Na wstępie autor zachęca do zwrócenia uwagi na treść dzieła i do wykorzystania zawartych tu uwag i spostrzeżeń dla polepszenia sposobu życia czytelnika. Utwór napisany jest w formie dialogu zawierającego spór pomiędzy Panem, Wójtem i Plebanem, którzy kolejno zabierają głos skarżąc się na swe kłopoty i niedole, ale przede wszystkim wytykając sobie nawzajem wady i przewinienia popełniane względem innych.
Pan: Wyrzuca Księdzu, że ten nie dba o msze św. i nabożeństwa, odprawiając je w sposób niedbały.
Wójt: Stwierdza, że chłopi są ludźmi prostymi i wierzą w każde słowo Księdza, natomiast ten wykorzystuje to i wykłada im, że ich zbawienie zależy tylko od tego, czy regularnie i rzetelnie wywiązują się z płacenia dziesięciny i dawania Księdzu licznych i hojnych ofiar.
Pleban: Oburza się na Wójta, wypomina mu opilstwo i sknerstwo. Broni natomiast stanu duchownego, który jest posłany do ludu, aby dbać o jego dobro duchowe. Twierdzi, że Ksiądz porzuca całe swe mienie i idzie nauczać, ale za to - jak każdemu robotnikowi - należy mu się zapłata.
Pan: Stwierdza, że pod pozorami duszpasterstwa, księża wręcz rabują chłopów, ci natomiast wierzą, że bez pomocy księdza nie osiągną zbawienia. Napomina Plebana, że Bóg bardziej dba o miłość okazaną drugiemu człowiekowi niż o pieniądze czy inne dobra, które - rzekomo w Jego imieniu - gromadzą księża. Krytykuje odpusty parafialne, które zamiast być przeżyciem duchowym, stają się jedynie źródłem zysku dla handlarzy i karczmarzy, okazją zaś do zabawy i dokonywania różnych błahych zakupów przez przybyłych chłopów. W ten sposób odpust staje się źródłem zła.
Wójt: Mówi, że w kościele zarówno w święta, jak i w dni powszednie chłopi słyszą mało słów o Bogu, natomiast wiele o ofiarach i datkach oraz o klęskach spadających na tych wszystkich, którzy się z płaceniem ociągają.
Pleban: Wypomina Panu, że on i jemu podobni oburzają się na starania księży o należną im zapłatę, sami natomiast niewiele dbają o dobro Kościoła i jego sług. Wykazuje, że dobra materialne pochodzą od Boga i choć część z nich powinna wrócić do rąk Jego sług - księży. Mówi też o godności świętych i o czci im należnej.
Pan: Zgadza się z tym, że bez dobrych uczynków i jałmużny trudno jest się zbawić, jednak trzeba jeszcze posiadać wiarę i to, co czyni się dla Boga, powinno się wykonywać dobrowolnie. Zarzuca Plebanowi, że wszystko chce on mieć bez kłopotów i dlatego czujnie pilnuje chłopów, aby wykorzystywali maksymalnie czas przeznaczony na pracę dla niego. Zarzuca mu też, że święci do nieba dostawali się przez wierną służbę Bogu i pokorę, natomiast księża są hardzi i mało pobożni, nie, wypełniają oni swoich kapłańskich obowiązków, a gromadzą sobie za to na starość dobra materialne, czyhają na intratne urzędy (takie jak dziekanie, kanonie czy probostwa), płaszczą się przed swymi hojnymi ofiarodawcami, ale otrzymane pieniądze wykorzystują dla siebie, a jeśli ktoś wyrządzi im - choćby pozornie -jakąś krzywdę, wówczas robią wielki hałas i nie wahają się nawet wszczynać procesów i używać imienia i władzy Kościoła dla obrony własnych interesów.
Pleban: Atakuje świeckich urzędników i administrację. Twierdzi, że sędziowie są przekupni i niesprawiedliwi, kasztelani i starostowie to łapówkarze, poborcy podatkowi zagarniają więcej niż się prawnie należy, na sejmach nie uchwala się nic pożytecznego, natomiast słychać tam tylko kłótnie i nie widać u posłów żadnego zainteresowania sprawami społeczeństwa. Posłowie poszukują tylko okazji do zajęcia jakiegoś stanowiska lub nielegalnego zarobku i dbają jedynie o własne interesy. Wielcy panowie chcą, aby się im kłaniano i szanowano ich, co też lud spełnia, ale tylko powierzchownie, szemrząc jednocześnie za ich plecami. Bogaci nie dbają o życie wieczne, a tylko o własne wygody i przyjemności. Wspomina, że Rzymianie tworzyli silne i oparte na równości społeczeństwo, które żyło w dobrobycie, jednak ich powodzenie opierało się na sprawiedliwości, do której starali się dążyć, natomiast w Polsce każdy, kto tylko może, pragnie mieć jak najwięcej korzyści i jak najmniej kłopotów, innych zaś ludzi ludzi wyzyskuje się na każdym kroku.
Wójt: Twierdzi, że: "Ksiądz wini pana, pan księdza, A nam prostym zewsząd nędza". Bogaci chcą panować nad chłopami, zmuszają ich do pracy we własnych majątkach, a w czasie zbierania danin odzierają ich z mienia, co powoduje, że niektórzy z chłopów - nie chcąc stracić - przepijają pieniądze. Od chłopów ściąga się dziesięciny, żywność, narzędzia i sprzęt dla wojska, datki na Kościół, natomiast oddziały żołnierzy przechodzących przez wsie i tak łupią chłopów i zabierają im resztki inwentarza i dobytku. Wójt jest jednak zadowolony z tego, że nic nie posiadając, nie musi troszczyć się o ochronę majątku, jak to czynią bogacze i przez to jest mu 1żej żyć. Łatwiej mu też umierać, ponieważ nie ma do czego się przywiązywać, natomiast dla bogaczy opuszczenie majątku i pozostawienie go innym jest wielką tragedią.
Pan: Skarży się, że szlachta bynajmniej nie ma tak wesołego i przyjemnego życia, jak to widzą chłopi. Pierwszą tego przyczyną są prawnicy, którzy tylko patrzą, jak kogo wciągnąć w procesy i wyłudzić od naiwnego wysokie opłaty, podarunki i łapówki, co nieraz długo się ciągnie i jest wielką stratą dla szlachcica. Następnym powodem są wyprawy wojenne, w których szlachta musi brać udział oraz trudy i koszty, jakie są z tym związane. Wiele zachodu i funduszy pochłania naprawa szkód wojennych. Jest oburzony, że chłop, który spokojnie siedzi w domu, a swój wolny czas poświęca na rozrywki, o którego dobro i spokój troszczy się właśnie szlachcic, ma czelność wyrażać swe pretensje do pana.
Pleban: Stwierdza, że chłop pożąda tylko spokoju i sprawiedliwości i że to są jego jedyne zmartwienia w życiu, natomiast stan duchowny ciągle jest zobowiązany troszczyć się i zabiegać o dobro duchowe zarówno szlachty, jak i chłopów. Mówi też, że panowie ciągle spierają się z klerem, ale kiedy chłop przekroczy jakieś prawo, wówczas karze się go, natomiast łaje się księdza.
Wójt: Uważa, że wszelkie zło, które spada na chłopów, jest spowodowane zbytkiem, jakim otacza się szlachta: liczne i wyszukane potrawy, drogie gatunki win wypijanych przy każdej okazji w dużych ilościach, fundusze tracone na gry hazardowe oraz myślistwo, stroje i kosztowności dla dam. Wykazuje, że z pijaństwa wynikają tylko różne choroby i nieszczęścia, hazard jest marnotrawieniem czasu i pieniędzy, polowania odciągają od pracy chłopów zmuszanych do naganiania zwierzyny, oraz pochłaniają masę pieniędzy na sprzęt, utrzymanie koni i psów. Dalej mówi, że żony i córki szlacheckie zajmują się tylko rozmowami o modzie, a równocześnie wyłudzają od ojców i mężów pieniądze na zaspokojenie swych zachcianek.
Pan: Zarzuca Wójtowi zuchwalstwo i broni się. Atakuje zbytek i przepych oraz pijaństwo i nieróbstwo magnatów i dworzan, a także chciwość kupców. Stwierdza, że sytuacja społeczeństwa uległaby poprawie, gdyby pomiędzy jego członkami panowała miłość i sprawiedliwość, natomiast w całym państwie - pokój.
Pleban: Stwierdza, że cały ten spór jest bezsensowny, ponieważ oni sami nic nie zmienią. Zmiany wprowadzać mogą ci, którzy rządzą Rzeczypospolitą, ponieważ to oni zostali w tym celu postawieni na swoich stanowiskach. Ksiądz proponuje, aby nie tracić dłużej czasu i rozejść się do domów na kolację.
Głos zabiera po nich Rzeczypospolita i skarży się na opuszczenie ze strony obywateli, którzy umieją tylko narzekać i kłócić się, ale nie biorą się za naprawę swego postępowania. Wspomina dawne czasy, kiedy to większość obywateli dbała o dobro ojczyzny i uważała ją za matkę. W tamtych czasach kraj był bogaty i zasobny we wszelkie dobra. Teraz natomiast wszyscy rozrywają dobro wspólne, aby napełnić w ten sposób własne kieszenie. Ojczyzna prosi, aby obywatele przestali tylko liczyć na korzyści materialne, a zaczęli pomagać sobie wzajemnie.
Na koniec ponownie zabiera głos autor, który twierdzi, że nie całe społeczeństwo jest zepsute, jednak należy zasygnalizować zaistniałą sytuację: tym, którzy czynią źle, aby naprawili swe postępowanie, natomiast pozostałym - ku przestrodze. Zachęca też do ćwiczenia się w cnotach, gdyż cnota "i po śmierci szydzić z siebie nie da ".