background image

 

Dr Alina Cała 

 

Kształtowanie się polskiej i Ŝydowskiej wizji martyrologicznej po II wojnie światowej 

 

Uwagi wstępne 

  II  wojna  światowa,  w  stopniu  znacznie  większym,  niŜ  jej  poprzedniczka  z  lat  1914-

1918,  na  wiele  sposobów  przekroczyła  wszystkie  zakorzenione  w  kulturze  europejskiej 

zasady  wojowania,  takie  jak  oszczędzanie  (w  miarę  moŜliwości)  ludności  cywilnej, 

ograniczone  i  racjonalne  stosowanie  represji,  szacunek  dla  ciał  poległych.  Łamała 

podstawowe tabu, jakim jest respekt wobec Ŝycia i śmierci. To była prawdziwa wojna totalna, 

która nikomu i nigdzie nie gwarantowała schronienia.  

 

Okrucieństwa  wojny  stały  się  niechcianym  doświadczeniem  całego  pokolenia  ludzi, 

którym  wypadło  Ŝyć  w  tym  czasie.  Intensywność  wydarzeń,  nieustanne  zagroŜenie  Ŝycia, 

napięcie,  strach,  niepewność  losu  własnego  i  bliskich  nie  pozostawiały  wiele  czasu  na 

refleksje, ani na psychiczne kompensacje, choćby nawet płacz

1

. Bezpośrednio po zakończeniu 

wojny  traumatyczne  przeŜycia  domagały  się  szybkiej  i  zbiorowej  psychicznej  reakcji  ze 

strony tych, którzy byli ich uczestnikami, ofiarami i świadkami.  

 

Jak wskazują antropolodzy, jednym z najbardziej pierwotnych odruchów kulturowych 

w sytuacji naruszenia lub załamania porządku społecznego jest pragnienie odwetu. LeŜy ono 

u  podstaw  koncepcji  prawnych,  gdzie  wina  powinna  być  zrównowaŜona  karą.  JeŜeli  winny 

jest niedostępny, karany bywa „kozioł ofiarny”

2

.  

 

Traumatyczne  przeŜycia  wymagają  wysiłku  intelektualnego,  który  nadałby  im  jakiś 

sens.  SłuŜą  temu  ceremonie  i  mity.  Budują  one  obraz  zwykle  dość  odległy  od  prawdy  i 

przynoszą  ukojenie  tym  wszystkim,  którzy  wynieśli  z  przeszłości  niepokój  sumienia  albo 

kompleks winy. śadna z reakcji, szukanie winnych ani tworzenie mitów, nie likwidują jednak 

traumy, jaka jest udziałem kaŜdego człowieka z osobna. Z nią kaŜdy musi poradzić sobie sam.  

  Nie  inaczej  działo  się  w  Polsce  po  ustaniu  działań  wojennych.  Pierwszym  odruchem 

społecznym  było  pragnienie  ukarania  winnych.  Procesy  przeciwko  kolaborantom  i  wysokie 

                                                 

1

 Oglądając obszerną kolekcję wideo-kaset ze wspomnieniami wojennymi, znajdującą się w Holocaust Memorial 

Museum w Waszyngtonie, moŜna zauwaŜyć uderzającą prawidłowość, Ŝe nawet po wielu latach reakcje 
emocjonalne, takie jak płacz, pojawiają się wtedy, gdy opowieść dotyczy okresu tuŜ-powojennego (np. gdy 
ukrywający się spotkali kogoś bliskiego, albo odkryli, Ŝe nikogo z rodziny juŜ nie spotkają). O przeŜyciach 
okresu okupacji, nawet tych najokropniejszych, opowiada się zazwyczaj bez widocznych reakcji emocjonalnych.  

2

 R. Girard, Kozioł ofiarny, Łódź 1982. 

background image

 

wyroki  dla  folksdojczów  cieszyły  się  szerokim  poparciem  społecznym.  Pierwsze  odbyły  się 

przed sądem wojskowym juŜ w sierpniu 1944 r. w Lublinie, a ich liczba nie była mała

3

.  

 

śydzi jako „winni” 

Nastawienie  do  ocalałych  z  zagłady  było  naznaczone  podobną  tendencją  „szukania 

winnych”.  Antykomunistyczne  podziemie  w  swojej  propagandzie  dość  powszechnie 

szermowało  wątkami  zaczerpniętymi  z  przedwojennych  publikacji  antysemickich,  a  wśród 

nich  zbitką  pojęciową  “Ŝydokomuna”,  oskarŜając  śydów  o  niemal  nadprzyrodzoną  moc  w 

“zniewalaniu”  Polski

4

.  Jakby  to  nie  było  absurdalne,  w  garstce  ocalonych  widziało 

zagroŜenie,  którym  usprawiedliwiało  wrogość  oraz  akty  przemocy,  zarówno  te  z  pobudek 

politycznych,  jak  i  na  tle  rabunkowym.  Ciekawym  świadectwem  stanu  świadomości 

powojennych  partyzantów  jest  uzasadnienie  pogromu  śydów  w  Parczewie,  dokonanego  5 

lutego  1946  r.  przez  kilka  oddziałów  WiN  obwodu  włodawskiego,  zawarte  w  Kronice 

oddziału śelaznego, spisanej w 1948 r.:  

„Jastrząb

5

”  [...]  i  ja  proponowaliśmy  „Orlisowi

6

”  uderzenie  na  miasto  Parczew  i 

rozgromienie  zamieszkałych  tam  śydów  [...],  którzy  złapali  w  swoje  ręce 
całkowity  handel  nie  dając  Ŝycia  innym  drobnym  kupcom  i  handlarzom  polskim 
[...] Przy okazji tej moŜna się było dobrze podreperować na Ŝydowskich sklepach, 
a  przewaŜnie  na  obuwiu,  które  nam  było  bardzo  potrzebne  [...]  Plan  akcji  był 
następujący:  grupa  „Dąbka

7

”  z  około  10  ludźmi  miała  opanować  most  [...]  Koło 

tego mostu stała zwykle warta złoŜona z Ŝydowskich ormowców, którzy pilnowali 
kompleks[u]  budynków  zamieszkałych  przez  śydów  [...]  „Dąbkowi”  udało  się 
pięknie podejść i bez strzału rozbroić wartę koło mostu, złoŜoną z dwóch śydków 
z automatami i pistoletami. Jednym z nich był sierŜant z UB nazywany popularnie 
„Bocian”,  a  było  to  dość  podłe  śydzisko  w  stosunku  obejścia  z  Polakami  [...] 
MłodzieŜ  parczewska,  przewaŜnie  uczniowie  z  gimnazjum  miejscowego, 
brawurowo pomaga nam w szukaniu śydów, ładowaniu samochodów itp

8

.  

 

                                                 

3

 Wyroki ogłaszano m.in. na łamach „Gazety Lubelskiej” w 1944 r. 

4

 Zob.: A. Cała, H. Datner-Śpiewak, Dzieje śydów w Polsce 1944-1968. Teksty źródłowe, Warszawa 1997, s.15-

45; zob. równ. obszerną kolekcję antyŜydowskich ulotek z lat 1945-46 w zbiorach Archiwum Wojewódzkiego w 
Lublinie (AWL).  

5

 „Jastrząb” – Leon Taraszkiewicz, dowódca grupy dywersyjnej obwodu włodawskiego WiN, zabity w styczniu 

1947 r. 

6

 „Orlis” – Klemens Panasiuk, jeden z komendantów obwodu włodawskiego WiN, ujawnił się w 1947 r. 

7

 „Dąbek” – Piotr Kwiatkowski, w czasie wojny walczył w AK, następnie w Armii Ludowej, aresztowany w 

sierpniu 1946 r., skazany na 15 lat więzienia.  

8

 A. Cała, H. Datner-Śpiewak, Dzieje..., s. 37-39 (AWL, AK-WiN, Okręg Lublin, inspektorat chełmski, oddział 

Włodawa, sygn. 101, vol. II, s. 19-23). Partyzanci rozstrzelali trzech męŜczyzn, ofiary naleŜały do Ŝydowskiej 
ochotniczej straŜy, współpracującej z ORMO.  

background image

 

W  latach  1944-1947  zamordowano  około  tysiąca  osób  narodowości  Ŝydowskiej

9

Jedynie  o  nielicznych  mordach  moŜna  z  całą  pewnością  powiedzieć,  Ŝe  miały  charakter 

zamachów  politycznych  na  funkcjonariuszy  Urzędu  Bezpieczeństwa  Publicznego  lub 

członków władz lokalnych. PrzewaŜnie ginęli powracający z obozów zagłady lub ujawniający 

się, którzy nie zdąŜyli się jeszcze zastanowić nad dalszymi planami Ŝyciowymi. W raportach 

Centralnego  Komitetu  śydów  w  Polsce  (CKśP)  zwykle  odnotowywano  zawód  ofiar 

zabójstw, o ile dało się to ustalić, a zwłaszcza pełnione przez nie funkcje polityczne. W kilku 

zaledwie przypadkach da się ustalić bez wątpliwości czysto polityczne tło, jak na przykład w 

zamachu  przeprowadzonym  19.03.1945  r.  w  Lublinie,  w  wyniku  którego  zginął  Chaim 

Hirszman. W czasie okupacji przyłączył się do oddziału AK, zmuszony był jednak opuścić go 

na  skutek  ostrzeŜenia  dowódcy,  który  uprzedził,  Ŝe  planowany  jest  zamach  na  jego  Ŝycie. 

Stworzył  Ŝydowską  grupę  partyzancką,  a  po  wojnie  wstąpił  do  UBP.  ChociaŜ  pracował  tam 

krótko,  był  odpowiedzialny  za  rozpracowanie  poakowskiego  podziemia  na  terenie 

lubelszczyzny

10

. Polityczne pobudki kierowały zapewne zabójcami działacza Bundu w Łodzi, 

Fiszke Najmana (24.06.1946), choć niezbyt trafnie uznali tę partię za sojusznika komunizmu.  

Większość  aktów  przemocy,  jak  tzw.  „akcja  kolejowa”  przypisywana  oddziałom 

Narodowych Sił Zbrojnych, choć uzasadniana politycznie – takiego charakteru nie posiadała. 

Wyciąganych  z  pociągu  Ŝydowskich  przesiedleńców  nie  pytano  o  poglądy,  lecz  o 

narodowość, a następnie rozstrzeliwano bez względu na płeć, zawód, czy wiek. Zginęło w ten 

sposób  ok.  200  osób.  Jeszcze  bardziej  znaczące  było  szczególne  okrucieństwo,  z  jakim 

znęcano się nieraz nad ofiarami. śydzi ginęli takŜe z rąk cywilnych oprawców: przy próbach 

powrotu  do  rodzimych  miejscowości,  staraniach  o  odzyskanie  swojej  własności,  albo  bez 

wyraźnego  powodu,  dlatego  tylko,  Ŝe  wciąŜ  uwaŜano  ich  za  wyzutych  spod  prawa,  jak  za 

okupacji - i stan taki uznawano za właściwy.  

Mechanizm  szukania  „kozła  ofiarnego”  objawiał  się  w  psychozie  dokonywanych 

jakoby  przez  śydów  „mordów  rytualnych”.  Był  to  w  drugiej  połowie  lat  czterdziestych 

główny impuls zbiorowych wystąpień antyŜydowskich, np. w Rzeszowie (14-15.06.1945 r.), 

Krakowie (11.08.1945 r.) i Kielcach (4.07.1946 r). PodłoŜem ekscesów w Rzeszowie stała się 

niewyjaśniona  sprawa  zabójstwa  dziewczynki  oraz  pogłoski,  jakoby  przyłapano  „rabina  w 

                                                 

9

 Historycy róŜnie szacują ilość Ŝydowskich ofiar: od 600, poprzez 1500 do 3000. Zob.: I. Gutman, Hajehudim 

bepolin acharei milchamat haolam hasznija, Jerozolima 1985; J. Adelson, W Polsce zwanej Ludową [w:] J. 
Tomaszewski, Najnowsze dzieje śydów w Polsce, Warszawa 1993; D. Engel, Patterns of Anti-Jewish Violence in 
Poland, 1944-46
, „Yad Vashem Studies” 1998, no. 26.  

10

 Memoriał w sprawie bezpieczeństwa Ŝycia i mienia śydostwa lubelskiego, Archiwum śydowskiego Instytutu 

Historycznego (AśIH), CKśP, Sekretariat, sygn.140; autorka jest w posiadaniu nagrania ustnej relacji krewnego 
Ch. Hirszmana.  

background image

 

pokrwawionym  fartuchu  przy  wiszących  zwłokach  dziewczyny”

11

.  W  Krakowie  doszło  do 

rozruchów  w  wyniku  pogłosek  o  ukryciu  w  synagodze  przy  ul.  Miodowej  zwłok  licznych 

zamordowanych  dzieci.  Pogrom  w  Kielcach  wybuchł  na  skutek  zeznań  dziewięcioletniego 

chłopca, rzekomo przetrzymywanego wraz z innymi dziećmi w piwnicy domu zamieszkanego 

przez  śydów.  Podobne  plotki  odnotowano  po  wydarzeniach  kieleckich,  w  lipcu  1946  r.  w 

Częstochowie,  Łodzi,  Kaliszu.  W  tym  ostatnim  mieście  twierdzono,  Ŝe  śydzi  po 

zamordowaniu ofiar przekazywali ich ciała Ukraińcom, którzy wyrabiali z nich kiełbasę

12

.  

Przed  wojną  polska  hierarchia  katolicka  sympatyzowała  z  narodową  prawicą,  w  wielu 

dewocyjnych  publikacjach  szerząc  antysemityzm

13

.  Kościelna  ambona,  która  tuŜ  po  wojnie 

stanowiła  bodaj  jedyny  sprawnie  działający  kanał  informacyjny,  odegrała  niechlubną  rolę  w 

podsycaniu  ksenofobicznych  nastrojów.  Część  duchownych  podzielała  wiarę  w  przesąd  o 

„mordzie rytualnym” i aktywnie brała udział w rozpowszechnianiu psychozy „porwań dzieci 

na  mace”.  Kielecki  kanonik,  ks.  Roman  Zelek  jakiś  czas  przed  pogromem  apelował,  by 

zgłaszały się do niego matki zaginionych dzieci, reagując w ten sposób na krąŜące pogłoski – 

i mimowolnie zgęszczając atmosferę. W dzień po pogromie, podczas narady u wojewody, bez 

Ŝ

enady domagał się ukarania winnych „bez względu na pochodzenie rasowe i wyznaniowe”, 

mając  na  myśli  „porywających  dzieci”  śydów

14

.  Organizacje  Ŝydowskie  próbowały 

interweniować  u  hierarchii  kościelnej,  ale  bezskutecznie.  Zachowała  się  relacja  delegacji 

lubelskiego  Wojewódzkiego  Komitetu  śydowskiego  z  audiencji  u  biskupa  Stefana 

Wyszyńskiego,  juŜ  po  pogromie  kieleckim,  mogąca  świadczyć  o  tym,  Ŝe  nawet  przyszły 

prymas  podzielał  wiarę  w  ten  przesąd:  “(...)  W  dyskusji  na  temat  podŜegania  motłochu 

kłamliwym  [zarzutem  o  mord  rytualny],  wyjaśnia,  Ŝe  jeszcze  w  procesie  Bejlisa,  na  którym 

zgromadzono  wiele  starych  i  nowych  ksiąg  Ŝydowskich,  w  których  sprawa  krwi  nie  jest 

ostatecznie załatwiona

15

”. 

Niski  poziom  wykształcenia  oraz  frustracja  kazała  szukać  „winnych”  w  świecie 

irracjonalnych  wierzeń.  Sześć  lat  świadkowania  i  przeŜywania  okrucieństw  dotąd 

niespotykanych czyniło wiarę w „mord rytualny” jakby mniej nieprawdopodobną. Skoro jedni 

ludzie  mogli  cały  swój  wysiłek  intelektualny  i  organizacyjny  skierować  na  obmyślanie 

sposobów  pozbawiania  godności,  torturowania  i  dręczenia  innych,  wreszcie  zabijania  ich  na 

                                                 

11

 K. Kersten, Polacy, śydzi, komunizm. Anatomia półprawd 1939-68, Warszawa 1992, s. 110. 

12

 A Paczkowski, Raporty o pogromie, „Puls” 1989, nr 50. 

13

 V. Pollmann, Kwestia Ŝydowska w prasie katolickiej lat 30-tych. Badanie empiryczne prasy biskupiej 

metropolii krakowskiej na bazie ilościowej, „Biuletyn śydowskiego Instytutu Historycznego” 1997, nr 2(182). 

14

 A. Cała, H. Datner-Śpiewak, Dzieje..., s.53-57 (Raport księdza kanonika Romana Zelka dla Kurii 

Diecezjalnej). 

background image

 

sposób  przemysłowy  –  to  łatwiej  było  sobie  wyobrazić,  Ŝe  niektórzy  mogą  takŜe  mordować 

dzieci w celach rytualnych. JeŜeli z trupów Ŝydowskich hitlerowcy wyrabiali mydło (pogłoski 

o  takim  procederze  krąŜyły  jeszcze  w  czasie  wojny,  a  po  jej  zakończeniu  były  szeroko 

rozpowszechnione),  a  skóra  ludzka  mogła  posłuŜyć  jako  ozdobny  abaŜur  do  lampy,  to 

dlaczego nie uwierzyć, Ŝe śydzi i Ukraińcy wyrabiali z porwanych chrześcijan kiełbasę?  

W atmosferze powtarzających się przejawów antysemityzmu (wcale nie ograniczonych 

tylko  do  środowisk  prawicowych  i  antykomunistycznych)  trudno  było  śydom  o  poczucie 

bezpieczeństwa. Gwarantowane przez nowy ustrój rzeczywiste równouprawnienie stawało się 

iluzorycznym  luksusem,  bo  nie  było  akceptowane  społecznie.  W  stereotypie  „Ŝydokomuny" 

oraz w popularnych przekonaniach o „zdominowaniu" przez śydów urzędów państwowych i 

aparatu  przemocy  -  tyleŜ  było  odruchu  wrogości  wobec  komunizmu,  co  niezgody  na  zasadę 

równouprawnienia.  Z  równą  niechęcią  przyjmowano  obecność  Ŝydowskich  robotników  w 

fabrykach,  w  strukturach  związkowych  albo  samorządach.  Osoby  zajmujące  kierownicze 

stanowiska,  czy  to  w  aparacie  partyjnym,  w  strukturach  administracji,  w  przemyśle  albo  na 

uniwersytetach, nie mogły publicznie afirmować swojej Ŝydowskości. Mogły to czynić tylko 

w  partiach  i  organizacjach  Ŝydowskich  -  stąd  ich  tak  bujna  działalność  w  Polsce  lat  1944-

1950.  

 

 

Polski mit martyrologiczny 

Począwszy  od  1947  r.  sądzeni  w  Polsce  gestapowcy,  folksdojcze  i  kolaboranci  zaczęli 

być traktowani łagodniej. Otrzymywali mniejsze wyroki, wytaczano mniej procesów

16

. Sądy 

coraz  niechętniej  podejmowały  sprawy  dotyczące  szmalcowników  lub  kolaborantów 

wspierających  zagładę  śydów.  Organizacje  Ŝydowskie  notowały  przypadki  manipulacji 

sądowych,  próby  zastraszenia  świadków  lub  intencjonalną  nieporadność  prowadzących 

ś

ledztwo.  Działacze  lubelskiego  Wojewódzkiego  Komitetu  śydowskiego  podali  trzy 

przykłady takich bezprawnych działań, alarmując: “Procesy te zostają przez  Władze Sądowe 

oraz  obrońców  wykorzystane  jako  wystąpienia  antysemickie.  NiezaleŜnie  od  tego,  Ŝe  masa 

Polaków  zostaje  uniewinniona,  tam  gdzie  rozchodzi  się  o  śydów,  procesy  te  zostają 

przygotowane  w  ten  sposób,  Ŝe  wynika  z  nich,  Ŝe  to  śydzi  ich  napadali,  a  oni  byli  zmuszeni 

                                                                                                                                                         

15

 Tak w tekście dokumentu. Zob.: Sprawozdanie z audiencji u J. Eksc. ks. biskupa Wyszyńskiego delegacji 

Wojewódzkiego Komitetu śydów Polskich w Lublinie, AśIH, CKśP, Wydz. Prawny, t. 248. 

16

 P. Madajczyk, Niemcy, [w:] P. Madajczyk (red.), Mniejszości narodowe w Polsce. Państwo i społeczeństwo 

polskie a mniejszości narodowe w okresach przełomów politycznych, 1944-1989, ISP PAN, Warszawa 1998, s. 
67-76.  

background image

 

zabijać  w  obronie  własnej

17

.  ChociaŜ  takie  postępowanie  było  zapewne  w  duŜym  stopniu 

odbiciem  stanu  świadomości  społecznej,  to  odpowiadało  ogólnej  praktyce  w  państwie. 

Ś

wiadczyć o tym moŜe zanik aktywności Komisji Zbrodni Niemieckich w 1950 r. ZbieŜność 

tej  daty  z  początkiem  „zimnej  wojny”  nie  jest  przypadkowa.  Praktycznie  dopiero  w  1964  r. 

organizacja ta wznowiła działalność.  

Powstające  tuŜ  po  wojnie  utwory  literackie  podjęły  temat  postaw  społecznych  wobec 

zagłady śydów. Jerzy Putrament w piśmie „Odrodzenie” w 1944 r. nawoływał do „odbudowy 

psychicznej narodu” za pomocą literatury. Miała ona „wychowywać”, ale unikając kłamstwa, 

koloryzowania i przemilczeń: „Nie bójmy się prawdy, choć jest ona ponura. Nakazem chwili 

jest  wykarczowanie  chwastów  moralnych,  okiełznanie  głupców,  nikczemników,  wytępienie 

zatrutych wyziewów ducha przeŜytego czasów niewoli, który pokutuje jeszcze tu i ówdzie pod 

pieczą  wsteczników  i  zaściankowych  wrogów  wolności  ludu.  Trzeba  się  bowiem  mieć  na 

baczności  przed  tymi,  których  dobrobyt  i  majątek  wyrósł  na  krwi  mordowanych  śydów;  nie 

moŜe  Ŝyć  naród,  w  którym  istnieje  cała  warstwa,  wyrosła  na  zbrodni,  na  krwi,  w  którym 

pokutują poglądy usprawiedliwiające morderstwa niewinnych, rabunek i  zdradę”

18

. Jakby w 

odpowiedzi  na  ten  program,  w  1946  r.  została  nagrodzona  powieść  Tadeusza  Brezy  „Mury 

Jerycha”

19

  (napisana  w  1941-42  r.)  W  tym  samym  roku  Jerzy  Andrzejewski  wydał  w 

Czytelniku  „Wielki  tydzień”

20

,  w  którym  poruszył  problem  osamotnienia  ginących  w  getcie 

warszawskim  śydów.  Temat  ten  pozostał  zapoznany,  aŜ  po  burzę,  jaką  wywołał  artykuł  J. 

Błońskiego  „Biedni  Polacy  patrzą  na  getto”

21

.  Zofia  Nałkowska  opublikowała  w  1946  r. 

„Medaliony”

22

.  Wśród  nowel  tam  zawartych  znalazło  się  opowiadanie  „Przy  torze 

kolejowym”,  wstrząsający  w  swojej  zwięzłości  obrazek  banalizacji  zła  i  odrętwienia 

wraŜliwości.  Zbiór  poezji  „Pieśń  ujdzie  cało”  zawierał  m.in.  dotykające  zagłady  śydów 

wiersze polskich poetów, w tym Wisławy Szymborskiej

23

.  

Wkrótce  jednak  nakaz  moralnych  rozliczeń  przytłumiony  został  o  wiele  silniejszą 

potrzebą „oswojenia” nieludzkiej rzeczywistości wojennej, uśpienia tragicznych wspomnień. 

Celebra  oficjalnych  obchodów  rocznicowych  była  jednym  ze  sposobów  realizacji  tych 

oczekiwań.  Równie  waŜnym  była  martyrologiczna  wizja  niedawnej  przeszłości.  Wprawdzie 

nie  mogła  ona  całkiem  obejść  się  bez  kolaborantów  i  zdrajców,  ale  były  to  wyjątki,  jakby 

                                                 

17

 Pismo WKś z Lublina (29.09.1947), AśIH, CKśP, Wydz. Prawny, t. 84. 

18

 Cyt. za: śydowska Agencja Prasowa (śAP). Biuletyn 1944, nr.3, s. 3 

19

 T. Breza, Mury Jerycha, Warszawa 1946. 

20

 J. Andrzejewski, Wielki Tydzień, Warszawa 1946.  

21

 J. Błoński, Biedni Polacy patrzą na getto, „Tygodnik Powszechny” 1987, nr 2 

22

 Z. Nałkowska, Medaliony, Warszawa 1946 (Przy torze kolejowym) 

23

 Pieśn ujdzie cało, Warszawa-Łódź-Kraków 1947 

background image

 

istniejące jedynie w  celu uwypuklenia bohaterstwa całego polskiego społeczeństwa. Niczym 

aktorom,  przypisano  im  ściśle  wyznaczone  role.  W  wizji  lewicowej  –  byli  to  zwykle 

reakcjoniści,  „straszni  mieszczanie”,  zaś  w  prawicowej  –  komunistyczni  zaprzańcy  (w  tym 

takŜe śydzi). W Ŝadnym wypadku nie byli to Ŝywi ludzie, których pobudki warte są poddania 

analizie,  choćby  w  celu  wyjaśnienia  przyczyn  zjawisk.  Nie  było  juŜ  miejsca  ani  na 

rozliczenia, ani na dyskusję. Prawda zamieniała się w traumę.  

W  wydanym  w  1948  r.  zbiorze  opowiadań  Z.  Nałkowskiej  „Charaktery  dawne  i 

ostatnie”

24

, który w zamierzeniu autorki był kontynuacją „Medalionów”, przejawia się juŜ w 

pełni  ukształtowana  wizja  martyrologiczna,  pozwalająca  na  opis  jedynie  pozytywnych 

postaw. Bohaterka noweli „Lia, albo córka miłująca” przyłącza się do ostatniej drogi swojej 

matki, rezygnując z moŜliwości ratunku. Wprawdzie w tle noweli „Macierzyństwo z wyboru” 

pojawiają  się  postacie  szmalcowników,  ale  przyćmiewa  je  blask  bohaterstwa  Klementyny, 

gotowej  na  kaŜde  poświęcenie  dla  ratowania  adoptowanej  Ŝydowskiej  dziewczynki.  Są  to 

bardzo wygładzone obrazy okupacyjnej rzeczywistości, jakŜe róŜne od okrucieństwa miniatur 

zawartych  w  „Medalionach”.  O  kilka  zaledwie  lat  późniejsza  proza  Tadeusza  Borowskiego, 

nawiązująca  stylistycznie  do  zwięzłej  bezwzględności  „ekspresjonizmu  okupacyjnego”, 

budziła juŜ ogromny sprzeciw czytelników.  

 

śydowski mit martyrologiczny 

Podobną  ewolucję  sposobów  radzenia  sobie  z  bagaŜem  okupacyjnych  przeŜyć 

prześledzić  moŜna  w  społeczności  śydów  polskich.  Wydane  w  1946  r.  wspomnienia 

Maksymiliana  Borwicza  z  obozu  Janowskiego

25

,  w  którym  sportretowane  zostały  rozmaite 

postawy  więźniów,  ich  nieco  makabryczny  humor,  a  nawet  obozowy  slang  (wraz  ze 

słowniczkiem)  nie  mogłyby  ukazać  się  kilka  lat  później,  nie  tylko  ze  względu  na  cenzurę. 

Zapewne  sam  autor  nie  miałby  odwagi  napisać  tej  ksiąŜki  w  ten  sam,  pozbawiony 

patetyczności sposób.  

Kiedy  w  1944  r.  powstał  Centralny  Komitet  śydów  w  Polsce,  jednym  z  zadań  jego 

Wydziału Prawnego było zbieranie materiałów obciąŜających kolaborantów, którzy w czasie 

okupacji brali czynny udział w zagładzie, szantaŜując, denuncjując lub mordując śydów. Na 

podstawie  pisemnych  doniesień  Ŝydowskich  lub  nieŜydowskich  świadków  udokumentowane 

sprawy kierowano do sądów lub Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.  

                                                 

24

 Z. Nałkowska, Charaktery dawne i ostatnie, Warszawa 1948 (Lia, albo córka miłująca; Macierzyństwo z 

wyboru) 

25

 M. M. Borwicz, Uniwersytet zbirów, Kraków 1946 

background image

 

Wewnątrz-Ŝydowskie  porachunki  wojenne  rozpatrywał  Społeczny  Sąd  przy  CKśP. 

Dotyczyły  one  byłych  policjantów  gettowych,  członków  Judenratów,  obozowych  kapo  lub 

Ŝ

ydowskich  kolaborantów.  Jedyną  karą,  jaką  dysponował  Sąd  było  „wykluczenie  ze 

społeczności Ŝydowskiej" – jak moŜna sądzić po zachowanej dokumentacji, bardzo dotkliwą 

dla  skazanych.  Postacie  takie,  jak  Chaim  Rumkowski  (przewodniczący  Judenratu  w  getcie 

łódzkim)  i  Adam  Czerniaków  (stojący  na  czele  Judenratu  getta  warszawskiego)  uznane 

zostały  za  kolaborantów  i  zdrajców.  Nie  było  tu  Ŝadnej  dyskusji,  nie  dostrzegano  róŜnicy  w 

postawach i działaniach kaŜdego z nich. Komisja Historyczna przy CKśP odmówiła przyjęcia 

dziennika Czerniakowa, mimo niewątpliwych wartości dokumentacyjnych tego świadectwa.  

Z drugiej strony, CKśP starał się wyrazić wdzięczność wszystkim tym, którzy pomagali 

prześladowanym przez hitlerowców śydom. Do 15.11.1946 r na „nagrody dla rodzin polskich 

za  ukrywanie  i  pomoc  śydom  podczas  okupacji”  wydatkował  w  sumie  166  500  zł., 

jednorazowo udzielając sum w granicach od 1 tys. do 10 tys. zł. Pod koniec roku wstrzymano 

jednak tę działalność wobec „całkowitego wyczerpania się funduszy”

26

. W 1948 r. powołano 

Komisję Pomocy Polakom przy Wydziale Prawnym CKśP. Podejmowała cały szereg spraw, 

od  udzielania  jednorazowych  zapomóg  pienięŜnych  (zwykle  dołączano  list  dziękczynny), 

stałej pomocy społecznej, pośrednictwa pracy, po interwencje w imieniu tych, którzy  weszli 

w  konflikt  z  prawem.  Wypłacano  zapomogi  tym  rodzinom  polskim,  które  wychowywały 

dzieci zarejestrowane w CKśP

27

, tzn. nie tającym Ŝydowskiego pochodzenia wychowanków. 

W  kilku  przypadkach  prawnicy  CKśP,  powołując  się  na  postawę  zainteresowanego  wobec 

prześladowanych  śydów,  podejmowali  skuteczne  interwencje  w  sprawach  politycznych

28

Działalność  ta  ustała  całkowicie  po  likwidacji  organizacji  i  partii  Ŝydowskich  w  1950  oraz 

przekształceniu CKśP w Towarzystwo Społeczno-Kulturalne śydów w Polsce. Statut TSKś 

wprawdzie  ją  przewidywał,  ale  państwo  (jedyne  źródło  dotacji)  nie  udzieliło  na  ten  cel 

funduszy.  

Pierwsze  obchody  rocznicy  powstania  w  getcie  warszawskim  (w  1945,  1946  r.)  miały 

nader  skromny  charakter  i  nic  nie  świadczyło  o  tym,  by  uznano  to  powstanie  za  centralne 

wydarzenie  okupacyjnych  dziejów  śydów.  Wymieniano  je,  obok  zrywu  w  getcie 

białostockim,  częstochowskim,  buntów  w  Treblince  i  Sobiborze  oraz  walk  Ŝydowskich 

                                                 

26

 Protokół z kontroli całokształtu działalności i gospodarki CKśP, spisany przez inspektora Biura Kontroli przy 

Prezydium KRN 15.11.1946 r., AśIH, CKśP, Wydz. Prawny, t. 42.  

27

 Np. pismo Alfonsyny Krywenczyk wychowującej Irenę Feder, Szczecin, 25.08.1947, ibid., Wydz. 

MłodzieŜowy, t.77. 

28

 Np. sprawa księdza dr Antoniego Ptaszka, duszpasterza Kościoła starokatolickiego w Krakowie, którego syn 

został aresztowany jako łącznik WiN (ibid., Wydz. Prawny, t.239); sprawa Konrada Szpringera (Wydz. Org., 

background image

 

partyzantów,  jako  jeden  z  przykładów  bohaterstwa  śydów

29

.  Sądząc  z  prasy  zarówno 

polskiej,  jak  i  Ŝydowskiej,  najuroczyściej  obchodzono  czwartą  rocznicę  powstania  w  getcie 

warszawskim,  w  kwietniu  1947  r.  Obchody  zorganizowano  w  stolicy  oraz  wielu  innych 

miastach,  jak  Katowice,  Lublin,  Bydgoszcz,  Rzeszów,  Poznań,  Wrocław  i  Kalisz.  We 

wszystkich  wzięli  udział  przedstawiciele  władz  lokalnych,  a  w  Warszawie  –  władz 

centralnych.  Prasa  krajowa  zamieściła  okolicznościowe  artykuły

30

.  Po  raz  pierwszy  w 

Nowym Jorku rocznicę obchodził Amerykański Kongres śydowski, zaprosiwszy ambasadora 

R.P.  W  wielu  przemówieniach  i  prasowych  artykułach,  obok  zapewnień,  Ŝe  powstanie 

przejdzie  do  „dziejów  Polski”  jako  walka  „o  naszą  i  waszą  wolność”  (o  czym  dość  szybko 

zapomniano)  pojawiło  się  stwierdzenie,  Ŝe  zryw  ten  był  „walką  o  godność  ludzką”. 

Podobnego  sformułowania  uŜył  Józef  Kermisz  w  wystąpieniu  cytowanym  w  całości  przez 

„Biuletyn śAP

31

”: „ta z góry przegrana walka (...), walka nie o Ŝycie, lecz o godność ludzką

o  godną  śmierć  z  bronią  w  ręku”.  Potem  było  ono  wielokrotnie  powtarzane,  stając  się 

wyświechtanym  frazesem,  powielanym  w  rocznicowych  wystąpieniach  aŜ  do  dziś.  Podczas 

obchodów czwartej rocznicy Marek Edelman w wystąpieniu na Umschlagplatz przeciwstawił 

mu nieco inny obraz, kładąc nacisk na bohaterstwo tych, którzy nie walczyli z bronią w ręku, 

lecz dopokąd to było moŜliwe organizowali opór cywilny:  

„Plac,  na  którym  stoimy  widział  wszystko.  Widział  w  lipcu  1942  roku  tłum  bezbronny, 

pędzony  pod  groźbą  karabinów.  Widział  we  wrześniu  1942  r.  tłum  zamknięty  w  ciasnym 

czworoboku  ulic,  strzeŜony  murem  najeŜonych  karabinów.  Widział  rozstrzeliwanie  dzieci. 

Widział  matki  idące  dobrowolnie  za  dziećmi  do  wagonów.  Widział  największą  zbrodnię  w 

historii. Ostatnią drogę narodu Ŝydowskiego.  

I  było  wielu  takich  wśród  nas  samych,  a  częściej  wśród  tych  „szczęśliwszych”  za  murem, 

którzy pytali, dlaczego ten naród idzie tak spokojnie ze spuszczoną głową na śmierć? 

Tym  wszystkim  ludziom  moŜna  teraz  odpowiedzieć  tylko  jedno  –  nie  znaliście  Ŝycia 

zorganizowanego i świadomego społeczeństwa Ŝydowskiego. Nie wiedzieliście, Ŝe wśród tej 

zorganizowanej, świadomej części społeczeństwa od pierwszej chwili przejawiało się dąŜenie 

do walki.  

                                                                                                                                                         

sygn.304, t.53). Interweniowano takŜe w sprawie Polaków skazanych za nielegalne przekroczenie granicy (ibid., 
Wydz. Prawny, t.223). 

29

 śAP, Biuletyn 1944, nr 4, s.2 (Rezolucja uchwalona na zebraniu partyzantów Ŝydowskich w Lublinie); Biul. 

1945, nr 27<37>, s.1-3. 

30

 Prasa polska w rocznicę powstania w getcie warszawskim, śAP, Biul. 1947, nr 37<285>, s. 12-13.  

31

 Dr J. Kermisz, W czwartą rocznicę powstania w getcie warszawskim (19.IV.1943), dodatek do: śAP, Biul. 

1947 nr 30<279>, s.1-5.  

background image

 

10 

W  warunkach,  jakich  nie  znała  Ŝadna  konspiracja  w  Europie,  w  całkowitej  izolacji  i 

osamotnieniu  wykuwał  swoją  drogę  Ŝydowski  ruch  oporu.  W  getcie  zamkniętym  szczelnie 

murem,  w  getcie  nękanym,  w  getcie  głodnym  znajdują  się  grupy  młodzieŜy,  która  chce 

walczyć. Walczyć o honor narodu Ŝydowskiego

32

”.  

Niewielu  natomiast  zauwaŜyło,  tak  jak  autor  artykułu  w  „Rzeczpospolitej”,  Ŝe 

„powstanie  w  ghetcie  warszawskim  było  pierwszym  masowym  objawem  oporu  zbrojnego 

przeciwko  Niemcom  w  Polsce

33

”.  W  porównaniu  z  tymi  obchodami,  rok  później,  w  1948  r. 

wypadły one juŜ nader skromnie, mimo odsłonięcia pomnika Bohaterów Getta, dłuta Natana 

Rapaporta.  W  latach  następnych  były  jedyną  okazją,  by  przypomnieć  o  losach  śydów  w 

czasie wojny – słuŜyły bardziej jako alibi dla zapomnienia, wykluczenia pamięci o zagładzie 

z kart historii Polski.  

Martyrologiczna  wizja  losów  własnego  narodu  była  naturalną  potrzebą  wśród 

ocalałych  śydów.  Budowała  na  nowo  ich  toŜsamość,  stanowiła  ucieczkę  przed  poczuciem 

dogłębnego upokorzenia indywidualnej i grupowej godności. Nie oznacza to, by od początku 

wizja  ta  nie  podlegała  wpływom  polityki.  Inny  obraz  cierpienia  i  bohaterstwa  tworzyli 

syjoniści,  inny  zwolennicy  partii  Bund,  a  jeszcze  inny  Ŝydowscy  komuniści.  Syjoniści 

pragnęli  uzasadnień  dla  istnienia  państwa  Ŝydowskiego  w  Palestynie.  Odmalowywali  obraz 

diaspory,  w  którym  prześladowania  śydów  były  wiecznie  obecną  częścią  ich  losu,  a  jedyną 

na  nie  odpowiedzią  była  upokarzająca  bierność  i  „paktowanie”  z  prześladowcami.  Dlatego 

pomniejszali  znaczenie  oporu  cywilnego  w  gettach  i  obozach,  przeciwstawiając  garstkę 

powstańców  (przewaŜnie  młodych  syjonistów)  „biernej  masie”  prowadzonej  bez  odruchu 

sprzeciwu na rzeź. Taka wizja, z róŜnych powodów, okazała się najbardziej nośna społecznie, 

takŜe dla komunistów, z tą róŜnicą, Ŝe gettowej organizacji PPR przypisali oni wiodącą rolę w 

przygotowaniach  do  zbrojnej  walki

34

.  W  obu  wersjach  moŜna  zauwaŜyć  podobieństwo  do 

tradycyjnej,  umocowanej  w  religii  wizji  „cierpień  galusu”,  które  zakończyć  moŜe  dopiero 

przyjście Mesjasza. Tyle, Ŝe dla jednych Mesjaszem był syjonizm, a dla drugich – Stalin.  

Spis  treści  w  ksiąŜce  „Ruch  podziemny  w  ghettach  i  obozach

35

”,  która  była  bodaj 

pierwszą  próbą  usystematyzowania  tragicznych  wydarzeń  Holocaustu,  pokazuje  narodziny 

stereotypu „bierności śydów”. Kolejne rozdziały zostały zatytułowane: „I. Środki stosowane 

przez władze niemieckie wobec śydów w celu uniemoŜliwienia oporu” [podkreśl. A. C.]; „II. 

                                                 

32

 Z przemówienia Marka Edelmana, zastępcy komendanta ś.O.B, śAP, Biul. 1947, nr 37<285>, s.5. 

33

 śAP, Biul. 1947, nr 37<285>, s.13. Podobnego sformułowania uŜył takŜe J. Kermisz we wcześniej 

cytowanym wystąpieniu – i zapewne ono było pierwotnym źródłem, z którego korzystali dziennikarze.  

34

 Zob. np. B. Mark, Powstanie w getcie warszawskim, Warszawa 1953 

background image

 

11 

Elementy psychiczne osłabiające moŜliwości oporu”; „III. Formy biernego oporu: odwlekanie 

– polityką Rad śydowskich, praca – jako czynnik chroniący przed śmiercią, łapownictwo (...), 

bunkry”. W części drugiej obrazowi bierności przeciwstawione zostały dokumenty ilustrujące 

postawy  aktywnego  oporu,  a  rozdział  pierwszy  wylicza  w  śród  nich:  „męŜna  postawa, 

solidarność rodzinna i narodowa”, „indywidualny lub czynny opór”. Nie był to zatem jeszcze 

w pełni ukształtowany obraz „bierności”, ale widać juŜ w nim wartościowanie postaw, które 

wiodło do takiego wizerunku. 

Stereotyp  bierności  śydów  wobec  własnej  zagłady  wygodny  był  dla  polskiej  opinii 

publicznej,  toteŜ  szybko  się  upowszechnił.  Usypiał  sumienie,  zwalniał  z  dalszych  rozliczeń. 

Skoro  sami  śydzi  byli  bierni,  to  postawy  zarówno  Armii  Krajowej,  jak  teŜ  Narodowych  Sił 

Zbrojnych,  albo  pospolitych  szmalcowników  były  bez  znaczenia.  Nie  mogła  zapobiec 

zagładzie  Rada  Pomocy  śydom  „śegota”,  ani  pełna  samopoświęcenia  pomoc 

„Sprawiedliwych  między  narodami  świata”,  bez  względu  na  to,  jak  byłaby  liczna.  Zagładę 

ś

ydów  moŜna  było  uznać  za  wydarzenie  z  góry  zdeterminowane  i  w  ten  sposób  „oswoić”. 

Upodobniała  się  do  „sądu  boŜego”,  zdarzenia  wpisanego  w  plan  boski,  na  którego  przebieg 

nic nie moŜe wpłynąć – takie uzasadnienia pojawiały się zwłaszcza w kulturze ludowej

36

, nie 

tylko zresztą polskiej, ale i Ŝydowskiej.  

 

Podsumowanie 

Początek  rodzenia  się  polskiego  mitu  martyrologicznego  zbiegł  się  z  umacnianiem 

komunizmu  w  Polsce.  Był  dla  komunistycznej  propagandy  bardzo  wygodny.  Choć  wersja 

„oficjalna”  róŜniła  się  od  tej  utrwalonej  w  potocznej  świadomości  wartościowaniem  roli 

Armii Krajowej, w aspekcie oceny postaw Polaków wobec zagłady śydów obie były zgodne. 

Holocaust  miał  być  mniej  waŜnym  i  nieco  wstydliwym  odpryskiem  losów  „skazanego  na 

zagładę” narodu polskiego. To prawda, śydzi bardziej cierpieli, niŜ Polacy

37

, ale sami się do 

tego  przyczynili  swoją  „biernością”.  Byli  zabijani  „niegodnie”,  z  wyjątkiem  garstki 

powstańców  getta  warszawskiego,  którzy  zginęli  „godnie”,  walcząc  o  „honor  narodu”. 

Narodu,  który  honoru  nie  miał.  To  dla  umocnienia  tej  wizji zamknięto  pawilon  Ŝydowski  w 

muzeum  na  terenie  obozu  w  Oświęcimiu,  zaś  tabliczki  z  objaśnieniami  głosiły,  Ŝe  w 

                                                                                                                                                         

35

 B. Ajzensztajn (opr.), Ruch podziemny w ghettach i obozach. Materiały i dokumenty, Warszawa-Łódź-Kraków 

1946 

36

 A. Cała, Wizerunek śyda w polskiej kulturze ludowej, Warszawa 1992 

37

 W 1993 r. 46% respondentów stwierdziło, Ŝe „naród Ŝydowski ucierpiał bardziej, niŜ naród polski”, przeciwną 

opinię wyraziło zaledwie 6%. 78% uwaŜało, Ŝe Polacy w czasie okupacji pomogli śydom „tyle ile mogli”, a 
12% - Ŝe mogli uczynić więcej. Zob.: I. Krzemiński (red.), Czy Polacy są antysemitami?, Warszawa 1996, s. 98.  

background image

 

12 

Auschwitz ginęli Polacy „oraz inne narody”, następnie wymienione alfabetycznie – śydzi na 

końcu, bo są na „Ŝ”.  

Taki obraz obowiązuje w zasadzie do dziś. Współczesne podręczniki szkolne zagładzie 

ś

ydów  poświęcają  nie  więcej,  niŜ  pól  strony.  Zazwyczaj  nieco  więcej  miejsca  zajmuje  opis 

powstania  w  getcie  warszawskim,  ale  nigdzie  nie  przekracza  objętości  jednej  strony.  Te 

wywody  są  niejako  „ciałem  obcym”,  wydzielonym  i  nie  zsynchronizowanym  z  wykładem  o 

dziejach Polaków w czasie wojny i okupacji. JeŜeli wspomina się o „szmalcownikach”, to w 

tym samym zdaniu przywołuje się Ŝydowskich policjantów gettowych, jakby były to zjawiska 

równowaŜące  się  i  znoszące  winy.  Wszystkie  podręczniki  prezentują  martyrologiczną  wizję 

historii  naszego  kraju.  Pokazują  ją  wyłącznie  z  jednego  punktu  widzenia,  mianowicie  – 

polonocentrycznego.  Nie  ma  w  nim  miejsca  na  obiektywny  opis  wkładu  mniejszości 

narodowych w dzieje Polski, ani tym bardziej - na rzetelny wykład o Holocauście. JeŜeli coś 

zmienia się na lepsze, to dzięki mediom, a nie programom szkolnym.  

Trauma  świadkowania  zagładzie,  ukryty  kompleks  winy  i  skrywane  podejrzenie,  Ŝe 

wobec  „starszych  braci”  zgrzeszyliśmy  nie  tylko  „zaniechaniem”

38

,  przejawiała  się  w 

irracjonalnych  fobiach,  w  „antysemityzmie  bez  śydów”.  ChociaŜ  wraz  z  upływem  czasu 

niechęć  do  wyznawców  judaizmu  wykazuje  tendencję  spadkową

39

,  fobie  okazały  się 

dziedziczne.  W  ciągu  ostatnich  10  lat  patologie  zbiorowej  pamięci  ujawniły  się  przy  okazji 

takich  wydarzeń,  jak  konflikt  wokół  klasztoru  Karmelitanek  i  krzyŜa  na  Ŝwirowisku  w 

Oświęcimiu. śadna z kampanii wyborczych nie obeszła się bez antysemickich wypowiedzi i 

aluzji. Rzeczywistość zdają się zaludniać dwa przeciwstawne byty: Polacy i upiory śydów. W 

1991 r. 35% Polaków było przekonanych, Ŝe „śydzi rządzą Polską”. Hasło prywatyzacji dość 

powszechnie  zamieniało  się  na  prowincji  w  lęk  przed  śydami,  którzy  „odbiorą  wszystkie 

fabryki”. Jeszcze większym lękiem napawał postulat reprywatyzacji. Obawiano się, Ŝe „wrócą 

ś

ydzi  i  wyrzucą  nas  z  domów”,  w  czym  ujawniał  się  niepokój  sumienia,  Ŝe  zasiedlone  w 

czasie wojny domy Ŝydowskie zmieniły właścicieli w niezbyt czysty moralnie sposób.  

Dwie wizje martyrologiczne nie do końca są ze sobą sprzeczne, chociaŜ opisują dzieje 

II  wojny  światowej  w  zasadniczo  róŜny  sposób.  Obie  roszczą  sobie  prawo  do  pełnienia 

funkcji  budulca  narodowej  toŜsamości.  Wizja  „polska”  nie  jest  w  stanie  pomieścić 

holocaustu,  ani  świadomości  o  traumie,  którą  spowodowało  świadkowanie  zagładzie  narodu 

Ŝ

ydowskiego.  Jest  bardziej  lokalna,  słuŜy  głównie  Polakom.  W  „Ŝydowskiej”, 

                                                 

38

 J. Błoński, Biedni Polacy...  

39

 A. Jasińska-Kania, Zmiany postaw Polaków wobec róŜnych narodów i państw, [w:] A. Jasińska-Kania, (red.), 

Bliscy i dalecy. Studia nad postawami wobec innych narodów, ras i grup etnicznych, Warszawa1992, s.224.  

background image

 

13 

rozpowszechnionej  w  świecie,  nie  ma  miejsca  na  polską  martyrologię,  a  świadkowie 

zrównywani bywają z katami. Funkcja obu mitów dla budowania samoświadomości zdaje się 

rosnąć z czasem. Obie są zafałszowane, a toŜsamość na nich oparta nie moŜe być zdrowa.  

 

 

Bibliografia 

B.  Ajzensztajn  (opr.),  Ruch  podziemny  w  ghettach  i  obozach,  wyd.  CśKH, 

Warszawa-Łódź-Kraków 1946 

J. Andrzejewski, Wielki Tydzień, wyd. „Czytelnik”, Warszawa 1946 

R. Auerbach, Treblinke, wyd. CśKH, Warszawa-Łódź-Kraków 1947 

T. Breza, Mury Jerycha, wyd. „Czytelnik”, Warszawa 1946 

N. Blumental, Słowa niewinne, t. 1-2, wyd. CśKH, Warszawa-Łódź-Kraków 1947 

M. M. Borwicz, Uniwersytet zbirów, wyd. Woj. śKH w Krakowie, Kraków 1946 

M.  M.  Borwicz,  Organizowanie  wściekłości  (słowo  wstępne  Zofia  Nałkowska),  wyd. 

Ogólnopolska Liga do Walki z Rasizmem, Warszawa 1947  

Huberband  Sh.,  Kidush  Hashem.  Jewish  Religious  and  Cultural  Life  in  Poland  during 

the Holocaust, Hoboken 1987 

Maciejewska  I.  (oprac.),  Męczeństwo  i  zagłada  śydów  w  zapisach  literatury  polskiej, 

Warszawa 1988 

B. Mark, Di jidisze tragedje in der pojliszer literatur, Ferl. „Jidisz Buch”, Warsze 1950 

Z. Nałkowska, Medaliony, wyd. „Czytelnik” 1946 (Przy torze kolejowym) 

Z.  Nałkowska,  Charaktery  dawne  i  ostatnie,  wyd.  „Czytelnik”  1948  (Lia,  albo  córka 

miłująca; Macierzyństwo z wyboru) 

S.  Otwinowski,  Wielkanoc  (Dramat  o  zbrojnym  oporze  ghetta),  wyd.  CśKH, 

Warszawa-Łódź-Kraków 1946 

Pieśn ujdzie cało, wyd. CśKH, Warszawa-Łódź-Kraków 1947 

S. Szmaglewska, Dymy nad Birkenau, wyd. „Czytelnik”, Warszawa 1945 

W  trzecią  rocznicę  zagłady  ghetta  w  Krakowie  (księga  zbiorowa),  wyd.  CśKH, 

Warszawa-Łódź-Kraków 1946 

Wróbel, J., Tematy Ŝydowskie w prozie polskiej: 1939-1987, Kraków 1991