background image

Czy powstanie listopadowe miało szanse? 

Ilekroć patrzymy na historię zrywów przeciw zaborcom w XIX wieku, staramy się 
dokonać oceny szans na odzyskanie niepodległości. Bardzo często przewijają się 
opinie na temat możliwości zwycięstwa z Rosją, Prusami i Austrią. Przeważnie oceny 
te są negatywne - pisze się, że Polacy nie mieli praktycznie szansy, by wygrać z 
przeważającym liczebnie wrogiem, a powstania były jedynie manifestacją polskości, 
chęcią pokazania, że naród polski jeszcze nie zatracił świadomości narodowej. Warto 
jednak bliżej przyjrzeć się sytuacji Polski w dziewiętnastym wieku, by mieć pełen 
obraz ówczesnego stanu, w jakim Europa się znajdowała.

Na początek warto postawić sobie pytanie, jakie warunki byłyby najkorzystniejsze do 
wybuchu powstania. Sprawą oczywistą jest, że musiałaby sprzyjać temu sytuacja 
międzynarodowa. Najlepszym momentem byłaby, rzecz jasna, otwarta wojna między 
Austrią, Prusami i Rosją, jednak zawarte w 1815 r. Święte Przymierze wykluczało taką 
możliwość. Należało zatem czekać na moment, aż stosunki między zaborcami 
dostatecznie się ochłodzą. Czas ten przyszedł w początkach lat 30.

Odpowiedni moment

Sytuacja w Europie w 1830 zdawała się bardzo sprzyjająca wybuchowi powstania 
narodowego. Ład wiedeński zaczął się powoli chwiać, dostrzeżono, że jest on 
sztuczny. W 1829 roku wybuchło powstanie w Grecji, zakończone utworzeniem 
niepodległego państwa greckiego. 27 lipca lud Paryża chwycił za broń i obalił Karola X 
z 

dynastii 

Burbonów, wybierając na króla Ludwika Filipa. Przełom sierpnia i września 

to z kolei rewolucja w Niderlandach, mająca na celu utworzenie samodzielnego 
państwa Belgów. Na dodatek we wrześniu w Anglii upada konserwatywny rząd księcia 
Wellingtona, sprzyjający carskiej Rosji. Prusy wciąż nie odzyskały pełni sił po okresie 
wojen napoleońskich. Sytuacja zdawała się być nader korzystna.

Popatrzmy teraz z drugiej strony. Rosja po pokonaniu Napoleona zyskała miano 
najpotężniejszego państwa w Europie, którego armię liczono w setkach tysięcy. Wciąż 
istniało Święte Przymierze, gwarantujące zaborcom prawo do pilnowania ładu na 
kontynencie. Prusy i Austria nadal mogły wspierać Rosjan, jeśli nie militarnie, to 
przynajmniej gospodarczo. Królestwo Polskie było odcięte od morza, co 
uniemożliwiało pomoc innych krajów. Poza tym, praktycznie wszystkie państwa bały 
się konfliktu z Rosją, pamiętając o jej niedawnym zwycięstwie nad Francuzami. Ale - 

1

background image

były dwa kraje, które w sprzyjających okolicznościach wypowiedziałyby wojnę carowi 
- Turcja i Persja, chcące się 'odegrać' po przegranych wojnach w 1829 i 1826.

Nieświadomy sprzymierzeniec

Wzięcie Arsenalu

Decyzja cara o wysłaniu polskiego wojska w celu tłumienia powstania w Belgii 
przesądziła o wybuchu powstania. W nocy z 29 na 30 listopada powstańcy podejmują 
próbę pochwycenia wielkiego księcia Konstantego, z pomocą ludności Warszawy 
zdobywają Arsenał i rozbrajają garnizon rosyjski. Niecałe dwa miesiące później 

sejm 

podejmuje decyzję o 

detronizacji 

cara Mikołaja I - wybucha otwarta wojna.

Spójrzmy na liczebność armii polskiej i rosyjskiej. Pod wodzą Dybicza do Królestwa 
wkroczyło 86 tysięcy wojska i 324 działa. W początkach grudnia oddziały powstańcze 
liczyły około 30 tysięcy, jednak z czasem liczba ta urosła do niemal 60 tysięcy, z czego 
znaczna część była doskonale wyszkolona i zaprawiona po epoce napoleońskiej. 
Artyleria polska, choć nieliczna, również nie miała się czego wstydzić. Na nadmiar 
uzbrojenia, niestety, nie mogliśmy narzekać. Zawiedli tu jednak dowódcy powstania. 
Pod koniec roku bowiem armia austriacka wymieniała broń, a starej chcieli się 
pozbyć. Władze polskie zbyt późno ocknęły się i nie wykorzystały szansy zakupienia 
nieużywanych karabinów austriackich.

Bitwa pod Olszynką Grochowską

Stosunek sił (60 do 90 tysięcy) wypada na niekorzyść Polaków, trzeba jednak wziąć 
pod uwagę, że każde zwycięstwo podnosiło morale mieszkańców Królestwa i 

2

background image

mobilizowało ich do brania udziału w starciach. Nie zapominajmy również, że liczy się 
nie ilość, lecz jakość. Dla przykładu można tu wymienić rozgromienie VI Korpusu 
gen. Rosena, kiedy to powstańcy odnieśli wielkie zwycięstwo, zabijając 2 tysięcy i 
pojmując 9 tysięcy Rosjan, przy stratach niesięgających 500 osób. Również inne bitwy 
(pod Olszynką Grochowską, pod Stoczkiem) potwierdziły wysoką jakość polskiej 
armii.

Powierzchnia to nie wszystko

Czas na kilka słów o gospodarce. Wydawać by się mogło, że Królestwo Polskie nie 
miało szans z rosyjskim gigantem. Nic bardziej mylnego. Królestwo, niestanowiące 
nawet 1% powierzchni imperium, wytwarzało 25% rosyjskiego PKB! Po reformach 
Druckiego-Lubeckiego byliśmy najbardziej dynamicznie rozwijającą się częścią Rosji. 
Jakby tego było mało, państwo rosyjskie od dłuższego czasu stało na skraju 
bankructwa. Wojny toczone w latach dwudziestych tak mocno nadszarpnęły budżet, 
że nie zdecydowano się nawet na odtworzenie utraconych oddziałów. Nie planowano 
powoływania nowych rekrutów, gdyż zwiększyłoby to koszty utrzymania wojska.

A gdzie Europa??

Wróćmy do polityki, teraz już w trakcie powstania. Tutaj sytuacja nie wyglądała aż tak 
różowo. Jedynym narodem europejskim, które popierało dążenia Polaków, byli 
Belgowie. Jednak parlament w Brukseli uważał, że uznanie Polski za kraj 

suwerenny 

powinno wyjść od strony Anglii lub Francji. Tymczasem premier francuski, Jacues 
Laffitte, nawet nie myślał o udzieleniu jakiejkolwiek pomocy. Wręcz przeciwnie - 
zabiegał o poprawę stosunków z Rosją, nieprzychylnie patrzącą na efekt rewolucji 
lipcowej. Konferencja międzynarodowa, obradująca w sprawach Belgii, odmówiła 
zajęcia się tematem Polski. Austria, rzecz jasna, nie popierała dążeń powstańców, 
jednak obietnica powołania na tron polski arcyksięcia austriackiego, z jaką przybył do 
Wiednia Andrzej Zamoyski, zdawała się powstrzymać cesarstwo od interwencji. Prusy 
z kolei nie odważyły się na walkę z Polakami ze względu na panującą na granicach 
epidemię cholery.

Królestwo było zostawione praktycznie samo sobie. Nie można jednak tego policzyć 
jako czynnik przekreślający sens powstania. Po kilku większych zwycięstwach sprawa 
polska stałaby się głównym tematem działań politycznych. W wojnę zaangażowałyby 
się również zapewne Turcja i Persja; niewykluczone, że Szwecja upomniałaby się o 

3

background image

Finlandię. Przemyślana gra dyplomatyczna na zachodnich dworach zapobiegłaby 
ingerencji Prus i Austrii. Rosja, wbrew pozorom, nie była niezniszczalna, a jej 
przewaga militarna nie aż taka wielka. Oczywiście, miała praktycznie nieograniczone 
możliwości do rekrutacji nowych wojsk, jednak stałe powoływanie pod broń nowych 
żołnierzy spowodowałoby liczną falę buntów, nie mówiąc już o załamaniu się budżetu 
i znikomej wartości bojowej rekrutów.

Noc listopadowa

Czy zatem powstanie miało szansę odnieść sukces? Zdecydowanie - tak! Jednak, jak 
to w Polsce bywa, zawiniła władza, kłótnie na najwyższych szczeblach i brak wiary 
dowództwa. W pamiętną noc listopadową Wysocki biegał po całej Warszawie, 
szukając generała, który zgodziłby się objąć dowodzenie. Niestety, z miernym 
skutkiem. Bez nadziei w powodzenie, odeszła możliwość odzyskania niepodległości.

Artykuł dzięki uprzejmości serwisu 

Konflikty zbrojne

Autor(ka) artykułu: Intel

Źródło: Konflikty zbrojne

4


Document Outline