W KRĘGU MIŁOŚCI INIENAWIŚCI, Szkoła, Język polski, Wypracowania


W kręgu miłości i nienawiści - o bohaterach literackich, których rozumiem, podziwiam.oskarżam.

Obiektem zainteresowania literatury od początków jej istnienia był człowiek - bohater literacki wraz ze swymi problemami, życiowymi dylematami i przeżywanymi konfliktami. Czytelnik zaś, śledząc losy literackich bohaterów kształtował swe opinie o nich, klasyfikował na dobrych i złych, próbował analizować ich postępowanie, często stawiał siebie w analogicznej sytuacji, aby rozstrzygnąć problem, zastanawiając się, jak sam by postąpił, jakie zająłby stanowisko. Mało jest w literaturze bohaterów, którzy byliby nam całkowicie obojętni. Bohaterowie pozytywni od wieków stanowią dla ludzi wzorce osobowe, są podziwiani, uważani za godnych naśladowania. Bohaterowie negatywni będą przez nas oceniani surowo, oskarżani, chociaż często wśród nich odnajdziemy i takich, których motywy postępowania będziemy starali się zrozumieć.
Przegląd bohaterów literackich pod tym kątem możemy rozpocząć od literatury antycznej - jest ich spora i różnorodna galeria. Mitologia grecka dostarcza przykładów wspaniałych, szlachetnych postaw. Najpiękniejszą postacią greckiej mitologii jest niewątpliwie Prometeusz, który stworzył człowieka, a potem był jego dobroczyńcą - nauczył go licznych rzemiosł i umiejętności, dając mu moc panowania nad światem. To wspaniałe i szlachetne poświęcenie się wywołało gniew bogów olimpijskich. Prometeusz przykuty do ściany Kaukazu cierpiał okrutne męki, ale na zawsze pozostał w świadomości ludzkości jako symbol bezinteresownego poświęcenia się i buntu przeciwko bogom w imię wolności człowieka. Do idei prometeizmu powracali bardzo często twórcy późniejszych epok.
Bohaterowie "Iliady" Homera także stali się bohaterami ludzkości. Najdzielniejszym trojańskim wojownikiem był odważny, mężny syn króla Priama Hektor. Trudno nie podziwiać go, gdy staje do pojedynku z Achillesem, chociaż wie, że z woli bogów musi zginąć, łatwo zrozumieć, że lękając się wielkiego przeciwnika trzykrotnie okrąża mury Troi, zanim stanie do walki. Mimo wielkiego męstwa i wspaniałej urody, boskiego pochodzenia nie budzi naszej sympatii szybkonogi Achilles, tak straszliwie zawzięty w swym gniewie, że nie potrafi przed pojedynkiem przeczuwającemu swą śmierć Hektorowi obiecać, że odda jego ciało zrozpaczonemu ojcu, lecz mówi:
"Psie, ty mi moich rodziców ani mych kolan nie tykaj!
...Przenigdy cię matka czcigodna
Już nie opłacze na marach - ta, która ciebie zrodziła,
Ale psy głodne i sępy do szczętu ciebie rozszarpią."
Jakiż okrutny i nieludzki w swym gniewie wydaje się Achilles, kiedy bezcześci ciało zabitego Hektora, włócząc je przywiązane do rydwanu, wokół mogiły swego przyjaciela Patroklesa, którego zabił wcześniej Hektor. Można powiedzieć w istocie, iż zemsta jest rozkoszą bogów.
Wiele kontrowersji i sprzecznych uczuć wzbudzają bohaterowie "Antygony" Sofoklesa. Niekłamany podziw należny przede wszystkim Antygonie, która tak odważnie i dzielnie przeciwstawiła się Kreonowi, broniąc swoich racji, które uznała za słuszne. Nie zawahała się nawet poświęcić swego młodego życia, nie sprzeniewierzyła się samej sobie. Pogrzebała ciało swego brata Polonika, zgodnie z wiarą ojców, zgodnie z nakazami religii. Czytelnik powinien zrozumieć też postępowanie Ismeny, która będąc bojaźliwą starała się początkowo odwieść siostrę od jej postanowienia, ale później pragnęła ponieść wraz z nią karę. W naszej pamięci na zawsze jednak pozostanie wspaniale zarysowany przez Sofoklesa portret Antygony, najpiękniejszej z greckich bohaterek, wspaniałej córy Edypa z królewskiego, choć tak tragicznego, naznaczonego przekleństwem bogów rodu Labdakidów, która tak odważnie broniła prawa jednostki do wolności osobistej, umiała bronić swych przekonań i ideałów. Podziwiamy Antygonę tym bardziej, iż nam, ludziom współczesnym najczęściej brakuje tej niezłomności i wielkiej siły woli, jaką reprezentowała Antygona.
Natomiast postępowanie Kreona budzi sprzeciw, chociaż uświadomimy sobie, że motywy, którymi się kierował są obiektywnie słuszne. Nie chciał stracić autorytetu władcy, ani ugiąć się przed młodą kobietą. Nie chciał, aby go posądzono o jakąkolwiek stronniczość, bo przecież Antygona była jego siostrzenicą, a także narzeczoną jego brata. Mimo to Kreon jest bohaterem, którego można oskarżyć o bezwzględność i okrucieństwo, bezmyślną i zbyt doktrynerską bezkompromisowość, która spowodowała śmierć wszystkich najbliższych mu osób.
Wiele kontrowersji s sprzecznych osądów rodzi także próba oceny średniowiecznych bohaterów, a w szczególności ascetów, których reprezentował tytułowy bohater legendy o świętym Aleksym. Syn bogatego, rzymskiego patrycjusza wyrzekł się bogactw, przywilejów, szczęścia rodzinnego i wybrał życie żebraka, dobrowolnie znosząc głód, chłód, spiekotę i poniżenie. Wymagało to niezwykłej siły woli i cierpliwości. Godne podziwu są te cechy charakteru, ta wytrwałość w dążeniu do celu, której wielokrotnie brakuje nam, ludziom współczesnym. Natomiast same motywy postępowania św. Aleksego są dla nas niezrozumiałe, tak jak za tysiąc lat nasi potomkowie nie będą mogli zrozumieć nas. Budzi też nasz sprzeciw egoizm, a nawet egotyzm Aleksego, który myślał tylko o wytyczonym przez siebie celu - własnym zbawieniu, natomiast los najbliższych był mu zupełnie obojętny. Opuścił na zawsze swego ojca i matkę, skazał na samotne życie swą młodą żonę. Równie kontrowersyjną postacią jest Roland, średniowieczny rycerz francuski, dowódca tylnej straży wojsk Karola Wielkiego. Zaatakowany znienacka przez Saracenów zrazu nie decyduje się na wezwanie pomocy, gdyż byłoby to niezgodne z kodeksem etycznym walecznego rycerza. Kiedy patrzy na śmierć swych żołnierzy trąbi w róg, ale niestety jest już za późno.
Roland posiada wiele cech charakteru, które budzą podziw współczesnego czytelnika. Przede wszystkim przyświecają mu piękne i do dziś aktualne ideały: Bóg, Honor, Ojczyzna, do dziś umieszczane na wielu sztandarach. Roland nie cofa się nawet w obliczu śmierci, zawsze gotowy oddać życie za swego władcę, ojczyznę i wiarę.
Wiele wątpliwości budzi natomiast średniowieczne poczucie honoru, które nie pozwoliło Rolandowi wezwać pomocy i spowodowało śmierć wielu ludzi. Inna była jednak mentalność średniowiecznych rycerzy, toteż Roland pozostanie w naszej kulturze wzorem niedoścignionych wszelkich cnót rycerskich - odwagi, męstwa, waleczności i honoru.
Także literatura romantyczna kreuje wielu takich bohaterów, którzy stanowią wspaniałe wzorce osobowe do naśladowania. Polska literatura romantyczna rozwijała się w warunkach niewoli narodowej, toteż wykreowany w tej epoce bohater to wspaniały patriota, nieustraszony bojownik o wolność swego zniewolonego narodu. Romantycy przy tym utożsamiali swe jednostkowe losy z losami całego narodu, zgodnie ze słowami Mickiewiczowskiego Konrada, który w "Dziadach", w scenie Wielkiej Improwizacji wyznawał:
"Ja i ojczyzna to jedno (...)
Nazywam się Milijon,
Bo za miliony kocham i cierpię katusze."
Czy mogą się pojawić jakiekolwiek wątpliwości przy ocenie Konrada Wallenroda? Można powtarzać tak często stawiane pytanie, czy "Konrad Wallenrod" jest poematem o zdradzie? Dla współczesnego czytelnika Wallenrod jest wspaniałym wzorem patrioty, który dla ojczyzny poświęca szczęście rodzinne i osobiste, a także własny spokój sumienia, z konieczności wybierając drogę podstępu i zdrady, w obliczu przeważających sił wroga, z pełną świadomością, że być może przyjdzie mu poświęcić także i własne życie. Do takiego bezgranicznego poświęcenia mógł być zdolny jedynie człowiek wielkiego serca, ducha i umysłu, bohater dla którego wartością nadrzędną była ojczyzna:
"Słodszy wyraz nad wszystko, wyraz miłości, któremu
Nie masz równego na ziemi oprócz wyrazu - ojczyzna,"

Walka o wolność była dla romantyków sprawą najważniejszą. Dla powstańców, organizatorów ataku na Belweder Wallenrod stał się wzorem osobowym, bohaterem godnym naśladowania, o czym świadczą słowa Aleksandra Chodźki, dotyczące oddziaływania utworu Mickiewicza na kształtowanie się postaw patriotycznych Polaków:
"Słowo stało się ciałem, a Wallenrod Belwederem."
Współczesny czytelnik nie ma żadnych wątpliwości, oceniając Konrada, którego czyn uznajemy za wielki i słuszny. Najwłaściwsze dla oceny postawy tego bohatera są słowa wybitnego historyka polskiej literatury Juliusza Kleinera, który pisał: "Mickiewicz dał największą kreację człowieka szlachetnego, pchniętego naciskiem losu na tory zbrodni. Dał jedną z najtragiczniejszych postaci wszystkich wieków. Dał hymn płomienny na cześć ofiarnej miłości ojczyzny. Nie ma literaturze polskiej drugiego utworu, gdzie by powinność narodowa została ujawniona z taką potęgą, z taką bezwzględną konsekwencją i z taką krańcowością."
Niedoścignionym i podziwianym wzorem patriotyzmu pozostanie w świadomości Polaków Jacek Soplica, bohater "Pana Tadeusza", chociaż ocena jego postępowania wcale nie musi być całkowicie jednoznaczna. Autor przecież mówi o jego hulaszczym trybie życia w młodości, o jego skłonności do awantur i pojedynków. Przy tym jednak Jacek był ulubieńcem okolicznej szlachty, a więc taki właśnie styl życia był wówczas często spotykany. Przeciwko Jackowi przemawia też jego zachowanie po przeżytym zawodzie miłosnym. Człowiek, który miłość uważał za najważniejszą wartość w życiu, zdecydował się na małżeństwo przypadkowe z pierwszą napotkaną na drodze dziewczyną ubogą, po to, aby ostatecznie zmarnować jej życie i uczynić półsierotą swego syna. Dziwi nas i oburza taka decyzja bohatera.
Najwięcej kontrowersji budzi jednak zabójstwo Stolnika. Każde morderstwo jest przecież czynem niemoralnym, godnym potępienia. W jaki sposób możemy bronić Jacka, jak go zrozumieć? Zabójstwo, którego dokonał było popełnione w afekcie. Jacek w swej przedśmiertnej spowiedzi wyznał, jak perfidnie zachował się wobec niego Stolnik. Długo udawał przyjaciela, gdyż za pośrednictwem Jacka mógł dowolnie dysponować głosami okolicznej szlachty na sejmikach. Obserwował rodzącą się między jego córką Ewą i Jackiem miłość, ale nadal zapraszał Jacka, a gdy biedny szlachcic próbował się oświadczyć, zręcznie zmieniał temat rozmowy, a w końcu, doskonale orientując się w uczuciach Jacka, pytał go, jako serdecznego przyjaciela o radę w sprawie zamążpójścia Ewy:
"...Stolnik rzekł! Panie Soplica,
Właśnie przyjechał do mnie swat Kasztelanica,
Ty jesteś mój przyjaciel, cóż ty mówisz na to?
Wiesz Wasze, że mam córkę piękną i bogatą,
A kasztelan Witebski! Wszakże to w senacie
Niskie drążkowe krzesło, cóż mi radzisz bracie?
Nie pamiętam już zgoła, co mu na to rzekłem,
Podobno nic - na konia wsiadłem i uciekłem!"
Takie postępowanie Stolnika było wyjątkowo niegodziwe, obrażało też poczucie dumy, cieszącego się popularnością Jacka. Zabójstwo nie zostało dokonane z premedytacją, a Jacek nie miał nawet przy sobie broni, kiedy znalazł się w pobliżu zamku Horeszki. Widząc triumfującego nad Moskalami Horeszkę, kierowany nagłym impulsem chwycił broń stojącego obok Moskala i wystrzelił. Natychmiast swego czynu pożałował - stał przecież bez ruchu i czekał, aby Gerwazy go zastrzelił. Zresztą sam Stolnik umierając, zdawał sobie sprawę z ogromu wyrządzonych Jackowi krzywd, gdyż umierając, uczynił w jego stronę znak krzyża. Po dokonaniu zabójstwa Jacek stał się zupełnie innym człowiekiem. Uznany za zdrajcę, opuścił ojczyznę i syna Tadeusza, wstąpił do zakonu, zniknęła bezpowrotnie jego duma i buta, przyjął przecież nazwisko Robaka:
"Ja, niegdyś dumny z rodu, ja, com był junakiem,
Spuściłem głowę, kwestarz, zwałem się Robakiem,
Że jako Robak w prochu..."
Jacek postanowił ofiarną służbą dla ojczyzny odkupić winy i błędy młodości. Wstąpił do Legionów, wszędzie walcząc ofiarnie i bohatersko, był wielokrotnie ranny i więziony, wreszcie przybył w ojczyste strony, aby zorganizować powstanie.
Zdaniem autora służba ojczyźnie, gotowość poświęcenia dla niej życia jest spełnieniem najzaszczytniejszego obowiązku. Dlatego zarówno bohaterowie utworu, jak i my czytelnicy przebaczamy Jackowi błędy jego młodości, uznajemy go za bohatera, wzór patrioty, który swym postępowaniem uczy nas, jak kochać ojczyznę, co w życiu człowieka powinno być wartością nadrzędną.
W świecie bohaterów literackich epoki romantyzmu spotykamy wiele bardzo różnorodnych postaci, nie tylko wspaniałych wzorów godnych naśladowania, ale także takich, pod których adresem kierujemy słowa ostrego oskarżenia. Pozytywiści patrzyli na świat w sposób bardzo realistyczny, toteż wiedzieli, że nie może on się składać z samych jednostek pozytywnych, że są w nim także ludzie źli, egoiści, kosmopolici, utracjusze, zdrajcy.
Najsympatyczniejszą postacią literatury pozytywistycznej jest zapewne Ignacy Rzecki, jeden z bohaterów "Lalki". Znamy jego życie od wczesnego dzieciństwa, dzięki pamiętnikom. Związał je ze sklepem Mincla, nie wyobrażał sobie życia bez ukochanej Warszawy i pracy, która była jedynym sensem jego życia. Rzecki był we wzruszający sposób staroświecki i staromodny, jednak bardzo życzliwy i ufny, a nawet trochę naiwny w stosunku do ludzi. Jego codzienne życie opromieniała niezachwiana wiara, że kiedyś Polska odzyska niepodległość, być może przy pomocy jakiegoś nowego "Napoleona". Jeśli uświadomimy sobie, że praca w sklepie była sensem jego życia, nie trudno nam będzie zrozumieć załamanie psychiczne starego subiekta, związane ze sprzedażą sklepu Szlangbaumowi. Rzecki był zabezpieczony przez Wokulskiego finansowo do końca życia, lecz nie o względy materialne chodziło Ignacemu, po prostu życie utraciło nagle dla niego sens.
Godną podziwu jest także Justyna Orzelska, bohaterka powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem". Nie popełniła ona błędu swej ciotki Marty, która obdarzyła w młodości odwzajemnionym uczuciem chłopa z zaścianka Anzelma Bohatyrowicza, jednak lękając się reakcji swego szlacheckiego środowiska, nie zdecydowała się go poślubić. Justyna była o wiele odważniejsza, postanowiła być posłuszna nakazom serca, śmiało przeciwstawiła się swemu otoczeniu, odrzuciła propozycję małżeńską bogatego, choć do gruntu zepsutego ziemianina Teofia Różyca i zdecydowała się wyjść za mąż za Janka Bohatyrowicza. Udowodniła, że wie, czego oczekuje od życia i konsekwentnie broniła swych przekonań.
Podziwiać także należy postawę Benedykta Korczyńskiego, który tak dzielnie walczył z wszelkimi przeciwnościami, związanymi z prowadzeniem gospodarstwa. Nie pomagały mu w tej walce Godną podziwu jest także Justyna Orzelska, bohaterka powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem". Nie popełniła ona błędu swej ciotki Marty, która obdarzyła w młodości odwzajemnionym uczuciem chłopa z zaścianka Anzelma Bohatyrowicza, jednak lękając się reakcji swego szlacheckiego środowiska, nie zdecydowała się go poślubić. Justyna była o wiele odważniejsza, postanowiła być posłuszna nakazom serca, śmiało przeciwstawiła się swemu otoczeniu, odrzuciła propozycję małżeńską bogatego, choć do gruntu zepsutego ziemianina Teofia Różyca i zdecydowała się wyjść za mąż za Janka Bohatyrowicza. Udowodniła, że wie, czego oczekuje od życia i konsekwentnie broniła swych przekonań.
Podziwiać także należy postawę Benedykta Korczyńskiego, który tak dzielnie walczył z wszelkimi przeciwnościami, związanymi z prowadzeniem gospodarstwa. Nie pomagały mu w tej walce

nawet najbliższe osoby. Kapryśna, wciąż niezadowolona z życia pani Emilia chroniła się przed wszystkimi problemami w świat francuskich romansów, a potem wymagała od męża równie romansowego zachowania. Troska o dom, a nawet o własne dzieci, które z pewnością kochała po swojemu była jej zupełnie obca. Na dodatek domagała się procentów od wniesionego przez siebie majątku na perfumy, biżuterie, stroje. Biedny Benedykt był jednak osaczony ze wszystkich stron. Szwagier Darzecki natarczywie domagał się posagu swej żony Jadwigi, a brat Dominik, który pozostał w Rosji po zakończeniu zesłania, radził mu, aby przeniósł się do Rosji, gdzie można się nieźle urządzić. Benedykt wiedział jednak swoje, nie mógł sprzedać lasu, jak radził mu szwagier, gdyż w korczyńskim lesie znajdowała się zbiorowa mogiła powstańców, miejsce dla Benedykta święte, nie tylko dlatego, że w tej mogile spoczywał jego brat Andrzej. Nie mógł też sprzedać zaborcom ziemi swych ojców, chciał, aby nadal pozostała ona w polskich rękach. Jeśli dodać do tego - przejściowe na szczęście - kłopoty z dorastającym synem Witoldem należy podziwiać Benedykta, że się nie załamał, nie zrezygnował, pozostał wierny samemu sobie.
Jakże negatywnym przeciwieństwem Benedykta jest jego bratanek, syn poległego w powstaniu Andrzeja Zygmunt, człowiek, który nie umiał uszanować żadnej świętości. Bohaterski czyn ojca nazwał patriotyczną mrzonką, bez większych oporów pod presją matki porzucił Justynę Orzelską, a będąc już żonatym, zaproponował jej niedwuznaczny romans, trwonił bezmyślnie majątek swych ojców, sprawy ojczyzny były mu zupełnie obojętne. Ile też bólu zadał własnej matce, która marzyła o tym, aby syn - jako malarz - upamiętnił bohaterski czyn własnego ojca. Pani Andrzejowa wychowała jedynaka na egoistę, człowieka bezmyślnego, pozbawionego nie tylko idei, lecz jakiegokolwiek celi i sensu życia. Wspaniałe kreacje bohaterów, których postępowanie zmusza do refleksji, do formułowania sądów i opinii odnajdujemy w prozie Stefana Żeromskiego. Pisarz ten wielokrotnie uświadamia nam, że człowiek nie jest istotą doskonałą, to nie leży w jego naturze. Oczywiście zarówno w literaturze jak i w życiu zdarzają się chlubne wyjątki. Wiele zależy od otoczenia, od środowiska, w którym człowiek żyje. Działanie w pojedynkę jest zawsze trudniejsze i tylko duża odporność psychiczna może człowieka uchronić przed porażką.
Takie właśnie zmagania z losem ukazane zostały w noweli Stefana Żeromskiego "Siłaczka". Bohaterowie, to dwoje młodych idealistów, którzy pragnęli zmienić świat. Stanisława Bozowska była wiejską nauczycielką, zaś Paweł Obarecki pracował w miasteczku Obrzydłówku jako lekarz. Poznali się w czasie studiów w Warszawie, kiedy to wśród studentów i młodej inteligencji rozpowszechnione były hasła pomocy dla prostego ludu. Czas nauki minął jednak szybko i młodzi ludzie stanęli twarzą w twarz ze wszelkimi przeciwnościami losu. Po okresie czysto teoretycznych rozważań przyszedł czas na realizację idei. Okazało się szybko, że wcale nie jest to taka prosta sprawa. Dochowanie wierności młodzieńczym ideałom okazało się zbyt trudne dla Obareckiego. Z tej życiowej próby zwycięsko wyszła pani Stanisława. Otoczona prawdziwą miłością prostego, wiejskiego ludu uczyła wiejskie dzieci, a w wolnych chwilach pisała dzieło swego życia "Fizykę dla ludu", zapominając o sobie. Nie złamały jej żadne przeciwności losu, poddała się dopiero chorobie, umierając na tyfus. Pozostała po niej wdzięczność i wiele wspomnień mieszkańców wsi, a przede wszystkim podziw i szacunek wielu pokoleń czytelników.
Paweł Obarecki także rozpoczął pracę ze szlachetnym zamiarem realizowania swych ideałów. Chciał nieść bezinteresowną pomoc ludziom chorym. Rozpoczął walkę z miejscowym znachorem i aptekarzem, który realizował jego niefachowe recepty. Uległ jednak presji małomiasteczkowego środowiska. Dlaczego Paweł Obarecki przegrał? Zabrakło mu siły charakteru, jaką posiadała Stasia, niezłomności i uporu w pokonywaniu przeszkód. Za rezygnację z własnych ideałów zapłacił pogardą dla samego siebie. Jego klęska była tym bardziej bolesna, że w pewnym momencie zdał sobie z niej sprawę, kiedy pochylał się nad łóżkiem umierającej Stasi. Przeciwstawienie się własnym ideałom, to swego rodzaju moralna śmierć, to utrata poczucia własnej wartości. Kiedy człowiek traci wiarę w siebie, dochodzą do głosu najwięksi wrogowie ludzkiej psychiki - rezygnacja i niechęć. Natomiast dochowanie wierności własnym ideałom nadaje sens życiu człowieka, jest źródłem jego moralnej siły. Dlatego właśnie Stasia, pozornie słaba kobieta zasłużyła sobie na zaszczytne miano siłaczki.
Podziwianym przez czytelników, chociaż w pewnej mierze kontrowersyjnym bohaterem jest doktor Tomasz Judym, bohater "Ludzi bezdomnych". Poświęcając się bez reszty walce o polepszenie warunków życia i pracy proletariatu świadomie rezygnuje ze szczęścia rodzinnego domu, marzy o domowym ognisku, podobnie jak i Joasia. Poczucie obowiązku, przekonanie o konieczności spłacenia "przeklętego długu" wobec klasy, z której się wywodził okazuje się silniejsze. Podziwiamy więc Judyma za jego niezwykłą siłę charakteru, szlachetność, głębokie współczucie dla wszelkiej ludzkiej nędzy, jednocześnie trudno nam jest pogodzić się z jego decyzją ostatecznego zerwania z Joasią. Typowo pozytywistyczne społeczne zaangażowanie Judyma idzie w parze z jego typowo romantyczną naturą. Bunt wobec zastanej rzeczywistości, negacja świata, konieczność dokonania wyboru, który będzie tragiczny, wewnętrzne rozterki, walka z samym sobą to cechy romantyczne.
Nie zawsze literatura kreuje bohaterów pozytywnych, dostarczając tym samym wzorców osobowych. Głównym, a jednak zdecydowanie negatywnym bohaterem jest Zenon Ziembiewicz z powieści "Granica". Należałoby go oskarżyć o to, że był człowiekiem nieodpowiedzialnym nawet za własne czyny, wciąż przekraczającym granicę odpowiedzialności moralnej. Tę granicę się przekracza - zdaniem autorki - gdy swym postępowaniem krzywdzi się innego człowieka. Przekracza się ją w pewnym niedostrzegalnym momencie, toteż Zenon wcale nie czuł się winny, bo przecież niczego nie obiecywał Justynie, wyszukiwał dla niej wciąż nowe miejsca pracy, po próbie samobójstwa zapewnił jej opiekę lekarską, zaś Elżbiecie wyznał, że mimo obietnic romansu nie zakończył. Zapraszał Justynę do hotelowego pokoju, gdyż była samotna i nieszczęśliwa, a on chciał ją jedynie pocieszyć. Istnienie tej granicy uświadomiła Zenonowi jego żona Elżbieta, kiedy już oboje nie umieli zapanować nad piętrzącymi się problemami, mówiąc: "Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć. Jakaś granica, za którą przestaje się być sobą, za którą nie wolno przejść". Zupełnie analogicznie, nieodpowiedzialnie i nieetycznie postępował Zenon w życiu zawodowym, robiąc błyskotliwą karierę zawodową. Zaczynał jako lewicujący młody człowiek, ale szybko "sprzedał" się sferom rządzącym, aby ukończyć studia w Paryżu w zamian za pisanie do "Niwy" artykułów o odpowiedniej wymowie ideologicznej. Po powrocie z Paryża został redaktorem naczelnym tego pisma, zastępując na tym stanowisku Czechlińskiego, który został starostą i niebawem zapominając o swych niedawnych lewicowych poglądach. Jednocześnie uczestniczył w życiu towarzyskim miasteczka, przyjmował znakomitych gości w swej redakcji, sam także bywał częstym gościem salonów. Kiedy został prezydentem miasta był u szczytu popularności. Poczynił nawet robotnikom pewne obietnice, rozpoczął budowę tanich domów dla robotników, planował ośrodek wypoczynkowy z boiskiem i kortem tenisowym, ale żadnego z tych szlachetnych zamiarów nie

zrealizował. W czasie robotniczej manifestacji nie wydał zdecydowanego zakazu strzelania do robotników, toteż został obarczony odpowiedzialnością za śmierć kilku z nich. Dopiero w obliczu końcowej katastrofy Zenon zrozumiał, że ludzie oceniają go zupełnie inaczej niż on sam, bowiem "jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my".
Oskarżenie skierowane pod adresem Zenona powinno być jeszcze ostrzejsze, gdyż długo nie poczuwał się on do winy, umiał zręcznie usprawiedliwiać każdy swój uczynek, co jednak w żadnym wypadku nie zwalnia go od odpowiedzialności za własne czyny. Wśród podziwianych przez czytelników bohaterów na pewno znajdzie się też Bogumił Niechcic, jeden z najwspanialszych bohaterów literackich, wyrażający swym postępowaniem optymistyczną afirmację życia, czyli umiejętność cieszenia się nim w każdym momencie, życzliwość i ufność w stosunku do innych ludzi. Czyż można nie podziwiać bohatera, o którym autorka mówi:
"Patrząc na jego twarz spoglądało się niby w czysty,
przestronny dziedziniec, wiodący do bezpiecznego domu".
Życie nie szczędziło mu ani pokus, ani trudnych doświadczeń, ani chwil zniechęcenia. Nigdy jednak się nie załamywał, doświadczając złego losu opanowywał sytuację i pokonywał trudności. Inne jego zalety godne podziwu, objawiające się w bezpośrednim działaniu to energia, wytrwałość, powaga i niezwykła szlachetność w stosunkach z ludźmi. Podziw, jaki okazywali mu inni, zaufanie, jakim go darzyli świadczą najlepiej o zaletach jego charakteru. Żonę Barbarę wiernie i wytrwale kochał, chociaż zdawał sobie sprawę, że jest to miłość nieodwzajemniona. Jak zwykle w życiu próbował i w tym wypadku pocieszyć się, spojrzeć optymistycznie na ich związek, mówiąc:
"Czyż można przestać kochać niebo i ziemię, za to, że deszcz i niepogoda"
kochał też bardzo swoje dzieci, chociaż wymagał od nich szacunku, posłuszeństwa i uznania, solidności i pracowitości. Pragnął przecież wychować ich na prawdziwych obywateli, patriotów, ludzi, którzy będą się cieszyć szacunkiem i zaufaniem innych.
Wiele różnych opinii i kontrowersji budzą kreacje bohaterów z powieści Jerzego Andrzejewskiego "Popiół i diament". Nie można przecież przejść obojętnie ani obok Maćka Chełmickiego, ani Antoniego Kosseckiego.
Maciek Chełmicki, uczestnik powstania warszawskiego, po jego klęsce znalazł się w partyzanckim oddziale AK, dowodzonym przez majora Wagę, który nie złożył broni po zakończeniu wojny. Maciek otrzymuje rozkaz zastrzelenia działacza partyjnego szczebla wojewódzkiego Stefana Szczuki. Początkowo przyzwyczajony do żołnierskiej dyscypliny nie zastanawia się nad moralną oceną swego czynu, do refleksji skłania go dopiero znajomość z Krysią Rozbicką, barmanką w hotelu "Monopol", która wbrew oczekiwania obojga szybko przerodziła się w miłość, bo przecież młodzi ludzie brutalnie pozbawieni przez wojnę najbliższych: rodziców, przyjaciół, spragnieni byli miłości. Wtedy Maciek postanawia, że zabójstwo Szczuki będzie jego ostatnią akcją. Po dokonaniu zabójstwa Maciek zostaje zastrzelony przez przypadkowo napotkany patrol żołnierzy. Autor celowo uczynił śmierć Maćka dziełem przypadku, gdyż stawała się ona wówczas symbolem nieuniknionego losu.
Podziwiamy Maćka, jako bohatera walczącego o wolność ojczyzny, rozumiemy jego rozterki duchowe i niepokoje moralne, a także tragizm ówczesnego młodego pokolenia AK-owców, uwikłanego tak tragicznie w spory ideowe.
Mimo specyficznych warunków obozowych w jakich znalazł się sędzia Kossecki należy pod jego adresem skierować słowa ostrego oskarżenia. Przed wojną Antoni Kossecki był szanowanym sędzią sądu powiatowego. W czasie wojny został aresztowany i wywieziony do obozu Gross - Rossen. Człowiek o niezachwianym - jakby się zdawało - autorytecie moralnym w obozie załamuje się i myśli jedynie o ratowaniu własnego życia. Zostaje obozowym sztubowym, potrafi nawet znęcać się nad współwięźniami. Dzięki temu udaje się mu przeżyć, początkowo po powrocie izoluje się od społeczeństwa, a nawet najbliższej rodziny. Po pewnym czasie Kossecki podejmuje próbę powrotu do normalnego życia, gdyż wydaje mu się, że nikt nie wie o jego obozowej przeszłości. Tymczasem Stefan Szczuka zdążył przed śmiercią powiedzieć Podgórskiemu o dokonaniach Kosseckiego w obozie. Były sędzia prosi swego przedwojennego asystenta Podgórskiego, aby nie oddawał go w ręce sprawiedliwości, prezentując przy tym własne, niedorzeczne racje. Uważa, że inna obowiązuje moralność w czasach wojny, a inna w czasie pokoju. Ten sam człowiek w różnych okolicznościach może różnie się zachować. W sprzyjających warunkach, w czasie pokoju może być szlachetny i uczciwy, a w momencie zagrożenia własnego życia może stać się zbrodniarzem. Jest to zatrważająca opinia, tym bardziej, że wygłaszana przez sędziego, który z racji zawodu powinien stać na straży ludzkiej moralności. W dodatku Antoni Kossecki wyraża gotowość służenia swą pracą i doświadczeniem ojczyźnie. Chce znów osądzać innych, a to przede wszystkim on powinien zostać osądzony. Oceniając natomiast bohaterów "Dżumy" Alberta Camusa należy za punkt wyjścia do tych rozważań przyjąć słowa głównego bohatera doktora Rieux, że "w ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę". W istocie większość powieściowych bohaterów podejmuje bezwzględną i ofiarną walkę z dżumą, a pod tym określeniem może kryć się wszelkie zło tego świata. Bohaterowie głęboko moralistycznej powieści Camusa zdali swój życiowy egzamin, nie pogodzili się ze złem, a chociaż nie byli pewni zwycięstwa, stanęli do walki. Jedynie doktor Bernard Rieux wie, że zwycięstwa w walce z dżumą zawsze będą połowiczne, gdyż: "bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, że może przez dziesiątki lat pozostać uśpiony (...) i że nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by uśmiercały w szczęśliwym mieście".
Wśród tych ludzi godnych podziwu na czoło wysuwa się doktor Bernard Rieux, który podejmuje bezwzględną walkę z dżumą. Nigdy nie jest mu obojętny los drugiego człowieka. Śmierć każdego chorego jest dla niego prawdziwym ciosem, jednak śmierć małego synka sędziego Othona wywołuje w nim prawdziwy bunt przeciwko złu. Oświadcza wówczas księdzu Paneluux, że do śmierci nie będzie kochał tego świata, gdzie dzieci są torturowane. Bernard przeżyje dżumę straciwszy najbliższych, zachowując do końca godną podziwu, bohaterską postawę, połączoną z bolesną świadomością, że zwycięstwa w walce z dżumą zawsze będą tymczasowe. Dzielnie towarzyszy doktorowi w jego zmaganiach z dżumą Jean Tarrou, który od wczesnej młodości nienawidzi wszystkich zadżumionych, chociaż posiada tę bolesną świadomość, że dżuma (zło) jest wszędzie. Zwierzając się doktorowi wyznaje:
"Wiem, że wszyscy żyjemy w dżumie, i straciłem spokój. Szukam go dziś jeszcze, usiłując zrozumieć wszystkich i nie Być śmiertelnym wrogiem nikogo. Pewne jest jedynie, że Należy zrobić wszystko, żeby nie być zadżumionym..."
Tymczasem pierwszym "zadżumionym", którego spotkał u progu swej młodości Tarrou, był jego własny ojciec - prokurator okręgowy. Syn zobaczył swego czułego, wspaniałego ojca, jak domaga się dla przestępcy kary śmierci, tymczasem w oczach skazańca czaił się strach. Młody Jean opuścił rodzinny dom i odtąd zawsze i wszędzie podejmował walkę ze złem, wierząc, że dobro tkwi w ludzkiej naturze, nie można więc się od ludzi odwracać, lecz należy im pomóc. Tarrou zmarł, kiedy dżuma ustępowała już z udręczonego miasta, ale swym postępowaniem zapisał się do grona tych bohaterów godnych podziwu, którzy własną śmiercią opłacali wierność wyznawanym ideałom.
Najpierw zrozumieć, a później podziwiać należy także Raymonda Ramberta dziennikarza z Paryża, któremu zamknięcie zadżumionego miasta Oranu uniemożliwiło powrót do ukochanej. Początkowo buntował się przeciwko

nieocze takiemu zniewoleniu i wszelkimi nielegalnymi drogami starał się opuścić miasto. Kiedy jednak nadarzyła się w końcu taka okazja Rambert zupełnie kiwanie rezygnuje z możliwości wyjazdu. Postanawia zostać, aby pomóc zadżumionemu miastu. I wie, że nie może stchórzyć, nie może uciekać przed odpowiedzialnością za własne czyny, gdyż "byłoby mu wstyd, gdyby wyjechał. Przeszkodziłoby mu to kochać kobietę, którą zostawił".
Zrozumiał też, że zło tego świata nigdy nie jest indywidualną sprawą jednego człowieka, czy grupy ludzi, lecz sprawą nas wszystkich i dlatego postanowił zostać, w sposób następujący uzasadniając swą nagłą zmianę decyzji:
"Zawsze myślałem, że jestem obcy w tym mieście i że nie mam tu z wami nic wspólnego. Ale teraz, kiedy zobaczyłem co, co zobaczyłem, wiem, że jestem stąd, czy chcę tego, czy nie chcę. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich".
Właśnie ta wewnętrzna walka z samym sobą, to dochodzenie do właściwej ideologii zasługuje na podziw.
Trudno jest wymienić na przestrzeni epok wszystkich bohaterów literackich podziwianych, rozumianych lub oskarżanych przez czytelnika. Ponieważ jednak "w ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę" w literaturze też częściej spotykamy bohaterów szlachetnych, odważnych, stanowiących wspaniałe wzorce osobowe, którzy stają się "własnością" całej ludzkości.

"Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę" (J. Liebert)

Przedstaw bohaterów literackich w sytuacji wyboru i oceń ich post
awy.
albo
Bohater literacki XX wieku w sytuacji wyboru.

Każdy człowiek wielokrotnie w swym życiu znajduje się w sytuacji wyboru. Czasem jest to wybór trudny, niezwykle ważny, decydujący o naszej postawie życiowej, a także odpowiedzialności moralnej za własne czyny. Wielokrotnie musimy wybierać w życiu między dobrem i złem, toteż niezwykle ważne jest, aby człowiek umiał odróżnić dobro od zła, wybrać między dobrem publicznym a własnym, prywatnym interesem, między poświęceniem się dla ojczyzny. Jak zachować się w konkretnej sytuacji życiowej, jak upewnić się, czy nasz wybór będzie słuszny? Mimo upływu czasu wciąż aktualna staje się w tej sytuacji rada Jana z Czarnolasu, zamieszczona w pieśni "Serce roście":
"Ale to grunt wesela prawego,
Kiedy człowiek sumienia całego
Ani czuje w sercu żadnej wady
Przez by się miał wstydać swojej rady"
Literatura od wieków kreuje bohaterów, którzy stają przed koniecznością wyboru. Wiadomo, że niemożność wyboru czyni człowieka jednostką zniewoloną, ale jednocześnie konieczność jego dokonywania niejednokrotnie rodzi sytuację tragiczną. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w dramacie antycznym, na przykład w "Antygonie°' Sofoklesa. Istotą konfliktu tragicznego w starożytnej tragedii było zetknięcie się racji obiektywnie słusznych, ale wzajemnie się wykluczających, między którymi nie można dokonać racjonalnego wyboru, który nie prowadziłby do końcowej katastrofy. Takiego tragicznego wyboru dokonała tytułowa bohaterka, łamiąc okrutny zakaz króla Kreona, dotyczący pogrzebania ciała jej brata Polinika, uznanego za zdrajcę, gdyż w walce o tebański tron sprowadził do kraju obce wojska. Kierowała się uczuciem, gdyż jednakowo kochała obu poległych braci, uczuciami religijnymi, a przede wszystkim własnym sumieniem. Jest w pełni świadoma konsekwencji swego czynu, toteż zdecydowanie odsuwa od udziału w pogrzebie swoją siostrę Ismenę. Swój wybór musi okupić własną śmiercią - skazana na śmierć głodową w skalnej grocie, popełnia samobójstwo.
Jak należy ocenić postępowanie Antygony. Mijają wieki, a każdy czytelnik bez wahania powie, że Antygona to jedna z najwspanialszych, greckich bohaterek, wspaniała córa Edypa, która nie zawahała się poświęcić własnego życia w obronie tych ideałów, które uznała za słuszne. Wybór dokonany przez Antygonę był bezkompromisowy lecz słuszny, nikt zapewne nie będzie miał trudności z kwalifikacją tego szlachetnego czynu greckiej bohaterki, nie zawsze jednak wybory dokonywane przez bohaterów literackich nie budzą żadnych wątpliwości.
Roland bohater średniowiecznej epiki rycerskiej, niedościgły wzór wszelkich rycerskich cnót dokonuje wyboru, który jemu, średniowiecznemu rycerzowi wydaje się całkowicie słuszny, natomiast dla nas, ludzi współczesnych nie jest już tak oczywisty. Roland, siostrzeniec króla Karola Wielkiego, dowodzący tylną strażą jego wojsk, zostaje zdradziecko zaatakowany przez pogańskich Saracenów. Staje wówczas przed dylematem, czy zadąć w róg, aby wezwać pomoc, a więc przyznać się do strachu przed wrogiem, splamić swój rycerski honor czy też podjąć nierówną walkę. Hrabia Roland nie wzywa pomocy, a potem, widząc śmierć tylu dzielnych rycerzy sam dochodzi do wniosku, że dokonał niewłaściwego wyboru.
Średniowieczny rycerz, jakim był Roland posiadał wiele cech charakteru, które budzą podziw współczesnego człowieka. Wierność ideałom, gotowość poświęcenia za nie życie, odwaga powodują, że Rolanda uznajemy za wzór wszelkich cnót rycerskich - męstwa, honoru, lojalności, wierności. Ten wybór, który budzi nasze wątpliwości także był dokonywany w imię ideałów, a nie z uwagi na własne, osobiste korzyści, był dokonywany przez średniowiecznego rycerza, który honor cenił nade wszystko i w tym kontekście musimy go zrozumieć.
O wiele bardziej kontrowersyjnego wyboru, szokującego współczesnego człowieka dokonał św. Aleksy, którego ascetyczne życie zostało opisane w "Legendzie o św. Aleksym". Aleksy, syn bogatego rzymskiego patrycjusza w wieku 24 lat opuścił rodziców i młodą żonę, aby prowadzić życie żebraka. Takiego szokującego nas wyboru dokonał jednak z pobudekosobistych, wierzył, że w ten sposób zapewni sobie zbawienie. Decyzja ta wymagała niezwykłej siły woli, wytrwałości, której niejednokrotnie brakuje nam, ludziom współczesnym. Jednak motywy postępowania trudno nam zaakceptować, ale zapewne nasi potomkowie za tysiąc lat nie będą rozumieli także i nas. Konieczność dokonywania ważnych, życiowych wyborów może uczynić człowieka istotą nieszczęśliwą, rozdartą wewnętrznie, wśród wahań i rozterek poszukującą właściwej rogi. Taką osobowością był zapewne Mikołaj Sęp Szarzyński, który sam o sobie. powie:
"Cóż będę czynił w tak straszliwym boju?
Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie".
Szarzyńskiemu, który tworzył u schyłku renesansu, a ze względu na problematykę swych wierszy został nazwany "zwiastunem baroku" zupełnie obca była renesansowa harmonia tak typowa dla Jana Kochanowskiego, nieznana optymistyczna radość życia.
Swoje niepokoje filozoficzne, moralne i religijne wyraził poeta w sonecie IV "O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem". Człowiek nie może czuć się szczęśliwy i spokojny, gdyż istotą ludzkiego życia jest "wieczne bojowanie", gdyż musimy wybierać między pokusami szatana a zbawieniem. Doczesne przyjemności wydają się człowiekowi grzeszne. W tej samej epoce, gdy Jan Kochanowski radził, aby "szaleć, kiedy czas po temu" młody Szarzyński dręczył się, nie wiedząc, jaką postawę życiową wybrać, a ta konieczność dochowania wyboru czyniła go nieszczęśliwym.
Podobne rozterki przeżywa podmiot liryczny sonetu V "O nietrwałej miłości rzeczy świata tego". Pełen wahań i niepokojów moralnych stwierdza:
"I nie miłować ciężko, i miłować
Nędzna pociecha..."
Tą trudną miłością jest miłość do Boga, gdyż człowiek woli wybrać ziemskie przyjemności, a więc zabiega o bogactwa, sławę, władzę, szuka rozkoszy w ziemskiej miłości, ale wybór takiego życia budzi trwogę i niepokój, dotyczący pozaziemskiego bytowania. Bezradny, "rozdwojony w sobie" poeta pyta:
"Komu tak będzie dostatkiem smakować
Złoto, sceptr, sława, rozkosz i stworzone
piękne oblicze, by tym nasycone
I mógł mieć serce, i trwóg się warować"

Bohaterowie romantyczni, podobnie jak ich wielcy, starożytni poprzednicy musieli w swym życiu wybierać, a dokonywane wybory były także tragiczne. Najczęściej był to wybór między obowiązkiem patriotycznym, powinnościami wobec zniewolonej ojczyzny a szczęściem osobistym. Bohaterowie romantyczni, podobnie jak ich wielcy, starożytni poprzednicy musieli w swym życiu wybierać, a dokonywane wybory były także tragiczne. Najczęściej był to wybór między obowiązkiem patriotycznym, powinnościami wobec zniewolonej ojczyzny a szczęściem osobistym. ustawicznie zagrożonej atakami Krzyżaków. Tak jak wszyscy ludzie szlachetni, wielkiego umysłu i serca, tak i Konrad "szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie". Konrad dokonuje więc tragicznego wyboru - postanawia powrócić do zakonu, żyć wśród znienawidzonych

.

wrogów, udając jednego z nich, starać się o wybór na mistrza, aby podstępem doprowadzić zakon do zguby. Wybór taki jest wyjątkowo trudny - Konrad wie, że pozostawia w rozpaczy młodą, kochającą i kochaną żonę, a na dodatek musi wybrać drogę niegodną średniowiecznego rycerza, drogę podstępu i zdrady. Do takiego działania zmusza go konkretna sytuacja polityczna. Litwa nie ma żadnych szans na pokonanie wroga w otwartej walce. Konieczność wyboru takiej drogi postępowania rodzi u Konrada głęboki konflikt moralny: "Jeden sposób, Aldono, jeden pozostał Litwinom:
Skruszyć potęgę Zakonu: mnie ten sposób wiadomy
Lecz nie pytaj, dla Boga! Stokroć przeklęta godzina,
W której od wrogów zmuszony, chwycę się tego sposobu".
W chwilach wahania, załamań psychicznych także Halban utwierdza Konrada w słuszności wybranej drogi:
"Wolnym rycerzom wolno wybierać oręże
I na polu otwartym bić się równymi siłmi,
Tyś niewolnik, jedyna broń niewolników podstępy"
Tak więc Konrad zdeterminowany sytuacją ojczyzny musi zdradzać, mordować, chociaż jest uczciwym i szlachetnym człowiekiem.
Współczesny czytelnik nie ma żadnych wątpliwości, oceniając dokonany przez bohatera wybór. Nie może być bowiem mowy o zdradzie, jeśli słowa te odnoszą się do wroga, a celem nadrzędnym i uświęcającym wszystkie środki jest dobro ojczyzny.
Taki moment, kiedy trzeba dokonać ważnego życiowego wyboru jest także w życiu Jacka Soplicy. Po przypadkowym zabójstwie Stolnika, Moskale uznali go za swego stronnika, oddano mu część skonfiskowanego majątku Stolnika Horeszki. Mógł wtedy Jacek zrobić łatwo karierę, dojść do zaszczytów i urzędów, opowiadając się po stronie zaborców. Tak jednak nie uczynił. Wybrał o wiele trudniejszą drogę, opuścił kraj, syna i udał się na emigrację, aby w legionach Dąbrowskiego walczyć o wolność - jak mniemał - własnej ojczyzny.
Ważnego życiowego wyboru dokonuje też Justyna Orzelska, bohaterka powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem", zubożała szlachcianka, przebywająca na łaskawym chlebie w Korczynie. Odczuwa ona pustkę dworskiego życia, decyduje się wyjść za mąż za Janka Bohatyrowicza, odrzucając przy tym propozycję małżeńską bogatego, lecz zmanierowanego i znudzonego życiem ziemianina z Podola Teofila Różyckiego. Podejmuje w pełni świadomą decyzję, gdyż uważa, że to właśnie praca, która zapewne ją czeka nada sens jej życiu. Odważnie przeciwstawia się zaskoczonej rodzinie, a niebawem okazuje się, że ludzie szlachetni, uczciwi i prawi w pełni akceptują jej decyzję. Równie pozytywnych wyborów dokonują bohaterowie prozy Stefana Żeromskiego. Jednak ich wybory zawsze okupione są wyrzeczeniem się osobistego szczęścia, skazywaniem innych na cierpienie. Cechuje ich tak zwany maksymalizm etyczny, czyli bezwzględna wierność wyznawanym ideałom. Doskonale reprezentuje ten typ bohater nowelki "Doktor Piotr" Piotr Cedzyna. Po ukończeniu zagranicznych studiów otrzymuje propozycję zyskownej pracy w Hull, lecz rezygnuje, gdy w trakcie odwiedzin obserwuje wielką samotność starego ojca i jego przywiązanie, bezgraniczną miłość do syna. Zmienia jednak nagle decyzję, gdy odkrywa, że pieniądze na jego studia ojciec zdobywał, potrącając kilka kopiejek z wypłat dla robotników cegielni. Nieważnym dla doktora staje się w tym momencie fakt, że ojciec Dominik robił to za przyzwoleniem właściciela cegielni. Oburzony postanawia natychmiast wyjechać do Anglii, aby jak najszybciej spłacić ten dług. Dokonuje niełatwego, a nawet kontrowersyjnego wyboru. Pozostawia zrozpaczonego, a przede wszystkim nie rozumiejącego swej winy ojca. Źródło tego tragicznego konfliktu kryje sięw odmiennej wrażliwości moralnej obu antagonistów. Piotr staje się niezwykle surowym sędzią własnego ojca, zapominając na jaki cel szły pieniądze. Porruta starego i kochającego go człowieka, dla którego takie rozstanie w gniewie jest tragedią. We wzruszający sposób opisana jest rozpacz starca, który "schylał się ku ziemi i przy świetle ostatniego brzasku zorzy wieczornej rozpoznawał głębokie ślady syna, które mróz niemiłosierny utrwalał na tej okrutnej drodze".
Ocena dokonanego przez Piotra wyboru jest trudna, gdyż racje uczuciowe są zdecydowanie po stronie starego ojca, natomiast racja moralna leży po stronie syna, który swym postępowaniem protestuje przeciwko krzywdzie społecznej i trochę egoistycznie pragnie zachować własną nieskazitelność moralną.
Podobny typ myślenia i postępowania, równie bezkompromisową postawę moralną prezentuje doktor Tomasz Judym, bohater powieści Stefana Żeromskiego "Ludzie bezdomni". Bohaterowi pochodzącemu z proletariatu udaje się ukończyć medycynę, po czym mógłby rozpocząć szczęśliwe, dostatnie i spokojne życie, nie zapomina jednak o swym pochodzeniu. Uważa, że jego obowiązkiem jest spłacenie przeklętego długo wobec klasy, z której się wywodzi. Wszędzie, gdzie się znajdzie rozpoczyna bezkompromisową walkę o poprawę warunków życia i pracy robotników. U doktora Czernisza atakuje nieczułych na los robotników warszawskich lekarzy, w Cisach podejmuje walkę o osuszenie stawów, siedliska zarazków malarii. Kończy się ona wepchnięciem administratora Krzywosąda do błotnistego stawu i utratą posady. Najbardziej kontrowersyjną i dyskusyjną decyzję podejmuje doktor Tomasz Judym w Zagłębiu Dąbrowskim. Z przerażeniem ogląda ciemne, zakopcone nory, służące za mieszkania robotnikom, obserwuje zatrważające warunki pracy w kopalniach, lekceważenie najbardziej podstawowych zasad bezpieczeństwa. Powoli dojrzewa w nim decyzja na miarę tragicznych, antycznych czy romantycznych wyborów. Judym darząc uczuciem Joasię Podborską i ciesząc się jej wzajemnością odrzuca miłość, która obojgu tak bardzo była potrzebna, rezygnuje z tej pięknej zapowiedzi szczęścia rodzinnego i osobistego, gdyż dochodzi do wniosku, że nie ma prawa założyć rodziny, której mógłby się poświęcić bez reszty, gdyż musi spłacić ów "dług przeklęty".
"Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy,
którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory".
Zapewne nie słyszy szeptu odchodzącej Joasi, która mówi, że mu w tym nie przeszkodzi, kiedy pozostaje sarn z rozdartą duszą, zranionym przez siebie sercem, pod sosną zwisającą nad brzegiem urwiska.
Jak ocenić wybór Judyma? Porównać go można i do Konrada Wallenroda, który także pozostawił w rozpaczy Aldonę, poświęcając się nadrzędnym celom, przedkładając dobro ojczyzny nad swoje własne. Można też wspomnieć o szlachetnym Prometeuszu, który buntował się przeciwko bogom w imię dobra ludzkości. W postawie Judyma jest ta sama szlachetna pasja, obok której nie można przejść obojętnie, a nazwisko tego bohatera stało się w świadomości polskich czytelników synonimem pewnej określonej postawy wobec świata.
Problematyka związana z wyborem postawy życiowej nasila się w literaturze XX wieku, staje się modnym tematem, podstawowym zagadnieniem egzystencji człowieka.
Kontynuuje tę problematykę Stefan Żeromski w "Przedwiośniu", chociaż w o wiele mniej tragicznym wymiarze. Staje przed koniecznością wyboru główny bohater utworu Cezary Baryka. Niełatwo mu odnaleźć właściwą drogę, dokonać słusznego wyboru w skomplikowanej rzeczywistości. Akcja rozgrywa się tuż po zakończeniu wojny, kiedy Polska odzyskała niepodległość. Nadeszła dla narodu chwila, na którą czekały pokolenia. Cezary czuje się zagubiony, wyobcowany, bo przecież wychowywał się w dalekim rosyjskim nieście Baku. Po powrocie do Polski rzucony między obcych ludzi wciąż nie umie odnaleźć właściwej drogi życia, znaleźć dla siebie miejsca w społeczeństwie. Dyskutuje z Szymonem Gajowcem, który wierzy w połowiczne, powolne reformy, optymistycznie oczekując na nadejście "jasnej wiosenki", która powinna nastąpić po smutnym i

szarym przedwiośniu. zapoznaje się z programem komunistycznym, dziwiąc się jak klasa "przeżarta nędzą i chorobami", pozbawiona przez wieki uczestnictwa w kulturze może myśleć o przejęciu władzy. Ostatecznie Cezary Baryka nie dokonuje zdecydowanego wyboru, gdyż ani on, ani prawdopodobnie sam autor nie wiedział jeszcze wówczas, jaka droga jest słuszna, waha się pełen wewnętrznych rozterek. W zakończeniu utworu przyłącza się do robotniczej manifestacji, a jednak spotkał demonstrantów przypadkowo, w dodatku "parł oddzielnie, wprost na ten szary mur żołnierzy na czele zbiedzonego tłumu".
Wymieniając wciąż bohaterów pozytywnych, których wybory należy zaaprobować nie można zapomnieć o takich literackich postaciach, które w swym życiu nie dokonały należytego wyboru i w związku z tym poniosły życiową klęskę. Ten rodzaj ludzi reprezentuje bohater "Granicy" Zofii Nałkowskiej Zenon Ziembiewicz. Dorosłe życie rozpoczyna z wiarą, że uda mu się żyć godnie, szlachetnie i uczciwie. Potępia swego ojca Waleriana romansującego z każdą młodą służącą oraz matkę, która akceptuje tę sytuację. Karierę zawodową także rozpoczyna jako lewicujący student, jednak szybko rezygnuje z młodzieńczych ideałów. Dlaczego ponosi klęskę zarówno w życiu osobistym jak i zawodowym'? Ma przecież prawo wyboru, może decydować o swoim życiu. Niestety zawsze wybiera drogę kompromisów, idąc dokładnie w ślady ojca, uwodzi córkę kucharki Justynę Bogutównę, jako prezydent miasta nie wywiązuje się też z obietnic danych robotnikom, a nawet dopuszcza do strzelaniny w czasie robotniczej manifestacji. Jego pragnienia, aby żyć uczciwie nie spełniły się, gdyż Zenon dokonał niewłaściwego wyboru, w niedostrzegalnym dla siebie momencie przekroczył granicę odpowiedzialności moralnej, tę granicę, za którą zaczyna się krzywda drugiego człowieka.
W trudnej sytuacji stawiani są przez autora także wszyscy bohaterowie dramatów Szaniawskiego. Znajdują się oni w sytuacjach, w których należy odróżnić dobro od zła, prawdę od fałszu, a wybory nigdy nie są jednoznaczne. Odbiorca po zapoznaniu się z dziełem Szaniawskiego jest wciąż zmuszany do powrotu do przedstawionych problemów, do podejmowania na nowo prób ich rozstrzygnięcia. Dzieje się tak dlatego, gdyż bohaterowie tych dramatów stają zawsze przed niełatwymi wyborami, buntują się przeciwko szarości dnia codziennego, protestują przeciwko drobnomieszczańskiej stabilizacji, dostrzegają zgubny wpływ nowoczesności na ludzką psychikę. Bohaterem dramatu "Żeglarz" jest ubogi historyk Jan, który zebrał wszystkie potrzebne materiały, aby udowodnić, że kapitan Nut wcale nie jest bohaterem, chociaż miasto przygotowuje się do obchodów pięćdziesiątej rocznicy jego śmierci. Kapitan rzekomo zginął na statku, który podpalił, nie chcąc oddać się w ręce nieprzyjaciela. Potwierdzeniem przypuszczeń Jana jest pojawienie się staruszka Pawła Szmidta, który w istocie jest kapitanem, a w dodatku dziadkiem Jana. Jan nosi się z zamiarem ujawnienia prawdy, ale w chwili odsłonięcia pomnika kapitana nieoczekiwanie nawet dla samego siebie rezygnuje z tych planów. Ulega ogólnemu entuzjazmowi tłumu, nie chce pozbawiać ludzi wiary w idee, a może nie chce ranić starego kapitana. Ocena dokonanego wyboru wcale nie jest jednoznaczna. Jan sam nie wie, czy postąpił słusznie,a czytelnik tym bardziej nie może znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Dręczą nas wątpliwości, czy Jan miał prawo zataić prawdę, albo czy mógł zataić prawdę. aby nie pozbawiać tłumu ich ulubionego bohatera'? Ten niepokój moralny, który towarzyszy czytelnikowi przy lekturze dramatów Szaniawskiego jest najwspanialszą cechą jego twórczości.
Wojna i okupacja hitlerowska spowodowały, że zniknęły niepokoje moralne a wybór stał się prosty i oczywisty. Odżył w literaturze romantyczny etos bohatera - patrioty zawsze gotowego poświęcić życie w obronie ojczyzny. O tym patriotycznym obowiązku przypomina u progu wojny Władysław Broniewski w wierszu "Bagnet na broń":
"Kiedy przyjdą podpalić dom
ten w którym mieszkasz - Polskę
ty ze snu podnosząc skroń, stań u drzwi
Bagnet na broń!
Trzeba krwi".
Nie zawiodło także młode pokolenie poetów, które reprezentuje piękna patriotyczna poezja Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Młody poeta podkreśla tragizm młodego pokolenia, ludzi, którzy najpiękniejsze lata swego życia muszą spędzać "z głową na karabinie". Jednocześnie stwierdza, że dziedziczy po swych przodkach patriotyczną postawę. dlatego wybór drogi życiowej nie nastręcza żadnych trudności:
"Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością".
W niezwykle wzruszającym wierszu "Rodzicom" poety wyznaje, że po nich właśnie dziedziczy patriotyczną postawę, od nich nauczył się odwagi i gotowości umierania za ojczyznę:
"Dzień czy noc - matko, ojcze - jeszcze ustoję
w trzaskawicach palb, ja, żołnierz, poeta, czasu kurz
Pójdę dalej - to od was mam: śmierci się nie boję".
Poeta, który zginął w czwartym dniu powstania warszawskiego, przeczuwał swój tragiczny los, a mimo to nigdy nie zwątpił w słuszność wyboru, jakiego dokonał. Przeciwnie - szansę ocalenia człowieczeństwa upatrywał w heroizmie i postawie patriotycznej. Pisze o tym w wierszu "Wiatr":
"Wołam cię, obcy człowieku,
co kości odkopiesz białe.
Kiedy wystygną już boje,
szkielet mój będziesz miał w ręku
sztandar ojczyzny mojej".
W czasie wojny i okupacji możliwości dokonywania jakichkolwiek wyborów były ograniczone, w podobnej sytuacji więc znajdował się bohater literacki tej epoki. Człowiek w obozie w zasadzie pozbawiony możliwości wyboru, zniewolony i zastraszony, stawał się nieludzki, gdyż żył w nieludzkich warunkach. Człowiek zlagrowany, którego wykreował Tadeusz Borowski na podstawie własnych doświadczeń obozowych nauczył się obojętnie patrzeć na śmierć i cierpienie innych, troszczył się jedynie o to aby przeżyć. Podobna sytuacja panowała w łagrach sowieckich. Trudno nawet zdecydować, czy słuszny był wybór, jakiego dokonał Misza Kostylew, którego prezentuje w utworze "Inny świat'' Gustaw Herling Grudziński. Mirza w pewnym momencie zadecydował, że nie będzie dłużej pracował dla znienawidzonego reżimu. Zanurzał więc co parę dni rękę w ogniu, aby być niezdolnym do pracy. W końcu popełnił samobójstwo, oblewając się wrzątkiem. Zrobił to w momencie, kiedy zgasła jego ostatnia nadzieja utrzymująca go przy życiu, jaką było mające wkrótce nastąpić widzenie się z matką. Kiedy w przeddzień tego widzenia został przeniesiony do obozu na Kołymę, wówczas podjął decyzję. Oto jakich wyborów mógł dokonywać człowiek w sowieckim łagrze, jak starał się zachować własne człowieczeństwo.
Literatura powojenna próbowała jednak odbudować zburzony przez wojnę i okupację hitlerowską system wartości. Człowiek, bohater literacki znów stał się jednostką wolną, która mogła wybierać między dobrem a złem, a więc jednocześnie ponosić odpowiedzialność za ten wybór. Optymistyczną wiarę w to, że ludzie zawsze będą dokonywać właściwych wyborów prezentuje Albert Camus w powieści p.t. "Dżuma". Epidemia, która wybuchła w algierskim mieście Oranie nie może być traktowana jedynie w sensie dosłownym. Jest ona także symbolem wszelkiego zła, zagrażającego człowiekowi. Większość powieściowych bohaterów dokonuje właściwego wyboru, podejmując walkę z dżumą. Bohaterowie tacy jak doktor Rieux czy Tarrou od początku wiedzą, jaką zająć postawę, natomiast Raymond Rambert, dziennikarz z Paryża, po zamknięciu Oranu za wszelką cenę chce

wyjechać z zadżumionego miasta. Kiedy jednak otwiera się przed nim taka możliwość, wtedy dokonuje właściwego wyboru. Postanawia zostać, aby pomóc zadżumionemu miastu. Wie, że nie może stchórzyć, nie może uciekać przed odpowiedzialnością za własne czyny. Wie, że wstydziłby się samego siebie, gdyby wyjechał, że nie mógłby nadal kochać kobiety, którą pozostawił w Paryżu.
W polskiej poezji współczesnej Zbigniew Herbert. wciąż uparcie przypomina czytelnikom o konieczności dokonywania właściwych wyborów, zgodnych z prawdą, sprawiedliwością oraz od wieków ustalonymi normami moralnymi.
W tomie poezji "Pan Cogito" wydanym w 1974 roku prezentuje bohatera, który analizuje podstawowe zagadnienia egzystencjonalne i problemy moralne. Zbiór zamyka wiersz, w którym poeta wymienia cały szereg zasad moralnych, których człowiek powinien przestrzegać. Tak więc nie wolno być obojętnym na obłudę, przemoc, należy umiejętnie odróżnić dobro od zła i zawsze wybierać dobro. Trzeba też być odważnym, szlachetnym, tak jak bohaterowie starożytnych i średniowiecznych eposów Gilgamesz, Hektor i Roland. Być może poezja Zbigniewa Herberta pomoże i nam dokonać właściwego wyboru, jeśli dobrze zapamiętamy słowa tego wybitnego poety-humanisty:
"Ocalałeś nie po to, aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi, bądź odważny
W ostatecznym rachunku jedynie to się liczy".
Człowiek, a więc także i bohater literacki ustawicznie znajduje się w sytuacji wyboru. Dokonywanie ważnych życiowych wyborów jest bardzo trudne, ale gdyby człowiek nie miał takiej możliwości, czułby się ograniczony i zniewolony. Gdy musi wybierać waha się i niepokoi, przeżywa rozterki, lecz gdyby nie mógł wybierać nie byłby wolnym. Ta możliwość wolnego wyboru czyni człowieka odpowiedzialnym za własne czyny. Musi za nie odpowiadać przed społeczeństwem, a przede wszystkim przed samym sobą.
Jeśli wybierać będziemy zgodnie z własnym sumieniem zachowamy wewnętrzną harmonię i pogodę ducha, a wybory nasze z pewnością okażą się właściwe, my zaś zachowamy szacunek do samych siebie.

"Ja i Ojczyzna to jedno" - jak bohaterowie romantyczni twoim zdaniem, wypełnili tę misję.

W Polsce, dźwigającej brzemię niedoli i dążącej za wszelką cenę do wyzwolenia, nuta narodowa i patriotyczna zabrzmiała w literaturze romantycznej ze szczególną mocą. Bohaterowie to wielcy bojownicy walki narodowo - wyzwoleńczej. Podejmują indywidualną walkę o wolność ojczyzny, utożsamiają się z narodem, przejmują całą odpowiedzialność za losy ojczyzny na siebie. Mottem ich działania stały się słowa wypowiedziane przez Konrada z trzeciej części "Dziadów" Adama Mickiewicza: "Ja i Ojczyzna to jedno"
Dlatego też sprawy osobiste bohaterów musiały zejść na plan dalsze. Nieszczęśliwi kochankowie nie popadali w rozpatrz lecz przechodzili przemiany duchowe stając się pełniejszymi ludźmi, którzy oddawali swe życie ojczyźnie. Widzimy to na przykładzie "Dziadów" A. Mickiewicza. Bohater 2 i 4 części "Dziadów" to nieszczęśliwy kochanek, niezdolny do działania, przeżywający głęboko swą nieszczęśliwą miłość, nad którą zawisły różnice klasowe. W 3 części "Dziadów" następuje duchowa przemiana bohatera. Gustaw zrozpaczony kochanek, przeistacza się w więzieniu w Konrada, wojownika sprawy narodowej. Wielka improwizacja Konrada w słowach:
"Ja i Ojczyzna to jedno, Nazywam się Milion bo za miliony kocham i cierpię katusze"
stanowi najwyższy wyraz indywidualizmu romantycznego, podporządkowanego idei patriotyzmu i umiłowania ludzkości. Konrad występuje tu jako przedstawiciel uciemiężonego narodu i wyraziciel pragnień całej ludzkości. Za wszystko czyni odpowiedzialnym Boga jako stwórcę i władcę świata. Chciał by przejąć od Boga jego siłę twórczą i rządzić światem tak, by uszczęśliwić ludzkość i dać wolność swemu narodowi. Konrad z pełnym oddaniem wypełnia swą misję. Buntując się przeciwko Bogu odgrywa rolę Prometeusza, ale jako indywidualista ponosi klęskę. Kolejnym wcieleniem bohatera romantycznego, który utożsamia się z ojczyzna jest tytułowa postać "Konrada Wallenroda" A. Mickiewicza. Młody Litwin Alf Walter nosi w sobie świadomość nieuchronnej zguby, która zawisła nad Litwa. Składa ofiarę z siebie i swego szczęścia, ze szczęścia ukochanej żony, ze swej dobrej sławy i uczciwości. W konflikcie między głosem sumienia a miłością ojczyzny i chęcią jej ratowania , zwycięża miłość ojczyzny. Alf Walter obiera drogę podstępu, decyduje się "zdradzać, mordować i potem ginąć śmiercią haniebną" zmienia swe imię z Alfa na Konrada Wallenroda. Podobnie jak Konrad z 3 części "Dziadów" tak i Konrad Wallenrod ponosi klęskę, mimo wielkiego zaangażowania w sprawę ratowania ojczyzny. Po wykonaniu zadania Wallenrod rozumie że powrót do szczęścia osobistego jest już dla niego niemożliwy. Rezygnuje z wycieczki przed zemstą Krzyżaków i ginie śmiercią samobójczą. Podobnego bohatera utożsamiającego się z ojczyzną widzimy w "Kordianie" Juliusza Słowackiego. Kordian również próbuje cały ciężar walki narodowowyzwoleńczej wziąć na siebie i w ten sposób poprowadzić naród ku zwycięstwu. Kordian nie jest dojrzałym rewolucjonistą. Przemawia przez niego wybujały indywidualizm szlachecki, działa w osamotnieniu. Kordian na wiele podziwu dla siebie i swojej wyjątkowości. Mówi "Jam jest posąg człowieka na posągu świata". Zatem jego rola jako patrioty nie może być mała, ani zwykła. Sięga po przywództwo, marzy jak Konrad Mickiewicza, ale sami ludzie powinni mu się "dać w ręce". Słowacki chce przez to pokazać brak jedności i niedojrzałości wśród ludzi który nie przejawia zainteresowania sprawami narodu. Kult wyjątkowej jednostki, obdarzonej niezwykłym poczuciem odpowiedzialności za siebie i naród był to ostateczny, dojrzały kształt bohatera romantycznego, jaki chcieli osiągną romantycy. Wszystkie powyższe wcielenia bohatera romantycznego łączyło przeżycie wielkiej miłości, ogrom wewnętrznych napięć, dramatyczne poszukiwanie sensu życia i własnego miejsca w dynamicznie zmieniającym się świecie, wreszcie dojrzała gotowość poświęcenia wszystkiego raz obranej sprawy. Na wybranych przykładach widzimy, że bohaterowie romantyczni w pełni poświęcali swe szczęście osobiste a nawet życie dla jednej idei, jaką było ratowanie ojczyzny. Słowa "Ja i Ojczyzna to jedno" w pełni oddają cechy i motywy bohatera romantycznego.

LITERACKIE OBRAZY RODZINY W TWÓRCZOŚCI POLSKICH PISARZY; ICH FUNKCJA

. Rodzina jest to podstawowa komórka społeczna składająca się z rodziców i dzieci. W ten sposób żyła zorganizowana ludzkość od zarania dziejów. Podstawową funkcją rodziny było i jest wychowanie młodego pokolenia. Rodzice upominają, troszczą się o zdrowie, swoim postępowaniem dają przykład dzieciom. Wśród różnych klas społecznych istniejących w kraju były różne typy modeli rodzin. Obraz życia rodzinnego zmieniał się w różnych okresach historycznych. Przykładem głębokiego uczucia miłości do córki są treny Jana Kochanowskiego, największego poety okresu odrodzenia. Wielkich twórców romantycznych zajmowała tematyka dramatu narodowego i tragedii jednostki. Dopiero powieściowa twórczość pozytywistów przedstawiła bogate obrazy rodzin i różnych warstw społecznych. Do wybitnych twórców tego okresu należy Bolesław Prus. w powieści "Lalka" występują rodziny magnackie i ziemiańskie. Życie arystokracji polega na konsumpcji dóbr czerpanych z prac poddanych. Baron Krzeszowski i hrabia Łęcki trwonią swoje majątki urządzając bale, przyjęcia, grając na wyścigach i karty. Panna Izabela była przygotowana do życia towarzyskiego, umiała przyjmować gości, prowadzić konwersację i kokietować panów. Jej młodość minęła na zabawach, różnego rodzaju przyjemnościach. Skutkiem takiego wychowania jest nieumiejętność do samodzielnego życia. Przeciwieństwem panny Izabeli jest pani Starska. Młoda kobieta musiała utrzymać swoją córeczkę i matkę zarabiając udzielaniem lekcji muzyki. Podobny model wychowania znajdujemy w powieści E. Orzeszkowej "Nad Niemnem". Zygmunt Korczyński przedstawiciel arystokracji nie był przygotowany do prowadzenia majątku pozostawionego przez ojca. Przeciwieństwem Zygmunta był Wiktor Korczyński i Justyna Orzelska. Krytykowali próżniacze życie i postanowili sami pracować. Witold pomagał w rolnictwie, studiował agronomię. Przebywając w środowisku studenckim poznał hasła pozytywistyczne pracy u podstaw przez zbliżenie się do ludzi. W młodości ojciec jego miał te same ideały. Witold swoje wychowanie zawdzięcza ojcu. Warunki życia i obciążenie majątku kontrybucją zmusiły Benedykta do zejścia z obłoków na ziemię. Benedykt Korczyński swoją pracowitością i zapobiegliwością ratował majątek od ruiny. Żona jego Emilia posiadała cechy arystokratki. Nudziły ją rozmowy o gospodarce, prowadziła życie próżniacze. Córki chciała wychować według swojego modelu. Szwagier Korczyńskiego Darzycki podobnie wychował swoje córki. Urządzał dla nich bale, uczyły się bywania w towarzystwie. Do tej grupy ziemiaństwa należał Orzelski - ojciec Justyny, rezydent Różyc i Kirło. Natomiast Justyna wychowana przez ciotkę Martę wstydziła się być rezydentką i postanowiła pracować. Nie zawahała się wyjść za człowieka niezamożnego i pracować we własnym gospodarstwie. Życie na utrzymaniu wuja było dla niej upokarzające. Inny obraz rodziny istniał wśród szlachty zaściankowej. W zaścianku Bohatyrowicze - rodziny szlacheckie zajmowały się pracą podobnie jak chłopi. Różnili się jednak patriotyzmem i umiłowaniem piękna przyrody. Rodzice wychowywali dzieci w szacunku do starszych. Wpajali im zamiłowanie do pracy na roli, do uprawiania drzew owocowych i krzewów ozdobnych. W wielkim dziele "Chłopi" Władysław Reymont przedstawił różnorodność życia rodzinnego chłopów. Zasadniczym zajęciem chłopów była praca. Dzieci od najmłodszych lat uczestniczyły w gospodarskich zajęciach. Życie rolników w owym czasie było twarde i wymagało silnych ludzi, zahartowanych w pracy. Wieś nie była jednolita, byli bogaci, fornale i komornicy. Najgorszy był los dzieci w rodzinach służby dworskiej i komorników. Były one pozostawione bez opieki o głodzie i brudzie, bawiły się ze zwierzętami. W tych warunkach gnębiły je choroby, ulegały wypadkom. O losach dzieci z najbiedniejszych rodzin opowiadały także: nowela E. Orzeszkowej "Tadeusz", B. Prusa "Antek", St. Żeromskiego "Zmierzch". Rodzice nie mieli czasu na opiekę i wychowanie dzieci, ponieważ cały dzień pracowali w znoju i trudzie, aby zaspokoić ludziom prymitywną wegetację. Przykładem są Gibalowie z noweli "Zmierzch". Dzieci chłopskie nie były posyłane do szkół, choć zdarzały się talenty np. Antek w "Antku", Janko w "Janku Muzykancie" Sienkiewicza. W rodzinach chłopskich wychowanie polegało na przekazaniu umiejętności potrzebnych do pracy. W rodzinach robotniczych dzieci również żyły w skrajnej nędzy. W piwnicznej izbie" Maria Konopnicka ukazuje obraz chorego dziecka. Rodzina ta mieszka w suterenie gdzie jest wilgotno, ponuro i ciemno. Dziecko marzy o słońcu, lalce zabawie na świeżym powietrzu. Marzenia dziecka nigdy się nie spełnią i dziecko umrze nie zobaczywszy piękniejszego świata. Matka nie była w stanie zapewnić wyjazdu dziecka na wieś. Tragiczny obraz niedoli rodzin robotniczych przedstawia Konopnicka w wielu innych utworach. W noweli "Nasza szkapa" ojciec musi sprzedać szkapę, która była środkiem utrzymania rodziny, aby kupić lekarstwa dla matki chorej na gruźlicę. Dzieci były przywiązane do zwierzęcia, z którym zżyły się od najmłodszych lat. W takich rodzinach nie rozwijały się uczucia rodzinne, nie wpajano miłości do ojczyzny, np. chłop w noweli "Rozdziobią nas kruki, wrony" zdziera ubranie i ekwipunek z poległego powstańca. Obrazy z życia rodzin robotniczych ukazuje St. Żeromski w "Ludziach bezdomnych". Przykładem takiej rodziny jest sam bohater Tomasz Judym. Był synem szewca i ulicy Ciepłej, z dzielnicy ubogich. Zaopiekowała się nim ciotka, u której wykonywał różne posługi: sprzątał, obierał kartofle, zmywał naczynia itp. Na naukę miał mało czasu, ale był ambitny i pracowity, dzięki temu ukończył studia. Judym poznał niedolę najbiedniejszych. Do nich należała jego brata Wiktora. Bratowa pracowała w okropnych warunkach w fabryce cygar. Dzieci były pozostawione bez opieki. Chociaż rodzice pracowali ponad siły w domu była nędza. Znając życie biedoty postanowił poświęcić się pracy wśród nich. Zrezygnował z założenia własnej rodziny aby całkowicie służyć ubogim. Obraz typowej rodziny mieszczańskiej przedstawiła G. Zapolska w komedii Moralność pani Dulskiej". Moralność ta polegała na obłudzie, dwulicowości, fałszu. Dzieci były wychowywane w takiej atmosferze. Dulska toleruje flirt syna Zbyszka ze służącą, byleby tylko nie wyszło to na jaw. Wypędza dziewczynę, która jest w ciąży i bez środków do życia. Córki uczy obłudy i kłamstwa. Matka każe się skurczyć Hesi w tramwaju, aby nie płacić za nią biletu. Wychowanie córek polega na nauce tańca, gry na fortepianie. Robi to ze snobizmu i dla pozoru, aby wobec innych sąsiadek nie okazać się gorszą. W domu Dulska chodzi brudna w podartych ubiorach bo nikt obcy jej w tym nie widzi. Inny obraz rodziny mieszczańskiej ukazuje Z. Nałkowska w "Granicy". Pani Kolichowska właścicielka czynszowej kamienicy bezwzględnie ściągała komorne od ubogich lokatorów. Jej krewna, którą wychowała, nie zgadzała się z postępowaniem ciotki. Była wrażliwa na dramaty ludzkie, które rozgrywały się: "pod podłogą". Przekonywała ciotkę aby ulitowała się nad ludzkim nieszczęściem. Kiedy została żoną Ziembiewicza wywierała pozytywny wpływ na posunięcia męża w zarządzaniu miastem. Zenon Ziembiewicz pochodził z podupadłej rodziny szlacheckiej. Głownie wychowywała go matka, która wywierała na niego pozytywny wpływ. Ojciec Zenona mało interesował się synem. Zajmowały go polowania nadzór nad pracami w polu oraz flirty z dziewczynami ze wsi. Charakter Zenona ukształtował się poza domem w szkole i na studiach. Pozytywny obraz rodziny szlacheckiej przedstawiła Maria Dąbrowska w dziele pt. "Noce i dnie". Rodzina Niechciców składała się z rodziców i trojga dzieci. Bogumił i Barbara pochodzili z rodzin o tradycjach patriotycznych. Bogumił Niechcic brał udział w powstaniu styczniowym. W tym duchu wychowywali potomstwo. Darzyli swoje dzieci miłością i czułością. Ich ukochanym synem był Piotruś, który

cieszył rodziców swoimi zdolnościami i wdziękiem. Po jego śmierci była w domu wielka rozpacz. Pani Barbara nie mogła pogodzić się z pustką panującą wokół. Dzieci, które urodziły się po kilku latach były przedmiotem wielkiej troski rodziców. Pani Barbara trwożyła się o dzieci, czy nie zagraża im niebezpieczeństwo. Ojciec czuwał nad uczciwością, pracowitością charakteru dzieci. Mocno przeżywał przywłaszczenie sobie drobnych pieniędzy przez Tomaszka i surowo karał za takie przewinienia. Największa radość sprawiała im najstarsza córka Agniesia. Była zdolna, ambitna, interesowała się problemami otaczającego ją świata. Młodsze dzieci jednakowo chowane posiadały odmienne charaktery. Największe kłopoty wychowawcze sprawiał Tomaszek, ale ojciec dużo wysiłku i pracy wkładał w ukształtowanie charakteru syna. Bogumił Niechcic dawał dobry przykład dzieciom. Był człowiekiem wielkiej sprawiedliwości i szlachetności charakteru. Życie jego było wypełnione pracą. Mimo, iż majątek nie był jego własnością, wkładał całą duszę w doprowadzenie go do stanu kwitnącego. Barbara była kobietą wrażliwą i delikatną, nieprzygotowana do pracy na wsi, lecz imponowało jej zaangażowanie męża i starała się wiernie dotrzymywać mu kroku. Inne wychowanie miały dzieci w rodzinie Ostrzeńskich. Matka zajmowała się sklepem, była kobietą przedsiębiorczą, ale nie zupełnie uczciwą. Ojciec nauczyciel nie miał większego wpływu na wychowanie starszych synów. Był podporządkowany żonie. Jego ulubieńcem był Bodzio, który podobnie jak ojciec był przesadnym pedantem. Najstarszy syn Anzelm miał podobny charakter do matki. w nieuczciwy sposób bogacił się. Od zarania dziejów rodzice troszczyli się o swoje potomstwo , o jego wychowaniu czytamy w historii, w literaturze w innych przekazach. Ale nie tylko rodzice. Wychowanie młodego pokolenia było troską wybitnych mężów stanu, pisarzy, parlamentarzystów. Pisarze i publicyści odegrali szczególną rolę w kształtowaniu charakterów młodzieży. W czasach zaborów uczyli patriotyzmu, odpowiedzialności za losy narodu. Przekazano nam ostrzeżenie jednego z wybitnych Polaków, że: " takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie". W literaturze podano nam obrazy pozytywnego wychowania oraz negatywne sceny z życia rodzinnego. W czasach dawnych tylko szlachta, magnaci i bogaci mieszczanie mogli troszczyć się o staranne wychowanie swoich dzieci. Do nich docierała literatura ze wskazówkami pedagogicznymi. Oni posyłali synów do szkół zakonnych i świeckich, a także za granicę do znanych wybitnych uczelni. W "Panu Tadeuszu" pan Podkomorzy udziela wskazówek dobrego zachowania na dworze Sędziego. Literatura powieściowa docierała najbardziej do ogółu przeciętnych ludzi. W XIX wieku powieść dociera do domów szlacheckich. Orzeszkowa pisała o nowoczesnym wychowaniu dziewcząt aby mogły podejmować pracę i zdobywać samodzielność. Jednocześnie krytykowała próżniacze życie przedstawicieli warstw wyższych, które żyły z wysiłku mas pracujących i nawoływała do zmiany w wychowaniu przyszłego społeczeństwa. W śród pisarzy wrażliwych na losy dzieci wybitną rolę odegrała Maria Konopnicka. Znając środowisko ludzi biednych nawoływała w swoich wierszach i nowelach o wychowanie młodego pokolenia w lepszych warunkach bytowych. Bolesław Prus krytykował podobne sytuacje XIX wiecznego społeczeństwa chcąc poruszyć opinię publiczną do zmiany kierunku wychowania w rodzinach. Tytuł jego utworu "Emancypantki" świadczy o wadze tego problemu. Gabriela Zapolska w swoich komediach wytykała ostro atmosferę w jakiej była wychowana młodzież. Ważnym kierunkiem jest nauka, miłość do ojczyzny. Dzięki literaturze uczącej patriotyzmu Polacy w długich latach niewoli nie tracili swojego poczucia narodowego i dążyli do wolności. Chociaż w szkołach nie wolno było mówić po polsku to jednak w rodzinach uczono miłości do własnego kraju. Przykładem takiej rodziny była rodzina Niechciców w "Nocach i dniach" Marii Dąbrowskiej. Obecnie sprawa wychowania jest jednakowo ważna jak w wiekach minionych. Dzisiaj szkoła uczy i wychowuje zgodnie ze swoimi programami, ale w wielu rodzinach nie wychowuje się należycie. Nie uczy się uczciwości, pracy, obowiązkowości i życzliwości dla innych. Te wszystkie cechy potrzebne są społeczeństwu dla budowania lepszej przyszłości ojczyzny. To jest patriotyzm naszych czasów

Tadeusz Borowski, Zofia Nałkowska, Gustaw Herling Grudziński- tropienie zła na świecie.

    Faszyzm i komunizm są jednymi z największych kataklizmów historycznych w dziejach ludzkości. Zbrodnicze cechy tych doktryn ujawniły się poprzez wpisanie
w podstawowe zasady ideologiczne konieczności bezwzględnej, która prowadziła zaciekłą walkę z wrogami narodowymi i klasowymi. Porządek polityczno-społeczny bazujący na takich ideach dążył do antyhumanitarnych zwyrodnień takich jak te obecne w obozach niemieckich i radzieckich. Głównym celem machiny obozów zagłady była zorganizowana likwidacja wrogów.
    Hitlerowskie obozy koncentracyjne były budowane z myślą o niszczeniu narodów podbitych, takich jak Słowianie i Żydzi. Komory gazowe, krematoria i masowe rozstrzeliwania były zbrodniczą codziennością obozu. Bytowanie w warunkach obozowych, nawet jeśli nie kończyło się śmiercią, prowadziło najczęściej do psychicznego i moralnego kryzysu jednostki.
    Świadectwem tych okrutnych doświadczeń są opowiadania oświęcimskie Tadeusza Borowskiego. Bohaterem jego utworów jest Tadek - młody człowiek, którego życie zmienia się diametralnie po aresztowaniu go przez gestapo. W środku oświęcimskiego piekła poznaje on reguły obozowej codziennoœci, które są zagrożeniem dla każdego człowieka, który chce pozostać uczciwym. Wierność ideałom poszanowania ludzkiej godności jest odpowiednikiem zgody na własną śmierć. Niewielu się na to zdobywało i przeważnie każdy akceptował i dostosowywał się do obozowej rzeczywistości. Ta aprobata sytuacji wynikała z ludzkiego strachu przed głodem i śmiercią. Borowski widział sukces faszystowskiego systemu obozów koncentracyjnych, który objawiał się poprzez dążenie do fizycznego zniszczenia wrogich narodowości, jednocześnie doprowadzając poszczególne osoby do psychicznego i etycznego upadku. Najpoważniejszym symptomem tej degradującej człowieka choroby jest zrozumienie i zgoda na panujące warunki. Moralność więźnia opiera się na przekonaniu, że można czerpać własne korzyści z cierpienia innych. Te opowiadania przedstawiają koszmar codziennego życia obozu koncentracyjnego. Są one świadectwem nie tylko okrucieństw fizycznych, lecz również nieodwracalnych zbrodni moralnych. Twórczość Borowskiego stanowi zapis współudziału więźniów w faszystowskiej machinie zagłady. To współuczestnictwo polegało głównie na akceptacji tego co się działo wokół za cenę własnego życia. Jego wiersze nie są oskarżeniem skierowanym pod adresem więźniów obozów koncentracyjnych, ale raczej refleksją o tych co stali się nieludzcy do tego stopnia, że zdobyli się na okrucieństwa odbierające wielu jednostkom ludzkie oblicze.
    Z kolei twórczość Zofii Nałkowskiej to spis relacji ofiar hitlerowskiego systemu represji. Ich opowieści przedstawiają drastyczny obraz mechanizmu zagłady. Dla autorki ta prawda jest wstrząsająca, gdyż ujawnia okrucieństwo człowieka, który czuwał nad sprawnym działaniem tego mechanizmu. Stąd też motto "Medalionów": "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Cytat ten ujawnia najciemniejszą stronę ludzkiej natury, czyli zdolności do celowego, przemyślanego okrucieństwa. Idea zbrodni o nie spotykanych dotąd rozmiarach w dziejach ludzkości ma swe korzenie w ludzkich namiętnościach i uprzedzeniach. Nałkowska zastanawia się jak ratować siebie przed takim złem. Jej zdaniem można albo uwierzyć we własne człowieczeństwo i uznać je za wartość nadrzędną, która jest niemożliwa do zniszczenia lub zapomnieć o tym, że jest się człowiekiem i podporządkować wszystko woli biologicznego przetrwania. Jest to wynikiem dlatego, że takiego rozwiązania nie ma i być nie może.
Faszystowskie zbrodnie zostawiają ślad, który jest otwartą raną, gdyż kto przeżył obóz koncentracyjny, zawsze w głębi duszy będzie jego więźniem.
Doświadczenie i upokorzenia przemieniły do głębi ich osobowość, zakłócając zdolność odczuwania i niszcząc hierarchię wartości.
    Literatura dotycząca sowieckiego systemu represji była do niedawna zakazana w Polsce ze względów politycznych. Dopiero transformacje ustrojowe umożliwiły oficjalne opublikowanie tych wspomnień. Na szczególną uwagę zasługuje "Inny świat" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, który jest pisemną formą jego wspomnień z okresu pobytu w sowieckich łagrach. Obraz tamtej rzeczywistości przeraża doskonałością organizacji i świadomie stosowanym okrucieństwem. Kilkudziesięciostopniowe morzy, ciężka praca przy wyrębie lasu oraz wszechobecny głód dziesiątkują więźniów, zdrowych i silnych mężczyzn przemieniają w ludzkie wraki. Jednak dla Grudzińskiego jeszcze większą zbrodnią jest zamach na ludzką moralność. Autor przeprowadza wnikliwe studium etycznych deformacji. Podobnie jak Borowski zaświadcza do czego może doprowadzić ludzki strach, który rodzi się z obawy o własne życie i znośne warunki egzystencji. Te codzienne zmartwienia prowadzą do podłości wobec innych więźniów. Powszechne są kradzieże, będące jedynym sposobem zdobycia potrzebnych rzeczy, takich jak odzież i pożywienie. W sowieckim łagrze człowiek zwrócił się przeciwko człowiekowi, relacje oparte o wzajemne poszanowanie zanikły, a w ich miejscu pojawiła się bezduszna rywalizacja. Zdaniem autora, ucieczką przed demoralizującym wpływem obozu jest umiejętność zdystansowania się do narzuconych warunków, a także zdanie sobie sprawy z wartości, których należy bronić za cenę własnego życia. Takimi wartościami są na pewno poczucie własnej godności i wewnętrznej wolności. Grudziński również pokazuje, że rzeczywistość łagru można zrozumieć, można odkryć i zdemaskować mechanizmy rządzące nim, jednak nie wolno ich zaakceptować.
    Opowiadania Taduesza Borowskiego, reportaż Zofii Nałkowskiej i wspomnienia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego są wstrząsającym, literackim odtworzeniem faktów okrutnego świata drugiej wojny światowej. Autorzy tych dzieł pokazują tragedię dręczonych i mordowanych ludzi, przeniesionych z rodzinnych domów, oderwanych od najbliższych i skazanych na poniżenie i cierpienia. Demaskują oni amoralność tak zorganizowanych obozów, w których zagładzie uległo nie tylko ludzkie życie,
ale również wartości moralne.

Bohater tragiczny w literaturze antycznej, romantycznej, współczesnej.

Bohaterowie tragiczni są to postacie postawione w trudnej sytuacji, której nie można rozwiązać i dlatego najczęściej spotyka ich katastrofa. Najważniejszy jest ów nierozwiązywalny konflikt. Dzieje się tak, gdyż bohater jest postawiony w obliczu wyborów pewnych dróg postępowania, z których jedna jest drugiej przeciwna i każda niesie ze sobą nieszczęście. Nie może być nic pośredniego, istnieją tylko skrajności.
W takiej sytuacji zostaje postawiona Antygona, główna bohaterka tragedii Sofoklesa pt. "Antygona". Bohaterka dramatu jest młodą dziewczyną, pochodząca z rodu, nad którym ciąży klątwa. W pewnym momencie swojego życia staje wobec trudnej sytuacji. Jej brat Polinik ginie, ale nie może mieć pogrzebu, ponieważ jest uznany za zdrajcę. Takie stanowisko reprezentuje władza państwowa w osobie Kreona, zgodnie z prawem ustanowionym w tym państwie, Ale istnieje jeszcze inne prawo, prawo religijne. Boski porządek nakazuje pochować zmarłego. Antygona staje przed wyborem, któremu prawu ma być posłuszna. Wybiera prawo boskie i mimo zakazu, grzebie zmarłego brata. Za to zostaje wydany na nią wyrok śmierci. Antygona miała do wyboru dwie drogi i każda z nich przyniosła nieszczęście. Gdyby zdecydowała się postąpić zgodnie z rozkazem Kreona, uniknęłaby śmierci, ale sprzeciw wobec boskiego prawa mściłby się na niej dręczącymi wyrzutami sumienia i świadomością moralnej winy. Postępowanie zgodne z prawem boskim i z własnym przekonaniem przyniosło jej karę śmierci. Ale Antygona nie może zrezygnować z tego, co uważa za słuszne. Nic nie mogło uchronić jej przed katastrofą. Nie miała trzeciej drogi, którą mogłaby wybrać. Musiała wybrać jedną z dwóch, a przy końcu każdej z nich czekało ją nieszczęście.
Bohaterem tragicznym reprezentującym okres romantyzmu jest Konrad. Konrad Wallenrod jest przedstawicielem pierwszego okresu romantyzmu. Jest postacią wewnętrznie skomplikowaną i tajemniczą, jest człowiekiem, który stroni od ludzi. Po swych przeżyciach, szczególnie miłosnych, szuka zapomnienia i pociechy w alkoholu. Jest człowiekiem nieszczęśliwym, gdyż "Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie". Przekonanie o konieczności ratowania kraju wszelkimi możliwymi sposobami towarzyszy Konradowi poczucie winy, łamie przecież zasady etyki rycerskiej. Poświęca on swoje szczęście osobiste i wartości prywatne dla dobra ogółu. Jest człowiekiem niezwykłym, zdolnym do czynu i przeżyć niedostępnych zwykłemu śmiertelnikowi. Jednak uważa, że musi odegrać ważną rolę i zrobić coś dla swojej ojczyzny. Konrad Wallenrod jest postacią statyczną, jego charakter i osobowość nie ulega zmianie, kreuje się na zbawcę narodu. Prowadzi walkę o wolność ojczyzny samotnie, ponieważ chce zostać zbawcą całego narodu. Wallenrod jest bezgranicznie oddany ojczyźnie, oddaje swoje życie za wolność, jest skłonny do poświęceń i gwałtownych czynów. Bohater osiąga swój cel i ratuje ojczyznę przed zagładą, jednak jako człowiek ponosi klęskę. Konrad Wallenrod jest postacią tragiczną. Walczy on ze swoim sumieniem, a walka ta wywiązała się w wyniku konieczności dokonania wyboru między miłością do ojczyzny, a wykroczeniem przeciwko normom moralnym. Staje się prowokatorem, ponieważ wydaje mu się, że rzeczywistość historyczna narzuca mu tę drogę, którą idzie. Jego tragizm wyraża się przede wszystkim w bolesnym konflikcie sumienia. Wallenrod jest postacią podwójnie tragiczną, ponieważ sam wybrał sobie drogę zdrady, z którą się nie zgadza , ale z drugiej strony zdaje sobie sprawę z tego, że ją wybiera, ponieważ nie ma innego sposobu, aby uratować swój kraj.
Całkiem podobnymi postaciami są Konrad z III części "Dziadów" i Kordian. Bohater romantyczny musiał dokonywać wyboru, tylko wtedy jego ofiara dla ojczyzny była całkowita i prawdziwa. To nadawało jego życiu wymiar tragiczny, który zwiększał się jeszcze przez świadomość klęski. Widmo klęski, poczucie upadku i katastrofy towarzyszy Kordianowi i Konradowi. Nie zwalnia to ich jednak od walki, chociaż wiedzą, że zwycięstwo jest jeszcze dalekie i dla nich nieosiągalne. Kordian sam, wbrew innym, decyduje się na zamordowanie cara, chociaż zdaje sobie sprawę z konsekwencji swego czynu, rozumie, że zostanie ukarany śmiercią. Konrad i Kordian mają ze sobą wiele wspólnego. Obaj rezygnują z miłości do kobiety, wyrzekają się własnego szczęścia, obaj uważają się za reprezentatorów narodu i są samotni.
Współczesnego bohatera tragicznego ukazuje Różewicz w swoich utworach. W wierszu "Ocalony" autor zauważa, że wojna zatraca w człowieku wszelkie dobre wartości: "Jednakowo waży cnota i występek, widziałem
człowieka, który był jeden występny i cnotliwy". Dla ratowania życia człowiek postępuje wbrew swoim i ogólnoludzkim zasadom. Staje się niewrażliwy na tragizm losów drugiego człowieka. I tu za przykład może nam posłużyć wiersz "Matka powieszonych", w którym bohaterka "ociera się o szorstką skórę tłumu".
W wierszu "Krzyczałem w nocy" mówi poeta o piętnie, jakie pozostawia wojna na psychice człowieka. We śnie bohater widzi ludzi, którzy zginęli w wyniku terroru stosowanego przez faszystów.
Wszyscy ci bohaterowie są bohaterami tragicznymi, gdyż w swoim życiu nie mają zbyt wielkiego wyboru. Trzeba ich jednak szanować, bo dla ratowania ojczyzny poświęcają własne życie i szczęście. Ale według mnie, najbardziej tragicznymi są ci bohaterowie współcześni, gdyż przyszło im żyć w oczach wojny i nie mają oni drogi wyjścia, gdyż jaką by nie wybrali, to i tak by zginęli.

Celem życia ludzkiego jest szczęście, tylko jak je osiągnąć. Rozwiń w oparciu o dowolnie wybrane postacie różnych epok.

        Czym jest szczęście, że stawiamy je jako najważniejszą sprawę w naszym życiu? Według jednych jest to wyzbycie się wszelkich trosk - gdzie nie ma nieszczęścia, tam musi być szczęście. Nie ma stanów pośrednich. Inni zaś twierdzą, że aby być szczęśliwym należy korzystać z uroków życia do granic możliwości - trafne będzie przytoczenie w tym miejscu sloganu reklamowego "żyj na max". Lecz która z tych postaw jest bardziej prawidłowa, jeśli chodzi o osiągnięcie szczęścia? A może należy uwzględnić tu jeszcze inny przejaw szczęścia - to po śmierci? W niniejszej pracy spróbuję pokrótce omówić te postawy i podać moją teorię szczęścia.
        W pierwszej kolejności należy przedstawić myślicieli starożytnych, bo od nich wszystko wzięło początek. I tak oto mamy Heraklita z Efezu, który to stwierdził, że świat cały czas się zmienia, nic nie jest stałe. Panta rhei - czas niczym rzeka zabiera ze sobą wszystko, nie pozwalając niczemu pozostać w miejscu. Skrajnym przejawem tej postawy możemy zauważyć w wierszu Szymborskiej "Rzeka Heraklita", w którym autorka twierdzi, że nawet Bóg nie jest najwyższą wartością, lecz że został stworzony przez ludzi. Ale wracając do Heraklita - uważał on, że należy rozkoszować się każdą chwilą, czerpać życie całymi garściami, aby nic z niego nie stracić. Podobną postawę prezentował Epikur - choć uważał, że należy zachować rozsądek w wyborze, żeby nie popadać w skrajności. Mógłbym go określić jako stosującego zasadę złotego środka, ale z tendencją do szczęścia. Natomiast jego następcy z czasem odrzucali umiarkowane życie i w ten sposób powstała postawa zwana ?hedonizmem. Według mnie jest ona zdecydowanie niepoprawna; zresztą większość współczesnych filozofów krytykuje ją jako półśrodek - szczęście chwilowe jest bardzo ulotne, więc gdy ustanie jego źródło, możemy popaść w wielkie nieszczęście. Nie twierdzę, że należy całkowicie odrzucić te postawę, ale nie można traktować uzyskania tego rodzaju szczęścia jako celu naszego życia. Trzeba szukać czegoś bardziej stabilnego, "długodystansowego" - można by powiedzieć.
        Wydaje mi się, że można tu także przedstawić jako częściowego przedstawiciela św. Franciszka, który uznał, że dobra materialne są przyczyna wszelkiego zła, że ich posiadanie powoduje spory i konflikty międzyludzkie, dlatego właśnie należy się ich pozbawić i żyć w zgodzie z naturą, ze wszystkimi ludźmi. Znany jest moment przełomowy w jego życiu, kiedy to publicznie na rynku wyrzekł się swego majątku po rodzicach, zrzucił nawet całe swe odzienie i przywdział skromny strój. Kochał wszystkich i wszystko, przez to wypełniał Boże przykazanie miłości. Gdy sobie pomyślę o nim, to przed oczyma wyobraźni staje mi małe, wesołe i ufne dziecko, cieszące się wszystkim i ze wszystkiego, wszystkiemu zawierzające. Nie mówię tego bynajmniej z cynizmem czy też z ironią - po prostu podoba mi się ta - właściwie najprostsza postawa. Cieszyć się z czego tylko można, choćby tym, że żyjemy i że jesteśmy zdrowi. Nie należy szukać negatywnych tron życia czy też rozczulać się nad sobą. Jeszcze wracając do mojego wyobrażenia - widzę św. Franciszka biegającego wesoło po łące, zdumionego wspaniałością świata, jego doskonałością; przyglądającego się choćby źdźbłu trawy czy biedronce. On umiał cieszyć się tym, co miał dane, umiał to wykorzystać.
        Przeciwnym - wydawołoby się - przejawem rozumienia szczęścia jest osoba św. Aleksego. Miał on charakterystyczny sposób rozumienia szczęścia (powt.) - nikomu sposobu owego nie polecam, a tym bardziej sam nie zamierzam go stosować.
Św. Aleksy urodził się jako szlachcic, a więc dostatek życia miał zapewniony. Pomimo tego w noc poślubną oświadczył swej żonie, że nie jest to życie dla niego i że opuszcza ją. Przywdział strój pokutny i przez całe swe życie umartwiał się. Uważał, że skoro Bóg poświęcił swego syna; poddał go wielkim cierpieniom, to należy odpłacić Bogu za jego wielką miłość i miłosierdzie, a w tedy będziemy mieli zapewnione szczęście w życiu wiecznym. Według Aleksego na tym świecie należy żyć skromnie i pokutnie, wyrzekać się wszelkich rozkoszy tym bardziej rozpusty - za cel życia postawić sobie osiągnięcie ogrodów Edenu. Była to zresztą dosyć popularna postawa w Średniowieczu.
        Jako ostatni przykład przytoczę tu postawę trochę bliższą naszym czasom, która jednak zdążyła odcisnąć swój ślad w historii. Chodzi mi mianowicie o Artura Schopenchauera.
Ten niemiecki filozof miał wspaniałą młodość (i dzieciństwo), które ukształtowały całą dalszą jego twórczość. Ojciec jego uważał, że nauka w wydaniu szkolnym nie może dać prawdziwego wykształcenia i mądrości, dlatego też młodego Artura uczyli prywatni korepetytorzy, a jako młodzieniec przez kilka lat jeździł po Europie i poznawał ludzi, ich obyczaje, sposoby myślenia. Jest to niewątpliwie bardzo owocna metoda nauki.
Otóż Schopenchauer uważał, że należy żyć rozsądnie, zachowując umiar we wszystkim (zasada złotego środka) i raczej należy unikać błahych powodów do radości, żyć umiarkowanie, a szczęści samo przyjdzie (na początku pracy już o tym pisałem) - szczęście i nieszczęście dopełniają się nawzajem.
Według tego filozofa najprostszym przepisem na szczęście jest unikanie wszelkich nieszczęść i smutków. Osobiście jest to dla mnie zbyt monotonny i do pewnego stopnia nudny sposób, ale być może wynika to z mojego wieku i jego cech charakterystycznych - chęć zmieniania wszystkiego, kiedy wszystko, co trwa długo, staje się nudne. Ale trzeba zauważyć, że poglądy te wyraził już jako kilkudziesięcioletni starzec, a więc na pewno doświadczył życia.
        Na zakończenie pragnę dodać, że w niniejszej pracy nie przedstawiłem paru interesujących postaci i ich poglądów (jak choćby Kant czy też inni filozofowie lub pisarze), ale byłoby to omówienie powierzchowne i płytkie, a wolałem skupić się na mniejszej liczbie osób i przedstawić je dokładniej.
        W tym miejscu powinienem dokonać przedstawienia mojej teorii i dokonać wyboru. Nie wydaje mi się, aby poprawne było zamykać się na jeden określony kierunek i żyć tylko według niego, nie uznając innych sposobów. Jeśli chodzi o mnie, to dokonałbym syntezy tych najbardziej odpowiadającyh mi teorii. Połączyłbym razem umiarkowanie z tendencją do unikania problemów (choć nie można tego uogólnić - czasem potrzebne nawet lub niezbędne jest przyjęcie cierpienia) oraz z przejawem do używania życia, lecz także stosując tu zasadę złotego środka. Jednak ciężko mówić jest o ogóle, wszystko trzeba dostosować do sytuacji.

Tragizm losów i bohaterstwo człowieka w walce z totalitaryzmem we współczesnej literaturze polskiej i obcej.

Specyfika każdego systemu totalitarnego polegała na stworzeniu określonego mechanizmu działania, który służył realizacji zadań zgodnych z ideologią spreparowaną na użytek danego systemu. Działania faszyzmu zmierzały do realizacji zaprogramowanej przez Hitlera eksterminacji ludzi na tle rasowym oraz do poszerzenia przestrzeni życiowej dla narodu niemieckiego. Totalitaryzm rosyjski dążył z kolei do likwidacji przeciwników, za których uznano różne grupy ludzi, np. duchowieństwo, inteligencję, zdrajców proletariatu. Działania w tym zakresie wymagały specyficznych i dogodnych warunków. Powstawały więc nowe modele rządzenia państwem dostosowane do potrzeb systemów totalitarnych, często oparte na kłamstwie, nienawiści, okrucieństwie i strachu. Zwycięstwo faszystów w Niemczech wymagało np. złamania, zastraszenia własnego społeczeństwa, unicestwienia zwykłych więzi i antagonizmów społecznych, stworzenia psychozy zdobywczej jakże typowej i dla realiów ZSRR. Charakterystycznym elementem był także fakt uruchomienia mechanizmu samousprawiedliwienia działającego tym prężniej, im większa była świadomość win i błędów.
Zarówno faszyzm jak i system totalitarny w ZSRR usprawiedliwiały wszystkie swe zbrodnie względami ekonomicznymi. Ciężką i wręcz niewolniczą pracę obozów wykorzystywano w jednym i w drugim kraju do zagospodarowania nowych terenów, eksploatacji złóż i surowców naturalnych. Aby nowy system działał sprawnie należało zadbać o przystosowanie do zmienionych warunków wszystkich tworzących go elementów. Stąd też tak ważne dla totalitaryzmu zadanie preparowanie nowych obywateli, którzy podporządkują się wymogom nowej ideologii, którzy nie postawią weta. Często należało dokonywać tego za pomocą przymusu, gdyż nie każdy myślący rozsądnie człowiek był w stanie zaakceptować nowe wyznaczniki ustroju. Tych, którzy ulegli władzy obdarowywano ważnymi i odpowiedzialnymi stanowiskami strażników nowego systemu. Stąd brali się późniejsi komendanci więzień, obozów, kaci i oprawcy. Doskonałą metodą służącą przeobrażeniu opornego i krnąbrnego obywatela w posłusznego i uległego, było odpowiednio przeprowadzone śledztwo, które korzystało z najbardziej perfidnych metod zadawania bólu. Dopiero człowiek, którego osobowość rozpadała się na drobne części, uznawany był za niegroźnego i w takim stanie wysyłany do obozu czy łagru, gdzie dokonywała się jego dalsza, specyficzna edukacja i przystosowanie do nowych warunków. W rzeczywistości "nowego świata" człowiek zżywał się ze śmiercią oglądaną każdego dnia, przechodził obok niej obojętnie, potrafił uczestniczyć w meczach piłkarskich podczas zagazowywania ludzi w komorach. Sam bohater opowiadań Borowskiego - Tadek powiedział: "Jesteśmy niewinni jak drzewa, jak kamienie". "Nowy obywatel" potrafił nie tylko obojętnie przyglądać się śmierci, starał się jak Abramek czynić z niej rozrywkę.
Ważną była degradacja psychiki więźnia, tak aby uniemożliwić mu jasne rozumowanie. Mężczyźni, zdawałoby się o silniejszej niż kobiety osobowości, ulegali zaprogramowanym działaniom. W ich umysłach nie narodziła się nawet myśl o jakiejkolwiek pomocy kobietom, które idąc do komory gazowej, krzyczały, błagały o ratunek ("U nas w Auschwitzu").
W tej sytuacji nie budził zupełnie zdziwienia fakt postawy katów, którzy jako fanatyczni zwolennicy danego systemu i jego metod, traktowali mordowanie jako swój patriotyczny obowiązek. Na kolejnym etapie preparowania "nowy obywatel" sprowadzany był do poziomu zwierzęcia. Stawał się jakby jednym z członków stada i wykazywał się typowym biologicznym instynktem. Według zasady panującej w świecie zwierząt ("kto pierwszy ten lepszy"), grupa Tadka z opowiadana "Dzień na Harmenzach" ukradła kocioł zupy tym, którzy się spóźnili. Sfera najbardziej intymnych przeżyć ludzi została także sprowadzona do biologicznego zaspokajania instynktów połączonych z walką o samicę. Załamywały się więzy międzyludzkie nawet w relacjach rodzice - dzieci. Żyd Beker w opowiadaniu "Dzień na Harmenzach" przyznał, że drugiego syna powiesił w Poznaniu za zwykłą kradzież chleba. W innym opowiadaniu pt. "Proszę państwa do gazu" młoda kobieta za cenę przeżycia porzuca własne dziecko, co jest wbrew instynktowi macierzyńskiemu. Przykładem doskonałego sukcesu totalitaryzmu w dziedzinie przeobrażeń ludzi był Andriej, który na polecenie kapo bez chwili zastanowienia zabił kijem współwięźnia. Zupełny brak wrażliwości cechował także członków brygady Kanada, którzy nieśli dziewczynkę bez nogi za ręce i jedną nóżkę i nie zważali na jej ciche pojękiwania: "Panowie to boli...". Pewnym uwieńczeniem działań założonych przez faszyzm stała się w ludziach złagrowanych agresja przeciwko sobie samym, czego dowodem mogła być postawa Borowskiego, który w rozmowie ze współwięźniem wyraża swoją niechęć i dezaprobatę wobec współcierpiących, oskarżając ich jako głównych sprawców jego pobytu w obozie. Nie współczuje im nawet wtedy, kiedy idą do gazu. Także bohater opowiadania Nałkowskiej "Profesor Spanner" - pomocnik profesora jest całkowicie zobojętniały moralnie. Mówi, że "Niemcy potrafili zrobić coś z niczego". Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mówił on o produkcji mydła ze części ludzkich ciał. Faszyzm miał także niewątpliwy wpływ na psychikę najmłodszego pokolenia. Przykładem może być scena z opowiadania Nałkowskiej "Dorośli i dzieci w Oświęcimiu", kiedy to grupka dzieci bawi się w "palenie żydów".
W końcu człowiek złagrowany zaakceptował nowe warunki i zaczął żyć w realiach nowej cywilizacji, wyrobił sobie przy tym umiejętność życia, radzenia sobie w nowej rzeczywistości. Przyjaciel Herlinga-Grudzińskiego - Kostylew okazał się niezwykle "utalentowanym" w sprawie unikania ciężkiej fizycznej pracy, nawet za cenę własnego zdrowia. Okazał przy tym niezwykły hart ducha i dużo silnej woli, gdyż niewielu ludzi potrafiłoby sobie zadawać świadomie ból. Udając chorego mógł pozostać w baraku, podczas gdy inni szli do pracy. Wobec zjawiska prawie zupełnego złagrowanie człowieka heroizm pojawiał się w tym świecie niczym legenda. Dlatego też przejawy heroicznej odwagi były cechą jednostek w całej obozowej społeczności, które nie uległy, albo przynajmniej nie całkowicie dały się spreparować. Wobec bierności wielu ludzi niezwykłym bohaterstwem stawała się już myśl o próbie wymknięcia się spod kontroli strażników totalitaryzmu. Jednym z przykładów odwagi było zachowanie się Iwana w opowiadaniu "Dzień na Harmenzach". Mimo zagrożenia życia przyznał się wobec SS-mana do kradzieży kaczki, ratując w ten sposób życie innemu człowiekowi. Świadczy to o tym, że mimo wysiłków i starań nie udało się wielkiemu systemowi totalitaryzmu wytępić do głębi ludzkie uczucia. Pozostali tacy, którzy zachowali swą godność, potrafili kochać i marzyć. Wielu z nich pozostało do końca wiernych swoim ideałom, a w tych ciężkich obozowych warunkach znaleźli się i tacy, którzy chcieli oddać życie dla innych. Oprócz literatury polskiej, problem totalitaryzmu porusza także literatura obca. Pisarzem opisującym ten nieludzki system jest George Orwell. Dwie jego najważniejsze powieści: "Folwark zwierzęcy" i "Rok 1984" łączy jedna przewodnia idea: wrogość do systemu totalitarnego dążącego do podporządkowania sobie jednostki. "Folwark zwierzęcy" jest parabolą pozornie tylko opisującą losy gromadki zwierząt, które przejęły władzę na folwarku pana Jonesa. Zwierzęta, niczym bolszewicy w Rosji, przeprowadzają rewolucję, zdobywają władzę, a następnie walczą między sobą o władzę, sprawują bezlitosne i bezwzględne rządy totalitarne.
Z kolei główny bohater "Roku 1984", Winston Smith, usiłuje zbuntować się przeciw totalitarnemu państwu. Walka Smitha o godność jednostki i prawo człowieka do miłości i prawdy z góry skazana jest na niepowodzenie. Aresztowany i torturowany, wyrzeka się swojej miłości, siebie samego. Powieści

Orwella są groźną przestrogą przed niebezpieczeństwem totalitaryzmu, grożącemu człowiekowi zawsze, bo tkwiącemu w każdym z nas i mogącemu odrodzić się w każdym momencie i pod różnymi postaciami.
Jak więc widać ludzie żyjący w systemach totalitarnych przyjmowali różnorakie postawy. Niektórzy ulegali jego działaniu i w wielu przypadkach stawało się jego sługami, inni godzili się z losem i pozostawali obojętni, żyjąc pod dyktando ludzi, którzy sprawowali nad nimi władzę, wreszcie niektórzy stawiali czynny opór buntując się przeciw władzy i bronili swych ideałów i poglądów, mimo iż często płacili za to życiem.

Wieś polska i jej mieszkańcy w wybranych utworach literatury Młodej Polski i Pozytywizmu.

Niektórzy poeci i pisarze skupili swe zainteresowania na osobistych przeżyciach i nastrojach oraz problemach moralnych. Inni, choć bronili swej niezależności artystycznej, to jednak związali się z dążeniami społeczeństwa, wyrażali uczucia patriotyczne rodaków i protest przeciw niesprawiedliwości społecznej. Pisarze ci ukazali nam wstrząsający, naturalistyczny obraz życia chłopa na wsi. Odkryli przerażającą prawdę, która mówiła, że przeludniona wieś żyła w warunkach, które graniczyły ze skrajną nędzą. Chłopi byli traktowani jak zwierzęta. Głodni i wyczerpani pracowali do upadłego.
Literatura polska okresu pozytywizmu przesiąknięta była głębokim współczuciem dla cierpiących i wyzyskiwanych. W utworach Orzeszkowej, Konopnickiej, Prusa i Sienkiewicza znajdujemy bohaterów z najniższych warstw społecznych i głęboką wiedzę o psychice ludzkiej. Nędzę i poniżenie człowieka w ustroju kapitalistycznym dostrzegła E. Orzeszkowa. W swych utworach zaczęła protestować przeciw krzywdzie ludzkiej. Ukazała nam nędzę, zacofanie gospodarcze i kulturalne polskiej wsi. Pisarka przede wszystkim opowiadała się za uwłaszczeniem chłopów, oraz zwalczała przesądy klasowe.
Drugą powieściopisarką, która stała się bojowniczką o prawa dla ludzi pokrzywdzonych przez ustrój kapitalistyczny, była Maria Konopnicka. Największą sympatią darzyła lud. Domagała się dla chłopów ziemi i oświaty. Nie popierała rewolucji i głosiła solidaryzm społeczny. Z jej wierszy dowiadujemy się o tragedii dziecka wiejskiego "Jaś nie doczekał". Poetka dowodzi, że kiedyś na świecie istniała równość społeczna, nie było panów, ani poddanych. Autorka jest przekonana, że głównym źródłem występków bywa nędza i brak oświaty. W utworze "Wolny najmita" stwierdziła z sarkazmem, że wolność osobista chłopów przy panującej dalej niewoli gospodarczej sprowadzała się do wolności umierania z głodu. Odkrywa przed nami wstrząsający obraz nędzy proletariatu z Powiśla. Jest przekonana, że wyzysk pojawił się wraz z ustrojem feudalnym. Zróżnicowanie społeczne krytykuje również Bolesław Prus. W swych utworach zwalczał także pozostałości feudalizmu oraz przesądy stanowe. Pisarz ukazuje nam w swoich opowiadaniach ciężką dolę dzieci chłopskich i ludzi dorosłych, wywodzących się z plebsu. Pisarz staje w obronie chłopów, rolników oraz nawołuje do solidaryzmu społecznego. Jest on za wprowadzeniem mechanizacji oraz oświaty do najniższych warstw społeczeństwa. Prus jest głęboko wstrząśnięty brakiem wspólnego języka chłopów z inteligencją.
Czwartym pisarzem pozytywizmu, wrażliwym na dolę najniższej warstwy społecznej - proletariatu był Henryk Sienkiewicz. W swych opowiadaniach stawał w obronie pokrzywdzonych chłopów i jak jego poprzednicy ostro krytykował pozostałości feudalizmu. W noweli "Szkice węglem" przedstawia nam obraz wsi pouwłaszczeniowej. Na podstawie historii pewnej ubogiej rodziny chłopskiej ukazuje stan w jakim znajduje się społeczeństwo polskie a przede wszystkim chłopów. Opisuje nam ciemnotę i zacofanie panujące na wsi, które w pełni wykorzystywane są przez polską szlachtę. Krytykuje Sienkiewicz ludzi, którzy obojętnie patrzą na wyzysk chłopa. Pisarz jest wstrząśnięty brakiem zrozumienia w społeczeństwie. W swoich nowelach przejawia swój głęboki patriotyzm i zgodny z ideologią pozytywistyczną kult hasła "pracy u podstaw", której domaga się od szlachty i duchowieństwa, ukazując wymownie tragiczne skutki nieinterwencji w sprawy własnej wsi. Ciemnotę panującą po wsiach napiętnował Sienkiewicz m.in. w noweli "Janko Muzykant". Przedstawił nam w niej wrażliwe, muzykalne dziecko chłopskie. Mógł z Janka wyrosnąć wielki artysta, nieszczęściem urodził się w zaniedbanej, nędznej wiosce polskiej, w której spotkała go śmierć. Talent jego, jak i wielu innych, został zmarnowany.
W literaturze polskiej nastąpił odwrót od realizmu i pozytywizmu. Rozpoczął się nowy okres zwany Młodą Polską. W okresie tym znalazło się również wielu pisarzy, którzy ukazywali w swych utworach nędzę i wyzysk polskiego chłopa.
Poetą, który protestował przeciw wszelkim formom wyzysku, był Jan Kasprowicz. Był on człowiekiem wybitnie postępowym, gdyż interesował się rzeczywistością i problematyką społeczną. Świadczą o tym utwory "Z chłopskiego zagonu", "Z chałupy". W cyklu sonetów "Z chałupy" przedstawił w sposób realistyczny życie biednej wsi kujawskiej, do której wyraził swe głębokie przekonanie. Poeta ukazał nam głębokie rozwarstwienie klasowe wśród chłopów, ich wyzysk przez kułaków i księży, przedstawił nędzę biedoty wiejskiej, ciemnotę i przesądy klasowe oraz trudną drogę dzieci wiejskich do oświaty. Z wierszy tych przemawia poeta, który sam wyszedł z ludu. W swojej poezji ukazuje pełny, realistyczny i zwarty obraz życia wsi, oparty na faktach o wielkiej sile oskarżycielskiej.
Drugim człowiekiem, który wypowiedział się na temat chłopa był Stanisław Wyspiański. W swoim dramacie "Wesele" poeta przez usta Gospodarza osądził chłopów. Stwierdził, że byli oni najstarszą, najsilniejszą i najważniejszą warstwą w narodzie polskim. Wyróżnił u nich powagę, przywiązanie do ziemi ojczystej i tradycji oraz wielką religijność. Wyspiański mówi, że chłop jest gotowy do walki, nie chce być bierny, lecz czynnie brać udział w życiu politycznym. Wyspiański udowodnił, że nie mogło dojść do sojuszu pomiędzy dwoma warstwami społecznymi - inteligencją i chłopami. Chłopi garnęli się do inteligencji i pragnęli, aby im przewodziła, wyczuwali jednak, że panowie traktowali ich z góry, jak ubogich krewnych. Między inteligencją a chłopstwem panowała wielka przepaść.
Pierwszą wielką epicką powieść ukazującą całokształt życia wsi polskiej stworzył Stanisław Reymont w swojej największej powieści "Chłopi". Bohaterem utworu są właśnie chłopi, zbiorowość wiejska, życie potężnej i najliczniejszej warstwy narodu. Reymont ukazał antagonizm pomiędzy bogatymi chłopami a biedotą wiejską, dzieje komorników i proletariatu wiejskiego oraz rozwarstwienie wśród mieszkańców wsi Lipce. Wątek Jagustynki i Wątek Kuby wykorzystał autor do ukazania wyzysku kułackiego oraz niedoli komorników i parobków. Z powieści dowiadujemy się, że reguły i zwyczaje życia towarzyskiego kształtowane były przez podział klasowy oraz antagonizmy. Miejsce w kościele zajmowane było w zależności od pozycji społecznej. Biedak wiejski stał w czasie mszy św. z dala od ołtarza. Pozycja społeczna przesądzała także o więzi towarzyskiej, o zaproszeniach na śluby czy chrzciny. W pierwszym tomie pt. "Jesień" zdobył się na pełne ukazanie wyzysku kapitalistycznego, w obrazie stosunków między Boryną a Kubą, który ciężko pracując zarabiał zaledwie na chleb. Chcąc zdobyć pieniądze na inne wydatki chwycił się kłusownictwa. Został postrzelony i umarł na skutek gangrenny. Aby śmierć jego uczynić typowym wydarzeniem obrazującym dolę proletariatu umiejscowił śmierć w momencie wielkiego wesela Macieja Boryny. Z innych rozdziałów dowiadujemy się o przeciwieństwach pomiędzy interesami bogaczy i biedoty. Reymont zaprzeczył tutaj jednolitości wsi. Nie było bowiem nic, co mogłoby łączyć np.: Borynę z Kubą. Z poszczególnych części "Chłopów" dowiadujemy się wiele o straszliwych warunkach życiowych właścicieli karłowatych gospodarstw oraz biedoty. Oni to właśnie przymierali głodem (Agata, Bylica?). Małżeństwo wśród chłopów traktowane było niekiedy jak transakcja handlowa (za sześć morgów ziemi kupił Stary Boryna Jagusię Paczesiównę). Podtytuły utworu będące nazwami pór roku dowodzą o tym, że ważną rolę w życiu chłopów odgrywała przyroda. Ona właśnie wpływała na ich charaktery i nastroje. Reymont odtworzył doskonale psychikę chłopów. Podkreślił ich przywiązanie do ziemi i tradycji, specyficzną moralność, religijność, pracowitość, nieufność wobec ziemian i brak solidarności. Głównym motywem życia chłopów była walka o byt. W Lipcach możemy wyróżnić: bogaczy, żyjących dostatnie, chłopów średniorolnych i głodujących. Wszyscy chłopi walczyli

o ziemię z dziedzicem oraz z Niemcami, ale nie wszyscy wynieśli z niej jednakowe korzyści.
Problem walki z krzywdą społeczną podejmował również w swoich utworach Stefan Żeromski. Ukazywał w nich: piękno ziemi ojczystej, sprzeczności panujące w ustroju kapitalistycznym. Protestował przeciw krzywdzie i wyzyskowi. Wczesne opowiadania Żeromskiego stanowią najwybitniejsze osiągnięcia realizmu w literaturze polskiej końca XIX wieku. Autor pokazał w nich wyzysk proletariatu przez burżuazję i jego przyczyny. Żeromski ukazuje konflikty pomiędzy ziemiaństwem a bezradną biedotą wiejską ("Zmierzch"). Bezradni chłopi byli zdani na bezlitosny wyzysk, szczególnie tam, gdzie trudno było o pracę.
Utwory wymienionych pisarzy są żarliwym protestem przeciw układom, systemom, instytucjom, konwencjom skazującym człowieka na klęskę. Są wołaniem w obronie człowieka. Tak więc literatura polska XIX i początku XX wieku często podejmowała problem niesprawiedliwości społecznej. Często schodziła na samo dno życia społecznego i ukazywała wstrząsające obrazy nędzy i upadku moralnego. Chłopi to warstwa wyzyskiwana i krzywdzona od zarania dziejów. W swej niedoli zawsze byli zdani na własne siły. Nikt nie wskazywał im drogi wyjścia, nikogo nie interesował ich los. Dużo uwagi zaczęto poświęcać chłopom dopiero w XIX i na początku XX wieku. Na wsi dokonywał się przełom. Wieś i chłop zyskiwała coraz większe znaczenie. Wzrastała świadomość chłopska i poczucie godności osobistej. Chłopi byli warstwą solidarną, silną i zwartą dlatego też mogli odegrać doniosłą rolę w walce o niepodległość Polski. Siłę chłopską nigdy jednak nie wykorzystano w zrywach powstańczych i to był główny błąd szlachty. Uprzedzenia stanowe nie pozwoliły na zjednoczenie się w walce o wolność Polski. Może wówczas okres niewoli byłby krótszy. Dawna patriarchalna społeczność chłopów odeszła w przeszłość, miejsce jej poczęła zajmować generacja chłopów świadomych współuczestników i współtwórców dziejów narodu.

Moje autorytety moralne w literaturze XX wieku.

O naszym wieku mówi się, że jest epoką bez żadnych ideałów i autorytetów. Pesymiści odnoszą to stwierdzenie zarówno do życia, jak i do sztuki. Próbując je udowodnić, przywołują przykłady kolejnych wojen, ludobójstwa, obojętności w stosunku do drugiego człowieka i ... bezwartościowej, oderwanej od rzeczywistości literatury, która analizując wydumane problemy, w żaden sposób nie podpowiada nam, jak żyć. Ta ostatnia opinia jest, moim zdaniem, bardzo przesadzona. Prawdą jest, że w powstałych w XX wieku utworach próżno by szukać gotowych recept i wzorców do naśladowania - takich, jakie tworzono w minionych epokach (na przykład średniowieczny ideał rycerza czy świątobliwego ascety). Nie ma też pośród nich książek z jasno wyłożoną tezą, którą czytelnicy mogliby podchwycić i realizować we własnym życiu (wyjątkiem będą tu utwory socrealistyczne). Ale w gronie współczesnych bohaterów literackich bez trudu możemy odnaleźć wiele postaci o naprawdę imponujących cechach charakteru, które mogą stać się dla nas prawdziwymi autorytetami moralnymi. Klasycznym przykładem będą tutaj bohaterowie "Dżumy" Alberta Camusa, doktor Rieux i ojciec Paneloux, oraz kierujący się wyłącznie nakazami solidarności grupowej i miłością do swojego zawodu lotnicy z prozy Antoine'a de Saint-Exupery'ego ("Ziemia, planeta ludzi"). Wszyscy oni zasługują na prawdziwy podziw i szacunek, ale dla mnie są zbyt monolityczni. Bardziej przemawiają do mnie postaci mające jakąś cechę, która je uzwyczajnia i uczłowiecza - odrobinę lęku, obawy czy ... pojawiającej się zupełnie nie w porę miłości. Nic więc dziwnego, że moimi autorytetami stali się, jako mniej pomnikowi, bardziej naturalni, Robert Jordan z "Komu bije dzwon" Ernesta Hemingwaya, bohaterowie "Początku" Andrzeja Szczypiorskiego (siostra Weronika, Pawełek Kryński, Adam Korda, sędzia Romnicki) oraz "Innego świata" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego (Misza Kostyra, Natalia Lwowna, Rusto Karinen oraz sam narrator). Samo ich zestawienie może wydać się szokujące, bo żyli oni w zupełnie innych czasach i zaledwie zbliżonych do siebie okolicznościach (wojna, łagier), ale wszyscy doskonale sprostali trudnym sytuacjom, w których postawiła ich historia. Zresztą w przypadku Roberta Jordana nie można niczego spychać na los: udział w hiszpańskiej wojnie domowej to był jego wybór. Przyjechał tu w 1937 roku ze Stanów Zjednoczonych. Jako przeciwnik faszyzmu uważał, że nie może biernie patrzeć, jak te ruch zaczyna triumfować w innych, chociażby najbardziej odległych krajach. Już ten jego gest jest godny podziwu: osoby deklarujące się jako przeciwnicy różnych ideologii najczęściej zatrzymują swój bunt na poziomie pustych słów. Robert dołączył do walczącego w górach Sierra de Guadarama oddziału Pabla. Powstańcy właśnie zdecydowali się na śmiały czyn - wysadzenie mostu. To jedyna szansa powstrzymania faszystów przed kolejnymi atakami. Włączający się do tej akcji Jordan myśli: "Jeżeli zwyciężymy tutaj, zwyciężymy wszędzie". W uniesieniu może przypominać nieco romantycznego idealistę, bo przecież każdy z nich traktował swoje działanie jako życiową misję, ale różniło go od nich to, że nie działał w pojedynkę, w osamotnieniu. Zdał sobie sprawę, że tylko wspólny wysiłek może doprowadzić do naprawdę pozytywnych rezultatów. Szlachetny, bezinteresowny, solidarny - gdzie miejsce na "uczłowieczające" pęknięcie? W tym wypadku będzie to miłość do poznanej wśród powstańców hiszpańskiej dziewczyny. Spędził z nią zaledwie kilka dni, ale od pierwszych chwil był pewny, że wreszcie dane jest mu naprawdę wielkie uczucie. Włączając się do akcji, musiał dokonać dramatycznego wyboru: pozostanie przy dziewczynie albo tak ważna dla niego misja. Rezygnacja z działania nie wchodziła w grę, zresztą udział w akcji miał przynieść wolność także Marii, ale taka decyzja zawsze kosztuje. I dzięki temu Robert Jordan zaskarbił sobie jeszcze większą moją sympatię: wybrał obowiązek i interes ogółu, ale zapłacił za to cenę wewnętrznego rozdarcia i cierpienia. Heroizm Jordana nabiera szczególnie imponujących rysów, gdy, ranny w czasie wysadzania pociągu, decyduje się zostać przy torach, by ostrzałem obronić odwrót całego oddziału. Nie mógł mieć nawet cienia nadziei, że przeżyje. Fascynuje mnie nie tylko odwaga, z jaką podjął swoją decyzję, ale także to, jak skromne towarzyszyły mu w tym momencie myśli: "Ciężko mi odchodzić, nic więcej. Ciężko mi bardzo, ale mam nadzieję, że zrobiłem tu coś dobrego. Próbowałem w miarę tych zdolności, jakie miałem". Trudno nie uwierzyć w prawdę tych słów - zostały przecież potwierdzone nie jednym, lecz całym łańcuchem czynów (ochotnicza walka, rezygnacja z uczucia, poświęcenie własnego życia). Czy potrzeba jeszcze jakichś dodatkowych cech, żeby stać się dla czytelnika prawdziwym autorytetem? Jeśli jednak dla pesymistów postać Jordana jest tylko jednostkowym przykładem potwierdzającym tezę o dwudziestowiecznym upadku moralności, zmieńmy czas i miejsce i przenieśmy się do okupowanej przez Niemców Warszawy.
Jest rok 1943. Faszyści za wszelką cenę chcą "oczyścić" miasto z Żydów. W ruch puszczona została okrutna machina holocaustu. Wydawałoby się, że przerażeni surowością kar za najmniejszy nawet okruch litości dla Żydów Polacy nie odważą się na żaden gest, a jednak ... Pawełek Kryński ma 19 lat. To wystarczająco dużo, by zdawał sobie sprawę, że jeśli zostanie złapany na wyszukiwaniu w aryjskiej części miasta kryjówek dla swojego żydowskiego przyjaciela - Henryczka Fichtelbauma - nie będzie mógł liczyć na uniewinnienie. A jednak nie waha się tego zrobić. Co prawda Henryczek w pewnym momencie zda sobie sprawę, że przynależność do określonej nacji nakłada na człowieka obowiązek przeżywania trudnych chwil razem ze swoimi współziomkami i wróci do getta, ale ta decyzja nie umniejsza wcale bohaterstwa Pawełka. A Adam Korda? Ten, jak by się zdawało, zupełnie oderwany od rzeczywistości i bez reszty zanurzony w antycznym świecie filolog klasyczny zaprzyjaźnił się z sąsiadką zza ściany, ukrywającą się przed gestapo Irmą Seidemann, i nie skąpił jej pomocy. Podobne przykłady można mnożyć. Do rangi moralnego autorytetu urasta bowiem i prosty kolejarz Filipek, który w ratowaniu pani Seidemann (pomaga mu w tym wznoszący się ponad uprzedzenia narodowe Niemiec Jas Muller) wykazał się nie tylko ogromną odwagą, determinacją i sprytem, ale również sercem, i zakonnica - siostra Weronika. Naraża ona nie tylko własne życie. Ryzykuje zagładę całego klasztoru, ale pomoc małym uciekinierom z getta jest dla niej prawdziwym okazaniem wiary. Trudna sytuacja stała się dla nich wszystkich rodzajem wyzwania, okazją do pokazania, że zawsze istnieje sposób, aby się takiej sytuacji przeciwstawić Czy można jednak zamanifestować swój bunt, człowieczeństwo i siłę charakteru w rzeczywistości łagrowej? Lektura "Innego świata" upewnia nas, że tak! Okazuje się, że wbrew temu, co powiedział sam narrator powieści, ludzkim można być nie tylko w ludzkich warunkach. Z całą pewnością do rangi moralnego autorytetu urasta postać inżyniera Miszy Kostylewa - w młodości gorliwego członka Konsomołu, który po aresztowaniu i koszmarze przesłuchań przez NKWD pozbywa się resztek złudzeń wobec sowieckiej władzy. Okalecza się, by "już nigdy więcej dla nich nie pracować". To bunt po niewczasie, ale świadczy on o etycznym wymiarze tej postaci. Wbrew narzekaniom czarnowidzów niemal w każdym człowieku drzemie głęboko ludzkie poczucie.
wolności, którego nie może zabić nawet najostrzejszy gułag ani więzienie. Tego uczucia doświadcza właśnie Natalia Lwowna, która pod wpływem lektury książek Dostojewskiego postanawia dokonać ostatniego gestu wolności i zadecydować o własnym losie. W rzeczywistości gułagowej może nim być tylko odebranie sobie życia. Samobójstwo nie jest w przypadku Natalii aktem tchórzostwa, dzięki niemu bohaterka nie pozwala uczynić z siebie trybu w totalitarnej machinie i rośnie wewnętrznie. Bunt, chociaż w zupełnie innej postaci, stał się również udziałem narratora. Gdy po podpisaniu traktatu polsko-sowieckiego Herling-Grudziński nie został zwolniony z obozu w Jercewie, podjął głodówkę, chociaż taki protest mógł się skończyć

rozstrzelaniem. Jego postawa może imponować także wtedy, gdy prosi on komendanta, aby wysłał go na Kołymę w zamian za Kostylewa, który z utęsknieniem oczekiwał przyjazdu matki. cHociaż usłyszał jedynie słowa, że łagier nie jest miejscem, gdzie można by manifestować "sentymentalne odruchy", jego postawa, podobnie jak zachowanie wszystkich wymienionych bohaterów, przekonuje, że miejsce na serce, człowieczeństwo, współczucie i odpowiedzialność za innych jest zawsze i wszędzie, a XX wiek nie jest wcale epoką upadku moralności.

Kobieta w polskiej literaturze pozytywistycznej.

Pozytywizm jest epoką bardzo zasadniczą i konkretną. Niektórzy twierdzą nawet, że nudną. Rzeczywiście, próżno tu szukać znanych z romantyzmu uwzniośleń i uskrzydleń, ale czy to, co konkretne, musi być od razu nieciekawe? W literaturze polskiej pozytywizm zapisał się jako okres, w którym powstawały powieści nie tylko tendencyjne, ale również doskonałe utwory społeczno-obyczajowe. Rolę głównego bohatera wielu z nich odgrywała kobieta. Portrety psychologiczne kobiet tworzone przez pozytywistów są o wiele bardziej złożone niż kreacje bohaterek znanych nam z literatury romantycznej. Wtedy kobieta przedstawiana była głównie jako kochanka. Była anielicą, nimfą, Świtezianką czy też "niebiańską Marylką" i miała bardzo dużo uroku, ale jednocześnie bardzo mało rysów indywidualnych. Niemal wszystkie romantyczne heroiny są do siebie bardzo podobne - noszą białe suknie, mają promienne spojrzenia, bujne włosy i ... najczęściej zachowują się jak bezwolne dzieci, które przedsiębiorczy tatusiowie odgradzają od zakochanych w nich poetów i wydają bogato za mąż. Kobiety opisywane przez pozytywistów są o wiele bardziej realne, mają więcej siły charakteru. Doskonałym przykładem mogą być postaci opisane przez Elizę Orzeszkową w "Nad Niemnem". To naprawdę wspaniałe studium kobiecej psychiki! Każda z bohaterek tej książki - a jest ich wiele - reprezentuje zupełnie inny typ kobiety i typ człowieka.
Justyna Orzelska to dziewczyna o bardzo bogatym życiu wewnętrznym. Niespełniona miłość do Zygmunta Korczyńskiego sytuuje ją w pobliżu romantycznych heroin, zresztą romantyzm Justyny to nie tylko owo zawiedzione uczucie. Zbierane na samotnych spacerach bukiety kwiatów, skłonność do rozmyślań i refleksji też ukazują ją jako osobę delikatną, wrażliwą i sentymentalną, ale te cechy nie tłumią w niej zdrowego rozsądku i racjonalnego podejścia do życia. Justyna, która zapłaciła wysoką cenę za zawód miłosny, potrafiła otrząsnąć się z depresji, wyjść do ludzi i zbudować sobie nowe życie. To bardzo cenna umiejętność, cecha prawdziwie dojrzałego człowieka. Justyna nie jest papierową postacią, która miałaby ilustrować bratanie się dworu z wsią. To kobieta, która dzięki temu, że już coś przeżyła, stała się bogatsza i zdolna do podejmowania mądrych decyzji. Mimo wcześniejszych niepowodzeń ocalała w niej zdolność do miłości - przecież ona naprawdę pokochała Janka! Życzymy im obojgu szczęścia i przyjrzyjmy się innym kobietom z powieści.
Z Justyną w jaskrawy sposób kontrastują dwie z nich: pani Andrzejowa Korczyńska i pani Emilia. Pierwsza z nich jest postacią głęboko tragiczną. W czarnym szalu i czarnej sukni może się kojarzyć z kobietami z obrazów Artura Grottgera. Klęcznik, krucyfiks, modlitwy za zmarłego męża powstańca i ... niemądra, pozwalająca na wszystko miłość do syna jedynaka. Gdyby nie to uczucie, pani Andrzejowa byłaby sylwetką pomnikową. Dzięki tej wadzie nabrała rysów zwyczajnego człowieka. Ot, po prostu kobieta, której historia zniszczyła życie, a ona, broniąc się przed całkowitym zwątpieniem, wszystkie swoje uczucia ulokowała w dziecku.
A pani Emilia? To postać farsowa, stanowiąca karykaturę sentymentalnych dam z minionej epoki. Jej jedynym zajęciem jest czytanie romansów, w czym sekunduje jej nieodłączna dama do towarzystwa. Emilia jest ciągle chora. Ton, w jakim Orzeszkowa mówi o jej dolegliwościach, nie pozostawia wątpliwości, że są one wymyślone. Niech no tylko w pobliżu pojawi się Różyc lub inny widamek - od razu w kąt idą flakony z miksturami, mija globus i pani Emilia żartuje jak młoda dziewczyna! W jakim celu pisarka powołała do istnienia tak dziwną postać? Czy tylko po to, by na jej tle uwypuklić zalety Justyny i troszczącej się o cały dwór Korczyńskich pracowitej Marty? Czy po to, żeby ośmieszyć poprzedzającą pozytywizm epokę? A może aby powiedzieć, że o dom powinni troszczyć się oboje małżonkowie, i trochę usprawiedliwić coraz bardziej nieufnego w stosunku do ludzi Benedykta? Wydaje mi się, że po trosze przyświecał jej każdy z tych zamiarów; poza tym taka charakterystyczna postać wprowadza do utworu elementy satyryczne i doskonale ożywia jego akcję. Myślę jednak, że małe jest prawdopodobieństwo spotkania aż tak śmiesznej osoby w życiu i z tego względu Emilia jest dla mnie postacią trochę papierową, a jej dama do towarzystwa, Terenia, stanowi karykaturę karykatury! Powróćmy jednak do postaci traktowanych serio. Bardzo ciekawą osobowością jest Marta Korczyńska. Jest ona wzorem, a właściwie antywzorem dla Justyny. Niegdyś tworzyła parę z młodzieńcem - Anzelmem Bohatyrowiczem, wujem Janka. Niestety, lęk przed znojną wiejską pracą udaremnił romantyczne plany młodych - Marta zrezygnowała ze swojego chłopca. Możemy różnie oceniać ten gest panny ze dworu, ale nie możemy odbierać jej prawa do jego uczynienia. Gdyby Orzeszkowej zależało tylko na wykreowaniu wzorca do naśladowania, pobłogosławiłaby Martę i Anzelma zamiast wikłać ich losy i zaproponować szczęśliwe zakończenie dopiero w drugim pokoleniu. Pełna ambiwalencji, rozdarta Marta, która jako stara kobieta z łezką w oku popatruje na dom dawnego narzeczonego, jest bardzo przekonująca, wiarygodna. Po latach Marcie wydaje się, że postąpiła źle, ma żal do samej siebie. Każdy z nas wielokroć doświadczał takich uczuć, towarzyszą nam one w różnych sytuacjach. Na uwagę zasługuje jeszcze jedna cecha tej bohaterki: nie jest ona postacią statyczną, ewoluuje wraz z rozwojem akcji. Mimo zaawansowanego wieku wiadomość o zaręczynach młodych dosłownie ją uskrzydla i niemal w jednej chwili podejmuje decyzję o zamieszkaniu z nimi w zaścianku. Zamiast "wiecznego zmartwienia" niespodziewanie pojawiła się "wieczna radość". Taka nagła zmiana nastroju też jest bardzo zwyczajnym zachowaniem i świadczy o psychologicznym prawdopodobieństwie bohaterki.
Kończąc rozważania o kobietach z "Nad Niemnem" warto wspomnieć o jednej z postaci drugoplanowych, która mimo skromnej roli została naszkicowana w niezwykle plastyczny sposób. Myślę o Jadwidze Bomontównie - bogatej "aktorce" zakochanej w Janku. I nią włada niezwykle ludzkie, chociaż niskie uczucie - zazdrość. Jadwiga szarpie się wewnętrznie, za wszelką cenę chce podkreślić swoje walory i bogactwo, a gdy to nic nie daje - rzuca w Justynę bryłą ziemi. Pozwala wybrzmieć swojej złości do końca, aby później pojednać się z Jankiem i Justyną. Czy którakolwiek z opisanych przez Orzeszkową kobiet jest do końca dobra albo do końca zła? Każda - oprócz arcyśmiesznej Tereni - ma i jedne i drugie cechy, żadna nie przypomina monolitycznych bohaterek tragedii greckiej, które bardziej są nośnikami cech i postaw niż ludźmi z krwi i kości. Ale nie można wyciągać wniosków dotyczących kreowania bohaterek w danej epoce, opierając się tylko na jednej powieści. Zajrzyjmy więc do innej pełnej postaci kobiecych książki - "Lalki" Bolesława Prusa.
Czy tytuł utworu naprawdę odnosi się do lalki, przedmiotu sporu baronowej Krzeszowskiej z panią Stawską, czy jest metaforycznym określeniem Izabeli Łęckiej? Ma ona wszystkie cechy przypisywane tej zabawce: przede wszystkim jest piękna, elegancka, zawsze wygląda jak z pudełeczka. A co skrywa jej wnętrze? Czy tam - jak u lalki - jest tylko jedna wielka pustka? Sposób, w jaki odnosi się do zakochanego w niej bez pamięci Wokulskiego, nie przysparza jej sympatii czytelników, ale negatywna ocena zachowania tej postaci nie zmienia faktu, że jest ona bardzo plastycznie skonstruowana! Prus ukazuje nam kobietę rozpieszczoną przez los i hołubioną przez najbliższych, która taką postawę otoczenia uważa za zupełnie naturalną. Cieplarniana atmosfera ugruntowuje ją w przekonaniu, że jej nigdy nie przytrafi się nic złego. Ma ogromne zaufanie do życia - nawet podczas podróży po wzburzonym morzu zachowuje zimną krew i patrzy na rozszalały żywioł jak na teatralne widowisko. Świat ma ją zabawić - po to są uprzejmi subiekci, włoski śpiewak i, oczywiście, Wokulski. Każdemu wyznacza inną rolę, mami obietnicami, stwarza płonne nadzieje. Trudno ją polubić, a nawet zaakceptować, ale trudno też odmówić tej postaci autentyczności! Jej portret nie jest uproszczeniem, nie można powiedzieć, że Izabela

jest postacią papierową, która z definicji stanowi przykład kobiety wyrachowanej, złej. W tej pozornie lodowatej osobie żyją, często jakże sprzeczne ze sobą, emocje i marzenia. Potrafi się wzruszać. Co prawda bez umiaru uwodzi mężczyzn, ale absolutnie nie zgadzam się, że jest w tym wyrachowana! Gdyby tak było, mogłaby bez problemu wyjść za fortunę Wokulskiego i dopiero potem dyktować mu prawa. Nie sądzę, że przed tym krokiem powstrzymują ją tylko przesądy stanowe i konwenanse. Izabela cały czas się waha, niekiedy nawet jest przychylna Stanisławowi, ale nie podoba się jej on na tyle, by mogła się z nim związać. Nie jest ona co prawda moją ulubioną bohaterką literacką, ale uważam, że jej osoba i postępowanie są bardziej przekonujące niż wszystkie wizerunki romantycznych anielic razem wzięte!
Postacią jednoznacznie złą, ale też umotywowaną psychologicznie jest w Lalce baronowa Krzeszowska. Jeśli Izabelę można zestawiać z piękną lalą, to ją należałoby porównać do czarownicy. To, że rzuca oskarżenie na przesympatyczną panią Stawską, czyni z niej osobę wręcz odrażającą, ale przyczyny jej zachowania łatwo nam zrozumieć. Utraciła dziecko i, jak Andrzejowa Korczyńska z "Nad Niemnem", mimo upływu czasu nie może pogodzić się z tym zdarzeniem. Życie z baronem Krzeszowskim też do łatwych nie należy: mąż szasta pieniędzmi, przepada za towarzystwem - w takim związku kobieta często gorzknieje i dziwaczeje. Nie każdą stać na równowagę pani Stawskiej, która tak naprawdę też cierpi, ale jest na tyle silna, że mimo źle ulokowanego uczucia normalnie żyje i funkcjonuje. I w tym wypadku Prus zadbał o zachowanie prawdopodobieństwa psychologicznego bohaterki: Stawska musi nad sobą panować, bo jest odpowiedzialna za innych - ma przecież dziecko i opiekuje się starą matką. Wyczerpanie tematu: portret kobiety w literaturze pozytywistycznej - w zwykłym, krótkim wypracowaniu jest niemożliwe. Powiedziałam dopiero o utworach dwojga pisarzy i wymieniłam swoje ulubione lektury z tej epoki. A można by się jeszcze odwołać do Sienkiewicza, w którego "Trylogii" aż rojno od wizerunków jakże zróżnicowanych psychologicznie dziewcząt i kobiet, wrócić do nowel Orzeszkowej albo sięgnąć po "Emancypantki" Prusa i na jednym biegunie usytuować Madzię Brzeską, a na drugim - na przykład pannę Howard. Takie porównania byłyby niewątpliwie bardzo ciekawe, ale każde z nich prowadziłoby do tego samego wniosku: pozytywizm był pierwszą epoką, która uczyniła z kobiety pełnoprawną bohaterkę literacką, zdjęła z niej obowiązek bycia wyłącznie piękną kochanką, położyła nacisk na wieloaspektowość jej psychiki i człowieczeństwo. Czy można zatem określać powstałe wówczas dzieła jako nudne? Absolutnie się z tym nie zgadzam!

Indywidualizm romantyczny czy utylitaryzm pozytywistyczny - która z tych postaw jest ci bliższa?

Romantyzm i pozytywizm to dwie bardzo różne od siebie epoki. W czasie, gdy się rozwijały, Polska zmagała się z problemem politycznej niewoli, dlatego też polski romantyzm i pozytywizm mają swój szczególny wymiar, swoją specyfikę. Epoki o tak skrajnie przeciwnych ideałach, poglądach i sposobach działania mogą jawić się jako niemal niemożliwe do pogodzenia. W obydwu jednak my, ludzie końca XX wieku, potrafimy odnaleźć pierwiastki użyteczne dla budowania własnego światopoglądu.
Romantyzm w Polsce to czas wielkich zrywów i przemian narodowych. Czas powstania listopadowego, Wielkiej Emigracji i ostatniego wielkiego czynu niepodległościowego - powstania styczniowego, zakończonego, podobnie jak poprzednie, przegraną Polaków. Okres wielkiej nadziei pokładanej w Napoleonie i wielkich rozczarowań politycznych i społecznych. Czas wiary w moc indywidualnej jednostki i jej geniuszu.
Pozytywiści, nauczeni długim doświadczeniem poprzedników, odchodzą od idei wielkich czynów i genialnych ludzi. Zwracają się ku odbudowie i umocnieniu całego społeczeństwa przez jego zintegrowanie, ku polityce małych kroków, dobrej, rzetelnej codziennej pracy, cichemu umacnianiu polskości. Walczą o równość, uświadomienie i wykształcenie wszystkich Polaków, o rozwinięty, nowoczesny, postępowy kraj.
Z takich zupełnie przeciwnych dążeń społecznych i politycznych wyłoniły się dwa przeciwstawne wzorce osobowe. Idealny romantyk przede wszystkim kieruje się uczuciem. Jest marzycielem idealistą, któremu serce, a nie rozum podpowiada wybór życiowej drogi. Jego cel to bunt w imię wolności, prawdy i szczerości uczuć. Dla swej wiary w ideały skłonny jest poświęcić wszystko, nawet życie. Swój los w pełni skupia na jednej namiętności, jednej idei: czy to wielkiej miłości do najwspanialszej kobiety, czy walce o wolność, czy udowodnieniu sobie własnej wielkości przez próbę zrównania się z Bogiem. Ma poczucie własnej misji i mocy - nic nie jest w stanie zawrócić go z raz obranej drogi. Poznanie utożsamia z mistycznym przeżyciem, duchowym zjednaniem z esencją bytu, porzuca racjonalne sposoby dotarcia do prawdy i świadomie odrzuca dystans do przedmiotu poznania. Wierzy, że droga do prawdy wymaga maksymalnej szczerości przeżycia. Dlatego fizycznie i duchowo wznosi się na szczyty ludzkich możliwości, by tam, w oderwaniu od ziemi, cielesności i ludzkich granic, osiągnąć iluminację, swoiste "satori", czyli oświecenie - w kulminacji swej metafizyczności usłyszeć głos Prawdy i zrozumieć sens istnienia. Niestety, romantyk z czasem dostrzega, że granice człowieczeństwa nie pozwolą mu nigdy na osiągnięcie pełni Tajemnicy. Jako człowiek jest zbyt słaby, by zmierzyć się z tym, przeciw czemu się buntuje: z Bogiem czy Szatanem. Nawet natura, z którą się integruje i która wzbudza w nim moc twórczej świadomości, ukazuje mu jego słabości - bliższe poznanie przyrody budzi pokorę i niweczy dawny antropocentryzm: wobec niewzruszonej potęgi natury człowiek okazuje się bezradny, nie potrafi w żaden sposób jej okiełznać. Dlatego też jawi się ona romantykowi jako swoiste medium między człowiekiem i tajemnicą (Bogiem?). Z tego powodu właśnie najczęściej na łonie natury bohater romantyczny szuka ostatecznych odpowiedzi, przekracza duszące pęta człowieczeństwa. Niestety, wszystkie te starania, próby paktów z Szatanem, czy wydarcia władzy Bogu, kierowane pełną wolnością uniesień i wielkimi namiętnościami, zupełnie sprzeczne z racjonalizmem i społecznym porządkiem zwykłych ludzi, musiały przynieść romantycznemu idealiście katastrofę. Prowadziły go zawsze ku zgubie szaleństwa, śmierci czy, co dla romantyka najstraszniejsze - "znormalnienia", zatracenia mistycznych mocy i zdegradowania jego osoby do szeregów "maluczkich".
Zupełnie inną drogę obrał sobie bohater pozytywistyczny. Ostatecznie odrzuca uczucie jako władzę nad człowiekiem dominującą. Intelektualizm i racjonalizm górują u niego nad wyobraźnią i namiętnościami. Jako człowiek starannie wykształcony ufa jedynie dowodom naukowym i argumentom rozumu. Pracowity i energiczny, znajduje przemyślane i mądre wyjście z każdej sytuacji: logicznie rozpatruje cele i skutki wszystkich swoich decyzji. Rzetelnie i sumiennie spełnia swe obowiązki, a jako człowiek głęboko moralny, surowy i powściągliwy wobec własnych słabości, uzgadnia swoje potrzeby z powszechnym dobrem. Przeciwny wielkim uniesieniom i niepotrzebnym ofiarom, jest jednak gotów je ponieść w interesie społecznym. Pozbawiony przesądów stanowych czy uprzedzeń religijnych, jest tolerancyjny wobec wszystkich, a człowieka mierzy jedynymi rzetelnymi miarami ludzkiej wartości - jego wiedzą i pracą będącymi zarazem najwyższymi wartościami społecznymi.
Dla pozytywisty nie ma znaczenia, z jakiej warstwy społecznej wywodzi się dana jednostka. To nie jednostka jest tu najważniejsza, ale integracja społeczeństwa. Wszyscy mają takie same prawa do wykształcenia, posiadania i społecznego uznania. W zjednoczeniu celów i działań, w zrównaniu obywateli pozytywistyczny bohater widzi możliwość pokonania indywidualnego egoizmu. Wspólna praca ma przynieść rozwój, wiedzę i postęp - warunki osiągnięcia ogólnego dobrobytu i szczęścia. Stąd walka o emancypację kobiet - po przewrotach i zrywach niepodległościowych najczęściej pozbawionych silnej męskiej opieki, zmuszonych do samodzielności. Stara się więc pozytywista pomóc kobiecie w dążeniu do tej samodzielności. Wokulski na przykład pomaga pewnej pannie "lekkich obyczajów" w wyjściu na dobrą drogę, umożliwiając jej zdobycie posady szwaczki. Kreuje też pozytywizm obraz kobiety silnej, zaradnej, radzącej sobie z przeciwnościami losu i ludzkimi przesądami, przeciwstawia ją jednocześnie romantycznej, arystokratycznej "mimozie", której jedyną bronią jest jej kobiecość, salonowe maniery i nadszarpnięty majątek.
Pozytywizm z całym przekonaniem walczy też o poprawę losu chłopów, o umożliwienie im świadomego uczestnictwa w życiu obywatelskim. Przedstawia chłopów nie jako ciemnych i zacofanych parobków ślepo wierzących w gusła i zabobony, ale jako pracowitych, silnych ludzi, gotowych do walki o ojczyznę. Pozytywiści pokazują również chłopskie dzieci - bardzo często obdarzone niezwykłymi talentami - którym skrajna bieda i przesądy społeczne utrudniają lub wręcz uniemożliwiają rozwój i edukację.
Inaczej do sprawy chłopów i kobiet podchodzi romantyzm. Chłop to uosobienie ludowości, tajemniczej łączności z duchami, tradycji dawnych obrzędów i guseł, sprzymierzenia z naturą. Jest najczęściej ciemnym, nieobytym, niewykształconym parobkiem z zakorzenionym stosunkiem do własnej pozycji społecznej i wyższości tak zwanych panów.
Kobieta natomiast przysparza romantykom wzruszeń metafizycznych i kolejnych bodźców do przeżywania cierpienia, bo ideą wiodącą egzystencji bohatera tamtych czasów jest ból niezrozumienia i alienacji. Bohater zakochuje się więc w wybranej damie bez pamięci i rozumu. Warunkiem jest jednak, by owa wybranka była poza jego zasięgiem - a więc już zaręczona, poślubiona innemu mężczyźnie lub przynależna do innej grupy społecznej. Z początku miłość jest jakby niepewna, łagodna, nieuświadomiona. Apogeum namiętności wybucha dopiero wówczas, gdy spełnienie uczucia czy legalizacja związku okazują się absolutnie wykluczone. Wtedy dopiero werbalizuje on swoje uczucie, składa gorące wyznania wybrance, zakochuje się w niej ostatecznie, uwielbia ją, ubóstwia i wywyższa ponad wszystkie inne ziemskie istoty, i wtedy dopiero osiąga cel swej namiętności - wielki ból, który staje się sensem jego życia. Rozpacza nad swym położeniem, nie jest w stanie jednak podjąć żadnych konkretnych i zdecydowanych działań, wysnuć konstruktywnych wniosków. To wielkie uczucie jest właściwie - jak odczytujemy z postawy bohatera - zakochaniem w samym zakochaniu i w niedogodnościach, jakie przynosi niefortunne

obranie obiektu. Prowadzi to jedynie do dwóch możliwych w romantyzmie rozwiązań: do szaleństwa i obłędu lub śmierci samobójczej - w każdym razie do samounicestwienia.
Dopiero pozytywizm uporał się z takim scenariuszem nieszczęśliwej miłości. W podobne sercowe tarapaty wpada bohater "Lalki" - także za obiekt miłości obiera sobie niezwykle piękną i bogatą pannę z wyższej sfery. Stara się jednak, jako pozytywista, udowodnić jej, że mimo nierównego pochodzenia potrafi zapewnić jej życie na poziomie, do jakiego przywykła. Zbijając pokaźną fortunę wkrada się w łaski arystokracji, a z czasem wspomaga materialnie rodzinę wybranki. Niestety, Izabela Łęcka okazuje się próżną i zadufaną w sobie istotą, moralnie niegodną takich zabiegów. Stanisław Wokulski niknie nam z oczu pod koniec powieści, rozpływa się we mgle i nikt tak naprawdę nie wie, co się z nim dzieje, ani jak poradził sobie z niefortunnym uczuciem do panny Izabeli. Chciałoby się jednak wierzyć, że człowiek tak wykształcony, zdolny i zaradny znajdzie właściwy cel w życiu i osiągnie wreszcie szczęście.
Znów dochodzimy do istoty sprawy - przeciwstawności obu typów bohatera. Romantyk, pełen targających nim namiętności i uniesień, ufny we własny geniusz i wyjątkowość, dąży ku uwzniośleniu, wyniesieniu własnej osoby ponad przeciętność. Wierzy, że jest w stanie przejąć władzę nad światem. Paktuje z diabłem i bluźni Bogu, byle tylko udowodnić wielką wagę własnej indywidualnej metafizycznej jednostki, wznoszącej się ponad ludzkie ograniczenia i zdolnej do najwyższych mistycznych doznań. Ma świadomość wielkiej siły, jaką dzierży i chce być przewodnikiem i dowódcą maluczkich. To on poprowadzi ich ku szczęściu i wolności, wyrwie z kajdan zaborców i pęt społecznych powiązań i zależności. Niestety, płacząc i cierpiąc za miliony, przez nikogo nie jest rozumiany. Jego postawa spotka się jedynie z potępieniem i krytyką. Opuszczony i osamotniony sam odkrywa niedoskonałości swojej osoby i zdąża w kierunku samounicestwienia.
Pozytywista inaczej zapatruje się na sens i cel własnego życia. Jako wyedukowany zwolennik postępu otwiera przed innymi jego skarbiec. Owszem, także przewodzi, ale nad nikogo się nie wywyższa. Dąży do scalenia społeczeństwa. Wierzy, że jeśli wszyscy oddawać się będą pracy, kształcić się, a przede wszystkim - dobrze i sumiennie wypełniać swoje obowiązki, to takie właśnie małe działania połączą się, dając w sumie ogólny postęp i dobrobyt. Bohater pozytywistyczny odrzuca wizję wielkiego czynu i "Polski Chrystusa narodów". Jest w pełni świadom słabej gospodarczo i politycznie sytuacji państwa, i jedynie w działaniach nie zagrażających ponownymi restrykcjami ze strony zaborców widzi możliwość odbudowy kraju i narodu. Nie znaczy to, że jest wobec zaborców lojalny - umacnia ducha narodowego i własne społeczeństwo, ale w granicach rozsądku - wykorzystuje furtki, jakie nieprzyjaciel pozostawił otwarte. Krzewi więc oświatę, uświadamia najniższe warstwy społeczne, a przede wszystkim dąży do umocnienia i stabilizacji gospodarczej kraju.
Z dzisiejszego punktu widzenia postawa pozytywisty rokuje chyba większe nadzieje na życiowe powodzenie. W dobie maksymalnej industrializacji i urbanizacji, kulminacji rozwoju techniki i nauki, bliższe są nam ideały pozytywistów. Z drugiej jednak strony owa równość społeczna, emancypacja niższych warstw, kaganek oświaty niesiony w lud, uświadomienie, dydaktyzm i idea jedności, korzystanie tylko z takiej wolności, na jaką nam potężniejsze mocarstwo pozwoli, trącą nieco komunizmem. To już przerabialiśmy i z pewnością nie zmierzamy do powtórzenia takiej sytuacji.
Nie można też ostatecznie odrzucić dążeń romantyków. Bunt jest postawą typową dla każdego młodego pokolenia, także naszego. A ową ucieczkę w rozwój techniki, dążność do wybicia się, osiągnięcia pozycji można odczytać jako odwrócenie się i odcięcie od ideologii Polski Ludowej i czasów wyrobów "czekoladopodobnych". Główny jednak problem tkwi w tym, czy młodzi ludzie końca drugiego tysiąclecia w ogóle mogą hołdować jakimś wartościom. Czy "pokolenie Frugo", "generacja X", dorastająca w dobie upadku ideałów i klęski nieurodzaju na polu ideologicznych i moralnych autorytetów, umie odnaleźć własne drogi, poprzez wzorce - nieważne - romantyczne, pozytywistyczne, czy jakiekolwiek inne? Czy jesteśmy w stanie w panującym ogólnie szumie informacyjnym i kulcie pieniądza odnaleźć drogę wspólną, nie ograniczającą się jedynie do czterech ścian własnego mieszkania?
Coraz częściej uciekamy w samych siebie, próbujemy mistycznych doznań na drodze choćby filozofii Wschodu, a gesty dobrego serca przeobrażają się w wielkie imprezy charytatywne, kreujące kolejne gwiazdy telewizyjnych talk-shows. Wartości Kościoła Katolickiego nie współgrają z szalonym tempem codziennego życia i coraz trudniej pogodzić je z moralnością współczesnego świata. Pozostaje mieć nadzieję, że po zachłyśnięciu się Zachodem znajdziemy sposób na stabilizację i wykreowanie własnej świadomości i niezależnego sposobu istnienia.

Jednako waży cnota i występek - o dylematach moralnych bohaterów literackich po 1939 roku.

Rok 1939 był niezaprzeczalnie momentem przełomowym w dziejach całej ludzkości. Ta tragiczna cezura oddziela od siebie dwa całkiem różne światy: przed- i powojenny. Czas drugiej wojny uzmysłowił nam w sposób niewątpliwie brutalny, ale także najbardziej spektakularny i przekonujący, że wszystko jest względne, a nic pewne i stałe. Z tego też wyrosła tragiczna w swej wymowie filozofia egzystencjalna. Stąd w literaturze po 1939 roku będą się pojawiać kontrowersyjne być może dla nas postacie, sytuacje, zachowania. Moralność jako dziedzina decyzji i czynów stała się polem do dyskusji, a nie, jak kiedyś, zbiorem zasad do bezwzględnego zaakceptowania i podporządkowania się im. Cały system ocen i norm moralnych runął, a ludzie, a także siłą rzeczy i bohaterowie literaccy, przyjęli postawę etycznych realistów, którzy głosili względność moralności. Innymi słowy moralność stawała się za każdym razem wytworem innej kultury, innych czasów. A ponieważ czasy i kultury zmieniają się, zmienia się także sposób oceniania relacji międzyludzkich. Myślę, że większości bohaterów literackich można by z powodzeniem nadać imię właśnie etycznych realistów.
Problemem najbardziej oczywistym, jaki pojawia się przy okazji literatury po 1939 roku, jest tak zwana podwójna moralność - jedna na czas pokoju, a druga - wojenna. Najlepiej widać to w opowiadaniach Tadeusza Borowskiego, w których obóz rządził się prawem odwróconego dekalogu. Wojna zburzyła wszystkie dotychczasowe normy etyczne, pojęcie blisko związane z etyką i moralnością zostały przewartościowane, odwrócone. Z zewnątrz, zza drutów i krat wydawało się to wszystko nieludzkie, ponieważ tam funkcjonował inny system wartości. Zderzenie tych systemów musiało prowadzić do bardzo poważnych dylematów i wewnętrznych rozterek. Aby przeżyć, ludzie nie mogli pozwolić sobie na ładne porównania ani odniesienia do przedwojennej rzeczywistości. Sam tytuł opowiadania "U nas w Auschwitzu" sugeruje, iż - paradoksalnie - ludzie zadomowili się w obozie, stworzyli sobie warunki korespondujące w jakimś stopniu z tym, co pamiętali sprzed wojny. W obozie zatem toczyło się "normalne życie": ludzie rozmawiali, grali w karty, kłócili się. Oczywiście wszystkie te czynności były niejako skażone wojną, inne jakieś.
Obozowy system wartości także był inny. Nowa formuła tragizmu, to jest zatarcie się granicy pomiędzy ofiarą a zbrodniarzem, pozwoliła dostrzec gorzką prawdę o ludziach. Otóż jeśli pozbawi się człowieka wszystkiego, ale pozostawi choćby niewielką szansę na przeżycie, to człowiek ten będzie zmierzał w kierunku ratowania swojego życia niemal nie bacząc na życie innych. Następowała powszechna znieczulica, która pozwalała przetrwać, ale przetrwać częstokroć kosztem drugiego więźnia.
Opowiadania Borowskiego są próbą odpowiedzi na pytania o kres moralności, są, jak rzekł sam autor, "wycieczką do kresu pewnej moralności". Co zatem warunkowało w ludziach takie a nie inne zachowania? Myślę, że byli zdeterminowani nadzieją na przetrwanie, nadzieją, która zrywała więzy rodzinne, kazała odwracać się matkom od dzieci, biernie iść do gazu, tłumić w sobie wszelki bunt. Tam, gdzie nie ma buntu, nie ma także pytań o sens rzeczywistości, jest tylko bierna zgoda na nową łagrową moralność. To, że kradzież chleba drugiemu więźniowi groziła śmiercią, nie świadczy bynajmniej o moralnych rozterkach targających dusze złagrowanych ludzi. Przychylam się raczej do stwierdzenia Gustawa Herlinga Grudzińskiego, iż "człowiek głodny nie filozofuje", nie zadaje pytań, nie buntuje się - jest bierny. Bierność zaś nie idzie w parze z moralnymi rozterkami.
Wszystko to można by zdefiniować jednym zdaniem: "Faszyzm sięga ludzkich dusz", zarówno w odniesieniu do nazistów, jak torturowanych w obozach Żydów i Polaków. W zbrodnie wciągnięto także ofiary, które stały się okrutne, by przeżyć. Z jednej strony zabieganie o własne życie i troska o siebie są dobre. Ale jeśli to dobro pochłonie parę innych istnień? Jeśli ja zjem swój chleb, a nie podzielę się z kimś, to będę żyć może nieco dłużej, ale moja "ofiara" zginie. Czy człowiek tak czyniący jest rzeczywiście dobry? Trudne pytanie.
Borowski wprowadził pojęcie rozszerzonej odpowiedzialności, które najogólniej rzecz biorąc sprowadzało się do stwierdzenia, że "jeśli przeżyliśmy, byliśmy winni". Jest to jednoznaczne rozstrzygnięcie przez Borowskiego wszystkich dręczących go dylematów moralnych: oto autor "Pożegnania z Marią" nie wprowadza żadnego rozróżnienia między Niemcem - sadystą, a więźniem; nie ma dobrego więźnia i złego Niemca. Wszyscy są winni za to, że fabryki śmierci funkcjonowały przez tak długi czas bez zakłóceń. Winien jest także bohater opowiadań - Tadek, który nieprzypadkowo nosi pewne cechy autora, przez co być może Tadeusz Borowski zaznacza również część swojej winy za zbrodnie hitleryzmu. Tadek jest cynikiem, który postawił sobie tylko jeden cel: przeżyć i pomoc narzeczonej. Wszystko to oczywiści za ogromną cenę akceptacji obozowych praw. Gdyby Tadek zaczął się zastanawiać nad tym, czy śmierć współwięźnia jest zbrodnią, czy raczej częścią rzeczywistości, nie miałby większych szans na przetrwanie.
Borowski jednoznacznie ocenił postawę swojego pokolenia. Inaczej potraktował tę sprawę Krzysztof Kamil Baczyński, który wkładał w usta podmiotów głosy wszystkich ludzi dotkniętych wojną. W wierszach Baczyńskiego zaznacza się, na pozór paradoksalna, jednoczesność uczuć, reakcji, wrażeń zupełnie do siebie nie przystających. Najwyraźniej widać to w wierszu "Spojrzenie", gdzie podmiot liryczny mówi o sobie, jako o czterech różnych osobach. Rozpaczliwie próbuje odnaleźć własną tożsamość, bezskutecznie jednak, ponieważ jest młody - czyli wrażliwy, potrafi kochać i chce kochać, ale jest wojna, która nauczyła go nienawiści, zaraziła śmiercią. Taka postawa wewnętrznego rozbicia sprzyja rozważaniom moralnym. Dlatego Baczyński z jednej strony wybrał aktywność, zdecydował się na podjęcie działań bez względu na konsekwencje: "Przyjdzie nam teraz umierać, by Polska umiała znów żyć". Z drugiej zaś strony w wierszu "Z głową na karabinie" strofy traktujące o wojennej rzeczywistości przeplatają się z tymi, w których mowa o prawie człowieka do szczęścia: "a ja prześpię czas wielkiej rzeźby" - mówi podmiot liryczny. Jest to zupełnie zrozumiałe, może odnosić się do wielu młodych ludzi, którym wojna kazała szybciej dojrzeć. O ile u Borowskiego mamy jakby jeden poziom rozważań - obozową moralność, o tyle Baczyński widzi złożoność zjawiska, jakim jest wojna, zestawia ze sobą młodość i śmierć, stwarzając tym samym podstawę do dyskusji na temat moralności, wyborów życiowych, prawa człowieka do szczęścia.
Podobną sytuację odnajduję w "Medalionach" Zofii Nałkowskiej. Jest takie opowiadanie poświęcone Dwojrze Zielonej. Jedynym dylematem moralnym tej Żydówki było to, że ona bardzo chciała żyć, i żyła - na przekór wszystkiemu, sama, bez rodziny, bez przyjaciół. Ona żyła, a wokół ginęli ludzie. I to była jej jedyna rozterka, jedyny dylemat. Dziś wydawać się to może irracjonalne, ten wstyd, z jakim Dwojra mówiła: "ja chciałam żyć".
Proste stwierdzenie Grudzińskiego: człowiek głodny ni filozofuje daje niewątpliwie dużo do myślenia. Zastanawiam się, czy ci ludzie u kresu wytrzymałości, wynędzniali i głodni, czy oni w ogóle mieli jakieś dylematy moralne, czy może to my - dziś oceniający tamte lata, bez podobnych doświadczeń, mamy problem z oceną i ze zrozumieniem? Na przykład fakt samookaleczenia się: była to możliwość powrotu na parę chwil do dawno zapomnianego człowieczeństwa. W szpitalu było czyste łózko, biała pościel i miły uśmiech pielęgniarki, zamiast zawszonych prycz w lodowatych barakach. Za te kilka dni człowieczeństwa więzień płacił - dosłownie - kawałkiem siebie: stopą lub dłonią... Myślę, że doprowadzony do skrajnej rozpaczy, nie zastanawiał się nad tym, co robi, nie oceniał tego w kategoriach jakiejkolwiek moralności.

Oddawano swe ciała komukolwiek i gdziekolwiek za łyżkę zupy, w myśl sprawdzonej zasady, iż głodny człowiek nie powstrzyma się przed żadnym działaniem. Mimo wszystko obóz wytworzył sobie specyficzną skalę wartości, zbliżoną nawet do tej "normalnej, niewojennej", a przynajmniej odznaczającą się tą samą hipokryzją. Oto mężczyźni, którzy oddawali się pielęgniarkom za chleb byli niewinni, kobiety za, które, złamane głodem, robiły to samo, natychmiast stawały się nierządnicami. Przypomina to trochę dzisiejsze dyskusje dotyczące swobody seksualnej, gdzie mężczyźni mogą pozwolić sobie na wiele partnerek, nie narażając się na krytykę ze strony otoczenia; kobiety, czyniące podobnie, natychmiast określa się dość jednoznacznie. Grudziński nie jest jednak tak surowym sędzią swych bohaterów jak Borowski. Ten ostatni powiedział wyraźnie: przeżyliśmy, zatem jesteśmy winni, choć robiliśmy tyle tylko, żeby przeżyć. Autor "Innego świata" jest odmiennego zdania - uważa, że człowiek jest człowiekiem, ale tylko w ludzkich warunkach, dlatego absurdem jest ocenianie go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich:
"...a w lesie brzozowym za drutem, nabiegłym prądem jak rzeka,
kołysze się liści seledyn, przewija się cienki świst wilgi
i wiatr podbija pod liście niebieski popiół człowieka"
Gdy następuje tak drastyczne zderzenie się dwóch obrazów, dwóch tak różnych rzeczywistości, może rodzić to wiele dramatycznych pytań i sytuacji. Bezdyskusyjny kontrast lasu i krematorium, z którego wydobywa się niebieski popiół człowieka doprowadził do zupełnej moralno-etycznej dezorientacji. Granica między dobrem a złem stała się nagle niezwykle płynna, okazało się, że wolno wszystko, skoro nic już nie wiadomo.
Wojna zburzyła system wartości, którego nie dało się już odbudować. Cnota stała się niemodna - w wierszu Herberta ukazana jako zaniedbana, płaczliwa stara panna, wokół której unosi się ciężki zapach naftaliny. Arystotelesowskiej cnoty już nie ma, umarła - być może w którymś z obozów koncentracyjnych.
A jednak ludzie nie potrafią żyć bez wskazówek, dlatego dążą do ustalenia, co jest tak naprawdę dobre, a co nie:
"Szukam Nauczyciela i Mistrza[...]
Niech jeszcze raz oddzieli światło od ciemności"
- pisze Tadeusz Różewicz w "Ocalonym".
Słowa jeszcze raz sugerują, że kiedyś świat wartości moralnych był bardziej sprecyzowany. Różewicz rozwija tę myśl i szerzej komentuje w poemacie "Spadanie":
"Dawniej
bardzo bardzo dawno
bywało solidne dno..."
Zdanie to wyraża niejako nostalgię, tęsknotę za "dnem", za określonym kryterium upadku zła. Kiedyś było wiadomo co jest czarne, a co białe, a dziś nikt nie może/ stoczyć się na dno/ ani leżeć na dnie, bo nic nie jest stałe, a wszystko względne. Upadki zdarzają się jedynie w literaturze. W poemacie zaznaczona została tęsknota ludzka za normami moralnymi. Znamiennym jest fakt, że ludzie muszą mieć jakąś skalę wartości, aby móc przyrównywać jedne rzeczy do drugich. Świetnie pokazał to Miron Białoszewski w "Pamiętniku z powstania warszawskiego" na przykładzie przemieszczania się ludzi z miejsca na miejsce w zbombardowanej Warszawie:... "według znanego mi już wtedy prawa, ludzie musieli zmieniać teren i uznawać coś za gorsze czy lepsze".
Tytułowy bohater lirycznego cyklu Zbigniewa Herberta "Pan Cogito" próbuje odnaleźć swoje miejsce w życiu, w tym dramacie, jakim jest jego trwanie w historii i kulturze. Myślę, że "Przesłanie Pana Cogito" stanowi próbę stworzenia nowej, powojennej skali wartości, także wobec narastającego zainteresowania filozofią egzystencjalną. Zdanie: "idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach" może stać się receptą na życie. Szczególnie wobec pesymistycznej koncepcji Jeana Paula Sartre'a, według której nie ma wokół nas niczego, na czym moglibyśmy się oprzeć: "jesteśmy sami, nic nas nie usprawiedliwi", ponieważ Absolut nie istnieje. Dlatego też nie ocenia się wyboru, nie ma żadnej różnicy między dobrem a złem.
Mówi się, że "Dżuma" jest powieścią-parabolą, powieścią o wyborach ludzkich w sytuacji ograniczenia, zagrożenia. Według Alberta Camusa najlepszym sprawdzianem postaw moralnych ludzi jest wojna, epidemia, nieszczęścia. Camus polemizuje jak gdyby z obozowymi doświadczeniami pisarzy polskich, którzy stwierdzali istnienie podwójnej moralności. Tymczasem słowa doktora Rieux - "wszyscy powinniśmy być lekarzami" - brzmią jak hasło: nie gódźmy się na zło! Walczmy! Nawet, a może przede wszystkim, w obliczu ostateczności trzeba być człowiekiem. Dewizą doktora było: "najważniejsze, to dobrze wykonywać swój zawód". Brzmiało to jak: najważniejsze, to zawsze być człowiekiem. Rieux walczy przeciw światu i złu, ale nie poświęca się. Nie odnoszę wrażenia, aby postawa doktora Rieux była w tym sensie altruistyczna. Nie - on jest po prostu sobą, jest człowiekiem, który wybrał słuszną według siebie drogę.
Bierną postawę przyjmuje ojciec Paneloux, ale motywuje ją wolą Boga, który zsyła cierpienie za karę: "trzeba chcieć cierpienia, ponieważ Bóg go chce". Ta bierność to całkowite zawierzenie Bogu, czyli wyrzeczenie się działania, które jest wszak bezsensowne, do niczego nie prowadzi, bo nic nie zależy od nas.
Na ten temat można by napisać jeszcze wiele, jednakże ramy tej pracy pozwoliły mi tylko na pobieżny zarys tak przecież skomplikowanych problemów. Najogólniej rzecz biorąc sytuacja więźnia w obozie nie sprzyjała rozterkom ani głębszym rozważaniom moralnym, ale zmuszała do przyjęcia określonej postawy. Jeszcze raz przytoczę słowa Grudzińskiego: "człowiek głodny nie filozofuje". Myślę, że one najpełniej wyrażają ówczesną sytuację.

Bohater literacki jako człowiek poszukujący drogi w labiryncie świata.

Czym jest labirynt? Banalne pytanie. Któż z nas nie widział labiryntu? Czasopisma wśród różnych łamigłówek zamieszczają często wizerunki mniej lub bardziej skomplikowanych labiryntów, gdzie trzeba odnaleźć drogę do skarbu, do wyjścia lub zbadać, która droga do jakiego celu prowadzi. Wodząc ołówkiem po papierze, wcześniej czy później znajdujemy właściwe rozwiązanie. Wyobraźmy sobie jednak, że znaleźliśmy się we wnętrzu labiryntu. Nie musimy zresztą używać wyobraźni. Istnieją wszak labirynty z ceglanego muru, drewnianych przepierzeń czy z żywopłotu. Sam byłem kiedyś w parkowym labiryncie królewskiej rezydencji Hampton Court pod Londynem. Jak więc czuje się człowiek we wnętrzu labiryntu? Na ogół widzi równoległe ściany po obu swoich stronach, a przed sobą kawałek wolnej drogi ograniczony poprzeczną ścianą. Nie wie nawet, w którą stronę poprowadzi go kolejny zakręt. Po przejściu kilku kroków staje na rozdrożu. Musi wybierać: w prawo czy w lewo; czasem jeszcze można iść prosto, a czasem, gdy wejdzie w ślepą uliczkę, pozostaje tylko jedna ewentualność - do tyłu. Dopiero teraz łatwo uświadomić sobie różnicę między wędrówką ołówkiem po papierze a błądzeniem w prawdziwym labiryncie. Tam mamy przed oczyma cały plan labiryntu, często jeden rzut oka wystarczy, by wybrać właściwą drogę; tu zdani jesteśmy na intuicję, poruszamy się niemal jak ślepcy. Najczęściej zaraz po wejściu tracimy orientację, mylimy kierunki.
Jeżeli więc porównujemy świat do labiryntu, to zadajemy sobie pytanie: jaka jest sytuacja człowieka w labiryncie świata? Czy porusza się w nim po omacku, nie wiedząc, dokąd zaprowadzi go każdy krok, czy też zmierza do celu wedle zawczasu wytyczonej drogi, pozornie omijając "ślepe uliczki"? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Świat jest bardzo skomplikowanym labiryntem i nikt chyba nie ośmieli się przyznać, że choćby w ogólnym zarysie poznał jego tajniki. Jednak doświadczenie życiowe pozwala nam zgromadzić pewną wiedzę o drobnym jego fragmencie, jakim jest środowisko, w którym przyszło nam żyć. Kiedy jednak, rodząc się, wchodzimy do "naszej części labiryntu", zaczynamy ją poznawać od zera. Przypomina mi to trochę komputerową grę, z jaką miałem okazję zapoznać się ostatnio. Pojazd kosmiczny wysłany z ważną misją musi tam pokonywać skomplikowaną plątaninę korytarzy w kolejnych stacjach kosmicznych. Przyciśnięcie jednego z przycisków klawiatury pozwala uzyskać plan stacji, ale zaznaczone są na nim tylko te korytarze, które nasz pojazd już przemierzył. Analogia z życiem jest oczywista. Przebyte przez nas ścieżki życia są nam już znane, ale te, które jeszcze przed nami, i te, które pominęliśmy po drodze, pozostają niewiadomą. Możemy jednak skorzystać z doświadczeń innych i w ten sposób zdobyć jakieś wyobrażenie o nie znanych nam korytarzach labiryntu świata. I jeszcze jedno ważne pytanie. Czego szukamy w labiryncie świata? Nie wyjścia przecież, bo każdy wcześniej czy później do niego dotrze, a na imię mu śmierć. Więc chyba właściwej drogi, niekoniecznie najkrótszej, ale takiej, na której znajdziemy upragniony cel: szczęście, radość życia, satysfakcję, sukces, bogactwo wrażeń... I tu nasuwa się refleksja, że ta "właściwa droga" dla każdego może być inna. Co więcej, że w trakcie wędrówki przez życie można zmienić zdanie, dojść do wniosku, że dotąd szliśmy niewłaściwą drogą.
Po tym teoretycznym wstępie pora przejść do rzeczy i prześledzić, jak dają sobie radę w labiryncie świata wybrani bohaterowie literaccy i filmowi. Zacznę trochę nietypowo, bo nie tyle od bohatera, ile od podmiotu lirycznego, ale któż w liryce jest bohaterem utworu, jak nie podmiot liryczny właśnie. W tym konkretny przypadku można utożsamić go z samym twórcą. Jan Kochanowski, o niego bowiem chodzi, to poeta, któremu zdawało się, że znalazł sposób na życiowy labirynt. Wyposażony w mądrość antycznych filozofów, odpowiedzialność za swoje losy złożył w ręce Fortuny, ewentualnie, myśląc bardziej po chrześcijańsku, Boga. Drogę w labiryncie świata wyznaczyła nam siła wyższa, od której wyroków nie ma odwołania. Po co więc zaprzątać sobie głowę tym, co nadejdzie. Należy tylko być gotowym na wszystko, ze stoickim spokojem przyjmować zarówno triumfy, jak i klęski, zarówno radości, jak i smutki. Poeta idzie więc przez świat-labirynt, zachwycając się jego harmonią, celowością i pięknem, przyjmując boskie dobrodziejstwa, "którym nie masz miary", ufny, że "już to dawno Bóg obmyślił w niebie", co ma się stać na ziemskim padole, zdać się więc trzeba na Jego mądrość i nie próbować samemu szukać właściwej drogi. I wszystko jest w porządku, dopóki droga w labiryncie jest usłana różami. Jednak gdy poetę dotyka nieszczęście, gdy umiera ukochana Urszulka, ów labirynt świata zdaje się zmieniać w chaotyczną plątaninę korytarzy, z której nie sposób znaleźć wyjścia. Ani cnota, ani mądrość, ani nawet wiara nie są tu pomocnym drogowskazem. W "Trenach" ujawnia się bezradność Kochanowskiego: oto zagubił się w labiryncie świata, bo zamiast szukać samemu, zdał się na ślepy los.
Okazało się, że właściwą drogę każdy sam musi odnaleźć, doświadczając wszystkiego na własnej skórze, znosząc po ludzku "ludzkie przygody". To właśnie uświadamia mu przychodząca we śnie matka, mówiąc: "Teraz, mistrzu, sam się lecz!". Bo przecież, zgodnie z chrześcijańską doktryną, człowiek posiada wolną wolę i, z niej korzystając, wyznacza sobie cele i priorytety. Stoicki spokój nie wystarczy, trzeba dokonywać wyborów i brać za nie odpowiedzialność! A w tym może pomóc żmudne, często nawet bolesne poznawanie zawikłanych ścieżek labiryntu świata. Pomóc może w tym też sam Bóg, ale tylko jako karzący, choć litościwy ojciec surowo oceniający ludzkie decyzje i postępki. "Treny" dowodzą więc, że Kochanowski przezwycięża światopoglądowy kryzys, by podjąć - teraz już w sposób świadomy i z bagażem dalszych doświadczeń - dalszą wędrówkę po labiryncie świata. Teraz już wie, że droga nie jest prosta i łatwa, ale wie również, do jakiego celu dąży.
W niektórych epokach świat wydawał się twórcom szczególnie skomplikowanym labiryntem. Zazwyczaj wtedy, gdy odrzucali oni uporządkowaną, racjonalną wizję rzeczywistości, dopatrując się w niej działania sił nadprzyrodzonych, do końca nieprzewidywalnych i nieobliczalnych, w życiu zaś kierowali się uczuciem zaprawionym odrobiną szaleństwa. Taką epoką był romantyzm. Bohaterom powstałych wówczas dzieł niełatwo przychodziło odnaleźć właściwą drogę w labiryncie świata. Weźmy choćby Kordiana. Ten młody człowiek, w którego sercu zagościł "jaskółczy niepokój", długo szukał życiowego celu. Bardzo wcześnie, pod wpływem miłosnego zawodu i poczucia braku perspektyw, zapragnął opuścić splątane drogi swego życiowego labiryntu. Nieudana próba samobójcza była dowodem jego niedojrzałości i bezradności. Żadna z dróg nie wydawała mu się obiecująca, nie wierzył, że zapuszczenie się w którąkolwiek z nich zaprowadzi go do właściwego celu; nie zwrócił nawet uwagi na sugestie starego sługi Grzegorza, który z niejednego pieca jadł chleb i przemierzył wiele korytarzy labiryntu świata. Rzecz w tym, że problemem Kordiana nie było odnalezienie drogi, lecz określenie celu. Próbuje to zrobić dopiero w drugim akcie dramatu. Okazuje się jednak, że kolejne podróże prowadzą go w ślepe uliczki. Demokracja, literatura, miłość i religia okazują się wartościami złudnymi. Gorączkowe poszukiwania prowadzą Kordiana na szczyt Mont Blanc. Dopiero stanąwszy - zarówno dosłownie, jak i w przenośni - ponad prozaiczną codziennością, dostrzega właściwy cel w życiu. Jest nim dążenie do niepodległości ojczyzny. Nareszcie czuje w sobie energię, wręcz nadprzyrodzoną siłę potrzebną do działania. Mając już cel, obiera najprostszą - według niego - drogę jego realizacji. Trzeba zabić cara i ofiarować narodowi "tron do rozrządzenia próżny". Proste i łatwe drogi nie prowadzą jednak w labiryntach do właściwego celu; w życiu zresztą najczęściej także nie. Kordian znów brnie w ślepą uliczkę i nie tylko wybiera błędną drogę, lecz
także nie potrafi sprostać postawionemu sobie zadaniu. Dopiero w szpitalu wariatów Doktor-Szatan uświadamia mu, że "poświęcił się za nic". Bohater Słowackiego odnalazł więc cel, ale nie

potrafił dążyć do niego właściwą drogą. Podobno istnieje jeden niezawodny sposób, aby wydostać się z labiryntu. Należy cały czas trzymać się jednej ściany. Droga będzie co prawda długa i skomplikowana, ale efekt gwarantowany. Sądzę, że w ludzkim życiu analogię będzie stanowić wierność wciąż tym samym zasadom moralnym, niezależnie od okoliczności. Przykładem takiej postawy może być droga życiowa tytułowych bohaterów "Mistrza i Małgorzaty". W artystyczno - intelektualnych kręgach Moskwy lat trzydziestych, gdzie panuje zakłamanie, oportunizm i serwilizm, są jednymi z nielicznych, którzy pozostają wiernymi samym sobie. Mistrz w imię prawdy, którą chce przekazać ludziom w swoim dziele, gotów jest zrezygnować z przywilejów, jakimi reżim obdarza posłusznych pisarzy; nie załamuje się, gdy osadzony zostaje w szpitalu dla umysłowo chorych. Wiara w dobro reprezentowane przez Jeszuę Ha-Nocri pozwala mu zachować godność i zasłużyć na wieczysty dom, który otrzymał w nagrodę. Małgorzata zaś dzięki głębokiej i autentycznej miłości do Mistrza nie mogła być skażona złem nawet jako mistrzyni ceremonii na szatańskim balu grzeszników urządzonym przez Wolanda. W środowisku, które zagubiło wszelkie wartości, potrafili oboje dochować wierności swoim ideałom i odnaleźć właściwą, choć niełatwą drogę w labiryncie świata. Zgoła odmienną postawę prezentuje Zenon Ziembiewicz, bohater "Granicy" Zofii Nałkowskiej. U progu kariery ma nawet wzniosłe ideały, prędko jednak nagina je do aktualnych potrzeb, by zaspokoić oczekiwania otaczających go ludzi. Zamiast konsekwentnie trzymać się w labiryncie świata raz obranej drogi, miota się bezradnie w różne strony, coraz bardziej zagubiony i niepewny siebie. Hołdując zasadzie: jestem takim, jakim mnie widzą inni, zmienia się ciągle niczym kameleon; odmienną twarz pokazuje wobec Elżbiety, odmienną wobec Justyny, jeszcze inną wobec Czechlińskiego. Zatraca wreszcie swą tożsamość i staje się bezwolną marionetką. Oportunistyczny stosunek do rzeczywistości powoduje, że - stając na rozdrożach życiowego labiryntu - zawsze wybiera drogę krótszą i łatwiejszą, ucieka przed odpowiedzialnością, usiłuje uniknąć konsekwencji swoich czynów. Na dłuższą metę to się jednak nie udaje. Zenon krąży w kółko, nie widząc wyjścia z pułapki, w którą sam się wpędził. Okaleczony przez niezrównoważoną kochankę, skompromitowany jako prezydent miasta i mąż, jedyne rozwiązanie widzi w samobójstwie. Los Ziembiewicza stanowi ostrzeżenie dla wszystkich, którzy liczą, że przez labirynt świata można iść, nie znając celu, na skróty, nie trudząc się szukaniem właściwej drogi i ciągle zmieniając marszrutę tak, aby nikomu się nie narazić.
Literatura piękna przedstawia wiele różnych sposobów, w jakie bohaterowie przemierzają życiowe drogi i bezdroża. Dzięki niej poznajemy coraz to nowe fragmenty labiryntu świata, zdobywamy wskazówki, jak szukać właściwej drogi. Trzeba jednak wierzyć, że nasza wędrówka ma jakiś sens, nawet jeśli wydaje się, że labirynt jest bezładną plątaniną korytarzy. Tak jak bohater "Małej apokalipsy" Konwickiego, który przekonany o absurdalności świata realnego socjalizmu, w jakim przyszło mu żyć, postanawia jednak dokonać symbolicznego samospalenia, choć nie jest nawet przekonany, że może ono cokolwiek zmienić. Czy jak bohaterowie "Dżumy" Camusa, którzy podejmują walkę ze złem, mimo iż wiedzą o tym, że zawsze będzie się odradzać w coraz to innej postaci. A więc, choć nigdy nie poznamy do końca zawiłości labiryntu, jakim jest otaczająca nas rzeczywistość, i nigdy nie będziemy zupełnie pewni, że idziemy właściwą drogą, nie powinniśmy tracić nadziei, iż ją znajdziemy.

Człowiek wobec śmierci. Refleksje oparte na znanych Ci dziełach literackich i filmowych.

Śmierć jest wpisana w każde ludzkie życie. Nikt przed nią nie umknie. A łacińska sentencja memento mori - pamiętaj, że umrzesz - towarzyszy nam od najmłodszych lat. Od dzieciństwa bowiem stykamy się z problemem śmierci. Umierają znajomi naszych dziadków i rodziców. Umierają nasi najbliżsi, członkowie naszych rodzin: babcia, dziadek, wujkowie, ciotki. Jeśli są to ludzie starzy, to śmierć ich uważamy za bolesną, ale normalną kolej rzeczy. Jeśli natomiast umiera nasz rówieśnik lub ktoś jeszcze młodszy, to nie możemy się z tym faktem pogodzić. Od razu mamy pretensję do losu. Zadajemy retoryczne pytanie: dlaczego umarł tak miody człowiek? Normalne jest, gdy umiera kolejno dziad, ojciec, syn, wnuk, ale sprzeczna z prawami natury wydaje się śmierć syna czy córki, gdy jeszcze żyją rodzice. Los osieroconych rodziców jest moim zdaniem najgorszym z najgorszych, jaki może spotkać człowieka. Ich ból jest nieporównywalny z żadnym innym. Jaką tragedię przeżywają ci ludzie, ukazują wiersze Jana Kochanowskiego i Władysława Broniewskiego. Chociaż obu poetów dzielą bez mała cztery wieki, w ich dziełach odczytujemy ten sam ból, smutek, rozpacz i bunt przeciw spotykającej ich tragedii. Obaj kochali swoje córki. Jeden Urszulkę, drugi Joasię.
Urszula-Orszula umarła, mając zaledwie dwa i pół roku, Joanna-Anka była już mężatką. Jak widać, dla osieroconego ojca wiek dziecka nie ma znaczenia. O pustce i niemożności pogodzenia się z tragicznymi faktami pisał w Trenie VIII Kochanowski:
"Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim.
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło (.. .)
I Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje."
Podobne uczucia odnajdujemy w wierszu Broniewskiego pt. "Obietnica":
"Córeczko moja daleka,
pusto, pusto koło mnie,
serce krwawi i czeka,
ono nie umie zapomnieć."
i w wierszu pt. "Moje serce":
"..., o jedną osobę jest mi
za mało w pustym pokoju"
Ten ostatni utwór jest wstrząsającym portretem psychologicznym osieroconego ojca. Poeta mówi w nim, że fizyczny ból serca można leczyć, ale bólu serca wywołanego rozpaczą nie sposób uśmierzyć. Kochający rodzic, dla którego życie w jednej chwili straciło sens, bo los nagle odebrał mu dziecko, gotów byłby oddać za nie życie.
"Niech sobie śpiewa słowik
dla innych wieczory i ranki,
ja bym skonał za zmrużenie powiek Anki."
Jakże tragiczne i pełne bezmiernego cierpienia jest zawołanie Kochanowskiego z Trenu XIII:
"Moja wdzięczna Orszulo, bodaj ty nie była
albo nie umierała, lub się nie rodzi"
Jak ogromne wrażenie robią na czytelniku słowa wiersza Broniewskiego pt. "Anka":
"Zawsze piękna, choć nieżyjąca,
choć taka na pozór daleka,
jedyna spośród tysiąca -
a ojciec czeka.."
Ten mężczyzna nigdy nie pogodzi się ze stratą, będzie czekał do końca swoich dni.
Osieroconych rodziców odnajdujemy również w powieści Marii Dąbrowskiej "Noce i dnie" i filmowej adaptacji tego utworu reżyserowanej przez Jerzego Antczaka. Bogumił i Barbara Niechcicowie tracą swego pierworodnego synka Piotrusia. Chłopiec umiera na skutek zapalenia płuc w wieku zaledwie czterech i pół roku. Zrozpaczona matka przez cztery dni i noce leży bez zmysłów w gorączce. Później biega codziennie na grób dziecka. Samotnie przesiaduje na śniegu przy mogile po kilka godzin. Ojciec traci panowanie nad sobą, usiłuje nawet popełnić samobójstwo. Rozpacz tych młodych ludzi jest przejmująca.
A jaka jest postawa człowieka wobec perspektywy własnej śmierci? Pewna amerykańska lekarka wyodrębniła pięć stopni intelektualno-emocjonalnych, przez które przechodzi na ogół osoba umierająca: zaprzeczenie i izolacja, złość i oburzenie, pertraktowanie i odwlekanie, depresja i poczucie zatracenia, akceptacja nieuchronności śmierci.
Wydawać by się mogło, że nieuchronną śmierć zaakceptował Stanisław, bohater opowiadania "Brzezina" Jarosława Iwaszkiewicza. Ten młody człowiek, od lat chory na gruźlicę, przyjechał z zagranicznego sanatorium do leśniczówki brata po to, aby u niego spędzić ostatnie tygodnie życia i tam umrzeć. Mając już niewiele dni przed sobą, pragnie ten czas odpowiednio wykorzystać. Zaczyna zachłannie, mocno i szczęśliwie żyć. Wszystkimi swoimi zmysłami chłonie urodę świata. Cieszy go nawet niepogoda. Wszystko zaczyna być dla niego ogromnie ważne, piękne i cenne. Każde nowe wyzwanie urasta do rangi wydarzenia. I wreszcie w ostatnich dniach życia wyznaje bratu, że nie chce umierać tak młodo, że nie może się z perspektywą śmierci pogodzić.
O własnej śmierci pisały poetki: Ewa Lipska i Halina Poświatowska. Obie żyły z piętnem śmierci. Ewa Lipska była bardzo młodą dziewczyną, kiedy przyszło jej się zmierzyć z myślą o własnej śmierci. W pierwszych wierszach ukazuje ona wyraźnie swój własny dramat, żal, smutek, pretensje do losu, swoje zagubienie i świadomość, jak mało znaczy jedno ludzkie istnienie. W wierszu pt. "Niechętnie" pisze:
"A gdybym umarła naprawdę - nic by się nie działo.
Zebrałaby się rodzina(...).
Może by się im nawet przez chwilę płakać udało (... ).
Bardzo ciekawym wierszem tej poetki jest utwór pt. "Ucz się śmierci". Od poprzedniego dzieli go olbrzymi skok myślowy. Nie znajdziemy w nim bezpośredniego lęku o własne istnienie. Widać wyraźnie, że poetka zaakceptowała nieuchronność śmierci, pisze bowiem:
"Ucz się śmierci. Na pamięć
. Zgodnie z zasadami pisowni
wyrazów martwych.(...)
Przepytaj siebie.
Przepytaj na żywo"
Nikt nie przerwałby dzwonków spotkań telefonów..."
Poetka Halina Poświatowska, z wykształcenia filozof, żyła krótko, bo zaledwie trzydzieści dwa lata. Ale żyła bardzo intensywnie. Chciała wykorzystać do maksimum wszystkie dane jej dni. O swoim życiu pisała tak:
"Halina Poświatowska to jest podobno człowiek
i podobno ma umrzeć jak wielu przed nią ludzi
Halina Poświatowska właśnie teraz się trudzi
nad własnym umieraniem..."
W swoich wierszach usiłowała zdefiniować zjawisko śmierci. Zadawala pytanie, czym jest jednostkowe życie, czy gdy przeminie, zostaje po nim ubytek we wszechświecie. Pisała:
"A jednak milo jest pomyśleć
że świat umrze trochę kiedy ja umrę."
Biografię tej poetki jeszcze bardziej dramatyczną czyni fakt, że jej mąż - który też był chory na serce - zmarł po kilku miesiącach małżeństwa. Los zatem nie oszczędził Poświatowskiej i tego

doświadczenia, doświadczenia osieroconej małżonki. Samotna, nieutulona w bólu kobieta tak pisała o swoim ukochanym:
"Znaleźć ciebie - spojrzeć na ciebie - to zaledwie przedsionek
wyobraźni - ale już niedostępny moim oślepionym przez żal
zmysłom. Nie potrafię przypomnieć rysów twojej twarzy. ..
I ręce twoje pogubiłam i usta i wszystko to co było tobą odeszło
żeby zrodzić się na nowo w nagłym ostrym bólu po tobie."
Jakie uczucia targają osieroconym mężem, zobaczyć możemy w wierszu Władysława Broniewskiego "Do umarłej":
"Marychna! Modlę się do Ciebie.
Jesteś w jakimś (. . .) niebie,
a ja sobie tu chodzę po tym życiu, (.. .)
kocham się w mojej żonie,
płaczę w ukryciu..."
Ileż ciepła odnajdujemy w tych strofach. Ile samotności kochającego serca. Ile skrywanych, męskich łez.
O umierającym mężu napisał Bolesław Prus przepiękne opowiadanie "Kamizelka". Młody małżonek, chory na gruźlicę, obawia się najgorszego. Nie chcąc jednak martwić żony złym stanem zdrowia i ciągłym chudnięciem, co dzień przesuwa sprzączkę w kamizelce, by udowodnić żonie, że przybiera na wadze, a więc czuje się coraz lepiej. Ona zaś, choć wie od lekarza o śmiertelnej chorobie ukochanego, skraca pasek kamizelki, aby dostarczyć mężowi namacalnych dowodów na to, że zdrowieje. Chce dać mu nadzieję i wiarę. Opowiadanie to pokazuje; że nawet wobec śmierci oddani sobie i kochający się ludzie nie opuszczają rąk, że nawet niewinnymi kłamstwami można dodawać sobie otuchy w godzinach próby.
O umierającej żonie traktuje powieść Ericha Segala "Love story" i nakręcony według niej film o tym samym tytule. Młodzi ludzie - Olivier i Jennifer - niemal na początku swego wspólnego życia dowiadują się, że ona jest nieuleczalnie chora na białaczkę. Wiadomość ta spada na nich niczym grom z jasnego nieba, gdy właśnie zaczynają marzyć o dziecku. Zamiast realizować swe plany życiowe, zwiedzać świat, muszą stawić czoło dniom przepełnionym chorobą i niemocą. Wobec nadchodzącej śmierci są bezsilni, a mimo to wiele się od siebie uczą. On daje jej poczucie bezpieczeństwa. Ona do końca swych dni stara się pogodzić męża z jego ojcem. Uczy Oliviera dawania uczuć i ciepła.
Wychowani w chrześcijańskiej kulturze europejskiej, odczuwamy strach przed śmiercią, uważamy ją za ostateczność. A jeśli nawet godzimy się z losem, to nie do końca. Czy zatem w imię sprawiedliwości mamy prawo domagać się kary śmierci dla innego człowieka?
"Dekalog V - czyli krótki film o zabijaniu" Krzysztofa Kieślowskiego zmusza do refleksji na ten właśnie temat. Reżyser ukazuje najpierw bezwzględny mord, którego przestępca z zimną krwią dokonuje na taksówkarzu. Potem morderca skazany zostaje na karę śmierci i pokazana jest jego egzekucja, równie odrażająca jak wcześniejsze zabójstwo. Komentarza autorskiego w filmie brak. To sam widz - człowiek żyjący współcześnie - ma odpowiedzieć w swoim sumieniu, jaki jest jego stosunek do takiej śmierci.
I nasuwa się tu pytanie: czy śmierć, postrzegana przez nas tak negatywnie, może mieć również jakieś pozytywne aspekty? Moim zdaniem - tak, gdy staje się dla człowieka wyzwoleniem od bezmiernego cierpienia zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Gdy kładzie kres bólowi w ciężkiej, nieuleczalnej chorobie.
Uważam także, iż w obliczu śmierci czy innego zagrożenia ludzie zdejmują ze swych twarzy maski i ukazują swe prawdziwe oblicza. Często stają się do tego stopnia innymi ludźmi, że sami siebie by o to nie podejrzewali. Bardzo ciekawie ten problem ukazał Albert Camus w "Dżumie". Zaraza w tym utworze jest metaforą zła i śmierci. Epidemia w mieście Oran stawia mieszkańców przed trudnymi wyborami: zamknięcie w sobie, izolacja, nieczułość i obojętność lub otwarcie na potrzeby innych, zaangażowanie i praca z narażeniem własnego życia. Ludzie tacy jak doktor Bernard Rieux, Jean Tarrou czy Raymond Rambert wybrali tę drugą drogę. Można powiedzieć, że wyszli zwycięsko z potyczki ze śmiercią. Zachowali swe życie, ale przede wszystkim ocalili albo odnaleźli w sobie pełnię człowieczeństwa.
Na zakończenie tej pracy chciałbym przytoczyć cytat z wiersza Haliny Poświatowskiej:
"Kto potrafi pomiędzy miłość i śmierć wpleść anegdotę o istnieniu?"
Fragment ten jest piękny i mądry. Uważam bowiem, że jeśli komuś to się uda - pomimo że boi się śmierci, bo jest wielką niewiadomą - w ostatniej swej godzinie będzie mógł powiedzieć, iż godnie przeszedł przez dane mu życie i odejdzie z podniesionym czołem.

Radość życia i cierpienie - dwa źródła i dwa tematy twórczości artystycznej.

Człowiek jest ze swej natury istotą społeczną, to znaczy taką, która potrzebuje kontaktów z innymi ludźmi dla normalnego rozwoju psychofizycznego. Małe dzieci potrzebują dotyku rodziców, ponieważ wtedy czują się bezpieczne i akceptowane. Dorośli zamiast tego oczekują zrozumienia ze strony innych, chcą się w całości wypowiedzieć, bardzo często podkreślając przy tym swoją odrębność i indywidualizm. Myślę, że z tej właśnie cechy człowieka, jaką jest jego przynależność do społeczności, do innych ludzi, narodziła się sztuka jako ekspresja własnego ja. Każda twórczość człowieka, a w szczególności twórczość artystyczna, jest swego rodzaju komunikatem nadawanym do innych. Z tych wstępnych rozważań można by wysnuć wniosek, że sztuka jest po prostu metaforycznym sposobem mówienia ludziom o ludzkich sprawach, często o tych, o których mówić wprost jest zbyt trudno lub też jest to niemożliwe. Radość życia i cierpienie - te dwa biegunowo od siebie różne uczucia, od zarania dziejów towarzyszące człowiekowi - także z pewnością tkwią u źródeł wielu aktów artystycznego wyrazu, jak również są tematami niektórych z nich.
Radość życia, zadowolenie z siebie i otaczającego świata, zależą w dużej mierze od wyznawanej przez człowieka filozofii, od kształtu wybranej przezeń drogi życiowej. Z pewnością pogodny stoicyzm, ale również żywiołowy i impulsywny hedonizm będą sprzyjały rozwojowi twórczości radosnej, twórczości, która nie pomija cierpienia milczeniem, ale która to cierpienie przyjmuje zamiast gloryfikować. Znajduje dla niego odpowiednie miejsce w świecie ludzkich uczuć.
W "Żywocie człowieka poćciwego" Mikołaja Reja z Nagłowic powiedziane jest wyraźnie, że życie ludzkie powinno w naturalny sposób podlegać rytmowi przyrody - stałej i niezmiennej, a przez to tak pewnej i przewidywalnej. Jeśli zastosujemy się do takiego sposobu pojmowania świata, wówczas wszystko, co tylko nas spotka, okaże się konieczne i naturalne. Starość przychodzi po wieku dojrzałym, tak samo jak zima po późnej jesieni. Każda pora roku, a zatem także każdy okres życia człowieka, ma swoje prawa i obowiązki. Mądrość polega na tym, żeby tę prawdę zrozumieć i zaakceptować. Taka postawa zapewnia człowiekowi szczęście i poczucie ładu w świecie.
Ta Rejowa mądrość jest niezwykle bliska w swej wymowie jednej z chińskich filozofii życia, mianowicie buddyzmowi. Używam w tej pracy pojęcia "buddyzm" w sensie filozofii, nie zaś religii, gdyż odpowiada to bardziej mojemu rozumieniu tego terminu. Fakt ten zaznaczam, ponieważ istnieją różne teorie i interpretacje wspomnianego zjawiska kulturowego. Człowiek uprawiający medytację zen ma przed sobą tylko jedno, ale za to najważniejsze zadanie w życiu: zobaczyć rzeczy takimi, jakimi są naprawdę. Twórczość mistrzów zen, pod postacią kaligrafii, ikebany czy haiku, jest pogodna i radosna, ponieważ wypływa z ich miłości do otaczającego świata, którego każdy element jest jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny, a co za tym idzie - także najważniejszy. Jak wyrazić to, że wszystko na świecie jest inne i jednocześnie najważniejsze? Dla ludzi wychowanych w obszarach objętych wpływami cywilizacji śródziemnomorskiej brzmi to zgoła nieprawdopodobnie. Mistrz zen natomiast nie rozmyśla nad tym, ale po prostu staje się tym, co widzi: deszczem, światłem, ziemią i niebem:
"Coś się bezradnie
obija mi o dłonie -
chyba to świetlik!"
Japońska poezja haiku była i jest do dziś wyrazem radości istnienia człowieka w świecie, a u jej podłoża leży wszechogarniająca miłość do wszystkiego. Nawet maleńki i bezradny świetlik stał się dla Taigi źródłem natchnienia i szczęścia. Warto zauważyć, że w żadnej z trzech linijek nie ma zwrotu typowego dla przekazywania uczuć i emocji, na przykład "zachwyciło mnie" czy "jestem szczęśliwy". Mistrzowie tej krótkiej formy doszli bowiem do wniosku, skądinąd bardzo słusznego, że sygnalizowanie przez nich jakiegoś przeżycia estetycznego nie wywoła nawet w przybliżeniu takiego efektu u odbiorcy. Dlatego właśnie poezja haiku to w dużej mierze kombinacje poszczególnych elementów danego obrazu, które w takim a nie innym położeniu sprawiają, że czytelnik dozna przeżycia wewnętrznego. Taka koncepcja wymaga od czytelnika aktywnej postawy twórczej w tym samym niemal stopniu co od autora.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego, w 1919 roku, Kazimierz Wierzyński opublikował tomik poezji pod znamiennym tytułem "Wiosna i wino". Teksty w nim zawarte były diametralnie różne od tego, co do tej pory oferowała odbiorcom poezja polska, do bólu zakotwiczona w tradycji romantycznej, a zatem w tradycji powstań narodowowyzwoleńczych, martyrologii narodu polskiego, cierpienia, mesjanizmu i wewnętrznego rozdarcia jednostki wybitnej. Oto młody Wierzyński postanowił, zgodnie z apelem Słonimskiego, "zrzucić z ramion płaszcz Konrada", co przyniosło nieoczekiwany efekt w postaci wierszy o młodości, kwiatach, szampanie i szczęściu. Poezja Wierzyńskiego - choć wyrasta z filozofii młodzieńczej radości i niewątpliwie o tejże traktuje - w niczym nie przypomina pogodnego Rejowego poglądu na świat, ani tym bardziej japońskiego haiku. Pokusiłabym się raczej o stwierdzenie, że jest to bardziej grecki hedonizm przeniesiony w czasy współczesne: "jestem jak szampan…, zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną" - mówi Wierzyński. Tematyka tych młodzieńczych wierszy do złudzenia przypomina twórczość Anakreonta lub jego naśladowców. Są to wiersze lekkie, łatwe i przyjemne do czytania, w żadnym razie nie są obciążone trudną i tragiczną tradycją. To wszystko doprowadziło Wierzyńskiego do sformułowania poetyckiego credo w tej, całkiem przecież nowej, konwencji:
"Niech żyją bzdurstwa, bujdy, banialuki!
Dosyć rozsądku! Wiwat trans wariata!"
Był to szczególny wyraz euforii młodzieńczej spowodowanej nową sytuacją polityczną Polski: szczęśliwie skończyła się już pierwsza wojna światowa, drugiej nikt jeszcze nie podejrzewał nawet, Polska po ponad stu latach niewoli odzyskała wreszcie niepodległość. Niewątpliwie także młodość i żywiołowość samego autora przyczyniły się znacznie do poetyckiego kształtu omawianego tomiku.
Mistrzowie japońskiej formy poetyckiej haiku, o czym już wspominałam wcześniej, zakładali, że niemożliwe jest bezpośrednie przekazanie wrażeń od nadawcy do odbiorcy, zatem pomóc im w tym miała ich specyficzna technika poetycka. Podobne stwierdzenie możemy znaleźć również w twórczości Adama Mickiewicza, który w III części "Dziadów" pisał:
"Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi:
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie…"
Założenie w obu przypadkach było jednakowe, tym niemniej rezultaty zupełnie od siebie różne. Mistrz haiku, ogarnięty miłością do życia i świata, wierzył w twórcze możliwości czytelnika, kiedy zestawiał obok siebie w zadziwiający, estetyczny szereg różne wycinki świata. Mickiewicz dla swojego bohatera wybrał drugie rozwiązanie, zakładające niepowodzenie obydwu stron: twórcy, ponieważ nigdy nie zostanie do końca zrozumiany, oraz odbiorcy, nie będącego w stanie czerpać prawdziwie wielkich przeżyć z poezji:
"Ile krwi tylko ludzie widzą w mojej twarzy,
Tyle tylko z mych uczuć dostrzegą w mych pieśniach"
Poczucie całkowitej odrębności Mickiewicza, jego wyizolowania ze świata, zaowocowało twórczością tragiczną i trudną. Na wstępie tej pracy pisałam o społecznej naturze ludzi. Jak starałam się pokazać, poczucie więzi i wspólnoty są niezwykle istotne dla pełnego i harmonijnego rozwoju. Tymczasem w "Wielkiej Improwizacji" napotykamy szczególne słowa: "Ja mistrz", oddzielając niejako bohatera od reszty. Takie zdanie implikuje bowiem radykalny podział ludzkości na mistrza i resztę. Mam wrażenie, że źródłem goryczy i cierpienia, jakie emanują

z twórczości Mickiewicza, jest właśnie ta drastyczna różnica pomiędzy jednostką wybitną a zbiorowością. Można to odebrać jako bezsilne miotanie się pomiędzy świadomością własnego wielkiego ja, a niemożnością opowiedzenia siebie innym.
Konrad z III części "Dziadów" utożsamia się z ojczyzną, jego miłość nie jest jednostkowa, ale rozciąga się na wszystkich ludzi:
"Nazywam się Milijon - bo za milijony
kocham i cierpię katusze"
myślę, że kreacja psychologiczna Konrada nie mogłaby być inna, gdyż powstała w epoce kultu geniuszu, indywidualizmu i rozdarcia wewnętrznego bohatera. Po części był również Konrad dzieckiem polskiej, tragicznej historii i specyficznej, tylko nam właściwej, odmiany mesjanizmu.
W twórczości romantycznej cierpienie często mieszało się z radością, a nawet z miłością. Było to wynikiem, jak sądzę, psychicznej niestabilności bohaterów. Na przykład Werter ma skłonności do wpadania w zachwyt i euforię, by zaraz potem opłakiwać rzewnymi łzami swój los nieszczęśliwca. Werter nie potrafi przyjmować rzeczy takimi, jakimi są w rzeczywistości, zamiast tego często je wyolbrzymia w wyobraźni. W moim przekonaniu świat jest dla Wertera tylko i wyłącznie źródłem bodźców, które sam później przetwarza w wyobraźni, dzięki czemu może dalej żyć. Jest to typ osoby, która potrzebuje do życia silnych wrażeń i emocji. I otrzymuje je w granicach swego własnego, wewnętrznego świata. Ten piękny i przyjazny świat poezji haiku i polskiego renesansu nagle stracił na ważności, zdewaluował się, spadł do pozycji dekoracji lub tła.
Jako niewątpliwie jedna z najbardziej na świecie rozpowszechnionych sztuk - literatura również służy komunikowaniu się artysty z odbiorcą. Najczęściej jest mowa o uczuciach - tych abstrakcyjnych i nie do końca poznawalnych składnikach ludzkich dusz. Radość i cierpienie, choć leżą na przeciwległych biegunach, mogą zostać wywołane przez taką samą przyczynę. Jak to się więc dzieje, że jedni twórcy odczuwają ból, a inni - euforię? Moim zdaniem jest to związane przede wszystkim z rodzajem wyznawanej filozofii życiowej. Człowiek bowiem tak naprawdę jest w stanie sterować swoimi odczuciami, jeśli tylko odpowiednio do nich podejdzie. Czasami jednak tematyka tekstów literackich determinowana była sytuacją historyczną czy polityczną, jak było na przykład w specyficznej literaturze i sztuce polskiego romantyzmu. Cierpienie i radość to uczucia skrajne, a zarazem głębokie, właściwe człowiekowi jako takiemu, nie zawsze łatwe do zwerbalizowania, cóż więc dopiero mówić o ich rozwiązywaniu? Różne techniki pisarskie jednak mogły te problemy w sposób znaczny ułatwić, a przynajmniej oswoić przez odpowiednie ich opisywanie.

Bohater tragiczny w literaturze antycznej, romantycznej i współczesnej.

Literatura zawsze dotyczyła rzeczy najważniejszych w życiu człowieka. Stąd obecna jest w niej problematyka ludzkiego tragizmu już od zarania udokumentowanego piśmiennictwa. Jednak podejście do tej tematyki zmienia się wraz z rozwojem historii i cywilizacji. Zwłaszcza drastyczne różnice w opisywaniu ludzkiego tragizmu widać między epokami historycznymi a współczesnością. Świadczyć to może o radykalnej zmianie realiów życia dokonanej pod wpływem rewolucji przemysłowej oraz gwałtownego skoku technicznego i demograficznego.
W starożytności i romantyzmie tragizm, choć brał się z różnych źródeł, zazwyczaj dotyczył tylko i wyłącznie wybranego bohatera. Był to tragizm jednostkowy, nie obejmował zbiorowości, a tylko wybrane z niej elementy. natomiast współczesność opisuje zazwyczaj tragizm nie jednostek, lecz społeczności. Współczesny tragizm nie wynika ze splotu nieszczęśliwych okoliczności, w jaki uwikłała się dana jednostka, jest on spowodowany występowaniem pewnych zjawisk społecznych - - wojny, ustrojów totalitarnych. W tym przypadku jednostka znajduje się w sytuacji tragicznej już od momentu przyjścia na świat. Częstokroć wychowana w takiej tragicznej rzeczywistości nie zdaje sobie nawet sprawy ze swego nie najweselszego położenia. Lecz prześledźmy, jak kształtowała się problematyka tragizmu bohatera na przestrzeni epok literackich.
W mojej opinii, z dzieł antycznych, najlepiej oddaje problematykę tragizmu "Antygona" Sofoklesa. Tytułowa bohaterka na skutek nieszczęśliwego zbiegu wydarzeń staje przed dramatycznym wyborem, który z góry skazuje ją na porażkę. Surowy władca Teb, Kreon, ustanowił zakaz pogrzebania zwłok zdrajcy miasta, Polinejkesa, poległego w boju o Teby. Tymczasem Polinejkes był bratem Antygony i ona, jako jego siostra, winna mu była oddać ostatnią posługę. Staje ona przed tragicznym wyborem - albo złamać zakaz króla i narazić się na karę śmierci, albo zachować posłuszeństwo wobec postanowień władzy i narazić się na wyrzuty sumienia, spowodowane niespełnieniem podstawowego, humanitarnego obowiązku wobec brata. Jakiegokolwiek rozstrzygnięcia by nie dokonała, zawsze stanie na straconej pozycji. Gdy pogrzebie brata, zginie. Gdy zaś tego nie uczyni, nigdy nie zazna już spokojności ducha.
Antygona decyduje się na spełnienie swego moralnego obowiązku i grzebie brata. Wynikiem popełnienia tego czynu, który z punktu widzenia obowiązującego prawa był przestępstwem, jest pojmanie Antygony i skazanie jej na śmierć.
Tragizm bohaterki opiera się na sprzeczności ustanowionego prawa z jej osobistym odczuciem moralności i sprawiedliwości. Taki konflikt między nałożonym na Antygonę zakazem a jej moralnością musi zakończyć się tragicznie. W jego wyniku bohaterka musiała podeptać swe wartości lub narazić swe życie na szwank. Jednak mimo iż sama bohaterka znalazła się w położeniu bez wyjścia, jej sytuacja w żaden właściwie sposób nie wpływa na innych. Problem jej wyboru nie rzutuje w radykalny sposób na życie innych bohaterów utworu i właściwie pozostaje on bez echa. Jej śmierć nie powoduje rewolucji, nie spada głowa tyrana, nie dzieją się cuda. Tylko siostra Antygony, Ismena, jest do głębi wstrząśnięta. Tragizm Antygony jest wyłącznie jej sprawą osobistą.
W romantyzmie zdarzały się podobne ujęcia tragizmu bohatera jak w antyku. Dobrym przykładem takich zbieżności może być postać Konrada Wallenroda. Od Antygony różni się on właściwie tylko tym, iż to on sam ustanowił sobie obowiązek, którego wykonanie łamało wyznawaną przez niego ideologię oraz przekreślało możliwość kontynuowania dotychczasowego jego stylu życia. Korzystając z nadarzającej się okazji, chciałbym w tym miejscu pokazać jednak inny od Wallenroda model bohatera romantycznego i inną koncepcję jego tragizmu. Mam na myśli "Kordiana" Juliusza Słowackiego. Kordian, jako bojownik w sprawie narodowej, stawia przed sobą zadanie zgładzenia rosyjskiego cara. Tu jeszcze jest podobny do mickiewiczowskiego Wallenroda, który także sam sobie wyznaczył misję. Jednak od tego momentu pojawiają się różnice w dość znaczny sposób dzielące obydwu bohaterów. Misję Konrada popierali i rozumieli jego najbliżsi. Natomiast Kordian działał zupełnie pozbawiony poparcia, a nawet mając świadomość, że znaczna część rodaków gani jego zamysły lub, co najmniej, ich nie pochwala. Przecież z licznego grona spiskowców zebranych w podziemiach kościoła nikt, prócz Kordiana, przy końcu narady nie podtrzymywał pomysłu zamordowania cara. Kordian został sam z wytkniętym sobie celem.
Mimo braku poparcia, decyduje się wprowadzić swój szalony zamiar w życie. Samotnie wybiera się do carskich komnat z zamiarem pozbawienia imperatora życia. Jednak nasz bohater okazuje się psychicznie za słaby do spełnienia tego rodzaju misji. Drogę do carskiej komnaty utrudnia mu jego imaginacja, podsuwająca mu przed oczy coraz to inne widma i majaki. Wreszcie Kordian-Carobójca tak daje się wystraszyć wytworom swej podnieconej, chorej wyobraźni. iż pada zemdlony na progu komnat cara. Zaiste, smutny to finisz tak znakomitego spiskowca. Schwytany zostaje postawiony wkrótce przed plutonem egzekucyjnym i mimo iż przez plac pędzi adiutant z aktem łaski, poeta nie daje nam się przekonać czy nasz niedoszły morderca uniesie głowę z całej tej awantury.
W czym zatem tkwi istota tragizmu Kordiana? W tym, że mimo iż zadanie, jakiego się podjął, leżało w granicach ludzkich możliwości, było ono poza osobniczymi możliwościami Kordiana. I to jest zasadnicza sprawa, która odróżnia go od Wallenroda. Wallenrod podjął się misji bardzo trudnej, ale potrafił doprowadzić ją do końca. Natomiast Kordian postawił przed sobą zadanie ewidentnie przekraczające możliwości jego wrażliwej psychiki. Tragiczne jest, że Kordian zabiera się za pracę, której nie będzie mógł wykonać. Bohater Słowackiego po prostu przeliczył swoje siły. Jest to bardzo wstrząsające, ponieważ cały dramat Kordiana rozgrywa się w jego wnętrzu, zupełnie bez udziału osób trzecich.
Współczesny bohater tragiczny różni się zasadniczo od wcześniej wymienionych przykładów. W literaturze współczesnej tragizm obejmuje całe społeczności a nie poszczególne jednostki. Tu tragizm wynika z otaczającej bohaterów rzeczywistości, a nie z ich poczynań czy z ich psychiki. Jest to tragizm o tyle brutalny, iż w żaden sposób nie wynika on z działań bohatera. Po prostu, w pewnym momencie bohater zostaje wciągnięty w wir tragicznych wydarzeń i to samo spotyka dziesiątki i tysiące podobnych mu ludzi. Nie jest więc ten tragizm tak poruszający, jak przypadek Antygony, która samotnie stanęła w sytuacji bez wyjścia i przez to jej zachowanie zyskało znamiona heroizmu. Tragizm współczesnego bohatera jest wszechogarniający. Dotyczy nie tylko jego samego, ale wszystkich tych, którzy żyją w tych samych co on realiach. Nie jest on więc tak bardzo wstrząsający, ponieważ powtarza się w dziesiątkach, setkach, tysiącach egzemplarzy. Z takim tragizmem mamy do czynienia w opowiadaniach Borowskiego czy "Innym świecie" Herlinga-Grudzińskiego.
Jednak ciekawszym przykładem tego typu tragizmu jest "Mała Apokalipsa" Konwickiego. Tutaj tragiczność życia bohatera spowodowana jest tym, iż bytuje on w świecie nienormalnym, zdegenerowanym. W powieści Konwickiego nic nie funkcjonuje tak, jak działać powinno. Walą się domy i mosty, sklepy zieją pustką, ludzie zachowują się dziwnie, padają ofiarami manii i zbiorowych obsesji, bądź w ogóle odcinają się od rzeczywistości. Tragizm bohatera pogłębia fakt, iż nie może się on wyrwać z apokaliptycznej rzeczywistości. Jedynym, choć wątpliwym, wybawieniem może być śmierć, a i tej bohater Konwickiego sam sobie nie zaplanował i ma być ona groteskowym manifestem uzupełniającym w pewien sposób tę tragikomiczną rzeczywistość.

Taka ewolucja tragizmu w literaturze ukazuje przemiany naszej obyczajowości i realiów, w których żyjemy. Smutne jest, że naszym udziałem jest już tylko tragizm socjologiczny, dotyczący społeczeństw lub ich grup. Czas na bohaterów przez wielkie "B" chyba chwilowo się skończył...

Chłop i wieś w znanych utworach XIX i początku XX wieku.

Na przełomie XIX i XX wieku we wszystkich dziedzinach życia polskiego przenikało głębokie niezadowolenie z panujących stosunków społeczno - politycznych i kulturalnych. Niektórzy poeci i pisarze skupili swe zainteresowania na osobistych przeżyciach i nastrojach oraz problemach moralnych. Inni, choć bronili swej niezależności artystycznej, to jednak związali się z dążeniami społeczeństwa, wyrażali uczucia patriotyczne rodaków i protest przeciw niesprawiedliwości społecznej. Pisarze ci ukazali nam wstrząsający, naturalistyczny obraz życia chłopa na wsi. Odkryli przerażającą prawdę, która mówiła, że przeludniona wieś żyła w warunkach, które graniczyły ze skrajną nędzą. Chłopi byli traktowani jak zwierzęta. Głodni i wyczerpani pracowali do upadłego. Literatura polska okresu pozytywizmu przesiąknięta była głębokim współczuciem dla cierpiących i wyzyskiwanych. W utworach Orzeszkowej, Konopnickiej, Prusa i Sienkiewicza znajdujemy bohaterów z najniższych warstw społecznych i głęboką wiedzę o psychice ludzkiej. Nędzę i poniżenie człowieka w ustroju kapitalistycznym dostrzegła E. Orzeszkowa. W swych utworach zaczęła protestować przeciw krzywdzie ludzkiej. Ukazała nam nędzę, zacofanie gospodarcze i kulturalne polskiej wsi. Pisarka przede wszystkim opowiadała się za uwłaszczeniem chłopów, oraz zwalczała przesądy klasowe. Drugą powieściopisarką, która stała się bojowniczką o prawa dla ludzi pokrzywdzonych przez ustrój kapitalistyczny, była Maria Konopnicka. Największą sympatią darzyła lud. Domagała się dla chłopów ziemi i oświaty. Nie popierała rewolucji i głosiła solidaryzm społeczny. Z jej wierszy dowiadujemy się o tragedii dziecka wiejskiego "Jaś nie doczekał". Poetka dowodzi, że kiedyś na świecie istniała równość społeczna, nie było panów, ani poddanych. Autorka jest przekonana, że głównym źródłem występków bywa nędza i brak oświaty. W utworze "Wolny najmita" stwierdziła z sarkazmem, że wolność osobista chłopów przy panującej dalej niewoli gospodarczej sprowadzała się do wolności umierania z głodu. Odkrywa przed nami wstrząsający obraz nędzy proletariatu z Powiśla. Jest przekonana, że wyzysk pojawił się wraz z ustrojem feudalnym.
Zróżnicowanie społeczne krytykuje również Bolesław Prus. W swych utworach zwalczał także pozostałości feudalizmu oraz przesądy stanowe. Pisarz ukazuje nam w swoich opowiadaniach ciężką dolę dzieci chłopskich i ludzi dorosłych, wywodzących się z plebsu. W "Lalce" która jest najpiękniejszą powieścią realizmu krytycznego w okresie pozytywizmu, Prus ukazuje warstwę biedoty warszawskiej, która jest skazana na wieczną wegetację żyjąc na Powiślu najuboższej dzielnicy Warszawy. Pisarz staje w obronie chłopów, rolników oraz nawołuje do solidaryzmu społecznego. Jest on za wprowadzeniem mechanizacji oraz oświaty do najniższych warstw społeczeństwa. Prus jest głęboko wstrząśnięty brakiem wspólnego języka chłopów z inteligencją. Czwartym pisarzem pozytywizmu, wrażliwym na dolę najniższej warstwy społecznej - proletariatu był Henryk Sienkiewicz. W swych opowiadaniach stawał w obronie pokrzywdzonych chłopów i jak jego poprzednicy ostro krytykował pozostałości feudalizmu. W noweli "Szkice węglem" przedstawia nam obraz wsi pouwłaszczeniowej. Na podstawie historii pewnej ubogiej rodziny chłopskiej ukazuje stan w jakim znajduje się społeczeństwo polskie a przede wszystkim chłopów. Opisuje nam ciemnotę i zacofanie panujące na wsi, które w pełni wykorzystywane są przez polską szlachtę. Krytykuje Sienkiewicz ludzi, którzy obojętnie patrzą na wyzysk chłopa. Pisarz jest wstrząśnięty brakiem zrozumienia w społeczeństwie. W swoich nowelach przejawia swój głęboki patriotyzm i zgodny z ideologią pozytywistyczną kult hasła "pracy u podstaw", której domaga się od szlachty i duchowieństwa, ukazując wymownie tragiczne skutki nieinterwencji w sprawy własnej wsi. Ciemnotę panującą po wsiach napiętnował Sienkiewicz m.in. w noweli "Janko Muzykant". Przedstawił nam w niej wrażliwe, muzykalne dziecko chłopskie. Mógł z Janka wyrosnąć wielki artysta, nieszczęściem urodził się w zaniedbanej, nędznej wiosce polskiej, w której spotkała go śmierć. Talent jego, jak i wielu innych, został zmarnowany. W literaturze polskiej nastąpił odwrót od realizmu i pozytywizmu. Rozpoczął się nowy okres zwany Młodą Polską. W okresie tym znalazło się również wielu pisarzy, którzy ukazywali w swych utworach nędzę i wyzysk polskiego chłopa. Poetą, który protestował przeciw wszelkim formom wyzysku, był Jan Kasprowicz. Był on człowiekiem wybitnie postępowym, gdyż interesował się rzeczywistością i problematyką społeczną. Świadczą o tym utwory "Z chłopskiego zagonu", "Z chałupy". W cyklu sonetów "Z chałupy" przedstawił w sposób realistyczny życie biednej wsi kujawskiej, do której wyraził swe głębokie przekonanie. Poeta ukazał nam głębokie rozwarstwienie klasowe wśród chłopów, ich wyzysk przez kułaków i księży, przedstawił nędzę biedoty wiejskiej, ciemnotę i przesądy klasowe oraz trudną drogę dzieci wiejskich do oświaty. Z wierszy tych przemawia poeta, który sam wyszedł z ludu. W swojej poezji ukazuje pełny, realistyczny i zwarty obraz życia wsi, oparty na faktach o wielkiej sile oskarżycielskiej. Kasprowicz staje się poetyckim kronikarzem życia wiejskiego. Wybiera te elementy, które są protestem przeciwko panującym stosunkom. Jego poezja przedstawia nam wstrząsający obraz życia chłopa, jego nędzę i wyzysk.
"Płot się wali, piołun na podwórkach…"
Jego wiersze wstrząsają czytelnikiem i wzbudzają w nim współczucie.
"Dzbanek i garnki z żelaza
W połowie sadzą pokryte
Na ziemi woda we wiadrze
O zardzewiałych poręczach…"
Drugim człowiekiem, który wypowiedział się na temat chłopa był Stanisław Wyspiański. W swoim dramacie "Wesele" poeta przez usta Gospodarza osądził chłopów. Stwierdził, że byli oni najstarszą, najsilniejszą i najważniejszą warstwą w narodzie polskim. Wyróżnił u nich powagę, przywiązanie do ziemi ojczystej i tradycji oraz wielką religijność. Wyspiański mówi, że chłop jest gotowy do walki, nie chce być bierny, lecz czynnie brać udział w życiu politycznym. Poeta dzieli chłopów na młodych, którym zarzuca zmaterializowanie i brak patriotyzmu, oraz na chłopów starych, którzy pragną za pomocą walki odzyskać niepodległość. Wyspiański udowodnił, że nie mogło dojść do sojuszu pomiędzy dwoma warstwami społecznymi - inteligencją i chłopami. Chłopi garnęli się do inteligencji i pragnęli, aby im przewodziła, wyczuwali jednak, że panowie traktowali ich z góry, jak ubogich krewnych. Między inteligencją a chłopstwem panowała wielka przepaść.
"Wyście sobie, a my sobie"
Pierwszą wielką epicką powieść ukazującą całokształt życia wsi polskiej stworzył Stanisław Reymont w swojej największej powieści "Chłopi". Bohaterem utworu są właśnie chłopi, zbiorowość wiejska, życie potężnej i najliczniejszej warstwy narodu. Reymont ukazał antagonizm pomiędzy bogatymi chłopami a biedotą wiejską, dzieje komorników i proletariatu wiejskiego oraz rozwarstwienie wśród mieszkańców wsi Lipce. Wątek Jagustynki i Wątek Kuby wykorzystał autor do ukazania wyzysku kułackiego oraz niedoli komorników i parobków. Z powieści dowiadujemy się, że reguły i zwyczaje życia towarzyskiego kształtowane były przez podział klasowy oraz antagonizmy. Miejsce w kościele zajmowane było w zależności od pozycji społecznej. Biedak wiejski stał w czasie mszy św. z dala od ołtarza. Pozycja społeczna przesądzała także o więzi towarzyskiej, o zaproszeniach na śluby czy chrzciny. W czasie procesji dostrzegł Reymont rys podziału klasowego na wsi. W pierwszym tomie pt. "Jesień" zdobył się na pełne ukazanie wyzysku kapitalistycznego, w obrazie stosunków między Boryną a Kubą, który ciężko pracując zarabiał zaledwie na chleb. Chcąc zdobyć pieniądze na inne wydatki chwycił się kłusownictwa. Został postrzelony i umarł na skutek gangrenny. Aby śmierć jego uczynić typowym

wydarzeniem obrazującym dolę proletariatu umiejscowił śmierć w momencie wielkiego wesela Macieja Boryny. Z innych rozdziałów dowiadujemy się o przeciwieństwach pomiędzy interesami bogaczy i biedoty. Reymont zaprzeczył tutaj jednolitości wsi. Nie było bowiem nic, co mogłoby łączyć np.: Borynę z Kubą. Z poszczególnych części "Chłopów" dowiadujemy się wiele o straszliwych warunkach życiowych właścicieli karłowatych gospodarstw oraz biedoty. Oni to właśnie przymierali głodem (Agata, Bylica…). Małżeństwo wśród chłopów traktowane było niekiedy jak transakcja handlowa (za sześć morgów ziemi kupił Stary Boryna Jagusię Paczesiównę). Podtytuły utworu będące nazwami pór roku dowodzą o tym, że ważną rolę w życiu chłopów odgrywała przyroda. Ona właśnie wpływała na ich charaktery i nastroje. Reymont odtworzył doskonale psychikę chłopów. Podkreślił ich przywiązanie do ziemi i tradycji, specyficzną moralność, religijność, pracowitość, nieufność wobec ziemian i brak solidarności. Głównym motywem życia chłopów była walka o byt. W Lipcach możemy wyróżnić: bogaczy, żyjących dostatnie, chłopów średniorolnych i głodujących. Wszyscy chłopi walczyli o ziemię z dziedzicem oraz z Niemcami, ale nie wszyscy wynieśli z niej jednakowe korzyści.
Problem walki z krzywdą społeczną podejmował również w swoich utworach Stefan Żeromski. Ukazywał w nich: piękno ziemi ojczystej, sprzeczności panujące w ustroju kapitalistycznym. Protestował przeciw krzywdzie i wyzyskowi. Wczesne opowiadania Żeromskiego stanowią najwybitniejsze osiągnięcia realizmu w literaturze polskiej końca XIX wieku. Autor pokazał w nich wyzysk proletariatu przez burżuazję i jego przyczyny. Żeromski ukazuje konflikty pomiędzy ziemiaństwem a bezradną biedotą wiejską ("Zmierzch"). Bezradni chłopi byli zdani na bezlitosny wyzysk, szczególnie tam, gdzie trudno było o pracę.
W swojej najsłynniejszej powieści "Ludzie bezdomni" pisarz ukazuje życie różnych grup społecznych. W utworze poznajemy warunki pracy robotników polskich (fabryka cygar, stalownia). Ludzie ci pracowali w niezmiernie trudnych warunkach. Brak było opieki lekarskiej i troski o robotników ze strony kapitalistów. Warunki pracy były okropne. Brak mechanizacji, brak warunków higienicznych. Ludzie mieszkali w śmierdzących i wilgotnych suterenach luba na poddaszach. Ulice miały otwarte rynsztoki, pełno na nich było błota i gnijących odpadów. W jednej izbie mieszkało kilka osób. Nikt nie opiekował się dziećmi, które wychowywały się na ulicy. Nie było dla nich żłobków ani przedszkoli. Proletariat Zagłębia mieszkał w ciemnych budach, przed którymi znajdowały się kałuże pomyj. Poziom kultury proletariatu był niski. Ludzie z tej warstwy myśleli tylko o prymitywnych potrzebach życiowych. Mężczyźni mieli wygląd zmęczonych a kobiety były spłoszone i smutne. Żeromski mówi, iż wśród robotników rozwijała się jednak świadomość społeczno - polityczna.
Utwory wymienionych pisarzy są żarliwym protestem przeciw układom, systemom, instytucjom, konwencjom skazującym człowieka na klęskę. Są wołaniem w obronie człowieka. Tak więc literatura polska XIX i początku XX wieku często podejmowała problem niesprawiedliwości społecznej. Często schodziła na samo dno życia społecznego i ukazywała wstrząsające obrazy nędzy i upadku moralnego. Chłopi to warstwa wyzyskiwana i krzywdzona od zarania dziejów. W swej niedoli zawsze byli zdani na własne siły. Nikt nie wskazywał im drogi wyjścia, nikogo nie interesował ich los. Dużo uwagi zaczęto poświęcać chłopom dopiero w XIX i na początku XX wieku. Na wsi dokonywał się przełom. Wieś i chłop zyskiwała coraz większe znaczenie. Wzrastała świadomość chłopska i poczucie godności osobistej. Chłopi byli warstwą solidarną, silną i zwartą dlatego też mogli odegrać doniosłą rolę w walce o niepodległość Polski. Siłę chłopską nigdy jednak nie wykorzystano w zrywach powstańczych i to był główny błąd szlachty. Uprzedzenia stanowe nie pozwoliły na zjednoczenie się w walce o wolność Polski. Może wówczas okres niewoli byłby krótszy. Dawna patriarchalna społeczność chłopów odeszła w przeszłość, miejsce jej poczęła zajmować generacja chłopów świadomych współuczestników i współtwórców dziejów narodu.

Człowiek sam musi określić, co w życiu jest najważniejsze. Świat jakich wartości - ważnych dla ciebie - odnajdujesz w utworach literackich?

Literatura od swych zaczątków stała się źródłem ideałów, postaw i wzorców osobowych. W utworach powstałych po utracie przez Polskę niepodległości można odnaleźć wiele wartości, które należy cenić, gdyż prezentują idee godne naśladownictwa. Zarówno w twórczości romantycznej , pozytywistycznej, jak i młodopolskiej znajdujemy wzorce postępowania. Dla młodego pokolenia częstsze obcowanie z taką literaturą byłoby szansą na stworzenie lepszego systemu wartości. Romantyzm w literaturze obfitował w godne naśladowania postawy i idee. Jeż George Byron w swej powieści poetyckiej " Giaur " ukazuje tytułowego bohatera jako postać kierująca się w swym życiu sercem oraz emocjami. Jako indywidualista chce zemścić się na sprawcy śmierci swej ukochanej Leili. Mimo tego, że postępuje źle, to w imię zasady: " cel uświęca środki " zostaje zrehabilitowany. Byronizm zaowocował także nawiązaniami w literaturze polskiego romantyzmu. Stało się tak w przypadku " Konrada Wallenroda " Adama Mickiewicza. Powstała tym samym nowa postawa wallenrodyzm. Idea, która wymaga użycia nieetycznych metod dla osiągnięcia zamierzonego celu. " Macie bowiem, że są dwa sposoby walki... Trzeba być lisem i lwem" - to motto utworu, zaczerpnięte z "Księcia " Machiavellego. Postępowanie Wallenroda było z punktu widzenia średniowiecznego rycerstwa amoralne. Konrad jednak to bohater tragiczny - musi wybrać między ojczyzną, a rodziną, zwycięstwem a honorem. Jest też postacią niezwykłą, owianą tajemnicą i grozą. Tytułowy bohater tej powieści poetyckiej kieruje się jednak miłością do ojczyzny jako wartością nadrzędną i przede wszystkim dlatego jest postacią godną naśladowania. Dla Pustelnika - Gustawa z " Dziadów "cz. IV Adama Mickiewicza najważniejsza zaś była miłość; nieszczęśliwe uczucie, które popycha go do śmierci samobójczej. Główną przyczyną tych złych i tragicznych odczuć była nierówność majątkowa, bowiem kobieta wybrała bogatego:" Jak Ciebie oślepiło złoto. I honorów świecąca bańka wewnątrz pusta." Miłość u bohatera to uczucie, które powoduje obłęd, samotność. Nie ma jednak nic złego w kierowaniu się nią w życiu jako wartością nadrzędną; wręcz przeciwnie - człowiek zdolny do tak głębokich uczuć musi być bardzo wrażliwym i czułym. Gustaw jednak, z nieszczęśliwego kochanka, przemienia się w gorącego patriotę, człowieka mimo wszystko wciąż bardzo wartościowego duchowo, w postać , która ma poprowadzić swoją kochaną ojczyznę do niepodległości. W ten sposób rodzi się zupełnie nowy bohater romantyczny- Konrad z III cz. " Dziadów ".
Pełen świadomości swych wartości był wybitną jednostką, wyrastającą ponad innych. Jego wyobcowanie i skłócenie ze światem można zaobserwować w " Wielkiej Improwizacji ", gdzie na wpół przytomny, obłąkany, a jednocześnie niezwykły Konrad występuje w swym wspaniałym monologu przeciwko wszystkim świętością, przeciw Bogu, wierze i wszystkim wartościom. Zmaga się zatem bohater nie tylko z samym sobą. Buntuje się, a jego postawę określa literatura jako bunt prometejski . podobnie jak mityczny Prometeusz dał ludziom ogień, stając tym samym przeciw bogom Olimpu, tak Konrad postanawia wznieść bunt przeciw Bogu w imię ludzkości. Mimo jednak poczucia ogromnej wartości i drzemiących w nim możliwości, jest bohater bezsilny. Nic nie może zrobić dla ludzi, rządzi nim uczucie, które w świecie realnym okazuje się niewystarczające do objęcia "rządu dusz ". Postawa prometeizmu przeplata się w III cz. " Dziadów " z mesjanizmem, który jest tu reprezentowany przez księdza Piotra. Idea ta mówi o szczególnej roli Polski w dziejach świata. Właśnie w " Widzeniu ks. Piotra " padają słowa : " Polska Chrystusem narodów " , które określają istotę polskiego mesjanizmu. Ksiądz Piotr to bohater różniący się od Konrada przede wszystkim w kwestii wiary. Konrad stawia siebie wyżej niż wszelkie świętości, niż Boga. Drugi z bohaterów natomiast upokarza się przed Stwórcą: " Panie ! Czymże ja jestem przed Twoim obliczem ? Prochem i niczem." Bohater wie, że bez Boga nic nie zdziała , ani w kwestiach osobistych , ani w sprawie ratowania ojczyzny. Jego godna pochwały pokora owocuje fantastycznym i profetycznym widzeniem, które może zawdzięczać jedynie Stwórcy. Ksiądz Piotr obserwuje obraz niedoli młodzieży polskiej, gnębionej przez cara. Męka narodu zostaje ukazana na wzór męki Chrystusa, która ma zakończyć się zmartwychwstaniem Polski. Jest to zapowiedź przyszłej wolności ojczyzny. Zdarzali się jednak w literaturze XIX wieku bohaterowie, których postępowanie nie może zostać pochwalone, a mimo to postacie te zapisały się na kartach dzieł piśmiennictwa jako niepowtarzalne i wybitne. Działo się tak dlatego, że przechodzili w czasie trwania akcji utworu metamorfozę, ewolucję. Było tak w przypadku Jacka Soplicy - bohatera " Pana Tadeusza " Adama Mickiewicza. Jego młodość to okres zawadiacki i beztroski. Hulaszczy tryb życia, odmowa Horeszki w sprawie przyszłości Jacka i ukochanej Ewy doprowadziły do upadku moralnego Soplicy. Po uzyskaniu opinii zdrajcy postanawia wyjechać do Rzymu i zostać emisariuszem politycznym pod przybranym nazwiskiem Księdza Robaka. Z postaci skłóconej ze światem zmienia się w gorącego patriotę, bohatera będącego częścią ogromnego przedsięwzięcia. Jego burzliwa przeszłość zostaje mu wybaczona, a sam Jacek zrehabilitowany. Podobną dynamikę można zaobserwować u Kordiana - tytułowej postaci z dramatu Juliana Słowackiego. W czasie trwania akcji utworu bohater zmienia się z młodziutkiego i wrażliwego chłopca, który nie potrafi się odnaleźć w świecie, w dojrzałego i odważnego bojownika o wolność swego ukochanego kraju. Mimo wszystko jednak zakorzeniona w młodym wieku słaba psychika bierze gorę nad nowymi życiowymi ideami Kordiana. Od tej chwili bohater skazany jest na klęskę jako jednostka osamotniona. Godna uwagi jest także chęć poznawania życia i praw w nim rządzących ukazana w utworze. Jeszcze niedojrzały młody człowiek podróżuje po Europie w poszukiwaniu celu i sensu życia. Cała ta eskapada jednak doprowadza tylko do utraty złudzeń, okazuje się bowiem, że zasady moralne, które do tej pory wyznawał, nie istnieją. Kordian zatem to bohater godny podziwu, gdyż w trakcie akcji utworu zmienia się w człowieka miłującego ojczyznę i pragnącego o nią walczyć: " Polska Winkelridem narodów. "- mówi. Kolejnymi postaciami , które kierują się w życiu troską o innych, są osoby dramatu " Nie- boska komedia " Zygmunta Krasickiego. Najważniejsza w życiu tych ludzi jest walka w obronie swej klasy społecznej. Hrabia Henryk chociażby to przywódca arystokracji, poeta, który marzy o uznaniu go za geniusza. Faktycznie jest poetą fałszywym. Ponosi również klęskę jako mąż i ojciec. Dopełnieniem tragizmu jego życia jest przegrana arystokracji broniącej się w okopach Świętej Trójcy. Pojawia się w tym utworze także inny bohater, przywódca obozu rewolucjonistów - Pankracy. Jego grupa społeczna, mimo chęci walki w obronie swych praw, nie przedstawia żadnego programu zawierającego postulaty dotyczące przyszłości, nie ma żadnych ideałów, prócz chęci zemsty. Hrabia i Pankracy reprezentują dwie skrajne sprzeczne postawy. Obaj jednak ponoszą klęskę, co doprowadza ich do tragicznego końca.
W taki sposób prezentują się bohaterowie romantyczni. Najważniejsza w ich życiu jest sfera duchowa - miłość do kobiety , ojczyzny, klasy społecznej. Większość jednak z nich jawi się jako postacie tragiczne. Kolejna epoka literacka- pozytywizm - wysuwa do analizy psychologicznej trochę innych bohaterów. Generalizując, najważniejsz jest dla nich praca. Zerwanie z tradycją romantyczną nie nastąpiło jednak tak szybko. Stanisław Wokulski i Andrzej Kmicic choćby wciąż jeszcze posiadają wiele cech romantycznych. Typowe założenia pozytywistyczne prezentują bohaterowie powieści Elizy Orzeszkowej " Nad Niemnem ". Dzielą się na tych, którzy pracują i w ten sposób wspomagają gospodarkę kraju, oraz tych, którzy żyją z pracy innych- pasożytów mogących nic pożytecznego dla ojczyzny uczynić. Do pierwszej kategorii należą Bohaterowicze, którzy bardzo ciężko pracują. Uprawiają ziemię , hodują zwierzęta. Ich ciężkie życie jednak napawa ich radością i zadowoleniem. Zaścianek, mimo

trudności i przeciwności losu, optymistycznie patrzy na świat, całkowicie spełniając się na polu pracy. Jest ona dla Bohaterowiczów motorem życia, jego celem i sensem. Podobnie jest w przypadku Benedykta Karczyńskiego i jego siostry Marty. Oboje od urodzenia niemal zaznajomili się z pracą, mimo szlacheckiego pochodzenia. Benadykt dba o swe grunty niczym o własne dziecko, tak też je traktuje. Marta nie zawsze myślała w tych kategoriach. Bała się ciężkiej pracy, lecz życie właściwie zmusiło ją do zmiany światopoglądu. Zajmując się domem brata i jego dziećmi całkowicie się odnalazła. Drugą grupą bohaterów " Nad Niemnem " - ludzi żyjących z pracy innych reprezentuje Emilia Karczyńska, żona Benedykta. Dla niej najważniejsze w życiu są marzenia o światowych rozkoszach, romantycznych kochankach. Nie pomaga mężowi w prowadzeniu gospodarstwa, nie wspiera go nawet duchowo. Przez to staje się bohaterką negatywną, wręcz komiczną. Do ludzi jej pokroju należy, także Teofil Różyc - morfinista, którego " czyni to jeszcze bardziej intrygującym i ciekawszym". Mężczyzna trwoni cały majątek na zabawę i bujne życie towarzyskie. Do najlepszych z punktu widzenia założeń pozytywistycznych, należą w tym utworze jednak Justyna Orzelska i Witold Karczyński. Bohaterka to osoba, którą nudzi życie szlachcianki i denerwuje myśl o pasożytnictwie na cudzej pracy. Postanawia zatem wyjść za Jana Bohaterowicza i zacząć pomagać jego całej rodzinie w uprawie roli. Swe ideały i marzenia stawia ponad zdaniem i opinią reszty rodziny. Chce być po prostu szczęśliwa, choć wie, że to szczęście pociągnie za sobą wiele wyrzeczeń. Witold Karczyński natomiast jest powieściowym przedstawicielem pozytywistycznego postulatu " pracy u podstaw ". Naucza najniższe warstwy społeczne, opowiada im o nowinkach agrononicznych. Jest młodym człowiekiem, który rozumie chłopów, jest nimi zafascynowany i postanawia im pomóc. Kolejną wielką pozytywistyczną jest " Lalka " Bolesława Prusa, ukazująca właściwie trzy typy bohaterów, którzy żyją zgodnie z tym, co dla nich najlepsze, najważniejsze. I tak główny bohater - Stanisław Wokulski- człowiek o cechach zarówno romantycznych, jak i pozytywistycznych, kieruje się w życiu w zasadzie jedynie ogromnym uczuciem, jakim darzy Izabelę Łęcką. Człowiekiem interesu bowiem zostaje też z powodu miłości. Chce być bogaty, gdyż wie, że tylko w ten sposób może ją zdobyć. Podporządkowanie całej egzystencji jedynej osobie może doprowadzić do rychłej tragedii. Tak było i w tym przypadku. Wokulski próbuje popełnić samobójstwo. Wielka romantyczna miłość była dla niego motorem wszelkich działań. Oprócz tego warto wspomnieć o filantropijnej działalności Stacha. Kierując się ogromną wrażliwością i litością wspomagał najuboższych, najbardziej uciskanych i potrzebujących. Innym idealistą, człowiekiem o wielu cechach romantycznych, jest w " Lalce " Ignacy Rzecki. Na jego losy złożyła się przeszłość dużego narodu, który utracił niepodległość. Był bojownikiem o wolność Polski, który przedstawiany jest w utworze jako dziwak, marzyciel i niepoprawny optymista. Bohater to człowiek wyobcowany, samotny, żyjący jedynie myślą o dawnych czasach, gdy wraz z przyjacielem, Augustem Katzem, walczyło niepodległość kraju. Kieruje się w życiu Rzecki wielkim sercem, dobrocią i marzeniami o wolnej ojczyźnie. Kolejnym, najmłodszym idealistą jest w powieści Julian Ochocki. Bohater to naukowiec, dla którego najważniejszy w jego egzystencji jest postęp cywilizacji, który określa jako: " Cel wyższy ponad wszystkie, do jakich kiedykolwiek rwał się duch ludzki." Ochocki to typowy pozytywistyczny bohater scjentyczny, wykształcony przez założenia epoki z uwagi na zwiększenie roli nauki w drugiej połowie XIX wieku w Polsce. Henryk Sienkiewicz w tym czasie ukazuje na kartach " Potopu " inny typ bohatera. Jest nim Andrzej Kmicic, postać podobnie pod względem psychologicznym do romantycznego Jacka Soplicy. Początkowo mężczyzna prowadzi typowo hulaszczy tryb życia, co skłania go do zbratania się nieświadomie ze zdrajcą narodowym Radziwiłłem. Gdy jednak stoi na skraju przepaści moralnej w Kmicicu następuje przełom. Od tej pory będzie dokonywał wielu bohaterskich czynów, wiernie służąc ojczyźnie. Zacznie szlachetnie starać się odzyskać dobre imię, zwłaszcza u ukochanej Oleńki. W końcu dochodzi do rehabilitacji Andrzeja. Król Jan Kazimierz nadaje mu tytuł starosty, a sprawy serca kończą się ślubem bohatera. Kmicic odznacza się dynamiką literacką. Zmienia się wewnętrznie w czasie rozwijania się akcji utwory. Ma to bezpośredni związek z pozytywistycznym ewolucjonizmem. Wiek XIX w literaturze polskiej wysunął wielu bohaterów godnych naśladownictwa. Warte uwagi jednak jest także piśmiennictwo europejskie. W swej powieści " Ojciec Gariot" Honoriusz Balzac w sposób bardzo przejmujący i tragiczny ukazuje topos miłości ojcowskiej. Tytułowego bohatera obdarzył los dwiema córkami - Anastazją i Delfiną. Wydawał mnóstwo pieniędzy , stając się niemal nędzarzem, by dobrze wykształcić i wydać za mąż swe ukochane pociechy. Córki jednak szybko o ojcu zapominają. W tak czułym i wrażliwym człowieku coraz częściej pojawia się pogląd że: " Pieniądz to życie, pieniądz może wszystko ". W przypływie goryczy, spowodowanej kłótnią córek, Gariot stwierdza, że nie jest już ojcem. Dopiero tuż przed śmiercią bohater uświadamia sobie, że Anastazja i Delfina nie kochają go. Nagle zupełnie zmienia o nich zdanie: " Trzeba umierać, aby się dowiedzieć, co to dzieci (...). Dajesz im życie, one dają im śmierć." Dla ojca Gariot najważniejsze w jego tragicznym życiu były córki. To napawały go radością, to one stały się jedynym celem i sensem jego smutnej egzystencji. Tak jak romantyzm i pozytywizm określone typy bohaterów, tak modernizm nie ukształtował jednolitego obrazu człowieka epoki. Dekadentyzm chociażby ukazuje ludzi bez żadnego celu życia, ludzi o skrajnie pesymistycznym podejściu do świata. Nie jest to zapewne postawa godna zainteresowania społecznego. Do bohaterów wartych naśladowania w Młodej Polsce należy, ze względu na świat wartości moralnych, tytułowa postać opowiadania Stefana Żeromskiego " Doktor Piotr ". Ukazana jest tu jednostka dokonująca trudnego wyboru. Dowiedziawszy się o nieuczciwości ojca, który okradał robotników, by zdobyć fundusze dla syna, Piotr postanawia zawszelką cenę zwrócić pieniądze. Zasady moralno -etyczne są zatem dla niego najważniejsze, stawia je nawet wyżej niż kontakty z ojcem. Żeromski w swej twórczości ukazał mnóstwo typów bohaterów. Do najpiękniejszych wewnętrznie należy Tomasz Judym- doktor z powieści " Ludzie bezdomni ", człowiek, który podejmuje walkę z otaczającym go złem i niesprawiedliwością społeczną. Temu celowi poświęca całe swoje życie, całego siebie. Dlatego szybko traci możliwość zrobienia kariery, odrzuca miłość Joasi Podborskiej, rezygnuje ze stabilizacji życiowej. Wybiera służbę szlachetnej idei leczenia ubogich. Udaje mu się ocalić świat swych wartości i pozostaje wierny sobie. Kolejnym bohaterem młodopolskim, który określa najważniejszą rzecz swego życia jest Maciej Baryka - " pierwszy gospodarz we wsi" Lipcu z powieści Władysława Stanisława Reymonta " Chłopi ". Mimo tego, że jest osobą wyrachowaną i bezwzględną, odznacza się pracowitością i ogromną miłością do ziemi oraz gospodarki. Na jego niekorzyść przemawia jednak fakt, że zafascynowanie erotyczne młodą dziewczyną, Jagną, przesłania mu cały świat, nawet rodzinę i ukochane grunta. Dopiero tuż przed śmiercią zmienia się, dojrzewa do ważnych, rodzinnych decyzji. Literatura doby romantyzmu, pozytywizmu i Młodej Polski przyniosła postawy wielu bohaterów godnych naśladownictwa, prezentujących idee i wartości , które winny wpływać na życie emocjonalne młodych ludzi końca XX wieku. Postaci reprezentujące polski romantyzm są mi bardzo bliskie, zwłaszcza Gustaw z IV części " Dziadów ". Bohater kieruje się w życiu ogromną miłością do kobiety, nieszczęśliwym uczuciem, które popycha go do samobójstwa. Wierzę, że nadwrażliwość może doprowadzić człowieka do tragedii. Nie uważam tego za nic

złego. Być dobrym, kochającym i wielkodusznym to wspaniała zaleta, a kochać kogoś ponad wszystko, znaczy mieć zdolność do czegoś więcej niż jedynie zwykłych uczuć. Świat wartości romantyków był bardzo bogaty duchowo, a oni wrażliwi i piękni wewnętrznie, obdarzeni najlepszymi cechami. Z bohaterów pozytywistycznych cenię najbardziej Justynę Orzelską i Stanisława Wokulskiego. Bohaterka " Nad Niemnem " jest mi bardzo bliska z powodu sprzeniewierzenia się całej rodzinie i związaniu się z ukochanym z niższej warstwy społecznej. Potrafiła wziąć swe życie i swój świat w swoje ręce. Była to decyzja życiowa, z którą musieli się uporać wszyscy najbliżsi Orzelskiej. Cenię ją za to , że zawsze potrafiła być sobą, nie wstydziła się mówić o swych uczuciach i nie umiał żyć bezproduktywnie. Wokulski jednak to bohater mi najbliższy. Wiem, co znaczy podporządkować całe swoje życie jednej osobie. Miłość staje się motorem wszelkich działań. Każde słowo, każda decyzja, każdy krok jest efektem ogromu uczucia, jakim zostaje obdarzona ukochana osoba. Do najlepszych moralnie bohaterów należą postaci wykreowane przez Stefana Żeromskiego- Doktor Piotr oraz Tomasz Judym, służebnicy idei i wielkich etycznie wartości. Jak widać, po ponad stu latach, wzorce literackie romantyzmu, pozytywizmu i modernizmu, by poszukiwać celu i sensu życia, jego motoru, systemu wartości i idei przydatnych w życiu pokolenia przełomu wieków. Jest bowiem mnóstwo wzorów postępowania w utworach XIX wieku i warto skorzystać z zalet i wad bohaterów literackich, a także uczyć się na ich błędach.

Wykaż prawdziwość sądu, że przeżycia osobiste pisarza mają wpływ na jego twórczość artystyczną.

    Twórczość artystyczna człowieka to uzewnętrznienie jego wewnętrznego piękna i bogactwa duszy. Każde dzieło literackie ma korzenie swojego powstania w bodźcu doznanym przez autora, czyli przeżyciu osobistym. Większość poczynań człowieka jest spowodowana i kierowana jego własnymi odczuciami i przeżyciami. Literatura dotycząca drugiej wojny światowej i metod represji stosowanych przez okupantów niemieckich i radzieckich była tworzona przez ludzi, którzy zetknęli się z opisywanymi przez siebie sytuacjami i odczuli je na własnej skórze. Wydarzenia tego kresu odcisnęły piętno na osobowości pisarzy, co uwidocznili oni osobiści we własnej twórczości.
    Tadeusz Borowski był więźniem obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. W swoich opowiadaniach oświęcimskich przedstawił dość nietypową, jak na owe czasy, wizję życia obozowego.
    Duża część poetów, będących więźniami obozów koncentracyjnych, przedstawiała w swoich utworach literackich siebie i współwięźniów jako bohaterów-męczenników. Gloryfikowali oni cierpienia ludzi więzionych i upokarzanych przez hitlerowców.
    Z kolei Borowski w swoich opowiadaniach, całkowicie zrywa z tym powszechnie propagowanym stereotypem. Więźniowie obozu, jego zdaniem, zachowują się jak zwierzęta. Każdy walczy o przetrwanie kosztem życia drugiej osoby. Głównym bohaterem tych opowiadań jest Tadek. Nadanie imienia Tadeusz głównemu bohaterowi przez autora można odczytywać jako element biograficzny Borowskiego. Jednak nie wszystkie poczynania i obserwacje głównego bohatera można identyfikować z osobą autora.
    Gdy opowiadania te zostały wydane wiele osób przeżyło szok. Wstrząsem dla czytelnika było przedstawienie, prze Borowskiego, więźnia obozu w zupełnie innym świetle niż dotychczas. Odheroizowanie ofiar hitleryzmu prawie tuż po zakończeniu wojny było rzeczą, na którą ludzie nie byli przygotowani.
Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy czy obraz przedstawiony przez Borowskiego rzeczywiście miał dokładnie takie odbicie w ówczesnej, obozowej rzeczywistości. Jednak pobudki, które nim kierowały miały swój zalążek w jego osobowości, którą ukształtowało wiele, różnych i jakże drastycznych przeżyć osobistych.
    Literatura dotycząca sowieckiego systemu represji była do niedawna, ze względów politycznych, znana jedynie w niewielkim stopniu. Jedną z osób, która była więźniem radzieckiego łagru jest Gustaw Herling-Grudziński. W "Innym świecie" demaskuje on mechanizmy radzieckiego systemu represji.
    Obraz tamtej rzeczywistości przeraża doskonałością organizacji i świadomie stosowanym okrucieństwem. Kilkudziesięciostopniowe mrozy, ciężka praca przy wyrębie lasu oraz wszechobecny głód przemieniają młodych i zdrowych mężczyzn w ludzkie wraki. Powszechne były także kradzieże niezbędnych rzeczy takich jak pożywienie i odzież. Strach przed represjami prowadził do, często bezpodstawnego, donosicielstwa.
    Grudziński, podobnie jak Borowski, przedstawia zezwierzęcenie człowieka i jego walkę o przetrwanie, walkę za wszelką cenę. Jednak nie wszyscy więźniowie łagru byli zdemoralizowani.
    Sam autor będąc więźniem nie przejawiał oznak degenerata. Zaprzyjaźnił się nawet z kilkoma współwięźniami. Jego obozowi przyjaciele nie poddali się systemowi represji i zachowali swoją ludzkość.
    "Inny świat" jest bardzo osobistą relacją Gustawa Herlinga-Grudzińskiego z okresu pobytu w obozie na terenie ZSRR. Głównym powodem powstania tego opowiadania były jego przeżycia osobiste, przeżycia jakże bolesne. W przeciwieństwie do Tadeusza Borowskiego, jego "Inny świat", w jakim przyszło mu egzystować zachował odrobinę człowieczeństwa, być może dlatego, że Grudziński doświadczył tam jednego z niewielu ludzkich uczuć, jakim jest przyjaźń.
    "Rozmowy z katem" Kazimierza Moczarskiego są relacją z pobytu w więzieniu mokotowskim. Autor był więziony w jednej celi z Jürgenem Stroopem - katem getta żydowskiego w Warszawie.
Jakie odczucia musiały targać pisarzem, kiedy dowiedział się, że będzie zmuszony do przebywania w jednej celi z człowiekiem, na którego w czasie wojny przygotowywał zamach ? Prawdopodobnie z początku było to dla niego straszne upokorzenie. Dwóch ludzi w jednej celi, którzy kiedyś stali po przeciwnych stronach.
    Cóż innego jak nie własne przeżycia mogły kierować powstaniem tej relacji ? Może ktoś powie, chęć przekazania prawdy przyszłym pokoleniom. Być może, jednak moim zdaniem głównym powodem były jego przeżycia i chęć podzielnia się nimi, z pozostałą częścią ludzkości.
    Te przerażające i upokarzające doznania były siłą napędową, która wpłynęła na napisanie przez Moczarskiego tej relacji. Mimo tego poniżenia, jakim było więzienie go z katem getta żydowskiego w jednej celi, autor nie uważa tego czasu za stracony, gdyż wiele się nauczył w tym czasie. Wiele przeżyć osobistych pomogło mu wpłynąć na rozwój własnego intelektu.
    Ci trzej pisarze, Tadeusz Borowski, Zygmunt Herling-Grudziński i Kazimierz Moczarski przeżyli tak wstrząsające wydarzenia jak wojna i więzienie przez wroga. Te upokarzające przeżycia zostawiły swój ślad w ich psychice. Każda z tych trzech pozycji literackich nie jest pełną biografią, a jedynie przedstawia pewien okres z życia pisarza. Twórczość literacka oparta na własnym życiu poety w znacznej mierze powstaje przez przemiany, które dokonały się w człowieku po przeżyciach osobistych

Młodzież, jej zadania i postawy w literaturze różnych epok"

Człowiek rodzi się, przeżywa dzieciństwo, dorasta i starzeje się . Ważnym etapem w życiu jednostki ludzkiej jest wiek młodzieńczy. Wtedy to kształtuje swoje poglądy, które są zgodne lub przeciwstawiają się opiniom wcześniejszych pokoleń, obiera drogę postępowania, chce stać się lepszy od swoich przodków lub iść za ich przykładem . Każdy z nas przeżywa takie dylematy i sądzę, że sto czy tysiąc lat temu młodzież myślała podobnie. W różnych epokach idee, które przyświecały młodzieży były różne - wynikały z ich osobistej sytuacji, z sytuacji społecznej, politycznej i gospodarczej kraju, w którym żyli. Od Starożytności do czasów nam współczesnych zmieniały się motywy postępowania młodych ludzi, niektóre postawy młodzieży wyprzedzały epokę, inne były daleko w tyle za nią.

O postawach młodzieży antycznej możemy dowiedzieć się czytając mity , w których jednymi z głównych bohaterów są młodzi ludzie.W "Antygonie" Sofoklesa tytułowa bohaterka jest osobą młodą, która wchodzi w konflikt z władcą państwa - Kreonem. Mimo zakazu tytułowa bohaterka wyświadcza ostatnią posługę zmarłemu bratu. Antygona kieruje się miłością do brata, szacunkiem dla tradycji. Bohaterka dramatu Sofoklesa za swoje postępowanie musi ponieść karę - jest nią śmierć.Postawa Antygony zasługuje na szacunek, ponieważ broni najbliższych oraz swobody postępowania jednostki. Tytułowa bohaterka dramatu jest przykładem na to, że zawsze należy bronić swoich przekonań i swojego systemu wartości.
Kolejnym mitem, z którego możemy dowiedzieć się o postępowaniu młodzieży jest mit o "Dedalu i Ikarze". Ikar jest młodym człowiekiem, który przez swoje postępowanie stał się archetypem marzyciela. Podczas ucieczki z Dedalem, Ikar uniesiony potęgą wynalazku zapomniał o przestrogach ojca, wzbił się za wysoko w powietrze i wosk, którym zlepione były pióra w skrzydłach stopił się. Młody bohater mitu spadł jak kamień na ziemię i zabił się na miejscu. Ikar w swoim postępowaniu nie kierował się rozumem - dał się ponieść marzeniom.
W średniowieczu umysły ludzkie były zdominowane potrzebą umartwiania się i okupienia przez to grzechów. W literaturze tego okresu młodzi ludzie byli zmuszeni do brania przykładu ze starszych, którzy dążyli do świętości. Wzorem do naśladowania dla młodych ludzi był Św. Aleksy, który za nic miał dobra tego świata. Aleksy jest przykładem człowieka średniowiecza, który gotów jest poświęcić wszystko, byleby tylko Bóg po śmierci dopuścił go do "radości życia wiecznego". Za jego przykładem miała iść średniowieczna młodzież.
Kolejnym przykładem postawy młodego pokolenia jest Roland z "Pieśni o Rolandzie". Roland - rycerz średniowieczny, który gotów jest poświęcić wszystko dla ojczyzny. Wydaje mi się, że jego postawa jest charakterystyczna dla epoki średniowiecza. Stanowiła przykład dla młodzieży tamtego okresu.
W epoce renesansu postawę młodego pokolenia scharakteryzował Kochanowski w "Odprawie posłów greckich". W wypowiedzi Ulissesa wyraził krytykę postępowania młodych ludzi. Kochanowski zarzuca młodzieży życie w zbytku, próżniactwo, lenistwo, że nie jest zdolna do podjęcia walki w obronie ojczyzny. Pogardliwie nazywa ich "złotą młodzieżą szlachecką".
Epoka baroku wykształciła nowy styl życia szlachty. Tym nowym stylem był sarmatyzm - preferowany głównie przez w pełni dojrzałe, dorosłe pokolenie, które swoim postępowaniem dawało zły przykład młodemu pokoleniu. Młodzież tej i następnej epoki, tak jak i ich rodzice, była zapatrzona w siebie, nie troszczyła się o losy kraju, dbała tylko o własny interes.Krytykę takiego postępowania zawarł Krasicki w "Bajkach". Próbą wytknięcia błędów w wychowaniu młodzieży jest powieść Krasickiego pt.: "Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki". Tytułowy bohater będąc młodym człowiekiem nie przejmuje się swoją przyszłością, jest hulaką, hazardzistą nękanym przez wierzycieli. Życie na wyspie Nipu spowodowało radykalną zmianę stylu życia Mikołaja.Po powrocie do ojczyzny zaprowadza zmiany w swoim gospodarstwie i okazuje się, że jego chłopi pracują lepiej, ziemia daje lepsze plony. Postawa Mikołaja uwidacznia nam, że każdy może się zmienić - stać się lepszym.
Romantyzm przyniósł rewolucję stylu życia młodego pokolenia. Ukształtował się nowy typ bohatera, który był przeciwieństwem postawy bohaterów z poprzednich epok. Młode pokolenie było motorem przemian świadomości społecznej. W III części "Dziadów" Mickiewicz ukazuje młodych ludzi, którzy są zrzeszeni w kręgach Towarzystwa Filomatów i Filaretów. Między tymi przedstawicielami młodego pokolenia istniały bardzo silne więzy przyjaźni. Jeden z bohaterów dramatu - Tomasz gotów jest poświęcić swoje życie, czuje się odpowiedzialny jako stojący na czele organizacji.Młodzież zrzeszona w tym związku miała głęboką świadomość narodową. Niepodległość kraju była dla nich najważniejsza, gotowi byli poświęcić dla niej własne szczęście.
Tytułowy bohater dramatu J. Słowackiego - Kordian jest także przedstawicielem młodego pokolenia. Kordian szuka jasnej, wielkiej idei, którą mógłby realizować w życiu:

"Na twarzy ją pokażę, popchnę serca biciem,
Rozdzwonię wyrazami i dokończę życiem".

Kordian jest poetą, który interpretuje rzeczywistość przez pryzmat poezji, doświadczenia życiowe demaskują niektóre złudzenia. Tytułowy bohater dramatu Słowackiego ma wielkie ambicje, ale są one niewspółmierne do jego siły psychicznej.Kordian przekonuje się o swojej słabości w chwili , gdy może zmienić bieg historii. Słowacki zdecydowanie zaakcentował wartości moralne w postawie swego bohatera, zwycięstwo szlachetności nad małością.
Do młodego pokolenia zaliczyć także możemy bohatera powieści poetyckiej Mickiewicza pt.: "Konrad Wallenrod". Zasadniczym celem Konrada z utworu Mickiewicza jest wyzwolenie Litwy. Dążenie to jest tak ważne dla tytułowego bohatera, że nie waha się poświęcić osobistego szczęścia i życia za ojczyznę:

"Słodszy wyraz nad wszystko, wyraz miłości,któremu
Nie masz równego na ziemi, oprócz wyrazu - ojczyzna"

Konrad jest postacią tragiczną ponieważ jako człowiek ceniący honor musi walczyć nieuczciwie, podstępnie. Tytułowy bohater dokonuje zemsty na Krzyżakach i popełnia samobójstwo, gdyż tak nakazuje mu poczucie honoru.

Sztandarowym przykładem roli młodzieży w literaturze jest "Oda do młodości" Mickiewicza. Poeta pisze, że świat, który stworzą ludzie młodzi będzie odpowiadał założeniom romantyzmu. Będzie on doskonały. Podstawą do stworzenia takiego świata będzie wiara w zwycięstwo, chęć poświęcenia się dla przyjaciół, doskonalenie własnego charakteru, wspólne realizowanie wspólnych celów:

"Razem, młodzi przyjaciele !.....
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele;"

Poeta pisze, że stary świat, świat ludzi egoistycznych, samolubnych, zainteresowanych wyłącznie sobą, obojętnych musi ustąpić. Zastąpi go świat odrzucający przesądy, kierujący się uczuciem, wiarą, intuicją, zapewniający szczęście powszechne.
W epoce pozytywizmu samotny bohater walczący o wyzwolenie ojczyzny przekształcił się w człowieka, którego celem jest uświadomienie najniższych warstw społecznych. Bohater epoki pozytywizmu musiał stać się nauczycielem.
W wierszu "Do młodych" Asnyk mówi o tym, co jest dla młodzieży najistotniejsze. Proponuje młodemu pokoleniu odkrywanie nowych dróg i rozwiązań. Jednocześnie autor wiersza domaga się poszanowania przeszłości, oddawania jej czci:

"Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;"

Asnyk wskazuje, aby młodzi przejęli z dorobku poprzednich pokoleń to, co najważniejsze i wzbogaciwszy to o swoje dokonania pozostawili potomnym. Wiersz mówi o konieczności kształcenia najniższych warstw społecznych. Wiersz "Do młodych" jest wskazówką dla młodego pokolenia pozytywistów. Jest w nim zawarta prośba o odrobinę tolerancji i o "niesienie pochodni wiedzy" najuboższym. W wierszu pt.: "Daremne żale" poeta ukazuje młodym, jak należy postępować - trzeba iść z postępem, odkrywać nowe strony życia. W "Karmelkowym wierszu " Asnyk zwraca uwagę młodym, że we współczesnym świecie nie ma miejsca na prawdziwe uczucie, chce zaoszczędzić młodzieży rozczarowań.
Kolejnym przedstawicielem młodzieży jest Eugeniusz de Rastignac z "Ojca Goriot" Balzaca. Eugeniusz pochodzi z dość ubogiej rodziny szlacheckiej. Przybywa do Paryża na studia i pobyt w nowym środowisku doprowadza do zmiany dążęń i marzeń. Spostrzega, że karierę może zrobić tylko dzięki bezwzględności, cynizmowi i egoizmowi i protekcji kobiet. W powieści Balzaca ukazany jest młodzieniec,którego postawa jest amoralna.
Fiodor Dostojewski w "Zbrodni i Karze" ukazał młodzież, której postępowanie jest różne. Student Raskolnikow, chcąc ratować się przed nędzną wegetacją rozważa możliwość zamordowania starej lichwiarki, która jest nikomu niepotrzebną bogatą osobą. Raskolnikow jest przekonany, że pieniądze Iwanownej mogłyby uszczęśliwić wielu wybitnych i uczciwych ludzi, do których zalicza siebie. Po dokonaniu morderstwa Raskolnikow toczy walkę ze sobą. Duży wpływ na niego ma ukochana - Sonia, pod której wpływem Raskolnikow przyznaje się do winy. Sonia jest przykładem poświęcenia się dla rodziny - zarabia na utrzymanie rodziny na ulicy. Była osobą głęboko wierzącą w Boga i miała nadzieję, że Bóg wybaczy jej postępowanie.
Postępowanie młodego pokolenia w epoce Młodej Polski możemy rozpatrzyć na podstawie powieści Żeromskiego pt.: "Ludzie bezdomni" i Conrada pt.:"Lord Jim".
Bohaterem powieści Żeromskiego jest Judym. Wychodzi on z założenia, że celem jego życia powinna być spłata długu najuboższym, a więc tej klasie społecznej, z której sam aię wywodzi.
Bohater powieści jest postacią o bardzo bogatej psychice. Judym uparcie dąży do poprawienia warunków życia najuboższych. Postać Judyma pokazuje nam, że jednostka może być równie skuteczna w działaniu co zbiorowość. Judym wierzy, że w imię dobra tych wszystkich, którym pomoże może poświęcić miłość swoją i Joasi.
Innym przedstawicielem młodego pokolenia jest Jim z powieści Conrada. Jim będąc młodym człowiekiem marzy o sławie, nie wykorzystuje jednak okazji do wybicia się. Po wypadku na statku bohater powieści Conrada jako jedyny pojawia się na procesie. Uwidacznia to jego chęć okupienia winy i odzyskania honoru. Tytułowy bohater powieści Conrada ucieka od przeszłości, w końcu znajduje kraj, w którym może poświęcić się dla ogółu. Jim jest typem marzyciela, człowieka niedostatecznie liczącego się z rzeczywistością. To powoduje, że zostaje zabity w tak okrutny sposób z rąk Doramina.

W literaturze różnych epok zadania i postępowanie młodzieży było różne - wszystko zależało od sytuacji kraju rodzinnego, od wieku, w którym młodym ludziom przyszło żyć. Młody człowiek epoki średniowiecza różnił się zdecydowanie od młodzieży epoki pozytywizmu. Istniały jednak pewne zbieżności w życiu i zachowaniu tych ludzi. Łączył ich wiek, potrzeba poznania świata, czasami potrzeba miłości, zrozumienia. Młodzież dojrzewała, starzała się, część z nich zachowała swoje przekonania,system wartości, inni zmienili je na bardziej odpowiadające potrzebom chwili. Jedni poświęcili wszystko dla idei, drudzy zrezygnowali ze światłych celów na rzecz własnego szczęścia, dostatku

Bohaterowie literaccy-..."(...-samotnicy z wyboru czy z braku akceptacji)

  Człowiek wyalienowany od społeczeństwa przez dłuższy okres, nigdy nie będzie w stanie dostosować się do niego, będzie tak samo obcy dla innych jak inni dla niego. Z drugiej strony ludzie samotni są przeważnie bardzo uduchowionymi i spełnionymi w sobie istotami. W samotności odkrywają swoje wnętrze, znajdują wyjaśnienia na wiele problemów. Często nie potrafią ich przedstawić innym ludziom, pomimo tego, wewnętrznie są one dla nich oczywiste. W pewnych okresach życia przychodzi nam wybierać drogę, która będziemy chcieli dążyć. Wtedy to decydujemy się na życie w samotności, na odkrywanie własnego wnętrza, lub życie wśród przyjaciół, wrogów - społeczeństwa. Owszem, można być także osamotnionym we własnych ideach. Większość artystów jest samotnikami właśnie z tego względu. Wtedy wiąże się to z oddaleniem od otaczających nas ludzi. Często sami, chodź nie świadomie, "skazujemy się" na samotność. A może ktoś nas do tego zmusza? Może są dla nas rzeczy ważniejsze od przyjaciół i one nami kierują? Na te pytania szukamy odpowiedzi od wieków. Wielcy autorzy różnych dzieł literackich przedstawiali swoich bohaterów jako samotników zarówno z wyboru jak i z konieczności. Tylko czy potrafimy jednoznacznie określić prawdę?
  Swoje rozważania rozpocznę od głównego, bohatera epopei Adama Mickiewicza "Pan Tadeusz" - Jacka Soplicy. Jest to postać na wskroś romantyczna. Nieszczęśliwa miłość popchnęła gwałtownego młodzieńca do zbrodni. Splamiony polską krwią do końca życia miał obciążone sumienie. Samotny i nieszczęśliwy szukał odkupienia w służbie ojczyźnie i społeczeństwu. Przywdział mnisi habit i przybrał imię Robaka. Ksiądz Robak "niezmordowany" emisariusz polityczny, przygotował szlacheckie zaścianki do powstania przeciw zaborcy, przyłączenia się do Legionów Dąbrowskiego. Był cichy i skromny, osłaniał twarz kapturem. Nikt nie znał jego tajemnicy. Zła sława i hańba musiały mu bardzo ciążyć. Dopiero na łożu śmierci wyznał: "Jam jest Jacek Soplica.". Ksiądz Robak, podobnie jak tajemniczy mnich z "Giaura" Byrona w duchownej szacie szukał ochrony przed cierpieniem. Nie ukrył się jednak w klasztorze, nie uciekał od rzeczywistości. Był osamotniony bo tak mu nakazał los. Mógł go jednak zmienić. On sam malował dalszą ścieżkę życia. Chciał być tajemniczy. Wydawało mu się, że tak będzie najlepiej. Lecz czy miał racje?
Czy spuszczenie głowy i ukrywanie w sobie cierpień było lekarstwem? Romantyk powie, że tak. Realista, że nie. Podobną postawa w utworach Adama Mickiewicza jest Gustaw z IV. cz. "Dziadów" jest to człowiek wrażliwy, poeta, samotny, nie rozumiany przez ludzi, wyobcowany i nieszczęśliwie zakochany. Gustaw to romantyczny bohater na miarę Wertera Goethego. Jest nieszczęśliwym, porzuconym kochankiem. Siła jego uczuć jest tak wielka, że przestał istnieć dla świata, został skrzywdzony przez jego sztuczne konwenanse. Nie obchodzi go nic, poza własnym cierpieniem i wspominaniem ukochanej. Szaleństwo popycha go ku myślom samobójczym. Kilka epok później Stefan Żeromski w "Ludziach bezdomnych" przedstawił głównego bohatera jako samotnika z wyboru. Doktor Judym skazywał się na samotność, odrzucając uczucie kobiety, którą kochał, gdyż bał się, że potrzeba ustabilizowania rodziny przeszkodzi mu w działaniu na rzecz najbiedniejszych. Bohater miał możliwość wyboru drogi, jednak w pełni tego świadom wybrał podążanie
w samotności. Jego cele były jednak na wyższym stopniu w hierarchii moralnej. Oczywiście, oceniając postępowanie Judyma w kategoriach zdrowego rozsądku, można zwrócić uwagę na wiele minusów takiej postawy. Judym przecież przegrał swoje życie, a do tego zrujnował życie ukochanej kobiety. Jednak do końca pozostaje czysty i wierny swoim przekonaniom. Samotny, zbuntowany, konsekwentny, odrzucający szansę stworzenia własnego domu i poświęcający wszystkie wartości, wprzęgał romantyczną formułę działania do realizacji pozytywistycznego programu społecznego. Przypatrzmy się jednak osobie która została "skazana" na samotność. Człowiek nierzadko narażony jest na samotność i opuszczenie, niekoniecznie z własnej woli. Taka sytuacja spotkała Robinsona Crusoe, którego losy opisał Daniel Defoe, wybitny przedstawiciel epoki oświecenia. Bohater tej wspaniałej powieści został odizolowany od cywilizacji, zagubiony, samotny i uwięziony na nieznanej wyspie musiał walczyć o przetrwanie. Skazany na wieczną wędrówkę i zdany na własne siły, Robinson żywił nadzieje na przyszłe wyswobodzenie i powrót do normalności. Nie poddał się i wierzył, że kiedyś odzyska utraconą wolność. Potrafił przystosować się do nowych warunków życia w symbiozie z przyrodą. Mimo straty jakiegokolwiek kontaktu z cywilizowanymi potrafił zachowywać wyuczone wcześniej prawdy i zasady. Jako jedyny przedstawiciel gatunku "wyższego intelektualnie" na wyspie, nie zmienił się swego postępowania na podobieństwo dzikiego zwierzęcia, lecz pozostał wierny swemu człowieczeństwu i w miarę możliwości przekazywał swą wiedzę tubylcom. Innym doskonałym przykładem będzie Józef K. z "Procesu" Franca Kafki. Józef próbuje zwalczyć lęk i poznać prawdę. Jest jednak pozostawiony samemu sobie, nikt nie może mu pomóc. Jest samotny, choć otaczają go ludzie. Rodzina właściwie się nim nie przejmuje, wuj zajęty jest tylko wpływem życia Józefa na obraz rodziny. To wszystko powoduje bezbronność człowieka wobec systemu, prawa, innych ludzi, a także dyskomfort psychiczny z powodu braku oparcia. Bohater nie ma możliwości przeciwstawienia się systemowi, nie ma możliwości ucieczki z samotności w której do głębi się pogrążył. Można by było szukać możliwości oderwania się od takiego stanu, lecz chyba na próżno. Franc Kafka postarał się, by wyraźnie "upośledzić" bohatera, który nie miał możliwości wyboru.
W opowiadaniu Gustawa Herlinga Grudzińskiego "Wieża" spotykamy się z innym rodzajem samotności. Samotność trędowatego jest specyficzna, bo ludzie odizolowali go od siebie ze względu na chorobę. Został odosobniony i umieszczony w wieży, gdzie żył samotnie aż do śmierci. Latem pielęgnował ogród, udoskonalał gatunki roślin, zimą wyplatał koszyki i modlił się i spoglądał z utęsknieniem na miasto. Co tydzień dowożono mu żywność, niekiedy odwiedzał go ksiądz. Jego samotność pogłębiła się gdy zmarła jego siostra i zabrano mu psa, w obawie przed zarazą. Lebbroso pragnie zrozumieć swoje cierpienie i w rozpaczy czeka na śmierć. Kiedy umiera trędowatemu siostra, ten wpada w obłęd, chce podpalić wieżę, jednak zanim to zrobił wszedł do pokoju siostry, w którym nie był od jej śmierci. Znajduje tam Biblię i list. Zawarte w nim słowa pocieszenia i prośba, by "umarł jak dobry chrześcijanin", sprawiły, że pokonał pragnienie śmierci. Jedyną jego wolnością był możliwość życia. Skazany na całkowitą samotność Lebbroso marzy o kontaktach ludzi, ale unika innych by ich nie zarazić. Kiedyś odwiedzał go pewien człowiek, de Maistre. Był zainteresowany samotnością trędowatego, ponieważ nie umiał sobie wyobrazić takiego życia. Lebbroso żył w przeświadczeniu, że potrafi zapełnić sobie każdą godzinę życia i potrafił każdą godziną się cieszyć. Nauczył się dostrzegać naturę, obcowanie z nią dawało mu pełnię życia. Nauczył się kochać własną celę, życie w jakim przyszło mu istnieć. Rezygnuje nawet z propozycji korespondowania z przybyszem. Nie chciał ulegać złudzeniom, że jego życie mogłoby być lepsze, bardziej ludzkie. Nie chciał budzić w sobie jakiejkolwiek nadziei. Lebbroso stworzył sobie własny porządek świata, wedle którego nauczył się żyć. Nauczył się żyć w samotności.
  Reasumując, każdy człowiek ma możliwość wyboru. Czasami potrzeba samotności jest silniejsza od nas. Jednak w większości przypadków chcemy powrócić do kontaktów międzyludzkich. Nie potrafimy bez nich przeżyć kolejnej minuty. Chęć wyobcowania się jest związana z przeżytym stresem, zamartwieniem lub załamaniem. Słusznie wydaje nam się, że w samotności odnajdziemy własnego ducha.

Lecz jaki ma sens wyciągnie wniosków, których nikomu nie możemy przekazać? Rzadko kiedy stajemy w sytuacji kiedy ktoś lub coś nakazuje nam być wyalienowanym. Jesteśmy jednak tylko ludźmi i w świecie, w którym żyjemy, wszystko może się zdarzyć. Czasami nie zdajemy sobie sprawy, a nasze poczynania są wynikiem działania innych ludzi. Przecież zamykając się w pokoju we wściekłości, stajemy się samotni przez człowieka, a nie z własnego wyboru. Mówi się, że najlepszym lekarstwem jest miłość. Jednak zdarza się, iż to właśnie ona jest przyczyną naszego osamotnienia. To przez nią bohaterowie wielu dzieł literackich dążą do popełnienia samobójstwa, udręczają się oddalając od otaczających ich przyjaciół, ale czy jej życie będzie wtedy szczęśliwe; szczerze w to wątpię

""Trudny i twardy będzie poeto, twój urząd...".Słowa Leopolda Staffa potraktuj jako punkt wyjścia do rozważań o roli poety i poezji w Polsce w wybranych epokach literackich.

   Literatura narodziła się z ustnej opowieści ludzi o zdarzeniach mitycznych i historycznych. Początkowo była to pieśń śpiewana przy dźwiękach instrumentu, sławiąca bohaterów i hymn wysławiający jakieś bóstwo.
Powstanie literatury stało się możliwe dopiero wtedy, gdy Grecy przejęli za pośrednictwem Fenicjan pismo prasemickie około VIII w.p.n.e. Powstały wówczas największe poematy epickie starożytności, opisujące wojnę trojańską - "Iliada" i Odyseja" Homera. Kolejne etapy to doskonalenie się liryki i rozwój dramatu.
Liryka narodziła się w starożytnej Grecji na przełomie VII i VI w.p.n.e. Dzisiaj tym terminem określamy jeden z rodzajów literackich, natomiast Grecy nie posługiwali się pojęciem "liryka". Arystoteles wyróżniał dwa rodzaje poezji : narracyjną i dramatyczną. Lirykę zaliczał do muzyki, ponieważ wykonywana była w bezpośrednim związku z muzyką. Arystoteles twierdził, że poezja jest sztuką naśladowczą i różni się od nauki, ponieważ dzieła naukowe mówią prawdę, a dzieło naśladowcze ujmuje to, co jest prawdopodobne lub konieczne. Według Arystotelesa poezja działa na odbiorcę dlatego, że sposób przedstawiania przedmiotów, zdarzeń, wzbudza emocje i podziw odbiorcy.
Grecy stosowali dwa terminy dla określenia poezji lirycznej: melika od słowa "melos" czyli pieśń, śpiew i liryka od słowa "lyra", czyli instrument strunowy. W zależności od wykonywania (solowego lub chóralnego) dzielono lirykę na monodię i pieśni chóralne. Poezja meliczna wykształciła szereg gatunków, które ujawniają okoliczności powstania danej pieśni lub sytuację jej wykonania. W kręgu poezji adresowanej do bogów ukształtowały się: hymn (pieśń pochwalna), prozodia (pieśń procesyjna), pean wywodzący się z okrzyków na cześć Apollina i dytyramb, który rozwinął się z okrzyku rytualnego na cześć Dionizosa. Liczne były także nazwy gatunkowe w poezji melicznej, adresowanej do ludzi: skolion - pieśń biesiadna, erotikon - pieśń miłosna, epithalamion - pieśń weselna i tren - pieśń żałobna.
W Średniowieczu liryka odwoływała się zarówno do gatunków charakterystycznych dla twórczości religijnej (hymn) jak i kreowała nowatorskie formy, zwłaszcza w twórczości poetów niemieckich, francuskich i włoskich. Średniowieczna sztuka i literatura zdominowane zostały przez alegorię, która stała się w tej epoce podstawowym środkiem poetyckiego wyrazu. W Średniowieczu dominuje uniwersalizm czyli dążenie do ujednolicenia całości życia społecznego, politycznego i kulturalnego epoki oraz teocentryzm czyli podporządkowanie wszystkiego Bogu.
Największym zabytkiem liryki średniowiecznej jest "Bugurodzica". Jest to oryginalne dzieło rodzime, jest hymnem religijnym, ale również bojowym i hymnem państwowym.
W wierszu pt. "O zachowaniu się przy stole" Przecław Słota przedstawia złożoność i bogactwo kultury polskiego średniowiecza, współegzystencję elementów religijnych i świeckich. W utworze tym szczególną uwagę zwraca fragment poświęcony "cnej pani", którą należy czcić ze względu na osobę Matki Boskiej.
Modny w literaturze i sztuce Śreniowiecza był motyw śmierci, np. w wierszu pt. "Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią" ukazana została śmierć w postaci rozkładającego się ciała kobiety. Wiersz ten mówi o równości wszystkich stanów i grup społecznych wobec śmierci. Przestrzega przed grzesznym życiem i roztacza wizję piekła , które nie ominie tych, którzy nie żyli zgodnie z zasadami etyczno-moralnymi, jakie głosi religia chrześcijańska.
Konsekwencją średniowiecznego uniwersalizmu było ówczesne pojmowanie roli poety i sztuki. Anonimowy twórca, piszący na chwałę Boga, pełnił rolę odkrywcy i propagatora boskich wiecznych prawd. Literatura chrześcijańska kształtowała wzorce osobowe, gloryfikowała postawę człowieka, który odrzucając doczesne sprawy, celem swego życia czyni pośmiertne zbawienie. Celem poezji stało się ukazanie nadrzędnego sensu istnienia.
Złoty wiek kultury polskiej to renesans, ponieważ powstają wtedy pierwsze wielkie dzieła literatury polskiej pióra Reja i Kochanowskiego. Sztuka poetycka renesansu odwoływała się do wzorców antycznych, głównie Arystotelesa. Od starożytnego filozofa przyjęto pojęcie "mimesis", oznaczające nakaz naśladowania natury w sztuce. Za wzór pisarze renesansu uznali mistrzów antycznych głównie: Cycerona, Horacego, Owidiusza i Wergiliusza.. Poeci renesansu uprawiali przede wszystkim gatunki cenione w starożytności takie jak: ody, treny, fraszki, pieśni, elegie, hymny, epigramaty, anakreontyki, sielanki .
Jan Kochanowski zwany ojcem poezji polskiej, przeniósł na rodzimy grunt zdobycze starożytnych poetów (fraszki, pieśni, treny).
Cenne wartości dla poety to sława poetycka, która zapewnia nieśmiertelność, cnota, mądrość, służenie ojczyźnie oraz innym ludziom. W swych utworach poeta pisze iż należy cieszyć się z życia i korzystać z niego dopóki można:
"Miło szaleć, kiedy czas po temu'
nie wolno jednak zapomnieć, że wszystko mija, zwłaszcza rzeczy materialne, ziemskie: bogactwo władza, potęga, uroda:
"Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy"
("Pieśń IX)
Autentyczne refleksje w twórczości Jana Kochanowskiego świadczą, iż zdawał on sobie sprawę ze swoich zasług:
"nie umrę
... żem się rymy swymi
Ważył zetrzeć z poety co znakomitszymi
I wdarłem się na skałę pięknej Kallijopy
Gdzie dotychmiast nie było znaku polskiej stopy"
(Pieśń XXIV)
Mimo, że poeta zmarł przeszło 400 lat temu, jego refleksje nie straciły nic ze swej głębi i mądrości. Uczy w nich dojrzałego stosunku do życia, zachowania proporcji między "być" i "mieć", filozoficznego dystansu wobec cierpień, nieszczęść, bo i one muszą minąć. Mądrość tę zaczerpnął poeta z dzieł uczonych, ale i z obserwacji życia i natury.
Ważną cechą humanisty jest umiejętność zachowania równowagi między potrzebą radowania się urokami życia, a filozoficzną zadumą nad zmiennością losu i fortuny, zapewniająca możliwość znoszenia szczęścia i nieszczęścia po ludzku. Poeta chwali miłość, radość, którą ona daje, a także spokojne, rodzinne, domowe szczęście.
Według Kochanowskiego obserwując przyrodę zdobywa się wiedzę, iż wszystko mija, a także, że w naturze panuje harmonia, która powinna być wzorem dla człowieka:
"Serce roście patrząc na te czasy!,
Nie porzucaj nadzieje,
Jakoć się kolwiek dzieje''
(Pieśń II ks.I)
Mikołaj Rej W swej rozprawie "Żywot człowieka poćciwego" wykreował ideał szlachcica ziemianina, omówił wszystkie możliwe przypadki z jego życia, uwzględnił młodość, wykształcenie, małżeństwo, gospodarowanie, udział w sprawach publicznych, wreszcie starość. Jest to portret skończony, wzór do naśladowania, sposób na życie i pozostawienie po sobie śladu na ziemi w postaci "rozwiniętego gospodarstwa" i cząstki włożonej w całość i pomyślność kraju.
Mikołaj Rej twierdził, że literatura , to dziedzina, która służyć powinna do oświecenia i wychowania odbiorcy.

Lirykę miłosną "uprawiał" Francesco Petrarca, który napisał słynne "Sonety do Laury" i tym samym rozpropagował gatunek sonetu i ustalił wzorzec pisania o miłości. Zawdzięczamy mu zestaw metafor : żar uczuć, płomienie miłości, miłość jak śmierć, paradoksy:cierpienie i radość, , ból i słodycz, którą niesie to uczucie.
Mikołaj Sęp-Szarzyński w swych sonetach ukazuje kruchość i marność życia i jego spraw, a zarazem ujawnia niezwykłą tęsknotę za tym życiem. Pokazuje potęgę sił wyższych - a zarazem wierzy w zwycięstwo człowieka. Szarzyński wprowadza motyw poety "rozdwojonego", targanego sprzecznościami, niespokojnego i zagubionego pośród tajemnic egzystencji.
Renesans doceniał znaczenie poety i poetyckiej sławy, która zapewniała poecie nieśmiertelność. Nastąpiło podniesienie godności pisarza, który stał się wywyższoną ponad tłum indywidualnością, w przeciwieństwie do będącego w cieniu, anonimowego twórcy średniowiecznego. Renesansowi teoretycy postulowali czystość języka i stylu oraz nakazywali stosowanie charakterystycznych dla literatury antycznej środków stylistycznych.
W baroku dominowały cztery rodzaje poezji: poezja metafizyczna, której przedstawicielem był Mikołaj Sęp-Szarzyński - ten typ poezji krążył wokół odwiecznego pytania: "człowiek - cóż to jest?". Odpowiedzi ubierali poeci w rozmaite środki literackie, nie unikali grozy i makabry, ich twórczość cechował intelektualizm, powaga tematu. Drugi typ poezji to poezja "światowych rozkoszy" jej przedstawicielami byli: Hieronim Morsztyn i Jan Andrzej Morsztyn. Była to poezja optymistyczna, bo zauważała że dramat jednostki polega na szybkości przemijania, lecz przy tym głosi, że rozkosze ziemskie - to dar od Boga i że należy z nich korzystać. Trzecim typem poezji jest poezja ziemiańska jej przedstawicielem jest Wacław Potocki, który głosił pochwałę natury, stoicką zasadę umiaru, a wieś prezentował jako miejsce ucieczki od problemów świata doczesnego. Czwarty typ poezji to poezja mieszczańsko-plebejska, która przedstawiała rolę człowieka w machinie społecznej, jego postawę wobec konfliktów i uroków miast, aż wreszcie uniwersalne prawa ludzkie.
Metafizyczna poezja baroku pełna jest lęków, niepokoju, bo zachwiała się renesansowa wiara w porządek i ład świata. Wpłynęły na to także e wojny religijne i kontrreformacja. Człowiek poczuł się zagubiony, stał się niepewny, boi się życia i jego przeciwności, choć jednocześnie chciałby korzystać z jego urody. Rozdarty przeżywa wewnętrzne konflikty, szuka spokoju w Bogu i otuchy w myśli o nieśmiertelności. Nastroje te odbiły się także w dworskim nurcie poezji barokowej.
W literaturze oświecenia poeci ofiarowują swe pióra, by zwalczać przejawy sarmackiego zacofania, ciemnoty oraz powierzchownego przejmowania obcych wzorów. Poeci starali się wybierać takie gatunki literackie, za pomocą których można było "bawić i uczyć": bajka, satyra, poemat heroikomiczny itp.
Moralizatorski charakter bajek I. Krasickiego polega na ukazaniu pod postaciami zwierząt wielu uniwersalnych ogólnoludzkich wad i piętnowaniu ich w puentach np. w bajce "Szczur i kot" poeta ośmiesza ludzką skłonność do wysłuchiwania pochlebstw dalekich od prawd), w ten sposób bajka współgrała z racjonalistycznym i krytycznym nastawieniem większości pisarzy i służyła programowi reform. W satyrach pisarze krytykowali w sposób bardziej bezpośredni i konkretny wady Sarmatów (I.Krasicki "Pijaństwo"), cudzoziemszczyznę (I.Krasicki "Żona modna"), zacofanie i ograniczone horyzonty umysłowe szlachty (A. Naruszewicz "Chudy literat"), zepsucie obyczajów, niemoralność, odrzucenie narodowych tradycji (I. Krasicki "Świat zepsuty").
W literaturze okresu oświecenia rozpowszechniła się także liryka miłosna, sentymentalna, której twórca był Franciszek Karpiński zwany "poetą serca". Jego twórczość obejmuje: sielanki, erotyki, elegie, wiersze patriotyczne i religijne. Do najpiękniejszych utworów Karpińskiego nalezą wiersze miłosne. Poeta za pomocą bardzo prostych słów opisywać swoje intymne przeżycia. W swych wierszach poeta przedstawia wewnętrzne rozterki zakochanego ze zjawiskami budzącej się do życia przyrody ("Tęskność na wiosnę"), więź człowieka z naturą, tęsknotę za prostotą życia w kontakcie z przyrodą. W swych sielankach i pieśniach erotycznych Karpiński bardzo poważnie traktuje miłość. Wyznaje swego rodzaju filozofię o wszechwładzy miłości, "tworzy" mit na jej temat. Daje temu wyraz w wierszu pt. "Trzeba się kochać":
"Trzeba się kochać, wszystko co gada,
Co tylko żyje, co sobą włada,
Tymi prawami rządzi się wiecznie.
Trzeba się kochać, trzeba koniecznie".
Karpiński pisał także utwory patriotyczne, w których przedstawiał obraz narodowych nieszczęść i obraz nędzy, ruin. Świadczy to o pisarskim poczuciu obowiązku poety i o współczuciu dla cierpiących i biednych.
Literatura romantyczna ma szczególnie oryginalny wyraz. Wiąże się on z koncepcją poezji ustalonej przez ideał epoki. Twórca romantyczny to człowiek obdarzony nadzwyczajnymi właściwościami. Jego warsztat poetycki stanowią spontanicznie wyrażone, ukształtowane w słowa uczucia poety. W literaturze romantycznej nie przestrzega się czystości gatunku literackiego. Nikt nie ustala też zasad komponowania. Romantycy nie sięgają do ustalonych wcześniej zasad kompozycji utworów.
Poezja staje się przekazem dążeń bohatera i mówi o ideałach, które nim kierują. Celem bohaterów jest odzyskanie wolności i autonomii państwa. Kierowanie tymi, którzy chcą zdążyć do celu nie jest łatwe. Poezja ma ich zagrzać do walki, ma stać się siłą polityczną, przewodniczką narodu. W poezji romantycznej uwidacznia się sposób bezpośredniego wyznania poety. Poeta staje się podmiotem lirycznym utworu. Najbardziej znane utwory, w których poeta romantyczny oddaje obraz swojego wnętrza i w których pokazana jest rola poezji, to wiersz J. Słowackiego "Testamant mój", fragment "Dziadów" cz. III - "Wielka Improwizacja" A. Mickiewicza oraz "Nie-Boska komedia" Z. Krasińskiego.
Podmiot liryczny wiersza "Testament mój", mówi, co zrobił w swym życiu, jakie ideały nim kierowały. Żałuje tylko, że nie pozostawił po sobie żadnego dziedzica :
"...ani dla mojej lutni, ani dla imienia"
Rozkazuje jednak:
"Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec,
A kiedy trzeba na śmierć idą po kolei
Jak kamienie przez Boga rzucone na szaniec"
Taki jest poeta romantyczny, a rola, jaka ma do spełnienia, to dać przykład postępowania innym, ze swojej postawy uczynić wzorzec. W "Beniowskim" Słowacki wyznaje:
"Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa;"
Bohater "Dziadów" cz. III Konrad mówi, że poezja jest mu potrzebna do wyrażenia tego wszystkiego, co piękne, mądre i ważne, a czego ludzie nie zauważają. Według niego tylko poeta jest obdarzony umiejętnością odbioru i przekazu ludziom piękna i prawdy. Cel poety i poezji to przekazanie wartości wszechświata, zbudzenie ludzkości do działania i udzielenie jej pomocy w walce o wolność.
Poeta romantyczny to wyjątkowy człowiek, który nie może, jak zwykły śmiertelnik posiadać rodziny. Bycie poetą to nieszczęście dla jego najbliższych, ma on bowiem duże wymagania, żyje "w innym wymiarze", który trudno dopasować do tego, w którym żyją zwykli ludzie. Bohater "Nie-Boskiej komedii" nie może pogodzić swoich obowiązków męża i poety. Ziemskość życia przeszkadza idealności i wielkości poezji.
Według Cypriana Kamila Norwida poezja ma być wyrazem prawdy i oryginalności, a nie powinna wyrażać marzeń i opisywać jedynie piękna.
Poeci doby pozytywizmu nie ptrafili się wyzwolić spod presji tradycji romantycznej, ani nie potrafili spożytkować swych twórczych inspiracji. Ograniczali się najczęściej do kopiowania romantycznych

poetyzmów. Twórczość poetycka pozytywizmu to głównie dzieło osób, dwojga poetów, którzy pozostali w świadomości potomnych jako natchnieni reprezentanci niepoetyckich czasów pozytywizmu. Są to Adam Asnyk i Maria Konopnicka.
Poezję Adama Asnyka można podzielić na cztery "motywy problemowe":
Liryka miłosna, która jest poezją uczucia niespełnionego, niedopowiedzianego. Asnyk przedstawia pierwsze drgnienie serca lub ból po utracie ukochanej osoby ("Między nami nic nie było"). Drugi motyw to piękno tatrzańskiej przyrody. Wiersze poety utrwalają piękno regionu, zawierają refleksję, jaka rodzi się we wrażliwej wyobraźni pod wpływem piękna górskich krajobrazów. Trzeci motyw to motyw powstania styczniowego. W utworach brzmią: rozpacz i pesymizm, czasem nawet bluźnierstwo wobec ojczyzny, sąd nad ideologią romantyczną. Czwarty to nurt refleksyjno-filozoficzny, w którym poeta skonstruował własna koncepcje filozoficzną, w której zdefiniował przeszłość, przyszłość, zagadnienia przemijalności i postępu.
Maria Konopnicka w swej poezji ukazuje nędzę, ciemnotę, demoralizację ludu. . Poeta według Konopnickiej to duchowny rzecznik narodu. Sprawa ojczyzny, walki z wynarodowieniem jest dla niej bardzo ważna. Konopnicka to poetka -patriotka (jest autorką "Roty"). Jest ona spadkobierczynią romantyków, jest gotowa przyznać im rację w kwestii mesjanizmu poety i walki o naród.
Rozwijający się w okresie pozytywizmu naturalizm nie stracił swojego wpływu u schyłku XIX w. Naturaliści twierdzili, że literatura powinna naśladować rzeczywistość, w sposób ścisły i szczegółowy odtwarzać zaobserwowane fakty, dążyć do fotograficznej wierności. Nie powinno być tematów, które są zakazane dla literatury, pisarz powinien sięgać również do najciemniejszych, intymnych i drażliwych spraw ludzkiego życia. Pisarz podobnie jak uczony, szuka przede wszystkim prawdy, ukazuje rzeczywistość w sposób obiektywny, nie sądzi jej i nie ocenia.
Ideały estetyczne i koncepcje poety zawarł w swych utworach francuski poeta Charles Baudelairea. Poeta ten zafascynowany był złem i brzydotą:
"wszystko jest przepaścią, czyn, żądza, marzenie, słowo"
("Otchłań")
Podstawową własnością poezji Baudelairea jest sprzeciw wobec rzeczywistości, protest przede wszystkim natury moralnej. Wyraża się on w sprzeciwie wobec niepokonanego zła, wobec upadkowi wartości moralnych, wobec zanikania dobra. Autor często kontrastuje brzydotę z pięknem. Poezję pojmował jako sposób życia, miała ona ukazywać trudne problemy ludzkiej egzystencji. Twierdził, że życiu towarzyszy niustanny strach przed śmircią. Przemijający czas zbliża człowieka ku śmierci.
Swoją problematyką Baudelairea wywarł wpływ na twórczość Tetmajera i Kasprowicza. W hymnie Tetmajera "Na Anioł Pański" - idzie samotna dusza polem nie wiadomo dokąd i po co - jest to alegoria człowieka, który błądzi po ścieżkach życia bez celu.
W sonetach Kasprowicza samotny krzak tuli się do ściany - lęka się, boi tchnienia burzy. Spróchniałą limbę "toczą pleśnie". Róża i limba obrazują niepewność i grozę życia, współistnienie piękna, brzydoty i rozpadu. W hymnach (np. "Święty Boże") poeta przedstawia wędrówkę cierpiących ludzi. Wizja śmierci ludzi, przyrody i poety wskazują na bezsens życia.

Mit artysty i sztuki głosił przede wszystkim Stanisław Przybyszewski, który uważał iż sztuka powinna być uniwersalna, a nie moralizująca, bawiąca czy pouczająca. Głosił on hasło: "sztuka dla sztuki", które wyznaczało sztuce nadrzędną wartość, cel istnienia dla samej siebie, bez żadnych przyziemnych, utylitarnych celów. Sztuka jest ponadczasowa, jest absolutem i posiada cechy metafizyczne. Według Przybyszywskiego artysta jest kapłanem sztuki, pierwszym prorokiem i powinien wyzbyć się on chęci przewodzenia, czy też służeniu społeczeństwu, idei lub celom narodowym. Przybyszewski pragnął uwolnić sztukę od jakichkolwiek związków ze społeczeństwem, twierdził, że sztuka prawdziwa nie może pełnić roli służebnej, musi posiadać wartość autonomiczną. Sztuka tworzona wyłącznie dla sztuki może posiadać charakter międzynarodowy ze względu na swoją uniwersalność i piękno.
W poezji okresu dwudziestolecia międzywojennego można wyróżnić dwa główne nurty: awangardowy i tradycyjny. Poeci awangardowi dążąc do przeciwstawienia się poezji biernie refleksyjnej, do wizji pełnej siły i dynamiki , opiewali w swoich wierszach gorączkową pracę maszyn i rąk ludzkich, wysiłek człowieka w opanowaniu materii. Uważali iż sztukę należy dostosować do cywilizacji, jej wiodącymi tematami powinny być: Miasto, Masa, Maszyna. Ponadto poeci awangardowi wierzyli w przyszłość, "uwolnili się" od przeszłości.
W poezji tradycyjnej dominuje ideał młodości, siły twórczej i przyjaźni, które mają zastąpić manifesty programowe. Tradycjonaliści nie odrzucali tradycji, lecz gloryfikowali ją , zaznaczali ważność języka polskiego dla narodu i państwa polskiego, podkreślali rolę, jaką mają do spełnienia artyści. Pozostawieniem śladu po sobie według tradycjonalistów jest poezja, która przetrwa wszystko, jest trwała i przynosi sławę ("Do losu" J. Tuwim).
Wiersz W. Broniewskiego pt. "Poezja" - to poetycki wykład w sprawie poezji, w którym poeta określa jej cele:
"Ty przychodzisz jak noc majowa,
biała noc, noc uśpiona w jaśminie,
i jaśminem pachną twoje słowa
i jaśminem sen srebrny płynie
(...)
To za mało!, Za mało!, Za mało!
Twoje słowa tumanią i kłamią
Piersiom żywych daj oddech zapału!
Wiew szeroki i skrzydła do ramion!
W. Broniewski odrzuca romantyczna poetykę delikatną i słodką, a wskrzesza poezję tyrtejską - nakazuje jej walczyć, szarpać sumienia, niepokoić, występować przeciw złu.
Kolumbowie nawiązując do poezji tyrtejskiej nadawali swojej twórczości rangę czynu moralnego, odpowiadającego czynowi zbrojnemu. W swej poezji Kolumbowie ukazywali tragizm przeżyć młodego pokolenia porażonego wojną, wyrażali żal za utraconą młodością i jej ideałami, skontrastowali świat miłości, radości i młodości ze światem okrucieństwa, wyrażali żal za utraconą młodością i jej ideałami.
Tadeusz Różewicz pisze, że "poezja współczesna to walka o oddech". W świecie zła, poczucia obcości, zaniku i przemieszania wartości poezja musi walczyć o wartości moralne. Poecie przypada rola i obowiązek odpowiedzialności za najistotniejsze ludzkie wartości
Czesław Miłosz w swej twórczości zachowuje dystans wobec historii, odrzuca katastrofizm oraz romantyczną tradycję tyrtejska w liryce inspirowanej wojną ("piosenka o porcelanie", "Piosenka o końcu świata"). Poeta w swej twórczości poszukuje uniwersalnych prawd, dąży do ocalenia fundamentalnych wartości, protestuje przeciwko historii, polityce, przeciwstawia się zbrodniom i obojetności wobec nich ("Campo di Fiori", "traktat moralny", "piosenka o porcelanie").

Wisława Szymborska w swoim przemówieniu z okazji wręczenia jej Nagrody Nobla powiedziała:
"... poezja nie odwołująca się do uczuć stadnych, poezja, której racją bytu jest obcowanie sam na sam z czytelnikiem, musi pozostać sobą , odporna na wszelkie techniczne mutacje. Imam nadzieję, że w sumie nie wyjdzie na tym źle. Przynajmniej dopóki rodzić się będą ludzie z nie zatraconą jeszcze zdolnością czytania."
Z wypowiedzi tej wynika, że poezja sama musi bronić swego bytu w multimedialnej kulturze naszych czasów.

Powyższy materiał literacki przedstawia, jak pracowicie nasi przodkowie uprawiali grunt poezji, jak pieczołowicie gromadzili środki, by możliwie jak najlepiej wyrażać myśli i uczucia. Ich praca musi budzić szacunek. Każdy wiersz to ogrom wysiłku i pracy nad polskim ogrodem poezji. Nie byłoby dzisiejszych osiągnięć bez żmudnej pracy naszych poprzedników. Wspólcześni poeci dysponują ogromnym zasobem środków i doświadczeń. Ciąży też na nich wielka odpowiedzialność, bo muszą nie tylko utrzymać gospodarstwo poezji w dobrym stanie i nie dopuścić do bankructwa, ale wzbogacić go o nowe środki i zdobycze. Powinni pamiętać o tym także czytelnicy i cenić dziedzinę, w której kultura polska ma osiągnięcia na skalę światową, o czym świadczą Nagrody Nobla dla W. Szymborskiej i Cz. Miłosza



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RÓŻNE MODELE MIŁOŚCI ROMANTYCZNEJ, Szkoła, Język polski, Wypracowania
W kręgu średniowiecznych ideałów, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Biblia miłość i wartości, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Kochanowski treny(miłość) oraz Obraz wsi, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Walka dwóch uczuć miłości i obowiązku (honoru) na podstawie, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Kochanowski treny(miłość) oraz Obraz wsi, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Przesłanie PANA TADEUSZA, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Dlaczego bohaterowie tragedii Sofoklesa poneśli klęskę, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Dwoskość poezji J.A.Morsztyna, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Twórczość Kazimierza Przerwy -Tetmajera, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Świat pojęć i zainteresowań człowieka średiowiecza, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Odzwierciedlenie poglądów w publicystyce, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Gatunki jako wyraz zmian świadomości estetycznej, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Nowelki i hasła pozytywistyczne, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Asceta i rycerz, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Typy dramaów młodopolskich, Szkoła, Język polski, Wypracowania
charakterystyka doktora Judyma, Szkoła, Język polski, Wypracowania

więcej podobnych podstron