background image

6 lutego 2011  |  wprost

Gdzie ten barszcz?

nigdy nie zapomnę opowiadań mojej babci o wołyńskiej kuchni.  

Wszystko było w nich cudowne i ogromne. Jabłka jak arbuzy, ogórki jak melony. 

W

  

 

szystko było najlepsze, największe, skąpane w ciepłym, 

letnim słońcu, zrodzone z najżyźniejszej pod tym słońcem gleby. 

Te cudownie ciepłe, kresowe opowiadania mojej ukochanej babci 

nie miały końca i choć wiem, że przemawiała w nich w dużej mierze 

nostalgia i żal za utraconym rajem, to jednak jadąc do Przemyśla, 

wiozłam z sobą irracjonalną nadzieję na odtworzenie obrazów, jakie 

zostały mi w pamięci po babcinych opowieściach. Znów wybrałam 

się w poszukiwaniu minionego czasu i znów się zawiodłam. Kuchni 

kresowej też już nie ma, choć przecież nie zastąpiła jej żadna 

inna. Przemyśl jest pięknym miastem, dech zapierają niezliczone 

świątynie wszystkich wyznań. Spacerowałam 

po uliczkach Przemyśla, wypatrując cze-

gokolwiek, co przywołałoby wspomnienia 

smaków i kolorów z opowiadań mojej babci. 

Spotkała mnie nieprawdopodobna wręcz 

życzliwość mieszkańców, jakże rzadka dziś 

w Polsce, miłe uśmiechy i szczere rozmowy. 

Najlepsze jedzenie jednak czekało na mnie... 

w pizzerii. Na darmo szukałam prawdziwego 

barszczu ukraińskiego, nie dane było mi spo-

tkać się z kotletem wołyńskim, zwanym u nas 

w domu kotletem kijowskim. Nie znalazłam 

nawet prawdziwych ruskich pierogów, które 

przecież wcale nie są rosyjskie, lecz ruskie 

właśnie. Zauważyłam ze smutkiem, że temu 

miastu brakuje kulinarnego ducha, o którym 

marzyłam, jadąc w jego stronę. 

Na wszelki wypadek przypomnę jednak 

mieszkańcom Przemyśla, jak robi się naj-

prawdziwszy barszcz ukraiński, który w sa-

mym Przemyślu podano mi, o zgrozo, z czarną 

fasolą. Najwyraźniej tygiel kultur wywołał ścisk w głowach kucha-

rzy, prowadząc je na meksykańskie manowce. Tymczasem fasola 

w barszczu ukraińskim, po pierwsze, musi być wyłącznie biała, po 

drugie, wcale nie jest jego najważniejszym składnikiem. Barszcz 

ukraiński bowiem jest tak naprawdę nie tyle zupą, ile jednodanio-

wym obiadem lub, jeśli wolicie, potrawą jednogarnkową. Potrzebne 

nam będą przede wszystkim samodzielnie ukiszone buraki. Na 

kilogram pokrojonych w ćwiartki buraków potrzebujemy pół kilo 

razowego chleba na zakwasie, czosnek i koper, jakiego używamy 

do kiszenia ogórków. Zalewamy wszystko wodą i odstawiamy 

przy piecu na kilka dni, aż buraki się zakiszą, po czym przenosimy 

naczynie do chłodnej piwnicy. Teraz czas na wywar, i to nie byle 

jaki, bo przynajmniej z trzech gatunków mięsa. U mnie w domu 

jak zwykle przesadzano i robiono go z pięciu. Kuchnia kresowa 

to w końcu kuchnia bogata. Bierzemy więc cielęce żeberka, gicz 

wołową, wieprzowy karczek, całą wiejską kurę i jagnięce nóżki. 

Wkładamy to wszystko do wielkiego garnka z zimną źródlaną 

wodą, dodajemy kilka listków bobkowych, kilka kuleczek ziela 

angielskiego i bardzo powoli, i bardzo długo gotujemy, tworząc 

niesamowicie esencjonalny mięsny wywar. Teraz obieramy 2 kg 

surowych buraków, kroimy je na grube ka-

wałki i dodajemy do schłodzonego wcześniej 

wywaru z mięsa. Doprowadzamy do wrzenia 

i kiedy zacznie się gotować, wlewamy do 

garnka płynny buraczany zakwas. W tym 

samym czasie osobno dusimy na kostce ma-

sła warzywa: kalafior podzielony na kwiatki, 

fasolkę szparagową, marchewkę pokrojoną 

w kołki, korzeń pietruszki w ćwiartkach, se-

ler w plastrach, zielony groszek, namoczoną 

wcześniej białą fasolę, kawałki kalarepy, wło-

ską kapustę posiekaną w grube pasy, a także 

cebulę i pory. Wszystko w proporcji 1:1, czyli 

dokładnie tyle samo wszystkich warzyw. 

Ważnym elementem barszczu ukraińskiego 

są też duszone na maśle, pokrojone w kostkę 

pomidory. To sekret, o którym wielu zapo-

mina. Do tego żółte, wyraziste ziemniaki, 

które warto wcześniej osobno podgotować, 

żeby nie zabrały smaku innym warzywom. 

Gdy warzywa są już miękkie i pachnące, 

dodajemy do nich sól i cukier i przekładamy do świeżo zagotowa-

nego barszczu, również już przyprawionego cukrem, octem, solą, 

pieprzem i wyciśniętym czosnkiem. Nie gotujemy warzyw razem 

z barszczem, bo niepotrzebnie wyciągają z buraków ich smak i ko-

lor. Same buraki powinny być maksymalnie dojrzałe, przesycone 

pigmentem, najlepsze są niemal czarne. Do tego po pęczku kopru 

i pietruszki do naciągnięcia i barszcz jest gotowy. Podajemy z łyżką 

prawdziwej, wiejskiej gęstej śmietany. Tak wygląda prawdziwy 

barszcz ukraiński, który powinien dosłownie zalewać Przemyśl 

i okolice.  

ZDJĘCIa: I. Gr

Zybowska/Maka

ta/V

IV

a!, a

. J

aGI

el

ak

, Ł

. F

alk

owsk

I/a

Gen

CJ

a Ga

Zet

a

96

Gotuję się

MaGda Gessler

Warszawska restauratorka, gospodyni programu 

„Kuchenne rewolucje Magdy Gessler” w TVN

gessler+markowski+wrobel.indd   96

1/29/11   2:35:45 AM