background image

 

 
Krzysztof Mudyń 
 
 
 

O SPOSOBACH ISTNIENIA "RZECZYWISTOŚCI" 

W ODMIENNYCH STANACH ŚWIADOMOŚCI

1

 

 
 
1. WSTĘP 
 
     

W  ślad  za  ilością  i  radykalnością  zmian  obserwowanych  w  bezpośrednim 

otoczeniu człowieka zmienia się również sposób myślenia o rzeczywistości w ogóle i 
naszych  z  nią  relacjach.  Coraz  rzadziej  mówi  się  o  odkrywaniu  rzeczywistości  a 
coraz  częściej  o  jej  współtworzeniu  lub  „konstruowaniu”

2

  a  nawet  o  kreowaniu 

"rzeczywistości wirtualnych". 
    

Za sprawą idei konstruktywistycznych rzeczywistość ciągle traci na obiektywności, 

solidności i jednoznaczności. Staje się ona czymś coraz bardziej problematycznym i 
zależnym  od  konstrukcyjno-kreatywnej  aktywności  podmiotu,  zwanego  często  (acz 
niesłusznie)  "obserwatorem".  Nic  więc  dziwnego,  że  znaczenie  rzeczywistości 
zmienia się stosownie do właściwości "obserwatora", który nota bene coraz bardziej 
staje  się  normalnym uczestnikiem poznawanych przez siebie  systemów i raczej ich 
interpretatorem  niż  obserwatorem.  Z  kolei,  w  związku  z  badaniami  nad  tzw. 
"zmienionymi  stanami  świadomości"  coraz  trudniej  nie  zauważyć,  że  sposób 
interpretowania  i  doświadczania  rzeczywistości  zależny  jest  nie  tylko  od  względnie 
stałych  właściwości  "obserwatora",  lecz  także  od  aktualnego  nastawienia  jego 
świadomości. 
     

Celem  tego  eseju  jest  poszukiwanie  relacji  między  sposobem  ujmowania 

rzeczywistości a "nastawieniem świadomości" lub  - jeśli ktoś woli - różnymi stanami 
świadomości.  Jest  to  próba  wzajemnego  zrelatywizowania  tych  dwóch  -  zdawałoby 
się - bardzo odmiennych pojęć, tj. "rzeczywistości" i "świadomości". Zważywszy,  że 
tak  sformułowany  cel  może  się  okazać  nazbyt  ambitny,  moim  skromniejszym 

                                                 

1

 

Rozdział [w:] K. Mudyń, Zdarza się, że myślimy, PSB, Kraków, 1997.

 

 

2

 H. von Foerster, On Constructing of Reality, [w:] P. Watzlawick (red.), The lnvented Reality, W.W. Norton & 

Company,  New  York  1984,  s.  41-61;  E.  von  Glasersfeld,  An  lntroduction  to  Radical  Constructivism,  [w:]  P. 
Watzlawick,  op.  cit.,  s.  17-40;  Tenże,  Poznanie  jako  samoregulacja.  Etapy  konstrukcji"  innych  i 
"rzeczywistości",  
[w:] W. Gasparski,  D. Miller (red.),  Projektowanie  i systemy,  t.  IX, Ossolineum, Warszawa-
Wrocław 1987, s. 93-100; G.A. Kelly, The Psychology of Personal Constructs, Norton, New York 1955; Tenże, 
The  Psychology  of  the  Unknown,  [w:]  D.  Bannister  (red.),  New  Perspectives  in  Personal  Construct  Theory
Academic Press, London 1977, s. 1-19; P. Watzlawick, F. Kreuzer,  Die Unsicherheit unserer Wirklichkeit. Ein 
Gespraech  ueber  den  Konstruktivismus
,  Muenchen  1988;  W.J  Lyddon,  J.T.  McLaughlin,  Constructivist 
Psychology: A Heuristic Framework
, "The Journal of Mind and Behavior", 1 (18): 1992, s. 89-108. 

 

 

background image

 

zamiarem  pozostanie  zrekonstruowanie  niektórych  znaczeń  "rzeczywistości"  w 
maksymal

nie odmiennych kontekstach ich użycia. 

     

Problem  rzeczywistości  w  dużym  stopniu  pozwala  się  sprowadzić  do  dwóch 

zasadniczych  pytań:  1)  co  to  znaczy  "być  czymś  rzeczywistym",  w  odróżnieniu  od 
"bycia nierzeczywistym" oraz 2) czym jest Rzeczywistość jako całość? 
     

Obydwa  te  pytania,  mimo  ich  abstrakcyjności  i  niezależnie  od  teoretycznej 

ważkości  możliwych  odpowiedzi,  prowadzą  też  do  odmiennych  i  jak  najbardziej 
praktycznych  konsekwencji.  Należy  tu  podkreślić,  że  podobnie  jak  mówienie  prozą 
nie  jest  przyw

ilejem  pisarzy,  tak  i  konceptualizacja  rzeczywistości  dokonywana  na 

wyższym  poziomie  abstrakcji  nie  jest  domeną  specjalnego  gatunku  filozofów 
zwanych ontologami. 
     

Problem  rzeczywistości,  jak  każdy  "problem  istotny",  ma  charakter  

transdyscyplinarny. Je

śli pytamy "Czym rzeczywistość jest naprawdę?" i oczekujemy 

tylko  jednej  "prawdziwej  odpowiedzi"  -  pytanie  ma  charakter  filozoficzny  lub 
teologiczny. Jeśli jednak zapytamy trochę inaczej: "Co jest rzeczywiste dla systemu 
X?"  -  pytanie  nabiera  charakteru  psychologicznego,  socjologicznego  lub 
biologicznego.  W  dużym  stopniu  i  coraz  częściej  staje  się  też  pytaniem 
empirycznym

1

.  Dla  psychologa  lub  socjologa,  uwzględniającego  "współczynnik 

humanistyczny" ludzkich wytworów, wszelkie koncepcje teoretyczne (w tym również 
wszelkie  ontologie  oraz  najnowsze  "odkrycia"  współczesnej  fizyki)  są  przede 
wszystkim wyrazem świadomości i osobowości ich autorów. 
     

Z  kolei,  gdy  odmienność  akceptowanych  koncepcji  rzeczywistości  prowadzi  do 

konfliktów  interpersonalnych  lub  grupowych,  czego  najbardziej  drastycznym 
przykładem  bywają  wojny  o  podłożu  religijnym,  wizja  rzeczywistości  staje  się 
problemem bardzo praktycznym. 
     

Oprócz  językowo  wyartykułowanych,  intersubiektywnie  dostępnych  konstrukcji 

pojęciowych,  należy  pamiętać  też  o  "ukrytych  koncepcjach  rzeczywistości",  które 
wyrażają  się  w  sposób  pośredni  w  postaci  dokonywanych  wyborów,  w  antycypacji 
przyszłych  zdarzeń  lub  konsekwencji  własnych  działań.  Istotne  jest  to,  że  "ukryte 
koncepcje rzeczywistości" są równie trudno dostępne dla zewnętrznego obserwatora, 
co  i  dla  świadomości  nominalnego  jej  posiadacza.  Wiele  wskazuje  na  to,  że  w 
różnych sytuacjach, zależnie od kontekstu i celu działania, tj. zależnie od aktualnego 
"nastawienia świadomości", preferujemy bardzo odmienne "orientacje ontologiczne", 
najczęściej o tym nie wiedząc

2

 
 
2. ETYMOLOGICZNA NIEOCZYWISTOŚĆ POJĘCIA RZECZYWISTOŚCI 
 
     Gdy nagle i nieoczekiwanie zostajemy postawieni wobec niecodziennego pytania 
"Co  to  jest  rzeczywistość?",  naszą  pierwszą  reakcją  jest  uruchomienie  repertuaru 
codziennych  nawyków  związanych  z  konkretnymi  przedmiotami.  Na  początek 
                                                 

1

  Por.  A.  Kokoszka,  Occurence  of  altered  states  of  consciousness:  An  overview,  "Imagination,  Cognition  and 

Personality", 12: 1992-1993, s. 89-96. 

2

 K. Mudyń, Między świadomością rzeczywistości a rzeczywistością świadomości, "Gestalt" 11: 1993, s. 34-28. 

background image

 

mianujemy  więc  rzeczywistość  przedmiotem  poznania,  a  następnie  postępujemy 
podobnie  jak  z  innymi  konkretnymi  przedmiotami,  tj.  ustawiamy  ją  naprzeciw  siebie 
(ewentualn

ie  też  prosimy  o  pozostanie  w  bezruchu),  by  móc  się  jej  uważniej 

przyjrzeć. Podczas takiej obserwacji możemy dojść do wniosku, iż rzeczywistość to 
przede  wszystkim  różne  konkretne  rzeczy,  takie  jak  domy,  drzewa,  ludzie  i 
samochody. Być może zgodzilibyśmy się, acz niechętnie, że w skład rzeczywistości 
wchodzą  też  jakieś  drobne,  lecz  kłopotliwe,  bo  trudne  do  nazwania  imponderabilia, 
od  których  w  sytuacjach  codziennych  możemy  jednak  bezpiecznie  abstrahować. 
Dopóki  bowiem  pozostajemy  na  gruncie  "zwyczajnej  ontologii",  preferowanej  w 
zwyczajnych  okolicznościach  dnia  powszedniego,  "rzeczywisty"  najczęściej  znaczy 
tyle,  co  "sensorycznie  oczywisty".  I  jak  długo  pozostajemy  w  tym  stanie 
pragmatycznie  i  zwyczajnie  nastawionej  świadomości,  nie  sposób  się  uwolnić  od 
ocz

ywistości  przekonania,  iż  parafrazując  -  "rzeczywistość  jaka  jest,  każdy  widzi". 

Jak  bowiem  podkreśla  LeShan

3

,  każda  wizja  rzeczywistości,  dopóki  w  niej  tkwimy, 

aspiruje do bycia jedyną prawdziwą rzeczywistością. 
     

Dociekania  autora  będą  się  jednak  koncentrować  wokół  tej  mniej  oczywistej 

"reszty rzeczywistości". 
     

Mogłoby się wydawać, że przynajmniej etymologia samego słowa "rzeczywistość" 

potwierdzi  tę  naturalną,  uprzednio  zasygnalizowaną  intuicję,  by  "rzeczywistość" 
wywodzić od konkretnych rzeczy. Jednakże Słownik etymologiczny języka polskiego 
A.  Bruecknera

1

 

stwierdza  jednoznacznie,  iż  w  języku  staropolskim  rzecz  znaczyła 

tyle, co 'mowa' lub 'słowo'. Stąd też wciąż obecne w naszym języku takie słowa, jak 
"rzec" lub "rzeczony". A zatem  - 

sugerując się etymologią języka polskiego - można 

by dojść do wniosku (który jak najbardziej pozwala się bronić), iż "r z e c z y w i s t e  
j  e  s  t    t  o,  o    c  z  y  m      s  i  ę      m  ó  w  i".  To,  czego  istnienie  potwierdza  niejako 
obecność osobnego słowa w naszym języku oraz zgodne reakcje uczestników danej 
kultury w sytuacjach komunikacyjnych.

2

  

     

W  języku  niemieckim  "rzeczywistość"  (Wirklichkeit)  również  nie  wykazuje 

etymologicznego  lub  semantycznego  pokrewieństwa  z  rzeczami  (eine  Sache,  ein 
Ding

).  Natomiast  okazuje  się  być  blisko  spokrewniona  ze  słowem  "skutek"  (eine 

Wirkung) oraz z czasownikiem wirken 

('działać', 'skutkować', ‘oddziaływać'). A zatem, 

sugerując  się  semantyczną  strukturą  języka  niemieckiego,  można  .by  dojść  do 
niemniej racjonalnego wniosku, iż  „r z e c z y w i s t e  j e s t  t o,  c o  n a  n a s  o d-  
z i a ł u j e".  
     

Wydaje się, że najwyraźniejszy związek ”rzeczywistości” z "rzeczami" ujawnia się 

w  łacinie.  Kopaliński

3

 

wywodzi  realizm  z  późno  łacińskiego  realis  ('rzeczywisty’, 

‘prawdziwy'),  a  ten  ostatni  od  res  ('rzecz',  'fakt').  W  tym  kontekście  nasuwa  się 
uwaga, że nie tylko etymologicznie, lecz również współcześnie "rzeczywisty" znaczy 
tyle,  co  „prawdziwy”  i  odwrotnie.  Daleko  idąca  równoważność  funkcjonalna  tych 
                                                 

3

 L. LeShan, Alternate Realities. The Search for Full Human Being, BaIlantine Books, New York 1977. 

 

1

 A. Brueckner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1993, s. 475. 

2

 Por. P.L. Berger, T. Luckmann, Społeczne tworzenie rzeczywistości. Warszawa 1983. 

3

 Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, wyd. VI, Warszawa 1970, s. 637. 

 

background image

 

dwóch  określeń  sprawia,  iż  niemal  w  każdym  kontekście  jedno  z  nich  możemy 
zastąpić drugim, nie zmieniając sensu określonego zdania.  
     

Okoliczność  ta  prowadzi  nas  do  konkluzji,  ze  kryteria,  którymi  się  posługujemy 

próbując odróżnić "to, co rzeczywiste" od tego, co "nierzeczywiste” w dużym stopniu 
pokrywają się z kryteriami prawdy. Należy sądzić, że i trudności, jakie pojawiają się 
przy formułowaniu kryteriów rzeczywistości (a zwłaszcza przy próbach zastosowania 
ich  w  konkretnych  okolicznościach)  okażą  się  analogiczne,  jak  w  przypadku 
decydowania  o  prawdziwości.  Tak  w  jednym,  jak  i  w  drugim  przypadku  najbardziej 
przekonującym  a  zarazem  zwodniczym  arbitrem  okazuje  się  postulowane  przez 
Kartezjusza kryterium oczywistości. Dlatego tez w wielu sytuacjach zachowujemy się 
niczym sam Kartezjus

z (będący symbolem nowożytnego racjonalizmu) i uznajemy, iż 

"rzeczywiste jest to, co widzę jasno i wyraźnie".  
 

background image

 

3. BEZPOŚREDNIE I POŚREDNIE KRYTERIA "BYCIA RZECZYWISTYM" 
 
     

W  wielu  sytuacjach  dnia  powszedniego  przy  odróżnianiu  tego,  co  rzeczywiste 

(praw

dziwe),  od  tego,  co  nierzeczywiste,  chętnie  odwołujemy  się  do  "świadectwa 

zmysłów",  czyli  do  kryterium,  które  można  by  określić  mianem  sensorycznej 
oczywistości. Chętnie uznajemy, że rzeczywiste jest to, co (wydaje się) oczywiste. A 
oczywiste jest to, czeg

o doświadczamy "jasno i wyraźnie". Jednak w wielu sytuacjach 

zachowujemy  się  znacznie  mniej  metodycznie  niż  autor  Medytacji  i  do  kryterium 
sensorycznej  oczywistości  odwołujemy  się  dopiero  w  przypadku  pojawienia  się 
poważnych 

wątpliwości, 

tj. 

wówczas, 

gdy 

mimo 

różnych 

zabiegów 

reinterpretacyjnych nie uda się uniknąć dysonansu poznawczego. Dopiero wówczas 
zaczynamy  postępować  zgodnie  z  dewizą  metodycznego  sceptycyzmu  -  "uwierzę, 
jak zobaczę". Dopóki jednak wystarczająco mocno w coś wierzymy, czyli "po prostu 
wiemy",  a  raczej  "wierzymy,  że  wiemy"  (że  coś  jest  lub  nie  jest  rzeczywiste),  nie 
odczuwamy  potrzeby,  by  odwoływać  się  do  jakiegokolwiek  dodatkowego  kryterium. 
Można powiedzieć, że w standardowych sytuacjach, które w sposób bezkonfliktowy 
uruchamiają  nasze  nawyki  interpretacyjne,  zadowalamy  się  oczywistością 
interpretacyjną

1

.  

     

Niestety,  również  i  to  kryterium  ma  swoje  ograniczenia  i  słabe  punkty.  Nie 

wszystko daje się dotknąć i zobaczyć. Co więcej, niekiedy widzimy "jasno i wyraźnie" 
także "oczyma wyobraźni". Stąd też za nierzeczywiste uznajemy to, czego "nijak nie 
potrafimy  sobie  wyobrazić".  Za  bardziej  rzeczywiste  natomiast  uznajemy  to,  co 
potrafimy  sobie  jakoś  wyobrazić,  a  całkiem  rzeczywiste  często  staje  się  to,  co 
uporczywie podsuwa nam sama wyobra

źnia.  

     

Kłopot  w  tym,  że  niełatwo  jest  odróżnić  to,  co  widzimy,  od  tego,  co  sobie 

wyobrażamy.  Co  więcej,  jak  dawno  temu  zauważył  J.  Locke

2

,  możemy  ujmować 

wyraźnie nie tylko idee rzeczy zewnętrznych, lecz także czynności własnego umysłu, 
które  "dają  nam  idee  równie  wyraźne,  jak  te,  które  nam  dają  ciała  działające  na 
nasze zmysły". Używając bardziej współczesnego języka rzec by można, że  i s t o t 
n ą  c e c h ą  ś w i a d o m o ś c i  j e s t  j e j  i n t e n c j o n a l n o ś ć, czyli 
ukierunkowanie

3

.  W  tym  kontekście  oznacza  to,  że  "wektor"  aktualnego  stanu 

świadomości  może  być  skierowany  nie  tylko  na  świat  zewnętrzny,  ale  również  na 
wcześniej  zapisane  treści  samej  świadomości.  I  w  tym  momencie  wchodzimy  w 
niebezpieczną  strefę  paradoksu  samoodniesienia,  co  nie  powinno  nas  dziwić  ani 
zniechęcać.  Samoodniesienia  świadomości  (w  sensie  uświadamiania  tego,  co  już 
jest obecne w świadomości) mają bowiem charakter częściowy i w takiej wersji są jak 
najbardziej  możliwe

4

.  Zauważmy  przy  okazji,  że  i  wówczas,  gdy  "wektor 

świadomości"  skierowany  jest  na  świat  zewnętrzny,  również  mamy  do  czynienia  z 

                                                 

1

  W  pewnym  sensie  rzeczywistość  wręcz  chroni  się  przed  naszą  ciekawością  stwarzając  złudne  poczucie 

oczywistości. 

2

 J. Locke, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, t. l, Warszawa, 1955, s. 24. 

3

Jest to sposób rozumienia intencjonalności zgodny z klasyczną propozycją F. Brentany z 1874 r.  

4

  Por.  L.  Loefgren,  On  the  Partiality  of  Self-Reference,  [w:]  F.  Heylighen,  E.  Rossel,  F.  Demeyre  (red.),  Self-

Steering and Cognition in Complex Systems, Gordon and Breach Science Publishers, Amsterdam 1990. 

background image

 

odniesieniem  częściowym,  gdyż  ujmowany  jest  tylko  pewien  aspekt  świata 
zewnętrznego. 
     

Nawet  wówczas,  gdy  nie  mamy  wątpliwości,  że  aktualna  treść  naszej 

świadomości jest efektem aktualnego spostrzegania, niezwykle trudno jest oddzielić 
to,  co  już  wiemy,  od  tego,  co  tylko  "widzimy".  Każda  bowiem  percepcja  jest 
równocześnie mniej lub bardziej niekontrolowaną projekcją już posiadanych treści (i 
kategorii pojęciowych) na świat zewnętrzny. 
     

Jak  zauważa  A.  Kępiński,  marzenia  senne  (dopóki  śnimy)  są  dla  nas  nie  mniej 

oczywiste od tego, co spostrzegamy na jawie. "Wątpliwości rodzą się na granicy obu 
stanów  -  snu  i  czuwania  -  i  na  granicy  obu  światów:  wewnętrznego,  własnego  i 
zewnętrznego,  wspólnego  innym"

5

.  Wtedy  też,  niejako  w  fazie  "nie  ustalonych 

stanów świadomości" ulega zachwianiu poczucie rzeczywistości. W takich chwilach u 
poetów  i  mistyków  rodzi  się  podejrzenie,  iż  -  być  może  -  "życie  jest  snem  wariata, 
śnionym nieprzytomnie", a może nawet my sami jesteśmy tylko "snem motyla". 
     

Dotychczasowe poszukiwania prowadzą nas do konkluzji, że ani sama obecność 

wyraźnych,  niesprzecznych  treści  w  polu  świadomości,  ani  też  towarzyszące  temu 
subiektywne poczucie  rzeczywistości  nie  stanowią  pewnego kryterium,  iż gdzieś  na 
zewnątrz, poza granicami świadomości istnieje określony desygnat. 
     

Osobną kwestią, do której jeszcze wrócimy, jest pytanie: czy "to, co rzeczywiste", 

musimy koniecznie lokalizować poza świadomością? Innymi  słowy: jeśli coś istnieje 
w  obrębie  czyjejś  świadomości,  czy  nie  jest  to  wystarczającym  powodem,  by 
przyznać temu status czegoś rzeczywistego? A może kategorię "bycia rzeczywistym" 
należałoby  uznać  za  zmienną  modalną,  za  coś  stopniowalnego,  a  w  dalszej 
kol

ejności  określić  różne  stopnie  bycia  rzeczywistym  i  zaproponować  odpowiednią 

skalę. 
 

Póki  co,  rozważmy  jednak  inną  klasę  sytuacji,  taką  mianowicie,  kiedy  do 

konkluzji,  że  coś  "rzeczywiście  istnieje"  dochodzimy  w  sposób  pośredni,  tj.  na 
podstawie  sensoryczn

ie  uchwytnych  konsekwencji  (śladów)  działania  czegoś,  co  w 

normalnych  warunkach  nie  jest  widoczne,  a  mówiąc  ściślej  -  nie  jest  uchwytne  za 
pomocą  żadnego  z  posiadanych  receptorów.  Z  taką  klasą  sytuacji  w  życiu 
codziennym  spotykamy  się  od  czasu  do  czasu,  natomiast  w  kontekście 
zaawansowanych  dyscyplin  naukowych  - 

niemal  wyłącznie.  To  właśnie  wybitnemu 

fizykowi, M. Planckowi przypisuje się stwierdzenie, iż "r z e c z y w i s t e  j e s t  t o, 
c o  p o z w a l a  

s i ę  m i e r z y ć". We współczesnej fizyce, podobnie jak w innych 

zaawansowanych naukach przyrodniczych, 

dokonywanie pomiaru zakłada obecność 

wyrafinowanych 

urządzeń 

pomiarowych, 

kompensujących 

słabość 

lub 

"ni

ekompletność" naszych zmysłów. W tym kontekście warto też zauważyć,  że tzw. 

cząstek elementarnych nie można .zaobserwować w normalnym sensie tego słowa. 
Nie da s

ię ich zobaczyć. Można jedynie wnioskować o ich istnieniu dzięki rejestracji 

śladów  ich  domniemanej  obecności  w  specjalnie  zaaranżowanych  warunkach,  przy 

                                                 

5

 A. Kępiński, Schizofrenia, Warszawa 1972, s. 107. 

 
 

background image

 

użyciu  wyrafinowanych  procedur  i  równie  skomplikowanych  przyrządów 
pomiarowych. 

Jako  ludzie  nie  dysponujemy  też  żadnym  naturalnym  receptorem,  który 

pozwalałby  nam  rejestrować  natężenie  promieniowania  radioaktywnego.  O  jego 
"rzeczywistym  istni

eniu"  możemy  się  przekonać  dopiero  obserwując  zachowanie 

licznika Geigera-Mullera lub - ewentualnie 

– wnioskować o jego istnieniu obserwując 

u  kogoś  fizjologiczne  skutki  choroby  (popromiennej).  Gdyby  nie  wynaleziono  radia 
oraz 

telewizji, 

równie 

trudno 

byłoby 

nam 

wierzyć 

istnienie 

fal 

elektromagnety

cznych o częstotliwościach wykraczających poza możliwości naszych 

receptorów. 
Wbrew  pozorom,  z  zupełnie  analogiczną  sytuacją  będziemy  mieli  do  czynienia 
wówczas,  gdy  w  miejsce  fal  elektromagnetycznych  podstawimy  czyjąś  (ale  nie 
w

łasną) świadomość. Świadomości drugiego człowieka również nie można 

zobaczyć,  ale  można  ją  wywnioskować.  I  ilekroć  nasz  rozmówca  zachowuje  się  w 
sposób  inteligentny  l  komunikatywny,  nie  wahamy  się  przed  uznaniem  jego 
świadomości za coś rzeczywistego

3

Ostatnie  rozważania  prowadzą  nas  do  wniosku,  ze  we  współczesnej  nauce 

kryterium  uznawania.  czeg

oś  za  rzeczywiste  jest  -  w  pewnym  sensie  -  bardziej 

liberalne (gdy

ż bardziej pośrednie) niż to, jakim posługujemy się zwykle w sytuacjach 

codziennych.  Kryterium  to  koresponduje  zresztą  z  biblijną  zasadą:  "po  czynach  ich 
poznacie".  W  przypadku  nauk  przyrodniczych  akcent  został  nieco  przesunięty  
z  samych  "czynów"  lub  "zachowań"  (jak  powiedziałby  behawiorysta)  na  uchwytne  
(i mierzalne) za pomocą sztucznych receptorów skutki (ślady) zachowań. Znaczy to, 
że  jeśli  uda  się  znaleźć  lub  zaaranżować  przynajmniej  jedną  powtarzalną  sytuację,  
w  której  "to,  co  niewidzialne"  zechce  zostawiać  "widzialne  skutki"  (korespondujące  
z naszymi oczekiwaniami), przyznajemy temu status czegoś rzeczywistego. 

Zauważmy,  że  dowolne  "fakty  świadomości"  również  spełniają  ten  postulat. 

Dla  każdego  z  nich  można  bowiem  (przynajmniej  teoretycznie)  wskazać  lub 
zaprojektować  taką  sytuację,  w  której  "niewidzialny"  dla  zewnętrznego  obserwatora 
"fakt świadomości" zamanifestuje się w postaci obserwowalnych, tj. fizycznych bądź 
fizjologicznych skutków. 
 
 
4. KOMPLEMENTARNOŚĆ DWÓCH TRADYCJI W UJMOWANIU RELACJI 
    

ŚWIADOMOŚĆ RZECZYWISTOŚĆ 

 

kontekście 

rozważań 

ontologicznych 

świadomość 

zazwyczaj 

przeciwstawiana  jest  rzeczywistości  lub  wręcz  ignorowana.  Pełni  ona  funkcję 
malarza,  o  którym  się  zapomina,  kiedy  analizuje  się  i  komentuje  sam  obraz.  Gdy 

                                                 

1

  Dennet  proponuje  w  takich  sytuacjach  posługiwać  się  terminem  "system  intencjonalny"  oraz  mówić  o 

"intencjonalnych przewidywaniach przy interpretacji zachowań takich systemów. Systemem intencjonalnym w 
Jego  rozumieniu  me  musi  być  człowiek,  może  nim  być  komputer,  z  którym  gramy  w  szachy...  (por.  D.C. 
Dennet,  International  Systems,  [w:]  Brainstorms.  Philosophical  Essays  on  Mind  and  Psychology,  Harvester 
Press, Bnghton 1981, s. 3-22. 

background image

 

interpretuje się rzeczywistość, świadomość komentatorów traktowana jest najczęściej 
jako  oczywisty,  lecz  nieistotny  (i  poniekąd  nierzeczywisty)  suplement  do 
rzeczywistości. Zasadność tego sposobu myślenia chciałbym teraz nieco podważyć. 

Generalnie  biorąc  można  wyróżnić  dwie  skrajnie  przeciwstawne  tradycje  w 

ujmowaniu relacji świadomość - rzeczywistość: 

1. świadomość jako ekran (lub zwierciadło) rzeczywistości, 
2. rzeczywistość jako projekcja i eksternalizacja świadomości. 
B

ardziej  rozpowszechniony  wydaje  się  schemat  pierwszy,  natomiast  bardziej 

interesujący (bo mniej oczywisty) schemat drugi. Błędem byłoby się upierać, że tylko 
jeden  z  nich  jest  trafny,  przydatny  lub  racjonalnie  uzasadniony.  W    przypadku 
akceptacji  tylko  jednej,  pojedynczej  opcji  Jeste

śmy  skazani  na  błąd  perspektywy, 

który można zneutralizować jedynie wieloperspektywicznością ujęć

4

. Krótko mówiąc: 

je

śli  patrzymy  na  mieszkanie  od  strony  pieca,  to  widzimy  wyraźnie  okno  lecz  o 

istnieniu pieca możemy co najwyżej pamiętać; i odwrotnie - gdy patrzymy od strony 
okna, widzimy wprawdzie piec, lecz samo okno znika nam z pola widzenia. 

Pogląd,  iż  „byt  określa  świadomość"  a  świadomość  jedynie  dobrze 

(obiektywnie)  lub 

źle  "odzwierciedla  I  "reprezentuje"  zewnętrzną  wobec  niej 

rzeczywistość

5

, należy do pierwszej z wymienionych tradycji. 

Z  kolei  przekonanie,  że  to  właśnie  nasza  świadomość.  powołuje  do  życia 

naszą rzeczywistość, którą następnie (niejako przez roztargnienie) traktujemy jako od 
nas niezale

żną i dla wszystkich jednakową, należy do drugiej tradycji. W tym duchu 

utrzymana  jest  na  przykład  argumentacja  O.  Wilde'a,  kiedy  broni  on  -  na  pozór 
bardzo przewrotnej - 

tezy, że to natura właśnie naśladuje sztukę, a nie odwrotnie. 

Powiada on: 

„Natura nie jest pra-matką, która nas zrodziła, lecz naszym produktem. 

Nasz to mózg powołuje ją do życia.  Rzeczy  istnieją, ponieważ my  je  widzimy,  a  co 
widzimy 

i jak widzimy, zależy od sztuki, której wpływowi ulegamy”

6

I dalej twierdzi on, że  „Życie staje przed sztuką ze zwierciadłem i kopiuje niezwykły 
jakiś  typ,  stworzony  przez  malarza  lub  rzeźbiarza,  albo  też  czynem  urzeczywistnia 
marzenia  poety.  (

…)  Młodzi  ludzie  popełniali  samobójstwa,  ponieważ  Rolla  był 

samobójcą, odbierali sobie życie, ponieważ Werter to uczynił”.

7

 

Należy podkreślić, że niezależnie od stanowiska Wilde' a oraz przydatności tej 

perspektywy w kontekście rozważań z zakresu estetyki lub etyki, perspektywa ta raz 
po  raz  dowodzi  swej  praktycznej  użyteczności  na  terenie  nauk  społecznych  z 
psychoterapią  włącznie.  Okazuje  się  bowiem,  że  nie  tylko  chętnie  przypisujemy 
zewnętrznej  rzeczywistości  kategorie  etyczne  i  estetyczne.  Równie  łatwo 
przypisujemy  też  innym  ludziom  (na  zasadzie  mimowolnej  projekcji)  własne 
problemy. 

„Problemy”  pojawiające  się  na  styku  system  otoczenie  łatwo  ulegają 

przesunięciu  i  bywają  lokalizowane  po  prostu  w  otoczeniu.  Na  podobnej  zasadzie 
niektórych  ludzi  mianujemy  ekspertami,  by  następnie  w  dobrej  wierze  móc 

                                                 

4

 Por. H.A. Koncepcja wielorakiej perspektywy, [w:] W. Gacparski, D. Miller (red.) op. cit., s. 39-72.  

5

 Por. S.L. Rubinsztejn, Byt i świadomość, Warszawa, !961. 

6

 O. Wilde, Zanik kłamstwa, [w:] Dialogi w sztuce, Warszawa, 1923, s. 38 

7

 Ibid. s. 38 

background image

 

przypisywać  im  odpowiedzialność  (także)  za  własne  decyzje

8

 

l.  I  dlatego  też, 

uwzględniając  poprawkę  na  „projekcyjną  funkcję  świadomości”,  szczególnie  w 
systemowej psychoterapii rodzin, terapeuci dawno już przestali być „ekspertami”, czy 
to w zakresie diagnozy, czy interwencji, a st

ali się „katalizatorami zmian”.

9

 

Krótko  mówiąc:  „byt”  może  określać  świadomość,  ale  może  być  także 

niekontrolowaną  projekcją  lub  zamierzonym  i  „zmaterializowanym  projektem” 
świadomości

10

.  Nie  wyczerpuje  to  jednak  wszystkich  możliwości  -  świadomość 

można ujmować też jako istotną część bytu. 
 
 
5. ŚWIADOMOŚĆ JAKO ISTOTNA CZĘŚĆ CAŁEJ RZECZYWISTOŚCI

11

 

 
Wydaje  się,  że  wraz  z  rozwojem  demokracji  i  poszerzaniem  się  zakresu  swobód 
obywatelskich w skali globalnej, bezpowrotnie odchodzi też w historyczną przeszłość 
katego

ria  „poznania  obiektywnego”  oraz  wiara  w  jedna  najlepszą  wizję 

rzeczywistości.  Wbrew  pozorom  pojęcie  prawdy  dość  mocno  związane  jest  
z przymusem w sensie psychologicznym i społecznym. A „obiektywna prawda” była  
i  wciąż  jeszcze  bywa  usprawiedliwieniem  przemocy,  nie  tylko  w  sensie 
epistemologicznym.

1

 

    

Liberalizm epistemologiczny w naukach społecznych  Liberalizm epistemologiczny 

w  naukach  daje  o  sobie  znać  nie  tylko  kwestionowaniem  zasadności  odróżniania 
normy  i  patologii,  lecz  daje  się  zauważyć  także  w  odniesieniu  do  innych  mocno 
utrwalonych  kategorii  wartościujących.  I  tak  na  przykład  H.  Maturana  w  swych 
dociekaniach  nad  kreatywną  rolą  "obserwatora"  w  artykułowaniu  "wspólnej 
rzeczywistości" (consensual) dochodzi do wniosku, że "W samym doświadczeniu nie 
d

a się jednak dokonać  rozróżnienia między iluzją, halucynacją a percepcją...”

2

Jego 

zdaniem  możemy  to  zrobić  jedynie  w  ten  sposób,  że  któremuś  elementowi 
doświadczenia  przypiszemy  funkcję  metadoświadczenia  i  potraktujemy  je  jako 
kryterium i podstawę tego typu rozróżnień. 
    

Zbliżone  stanowisko  prezentuje  L.  Chwlstek

3

,  gdy  zastanawia  się  nad  statusem 

"marzeń sennych i wizji". Przywołuje on sugestię św. Augustyna

4

, że potrawy, które 

spożywamy we śnie, są mniej rzeczywiste od tych, jakie spożywamy na jawie, gdyż 
w  odróżnieniu  od  nich  nie  są  spożywane.  Chwlstek  pokpiwa  sobie  z  tej  tezy 

                                                 

8

 Por. W. Gacparski, Partycypacyjny przyczynek do zagadnienia ekspertyz, „Zagadnienia naukoznawstwa”, 3-4, , 

1988, s. 639-647. 

9

 B.P. Kennedy, J. Ross, Mind in Therapy: Constructing systemie family therapies, Basic Books, NewYork, 

1985. 

10

 Nie jest przypadkiem, że „projekcja” w sesie psychologicznym i „projektowanie” w sensie design maja ten 

sam źródłosłów. 

11

 Rzeczywistość jako całość, w odróżnieniu od „bycia rzeczywistym elementem”, czyli „bycia cztms 

rzeczywistym” pisana będzie z dużej litery. 

1

 

K. Mudyń, problem granic poznania z hipersystemowego punktu widzenia, Kraków 1992. 

2

 H. R. Maturana, The biological Foundatios of Self  Consciusness and Physical Domain of Existence 

3

 L. Chwistek, Zagadnienie rzeczywistości, (w:] Pisma logiczne filozoficzne, T. II, Warszawa 1963, s. 226. 

4

 Św. Augustyn, Wyznania, Warszawa 1987, III, 6. 

 

background image

 

10 

twierdząc,  iż  w  myśl  takiego    rozumowania  należałoby  przyjąć,  że  trucizna  Jest 
Jeszcze  mniej  rzeczywista,  "bo  nie  tylko  nie  przedłuża  życia,.  ale  je  skraca".  Autor 
broni bowiem st

anowiska (pod którym i  Ja się podpisuję), iż "Marzenia senne i wizje 

są zdarzeniami, które przecież zdarzają się rzeczywiście, i musimy się z nimi liczyć". 
    

Niemniej jednak, przytoczony uprzednio pogląd św. Augustyna zasługuje na więcej 

uwagi  - 

choćby  dlatego,  że  pokrywa  się  z  potocznym  mniemaniem.  Zauważmy,  że 

marzenie  senne  wydaje  się  czymś  mniej  rzeczywistym  dopiero  na  jawie,  czyli  w 
innym  stanie  świadomości.  Natomiast  dopóki  śnimy,  treść  marzenia  jest  nie  tylko 
czymś  bardzo  rzeczywistym,  ale  zazwyczaj  bywa  wówczas  jedyną  rzeczywistością. 
Dlatego  też  równie  dobrze  można  by  twierdzić,  że  to,  co  zdarza  się  na  jawie,  jest 
mniej  rzeczywiste  w  trakcie  marzenia  sennego.  Na  tej  samej  zasadzie  głód  wydaje 
się nam mniej rzeczywisty, gdy już nie jesteśmy głodni - i odwrotnie. Uogólniając - to, 
co zdarza się w jednym stanie świadomości, wydaje się czymś mniej rzeczywistym, 
gdy znajdujemy się w innym stanie świadomości

1

. 

A  zatem można  powiedzieć,  że  marzenia  senne,  podobnie  jak  wszelkie  inne 

stany świadomości, są czymś rzeczywistym, bo się zdarzają. Są czymś rzeczywistym 
również  w  innym,  mocniejszym  sensie  tego  słowa.  A  mianowicie,  podpadają  pod 
definicję,  iż  "rzeczywiste  jest  wszystko  to,  co  w  pewnych  warunkach  prowadzi  do 
sensorycznie  i  intersubiektywnie  uchwytn

ych  konsekwencji".  Innymi  słowy:  sposób 

istnienia marzenia sennego oraz każdego innego stanu świadomości wykracza poza 
symboliczno-

hermetyczną  rzeczywistość  stanu  świadomości  i  manifestuje  się  w 

świecie  intersubiektywnie  dostępnym  w  postaci  zmian  fizjologicznych  (np.  zmiana 
zapisu fal mózgowych) i późniejszych konsekwencji behawioralnych. 

Podkreślić  warto,  że  zmiana  stanu  świadomości  nie  ogranicza  się  nigdy  do 

samych  zmian  w  treści  świadomości,  lecz  manifestuje  się  (niejako  na  zewnątrz)  w 
postaci  zmian  fizjologicznych,  posturalnych  i  behawioralnych.  Ponadto  tzw.  "wzorce 
myślowe",  podobnie  jak  wąsko  rozumiane  "projekty    świadomości"  mają  dziwną 
skłonność  do  "urzeczywistniania    się"  w  postaci  odpowiednich  zdarzeń  i  wytworów  
w  świecie  intersubiektywnym.  Tzw.  rzeczywistość  zewnętrzna  posiada  bowiem 
zadziwiającą  zdolność  dostosowywania  się  do  naszych  oczekiwań.  Łatwo  daje  się 
sprowokować,  co  wyraża  się  w  formie  "samosprawdzających  się  prognoz"  oraz 
diagnoz. I nie bez racji powiada się, iż "R z e c z y w i s t ość jest tym, co potwierdza 
nasze uprzedzenia". 
  

I  nawet  wówczas,  gdy  z  jakichś  powodów  próbujemy  ukryć  aktualną  treść 

naszej świadomości, manifestuje się ona w postaci sygnałów pozawerbalnych, które 
w  dużym  stopniu  pozostają  czytelne  dla  (wszelkich?)  systemów  żywych 
zamieszkujących  wspólne  uniwersum  i  zmieniają  ich  zachowanie.  I  tak  np. 

                                                 

1

 Dla podkreślenia nieciągłości i niewspółmierności różnych stanów świadomości Ch. Tart proponuje 

posługiwanie się terminem "dyskretnie zmienionych stanów świadomości" (discrete a/tered states ąf 
consciousness), podkreślając, że "Ludzki biokomputer dysponuje dużą, ale ograniczoną liczbą możliwych 
sposobów funkcjonowania" (Ch. Tart, The System Approach to Consciousness, [w:] R.N. Walsh, F. Vaughan 
(red.), Beyond Ego. Transpersonal Dimensions in Psychology, Jeremy P. Tarcher Inc., Los Angeles 1980, s. 
115-118. 
 

background image

 

11 

Sheldrake'a  koncepcja  formative  causation

1

 

posuwa  się  do  tak  radykalnego 

stwierdzenia,  że  tzw.  pole  morfogenetyczne  każdego  systemu,  wskutek  (nieco 
tajemniczego)  rezonan

su  morfogenetycznego  oddziałuje  na  strukturę  wszelkich 

innych  systemów  o  podobnej  budowie,  niezależnie  od  odległości  przestrzennej  i 
mimo  braku  jakichkolwiek  konwencjonalnie  rozumianych  kanałów  informacyjnych. 
Niezależnie  od  koncepcji  Sheldrake'a  można  też  bronić  mniej  radykalnej  tezy,  iż 
pierwotną  formą  "telekomunikacji”  pomiędzy  systemami  żywymi  była  telepatia.  W 
odróżnieniu  od  telekomunikacyjnych  możliwości  oferowanych  przez  sztuczną, 
"najnowszą  technologię",  umożliwiała  ona  przesyłanie  tylko  bardzo  ważnych 
adaptacyjnie  informacji  i  tylko  między  systemami  o  bardzo  podobnej  strukturze 
biopsychicznej. 
 
 
6. RZECZYWISTOŚĆ

1

 

JAKO ISTOTNA CZĘŚĆ NASZEJ ŚWIADOMOŚCI 

 
Aby móc działać, a także by móc spontanicznie reagować, czyli szybko dokonywać 
wyborów i podejmować decyzje, musimy się zachowywać tak, jak byśmy uważali, iż 
rzeczywistość  jest  po  prostu  taka,  jak  nam  się  wydaje.  Innymi  słowy:  dynamika 
sytuacji  i  konieczność  działania  w  "czasie  rzeczywistym"  wymusza  na  nas 
przyjmowanie  opcji  ontologicznej  nazywanej  "naiwnym  realizmem".  Oznacza  to 
również,  że  ekonomia  wysiłku  i  konieczność  nadążania  za  doświadczanymi 
zmianami  nakłania  nas  do  utożsamiania  własnej  wizji  (interpretacji  i  konstrukcji 
rzeczywistości) z samą rzeczywistością. Dotyczy to także osób, którym skądinąd nie 
są  obce  ani  Kartezjańskie  Medytacje,  ani  też  wszelakie  wątpliwości  dotyczące 
sposobu istnienia świata. 
     

Mówiąc  słowami  F.  Capry:  "to  bardzo  trudne  być  nieustannie  świadomym 

ograniczeń i względności wiedzy pojęciowej. A ponieważ o wiele łatwiej jest uchwycić 
naszą  reprezentację  rzeczywistości  niż  samą  rzeczywistość,  mamy  skłonność  do 
mieszania  obydwu  i  brania  naszych  pojęć  i symboli  za  rzeczywistość"

2

.  Nawet  jeśli 

dokonywanie 

rozróżnień

3

 

pomiędzy 

"naszą 

rzeczywistością" 

"czyjąś 

rzeczywistością"  mieści  się  w  repertuarze  naszych  dystynkcji  pojęciowych  i  jeśli 
nawet  przezwyciężymy  naturalną  skłonność  do  minimalizacji  wysiłku,  to  pozostanie 

                                                 

1

 

R. Sheldrake, New Science of Life. The Hypothesis of Formative Causation, B!ond 

Briggs, London 1981

 

 

1

 Po dłuższym namyśle uznałem. że cudzysłów nie jest tu ani konieczny, ani jednoznacznie uzasadniony. 

 

2

 

F. Capra, The Taooąf Physics: An Exploration o! the Parallels Between Modern 3 Physics and Eastern Mysticism, Shambala, 

Boulder 1984, s. 15. 
 
3

 

I tak np. Checkland słusznie ubolewa, ze mówiąc "system" raz mamy na myśli pojęciową konstrukcję naszego umysłu, a 

innym razem domniemaną właściwość zewnętrznej rzeczywistości. Jednak wbrew sugestii autora, należałoby uznać, że mamy 
do czynienia nie tyle z "gorszącym błędem", co raczej z kłopotliwą, lecz nieuniknioną przypadłością poznania pojęciowego. 
Można bowiem odwrócić problem i zapytać - jaki ma sens tworzenie pojęć, o których z góry wiemy, że nie odnoszą się (w 
wystarczająco adekwatny sposób) do zewnętrznej rzeczywistości? 
(por. P. Checkland, Systemy jako rzeczy i jako idee, [w:] W. Gasparski, D. Miller, 
op. ci t, t. XlI, s. 67-77.  
 

background image

 

12 

jeszcze jedna przeszkoda w postaci języka i nawyków komunikacyjnych. Trudno jest 
być  człowiekiem  czynu  ciągle  "biorąc  w  nawias"  sam  fakt  lub  sposób  istnienia 
rzeczywistości.  Równie  trudno  "być  komunikatywnym"  biorąc  w  cudzysłów  każde 
wypowiadane słowo. 
    

Skłonność  i  pragmatyczna  zasadność  utożsamiania  własnej  świadomości 

rzeczywistości z samą rzeczywistością  nie  oznacza jednak, że wszystkim treściom 
świadomości  towarzyszy  tzw.  poczucie  rzeczywistości,  poczucie  odnoszenia  się  do 
czegoś  rzeczywistego.  Towarzyszy  ono  tylko  tym  treściom  które  nie  wchodząc  w 
konflikt  z  innymi  aktualnie  obecnymi  treściami  wydają  się  oczywiste  i 
niekwestionowane _ i dlatego (niejako z braku przeszkód) rzutowane są na zewnątrz. 
Te  elementy  własnej  wizji  rzeczywistości,  które  utożsamiane  są  z  rzeczywistością, 
tzn.  lokalizowane  na  zewnątrz  świadomości,  dla  danego  podmiotu  są 
rzeczywistością. 
I  pozostają  nią  tak  długo,  jak  długo  sama,  czynność,  projekcji  nie  stanie  się 
przedmiotem  innego  aktu  świadomości.  Natomiast  dla  zewnętrznego  obserwatora, 
który nie podziela tej samej wizji rzeczywistości, są one przede wszystkim lub niczym 
więcej, jak tylko czyimś stanem świadomości. 
    

Zderzenie  tych  dwóch  perspektyw,  podmiotowej  i  przedmiotowej,  umożliwia  i 

uzasadnia  stwierdzenie,  iż  o  rzeczywistości  można  i  należy  myśleć  także  w 
kategoriach  "Istotnej  części  czyjejś  świadomości".  Świat,  niezależnie  od  tego,  że 
najczęściej  lokalizujemy  go  na  zewnątrz  naszej  świadomości,  istnieje  także  w 
naszych umysłach. Niekiedy jest to niemalże ten sam świat a niekiedy są to bardzo 
różne światy. 

1

 

 
 
 
7. O INTERAKCYJNO-

SYSTEMOWYM ROZUMIENIU RZECZYWISTOŚCI 

 
    Zwyk

le,  kiedy  oglądamy  jakąś fotografię  i koncentrujemy  uwagę  na  znajdujących 

się  na  niej  osobach,  to,  co  widzimy,  odnosimy  do  jakiejś  realnej  sytuacji,  do 
zdarzenia  lokalizowanego  poza  fotografią.  Gdy  liczymy  osoby  zarejestrowane  na 
zdjęciu, zazwyczaj nie uwzględniamy też osoby najważniejszej, tj. fotografa, który to 
zdjęcie zrobił. 
    

Zmierzam  do  konkluzji,  że  chociaż  "reflektor  świadomości"  może  być  kierowany 

zarówno  na  świat  zewnętrzny,  jak  i  na  zarejestrowane  skutki  wcześniejszego 
"reflektowania",  to  jedn

ak  nie  jest  to  możliwe  w  tym  samym  momencie  czasu,  w 

ramach  jednego  aktu  świadomości.  Stąd  też,  gdy  próbujemy  myśleć  o  świecie, 
wyłączamy  z  niego  siebie,  przez  co  świat  staje  się  "światem  otaczającym"  a 
rzeczywistość staje się "zewnętrzną rzeczywistością". Gdy zaś próbujemy przyłapać 

                                                 

1

 

Gdy próbujemy patrzyć na świat z perspektywy różnych podmiotów lub różnych systemów, wówczas zamiast kategorii 

Universum coraz bardziej uzasadniona okazuje się kategoria multiversa (por. H.R. Maturana, op. Clt, s. 57).  
 

 

background image

 

13 

własną  świadomość  na  gorącym  uczynku,  zanika  zewnętrzna  rzeczywistość  lub 
raczej zostaje ona zastąpiona "rzeczywistością własnej świadomości". 
    

Zauważmy,  że  w  języku  potocznym  "rzeczywistość"  to  tyle,  co  'świat'  lub 

ewentual

nie  'wszechświat'.  W  języku  polskim  "świat"  oznaczał  pierwotnie  tylko 

światło.

1

 

Przynajmniej  w  naszym  języku  "świat",  "światło"  i  "świadomość"  (a  także 

"świadek" i "świadectwo") zdają się mieć wspólny źródłosłów. W każdym bądź razie, 
zarówno w sensie fonetycznym, jak i semantycznym, wymienione określenia mają ze 
sobą  wiele  wspólnego.  Metafory  wykorzystywane  do  opisu  stanu  świadomości  nad 
wyraz często odwołują się do światła. 
    

W psychiatrii mówi się o "jasnej świadomości", w języku potocznym mówi się, że 

ktoś  w  danej  sprawie  "ma  jasność"  lub  jej  nie  ma,  umysły  ludzi  bywają  "ciemne", 
"światłe"  a  czasem  nawet  "oświecone".  Mówi  się  też  o  "mrocznej  nieświadomości" 
lub o "średniowiecznej ciemnocie" w odróżnieniu od wieku Oświecenia. 
    

Zmierzam  do  konkluzji,  że  jakikolwiek  opis  rzeczywistości  dokonany  w  ramach 

jednej  i  tej  samej  perspektywy  poznawczej  nie  może  być  kompletny,  ponieważ, 
dopóki  nie  zmienimy  perspektywy,  czyli  ukierunkowania  świadomości,  albo  zanika 
nam  świat  (rozmywa  się  fotografia),  albo  znika  obecność  świadomości  (czynność 
fotografowania).  Gdyby  więc  zapytać  wprost:  czym  jest  Rzeczywistość-jako-całość, 
to można by twierdzić, że: 
 

Rzeczywistość = Świadomość obserwatora + Reszta Wszechświata. 

 
Biorąc  pod  uwagę  filogenetyczne  uwarunkowania  "zewnętrznego  ukierunkowania 
świadomości", znacznie łatwiej jest pamiętać o istnieniu (reszty) świata niż o istnieniu 
własnej świadomości.  
 

                                                 

1

 A. Brtickner. op. cit.. s. 535.