background image

 

}

 

 

 

Wykład 28 

 

Z

APOWIEDŹ KOŃCA CZASÓW

 

 

Wówczas ukaże się na niebie znak Syna człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody 
ziemi;  i  ujrzą  Syna  Człowieczego,  przychodzącego  na  obłokach  niebieskich  i  z  wielką  mocą  i 
chwałą.  Pośle  On  swoich  aniołów  z  trąbą  o  głosie  potężnym,  i  zgromadzą  Jego  wybranych  z 
czterech stron świata, od krańca do krańca nieba
” ( Mt 24,30-31) 

 

 

Ks. Michał Bednarz 

Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych (Mt 24,23-31) 

Mówimy o powtórnym przyjściu Chrystusa. Nie wszystkim podoba się to określenie. Uważają 
bowiem, że przypomina pierwsze przyjście Jezusa, a mianowicie Wcielenie. Tymczasem mię-
dzy tym, co potocznie nazywamy pierwszym a chwalebnym przyjściem Jezusa istnieje zasadni-
cza różnica. W pierwszym wypadku chodzi o przyjście w zwykłym ciele, jakie posiada każdy 
człowiek.  Ciało  Jezusa  podlegało  wszystkim  słabościom,  za  wyjątkiem  grzechu.  Chrystus od-
czuwał głód, pragnienie oraz zmęczenie; cierpiał, podobnie jak każdy człowiek; przeżywał lęk i 
trwogę, jakie są udziałem każdego z nas. Dlatego mówimy za św. Pawłem, iż była to kenoza, 
czyli  uniżenie  lub  ogołocenie  (por.  Flp  2,7-8).  Natomiast  przyjście  Syna  Człowieczego  przy 
końcu czasów będzie miało zupełnie inny charakter. Pojawi się On wtedy w chwale swego ma-
jestatu.  Dlatego  autorzy  Nowego  Testamentu nie piszą nigdy  o  powtórnym  czy  drugim  przyj-
ś

ciu. Posługują się innymi określeniami. Mylić nas może tutaj polskie tłumaczenie Nowego Te-

stamentu,  gdzie,  np.  w  mowie  eschatologicznej  w  Ewangelii  św.  Mateusza  pojawia  się  słowo 
przyjście,  ale  w  oryginale  występuje  słowo  paruzja,  które  nawiązuje  do  zwyczajów  świata 
greckiego  i  akcentuje  przyjście  oraz  obecność  władcy.  Ale  w  potocznym  języku  posługujemy 
się jednak określeniem powtórne przyjście Jezusa. 

W jednym i drugim wypadku mamy do czynienia z przyjściem Syna Człowieczego. W czasie 
ziemskiego życia Jezus, nawiązując do Księgi Daniela (Dn 7,13-14), nazywał siebie w ten spo-
sób, aby podkreślić z jednej strony swoje człowieczeństwo a z drugiej strony majestat i godność 
boską. Określeniem Syn Człowieczy posługiwał się także wtedy, gdy mówił o swoim pojawie-
niu się na końcu czasu. Podkreślał więc, że objawi się wtedy nie tylko jako Bóg, ale także jako 
uwielbiony  i  wywyższony  człowiek.  Ujawni  się  wtedy  w  sposób  doskonały  Jego  panowanie 
nad  całym  wszechświatem.  Zgromadzeni  zostaną  wszyscy,  którzy  wcześniej  umarli  oraz  ci, 
którzy  jeszcze  wtedy  będą  żywi  (por.  1  Tes.  4,14-15).  Chrystus  przyjdzie  w  chwale,  aby  do-
prowadzić do ostatecznego i widzialnego triumfu dobra nad złem, które w ciągu dziejów świa-
ta, jak pszenica i kąkol, rosły obok siebie. Dokona sądu nad ludźmi, do którego ma prawo, gdyż 
nabył je przez Krzyż. „Zostanie wtedy ujawnione postępowanie każdego człowieka i wyjdą na 
jaw tajemnice serc” (KKK, 678). 

background image

 

}

 

 

 

Przemówienie Jezusa o Jego przyjściu wzbudza jednak często zainteresowanie z innego wzglę-
du. Jest źródłem fałszywych i sensacyjnych dociekań dotyczących końca świata. W oparciu o 
stwierdzenie Jezusa: „Zaraz po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego bla-
sku; gwiazdy zaczną spadać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte” (Mt 24,29) zrodziło 
się przekonanie,  że czasom  ostatecznym  towarzyszyć  będą  zjawiska  kosmiczne,  które obejmą 
niebo  i  ziemię.  Ich  opisy,  podobnie  jak  cała  tzw.  mowa  eschatologiczna,  wywarły  wpływ  na 
wyobraźnię  ludzi  i  w  związku  z  tym  wciąż  mnożą  się  oczekiwania  katastroficzne.  Kreśli  się 
różnego rodzaju scenariusze końca świata. 

Czy  zjawiska  kosmiczne  będą  rzeczywiście  znakami  zapowiadającymi  chwalebne  przyjście 
Syna Człowieczego? Ich wyjaśnienie przybiera podwójną formę. Według jednych chodzi o rze-
czywiste katastrofy kosmiczne. Inni natomiast opowiadają się za interpretacją symboliczną. 

Zwolennicy  interpretacji  realistycznej  w  słowach  Jezusa:  „Zaraz  po  ucisku  owych  dni  słońce 
się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną spadać z nieba i moce niebios zostaną 
wstrząśnięte” (Mt 24,29) widzą zapowiedź rzeczywistych katastrof kosmicznych, które nastąpią 
przed chwalebnym przyjściem Chrystusa. Rozpadnie się cały wszechświat. Zwolennicy takiego 
tłumaczenia utrzymują, iż słowa Jezusa należy rozumieć realistycznie i dosłownie. Będą więc 
miały miejsce jakieś perturbacje kosmiczne, budzące w ludziach grozę i przerażenie. 

Natomiast  według  tzw.  interpretacji  symbolicznej  mamy  w  tym  wypadku  do  czynienia  z  tek-
stem apokaliptycznym, którego nie należy brać dosłownie. Dosłowna interpretacja zjawisk by-
łaby  wielkim  niezrozumieniem  mentalności  żydowskiej  I  wieku.  Co  za  tym  przemawia?  Naj-
pierw  trzeba  zaznaczyć,  że  interpretacja  realistyczna  napotyka  na  trudności.  Z  dalszej  części 
wypowiedzi Jezusa wynika bowiem, że po rzekomej katastrofie kosmicznej ziemia będzie za-
mieszkała,  a  więc  nie  ulegnie  zniszczeniu.  Chrystus  mówi  bowiem:  „Wówczas  ukaże  się  na 
niebie  znak  Syna  człowieczego,  i  wtedy  będą  narzekać  wszystkie  narody  ziemi;  i  ujrzą  Syna 
Człowieczego,  przychodzącego  na  obłokach  niebieskich  i  z  wielką  mocą  i  chwałą.  Pośle  On 
swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świa-
ta, od krańca do krańca nieba” ( Mt 24,30-31; por. Ap 6,13). W takiej sytuacji nie ma miejsca 
dla  ludzi.  W  jaki  więc  sposób  aniołowie  mogą  ich  zgromadzić.  Trzeba  się  zatem  zgodzić,  że 
Jezus nie poucza o zniszczeniu kosmosu, w tym także ziemi. 

Niezwykle  znaczące  i  pouczające,  gdy  chodzi  o  katastrofy  kosmiczne,  jest  przemówienie  św. 
Piotra w poranek Pięćdziesiątnicy. Nawiązując do zesłania Ducha Świętego na Apostołów i do 
daru  języków,  Piotr  wołał:  „Spełnia  się  właśnie  to,  co  powiedział  prorok  Joel:  W  ostatnich 
dniach – mówi Bóg – wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało, i będą prorokować synowie wasi 
i córki wasze, młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy – sny . [...] I sprawię dziwy na gó-
rze – na niebie, i znaki na dole – na ziemi. Krew i ogień, i kłęby dymu, słońce zamieni się w 
ciemności, a księżyc w krew, zanim nadejdzie dzień Pański, wielki i wspaniały” (Dz 2,16-20; 
por. Jl 3,1-5). Tymczasem nic nie wskazuje na to, aby te znaki kosmiczne zrealizowały się w 
dniu  Pięćdziesiątnicy.  Ani  świat,  ani  Jerozolima  nie  przeżyły  żadnego  kataklizmu.  Św.  Piotr, 
posługując się wyimaginowanymi obrazami, opisuje cudowną interwencję Boga, jaką było ze-
słanie Ducha Świętego na ludzi. Posłużył się słownictwem z dziedziny zaburzeń kosmicznych, 
aby przedstawić duchową przemianę, jaka dokonała się w dniu Pięćdziesiątnicy. A zatem także 
w  mowie  eschatologicznej  znaki  kosmiczne  są  tylko  wyimaginowanymi  i  tradycyjnymi  obra-
zami  prorockimi,  przedstawiającymi  Bożą  interwencję  w  historii.  W  żadnym  wypadku  nie 

background image

 

}

 

 

 

można więc argumentować, że koniec świata  przybierze formę zaburzeń kosmicznych w sensie 
czysto fizycznym. 

Zjawiska  kosmiczne  przedstawione  w  mowie  eschatologicznej  są  zatem  wyrazistymi  obrazami, 
które podkreślają, że nastąpi niezwykła Boże interwencja – nadejście Syna Człowieczego. Jezus 
zamierza przynieść pociechę i wzbudzić nadzieję, że nastąpi Boża interwencja, która położy kres 
złu i przyczyni się do stworzenia nowego świata i nowej ludzkości. Przyjście Syna Człowieczego 
w chwale spowoduje zniszczenie świata grzechu. Wzmianka o zjawiskach kosmicznych zwraca 
uwagę, iż przed chwalebnym przyjściem Chrystusa nastąpi koniec obecnej rzeczywistości, a pa-
ruzja zapoczątkuje nową rzeczywistość. Chwalebne przyjście Jezusa będzie stworzeniem nowego 
ś

wiata. Istotne jest więc, że cały wszechświat, razem z człowiekiem, zostanie przez Boga prze-

kształcony  w  nowe  stworzenie.  Prorocy  mówią  wiele  razy  o  nowej  ziemi  i  nowym  niebie,  aby 
podkreślić fakt przemiany obecnej rzeczywistości (Iz 65,17; 66,22). Chodzi o ostateczne i pełne 
odnowienie, które dokona się na końcu czasu. Myśl o nowym stworzeniu, znajdująca się także na 
kartach  Nowego  Testamentu  (por.  Mt  19,28;  Dz  3,20-21;  Rz  8,19;  Ap  21,1.5),  wystarczająco 
uzasadnia przypuszczenie, że Bóg nie unicestwi stworzenia (por. Ap 4,11). 

 

Ks. Mirosław Łanoszka 

Postać jakby Syna Człowieczego (Dn 7,13-14) 

Piąta i jednocześnie ostatnia mowa Jezusa, jaka została przekazana w Ewangelii Mateusza do-
tyczy losu Jerozolimy i powtórnego przyjścia chwalebnego Chrystusa na końcu czasów (Mt 24-
25). Świątynia jerozolimska, zgodnie ze słowami Jezusa (Mt 24,2), została zniszczona w 70 r. 
podczas  wojny  żydowsko-rzymskiej.  To  historyczne  wydarzenie,  jakim  było  zburzenie  tego 
centralnego sanktuarium narodu wybranego pełni funkcję zaledwie zapowiedzi nadejścia udręk 
i  cierpień  eschatologicznych,  a  więc  doświadczeń,  które staną się udziałem  całego stworzenia 
na  końcu  świata.  Ewangelista  Mateusz  w  ramach  apokaliptycznych  opisów  mówi  o  mających 
nastąpić zjawiskach astralnych (Mt 24,29), które w sposób obrazowy wyrażają prawdę, że ist-
nienie świata  w dotychczasowym  kształcie  dobiega końca.  Kosmiczne  zaburzenia obejmujące 
swoim  zasięgiem  słońce,  księżyc  i  gwiazdy  to  elementy  szaty  literackiej,  która  już  w  Starym 
Testamencie funkcjonuje jako symbol: czy to w zapowiedziach upadku wrogów Izraela (Izajasz 
zapowiadając zniszczenie  Babilonu  w  Dniu  Pana  mówi:  „Gwiazdy  nieba i ich  konstelacje nie 
będą już jaśnieć swym światłem. Słońce się zaćmi, gdy tylko wzejdzie, a księżyc straci blask” - 
Iz 13,10), czy też jako element proroctw opisujących Boży sąd nad narodami i nad całym świa-
tem  (w  „Małej  Apokalipsie  Izajasza”  [Iz  34-35]  czytamy  w  kontekście  sądu  nad  narodami, 
zwłaszcza  Edomem:  „Stopnieją  wszystkie  zastępy  nieba.  Niebo  zostanie  zwinięte  jak  zwój  i 
wszystkie  gwiazdy  spadną,  jak opadają  liście  krzewu  winnego,  jak  spadają  zwiędłe  owoce  fi-
gowca”  –  Iz  34,4).  Zatem  możemy  powiedzieć,  że  podobnie  jak  w  starotestamentowych  tek-
stach, tak również we wspomnianym fragmencie Ewangelii Mateusza eschatologiczny wstrząs 
dotyczący kosmosu jest metaforycznym elementem scenerii, która w tym przypadku ma za za-
danie  ukazać  przybycie  sędziego  końca  czasów  w  postaci  Syna  Człowieczego  (Mt  24,30n). 
Ewangelista przedstawia Jego nadejście w słowach: „Zobaczą Syna Człowieczego przychodzą-
cego na obłokach nieba, z wielką mocą i chwałą” (Mt 24,30). Należy w tym miejscu dodać, że 
w czasach Starego Testamentu oczekiwano przyjścia Boga u kresu historii, a wydarzenie to na-

background image

 

}

 

 

 

zywano  Dniem  Pana  (Jahwe).  Nowotestamentowe pisma  pogłębiając  rozumienie  rzeczywisto-
ś

ci tego dnia mówią o paruzji, czyli powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa jako eschatologicz-

nego sędziego. 

Ewangelista  Mateusz  mówiąc  o  przyjściu  Chrystusa  na  końcu  świata  odwołuje  się  do  Księgi 
Daniela, która stawia przed nami tajemniczą postać „jakby Syna Człowieczego” z symbolicznej 
wizji sennej młodzieńca o imieniu Daniel (Dn 7,13). Fragment ten został utrwalony w siódmym 
rozdziale  tego  pisma  (Dn  7,13-14),  który  rozpoczyna  się  od  ukazania  obrazu  czterech  bestii 
wychodzących  z  morza  (Dn  7,2-8).  Widzenie  to  odnosi  się  do  czterech  wielkich  imperiów 
(cztery  bestie  symbolizują:  Babilonię,  Medię,  Persję  oraz  imperium  Aleksandra  Wielkiego  i 
jego  następców),  które  walcząc  ze  sobą  kolejno  upadają.  Do  tej  pory  to  Daniel  wyjaśniał  za-
gadkowe  sny,  kiedy  przebywał  na  dworach  obcych  monarchów  (Dn  1-6),  natomiast  obecnie 
sam  Bóg  ukazuje  mu  w  widzeniach  przyszłość  dotyczącą  jego  narodu.  Chociaż  historycznym 
ś

rodowiskiem, które legło u podstaw symbolicznych wizji siódmego rozdziału Księgi Daniela 

były prześladowania żydowskiej społeczności, jakie wszczął Antioch IV Epifanes w II stuleciu 
przed Chr., to jednak przekazane w tej części pisma treści przekraczają historyczny horyzont i 
nabierają znaczenia apokaliptycznego; w symboliczny sposób zostaje ukazany bunt ziemskich 
imperiów i ich władców przeciwko Bogu. Uzurpowanie władzy przez ziemskie królestwa nad 
sprawami  dotyczącymi  sfery  Bożej  zostało  zobrazowane  jako  konflikt  rozgrywający  się  na 
płaszczyźnie  religijnej.  Siódmy  rozdział  Księgi  Daniela  przynosi  definitywne  rozstrzygnięcie 
spraw  tego  świata.  Dowiadujemy  się,  że  na  końcu  czasów,  po  ostatecznym  pokonaniu  wszel-
kiego  zła,  wszystkie  imperia  ziemskie  zostaną  zastąpione  uniwersalnym  i  wiecznym  króle-
stwem  Boga,  w  którym  panowanie  zostanie  przekazane  postaci  „jakby  Syna  Człowieczego”, 
przybywającego  „z  obłokami  nieba”  (Dn  7,13).  Zgodnie  z  przeżywaną  przez  Daniela  wizją 
przedstawione w niej wydarzenia rozgrywają się na dworze w niebie, gdzie przed oblicze Boga 
„przybywa jakby Syn Człowieczy” (Dn 7,13). Wizjoner zobaczył „jak postawiono trony” (Dn 
7,9), które są przeznaczone dla Boga – najwyższego Sędziego – oraz trybunału niebiańskiego. 
Czytamy dalej, że na tronie „usiadł Przedwieczny”, którego „szaty były białe jak śnieg, włosy 
na Jego głowie jak czysta wełna” (Dn 7,9). „Siedzący na tronie” to odwiecznie istniejący Bóg, 
którego  rysy  wskazują  na  Jego  dostojeństwo,  mądrość,  nieskazitelność.  Postać  ta  przewyższa 
wszystko,  co  istnieje,  będąc  absolutnym  Panem  całego  stworzenia.  W  obrazie  zasiadającego 
Przedwiecznego  pojawia  się  motyw  ognia,  gdyż  jak  mówi  tekst:  „Jego  tron  był  z  ognistych 
płomieni,  a  koła  u  tronu  to  ogień  płonący”,  a  „ognista  rzeka  wypływała  i  wydobywała  się 
sprzed Niego” (Dn 7,9n). Pojawiający się w wizji płonącego tronu Boga ogień należy w trady-
cji biblijnej do stałych elementów zjawisk towarzyszącym teofanii, a więc objawieniu się potę-
gi Boga, któremu towarzyszy otaczający Go dwór niebiańskich istot (Dn 7,10). Wizjoner ujrzał, 
ż

e  w  otoczeniu  niezliczonych  rzesz  niebiańskich  istot  Bóg  jako  najwyższy  Sędzia  rozpoczął 

proces  sądowy,  o  czym  świadczy  sformułowanie  „i  otwarto  księgi”,  które  zawierają  materiał 
będący  przedmiotem  sądu.  Prawdopodobnie  dotyczy  on  zarówno  losów  ludzi,  jak  i  całego 
ś

wiata. W kolejnej odsłonie dowiadujemy się, że bestie symbolizujące królestwa zostały ukara-

ne  i  odebrano  im  władzę:  bestia  czwarta  z  powodu  wypowiadanych  bluźnierstw  wobec  Boga 
została zabita i spalona (Dn 7,11), natomiast pozostałym trzem odebrano władzę „aż do wyzna-
czonego czasu” (Dn 7,12), co może oznaczać, że istnienie ziemskich królestw zostanie zakoń-
czone  w  momencie  ustanowienia  wiecznego  królestwa  Boga.  Po  wizji  sądu  i  ukarania  bestii 
Daniel  mówi:  „Patrzyłem  i  widziałem  w  widzeniu  nocnym:  Oto  z  obłokami  nieba  przybywa 
jakby Syn Człowieczy, przychodzi do Przedwiecznego i prowadzą Go przed Niego” (Dn 7,13). 

background image

 

}

 

 

 

Kim jest tajemnicza postać „jakby Syna Człowieczego”, któremu została przekazana niezwykła 
władza i królestwo (Dn 7,14)? Samo przybycie „z obłokami” lub „na obłokach” w tradycji bi-
blijnej  należy  do  stałych  motywów  zjawisk  towarzyszących  objawianiu  się  Boga.  Jednak  ele-
mentem  decydującym  o  właściwej  identyfikacji  postaci  „Syna  Człowieczego”  (aram.  bar 
enasz) jest umieszczona przed tym określeniem aramejska partykuła porównawcza ke- (jak; 
jakby). Zatem sformułowanie „jakby Syn Człowieczy” nie oznacza człowieka, a jedynie kogoś, 
kto  jest  tylko  podobny  do  istoty  ludzkiej,  a  właściwie  możemy  powiedzieć,  że  w  ten  sposób 
została  podkreślona  odrębność  tej  postaci  od  rodzaju  ludzkiego  niż  przynależność  do  niego. 
Ten  „jakby  Syn  Człowieczy”  staje  przed  obliczem  Przedwiecznego  Króla,  a  zatem  jest  kimś 
różnym od Boga. Jest On indywidualną i konkretną osobą. Postaci „jakby Syna Człowieczego” 
zostaje  przekazane  wieczne  panowanie,  „które  nie  przeminie”  (Dn  7,14).  Władza,  jaką  otrzy-
muje „jakby Syn Człowieczy” posiada prerogatywy przynależne samemu Bogu: godność - „pa-
nowanie, chwała i królowanie”; zakres – „wszystkie ludy, narody i języki” oraz trwałość – „Je-
go królowanie – królowaniem, które nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,14). W tradycji chrześcijań-
skiej  Danielowy  „jakby  Syn  Człowieczy”  najczęściej  jest  interpretowany  jako  postać  indywi-
dualna, która jest identyfikowana z osobą Jezusa-Mesjasza. Sam Jezus w nawiązaniu do Księgi 
Daniela (7,13) używał określenia „Syn Człowieczy” w stosunku do własnej osoby, czyniąc wy-
raźne  aluzje  do  tego  starotestamentowego  tekstu  oraz  interpretując  go.  Wyraźnie  widać  to  w 
tzw. „mowie eschatologicznej”, gdzie znaki końca czasów poprzedzą przyjście Syna Człowie-
czego (Mk 13,26 i par.), a także podczas procesu przed Kajfaszem, kiedy to Jezusowe powoła-
nie  się na ten tekst Daniela  jako  samookreślenie zostało uznane przez  Sanhedryn za  bluźnier-
stwo (Mt 26,63-65 i par.). To, że Jezus tak chętnie nazywał siebie, pochodzącym z Księgi Da-
niela, określeniem „Syn Człowieczy”, kiedy mówił o swojej misji i godności wynikało z faktu, 
ż

e  tytuł  „Mesjasz”  w  ówczesnej  tradycji  judaistycznej  w  dużym  stopniu  odbiegał  od  kształtu, 

jaki nadały mu autentyczne wypowiedzi proroków, a także realizacja mesjańskiego posłannic-
twa przez Jezusa. 

 

Ks. Piotr Łabuda 

Kiedy nastąpi powtórne przyjście Pana (1 Tes 4,13-5,12).  

We wspólnocie pierwotnego kościoła pytanie o powtórne przyjście Chrystusa, jak też i pytania 
o  losy  tych,  którzy  umarli,  były  niezwykle  aktualne.  Mijały  bowiem  lata,  a  oczekiwana  przez 
wszystkich  paruzja  –  powrót  Chrystusa  na  ziemię  –  nie  nadchodziła.  Mieszkańcy  Tesalonik, 
podobnie jak i inne gminy chrześcijan, spodziewali się, że Chrystus przybędzie wkrótce. Mieli 
pewność, że nastąpi to jeszcze za ich życia. Pan jednak nie nadchodził. Ponadto niepokoił ich 
los tych braci i sióstr w wierze, którzy nie doczekali się przyjścia Pana i umarli. Nie wiedzieli, 
czy umarli będą mieć udział w dniu Pana, który – jak wierzyli – już nadchodzi. Odpowiadając 
na ten problem Paweł podkreśla, że taką samą chwałę dzielić będą i ci, którzy już umarli, i ci, 
którzy pozostają przy życiu. Dalej, apostoł pisze, że Tesaloniczanie nie powinni się smucić tak 
jak ci, którzy nie mają nadziei.  

Ś

wiat  pogański  mógł  w  obliczu  śmierci  jedynie  rozpaczać.  Śmierć przyjmowano  z  ponurą  re-

zygnacją i kompletną beznadziejnością. W literaturze starożytnej można znaleźć wiele sentencji 
– napisów, które tchnął smutkiem i strachem przed tym nieuniknionym końcem. Ajschylos pi-

background image

 

}

 

 

 

sał:  „Kiedy  człowiek  umiera,  nie  ma  dla  niego  zmartwychwstania.”  Dla  Teokryta:  „Nadzieja 
jest  dla  żywych,  ci  zaś,  którzy  poumierali,  są  bez  nadziei”.  Katullus  pisał:  „Kiedy  już  nasze 
krótkotrwałe światło gaśnie, pozostaje wieczna noc, w ciągu której musimy spać.” Na napisach 
nagrobnych  można  znaleźć  sentencje:  „Nie  było  mnie;  stałem  się;  nie  ma  mnie;  nie  dbam  o 
nic.” Wśród papirusów, które dotarły do naszych czasów, jeden zawiera list wyrażający współ-
czucie. Oto jego treść: „Irena do Taonnofrisa i Filo. Bądźcie pocieszeni. Byłam smutna i płaka-
łam nad zmarłym zupełnie tak samo jak wcześniej płakałam za Dydymasem. Zrobiłam wszyst-
ko, co należało zrobić. Wszyscy moi – Epafrodytus, Termoution, Filion, Apollonius i Plantas – 
postąpili podobnie. Niestety, wobec takich rzeczy człowiek jest zupełnie bezradny. Dlatego po-
cieszajcie jeden drugiego.”

1

  

Takie podejście do myśli o śmierci – zasadniczo pozbawione jakiejkolwiek nadziei – cechowa-
ło starożytny świat, a pewnej mierze również i myśl Starego Testamentu. Również bowiem dla 
Izraelitów śmierć była czymś złym, często łączono ją z karą za grzechy. Nie było również do-
kładnie wiadomo co czeka człowieka po zakończeniu życia doczesnego

2

Inaczej  ma  się sprawa  z perspektywy  uczniów  Chrystusa.  Paweł bowiem  wyraźnie podkreśla: 
Jeżeli człowiek żył w Chrystusie i umarł w Chrystusie, to nawet teraz, będąc martwym, jest w 
Chrystusie,  i  kiedyś  powstanie  w  Chrystusie.  Między  Jezusem  Chrystusem  a  miłującym  go 
człowiekiem,  istnieje  więź,  której  nic  nie  może  rozerwać.  Jest  ona  ponadczasowa,  przechodzi 
poza granice śmierci. Ponieważ Jezus Chrystus żył, umarł i powstał z martwych, człowiek, któ-
ry się z nim połączył, będzie żył, umrze i powstanie z martwych. Ani w życiu, ani w śmierci nie 
ma mocy zdolnej odłączyć go od Chrystusa. 

Czytając Pawłowy opis paruzji – powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię – znajdujący się w 
Pierwszym  Liście  do  Testaloniczan,  należy  pamiętać,  iż  apostoł  czyni  to  w  sposób  poetycki. 
Jest to próba wyrażenia tego, czego ludzkimi słowami w pełni wyrazić się nie da.  

Stąd  też  paruzja,  w  przekazie  Pawła  rozpoczyna  się  od  stwierdzenia,  że  w  wielkim  dniu  po-
wtórnego przyjścia Pana, zstąpi On z nieba na ziemię. Na Jego rozkaz, głos archanioła i trąba 
Boża  zbudzą  umarłych.  Wtedy  umarli  razem  z  żywymi  zostaną  porwani  na  obłoki  naprzeciw 
Pana, na spotkanie Chrystusa. Od tego czasu już zawsze będą ze swoim Panem.  

Obraz  Pawła  można  także  określić  mianem  wizji  prorockiej.  Stąd  też  nie  trzeba  niewolniczo 
literalnie  przyjmować  kreślonego  przez  niego  obrazu.  Można  powiedzieć,  iż  szczegóły  tego 
obrazu  nie  są  ważne.  Pawłowy  opis  służy  bowiem  tylko  nakreśleniu  idei  –  jest  to  zapowiedź 
niezwykłych  rzeczy,  których  istotą  jest  spotkanie  z  Bogiem.  Ważne  jest  posłannictwo,  które 
zapewnia, że chrześcijanin, zarówno w życiu jak i w śmierci, jest w Chrystusie oraz że nic nie 
jest w stanie odłączyć go od Chrystusa. 

Nie  zdołamy  w  pełni  zrozumieć  nowotestamentowych  obrazów  drugiego  przyjścia  Chrystusa, 
jeżeli nie  będziemy  pamiętać,  iż zakorzenione  są one  w  myśli  i słownictwie starotestamental-
nym. Stary Testament bardzo często mówił o dniu Pańskim

3

. Te wyobrażenia narodu wybrane-

                                              

1

 Zob. W. Barclay, Listy do Tesaloniczan, Poznań 2002, s. 22. 

2

 Na temat śmierci i życia po śmierci w tradycji i kulturze ludów Bliskiego Wschodu zob. P. Łabuda, Śmierć i życie po 

ś

mierci wg. Ewangelii św. Łukasza, Tarnów 2007. 

3

 

„Dzień Jahwe” dla Izraelitów nie był punktem docelowym, ale raczej zwrotnym, którego Naród Wybrany wyczekiwał, 

aby  mógł  zostać  zapoczątkowany  czas  odnowionego  Izraela.  To  nowe  istnienie  ma  opierać  się  na  nowym  i  wiecznym 

background image

 

}

 

 

 

go zostały odniesione do powtórnego przyjścia Chrystusa. Żydzi wierzyli, że dzień Pana będzie 
dniem straszliwym. Mówili o nim jako o bólach porodowych nowego świata. W tym dniu miał 
być  zniszczony  stary  świat,  a  nowy  się  narodzić.  Wiele  spośród  strasznych  obrazów  Starego 
Testamentu  dotyczy  dnia  Pańskiego  (Iz  22,5;  13,9;  Sof  1,14-16;  Am  5,18;  Jr  30,7;  Ml  4,1; 
Jl 2,31). Według spojrzenia Izraela Dzień Pański miał przyjść nagle i niespodziewanie. Towa-
rzyszyć  mu  miały  zaburzenia  w  kosmosie  spowodowane  poruszeniem  samych  podstaw 
wszechświata. Miał to być dzień sądu i odpłaty za wszystkie czyny.  

Pisarze  Nowego  Testamentu,  zasadniczo  identyfikowali  dzień  Pański  z  dniem  powtórnego 
przyjścia Jezusa Chrystusa. Wskazane byłoby pamiętać, że obrazy te są, w pewnym sensie, ob-
razami szablonowymi, pochodzącymi z tradycji i zakorzenione w kulturze w której żył tak na-
ród wybrany jak i uczniowie Chrystusa. Nie trzeba ich rozumieć dosłownie, tak jak ich dosłow-
nie nie traktowali piszące poszczególne księgi. Raczej są malowniczymi wizjami tego, co by się 
wydarzyło, gdyby Bóg osobiście wkroczył w granice czasu człowieka. 

Jest  rzeczą  zupełnie  naturalną,  że  ludzie  pragnęli  wiedzieć,  kiedy  ten  dzień  przyjdzie.  Jezus 
jednak stanowczo stwierdza, iż żaden człowiek nie zna ani dnia, ani godziny, kiedy to nastąpi. 
Dzień ten znany jest jedynie Bogu (Mk 13,32 por. Mt 24,36; Dz 1,7). Nie powstrzymało to jed-
nak  ludzi  od  spekulowania  wokół  tej  kwestii.  Można  powiedzieć,  iż  dzieje  się  tak  aż  po  dziś 
dzień.  

Odnosząc  się  do  tych  spekulacji  Paweł  mówi  dwie  rzeczy.  Przede  wszystkim  powtarza,  
ż

e dzień ten przyjdzie nagle. Przyjdzie jak złodziej w nocy. Jednocześnie twierdzi, że to wcale 

nie jest powód, dla którego człowiek miałby być zaskoczony i nieprzygotowany. Nieprzygoto-
wanym będzie jedynie ten, kto żyje w ciemności, kto źle postępuje. Chrześcijanin żyjąc świa-
tłości  jest  przygotowany  na  przyjście  Pana.  Powinien  czuwać  i  być  trzeźwym.  Chrześcijanin 
jest przygotowany, ponieważ zawsze trwa blisko Chrystusa. 

Ż

aden człowiek nie wie, kiedy Bóg go zawezwie przed swoje oblicze i dlatego nie można od-

kładać żadnych spraw na ostatnią chwilę swojego życia. Człowiek, który żył blisko Chrystusa 
zawsze  będzie  gotowy  podejść  do  niego  jeszcze  bliżej.  Człowieka  chodzącego  w  światłości,  
za dnia, nie można zaskoczyć. 

Swoje pouczenia Paweł kończy zachętą by wspólnota w Tesalonice nie tylko dobrze i pobożnie 
ż

yła,  ale  by  także  wspierała  się  wzajemnie.  Oczekiwanie  na  powtórne  przyjście  Pana  winno 

bowiem przebiegać w takiej właśnie atmosferze – wzajemnego wspomagania się i budowania 
jedni drugich dobrym przykładem życia. 

 

 

Pytanie:  W  jaki  sposób  chrześcijańska  tradycja  interpretuje  osobę  jakby  Syna  Człowie-
czego z Księgi Daniela (Dn 7,13-14)? 

                                                                                                                                                                        

przymierzu, któremu będzie towarzyszyć powszechna znajomość Jahwe wraz z chęcią należenia do Niego;

 zob. 

P. Łabu-

da, Śmierć i życie po śmierci, s. 26nn.