemy zrozumieć, są 
na każdym kroku zaskakujące. Gdy wydaje nam 

się, że już je dość dobrze rozumiemy, natychmiast po-
jawia się nowe zjawisko, którego poznawanie należy 
znów rozpocząć od samego początku. Czasami jest 
tak, że najpierw teoretycznie dane zjawisko zostało 
przewidziane, a następnie potwierdzone doświad-
czalnie, a czasami odwrotnie: najpierw jakieś zjawi-
sko odkrywano, a dopiero później, na gruncie mecha-

niki kwantowej, udawało się je wytłumaczyć. Właśnie 
taki przypadek zdarzył się na początku poprzedniego 
wieku za sprawą, wtedy już niemłodego, holender-
skiego fizyka Heike Kamerlingha Onnesa, który w ro-
ku 1913 za swoje badania otrzymał Nagrodę Nobla 
w dziedzinie fizyki.

S P E C J A L I S T A   O D   N I S K I C H   T E M P E R A T U R

Krótkie przybliżenie postaci Onnesa należy chy-

ba rozpocząć od informacji, że był on uczniem kiedyś 
nam poznanych (MT 05/2007) Bunsena i Kirchhoffa. 

Byli oni już wtedy rozpoznawani w naukowym świe-
cie ze względu na swoje odkrycia w dziedzinie spek-
troskopii i niewątpliwie miało to duży wpływ na przy-
szłość Onnesa. Świadczy o tym choćby fakt, że w ro-
ku 1879 Onnes otrzymał stopień naukowy doktora na 
podstawie rozprawy o dowodach na ruch obrotowy 
Ziemi, a już w roku 1882 otrzymał posadę profesora 
fizyki doświadczalnej na uniwersytecie w Lejdzie. 
Tam całkowicie zmienił kierunek swoich naukowych 
zainteresowań i zajął się badaniami nad własnościa-
mi ciał schłodzonych do bardzo niskich temperatur. 
Były to badania nowatorskie, które wymagały przede 
wszystkim opracowania zupełnie wcześniej niezna-
nych technik schładzania ciał. Sam sposób pomiaru 
niskiej temperatury wymagał dużej innowacyjności. 
Warto sobie bowiem zdawać sprawę, że jeśli pierw-
szy raz w historii ludzkości osiągamy jakąś niską tem-
peraturę, to nie mamy nawet dobrego termometru, 
który mógłby ją dokładnie określić. W pewnym sensie 
dopiero osiągnięcie takiej temperatury pozwala na 
skonstruowanie termometru, który daje możliwość 
jej zmierzenia.

W roku 1904 Onnes założył na swoim uniwersy-

tecie bardzo nowoczesne i chyba największe w tam-
tych czasach laboratorium kriogeniczne, które w za-
mierzeniu miało doprowadzić do osiągnięcia napraw-
dę ekstremalnie niskich temperatur. I rzeczywiście 
tak się stało. Już w roku 1908 w laboratorium Onnesa 
nastąpił wielki przełom w schładzaniu substancji – 
uzyskanie temperatury 4 stopni w skali Kelvina 
i zmiana stanu skupienia helu z gazowej na ciekłą! 
Poprzednie takie wydarzenie miało miejsce na Uni-
wer sytecie Jagiellońskim w roku 1883, kiedy to Zyg-
munt Wróblewski i Karol Olszewski dokonali skrople-
nia tlenu i azotu (temperatury odpowiednio: 90 i 77 
stopni w skali Kelvina). Skroplenie helu przyniosło 
Onnesowi wielką sławę w świecie fizyki eksperymen-

j a k                     t o   o d k r y l i

eureka

!

Tomasz Sowiski 
jest fizykiem na 
Wy dziale Biologii 
i Nauk o rodowis-
ku UKSW i w Insty-
tucie Fizyki PAN. 
W 2005 roku sko -
czy studia na Wy-
dziale Fizyki Uni-
wersytetu Warszaw-
skiego w zakresie 

fizyki teoretycznej, a trzy lata póniej uzyska tam stopie  
naukowy doktora. Od lat zajmuje si popularyzacj nauk 
przyrodniczych. W roku 2008 otrzyma tytu Mistrza 
Popularyzacji Nauki „Zoty Umys” w konkursie Prezesa 
Polskiej Akademii Nauk.

niki kwantowej, udawało się je wytłumaczyć. Właśnie

Byli oni już wtedy rozpoznawani w naukowym świe

skiego w zakresie 

fizyki teoretycznej, a trzy lata póniej uzyska tam stopie
naukowy doktora. Od lat zajmuje si popularyzacj nauk
przyrodniczych. W roku 2008 otrzyma tytu Mistrza
Popularyzacji Nauki „Zoty Umys” w konkursie Prezesa 
Polskiej Akademii Nauk.

Niezwykłe 
pr
zewodnictwo 

(cz. 1)

TEKST REDNIO TRUDNY  

zz
z

z

T o m a s z   S o w i   s k i

50

fizyka k.indd   50

2010-06-16   16:37:02

background image

talnej i wszyscy zaczęli śledzić jego dalsze poczynania. 
Jednak największe odkrycie przyszło parę lat później.

W I Ą Z E K   T E M P E R A T U R Y 
  O P O R E M   E L E K T R Y C Z N Y M

Znanym powszechnie już w tamtych czasach 

faktem była informacja, że opór elektryczny wszyst-
kich krystalicznych przewodników rośnie wraz 
ze wzrostem temperatury. Najprostsze wyjaśnienie 
takiego zjawiska wydaje się bardzo intuicyjne i roz-
sądne. Oto ze wzrostem temperatury rosną termiczne 
drgania sieci krystalicznej przewodnika, a tym samym 
elektrony, które uczestniczą w przepływie prądu elek-
trycznego, są mocniej przez tę sieć rozpraszane. 
To oznacza, że znacznie trudniejsze jest utrzymanie 
uporządkowanego ruchu elektronów w temperatu-
rach wyższych niż w temperaturach niższych. 
Uporządkowany r
uch elektronów to natomiast nic 

innego jak właśnie przepływ prądu, którego natęże-
nie mierzymy w amperach. Aby podtrzymać ten upo-
rządkowany ruch elektronów, który jest nieustannie 
zaburzany przez drgającą chaotycznie sieć krystalicz-
ną, musimy do końców przewodnika przyłożyć napię-
cie elektr
yczne. Napięcie to musi być tym większe, im 
większe natężenie prądu elektrycznego chcemy uzy-
skać. Wielkością, która charakteryzuje dokładnie ten 
związek, jest opór elektryczny – wielkość pokazująca, 
jak bardzo sieć krystaliczna rozprasza przemieszcza-
jące się elektrony. Im drgania sieci krystalicznej są 
większe, tym mniejsze jest natężenie prądu, któr
uzyskamy po przyłożeniu danego napięcia. Zatem 
tym większy jest opór elektr
yczny przewodnika. Skoro 
natomiast rozpraszające drgania są tym większe, im 
większa jest temperatura, to stąd naturalny wniosek, 
że wraz z jej wzr
ostem musi rosnąć i opór elektryczny. 

Rozumowanie przedstawione powyżej jest 

oczywiście przeprowadzone na podstawie obserwacji 
zjawisk, jakie następują w temperaturach dość bli-
skich temperaturze pokojowej. Nie było do końca 
jasne, czy prawo wzr
ostu oporu elektrycznego wraz 
z temperaturą jest również słuszne w bardzo niskich 
temperaturach. Były różne co do tego przekonania 

i różne hipotezy. Można sobie przecież dość łatwo 
wyobrazić, że w bardzo niskich temperaturach ujaw-
niają się jakieś zjawiska, które powodują, że opór 
elektryczny zaczyna rosnąć, choć temperaturę nadal 
obniżamy. Jeśli zjawiska te w wyższych temperatu-
rach są zdominowane przez rosnące drgania sieci kry-
stalicznej, to przestają mieć znaczenie. Ale przy tem-
peraturach niskich, kiedy drgania sieci są bardzo ma-
łe, mogą być najważniejsze i całkowicie determino-
wać przewodnictwo elektryczne. Ze względu na brak 
danych doświadczalnych nie było wiadomo, kto w tym 
teoretycznym sporze ma rację.

O D K R Y C I E   N A D P R Z E W O D N I C T W A

To właśnie dlatego zbadaniem tego 

zjawiska (zależności oporu elektryczne-
go od temperatury) w niskich tempera-
turach postanowił zająć się Onnes 
w swoim supernowoczesnym laborato-
rium kriogenicznym. Jednym 
z pierwszych materiałów zbadanych 
przez Onnesa musiała być oczywi-
ście rtęć (Hg) – jedyny me-
tal, który w warunkach 
naturalnych jest ciekły 
(jak dziś już wiemy, jest 
to zresztą skutek bar-
dzo spektakularne-
go połączenia zja-
wisk mechaniki 
kwantowej i teorii 
względności). 
Temperatura topnienia 
rtęci to dopiero –39°C, 
czyli ok. 234 K. 

Wyniki, które uzyskał nasz dzisiejszy bohater, 

były tak niewiarygodne i spektakularne, że obiegły 
cały naukowy świat, a wykres doświadczalnej zależ-
ności oporu badanej próbki rtęci od temperatury prze-
szedł do historii. Wyglądał on tak:

51

fizyka k.indd   51

2010-06-16   16:37:02

background image

Z wykresu tego 

jasno widać, że gdy 
schładzamy rtęć, to jej 
opór elektryczny, tak jak 
można się spodziewać, 
maleje. Ale w momencie 
uzyskania temperatury 
ok. 4 K (dokładnie 4,2 K) 
jej opór spada tak bar-
dzo, że żadne dostępne 
Onnesowi urządzenie 
nie było w stanie go 
zmierzyć. Na tej podsta-
wie Onnes stwierdził, 
że dla jego próbki jest to 
na pewno mniej niż 10

–5

 

:

, bo taką czułość miały 

jego omomierze. Przy-
pomnijmy, że powyżej 
tej magicznej tempera-
tury opór był w tym przy-
padku rzędu 0,1 

:

. Choć 

sam Onnes oczywiście 
nie mógł tego wiedzieć, 

to dalsze badania pokazały, że ilekroć zwiększano 
czułość urządzeń pomiarowych, tylekroć przekonywa-
no się, że mierzony opór i tak jest niższy. Ostatecznie 
uznano, że rzeczywisty opór próbki to najprawdziw-
sze ZERO, a zjawisko nazwano NADPRZEWOD NIC-
TWEM. Temperaturę, po przekroczeniu której zwykły 
metal staje się nadprzewodnikiem, nazywamy tempe-
raturą krytyczną.

Już na pierwszy rzut oka sytuacja wydaje się 

bardzo nietypowa. Jeśli już, to należałoby spodziewać 
się niespodzianki całkowicie odwrotnej. Tak jak już 
mówiłem, po znacznym wyciszeniu drgań sieci kry-
stalicznej mogłoby raczej dojść do głosu inne zjawi-
sko, które zwiększałoby opór wraz ze spadkiem tem-
peratury. Wyniki Onnesa jakby przekonują, że nie tyl-
ko żadne dodatkowe mechanizmy nie dochodzą do 
głosu, ale nawet dotychczasowy mechanizm rozpra-
szania elektronów przestaje mieć znaczenie. Wygląda 
to tak, jakby poniżej pewnej temperatury drgania sie-
ci krystalicznej, które niewątpliwie nadal istnieją, 
przestawały rozpraszać uporządkowany ruch elektro-
nów. Elektrony jakby przestawały zupełnie czuć, 
że drga sieć przewodnika!

Warto może w tym miejscu dodać, że przekro-

czenie temperatury krytycznej zupełnie nie zmienia 
innych własności fizykochemicznych metalu. Ma on 
praktycznie tę samą gęstość, tę samą strukturę kry-
staliczną. Jedyne, co się zmienia, to fakt, że całkowi-
cie traci on opór elektryczny. To od razu sugeruje, że 
przejście do fazy nadprzewodnictwa jest raczej zwią-
zane z własnością samych elektronów niż z budową 
mikroskopową metalu jako całości.

Zjawisko nadprzewodnictwa było dla ówczes-

nych fizyków zupełnie niewyjaśnialne. Wybiegając 
w przyszłość, powiem zresztą, że i dziś nie do końca 
rozumiemy wszystkie jego aspekty. Ale wtedy, na po-
czątku XX wieku, to był naprawdę wielki szok, że mo-
że istnieć sytuacja, że prąd płynie w przewodniku bez 
przyłożonego napięcia. Brzmiało to tak niesamowicie, 
że aż trąciło herezją naukową. To trochę tak, jakby 
powiedzieć, że istnieje perpetuum mobile.

E F E K T   M E I S S N E R A

Ciało znajdujące się w stanie nadprzewodzą-

cym, oprócz tego, że ma zerowy opór elektryczny, ma 
zdumiewające i inne własności, z których najciekaw-
sze to własności magnetyczne. Jedną z nich jest tzw
efekt Meissnera, który polega na wypychaniu pola 
magnetycznego z wnętrza nadprzewodnika. Został 
on po raz pierwszy zauważony i dogłębnie przeanali-
zowany doświadczalnie przez Meissnera i Ochsend-
felda w 1933 roku.

Wyobraźmy sobie, że mamy zwykły metal, któ-

ry znajduje się w zewnętrznym stałym polu magne-
tycznym. Pole to wnika do próbki i powoduje, że ma-
teriał się w jakiś sposób polaryzuje. Niezależnie, co 
się dokładnie dzieje, to jedno jest pewne: we wnętrzu 
znajduje się jakieś pole magnetyczne. Jeśli jednak 
ochłodzimy ten metal do temperatury niższej niż 
temperatura krytyczna, okaże się, że pole magne-
tyczne jest całkowicie z niego wypchane. We wnę-
trzu nadprzewodnika powstają samoistnie takie 
prądy elektryczne, aby wytworzone przez nie pole 
magnetycznie dokładnie kasowało zewnętrzne pole 
magnetyczne. 

Efekt Meissnera jest najczęściej demonstrowa-

ny w doświadczeniu lewitującego magnesu. Jeśli 
położymy magnes na nadprzewodnik w temperaturze 
wyższej od temperatury krytycznej, to zostanie on 
do niego przyciągnięty, bo każdy metalowy przedmiot 
jest przyciągany przez magnes. Jeśli następnie nad-
przewodnik schłodzimy do temperatury niższej niż 
temperatura krytyczna, to na skutek efektu Meissnera 
zostaną w nim wyindukowane takie prądy, aby wy-
pchnąć pole magnetyczne od magnesu. To sprawi, 
że magnes uniesie się i będzie zwisał na takiej wyso-

j a k                     t o   o d k r y l i

eureka!

52

fizyka k.indd   52

2010-06-16   16:37:03

background image

kości, na której działająca na niego siła grawitacji bę-
dzie się równoważyła z siłą oddziaływania pomiędzy 
magnesem a prądami wyindukowanymi w nadprze-
wodnik
u. Film ilustrujący takie doświadczenie można 
znaleźć w wielu miejscach, np. na YouTube (http://
www.youtube.com/watch?v=4VGACLNfZ8s). 
To naprawdę wygląda jak czary.

Zaraz po odkryciu efektu Meissnera oczywiście 

zaczęto się zastanawiać nad możliwościami jego prak-
tycznego zastosowania. Jeden z takich sposobów moż-
na zobaczyć na innym bar
dzo ciekawym filmie przed-
stawiającym lewitującą kolejkę (http://www.youtube.
com/watch?v=GHtAwQXVsuk&feature=related).

I E C Z N Y   P R Ą D

Warto sobie na zakończenie zadać pytanie, co 

to tak naprawdę znaczy, że opór elektryczny nadprze-
wodnika jest równy zero. Ponieważ nie jest to zbyt in-
tuicyjne stwierdzenie, nawet najlepsi fizycy starali się 
znaleźć odpowiedź na to pytanie. Chyba najlepszą 
z nich dali J. F
ile i R.G. Mills w roku 1963. Wykonali 
oni dość proste koncepcyjnie doświadczenie z nad-
przewodnikiem w kształcie pierścienia. W temperatu-
rze większej niż temperatura krytyczna umieścili owy 
pierścień w zewnętrznym polu magnetycznym, które-
go kierunek był równoległy do osi symetrii pierście-
nia. Pole to oczywiście wnikało do wnętrza materiału. 
Następnie schłodzili pierścień do fazy nadprzewodzą-
cej, sprawiając, że ze względu na efekt Meissnera 
pole magnetyczne zostało z jego wnętrza wypchnięte 
przez prąd elektr
yczny, który został wyindukowany 
w nadprzewodniku. Ze względu na symetrię proble-
mu prąd wyindukowany został w taki sposób, że za-
czął krążyć wzdłuż pier
ścienia dookoła jego osi syme-
trii. Prąd ten wytwarzał pole magnetyczne w taki spo-
sób, aby pole magnetyczne we wnętrzu było równe 
zero. Po wyłączeniu zewnętrznego pola magnetyczne-
go prąd płynący w nadprzewodniku oczywiście pozo-
stał, a File i Mills chcieli sprawdzić, jak długo taki 
stan będzie się utrzymywał. 

W warunkach normalnych, na skutek istnienia 

oporu elektrycznego, prąd taki natychmiast przestał-
by płynąć, a zgromadzona w nim energia zamieniłaby 
się na ciepło i ogrzała materiał. W sytuacji jednak, 
gdy opór elektr
yczny materiału (przynajmniej teore-
tycznie) jest równy zero, prąd taki powinien płynąć 
wiecznie. Jest to zatem doskonały test na sprawdze-
nie, czy przypadkiem opór elektr
yczny nadprzewodni-
ka nie jest, choć bardzo mały, to jednak niezerowy. 

Po siedemdziesięciu dniach utrzymywania ma-

teriału w fazie nadprzewodzącej File i Mills przerwali 
doświadczenie, nie obserwując żadnej zmiany w na-
tężeniu płynącego w nadprzewodniku prądu. Na pod-
stawie dokładności przyrządów, którymi dysponowali, 
oszacowali czas, po jakim najwcześniej prąd w nad-
przewodnik
u zaniknie. Zrobili to po prostu przy za-
łożeniu, że zanikałby on wolniej, niż wynosi dokład-
ność ich przyrządów
, które żadnego zaniku przez te 
70 dni nie zaobserwowały. Choć może wydawać się 
to zdumiewające, doświadczenie Fila i Millsa prze-
konuje ponad wszelką wątpliwość, że jeśli tylko 
prąd w nadprzewodniku zaniknie, to stanie się to 
nie wcześniej niż za 100 000 lat! Chyba nie ma lep-
szego uzasadnienia, że opór elektr
yczny nadprze-

wodzącego materiału do tak dokładnie zmierzone 
doświadczalnie ZERO jak tylko się da!

K R Y T Y C Z N E   P O L E   M A G N E T Y C Z N E

Na zakończenie warto jeszcze podkreślić jedną 

własność fazy nadprzewodzącej metali. Jak już wie-
my, pojawia się ona po przekroczeniu pewnej specy-
ficznej dla danego materiału temperatury, nazywanej 
temperaturą krytyczną. Poniżej tej temperatury mate-
riał jest nadprzewodnikiem. Jest tak również wtedy, 
gdy umieścimy go w jakimś nie za dużym polu ma-
gnetycznym. Dla każdej temperatury poniżej tempera-
tury krytycznej istnieje jednak takie natężenie pola 
magnetycznego (zwanego natężeniem krytycznym), 
które niszczy fazę nadprzewodzącą, zamieniając ma-
teriał znów w zwykły przewodnik. Nawet jeśli mate-
riał jest poniżej temperatury krytycznej. Można po-
wiedzieć, że pole magnetyczne jest na tyle silne, 
że nadprzewodnik nie może go wypchnąć ze swojego 
wnętrza. Pole wnika do środka i niszczy efekt nadprze-
wodzenia.

Niszczenie fazy nadprzewodzącej przez silne 

pole magnetyczne jest całkowicie odwracalne. Jeśli 
tylko wyłączymy pole lub nawet jeśli tylko zejdziemy 
z jego natężeniem poniżej natężenia krytycznego, to 
materiał natychmiast stanie się z powrotem nadprze-
wodnikiem. Takie zachowania nadprzewodnika było 
dodatkową zagadką, którą należało rozwikłać.

W Y Z W A N I E   D L A   T E O R E T Y K Ó W

Odkrycie nadprzewodnictwa postawiło przed 

fizykami (tym razem teoretykami) bardzo trudny 
orzech do zgryzienia. Należało przede wszystkim zro-
zumieć, czym na poziomie mikroskopowym jest nad-
przewodnictwo i dlaczego opór elektryczny spada 
tak drastycznie do zera. No i dlaczego nadprzewodnik 
wypycha pole magnetyczne ze swojego wnętrza oraz 
dlaczego silne pole niszczy fazę nadprzewodzącą. 
Teoretycy dostali zagadkę, której rozwiązanie było 
bardzo trudne, a niektóre jej elementy nie są jeszcze 
do dziś zupełnie rozwiązane. Ale o tym już następ-
nym razem... 

z

53

fizyka k.indd   53

2010-06-16   16:37:04

background image

N

a początek zakładamy wir-
tualny fartuch kucharski, ta-
kąż czapkę i zgodnie z obiet-

nicą przystępujemy do wykona-
nia fotooptycznego deseru.

Zaczynamy od szczypty 

historii, od efektownego do-
świadczenia wykonanego na 
początku XIX wieku. I w tym 
momencie popatrzmy na rysu-
nek

 

1

. Najprostszej konstrukcji 

camera obscura na swej tylnej 
ścianie odtwarza obraz obiektu 
znajdującego się na zewnątrz.

Za przełomową datę w historii fotografii uznaje-

my rok 1822, w którym Francuz Wiktor Niépce po raz 
pierwszy otrzymał obraz na płytce szklanej pokrytej 
asfaltem. Epokowym osiągnięciem Niépce’a było 
umieszczenie owej bardzo mało czułej żywicy na płyt-
ce, na tylnej ścianie camery obscury. Naświetlanie 
było wtedy „dość” długie, bo trwało 10 godzin. 
Niewyraźny obraz powstały na warstewce asfaltu 
po kilkunastu następnych godzinach zupełnie zniknął. 
Na pozór całkowita klapa. W rzeczywistości – nie. 
Dzięki połączeniu światłoczułej substancji (nawet tak 
niedoskonałej jak żywica) z zastosowaniem układu 
optycznego camery obscury, jakiego dokonał właśnie 
Niépce, położył on trwały fundament pod przyszły, 
bardzo już później szybki rozwój techniki fotograficznej.

Zasada została odkryta. Teraz trzeba było tylko 

pracować nad udoskonaleniem poszczególnych etapów.

N A   C Z Y M   U T R W A L A Ć   R Y S U N E K ?

Pierwszą sprawą po odkryciu Niépce’a było 

znalezienie substancji bardziej fotoczułej od asfaltu. 
Po wielu przymiarkach zwrócono uwagę na chlorek 
srebra.

Ten związek ma długi i pokrętny życiorys. 

Średniowieczni alchemicy wiedzieli, że normalnie bia-
łe kryształki azotanu srebra albo potarte nimi przed-
mioty wystawione na działanie światła, po pewnym 
czasie całkowicie czernieją. Pierwszym człowiekiem, 
o którym już ze źródeł historycznych wiemy, że zasto-
sował związki srebra do prymitywnego utrwalenia 
obrazów, był niemiecki lekarz Henryk Schultze. 
Schultze chciał wynaleźć substancję, która wystawio-
na na działanie słońca, mogłaby następnie świecić 
w ciemności. Wiedział już z własnego doświadczenia, 
że związki srebra są szczególnie czułe na działanie 
światła i dlatego najbardziej będą się nadawały do 
jego celów. W swej pracy Schultze doszedł do zadzi-
wiających, choć wcale niezamierzonych rezultatów. 
W 1727 roku, zamiast substancji – magazynu światła, 
odkrył związek bardzo szybko i silnie czerniejący na 
słońcu. Związkiem tym był właśnie chlorek srebra AgCl.

Oczywiście i my możemy odtworzyć odkrycie 

niemieckiego lekarza sprzed 280 lat. Potrzebny nam 
tu będzie azotan srebra AgNO

3

 i sól kamienna, a więc 

chlorek sodu NaCl.

W tym momencie trzeba koniecznie przypo-

mnieć i przestrzec: – Trzeba pracować uważnie, z całą 
świadomością, roztwór AgNO

3

 jest bardzo zdradliwy

Na początku bezbarwny, ale gdy wyschnie, od razu 

Z zawodu chemik. Z pasji – po-
pu laryzator nauki. Z charakteru 
nieugity bojownik o prawd. 
onierz AK, powstaniec war sza-
wski. W czasie czynnego y cia 
zawodowego kierownik Pra co-
wni Bada Jakoci Po wok w In-
stytucie Mechaniki Pre cyzyjnej. 
Autor wielu prac naukowych i po-
nad 50 ksiek popularnonauko-
wych. Na tych publikacjach wy-
choway si ju dwa pokolenia 
chemików. Ju od 1952 roku pi-
sze do „Modego Technika”.

c h e m i a         p r a k t y c z n a

Stefan Skowski

Zasada została odkryta. Teraz trzeba było tylko 

pracować nad udoskonaleniem poszczególnych etapów.

N A   C Z Y M   U T R W A L A Ć   R Y S U N E K ?

Pierwszą sprawą po odkryciu Niépce’a było

Fotooptyczny 

deser

S t e f a n   S  k o w s k i

TEKST REDNIO TRUDNY 

zz
z

z

Epokowe odkrycie Niepce’a.

54

1

chemia k.indd   54

2010-06-16   17:49:44

background image

czernieje. Dlatego palce, ubranie, stół, a może i firan-
ki, zwyczajnie wszystko, co znajduje się wtedy w za-
sięgu rąk, jeżeli tylko zabr
udzi się roztworem AgNO

3

 – 

sczernieje. I mało tego, niczym się już nie da wywa-
bić. No może wyjątek stanowi tu nasza skóra, której 
też nie uda się zmyć, za to po kilku dniach się złusz-
czy.

Teraz możemy się zabrać do pracy. Probówkę 

napełniamy do połowy wodą destylowaną (a jeżeli ta-
kiej nie mamy
, to wodą uzyskaną ze stopienia szronu, 
jaki zawsze pokrywa zamrażalnik domowej lodówki). 
W wodzie rozpuszczamy 2–3 małe kryształki AgNO

3

Osobno, w drugiej probówce rozpuszczamy ćwierć 
łyżeczki chlorku sodu NaCl.

Oba roztwory są bezbarwne i klarowne, 

zgadza się?

A teraz do roztworu AgNO

3

 wkraplamy powoli 

roztwór NaCl. I co się dzieje? Już dodanie pierwszej 
kropli NaCl powoduje zmętnienie i wytrącenie się bia-
łego serowatego osadu, który powoli opada na dno

 

2

.

Roztwór NaCl dodajemy po kropli tak długo, 

aż przestanie się wytwarzać biały osad.

Co to jest za osad? Po co go strącamy?
Popatrzmy w tym momencie na równanie reakcji:
AgNO

3

 + NaCl

 

—–

> NaNO

3

 + AgCl

p

Spróbujmy teraz zapisać to jonowo:
Na

+

 + Cl

 + Ag

+

NO

3

 

—–

> Na

+

NO

3

 

 + AgCl

p

z czego wynika, że w roztworze wodnym anio-

ny chloru Cl

 łączą się z kationami srebra Ag

+

 i dają 

nierozpuszczalny osad chlorku srebra AgCl. A skiero-
wana do dołu strzałka umieszczona za symbolem 
AgCl

p informuje, że związek jest nierozpuszczalny 

i w postaci osadu opada na dno naczynia.

Warto dobrze zapamiętać tę reakcję strącania 

się AgCl, ponieważ przeprowadzając ją, można bar-
dzo szybko i łatwo wykryć obecność kationów srebra 
Ag

+

 i anionów Cl

.

Strąćmy teraz w probówce odrobinę osadu 

chlorku srebra AgCl.

Po chwili, gdy już cały osad opadnie na dno, 

zlejmy ostrożnie klarowny roztwór znad osadu i wtedy 
do probówki z osadem AgCl dodajmy 10% wodny roz-
twór amoniaku. Mieszamy całość i zaraz przekonamy 

się, że biały osad zniknie, po prostu się rozpuści.

I to z tej reakcji skorzystamy, szykując nasz deser.

W R A C A M Y   D O   D O Ś W I A D C Z E Ń   S C H U L T Z A

Przywołany przez nas z historii Niemiec napeł-

niał butelki mieszaniną chlorku srebra z kredą, od ze-
wnątrz do szkła przykładał papierowe szablony liter, 
a całość wystawiał na działanie słońca. Po kilku minu-
tach chlorek czerniał z wyjątkiem miejsc osłoniętych 
szablonami. W ten sposób na czarnym tle powstawa-
ły wyraźnie białe litery

 

3

.

Innym ra-

zem zamiast liter 
niemiecki lekarz 
do ścianek butelki 
przykładał liście 
albo motyle 
i otrzymywał ich 
jasne sylwetki 
na zaczerniałej 
powierzchni chlor-
ku srebra. Trudno 
taką zabawę, bo 
tak traktował sam 

wynalazca swoje 
odkrycie, nazwać 
fotografią.

Efekty ta-

kich działań były 
oczywiście bardzo 
krótkotrwałe, bo 
po zdjęciu szablo-

nu biały rysunek utworzony z chlorku srebra pod 
wpływem światła szybko czerniał, a tym samym cały 
obraz ginął. Czyli dobrze, ale nie bardzo, jak mówili 
starzy górale.

A   T E R A Z   S C H E E L E   I   A M O N I A K

Następnego, 

zresztą bardzo waż-
nego kroku, który 
jednak niestety po-
szedł na całe lata 
w zapomnienie, 
dokonał w roku 
1777 znany chemik 
szwedzki Karol 
Scheele. Zostawił on 
opis swojej metody:

– Na papier 

pokryty chlorkiem 
srebra kładzie się np. 
szablony liter i całość 
wystawia na działa-
nie słońca. W miej-
scach niekrytych sza-
blonami chlorek sre-
bra czernieje.

Następnie 

papier zanurza się 
w roztworze amonia-
ku NH

3

 aq. Teraz roz-

twór ten rozpuszcza 

Roztwór chlorku sodu dodany do roztworu AgNO

3

 powo-

duje wytrcanie si osadu AgCl.

Wyniki bada Schultza.

2

3

Kolejny krok nalea 
do Scheelego. Odkry on, 
e amoniak rozpuszcza AgCl.
1 – papier pokryty AgCl
2 – amoniak

4

55

1

2

chemia k.indd   55

2010-06-16   17:49:45

background image

tylko niesczerniały chlorek srebra, a więc chlorek 
z miejsc poprzednio nienaświetlonych. W ten sposób, 
dzięki usunięciu resztek chlorku srebra, obraz na pa-
pierze zostaje utrwalony, ponieważ przestaje być już 
wrażliwy na działanie światła

 

4

.

Niestety, tym genialnym odkryciem, po przed-

wczesnej śmierci szwedzkiego chemika, nikt się bliżej 
nie zajął.

My za to skorzystamy z tego odkrycia. Bez tego 

nasz fotochemiczny deser nie powstanie.

Wykonajmy czarnym długopisem rysunek na 

przezroczystej folii albo weźmy staromodną żyletkę

 

5

. Teraz arkusz białego kserograficznego papieru po-

tnijmy na kawałki wielkości pocztówki. W probówce 
napełnionej wodą destylowaną rozpuszczamy 0,5 g 
AgNO

3

, kartkę papieru kładziemy na płytce szklanej 

i za pomocą pędzelka zwilżamy całą roztworem 
AgNO 

3

. Gdy tylko to zrobimy, kładziemy na niej bibuł-

kę nasyconą wodnym roztworem NaCl. Od tej chwili 
nie wolno już pracować przy świetle dziennym. 
Dalsze czynności trzeba obowiązkowo wykonywać 
przy świetle pomarańczowym.

Po nałożeniu bibuły nasyconej NaCl na po-

wierzchni karteczki papieru zajdzie znana nam już 
reakcja:

AgNO

3

 + NaCl

 

—–

> NaNO

3

 + AgCl

p

Z tym że utworzony AgCl pokrywać będzie cie-

niutką równomierną warstewką całą karteczką. Po 
2–3 minutach bibułkę zdejmujemy, karteczkę odwra-
camy na drugą stronę, kładziemy na płytę szklaną, 
przyciskamy mocno i w takich warunkach suszymy

 

5

I tu trzeba drugi raz podkreślić – musi się to odbywać 
przy świetle pomarańczowym. Światłoczułość, czyli 
wrażliwość na działanie światła, AgCl wzrasta wraz 
z jego wysychaniem. Następnego dnia, dalej przy 
świetle pomarańczowym, na suchą karteczkę odwró-
coną stroną pokrytą do góry kładziemy rysunek lub 
żyletkę. Teraz całość wynosimy na słońce albo 
umieszczamy pod silną żarówką. Po 5 minutach za-
uważymy, że tło rysunku i te powierzchnie karteczki, 
których nie zakrywała żyletka, silnie ściemniały. 
Nie zdejmując rysunku lub żyletki, przenosimy całość 
do pomieszczenia z oświetleniem pomarańczowym. 
Dopiero teraz możemy zdjąć żyletkę lub kalkę.

No i co widzimy?
Mniej lub bardziej ostry jasny rysunek albo kon-

tur żyletki na ciemnym tle. A więc metodą fotoche-
miczną otrzymaliśmy negatyw, czyli obraz o odwróco-
nym układzie partii jasnych i ciemnych. Inaczej moż-
na powiedzieć, że jasnemu tłu na kalce odpowiada 
ciemne tło na papierze i odwrotnie – jasne linie rysun-
ku na papierze zostały zastąpione czarnymi na kalce.

Jednym słowem, zaszło tu odwrócenie układu 

jasne–ciemne. Tylko nie próbujmy jeszcze badać do-
kładnie swojego pierwszego negatywu przy świetle 
dziennym, bo go od razu zniszczymy. Jasne linie na 
rysunku zawdzięczmy przecież temu, że czarne linie 
na kalce osłoniły sobą chlorek srebra przed działa-
niem światła. Jeżeli teraz negatyw wyniesiemy na 
światło, to podziała ono natychmiast na biały chlorek 
srebra i spowoduje jego ściemnienie.

A teraz, żeby temu zapobiec, skorzystamy z od-

krycia Scheelego. Zwitek waty moczymy w 10% roz-
tworze amoniaku NH

3

 aq i pocieramy nim jasne partie 

negatywu. Możemy też na cały negatyw położyć bi-

bułę nasyconą NH

3

 aq. Ten związek stosunkowo ła-

two roztwarza nienaświetlony AgCl. Po 10 minutach 
bibułę usuwamy, karteczki płuczemy dokładnie wodą 
i dopiero teraz możemy je dowolnie długo oglądać 
na słońcu. Zachodzącą reakcję można zapisać tak:

AgCl + 2NH

3

 aq

 

—–

> Ag(NH

3

)

2

Cl

Powstający związek o wzorze właśnie 

Ag(NH

3

)

2

Cl nazywamy chlorkiem dwuamonosrebro-

wym.

I D Z I E M Y   Ś L A D A M I   N I É P C E ’ A

Jak już sobie powiedzieliśmy, ten Francuz po 

raz pierwszy otrzymał obraz na płytce szklanej pokry-
tej asfaltem. My na szczęście znamy już o wiele bar-
dziej czułe związki na światło niż chlorek srebra. 
I właśnie tym związkiem pokryty kartonik umieścimy 
w naszej camerze obscurze.

W pudełku od butów, w krótszej jego ściance, 

robimy mały otworek. Jego średnica powinna wyno-
sić nie więcej niż 2 mm. Przygotowany znanym już 
sposobem kartonik pokryty chlorkiem srebra i wysu-
szony przy pomarańczowym świetle umieszczamy 
wewnątrz pudełka i przytwierdzamy pinezkami na 
ściance przeciwległej do tej z otworkiem. Pudełko 
zamykamy i żeby światło nie wpadało bocznymi 
szparami, owijamy je starannie czarnym papierem, 
oczywiście w taki sposób, żeby nasz otworek nie 
został zakryty.

W słoneczny dzień wynosimy pudełko na dwór 

i ustawiamy je w odległości 1–2 m od drzewa, krzak
czy np. metalowej kraty ogrodzeniowej. I pozostawia-
my tak przez 4–6 godzin. Później, po otwarciu pudeł-
ka, ale koniecznie przy świetle pomarańczowym, na 
powierzchni papieru zauważymy, jasne kontury krza-
ka, drzewa lub kraty.

Ale co to, obraz jest odwrócony.
A tak. Przy stykowym kopiowaniu rysunku na 

papierze mamy tylko odwrócenie stosunku światło – 
cień. Inaczej w camerze obscurze, bo tak szumnie na-
zywamy nasze pudełko z otworkiem, tu zajdzie jesz-
cze dodatkowo odwrócenie obrazu do góry nogami. 
Dlaczego tak się dzieje, łatwo jest zrozumieć, patrząc 
na rysunek

 

1

, na którym widać bieg promieni świa-

tła w naszym pudełku.

Ale i to jeszcze nie koniec. Żeby nasz fotoche-

miczny deser był trwały, trzeba amoniakiem usunąć 
niezaciemniałe resztki chlorku srebra. W przeciwnym 
razie nasz trud pójdzie na marne, bo cała kartka sta-
nie się czarna. I wtedy zamiast smacznego deseru 
dostaniemy sfermentowany, spleśniały gniot.

I   C O   D A L E J   Z   C A M E R Ą   O B S C U R Ą ?

Deser się nam udał. Zafundujmy sobie jeszcze 

porcję dobrych lodów. W przeciwieństwie do po-
przedniego, nie będzie to deser wirtualny, ale rzeczy-
wisty, na który sobie zasłużyliśmy. W 1822 roku po 
odkryciu przez Niepce’a możliwości otrzymywania 
obrazu na płytce pokrytej asfaltem i umieszczonej 
w camerze obscurze, zainteresowanie tym przyrzą-
dem optycznym wyraźnie wzrosło i to od razu dwu-
kierunkowo.

Mechanicy fizycy udoskonalili camerę obscurę, 

poprawiając optykę, żeby obraz projektowany, a więc 

c h e m i a         p r a k t y c z n a

56

chemia k.indd   56

2010-06-16   17:49:46

background image

Dowiadczenie Scheelego
1 – surowce i materiay
2 – nakadanie na arkusz papieru roztworu AgNO

3

3 – nakadanie na pokryty AgNO

3

 papier bibuy nasyconej

      NaCl 

4 – suszenie
5 – nakadanie rysunku albo yletki
6 – nawietlanie
7 – na papierze ju jest gotowy jasny obraz na ciemnym tle

5

57

chemia k.indd   57

2010-06-16   17:49:46

background image

rzucany na matówkę, był jak najbardziej czytelny. 
Artyści rysownicy posługiwali się camerą obscurą 
i w ten sposób utrwalali architekturę, okazy biologicz-
ne i ludzkie postacie.

Drugi kierunek, który reprezentowali głównie 

chemicy i przyrodnicy z uporem i konsekwencją praw-
dziwych hobbystów, to możliwości łatwego utrwale-
nia obrazu, jakie dawała camera obscura.

To właśnie do tego ostatniego grona należał 

francuski lekarz Ludwik Daguerre. Prowadził on swo-
je prace nadzwyczaj systematycznie. Zaczął od bada-
nia znanych już w tamtych czasach światłoczułych 
związków srebra. Wybrał z nich halogenowe związki 
srebra. Konkretnie z rodziny AgCl, AgBr, AgI. Lekarz 
nasz wybrał jodek srebra, bo właśnie on najszybciej 
reagował na światło

 

6

.

Niestety próby umieszczania w camerze obscu-

rze płytek pokrytych jodkiem srebra przez długi czas 
nie dawały pozytywnych rezultatów. Na to, żeby na 
powierzchni jodku powstał wyraźny obraz, próbne 
płytki trzeba było naświetlać co najmniej przez kilka 
godzin. Aż kiedyś…

Daguerre włożył do camery obscury płytkę po-

krytą jodkiem srebra, ponieważ chciał uzyskać obraz 
pobliskiego kościoła. Po kilku minutach słońce zaszło 
za chmury. Z odpowiednimi środkami ostrożności 
(światło) wyjęta z camery obscury płytka powędro-
wała do światłoszczelnej szafy z odczynnikami

 

7

.

Następnego dnia, kiedy znów świeciło słońce, 

nasz nowy znajomy chciał wczorajszą płytkę powtór-
nie umieścić w camerze obscurze, otworzył szafę 
i oniemiał. – Jego płytka pokryta jodkiem srebra, 
naświetlana przecież tylko kilka minut, błyszczała 
srebrzystym obrazem kościoła.

Analizując to zjawisko, eksperymentator 

stwier dził, że obraz utworzony jest z maleńkich drobi-
nek rtęci. Ale skąd się ona tu wzięła? I okazało się, 
że płytka leżała przez kilkanaście godzin w sąsiedz-
twie otwartego naczynia z rtęcią.

My dziś dobrze wiemy, że nawet w temperatu-

rze otoczenia rtęć na otwartej przestrzeni paruje, a jej 
pary są bardzo szkodliwe. Francuz tej wiedzy jeszcze 
nie miał. Przecież dopiero nie tak dawno wycofano 
z użycia rtęciowe termometry. Rtęć była wtedy uży-
wana również jako środek przeczyszczający.

Wróćmy jednak do doktora Daguerre’a. Odkrył 

on bardzo doniosły dla przyszłego rozwoju fotografii 
proces wywoływania. Istota tego procesu polegała 
na wielokrotnym skróceniu czasu powstawania niewi-
docznego jeszcze obrazu metodą chemiczną. Żeby na 
pokrytych warstewką jodku płytkach otrzymać obraz, 
trzeba było naświetlać je wiele godzin. Tymczasem 
okazało się, że już po kilku minutach naświetlania 
w warstewce jodku srebra zachodzą pewne, gołym 
okiem niewidoczne, przemiany. I dzięki tym przemia-
nom miejsca, poddane uprzednio działaniu światła, 
nabierają teraz zdolności gromadzenia na swojej 

58

c h e m i a         p r a k t y c z n a

Serce wynalazku Daguerre’a
1 – wypolerowana pytka miedziana
2 – galwanicznie naoona warstewka srebra
3 – czsteczki jodu osiade przez sublimacj 
      na powierzchni srebra

Moe to tylko legenda, a moe szczliwy przypadek. 
Faktem bezspornym jest, e Daguerre uznany zosta 
za odkrywc procesu wywoywania obrazów.

W rankingu wiatoczuoci wygra AgI.

6

8

7

1

2

3

chemia k.indd   58

2010-06-16   17:49:46

background image

powierzchni drobinek rtęci

 

8

. Pary rtęci, osiadając 

na naświetlonych miejscach, spełniają rolę wywoły-
wacza, i dzięki ich pomocy powstaje wyraźny, meta-
licznie błyszczący obraz.

Odkrycie tej metody pozwoliło Daguerre’owi 

skrócić czas naświetlania płytek z kilku godzin do kil-
kunastu minut, i właśnie to pozwoliło nadać całemu 
procesowi fotografii praktycznego znaczenia

 

9

.

Od roku 1829 Daguerre rozpoczął współpracę 

z Niepce’em, a po jego śmierci z jego synem 
Izydorem. I w 1835 roku powstały już zupełnie niezłe 

obrazy zwane dagerotypami. Ta metoda przeżyła 
okres dużej, ale krótkiej popularności. A od połowy 
XIX wieku do fotografii wkroczyły już błony negaty-
wowe i pozytywowe papiery.

A czy w obecnym aparacie fotograficznym są 

jeszcze pozostałości dawnej camery obscury?A jakie 
chemiczne reakcje zachodzą w tym maleńkim pude-
łeczku?

Żadne. Sama fizyka, sama elektronika.
Następnym razem zajmiemy się już światłoczu-

łymi związkami żelaza. 

z

59

Jak powstawa dagerotyp
1 – szlifowanie i polerowanie pytki miedzianej
2 – galwaniczne pokrywanie pytki srebrem
3 – na powierzchni srebra osiadaj drobiny sublimujcego jodu
4 – pytka ze srebrem i jodem umieszczana jest w camerze obscurze
5 – po 3–5 minutach nawietlania ukryty obraz wywoywany jest parami rtci.  
      Drobiny rtci osiadaj i wi si chemicznie tylko z miejscami powierzchni 
      pytki, w których wiato wywoao rozkad AgI 
6 – proces utrwalania. Roztworem tiosiarczanu sodu z powierzchni pytki 
      usuwany jest nienawietlony AgI
7 – gotowy dagerotyp. Drobiny amalgamatu srebra tworz obraz licia.

9

chemia k.indd   59

2010-06-16   17:49:46

background image

   

Szko ła Wy na laz ców

Szko ła Wy na laz ców

Zadaniem Waszym było 

ograniczyć ujemne rezultaty niepo-
hamowanej energii małych dzieci:

 „Jak pomalować meble

dla przedszkoli, żeby dzieci nie
dały rady zniszczyć i podrapać
farby?”.

Dzieci, małe przedszkolaki, 

to prawdziwy wulkan energii, któ-
rą muszą wyładować na dowolnej 
aktywności. Ofiarami tej aktywno-
ści i ciekawości poznawczej pada-
ją wszystkie zabawki, a lalki cier-
pią na „rozdarcie brzucha”, bo 
przecież maluch musi zobaczyć, 
co jest w środku! Oczywiście ofia-
rami takiej aktywności padają też 
meble przedszkolne i domowe. 
Co dziecko może zrobić z meblem? 
Może: wywracać, stawiać jeden 
na drugim, jeździć po blatach sa-
mochodzikami, z których wcze-
śniej zdjęło kółka, stukać klockami, 
młotkami i innymi twardymi przed-
miotami. Co to oznacza dla np. 
producenta mebli przedszkolnych? 
Ma zasadniczo dwa wyjścia: może 
np. pomalować je jakąś niesłycha-
nie odporną farbą, np. dwuskładni-
kową farbą epoksydową, ale tu 
wkroczy Sanepid, który określa, 
jakimi farbami można malować 
sprzęty dla dzieci, które m.in. gry-
zą meble, a przecież nie mogą się 
zatruć! Cóż więc pozostaje? 
Najlepiej, gdyby meble wykony-
wać z jakieś tworzywa, barwione-
go w masie, a wtedy niezależnie 

od różnych uszkodzeń powierzch-
niowych zawsze byłyby w jedna-
kowym kolorze, a tych zadrapań 
nie byłoby widać. Problem jest, 
jak widać, niełatwy.

Zobaczmy, jak sobie z nim 

poradzili nasi Czytelnicy.

Klara Czyżewska z Modl ni-

cy (4 pkt.) proponuje rozwiązanie 
proste jak jajo Kolumba. Na wstę-
pie pyta retorycznie: „a czy ko-
niecznie trzeba meble malować? 
Przecież drewniane też są ładne. 
Surowe drewno można zabezpie-
czyć lakierem, który naprawdę 
ciężko zdrapać. Można meble dla 
przedszkolaków inaczej ozdobić 
np. dostępnymi na rynku nalepka-
mi wielokrotnego użytku”. Prawda, 
że kolorowe podoba się dzieciom, 
jednak czasem jest kiczowate. 
Poza tym w dobie trendów ekolo-
gicznych naturalne, drewniane 
meble znalazłyby swoich zwolen-
ników.

To prawda, ale jak wygląda-

łyby przedszkola jednolicie drew-
nopodobne? Prowadziłoby to do 
pewnej monotonii, jednakże jest 
to jakieś wyjście!

Konrad Fajer (3 pkt.) propo-

nuje metody psychologiczne i pi-
sze: znając dzieci, myślę, że żadna 
farba nie wytrzyma ich ciągłego 
biegania, uderzania, rozrzucania 
i stosowania wszystkich innych 
czasowników kończących się na 
-ania. Myślę, że dobrze by było 
zachęcić dzieci do tego, żeby o te 
meble dbały. Mogłyby malować na 
ławkach, a pod koniec dnia najład-
niejszy rysunek (oraz najlepiej za-
chowany stolik) dostawałby nagro-
dę w postaci np. wyboru zabawy 
czy deseru po obiedzie. Może 
i w ten sposób można by uchronić 
ławki przed degradacją? Ha! Może 
by to coś dało. W każdym razie 
jest to jakiś pomysł.

Michał Wadas (5 pkt.) pro-

ponuje wtłaczać farbę do drewna 
w procesie analogicznym do im-
pregnacji ciśnieniowej – jednak 
zamiast impregnatu stosowany 
byłby barwnik. Drewno byłoby na-
sycone kolorem w całej objętości, 
więc nawet jeśli dzieci zadrapały-

by meble ostrym przedmiotem – 
drewno jest danego koloru w całej 
objętości. Innym rozwiązaniem, 
choć już zahaczającym o strzelanie 
z armaty do wróbli, byłaby uprawa 
takiego drzewa, które miałoby 
określony kolor drewna już w cza-
sie rośnięcia.

I to jest dobra propozycja. 

Nawiasem mówiąc, o ile uprawa 
drzewa o „zadanym” kolorze jest 
raczej niewykonalna, to można 
jednak, przez podlewanie cieczą 
zawierającą barwnik, uzyskać 
drewno w niemal dowolnym kolo-
rze. Rzecz jasna farba, rozpuszczo-
na w wodzie, nie może być tok-
syczna dla drzewa. Wymienionym 
Kolegom gratuluję, przydzielam 
punkty i nagrody!

Ranking bieżący
Szkoły Wynalazców: 

     

  1. Michał Turski 

(11 pkt.)

  2. Nelliusz Frącek 

(9 pkt.)

  3. Konrad Fajer 

(7 pkt.)

  4. Agnieszka Stokłosa 

(5 pkt.)

  5. Michał Wadas 

(5 pkt.)

  6. Marek Bielecki 

(4 pkt.)

  7. Klara Czyżewska 

(4 pkt.)

  8. Jan Krzanowski 

(4 pkt.)

  9. Daniel Nazaruk 

(4 pkt.)

 10. Przemysław Pijaj 

(4 pkt.)

 11. Sebastian Stojak 

(4 pkt.)

 12. Leszek Sikora 

(4 pkt.)

 13. Kinga Tobała 

(4 pkt.)

 14. Dawid Żurawski 

(4 pkt.)

 15. Jakub Janusz 

(3 pkt.)

 16. Kacper Nowak 

(3 pkt.)

A oto nowy problem:
Nie tak dawno jeszcze popu-

larny rosyjski malarz i grafik 
Władimir Fawor ski miał dość czę-
sto kłopot z klientami, zamawiają-
cymi u niego obrazy. Klienci, naj-
pierw fabrykanci i kupcy, a później 
po rewolucji, sekretarze różnych 
„rejkomów”, z wysokości swego 
konta i stanowiska krytykowali ob-
razy i czepiali się nieistotnych dro-
biazgów, obrzydzając Faworskie-
mu moment otrzymania honora-
rium. Faworski, jako prawdziwy 
człowiek sztuki, nie znosił takich 
ludzi i w końcu wpadł na pomysł, 

k l u b         w y n a l a z c ó w

KLUB WYNALAZCÓW

60

kw k.indd   60

2010-06-17   12:14:12

background image

żeby pogodzić swobodę wypowie-
dzi ar
tystycznej z wymaganiami 
dyletanckich klientów. Drobny, 
mały chwyt i… święty spokój! 
F
aworski postąpił jak „rasowy tri-
zowiec”, mimo że tej metodyki 
w jego czasach jeszcze nie było. 
Co on takiego wymyślił? I to jest 
właśnie zadanie dla W
as:

 „Zaproponować sposób 

unikania denerwujących, dyle-
tanckich dyskusji przy odbiorze
zamówionego obrazu, kr
ytyko-
wanego przez nieznających się 
na sztuce klientów”.

Faworski to malarz i grafik. 

W tej dziedzinie był mistrzem, za-
tem jego sposób najprawdopodob-
niej był z jego podwórka. I więcej 
już podpowiedzieć nie mogę, liczę 
na W
aszą wakacyjną fantazję 
i mniej pogodne dni, kiedy jest 
czas na r
óżne przemyślenia!

Wszystkim życzę wczucia 

się w artystyczną naturę Fawor-
skiego, dobrych pomysłów i przy-
pominam o terminie: 31 sierpnia br.

Klub Wy na laz ców

Klub Wy na laz ców

Mieliście rozwiązać prawdzi-

wy techniczny problem:

 „Jak zmierzyć napręże-

nie stalowych strun w elemencie
strunobetonowym, już po zwią-
zaniu betonu, czyli w gotowym
obiekcie?”.

Zadanie wydaje się niewy-

konalne. Większość propozycji sku-
piała się na efekcie zmiany oporno-
ści naprężonego drutu, na podo-
bieństwo tensometrów. Te tenso-
metry okazały się potężnym wek-
torem inercji, zamykającym oczy 
na inne efekty. Nie przeprowadzili-

ście pełnej analizy resursów – jak 
się to mówi w TRIZ i nie dostrze-
gliście innych możliwości.

To trochę tak jak w bajce – 

anegdocie, która opowiada o my-
śliwym, który wybrał się na polo-
wanie. Wszedł w głęboką puszczę 
i nagle dostrzegł najprawdziwszą 
gawrę, a w niej malutkiego niedź-
wiadka. 
–  Gdzie twój tata – zapytał. – Nie 

żyje – odparł smutnie niedźwia-
dek. 

– A mama? 
– Też. 
–  To świetnie! Wezmę cię do 

sdomu, będą miały dzieci dobrą 
zabawę.

To mówiąc, schylił się, żeby 

zabrać niedźwiadka, ale mały, 
przestraszony, zaczął krzyczeć: 
– Babciu! Babciuuu! 

No właśnie. Poza rodzicami 

była babcia, może i wujkowie…

Naprężony drut zmienia wie-

le swoich parame-
trów i należało rozwa-
żyć, które mogą się 
przydać do pomiaru 
jego napięcia. Zanim 
więc ujawnię rozwią-
zanie, przyjrzyjmy się 
Waszym propozycjom:

Jarosław 

Korczyński (2 pkt.) 
pisze: „Stalowe stru-
ny, jak każdy element, 
charakteryzują się 
określoną opornością 
elektryczną, która dla 
danego materiału jest 
znana. Pod wpływem 

o z w i  z a n i a   w y s y  a j   n a   e - m a i l :   a c t i v e r e a d e r @ m t . c o m . p l
  d o p i s k i e m   w   t e m a c i e :   K l u b   W y n a l a z c ó w

www.elportal.pl

Nie przegap!

EdW możesz zamówić w sklepie internetowym AVT 

http://www.sklep.avt.com.pl, telefonicznie 22 257 84 50, 

fax: 22 257 84 55, listownie lub za pomocą e-maila: 

handlowy@avt.com.pl

handlowy@avt.com.pl. Do kupienia także w Empikach 

i wszystkich większych kioskach z prasą.

Na wszelkie pytania czeka także Dział Prenumeraty 

tel. 022 257 84 22, prenumerata@avt.com.pl

prenumerata@avt.com.pl

W lipcowym numerze

Elektroniki dla Wszystkich:

Ponadto w numerze:

Old Time Player

Oryginalny cyfrowy odtwarzacz plików 
muzycznych na bazie komputera PC. 
A wszystko to w   obudowie... starego lampo-
wego odbiornika radiowego Pionier.

HAS – House’s Automated System

Interesujące moduły typu wejście/wyjście 
o licznych funkcjach i ogromnych możliwoś-
ciach, zwłaszcza przy współpracy z telefo-
nem. 

Elektronika dla informatyków – Trans-

formator idealny

Choć zjawiska i problemy występujące 
w transformatorach są dość skomplikowane, 
przekonaj się, że można podejść do nich ina-
czej, bardzo prosto.

Rowerowy wyświetlacz widmowy

Rower nie musi być nudnym dwukołow-
cem! Wykonaj własnoręcznie pełnokolorowy 
wyświetlacz widmowy RGB i zaprogramuj 
swój własny obraz!

Sound switch

Inteligentny przełącznik dźwiękowy z możli-
wością wykrywania różnych rytmów, klaśnięć, 
lokalizujący też położenie źródła dźwięku.

Bateria słoneczna

Podświetlany zegar RGB

Robot mobilny – krok po kroku

Płytki drukowane – metoda  fotochemiczna

Kuchnia Konstruktora – Taki zwyczajny 

zasilacz…

Pod lupą – Klocki do budowy wzmacniaczy 

tranzystorowych

Ośla łączka – Whisper – podsłuchiwacz 

szeptów

Podstawy techniki w.cz.

Od węgla do krzemu, czyli fascynująca histo-

ria mikrofonu – Mikrofony krzemowe MEMS

Szkoła Konstruktorów – Układ elektro-

niczny dla turysty lub związany z turystyką 
i wypoczynkiem

Szkoła Konstruktorów – Nietypowe wyko-

rzystanie odtwarzacza MP3 lub MP4

Reprodukcje prac 
F
aworskiego.

kw k.indd   61

2010-06-17   12:14:13

background image

odkształceń właściwości te ulega-
ją zmianie. Aby zmierzyć napręże-
nie strun, należy do ich końców 
podłączyć omomierze i przepuścić 
prąd. Prąd będzie zachowywał się 
inaczej niż we wzorcowej, niepod-
danej naprężeniom strunie. Dzieje 
się tak na skutek zmian w struktu-
rze wewnętrznej metalu – naprę-
żona struna rozciąga się, a tym sa-
mym odległości między atomami 
rosną, dzięki czemu prąd łatwiej 
płynie (opór jest mniejszy). Mierząc 
różnicę oporów między wartością 
dla wzorca a wartością otrzymaną, 
uzyskamy naprężenie strun”.

To jest właśnie jest ten ten-

sometryczny kierunek myślenia. 
Niby racja, ale w wiązce drutów 
nie są one od siebie izolowane. 
One w ogóle nie są izolowane, 
a przecież beton bardzo długo 
trzyma wilgoć i ma zasadowy od-
czyn, a więc trochę przewodzi 
prąd! Efekt tensometryczny byłby 
więc nikły i zakłócony. Odpadają 
również metody naklejania tenso-
metrów przed zabetonowaniem 
drutów. Przy pracach badawczych 
oczywiście są odpowiednie, ale co 
zrobić, gdy leży sobie dowolny ele-
ment i trzeba określić stan naprę-
żenia jego drutów?

W tym duchu przyszła seria 

pomysłów. Nikt nie zastanowił się 
nad tym, jakie jeszcze zmiany mo-
że dać naprężenie drutu. A tym-
czasem drut może być:
– naprężony sprężyście,
– naprężony sprężysto-plastycznie.

W każdym z tych stanów 

może zmienić niektóre własności 
fizyczne, jak np.:
–  częstość drgań własnych,
–  prędkość przewodzenia dźwięku,
–  oczywiście opór elektryczny,
– strukturę krystaliczną,
–  przenikalność fal elektromagne-

tycznych,

– właściwości magnetyczne.

Dla takich zmian należy do-

brać odpowiednią metodę pomia-
rową, co samo w sobie nie jest 
proste, ale określić zasadę pomia-
ru można dość łatwo. Wydaje się, 
że najłatwiej byłoby mierzyć pręd-
kość przewodzenia dźwięku. Tu 
jednak należałoby dobrać często-
tliwość optymalną ze względu na 
efekt pomiarowy, sposób przekaza-
nia dźwięku na sterczący na ze-
wnątrz drut i odbioru sygnału na 
drugim końcu.

Kolegę mimo wszystko wy-

różniamy, za dobre chęci.

Ranking bieżący
Klubu Wynalazców: 

     

  1. Mateusz Kopa 

(14 pkt.)

  2. Rafał Czech 

(9 pkt.)

  3. Robert Kulas 

(9 pkt.)

  4. Jarosław Korczyński 

(7 pkt.)

  5. Andrzej Gruszka 

(5 pkt.)

  6. Łukasz Lis 

(5 pkt.)

  7. Maciej Skrzetuszewski (5 pkt.)
  8. Radosław Szmyd 

(5 pkt.)

  9. Agata Frejlich 

(4 pkt.)

 10. Piotr Kulik 

(4 pkt.)

 11. Leszek Sikora 

(4 pkt.)

 12.  Eliza 

(3  pkt.)

 13. Zbigniew Kowalski 

(3 pkt.)

A oto nowy problem:
Dla klubowiczów również 

problem z życia artystów.

Zdarzyło się kiedyś, że na 

festiwalu w Mediolanie, poświęco-
nym pamięci Verdiego, mieli wy-
stąpić dwaj dyrygenci: Arturo 
Toscanini i Pietro Mascagni. Mas-
cagni bardzo zazdrośnie obserwo-
wał wszystko to, co robił Toscanini 
i w żadnym wypadku nie dopusz-
czał do tego, żeby gdziekolwiek 
potraktowano go gorzej niż znane-
go już wtedy na całym świecie mi-
strza batuty. Ustalając więc z or-
ganizatorami warunki kontraktu, 
oświadczył, że warunkiem jego 
występu będzie honorarium wyż-
sze chociaż o jednego lira od hono-
rarium Toscaniniego. Jednakże 
Toscanini oczywiście dowiedział 
się o warunku Mascagniego i nie 
był zachwycony perspektywą 
otrzymania niższego honorarium. 
Organizatorzy wpadli w popłoch: 
brak dwóch takich znakomitych 
dyrygentów znacznie obniżyłby 
rangę festiwalu! Co robić?

No właśnie! Takie problemy 

skutecznie załatwia TRIZ i to na 
etapie elementarnej znajomości tej 
metodyki. Spróbujcie więc:

 „Doradzić organizatorom

festiwalu, jak pogodzić sprzecz-
ne żądania sławnych dyrygen-
tów, żeby żadnego nie urazić 
i zapewnić ich udział w koncer-
cie”.

Wielkie gwiazdy ze świata 

artystycznego znane są na prze-
strzeni całej historii kultury z roz-
licznych fanaberii, prowadzących 
niekiedy do prawdziwych skanda-
li. Są prawdziwym utrapieniem dy-
rektorów i organizatorów różnych 

imprez kulturalnych. Potyczki 
z nimi to prawdziwe majstersztyki 
przebiegłości, ale także taktu i kul-
tury negocjatorów. To są jednak 
jednocześnie najprawdziwsze za-
dania trizowskie. Rozwiązuje się 
lekko łatwo i przyjemnie, ale trze-
ba znać chociaż podstawy tej me-
todyki. Wszystkim życzę sukcesu 
i dobrych pomysłów oraz przypo-
minam termin: do końca sierpnia br.

Vademecum

Vademecum

Młodego Wynalazcy

Młodego Wynalazcy

Wszyscy znamy zjawisko 

podświadomej oceny często krań-
cowo różnych rzeczy: ludzi, obiek-
tów technicznych, artystycznych 
itp. Ocena taka nie mieści się 
w głowie i nie daje się niczym sen-
sownym uzasadnić. Fragment arii 
ze znanej operetki Emmericha 
Kalmana Księżniczka czardasza 
mówi:

„Cóż, że innych są miliony,
Gdyś tą jedną urzeczony,
Obraz jej jak cień,
Idzie za tobą w noc i dzień”.

Dlaczego tą jedną? Przecież 

„innych są miliony”!

Porzucając ten nieco waka-

cyjny wątek, zajrzyjmy do… biura 
konstrukcyjnego Henry'ego Forda, 
który nie dawał sobie rady z od-
czytywaniem rysunków technicz-
nych, a już w ogóle nie umiał ich 
sporządzać. Wskutek tego budo-
wał większość swych samocho-
dów na oko. Jakim cudem to 
wszystko jeździło i się nie rozlecia-
ło? Legenda Forda mówi, że gdy 
już dorobił się biura projektowego 
z inżynierami konstruktorami, 
uzbrojonymi w matematykę i oczy-
wiście umiejącymi zarówno czy-
tać, jak i sporządzać rysunki tech-
niczne, patrząc na te rysunki (któ-
re rozumiał jednak tylko fragmen-
tarycznie), Ford rzucał np. uwagi: 
„ten wałek wydaje mi się za gru-
by. Zmniejszcie jego średnicę o 1/4 
cala”. Inżynierowie oczywiście po-
słusznie zmniejszali i… silnik pra-
cował poprawnie! Dlaczego?

Malcolm Gladwell w trzeciej 

ze wspomnianych książek (Błysk), 
do których Was zachęcałem, opisu-
je zadziwiający przypadek. W 1983 
roku Muzeum Jeana Paula Getty’-
ego w Kalifornii otrzymało propo-
zycję zakupu rzeźby antycznej, 
tzw. kurosa, czyli nagiego mło-

k l u b         w y n a l a z c ó w

62

kw k.indd   62

2010-06-17   12:14:13

background image

dzieńca wyrzeźbionego w posta-
wie stojącej, z lewą nogą wysunię-
tą do przodu i opuszczonymi r
ękami.

Antyczny kuros.

Rzecz jasna muzeum zleciło 

ekspertom zbadanie autentyczno-
ści rzeźby, która miała kosztować 
niebagatelną sumę – 10 mln dola-
w. Badał ją m.in. geolog, który 
odkrył pod mikroskopem elektro-
nowym cienką warstwę kalcytu, 
powstałą z dolomitu – właściwego 
materiału rzeźby – taką, jaka po
-
wstaje po upływie setek lat. Był to 
ważny dowód star
ości rzeźby, 
a więc częściowo potwierdzał jej 
autentyczność. Był jednak pewien 
pr
oblem: kuros „nie wyglądał jak 
należy”. Pierwszy zauważył to 
Federico Zeros, włoski historyk 
sztuki, który po obejrzeniu rzeźby 
orzekł, że z paznokciami jest „coś 
nie tak”, ale nie umiał powiedzieć 
co. P
odobnie zareagowała na kuro-
sa Evelyn Harrisom, znawczyni 
greckiego rzeźbiarstwa, która nie 
potrafiła wyjaśnić, co konkretnie 
się jej w rzeźbie nie podoba, ale 
zakwestionowała jej autentycz-
ność. Dyr
ektor Ateńskiego Towa-
rzystwa Archeologicznego po obej-
rzeniu kurosa powiedział, że „na-

tychmiast poczuł do niego nie-
chęć”. Miał wrażenie, że „oddziela 
go od rzeźby tafla szkła”.

Po dalszych dogłębnych 

badaniach, w tym także dokumen-
tów towarzyszących kurosowi, 
podczas których wykryto pewne 
anachronizmy, jak np. opatrzenie 
korespondencji z 1952 roku kodem 
pocztowym, podczas gdy kody 
wprowadzono 20 lat później. 
Warstwę kalcytu, jak się okazało, 
można dość łatwo wytworzyć 
sztucznie za pomocą pleśni ziem-
niaczanej. W całej tej historii istot-
ne jest to, że kilka osób wydało 
prawidłową opinię bez jakichkol-
wiek badań i analiz, czyli po pro-
stu intuicyjnie. Dziś, w dobie po-
wszechnej racjonalizacji, gdy 
„szkiełko mędrca i oko” ma decy-
dujący głos w ogromnej większo-
ści spraw, takie intuicyjne wraże-
nia, i co gorsza prawidłowe, 
są czymś zadziwiającym.

Jak jednak pisze Gladwell, 

na podstawie licznych badań ame-
rykańskich psychologów, człowiek 
najwyraźniej posiada coś w rodza-
ju wewnętrznego „komputera”, 
działającego poza świadomością, 
ale skutecznie wpływającego na 
nasze świadome decyzje. Funkcja 
naszego mózgu, która realizuje ta-
kie błyskawiczne wnioskowanie, 
jest nazywana „nieświadomością 
adaptacyjną”. Jest ona odpowie-
dzialna za błyskawiczną ocenę zja-
wisk tak, abyśmy mogli działać ra-
cjonalnie, nawet nie mając czasu 
i danych, niezbędnych do normal-
nej, logicznej analizy. Amery kań-
ska psycholog Nalini Lambady po-
kazała studentom trzy dziesięcio-
sekundowe nagrania z zajęć uni-
wersyteckich – z wyłączonym 
dźwiękiem – i stwierdziła, że bez 
trudu ocenili skuteczność nauczy-
cieli, których nigdy przedtem na 
oczy ni widzieli. Potem skróciła na-
grania do 5 sekund i stwierdziła, 
że oceny się nie zmieniły. Również 
dwie sekundy okazały się czasem 
wystarczającym do prawidłowej 
oceny wykładowców. I nie tylko 
wykładowców, także nowo pozna-
nej dziewczyny czy chłopca, a tak-
że przy ocenie nowej maszyny, 
snowej rzeźby i obrazu.

Nie jest to jednakże takie 

rzadkie zjawisko. Konstrukcja 

„czegokolwiek”, jeśli „wygląda 
właściwie”, jest estetyczna i budzi 
od pierwszego rzutu oka dodatnie 
wrażenie – najczęściej jest też pra-
widłowa w daleko szerszym zna-
czeniu tego słowa.

Rodzi się oczywiste pytanie: 

a więc co, matematyka i wytrzy-
małość, z mechaniką i szeregiem 
pokrewnych nauk, czy intuicja? 
A średniowieczne katedry? Nie 
znano wtedy statyki budowli, me-
chaniki gruntów, a stoją do dziś!

Wracając do Forda, zwykło 

się tłumaczyć tę jego intuicję tym, 
że wychował się na farmie wśród 
mnogich „konstrukcji” przyrody: 
drzew, kwiatów, krzewów, zwie-
rząt i utrwalił sobie stereotyp pra-
widłowych proporcji, odpowied-
nich do pełnionej funkcji, jako że 
w przyrodzie nie ma nieoptymal-
nych konstrukcji, „wykosiła” 
je dawno ewolucja.

Może tak, a może nie. 

W każdym razie ani Ford, ani wy-
mienieni eksperci od rzeźb antycz-
nych, nie umieli powiedzieć nic 
konkretnego, dlaczego ocenili 
rzecz tak, a nie inaczej. Być może, 
pozostając w kręgu książek 
Gladwella, odgrywa tu rolę reguła 
10 000. Czyli, jeśli poświęcimy 
na uprawianie jakiejś dyscypliny 
10 000 godzin, zyskujemy ten szó-
sty zmysł ułatwiający nam życie.

Znane są przecież wyczyny 

np. Paganiniego, który potrafił za-
grać a

` vista koncert z nut odwró-

conych do góry nogami! To samo 
potrafił zrobić Henryk Wieniawski. 
I nie był to bynajmniej jakiś kon-
cert szkolny, tylko rzetelnie trudny 
wirtuozowski utwór, w dodatku 
nie wydrukowany, lecz napisany 
ręcznie, a ściślej nabazgrany! Czy 
mieli szanse „opracować interpre-
tację”, rozważyć subtelności wy-
konawcze, a chociażby dobrać 
optymalną palcówkę? Takie efekty 
daje po prostu ciężka, systema-
tyczna praca, właśnie w czasie 
tych 10 000 godzin. Pozostaje „tyl-
ko” wybrać kierunek, w który war-
to te 10 000 godzin zainwestować! 
Wtedy można mieć szanse na suk-
ces na poziomie światowym!

Prezes Klubu Wynalazców
Mgr inż. Jan Boratyński

63

Profesjonalne narzdzia skrawajce 
do obróbki metalu

Kochani Klubowicze. Zadania ze „Szkoy Wynalazców ” (o czym wielokrotnie przypominaem) s przeznaczone dla 

osób, które NIE uko czyy 15. roku ycia. Bawi si moemy wszyscy, ale nagrody rzeczowe otrzymaj tylko Modzi 

Wynalazcy. Dlatego uczestników konkursu „Szkoa Wynalazców ” prosimy o przesanie owiadczenia, e mieszcz si 

w tej grupie wiekowej, ile maj lat i do której szkoy uczszczaj. Niezalenie od wieku nagrodzimy wszystkich 

uczestników „Klubu Wynalazców ”.

kw k.indd   63

2010-06-17   12:14:13

background image

O   P R O J E K C I E

Na samym początku należy 

się Czytelnikom informacja, że 
choć dzisiaj prezentowany model 
wywodzi się z zapewne znanych 
już młodym technikom modelarni 
MDK im. Kopernika we Wrocławiu, 
to jednak tym razem tak projekt, 
jak i prototyp modelu jest dziełem 

instruktora Jana Sewerniaka (stąd 
i inicjały „JS” przed nazwą projek-
tu i jego udział w tworzeniu tego 
artykułu). Prototyp modelu został 
opracowany, wykonany i oblatany 
w roku 2004, a przez kolejne lata 
potwierdzał swoją użyteczność 
w wielu udanych lotach, w najróż-
niejszych warunkach.

Projekt ten powstał głównie 

z myślą o młodych modelarzach 
i raczej trudnych warunkach eks-

ploatacyjnych, co ma również 
wyraźne odniesienie w zastoso-
wanych rozwiązaniach. Do jego 
pomyślnego zbudowania trzeba 
mieć już jednak opanowane pod-
stawowe umiejętności warsztato-

we, uzyskane choćby przy budo-
wie latających modeli szybowców 
konstrukcyjnych typu Jaskółka.

M A T E R I A Ł Y   I   N A R Z Ę D Z I A

Do zbudowania modelu 

potrzebne będą:
–  deseczki balsowe 2 mm, 3 mm, 

4 mm

–  modelarskie listewki sosnowe 

2×4, 3×7

Na tym zdjciu warto zwróci uwag 
na wypenienia pomidzy ebrami 
nadkadubowymi, dolnym i górnym 
dwigarem, a take w naroach przy 
nasadzie uszu (zewntrznych, pod-
niesionych ko cówek pata). 
Numeracja eberek przy rozbieraniu 
bloku to równie dobry sposób na 
doskonae skrzydo.

Szkolny szybowiec 

zdalnie sterowany 

JS „MICHAŁEK”

Wielu Czytelników wci prosi Redakcj „Modego Technika” 

o modele zdalnie sterowane – szczególnie te latajce. Wakacje 

szczególnie sprzyjaj takim projektom, std dzi postaramy si 

speni ich yczenia.

64

1

Widok na spodni cz szkieletu centropata. Widoczne wypenienia pomidzy 
ebrami nadkadubowymi i (jeszcze na tym etapie niewklejone) rodniki dwiga-
ra – prosz zwróci uwag na kierunek wókien wypenie . Aby eberka lepiej 
trzymay si w listwie spywu, naley wykona niewielkie wpusty w tej ostatniej – 
pominicie tego znacznie osabia skrzydo.

2

P a w e    D e j n a k ,   J a n   S e w e r n i a k

nw dejnak 3k.indd   64

2010-06-17   14:16:36

background image

–  balsowa listwa spływu 5×25
–  lekka sklejka 3 mm
  sklejka lotnicza 0,3–0,6 mm i 3 mm
–  rurka z laminatu węglowego 

średnicy min. 8–10 mm lub 
sztywna końcówka wędziska 
o podobnych wymiarach

  bowden modelarski długości 1,5 m, 

akcesoria modelarskie (hak, or-
czyki, śruby i nakrętki M2–M3)

–  klej do drewna typu wikolowego 

(np. Ponal-Express), żywica 
dwuskładnikowa, cyjano-akryl

–  papier japoński (gruby na skrzy-

dła, cienki na kadłub i usterze-
nie), nitrocellon (rozpuszczalnik 
nitro, ewentualnie aceton, które-
go dodatek do nitrocellonu wią-
że wodę i zapobiega białym prze-
barwieniem przy impregnacji)

–  dowolna, w miarę współczesna 

dwukanałowa aparatura RC 
z dwoma miniserwami (po ok. 
17 g)

Z narzędzi potrzebne będą 

przede wszystkim: modelarska de-
ska montażowa, nożyk modelarski, 
szczypce uniwersalne, wkrętaki, 
wiertarka elektryczna, pędzel z na-
turalnego włosia, szprychy 2 mm, 
słoiczki jednorazowe z PE.

O K U M E N T A C J A 
Y K O N A W C Z A

Jeszcze przed przygotowa-

niem materiałów i rozpoczęciem 
prac należy zapoznać się dokład-
nie z całą dok
umentacją modelu 

A

. W tym celu należy również wy-

drukować i złożyć w jeden arkusz 
rysunki wykonawcze w skali 1:1, 
któr
e będą dołączone do kolejnego 
numeru „Młodego Technika” na 
płycie CD 

B

. Ponadto należy przy-

gotować miejsce do dłuższej pracy 
i przechowywania pr
efabrykatów.

K R Z Y D Ł A

Bezpośrednie prace polecam 

rozpocząć od przygotowania sza-
blonów 
żeber, a następnie odryso-
wania ich na balsie 2 mm i ich wy-
cięcia z zapasem 1–2 mm. 
P
oszczególnie formatki żeber nale-
ży odpowiednio złączyć w blok za 
pomocą długich śr
ub lub szprych, 
by szlifując je razem, uzyskać jed-
nakowe pr
ofile. Na tym etapie 
warto przewidzieć wykonanie kil-
ku zapasowych żeberek. Po zakoń-
czeniu profilowania żeberek, pilni-
kami igłowymi przygotowujemy 
wpusty dla listew pr
ofilujących, 

natarcia i dźwigarów – z dwojga 
złego lepiej odrobinę za małe niż 
trochę za duże… Umiejętne wyko-
nanie tego etapu prac wymaga 
staranności.

Po przygotowaniu wszyst-

kich żeberek i trójkątnej listwy 
spływu przystępujemy do monta-
żu skrzydła
 na równej desce mon-
tażowej. Płat składa się z centro-
płata i dwóch uniesionych końcó-
wek – tak zwanych uszu. 
Wszystkie montujemy najpierw na 
płasko jako jedną całość (metrowe 
listwy przecięte zostaną dopiero 
po wyschnięciu skrzydła). Należy 
zwrócić szczególną uwagę na że-
berka na załamaniach płata – te 
będą pochylone dokładnie o 10°. 
Do końcówek skrzydeł doklejane 
są profilowane nakładki z klejonej 
balsy lub pianki 8–10 mm. Nie na-
leży również zapomnieć o łączni-
kach i wypełnieniach z balsy 2 mm 
o właściwie ułożonych włóknach 
drewna (pionowo w dźwigarach, 
poprzecznie między środkowymi 
żebrami, po przeciwprostokątnej 
w trójkątach narożnych).

Na poszycie zalecamy trady-

cyjny papier japoński – mimo wie-
lu nowych materiałów, starsza 
technologia pozwala na lepsze 
usztywnienie skrzydła. Przy impre-
gnacji nie należy dążyć do uzyska-
nia zbyt gładkiego poszycia – me-
chate poszycie powoduje turbu-
lentny opływ, co – przy tych pręd-
kościach przelotowych – zmniejsza 
opory. Zaimpregnowany kilkakrot-
nie płat powinien pozostać w unie-
ruchomieniu przez co najmniej 
2 tygodnie.

U S T E R Z E N I A

Wykonanie stateczników 

i sterów nie powinno sprawić 
większych kłopotów – w porówna-
niu z pozostałymi elementami to 
zwykle najprzyjemniejsze do wy-
konania części płatowca. Nie zwal-
nia to jednak od starannego przy-
gotowania i klejenia poszczegól-
nych połączeń listew o odpowied-
nim ułożeniu włókien. Podobnie 
jak w przypadku skrzydeł, również 
i tu bardzo ważna jest odpowied-
nia impregnacja i sezonowanie 
poszycia przy jednoczesnym odpo-
wiednim jego usztywnieniu. Pod-
stawą do działań na tym etapie 
będą rysunki wykonawcze i foto-
grafie modelu – szczególnie 

3

4

.

Widok na lew stron usterzenia – widoczny wylot i zako czenie bowdenu 
oraz popychacza steru kierunku.

3

65

Mocowanie usterzenia poziomego 
do belki ogonowej w widoku z dou. 
ruby mocujce wykorzystane s 
równie do zamocowania pozy ogo-
nowej. Na zdjciu widoczny te cz-
nik obu poówek steru wysokoci.

4

nw dejnak 3k.indd   65

2010-06-17   14:16:37

background image

K A D Ł U B

Nie bez powodu kadłub zo-

stawiliśmy na koniec. To nie mniej 
trudny do wykonania element mo-
delu niż wcześniej wykonane 
skrzydła. Ważne jest tu zachowa-
nie prawidłowej geometrii całości, 
w tym szczególnie kątów zaklino-
wania skrzydeł i belki ogonowej

Ta ostatnia powinna być możliwie 
sztywna, lekka i pewnie osadzona 
w tylnej części gondoli kadłubo-
wej. Nie zalecam stosowania in-
nych niż laminatowo-węglowych 
belek ze względu na ich zbyt małą 
sztywność – w tym i na skręcanie. 
Na jej końcu powinna znaleźć 
miejsce podkładka wraz ze śruba-
mi do mocowania usterzenia po-
ziomego (rzecz niezwykle przydat-
na w transporcie i przechowywa-

niu po lotach) oraz wyloty bowde-
nów, prowadzących popychacze 
sterów. Usterzenie pionowe moco-
wane jest do belki ogonowej na 
stałe za pomocą obustronnych na-
kładek balsowych – vide fot. 

3

,

 

4

.

Do wycięcia burt kadłuba 

z balsy 3–4 mm najlepiej posłuży 
nam szablon z tektury. W modelu 
przedstawionym na ilustracjach 
wewnątrz burt kadłubowych znaj-
duje się dodatkowa sklejka lotni-

W podskrzydowej czci kaduba mieszcz si serwa w ukadzie tandem (jed-
no za drugim). W prototypie wykorzystano siedemnastogramowe tanie serwo-
mechanizmy – doskonale sprawdzaj si w tej roli.

5

66

Mocowanie haka do startów z holu i wyrzutni gumowej powinno mie moli-
wo pewnej regulacji przód–ty. Po prawej stronie wida otwór bardzo przydat-
ny przy wyrzutach z rki (vide sekwencja zdj 

8

10

 oraz film zawarty 

na doczonej do tego wydania pycie CD).

Plany w skali 1:1, w wersji do wydru-
kowania, znajd si na pycie CD do-
czonej do MT 8/2010.

6

nw dejnak 3k.indd   66

2010-06-17   14:16:38

background image

cza 0,4 mm. To rozwiązanie wyraź-
nie zwiększa odporność kadłuba 
na „przyziemne” uszkodzenia, jed-
nak nie jest niezbędna dla normal-
nej eksploatacji. Równie ważna 
jest rola listew balsowych o prze-
kroju trójkątnym, które wzmacniają 
połączenia poszczególnych płasz-
czyzn kadłuba. Także kierunek 
włókien okładzin podłogowej i gór-
nej ma znaczenie – tu włókna bal-
sy powinny być koniecznie usta-
wione poprzecznie.

Większość wręg kadłuba 

można wykonać z lekkiej sklejki 
3 mm (tzw. cytrusówki), jednak do 
mocowania samej belki ogonowej 
warto zastosować wielowarstwo-
wą sklejkę lotniczą o znacznie 
większej wytrzymałości.

Dziób modelu, podobnie jak 

wypełnienie tylnej części, wykona-
ny jest z klejonki balsowej, a na-
stępnie oszlifowany do oczekiwa-
nego kształtu. W dziobie można 
dodatkowo wykonać komorę bala-
stową, można go też zrobić, jako 
odrębny element z elastycznego 
tworzywa – na przykład z gumy 
porowatej (używa się takiej w pa-
cach do fugowania i można ją ku-
pić w małych arkuszach w skle-
pach budowlanych) – również kle-
jąc wiele warstw. Takie rozwiąza-
nie może ochronić model przed 
„kretami”, ale główny cel takiej 
modyfikacji to zabezpieczenie ew. 
„ludzkich przeszkód” przed bliż-
szym a gwałtownym spotkaniem 
z lecącym modelem, bo choć do lo-
tów zazwyczaj wybiera się wylud-
nione miejsca, to jednak ostrożno-
ści nigdy nie jest za wiele…

Kołek do mocowania skrzy-

deł za pomocą pasm gumy (osta-

tecznie nawet gumek recepturek – 
byle minimum kilkunastu) jest wy-
konany jako jeden element z pręta 
bukowego średnicy 6 mm (może 
to również być bambus). Dla za-
bezpieczenia poszycia skrzydeł 
w transporcie (jak każdy modelarz 
wie, to właśnie w transporcie zda-
rza się najwięcej modelarsko-lotni-
czych wypadków) kołek mocowa-
nia skrzydeł jest montowany 
w otworach kadłuba na wcisk 
i demontowany do transportu.

Wyposażenie elektroniczne 

należy montować według ustalo-
nych w takich wypadkach zasad – 
licząc od dziobu: balast, zasilanie, 
odbiornik, serwomechanizmy. 
Szczegółowe rozmieszczenie po-
szczególnych elementów zależy 
od posiadanego wyposażenia i nie 
jest rozrysowane w dokumentacji 
– należy posiłkować się ilustracja-
mi 

8

10

.

Hak do startów z holu 

w prototypie został wykonany 
z blachy duralowej grubości 2 
mm, ugięty pod kątem prostym, 
a następnie przykręcony do 
wzmocnionej w tym miejscu pod-
łogi kadłuba. Element ten można 
również wykonać z wykorzysta-
niem dostępnych w sklepach 
i zestawach modelarskich haków 
holowniczych lub też wyciąć po-
dobny z kątownika aluminiowe-
go, jaki za kilka złotych można 
nabyć w sklepie budowlanym. 
Ponieważ dokładne ustawienie 
haka jest ostatecznie wynikiem 
zachowanie konkretnego modelu, 
sposobu startu i preferencji użyt-
kownika, należy przewidzieć 
możliwość jego przestawiania 
w zakresie ± 10 mm.

67

Cay (cho szcztkowy) kadub wraz z limuzynk z lewej strony. Do pewniejsze-
go uchwytu przy wyrzucie z rki su obustronne nakadki z papieru ciernego 
gradacji ok. 80. Poniewa prowadzenie anteny odbiornika RC w wglowej bel-
ce ogonowej (cho techniczne wykonalne) wizaoby si ze znacznym zmniej-
szeniem skutecznego zasigu, w tym egzemplarzu wyprowadzono j z lewej 
strony kaduba, by póniej prowadzi j nad skrzydem do górnej czci sta-
tecznika pionowego (mocowanie poprzez gumk recepturk do wbitej w bals 
szpilki krawieckiej).

7

nw dejnak 3k.indd   67

2010-06-17   14:16:41

background image

Gniazdo do wyrzutów 

6

, podob-

nie jak doklejone do obu stron kadłuba 
przeciwpoślizgowych nakładek z papier
ściernego 

7

 nie są wyposażeniem obo-

wiązkowym, jednak bywa niezwykle 
przydatne, kiedy startujemy, rzucając mo-
del z ręki (na przykład w lotach na zbo-
czu), papier ścierny przyda się też przy 
startach z wyrzutni gumowej – 10 m linki 
gumowej średnicy 4–6 mm i 50 m holu).

Balsowe elementy kadłuba pokry-

wamy cienką japonką i dwukrotnie im-
pregnujemy przed malowaniem docelo-
wym kolorem, co pozwoli uzyskać lepszą 
powierzchnię przy mniejszym chłonięciu 
farby (inaczej niż w przypadku skrzydeł, 
tu zależy nam na docelowo gładkiej 
powierzchni).

L O T Y

Przed każdym lotem należy spraw-

dzić poprawność działania wszystkich 
urządzeń, położenie środka ciężkości oraz 
symetrię montażu powierzchni nośnych. 
Do mocowania skrzydeł używamy odpo-
wiedniej ilości pasm gumy. Co oznacza 
„odpowiednia ilość”? To dokładnie tyle, 
ile potrzeba, by skrzydła nie „machały” 
przy gwałtowniejszym przechylaniu mo-
delu, jednocześnie nie za dużo, aby miały 
możliwość „odejścia” bez uszkadzania 
kadłuba przy uderzeniu o ziemię (na przy-
kład przy tzw. cyrklu). To właśnie ta moż-
liwość powoduje, że to proste połączenie 
skrzydło–kadłub do dziś są najczęściej 
stosowanym rozwiązaniem w modelach 
przeznaczonych dla początkujących mo-
delarzy.

Do pierwszych lotów warto wybrać 

niewielkie wzniesienie i dużą polankę do 
lądowania. Na początek należy opanować 
loty na wprost i miękkie lądowanie. Do 
korygowania ustawień modelu prócz try-
merów będących częścią wyposażenia 
RC należy również używać podkładek 
pod statecznik poziomy 

3

 i 

4

. Kolejno 

trzeba ćwiczyć łagodne zakręty i coraz 
mocniejsze rzuty. Po kilkudziesięciu tego 
typu lotach można przejść do lotów z ho-
lu lub zboczowych. Tu jeszcze bardziej 
przydałby się bardziej doświadczony mo-
delarz, aczkolwiek trening na komputero-
wych symulatorach modelarskich (nawet 
najprostszych – dostępnych bezpłatnie 
w Internecie – choćby FMS-ie: http://
www.flying-model-simulator.com/) jest 
dziś już niemal obowiązkowy przed 
prawdziwymi lotami.

Na zakończenie tradycyjnie życzy-

my wszystkim wiele radości z eksploata-
cji udanych modeli i czekamy na naszym 
internetowym forum na zdjęcia i filmy to 
opisujące. Zatem, do zobaczenia! 

z

…solidny zamach… silny wyrzut…

…i zdalnie sterowany lot! Specjalnie do celów tego ujcia pilot „przydusi” mo-
del nieco wczeniej (na nieco niszym puapie) – dziki temu udao si cao 
jako tako pomieci w kadrze (normalnie wyrzuty ko czyy sie wyranie wyej 
i w warunkach atermicznych trway zykle ponad minut).

Micha (dawniej Michaek – pilotujcy szybowiec opisany w artykule), nada po-
darowanemu przez swojego dziadka modelowi, wasn – odpowiedniejsz jego 
zdaniem dla prawdziwego „fightera” – nazw: T
ornado! Sekwencja startu wyko-
nana latem 2006 na „parkowym lotnisku”: przygotowanie... komenda do startu...

8

9

10

68

nw dejnak 3k.indd   68

2010-06-17   14:16:41

background image

N

ewton ustawił szklany pry-
zmat na drodze smugi słonecz-
nego światła wpadającego 

do komnaty przez szparę. Zobaczył 
ze zdumieniem, że światło, prze-
chodząc przez szkło, załamuje się 
i r
ozszczepia, tworząc barwną tę-
czę. To było zachwycające zjawi-
sko. Każdy zadowoliłby się tym 
efektem, ale nie on. Newton się-
gnął po dr
ugi pryzmat i ustawił go 
w powstałym widmie. Promienie 
świetlne połączyły się i z powro-
tem utworzyły białe światło.

Newtonowi udało się w ten 

w końcu prosty sposób udowod-

nić, że światło białe składa się 
z różnych barw. Rezultaty badań 
opublikował w książce Optyka 
z 1704 roku. Naukowcy odkryli 
potem, że wszystkie kolory można 
uzyskać jedynie za pomocą trzech 
barw podstawowych. Są to: czer-
wona, zielona i niebieska. Z nich 
to tworzą się miliony kolorów. 
Trzeba wiedzieć, że kolory podsta-
wowe zmieszane ze sobą tworzą 
światło białe. Zróżnicowanie ilości 

A d a m    o w i c k i

Czerwony, zielony i niebieski to bar-
wy podstawowe; zmieszane razem 
tworz biay.

Model maszyny do badania miesza-
nia si kolorów.

Kolory to 

fascynująca sprawa

Pierwszy do badania kolorów zabra si Izaak Newton. 

Jego eksperyment odby si w zaciemnionej komnacie 

okoo 300 lat temu.

Materiay do kupienia w sklepie: 
drut miedziany i zamki magnetyczne.

69

nw lowicki 2k.indd   69

2010-06-16   17:27:55

background image

każdej z barw podstawowych daje 
wszystkie inne barwy. Barwy pod-
stawowe mieszane ze sobą parami 
dają tak zwane barwy dopełniają-
ce, czyli żółtą, magentę i cyjan. 
Takie mieszanie się barw nazywa 
się mieszaniem addytywnym. 
Gdybyśmy chcieli zrobić doświad-
czenie tego dowodzące, to potrze-
bowalibyśmy trzech rzutników, 
z których każdy rzucałby na biały 
ekran jeden z trzech podstawo-
wych kolorów. W miejscu, gdzie 
wszystkie trzy kręgi: zielony, czer-
wony i niebieski, będą padać na 
siebie, czyli zmieszają się ze sobą 
trzy barwy podstawowe, powsta-
nie światło białe. Widzimy to na 
poglądowym rysunku.

My także zmienimy tęczowe 

kolory w biel. Nie będziemy jednak 
posługiwać się pryzmatami i rzut-
nikami z kolorowymi filtrami, ale 
pójdziemy inną drogą i zbudujemy 
alternatywny przyrząd godny na-
szego laboratorium. Przyrząd ten 
będzie miał wymienne barwne tar-
cze, na których będziemy ekspery-
mentować. Wykorzystując zjawi-
sko bezwładności naszego wzroku, 
kolory będziemy mieszali ze sobą 
za pomocą szybko wirującej tarczy. 
Mimochodem powstanie też czę-
ściowo drewniany silnik elektrycz-
ny na prąd stały napędzający 
przedmiot naszych badań, czyli 
tarcze. Pracę zaczniemy od przygo-
towania tarcz barwnych.

Barwne tarcze. Zrobimy 

je z kartonu z bloku technicznego. 
Koła widoczne na zdjęciu mają 
po 80 milimetrów średnicy. 
Wykonamy od razu kilka wymien-
nych tarcz do badań nad miesza-
niem barw. Widzimy je na kolej-
nych rysunkach. Poszczególne wy-
cinki kół pomalujemy farbą plaka-

70

Tarcza óto-magentowa.

Przygotowanie elementów do zrobienia wirnika.

Podstawa silnika, o z patyczka od szaszyka, koeczek na komutator, 
oraz zupenie nieobrobiony jeszcze klocek wirnika.

Tarcza óto-niebieska.

Tarcza siedmiokolorowa.

nw lowicki 2k.indd   70

2010-06-16   17:27:56

background image

tową lub akrylową według za-
mieszczonego w piśmie wzoru lub 
lepiej koła od razu wykreujemy 
w komputerze. Najtrudniejsza jest 
pierwsza tarcza. Składa się z sied-
miu pól. Kreski dzielące koło na 
równe części muszą być wzglę-
dem siebie obr
ócone od osi po 51 
stopni i 42 sekundy. Inne barwne 
koła są łatwiejsze do zrobienia, bo 
dzielą koło tylko na dwie lub trzy 
części. Z przeciwnej str
ony tarcze 
mają przyklejone po cztery kawał-
ki rzepa. Rzep ten będzie mocował 
bar
wne kartonowe tarcze do koła 
zamachowego naszego silnika, 
czyli urządzenia obracającego tar
-
cze. Oczywiście barwne tarcze 
możemy przymocować choćby do 
osi wentylatora, koła r
oweru albo 
nawet zrobić sobie z nich zwyczaj-
ne bączki. Efektem ma być możli-
wość obser
wowania, jak wygląda-
ją, podczas szybkiego obracania 
się, mieszające się ze sobą bar
wne 
plamy. Pewnie rozwiązań na wpro-
wadzenie tarcz w ruch obrotowy 
jest wiele, ale nie musimy iść na 
łatwiznę i zbudujemy własny na-
pęd tar
czy, czyli silnik elektryczny.

Materiały do budowy urzą-

dzenia. Deseczka na podstawę, 
płaska listewka, miedziany drut 
nawojowy o średnicy 0,45 o długo-
ści kilku metrów, drut miedziany 
1 milimetr średnicy, pokrywka od 
słoja po ogórkach, dwa zamki ma-
gnetyczne, patyczek od szaszłyka, 
bateria 9 V
, przewód izolowany, 
klocek prostokątny, kołeczek 
o średnicy 10 milimetrów, karton, 
farby plakatowe lub akrylowe, 
rzep krawiecki, pasek o długości 
25 centymetr
ów. Podpowiem jesz-
cze, że rzep jest do kupienia w pa-
smanterii, a zamki magnetyczne 
w sklepie narzędziowym.

Narzędzia. Potrzebujemy 

noża graficznego, kombinerek, 
wkrętaka, wiertarki z wiertłem 
3,5 milimetra, kleju na gorąco 
z glutownicy
, kleju wikolowego, 
pędzelka do farb, kątomierza albo 
komputera z pr
ostym programem 
graficznym. Komputer z drukarką 
pozwoli nam na proste zaprojekto-
wanie i wydrukowanie barwnych 
tarcz do eksperymentów.

Podstawa silnika. Wycinamy 

ją z deseczki o wymiarach 150 na 
70 milimetr
ów. Grubość deseczki 
wynosi 15 milimetrów. W deseczce 
od razu nawiercimy wiertłem 3-mi-
limetrowym odpowiednie otwory. 
Cztery z nich są na nóżki druciane-

go suportu wirnika a pozostałe 
cztery to miejsca, gdzie wkrętami 
do drewna przymocujemy szczot-
ki komutatora. Na zdjęciu widać 
ich położenie na płaszczyźnie 
podstawy.

Suport wirnika. Składa się 

z dwóch jednakowych elementów 
wygiętych z drutu w kształt wi-
doczny na zdjęciu. Każdy z odcin-
ków miękkiego drutu o średnicy 
1 milimetra ma 150 milimetrów 
długości. Pętelki znajdujące się 
w środku długości odcinka drutu 
zwiniemy bez kłopotu specjalnymi 
szczypcami do kształtowania dru-
tu. Szczypce takie mają specjalnie 
wydłużone końce. Jeśli nie posia-
damy szczypiec do drutu, możemy 
posłużyć się zwykłymi kombiner-
kami monterskimi, a oczka na dru-
cie zawinąć, na przykład na wier-
tle o średnicy 4 milimetrów. 
Suporty wklejamy klejem z glu-
townicy w otwory podstawy, a na-
stępnie wyginamy tak, by oś wir-
nika włożona w pętelki była rów-
noległa względem podstawy.

Wirnik. Składa się z prosto-

padłościennego klocka o wymia-
rach 40×20×20 milimetrów. Klocek 
jest przewiercony wzdłużnie, osio-
wo wiertłem o średnicy 3,5 milime-
tra. Taką, a właściwie trochę mniej-
szą średnicę ma patyczek odszasz-
łyka. Warto tu posłużyć się wier-
tarką kolumnową, a to dlatego, 
że łatwiej za jej pomocą utrzymać 
potrzebne równoległości. Osią wir-
nika jest zwykły prosty patyczek 
od szaszłyka. Przewiercony klocek 
nawlekamy na patyk, mocując go 
klejem, mniej więcej pośrodku 
patyczka.

Uzwojenie 

silnika. Uzwojenie 
wirnika naszego 
silnika wykonamy 
z cienkiego 0,45-
-milimetrowej śred-
nicy drutu miedzia-
nego. Powin niśmy 
wykonać około 50 
zwojów dookoła 
klocka. Końce drutu 
powinny sięgać 
okrągłego kołeczka 
konektora. Pamię-
taj my, by przed zło-
żeniem silnika 
w całość odizolo-
wać końcówki dru-
tu nawojowego, 
czyli oczyścić drut 
z emalii za pomocą 

d j  c i a   w y k o n a n y c h   p r a c   w y s y  a j   n a   e - m a i l : 
a c t i v e r e a d e r @ m t . c o m . p l 
  z   d o p i s k i e m   w   t e m a c i e :   N a   w a r s z t a c i e

Suporty wirnika wygite z drutu 
1-milimetrowej rednicy.

Kolorowe koa z drukarki i elementy do koa 
zamachowego.

Do wywiercenia prostopadego otwo-
ru w klocku przyszego wirnika warto 
uy wiertarki kolumnowej.

71

nw lowicki 2k.indd   71

2010-06-16   17:27:57

background image

drobnoziarnistego papieru ścierne-
go. Drut musi przewodzić prąd do 
blaszek komutatora.

Wsporniki magnesów. To 

dwie jednakowe odcinki listewki 
o wymiarach 60×30×4 milimetry 
każda. Do ich górnej części przy-
kleimy magnesy, a części dolne 
przymocujemy do podstawy silnika.

Magnesy. Potrzebujemy 

dwóch jednakowych magnesów, 
które pozyskamy z rozebranych 
zamków magnetycznych. 
Kombinerkami usuniemy blokujące 
plastikowe poprzeczki obudowy 
i po chwili wyłuskamy z nich po 
jednym bardzo ładnym prostopa-
dłościennym małym magnesiku 

ferrytowym. Magnesy 
umieścimy na drewnia-
nych wsporniczkach w po-
bliżu klocka z uzwojeniem. 
Przykleimy je tam klejem 
z glutownicy, ale najpierw 
musimy określić ich biegu-
nowość. Zbliżone do siebie 
magnesy powinny się od-
pychać, a nie przyciągać. 
W takim odpychającym 
układzie przytwierdzimy 
je klejem z glutownicy 
do wsporników.

Komutator. Jest to 

element, który umożliwia 

przepływ prądu elektrycz-
nego do wirnika. Jedno-

cześnie wraz z każdą połową obro-
tu wirnika synchronicznie zmienia 
kierunek prądu w jego uzwojeniu. 
Komutator zbudowany jest z drew-
nianego walca, nałożonego na oś 
wirnika, czyli patyka od szaszłyka. 
Na powierzchni walca umieszczo-
ne są wzdłużnie dwie niestykające 
się blaszki z puszki po napoju. 
Do nich podłączone są końcówki 
uzwojenia wirnika. Komutator zro-
bimy z kołka o średnicy 8 milime-
trów i długości 15 milimetrów. 
Kołek także jest przewiercony osio-
wo wiertłem o średnicy 3,5 milime-
tra. Wirnik i kołeczek nanizany na 
szaszłykowy patyk osi przyklejamy 
klejem wikolowym.

Blaszki komutatora. Wyt nie -

my je z cienkiej blaszki na przy-
kład z puszki po napojach. Należy 
nadać im półokrągły kształt dosto-
sowany do kształtu komutatora. 
Jeśli nie da się końcówek drutu 
do nich przylutować, należy cienki 
drut uzwojenia mocno okręcić 
wkoło końca blaszki, tak by prze-

Koa barwne wycinamy z atwoci noem graficznym, 
ale mona te noyczkami.

Podstawa z wywierconymi otworami na nóki suportów 
wirnika i otworkami pod wkrty do drewna, które zamocu-
j szczotki.

Spody kó barwnych oblepione mikkimi kosmatymi ka-
wakami rzepa krawieckiego.

Przygotowanie koa zamachowego. Rzep przylepiamy do 
kartonowego krka, a okrgy klocek centralnie do spodu 
pokrywki

Blaszka komutatora i szczotka wygita 
z miedzianego drutu.

72

nw lowicki 2k.indd   72

2010-06-16   17:27:58

background image

wodził prąd. Blaszki przyklejamy klejem z glutownicy 
do kołka komutatora naprzeciw siebie tak, by się ze sobą 
nie stykały
.

Szczotki. Wygniemy je z 1-milimetrowej grubości 

drutu miedzianego. Jeden z końców zaginamy w kształt 
litery U, a drugi koniec w kształt 8. Pamię tajmy, by przed-
tem papierem ściernym odizolować końce drutu z emalii. 
Kształt szczotki widzimy na zdjęciu.

Zasilanie. Prąd z baterii 9-woltowej do silnika do-

prowadzimy przewodami, które połączymy ze szczotka-
mi silnika.

Tarcza zamachowa. Wykonamy ją z kartonu, 

rzepa, pokrywki od słoja po ogórkach i odcinka listwy. 
Zacznie my od narysowania okręgu o średnicy 80 milime-
trów na kawałku kartonu. Zaznaczmy środek okręgu 
czarnym flamastrem, a następnie całą powierzchnie koła 
oklejmy rzepem krawieckim. Do kartonu przykleimy tę 
cześć rzepa, która ma sztywne haczyki. Rzep może wy-
stawać za powierzchnię okręgu, a gdy klej wyschnie, 
wycinamy koło, obcinając także zbędne, wystające poza 
obr
ys kawałki rzepa. Tak przygotowane koło przykleja-
my centralnie do metalowej pokrywki. Od spodu, także 
centralnie, przyklejamy drewniany element w kształcie 
walca o średnicy 30 milimetrów, grubości 20 milimetrów. 
Środek pokrywki wyznacza nam zaznaczony środek 
w kręgu z rzepem. W tym też miejscu, po uprzednim 
napunktowaniu, wiercimy na wylot otwór o średnicy 
3,5 milimetra, pamiętając, żeby był prostopadły do po-
wierzchni pokrywki.

Montaż silnika. W otwory podstawy wkładamy 

suporty stojana. Mocujemy je klejem z glutownicy. 
Wkładamy na miejsce wirnik. Do jego końca mocujemy 
tarczę obrotową, będącą jedno cześ nie kołem zamacho-
wym. Magnesy na swoich drewnianych wspornikach 
przyklejamy do deseczki podstawy tak, by były jak naj-
bliżej zwojów wir
nika. Klej na gorąco da nam chwilę 
na prawidłowe ustawienie tychże podstaw. Sprawdźmy, 
by magnesy nie zaczepiały o druty nawojowe obracają-
cego się wirnika. Szczotki mocujemy dwoma drewnow-
krętami, do których potem jeszcze dołączamy przewody 
doprowadzające prąd z baterii. Druty szczotek musimy 
wygiąć tak, by delikatnie dotykały blaszek komutatora. 
Gdy to się stanie, silnik po podłączeniu baterii bez pr
o-
blemów powinien ruszyć. W powstały obwód elektrycz-
ny możemy także dodać jakiś prosty włącznik, który uła-
twi nam sterowanie.

Badania naukowe zacz nie my od tarczy siedmio-

barwnej. Tęczowe kolory na tarczy, po wprowadzeniu jej 
w obroty, zleją się ze sobą, a powierzchnia powinna wy-
glądać na białą. Teoretycznie, bo w praktyce nie jest bia-
ła, ale jasnoszarawa i jakby trochę niebieskawa. Ale 
przecież od czego badania. Można zaprojektować nową, 
też siedmiobarwną, ale na której powierzchnia kolorów 
niebieskiego i fioletowego będzie nieco mniejsza.

Naszą siedmiobarwną tarczę możemy wymieniać 

na inne, złożone z na przykład dwu kolorów podstawo-
wych albo dopełniających. Możemy też przygotować tar-
czę składającą się z trzech kolorów podstawowych albo 
samych dopełniających. Jeśli mamy fantazję iść dalej 
w badaniach, to fajny może być wzór z czar
no-białą spi-
ralą albo elementami w postaci kropek, czyli rastra. 
Tarcza będzie robić się szara i można badać wtedy natę-
żenia szarości. Wreszcie syci naukowych eksperymen-
tów i wrażeń możemy odłożyć swoje notatki i spokojnie 
jechać na zasłużone wakacje. 

z

Pracujcy model.

Widok przygotowanej siedmiobarwnej tarczy, 
któr bdziemy bada.

73

nw lowicki 2k.indd   73

2010-06-16   17:28:00

background image

J

ames Mitchener był korespon-
dentem wojennym na pokładzie 
amerykańskich lotniskowców 

w czasie wojny w Korei. Jeden 
z najpoczytniejszych pisarzy ame-
rykańskich okresu powojennego 
rozpoczynał właśnie swoją karierę 
literacką i napisał w tym czasie 
wiele opowiadań oraz książkę 
Mosty na Toko-Ri. Fikcyjny wątek 
fabularny łączy w tej powieści 
wiele autentycznych wydarzeń za-
notowanych przez autora i tak np. 
tytułowe mosty istniały naprawdę, 
tyle tylko że znajdowały się w Ma-
jon-ni i Changnim-Ni w Korei Pół-
nocnej. Mitchener był gościem na 
lotniskowcach USS „Essex” i US
„Valley Forge” w okresie, w którym 
wysyłano samoloty bombardujące 
te mosty, misja ratunkowa opisana 

w książce jest również bliska praw-
dzie, tyle tylko że zestrzeleni piloci 
nie zginęli, a zostali ujęci przez żoł-
nierzy północnokoreańskich.

Bohaterami Mitchenera są 

piloci marynarki, latający wówczas 
na pierwszej generacji pokłado-
wych samolotów odrzutowych, 
przede wszystkim maszynach typu 
Grumman F9F Panther, jego repor-
taże i książka mają jednak i „blasza-
nych bohaterów drugiego planu”, 
czyli samoloty śmigłowe i śmigłow-
ce. Mosty na Toko-Ri kończy wspo-
mniana już, nieudana akcja, w któ-
rej poderwane interwencyjnie sa-
moloty śmigłowe zapewniają osłonę 
z powietrza, podczas gdy do rejonu 
zestrzelenia spieszy śmigłowiec 
ze specjalnego okrętu-bazy zacumo-
wanego jak najbliżej rejonu działań. 
Wspom nia ne samoloty to Chance 
Vought F4U Corsair i Douglas A-1 
Sky rai der, a jedną z najciekawszych 
dla mnie scen z książki nie jest by-
najmniej ta dotycząca skompliko-
wanej operacji ratunkowej, ale inna, 
mało zauważalna, w której autor mi-
mowolnie odnotował rzeczywisty 
stosunek floty i dowódców do nie-
docenianego lotnictwa śmigłowego.

Pierwszy typ ameryka skiego samolotu pokadowego, Vought VE7, tutaj akurat 
w wersji dla lotnictwa ldowego.

Pierwszy „pirat” firmy Vought, UO-1 Corsair w niezwykej roli „samolotu poka-
dowego” sterowca ameryka skiej marynarki ZR 3 „Los Angeles”. Skutecz no 
niemieckich sterowców jako maszyn patrolowych w czasie I wojny wiatowej 
spowodowaa, e marynarka ameryka ska rozpocza powane próby ze ste-
rowcami. Miay ogromny zasig i mogy pozostawa w powietrzu przez dni i ty-
godnie, a wysyanie wasnego samolotu z takiego odchylanego „trapezu” po-
zwalao rozszerzy promie rozpoznania i uatwiao komunikacj z wasnymi 
okrtami i ldem.

TEKST ATWY

 

z

zz

74

A l v a r   H a n s e n

j a k   p o

m y  l a

 ,           t a k   z r o b i 

te mosty, misja ratunkowa opisana

w wersji dla lotnictwa ldowego.

zz

A l

H

Sztukas Pacyfiku

hansen k.indd   74

2010-06-17   13:25:28

background image

Wchodzący do portu (w Ja-

ponii?) lotniskowiec jest odpycha-
ny od kei przez silny wiatr mimo 
wysiłków słabych holowników

Dowódca okrętu nakazuje ustawie-
nie szeregu samolotów w poprzek 
pokładu lotniczego i „podepchnię-
cie” okr
ętu ciągiem śmigieł, co 
spotyka się z protestem pilotów, 

ale przede wszystkim mechaników 
lotniczych, bo kręcenie silnikami 
w stojących maszynach oznacza 
potem długie dni wymontowywa-
nia wielkich gwiazdowych silni-
ków i wymieniania wypalonych 
zaworów i cylindrów, zwłaszcza 
tych z drugiej, niedostatecznie 
chłodzonej gwiazdy. Protest 

w wojsku to bunt, samoloty zosta-
ją ustawione, silniki przegrzewają 
się i... myślę sobie, że sam Mitche-
ner by tego nie wymyślił.

G N I A Z D O   K O R S A R Z Y

Lewis & Vought Corporation 

powstała już w 1917 roku, w 1922 
roku jeden z jej założycieli, Chance 
Vought, przejął całość i dał firmie 
swoje imię i nazwisko jako nazwę. 
Vought był głównym inżynierem 
Wright Company, czyli fabryki lot-
niczej braci Wright, a w ciągu 13 
lat od założenia wytwórni aż do 
śmierci w 1930 roku zaprojektował 
szereg maszyn dla Marynarki 
Wojennej USA. Vought VE 7 Blue-
bird był pierwszym w ogóle samo-
lotem, jaki wystartował z pierw-
szego amerykańskiego lotniskow-
ca USS „Langley”, a wśród kolej-
nych był rozpoznawczy Vought 

ZR 3 by zbudowany po wojnie w zakadach Zeppelina we 
Friedrichs hafen jako klasyczny komunikacyjny sterowiec 
wodorowy (LZ 126) i przejty przez USA w ramach odszko-
dowa wojennych. Amerykanie wymienili wodór na bez-
pieczny, ale niezwykle jeszcze wtedy rzadki i niebotycznie 
drogi hel, a mieli go wówczas (zreszt jako jedyni na wie-
cie) tylko tyle, e dla napenienia ZR 3 trzeba byo opróni 
inne sterowce. Hel jest ponadto ciszy od wodoru, wic 
sterowiec straci sporo nonoci, US Navy odciya kolo-
sa, wypruwajc cae eleganckie wntrze zainstalowane 
przez Niemców, zabudowano te powierzchniowe skrapla-
cze wody – helu nie mona byo ot, tak sobie wypuci, by 
zmniejszy wyporno, podchodzc do ldowania, a z ko-
lei utracony przy starcie balast trzeba byo jako odzyska 
– wanie z powietrza. Prdko sterowca bya na tyle du-
a, e podwieszony pod kadubem samolot wyczepia si 
do samodzielnego lotu i zaczepia, wracajc bez najmniej-
szej rónicy prdkoci.

Zespó dwupatowych SBU 1 „Corsair” (1934), czyli kolejni „piraci Voughta”. 
Archaiczne ju w chwili swojego debiutu maszyny byy jednak dobrze przysto-
sowane do operacji z lotniskowców – wszystkie, czyli dwie (US Navy i Royal 
Navy) marynarki wiatowe dysponujce w tym okresie znaczc liczb lotni-
skowców niechtnie patrzyy na zbyt szybkie, niesprawdzone i skomplikowane 
jednopaty.

75

Dwa lata po SBU 1, czyli w 1936 roku pojawi si bombo-
wiec nurkujcy Vought SBU 2 Vindicator, czyli, co za 
zaskoczenie, ju nie kolejny „korsarz” a „obro ca”. 
Chodzio by moe o odrónianie si nazw od konku-
rencyjnej firmy Douglas, cho ich nowy TBD Devastator 
(niszczyciel) by akurat samolotem torpedowym. SBU 2 
wyprodukowano w skromnej liczbie 170 sztuk, w chwili 
wybuchu II wojny byy to ju maszyny przestarzae, ale 
i tak znajdoway si na wyposaeniu trzech marynarek 
(ameryka skiej, francuskiej i brytyjskiej), wziy aktywny 
udzia w dziaaniach wojennych, a Vindicatory ameryka -
skiego lotnictwa piechoty morskiej atakoway okrty ja-
po skie jeszcze w czasie bitwy o Midway w 1942 roku.

Równie mao nowoczesny co SBU 2, a przecie jeden 
z bardziej znanych samolotów firmy Vought, oblatany 
w 1938 roku wodnosamolot pokadowy O2SU Kingfisher, 
tutaj w czasie podnoszenia z wody na pokad pancernika 
USS „Missouri” w 1944 roku.

hansen k.indd   75

2010-06-17   13:25:29

background image

O2U Corsair (1926) – zbieżność 
nazw nieprzypadkowa – wyprodu-
kowany w ogromnej jak na tamte 
czasy liczbie 580 sztuk. Maszyna 
była używana w wersji z podwo-
ziem kołowym, na pływakach, 
w wersji amfibijnej, z otwartą i za-
mkniętą kabiną, a w chwili wybu-
chu wojny z Japonią w służbie 
amerykańskiej marynarki pozosta-
wało jeszcze sto kilkadziesiąt 
dwupłatowych O2U.

Kolejnym Korsarzem w histo-

rii wytwórni był dwupłatowy, ale 
już całkowicie metalowy bombo-
wiec nurkujący SBU 1 Corsair 
(1934), maszyna, która powstała 
z rozwinięcia prototypu dwumiej-
scowego myśliwca F3U 1. Była to 
swoista mieszanka starego z no-
wym, tak charakterystyczna dla 
samolotów z przełomu lat trzydzie-
stych, bo samolot miał zamkniętą 
kabinę, okapotowany silnik i na-
stawne śmigło, ale jednocześnie 
stałe podwozie. Oblatany w dwa 
lata po SBU 1, nowy SB2U 

Vindicator był już 
maszyną jedno-
płatową, wolno-
nośną i z chowa-
nym podwoziem, 
ale najbardziej 
charakterystycz-
nym, znanym, 
przedwojennym 
projektem Chance 
Vought Corpo-
ration był zbudo-
wany w znaczą-
cych liczbach 
(1500 sztuk) wodnosamolot OS2U 
Kingfisher. Zbudowano go przede 
wszystkim jako maszynę rozpo-
znawczą katapultowaną z amery-
kańskich pancerników i krążowni-
ków i w roli tej przesłużyła ona ca-
łą II wojne światową, ale latała 
także z baz lądowych i była na 
wyposażeniu lotnictwa morskiego 
Wielkiej Brytanii, Australii i ZSRR.

O2SU został oblatany 

w 1938 roku i w tym samym roku 
US Navy ogłosiła wymagania dla 

nowej generacji jedno- i dwusilni-
kowych pokładowych maszyn 
myśliwskich. Żądano największej 
możliwej prędkości poziomej przy 
niskiej prędkości lądowania oraz 
zasięgu 1600 km. Chance Vought 
miał ogromne doświadczenie 
w budowaniu samolotów dla ma-
rynarki i w chwili przystąpienia do 
konkursu postanowiono ambitnie 
zaprojektować maszynę nowej ge-
neracji, wybierając do jej napędu 
najsilniejszy z dostępnych wów-

Korsarz znalaz natomiast wdzicznych uytkowników 
w pilotach ameryka skiej piechoty morskiej. Byo to 
o tyle zrozumiae, e podstawowym zadaniem lotnictwa 
USMC bya osona, ale i wspieranie dziaa piechoty 
morskiej z powietrza. Poprzednia maszyna myliwska 
marines, czyli F4F Wildcat, przenosia dwie skromne 
bombki po 45 kg, podczas gdy pod F4U-1 mona byo 
podwiesi dwie bomby po 450 kg. Ta wersja ma ju pod-
wyszon kabin z now owiewk i oson, wida te, 
jak nietypowy ukad skrzyda wpywa korzystnie na wi-
doczno ziemi przed samolotem.

...po blisko trzech latach udao si znacznie skróci, lecz 
niestety nie wyeliminowa. F4U-1 z 1943 roku jeszcze ze 
star, nisk kabin z licznymi listwami na osonie (std przy-
domek „bird cage”, czyli klatka na ptaki), ale ju po innych 
poprawkach, w tym tak zasadniczych, jak wbudowanie 
gównego zbiornika paliwa w miejscu, w którym poprzednio 

bya kabina, po 
wydueniu kadu-
ba o 40 cm, prze-
instalowaniu 
i wzmocnieniu 
uzbrojenia, zabu-
dowaniu opance-
rzenia, rozszerze-
niu lotek kosztem 
klap, wymianie 
tych ostatnich na 
bardziej skutecz-
ny typ itd.

Próby na pokadzie lotniskowca ujawniy kolejne niemie 
cechy, jak np. skonno do robienia potnych „kangu-
rów” przy ldowaniu. Postanowiono zatem, e do czasu 
usunicia usterek podstawowym myliwcem pokado-
wym US Navy pozostanie „przejciowy” F6F Hellcat, 
wielka, ale prostsza maszyna z prostym, rcznie skada-
nym skrzydem.

j a k   p o m y  l a  ,           t a k   z r o b i 

76

Nowy, wielki silnik, 
ogromne migo, 
najwiksza moli-
wa szybko i za-
sig, a wszystko 
razem ma potem 
powolutku ldowa 
i oczywicie ska-
da si na szero-

ko niewiele wiksz od rozstawu podwozia. Poszycie mie-
szane, a dokadniej poszycie najstarszego i najnowszego 
typu starannie wymieszane, kadub z blach magnezowych 
zgrzewany punktowo do wrg, górne zewntrzne poszycie 
skrzyde, statecznik pionowy i stery szmaciane. Pierwszy 
prototyp XF4U-1 z 1940 roku mia znakomite osigi i dug 
list wad, któr...

hansen k.indd   76

2010-06-17   13:25:29

background image

czas silników, osiemnastocylindro-
wy Pratt & Whitney R-2800 
w układzie podwójnej gwiazdy 
o mocy 2000 KM. Było to dwa razy 
tyle co moc silników wchodzących 
wówczas do służby F2A Buffalo 
(1939, 940 KM) czy F4F W
ildcat 
(1940, 1200 KM).

I R A T   R A D Y K A Ł

Wybór ten miał poważne 

konsekwencje przy projektowaniu 
płatowca, bowiem dla skuteczne-
go odbierania mocy od potężnego 
silnika trzeba było zainstalować 
śmigło o śr
ednicy ponad 4 metrów, 

a to „odpychało” kadłub klasycz-
nie projektowanego samolotu dale-
ko od ziemi, wydłużając podwozie, 
a to z kolei komplikowało pr
oblem 
składania go, musiało by być ono 
również dostatecznie mocne, więc 
i ciężkie. Zdecydowano się na ra-
dykalne r
ozwiązanie, wykorzystu-
jąc znany już w okresie międzywo-
jennym układ skrzydeł w kształcie 
liter
y W, stosowany np. w nie-
mieckich Ju 87 Stuka, jednak 
w przypadku samolotu amerykań-
skiego był on jeszcze bardziej ko-
rzystny, bo skracając długość go-
leni podwozia do minimum, osią-
gano jednocześnie czyste przej-
ście skrzydło–kadłub. Płat łączył
 
się z okrągłym kadłubem (silnik 
gwiazdowy) pod kątem prostym, 
a takie rozwiązanie zastosowano 
już w obu wspomnianych, nowych 
myśliwcach mar
ynarki. 

Zapewniało ono czysty opływ stru-
mienia zaśmigłowego – w żad-
nym z samolotów US Navy tego 
okresu nie użyto nawet najskrom-
niejszych osłon stosowanych zwy-
czajowo w „całej reszcie świata” 
łącznie z amerykańskimi siłami 
powietrznymi armii (USAAF).

Załamane skrzydło było 

trudniejsze do wyprodukowania 
niż tradycyjne, musiało być też 
cięższe, tym bardziej że dla utrzy-
mania dużej rozpiętości między 
prędkością maksymalną i przeloto-
wą a prędkością lądowania musia-
ło być wyposażone w rozbudowa-
ną mechanizację, musiało się także 
składać do hangarowania. Zespół 
konstruktorów Chance Vought do-
kładał starań, by masa maszyny 
nie wzrastała ponad miarę i dlate-
go zastosował ciekawą mieszankę 
nowych i starych materiałów kon-

strukcyjnych, np. w konstrukcji 
kadłuba pokrycia ze stopu magne-
zowego mocowano do podłużnic 
dopiero co wymyśloną techniką 
zgrzewania punktowego. Jedno-
cześnie wiele powierzchni no-
śnych nieprzenoszących dużych 
obciążeń mechanicznych, jak po-
wierzchnia zewnętrznych części 
skrzydeł za dźwigarem głównym 
czy poszycie lotek i sterów, było 
zrobionych z płótna.

Prototyp nowego myśliwca 

otrzymał oznaczenie XF4U 1, zo-
stał oblatany w maju 1940 roku, 
a w październiku osiągnął rekordo-
wą dla maszyn amerykańskich 
średnią prędkość przelotową 652 
km/h. Miał znakomitą prędkość 
wznoszenia, a w próbach nurko-
wania osiągnął 890 km/h, niszcząc 
sobie przy tej okazji częściowo 
poszycie skrzydeł i gubiąc kilka 

Pi lat póniej, inna, póniejsza wersja 
samolotu (F4U-4B), inne malowanie 
i kolejna wielka wojna, cho daleko od 
Europy. Jedno z najsynniejszych zdj 
z wojny korea skiej, a ostrym tem dla 
nieostrej sylwetki Corsaira jest flota in-
wazyjna w czasie desantu pod Inchon,
 
na poudniowym kra cu Pówyspu 
Korea skiego w 1950 roku. By to po-
cztek alianckiej kontrofensywy, który 
doprowadzi do zajcia sporego obsza-
ru K
orei Pónocnej, co doprowadzio 
z kolei do interwencji Chin i kontrofen-
sywy z udziaem pó miliona „ochotni-
ków” chi skich. Gównodowodzcy
 
wojsk alianckich, genera McArthur
zareagowa na to daniem dostpu 
do broni atomowej, by zbombardowa 
Pónoc, Pekin i cae Chiny na dodatek, 
a sprzeciw jego przeoonego, prezy-
denta Trumana, spowodowa mier 
polityczn tego ostatniego, czyli utrat 
szans na reelekcj. Krzywe koo historii.

77

F4U-1 ostrzeliwuje pozycje ja-
po skie na Okinawie pen sal-
w rakiet HVAR. High Velocity 
Aircraft Rocket byy najpow-
szechniej stosowanymi amery-
ka skimi lotniczymi pociskami 
rakietowymi w czasie II wojny 
wiatowej, osigay prdko 
do ok. 0,4 km/s, miay zasig 
ok. 4,5 km i przenosiy dwu-
dziestokilogramow gowic 
bojow. Miay nieoficjalne prze-
zwisko „Holy Moses”, co jest 
odpowiednikiem polskiego 
„O Jezu!!!” lub innego, podob-
nego wykrzyknika.

hansen k.indd   77

2010-06-17   13:25:30

background image

paneli inspekcyjnych. Samolot miał 
także szereg wad, z których naj-
groźniejszą było trudne wyprowa-
dzenie z korkociągu, bo cień aero-
dynamiczny wygiętych skrzydeł 
przesłaniał całkowicie ogon. 
Wielkie śmigło i potężny moment 
obrotowy silnika powodowały też 
zachowania „asymetryczne”, np. 
przy niewielkich prędkościach 
charakterystycznych dla lądowań 
na lotniskowcu prawe skrzydło 
przepadało nagle i bez ostrzeże-
nia, lewe z kolei przy gwałtownym 
dodaniu gazu. Rozwiązywanie 
tych i innych problemów spowo-
dowało opóźnienia we wprowa-
dzeniu typu do produkcji, ale już 
w czerwcu 1941 roku marynarka 
amerykańska zamówiła blisko 600 
nowych myśliwców.

Pierwszy model produkcyj-

ny, F4U 1 Corsair, różnił się znacz-
nie od prototypu. Uzbrojenie skła-
dało się z sześciu wukaemów kal. 
0,5 cala umieszczonych w ze-
wnętrznych częściach skrzydeł, co 
wymusiło z kolei usunięcie zbiorni-

ków paliwa. Zmieniająca się masa 
paliwa nie może zaburzać wywa-
żenia samolotu, więc nowy, 900-li-
trowy zbiornik umieszczono nad 
skrzydłem przed kabiną pilota, od-
suwając tę ostatnią o 90 cm w tył 
i wydłużając kadłub. Konsekwen-
cją takiej zmiany była gorsza niż 
poprzednio, czytaj fatalna, widocz-
ność z kabiny pilota na ziemi, 
bo długi nos i skrzydła zasłaniały 
wszystko z przodu, a lotniskowiec 
nie jest miejscem, gdzie można ko-
łować wężykiem. Próby prowadzo-
ne przez marynarkę ujawniły sze-
reg kolejnych wad, np. system hy-
draulicznego napędu klapek chło-
dzących na osłonie silnika zachla-
pywał owiewkę olejem, a charak-
terystyka amortyzatorów podwo-
zia powodowała niebezpieczne 
„kangury” przy lądowaniu. 
Pierwsza z wymienionych, wyda-
wałoby się drobna, a przecież po-
tencjalnie bardzo niebezpieczna 
usterka była łatwa do naprawie-
nia, na początek zablokowano gór-
ne klapki, a potem zastąpiono je 
stałą pokrywą. Inne wymagały 
dłuższej pracy, a tymczasem woj-
na na Pacyfiku toczyła się pełną 
parą więc marynarka zdecydowa-
ła, że na pokłady lotniskowców 
trafią tańsze w produkcji, prostsze 
w obsłudze i łatwiejsze w pilotażu 
Grumman F6F Hellcaty.

Przyszłość nowego „super-

myśliwca” wydawała się zagrożo-

Kolejny rok wojny i wszystko wyglda 
podobnie – kolejny start, jeden z F4U-
4 rozkada wanie skrzyda, samolot 
na pierwszym planie to projektowany 
jeszcze w czasie II wojny nastpca 
TBM Avengera – Douglas AD (A-1) 
Skyraider.

Wojenny krajobraz Korei – pikne 
góry w tle oraz dym i wybuchy 
bomb – nad nimi wida male k 
sylwetk Corsaira.

Po kilkunastu miesicach wielkich ofensyw i kontrofen-
syw front w Korei ugrzz gdzie w okolicach póniejszej 
Korea skiej Strefy Zdemilitary zo wanej, czyli dzisiejszej 
granicy pomidzy obydwoma pa stwami. Zdjcie zrobio-
ne w 1952 roku na USS „Essex” w czasie przygotowywa-
nia samolotów do kolejnej misji szturmowej – takie obraz-
ki obserwowa i opisywa goszczcy na pokadzie tego 
lotniskowca James Mitchener.

15 lat póniej i kolejna wojna tu za korea sk miedz, 
bo w Wietna mie. Inny lotniskowiec, inny, stalowy pokad, 
zupenie inne maszyny i inne kolory, ale... ci sami produ-
cenci i nawet nazwa jednego z samolotów pozostaa bez 
zmian – na drugim planie Douglas A-4C Skyhawk, 
na pierwszym Vought A-7B Corsair.

78

hansen k.indd   78

2010-06-17   13:25:31

background image

na, ale na szczęście dla Chance Vought okazało się, 
że samolotem zainteresowane jest lotnictwo piecho-
ty morskiej. Piloci US Marine Corps potrzebowali pil-
nie lepszego myśliwca niż F4F Wildcat, a ponadto 
latali głównie z baz lądowych, więc nie przejmowali 
się dalekimi od doskonałych charakter
ystykami lądo-
wania nowej maszyny. Decyzja o używaniu F4U 1 
z baz lądowych okazała się ze wszech miar słuszna, 
bo chociaż pr
oducent usunął w końcu większość 
usterek i kolejne wersje maszyny trafiły w 1944 roku 
na pokłady lotniskowców, to statystyki strat w cza-
sie wojny wykazują, że niemal dwukrotnie więcej 
maszyn stracono w wypadkach niż w czasie działań 
bojowych. Jedna z ważniejszych zmian, któr
e wpro-
wadzono w F4U 1 już w produkcji, a które umożliwi-
ły jako tako bezpieczne używanie na lotniskowcach, 
było przebudowanie kabiny polegające na podnie-
sieniu siedzenia pilota o 18 cm i zainstalowanie no
-
wego, prostszego i wyższego oszklenia kabiny.

O R S A R S K I E   W O J N Y

Corsairy weszły do służby w 1943 roku 

i wkrótce już sprawdziły się zarówno w walkach 
powietrznych, jak i w misjach szturmowych. Mogły 
dyktować warunki starcia, walcząc z niemal wszyst-
kimi typami japońskich myśliwców i przewyższając 
je pr
ędkością wznoszenia, nurkowania, prędkością 
poziomą czy zwrotnością przy dużych prędkościach, 
czyli „...jeśli walczyłeś z Zero, to unikałeś wolnego 
latania”. Nowy wielki myśliwiec okazał się także 
znakomitym samolotem sztur
mowym, w swojej póź-
nej wersji o udźwigu znacznie przekraczającym 
możliwości F6F Hellcata czy TBM Avengera. 
Sprawiające początkowo tyle problemów wygięte 
skrzydła okazały się w tej roli bardzo korzystne, bo 
umożliwiały dużo lepszą, krytyczną dla ataków z po-
wietrza obserwację „w przód i w bok” niż skrzydła 
proste.

Pudeko byo akurat Revella, ale starzy modelarze bez 
trudu rozpoznaj znakomity model Italeri, dostpny 
obecnie w ofertach obu firm, w wersji niemieckiej z ram-
k z radarem na skrzydle (ale kalkomanii do nocnego 
myliwca ju nie ma), we woskiej s bomby i rakiety. 
W obu przypadkach jest to póna, powojenna wersja 
F4U-4 z cakowicie ju metalowymi skrzydami i inn 
oson silnika z charakterystycznym wlotem (wlotami), 
wic zwolennicy II wojny musz poszuka w katalogach 
innych producentów, szkoda te, e Italeri wybrao wy-
cznie ameryka skie oznaczenia, bo pamitam starsze 
pudeko z kalkomaniami do francuskich Corsairów. 
Roboty przy modelu na razie tyle co nic, ot, wycina 
i skleja, przy malowaniu bdzie nieco trudniej – ten 
ciemnoniebieski plastik, a np. ko cówki patów i statecz-
nika pionowego maj by czerwone.

Byo atwo, wic autor JPTZ przyjrza si zdjciom, szcze-
gólnie temu na ko cu artykuu i utrudni sobie robot, czyli 
wymyli pierwsz w historii naszego serialu scenk z samo-
lotem w locie. Kabina pomalowana, óte ko cówki opat 
stay si óte po dwukrotnym malowaniu. migo otrzymao 
now, dug stalow o, bo skoro samolot ma lecie, to po-
winno si krci i to szybko. Odcinanie klap nie byo trud-
ne, polistyren jest mikki, skalpel ostry, wystarczy troch 
cierpliwoci.

Odcite klapy trzeba byo podzieli i uzupeni braki kawa-
kami polistyrenu.

Odwayem si na tak radykaln nowo, jak samolot 
z zaog, tylko dlatego, e miaem znakomitych pilotów, 
jacy zostali mi z nocnego myliwca (Ju-88 G6) rosyjskiej 
Zwiezdy. Sam model znakomity, a piloci godni modelu 
i warci ceny caoci. Po pierwszej przymiarce do Corsaira 
okazao si, e grubo polistyrenowych cianek kabiny 
zmusia mnie do brutalnego zabiegu „przeszczepienia” 
samych rk i gowy do najchudszego korpusu, jaki znala-
zem w pudeku z drobiazgami – pilot Matchboksu z jedne-
go ze wznowie w katalogu Revella.

79

hansen k.indd   79

2010-06-17   13:25:31

background image

Charles Lindbergh pracował 

wówczas jako cywilny doradca 
techniczny United Aircraft Corpo-
ration (Vought należał do korpora-
cji od 1929 roku), w ramach swo-
ich obowiązków latał na wyspach 
Pacyfiku na różnych typach samo-
lotów i oblatywał m.in. F4U Cor-
saira, startując na nim z obciąże-
niem 1800 kg bomb. Lindbergh 
wyruszał również na F4U na „eks-

perymentalne”, zupełnie nielegal-
ne, ale odbywające się z cichym 
przyzwoleniem generała McArthu-
ra misje szturmowe, bombardując 
japońskie pozycje na Wyspach 
Marshalla.

F4U miał może trudne po-

czątki i nie był samolotem wyba-
czającym błędy przy lądowaniu, 
ale miał również bardzo długą 
i udaną karierę. Pozostawał w pro-

Pocztek malowania, czyli najpierw 
biay podkad, potem czerwie – 
równie z lekkim nadmiarem, potem 
maskowanie samych ko cówek, 
gruby kij wetknity w rozwiercon 
dziur z przodu i (prawie) cay mo-
del na jeden kolor.

Dalej znowu mechanicznie – pod-
wierci, dopasowa, wklei. adne, 
cho oczywicie zbyt pytkie wnki 
podwozia, wewntrzny detal po-
kryw. Model ma komplet zaczepów 
do rakiet, niektóre wersje F4U4 mia-
y te cztery dziaka kal. 20 mm, 
zamiast szeciu wukaemów.

Staraem si powycina cz pod-
kadu z kalkomanii, ale przy mniej-
szych napisach nie byem ju taki 
odwany.

Pyn zmikczajcy tro-
ch pomóg, a ostatnia 
nadzieja w podmalowa-
niu kolejn rzadk war-
stw pómatowego la-
kieru. Nadesza chwila 
czynów mnych, roz-
grzany nad zapalniczk 
drut od spinacza zosta 
brutalnie wtopiony 
w skrzydo, zalepiony 

klejem kontaktowym i pomalowany na ciemnogranatowo. Standardowa 
w JPTZ, cho nieco grubsza podstawka skada si z kilku warstw tektury, 
by drut znalaz odpowiednio solidne zakotwiczenie. „Gbia Pacyfiku” to niebie-
ski papier i „kolejkowa” folia, udajca wod, pomalowana mieszank transpa-
rentnej zieleni i niebieskiego Tamiyi.

Wikszo zdj gotowych modeli JPTZ robi na dachu 11-pitrowego budyn-
ku, a tam prawie zawsze wieje, nawet zbyt silnie, wic osadzone na metalowej 
osi migo krci si jak oszalae. Drogim Czytelnikom, którzy nie dysponuj 
„gwarantowanym wiatrem”, polecam skorzystanie z przenonego wentylatora 
lub choby suszarki do wosów – dmuchanie nie jest dobrym pomysem. 
Zdjcia trzeba robi z jakiej w miar stabilnej pozycji, bo i czas nawietlania 
powinien by relatywnie dugi – 1/60 sekundy lub duszy.

80

hansen k.indd   80

2010-06-17   13:25:32

background image

dukcji przez 12 lat (F6F Hellcat był 
pr
odukowany tylko przez 3, choć 
w zbliżonej łącznej liczbie) i w tym 
czasie powstało blisko 12 600 eg-
zemplarzy w 16 wer
sjach. Wszedł 
na wyposażenie amerykańskich, 
angielskich, nowozelandzkich 
i francuskich mor
skich sił po-
wietrznych i uczestniczył w dwóch 
wielkich i kilk
u zapomnianych woj-
nach. Po zakończeniu działań na 
Pacyfiku w 1945 roku wrócił tam 
w czasie wspomnianej na wstępie 
wojny kor
eańskiej (1950–53), a od 
1952 roku Francuzi używali blisko 
100 maszyn w późnej wersji F4U 7 
„po sąsiedzku”, w czasie pierw-
szej wojny indochińskiej (1946–54). 
Francuskie lotnictwo latało na F4U 
7 także w czasie wojny algier
skiej 
(1955–61) i kryzysu sueskiego 
(1956), ale najdziwniejszą i najpóź-
niejszą wojną, w jakiej brały udział 
Cor
sairy, była stugodzinna wojna 
futbolowa, która wybuchła 14 lipca 
1969 r
oku pomiędzy Salwadorem 
i Hondurasem.

Rzeczywistą przyczyną woj-

ny była atmosfera wrogości pomię-
dzy dwoma państwami podsycana 
przez media obu str
on. Wynikała 
ona z dążenia Hondurasu do wy-
pędzenia ze swojej strefy przygra-
nicznej salwadorskich rolników, 
co mogło spowodować niepokoje 
społeczne w Salwadorze i destabi-
lizację polityczną. Iskrą zapalną 
konfliktu stały się zamieszki po 
przegranym przez Honduras elimi-
nacyjnym meczu do IX Mistrzostw 
Świata w P
iłce Nożnej, a w konflik-
cie, jaki wybuchł w dwa tygodnie 
potem, wzięły udział liczące po 
20 000–30 000 ludzi ar
mie obu 
państw i mobilizowane naprędce 
nieliczne siły powietrzne. Doszło 
wówczas do walk powietrznych 
pomiędzy honduraskimi Cor
sairami 
oraz salwadorskimi Corsairami 
i P-51D pilotowanymi przez amery-
kańskich najemników

z

a k   p o m y  l a  ,           t a k   z r o b i 

81

hansen k.indd   81

2010-06-17   13:25:34

background image

Myle jak Edison
Michael J. Gelb, Sarah Miller Caldicott
Chcesz odnie sukces? Wystarczy przeledzi i naladowa sposób postpowania Edisona. 
Na przestrzeni caych dziejów czowieka yo wielu wspaniaych wynalazców. Ale tylko nielicz-
ni z nich odnieli sukces komercyjny. Edison nie tylko tworzy nowe przedmioty, ale równie 
wielokrotnie odnosi sukcesy finansowe i marketingowe. Wynikao to nie z przypadku, ale ze 
sposobu mylenia Edisona, jego trybu pracy, konsekwencji i jeszcze kilku innych istotnych ele-
mentów. Ksi ka Myle jak Edison pokazuje w zarysie ycie Edisona, jego najwiksze osi -
gnicia i ludzi, którzy go inspirowali albo z nim konkurowali. Na kartach ksi ki mona ledzi  
postpy wynalazcy i jego bdy. Krok po kroku obserwowa rozwój innowacyjnoci i efektyw-
nej, bogac cej si firmy. A w dodatku to wszystko zostao napisane w porywaj cy, wci gaj -
cy sposób. Nie wieje nud , wrcz przeciwnie!
Dom Wydawniczy Rebis 

Zoologia Fantastyczna uzupeniona 
(uzupeniona)
Jan Gondowicz
Ksi ka jest pierwszym oryginalnym pol-
skim bestiariuszem – zbiorem opisów 
zwierz t fantastycznych. Jej osobliwy ty-

tu bierze si st d, e ksiga ta stanowi hod zoony twórczoci wielkiego argenty skiego pisa-
rza i wspaniaego erudyty, Jorge Luisa Borgesa, a w szczególnoci jego Ksidze istot zmylo-
nych
, która po polsku ukazaa si w roku 1983 jako Zoologia fantastyczna. Ksi ka Gondowicza 
zawiera wy cznie charakterystyki zwierz t fantastycznych, jakie w ksi ce Borgesa si nie po-
jawiy. A e jest to wydanie drugie, mamy wic uzupenienie uzupenienia, a przy okazji i sam 
tytu sygnalizuje, e nie jest to pozycja cakiem powana. Pierwsze wydanie liczyo 133 „bestie”, 
drugie wydanie opisuje 188 potworow, wszak obszar fantastyki zoologicznej wci  si rozsze-
rza. Jednak z bestiariusza zostay usunite wszystkie istoty pozaziemskie, te bowiem na od-
miennych nieco zasadach przynale do fantastycznej egzobiologii. Jan Gondowicz traktuje 
wszystkie opisywane stwory z komiczn , ale nalen im powag .
Wydawnictwo CIS 

Joomla! 
Budowa i modyfikacja szablonów
Pawe Frankowski
Joomla! to jeden z najpopularniejszych systemów zarz dzania treci , wykorzystywany na caym 
wiecie jako baza do tworzenia stron internetowych. Jednak sam CMS nie wystarczy – trzeba 
jeszcze wiedzie , jak si nim posugiwa , by dobrze skomponowa i perfekcyjnie zbudowa swój 
serwis WWW. Projektowanie i wprowadzanie w ycie wasnych wizji dotycz cych witryny wy-
datnie uatwiaj róne rodzaje szablonów – tych gotowych do wypenienia treci i tych, które 
warto wczeniej nieco „podrasowa ”, by idealnie speniay oczekiwania twórcy oraz uytkowni-
ków. O tym wanie traktuje ta ksi ka. Znajduj si tu informacje na temat budowy i uywania 
szablonów (w tym szablonów mobilnych), ich instalacji i aktywacji, moliwoci dostosowywania 
do wasnych potrzeb, a take przydatnych rozszerze , zwikszaj cych funkcjonalno serwisu in-
ternetowego. Ponadto w ksi ce zamieszczono informacje na temat ciekawych dodatków dla 
przegl darki Firefox, chtnie wykorzystywanych przez wielu twórców stron; informacje o opty-
malnym doborze i uyciu fontów w serwisie, a ponadto wiedz w kwestii ochrony prawnej sza-
blonów i dostpnoci strony dla osób niepenosprawnych.
Helion SA

co instalowa?

co czyta?

82

co czytac k.indd   82

2010-06-17   14:35:34

background image

A ponadto e-wydanie ma swoje bezcenne zalety:

z

  wbudowane linki – klikasz i jeste na odpowiedniej stronie WWW

z

  hipertekstowy spis treci i wyszukiwarka – od razu znajdziesz to, czego szukasz

z

  wygodne archiwum – czyli poprzednie wydania pod rk

 

E-prenumerat mona zamawia (na 

www.mt.com.pl/eprenumerata

 lub 

www.avt.pl/eprenumerata

) na 6, 12 lub 24 wydania

 

w cenie odpowie dnio 4 z, 3,50 z, i 3 z za wydanie (patrz str. 89).

z

 

GRATIS:

 

Prenumeratorzy wydania papierowego otrzymuj za darmo

 

   

równie 

e-prenumerat

Prenumerata 

e-wydania

MODEGO TECHNIKA

 

 

moesz czyta  

na monitorze 

swego komputera 

w postaci identycznej 

z wydaniem papierowym!

Kupon MT 7/2010

............................................................................................................................

                    imi i nazwisko                     

               wiek 

............................................................................................................................

                 ulica                                           nr domu, nr mieszk.

............................................................................................................................

           kod 

 

              miejscowo

 a 

c

str. 25

     

 

 

  

c

str. 45

     

 

 

przelij na adres: 

A

V

T-Korporacja Mody T

echnik

ul. L

eszczynowa 11, 03-197 W

arszawa

z

dopiskiem „Konkursy”

lub elektronicznie ze strony www.mt.com.pl/kupon

Jolka z hasem 

str. 84

Mój numer prenumeratora: ..................

Mini-Quiz   Czytam, wic wiem

Celem tego quizu jest sprawdzenie jak uwanie prze czytalicie tek-
sty publikowane w tym nu me rze MT. Na zako czenie niektó rych ar-
tykuów stawiamy pytania sprawdzajce wraz z kilkoma wariantami 
odpowiedzi. Wród Czytelników, którzy nadel poprawne od po-
wie dzi rozlosujemy cenne nagrody ksikowe. Lista na  gro dzonych 
bdzie opublikowana w Modym Techniku.

Podaj prawidowe od po wie dzi na pytania 
postawione na stronach:

Gosowanie na „Pomys miesica”:

Oddaj gos na pomys nr ........

1

2

3

4

5

7

14

15

16

6

13

8

9

10

11

12

17

Wypenienie i wysanie kuponu oznacza zgod na przetwarzanie danych osobowych zawartych w formularzu osobowym przez AVT 
Korporacja sp. z o.o. - wydawc miesiecznika Mody Technik, bdacego administratorem tych danych w rozumieniu Ustawy z dnia 
29.08.1997 r
. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. Nr 101, poz. 926 - t.j. z pón. zm.). Dane osobowe s przetwarzane w ce-
lach zwizanych z konkursami oraz statystyk. Osoba, której dane osobowe dotycz, ma prawo dostpu do treci swoich danych oraz 
do ich poprawiania. Zgoda obejmuje równie przetwarzanie danych w przyszoci, w celach okrelonych wyej.

strefa k.indd   83

2010-06-16   16:08:54

background image

84

str

efa łamania głowy

j o l k a                 z   h a s  e m

  guzdrała

  ponowne wystąpienie czegoś, po-

nowne zrobienie czegoś; powrót, 
powtórzenie się

  palące się lub tlące polano, 

lub rękojeść miecza

  w Szwajcarii: kraj wchodzący 

w skład republiki związkowej

  nadwyżka rozchodu nad przycho-

dem i powstały stąd brak pokrycia 
wydatków; niedobór

  brat Romulusa

  słodki smak

  brzęk, szczęknięcie

  niewielki ptak o upierzeniu czar-

nym, połyskliwym, w zimie szaro-
czarnym, naśladuje głosy innych 
ptaków, owadożerny, na zimę odla-
tuje na południe, w Polsce chronio-
ny

  osłona od deszczu lub słońca

  na nim stają medaliści

  w starożytności miasto w Grecji, 

na Peloponezie

  dorosły jeleń samiec

  koniec, kres, granica; krawędź, 

brzeg, skraj

  perkusyjny instrument muzyczny 

składający się z dwu okrągłych płyt 
(talerzy)

  potrawa z gotowanych kartofli, in-

nych jarzyn lub owoców przetartych 
przez sito lub ugniecionych na mia-
zgę (z franc.)

  okoliczność, zdarzenie, czynnik za-

chęcający do działania; podnieta, 
zachęta, pobudka

  flaga podnoszona na statku, będąca 

znakiem jego przynależności pań-
stwowej

  pieczeń z lędźwiowej (tylnej) części 

wołu

  pierwiastek chemiczny, o liczbie 

atomowej 36, należący do grupy he-
lowców

  jedna z dwóch jam w czaszce poni-

żej części czołowej, w której mieści 
się gałka oczna

  Fringilla, ptak z rodziny łuszczaków, 

żyjący w Eurazji i płn. Afryce, mają-
cy barwne upierzenie i bardzo melo-
dyjny głos

  dzień wolny od pracy

  soczewka na jedno oko, wkładana 

do oczodołu, używana szczególnie 
w XIX w.

  dwuletnia roślina z rodziny baldasz-

kowatych, o drobnych białych kwia-
tach zebranych w baldachy; upra-
wiana ze względu na owoce mające 
zastosowanie w przemyśle spożyw-
czym i w lecznictwie

  przegląd, pokaz, zwłaszcza mody; 

przegląd wojska, parada wojskowa

  wyszukane określenie, zwrot bez 

głębszej treści, slogan

  wyróżnienie honorowe, zwykle w pos-

taci gwiazdy, krzyża lub medalu

  z rakietkami używana do gry 

w badmintona

  komiczna postać dawnej pantomi-

my francuskiej (zapożyczona z ko-
medii włoskiej dell’arte), występują-
ca w białym kostiumie z ubieloną 
twarzą

  powtarzający się po każdej zwrotce 

odcinek melodii i tekstu

  pierwiastek chemiczny z podgrupy 

miedziowców, liczba atomowa 47, 
metal szlachetny

  błona surowicza składająca się 

z cienkiej warstwy tkanki łącznej, 
okrywająca płuca i wyściełająca 
wnętrze klatki piersiowej

  pot. ktoś zajmujący wysokie stano-

wisko, wybitna, znana osobistość; 
dygnitarz, figura, gruba ryba

  uczucie beznadziejności, bezsilno-

ści, spowodowane utratą nadziei, 
nieszczęściem; desperacja

  przestarz. osada zamieszkana przez 

ludność rolniczą, wieś, osiedle wiej-
skie

Aby odczyta haso, naley wpisa do diagramu na dole strony litery z pól oznaczonych 

liczbami. Haso mona wysa do redakcji na kuponie (str

. 83) lub elektronicznie ze strony 

www

.mt.com.pl/kupon. Sporód prawidowych rozwiza wylosujemy pi, które zostan 

nagrodzone ksikami z ksigarni technicznej margines.pl.

W diag ra mie ujaw nio no po o e nie wszys tkich wys t pie li te r i O.  

1

2

3

4

5

7

14

15

16

6

13

8

9

10

11

12

17

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

10

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2

 

 

 

 

 

9

 15

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

17

 

 

 

 

 

 

4

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3

 

12 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

6

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

11 

 

 

 

 

 

8

 

 

 

 

14 

 

 

 

 

 

 

 

7

 

 

 

 

 

 

 

 

16

 

 

13 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

    O 

 

 

 

 

 

 

 

 

  O

  O 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  O

   

  O

   

 

 

 

 

  Z 

 

 

 

 

 

 

 

  O

  

Z          

Z  

Z

 

Z        

O  

O

   

  Z 

 

 

 

 

 

 

 

  O

   

 

 

 

 

 

 

 

 

  O  Z 

 

 

  Z

   

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  O

   

 

 

 

 

 

 

 

 

  O 

  Z

    

O  

O

   

 

 

  O 

 

 

 

  O

strefa k.indd   84

2010-06-16   16:08:55

background image

Łamigłówka skła-
da się z 
kwadratu 
9 na 9, który do-
datkowo podzielo 
 -
ny jest na mniejsze
 
kwadraty (3x3).
 
W polach  
kwadra-
tu znajdują się już
 
cyfry. Całość na-
leży uzupełnić cy-
frami od 1 do 9,
 
tak aby w 
każdym 
wierszu, kolumnie
 
w małym kwa-
dra 
cie cyfry się nie 
powtarzały.

Rozwiązując su-
doku zamieszczo-
ne obok, pamię-
taj o 
kilku waż-
nych zasadach.

1.  Do określo-

nego miejsca 
pasuje tylko 
jedna jedyna 
cyfra.

2.  Nie wpisuj żad-

nej cyfry, jeśli 
nie masz stu-
pro centowej 
pewności, że 
jest to jedyne 
możliwe miej-
sce.

u d o k u               s u d o k u

SUDOKU

Poziom łatwy

Poziom średni

Poziom trudny

W tym miesiącu 
do rozwiązania dla Was:

   1   8     4   2
 

  5 

    8

 2   3   5 9   7 
 

  4 

     

   7            
 5   6 9 4   3  
   4   1 2   7   5
 

    5 

 

 

 2 

  4 

 1 

   8   2     1 5 
 9       3       4
     1   9   6  
 

  2 

   8 

 5       6       2
   3   5 2   4  
     7   5   9  
 4       8       7
   5 9     6   4 

 

    5 

  

     5   3     1 
      7            2
 6       5   3  
 

  4 

  8 

 

      3            7
 

     5 

 

   1     6   7  
        4          8

Poziom łatwy

Poziom średni

Poziom trudny

 

  2 

  3 

  5

 

  8 

    4

 

 9 

 6 

 8 3

   7 6 9         2
 3       2 5     7
 

  4 

  5 

 9 6   7   4 3   8
 

    9 

 

 

  3 

  6 

 

   1       3     9
     5   8       3
 2       1     5 7
     8 5 9     7 
 

  4 

    2

   5     7   4  
 1 9     3       8
 8       4   7  
 

  8 

   1 

 

    5 

 

 

  7 

    

 

       

 

  1 

    9 

   6       3   8 
   9     6   7  
                  8
 

    8 

  5

 

  7 

    9

85

strefa k.indd   85

2010-06-16   16:08:55

background image

str

efa łamania głowy

a c t i v e             r e a d e r

ZASADY: 

–  Za nadesane rozwizania zada , oprócz biecych na-

gród, kady uczestnik otrzymuje punkty, przyznawane 
wg „cennika” zamieszczonego poniej w tabelce.

–  Rozwizania zada z biecego wydania MT naley 

nadsya do ko ca miesica tego wydania. Liczy si 
data stempla pocztowego. Listy i kupony nadesane 
po tym terminie nie bd uwzgldniane w punktacji. 
Wyjtkiem jest konkurs „Na Warsztacie” i „Klub Wyna-
laz ców).

–  Zdjcia modeli wykonanych wedug projektów z dziau 

„Na Warsztacie” (tylko publikowanych w biecym cyklu 
Active Reader) mona przesya w czasie caego, aktu-
alnie trwajcego cyklu AR.

–  Czas na rozwizanie zada KW to 2 miesice od daty 

publikacji.

–  Punktowane bd tylko prace i rozwizania podpisane 

imieniem i nazwiskiem.

–  W przypadku nadesania kilku wersji jednego zadania 

w danym miesicu, punkty naliczamy jednokrotnie.

–  Biece wyniki s publikowane zarówno na stronie 

internetowej www.mt.com.pl (pena lista), jak równie 
na amach MT (pierwsza setka uczestników).

–  Ranking jest rozstrzygany w cyklu pórocznym, 

czyli punkty gromadzone s za zadania od stycznia 
do czerwca oraz od lipca do grudnia.

–  Wyniki rankingu pórocznego publikowane s odpo-

wiednio w miesicach: luty i sierpie

–  Po upywie pó roku, w zalenoci od iloci zebranych 

punktów i miejsca zajtego na licie rankingowej, 
uczestnicy konkursu otrzymuj specjalne nagrody
(lista nagród poniej).

–  Wypenienie kuponu lub przesanie rozwizania zadania 

jest jednoznaczne ze zgod na prze twarzanie danych oso-
bowych na potrzeby konkursów.

Active Reader

NAGRODY X EDYCJI:

z Szczególnie ciekawa wspópraca pomidzy czytelnikiem 

i redakcj zostanie uhonorowana listem gratulacyjnym 

  dla HONOROWEGO WSPÓ PRACOWNIKA M ODEGO 

TECHNIKA.

z Czoowa pitka rankingu pórocznego otrzymuje tytu 

ACTIVE READER. 

CENNIK: 
iloci punktów, jakie mona otrzyma  
w klasyfikacji „Active Reader”

z  100 pkt. –  (raz na pó roku) dla prenumeratora MT – czyta-

jc MT sy stematycznie ju si jest aktywnym! 
(wystarczy poda swój numer prenumeratora 
na kuponie konkursowym).

z   30 pkt. –  kady list do redakcji (minimum 350 znaków).

z  150 pkt. –  list do redakcji opublikowany na amach MT.

z  200 pkt. –  zdjcie Waszej pracy wykonanej na podstawie 

artykuów z dziau „Na Warsztacie”.

z  150 pkt. –  zdjcia uznane przez red. „Na Warsztacie” 

za zdjcia najstaranniej wykonanych prac

z   50 pkt. –  rozwizanie zadania Klubu Wynalazców

z   50 pkt. –  rozwizanie zadania Szkoy Wynalazców.

z  150 pkt. –  rozwizanie zadania Klubu Wynalazców 

lub Szkoy Wynalazców opublikowane na a-
mach MT.

z   80 pkt. –  „Pomysy genialne, zwariowane i takie sobie”.

z   50 pkt. –  rozwizanie krzyówki.

z   30 pkt. –  rozwizania Mini Quiz – „Czytam wic wiem”.

z   10 pkt. –  „Pomys miesica”.

Active Reader to ranking osób regularnie czytajcych Modego Technika 
i uczestniczcych w akcjach oraz konkursach ogaszanych na amach MT

86

  zajte
    miejsce 

nagroda

Rower z kaskiem – marki Wheeler 

Wykrywacz metalu BOUNTY HUNTER – Land Star 





modele do sklejania + aparat fotograficzny:

Messerschmitt Bf 110C-7 – Dragon + aparat 

Holga 120 GCFN

Spitfire Mk. IIb 1/32 – Hasegawa + aparat 

Holga 120 GCFN

5–7 

aparaty fotograficzne Holga 120 CFN

8 

modele do sklejania:

   

Junkers Ju-88 A-1 „Bitwa o Angli” – REVELL

9  

M10 tank destroyer – AVF club

10  

Nieuport 11 'French Aces' – Special Hobby

11 

Mercedes Benz 300 SL Cabrio – Italeri 

12 

Nakajima Ki-43-II Hayabusa – Hasegawa

13 

JEEP WILLYS MB with Cal.50 M2 Machine gun 

– Hasegawa

14 

Francuska fregata „Acheron” – Zvezda

15 

LASER sailing boat trailer – REVELL

   

audiobooki od Storybox.pl:

16 

„Potop” Henryka Sienkiewicza cz. I, II, III

17–25 

„Lalka” Bolesawa Prusa cz. I i II 

   

kursy jzykowe na CD od Edgarda

26–30 

Szwedzki – kurs podstawowy

31–33 

Chi ski – kurs podstawowy

34–38 

Fi ski – kurs podstawowy

39–40 

Czeski – kurs podstawowy

41–47 

Niderlandzki – kurs podstawowy

48–50 

Angielski (Technology & Science)

51–54 

Angielski (Discover USA)

kady, kto zebra co najmniej 550 pkt. moe zamówi 

e-prenumerat MT na pó roku gratis

ar.indd   86

2010-06-16   14:44:08

background image

a c t i v e             r e a d e r

str

efa łamania głowy

  1  Tobaa Kinga  

3400

  2  Turski Micha  

2020

  3  Fr cek Nelliusz  

1950

  4  Fajer Konrad  

1720

 5 Kulik 

Sawomir 

1460

 6 Redwak 

Alek 

1430

  7  Stojak Sebastian  

1400

  8  Czyewska Klara  

1340

 9 Korczy ski 

Jarosaw  1260

 10 Kopa Mateusz 

1150

  11  Krzanowski Jan  

1110

  12  Skrobot Jakub  

1070

  13  Schneider Krzysztof  

1050

 14 Kowalski Zbigniew 

1020

  15  Gruszka Andrzej  

970

 16 Skrzetuszewski Maciej  960
 17 Bielecki Marek 

930

 18 Nazaruk Damian 

900

 19 Stokosa Agnieszka 

890

  20  Bielska Anita  

870

 21 Nowak Mariusz 

870

  22  Zagna ski  Marcin  

870

 24 Gryglicki ukasz  

850

  25  Sosnowski Andrzej  

810

 26 Kazek  

790

 27 Kulik Piotr 

750

 28 Tarnawa Grzegorz 

730

  29  Dubiel Nikodem  

640

 30 Nahowski Jan 

630

 31 Syzyf 

560

  32  Sikora Leszek  

550

 33 Boek Zygmunt 

530

 34 Koper Katarzyna 

530

 35 Pasymski Jerzy 

530

  36  Walukiewicz Mikoaj  

530

 37 Widacka Anna 

530

 38 Esterek Mateusz 

520

  39  Knefel Jarosaw  

520

  40  Paskoci ska  Anna  

490

 41 Cezary Olszewski 

480

 42 Liniejewicz Joanna 

480

  43  Borowicz Pawe  

450

  44  Ciepielewska Karolina   450
  45  Fugel Zbigniew  

450

 46 Haas Zbigniew 

450

  47  Kopniak Daniel  

450

 48 Markocki Grzegorz 

450

 49 Matuszak Piotr 

450

  50  Mosor Jarosaw  

450

 51 Musiaowska Joanna  450
  52  Nowak Agnieszka  

450

  53  Nowak Barbara  

450

 54 Onisowski Bartek 

450

 55 Osma ski Marek 

450

 56 Piecuch Krzysztof 

450

 57 Przyborska Zofia 

450

  58  Salamonik Janusz  

450

  59  Stroek Piotr  

450

 60 Kierzog Micha 

420

 61 Konieczny Jacek 

420

  62  Chrupczalski Karol  

410

 63 Kocot Micha 

410

  64  Drz szcz Krzysztof  

370

  65  Borowicz Marcin  

360

 66 Dybalski Radoslaw 

360

 67 Krasi ski Jarosaw 

360

 68 Markocki ukasz  

360

 69 Markocki Stanisaw 

360

  70  Robak Stanisaw  

360

 71 Szustek Sawomir 

360

 72 Szreter Adam 

340

 73 Lis ukasz 

330

  74  Dubiel Mateusz  

320

  75  Bednarek Maciej  

300

  76  Burszewski Rafa  

300

 77 Gabriel Pytel 

300

 78 Gromski Tomasz 

300

  79  Kulas Robert  

300

 80 Bonikowski Tomasz 

270

  81  Forczek Maciej  

270

 82 Kozik Dominik 

270

  83  Michalski Maksymilian   270
 84 Otto Krzysztof 

270

  85  Pichitko Iwona  

270

  86  Pichitko Piotr  

270

  87  Skadowski Przemysaw  270
 88 Sota Barbara  

270

  89  Sobczak Jolanta  

270

  90  Wróbel Szymon  

270

 91 Czaboryk Roman 

260

  92  D browska Agnieszka   260
 93 Grodzicki Mieszko 

250

 94 Solarz Tymoteusz 

220

  95  Solarz Wojciech  

220

  96  Strzaka Filip  

220

 97 Pietrzyk Marek 

210

  98  Pijaj Przemysaw   

200

  99  Szmyd Radosaw  

200

 100  Barbara   

190

 

87

  7
  7

7

39

  40

41

Active Reader X

(suma punktów za konkursy 
od stycznia do maja)
miesic 5

ar.indd   87

2010-06-16   14:44:11

background image

OWIETLENIE DLA SZKÓ

Polecamy efekty niezbdne do owietlenia dyskoteki, 
balu na koniec roku szkolnego.

Dla szkó rabat 10%

Ponadto oferujemy zestawy nagonienia oraz owietlenie i akcesoria. 

Na yczenie wysyamy katalog. Podane ceny zawieraj podatek VAT 22%

Sprzeda wysykowa i na miejscu w siedzibie AVT

Osoby zainteresowane prosimy o kontakt  

z Dziaem Handlowym AVT, ul. Leszczynowa 11, 03-197 Warszawa, 

tel.: 22 257 84 52, faks: 22 257 84 55

VDPL300D 

ASTAR – DERBY 90 LED RGB DMX 

344,00 PLN

VDLL300TS 

ASTRO TWIN SCANNER 

370,00 PLN 

VDPL300MF5 

LED COPERNICUS III 158 LED RGB+W

560,00 PLN

VDPL300DD 

ASTAR II – DOUBLE DERBY – 3 x 3W LED DMX     

395,00 PLN

VDPLPPS 

LISTWA Z REFLEKTORAMI LED + STATYW 

1296,00 PLN

prenumerata.indd   88

2010-06-17   15:02:23

background image

3 miesice próbnej prenumeraty MT gratis! 

Zero ryzyka.

 W czasie 75 dni od rozpoczcia gratisowej prenumeraty

mona zrezygnowa. AVT zwraca ca wpacon kwot!

z

   zadzwoni do AVT: 022 257 84 25 

z

   wysa fax do AVT: 022 257 84 00 

z

   wysa e-mail do AVT: prenumerata@avt.pl

z

   wysa list do AVT (adres na kuponie)

z

   wysa zamówienie ze strony www.avt.pl 

z

   wysa SMS do AVT o treci PREN

 

pod nr 0663889884, a AVT oddzwoni 

 

i przyjmie zamówienie.

AV T – K o r p o r a c j a   S p .   z o . o .

L e s z c z y n o w a   1 1,   0 3 - 1 9 7   Wa r s z a w a

9 7 1 6 0 0 1 0 6 8 0 0 0 3 0 1 0 3 0 3 0 5 5 1 5 3

                                                     1 0 7 , 8 0

s t o   s i e d e m   z ł   8 0  g r

J a n   K o w a l s k i   9 3 – 5 4 0   Ł ó d ź 

u l.   K o s m o n a u t ó w   8 / 1 4 6

R o c z n a   p r e n u m e r a t a  MT   o d   n r

0 8 / 1 0

6 sposobów, aby zosta prenumeratorem MT

Prenumerata 
dla szkó, dotowana 
przez Ministerstwo 
Nauki i Szkolnictwa 
Wyszego 

Rok 2010 

47 z

Prenumerata 
indywidualna  

12 miesicy  

107,80 z

24 miesice  

205,80 z

e-prenumerata MT:

6 miesicy  

24 z

12 miesicy  

42 z

24 miesice  

72 z

Pamitaj! Tylko prenumeratorzy otrzymuj gratis 
równoleg prenumerat e-wyda (patrz str
. 83)

Nastpnie

 naley wypeni druk przekazu 

na poczcie lub w banku wg wzoru obok
FORTIS BANK  97 1600 1068 0003 0103 0305 5153
lub zapaci kart patnicz na stronie: 
www.avt.com.pl

Wyraam zgod na prze-
twarzanie moich danych 
osobowych w bazie prenu-
meratorów Wydawnictwa 
AVT-Korporacja Sp. z o.o. 
Dane s chronione zgodnie 
z ustaw  o ochronie da-
nych osobowych (Dz. U. 
Nr 133 poz. 883). Owiad-
czam, e wiem o moim 
prawie do wgl du i popra-
wiania moich danych oso-
bowych.

Prenumerata „Modego Technika”

Zamawiam 

ˆ

prenumerat MT do stycznia 2011 roku, w tym od sierpnia 2010 do pa dziernika 2010 r. bezpatnie, 

a nastpne 3 numery (11/10–01/11) w cenie 29,40 z, z moliwoci rezygnacji przed 16.10.2010 r. 
i zwrotu caej wpaconej kwoty (tylko dla nowych Prenumeratorów);

ˆ

roczn prenumerat MT w cenie 107,80 z; 

 

ˆ

dwuletni prenumerat MT w cenie 205,80 z.

Zamawiam e-prenumerat MT: 

ˆ

6 wyda w cenie 24 z;                      

ˆ

  12 wyda w cenie 42 z;                      

ˆ

   24 wydania w cenie 72 z;                  

ˆ

  zaprenumerowaem papierow wersj MT, 

 

 

   zamawiam 

e-prenumerat 

bezpatn . 

Wybieram nastpujc form patnoci:

ˆ

prenumerat opac przed 1 sierpnia 2010 r. przelewem bankowym, przekazem pocztowym na konto:

 

Fortis Bank  97 1600 1068 0003 0103 0305 5153 lub kart patnicz w Internecie (na stronie www.avt.com.pl)

ˆ

prenumerat opac za pobraniem pocztowym (przy odbiorze pierwszego numeru Modego Technika)

ˆ

prenumerata ju zostaa przeze mnie opacona

..................................................................................................................................................................................................................
 

imi i nazwisko 

e-mail

..................................................................................................................................................................................................................
 

ulica, nr domu i mieszkania, miejscowo

..................................................................................................................................................................................................................
 kod 

pocztowy 

poczta

  

..................................................................................................................................................................................................................
 data 

czytelny 

podpis

ZAMÓWIENIE

prosimy przesa przed kocem lipca br

.

Î

poczt na adres 

A

V

T

-K

orporacja Sp. z o.o., ul. Leszczynowa 11, 03-197 W

arszawa

Î

faksem pod numer 

022 676 89 86

 lub 

022 257 84 00

Î

mailem: 

prenumerata@avt.pl

 (tylko tekst)



prenumerata.indd   89

2010-06-17   15:02:26

background image

Nieustannie czekamy na Wasze 
pomysy ulepsze, innowacji, 
zmian.
 Swoje propozycje nadsy-
ajcie na adres redakcji z dopi-
skiem „Pomysy” lub na e-mail: 
activereader@mt.com.pl. 
Pomysy tu publikowane nagra-
dzamy rónymi grami na PC 
TopWare

Zachcamy Was równie do gosowania 
na „Pomys miesica”. Jeeli sporód prezento-
wanych pomysów jeden spo doba Wam si 
szczególnie, moecie na niego odda gos, 
wy pe niajc kupon znajdujcy si na str. 83. 
Wystarczy poda numer wybranego pomysu. 
Ten, który zbierze najwicej gosów, zdobywa ty-
tu „Pomysu miesica” i bdzie dodatkowo na-
grodzony i przypomniany w kolejnym numerze. 

1. 

1. Nelliusz Frącek proponuje wypo-

sażyć okna w system, dzięki któ-
remu będzie można nimi zdalnie 
sterować, np. za pomocą pilota. 
W ostatnich czasach tyle słyszy 
się o tragediach. O tym, że jakieś 
dziecko otworzyło okno i z niego 
wypadło. Dzięki takiemu systemo-
wi byłoby to niemożliwe. Ułatwi-
łoby to także życie niepełnospraw-
nym, którym przecież trudno się 
poruszać. A tu pstryk... okno uchy-
lone. Idzie burza... kilka kliknięć 
i wszystkie okna pozamykane.
Dobry pomysł i w zasadzie już 
w niektórych krajach… do kupie-
nia! Postęp techniczny gna coraz 
prędzej i już coraz trudniej wymy-
ślić coś całkiem nowego!

2. 

2. Nikodem Dubiel proponuje stwo-

rzyć pewnego rodzaju „drukarkę 
telewizyjną”. Chodziłoby o to, że 
przyciskiem na pilocie robiłoby się 
zapis obrazu z telewizora, następ-
nie drukowało obraz. Bardzo przy-
datne byłoby to przy zapamięta-
niu długich przepisów z różnorod-
nych programów kulinarnych. Nie 
trzeba by ich przepisywać, tylko 
zrobić „zdjęcie” pilotem i szybko 
wydrukować.
Owszem dobry pomysł i w zasa-
dzie do realizacji od zaraz. Ułatwi-
łoby to nie tylko zapamiętywanie 
przepisów kuchennych, ale wiele 
innych rzeczy: reprodukcji dzieł 
sztuki, zabytków architektury itp.

3. 

3. Mariusz Nowak z Ćmielowa pro-

ponuje zastosowanie pianki, po-
dobnej do znanych pianek monta-
żowych – do zabezpieczenia stat-
ków przed utonięciem. W razie 
awarii do pomieszczeń zalewa-
nych wodą wtryskiwałoby się 
piankę i wtedy statek miałby 

szansę odzyskać pływalność.
Koncepcja atrakcyjna, ale wymaga 
analizy rachunkowej. Chodzi 
w su mie o to, ile ton tej pianki 
w stanie płynnym musiałby statek 
wozić, żeby wystarczyło jej w ra-
zie awarii. Obawiamy się, że wcho-
dziłyby tu w rachubę tysiące ton!

  Agnieszka 

Dąbrowska nadesłała 

dwa pomysły:

4. 

4. Proponuje zaopatrzenie wodood-

pornych obiektywów w lustrzan-
kach w wycieraczki, żeby uspraw-
nić robienie reportaży w deszczu.

5. 

5. Zegarki na prawą rękę z obróconą 

o 90° tarczą tak, aby linia łącząca 
godzinę 12 z 6 biegła równolegle 
do linii łokieć–nadgarstek. Efekt? 
Z takim zegarkiem, pracując 
z myszką komputerową, od razu 
widzimy godzinę bez konieczno-
ści obracania ręki.
Z wycieraczkami może być trudno, 
bo obiektywy pokrywane są deli-
katną warstwą przeciwod blas-
kową, której nie można drapać. 
Może więc emulsje powodujące 
spływanie wody z obiektywu? 
Drugi pomysł w zasadzie niezły, 
ale Agnieszka zapomniała, że ze-
gar ma na ekranie komputera!

6. 

6. Marcin  Koralewski ze Słupska 

przysłał pomysł niemal XXII-
-wieczny! W stacjonarnych od-
twarzaczach MP3 można zamon-
tować urządzenie, które w trakcie 
odtwarzania zagranicznej piosen-
ki, wyświetlałby na ścianie, za po-
mocą lasera, tłumaczenie tej pio-
senki. Byłoby to doskonałe wyj-
ście dla osób uczących się obcego 
języka.
Wydaje się, że mimo błyskawicz-
nego postępu wszelkich spraw 
elektroniczno-komputerowych ten 

pomysł musi jeszcze trochę pocze-
kać. Tłumaczenie musiałoby iść 
synchronicznie z muzyką, a o to 
może być bardzo trudno, głównie 
z uwagi na gramatykę inną prze-
cież niż nasza.

7. 

7. Jarosław  Korczyński z Rybcze wic 

uważa, że telefony komórkowe 
oprócz standardowego zasilania 
w akumulatorek litowo-jonowy 
powinny mieć również miejsce 
na jedną baterię typu AAA. 
Byłoby to przydatne w przypadku, 
gdy telefon nam się rozładował 
i nie mamy możliwości naładowa-
nia go, a musimy wykonać ważną 
rozmowę lub czekamy na telefon 
do nas. Wówczas wystarczyłoby 
tylko kupić w najbliższym kiosk
baterię i na pewien czas problem 
zasilania zostałby rozwiązany.
Ciekawy i praktyczny pomysł. 
Wydaje się jednak, że lepiej byłoby 
zaopatrzyć komórkę w pojemnik 
na odpowiednią liczbę baterii, 
z kabelkiem wtykanym w gniazd-
ko do ładowania.

I T

AKIE

SOBIE

Nagrod za pomys 
miesica tym razem jest 
„Multimedialna 
Encyklopedia Powszechna 
PWN”.

„Pomysy” nie s ju  woaniem 
na puszczy! Komentujemy, oceniamy 
i staramy si wyrazi nasz szczery podziw 
i uznanie dla pomysowoci Czytelników. 
Gorco zachcamy wszystkich do prezento-
wania swoich koncepcji, nawet tych najbar-
dziej zwariowanych! Wszystkie maj warto, 
nawet te z pozoru niedorzeczne, bo ich kry-
tyka moe sta si twórczym zaczynem cze-
go ciekawego! 
A oto plon ostatniego miesica:

Pomysł z numeru majowego 

wyróżniony przez Czytelników

  Autor

Autor przyjrzał się podpórkom, 
których używają ludzie ze scho-
rzeniami narządów ruchu: la-
skom inwalidzkim, balkonikom 
itp. Zwykle chory ma sprawną 
rękę i może nią manipulować. 
Taką laskę można zaopatrzyć 
w przyssawkę. Można by było 
przytwierdzać laskę do wypole-
rowanej powierzchni za pomocą 
nacisku w rączce. To powodowa-
łoby, że kontakt laski z posadzką 
będzie pewniejszy i wyeliminuje 
poślizg. Naciska się dźwig nię – 
ssawka się przytwierdza, opusz-
cza – laska jest uwolniona.

POMYSŁY GENIALNE, 

ZWARIOW

ANE

90

pomysly k.indd   90

2010-06-16   14:37:18

background image

SDZIWY

TECHNIK

Lipiec 1910

BIE SIA DA LI TE RAC KA

Dawne krzesiwa

Zapaki istniej dopiero od lat om-
dziesiciu; przed wynalazkiem ich,
 
rozniecenie ognia przychodzio 
z pewn trudnoci. Zwykle posugi-
wano si kawakiem stali, krzesiwem
 
i hubk. Potem wymylono przyrzd 
skomplikowany tego rodzaju: w na-
czyniu szklanem, o mocnych cian-
kach, wytwarza si wodór
, przez za-
nurzenie cynku w rozcieczonym 
kwasie siarczanym. Gaz wydostawa 
si z naczynia przez otwór w korku, 
zamykany misternym kranikiem; na 
wierzchu korka znajdowaa si gbka 
platynowa, któr wodór rozarza 
i sam si zapala maym pomykiem, 
od którego z kolei zapalano fidybusy
wiórki i patyczki. Przyrzd ten jednak, 
bdc kosztownym, wymagajcym 
delikatnego i uwanego obchodzenia 
si z nim, nie móg doczeka si szer-
szego rozpowszechnienia. Utrzymy-
way si tedy w dalszym ci
gu pytki 
stalowe, krzesiwka i hubki, noszone 
w eleganckich torebkach skórzanych. 
Póciennych lub jedwabnych, mniej 
lub wicej ozdobnych; w osobnych 
skrzyneczkach noszono wizki pa-
tyczków
, które si od wykrzesanej 
iskry zapalay. Potem wymylono t. z. 
„szkatuki ogniowe”. Byy to drewnia-
ne pudeeczka z dwiema przegródka-
mi: w jednej miecia si pytka stalo
-
wa i krzesiwko, w drugiej hubka i pa-
tyczki drzewa smolnego. W XVIII stu-
leciu zjawiy si krzesiwka w ksztacie
 
pistoletów: iskra, wykrzesana za po-
moc stalowego kurka, uderzajcego 
o kamie, zapalaa siarkowan nitk. 
W r. 1806 wynalazek Bertholleta po-
zwoli uczyni krok naprzód. Uczony 
ten doszed, e chloran potasu, pod 
dziaaniem kwasu siarkowego, wy-
twarza ciepo, dostateczne do zapale
-
nia atwo poncych cia. Strugano 
wic drewienka sosnowe, dugie na 

par cali, nasycone na kocach mie-
szanin z chloranu potasu i siarki. 
Drewienka owe zanurzano we flaszce 
z kwasem siarkowym, a przy wyciga-
niu ich z flaszeczki, otrzymywano po-
mie z maym wybuchem. Dopiero 
w r. 1833 ukazay si zapaki, wynale-
zione przez Jana Fryderyka Kammerera.

2 lipca 1910

Doniosy wynalazek

Wan bardzo rol maj w medycy-
nie przyrzdy, pomagajce lekarzowi 
do badania pacyenta. W ostatnim 
wanie czasie znaczn ilo tych przy-
rzdów wzbogaci dr. Karol Herzell 
z Bremy nowym wynalazkiem, który 
nazwa oftalmodyafanoskopem. Sama 
nazwa pozwala si domyla, e przy-
rzd nowo wynaleziony przeznaczo-
ny gównie do bada oczu, ale posia-
da on inne, nie mniej wane, zastoso-
wanie. Wiadomo, e zwierciado 
oczne Helmholtza byo pierwszym 
przyrzdem, który umoliwi dokad-
ne badanie oczu i który przez to 
wprowadzi okulistyk na nowe tory. 
Przyrzd d-ra Herzella nie ruguje kla-
sycznego wynalazku Helmholtza, lecz 
suy do uzupenienia bada, doko-
nywanych przez to zwierciado, 
a w pewnych wypadkach mona je 
nim zastpi. Zwierciado Helmholtza 
rzuca wiato przez renic w gb 
oka, tam si odbija i wpada do oka 
badajcego lekarza, przyczem zwasz-
cza rónice w kolorze daj si spo-
strzedz bardzo atwo. Dr. Herzell 
wprowadza w gb jamy ustnej aparat 
silnie owietlajcy tak, e gb oka 
znajduje si pomidzy ródem owe-
go wiata a okiem lekarza. Rónic 
w kolorach i tym sposobem mona 
zauway, lecz nie tak wyra nie, jak 
przy uyciu zwierciada Helmholtza; 
natomiast najmniejsza zmiana 
w przezroczystoci gbi ocznej wyst-
puje bardzo dokadnie. Aparat owie-
tlajcy Herzella daje wiato o sile 80 
wiec; poniewa przy takiej sile wia-
ta wywizuje si znaczna ilo ciepa, 
przeto aparat jest odpowiednio ocha-
dzany, za pomoc rezerwuaru wod-
nego. Nowy aparat moe by zastoso-
wany o badania garda, nosa, szczk, 
krtani i w ogóle do badania ciemnych 
wntrzy organizmu.

9 lipca 1910

ZIAR NO

Bakterje znuenia

Dr Karol Wardell Stiles, naczelnik od-
dziau zoologicznego w usugach ma-
rynarki amerykaskiej, oznajmi na 
kongresie higjenicznym, ogólno-ame-
rykaskim w roku 1902, e odkry 
u ludzi pasorzyta, który powoduje 
niezwyke znuenie, a co za tem 
idzie, lenistwo, waciwe szczególnie 
biaym mieszkacom z okolic suchych 
i piaszczystych poudniowej czci 
Stanów Zjednoczonych. W rozdziera-

jcych sowach opisywa ów uczony 
ndz tych ludzi wyniszczonych, któ-
rzy umieraj ze znuenia wród pól 
nienadajcych si do uprawy i te ko-
biety, walczce ze mierci o dziatw 
swoj, wt ju od urodzenia. 
Rewelacje Stiles’a przyjto wówczas 
z niedowierzaniem, a wielu uczonych 
szydzio z rozpaczliwych obrazów, ja-
kie odmalowa ten znakomity higjeni-
sta; nie da on jednak za wygran, lecz 
po dalszych siedmiu latach nowych 
bada, potwierdzi niedawno swoje 
dawniejsze spostrzeenia. W istocie 
odkrycie jego znajduje potwierdzenie 
w kilku faktach, zauwaonych w wie-
ku XVIII-ym; i tak w roku 1782 pe-
wien niemiecki ksidz przyrodnik, na-
zwiskiem Goeze, odkry we wntrzu 
borsuka drobniutkiego pasorzyta jak 
wosek. W siedm lat pó niej inny zoo-
log niemiecki znalaz podobnego mi-
kroba we wntrzu lisa; w roku 1843-
im uczony Medjolaczyk, Dubini, 
mówi o pasorzycie ludzkim, który 
mia sprawia anemi u strycharzy 
i innych biednych robotników z okoli-
cy. W roku 1879-ym wielkiej wrzawy 
w wiecie uczonym narobia „choro-
ba tunelowa”, która pochona wiele 
ofiar z pomidzy robotników, przebi-
jajcych tunel w. Gotharda; badania 
wykazay, e zaraza zostaa spowodo-
wana tak niedbalstwem samyche ro-
botników, jak i zymi warunkami hi-
gjenicznymi, i e ziemia bya formal-
nie zasiana jajkami i poczwarkami pa-
sorzyta, który zaraa wszystkich, co 
dotykali tej ziemi. W roku 1881 radzi 
Bozzolo z Turynu uywa tymolu na 
wyniszczenie tego pasorzyta, a i do 
dzisiaj jest to powszechnie zalecane 
lekarstwo. Wypadki zarazy obserwo-
wano w Kalkucie, Tunisie, Egipcie 
i w Ameryce, a roznosili j emigranci 
strycharze; dzi wic niema wtpliwo-
ci, i suszno jest po stronie dokto-
ra Stiles’a, który nazwa tego pasorzy-
ta necator americanus (zabójca ame-
rykaski). Otó ten „zabójca” czyni 
ogromne spustoszenia midzy bied-
nymi pracownikami poudniowych 
Stanów-Zjednoczonych, którzy yj 
w kracowym niedostatku i s geofa-
gami, jedzcymi nie tylko ziemi, lecz 
take nawet sadz z komina; nie-
szczliwcy ci wyndzniali i chudzi 
budz niezmiern lito. Pasorzyt, 
który yje w ich wntrzu i tam si 
okrywa bon, robi ich powoli nie-
zdolnymi do najmniejszej czynnoci; 
samiczka, majca tak jak i samiec wy-
gld brudnej nitki, skada tysicami 
jajka w miejscu, gdzie si znajduje, 
a wysze z nich zarodki roza si po 
caej tkance. Malekie te robaczki 
przyklejaj si do wewntrznych cian 
przewodu pokarmowego i dziurawi 
bon luzow, aby miay którdy ssa 
krew. Dr. Sandwith, angielski lekarz, 
znalaz przy sekcji w jednym czowie-
ku 250 robaczków i 575 otworów; 
u innego 863, z których 217 byo jesz-

cze przyklejonych do wntrza z gów-
kami wystawionemi, a czsto wychy-
lonych do poowy. Po najwikszej 
czci zaraa si najpierw podeszwa 
u nogi, jako najbardziej wystawiona 
na zetknicie z ziemi, zanieczyszczo-
n przez mikroby. Obliczaj dotd pra-
wie na 2 miljony ofiary tego pasorzyta.

8 lipca 1910

TYGODNIK 

ILUSTROWANY

O panowanie w powietrzu

Na polu Mokotowskiem tysice osób. 
Po nieudanych dotychczas wzlotach 
warszawskich pragniemy nareszcie 
obaczy wasnemi oczami, uwierzy 
w to, o czem czytamy cigle, e nie 
tylko wznie si mona, ale i kilka, 
kilkanacie, czy nawet kilkadziesit 
minut bezkarnie kry w powietrzu. 
Czy to konkurs? I tak, i nie. Tak – 
w za mierzeniu urzdzajcych, nie – 
w istotnym przebiegu. Bo ten tydzie 
awiatyczny naleaoby waciwie na-
zwa tygodniem popisów Utoczkina. 
Nie dawa on poprostu przyj do 
wzlotu innym. Gorissen spad i rozbi 
na szcztki aeroplan, zadowolony, e 
sam uszed cao; bar. de Caters omie-
li si dopiero ku kocowi wzlotów; 
o lotnikach polskich niema prawie co 
wspomina: jeden pan Supniewski la-
ta – i to krótko. Mówi, e Utoczkin 
jest znakomitym pilotem. Niewt pli-
wie, ale nie tylko to. Mia aparat do-
skonay, precyzyjny. Tymczasem in-
ni… Osawiona inicyatywa rajchma-
nowska tak mocno wszczepia w go-
wy ludzi, e Warszawa jest krajem 
tandety take aeroplanowej, i wszy-
scy przybywali z maszynami ladaja-
kiemi, aby zby. I naturalnie spadali, 
albo – co dla nich lepsza, a dla pu-
blicznoci gorsza – nie latali zgoa. 
W Utoczkinie uderza niesychana a-
two i prostota wzlotów i zlotów. 
W jego rku aeroplan – to prawie po-
wóz czy samochód, zajedajcy do 
dworu po goci. Wzbudza tak ufno 
i pewno, e tylko z pocztku impo-
nowali miakowie, którzy puszczali 
si z nim, jako pasaerowie. Potem – 
stao si to udziaem atwym i banal-
nym wszystkich – nawet niewiast – 
którzy sto rubli wyoy mogli. Sensa-
cy wzbudzali ju tylko wielopudowi 
pasaerowie, pod którymi aeroplan 
dysza ciko i lata bardzo krótko. 
W tem poczuciu atwoci i naturalno-
ci lotnictwa tkwi najtrwalsze wrae-
nie ostatnich popisów. Na zasadzie 
wieci zdaleka – wierzylimy tylko, e 
mona szybowa w powietrzu niby 
ptakami olbrzymimi i potwornymi. 
Dzi – wiemy, e tak jest istotnie. 
Zawdziczamy to Utocz 

ki nowi, by-

najmniej nie wiadomej woli organi-
zatorów, którzy cay konkurs urzdzili 
do niedbale.

9 lipca 1910

Zebraa Magda Michalska

mt07-2010 okladka pomocnicze.indd   91

2010-06-17   15:45:05

background image

mt07-2010 okladka pomocnicze.indd   92

2010-06-17   15:45:06