background image

O co pyta nas Kant?

Cieszące się dużym zainteresowaniem telewizyjne wykłady prof. Leszka Kołakowskiego 
pt.: „O co pytają nas wielcy filozofowie” wracają ponownie na łamy „Tygodnika 
Powszechnego”.
Leszek Kołakowski /2006-01-09

Na czym polega sprawa Kanta? Jakie pytania nam 
wielki Kant zadaje? Ogólne pytanie jest takie samo jak 
to, co wielu ludzi zaprzątało: co rozum ludzki może, a 
czego nie może, jakie są prawomocne roszczenia 
rozumu i granice jego uzdolnień? Czasem zarzucano 
Kantowi, że zadając takie pytania wikła się w błędne 
koło, bo przecież w takich rozmyślaniach trzeba 
używać rozumu, a więc zakładać z góry, że narzędziom 
rozumu można ufać. Jest to prawda, ale ten sam zarzut 
wolno postawić wszystkim filozofom, którzy pytali o 
wartość naszego poznania. Nie ma na to rady: 
niepodobna w myśleniu zacząć od zera, niczego nie 
zakładając; zawsze w myśleniu jesteśmy w środku 
drogi, samo użycie języka to sprawia.

Aby się z tym pytaniem rozprawić, Kant dzieli nasze 
sądy na różne rodzaje. Istnieją sądy analityczne, czyli, wedle jego terminologii, takie, gdzie 
orzecznik zawiera się w podmiocie. Wiedząc więc, co znaczy słowo w podmiocie użyte, wiemy 
bez dodatkowych informacji, że przysługuje mu dany orzecznik, jak w zdaniu: “każdy trójkąt 
ma trzy boki” albo “jeśli Zosia jest siostrą Janka, to Janek jest bratem Zosi”. Później filozofowie 
nieco inaczej określali takie sądy, mówili o zdaniach, których prawdziwość można ustalić przez 
samą znajomość ich sensu. Zdania syntetyczne z kolei to te, które podają jakąś dodatkową 
informację, miast tylko wyłuszczać sens słów. Wedle Hume’a i jego następców (choć używał on 
innej terminologii) wszystkie zdania syntetyczne pochodzą z doświadczenia, wiedza nasza 
zawiera się więc w całości w tych dwóch rodzajach zdań: analitycznych, czyli a priori, i 
empirycznych, czyli doświadczalnych. To, co wiemy, jest więc albo puste treściowo, albo 
nieuchronnie niepewne, bo ze zdań opisujących nasze pojedyncze postrzeżenia nie sposób 
wyprowadzić wiarygodnej wiedzy o prawach natury lub koniecznych związkach 
przyczynowych.

Kant jednak – a należy to do fundamentalnych odkryć jego nauk – wypracował teorię sądów 
“syntetycznych a priori”, czyli takich, które nam mówią coś o świecie, a zarazem są konieczne i 
powszechne, prawdziwe bezwyjątkowo. Takie sądy z natury swojej nie mogą być wynikiem 
naszego postrzegania, to bowiem do żadnej konieczności nie prowadzi. Otóż, wedle Kanta, jeśli 
możliwa jest metafizyka, wiedza o Bogu, o kosmosie jako całości, o duszy ludzkiej i jej 
nieśmiertelności, o wolnej woli, a więc o sprawach wykraczających poza doświadczenie – musi 
się ona składać właśnie z sądów syntetycznych a priori.

Wniosek Kanta zdawał się jednak dla perspektyw metafizyki racjonalnej miażdżący, dowodził 
on bowiem, że te sądy odnoszą się tylko do przedmiotów możliwego doświadczenia. W 
doświadczeniu naszym mamy składniki przypadkowe i bierne, ale mamy także konieczne – 
przestrzeń i czas. Przestrzeń i czas nie są to samoistne byty, ale twory ludzkiego umysłu. 

background image

Możemy pojąć pustą przestrzeń, lecz nie możemy pojąć rzeczy fizycznych bez określoności 
przestrzennej; możemy też pojąć pusto płynący czas, lecz nie możemy pojąć zdarzeń, które by 
się nie działy w czasie. Przestrzeń i czas są koniecznymi formami naszego doświadczenia. Nie 
są też abstrakcjami, lecz wyobrażeniami podmiotu ludzkiego, niezbędnymi narzędziami 
rozumu. Sądy syntetyczne a priori do nich między innymi się odnoszą. Jest to geometria i 
arytmetyka. To, co w tych dziedzinach mówimy, jest konieczne, apodyktyczne i coś nam o 
świecie mówi. Najprostsze zdanie matematyki, 7+5=12, nie jest analityczne, gdyż orzecznik 
“12” nie jest w żaden sposób zawarty w podmiocie. Możemy udowodnić, że trzy kąty trójkąta są 
równe dwóm kątom prostym, ale ta prawda nie zawiera się w samym pojęciu słowa “trójkąt”.

Okazuje się z analiz Kanta, że nasza wiedza – ta mianowicie, która zaleca się (odznacza się) 
koniecznością i uniwersalnością – odnosi się tylko do zjawisk, które postrzegamy.

v

Obok przestrzeni i czasu inne jeszcze określoności, zwane kategoriami, przez umysł ludzki 
budowane, współtworzą przedmioty, zwłaszcza przyczyna i substancja. Przedmioty fizyczne, 
takie, jakimi je znamy, są więc tym, czym są przez te porządkujące je formy. Nie znaczy to, że 
świat zjawiskowy jest złudzeniem lub że jest wytworem każdego z osobna ludzkiego podmiotu. 
Formy zjawisk – właśnie czas, przestrzeń, przyczynowość, substancja – są dziełem podmiotu, 
ale jest to dzieło wspólne, wspólny jest więc świat, w którym żyjemy. Prawdą jest jednak, że 
przedmiot bez podmiotu istnieć nie może. Kant sądził, że nowoczesne przyrodoznawstwo, 
fizyka Galileusza i Newtona, podobnie jak geometria i arytmetyka, zawdzięcza swą prawdę 
konieczną tym właśnie formom. Galileusz wiedział, że fizyka nie jest opisem doświadczenia; 
niepodobna praw Newtona wyprowadzić z treści spostrzeżeń, one są a priori. Ale samo pojęcie 
zjawiska zakłada, że jest coś, co się zjawia. Czym jednak jest to coś, co się zjawia – tego nie 
wiemy. Nie możemy się uwolnić od subiektywnych warunków doświadczenia i nie wiemy nic o 
rzeczach, jakimi są “same w sobie”, oprócz tego, że są właśnie, i że są czym innym, niż 
zjawiska.

Niektórzy krytycy twierdzili, że pojęcie rzeczy samej w sobie jest całkiem zbyteczne, bo gdy je 
usuniemy, nic się nie zmieni. Jednakże dla Kanta ważne było nie tylko to, że pojęcie to jest 
jakby zawarte w samym pojęciu zjawiska, że więc zjawiska są zjawiskami czegoś – inaczej 
moglibyśmy uwierzyć, że świat jest prawdziwie fantomem naszej świadomości. W 
szczególności ważne też było, że umysł nasz żyje nieodpartą pokusą, by dotrzeć do tych idei, 
które byt sensownym czynią: Boga, duszy jako substancji samoistnej, kosmosu, którego ład 
wszystko obejmuje. Pokusa ta jest daremna, bo nie ma drogi od naszego doświadczenia do 
Boga, duszy ani kosmosu. Kant rozprawia się ze wszystkimi znanymi mu dowodami na istnienie 
Boga i wykazuje ich nieprawomocność. Z faktu, że myślimy, nie wynika też, że istnieje osobny 
podmiot myśli. W doświadczeniu zasada konieczności przyczynowej jest też wszechstosowalna, 
nie sposób tedy z tegoż doświadczenia wnosić, że jesteśmy obdarzeni wolną wolą, ani że dusza 
jest rzeczą prostą, a tym samym nieśmiertelną. Stąd nie wynika, że nie ma Boga ani duszy, lecz 
tylko że niepodobna okazać ich istnienia na podstawie faktów i za pomocą narzędzi 
teoretycznego rozumu.

Ale rozum nasz służy nam nie tylko do interpretacji doświadczenia. Obok rozumu 
spekulatywnego istnieje rozum praktyczny, który ma własne zasady a priori o treści 
normatywnej. Zasady te albo reguły moralne są tak samo bezwzględnie ważne jak sądy a priori 
matematyki. Odnoszą się one do naszych obowiązków moralnych, przy czym Kant zakłada jako 
rzecz oczywistą, że obowiązek winien być spełniony tylko dlatego, że jest obowiązkiem, nigdy 
zaś dlatego, że odpowiednie czyny są zgodne z naszymi chęciami, upodobaniami czy popędami. 
Najogólniejsza reguła, zwana przez Kanta imperatywem kategorycznym, żąda, by każdy z nas 

background image

postępował zawsze i tylko wedle takich reguł, co do których mógłby chcieć, by stały się one 
zarazem prawem powszechnym. Ten wymóg absolutny i uniwersalny jest nakazem rozumu; 
ujawnia on, że prawdy moralne są te same dla każdej istoty rozumnej; że nasze własne 
jednostkowe pragnienia nie liczą się w moralnych sprawach.

 

v

Okazuje się, że ów rozum praktyczny ma prymat nad teoretycznym i potrafi dotrzeć do realności 
metafizycznych, do których teoretyczny rozum ma dostęp zakazany. Postulatem Rozumu 
Praktycznego jest wolna wola, bo chociaż nie możemy jej w świecie zjawisk znaleźć, to jednak 
wszystkie reguły moralne mają sens tylko pod warunkiem wolności woli; należy więc wierzyć, 
że chociaż jako składnik świata zjawisk podlegam powszechnej konieczności przyczynowej, to 
jednak jako rzecz sama w sobie jestem wolny.

Postulatem Rozumu Praktycznego jest także nieśmiertelność duszy. Nakaz moralny zakłada 
bowiem, że jest możliwe najwyższe dobro, a celem woli jest doskonałość moralna; ta jednak jest 
możliwa tylko pod warunkiem nieskończonego postępu, który z kolei jest możliwy, tylko gdy 
istnienie nasze rozciąga się w nieskończoność. Postulatem Rozumu Praktycznego jest wreszcie 
Bóg, najwyższe dobro żąda bowiem, by uzgodnione były doskonałość moralna i szczęście, są 
zaś one całkiem niezwiązane ze sobą w świecie naszego doświadczenia. Tylko dzięki Bogu te 
dwie realności – szczęście i doskonałość – mogą istnieć łącznie, dwie strony jednego świata.

Tak to okazuje się, że podstawowe sprawy metafizyczne – pytania o Boga, o nieśmiertelność, o 
wolność woli – teoretycznie nierozstrzygalne, są jednak rozstrzygalne jako postulaty 
Praktycznego Rozumu: skoro Rozum ukazuje prawomocność zasad moralnych (to są nakazy 
rozumu, nie nasze arbitralne postanowienia), a prawomocność ta zakłada prawdy metafizyczne, 
to te prawdy są uwiarygodnione.

Kant wypracował własne, swoiste dlań słownictwo filozoficzne, stąd bywa uciążliwy w 
czytaniu, możemy jednak zrozumieć jego myśli.

Oto, o co nas Kant pyta.

Po pierwsze: różni filozofowie twierdzili, że sądy matematyki są analityczne. Zastanówmy się, 
czy takie na pozór przeciwintuicyjne twierdzenie, iż liczb parzystych jest tyle samo co 
wszystkich dodatnich liczb, może uchodzić za wyłuszczenie sensu tych terminów? Albo 
twierdzenie, że szereg liczb pierwszych jest nieskończony, czy wynika z samego pojęcia liczby 
pierwszej? Albo sławne twierdzenie Fermata, bardzo łatwe w zrozumieniu, ale czekające trzy 
stulecia na dowód, czy jest założone w samym pojęciu potęgi arytmetycznej? A jeśli są to 
rzeczywiście, jak chce Kant, sądy syntetyczne a priori, to czego one dotyczą? Czasu, 
przestrzeni?

Drugie pytanie, dotyczy imperatywu kategorycznego. Przypuśćmy, że wcale tego imperatywu 
nie słucham, że więc chcę na przykład, by wszyscy inni ludzie zawsze mówili prawdę i 
dotrzymywali obietnic, ja jednak będę kłamał i łamał swoje przyrzeczenia, kiedy mi to 
wygodne. Czy tak czyniąc, grzeszę przeciwko rozumowi i popadam w sprzeczność 
wewnętrzną?

Trzecie pytanie: o Rozum Praktyczny. Czy jest to możliwe, by pewne nakazy moralne, które nie 
odnoszą się wprost do Boga i nieśmiertelności duszy, zakładały jednak prawdy o Bogu i 

background image

nieśmiertelności, jeśli mają być sensowne?

Czwarte pytanie: czy to prawda, że nasze doświadczenie zawsze i z koniecznością ma za swój 
składnik pojęcia?      

 

 

Co myślisz?

Po pierwsze: różni filozofowie twierdzili, że sądy matematyki są analityczne. Zastanówmy się, 
czy takie na pozór przeciwintuicyjne twierdzenie, iż liczb parzystych jest tyle samo co 
wszystkich dodatnich liczb, może uchodzić za wyłuszczenie sensu tych terminów? Albo 
twierdzenie, że szereg liczb pierwszych jest nieskończony, czy wynika z samego pojęcia liczby 
pierwszej? Albo sławne twierdzenie Fermata, bardzo łatwe w zrozumieniu, ale czekające trzy 
stulecia na dowód, czy jest założone w samym pojęciu potęgi arytmetycznej? A jeśli są to 
rzeczywiście, jak chce Kant, sądy syntetyczne a priori, to czego one dotyczą? Czasu, 
przestrzeni?

Drugie pytanie dotyczy imperatywu kategorycznego. Przypuśćmy, że wcale tego imperatywu 
nie słucham, że więc chcę na przykład, by wszyscy inni ludzie zawsze mówili prawdę i 
dotrzymywali obietnic, ja jednak będę kłamał i łamał swoje przyrzeczenia, kiedy mi to 
wygodnie. Czy tak czyniąc, grzeszę przeciwko rozumowi i popadam w sprzeczność 
wewnętrzną?

Trzecie pytanie: o Rozum Praktyczny. Czy jest to możliwe, by pewne nakazy moralne, które nie 
odnoszą się wprost do Boga i nieśmiertelności duszy, zakładały jednak prawdy o Bogu i 
nieśmiertelności, jeśli mają być sensowne?

Czwarte pytanie: czy to prawda, że nasze doświadczenie zawsze i z koniecznością ma za swój 
składnik pojęcia?