background image

Tytuł  oryginału:

Gerontikon

Przekład:

s.  M ałgorzata  Borkowska  OSB

Wstęp,  opracowanie  i redakcja: 

ks.  M arek Starowieyski

Redakcja  techniczna:

Beata Bielecka

Korekta:

M ałgorzata  Chojnacka

Projekt  okładki  oraz ilustracje.

Zofia Borowska

Zdjęcie  na  okładce:
Fragmenty fresku z  popiersiem  Chrystusa  z katakumby  Commobille,  Rzym

Copyright  by 

wydawnictwo  fili, 

Kraków  1992

Imprimatur:

Kuria Metropolitalna w Krakowie 
t   Kazimierz  Nycz,  Vic.  Gen.

r

O.  doc.  dr  hab.  Tomasz Dąbek,  OSB,  Cenzor 

L.  1705/93  Kraków,  dnia  25.06.1993  r.

ISBN  83-85541-13-6

wydawnictwo  [fil

Plac Na  Stawach  3 

30-107  Kraków 

tel.  (012)  22  15  83 

tel./fax  (012)  21  50  92

W

s t ę p

N a przełomie III i IV w. pojawia się w egipskim chrześcijaństwie potężny 

ruch  obejmujący dziesiątki  tysięcy ludzi:  ruch pustełniczo-zakonny.

Problem genezy tego ruchu pozostaje ciągle otwarty. Próbowano wiązać 

go z Qumran, z ruchem esseńczyków,  z ruchami  ascetycznymi świata grec­

kiego  czy  egipskiego,  ba,  nawet  z  dalekim  buddyzmem.  Próby  zawiodły, 

hipotezy  odrzucono,  a  choć  tu i  ówdzie  znaleziono  elementy  wspólne,  to 

jednak  udowodnienie  zapożyczeń jest  dość problematyczne.  Wszystkie  te 

hipotezy  z  góry  były  skazane  na  niepowodzenie,  gdyż  nie  uwzględniały 

faktu podstawowego, a mianowicie, że u ludzi istnieje wrodzone pragnienie 

doskonałości i że wszystkie religie  starały  się na nie odpowiedzieć;  stąd  też 

we wszystkich religiach, niezależnie od siebie, powstawały ruchy ascetyczne 

o  większym czy mniejszym nasileniu.

Podobnie rzecz miała się z egipskim ruchem  pustdniczo-zakonnym.  Jest 

to  ruch  typowo  chrześcijański  i  przyczyn  jego  powstania  szukać  należy 
w nauce  chrześcijańskiej  i  w  chrześcijańskich  Księgach  Świętych.  Surowa 
asceza  towarzyszyła  chrześcijaństwu  od jego  początków:  spotykamy  więc 

w  nim  ludzi  całkowicie  Bogu  poświęconych  -   zarówno  mężczyzn  jak 

i  kobiety.  Ślady  tego  znajdziemy  w  pismach  pisarzy  II  i  III  w.,  choć 

świadectwa,  szczególnie  najstarsze,  bywają  rzadkie,  niejasne  i  przyćmione 
blaskiem  męczenników.  Żyde  ascetów  i  męczenników  chrześdjańskich 

w  miarę  upływu  czasu  coraz  bardziej  odbija  się  od  m iem ośd  tłumów 

wchodzących do kośdoła,  a jeszcze bardziej  od bezideowości rozkładające­
go  się pogaństwa.

Chrześdjaństwo  dotarło  do  Egiptu prawdopodobnie już  w  I  w., jednak 

tylko  do  miast,  a  więc  do  ludności  żydowskiej  i  helleńskiej.  W  pierwszej 
połowie  III  w.  zostaje  ono  przyjęte  przez  Koptów  i  w  tym  samym  czasie

background image

przełożono  Pismo  Święte  na język  koptyjski.  Wtedy  to następuje  wybuch: 

tysiące  neofitów,  łudzi  prostych,  przeważnie  chłopów,  porwanych  nauką 
chrześcijańską  wychodzi  na  pustynię,  aby  tam  pędzić  życie  pełne  umar­
twienia.  Wzór  tego  żyda  znaleźli  w  Piśmie  Świętym:  jak  Abraham  po­

rzucają  wszystko  na  głos  Boży, jak  Eliasz  wychodzą na  pustynię, jak  Jan 
Chrzritiel  wiodą surowe i pełne umartwienia żyrie, jak  Chrystus walczą na 

pustyni  z  pokusami.  Podejmują  męczeństwo  z  własnej  woli  naśladując 

swych  brad-męczenników,  którzy  wylali  krew  za  Chrystusa.  W  Piśmie 

Świętym  znajdują  wzory doskonałośd.

Na  samym  początku  należy  tu  podać  szereg  uwag,  które  pozwolą  na 

lepsze  zrozumienie  wstępu;  zostaną  one  następnie  dokładniej  rozwinięte. 

Ruch ten  określiliśmy jako pustelniczo-zakonny.  Rozpoczął się bowiem  od 

ruchu  pustelniczego,  następnie  rozwinęły  się  formy  wspólnotowe,  a  więc 

zakonne. N a przełomie  III i  IV  w.  spotykamy  szereg ludzi,  wśród  których 
szczególną  rolę  odegrał  św.  Antoni  Pustelnik,  którzy  opuszczają  domy 

rodzinne  i  udają  się  na  pustynię,  aby  tam  spędzić  resztę  swego  żyda 

w  samotnośd,  sam  na  sam  z  Bogiem.  Ich  sława  przydąga  innych,  którzy 
udają  się  do  nich,  aby  zostać  ich  uczniami.  Stopniowo  więc  tworzą  się 

pewnego  rodzaju  nieformalne  wspólnoty  pustelników,  zresztą  płynne. 
Mamy  więc  pustelników  żyjących  samotnie,  choć  pustelnicy  żyjący  w  zu­

pełnej  samotnośd  nie  istnieli,  oraz  kolonie  pustelników,  jak   np.  Cele, 

często wspominane  w Księdze  Starców.

W  pierwszej  połowie  IV  w.  pojawiają  się  pierwsze  regularne  klasztory. 

Ich twórcą jest św. Pachomiusz, autor pierwszej reguły zakonnej.  Klasztory 

pachomiańskie  przeżywają  wielki  rozkwit  w  IV  w.  Obok  nich  powstają, 

szczególnie w miastach,  liczne  klasztory,  niezależne  od  reguły  pachomiań- 

skiej,  rządzące się  zazwyczaj  własnym  prawem.

Tu dochodzimy do kwestii  terminologii,  którą później  omówimy obszer­

niej.  Używać  będziemy zamiennie nazw:  mnich,  pustelnik,  asceta,  eremita, 

choć  każda  z  nich  ma  swój  oddeń.  Największe  trudności  budzi  słowo 

mnich, które kojarzy się nam z współczesnym  zakonnikiem.  Od  tego  słowa 

cały ruch  nazywać  będziemy monastycznym.

Unikalnym  w swej głębi, prostocie,  a czasem nawet naiwnośd dokumen­

tem  tego  wielkiego  ruchu  monastycznego  w  Egipde jest  Księga  Starców. 
Mówi ona bowiem nie o systemie czy zasadach ascetycznych ani o  urządze-

niach  monastycznych,  ale  o  tym,  co  jest  nąjdekawsze,  a  mianowide 
o ludziach, których nazwał jeden z pisarzy francuskich  „pijanymi Bogiem”, 
o  ich  poszukiwaniach,  wzlotach  i  upadkach  na  drodze  do  Boga.  Księgę 
Starców można porównać z Kwiatkami św.  Franciszka,  stąd  ktoś nazwał ją 
„Fioretti  pustyni” .

Nie  zapominajmy  jednak,  że  choć  mówi  ona  o  problemach  ogólno­

ludzkich,  a  więc  i  o  naszych,  to  jednak  mówi  przez  pryzmat  ludzi  ży­

jących  w  Egipde  w  IV  i  V  w.  I  aby  lepiej  ją   zrozumieć,  należy  ją  

widzieć  w  kontekśde  historycznym.  W iadomośd  konieczne  do  zrozumie­
nia  tekstu,  a  więc  o  czasach,  o  kraju,  o  ludziach,  ich  żydu  i  asce- 

zie,  a  w  końcu  o  samych  apoftegmatach  i  o  źródłach  do  poznania 

monastycyzmu  egipskiego,  umieściliśmy  we  wstępie,  by  przez  długie  ko­
mentarze  nie  przeszkadzać  czytelnikowi  w  smakowaniu  piękna  Księgi. 

Komentarz  ograniczyliśmy  więc  do  odnośników  do  Pisma  Świętego,  naj­
ważniejszych  wyjaśnień  historycznych  i  terminologicznych.  Stąd  gorąca 
prośba do czytelnika, by przed  wziędem do ręki  Księgi uważnie przeczytał 

wstęp: pomoże mu to w zrozumieniu samego tekstu i pozwoli na uniknięcie 

szeregu nieporozumień.

1.  Wydarzenia

Nie  miejsce tu  aby podawać historię  epoki,  chciałbym  natomiast  wspo­

mnieć  te  wydarzenia,  które znajdują swe  odbicie  w  apoftegmatach.

Przełom  trzeciego  i  czwartego  wieku  to  okres  szczególnie  okrutnych 

prześladowań  w  Egipcie.  Nieliczni  jeszcze  wtedy  mnisi  udzielają  męczen­
nikom  pełnego  poparda  moralnego,  na  przykład  św.  Antoni  udaje  się  do 
Aleksandrii,  by dodawać męczennikom  otuchy.

Pierwsza połowa IV w. stoi w Egipde pod  znakiem walk ariańskich.  Sam 

Ariusz był  kapłanem  aleksandryjskim,  ale  zostaje potępiony przez  synody 

aleksandryjskie.  Sobór w  N icd  (325  r.)  deponuje  Ariusza i  ogłasza  naukę 

o współistotnośd Ojca i Syna. Patriarcha Aleksandrii św. Atanazy (f 373  r.), 

całe swoje życie poświęca na  walkę z arianizmem,  co  przypłaca pięciokrot­

nym  wygnaniem.  Św.  Atanazego  wspierają  mnisi,  ukrywa  się  wśród  nich, 

poznaje ich życie.  Owocem  tych  kontaktów jest  Życie  św.  Antoniego,  które

background image

stało się jedną z najpopularniejszych książek starożytności chrześcijańskiej. 

Po św. Atanazym walki arjańskie toczą się dalej  w IV w. i mnisi jako wierni 

zwolennicy  Atanazego bywają  wypędzani  z Egiptu. W końcu IV w.  ustają 

spory ariańskie.

Mimo  walk  ariańskich  Egipt  staje  się  modny  w  Europie  Zachodniej. 

Droga  licznych  pielgrzymów  z  Rzymu,  Hiszpanii  i  Galii  wiedzie  przez 
E g ip t  Niemało do  tej  popularności  przyczynił się  sam  św.  Atanazy  przez 
pobyt  w  Rzymie  i  Trewirze,  a  następnie  przez  Życie  św.  Antoniego. 
Rodzący się monastycyzm zachodni IV w. szuka wzorów w monastycyzmie 
egipskim,  toteż  nie  dziwAiy  się,  gdy  wśród  Ojców  Pustyni  znajdujemy 

młodych  Rzymian.

W  końcu  IV  w.  patriarchą  Aleksandrii  zostaje  Teofil  (f  412  r.).  Nowy 

patriarcha  rozpoczyna  nieubłaganą  walkę  z  pogaństwem,  m in .  burząc 

świątynie  pogańskie,  np.  sławny  Serapeion  w  Aleksandrii.  W  walce  tej 

wykorzystuje  mnichów.  Teofil  usilnie  zabiega  o  względy  mnichów,  aby 
ich  wykorzystać  do  swych  akcji,  co  nie  u  wszystkich  Ojców  Pustyni 
wywołuje  zachwyt;  zobaczymy  to  w  apoftegmatach  Arseniusza  i  Pambo. 

Teofil  jednak  orientuje  się  dobrze  w  sytuacji  panującej  wśród  mnichów 

i  potępia  szerzący  się  wśród  nich  antropomorfizm,  co  z  kolei  wywo­

łuje  ogromne  poruszenie  na  Pustyni.  Teofil  bardzo  ostro  potępia  oryge- 

nizm,  szerzący  się  również wśród  mnichów -  dodajmy,  że  sam  był  uprze­
dnio jego gorącym zwolennikiem -  i wypędza z Egiptu wielu mnichów, inni 

sami  uciekają do  Konstantynopola,  szukając pomocy u  św.  Jana  Chryzo­
stoma  (f  407  r.);  doprowadza  to  do  ostrych  starć  między  Aleksandrią 

a  Konstantynopolem,  zakończonych  wygnaniem  św.  Jana  Chryzostoma 

z Konstantynopola.  Intrygi Teofila zasłaniają jego pozytywną działalność. 

Dodać  należy,  że  Teofil  niemało  przyczynił  się  do  rozkładu  żyda  mona­
stycznego w  Egipcie wyprowadzając mnichów z pustyni i używając ich do 

swych  spraw,  np.  do  burzenia  świątyń  pogańskich.  Skutki  tego  dadzą 

o sobie znać po jego śmierci:  na  soborze efeskim  (431  r.), a szczególnie na 
synodzie efeskim  (zwanym  też soborem efeskim  II)  (449 r.).

Mnisi  bywali  niejednokrotnie  ofiarą  napadów  dzikich  ludów  pustyni. 

W  początku  V  w.  następuje  dwukrotny  najazd  beduińskich  plemion 

pustyni  na  Sketis,  w  407  i  437  r.;  Arseniusz porównuje je  ze  zniszczeniem 

Rzymu w 410 r.  I  one również przyczyniły się do upadku życia monastycz-

nego szczególnie w Sketis. Wprawdzie później  odradza się żyrie monastycz­

ne,  ale już nie w  takim  stopniu,  w jakim  kwitło  tam  w IV w.

Spory chrystologiczne  (stosunek dwu natur w  Chrystusie) między  Cyry­

lem  Aleksandryjskim  ( |  444  r.)  i  Nestoriuszem  (f  451  r.)  zakończone 

soborem  efeskim  (431  r.)  nie  znajdują  głębszego  oddźwięku  wśród  Ojców 

Pustyni  egipskiej,  choć  wiemy  o  nie  najbardziej  chlubnej  działalności 

mnichów  w  Efezie  podczas  soboru.  Są  one  jednak  tylko  słabym  przed­

smakiem tego, co dziać się zacznie w czasie sporów w latach czterdziestych, 
kiedy  Dioskur  (444-451)  patriarcha  Aleksandrii,  nie mniej  wyzbyty  skru­

pułów  jak  Teofil,  zacznie  wykorzystywać  mnichów  dla  poparcia  powsta­

jącego monofizytyzmu. Doprowadza to do skandalu tzw.  soboru efeskiego 

w  449  r.,  kiedy  Dioskur  na  czele  mnichów  rozpędza  zebranych  w  Efezie 

Ojców  soboru;  niektórzy  z  nich  utracili  życie,  m in .  sędziwy  patriarcha 
Konstantynopola,  Flawian.  Ogłoszenie przez sobór w Chalcedonie (451  r.) 
nauki  o  dwóch  naturach  zjednoczonych  w jednej  osobie  wywołuje  ostry 

protest  Egiptu,  który  staje  się  bastionem  monofizytyzmu.  N a  podstawie 

apoftegmatów  stwierdzamy,  że  stosunki  między  zwolennikami  i  przeciw­
nikami  Chalcedonu  układały  się w  Egipcie względnie  spokojnie w  porów­

naniu  do  krwawych  walk  w  Palestynie  pomiędzy  mnichami  nawzajem 
i  mnichami  a  wojskiem.  Mnisi  egipscy  dzielą  się  najpierw  na  dwa  obozy, 

a następnie  stopniowo monofizyd biorą  górę.

Kiedy  pod  koniec  V  w.  młody  afrykańczyk  Fulgencjusz,  późniejszy 

biskup Ruspe, chriał udać się do Egiptu, by tam pędzić żyrie monastyczne, 

spotkał  się  z  biskupem  Syrakuz,  Eulaliuszem.  „Wówczas  błogosławiony 
Fulgencjusz  wyznał,  iż  chce  się  udać  do  najdalszego  klasztoru  Tebaidy, 

aby  żyć  tam,  żyć  jak  Księga  (Kasjana)  podawała,  będąc  umarłym  dla 

świata i  gdzie większość  wstrzemięźliwych  mężów jego  przyjęciu przeszka­
dzać  nie  będzie  i  stanie  się  dla  niego  wzorem.  «Dobrze  czynisz  -   po­

wiedział  biskup  -   iż  chcesz  dążyć  do  większej  doskonałości,  lecz  wiedz, 

że  bez  wiary  niemożliwe  podobać  się  Bogu  (Hbr  11,6).  Ziemię  jednak, 
do  której  chcesz  się  udać,  oddzieliła  wiarołomna  niezgoda  od  łączno­

ści  z  błogosławionym  Piotrem.  Wszyscy  owi  mnisi,  których  przedziwne 

umartwienie  tak  jest  sławione,  nie  będą  z  tobą  złączeni  w  sakramencie 

ołtarza»” .1

background image

2.  Ludzie

Kim  byli  d   ludzie,  którzy  porzudwszy  wszystko  udali  się  na  pustynię7 

Skąd  pochodzili? Jakie  było  ich  pochodzenie społeczne,  wykształcenie?

W naszym  zbiorze  spotykamy na  ogół ludzi  pochodzących  z Egiptu,  ale 

siła  atrakcyjna  monastycyzmu  egipskiego  była  tak  wielka,  że  w  później­
szym  okresie  przybywali  tu  ludzie  z  całego  basenu  M orza  Śródziemnego, 

szczególnie z jego wschodniej  częśri, a więc Palestyny,  Syrii,  Synaju,  Małej 

Azji,  Persji,  Grecji;  spotykamy  jednak  także  przybyszów  z  Zachodu. 

Równocześnie do Egiptu dochodziła  sława wielkich ludzi  spoza  Egiptu jak  

Bazylego i  Grzegorza  z Kapadoq'i,  Efrema z Syrii.

Byli  to  przeważnie  ludzie  prośd:  chłopi,  pasterze,  widbłądnicy,  d a- 

stkarze,  cyrulicy  itd.,  a/ch o ć  spotykamy  wśród  nich  ludzi  z  miasta, 

ogromną  większość  stanowią  chłopi,  jest  to  więc  ruch  typowo  chłopski, 
kultura  monastyczna  jest  również  kulturą  par  excellence  chłopską.  Spo­
tykamy  również  ludzi  marginesu  społecznego:  bandytów,  nawet  zwy­

rodniałych  zbrodniarzy,  jakim  był  bez  wątpienia  Apollo,  prostytutki. 
Nie  znaczy  to jednak,  by  wśród  mnichów  nie  było  ludzi  z innych  warstw: 
Arseniusz  i  dwaj  tajemniczy  Rzymianie  oraz  Synkletyka  należeli  do 

arystokracji,  Ewagriusz  Pontyjski  był  wybitnym  intelektualistą.  Ale  ogół 
stanowią  ludzie  prośd,  stąd  ich  poziom  umysłowy  jest  dość  niski,  ję­
zyk  prosty  i  bardzo  konkretny,  problemy  teologiczne  często  dość  pry­

mitywne:  antropomorfizm  czy utożsamianie  Melchizedecha z  Chrystusem.

I  tu  dochodzimy  do  jednego  z  największych  uroków  apoftegmatów:  lu­

dzie  bardzo  prośd  osiągnęli  szczyty  bogactwa  duchowego,  które  starają

prosty

ym

ti

przekazać:  ludzio:

równie

i  bardzo  prostym  jak  oni,  językiem 

Jeżeli  św.  Jan  od  Krzyża  czy  św.  Teresa  z  Avila  borykali  się 

z  wyrażaniem  swych  ekstaz,  o  ileż  trudniejsze  zadanie  stało  przed  pa­

stuchem  czy  widbłądnikiem,  mającym  jako  narzędzie  nie  giętki  język 

hiszpański intelektualistów XVI wieku, ale prosty, konkretny język koptyj- 

ski  chłopa  egipskiego  IV  wieku,  w  którym  starali  się  wyrazić  mądrość

chrześdjańską

4  

»  

»

problemie człowieka:  kontaktie

nowiącą  o najwazmejszyn 

z  Bogiem,  i  owoce  swych  przemyśleń  nieraz  wielu  lat?  Uczniowie  musieli 
czekać  nieraz  całe  dni,  aby  usłyszeć  od  abba  „słowo”  -   czy  wynikało  to 

tylko z ćwiczenia  ucznia w pokorze?

Jeśli chodzi  o  stan  rodzinny,  spotykamy bardzo  rożne  sytuacje:  nieżona- 

d ,  żonad,  którzy  rozeszli  się  za  wspólną  zgodą,  czasami  obydwie  strony 

podjęły  żyde  pustelników;  spotykamy  małżonków,  którzy  żyli  w  dzie­

wictwie,  oraz mężów,  którzy  porzucali  swoje  żony,  nawet  z  dziećmi,  choć 
spotykamy  również  wypadki  wyjśaa  na  pustynię  z  małymi  dziećmi  i  wy­

chowywania ich  na  pustyni.

Apoftegmaty mówią na ogół o mężczyznach,  ponieważ  ruch  pustelniczy 

był  w  ogromnej  większośd  ruchem  męskim.  W  niniejszym  zbiorku  spoty­

kamy  się  z  trzema  kobietami;  ale  musiały  one  niejednokrotnie  ukrywać 
swoją  kobiecość.  Apoftegmaty  mówią  na  ogół  o  ludziach,  którzy  żyde 

poświęcili  Bogu  w  klasztorze  czy  na  pustyni,  spotykamy  się jednak  także 

z postadam i ludzi  świeckich.

3.  Miejsca

Opuśdwszy miasto  czy wieś rodzinną pustdnicy udawali  się na pustynię 

okalającą dolinę  Nilu,  na  pustynię  Synaju,  pustynię Judzką  czy  okalającą 

Gazę  -  jak  zobaczymy  z  lektury  tekstu,  niektórzy  mnisi  często  zmieniali 
miejsce swego  zamieszkania.  Słowo  pustynia na  razie  omawiamy  z punktu 

widzenia czysto  geograficznego  -  powrócimy jeszcze do  niego,  gdy  będzie 

mowa o  duchowym  znaczeniu pustyni.

W iadomośd  geograficzne  apoftegmatów  nie  są  zbytnio  ścisłe.  Egip- 

tologowie,  zafascynowani  starożytnym  Egiptem  faraonów,  zaniedbali 
na  ogół  wykopalisk  dotyczących  Egiptu  chrześdjańskiego  -   stąd  wielo­

krotnie  stajemy bezradni wobec danych  w nich  zawartych.  Ogólnie można 
by  powiedzieć,  że  apoftegmaty  Księgi  Starców  odnoszą  się  do  Dolne­

go Egiptu. Miejscowośd, o których jest mowa można znaleźć na załączonej 

mapce.

Najstarsze  skupiska  pustelników  powstały  w  Nitrii,  dziś  koło  El-Bar- 

nudji,  stosunkowo  blisko  Aleksandrii  i  osad  ludzkich.  Założycielem  żyda 

monastycznego  był  Ammun  ok.  330  r.  N itria  była  m ielcem   dawnych 

kopalni  sody.  Na  południe  od  Nitrii  znajdowały  się  skupiska  cel  mni­
chów  -   prawdziwe  miasto,  jak  to  wykazały  wykopaliska  -   od  których 

wzięła  się  nazwa  Cele  (Kellia).

background image

Około 40 mil  (65 km) w głąb pustyni, na południe od  Nitrii  w okolicach 

Wadi  en  Natrum  leżała  Sketis.  Znajdowały  się  tam  wielkie kopalnie  sody 

i  wiódł  tamtędy  szlak  karawan.  Żyde  ascetyczne  rozpoczęło  się  tam 
również ok.  330  r., jego  twórcą był  Makary Wielki,  wokół którego  zaczęli 

gromadzić się pustelnicy. Początkowo nie było  tam kapłanów,  tak że mnisi 

wędrowali  na  msze  do  Nitrii.  Według  koptyjskiej  legendy  archanioł  miał 

położyć  rękę na sercu  Makarego i  zważyć je;  stąd  wzięła się nazwa  Sketis. 

Jak  zobaczymy,  wedle  apoftegmatów  w  Sketis  znajduje  się  centrum  żyda 
monastycznego.  Prawdoppdobnie  na  południe  od  Sketis,  w  głąb  pustyni 
znajdowało  się  Ferme.

N a południe  od  Sketis dużym  skupiskiem mnichów i 

m niszek 

była oaza 

Fayum  (Arsinoe):  były  tam  zarówno  skupiska  mnichów  w  m ieśde  jak 

i  pustelnicy żyjący na pustyni wokół oazy.

W Górnym Egipde znajdował się drugi widki  ośrodek żyda monastycz­

nego, Tebaida.  Tam właśnie znajdowały się klasztory pachomiańskie m in. 
Tabennesi.

Duże  ośrodki  żyda  monastycznego  znajdowały  się  w  miastach  lub 

wokół  nich  nad  Nilem  (np.  Terenuthis,  Oxyrrhynchos),  w  okolicach 

twierdzy  Babilon,  oraz  w  delde  Nilu.  N a  szczególną  uwagę  zasłu­

gują  również  ośrodki  żyda  monastycznego  skupione  wokół  Aleksandrii 
(Konopos,  Enaton,  Endekaton  i  inne).  Odegrały  one  rolę  szczególnie 

w  V  w.  w  czasie  sporów  chrystologicznych.  Skupiska 

m n ich ów  

znaj­

dowały  się  koło  miejsc,  w  których  żył  św.  A ntoni  (Pispir  oraz  góra 

Kolzim).

Egipt  był  mocno  związany  z  półwyspem  Synajskim,  gdzie  spotykamy 

licznych  pustelników  żyjących  na  pustyni  koło  d y sm a  (dziś  Suez),  wokół 

Faran,  oraz  sławny  klasztor  w  Raithu.  Ważnym  ośrodkiem  życia  mona­
stycznego  była  Gaza  i  klasztory  koło  niej  położone.  Liczne  klasztory 
znajdowały  sie na pustyni Judzkiej  i  w  samej  Jerozolimie.

4.  Życie  codzienne mnicha 2

Zapoznanie  się  z  życiem  mnichów  powinno  pomóc  nam  w  lekturze 

apoftegmatów.  Omówimy  tu  tylko  żyde  pustelników;  żyde  klasztorów

pachomiańskich  w  Egipde  znajdzie  czytelnik  w  rozdziale  poświęconym 
klasztorom  pachomiańskim  w  Starożytnych  regułach  zakonnych3.

W idokrotnie używaliśmy już słów mnich i pustelnik zamiennie. Spróbuj­

my ustalić terminologię. Pustelników nazywano anachoretami (gr. anacho- 

reo  -  oddalam  się),  eremitami  (gr.  eremos  -  pustynia)  lub  mnichami  (gr. 

monachos -  pojedynczy) -  jak widzimy w tym ostatnim wypadku znaczenie 

zmieniło się  w późniejszych  wiekach.

Absolutnych  pustelników  nie  spotykamy.  Paradoks  polegał  na  tym,  że 

im  bardziej  pustelnik  odcinał  się  od  świata,  tym  bardziej  potrzebował 

ludzkiej  pomocy;  o d d ęae  się  rekluza  wymagało  ucznia,  który  by  ob­

sługiwał jego najbardziej elementarne ludzkie potrzeby. Pustelnicy, których 

poznajemy w apoftegmatach, jak  zobaczymy, musieli się spotykać z konie­

czność  religijnej  (msza  św.,  wspólne  modlitwy)  czy  materialnej  (zakup 

żywnośd,  sprzedaż  owoców  pracy),  co  więcej,  tworzą  pewnego  rodzaju 
związki nieformalne. Więzy organizacyjne są jednak bardzo luźne,  a próba 
narzucenia  jakiegokolwiek  autorytetu,  nawet  w  sprawach  wiary,  jak  
najsłuszniejsza skądinąd  interwencja Teofila w sprawie  antropomorfizmu, 

spotyka się z oporem 

m n ichów. 

Ten brak autorytetu powoduje nieustanne 

wędrówki  mnichów  i  wiążące  się  z  tym  nawoływanie  Ojców,  by 

mnich 

pilnował  swojej  celi.  Wydaje  się,  że  mamy  tu  do  czynienia  z  następnym 

powodem  późniejszego  załamania  się  tego  potężnego  ruchu  -   był 

nim 

swoisty  anarchizm.

a) 

Podjęde żyda zakonnego.  Człowiek  odczuwający powołanie do żyda 

zakonnego udawał się do starca -  abba (sem.), apa (kopt.)  —  ojca -  o czym 

będzie jeszcze mowa,  to jest człowieka doświadczonego  w życiu wewnętrz­
nym, aby u niego przygotować się do trudnego żyda pustelniczego. Starzec 

nie  przyjmuje  ucznia  od  razu:  doświadcza  go,  próbuje  jego  pokorę, 

wytrwałość. Przyjęcie ucznia łączy się ze zmianą stroju -  otrzymuje on strój 

(gr.  schema  -  słowo  to  na  oznaczenie  stroju  zakonnego  zachowało  się  do 

dziś  wśród  mnichów  greckich)  żyda  pustelniczego,  symbol  przeobleczenia 

się w nowego człowieka. Był to prawdopodobnie lebiton, tunika z krótkimi 
rękawami  lub  bez  rękawów.  Mnich jednak  nie  używał  go  stale,  ale  tylko 

idąc do Komunii św. i w godzinie śmierd -  jako szatę godową na spotkanie 

Oblubieńca.  Strój  codzienny  mnicha,  taki  sam,  jak   zwyczajnego  chłopa

background image

egipskiego,  był  ubogi; jak mówił jeden  z Ojców,  ma być  taki,  że  gdyby  się 

go zgubiło, nikt by go nie,podniósł Po odbydu próby u Ojca młody mnich 
wybierał sobie miejsce zamieszkania i  zaczynał samodzielną walkę  o  swoje 
zbawienie.  Czy  jednak  wszyscy  mnisi  przeszli  tę  próbę  „nowicjatu”? 

Trudno jest na  to  odpowiedzieć.

b) 

Mieszkanie,  cela.  Słowo  cela  wiąże  się  nam  z  czystą  celą  klasztorną. 

Cela  mnicha  nie  odpowiada  naszemu  wyobrażeniu;  użyto  tu jednak  tego 
słowa po  prostu jako najbardziej  zbliżonego  do  rzeczywistośti.

Pustelnicy żyli w jaskiniach lub celach.  Często wykorzystywali naturalne 

jaskinie,  które  przystosowywali  do  swych  potrzeb,  np.  M akary  miał 

2 jaskinie  -  jedna  służyła  mu  za  mieszkanie,  druga  za  miejsce  modlitwy. 

Skały na pustyni egipskiej posiadające mnóstwo jaskiń doskonale nadawa­

ły  się na takie mieszkania.

Cele  budowano  z  kamienia  zlepionego  błotem;  pokryte  były  drzewem 

lub  gałęziami.  Miały normalnie jeden lub  dwa otwory i były bardzo niskie. 

Często  dzielono  ją   na  dwa  pomieszczenia,  z  których  jedno  było  prze­

znaczone  dla  modlitwy.  Cela  miała  często  koło  siebie  ogródek  i  bywała 
otoczona murkiem  tak wysokim,  by nikt tam nie mógł zaglądać;  ważne to 

było  szczególnie wtedy,  gdy dwie lub  kilka cel  stało  niedaleko  siebie.  Cela 

nie zawsze była 

zam ieszkiw ana 

przez jednego pustelnika.  Często żył w niej 

abba  ze  swym  uczniem,  który  wiernie  służył  mu  czasami  nawet  aż  do 
śmierci, szczególnie w chorobie. Niekiedy jednak  uczeń osiedlał się niedale­

ko  mistrza.  Bywało  również  tak,  że  w  celi  żyło  dwóch  lub  kilku  pustel­

ników  razem.

Ostatnie  badania  archeologiczne,  na  przykład  w  Esna,  rzuciły  nowe 

światło  na  sposób  mieszkania  mnichów  w  celach.  Były  one  zbudowane 
solidnie,  dobrze  pomyślane,  tak  by  chronić  mieszkańców  zarówno  przed 

skwarem jak  i  przed  zimnem  pustyni.  Wnętrza  były  przestrzenne  i  czyste. 
Nie  jest  rzeczą  możliwą,  by  je  budowali  sami  mnisi;  musieli  im  w  tym 
pomagać kwalifikowani  robotnicy i  rzemieślnicy  z sąsiednich  wsi. Jak więc 
widzimy  dane  apoftegmatów  i  literatury  monastycznej  nie  we  wszystkim 

zgadzają  się  z danymi  archeologii.

Wzajemna  odległość  cel  była  bardzo  różna.  Czasami  stały  jedna  koło 

drugiej.  Takim  skupiskiem  cel  były  wspomniane  Cele  na  południe  od

Nitrii.  Czasami jednak były od siebie bardzo  oddalone.  Św. Antoni  zaleca, 

by ich  odległość  wynosiła  12 mil jedna  od  drugiej!

W  celi  znajdowała  się  mata  służąca  do  spania.  Czasami  do  spa­

nia  służyły  skóry.  Znajdowały  się  tam  bardzo  proste  sprzęty,  naczy­

nie  z  wodą  do  picia  i  moczenia  liści  palmy  używanych  do  wypla­

tania  naczyń  lub  sznurów.  W  niektórych  celach  istniało  palenisko  do 
gotowania,  chleb  natomiast  piekło  się  we  wspólnych  piecach.  Z  apof­
tegmatów  wynika,  że  sprzęt  był  bardzo  prosty.  Czy  jednak  zawsze  ta­
kim  był?  Wypadki  napaści  rabunkowych  na  cele,  opowiadanie,  że  na 

dwóch  zwierzętach  mieściły  się  sprzęty  wyniesione  z  celi,  świadczyły, 

że  ubóstwo,  do  którego  tak  bardzo  Ojcowie  wzywali,  nie  zawsze  było 

przestrzegane.

Cela  ma  jednak  nie  tylko  znaczenie  materialne:  jest  ona  miejscem, 

w którym dokonuje się walka mnicha  z pokusami; ćwiczenie w cnocie, cela 

jest środkiem ascezy,  stąd ciągłe nawoływanie, by jej nie opuszczać:  można 

nawet  nie  odprawiać  czuwań,  nie  pościć,  opuścić  modlitwy,  byleby  pozo­

stawać w celi.  Opuszczenie celi było  częstą pokusą mnicha -  zobaczymy  to 

w apoftegmatach.  I  rozumiemy dobrze  tę pokusę.

Dodajmy jeszcze jeden  rodzaj  mieszkań  mnichów  -  były  nim  świątynie 

pogańskie już  od dawna opuszczone czy nawet groby, jak  to miało miejsce 
w  wypadku  św.  Antoniego,  albo  ogólnie  mówiąc  stare  budynki,  jak  

stwierdza Pispir.

Jeśli  chodzi  o  odległość  od  osad  ludzkich,  to  była  ona  bardzo  różna: 

w  Nitrii  ludzkie  mieszkania  dochodziły  do  samych  cel  mnichów,  Sketis 

natomiast  była  położona  na  uboczu;  jeszcze  dalej  leżała  góra  św.  A n­

toniego  Kolzim.

c) 

Porządek  dnia.  Po  modlitwie  porannej  mnich  rozpoczynał  pracę, 

która  trwała do  godziny  9  (odpowiadająca mniej  więcej naszej  15) -  kiedy 
to  spożywał jedyny  posiłek.  Po  nim  następował  odpoczynek,  a  następnie 
praca, modlitwa i czytanie duchowne (o ile mnich dysponował książką -  co 
należało  do  wyjątku  i  naturalnie  umiał  czytać!).  Wieczorem  znowu  na­

stępowały modlitwy.  Czasami  wieczorem  spotykali  się  ojcowie  na  wspólne 
rozmowy  (łac.  collationes  -  o  których  pisze  Kasjan)  na  tematy  duchowe. 

Bardzo często noce spędzano na czuwaniu i modlitwie, przeciągającej się aż

background image

do  rana.  W  soboty,  w  godzinach  wieczornych  zbierali  się  mnisi  okoliczni 
na  wspólną  mszę,  po  której  następowała  agapa.

d)  Praca.  Obowiązek  pracy jest  bardzo  mocno  podkreślany  w  apofteg- 

matach.  Każdy  pustelnik  ma  obowiązek  utrzymywania  się  z  pracy  rąk 
własnych.  Pojawiające się próby wymigiwania się od  roboty pod pozorami 

modlitwy  są  niemiłosiernie  tępione.  Takie  wymigiwanie  się  nie  było 

zjawiskiem  wyłącznie  egipskim  -   z  tym  samym  problemem  zmagał  się 
św.  Augustyn  w Afryce,(kiedy to próbował wytłumaczyć mnichom  z Had- 

rumetum,  że  obowiązek  modlitwy  bynajmniej  nie  wyklucza  obowiązku 
pracy.  Praca  mnicha  ma  służyć  jego  doskonaleniu  się,  ma  on  również 

zdobyć  środki  na  własne  utrzymanie  oraz  zapewnić  sobie  możliwość 

dawania jałmużny. 

/

Ponieważ  Ojcowie  Pustyni  byli  przeważnie  ludźmi  prostymi,  stąd  naj­

częściej  spotykaną  pracą  jest  praca  fizyczna.  Była  ona  dobrana  w  ten 

sposób,  by  móc  się  podczas  niej  modlić.  Przeważnie  pleciono  maty,  liny, 

koszyki. M ateriał do niej  przygotowywali sobie bądź sami pustelnicy, bądź 

dostarczano  go  im;  podobnie  rzecz  miała  się  ze  zbytem  owoców  pracy: 

sprzedawano hurtowo lub sami mnisi nieśli swój towar do miasta. Praca ta 

była  mechaniczna  i  można  było  przy  niej  powtarzać  formuły  modlitwy. 
W czasie żniw mnisi  masowo wyruszali do tej  pracy.  Znamy też przypadki 
pracy umysłowej, np. przepisywanie książek, są to jednak wypadki odosob­
nione.  Brak jest na ogół wzmianki  o jakimś szerszym  życiu umysłowym.

Przy 

m inim alnych 

potrzebach  mnichów  zarobki  były  bardzo  duże,  co 

pozwalało im na duże jałmużny i stwarzało mit o ich bogactwie.  Czy był to 

jednak li  tylko  mit?  Trudno jest  w każdym  razie  stwierdzić  z całą pewno­

ścią stan  posiadania mnichów.  Wiemy  tylko,  że  Ojcowie Pustyni nieustan­

nie nawoływali  do  ubóstwa.

*

e)  Odżywianie  się.  Posiłek  jak  już  mówiliśmy,  mnisi  spożywali  raz 

dziennie  około  15,  bardzo  jednak  często  stosowano  posty,  szczególnie 

w  chwilach  pokusy  odbywano  bardzo  długie  i  uciążliwe  posty.  Sprawę 
postu traktowano bardzo poważnie. Woła Pojmen:  „Jakże możemy zdobyć 
bojaźń  Bożą  mając  brzuch  pełen  sera  i  misę  pełną  wędzonki”  (181  r.). 

Jedzono  wtedy  co  drugi  dzień,  co  trzeci,  a  czasami  nawet  raz  na  tydzień.

Ojcowie Pustyni radzili jednak,  by  raczej jeść regularnie,  a nie do  syta,  niż 
raz na dwa,  trzy dni, ale do syta. Jedzenie było proste:  chleb wypiekany raz 

na  kilka  miesięcy  -   lub  placki  jęczmienne,  owoce,  jarzyny,  jakiegoś  ro­

dzaju  kasza.  Z  zasady wyłączano  mięso.  Do menu dodawano  czasem  tro­

chę  oliwy. Pito wodę. W ina  używano,  ale bardzo  rzadko;  ojcowie przypo­
minali,  że  nie  byłoby  ono  złe,  gdyby  nie  było  szatana.  W  jedzeniu 

podkreślano  ubóstwo  mnicha.  Dla  umartwienia  psuto  smak  potraw.  Dla 

umartwiona  również  pito  wodę  słoną  z  tamtejszych jezior  lub  zbutwiałą, 
zastałą w naczyniach.

W  tych  wszystkich  obostrzeniach  stosowano jednak wyjątek:  odwiedzi­

ny.  Gdy  Ojcowie  wzajemnie  się  odwiedzali,  ukrywali  przed  sobą  swoje 
posty  i  umartwienia,  starali  się  gościa  podjąć  jak   najlepiej.  Podobnie 

postępowali  i  sami  goście: jedli  i  pili,  co  im  podano,  nie  zważając  na  swe 

umartwienia,  ze  względu  na  miłość  bliźniego;  tak  rzecz  się  miała  np. 

z  winem.  Po  takich  odwiedzinach  jednak  zazwyczaj  zaostrzali  posty,  by 
wynagrodzić te chwile  , .luksusu”. Naturalnie te  „wystawne przyjęcia” były 
dość względnie wystawne jak na nasz gust.

f) 

Odwiedziny.  Były  dwa  rodzaje  odwiedzin:  ciekawych  i  braci  przy­

chodzących  z prośbą  o  pomoc.

Dla  ciekawych  mnisi  byli  bez  litości:  wypędzali  ich  nie  patrząc  na 

stanowisko,  pochodzenie czy  święcenia.  Potrafili  „spławić”  zarówno  arcy­

biskupa  Aleksandrii  Teofila,  który  przychodził,  by  zjednać  dla  swych 

poczynań  wpływowych  mnichów  pustyni,  jak  i  kobietę  z  senatorskiego 

rodu, która przybyła aż z Rzymu -  Arseniusz jej  wprost powiedział, że jeśli 

ją przyjmie,  a  ona  z  pewnością  rozpapla w  Rzymie,  że  widziała  wielkiego 

Arseniusza,  to  wtedy  morze  zamieni  się  w  drogę  kobiet  zdążających  do 

niego.  N a  ogół  nie  przyjmowano  kobiet,  nawet  matki  i  siostry,  co  nie 
przeszkadzało  mnichom  udać  się  nawet  do  prostytutki,  jeśli  chodziło 

o zbawienie duszy.  Często mnisi  odpędzali  gości  różnymi dość  „chytrymi” 

sposobami:  siadali na progu i objadali się serem, by przychodzący wierzyli, 
że są nic nie warci, albo udając, że się nie jest tym mnichem poszukiwanym, 

o  sobie  samym  mówili  rzeczy  złe,  wprost  oświadczali,  że  mnicha  nie  ma 
w  domu,  lub,  w  końcu,  chowali  się.  K to  przeczytał  wspomnienia  Egerii, 

niestrudzonej  wędrowniczki  z IV w.,  w pełni  zrozumie mnichów...

background image

Zupełnie  inaczej  miała  się  rzecz,  gdy  przybywali  bracia  lub  d ,  któ­

rzy  szukali  „słowa” ,  pjcowie  poznawali  ich  od  razu,  jako  że  posia­

dali  umiejętność  rozróżnienia  swych  gośd.  Byli  oni  przyjmowani  ser­

decznie,  z  całą  gościnnośdą.  Istniał  cały  rytuał  przyjęda:  wspólna  mo­
dlitwa,  rozmowa,  wspólna  praca,  posiłek.  Trzeba  jednak  dodać,  że 

Ojcowie  czasami  „próbowali”  swoich  gośd,  np.  Antoni  kazał  czekać 

M akaremu  cały  dzień  pod  drzwiami  swej  celi,  po  czym  wypróbowawszy 

jego  wytrwałość,  przyjął  go  z  radością.  Celon  przyjśaa  była  porada, 

pomoc,  „słowo” ,  prośba  o  wyciągnięde  z  grzechu.  Nauka,  którą  otrzy­

mywali  przychodząc,  nie  zawsze  jednak  była  wyrażona  słowem:  czasa­
mi  to  była  lekcja  milczenia,  pokory,  miłośd  itd.  Innego  rodzaju  formą 

odwiedzin  były  „rozmowy  duchowe”  -  „collationes” ,  kiedy  ojcowie  zbie­

rali  się  razem,  rozprawiali  o  postępie  duchowym,  udzielali  sobie  porad, 

dzielili  się własnymi doświadczeniami.

g) 

Modlitwa.  Mnisi  prywatnie  modlili  się  (gr.  synaxis)  zasadniczo  dwa 

razy:  rano  i  wieczorem,  odmawiając  po  12  psalmów.  Często  jednak 
odbywali  czuwania  połączone  z  modlitwami  nocnymi.  Ideałem  mnicha 

było  modlić  się  nieustannie.  Jak  jednak  połączyć  ten  obowiązek  z  pra­
cą?  Praca,  jak  widzieliśmy,  była  dość  mechaniczna,  pozwalała  więc  na 

proste  modlitwy,  np.  powtarzanie  wielokrotnie  prostych  formuł,  jak 
wezwanie  „Panie  Jezu  Chryste  zmiłuj  się  nade  m ną  grzesznikiem” ,  co 
dało  początek  modlitwie  Jezusa.  Inną  formą  była  medytacja  polegająca 

na  wielokrotnym  powtarzaniu  półgłosem  całych  partii  Pisma  Świętego. 

Stopniowo  modlitwa  stawała  się  modlitwą  całego  dnia.  Wielokrotnie 

w  apoftegmatach  spotykamy  się  ze  zjawiskami  modlitwy  kontemplacyjnej 

czy po  prostu  ekstazy.

Podstawę  modlitwy  stanowiło  Pismo  Święte.  Wielu  Ojców  znało  je  na 

pamięć,  szczególnie  Psałterz,  należący  do  codziennych  modlitw.  Również 

w  czasie  wspólnych  modlitw  czytano  Pismo  Święte  i  rozważano  je.  To 

zgadza  się  z danymi  innych  źródeł,  które mówią  o  kulcie  Pisma  Świętego 

w  monastycyzmie  egipskim.  W  niniejszym  przekładzie  staraliśmy  się 
wyszukać  wszystkie  aluzje  do  tekstu  świętego  (zob.  przypisy);  widać  je 

jasno  gdy  porównuje  się  tekst  grecki  apoftegmatów  z  tekstem  greckim 

Pisma  Świętego.  Jeżeli  chcemy dokładnie  zrozumieć  tekst,  musimy  równie

dokładnie zbadać jego  źródła skrypturystyczne.  Niejednokrotnie będziemy 

zdziwieni sposobem  zastosowania Pisma.  Niemniej jednak stwierdzić musi­

my,  że apoftegmaty nie są  przepojone Pismem  Świętym  tak, jak byśmy  się 

tego spodziewali: często przez wiele stron nie spotykamy ani jednego nawet 

nawiązania  do  ksiąg  świętych,  a  co  więcej,  znajdujemy  zdania,  w  których 

ojcowie przekładają słowa Starców nad Pismo. Trudno nam odpowiedzieć, 

dlaczego autor zbioru wybrał właśnie takie apoftegmaty -  stanowi to jedną 

z zagadek  tej  książki.

Z soboty na niedzielę mnisi spotykali  się na mszy św.  (gr.  prosfora).  Nie 

wszystkie  skupiska mnichów miały jednak  swoich  kapłanów,  np.  ze  Sketis 

mnisi musieli odbywać daleką drogę aż do Nitrii,  by uczestniczyć we mszy 

św.  Po  mszy  odbywała  się  uczta  braterska  -   agapa.  Jak  się  wydaje  życie 

eucharystyczne  nie  było  wśród  mnichów  zbyt  rozwinięte.

Tak  wyglądają  główne  zarysy  żyda  mnicha  wedle  apoftegmatów.  Nie 

jest to obraz pełny. Należałoby go uzupełnić innymi źródłami tak pisanymi 

jak  i  kultury  materialnej.  Widzimy  pustelników,  ludzi  z  krwi  i  kośd,  ich 

walki,  upadki,  podnoszenie  się,  wady  i  zalety,  życie,  w  którym  nie  brak 

obmowy,  kradzieży,  bójek,  cudzołóstwa,  któremu  nie  obca  jest  plaga 
starożytnośd  (i  nie  tylko!)  -   pederastía,  ale  również  nieobce  są  wzloty 

mistyczne. Apoftegmaty nie są dziełem przykrojonym ad usum  Delphini. Są 

pięknym  dziełem  o  „gwałtownikach” ,  od  których  gwałt  derpi  Królestwo 
Niebieskie.

5.  Nauka  ascetyczna4

Nie mamy bynajmniej zamiaru omawiać całości nauki ascetycznej  Ojców 

Pustyni.  Nie  starali  się  oni  zresztą  stworzyć  systemu,  a  chdeli  tylko 

zaradzić  potrzebom  poszczególnych  ludzi.  Każdy  z  nich  kładł  nacisk  na 

inne wartośd  zależnie  od  swojej  osobowości  i  osobowośd  swego  rozmów­

cy.  Niemniej  jednak  postaramy  się  uwypuklić  pewne  podstawowe  pojęda 

ascezy  Ojców  Pustyni.

background image

a) 

Pustynia.  Ludzie  wychodzili  na  pustynię  -   to  odejście  musiało  być 

absolutne  i  bezwzględne,  należało  porzucić  wszystko  to,  co  się posiadało, 

kochało, nawet swoich bliskich, rodziców, krewnych. Pustynia ma więc nie 

tylko  swe  znaczenie  geograficzne,  ale  również  i  duchowe  -   opuszczenie 
wszystkiego; było to  odejście od świata w znaczeniu ewangelii Jana,  od zła, 

egoizmu, wszystkiego,  co  złego  niesie z sobą świat.

Pustynia jest  drogą  wskazaną  przez  Księgi  natchnione.  Przez  pustynię 

szedł  Abraham  do  Ziemi  Obiecanej,  którą  osiągnął  dopiero  wtedy,  gdy 

wszystko porzucił; przez nią zmierzał Mojżesz na czele ludu wybranego, by 

posiąść  ziemię  obiecaną  mu  przez  Boga;  na  pustynię  wyszli  Eliasz  i  Jan 

Chrzciciel,  na  pustyni  przygotowywał  się  Chrystus  do  swej  pracy.  N a 

pustyni  czyhają  na  mnicha  pokusy  i  trudności,  podobnie jak   czyhały  na 

Izraelitów.  Bo  pustynia  to  królestwo  szatana;  spalenie  i  pustka jest jego 

dziełem i  symbolem.  Właśnie dlatego pustelnicy wychodzą na  pustynię, by 
tam,  w  królestwie  swoim,  szatan  został  pokonany  przez  ich  pokutę, 
umartwienie,  pokorę.  I  tam  właśnie  ma  zostać  odnowiony  raj,  gdy 
zakwitnie na nim  życie  anielskie.

Ciekawym jest  porównanie  starożytnych  mistyków  pustyni, jakimi  byli 

Ojcowie  Pustyni,  i  współczesnych:  Karola de  Foucaułd,  Carlo  Caretto czy 

Ernesta Psicharii.

b) 

Słowo Ojca. Wyjście na pustynię nie stanowi dezercji. Wręcz przeciw­

nie,  to  przejście  na  pole  walki,  do  której  należy  się  przygotować.  Wspo­

mnieliśmy już o nim  omawiając podjęcie życia na pustyni.  To przygotowa­

nie stanowi coś w rodzaju współczesnego nowicjatu. Tym,  który przygoto­
wuje  adepta  do  życia  na  pustyni,  jest  starzec  (gr.  geron).  Nie  chodzi  tu 

o  wiek,  ale  o  doświadczenia  życia  wewnętrznego,  czyli  o  mądrość.  Mogą 

więc  być  „młodzi  starcy” ;  młodzi  wiekiem,  starzy  doświadczeniem.  Do 
starca  przychodzi  uczeń  i  prosi  go  o  „słowo”.  „Słowo”  stanowi  wielką 
łaskę i dar Boży, na który uczeń musi czekać, nieraz długo, i na który musi 
zasłużyć  pokorą,  wytrwałością,  wiarą.  Raz  przyjęty  przez  Ojca  przebywa 
z  nim,  naśladuje  go,  słucha jego  pouczeń;  uczy  się  także  jego  milczenia, 

pokory,  pobożności.

Ale  przede  wszystkim  czeka  na  jego  „słowo” ,  a  więc  nie  na  długą 

mowę,  nie  na  regułę,  która  niesie  wartości  powszechne,  ale  na  „słowo”

potrzebne  dla  niego  w  danej  chwili.  Starzec  jest  „theoforos”  (nosicie­
lem  Boga)  lub  „pneumatoforos”  (nosicielem  Ducha)  i  to  stanowi  o  jego 
charyzmacie.  Mówi  on  „słowo”,  które  jest  „słowem  Boga” ,  bo  udziela 

z  mocy,  którą  w  sobie  nosi.  Jeśli  uczeń  gamie  się  do  starca  jak   do 

Boga, wtedy i starzec zostanie przez Boga w szczególny sposób natchniony, 
co  ma  powiedzieć;  w  przeciwnym jednak  wypadku  starzec  nie  ma  nic  do 

powiedzenia.  „Słowo”  starca jest  więc jak   „słowo  Boże” ,  które nie  cofnie 
się,  zanim  nie wypełni swego  zadania.  Czasami  razi  nas  to  porównywanie, 
ba,  czasami  nawet  przekładanie  „słowa”  starca  nad  „słowo”  Pisma 

Świętego.

„Słowo”  starca  uczeń  ma  przechowywać  w  swoim  sercu  i  starać  się je 

wypełniać.  Między  uczniem  a  nauczycielem  wytwarza  się  związek  oparty 
na charyzmacie ojca: jest to zarazem stosunek ojca do syna -  stąd  semickie 

„abba”  a  koptyjskie  „apa”  oznaczające  ojca,  u  kobiet  „amma”  -  matka, 

a zarazem stosunek pana do  sługi. Uczeń ma się wyrzec całkowicie własnej 

woli,  być całkowicie posłusznym  ojcu i  wprowadzać w  życie  „słowo” .

c) 

Hesychia.  Ideałem,  do  którego  dąży  mnich,  jest  „hesychia” ,  słowo 

greckie,  bardzo  trudne  do  przełożenia.  Opuściwszy  świat  człowiek  musi 

wyciszyć  w  sobie  wszystko  to,  co  jest  ze  świata,  i  zbliżyć  się  do  żyda 

anidskiego,  żyda  nieba.  Pojęde  ,hesychia”  ma  pewne  podobieństwo  do 

stoickiej  „ap ath d a” , jest jednak  od niej  o  wiele bogatsze.

Ciszę  mnicha  zakłócają  pokusy  pochodzące  od  szatana.  Są  one  wielo­

rakie,  dobrze  dostosowane  do  człowieka.  Są  to  więc  pycha,  nieczystość, 
chęć  odejśda  i  powrotu  do  świata  i  wiele  innych.  Walka  z  pokusami 

przybiera  formy  niesłychanie  dramatyczne,  jak  np.  walki  Antoniego  czy 

Mojżesza. Ta walka  stanowi  powołanie mnicha:  „zabierz pokusy  ...  a nikt

-  mówił  św.  Antoni  (5):  jest  to  walka  aż  do  krwi,

ęczennika,  bo

lęczennik  stanowił  ideał 
nich  ma  za  przeciwnika

nie  będzie  zbawiony” 

- 1 

która  upodabnia  mnicha  do 

Ojców  Pustyni.  W alka  ta jest  tym  dęższa,  że 

najstraszliwszego  wroga -  szatana.

Mówiono  wide  o  demonologii  Ojców  Pustyni,  bo  szatan  stanowi jeden 

z podstawowych  tematów literatury monastycznej.  Z pewnośdą  można tu 
szukać  paraleli  w  folklorze  egipskim,  bo  mnisi  wyrażali  się  językiem 

i  pojędami  swoich  czasów  i  swojego  kraju.  Można  też  szukać  tłumaczeń

background image

w  psychologii:  człowiek  w  ciszy,  skwarze  i  umartwieniu  odkrywa  samego 

siebie w  całej  prawdzie,  zstępuje, by  tak  powiedzieć, do  dna samego  siebie 

i  tam  dociera do  nawarstwienia  zła  tkwiącego w  człowieku.  Wychwycenie 

elementów  folkloru  i  wyjaśnienia psychologii  posiadają  niewątpliwie  wiel­

ką  wartość,  ale  w  końcu  wyjaśniają  bardzo  niewiele.  Dla  Ojców  Pustyni 

szatan  jest  wielką  realnością,  jest  tym,  który  krąży  jako  lew  ryczący, 
szukając  kogo  by  pożreć.  Jemu  to  właśnie  oni  opierają  się  umocnieni 
w  wierze  (por.  1  Pt  5,8n).  O  tej  prawdzie  przypomina nam  cała  literatura 

monastyczna.

Poprzez  walkę  z  pokusą,  poprzez  posty  i  umartwienia  mnich  zadaje 

sobie  nieustanny  gwałt,  dągle  zaczyna  od  nowa,  dągle  niszczy  w  sobie 
starego  człowieka,  i  umierając  sobie  samemu  przyodziewa  się  w  nowego. 

Ale w  tym  dągłym  mozole  i  walce  musi dobrze  rozróżnić to,  co  pochodzi 

od  Boga,  i  to,  co  pochodzi  od  szatana,  co  w  tej  drodze  pomaga  i  co 

przeszkadza.  Służy  mu  dar  roztropnośd,  lepiej  z  grecka,  „diakrisis”  -  

umiejętnośd  oddzielania.  Posiadali ją  w najwyższym  stopniu ojcowie.  Ona 
pozwala  człowiekowi  poznać  swój  stan  duchowy  i  powoduje  płacz  nad 
złem  popełnionym,  płacz,  który  stanowi jakoby nowy chrzest obmywający 

z grzechów.

W  walce  o  „hesychia”  człowiek  musi  opanować  swą  chęć  posiadania 

przez  ubóstwo,  chęć  wywyższenia  przez  pokorę,  chęć  nasycenia  przez 
posty; musi opanować język i brzuch, jak  to dosadnie  stwierdzają  ojcowie. 

Najważniejszą tu jednak jest pokora, bo gdy jej zabraknie, wszystko jest na 

nic.  Ona  jedyna  może  poskromić  szatana  i  on  się  jej  najbardziej  lęka. 

Opiera  się  ona  na  bezwzględnym  posłuszeństwie  i  wyrzeczeniu  własnej 
woli. Podkreślona jest również rola miłości,  ale w dużo mniejszym  stopniu, 
niż  to  chcielibyśmy  widzieć.

Taka  jest  droga  do  osiągnięcia  „hesychia” .  Droga  trudna,  droga  mę­

czeństwa,  na  której  człowiek  napotyka  pokusy,  zniechęcenie,  oschłość 

ducha.  Ale  ona  prowadzi  człowieka  do  życia  niebiańskiego  -  jest  drogą 

prawdziwej  filozofii.

Obok  niewątpliwych  wartości  ascezy  ojców  są  w  niej  elementy,  które 

spowodowały  w  późniejszych  wiekach  zahamowanie  rozwoju  monastycz­

nego. Podkreślona jest w niej  rola człowieka, jego trudu i wysiłku, oraz rola 

szatana.  Natomiast  mniej  w  niej jest  o  roli  Boga  w  zbawieniu  człowieka,

»

m

i 1

.1

>i

ii»

.

¡mm

 m

m

m

tm

 «

tu

n

*

Jego  łaski,  Jego  sakramentów.  Uważny  czytelnik  dostrzeże,  jak   rzadko 

w apoftegmatach pada imię Chrystusa. Trudno więc dziwić się,  że w sporze 

o  rolę  łaski  i  człowieka  w  zbawieniu,  mnisi  galijscy,  uczniowie  Kasjana, 

będący więc pod silnym wpływem monastycyzmu egipskiego, wypowiedzie­

li  się przeciwko  Augustynowi  po  stronie  złagodzonej  nauki Pelagiusza.

d) 

Świętość.  Czy  świętość jest  jedynie  osiągalna  przez  mnichów?  Nie, 

świętość  jest  powszechna,  dla  wszystkich:  mężczyzn,  kobiet,  świeckich. 
Można ją   osiągnąć  żyjąc  w  małżeństwie,  w  zgodzie  z  innymi,  w  miłości 

wzajemnej,  wypełniając  sumiennie  swoje  codzienne  obowiązki.  Jest  to 

stwierdzenie  ze  wszech  miar  słuszne,  ale  osiągnięte  raczej  intuicyjnie  niż 

drogą  rozumowania.  Widać  bowiem  u  autorów  apoftegmatów  wyraźne 

zakłopotanie, jak pogodzić kategoryczne stwierdzenie „uciekaj  od  świata” , 

a  zarazem  świętość  człowieka  żyjącego  na  świecie,  która  przewyższa 

niejednokrotnie świętość mnicha.  Upłyną wieki poszukiwań ascetyki chrze­

ścijańskiej,  zanim  ten  dylemat znajdzie właściwe  rozwiązanie.

Ostatnimi  czasy  mnożą  się  prace  nad  apoftegmatami,  powstają  coraz 

nowe ich tłumaczenia, które cieszą się wielkim powodzeniem.  Gdzie szukać 

powodów  tego  powodzenia?  Wydaje  się,  że  jest  ich  kilka.  Po  pierwsze 
radykalizm  Ewangelii  -   bezkompromisowe  przyjęcie  Ewangelii  z  wszyst­
kimi  jej  konsekwencjami  i  uświadomienie  sobie  faktu,  tak  dobrze  zro­
zumiałego przez Ojców Pustyni,  że dla człowieka jest jeden ważny problem: 

Bóg, skarb, który odnalazłszy człowiek poszedł i sprzedał wszystko,  aby go 

osiągnąć.  Po  drugie: jest  to  nauka oparta na doświadczeniu wewnętrznym 
człowieka,  który  spotkał  Boga,  poczuł  jego  głos.  Nie  jest  to  więc  asceza 
wydumana,  ujęta  w  formy  różnych  filozofii.  Tu  człowiek  przemawia  do 
człowieka.  Można  wiele  zarzucić  nauce  Ojców,  jednego  na  pewno  nie 
można -  że nie jest autentyczna.  I  w końcu jej  prostota.  Wiemy  dobrze,  że 

dzieła teologii  coraz bardziej  przypominają  dzieła  gnostyków,  przeznaczo­
ne  dla  wybranych.  Żargon,  pokrętność  myśli,  rozpaczliwe  poszukiwanie 

oryginalności,  maskują jakże  często,  pustkę  autorów.  Jakże  daleko jesteś­

my  od  czasów  kiedy  Ewagriusz  Pontyjski  (również  mnich  ze  Sketis

background image

/

cytowany  w  tym  riuorze)  pisał:  „Jeśli  jesteś  teologiem,  będziesz  się 

prawdziwie modlił, jeślj będziesz się prawdziwie modlił, jesteś teologiem” .5 

To  pojęcie  teologii,  tak  żywe  dziś  na  chrześcijańskim  Wschodzie,  Zachód 

zaprzepaścił. Apoftegmaty głoszą pfosto  wielkie prawdy o  Bogu i człowie­

ku.  Toteż  chętnie  darowujemy  im  ich  pomyłki,  obficie  korzystając  z  ich 

bogactwa.

Podać  tu  trzeba  jeszcze  kilka  słów  dla  historyka.  Jeżeli  apoftegmaty 

mówią  dużo  o  człowieku,  to jako  całość  nie  stanowią  najlepszego  źródła 

dla poznania religijności  Egiptu monastycznego.  Widzieliśmy już niepełny 

obraz roli Pisma Świętfego.  Podobnie rzecz ma  się z kultem maryjnym, tak 

bardzo  rozwiniętym  w  Egipcie;  w  Księdze  Starców  znajdziemy  zaledwie 
wzmianki  o  Maryi.  Podobnie  rzecz  ma  się  z  chrystocentryzmem  chrze­

ścijaństwa  egipskiego:  widzimy  go  u  Atanazego,  spotykamy  go  w  innych 

źródłach.  Arianizm  w  Egipcie  nie  znalazł  oparcia,  bo  umniejszał  rolę 

Chrystusa; walki chrystologiczne w Egipcie V w. miały swe korzenie w tym 

chrystocentryzmie.  Nie  znajdujemy jego  śladów w  apoftegmatach.

By poznać więc religijność monastycyzmu egipskiego, należy uwzględnić 

pisma  wymienione  w  bibliografii  i  inne:  szczególnie  hagiograficzne  oraz 

papirusy. Wtedy dopiero możemy otrzymać prawdziwy obraz monastycyz­

mu

6.  Źródła  do  poznania  monastycyzmu  egipskiego

Jaki jest  stan  naszych  informacji  na  temat  życia pustelniczego  i  zakon­

nego  w  Egipcie?  Jesteśmy  w  szczęśliwej  sytuacji,  gdyż  dysponujemy  sto­

sunkowo licznymi dziełami  starożytnymi  na  ten  temat.

Najpopularniejszym  utworem  jest  „bestseller”  starożytności  chrześci­

jańskiej  Życie  św.  Antoniego  pióra  św.  Atanazego,  biskupa  Aleksandrii 

( t 373  r.),  który osobiście  znał  wielkiego pustelnika.  Dzieło  to  opisuje jego 
życie,  sławne  pokusy,  podaje  jego  mowy.  Nie  jest  to  jednak  dzieło 

historyczne, ale ascetyczne; autor podaje w nim przykład do naśladowania, 
co jednak bynajmniej  nie  znaczy,  że  nie  zawiera  ono  cennych  wiadomości 

historycznych  o  św.  Antonim.  Życie  już  w  IV  w.  doczekało  się  dwóch 

przekładów na  łacinę,  a  w  późniejszych  wiekach  fascynowało  Europę  tak

narracją jak i  nauką  ascetyczną,  odegrało  więc  bardzo  ważną  rolę  w  for­

mowaniu  ascezy  chrześcijańskiej  i  wywarło  wielki  wpływ  na  kulturę:  wy­

mienimy tu jeszcze dla przykładu słynne  obrazy Hieronima Boscha,  Piotra 

Breughela  czy  Mathiasa  Grunewalda  lub  książkę  Kuszenie  św.  Antoniego 

Gustawa Flauberta.

Z innych  dziel  zachowanych  i  spisanych  po  grecku  wymieńmy  Historię 

do Lausosa Palladiusza (f 425 r.), biskupa Hełenopolis, przyjaciela i  ucznia 
św. Jana  Chryzostoma  (f  407  r.),  który  znał  dobrze  Egipt,  oraz  Historię 

mnichów  w  Egipcie,  dzieło  anonimowe,  przełożone  później  na  łacinę 

i poprawione  przez  Rufina  z  Akwilei  ( |  411  r.).  Liczne  wzmianki  o  mni­

chach  podają  dwaj  historycy  Kościoła  V  w.,  Sokrates  i  Sodzomenos, 

których dzieła niedawno wydano po polsku.

Istnieje  stosunkowo  obfita  literatura  dotycząca  monastycyzmu  pacho- 

miańskiego,  a  więc  Reguły  zakonne,  Księga  pouczeń  ascetycznych  jego 

ucznia  Horsiesiego,  listy  Pachomiusza  i  Teodora  oraz  liczne  życiorysy 
św. Pachomiusza.

Bardzo  ważnym  dziełem  są  Rozmowy  Ojców  Jana  Kasjana  (f  435  r.), 

który  spisał  naukę  Ojców  i  przekazał ją   Zachodowi  po  łacinie.  Rozmowy 
oraz drugie jego dzieło  Urządzenia zakonne były pilnie studiowane w klasz­

torach Europy,  opierał się na nich  św.  Benedykt.

Osobne  miejsce  wśród  literatury  monastycznej  Egiptu  zajmuje  postać 

Ewagriusza  Pontyjskiego  (f  399  r.),  potępionego  przez  sobór  II  konstan­
tynopolitański  (553  r.)  za  orygenizm.  Dzieła  tego  wybitnego  teoretyka 

ascezy zachowały się przypisywane innym  autorom, a także w przekładach 

(np.  na syryjski).  Dzieło  Ewagriusza jest stopniowo  odkrywane.

Jeśli  chodzi  o  naukę  Ojców  Pustyni  znajdziemy ją   również  w  dziełach 

powstałych poza Egiptem,  a będących  w  kręgu jego  wpływów:  wymieńmy 

tu tylko dzieła powstałe  w V/VI  w.  w  kręgu  Gazy,  a  więc  listy  ascetyczne 

Barsanufiusza i  Jana oraz nauki  ascetyczne  Doroteusza  z  Gazy.

Osobne  zupełnie  miejsce  pośród  źródeł  zajmują  apoftegmaty  Ojców. 

Apoftegmaty,  rodzaj  literacki  znany  w  starożytności,  to  sławne  zdania, 

godne  pamięci,  czyli  to,  co  z  łaciny  nazywamy  sentencjami.  Powstawały 

one w kręgu kultury greckiej, rzymskiej  a nawet hebrajskiej; mamy więc tu 

do czyniena z gatunkiem literackim  powszechnie  znanym  w  starożytności. 

Apoftegmaty  Ojców  Pustyni  to  krótkie  zdania,  często  oparte  na  Piśmie

background image

Świętym,  jeszcze  częściej  na  własnych  przeżyciach  i  doświadczeniach, 

napisane  bardzo  prosto  tak,  by  były  zrozumiałe  dla  każdego,  nawet 

najprostszego  człowieka.  Obok  sentencji  znajdziemy  w  zbiorach  apofteg- 

matów krótkie lub  dłuższe  opowiadania.

Apoftegmaty najpierw  kursowały z ust do  ust.  Spisano je w V w.,  kiedy 

nastąpiły  najazdy  plemion  beduińskich  na  Egipt  i  życie  zakonne  zaczęło 

tam  upadać.  Cel  ich  był  jasny:  zbudować  nowe  pokolenia  mnichów, 

pokazując im świetlane przykłady starców,  równocześnie dokładając nowe, 
im  współczesnych,  by  wykazać,  że  życie  zakonne  nie  upadło  jednak 

zupełnie. Wtedy też powstają wielkie zbiory apoftegmatów:  Gerontikon (od 
gr.  geron  -   starzec)  ( 

Księga Starców),  inaczej  zwany  Alphabetikon  (zbiór 

ułożony  według  alfabetu)  -   uszeregowano  tu  apoftegmaty  w  porządku 
alfabetycznym,  wedle/imion  Ojców,  którzy  je  wygłaszali.  Tę  to  księgę 

zawiera  niniejszy  tom.  Innym  zbiorem  był  zbiór  systematyczny,  czyli 
według tematów,  które  Ojcowie  omawiają.  Ten zbiór  zachował się jedynie 
w  przekładzie  łacińskim.  Istnieje  szereg  innych  zbiorów,  mniejszych  lub 

większych  oraz  pojedynczych  apoftegmatów  cytowanych  przez  różnych 

autorów. Zachowały się one w licznych przekładach na języki starożytnego 

chrześcijaństwa:  koptyjski,  gruziński,  armeński,  syryjski,  etiopski,  staro­
słowiański  itd.  Dodajmy,  że  w  Kościołach  Wschodnich  apoftegmaty 

stanowią dotychczas jedną z podstawowych  lektur duchownych.  Zwróćmy 
uwagę na  fakt, że większość literatury dotyczącej  żyda zakonnego w Egip- 

rie  doszła  do  nas  nie  w  oryginale,  ale  w  przekładach,  czyli  przeszły  przez 

sito  innej  kultury.  Pisma  pachomiańskie  przeszły  przez  podwójne  sito  -  

przełożone  na  grekę,  a  następnie  na  łacinę.  Apoftegmaty  wprawdzie  są 

świadectwem  Koptów  o  świecie  koptyjskim,  ale  i  one  doszły  do  nas 

poprzez  przekład  grecki  czy  łaciński.

Alphabetikon  czy  Gerontikon  ułożony  jest  alfabetycznie  według  imion 

Ojców:  apoftegmaty  są  zgrupowane  pod  imieniem  danego  Ojca,  co  po­

zwala  na  uchwycenie  jego  rysów  charakterystycznych.  Mogą  tu  jednak 
zdarzać  się  pomyłki,  bywa  i  tak,  że  te  same  apoftegmaty  w  różnych 
zbiorach  są  przypisywane  różnym  Ojcom.  Nie  jesteśmy  w  stanie  ziden­

tyfikować  wszystkich  Ojców,  co  zresztą  zobaczymy  czytając  komentarz, 

a nawet podejrzewa  się,  że  były  pomyłki  co  do  samych imion:  na  przykład 
z  Sisoe  zrobiono  Tithoe.  To  są jednak  wyjątki.  Ogólnie można  stwierdzić,

m

êM

że apoftegmaty pozwalają  nam  scharakteryzować postacie poszczególnych 
Q|eów. W  obrębie  danej  litery zazwyczaj  Ojcowie  są  uszeregowani  według 

ich ważności  -  na przykład  zbiór  otwiera  postać  św.  Antoniego.

Obecny  zbiór  powstał  przed  początkiem  VI  w.,  ponieważ  zna  go  już 

Reguła św.  Benedykta.  Redaktor  zbioru  opatrzył  go  wstępem  (Prolog).

Jak  już  wspomnieliśmy  apoftegmaty  są  do  dnia  dzisiejszego  lekturą 

duchową  chrześcijańskiego  Wschodu,  w  Polsce natomiast  stanowią  zupeł­
nie  nie  znaną  dziedzinę.  Ten  tom  stanowi  pierwszą  próbę  zbliżenia  ich 
polskiemu  czytelnikowi -  obszerny  wybór różnych  zbiorów apoftegmatów 

spisanych  w  różnych  językach  jest  przygotowywany  dla  serii  „Pism 
starochrześcijańskich  pisarzy”  wydawanych  przez ATK.

Kończąc  ten  wstęp  chciałbym  podziękować  za  pomoc  w  rozwikłaniu 

wielu  problemów  zarówno  filologicznych  jak  i  historycznych  p.  prof.  dr 

hab.  A.  Świderkównie  i  p.  doc.  dr  hab.  E.  Wipszyckiej  z  Uniwersytetu 
Warszawskiego; ich  kompetentna pomoc pozwoliła nie tylko na uniknięcie 
wielu błędów,  ale i  na  udoskonalenie  samego  tekstu.

Warszawa,  27 lipca  1981,  w  dniu iw.  Cyryla, patriarchy  Aleksandrii.

Uwagi  bibliograficzne

Obszerną bibliografię na temat apoftegmatów znajdziemy w PSP 33, t.  2, 

s. 219-240.  Tu podajemy  podstawowe  prace  polskie.

Przekład  niniejszy  opiera  się  na  wydaniu  ateńskim  (wyd.  Astir  1970) 

będącym  zasadniczo  przedrukiem  wydania  Coteliera  zawartego  w  PG  65, 

72-439,  z  wprowadzeniem  niewielkich  poprawek.  Wydanie  uzupełniono 

apoftegmatami, które podaje J.  C.  Guy,  Recherches sur la tradition grecque 

des apophthegmata Pahum,  Bruxelles,  1962,  20-54.

Przy  opracowaniu  komentarza  dopomogły  przekłady:  włoski  L.  Mor- 

tari,  Vita  e  detti  dei  Padri  del  Deserto,  Roma  1975,  t.  1-2  (wyd.  Città 

Nuova), i niemiecki B.  Millera,  Weisung der  Väter, Freiburg Br.  1965 (wyd. 

Lambertus Verlag, ten  sam tekst zawiera bardziej dostępne wydanie lipskie 
z  1974 dokonane  przez  St.  Benno  Verlag).

Najobszerniejszy polski  wybór apoftegmatów znajdziemy w dwutomowym 

wydaniu w PSP 33,  t.  1-2,  1986 r.,  z obszernymi  wstępami i komentarzem.

background image

pragnień  się wyrzeka,  a poddaje  się  Bogu i  swojemu  ojcu:  dlatego  też ma 
większą  chwalę».  A  przeto,  dzieci,  dobre  jest  posłuszeństwo  podjęte  dla 

Pana.  Wy,  dzieci,  poznaliście  częściowo  i  tylko  jakby  maleńki  ślad  tej 

doskonałości.  O  posłuszeństwo,  zbawienie  wszystkich  wiernych!  O  po­

słuszeństwo,  matko  wszystkich  cnót!  O  posłuszeństwo,  które  znajdujesz 
królestwo!  O posłuszeństwo,  które otwierasz niebo i ludzi z ziemi do  niego 

prowadzisz!  O  posłuszeństwo,  pokarmie  wszystkich  świętych,  który  oni 

ssali  i  dzięki  niemu doszli  do doskonałości!  O  posłuszeństwo,  n 
z aniołami!”

A

b b a

  R

o m a n

(803).  Kiedy  abba  Roman  miał  umrzeć,  zebrali  się  przy  nim  jego 

uczniowie i pytali go:  „Jak powinniśmy żyć?” A starzec odpowiedział: „Nie 
pamiętam,  żebym  kiedy  nakazał  co  któremuś  z  was,  a  najpierw  nie 

postanowił w myśli, że się nie będę gniewał, jeśli to nie zostanie wykonane. 

I tak przez  cały  ten  czas mieszkaliśmy  razem  w pokoju” .

A

b b a

  S

i s o e s

  W

i e l k i

1(804).  Do  abba  Sisoesa  przyszedł  brat  skrzywdzony  przez  drugiego 

brata  i  powiedział:  „Pewien  brat  wyrządził mi  krzywdę i  chcę  się  na  nim 
zemścić” .  A  starzec prosił go,  mówiąc:  „Nie  dziecko:  ale  raczą  pozostaw 

Bogu wymierzenie sprawiedliwości” .  On jednak mówił:  „Nie spocznę, póki 

się  nie  zemszczę”.  Powiedział  starzec:  „Módlmy  się,  brade”.  I  wstał 

starzec,  i  zaczął mówić:  „Boże, już nam  niepotrzebna  Twoja  troska  o  nas 

bo  sami  sobie  wymierzamy  sprawiedliwość”.  A  brat,  kiedy  to  usłyszał, 

upadł do  stóp  starca i mówił:  „Już się nie będę m śd ł  wybacz mi,  abba” .

r

2(805).  Pewien  brat  zapytał  abba  Sisoesa:  „Co  mam  robić,  bo  przy­

chodzę do kośdoła, i często odbywa się agapa, i zatrzymują mnie” .  Starzec 

mu  odpowiedział:  „To  problem  trudny”.  Wtedy  zapytał  jego  uczeń 
Abraham:  , Jeśli  odbywa  się  spotkanie  w  sobotę  albo  w  niedzielę,  i  brat 
wypije  trzy  kubki,  czy  to  za  dużo?”  Starzec  odrzekł:  „Gdyby  nie  było 
szatana,  nie byłoby  za dużo”.

3(806).  Uczeń abba Sisoesa powiedział do niego:  „Ojcze,  zestarzałeś się: 

przenieśmy  się  odtąd  gdzieś  bliżej  okolic  zamieszkanych”.  Odpowiedział 
mu  starzec:  „Przenieśmy  się  tam,  gdzie  nie  ma  kobiet” .  Uczeń  odrzekł* 

„A gdzież jest takie miejsce, w którym by nie było kobiet, oprócz pustyni?” 

Starzec mu na to:  „Więc na pustynię 

m nie 

prowadź”.

background image

—*

99

*

4(807).  Uczeń  abba  Sisoesa  mawia!  do  niego  często:  „Abba,  wstań, 

jedzmy” .  A  on  go  pytał:  „Tośmy  jeszcze  nie jedli,  dziecko?”  Mówił  mu: 

lie,  ojcze” .  Odpowiadał  starzec:  „Jeśliśmy jeszcze nie jedli,  to  przynieś, 

zjedzmy” .

5(808).  Kiedyś abba Sisoes powiedział z ufnością: „Odwagi!  Oto ju ż od 

trzydziestu lat nie proszę Boga nawet o darowanie mi grzechów,  tylko  o to 

jedno wciąż się modlę: «Panie Jezu, ustrzeż mnie od mojego języka!» Ale aż 

do  dziś codziennie  z jego  powodu  upadam i  grzeszę”.

i

6(809).  Brat  zapytał  abba  Sisoesa:  „Dlaczego  namiętności  nie  od­

chodzą ode mnie?” Starzec mu odpowiedział:  „Ich narzędzia są w tobie; ale

oddaj  im  ten ich  zastaw,  a pójdą  sobie”.

/

7(810).  Kiedyś abba Sisoes mieszkał na górze abba Antoniego, a że ten, 

kto  załatwiał  jego  sprawy,  długo  nie  przybywał,  starzec  przez  dziesięć 

miesięcy  nie  widział  żadnego  człowieka.  Aż,  przechadzając  się  po  górach, 

spotkał  pewnego  Faranitę  polującego  na  dzikie  zwierzęta.  I  zapytał  go: 

„Skąd przychodzisz i od jak dawna tu jesteś?”  On zaś  odrzekł:  „Wierz mi, 
abba,  od  jedenastu  miesięcy  przebywam  w  tych  górach,  a nie  spotkałem 

żadnego  człowieka,  aż dopiero  ciebie” .  Gdy  starzec  to  usłyszał,  wrócił do 

celi  i  uderzył  się  w  piersi,  mówiąc:  „Patrz,  Sisoesie,  myślałeś,  żeś  coś 
wielkiego  osiągnął:  a tymczasem nie dorównałeś nawet temu świeckiemu!

8(811).  N a  górze  abba  Antoniego  odbywała  się  Eucharystia,  i  mieli 

tam bukłaczek wina. Jeden  ze starców  wziął dzbanuszek i  kubek i  zaniósł 

abba Sisoesowi, częstując go; a on wypił. I znów drugi raz tak zrobił,  a on 

przyjął.  Podszedł  wreszcie  i  po  raz  trzeci,  ale  on już  nie  przyjął,  mówiąc: 

„Przestań, bracie:  czyż nie wiesz, że jest  szatan?”

9(812).  Pewien  brat przybył do  abba  Sisoesa na  górę abba Antoniego. 

I  kiedy  rozmawiali,  zapytał  abba  Sisoesa:  „Czy jeszcze  nie  doszedłeś  do 
miary  abba  Antoniego,  ojcze?”  Starzec  mu  rzekł:  „Gdybym  miał  jedną 

z  myśli  abba  Antoniego,  stałbym  się  cały jak  ogień,  ale  znam  człowieka, 
który -  chociaż z  trudem  -  potrafi  znosić jego  myśli” .

10(813).  Pewien  Tebańczyk  przyszedł  kiedyś  do  abba  Sisoesa,  pragnąc 

zostać  mnichem.  A  starzec  go  zapytał,  czy  kogoś  ma  na  świecie.  On

99

*

odpowiedział:  „Mam jednego syna” .  Rzekł mu starzec:  „Idź i wrzuć go do 

rzeki,  a wtedy zostaniesz 

m nichem ” . 

Kiedy on  odszedł,  żeby syna  wrzucić 

do  rzeki,  starzec  posłał jednego  z  braci,  aby  go  powstrzymał.  Gdy  więc 

tamten już miał  to  zrobić,  brat  mu  powiedział:  „Stój,  co  robisz?”  On  zaś 
odrzekł:  „Abba  mi  kazał  wrzucić  go  do  rzeki”.  Brat  na  to:  „Ale  potem 

powiedział, żebyś go nie wrzucał”. 1 Wtedy zostawił syna i wrócił do starca, 

i  stał się wypróbowanym mnichem  dzięki  swojemu  posłuszeństwu.

11(814).  Pewien  brat  spytał  abba  Sisoesa:  „Czy  dawnych  ojców  szatan 

też tak dręczył?” Odpowiedział mu starzec:  „Teraz dręczy bardziej,  bo jego 

czas coraz bliżej2,  i  to go gniewa”.

12(815).  Abraham,  uczeń  abba Sisoesa,  był kiedyś kuszony przez szata­

na i  starzec dowiedział się,  że  uległ  pokusie.  Wtedy wstał i  wyciągnął ręce 
do nieba, mówiąc:  „Boże, chcesz czy nie chcesz, nie puszczę dę, póki go nie 
uzdrowisz!” I  zaraz został uzdrowiony.3

13(816).  Pewien  brat  zwródł  się  do  abba  Sisoesa,  mówiąc:  „Widzę,  że 

pamięć o Bogu trwa we mnie stale”.  Odpowiedział mu starzec:  „Nie to jest 

widkie, że myśl  twoja trwa przy Bogu;  ale wielką rzeczą jest widzieć,  że  się 

jest niższym od  wszelkiego stworzenia. Bo to właśnie,  oraz fizyczna asceza, 

wprowadza na śdeżkę pokory” .

14(817).  Opowiadano  o  abba  Sisoesie,  że kiedy  miał  umierać i  ojcowie 

siedzieli wokół niego, jego twarz zajaśniała jak słońce4, i powiedział:  „Oto 

przyszedł  abba  Antoni” .  A  po  chwili  powiedział:  „Oto  przyszedł  chór 

proroków”.  I  jeszcze  bardziej  zajaśniała  jego  twarz,  i  powiedział:  „Oto 
przyszedł chór apostołów”.  I znowu ze zdwojoną siłą zajaśniała jego twarz 

i  wydawało  się,  że  z  kimś  rozmawia.  Starcy  go  zapytali:  „Z  kim  mówisz, 

ojcze?”  On  odpowiedział:  „Oto  przyszli  aniołowie,  żeby mnie zabrać,  a ja  

ich  proszę,  żebym  mógł jeszcze  zostać  i  trochę  odpokutować” .  Starcy  mu 
powiedzieli:  „Ojcze,  nie  potrzebujesz  pokuty!”  Odrzekł  im  starzec:  „Za­

prawdę,  nie mam  świadomośd,  żebym  chodaż początek  uczynił” .  I  wszy­
scy zrozumieli,  że jest doskonały.  I znowu zajaśniała jego twarz jak słońce, 

i  przelękli  się  wszyscy;3  i  powiedział  do  nich:  „Patrzrie,  Pan  przyszedł 

i  mówi:  «Przynieśde  mi  naczynie  pustyni»” 6.1   zaraz  oddał  d u ch a7,  i stał 

się jak  błyskawica ®,  a cała cela napełniła  się piękną  wonią 9.

background image

>1

15(818).  A bba  Adelfios,  biskup  Nilopolis,  odwiedził  abba  Siśoesa  na 

górze abba Antoniego;  a gdy  się już wybierał z powrotem,  starzec -  zanim 
by  odeszli  -   przygotował  im  rano  posiłek.  A  był  dzień  postu.  I  właśnie 

kiedy stół był zastawiony, zapukali jacyś bracia. Starzec więc polecił swemu 

uczniowi:  „Zanieś  im  także  coś  do  jedzenia,  bo  są  zdrożeni” .  Abba 
Adelfios mu  rzekł:  „Ależ nie,  zostaw,  żeby  nie powiedzieli,  że  abba  Sisoes 

jada  od  rana!” A  starzec spojrzał na niego i  powiedział bratu:  „Idź, zanieś 

im” .  Tam a  zaś,  kiedy  ujrzeli  posiłek,  zapytali:  „Czy  m adę  gośd?  I  czy 
może  także  i  starzec  je  z  wa^ni?”  Brat  odpowiedział:  „Tak” .  Kiedy  to 

usłyszeli,  zmartwili  się  i  powiedzieli:  „Niechże  wam  Bóg  wybaczy,  żeśde 

starcowi pozwolili jeść teraz!  Czyż nie wiecie,  że będzie się za to  umartwiał 
przez wiele dni?” Biskup to usłyszał i padł na twarz przed starcem, mówiąc: 

„Wybacz mi,  abba, bo ja  myśląłem po ludzku,  a tyś postąpił po Bożemu 
Odpowiedział  mu  abba  Sisoes:  .Jeżeli  Bóg  nie  wsławi  człowieka,  ludzka 

sława jest niczym” .10

16(819).  Przyszło  kilku  braci  do  abba  Sisoesa,  aby  od  niego  usłyszeć 

słowo,  ale on im nic nie powiedział,  a tylko wciąż mówił:  „Wybaczrie mi” . 

Obejrzeli jego koszyki i zapytali Abrahama jego ucznia:  „Co robide z tymi 
koszykami?”  Odpowiedział im:  „Sprzedajemy je  tu i  tam” .  Starzec  słysząc 

to  odezwał  się:  „I  Sisoes  czasami jada” .  A  oni  z  tych  słów odnieśli wielką 
korzyść i odeszli  z radośdą,  zbudowani jego  pokorą.

17(820).  Abba  Ammun  z  Raithu  zwrócił  się  do  abba  Sisoesa  mówiąc: 

„Kiedy czytam  Pismo,  mam  ochotę  przyswajać sobie piękne  zwroty,  żeby 

móc nimi  odpowiadać na  pytania” .  Starzec  odpowiedzi^:  „Nie  potrzeba. 

Raczej  przez czystość myśli  zdobywaj  sobie  spokój  i  właśdwe  słowa” .

18(821).  Pewien  człowiek  świecki  szedł  kiedyś do  abba  Sisoesa na  górę 

abba Antoniego,  a miał ze sobą syna:  i podczas drogi stało  się, że syn jego 
umarł.  On  się  nie  przejął,  ale  ufnie  zabrał  dziecko  do  starca;  i  upadł  na 

ziemię razem z synem, jakby się kłaniali i prosili starca o błogosławieństwo. 
Potem ojciec wstał, zostawił dziecko u stóp starca i wyszedł z celi. A starzec 

myśląc,  że  chłopiec  dągle  się  kłania,  odezwał  się  do  niego:  „Wstań  już 

i  wyjdź” .11  Nie  wiedział  bowiem,  że  był  martwy.  I  natychmiast  chłopiec 

wstał  i  wyszedł,  a  ojciec  na  jego  widok  uniósł  się  radością:  wrócił  do

środka,  pokłonił  się  starcowi  i  opowiedział mu, jak  to  było.  Starzec  na  tę 

wiadomość zmartwił się,  bo  nie pragnął,  aby się  takie  rzeczy  działy.  I jego 
uczeń  prosił ich,  aby nikomu nie  opowiadali  aż do  śmierci  starca.

19(822).  Trzech  starców  przyszło  do  abba  Sisoesa,  żeby posłuchać jego 

słów.  I  pierwszy  go  zapytał:  „Ojcze,  jak  mogę  się  uratować  od  rzeki 

ognistej?” 12 A  on  mu nic  nie  odpowiedział.  Mówi  mu  drugi:  „Ojcze, ja k  

mogę  się  uratować  od  zgrzytania  zębów 13  i  robaka,  który  nie  ginie14 ?” 
I  spytał trzeci:  „Ojcze,  co mam  robić,  bo  pamięć o  ciemnościach 

nych15  zadręcza  mnie  na  śmierć?”  Starzec  im  rzekł  w  odpowiedzi:  ,J a
0  tych  rzeczach  nie pamiętam:  bo  Bóg jest  litościwy,  i  ufam,  że  ukaże mi 

miłosierdzie”.  Usłyszawszy  te  słowa  starcy  odeszli  zmartwieni.  Starzec 

jednak,  nie  chcąc  ich  odsyłać  smutnych,  zawrócił  ich  i  powiedział:  „Wy, 

bracia,  jesteście  szczęśliwi  i  ja  wam  zazdroszczę:  jeden  mówi  o  rzece 
ognistej,  drugi  o piekle,  trzeci  o  ciemnościach...  Jeżeli  w  waszych  myślach 

króluje  pamięć  o  tych  rzeczach,  nie  możecie  zgrzeszyć.  A  co  ja   pocznę, 

zatwardziały16, który nie zasłużyłem nawet na zrozumienie, że istnieje kara 

Boża  na  ludzi?  I  dlatego  grzeszę  bezustannie” .  -   Upadli  mu  do  nóg

1 powiedzieli:  „O  czym słyszeliśmy,  to i  zobaczyliśmy” .17

20(823).  Zapytano  kiedyś  abba  Sisoesa:  , Jeżeli  brat  upadnie,  czyż  nie 

powinien  pokutować przez  rok?”  On  odpowiedział:  „To  twarde  słowa” .18 
Spytali go:  „Więc przez pól  roku?”  I  znów powiedział:  „To dużo” .  Pytali 

dalej: „Więc przez czterdzieści dni?” I znów powiedział:  „To dużo” .  Wtedy 
zapytali: „Więc jakże? Jeżeli brat zgrzeszy,  a zaraz potem jest agapa,  czy on 

ma przyjść na tę agapę?” Starzec odpowiedział:  „Nie: powinien pokutować 
przez  kilka  dni.  Bo  ufam  Bogu,  że jeżeli  taki  człowiek  nawróci  się  z  całej 

duszy,  to Bóg go przyjmie już po trzech  dniach  pokuty”.

21(824).  Kiedy  raz  abba  Sisoes  przybył  do  Klysma,  przyszli  jacyś 

świeccy,  żeby  go  zobaczyć;  i  mówili  do  niego  dużo,  ale  on  im  nic  nie 
odpowiadał  Wreszcie  któryś  z nich  powiedział:  „Czego  się  naprzykrzacie 

starcowi?  On  nie  jada,  to  i  mówić  nie  ma  siły” .  Starzec  odrzekł  na  to: 
„Ilekroć potrzebuję, jadam ”.

22(825).  Abba Józef zapytał abba Sisoesa:  „Ile czasu powinien człowiek 

pracować  nad  wykorzenieniem  namiętności?”  Starzec  mu  na  to:  „Chcesz

background image

znać  czas?”  Odpowiedział  abba  Józef:  „Tak” .  Odrzekł  mu  starzec: 

„W chwili,  w  której  zjawi  się namiętność,  natychmiast ją wyrwij” .

23(826).  Pewien brat zapytał abba Sisoesa- z Petry o  sposób żyda. Rzekł 

mu  starzec:  „Daniel  powiedział:  Chleba pożądań nie 

19 ” .

24(827).  Opowiadano  o  abba  Sisoesie,  że  kiedy  siedział  w  celi,  zawsze 

trzymał drzwi  zamknięte.

25(828).  Kiedyś  do  abba  Sisoesa  na  górę  abba  Antoniego  przyszli 

arianie  i  zaczęli  mówić  przecinko  prawowiernym.  A  starzec  nic  im  nie 

odpowiedział20,  ale zawołał swego ucznia i rzekł:  „Abrahamie, przynieś mi 
księgę  świętego  Atanazego  i  czytaj” .  A  kiedy  zamilkli,  ujawniona  została 

ich herezja.  I  starzec  odprawił ich  w pokoju.

26(829).  Abba Ammun  z Raithu przyszedł kiedyś do Klysma odwiedzić 

abba Sisoesa;  a widząc, jak on derpi nad  tym,  że porzucił pustynię, powie­

dział:  „Czemu,  się  martwisz,  abba?  Cóż  mogłeś  robić jeszcze  na  pustyni, 
będąc  tak  stary?”  A  starzec  spojrzał na  niego  surowo  i  odrzekł:  „Cóż  ty 

mówisz,  Ammunie?  Czyż mi  nie wystarczała  na pustyni swoboda ducha?”

27(830).  Kiedyś  abba  Sisoes  siedział  w  celi,  a jego  uczeń  zapukał  do 

drzwi.  Starzec  zawołał:  „U dekaj,  Abrahamie,  nie  wchodź:  dla  spraw 

ziemskich  nie m a teraz czasu” .

28(831).  Pewien  brat  zapytał  abba  Sisoesa:  „Jak  to  było,  że  gdyś 

mieszkał z abba Orem, opuśdłeś Sketis, a przyszedłeś i zamieszkałeś tutaj?” 

Starzec  odpowiedział:  „To  było,  kiedy  Sketis  zaczynała  się  zapełniać, 
dowiedziałem  się,  że  zasnął  abba  Antoni,  wstałem  i  przyszedłem  tu  na  tę 

górę, a że znalazłem tu pokój w odosobnieniu, mieszkam tu od niedawna”. 

Brat  zapytał:  „Ile lat już  tu  mieszkasz?”  Odrzekł  starzec:  „Siedemdziesiąt 
dwa” .

29(832).  Abba  Sisoes  powiedział:  „Jeśli  masz  człowieka,  który  by  za­

łatwiał twoje  sprawy,  nie powinieneś mu  rozkazywać” .

30(833).  Pewien  brat  zapytał  abba  Sisoesa:  .Jeżeli  podczas  drogi  prze­

wodnik  nasz  zabłądzi,  czy  trzeba  mu  to  powiedzieć?”  Starzec  odrzekł 

„Nie” .  Brat  pytał:  „Więc  mamy  pozwolić,  żeby  nas  sprowadził  z  drogi?”

Odpowiedział starzec:  „A co? Może  wziąć  kija na niego?  Znałem ja  braci, 

którzy  szli  kiedyś  przez  pustynię  w  nocy,  a  ich  przewodnik  zabłądził. 
Ich  zaś  było  dwunastu,  i  wszyscy  się  zorientowali,  że  źle  idą.  I  każdy 

walczył ze sobą, żeby nic nie powiedzieć. A kiedy nastał dzień, przewodnik 

zauważył,  że zabłądził,  i  powiedział im:  „Wybaczcie mi poszedłem  w złym 
kierunku”.  Oni  zaś  wszyscy  odpowiedzieli:  „Wiemy,  tylko  nic  nie  mówi­

liśmy”.  A  on  na  to  zdumiał  się  i  stwierdził,  że  bracia  aż  do  śmierci  pa­

nują nad  swoim językiem.  I  oddał  chwalę  B oguZ1.  A  zeszli  wtedy  z drogi 

o mil  dwanaście”.

31(834).  Kiedyś  przyszli  Saraceni  i  obrabowali  starca  i  mieszkającego 

z nim brata. A oni wyszli na pustynię, aby znaleźć coś do jedzenia. I starzec 
znalazł  suche  odchody  wielbłądzie,  a  rozłamawszy je  znalazł  dwa  ziarnka 

jęczmienia, jedno zjadł, a drugie zachował w ręce.  Brat nadszedł i zobaczył 

go  żującego,  więc  powiedział:  „Czy  to  jest  miłość,  że  znalazłeś  coś  do 

jedzenia i  sam jesz,  a mnie nie wołasz?” -  Abba  Sisoes odpowiedział:  „Nie 

pokrzywdziłem dę,  bracie:  oto  twoja porga,  zachowałem ją w dłoni” .

,  32(835).  O  abba  Sisoesie  tebańczyku  opowiadano,  że mieszkał  w Kala- 
mon  koło  Arsinoe.  A  pewien  inny  starzec  w  innej  laurze  zachorował.  On 

słysząc o  tym zmartwił  się;  a jadał  tylko  co  drugi  dzień  i  to  był jego  dzień 

postu.  Gdy  więc  usłyszał  wiadomość,  powiedział  sobie:  „Co  mam  robić? 

Jeżeli  pójdę,  mogliby  mnie  tam  b rad a  przymusić  do  jedzenia;  a  jeżeli 

odłożę do jutra,  on mógłby tymczasem umrzeć. Ale tak zrobię: pójdę,  a nie 

będę jadł’” . I tak poszedł, zachowując post: wypełnił przykazanie Boże,  ale 
i  od  sposobu  życia,  który był dla  Boga podjął, nie  odstąpił.

33(836).  Któryś z ojców  opowiadał o  abba Sisoesie -  tym  z Kalamon -  

że kiedyś, chcąc przezwydężyć sen, zawiesił się nad  przepaścią w Petra;  ale 

przyszedł  anioł  i  uwolnił  go,  i  nakazał  mu,  żeby  ani  sam  tego  więcej  nie 
robił,  ani  innych  czegoś  takiego  nie  uczył.

34(837).  Któryś  z  ojców  pytał  abba  Sisoesa:  „Jeżeli  mieszkam  na 

pustyni,  i  przyjdzie  barbarzyńca,  i  chce  mnie  zabić,  a ja   mam  dosyć  siły, 

żeby  go  pokonać,  czy  mam  go  zabić?”  Odrzekł  starzec:  „Nie:  ale  powierz 
go  Bogu.  Bo  kiedy  spada  próba  na  człowieka,  niech  sobie  mówi:  «To  za 

moje grzechy»;  a jeżeli  przychodzi  dobro:  «To  zrządzenie  Boże»” .

background image

”  

22

  _

a on

35(838).  Pewien  brat  prosił  abba  Sisoesa  tebaóczyka:  „Powiedz  mi 

słowo”.  Odrzekł:  „Co  d   mam  «powiedzieć?  Może  to:  Czytam  Nowy 

Testament,  a  zawracam  do  Starego” .

• w

36(839).  Ten  sam  pytał  abba  Sisoesa  z  Petry  o  sens  słowa,  które  mu 

powiedział  abba  Sisoes  tebańczyk.  Starzec  odrzekł:  „W  grzechu  zasypiam 
i w grzechu  powstaję” .

37(840).  Mówiono  o  abba  Sisoesie  tebańczyku,  że  kiedy  się  kończyło 

nabożeństwo, udekał do swojej  celi. I mówili  o nim:  „Czarta ma 

pełnił dzieło  Boże. 

1

38(841).  Pewien  brat  spytał  abba  Sisoesa:  „Co  mam  robić,  abba,  bo 

upadłem?”  Odpowiedział  mu  starzec:  „Powstań” .  Brat  rzekł:  „Już  po­

wstałem  i  znowu  upadłem” .  I  rzdkł  starzec:  „Powstań  znowu,  i  znowu” . 
Brat więc p y ta ł:, J a k  długo?” On  odpowiedział:  „Aż dopóki nie zostaniesz 
zabrany  ze  świata,  czy  to  w  stanie  cnoty,  czy  upadku.  Bo  człowiek  takim 

odchodzi, jakim  go  znaleziono” .

39(842).  Brat  pytał  pewnego  starca:  „Co  mam  robić,  bo  martwię  się 

z powodu pracy: lubię powroźnictwo, a nie mogę go wykonywać” .  Starzec 

mu  odpowiedział,  że  abba  Sisoes mawiał:  „Nie należy  wykonywać  pracy, 

która nam daje  satysfakcję” .

40(843).  Abba  Sisoes  powiedział:  „Szukaj  Boga,  ale  nie  badaj,  gdzie 

mieszka”.

41(844).  Powiedział  także,  iż  wstyd  i  brak bojaźni  często  prowadzą  do 

grzechu.

42(845).  Pewien brat pytał abba Sisoesa:  „Co mam robić?” Odrzekł mu:

„To, czego szukasz, to głębokie milczenie i pokora, bo napisano:  Szczęśliwi

»

ci,  którzy  w Nim  trwają 23 :  w  ten  sposób  zdołasz  się  ostać”.

43(846).  Powiedział  abba  Sisoes:  „Stań  się  wzgardzony,  a  wolę  swoją 

odrzuć  za siebie i bądź bez  troski:  tak znajdziesz pokój” .

44(847).  Pewien  brat  zapytał  abba  Sisoesa:  „Co  mam  począć  z  moimi 

namiętnościami?”  A  starzec  odpowiedział:  „Każdego  z  nas  wystawia  na 

pokusę  wiosna pożądliwość2* " .

45(848).  Pewien  brat  prosił abba  Sisoesa:  „Powiedz mi  słowo”.  On  zaś 

odrzekł:  „Po  co  żądasz ode mnie próżnych  słów?  Oto  rób  to,  co  widzisz” .

46(849).  Kiedyś  abba  Abraham,  uczeń  abba  Sisoesa,  odszedł  w jakiejś 

sprawie,  a  starzec  całymi  dniami  nie  chciał  od  nikogo  innego  przyjąć 

posługi,  bo  mówił:  „Miałbym  pozwolić,  żeby  ktokolwiek  poza  moim 
bratem  przyzwyczaił  się  do  mnie?”  I  nie  zgodził  się  na  to,  i  znosił 

niewygodę  aż do  powrotu  brata.

47(850).  Opowiadano  o  abba  Sisoesie,  że kiedyś  siedząc w celi  zakrzyk­

nął  wielkim  głosem:2S  „O  nędzo!”  Jego  uczeń  zapytał:  „Co  d   się  stało, 

ojcze?”  Odrzekł  mu  starzec:  „Jednego  człowieka  szukam,  by  móc  z  nim 

mówić,  a nie znajduję” .

48(851).  Kiedyś  abba  Sisoes  odszedł  z  góry  abba  Antoniego,  udał  się 

w  góry  za  Tebaidą  i  tam  zamieszkał.  A  byli  tam  melecjanie26  mieszka­

jący  w  Kalamon  koło  Arsinoe.  Niektórzy  bracia  więc,  usłyszawszy,  że 

odszedł  w  dalsze  góry,  chdeli  go  tam  odwiedzić.  Ale  mówili:  „Co  mamy 

robić?  Bo  w  górach  są  melecjanie:  wiemy,  że  starzec  nie  poniesie  od  nich 
szkody,  ale  my  sami,  idąc  odwiedzić  starca,  moglibyśmy  narazić  się  na 

pokusy ze strony heretyków!”  Więc żeby nie  spotkać się z heretykami,  nie 

poszli do  starca.

49(852).  Opowiadano  o  abba  Sisoesie,  że  zachorował,  i  kiedy  starcy

siedzieli wokół niego, on jakby z kimś rozmawiał.  I mówią mu:  „Abba, co

widzisz?”  Odpowiedział:  „Widzę  jakichś  przybyszów  podchodzących  do 

mnie  i  proszę  ich,  żeby mnie jeszcze  zostawili,  żebym  mógł jeszcze  trochę 

odpokutować” .  Któryś ze starców powiedział:  „A  gdyby d ę zostawili,  czy 

byłbyś jeszcze  zdolny  zużyć  ten  czas  na  pokutę?”  Odrzekł  starzec:  , Jeśli 

tego  nie  mogę,  przynajmniej  jęczę  trochę  nad  moją  duszą,  a  to  mi 

wystarcza” .

50(853).  O  abba  Sisoesie  opowiadano,  że  kiedy  przyszedł  do  Klysma, 

zachorował. I gdy był w celi razem ze swym uczniem,  oto nagle rozległo się 
pukanie  do  drzwi.  A  starzec  zrozumiał,  kto  to,  i  powiedział  do  ucznia: 

„Abrahamie,  powiedz  temu,  kto  tam  puka:  «Sisoes  jestem  na  pustyni, 

Sisoes jestem  i na posłaniu!»”  Na  te  słowa tamten  zniknął.

background image

51(854).  Abba Sisoes  tebańczyk  powiedział do  swego  ucznia:  „Powiedz 

mi, co myślisz o mnie,  a ja  d  pqwiem, co myślę o tobie” .  Uczeń rzekł:  „Ty 

jesteś  dobry  w  sercu,  ale  trochę  twardy” .  Starzec  mu  na  to:  „A  ty jesteś 

dobry,  ale w sercu  próżny” .

52(855).  O  abba  Sisoesie  tebańczyku  opowiadano,  że  nie jadał  chleba.

I  raz  na  Wielkanoc  bracia  upadli 

Odpowiedział  im:

u  do  stóp  prosząc,  aby  jadł  z  nimi.

i:  „Zrobię jedno  z  dwojga:  albo  będę jad ł  chleb,  albo  te 

wszystkie  potrawy  które  przygotowaliście” .  Odrzekli:  „Jedz  tylko  chleb”. 

I tak uczynił 

t

53(987).  Jeśli  pytał  ktoś  abba  Sisoesa  o  abba  Pambo,  ten  odpowiadał: 

„Pambo był wielki,  wielki  w  swoich dziełach”.

54(988).  Powiedział  abba  Sifeoes  komuś  z  braci:  „Jak  idzie?”  On  zaś 

mówi:  „Straciłem dzień, ojcze!” Mówi  starzec:  „Ja jeśli nawet stracę dzień, 

składam dzięki” .

A

b b a

  S

y l w a n

1(856).  Kiedyś  abba  Sylwan  i jego  uczeń  Zachariasz  odwiedzili  pewien 

klasztor; a kiedy mieli już wracać, poczęstowano ich  skromnym posiłkiem.

u:

W  drodze  uczeń  znalazł  wodę  i  chciał  się  napić.  Starzec  powiedział  i 

„Zachariaszu,  post  dzisiaj” .  On  na  to:  „Przecież jedliśmy,  ojcze” .  Rzekł 

starzec:  „To, co jedliśmy,  było poczęstunkiem miłości;  ale  sami trzymajmy 

się naszego postu” .

2(857).  Ten  sam  będąc kiedyś  pośród  braci  wpadł w ekstazę i  rzucił  się 

na  twarz.  A  po  długim  czasie  podniósł  się  i  zaczął  płakać.  Brada 

wypytywali go:  „Co  d  jest,  ojcze?”  On jednak milczał i płakał. A kiedy na 

niego nastawali, żeby powiedział, rzekł:  „Zostałem w duchu porwany przed 

sąd  Boży  i  widziałem  tam  wielu  naszych  idących  na  zatracenie,  a  wielu 

świeckich  wchodzących  do  królestwa” .  I  starzec  przejął  się  skruchą;  i  nie

chdał  wychodzić  z  celi.  A  jeżeli  musiał  to  twarz  zasłaniał  kapturem 

i mawiał:  „Czemu miałbym pragnąć oglądać to światło doczesne, bezużyte­

czne?”

3(858).  Kiedy indziej  wszedł jego uczeń Zachariasz i  znalazł go w eksta­

zie,  z  rękami  wyriągniętymi  do  nieba.  Wyszedł  więc  i  zamknął  drzwi. 

Wrócił  o  godzinie  ósmej  i  dziewiątej  i  znalazł  go  tak  samo:  dopiero 

a dziesiątej  zapukał,  wszedł  i  zastał go  na  rozmyślaniu.  I  zapytał:  „Co  d  

dzisiaj  było,  ojcze?”  On  odpowiedział:  „Chorowałem  dzisiaj,  dziecko”. 
Uczeń jednak  uchwycił  go  za  nogi,  mówiąc:  „Nie puszczę  dę,  dopóki  mi 

nie powiesz, co  widziałeś!”  Starzec odrzekł:  „Zostałem  porwany do n ieb a1 
i  widziałem  chwałę  Boga,  i  tam  stałem  aż  do  tej  pory,  a  teraz 

m nie 

odesłano” .

4(859).  Kiedy abba Sylwan  mieszkał na górze Synaj, jego  uczeń Zacha­

riasz  odszedł  kiedyś,  załatwić jakąś  sprawę  i  powiedział  starcowi  na  od­

chodnym:  „Odkryj  wodę  i  podlej  ogród” .  A  on  wychodząc  zasłonił  sobie 
oczy  kapturem  i  patrzył  tylko  pod  nogi.  Właśnie  wtedy  pewien  brat  nad­

szedł  do  niego  w  odwiedziny,  a  widząc  go  z  daleka,  zastanawiał  się  nad 

jego postępowaniem.  I  kiedy już podszedł,  pytał:  „Powiedz mi,  abba,  dla­

czego  zasłaniałeś  sobie  oczy kapturem i  w  ten  sposób  podlewałeś  ogród?” 
Starzec  mu  odpowiedział:  „Dziecko,  po  to,  żeby  moje  oczy  nie  oglądały 

drzew i żeby mój  umysł nie oderwał się z ich powodu  od  swojego zajęcia” .

5(860).  Pewien brat przyszedł do abba Sylwana na górę Synaj, a widząc 

jak   bracia  pracują,  powiedział  do  starca:  „Nie  pracujcie  na 

pokarm, 

który  ginie2,  bo  Maria  wybrała  lepszą  cząstkę3”.  Starzec  zwrócił  się  do 

swego  ucznia:  „Zachariaszu,  daj  temu  bratu  książkę  i  umieść  go  w  pustej 

celi” .  A  kiedy  nadeszła  godzina  jedenasta,  ów  brat  patrzył  na  drzwi, 

spodziewając  się  zaproszenia  na  posiłek;  ale  ponieważ  nikt  po  niego  nie 

przyszedł, wstał i poszedł do starca. I zapytał:  „Abba, czy dzisiaj bracia nie 

jedli?”  Starzec  odpowiedział:  „Owszem” .  On  na  to:  „A  dlaczegośde mnie 

nie  wezwali?”  Odrzekł  starzec:  „Bo  ty  jesteś  człowiek  duchowy  i  nie 
potrzebujesz  takiego  pokarmu;  a  my  deleśni  chcemy  jeść,  i  dlatego 
pracujemy.  Ty  zaś  wybrałeś  lepszą  cząstkę,  czytasz  przez  cały  dzień  i  nie 

chcesz jeść pokarmu ddesnego”.  Gdy  on  to usłyszał,  upadł do nóg starca,

background image

Czaszka  odpowiedziała:  „Cięższe  jeszcze  męki  znajdują  się  pod  nami’'. 
Starzec  pytał:  „A  kto  je  derpi?”  Czaszka  odrzekła:  „Myśmy  nie  znali 

Boga,  więc  doznajemy  trochę  łitośd;  ale  d ,  którzy  G o  znali,  a zaparli  się 

Go  albo nie wypełnili  Jego woli,  są  tam poniżej  nas” .  Wtedy starzec wziął 

czaszkę i  pogrzebał ją.

39(492).  Opowiadano  o  abba Makarym  Egipcjaninie,  że szedł kiedyś  ze 

Sketis  w  góry  koło  Nitrii,  a  kiedy  już  był  blisko,  powiedział  do  swego 
ucznia:  „Idź  o  kawałek  drogi  przede mną”.  Uczeń  więc  poszedł  przodem 

i  spotkał  pogańskiego  kapłana’.  I  zawołał  do  niego:  „Hej,  hej,  szatanie, 

dokąd  tak  pędzisz?”  -   a  ten  zawrócił  z  drogi,  pobił  go  zostawiając 
półżywego17,  a  potem  wziął  swój  kij  i  pobiegł  dalej.  Wkrótce  potem 

spotkał  go  biegnącego  abba  Makary  i  rzekł  mu:  „Powodzenia,  pracow­
niku,  powodzenia!”  Ten  zdumiał  się  i  podszedł do  niego  pytając:  „Co  we 

mnie widzisz dobrego,  że mnie  pozdrawiasz?”  Starzec  odrzekł:  „Widzę cię 

utrudzonego,  a  nie  wiesz,  że  się  na  próżno  trudzisz” .18  On  zaś  na  to: 

„A  mną wstrząsnęło  twoje  pozdrowienie i  zrozumiałem,  że ty należysz do 

Boga.  Przedtem  spotkałem  innego  mnicha,  złego,  który  mnie  zelżył 
i którego pobiłem na śmierć” . Starzec zrozumiał, że chodziło o jego ucznia. 

A  kapłan  uchwycił  się jego  stóp  i  mówił:  „Nie  puszczę  cię,  póki  się  nie 

zgodzisz  zrobić  i  ze  mnie  mnicha!”  I  poszli  razem  do  miejsca,  gdzie  leżał 

tamten brat i zanieśli go do kościoła na górze. A wszyscy zd umiewali się na 
widok kapłana, i zrobili go mnichem, i wielu pogan z jego powodu zostało 

chrześcijanami.  Mawiał  więc  abba  Makary,  że  złe  słowo  i  dobrego  dym 

czyni,  a dobre słowo  i  dych  czyni dobrymi.

40(493).  Opowiadano o abba Makarym, że kiedyś pod jego nieobecność 

przyszedł doddej  do jego  celi,  a on  wracając zastał go na ładowaniu  swo­

ich sprzętów na wielbłąda. Wszedł więc i zaczął wyńosić dalsze sprzęty i ła­
dować je  razem  z  tamtym.  Kiedy już  załadowali,  dodziej  zaczął  bić  wiel­

błąda, żeby się podniósł, ale na próżno. Abba Makary, widząc, że wielbłąd 

nie wstaje, wszedł do celi i znalad tam jeszcze motyczkę. Wziął ją i dołado­

wał,  mówiąc:  „Bracie,  wielbłąd  czekał jeszcze  na  to”.  Potem  trącił  wiel­

błąda nogą, mówiąc:  „Wstawaj”  -  a wielbłąd  zaraz  wstał i  na jego  rozkaz 

odszedł kawałek drogi.  Ale  potem  znów się położył  i  nie wstawał,  aż póki 

nie zdjęto z niego wszystkich ukraddonych rzeczy. Dopiero wtedy odszedł.

41(494).  Abba Ajo prosił abba Makarego:  „Powiedz mi  słowo”.  Odpo- 

wieddał mu abba Makary:  „Uciekaj  od ludd, siedź w celi, i  opłakuj  swoje 

grzechy,  a  do  plotek  nie miej  zamiłowania:  tak  będdesz  zbawiony”.

42(1490A).  Mówił  abba  Makary:  „Kiedy  byłem  młody  odczuwałem 

w  celi  zniechęcenie  i  wyszedłem  na  pustynię  mówiąc  do  swoich  myśli: 

«Tego,  kogo  spotkam  zapytam,  aby  mi  dopomógł».  I  spotkałem  chłopca 

pasącego woły.  I zapytałem go:  «Cóż mam  uczynić chłopcze,  skoro jestem 
głodny?» Powieddał mi:  «Jedz!»  Znowu powieddałem, że zjadłem i znowu 

jestem  głodny!  Wtedy  powieddał do  mnie:  «To  chyba jesteś  osłem,  abba, 

skoro  ciągle  chcesz żreć!»  I  odszedłem  wyciągnąwszy z  tego pożytek”.

A

b b a

  M

o j ż e s z

1(495).  Kiedyś  abba  Mojżesz  był  strasznie  kuszony  do  nieczystości; 

i nie mogąc już dłużej  wysieddeć w celi,  poszedł i  opowieddał o  tym abba 
Izydorowi.  A  starzec  go  zachęcał,  by  wrócił  do  siebie  -   ale  on  się  nie 

zgadzał i mówił:  „Abba, już nie mogę”.  Wtedy starzec wyprowadził go n a 

dach  i  powieddał  mu:  „Spojrzyj  na  zachód”  -   a  on  spojrzał  i  zoba­

czył  kłębiące  się  nieprzeliczone  mnóstwo  szatanów,  którzy  wrzeszczeli 

jakby  przed  bitwą.  I  znowu  powieddał  abba  Izydor:  „Spojrzyj  także  na 

wschód”  -   spojrzał  więc  i  zobaczył  niezliczony  zastęp  świętych  aniołów 

w  chwale.  Abba  Izydor  powieddał:  „Oto  d   zostali  posłani  przez  Pana 

świętym  na  ratunek,  a  tamci  na  zachodde  walczą  przeciw  świętym;  ale 

liczniejsi są ci, którzy są z nam i' *. Abba Mojżesz dożył ddęki Bogu, nabrał 

odwagi i  wrórił do  swojej  celi.

2(496).  Pewien  brat  w  Sketis  zgrzeszył;  zwołano  zebranie  i  posłano 

także po  abba Mojżesza,  ale nie chriał przyjść. Ponownie kapłan posłał do 

niego  wezwanie:  „Przyjdź,  bo  cały  lud  na  debie  czeka”.  Wstał  więc 

i  poszedł,  ale  w dął  ddurawy  koszyk,  napełnił  go  piaskiem  i  poniósł 
na  plecach.  Ci,  którzy  wyszli  na  jego  spotkanie,  zapytali  go:  „Ojcze,

background image

co  to  znaczy?”  Odpowiedział  im  starzec:  „Moje  grzechy  sypią  mi  się  za 
plecami,  ale  ja  ich  nie  widzę,  a  przychodzę  dzisiaj  sądzić  cudze  winy”. 

Kiedy  to  usłyszeli,  nic już nie  powiedzieli  tamtemu  bratu,  ale mu przeba­
czyli.

3(497).  Kiedy  indziej,  gdy  w  Sketis  zebrali  się  ojcowie,  chcieli  go 

wypróbować i zaczęli go lżyć,  mówiąc:  „Po co ten  Murzyn przyszedł tutaj 
między  nas?”  On  zaś  słuchał i milczał.  A  gdy  się już  rozchodzili,  zapytali 

go:  „Abba, nic  cię  to nie wzburzyło?”  On  im  odpowiedział:  „ Wzburzyłem 

się,  ale  nie przemówiłem 2 ” . 

*

4(498).  Opowiadano o abba Mojżeszu, że otrzymał święcenia i nałożono 

mu  albę.  Arcybiskup  powiedział  mu  wtedy:  „Widzisz,  abba  Mojżeszu, 

stałeś się cały biały”. Odrzekł mń starzec:  „To zewnątrz, panie biskupie; ale 

czy i wewnątrz?” Arcybiskup  zaś, chcąc go wypróbować, nakazał duchow­

nym:  „Kiedy  abba  Mojżesz  wejdzie  do  prezbiterium,  wypędźcie  go,  ale 

idźcie  za  nim,  żeby  usłyszeć,  co  powie”.  Przyszedł  więc  starzec,  a  oni 

wypędzili go, mówiąc:  „Wynoś się,  Murzynie!” On zaś wyszedł, mówiąc do 

siebie:  „Słusznie  z  tobą postąpili;  czarny  brudasie:  nie jesteś  człowiekiem, 

po  co  więc  szedłeś między ludzi?”

5(499).  Kiedyś  w  Sketis  wydano  polecenie:  „Przez  ten  tydzień  macie 

pościć” .  Otóż tak się złożyło, że do abba Mojżesza przyszli bracia z Egiptu, 

a  on  przygotował  im  skromny  posiłek.  Jego  sąsiedzi  zobaczyli  dym 

i  donieśli  duchownym:  „Oto  Mojżesz  przekroczył  polecenie  i  gotował 

u siebie posiłek” .  Oni  odpowiedzieli:  „Pomówimy z nim, kiedy przyjdzie”. 
I w sobotę -  ponieważ znali świątobliwe życie abba Mojżesza -  powiedzieli 
mu  wobec  całego  ludu:  „O  abba  Mojżeszu!  przekroczyłeś  przykazanie 
ludzkie,  a  zachowałeś  Boże” .

6(500).  Pewien  brat  przyszedł do  Sketis  do  abba  Mojżesza,  prosząc  go 

o  słowo.  A  starzec  mu odpowiedział:  „Idź,  usiądź  w swojej  celi,  a  cela d ę  

wszystkiego  nauczy” .3

7(501).  Powiedział abba Mojżesz:  „Człowiek,  który ucieka od  ludzi, jest 

jak  dojrzałe  grono;  ten  zaś,  który  mieszka  między  ludźmi, jest jak  grono 

zielone” .

8(502).  Kiedyś pewien dostojnik  usłyszał o abba Mojżeszu i udał się do 

Sketis,  żeby  go  zobaczyć.  Ktoś  o  tym  uprzedził  starca,  a  on  wstał,  żeby 
udec  na  mokradła.  W  drodze  jednak  spotkał  tamtych,  i  zapytali  go: 

Powiedz  nam,  starcze,  gdzie  jest  cela  abba  Mojżesza?”  Odpowiedział: 

Czego  chcede  od  niego?  To  głupiec”.  Dostojnik  przybył  do  kośdoła 

i  powiedział do duchownych:  „Słyszałem  o  abba  Mojżeszu  i  przyszedłem, 

żeby  go  zobaczyć:  ale  w  drodze  spotkaliśmy  starca  idącego  do  Egiptu 

i  pytaliśmy  go  o  celę  abba  Mojżesza,  a  on  nam  odpowiedział:  «Czego 

chcede od niego? To głupiec».  Duchowni na te słowa zmartwili się i pytali: 
„Jak  wyglądał  ten  starzec,  który  coś  takiego  powiedział  o  świętym?” 

Dostojnik  odpowiedział:  „Był  to  starzec  w  zniszczonej  odzieży,  wysoki 

i czarny”. A  oni na to:  „To  był sam  abba Mojżesz! A powiedział wam  tak 

dlatego,  że  chdał  uniknąć  spotkania  z  wami” .  Dostojnik  więc  oddalił się, 
bardzo  zbudowany.

________

\

9(503).  Powiedział abba Mojżesz o Sketis:  „Jeżeli zachowamy przykaza­

nia  ojców,  to zaręczam wam  w  obliczu  Boga,  że nie przyjdą tu barbarzyń­
cy.  Ale jeżeli  ich  nie zachowamy,  to miejsce  to musi  zostać spustoszone” .

10(504).  Pewnego  dnia  powiedział  do  siedzących  u  niego  brad:  „Oto 

dzisiaj  przyjdą  do  Sketis  barbarzyńcy:  wstawajcie  i  udekajde”.  Zapytali 
go:  „A  ty,  abba,  nie  chcesz  uciekać?”  Odpowiedział:  „Ja już  od  tylu  lat 

wyczekuję  tego  dnia,  aby  się  spełniły  słowa  Pana  Chrystusa,  który 

powiedział:  Wszyscy,  którzy  za miecz  chwytają,  od miecza giną ” 4.  Oni  na 
to:  „Więc  i  my  nie  uciekamy,  ale  umrzemy  razem  z  tobą” .  On  od­

powiedział:  „To  już  nie  moja  rzecz:  niech  każdy  decyduje  o  swoim 

postępowaniu”. A było tam  z nim  siedmiu brad. I powiedział im:  „Oto już 
barbarzyńcy  podchodzą  do  drzwi” .  I  weszli,  i  pozabijali  ich;  ale  jeden 

z nich  ze  strachu  ukrył  się  pod  koszem.  I  zobaczył siedem  wieńców,  które 
spłynęły  z nieba  i  uwieńczyły  zabitych.

11(505).  Pewien  brat radził się abba Mojżesza, mówiąc:  „Widzę cel przed 

sobą, ale nie potrafię go osiągnąć” . Starzec mu odpowiedział:  „Jeżeli się nie 

staniesz martwy jak  ci,  którzy  leżą w grobie, nie zdołasz go  osiągnąć”.

12(506).  Opowiadał  abba Pojmen, że pewien brat pytał  abba Mojżesza, 

w jaki  sposób  człowiek  może  się stać  umarłym  wobec  bliźniego.  A  starzec

background image

mu  odpowiedział,  że jeżeli  ktoś  sobie nie wytłumaczy,  że jest już od  trzech 

dni,  w  grobie,  to  nie  zdoła  tych  słów wykonać.

13(507).  Opowiadano  w  Sketis  o  abba -Mojżeszu,  że  kiedyś  szedł  do 

Petry  i  zmęczył  się  drogą.  I  zastanawiał  się:  „Jak  zdołam  zebrać  tu  dla 

siebie  dość  wody?”  Wtedy  usłyszał  głos  mówiący3:  „Idź  i  nie  troszcz  się

0 nic” .  Poszedł  więc,  a  kilku  ojców  wyszło  na jego  spotkanie;  ale mieli  ze 
sobą  tylko  niewielką  butelkę  wody  i  abba  Mojżesz  zużył  to  wszystko  n a 
przyrządzenie  odrobiny soczewicy.  Martwił się więc  starzec i modlił  się do 
Boga, wychodząc i  wchodząc 6,do celi. Wtedy nad Petrą zjawiła się chmura 
deszczowa, i zaraz mógł napełnić wszystkie naczynia. Obecni zaś prosili go: 

„Powiedz  nam,  dlaczego  tak  wychodziłeś  i  wchodziłeś?”  Starzec  im 
odrzekł:  „Spierałem  się  z  Bogiem,  mówiąc:  «Przyprowadziłeś  mnie  tutaj, 

a  oto  nie  mam  wody  aby  pÓi  Twoi  słudzy».  Dlatego  tak  wchodziłem

1 wychodziłem  błagając Boga,  aż póki nam  wody nie  zesłał” 7.

14(508).  Siedem rozdziałów, które abba Mojżesz wysłał do  abba Pojme- 

na:  (I)  Abba  Mojżesz  powiedział,  że  człowiek  powinien  umrzeć  dla 
drugiego  przez  to,  żeby  go nie  sądzić w  żadnej  sprawie.

15(509).  (II) Powiedział także: „Człowiek powinien, zanim wyjdzie z d a ­

ła,  zadać w  sobie  śmierć  wszelkiemu złu,  tak,  żeby nikogo nie krzywdził”.

16(510).  (III)  I  to  powiedział:  „Jeżeli  człowiek nie jest  w  sercu  przeko­

nany, że jest grzesznikiem,  to Bóg go nie wysłuchuje” . A brat zapytał:  „Co 

to  znaczy  być  przekonanym,  że  się jest  grzesznikiem?”  Starzec  odpowie­
dział, że jeśli ktoś dźwiga riężar własnych win, to nie ogląda się za cudzymi.

17(511).  (IV)  I  to  powiedział:  „Jeśli  postępowanie  nie  zgadza  się  z mo­

dlitwą,  na  próżno  trudzi  się  taki  człowiek” 8.  A  brat  zapytał:  „Co  to jest 

zgodność  postępowania  z  modlitwą?”  Starzec  odrzekł:  „To  znaczy  nie 

robić  samemu  tego,  o  co  się  Boga  prosi.  Bo  jeśli  człowiek  wyrzeka  się 
własnej  woli,  to  Bóg daje mu  się przejednać i  przyjmuje jego modlitwę” .

18(512).  Pytał  brat:  „Co  wspomaga  człowieka  we  wszystkich  jego 

trudach?” Odpowiedział mu starzec:  „Bóg go wspomaga, bo napisano: Bóg

jest 

dla nas  ucieczką  i  mocą,  w  trudnościach  pomocnikiem  możnym  się 

okazał9".

• Si

f ' r .

(V)  Brat zapytał:  „A posty i czuwania,  które człowiek praktykuje,  czego 

dokonują?”  Odrzekł  starzec:  „One  upokarzają  duszę,  bo  napisano:  Na 

nędzę moją i na trud mój popatrz i odpuść -wszystkie me w ystępki10. Jeśli więc 

dusza przynosi te owoce,  to  Bóg z ich  powodu lituje się nad  nią” .

(VI)  Brat  pytał  starca:  „Co  ma  czynić  człowiek  we  wszelkiej  pokusie, 

jaka  na  niego  przychodzi,  i  wobec  każdej  myśli  pochodzącej  od  wroga?” 

Odrzekł  starzec:  „Trzeba  płakać  przed  obliczem  dobroci  Bożej,  aby 

otrzymać pomoc.  A  Bóg  wspomaga  szybko, jeżeli  Go  prosić mądrze.  Bo 

napisano:  Pan  moim  wspomożycielem,  nie  lękam  się,  cóż  może  uczynić  mi 

człowiek? 11

(VII)  Brat  pytał:  „Oto  człowiek  bije  swojego  sługę  za  popełnioną  winę: 

co  ma  mówić  duga?”  Odrzekł  starzec:  ,Jeśli  to  dobry  sługa,  powie: 
«Wybacz  mi,  zawiniłem»” .  Pytał  brat:  „I  nic  więcej?”  Starzec  odpowie­

dział: „Nic: bo  skoro tylko przyzna się do winy i powie «Zgrzeszyłem» Pan 

jego  zlituje  się  nad  nim.  A  najważniejsze:  nie  sądzić  bliźniego.  Bo  kiedy 

ręka Pana pobiła w Egipcie wszystkich pierworodnych,  nie było  tam domu, 

w  którym  by  nie  leżał  zm arły12 ”.  Brat  pytak  „Co  znaczą  te  słowa?” 
Odpowiedział mu  starzec:  .Jeżeli  się  staramy  widzieć  własne  grzechy,  nie 

widzimy  grzechów  bliźniego;  bo  byłoby  głupotą  ze  strony  człowieka, 
któremu ktoś umarł, zostawić swojego zmarłego, a iść płakać nad  cudzym. 

Umrzeć  zaś  wobec  bliźniego  znaczy  nieść  ciężar  własnej  winy,  a  nie 

troszczyć  się  o  innych  ludzi  w  tym  sensie,  żeby  rozróżniać,  że  ten  jest 

dobry,  a tamten  zły.  Żadnemu człowiekowi nie czyń nic złego  ani w sercu 

nie myśl  źle o nikim.  Nie gardź takim,  który  źle postępuje,  ale się też i nie 

daj  pociągnąć  takiemu,  co  krzywdzi  bliźniego;  ani  się  nie  raduj  razem 

z  tym,  który  d o   wyrządza.  Nie  obmawiaj  nikogo,  ale  mów:  «Bóg  zna 

każdego»13. Nie daj się wciągnąć obmówcy ani się nie ciesz z jego obmowy; 
ale nie miej  też i  nienawiści  dla  takiego,  który bliźnich  obm awiału ,  bo  to 

by  znaczyło  sądzić.  Z  żadnym  człowiekiem  nie  trwaj  w  waśni  ani  nie 
przechowuj  wrogości w sercu;  ale też nie miej  nienawiści dla takiego, który 

żywi wrogość dla bliźniego.  Na  tym  polega pokój. T ą myślą się  umacniaj: 
trud  potrwa  krótko,  a  odpoczynek  będzie  wieczny,  dzięki  łasce  Słowa 

Bożego.  Amen” .

background image

35(35).  Powiedział  abba  Antoni:  „K to  kuje  żelazo,  zastanawia  się 

najpierw,  co  chce  z  niego  zrobić:  czy  sierp,  czy miecz,  czy  siekierę.  Także 
i my  powinniśmy się zastanowić, jaką cnotę chcemy wypracować,  żeby nie 

trudzić się na próżno” 21.

36(36).  I  to  powiedział,  że  posłuszeństwo  połączone  ze  wstrzemię­

źliwością  ujarzmia dzikie zwierzęta.

37(37).  Powiedział  także:  „Znałem  mnichów,  którzy  po  wielu  trudach 

upadli i doszli do pychy duchowej, a wszystko przez to, że zaufali własnym 

osiągnięciom  i  zlekceważyli  nakaz  Tego,  który  powiedział:  Zapytaj  ojca,
a  on  ci  oznajmi
:>» 22

f - r i

if'

  -V

.  V«

' M

-<r. 

i i r  

— *

i i

/ A .

. ¡ I t :

• .* i >

11  .

.  ii*Ł v

38(38).  Powiedział  także: „Jeśli  to  możliwe,  mnich  powinien  wyjawić 

starcom  nawet,  ile  kroków  robi  albo  ile  kropel  pije  u  siebie  w  cdi:  żeby 

sprawdzić,  czy może i  w tym nie błądzi” .

A

b b a

  A

r s e n i u s z

1(39).  Abba  Arseniusz,  kiedy  żył  jeszcze  w  pałacu  cesarskim,  modlił 

się do  Boga:  „Panie,  zaprowadź mnie na drogę  zbawienia” .  I  usłyszał głos 

mówiący:  „Arseniuszu,  uriekaj  od  ludzi,  a będziesz  zbawiony” .

2(40).  Ten  sam,  kiedy  już  odszedł  na  pustynię,  znowu  się  modlił  tymi 

samymi słowami \  i znowu usłyszał g ło s:, Arseniuszu,  uciekaj, milcz, módl 
się:  to  są  bowiem korzenie  bezgrzeszności” .

3(41).  Kiedyś  na  abba Arseniusza  napadli  w jego  celi  szatani  i  dręczyli 

go. A kiedy przyszli ci, którzy mu usługiwali, i zatrzymali się pod drzwiami 
celi,  usłyszeli  go,  jak   wołał  do  Boga:  „Boże,  nie  opuszczaj  mnie:  niczego 

dobrego w Twoich  oczach  nie zrobiłem,  ale  w Twej  łaskawości  pozwól  mi 

zacząć”.

>1

4(42).  Opowiadano  o nim, że jak w pałacu nikt nie nosił strojniej szych 

szat  od  niego,  tak  na  pustyni  nikt  nie  przychodził  do  kościoła  gorzej 

. ubrany.

5(43).  Ktoś  mówił  do  błogosławionego  Arseniusza:  ,Jakże  to  my, 

którzyśmy otrzymali  takie wychowanie i  tyle  nauki,  nic nie  osiągamy,  a d  

chłopi  egipscy  zdobywają  tak  wielkie  cnoty?”  Odpowiedział  mu  abba 

Arseniusz  „My ze świeckiego  wychowania nic nie korzystamy;  a d   chłopi 
egipscy zdobywają cnoty własnym  trudem” .

6(44).  Kiedy raz abba Arseniusz radził się pewnego  starca Egipganina 

co  do  swoich  myśli,  ktoś  inny  zobaczył  to  i  zapytał:  „Abba  Arseniuszu, 

jakże  to  ty,  który  otrzymałeś  tak  wielkie  wykształcenie  w  grece  i  łacinie, 

radzisz  się  tego  prostaka  co  do  swoich  myśli?”  On  zaś  mu  odpowiedział: 

w grece i  łacinie  mnie  wykształcono,  ale  alfabetu  tego  prostaka jeszcze  się 

nie nauczyłem

7(45).  Kiedyś  błogosławiony  arcybiskup  Teofil  odwiedził  abba  A r­

seniusza  w  towarzystwie  pewnego  urzędnika;  i  prosili  starca,  żeby  im 

powiedział słowo.  On  po  chwili  milczenia  zapytał  „A jeżeli  wam  powiem, 

czy go będziede przestrzegać?” Obiecali mu na to, że będą. Wtedy rzekł im 

starzec:  „Gdy usłyszyde,  że gdzieś przebywa Arseniusz,  to  tam nie idźde

8(46).  Kiedy  indziej  znowu  arcybiskup  chcąc  go  odwiedzić,  posłał 

najpierw  kogoś  z  zapytaniem,  czy  starzec  mu  otworzy.  A  on  kazał  mu 
odpowiedzieć:  „Jeżeli  przyjdziesz,  to  d   otworzę;  ale jeżeli  tobie  otworzę, 

będę  otwierał  wszystkim,  a  w  takim  razie  nie  będę  tu  dłużej  mieszkał” . 

Arcybiskup, gdy to usłyszał, powiedział  „Jeśli mam go tą wizytą wypędzić, 
to nie idę”.

9(47).  Pewien  brat  prosił  abba  Arseniusza  o  słowo.  Starzec  mu  od­

powiedział:  „Walcz,  ile  tylko  sił d   wystarczy,  by  twoja  praca  wewnętrzna 

była po myśli  Bożej,  a tak pokonasz  zewnętrzne  namiętnośd”.

10(48).  Powiedział  także:  .Jeżeli  Boga  szukamy,  On  się  nam  objawi; 

a jeśli  Go  zatrzymujemy,  zostanie  z nam i”.

W

11(49).  Ktoś  mówił  do  abba  Arseniusza:  „Dręczą  mnie  moje  myśli 

i  mówią  mi,  że  nie  jestem  zdolny  do  postu  ani  do  pracy,  więc  żebym

background image

przynajmniej  poszedł  opiekować  się  chorymi,  bo  i  to  także jest  miłość” . 
A  starzec  rozpoznał  podsżepty  diabła  i  tak  odpowiedział:  „Wracaj  i jedz, 

pij,  śpij,  żadnej  pracy  nie  wykonuj  -   tylko  się  z  celi  nie  oddalaj” .  Bo 
wiedział,  że  to  wytrwanie w celi doprowadza mnicha do  doskonałości.

12(50).  Powiedział  abba  Arseniusz,  że  mnich  przebywający  w  obcym 

kraju nie  powinien  się do  niczego mieszać,  a znajdzie  pokój.

13(51).  Abba  Marek  pytał  abba  Arseniusza:  „Dlaczego  od  nas  ucie­

kasz?”  Starzec  mu  odpowiedział:  „Bóg  widzi,  że  was  kocham.  Ale  nie 

potrafię przebywać naraz z Bogiem i z ludźmi.  Wszystkie tysiące i miriady 

zastępów  niebieskich  mają  tylko  jedną  wolę,  ludzie  zaś  mają  wiele  prag­

nień:  nie  potrafię  więc zostawić  Boga,  a przyjść do ludzi”.

14(52).  Abba Daniel opowiadał o abba Arseniuszu, że on czuwał całymi 

nocami,  a kiedy  nad ranem musiał już przespać  się trochę, mawiał do  snu: 

„Choćże  tu,  mamy  sługo”.  I  zasypiał  na  siedząco,  na  krótko,  i  bardzo 

prędko  się budzik

15(53).  Mawiał  abba  Arseniusz,  że  wystarczy  mnichowi jedna  godzina 

snu, jeśli jest dobrym  bojownikiem.

16(54).  Opowiadali  starcy,  że  kiedyś  w  Sketis  rozdawano  figi,  ale  po­

nieważ  były  bardzo  mamę,  nie  posłano  ich  abba  Arseniuszowi,  żeby 

go  nie  obrazić.  Kiedy  się  starzec  dowiedział,  nie  przyszedł  do  kościo­
ła,  bo  mówił:  „Wykluczyliście  mnie,  skoro  nie  podzieliliście  się  ze  mną 
błogosławieństwem,  które  Bóg  przysłał  braciom:  widać  go  nie  byłem 

godzien” . Gdy wszyscy dowiedzieli się  o tym,  zbudowali się pokorą starca; 

a  kapłani  poszli,  zanieśli  mu  tych  fig  i  przyprowadzili  go  z  radością  do 
kościoła.

17(55).  Opowiadał  o  nim  abba  Daniel:  „Przez  cały  czas,  kie 

z  nami,  dawaliśmy  mu  na  rok  jeden  kosz  chleba:  i  jeszcze  sami 

jedliśmy,  gdyśmy go  odwiedzali”.

18(56).  Mówiono  też o  abba  Arseniuszu,  że  tylko  raz do  roku  zmieniał 

wodę, która mu służyła do zwilżania włókien, a przez cały rok tylko do niej 

dolewał.  Plótł  bowiem  liny  i  szył  kosze  codziennie  do  godziny  szóstej. 

A starcy prosili go i mówili: „Czemu nie zmienisz wody, przecież cuchnie”.

On  odpowiadał:  „To  za  kadzidła  i  wonie,  którymi  rozkoszowałem  się 

w świede, muszę  teraz znosić ten  zaduch”.

19(57).  I to opowiadano, że gdy się dowiadywał, iż już dojrzały wszelkie 

rodzaje owoców, p ro sił:, ¿Przynieście mi”.  I z każdego raz tylko  kosztował 
troszeczkę,  składając dzięki  Bogu.

20(58).  Kiedyś  abba  Arseniusz  w  Sketis  zachorował,  a  nie  miał  nic, 

nawet prześcieradła.  I ponieważ nie miał za  co  go  kupić,  przyjął  od  kogoś 

jałmużnę.  I  rzekł:  „Dziękuję  Q ,  Panie,  że  uznałeś  mnie  za  godnego 

przyjęda jałmużny w imię Twoje”.

21(59).  Mówiono  o  nim,  że jego  cela  była  oddalona  od  innych  o  trzy- 

dzieśd  dwie mile  i  że nie  opuszczał jej  łatwo: jego  sprawy  załatwiali  inni. 

A  po  spustoszeniu  Sketis  odszedł  płacząc  i  mówił:  „Świat  stracił  Rzym, 

a mnisi  stracili  Sketis!”

22(60).  Abba  M arek  pytał  abba  Arseniusza:  „Czy  ta. dobrze  nie  mieć 

u siebie żadnych  ułatwień? Widziałem brata,  który uprawiał trochę jarzyn, 

a powyrywał je ”.  Odrzekł  abba Arseniusz:  „To  rzecz dobra,  ale należy ją  

miarkować  według  sił  danego  człowieka.  Bo  jeśli  bez  nich  nie  zdoła 
wytrzymać,  niedługo  zasadzi  nowe”.

23(61).  Opowiadał abba Daniel,  uczeń abba Arseniusza:  „Byłem kiedyś 

u abba Aleksandra,  a jego opanował smutek, i z tego smutku wyciągnął się 

na  ziemi  i  patrzył  w  niebo.  Przypadkiem  błogosławiony  Arseniusz  przy­

szedł właśnie,  żeby  z nim mówić,  i  widział go  leżącego. Podczas  rozmowy 

zapytał:  „A  gdzie jest  ten  świecki,  którego  tu  widziałem?”  Abba Aleksan­

der  na  to:  „Gdzież  go  widziałeś?”  Odrzekł:  „Kiedy  schodziłem  z  góry, 

spojrzałem  tu  w  stronę jaskini  i  zobaczyłem  człowieka  wyciągniętego  na 

ziemi  i  patrzącego  w  niebo”.  On  upadł  do  nóg  starca  i  powiedział: 

„Wybacz  mi,  to ja   byłem:  bo  opanował  mnie  smutek” .  A  starzec  odpo­

wiedział:  „Ach,  więc  to  ty byłeś?  Dobrze.  Ja  myślałem,  że  to  ktoś  świecki 

i dlatego  zapytałem

f*

24(62).  Kiedy  indziej  abba  Arseniusz  powiedział  do  abba  Aleksandra: 

„Kiedy już  przygotujesz  sobie  włókna,  przyjdź  i  gedz  ze  mną;  ale  gdyby 

przyszli  jacyś  goście  to  zjedz  z  nimi” .  Otóż  abba  Aleksander  pracował

background image

powoli  i  dokładnie;  gdy  więc  przyszedł  czas  posiłku,  nie  miał  jeszcze 
włókien  gotowych.  A  ponieważ  chdał  się  zastosować  do  słów  starca, 

został,  by  skończyć  robotę;  tymczasem  abba  Arseniusz,  widząc,  że  go  nie 

ma,  pomyślał,  że  m a  gości,  i  zjadł  sam.  O  zmroku  abba  Aleksander 

skończył  i  przyszedł.  Starzec  go  zapytał;  „Miałeś  gości?”  On  odrzekł: 

„Nie”. Starzec więc pytał dalej:  „Dlaczego w takim razie nie przyszedłeś?” 

A on na to:  „Bo mi powiedziałeś,  żebym przyszedł, gdy przygotuję włókna: 

więc  usłuchałem i nie przyszedłem,  bo  dopiero  teraz skończyłem” .  Starzec 
zdumiał  się  nad  jego  dojkładnośdą  i  powiedział:  „Posil  się  zaraz,  żebyś 
mógł się modlić ze spokojem, i wypij swoją porcję wody: inaczej  szybko by 

twoje dało  wpadło  w chorobę” .

25(63).  Kiedyś  abba  Arseniusz  przyszedł  na  miejsce,  gdzie  były  trzciny 

i  chwiały  się  na  wietrze^.  Starzec  zapytał  uczniów:  „Co  to  za  ruch?” 

Odpowiedzieli:  „To  trzciny” .  I  rzekł im  starzec:  „Zaiste,  jeżeli  ktoś  siedzi 

skupiony,  a  usłyszy  ćwierkanie  wróbla,  już  jego  serce  nie  trwa  w  tym 

samym  skupieniu:  cóż dopiero  wy,  skoro  tu  u was  tak szumią  trzciny!”

26(64).  Opowiadał abba Daniel, że jacyś bracia wybierali się do Tebaidy 

po len i mówili sobie:  „Przy tej  okazji zobaczymy abba Arseniusza” . Abba 

Aleksander wszedł do niego i powiedział:  „Chcą d ę widzieć b rad a przybyli 

z  Aleksandrii” .  Starzec  odrzekł:  „Dowiedz  się  od  nich,  jaki  jest  cel  ich 
podróży”.  On  dowiedział  się,  że  idą  po  len  do  Tebaidy,  i  powtórzył  to 

starcowi.  A  starzec  na  to:  „Zaiste  nie  zobaczą  twarzy  Arseniusza,  bo  nie 

dla mnie  przyszli,  ale  w  sprawach  związanych  ze  swoją  pracą.  Ugość  ich 
i odeślij  w pokoju,  ale im  powiedz,  że starzec nie może ich  przyjąć” .

27(65).  Pewien  brat  przyszedł  pod  celę  abba  Arseniusza  w  Sketis 

i zajrzał przez drzwi; i zobaczył starca jakby całego  w ogniu,  a brat ów był 

godzien'to oglądać.  I gdy  zapukał, starzec wyszedł,  a widząc zdumienie na 

twarzy brata,  zapytał go:  „Od dawna pukasz?  Czyś może co  widział?”  On 

odpowiedział:  „Nie” .  Starzec porozmawiał z  nim  i  pożegnał go.

28(66).  Kiedy  abba  Arseniusz  mieszkał  w  Kanopos,  pewna  dziewica 

z senatorskiego rodu, bardzo bogata i pobożna, przyjechała z Rzymu, żeby 

go  zobaczyć.  Podejmował  ją  arcybiskup  Teofil,  a  ona  go  prosiła,  by 
wpłynął na starca i żeby starzec ją przyjął. Arcybiskup przyszedł i prosił go:

„Ta dostojna pani przyjechała z Rzymu i chce cię widzieć” -  starzec jednak 

nie  zgodził  się na jej  wizytę.  Gdy  ona  to  usłyszała,  kazała  sobie  osiodłać 

wierzchowca,  bo  mówiła:  .Jed n ak   ufam  Bogu,  że  go  zobaczę.  Bo  nie 
przybyłam  tu  oglądać człowieka,  gdyż ludzi jest  dość i  w naszym  mieście;

v

ale przybyłam  oglądać  proroka” 3.  I  kiedy  zajechała  przed  ceię  starca,  za 

zrządzeniem  Bożym  starzec  był  właśnie  na  zewnątrz:  zobaczyła  go  więc 

i  upadła  mu  do  nóg.  On  podniósł ją  z  gniewem  i  patrząc  na  nią  rzekł: 

„Chciałaś  oglądać  m oją  twarz,  patrz  sobie”  -   ale  ona  ze  wstydu  nie 

spojrzała  nawet  w  jego  twarz.  I  mówił  jej  starzec:  „Czy  nie  słyszałaś

0  moim  sposobie  żyda?  Trzeba  go  było  uszanować.  Albo  jak  śmiałaś 

jechać tak daleko?  Czyż nie wiesz,  że jako niewiasta nie  powinnaś włóczyć 

się po  świede? A może o  to d   chodziło,  żeby po powrocie do  Rzymu móc 

mówić innym  kobietom,  że  widziałaś Arseniusza -  a wtedy  z morza zrobi 

się jedna  wielka  droga  dla  kobiet  zdążających  do  mnie?”  A  ona  na  to: 

.Jeżeli  Bóg pozwoli,  nikom u nie  dam  tu  przyjechać:  ale módl  się  za 

m nie

1 zawsze  o  mnie  pamiętaj” .  A  starzec  odparł:  p ro s z ę   Boga,  żeby  pamięć

0 tobie zabrał mi z serca” . N a  te słowa odeszła wstrząśnięta,  a gdy w ródła 

do miasta,  dostała gorączki  ze  zmartwienia.  Doniesiono błogosławionemu 

arcybiskupowi Teofilowi, że jest chora; przyszedł ją  więc odwiedzić i pytał, 

co  się  jej  stało.  Odpowiedziała:  „Obym  tu  nie  była  przyjeżdżała!  Bo 

prosiłam starca, by o mnie pamiętał, a on  mi odpowiedział:  «Proszę Boga, 
żeby  pamięć  o  tobie  zabrał  z  mego  serca».  I  teraz  umieram  ze  zmartwie­
nia!”  Odpowiedział  jej  arcybiskup:  „Czyż  nie  wiesz,  że  jesteś  kobietą?
1 że tó przez kobiety nieprzyjadel atakuje świętych? To dlatego  starzec tak 

d  powiedział:  ale za twoją  duszę  zawsze  się będzie modlił” .  W  ten  sposób 

uleczył ją  na duchu i  odjechała  do  siebie rozradowana.

29(67).  Abba Daniel  opowiadał  o  abba  Arseniuszu,  że  kiedyś  przyszedł 

urzędnik i  przyniósł mu  testament jakiegoś jego  krewnego  senatora,  który 
zostawił  mu  ogromny  spadek.  Starzec  wziął  ten  testament  i  chdał  go 
podrzeć.  Wtedy  urzędnik  padł  mu  do  nóg i  mówił:  „Błagam  d ę nie drzyj 
go,  bo  mi  głowę  utną!”  Odrzekł  abba  Arseniusz:  ,J a   umarłem  wcześniej, 
a on dopiero  teraz”.  Odesłał  więc  testament i  nic nie przyjął.

30(68).  Opowiadano  też o nim,  że w wieczór sobotni, gdy już rozświecał 

się  dzień  Pański,  zostawiał  słońce  za  plecami  i  wyciągał  ręce  do  nieba

background image

r

w modlitwie:  tak  trwał,  aż póki słońce w twarz mu nie zaświeciło, i  wtedy 

siadał. 

31(69).  Opowiadano  o  abba  Arseniuszu  i  abba  Teodorze  z  Ferme,  że 

bardziej  niż  ktokolwiek  znienawidzili  ludzką  chwałę.  I  abba  Arseniusz 

niemal nie spotykał się z ludźmi, abba Teodor  zaś wprawdzie  się spotykał, 
ale był wtedy jak  miecz.

32(70).  Kiedyś,  gdy  abba  Arseniusz  mieszkał  w  Dolnym  Egipcie  i  było 

mu tam źle, przyszła mu myśl,  żeby  tę  celę porzucić.  Nie  zabierając nic ze 

sobą  poszedł  prosto  do  swoich  uczniów,  Aleksandra  i  Zoila  Faranitów, 

i powiedział do Aleksandra: „W stań i przepraw się” -  a on usłuchał. Potem 

starzec powiedział do  Zoila^  „Chodź ze mną do  rzeki,  znajdź mi  łódź  pły­

nącą do Aleksandrii, a potem przepraw się i ty do twego brata” . Zoil,  cho­
ciaż bardzo zmartwiony tymi słowami, milczał.  I tak się rozdzielili. A kiedy 
starzec przybył do Aleksandrii, zapadł tam na ciężką chorobę.  Oni zaś, po­
nieważ  dawniej  mu  usługiwali  -   mówili  jeden  do  drugiego:  „Czy  może 

czymś  obraziliśmy  starca  i  dlatego  od  nas  odszedł?”  Ale  nie  mogli  sobie 

nic  przypomnieć,  żadnego  nieposłuszeństwa.  Kiedy  starzec  wyzdrowiał, 
powiedział sobie:  „Pójdę do moich  ojców”.  Przeprawił się więc i dotarł do 

Petry,  gdzie  byli jego  uczniowie.  Kiedy jeszcze  był  nad  rzeką, jakaś  nie­

wolnica Murzynka dotknęła przechodząc jego płaszcza,  a starzec ją  skarcił. 

Niewolnica  zaś  odpowiedziała:  .Jeżeli  jesteś  mnich,  to  idźże  w  góry!” 

Starzec  przejął  się  skruchą  na  te  słowa  i  powtarzał  sobie:  „Arseniuszu, 

jeżeli jesteś mnichem, idźże w góry”. Wtedy właśnie spotkali go Aleksander 

i  Zoil  i  upadli  mu  do  stóp;  także  i  starzec  rzucił  się  na  ziemię,  i  płakali 

razem.  A  starzec  rzekł:  „Czyż  nie  słyszeliście,  że  byłem  chory?”  Od­

powiedzieli: „Owszem”.  Pytał ich więc:  „To dlaczego nie  przyszliście mnie 

odwiedzić?”  Odrzekł  abba  Aleksander:  „Twoje  odejście  od  nas  było  nie 
wyjaśnione,  i  widu  się  gorszyło,  bo  mówili:  Gdyby  oni  nie  byli  nieposłu­

szni,  starzec  by  ich  nie  opuśdł”.  On  zaś  na  to:  „Teraz już  będą  ludzie 

mówić, że gołąbka nie znalazła miejsca, gdzie by mogła usiąść, i w ródła do 

Noego do arki” 4.  Tak ich  podeszył i  pozostał już z nimi  aż do  śmierd.

33(71).  Mówił abba Daniel,  że abba Arseniusz opowiadał jakoby o kimś 

innym -  ale to  na pewno  o niego  chodziło -  taką  historię.  Pewien  starzec,

siedząc w  celi,  usłyszał głos mówiący:  „Chodź,  pokażę  d   dzieła ludzkie”. 

Wstał więc i  wyszedł,  i zaprowadzono  go  w jakieś  miejsce,  gdzie  zobaczył 

Murzyna,  który  rąbał  drzewo  i  układał je  w  wielką  wiązkę.  Próbował  tę 

wiązkę unieść,  ale nie mógł:  i wtedy  zamiast  z niej  coś  odjąć,  znowu  rąbał 

drzewo  i  jeszcze  więcej  do  niej  dokładał.  Trwało  to  długo.  Nieco  dalej 

pokazano  starcowi  człowieka,  który  stał  nad  jeziorem  i  czerpał  z  niego 

wodę,  i lał ją  do dziurawego  naczynia,  tak  że  woda  z  powrotem  spływała 

do jeziora.  A  głos  dalej  mówił  do  starca:  „Chodź,  pokażę  d   jeszcze  coś 
więcej”.  I  zobaczył starzec  świątynię,  a przed  nią dwóch  ludzi  na  koniach 

trzymało  w  poprzek  bdkę,  stojąc  jeden  obok  drugiego.  I  chcieli  z  nią 

wjechać  przez  bramę,  ale  nie  mogli,  ponieważ  belka  była  ustawiona 

w  poprzek.  Żaden jednak  z nich  nie  poniżył  się  do  tego,  żeby  stanąć  za 
towarzyszem i  ustawić  belkę  na  wprost:  toteż  i  stali  przed  bramą.  A  głos 

mówił: „Ci tutaj to są ludzie,  którzy jarzmo sprawiedliwośd niosą z pychą, 

i  nie  chcą  się  upokorzyć,  aby  się  poprawić  i  pójść  pokorną  drogą 

Chrystusową s.  toteż  i  pozostają  na  zewnątrz Królestwa  Bożego.  Ten  zaś, 

co rąbał drzewo, to człowiek mający wide grzechów na sumieniu: i zamiast 

się  nawródć,  dodaje  do  tych  grzechów  jeszcze  dalsze.  A  ten  co  czerpał 

wodę, to człowiek,  który wprawdzie spełnia dobre czyny,  ale ponieważ jest 

w  nich  domieszka  zła,  przepada  także  i  dobro.  Toteż  każdy  człowiek 

powinien  czuwać nad  swymi  czynami,  aby się nie  trudził na próżno” 6.

34(72).  Ten  sam  opowiadał,  że  kiedyś  przyszło  kilku  ojców  z Aleksan­

drii,  żeby  zobaczyć abba  Arseniusza;  a jeden  z nich  był  stryjem  dawnego 
arcybiskupa  Aleksandrii  Tymoteusza  zwanego  Ubogim 7,  i  miał  ze  sobą 

któregoś  ze  swych  bratanków.  Starzec  zaś  był  wtedy chory  i nie chciał  się 

widzieć  z  nimi,  żeby  także  nie  przychodzili  inni  i  żeby  mu  się  nie 

naprzykrzali.  Mieszkał  wtedy  w  Petra  koło  Troe.  Odeszli  więc  smutni. 

Potem  zaś  przyszedł  najazd  barbarzyńców,  i  starzec  odszedł  i  zamieszkał 
w  Dolnym  Egipcie;  oni  dowiedzieli  się  o  tym  i  przyszli  znowu,  żeby  go 

zobaczyć,  a  on  przyjął  ich  z  radością.  I  powiedział  mu  brat,  który  był 

z  nimi:  „Czyż  nie  wiesz  abba,  że  przyszliśmy  kiedyś  do  ciebie  do  Troe  -  

i  nie  przyjąłeś  nas?”  Starzec  mu  odpowiedział:  „Wyście jedli  chleb  i  pili 
wodę:  a ja,  synu,  zaiste  ani  chleba,  ani  wody  nie  skosztowałem,  ani  nie 
usiadłem,  aż  póki  nie  uznałem,  że już  wróciliście  do  domu:  a  to  żeby  się

background image

ukarać za to, że z mojego powodu także i wy się męczyliście. Ale wybaczcie

 

S

mi, bracia” .  I  odeszli poćieszeni.

35(73).  Ten  sam  opowiadał:  „Wezwał  mnie  kiedyś  abba  Arseniusz 

i powiedział mi: Pociesz twego ojca, aby kiedy odejdzie do Pana, modlił się 
za ciebie,  żeby d   się dobrze wiodło”. 

'

I

36(74).  Opowiadano o abba Arseniuszu, że kiedy raz diorow ał w Sketis, 

kapłan przyszedł i przyprowadził go do kośdoła, a tam ułożył go na m adę 

i  dał  mu  poduszeczkę  pod  głowę.  Otóż  pewien  starzec,  który  właśnie 
przybył, żeby go «»baczyć, ujrzawszy go leżącego na m adę i z głową opartą 

na poduszce zgorszył się i powiedział: „Więc to ma być abba Arseniusz? To 

on  tak  sobie  leży?”  Kapłan  odprowadził  tego  starca na  bok  i  zapytał  go: 
„Czym zajmowałeś się w^świede?” On odrzekł:  „Byłem pasterzem” . - ,  J a k  

więc  -   pytał  kapłan  -   wyglądało  twoje  życie?”  On  na  to:  „Było  bardzo 
dężkie!”  Kapłan  znów pytał:  „A  teraz jak  a   się  żyje w celi?”  A  on  rzekł: 

„O  wide  lżej” .  Wtedy  rzekł  kapłan:  „Widzisz  tego  oto  abba  Arseniusza? 

On  w  świede  był dla  cesarzy jak  ojdec:  służyły  mu  tysiące  niewolników, 

wszyscy w jedwabnych szatach,  w złotych pasach i w klejnotach,  a spoczy­
wał  na  bezcennych  posłaniach.  Ty jako  pasterz  nie  miałeś  w  świede  tak 

dobrze, jak  tu masz teraz:  on zaś nie ma już tutaj tych wygód,  w jakich żył 
w świede.  I  tak ty doznałeś ulgi, a  on  utrapienia”.  Gdy starzec to  usłyszał, 

przejął  się  skruchą  i  powiedział,  padłszy  mu  do  nóg:  „Wybacz  mi,  abba, 
zgrzeszyłem:  to jest  prawda  niewątpliwie,  że  on  tu  przyszedł  na  uniżenie, 

a ja na polepszenie losu” .  I  odszedł zbudowany.

37(75).  Jeden  z  ojców  przyszedł  do  abba  Arseniusza,  i  kiedy  zapukał, 

starzec mu  otworzył,  myśląc,  że  to jego  uczeń:  a  widząc,  że  to  ktoś  inny, 

upadł na  twarz.  Gość  prosił:  „Wstań  abba,  żebyśmy  się przywitali!”  -  ale 

starzec na to:  „Nie wstanę, póki nie  odejdziesz” . I mimo długich próśb nie 

wstał,  dopóki  tamten  nie  odszedł.

38(76).  Opowiadano  o  pewnym  bracie,  który  przybył  do  Sketis,  żeby 

zobaczyć abba Arseniusza.  Przyszedł  on  do  kościoła i  prosił duchownych, 

żeby  go  do  niego  zaprowadzili.  Odpowiedzieli:  „Odpocznij  trochę,  bracie; 

później go zobaczysz” . Ale on rzekł:  „Póki go nie zobaczę, niczego nie będę 

jadł” .  Posłano  więc  z nim  brata jako  przewodnika,  bo  do  celi  starca  było

daleko.  Zapukali  do  drzwi,  weszli  i  pozdrowili  starca;  potem  usiedli 

i.milczeli.  Wreszcie  brat  wysłany  z  kościoła  rzekł:  „Ja  odchodzę,  módlcie 
się  za  mnie”.  A  ów  brat  przybysz,  onieśmielony  wobec  starca,  od­

powiedział  na  to:  „Ja  także  idę  z  tobą”  -   i  wyszli  razem.  I  prosił 

przewodnika:  „Zaprowadź  mnie  także do  abba  Mojżesza,  tego,  który  był 

zbójem” . A kiedy tam przyszli,  starzec przyjął ich z radością, ugościł, i  tak 

dopiero odprawił. Pytał więc brat przewodnik gościa:  „Oto d ę  zaprowadzi­

łem  do  cudzoziemca  i  do  Egipcjanina:  który  z  nich  bardziej  d   się 

podobał?” A  on na  to:  „Mnie  osobiśde  Egipcjanin!”  Otóż pewien  starzec 
usłyszał o tym i zaczął tak się modlić:  „Panie, wyjaśnij mi tę sprawę! Jeden 

dla Twego  imienia 

unika 

ludzi,  a drugi  dla Twego  imienia przyjmuje  ich 

z  otwartymi  ramionami!”  I  zobaczył  w  widzeniu  dwie  barki  płynące  po 

rzece:  w jednej  ujrzał  abba  Arseniusza,  a  Duch  Boży  unosił  się  nad  nim 

w  milczeniu,  w  drugiej  zaś  abba  Mojżesza,  nad  którym  unosili  się 

aniołowie i  karmili  go plackami  z miodem.

39(77).  Opowiadał  abba  Daniel,  że  abba  Arseniusz  przed  śm ierdą 

przysłał im te słowa:  „Nie troszczde się o urządzenie agapy za moją duszę: 

jeżeli  sam  dla siebie przygotowałem miłość,  to ją   tam znajdę” 8

40(78).  Kiedy  abba Arseniusz miał już  umierać, jego  uczniowie  bardzo 

się  martwili.  A  ón  im  mówił:  „Jeszcze  nie  czas;  kiedy  czas  przyjdzie,  to 

wam  powiem.  Ale  pozwę  was  przed  sąd  Boga  Straszliwego,  jeżeli  moje 
szczątki  dade  komukolwiek”.  Oni  na  to:  „Coż  więc  mamy  zrobić? 

Pochować  d ę   nie  umiemy”.  Odrzekł  im  starzec:  „Nie  umiede  nóg  mi 
związać liną i zadągnąć mnie w góry?” -  Te zaś były ulubione powiedzenia 
starca: „Arseniuszu, po co tu przyszedłeś?” i „Często żałowałem mowy, ale 

nigdy  milczenia”.  A  kiedy  już  umierał,  zobaczyli  uczniowie,  że  płacze.

I  zapytali:  „To  naprawdę  i  ty  się  boisz,  ojcze?”  On  odrzekł:  „Naprawdę, 
ten  strach,  który  teraz  czuję  w  tej  godzinie,  czułem  odkąd  zostałem 

mnichem” .  I  tak  umarł.

41(79).  Opowiadano  o  nim,  że  ponieważ  całe  żyde  spędził  siedząc  nad 

rękodziełem,  miał na piersiach  bruzdy  wyżłobione przez łzy,  które płynęły 
z  jego  oczu.  Kiedy  abba  Pojmen  usłyszał,  że  on  już  usnął,  zapłakał 
i  powiedział:  „Szczęśliwy jesteś  abba  Arseniuszu,  że  opłakałeś  się już  na

background image

*

tym  świecie.  Bo  kto  nad  sobą  tutaj  nie  płacze,  będzie  musiał  płakać 

wiecznie:  więc czy z dobrej  woli,  czy w męce,  płaczu uniknąć  się  nie  da” .

42(80).  Opowiadał  o nim  abba  Daniel,  że  nigdy  nie  chciał  odpowiadać 

na pytania dotyczące Pisma, chodaż umiałby o tym mówić, gdyby zechdał. 
Niechętnie  także  pisywał  listy.  Kiedy  przychodził  czasem  do  kośdoła, 

siadał  za  filarem,  żeby  ani  jego  twarzy  nikt  nie  oglądał,  ani  on  sam  nie 

patrzył  na  nikogo.  Wyglądu  był  anielskiego,  podobny  do  patriarchy 
Jakuba: zupełnie siwy, o wytwornej postad i wysuszonym d d e . Brodę miał 
długą do  pasa,  a  rzęsy  wypadły mu  od  łez:  był  wysoki,  ale  na  starość  się 

zgarbił.  Żył  lat  dziewięćdziesiąt  pięć:  z  tych  czterdzieśd  przebył  w pałacu 

świątobliwej  pamięd  Teodozjusza  Wielkiego,  gdzie  był  jak   ojdec  dla 
najjaśniejszych Arkadiusza i H onoriusza9.  Potem w  Sketis  mieszkał  przez 
lat  czterdzieśd,  potem  (iziesięć  w  Troe  powyżej  Babilonu,  naprzedw 

Memfis;  trzy w Kanopos koło Aleksandrii,  a ostatnie dwa  znowu w Troe, 

i tam  umarł,  dopełniwszy  swojego  biegu  w pokoju i  bojam i  Bożej.  Był  to 

bowiem  mąż  dobry  i  pełen  Ducha  Świętego  i  wiary.  Zostawił  mi  swój 
płaszcz  skórzany,  białą  włosiennicę  i  sznurowe  sandały;  a  ja   niegodny 
nosiłem je,  aby  zyskać błogosławieństwo.

43(81).  Opowiadał także abba Daniel  o  abba Arseniuszu,  że  kiedyś we­

zwał on ojców Aleksandra i  Zoila i powiedział im pokornie: 

„Poniew aż 

ata­

kują mnie złe duchy i nie wiem, czy mnie nie wykradną we śnie,  potrudźeie 

się tej  nocy ze mną i  pilnujde,  żebym  nie  zdrzemnął  się  zamiast  czuwać” . 

Siedzieli więc od zmroku w milczeniu, jeden po jego prawej  stronie, a drugi 

po  lewej.  I  opowiadali  ojcowie:  „Myśmy  zasypiali  i  budzili  się,  ale  nie 

zauważyliśmy,  żeby  on  się zdrzemnął.  Wreszcie nad  ranem  -  Bóg wie,  czy 
umyślnie  to  zrobił,  żebyśmy  myśleli,  że  zasnął,  czy  też  naprawdę  przy­

rodzona senność go ogarnęła -  odetchnął głęboko trzy razy i zaraz się pod­

niósł,  mówiąc:  «Zasnąłem,  prawda?»  Odpowiedzieliśmy,  że  nie  wiemy” .

44(82).  Przyszli  kiedyś  starcy  do  abba  Arseniusza  i  bardzo  go  prosili, 

żeby  ich  wpuścił.  Otworzył  im,  a  oni  go  prosili  o  słowo  o  tych,  którzy 

mieszkają  w  odosobnieniu  i  nie  widują  się  z  ludźmi.  Starzec  im  rzekł: 

„Kiedy panna mieszka w domu ojca, wielu stara się ojej rękę; kiedy jednak 

wyjdzie za mąż, już nie podoba  się wszystkim,  i jedni ją chwalą,  a inni nią

gardzą.  I nie jest już  tak  ceniona jak  wtedy,  gdy jeszcze  była  ukryta.  Tak 

jest  i  z  duszą:  gdy  się  pokaże  tłumom,  już  się  nie  może  wszystkim 

podobać” .

45(1015).  Mówiono  o  abba  Arseniuszu,  że  nikt  nie  mógł  naśladować 

jego sposobu  życia.

A

b b a

  A

g a t o n

1(83).  Abba Piotr,  uczeń  abba Lota,  opowiadał:  „Byliśmy kiedyś w celi 

abba Agatona,  i  przyszedł do  niego pewien  brat, mówiąc:  «Chcę mieszkać 

razem  z braćmi:  powiedz mi, jak  mam  się  zachowywać?»  Starzec mu  od­
rzekł:  «Jak  w pierwszym dniu,  kiedy do nich przyjdziesz,  tak po wszystkie 

dni żyda bądź wśród nich jak obcy, żebyś nie nabrał wobec nich bezczelnej 

swobody».  Abba M akary  zapytał:  «A co  sprawia taka  swoboda?»  Starzec 

odrzekł:  «Bezczelność podobna jest  do  palącej  wichury,  która kiedy  nad­

chodzi, wszyscy przed nią uriekają, a owoc drzew marnieje». Abba M akary 
pytał:  «Więc  aż  tak   szkodliwa jest  bezczelność?»  Odrzekł  abba  Agaton: 
«Nie ma  od  niej  gorszej  wady,  bo jest  ona  źródłem  wszelkich  wad.  Praw­

dziwemu  bojownikowi  nie  przystoi  nadmierna  śmiałość,  nawet  kiedy jest 

sam we własnej celi. Znam brata, który mieszkając w celi przez czas dłuższy 

i mając w niej  łóżko, mówił:  Byłbym  aż do  odejśda  stąd  nie  użył ani  razu 

tego  łóżka,  gdyby mi inny nie kazał. -  Oto  Boży pracownik  i  bojownik»” .

2(84).  Powiedział  abba  Agaton:  „Mnich  nie  powinien  pozwolić,  aby 

sumienie  oskarżało  go  o cokolwiek” .

3(85).  Powiedział  także,  iż  bez  przestrzegania  przykazań  Bożych  czło­

wiek nie  zdobędzie  ani jednej  cnoty.

4(86).  Powiedział  także:  „Nigdy  nie  poszedłem  spać  mając  coś  przedw 

komuś; ani nie pozwoliłem, o ile mogłem, żeby ktoś poszedł spać mając coś 

przeciwko mnie” .