background image

O Sekstusie Empiryku
O co nas pytają wielcy filozofowie?

Słów "sceptyk" i "sceptycyzm" używamy dziś potocznie w znaczeniu luźnym: mówiąc, że 
ktoś jest sceptycznie nastawiony względem jakiejś sprawy czy opinii, powiadamy po 
prostu, że wątpi on, czy ta opinia jest prawdziwa czy wiarygodna, albo ta sprawa godna 
wsparcia. W starożytności jednak, ale i później, słowo "sceptyk" oznaczało wyznawcę 
wyraźnie określonej doktryny odnoszącej się do naszego poznania, do wiedzy, a także do 
sposobu życia. Sceptyk to taki, co się uważnie w rzeczy wpatruje.
Leszek Kołakowski /2004-03-28

Co do tego, czy Sekstus Empiryk był wielkim filozofem, 
można mieć wątpliwości; szkoła sceptycka w jego 
czasach miała już za sobą kilka wieków, ale 
poprzedzający go filozofowie albo nie trudnili się w ogóle 
pisaniem (jak Pirron, najważniejszy i najsławniejszy z 
nich, na tyle ważny, że zamiast “sceptycyzm” używano 
często równoważnika “pirronizm”), albo mało co po nich 
ocalało. Sekstus Empiryk jednakowoż zostawił nam 
całkiem pokaźny korpus pism, gdzie sceptycka myśl jest 
dzielnie i drobiazgowo wyłożona. Jest on jedynym 
antycznym kodyfikatorem tej doktryny, a skoro 
niepodobna myśli tak znaczącej, tak wielkiej pominąć, to 
jej najznakomitszy wyraziciel zasługuje na pomieszczenie 
w gronie wielkich.

W pismach Sekstusa znajdujemy tysiące argumentów, 
które mają nas doprowadzić do przekonania, że w tym, co 
za wiedzę uważamy, wszystko jest niepewne, że racje na 
rzecz różnych sprzecznych opinii są równie mocne - czyli żadna nie jest naprawdę mocna - że 
szkoły filozoficzne wyznają najrozmaitsze skłócone ze sobą mniemania.

Niektóre z tych argumentów nie są wcale swoiste dla sceptyków, ale u różnych filozofów dają 
się spotkać. Takie są na przykład argumenty w sprawie zawodności spostrzeżeń zmysłowych. 
Zwierzęta też postrzegają zmysłami, ale inaczej niż ludzie; dlaczego nasze percepcje miałyby 
być “prawdziwsze”? Ludzie też różnią się w swoich sposobach postrzegania: różne okoliczności 
zewnętrzne, sytuacje, w jakich rzeczy widzimy, ale także choroby, wiek itd. mają w tym udział. 
Nie mamy prawa twierdzić, że zmysły nasze docierają do rzeczy samych, że znamy rzeczy: 
znamy tylko zjawiska, tylko pobudzenia naszych zmysłów.

Sceptyk nie likwiduje zjawisk, po prostu notuje je, jak są: miód nam się pojawia jako coś 
słodkiego, ale sąd, wedle którego miód jest słodki sam w sobie, nie zasługuje na wiarę. Zdrowy 
widzi pewną powierzchnię jako białą, chory na żółtaczkę - jako żółtą. Dogmatycy - a do tych 
zalicza się między innymi stoików, epikurejczyków, arystotelików - wydają sądy o rzeczach, 
których w zjawisku wcale nie ma. Jeśli mówimy, że wieża zdaje się z odległości okrągła, ale z 
bliska wieloboczna, to jednym zjawiskom przeciwstawiamy inne, a żadne nie są bardziej 
wiarygodne. Te same zjawiska są miłe dla jednych, a odpychające dla innych. Ale argumenty w 
kwestiach metafizycznych czy teologicznych są w tej samej sytuacji nierozstrzygnięcia. Jedni 
twierdzą, że istnieją bogowie, inni, że nie istnieją; jedni wierzą w opatrzność, inni ukazują w 
świecie zło i nieszczęścia, które, gdyby opatrzność działała, nie powinny się zdarzać. Nie 
mówmy, że zgoda powszechna świadczy o prawdziwości jakiegoś mniemania, bo nikt nie zna 
mniemań wszystkich ludzi w jakiejś sprawie, a zresztą, gdyby była taka zgoda, to nie byłaby 

background image

wcale spolegliwym znakiem prawdy. Odróżnienie marzeń sennych od spostrzeżeń na jawie też 
pokazuje nam względność naszych mniemań o tym, co jest albo nie jest rzeczywiste.

Są jednak obiekcje bardziej fundamentalne co do wiarygodności naszej wiedzy. Żeby być 
przekonanym o prawdziwości jakiejś opinii czy wiary, musimy mieć w rozporządzeniu znaki, 
wedle których rozpoznajemy, co jest prawdą, a co fałszem, czyli musimy mieć kryterium 
prawdy. Skąd jednak mamy wiedzieć, że jakiekolwiek kryterium jest rzeczywiście godne 
zaufania? Aby je ocenić, musimy mieć inne kryterium, a to kryterium z kolei wymagać będzie 
innego kryterium i tak w nieskończoność. Nie ma zatem kryterium prawdy, nie ma znaków 
upewniających nas, że to, a nie co innego jest prawdziwe. Podobnie, by wierzyć jakiemuś 
dowodowi, musimy mieć dowód na to, że ten dowód jest godzien wiary i tak w nieskończoność.