background image

Ks. Marek Chmielewski 

„NIECH BĘDZIE POCHWALONY JEZUS CHRYSTUS” 

U

WIELBIENIE W POZDROWIENIU

 

 
W świadomość Polaków obecnego pokolenia, mocno wrył się 

w  pamięć  obraz  epokowego  wydarzenia,  które  miało  miejsce 
wieczorem  16  października  1978  roku.  Na  centralnym  balkonie 
Bazyliki św. Piotra w Watykanie, po uroczystej zapowiedzi dzie-
kana kolegium kardynalskiego: „Annuntio vobis gaudium magnum 
—  habemus  papam...
”,  ukazał  się  nowowybrany  Papież  „z  dale-
kiego  kraju”,  jak  o  sobie  powiedział.  Jego  pierwsze  słowa,  to 
wypowiedziane  po  włosku  pozdrowienie:  „Sia  lodato  Gesù  Cri-
sto!
”. Zaskoczyły one wszystkich, także otaczających Jana Pawła 
II kardynałów, czego przejawem była następująca po nich chwila 
ciszy. I zanim wybuchła nieopisana radość tłumu, dlatego że Pa-
pież przemówił po włosku, kard. Pericle Felici — chyba jako je-
dyny — zdołał odpowiedzieć na papieskie pozdrowienie: „Sem-
pre sia lodato!

1

 

To bardzo wymowny epizod z początku obecnego pontyfika-

tu.  Wcale  nieprzypadkowo  Papież  przywitał  tłumy  w  taki  wła-
śnie sposób, przypominając zarazem światu o potrzebie chrześci-
jańskiego pozdrawiania siebie nawzajem poprzez oddanie chwa-
ły imieniu Jezusa Chrystusa. Znamienne jest także i to, że wielo-
tysięczny  tłum  nie  umiał  odpowiedzieć  na  słowa  tego  pozdro-
wienia,  i  to  nie  tylko  z  powodu  zaskoczenia  wyborem  papieża 

—————— 

 Wydrukowano w: Homo orans, t. 5 — Modlitwa uwielbienia, red. J. Misiu-

rek, J. M. Popławski, K. Burski, Lublin 2004, s. 175-185. 

1

  Por.  G.  Weigel,  Świadek  Nadziei.  Biografia  papieża  Jana  Pawła  II,  Kraków 

2000, s.  

background image

nie-Włocha. Być może gdyby Jan Paweł II, zgodnie z powszech-
nie  panującym  zwyczajem  we  Włoszech,  także  w  kręgach  ko-
ścielnych, odezwał  się:  „Buona  sera  a  tutti!”,  tłum  spontanicznie 
wielkim echem odpowiedziałby mu: „Buona sera!” 

Widać  z  tego,  że  to  piękne  i  teologicznie  głębokie  pozdro-

wienie,  które  kilka  wieków  wcześniej  pojawiło  się  w  religijnej 
kulturze  mieszkańców  Półwyspu  Apenińskiego,  współcześnie 
poszło w zapomnienie. Także wśród Polaków, jakże dumnych ze 
swego  Rodaka  w  Rzymie,  coraz  rzadziej  słyszy  się  pozdrowie-
nie:  „Niech  będzie  pochwalony  Jezus  Chrystus!”  i  odpowiedź: 
„Na  wieki  wieków.  Amen!”.  Tymczasem  w  Austrii  i  południo-
wych Niemczech zwyczajne, codzienne pozdrowienie ludzi sza-
nujących swoich znajomych i sąsiadów, to nadal: „Grüβ Gott!”. 

Czyż nie jest to jedna z oznak „utraty pamięci i dziedzictwa 

chrześcijańskiego” (por. EiE 7), która — według Jana Pawła II — 
charakteryzuje współczesne europejskie społeczeństwo „chore na 
horyzontalizm  i  potrzebujące otwarcia na  Transcendencję”  (por. 
EiE  34)?  Głęboko  wpisane  w  ogólnokościelną  i  polską  tradycję 
pozdrowienie: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”, po-
nieważ jest najprostszym aktem uwielbienia Boga w codzienno-
ści, może i powinno stać się okazją do przywracania oraz mani-
festowania poczucia własnej chrześcijańskiej tożsamości i godno-
ści, a przez to niekiedy słowem pierwszej ewangelizacji. 

1. Geneza pozdrowienia 

Chrześcijański  sposób  wzajemnego  pozdrawiania  się  przez 

powtarzanie  imienia  Jezusa  lub  wypowiadanie  błogosławień-
stwa, nawiązuje do starotestamentalnego zwyczaju wymieniania 
znaku (pocałunku) pokoju, życzenia Bożej opieki lub powtarza-

background image

nia  słów  shalom  (hebr.  pokój)  przy  spotkaniu  lub  pożegnaniu  z 
kimś, kto należał do Narodu Wybranego

2

Także w Nowym Testamencie nie brak wzmianek o pozdro-

wieniach w jakiś sposób przyzywających i wychwalających imię 
Boże.  Najbardziej  charakterystyczne  jest  pozdrowienie  Maryi 
przez Archanioła Gabriela podczas zwiastowania (por. Łk 1, 28) i 
Chrystusowe  życzenie  pokoju,  gdy  ukazał  się  po  swoim  zmar-
twychwstaniu  uczniom  zgromadzonym  w  wieczerniku  (por.  J 
20,  19).  Jezus,  posyłając swoich  apostołów  na  próbną  ewangeli-
zację, poleca im, aby wchodząc do jakiegoś domu, najpierw po-
zdrawiali jego mieszkańców, życząc im pokoju (Łk 10, 5). 

Wyraźną zachętę do podobnej praktyki znaleźć można u św. 

Pawła, który nie tylko poleca chrześcijanom z Efezu, by „napeł-
niając się Duchem Świętym” przemawiali do siebie „wzajemnie 
w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha” (Ef 5, 19), ale 
sam  na  początku lub  w  zakończeniu swoich listów  pasterskich, 
śle adresatom — niekiedy pisane własnoręcznie — życzenie mi-
łości Boga Ojca, łaski Jezusa Chrystusa i daru jedności w Duchu 
Świętym

3

. Podobnie czyni św. Jan Apostoł w swoich listach (por. 2 

J 3; 3 J 15) i w Apokalipsie (por. Ap 1, 4). 

Zwyczaj pozdrawiania w imię Boże lub przez odwołanie się 

do  prawd  wiary  upowszechniał  się  w  zakonach,  gdzie  powsta-
wały  pewne  specyficzne  tradycje  z  tym  związane.  Na  przykład 
kartuzi do dziś na co dzień pozdrawiają się łacińskim „Memento 
mori!
”, a franciszkanie — „Pax et bonum!”. 

—————— 

2

 Por. np.: Rdz 32, 1; 1 Krl 19, 20; 2 Sm 19, 40; Pnp 8, 1; Tb 5, 17; 10, 11; 1 

Mch 1, 1; 2 Mch 9, 19. 

3

 Por. Rz 1, 7; 16, 20; 1 Kor 1, 3; 16, 23; 2 Kor 1, 2; 13, 13; Ga 1, 3; 6, 18; Ef 1, 2; 

6, 24; Flp 1, 2; 4, 23; Kol 1, 2; 4, 18; 1 Tes 1, 1; 5, 28; 2 Tes 1, 2; 3, 18; 1 Tm 1, 2; 6, 
21; 2 Tm 1, 2; 4, 22; Tt 1, 4; 3, 15; Flm 3; 25. 

background image

Natomiast  najbardziej  popularnym  w  chrześcijaństwie  za-

chodnim  i  niemal  oficjalnym  stało  się  pozdrowienie:  „Laudetur 
Jesus  Christus.  In  saecula  saeculorum.  Amen
”,  które  powstało  w 
środowisku  włoskiego  bractwa  jezuatów

4

.  Pierwotnie  było  to 

bractwo laików. Jego założycielem był sieneński kupiec z zacne-
go  rodu  bł.  Jan  Colombini  († 1367).  Pod  wpływem  lektury  bio-
grafii św. Marii Egipcjanki nawrócił się. Poddawszy się pod du-
chowe kierownictwo bł. Piotra Petroni, zdecydował się na życie 
samotne,  w  radykalnym  ubóstwie  i  surowej  pokucie,  wskutek 
czego  uważany  był  za  człowieka  chorego  psychicznie.  Jako 
świecki  głosił  publicznie  wezwanie  do  pokuty  i  podjęcia  dzieł 
miłosierdzia, sam zajmując się chorymi i ubogimi

5

. Szybko sku-

pił  wokół  siebie  około  siedemdziesięciu  zamożnych  mieszkań-
ców Sieny. Byli to mężczyźni głównie ze znaczących rodów. Jed-
nakże senat miasta, obawiając się skandalu, usunął ich poza Sie-
nę,  ale  niebawem  zawezwał  do  opieki  nad  chorymi  i  umierają-
cymi podczas zarazy w 1364 roku.  

Dzięki  ustnej  aprobacie  Urbana  V  w  1367  roku, bractwo  za-

częło  się  szybko  rozwijać.  Powstało  szereg  konwentów,  także 
poza Sieną, m.in. w Lukce, Pistoi, Ferrarze, Bolonii, Arezzo, Flo-
rencji i Livorno, a nawet w Tuluzie we Francji, gdzie prowadzo-
no  życie  eremickie.  Papież  Marcin  V  w  1428  roku  zatwierdził 
pierwszą regułę jezuatów. W związku z ich osiedleniem się przy 
kościele  św.  Hieronima  w  Sienie,  papież Aleksander  VI  w  1499 
roku  nadał  im  nazwę  „Jezuaci  św.  Hieronima”,  co  sprawiło,  że 
odtąd  często  nazywano  ich  także  hieronimitami.  W  roku  1532 

—————— 

4

  Wielu  autorów  przez  podobieństwo  nazw  błędnie  twierdzi,  że  pozdro-

wienie to wprowadzili jezuici. — Zob. np. M. Korolko, Leksykon kultury religijnej 
w Polsce
, Warszawa 1999, s. 436. 

5

 Zob. J. Leclerq, Colombini Giovanni, w: Dizionario di mistica, red. L. Borriel-

lo, E. Caruana, M. R. del Genio, N. Sufi, Città del Vaticano 1998, s. 318-319. 

background image

papież  Klemens  VII  bullą  Sacra  religionis  sinceritas  nadał  im 
przywileje augustianów, zaś Pius V zrównał ich w przywilejach 
z  zakonami  żebrzącymi,  przez  co  bractwo  formalnie  stało  się 
zgromadzeniem zakonnym. Jednakże powolny proces klerykali-
zacji zakonu, postępujący wbrew pierwotnym założeniom, spra-
wił, że nie tylko zaniedbano własny charyzmat, ale doszło także 
do różnych nadużyć odnośnie do święceń kapłańskich. W wyni-
ku  tego  papież  Klemens  IX  bullą  Romanus  pontifex  z  6  XII  1668 
roku  definitywnie  rozwiązał  zakon,  który  wtedy  liczył  kilkuset 
członków w 34 klasztorach na terenie Włoch

6

Warto  wspomnieć,  że  bł.  Jan  Colombini  wraz  ze  swoją  ku-

zynką Katarzyną Colombini († 1387), założył także żeńską gałąź 
bractwa  pod  nazwą  jezuatki  lub  hieronimitki,  dla  których  du-
chowym  wzorem  była  św.  Maria  Magdalena,  odznaczająca  się 
pokutą i miłością. Jako zakon, jezuatki przetrwały aż do począt-
ku XIX wieku. Jedyny ocalały z wojen napoleońskich ich klasztor 
w Lukce w połowie lat pięćdziesiątych XX wieku został włączo-
ny do innej wspólnoty zakonnej

7

.  

Zaledwie trzystuletnia historia jezuatów i o dwa wieki dłuż-

sza historia jezuatek pozostawiły trwały ślad w duchowości eu-
ropejskiej. Chodzi tu o rozpropagowanie zwyczaju wzajemnego 
pozdrawiania się imieniem Jezusa. Właśnie ze względu na to, iż 
członkowie  obydwu  wspólnot  mieli  zwyczaj  głośnego  pozdra-
wiania się w ten sposób i częstego powtarzania Imienia Jezus na 
wzór wschodnich hezychastów, zwłaszcza podczas publicznych 

—————— 

6

 Zob. C. Gennaro, Giovanni Colombini e la sua „brigata”, „Bollettino dell’Isti-

tuto storico italiano per il Medioevo e Archivio muratorio” 81(1969), s. 237-271. 

7

 Zob. A. Libeati, Le Gesuate di Vallepiatta (Siena), „Bollettino Senese di Storia 

Patria” 4(1933), nr 2, s. 411-418; S. Mottironi, Vita inedita della beata Caterina Co-
lombini
, „Bollettino dell’Istituto storico italiano per il Medioevo e Archivio mu-
ratorio” 76(1964), s. 291-295. 

background image

modłów  lub  procesji,  nazwano  ich  jezuatami  i  —  odpowiednio 
— jezuatkami. Tę praktykę zaaprobował papież Sykstus V bullą 
Reddituri  (1589),  udzielając  licznych  odpustów  dla  wszystkich, 
którzy  będą  pozdrawiać  się  uwielbiając  imię  Jezusa  Chrystusa. 
Dzięki temu zwyczaj ten stał się powszechny w całej ówczesnej 
Europie

8

Bł. Jan Colombini pozostawił po sobie, oprócz biografii swe-

go ojca duchownego bł. Piotra Petroni, pieśń Diletto Gesù chi ben 
ti  ama
,  w  której  wysławia  imię  Jezusa,  a  także  całą  serię  „lau-
dów”, czyli pełnych uwielbienia westchnień do Chrystusa Pana, 
zwykle recytowanych publicznie

9

. 

Upowszechniane  przez  jezuatów  i  jezuatki  pozdrowienie 

Sia  lodato  Gesù  Cristo...”  wyrastało  z  ich  wybitnie  chrystocen-
trycznej duchowości, która początkowo nawiązywała do tradycji 
benedyktyńskiej, a później augustiańskiej. Założyciel jezuatów w 
wielu listach, kierowanych głównie do mniszek z klasztoru San-
ta  Bonda  koło  Sieny,  podkreślał,  że  częste  uwielbianie  Jezusa 
Chrystusa  przez  powtarzanie  Jego  imienia,  dogłębnie  przemie-
nia duszę i prowadzi ją do mistycznego zjednoczenia. 

Kontemplacja  i  uwielbienie,  towarzyszące  częstemu  powta-

rzaniu  imienia  Jezus  w  typowym  dla  nich  pozdrowieniu,  od-
zwierciedlało  duchowość zinterioryzowaną i  afektywną,  nawią-
zującą  do  ówczesnego  nurtu  devotio  moderna.  Ponadto  ducho-
wość  jezuatów  i  jezuatek  odznaczała  się  surową  pokutą  i  dzie-
łami  miłosierdzia,  powiązanymi  z  gorliwą  modlitwą.  Zamiast 
oficjum  codziennie  recytowano  165  razy  „Ojcze  nasz”  i  „Zdro-

—————— 

8

 Zob. E. Cecchi, N. Sapegno, Storia della letteratura italiana, Milano 1965, t. 2, 

s. 672-677. 

9

 Zob. R. Guidi, Colombini, Bernardino da Siena e Savonarola: uomini e simula-

cri, „Benedictina” 35(1988), s. 372-383.  

background image

waś  Mario”.  Cztery  razy  na  dobę  były  modlitwy  wspólne,  po 
których o świcie i zmierzchu biczowano się. Jezuaci, jak również 
jezuatki  nosili  białe  habity  z  grubego i  zgrzebnego  płótna  prze-
pasane rzemieniem oraz brązowy szkaplerz

10

Warto dodać, że chrystocentryczna duchowość jezuatów zna-

cząco  wpłynęła na  św.  Katarzynę  ze  Sieny,  zwłaszcza  na  jej po-
bożność dla imienia Jezusa

11

Upowszechnione  przez  jezuatów  wielbiące  imię  Chrystusa 

pozdrowienie:  „Sia  lodato  Gesù  Cristo”  lub  w  wersji  łacińskiej: 
Laudetur  Jesus  Christus”,  w  dobie  renesansu  weszło  do  kultury 
polskiej, o czym świadczą m.in. liczne wzmianki w literaturze

12

Natomiast  na  Śląsku  używa  się  raczej  pozdrowienia:  „Szczęść 
Boże!”,  będącego  odpowiednikiem  niemieckiego  „Grüβ  Gott!”. 
Nawiązując do tego, Jan Paweł II podczas homilii na Jasnej Gó-
rze 6 VI 1979 roku zauważył, że „jest to jeden z najwspanialszych 
skrótów, jakie istnieją we wszystkich językach świata: dwa słowa 
łączące pamięć o Bogu z odniesieniem do ludzkiej pracy”

13

. Sam 

też  wielokrotnie  używa  go  pozdrawiając  swoich  rodaków.  Nic 
więc dziwnego, że ostatnio pozdrowienie „Szczęść Boże!”, także 
ze względu na swą zwięzłość, coraz częściej używane jest w in-
nych  rejonach  Polski.  Trudno  jednak  powiedzieć,  aby  zarówno 

—————— 

10

 Zob. M. Tangheroni, La spiritualità del beato Giovanni Colombini, „Rivista di 

Ascetica e Mistica” 25(1974), s. 291-350. 

11

  Niemal  każdy  list  Świętej  rozpoczyna  się  inwokacją:  „W  imię  Jezusa 

Chrystusa Ukrzyżowanego i słodkiej Maryi”, a kończy słowami: „Jezu słodki, 
Jezu miłości”. — Zob. św. Katarzyna ze Sieny, Listy, wybór, przekł. i oprac. L. 
Grygiel, Poznań 1988, passim. 

12

  Zob.  np.: J.  Kochanowski,  Fraszka  „Do  Pawła”; A. Mickiewicz,  Pan  Tade-

usz, VI, 597-608; Wł. Reymont, Chłopi; B. Prus, Placówka; i inne. 

13

 Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Przemówienia. Dokumentacja. Tekst auto-

ryzowany, Poznań-Warszawa 1979, s. 142. 

background image

jedno jak i drugie pozdrowienie było w powszechnym, codzien-
nym użyciu ludzi wierzących, którzy ostatnio coraz częściej po-
sługują  się  świeckim,  pozbawionym  teologicznej  wymowy  po-
zdrowieniem „Dzień dobry!” czy innymi jego odpowiednikami, 
nierzadko pochodzącymi z różnych subkultur

14

.  

2. Teologia pozdrowienia 

Nie ulega wątpliwości, że pozdrowienie słowami: „Niech bę-

dzie pochwalony Jezus Chrystus...”, tak w pierwotnym zamyśle 
jezuatów, jak i w swej formie współczesnej, jest aktem uwielbie-
nia  Syna  Bożego.  Pomimo  prostoty  formy  zawiera  teologiczną 
głębię.  Jest  bowiem  wydarzeniem  dialogicznym, w  którym  wy-
raża  się  pragnienie  oddania  Boskiej  czci  Chrystusowi  Panu,  a 
tym samym kontemplacja jego Imienia. 

A. Wydarzenie dialogiczne 

Struktura  osoby  jest  dialogiczna.  Oznacza  to,  że osoba  speł-

nia  się  i  potwierdza  swoją  godność  oraz  wolność  w  komunika-
tywnej  relacji  do  drugiej  osoby.  Nie  chodzi  tu  jednak  o  zwykłą 
konwersację,  pouczenie  czy  dyskusję,  ale  o  w  pełni  osobowe 
otwarcie się  na  drugie  „ja”,  wypływające  z  miłości, czyli  o  dia-
log.  Jest  on  w  istocie  nie  tyle  konkretnym  aktem  komunikacji 
międzyosobowej, co przede wszystkim zajęciem postawy, stylem 
życia,  sposobem  „bycia-dla-innych”  i  „bycia-z-innymi”,  w  któ-
rym  ostatecznie  zaciera  się  rozróżnienie  na  dawcę  i  obdarowa-
nego, ponieważ  aktualizuje  się  prawdziwa  komunia osób.  Cha-

—————— 

14

 Np. „Serwus”, „Cześć!”, „Hej!”, „Hejka!”, „Sie-ma!” itp. 

background image

rakteryzuje ją wzajemna otwartość, szczerość, empatia i nieuwa-
runkowana akceptacja oraz afirmacja

15

W świetle tego należy stwierdzić, że każde pozdrowienie, ja-

ko przejaw kultury osobistej i społecznej, jest wydarzeniem dia-
logicznym,  w  którym  i  poprzez  które  człowiek  nawiązuje  lub 
podtrzymuje  określone  więzi  z  drugim  człowiekiem.  Również 
omawiane  tu  pozdrowienie  chrześcijańskie  ma  formę  dialo-
giczną.  Osoba  pozdrawiająca  mówi  bowiem:  „Niech  będzie  po-
chwalony  Jezus  Chrystus”,  zaś  osoba  pozdrawiana  odpowiada: 
„Na  wieki  wieków.  Amen”.  Tego  dialogicznego  charakteru  po-
zdrowienia  nie  zmienia  nawet  sytuacja,  w  której  pozostaje  ono 
nieodwzajemnione.  Wypowiadając  bowiem  konwencjonalne 
słowa,  człowiek  daje  wyraz  swego  otwarcia  na  drugiego,  przez 
co wykracza poza ciasny krąg zainteresowania sobą. Jest to więc 
jakiś przejaw  afirmacji  drugiej osoby,  uznanie  dla  jego podmio-
towości  i  tego  wszystkiego,  co  sobą  reprezentuje.  Oczywiście, 
zakłada  to  szczerość  wypowiadanego  pozdrowienia,  wiadomo 
bowiem, że wcale nierzadko ludzie pozdrawiają się tylko dlate-
go, że zmusza ich do tego konwenans społeczny lub jakiś rodzaj 
zależności. 

Afirmacja drugiej osoby poprzez akt pozdrowienia służy za-

wiązywaniu  i  umacnianiu  więzi  społecznych,  na  bazie  których 
tworzy się kultura i historia. Określone zatem sposoby wzajem-
nego  pozdrawiania  się  są  nie  tylko  wyrazem  danej  kultury,  ale 
mają także znaczenie kulturotwórcze. Omawiany tutaj chrześci-
jański  zwyczaj  pozdrawiania  się  w  imię  Jezusa  Chrystusa,  jako 
wydarzenie  dialogiczne,  również  ma  doniosłe  znaczenie  kultu-
rowe.  Nie  można  go  jednak  redukować  jedynie  do  zjawiska  o 

—————— 

15

 Por. M. Taggi, Dialogo, w: Dizionario enciclopedico di spiritualità, red. E. An-

cilli, Roma 1990, s. 746-748. 

background image

10 

charakterze  etnologicznym.  Autentyczność  tego  pozdrowienia 
wyrasta z ducha wiary, w jakim słowa: „Niech będzie pochwalo-
ny Jezus Chrystus...” są wypowiadane. Tym pozdrowieniem po-
sługują się bowiem ludzie ochrzczeni, toteż przynajmniej implici-
te
 traktują je jako manifestację swojej wiary w Jezusa Chrystusa, 
choć  może  się zdarzyć,  że i  niechrześcijanie  tymi  słowami  będą 
pozdrawiać chrześcijan ze względu na szacunek dla ich wiary

16

Niezależnie  od  tego,  jednak  wzgląd  na  nadprzyrodzoną  treść  i 
kontekst omawianego  tu  pozdrowienia  nabiera szczególnej  dia-
logicznej wymowy. 

Dzieje się tak w jeszcze większym stopniu, gdy — jak wspo-

mnieliśmy — omawiane pozdrowienie jest świadomym i zamie-
rzonym  wyznaniem  wiary  przy  okazji  spotkania  się  osób 
ochrzczonych.  Jest  to  wówczas  akt  werbalnego  uwielbienia  Bo-
ga, a zarazem zakorzenienie relacji horyzontalnych w ich werty-
kalnym odniesieniu do Boga. Zachodzi bowiem sytuacja, w któ-
rej wzajemnie afirmują się ludzie już nie tylko jako byty osobo-
we, ale jako dzieci Boże, przeniknięte świadomością najściślejszej 
więzi  z  Bogiem.  W  chrześcijańskim  pozdrowieniu  imieniem  Je-
zusa  Chrystusa  dają  oni  wyraz  świadomości  opartej  na  wierze, 
że są stworzeni na „obraz i podobieństwo Boga” (por. Rdz 1, 26) 
i przez chrzest święty stali się „duchową świątynią, by stanowić 
święte kapłaństwo” (1 P 2, 5), „wybranym plemieniem, królew-
skim kapłaństwem, narodem świętym” (1 P 2, 9). Oznacza to, że 
dzięki  „usynowieniu”  w  Jezusie Chrystusie  Synu  Bożym,  mocą 
łaski  Bożej  otrzymali  także  możliwość  odzyskania  w  jakimś 
stopniu pierwotnego piękna, oszpeconego przez grzech pierwo-

—————— 

16

  Nie  bierzemy  tu  pod  uwagę  często  pojawiającej  się  w  np.  w  filmach 

zwulgaryzowanej formy tego pozdrowienia, bez imienia Jezusa: „Niech będzie 
pochwalony”. 

background image

11 

rodny. Jak pisze św. Paweł, Chrystus jest „obrazem Boga niewi-
dzialnego”  (Kol  1,  15),  dlatego  w  długim  procesie  życia  ducho-
wego,  którego  istotę  stanowi  chrystoformizacja

17

,  chrześcijanie 

coraz pełniej stając się dziećmi Bożymi odzyskują „obraz i podo-
bieństwo  Boga”,  stając  się  tym  samym  „nowym  stworzeniem” 
(por. 2 Kor 5, 17)

18

.  

Słowa  „Niech  będzie  pochwalony  Jezus  Chrystus...”  przez 

sam  fakt  afirmacji  Osoby  Chrystusa  —  „nowego  Adama”  każ-
demu wierzącemu uświadamiają dar dziecięctwa Bożego, co ma 
doniosły walor wychowawczy i profetyczny. Przypominanie so-
bie  o  otrzymanej  godności  dziecka  Bożego  skutecznie  chroni 
przed  niewiernością  i  grzechem.  Dlatego  św.  Leon  Wielki  wzy-
wa: „Chrześcijaninie, poznaj godność swoją”

19

.  

Powszechnie wiadomo, że pozdrowienie jest nie tylko wyra-

zem otwarcia na drugiego człowieka, ale także w pewnym sensie 
legitymizuje jego przynależność społeczną. Toteż na ogół każde 
środowisko  ma  charakteryzujący  je  sposób  czy  nawet  rytuał 
wzajemnych  pozdrowień  i  powitań,  których  respektowanie 
umacnia więzi oraz pozwala zachować właściwe relacje społecz-
nego  przyporządkowania.  Zgodnie  z  tym,  na  przykład,  służby 
mundurowe  pozdrawiają  się  salutując,  a  w  pewnych  szczegól-
nych  sytuacjach  dodatkowo  posługują  się  hasłem,  identyfikują-
cym ich przynależność do określonego oddziału czy grupy ope-
racyjnej. Podobną funkcję legitymizującą spełnia analizowane tu 

—————— 

17

  Zob.  T.  Paszkowska,  Chrystoformizacja,  w:  Leksykon duchowości  katolickiej

red. M. Chmielewski, Lublin-Kraków 2001, s. 123-124. 

18

  Zob.  M.  Chmielewski,  Duchowość  nowego  człowieka.  (Zarys  problematyki)

w: Homo novus, red. A. J. Nowak, T. Paszkowska, Lublin 2002, s. 218-219. 

19

 Kazanie św. Leona Wielkiego, papieża, w: Liturgia godzin. Codzienna modlitwa 

ludu Bożego, t. 1, Pallottinum 1982, s. 361. 

background image

12 

chrześcijańskie  pozdrowienie  „Niech  będzie  pochwalony  Jezus 
Chrystus...”.  Oprócz  tego,  że  jest ono  znakiem  rozpoznawczym 
człowieka  wierzącego,  to uświadamia  mu  przynależność  do  ro-
dziny dzieci Bożych, czyli do wspólnoty Kościoła świętego. Ma 
ono  zatem  znaczenie  eklezjalne.  Podobnie  jak  modlitewne  we-
zwanie „Ojcze nasz” przypomina, że Bóg jest Ojcem wszystkich 
ludzi

20

,  tak  słowa  tego  pozdrowienia  nie  pozwalają  zapomnieć, 

że  ochrzczeni  są  dziećmi  Bożymi  i  wszyscy  zostali  odkupieni 
przez Chrystusa, którego Imię wypowiadane jest z szacunkiem i 
Boską  czcią.  Tworzą  zatem  jedną  wielką  rodzinę  Kościoła świę-
tego — Mistyczne Ciała Chrystusa.  

B. Uwielbienie Imienia Bożego 

Interesujące  nas  pozdrowienie  nie  jest  samym  tylko  gestem 

wzajemnej  życzliwości,  uprzejmości  czy  też  wyrazem  osobistej 
kultury  chrześcijan,  ale nade  wszystko  aktem  uwielbienia Imie-
nia Bożego. 

Jak  uczy  Katechizm  Kościoła  Katolickiego,  „uwielbienie  jest  tą 

formą  modlitwy,  w  której  człowiek  najbardziej  bezpośrednio 
uznaje, iż Bóg jest Bogiem. Wysławia Go dla Niego samego, od-
daje Mu chwałę nie ze względu na to, co On czyni, ale dlatego że 
ON JEST” (KKK 2639). Wobec tego chrześcijańskie pozdrowienie 
imieniem Jezusa Chrystusa jest w pełnym tego słowa znaczeniu 
aktem  uwielbienia,  wyraża  bowiem  bezinteresowny,  nieuwa-
runkowany  zachwyt  Bogiem  obecnym  w  spotykanym  człowie-
ku;  jest  kontemplacją  Bożego  „obrazu  i  podobieństwa”  w  dru-

—————— 

20

  Zob. M.  Czajkowski, Ojcze  nasz  na  tle kultury modlitwy  w ówczesnej  Pale-

stynie,  w:  Bóg.  Dekalog.  Błogosławieństwa.  Modlitwa,  red.  A.  Święcicki,  Kraków 
1977, s. 183-190. 

background image

13 

gim  człowieku.  Wyraża  więc  nie  tylko  pobożne  życzenie,  aby 
czczono Boże Imię w bliżej nieokreślonym czasie i miejscu, lecz 
jest  pełnym  wdzięczności  i  zachwytu  zatrzymaniem  się nad  ta-
jemnicą Boga w człowieku. A zatem chrześcijańskie pozdrowie-
nie staje się aktem modlitwy uwielbienia hic et nunc. Uwielbienie 
zaś, jak podkreśla cytowany wyżej Katechizm Kościoła Katolickiego
„zespala inne formy modlitwy i zanosi je do Tego, który jest ich 
źródłem i celem” (KKK 2639). 

Pod  tym  względem  pozdrowienie  słowami:  „Niech  będzie 

pochwalony  Jezus Chrystus...”  zdaje  się  nawiązywać  do  modli-
twy Jezusowej, wyrosłej na gruncie wschodniej tradycji hezycha-
stycznej

21

.  Zachodzi  bowiem  między  tymi  formami  modlitwy 

pewna  zbieżność  historyczna  i  teologiczna.  Jak  wspomniano 
wyżej,  zwyczaj  pozdrawiania  się  w  imię  Boże  zrodził  się  z  po-
wszechnej  wśród  jezuatów  i  jezuatek  praktyki  częstego  i  pu-
blicznego  wymawiania  imienia  Jezusa,  co  wyraźnie  nawiązuje 
do starożytnej praktyki chrześcijańskiego Wschodu. Z kolei teo-
logiczna zbieżność tego pozdrowienia z modlitwą Jezusową po-
lega na afirmacji biblijnej prawdy, że w żadnym innym imieniu 
nie  ma  zbawienia,  jak  tylko  w  imieniu  Jezusa  (por.  Dz  4,  12). 
Trzeba jednak dostrzec pewną zasadniczą różnicę, jaka zachodzi 
między nimi tymi formami uwielbienia Boga w Jezusie Chrystu-
sie. Otóż modlitwa Jezusowa jest aktem uwielbienia o wyraźnym 
ukierunkowaniu  wertykalnym,  natomiast  pozdrowienie  „Niech 
będzie pochwalony Jezus Chrystus...” — o ukierunkowaniu ho-
ryzontalnym.  Wierny,  który  wiele  razy  w  ciągu  dnia  w  swych 
myślach  powtarza  biblijną  formułę:  „Panie  Jezu  Chryste,  Synu 
Boży,  zmiłuj  się  nade  mną  grzesznikiem”,  schodzi  niejako  na 

—————— 

21

 Zob. Szczere opowieści pielgrzyma przedstawione jego ojcu duchownemu, Po-

znań 1988; Filokalia. Teksty o modlitwie serca, Tyniec 1998. 

background image

14 

„dno  serca”,  aby  tam  doświadczyć  obecności  Zbawiciela,  i  po-
zwala siebie przeniknąć Jego łaską

22

. Natomiast chrześcijanin po-

zdrawiający  drugiego imieniem  Jezusa odnajduje  Go  nie  tyle  w 
sobie, w dnie swego serca, co raczej w drugim człowieku, zatem 
już nie pojedynczo, ale razem otwierają się na tajemnicę wszech-
ogarniającej ich mocy Bożej.  

Pozdrowienie:  „Niech  będzie pochwalony  Jezus Chrystus...” 

w  swej  treści  teologicznej  zdaje  się  też  ściśle  nawiązywać  do 
pierwszej prośby zawartej w Modlitwie Pańskiej: „święć się imię 
Twoje”.  W  świetle  teologii  biblijnej  imię  nie  tylko  wskazuje  na 
jednostkowy  desygnat,  ale  odsłania  samą  jego  istotę

23

.  Toteż 

Adam, nadając stworzeniom odpowiednie imiona, rozpoznawał 
ich naturę (por. Rdz 2, 19-20). Z tego samego powodu było nie do 
pomyślenia  w  Starym  Testamencie,  aby  ktokolwiek  ośmielił  się 
wypowiadać wprost imię Boże, co oznaczałoby pełną pychy chęć 
wniknięcia w tajemnicę Bożej istoty (por. Wj 20, 7)

24

. W ścisłej ko-

relacji do funkcji imienia pozostaje pojęcie „święcić się”. W tym 
przypadku oznacza ono nie tyle przyczynowość Boga, który sam 
uświęca, co raczej uznanie Boga za świętego. Z tego powodu na-
leży mu się uwielbienie i dziękczynienie (por. KKK 2807).  

Słowa Modlitwy Pańskiej wyrażają zatem prośbę, pragnienie 

i oczekiwanie, aby powszechnie uznano Boga za świętego i źró-
dło  wszelkiego  uświęcenia,  czemu  wyraz  daje  także  początek 
Drugiej Modlitwy Eucharystycznej. Objawienie się niedostępnej 

—————— 

22

 Zob. T. Špidlík, La preghiera esicastica, w: La preghiera. Biblia, teologia, espe-

rienze storiche, red. E. Ancilli, Roma 1988, t. 1, s. 271-274.  

23

  H.  Cazelles,  J.  Dupont,  Imię,  w:  Słownik  teologii  biblijnej,  red.  S.  Leon-

Dufour, Poznań 1985, s. 322-323.  

24

 Zob. J. Lourenço, Sens zakazu wzywania Boga w dawnym judaizmie, „Com-

munio” 14(1994) nr 1, s. 49-58. 

background image

15 

świętości  Boga  w  dziele  stworzenia  i  w  historii,  nazywane  jest 
chwałą  Bożą  (por.  KKK  2809).  Tę  prawdę  o  Bogu  jedynie  świę-
tym  w  pełni  objawił  Jezus  Chrystus  (por.  KKK  2812),  któremu 
przysługuje imię  ponad  wszelkie imię.  Dlatego  „na  imię  Jezusa 
zgina się wszelkie kolano” (por. Flp 2, 10). 

Wypowiadając zatem prośbę odnośnie do czci Imienia Boże-

go  w  codziennej  modlitwie  „Ojcze  nasz”,  jak  również  pozdra-
wiając innych w imię Boże, chrześcijanin uznaje świętość Boga i 
wyraża pragnienie uświęcania oraz zbawienia wszystkiego (por. 
KKK 2814). W ten sposób aktualizuje się królestwo Boże na zie-
mi, zgodnie z prośbą zawartą w powtarzanej codziennie Modli-
twie Pańskiej: „przyjdź królestwo Twoje”

25

.  

Skoro ono już jest i wciąż nadchodzi (por. Łk 17, 20-21), ozna-

cza  zarówno  rzeczywistość  eschatyczną,  jak  i  antycypującą  ją 
rzeczywistość doczesną, poddaną władztwu Chrystusa w mocy 
Ducha  Świętego  (por.  KKK  2816-2818).  Pragnienie  zatem  osta-
tecznego  nadejścia  Chrystusa  nie  oddala  Kościoła  i  gorliwego 
chrześcijanina  od  odpowiedzialności  za  świat,  w  którym  żyje. 
Przeciwnie,  każdy  ochrzczony  ma  dokładać  wszelkich  starań, 
aby wszystko i na zawsze było poddane Chrystusowi, który „jest 
Panem  ku  chwale  Boga  Ojca”  (Flp  2,  11).  Taka  treść  kryje  się 
również  w  chrześcijańskim  pozdrowieniu:  „Niech  będzie  po-
chwalony  Jezus  Chrystus!”,  którego  dopełnieniem  jest  odpo-
wiedź: „Na wieki wieków. Amen!”.  

Można  więc  powiedzieć,  że  analizowane  tu  pozdrowienie 

chrześcijańskie  jest  w  pewnym  sensie  antycypacją  chwały  zba-
wionych  w  niebie.  Kontemplują  oni  bowiem  świętość  Boga  na 

—————— 

25

  Zob. M.  Czajkowski, Ojcze  nasz  na  tle kultury modlitwy  w ówczesnej  Pale-

stynie,  w:  Bóg.  Dekalog.  Błogosławieństwa.  Modlitwa,  red.  A.  Święcicki,  Kraków 
1977, s. 191-192. 

background image

16 

obliczu Jezusa, a tym samym wielbią „obraz i podobieństwo Bo-
że” w sobie. Da się tu zastosować pewne porównanie: im bliżej 
wierzchołka są punkty na bokach trójkąta, tym samym są coraz 
bliżej  siebie.  Podobnie  jest  we  wspólnocie  Kościoła  świętego  — 
tej  w  chwale  zbawionych  i  tej  pielgrzymującej  w  wierze.  Otóż 
wszyscy ochrzczeni w imię Jezusa Chrystusa, w wieczności kon-
templując  i  uwielbiając  Jego  imię,  wpatrują  się  w  Jego  Oblicze 
(por.  Ap  22,  4)  i  doznają  pełni  szczęścia  przez  udział  w  życiu 
Trójcy Boskich Osób, które wzajemnie się kontemplując, poznają 
i miłują (por. DeV 8-10). Antycypacją tego stanu zbawionych jest 
kontemplacja  i  uwielbienie  imienia  Bożego  na  ziemi,  także  po-
przez to pozdrowienie, wyrosłe w łonie chrześcijańskiej tradycji. 

 
Jan Paweł II w adhortacji o Kościele w Europie, zauważa, że 

współczesne społeczeństwo europejskie, trawione chorobą hory-
zontalizmu, potrzebuje otwarcia się na Transcendencję (por. EiE 
34).  Jednym  z  przejawów  tego  bolesnego  zjawiska  jest  to,  że 
„wielu  ludzi  nie  potrafi  już łączyć  ewangelicznego przesłania  z 
codziennym  doświadczeniem;  wzrasta  trudność  przeżywania 
osobistej wiary w Jezusa w takim kontekście społecznym i kultu-
rowym,  w  którym  chrześcijańska  koncepcja  życia  jest  stale  wy-
stawiana na próbę i zagrożona; w wielu sferach publicznych ła-
twiej jest deklarować się jako agnostycy, niż jako wierzący; odno-
si się wrażenie, że niewiara jest czymś naturalnym, podczas gdy 
wiara  wymaga  uwierzytelnienia  społecznego,  które  nie  jest  ani 
oczywiste,  ani  przewidywalne”  (EiE  7).  Wobec  tego  wydaje  się 
pilną sprawą, aby w kulturze życia codziennego przywrócić na-
leżne miejsce głęboko chrześcijańskiemu pozdrowieniu słowami: 
„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus...”. Z uwagi na to, że 
samo w sobie jest ono teologicznie bogatym uwielbieniem, a za-
razem  profetycznym  wyznaniem  wiary  w  Chrystusa,  na  nowo 

background image

17 

zyskuje  swe  znaczenie,  zwłaszcza  w  kontekście  powszechnego 
sekularyzmu. Może właśnie dlatego swój pontyfikat Jan Paweł II 
rozpoczął  uwielbieniem  Jezusa  Chrystusa  —  Odkupiciela  czło-
wieka,  gdy  z  balkonu  watykańskiej  bazyliki  zwrócił  się  do  ze-
branych: „Sia lodato Gesù Cristo”, aby tydzień później w orędziu 
inauguracyjnym wezwać cały świat: „Otwórzcie drzwi Chrystu-
sowi...!”.