background image

KRAKOWSKIE ZEGARY SŁONECZNE 

Z

egary słoneczne były kiedyś stałym 

elementem architektury miast. W VII 

wieku papież Sabinianus nakazał umiesz­

czać je na każdym kościele. Trzeba jednak 

pamiętać, że dawnym zegarom daleko było 

do doskonałości, gdyż do ich poprawnej 
konstrukcji potrzebne było zrozumienie 
istoty pozornego ruchu Słońca po niebie, 
jakie umożliwiła dopiero rewolucja koper-
nikańska. Paradoksalnie, słoneczne zegary 
ścienne, umieszczone w widocznych miej­
scach, a także rozmaite zegary przenośne, 
stały się urządzeniami precyzyjnymi 

fot. 1 

i szczególnie popularnymi dopiero wtedy, 
gdy rozpowszechniły się zegary mecha­
niczne. Te ostatnie bowiem wciąż trzeba 
było korygować według niezawodnego 
czasu słonecznego. Szczyt rozwoju 
gnomoniki i popularności ze garów sło­
necznych przypada na drugą połowę XVI 
wieku. Niestety, z tej epoki nie ma śladu 

po zegarach słonecznych, które z pewno­

ścią zdobiły ściany wielu krakowskich 
świątyń, wiadomo, że znaj dowały się rów­
nież na Zamku Królewskim na Wawelu. 

W Polsce nie zachowało się wiele napraw­

dę starych zegarów słonecz­
nych. Większość z nich 
znajduje się w Małopol­
sce, szczegól nie w dolinie 
Nidy. Warto podkreślić, że 
dwa najstarsze zachowane 
w Polsce precyzyj ne zega­
ry słoneczne 
i fragment jed­
nego z najstar­
szych zega rów 
werty kalnych 
znajdują się 
w Krakowie 
i są związane 
z Uniwersyte­
tem Jagielloń-
skim. Dwa 

z nich, pocho dzące z ostat­
nich lat XV wieku, stano­
wią elementy instrumentów 
astronomicznych zapisanych Uniwersyte­
towi Jagiellońskiemu przez Marcina 
Bylicę z Olkusza w roku 1494 i można 

je podziwiać w Muzeum Uni wersytetu 

Jagiellońskiego w Collegium Maius. 

Z in strumentów tych korzy­

stał zapewne również Ko­

pernik, kiedy tutaj studiował 
w la tach 1491-1495. Pierw­

szy, zaledwie kilkucentymet-
-ro wy zegar został umiesz­
czony na południowym 
narożniku poziomej płyty 
wielkiego, wykonanego 
z brązu globusa nieba (1480 

r.) Podnoszona przykrywka 
kompasu jest równocześnie 
podpórką gnomonu, którym 
była nitka przeciągnięta 
przez odpowiednie otworki 

(fot. 1). Ten zegar został 
zaprojektowany dla sze­

rokości geograficznej 48°, zapewne dla 
Wiednia (skąd pochodził domniemany 
wykonawca instrumentów, Hans Dorn) lub 
Budy (gdzie pracował wówczas Marcin 
Bylica). Drugi - precyzyjny zegar sło­
neczny naniesiony na metalową podstawę 
innego instrumentu - tzw. torquetum (fot. 
2) - został obliczony dla szerokości geo­

fot.

 2 

graficznej Krakowa (50°). Torquetum był 
to przede wszystkim model dydaktyczny, 
ułatwiający zrozumienie trzech układów 
współrzędnych stosowanych w astronomii. 
Krakowskie torquetum jest najwspanial­
szym z niewielu zachowanych do naszych 
czasów instrumentów tego typu i jedy nym, 
który jest zaopatrzony w kompletny zegar 
słoneczny. Zegar posiada kompas. Na 
tarczy umieszczono napis „latitudo 50 
graduoum”

 („szerokość [geograficzna] 

50 stopni”), a zatem jest to instrument 

fot.

 3 

specjalnie skonstruowany dla Krakowa. 
Cyfry na obu zegarach (zwłaszcza czwór­
ka, piątka i siódemka) są jeszcze średnio­
wieczne. Warto wspomnieć, iż Muzeum 
Uniwersytetu Jagiellońskiego posiada 
również piękną kolekcję kilkudziesięciu 
przenośnych (portatywnych) zegarów 

fot.

 4 

38 

ALMA MATER 

background image

słonecznych, pochodzących jednak ze 

znacznie późniejszych czasów. 

Trzeci zabytek to połowa (za chodnia) 

kamiennej tarczy wertykalnego zegara sło­

necznego, o wymiarach 30 x 55 cm, obec­

nie wmurowana w ścianę przedsionka 

zakrystii kościoła św. Floriana – dawnej 

kolegiaty uniwersyteckiej. Frag ment ten 

(fot. 3), odkryty przez Feliksa Przyp-

-kowskiego (ojca Tadeusza), jest dość 

tajemniczy: prawdopodobnie pochodzi 

z początku XVI wieku, o czym świadczy 

kształt cyfr arabskich (czwórka i piątka 

już nowo żytne, siódemka jeszcze średnio­

wieczna), oraz cyfry „l5...” – być może 

fragment daty. Jednak linie godzinowe 

zegara na kreślone są w archaiczny spo­

sób, równo co 15° tak, że cień gnomonu 

(zapewne prostopadłego do tarczy, a nie 

biegunowego) musiał wskazywać godzi­

ny nierówne, jak na zegarach średnio­

wiecznych. Nie pasuje to do wysokiego 

poziomu astronomii na Uniwersytecie 

Jagiellońskim w owych czasach, ale może 

fot.

 7 

fot.

 5 

wynikać z długiej tradycji 

konstruowania takich wła­

śnie zegarów, wskazujących 

godziny kanoniczne dla po­

trzeb liturgicznych. 

Ze znacznie później­

szych czasów pochodzi 

zegar Jana Śniadeckiego 

(1756–1830), skonstruowa­

ny zapewne w latach 80. 

XVIII wieku, kiedy uczony 

ten urządzał obserwato­

rium astronomiczne Uniwer­

sytetu Jagiellońskiego. Jest 

to kamienna płyta (45 x 60 

cm) wmurowana w ścianę na wysokości 

około l,3 m, na tarasie II pię tra w Colle­

gium Śniadeckiego, obecnie na terenie 

Ogrodu Botanicznego UJ (fot. 4). Ściana 

jest odchylona od południa o ok. 25° ku 

wschodowi. Na prostej tarczy zegara 

zaznaczono linie pełnych godzin, linie 

deklinacyjne równonocy oraz prze sileń 

letniego i zimowego, a także dość pry­

mitywną analemmę (wykres równania 

czasu, pozwalający uwzględnić poprawkę 

dla czasu średniego) oplatającą linię go­

dzinową południa. Zegar wskazuje czas 

lokalny, prawdziwy. 

W Krakowie za chowały 

się także jeszcze dwa auten­

tyczne, zabyt kowe słonecz­

ne zegary wertykalne: na 

południo wej ścianie kościo­

ła w klasztorze Kamedułów 

na Bielanach (w obrębie 

ścisłej klauzury) (fot. 5) 

– pozostałość z zespołu 

zegarów słonecznych po­

chodzących jesz cze z XVII 

wieku, oraz zegar na połu­

dniowej ścianie klasztoru 

Wizytek przy ul. Krowo-

fot.

 8 

derskiej (fot. 6). Najokazalszy zegar sło­

neczny Krako wa, na południowej ścianie 

prezbiterium kościoła Mariackiego (fot. 

7), znajduje się w miejscu, gdzie od da­

wien daw na był zegar słoneczny, ale jego 

obecną postać zaprojektował w roku 1954 

najsławniejszy polski gnomo-

nik – Tadeusz Przypkowski 

(1905–1977). Jeden z jego 

antenatów, profesor Uniwersy­

tetu Jagiellońskiego Jan Józef 

Przypkowski (1707–1758) 

być może zaprojektował pier­

wotną wersję tego zegara, 

z roku 1740. W obecnej posta­

ci zegar na kościele Mariac­

kim jest najbar dziej skompli­

kowanym zegarem słonecz­

nym w Krakowie. Gnomon, 

w kształcie krzyża z otwor­

kiem, rzuca na tarczę zegara 

punkt świetlny, dzięki czemu 

można dokładnie odczytać nie tylko czas 

lokalny prawdziwy (linie czasu poprowa­

dzono co kwadrans), ale także porę roku. 

Oprócz linii godzinowych zegar zawiera 

linie deklinacyjne dat (równonocy, prze­

sileń i znaki Zodiaku). Sentencja łacińska 

fot.

 6 

fot.

 9 

ALMA MATER 

39 

background image

Dies nostri quasi umbra 
su per terram et nulla 
est mora

 jest dosłow­

nym cytatem z Wulga-
ty (Biblii we wczesno­
średniowiecznym łaciń­
skim przekładzie św. 
Hieronima, I Paralipome-
non 29,15) i znaczy: Dni 
nasze jako cień na ziemi 
mijają bez żadnej zwłoki 
(w Biblii Tysiąclecia, 
tłumaczonej bezpośred­
nio z języka hebrajskiego 
fragment ten brzmi nieco inaczej: Dni nasze jako cień na ziemi 
[mijają] bez żadnej nadziei

; Pierwsza Księga Kronik, 29,15). 

Również współczesną rekonstrukcją z XX wieku jest obecnie 

istniejący (w miejscu dawniejszego) zegar słoneczny na połu­
dniowej ścianie transeptu kościoła św. Wacława w opactwie 
Cystersów w Mogile (fot. 8). Sentencja łacińska Adducam contra 
te tempus

 ( Sprowadzę na ciebie czas) jest zapewne parafrazą frag­

mentu Wulgaty (Księga Jeremiasza, 49;36, groźne słowa Jahwe: 
Et adducam contra Aelam Quattuor ventos a quattuor plagis 
caeli

 – I sprowadzę na Elam cztery wiatry, z czterech stron nieba

i może oznaczać zarówno obietnicę zegara, iż będzie odmierzał 
czas, jak i ostrzeżenie, że czas płynie dla nas nieubłaganie. 

Bardzo ciekawym za­

bytkiem, a zarazem jednym 
z najładniejszych krakow­
skich zegarów wertykal­
nych, jest zegar słoneczny 
wieńczący szczyt „Domu 
pod pająkiem” (ul. Kar­
melicka 35), wzniesionego 
w roku 1884 przez znane­
go krakowskiego architek­
ta, Teodora Talowskiego 
(fot. 9). Zegar ten jest słabo 
widoczny z ulicy i ma zna­
czenie wyłącznie dekora­

cyjne, chociaż projektując go prawidłowo uwzględniono odchylenie 
ściany budynku od południa o około 55° ku zachodowi. 

Jedną z najnowszych konstrukcji jest okazały zegar słoneczny 

erygowany w roku 1988 na dachu przybudówki za mykającej 
dziedziniec Liceum im. Nowodworskiego (fot. 10), dla uczczenia 
400-lecia założenia tej sławnej szkoły. 

January Weiner 

Artykuł jest nieco zmienioną wersją tekstu, który ukazał się w broszurze, wy­

danej w związku z oddaniem do użytku zegara słonecznego na kampusie UJ. 

Autor dziękuje prof. Aleksandrowi Kojowi za współpracę przy pisaniu 

niniejszego tekstu oraz prof. Tomaszowi Jasińskiemu (Uniwersytet Łódzki) za 
pomoc przy interpretacji łacińskich sentencji. 

fot. 10 

J J -J -I J 

SZTUKA SAKRALNA KRAKOWA W WIEKU XIX 

N

a sztuce sakralnej wieku XIX, jak zresztą dużej części dorobku 
artystycznego tej epoki, przez wiele dziesięcioleci ciążyło odium 

zachowawczości i wątpliwych wartości estetycznych. Nawet dzisiaj 
zdarza się jeszcze, że jest ona postrzegana przez pryzmat XX-wieczne-
go awangardyzmu, który nie pozwala zrozumieć jej istoty i przemian. 
Są to, na szczęście, sądy coraz rzadsze, a badania nad twórczością 
wieku XIX stanowią jedną z najszybciej rozwijających się gałęzi 
historii sztuki, również w Polsce. 

Wiele jednak problemów wciąż czeka na szczegółową analizę, 

w tym zagadnienia związane ze sztuką religijną Krakowa. Wypełnie­
niu luki badawczej w tym zakresie ma służyć wydawnictwo Sztuka 
sakralna Krakowa w wieku XIX,

 którego pierwsza część pod redak­

cją Wojciecha Bałusa ukazała się w 2004 roku (jako 12. tom serii 

Ars Vetus et Nova

 publikowanej przez Instytut Historii Sztuki UJ). 

W przygotowaniu są już kolejne części. Pokłosiem prac nad nimi 
była sesja naukowa, jaka odbyła się 4 kwietnia bieżącego roku 
w Collegium Iuridicum. 

Sesję otworzył prof. Andrzej Chwalba, a jego referat, omawiający 

sytuację religijną Krakowa w wieku XIX na tle wielowyznaniowej 
monarchii habsburskiej, stał się tłem dla kolejnych prelekcji poświę­
conych już ściśle problemom artystycznym. Prelegenci koncentrowali 
się zazwyczaj na zagadnieniach monograficznych. Jedynie wspólny 

referat dr. Krzysztofa Czyżewskiego i dr. Marka Walczaka, traktujący 
o ikonografii biskupów krakowskich w wieku XIX, miał odmienny 
charakter. Wiele wystąpień dotyczyło problemów malarstwa monu­
mentalnego. Barbara Ciciora-Czwórnóg przedstawiła wyniki swoich 
badań nad witrażem Św. Leonard zaprojektowanym przez Jana 

Matejkę do katedry na Wawelu i uznawanym jeszcze do niedawna 
za zaginiony. Irena Buchenfeld-Kamińska zaprezentowała biografię 
i twórczość zapomnianego malarza krakowskiego – Franciszka Matz-
ke, autora licznych polichromii kościelnych i organizatora projekcji 
„fizykalno-świetlanych obrazów”, które były odległymi antenatami 
współczesnych przezroczy. Tematem prelekcji Tomasza Szybistego 
był z kolei nieistniejący już witraż w kaplicy Zbawiciela przy kościele 
Dominikanów, w szczególności zaś przeznaczone do niego kartony 
Juliusa Hübnera, „odkryte” przed kilkoma miesiącami w Muzeum 
Narodowym w Krakowie. Również ostatni referat sesji, wygłoszony 
przez prof. Wojciecha Bałusa, dotyczył malarstwa monumentalnego. 
Prelegent podjął w nim próbę weryfikacji i uporządkowania stanu wie­
dzy o projektach witraży wawelskich Stanisława Wyspiańskiego. 

Pozostałe odczyty poświęcone były rzeźbie i malarstwu sztalugo­

wemu. Twórczość krakowskiego rzeźbiarza Zygmunta Langmana, 
omawiana przez Kamilę Podniesińską, dostarczyła prelegentce pre­
tekstu do szerokich rozważań nad ideałem sztuki kościelnej w wieku 
XIX. Z kolei Katarzyna Jurkiewicz osadziła w kontekście recepcji 
twórczości Jana Matejki mało znane obrazy władysława Rossowskiego 
z krakowskiego kościoła franciszkanów. 

Sesja nie była jednak tylko okazją do prezentacji rezultatów naj­

nowszych badań nad sztuką sakralną XIX wieku, lecz stała się forum 
wymiany poglądów i cennych doświadczeń. Dała również możliwość 
wypróbowania możliwości technicznych nowego rzutnika cyfrowego, 
który został zakupiony przez Instytut Historii Sztuki dzięki grantowi 
z funduszu „Ars Docendi”. 

Tomasz Szybisty 

40 

ALMA MATER