background image

Święty  Charbel  Makhlouf  urodził  się 

8.05.1828  r.  jako  piąte  dziecko  ubogich 
rolników Antuna i Brygidy Makhloufów, 
zamieszkałych  w  małej,  górskiej  miej-

scowości  Beqaakafra,  140  km  na  północ 
od Bejrutu. Na chrzcie otrzymał imię Józef. 
Rodzice  jego  byli  katolikami  obrządku 
maronickiego. Dzieci Makhloufów wzra-

stały  w  radosnej  atmosferze  wzajemnej 
miłości, która wynikała z codziennej mod-

litwy oraz ciężkiej pracy na roli. W tych 
czasach Liban był pod panowaniem oto-

mańskim. 

Kiedy  Józef  miał  3  lata,  umarł  mu 

ojciec. Aby zapewnić dzieciom utrzyma-

nie  i  wykształcenie,  matka  decyduje  się 
powtórnie wyjść za mąż – za uczciwego 
i  pobożnego  Ibrahima,  który  był  stałym 
diakonem. W  wieku  14  lat  Józef  po  raz 
pierwszy  odczuł  powołanie  do  życia 
zakonnego. Dopiero jednak w 1851 r. de-

cyduje  się  na  wstąpienie  do  klasztoru 
w Maifug. Odbywa tam postulat i pierw-

szy rok nowicjatu. Na początku drugiego 
roku  nowicjatu  przenosi  się  do  klasz-

toru  w  miejscowości  Annaya,  gdzie 
1 listopada  1853  r.  składa  pierwsze 
śluby  zakonne.  Przybiera  imię  zakonne 
Charbel  –  jest  to  imię  antiocheńskiego 

męczennika  z  107  roku.  Kończy  studia 
teologiczne i 23 lipca 1859 r. otrzymuje 
święcenia kapłańskie. 

Jako młody ksiądz w 1860 r. jest świad-

kiem  strasznej  masakry  przeszło  20  000 
chrześcijan,  dokonanej  przez  muzułma-

nów  i  druzów.  Bojówki  muzułmańskie 
bez żadnej litości mordowały całe rodziny 
chrześcijan,  plądrowały,  grabiły  i  paliły 
kościoły, konwenty, gospodarstwa i domy. 
Setki  uciekinierów  –  głodnych,  pora-

nionych,  przerażonych  tym,  co  się  stało 
i co mogło ich jeszcze spotkać – szukało 
schronienia w klasztorze w Annai. Ojciec 
Charbel  całym  sercem  pomagał  ucieki-

nierom oraz modlił się, pościł i stosował 
surowe  praktyki  pokutne,  ofiarując  sie-

bie Bogu w duchu ekspiacji za popełnione 
zbrodnie  i  błagając  o  Boże  miłosierdzie 
dla prześladowców i prześladowanych. 

Kiedy  człowiek  całkowicie  oddany 

Chrystusowi się modli, uobecnia w świe-

cie  wszechmocną  miłość  Boga.  Wtedy 
sam Chrystus działa przez niego, zwy-

ciężając zło dobrem, kłamstwo prawdą, 
nienawiść  miłością.  Jest  to  jedyny 
w pełni skuteczny sposób walki ze złem 
obecnym w świecie.
 W taki właśnie spo-

sób  przeciwstawiał  się  złu  o.  Charbel. 

Wiedział  on,  że  najskuteczniejszym  spo-

sobem  zmiany  świata  na  lepsze  jest  naj-

pierw zmiana samego siebie, czyli własne 
uświęcenie  poprzez  zjednoczenie  się 
z Bogiem. To był główny cel jego zakon-

nego życia. Tylko ludzie, którzy szczerze 
dążą do świętości, czynią świat lepszym. 

15 lutego 1875 r., po 17 latach pobytu 

we wspólnocie zakonnej w Annai, o. Char-

bel  otrzymuje  pozwolenie  na  przeniesie-

nie  się  do  eremu  św.  św.  Piotra  i  Pawła, 
aby  tam  –  w  całkowitym  milczeniu, 
przez  modlitwę,  pracę  i  jeszcze  surow-

sze umartwienia – całkowicie zjednoczyć 
się  z  Chrystusem.  Erem  ten  był  pustel-

nią położoną na wysokości 1350 m n.p.m. 
i mieszkało w nim trzech zakonników. 

Cela o. Charbela miała tylko 6 metrów 

kwadratowych;  pod  habitem  libański 
eremita  nosił  zawsze  włosiennicę,  spał 
tylko  kilka  godzin  na  dobę,  jadł  bardzo 
skromne  potrawy  bez  mięsa,  i  to  tylko 
jeden  raz  na  dzień.  Centrum  jego  życia 
była  Eucharystia.  Codziennie  odprawiał 
Mszę  św.  w  kaplicy  eremu;  długo  się 
do niej przygotowywał, a po jej skończe-

niu przez 2 godziny trwał w dziękczynie-

niu.  Najbardziej  ulubioną  jego  modlitwą 
była adoracja Najświętszego Sakramentu; 

Pan Bóg wybiera niektórych ludzi, 

aby w nadzwyczajny sposób 

przypominali światu o Jego 

istnieniu, Jego wszechmocnej 

miłości oraz nieskończonym 

miłosierdziu. Święty Charbel 

Makhlouf jest jednym 

z najbardziej znanych świętych 

na Bliskim Wschodzie. Budzi 

zachwyt i powszechne zdziwienie 

z powodu nadzwyczajnych 

cudów i znaków, które się 

dokonały za pośrednictwem

 jego osoby.

Święty pustelnik

 

z Libanu

• nr 5-2006

8

Ojciec Charbel

Papież Paweł VI przy obrazie beatyfikacyjnym o. Charbela

background image

medytował  także  teksty  Pisma  św.,  nie-

ustannie modlił się i pracował. W ten spo-

sób  o.  Charbel  całkowicie  oddawał  się 
do dyspozycji Boga, aby Stwórca oczysz-

czał jego serce, by uwalniał go od wszel-

kich  złych  skłonności  i  egoizmu  –  czyli 
czynił  go  świętym,  to  znaczy  takim, 
jakim  Jezus  pragnął,  aby  się  stał.  Jego 
zakonni współbracia już za życia uważali 
go za świętego, gdyż widzieli, że w hero-

iczny sposób naśladował Chrystusa.  

Tylko  niektórych  ludzi  Chrystus 

powołuje na taką drogę życia, jaką prze-

szedł św. Charbel, ale wszystkich powo-

łuje do świętości. Po to żyjemy na ziemi, 
aby  dojrzewać  do  miłości,  do  nieba  – 
czyli uczyć się kochać tak, jak kocha nas 
Chrystus,  i  wcielać  w  swoim  codzien-

nym życiu Jego największe przykazanie: 
„abyście się wzajemnie miłowali tak, jak 
Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się 
miłowali wzajemnie” (J 13, 34). 

Ojciec  Charbel  był  tak  ściśle  zjed-

noczony  z  Chrystusem,  że  w  spotkaniu 
z  każdym  człowiekiem  promieniował 
radością  czystej  miłości,  a  Jezus  przez 
jego pośrednictwo mógł dokonywać róż-

nych  znaków  i  cudów.  Spośród  wielu 
cudów libańskiego zakonnika warto przy-

pomnieć  zdarzenie,  kiedy  to  w  1885 
r.  na  polach  rolników  mieszkających 
w wioskach w pobliżu klasztoru w Annai 
osiadła  potężna  chmura  szarańczy,  która 
niszczyła uprawy rolne. Dla miejscowych 
ludzi  była  to  straszna  plaga,  prowadząca 
do  wielkiego  głodu.  Przełożony  polecił 
o.  Charbelowi,  aby  natychmiast  udał  się 
na pola zajęte przez szarańczę i by się tam 
modlił,  błogosławił  i  kropił  wodą  świę-

coną.  Ze  wszystkich  pól,  które  udało  się 
zakonnikowi  pobłogosławić,  szarańcza 

zniknęła, a zbiory zostały uratowane. 

W  1873  r.  o.  Charbel  z  polecenia 

swojego  przełożonego  został  zawie-

ziony  do  pałacu  księcia  Rachida  Beika 
Al-Khoury,  aby  się  pomodlić  nad  jego 
synem Nagibem, który umierał zarażony 
tyfusem.  Lekarze  nie  dawali  mu  żad-

nych szans na przeżycie. Ojciec Charbel 
udzielił  choremu  sakramentu  chorych, 
a następnie pokropił go święconą wodą – 
wtedy w jednym momencie, ku wielkiej 
radości wszystkich obecnych, Nagib cał-

kowicie odzyskał zdrowie. Po skończeniu 
studiów medycznych rozpoczął praktykę 
lekarską i stał się jednym z najsławniej-

szych lekarzy w Libanie.  

W małym miasteczku Ehmej żył czło-

wiek  psychicznie  chory,  bardzo  niebez-

pieczny dla siebie i innych. Kilku mężczyzn 
z wielkim trudem przywiozło go do klasz-

toru w Annai, lecz nie było w stanie wpro-

wadzić  go  do  kościoła,  ponieważ  opierał 
im się z nadludzką siłą. Wtedy zbliżył się 
do  niego  o.  Charbel  i  rozkazał  mu  pójść 
za sobą oraz klęknąć przed tabernakulum. 
Człowiek ów uspokoił się i pokornie wyko-

nał polecenie mnicha. Po modlitwie, zgod-

nie ze wschodnim zwyczajem, o. Charbel 
odczytał  nad  głową  chorego  fragment 

Ewangelii.  Wtedy  stał  się  cud:  psychicz-

nie  chory  mężczyzna  odzyskał  zdrowie. 
Później ożenił się, a kiedy miał już liczną 
rodzinę, przeniósł się do USA. (Jest jeszcze 
wiele innych relacji o cudownych zdarze-

niach w życiu św. Charbela, ale najwięcej 
dokonało się już po jego śmierci). 

Ojciec  Charbel  zmarł  w  Wigilię 

Bożego Narodzenia 1898 r., podczas noc-

nej  adoracji  Najświętszego  Sakramentu. 
Współbracia  zakonni  znaleźli  go  rano 
leżącego  na  posadzce  kaplicy;  widzieli, 
jak  z  tabernakulum  promieniowało  prze-

dziwne  światło,  które  otaczało  ciało 
zmarłego. Był to dla nich oczywisty znak 
z nieba. Na dworze padał wówczas obfity 
śnieg i wiał mroźny wiatr. Wszystkie drogi 
do  eremu  zostały  całkowicie  zasypane, 
zatem  nikt  z  klasztoru  nie  mógł  zawia-

domić  mieszkańców  okolicznych  wio-

sek  o  śmierci  świętego  pustelnika.  Stała 
się jednak rzecz niezwykła: otóż wszyscy 
okoliczni mieszkańcy otrzymali tego dnia 
wewnętrzne przekonanie o narodzeniu się 
o. Charbela dla nieba. Młodzi mężczyźni 
wyruszyli z łopatami, aby odgarnąć śnieg, 
by można było dotrzeć do eremu i prze-

nieść ciało do klasztoru w Annai.  „Straci-

liśmy błyszczącą gwiazdę, która swoją 

nr 5-2006 •

9

Ojciec Charbel wiedział, 

że najskuteczniejszym sposobem

 

zmiany świata na lepsze 

jest najpierw zmiana samego 

siebie, 

czyli własne uświęcenie poprzez 

zjednoczenie się z Bogiem. To był 

główny cel jego zakonnego życia

Kościół św. Charbela 

O. Charbel

fot. www

.saintcharbel-annaya.com 

background image

świętością  ochraniała  Zakon,  Kościół 
i cały Liban” – napisał o. przeor. „Módlmy 
się, aby Bóg uczynił go naszym patronem, 
który będzie nas strzegł i prowadził przez 
ciemności ziemskiego życia”. 

25  grudnia,  w  dzień  Bożego  Naro-

dzenia,  o.  Charbel  został  pocho-

wany  we  wspólnym  zakonnym  grobie. 
W pierwszą noc po pogrzebie zauważono 
nad miejscem pochówku zakonnika ośle-

piające,  tajemnicze  światło,  widoczne 
w  całej  dolinie,  które  świeciło  nieustan-

nie przez 45 nocy od dnia pogrzebu. Fakt 
ten  wywołał  wielkie  poruszenie  w  całej 
okolicy.  Tysiące  chrześcijan  i  muzułma-

nów przybywało do grobu, aby zobaczyć 
to osobliwe zjawisko. Niektórym z  przy-

byłych udało się otworzyć grób i zabrać 
ze  sobą  jako  relikwię  kawałek  ubra-

nia  czy  kilka  włosów  z  brody  eremity. 
Patriarcha  maronitów,  poinformowany 
o  tym,  co  się  działo  przy  grobie  pustel-

nika, ze względów bezpieczeństwa naka-

zał przeniesienie ciała do klasztoru. Grób 
o.  Charbela  został  otwarty  w  obecności 
lekarza  i  innych  urzędowych  świadków. 
Była  w  nim  woda  z  mułem,  ale  zwłoki 
świętego  pustelnika  pozostały  nienaru-

szone. Po wyjęciu z grobu ciało poddano 
badaniom; stwierdzono, że nie miało ono 
najmniejszych śladów pośmiertnego roz-

kładu i wydzielało wspaniały zapach oraz 
płyn  nieznanego  pochodzenia  (pewien 
rodzaj  surowicy  z  krwią).  Do  dnia  dzi-

siejszego płyn ten wypływa z ciała Świę-

tego  i  jest  znakiem  Chrystusowej  mocy 
uzdrawiania.  Ciało  o.  Charbela  zostało 
obmyte, ubrane w nowe szaty i włożone 
do otwartej trumny, która została złożona 
w  klasztornym  schowku,  niedostępnym 
dla  wiernych.  Co  dwa  tygodnie  zakon-

nicy  musieli  zmieniać  szaty  na  ciele  o. 
Charbela  z  powodu  nieustannie  wydzie-

lającego się płynu. 

Dopiero 24 lipca 1927 r. ciało eremity 

zostało  włożone  do  metalowej  trumny 
i  przeniesione  do  marmurowego  gro-

bowca w kościele klasztornym. Ponieważ 
w  1950  r.  z  tego  grobowca  zaczął  obfi-

cie wyciekać tajemniczy płyn, patriarcha 
Kościoła  maronickiego  wydał  polecenie 
otwarcia grobu i ekshumacji zwłok. Doko-

nano tego w obecności komisji lekarskiej, 
przedstawicieli  Kościoła  oraz  władz 
cywilnych. 

Oczom  zebranych  ukazał 

się  niesamowity  widok:  ciało  świętego 
pustelnika wyglądało tak, jak w chwili 
śmierci  –  było  zachowane  w  ideal-

nym  stanie.  Tajemniczy  płyn  nieustan-

nie  wydzielający  się  z  ciała  całkowicie 
skorodował metalową trumnę i przedziu-

rawił  marmur  grobowca.  Po  obmyciu 
i ubraniu w nowe szaty zwłoki św. Char-

bela  zostały  przez  kilka  dni  wystawione 
na  widok  publiczny,  a  później  w  nowej 
trumnie złożone do grobowca i zacemen-

towane. Tego roku zanotowano w Annai 
rekordową liczbę cudownych uzdrowień 
i  nawróceń.  Klasztor  w  Annai  stał  się 
celem pielgrzymek nie tylko dla chrześ-

cijan,  ale  także  dla  muzułmanów  oraz 
przedstawicieli innych wyznań. 

7  sierpnia  1952  r.  nastąpiła  ponowna 

ekshumacja  zwłok  o.  Charbela  w  obec-

ności  patriarchy  syryjskokatolickiego, 
biskupów,  pięciu  profesorów  medycyny, 
ministra zdrowia i innych obserwatorów. 
Ciało świętego eremity było nienaruszone, 
ale  zanurzone  w  tajemniczym  płynie, 
który się nieustannie z niego wydobywał. 
Ponownie  wystawiono  je  na  widok  pub-

liczny od 7 do 25 sierpnia tego roku. Róż-

nymi sposobami próbowano powstrzymać 
wydzielanie  się  płynu  ze  zwłok,  między 
innymi  usunięto  z  nich  żołądek  i  jelita, 
ale  wszystkie  te  zabiegi  okazały  się  nie-

skuteczne.  Ludzkie  działania  nie  były 
w stanie powstrzymać Bożej mocy dzia-

łającej w ciele świętego eremity. 

Znany  libański  prof.  medycyny  Geo-

rgio  Sciukrallah  w  ciągu  17  lat  34  razy 
szczegółowo  badał  ciało  św.  Charbela. 
Naukowiec tak podsumował swoje kilku-

nastoletnie analizy: „Ile razy badałem ciało 

Świętego,  zawsze  ze  zdumieniem  stwier-

dzałem, że było ono nienaruszone, giętkie, 
jakby było zaraz po śmierci. To, co szcze-

gólnie mnie zastanawiało, to płyn nieustan-

nie wydzielający się z ciała. Podczas moich 
wielu wyjazdów konsultowałem się z pro-

fesorami medycyny w Bejrucie i w różnych 
miastach Europy, ale nikt z nich nie potrafił 
mi tego wyjaśnić. Jest to rzeczywiście zja-

wisko jedyne w całej historii. Gdyby ciało 
wydzielało tylko 3 gramy płynu dziennie – 
a  w  rzeczywistości  wydzielało  kilka  razy 
więcej – to wtedy w ciągu 66 lat łączna jego 
waga wynosiłaby 72 kilo, czyli o wiele wię-

cej aniżeli waga całego ciała. Z naukowego 
punktu widzenia jest to zjawisko niewytłu-

maczalne, gdyż w ciele człowieka znajduje 
się  około  5  litrów  krwi  i  innych  płynów. 
Opierając  się  na  dotychczasowych  bada-

niach, doszedłem do przekonania, że ciało 
św. Charbela zachowuje się w stanie nie-

naruszonym, wydzielając tajemniczy płyn, 
dzięki interwencji samego Boga”. 

W 1965 r. o. Charbel został beatyfiko-

wany, a 9 października 1977 r. kanonizo-

wany na placu św. Piotra w Rzymie przez 
Ojca  św.  Pawła  VI.    Nikt  nie  sfotografo-

wał  św.  Charbela  ani  nikt  nie  namalował 
za życia jego portretu. 8 maja 1950 r. wyda-

rzyła się rzecz niezwykła: otóż kilku misjo-

narzy  maronitów  zrobiło  sobie  grupowe 
zdjęcie  przed  grobem  świętego  pustel-

nika. Po wywołaniu fotografii okazało się, 
że znalazła się na niej dodatkowa, tajemni-

cza  postać  mnicha.  Dopiero  starsi  zakon-

nicy rozpoznali w niej o. Charbela. Od tej 
pory  na  podstawie  tego  właśnie  zdjęcia 
maluje się portrety świętego pustelnika. 

Święty  Charbel  przykładem  swojego 

życia  i  nieustannym  wstawiennictwem 
u Boga apeluje do nas, abyśmy codziennie, 
z odwagą i w sposób bezkompromisowy, 
zmierzali do szczęścia wiecznego w nie-

bie. 

A prowadzi tam tylko jedna droga, 

na którą zaprasza nas Jezus: „Jeśli kto 
chce  pójść  za  Mną,  niech  się  zaprze 
samego siebie, niech weźmie krzyż swój 
i  niech  Mnie  naśladuje!  Bo  kto  chce 
zachować  swoje  życie,  straci  je;  a  kto 
straci swe życie z powodu Mnie i Ewan-

gelii, zachowa je” (Mk 8, 34-35). Patrząc 
na  przykład  św.  Charbela,  nie  bójmy  się 
iść drogą umartwienia, zaparcia się siebie, 
śmierci dla grzechu, aby całkowicie jedno-

czyć się z Chrystusem – Źródłem Miłości 
–  przez  wytrwałą  modlitwę,  sakramenty 
pokuty  i  Eucharystii  oraz  ofiarną  miłość 
bliźniego. 

ks. Mieczysław Piotrowski TChr 

• nr 5-2006

10

Erem  św. Charbela

fot. www

.saintcharbel-annaya.com 

background image

Uzdrowienia z ostatnich lat

Wiosną  2004  r.  pięćdziesięciocztero-

letnia Francuzka Bernadette Marie Héléne 
Vernamat, mieszkająca w Orange, wybrała 
się z pielgrzymką do Libanu do grobu św. 
Charbela.  Kobieta  chorowała  na  złośli-

wego  raka  piersi  i  żołądka.  Po  spowie-

dzi i Komunii św. odmówiła cały różaniec 
przy grobie św. Charbela. Badania, które 
zrobiła  po  powrocie  do  domu,  wykazały 
jej całkowite uzdrowienie. 

George Younan jest kardiologiem pra-

cującym w USA. W 2004 r. zaczął odczu-

wać  szum  w  uszach  oraz  ból  głowy. 
Okazało  się,  że  było  to  spowodowane 
zaczopowaniem  głównej  arterii,  dostar-

czającej krew do mózgu. Konieczna była 
operacja, z którą jednak wiązało się wiel-

kie ryzyko – w razie niepowodzenia męż-

czyźnie  groził  paraliż  albo  nawet  zgon. 
Mimo  to  George  zgodził  się  na  zabieg. 
Kiedy  jego  data  została  wyznaczona, 
żona George’a zaczęła się gorąco modlić 
do św. Charbela, prosząc go o wstawienni-

ctwo u Boga, aby jej mąż wrócił do zdro-

wia.  Następnego  dnia  George  poczuł  się 

doskonale,  zniknęły  wszelkie  jego  bóle. 
Badania lekarskie wykazały, że w niewy-

jaśniony sposób niedrożna arteria wróciła 
do normalnego stanu. 

Libanka  Malake  Michel  –  Malek 

urodziła  się  w  1950  r.  ze  zniekształco-

nymi  nogami.  Mogła  poruszać  się  tylko 
za pomocą kul i specjalnego aparatu orto-

pedycznego. Wielokrotne operacje okazały 
się  nieskuteczne.  Latem  2004  r.  Malake 
trzy  dni  spędziła  w  klasztorze  w  Annai 
przy grobie św. Charbela, poszcząc i mod-

ląc się o uzdrowienie. Zaraz po powrocie 
do  domu została całkowicie uzdrowiona 
–  jej  nogi  stały  się  normalne.  Kobieta 
natychmiast wyruszyła do grobu św. Char-

bela, aby podziękować za cudowne uzdro-

wienie. 

W  1992  r.  szwedzkie  i  brytyjskie 

dzienniki, między innymi The Guardian
informowały  o  piętnastoletniej  Samirze 
Hannach,  której  pokazał  się  św.  Char-

bel  w  jej  domu  niedaleko  Sztokholmu. 
Od  tego  czasu  z  portretu  św.  Charbela, 
który  Samira  ma  w  swoim  mieszkaniu,  
wypływa  tajemniczy  olej  o  leczniczych 
właściwościach.

Każdego miesiąca rana będzie 

krwawić 

Na  początku  stycznia  1993  r.  Nouhad 

Al-Chami, 

pięćdziesięciodziewięciolet-

nia  Libanka,  matka  dwanaściorga  dzieci, 
została  lewostronnie  całkowicie  sparali-

żowana.  Sprawę  dodatkowo  kompliko-

wała obstrukcja jej arterii szyjnej. Nouhad 
z  coraz  większą  trudnością  mogła  mówić 
i  jeść.  Według  opinii  lekarzy  można 
było  jeszcze  próbować  operować  tętnicę 
szyjną,  ale  szanse  powodzenia  tej  chirur-

gicznej  interwencji  były  minimalne.  Mąż 
i dzieci jedyną nadzieję położyli w Bogu. 
Najstarszy  syn  chorej,  Saad,  wybrał  się 
z  pielgrzymką  do  pobliskiego  klasztoru 
w Annai, w którym znajduje się grób św. 
Charbela  Makhloufa,  aby  za  jego  wsta-

wiennictwem  modlić  się  o  uzdrowienie 
swojej mamy. Po powrocie namaścił szyję 
matki  płynem  wydzielającym  się  z  ciała 
św.  Charbela.  Kobieta  bardzo  cierpiała 
i  modliła  się  do  Matki  Bożej  i  św.  Char-

bela, aby zabrali ją już do siebie. W najbliż-

szą  noc  miała  dziwny  sen.  Śniła,  że  przy 
jej  łóżku  zjawił  się  św.  Charbel  wraz 

Najważniejsze 

W sanktuarium św. 
Charbela w miejscowości 
Annaya znajduje się obfita 
dokumentacja o przeszło 
sześciu tysiącach cudownych 
uzdrowień. Z pewnością 
jest to tylko mała część tych 
cudownych znaków, które się 
dokonały za wstawiennictwem 
świętego pustelnika z Libanu. 
Dziesięć procent z nich 
dotyczy osób nieochrzczonych, 
muzułmanów, druzów 
i wyznawców innych wyznań. 
Wybraliśmy kilka z nich.

jest niewidzialne dla oczu

nr 5-2006 •

11

Ojciec Charbel

Tłum pielgrzymów w drodze do grobu św. Charbela w dniu beatyfikacji

background image

z  innym  zakonnikiem  i  powiedział, 
że  przyszedł  zoperować  jej  szyję.  Chora 
początkowo nie chciała się na to zgodzić, 
ale w końcu uwierzyła argumentacji mni-

chów,  że  tylko  wtedy  odzyska  zdrowie, 
gdy podda się operacji. „Jak mogą to zro-

bić,  skoro  nie  mają  narzędzi  chirurgicz-

nych i środków znieczulających?” – pytała 
sama  siebie,  drżąc  ze  strachu.  W  pew-

nym  momencie  poczuła  ręce  zakonnika 
na swojej szyi i wielki ból, ale nie mogła 
krzyczeć  ani  się  opierać.  Kiedy  operacja 
się  zakończyła,  zbliżył  się  drugi  zakon-

nik, pomógł jej usiąść, poprawił poduszkę 
i  podał  szklankę  wody.  Powiedziała  mu, 
że nie może pić bez słomki, gdyż ma spa-

raliżowany  język.  Zakonnik  zapewnił  ją, 
że jest już zdrowa i że może sama jeść, pić, 
chodzić oraz pracować. Potem obaj mnisi 
zniknęli  w  tajemniczym  świetle.  Kiedy 
sen  się  skończył,  Nouhad  zaraz  się  obu-

dziła i z radością stwierdziła, że jej paraliż 
całkowicie  ustąpił.  Wstała  sama  z  łóżka 
i  bez  żadnych  trudności  zaczęła  chodzić 
po  pokoju.  Patrząc  w  lustro,  zauważyła, 
że  po  obu  stronach  szyi  ma  dwie  bli-

zny  o  długości  12  centymetrów  każda, 
ze  szwami,  z  których  zwisały  końcówki 
czarnych  nici  chirurgicznych.  Jej  szyja 
i  nocna  koszula  były  całe  zakrwawione. 
Kiedy jej mąż się przebudził, zaczął krzy-

czeć ze strachu, ponieważ zobaczył swoją 
żonę we krwi, z dwoma bliznami na szyi, 
swobodnie  chodzącą  po  pokoju.  „Co  się 
z  nią  stało,  przecież  była  sparaliżowana 
i sama w ogóle nie mogła wstać z łóżka? 
Skąd tyle krwi?”. Nouhad uspokoiła męża 
i w szczegółach opowiedziała mu o nocnej 
wizycie św. Charbela, o przebytej operacji 
oraz swoim całkowitym uzdrowieniu. 

Jeszcze tego samego dnia cała rodzina 

Al-Chami pojechała do klasztoru w Annai, 

żeby  donieść  przełożonemu  o  cudzie 
uzdrowienia za pośrednictwem św. Char-

bela.  Następnego  dnia  Nouhad  zgłosiła 
się  do  szpitala  w  Bejrucie,  by  spotkać 
się z lekarzami, którzy ją leczyli. 

Można 

sobie  wyobrazić  ich  zdziwienie,  gdy 
po  dokładnych  badaniach  i  usunię-

ciu szwów stwierdzili, że z medycznego 
punktu  widzenia  nie  da  się  wytłuma-

czyć  całkowitego  powrotu  do  zdrowia 
pani Nouhad, a tak perfekcyjnie założo-

nych szwów jeszcze nigdy nie widzieli. 

Wiadomość  o  cudownym  uzdrowie-

niu Nouhad Al-Chami odbiła się głośnym 
echem  w  środkach  masowego  przekazu 
w  całym  Libanie.  Tłumy  ciekawskich 
zaczęły  przychodzić  do  jej  domu.  Pro-

boszcz i lekarz rodzinny doradzali kobie-

cie,  aby  przeniosła  się  z  rodziną  w  inne 
miejsce.  Jednakże  pewnej  nocy  pod-

czas snu znowu pokazał się jej św. Char-

bel i powiedział: „Zoperowałem cię, aby 
ludzie  się  nawracali,  widząc,  że  zostałaś 
cudownie uzdrowiona. Wielu ludzi odda-

liło się od Boga, przestali się modlić, przy-

stępować do sakramentów i żyją tak, jakby 
Bóg nie istniał. Proszę cię, abyś uczestni-

czyła we Mszy św. w klasztorze Annaya 
22  dnia  każdego  miesiąca.  Na  pamiątkę 
twojego  uzdrowienia,  do  końca  ziem-

skiego  życia,  w  każdy  pierwszy  piątek 
miesiąca  oraz  22  dnia  każdego  miesiąca 
twoje pooperacyjne rany będą krwawić”. 

Od  tego  czasu  każdego  miesiąca 

w  wyznaczonym  dniu  uzdrowiona 
Nouhad przybywa do klasztoru w Annai, 
aby  wraz  z  wielką  rzeszą  pielgrzymów 
uczestniczyć  we  Mszy  św.  i  dziękować 
za cud uzdrowienia. Trzeba w tym miej-

• nr 5-2006

12

Główną misją św. Charbela 

było i jest uświadamianie 

ludziom, poprzez znaki i cuda, 

że Bóg istnieje, że czas naszego 

ziemskiego życia jest krótki 

i nie można go marnować, 

lecz trzeba wykorzystać 

na dojrzewanie do miłości, 

bo w chwili naszej śmierci będzie 

się liczyła tylko miłość

Uroczystości beatyfikacyjne o. Charbela, Bazylika św. Piotra Wnętrze celi o. Charbela

background image

scu  odnotować  jeszcze  inne  dziwne  zja-

wisko:  otóż  obraz  św.  Charbela  wiszący 
w  domu  Nouhad  Al-Chami  zaczął 
wydzielać pachnący olej o składzie, który 
w  ogóle  nie  występuje  w  przyrodzie. 
Ponadto  w  ogrodzie  państwa  Al-Chami 
rósł duży dąb, który – jak mówi Nouhad 
– został pobłogosławiony przez św. Char-

bela,  aby  chorzy  mogli  wracać  do  zdro-

wia, pijąc wywar z jego liści.

W  1996  r.  głośne  stało  się  w  Liba-

nie  cudowne  uzdrowienie  trzydziesto-

letniej  Nadii  Sader,  matki  dwójki  dzieci. 
Była ona bardzo bogatą kobietą, uwielbia-

jącą luksusowy i rozrywkowy styl życia. 
Pewnego dnia została całkowicie sparali-

żowana, a przy tym co jakiś czas nawie-

dzały ją straszne bóle. Nic nie pomagały 
pobyty w różnych europejskich klinikach 
ani  wizyty  u  najlepszych  specjalistów. 
Pobożna  przyjaciółka  doradziła  chorej 
Nadii, aby przystąpiła do spowiedzi, przy-

jęła  Komunię  św.  i  modliła  się  o  uzdro-

wienie za wstawiennictwem św. Charbela. 
Dała  jej  również  do  picia  wywar  z  liści 
dębu  z  ogrodu  Nouhad Al-Chami,  który 
miał  pobłogosławić  św.  Charbel,  kiedy 
pokazał się jej we śnie.

Nadia początkowo z cynizmem odrzu-

ciła te wszystkie propozycje, ale po kilku 
dniach  wielkiego  cierpienia  zgodziła 
się.  Najpierw  pojednała  się  z  Bogiem 
w  sakramencie  pokuty,  potem  przyjęła 
Komunię  św.  Zaczęła  się  również  mod-

lić,  prosząc  św.  Charbela  o  wstawienni-

ctwo  u  Boga.  Po  modlitwie  zgodziła  się 
wypić  napar  z  liści  pobłogosławionego 
dębu. Po pierwszym łyku poczuła straszny 
ból, zaczęła krzyczeć i zemdlała. Później 

wyznała,  że  przed  omdleniem  zobaczyła 
Najświętsze Serce Jezusa otoczone inten-

sywnym światłem. Po tym widzeniu stra-

ciła świadomość, którą odzyskała dopiero 
po trzech dniach. Po przebudzeniu wstała 
sama z łóżka – okazało się, że jej paraliż 
całkowicie  ustąpił.  Nadia  mogła  rozpo-

cząć normalne życie, ale już inne niż przed 
chorobą. 

Zrozumiała, że człowiek, który 

żyje tak, jakby Bóg nie istniał, jest naj-

większym nędzarzem na kuli ziemskiej, 
chociażby posiadał wielkie dobra mate-

rialne.  Od  tego  czasu  codziennie  odma-

wia różaniec, czyta Pismo św., regularnie 
przystępuje do sakramentów i jest całko-

wicie oddana mężowi, wychowaniu dzieci 
oraz potrzebującym pomocy.

Różnorodne 

historie 

cudownych 

uzdrowień wskazują na fakt, że – jak traf-

nie  zauważył A.  de  Saint-Exupéry,  autor 
Małego  Księcia  –  „to,  co  najważniej-

sze, jest niewidzialne dla oczu” – a więc 
powrót  do  Boga  oraz  trud  życia  wiarą 
na  co  dzień. 

Główną  misją  św.  Char-

bela było i jest uświadamianie ludziom, 
poprzez  znaki  i  cuda,  że  Bóg  ist-

nieje, że czas naszego ziemskiego życia 
jest  krótki  i  nie  można  go  marnować, 
lecz trzeba go wykorzystać na dojrzewa-

nie do miłości, bo w chwili naszej śmierci 
będzie się liczyła tylko miłość. 
„Chrystus 
wie,  co  jest  w  waszych  sercach  –  mówił 
św. Charbel – i dlatego pragnie je przemie-

niać. Nie szukajcie prawdy poza Chrystu-

sem. Kiedy Go poznacie, poznacie Prawdę 
i  otrzymacie  wolność  i  miłość.  Chrystus 
pragnie, abyście byli wolni i nauczyli się 
kochać. Bądźcie pewni, że z Chrystusem 
zwyciężycie wszelkie zło”.

Święci  są  czytelnym  znakiem  obec-

ności niewidzialnego Boga, kochają nas 
i  działają  mocą  Jego  miłości.
  Innymi 
słowy to sam Pan Bóg działa przez nich, 
apeluje do naszej wolności, pokazuje nam 
ostateczny sens i cel naszego ziemskiego 
życia  –  niebo.  Wzywa  nas  do  nawróce-

nia, byśmy porzucili drogę grzechu, która 
prowadzi do strasznej rzeczywistości pie-

kła,  i  zachęca  do  wytrwałej,  codziennej 
modlitwy,  regularnej  spowiedzi,  częstej 
Eucharystii  oraz  do  życia  według  zasad 
Ewangelii. 

Red. 

nr 5-2006 •

13

Święci 

są czytelnym 

znakiem 

obecności 

niewidzialnego 

Boga, 

kochają nas 

i działają mocą Jego 

miłości.

 

Innymi 

słowy to sam

 Pan 

Bóg działa przez 

nich, apelując 

do naszej 

wolności

Kościół św. Charbela 

fot. www

.saintcharbel-annaya.com