background image

 

 

Pamiętnik z powstania warszawskiego 

Jest wtorek, 1 sierpnia 1944 r. „Święto słoneczników”, jak 
mówi narrator – Miron – wychodzący ze swego domu na 
Chłodnej 40. Trwa wojna. Ale dzień jest ruchliwy. Widać 
tramwaje, przebijające się przez chmury słońce. Za chwilę 
okazuje się, że narracja toczy się w 1967 r. Miron leży na 
tapczanie, 

ca

ł

y, 

ż

ywy, wolny, w dobrym stanie i humorze

Rozpoczynająca się zatem opowieść będzie splotem 
wspomnień autora sprzed dwudziestu trzech lat. 
Tego dnia matka wysłała Mirona po chleb na ul. Staszica. W 
drodze powrotnej narrator zauważa zamieszanie. Wie o 
godzinie „W”, czyli 17 po południu. Ale już wcześniej Polacy 
napadają na Niemców. W pewnym momencie słychać 
„Hurraaa!”. Rozpoczyna się powstanie warszawskie. 
Narrator jest wraz z koleżanką z polonistyki na tajnym 
uniwersytecie, Ireną P. Z okien jej domu widzą pierwszego 
powstańca. 

A wiesz, Mironku, 

ż

e ja bym si

ę

 mu odda

ł

a

 – 

mówi Irena. W mieszkaniu jest narrator, Irena, Staszek. 
Matka Ireny 

nie wróci

ł

a z miasta

. Młodzi jedzą kolację, 

rozmawiają o książkach (Rabelais), idą spać. Słychać deszcz, 
terkot karabinów, bliższe i dalsze wybuchy. 
 
Następnego dnia wszyscy zabrali się do budowania 
barykad. Powstańców opisuje narrator tak: 

W ogóle 

powsta

ń

cy. Si

ę

 pokazali. W poniemieckim – co popad

ł

o: 

background image

he

ł

mie, butach, z byle czym w r

ę

ku – dobrze, jak strzela

ł

o

. Z 

kamienic niemieckich, zwanych wachami, wrogowie 
strzelali z wszystkich pięter. Bardzo trudno było zdobyć 
taką kamienicę, powstrzymać ogień kierowany na Polaków. 
Budowano barykady wszędzie, nawet niedaleko wach. 
Czołgi łatwo przejeżdżały przez drewniane konstrukcje, więc 
Polacy zaczęli wyrywać płyty chodnikowe, zbierać cegły z 
ruin po wybuchach. Każdy materiał liczył się na barykadę i 
każde ręce  
do pomocy. Tramwajarze organizowali łomy. Hasło „do 
schronu” oznaczało zejście do zwyczajnej piwnicy, w której 
tłumnie przeczekiwano naloty bombowców. Podczas 
budowania jednaj z barykad powstańcy przewrócili kiosk z 
papierosami. Znalazł się nawet ktoś, kto chciwie zaczął 
zbierać pudełka. Ludzie podnoszą rumor na ten widok. 
 
2 i 3 sierpnia są bardzo niespokojne. Powstańcy wraz z 
cywilami budują barykady, kują piwnice i podziemne 
korytarze. Ktoś zatknął polską flagę w bramie na Chłodnej, 
pan Hanneberg zrywa druty tramwajowe, aby 
przeszkodzić czołgom w natarciu. Na Woli pogrom sieją 
Ukraińcy. Niemcy robią z cywili żywe tarcze, prowadząc 
złapanych przed czołgami po to, aby powstańcy się 
wycofywali. Kiedy biorą narratora do pomocy przy 
pochówku ciał Niemców, Miron wstydzi się swoich myśli, 
ale chce w nich nalotu, nie chce mieć kontaktu ze zwłokami, 
nie chce pomagać. Mówi: 

Bior

ą

 mnie do pomocy. Wstydz

ę

 si

ę

 

wymówi

ć

. Ale 

ż

ycz

ę

 sobie w tej chwili nalotu, 

ż

eby to zrobili 

za mnie. I jest

 
W drodze do domu na Chłodnej Miron widzi harcerzy z 

background image

butelkami z benzyną. W mieszkaniu zastaje matkę i Babu 
Stefu, Żydówkę, która była sublokatorką Białoszewskich. 
Narrator opowiada o swojej rodzinie. Babu Stefu żyła z 
rodziną Mirona najpierw w mieszkaniu Ojca, a potem u 
Mirona i jego Matki. Niemcy nie zauważali pochodzenia 
ż

ydowskiego kobiety, bo Babu Stefu zawsze paradowała 

chwaląc się językiem niemieckim na ulicy, jeżdżąc w wagonie 
tramwajowym dla Niemców. Przejęła nazwisko zmarłej 
Zofii Romanowskiej. Któregoś dnia zniknęła ze względu na 
nieufność dozorczyni. Dostała się do więzienia, bo ktoś 
podrzucił żydowską opaskę do jej torebki. Teraz została 
odbita przez powstańców. 
Miron wspomina jak wraz z kilkoma przyjaciółmi – 
Swenem, Haliną, Ireną, Staszkiem – robił jeden z wieczorków 

patriotyczno-literackich

. W programie było m.in. 

Wesele

 

Wyspiańskiego. Mimo że narrator narzekał na swą grę, 
Wojtkowi, koledze z tajnego uniwersytetu, sztuka się bardzo 
podobała. 
 
Podczas wojny ludzie starają się zachować chociaż pozory 
normalności. Wciąż trwa walka o jedzenie. Nawet koszyk 
zgniłych kartofli jest cenną zdobyczą. Żywność jest na kartki. 
Ojciec załatwia kartki na nazwiska bliskich zmarłych. Ale 
jest to na porządku dziennym w rzeczywistości wojennej. 
Którejś zimy, 42 lub 43 roku, Ojciec zdobywa choinkę. 
Rodzina narzeka, że to zwykła sosna. 
 
Miron ciągle widzi zbombardowane miejsca, które kojarzą 
się mu z ciepłymi wspomnieniami, m.in. szkoła na Lesznie, w 
której przed wojną narrator widział szopkę. Teraz wynoszą 
stąd trupy, szkoła jest zrujnowana. Narratorowi braknie 

background image

słów, by opisać swoje wzruszenie. 
 
5 sierpnia: 

Z pakami, tobo

ł

ami. Lataj

ą

. Ci do bramy. Ci z 

bramy. Ci do Ogrodowej prez dziur

ę

. Tamci z Ogrodowej do 

nas. Nagle zamieszanie. Straszny krzyk. Jakie

ś

 

zawirowanie t

ł

umu. Co

ś

 nios

ą

. Kogo

ś

... K

ł

ad

ą

. Trupy? 

Krzyk. Czyj?

 

 
Ludzie schodzą coraz niżej, do piwnic. Miron, jeśli chce kogoś 
odwiedzić, zastaje już wszystkich w piwnicach. Ludzie 
gromadzą się ciasno – krewni, sąsiedzi, znajomi, 
przypadkowi ludzie z ulicy. Starają się zachować ciszę. 
Kobiety martwią się o dzieci. Panuje atmosfera modlitwy i 
nasłuchiwanie odgłosów bomb. 6 sierpnia ktoś krzyknął, że 
powstanie upadło. Wszyscy się poruszyli, nie rozumieli 
dlaczego. Po chwili zdementowano plotkę. Powstanie trwa 
nadal. Wzmaga się praca zespołowa cywili. Co chwila 
narrator słyszy wezwania: 

Kto do gaszenia?

Kto do 

odgrzebywania zasypanych?

Gasi

ć

 bomby!

Kto pomo

ż

nie

ść

 rannego?

.  

 
Działa już gazetka powstańcza. Ale wtedy nikt nie jest w 
stanie doliczyć się ofiar. Ludzie wciąż kopią pod ziemią 
przejścia do kolejnych piwnic. Miron wraz z towarzyszami 
przenosi się pod różne adresy. Życie cywili odbywa się pod 
ziemią. Dochodzą tylko wiadomości o tym, co Niemcy 
zbombardowali na powierzchni, jak przesuwa się linia 
obrony powstańców. Spośród faszystów największe 
spustoszenie sieją Ukraińcy. Wszyscy się ich boją. Polacy są 
rozstrzeliwani, podpalani w domach, chorzy wyrzucani 
ż

ywcem w okien szpitali. W 1964 lub 65 roku ustalono, że 

background image

tylko w dniach 5 i 6 sierpnia zabito kilkadziesiąt tysięcy 
osób na samej Woli. Miron pomaga sanitariuszce przenieść 
ranną kobietę pod inny adres. Szpital powstańców mieści się 
w gmachu Sądów. Panuje tu chaos, płacz, spazmy, wielki 
pośpiech, bo przybywa rannych.  
Ludność przemieszcza się coraz bliżej Starówki. Wszyscy 
rozważają jak się dostać na Pragę, bo: 

na 

Ż

era

ń

-Jab

ł

onn

ę

. A 

tam ju

ż

 w Jab

ł

onnie Rosjanie

.  

Miron orientuje się, że zabrał Mamie klucze od domu na 
Chłodnej. Chce się tam dostać, bo martwi się o rodzinę. 
Powstańcy zatrzymują narratora. Chłodną opanowali już 
Niemcy. Teraz więc Miron postanawia przeprawić się 
razem z Ireną i jej koleżankami na Rybaki, gdzie jest 
przyjaciel narratora, Swen. Na Rybakach (Starówka) 
panuje spokój. Swen, jego narzeczona, Matka Swena, ciotka, 
Zbyszek, pani Ad. z córką śpią w piwnicy, kiedy narrator i 
jego znajome docierają na miejsce. 
Ukryci cywile ciągle śledzą, co się dzieje na powierzchni. 
Docierają gazetki powstańcze, wydawane przez AK i AL. 
Kobiety gotują na prowizorycznych kuchniach z cegieł, 
mężczyźni i starsze dzieci zdobywają jedzenie. Biega się po 
wodę tam, gdzie akurat pękła rura od wystrzału. Słucha się 
radia. Nie jest ważne czy ludzie się znają, czy nie. Jeśli ktoś 
dochodzi, znajduje się kawałek miejsca dla każdego. Jest upał 
– zarówno od bomb, miotaczy ognia, tłumu i ścisku w 
schronach, jak też z powodu gorącego lata. Wszędzie, gdzie 
tylko jest fragment ziemi na ulicach, kwitną ziemniaki, 
zasadzone po wybuchu wojny. Odczytywanie z gazetki bądź 
wygłaszanie wiadomości z frontu odbywa się z tak wielkim 
namaszczeniem, jak odprawianie mszy św. 7 sierpnia 
okazuje się, że przepłynięcie Wisły jest niemożliwe. Ciągle 

background image

odbywa się tam ostrzał. Narrator przypomina sobie, jak 
ż

ałował swojej nieobecności w Warszawie w drugiej połowie 

września 39 roku. Miało wtedy miejsce słynne 12-godzinne 
bombardowanie miasta (25 września). Teraz, kiedy Miron 
jest w centrum zdarzeń, pragnąłby stąd uciec jak najdalej. 
Kolejne relacje narratora dotyczą zabawnych sytuacji 
wśród znajomych. Celinka z koleżanką chodziły codziennie 
do pracy w Ośrodku Zdrowia na Parysowie. Ich zapał i chęć 
pracy nie mogły być jednak zrealizowane. Ośrodek 
zbombardowano po kilku dniach. 

D

ł

ugo si

ę

 naurz

ę

dowa

ł

y

 – 

ś

mieje się Swen i Miron. 

 
Wiele osób korzysta z pomocy sióstr sakramentek podczas 
powstania. Wydają one darmowe obiady przy ul. Starej. 
Akcja trwa do około 13 sierpnia. 
 
Autor dzieli się swoją wiedzą na temat zgromadzeń 
zakonnych, kościołów, zabytkowych bram – mówi o stylu 
architektonicznym, o detalach zdobiących wnętrza i 
frontony. 
 
W połowie sierpnia są jeszcze w rękach powstańców duże 
części: Mokotowa, Żoliborza, Czerniakowa, Powiśla, 
Ś

ródmieścia. Łączność „górą” jest coraz trudniejsza, więc 

powstańcy i łącznicy (dziewczyny i mali chłopcy) schodzą do 
kanałów. Niemcy zajmują niestety wodociągi, elektrownię, 
Stawki (tu były zapasy żywności Sytuacja w stolicy jest 
coraz gorsza. 
 
Miron wpada na pomysł chodzenia na spacery i wraz ze 
Swenem zwiedzają kolejne piwnice i wykopane w ziemi 

background image

schrony. Po jednym z silniejszych bomabardowań, rodzina 
Mirona i Swena chce przenieść się do tunelu pod jedną z 
kamienic, gdzie schroniła się ciotka Trocińska. Panowały tu 
jednak przeciągi i bardzo niskie temperatury. Wszyscy 
przenoszą się znów do piwnic.  
 
Ułożono litanię, którą szybko zaczęły modlić się i inne 
schrony: 

Od bomb i samolotów - wybaw nas, Panie, Od 

czo

ł

gów i goliatów - wybaw nas, Panie, Od pocisków i 

granatów - wybaw nas, Panie, Od miotaczy min - wybaw 
nas, Panie, Od po

ż

arów i spalenia 

ż

ywcem – wybaw nas, 

Panie...

 
15 sierpnia Rosjanie zdobywają Pragę. Na Wiśle zatrzymuje 
się jednak front wschodni. Armia Czerwona nie włącza się w 
powstanie warszawskie. Alianci organizują zrzuty broni 
dla powstańców, lecz niewiele z wysłanych samolotów 
dociera nad Warszawę i do rąk Polaków. Niemcy 
wprowadzają do walki nową broń („V”). 
 
W piwnicach powstają kolejne szpitale. Przybywa ciężko 
rannych, ludzie coraz częściej nie wracają do swoich bliskich 
w schronach. 
Mirona męczy świadomość, że zabrał przez przypadek 
klucze od domu Matki. Odwiedza więc rodzinę na 
Bielańskiej 16, by dowiedzieć się czegoś. Mieszka tu ciotka 
Limpcia (Olimpia) i Babka Frania (kuzynka Matki Mirona). 
 
Narrator przytacza słowa piosenki, śpiewanej w tamtych 
dniach przez wielu, wprowadza fragmenty wierszy. Wciąż 
powtarza się naśladowanie przez Białoszewskiego odgłosów 

background image

bomb, miotaczy, wybuchów, świstu granatów, np. 
wh...sz...wh rzsz...wh...sz; wijuuu; kha... kha... kha.  
 
Często Miron i Swen muszą robić wypady na miasto, do 
różnych mieszkań w poszukiwaniu jedzenia, głównie mąki, 
ziemniaków, kaszy. 
 
Kiedy po uroczystej mszy z okazji Maryjnego Święta 15 
sierpnia, Niemcy bombardują sakramentki, siostry rozdają z 
klasztoru wszystko dla cywili, zwłaszcza jedzenie i 
zwierzęta. Wcześniej ukryte za kratami siostry klauzulowe, 
stają się teraz działaczkami, sanitariuszkami. 
 
W schronach jednak nadzieja upada. Kobiety nawołują do 
poddania się. Gazetki z 17 sierpnia donoszą o 
zbombardowaniu katedry przez Niemców. Miron wraz z 
rodziną i bliskimi Swena postanawiają przenieść się do 
skramentek, a potem do piwnic bliżej Miodowej. Panuje 
chaos, w którą stronę iść, gdzie się ukryć, bo ciągle wybuchają 
bomby. Wysypują się suchary, które Miron zbiera z 
narażeniem życia. Wreszcie udaje się znaleźć jakieś miejsce 
na Miodowej. 
 
Jest to piwnica spalonego przed pięcioma dniami domu Izby 
Rzemieślniczej, Miodowa 14. Pachnie pożarem. Narrator 
pamięta taki zapach z 39 roku. Długo czuć, że dom się palił, 
chyba ponad pięć lat. Dziwne jest to, że nie spaliły się 
zupełnie fotele. Na jednym z filarów wisi krzyż z 
Chrystusem. Teraz podczas nalotów wszyscy chowają się we 
framudze. Ludzie nauczyli się, że tylko one są 
niezniszczalne, zostają najdłużej. Stanowią więc 

background image

najbezpieczniejsze miejsce, tak samo jak filary. Po każdym 
trafieniu gdzieś blisko kryjówki sypie się tynk, pył, kurz. 
Czasem wpada nawet do jedzenia, ale to nikomu nie 
przeszkadza. Mama Swena wysyła Mirona po jakieś 
naczynia. Narrator wychodzi ze schronu i odnajduje w 
jednym z mieszkań filiżanki. Okazuje się, że tuż po wyjściu 
Mirona gorący odłamek bomby trafił w miejsce, gdzie 
narrator wcześniej siedział.  
Cywile liczą uderzenia bomb. Raz dochodzi nawet do 123. 
Słychać nadjeżdżające czołgi i „szafy”, czyli miotacze min, 
miotacze ognia, granatniki. Schron staje się coraz bardziej 
ażurowy, bo po każdym uderzeniu w okolicy – na Miodowej, 
Kapitulnej, od Krakowskiego – sypie się coś z konstrukcji 
domu. Ubywa jedzenia. Teraz Mama Swena przygotowuje 
dla wszystkich tylko jeden posiłek dziennie – z resztek 
kaszy. Suchary, nazbierane przez kobietę też powoli się 
kończą. Miron chce przeczytać Swenowi swój poemat. 
Przyjaciele odkładają to jednak na później, bo trzeba zdobyć 
wodę. 
 
Na Rybaki przychodzi rodzina z ciotką, która wciąż jęczy z 
bólu po poparzeniach w pożarze. Wszyscy z czasem uciszają 
ciotkę. Kobieta staje się uciążliwa zwłaszcza nocami. Nowe 
kobiety robią jedzenie dla siebie. Reszta nie ma tego za złe. 
W pewnym momencie narrator stwierdza: 

Chcia

ł

em 

powiedzie

ć

ż

e na Starówce nie mia

ł

o si

ę

 ju

ż

 co pogarsza

ć

Ale nieprawda. To pogarszanie si

ę

 w

ł

a

śń

ie nie mia

ł

o dna. 

Okazywa

ł

o si

ę

 zawsze, 

ż

e mo

ż

e by

ć

 jeszcze gorzej. I jeszcze 

gorzej

 
Ludzie czekają na wysadzenie mostów, ale one są nadal. 

background image

Długo trzyma się Kolumna Zygmunta, stoi kościół św. 
Floriana na Pradze i cerkiew. Narrator wspomina ulubione 
melodie psalmów, przypomina sobie tekst nieszporów, na 
które uwielbiał chodzić przed wojną. Nagle teksty 
liturgiczne nabierają nowego znaczenia. Warszawa kojarzy 
się Mironowi z Jerozolimą, o którą walczą pokolenia, i której 
strzeże lub od której odwraca się Bóg starożytnych 
Izraelitów.  
 
Jest coraz więcej problemów z wodą. Miron często udaje się 
na ulice w jej poszukiwaniu. Pewnego dnia umiera obolała 
od poparzeń ciotka. Rodzina wynosi ją przed kamienicę, ale 
jest ciągły ostrzał. Niepochowane ciało zostaje na zewnątrz, 
co zdarza się dość często na ulicach. 
 
Podczas jednej wypraw po wodę Miron znajduje arkusze 
papieru kancelaryjnego. Jest to jedna z cenniejszych 
zdobyczy i powód do prawdziwej radości dla narratora. 
Miron opowiada, jak 31 sierpnia 200 ludzi z batalionu 
„Chrobry” wróciło do swej kryjówki po akcji. Powstańcy 
odpoczywali nocą, gdy nagle uderzyła w ich piwnicę bomba. 
Nalot zabił wszystkich prócz czworga czy pięciorga ludzi. 
W 1946 r. Miron, pracujący później jako dziennikarz przy 
ekshumacji zwłok, będzie świadkiem wydobywania spod 
gruzów nóg, rąk, skrawków ubrań tych żołnierzy. 1 września 
Matka Swena, zajmująca się kuchnią, ogłasza wykończenie 
się zapasów żywności. Miron przyznaje się, że wraz ze 
Zbyszkiem pomyślał nawet o zabraniu obrączki zmarłej 
kobiety, siedzącej nadal przed wejściem do piwnicy. 
Narrator często wraca myślami do pierwszego września 
1939 r. Wspomina dobrą pogodę i dziwne przeczucie, 

background image

towarzyszące mu od lat właśnie pierwszego września. Tego 
dnia 1944 roku okazało się, że Stare Miasto broni się 
ostatkiem sił, że Niemcy tłumią powstanie. Po wejściu wroga 
na Freta ogłoszono kapitulację Starówki. Było mało czasu na 
ewakuację, bo Niemcy mieli niszczyć schrony granatami. 
Miron, Zbyszek i Swen zgłosili się do pomocy przy 
transporcie rannego kanałami do Śródmieścia. Tu Miron ma 
rodzinę – Ojca, Zochę (drugą, nieślubną żonę Ojca), Halinę. 
Kobiety z Rybaków, zwłaszcza Matka i ciotka Swena 
ż

egnają młodych z płaczem i wielką czułością. Miron nigdy 

przedtem ani później nie przeżył takiego rozstania z kimś. 
We trzech udają się do punktu zbornego, gdzie są umówieni 
z sanitariuszem Heniem.  
 
Kanały podniecały wszystkich. W punkcie zbornym, czyli 
szpitalu za placem Krasińskich panuje bieganina. Wszyscy 
są rozemocjonowani. Ranny, którego Miron wraz z 
kolegami ma przenosić, jest postrzelony w dziewięciu 
miejscach. Trudno będzie ukryć przed strażnikami włazu do 
kanału, że jego stan jest ciężki. Ciężko ranni mają być 
zostawieni w szpitalu. Miron przypomina sobie książkę 
Victora Hugo, opisującą podobne przejście z rannym 
kanalami Paryża. Teraz Śródmieście zdaje się narratorowi 
tak odległe jak sam Paryż od Warszawy.  
Najpierw narrator musi przedrzeć się wraz z rannym i 
innymi powstańcami przez ulice Starówki. Wejście do 
kanałów jest przy barykadzie na Miodowej. Ludzie pełzają, 
czołgają się, ciągną rannych po ziemi. Ostatni widok na 
powierzchni to kościół Garnizonowy. Zaraz potem Miron z 
powstańcem uwieszonym na plecach znajduje się w tunelu. 
Kanał jest wypełniony 

tak zwan

ą

 wodą do pół łydki. Tu w 

background image

kanale odgłosy walki są bardzo przytłumione. Jest właściwie 
cisza, słychać tylko wydłużone głuche 

u-uu – uuuu – uu – uu 

– u

 i chlupotanie kroków. Ludzi jest cały rząd w kanale, na 

całej długości od Starówki do Śródmieścia. Szepty idących 
rozchodzą się tu jak w muszli albo studni. Na owalnych 
ś

cianach widać oznakowania kredą – nazwy ulic, strzałki, 

napisy. Przed zwartą grupą powstańców idzie sanitariuszka 
ze świecą. Trzeba bardzo ostrożnie przechodzić pod 
otwartymi włazami. Niemcy mogą zauważyć 
przechodzących, rzucić granat. Droga do Krakowskiego 
Przedmieścia zdaje się Mironowi bardzo długa. Trudno jest 
określić czas, jaki już upłynął. Co jakiś czas Miron oddaje 
rannego na plecy Zbyszka lub Swena. Powstaniec błaga o 
wodę, chce się napić tej z kanału. Sanitariuszka ratuje 
sytuację kostką cukru. Miron wciąż stara się podtrzymać 
chorego na duchu. Ściany są oślizgłe, pokryte grubą warstwą 
zielonej mazi. Nie można się zatrzymać na chwilę ani 
oprzeć. Wszystkim jest już coraz trudniej, ale nagle okazuje 
się, że pochód wkracza w Nowy Świat. Wyjście na Wareckiej 
już niedaleko. 
Przy wychodzeniu z kanału trzeba było czekać. Przed grupą 
Mirona szedł dwustuosobowy konwój „Parasola”. Okazuje 
się, że nie tylko Miron niósł rannego na plecach. Za tych 
pozostawionych, zwłaszcza rannych żołnierzy wszyscy czują 
się winni. Przy wyjściu pomaga Mironowi dwóch ludzi. 
Narrator jest wyczerpany. Chorego zabierają na nosze 
sanitariuszki. 
Miron, Swen i Zbyszek udają się na Chmielną 32, do Ojca 
Mirona. Narrator był umówiony z Haliną na 1 sierpnia, a 
dziś jest miesiąc później – 1 września. Wszyscy trzej są 
zaskoczeni, kiedy dozorca informuje, że rodzina śpi w 

background image

mieszkaniu, a nie w schronie w piwnicy. Okazuje się, ze w 
Ś

ródmieściu panują w miarę normalne warunki. Jest woda, 

jest jedzenie, świeże ubrania. Obudzona pocałunkiem Mirona 
Halina zaraz zajmuje się przybyłymi. Przybyli z kanału 
muszą się przede wszystkim umyć i zjeść. Ludzie jedzą 
podczas wojny właściwie wszystko, byle kalorycznie – np. 
makaron ze smalcem (okraszony). 
 
Trwają rozmowy o aktualnych wydarzeniach. Ojciec, Zenek, 
jest w AK, Zocha ma kuchnię na kwaterze. Przybyli ze 
Starówki dowiadują się o liniach frontu w Warszawie, że za 
Marszałkowską jest gorzej, że tu u nich ataki Niemców są 
przewidywalne, że dowództwo AK mieści się w gmachu 
PKO na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, że są 
rozkazy. Ojciec Mirona, Zenek należy do AK. Nie poświęca 
się jednak bez potrzeby, sam decyduje, kiedy przyznać się do 
służby, a kiedy udać, że się nie jest w AK.  
 
W Śródmieściu panują w miarę ścisłe reguły wojskowe. 
Dowództwo stara się utrzymać maksymalną dyscyplinę 
dzielnicy. Trzeba znać hasło i odzew, które zmieniają się 
codziennie. Powstańcy zatrzymują przechodniów do prac 
publicznych – 

kopa

ń

, ku

ż

, barykad

, legitymują po zmroku. 

Dlatego też przybyli ze Starówki muszą znaleźć sobie tu 
pracę. Miron zastanawia się z Haliną nad przystąpieniem 
do powstania, podobno niechętnie przyjmują nowych, 
ponieważ brakuje powstańcom broni.  
 
W tym momencie sytuacja powstania jest tragiczna. 
Niemcy zbombardowali Wolę, Starówkę, inne dzielnice. 
Ocalała prawie jedna trzecia Śródmieścia 

z pozorami 

background image

porz

ą

dku. Z dowództwem AK

 i gazetką 

pi

ę

ciominutowa 

„Rzeczpospolita 

Ś

ródmie

ś

cia”

. Niemcy zapuszczają się i 

tutaj, robią naloty, wpadają z czołgami na niektóre ulice. 
Ojciec i Halina opowiadają o bohaterskich Polakach, którzy 
odpierają ataki wroga – o 

smarkaczu

, który butelkami z 

benzyną zniszczył kilka czołgów; o rodzinie, która mimo 
kilkakrotnych próśb upierała się, że nie wyjdzie z piwnicy 
swego domu i zginęła; o kobiecie, która dzięki lamentowaniu 
na ulicy otrzymała pomoc w przenosinach noszy z jej 
rannym synem, Jankiem Markiewiczem. Po wojnie Irena P. 
opowiada Mironowi o koncercie szopenowskim, granym 
przez Woytowicza w kawiarni na Nowym Świecie. Muzyka 
rozlegała się na ulicy pomimo nalotu. Pianista nie 
przerywał, nikt ze słuchaczy nie reagował na bomby. 
Halina mówi, jak w kinie „Apollo” wyświetla się film 
dokumentalny z walk w kościele Świętego Krzyża. 3 
września narrator znów wraca myślami do tego samego 
dnia sprzed pięciu lat. W 1939 r. ktoś śpiewał na ulicach 
Warszawy „Marsyliankę”, bo Francja i Anglia przystąpiły 
do wojny. Teraz, w 1944 r., Miron urządza odczyt swego 
poematu, napisanego w schronie na Rybakach oraz 
początku dramatu o powstaniu. Wśród słuchaczy są Halina, 
Zbyszek i Swen. 
Na ulicach wciąż przybywa ciał zmarłych. Nie chowa się ich 
już, tylko pali na stosach z powodu zagrożenia epidemią. 
Miron, tak jak większość cywili, zaczyna chorować na 
wymioty i biegunkę. 

Nie wiem, czy najpierw zacz

ęł

o si

ę

 

bombardowanie, czy wielka sraczka

 – mówi narrator. 4 

września Ojciec każe Mironowi i Swenowi leżeć w łóżku, ale 
przez ciągłe naloty i zbieganie do piwnic jest to niemożliwe.  
 

background image

Miron opowiada o swoim Ojcu. Jest to miłośnik zwierząt, w 
ogóle człowiek życzliwy 

dla 

ż

ycia, 

ś

wiata i ludzi

Przedwojenny pocztowiec

 zajmuje się podczas okupacji 

podrabianiem podpisów niemieckich i wyrabianiem 
fałszywych dokumentów Polakom. Załatwia ausweisy. 
Pomaga mu w tym Zocha, która przebiera się, udaje 
seplenienie, aby zdobywać pieczątki u Niemców. Jednego 
dnia w 1940 r., kiedy zaczynają się łapanki i jeżdżą po 
Warszawie słynne 

budy 

ł

apankowe

, Ojciec Białoszewskiego 

długo patrzy na Leszno, gdzie właśnie trwa łapanka. Zenek 
Białoszewski pomaga przy zdobyciu Poczty Głównej, 
organizuje później wyprawę po cukier dla powstańców.  
 
4 września 1944 r. upada Powiśle. Miron spotyka jakiegoś 
pana z oberwanym policzkiem. Przypomina go sobie także 
po wojnie, kiedy rany prawie już nie widać i policzek jest z 
powrotem zrośnięty.  
 
W nocy z 6 na 7 września wszyscy postanawiają się 
przenieść w bezpieczniejsze miejsce, tzn. na Nowogrodzką, 
do Mięcia, kolegi Ojca. Miron i jego rodzina biorą 
najpotrzebniejsze rzeczy do walizek, koty zostają w 
piwnicy. Miron wraz z Ojcem odwiedzają przyjaciela 
Mirona, Zdzisława Śliwierskiego z Żurawiej 6, po czym 
wszyscy udają się do znajomych na Wilczą 21. Mieszka tu 
rodzina Wojów, pani Jadwiga i pan Stanisław, znajomi 
Ojca. Jadwiga zajmuje się szyciem mundurów dla żołnierzy. 
 
W tym czasie Swen znajduje na Żurawiej Dankę, łączniczkę 
w AK, która nadaje zaszyfrowane komunikaty przez radio. 
Swen przenosi się do niej. Zbyszek natomiast chce zaciągnąć 

background image

się do grupy powstańców i za zgodą pani Rybkowskiej cała 
grupa wprowadza się na parter w jej mieszkaniu.W 
niedzielę odbywa się na Wilczej uroczysta msza św. Ze 
spowiedzią powszechną. W rodzinie państwa Wojów są  
dzieci, które bawią się w czołgi i wojnę. Narrator pamięta 
momenty najbardziej błahe, prozaiczne, przyziemne 
potrzeby dzieci i dorosłych. 
 
Miron mówi w pewnym momencie, że śmierć była zasadą w 
tamtych dniach, 

najwi

ę

ksz

ą

 mo

ż

liwo

ś

ci

ą

. Prawie jedyn

ą

 i 

stawia dramatyczne pytania o sprawiedliwość śmierci, o 
jakiekolwiek logiczne uzasadnienia masakry na ludziach 
oraz czy należy ratować wołających o pomoc pod gruzami, 
skoro naraża się tym samym własne życie, a wobec tego kto 
powinien zająć się taką pomocą... W gruzach 
zbombardowanego domu znalazł się również Swen, ale 
zostaje odkopany i wyciągnięty. 
Miron z innymi ukrywa się w piwnicy kamienicy Kleina, 
która ma sześć pięter i jest nadzieją dla wszystkich. Podczas 
wypadów po wodę, jedzenie, za potrzebami fizjologicznymi 
Miron spotyka różnych znajomych, słynną Wawę, Leonarda, 
Wojciecha Bąka, Frania hrabiego Ż. I innych. 
 
Z 9 na 10 września ma miejsce pierwszy nalot Sowietów na 
niemieckie dzielnice. Za kilka dni, z 13 na 14 września, 
pojawia się kukurużnik – sowiecki dwupłatowiec. Słychać 
odgłosy z frontu, walkę wojsk Hitlera i Rosjan. Zrzucane są 
suchary i broń. Trwają walki w Parku Skaryszewskim i przy 
praskim wejściu na most kolejowy. Wreszcie Niemcy 
ustępują z Pragi. 18 września nadlatują Amerykanie. 
Zrzucają na kolorowych spadochronach broń, bandaże, 

background image

książki, ale niestety wiatr znosi je na stronę niemiecką. 
Niemcy zwiększają siłę ataków. Padają Sielce i Marymont. 
 
Miron opowiada o Nance i Michale, którzy pokłócili się na 
Lesznie podczas powstania. Michał powiedział: Ż

eby ci

ę

cholero, pierwsza bomba zabi

ł

a!

 i Nanka wyszła od razu na 

ulicę. Po wojnie długo nie mogli się wzajem odnaleźć. Nanka 
zamieszkała u Sabiny. Dopiero po wielu staraniach Michała 
wybaczyła mu i wrócili do siebie. 
 
Już po wojnie Miron dowie się, że jego Mamę i Stefę złapali 
Niemcy, gnali przed czołgiem wśród masy trupów ulicami 
Warszawy. Kobiety zostały wywiezione do Pruszkowa, a 
potem Głogowa na roboty. Jest rok 1945. Pomiędzy kobietami 
dochodzi do kłótni. Wychodzą na jaw osobiste zadry i 
zdrady: między Ojcem, Mamą Mirona, Zochą, Sabiną. 
Narrator z wściekłości kopie prowizoryczną kuchnię, 
dopiero po tym wrzaski kobiet milkną. W 1945 r. Ojciec 
wyjeżdża z Zochą do Gdańska, po powrocie do Warszawy 
ż

eni się z Walą. Jego siostry Nanka i Sabina nadal 

utrzymują wtedy kontakt z Matką Mirona. Mama 
narratora także wychodzi za mąż. Z Ojcem pozostaje w 
ż

yczliwych relacjach. Nanka mówi o niej ś

wi

ę

ta kobita

Mironowi udaje się znaleźć fryzjera. Płaci mu, czuje się 
odnowiony, wraca 

do swoich schronowych rodzin

. Narrator 

przypomina sobie, jak w 39 roku poszedł do fryzjera 
pierwszy raz na golenie. Pamięta ten dzień jako 
postrzyżyny. Miron wspomina, jak dostał bochenek chleba, 
potem kostkę cukru, jak wybrał się z Ojcem i Swenem po 
zboże, bo były już niemieckie przydziały pszenicy w młynie 
na Prostej. 

background image

Dzielnice Warszawy padają kolejno: 23 września – 
Czerniaków i Powiśle południowe, 27 września – Mokotów, 
30 września skapitulował Żoliborz. Resztkami sił broni się 
Ś

ródmieście. Niewiele pomogły desanty wojsk radzieckich 

na przyczółku czerniakowskim, na Żoliborzu. 
 
Zaczyna się plaga wszawicy wśród warszawiaków. Rozwija 
się handel wymienny, dzięki zbożu. Pieniądze nie mają teraz 
ż

adnej wartości. Ludzie wpadają powoli w obłęd, np. pan Szu 

na cały głos śpiewa Godzinki, zachowuje się jak obłąkany. 
Miron i Swen wychodzą na miasto, w stronę Chmielnej. 
Kiedy widzą same gruzy, ruiny, trupy, zniszczoną 
doszczętnie Warszawę, w ich oczach pojawiają się łzy, 
jakiekolwiek słowa stają w gardle. 
 
Rano 2 października 1944 r. odgłosy walki cichną. Ogłoszono 
kapitulację. Ludność cywilna ma opuścić miasto do 9 
października. Powstańcy składają broń. Ludzie zdolni do 
pracy mają być wywiezieni na roboty do Rzeszy. Wszyscy 
wychodzą z kryjówek. Panuje atmosfera rezygnacji i chaos. 
Ludzie szukają się nawzajem, pytają, pilnują swoich rzeczy, 
bo wszystko staje się cenne. Ci, którzy nie mogą pracować 
będą rozwiezieni po Guberni.  
 
Bliscy Mirona zostawiają w piwnicy dokumenty, zapiski 
poety i aparat fotograficzny. Inne rzeczy, schowane w 
starych schronach nigdy nie będą odnalezione. Ludzie 
gromadzą się na Marszałkowskiej, siadają rodzinami na 
tobołkach, czekają. Miron spotyka swojego kolegę Żyda, 
Kubę, wraz z rodziną. Pani Trafna, która jest razem z 
rodziną Mirona, również jest Żydówką, ale wszyscy 

background image

ryzykują, aby Niemcy się nie zorientowali. Najgorszym 
losem był obóz koncentracyjny. Mąż cioci Limpci trafił do 
Oświęcimia. Kobieta dostała po wojnie puszkę z prochami. 
 
Narrator opowiada o cudownym odnalezieniu się Swena z 
rodziną. Podczas wychodzenia ze schronów zgubili się w 
tłumie. Swena i młodego Szu. Niemcy wywozili na roboty do 
Rzeszy, ale młodzi mężczyźni uciekli z pociągu jeszcze w 
granicach Guberni. Dotarli do wsi, wchodzą do domu, a tam 
jest Mama, Ciotka Uff, Celina i Lusia z panią Rym. Miron, 
Ojciec, Zocha, Halina zostają wraz z innymi przewiezieni 
do przejściowego obozu w Pruszkowie. Narrator nie może 
uwolnić się do skojarzeń z Zaduszkami. Metafora dnia 
Wszystkich Świętych towarzyszy mu w całym opisie 
podróży i wychodzenia fal ludzi, jak z cmentarza. 
 
Rodzina Mirona staje do selekcji 6 października. Miron i 
Halina boją się rozdzielenia. Stacha na własną prośbę jedzie 
z młodszymi na roboty – Halina gra jej córkę. Wreszcie 
wszyscy zostają zaryglowani w świńskich wagonach. Pociąg 
rusza w kierunku obozu w Łambinowicach na Dolnym 
Ś

ląsku. 

W obozie są jeńcy różnych narodowości, niektórzy od 1939 r. 
Starsi jeńcy pomagają nowoprzybyłym w codziennych 
czynnościach. Francuzi mówią, że wiedzieli o powstaniu 
warszawskim już od 1 sierpnia. Następuje kontrola czystości, 
zwłaszcza jeśli chodzi o wszy. Kobiety myją się grupowo w 
obecności Ukraińców. Miron jest zaskoczony opowieścią 
Haliny o tym, że nie wszystkie Polki odnosiły się ze 
wstrętem do wrogów. Niektóre umawiały się z żołnierzami 

background image

na randki. 

 

 
W obozie śpi się na wiórach, pod namiotami. Ludzie 
religijni, zwłaszcza Rosjanie śpiewają starocerkiewne 
nieszpory. Polacy dbają o rozrywki kulturalne, ktoś recytuje 
teksty Wiecha, ktoś inny gra na skrzypcach koncert 
Wieniawskiego. Podczas burzy jeńcy robią wypady za druty 
po warzywa rosnące niedaleko. 
 
Z Łambinowic rozsyła się więźniów do innych miast. Miron z 
Ojcem wybierają Opole z zamiarem ucieczki do 
Częstochowy, Halina decyduje się na Wiedeń. 9 października 
wszyscy bliscy Mirona opuszczają obóz przejściowy. 11 
listopada, 

po miesi

ą

cu pracy jako pomocnicy murarzy przy 

rozbudowie gazowni w Oppeln

 obaj Białoszewscy uciekają 

do Częstochowy, gdzie czeka na nich Swen ze swoją Mamą. 
Do Warszawy Miron powróci w lutym 1945 r.