background image

Daje przykład nam IKEA – Robert Gwiazdowski

Data publikacji: 01-31-2011 @ 2:11 pm 

Przez media – głównie szwedzkie – przelała się w ubiegłym tygodniu fala świętego 
oburzenia, że IKEA jest zarządzana za pośrednictwem fundacji w Liechtensteinie, dzięki 

której unika płacenia znaczącej części podatków. I to wywołało zgrozę.  Założyciel i 
właściciel IKEI Ingvar Kamprad prezentował się bowiem jako biznesmen, dla którego 

uczciwość jest ważną wartością. Szwedzi byli więc zaskoczeni informacjami, że nie płaci 
podatków. Ale szkopuł tkwi w tym, że to nie szwedzkie organa podatkowe ścigają 

Kamprada, tylko miejscowi dziennikarze „śledczy”. IKEA podobno płaciła niższe podatki 
całkowicie legalnie wykorzystując w tym celu instrumenty międzynarodowego planowania 

podatkowego.  Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – SA takie polskie firmy, które 
zakładają spółki w… Szwecji, bo tam niektóre transakcje finansowe są korzystniej 

opodatkowane. 

Tymczasem na Kamprada posypały się gromy. I to nie tylko w Szwecji. W jednym z 

polskich artykułów przeczytałem, że „firma pokazywała się jako uczciwa. Rzeczywistość 
jest jednak zupełnie inna. Pod maską skrywa się bowiem potwór.” (podkreślenie moje) 

Czyżby w IKEI zaczęli „zjadać” dzieci? Aż tak, to nie. Jak zwykle chodzi o kasę. Zdaniem 
Johana Stenebo, autora książki „Prawda o Ikei” („Sanningen om Ikea”), który przez 20 

lat był jednym z jej najważniejszych menedżerów, cały majątek Kamprada wynosi około 
50 mld euro. „W dniu, w którym ktoś udowodni, jak wiele Kamprad ma pieniędzy, będzie 

to koniec i jego, i IKEI” – twierdzi Stenebo. Ciekawe dlaczego? Czy jakość mebli z IKEI 
zależała od stanu majątku Kamprada? Może właśnie majątek ten jest tak duży, bo od lat 

jego firma sprzedaje ludziom to co chcą kupować, za tyle ile mogą na to wydać? A jako 
że podatki są przerzucane (w cenę) – to unikanie nadmiernego opodatkowania może być 

korzystne dla klientów, bo  nie muszą płacić tych podatków? A może Stenebo, który 
najwyraźniej ma jakieś „anse” do swojego wieloletniego szefa, uważa, że zawiść ludzka 

jest aż tak wielka, że przestaną robić w IKEI zakupy? To trochę tak, jakbyśmy ludzi do 
nie wchodzenia na „facea”, bo Zuckerberg za bardzo się na nim wzbogacił.

Thomas Jefferson powiadał, że w życiu pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki. Ale 
niektórzy podatnicy uważają, że śmierć jest lepsza – bo nie zdarza się co roku. I chyba 

mają rację.

Amerykański sędzia Learned Hand napisał kiedyś, że minimalizowanie zobowiązań 

podatkowych przy wykorzystywaniu różnego rodzaju ulg, skoro ustawodawca je 
wprowadził, nie jest niczym niemoralnym, ani też bezprawnym. „Ciągle i ciągle na nowo 

sądy powtarzają, że nie ma niczego groźnego w takim organizowaniu swoich spraw, żeby 
utrzymać podatki na jak najniższym poziomie. Wszyscy to robią i wszyscy robią dobrze, 

ponieważ nikt nie jest zobowiązany, aby płacić więcej podatków niż tego wymaga prawo: 
podatki są narzuconym wymuszeniem, nie dobrowolnymi datkami. Każdy może tak 

ułożyć swoje sprawy, że jego podatki będą tak niskie jak to tylko możliwe; nie jest on 
zobowiązany wybierać tego wzorca w którym państwo dostanie najwięcej”. No właśnie! 

„Jestem dumny, że płacę podatki, ale byłbym dwa razy bardziej dumny, gdybym płacił 
dwa razy niższe”.

Robert Gwiazdowski